NS70

Page 9

9

WIELKA BRYTANIA Dyktatura jedno ma imię Dyskoteka zamiast dziewczyn z rurą Syncreon Technology leicester „Wyrok na mnie już zapadł i nikt nie przejmował się takimi drobiazgami jak fałszywe zeznanie lub bałagan podczas śledztwa” – wspomina Bogdan, wieloletni pracownik jednej z angielskich firm, który postanowił walczyć o swoje prawa. Firma Syncreon Technology z Hinckley jest jednym z magazynów marki „Apple”. To właśnie tam Bogdan przeżył koszmar. W marcu ubiegłego roku, został oskarżony o łamanie przepisów H&S oraz spowodowanie zagrożenia dla zdrowia i życia innego pracownika. Jadąc wózkiem w wąskich alejkach magazynu, uderzył w zamontowaną na podłodze blokadę, która zapobiega bezpośredniemu zderzeniu z regałami. W tym samym czasie w alejce przebywał inny pracownik. Jego życie, ani zdrowie nie zostało zagrożone! Choć wielu pracowników magazynu stale ma styczność z tymi blokadami, tylko w przypadku Bogdana zostało wszczęte śledztwo. Przełożeni ten drobny incydent uznali za wypadek i oskarżali swojego pracownika na podstawie przepisu z regulaminu wewnętrznego, w którym pracownik ma zachować bezpieczną odległość 10m od innej osoby w alejce. Problem polegał jednak na tym, że zapis ten nie do końca rozumieli, ponieważ obowiązywał on pracowników wyłącznie przy pracy na wysokości. „Powoli zaczęło do mnie docierać, że firma chce mnie bardzo poważnie ukarać, korzystając z tak drobnego incydentu” - mówi poszkodowany. Oskarżony jest członkiem Komisji Bezpieczeństwa i Higieny Pracy i zna wszystkie przepisy. Skąd

więc taki obrót sprawy? Dążył do poprawy bezpieczeństwa w pracy, stał się jednak niewygodny dla kadry kierowniczej. Postanowili zatem, że pozbędą się „problemu”, który może zagrozić bezkarnemu łamaniu przepisów i dyktaturze panującej „za zamkniętymi drzwiami” magazynu. W czasie śledztwa Bogdan odkrył kilka dziwnych sytuacji. Jego bezpośredni przełożony złożył w sprawie fałszywe zeznania mówiąc, że był świadkiem tego zdarzenia, choć w rzeczywistości nie mógł nic zobaczyć. Biurko managera znajduje się w miejscu, z którego Bogdan w danej chwili nie był dla niego widoczny. Po drugie, notatki z każdego przesłuchania dyscyplinarnego były niespójne i niedokładne. Trzecia rzecz to monitoring, na którym wyraźnie było widać, że drugiej osobie w alejce nic nie groziło. - „Jak to możliwe? Przecież Pan W. kłamał w zeznaniu! Zapis z kamer pokazał, że nikomu nic nie groziło! Nie spowodowałem wypadku! Skazano mnie za to, że nie uderzyłem w pickera!” – wyjaśnia. Dodatkowo, jak mówi bohater historii, jego angielscy koledzy nawet w przypadku potrącenia wózkiem drugiego pracownika, nigdy nie zostali zawieszeni. Zawieszenie licencji na wózki, notatka z wpisem do akt, brak wyraźnych dowodów winy i ciągła obserwacja, doprowadziły Bogdana do wyczerpania nerwowego. Zwrócił się o pomoc do lekarza. Stwierdził on jednoznacznie stres związany z pracą i zabronił zbliżania się do miejsca pracy. Jednak dla Bogdana sprawa nie była zamknięta. Pisał liczne listy do wyższych instancji. Udowadniał, że przepis, na którego podstawie został ukarany jest nieadekwatny do jego „winy”. Kadra zarządzająca w trakcie pracy stosowała metody,

Bedofrd które miały pogrążyć „kłopotliwego” pracownika. Bogdan był izolowany od kolegów. Gdy tylko zaczynał z kimś rozmawiać, pojawiał się manager, który strofował jego i osobę stojącą z nim. - „Próbowano odseparować mnie od innych pracowników. Zwróciłem uwagę na fakt, że moi koledzy po prostu obawiają się ze mną rozmawiać” – tłumaczy. W chwili obecnej ukarany przez firmę pracownik postanowił bronić się w Employment Tribunal w Leicester. Oskarżył pracodawcę o dyskryminację bezpośrednią („race discrimination”), „bulling and harassment” oraz „less favourable treatment” - mniej korzystne traktowanie. – „Metody terroryzowania pracowników oraz nieustanna presja wywierana na nas doprowadzają do ekstremalnych sytuacji, kiedy dawni przyjaciele stają się sobie wrogami” - dodaje Bogdan. Mediacje z delegatami firmy Syncreon Technology nie odniosły skutku. Na początku marca spodziewamy się finału sprawy. Dagmara Kokocińska Całość historii Bogdana opisujemy w Internecie: www.naszestrony.co.uk.

Właściciel kontrowersyjnego klubu erotycznego z Bedford zapowiedział przebranżowienie lokalu i już wkrótce powstanie tam dyskoteka. Klub erotyczny mieszczący się przy Church Street w dzielnicy Ampthill od samego początku wzbudzał oburzenie i wywoływał liczne protesty okolicznych mieszkańców. Prasa donosiła o kontrowersyjnych planach, a potem usilnych staraniach właściciela klubu, znienawidzonego przez okolicznych mieszkańców, o utrzymanie biznesu. Urząd miasta Bedford również odczuł presję mieszkańców, którzy zasypali radę miasta listami i petycjami w sprawie odebrania licencji na prowadzenie działalności erotycznej w tym miejscu. Nie był to wprawdzie dom publiczny, a jedynie lokal ze striptizem oferujący również erotyczny taniec w odosobnionych pomieszczeniach. John Shayler, właściciel lokalu, który posiada licencję nawet na prowadzenie domu publicznego, zdecydował ostatecznie o przebranżowieniu działalności w bardziej dostępną dla szerszej liczby odbiorców. Jak sam zapewnia na Tweeterze, już

Nasze Strony - Polish Local Newspaper in East England

niebawem usługi erotyczne znikną z oferty lokalu. Zamiast tego powstanie tam dyskoteka, która będzie działać tylko w weekendy. Obecnie lokal jest otwarty również w czwartki, co bardzo irytuje lokalnych mieszkańców. Oni sami jednak nadal z niedowierzaniem czytają oświadczenie Shaylera, z którym walczyli od kilku miesięcy. Dziwi ich tak nagła i niezapowiedziana zmiana. Właściciel dodaje również, że ceny wejściówek zostaną obniżone o 75 procent czyli do 5 funtów od osoby. Jest on wręcz przekonany, że jest wstanie zrobić z obecnego lokalu najlepszą dyskotekę w mieście. Liczy, że stanie się tak przy współpracy z Dj-ami z najwyższej półki. W końcu w dyskotekach dobra muzyka jest najważniejsza, a dodając do tego ekskluzywny wystrój - sukces wydaje się być murowany. Część mieszkańców jednak nadal nie dowierza, że erotyka całkowicie zniknie z tego lokalu twierdząc, iż erotyczna działalność przeniesie się na zaplecze, a tam urządzony zostanie „istny burdel”. Najwidoczniej decyzja o zmianie branży Shaylera tak szokuje, że już wywołuje różne teorie spiskowe. Tak źle i tak nie dobrze. Wszystkim niestety nie da się dogodzić. Czas pokaże co z tego wszystkiego wyjdzie. K.S.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.