cotton-siedem-rzeczy-o-chinach-ISSUU

Page 1


Siedem rzeczy, których nie wolno

powiedzieć

O CHINACH

Tom Cotton

Siedem rzeczy, których nie wolno powiedzieć

O CHINACH

tłumaczenie

Paweł Szadkowski

Wydawnictwo Esprit

Originally published in English under the title: Seven Things You Can’t Say About China

Copyright © 2025 by Thomas B. Cotton

All rights reserved

Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Esprit 2025

Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2025

All rights reserved

Projekt okładki: Eliza Luty

Materiały okładkowe: Cup Stand (Tuozhan) with Longevity (Shou) Character and Dragons among Waves, Los Angeles County Museum of Art / rawpixel.com; jerrydong / unsplash.com

redakcja: Anna Kurek

korekta: Justyna Jagódka

Skład i łaManie: Lucyna Sterczewska

i SB n 978-83-68536-26-3

Wydanie i , Kraków 2025

druk i oP rawa: Abedik

w ydawnictwo eSP rit SP. z o.o. ul. Władysława Siwka 27a, 31-588 Kraków tel. 12 267 05 69, 12 264 37 09 e-mail: sprzedaz@esprit.com.pl ksiegarnia@esprit.com.pl biuro@esprit.com.pl Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl

Pamięci Cowboya, mego druha w pisaniu

Prolog

We wczesnym okresie pandemii coVid -19, gdy jeszcze większość Amerykanów nie miała pojęcia, gdzie w ogóle jest Wuhan, doszedłem do wniosku, że Komunistyczna Partia Chin [k P c h] kłamie – ponownie. Na początku 2020 roku Chiny poinformowały Światową Organizację Zdrowia [World Health Organization, wH o ] o wirusie wywołującym zapalenie płuc, który szerzył się w okolicy Wuhanu, dodając, że mają sytuację pod kontrolą. Mimo to rząd Chin utrzymywał drakońską izolację oraz kwarantannę wokół Wuhanu, budował od zera szpitale polowe, gromadził sprzęt ochronny, w tym maseczki i rękawice lateksowe, a krematoria działały przez całą dobę. Raczej nie tak zachowują się władze zapewniające, że mają wszystko pod kontrolą.

Już na samym początku pandemii koronawirusa zakwestionowałem te doniesienia i nie potrzebowałem do tego specjalistycznej wiedzy czy tajnych informacji, a odrobiny zdrowego rozsądku. Nigdy nie

brałem oświadczeń komunistów chińskich za pewnik. Gdy zaś ich działania przeczyły ich słowom i zaczęli zacierać istotne informacje dotyczące epidemii, wiedziałem, że coś knują.

Mimo to, gdy w tym początkowym okresie wyraziłem kilka zdroworozsądkowych uwag, miałem wrażenie, jakbym popełnił jakiś grzech niewybaczalny –taka była skala histerycznych reakcji, i to nie tylko ze strony Chin, ale także ze strony ich obrońców tu, w Stanach Zjednoczonych. Przy każdej okazji próbowali mnie uciszyć i zdusić me teorie.

W pierwszej kolejności zaleciłem wprowadzenie zakazu podróży z Chin do Stanów Zjednoczonych. W rozmowach telefonicznych i listach słanych do urzędników administracji Trumpa, a także moich oświadczeniach publicznych, zachęcałem do podjęcia tego logicznego kroku: w końcu same Chiny wprowadziły już zakaz wyjazdów z Wuhanu. Dyrektor National Institute of Allergy and Infectious Diseases [Narodowego Instytutu Alergii oraz Chorób Zakaźnych, niaid ], Anthony Fauci1, skrytykował tę propozycję jako „kulturowo nieadekwatną”, zaś gdy

1 Anthony Fauci sprawował tę funkcję od 2 listopada 1984 do 31 grudnia 2022 roku. Aktualnie dyrektorem niaid jest Jeffery Taubenberger [przyp. red.].

prezydent Trump zakazał podróży z Chin do u Sa , Joe Biden storpedował tę decyzję jako akt „histerii, ksenofobii oraz siania strachu”. Zarówno Biden, jak i Fauci w późniejszym okresie zmienili swoje stanowisko. Najbardziej w tym wszystkim dziwi jednak nie to, że obaj się mylili – bo w ich przypadku to rzecz częsta – ale raczej fakt, że w pierwszym odruchu rzucili się do obrony Chin komunistycznych i zaatakowali ich krytyków. I bynajmniej nie stanowili przypadków odosobnionych.

Elita z Waszyngtonu zganiła następnie mnie oraz inne osoby za stosowanie określeń „koronawirus z Wuhanu”, „wirus chiński” czy „grypa z Wuhanu”. Nigdy nie rozumiałem, o co było tyle szumu. Przecież od dawna nadajemy nazwy pandemiom oraz wirusom od miejsca ich prawdopodobnego pochodzenia. Wirus Zachodniego Nilu, grypa azjatycka, grypa z Hongkongu, Ebola2, wirus Zika3 – to tylko kilka przykładów.

2 Nazwa „Ebola” pochodzi od rzeki Ebola przepływającej przez terytorium Demokratycznej Republiki Konga, gdzie po raz pierwszy opisano tego wirusa w 1976 roku [przyp. red.].

3 Wirusa odkryto w lesie Zika w okolicy miasta Entebbe w Ugandzie w 1947 roku [przyp. red.].

Zwyczaj ten jednak nie spodobał się komunistycznym Chinom, a to wywołało oburzenie. Dyrektor Center for Disease Control and Prevention [Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom, cdc ], Robert Redfield4, uznał te określenia za „zupełnie mylne i nieodpowiednie”. Spiker Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi, była zdania, że „obniżają nasze bezpieczeństwo”, a senator Chuck Sumer odebrał je jako „surowe, wstrętne i ciemniackie”. Największe gazety i serwisy informacyjne dołączyły do tej nagonki. Joe Biden, już jako prezydent, zabronił pracownikom rządowym stosowania tych geograficznie poprawnych terminów. Podwójne standardy były widoczne jak na dłoni, a na tym wszystkim, raz jeszcze, skorzystały Chiny. Ostatecznie to ja byłem pierwszą osobą spośród kręgu władzy, która odważyła się na mrożące krew w żyłach wypowiedzi o pandemii: wirus mógł wydostać się z laboratorium. I znów, taki logiczny wniosek nie powinien był wywołać żadnych kontrowersji. W Wuhanie znajduje się „superlaboratorium” chińskie najwyższego ryzyka, gdzie badacze studiowali koronawirusy przenoszone przez nietoperze – jedna

4 Robert Redfield sprawował tę funkcję od 26 marca 2018 do 20 stycznia 2021 roku. Aktualnie dyrektorem cdc jest Jim O’Neill [przyp. red.].

z czołowych postaci zespołu nosiła pseudonim „kobieta-nietoperz”. Mało tego, dwa lata wcześniej amerykańscy urzędnicy donosili o kulawych zasadach bezpieczeństwa w laboratorium, co niestety wpisuje się w długą tradycję Chin w zakresie nieodpowiednich regulacji w placówkach badawczych oraz kłamania w sprawach zdrowia publicznego. Poza tym nietoperze nie występują na obszarze w promieniu stu sześćdziesięciu kilometrów od Wuhanu, zaś „mokre targi” nie sprzedają ani nietoperzy, ani łuskowców, które to komunistyczny rząd Chin wskazał za winne pandemii. Nic zatem dziwnego, że wczesny raport opublikowany przez naukowców chińskich wykazał, że osoby wskazane jako pierwsze ofiary koronawirusa nie miały kontaktu z targowiskiem. Innymi słowy, od samego początku dowody wskazywały na to, że wirus wydostał się z laboratorium.

Oczywiście przez swoją postawę trafiłem na celownik urzędników chińskich. Ambasador Chin w  u Sa potępił moje słowa jako „zupełnie niedorzeczne”. Pouczył mnie, że „podsycanie, a następnie rozsiewanie podejrzeń i plotek wśród ludzi jest bardzo przykrą i niebezpieczną praktyką”. Jakby tego było mało, w sposób kłamliwy dodał, że teoria ta wzbudzi „dyskryminację rasową” oraz „ksenofobię”. Jeden z czołowych badaczy z laboratorium w Wuhanie – a przy

okazji sekretarz komitetu k P c h działającego w placówce – w podobnym tonie żachnął się, iż było to „celowe wprowadzanie ludzi w błąd”. Nie spodziewałem się jednak żadnej innej reakcji po chińskich komunistach. Tyle że ten skowyt oburzenia był równie donośny wśród elity amerykańskiej, a już szczególnie w mediach. „Washington Post”, „New York Times”, nB c, cnn, MSnB c, a także dwudziestu siedmiu naukowców z prestiżowego czasopisma medycznego „The Lancet” potępiło gremialnie tezę o wydostaniu się wirusa z laboratorium jako „teorię spiskową”. „Huffington Post” wydrukował dwa artykuły o następujących tytułach:

Nie słuchajcie senatora Toma Cottona w sprawie koronawirusa oraz Senator Tom Cotton wciąż obstaje przy obalonej teorii o koronawirusie. Rozgłośnia nP r oznajmiła, iż „zdaniem wirusologów nie ma takiej możliwości, aby nowy koronawirus rozprzestrzenił się w wyniku wypadku w laboratorium w Chinach czy w jakimkolwiek innym miejscu”.

W swojej żądzy zaatakowania oraz uciszenia mnie obrońcy Chin zupełnie zarzucili ostrożność, dociekliwość oraz podstawowe fakty – z czasem jednak, choć z dużą niechęcią, zaczęli przyznawać mi rację. Rok później „Washington Post” cichaczem zmodyfikował tekst Tom Cotton nieustannie powtarza obaloną teorię spiskową o koronawirusie, podmieniając w nim słowa

„spiskowa” oraz „obalona”, na odpowiednio „drugorzędna” i „dyskutowana”. Inne gazety wzbogaciły dawne artykuły o uwagi odredakcyjne i biły się w piersi, ukazując, jak to media opacznie zrozumiały całą sprawę. Do 2023 roku również Departament Energii, Federalne Biuro Śledcze oraz były dyrektor

cdc zaczęli podejrzewać, że pandemia mogła rozpocząć się w laboratorium. W 2024 roku już nawet „New York Times” opublikował artykuł Dlaczego pandemia najprawdopodobniej miała początek w laboratorium: 5 kluczowych wskazówek.

Komunistyczna Partia Chin nigdy jednak głośno tego nie przyznała. Ja zaś nieustannie mówiłem prawdę o komunistycznych Chinach i na forum Senatu domagałem się pociągnięcia ich do odpowiedzialności. W odpowiedzi na to w sierpniu 2020 roku Chiny obłożyły mnie sankcjami, które do dziś noszę z dumą, niczym wyróżnienie honorowe.

Rozwój wydarzeń z początku pandemii coVid -19 unaocznia pewne szersze prawdy na temat Chin. Po pierwsze, k P c h kłamie na okrągło i nieustannie. Ale to żadne zaskoczenie: komuniści chińscy są bardzo podobni do komunistów rosyjskich, którzy kłamali przez całą zimną wojnę. Niemniej jednak, i to sprawa

druga, Rosja radziecka nigdy nie mogła liczyć na tak szeroką armię broniących jej apologetów amerykańskich jak Chiny. Tych akwizytorów sprawy chińskiej widać wszędzie: w biznesie, polityce, mediach, Hollywood, wśród zawodowych sportowców, pracowników akademickich i w wielu innych obszarach. I wreszcie po trzecie, środowiska te nie ograniczają się tylko do obrony Chin, ale również atakują oraz próbują uciszyć ich krytyków.

I często im się to udaje. Mimo iż ponad trzy czwarte Amerykanów deklaruje nieprzychylny (i nie ma co się dziwić) stosunek do Chin, nadal nie dociera do nich pełen obraz zbrodni i występków, jakich dopuszcza się k P c h. Chiny wymusiły milczenie na wielu amerykańskich elitach, celebrytach, sportowcach i politykach. Kieruje nimi strach, że stracą pracę, kontrakty, inwestorów, status, a może coś znacznie cenniejszego. Lepiej siedzieć cicho.

Ten strach zdjął jednak również miliony zwykłych Amerykanów. Gdybym był osobą prywatną i głosił te same komentarze na temat Chin, co czynię jako senator, mój pracodawca pewnie kazałby mi tego zaprzestać, gdyż w przeciwnym wypadku musiałby mnie zwolnić. Również i media społecznościowe odbierają mi głos. Jak by nie patrzeć, zwolennicy Chin zrujnowali kariery i życia wielu Amerykanów za znacznie

mniejsze przewinienia, rozsiewając strach i wymuszając milczenie w całym kraju.

Grozę sytuacji wzmaga fakt, że są rzeczy dotyczące Chin, o których po prostu nie można mówić.

Na szczęście ja mogę. Mam ten przywilej, że służę mieszkańcom stanu Arkansas, jak i całemu narodowi w Senacie Stanów Zjednoczonych. W zamyśle ojców naszego narodu Senat miał snuć długofalowe perspektywy, opierać się chwilowym trendom i modnym opiniom, a także być odpornym na zastraszanie i przymus, ze strony zarówno grup wpływów w kraju, jak i zagranicznych wrogów. Z tego właśnie powodu nasza Konstytucja powierzyła Senatowi szczególne prerogatywy w zakresie polityki zagranicznej. Mówiąc krótko – nie boję się Chin. Nie potrzebuję Chin.

Chiny nie dysponują środkami, aby móc wywierać na mnie naciski lub wpływy. W akcie szacunku wobec narodu, któremu służę, jak i ojców naszego państwa wykorzystam kompetencje przysługujące memu urzędowi, aby mówić prawdę o Chinach.

I dlatego właśnie napisałem tę książkę – aby podzielić się z wami prawdą o Chinach. Pozwólcie zatem, że powiem wam o siedmiu rzeczach o Chinach, o których nie wolno mówić.

Po pierwsze, Chiny to imperium zła. Komunistyczna Partia Chin od ponad stu lat gnębi lud Chin, jest odpowiedzialna za śmierć dziesiątek milionów ludzi, a kolejnym setkom milionów odebrała szanse przyjścia na świat. Partia zbudowała państwo policyjne na wzór orwellowski, z którego pomocą kontroluje obywateli, prowadzi ludobójstwo wobec niechcianych mniejszości oraz zwalcza ich sposób życia, torturuje i morduje pokojowych dysydentów, gnębi jedną z największych społeczności chrześcijan na świecie oraz niewoli niegdyś wolne miasto Hongkong.

Po drugie, Chiny szykują się do wojny. Niegdysiejszy dyktator Chin, Deng Xiaoping, zalecał, aby jego kraj ukrył swą siłę i wyczekiwał odpowiedniej chwili. To już pieśń przeszłości – Chiny powracają do głoszonej przez Mao Zedonga polityki nieskrępowanej agresji. Już dziś Chińczycy dysponują największą armią świata i dynamicznie rozbudowują swe siły konwencjonalne, jak i arsenał nuklearny. Wszystko wskazuje na to, że komuniści przygotowują się do wojny, a dokładnie do uderzenia na Tajwan.

Po trzecie, Chiny prowadzą gospodarczą wojnę światową. Odebrały pracę milionom Amerykanów, doprowadziły do zamknięcia dziesiątek tysięcy fabryk w  u Sa oraz dopuściły się kradzieży amerykańskiej własności intelektualnej wartej biliony dolarów.

Chińczycy wyrwali nam całe gałęzie przemysłu i stają się liderem w zakresie nowoczesnych technologii przyszłości. Chiny wykorzystują również swoje ogromne zdolności ekonomiczne do wywierania dominacji oraz presji na państwach z całego świata.

Po czwarte, Chiny wniknęły w nasze społeczeństwo. Zagarnięte bogactwa oraz zniewoloną populację półtora miliarda konsumentów wykorzystały jako broń do wpływania na opinie o Chinach wygłaszane przez celebrytów z Hollywood, gwiazdy sportu, ekspertów medialnych, profesorów akademickich oraz szefów firm. W ten sposób kształtują to, co już od pokolenia słyszycie, czytacie i widzicie na temat Chin.

Po piąte, Chiny wniknęły w nasz rząd. Chińczycy posługują się zarazem tradycyjnymi metodami szpiegowskimi, jak i rozbudowanym lobby chińskim, aby osłabiać nasze zdolności wojskowe, wpływać na władze w Waszyngtonie oraz rozbijać rządy stanowe i lokalne. Stany Zjednoczone przegrywają starcie z komunistycznymi Chinami z wielu powodów: jednym z nich jest korumpowanie przez Pekin amerykańskich urzędników oraz ich rodzin.

Po szóste, Chiny chcą wpływać na nasze dzieci. Wkupują się w ich szkoły i roztaczają tam swe wpływy, zalewają ich smartfony propagandą i ściekiem oraz uzależniają od najbardziej zabójczego narkotyku

świata, co w efekcie prowadzi do śmierci ludzi. Komunizm w wydaniu chińskim jest dziś jedną z głównych przyczyn uzależnień oraz zgonów wśród amerykańskiej młodzieży.

Po siódme, Chiny mogą zwyciężyć. Zwiastunem zwycięstwa Chin nad Stanami Zjednoczonymi w starciu o globalną dominację będzie podbój strategicznie ważnego Tajwanu, czym zgaszą amerykańskie wpływy i siłę.

Prawda o Chinach jest niepokojąca także dlatego, że mało o niej słyszycie. Stany Zjednoczone już dawno powinny zareagować na te zagrożenia, ale zbyt wielu spośród naszych przywódców nie mówiło tego, co powinniście usłyszeć.

Na kolejnych stronach dowiecie się tego, co musicie wiedzieć. Niniejsza książka ukazuje realne i palące zagrożenie ze strony komunistycznych Chin i wspiera się na ugruntowanych faktach oraz wewnętrznej logice zdarzeń: nie jest stronniczym wywodem czy straszeniem o „żółtym niebezpieczeństwie”5. Chcę

5 Żółte niebezpieczeństwo (ang. yellow peril) – termin powstały pod koniec X i X wieku, wyrażający niepokój ludności Zachodu przed emigracją z Azji (głównie

też jasno podkreślić, że zagrożeniem jest komunizm

chiński – nie starożytna cywilizacja chińska czy społeczeństwo chińskie, pierwsza i najboleśniejsza ofiara komunizmu w wydaniu chińskim.

Amerykanie nadal są najpotężniejszym narodem świata, jednak k P c h pragnie odebrać im tę pozycję.

Zagrożenie jest już widoczne, a czas nagli, jednak nadal mamy szansę przetrwać, jeśli tylko zrozumiemy stawkę tej rozgrywki i czające się niebezpieczeństwa.

Mówię wam to, czego nie usłyszycie od innych, gdyż wiem, że miłujecie Stany Zjednoczone i chcecie, abyśmy to my zwyciężyli.

z Chin do u Sa i z Japonii do Europy). Zgodnie z tym pojęciem Azjaci i ich kultury są zagrożeniem dla cywilizacji zachodniej. Może się ono uwidaczniać na przykład w stereotypie Azjaty jako kogoś skrytego, podstępnego i niebezpiecznego. Dziś określenie to jest uznawane za rasistowskie [przyp. red.].

I

Chiny to imperium zła

W 1983 roku Ronald Reagan wprowadził elity liberalne w stan wrzenia po nazwaniu Rosji radzieckiej mianem „imperium zła”. Cóż za naiwność! Cóż za uproszczenie! Pewien redaktor „New York Timesa” określił przemówienie Reagana jako „oburzające”, „prymitywne” oraz „niezwykle niebezpieczne”.

Reagan miał jednak rację: komunizm rosyjski był „kwintesencją zła współczesnego świata”. Prezydent u Sa nie posługiwał się kategoriami moralnymi, a po prostu bił na alarm. Imperium zła nie było państwem jak każde inne, wyrażającym zrozumiałe skargi i możliwe do pogodzenia różnice. Z imperium zła nie można się układać, gdyż zagraża wolności wszystkich ludzi – taką już ma bowiem naturę.

Dziś to Chiny komunistyczne są kwintesencją zła współczesnego świata. To nikczemne imperium już od siedemdziesięciu pięciu lat gnębi lud chiński. Niestety, kPch jest najdłużej rządzącą partią komunistyczną w historii i może pochwalić się największymi osiągnięciami.

Partia sprawuje nieograniczoną kontrolę nad społeczeństwem chińskim i posunie się do każdej zbrodni, aby utrzymać tę władzę. W czerwcu 1989 roku świat ujrzał jej barbarzyństwo, kiedy to doprowadziła do masakry nawet dziesięciu tysięcy prodemokratycznych demonstrantów na placu Tiananmen w samym sercu Pekinu. Partyjne oddziały uderzeniowe rozprawiły się z protestującymi przy pomocy pięści, kul oraz pałek. Zapewne kojarzycie najsłynniejsze zdjęcie z tej tragedii: „Tank Man” [Nieznany Buntownik], czyli pojedynczy protestujący Chińczyk, który stanął naprzeciwko kolumny czołgów chińskich. Miałem wówczas zaledwie dwanaście lat, ale obraz Nieznanego Buntownika silnie utkwił mi w pamięci. Niestety, jego pełen odwagi opór nie zatrzymał brutalnej i tragicznej masakry.

Partia nieustannie jednak stosuje takie brutalne metody wobec własnych ludzi, choć nie zawsze uwieczniają to kamery. Przez dziesięciolecia budowała dystopijne państwo policyjne celem śledzenia, manipulowania i dominowania nad swym ludem. Rządzący pragną kontrolować to, co mieszkańcy widzą, mówią i myślą. Z kolei to, czego partia nie jest w stanie okiełznać, zostanie zniszczone i zapomniane.

Tak jak w czasach Reagana, nasze elity nie chcą, aby ktokolwiek głośno powiedział prawdę: Chiny to

imperium zła, były nim od chwili, gdy k P c h przejęła władzę, i pozostaną tak długo, jak partia będzie utrzymywać się u steru państwa. W kolejnych rozdziałach przekonamy się, w jaki sposób komunistyczne Chiny zagrażają u Sa , jednak aby zrozumieć te płynące z zewnątrz wrogie i agresywne działania, musimy najpierw zrozumieć to nikczemne zło od podszewki. Zacznijmy od tego, w jaki sposób zrodziło się owo imperium zła, a następnie przyjrzymy się, jak partia prześladuje oraz morduje swój lud aż do dziś.

Czerwone Chiny – nieustająca

dyktatura komunistyczna

Komunistyczna Partia Chin od samego początku posługiwała się bezwzględną przemocą jako narzędziem forsowania swej radykalnej ideologii. Pierwszym „naczelnym przywódcą” partii – jak w eufemistyczny sposób określano „dyktatora” – był Mao Zedong, największy zbrodniarz w historii, liczbą ofiar przewyższający nawet rządy Adolfa Hitlera i Józefa Stalina. Nieczęsto wspomina się o tym zatrważającym fakcie, ale to zupełna prawda. Krwawe dziedzictwo Mao kontynuował jego następca, Deng Xiaoping, a dziś ucieleśnia je Xi Jinping.

Komunizm zwykle rodzi się w toku krwawych rewolucji i nie inaczej było w przypadku Chin: chińska wojna domowa wybuchła w 1927 roku, zaledwie kilka lat po tym, jak radzieccy agenci, wysłani przez Włodzimierza Lenina, pomogli założyć k P c h. W tamtym okresie na czele rządu Chin stała Narodowa Partia Chin6 walcząca przeciwko Mao oraz innym komunistycznym buntownikom. Początkowo to obóz narodowy dominował na polu bitwy i w 1934 roku wydawało się, że komuniści są na skraju klęski. Mao zdołał jednak zbiec, a następnie przez rok przebijał się przez góry i mokradła Chin, co po latach w propagandzie komunistów zyskało miano heroicznego „Wielkiego Marszu”. Podczas tej brutalnej przeprawy Mao utracił znaczną część swych sił, a dziewięćdziesiąt procent jego ludzi zginęło lub zbiegło. Mimo to wówczas Mao udało się zbudować pozycję naczelnego rewolucjonisty k P c h.

W 1937 roku Cesarstwo Japonii wywołało wojnę na pełną skalę z Chinami, czym najprawdopodobniej ocaliło komunistów przed klęską. Po latach Mao podziękował stronie japońskiej następującymi słowami: gdyby nie inwazja, „do dziś tkwilibyśmy w górach”. Nacjonaliści reprezentujący oficjalny rząd Chin

6 Kuomintang [przyp. tłum.].

musieli ścierać się z Japończykami w tradycyjnych bitwach w polu, podczas gdy Mao wraz z komunistycznymi powstańcami uciekali się do taktyki partyzanckiej, zdobywali poparcie wśród ludzi i rośli w siłę. Tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej

Chiny na powrót pogrążyły się w wojnie domowej.

Po czterech latach okrutnych walk i ponad siedmiu milionach ofiar Mao wraz z pełnymi wigoru siłami komunistów – oraz z pomocą Związku Radzieckiego – pokonał wykończonych wojną nacjonalistów, których resztki zbiegły w 1949 roku do Tajwanu. Po dwudziestu dwóch latach Mao doprowadził swą rewolucję do końca: przejął władzę i powołał do życia

Chińską Republikę Ludową [c hr L ].

Jednak okrucieństwa, których Mao dopuścił się w trakcie wojny domowej, bledły na tle terroru, jaki rozpętał w trakcie swych rządów. Przez ponad ćwierć stulecia Mao z fanatycznym oddaniem realizował rewolucję komunistyczną poprzez masowe i centralnie planowane inicjatywy, w których ludzkie życie nie miało żadnej wartości. Dwa takie projekty – „wielki skok naprzód” oraz „rewolucja kulturalna” – ukazały Mao jako jednego z największych potworów w dziejach.

Podczas „wielkiego skoku naprzód” Mao zamierzał uprzemysłowić Chiny poprzez nacjonalizację

gospodarstw oraz głodzenie i ciemiężenie swego ludu. Chłopów zmuszono do przetapiania narzędzi rolniczych celem podniesienia produkcji stali, równocześnie nakazując im zwiększyć uprawy żywności. Architektem tej polityki był Mao, a wykonawcami lokalni komuniści wykorzystujący pożywienie oraz terror jako narzędzia walki. Skutkiem „wielkiego skoku naprzód” była najbardziej katastrofalna klęska głodu w historii. W latach 1959–1962 głód zabił nawet czterdzieści pięć milionów Chińczyków7, a w kraju dochodziło do aktów kanibalizmu.

Cztery lata po tej tragedii Mao zainicjował „rewolucję kulturalną”, aby nadać k P c h jeszcze bardziej radykalny charakter i zniszczyć resztki elementów tradycyjnego społeczeństwa chińskiego. Pozbył się każdego, kto ze sceptycyzmem patrzył na komunizm, a spośród najbardziej fanatycznych zwolenników zbudował

Czerwoną Gwardię – siejącą terror w całym kraju organizację paramilitarną. W toku szalejącej przemocy zginęło przynajmniej dwa miliony Chińczyków. Mao

7 Dokładna liczba ofiar nie jest znana – różne źródła podają od 15 do 45 000 000 osób. Więcej na ten temat zob.: F. Dikötter, Wielki głód. Tragiczne skutki polityki Mao 1958–1962, przeł. B. Gadomska, Wołowiec 2013 [przyp. red.].

przesiedlał z miast na wieś niedostatecznie gorliwych komunistów oraz zniszczył niezliczone pomniki i zabytki historii. Czerwonogwardziści katowali, torturowali i poniżali niewinnych cywilów za tak błahe przestępstwa, jak posiadanie „dawnych” książek lub prezentowanie „dawnych poglądów” czy nawet noszenie okularów, rzekomego atrybutu „intelektualistów”. Palono całe biblioteki i zabraniano słuchania muzyki.

Trudno oddać skalę szaleństwa, jaką była „rewolucja kulturalna”. Jej kres nastąpił zaś dopiero w 1976 roku, z chwilą gdy Mao wydał swe ostatnie tchnienie.

Mając na uwadze grozę, jaką w toku pięćdziesięciu lat Mao zgotował nie tylko społeczeństwu chińskiemu, ale i komunistycznej elicie z jego otoczenia, część obserwatorów z Zachodu spodziewała się, że partia potępi Mao po jego śmierci, tak jak uczynili to komuniści rosyjscy po odejściu Stalina. Tak się jednak nie stało, a  k P c h do dziś wręcz ubóstwia Mao. Jego śmierć nie zatrzymała też spirali przemocy i terroru. Deng Xiaoping, który zastąpił Mao na pozycji naczelnego przywódcy, w takich słowach wyłożył logikę, jaką kierowała się partia: „Nasza ocena towarzysza Mao Zedonga […] nie tyczy się wyłącznie samej postaci Mao Zedonga, a jest nierozerwalnie związana z historią naszej partii […]. Oczerniając Mao, oczerniamy własny kraj” [wyróżnienie

autora]. Partia nawet w dosłownym znaczeniu nie chciała złożyć Mao do grobu i zabalsamowała jego ciało, które do dziś można podziwiać w potężnym mauzoleum w Pekinie. Portret Mao nadal góruje nad placem Tiananmen, a jego podobizna widnieje na banknotach chińskich.

Bez Mao nie powstałaby k P c h. I tak jak jego ciało i portret są obecne w samym sercu stolicy państwa, tak samo pamięć o nim i jego zbrodnicza ideologia stanowią rdzeń partii.

Mimo to wielu zagranicznych obserwatorów łudzi się co do natury komunizmu chińskiego, powtarzając mit o „umiarkowanych komunistach”. Zachodni komentatorzy od dawna twierdzą, że Deng i jego następcy wyparli się Mao, porzucili komunizm i stali się pełnokrwistymi kapitalistami. Na przykład prezydent Jimmy Carter uznał, że „Deng Xiaoping pragnął wprowadzić do Chin więcej praw człowieka i swobód dla ludzi”, a „Chiny przyjęły otwarty system gospodarczy właśnie za sprawą Deng Xiaopinga”. Niestety, tego typu złudzenia przez kilkadziesiąt lat zawiodły wielu amerykańskich decydentów na manowce. Wraz ze śmiercią Mao k P c h co najwyżej zmieniła taktykę i z partii rewolucyjnej przemieniła się w partię rządzącą o ugruntowanej pozycji i dyktatorskim charakterze.

BESTSELLER „NEW YORK TIMESA”!

Senator Tom Cotton analizuje zagrożenie ze strony Chin – potęgi, która konsekwentnie dąży do globalnej dominacji

Jako członek senackiej Komisji ds. Wywiadu często jestem pytany, czy zagrożenie ze strony Chin jest tak poważne, jak się wydaje. Moja odpowiedź brzmi: nie – jest gorsze, niż można sobie wyobrazić.

To prowokacyjny i otwierający oczy reportaż o największym wyzwaniu dla wolności Zachodu. Media, Hollywood, uniwersytety, Wall Street i większość polityków nie mogą – lub nie chcą – mówić prawdy o Chinach.

Cotton, z perspektywy eksperta ds. bezpieczeństwa narodowego, odsłania skalę infiltracji Stanów Zjednoczonych przez Komunistyczną Partię Chin oraz sieć jej wpływów sięgającą najważniejszych instytucji życia publicznego.

Autor pokazuje:

Q jak reżim prześladuje chrześcijan i dopuszcza się ludobójstwa na mniejszościach religijnych i etnicznych,

Q jak szybko rośnie potęga chińskiej armii i arsenału nuklearnego,

Q jak groźne są chińskie wpływy na młode pokolenie – od TikToka

po Hollywood i NBA,

Q oraz jak Chiny kłamią, kradną i oszukują, by się wzbogacić, rujnując przy tym zachodni przemysł i miejsca pracy.

Ta książka to alarm – ostrzeżenie przed chińskim planem, który ma na celu podporządkowanie Zachodu w najbliższej dekadzie. I apel o to, by w porę znaleźć sposób, jak się przed tym obronić.

ISBN 978-83-68536-26-3

Cena 49,90 zł (5% VAT) www.esprit.com.pl

sprawdź e-book na esprit.com.pl

sprawdź audiobooki na espritaudio.pl

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.