Salt@Pepper - Kolorowe Strony Życia

Page 1

Salt@Pepper LIPIEC 2011  1


Niezapomnianych wakacji!

2  LIPIEC 2011 Salt@Pepper


Salt@Pepper LIPIEC 2011  3


SPIS TREŚCI

6 GWIAZDA

6

12 FRESZ 15 W OBIEKTYWIE

15

17 NA WIDELCU 18 PASJE

22

20 STYL ŻYCIA 22 SESJA

28

26 MODA 28 ZDROWIE

32

31 TAM I Z POWROTEM 32 NA OSTRZU NOŻA

33

33 WINNICA 34 MOTO

34

36 TEATR 38 FILM 40 NIE PRZEGAP 42 REFLEKSYJNIE 4  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

36


OD REDAKCJI

Wakacyjna lektura

„L

ato, lato wszędzie, zwariowało, oszalało moje serce” – śpiewa Formacja Nieżywych Schabuff w popularnym przeboju. To jedna z piosenek, eksploatowanych o tej porze roku przez wszystkie rozgłośnie radiowe, ale w jej banalnym tekście zawiera się istota wakacji – czasu beztroskich szaleństw, relaksu, a często także miłosnych uniesień. Zdaniem naukowców wypoczynek ma również istotne znaczenie dla naszego zdrowia psychicznego. Pamiętajmy, że codzienny stres związany z obowiązkami zawodowymi zwiększa ryzyko depresji czy nerwicy. Życzymy zatem udanych wyjazdów wakacyjnych. Tylko nie zapomnijcie spakować do walizki lipcowego numeru Salt@Pepper, który uprzyjemni chwile spędzone na nadbałtyckiej plaży albo bieszczadzkiej połoninie. Mamy nadzieję, że zainteresuje Was wywiad z Marcinem Gortatem. Jedyny Polak występujący na parkietach NBA w niezwykły sposób spędza wakacje. W różnych punktach naszego kraju organizuje campy dla młodych ludzi i promuje koszykówkę. – Zależy mi na odnowie tego sportu – mówi w bardzo ciekawej rozmowie z Salt@Pepper. Marcin Gortat nie jest jedyną gwiazdą lipcowego numeru naszego magazynu. Podglądaliśmy bowiem także artystów, uczestniczących w zawodach wędkarskich zorganizowanych w Białobrzegach. Krzysztof Daukszewicz, Laura Łącz czy Magdalena Wójcik opowiadają nam, dlaczego lubią spędzać długie godziny na obserwowaniu spławika. Inną pasję mają uczestnicy Radomskiego Pikniku Off-Road. Miłośnicy samochodów terenowych wyznają zasadę: im trudniej, tym lepiej. W fotoreportażu z imprezy zobaczycie, o co chodzi. Jak zawsze w Sal@Pepper nie brakuje również pięknych kobiet. Zapraszamy do reportażu o trzech uroczych dziewczynach, które po założeniu munduru stają się surowymi stróżami prawa i postrachem piratów drogowych. Nie „zmiękczy” ich nawet serce narysowane na... bloczku mandatowym. Hasło „śliczna modelka w bikini” działa na wyobraźnię każdego faceta. Nas zainspirowało do zorganizowania wakacyjnej sesji zdjęciowej. O jej efektach nie będziemy pisać. Trzeba je po prostu zobaczyć. W tym numerze przedstawiamy również laureatów Nagrody Gospodarczej „Granitowy Tulipan” przyznawanej przez Izbę Przemysłowo-Handlową Ziemi Radomskiej. Zachęcamy do lektury wywiadu ze Zbigniewem Rybką, dyrektorem Teatru Powszechnego, z którym rozmawiamy o gustach radomskiej publiczności, a także o remoncie placówki. Radom naszych marzeń – to nowy cykl, którym chcemy sprowokować do zadumy nad przyszłością miasta. Co zrobić, żeby żyło się tutaj lepiej, a młodzi nie musieli wyjeżdżać w poszukiwaniu perspektyw? To pytanie będziemy zadawać ludziom sztuki, nauki i polityki. Przyjemnej lektury!

Redaktor Naczelny Rafał Natorski

Sekretarz Redakcji Bartek Andraszek

Biuro Reklamy i Marketingu Grzesiek Kowalczyk

WSPÓŁPRACA: Waldemar Gajda, Marcin Jabłoński, Julia Wysocka, Beata Brzeska, Katarzyna Brzoza, Monika Jelińska, Paweł Komosa, Anna Dobrowolańska, Tomek Mosiołek, Marcin Wołoszczak, Łukasz Wójcik, Alicja Duchiewicz, Sandra Duchiewicz WYDAWCA: MediaPak Sp. z o.o. Redakcja Salt@Pepper, Plac Jagielloński 15 lokal 336, 26-600 Radom, magazyn@saltatpepper.pl, tel./fax 48 384 00 14 BIURO REKLAMY I MARKETINGU: reklama@saltatpepper.pl, tel./fax 48 384 00 14 NAKŁAD: 10 000 egzemplarzy O sprzęt informatyczny redakcji dba: Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo adjustacji i skracania tekstów. Wydawca zastrzega sobie prawo odmowy zamieszczenia reklamy lub ogłoszenia, jeżeli ich treść lub forma będzie sprzeczna z linią programową i interesem pisma (art. 36 pkt. 4 Prawa Prasowego). Wszelkie prawa zastrzeżone.

it64.pl - systemy informatyczne ul. Toruńska 12, Radom tel: 48 384 88 44 www.it64.pl

Salt@Pepper LIPIEC 2011  5


GWIAZDA

Kiedyś założę

mistrzowski

pierścIeń 6  LIPIEC 2011 Salt@Pepper


Fantastyczny koszykarz i niezwykły człowiek. Pierwszy Polak, który zagrał w finale NBA. W rozgrywkach najlepszej ligi świata zdobył już ponad tysiąc punktów i stał się jednym z liderów słynnego zespołu Phoenix Suns. W lipcu przyjeżdża do Radomia, żeby zachęcić młodych ludzi do uprawiania koszykówki. Salt@Pepper rozmawia z Marcinem Gortatem. 

FOT: KUBA ATYS / AGENCJA GAZETA

GWIAZDA

Salt@Pepper LIPIEC 2011  7


GWIAZDA

R

adomski camp odbędzie się 13 lipca. „Trzynastka” to szczęśliwa liczba Marcina Gortata. Czy będzie równie pomyślna dla uczestników imprezy i otworzy im drzwi do wielkiej kariery? Data 13 lipca nie była w sposób celowy dobierana, ale jestem przekonany, że będzie szczęśliwa dla uczestników campu, choćby dlatego, że tego dnia razem z moim zespołem zapewnimy wielu małym radomianom mnóstwo dobrej zabawy. Myślę, że przynajmniej w niektórych z nich zaszczepimy pasję do koszykówki. Na pewno byłoby bardzo sympatycznie, gdyby uczestnicy campów w przyszłości grali zawodowo w koszykówkę i osiągnęli poziom co najmniej dający możliwość gry w jednej z liczących się drużyn europejskich. A gdyby jeszcze ten młody człowiek zagrał w NBA, to byłoby coś niesamowitego i niewątpliwie wielki sukces campów. Pewnie opowiadałbym tę historię do końca mojego życia. Co poradzisz młodemu człowiekowi, który zapyta, jak zostać koszykarzem NBA? Przede wszystkim powiem szczerze, że musi ciężko trenować, a i to nie znaczy jeszcze, że wszystko dobrze się potoczy. Jest wiele czynników decydujących o tym, że zawodnik dostaje się do NBA. Poza ciężką pracą niezbędne są na pewno talent, odpowiednie warunki fizyczne i charakter, dzięki któremu będzie dążył do doskonałości. Młodemu człowiekowi marzącemu o grze w NBA bardzo potrzebny będzie też dobry agent. A do tego wszystkiego trzeba mieć odrobinę szczęścia. Organizując campy, korzystasz z doświadczenia najlepszych koszykarzy świata. Jakie pomysły podsunęli przed tegoroczną edycją imprezy? Tych pomysłów było mnóstwo. Koledzy podpowiadali, jak poprawić nasze ćwiczenia z dziećmi, czy nawet w jaki sposób komunikować się z młodymi ludźmi. Jakim językiem operować, żeby bez trudu nas rozumieli i w jak najkrótszym czasie przyswoili wiedzę. Korzystałem też z pomocy ludzi, którzy są profesjonalistami w tym fachu – prowadzą takie zajęcia z dziećmi na co dzień. Poświęcasz wolny czas na popularyzację koszykówki. Niewielu sportowców jest tak zaangażowanych w promocję swojej dyscypliny. Polak od razu spyta: jaki masz w tym interes? Przede wszystkim chciałbym, żeby uprawianie sportu było bardziej popularne wśród dzieci i młodzieży. Zależy mi też na odnowie polskiej koszykówki, która kiedyś stała na znacznie wyższym poziomie. Mam nadzieję, że swoją aktywnością skłonię różne instytucje do zaangażowania w promowanie koszykówki. Zapału ani pasji mi nie brakuje – zakładam, że będę organizował campy w Polsce jeszcze co najmniej przez dziesięć lat. Tym bardziej, że udział w nich mnie samemu sprawia dużo radości. To także okazja do spotkania z fanami i podziękowania im za

8  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

doping, za wstawanie w środku nocy i oglądanie moich meczów. „NBA is fantastic” – tym hasłem rozpoczynały się popularne programy telewizyjne, które w latach 90. prowadził Włodzimierz Szaranowicz. Czy oglądając popisy Michaela Jordana marzyłeś, że kiedyś zagrasz na parkietach najlepszej ligi świata? Pamiętam programy Włodzimierza Szaranowicza. Oglądałem oczywiście popisy Michaela Jordana, ale wówczas na pewno nie marzyłem o tym, że sam zagram na parkietach NBA. Wtedy nie myślałem nawet o tym, że w ogóle będę koszykarzem. Nie żałujesz, że nie poszedłeś w ślady taty, słynnego przed laty boksera? Boks to naprawdę ciężki sport. Tata wygrał zdecydowaną większość swoich walk, a i tak kariera odbiła się na jego zdrowiu. Współczuję mu, bo zdarzało się, że kładł się spać i budził się z bólem głowy. Mam wielki szacunek dla tego, co osiągnął jako bokser, ale sam chyba nigdy bym się nie zdecydował na uprawianie tej dyscypliny. Nigdy się nią zresztą nie pasjonowałem. Pamiętasz pierwszy występ w barwach Orlando Magic? Pamiętam bardzo dobrze, choćby dlatego, że na trybunach siedziała moja mama. To było niesamowite przeżycie. Zdobyłem w nim swoje pierwsze punkty w NBA i byłem bardzo dumny, że reprezentowałem Orlando Magic. Najlepszy mecz w karierze? Dopóki gram, a myślę, że przede mną jest jeszcze ładnych kilka lat, wierzę, że jest jeszcze ciągle przede mną. Z meczów, które należą już do przeszłości, trudno byłoby mi wskazać ten jeden. Bardzo dobre spotkanie rozegrałem w barwach Phoenix Suns, w którym zdobyłem 25 punktów i miałem 12 czy 13 zbiórek. Do tego dołożyłem kilka bloków. Bardzo dobrze wspominam też mecz w reprezentacji przeciwko Belgii, w którym zdobyłem blisko 30 punktów i miałem kilka zbiórek. A poza tym to chyba szczyt kariery jest jeszcze nadal przede mną, więc i ten najlepszy mecz to jeszcze kwestia przyszłości. Najbardziej zapamiętana akcja? Chyba ta, w której zablokowałem LeBrona Jamesa. To było w czasie play-offów, w których doszliśmy do finału NBA i byliśmy na gazie. Dzięki temu blokowi znalazłem się w „Top 10” najlepszych akcji. To było ekscytujące. Czy podsumowując ten sezon, jesteś zadowolony z przeprowadzki do Phoenix? Jak najbardziej. To był radykalny zwrot w mojej karierze. Zrobiłem ogromny krok do przodu. Z zawodnika drugiego szeregu stałem się graczem pierwszoplanowym, który w przyszłości


GWIAZDA ma szansę być liderem, prowadzącym drużynę do sukcesów. Mam świadomość ciążącej teraz na mnie odpowiedzialności. To tym bardziej mobilizuje do ciężkiej pracy na treningach i sumiennych przygotowań do każdego meczu. Muszę być maksymalnie skoncentrowany, żeby nie popełniać błędów. Marcin Gortat w wielu statystykach jest „pierwszy”. „Pierwszy Polak w play-off”, „pierwszy w finale NBA”, „pierwszy, który rozpoczął mecz w podstawowej piątce”. Czy będzie też pierwszym, który założy na palec mistrzowski pierścień? Tytuły typu „pierwszy Polak w play-offach” nie mają dla mnie większego znaczenia, ale zdobycie mistrzowskiego pierścienia to zupełnie inna sprawa. Mam nadzieję, że kiedyś go założę. Temu celowi podporządkowane jest wszystko, co robię. Każdego dnia. Praktycznie całe moje obecne życie. Czy to osiągnę w wieku 28, czy 35 lat jest nieistotne. Chciałbym zdobyć ten pierścień i wykorzystać go do popularyzacji koszykówki

18-latkowie czy 19-latkowie będą grali na tak wysokim poziomie, żeby mogli powalczyć o NBA. Nie żałujesz, że twoje sukcesy w NBA nie idą w parze z dobrymi wynikami reprezentacji Polski? Do tego konieczne jest spełnienie szeregu warunków, ale myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby te sukcesy reprezentacji się pojawiły. Mamy nowego trenera, zmieniły się władze związku. Drużyna, która jeszcze niedawno była bardzo młoda, teraz wkracza w najlepszy wiek dla koszykarzy. Czy w tym sezonie zobaczymy Marcina Gortata w koszulce z orłem na piersi? Niedługo podejmę tę decyzję i zależy ona przede wszystkim od tego, czy w NBA zostanie ogłoszony lockout (przerwa w rozgrywkach spowodowana brakiem finansowego porozumienia między władzami ligi a zawodnikami – przyp. red.). Z tym bezpośrednio wiąże się kwestia mojego ubezpieczenia.

„Zrobiłem ogromny krok do przodu.” w Polsce. Nie poddaję się, ciężko trenuję i mam nadzieję, że moja zawziętość zostanie kiedyś nagrodzona. Kto według ciebie jest obecnie najlepszym koszykarzem świata? Chyba LeBron James. Niesamowity zawodnik, który potrafi wszystko. Mimo że w tym roku nie zdobył tytułu najbardziej wartościowego zawodnika (MVP), to dla mnie jest najlepszym koszykarzem na świecie. Zdobywa punkty, zbiera, blokuje. Jest przy tym bardzo dobrym obrońcą. Ten facet to wybryk natury – perfekcyjna maszyna do koszykówki. A najlepszym w historii? Kandydatów do tego tytułu mógłbym wskazać w gronie zawodników, którzy nadal grają, ale nie wypada tytułować ich w ten sposób, bo takie wyróżnienia są przecież pewną formą podsumowania kariery. A jeśli chodzi o zawodników, którzy już nie grają, to chyba przede wszystkim Michael Jordan. Dlaczego Polakom tak trudno przebić się w NBA? Mamy inną mentalność niż pozostali zawodnicy szukający swojego szczęścia w USA. Jesteśmy źle przygotowani i nie mamy umiejętności potrzebnych do gry w najlepszej lidze świata, a poza tym pożerają nas małe sukcesy. Już one sprawiają, że czujemy się usatysfakcjonowani, dumni z osiągnięć. W Polsce powinien być wprowadzony nowy system szkolenia, dzięki któremu

Brzmi to dziwnie, ale w polskiej lidze nie zagrałeś nawet jednego meczu. Dlaczego? Powód jest prozaiczny. Bardzo wcześnie, wprost z drugoligowego ŁKS-u przeszedłem do ligi niemieckiej. Ale może tę lukę w mojej karierze da się jeszcze wypełnić. ŁKS awansował właśnie do ekstraklasy. Jeśli lockout w NBA stanie się faktem, wówczas zrobię wszystko, żeby zagrać w polskiej ekstraklasie, oczywiście w barwach ŁKS-u, choćby na pięć minut. Mam też nadzieję, że na zakończenie kariery wrócę do Polski i rozegram jeszcze parę spotkań w polskiej lidze. Wyznałeś kiedyś, że boisz się starości. Potrafisz sobie wyobrazić Marcina Gortata w wieku 70 lat? Nie, nie wyobrażam sobie siebie w takim wieku. Nawet o tym nie myślę, ale gdy się nad tym teraz zastanawiam, to widzę człowieka w dobrej formie, silnego i zdrowego, a do tego starszego pana bardzo bogatego w doświadczenia, który dzięki temu bagażowi zgromadzonemu przez wiele lat życia będzie mógł uczyć młodych ludzi i pomagać im uniknąć błędów, które sam popełnił. Na Wikipedii możemy przeczytać, że mówisz biegle po serbsku. Skąd wzięła się znajomość tego języka? Gdy występowałem w lidze niemieckiej, miałem w drużynie wielu kolegów Serbów, a do tego grałem pod okiem serbskich trenerów. Dzięki temu było mi dość łatwo nauczyć się tego języka. Do dziś władam nim na tyle dobrze, żeby się porozu-

Salt@Pepper LIPIEC 2011  9


GWIAZDA mieć. Ilekroć spotykam Serbów czy w ogóle zawodników z krajów byłej Jugosławii, wykorzystuję okazję i rozmawiam z nimi po serbsku. Posiadasz podobno imponującą kolekcję broni. To hobby czy zabezpieczenie przed przestępcami? Nie nazwałbym tego imponującą kolekcją. Po prostu kilka sztuk. Broń to owszem hobby, ale przede wszystkim potrzeba zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Jestem przy tym bardzo ostrożny. Przeszedłem wszystkie możliwe szkolenia. Teraz czekam na pozwolenie na noszenie broni, ale chodzi mi przede wszystkim o sam dokument. Nie zamierzam biegać z pistoletem (śmiech).

Powiedziałeś w jednym z wywiadów: „Wolę Polki. Mają zasady i klasę. Amerykanki najpierw pytają, ile masz na koncie, gdzie mieszkasz i czym jeździsz”. Opinia o kobietach nie zmieniła się? Nie. W Polsce chyba jeszcze nie ma czegoś takiego, a już na pewno nie w takiej skali jak w Ameryce, że kobiety często szukają przede wszystkim zamożnych kandydatów na mężów, dzięki którym zapewnią sobie wygodne życie. W Polsce ludzie dobierają się, bo się kochają, bo wyznają te same wartości, a do tego bardzo często znają się od wczesnej młodości. Sam jestem teraz z dobrą, kochaną kobietą i cieszę się, że to Polka. Uwielbiasz szybkie samochody. Polskie portale internetowe opisywały twoje podrasowane bmw. Jakim samochodem teraz jeździsz? Jeżdżę kilkoma autami. Wśród nich jest oczywiście BMW M5. Oprócz tego mam jeszcze Mercedesa S65 AMG i Land Rovera LR3, który ma tę zaletę, że jest bardzo pojemny. Gdy jestem w Polsce, potrzebne mi samochody zapewnia Lexus. Są to przede

10  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

wszystkim moje ulubione modele hybrydowe LS 600hL i RX 450h.

i przede wszystkim spędzam czas z moją dziewczyną Anią.

Wystąpiłeś w filmiku nakręconym przez Steve’a Nasha, klubowego kolegę z Phoenix Suns. Marzy ci się kariera w Hollywood? Myślę, że perspektywa Hollywood wciąż jest bardzo odległa. Śmiem powątpiewać, czy ktokolwiek, nie tylko producent z fabryki snów, po obejrzeniu filmiku z moim udziałem zobaczy we mnie zadatki na gwiazdę (śmiech). Czasem dla wygłupu mówię, że będę pierwszym polskim koszykarzem, który zagra w wielkiej hollywoodzkiej ekranizacji. Ale jeśli Steve poprosi mnie o zagranie w jego kolejnym filmiku,

Niedawno Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyznało ci dyplom za „wkład do promocji Polski na boisku i poza nim w USA”. Jesteś dumny z bycia Polakiem? Oczywiście, że jestem dumny i nie wyobrażam sobie, że mógłbym odpowiedzieć na to pytanie inaczej. Jestem dumny z tego, jak wychowali mnie moja mama i tata. Wierzę, że to, co mi wpoili, pomoże mi osiągnąć sukces, a dzięki niemu będę mógł pomóc wielu osobom w Polsce. Takie wyróżnienie od samego ministra spraw zagranicznych to wielki zaszczyt, a dyplom, który przy tej okazji otrzymałem, na pewno będzie miał specjalne miejsce w moim domu. Gdyby któregoś dnia była szansa spotkać się z panem ministrem, to wybrałbym się na takie spotkanie z wielką ochotą i osobiście podziękowałbym za tak fantastyczne wyróżnienie.

oczywiście zrobię to bez wahania. Grając dla niego, choć trochę mogę się odwdzięczyć za to, co on robi dla mnie w czasie każdego meczu. W jakiej filmowej roli byś się obsadził? Najchętniej wcieliłbym się w jakiś czarny charakter, chociaż na pewno nie tylko. Z przyjemnością zagrałbym jakiegoś drugoplanowego bohatera, który na krótko, ale często pojawia się na ekranie tylko po to, żeby rozbawić widzów. Muszę jednak dodać, że generalnie moje zdolności aktorskie oceniam na bliskie zeru albo poniżej (śmiech). Nawet na parkiecie nie potrafię udawać. Ale kto wie, może kiedyś zagram bohatera widocznego na ekranie przez kilka sekund, na przykład faceta stojącego w kolejce pod kioskiem z gazetami? Jak spędzasz wolny czas? Bardzo różnie w zależności od tego, co czeka mnie następnego dnia. Generalnie często spotykam się z przyjaciółmi, uczę się nowego języka, pochłaniam wiedzę o biznesie. Bardzo lubię oglądać filmy. Od czasu do czasu grywam w gry komputerowe w sieci z przyjaciółmi z Polski, no

Dlaczego warto wziąć udział w radomskim campie Marcina Gortata? Będzie mnóstwo dobrej zabawy, a do tego przygotowałem masę prezentów i gadżetów dla dzieciaków. Mam nadzieję, że przywiozę do Radomia specjalnego gościa, z którym fani koszykówki w Radomiu będą mogli porozmawiać. Zapraszam też wszystkich kibiców. Chciałbym im podziękować za to, że wspierali reprezentację i mnie samego w czasie mojej gry w Phoenix. A tak na marginesie to pamiętam, że będąc jeszcze zawodnikiem ŁKS-u, grałem kiedyś w Radomiu i chętnie tam wrócę, żeby odświeżyć wspomnienia. Nie mogę się już doczekać. Pozdrawiam i do zobaczenia w Radomiu. ROZMAWIAŁ: RAFAŁ NATORSKI

Warto wiedzieć Marcin Gortat Camp to cykl imprez popularyzujących koszykówkę, które organizowane są od trzech lat. W tegorocznych weźmie udział blisko 1000 dzieci z roczników 1998-2002 . 13 lipca camp po raz pierwszy zawita do Radomia. Zakwalifikowano do niego młodych ludzi, którzy najciekawiej odpowiedzieli na pytanie: „Chcę trenować z Marcinem, bo...”. Spotkanie z najlepszym polskim koszykarzem rozpocznie się o godz. 10 w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.


NA OSTRZU NOŻA

Salt@Pepper LIPIEC 2011  11


FRESZ

Telewizyjne źródła  Puszcza Kozienicka będzie bohaterem lipcowego odcinka popularnego programu telewizyjnego „Pojechany łikend” przygotowanego przez stację TVN Turbo. Autorem „Pojechanego łikendu” jest pochodzący z okolic Radomia Michał Łukasiewicz. Program zachęca do turystyki aktywnej, poznawania Polski i świata. W każdym odcinku biorą udział widzowie, którzy zgłaszają się do TVN Turbo, ale do końca nie wiedzą, co ich czeka. Obecnie emitowana jest czwarta seria programu. Jeden z lipcowych odcinków będzie prezentował atrakcje Puszczy Kozienickiej. – Dobrze znam to piękne miejsce. Chciałbym pomóc odkryć je

innym miłośnikom turystyki – tłumaczy Michał Łukasiewicz. Zdjęcia kręcono m.in. na ścieżce edukacyjnej „Królewskie źródła”. Uczestnicy programu wraz ekipą spacerowali pomostami wzdłuż Zagożdżonki. Wysłuchali żabiego koncertu na tarasie widokowym. Skosztowali wody z królewskiego źródełka. – Puszcza Kozienicka zrobiła duże wrażenie na ekipie i uczestnikach. Pomiędzy kolejnymi klapsami na planie często aranżowali krótkie sesje fotograficzne na tle malowniczych krajobrazów – opowiada Mariusz Turczyk, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych.

 Piłkarska kadra czeka Od tych piłkarzy wielu zawodowców mogłoby się uczyć zaangażowania i poświęcenia dla drużyny. W Radomiu odbył się ogólnopolski turniej, w którym rywalizowali... 7-latkowie. W imprezie zorganizowanej przez klub Radomiak uczestniczyło blisko 100 młodziutkich piłkarzy reprezentujących siedem drużyn. Oprócz zespołu gospodarzy na murawie mogliśmy oglądać: Broń Radom, Unię Warszawa, BKS Lublin, Gwiazdę Ruda Śląska, ESBANK RAP Radomsko oraz Koronę Kielce. Atmosfera na stadionie przy ul. Struga niczym nie różniła się od tej, która towarzyszy „dorosłym” meczom.

Wszystkie spotkania były bardzo zacięte, a 7-letni zawodnicy grali z ogromnym zaangażowaniem. Nikt się nie oszczędzał. Nie mniejsze emocje obserwowaliśmy na trybunach. Najlepszą drużyną turnieju okazała się Korona Kielce. Na drugim miejscu uplasował się zespół Unii Warszawa. Trzecie miejsce zajął Radomiak Radom. Za najbardziej wartościowego piłkarza imprezy uznano Radka Sewerysa (Korona Kielce). Królem strzelców zostali natomiast Bartłomiej Wójcik (Broń Radom) i Piotr Urbanowicz (BKS Lublin). Najlepszym bramkarzem okazał się Kuba Bociek (Unia Warszawa).

Magia kina  Już kilka kroków po wejściu mamy się czuć, jakbyśmy trafili do innej rzeczywistości – taki cel przyświecał twórcom projektu przebudowy radomskiego kina Helios. Z opinii widzów wynika, że efekt został osiągnięty. Modernizacja wnętrza obiektu trwała kilka miesięcy i kosztowała blisko 1,5 miliona złotych. – Decyzję o rozpoczęciu prac niewątpliwie przyspieszyło wejście na rynek konkurencji (Multikina – przyp. Red.), ale dzięki temu radomianie mogą teraz korzystać z najnowocześniejszych rozwiązań multimedianych, nigdzie niespotykanych – mówi Tomasz Jagiełło, prezes Heliosa. „Gadżety” rze-

12  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

czywiście robią wrażenie. Tuż przy wejściu pojawił się wyświetlacz dotykowy, prezentujący ofertę kina. Przy kasach znajduje się interaktywna ściana ze zmieniającymi się obrazami. Ekran zamontowano nawet w... podłodze. Można na nim np. zagrać w piłkę. Przebudowane foyer Heliosa tonie teraz w półmroku. Dzięki temu niesamowite wrażenie robią podświetlone na czerwono, ledowe taśmy w podłodze i zmieniające kolory portale przy wejściach do sal. Nad głowami migoczą gwiazdy. W holu kina poprawiona została również klimatyzacja.


W KRZYWYM ZWIERCIADLE

Salt@Pepper LIPIEC 2011  13


FRESZ

Święto miasta Dni Radomia już za nami. Rozmach tegorocznego święta miasta był mniejszy niż w ubiegłych latach, ale na szczęście atrakcji nie brakowało. Najpopularniejszymi imprezami okazały się: koncert Bajmu, piknik naukowy oraz zawody w pięcioboju precyzyjnym. 

S

ama Beata Kozidrak była zaskoczona przyjęciem przez radomską publiczność. Amfiteatr dosłownie „pękał w szwach”, a każdy przebój Bajmu spotykał się z entuzjazmem widowni. Wszyscy śpiewali razem z wokalistką „Serca dwa, smutki dwa”, „Nie ma wody na pustyni” czy „Ta sama

chwila”. Natomiast gitarzysta Adam Drath usłyszał gromkie „Sto lat” z okazji urodzin, przypadających w dniu koncertu. – Ten występ zapamiętamy na długo – mówiła wzruszona Beata Kozidrak. W muzycznej atmosferze wręczono Radomską Nagrodę Kulturalną. Nic dziwnego, skoro wśród trójki nominowanych było dwóch kandydatów 14  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

„dźwiękowych”: Maciej Żółtowski, dyrektor i dyrygent Radomskiej Orkiestry Kameralnej oraz zespół Carrion. O tytuł ubiegało się również Stowarzyszenie Przyjaciół Radomskiej Fary. Nagrodę przyznano twórcy ROK. Atrakcją Dni Radomia był także piknik naukowy. Po raz kolejny okazało się, że podróż w krainę fizyki czy chemii jest niezwykle fascynująca. Te dziedziny wymagają tylko atrakcyjnej prezentacji. Na imprezie odbywającej się przed gmachem Corazziego każdy mógł zamienić się w naukowca. Wystarczyło zmieszać kilka składników, żeby stworzyć atrament sympatyczny. Wiele osób z przejęciem podglądało przez mikroskop świat, którego nie zobaczymy gołym okiem. Inni obserwowali, co dzieje się z kwiatkiem zanurzonym w ciekłym azocie. Imprezie towarzyszyła wystawa unikatowych monet wybijanych w Mennicy Polskiej. Radosnym punktem obchodów święta miasta był Festyn Świętojański. Organizatorzy przygotowali mnóstwo zabaw i konkursów dla całych rodzin. Na łasuchów czekały kramy z miodem

i pysznymi ciastami. Podczas tegorocznych Dni Radomia zadebiutowała nowa dyscyplina sportowa: pięciobój precyzyjny. Inauguracyjne zawody odbyły się w parku Leśniczówka. Każdy chętny mógł zmierzyć się w pięciu konkurencjach: strzelectwie, łucznictwie, golfie, darcie

i grze w bule. Rywalizacja przebiegała pod czujnym okiem najlepszych polskich sportowców, uprawiających te dyscypliny. Konkurencja nieprzypadkowo narodziła się w Radomiu. Nawiązuje do hasła naszego miasta: „Siła w precyzji”.  RAF FOT. ANNA DOBROWOLAŃSKA


W OBIEKTYWIE

Więcej błota! Był kurz, błoto i ryk silników, czyli to, co miłośnicy samochodów terenowych lubią najbardziej. Widzowie Radomskiego Pikniku Off-Road nie mogli narzekać na nudę. 

I

mpreza zorganizowana przez Klub Miłośników Samochodów Terenowych 4x4 odbyła się na skraju Lasu Kapturskiego. Kilka lat temu powstał tutaj tor off-roadowy, który cieszy się rosnącą popularnością. Nic dziwnego, skoro na radomskich ulicach pojawia się coraz więcej samochodów z napędem na cztery koła. – Tutaj możemy naprawdę poszaleć – śmieje się Wojtek, właściciel Nissana Terrano. Na pikniku dawka szaleństw była naprawdę duża. Szczególnie podczas zawodów, w których uczestniczyło kilkanaście

załóg. Licznie zgromadzona publiczność z zapartym tchem obserwowała ich wyścig z czasem i arcytrudnymi warunkami terenowymi. Najwięcej widzów zajęło miejsca przy rozlewisku, które dla wielu aut okazało się przeszkodą nie do pokonania. Konieczna była pomoc wyciągarki. Kilka samochodów z impetem przebrnęło przez kałużę, przy okazji zachlapując błotem kibiców. Podczas imprezy nie zabrakło konkursów i zabaw dla najmłodszych. Swoje oferty prezentowali dilerzy samochodów,

warsztaty i firmy tuningowe. Każdy mógł sprawdzić się na trenażerze lotów samolotowych, albo... zgłosić się do służby w polskiej armii w namiocie Wojskowej Komendy Uzupełnień. Widzów nie przestraszyła nawet ulewa, która przeszła nad Koniówką. – Niech pada, będzie więcej błota – śmiał się Wojtek. RAF FOT. ANNA DOBROWOLAŃSKA

Salt@Pepper LIPIEC 2011  15


BIZNES

Tulipan

dla najlepszych Ten konkurs dowodzi, że w naszym regionie mimo kryzysu nie brakuje przykładów udanej działalności – mówi Janusz Kalotka, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Ziemi Radomskiej, która już po raz piętnasty przyznała Nagrody Gospodarcze „Granitowy Tulipan”. 

G

ala, podczas której wręczono wyróżnienia, miała w tym roku wyjątkowo uroczysty charakter, ponieważ imprezę powiązano z obchodami 20-lecia IP-HZR. – Przez ten czas udało nam się stworzyć wizerunek rzetelnej i profesjonalnej organizacji samorządu gospodarczego. Największej w regionie radomskim – informuje Janusz Kalotka. To sprawia, że nagroda „Granitowego Tulipana” cieszy się dużym prestiżem. Od 15 lat otrzymują ją najlepsze firmy, ich wyroby i inwestycje, najskuteczniejsi menadżerowie oraz samorządy i instytucje wspierające rozwój przedsiębiorczości. – W ten sposób prezentujemy pozytywną stronę naszej gospodarki – tłumaczy prezes IP-HZR. Kto triumfował w tegorocznej edycji konkursu? W kategorii „Firma Mikro” zwyciężyła Koordynacja, która produkuje specjalistyczny sprzęt rehabilitacyjny. Korzystają z niego m.in. wybitni sportowcy: Tomasz Majewski, Małgorzata Glinka czy Paweł Zagumny. Najlepszą „Firmą Małą” okazało się przedsiębiorstwo Ekonaft – autoryzo16  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

wany dystrybutor olejów Mobil. „Granitowego Tulipana” w kategorii „Firma Średnia” otrzymał StolpawBis. Firma może poszczycić się ponad 35-letnią tradycją w produkcji wysokiej jakości drzwi zewnętrznych. Za najlepszą „Efektywną firmę państwową lub samorządową” uznano Wodociągi Miejskie, które od kilku lat realizują wielki program modernizacji i rozbudowy radomskiego systemu zaopatrzenia w wodę i odprowadzania ścieków. „Produktem roku” została obrabiarka zadaniowa o tajemniczej nazwie CFZ-7 J-CNC. Urządzenie zaprojektowano w firmie Bartech. W kategorii „Menadżer roku” zwyciężył Krzysztof Sadurski, prezes PołudniowoMazowieckiego Banku Spółdzielczego w Jedlińsku, który zasiada na tym stanowisku od 16 lat. Prezes troszczy się o swoją instytucję, ale nie zapomina również o rozwoju kulturalnym regionu, o czym świadczy przyznany w tym roku tytuł „Mecenasa Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli”. „Innowacyjna technologia maszyno-

wej produkcji trudnych i nietypowych prac poligraficznych” wdrożona przez radomską drukarnię Grupy KK została uznana za „Inwestycję roku”. Wśród projektów infrastrukturalnych triumfował kompleks budynków mieszkalnych, który przy ul. Rapackiego wybudowała firma Roza Development. „Granitowego Tulipana” w kategorii „Przyjazny dla biznesu” przyznano Urzędowi Gminy w Zakrzewie. Dzięki umiejętnemu wykorzystywaniu funduszy unijnych tamtejszemu samorządowi udało się zrealizować wiele inwestycji. Gmina przeznaczyła również blisko 8 hektarów gruntów w Milejowicach do sprzedaży na cele usługowo-przemysłowe. „Powiatem roku” został białobrzeski, który może pochwalić się pozyskaniem blisko 45 mln zł na inwestycje, a także realizacją programu zwiększenia atrakcyjności turystycznej doliny Pilicy.  RAF FOT. MARIAN STRUDZIŃSKI


NA WIDELCU

Awangarda

w piwnicy Kilka pokoleń radomian pamięta klubokawiarnię zlokalizowaną w piwnicy biurowca u zbiegu ulic Żeromskiego i Czachowskiego. Gastronomiczną tradycję tego miejsca kontynuuje restauracja Awangarda, która zachęca klientów świetnym jedzeniem, sympatyczną obsługą i przyjaznym wystrojem wnętrza. 

T

radycją dobrych lokali staje się... niepozorność. W poprzednim numerze Salt@Pepper opisywaliśmy Nomę – najlepszą restaurację świata, która mieści się w mało efektownym budynku dawnych magazynów w Kopenhadze. Podobnie jest z Awangardą, zlokalizowaną w piwnicy biurowca zwanego przez radomian „zielonym”. Przed wejściem do środka nie wiemy, czego się spodziewać. Jednak po przekroczeniu progu lokalu trafiamy do świetnie zaaranżowanego i przytulnego lokalu. – Chcieliśmy, żeby to było po prostu miejsce zachęcające do spędzenia czasu – tłumaczy Arkadiusz Janus, menadżer restauracji. Na ścianach możemy podziwiać klimatyczne obrazy Michała Smółki, absolwenta krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i ucznia Jerzego Dudy-Gracza. Wnętrze lokalu rozjaśnia ciepłe światło. Jeszcze przyjemniejszych doznań dostarcza degustacja potraw. Szef kuchni w Awangardzie jest niewątpliwie mistrzem w swoim fachu. Świadczą o tym opinie klientów, którzy bardzo chwalą tutejsze smakołyki. – Nie zamykamy się w kręgu

jednej tradycji kulinarnej. Dlatego w naszym menu są propozycje z różnych regionów Europy i każdy powinien znaleźć coś dla siebie – podkreśla Arkadiusz Janus. Jednym z największych hitów restauracji jest „pół metra żeberek”, czyli zestaw składający się ze znakomicie przyrządzonego mięsa podawanego z sosem barbecue

i grillowanymi warzywami. Wielu fanów ma również „golonka po bawarsku”. – Nie stosujemy żadnych półproduktów. Surowe mięso najpierw peklujemy, a później spokojnie czekamy aż dojrzeje. Dopiero wtedy je pieczemy – wyjaśnia Arkadiusz Janus. Dla miłośników kuchni śródziemnomorskiej przygotowano „zupę Awangarda”.

Składniki? Pomidory pelati, ser mozzarella, imbir i grzanki. Ważne miejsce w kuchni restauracji zajmuje profesjonalny piec do pizzy, wyrabianej zgodnie z tradycyjnymi metodami. Awangarda zaprasza całe rodziny. – Przygotowaliśmy specjalne menu dla dzieci. Porcje są mniejsze, trochę skromniej doprawione i na pewno zasmakują naszym pociechom – mówi Arkadiusz Janus. Ofertą dla trochę starszych klientów są imprezy zamknięte. W Awangardzie można urządzić wieczór kawalerski czy panieński. – Jesteśmy w stanie spełnić wszystkie oczekiwania klientów. Nawet zorganizować striptiz – śmieje się menadżer restauracji. W lokalu odbywają się też niewielkie przyjęcia weselne. Awangarda składa się z trzech sal i zewnętrznego ogródka. Jedno z pomieszczeń stanie się niedługo „strefą kibica”. Na ścianie pojawi się duży telewizor, na którym będzie można oglądać transmisje wydarzeń sportowych. RAF FOT. ANNA DOBROWOLAŃSKA

Salt@Pepper LIPIEC 2011  17


PASJE

Gwiazdy

na rybach

Olaf Lubaszenko, Tomasz Stockinger, Kazimierz Kaczor i Magdalena Wójcik – to nie obsada nowego, przebojowego filmu, ale nazwiska tylko kilku uczestników zawodów wędkarskich, które odbyły się w Białobrzegach. Dlaczego polskie gwiazdy tak lubią „moczenie kija”? 

M

ałe jeziorko położone w pobliżu starego mostu na Pilicy to ulubiony zakątek okolicznych wędkarzy. Jednak tym razem stali bywalcy musieli ustąpić miejsca gwiazdom, które rywalizowały w zawodach wędkarskich im. Mariana Łącza. – W ubiegłym roku byliśmy w Białobrzegach po raz pierwszy. Atmosfera imprezy okazała się tak wspaniała, że postanowiliśmy spotykać się tutaj co roku – mówi Laura Łącz, popularna aktorka i córka patrona. Miłością do wędkarstwa zaraził ją właśnie ojciec – odtwórca wielu kultowych ról w polskich filmach (zbójnik Słowak w „Janosiku” czy Władysław Matraczak w „Alternatywach 4”). – Często zabierał mnie nad wodę. Siedziałam cichutko i z przejęciem obserwowałam spławik. W końcu dostałam pierwszą wędkę, co było dla mnie wielkim szczęściem – opowiada Laura Łącz. Pasję dzieliła również z mężem Krzysztofem Chamcem.

18  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

Teraz w połowach towarzyszy jej syn. – Choć niestety coraz rzadziej, bo woli wypady z dziewczyną – śmieje się aktorka. Laura Łącz może pochwalić się wieloma efektownym zdobyczami. – Największą rybą, którą złowiłam, był karp. Jednak nie miałam wtedy wagi, więc nie wiem, jaki mam rekord –

mówi. Aktorka jest również mistrzynią w zbieraniu... robaków. – Zawsze byłam w tym dobra. Pamiętam, jak szukaliśmy rosówek na działce reżysera Andrzeja Kondratiuka. Z latarką biegaliśmy po błocie i łowiliśmy dżdżownice – wspomina Laura Łącz. Za robakami nie przepada natomiast Magdalena Wójcik. – A już najbardziej nie lubię zakładania

ich na haczyk. Zdecydowanie wolę spinning – przyznaje aktorka znana z seriali „Dom”, „Złotopolscy” czy „M jak Miłość”. Jej zdaniem wędkarstwo jest fantastycznym sposobem na odstresowanie. – W naszym szalonym zawodzie jest to szczególnie ważne – przekonuje Magdalena Wójcik, która bardzo lubi rywalizować w tego typu imprezach. – Jednak przy niektórych kolegach doświadczenie mam bardzo skromne – przyznaje. „Weteranem” jest niewątpliwie Krzysztof Daukszewicz, popularny satyryk, poeta, kompozytor i gitarzysta. – Moja przygoda z wędkarstwem zaczęła się stosunkowo wcześnie: wieku 5 lat. Mieszkałem wówczas na Mazurach, nad rzeką Łyną, w której aż roiło się od ryb. Po wiosennych roztopach powstawały rozlewiska, gdzie łowiliśmy tak ogromne sztuki, że dzisiaj samemu trudno mi w to uwierzyć – śmieje się Krzysztof Daukszewicz.


PASJE

Gwiazda „Szkła kontaktowego” dobrze pamięta swoją pierwszą zdobycz. Był to 2-kilogramowy kleń. – Dla mnie była to wtedy ogromna ryba. Tata musiał trzymać mnie za pasek od spodni, żeby nie wciągnęła mnie do wody – śmieje się satyryk, który nigdy nie rozstaje się ze sprzętem wędkarskim. W samochodzie wozi „zestaw obowiązkowy”. Krzysztof Daukszewicz niechętnie zdradza swoje ulubione miejsca. – Ogólnie mówiąc, są to jeziora mazurskie – przyznaje. Inne preferencje ma Kazimierz Kaczor. Niezapomniany Kuraś z „Polskich dróg” bardzo lubi wędkować na morzu. – Kocham żeglarstwo, a łowienie ryb fantastycznie do niego pasuje. Nie zapomnę połowów w Zatoce Meksykańskiej. Udało mi się wyciągnąć ponad 30-kilogramowego tuńczyka. To dopiero było przeżycie – wspomina Kazimierz Kaczor. Wędkarze lubią przechwalać się swoimi zdobyczami. Jednak nie wszyscy odnajdują w sobie „ducha rywalizacji”.

– To przede wszystkim miły sposób spędzenia wolnego czasu. Takie imprezy, jak memoriał imienia Mariana Łącza, są dla mnie ważniejsze niż imieniny czy urodziny – mówi Andrzej Turski, dziennikarz i prezenter telewizyjnej „Panoramy”. Gwiazdy wyjeżdżały z Białobrzegów bardzo zadowolone. Nastrojów nie popsuły nawet ryby, które tym razem niezbyt chętnie zaczepiały się o haczyki. – Dziękujemy za gościnę i na pewno wrócimy tu za rok – zapewnia Laura Łącz.  RAFAŁ NATORSKI FOT. ANNA DOBROWOLAŃSKA

Kto wygrał? W zawodach rywalizowało blisko 30 artystów i dziennikarzy. Najskuteczniejszym wędkarzem okazał się Olin Gutowski (aktor znany m.in. z seriali „Samo życie” i „1920. Wojna i miłość”), który w ciągu czterech godzin złowił 740 g ryb. Kolejne miejsca zajęli: Krzysztof Banaszyk, Anna Brodnicka, Olaf Lubaszenko i Marian Opania. Nagroda za najmniejszą zdobycz przypadła Oldze Borys, a największą wyciągnął Krzysztof Banaszyk. Złapana przez niego ryba miała 26 centymetrów długości.

Salt@Pepper LIPIEC 2011  19


STYL ŻYCIA

Mandat z sercem Na ich bloczkach mandatowych kierowcy rysują serduszka i wpisują swoje numery telefonów. – Jesteśmy jednak odporne na flirtowanie – śmieją się policjantki z radomskiej „drogówki”, które po założeniu munduru stają się surowymi stróżami prawa. 

T

rzy młode, atrakcyjne dziewczyny. Roześmiane i pełne życia. Koleżanki z pracy, ale innej niż wszystkie. Wymarzonej – przekonuje każda z nich. – Jako mała dziewczynka pojechałam do Warszawy. Na ulicy zobaczyłam policjantkę i pomyślałam sobie, że jak dorosnę, też będę nosiła mundur – opowiada posterunkowa Joanna Sieczkowska z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Radomiu. Wśród krewnych nie brakowało policjantów, więc często bawiła się w stróża prawa. Kiedyś przykuła siostrę kajdankami do kwiatka. – Nie miałam kluczyka, więc musiałyśmy czekać na powrót z pracy rodziców – śmieje się Joanna. Tradycje rodzinne kontynuuje również sierżant Izabela Pietras. – Policjantem był wujek. Kiedy nas odwiedzał, biegałam z jego legitymacją po domu i krzyczałam: „stój, 20  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

policja!” – mówi. Sierżant Katarzyna Kalbarczyk zaczęła myśleć o „karierze mundurowej” już w szkole średniej. – Byłam bardzo motywowana przez brata. Postanowiłam spróbować i okazało się to strzałem w dziesiątkę – przekonuje. W powszechnej opinii policjant to bardzo męska profesja. Jak w tym zawodzie radzą sobie delikatne kobiety? – Bardzo dobrze. Już w szkole musiałyśmy udowodnić wykładowcom, że nie jesteśmy gorsze od facetów – wyjaśnia Joanna. – A nawet lepsze od nich – dodaje Izabela. Zdaniem naszych rozmówczyń policjantki poprawiają obyczaje na polskich drogach. – Kiedy się uśmiechniemy, kierowcy łatwiej jest przyjąć mandat – żartuje Izabela. Niektórzy próbują jednak uniknąć kary i usiłują flirtować z kobietami w mundurach.

– Zatrzymałam niedawno mężczyznę, który jechał bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Myślał, że się wymiga, gdy poprosi mnie o numer telefonu. Jednak nie udała mu się ta sztuczka. Mimo to zapisał mi swój numer na odwrocie bloczka mandatowego – opowiada Katarzyna. – A mi pewien kierowca narysował na mandacie wielkie serce z numerem telefonu – śmieje się Izabela. Praca dostarcza dziewczynom wiele satysfakcji, ale bywa również niebezpieczna. – Pamiętam zdarzenie w Walentynki. Po raz pierwszy uczestniczyłam w pościgu za samochodem, który nie zatrzymał się do kontroli i nie reagował na nasze sygnały. Zatrzymał się dopiero, gdy uderzył w inne auto. Miałam skuć kierowcę, ale byłam tak zdenerwowana, że nie mogłam wyciągnąć kajdanków. Co się okaza-


STYL ŻYCIA ło? Zatrzymany mężczyzna bardzo spieszył się na walentynkową kolację z żoną – mówi Joanna. Każda z dziewczyn może opowiedzieć wiele takich historii. Katarzyna ścigała samochód pędzący „siódemką”. – Za kierownicą siedział pan młody, który następnego dnia po weselu stwierdził, że nie ma papierosów i wyruszył na poszukiwania – wyjaśnia policjantka. W podobnej akcji uczestniczyła Izabela. – Gdy doścignęliśmy uciekający samochód, wyskoczyło z niego trzech mężczyzn. Dogoniłam kierowcę. Zobaczył, że ma do czynienia z drobną kobietą i wy-

Izabela Pietras Policja świętuje

Joanna Sieczkowska

Mazowiecki Komendant Wojewódzki Policji – nadinsp. Ryszard Szkotnicki zaprasza na Mazowieckie Święto Policji, które odbędzie się 22 lipca w Radomiu. Uroczyste obchody rozpoczną się o godz. 12 mszą w kościele garnizonowym. Później policjanci otrzymają odznaczenia i nominacje na wyższe stopnie. Zaplanowano również koncert orkiestry reprezentacyjnej policji z KSP w Warszawie. Na placu przed gmachem Corazziego będzie można zobaczyć wystawę najnowocześniejsze sprzętu, którym dysponuje policja oraz wystawę fotografii „Mazowiecka Policja w kadrze”. Pojawią się na niej także zdjęcia bohaterek naszego tekstu.

raźnie się rozluźnił. Bardzo zaskoczyło go, gdy założyłam mu dźwignię – uśmiecha się Izabela. Nasze rozmówczynie nie wyobrażają sobie innej pracy. – Tutaj nie ma czasu na nudę. Każdy dzień jest inny – przekonuje Katarzyna. – Wystarczy raz założyć mundur, żeby poczuć powołanie. Nawet po jego zdjęciu pozostaje się policjantem. Często wracając po pracy, widzę pękniętą szybę w jakimś samochodzie i myślę sobie: „o, trzeba by odebrać dowód rejestracyjny” – śmieje się Joanna. RAFAŁ NATORSKI FOT: ŁUKASZ WÓJCIK (www.fabrykastudio.pl) Za pomoc w przygotowaniu materiału dziękujemy Hotelowi Europejskiemu (Radom, ul. Słowackiego 11).

Katarzyna Kalbarczyk Salt@Pepper LIPIEC 2011  21


SESJA

Dziewczyny

w bikini Najlepszy strój na lato? – Bikini – odpowiedzą zgodnie mężczyźni. Dobrze dobrany kostium wyeksponuje walory każdej kobiety, która dzięki temu będzie wyglądała kusząco zarówno na plaży, jak i basenie. 

FOTO: ŁUKASZ WÓJCIK WWW.FABRYKASTUDIO.PL MAKE UP: KAMILA MUCHA MODELKI: MARTA MACHNIO I AMANDA WIECZOREK

22  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

Modelki ubrała sieć sklepów Radom, Galeria Słoneczna, Chrobrego 1 Radom, Galeria Rosa, Żeromskiego 52


SESJA

Dziękujemy za pomoc w organizacji sesji Aquaparkowi w Centrum Słonecznym

Salt@Pepper LIPIEC 2011  23


SESJA

24  LIPIEC 2011 Salt@Pepper


SESJA

Salt@Pepper LIPIEC 2011  25


MODA

Strój nowej ery Ubranie przyszłości nie będzie tylko okrywać i zdobić. Technologiczny postęp zmieni odzież w inteligentnego towarzysza – monitorującego nasz organizm, umożliwiającego komunikację i działającego jak osobisty komputer. 

P

ierwsze zwiastuny nowej ery ubrań już się pojawiają. Koszulka dla sportowców E39 opracowana niedawno przez firmę Under Armour monitoruje akcję serca, oddech i mierzy powstające w czasie ruchu przyspieszenia. Bluzka Hug Shirt firmy Cute Circuit pozwala na wysyłanie i odbieranie wirtualnych uścisków z dowolnego miejsca na świecie. Powstają projekty t-shirtów działających jak perkusja, bluz czy spodni z wyświetlaczami i odtwarzaczami muzyki czy sukienek, które rozświetlają otoczenie diodami, zmieniają się zależnie od otaczających je dźwięków, a nawet prezentują emocje właścicielki. Te rozwiązania mają jednak wadę – korzystają przede wszystkim z tradycyjnych technologii, które wciąż nie są idealne. Obniżają wygodę, utrudniają pranie, wymagają podłączania zewnętrznej baterii. Dlatego potrzebne są nowe pomysły. Jedną z firm, która nad nimi pracuje, jest amerykańska MC10. Inżynierowie z Massachusetts chcą połączyć małe elektroniczne elementy z elastycznymi przewodami i schować w giętkim materiale takim, jak silikon. W ten sposób mają powstać np. różnego rodzaju czujniki, które będzie

26  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

można schować w tkaninie. Współpracę z MC10 nawiązał już Reebok. Firmy mają przygotować linię sportowych ubrań, które będą obserwowały akcję serca, ciśnienie krwi, pH potu i naciski powstające na stawach. Prawdziwą rewolucję może przynieść nowy rodzaj elektronicznych układów, opartych o miękkie organiczne polimery,

zamiast na twardym i kruchym krzemie. W elektronicznej odzieży idealnie sprawdziłyby się giętkie ekrany. Ich budowę umożliwiają nowe materiały takie, jak grafen. Japońscy uczeni stworzyli tkaninę, która działa podobnie, jak dotykowe ekrany. Jej włókna reagują na nacisk i przewodzą elektroniczne impulsy. Stąd tylko krok

do klawiatury w rękawie. Powstały już miękkie włókna, które potrafią odbierać i wytwarzać dźwięki. Element ubrania będzie więc mógł stać się mikrofonem albo głośnikiem. Elektroniczne układy wszyte w koszulę czy kurtkę potrzebują prądu. Dopinanie baterii nie jest praktycznym rozwiązaniem. Naukowcy ze słynnego MIT mają już inny pomysł – prowadzą prace nad bateriami wszywanymi w tkaninę. Wzorując się na budowie atakującego bakterie wirusa, skonstruowali najważniejszy element baterii, jakim są elektrody. Natomiast na Stanford University powstały polimerowe baterie słoneczne, które mogą się nie tylko zginać, ale także rozciągać aż o 30 proc. Zaprojektowano je z myślą o zasilaniu sztucznej skóry robotów, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby wmontować je np. w spodnie. Przyszłość branży odzieżowej zapowiada się fascynująco. Być może już za kilka lat modelki chodzące po wybiegu będą wyglądały jak bohaterowie filmów sciencefiction.  JULA


MODA

MODA

Radomski styl Pospacerowaliśmy ulicami naszego miasta w poszukiwaniu interesująco ubranych radomian. Okazało się, że bez trudu odnaleźliśmy stylowych przechodniów. Dwoje z nich opowiedziało Salt@Pepper o modowych inspiracjach. 

Michał Kalita

Bardzo lubię vintage. Jestem zdecydowanym zwolennikiem mieszania stylów i w takiej różnorodności czuję się najlepiej. Trudno mi wskazać inspiracje modowe. Tak naprawdę najbardziej inspiruje mnie muzyka, zwłaszcza bluesowa. Gdzie robię zakupy? Najczęściej w second handach, bo tam można znaleźć naprawdę fajne, unikalne i co też jest bardzo ważne – tanie ciuchy.

• najniższe ceny • najwyższa jakość • automatyczne kalkulacje online • express dostępny w 24h ! • lakier w standardzie • bezpłatna dostawa wybrane produkty z naszego cennika online www.drukarnia.po.prostu.pl

plakat

format B2, kreda 135g, kolorystyka 4+0, lakier dyspersyjny

ulotka

format A4 składana w Z, kreda 170g, kolorystyka 4+4, lakier dyspersyjny

250

356,02 zł

500

430,40 zł

250

241,27 zł

500

265,68 zł

250

665,28 zł

500

775,78 zł

format A4, kreda mat 350g, kolorystyka 4+0, lakier dyspersyjny

250

502,63 zł

500

580,26 zł

ulotka DL (99x210mm)

250

92,50 zł

500

112,67 zł

5.000

211,46 zł

10.000

320,98 zł

250

29,52 zł

500

54,14 zł

format DL, kreda 135g, kolorystyka 4+4, lakier dyspersyjny

wizytówki

Ubieram się po swojemu. Trochę rockowo, trochę elegancko. Mieszam style. Zwykle mój ubiór zależy od nastroju. Czasem spodoba mi się jakiś fragment garderoby osoby, którą mijam na ulicy. Najczęściej w dużych miastach, gdzie można spotkać dużo fajnie ubranych ludzi. Nie cierpię zasady „nieważne, co zakładam, byle firmowe”. Moja maksyma jest dokładnie odwrotna: „nieważne jakiej firmy, byle do mnie pasowało”.

cena netto

format A4, kreda mat 350g, kolorystyka 4+0, folia mat

teczka ofertowa

Marta Morawska

nakład

format 90x50 lub 85x55 mm, kreda mat 350g, kolorystyka 4+4, lakier dyspersyjny

czas realizacji

2 dni

4 dni 6 dni 6 dni

4 dni

5 dni

ponadto: Plakaty, Ulotki, Ulotki składane, Wizytówki, Papiery firmowe, Ulotki Składane Lux, Teczki ofertowe, Katalogi szyte, Katalogi klejone, Kalendarze trójdzielne, Kalendarze spiralowane, Kalendarze listwowane, Notesy, Notesy spiralowane, Kalendarzyki listkowe, Podkłady na biurko (Biuwar), Zawieszki, Arkusze Plano, Banery... wszystkie ceny zawierają koszty dostawy pod adres wskazany przy zamówieniu

printshop | pierwsza drukarnia internetowa po prostu... Email: drukarnia@printshop.org.pl

Radom, ul. Focha 12 Salt@Pepper Salt@Pepper LIPIEC MAJ 2011  27


ZDROWIE

Kokosowy eliksir Aktorka Gwyneth Paltrow przyznaje, że ten napój pozwala zachować jej szczupłą sylwetkę. Madonna uwielbia go na tyle, że wykupiła firmę, która produkuje eliksir młodości gwiazd, czyli wodę kokosową. 

N

iezwykle bogaty w substancje odżywcze płyn pochodzi z wnętrza młodego, zielonego owocu palmy kokosowej. – Ma trochę dziwny, kwaskowaty smak. Albo ktoś go lubi, albo nie – wyjaśnia dr John Berardi, ekspert w dziedzinie dietetyki. – W porównaniu do coca-coli czy soków owocowych, jedna porcja tego napoju ma pięć razy mniej cukru. Jest za to świetnym źródłem witaminy C i B, protein, wapnia, żelaza, magnezu i cynku – dodaje. Obok szeregu składników mineralnych, które powodują, że woda kokosowa nazywana jest „płynem życia”, sprzyja regulacji gospodarki wodnej i ciśnienia krwi. – Zawiera dużą ilość kwasu laurynowego, który wspomaga układ immunologiczny, ma także właściwości antygrzybiczne, antybakteryjne i antywirusowe, chroniące organizm przed różnymi infekcjami oraz wzmacniające system immunologiczny – podkreśla dr Berardi. O niezwykłych właściwościach napoju świadczą opowieści amerykańskich weteranów uczestniczących w bitwach na Pacyfiku podczas II wojny światowej. Płyn pochodzący z wnętrza młodego zielonego kokosa ma skład niemal identyczny jak osocze ludzkiej krwi, dlatego też bywały przypadki, 28  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

że stosowano go do transfuzji. Jeśli lekarz nie miał do dyspozycji krwi o odpowiedniej grupie czy też w wystarczającej ilości – wówczas rannemu przetaczano sterylną wodę kokosową bezpośrednio z zielonego kokosa. W ten sposób uratowano życie wielu żołnierzom. Dzisiaj woda kokosowa stała się przebojem wśród celebrytów. Gwyneth Paltrow sięga po napój, kiedy przycho-

dzi pora na lekką przekąskę, zaś Courteney Cox, Demi Moore czy Matthew McConaughey pamiętają, aby zabrać go na sesję treningową. Wodę kokosową piją nie tylko gwiazdy show-biznesu. W 2010 roku jeden z producentów wody kokosowej zanotował, w zaledwie 12 tygodni, ponad 600-procentowy wzrost sprzedaży napoju w Wielkiej Brytanii. Napój cieszy się coraz większą popularno-

ścią także w Polsce. W wielu sklepach można kupić 100-procentowo naturalną wodę pochodzącą prosto z kokosa albo wzbogaconą sokiem z banana, cytryny czy ananasa. Wielu z nas, najczęściej nieświadomie, myli wodę z mlekiem kokosowym lub traktuje te terminy wymiennie. Tymczasem między jednym a drugim napojem istnieją znaczące różnice. Jak je odróżnić? Woda kokosowa to odżywczy, prawie całkowicie pozbawiony tłuszczu płyn, który rozkosznie chlupocze w młodym, zielonym kokosie. Po rozbiciu orzecha można zaobserwować, że jest to przezroczysta ciecz, niekiedy tylko delikatnie zabielona lub mętna. Im młodszy kokos, tym więcej naturalnego płynu znajduje się w jego wnętrzu, dlatego też amatorzy wody koksowej powinni wybierać świeże, jeszcze zielone nasiona smukłej palmy. Mleko kokosowe uzyskuje się natomiast w procesie ekstraktacji tłuszczu z miąższu owocu kokosowego. Jest ono śnieżnobiałe, gęste i bardzo tłuste, a przy tym wyróżnia się intensywnym kokosowym zapachem i aksamitną konsystencją. JULA


ZDROWIE

Zdrowo

I Smacznie Zachowanie świeżości produktów, odpowiedni sposób ich przechowywania, a także przygotowywania potraw – te zasady mają latem szczególne znaczenie. W radomskiej restauracji Subway są one przestrzegane wyjątkowo skrupulatnie, dlatego pracownicy noszą rękawiczki, a widok osoby mierzącej temperaturę składników nie jest niczym nadzwyczajnym. 

K

ilka tygodni temu Europą wstrząsnęła... bakteria E.coli. Naukowcy długo nie mogli ustalić, co jest źródłem zachorowań wielu mieszkańców naszego kontynentu. Pierwszym podejrzanym okazał się hiszpański ogórek. – Centrala natychmiast kazała nam wyrzucić wszystkie zapasy tego warzywa. Dlatego klienci nie musieli się niczego obawiać – opowiada Paweł Marcula, właściciel radomskiej restauracji należącej do znanej sieci Subway. Ten przykład potwierdza opinię, że firma słynąca z pysznych kanapek przywiązuje bardzo duże znaczenie do zachowania zasad zdrowego odżywiania. Ważne jest to szczególnie latem, kiedy groźne bakterie mają najlepsze warunki do rozwoju. Świeże warzywa dostarczane są do radomskiego Subwaya codziennie (z wyjątkiem niedziel). – Wszystkie pochodzą od lokalnych producentów i muszą posiadać odpowiedni certyfikat jakości – informuje nasz rozmówca. Nie mniej istotne są warunki przechowywania sałaty czy ce-

buli, które oczekują w chłodniach, gdzie temperatura nie przekracza czterech stopni i jest regularnie sprawdzana przez kontrolerów z centrali Subwaya. – Dlatego klienci mogą często spotkać w naszym lokalu osoby chodzące z termometrem – śmieje się Paweł Marcula. Pod pełną kontrolą znajduje się również proces produkcji chleba – nieodłącznego składnika popularnych sandwiczy. – Wypiekamy go codziennie w restauracji. Może być wykorzystany w ciągu maksymalnie 12 godzin. Po tym czasie jest nadal bardzo smaczny i pewnie klient nie zauważyłby różnicy, ale takie są właśnie standardy naszej sieci – podkreśla Paweł Marcula. W restauracji możemy wybrać cztery rodzaje pieczywa: jasne, jasne z parmezanem i oregano, ciemne oraz ciemne z miodową posypką. Świeże składniki to nie wszystko. Równie ważny jest sposób przygotowywania smakołyków. – Do każdego klienta podchodzimy indywidualnie. Przed przyjęciem zamówienia myjemy dłonie

i zakładamy jednorazowe rękawiczki. Nic nie dzieje się na zapleczu czy pod ladą. Widać wszystko, co robimy – mówi Damian Szewczyk, pracownik radomskiego lokalu. Do każdego rodzaju mięsa czy warzyw używany jest inny nóż. To istotna informacja dla alergików, którzy mogliby się obawiać, że w ich kanapce znajdzie się odrobina wrogiego ich organizmowi produktu. – Na życzenie możemy zademonstrować listę składników każdej kanapki – dodaje Damian Szewczyk. Menu Subwaya to znakomita alternatywa dla tłustych i wysokokalorycznych fast foodów. W każdej kanapce znajduje się pokaźna porcja zdrowych warzyw, a mięso smażone jest bez tłuszczu – krótko i w bardzo wysokiej temperaturze. Zamiast tłustych sosów można wybrać kompozycję na bazie oleju z oliwek. Od niedawna pysznymi smakołykami Subwaya można rozkoszować się bez wychodzenia z domu czy zza biurka w pracy. Radomska restauracja wprowadziła bowiem usługę dostawy kanapek do klienta.

Salt@Pepper LIPIEC 2011  29


ZDROWIE

Rozpędzamy

metabolizm

Gdy nadchodzą ciepłe dni, spoglądając w lustro zastanawiamy się, jak zrzucić kilka kilogramów, by lepiej wyglądać na plaży lub w obcisłej koszulce. Dzięki naszym poradom stanie się to dużo łatwiejsze. 

P

rzy odchudzaniu ważnym i często bagatelizowanym tematem jest tempo naszego metabolizmu. Część energii pozyskanej w drodze tych reakcji potrzebna jest do funkcjonowania naszych komórek, część wykorzystywana jest do budowy różnych struktur organizmu. Reszta odkłada się jako tkanka tłuszczowa. Szybcy spalacze, czyli osoby o dużym tempie metabolicznym, błyskawicznie pożytkują energię pozyskaną z pożywienia. U wolnych spalaczy jest ona wykorzystywana wolniej i zmusza organizm do odkładania tkanki tłuszczowej. Dla zrozumienia tych procesów posłużmy się przykładem: porównajmy dwa samochody, z których jeden jest superszybką wyścigówką, a drugi zwyczajnym miejskim autem. Wsiadając do pierwszego z nich, możemy pędzić i cieszyć się jazdą, natomiast w wolniejszym samochodzie będziemy się dusić i męczyć. Co zrobić, aby wsiąść do szybkiego auta i rozpędzić swój metabolizm tak, by pracował jak świetnie przygotowana maszyna? Ważne jest spożywanie regularnych posiłków, czyli co 3-4 godziny – żeby organizm równomiernie rozkładał je na potrzeby 30  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

energetyczne. Gdy jemy w dłuższych odstępach (a z reguły są to obfite posiłki), organizm nie jest w stanie równomiernie dzielić energii i kumuluje ją w postaci tkanki tłuszczowej. Co więcej, gdy spożywamy 1-2 posiłki dziennie, rezygnując przy tym ze śniadania, organizm przestawia się na oszczędzanie. Po długiej przerwie nie jest w stanie „przerobić” jednorazowo tak dużej ilości jedzenia. Może to prowadzić do zwiększenia poziomu cukru we krwi, a wtedy stajemy się senni i ociężali. Aktywność fizyczna pomoże „rozpędzić” organizm w taki sposób, aby pracował jak supermaszyna. Podczas ćwiczeń wykonywanych systematycznie następuje intensywniejsze wydatkowanie energii oraz wzmożona produkcja enzymów zawiadujących procesami fizjologicznymi. Ćwiczyć możemy w klubach fitness, siłowniach, pod okiem trenera personalnego oraz na świeżym powietrzu. Pamiętajmy, że najwięcej energii zużywają nasze mięśnie, a najmniej tkanka tłuszczowa. Sprzymierzeńcem w rozpędzaniu metabolizmu jest białko. Jako składnik budulcowy stymuluje procesy termogenezy powysiłkowej.

Nie zapominajmy więc o zapewnianiu organizmowi odpowiedniej ilości białka, ponieważ dzięki niemu możemy zwiększyć szansę na osiągnięcie wymarzonej sylwetki aż o 25 proc.! Postarajmy się zmienić proporcje białka, węglowodanów i tłuszczów w menu. Pijmy wodę i dbajmy o różnorodność posiłków. Ograniczmy tłuszcze nasycone i nie podjadajmy między posiłkami. Jeżeli w tym jedzeniowym reżimie pojawi się nieodparta ochota na coś niezdrowego, od czasu do czasu pozwólmy sobie na delikatny luz. Oczywiście nie codziennie, bo zepsujemy wszystkie dotychczasowe starania. Kierujmy się zdrowym rozsądkiem, wprowadzajmy zmiany do swojego menu metodą małych kroczków i zgodnie z zasadą „w zdrowym ciele zdrowy duch” walczmy o świetną sylwetkę, a co za tym idzie – o dobre samopoczucie. JULA KONSULTACJA: MARCIN GRABOWSKI Trener Personalny Specjalista w zakresie żywienia oraz odchudzania w klubie Life Health & Fitness


TAM I Z POWROTEM

Przepis

na przygodę „Tam i z powrotem” to cykl, w którym przybliżamy interesujące zakątki świata. Tym razem radomianie Monika i Mariusz Purc zabierają nas w fotograficzną podróż po Lazurowym Wybrzeżu. 

Kontrast światła i Gombrowicz

Brzegiem morza do Nicei

Morska uczta w Cafe de Turin

Frejus – pierwszy port rzymskiej Galii

W poszukiwaniu śladów Witolda Gombrowicza trafiamy do średniowiecznego Saint Paul de Vence. To jedno z najbardziej urokliwych miejsc na Lazurowym Wybrzeżu. Wypełnione ostrym światłem i artystami. W słynnej Maeght Fundation znajdują się wspaniałe zbiory sztuki współczesnej. W oberży Pod Złotym Gołębiem wciąż brzmią echa słów Modiglianiego, Scotta Fitzgeralda, Gombrowicza i Grety Garbo.

Na nicejskiej Promenadzie Anglików wiatr rozwiewa włosy pięknym i bogatym, którzy rozkoszują się słońcem i przepychem okolicznych hoteli. Skandalicznie urocze uliczki starego miasta to raj dla smakoszy. Lodziarnia przy Place Rossetti oferuje 90 smaków, z pomidorowymi i lawendowymi włącznie. Na każdym kroku można skosztować specjałów miejscowej kuchni w tym socca (chlebek z ciecierzycy). W Cafe de Turin jedliśmy najlepsze na świecie ostrygi. Niezapomniany smak.

Połącz smak bursztynowej oliwy ze szczyptą lawendy, tymianku i jaśminu z Grasse. Dodaj zieleń cyprysów i granie cykad z Vence oraz parę kropel soku z cytryn z Mentony. Na chwilę zanurz to w słońcu, a na koniec schłódź w błękicie morza. Oto nasz przepis na przygodę na Côte D’Azur.

Rzymianie bardzo wcześnie skolonizowali południowe wybrzeże dzisiejszej Francji. Okolica ich zachwyciła, czego dowodem są wspaniałe świątynie, amfiteatry, akwedukty, drogi i mosty. We Frejus – pierwszym znaczącym porcie Galii – dziś cumują luksusowe jachty ze wszystkim stron świata. Jest też polski akcent w centrum miasta, czyli plac Lecha Wałęsy.

Salt@Pepper LIPIEC 2011  31


NA OSTRZU NOŻA

Letnie

orzeźwienie Beatę i Pawła łączy wspólna pasja, czyli gotowanie. W tym numerze proponują potrawy, które będą wspaniale smakować w upalny, letni dzień. Życzymy smacznego! 

Ogórkowe chłodniki … i z awokado Z miętą... • 0,75 kg ogórków • 2 małe, świeże ogórki sałatkowych • 2 szklanki kefiru • szklanka wywaru z warzyw • cytryna • 2 dojrzałe awokado • pomidor • 2 łyżki naturalnego jogurtu • ząbek czosnku • 2 małe dojrzałe pomidory • kilka listków mięty • tabasco • 6 orzechów włoskich • 1 łyżka soku z cytryny • 1 łyżeczka drobno posiekanej mięty • sól, pieprz Proponuję orzeźwiające danie – chłodnik. Najpierw z miętą. Ogórki myję, obieram i ścieram na tarce. Dodaję kefir, drobno posiekany czosnek, wywar, sok z cytryny i dokładnie mieszam. Wrzucam drobno posiekaną miętę, sól i pieprz. Mieszam. Wlewam do miseczki, dekoruję orzechami, cząstkami pomidora i listkami mięty. Potrawę jemy od razu, najchętniej z młodymi ziemniaczkami z wody. Drugą propozycją jest chłodnik z awokado. Ogórki myję, obieram i kroję wzdłuż na pół. Łyżeczką usuwam pestki, a miąższ kroję w kawałki. Z cytryny wyciskam sok. Awokado kroję na pół, usuwam pestkę i skórkę. Ćwierć owocu kroję w kostkę i skrapiam sokiem z cytryny. Resztę miksuję z ogórkami na gładką masę. Dodaję trochę soku z cytryny, sól, pieprz i jogurt. Znów miksuję. Wstawiam do lodówki. Pomidory obieram, kroję na drobną kostkę i mieszam z odłożonym awokado. Solę i doprawiam tabasco. Wkładam do miseczki i zalewam chłodnikiem. Podaję natychmiast.

BEATA – lektor języka angielskiego, wielbicielka talentu Emily Dickinson oraz długich spacerów. Poznawanie świata i jego smaków uważa za największą przygodę! Przygotujcie się na niezwykłe doznania kulinarne. 32  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

Gazpacho • 1 ogórek • 2-3 dojrzałe pomidory • 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego • kromka białego chleba • pół zielonej i żółtej papryki

• mała cebula • łyżka oliwy z oliwek • ząbek czosnku • sól, pieprz • szczypta chili do smaku • kilka listków bazylii

Danie wywodzące się z kuchni hiszpańskiej. Bardzo orzeźwiające i idealne na letnie upały. Każdy na pewno polubi ten unikatowy smak świeżych warzyw. Ogórka obieram. Pomidory nakłuwam widelcem, sparzam wrzątkiem, obieram ze skórki, kroję w ósemki i usuwam gniazda nasienne. Paprykę myję i oczyszczam z pestek. Wszystkie warzywa kroję w drobną kostkę. Część odkładam na bok. Kromkę chleba moczę w wodzie, cebulę obieram i kroję w małą kostkę. Dokładnie miksuję pokrojone wcześniej warzywa razem z odciśniętym chlebem, cebulą i obranym ząbkiem czosnku. Dodaję koncentrat pomidorowy i oliwę. Przyprawiam do smaku solą i pieprzem. Dodaję odłożone wcześniej warzywa pokrojone w kostkę. Mieszam. Przelewam do miseczek, przykrywam i wstawiam do lodówki na co najmniej godzinę. Gazpacho najlepiej smakuje dobrze schłodzone. Przed podaniem dekoruję listkami bazylii. Można podawać z drobnymi grzankami z bułki, usmażonymi na oliwie.

Paweł – pracuje w branży reklamowej, ale lubi sprawdzać się także w innych dziedzinach. Ostatnio pasjonuje go dziennikarstwo i tworzenie internetowego bloga, gdzie nie szczędzi krytyki absurdom spotykanym w codziennym życiu.


WINNICA

Pomysł

na upał Teraz

polskie Sklepowe półki uginają się pod ciężarem trunków z Francji, Hiszpanii czy Chile. Tymczasem polskie wina w niczym im nie ustępują, a dzięki specyficznemu klimatowi naszego regionu oferują ciekawy i niepowtarzalny smak. 

W

Polsce powstaje coraz więcej winnic. Obecnie na terenie kraju jest ich już kilkaset. Niestety ich największym problemem jest... biurokracja i niejasne przepisy. Sytuacji nie poprawiła nawet tegoroczna nowelizacja ustawy regulującej wytwarzanie trunku. Z tego powodu tylko kilkanaście polskich winnic oficjalnie produkuje i sprzedaje swoje wyroby. Szkoda, bo naprawdę mamy się czym pochwalić. Polskie wina są bardzo cenione np. we Francji. Okazuje się bowiem, że dzięki specyficznemu klimatowi rosnące nad Wisłą winogrona mają niepowtarzalny smak. Na zachodzie Europy nikt nie potrafi ich wyhodować. Odpowiednie warunki sprawiają również, że wino nie musi być doprawiane specjalnymi związkami chemicznymi. Nie wymaga też dosładzania i jest w 100 procentach ekologiczne. Zdaniem smakoszy polski trunek

ma bardzo ciekawy i unikatowy bukiet. Tradycyjnymi rejonami upraw winorośli jest Ziemia Lubuska oraz Dolny Śląsk. Ostatnio powstały również prężne ośrodki winiarstwa na Podkarpaciu i w Małopolsce. Winnic przybywa także w innych, chłodniejszych rejonach Polski, a wina, jakie się w nich wytwarza, są zaskakująco dobrej jakości. Trudno się jednak spodziewać, że krajowy trunek szybko zdominuje sklepowe półki. Według specjalistów liczba produkowanego wina jeszcze przez długie lata będzie stosunkowo niewielka. Nie zwiększy się też jego dostępność. Tak jak obecnie, wyroby polskich winnic będą do kupienia przede wszystkim na miejscu, bezpośrednio u producenta. Wytrwali smakosze mogą również penetrować internet. W ofercie niektórych portali branżowych pojawiają się butelki lokalnych win. 

W gorący, letni dzień powinniśmy wypijać przynajmniej dwa litry płynów. Pragnienie znakomicie ugasi naturalna woda źródlana albo przygotowane na jej bazie napoje. 

K

iedy upał daje się we znaki, musimy pamiętać, żeby dostarczać organizmowi niezbędnej ilości płynów. W przeciwnym razie grozi nam spadek jego wydajności, a także odwodnienie. Dzięki wypijaniu dużej ilości napojów oczyszczamy się z toksyn i ubocznych produktów przemiany materii. Długo można wyliczać pozytywne właściwości wody źródlanej, która nie tylko gasi pragnienie, ale jest także rozpuszczalnikiem większości substancji i związków chemicznych. Umożliwia trawienie, a także pochłania ciepło i równomiernie je rozprowadza. Wiele osób lubi jednak „osłodzić sobie życie”. Warto wtedy sięgnąć po napoje marki Pierrot. Dlaczego? Podstawą wszystkich produktów jest woda pochodząca z naturalnych ujęć w podradomskim Wawrzyszowie. O jej jakości świadczą certyfikaty nadane przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego. Oferta Pierrota jest bardzo bogata. Miłośnicy tradycyjnej oranżady mogą wybrać ulubiony napój w kolorze białym i czerwonym. W upalny dzień orzeźwi nas lemoniada, która fantastycznie smakuje z lodem oraz liściem mięty. Wiele osób wykorzystuje ją do przyrządzania drinków.

Dla wielbicieli owocowych aromatów Pierrot przygotował wodę z subtelnym smakiem truskawki lub cytryny. Wielu smakoszy znajdują również napoje niegazowane powstające na bazie soków owocowych: jabłkomięta, jabłko-pomarańcza, jabłko-wiśnia, jabłko-brzoskwinia, jabłko-porzeczka, winogronowy oraz wieloowocowy, a także nektary warzywno-owocowe: marchew-banan, marchewbrzoskwinia i marchewtruskawka. Napoje Pierrota mają jeszcze jedną zaletę. Możemy rozkoszować się nimi, bez konieczności wychodzenia do sklepu. Firma dostarczy produkty w każde wskazane miejsce. 

Więcej szczegółów na www.wodapierrot.pl


MOTO

Porażka

na czterech kołach Te modele miały zrewolucjonizować świat motoryzacji i osiągnąć rynkowy sukces. Okazały się jednak porażkami koncernów. Przedstawiamy przegląd najbardziej nieudanych samochodów ostatnich lat. 

P

rawie każda firma produkująca auta zaliczyła przynajmniej jeden „niewypał”. Dla Volkswagena to model Pheaton, który miał być ukoronowaniem historii koncernu i jego wizytówką. Potencjalnych klientów nie przekonało nawet blisko 200 unikatowych rozwiązań (np. szyby, które nigdy nie parują). Nikt nie chciał kupować drogiej, luksusowej limuzyny ze znaczkiem Volkswagena na masce. Okazało się, że w tej klasie liczy się marka, a nie perfekcja. Doświadczył tego również Mercedes, który 10 lat temu reaktywował superluksusową markę Maybach, by konkurować z Rolls-Roycem. Efekt? Samochodów sprzedaje się trzy razy mniej niż zakładano. Klienci nie chcą płacić blisko 2 mln zł za auto zbudowane w oparciu o pospolitego Mercedesa klasy S. Jednak, by zachować twarz, koncern dopłaca do interesu

34  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

i nadal produkuje Maybacha. Audi A2 teoretycznie miało wszelkie cechy auta sukcesu – było pierwszym w klasie premium modelem miejskim, świetnie wykonanym, zaskakująco przestronnym, a w dodatku zbudowanym z aluminium, co sprawiało, że było lekkie, oszczędne i dynamiczne. O porażce zdecydowała cena, nieosiągalna dla większości klientów szukających miejskiego samochodu. Niektórych zniechęcił też innowacyjny pomysł inżynierów Audi, którzy postanowili ukryć silnik auta. Maska w A2 nie otwiera się, a dostęp do wnętrza mają tylko mechanicy w specjalistycznym serwisie. Koncern Renault chciał z fantazją wjechać w XXI wiek. Projektanci francuskiej firmy stworzyli więc model Avantime (czyli „wyprzedzacz czasu”). Po dwóch latach zaprzestano jego produkcji, sprzedając

zaledwie 8,5 tysiąca egzemplarzy. Zdaniem fachowców Avantime pojawił się na rynku o 10 lat za wcześnie. Dziś futurystyczne auto mogłoby liczyć na znacznie większe zainteresowanie. Widać to na giełdach samochodowych, gdzie „niewypał” Renault kosztuje więcej niż podobne mercedesy czy audi. Wpadki ma na swoim koncie także Fiat. Jedną z najboleśniejszych okazał się model Multipla. Sześcioosobowy samochód z dwoma rzędami foteli był przełomowy i bardzo innowacyjny, a jednak nie osiągnął sukcesu. O porażce zadecydowała „uroda” oraz nie najwyższych lotów jakość. Kierowcy nie zaakceptowali również koncepcji auta, w którym z przodu siedzą trzy osoby. PW


Władca Pierścieni: Trylogia (Edycja rozszerzona)

Tej niezwykłej kolekcji nie powinno zabraknąć na półce miłośnika twórczości J. R. R. Tolkiena i filmowej adaptacji „Władcy Pierścieni” – jednej z najbardziej dochodowych produkcji w historii kina, która otrzymała aż 17 Oscarów. W skład 15-płytowego zbioru wchodzi dziewięć dysków DVD i sześć dysków Blu-ray. Na potrzeby nowej edycji poprawiono również cyfrowo jakość obrazu, dzięki czemu superprodukcja Petera Jacksona prezentuje się na ekranie lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Kolekcję uzupełnia ponad 26 godzin dodatków specjalnych, w tym wyjątkowych dokumentów z planu zrealizowanych przez Costę Botesa – zaufanego współpracownika Petera Jacksona. To nie tylko opowieści o codziennej pracy na planie „Władcy Pierścieni”, ale również zapis problemów, z jakimi borykali się filmowcy, ich emocji i uczuć. Wśród dodatków znajdziemy także zwiastuny, notatki z produkcji, komentarze reżysera, scenarzystów, aktorów i innych członków ekipy.

Beyoncé „4”

Długo wyczekiwany czwarty solowy album jednej z najpopularniejszych amerykańskich wokalistek. O pracach nad płytą Beyoncé mówi: „Miksuję każdy rodzaj muzyki, który uwielbiam. Nie szufladkuję siebie. To nie będzie R&B ani klasyczny pop, ani rock – to będzie połączenie wszystkich brzmień, które kocham. Chciałam nagrać coś nowego i innego. Dlatego połączyłam gatunki, czerpiąc inspirację z tras koncertowych, podróży, występów zespołów rockowych oraz festiwali, które odwiedziłam... Byłam jak szalony naukowiec, mieszając kompletnie odmienne piosenki”. Tytuł płyty wymyślili fani Beyoncé.

Lady Pank „Maraton”

Muzycy Lady Pank zapowiadają, że na nowej płycie nie bawili się w eksperymenty i wrócili do grania, jakie uprawiali na swoich najlepszych krążkach – „Tacy sami” czy „Lady Pank”. Większość tekstów napisał wokalista Janusz Panasewicz, dwa podrzucił Andrzej Mogielnicki, pierwszy tekściarz i współzałożyciel Lady Pank. W odróżnieniu od wydanej przed czterema laty poprzedniej studyjnej płyty zespołu, czyli „Strach się bać”, na nowym albumie nie znajdziecie polityki i palących problemów społecznych. To piosenki o emocjach, o kobietach, o życiu. Płytę promuje singiel „Dziewczyny dzisiaj z byle kim nie tańczą”.

Leszek Możdżer „Komeda”

Muzyczna opowieść dla fanów jazzu i nie tylko. Płyta Leszka Możdżera to hołd złożony wyjątkowemu artyście, Krzysztofowi Komedzie – wybitnemu pianiście jazzowemu i kompozytorowi, także muzyki filmowej. Jego utworów możemy posłuchać w większości wczesnych produkcji Romana Polańskiego (najsłynniejszym soundtrackiem jest „Dziecko Rosemary”). Możdżer tworzy swój pionierski styl. Wypełnia luki pomiędzy muzyką klasyczną a jazzem. Kolejny raz słyszymy najbardziej romantycznego ze współczesnych pianistów jazzowych. Możdżer zbudował swoje nazwisko improwizując na tematy Chopinowskie i od tego czasu jego błyskotliwa muzyka nasycona melodią oraz bezkonkurencyjną techniką obfituje w liryczne emocje.

Ben Collins „Człowiek w białym kombinezonie”

Fascynująca biografia kierowcy rajdowego, który odgrywał rolę Stiga – postaci znanej z bardzo popularnego programu „Top Gear”. Ben Collins zdradza, jak wyglądała praca na planie, którą musiał godzić z wyczerpującym szkoleniem w brytyjskich wojskowych jednostkach specjalnych, ściganiem się w Le Mans i na innych torach Europy, Ameryki i Australii. Ben jeździł także jako kierowca kaskader w słynnych hollywoodzkich produkcjach, m.in. za kierownicą Astona Martina w pościgu otwierającym film „Quantum of Solace”. Przez siedem lat Ben Collins pilnie strzegł tożsamości człowieka w białym kombinezonie i skutecznie unikał zasadzek wścibskich dziennikarzy oraz wielu innych osób, których dręczyło pytanie: „Kim jest Stig?”.

Salt@Pepper LIPIEC 2011  35


TEATR

Na poziomie

realności Półmetek sezonu jest dobrą okazją do pierwszych podsumowań. O gustach radomskiej publiczności, zbliżającym się remoncie i pomysłach na zagospodarowanie placu Jagiellońskiego rozmawiamy ze Zbigniewem Rybką, dyrektorem Teatru Powszechnego. 

W

teatrze wakacyjna przerwa. Zasłużona? Ostatnie miesiące były bardzo pracowite, a efekty chyba nie najgorsze. Potwierdza to liczba widzów na naszych spektaklach. Konsekwentnie realizuje pan projekt teatru repertuarowego. Czy w tym tkwi tajemnica sukcesu frekwencyjnego? Teatr repertuarowy jest dobrym pomysłem, który sprawdza się nie tylko w Radomiu, ale i w większości miast w Polsce. Tam, gdzie znajduje się jeden teatr, nie ma innej możliwości dotarcia do widowni, sprawienia satysfakcji aktorom i zabezpieczenia funkcjonowania placówki. Nie boję się decyzji, które – patrząc z boku – są „od Sasa do Lasa”. Dokładnie wiem, co robię, bo mam świadomość repertuaru. Nie wyobrażam sobie w Radomiu teatru, który uprawia tylko jeden gatunek sztuki i komunikuje się wyłącznie z częścią widowni. Dlatego staramy się rozszerzać działalność – w ubiegłym roku powstała Scena Fraszka dla dzieci. 36  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

Po trzech latach kierowania teatrem poznał pan już preferencje radomskiej publiczności? Radomski widz nie różni się od tego z Lublina, Rzeszowa, Kielc czy Gdyni. Współczesna publiczność oczekuje repertuaru lżejszego. Chce, żeby na scenie pojawił się aktor znany z telewi-

zji. To jest tendencja ogólna. Wystarczy spojrzeć, co dzieje się w teatrach warszawskich, które nie szukają nowych rozwiązań, a zamiast walczyć o sztukę, starają się o serialowe nazwisko w obsadzie.

Pana nie kusi, żeby zaprosić gwiazdy telenowel i zaproponować widzom taki komercyjny spektakl? Nie wydaje mi się to interesujące, a poza tym w Radomiu nie sprzedalibyśmy wystarczająco dużo drogich biletów, żeby to przedsięwzięcie się zbilansowało. Moim zdaniem tworzenie obsady na zasadzie popularności nazwiska jest po prostu nieuczciwe i nie ma nic wspólnego ze sztuką, jaką musi być teatr. Czy któryś z tegorocznych spektakli okazał się większym sukcesem frekwencyjnym niż pan zakładał? O takie niespodzianki zawsze się modlę (śmiech). Na razie trudno jest podsumować ten sezon. Do repertuaru weszło kilka nowych sztuk, ale jeszcze za wcześnie na stwierdzenia. Mam wrażenie, że dużą szansę na sukces ma „Uliczna ballada”. Temat wydarzeń czerwcowych z 1976 wciąż jest dla nas ważny? Okazuje się, że tak. Temat walki o wolność, wydarzenia budzące wiele emocji


TEATR oraz atrakcyjna forma, którą narzucił reżyser, złożyły się na sukces tego przedstawienia. Spektakl jest bardzo dobrze odbierany także przez uczestników tamtych protestów. Obawialiśmy się, że zabraknie im pewnej laurki czy „kropki nad i”, jednak tak się nie stało. Wymowę sztuki bardzo wzmocniły zastosowane zabiegi inscenizacyjne i dodane materiały archiwalne. W tym roku na scenie Powszechnego zadebiutował kabaret Wzięty. Rozbawił pana program „Pro Publico Betono”? To, co nas śmieszy, zależy od wielu czynników i jest kwestią bardzo subiektywną. To, co mnie rozbawia, pana może nudzić i na odwrót. Pojawienie się propozycji kabaretowej w repertuarze wynika z chęci poszerzenia spektrum gatunkowego naszej oferty.

my także wentylację, która zupełnie nie działa. Wymienimy instalację centralnego ogrzewania i elektryczną. Zainstalujemy trochę solarów, dzięki czemu oszczędzimy energię i środowisko naturalne. Postaramy się „lepiej wyglądać” – wymianie okien ma towarzyszyć czyszczenie kamiennej elewacji. Przy okazji remontu uda się stworzyć czwartą scenę? Jest to możliwe. Pomieszczenie, w którym obecnie znajduje się wentylatorownia, zostanie opróżnione i powstanie przestrzeń do grania. Chciałbym stworzyć tam scenę dla repertuaru bardziej

Kabaretowy kierunek będzie kontynuowany? Zobaczymy. Na razie obserwujemy reakcje publiczności. Gdy się okaże, że trafiliśmy w zainteresowania dostatecznie dużej grupy ludzi, to będziemy rozwijać ten kierunek. Przerwa wakacyjna dotyczy artystycznej strony działalności teatru. Jednak w najbliższych tygodniach w placówce będzie się sporo działo, ponieważ zacznie się długo wyczekiwany remont. Zakres prac jest bardzo duży. Chcemy wymienić fasadę, która jest brzydka, a na dodatek nie chroni nas ani przed mrozem, ani upałem. Co roku wydajemy ogromne sumy na ogrzewanie budynku. W trakcie remontu poprawi-

wyszukanego. Może nie kasowego, ale pozwalającego nam uczestniczyć w rozmaitych festiwalach i zajmować coraz lepszą pozycję wśród polskich teatrów.

Trwa dyskusja na temat zagospodarowania placu Jagiellońskiego. Jak według pana powinno wyglądać sąsiedztwo teatru? Nawołuję do tego, żeby działać na poziomie realności. Poprawiajmy i ulepszajmy to, co już istnieje. Kulminacyjną częścią tego placu jest teatr, nie tylko pod względem architektonicznym, ale również społecznym. W okolicy powstała Galeria Słoneczna, planowana jest budowa kolejnych obiektów biurowohandlowych. Plac powinien łączyć, a nie dzielić te światy. Z placem Jagiellońskim wiąże się jeszcze jedno moje marzenie. Widzę tam wielką galerię plakatu teatralnego. Kolekcja 150-200 prac prezentowałaby się bardzo efektownie. Moglibyśmy urządzać tu międzynarodowe wystawy, które na pewno cieszyłyby się dużym zainteresowaniem. Zamierzam wkrótce złożyć oficjalne pismo z opisem mojego pomysłu. Kontrowersje budzą propozycje pomnika, który miałby stanąć na placu. Na cokole widziałby pan Gombrowicza czy Kazimierza Jagiellończyka? Powstało nieporozumienie. Nigdy nie mówiłem, że powinien tu stanąć pomnik Gombrowicza. Myślę, że on sam, gdyby tylko miał okazję, uśmiałby się z pomysłu umieszczenia go na cokole. Mam pewien pomysł związany z autorem „Ferdydurke”, ale w zdecydowanie mniejszej skali – wysokości maksymalnie dwóch metrów i w najbliższym otoczeniu teatru. Na placu, nawet ze względu na jego nazwę, pomnik Kazimierza Jagiellończyka byłby dobrym pomysłem.  ROZMAWIAŁ: RAFAŁ NATORSKI

Salt@Pepper LIPIEC 2011  37


FILM

MEGA HIT

Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. 2

38  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

Jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów tego roku. W drugiej części widowiskowego finału opowieści o przygodach młodego czarodzieja i jego przyjaciół, walka dobra z siłami zła przeistacza się w otwartą wojnę. Stawka nigdy nie była tak wysoka; nikt nie może czuć się bezpieczny. Harry Potter staje przed wyzwaniem, do którego przygotowywał się od dnia, gdy po raz pierwszy przekroczył próg Hogwartu: finałowej rozgrywki z Lordem Voldemortem. Być może zostanie zmuszony do ostatecznego poświęcenia. Cykl o Harrym Potterze jest najbardziej dochodowym w historii Hollywood. Filmy o młodym czarodzieju zarobiły dotychczas 5,5 mld dolarów, czyli więcej niż obrazy z Jamesem Bondem.

Ulubieniec wszystkich dzieci, największy fan miodu i „nic-nie-robienia” powraca do kin w filmie wyreżyserowanym przez Stephena Andersona i Dona Halla. Studio Disneya zdecydowało o stworzeniu obrazu w tradycyjnej technologii animowanej. Inspiracją dla scenarzystów były kultowe powieści A.A. Milne – „Kubuś Puchatek” i „Chatka Puchatka” oraz książka Davida Benedictusa „Powrót do Stumilowego Lasu”. Gratką dla polskich widzów jest piosenka „Witaj w moim świecie”, której autorką jest Edyta Bartosiewicz. To pierwszy od dziewięciu lat solowy utwór artystki.

Premiera: 15 lipca

Premiera: 17 lipca

Kubuś i

Przyjaciele

Druhny Zabawna komedia, którą producenci reklamują jako „Kac Vegas” dla kobiet. Annie (Kristen Wiig) ma być świadkową na ślubie przyjaciółki Lillian (Maya Rudolph) . Kłopot w tym, że brakuje jej pieniędzy, a do tego tęskni za prawdziwą miłością. Wraz z grupą dziwnych i barwnych druhen: Helen (Rose Byrne), Ritą (Wendy McLendon-Covey), Beccą (Ellie Kemper) i Megan (Melissa McCarthy), będzie musiała poradzić sobie z przygotowaniami do ślubu, które wymagają sporych nakładów finansowych. Dziewczyny wybierają się do Las Vegas. Zwariowane zwroty akcji, świetne dialogi i fantastyczna muzyka zapewnią znakomitą wakacyjną rozrywkę.

Premiera: 29 lipca


FILM

KULTOWISKO Co powie Ryba?

Nie kojarzysz cytatów, którymi rzucają znajomi na imprezie? Przygotowaliśmy dla ciebie przewodnik po najbardziej kultowych filmach. W tym numerze – „Kiler”. Juliusz Machulski jest niekwestionowanym mistrzem komedii sensacyjnych, co udowodnił również w „Kilerze”. Bohaterem filmu z 1997 roku jest Jurek K., przeciętny warszawski taksówkarz. Zdarza się jednak coś, co zmienia całe jego życie – pewnego ranka zostaje aresztowany jako bezwzględny, profesjonalny zabójca o pseudonimie Kiler. Nieśmiały, zagubiony, niekiedy zabawny nieudacznik nagle zaczyna być uważany za przestępcę o międzynarodowej sławie. Jurek trafia do

więzienia, gdzie od razu staje się gwiazdą wśród kryminalistów. W tytułowej roli wystąpił Cezary Pazura i stworzył niezapomnianą kreację. Widzowie pokochali też komisarza Rybę (Jerzy Stuhr) i gangstera Siarę (Janusz Rewiński). Gwiazd nie brakowało nawet w epizodach. Na przykład Uszatem – jednym z współwięźniów – był Władysław Komar, mistrz olimpijski w rzucie kulą. Wielu fanów zdobyła również muzyka do filmu skomponowana została przez Kubę Sienkiewicza, lidera Elektrycznych Gitar. „Kiler” okazał się takim sukcesem, że prawa autorskie do pomysłu na scenariusz sprzedano jednej z amerykańskich wytwórni filmowych powiązanych z koncernem Disney. Producenci z Hollywood chcieli nakręcić na tej podstawie film, ale pomysłu

CYTATY:

do tej pory nie udało się zrealizować. W 2009 roku na ekrany kin wszedł sequel „Kilera” – „Kilerów 2-óch”. Obraz cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem widzów, zyskał również pozytywne opinie krytyków. 

„Co ty myślisz, cwaniaczku?! Że z piątego przykazania możesz sobie zrobić spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością?!” „Co ty wiesz o zabijaniu?! Ty stara dupa jesteś!” „Mają rozmach, sku... syny.” „Memory... Find... Siara. I wszystko jasne!” „– Może ci zrobić kanapki albo usmażyć jajka? – Cycki se usmaż. Ty wiesz, kto to jest?!” „– Panowie, ale to jest jakaś pomyłka! – Pomyłka... moja żona miała na drugie Pomyłka.” „Zapalił dymka i nagle... normalnie wyskoczył z kapci.” „Wydadzą nam kontener brudnych pieniędzy just like that?!” „To ma być Kiler? To jakaś popierdółka, a nie Kiler!”

Salt@Pepper LIPIEC 2011  39


NIE PRZEGAP Filmowa katastrofa

„Prosto z nieba” – dramat w reżyserii Piotra Matwiejczyka – będzie można obejrzeć 12 lipca w cyklu „Kino na trawie” organizowanym przez Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” (ul. Domagalskiego 5). Inspiracją filmu były wydarzenia związane z katastrofą prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, 10 kwietnia 2010 r. W rolach głównych wystąpili: Mirosław Baka, Olga Bołądź, Marcin Bosak i Renata Dancewicz. Początek seansu – godz. 21.30. Bilet kosztuje 5 zł (w sprzedaży pół godziny przed filmem). Organizatorzy proponują przyniesienie karimat lub stołeczków.

W świecie mody

Na wystawę szkiców, rysunków projektowych oraz zdjęć kolekcji Karoliny Gleguły – jednej z najzdolniejszych polskich projektantek młodego pokolenia – zaprasza klub Łaźnia (ul. Żeromskiego 56). Absolwentka radomskiego „plastyka” może pochwalić się wieloma sukcesami, m.in. główną nagrodą w prestiżowym konkursie „Złota nitka”. Talent radomianki doceniła nawet hollywoodzka gwiazda Milla Jovovich, która zamówiła u Karoliny Gleguły kreację na festiwal w Cannes. Wernisaż wystawy odbędzie się 15 lipca o godz. 18. Wstęp wolny.

Żywiołowość i odwaga

Zespół Beltaine & Camhlan Mountain Project wystąpi 17 lipca na placu przed gmachem Corazziego (ul. Żeromskiego 53). To jedna z najciekawszych grup polskiej sceny folkowej. Łączy tradycyjną muzykę celtycką ze współczesnymi brzmieniami. Twórczość zespołu wyróżnia niezwykła żywiołowość, pasja, rozmaitość brzmień oraz odwaga w aranżacjach. Swój styl grupa zawdzięcza także wykorzystywaniu wielu instrumentów: skrzypiec, irish bouzouki, mandoliny, whistle, bodhran, akordeonu, bombardy, galician bagpipes czy uilleann pipes. Koncert rozpocznie się o godz. 19. Wstęp wolny.

Szukając prawdy

Polski thriller „Dla Ciebie i Ognia” zostanie wyświetlony 19 lipca w ramach cyklu „Kino na trawie”. Film wyreżyserowali Mateusz Jemioł i Tomek Zasada. To historia Adama – młodego i szalenie ambitnego dziennikarza śledczego w lokalnej gazecie, pracującego nad tajemniczą sprawą, w którą wplątana jest jego dziewczyna. Prywatne śledztwo doprowadza go do przerażającej prawdy... W filmie, który został sfinansowany z prywatnych pieniędzy autorów, grają przede wszystkim młodzi aktorzy. W roli głównej – Michał Chołka. Seans rozpocznie się o godz. 21.30. Bilet – 5 zł.

Górale z rockowym charakterem

Znana góralska kapela Turnioki zaprezentuje się 24 lipca na scenie przed gmachem Corazziego. Założycielem kapeli jest gitarzysta Arkadiusz Wiech, który od lat próbuje łączyć beskidzką muzykę z innymi stylami: rockiem, rapem, reggae, a nawet jazzem. Towarzyszą mu: Dominik Bieńczycki (gra również w zespole Szwagierkolaska), Damian Kocur, Piotr Gołębiowski, Michał Baraniewicz (współpracuje także z Jose Torresem) oraz Leszek Wiśniowski. Występom Turnioków towarzyszy ciekawa choreografia, ze specjalnie zaaranżowanymi tańcami góralskimi. Początek występu – godz. 19. Wstęp wolny.

Rewolucja w blokowisku

Opowieść o wściekłym na świat eksministrancie Bogusiu, który pewnego dnia tatuuje sobie na czole napis „fuck off” i z metalowym prętem rusza wzniecić rewolucję na blokowisku, czyli film „Made in Poland” będziemy mogli obejrzeć 26 lipca w cyklu „Kino na trawie”. Reżyserem kontrowersyjnego obrazu jest Przemysław Wojcieszek, znany widzom radomskiego Teatru Powszechnego z inscenizacji „Królowych Brytanii”. „Made in Poland” również na początku było sztuką teatralną. Wojcieszek otrzymał za nią „Paszport Polityki”. Projekcję filmu zaplanowano na godz. 21.30. Bilet – 5 zł.

Przyjaciele ze sceny

Koncert zespołu Dixie Friends Koncert odbędzie się 31 lipca w cyklu „Spotkajmy się na Żeromskiego”. Zespół powstał w 1999 roku i gramy do dzisiaj w praktycznie niezmienionym składzie. Tworzą go doświadczeni muzycy, którzy współpracują z m.in. zespołami Varius Manx, Ich Troje, Kat, Closterkeller czy Rezerwat, a także Michałem Urbaniakiem, Zbigniewem Wodeckim, Andrzejem Rosiewiczem i orkiestrą Zbigniewa Górnego. Dixie Friends występuje na wielu imprezach. Grał na przykład podczas otwarcia linii kolejowej we Frankfurcie nad Odrą. Koncert rozpocznie się o godz. 19. Wstęp wolny.

Fabryczne namiętności

„Nieruchomy poruszyciel” – to thriller erotyczny, który zostanie pokazany 2 sierpnia w cyklu „Kino na trawie”. Akcja obrazu Łukasza Barczyka rozgrywa się w małym miasteczku. Film przenosi w świat wyobraźni głównych bohaterów: dyrektora fabryki o pseudonimie Generał oraz jego podwładną – Teresę, która wyzwala w szefie najdziksze instynkty i pragnienia. W „Nieruchomym poruszycielu” oglądamy plejadę polskich gwiazd z Janem Fryczem, Andrzejem Chyrą i Marietą Żukowską na czele. Film był zainspirowany seksaferą w Samoobronie. Początek seansu – godz. 21, bilet w cenie 5 zł.

K.A.S.A. na deptaku

„Maczo”, „Kasanova” czy „Piękniejsza” – to tylko niektóre przeboje Krzysztofa „K.A.S.Y.” Kasowskiego, który wystąpi 7 sierpnia na placu przed gmachem Corazziego. Pochodzący z Kielc piosenkarz rozpoczął karierę w 1996 roku, podpisując kontrakt z wytwórnią BMG i wydając płytę „Reklama”, która odniosła duży sukces. Kolejne albumy K.A.S.Y. umocniły jego pozycję na polskim rynku muzycznym. Kasowski łączy w swojej twórczości klimaty latynoskie, muzykę ragga a nawet elementy muzyki ludowej. Współpracuje z wieloma artystami, m. in. Piaskiem i Funky Filonem. Koncert rozpocznie się o godz. 19. Wstęp wolny.

40  LIPIEC 2011 Salt@Pepper


Porozmawiajmy

o przyszłości

Radom naszych marzeń – to nowy cykl, którym chcemy sprowokować do zadumy nad przyszłością miasta. Co zrobić, żeby żyło się tutaj lepiej, a młodzi ludzie nie musieli wyjeżdżać w poszukiwaniu perspektyw? To pytanie zadamy ludziom sztuki, nauki i polityki. Jako pierwszy odpowiada na nie... Amerykanin. 

J

esteśmy pesymistami. Udowodniły to badania przeprowadzone przez firmę Demo Effective Launching, która opracowała strategię marki Radomia. Wynika z nich, że mieszkańcy naszego miasta w porównaniu do reszty Polski są mniej zadowoleni ze swojego miejsca zamieszkania. Tylko 14 proc. wskazało Radom jako najlepsze miejsce do życia. 16 proc. radomian chciałoby się przeprowadzić, najchętniej do Krakowa, Warszawy i Wrocławia. Dlatego Salt@Pepper proponuje: zamiast narzekać, zastanówmy się, co zrobić, żeby nasza „mała ojczyzna” stała się bardziej przyjazna. Oczywiście nie jest to proste i nie mamy złudzeń, że zmiany nastąpią natychmiast. Jednak warto zrobić pierwszy krok. W tym numerze wizję „Radomia przyszło-

ści” przedstawia amerykański historyk David Morgan, który mieszka nad Mleczną od kilkunastu lat. Najbardziej fascynuje go przeszłość naszego miasta, czego efektem jest książka „Konflikt pamięci. Narracje Radomskiego Czerwca 1976 roku”. – Teraz tutaj jest mój dom – przyznaje David Morgan. Co chciałby zmienić w Radomiu? – Przede wszystkim podejście do pamiątek historycznych. Niepokoi mnie to, co dzieje się na terenie Miasta Kazimierzowskiego. Wyburza się stare, zabytkowe budynki, a na ich miejsce stawia coś, co nazywam „gargamelami”. To nie jest dobre rozwiązanie – przekonuje. – Radom może pochwalić się wieloma perełkami architektonicznymi, które trzeba wyjątkowo szanować, żeby mogły je podziwiać następne pokolenia – dodaje.

Zdaniem Davida Morgana największym wyzwaniem dla naszego miasta jest pozyskanie inwestorów, którzy stworzyliby nowe miejsca pracy. – Pracuję z młodymi ludźmi i martwi mnie, że tak wielu z nich chce stąd wyjeżdżać. Nie można na to pozwolić, bo to oni są przyszłością Radomia – apeluje historyk, który ma też prośbę do lokalnych polityków: – W parlamencie musicie skuteczniej walczyć o radomskie sprawy. David Morgan z optymizmem patrzy jednak na perspektywy miasta. – Kiedy porównuję dzisiejszy Radom do tego sprzed 15 lat, kiedy się tu pojawiłem, widzę, jak wiele się zmieniło. Wypiękniał deptak, przybyło wiele restauracji i klubów. Wierzę, że będzie jeszcze lepiej – mówi. RAF

Salt@Pepper LIPIEC 2011  41


REFLEKSYJNIE

Nocne muzykowanie M

oże pan ściszyć to radio?! – usłyszałem po nagłym przebudzeniu w środku nocy. Jeszcze przed chwilą byłem na pięknej plaży, a tu ktoś brutalnie wyrywa mnie z tak pięknych okoliczności przyrody. – Tak, do pana mówię… Niech pan przyciszy radio – teraz już byłem pewien, że to znajomy głos. Umysł rozpoczął powolny powrót z krainy snu. Spojrzałem na drugą połowę łóżka, gdzie spodziewałem się znaleźć moją śpiącą dziewczynę. Jednak tym razem jej nie było. Nagle uświadomiłem sobie, że to ona apeluje do kogoś o wyłączenie radia. Powróciła mi świadomość i zdałem siebie sprawę, że moja dziewczyna stoi w oknie i woła do pana na ulicy, aby ten przestał raczyć okolicę dźwiękami, które w nocy raczej zmuszają do krwawych myśli niż koją nerwy. Spojrzałem na zegarek. Druga trzydzieści pięć. Wszystko jasne. Pracownik piekarni podjechał swoim dostawczakiem pod sklep znajdujący się w naszym bloku i rozpoczął conocny rytuał. Na początku huk silnika. Kilka manewrów parkowania tyłem. I już można otworzyć tylne wrota

ciężarówki. Oczywiście z taką siłą, żeby pacnęły z odpowiednim hukiem o burty samochodu. Potem szuranie plastikowych pojemników o podłogę dostawczaka. Następnie słyszę, jak plastikowe skrzynki suną po chodniku w stronę sklepu. Jeszcze tylko huk – z fasonem otwieranych rolet – i można wnosić, to znaczy wciągnąć pojemniki do sklepu. Potem powtórka tych czynności, tylko w odwrotnej kolejności. Rolety. Puste pojemniki szurające po chodniku i lądujące w furgonetce. Zamykanie tylnych drzwi. Jeszcze tylko klapnięcie tymi od szoferki. Zaczyna pracować silnik na wysokich obrotach… i dostawcy już nie ma. Ostatnio dostawca pieczywa dodał nowy element do zestawu nocnych atrakcji – muzyczny akcent z radia ustawionego na maksymalne nagłośnienie. I to pewnie spowodowało reakcję mojej dziewczyny. – Może pan wyłączyć radio? – powtórzyła, bo widocznie pan kierowca nie usłyszał. Muzyka nagle się urwała. – Przepraszam – dobiegł do mnie głos z ulicy. Czyli można jednak ciszej.

Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego dostawa pieczywa następuje o trzeciej w nocy, gdy sklep jest czynny od szóstej? Widocznie tak być musi. Proces technologiczny albo coś w tym rodzaju. Ale czy nie można tego robić ciszej? Przecież większość ludzi o tej porze śpi. Jest lato. Ciepło. Okna otwarte. A tu radio i ta głośna, conocna dostawa. Gdy znów zasypiałem, przypomniał mi się cytat z filmu „Dzień świra”. „Czy panowie muszą tak napi...lać od bladego świtu?! Że nie podbijam karty na zakładzie o siódmej rano…”. Jest coś takiego w niektórych przedstawicielach naszego narodu, że jak już nie śpią, to najwidoczniej uważają, że inni też nie muszą. Jakby na potwierdzenie tych rozważań, obudziły mnie tuż przed szóstą głośne pijackie dyskusje i krzyk: – Ludzie, czemu śpicie??!!! Dobre pytanie. Dobranoc.  PAWEŁ KOMOSA Autor poczytnego blogu www.dziennik-pesymistyczny.blog.onet.pl

W poszukiwaniu gniazdka W

akacje! Niektórzy powiedzą „Uff, wreszcie!”. Odpoczynek, plaża, zimne drinki, słońce… Żyć nie umierać! A ja się pytam: co z tymi, którzy nigdzie nie wyjadą? Nie mają czasu lub funduszy na wymarzony urlop. Przecież różnie bywa – jedni latają na Wyspy Kanaryjskie, inni uwielbiają nasze polskie morze, góry, Mazury, a inni zostają w swoim mieszkanku i też muszą znaleźć pomysł na odpoczynek. Rok temu spakowaliśmy Młodego i odwiedziliśmy wybrzeże Bałtyku. Pogoda była „w kratkę”, jednego dnia słońce i upał, innego pochmurne niebo albo ulewa. Na szczęście wypoczywaliśmy ze znajomymi, oni też przyjechali z dziećmi, więc przynajmniej nie było nudno. W tym roku odpuszczamy wakacje, jak to mówi moja mama – są rzeczy ważne i ważniejsze! Wprawdzie marzy mi się egzotyczny wyjazd, leniuchowanie pod palmą i picie kolorowego drinka, ale w tym momencie moją głowę zaprząta zakup mieszkania. Tak – kiedyś musi

42  LIPIEC 2011 Salt@Pepper

przyjść ten moment, żeby postarać się o własne „m”. Biegamy za tym już od jakiegoś czasu, umawiamy się z pośrednikami nieruchomości, dzwonimy po znajomych. Mieszkań jest sporo – do wyboru do koloru. Duże i małe, w wieżowcu czy kameralnym bloku, wyremontowane albo do przebudowy,

„No i jak można wierzyć w wygraną w totolotka?” na 10 piętrze i na parterze. Głowa może od tego rozboleć! Ceny? Rozpiętość wielka, ale przecież zawsze można się dogadać. Następnym krokiem jest rozmowa w banku. Miliony ofert na rynku. Którą wybrać? Pana, który uśmiecha się z plakatu czy panią, obiecującą mniejsze oprocentowanie? Postanowiliśmy zasięgnąć rady doświadczonego doradcy. I może to nie był głupi pomysł – fachowiec przed-

stawił swoje pomysły i propozycje. Na razie ulegliśmy, dostarczamy mnóstwo papierów, biegamy po bankach, zbieramy wyciągi. Totalna inwigilacja! Ale w dzisiejszych czasach ciężko kupić coś za własne pieniądze, nawet jak rozbije się skarbonkę. Młodzi ludzie muszą ratować się kredytem, ale zanim staną się właścicielami swojego wymarzonego gniazdka, to już nie będą mieli po 30 lat... Niestety! Będziemy wtedy starzy, pomarszczeni, aczkolwiek mam nadzieję szczęśliwi w swoim małym mieszkanku gdzieś w centrum miasta. Kochani, życzę Wam udanych urlopów! Słonecznych chwil i zimnych drinków pod parasolem! A ja biegnę dalej, bo potrzebuję jeszcze jednego papierka i wyceny nieruchomości. Parapetówka zbliża się wielkimi krokami. Jestem dobrej myśli, bo przecież marzenia się spełniają!  eMKa


NA OSTRZU NOŻA

Salt@Pepper LIPIEC 2011  43


NA OSTRZU NOŻA

Gotówka i wolnoœæ, jakich nie by³o db Kredyt Gotówkowy

Nowy db Kredyt Gotówkowy to kredyt doskona³y. Stworzyliśmy go, ³¹cz¹c atrakcyjn¹ kwotê do 150 000 z³ z niskim oprocentowaniem od 9,5%*. Dodatkowo wyd³u¿yliśmy okres sp³aty a¿ do 84 miesiêcy, dziêki czemu raty s¹ jeszcze ni¿sze. Ciesz siê wolnoœci¹, któr¹ daje gotówka.

Zapraszamy do Oddzia³ów w Radomiu: ul. Stefana ¯eromskiego 38, tel. (48) 340 49 10 ul. Traugutta 27, tel. (48) 369 04 70

*Oferta obowi¹zuje od 1 marca 2011 r. do odwo³ania i dotyczy oprocentowania db Kredytu Gotówkowego w ramach oferty promocyjnej tj. przy za³o¿eniu sumy zni¿ek za: zawarcie umowy kredytu wraz ze wspó³kredytobiorc¹, przedstawienie zaświadczenia o dochodach na oryginalnym druku Deutsche Bank, dostarczenie wyci¹gu z rachunku za ostatnie 3 miesi¹ce oraz otwarcie w Deutsche Bank PBC S.A. konta osobistego db Life wraz z ustanowieniem us³ugi polecenie zap³aty. W przypadku db Kredytu Gotówkowego przy za³o¿eniu skorzystania ze wszystkich zni¿ek określonych powy¿ej i przy prowizji 1%, RRSO na dzieñ 16 maja 2011 r. wynosi 10,27%, dla kwoty kredytu 150 000 z³ i dla okresu kredytowania 84 miesi¹ce. Bank uzale¿nia przyznanie kredytu, jego wysokośæ i d³ugośæ okresu kredytowania od oceny zdolności kredytowej Klienta zgodnie z art. 70 ustawy Prawo Bankowe. Bank ma prawo odmówiæ przyznania kredytu bez podania przyczyny. Deutsche Bank PBC S.A., al. Armii Ludowej 26, 00-609 Warszawa.

44  LIPIEC 2011 Salt@Pepper


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.