Salt@Pepper - Kolorowe Strony Życia

Page 1

NA OSTRZU NOŻA

Salt@Pepper MARZEC 2011  1



Salt@Pepper MARZEC 2011  3


SPIS TREŚCI

6 GWIAZDA

6

12 FRESZ 15 BIZNES

17

16 NA WIDELCU 17 PASJE

20

20 MOTO 22 SESJA

26

26 URODA 28 ZDROWIE

32

31 MĘSKA RZECZ 32 W WOLNYM CZASIE

34

34 NA OSTRZU NOŻA 35 WINNICA

35

36 TEATR 38 FILM 40 NIE PRZEGAP 42 REFLEKSYJNIE 4  MARZEC 2011 Salt@Pepper

36


OD REDAKCJI

Cieplejszy Z

wieje wiatr...

wiosną nadzieje rosną – głosi stara ludowa mądrość, która o tej porze roku nabiera wyjątkowej aktualności. Wprawdzie zima próbuje jeszcze atakować, ale jednak czujemy, że to jej ostatnie podrygi. Już wkrótce będziemy mogli zrzucić grube kurtki, a czapki i szaliki skierujemy na zasłużony odpoczynek w najgłębszym zakątku szafy. Do łask wrócą natomiast adidasy i t-shirty. Chyba wszyscy na to czekamy. Dużą porcję wiosennej świeżości znajdziesz również w czwartym numerze magazynu „Salt@Pepper”. Już z okładki uśmiecha się Krzysztof Hołowczyc, jeden z najprzystojniejszych polskich sportowców, a przy tym inteligentny i sympatyczny mężczyzna z dużym dystansem do swojej popularności. Przekonasz się o tym podczas lektury wywiadu ze znakomitym rajdowcem. Krzysztof Hołowczyc nie jest jedynym sportowcem w tym numerze. Czas na rozmowę z „Salt@Pepper” znalazł również Andrzej Fonfara, urodzony w Radomiu bokser, który od kilku lat robi fantastyczną karierę w Stanach Zjednoczonych. – Do niego należy przyszłość – zapowiada wybitny amerykański trener Sam Colonna. Wiosenne słońce i budząca się przyroda powinny stać się motywacją do zwiększenia aktywności fizycznej. Dzięki „Salt@Pepper” dowiesz się, jak przygotować rower do sezonu. Natomiast instruktor wspinaczki górskiej spróbuje zachęcić do uprawiania najseksowniejszego sportu świata, a wielokrotny medalista Mistrzostw Polski w kulturystyce zdradzi zasady treningu obwodowego, który poprawi kondycję po wybudzeniu z „zimowego snu”. Zapraszam też do lektury wywiadu z doktorem medycyny estetycznej, który wspólnie z kolegami postanowił pomóc mieszkańcom Radomia... zatrzymać czas. Jak zawsze „Salt@Pepper” promuje ludzi z pasją. Odwiedzamy m.in. Galerię Marszand, gdzie możemy obejrzeć i kupić prace artystów związanych z Radomiem. – Chciałbym, żeby sztuka trafiła pod strzechy – tłumaczy Remigiusz Kutyła, współtwórca tego miejsca. Zaglądamy również do firmy Kombud, jednej z gospodarczych wizytówek naszego miasta. Jej prezes otrzymał właśnie prestiżowy tytuł Lidera Polskiego Biznesu. Oczywiście nie zapominamy o kulturze. Teatr Powszechny zaplanował w marcu niezwykłą premierę – spektakl oparty na dramacie Karola Wojtyły „Brat naszego Boga”. Jego reżyser zdradził nam tajemnice zza kulis przedstawienia. Tradycyjnie dzięki „Salt@Pepper” dowiesz się, co warto obejrzeć w kinie, a także, jakie wystawy i koncerty odbędą się w najbliższych tygodniach w Radomiu. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Cię do lektury. Przyjemnych wrażeń!

Redaktor Naczelny Rafał Natorski r.natorski@saltatpepper.pl

Sekretarz Redakcji Bartek Andraszek b.andraszek@saltatpepper.pl

Biuro Reklamy i Marketingu Grzesiek Kowalczyk g.kowalczyk@saltatpepper.pl

WSPÓŁPRACA: Waldemar Gajda, Marcin Jabłoński, Julia Wysocka, Beata Brzeska, Katarzyna Brzoza, Monika Jelińska, Paweł Komosa, Anna Dobrowolańska, Tomek Mosiołek, Marcin Wołoszczak, Łukasz Wójcik, Alicja Duchiewicz WYDAWCA: MediaPak s.c. Redakcja Salt@Pepper, Plac Jagielloński 15 lokal 336, 26-600 Radom, magazyn@saltatpepper.pl, tel./fax 48 384 00 14 BIURO REKLAMY I MARKETINGU: reklama@saltatpepper.pl tel./fax 48 384 00 14 mob. 698 37 10 50 NAKŁAD: 10 000 egzemplarzy Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo adjustacji i skracania tekstów. Wydawca zastrzega sobie prawo odmowy zamieszczenia reklamy lub ogłoszenia, jeżeli ich treść lub forma będzie sprzeczna z linią programową i interesem pisma (art. 36 pkt. 4 Prawa Prasowego). Wszelkie prawa zastrzeżone.

Salt@Pepper MARZEC 2011  5


GWIAZDA

Jestem

spełnionym

facetem

Mężczyźni go podziwiają, a kobiety uwielbiają. Znakomicie prezentuje się zarówno w eleganckim garniturze, jak i ubłoconym kombinezonie na odcinku specjalnym rajdu Dakar. Jest jednym z najpopularniejszych polskich sportowców, ale twardo stąpa po ziemi i ceni sobie święty spokój. Salt@Pepper rozmawia z Krzysztofem Hołowczycem. 

6  MARZEC 2011 Salt@Pepper


GWIAZDA

Salt@Pepper MARZEC 2011  7


GWIAZDA

O

despał pan już Rajd Dakar? Trudno jest szybko odrobić takie zaległości. Do ogólnego niewyspania i zmęczenia dochodzi przecież zmiana strefy czasowej, a to szczególnie rozbija człowieka. Wydaje mi się, że w zasadzie już odespałem swoje, ale niektórzy mówią, że widać jeszcze na mojej twarzy ślady trudów Dakaru. Czy już pan myśli o kolejnym starcie w tej imprezie? Jest takie powiedzenie, że „kiedy kończy się jeden Dakar, zaczyna się już ten następny”. Myślę o kolejnym sezonie. Każdy rajd będzie etapem przygotowującym mnie do tego jednego, najważniejszego, arcytrudnego rajdu świata. Już się nie mogę doczekać kolejnego Dakaru. Na sukces w tak morderczym rajdzie składa się wiele czynników. Oprócz świetnego samochodu, ważne jest również przygotowanie kondycyjne kierowcy. Jak wygląda trening Krzysztofa Hołowczyca? Trwa w zasadzie przez cały rok. Do codziennego treningowego menu należy bieganie, siłownia, w lecie narty wodne i forsowne treningi na skuterach wodnych, na motocyklu crossowym i oczywiście rajdówce. Tuż przed Dakarem mam zwykle ze dwa obozy kondycyjne i kilka tygodni na skupienie się, wyciszenie i nastrojenie całego organizmu na ten najważniejszy start w Buenos Aires. Przez lata tworzył pan nierozerwalny duet z Maciejem Wisławskim. Dlaczego się rozstaliście? Maciek jest znakomitym pilotem, jednak kiedyś postanowił zmienić kierunek rozwoju swojej kariery. Właśnie wtedy podsunięto mi Jean-Marc Fortina jako bardzo dobrego pilota, z którym mógłbym się związać na dłużej. Tak też zrobiłem i dzisiaj jestem z tego bardzo zadowolony. Uważam, że Jean-Marc to jeden z najlepszych pilotów na świecie. Czy fakt, że jest obcokrajowcem nie utrudnia komunikacji w samochodzie? Ani trochę. Znamy się już dzisiaj jak łyse konie i wiemy doskonale, czego możemy od siebie wymagać. Rozumiemy się doskonale. Nawet w sytuacjach kryzysowych, kiedy on krzyczy po francusku, a ja po polsku. A tak na serio, na co dzień obaj rozmawiamy po angielsku, więc komunikacja nie stanowi dla nas żadnego problemu. Pilot nie ma przy panu lekko. Podobno na jednym z odcinków specjalnych

8  MARZEC 2011 Salt@Pepper

Fortin musiał sikać w spodnie, bo pan walczył o każdą sekundę i nie chciał się zatrzymać. Nie mogę zdradzać wszystkich pikantnych tajemnic naszego duetu. Było kilka takich sytuacji, które wymagały od nas niecodziennych wyrzeczeń, ale wszystko w imię wspólnej idei: wygrać rajd. Nie mamy nigdy do siebie żalu ani pretensji, kiedy wiadomo, że robimy wszystko dla osiągnięcia wspólnego celu. Pod tym względem jesteśmy idealną parą. Czy Krzysztof Hołowczyc wie, co to jest strach? Oczywiście. To uczucie towarzyszy każdemu kierowcy podczas rajdu. Ktoś, kto jest w pełni świadomy ogromnych szybkości, z jakimi pokonujemy setki kilometrów po absolutnych bezdrożach, wie, że najmniejszy błąd, niefortunny zbieg okoliczności czy niespodziewana awaria mogą stanowić śmiertelne zagrożenie dla załogi albo osób znajdujących się na trasie rajdu. Co roku zdarzają się wypadki śmiertelne. Strach pozwala kontrolować granice swoich możliwości. Bez tego uczucia człowiek zwyczajnie prędzej czy później by się zabił. Nie można jednak pozwolić, aby strach zaczął nas kontrolować i trzeba też umieć samemu kontrolować to uczucie. Czy czasami pojawia się w pana głowie myśl: „czas zająć się czymś spokojniejszym”? Na przykład po Rajdzie Faraonów, gdy złamał pan kręgosłup? To nie w moim stylu. Nigdy się nie poddaję, nawet w ekstremalnych sytuacjach. Taki już mam charakter. Zawsze szukam wyjścia z trudnych sytuacji i staram się zmieniać porażkę na sukces. W sporcie samochodowym wypadki i urazy zdarzają się bardzo często. Są na stałe wpisane w krajobraz naszego zawodu. Nie trzeba się tym zrażać, ale nie wolno też zdrowia lekceważyć. Zawsze trzeba dbać o nie możliwie najlepiej, a jednocześnie nie rezygnować z marzeń z powodu byle kontuzji. Idealnym przykładem jest dla mnie Waldemar Marszałek, który w trakcie swojej kariery motorowodnej doznał dziesiątków urazów, a jednak dalej twardo stawał do walki. Rodzina nigdy nie naciskała, żeby pan trochę zwolnił? Wiem, że moja żona i córki czasem się o mnie martwią, ale wiedzą też, że jestem dobrym kierowcą i łatwo się nie dam uszkodzić. Rodzina wie świetnie, z jakim ryzykiem wiąże się moja praca, ale zawsze mnie wspiera. I nigdy nie żąda ode mnie, abym zrezygnował z tego, co kocham w życiu robić najbardziej.


GWIAZDA Zaczynał pan ściganie podobnie jak Robert Kubica – od kartingów. Nie zazdrości mu pan udziału w wyścigach Formuły 1? Nigdy nie ciągnęło mnie w tym kierunku. Moją pasją od początku były rajdy samochodowe i o F1 nigdy nie myślałem. I nie żałuję. Rajdy są według mnie ciekawsze, bardziej ekscytujące i wszystkie się od siebie znacznie różnią, czego nie można powiedzieć o F1. To raczej kierowcy F1 zaczynają szukać czegoś nowego, startując w rajdach samochodowych. Wystarczy spojrzeć na zeszłoroczne starty Roberta Kubicy czy Kimi Raikkonena, który ostatnio nawet zbudował swój własny team rajdowy. Jeździł pan bolidem F1? Tylko za kierownicą symulatora. Miał pan za to okazję wcielić się w rolę 7-krotnego mistrza świata F1, dubbingując Michaela Schumachera w filmie „Asterix na Olimpiadzie”. To dla mnie świetna zabawa, kiedy mogę

do dowolnego automobilklubu, wszyscy pasjonaci mogą gromadzić tam punkty i ubiegać się o licencję rajdową. Później pozostaje znalezienie dobrego managera, który pomoże w pozyskiwaniu pieniędzy na przygotowanie samochodu i finansowanie startów w rajdach. Mogę tylko życzyć wszystkim powodzenia! Muhammad Ali powiedział kiedyś, że przystojna twarz pomaga nawet w karierze sportowej. Naprawdę tak jest? Mam to szczęście w życiu, że moja twarz jest dość charakterystyczna i wzbudza chyba pozytywne nastawienie do mojej osoby. Jednak myślę, że ważne jest również moje przyjazne nastawienie do życia i ludzi. Nie oznacza to jednak, że nigdy nie miałem problemów np. z dotarciem do sponsorów czy załatwianiem różnych spraw urzędowych. Zwykle osiągnięcie celów wymaga podjęcia wysiłku i wiem, że bez tego i bez pomocy moich współpracowników często niewiele bym załatwił. Twarz jest ważna, ale nie jest najważniejsza.

„Nie jestem skandalistą i cenię sobie święty spokój.” robić coś ciekawego, innego niż codzienna praca. Udzielanie głosu jest bardzo interesującym zajęciem, a jeszcze ciekawsze jest słuchanie siebie samego. Podobne wrażenie miałem „oglądając” siebie w roli Michaela, jak też słuchając wskazówek Auto Mapy w nawigacji samochodowej, kiedy sam sobie wskazuję drogę do celu (śmiech). Zaczynał pan karierę w trudnych czasach. Nie było pieniędzy, sponsorów, a pierwszy samochód wyścigowy – fiat 125p też pozostawiał wiele do życzenia. Czy teraz młodzi kierowcy rajdowi mają łatwiej? Zostać kierowcą w sensie uzyskania licencji rajdowej jest dosyć prosto. Schody zaczynają się, gdy chcemy wspinać się na kolejne szczeble kariery rajdowej, co wymaga ogromnych nakładów finansowych. Bez sporych funduszy własnych lub dobrych sponsorów nie ma praktycznie szans na zdobywanie tytułów mistrzowskich. Co by pan poradził młodym fanatykom ścigania, którzy chcieliby pójść w pana ślady? Nie ma tu złotego środka i gotowej recepty na sukces. Przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa powinni rozpocząć swoją przygodę, startując w rajdach amatorskich, zwanych popularnie KJS. Należąc

Wygrywa pan w wielu plebiscytach na najprzystojniejszego Polaka. Podziwiany przez mężczyzn i uwielbiany przez kobiety. Jak zachować dystans do ogromnej popularności? W przeciwieństwie do wielu popularnych ludzi, jestem normalnym człowiekiem, który nie lubi karmić się próżnością i uważać się za Bóg wie kogo. Myślę, że między innymi dlatego mam wielu ceniących mnie przyjaciół, normalny dom i wspaniałą rodzinę. Nie jestem skandalistą i cenię sobie święty spokój. W badaniu „Playboya” okazało się, że statystyczny Polak najchętniej zjadłby kolację z Krzysztofem Hołowczycem. Z kim chciałby pan spędzić wieczór? Oczywiście poza żoną. W najbliższym czasie zjem kolację z moimi najbliższymi przyjaciółmi i współpracownikami. Bardzo cenię tych ludzi, ponieważ wiem, że między innymi dzięki ich pracy i staraniom mogę pracować i realizować swoje plany. Ci ludzie są u mnie na drugim miejscu, zaraz po rodzinie. Pana dumą są trzy córki. Jak się żyje w domu rządzonym przez kobiety? Dziewczyny zapewniają ciepłą, przytulną, rodzinną atmosferę. To mój azyl i ucieczka od zgiełku, problemów życia codziennego,

Salt@Pepper MARZEC 2011  9


GWIAZDA miejsce wytchnienia po powrocie z dalekich podróży. Czuję się za ten dom odpowiedzialny. Staram się, żeby moja praca pozwoliła zapewnić przyzwoite warunki życia całej mojej rodzinie. Dbam o dom najlepiej jak potrafię. Nie czuł pan nigdy tęsknoty za synem, który mógłby kontynuować tradycje rajdowe? Każdy facet chciałby mieć syna, ale mnie los obdarzył trzema najwspanialszymi pod słońcem córkami. Nie zamieniłbym tego na nic. Jestem pod tym względem spełnionym i szczęśliwym facetem. Panuje opinia, głoszona głównie przez mężczyzn, że jesteśmy lepszymi kierowcami niż kobiety. Jest bliska prawdzie? Mężczyźni jeżdżą zdecydowanie, pewnie, ale bardzo często za szybko i nieodpowiedzialnie. Kobiety wręcz przeciwnie. Z reguły nie przeceniają swoich umiejętności i wolą jechać wolniej, ale bezpiecznie. One to mają w genach i dzięki temu, statystycznie rzecz biorąc, powodują mniej groźnych wypadków drogowych niż mężczyźni. W Rajdzie Dakar kobiety są wciąż rodzynkami. Myśli pan, że kiedyś będzie startowało ich więcej? Nie jest to wykluczone, ale biorąc pod uwagę fakt, że mężczyźni są z natury silniejsi i bardziej wytrzymali fizycznie, to oni lepiej znoszą ekstremalnie ciężkie warunki panujące na pustyni. Kobietom jest o wiele trudniej. Dlatego szczerze podziwiam panie, które decydują się na udział w tym najtrudniejszym rajdzie świata. Nie boi się pan wyrażać publicznie swoich poglądów. Głośna stała się pana rezygnacja z udziału w sztafecie olimpijskiej przed igrzyskami w Pekinie. Skąd taka decyzja? Sztafeta stała się w pewnym momencie narzędziem gry politycznej, a nie synonimem czystych idei sportowych głoszonych przez Pierre’a de Coubertina. Uważam, że polityka powinna się od sportu trzymać

10  MARZEC 2011 Salt@Pepper

z daleka i tak jak wielu innych sportowców postanowiłem to zaakcentować. Ponieważ sporty samochodowe nie należą do dyscyplin olimpijskich, udział w takiej sztafecie był dla mnie ogromnym wyróżnieniem i prawdopodobnie jedyną szansą wzięcia choćby symbolicznego udziału w ich części.

dio Paramount Pictures. Nigdy pan nie żałował, że odrzucił tę ofertę? Z perspektywy czasu nie żałuję ani trochę. Gdybym tam pojechał, prawdopodobnie nie znajdowałbym się w miejscu, co dzisiaj. Jestem szczęśliwym mężem i ojcem, realizuję się w pełni jako kierowca rajdowy.

„Jestem szczęśliwym mężem i ojcem, realizuję się w pełni jako kierowca rajdowy.” Jednak zdecydowałem, że nie zrobię tego za wszelką cenę. Nie za cenę czystości idei olimpijskiej. Kilka lat temu powołał pan fundację „Kierowca bezpieczny”. Czy dzisiaj polski kierowca jest bardziej bezpieczny? Trudna sprawa. Do dzisiaj nie ma w szko-

łach programu, który zajmowałby się problemami edukacji komunikacyjnej już od najmłodszych lat. Kolejny problem to system szkolenia kierowców. Najczęściej bowiem młodych ludzi uczy się, jak zdać egzamin, a nie jak dobrze jeździć i być odpowiedzialnym, myślącym za kółkiem kierowcą. Tutaj też musi się jeszcze wiele zmienić, aby móc powiedzieć, że polski kierowca jest dobrze wyszkolony. Lubi pan jeździć na fotelu pasażera? Większość zawodowych kierowców raczej tego nie lubi. Ja też zwykle ufam tylko sobie i staram się prowadzić samemu. Czasami tylko jestem pasażerem mojej żony, ale do niej mam pełne zaufanie. Pod koniec lat 80. dostał pan propozycję pracy kaskadera w hollywoodzkim stu-

A kto wie, jak by się potoczyły moje losy w Hollywood? Znany jest pan z działalności społecznej, czego dowodem jest otrzymany w ubiegłym roku tytuł „Gwiazda dobroczynności”. Lubi pan pomagać innym? Przychodzi w życiu taki moment, kiedy człowiek może wykorzystać swój wizerunek, żeby pomagać innym. Z jednej strony to tak niewiele, a z drugiej strony można wesprzeć tych, którzy na pomoc czekają z nadzieją. To bardzo miłe uczucie widzieć wdzięczność w oczach innych. Reklamował pan bank, jest ambasadorem marki elitarnych zegarków. Lubi pan luksus? Każdy człowiek znajduje przyjemność w odrobinie luksusu. To bardzo miłe uczucie móc pozwolić sobie na coś niezwykłego. Jak każdy mężczyzna lubię luksus, chociaż dobrze pamiętam, że jeszcze stosunkowo niedawno był on poza moim zasięgiem. Dlatego umiem docenić luksus, potrafię przy tym zachować umiar i dyskretnie się nim cieszyć. Nie może pan żyć bez prędkości i adrenaliny. Samochody, motocykle, skutery wodne. Co dalej? Nie potrzebuję kolejnych intensywnych i ekstremalnych doznań. Moja praca i hobby dostarczają mi wystarczającej dawki adrenaliny, aby być stale w dobrej formie. Trzeba umieć znaleźć w życiu balans, który zapewni nam dobre funkcjonowanie. Ja swoją równowagę już odnalazłem.  ROZMAWIAŁ: RAFAŁ NATORSKI FOTO: HOŁOWCZYC MANAGEMENT


NA OSTRZU NOŻA

Salt@Pepper MARZEC 2011  11


FRESZ

Rozkosz dla podniebienia  Popularna w świecie kuchnia fusion zawitała wreszcie do Radomia. Na potrawy będące połączeniem różnych tradycji kulinarnych zaprasza Restauracja Rodzinna MammaLeo, która została otwarta przy ul. Szewskiej 14. Jednym z popisowych dań szefa kuchni jest „Sałatka z gruszką i podwędzanym łososiem w sosie miodowowinnym”. Dlaczego warto ją zamówić? – Specjalnie dla gości urządzamy spektakl kulinarny. Wszystko dzieje się na naszych oczach, a łosoś wędzi się na talerzu – wyjaśnia Dariusz Wójcik, właściciel MammaLeo. – Kuchnia fusion to nowy trend w gastronomii. Jak wia-

domo, poza smakiem ważna jest także kompozycja dania na talerzu. Nasz łosoś nie tylko zachwyci podniebienie, ale również zapewni rozkoszny zapach prosto z wędzarni – dodaje nasz rozmówca. Zdaniem właściciela restauracji na Mieście Kazimierzowskim tajemnicą wyśmienitej kuchni są odpowiednio dobrane i ściśle wyselekcjonowane składniki. – Bazujemy jedynie na ekologicznych produktach od najlepszych dostawców. Choć oczywiście to tylko część sukcesu. Resztę stanowi pasja i doskonały zespół ludzi, którzy nie tylko pracują w kuchni, ale kochają to, co robią – przekonuje Dariusz Wójcik.

 WOKALNY TALENT Z RADOMIA „Paszport Polityki” w kategorii „muzyka poważna” otrzymała śpiewaczka operowa Wioletta Chodowicz. Urodzoną w Radomiu artystkę uhonorowano za „piękny głos i osobowość sceniczną, za wyraziste i wzruszające kreacje kobiet namiętnych i doświadczonych przez życie”. Wioletta Chodowicz jest absolwentką radomskiej szkoły muzycznej. Ukończyła także Akademię Muzyczną we Wrocławiu. Zadebiutowała w 2002 r. w Teatrze Wielkim w Poznaniu rolą Hrabiny w „Weselu Figara” Mozarta. Od 2003 r. jest solistką Opery Wrocławskiej. W 2004 r. wystąpiła na scenie Opery Narodowej, gdzie kreowała tytułową rolę

Halki w operze Stanisława Moniuszki, później była m.in. rola Marii w „Wozzecku” George’a Büchnera, a ostatnio wybitna kreacja Katii Kabanowej w operze Leoša Janačka. W ubiegłym roku wykonała tytułową partię Rusałki w operze Antonina Dvořáka w Teatrze Wielkim w Łodzi. Wybitna sopranistka, obdarzona także wybitnym talentem aktorskim występuje również za granicą m.in. w Filharmonii Monachijskiej, lipskim Gewandhaus, Tonhalle w Zurychu oraz na scenach teatrów w Pradze, Hamburgu, Stuttgarcie, Hanowerze, Freiburgu i Londynie.

JUŻ MI NIOSĄ SUKNIĘ...  Branża ślubna w Radomiu kwitnie – to wniosek z ósmej edycji targów, które odbyły się w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Impreza cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem. Przez dwa dni targi odwiedziły setki mieszkańców naszego miasta. Wśród nich najwięcej było młodych ludzi, którzy w niedalekiej przyszłości planują zawrzeć związek małżeński. Wystawcy przygotowali dla nich szeroką ofertę. Najwięcej było salonów sukni ślubnych, ale nie zabrakło również firm dekoratorskich, kwiaciarni, zakładów fryzjerskich i kosmetycznych.

12  MARZEC 2011 Salt@Pepper

Swoje propozycje prezentowali fotografowie. W holu przygrywały zespoły weselne, a przed halą MOSiR-u zaparkowały luksusowe limuzyny, które mogą zawieźć młodą parę do ślubu. Na chętnych czekali konsultanci, dobrze zaznajomieni ze wszystkimi tajnikami tej najważniejszej w życiu ceremonii. Dużym zainteresowaniem cieszyły się pokazy sukien ślubnych i garniturów. Kobiety „na własnej skórze” mogły przetestować najnowsze trendy w makijażu i fryzurach, natomiast mężczyźni chętnie podziwiali show w wykonaniu profesjonalnych barmanów.


FRESZ

Polski Książę

Jest przyszłością boksu – mówi o Andrzeju Fonfarze wybitny amerykański trener Sam Collona. Urodzony w Radomiu sportowiec od lat mieszka w Chicago, a w styczniu znokautował kolejnego przeciwnika. Po walce udzielił ekskluzywnego wywiadu magazynowi Salt@Pepper. 

O

statnim rywalem 22-letniego boksera, zwanego już „Polskim Księciem”, był Amerykanin Adam Jaco. Andrzej Fonfara znokautował go w 5. rundzie i zachwycił publiczność na gali w Chicago. Po walce młodzieżowy mistrz świata organizacji WBC w wadze półciężkiej znalazł czas na rozmowę z Salt@Pepper. Jak zaczęła się twoja przygoda z boksem? Od zawsze mnie do tego ciągnęło. Zaczęło się od oglądania walk Andrzeja Gołoty i bójek w szkole (śmiech). Potem, gdy przeprowadziłem się z Białobrzegów do Warszawy, brat zaprowadził mnie na salę bokserską Gwardii i wciągnęło mnie na dobre. Teraz to Andrzej Gołota ogląda twoje walki. Zawsze chciałem potrenować z nim na jednej sali. Nawet nie marzyłem, że kiedyś będzie przychodził na moje

walki i mi kibicował. To mój idol, ale staram się wypracować własny styl i w ringu być sobą. Czy mieszkając w USA łatwiej jest zrobić karierę w zawodowym boksie? Na pewno USA to kuźnia tego sportu. Tutaj każdy chce boksować i wygrywać. Myślę jednak, że ciężko trenując, można zajść wysoko nie tylko w Stanach. Praca i poświęcenie na treningu gwarantuje sukces, jak mówi mój trener: ,,więcej potu na treningu, mniej krwi w ringu”. Sam Collona mówi, że jesteś przyszłością boksu. A jak ty wyobrażasz sobie swoją przyszłość? Czas pokaże. Na pewno chciałbym zostać mistrzem świata prestiżowej federacji i boksować z najlepszymi na świecie. Czy tak się stanie? Wszystko w moich rękach (śmiech).

Tęsknisz za Polską? Jasne. Nie byłem już w Polsce trzy lata. W tym roku na pewno odwiedzę ojczyznę, a być może stoczę nawet walkę na polskim ringu. Okaże się niebawem. Wcześniej, bo 9 kwietnia, będę boksował podczas gali Tomka Adamka w hali Prudential Center w Newark. Jak spędzasz wolny czas w Chicago? Najczęściej w swoim klubie Hyper Fight Club, który otworzyłem ze swoim przyjacielem Bogdanem Maciejczykiem. Trenujemy tam młodzież i starszych chłopaków. Ja zajmuję się boksem, a Bogdan MMA. Lubię też spędzać czas z dziewczyną i przyjaciółmi. W Chicago miejsc do zabawy i relaksu nie brakuje. Na zakończenie chciałbym pozdrowić polskich fanów, szczególnie kibiców z Białobrzegów i Radomia.  ROZMAWIAŁ: RAFAŁ NATORSKI Salt@Pepper MARZEC 2011  13


FRESZ

Wielka gra

Czy Radom trafi na planszę Monopoly? Zdecydują o tym internauci, którzy odwiedzą stronę producenta legendarnej gry i zagłosują na nasze miasto. 

We

wrześniu na polskim rynku ukaże się gra Monopoly Polska. Będziemy mogli kupować i sprzedawać nieruchomości w różnych miastach naszego kraju. Których? Producent postanowił spytać o to internautów. Na stronie www.monopoly.pl opublikowano dwie listy. Na pierwszej znalazło się 60 największych polskich miast. Głosujący wybiorą 20 z nich. Drugi spis jest otwarty i każdy może zgłosić własną kandydaturę. Dwa miejsca z największym poparciem otrzymają tzw. „dzikie karty” i też trafią na planszę jednej z najsłynniejszych gier świata. Głosowanie trwa do 20 marca. Na pierwszej liście jest Radom. „To mazowieckie miasto położone w dolinie rzeki Mlecznej. Od 2000 roku organizowana jest tu cykliczna impreza lotnicza pod nazwą Air Show, podczas której można podziwiać nie tylko pokazy statków powietrznych, ale i naziemną wystawę sprzętu wojskowego” – informują organizatorzy zabawy. Czy mamy szansę na sukces? Radomscy internauci już sześć lat temu udowodnili, że potrafią się mobilizować. Producent „Monopoly”

14  MARZEC 2011 Salt@Pepper

przygotowywał wówczas jubileuszową edycję gry i również ogłosił plebiscyt. Na planszy miały znaleźć się najciekawsze miejsca Polski. Dwie propozycje z naszego miasta wygrały w swoich kategoriach. Wśród „obiektów komunikacyjnych” triumfował dworzec kolejowy, a w kategorii „inne ulubione miejsca” zwyciężyło Kolegium Ojców Pijarów (obecna siedziba Muzeum im. Jacka Malczewskiego). Te pomysły nie pasowały jednak organizatorom. Kiedy okazało się, że na liście miejsc, które znajdą się na planszy Monopoly, nie ma żadnego radomskiego obiektu, internauci znów przystąpili do działania. Producent został zasypany pismami protestacyjnymi. Firma Hasbro musiała się ugiąć. W grze pojawiło się lotnisko na Sadkowie.  RAF

Rozrywkowy monopol Gra Monopoly obchodzi w tym roku 76. urodziny. Dostępna w ponad 100 krajach, przełożona na 37 języków, ma ponad pół miliarda fanów na całym świecie. Na rynku kolekcjonerskim powstało ponad 200 edycji – w języku Braille’a, z czekolady czy brylantów. Na zlecenie NASA zaprojektowano także planszę do grania w stanie nieważkości. Popularne jest bicie rekordów w Monopoly. Najdłuższą partię rozegrano w restauracji McDonald’s w Blufton w stanie Ohio. Trwała aż 1680 godzin, czyli 70 dni.


BIZNES

Sterowanie

na medal

Prestiżowy tytuł Lidera Polskiego Biznesu otrzymał Ryszard Szczygielski, prezes Zakładów Automatyki Kombud. Radomska firma, świętująca w tym roku 20-lecie, bez kompleksów rywalizuje ze światowymi potentatami branży kolejowej. 

N

iewiele jest w naszym mieście przedsiębiorstw, które tak idealnie wpisują się w hasło Radomia – „Siła w precyzji”. Blisko połowa załogi Kombudu to doświadczeni inżynierowie, którzy mają mnóstwo innowacyjnych pomysłów. – Często z własnej woli zostają po pracy albo przychodzą w weekendy, żeby dopracować jakiś nowy projekt – mówi Ryszard Szczygielski.

Prezes cieszy się, że w ciągu 20 lat jego firma stała się znaczącym graczem na rynku kolejowym. Jest bardzo ważnym partnerem dla PKP, choć współpraca nie zawsze układa się idealnie. – Ta instytucja reformuje się wolno i nie zawsze daje się przekonać do nowoczesnych rozwiązań – przyznaje Ryszard Szczygielski. Na szczęście udało się już sporo zrobić. Do tej pory blisko 400 przejazdów kolejowych wyposażono w urządzenia sterowania ruchem wyprodukowane w Radomiu. Kombud nie tylko projektuje i wytwarza takie systemy, ale również nadzoruje ich działalność. – Niewiele firm podchodzi tak kompleksowo – zachwala Ryszard Szczygielski. Prezes przedsiębiorstwa dobrze zna realia PKP, ponieważ pracował tam wiele lat. W 1991 roku postanowił wykorzystać swoje doświadczenie i założył firmę Kombud, która na początku zajmowała się przede wszystkim remontami urządzeń kolejowych. Jednak firma szybko rozszerzyła swoją działalność, stając się jednym z najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstw w branży. Szefostwo zakładu nie żałuje pieniędzy na nowe techno-

logie. „Oczkiem w głowie” zarządu jest projekt ESTER, czyli system zdalnego sterowania ruchem kolejowym. Rozwiązanie pozwala znacznie ograniczyć ryzyko „błędu ludzkiego”. Daje również wymierne oszczędności – urządzenia Kombudu zastępują pracę 46 osób na testowanej trasie Radom – Tomaszów Mazowiecki. Działalność radomskiej firmy została doceniona przez Business Centre Club, który nagrodził Kombud i jego prezesa tytułem Lidera Polskiego Biznesu. Takie wyróżnienie otrzymało tylko jedenaście przedsiębiorstw z całej Polski. – Pod uwagę brane jest nie tylko zaangażowanie biznesowe, ale również społeczne. W tej dziedzinie Kombud też ma wielkie osiągnięcia. Najważniejszym jest modelowa współpraca z Politechniką Radomską – tłumaczy Jerzy Kowal, kanclerz radomskiej loży BCC. Firma zatrudniła dotychczas blisko 100 absolwentów uczelni. Wspiera również działalność Wydziału Transportu PR, dzięki czemu tamtejszy zakład systemów sterowania jest najlepszy w Polsce.  RAF Salt@Pepper MARZEC 2011  15


NA WIDELCU

Pyszna łódź

podwodna Niepowtarzalny smak kanapek z restauracji Subway znają mieszkańcy 95 krajów – od Stanów Zjednoczonych po Argentynę i Nową Zelandię. Od niedawna również radomianie mogą skosztować sandwicza z piersią indyka, świeżymi warzywami i wypiekanym na miejscu pieczywem. 

„P

rzyjdź tylko raz, a zostaniesz stałym gościem” – brzmi hasło sieci restauracji, które w różnych zakątkach świata oferują taki sam przysmak – kanapki w kształcie łodzi podwodnej, nazywane „sub’s”. Pierwszy lokal Subwaya został otwarty 45 lat temu w małej amerykańskiej miejscowości Bridgeport w stanie Connecticut. Obecnie takich miejsc jest już blisko 35 tysięcy. Najmłodsze to restauracja przy placu Konstytucji 3 Maja. – Mieszkając w innych miastach, chętnie wpadałem do Subwaya. Postanowiłem więc ściągnąć go do Radomia – tłumaczy Paweł Marcula, właściciel lokalu. Nie było to łatwym zadaniem, ponieważ amerykańska firma stawia wysokie

16  MARZEC 2011 Salt@Pepper

wymagania osobom zainteresowanym licencją na prowadzenie obiektu z logiem Subway. – Byłem zdeterminowany. Mocnym argumentem okazał się także lokal w samym centrum Radomia – wyjaśnia Paweł Marcula. Dosyć długo trwał remont pomieszczenia. – Wystrój wnętrza jest taki sam, jak w innych restauracjach na świecie. Mamy prostą zasadę: klient, który wejdzie do Subwaya w Buenos Aires czy Radomiu musi poczuć, że to znajome miejsce – mówi Krzysztof Kot, konsultant regionalny amerykańskiej sieci. Menu również nie może odbiegać od surowych norm. Sandwicze są przygotowywane na oczach klienta. Podstawą jest pieczywo, wypiekane na miejscu co cztery godziny. Obsługa komponuje kanapki według życzeń zamawiającego z szerokiej gamy produktów: wędlin i mięs, świeżych warzyw, serów, past i oryginalnych sosów. W niektórych restauracjach pojawiają się akcenty regionalne, np. w Krakowie można skosztować sandwicza z oscypkiem i kiełbasą krakowską. Czy w Radomiu też

doczekamy się lokalnego przysmaku? – Niewykluczone, ale najpierw musimy lepiej poznać gusta klientów – śmieje się Paweł Marcula. Na razie jest bardzo zadowolony z liczby odwiedzających restaurację. – Cieszę się, że marka Subway jest tak dobrze znana i to nie tylko wśród młodych ludzi – mówi. Atutem radomskiej restauracji są godziny otwarcia. Ciepłego sandwicza można zjeść już od 7 rano. – Jako jedyny lokal w centrum miasta oferujemy również kawę na wynos. Tutaj można naprawdę miło rozpocząć dzień – zachęca Paweł Marcula.  RAF


PASJE

Sztuka

po radomsku Chciałbym, żeby sztuka trafiła pod strzechy – mówi Remigiusz Kutyła, współtwórca Galerii Marszand, która od grudnia działa w Radomiu. W jednym miejscu możemy obejrzeć i kupić prace artystów związanych z naszym miastem. 

Z

zewnątrz galeria przy ul. Niedziałkowskiego prezentuje się niepozornie. Wydaje się, że jest to typowy lokal usługowy, jakich wiele w sąsiedztwie. Jednak wystarczy podejść do wystawy, by przekonać się o niezwykłości tego miejsca. – Wiele osób najpierw z ciekawością zagląda i po namyśle wchodzi do środka – śmieje się Remigiusz Kutyła, znany radomski nauczyciel i fotograf. Kilka miesięcy temu wspólnie z historykiem sztuki Krystyną Bielecką postanowił otworzyć galerię, gdzie byłyby prezentowane i sprzedawane dzieła radomskich artystów. – Takiego miejsca nigdy nie było w naszym mieście. Chcemy wyjść do zwykłych ludzi i pokazać im, jak wielu fantastycznych twórców mieszka wśród nas – przekonuje Remigiusz Kutyła. Nasz rozmówca podkreśla, że klient galerii może mieć pewność oryginalności każdej z eksponowanych prac. O „artystyczną selekcję” i utrzymanie odpowiedniego poziomu dzieł dba Krystyna Bielecka, która chętnie rozmawia z każdym o sztuce oraz doradza przy ewentualnym zakupie.

Na razie największy asortyment tworzą obrazy radomskich malarzy. Wśród nich znajdują się malunki Longina Pinkowskiego, Krzysztofa Mańczyńskiego, Witolda Kowalskiego, Edyty Jaworskiej czy Barbary Jaśkiewicz. – Chcemy zaprosić także innych twórców. Zależy nam na pracach państwa Popławskich i Andrzeja Minajewa – zdradza Remigiusz Kutyła. Twórcy galerii zapewniają również kontakt z wybranym artystą. – Gdy ktoś wymarzy sobie portret albo obraz przedstawiający rezydencję, możemy umówić klienta z malarzem. Spotkają się i przedyskutują wizję – informuje Remigiusz Kutyła. W Marszandzie znajdziemy nie tylko obrazy. Prezentowane są również grafiki, rzeźby czy biżuteria artystyczna. Dużym zainteresowaniem cieszą się stare widokówki pokazujące Radom sprzed lat. Miłośnicy literatury na pewno będą zachwyceni tomikami poezji twórców z naszego miasta, a osoby z zacięciem historycznym – wydawnictwami poświęconymi dziejom grodu nad Mleczną.

Kobiety zwracają uwagę na wieszak z torbami. – To dzieła miejscowego rzemieślnika. Piękne i niepowtarzalne – zachwala Remigiusz Kutyła. Właściciele galerii planują również cykliczne spotkania z radomskimi artystami. W lutym gościem był poeta Adrian Szary.  RAF

Salt@Pepper MARZEC 2011  17


PASJE

Wysokość

bez lęku Wspinaczka skalna to nie tylko rozrywka, ale również styl życia – przekonują miłośnicy wdrapywania się na urwiska. Dzięki Salt@Pepper dowiecie się, jak rozpocząć przygodę z najbardziej seksownym sportem świata. 

D

laczego jest najseksowniejszy? Tak zdecydowało kilka tysięcy kobiet uczestniczących w badaniach angielskiego profesora Richarda Wisemana. Uczestniczki ankiety odpowiadały na pytanie: uprawianie jakiego sportu sprawia, że mężczyźni są dla nich bardziej atrakcyjni? Okazało się, że wspinaczka wygrała z piłką nożną, narciarstwem czy kulturystyką. Wyniki tych badań nie dziwią radomianina Grzegorza Mroza, instruktora Polskiego Związku Alpinizmu. – To jest coś wspaniałego. Jeśli złapiemy bakcyla wspinaczki, to już się z niego nie wyleczymy. Będziemy przez cały tydzień wegetować w pracy i czekać na piątek,

18  MARZEC 2011 Salt@Pepper

żeby spakować się i wyjechać na skałki – śmieje się nasz rozmówca. Dlaczego ludzie się wspinają? Najprostszej odpowiedzi udzielił Edmund Hillary, pierwszy zdobywca Mount Everestu. – Wszedłem na ten szczyt, bo... jest – stwierdził słynny himalaista. Grzegorz Mróz zgadza się z tym stwierdzeniem, ale dodaje: – Człowiek czuje się świetnie, kiedy dojdzie, a czasami nawet przekroczy granice swoich możliwości. Jednak wspinaczka to nie jest zajęcie dla samobójców. Kochamy życie jak nikt. Czasem ryzykujemy po to, żeby później bardziej docenić naszą codzienność: domowy obiad czy ogień w kominku – przekonuje.


PASJE Według Grzegorza Mroza jego pasja nie jest – wbrew pozorom – bardzo niebezpieczna. – Podstawa to odpowiednie przygotowanie teoretyczne i praktyczne. Kiedy o to zadbamy, wspinaczka na pewno nie stanie się jednorazową przygodą, którą zakończymy w szpitalu – twierdzi instruktor. O tych zaleceniach musi pamiętać każdy, kto chce rozpocząć przygodę ze wspinaczką. Pierwszym krokiem powinien być kurs wspinaczkowy. – Nie zaczynajmy od kupna sprzętu, na którym się nie znamy. Instruktor najlepiej wyjaśni nam, czego będziemy potrzebowali i jak tego wszystkiego używać – informuje Grzegorz Mróz. Podstawowy kurs trwa zwykle dwa dni. Podczas szkolenia zdobędziemy umiejętności wdrapywania się po sztucznej ściance. Jednak prawdziwą szkołą wspinaczki jest 6-dniowe szkolenie na prawdziwych skałach, zwykle na terenie Jury KrakowskoCzęstochowskiej. – Wychodzimy w teren na 6-8 godzin dziennie i poznajemy tajniki tego sportu – mówi Grzegorz Mróz. Jego zdaniem wspinaczkę może uprawiać każdy. Wiek i sprawność

fizyczna nie mają większego znaczenia. – Mój najstarszy kursant miał 60 lat, a najmłodszy około 6. Jeśli ktoś potrafi zrobić dziesięć przysiadów i przebiec 400 metrów w dowolnym czasie, to poradzi sobie na skałkach – przekonuje instruktor. Przeszkodą nie jest nawet lęk wysokości. – Można się do niego przyzwyczaić. Doświadczony nauczyciel zna triki, które odwracają uwagę od problemu i wkrótce kursant zapomina, że wisi 10 metrów nad ziemią – śmieje się Grzegorz Mróz. Początkujący wspinacze nie powinni pokonywać urwisk samotnie. – To jest już wyższa szkoła jazdy. Na początku musi nas asekurować ktoś, kto zna zasady udzielania pierwszej pomocy w górach – tłumaczy instruktor. Nie przejmujmy się, jeśli nikt ze znajomych nie podziela naszej pasji. Środowisko wspinaczy jest bardzo otwarte. – Często znamy tylko swoje imiona albo ksywki, a wystarczy jeden telefon, żeby znaleźć chętnych do wspólnego wyjazdu na skałki – zapewnia Grzegorz Mróz.  RAFAŁ NATORSKI

ZANIM RUSZYMY W HIMALAJE Mount Everest, K2, Lhotse – to szczyty, o zdobyciu których marzy wielu miłośników wspinaczki. Nie oznacza to jednak, że musimy jechać w Himalaje, żeby poczuć przypływ adrenaliny. Świetne miejsca znajdziemy zaledwie 180 kilometrów od Radomia, na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Położone tam Podlesice to mekka polskiego alpinizmu. Tutaj trenował m.in. Jerzy Kukuczka, który jako drugi człowiek na Ziemi zdobył Koronę Himalajów i Karakorum – wszystkie 14 szczytów o wysokości ponad 8 tysięcy metrów. Coraz popularniejszy staje się również bouldering, czyli wspinaczka po wolnostojących głazach bez użycia liny. Potrzebne są nam do tego tylko: magnezja (proszek wysuszający dłonie) oraz materace, zabezpieczające w razie upadku. Miejsca do uprawiania boulderingu położone są niedaleko Radomia. Wspinacze lubią skałki nad zalewem w Brodach Iłżeckich i pobliskim Adamowie, Podgrodziu obok Ćmielowa i Stokówce niedaleko Kielc.

ILE TO KOSZTUJE?

Wbrew pozorom wspinaczka skałkowa nie jest sportem tylko dla bogatych. Za kurs zapłacimy 300-750 zł. Dobry sprzęt możemy kupić po atrakcyjnych cenach w sklepach internetowych. Potrzebne nam będą:  Lina wspinaczkowa – 400 zł  Uprząż – 200 zł  Trzy karabinki zakręcane – 150 zł  Przyrząd do asekuracji – 100 zł  Buty – 200 zł Na sztucznej ściance sprzętem w ogóle nie musimy się przejmować. Warto tylko zainwestować w profesjonalne obuwie.

 

Salt@Pepper MARZEC 2011  19


MOTO

Duch ekstazy

Figurka kobiety z rozwianą suknią, która zdobi maskę samochodów marki Rolls-Royce, od 100 lat jest symbolem luksusu i najwyższej jakości. Chcesz mieć ją w swoim garażu? Musisz wygospodarować na ten cel okrągły milion złotych. 

L

egenda motoryzacji świętuje w tym roku setne urodziny. Jubileuszowe obchody rozpoczęły się w lutym wielką paradą samochodów. Londyńskimi ulicami przejechała kawalkada limuzyn marki Rolls-Royce. Prowadziły ją najnowsze modele – Phantom i Ghost, a za nimi znalazła się śmietanka luksusowych aut w różnym wieku. Trasa przejazdu nie była przypadkowa. Samochody mijały miejsca ściśle związane z historią marki m.in Hill Street (miejsce narodzin Charlesa Rollsa) czy Brompton Street (siedziba zakładu Charlesa Sykesa, w którym

powstała pierwsza figurka zdobiąca maskę auta). Symbol Rolls-Royca, czyli Spirit of Ecstasy (nazywany również „Emily”, „Silver Lady” i „Flying Lady”) przedstawia pochyloną do przodu postać kobiecą, której ubranie rozwiewa się pod wpływem pędu powietrza. Jej inspiracją była Eleanor Velasco Thornton, wieloletnia kochanka Lorda Johna Waltera Edwarda Douglasa-Scott-Montagu, pioniera motoryzacji i redaktora naczelnego magazynu „The Car”. Od 100 lat Rolls-Royce jest synonimem luksusu i najwyższej jakości.

Samochód chętnie kupują miliarderzy, arabscy szejkowie, a także gwiazdy. Markę rozsławił m.in. John Lennon, który w 1965 r. stał się posiadaczem modelu Phantom V. Artysta dopasował go do swoich kaprysów – w miejscu tylnej kanapy zamontował łóżko i „upiększył” nadwozie barwnymi kwiatami. W 1985 r. samochód został sprzedany na aukcji za 2,3 mln dolarów, co uczyniło z Rolls-Royce’a jedno z najdroższych aut w historii. Prawdopodobnie w tym roku w Polsce zostanie otwarty pierwszy salon oferujący produkty ze znaczkiem Spirit of Ecstasy. Uruchomi go warszawska firma Auto Fus, diler m.in. aut marki BMW, która jest właścicielem Rolls-Royce’a. Miłośnicy pięknych limuzyn mogą już zacząć zbierać pieniądze. Na pewno trochę to potrwa, ponieważ za najtańszą wersję tej marki trzeba zapłacić minimum 1 mln zł, a za bardzo dobrze wyposażony egzemplarz Phantoma nawet 2,4 mln zł. PW

20  MARZEC 2011 Salt@Pepper


MOTO

Jazda

bez awarii

Opel Insignia, Ford Fiesta i Toyota Prius – to najmniej awaryjne auta według najnowszego raportu niemieckiego stowarzyszenia rzeczoznawców DEKRA. Mało powodów do zadowolenia mają natomiast właściciele Fiata Seicento. 

Na

rankingi przygotowywane przez DEKRA z niecierpliwością czekają wszyscy producenci samochodów. Raporty niemieckich ekspertów cieszą się bowiem bardzo dużym prestiżem i często wpływają na decyzję o zakupie auta danej marki. Do przygotowania najnowszego opracowania posłużyły dane z ponad 15 milionów przeglądów, które przeprowadzono w stacjach kontroli pojazdów w ciągu ostatnich dwóch lat. W tegorocznym zestawieniu najlepiej wypadły marki niemieckie, zwyciężając w 18 z 24 kategorii eksplo-

atacyjnych. Najpopularniejsza dotyczy aut, które przejechały do 50 tys. km. Wśród wszystkich modeli objętych raportem niezawodności DEKRA najlepszy wynik uzyskał Opel Insignia, który w 96,1 proc. przypadków przeszedł przeglądy techniczne bez problemów. Na dalszych pozycjach uplasował się Ford Fiesta oraz Toyota Prius. Powodów do zadowolenia nie ma natomiast koncern Fiat. Dwa auta włoskiego producenta znalazły się na podium mało chwalebnej kategorii „najbardziej awaryjne auto”. Na pierwszym miejscu – Seicento, a na trzecim

– Barchetta. Przedzielił je Ford Ka. Ważnym elementem rankingu DEKRA jest kategoria nazwana „najlepszy ze wszystkich klas”, w której występują najbardziej niezawodne samochody sklasyfikowane na podstawie uśrednionych statystyk z wszystkich kategorii eksploatacyjnych. Po raz trzeci z rzędu wyróżnienie przypadło w udziale Audi A6, które wyprzedza kolejno BMW Serii 3 i Volkswagena Passata. PW

Salt@Pepper MARZEC 2011  21


SESJA

22  MARZEC 2011 Salt@Pepper


SESJA

Salt@Pepper MARZEC 2011  23


SESJA

24  MARZEC 2011 Salt@Pepper


SESJA

Salt@Pepper MARZEC 2011  25


URODA

Mieszanka

stylów

Modna kobieta powinna w tym sezonie... pobrzękiwać. Do łask wracają bowiem bransolety. – Im więcej ozdób na ręce, tym lepiej – przekonują projektanci. 

T

rendy w światowej modzie kreowane są podczas wielkich pokazów w Paryżu, Mediolanie i Nowym Jorku. To tam najsłynniejsi projektanci pokazali kreacje na sezon wiosenno-letni. W tym roku Gucci, Fendi czy Yves Saint Laurent okazali się wyjątkowo zgodni w doborze dodatków upiększających kobietę – wiodącym gadżetem będą bransolety. Z metalu, drewna czy koralików – modne są wszystkie pod jednym warunkiem: muszą być duże i widoczne. Im więcej ich na ręce, tym lepiej. Popularne w tym sezonie bransolety pasują praktycznie do każdego ubrania. Możesz je zakładać zarówno do sukienek, dżinsów i innych spodni, jak i spódnic, a nawet strojów kąpielowych. W tym sezonie obowiązuje kilka istotnych zasad dobierania bransolet. Pierwszą z nich jest łączenie stylów, faktury oraz materiałów różnego typu. Warto więc „zmie-

26  MARZEC 2011 Salt@Pepper

szać” złoto, srebro, masę perłową, drewno i plastik. Dzięki takim ozdobom będziesz wyglądała modnie, a uwagę mężczyzn zwrócisz również dźwiękiem wydawanym przez ozdoby na ręce. Nie zapominajmy o innych dodatkach. Warto dopasować do bransolety odpowiednie kolczyki czy naszyjnik. Powinnaś wyglądać „bogato”. Jeżeli decydujesz się na biżuterię artystyczną, musi być to styl „etno”. Bardzo popularne są ozdoby o korzeniach afrykańskich i meksykańskich. Drewno łączone z materiałami i piórami to bransolety, które na pewną będziesz chciała posiadać w swojej garderobie. Baw się również kształtami. Grube, plastikowe bransolety doskonale pasują do cienkich, wykonanych z metalu, natomiast okrągłe plastikowe świetnie prezentują się z kwadratowymi, drewnianymi ozdobami. Do łask wracają dodatki, bardzo

lubiane przez Polki w latach 80., czyli bransolety ze złota, srebra i mosiądzu. Wielkim przebojem są już teraz produkty firmy Lilou. To delikatne bransoletki z woskowanej muliny, które personalizujemy za pomocą ręcznie wykonanego graweru. Może to być imię ukochanego, dziecka, ważna data czy życiowe motto. Takie ozdoby pokochały polskie gwiazdy m.in. Anja Rubik, Beata Tyszkiewicz i Doda. Kobiety na pewno urzekną również bransoletki zaprojektowane przez Marca Jacobsa. Cienkie, silikonowe zwierzęta wyglądają prześlicznie, a ich cena (ok. 45 zł) nie jest wygórowana. Kolejnym hitem są długie, otaczające nadgarstek bransoletki ze skóry naturalnej lub wegańskiej: można je znaleźć między innymi w ofercie Humanity for All czy Gorjana.  JULA


URODA

Podkreślamy kobiecość Pragniesz być piękna przez cały dzień? Zaufaj Long-Time-Liner, najbezpieczniejszej na świecie metodzie makijażu permanentnego, którą oferuje radomski Salonik Urody. 

C

elem makijażu trwałego jest precyzyjne dobranie kształtu i barw oraz naturalne podkreślenie kobiecości. Piękny wygląd o poranku i wieczorem, po wyjściu z basenu i w czasie spaceru w deszczowy dzień wspaniale wpływa na samopoczucie aktywnej, nowoczesnej kobiety. Pragniemy sprawić, abyś przy każdym spojrzeniu w lustro czuła przyjemność i satysfakcję. LongTime-Liner Conture Make-Up to metoda służąca do naturalnego podkreślania piękna. Skorygowania linii brwi, poprawy kształtu i kolorytu ust, podkreślenia oprawy oczu. Metoda polega na wprowadzeniu pod skórę pigmentów pochodzenia naturalnego (nietoksycznych i niealergizujących). Bardzo ważna jest

specjalistyczna wiedza o doborze barwników. W Radomiu metodę Long-Time-Liner z powodzeniem stosuje Salonik Urody, którego właścicielka Jolanta Skąpska posiada tytuł Long-Time-Liner Partner ELITE i przeszła specjalistyczne szkolenie ELITE w Monachium. Precyzja medycznego sprzętu, szeroka gama najbezpieczniejszych pigmentów, wiedza licencjonowanych lingerystek oparta na doświadczeniu, współpracy specjalistów medycyny estetycznej, wizażystów owocuje najlepszym efektem i zadowoleniem nawet najbardziej wymagających klientów.  Radom, ul.Żeromskiego 46a tel. 48 340 30 60

www.salonikurody.pl

Z tym numerem Salt@Pepper, do końca kwietnia, rabat 10% na zabiegi Long-Time-Liner w Saloniku Urody w Radomiu.

Relaks w wannie Dobroczynne działanie kąpieli znane było już w starożytności. Zanurzenie ciała w aromatycznej wodzie świetnie wpływa na skórę, rozluźnia mięśnie, uwalnia od stresu, a nawet łagodzi dolegliwości bólowe. 

N

a zakończenie pracowitego dnia warto poświęcić trochę czasu na relaks w wannie. Musimy jednak pamiętać o kilku zasadach. Dermatolodzy przestrzegają przed częstymi kąpielami, zalecając takie seanse 2-3 razy w tygodniu. Gdy robimy to częściej, najbardziej poszkodowana jest nasza skóra: paradoksalnie woda nadmiernie ją wysusza, pozbawiając ochronnej warstwy lipidowej. Ważna jest również temperatura kąpieli. Orzeźwiająca powinna być letnia – o temperaturze nie wyższej niż 30 stopni; natomiast kąpiel wieczorna może dochodzić nawet do 37 stopni. Cieplejsza woda rozluźnia mięśnie, powoduje rozszerzenie naczyń krwionośnych i działa kojąco

w dolegliwościach bólowych. Nie jest jednak wskazana dla osób z nadciśnieniem, niewydolnością krążenia czy żylakami. Natomiast niższa temperatura powoduje, że czujemy się pobudzeni, mięśnie napinają się, a krew krąży szybciej. Taka kąpiel jest idealna na rozpoczęcie dnia. Przyjemność w wannie zależy od doboru składników. W sklepach znajdziemy wiele płynów, olejków i soli, które zapewnią nam fantastyczne doznania. Istotna jest również oprawa kąpieli. Warto zapalić świece lub kominek z olejkiem eterycznym, włączyć nastrojową muzykę, a do wody dosypać płatki kwiatów.  Salt@Pepper MARZEC 2011  27


ZDROWIE

Kraina wiecznej młodości

„Zatrzymaj czas” – to niezwykle ciekawa propozycja radomskich lekarzy, członków Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti Aging, pracujących w firmie POLMED. O sposobach na przedłużenie młodości, poprawę wyglądu i zmianę stylu życia rozmawiamy z dr. n. med. Romanem Kowalem. 

C

zym zajmuje się medycyna estetyczna? Wiele osób boi się poprawiać wygląd skalpelem. Dlatego powstała medycyna estetyczna, która pozwala skorygować defekty związane z naturalnym procesem starzenia, bez używania agresywnych technik zabiegowych. My stosujemy głównie techniki iniekcyjne i różne rodzaje laserów. Jednak trzeba pamiętać, że takie zabiegi powinni wykonywać wykwalifikowani lekarze. W praktyce bywa z tym chyba różnie?

28  MARZEC 2011 Salt@Pepper

Niestety... Nieprawidłowo użyte substancje chemiczne mogą zniszczyć skórę. U nas takiego zagrożenia nie ma. W zespole mamy chirurga-onkologa, chirurga-ortopedę, neu-


ZDROWIE rologa, internistę i dermatologa. Wszystkie działania poparte są doświadczeniem i sprzętem najwyższej jakości, który przed zakupem przetestowaliśmy na sobie. Zabiegi wykonują lekarze w asyście innego lekarza lub pielęgniarki.

Z jakimi problemami przychodzą pacjenci? Wachlarz naszych usług jest bardzo duży. Od usunięcia brodawki po korektę piersi, brzucha, łydek, dłoni czy narządów płciowych. Oczywiście wszystko dzieje się po dokładnej analizie przeprowadzonej przez lekarza, a w przypadku jakichkolwiek wątpliwości zalecamy wykonanie dodatkowych badań. W medycynie estetycznej często wykorzystywany jest botoks. Tymczasem kolorowe gazety pełne są zdjęć celebrytów, którzy po takich zabiegach wyglądają koszmarnie. Można tego uniknąć? Oczywiście. Jeśli zajmuje się tym lekarz, efekty są znacznie ładniejsze. Gwiazdy mają nadmuchane policzki, bo po prostu tego sobie życzą. Dbamy o to, żeby nasi pacjenci wyglądali estetycznie i słyszeli od znajomych „świetnie wyglądasz” albo „w ogóle się nie starzejesz”. Tak naprawdę nie poprawiamy ich fizjonomii, tylko samopoczucie. W jakim wieku powinniśmy zacząć myśleć o skorzystaniu z waszych usług?

W krajach latynoskich na komunię funduje się dziecku korektę odstających uszu. Moim zdaniem jest to przesada, choć oczywiście czasem pojawią się u nas także bardzo mali pacjenci, którym usuwamy brodawki czy naczyńka. Pomagamy też młodym dziewczynom cierpiącym na nadpotliwość, pracującym na przykład w banku i noszącym białe bluzki. Proponujemy im ostrzyknięcie pach botoksem. Świetny efekt utrzymuje się przez dziewięć miesięcy. Z drugiej strony mam pacjentki, które ukończyły 80. rok życia, a z wyglądu i zachowania nikt nie dałby im więcej niż pięćdziesiąt kilka lat. Po prostu w pewnym momencie życia postanowiły o siebie zadbać i powstrzymać upływ czasu. I tak przeszliśmy do akcji „Zatrzymaj czas”. Na czym polega? Zapraszamy osoby, które nie są zadowolone ze swojego ciała i chciałyby to zmienić. Oferujemy kompleksowe podejście do tematu. Od szybkich sposobów, czyli zabiegów modelowania sylwetki aż po sesje ćwiczeń aerobowych i zmianę sposobu odżywiania. Dysponujemy nowoczesnym urządzeniem, które błyskawicznie pozwala zbadać proporcje składników ciała. Na podstawie tych danych i po analizie komputerowej nasi specjaliści przygotują indywidualny plan działania. Współpracujemy również z gabinetami kosmetycznymi, które dbają o to, by odmłodzone oczy lub dłonie nabrały blasku.  ROZMAWIAŁA: JULIA WYSOCKA

Salt@Pepper MARZEC 2011  29


ZDROWIE

Ćwiczenia

w kółku

Trening obwodowy to idealne rozwiązanie dla osób, które chcą zadbać o sylwetkę i szybko osiągnąć efekty. Już za miesiąc będziemy silniejsi, a nasze mięśnie – większe. 

T

radycyjny trening obwodowy poprawia zarówno siłę, jak i wytrzymałość. Sprawiają to różnorodne ćwiczenia na wszystkie partie mięśniowe, które należy wykonać w optymalnym tempie. Trochę wysiłku gwarantuje nam osiągnięcie harmonijnej sylwetki, zredukowanie tkanki tłuszczowej i poprawę kondycji. Już po miesiącu powinniśmy zauważyć pierwsze rezultaty: mniej tłuszczu, więcej mięśni. Na czym polega trening obwodowy? Wykonujemy w określonej kolejności 8-15 ćwiczeń angażujących różne grupy mięśniowe i trwających 30-60 sekund. Między nimi nie robimy przerw, a jedyny odpoczynek to czas, który zajmuje nam zmiana jednego zadania na kolejne. Uporanie się ze wszystkimi ćwiczeniami to jeden obwód, po którym następuje dłuższa przerwa trwająca od 2 do 5 minut. Z reguły wykonuje się 2-3 obwody, które składają się na intensywny trening trwający między 30 a 45 minut. Zasady treningu: – przez pierwsze tygodnie zaleca się tylko jeden obwód. Wraz ze

30  MARZEC 2011 Salt@Pepper

wzrostem kondycji i siły zwiększaj stopniowo ich ilość do trzech; – przy doborze ćwiczeń warto pamiętać o każdej partii mięśniowej, co zapewni harmonijny rozwój sylwetki i sprawi, że trening będzie łatwiejszy do wykonania; – uwzględniaj w swoim planie zarówno ćwiczenia wykonywane tylko z obciążeniem ciała (pompki, przysiady, bieg w miejscu, podskoki na skakance, „pajacyki”), jak i z dodatkowym oporem (maszyny, sztangi, taśmy rehabilitacyjne); – dobieraj ciężary i ćwiczenia tak, aby móc je wykonywać przez założony wcześniej czas (30-60 sekund); – w celu utrzymania optymalnego tempa, należy dobrać ćwiczenia tak, aby przejście od jednego do drugiego nie zajmowało więcej niż 15 sekund. Krótsza przerwa daje pewność, że nasz puls utrzyma odpowiedni poziom i trening spełni swoje zadanie. RAF

Przykładowy trening Czas trwania jednego ćwiczenia: 30 sekund. Przerwa między ćwiczeniami: 15 sekund. Przerwa między obwodami: 3 minuty. Ilość obwodów: 2 Ilość ćwiczeń: 10 • przysiady (uda), • pompki klęcząc (klatka piersiowa), • spięcia brzucha w leżeniu (brzuch), • unoszenie tułowia leżąc na brzuchu (grzbiet), • podskoki w miejscu (łydki, uda, pośladki), • unoszenie ciężarków w górę nad głowę (obręcz barkowa), • wykroki w przód z ciężarkami (uda, pośladki), • uginanie ramion z ciężarkami (biceps), • podciąganie kolan do klatki piersiowej (brzuch), • „pajacyki” (całe ciało).

KONSULTACJA: Paweł Małek Wielokrotny medalista Mistrzostw Polski w Kulturystyce, reprezentant kraju


MĘSKI ŚWIAT

Gazeta na ekranie

Przeglądanie papierowych płacht gazety nad poranną kawą to dla wielu z nas ulubione rozpoczęcie dnia. Niedługo będziemy musieli zmienić zwyczaje, ponieważ nadchodzi era tabletu – gadżetu, który zastąpi tradycyjne czasopisma czy książki. 

R

Jeśli chcemy przeglądać informacje w wygodnym fotelu, lepiej zdecydować się na tablet z 10-calowym ekranem. W przypadku odtwarzania muzyki, wielkość wyświetlacza nie ma większego znaczenia. Jeśli chodzi o filmy, liczą się nie tylko cale, ale i proporcje. Coraz więcej materiałów wideo ma bowiem format 16:10, co sprawia, że duży ekran nie jest nam potrzebny, ponieważ i tak sporą jego część zajmą czarne paski. Tablet najczęściej wykorzystujemy do czytania prasy. Coraz więcej polskich gazet uruchamia swoje aplikacje na tym urządzeniu. W styczniu do tego grona dołączyła „Polityka”. Za 0,79 euro otrzymujemy dostęp

do najnowszego numeru tygodnika. Wyświetlane na ekranie strony obracamy palcami. Informacje zostały wzbogacone o multimedia – galerie zdjęć czy filmy. IPad szybko doczekał się konkurencji. Najpoważniejszym rywalem jest Samsung Galaxy Tab, ale liczba tabletów na rynku błyskawicznie rośnie. Na ostatnich targach w Las Vegas pokazano ponad sto modeli tych urządzeń. Wśród tegorocznych propozycji są tablety z wysuwaną klawiaturą, wyposażone w kamery o wysokiej rozdzielczości i wodoodporne, a także długo oczekiwany projekt Windows Microsoftu. 

iPAD

Samsung Galaxy Tab

HP Slate

Cena – ok. 2 tys. zł

Cena – ok. 2,1 tys. zł

Cena – ok. 800 dolarów

ok temu Steve Jobs, twórca firmy Apple zaprezentował kolejny rewolucyjny wynalazek. Był to iPad, czyli urządzenie, które miało zagospodarować lukę technologiczną między smartfonem a notebookiem. Teoretycznie tablet pełni te same funkcje, ale korzystanie z nich jest po prostu wygodniejsze. Najważniejsza z nich to czytanie – stron WWW, e-maili, gazet i książek. Tablet leży na kolanach lepiej niż laptop, a jednocześnie oferuje znacznie większą powierzchnię ekranu niż komórka. Oczywiście zależy ona od modelu. 7-calowe urządzenie można wygodnie trzymać w jednej dłoni i sprawdzi się na przykład w zatłoczonym autobusie.

Dotykowy ekran LCD o przekątnej 9,7 cali, rozdzielczość 1024x768, czas pracy akumulatora – 10 godz., pamięć flash 16 GB, waga – 680 g.

Ekran – 7 cali, rozdzielczość 1024x600, czas pracy akumulatora – 7 godz., pamieć flash 16 GB, waga – 380 g.

PW

Ekran – 9 cali, rozdzielczość 1024x600, czas pracy akumulatora – 5 godzin, 2 GB RAM, dysk - 64 GB, waga – 680 g.

Salt@Pepper MARZEC 2011  31


W WOLNYM CZASIE

Czas na rower

Dni są coraz dłuższe a słoneczne promienie cieplejsze, co zwiastuje nadchodzącą wiosnę. Dlatego już teraz warto wyciągnąć z piwnicy rower i przygotować jednoślad do sezonu. Podpowiadamy, jak się do tego zabrać. 

J

eśli po ostatniej jesiennej wyprawie nie oczyściliśmy naszego pojazdu z błota, musimy to zrobić teraz. Najlepiej polać rower wodą z węża ogrodowego i zostawić na 10 minut. Błoto powinno rozmięknąć. Do miski lejemy ciepłą wodę z płynem do mycia naczyń, w dłoń bierzemy szczotkę oraz szmatę i zabieramy się za pucowanie całego roweru, oprócz koronek wielotrybu, łańcucha oraz korbowodu – te części oczyścimy później. Po umyciu, przecieramy ramę suchą szmatką, tak, aby nie pozo-

32  MARZEC 2011 Salt@Pepper

stały zacieki. Na koniec możemy ją wypastować środkiem do polerowania samochodów. Teraz powinniśmy przystąpić do czyszczenia układu napędowego. Łańcuch najlepiej rozpiąć za pomocą specjalnego imadełka i myć osobno. Można też zdjąć go z dużego koła zębatego oraz przerzutki, a później czyścić partiami. Do mycia używamy tylko benzyny ekstrakcyjnej lub ekologicznych rozpuszczalników na bazie owoców cytrusowych. Wlewamy je do szklanego słoiczka, plastikowej kuwety

fotograficznej albo metalowej puszki i zanurzamy łańcuch w płynie, czyszcząc go ze wszystkich stron szczoteczką – doskonale do tego nadaje się stara szczoteczka do zębów. Jeśli zdejmiemy łańcuch, możemy go umieścić razem z rozpuszczalnikiem w zakręcanym słoiku i kilka razy nim potrząsnąć. Dobrym zamiennikiem benzyny, która wysusza skórę, może być płyn do mycia silników samochodowych. Oczyścimy podzespoły ze starego smaru, jednocześnie nie niszcząc rąk.


W WOLNYM CZASIE Zabrudzone przerzutki czyścimy szczoteczką z krótkim i długim włosiem, w taki sposób, aby dotrzeć do wszystkich elementów. Kółka prowadzące tylnej przerzutki rozkręcamy i dokładnie wycieramy, ponieważ zbiera się tam wiele brudu. Kasetę (tylne zębatki) czyścimy szczotką z długim włosiem, tak, aby wydłubać zanieczyszczenie spomiędzy kół zębatych. Podobnie postępujemy z korbą (przednie zębatki). Teraz czekają nas nieco bardziej skomplikowane zadania. Gdy mamy „dwie lewe ręce”, lepiej niech zajmie się tym wyspecjalizowany serwis. Jeśli mamy trochę umiejętności technicznych, zabieramy się za kontrolę i smarowanie pozostałych elementów roweru: Linki Sprawdzamy na całej długości, czy pancerze i linki od hamulców oraz przerzutek nie są uszkodzone. Jeśli tak, trzeba je po prostu wymienić. Linki warto przesmarować olejem do łańcucha. Hamulce Badamy stan zużycia klocków. Gdy wzór na nich zanika, nadają się tylko do wymiany. Jeśli ramiona po zaciśnięciu i zwolnieniu hamulca odskakują opornie, warto odkręcić szczękę z osi (tzw. piwotu) i posmarować oś stałym smarem. Piasty W rowerach górskich stosuje się praktycznie tylko łożyska maszynowe – całkowicie nierozbieralnie i bezobsługowe. Jeśli jednak nasz rower posiada klasyczne łożyska kulkowe, warto je rozebrać, wyczyścić benzyną i nasmarować stałym smarem.

Suport Luzy sprawdzamy, obejmując korby rękami i próbując kiwać je na boki. Jeśli słychać stukotanie, konieczna może się okazać regulacja suportu lub wymiana łożysk. Amortyzator Przesmarowania mogą potrzebować ramiona amortyzatora, czyli tzw. golenie. Po zdjęciu harmonijkowych ochraniaczy, nanosimy 2-3 krople oleju z teflonem na każdą goleń w okolicy uszczelki. Łańcuch Element najczęściej wymagający smarowania. Należy się zaopatrzyć w specjalny olej do tego przeznaczony. Łańcuch smarujemy oszczędnie – po jednej kropli na każde połączenie ogniw. Przerzutki Przed złożeniem kółeczek wodzika, należy posmarować je smarem stałym lub specjalnym smarem silikonowym. Manetki zmiany biegów Do skomplikowanego mechanizmu zębatkowego można wpuścić kilka kropli oleju. Aby go nasmarować, musimy odkręcić pokrywę manetki. Teraz pozostaje nam tylko napompować opony i wyruszyć na pierwszą rowerową wycieczkę w tym sezonie. Przyjemnej jazdy!  PW

PRZYBYWA ŚCIEŻEK Sprzęt mamy już przygotowany do sezonu, lecz pojawia się pytanie: czy po Radomiu dobrze jeździ się rowerem? Odpowiada na nie Sebastian Pawłowski, kanclerz Bractwa Rowerowego, od lat walczącego o prawa cyklistów: Po Radomiu świetnie się jeździ rowerem, bo jest to najszybszy środek transportu. Przekonuję się o tym codziennie. Do pracy mam około czterech kilometrów i pokonuję ten dystans w 13 minut. Żona jedzie samochodem dłużej. A ja nie przejmuję się korkami czy innymi problemami, z jakimi borykają się kierowcy. Oczywiście nie wszystko jest idealne. W naszym mieście powstaje ostatnio sporo ścieżek rowerowych, ale wciąż nie tworzą one sieci. Żadne radomskie osiedle nie jest bezpośrednio skomunikowane z centrum. Cieszę się, że w tym roku powstanie blisko 3-kilometrowa ścieżka wokół osiedla Południe. Projekt jest rewelacyjny pod względem bezpieczeństwa rowerzystów. Jeśli na etapie wykonania nic nie zostanie zepsute, doczekamy się trasy na poziomie światowym. W najbliższych miesiącach powstanie również ścieżka wzdłuż ul. Mieszka I, dzięki której Michałów zostanie połączony z istniejącą od kilku lat drogą wzdłuż ul. Chrobrego. Dzięki naszym inicjatywom w Radomiu pojawia się coraz więcej miejsc, gdzie można zostawić rower. Szczególnie sprawdzają się stojaki zainstalowane przy szkołach. Na przykład przed liceum „Kochanowskiego” jest ich 60 i prawie wszystkie są zajęte.

SEBASTIAN PAWŁOWSKI Z CÓRKĄ KALINKĄ

Salt@Pepper MARZEC 2011  33


NA OSTRZU NOŻA

UCZTA W STYLU

WŁOSKIM

Beatę i Pawła łączy wspólna pasja, czyli gotowanie. W tym numerze zabierają nas w kulinarną podróż do słonecznej Italii. Życzymy smacznego! 

Lasagne • płaty makaronu lasagne Sos beszamelowy: • 0,5 kg mielonej wołowiny • 2 łyżki masła • 2 cebule • 2 łyżki mąki • puszka koncentratu pomidorowego • 1,5 szklanki mleka • puszka kukurydzy • 2 puszki pomidorów (najlepiej pokrojonych w kostkę) • 2-3 ząbki czosnku • łyżeczka suszonej bazylii i oregano • przyprawa Vega • pół łyżeczki cukru • 30 dag startego, żółtego sera • pół szklanki wody Posiekaną cebulę podsmażam na oliwie i delikatnie solę, aby zmiękła. Dodaję zmieloną wołowinę i podsmażam ją. Teraz czas na czosnek wyciśnięty przez prasę, pomidory oraz koncentrat. Wszystko mieszam i doprawiam Vegą, cukrem, bazylią i oregano. Dolewam wody. Duszę wszystko przez 15 minut i dodaję odsączoną kukurydzę. Wszystko duszę jeszcze przez 10 minut. W tym czasie mogę przygotować sos beszamelowy. Na patelni roztapiam masło i dodaję mąkę. Wszystko mieszam do uzyskania jednolitej masy. Następnie dodaję połowę mleka i mieszam energiczne trzepaczką aż do zgęstnienia masy. Dodaję pozostałe mleko i jeszcze raz energicznie mieszam. Naczynie żaroodporne smaruję masłem i wlewam trochę sosu beszamelowego. Układam warstwami płaty lasagne, sos beszamelowy, sos mięsno-pomidorowy oraz ser żółty, który powinien znaleźć się na szczycie układanki. Piekę w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 30 minut.

BEATA – lektor języka angielskiego, wielbicielka talentu Emily Dickinson oraz długich spacerów. Poznawanie świata i jego smaków uważa za największą przygodę! Przygotujcie się na niezwykłe doznania kulinarne. 34  MARZEC 2011 Salt@Pepper

Wariacja makaronowo-warzywna • jedna torebka makaronu razowego (najlepiej fusilli) • 2-3 małe marchewki • 2-3 nieduże cukinie zielone • 5-6 łyżek oliwy z oliwek • 4-5 ząbków czosnku • dwa opakowania serka typu brie (im bardziej miękki, tym lepiej) Kroję bakłażana w plastry i solę. Odkładam na ok. 20 min, po czym spłukuję i zostawiam do obeschnięcia. Podsmażam na oliwie czosnek z cebulą. Dodaję mięso i obsmażam. Następnie dodaję pomidory, sól, pieprz, oregano i mieszam. Całość duszę 5 minut i odkładam. Na oliwie obsmażam bakłażana do miękkości. Komponuję zapiekankę: pierwsza warstwa to bakłażan, następnie siekana świeża pietruszka, mięso mielone z pomidorami i znów pietruszka. Kończę warstwą bakłażanów. Przygotowuję sos beszamelowy: w rondelku rozpuszczam masło i powoli wsypuję mąkę, stale mieszając trzepaczką, aż do połączenia obu składników. Gdy uzyskam gładką masę, zaczynam wlewać mleko (o temperaturze pokojowej). Cały czas mieszam i podgrzewam na małym ogniu, aż uzyskam gęsty sos o konsystencji kwaśnej śmietany. Zestawiam z ognia i przyprawiam solą, pieprzem, świeżo startą gałką muszkatołową i sokiem z cytryny. Zalewam zapiekankę sosem beszamelowym. Posypuję serem. Piekę 45 – 55 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Podaję zaraz po przygotowaniu.

Paweł – pracuje w branży reklamowej, ale lubi sprawdzać się także w innych dziedzinach. Ostatnio pasjonuje go dziennikarstwo i tworzenie internetowego bloga, gdzie nie szczędzi krytyki absurdom spotykanym w codziennym życiu.


WINNICA

Trudne pytanie Białe czy czerwone? – to dylemat, który przy zakupie wina pojawia się najczęściej. Jego rozwiązaniem jest przestrzeganie starej zasady harmonizowania napoju z posiłkiem. 

K

olor jest najszybciej zauważalną cechą wina. Skąd się bierze? Jeśli do produkcji używany jest sok ze skórką i nasionami, wtedy trunek uzyskuje czerwoną barwę. Białe wino powstaje natomiast w wyniku fermentacji czystego moszczu winogron (bez skórki i pestek). Wybierając rodzaj napoju, musimy dopasować go do posiłku, któremu ma towarzyszyć. Gdy planujemy delikatną kolację, powinniśmy unikać picia wina o mocnym bukiecie, aby nie przytłumił smaku potrawy. Z kolei danie o silnym zapachu i zróżnicowanych smakach świetnie harmonizuje z mocnym, aromatycznym trunkiem. Białe, wytrawne wino najlepiej łączy się z białym mięsem – na przykład kurczakiem czy rybą, a także potrawami z jaj, sałatkami i pasztetami. Czerwone natomiast świetnie smakuje z czerwonym mięsem, tłustymi serami albo smakołykami z grzybów.

Inną regułą jest kolejność serwowania napojów – najpierw zaczynamy od słabszych, a następnie przechodzimy do mocniejszych. Z tego powodu wina podawane jako aperitif mają zazwyczaj delikatny smak i lekką konsystencję, natomiast wina deserowe, takie jak porto, są ciężkie i bogate. Picie zarówno czerwonego jak białego trunku podwyższa poziom dobrego cholesterolu (HDL). Czerwone wino zawiera więcej antyoxydantów, jednak naukowcy wciąż spierają się, czy dzięki temu ma ono lepszy wpływ na nasze zdrowie. Eksperci są bardziej zgodni, jeśli chodzi o zawartość kaloryczną win. Czerwone zawiera zazwyczaj więcej kalorii niż białe. Duże znaczenie ma w tym wypadku zawartość cukru i alkoholu. Im te wskaźniki są wyższe, tym bardziej kaloryczny jest trunek. Marcin Wołoszczak www.winamarcina.pl Salt@Pepper LUTY 2011  35


TEATR

W służbie człowiekowi P

remierę zaplanowano na 27 marca – miesiąc przed beatyfikacją Jana Pawła II. Czy to przypadkowa zbieżność terminów? Dyrektor teatru Zbigniew Rybka ma chyba dar przewidywania przyszłości, ponieważ kiedy w lecie ubiegłego roku rozmawialiśmy na temat współpracy, nikt nie znał terminu beatyfikacji. W pewnym momencie na stole pojawił się egzemplarz „Brata naszego Boga”. Nie znałem wcześniej tego dramatu, ale po namyśle przyjąłem to trudne zadanie. Jednak nie sądziłem, że tak „wstrzelimy się” z terminem. Wystawienie sztuki, której autorem jest późniejszy papież, to chyba trudne zadanie? Na pewno to spora odpowiedzialność. Nie tylko dlatego, że autor jest tak niezwykły. To po prostu trudny utwór. Karol Wojtyła tworzył go w szczególnym momencie swojego życia. Studiował wówczas w tajnym seminarium i pracował w kamieniołomach. Na pewno nie myślał wtedy o wystawieniu dramatu na 36  MARZEC 2011 Salt@Pepper

scenie. To bardziej rozprawa z samym sobą, szukanie sensu życia i właściwych wyborów. Nieprzypadkowo bohaterem jest utalentowany malarz Adam Chmielowski, który w pewnym momencie staje się bratem Albertem, poświęcającym się służbie innym ludziom. Czy dylematy postaci sprzed 100 lat przemówią do współczesnego widza? Wbrew pozorom historia Adama Chmielowskiego jest bardzo konsekwentna i uniwersa lna. Przekaz Karola Wojtyły nieco ją komplikuje ze względu na anachroniczny język. Mieliśmy z tym trochę problemów, podobnie jak Krzysztof Zanussi, który nakręcił film na podstawie tego dramatu. Ominął kłopoty językowe, ponieważ obraz powstał w języku angielskim. My musieliśmy wymyślić coś innego. Próbowaliśmy znaleźć formę akceptowalną przez współczesnego widza. Jednak nie chcieliśmy oderwać się całkiem od tamtych realiów. Nie było sensu przenosić opowieści w dzisiejsze czasy i ubierać bohaterów w dżinsy. Przesłanie jest uniwersalne i wierzę, że zrozumiałe również dla dzisiejszych Polaków. To przede wszystkim piękna sztuka promująca walkę o ludzką godność. Temat jest wciąż aktualny. Rozdźwięk między bogatymi i biednymi nie

zmniejsza się, a nawet powiedziałbym, że pogłębia. Nadal są potrzebne takie postaci jak brat Albert, które postanawiają służyć drugiemu człowiekowi, często rezygnując z życia prywatnego. Zaprosił pan do współpracy znakomitych fachowców. Scenografię zaprojektował Ryszard Melliwa, który był w ekipie przygotowującej „Listę Schindlera” czy „Katyń”. Muzykę stworzył natomiast Andrzej Zarycki, autor utworów Ewy Demarczyk. W warstwie wizualnej powinno być atrakcyjnie. Posługujemy się szybkim rytmem i obrazem. Pojawiają się również nowoczesne formy – projekcja i animacja. Głównym motywem spektaklu uczyniliśmy dzieło „Ecce Homo”, malowany przez lata obraz, którego Chmielowski nigdy nie ukończył. Jak ocenia pan współpracę z zespołem radomskiego teatru? Jest bardzo dobry i sprawdził się w tym trudnym zadaniu. Szczególnie chciałbym zwrócić uwagę na Janusza Łagodzińskiego, który buduje postać brata Alberta. Bez niego nie dałoby się dotknąć tej sztuki.  ROZMAWIAŁ: RAFAŁ NATORSKI

Na s. 37 jeden z dwóch plakatów do sztuki „Brat naszego Boga”, przygotowany przez prof. Lecha Majewskiego.

„Brat naszego Boga” – niezwykły dramat napisany przez młodego studenta Karola Wojtyłę to najbliższa premiera radomskiego Teatru Powszechnego. O pracach nad przedstawieniem rozmawiamy z Andrzejem Rozhinem, reżyserem spektaklu. 


WOKÓŁ NAS

Salt@Pepper MARZEC 2011  37


FILM

Fighter

MEGA HIT

Rango

Jeden z najbardziej oczekiwanych filmów roku. Za reżyserię animowanej opowieści odpowiada Gore Verbinski, twórca przebojowej trylogii „Piraci z Karaibów”. Do współpracy zaprosił Johnny’ego Deppa, który użyczył głosu tytułowemu kameleonowi. Rango przechodzi trudny czas, jego głównym zajęciem jest tułaczka po pustyni Mojave. Trafia do opanowanego przez bandytów i kryminalistów miasteczka Dirt, wyjętego żywcem z westernu. Przypadek sprawia, że Rango zostaje uznany za bohatera i musi stanąć do walki, by ochronić mieszkańców przed grożącym im niebezpieczeństwem.

Premiera: 4 marca

38  MARZEC 2011 Salt@Pepper

Oparta na autentycznych wydarzeniach opowieść o życiu bostońskiego boksera Micky’ego „Irisha” Warda (Mark Wahlberg) i jego przyrodniego brata Dicky’ego Eklunda (Christian Bale) – życiowego rozbitka, który po wyjściu na prostą, został trenerem pięściarza. Mężczyźni postanawiają odbić się od dna i zawalczyć o jeden z najważniejszych tytułów bokserskich.

Premiera: 4 marca

Sex Story

Historia dwójki młodych ludzi, którzy pewnego dnia... lądują w łóżku. Obawiając się, że to zdarzenie zniszczy ich przyjaźń, zawierają układ o niezobowiązującym seksie bez miłości. Ich znajomość staje się jednak coraz intymniejsza. Zaczynają pragnąć czegoś więcej. W rolach głównych: Natalie Portman i Ashton Kutcher.

Premiera: 18 marca

KULTOWISKO Zastałem Jolkę?  Nie kojarzysz cytatów, które rzucają znajomi na imprezie? Przygotowaliśmy dla ciebie przewodnik po najbardziej kultowych filmach. W tym numerze – „Seksmisja”. Jest rok 1991. Telewizja transmituje epokowy eksperyment – dwaj śmiałkowie dobrowolnie poddają się hibernacji. Budzą się dopiero w 2044 roku. Okazuje się, że w czasie ich snu wybuchła wojna nuklearna, a jednym z jej efektów było całkowite zniszczenie genów męskich. Maks i Albert są prawdopodobnie jedynymi facetami na ziemi. Komedia Juliusza Machulskiego powstała w 1984 roku, ale przez lata nie straciła uroku i wciąż rozbawia do łez. Stacje telewizyjne bez przerwy emitują „Seksmisję”, która za każdym razem gromadzi miliony widzów, którzy kochają kultowe dialogi

i niezapomniane sceny. Wielkim atutem filmu są również fantastyczne kreacje Jerzego Stuhra i Olgierda Łukaszewicza. Sentyment budzi nawet siermiężna scenografia. W 2008 roku czytelnicy magazynu „Film” wybrali „Seksmisję” „Polską komedią stulecia”. 

CYTATY: • Liga broni, liga radzi, liga nigdy cię nie zdradzi. • Kobieta mnie bije... • Nas? Bohaterów? Prądem?! • Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę. • Kopernik była kobietą! • Hej! Nasi tu byli! • Dzień dobry, zastałem Jolkę? • O, przepraszam. Odbiło mi się plastikiem. • Żeby chłop nie mógł z gołą babą w windzie...


FILM

Przeboje

małego ekranu

Zmęczony życiem mafioso, cyniczny lekarz i okrutnie sprawiedliwy morderca – to bohaterowie najlepszych seriali telewizyjnych XXI wieku. Czy nasze gusta filmowe pokrywają się z opinią amerykańskich krytyków?  Ranking najciekawszych produkcji ostatnich lat opracował amerykański magazyn „Entertainment Weekly”. Seriale, które zajęły czołowe miejsca, są dobrze znane także polskim widzom. Oto pierwsza piątka:

3

4

5

Rodzina Soprano Dr House

Dexter

Californication

Epicka saga rodzinna w reżyserii Davida Chase’a ukazująca codzienne życie bossa mafijnej rodziny Tonny’ego Soprano. Dwójka dzieci, żona i kochanka, zrzędząca matka i stryj życzący śmierci to tylko część problemów głównego bohatera. Stan depresyjny i wizyta u psychoterapeutki stają się punktem wyjścia do opowieści o przestępczej codzienności, morderstwach i ciemnych interesach. Siłą serialu jest również świetne aktorstwo (obsada otrzymała wiele nagród Emmy).

Inteligentny, bezwzględny i okrutnie sprawiedliwy. Tytułowy bohater to adoptowany syn policjanta. Chłopak, który zafascynowany śmiercią odkrywa w sobie ciemną stronę. Za dnia zwykły obywatel, pracujący w policyjnym laboratorium krwi w Miami. W nocy potwór, morderca ścigający tych, którym udało się uniknąć odpowiedzialności za swoje zbrodnie. Dexter jest czasem bardziej okrutny niż oprawcy, których dopada. Za pomocą swoich narzędzi obsesyjnie wymierza sprawiedliwość.

Sześć stóp pod ziemią

1

2

Na jego temat powstają już prace naukowe. Dr Gregory House to Sherlock Holmes medycyny, który w każdym odcinku próbuje zdiagnozować i wyleczyć pacjentów z niezwykłych chorób. Egocentryczny, cyniczny i złośliwy kaleka uzależniony od środków przeciwbólowych to postać, którą pokochali widzowie na całym świecie. Dr. House’a podziwiamy za inteligencję i dowcip, ale jednocześnie nienawidzimy za cynizm i wyjątkową złośliwość.

W tej produkcji trup ściele się gęsto. Prawie każdy z 63 odcinków zaczyna się od śmierci człowieka, którego pogrzeb ma przygotować zakład pogrzebowy Fisher&Diaz. Serial pokazuje perypetie rodziny zajmującej się biznesem funeralnym. To niebanalna historia z ciekawymi postaciami i doskonałym scenariuszem. Z każdym odcinkiem widz nabiera przekonania, że życie jest znacznie trudniejsze niż umieranie.

Romanse na jedną noc, niemoc twórcza, problemy z nastoletnią córką – to życie Hanka Moody’ego, głównego bohatera serialu. Cynicznego playboya z Los Angeles, dla którego seks jest sposobem niemal na wszystko. Jego perypetie to pikantne historie, o których męska część widowni jedynie może pomarzyć. Rola Hanka została stworzona z myślą o Davidzie Duchovnym. Efekt okazał się świetny – niezapomniany agent Mulder z „Archiwum X” stworzył kolejną kultową kreację.

Salt@Pepper MARZEC 2011  39


NIE PRZEGAP Dawnych wspomnień czar

„Radomianie na starej fotografii” – to tytuł wystawy, która zostanie otwarta 3 marca w radomskim Muzeum im. J. Malczewskiego. Ekspozycję tworzy kilkaset zdjęć wykonanych od połowy XIX wieku do 1939 roku. Na starych fotografiach zachowały się podobizny dawnych mieszkańców naszego miasta. Wśród nich są zarówno prezydenci, posłowie czy lekarze, jak robotnicy i uczniowie. Bilety kosztują: 5 zł (normalny) i 3 zł (ulgowy).

Świat według Piaf

Na przedstawienie opowiadające o burzliwym życiu Edith Piaf zaprasza Teatr Powszechny. Ta drobna, zawadiacka kobieta, wychowana na ulicy, pomimo przeciwności losu zawędrowała na sam szczyt. W roli wybitnej francuskiej piosenkarki występuje znana aktorka Katarzyna Jamróz. Reżyserem sztuki jest Tomasz Dutkiewicz. Spektakle odbędą się 4, 5 i 6 marca o godz. 18. Informacje o biletach: 48 384 53 22, bilety@teatr.radom.pl.

Dancing z Maleńczukiem

Maciej Maleńczuk z zespołem Psychodancing wystąpi 9 marca w sali koncertowej Radomskiej Orkiestry Kameralnej. Pochodzący z Krakowa wokalista to jeden z najciekawszych polskich artystów. W Radomiu usłyszymy utwory, które powstały w ramach projektu „Psychodancing”. Obie płyty z tego cyklu zdobyły status platynowych. Bilety w cenie: 60, 70 i 80 zł można kupić w „Orbisie” (plac Konstytucji 3 Maja 5) i Centrum Podróży Turysta (ul. Żeromskiego 62).

Tacy sami

Koncert legendy polskiego rocka – zespołu Lady Pank odbędzie się 11 marca w radomskim klubie Strefa G2. Grupa powstała w 1981 roku, ale mimo upływu lat wciąż nie traci popularności. Lady Pank wydał ponad 20 płyt i wylansował dziesiątki przebojów: „Mniej niż zero”, „Tacy sami” czy „Stacja Warszawa”. Trzon zespołu tworzą: gitarzysta Jan Borysewicz i wokalista Janusz Panasewicz. Początek koncertu – godz. 20. Bilety: 50 zł (w dniu imprezy – 60 zł).

Zespół z historią

Punkrockowa grupa The Bill rozgrzeje publiczność podczas występu, który zaplanowano na 11 marca w radomskim klubie Katakumby. Zespół ma barwną historię. W 1986 roku założyła go grupa kumpli, związanych z Miejskim Ośrodkiem Kultury w Pionkach. Od tego czasu kapela wielokrotnie zmieniała skład. Ostatnią płytą The Bill są „Zakazane piosenki” z 2009 roku. Koncert rozpocznie się o godz. 20. Bilety: 15/18 zł, rezerwacja: 501 613 664.

Szybko i energetycznie

Wybuchową mieszankę brytyjskiego punk rocka i odświeżonego rock and rolla w wykonaniu zespołu The Black Tapes przygotowała na 19 marca Kawiarnia Artystyczna „Czytelnia Kawy”. Pierwsza i na razie jedyna płyta warszawskiej grupy ukazała się w 2009 roku. To składanka bardzo szybkich i energetycznych piosenek. Ostre, gitarowe riffy połączone są z klawiszami, a całość uzupełniają chórki. Koncert rozpocznie się o godz. 21. Bilety: 15 zł.

Gdybym był bogaczem...

W Teatrze Powszechnym możemy obejrzeć i posłuchać „Skrzypka na dachu” – pogodną, dowcipną i pełną ciepła opowieść o świecie, którego już nie ma. Spektakl jest imponujący – ponad 40 wykonawców, 150 kostiumów, brawurowa choreografia i przede wszystkim piękna muzyka z takimi hitami jak: „Gdybym był bogaczem” czy wzruszającym „To świt, to zmrok”. Najbliższe spektakle: 18, 19 i 20 marca o godz. 18. Przedsprzedaż biletów: 48 384 53 22, 604 56 64 06, bilety@teatr.radom.pl.

Dodekafonia

Charyzmatyczny wokalista Krzysztof „Grabaż” Grabowski i zespół „Strachy na Lachy” wystąpią 24 marca w klubie Strefa G2. Niezwykła formacja opromieniona otrzymaniem prestiżowej nagrody Mateusza przyznawanej przez radiową Trójkę promuje doskonały album „Dodekafonia” uważany za szczytowe osiągnięcie grupy. Występy Strachów to zawsze niezapomniane wydarzenie. Koncert rozpocznie się o godz. 19. Bilety: 30 zł (w dniu imprezy – 40 zł).

Klasyka na wesoło

Kwartet smyczkowy, który jest uznawany za... kabaret – 24 marca przed radomską publicznością zaprezentuje się Grupa MoCarta. Zespół tworzy czterech absolwentów akademii muzycznych w Warszawie i Łodzi. Bawią się różnymi utworami – od klasyki po hip-hop i country. Wykonują je za pomocą skrzypiec, altówki i wiolonczeli. Koncert w sali koncertowej Radomskiej Orkiestry Kameralnej rozpocznie się o godz. 19. Bilety: 45 i 50 zł.

40  MARZEC 2011 Salt@Pepper


NA OSTRZU NOŻA

Black Sabbath „The Complete Albums” (Limited Edition Cross Boxset)

Obowiązkowa pozycja dla fanów jednego z najważniejszych zespołów w historii muzyki. Niezwykłe wydawnictwo w kształcie czarnego krzyża zawiera wszystkie albumy grupy Ozzy’ego Osbourne’a, nagrane w latach 70. Dodatkową atrakcją zestawu jest dwupłytowa kompilacja „We Sold Our Souls For Rock’n’Roll”, wydana pierwotnie w 1975 roku, ale od lat wycofana z dystrybucji. Box zawiera również bogato ilustrowaną 100-stronicową książkę „The illustrated Black Sabbath Vinyl Collector’s Guide” – przewodnik po płytach formacji, zawierający wiele reprodukcji unikalnych wydań i „białych kruków” z dyskografii Black Sabbath. Wydawnictwo wzbogacają trzy kostki do gitary i zapis radiowych reportaży o tej legendarnej grupie metalowej.

Clare Maguire „Light After Dark”

Głos Clare Maguire intryguje. Jest silny, o lekko bluesowej barwie, z charakterystyczną delikatną chrypką. Dziewczyna pochodząca z irlandzkiego Birmingham od zawsze chciała zostać wokalistką. W wieku 17 lat rzuciła szkołę. Pracowała w londyńskich barach, a wieczorem komponowała piosenki, które umieszczała na portalu MySpace. Utwory zainteresowały ponad 1,5 miliona odbiorców. Nie mogło to umknąć wytwórniom płytowym. Pierwszy album Clare – „Light After Dark” wypełniają utwory, w których słychać tradycyjną muzykę irlandzką, atmosferę piosenek Sinead O’Connor, Kate Bush oraz Johnny’ego Casha.

O.S.T.R. „Jazz, Dwa, Trzy”

Dwupłytowy album jednego z najciekawszych polskich muzyków – Adama Ostrowskiego, znanego fanom hip-hopu jako O.S.T.R. Artysta zjeździł pół Europy w poszukiwaniu interesujących płyt winylowych. Sample wzbogacił dźwiękami basów, trąbek, flughornów i gitar. Ważnym wydarzeniem w tworzeniu albumu był koncert zagrany wspólnie z formacją Pink Freud, który zainspirował artystę do wzbogacenia materiału winylowego. Album zapakowany jest w sztywny kartonowy box. Drugi krążek zawiera niespodziankę dla fanów.

Mario Puzo „Omerta”

Nieboszczycy nie mają przyjaciół – mówi gangster planujący zabicie czołowego mafiosa Ameryki, don Raymonde Aprilego. Zabójstwo popełnione w samym centrum Manhattanu na człowieku, który trzy lata wcześniej przeszedł na emeryturę, zerwał przestępcze kontakty i zajął się legalną działalnością bankową, wprawia w zdumienie jego dawnych współpracowników. Komu mogło zależeć na śmierci Raymonde? Dlaczego policja i FBI, a nawet świat podziemny ignorują sprawę, a dzieci zachowują tak, jakby pogodziły się z losem? „Omerta” to ostatnia powieść autora „Ojca chrzestnego”, wydana rok po jego śmierci.

„Wall Street: Pieniądz nie śpi”

Kontynuacja kultowego filmu z lat 80. Po odsiedzeniu długiego wyroku, Gordon Gekko wychodzi na wolność. Musi odnaleźć się w świecie, którym niegdyś rządził. Mając nadzieję na naprawę stosunków z córką Winnie, Gekko nawiązuje przyjaźń z jej narzeczonym Jakem. Wkrótce jednak odkrywają, że Gekko pozostał mistrzem manipulacji, którego nic nie powstrzyma by osiągnąć cel. Michael Douglas ponownie w roli Gordona Gekko, która przyniosła mu Oscara, a partnerują mu: Shia LaBeouf („Transformers”) i nominowany do Oscara za film „Obywatel Milk” Josh Brolin.

Salt@Pepper MARZEC 2011  41


REFLEKSYJNIE

Stan oczekiwania P

roszę poczekać na korytarzu – burknęła urzędniczka. Nawet się nie zdziwiłem. Grzecznie przeprosiłem za nadmierną zuchwałość i wiarę w to, że tym razem nie będę czekać choćby chwili. Zostałem przywołany do porządku. – I słusznie – jakby powiedział mój znajomy. Gdzie ja miałem rozum – przyszedłem do urzędu i od razu chciałem coś załatwić? Przecież to instytucja publiczna, a w takich miejscach oczekiwanie jest „świecką tradycją”. Stercząc przed urzędniczym gabinetem i ściskając w ręku papiery, uświadomiłem sobie, że całe moje życie upływa mi na wiecznym oczekiwaniu, które – co gorsza – stało się dla mnie stanem naturalnym. Nie żebym się do tego przyzwyczaił. Raczej przyjmuję ten stan jako porcję zła wpisaną w codzienną egzystencję. Wiem dobrze, że jak swojego nie odstoję, to niczego nie osiągnę. Nic nie jest załatwione od ręki, wszystko musi nabrać mocy urzędowej. Pierwsze prawo biurokratycznej machiny –

oczekuj, a będzie ci dane. Przecież im dłużej petent czeka, tym jest bardziej wdzięczny, gdy już się doczeka. Bez względu na to, do którego urzędu zmierzam, muszę uzbroić się w cierpliwość. Z góry zakładam, że nawet jak jestem umówiony na konkretną godzinę, to i tak będę musiał

z płytą. O tym, że nic nie dzieje się natychmiast, przypominają mi też codziennie komputery. Ciągle zmuszony jestem do oglądania na ekranie denerwująco migającego kursora informującego mnie, abym raczył jeszcze chwilę poczekać. Klepsydra przelewa swój wirtualny piasek, obraca się raz po raz, a ja czekam. Najgorsze w tym oczekiwaniu jest to, że zawsze dopada mnie wtedy myśl, iż tracę przez to czas, który mógłbym spożytkować na coś konstruktywnego. – Przepraszam, czy już można? – zajrzałem do gabinetu ośmielony tym, że upłynęło już sporo czasu. – Proszę jeszcze trochę poczekać – odparła urzędniczka. – Teraz mamy przerwę – dodała. Oczywiście poczekam. Przecież moje życie to czekanie. 

„Pierwsze prawo biurokratycznej machiny – oczekuj, a będzie ci dane.” choć troszeczkę poczekać. Moje życie to stan permanentnego oczekiwania. Zaczęło się już w dzieciństwie, gdy oczekiwałem na prezenty. W szkole wyczekiwałem wakacji. Oczekiwałem też odpowiedniego wieku, aby móc korzystać z przywilejów dorosłości. Zawsze znajdzie się przyczyna, dla której będziemy skazani na oczekiwanie. Stojąc pod drzwiami urzędu, oczekiwałem równocześnie na kuriera, który miał mi dostarczyć paczkę

PAWEŁ KOMOSA Autor poczytnego blogu www.dziennik-pesymistyczny.blog.onet.pl

Pierwszy oddech wiosny P

giego, obsada niestety też. Znów oczułam wiosnę. Wystarczyło ma sentyment. Do spodni, które taki sam wątek miłosny i obowiązkilka dni z temperaturą skacząkupiłam kiedyś na wyprzedaży; kowy happy end. Po co? – pytam. cą powyżej zera, żeby moje serce sukienki, która spodobała mi się Wychodzimy z kina rozczarowazaczęło bić żwawszym rytmem. w sklepowej witrynie (i nieważne, ne. No cóż..., ale chociaż tort bezowy że nigdy nie miałam jej na sobie); Lekki, ledwo wyczuwalny powiew mają pyszny. cieplejszego wiatru i nieśmiałe koszulki z fajnym napisem, która Wracam do domu i postanawiam promyki słońca sprawiają, że znów leży na dnie szafy i tak naprawdę chce mi się żyć. Nabieram ochoty na zrobić porządki w szafie. Oglądałam zbiera tylko kurz… I co z tego? kiedyś w „babskiej” stacji (która zmianę codziennego rytuału, który Skoro to moje szmatki, które uwielsprowadza się do dwóch biam, mimo że na co dzień „...jeśli nie założyłaś na siebie słów – dom i praca. wiszą w szafie. Jakoś tak Dzwonię do kumpeli je spakować, wyrzeczy, która leży w twojej szafie szkoda i namawiam ją na wyjście nieść na śmietnik. Chyba że przez ostatni rok, to nie założysz na nich zarobić. Sprzedać do kina. Seans o 18. Dziecko zostawione pod czujnym niepotrzebne ubrania i zajej już nigdy.” okiem małżonka. Wieczór inwestować w coś nowego leci u mnie od rana do nocy, jeśli tylko dla mnie. Kawa i tort bezowy. i stylowego. Pomyślę... Dam sobie tylko mogę kątem oka zerkam na Ja, kumpela i jeszcze kilka osób jeszcze chwilkę. telewizor) program o modzie. Mądra w kinowej sali. Zaczyna się film. Na razie piję kawę z dużą ilością specjalistka wygłosiła teorię, że jeśli spienionego mleka i z utęsknieniem Polska komedia. Jednak powodów nie założyłaś na siebie rzeczy, która czekam na nadejście tej prawdzido śmiechu brakuje. Mina mi rzedleży w twojej szafie przez ostatni nie. – Kolejne badziewie – myślę. wej wiosny. Niech tylko zaświeci Zastanawiam się, dlaczego tak dużo rok, to nie założysz jej już nigdy. więcej słońca...  Może i coś w tym jest? – zastanaosób przychodzi na polskie filmy, wiam się. Tylko jakoś trudno rozskoro są one coraz gorsze. Plakat eMKa stawać się z ubraniami. Człowiek jednego filmu nie różni się od dru-

42  MARZEC 2011 Salt@Pepper


NA OSTRZU NOŻA

Salt@Pepper MARZEC 2011  43


NA OSTRZU NOŻA

44  MARZEC 2011 Salt@Pepper


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.