Salt@Pepper - Kolorowe Strony Życia

Page 1

NA OSTRZU NOŻA

Salt@Pepper luty 2011  1



Salt@Pepper

Walentynki 2011

Salt@Pepper luty 2011  3


SPIS TREŚCI

6 6 GWIAZDA 12 FRESZ

16

16 NA WIDELCU 17 PASJE

20

20 MOTO 22 SESJA 26 URODA

22

27 MÓJ DOM 28 ZDROWIE

28

32 KOBIETA 33 MĘSKI ŚWIAT 34 NA OSTRZU NOŻA

34

35 WINNICA 36 TEATR

35

37 WOKÓŁ NAS 38 FILM 40 NIE PRZEGAP 42 REFLEKSYJNIE 4  luty 2011 Salt@Pepper

36


Lek na

K

OD REDAKCJI

depresję

oniec stycznia to podobno najbardziej depresyjny moment roku. Do takich wniosków doszli nawet naukowcy, którzy opracowali wzór matematyczny pozwalający wyznaczyć dokładną datę psychicznego dołka. Dlaczego jest nam źle? Właśnie teraz zaczynamy zdawać sobie sprawę z porażki wielu postanowień noworocznych. Pozbywamy się też złudzeń, że rozpoczęty rok będzie łatwiejszy niż poprzedni. Wciąż odczuwamy konsekwencje świątecznych wydatków. Poza tym do wakacji jest jeszcze mnóstwo czasu, a brak słońca i kiepska pogoda nie poprawiają nastroju. W tych „fatalnych okolicznościach przyrody” trafia w Twoje ręce trzeci numer magazynu „Salt@Pepper”. To najlepsze lekarstwo na smutek czy depresję. W naszej gazecie znajdziesz, Drogi Czytelniku, tylko pozytywne treści. Jeśli marzysz o wielkiej karierze, koniecznie przeczytaj wywiad z Wojtkiem Owczarkiem. Perkusista zespołu IRA udowodni, że nie trzeba uciekać z Radomia, by zawojować polską scenę muzyczną. W tym numerze zachęcamy do aktywności fizycznej, która pozwala zapomnieć o codziennych kłopotach. Może wzorem wielu mieszkańców naszego miasta zapiszesz się na kurs tańca? W Radomiu mamy naprawdę świetnych instruktorów, którzy szkolili m.in. telewizyjne gwiazdy – Rafała Maseraka albo Edytę Herbuś. Wolisz indywidualne zajęcia? Być może zainteresuje Cię oferta radomskich klubów fitness. Po ćwiczeniach w sali treningowej warto odwiedzić jedno z radomskich lodowisk. W tym sezonie miejsc do ślizgania jest więcej niż w latach ubiegłych. Oczywiście przeczytasz o nich w „Salt@Pepper”. Zimowych wieczorów nie musisz spędzać przed ekranem telewizora. Twórcy Centrum Hobbystycznego „Pacynka” przekonują, że każdy może stać się domowym artystą i z butelki oraz papierowej serwetki wyczarowywać małe dzieła sztuki. Z marazmu wyrwie Cię na pewno partyjka bilarda. Zachęci do tego założyciel klubu Break 147. Obiekt powstał w dawnej hali Zakładów Metalowych. Zbliżają się Walentynki. Niektórzy narzekają, że to sztuczne święto importowane z USA. Jednak jego cukierkowa oprawa osładza nam trochę zimowe nieprzyjemności. Dlatego zorganizuj romantyczną kolację, a my podpowiemy, jakie wino będzie najbardziej pasowało na taki wieczór. Zasugerujemy również, na jaki film warto wybrać się do kina, a dyrektor Teatru Powszechnego zachęci młodych mieszkańców naszego miasta do odwiedzin jego placówki, która przygotowuje kolejną premierę dla maluchów. Jeszcze długo mógłbym wymieniać atrakcje tego numeru „Salt@Pepper”, ale nie chcę zdradzać wszystkich niespodzianek. Przyjemnej lektury!

Redaktor Naczelny Rafał Natorski r.natorski@saltatpepper.pl

Biuro Reklamy i Marketingu Anna Pająk a.pajak@saltatpepper.pl

Biuro Reklamy i Marketingu Bartek Andraszek b.andraszek@saltatpepper.pl

Biuro Reklamy i Marketingu Grzesiek Kowalczyk g.kowalczyk@saltatpepper.pl

WSPÓŁPRACA: Waldemar Gajda, Julia Wróbel, Beata Brzeska, Katarzyna Brzoza, Monika Jelińska, Paweł Komosa, Maciek Wasyl, Tomek Mosiołek, Marcin Wołoszczak, Łukasz Wójcik WYDAWCA: MediaPak s.c. Redakcja Salt@Pepper, Plac Jagielloński 15 lokal 336, 26-600 Radom, magazyn@saltatpepper.pl, tel./fax 48 384 00 14 BIURO REKLAMY I MARKETINGU: reklama@saltatpepper.pl tel./fax 48 384 00 14 mob. 514 48 85 52, 698 37 10 50, 603 58 38 05 NAKŁAD: 10 000 egzemplarzy Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo adjustacji i skracania tekstów. Wydawca zastrzega sobie prawo odmowy zamieszczenia reklamy lub ogłoszenia, jeżeli ich treść lub forma będzie sprzeczna z linią programową i interesem pisma (art. 36 pkt. 4 Prawa Prasowego). Wszelkie prawa zastrzeżone.

Salt@Pepper luty 2011  5


GWIAZDA

W nas ciągle

jest gniew Takiej kariery nie zrobił żaden inny radomski zespół. Byli jedną z najbardziej popularnych grup rockowych w latach 90., później rozpadli się, żeby na początku XXI wieku wrócić w wielkim stylu. Dziś na ich koncertach coraz częściej szaleją dzieci dawnych fanów. O blaskach i cieniach życia rockandrollowca rozmawiamy z Wojtkiem Owczarkiem, perkusistą i liderem zespołu IRA. 

6  luty 2011 Salt@Pepper


GWIAZDA

Salt@Pepper luty 2011  7


GWIAZDA

„M

„Mogę wszystko mieć” – to ciąg dalszy tego utworu. Spełniło się? Nigdy nie staraliśmy się osiągać celu, ale ciągle mieć go przed sobą. Tak jest do tej pory. Pierwsza płyta nic nie zwojowała, wtedy bawiliśmy się rockiem, inspirowała

Artur Gadowski, grający wcześniej w zespole... ...Landrynki dla dziewczynki (śmiech). Byliśmy na przeglądzie w jakimś domu kultury i tam go wypatrzyliśmy. Chłopak fajnie śpiewał i grał na gitarze. Spytaliśmy, czy wpadnie na próbę. Przyszedł i już został. Załapaliśmy się do „Złotej Dziesiątki” OMPP, wystąpiliśmy na festiwalu w Opolu. Wcześniej mieliśmy warsztaty, które prowadzili Grzegorz Ciechowski i Małgorzata Potocka. To było świetne doświadczenie, bo Ciechowski był już wtedy wielką postacią na polskiej scenie muzycznej. Z każdym omawiał piosenki, a nam nic nie powiedział. Pomyśleliśmy: nie podoba mu się, pakujemy się i wracamy do Radomia. Jednak Ciechowski powiedział na zakończenie, że nasz

nas amerykańska muzyka: Bon Jovi, Bruce Springsteen czy Bryan Adams. Miałem 18 lat i zakochałem się w perkusji.

utwór jest kompletny. Nic dodać, nic ująć. Tylko Potocka miała zastrzeżenia do naszego wizerunku.

Twierdzisz, że lubicie stawiać sobie cele. Jakie wtedy mieliście oczekiwania? Kasa czy popularność? Naprawdę graliśmy dla przyjemności. Mieszkaliśmy wtedy w rodzinnych domach, na utrzymaniu rodziców, część się uczyła, inni studiowali. Codzienne spotkania na próbach w radomskim Amfiteatrze odrywały nas od codzienności. Nie liczyliśmy na wielką karierę. Startowaliśmy trzy razy w Ogólnopolskim Młodzieżowym Przeglądzie Piosenki. Dopiero za trzecim razem udało się zakwalifikować do finału.

Widać to na okładce pierwszej płyty, gdzie stoicie w trochę obciachowych, kolorowych getrach. To były tak zwane gumki, spodnie przywiezione z Tajlandii, którymi handlował mój kumpel. Na radomskich targach schodziły jak świeże bułki. Wystroiliśmy się w te spodnie. Ja mam niebieskie.

nie nie obchodzi żaden underground, ja nawet nie wiem, co to jest”. Poznajesz te słowa? To fragment piosenki „Wszystko mogę mieć” z naszej pierwszej płyty. Nagrywaliśmy ją w 1989 roku, w studiu Waltera Chełstowskiego w Warszawie na Bemowie, a mieszkaliśmy w jakimś akademiku na Ursynowie. Nie mieliśmy samochodu, więc musieliśmy dojeżdżać do studia, przesiadając się z autobusu do tramwaju. Nie było lekko.

Stało się to, gdy do zespołu dołączył

8  luty 2011 Salt@Pepper

Później powstaje płyta „Mój dom” i przychodzi wielki sukces. To był bardzo długi proces. Po pierwszej płycie nic się nie wydarzyło, choć kasety pojawiły się w wielu kioskach. Materiał do albumu „Mój dom” przygotowywaliśmy

trzy lata w naszej kanciapie. Długo szukaliśmy gitarzysty. Przypadkowo spotkaliśmy się z Piotrem Łukaszewskim. Okazał się świetny, wniósł do naszej kapeli rockową świeżość. To jemu zawdzięczamy „Wiarę”, sztandarowy utwór IRY. Nagraliśmy go na prośbę Jurka Owsiaka. Miał być hymnem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która wtedy dopiero stratowała. Piotr zamknął się w pokoju i po jakimś czasie wyszedł z gotowym kawałkiem. I nagle okazało się, że wszyscy chcą mieć płytę IRY, a na koncerty przychodzą tłumy. Co działo się wtedy w głowie młodego chłopaka? Szaleństwo. Stworzyliśmy fanklub. W jednym z programów telewizyjnych pokazałem

planszę z adresem naszej skrytki pocztowej. Za kilka dni przyszło ponad 300 listów. Na wszystkie musiałem odpisać. Dobrze, że woda sodowa nie uderzyła nam do głowy, ale to chyba dlatego, że tak długo pracowaliśmy na ten sukces. Przewidywaliście, że „Mój dom” będzie takim sukcesem? To było niesamowite i nieoczekiwane. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z mocy tego materiału. Na przykład utwór „Bierz mnie” umieściliśmy na końcu płyty, bo traktowaliśmy go bardziej jako żart. Nie mogliśmy uwierzyć w sukces, dopóki kawałek „Nie zatrzymam się” nie wylądował na liście przebojów „Trójki” i po tygodniu trafił na pierwsze miejsce. Z płytą „Mój dom” trafiliśmy w idealny czas i miejsce. Mieliśmy


GWIAZDA energię na maksa. Do dzisiaj na koncertach gramy 5-6 utworów z tamtego albumu. Płyta sprzedała się w nakładzie miliona egzemplarzy. Kilka razy pokryła się platyną, choć dla mnie nie mają znaczenia dyplomy czy statuetki. Ważni są ludzie. Chcę w ich świadomości odcisnąć ślad, by po 20 latach przychodzili na nasze koncerty ze swoimi dzieciakami. Cieszę się, że dzięki tamtemu sukcesowi jako pierwsi, wspólnie z Voo Voo, zagraliśmy w orkiestrze Jurka Owsiaka.

podszedł do nas Steven Tyler (wokalista Aerosmith – przyp. red.), przedstawił się i zaprosił do stolika. Miło pogadaliśmy, tylko niestety nie mamy nawet jednego zdjęcia z tamtego spotkania. Tyler zapamiętał nasz występ. W ubiegłym roku znajomy był na londyńskim koncercie Aerosmith. Później dostał się za kulisy. Tyler, jak się dowiedział, że znajomy jest z Polski, spytał, czy ciągle istnieje zespół IRA, bo razem graliśmy. To miłe.

„Mój dom to te szare ulice”. Nadal są takie szare? Trochę się zmieniają, jest coraz lepiej, ale ta piosenka nie straciła aktualności. Jednak kocham to miasto i zawdzięczam mu najlepsze chwile życia. Tutaj pierwszy raz zetknąłem się z muzyką, poznałem żonę. Miałem kiedyś pomysł, żeby przeprowadzić się do Warszawy, ale pomyślałem: po co? Tu mam spokój i przyjaciół. Kiedy mam coś do załatwienia w stolicy, zawsze mogę tam pojechać, choć nie cierpię tego komunikacyjnego bajzlu. Szanuję nasze miasto. Zdobyliśmy tutaj fantastyczną publiczność, która zawsze nas wspierała.

Po sukcesie na pewno przybyło „przyjaciół”? Było ich wtedy bardzo dużo. W takich momentach pojawia się wokół ciebie masa ludzi. Na szczęście mieliśmy grono starych znajomych, byliśmy kumplami z podwórka. Wielu z nich jeździło z nami jako kierowcy czy obsługa techniczna. Było świetnie, aż nagle nadeszły „czarne chmury”. Mieliśmy coraz mniej czasu na twórczość, bo bez przerwy graliśmy koncerty. Poza tym trochę zmieniła się nasza muzyka. Zafascynowaliśmy się cięższym brzmieniem,

z tlenionym jeżykiem. Wielu fanów zespołu twierdziło wówczas, że się skończyliście. To był naprawdę niezły, rockowy materiał. Jednak nie przyniósł przełomu w naszym życiu. Przy okazji poznaliśmy jednak gitarzystę Tomka Ciastko, który na stałe mieszkał w USA. Postanowiliśmy pojechać do Stanów. Skoro jesteśmy w totalnej dupie, to chociaż zarobimy trochę kasy, pomyślałem. Zostałem szklarzem. Miałem szefa, który mnie bardzo przeorał. Na szczęście znaleźliśmy starą chłodnię, gdzie graliśmy próby. To były chwile oddechu po ciężkiej robocie. Sprawiło nam to dużo frajdy, więc pomyśleliśmy, że jak już jesteśmy w Stanach, to może spróbujemy zorganizować koncert. Wykonaliśmy wiele telefonów i zaproszono nas na występy w Nowym Jorku. Graliśmy na zlotach motocyklowych, później w klubach w Chicago, gdzie przyjęcie było świetne i okazało się, że z koncertów zarobiliśmy więcej kasy niż z fizycznej roboty. Muzyka znów nas wciągnęła i gdy zadzwonił Mariusz Musialski z informacją, że organizuje trasę „IRA wracamy”, nie wahaliśmy się nawet chwilę i wkrótce byliśmy w samolocie do Polski.

„Wiele pieniędzy wydaliśmy na instrumenty. Nagle okazało się, że nie mamy z czego żyć.”

Niedawno przeżywaliśmy kolejny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dlaczego IRA grała w Gdańsku, a nie rodzinnym Radomiu? Dlatego że w Radomiu gramy wystarczająco dużo i nie chcemy zamulać publiczności swoimi występami. Był rok, kiedy graliśmy co kilka miesięcy, na Air Show, Sylwestra i jeszcze w klubie. Po co grać za dużo, skoro można w sam raz? Poza tym na radomskie finały WOŚP zapraszają nas zawsze w ostatniej chwili. Organizatorzy myślą, że jesteśmy chłopakami z sąsiedztwa, więc zaraz przyjedziemy i zagramy. Tak naprawdę obecnie tylko dwóch członków zespołu mieszka w Radomiu. Pozostali rozsiani są po całej Polsce.

Wróćmy do 1992 roku. Płytę IRY można kupić wszędzie, gracie 150 koncertów rocznie. Nawet 300 (śmiech). Zjeżdżaliśmy do domu tylko na święta. Podczas jednej z tras zagraliśmy 60 koncertów, dzień po dniu. Nie wiem, jak to wytrzymaliśmy. Byliśmy młodzi, nikt z nas nie zwracał uwagi na komfort, jeździliśmy małym busem – siedem osób plus sprzęt. Do środka włożyliśmy fotele z Amfiteatru. Apogeum naszej popularności był występ przed koncertem Aerosmith. To był zespół z kręgu naszych muzycznych fascynacji. Zostaliśmy zakwaterowani w hotelu Marriott. Kiedy staliśmy na dole,

później zachłysnęliśmy się grungem. Nagraliście płytę „Ogrody” i niedługo później IRA się rozpadła. To była pierwsza płyta wydana przez wytwórnię Zig-Zak Marka Kościkiewicza. Nie była to nasza najlepsza produkcja, popełniliśmy sporo błędów aranżacyjnych. Promocja była nawet niezła, bo płytę prezentowano na przykład w RMF. Jednak okazało się, że wśród publiczności rządzi wtedy „plastikowa muzyka” i techno. Skończyły się koncerty, a nam zaczęło brakować motywacji. Kapela zawiesiła działalność. Co pomyślał wtedy Wojtek Owczarek? Wszystko się zawaliło. Byliśmy w związkach, mieliśmy zobowiązania finansowe. Brakowało oszczędności, bo na koncertach nie zarabiało się wtedy kokosów – 300-500 zł. Wiele pieniędzy wydaliśmy na instrumenty. Nagle okazało się, że nie mamy z czego żyć. Pojechałem na saksy, robiłem podłogi w Kanadzie. Potem trochę pracowałem w Chicago u kolegi na budowie. Kiedy wróciłem do Polski, zaangażowałem się w solowy projekt Gadzia (Artura Gadowskiego – przyp. red.). Gadzio na okładce tej płyty wystąpił

Wiele osób czekało na powrót IRA. W radomskim klubie Bohema bilety na wasz koncert rozeszły się w kilka godzin. My też byliśmy naładowani pozytywną energią. Pojechaliśmy na dwa miesiące do odciętej od świata wioski Ujsoły w Beskidzie Żywieckim. Codziennie powstawały tam 2-3 nowe utwory. Kiedy wróciliśmy, mieliśmy prawie 40 piosenek. Niestety, po obróbce producentów niektóre z nich straciły swojego ducha. Na szczęście koncertów było sporo, choć ten bardzo ważny – na festiwalu w Opolu – okazał się klapą. Pożyczyliśmy zespołowi Blue Cafe przekaźnik bezprzewodowy do gitary basowej. Coś się z nim dziwnego stało i w czasie naszego występu okazało się, że nie mamy basu. Taki obciach na powrót zespołu, myśleliśmy, że zapadniemy się pod ziemię. Tymczasem nadchodziło 15-lecie zespołu. Postanowiliśmy uczcić rocznicę dużym koncertem. Od początku planowaliście zorganizować go w Radomiu? Nie było innej opcji. Jesteśmy związani z tym miastem i Amfiteatrem. Wypaliło znakomicie. Koncert był spontaniczny, miałem ciary na plecach. 7 tysięcy ludzi przyszło tylko dla nas. Później wydaliśmy płytę „Ogień”, która okazała się kolejnym przełomem w naszej karierze. To był powrót mocnej muzyki, z pazurem.

Salt@Pepper luty 2011  9


GWIAZDA Dwie ostatnie płyty „Londyn 8.15” i „9” to już umocnienie pozycji zespołu. W ostatnich latach znów gracie dużo koncertów. Z koncertami jest nieźle, ale długo czekaliśmy, żeby nasz utwór w końcu zaistniał w komercyjnych radiach. Ostatnim była „Nadzieja” i „Jestem Obcy”. 12 lat później wreszcie zaistnieliśmy na antenach radiowych dzięki „Trochę wolniej” i „Londyn 8.15”. W 2009 roku dostaliśmy więcej nagród niż przez całą karierę.

naszej energii i siły. Jednak nadal bronimy się przed rutyną, jak możemy. Staramy się, żeby nasze koncerty wciąż były spontaniczne i jak najmniej reżyserowane. Wciąż pracujemy nad sobą. Konsekwencja, upór i determinacja popłacają. Nie spodziewałem się, że dojdziemy do takiego momentu jak

Z kim się teraz ściga IRA? Chyba z samymi sobą, żeby nie przytyć, być w dobrej formie i mieć siłę na koncerty i pisać coraz lepsze piosenki.

teraz. Jestem spełnionym człowiekiem, ale cel ciągle jest przede mną. Moim marzeniem jest osiągniecie takiego statusu, jak Lady Pank czy Perfect.

Kto rządzi w kapeli? Panuje pełna demokracja.

Czy – cytując Perfect – będziecie wiedzieli, kiedy ze sceny zejść niepokonani? W Polsce nie ma takich warunków, żebyś mógł sobie powiedzieć: mam zabezpieczoną przyszłość i mogę już nie grać. Poza tym nam się to nie nudzi. Jestem szczęśliwy, że wykonuję zawód, który jest pasją mojego życia i nie wyobrażam sobie innego.

Młodzi mają tyle samo do powiedzenia, co ty? Wszyscy są na tych samych prawach. Wreszcie mamy zespół, w którym każdy ma tyle samo do powiedzenia, a młodzi czasem nawet więcej, bo na ostatniej płycie to oni byli czołowymi kompozytorami. Mogę powiedzieć, że patrząc z perspektywy czasu, w naszym zespole nigdy nie było tak dobrej atmosfery jak teraz. IRA to znaczy gniew. Czy po 20 latach nadal to do was pasuje? Ciągle wku...a nas to i tamto. Gniew się nadal tli, ale staramy się tę energię przekładać na tworzenie muzyki, nagrywanie płyt i granie koncertów. Wasza muzyka jednak się cały czas zmienia. Może za młodu byliście bardziej gniewni? „Mój dom” był niewątpliwie kumulacją

Na scenie bywasz jednak showmanem. To jest wyrażenie ekspresji. Uwielbiam poczucie energii między muzykami a publicznością. Jak się odnajdujesz w polskim showbiznesie?

„Nazywam się Wojtek Owczarek i jestem szczęśliwy z momentu życia, w którym się obecnie znajduję.”

Dokończ zdanie: nazywam się Wojtek Owczarek i jestem... ...szczęśliwy z momentu życia, w którym się obecnie znajduję. Spełniam się każdego dnia i kocham żyć. Staram się być sobą. Dużą częścią mojego życia jest zespół IRA, ale ten rozdział ciągle nie jest zapisany do końca. Nie zazdrościłeś nigdy Arturowi Gadowskiemu, że to on jest frontmanem, a ty siedzisz z tyłu za perkusją? Nigdy. Nawet wtedy, gdy idziemy gdzieś, a fanki proszą mnie, żebym zrobił im zdjęcie z Gadziem. (śmiech)

Ostatnio ktoś mi powiedział, że trafiłem na Pudelka. Okazało się, że Doda miała sesję po koncercie sylwestrowym, a ja akurat wychodziłem z windy. Ktoś zrobił zdjęcie. Jestem trochę zamglony, ale chociaż zadebiutowałem na Pudelku (śmiech). Tak naprawdę to nie zależy mi na pajacowaniu w różnych programach. Poziom telewizji bardzo się obniżył, od widza nikt nie wymaga już myślenia. Gdyby IRA teraz debiutowała, wystąpilibyście w „Mam talent” czy „Idolu”? Być może przemawia przez mnie zazdrość, ale trochę mnie denerwuje, że teraz z ulicy można wejść na scenę i od razu stać się gwiazdą. To co wy zdobywaliście przez lata, dzisiaj można osiągnąć, występując w jednym popularnym programie. Nie do końca. Nie wiadomo, co się stanie z tymi gwiazdkami za jakiś czas. Teraz są bardzo popularne, ale nie zapominajmy, że takich wokalistów niesie telewizyjna oprawa i covery znanych przebojów. Niech zmierzą się z własnym repertuarem i zaczarują publiczność własnymi piosenkami. Zbyt rozwinięta miłość własna powoduje, że nie masz pokory do świata i wtedy przegrywasz. Publiczność szybko weryfikuje, kto robi to dla pieniędzy, a kto z sercem. Chwilówki w stylu Ich Troje wcześniej czy później się kończą. Wróćmy jeszcze do 1992 roku. Załóżmy, że płyta „Mój dom” jest klapą. Co robi wtedy Wojtek Owczarek? Pewnie bym wyjechał do Stanów, żeby pracować na budowie albo przy azbeście. Mimo to nadal grałbym też na bębnach, bo nie wyobrażam sobie bez tego życia. To najprzyjemniejsze zajęcie na świecie. Po seksie (śmiech).  ROZMAWIAŁ: GRZESIEK KOWALCZYK WSPÓŁPRACA: RAFAŁ NATORSKI na zdjęciu: Wojtek Owczarek foto: Anna Pawlikowska

10  luty 2011 Salt@Pepper


NA OSTRZU NOŻA

Salt@Pepper luty 2011  11


FRESZ

ATRAKCJE NA NIEBIE  Siły powietrzne Belgii, Niemiec i Litwy potwierdziły udział w Air Show 2011. Największe w Polsce pokazy lotnicze zaplanowano pod koniec sierpnia w Radomiu. Zaproszenia zostały wysłane do 26 państw. Choć do rozpoczęcia Air Show (odbędzie się w dniach 27-28 sierpnia) zostało jeszcze siedem miesięcy, już znamy pierwszych uczestników. W Radomiu pojawią się m.in. Belgowie. Zaprezentują samolot F-16 oraz zespół Hardship Red, który lata w charakterystycznych żółto-czerwonych samolotach Marchetti SF-260. Siły powietrzne Niemiec przywiozą na

wystawę statyczną myśliwiec Eurofighter, natomiast Litwini lekki samolot transportowy C-27J Spartan. Organizatorzy Air Show zapowiadają, że atrakcji będzie znacznie więcej. Mają nadzieję na pokazy akrobacji takich zespołów, jak Patrouille de France oraz Frecce Tri Colori, które dawno nie gościły na polskim niebie. Hitem może okazać się również występ jednego z rosyjskich zespołów akrobacyjnych Strizi (MiG-29) lub Russkije Witjazi (Su-27). Na zaawansowanym etapie są rozmowy dotyczące prezentacji amerykańskiego bombowca B-52, który stacjonuje bazie w Geilenkirchen (Niemcy).

  NOMINACJA DLA ORKIESTRY Kolejny sukces Radomskiej Orkiestry Kameralnej. Płyta „Grażyna Bacewicz: Utwory na Orkiestrę Kameralną vol. I” została nominowana do International Classical Music Awards 2011 – jednej z najbardziej prestiżowych nagród przemysłu muzycznego. Album powstał w grudniu 2008 r. w studiu koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego. Cieszy się ogromnym powodzeniem wśród miłośników muzyki klasycznej. Płyta zebrała również bardzo przychylne opinie krytyków. Entuzjastyczne recenzje ukazały się m.in. w hiszpańskim czasopiśmie „Scherzo” i prestiżowym, francuskim

miesięczniku fonograficznym „Diapason”. Krążek Radomskiej Orkiestry Kameralnej otrzymał też nominację do nagrody Fryderyka w kategorii „album roku muzyka kameralna”. Czy płyta „Grażyna Bacewicz: Utwory na Orkiestrę Kameralną vol. I” otrzyma International Classical Music Award 2011 (dawniej MIDEM Classical Awards), przekonamy się w marcu. ROK planuje już kolejne przedsięwzięcie. Będzie to prawdopodobnie album z kompozycjami Krzysztofa Pendereckiego. Płyta zostanie nagrana w siedzibie radomskiej szkoły muzycznej.

WIRTUALNA PROMOCJA MIASTA  Radomskie akcenty pojawiły się w... grze komputerowej. Uczestnicy wirtualnego Rajdu Polski mogą wcielić się w Szymona Rutę, którego samochód ozdobiony jest logiem naszego miasta z hasłem: „Siła w precyzji”. Do dyspozycji graczy jest m.in. Peugeot 207 S2000, którym radomska ekipa ścigała się w minionym sezonie po bezdrożach Polski i Europy. Oprócz znaków na aucie, logo Radomia możemy oglądać na bandach reklamowych, stojących wzdłuż trasy wirtualnego rajdu Radomskie akcenty w grze są „bonusem” do umowy promocyjnej, jaką miasto zawarło z RS Rally Szymon

12  luty 2011 Salt@Pepper

Ruta. Załoga biorąca udział w wielu rajdach samochodowych ma w ten sposób promować Radom. W ostatnich miesiącach Szymon Ruta ścigał się m.in. w Bosphorus Rally w Turcji, Warszawskim Rally, ELPA w Grecji, Rally d’Antibes we Francji i Rally du Valais w Szwajcarii. Reklamę miasta eksponowano na samochodzie, a także ubraniu załogi. Można ją było oglądać w relacjach i reportażach z rajdów przekazywanych przez ogólnopolskie telewizje.


FRESZ

Serce

radomian

Ten dzień upłynął pod znakiem czerwonego serduszka. Charakterystyczny symbol pojawiał się na kurtkach, torbach, czapkach, a nawet... psich głowach. Radomianie znów nie zawiedli i hojnie wsparli Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. 

J

uż po raz 19. Jurek Owsiak zmobilizował Polaków do zbiórki pieniędzy na sprzęt medyczny dla chorych dzieci. Na ulicach Radomia pojawiło się 350 wolontariuszy z puszkami, które bardzo szybko zaczęły wypełniać się datkami. – Cieszę się, że mieszkańcy naszego miasta tak chętnie wspierają naszą akcję – mówił Wojtek Magiera, kwestujący w mundurze i uzbrojony w... karabin. Jest miłośnikiem airsoftu, czyli gry terenowej, której uczestnicy wykorzystują repliki autentycznej broni. Tym razem, wspólnie z kolegami z Radomskiej Drużyny Szturmowej ruszył do boju o zebranie jak największej kwoty dla WOŚP. – Ludzie są hojniejsi, gdy widzą przebranych wolontariuszy – tak Wojtek Magiera tłumaczył swój strój.

Orkiestrowym centrum Radomia był plac przed gmachem Corazziego. Tutaj stanęła scena, na której wystąpiło kilkunastu wykonawców. W Łaźni uruchomiono sklepik z przedmiotami ofiarowanymi na rzecz WOŚP. Organizatorzy postawili radomian przed kilkoma wyzwaniami: duża grupa gitarzystów musiała wspólnie wykonać utwór „Nadzieja” zespołu IRA, strażacy przygotowywali najdłuższy w mieście wąż gaśniczy, a w czasie „światełka do nieba” rozległ się dźwięk wielu budzików przyniesionych przez uczestników imprezy. Tegoroczna zbiórka była rekordowa - mieszkańcy naszego miasta ofiarowali ponad 180 tys. zł. Przez 19 lat grania WOŚP, Radom wzbogacił konto fundacji Jurka Owsiaka o ponad milion złotych.  Salt@Pepper luty 2011  13


FRESZ

Ferie

na lodzie

Młodzi radomianie, którzy zbliżające się ferie zimowe będą musieli spędzić w mieście, nie powinni narzekać na nudę. W wolnym czasie mogą odwiedzić lodowiska. Jest ich więcej niż w latach ubiegłych. 

D

la uczniów szkół na Mazowszu zimowy wypoczynek rozpoczyna się 14 lutego. Nie wszyscy wyjadą w góry, dlatego rodzice już teraz powinni zaplanować wolny czas pociechom zostającym w Radomiu. Na szczęście w tym roku mają ułatwione zadanie. W ostatnich tygodniach uruchomiono bowiem dwa nowe lodowiska, gdzie młodzi ludzie mogą się wyszaleć. Obiekty powstały przy dwóch nowych inwestycjach. Pierwszy z nich znajduje się obok basenu Neptun na Ustroniu. Tafla lodowiska ma blisko 900 metrów powierzchni, więc bez problemu pomieści się na niej spora grupa łyżwiarzy. Nie musimy się martwić brakiem sprzętu. Na miejscu działa wypożyczalnia łyżew (za godzinę zapłacimy 5 zł). Lodowisko jest czynne codziennie w godz. 9-21 z przerwą techniczną w godz. 14-15, kiedy tafla jest wyrównywana przez specjalny sprzęt. Ślizgać można się nawet przy dodatniej temperaturze. Lód powinien 14  luty 2011 Salt@Pepper

wytrzymać do plus ośmiu stopni. Godzinne bilety kosztują: 6 zł (normalny) i 4 zł (ulgowy). Dopłata za kolejne 10 min ślizgania – 10 proc. ceny wejściówki. Tańszym rozwiązaniem są wejścia grupowe. To oferta dla dzieci i młodzieży przychodzącej z opiekunem. Grupa musi liczyć minimum 10 osób. Bilety są wtedy tańsze – 2 zł od osoby. Wypożyczenie łyżew kosztuje 3 zł. Drugie lodowisko powstało w sąsiedztwie Aquaparku przy ul. Chrobrego. Tafla jest trochę mniejsza – ma ok. 600 metrów kw., ale nawet gdy pojawi się na niej 60 osób nie odczujemy dużego tłoku. Obiekt jest otwarty w godz. 15-20 (dni robocze) i 10-20 (weekendy). Przedstawiciele Słonecznego Centrum, na terenie którego znajduje się lodowisko, zapowiadają, że będzie ono działało do marca. Potężne agregaty pozwalają utrzymać lód nawet w temperaturze plus 12 stopni. Jazdę na łyżwach uprzyjemnia mu-

zyka, a wieczorem można się ślizgać w świetle reflektorów. Bilet normalny kosztuje 7 zł, ulgowy 5 zł. W sobotę, niedzielę i święta płacimy o złotówkę więcej. Zorganizowane grupy młodzieży (min. 12-osobowe) kupują bilet po 4 zł. Za wypożyczenie łyżew musimy wyłożyć 5 zł. Wielu radomian jest jednak tradycjonalistami i woli ślizganie po naturalnych zbiornikach. Dla nich przygotowano lodowisko na zalewie na Borkach. Wypożyczalnia łyżew jest tam czynna codziennie w godz. 9-21. Koszt udostępnienia jednej pary to 5 zł za godzinę. 


NA OSTRZU NOŻA

FOTOGRAF

POSZUKIWANY

Bierzesz ślub? Skorzystaj z darmowej porady, jak szukać fotografa oraz na co zwrócić szczególną uwagę przy podpisywaniu umowy, aby uniknąć nieporozumień. 

C

hcesz, żeby ślub był taki, jak sobie wymarzyłaś i każdy, nawet najdrobniejszy szczegół musi być starannie dopracowany.

wystarczy czekać na oferty. Na utrwalaniu najpiękniejszych chwil nie warto oszczędzać. W końcu zdjęcia to pamiątka na całe życie.

Jak znaleźć odpowiedniego fotografa i na co należy zwrócić szczególną uwagę przy podpisywaniu umowy? Podpowiadamy:

Targi ślubne Esencja przedślubnego zgiełku. Możesz tam znaleźć nie tylko fotografów, ale też zespoły weselne i obejrzeć najnowsze kolekcje sukien ślubnych. Warto poświęcić kilka godzin w weekend, wybrać się i poznać usługodawców na żywo.

Znajomi W swoim otoczeniu z pewnością możesz znaleźć co najmniej kilka osób które brały ślub, a co za tym idzie, zmierzyli się już z dylematem wyboru fotografa. Możesz zatem zatrudnić osobę poleconą przez przyjaciółkę, jednak obejrzyj najpierw zdjęcia i zastanów się, czy dokładnie tego samego poszukujesz w fotografiach. Może marzy Ci się inny klimat? Nie ograniczaj się do osób polecanych przez znajomych. Internet Wystarczy wpisać w wyszukiwarce odpowiednie hasła i przejrzeć wyszukane strony. Nie zapomnij też zajrzeć na forum internetowe – to istna skarbnica wiedzy. Internet pełen jest portali, na których możesz zamieścić informację, że poszukujesz fotografa, określając swój budżet. Potem

Terminy targów ślubnych: 5-6 luty 2011 - Hala MOSiR ul. Narutowicza 9, Radom 6 luty 2011 - VI Kujawsko-Pomorskie Targi Ślubne, HSW Łuczniczka, ul. Toruńska 59, Bydgoszcz 19-20 luty 2011 - MEGA Targi Ślubne TORWAR 2011, Warszawa 20 luty 2011 - III Targi Ślubne, Hala Widowiskowo-Sportowa, Głogów 27 marca 2011 - Kompleks Hali Stulecia we Wrocławiu Pisma ślubne Można tam znaleźć nie tylko ciekawe artykuły, propozycje sukien ślubnych i fryzur. Na samym końcu znajdziesz reklamy, a wśród nich być może Twojego fotografa?

Umowa Poproś o przesłanie wzoru umowy jeszcze przed spotkaniem na jej podpisanie. Warto rozwiać swoje wątpliwości rozmową z fotografem, zwłaszcza, gdy nie wszystkie zapisy są Ci zrozumiałe. Często w umowach znajduje się wzmianka o tym, że zdajesz sobie sprawę z tego, jak kadruje fotograf i jakiego typu wykonuje zdjęcia, oraz, że nie będziesz mogła ich reklamować z powodu „bo mi się nie podobają”. To bardzo ważny zapis chroniący gust estetyczny fotografa i nie należy się go bać. Wszelkie kwestie dotyczące tego, jak mają wyglądać Wasze zdjęcia są do przedyskutowania i powinniście to omówić dość szczegółowo. W umowie dobrze jest zwrócić uwagę na kary umowne w przypadku zerwania umowy przez którąś ze stron. Jest to swego rodzaju zabezpieczenie i dla Was i dla wykonawcy. Kiedy już wszelkie wątpliwości będą rozwiane, współpraca z fotografem będzie mniej stresująca, a efekty bardziej zadowalające.  FOTOGRAF ALICJA DUCHIEWICZ WWW.SEVENSECONDS.PL

Salt@Pepper luty 2011  15


NA WIDELCU

W świecie

bilarda

Break 147 oznacza maksymalną liczbę punktów, którą może zdobyć zawodnik snookera w czasie jednego podejścia do stołu. To również nazwa pierwszego w Radomiu profesjonalnego klubu bilardowego, który powstał na terenie dawnych Zakładów Metalowych. 

P

omysł na lokal zrodził się z... rozczarowania. – Bardzo lubię grać w bilard i byłem zniechęcony, że w Radomiu brakuje miejsc dla takich osób jak ja. Postanowiłem wziąć sprawy we własne ręce – tłumaczy Grzegorz Michalski, właściciel klubu Break 147. Przez blisko pół roku szukał odpowiedniego miejsca na klub. – Zależało mi na dosyć dużej przestrzeni. Chciałem uniknąć sytuacji znanej z innych radomskich lokali, gdzie stół bilardowy jest zwykle upchnięty gdzieś w kącie i gracze zawadzają kijem o ścianę – wyjaśnia. Idealnym rozwiązaniem okazało się pomieszczenie znajdujące się na piętrze jednego z budynków na terenie dawnych Zakładów Metalowych, które w ostatnich latach stały się prawdziwym „zagłębiem rozrywkowym”. W halach Łucznika działa obecnie kilka klubów muzycznych. – Bardzo mnie to cieszy. Jedni idą potańczyć, a inni wpadną do mnie pograć w bilard – mówi Grzegorz Michalski. Kiedy po raz pierwszy zobaczył swój lokal, wnętrze nie prezentowało się zbyt efektownie. 16  luty 2011 Salt@Pepper

– Na szczęście udało mi zrealizować swoją wizję. Wystrój jest efektem dyskusji z moją narzeczoną – śmieje się właściciel Break 147. Najwięcej miejsca zajmują oczywiście stoły bilardowe. Zarówno

profesjonalne, jak i amatorskie. Te drugie wybierają zazwyczaj osoby, dla których gra jest tylko zabawą. Mniejszy stół jest wówczas wygodniejszy. Bardziej doświadczeni bilardziści wolą jednak potężniejsze, zawodowe stoły. W klubie Break 147 znajdą coś dla siebie również miłośnicy innych

zabaw barowych. Jest tarcza do darta, a właściciel planuje też sprowadzenie „piłkarzyków”. – Kupujemy je od najlepszego na świecie producenta. Nie będą miały szyby, która często odbija świetlne refleksy, a bramkarz ma przekręcać się o 360 stopni – zachwala Grzegorz Michalski. Zadowoleni powinni być również miłośnicy pokera. W lokalu można zagrać w karty. Walutą są plastikowe żetony. Atrakcją baru są niepasteryzowane piwa warzone specjalnie dla klubu Break 147. Oprócz tradycyjnych smaków: jasnego, ciemnego czy miodowego, można również skosztować złocistego trunku z rumem czy grejpfrutem. Trochę skromniej prezentuje się na razie oferta gastronomiczna. Klienci mogą wybrać chleb z domowym smalcem albo pieczywo czosnkowe z serem. – Lista potraw na pewno będzie się wzbogacać – zapowiada właściciel. Na przełomie stycznia i lutego w Break 147 odbędzie się pierwszy amatorski bilardowy turniej.  RAF


PASJE

Życie

z HOBBY

Z butelki wina i papierowej serwetki potrafią wyczarować dzieło sztuki, a z makaronu choinkową ozdobę. Swoimi niezwykłymi umiejętnościami postanowili podzielić się z innymi i tak powstało Centrum Hobbystyczne „Pacynka”. 

K

atarzyna Niezbecka i Krzysztof Pszczoła jeszcze niedawno byli pracownikami dużych warszawskich korporacji. – Z okna biura na 26 piętrze miałam piękny widok na stolicę. Jednak czegoś mi brakowało – przyznaje Katarzyna. Prawdziwą pasję realizowała dopiero po powrocie do domu, kiedy siadała przy stole załadowanym farbami, pędzelkami, klejami oraz skrawkami papieru i tworzyła małe „cacuszka”. Kilka lat wcześniej zafascynowała ją technika decoupage, polegająca na oklejaniu dowolnych przedmiotów wzorami wyciętymi z papieru i serwetki. – Kasia spędzała w ten sposób długie godziny. Ja też zacząłem trochę dłubać. Po pewnym czasie doszliśmy do wniosku, że nasze hobby może stać się sposobem na życie – opowiada Krzysztof. Postanowił wrócić do rodzinnego Radomia. – Wszyscy narzekają, że jest tu smutno i szaro. Trzeba spróbować powalczyć z tym marazmem – przekonuje. Kasia pochodzi z Lublina, ale również jej spodobał się pomysł, żeby w naszym mieście stworzyć miejsce, gdzie można rozwijać pasje. Latem ubiegłego roku, w pawilonie przy ul. Focha 12 rozpoczęło działalność Centrum Hobbystyczne „Pacynka”. Początkowo pełniło głównie rolę sklepu, w którym Kasia sprzedawała swoje rękodzieło. Największym hitem okazały się butelki ślubne. Do stworzenia niepowtarzalnej

ozdoby wystarczy flaszka wina i... papierowa serwetka. – Jedna pani wracała do nas kilka razy, ponieważ co tydzień miała wesele. Zawsze prosiła, żeby nie pakować butelki, bo wygląda pięknie i od razu chce pokazać ją młodej parze – śmieje się Kasia. Twórcom centrum zależy jednak, żeby bywalcy tego miejsca nie byli tylko zwykłymi klientami. – Jeśli kogoś zainteresuje, jak powstają te przedmioty, to zapraszamy na warsztaty. Naprawdę nie trzeba mieć zdolności plastycznych. Wystarczy poznać trochę podstaw i dodać do tego odrobinę wyobraźni, a efekty będą niezwykłe – zapewnia Krzysztof. Przekonały się o tym uczestniczki pierwszych zajęć zorganizowanych w „Pacynce”. – Trwały kilka godzin i było strasznie cicho. Nawet się zaniepokoiłam. Później uczestnicy przyznali, że bardzo się wciągnęli i nawet nie zauważyli upływu czasu. Widok dorosłych ludzi umorusanych farbą, z wyrazem satysfakcji na twarzach jest piękny – śmieje się Kasia. W planach centrum są warsztaty z wielu dziedzin: florystyki, scrapbookingu, fotografii, a nawet stylizacji paznokci. – Nie zamykamy się na żaden pomysł. Chcemy na przykład zaprosić radomiankę, która pokaże, jak robić obrazy z ciastek. Przed Wielkanocą planujemy naukę wyrobu pisanek – informuje Krzysztof.  Salt@Pepper luty 2011  17


PASJE

Roztańczony

Radom Jeśli ktoś wątpi w siłę telewizji, powinien odwiedzić jedną z radomskich szkół tańca. Niezwykła popularność programów „Taniec z gwiazdami” czy „You can dance” sprawia, że szturmują je chętni do nauki rumby, salsy albo hip-hopu. 

„T

aniec z gwiazdami” to jeden z największych przebojów w dziejach polskiej telewizji. Od kilku lat miliony Polaków zasiadają co niedzielę przed odbiornikami, żeby pasjonować się występami polityków, sportowców i popularnych aktorów. Towarzyszący im tancerze też stali się gwiazdami. Za Edytą Herbuś czy Rafałem Maserakiem biegają na ulicach paparazzi i łowcy autografów. Niewielu mieszkańców Radomia zdaje sobie sprawę, że podziwiani tancerze swoje umiejętności zdobywali w naszym mieście, w szkole Moniki i Romana Pawelców. – Cały czas mamy z nimi kontakt. Odwiedzają nas albo dzwonią po porady. Edyta Herbuś zaprosiła mnie ostatnio na imprezę z okazji 40-lecia telewizyjnej „Dwójki” – opowiada Roman Pawelec. Nasz rozmówca nie ukrywa satysfakcji, że dzięki popularnym programom w całej Polsce zapanowała moda na taniec. – To znakomity sposób na odreagowanie stresów, poprawę kondycji i dobrą zabawę – wylicza Roman Pawelec. Od pierwszej edycji „Tańca z gwiazdami” rośnie liczba osób, które chcą nauczyć się kroków

18  luty 2011 Salt@Pepper

tanga czy quickstepa. – Kiedyś prowadziliśmy zajęcia głównie z zawodowcami. Teraz tworzymy dodatkowe grupy dla amatorów – śmieje się Monika Pawelec. Radom przeżywał już kiedyś taneczne szaleństwo. Na przełomie lat 80. i 90. nasze miasto znane było ze znakomitych zespołów tanecznych, które święciły triumfy na parkietach Polski i Europy. Powstało nawet określenie „radomska szkoła tańca”. – Bywały lata, kiedy w mistrzostwach Polski starowało siedem formacji z Radomia. Teraz wielu zawodników z tamtych ekip założyło własne szkoły i dzięki temu znów stajemy się tanecznym zagłębiem – przekonuje Tomasz Giermuda, właściciel szkoły Rockstep. Jego podopieczni triumfują na wielu ogólnopolskich i międzynarodowych imprezach. Podczas grudniowego World Dance Week w Mikołajkach, gdzie prezentowało się blisko 3 tys. uczestników, zawodnicy Rockstepu trzy razy stawali na najwyższym stopniu podium.


PASJE W ubiegłym roku tancerze ze szkoły Moniki i Tomasza Giermudów zdobyli również trzy tytuły mistrzów Polski w hiphopie. Ich umiejętności mogli podziwiać też widzowie popularnych programów telewizyjnych: „Mam talent” czy „Jaka to melodia”. Sukcesy święci również Fabryka Tańca „Idol”, którą założyli Aneta Czarnecka i Jakub Pankowski. Pierwsze szlify zdobywali w jednej z najsłynniejszych przed laty grup – Akancie. Teraz sami odkrywają talenty. Takie jak Maks Wojtowicz. 11-latek jest jednym z najlepszych tancerzy hiphopowych w Europie. Kilka miesięcy temu zachwycił jury i publiczność programu „Mam talent”. – Jesteś tanecznym dynamitem – pochwalił Maksa Kuba Wojewódzki. – Rozpaliłeś scenę do czerwoności – dodała Małgorzata Foremniak. Jednak do szkół tańca trafiają nie tylko radomianie marzący o karierze w stylu Rafała Maseraka. Większość stanowią osoby, które chcą tylko opanować podstawy tanga czy rumby. – Coraz częściej pojawiają się pary, które planują ślub i nie chcą skompromitować się przed weselnymi gośćmi, kiedy zostaną wywołani do pierwszego tańca – mówi Tomasz Giermuda. Przedział wiekowy kursantów jest bardzo szeroki. Na parkiecie podrygują zarówno pięcioletnie brzdące, jak i emeryci, którzy postanawiają efektywnie wykorzystać nadmiar wolnego czasu. – Kilka tygodni temu pojawiło się u mnie około 70-letnie małżeństwo, któremu lekarz zalecił więcej ruchu. Radzili sobie świetnie, ominęli tylko rock and rolla – śmieje się właściciel Rockstepu.

W tym sezonie bardzo popularne są kursy salsy. – Jeszcze kilka lat temu organizowaliśmy lekcje z Jose Torresem i nie było zainteresowania. Teraz ludzie sami dzwonią i pytają – twierdzi Monika Pawelec. Zdaniem jej męża każdego można nauczyć tańczyć. – Nie wszyscy będą od razu mistrzami, ale chodzi o to, żeby czerpać z tego radość i swobodnie czuć się na parkiecie. Ruch wyzwala endorfiny, czyli hormon szczęścia. Kiedy dodamy do tego jeszcze muzykę, frajda jest naprawdę ogromna – przekonuje Roman Pawelec. – Taniec służy temu, żeby kobieta poczuła się bardziej kobieca, a mężczyzna męski – dodaje.  RAFAŁ NATORSKI NA ZDJĘCIACH: MONIKA I TOMASZ GIERMUDOWIE

Salt@Pepper luty 2011  19


MOTO

Sukces na

bezdrożach

Znakomity wynik polskich zawodników w 33. Rajdzie Dakar. 20-letni Łukasz Łaskawiec zajął trzecie miejsce wśród kierowców quadów, a doświadczony Krzysztof Hołowczyc zakończył piekielnie trudną imprezę na piątej pozycji.

20  luty 2011 Salt@Pepper


MOTO

T

egoroczny wyścig był wyjątkowo ciężki, a trasa pełna niebezpiecznych pułapek. W ciągu dwóch tygodni uczestnicy pokonali blisko 5 tysięcy kilometrów odcinków specjalnych po bezdrożach Argentyny i Chile. Polacy wrócili z Ameryki Południowej w wyśmienitych nastrojach. Najbardziej szczęśliwy był Łukasz Łaskawiec. Na ostatnim etapie 20-letni zawodnik stoczył pasjonującą walkę z Christophem Declerckiem i jako pierwszy dojechał na metę w stolicy Argentyny. Po raz drugi w historii zdarzyło się, że Polak wygrał etap Rajdu Dakar. Rok temu dokonał tego inny quadowiec – Rafał Sonik, który tym razem nie ukończył imprezy z powodu wypadku i kontuzji. Dzielnie zastąpił go Łaskawiec. Świetny występ zaliczyła również załoga Krzysztof Hołowczyc/Jean-Marc Fortin. Polski rajdowiec po raz drugi w karierze zameldował się na mecie wyścigu na piątym miejscu. Walka o zwycięstwo była zacięta aż do

ostatnich kilometrów; nikt z czołówki nie miał poważniejszych przygód, które by go wyeliminowały z rywalizacji. Utrzymać się w takiej stawce to duże osiągnięcie. Przed Hołowczycem znaleźli się tylko świetni kierowcy, zwycięzcy poprzednich edycji rajdu. W klasyfikacji generalnej triumfował Katarczyk Nasser Al-Attiyah przed Ginelem De Villiers oraz Carlosem Sainzem. Bardzo dobrze spisali się również polscy motocykliści. Jacek Czachor zajął jedenaste miejsce. Marek Dąbrowski uplasował się na 16. pozycji. Zawodnik Orlen Team poprawił swój wynik z ubiegłego roku aż o siedemnaście pozycji i udowodnił, że bez problemu w dalszym ciągu nawiązuje walkę z najlepszymi motocyklistami świata.  PW

Salt@Pepper luty 2011  21


SESJA

Kochajcie

się!

22  luty 2011 Salt@Pepper

„Salt@Pepper” życzy Wam dużo miłości. Od święta i na co dzień.


SESJA

Z

daniem jednych to wielkie święto kiczu, na którym zarabiają kina, restauracje, cukiernie i kwiaciarnie. Dla innych to doskonała okazja do zamanifestowania swojego uczucia, romantycznych spacerów czy kolacji przy świecach. Walentynki wciąż budzą duże emocje. Historia patrona święta zakochanych nie należy do optymistycznych. Kapłan Walenty został skazany na śmierć za udzielenie ślubu chrześcijańskiego wbrew edyktowi cesarza Klaudiusza II Gota. Legenda głosi, że tuż przed egzekucją zadurzył się w córce więziennego strażnika i zostawił jej na pożegnanie list w kształcie serca podpisany „Od twojego Walentego”. Księdza stracono 14 lutego. Tego dnia świat wspomina uczuciowego duchownego i świętuje miłość. Na różne sposoby, ale zawsze z czerwonym serduszkiem w tle. Niektórzy uważają, że jest go nawet za dużo. Jednak według wielu osób taki cukierkowy dzień jest potrzebny, żeby oderwać się od szarej codzienności. FOTO: ŁUKASZ WÓJCIK, WWW.FABRYKASTUDIO.PL MODELKI: KLAUDIA NATORSKA I KAROLINA BASA

Salt@Pepper luty 2011  23


SESJA

24  luty 2011 Salt@Pepper


SESJA

Salt@Pepper luty 2011  25


URODA

Pachną

I Pielęgnują

Zima to ciężka pora roku dla naszej skóry. Policzki, nos, uszy oraz dłonie wymagają teraz szczególnej troski, dlatego powinniśmy sięgnąć po odpowiednie kosmetyki ochronne. 

N

ajwiększym wrogiem naszej skóry nie jest zimno, ale częste zmiany temperatury oraz wiatr i śnieg. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni muszą pamiętać o zapewnieniu maksymalnej ochrony przed niekorzystną aurą. Dobrze sprawdzą się kremy nawilżające o gęstej konsystencji. Zimą bardzo ważna jest również pielęgnacja ust, gdyż są one narażone na szybkie wysuszanie. Stosujmy ochronne pomadki lub błyszczyki. Wybraliśmy kilka kosmetyków, które pomogą ochronić naszą skórę w czasie zimowych miesięcy.

Dla niej

Dla niego Iwostin

Lipidowy krem ochronny skutecznie zabezpiecza przed mrozem oraz promieniami UVA i UVB. Działa natłuszczająco i regenerująco, przywracając skórze naturalną funkcję ochronną. Ponadto likwiduje skutki przesuszenia, dostarczając substancje wiążące wodę.

Pomadka Neutrogena

Natychmiastowa i długotrwała ulga dla suchych i spierzchniętych ust. Głęboko nawilżająca formuła koi oraz poprawia wygląd i przywraca miękkość ust, jednocześnie zapewniając im długotrwałą ochronę przed utratą wilgotności.

Avon Solutions Winter

Pianka myjąca na zimę delikatnie oczyszcza cerę narażoną na działanie mrozu, wiatru i intensywnego słońca. Wzbogacona w czynniki odżywcze i kojące sprawia, że cera wygląda czysto i zdrowo.

26  luty 2011 Salt@Pepper

Dax Cosmetics Perfecta WinterCare

Krem do pielęgnacji każdego typu cery bez względu na wiek. Polecany szczególnie osobom uprawiającym sporty zimowe. Krem zawiera Sport Active Formula – składniki skutecznie chroniące skórę przed mrozem, wiatrem i słońcem, które są odpowiedzialne za uszkodzenia komórek i przedwczesne starzenie się skóry. Zawiera filtry UVA/UVB.

Hand cream Taberna Saponaria

Krem do rąk dzięki zawartości naturalnej oliwy z oliwek, witaminy E i sqalanu pobudza odnowę komórkową, zapobiega starzeniu się skóry i niweluje szkodliwe działanie środowiska zewnętrznego. Delikatna konsystencja łatwo ulega wchłonięciu, dając natychmiastowe uczucie komfortu i jedwabistej gładkości. Skutecznie nawilża nawet bardzo przesuszoną skórę.

Orifalme Essentials Weather Protective Mask

Maseczka ochronna do twarzy. Zawiera masło kakaowe i witaminę E, które zapewniają skuteczną ochronę przed uszkodzeniem komórek oraz przedwczesnym starzeniem się skóry. Tworzy niewidoczną barierę ochronną, dzięki której skóra twarzy pozostaje gładka i niestraszna jej zimowa pogoda.


MÓJ DOM

Modne okno Odpowiednio zaaranżowane okno ma bardzo duży wpływ na wygląd i atmosferę naszego mieszkania. Pamiętajmy o tym wybierając firany, zasłony czy rolety. 

A

ranżacja okna powinna być podporządkowana charakterowi pomieszczenia. Jeśli mieszkanie urządziliśmy w stylu ekologicznym, najbardziej odpowiednie są tkaniny naturalne, np. len. W klasycznym, eleganckim salonie lepiej sprawdzą się zasłony z tafty, jedwabiu lub klasycznych żakardów. Tradycyjne, śnieżnobiałe firany, przez lata królujące w polskich domach, coraz częściej zastępowane są nowymi rozwiązaniami. Na przykład tzw. makaronami, wykonanymi z wąskich tasiemek. Równie ciekawym pomysłem jest zastosowanie przesłon wykonanych np. z koralików, piórek czy wstążek. Nawleczone na pionowe rzędy żyłek albo sznurków będą efektowną dekoracją okna.

Jednak klasyczne firany nie tracą popularności. W tym sezonie królować będą biele, szarości i ponadczasowe beże. – Mimo ogromnej popularności żaluzji, paneli i rolet, w wielu wnętrzach doskonale sprawdzają się klasyczne zasłony, które fantazyjnie upinamy na karniszach – podpowiada Alicja Bałażak z radomskiego salonu firan „Alicja”. Zamiast tradycyjnego mocowania zasłony za pomocą taśmy, żabek czy kółek, można przewiesić ją przez karnisz lub okręcić wokół niego i luźno puścić jej końce. Nowością są umieszczane w oknach ruchome stelaże i ekrany obite materiałem. Modułowa konstrukcja składa się z kilku elementów, które mogą zasłaniać lub

odsłaniać dowolne partie okna. Zdaniem specjalistów, ten typ przesłon sprawdzi się znakomicie w mieszkaniu urządzonym nowocześnie.  Partner działu: Salon firan „ALICJA” Radom, ul. Warszawska 146 www.narzutyfirany.pl

Aranżacja - Salon Firan Alicja

W dobrym świetle Kuchnia jest miejscem szczególnym – tu przygotowujemy i spożywamy posiłki, a także spędzamy czas z rodziną i przyjaciółmi. Ważne jest odpowiednie oświetlenie tego pomieszczenia. 

W

iększość typowych kuchni oświetla lampa umieszczona pośrodku sufitu. Jednak takie rozwiązanie ma wady. Blaty i szafki umieszczone są zazwyczaj pod ścianami, zatem przygotowując posiłek, stoimy plecami do źródła światła. Jak to poprawić? Można wybrać plafon lub zamontować lampki halogenowe na powierzchni całego sufitu. Blaty pod szafkami powinny być oświetlone mocnym, jasnym światłem – ułatwi to wszelkie prace w kuchni. W praktyce najczęściej używane są lampki halogenowe montowane pod szafkami. Lepiej zrezygnować z jarzeniówek – w ich

świetle żywność wygląda nienaturalnie. Kupując kuchenny okap, wybierajmy modele z wbudowaną lampką, która dodatkowo rozjaśni kuchenkę. Warto również pomyśleć o oświetleniu „dyżurnym”. Wystarczy jedna zapalona lampka – kinkiet lub halogen pod kuchennymi szafkami. Kuchnia jest przede wszystkim pomieszczeniem funkcjonalnym, ale trochę elementów dekoracyjnych na pewno nie zaszkodzi. Przykładem mogą być małe lampki halogenowe zainstalowane nad szafkami na wysięgnikach. Podkreślą fakturę drewna, a po otwarciu drzwiczek oświetlą wnętrze szafki.

Ciekawe miejsce to także sufit nad stołem – tutaj możemy zamontować wiszącą lampę w intensywnym, żywym kolorze lub lampkę metalohalogenkową, dającą silny, skoncentrowany snop światła, aby oświetlić miejsce, gdzie np. stawiamy wazon z kwiatami. 

Salt@Pepper luty 2011  27


ZDROWIE

ZANIM

ZJEDZIESZ...

Przed nami ferie zimowe i wyjazdy na narty. Sprzęt możemy kupić szybko, ale przygotowanie naszego ciała do wysiłku warto zacząć już teraz. „Salt@Pepper” oraz mistrz kulturystyki radzą, jak wytrenować mięśnie, żeby bez problemu poradzić sobie na stoku. 

O

soby wyjeżdżające na narty często zapominają, że sport ten jest bardzo wymagający, a braki w kondycji, sile i elastyczności weryfikowane są już pierwszego dnia na stoku. Mamy szczęście, jeśli nasze zaniedbania kończą się tylko zakwasami. Często jednak dochodzi do poważniejszych urazów, których moglibyśmy uniknąć, gdybyśmy kilka tygodni wcześniej pomyśleli o przygotowaniu kondycyjnym.

Zanim zaczniemy ćwiczenia, musimy zdać sobie sprawę, jakie mięśnie będą nam szczególnie „potrzebne” podczas zimowych szaleństw. Podpowiadamy: Nogi Ćwiczeniami musimy wzmocnić: – mięsień czworogłowy: przysiady, półprzysiady, wykroki w przód i w tył; – mięsień dwugłowy i pośladkowy wielki: martwy ciąg (podnosimy sztangę do momentu, w którym będziemy mieli proste plecy oraz nogi w kolanach), uginanie nóg na maszynie; – mięśnie wewnętrznej i zewnętrznej strony ud: przywodzenie i odwodzenie nóg na maszynie, wykroki na boki; – mięśnie łydek: wspięcia na palce. Tułów Warto zadbać o: – mięśnie grzbietu: prostowanie grzbietu, skłony tułowia z obciążeniem, podciąganie na drążku, wiosłowanie ze sztangą; – mięśnie brzucha: spięcia brzucha (kładziemy się na plecach, ręce trzymamy za głową i unosimy górną

28  luty 2011 Salt@Pepper

część tułowia aż do uczucia silnego napięcia mięśni brzucha) i unoszenie nóg. Ramiona Należy ćwiczyć: – mięsień dwugłowy ramienia (biceps): uginanie ramion z obciążeniem; – mięsień trójgłowy ramienia (triceps): wyciskanie sztangi w leżeniu, w pozycji stojącej prostowanie ramion z obciążeniem. Trening siłowy przygotowujący do sezonu narciarskiego warto realizować przynajmniej dwa razy w tygodniu. Należy wykonać 3 serie każdego z ćwiczeń, ilość powtórzeń w serii od 10 do 15 razy.

KONSULTACJA: Paweł Małek Wielokrotny medalista Mistrzostw Polski w Kulturystyce, reprezentant kraju


POMYŚL

O NOGACH Nasilające się wieczorami bóle nóg, uczucie ich ciężkości, nocne kurcze łydek, obrzęki i żylaki – te przypadłości dotykają co drugą kobietę. Na szczęście potrafimy im pomóc. 

P

rzyczyn jest wiele: praca w pozycji stojącej lub długotrwałe siedzenie, nadwaga, palenie papierosów, kolejne ciąże, zaburzenia hormonalne, doustne środki antykoncepcyjne, chodzenie na wysokich obcasach, dieta uboga w błonnik i predyspozycje genetyczne. Sygnałem alarmowym powinny być już pierwsze oznaki niewydolności żylnej, czyli wieczorne uczucie opuchnięcia okolicy kostek, ciężkość nóg, swędzenia, „niespokojne nogi”, pajączki żylne. Jeśli jeszcze w naszej rodzinie pojawiały się „problemy żylakowe”, musimy jak najszybciej przystąpić do działania. Czynniki ryzyka nie zawsze można wyeliminować. Paniom trudno zrezygnować z przyjemności korzystania z solarium, opalania w pełnym słońcu, gorących kąpieli, czy wysokich obcasów. Na właściwą aktywność fizyczną, która zwiększa pracą mięśni łydek i ułatwia odpływ krwi żylnej z nóg np. pływanie, bieganie, jazdę na rowerze, regularne spacery, często nie mamy czasu lub ochoty. Najłatwiej sięgnąć po tabletki, maści i żele, jednak ich skuteczność budzi zastrzeżenia. Po całym dniu ulgę przynosi chodny prysznic i masaż nóg. Dobrze zrobi nam również wypoczynek oraz sen z uniesionymi nogami. Jednak pamiętajmy, że to tylko działania doraźne. Najskuteczniejszą formą profilaktyki jest kompresjoterapia. Stosowanie rajstop, pończoch, podkolanówek o podwyższonej elastyczności (70DEN, 140DEN) i stopniowanym zmiennym ucisku poprawia krążenie żylne w nogach, działa przeciwzakrzepowo, wpływa na polepszenie jakości życia, nie ma skutków ubocz-

nych i przynosi szybkie efekty. Współczesna kobieta oczekuje produktu o estetycznym wyglądzie, szerokiej gamie kolorów, trwałego, komfortowego w użyciu i mającego bezsporne walory terapeutyczne. Wyroby te powinny być właściwie dobrane w punktach sprzedaży w zależności od wymiarów nogi. Te wysokie wymagania spełnia radomski Salon Bielizny Włoskiej Goldenpoint przy ul. Żeromskiego 52 (Galeria Rosa), który oferuje produkty renomowanej, włoskiej firmy SOLIDEA. Pamiętajmy jednak, że gdy objawy chorobowe nasilają się – pojawiają się skupiska pajączków żylnych i żylaki konieczna jest wizyta u specjalisty i wykonanie badania USG Duplex Doppler Kolor. Możliwości leczenia jest wiele: podwyższenie stopnia kompresjoterapii (360DEN), skleroterapia (wstrzykiwanie w pajaczki i żylaki substancji obliterujących), operacja (stripping z miniflebektomią) lub dostępna już w Radomiu metoda operacji żylaków z użyciem lasera diodowego. Pełny zakres diagnostyki i leczenia chorób żył oferuje NZOZ Venomedica w Radomiu przy ul. Pamięci Katynia 12A (tel. 48 331 03 17).  Lek. med. Tomasz Terpiłowski Specjalista chirurgii naczyniowej i ogólnej

Z tym wydaniem Salt@Pepper profilaktyczne produkty kompresyjne Solidea 10% taniej. Goldenpoint Radom Galeria Rosa ul. Żeromskiego 52 Salt@Pepper luty 2011  29


ZDROWIE

Ćwiczyć każdy

może...

Słowo „fitness” wiele osób kojarzy z umięśnionymi modelami i seksownymi gwiazdami serialu „Słoneczny patrol”. Jednak tak naprawdę oznacza ono „bycie w formie”, co może osiągnąć każdy z nas. Wystarczy odwiedzić jeden z radomskich klubów fitness. 

Z

anim Polacy odkryli zalety fitnessu, panowała moda na aerobik. Upowszechniła go amerykańska aktorka Jane Fonda, która zachęciła miliony kobiet do ruchu i ćwiczeń. Zasady aerobiku opracowano w NASA, ponieważ początkowo był to program kondycyjny dla kosmonautów. Dopiero później uznano, że gimnastyka przy muzyce może być znakomitym sposobem na poprawę samopoczucia. Na początku lat 90. wymyślono step – urządzenie, dzięki któremu można wykonywać wiele modelujących sylwetkę ćwiczeń. Tak narodził się fitness, czyli połączenie aerobiku i zajęć siłowych. Przez wiele lat ta forma aktywności była adresowana przede wszystkim do kobiet. Ostatnio tendencja zaczyna się jednak zmieniać i w klubach pojawia się coraz więcej mężczyzn. Fitness czerpie z wielu dziedzin – przede wszystkim baletu i jogi. Wyspecjalizowani trenerzy potrafią dopasować ćwiczenia do indywidualnych możliwości każdego z nas. 30  luty 2011 Salt@Pepper

Świetnym rozwiązaniem jest tzw. trening obwodowy. Wykorzystujemy do niego specjalnie skonstruowane maszyny hydrauliczne. Zadania wykonuje się przemiennie z ćwiczeniami aerobowymi (bieganie, step lub skakanka). „Obchodzimy” cały zestaw przyrządów dwa razy, czyli w ciągu 30 minut wykonujemy trening całego ciała. Ważna jest również odpowiednia częstotliwość zajęć. Podstawowa zasada to „3 x 30 x 130”. Oznacza to trening trzy razy w tygodniu, który powinien trwać minimum 30 minut i podnieść tętno do 130 uderzeń na minutę. Wielu osobom fitness kojarzy się wyłącznie z ciężkimi ćwiczeniami fizycznymi, podczas których pot zalewa oczy, a na drugi dzień czujemy każdy mięsień pulsujący bólem. Na początku rzeczywiście może być ciężko. Jeśli nasze ciało nie doświadczało przez lata wysiłku, na pewno zareaguje buntem. Jednak szybko się przyzwyczai do treningu, który wkrótce stanie się tylko przyjemnością i po

KLUBY FITNESS W RADOMIU AGA ul. 1905 Roku 21 www.agaradom.pl • MEGA ul. Wernera 10 ul. Waryńskiego 1/3/5 ul. Gagarina 4 www.fitness-klub.pl • LIFE FITNESS ul. Chrobrego 3 www.aquapark-radom.pl • ATHLETIC ul. Królowej Jadwigi 1 www.athletic.radom.pl • FITNESS PARK ul. Chrobrego 22 www.fitnesspark.radom.pl • JUST FIT ul. 1905 Roku 3 F www.justfit.pl • FIT-LINE ul. Osiedlowa 9 • OLIMP ul. Kotarbińskiego 2


ZDROWIE pewnym czasie trudno będzie się bez niego obyć. Zajęcia w klubie fitness zapewnią nie tylko dobrą sylwetkę. Systematyczne ćwiczenia zmniejszają ryzyko chorób serca, cukrzycy i różnych nowotworów, zapobiegają otyłości i osteoporozie. Dobra kondycja fizyczna poprawia nie tylko siłę mięśni, wzmacnia także naszą pewność siebie. W Radomiu przybywa klubów fitness, które proponują szeroki wachlarz ćwiczeń. Możemy wybrać zajęcia aerobic, step, TBC, rozciągające, taneczne, ale także wzmacniające brzuch i pośladki lub mięśnie kręgosłupa i pleców. Niektóre salony proponują także jogę albo cycling. Dobór zajęć zależy od naszych oczekiwań oraz celu jaki sobie postawimy. Lubimy się zmęczyć? Wybierzmy aerobic. Szukamy odprężenia? Pomyślmy o jodze. Chcemy zrzucić zbędne kilogramy? Ćwiczenia tlenowe są dla nas idealne. Nasze plany najlepiej przedyskutować z instruktorem, a czasem również lekarzem.  RAF

FITNESSOWY SŁOWNICZEK ABT (skrót od abdominal, buttocks, thights) – zestaw ćwiczeń na uda, pośladki i biodra, idealny do rzeźbienia ciała. Body ball – ćwiczenia z piłką. Leżenie na piłce przodem, tyłem lub bokiem oraz balansowanie pozwala na wzmocnienie mięśni odpowiedzialnych za utrzymanie prawidłowej postawy. Body pump – ćwiczenia ze sztangą wykonywane przy muzyce, zapewniające poprawę kondycji, a także wzmocnienie siły mięśni i spalenie podskórnej tkanki tłuszczowej. Boks aerobik – ćwiczenia z elementami ciosów i kopnięć, poprawiające ogólna kondycję. Callanetics – proste ćwiczenia relaksacyjno-usprawniające o różnym stopniu intensywności, możliwe do wykonywania w domu. Low impact – zestaw bezpiecznych i niezbyt intensywnych ćwiczeń doskonały dla początkujących i osób w złej kondycji fizycznej. Wykonywane z towarzyszeniem muzyki, pod stałą opieka instruktora. Magic bar – ćwiczenia ze sztangą wykonywane z towarzyszeniem muzyki. Pilates – zestaw ćwiczeń wzmacniających ciało. Zasadą są wolne, dokładne ruchy, koncentracja oraz świadomy wdech i wydech. Doskonałe ćwiczenia ogólnorozwojowe. Slide – ćwiczenia na specjalnych poślizgowych matach, polegające na wykonywaniu ruchów podobnych do jazdy na łyżwach. Ćwiczenia dla zaawansowanych, wymagające opanowania techniki. Step – zestaw ćwiczeń z wykorzystywaniem muzyki, z użyciem stepu (stopnia) o różnej wysokości. Stretching – rozciąganie mięśni poprawiające ich stan po treningu. Tae-bo – forma aerobiku łącząca elementy wschodnich sztuk walki z zajęciami ruchowymi przy muzyce. TBC (skrót od Total Body Conditioning) – zestaw ćwiczeń w rytm szybkiej muzyki służący rzeźbieniu całego ciała, pozwalający też na poprawę koordynacji ruchowej i kondycji organizmu. Tętno maksymalne – tętno, przy którym ćwiczymy ze stuprocentową intensywnością. Oblicza się je odejmując od 220 swój wiek. Na przykład osoba 30-letnia ma tętno maksymalne 190.

Salt@Pepper luty 2011  31


KOBIETA

Telefon do torebki Kobiety uwielbiają długie rozmowy przez telefon i mają coraz większe wymagania dotyczące aparatów, które stały się nieodłącznym wyposażeniem damskiej torebki. Podpowiadamy jakie modele najlepiej tam pasują. 

N

ie jest tajemnicą, że kobiety przywiązują dużą wagę do wyglądu telefonu. Idealny aparat powinien być wykonany z wysokiej jakości materiałów. Pożądane są również zdobienia na obudowie. Kwiatowe wzory czy logo znanego projektanta mogą sprawić, że dziewczyna wręcz zakocha się w konkretnym modelu. Producenci komórek dobrze wiedzą, że kobieta chce mieć nie tylko poręczne urządzenie do komunikacji ze światem. Czasem telefon ma spełniać nawet funkcję... lusterka, dlatego wiele urządzeń wyposażanych jest w wyświetlacze, które pomogą skontrolować stan makijażu. Warto zwrócić uwagę, żeby damski aparat był wykonany z materiałów odpornych na ścieranie. W torebce łatwo przecież o różne rysy na obudowie. Komórka dla przedstawicielki płci pięknej powinna być wyposażona w dobrą baterię, która da pewność,

iPhone 4

Komórki z systemem iOS są bardzo popularne wśród kobiet. Jeśli dość wysoka cena nie stanowi bariery, zawsze możemy zdecydować się na iPhone’a 4. Telefon jest wyposażony w wyświetlacz Retina o przekątnej 3,5 cala, procesor Apple A4, WiFi, GPS i aparat z matrycą 5 Mpix. W niektórych kręgach posiadanie iPhone’a to wręcz obowiązek.

32  luty 2011 Salt@Pepper

że rozmowa dwóch przyjaciółek nie urwie się w najbardziej porywającym momencie. Szukając telefonu dla kobiety, warto zwrócić również uwagę na wygodny i czuły ekran dotykowy lub klawiaturę, która bez trudu umożliwi pisanie długich wiadomości tekstowych. Ważny jest porządny aparat fotograficzny. Wyposażony w niego telefon sprawdzi się na przykład w butikowej przymierzalni, gdy trzeba będzie szybko zapytać koleżankę, co sądzi o zakupie nowej sukienki. Wśród pożądanych cech warto wymienić jeszcze gniazdo na standardowe słuchawki (jack 3,5 mm) wraz z przyzwoitym odtwarzaczem, WiFi i aplikacje służące do obsługi internetowych portali społecznościowych. „Salt@Pepper” przygotował subiektywną listę telefonów, które powinny zadowolić kobiece oczekiwania:

Nokia 7020

Komórka w bardzo interesujący sposób powiadamia nas o nadchodzącym połączeniu lub nowej wiadomości tekstowej. Po dotknięciu niewielkiego wyświetlacza pomocniczego, ukazują się informacje dotyczące połączeń, wiadomości i powiadomień.

Samsung Sony Diva Ericsson Jalou

Efektowny telefon, który przyciąga wzrok. Wyposażony jest w wyświetlacz o przekątnej 2,8 cala, aparat 3,2 Mpix oraz radio z RDS. Ciekawostką jest klapka wyposażona w wewnętrzny ekran o przekątnej 2,2 cala oraz zewnętrzny wyświetlacz LED.

Sympatyczna klapka ma bardzo użyteczny wyświetlacz i dodatkowo kojarzy się z ulubieńcem kobiet – diamentem. Komórka jest wyposażona w aparat 3,2 Mpix oraz specjalny przycisk aktywujący tryb lusterka. Dla bardzo wymagających pań przygotowano specjalną edycję Jalou Dolce&Gabbana, pozłacaną 24-karatowym złotem.


MĘSKI ŚWIAT

Facet na pasku Wybór paska wydaje się prostym zadaniem. Jednak w praktyce często sprawia mężczyznom wiele problemów. Jak ich uniknąć? 

Z

acznijmy od podstawowych zasad. Jeśli nosisz skórzany pasek, powinien przede wszystkim kolorystycznie pasować do butów, jakie masz na sobie. Jeśli założyłeś czarne obuwie, konieczny będzie pasek o bardzo podobnej barwie. Jego faktura nie musi być identyczna. Może być wykonany z innego rodzaju skóry niż buty. W rzeczywistości, gdy obie części garderoby wykonane są z tego samego materiału (np. skóry krokodyla), wygląda to dość sztucznie. Zamszowe czy plecione paski zakładamy zazwyczaj na mniej formalne okazje. Doskonale współgrają z lnianymi garniturem bez krawatu. Pamiętaj jednak, że również w tym

Wirtualne zapiski Bazgrzesz jak „kura pazurem” i nie możesz odczytać swoich ważnych notatek? IRISnotes jest wynalazkiem specjalnie dla Ciebie.

wypadku kolory powinny do siebie pasować. Bardzo jasne lub kolorowe paski są odpowiednie jako urozmaicenie jasnego i jednolitego garnituru. Kontrast możesz również osiągnąć, stosując odpowiednie połączenie kolorów paska i butów. Powinieneś próbować łączyć podstawowe kolory – czerwony, żółty z czarnymi butami lub skarpetkami. Podobna reguła dotyczy bardziej stonowanych kolorów: brązowy łącz z pomarańczowym lub zielenią. Pasek nie powinien być zbyt szeroki lub za wąski. Żeby to sprawdzić, porównaj szerokość paska do szerokości tasiemek w spodniach. Jeansy mają je szersze, dlatego nosi się do nich większe i bardziej solidne

Niezwykły zestaw składa się z długopisu i elektronicznego czytnika. Pióro zapamiętuje odręczne pismo oraz rysunki, a następnie przekształca je w zdigitalizowany tekst. Wystarczy wysłać zapisany na urządzeniu plik do komputera i mozolne odtwarzanie notatek mamy z głowy. IRISnotes rozpoznaje 22 języki (w wersji Executive również polski). Jego pamięć mieści do 100 stron zapisków. Urządzenie jest kompatybilne z systemami Windows 7, Vista, Windows XP oraz Windows 2000.

Cena – ok. 300 zł.

paski. Wełniane paski powinny być cieńsze oraz węższe. W przypadku garniturów, klamra jest dyskretna, zgrabna. Jeśli nie masz na sobie dużo złota, zawsze wybieraj srebrne klamry. Jakiekolwiek logo jest wykluczone. Paski z tasiemki są najbardziej odpowiednie na lato. Pamiętaj, że materiał musi pasować do materiału reszty ubrania.  MAJA

Fotka spod wody Aparat Kodak EasyShare Sport nie boi się kurzu i piasku, a zdjęcia robi nawet trzy metry pod wodą. Już wiosną w polskich sklepach pojawi się nowa seria kompaktów firmy Kodak.

Najciekawszym z „rodziny” EasyShare jest niewątpliwie model Sport, który na pewno przyda nam się w czasie wakacyjnych podróży. Obudowa aparatu jest nie tylko wodoszczelna, ale też odporna na kurz i pył. Matryca urządzenia ma rozdzielczość 12 megapikseli. Kompakt wyposażono w 2,4-calowy wyświetlacz LCD. Dodatkowo wysunięty na obudowę przycisk EasyShare ułatwi przesłanie zdjęć na portale społecznościowe. Aparat będzie można kupić w pięciu wariantach kolorystycznych – białym, szarym, czerwonym, żółtym oraz niebieskim.

Cena – ok. 300 zł. Salt@Pepper luty 2011  33


NA OSTRZU NOŻA

Zapiekane

smakołyki

Beatę i Maćka łączy wspólna pasja, czyli gotowanie. W tym numerze podzielą się przepisami na pyszne zapiekanki z różnych stron Europy. Życzymy smacznego! 

Zapiekanka pasterska

Musaka

• 70 dag zmielonej wołowiny • 80 dag ziemniaków • puszka kukurydzy • duża cebula • jedna czwarta kostki masła • przyprawa do ziemniaków • przyprawa Vega (może być Vegeta)

• ok. 400 g mięsa mielonego • 2 średnie bakłażany • duża cebula • 3 ząbki czosnku • 2-3 jaja • puszka pomidorów • ok. 100 g startego sera • pęczek pietruszki • sól, pieprz, oregano

Po świątecznych szaleństwach kulinarnych proponuję coś łatwiejszego. Zapiekanka pasterska to potrawa prosto z Wysp Brytyjskich. Ziemniaki gotuję, a następnie dobrze ubijam i dzielę na dwie, równe części. Kroję cebulę w kostkę i podsmażam na oliwie, dodaję zmielone mięso i doprawiam Vegą. Mieszam od czasu do czasu, aż mięso się usmaży. Dodaję odcedzoną kukurydzę i zostawiam na patelni około 5 minut. Naczynie żaroodporne smaruję masłem i wykładam połowę ziemniaków, ugniatam łyżką, po czym dodaję mięso i również ugniatam łyżką. Nakładam drugą połowę ziemniaków, tworząc rodzaj przykrycia. Wierzch polewam roztopionym masłem i posypuję przyprawą do ziemniaków. Potrawę piekę w piekarniku do czasu, aż wierzch się przyrumieni. BEATA – lektor języka angielskiego, wielbicielka talentu Emily Dickinson oraz długich spacerów. Poznawanie świata i jego smaków uważa za największą przygodę! Przygotujcie się na niezwykłe doznania kulinarne. 34  luty 2011 Salt@Pepper

Sos beszamelowy: • 2 łyżki masła • półtorej szklanki mleka • 2 łyżki mąki • sok z cytryny • sól, pieprz, • gałka muszkatołowa

Kroję bakłażana w plastry i solę. Odkładam na ok. 20 min, po czym spłukuję i zostawiam do obeschnięcia. Podsmażam na oliwie czosnek z cebulą. Dodaję mięso i obsmażam. Następnie dodaję pomidory, sól, pieprz, oregano i mieszam. Całość duszę 5 minut i odkładam. Na oliwie obsmażam bakłażana do miękkości. Komponuję zapiekankę: pierwsza warstwa to bakłażan, następnie siekana świeża pietruszka, mięso mielone z pomidorami i znów pietruszka. Kończę warstwą bakłażanów. Przygotowuję sos beszamelowy: w rondelku rozpuszczam masło i powoli wsypuję mąkę, stale mieszając trzepaczką, aż do połączenia obu składników. Gdy uzyskam gładką masę, zaczynam wlewać mleko (o temperaturze pokojowej). Cały czas mieszam i podgrzewam na małym ogniu, aż uzyskam gęsty sos o konsystencji kwaśnej śmietany. Zestawiam z ognia i przyprawiam solą, pieprzem, świeżo startą gałką muszkatołową i sokiem z cytryny. Zalewam zapiekankę sosem beszamelowym. Posypuję serem. Piekę 45 – 55 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Podaję zaraz po przygotowaniu.

MACIEK – przez lata studiował nauki największych filozofów, jednak nadal nie poznał odpowiedzi na najważniejsze pytania. Obecnie zgłębia tajniki finansów i ubezpieczeń. Z zamiłowania nurek i motocyklista.


WINNICA

Romantyczny

trunek

Jak spędzić wyjątkowy, walentynkowy wieczór? Dla mnie odpowiedź jest prosta – nastrojowa muzyka, kolacja i... wino. 

K

iedy serwujemy trunek, musimy przestrzegać kilku uniwersalnych zasad. Wina nie podaje się do potraw zakwaszanych octem czy do zup. Zacznijmy tradycyjnie od przekąski. Tutaj najodpowiedniejsze są wina wytrawne, gorzkie, zimne, podawane w kieliszku, najczęściej nalane do pełna. Jeszcze przed posiłkiem możemy podać aperitify, najczęściej wermuty, rzadziej wina ziołowe. Do dania głównego serwujemy wina wytrawne, półwytrawne bądź półsłodkie i koniecznie schłodzone. Do ciemnego mięsa, jak i dań z grzybów czy tłustych serów najlepiej pasuje wino czerwone, wytrawne, zaś do drobiu białe. Ryby, białe mięsa, potrawy z jaj serwujemy najczęściej w towarzystwie wina białego, wytrawnego. Do kawioru podajemy szampana, zaś do deserów najlepsze są wina słodkie, a także musujące podawane w temperaturze pokojowej. Kawa także komponuje się z alkoholem – koniakiem, winiakiem czy likierem. Nie są to jednak żelazne reguły. Ważne, by wino nam smakowało! Nie zawsze nasza ocena będzie pokrywać się z opinią ekspertów czy znajomych.

Powinniśmy się kierować przede wszystkim własnym gustem. Smak wina uzależniony jest od jego temperatury. Trunki szlachetne i rocznikowo stare należy podawać najlepiej w temperaturze ok. 18 stopni. Wina czerwone wytrawne podajemy w temperaturze od 16 do 20 stopni. Wina deserowe powinny być już chłodniejsze (ok. 12 – 16 stopni), białe wytrawne i różowe najlepsze są podane w temperaturze 8 – 10 stopni. Wermuty i szampany smakują, gdy schłodzimy je do ok. 6 – 8 stopni. Zawsze jednak lepiej jest podać wina nieco chłodniejsze niż zbyt ciepłe. Należy pamiętać, iż serwując trunek nie należy zasłaniać etykiety, trzymać butelkę z prawej strony, nie dotykając kieliszka szyjką butelki. Wysokość, z jakiej lejemy wino, zależy od jego gatunku. Białe nalewamy z wysokości 5 cm, musujące 10 cm, a czerwone 1 cm. Pamiętać należy także, że zaczynamy od wina najmłodszego, kończąc najstarszym.  Udanego wieczoru! Marcin Wołoszczak www.winamarcina.pl Salt@Pepper LUTY 2011  35


TEATR

Młoda

scena

„Tygrys Pietrek” to najbliższa premiera Sceny Fraszka, która od kilku miesięcy działa w radomskim Teatrze Powszechnym. Ze Zbigniewem Rybką, dyrektorem placówki rozmawiamy o urokach przygotowywania przedstawień dla młodych widzów. 

J

ak ocenia pan dotychczasową działalności „Fraszki”? Jeśli chodzi o trafność, sensowność uruchomienia lalkowej sceny dla dzieci, nie ma wątpliwości, że to była dobra i oczekiwana decyzja. Jest ogromne zainteresowanie działalnością „Fraszki”. Kolejne premiery sprzedawane są „na pniu”. Jestem pewien, że „Fraszka” jest inicjatywą, o którą warto dbać i którą trzeba rozwijać z myślą o tysiącach dzieci z Radomia i miejscowości rozsianych wokół naszego miasta. Te dzieciaki właśnie tutaj po raz pierwszy zetkną się z teatrem przygotowanym specjalnie dla nich, mówiącym ich językiem, odwołującym się do ich wyobraźni. To spotkanie przez wiele następnych lat będzie miało dobry wpływ na ich społeczny i kulturalny rozwój. Ile przedstawień wystawiono do tej pory? Do końca grudnia zagraliśmy 90 przedstawień, które obejrzało ponad siedem tysięcy młodych widzów. Biorąc pod uwagę niewielką liczbę miejsc na widowni, wydaje mi się, że wynik jest całkiem dobry.

36  luty 2011 Salt@Pepper

Panuje opinia, że publiczność dziecięca jest bardziej wymagająca od dorosłej. Widownia dziecięca ma skłonności do wyrażania swoich emocji, oceny natychmiast, tu i teraz. Widzowie dorośli są bardziej powściągliwi… Może w takim – i chyba tylko w takim sensie – ta nasza mała publiczność może się wydać bardziej wymagająca. Czy przy doborze repertuaru teatr kieruje się opiniami młodych widzów? W bardzo ogólnym sensie tak. Mam na myśli bardziej kierunek poszukiwań niż jakikolwiek konkret. Umiejętność komponowania repertuaru teatru to jedna z podstawowych kompetencji jego kierownictwa. Co prawda pamiętam okres, w którym teatry prześcigiwały się w organizowaniu różnych dyskusji społecznych – z nauczycielami czy robotnikami na temat repertuaru, ale też pamiętam, że z tych dyskusji, wniosków i deklaracji nic nie wynikało. Dzisiaj ten problem publiczność sama weryfikuje: kupuje bilet do teatru lub nie. Jeżeli publiczność nie interesuje się teatrem, a ja nie potrafię wyciągnąć z tego żadnych wniosków, to nie mam teatru, ściślej – mam pustą widownię.

Jakie są najbliższe plany „Fraszki”? W tej chwili trwają próby do naszej najbliższej „fraszkowej” premiery, „Tygrysa Pietrka” Hanny Januszewskiej. To pełna przygód opowieść o małym strachliwym tygrysku, który próbuje nauczyć się odwagi. Przedstawienie reżyseruje Krystian Kobyłka, twórca związany od lat z teatrem dla dzieci, dyrektor Opolskiego Teatru Lalki i Aktora. Jestem przekonany, że 13 lutego zaprosimy naszych najmłodszych widzów na zabawny, piękny, mądry i wzruszający spektakl. Do końca roku planujemy także prapremierową realizację bajki Marty Guśniowskiej „Nieznośka i Kmieć” w reżyserii Mariana Pecki i kolejną sztukę w reżyserii Petra Nosalka. Cieszę się, że do współpracy ze sceną „Fraszka” udało nam się pozyskać tak świetnych reżyserów. To prawdziwi fachowcy, którzy – jak mało kto – znają się na teatrze dla dzieci. Mam nadzieję, że nasza najmłodsza publiczność będzie usatysfakcjonowana. I że chętnie będzie do nas wracać.  ROZMAWIAŁ: RAFAŁ NATORSKI ZDJĘCIE: MARIAN STRUDZIŃSKI


WOKÓŁ NAS

Szkoła życia

W każdym mieście są miejsca, o których niewiele osób słyszało. Często są to jednak magiczne zakątki, takie jak Nasza Szkoła na Michałowie. Dlaczego? 

N

iepubliczna Szkoła Podstawowa z Oddziałami Przedszkolnymi Realizująca Program Rehabilitacji to miejsce dla dzieci z porażeniem mózgowym. Nie wszystkie samodzielnie chodzą, część z nich porusza się na wózkach, często nie mówią. Porozumiewają się za pomocą gestów lub piktogramów. Uczestniczą w spotkaniach w poradni z logopedami,

psychologami, fizjoterapeutami. Praca z upośledzonymi dziećmi nie jest łatwa. Dzięki pedagogom dzieci mogą się rozwijać. Niektórzy, tak jak pani Ania, trafili tutaj przypadkiem za pośrednictwem urzędu pracy. Placówka stała się ich drugim domem. – Przyszłam na staż sześć lat temu i zostałam. Znajomi twierdzą, że mnie podziwiają. Odpowiadam wtedy, że nie ma za co. Ta praca sprawia mi ogromną radość, szczególnie gdy słyszę od wychowanków, że kochają chodzić do szkoły – mówi pani Ania. W szkole działa też świetlica. Podopieczni spędzają w niej czas między lekcjami a zajęciami w poradni. Tutaj mają okazję lepiej się poznać, nauczyć się życia. W placówce działa

koło teatralne, które odnosi sukcesy. Ma w dorobku m.in. występ w teatrze Rampa czy na przeglądzie Małych For Artystycznych w Jurkach. – Kiedy widzę postęp w rozwoju naszych uczniów, czuję autentyczną satysfakcję – przyznaje pani Magda. Wszyscy nauczyciele podkreślają, że starają się przede wszystkim, by dzieci były szczęśliwe i potrafiły odnaleźć się w świecie.  EWELINA MARCHEWKA Nasza Szkoła ul. Królowej Jadwigi 12, 26-600 Radom tel. 48 3450733 www.aga.org.pl

Salt@Pepper luty 2011  37


FILM

Green Hornet 3D

MEGA HIT

Podróże Guliwera 3D Uwspółcześniona ekranizacja słynnej powieści Jonathana Swifta, zrealizowana w cyfrowej technice 3D. Lemuel Gulliver – autor przewodników turystycznych, wyrusza w podróży służbowej na Bermudy. Splot niespodziewanych zdarzeń powoduje, że trafia do krainy Liliputów zamieszkałej przez miniaturowych mieszkańców. Gulliver pomaga im w wojnie z sąsiadami. W roli głównej wystąpił Jack Black, bardzo popularny aktor komediowy. Za kreację w filmie „Przeboje i podboje” był nominowany do nagród American Comedy oraz Blockbuster Entertainment.

Premiera: 28 stycznia

38  luty 2011 Salt@Pepper

Britt Reid za dnia jest wydawcą gazety „Daily Sentinel” oraz znudzonym życiem playboyem. W nocy staje się Zielonym Szerszeniem – zamaskowanym obrońcą prawych obywateli i pogromcą przestępców. W walce ze złem nie jest osamotniony. Pomaga mu Kato, mistrz wschodnich sztuk walk.

Premiera: 28 stycznia

Jak się pozbyć cellulitu Pełna niespodzianek komedia o kobiecej przyjaźni wystawionej na ekstremalną próbę. Dwie przyjaciółki – Ewa (Dominika Kluźniak) i Maja (Maja Hirsch) – poznają w ekskluzywnym SPA piękną masażystkę Kornelię (Magdalena Boczarska), która wciąga je w wir szalonych przygód. Dziewczyny połączy głęboka przyjaźń, której fundamentem jest prosta prawda życiowa: natrętny facet bywa gorszy od cellulitu i jeszcze trudniej się go pozbyć. Film wyreżyserował Andrzej Saramonowicz – autor przebojów „Lejdis” i „Testosteron”.

Premiera: 4 lutego

KULTOWISKO PIESKI ŚWIAT

Nie kojarzysz cytatów, które rzucają znajomi na imprezie? Przygotowaliśmy dla ciebie przewodnik po najbardziej kultowych filmach. W tym numerze – „Psy”. Jest rok 1990. Grupa byłych oficerów SB po weryfikacji zasila szeregi policji. Wśród nich znajduje się Franz Maurer, mężczyzna „po przejściach”, który nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Skierowany do walki ze zorganizowaną przestępczością odkrywa, że po drugiej stronie barykady stoją dawni koledzy po fachu. Film Władysława Pasikowskiego z 1992 roku jest jednym z największych sukcesów komercyjnych polskiego kina. Obraz zdobył również dużo prestiżowych nagród. Jednak na początku „Psy” budziły wiele kontrowersji ze względu na brutalność i dialogi „wzbogacone” wulgaryzmami. Krytykowano m.in. scenę, podczas której esbecy wynoszą

pijanego kolegę, śpiewając „Balladę o Janku Wiśniewskim” – pieśń znaną z „Człowieka z żelaza” Andrzeja Wajdy. Film wykreował nowy wizerunek Bogusława Lindy jako „mocnego faceta”. Doczekał się również kontynuacji. W 1994 r. na ekrany kin trafiły „Psy 2. Ostatnia krew”, który również okazał się hitem. Dzisiaj obie części mają już status kultowych, a cytaty z dialogów weszły na stałe do potocznego języka. 

CYTATY: • Ty stara d..a jesteś. • Nie chce mi się z tobą gadać. • My psy, musimy się trzymać razem. • Bo to zła kobieta była... • Chyba już pójdę, nie? • Co tu będę tak sam siedział... • Nazywam się major Bień i mam stopień majora. • Świat na trzeźwo jest nie do zaakceptowania.


Salt@Pepper luty 2011  39


NIE PRZEGAP

Porcja bluesa

Dziwny jest...

Królowe na scenie

Premiera najnowszej płyty „Muza” oraz największe przeboje – to program radomskiego koncertu zespołu Dżem, który odbędzie się 4 lutego w klubie muzycznym Strefa G2. Grupa Dżem to legenda polskiej sceny bluesowej. Największą popularność osiągnęła w latach 80., kiedy wokalistą zespołu był charyzmatyczny Ryszard Riedel. To wtedy powstały największe przeboje kapeli: „Czerwony jak cegła”, Whisky” czy „Sen o Viktorii”. Śmierć Riedla nie przerwała kariery Dżemu. W ostatnich latach grupa kilka razy zmieniała wokalistów. Obecnie słynne utwory zespołu śpiewa Maciej Balcer. Początek koncertu – godz. 20. Bilety można kupić w klubie muzycznym Strefa G2.

Największych przebojów Czesława Niemena w interpretacji Grażyny Łobaszewskiej będziemy mogli posłuchać podczas koncertu, który odbędzie się 5 lutego w sali koncertowej przy ul. Żeromskiego. Niezwykła wokalistka przyjedzie do Radomia promować najnowszą płytę zatytułowaną „Dziwny jest...”. Album zawiera nowe aranżacje słynnych utworów Czesława Niemena. Dlatego podczas koncertu będziemy mogli posłuchać nieśmiertelnego hitu „Dziwny jest ten świat” oraz innych szlagierów: „Jednego serca”, „Wspomnienie” i „Płonie stodoła”. Grażyna Łobaszewska zaśpiewa również swoje przeboje, które kocha publiczność – „Czas nas uczy pogody” czy „Brzydcy”. Artystce towarzyszyć będzie formacja Ajagore. Początek koncertu – godz. 20. Bilety w cenie 40 zł można kupić w Empiku, sklepie Media Markt oraz na ticketpro.pl

„Polskim Tarantino” nazywają krytycy Przemysława Wojcieszka, którego sztukę „Królowe Brytanii” będziemy mogli obejrzeć 9 lutego w radomskim Teatrze Powszechnym. Przedstawienie jest bardzo współczesną opowieścią o dziewczynie, która wraca z Wysp Brytyjskich i chce wyrównać stare rachunki. Częścią jej planu jest zabójstwo byłego kochanka. Historia świetnie opisuje współczesny świat – nieuchwytny, chaotyczny, za którym bezskutecznie gonimy i który ciągle nam umyka. Przemysław Wojcieszek jest jednym z najzdolniejszych i najbardziej utytułowanych polskich twórców filmowych i teatralnych młodego pokolenia. „Królowe Brytanii” to sztuka napisana dla Teatru Powszechnego w Radomiu. Przedstawienie rozpocznie się o godz. 18. Przedsprzedaż biletów: 384 53 22, 604 56 64 06, bilety@teatr.radom.pl” bilety@teatr.radom.pl.

Fryzjer gwiazd

Rozbujają halę

Artystyczna rywalizacja

Lesław Żurek, Bartosz Opania, Anna Guzik, Tamara Arciuch – plejada gwiazd wystąpi w spektaklu „Antoine”, który zostanie pokazany 11 lutego w sali koncertowej przy ul. Żeromskiego. Sztuka opowiada o życiu jednego z najsłynniejszych fryzjerów świata. Urodzony w Sieradzu Antoni Cierplikowski po wyjeździe do Paryża zdobył wielką sławę jako mistrz Antoine. Strzygł największe gwiazdy Hollywood, a nawet żonę prezydenta USA Eleanor Roosvelt. W głównej roli występuje Lesław Żurek. Partnerują mu m.in. Bartosz Opania, Tamara Arciuch, Anna Guzik, Michał Milowicz i Aleksandra Szwed. Sztuka zostanie wystawiona w Radomiu dwa razy: o godz. 17 i 20. Bilety w cenie: 80, 70 i 60 zł kupimy w Polskim Biurze Podróży (plac Konstytucji 3 Maja 5).

To będzie najgorętsze wydarzenie muzyczne tej zimy – zapowiadają organizatorzy koncertu, który odbędzie się 19 lutego w hali sportowej Politechniki Radomskiej. Wystąpią m.in. Jamal i Kamil Bednarek z zespołem Star Guard Muffin. Gwiazdą imprezy ma być Jamal, pochodzący z Radomia zespół reggae, który kilka lat temu zasłynął utworem „Policeman”. Publiczność na pewno rozgrzeje również Kamil Bednarek, finalista ostatniej edycji programu „Mam talent”. Niezwykle zdolny wokalista w ostatnich tygodniach szturmem zdobywa rynek muzyczny, a płyta jego zespołu pokryła się już złotem. W hali PR wystąpią również: Alicetea, Tabu i Raggafaya. Koncert rozpocznie się o godz. 19. Ceny biletów: 45 zł (przedsprzedaż) i 55 zł (w dniu koncertu). Wejściówki można kupić w Klubie Studenckim Alibi (ul. Malczewskiego 29), biurze URSS i ZSP (ul. Malczewskiego 29, p. 11) i Punkcie Opłat Bankowych (ul. Struga 26/28)

40  luty 2011 Salt@Pepper

„Konfrontacje. Rytmy i rytuały” – to tytuł niezwykłej wystawy, którą można oglądać w radomskim Muzeum Sztuki Współczesnej. Jest efektem artystycznej rywalizacji między studentami ASP w Krakowie i Wydziału Sztuki Politechniki Radomskiej. Pomysłodawcą projektu jest Zuzanna Gajos, absolwentka radomskiej uczelni, a obecnie doktorantka krakowskiej ASP. W salach MSW możemy oglądać prace 25 uczestników z Krakowa i 10 z Radomia. Krakowskie dzieła są wykonane bardziej tradycyjnymi technikami. To przede wszystkim rysunek i malarstwo. Radomska część ukierunkowana jest na instalacje i współczesne nośniki multimedialne, szczególnie film. Efekt studenckich konfrontacji można oglądać w siedzinie Muzeum Sztuki Współczesnej (Rynek 4/5). Bilety kosztują: 3 zł (normalny) i 2zł (ulgowy).


NA OSTRZU NOŻA

Miles Davis – „All Miles – The Prestige Albums”

Wyjątkowe wydawnictwo dla kolekcjonerów i pozycja obowiązkowa dla wielbicieli jazzu. Zawiera 14 płyt legendarnego Milesa Davisa, jednego z najwybitniejszych muzyków w historii. Box zawiera kompletny zestaw nagrań dokonanych przez Davisa dla wytwórni Prestige (płyty „Dig”, „Miles Davis And Horns”, „Collectors’ Items”, „Blue Haze”, „Walkin’, Bags’ Groove”, „Miles Davis And The Modern Jazz Giants”, „The Musings of Miles”, „Quintet/Sextet”, „The New Miles Davis Quintet”, „Steamin’, Workin’”, „Relaxin’”, „Cookin’”). Artyście towarzyszą giganci jazzu: John Coltrane, Sonny Rollins, Jackie McLean, Lucky Thompson, Philly Joe Jones czy Art Taylor. Zestaw został dodatkowo wzbogacony 32-stronicową książeczką poświęconą muzykowi.

Caro Emerald – „Deleted Scenes From The Cutting Room Floor” Płyta popularnej holenderskiej wokalistki, zakochanej w muzyce oraz filmach z lat 40. i 50. Jednak jej utwory brzmią świeżo i niezwykle nowocześnie. Dwanaście chwytliwych piosenek łączących w sobie tango, swingowe melodie, taneczny jazz i rytmy mambo. Wielkim przebojem w Polsce okazał się utwór „A Night Like This”, który bardzo długo królował na listach przebojów. Został również wykorzystany w kampanii reklamowej Martini.

Kasta – „Prawda naga”

Grupę KASTA Skład powinien kojarzyć każdy fan dobrego, polskiego rapu. Albumy „Kastaniety” i „Kastatomy” to jedne z mocniejszych produkcji na rodzimej scenie. Teraz pod szyldem Kasta występuje lider ekipy znany pod pseudonimem „Wall-E”. „Prawda naga” to jego debiutancka płyta. Wydawnictwo składa się z dwóch krążków. „Odpowiada na zapotrzebowanie na płyty autorskie, emocjonalne, oparte o prawdę i własne poglądy, a nie chłodne kalkulacje związane z oczekiwaniami rynku” – wyjaśnia artysta.

Becca Fitzpatrick „Crescendo”

Niezwykła książka jest kontynuacją bestsellerowego „Szeptem”. Związek dwojga młodych ludzi – Nory i Patcha zaczyna się psuć. Kłamstwa, niewyjaśnione sprawy, dziwne groźby oraz próby zabójstwa zmuszają dziewczynę do zerwania z ukochanym. Jednak to nie rozwiązuje problemów. Norze grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Czy bohaterce książki uda się przeżyć? Becca Fitzpatrick jest obecnie jedną z najpopularniejszych twórców literatury młodzieżowej.

Zatoka Delfinów

Nagrodzony Oscarem film dokumentalny opowiada historię tajnej misji zespołu aktywistów ekologicznych, filmowców i nurków, który bada ukrytą zatokę koło Taiji w Japonii. Corocznie dokonuje się tam rzezi kilkunastu tysięcy delfinów. Ich mięso nie nadaje się do jedzenia (zawiera groźne dla ludzkiego układu nerwowego stężenie rtęci), mimo to miejscowi rybacy sprzedają je jako zdrową żywność m.in. szkolnym stołówkom. Biznes kwitnie, światowe organizacje ekologiczne oszukiwane przez japońskich lobbystów akceptują ten proceder. Demaskatorski film zrealizowany w konwencji reportażu śledczego.

Salt@Pepper luty 2011  41


REFLEKSYJNIE

DOMOWA EMIGRACJA Z

adzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię i nazwisko mojej koleżanki, z którą nie rozmawiałem od kilku lat. Jaka niespodzianka – pomyślałem. – Cześć – wykrzyczałem z nadzieją i zdziwieniem do słuchawki. W odpowiedzi usłyszałem tylko trzaski charakterystyczne dla przypadkowego połączenia. – Halo, halo – wołałem, ale nic pomogło. Tylko trzaski, szumy oraz pikanie przypadkowo naciskanych klawiszy telefonu. Szkoda. Nie udało się. Oddzwoniłem, ale numer przez cały czas był zajęty. Zacząłem sobie przypominać, kiedy ostatni raz widziałem moją znajomą twarzą w twarz. Już z dziesięć lat! Potem rozmawialiśmy tylko telefonicznie i to coraz rzadziej. Aż w końcu kilka lat temu kontakt zupełnie się urwał. A teraz ten telefon z innego czasu i zupełnie innej przestrzeni. Bo ona już przecież ponad dekadę mieszka w Norwegii. Nie przeprowadziła się daleko. To nie drugi koniec świata. Wystarczy wsiąść w samolot i już. Blisko. Wyjechała za pracą. Za lepszym

życiem. Tak jak bardzo wielu Polaków. Dobrze, że tak można, ale źle, że nas to tak bardzo podzieliło. Jakoś nie mogę zapomnieć o tym telefonie. To takie nierzeczywiste i bardzo dziwne, gdy ktoś znów pojawia się w twoim życiu tak niespodziewanie, po wielu latach. Nie dodzwoniłem się, więc wysłałem

piosenka Jacka Kaczmarskiego zatytułowana „Nasza klasa”. Wzorem autora mogę zapytać, co się stało z moimi znajomymi i przyjaciółmi? Ich adresy to numery domów gdzieś w Londynie, Bracknell, Szkocji, na Islandii, a nie w naszym rodzinnym mieście. Teraz, gdy chcę zadzwonić do kolegi czy koleżanki, wybieram dziesiątki cyfr na telefonie, bo przecież łączę się z Kanadą albo Hiszpanią. Dokładnie jak u Kaczmarskiego: „Kaśka z Piotrkiem są w Kanadzie, bo tam mają perspektywy, Staszek w Stanach sobie radzi, Paweł do Paryża przywykł…”. Uświadomiło mi to wszystko moją samotność. Mam poczucie, że to właśnie ja jestem na emigracji. Choć nigdzie nie wyjechałem, jestem bardzo daleko. 

„Kaśka z Piotrkiem są w Kanadzie, bo tam mają perspektywy, Staszek w Stanach sobie radzi, Paweł do Paryża przywykł… wiadomość tekstową. I co? I nic. Cisza. Może był to tylko przypadkowy zestaw cyfr wystukany przez jakiegoś Norwega, który dziwnym zrządzeniem losu otrzymał od operatora dawny numer telefoniczny mojej koleżanki. Może to taki wielki międzynarodowy zbieg okoliczności? To zdarzenie uświadomiło mi jak niewielu mam znajomych blisko siebie. W moim mieście. Jak niewielu jest w moim życiu przyjaciół, którzy nie wyemigrowali. Przypomniała mi się

PAWEŁ KOMOSA Autor blogu www.dziennik-pesymistyczny.blog.onet.pl wyróżnionego w konkursie „Blog roku”

RADOŚĆ O PORANKU S

taję przed lustrem. Zima. Widzę ją na mojej twarzy i w smętnych oczach, a przecież oczy to zwierciadło duszy. Dostrzegam ją w niedbale związanym kucyku, bo przecież pod czapką i tak wszystko zmieni swoją początkową formę. Zima trzyma i wita mnie każdego ranka mgłą i szarością, co przekłada się nieubłaganie na stan mojego „ja”. To chyba jakieś przesilenie. Tylko jakie? Rano, pierwsze spojrzenie w oczy ukochanego (czyt. Współlokatora) i wszystko już wiadomo: źle postawiłeś kubek z kawą, czy my zawsze rano musimy oglądać TVN24, no i po co tak patrzysz? Takie poranki to przecież idealny „ring” dla wojny płci. Zanim do mózgu trafi informacja o porannej dawce kofeiny, w powietrzu, jak w porannej zimowej mgle, wisi „coś”, co najprawdopodobniej znajduje się w połowie drogi pomiędzy Wenus a Marsem. Staję zatem przed lustrem, bo to bezpieczniejsze niż stanięcie twarzą w twarz z porannym wrogiem (Współlokatorem). Po co dzisiaj wstałam z

łóżka? No jasne! Praca. Nic samo się nie zrobi. Tylko na co człowiekowi praca? Tak naprawdę to mogłabym zajmować się domem… No ale cóż, całe to równouprawnienie pomieszało całkowicie moje szyki (znaczące spojrzenie w kierunku Współlokatora). Nadal nic nie mówię, bo przecież i tak nic nie zrozumie. Zima. Kto w ogóle wymyślił zimę?!

Znowu lustro. W sumie to zjadłabym jajka. Ale on na pewno się nie domyśli... „Julka, idziemy dziś na basen! Kupuję karnety”. Właśnie. Człowiek stoi przed lustrem, stara się pozytywnie nakręcić na cały dzień, a ten daje ci do zrozumienia, że jesteś gruba. „A ty mógłbyś wreszcie napisać tę zaległą pracę” – mówię. „Co mówiłaś?” I wtedy kofeina na dobre zajmuje się moim porannym, zimowym „ja”. W samą porę! „Nic, nic…” – mruczę. A o czym to ja przed chwilą? No tak, dziś żakiet. Na śniadanie kanapki z serem i kakao, wiedziałam, że się nie domyśli. Przed nami jeszcze jakaś setka zimowych poranków w tym roku. Trzymam kciuki, żeby kofeina zawsze działała na czas. 

„Na śniadanie kanapki z serem i kakao, wiedziałam, że się nie domyśli.”

42  luty 2011 Salt@Pepper

Ja rozumiem na kilka tygodni, na narty, łyżwy, snowboard, grzane wino na stoku. Szybciutko, raz dwa. Dociera do mnie jednak, że nie ma chyba szans na reklamacje ani odwołania. Skoro już jest, to dziś…. żakiet czy sweterek? Tak. Nowy sweterek (coś na kształt uśmiechu, w zasadzie małe mgnienie pojawia się na mojej twarzy). „Kochanie, co zjesz na śniadanie?” Co za głupie pytanie – myślę i uśmiech od razu znika. „Zjem to, co ty” – odpowiadam.

Julia Wróbel


NA OSTRZU NOŻA

Salt@Pepper luty 2011  43


NA OSTRZU NOŻA

™ . o ż e i w Jedz ś

Nowy lokal. Żeromskiego 33 - przy fontannach. Wkrótce otwarcie. 44  luty 2011 Salt@Pepper


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.