KONOPA PRESS Wyd. 14 nr 3 2024/2025

Page 1


REDAKCJA:

MAGDALENA SZYMIEC

LILIANA KUCHAROWSKA

IGA RUTKOWSKA

ZUZANNA TYC

STELLA BLADON

AGATA BORAL

ALEKSANDRA KOC

EMILIA KRZOS

JUSTYNA BOCIONEK

KRZYSZTOF TWARDZIK

KALINA PIERECHOD

MARIA GIERSZNER

MAŁGORZATA NICER

WERONIKA SYGUŁA

MARTA STĘPNIEWSKA

ALEKSANDRA SŁUŻAŁEK

AMELIA JARCZYK

TOLA KIDAWA

MAGDALENA FRĄCKOWIAK

AMELIA JARCZYK

JULIA KUŁAGA

NATALIA GLENZ

MAGDALENA KOCHANEK

POD OPIEKĄ

PROF. B. RUTKOWSKIEJ

ORAZ WSPARCIU

PROF. B. MAZAR

I PROF. A. NĘDZI

Wraz z końcem roku przychodzimy do Was z nowym numerem gazety. Znajdziecie w nim zarówno artykuły o Świętach Bożego Narodzenia jak i innych grudniowych wydarzeniach np.: rocznicach bitew i powstań czy Dniu bez przekleństw.

Ten numer nie zawiedzie Was pod względem rubryk kulturalnych - pojawią się dwie recenzje książkowe, galeria prac i standardowo - komiksy. Dla fanów matematyki z kolei został przygotowany artykuł o ciągu Fibonacciego.

Boże Narodzenie już za rogiem, dlatego pragniemy życzyć Wam spokojnych, wesołych świąt spędzonych w gronie najbliższych. Wypoczywajcie! Zapraszamy do lektury REDAKCJA

Marysia Gierszner: Jak masz na imię, z której klasy jesteś i jaką funkcję pełnisz w samorządzie?

Kuba Karkoszka: Nazywam się Kuba Karkoszka, jestem z klasy 3h i pełnię w samorządzie funkcję sekretarza. Przewodniczącym jest mój przyjaciel Antek Szczyrba z klasy 2h, a wiceprzewodniczącym Bartek Grabowski z klasy 3c2. Chciałbym też przedstawić Nadię Wróżek z klasy 2a2, pełniącą rolę koordynatora do spraw relacji między samorządem, a wszystkimi klasami w szkole.

M.G: Jak poznałeś się z chłopakami i dlaczego zdecydowaliście się kandydować akurat we trójkę?

K.K: Z Antkiem poznaliśmy się w pierwszej klasie, dzięki mojemu serdecznemu przyjacielowi Maćkowi, natomiast Bartka poznałem w te wakacje poprzez Antka. Zdecydowaliśmy się kandydować w takim składzie, ponieważ szybko złapaliśmy kontakt i wspólny język. Każdy z nas ma trochę inne podejście i różnorakie umiejętności, dzięki czemu się uzupełniamy. Stwierdziliśmy, że w takiej grupie mamy szansę zrobić coś fajnego dla szkoły.

M.G: Ile czasu zajęło wam przygotowanie programu i kampanii wyborczej?

K.K: Szczerze mówiąc, dość długo. Przygotowanie całej kampanii i programu trwało ponad dwa miesiące, zależało nam, żeby wszystko dopiąć na ostatni guzik. Pracowaliśmy wspólnie, każdy wniósł coś od siebie. Sukcesywnie ogarnialiśmy postulaty, które wam już przedstawiliśmy, takie jak negocjacja zniżek czy zapraszanie inspirujących ludzi sukcesu do naszej szkoły. Chcieliśmy, żeby uczniowie zobaczyli konkrety, dlatego skupiliśmy się na pomysłach odnośnie których mieliśmy pewność, że zostaną zrealizowane.

M.G: Który z jeszcze niezrealizowanych pomysłów jest dla was najważniejszy?

K.K: Jest ich kilka, ale na pewno jednym z najważniejszych jest zrealizowanie strefy “KATO4U”, o której mogliście się dowiedzieć już wcześniej z naszego instagrama v2lo_konopa, na którego swoją drogą serdecznie zapraszam. Jesteśmy także w trakcie rozmów z Młodzieżową Radą Miasta Katowice w sprawach budżetu i innych tego typu formalności.

Chcemy też wprowadzić, wspomniany już przez nas Fundusz Uczniowski - zostałoby utworzone subkonto na rachunku bankowym Rady Rodziców, co zapewni wszystkim uczniom i ich rodzicom przejrzysty wgląd do funduszu oraz jego bezpieczeństwo. W związku z tym planujemy również zarejestrować naszą szkołę w programie FaniMani. Pozwoli to każdemu z uczniów, jego znajomym czy rodzinie wesprzeć szkołę przy okazji codziennych zakupów. Jak wiemy, niektóre inicjatywy są często ograniczane przez brak środków, więc mamy nadzieję, że tworząc Fundusz Uczniowski, organizując dedykowane kiermasze czy dzięki wcześniej wspomnianemu programowi będziemy mieli możliwość zrealizowania inicjatyw takich jak kino plenerowe w czerwcu czy ładowarki na szkolnych korytarzach.

M.G: Czy macie jakieś porady jak uczniowie mogliby się zaangażować w życie naszej szkoły?

K.K: Myślę, że najlepszą radą jaką możemy wam dać jest przychodzenie do nas z waszymi pomysłami. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje. Jeżeli będziemy widzieli realne szanse na zrealizowanie tych projektów to z chęcią przyjmiemy waszą pomoc. Chcemy, żebyście mieli własny wkład w to, co dzieje się w szkole. Możecie także angażować się w wolontariat, wszelkiego rodzaju kiermasze i zbiórki charytatywne, brać udział w dniach tematycznych czy zgłaszać się do prowadzenia akademii. W ten sposób możecie przyczynić się do tego, żeby szkoła miała jeszcze lepszą opinię, a sami pokażecie się w dobrym świetle na tle społeczności szkolnej. Jednym z naszych głównych celów jest to, żeby zachęcić wszystkich uczniów, szczególnie z pierwszych klas do zaangażowania się w życie szkoły i sprawienia, żeby była bardziej “nasza”, bardziej przyjazna uczniom.

M.G: Dziękuję bardzo za rozmowę.

K.K: Również bardzo dziękuję.

Czy święta Bożego Narodzenia od zawsze wyglądały tak samo? Czy Jezus urodził się 25 grudnia? A jeśli nie, to dlaczego w ten sposób obchodzimy święta?

Przed przyjęciem chrztu przez Polskę, na ziemiach słowiańskich panowały wierzenia politeistyczne. Ludzie byli mocno związani z otaczającą ich przyrodą i podobnie jak w mitologii greckiej, doszukiwano się w niej istot antropoidalnych. Wierzono w bóstwa i składano im hołd podczas wielu świąt. Święta te najczęściej pokrywały się z wydarzeniami astronomicznymi, takimi jak pełnię księżyca albo przesilenia (przesilenie to moment, w którym Słońce osiąga największe odchylenie od równika).

Właśnie podczas przesilenia zimowego, obchodzono Szczodre Gody (nazywane również Szczodruszką, Godowym świętem, Hodami lub Kolędą). Przekładając to na nasze współczesne święta, były to takie Boże Narodzenie i Sylwester w jednym.

Było to święto, dzięki któremu miało zostać zapewnione szczęście i dobrobyt na nowy rok. Obchody rozpoczynano z nocy 21 na 22 grudnia (w noc przesilenia), podczas Szczodrego wieczoru. Spożywano wtedy wieczerzę składającą się z 12 potraw, każda na jeden szczęśliwy miesiąc następnego roku. Bogiem którego wtedy czczono był Weles, bóg podziemi, magii, bogactwa, dobrobytu, bydła i paru innych rzeczy. Przesilenie wiązało się ze zwiększoną ilością magii na ziemi, dlatego robiono wtedy przepowiednie na nowy rok. Dotyczyły one najczęściej śmierci bądź zamążpójścia. Kilka z nich ostało się aż do dziś, na przykład zwyczaj zostawiania sianka lub słomy pod nakryciem.

Słomki spod nakrycia losowano, a im dłuższa i ładniejsza była wylosowana słomka, tym lepszy miał być rok. Podczas Szczodrych Godów, czczono również zmarłych. Zostawiano jedzenie na ich grobach, a przy stole zostawiano dla zmarłego członka rodziny wolne miejsce. Ten zwyczaj jest nadal praktykowany wielu domach, jako pozostawienie miejsca dla niespodziewanego gościa. Jednak w VI i V w. dużo się zmieniło, gdy papież Grzegorz I (znany też jako Grzegorz Wielki) zaczął narzucać poganom wiarę chrześcijańską. W skrócie, zaczęto niszczyć ośrodki kultu, rzeźby, a na miejscach chramów (świątyń) budować kościoły.

Dopiero mocno późniejszy jego następca, papież Mikołaj I, pozwolił zachować pogańskie zwyczaje, o ile nie były powiązane z grzechem. Dlatego, obecnie nie wiemy zbyt wiele na temat wierzeń pogańskich na naszych ziemiach, a informacje które przetrwały, są niejednolite i słabo dostępne.

Co do daty świąt, kościół nigdy nie podał dokładnej daty narodzin Chrystusa, a data 25 grudnia nie jest dogmatyzowana. Pojawiają się też głosy, że Jezus urodził się wiosną.

Dlaczego więc wybrano tą datę?

Jest to skutek kilku przesłań, z różnych chrześcijańskich lub historycznych źródeł (takie jak babiloński talmud, pismo święte starego testamentu i psalmy, dokumenty z liber pontificalis), które po nałożeniu na siebie i wykluczeniu niektórych opcji (trochę jak zbiory w matematyce) pozostawiają jedną najbardziej prawdopodobną datę - końcówkę grudnia.

Przynajmniej tak podaje jedno źródło. Bo już w innym, dowiadujemy się że Jezus urodził się w marcu.Tak więc znalezienie jednej, prawdziwej daty, graniczy z cudem. Dowodem na ogromny poziom trudności jest to, że przez ponad 2000 lat nikt nie zdołał jej określić.

Obecnie najbardziej popularną teorią jest, że Święta Bożego Narodzenia zostały nałożone na święta pogańskie (słowiańskie, ale też rzymskie

- Sol Invictus), aby wyprzeć je z kultury i zmusić ludzi do obchodzenia święta chrześcijańskiego. Mocnym argumentem podpierającym tą teorię, jest to że wiele innych świąt katolickich obchodzonych jest w bardzo dziwnych i niepasujących do okoliczności terminach (Bo jak to się stało, że święto zwiastowania pańskiego zbiega się z świętem wiosny i Wesny?) oraz fakt, że kościół od ok. IV do XV w. prowadził bardzo agresywną politykę wobec wyznawców innych wiar.

Podsumowując; tradycji nie da się całkowicie usunąć, tak jak nie da się zmienić przyzwyczajeń wszystkich ludzi i zmienić kultury. W naszych współczesnych obchodach świąt, wciąż istnieją zwyczaje naszych przodków. To trochę tak, że kiedy stawiamy 12 potraw na wigilijnym stole, świętujemy razem z nimi.

A co z choinką?

Zwyczaj ubierania choinki powędrował z Niemiec i tamtejszej tradycji ewangelickiej, do Francji, a następnie za sprawą brytyjskiej królowej Wiktorii, rozprzestrzenił się na pozostałe kraje Europy i Ameryki. Na ziemie polskie, ozdobne drzewka dotarły na przełomie XVIII i XIX wieku, jednak kościół katolicki tradycję tę jako symbol religijny uznał dopiero w XVIII wieku – dotychczas było to postrzegane jako rytuał pogański.

A.KOC

Nikiszowiec to niewątpliwie najbardziej malownicze zabytkowe osiedle robotnicze w Katowicach. Od wielu lat co roku w jeden grudniowy weekend w tym historycznym miejscu jest organizowany Jarmark bożonarodzeniowy. W tym roku odbyła się jego 17. edycja, na której gościło aż 180 wystawców. Większość z nich prezentowało swoje rękodzieło, ale nie zabrakło też czegoś dla smakoszy. Była okazja do skosztowania i zaopatrzenia się w wiele lokalnych produktów spożywczych i przetworów. A dla zmarzniętych miłośników słodyczy nie mogło zabraknąć tak popularnej gorącej czekolady w różnych odsłonach.

To wyjątkowe wydarzenie trwa tylko przez trzy dni i z pewnością warto wziąć w nim udział, chociażby ze względu na magiczny bożonarodzeniowy klimat, który po zmroku potęgują świąteczne iluminacje wyświetlane na budynkach. Jeśli jednak tym razem nie mieliście okazji odwiedzić jarmarku na Nikiszowcu, to w przyszłym roku musicie to koniecznie nadrobić!

Dobra, umówmy się - KAŻDY z nas kiedyś przeklął. No nie ma szans, że nie. Często dzięki "brzydkim" słowom chcemy podkreślić nasze emocje, bo przecież słowo głupek albo zepsuty nie są wystarczające, czyż nie? Niektórzy, jednak przekleństwami chcą przypodobać się osobom starszym lub po prostu używają ich jako przecinków albo zamienników słów, które nawet tego nie potrzebują.

Według statystyk aż 91% Polaków przyznaje się używania wulgaryzmów, a średnio w ciągu dnia wypowiada je 19 razy. Czy to dobrze? Niestety na tle innych krajów wypadamy całkiem słabo. W Stanach Zjednoczonych ta liczba to 21, w Wielkiej Brytanii oraz Niemczech 10, a w Hiszpanii - 9. Warto również zauważyć, że obywatele USA to rekordziści, więc jesteśmy blisko szczytu „ najbardziej przeklinających narodów na świecie”. Z niewiadomych mi przyczyn liczba polskich wulgaryzmów nie jest dokładnie ustalona, gdyż niektóre źródła podają 47, a inne - około 300.

Odstawmy jednak liczby na bok i zadajmy sobie fundamentalne pytanie - czy warto w ogóle przeklinać? Tu opinie są podzielone. Bowiem osoby, które dużo klną mogą sprawiać wrażenie bardziej szczerych i prostolinijnych. Dzieje się tak, gdyż wydaje nam się, że zdanie podkreślone niestosownym słowem wyraża prawdziwe opinie i brzmi po prostu jakby mówione było prosto z serca, bez owijania w bawełnę. Oprócz szczerości w parze z wulgarnością idzie inteligencja! Powiązane jest to mocno z uczuciami, ponieważ zazwyczaj używamy przekleństw podczas dużych emocji. Uaktywnia się wtedy prawa półkula mózgu, czyli tzw. Mózg kreatywny. To oznacza, że ludzie, którzy używają więcej wulgaryzmów mają większe zdolności językowe i lepiej im idzie zapamiętywanie wyrazów.

W opozycji do tego stoi fakt, że osoby, które częściej bluźnią stwarzają pozory osób niedojrzałych, bądź niekontrolujących siebie i swoich własnych nawyków. Może to również źle wpłynąć na nasze kontakty międzyludzkie. Nie każdy czuje się dobrze w towarzystwie osób

przeklinających, szczególnie że źle użyte słowo może kogoś zranić i obrazić. Wulgaryzmy mogą też zmienić precyzję naszych wypowiedzi i dawać wrażenie, że nie umiemy sklecić zdania bez brzydkiego przerywnika, a co dopiero rozmawiać na poważniejsze tematy. Przez wiele osób przeklinanie postrzegane jest po prostu jako niegrzeczne i niestosowne, przez co nasza reputacja może zostać zniszczona i sprowadzona do ,,tej/tego która/y cały czas klnie”.

A dlaczego w ogóle powstał ten artykuł? Są 2 powody. Po pierwsze - 17 grudnia obchodzimy ogólnopolski dzień bez przekleństw, także zachęcam do wzięcia udziału w tym wyzwaniu! Po drugie - sama mam dość duży kłopot z przekleństwami i od jakiegoś czasu staram się go zwalczać, jednak niestety z marnym skutkiem. Przez szukanie statystyk i czytanie o przekleństwach na potrzebę tego artykułu, poczułam, że chcę wznowić moje zmagania z tym nienajlepszym nawykiem. Przez niego miałam kilka naprawdę NIEPRZYJEMNYCH sytuacji i doskonale wiem, że im dłużej będę używać wulgaryzmów tym będzie ich więcej.

Podsumowując - przeklinanie jest nawykiem, który jest ogólnie akceptowany i znormalizowany. Oprócz swobody wypowiedzi, nie płynie z niego za dużo korzyści, a może on nawet doprowadzić do negatywnych opinii na nasz temat. Daje ono jednak upust naszym emocjom, a może nawet dodać nam nieco siły. Dyskusja na temat przeklinania trwała, trwa i trwać będzie - nigdy raczej nie dojdziemy do porozumienia w tej kwestii. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to, czy korzystanie z wulgaryzmów jest złe czy nie, ale jego problematyka zawsze zmusza nas do refleksji i przemyśleń. I to jest właśnie piękne.

Przed nami święta Bożego Narodzenia. Większość z nas spędza ten czas w domu, z rodziną i przyjaciółmi, jednak coraz więcej osób decyduje się w trakcie przerwy świątecznej na krótką podróż.

Tych, którzy wybiorą się do Londynu, zachęcam do odwiedzenia Warner Bros Studio London The Making of Harry Potter – magicznego miejsca, w którym można zobaczyć na własne oczy, jak była kręcona seria filmów o Harrym Potterze. Studio znajduje się niedaleko Londynu. W ciągu 10 lat kręcono tam wiele scen do wszystkich ośmiu filmów o Harrym Potterze. Odwiedzając to miejsce spacerujemy po ogromnej

przestrzeni, przenosząc się do kolejnych scen magicznej krainy Hogwartu. Niektóre miejsca to małe wnęki wykorzystane do pojedynczych scen, inne natomiast to ogromne hale z monumentalnymi scenografiami.

Zwiedzając studio przechodzimy na przykład przez Peron 9 ¾, w którym ustawiony jest rzeczywistych rozmiarów pociąg, wożący młodych czarodziejów do Hogwartu; Zakazany Las z ogromnymi, poruszającymi się pająkami oraz Hardodziobem Hagrida; wielką salę Banku Gringrotta; Szklarnię Profesora Sprouta, gdzie można wyciągnąć z donicy mandragorę; Ulicę Pokątną; Chatkę Hagrida; Wielką Salę; biuro

Dumbledore’a i wiele innych fascynujących, magicznych miejsc. Scenografie dopracowane są z najmniejszymi szczegółami, wiele elementów jest ruchomych, a niektóre miejsca, swymi interaktywnymi efektami specjalnymi, wywołują dreszczyk emocji. Część studia to wystawy, w których znajdziemy kostiumy bohaterów, maski, rekwizyty i inne eksponaty z filmów. Wizytę kończy ogromny model zamku Hogwart, który również posłużył do kręcenia wielu scen.

Harry Potter Warner Bros Studio London to magiczne miejsce, które zdecydowanie musi zobaczyć każdy miłośnik filmów o Harrym Potterze.

E.KRZOS

Jako, że trzecie klasy (w tym ja) zajmują się ciągami, uznałam, że naszym głównym obiektem obserwacji matematycznych będzie ciąg Fibonacciego. Opracowany przez włoskiego matematyka pochodzącego z miasta Krzywej Wieży ciąg opiera się na tym, że każda kolejna liczba jest sumą dwóch poprzednich (0, 1, 1, 2, 3, 5, 8, 13, …). Taki prosty i niepozorny, a kryje za sobą niesamowitą złożoność i pojawia się w wielu miejscach w naturze i nie tylko.

Ciąg Fibonacciego fascynuje, ponieważ intuicyjnie wyznacza idealny wzór wzrostu, spotykany w biologii, botanice, a nawet geologii. Jednym z najbardziej znanych przykładów są rośliny. Ułożenie liści wokół łodygi wielu gatunków roślin odpowiada liczbom Fibonacciego, co ma praktyczne zastosowanie: umożliwia liściom równomierne rozłożenie się wokół łodygi i maksymalne pochłanianie światła słonecznego, co wspomaga proces fotosyntezy.

Ciąg Fibonacciego możemy wykorzystać przy przekształcaniu kilometrów na mile. Osiem kilometrów to w przybliżeniu pięć mil, a trzynaście kilometrów to w jeszcze większym przybliżeniu osiem mil, dwadzieścia jeden kilometrów to trzynaście mil itd.

S.BLADON

Pojawia się także w architekturze i sztuce, gdzie wykorzystywany jest do tworzenia harmonijnych proporcji. Jednym z przykładów jest tzw. złoty podział, który jest powiązany z liczbą Fibonacciego – liczby te zbliżają się bowiem do wartości złotej liczby (1,618…) wraz z postępem ciągu. Zjawisko to było świadomie wykorzystywane przez artystów, takich jak Leonardo da Vinci, który stosował je w swoich dziełach, by osiągnąć estetyczne proporcje.

Równie intrygujące jest to, że ciąg Fibonacciego odnajdujemy w muzyce. Często spotyka się go w strukturach kompozycji muzycznych, gdzie liczby Fibonacciego pomagają wyznaczać długości fraz muzycznych lub punkty kulminacyjne w utworze.

Podsumowując, ciąg Fibonacciego, choć wydaje się prosty, otwiera drzwi do niezwykłych odkryć i zastosowań. To dowód na to, że matematyka jest czymś więcej niż suchymi liczbami i wzorami – jest kluczem do zrozumienia harmonii, porządku i piękna otaczającego nas świata.

W 2021 roku sejm przyjął ustawę, która miała ustanowić dzień 27 grudnia świętem państwowym - Narodowym Dniem Zwycięstwa Powstania Wielkopolskiego.

106 lat temu 27 grudnia 1918 na fali uniesień patriotycznych Poznaniacy rozpoczęli powstanie. Dzień wcześniej do Poznania przyjechał Ignacy Jan Paderewski - ojciec niepodległości, pianista i polski mąż stanu, który wygłosił piękne przemówienie adresowane do Polaków : ,,...Po długich latach niewoli Ojczyzna się odradza. Odbudować się musi na tych samych podstawach, na których tu pierwsza budowa poczęta została. Żadne, najmądrzej zorganizowane stronnictwo Ojczyzny odbudować nie zdoła. Do tego dzieła trzeba jedności i zgody wszystkich, miłości i siły, wiary i zaparcia się samego siebie, do tego dzieła potrzeba wszystkich sił i wszystkich serc zespołu.

Odbuduje Polskę przede wszystkim chłop polski i robotnik polski z niego powstały i my wszyscy, o ile pójdziemy z ludem. W tej nadziei dziękuję Wam, wobec Boga i Ojczyzny równym, zarówno sercu bliskim i drogim. Niech żyje Polska, zgoda, jedność, a Ojczyzna nasza wolna, zjednoczona naszym polskim wybrzeżem żyć będzie po wsze czasy”

Polacy chwycili za broń. Zdobywano kolejne urzędy i odbierano je z rąk niemieckich. Walki rozprzestrzeniły się poza Poznań. Krok po kroku odzyskiwaliśmy następne miasta i tereny. Dużą rolę odegrali ochotnicy, którzy zasilali oddziały powstańców. Powstanie zakończył rozejm w Trewirze, na którego mocy Niemcy mieli zaprzestać działań zbrojnych przeciwko Polakom. W praktyce między oddziałami polskimi a niemieckimi do drobnych potyczek dochodziło również później.

Powstanie wielkopolskie to, obok powstań śląskich 1920 i 1921 roku i powstania sejneńskiego, zwycięski zryw wolnościowy będący wyrazem dążenia Polaków do niepodległości. Nasi przodkowie nie mogli znieść już niewoli i prześladowania ze strony Niemców i pragnęli zmiany.

W I rocznicę wybuchu powstania napisano piękną pieśń dla uczczenia powstania - Marsyliankę Wielkopolską.

Rozpoczął się grudzień, a co za tym idzie, sezon gorącej czekolady, bitew na śnieżki i pieczenia pierniczków. Nie wiem jak Wy, ale ja, gdy tylko spadł pierwszy śnieg, pobiegłam do schowka, wyjęłam lampki świąteczne i obwiesiłam nimi cały dom. Jednak zima to nie tylko leżenie pod kocykiem, ale i gorączkowe bieganie po sklepach w poszukiwaniu prezentów.

W telewizji już od początku listopada można ujrzeć materiały świąteczne. Witryny sklepowe mienią się na złoto, czerwono i zielono. Pojawiła się już nawet nowa świąteczna reklama Apartu. Aczkolwiek „zarzucanie” nas Mikołajami to nie tylko rzecz wielkich sieciówek. Wydawnic-

twa również postanowiły dorzucić swoje trzy grosze w postaci książkowych premier o świątecznej tematyce. Dzisiaj postaram się Wam trochę przybliżyć aktualny rynek wydawniczy i zrobić krótki przegląd zimowych nowości.

Mamy tu fanów „Love Actually”? Jeśli tak, być może spodoba Wam się „25. Grudnia” autorstwa K.K. Smiths. To przepełniona sarkazmem komedia romantyczna o dwójce sąsiadów: Malii oraz Cameronie. Ona nienawidzi świąt, on je kocha i co więcej, postara się zarazić tą miłością również Malię. Stwarza listę zimowych aktywności, które mają razem wykonać przed dniem Bożego Narodzenia.

Jeśli zaś o motywie listy mowa, zaprezentuję

Wam nowa powieść bookstagramerki Agaty Gładysz – autorki bestsellerowej serii „Booktok Journal”. W książce „Eli & Matt”, Agata otula czytelników klimatem świątecznego miasteczka w Szwajcarii. To tam tytułowa Eli postanawia zrealizować ostatnie punkty ze swojej listy rzeczy do zrobienia przed osiemnastką. A czy Wy właśnie z tym romansem w stylu slow burn zdecydujecie się spędzić zimę?

Przechodząc płynnie z tematyki listy do listów, najbardziej interesującą w mojej opinii premierą tego przeglądu jest „Pozostaniesz moim snem” Karoliny Klimkiewicz. To bajkowa opowieść o uczuciu, które przełamuje bariery czasu. A wszystko zaczyna się od momentu, gdy Nessa znajduje zagubiony list z zamazanym adresatem i postanawia odpisać nadawcy. Może to właśnie ta owiana drobinkami lodu powieść z gatunku realizmu magicznego rozmrozi Wasze serca?

Ostatnią zimową propozycją, tym razem dla nieco starszych czytelników, jest „Tam, gdzie pada śnieg” Erin Doom, czyli autorki zekranizowanego „Rzeźbiarza łez”. Pisarka magicznym językiem opowiada historię wrogów, którzy zmuszeni do mieszkania pod jednym dachem, powoli zaczynają czuć do siebie coś oprócz nienawiści. Barwione brzegi z płatkami śniegu subtelnie uzupełniają zimowy klimat tej powieści.

To jak? Jesteście gotowi na wielkie świąteczne książkowe zakupy? Łapcie koszyk i biegnijcie do księgarni i niech ten artykuł będzie Waszym przewodnikiem ;) .

A.SŁUŻAŁEK

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.