Teraz Wilanów Marzec

Page 1

Teraz

Wilanów, Powsin, Zawady, Konstancin Jeziorna i okolice

Wilanów „Kocham Kraków, ale żyć i pracować wolę w Warszawie”

Rozmowa z aktorem Jackiem Poniedziałkiem

Nasze miasto Czekają Nas remonty dróg

Heliskiing

Opowieść

Misia i Luka wywracają Chicago

- nie tylko dla zaawansowanych


Nasze Miasto Królewski Teatr w Pałacu w Wilanowie zaprasza do Sali Uczt na spektakle sobotnio-niedzielne

Repertuar Rezerwacja tel.: 801 011 779, 22/ 842 07 95, Informacja tel. 22/ 842 81 12 w dniu spektaklu: tel. 842 81 01 w. 238, 239

5 6 12 13 19 20 26 27

1 2 9

g. 11.00 g. 11.00 g. 11.00 g. 11.00 g. 11.00 g. 11.00 g. 11.00 g. 11.00

g. 11.00 g. 11.00 g. 11.00 g. 18.00

10 g. 11.00 g. 18.00

Zapraszamy na wyśmienitą kawę, domowe desery oraz niebanalne potrawy. Słodkie i słone wariacje smakowe, wygodne kanapy, doskonała obsługa oraz szeroki wybór whisky wniosą w codzienność odrobinę przyjemności…. Zapraszamy 7 dni w tygodniu od 10.00 do 22.00 ul. Klimczaka 5 lok. 86 tel: 22 403 50 77 www.malaczarnacafe.pl

16 g. 11.00 17 g. 11.00 30 g. 18.00

3

Marzec

Kot w butach J. Brzechwy Kot w butach J. Brzechwy Kot w butach J. Brzechwy Kot w butach J. Brzechwy Tuwim dla dzieci Tuwim dla dzieci Tuwim dla dzieci Tuwim dla dzieci

Kwiecień

W świecie bajki - La Fontaine, Krasicki, Fredro W świecie bajki - La Fontaine, Krasicki, Fredro Baśnie japońskie - Kazuko Adachi Dziwowisko sarmackie - po spektaklu zapraszamy na wizytę w pałacu Baśnie japońskie Kazuko Adachi Dziwowisko sarmackie - po spektaklu zapraszamy na wizytę w pałacu Przygody Alicji w krainie czarów L. Carrolla Przygody Alicji w krainie czarów L. Carrolla Dziwowisko sarmackie - po spektaklu zapraszamy na wizytę w pałacu

Maj

g. 18.00 Dziwowisko sarmackie - po spektaklu zapraszamy na wizytę w pałacu Ceny biletów: 20 zł normalny, 15 zł ulgowy UWAGA: liczba miejsc ograniczona www.wilanow-palac.pl aruszkowska@muzeum-wilanow.pl

2 teraz Wilanów Marzec


Drodzy Czytelnicy, Powoli, powoli zmierzamy ku jasnej stronie mocy. Już niedługo sroga zima odejdzie w niepamięć, zapanuje wiosna, a dni staną się dłuższe i pogodniejsze. W oczekiwaniu na moment, kiedy świat znowu się zazieleni, zapraszamy Was do lektury niezwykłego reportażu o heliskiing. Zapaleni narciarze, nawet jeśli nigdy nie zaznali towarzyszących mu emocji, zapewne wiedzą, o czym mowa. Okazuje się, że podróż helikopterem na ośnieżony szczyt góry i zjazd na nartach dziewiczą trasą nie jest już przywilejem

Teraz

Wilanów, Powsin, Zawady, Konstancin Jeziorna i okolice

Wilanów „Kocham Kraków, ale żyć i pracować wolę w Warszawie” Rozmowa z aktorem Jackiem Poniedziałkiem

Nasze miasto Czekają Nas remonty dróg

Opowieść

Misia i Luka wywracają Chicago

Heliskiing

- nie tylko dla zaawansowanych

filmowych super-szpiegów. Każdy średniozaawansowany narciarz może poczuć się jak James Bond i doświadczyć niezapomnianych wrażeń. Polecamy Wam również rozmowę ze znanym aktorem Jackiem Poniedziałkiem, który opowiedział nam o urokach i bolączkach mieszkania w Wilanowie. Jak w każdym numerze, także i w tym znajdziecie oczywiście dział Aktualności. Dla rodziców dzieci w wieku szkolnym przygotowaliśmy harmonogram spotkań informacyjnych, na które zapraszają wilanowskie szkoły i przedszkola. Wszystkim zarabiającym i rozliczającym się z fiskusem polecamy natomiast artykuł doradcy podatkowego, Krzysztofa Olczyka, na temat zmian w ustawach podatkowych. Last but not least, jak mówią Anglicy, mamy dla Was także artykuły, z których dowiecie się, jak ćwiczyć pamięć i dbać o ciało. A dla najmłodszych – opowieść o dziku… w wielkim mieście.

Redaktor Naczelna: Magali Gutierrez Redakcja: ul. Sarmacka 18 lok.2, tel. 22 885 30 20 fax: 22 258 13 92 redakcja@teraz-wilanow.pl Reklama i promocja: Wojciech Morzyszek a.morzyszek@teraz-wilanow.pl tel. 604 078 788 Angelika Michałczyk a.michalczyk@teraz-wilanow.pl tel. 602 430 475 reklama@teraz-wilanow.pl tel. 22 885 30 20 Współpraca: Dorota Wójtowicz-Wielgopolan Tomasz Mackiewicz Barbara Antonowicz Magda Mosur Daniela Danielak Okładka: foto: „Dave Silver, Last Frontier Heliskiing, BC, Kanada”

WYDaWCa: LemmoNHoUse sp. z o.o. 02-972 Warszawa, ul.sarmacka 18 lok.2, KRs: 0000340072, sąd Rejonowy dla m.st.Warszawy w Warszawie, Xiii Wydział Gospodarczy KRs, kapitał zakładowy 50.000zł, ReGoN: 142035681, NiP: 9512294400

www.teraz-wilanow.pl


Nasze Miasto

Czekają nas remonty dróg Zarząd Dróg Miejskich planuje w tym roku przeprowadzenie kilku remontów na terenie Wilanowa. Prace rozpoczną się w kwietniu i potrwają aż do października. Remontowane mają być dwie najważniejsze drogi dojazdowe do naszej dzielnicy: ulica Sobieskiego (na odcinku al. Wilanowska – Nałęczowska) oraz aleja Wilanowska (na odcinku Wiertnicza – Sobieskiego). Poniżej prezentujemy mapę wszystkich planowanych w tym roku w Warszawie remontów.

Mapa remontów nawierzchni zaplanowanych na 2011 r.

4 teraz Wilanów Marzec

źródło: www.wilanow.pl/news,aktualnosci,846,,.html


Aktualności

Wał Zawadowski zostanie przebudowany W ostatnim numerze „teraz Wilanów” burmistrz Ludwik Rakowski wśród najpilniejszych zadań do wykonania na terenie dzielnicy wymienił przebudowę wałów przeciwpowodziowych na Wiśle. Wszystko wskazuje na to, że rozpocznie się ona już w tym roku. W ramach przygotowań do przebudowy kilka dni temu zakończono wycinkę drzew na Wale zawadowskim. Wojewódzki zarząd melioracji i Urządzeń Wodnych planuje modernizację Wału zawadowskiego na odcinku o długości 6700 metrów.

Już niedługo rozpocznie się budowa placu zabaw przy ul. Ledóchowskiej

Zagospodarowanie nawierzchni placu źródło: www.wilanow.pl/news,aktualnosci,854,,.html Przetarg na budowę długo oczekiwanego przez mieszkańców placu zabaw wygrała warszawska firma bioogród-las-serwis. Jego projekt wykonała firma Bronisz Land Design z sulejówka. Plac zabaw o powierzchni 2380 metrów powstanie obok boiska orlik 2012. Będzie się on składał z dwóch części przeznaczonych dla młodszych i starszych dzieci. W sumie ma się na nim znajdować 21 urządzeń do zabaw. Jeśli aura będzie sprzyjać, budowa rozpocznie się już w marcu.

Marzec teraz Wilanów 5


Harmonogram spotkań z rodzicami dzieci 6-letnich / rocznik 2005 Tytuł działania Termin 1.

Dzielnicowa konferencja nt. „Sześciolatek w I klasie”

2.

„Prezentacje wilanowskie”

3.

„Niech się każdy dowie, o przedszkolu w Wilanowie”

12. 03.2011 r. godz. 1115-1245

Organizator Zarząd Dzielnicy Wilanów m.st. Warszawy Zespół Szkół nr 2 ul. Gubinowska 28/30

15.03.2011r. godz. 1730

Przedszkole nr 416 ul. Syta 123,

4,

„Przedszkole nr 56 - Wesołe Kubusie -przyjazne dzieciom’’

18.03.2011r. godz. 1730

Przedszkole nr 56 „Wesołe Kubusie” ul. Gubinowska 28/30

5.

Dzień otwarty w szkole dla rodziców dzieci sześcioletnich

17.03.2011 r. godz. 1800

Zespół Szkolno -Przedszkolny nr 3 ul. Przyczółkowa 27

6.

„Czekamy na wiosnę ” Dzień otwarty w szkole

14.03.2011 r. godz. 800-1130

7.

Gry, zabawy i działania twórcze dla 6-latków na terenie szkoły

godz. 1300-1425

8.

Konferencja adresowana do rodziców „Sześciolatek w szkole”.

godz. 1730-1900

9.

10.

Dzień Otwarty dla rodziców dzieci 6-letnich

Spotkanie z rodzicami dzieci sześcioletnich

16.03.2011 r. godz. 1700

28.03.2011 r. godz. 1800

6 teraz Wilanów Marzec

Przebieg spotkania Wykład specjalisty adresowany do rodziców sześcioletnich – planowany jako jeden z punktów programu „Prezentacji wilanowskich”. 1. Prezentacja artystycznych osiągnięć uczniów szkół 2. Stoiska wilanowskich placówek oświatowych; 3. Punkt konsultacyjny – możliwość indywidualnej rozmowy z psychologiem poradni psychologiczno-pedagogicznej; 4. Wykład specjalisty adresowany do rodziców dzieci sześcioletnich /jw./. 1. Spotkania z rodzicami dzieci 6-letnich: - dyrektora placówki, - nauczycieli, - specjalistów; 2. Promocja placówki (foldery); 3. Prezentacja różnic programowych starej i nowej podstawy programowej; 4. Wymiana doświadczeń pomiędzy nauczycielami przedszkoli i nauczycielami szkół podstawowych. 1. Spotkania z rodzicami dzieci 6-letnich: - dyrektora placówki, - nauczycieli, - specjalistów; 2. Promocja placówki (foldery); 3. Prezentacja różnic programowych starej i nowej podstawy programowej; 4. Wymiana doświadczeń pomiędzy nauczycielami przedszkoli i nauczycieami szkół podstawowych. 1. Warsztaty na temat gotowości szkolnej z psychologami Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 8; 2. Spotkanie z dyrektorem – nowa podstawa programowa oraz nasze dotychczasowe doświadczenia w pracy z dzieckiem sześcioletnim w oddziale przedszkolnym i klasie 1; 3. Wykład nauczyciela edukacji wczesnoszkolnej; 4. Zwiedzanie szkoły - prezentacja /oferta placówki/; 5. Konsultacje indywidualne: - nauczyciele wychowania przedszkolnego, - nauczyciele kształcenia zintegrowanego, - pedagog-reedukator, - pedagog-logopeda, - psycholog; 6. Dla dzieci: zabawy w kąciku „Radosna Szkoła” pod okiem nauczycieli świetlicy szkolnej. 1. Zajęcia w klasie I -6latków; 2. Zajęcia w oddziale przedszkolnym; 3. Zajęcia w klasie I - 7latków.

Szkoła Podstawowa nr 261 im. Stanisława Kostki Potockiego w Zespole Szkół nr 79 im. Stanisława Kostki Potockiego ul. Wiertnicza 26

Szkoła Podstawowa nr 169 im. Orła Białego ul. Uprawna 9/17

Szkoła Podstawowa nr 300 im. Wandy Rutkiewicz w Zespole Szkół nr 2 im. Wandy Rutkiewicz, ul. Gubinowska 28/30

1. 2. 3. 4.

Gry i zabawy ruchowe na sali ruchowej - Nauczyciel wychowania fizycznego; „W świecie barw”- zajęcia świetlicowe - Kierownik świetlicy i nauczyciele świetlicy; Rozmowa dzieci z v-ce dyrektorem szkoły; Zwiedzanie szkoły – Pedagog.

1. 2. 3. 4. 5.

Prelekcja na temat placówki - Dyrektor placówki; Zmiany w systemie edukacji w związku z obniżeniem wieku szkolnego - Doradca metodyczny; Gotowość szkolna dziecka - Psycholog z poradni psychologiczno-pedagogicznej; Doświadczenia rodzica dziecka 6- letniego w klasie I - Rodzic ucznia 6 – letniego; Zwiedzanie placówki, rozmowy indywidualne - Nauczyciele oddziałów przedszkolnych, klas I, pedagog, reedukator, logopeda.

1. Prezentacja multimedialna; 2. Multimedialna kronika szkoły; 3. Prezentacja form pracy z dziećmi: - zajęcia plastyczne, „Ortografia na medal” – wykorzystanie tablicy multimedialnej, - Zabawy z chustą Klanzy; 4. Ekspozycja osiągnięć uczniów. 1. Prezentacja oferty lokalowej i wyposażenia szkoły; 2. Przedstawienie nauczycieli wychowania wczesnoszkolnego; 3. Przedstawienie nauczycieli świetlicy oraz nauczycieli wspomagających: logopedy, pedagoga, pedagoga korekcyjnego; 4. Sport w naszej szkole: nabór do klas z rozszerzonym programem wychowania fizycznego; 5. Prezentacja przygotowana przez nauczycieli wychowania fizycznego i j. angielskiego; 6. Przedstawienie oferty edukacyjnej szkoły w oparciu o podstawę programową dla uczniów sześcioletnich i siedmioletnich; 7. Przedstawienie ekwipunku uczniowskiego ze szczególnym uwzględnieniem zasad zdrowotnych „Lekki tornister”; 8. Przedstawienie oferty zajęć dodatkowych; 9. Prezentacja osiągnięć uczniów klas I-III; 10. Realizacja zadań opiekuńczo-wychowawczych szkoły; 11. Świetlica szkolna i jej oferta; 12. Pomoc i opieka pedagogiczna, pedagoga korekcyjnego i logopedy; 13. Pomoc socjalna szkoły.


Nasze Miasto 9 marca rozpoczynają się zapisy do szkół i przedszkoli Biuro edukacji Urzędu miasta Warszawy ogłosiło zapisy do przedszkoli i szkół podstawowych w Warszawie na rok szkolny 2011/2012. Rozpoczną się one już 9 marca. Formularze zapisu można składać do 28 marca. Placówki oświatowe na terenie Wilanowa zapraszają wszystkich zainteresowanych na spotkania informacyjne dla rodziców. ich harmonogram przedstawiamy obok. Dyrektor Biura edukacji, Jolanta Lipszyc, w liście do rodziców opublikowanym na stronie internetowej Urzędu miasta przypomina, że szkoły nie prowadzą zapisów dzieci z wyprzedzeniem. Wszystko odbywa się „zgodnie z przyjętym i wcześniej opublikowanym harmonogramem. Data i godzina wprowadzenia danych dziecka do systemu, złożenia formularza w przedszkolu lub szkole oraz zatwierdzenia przez dyrektora nie decydują o pierwszeństwie przyjęcia dziecka. Rodzice dzieci z roczników 2006, 2007 i 2008, już uczęszczających do przedszkoli i oddziałów przedszkolnych w szkołach, będą jedynie potwierdzać - u dyrektora przedszkola lub szkoły - wolę kontynuacji edukacji przedszkolnej”. Biuro co miesiąc aktualizuje również listę przedszkoli samorządowych, w których są jeszcze wolne miejsca w roku szkolnym 2010/2011. można ją znaleźć na stronie serwisu Biura edukacji pod adresem http://edukacja.warszawa.pl/index.php?wiad=3126. Rodzice zainteresowani zapisem dziecka powinni zwrócić się bezpośrednio do dyrektora danego przedszkola. Biuro edukacji przypomina również, że jest to ostatni rok szkolny, kiedy rodzice mogą zdecydować, czy posłać dziecko do i klasy, czy do oddziału przedszkolnego. od przyszłego roku w życie wejdą zmiany w ustawie o systemie oświaty, zgodnie z którymi rozpoczęcie nauki w wieku sześciu lat stanie się obowiązkowe.

Nie będzie likwidacji linii 117 i 519 zarząd transportu miejskiego uwzględnił postulaty mieszkańców Wilanowa oraz Rady Dzielnicy dotyczące zachowania dotychczasowych tras linii autobusowych 117 i 519. Początkowo planowano skrócenie trasy autobusów 519 do Wilanowa oraz całkowite wycofanie linii 117 z mokotowa i Wilanowa (miała się ona kończyć przy Dworcu Centralnym). Plany te spotkały się jednak z licznymi protestami ze strony pasażerów. Po interwencji radnych dzielnicy ztm ostatecznie podjął decyzję o pozostawieniu linii 519. Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku autobusów 117, które będą nadal kursować dotychczasową trasą, jednak tylko przez pewien czas (prawdopodobnie do wakacji). ztm nadal zamierza zlikwidować ją w związku ze zbliżającym się zamknięciem pętli autobusowej przy Dworcu Centralnym. aktualny projekt ztm ma na celu między innymi poprawę komunikacje w rejonie miasteczka Wilanów oraz Świątyni opatrzności Bożej. Dlatego zakład wprowadzi nową trasę linii 422 tak, by mogła ona obsługiwać połączenia między miasteczkiem a ul. sobieskiego, Śródmieściem, Wolą i Jelonkami. od 1 marca autobusy 422 będą kursować w dni powszednie co 20 minut na linii: ŚWiĄtYNia oPatRzNoŚCi BoŻeJ – al. Rzeczypospolitej – sobieskiego – Belwederska – spacerowa – Goworka – Waryńskiego – marszałkowska – al. Jerozolimskie – towarowa – Grzybowska – Karolkowa – Kasprzaka – Wolska – Połczyńska – Powstańców Śląskich – Człuchowska – Lazurowa – os. GÓRCzeWsKa.

Marzec teraz Wilanów 7


Krzysztof Olczyk

Porady

PIT i zmiany Jak co roku nasz ustawodawca wprowadził szereg zmian do ustaw podatkowych. Jest to zjawisko powszechnie (i słusznie) krytykowane, ponieważ podatnicy nie mają pewności, jakie regulacje podatkowe będą obowiązywały za rok. W tym stanie rzeczy trudno cokolwiek planować. No ale trudno, budżet jak zwykle nie ma pieniędzy i państwo próbuje uzyskać ich jak najwięcej właśnie od podatników. W sumie nic nowego. tymczasem warto jest wiedzieć, jakie są najważniejsze nowe regulacje w podatku dochodowym od osób fizycznych, omówimy też pokrótce podstawowe zagadnienia związane ze złożeniem zeznania podatkowego (czyli Pit – u). Jest to wybór subiektywny, nie jest możliwe szczegółowe omówienie wszystkich zmian w formie krótkiego artykułu. istotnych zmian w roku 2011 jest kilka. Pierwszą z nich (o dziwo na korzyść podatników) jest umożliwienie złożenia oświadczenia o wyborze rozliczenia wraz z małżonkiem w sytuacji, gdy ten zmarł po upływie roku podatkowego, ale przed złożeniem zeznania. Dotychczas było tak, że jeżeli współmałżonek zmarł pomiędzy 1 stycznia a 30 kwietnia następnego roku podatkowego, czyli wtedy, gdy składa się zeznanie, nie było możliwe rozliczenie się wspólnie z nim (bo ze względów oczywistych nie mógł podpisać odpowiedniej rubryczki w picie). teraz jest to możliwe (art. 6a pdof). sejm i minister Finansów próbowali też uszczelnić regulację dotyczącą

wspólnego rozliczenia z dzieckiem przez osobę samotnie ją wychowującą. Chodzi o zapobiegnięcie wspólnego rozliczenia z dzieckiem przez rodzica, który żyje w faktycznym konkubinacie (czyli w związku nieformalnym, ale z praktycznego punktu widzenia nie różniącym się wiele od małżeństwa). Na razie pozostaje zagadką, jak urzędy skarbowe będą sprawdzały przestrzeganie nowego art. 6 ust 4 pdof, może będą podglądały podatników…. istotne zmiany dotyczą opodatkowania przychodów wspólników występujących ze spółek osobowych oraz likwidacji takich spółek. obecnie opodatkowaniu podlegają środki pieniężne albo wartość innych składników, jakie otrzymuje wspólnik jako rozliczenie wkładu albo w związku z likwidacją spółki. Podatek jest ustalany od wartości otrzymanych świadczeń pomniejszonych o wartość wniesionego wkładu. istotną zmianą jest także zniesienie podatku od tzw. remanentu likwidacyjnego, czyli od składników majątku, jakie zostały nabyte w celu prowadzenia działalności gospodarczej (i najczęściej zaliczone do kosztów uzyskania przychodów). Parę słów o złożeniu zeznania podatkowego. Jak zwykle, należy to zrobić do 30 kwietnia następnego roku podatkowego. Należy jednak zwrócić uwagę, iż w roku 2011 wypada to w sobotę, a więc dzień wolny od pracy. oznacza to, iż praktycznie będzie można złożyć Pit-a w dniu 2 maja (poniedziałek). Nie namawiam nikogo do zwlekania z rozliczeniem podatkowym, ale warto wiedzieć, iż w tym roku nie trzeba będzie stać w długich kolejkach na poczcie głównej w dniu 30 kwietnia, na rozliczenie będą jeszcze dwa dni. istotna informacja – złożenie zeznania nie powoduje od razu obowiązku zapłaty podatku. Utarło się, iż osoby, które mają podatek do dopłaty, zwlekają ze złożeniem zeznania błędnie rozumując, że jak złożą Pit-a, będą musiały od razu zapłacić podatek. Nic bardziej mylnego, zeznanie możemy złożyć nawet w styczniu, a podatek i tak będziemy mieli do zapłaty dopiero 30 kwietnia. Nowością od zeszłego roku jest możliwość złożenia zeznania przez internet. Deklaracje przygotowane przez resort finansów w roku 2010 (za rok 2009) miały pewne braki, należy jednak uczciwie powiedzieć, iż były to „pierwsze koty za płoty”. Na początku marca 2011 trudno jeszcze coś konkretnego przewidzieć, ale wydaje się, iż główne wady systemu zostały usunięte. z pewnością jest to wygodna forma rozliczenia podatkowego, tym bardziej że nie wymaga uzyskania tzw. podpisu elektronicznego. Wystarczy wejść na stronę www.e-deklaracja.gov.pl, zalogować się i wykonując instrukcję krok po kroku wypełnić i wysłać zeznanie. Podatnik otrzymuje potwierdzenie złożenia deklaracji w formie elektronicznej. Dla spóźnialskich ważna informacja. Co roku urzędnicy skarbowi oraz dziennikarze straszą ludzi niesamowitymi karami za niezłożenie deklaracji w terminie. to jest oczywiście prawda, że za złożenie deklaracji po terminie grozi grzywna, ale prawdą też jest, iż kary tej można łatwo uniknąć poprzez złożenie wraz z deklaracją po terminie tzw. czynnego żalu. oczywiście, często bywa że organy skarbowe nie chcą honorować takich oświadczeń i próbują prowadzić takie sprawy, ale najczęściej kończą się one dobrze dla podatników, jeżeli deklaracja wraz z oświadczeniem została złożona prawidłowo. Krzysztof olczyk doradca podatkowy / adwokat www.olczyk-adwokat.pl

8 teraz Wilanów Marzec


Aktualności

Podaruj mi trochę słońca… 27 marca przechodzimy na czas letni Przestawiamy wskazówki Już niedługo przestawimy wskazówki naszych zegarów o godzinę do przodu. Czeka nas krótsza noc i wcześniejsza pobudka, ale w zamian za to aż do października, kiedy to cofniemy je z powrotem, dni staną się dłuższe i wreszcie przestaniemy cierpieć na brak słońca. Przywykliśmy już do tego, że co roku – najpierw dodając, a potem odejmując godzinę – spóźniamy się do pracy albo przychodzimy na umówione spotkanie o wiele za wcześnie. zazwyczaj nie zastanawiamy się jednak kiedy, dlaczego i w jakim celu wprowadzono ten zwyczaj. Pewną wskazówką może być angielski skrót Dst (czyli Daylight saving time) używany na oznaczenie czasu letniego. Ludzie, którym go zawdzięczamy, kierowali się zasadą „czas to pieniądz”. Trochę historii… Czas zimowy to nasz standardowy czas geograficzny, natomiast czas letni wprowadzono dopiero w XX wieku. Jako pierwszy pisał o nim w XViii wieku Benjamin Franklin, amerykański uczony, filozof, polityk i mason. Uznał on, że przesunięcie wskazówek zegarów o godzinę do przodu zwiększy wydajność pracy, gdyż ludzie będą mogli pracować przy dziennym świetle o godzinę dłużej, a zarazem zmniejszy się zużycie świec, gdyż noce staną się krótsze. Pomysłu Franklina nie wprowadzono jednak w życie. Podobnie było w przypadku Williama Willetta, autora artykułu the Waste of Daylight (1907). Willett ustalił, że przestawienie zegarów w okresie letnim przyniosłoby Wielkiej Brytanii oszczędność 2,5 miliona funtów rocznie. suma ta wydaje się obecnie śmiesznie mała, pamiętajmy jednak, że swoich obliczeń dokonał on ponad 100 lat temu. zmianę czasu zaczęto poważnie rozważać dopiero w czasie i wojny światowej. Czas letni jako pierwsi wprowadzili Niemcy 30 kwietnia 1916 roku. Jak wiadomo, wyczerpujący konflikt zbrojny spowodował, że gospodarki wszystkich zaangażowanych w walki krajów pracowały na najwyższych obrotach i każdy sposób zwiększenia wydajności pracy oraz oszczędzania prądu i paliwa wydawał się dobry. Dlatego niedługo w ślady Niemców poszli anglicy i amerykanie. Świat potrzebował więc dopiero wojny, żeby przekonać się do rewolucyjnych pomysłów Franklina i Willetta. Na stałe wprowadzono je w życie po raz pierwszy w 1966 roku w stanach zjednoczonych. W Polsce czas letni obowiązuje nieprzerwanie od 1977 roku. obecnie zmianę czasu stosuje się w blisko 70 krajach na całym świecie. Jedynym uprzemysłowionym państwem, które z niej zrezygnowało, jest Japonia. W europie z kolei nie stosuje jej tylko islandia (prawdopodobnie dlatego, że prawie przez cały rok i tak jest tam ciemno). zgodnie z unijną dyrektywą czas letni zaczyna obowiązywać w ostatnią niedzielę marca o godzinie 1 czasu uniwersalnego (czyli w Polsce o godzinie 2), a czas zimowy w ostatnią niedzielę października. Niektóre państwa zaczynają jednak poważnie analizować kwestię opłacalności zmiany czasu. Nie będzie ona na przykład stosowana od tego roku w Rosji, co już zapowiedział prezydent Dmitrij miedwiediew. Jego zdaniem zmiana czasu na zimowy i konieczność przystosowania się do niej „wiąże się ze stresem i chorobami”. Warto bowiem pamiętać, że podział czasu na letni i zimowy ma nie tylko zwolenników, ale też licznych krytyków. Za i przeciw… Jeśli chwilę się zastanowić, to łatwo dojść do wniosku, że zmiana czasu to skomplikowane i kosztowne przedsięwzięcie. Wystarczy uświadomić sobie, jak wiele urządzeń i zegarów trzeba przestawić oraz jak wiele rozkładów jazdy zmienić. Dlaczego więc uznaje się ją za opłacalną? Przede wszystkim dzięki niej lepiej wykorzystujemy światło dzienne i

Marzec teraz Wilanów 9

wydłuża się czas naszej aktywności. Jeśli na przykład według czasu zimowego dzień zaczyna się o godzinie 5, a kończy o 19, to w czasie letnim trwa on od 6 do 20. Większość z nas nie wstaje przed 6 i nie zasypia o 19, więc w ten sposób zużywamy mniej energii i światła. oszczędzanie to traci sens w okresie od listopada do marca, czyli wtedy, kiedy jest najciemniej. Dlatego w tym czasie wracamy do podstawowego czasu zimowego. tak naprawdę jednak trudno policzyć, jak duże są to oszczędności i czy w ogóle coś na zmianie czasu oszczędzamy. zużycie energii zmienia się przecież z roku na rok, jest ono bowiem w dużej mierze zależne od kapryśnej, zmiennej pogody. W okresie letnich upałów na przykład zużywamy mniej światła, ale za to na zwiększonych obrotach pracuje klimatyzacja. W chłodniejsze dni oczywiście wyłączamy ją, ale z kolei podkręcamy ogrzewanie. Krytycy zmiany czasu argumentują też, że tak naprawdę przynosi ona więcej strat niż korzyści. zużycie energii przez gospodarstwa domowe jest bowiem w rzeczywistości znikomym ułamkiem energii, której potrzebują fabryki i elektrownie. a te pracują przecież całą dobę. zwraca się również uwagę na koszty związane ze zmianą rozkładów jazdy pociągów i autobusów. Gdy przechodzimy z czasu letniego na zimowy, pociągi muszą o godzinie 2 w nocy stanąć na godzinę na najbliższej stacji. z kolei w trakcie zmiany z zimowego na letni, są one automatycznie opóźnione o godzinę. Problemem jest też konieczność wprowadzania korekty w systemach teleinformatycznych. Co więcej, zmiana czasu może wiązać się z problemami zdrowotnymi. Krótszy sen przyczynia się do większej ilości zawałów, depresji i wypadków drogowych. z drugiej jednak strony, oponują zwolennicy zmiany czasu, na drogach robi się bezpieczniej, gdyż o godzinę dłużej jest jasno. z tego samego powodu w czasie letnim obserwuje się mniej włamań i kradzieży. Carpe diem… Jak by nie było, marcowe przesuwanie wskazówek zegara nadal w naszym kraju obowiązuje i nic nie świadczy o tym, żeby miało się to zmienić. starajmy się więc dostrzegać jego pozytywne strony i korzystajmy z tej dodatkowej godziny dnia w myśl łacińskiego przysłowia „carpe diem”. trzymajmy też kciuki, żeby pogoda grzecznie dostosowała się do decyzji urzędników i podarowała nam wreszcie odrobinę słońca. Tomasz Mackiewicż


Wywiad

„Kocham Kraków, ale żyć i pracować wolę w Warszawie” Popularność zdobył jako Rafał z „M jak Miłość” i Nowicki z „Na Wspólnej”. Jest jednak przede wszystkim cenionym aktorem teatralnym. Występował w Teatrze Starym i Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Od ponad 10 lat na stałe związany z warszawskim Teatrem Rozmaitości. Jak sam przyznaje, dużo pracuje i nie potrafi usiedzieć w miejscu. Znalazł jednak czas, by zaprosić nas do siebie i opowiedzieć o swojej miłości do Krakowa, trudnych początkach w Warszawie, a przede wszystkim o urokach i bolączkach mieszkania w Wilanowie. 10 teraz Wilanów Marzec

Teraz Wilanów: Wczoraj odbyła się oscarowa gala. Oglądał pan nominowane filmy? Miał pan swoich faworytów? Jacek Poniedziałek: Niestety nie widziałem jeszcze ani „Jak zostać królem”, ani „Prawdziwego męstwa” braci Coen. oglądałem za to „ Czarnego łabędzia” z Natalie Portman. Świetnie zrealizowany film, chociaż nieco naiwny i sentymentalny. trochę mu brakuje do arcydzieła. Nawiasem mówiąc akademia Filmowa nie zawsze nagradza filmy najbardziej wybitne. Częściej wygrywają te, które reprezentują tak zwany „oscarowy styl”. Wiadomo – musi być rozmach, wielki budżet i gwiazdy, a jako temat ważny problem społeczny, ale oczywiście na tle love story, żeby nie było nudno. Cieszę się, że wygrał film o królu Jerzym, bo bardzo cenię talent Colina Firtha. Uważam też, że jak najbardziej zasłużenie oscara zgarnęła Natalie Portman. zagrała porywająco. TW: Już w „Leonie Zawodowcu” zagrała jak dorosła aktorka, a miała wtedy dopiero 13 lat. A kiedy zaczęła się pana przygoda z aktorstwem? J. P.: o tym, że zostanę aktorem, wiedziałem już od podstawówki. Chodziłem do szkoły im. Broniewskiego, więc na akademiach recytowaliśmy zawsze jego wiersze. Kiedyś jedną z nich przygotowywał profesjonalny aktor, który stwierdził, że mam talent. Chciał nawet zająć się mną i przygotować do szkoły teatralnej, ale ponieważ pochodziłem z bardzo ubogiej rodziny, zostałem wysłany do technikum łączności i uczyłem się naprawiać telewizory. mimo to aktorstwo stało się moją pasją. założyłem z kolegami amatorską grupę teatralną, chodziłem na spektakle. teatr mnie fascynował. Był dla mnie ucieczką od ponurej rzeczywistości stanu wojennego. TW: Potem zdał pan do Szkoły Teatralnej w Krakowie. Jak pan wspomina tamte czasy?


Wywiad FOTO: EAsTNEWs

J. P.: Jak już wspomniałem, był to okres stanu wojennego, bardzo trudny dla wszystkich. Nie było wtedy szans na lepsze życie. Ludzie żyli jak w klatce, pogrążeni w apatii. z drugiej strony wchodziłem wtedy w okres dojrzewania, kiedy odczuwa się radość życia, a trawa jest zawsze zielona. Dostanie się do szkoły teatralnej oznaczało dla mnie wejście w inny świat, to był powiew wielkiej wolności.

TW: Kiedy przeprowadził się pan do Warszawy? J. P.: Pojawiłem się tutaj w 1997 roku, kiedy dostałem gościnną rolę w teatrze studio. Razem w Wojtkiem malajkatem graliśmy w „iwonie, księżniczce Burgunda” Gombrowicza. zacząłem też próby w teatrze Narodowym, który wtedy został otwarty po wieloletnim remoncie. Ciągle przemieszczałem się między Krakowem a Warszawą, ale nie chciałem tutaj jeszcze mieszkać.

Rok później zacząłem na stałe pracować z Krzysztofem Warlikowskim. zagrałem u niego Hamleta w teatrze Rozmaitości i tak zaczęła się nasza wspólna teatralna podróż, taka mentalna, ale i geograficzna, bo z naszym teatrem zwiedzieliśmy już wszystkie kontynenty. TW: : I jak pan się odnajduje w Warszawie jako Krakus? J. P.: Na początku było mi ciężko, bo jestem sentymentalny.

Marzec teraz Wilanów 11


Przywiązuję się do ludzi i miejsc, bardzo przeżywam rozstania. Nie mamy w języku polskim dobrego określenia na to, czym jest dla mnie Kraków. anglicy nazywają takie miejsce hometown – z naciskiem na home. to coś więcej niż rodzinne miasto. to jakby gniazdo, przestrzeń mentalna, przedłużenie domu, gdzie czujesz się częścią „stada” i gdzie jest bezpiecznie. a Warszawa w porównaniu z Krakowem – zwłaszcza wtedy, bo od tego czasu trochę się zmieniła – była dla mnie niedostępna i obca. za dużo w niej pustych przestrzeni, za mało architektury średniowiecznej, renesansowej, brakowej, XiX-wiecznej, która tworzy klimat miasta. minie jeszcze pewnie wiele lat zanim Warszawa stanie się miastem, w którym będzie można czuć się tak, jak w Krakowie lub Wrocławiu, gdzie jest przytulnie, przyjaźnie i kameralnie. Pojawia się co prawda coraz więcej takich przestrzeni, ale nadal są to tylko enklawy. Nawet warszawska starówka jest raczej makietą niż miejscem z duszą. te kamienice tylko z zewnątrz wyglądają na stare, w środku kryją się betonowe klatki schodowe i bezduszne mieszkania. minęło jednak ponad 10 lat i teraz nie wyobrażam już sobie powrotu do Krakowa. tu jest teraz moje życie, tu czuję się u siebie. Żeby było jasne – kocham Kraków, ale kiedy przebywam w nim dłużej, zaczynam się dusić. Przeszkadza mi to, że tam wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą, że nie

Wywiad można się ukryć i być anonimowym. Lubię wyrwać się w rodzinne strony na weekend, ale nie chciałbym już tam żyć i pracować. TW: A jak i kiedy trafił pan do Wilanowa? J. P.: Kiedy jeszcze mieszkałem na ochocie, często jeździłem do Wilanowa. Lubiłem spacerować po parku wokół tego pięknego pałacu. Widziałem, że powstaje tu nowoczesne osiedle. TW: Już wtedy pomyślał pan, że to dobre miejsce na przeprowadzkę? J. P.: tak. Rozglądałem się i myślałem sobie: kurcze, jak tu fajnie. można się szybko dostać do centrum, a człowiek czuje się, jakby mieszkał za miastem. Jednak wtedy jeszcze nie było mnie na to stać. Kiedy już mogłem sobie na to pozwolić, zaryzykowałem i w 2006 roku kupiłem mieszkanie na sarmackiej. Ceny nie były jeszcze tak wygórowane, jak dziś. Wykańczanie mieszkania zajęło mi prawie rok, tak więc wprowadziłem się dopiero w maju 2007. Nie było wtedy w okolicy ani jednego sklepu, o kawiarniach i sklepach, które teraz rosną jak grzyby po deszczu, nawet nie było mowy. TW: Nadal jest pan tak zachwycony Wilanowem? J. P.: z czasem mój zachwyt nieco osłabł. Przeszkadzają mi na przykład ciągnące się latami budowy wokół nas. miasteczko Wilanów projektowano zgodnie z najwyższymi światowymi standardami. z dbałością o estetykę, o zieleń. tymczasem same budowy prowadzi się niechlujnie, po chamsku wręcz. Ciężarówki wjeżdżają wszędzie, gdzie im nie wolno, niszczą znaki drogowe, latarnie, kosze na śmieci. Nikt nie remontuje rozkopanych jezdni i chodników tylko prowizorycznie się je łata. Robotnicy ciągle latają do okolicznych sklepów po piwo, a potem pijani wracają na budowę. Po prostu ręce opadają. Dlaczego Niemcy albo amerykanie potrafią budować porządnie, a my musimy być takimi flejami? Denerwuje mnie też to, że wokół bloku nie ma odpowiedniej ilość miejsc parkingowych. Ktoś, kto projektował nasze osiedle, wyobrażał sobie chyba, że ludzie nie będą tutaj jeździć samochodami, tylko będą się teleportować. Brakuje mi również miejsca, które byłoby sercem dzielnicy, gdzie ludzie mogliby się spotykać, pobyć razem. o pomstę do nieba woła to, że zamiast pierwotnego projektu centrum ze placem pośrodku powstanie prawdopodobnie jakiś wielkogabarytowy hipermarket. Kolejna sprawa to Świątynia opatrzności Bożej, której sąsiedztwo mnie po prostu poraża. Wygląda ona jak kloc na siłę wsadzony w subtelną tkankę tutejszej architektury. Polacy odczuwają chyba jakiś organiczny wstręt do piękna, co niestety widać na jej przykładzie. 12 teraz Wilanów Marzec


Wywiad TW: Konkurencyjny projekt świątyni-kopca był chyba zbyt kontrowersyjny… J. P.: Widocznie prymas Glemp uznał, że był za bardzo w stylu zen. a ten kloc, symbol mrocznej polskiej religijności, podoba się ludziom! Co więcej, do Świątyni opatrzności nie chodzi prawie nikt z mieszkańców miasteczka Wilanów, jest ono w końcu zamieszkane w większości przez ludzi światopoglądowo dość swobodnych. ale najbardziej oburzające jest to, że w przylegającym do niej instytucie Jana Pawła ii odbywają się wybory. instytut oficjalnie nie należy do kościoła i nie jest obiektem sakralnym, ale znajduje się na terenie parafii. Wiadomo, że w Polsce wybory są zawsze w niedzielę. tak więc, żeby zagłosować, muszę przejść w pobliżu kaplicy i przecisnąć się przez tłum wiernych, bo oczywiście akurat jest msza. i gdzie tu rozdział państwa od kościoła? Bliskość Świątyni opatrzności jest jednym z powodów, dla których czasami mam ochotę się stąd wyprowadzić (śmiech). TW: A jest coś, za czym by pan wtedy tęsknił? J. P.: oczywiście! za bliskością Powsina, za czystym powietrzem, nowoczesną architekturą, świetnymi restauracjami. zwłaszcza China Garden ma fenomenalną kuchnię, idealnie trafiającą w mój gust.

TW: Próbował pan już u nich kaczych języczków? J. P.: Jeszcze nie. Penisa byka też nie (śmiech). ale poza tym jadłem tam prawie wszystko. TW: Trudno pana złapać w Wilanowie. Ciągle jest pan w rozjazdach, w teatrze, albo na planie serialu… J. P.: Rzadko bywam w domu, więc kiedy mam już chwilę dla siebie, to najchętniej relaksuję się. oglądam filmy, telewizję, czytam książki albo ćwiczę jogę. muszę o siebie dbać. Jeśli jest ciepło, chętnie wybieram się na rower do lasu kabackiego. Podobno trzeba czasem po prostu położyć się i nic nie robić, bo to bardzo zdrowe, ale ja tak nie potrafię. Ciągle muszę coś robić. No chyba, że akurat mam depresję, jak każdy przewrażliwiony na swoim punkcie artysta (śmiech).

J. P.: 11 marca w muranowie odbędzie się premiera filmu „italiani” w reżyserii Łukasza Bralczyka. Gram w nim u boku Renate Jett i Krzysztofa Warlikowskiego, dla którego będzie to debiut aktorski. serdecznie zapraszam. Pracuję też nad dwiema nowymi rolami w teatrze. trochę mniej udzielam się natomiast w serialach. i przyznam, że nie tęsknię za tym, bo praca na planie często zaczyna się nawet o 6 rano.

TW: Co nam pan powie na temat pana książki „Wyjście z cienia”? J. P.: to właściwie nie moja książka. Jej autorką jest Renata Kim, której po prostu bardzo szczerze opowiedziałem o moim dość burzliwym życiu. „Wyjście z cienia” stało się głośne, bo portale plotkarskie specjalizują się w cytowaniu wyrwanych z kontekstu TW: Kiedyś powiedział pan, fragmentów. tego akurat mogłem że wszyscy aktorzy to się spodziewać, jestem w końcu osobą publiczną. zaskoczył mnie hipochondrycy i histerycy… za to pozytywny odzew ze strony J. P.: Pod tym względem czytelników. Dostaję całą lawinę dostrzegam u siebie postęp. W tajpej kilka dni temu obchodziliśmy maili, w których ludzie dziękują mi za te książkę, za to, że jestem urodziny koleżanki z teatru. szczery, za to, jak widzę, jak Przewróciłem się tańcząc i nazywam pewne sprawy. paskudnie zraniłem się w nogę. zwłaszcza te, o których wciąż tak Jeszcze kilka lat temu chyba bym trudno się w Polsce mówi. oszalał ze strachu, a teraz poszedłem spokojnie do lekarza TW: Dziękuję za rozmowę. dopiero po tygodniu. Już tak się nie trzęsę nad sobą jak kiedyś. Tomasz Mackiewicz TW: Będzie można pana w najbliższym czasie zobaczyć w kinie lub w teatrze?

Marzec teraz Wilanów 13


Dorota W. W.

Felieton

Bracia Koala nia, by ta niezwłocznie rozjechała się na paskudnych chudych nogach. Nie mając wyboru, a tym bardziej cierpliwości zaklęłam w niebogłosy, choć po cichu, aby nie rozbudzić i tak już pobudzonych maluchów: - Boże, daj mi siłę wytrwać do wiosny!

Rozdzierający ból brzucha bezwzględnie wyrwał mnie z bajecznego snu, w którym wznosiłam się wyżej i coraz wyżej lecąc ponad rajską wyspą pełną przecudnych, kolorowych kwiatów, wysoko nad brzegiem turkusowego morza i słonecznej plaży. ta niezwykła siła, rozpierająca moje skrzydła w locie dawała mi poczucie bliskie nirwany albo może raczej boskiej, wszechogarniającej błogości. i tak właśnie nagle, jak grom z jasnego nieba, całkiem ludzki ból jajników strącił mnie na ziemię, a nawet z własnego łóżka. zawiedziona takim rozwojem akcji wstałam i dosłownie na paluszkach, nie zapalając światła, podreptałam w kierunku kuchni, modląc się, by nie pobudzić dzieci, które po całym dniu zmagania z różnymi chorobami zdołałam pousypiać nie tak dawno temu. Przestępując z nogi na nogę w tych ciemnościach egipskich musiałam oczywiście wejść wprost na porzucony maleńki samochodzik z kolekcji zygzaka macQueena, by natychmiast tracąc równowagę przejechać się już tylko na własnych czterech literach i spowodować przy tym hałas nie do wytrzymania. Uderzając głową w półkę obok, wprawiłam ją i najbliższą przestrzeń w prawdziwe trzęsienie, choć nie z wnętrza ziemi pochodzące. Dzięki tym wibracjom wdzięczne zabawki śpiących dzieci, małe i duże, pospadały jednomyślnie wprost na moją twarz. Jednocześnie jak na zawołanie kamera zbudowana z klocków runęła na stojącą obok drucianą suszarkę do pra-

ostatecznie otrząśnięta z rajskich majaczeń dobrnęłam wreszcie do kuchni, by cichuteńko, acz stanowczo sięgnąć po no-spę, obietnicę ulgi wszelakich brzusznych skrętów, skurczy i wykrętów. Jak na zawołanie, pudełka małe i duże, buteleczki szklane i plastikowe wysypały się jedna za drugą tłukąc się lub otwierając, by wylać swe zawartości na świeżo, bo tuż przed snem, umytą przeze mnie niegdyś luksusową kobietę - podłogę. z prędkością światła połknęłam magiczną tabletkę i powróciłam do dzieci na dobre rozbudzonych, by kolejne 2 godziny tulić je do snu. Wkrótce piękny, zachmurzony jak zwykle na naszej szerokości geograficznej, marcowy ranek przyniósł nowy dzień pełen zdarzeń wymagających nadludzkiej cierpliwości i bezwzględnej życiowej pokory. zmagając się z oryginalnym gustem jednego, brakiem apetytu drugiego i ząbkowaniem trzeciego dziecka wyprawiłam wreszcie to pierwsze do szkoły, drugie do przedszkola i trzecie do porannej drzemki, by zasiąść do komputera i odebrać maile od mojego wydawcy w sprawie postępu promocji mojej książki. Wydawca o dziwo, nic nie napisał, więc zadowolona siadłam do porannej kawki i nowej fascynującej lektury, której niestety nie byłam autorką. za oknem hulał wiatr podobny do halnego, śnieg z deszczem na zmianę siąpił przypominając raczej końcówkę jesieni niż przedwiośnie, a do tego temperatura zdawała się krzyczeć: – precz z ludźmi, precz z jakąkolwiek istotą żyjącą! zaczęłam właśnie zastanawiać się, ile osób będzie dziś próbowało targnąć się na własne życie i czy ja będę jedną z nich, bo jeśli życie wieczne to raj podobny do tego, o którym dziś śniłam, to czemu męczyć się czekając na krótką wiosnę i jeszcze krótsze lato. Po co czekać na te ulotne chwile, które szybciej niż przyszły odejdą, każąc na siebie znowu czekać kolejną kalendarzową wieczność. Filozoficznie rozmarzona sączyłam poranną kawę, jednocześnie delektując się chwilą samotności, gdy nagle niewyciszony dzwonek telefonu poderwał mnie i moje uśpione maleństwo na równe nogi. Przywrócona do rzeczywistości podniosłam upuszczony telefon, by dla poprawy nastroju dowiedzieć się, że mój wydawca na skutek pogłębiającego się kryzysu, również w branży czytelniczej, zdecydował się nie wydać w tym roku mojej książki. Książki, która była moją nadzieją na wreszcie własny pieniądz i na rodzinną dumę. Książki, która była obietnicą spełnienia moich dziecięcych marzeń o byciu wielką pisarką. zrozpaczona postanowiłam, pomimo mało zachęcającej aury, wyrzucić z siebie ten ból pchając trójkołowy wózek z moim bobaskiem. Gdy tylko wyszłam na dwór, marcowy dzień powitał mnie na dobre. zachęcona niespodziewanym błękitem nieba i przebijającymi się niewiadomo skąd promieniami słońca szłam jak najdalej od domu, by zmęczeniem zagłuszyć ból odkrywczy. Nagle, o dziwo! błękitne niebo zgasło i wylało na mnie prawie wiadro, zimnej, deszczowej wody. W popłochu ruszyłam z powrotem w kierunku domu, by uchronić wózek i jego cenną

14 teraz Wilanów Marzec


Felieton

potrzebni od zaraz zawartość przed zamoknięciem, gdy jak na złość odpadło boczne koło tocząc się wprost do mijanego przeze mnie rowu melioracyjnego. Niestety nie mogłam go uratować, ani własnego botka ukochanej marki UGG w ulubionym kamelowym kolorze. Wózek całym swym ciężarem uderzył, śrubą po odkręconym kole, wprost w mój duży paluch. Robiąc przy tym dziurę nie do załatania pozbawił mnie tak kosztownych „pantofli”, jak i paznokcia – na szczęście z jeszcze pozimowym pedicurem. Wykonawszy nie lada ekwilibrystkę zdołałam uchronić potomka od podzielenia losu uciekającego koła. i tak ze zbitym paznokciem, zepsutym wózkiem, mokrym dziecięciem, odarta ze złudzeń własnego talentu i z wszelkiej godności dotarłam do drzwi, by przekonać się, że nie wiem gdzie wsadziłam klucze. zadzwoniłam po męża, by przywiózł swoje i dowiedziałam się, że ten wyjątkowo, jak nigdy, właśnie dziś nie zabrał ich z domu. Głodne, rozwrzeszczane maleństwo i mój krwawiący paluch z ledwością graniczącą z cudem doczekali chwili otwarcia wytrychem drzwi, do naszych domowych pieleszy. Po dosłownie dwudziestu minutach dostałam telefon od najbliższej przyjaciółki, która nie zdążywszy wysłuchać, jak mija mój dzień, podzieliła się ze mną rewelacyjną informacją o tym, że moja najlepsza sukienka, którą pożyczyłam jej w drodze wyjątku, niestety uległa nieodwracalnym zmianom. załamana udałam się do samochodu, by pojechać po starsze maleństwa i pod wycieraczką znalazłam liścik od jakiejś życzliwej osóbki wraz ze zdjęciem, na którym mój mąż całuje piękną długonogą i biuściastą, oczywiście, blondynkę. oszołomiona, wkurzona do granic wytrzymałości, ale jeszcze odpowiedzialna matka stanęłam pod bramą szkoły i zamiast najstarszej pocie-

chy spotkałam czekającą na mnie wychowawczynię. ta bez ogródek oznajmiła mi, ku pokrzepieniu, że skandaliczne zachowanie syna uniemożliwi mu otrzymanie świadectwa z czerwonym paskiem, na które to zasługuje jego średnia ocen 5,60. odebrałam średniego malucha z przedszkola, z bolącym brzuszkiem, i w progu domu zrozumiałam, że oto spalił się pyszny obiad, przygotowany z zaangażowaniem perfekcyjnej pani domu ostatniej nocy, nim wzleciałam pod niebiosa w mych sennych podróżach. Wracającego z pracy męża już miałam powitać karczemną awanturą, gdy w tym samym momencie odwiedził nas mój tato i prawie popłakał mi się w rękaw, że oto jego kamienica, w całości wynajęta różnym prestiżowym firmom, została zalana z góry i podtopiona od dołu. Ponoć tego roku, z częstotliwością większą niż dotychczas, większość dachów nie wytrzymując topniejącego lodu bezlitośnie przecieka, a i wody gruntowe są tak wysokie, że leją się z siłą wodospadu do piwnic nie szczędząc załamanych właścicieli. a co na to firmy ubezpieczeniowe? oczywiście (trzymając się tej wodnej nomenklatury) „umywają ręce” bo w polisach drobnym maczkiem zaznaczyły, że ani wody gruntowe, ani topniejące śniegi nie są przesłanką do zwrotu nakładów poniesionych na ratowanie posesji. Ponoć te wody nie mają nic wspólnego z wodami (i stratami) powodziowymi. Według szanownych ubezpieczycieli bardziej prawdopodobne jest, że na mój dach spadnie statek powietrzny, może nawet UFo, niż że po permanentnej ulewie, jaką raczył nas miniony rok, stan wód gruntowych podniesie się gwałtownie, a i konstrukcja dachów zmizernieje. i masz tu babo placek. Jak nie urok to przemarsz wojsk. W tej chwili spojrzałam na kalendarz, by upewnić się, że dziś to niestety nie pierwszy kwietnia, a marca. z bólu serca, ciała i duszy zawyłam do siebie i moich zmęczonych mną - bo bezradna, dzieci: - tu braci Koala para, potrzebna jest od zaraz! a mój przedszkolak dodał śpiewając bardziej melodyjnie: „Gdy ci nie sprzyja los i wszystko plącze raz po raz Nie martw się bo bracia, na pewno znajdą czas Gdy grozi bieda i za często cię odwiedza pech Nie martw się kolego i weź głęboki wdech Hej, hej , hej , hej zaraz będzie lżej Braci Koala para, co nigdy nie nawala Braci Koala para, o pomoc się postara Hej, hej, hej, hej, w każdej chwili złej.” za oknem znowu zrobiło się iście zimowo. Byle do wiosny moi szanowni czytelnicy, byle do wiosny. Wytrwałości Wam życzę i radzę: nim kupicie jakąś fenomenalną polisę ubezpieczeniową nie pytajcie, broń Boże, od czego będzie Was ubezpieczała. zapytajcie raczej od czego - drobnym drukiem - zastrzega sobie Was nie ubezpieczać i zostawić na lodzie, bez względu na porę roku. tylko po to, byście mogli sobie spokojnie spać marząc o rajskich kwiatach, ptakach i wolności. Dorota W. W.

Marzec teraz Wilanów 15


Hobby

Heliskiing - nie tylko Większość narciarzy i snowboardzistów mówi o heliskiingu z podziwem przemieszanym z odrobiną lęku. Kojarzą go z jazdą po niedostępnych, stromych stokach, skokami ze skalnych występów, jazdą między lawinami. Taki obraz pozostaje po obejrzeniu narciarskiego wydania programu o sportach ekstremalnych czy którejś mega produkcji freeridowej Warrena Milera, Helly Hansen czy innych producentów, których na rynku coraz więcej. A przecież nie ma nic bardziej mylnego! Heliskiing to śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg. To jazda w puchu lżejszym od pierza i tak głębokim, że można się w nim zapodziać po głowę; to narciarstwo wśród dziewiczej przyrody, na nietkniętych stokach, bez potrzeby czekania w kolejkach i bez powtarzania jakiejkolwiek trasy! Heliskiing to niczym nieskrępowana wolność i pełnia satysfakcji. Dla narciarza lub snowboardzisty nie ma odczucia porównywalnego do wyznaczania pierwszego śladu na nietkniętym stoku. Tę opcję dla najbardziej wymagających znalazł już ponad 40 lat temu austriacki przewodnik górski, Hans Gmoser. Jako pierwszy zaproponował narciarzom w paśmie Bungaboo w Brytyjskiej Kolumbii helikopter-taksówkę. Dziś rzesze Europejczyków ciągną każdego roku do Brytyjskiej Kolumbii, aby doświadczyć najwspanialszej na świecie narciarskiej przygody... 16 teraz Wilanów Marzec


Hobby

dla zaawansowanych W drodze... Na północ Kanady wybrałem się na zaproszenie operatora Last Frontier Heliskiing, który z moją skromną pomocą od 2003 roku propaguje heliskiing w Polsce. zbliżamy się do jednego z największych pod względem powierzchni i najbardziej śnieżnych ośrodków narciarskich na świecie. specyficzne położenie bazy Last Frontier Heliskiing – Bell ii Lodge pomiędzy pasmem górskim skeena a Górami Przybrzeżnymi – w bezpośrednim sąsiedztwie oceanu i ciepłych prądów północnopacyficznych – powoduje, że opady śniegu są tam niezwykle obfite – do śnieżnego bieguna ziemi na alasce naprawdę już niedaleko. Średnia pokrywa śnieżna sięga w tym regionie 6 metrów! skalę tutejszych terenów narciarskich uzmysłowiłem sobie dzięki prostemu porównaniu – goście ośrodka mają do dyspozycji teren górski o powierzchni 9,500 km2. Całe tatry mają powierzchnię ok. 800 km2. odległość najdalej położonych punktów tego obszaru w linii prostej mocno przekracza 100 km, tatry są długie na 51,5 km. Wystarczy? Dla 34 śmigłowców i maksymalnie 50 osób aż nadto. można by miesiącami jeździć codziennie nowymi trasami i ciągle pozostałyby wielkie, nieodkryte tereny. Wieczorem spotkanie zapoznawcze, rano krótki trening lawinowy – każdy uczestnik musi umieć posługiwać się wypożyczonym mu na czas turnusu peeps-em - urządzeniem nadawczo-odbiorczym, ułatwiającym znalezienie zasypanego lawiną – oraz plecakiem z systemem aBs utrzymującym narciarza na powierzchni lawiny. Jeszcze kilka uwag porządkowych dotyczących wsiadania i wysiadania z helikoptera, sposobu noszenia nart (narty ciągniemy za sobą po śniegu – w żadnym wypadku na ramieniu – uszkodzenie wirnika helikoptera to kilkadziesiąt tys. UsD) i... możemy lecieć. Jak się pływa w śnieżnym puchu Pierwsza grupa startuje punktualnie o 9.00, kolejna (czyli my), po ok. 10 min. to jedyny czas w czasie dnia, w którym musimy czekać na helikopter. Jednym helikopterem latają tylko 2 grupy - gdy jedna zjeżdża,

druga jest wywożona na kolejną trasę. Helikopter szybko nabiera wysokości. i choć Bell 212 jest konstrukcją sprawdzoną w Wietnamie, wszystkie podmuchy wiatru oraz przeloty nad graniami są wyraźnie odczuwalne. mijamy grzbiet górujący nad Bell ii Lodge. Lecimy ponad długą doliną i przekraczamy jeszcze dwie granie zanim helikopter miękko siada na szerokiej przełęczy, wzbijając w powietrze tumany śniegu. Przewodnik wysiada pierwszy – wyjmuje narty z kosza przyczepionego do boku helikoptera a następnie otwiera drzwi kabiny, w której siedzimy. Wychodzimy zasłaniając twarz przed wdzierającym się w każdą szparę śnieżnym pyłem. Przykucamy w niewielkiej odległości czekając aż ostatnia osoba wysiądzie, zatrzaśnie drzwi i podniesie kciuk do góry. Na ten sygnał przewodnik daje znak do odlotu. szum helikoptera powoli cichnie w oddali. Podnoszę się otrzepując śnieg z kurtki i... tracę oddech. Nie ze względu na wysokość – nie! ale ze względu na to, co widać dookoła. Jak okiem sięgnąć tylko góry, góry i góry. Widok zapiera dech a świadomość, że w zasięgu naszego wzroku nie ma żadnej stacji narciarskiej dodaje emocjom specjalnej pikanterii. Jesteśmy pierwszą grupą w tym sezonie. Prawdopodobnie od kwietnia ubiegłego roku noga ludzka w tej dolinie nie stanęła. może latem przebiegł tędy niedźwiedź lub samotny wilk. Kobi, nasz przewodnik, wbija w śnieg drewnianą tyczkę z czerwoną wstążką – ułatwi to nawigację kolejnym turnusom. my tymczasem przypinamy narty. Po chwili cała grupa jest gotowa. Przewodnik udziela ostatnich wskazówek i ruszamy jego śladem. z początku zjeżdżamy łagodnie nachylonym zboczem, w sam raz na pierwsze skręty. ilość puchu pod nartami sukcesywnie zwiększa się w miarę oddalania od przełęczy. Do kostek - do łydek - po kolana! szerokie i dobrze taliowane narty dają wspaniałą wyporność w puchu, ale też rewelacyjnie wycinają długie skręty w miejscach, gdzie wiatr wymiótł puch i podłoże jest twarde. Choć musimy trzymać się trasy wytyczonej przez przewodnika, każdy jedzie swoim śladem. Na naszej drodze napo-

Marzec teraz Wilanów 17


Hobby

18 teraz Wilan贸w Marzec


Hobby

Marzec teraz Wilan贸w 19


Hobby tykamy stoki odpowiadające nachyleniu tras niebieskich i czerwonych. W grupie jest nauczyciel pochodzący z okolic Calgary. Widać, iż nie jest wytrawnym narciarzem, chwilami ma kłopoty z utrzymaniem równoległego ustawienia nart. Nie opóźnia jednak grupy, ot, wywraca się tylko trochę częściej niż pozostali. Po około 5-7 minutach dojeżdżamy do dna wysoko położonej doliny (można by ją porównać do Doliny Pięciu stawów), którą trawersując docieramy do doliny głównej - rozległej i zalesionej. z początku rzadko rosnące cedry i świerki zagęszczają się, tworząc regularny las. miejsca między drzewami jest jednak wystarczająco dużo, aby każdy wybrał sobie własną trasę. Nasłuchałem się wcześniej wielu niesamowitych opowieści o treeskiing. to rzeczywiście jest nieziemskie przeżycie! Wiatry nie wywiewają puchu spomiędzy drzew – „zanurzamy” się momentami po pas (uwaga! to dopiero początek sezonu), głębiej zapewne narty by nie pozwoliły. Nachylenie większe, ale bezpieczne – drzewa skutecznie zapobiegają powstawaniu lawin. W końcu naturalny „slalom” między drzewami, skakanie po małych drzewkach i zwalonych pniach tworzących garby całkowicie przykryte śniegiem dostarczają przeżyć nieporównywalnych z niczym. trzeba być zaopatrzonym w szczelny kołnierz oraz dobre gogle, aby nie utonąć w przelewającym się przez całe ciało puchu. Jeszcze kilka razy zjeżdżamy z łańcucha górskiego slim Peak, zaliczając trasy o interesujących nazwach: slim Fast, Ladies First, ice tea i Pan american Highway zanim zatrzymujemy się na dnie doliny na lunch. Przewodnicy wyciągają z helikoptera termosy z gorącą herbatą i zupą, kanapki, ciastka, batony i soki. Każdy kopie sobie dziurę w śniegu, z nart robi ławkę i zajadając ze smakiem wchłania ciszę kanadyjskiej puszczy. Helikopter, który przysiadł 50 m dalej zapadł się w śniegu po sam brzuch – wygląda bardzo niepozornie na tle wielkiej górskiej polany i monumentalnych szczytów otaczających dolinę. Po lunchu przenosimy się w grupę górską Dickson Peak. zjeżdżając wspaniałą trasą Roxey Glacier prowadzącą szerokim, długim lodowcem z łatwością rozwijamy duże prędkości. Każde silniejsze odciąże-

nie wyrzuca mnie z głębokiego na ponad metr puchu jak z procy. Po zatrzymaniu się u stóp lodowca porównujemy, kto zrobił najdłuższy „wyskok” bez kontaktu z podłożem. trasa Xanadu prowadzi nas fantastycznymi bezdrzewnymi tarasami przypominającymi schody dla olbrzymów. Naturlne „hopki” i formacje przypominające half-pipe’y dostarczają wszystkim bezgranicznej uciechy. Każdy zjazd rozpoczynamy z innego miejsca, czasami trasy prowadzą do tego samego lądowiska helikoptera. W czasie gdy my zjeżdżamy, helikopter wywozi drugą grupę na kolejną przełęcz, na grań czy na szczyt. aby nie przesadzić, pierwszy dzień kończymy na 9 zjazdach. W Bell ii Lodge czekają na nas przepyszne przekąski oraz kolacja z takim wyborem i ilością jedzenia, że delektować można by się do białego rana. Nie tylko Lodge, ale i kuchnia zasługują na 5 gwiazdek! Podczas kolacji przewodnicy podają nam informację, ile tego dnia przejechaliśmy metrów wysokości. Później krótki relaks w jacuzzi w śniegu i pod gwiazdami, lampka dobrego wina przy barze i... czas na spoczynek. Nikt nie myśli o nocnym balowaniu, lecz aby kolejnego dnia w pełni sił rozpocząć nowe, niezapomniane zjazdy. Większość turnusu to europejczycy, wszyscy spieszą do pokoi „wyrównywać” różnicę czasową. Drugi dzień pobytu w Bell ii Lodge wita mnie gęstą mgłą, która szczelnie otula okolicę. musimy odczekać zanim chmury nie rozrzedzą się na tyle, aby helikopter mógł bezpiecznie wystartować (helikoptery w kanadyjskich puszczach latają tylko „na wzrok” – są to zbyt odległe miejsca, aby była możliwa nawigacja radiowa). Widok, który ukazuje się naszym oczom ponad chmurami, rekompensuje późniejszy wylot. spośród morza chmur wyrastają szczyty iskrzące w słońcu śniegiem, który spadł ostatniej nocy. Przyciemniane szybki gogli nie są wystarczającą ochroną przed wdzierającymi się ze wszystkich stron refleksami świetlnymi. Dzień upływa pod znakiem odkrywania niekończących się rodzajów śniegu i ukształtowania terenu, jaki dają otwarte przestrzenie lodowców, górskich hal oraz tereny leśne. Jeździmy w dolince z kilkoma niewielkimi lodowcami pokonując

„lodowe” trasy: ice maker i ice Cubes. szczeliny lodowcowe podziwiamy z bezpiecznej odległości. Podczas powrotu okazuje się, że Bell ii Lodge ponownie przykryte jest gęstą warstwą chmur. Wśród narciarzy konsternacja - jak trafimy do Lodge’u? Pilot kilkakrotnie zatacza koło wokół jego domniemanego położenia, schodzi nisko nad chmury, próbuje „zejść” wzdłuż lasu – manewry te nie przynoszą jednak efektu. W końcu, kilkaset metrów dalej, odnajdujemy mały prześwit – pilot ciasną śrubą wrzuca maszynę w przerwę w chmurach. siła dośrodkowa wciska nas w fotele, zapiera dech bardziej niż karuzela w wesołym miasteczku. Po chwili wszyscy się już śmieją, podnosząc kciuki do góry. Choć dla wielu uczestników przeloty helikopterem nie należą do pierwszych w życiu, takie atrakcje nie trafiają się co dzień. trzeciego dnia lecimy w odleglejsze tereny, w okolice szczytu scherle Peak. Przewodnicy wybierają nieco trudniejsze trasy a piloci niejednokrotnie muszą wykazać się lotniczą wirtuozerią, aby wylądować na naprawdę ciasnych przełęczach i wąskich graniach. Udaje nam się zjechać krótkim żlebem oraz „zaliczyć” kilka całkiem stromych leśnych wąwozów. Wszyscy, nawet nasz nauczyciel spod Calgary, sobie radzą. to mój ostatni dzień w Bell ii Lodge. mike – menadżer Last Frontier Heliskiing – żegnając mnie mówi, że nie poznałem nawet 5% ich terenów. Doskonale rozumiem tych, którzy przyjeżdżają tu regularnie co sezon od kilkunastu lat. Bardzo prawdopodobne, że nie zjeżdżali ani razu tą samą trasą. Na pewno jest po co wracać! Aleksander Ferchmin autor jest pasjonatem narciarstwa pozatrasowego, prowadzi w Poznaniu biuro podróży VIP Travel, organizujące wyjazdy heliskiingowe oraz narciarskie na 6 kontynentów świata. Foto: „Dave silver, Randy Lincks, George Rosset, steve Rosset, Andrew Doran, Last Frontier Heliskiing, BC, Kanada” VIP Travel® tel. +48 608 554 424 fax +48 61 822 55 89 http://www.vip-travel.pl/heliskiing/index.htm

VIP-TRAVEL oferuje 10% zniżki dla wszytkich którzy zarezerwują wyjazd do końca września!!! 20 teraz Wilanów Marzec


Hobby

Marzec teraz Wilan贸w 21


Barbara Antonowicz 8 marca! Zapamiętaj!!! - wykrzyczała Julia. Romeo: Tyle spraw na głowie, tyle rzeczy do zapamiętania, taki natłok informacji i do tego dziś w pracy… Julia: Wiedziałeś, że to dla mnie ważne! Mieliśmy spędzić romantyczny wieczór, a ty… Romeo: A ja zapomniałem, tak, tak! No właśnie, bo jak zapamiętać tyle „cyferek” każdego dnia? Numer telefonu do Kaśki, nowy PIN w telefonie, wysokość kwoty, jaką musimy przelać na konto, data i godzina spotkania z panem X itd… Pamiętacie z poprzedniego ar tykułu, dlaczego wyjątkowo z datą 14 lutego nie mamy problemów? Pozytywne emocje, które towarzyszą Walentynkom wystarczyły, aby ta data zapisała się w naszej pamięci. Ale jak poradzić sobie z całą resztą cyfr i liczb? Zaraz pokażę Wam niezawodną taktykę, która raz opanowana, będzie długo Wam służyć i za każdym razem wydawać się coraz łatwiejsza. metoDa PoDstaWNiKÓW CYFR 1. Wymyśl podstawniki Należy spisać sobie jak najwięcej skojarzeń dla każdej z cyfr. można kojarzyć z kształtem, brzmieniem, znaczeniem lub według własnego klucza. Np. cyfra 0 kształtem przypomina mi balon, jajko, głowę, piłkę. „zero” brzmi jak „zorro”. oznaczać może pustkę, bankructwo, nicość. teraz dla każdej cyfry warto wybrać przynajmniej jeden z pomysłów. Najlepszy będzie taki podstawnik, który łatwo wizualizować, a więc nie abstrakcyjny, tylko na przykład jakiś zwykły przedmiot. Ja osobiście dla cyfry 0 preferuję podstawnik „balon”. Łatwo mi go zobaczyć oczyma wyobraźni, zmienić kolor, usłyszeć jak pęka, dotknąć, nadmuchać. Wydaje mi się ciekawy. spiszcie sobie pomysły dla kolejnych cyfr. Ja podaję podstawniki, które wybrałam dla siebie: 0 – balon (kształt) 1 – puchar (za pierwsze miejsce) 2 – łabędź (kształt) 3 – podium (znaczenie) 4 – koniczyna czterolistna (znaczenie)

Trenujemy kreatywność

8 marca!

5 – moneta 5 PLN (znaczenie) 6 – ślimak (kształt muszli) 7 – flaga (kształt) 8 – okulary (kształt) 9 – wąż (kształt) 2. Zapamiętaj podstawniki No to teraz mała powtórka. Pamiętacie podstawnikiem jakiej cyfry był łabędź? a 5 PLN? Puchar? Wąż? Koniczyna? a jaki podstawnik mają kolejne cyfry: 3, 8, 0, 7, 1, 6? W razie potrzeby spójrz jeszcze raz na listę i spróbuj zobaczyć podstawnik z „wpisaną” w niego odpowiednią cyfrą. im dłużej korzysta się z metody Podstawników Cyfr, tym łatwiej jest je sobie odtwarzać. Po krótkim czasie przestanie być to jakimkolwiek wysiłkiem. 3. Zasady zapamiętywania W zależności od potrzeby, można zapamiętywać krótsze ciągi cyfr (daty, numery PiN), wizualizując podstawniki lub zapisywać w pamięci dłuższe ciągi (numer konta, telefon), kojarząc ze sobą podstawniki w odpowiedniej kolejności. Wizualizacja załóżmy, że chcecie zapamiętać kiedy jest Dzień Babci (21 stycznia). Wyobraźcie sobie swoją babcię jak najdokładniej: jak jest ubrana, jakie ma włosy, oczy, uśmiech. teraz „zakodujcie” datę, posługując się Podstawnikami Cyfr, miesiąc: styczeń (pierwszy miesiąc) – podstawnik cyfry 1 to „puchar”. Dzień, czyli 21-y to 2 – łabędź i 1 – puchar, czyli łabędź trzymający puchar między skrzydłami. Następnie wystarczy zobaczyć swoją babcię trzymająca w jednej ręce pusty puchar (styczeń), a w drugiej łabędzia z pucharem na głowie (21-y). Jest jeszcze inny sposób na zapamiętanie miesięcy, żeby nie pomyliły się z dniami. tu również posługujemy się podstawnikami, ale tym razem miesięcy. Dla stycznia mogłaby to być np. czapeczka karnawałowa. W tej wersji należałoby wizualizować sobie babcię w czapeczce karnawałowej, trzymającą na rękach łabędzia z pucharem między skrzydłami. spróbujcie w podobny sposób pomóc Romeo zapamiętać, że Dzień Kobiet obchodzimy 8. marca. Kojarzenie Przy zapamiętywaniu dłuższych ciągów cyfr możemy posłużyć się przykładem mojego numeru telefonu: 503592125. są osoby, którym z łatwością przychodzi zapamiętywanie ta-

22 teraz Wilanów Marzec


Trenujemy kreatywność

zapamiętaj!!!

0 (balon) – telefon do Pani Róży – w balonie jest zamknięta róża i telefon 1 (puchar) – lunch w barze Pod Baranami – Romeo je barana prosto z pucharu 2 (łabędź) – e-mail w sprawie kredytu na kich informacji, jednak większość z nas mów, dobrze do każdej z cyfr mieć kil- dom – łabędź ma oczy w kształcie @, a po chwili zapomina tak długi numer. tu ka podstawników i stosować je zamien- na głowie mały domek 3 (podium) - przekazać szefowi relacje nie. znów przydają się Podstawniki Cyfr, ze spotkania – szef pomaga Romeo które pozwalają zapamiętać numery na 2. aby historyjkę łatwo było zapamięwejść na podium, na którym stoi już cały tać skojarzenia między podstawnikami dłużej. jego zespół. Krok pierwszy to zakodowanie nume- powinny być niesamowite, dziwne, Po móż Romeowi zapamiętać kolejne ru, czyli zapisanie go podstawnikami, a śmieszne, fantazyjne, pełne ruchu, żyza da nia: we. nie cyframi. Będzie to wyglądało tak: 4 do kończyć prezentację - …...……… moneta balon podium moneta wąż ła- 3. Co zrobić, żeby nie pomylić kolej5 - przeczytać ważny artykuł - …........… ności cyfr? tak jak przedstawiłam to w będź puchar łabędź moneta 6 - znaleźć fakturę - …………............... Krok drugi to stworzenie historyjki, po- przykładzie, należy tworzyć historyjkę 7 - kupić w aptece lek - …………......… kojarząc ze sobą tylko sąsiednie eleprzez kojarzenie ze sobą sąsiednich menty: pierwszy z drugim, drugi z trze- 8 – kupić karmę dla psa - …………...… podstawników. 9 –bukiet dla Julii!!! - .……………......… cim, trzeci z czwartym itd. tworzenie monetę nadmuchałam i powstał z niej „obrazu” z więcej niż dwóch elemenżółty balon, który poleciał w kierunku tów może spowodować, że historyjka metoDa GRaFiCzNa podium i pękł nabijając się o jego róg. Na każdym stopniu podium leżały stosy się zapętli, albo kolejność pomyli. two- zapamiętywanie cyfr tą metodą wymaga dużej pomysłowości i wyobraźni. Jeśli rząc skojarzenia wyłącznie między sąbłyszczących i dźwięczących monet. masz takie predyspozycje, skorzystaj z siadującymi parami, unikniecie tego Jedną z nich połknął piękny wąż. Nanich. Krótkie ciągi cyfr zapisz w sposób problemu. stępnie oplótł się wokół szyi łabędzia 4. Żebyście wiedzieli, że ten numer te- oryginalny, zaskakujący, przedstawiający jak kolorowy naszyjnik. Łabędź, chcąc równocześnie ich znaczenie. Jeśli masz się go pozbyć, włożył głowę do pucha- lefonu należy do mnie, włączcie moją ru. W środku tego pucharu siedział in- osobę, lub coś co się Wam ze mną ko- problem z zapamiętaniem daty ślubu (np. 22.05.2010), spróbuj zapisać ją tak: jarzy do historyjki, najlepiej na sam jej ny mały łabędź, który miał oczy jak 5 początek. Należałoby w tym przypadku złoty (moneta). spróbujcie odtworzyć siebie w pamięci skojarzyć mnie z monetą. to skojarze- Dwie czerwone dwójki, z czego jedna odwrócona, tworzą serce. „0” w zapisie tę historię. za pierwszym razem zrób- nie spróbujcie stworzyć sami. miesiąca (maj), to pszczółka maja, a dwa cie to spoglądając na zakodowany numetoda Podstawników Cyfr może być żółte zera w roku 2010 to obrączki. mer: moneta balon podium moneta a jak kreatywnie zapisalibyście datę Dnia też wykorzystywana do zapamiętywawąż łabędź puchar łabędź moneta. Ko biet? nia innego typu informacji, np. kolejnoa teraz spróbujcie odtworzyć całą historię z pamięci. Udało się? Być może potrzebujecie jeszcze jednej powtórki. z czasem jednak przekonacie się, że powtórka jest potrzebna dopiero kolejnego dnia, a samo zakodowanie i tworzenie historyjki zajmuje coraz mniej czasu i wydaje się coraz łatwiejsze. mam jeszcze 4 podpowiedzi: 1. Być może zauważyliście, że w moim numerze telefonu niektóre cyfry powtarzają się i może sprawiać to trudność podczas odtwarzania sobie historyjki: Czy po tej monecie był balon czy wąż? aby uniknąć tego typu proble-

ści zadań do wykonania: załóżmy, że nasz Romeo miał 8. marca na głowie 10 spraw do załatwienia: zadzwonić do pani Róży, spotkać się na lunch z klientem w barze Pod Baranem, napisać e-mail w sprawie kredytu na dom, przekazać szefowi relacje ze spotkania ze swoim zespołem, dokończyć prezentację, przeczytać ważny artykuł, znaleźć fakturę, kupić w aptece lek, a w sklepie karmę dla psa i… kupić bukiet dla Julii! mógłby zapamiętać te informacje, kojarząc je z kolejnymi podstawnikami cyfr.

spróbujcie codziennie przez tydzień zapamiętać metodą Podstawników Cyfr choćby jedną informację (wizualizując krótsze ciągi cyfr lub kojarząc dłuższe), a nabierzecie takiej wprawy, że będziecie mogli i chcieli posługiwać się tą metodą częściej. oczywiście zachęcam także do stosowania metody graficznej oraz własnych eksperymentów w ułatwianiu sobie zapamiętywania. Barbara Antonowicz trener rozwoju osobistego trejnjorbrejn@gmail.com

Marzec teraz Wilanów 23


Zdrowie

Wiosenne Każdego roku znajdujesz czas na wiosenne porządki w domu. Dlaczego więc nie zrobić porządków także w swoim organizmie? „Ludzie nabierają złych nawyków żywieniowych najczęściej właśnie zimą i znajdują tysiące wymówek, aby zrezygnować z zajęć na siłowni” twierdzi Paweł Polakowski, Fitness Menedżer Gold's Gym Rezydencja Królewska. Nie wszystko jednak stracone. Wiosna to wspaniały okres, aby zmienić zimowe przyzwyczajenia. Poniżej przedstawiamy 5 „wiosennych strategii”, które pomogą Ci zdrowo wejść w resztę roku! Przywróć równowagę i harmonię ciała dzięki jodze! Po długiej zimie spędzonej w domu, pełne gracji ruchy wykonywane w trakcie zajęć z jogi pomogą Ci uwolnić zmarznięte ciało od napięcia zgromadzonego w mięśniach. „Joga promuje aktywną formę uzyskiwania elastyczności ciała” mówi Paweł, osobisty trener Gold’s Gym. Połączenie różnego rodzaju elementów jogi pomaga rozciągać i wydłużać mięśnie przy jednoczesnym odprężaniu ciała, w czym ogromną rolę odgrywa pranayama - sztuka kontrolowanego oddechu. Głęboki i 24 teraz Wilanów Marzec


Zdrowie

teKst sPoNsoRoWaNY

porządki w twoim organizmie skoncentrowany oddech pozwala na zaczerpnięcie tlenu i usunięcie zbędnych produktów przemiany dwutlenku węgla z organizmu. Joga bardzo skutecznie łagodzi ból w dolnej części pleców, przynosi ulgę w przypadku stanu zapalnego, poprawia samopoczucie i pozytywnie wpływa na stan serca. Porządna sesja jogi przynosi uczucie spełnienia podobne do tego, które towarzyszy Ci po całym dniu domowych porządków. Oczyść swoją dietę! oczyszczenie diety to przede wszystkim wykluczenie z niej żywności przetworzonej oraz usunięcie węglowodanów. takie pokarmy dają jedynie puste kalorie, które po chwilowej dawce energii przynoszą jej spadek, co w konsekwencji wpływa niekorzystnie na twój organizm i może prowadzić do wielu schorzeń np. cukrzycy. zacznij od ograniczenia spożywania cukrów a następnie wyeliminuj tłuszcze trans i ich nasycone odmiany znajdujące się w pełnotłuszczowym nabiale, czerwonym mięsie i potrawach smażonych. Pij także dużo wody a na efekty nie będziesz musiał długo czekać. Porzucenie złych nawyków żywieniowych oraz przyzwyczajenie się do nowego sposobu odżywiania sprawią, że wkrótce z przyjemnością będziesz sięgać po pokarmy zdrowe o wysokiej wartości odżywczej. Zrewolucjonizuj swój trening! Nic tak nie obudzi twojego ciała z zimowej hibernacji jak wprowadzenie zmian do wykonywanych przez Ciebie do tej pory ćwiczeń. twoje ciało szybko przyzwyczaja się do zadań, które mu serwujesz, więc to odpowiedni czas, aby odświeżyć swój trening choćby poprzez zmianę serii ćwiczeń i ilości powtórzeń. osobisty trener Gold’s Gym pomoże Ci w rozpoznaniu słabych stron twojego rutynowego treningu i przygotuje taki, który poruszy i „wstrząśnie” twoimi mięśniami, a także wyeliminuje nudę.

Zmień zawartość torby treningowej!

Pozbycie się starego dresu do ćwiczeń i zaopatrzenie się w nowy może pokonać mentalną blokadę, która powstrzymywała Cię przed zajęciami na siłowni w czasie zimy. „znam ludzi, którzy zaczęli odwiedzać siłownię częściej tylko dlatego, że sprawili sobie nowy strój treningowy”, mówi trener Gold’s Gym, „co dowodzi tego, że czujemy sie pewniej, gdy wyglądamy dobrze”. Nowy zestaw do ćwiczeń może korzystnie wpłynąć nie tylko na twoje samopoczucie psychiczne, ale także na jakość twojego treningu. Dobre buty do biegania usprawnią jogging lub ćwiczenia na bieżni, a odpowiednio dobrany i wykonany z dobrych jakościowo materiałów strój będzie oddychał z tobą i służył Ci na dłużej. Choć brzmi to niewiarygodnie - nowy dres może naprawdę odświeżyć twój pogląd na temat gimnastyki. Wyjdź na zewnątrz! spędziłeś długie miesiące w 4 ścianach swojego domu, więc dawka świeżego powietrza naprawdę dobrze Ci zrobi! Właśnie w okresie zimowym wiele osób cierpi na niewystarczający poziom witaminy D, która - przez niektórych nazywana „naturalnym antybiotykiem” - jest niezbędna do utrzymania odporności organizmu na odpowiednim poziomie. aby dostarczyć organizmowi jej zdrową dawkę, staraj się spędzać sporo czasu na zewnątrz. Promienie słoneczne działając na skórę naturalnie zmuszają ją do produkowania witaminy D. spaceruj, biegaj, wsiądź na rower, zmień otoczenie i krajobraz. Wiosenne porządki w twoim ciele to wspaniała okazja do cieszenia się urokami tak długo wyczekiwanej wiosny!

Marzec teraz Wilanów 25


Ogłoszenia

Galeria Odnowy Mobilny Gabinet Kosmetyczny

Szeroka oferta zabiegów pielęgnacyjnych i upiększających w zaciszu Twojego domu. Ty wybierasz dogodny dla Ciebie termin i godzinę...

660 771 865

www.galeriaodnowy.com

Profesjonalny salon kosmetyczny

Jesteś piękna, zadbaj o to

oferujemy zabiegi wykonywane na znanych i cenionych, wysokiej klasy kosmetykach profesjonalnych MORPHO KOSMETOLOGIA ul. Hlonda 10 lok 12U, tel. 780 54 00 69, 22 412 98 00 e-mail: salon@morpho.waw.pl www.morpho.waw.pl

26 teraz Wilanów Marzec


teKst sPoNsoRoWaNY

Zdrowie

Wiosną rozkwitaj na zielono i pomarańczowo! piękna, kształtna, ponętna i szczęśliwa - bo jesteś wyjątkową kobietą!

Jest takie miejsce - nie na końcu świata - gdzie zasłuchasz się w pięknej muzyce, zatopisz w cudownych zapachach kwiatowych esencji, poczujesz moc dotyku, naładujesz się energią kryształów i innych darów natury. Zapraszamy do Zielonej Pomarańczy – wspaniałego miejsca dla wyjątkowych osób, w którym poznasz organiczne, ekologiczne Rytuały Spa i zabiegi harmonizujące Twoje ciało, umysł i duszę. Poddaj się naturze, która w swej mądrości wie jak najlepiej zadbać o Twoje ciało i duszę. Skorzystaj z prastarych rytuałów, sprawdzonych na przestrzeni wieków. Na WiosNĘ mamY DLa Was WYKWiNtNe zaBieGi Dzięki starannie wyselekcjonowanym składnikom pozbędziesz się z organizmu toksyn, dostarczysz energetyzujących minerałów, pobudzisz krążenie krwi i limfy, przyspieszysz procesy metaboliczne zachodzące w tkance skórnej i wewnątrz ciała. sea&eaRtH sPa ten zabieg to wycieczka w krainy głębin. Dary ziemi i morza – silnie działające glinki, błota, algi i borowina w połączeniu z morską solą i esencjami aromaterapeutycznymi sprawią, że twoja skóra będzie jędrna i promienna. Czystość zastosowanych, organicznych, produktów gwarantuje że zabieg ten jest zdrowy i skuteczny. oprócz walorów pielęgnacyjnych rytuał ten jest niezwykle łaskawy i dobroczynny względem mięśni i stawów – łagodzi dolegliwości bólowe, rozgrzewa, poprawia gospodarkę hormonalną.

FLoRame – WYszCzUPLeNie i UJĘDRNieNie, RYtUaŁ oRGaNiCzNY odzyskaj szczupłe, jędrne i jedwabiście gładkie ciało. organiczny peeling i masaż prosto z Francji. intensywne składniki w połączeniu z modelingiem sprawią, że twoja skóra pozbędzie się nierówności, będzie dobrze nawilżona, jędrna i sprężysta. zabieg wykonywany jest na najbardziej uznanych w redukcji cellulitu składnikach – zielonej kawie, ryżu, zielonej herbacie, olejkach ze stokrotki i baobabu, guaranie, kasztanowcu. Florame to francuska firma, posiadająca kilka ekskluzywnych instytutów Piękna – całkowicie naturalna, bazująca na aromaterapii i wyszukanych składnikach organicznych z całego świata. masaŻ moDeLUJĄCY BaŃKĄ i BamBUsami orientalny masaż, który idealnie wymodeluje twoje ciało i zapewni długotrwałe efekty. Dzięki podciśnieniu, jakie się wytwarza w trakcie kontaktu bańki ze skórą oraz uciskającym i drenującym technikom masażu bambusami, a także pobudzającemu wpływowi miotełek bambusowych, twoja skóra stanie się jędrna i sprężysta a ciało nabierze pięknych kształtów. masaż należy stosować w serii, a efekty widać już po kilku zabiegach. są one porównywalne z efektami zabiegów aparaturowych i często uważane przez fachowców za lepsze, gdyż są bardziej długotrwałe i głębsze. zaBieG HoListYCzNY Na tWaRz z WitamiNĄ C zabieg, który łączy dobrodziejstwa masażu holistycznego twarzy z działaniem regenerującym witaminy C. orientalne techniki masażu i praca z energią głęboko odprężają, relaksują i silnie oddziałują na skórę i mięśnie. masaż łagodzi bóle kręgosłupa w górnym odcinku, bóle głowy i napięcia.

Harmonizuje zmysły i emocje. Jest idealny, jeśli potrzebujesz zatrzymać się na chwilę i pragniesz zmian w swoim życiu. masaż wykonujemy na najlepszych, wyselekcjonowanych olejach i masłach roślinnych z dodatkiem indywidualnie dobieranych esencji aromaterapeutycznych, co dostarcza wyjątkowych doznań i szczególnie intensywnej organicznej pielęgnacji. Witamina C zastosowana w zabiegu pobudza fibroblasty do produkcji kolagenu, rozjaśnia i rozświetla. seria zabiegów przyczyni się do wyraźnej poprawy wyglądu i struktury skóry. iNDYWiDUaLNe i GRUPoWe sesJe JoGi, tai CHi, GimNastYKa i oPieKa PieLĘGNaCYJNa DLa KoBiet W CiĄŻY i Po PoRoDzie, FReeDom DaNCe Umów się na darmową konsultację z trenerem – zobaczysz jaki rodzaj aktywności będzie dla Ciebie najlepszy! Przyjdź z tym numerem gazety Teraz Wilanów, a dostaniesz w prezencie do każdego z wybranych zabiegów gratis relaksujący masaż stóp wraz z ziołową kąpielą lub masaż pleców ciepłymi kamieniami wulkanicznymi lub kryształami. Nasze spa – to twoje spa! Przyjdź i sprawdź naszą energię i pasję, z jaką pracujemy, a dowiesz się, czemu jesteśmy inni niż wszyscy. zapraszamy serdecznie! Holistyczne spa zielona Pomarańcza ul. sarmacka 17 m.64 (Klatka e, Parter) miasteczko Wilanów kontakt: rezerwacja@holistycznespa.pl telefon: 693 670 423

www.holistycznespa.pl

Marzec teraz Wilanów 27


Twoje dziecko

Dwujęzyczność a lewe jądro ogoniaste Leon, come here please – powiedział John, I want you to choose for yourself something to drink. -Coming! krzyknął Leon przez cały sklep do Johna i chwilę później zapytał mnie słodko: a czy jakąś gazetkę też mogę wybrać? -Gazetki dzisiaj nie kupimy – odparłam równie słodko. Wybieraj sobie piciu. -Daddy – can I have this pink juice please? -A czy jemu się to wszystko nie pomiesza w tej małej główce? zapytała z troską sprzedawczyni w sklepie. Taki mały, a tak tym językiem przeplata mruknęła z podziwem. A do mnie powiesz coś po angielsku? – zagadnęła po chwili do Leona. -Przecież Pani jest polska odparł rezolutnie mój syn i z lubością zaczął siorbać sok przez słomkę. Leon od urodzenia mieszka w Polsce, ma mamę Polkę i tatę anglika. Jego przygoda z dwujęzycznością zaczęła się w okresie życia płodowego, kiedy jego tata mówił do brzucha po angielsku, a mama po polsku. Potem były polskie kołysanki i english nuresery rhymes, polska niania, ale za to wszystkie książki i filmy tylko po angielsku. Przy stole Leon słyszał – let’s try some of this lovely carrot soup, zakończone zachwytem: You are such a good boy! a następnie – otwieramy dziubek i próbujemy tej pysznej pomarańczowej zupki... Podczas kąpieli było splashing i chlapanie, washing i mycie. W łóżku było reading i czytanie, cuddling i przytulanie, a w końcu sleeping i spanie. i tak przez całą dobę, tydzień, miesiąc, rok, lata. zawsze mama po polsku, tata po angielsku. Przez pierwsze 3 lata swojego życia Leon komunikował się głównie po polsku, a po angielsku „tylko” rozumiał. aż pewnego razu nastąpił przełom.

to były wakacje w anglii, dużo rodziny, dużo kuzynów, babcia i tylko angielski. Nawet mama, która zwykle mówiła do Leona tylko po polsku zaczęła zwracać się do niego po angielsku. ale Leon milczał. owszem był bardzo komunikatywny, chętnie się ze wszystkimi bawił, ale mówił po polsku. aż zjawił się Gregory. Lat wówczas pięć, blond czupryna, piegowaty nos i bardzo donośny głosik. Gregory wziął Leona za rękę, powiedział Let’s play i ... No właśnie i po mniej więcej dwóch godzinach zabawy Leon wrócił jako dziecko mówiące, krzyczące, śmiejące się, wygłupiające się, żartujące i przekomarzające w języku angielskim. teraz Leon ma prawie sześć lat. Uwielbia rysować, a swoje rysunki podpisuje tak, jak uważa za stosowne. straszliwego potwora podpisał PotFUR, a piękną Królewnę Śnieżkę sNoŁŁaJt. Dwujęzyczność Leona przyszła w sposób prosty i naturalny, nie jest to jednak wcale taki prosty proces. Po pierwsze trzeba się za to zabrać naprawdę wcześnie. Większość naukowców jest zgodnych co do tego, że granica do kiedy nasz mózg jest w stanie wchłonąć i zaprogramować komunikację w dwóch językach przebiega pomiędzy siódmym i dziewiątym rokiem życia. Generalnie im później zaczniemy, tym gorzej nam z tym pójdzie i będzie to okupione większym wysiłkiem. Najważniejsze jest jednak chyba to, że dorastając przestajemy w sposób automatyczny chłonąć język i musimy się go uczyć. oczywiście nie każdy musi być i będzie dwujęzyczny, ale pokusa jest silna. Dzieci dwujęzyczne uczą się mówić dwutorowo

28 teraz Wilanów Marzec

w identycznym tempie jak ich jednojęzyczni równiesnicy i zdobywają w tym samym czasie podwójną ilość wiedzy. Dwujęzyczni są później sprawniejsi w procesach twórczych i analitycznych. Jakby tego było mało, efektem trenowania mózgu w dzieciństwie mają być również: bystrość, lepsza pamięć, zdolność koncentracji i sprawność w rozwiązywaniu łamigłówek umysłowych w dorosłym życiu. znam polskie małżeństwo, które przy dziecku mówi do siebie po angielsku. moja siostra, która wyszła za mąż za Niemca w domu używa polskiego, niemieckiego i angielskiego. moja szwagierka w anglii Józefina, zwraca się do dzieci po francusku, a pierwszym językiem dziecka sąsiadów był rosyjski ze względu na nianię z Ukrainy. Dorośli gadają więc sobie w językach różnych, a dzieci chcąc nie chcąc chłoną. i na początek wcale nie chodzi o rozumienie, o słówka, o gramatykę, tylko o rytm, dźwięki i ogólnie o melodię języka. Na początek malutkie dziecko wystarczy językiem drugim otoczyć, otulić, zabawić, a chłonny mózg malucha wykona za nas całą resztę. Wyczytałam, że za sprawnym posługiwaniem się wieloma językami stoi mały obszar mózgu zwany LeWYm JĄDRem oGoNiastYm. Nazwa niezwykle trafiona uważam i faktycznie oddająca istotę rzeczy. Justyna Edmondson Polsko-angielskie przedszkole Our Preschool www.ourpreschoolwilanow.pl


Felieton

marcowe koty… otwieram oczy. spoglądam z nadzieją za okno. mruczę pod nosem: Niech w końcu będzie wiosna! mój barometr nastroju, a może busola uczuć wyraźnie szwankują. W nocy koty (nie zapominajmy, że w kalendarzu już marzec) pod oknami naszego domu urządzają harce. ech, koty, koty. Wam tylko jedno w głowie. Czy ja naprawdę mam objawy przed-wiosennego doła? szaro, buro, to i nastrój siada. Jest w tym jakaś logika. a propos logiki: - Jasiu, nie ciągnij kota za ogon. - Ja tylko trzymam, to kot ciągnie... Wymawiam magiczne: będzie dobrze. i jest dobrze. Wnuk mówi do dziadka: - Kiedyś to mieliście źle. Nie było internetu, komórek, czatu, ani gadu-gadu... Jak ty w ogóle babcię poznałeś??? - No jak nie było? Wszystko to było - odpowiada dziadek. - ale jak to? - No przecież babcia mieszkała w internacie, a jak wracała ze szkoły, to stałem na czatach, wychodziłem i z babcią gadu-gadu, a gdyby nie komórka to i ciebie, i twojego ojca by nie było. Czasami trudno jest coś wytłumaczyć. znana jest anegdota o jednym z twórców telegrafu. samuela morse, na eleganckim przyjęciu, panie prosiły o proste przedstawienie zasady działania telegrafu. - otóż, drogie panie, wyobraźcie sobie gigantycznego kota, który ma ogon w Londynie, a głowę w Liverpoolu. Pociągamy za ogon w Londynie, a w Liverpoolu słychać miauczenie. - No tak, a jak działa w takim razie telegraf bez drutu – dociekała jedna z pań. - a to zupełnie tak samo – odrzekł morse – tylko bez kota. i tak jakby na pewnego rodzaju podsumowanie, dające swoistą receptę na poprawienie nastroju na przedwiośniu: młody i stary nauczyciel idą razem na lekcję. młody - stosy kserówek, teka wypchana książkami, mapy, rzutnik, dziennik w zębach. stary idzie na luzaka, niesie tylko klucz od sali. młody mówi z podziwem: - No no, po tylu latach pracy to pan ma to wszystko w głowie? - Nie synu, w dupie... Nie przejmujmy się zatem drobiazgami i głowa do góry, idzie wiosna!!!! Czego ze szczerego serca życzę wszystkim czytelnikom „teraz Wilanów”. Magda Mosur www.Mosur.Art.pl

Przedszkole polsko-angielskie dla dzieci od 2 lat do 6 lat oferujemy: przestronny budynek, duży bezpieczny plac zabaw,

kuchnia na miejscu, program realizowany dwujęzycznie, j.angielski z native speakerem codziennie, nowoczense metody nauczania, logopeda i psycholog, rytmika i gimnastyka korekcyjna, gimnastyka Weroniki Sherborne, czytanie globalne metodą Glenna Domana, Metoda Dobrego Sartu dla 5-latków, program o emocjach Przyjaciele Zippiego dla 5-latków oraz wykwalifikowany zespół nauczycieli pracujący z powołaniem i pasją. Szereg zajęć dodatkowych (karate, taniec nowoczesny, szachy, joga, balet, ceramika, nauka gry na keybordzie, dogoterapia). Specjalna oferta dla 2-latków, dzieci urodzoych w 2010!!!

Na sesje portretowe, narzeczeńskie, ślubne, buduarowe, korporacyjne zaprasza STUDIO

fOTO-fIlmOwe w wilanowie

rejestracja emocji i uczuć

tel 22 6422002, 601642200, www.mosur.ART.pl

Marzec teraz Wilanów 29

lokal w Wilanowie: ul. Arbuzowa 33 d Warszawa-Wilanów, tel. 510077979 biuro@kidsacademy.com.pl lokal w Konstancinie: ul. Łąkowa 38 Konstancin Jeziorna tel. 022-7546193 sakretariat@kidsacademy.com.pl

www.kidsacademy.com.pl


Misia i Luka to psie rodzeństwo o wyjątkowych charakterkach i uwodzicielskich mordkach. Każdego dnia przeżywają jakieś zwariowane przygody i zapewniają swoim właścicielom nie lada wrażeń. Misia jest szaloną dwuipółletnią suczką. Jest bardzo niecierpliwa, ciekawska świata, tak rozpędzona, że zawsze krok przed Luką. Luka jest starszym bratem Misi i ma lat 6. Jest zdecydowanym przeciwieństwem Misi, zawsze spokojny, zrównoważony, często wręcz leniwy i humorzasty, ale za to bardzo mądry i odpowiedzialny. Może właśnie dlatego zawsze o krok za Misią. Oba psiaki to mieszańce rasy Akita, ich piękne, puszyste futro przyciąga jak magnez każdą dłoń. Misia i Luka urodziły się w Stanach Zjednoczonych w domach ludzi, którzy oddali je do schroniska dla zwierząt. Na ich szczęście, z tego schroniska zostały szybko zabrane, by cieszyć się życiem słodkim jak lody waniliowe u boku swych nowych właścicieli Magdy i Tomka. Psiaki kochają się nad życie. Na co dzień mieszkają w pięknym domu z ogrodem w samym sercu Chicago – amerykańskiej metropolii położonej nad jeziorem, wielkim jak polskie morze Bałtyckie – Michigan. Codziennie Misia i Luka łączą się komputerowo z Jadzią i Tadziem, by spojrzeniem pełnym miłości posłać im buziaka na dobranoc. Jadzia i Tadzio to też rodzeństwo ale ludzkie, mieszkają w Warszawie w Miasteczku Wilanów, są rówieśnikami Misi i Luki: Jadzia lat 2,5 Tadzio 6. Dzieciaki nie zmrużą oka nim nie usłyszą, co znowu zbroiło ich kuzynostwo za oceanem.

Dla najmłodszych

misia i Luka Epizod I – Gdzie ten dzik? Co, za dzik? Dobra dzieciaki, dosyć tej kąpieli, cała łazienka już pływa od waszych wygłupów. Jeszcze tylko kremujemy rączki, nóżki i buziaki, czyścimy zęby, uszy i do łóżek hops! No już, proszę! ile mam was jeszcze wołać. - a opowiesz mamo o misi i Luce? – spytała Jadzia, jak co wieczór. - oczywiście, że opowiem, ale stójcie spokojnie bo muszę posmarować wam buziaki i łapki. skórę macie wysuszoną na wiór – odrzekła mama chwytając na zmianę to łokieć tadzia, to polik Jadzi, by wetrzeć kremowy balsam o migdałowym zapachu. - mamo! Już proszę, już nie kremuj mnie, bo nie wytrzymam tego – zaprotestował tadzio krzywiąc się jakby ssał cytrynę. - tadzio, tadzio spójrz na swoja młodszą siostrę. Widzisz jak ona dzielnie stoi. - ale ona to lubi. mogłaby się całe dnie tylko kremować i balsamować, prawda Dziunia? - Bo ja jeśtem dziewcintą i kocham ladnie pachniać – przytaknęła Jadzia swoim dziecinnym jeszcze seplenieniem. - mamo, a czy misia i Luka też smarują się po kąpieli? – wciąż próbując wybronić się od nieprzyjemnego rytuału, zagadnął tadzio. - ocziwiscie tadzit! Cio ty nie wieś, źe jakby się nie śmarowały to by były jak dzit? - Dziunia, co ty gadasz, jaki dzik? Co ci znowu przyszło do głowy. mamo powiedz jej, że psy nie mogą stać się dzikiem. Prawda??? - No nie wiem, nie wiem tadziu. Dziś po południu misia otworzyła oko po swojej krótkiej drzemce i zdawało jej się, że pod drzwiami tarasu widzi wielkiego dzika. Wzdrygnęła się aż ze strachu, bo wielkie szklane drzwi zdawały się kruche jak

30 teraz Wilanów Marzec


Dla najmłodszych

wywracają Chicago cieniutki lód podparte kłem rosłego dzika. ten patrzył jej prosto w oczy jakby próbując zmierzyć się z przeciwnikiem. - aaaaa! Luka zobacz tam jest dzik – szepnęła przerażona misia wtulając się w Lukę jak za tarczę obronną. – zaraz tu do nas wejdzie i pożre nas na kolację. Luka leniwie otworzył najpierw lewe, później prawe ślipie. Przeciągnął się niczym jakiś kocur i rzucił spojrzenie na drzwi tarasu. - Co ty, mała, daj spokój. Jaki tam znowu dzik… w samym centrum Chicago? to niemożliwe. Przytul się i pośpijmy jeszcze trochę – Luka zachęcał, niedowierzając misi. - ale Luka, tam naprawdę stoi dzik. tylko podnieś łeb i wytęż węch, bo wzrok masz nienajlepszy – prosiła misia trzęsąc się ze strachu. - No dobrze mała, gdzie ten dzik, co znowu za dzik. Chyba ci się przyśnił – powoli wstał i poszedł w kierunku tarasu, gdy nagle jak sparaliżowany stanął i w okamgnieniu zrobił zwrot o sto osiemdziesiąt stopni wołając jednocześnie do misi – uciekamy mała, uciekamy! Przestraszone psiaki wystrzeliły jak z procy wprost do kuchni gdzie ich pani magda - kończyła właśnie przygotowania kurczaka, by jak co dzień punktualnie o godzinie 18 zasiąść z tomkiem do obiadu.

- a gdzie był tomek, mamciu? - zapytała Dziunia - No Dziunia, nie przeszkadzaj - wtrącił zniecierpliwiony tadzio - tomek był jak zawsze w pracy" - auuuuu, auuu - zawyła misia skacząc na swoją panią z oczami tak wystraszonymi jakby zobaczyła co najmniej dinozaura. - misia, co się dzieje, czemu tak wyjesz? – zapytała magda – Luka gdzie mi się tu pchasz pod nogi? Co ty, chowasz się za mnie? Wreszcie po chwili, tym dziwnym zachowaniem psiaki spowodowały, że magda rozejrzała się dookoła kuchni i salonu aż oczom jej ukazał się ten sam widok wielki dzik z ryjem przylepionym do szyby. Przestraszona magda odskoczyła do tyłu i tylko wysączyła przez zęby, tonem rozkazującym: - misia, Luka do sypialni! Nie zastanawiając się wiele, ale jednak próbując zachować pozory odwagi, magda wycofała się wraz z psiakami do sypialni na drugim piętrze domu. Przestraszona zakopała się pod kołdrą w łóżku chcąc tam poczekać bezpiecznie do powrotu tomka. misia i Luka oczywiście wskoczyły do łóżka za nią. Wtulając się w stopy magdy, leżały jakby ich nie było również czekając na ratunek z jakim miał przybyć ich kochany pan. minuty zdawały się godzinami, a godziny bezkresem czasu, gdy tak we trójkę leżeli modląc się o szybki powrót wybawcy. magda odważyła się jeszcze wziąć telefon i wysłać do tomka wiadomość: „wracaj natychmiast, na tarasie stoi wielki dzik”. - Dzik w centrum Chicago! – uśmiechnął się tomek do siebie niedowierzając w przeczytaną wiadomość. – Dzik… jaki dzik, co za dzik? Chyba moja żona naoglądała się za dużo telewizji w tym tygodniu – poskarżył się sąsiadce otwierając drzwi do domu. Wszedł krokiem pewnym, odważnym i energicznym, nie spodziewając się, że w domu spotka go jedna wielka pustka i palący się w piekarniku kurczak. - magda! misia! Luka! – wołał zdziwiony zastaną sytuacją – gdzie się do licha wszyscy podziali? – też mi, wymyśliła sobie dzika… W samym środku miasta, dzik jej się pokazał – mówił do siebie ubawiony naiwnością swojej ukochanej. – Pewnie poszła na zakupy z koleżanką, by na tego dzika nie patrzeć – drwił sobie dalej. – a ja jestem głodny jak wilk i zmęczony jak wół. W końcu zniecierpliwiony ciszą dokoła postanowił pójść do sypialni zdrzemnąć się przed powrotem żony. W sypialni było ciemno, lecz tomek nie obawiając się niczego nie zapalił światła. Położył się na ogromnym łóżku chcąc rozprostować kości. Wyciągnął prawą nogę, później lewą nogę. Nagle, dotknąwszy stopą sierści skulonego na krańcu łóżka Luki, poderwał się na równe nogi, krzycząc w niebogłosy: - dziiiiiiiiiiiiiiik!!!!!!!!!!! aaaaaaaaaaaa dzik! Helena Rubczak Foto: Alicja Golba

Marzec teraz Wilanów 31


Specjalizujemy się w zarządzaniu podeweloperskimi wspólnotami mieszkaniowymi

Nasi administratorzy to licencjonowani zarządcy nieruchomości z wieloletnim doświadczeniem. Zapewniamy kompleksową obsługę prawną, rzetelną i przejrzystą księgowość, a także indywidualną stronę internetową dla każdej wspólnoty, wraz z dostępem do kartoteki poszczególnych lokali i forum dyskusyjnym. Skutecznie egzekwujemy od deweloperów roszczenia z tytułu rękojmi.

Nasze biuro znajduje się na terenie Miasteczka Wilanów LemmonHouse sp. z o.o., ul. Sarmacka 18 lok.2, 02-972 Warszawa. (budynek AURA PARK-A) tel: +48 22 885-30-20, tel/fax: +48 22 258-13-92, e-mail: biuro@lemmonhouse.pl

Zarządzanie

Nieruchomościami

www.lemmonhouse.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.