JAKUB SŁOMKOWSKI
GALERIA SZTUKI ASPEKTY
WARSZAWA 2024
GALERIA SZTUKI ASPEKTY
WARSZAWA 2024
Wystawa Jakuba Słomkowskiego
23/05 – 15/06/2024
ZESPÓŁ TEAM
Tomasz Moskal
Katarzyna Sacha
Barbara Rześna
Daria Niedzielak
KURATOR | CURATOR
Paweł Bień
GALERIA SZTUKI ASPEKTY
Aleje Ujazdowskie 16 00-478 Warszawa www.aspektygallery.pl
Tekst kuratorski
Curator’s text
Rozmowa
Prace Works
Biografia
Biography
Kto wie, czy największą mocą sztuki nie jest możliwość przywracania nam dziecięcej zdolności zdumiewania się światem. Żyjąc w zglobalizowanym kulcie racjonalności i odmieniając przez wszystkie życiowe przypadki utylitaryzm, zbyt często tracimy przyjemność jednego z najbardziej bezinteresownych gestów wobec uniwersum, którego jesteśmy częścią – dziwienia się. Prace Jakuba Słomkowskiego to sztuka niemająca pretensji do naprawiania świata, ale stanowiąca artystyczny rejestr znajdujących się w nim cudów, Nową Księgę, dającą się czytać wspak. Ponieważ mowa o twórcy zdolnym z równą swadą wypowiadać się w wielu artystycznych mediach, od początku myślenia o wystawie w Galerii Aspekty wydało mi się zupełnie naturalnym zestawienie w obrębie jednej ekspozycji rysunków, obiektów, obrazów i instalacji. Wielogłos ten uznaję za tym ciekawszy, że w gruncie rzeczy, pod formalną różnorodnością kryje się zaskakująca jedność wyrazowych poszukiwań, których efekty –niemal na zasadzie muzycznych wariacji – prezentowane nam są w różnych tonacjach, tempach i plastycznych instrumentacjach, choć uważnemu oku nie umyka powracający wciąż główny temat. Chcąc konsekwentnie trzymać się muzycznej metaforyki, mógłbym powiedzieć, że pierwsza sala stanowi rodzaj uwertury, prezentującej kluczowe motywy znajdujące swoje rozwinięcie w kolejnych przestrzeniach wystawy. Zgromadzone tutaj prace mają nieczęstą zdolność mówić o rzeczach poważnych niezupełnie serio, kokieteryjnie puszczać oko lub szafować dowcipnymi paradoksami. Podobnie rzecz ma się często z tytułami prac, noszącymi w sobie co prawda coś z zadziornych witzów surrealistycznych poetów, choć naukowe podstawy wyobraźni Jakuba Słomkowskiego dalekie są od zdania się wyłącznie na logikę snu czy podświadomości. Nowa Księga Cudów to malarski tom, w którym wiedza spotyka doświadczenie, intuicję i emocje. W rolach głównych malarskich bohaterów drugiej sali obsadziliśmy dwa niemal biegunowo różne byty – cyklopów i ludzi.
Malarskie wyobrażenia cyklopów tchną hieratycznym spokojem, malowane są z rozmysłem, w skupieniu i ascetycznie zdyscyplinowanych tonacjach. Mają w sobie powagę kultowych totemów, którą kontrapunktuje cykl „Moi kumple mogą być brzydcy”. To płótna kameralne, tworzone z porywającą lekkością i zupełnie zindywidualizowane. O ile kolejni cyklopi wiodą ten sam stateczny żywot niewzruszonego bóstwa, o tyle każdego z „kumpli” cechuje zróżnicowany temperament. Są rozważni i romantyczni, są rubaszni i przejmujący, chwacko łypią na nas okiem lub wstydliwie spuszczają wzrok.
Jakub Słomkowski maluje w tym cyklu postaci doskonale nieświęte, arcyludzkie w swoich asymetriach, słabostkach i grubą kreską znaczonych charakterach. Jest to jakby rewers hagiografii – zamiast pełnych niesamowitości historii o niecodziennych świętych, uprawia codzienne pisarstwo twarzy, paradoksalnie tak bardzo niezwykłych. Wchodząc do drugiej sali stajemy więc między sacrum „Cyklopów” a profanum „Kumpli”, którzy, choć – jak zaznacza w tytule artysta – mogą być brzydcy, to w swojej indywidualności nabierają nieoczywistego powabu. Charakterystyka wielu artystycznych działań Jakuba Słomkowskiego zdaje się mieścić w słowie „osmoza”. To nieustające przenikanie ze świadomości do podświadomości, z tradycji kultury do wizji natury, z dziecięcej wrażliwości do dojrzałych rozważań. Trzecia sala poświęcona najobszerniejszemu na wystawie obrazowi „Matka” i jego wizualnym kontekstom stanowi finałowy rozdział Nowej Księgi Cudów. Widać tutaj, jak rysunki artysty znajdują swoje dopełnienie w malarstwie, mogąc oczywiście liczyć z jego strony na wzajemność, bo przecież prace na papierze Jakuba Słomkowskiego nie stanowią przygotowania do obrazów w znanym z historii sztuki znaczeniu tego stwierdzenia; należy je traktować jako pełnoprawną i artystycznie pełnowartościową wypowiedź. Relacja między rysunkiem a obrazem nie jest służalczą podległością, a raczej bliskim pokrewieństwem. Sztuka Jakuba Słomkowskiego jest bezsprzecznie współczesna, a jednocześnie znosi podziały czasowe. Łączy przeszłość z przyszłością, nie tylko nadpisując na dawnych obiektach nowe znaczenia, ale także kreując autonomiczne światy posiadające własną strukturę chronologiczną, tym sposobem Nowa Księga Cudów prezentowana w warszawskiej Galerii Aspekty to znoszące granice miejsca i czasu kompendium wiedzy o światach istniejących w nas samych, nieco na wschód od Edenu.
Who knows, maybe art’s greatest power is its ability to restore our childlike wonder of the world. Living in a globalized cult of rationality infusing utilitarianism through all ways of life, we too often lose the pleasure of enjoying one of the most selfless gestures to the universe of which we are a part – wonder. Jakub Słomkowski’s artworks do not pretend to fix the world, but constitute an artistic record of the miracles found in it, a New Book that can be read backwards.
Since we are discussing an artist capable of expressing himself with equal eloquence in many artistic mediums, from the initial onset of my contemplation of the exhibition at Aspekty Gallery, it seemed completely natural to me to blend drawings, objects, paintings and installations in one exhibition. I find this polyphony even more interesting because, in fact, behind the formal diversity there is a surprising unity of expressive exploration, the effects of which – almost like musical variations – are presented to us in different keys, tempos and ductile instrumentation, although the attentive eye will never miss the ever-recurring main topic.
Staying with the musical metaphor, I would say that the first room is a kind of overture, presenting key motifs that are further developed in subsequent spaces of the exhibition. The works collected here have the rare ability to deal with serious matters without being entirely serious – to wink coquettishly or employ witty paradoxes. A similar thing happens with the titles of the works, which indeed bear some of the feisty wit of surrealist poet – although the scientific basis of Jakub Słomkowski’s imagination is far from relying solely on the logic of dreams or the subconscious. The New Book of Miracles is a painterly volume in which knowledge meets experience, intuition and emotions. In the second room, we cast two almost diametrically opposed entities as the main characters: cyclopes and people. The pictorial visions of the cyclopes exude hieratic peace and are
painted deliberately, in focused and ascetically disciplined tones. They have the seriousness of cult totems, which is contrasted by the series “My buddies may be ugly”. These are intimate canvases, created with captivating lightness and completely individualized. While subsequent cyclopes lead the same static life of an unshakable deity, each of the “buddies” has a different temperament. They are thoughtful and romantic, they are coarse and touching, they leer at us boldly or lower their eyes shyly. In this series, Jakub Słomkowski paints perfectly unholy characters, extremely human in their asymmetries, weaknesses and natures marked with thick lines. It is like the reverse side of a hagiography – instead of amazing stories about unusual saints, he pursues the everyday writing of faces, paradoxically, extraordinarily offbeat. Entering the second room, we stand between the sanctity of “Cyclopes” and the profanity of “Buddies”, who, although – as the artist points out in the title – may be ugly, take on an ambiguous charm in their individuality.
The characteristics of many of Jakub Słomkowski’s artistic activities seem to be contained in the word “osmosis”. It is a constant penetration from consciousness to subconsciousness, from cultural tradition to the vision of nature, from childhood sensitivities to mature considerations. The third room, devoted to the most extensive painting in the exhibition – “Mother” –and its visual contexts, is the final chapter of the New Book of Miracles. Here we can see how the artist’s drawings find their complement in paintings, with reciprocity of course, since Jakub Słomkowski’s works on paper are not a ‘preparation’ for paintings, in the conventional sense of this artistic term, but should be treated as full-fledged and artistically valuable statements. The relationship between drawing and painting is not one of servile subordination, but rather of close kinship.
Jakub Słomkowski’s art is unquestionably contemporary, but at the same time it abolishes temporal distinctions. It connects the past with the future, not only by overlaying new meanings on old objects, but also by creating autonomous worlds with their own chronological structure, thus the New Book of Miracles presented at the Aspekty Gallery in Warsaw is a compendium of knowledge about the worlds existing within us, abolishing the boundaries of space and time – a little East of Eden.
PAWEŁ BIEŃ: Rozmowy z wieloma artystami mogą skłaniać do myślenia, że najnowsza sztuka jest wypadkową wrażliwości i intuicji, a próby ujmowania jej w intelektualne ramy prowadzone są ex post, podczas gdy u Ciebie sytuacja prezentuje się inaczej. Wystarczy rzut oka na Twoje - pełne różnego charakteru notatek - notesy, czy wsłuchanie się w to, co mówisz o swoich pracach. Najpierw wskazujesz treściowy cel, a później szukasz dla niego formalnej drogi?
JAKUB SŁOMKOWSKI: Nie jestem pewien, czy zaliczam się do grupy artystów, których wskazałeś na początku. Myślę, że sytuuję się gdzieś pomiędzy. Z jednej strony to, co nieintelektualne: wrażliwość, intuicja, emocje pociąga mnie nie mniej niż wiedza. Jednocześnie świadome poruszanie się po mapie własnych doświadczeń i wykorzystanie tego do dialogu ze światem sztuki, zarówno dawnej, jak i współczesnej, jest chyba tym co ostatecznie sprawia, że jestem w stanie z moją twórczością wyjść na zewnątrz, do odbiorcy. Przy czym mówiąc o doświadczeniach mam na myśli również historie, które wyławiam w drodze mniej lub bardziej pogłębionej kwerendy dotyczącej interesujących mnie zagadnień. Kluczowe jest chyba to, że na różnym etapie spełniania się jako twórca włączam różne biegi. Nasiąkam wiedzą, którą zbieram, ale nie przesadnie. Notatki połączone z zapisem graficznym, który może słuszniej nazwać powinienem bazgrołami, są moją własną encyklopedią inspiracji, zewnętrznym dyskiem, do którego mogę zajrzeć w dowolnej chwili, więc nie mam potrzeby zapamiętywać wszystkiego. Z resztą moja natura nie pozwala mi zapamiętywać zbyt wiele, być może stąd przyzwyczajenie do zapisywania, archiwizacji. Rysunki z moich notatek mają mi ułatwić poruszanie się pomiędzy wątkami. Żeby lepiej zobrazować, co mam na myśli, staram się zamykać wszystko w ramach chronologicznych. Na początku zazwyczaj mam potrzebę wypełnienia pewnej wizji, tęsknot. Nie potrafię jednak robić tego zupełnie po omacku, bo wówczas mógłbym uznać, że mogę tworzyć w nieskończoność podobne rzeczy. Pojawia się we mnie potrzeba stworzenia scenariusza, czy też nawet bardziej - wyreżyserowania jakiegoś momentu w życiu. Wystawy są, brzydko mówiąc, narzędziem, platformą do spełniania moich oczekiwań. Powstają notatki bez których ciężko byłoby mi usprawiedliwić moje działania w pracowni. Nie są bezpośrednio powiązane z moim malarstwem, stanowią równoległy do malarskiego proces. Notatki są jak długa podróż, a wystawy są moim
opowiadaniem i refleksją z tej podróży. Cel, o którym wspominasz jest więc złożony, składa się z wielu zadań, czasami ćwiczeń intelektualnych, ale sam cel treściowy nie jest intelektualny. Wiąże się raczej z refleksją, choć mam wrażenie, że jest ona w równym stopniu rozumiana jako emocja.
PB: Czyli szukasz wspólnego pola na przecięciu zbiorów tego, co intelektualne i tego, co emocjonalne?
JS: Tak, zdecydowanie. Będąc w emocji (choć rozum odchodzi często na drugi plan) nie pozbywam się całego zaplecza intelektualnego. Ponieważ takie rzeczy jak uczucia czy emocje właśnie są na stałe związane z naszą codziennością, mają też moc kształtowania historii. W końcu humanistyka to nauka, a trudno ją sobie wyobrazić pozbawiając nasz “przedmiot badań” jego emocjonalnego zaplecza. Skoro tworzę na podstawie własnych refleksji i potrafię opisać moje emocje z boku, to przecięcie, o które pytasz, jest już faktem na etapie podjęcia tej próby. To, o czym piszę dotyczy procesu myślowego, procesu dochodzenia do działania. Natomiast na etapie samego powstawania prac myślę, że tego wspólnego pola nie szukam, lecz w pewien sposób staram się je kreować.
PB: A skoro wspomniałeś o kreowaniu – przyglądając się Twoim pracom, mam poczucie, że jesteś bardzo solidnym budowniczym wspaniale konsekwentnych światów. Z czego one w Twojej wyobraźni powstają?
JS: To bardzo miłe, że mówisz o konsekwencji, bo jest to moja pięta achillesowa. Możliwe, że przez lata na polu innym niż prywatne ta konsekwencja w końcu zaczyna działać. Nie wiem czy wrażenie, że jestem konsekwentny nie wynika z umiejętności kojarzenia wątków i opanowania improwizacji. Co gdybym powiedział, że wszystko co robię jest jednak przypadkowe, a tylko moje wybory są konsekwentne? Możliwe jednak, że to wątek na inną rozmowę, bo dotyczy bardziej mojego stylu pracy. Jeśli chodzi o światy, które buduję to wydaje mi się, że nie tworzę ich od zera, tylko komunikuję się z nimi i staram się pomóc dotrzeć do nich moim odbiorcom. Te światy są konsekwentne nawet bez mojego udziału. One często są zawarte w jakiejś konstrukcji filozoficznej, ale bywa też, że są dostępne na wyciągnięcie ręki. Dają o sobie znać czasem w bardzo niepozorny sposób i jeśli ktoś przez moment je poczuje to oznacza, że rzeczywistość przestaje być jedynie wyścigiem z czasem. Do takiej odkrytej rzeczywistości można wracać w dowolnym momencie. Jednak… można - nie oznacza to, że zawsze się to udaje.
Czasem trzeba naprawdę otworzyć się na bodźce przychodzące z różnych stron, by dotrzeć ponownie do miejsca, które już odkryliśmy. To, co przekazuję w moich pracach to nie logo czy makieta świata, do którego udało mi się dotrzeć, tylko zmaterializowane do pewnego stopnia - bo namalowane czy wyrzeźbione - pierwiastki tego świata. Moja wyobraźnia karmi się zarówno koncertem organowym z katedry w Eskorialu, jak i rozmową z kulejącym cygańskim bezdomnym grającym na gitarze, czy straconym zębem w barze w Poroninie. Nie byłbym w stanie czerpać z moich historii gdybym nie potrafił kojarzyć ze sobą faktów, ludzi, opowieści. Czasem myślę, że może lepszym sformułowaniem niż kojarzenie byłoby użycie słowa mieszanie. Natura jest także
odpowiedzią na Twoje pytanie - jednak nie natura sama w sobie, a zawsze w relacji z człowiekiem i jego pozycją wobec natury. Okazuje się, że potrafię także inspirować się cudzymi odkryciami, cudzymi wizjami. One też mnie bardzo mocno pociągają, jestem z nimi zżyty i traktuję często jak swoje, bo tak jak wspomniałem wcześniej, mam wrażenie, że one istnieją. Rzadko, ale niektórzy przewodnicy pozwalają nam do nich dotrzeć. To mnie właśnie najbardziej fascynuje w kulturze.
PB: Kojarzenie to piękne słowo, bo niesie w sobie wieloznaczność: kojarzenie jako łączenie myślowe, odnoszenie, ale także przecież mówiło się kiedyś o kojarzeniu ludzi ze sobą, czyli jakiejś praktyce bliskiej swataniu. Swatasz ze sobą różne pierwiastki?
JS: Bardzo podoba mi się to sformułowanie, choć nie oddaje charakteru mojego działania w pełni. Swatanie ma na celu połączenie dwóch pierwiastków w całość. Mam wrażenie, że moje swaty to taka nieustające permutacja, gdzie nie do końca rozpoznaję kierunek grawitacji i gdy udaje mi się połączyć ze sobą dwa elementy, to właściwie na tym samym etapie już gdzieś widzę trzeci i po chwili zauważam, że czwarty jest istotniejszy niż ten pierwszy, tylko go chyba wcześniej nie dostrzegłem, bo mógł się skrystalizować dopiero z połączenia tych trzech… Myślę, że to moje kojarzenie wynika w dużej mierze z rozkojarzenia i z tego że ślizgam się równocześnie po kilku płaszczyznach. Swaty dobrze mi wychodzą podczas mieszania barw. Wtedy faktycznie udaje mi się uzyskać często zamierzony z góry efekt i zazwyczaj myślę o dwóch składowych charakterach, mimo że korzystam z większej liczby kolorów by podjąć te próby.
PB: Mówiłeś o zewnętrznych bodźcach kulturowych; wiem, że szczególne wrażenie wywarła na Tobie książka Bernarda Heuvelmansa “Na tropie nieznanych zwierząt”. Nie jest to trop oczywisty. Co opracowanie podróżnika i zoologa sprzed siedmiu dekad może zaoferować Tobie, jako współczesnemu artyście?
JS: Myślę, że ta książka może dać tyle samo artyście co i innej osobie, która się z nią zapozna. Dla mnie najcenniejsze u osób, które tworzą jest to, że potrafią mnie zaskoczyć. Zaskoczyć nie oznacza szokować, choć to się nie wyklucza, ale nie jest też tożsame. Dlatego nie wydaje mi się, by założenie, że artyści powinni stosować jakieś cezury czasowe czy przestrzenne jest słuszne. To jest ograniczające. Sztuka korzystająca wyłącznie z jednego źródła inspiracji, wpisująca się w jeden nurt, czy to ideologiczny czy formalny, rzadko jest dla mnie wiarygodna. Podobnie z “Na tropie nieznanych zwierząt” - nie traktuję książki Heuvelmansa jako wyłącznej inspiracji. To raczej reakcja mojej wyobraźni na zawarte w niej opisy, przytoczone historie i to, co pojawia się między słowami autora, czyli moje własne wnioski, będące w moim przypadku motorem działania. Przyznaję się, że mam słabość do historii i do patrzenia w przeszłość, czy to osobistą czy też cywilizacyjną, a nawet w skali nieludzkiej. Wydaje mi się jednak, że zetknięcie się z opracowaniem sprzed kilkudziesięciu lat, gdzie przytaczane są historie nawet sprzed setek lat, nie oddala nas od tu i teraz, a po prostu poszerza pole widzenia i pozwala poczuć się częścią pewnego organizmu, który jest wciąż żywy. To ciekawe, bo zarazem dzięki tej książce zbliżam się do jednego ze światów, a z drugiej strony
dystansuję się do codzienności, odbierając ją nieco inaczej. Spotkanie z tą książką porównałbym z moim wyjazdem np. do Birmy, z tym, że przestrzeń i czas w obu tych podróżach zajmują procentowo różne pozycje.
PB: Jakieś echa podróży do Birmy tlą się w Nowej Księdze Cudów?
JS: Myślę, że ta wystawa w przeciwieństwie do większości moich wystaw, poczynając od Aran 2007 i Japończyka skaczącego z Klifu z 2008 roku, jako jedyna korzysta z innej wizji pejzażu niż ten królujący na Północy, czyli krajobraz wypełniony horyzontem i skałą. Jest tu co prawda także motyw podróży morskiej, ale nie ma pustki. Birma to multiinstrumentalne doświadczenie. Urzekła mnie swoim chaosem, zatrzymaniem w czasie. Zaskoczyła mnie swoim pięknem, otwartością ludzi, ale także tym jak bardzo jest zdewastowana w niektórych momentach. Dopiero tam odkryłem zapach rajskiej plaży, który przyrównałbym do zapachu spalonych opon, a nie do morskiej bryzy. Była to zdecydowanie podróż wstecz, zarówno do odległej historii, jak i do zbudowanego na bazie obrazów filmowych świata Azji, o którym myślałem, że odszedł wraz z filmami z lat 90ych. Czułem się jakbym na nowo wszedł do mojej zafascynowanej światem nocnych neonów głowy z lat dorastania. I nie był to sen. Wizyta w Pagodzie w Szwedagon, nocleg na plaży w Ngapali, odwiedziny mieszkańców Bagan i Mandalay na pewno miały wpływ na poszerzenie mojego uniwersum. Myślę, że gdyby nie podróż do Birmy – z chwilowym postojem w Wietnamie – to czytając Heuvelmansa nie mógłbym uwierzyć, że na Ziemi są jeszcze jakieś nieodkryte miejsca. Będąc w Birmie mogłem to poczuć. Zrozumiałem, że żyję na marginesie. Gdybym pojechał do Kongo, a potem na przykład do Brazylii, czułbym, że ten margines dla mnie jest coraz węższy, a centralną część wypełnia treść, której kompletnie nie znam. Można sobie to wyobrażać, można czytać na ten temat i poszerzać wiedzę, lecz żeby to poczuć trzeba to przeżyć choć raz. Turystyka potrafi zamykać portale czasowe w takich miejscach.
Birma w 2017 roku nie była jeszcze turystycznie opanowana, więc tam wszystkie te przejścia były otwarte. Globalizm sprawia, że czasem stawiam się w jeszcze innej roli, jestem świadomy jego konsekwencji. Widzę też, niezależnie od tego, gdzie jestem, różne jego oblicza. Jednak poznanie zmysłami i wpisanie się fizyczne w odległy krajobraz jest zdecydowanie poza próbą opisania mechanizmów rządzących światem. I pozwala mi oddychać po mojemu, choćby strutym powietrzem.
PB: Mam wrażenie, że te misternie konstruowane małe uniwersa charakteryzują nie tylko specyficzne typy pejzażu czy odrębność zamieszkujących je gatunków, ale także autonomiczne struktury czasowe. Czy snując swoje rysunkowe wizje, na przykład na XIX-wiecznej okładce lub dokonując interwencji na wiekowej fotografii, masz poczucie zniesienia jakiś czasowych granic?
JS: Mam poczucie przekroczenia tych granic i dotarcia do innego miejsca. To jest trochę jak zaznaczenie swojej obecności w innym miejscu, wpisanie się w czyjąś historię. Opiera się to bardzo często na znalezionych, zdobytych obiektach: kartkach, okładkach książek, fotografiach - ale te nigdy nie są pozbawione czynnika ludzkiego. Zawsze są w jakiś sposób powiązane z historią człowieka. Nawet jeśli trafia w moje
ręce meteoryt to fakt, że zakupiłem ten obiekt na portalu OLX i poznałem osobę sprzedającą go, pozwala mi spojrzeć na ten meteoryt inaczej. Właściwie nie pozwala mi go odbierać li wyłącznie jako obiektu kosmicznego.
PB: Kiedy koncepcja wystawy dopiero się klarowała, określiłeś zbiór swoich prac jako „biotop złożony z abstrakcyjnych i symbolicznych obrazów, których wspólnym mianownikiem jest szeroko pojęty pejzaż”. Opowiesz o tym biotopie?
JS: Biotop rozumiem jako stworzenie odpowiednich warunków. To budowanie pewnego tła, scenografii, odwzorowanie warunków, które pozwoliłyby osobom oglądającym poczuć, że otwiera się pewien portal do świata równoległego do naszego. Ten świat jest fascynujący, zarazem ludzie za wszelką cenę nawet z pasji do niego starają się go ujarzmić. Malując moje obrazy, czy rysując kolejne odsłony tego biotopu czasem przyjmuję perspektywę dziecka i staram się patrzeć jego oczami. Teatralność, wchodzenie w przestrzeń sceny jest dla mnie takim zabiegiem. Teatr Stomila z Tanga Mrożka miesza się tu z Misiem Uszatkiem, czy z moimi doświadczeniami teatralnymi z czasu dzieciństwa. Teatr pozwala mi nałożyć pewne ramy, tym samym daję do zrozumienia odbiorcom, że nie maluję pejzażu jako takiego. Nie buduję też scenografii, która ma być wyłącznie dekoracją. Biotop, o którym tu mówię to miks teatru, pejzażu i wrażliwości. Odpowiednio zbudowany będzie stanowił część ekosystemu, do którego można zaglądać i w którym da się oddychać tak, jak chcemy.
PB: Bardzo podoba mi się ta perspektywa dziecka, bo rzeczywiście, oglądając Twoje prace parokrotnie miałem to wspaniałe poczucie „pierwszych” zaskoczeń dziwnością świata. Mogę zapytać, jak Twoje dzieci reagują na te prace?
JS: Haha, sam nie wiem, bo jeszcze na tym etapie ich życia nie potrafimy rozmawiać o obrazach. Ignacy uczy się rozpoznawać kształty, jest jeszcze niemowlakiem. Moja córka Rozalia nauczyła się właśnie mówić, że tata był w pracowni. Gdy pokazuję jej największy z wystawianych tu obrazów mówi czasem “ojej”. Raz na tym obrazie zobaczyła krowy. Ja ich nie malowałem, ale być może tam są.
PB: Z punktu widzenia historyka sztuki intryguje mnie relacja Twoich obrazów z przedmiotowością. Czasem ocierasz się o abstrakcję, ale zawsze zostawiasz jakieś znaczeniowe wyjście awaryjne prowadzące do rzeczywistości – zewnętrznej lub wewnętrznej. Powiedziałeś „moje prace obrazują ostatecznie stan umysłu człowieka, nie zawsze racjonalny stan”, a jednak wszystkie zdają się podporządkowane jakiejś swoistej logice.
JS: Chyba o tej logice powiedziałem wcześniej. Ona dla mnie nie jest oczywista. Być może logiczne jest to, że z założenia moje serie łączy emocja. To pewnego rodzaju konsekwencja, ale nie wiem, czy tożsama z logiką. Możliwe, że działam zgodnie z moimi założeniami i że lata pracy pozwoliły mi wypracować jakiś własny algorytm poruszania się między światem rozumu i podświadomości, ale zetknąłem się już z opinią - szczególnie ze środowiska naukowego - że moje zestawienia wątków nie mają racji bytu, czy też że raczej nie powinny mieć racji bytu w świecie nauki. Nie czuję z tego powodu
kompleksów, bo jak się okazuje, dla środowiska naukowego to podejście także może być cenne, otwierające. Pisze o tym w swoich tekstach Monika Stobiecka ale sam też mam takie doświadczenia. Dlatego właśnie nie zajmuję się nauką tylko tym, co odgrywa odmienną rolę. Te znaczenia, o których mówię, zazwyczaj werbalizuję podczas spotkań i oprowadzania po wystawach, czy też w mojej pracowni, one także wypełniają moje notatki. Nie są jednak pierwszoplanowym graczem, jeśli chodzi o to co ma być czytane z mojego obrazu. Te znaczenia są potrzebne dla mnie, aby nie być zawieszonym w twórczej próżni i żeby nie być przypadkowym. Przypadek i tak gra w moim scenariuszu dużą rolę, ale dla niego też warto stworzyć odpowiedni biotop, by miał swoją wagę i znaczenie.
PB: I te biotopy, w których wylęgać się może kontrolowany przypadek są zaskakująco różne. Kiedy przed rozpoczęciem pracy nad tą wystawą odwiedziłem Twoją pracownię, zafascynował mnie kontrast między hieratyczną surowością, mających w sobie coś z totemów, cyklopów a cyklem „Moi kumple mogą być brzydcy”, na który składają się obrazy swobodne i zindywidualizowane. Okoliczności ich powstawania też są zupełnie różne, prawda?
JS: Tak. Pierwszy cyklop powstał trzy lata temu i ten motyw wciąż przewija się w mojej twórczości. Natomiast cykl „Moi kumple mogą być brzydcy” to w pewnym sensie powrót do myślenia i cyklu sprzed lat, ale odmieniony pod względem formalnym. Mam wrażenie, że jest też bardziej szczery w swojej spójności, bezkompromisowy. Nie dotyczy jednak, tak jak oryginalny cykl, moich autoportretów, jest tym razem ilustracją bohaterów (roboczo nazywanych przeze mnie rejsem skazańców) powstających na marginesie głównej serii. Zyskują w pewnym momencie podmiotowość i stają się równowagą dla świata cyklopów. Seria “Moi kumple mogą być brzydcy” powstawała z myślą o obiekcie, a obrazy malowane miały zostać jedynie zacytowane. Zmieniłem jednak zdanie, gdy odniosłem wrażenie, że koncept wziąłby górę nad pewną potrzebą i radością tworzenia, co byłoby dla mnie blokujące. Otwieram się więc na coś nowego. Cyklopy i obrazy z serii biotycznych są wyważone i malowane długo, natomiast proces malowania portretów skazańców jest zupełnie inny. Jego pierwszą inspiracją formalną była narysowana ręką dziecka przy użyciu różowej kredy postać miśka na szarej ścianie miejskiego budynku.
PB: Czyli znów wracamy do perspektywy poznającego dziecka. Intuicyjnie czuję, że konstruowane przez Ciebie uniwersa mogą być w jakimś sensie narzędziem poznania naszego świata czy ludzkiej natury – zgodzisz się z moim przypuszczeniem?
JS: Uczę się tego świata. O różnych porach dnia odbieram go też inaczej. To co w nim odkrywam daje mi dużo energii. Lubię dzielić się tym co robię z innymi, bo nie lubię w tym świecie być sam. Wiem że nie jestem w nim sam, między innymi dzięki historii sztuki. Nie jestem w stanie powiedzieć, co mnie urzekło: zapach sal wiekowego instytutu, światło rzutnika rzucającego przeźrocza, sama ikonografia, sposób prowadzenia wykładu przez grono profesorskie, czy też samo dzieło sztuki i jego forma? Nie potrafię tego oddzielić. Dawniej nie miałem pojęcia o tym, że czyjaś praca może tak bardzo zawładnąć moją wyobraźnią. Wiem to od pierwszego zetknięcia się
jako dzieciak z Odyseją Kosmiczną Kubricka. Kompozycja Purcella w wersji Wendy Carlos do Mechanicznej Pomarańczy to dla mnie wystarczający pretekst do tego, by się narodzić i by docenić to, że urodziłem się już po powstaniu tego utworu i mogę go usłyszeć. Takich spotkań jest wiele, choć mam niestety wrażenie, że coraz rzadziej mi się przytrafiają. Sam więc tworzę z nadzieją, że dla kogoś też będzie to drogowskaz i możliwość odkrycia rzeczywistości równoległej. Myślę, że to dużo mówi o ludzkiej naturze i naszych potrzebach.
PAWEŁ BIEŃ: Conversations with a great deal of artists may lead one to believe that the latest art is purely a result of sensitivity and intuition, and that any attempts to put it into an intellectual framework are carried out ex post, while in your case the situation appears to be very different. It becomes very clear when one glances at your notebooks - filled with a variety of notes - or listens to what you say about your works. Do you start by indicating the content goal and only then look for a formal way to achieve it?
JAKUB SŁOMKOWSKI: I’m not sure if I belong to the group of artists you mentioned at the beginning. I think I fall somewhere in between. On the one hand, sensitivity and intuition, emotions, what is non-intellectual attracts me no less than cognizance, on the other hand, consciously moving around the map of my own experiences and using it to converse with the world of art, whether that of the past or one emerging today, is probably what ultimately makes me able to take my work to the outside, to the viewer. When I talk about experiences, I also mean the stories that I discover through more or less in-depth research on the issues that interest me.
I think the key thing is that I switch gears at different stages of the process of my creative fulfillment.
I soak up the knowledge I collect, but not excessively. My notes combined with graphic records, which I should probably call scribbles, are my own encyclopedia of inspiration, they are an external disk that I can look at at any time, so I don’t have to remember everything. Besides, my nature does not allow me to memorize too much, maybe that’s why I’m so used to writing down and archiving. The drawings from my notes are intended to make it easier for me to navigate between different threads. To better illustrate what I mean, I will try to put it in a chronological framework. I usually start with a need to fulfill a certain vision or some specific longings. However, I am not able to do it completely blindly. Because then I could just assume that I am able to create similar things indefinitely. There emerges a need to create a script, or even more - to direct a moment in life. Exhibitions are, to put it bluntly, a tool, a platform for the fulfillment of my expectations. I create notes without which it would be difficult for me to justify my studio practice. But they are a parallel process to painting, they are not directly related to it. Notes are like a long journey. And the exhibitions are my story and reflections from this journey. The goal you mention is therefore complex, it
consists of many tasks, sometimes intellectual exercises, but the content goal itself is not intellectual, it is related to reflection, but I feel it is equally understood as an emotion.
PB: So you are looking for a common ground at the intersection of the intellectual and the emotional?
JS: Yes, definitely. Being in my feelings (even though reason often takes a backseat) I do not get rid of all my intellectual resources. Because things like feelings and emotions are permanently connected with our everyday life and they also have the power to shape history. After all, the humanities are a science, and it is difficult to imagine depriving our „subject of research” of its emotional background. Since I create based on my own reflections and I can describe my emotions looking at them from the sidelines, the intersection you are asking about is already a fact while this attempt is being made. What I write about concerns the thought process, the process of taking action. However, while the works are being made, I don’t think that I am looking for this common field, but in some way I am trying to create it.
PB: And since you mentioned creation, looking at your work, I have the feeling that you are a very steadfast builder of wonderfully consistent worlds. What are they made of in your imagination?
JS: It’s very nice that you talk about consistency because it is my Achilles’ heel. It is possible that after many years, outside of my private life, this consistency is finally starting to come through. It might be that the impression of consistency is down to my ability to connect different threads and skillfully improvise. What if I said that everything I do is accidental and only my choices are consistent. But this is probably a topic for another conversation since it relates more to my style of work. When it comes to the worlds I build, it seems to me that I do not create them from scratch, I just communicate with them and try to help my audience reach them. These worlds are consistent even without my involvement. They are often included in some philosophical construct, but sometimes they happen to be available just at one’s fingertips. At times they make themselves felt in a very inconspicuous way. And if someone feels this for a moment, it means that reality is no longer just a race against time. One can return to such a discovered reality at any time... one can - but it does not mean that it is always possible. Sometimes you have to really open yourself to stimuli coming from different directions to return to the place you have already discovered. What I convey in my works is not a logo or a model of the world that I managed to reach, but rather materialized to some extent, painted or sculpted elements of this world. And my imagination is nourished similarly by an organ concert from the cathedral in Escorial, a conversation with a limping homeless Gypsy man playing his guitar or a lost tooth in a bar in Poronin. I would not be able to draw from my stories if I could not match facts, people and narratives. Sometimes I think that maybe a better term than matching would be to refer to it as mixing. Nature is also the answer to your question. Although maybe not nature itself, but rather its relation to man, and his position in relation to nature. It turns out that I can also be inspired by other people’s discoveries and visions. I am also very attracted to them, I am close to them and
I often treat them as my own. Because, as I mentioned earlier, I have the impression that they exist. It does not happen often, but some guides allow us to reach them. This is what fascinates me most about culture.
PB: Matching is a beautiful term because it carries ambiguity: matching as a mental connection, association, but also once upon a time there was talk of matching people with each other, a practice of matchmaking. Do you marry different elements?
JS: I really like that phrase. Although it does not fully reflect the nature of my actions. Matchmaking aims to combine two elements into a whole. I have this impression that my matches are a constant permutation where I do not fully recognize the direction of gravity and when I manage to combine two elements, in this moment I already see the third one somewhere and after a while I notice that the fourth one is more important than the first one, but I think I hadn’t noticed it before because it could only emerge from the combination of these three... I think my matching comes from my proclivity for distraction and the fact that my mind tends to skate over several planes at the same time. Matches work well for me when it comes to mixing colors. Here I actually manage to achieve the premeditated effect and I usually think about two components, even though I use more colors while making these attempts.
PB: You spoke about these external cultural stimuli; I know that you were particularly impressed by Bernard Heuvelmans’ book „On the Track of Unknown Animals”. This is not an obvious trail. What can the work of a traveler and zoologist from seven decades ago offer you as a contemporary artist?
JS: I think that this book can give as much to the artist as to any other reader. For me, the most valuable thing among people who create is that they can surprise me. To surprise does not mean to shock, although they are not mutually exclusive, but they are also not the same. Therefore, I do not think that the assumption that artists should use any temporal or spatial caesuras is correct. These are limiting. Art that uses only one source of inspiration and fits into one trend, whether ideological or formal, is rarely credible to me. Similarly, I do not treat Heuvelmans’ book as the sole inspiration. It is rather the reaction of my imagination to the descriptions contained in the book, the stories mentioned and things that appear in between the author’s words, i.e. personal conclusions, that are the driving force of action in my case. I admit that I have a soft spot for history and looking into the past, whether personal, civilizational or even on a non-human scale. However, it seems to me that encountering a work from several decades ago, where stories from even hundreds of years ago are quoted, does not distance us from the here and now, but simply broadens the field of vision and allows us to feel like a part of an organism that is still alive. It is interesting because at the same time, thanks to this book, I get closer to one of the worlds, and simultaneously I distance myself from everyday life by perceiving it a bit differently. I would compare encountering this book with my trip to Burma, for example, but space and time occupy different percentage levels in both of these excursions.
PB: Are there any echoes of the trip to Burma in the New book of wonders?
JS: I think that this exhibition, unlike most of my exhibitions, starting from Aran 2007 and The Japanese Man Jumping from the Cliff from 2008, is the only one that uses a different vision of the landscape than the one that is dominant in the north, i.e. a landscape filled with the horizon and rocks. There still appears a motif of a sea voyage, but there is no emptiness. Burma is a multi-instrumental experience. It captivated me with its chaos, a sense of being frozen in time, it surprised me with its beauty, the openness of people, but also with how devastated it is at some points. It is there that I discovered the smell of a paradise beach, which I would compare to the smell of burnt tires rather than that of the sea breeze. It was definitely a trip back in time, both to distant history and to the world of Asia created from film stills, which I thought had forever disappeared together with the films of the 90s. I felt as if I had re-entered my adolescent mind, fascinated by the world of night neon lights. And it was not a dream. A visit to the Pagoda in Shwedagon, an overnight stay on the beach in Ngapala, and visiting the inhabitants of Bagan and Mandalay certainly had an impact on expanding my universe. And I think that if it weren’t for the trip to Burma with a temporary stop in Vietnam, I would not have been able to believe that there are undiscovered places on Earth while reading Heuvelmans. When I was in Burma, I could feel it. What Burma did to me was to make me understand that I am living on the margins. If I went to the Congo and then to Brazil, for example, I would feel that this margin of mine was getting narrower and the main page was filled with content that I was completely unfamiliar with. You can imagine it, you can read about it and expand your knowledge, but to feel it you have to experience it at least once. Open this portal. Tourism can close time portals in such places. In 2017, Burma was not yet overrun with tourists, so all the crossings were open there. Globalism makes me sometimes put myself in yet another role, I am aware of its consequences, I can also see its different faces regardless of where I am, but getting to know these places through the senses and physically entering a distant landscape is definitely something beyond trying to describe the mechanisms that govern the world. And it allows me to breathe in my own way, even if it is with poisonous air.
PB: I have the impression that these intricately constructed small universes are characterized not only by specific types of landscapes or the distinctiveness of the species inhabiting them, but also by autonomous temporal structures. When drawing your visions, for example on a 19th-century book cover or when making an intervention on an old photograph, do you feel that any temporal boundaries are being abolished?
JS: I have a feeling of crossing those boundaries and reaching a different place. It is a bit like marking your presence in another place, entering someone else’s history. And it is very often based on found and acquired objects, cards, book covers, photographs - but these are never devoid of the human element. They are always somehow related to human history. Even if I get my hands on a meteorite, the fact that I get it on OLX and meet the person selling this object allows me to look at the meteorite differently. Or rather, it does not allow me to perceive it only as a cosmic object.
PB: When the concept of the exhibition was not yet fully clarified, you described the collection of your works as „a biotope composed of abstract and symbolic images whose common denominator is the broadly understood landscape.” Will you say more about this biotope?
JS: I understand biotope as the creation of suitable conditions. It is about building a certain background, a scenography, reproducing conditions that would allow the people who view my works from this series to feel an opening of a portal to a world that is parallel to ours. Which is fascinating and which people try to tame at all costs, even out of passion for it. When painting my paintings or drawing subsequent versions of this biotope, I sometimes adopt the perspective of a child. I try to get back into the child’s skin and see through their eyes. Theatricality and entering the space of the stage is a part of such an approach for me. The Stomil Theater from Mrożek’s Tango is mixed here with Miś Uszatek or with my own childhood theater experiences. Theater allows me to impose certain framing, thus making it clear to the audience that I am not painting a landscape as such, nor am I building a set that is only supposed to be a decoration. The biotope I am talking about here is a mix of theater, landscape and sensitivity. Properly built, it will be part of an ecosystem that you can look into and breathe in as you want.
PB: I really like this perspective of a child, because when viewing your work, I actually had several moments of this wonderful feeling of „first” surprises with the strangeness of the world. May I ask how your children react to these works?
JS: Haha, I don’t know because at this stage of their lives we are not able to talk about paintings yet. Ignacy is learning to recognize shapes, he is still a baby. My daughter Rozalia has just learned to say that dad was in the studio. And when I show her the largest of the paintings on display here, she sometimes says „oh my”. One time she saw cows in this painting. I did not paint them but maybe they are there.
PB: From the point of view of an art historian, I am intrigued by the relationship between your paintings and objecthood. Sometimes you border on abstraction, but you always leave some meaningful emergency exit leading to reality - external or internal. You said „my works ultimately illustrate the human state of mind, not always a rational state”, and yet all of them seem to be subordinated to some kind of logic.
JS: I think I mentioned this logic earlier. It’s not obvious to me. It is perhaps logical that my series are essentially connected by emotion. This is some kind of consistency, but I do not know if it is logical. It is possible that I am acting in accordance with my assumptions and that years of work have allowed me to develop my own algorithm for moving between the world of reason and the subconscious, but I have already encountered the opinion, especially from the scientific community, that my assemblies of threads do not make sense, or rather that they would not have a raison d’être in the world of science. I do not mind that, because as it turns out, this approach can also be valuable and expanding for the scientific community. Monika Stobiecka writes about it in her texts, but I also have such experiences. That is why I do not engage
with science, but rather with things that play a different role. I usually verbalize these meanings I talk about during meetings, during tours of exhibitions or in my studio, and they also appear in my notes. However, they are not the main player when it comes to what is to be read from my painting. These meanings are necessary for me to not be suspended in a creative vacuum. To not be random. Chance also plays a big role in my scenario, but it is also worthwhile to create an appropriate biotope for chance so that it has its weight and significance.
PB: And the biotopes in which controlled chances can hatch are also surprisingly different. When I visited your studio before starting work on this exhibition, I was fascinated by the contrast between the hieratic austerity of totem-like cyclopes and the series „My buddies may be ugly”, which consists of free and individualized paintings. The circumstances of their creation are also completely different, right?
JS: Yes. The time separating these two series, in terms of the creation of the first work that begins each of them, is also significant. That’s a difference of about three years. The first cyclops was created three years ago and its motif is still present in my work. With the „My buddies may be ugly” series, the situation is not simple either. „My buddies may be ugly”, considering the title, is a return to the thinking and series from years ago. This new series, however, is different in formal terms. I have the impression that it is also more honest in its consistency, uncompromising. It is no longer a series of my self-portraits, but this time it is an illustration of different characters (I refer to this group as the cruise of the convicts) who arise on the margins of the main series and at some point gain subjectivity, being some kind of balance to the world of cyclopes. This series was created with the object in mind, the painted images were only intended to be quoted. But then again I have the impression that the concept would take precedence over a certain need and joy of creation, and this would be limiting for me. So I am opening myself up to something new. Cyclopes and paintings from the biotic series are well-balanced and painted over a long time. The process of painting portraits of convicts is completely different. Its first formal inspiration was the figure of a teddy bear drawn by a child using pink chalk on a gray wall of a city building.
PB: So we are back to the perspective of a cognizant child. I feel intuitively that the universes you construct may, in a sense, be a tghgfgfhxsool for getting to know our world or human nature - do you agree with my assumption?
JS: I am learning about this world. I also perceive it differently at different times of the day. And what I discover in it gives me a lot of energy. That is why I like to share what I do with others. Because I don’t like being alone in this world. I know I am not alone in this. I know this thanks to the history of art, among other things, and I cannot say whether I was enchanted by the smell of the halls of the old institute, the light of the projector displaying the slides, or the iconography and the way the lecture was conducted by the professors, or the work of art itself and its form. I cannot separate it. In the past, I had no idea that someone else’s work could capture my imagination so much. I have known this since my first exposure to Kubrick’s A Space Odyssey as a kid. Wendy Carlos’ version of Purcell’s composition for A Clockwork Orange is
a sufficient reason for me to be born and to appreciate the fact that I was born after the creation of this piece and therefore able to listen to it. And there are many such meetings, although unfortunately I have the impression that they happen to me less and less frequently. So I continue to create with the hope that for someone else it will be a signpost and an opportunity to discover a parallel reality. I think this says a lot about human nature and our needs.
olej
Oko Dżungli
olej
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_1
olej na płótnie, 33 × 27 cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_7 olej na płótnie, 33 × 27 cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_7 oil on canvas
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_8 olej na płótnie, 33 × 27 cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_8 oil on canvas
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_11_Wilk Morski olej na płótnie, 33 × 27 cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_11_Sea Wolf oil on canvas
Be Ugly_6
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_10_Pan Cuidado olej na płótnie, 33 × 27 cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_10_Mister Cuidado oil on canvas
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_14
olej na płótnie, 33 × 27 cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_14 oil on canvas
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_13
olej na płótnie, 33 × 27 cm, 2023/2024
Słoń Moa
rysunek na papierze, 25 × 39 cm, 2023
Moa Elephant drawing on paper
Insomnia Island rysunek na papierze, 12 × 18 cm, 2023
Insomnia Island drawing on paper
Władca Much, Wyznawcy Uciętego Haluksa rysunek na papierze, 12 × 18 cm, 2023
Lord of the Flies, Followers of the Severed Hallux drawing on paper
Nieskończony Świat rysunek na papierze, 6 × 18 cm, 2023
Infinite World drawing on paper
Na Tropie Jednookich Gigantów rysunek na papierze, 17 × 24 cm, 2023
On the Trail of the One-eyed Giants drawing on paper
Klasztor w Pangboche
rysunek na papierze, 14 × 19 cm, 2023
Pangboche Monastery drawing on paper
Odyseja
rysunek na papierze, 12 × 19 cm, 2023
Odyssey drawing on paper
Statyczna Wojna Chmur
rysunek na papierze, 11 × 19 cm, 2023
War of a Static Clouds drawing on paper
rysunek na papierze, 22 × 26 cm, 2023
Duba drawing on paper
Only
King Kong
Dwa Księżyce
rysunek na papierze, 29 × 27 cm, 2022
Two Moons drawing on paper
Monastery
rysunek na papierze, 20 × 47 cm, 2023
Monastery drawing on paper
JOHN WESTON GROUP
John Weston Group to agencja kreatywna 360 stopni założona przez Rafała Piotra Solskiego i Jarosława Korkusia. Od samego początku naszym celem jest to, aby wszystkie nasze działania były unikatowe i skłaniały do refleksji nad sobą i światem. Czy to będzie kreatywne wykorzystanie najnowszych technologii, transformatywny storytelling czy immersyjne eventy, zawsze chcemy, by były przekazem intrygującym wizualnie i opartym na autentycznych emocjach. Jedną z naszych niezawodnych inspiracji jest sztuka. Mamy własną kolekcję obrazów i rzeźb, która nas motywuje by zawsze sięgać po więcej. Dlatego między innymi stworzyliśmy autorską strategię Black Horse for Brands Growth, we współpracy z ekspertami z Polski, Włoch i USA. Ze strony polskiej nadzór merytoryczny nad projektem ma Joanna Wendorff-Ostergaard, story-designerka, wykładowczyni łódzkiej Filmówki. Naszych najwybitniejszych “black horse ów” nagradzamy statuetkami zaprojektowanymi przez Rolanda Grabkowskiego, rzeźbiarza, który doskonale umie “ujarzmić” ruch i dynamikę. A o to właśnie w tej strategii chodzi – o transformację, o podróż do przyszłości. Bo przecież stajemy się tym, czym się otaczamy.
www.john-weston.com
K12
Międzynarodowe centrum rezydencji artystycznych to nowe miejsce na mapie sztuki współczesnej w Polsce.
Ateliers, biblioteka, przestrzeń wystawiennicza, pokoje rezydentów i kuratorów, salon artystyczny...
K12 dla artystów i o artystach.
Otwarcie: maj 2029
OKNOPLAST
Oknoplast stworzył długoterminową politykę sponsorowania kultury i sztuki. Od lat realizuje projekty wspierające rozwój sztuki i artystów. To między innymi kilkuletni mecenat wystawy sztuki z cyklu „Jasiński&Friends”, patronat nad Konkursem dla Młodych Architektów, partnerstwo konkursu Young Design dla młodych projektantów, a także partnerstwo konkursu European BEST Engineering Competition. OKNOPLAST został również partnerem wystawy krakowskiego artysty Jakuba Ziółkowskiego „Jesteście moi”.
Jesienią 2022 OKNOPLAST nawiązała współpracę i została mecenasem wiodącej placówki kulturalnej w Krakowie – Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK. W efekcie współpracy ogłoszono dwie edycje konkursu OKNOPLAST FOR ART. Zadaniem artystów było wykonanie w dowolnej technice projektu pracy artystycznej, której bazą jest okno.
The John Weston Group is a 360-degree creative agency founded by Rafał Piotr Solski and Jarosław Korkus. From the very beginning, our goal has been for all our actions to be unique and to encourage reflection on oneself and the world. Whether it’s creatively using the latest technologies, transformative storytelling, or immersive events, we always want them to be visually intriguing and based on authentic emotions. One of our reliable inspirations is art. We have our own collection of paintings and sculptures that motivates us to always strive for more. That’s why, among other things, we created the Black Horse Strategy for Brands Growth, in collaboration with experts from Poland, Italy, and the USA. Joanna Wendorff-Ostergaard, a story designer and lecturer at the Lodz Film School, oversees the project from the Polish side. We reward our most outstanding “black horses” with statuettes designed by Roland Grabkowski, a sculptor who knows how to perfectly capture movement and dynamics. And that’s precisely what this strategy is about - transformation, a journey into the future. Because after all, we become what we surround ourselves with.
www.john-weston.com
K12
The international center of artistic residencies is a new place on the map of contemporary art in Poland.
Ateliers, library, exhibition space, residents’ and curators’ rooms, art salon...
K12 for artists and about artists.
Opening: May 2029
Oknoplast has created a long-term policy of culture and art sponsorship. For years, the company has been implementing projects supporting the development of art and artists. This includes several years of patronage of the art exhibition from the „Jasiński & Friends” series, patronage of the Competition for Young Architects, partnership with the Young Design competition, as well as partnership with the European BEST Engineering Competition. OKNOPLAST also became a partner of the exhibition of Krakow-based artist Jakub Ziółkowski „You are mine”.
In the fall of 2022, OKNOPLAST established cooperation and became a patron of the leading cultural institution in Krakow - the MOCAK Museum of Contemporary Art. As a result of this partnership, two editions of the OKNOPLAST FOR ART competition were announced. The artists’ task was to create an artwork that is based on a window using any chosen technique.
PAWEŁ BIEŃ
poeta, historyk sztuki, publicysta. Kustosz w Muzeum Narodowym w Warszawie, kurator wystaw.
Autor książki poetyckiej „Światłoczułość” (Łódź 2021), ponad stu tekstów popularno-naukowych poświęconych malarstwu, esejów o sztuce, relacji z podróży, programów towarzyszących wystawom, popularyzatorskich materiałów wideo i podcastów. Publikował wiersze w kilkunastu antologiach i czasopismach literackich, laureat nagród artystycznych.
Ukończył z wyróżnieniem Międzyobszarowe Indywidualne Studia Humanistyczne i Społeczne na uniwersytetach Wrocławskim (2016) i Warszawskim (2018). Regularnie publikuje teksty o malarstwie na portalu NiezłaSztuka.net oraz „Spotkaniach z zabytkami”, prowadzi autorski cykl „Słuchanie obrazów” na łamach „Ruchu Muzycznego”, w kwartalniku „Karkonosze” od niemal dekady pisze o kulturze Sudetów Zachodnich. Wygłaszał wykłady na zaproszenie m.in. Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Muzeum Narodowego w Warszawie, warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina oraz Biur Wystaw Artystycznych i licznych fundacji.
poet, art historian, publicist. Curator at the National Museum in Warsaw, exhibition curator.
Author of the poetry book „Światłoczułość” (Łódź 2021), and over a hundred popular science texts dedicated to painting, essays on art, travel reports, exhibition accompanying programs, popularizing video materials, and podcasts. He has published poems in several anthologies and literary magazines, and is a laureate of artistic awards. He graduated with distinction from the Interdisciplinary Individual Studies in the Humanities and Social Sciences at the University of Wrocław (2016) and the University of Warsaw (2018). He regularly publishes texts about painting on the NiezłaSztuka. net portal and in „Spotkania z zabytkami”, leads the authorial series „Listening to Paintings” in „Ruch Muzyczny”, and has been writing about the culture of the Western Sudetes in the quarterly „Karkonosze” for nearly a decade. He has given lectures by invitation from, among others, the Ministry of Foreign Affairs, the National Museum in Warsaw, the Academy of Fine Arts in Warsaw, the Fryderyk Chopin National Institute, as well as Art Exhibitions Bureaus and numerous foundations.
Jakub Słomkowski to malarz, rysownik, muzyk, twórca instalacji. Jest absolwentem warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych (dyplom z malarstwa w pracowni Krzysztofa Wachowiaka w 2007 roku). W latach 2004-2005 studiował w Departamencie Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Complutense w Madrycie. Członek Stowarzyszenia NZTB, Rady Programowej galerii ArtWalk, nieformalnych grup artystycznych Time New Roman, FreeBloopGroup, organizator cyklicznego wydarzenia Kolacja na Hucie (od 2007r.)
Jego twórczość oscyluje między abstrakcją a symbolizmem. W swoich pracach przygląda się temu jak sfera Sacrum i Profanum działa na ludzką wyobraźnię, a także poszukuje dróg komunikacji między światem ożywionym a nieożywionym. Interesuje się apotropaizmem. Motywem przewodnim w jego twórczości jest przestrzeń występująca w wielu równoległych porządkach.
Ważniejsze wystawy indywidualne:
• Święty Animal, Galeria El, Elbląg, 2015
• Świt Ludzkości, BWA Olsztyn, 2016
• The Destroyers of Worlds, kunsthallekleinbasel 2019
• Indian Slava, Nanazenit, Warszawa, 2021
• Królowa i jej Bracia, Piękna Gallery 2021
• Olbrzym, Galeria HOS, Warszawa, 2022
Od 2010 roku komponuje muzykę do spektakli Izy Szostak. Jest twórcą zespołu muzycznego Andy Why oraz duetów Kubatwiceimprovise i Sicarios Unidos. Od 2019 roku Jakub Słomkowski tworzy indywidualny projekt muzyczny I AM SORRY DAVE. W 2022 wraz z Rafałem Smolińskim skomponował muzykę do animacji Airborne Andrzeja Jobczyka, która otrzymała nagrodę dla najlepszej krótkometrażowej animacji podczas prestiżowego i kwalifikującego do Oscarów Short Shorts Film Festival & Asia 2022. Laureat konkursu Oknoplast for Art.
Jakub Słomkowski is a painter, illustrator, musician and installation creator. A graduate of the Warsaw Academy of Fine Arts (diploma in painting in the studio of Krzysztof Wachowiak in 2007). In 2004-2005 he studied at the Faculty of Fine Arts at the Complutense University in Madrid. Member of NZTB Association, Program Board of ArtWalk gallery, informal art groups Time New Roman, FreeBloopGroup, organizer of cyclical event Dinner at the Steelworks (since 2007).
His works oscillate between abstraction and symbolism. In his works, he observes how the realms of the Sacred and the Profane influence the human imagination, and seeks ways to communicate between the animate and inanimate worlds. He is interested in apotropaism. Space, which exists in many parallel orders, is the main theme of Słomkowki’s work.
Major solo exhibitions:
• Święty Animal [Saint Animal], El Gallery 2015.
• Świt Ludzkości [Dawn of Humanity] BWA Olsztyn 2016.
• The Destroyers of Worlds kunsthallekleinbasel 2019
• Indian Slava, Nanazenit 2021,
• Królowa i jej Bracia [The Queen and her Brothers], Piękna Gallery Gallery 2021
• Olbrzym [Giant] Hos gallery 2022.
Since 2010, he has been composing music for performances by Iza Szostak. He is the creator of the musical group Andy Why and the music duos Kubatwiceimprovise and Sicarios Unidos. Since 2019, Jakub Słomkowski has been creating an individual musical project I AM SORRY DAVE. In 2022, together with Rafal Smoliński, he created music for the animated film Airborne by Andrzej Jobczyk, which received the award for best short animation at the prestigious and Oscar-qualifying Short Shorts Film Festival & Asia 2022. Prize winner of the Oknoplast for Art competition.
- Time New Roman Malarstwo i Obiekty wystawa grupy TNR, galeria miejska, Inowrocław
- wystawa Time New Roman towarzysząca Otwarciu Schodów na Jagiełły, Sopot
- wystawa grupowa Time New Roman Ubrudzeni Farbą, stocznia, Gdańsk
- wystawa grupowa Freebloop Group w ramach Platforms Project 2023, Ateny
- Sztuka Miasto popapowa grupowa wystawa zorganizowana przez galerię M2 oraz Nanazenit, Warszawa
- pierwsze miejsce w międzynarosdowym konkursie Oknoplast For Art wystawa pokonkursowa Mocak, Kraków
- Nocna Straż, wysatwa indywidualna, Klub Żak, Gdańsk
- Kolacja na Hucie, cykliczny happaning od 2007 roku, Ostrowiec Świętokrzyski
- Platforms Project 2022, wystawa grupowa w ramach zaproszenia od LeleartSpace, Ateny
- Olbrzym, wysatwa indywidualna, Galeria Hos, Warszawa
- W te dni zgiełkliwe, płomienne i oszałamiające, przenoszę się myślą, wystawa zbiorowa, Fundacja Stefana Gierowskiego, Warszawa
- Nie oglądaj się za siebie, udział w pokonkursowej wystawie w ramach Triennale Rysunku 2022, Muzeum Współczesne, Wrocław
- Maszyna do Produkcji Chmur, wystawa indywidualna, FlowArtHouse, Fabryka Norblina, Warszawa
- Cinema ParadiSopot, inauguracja działalności grupy Time New Roman, Sopot
- Indian Slava, wystawa indywidualna, Nanazenit, Warszawa
- Królowa Jej Bracia, wystawa indywidualna, Piękna Gallery, Warszawa
- Skaj is The Limit, udział w spektaklu Izy Szostak, Pawilon, Poznań
- Space Debris, wystawa indywidualna, ArtWalk, Warszawa
- The Destroyers of Worlds, wystawa indywidualna, kunsthallekleinbasel, Bazylea
- Weltschmerz, wystawa zbiorowa Triennale Rysunku, Wrocław
- The Growling Heads, wystawa indywidualna, galeria Dalek, Antwerpia
- cookies, wydarzenie towarzyszące Festiwalowi Nowe Horyzonty, Wrocław, współpraca Food Think Tank
- Moving Sofa, wystawa indywidualna, Ari Kupsus gallery, Budapeszt
- premiera spektaklu National Affairs Nowy Teatr, Warszawa
- pierwsza nagroda w konkursie “Art Walk Open Call 2017” współpraca FSWM/Ghelamco Polska
- performance Ikar, Festival des idées, Teatr Cité internationale, Paryż
- wystawa zbiorowa w ramach rezydencji w zamku Amade Bajzath Pappenheim, Węgry
- Przypływ. Młoda polska sztuka wspólczesna, pokonkursowa wystawa
- Są różne sprawy, wystawa zbiorowa, Fundacja SG, Warszawa
- Świt Ludzkości, wystawa indywidualna, BWA Olsztyn
- premiera spektaklu Balet Koparyczny, Cricoteka, Kraków
- Święty Animal Ofiara, wystawa indywidualna we współpracy z więźniami Aresztu Śledczego w Elblągu, Centrum Sztuki Galeria EL, Elbląg
- premiera spektaklu Ciało. Dziecko. Obiekt. Art Station Foundation, Poznań
- Polish Art Now, wystawa zbiorowa, Saatchii Gallery, London
- Performance Styx, 11. Przegląd Sztuki Survival, Wrocław
- premiera RE//MIX Merce Cunningham, Komuna Warszawa
- udział w performance Izabeli Szostak „Karmi-go”, Teatr Studio ( mała scena w ramach WNT 2011
- udział w polskiej premierze spektaklu Show Must Go On Jerome’a Bela, Teatr Dramatyczny, Warszawa
- inauguracja projektu Stopandwalk, wystawa Pokój jej Duszy w tymczasowej galerii Stopandwalk na ul. Emilii Plater w Warszawie
- współtwórca Strefy Sztuki na festiwalu Męskie Granie, współpraca z Mariuszem Wilczyńskim, Andrzejem Jobczykiem Kubą Jasiukiewiczem
- performance Dwóch Ludzi z Szaletu i Dwóch Ludzi z Szafą, festiwal Streetwaves, Gdańsk
- performance Kontrola Komunikacji we współpracy z warszawskim ZTM i Galerią Kordegarda
- udział w zbiorowej wystawie Start to Hangart (Galeria Klimy, Koneser )
- performance Program Music Box w ramach festiwalu Audio Art., CSW Zamek Ujazdowski Warszawa
- performance Dwaj Ludzie z Szafą wedle Polańskiego, dach CSW Toruń
- udział w „Bat Yam Festiwal”, Tel aviv, Bat Yam ( Izrael ), projekt Taxi Koło Muzyki (Taxi Polka )
- udział w wystawie Letni Nieletni, performance, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki
- udział w zbiorowej wystawie Widok w okna, Apteka Sztuki , Warszawa
- udział w wystawie laureatów konkursu Samsung art. Master 2009, CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa
- zdobywca trzeciej nagrody w konkursie Samsung Art Master 2009, praca Music Box
- wystawa indywidualna Japończyk skaczący z klifu, Pracownia-Galeria
- wyróżnienie w konkursie WYKLUCZONE organizowanym przez Stowarzyszenie Step
- udział w festiwalu Machtraum, Berlin (działanie w przestrzeni publicznej miasta, akcja Ulotki)
- pierwsza nagroda w konkursie na logo Roku Herberta 2008 (konkurs organizowany przez Bibliotekę Narodową)
- pierwsza Kolacja na Hucie, teren starej huty w Ostrowcu Świętokrzyskim
- wystawa dyplomowa w Galerii Studio, Warszawa
- wystawa indywidualna Aran , Galeria Fibak
- udział w wystawie zbiorowej Smołdzińskie Plenery, Bałtycka Galeria Sztuki w Ustce
- Time New Roman Painting and Objects group TNR exhibition, municipal gallery, Inowrocław
- Time New Roman group show connected with opening the stairway at Jagiełły street, Sopot
- Art and The City, pop-up group exhibition organised by M2 gallery and Nanazenit, Warsaw
- First price in the international competition Oknoplast for Art organised by MOCAK, Museum of Contemporary Art in Krakow
- post-competition exhibition Oknoplast for Art, MOCAK
- Night Watch, solo exhibition, Club Żak gallery, Gdańsk
- FreeBloopGroup collective inauguration, Platforms Project 2023, Athens
- Happening The Dinner at The Steelworks, Ostrowiec Świętokrzyski, cyclical initiative 2007-2023
- Platforms Project 2023 with Lele Art Space, Athens
- The Giant, solo exhibition, gallery HOS, Warsaw
- On these days of hustle, flame and bewilderment, am transported by thought group exhibition, Stefan Gierowski Foundation, Warsaw
- Wrocław Drawing Triennial 2022, postcompetition exhibition, Wrocław Contemporary Museum
- Cloud Production Machine, solo exhibition, Flow Art House, Warsaw
- Time New Roman collective inauguration, cinema PARADISOPOT, pop-up exhibition of the collective TNR
- Indian Slava, solo exhibition, Nanazenit, Warsaw
- The Mother Queen and her Brothers, solo exhibition, Piękna Gallery, Warsaw
- Skaj Is The Limit, performance with cooperation with Iza Szostak, Pawilon Poznań
- Space Debris, solo exhibition at ArtWalk gallery, Warsaw
- The Destroyers Of Worlds, solo exhibition, kunsthallekleinbasel, Basel
- Weltschmerz, Drawing Triennale group exhibition, Wrocław
- The Growling Heads, solo exhibition, Dalek gallery, Antwerp
- cookies, group art and food installation, New Horizons Festival
- The Moving Sofa, solo exhibition, Ari Kupsus gallery, Budapest
- premiere of the play National Affairs Nowy Teatr, Warsaw
- main prize ArtWalk Open Call 2017, The World Is Yours exhibition Art Walk and Warsaw Spire, Warsaw, cooperation with Ghelamco Poland
- Performance Ikar, with Loic Bertrand, Festival des idées, Théâtre de la Cité internationale, Paris
- group exhibition as part of the residency at Amade Bajzath Pappenheim Castle, Hungary
- Tide. Young Polish Contemporary Art On The Crest Of The Wave postcompetition group exhibition, Art main Station by mia gallery, Wroclaw, organised by European Capital of Culture Wroclaw 2016 and Credit Suisse Careers.
- There are different matters, group exhibition, Stefan Gierowski Foundation
- The Dawn of Man, individual exhibition, BWA Olsztyn
- premiere Excavator Ballet, Cricoteka, Kraków (cooperation with Iza Szostak)
- Saint Animal Sacrifice, individual exhibition in cooperation with prizoners, Art Center Gallery EL, Elbląg
- Show Ciało.Dziecko.Obiekt., Art Station Foundation, Poznań
- Polish Art Now, group exhibition, Saatchii Gallery, London curated by Sacha Craddockperformance Styx 02 with Loic Bertrand, Survival Art Review, Wrocław
- RE//MIX premiere Merce Cunningham, Komuna Warszawa
- inauguration of the Stopandwalk project, the pop-up exhibition “Peace of Her Soul” at the temporary Stopandwalk gallery, Warsaw
- co-creator of the Art Zone at the Męskie Granie festival, cooperation with Mariusz Wilczyński, Andrzej Jobczyk and Kuba Jasiukiewicz
- performance Dwóch Ludzi z Szaletu and Dwóch Ludzi z Szafą, festival Streetwaves, Gdańsk
- performance Communication Control in cooperation with Warsaw ZTM and Galeria Kordegarda
- participation in the collective exhibition Start to Hangart (Klima Gallery, Koneser, Warsaw)
- performance Music Box program as part of Audio Art. festival, CCA Ujazdowski Castle , Warsaw
- performance Two People with a Closet according to Polanski, roof of CCA Torun
- participation in “Bat Yam Festival”, Tel aviv, Bat Yam ( Israel ), Taxi Circle of Music project (Taxi Polka)
- participation in the exhibition Summer Juvenile, performance, Zachęta National Gallery of Art
- participation in group exhibition View in the windows, Apteka Sztuki, Warsaw
- participation in the exhibition of the winners of the Samsung Art Master 2009 competition, CCA Ujazdowski Castle, Warsaw
- 2009 - third prize winner in Samsung Art Master 2009 competition, work Program Music Box
- solo exhibition Japanese jumping off a cliff, Studio-Gallery
- honorable mention in the WYKLUCZONE competition organized by the Step Association
- participation in the Machtraum festival, Berlin (action in the public space of the city, action Flyers)
- first prize in the competition for the logo of Herbert Year 2008 (competition organized by the National Library)
- first Dinner at the Steelworks, old steelworks area in Ostrowiec Swietokrzyski
- diploma exhibition at Studio Gallery, Warsaw
- individual exhibition Aran, Fibak Gallery
- participation in the collective exhibition Smołdzińskie Plenery, Baltic Art Gallery, Ustka
Obrazy, olej na płótnie:
Statua Dubuffeta, 33 × 27cm, 2020
Ben Amera, 160 × 125cm, 2023
Matka, 250 × 185cm, 2024
Lewitacja, 120 × 100cm ,2023
Smutny Kamień, 110 × 90cm, 2023
Cyklop Bałwan, 33 × 27cm, 2023
Błękit, 200 × 170cm, 2024
Cyklop, 33 × 27cm, 2020
Człowiek Ptak, 33 × 27cm, 2024
Niebieskie Lasy, 125 × 160cm, 2024
Wyspa Scena, 90 × 110cm, 2023
Woda, 50 × 40cm, 2023
Silver River, 55 × 46cm, 2023
Oko Dżungli, 33 × 27cm, 2023
Las Islas Jugetas, 97 × 130cm, 2023
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_1, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_2, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_3, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_4, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_5, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_6, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_7, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_8, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_9, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_10_Pan Cuidado, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_11_Wilk Morski, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_12, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_13, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_14, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_15, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_16, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_17, 33 × 27cm, 2023/2024
Moi Kumple Mogą Być Brzydcy_Smok, 100 × 120cm, 2023/2024
Obrazy z Cyklu Nowa Księga Cudów, które nie znalazły się na wystawie, olej na płótnie:
Cyklop Gigant, 160 × 160cm, 2023
Przerażony Bonsai, 65 × 81cm, 2022
Rysunki:
Słoń Moa, 25 × 39cm, 2023
Insomnia Island, 12 × 18cm, 2023
Władca Much, Wyznawcy Uciętego Haluksa, 12 × 18cm, 2023
Piramida Goryli, 20 × 24cm, 2023
Ben Amera, 19 × 24cm, 2023
Nieskończony Świat, 6 × 18cm, 2023
Na Tropie Jednookich Gigantów, 17 × 24cm, 2023
Czarne Złoto, 12 × 19cm, 2023
Zielone Piekło Małp, 16 × 24cm, 2023
Klasztor w Pangboche,14 × 19cm, 2023
Odyseia, 12 × 19cm, 2023
Statyczna Wojna Chmur, 11 × 19cm, 2023
Duba, 22 × 26cm, 2023
Prequel, 16 × 24cm, 2023
Jedyny Cyklop jakiego znam, 30 × 21cm, 2023
King Kong, 19,5 × 12cm, 2023
Dwa Księżyce, 29 × 27cm,2022
Monastery, 20 × 47cm, 2023
Paintings, oil on canvas:
Statue of Dubuffet, 33 × 27cm, 2020
Ben Amera, 160 × 125cm, 2023
Mother, 250 × 185cm, 2024
Levitation, 120 × 100cm, 2023
Sad Stone, 110 × 90cm, 2023
Cyclops the Snowman, 33 × 27cm, 2023r
Blue, 200 × 170cm, 2024r
Cyclops, 33 × 27cm, 2020r
BirdMan, 33 × 27cm, 2024r
Blue Forest, 125 × 160cm, 2024r
Island and Stage, 90 × 110cm, 2023r
Water, 50 × 40cm, 2023r
Silver River, 55 × 46cm, 2023
Eye of the Jungle 33 × 27cm, 2023
Las Islas Jugetas, 97 × 130cm, 2023
My Buddies Can Be Ugly_1, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_2, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_3, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_4, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_5, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_6, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_7, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_8, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_9, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_10_Mister Cuidado, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_11_Sea Wolf), 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_12, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_13, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_14, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_15, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_16, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_17, 33 × 27cm, 2023/2024
My Buddies Can Be Ugly_Dragon, 100 × 120cm, 2023/2024
Paintings from the series that were not included in the exhibition, oli on canvas:
Cyclops Giant,160 × 160cm, 2023
Frightened Bonsai, 65 × 81cm,2022
Drawings:
Moa Elephant, 25 × 39cm, 2023
Insomnia Island, 12 × 18cm, 2023
Lord of the Flies, Followers of the Severed Hallux, 12 × 18cm, 2023
Gorilla Pyramid, 20 × 24cm, 2023
Ben Amera, 19 × 24cm, 2023
Infinite World, 6 × 18cm, 2023
On the Trail of the One-eyed Giants, 17 × 24cm, 2023
Black Gold, 12 × 19cm, 2023
Green Monkey Hell, 16 × 24cm, 2023
Pangboche Monastery,14 × 19cm, 2023
Odyssey, 12 × 19cm, 2023
War of a Static Clouds, 11 × 19cm, 2023
Duba, 22 × 26cm, 2023
Prequel, 16 × 24cm, 2023
The Only Cyclops I Know, 30 × 21cm, 2023
King Kong, 19,5 × 12cm, 2023
Two Moons, 29 × 27cm,2022
Monastery, 20 × 47cm, 2023
WYSTAWY W GALERII ASPEKTY
I do obrazu też trzeba dojrzeć / To a painting you need to mature
Juliusz Narzyński / 28 września - 16 października 2023
Ostatni nieznany ląd / The last unknown land
Kamil Moskowczenko / 19 października - 12 listopada 2023
Czerń, biel i życie pomiędzy / Black, white and life in-between
Teresa Jakubowska z udziałem Anny Rutkowskiej / 16 listopada - 3 grudnia 2023
When the sun is low
Piotr Kotlicki / 6-22 grudnia 2023
Wszędzie, czyli tu / Everywhere-that is: here
Anna Szprynger / 18 stycznia - 4 lutego 2024
Kwiaty i konstrukcje / Flowers and construction
Włodzimierz Pawlak / 15 lutego - 23 marca 2024
Wibracje / Vibrations
Jerzy Szot / 4-20 kwietnia 2024
L’anatomie de l’existence
Tadeusz Brudzyński / 25 kwietnia - 18 maja 2024
WYSTAWA
23/05 – 15/06/2024
Organizator i wydawca | Organiser & publisher
GALERIA SZTUKI ASPEKTY
Redakcja tekstów | Text editing
Barbara Rześna, Daria Niedzielak
Tłumaczenie na język angielski | English translation
Joanna Berling
Dokumentacja fotograficzna prac | Photographic documentation of the works
Piotr Szczepański
Zespół | Team
Tomasz Moskal
Katarzyna Sacha
Barbara Rześna
Daria Niedzielak
Kurator | Curator Paweł Bień
Projekt graficzny, skład | Graphic design, DTP
Marcin Ślusarczyk – www.behance.net/marcinslusarczyk
Nakład | Print run 120
GALERIA SZTUKI ASPEKTY
Aleje Ujazdowskie 16 00-478 Warszawa www.aspektygallery.pl
PARTNERZY:
SPONSORZY: