

Żół-Ti to bezdeszczowy król słońca. Mieszka na wyspie Ti – w najsłoneczniejszym miejscu na świecie – wraz z żółtymi zwierzakami. Kocha upalne dni, podróże żółtą łodzią podwodną i lemoniadę ze słonecznych owoców.
Jest pogodny, nie lubi się gniewać i ma wielu oddanych przyjaciół.
Dba o to, aby na wyspie Ti wszyscy żyli w słonecznej zgodzie. Kiedyś wybrał się na przyjęcie do pewnej żyrafy-florystki, która tworzyła przepiękne bukiety z żółtych kwiatów. Jej nowa kompozycja wyglądała jak prawdziwe arcydzieło – do złudzenia przypominała obraz świetnego malarza, Vincenta van Gogha. Były to cudowne żółte słoneczniki w wazonie. Wszystkie zaproszone zwierzęta podziwiały talent żyrafy, a ona promieniała z dumy.
— Musiałaś się bardzo napracować… Wyglądają zupełnie jak obraz mistrza! — zachwycały się kurczaki.
— Bzzz… bzzz… cudeńko! — bzyczały zachwycone pszczoły.
Na przyjęciu był również pewien sympatyczny lew.
Zwierzak zbliżył się do kwiatów, żeby dobrze się im przyjrzeć, i sięgnął łapą do jednego z nich. Był ciekaw, jakie są w dotyku. Choć wydawało mu się, że zrobił to najdelikatniej, jak umiał, jego ciężka łapa przewróciła
wazon z kwiatami, a te całkiem się połamały. Obecne na przyjęciu zwierzęta nagle zaniemówiły. Zapanowała zwiastująca wielkie kłopoty cisza.
— O, nie! Co ty narobiłeś, lwie?! — zawołała zrozpaczona żyrafa na widok całkiem zniszczonej kompozycji.
— Ale… ja tylko chciałem… — bąkał przerażony król zwierząt.
— Nie wiem, co chciałeś, ale zniszczyłeś moją pracę i całe przyjęcie! Dawno temu uwierzyłam, że jesteś łagodnym lwem, ale chyba się pomyliłam. Widocznie wy, lwy, wszystkie macie taką agresywną naturę. Powinnam była o tym wiedzieć — syknęła gniewnie żyrafa.
Zawstydzony lew skulił głowę i uciekł czym prędzej z przyjęcia. Było mu ogromnie przykro, bo zniszczył kwiaty zupełnie niechcący. Poza tym bardzo lubił żyrafę, uważał ją za swoją przyjaciółkę. Jej słowa go zabolały. Nigdy nikogo nie zaatakował. Naprawdę był najłagodniejszym i najmilszym lwem na świecie. Bał się, że ich przyjaźń właśnie się skończyła.
Następnego dnia, gdy emocje nieco opadły, lew wysłał żyrafie kosz pełen żółtych owoców, jednak ona wciąż się gniewała. Zaprosił ją więc na wycieczkę łodzią podwodną, ale i tę propozycję odrzuciła. W końcu, zrozpaczony, poprosił o pomoc Żół-Tiego. Słoneczny król długo rozmyślał, jak przekonać żyrafę, aby wybaczyła
swojemu przyjacielowi. Postanowił zabrać ją na ogromne pole słoneczników.
— Spójrz — powiedział Żół-Ti. — Te kwiaty naśladują słońce. Każdej nocy chowają swoje główki, żeby odpocząć, a z samego rana podnoszą je i zwracają w stronę słońca, aby zacząć wszystko od nowa. Zawsze można zacząć wszystko jeszcze raz, nawet twoją przyjaźń z lwem i układanie słoneczników w wazonie.
— Nie ma mowy — odrzekła gniewnie żyrafa. — Powinien był uważać! Zniszczył moje najpiękniejsze dzieło.
— Czy wiesz, ile obrazów namalował twój ulubiony malarz, Vincent van Gogh? — zapytał Żół-Ti. Żyrafa przecząco pokręciła głową.
— Ponad 900! Czy myślisz, że zdążyłby to zrobić, gdyby tracił czas na gniewanie się? — zapytał słoneczny król. Żyrafa ponownie zaprzeczyła.
— Jak się czułaś z tym gniewem? — zapytał Żół-Ti. Żyrafa się zamyśliła.
— Hmm… Nooo… niefajnie. Całkiem niesłonecznie. Nawet rozbolał mnie trochę brzuch ze złości. Nie mogłam nic przełknąć i nie zrobiłam żadnego bukietu — przyznała w końcu.
— Może już czas pogodzić się z lwem i zrobić jakieś nowe arcydzieło? — zapytał Żół-Ti. 4
— Chyba masz rację. Byłam trochę niesprawiedliwa. Niesłusznie porównałam go do tych lwów, które są agresywne. On naprawdę ma złote serce i nigdy nikogo nie skrzywdził. Wiele razy pomagał mi, gdy miałam kłopoty. Ups! Właśnie weszłam w kwiatek! Nie tylko lew popełnia błędy — powiedziała ze śmiechem żyrafa.
Ze spaceru wróciła dłuższą drogą. Wstąpiła do domu lwa z bukietem najpiękniejszych słoneczników, jakie udało jej się znaleźć. Zapukała, a zwierzak niepewnie otworzył drzwi. Nie wiedział, czego się spodziewać.
— Zacznijmy wszystko od nowa. Bądźmy słoneczni – powiedziała żyrafa i otuliła swoją szyją jego puchatą, złotą głowę. Słońce chowało się za horyzontem i ogrzewało ich swoim ciepłym blaskiem, a ich przyjaźń stawała się jeszcze silniejsza.
* Do ilustracji wykorzystano i zinterpretowano fragment obrazu Vincenta van Gogha Słoneczniki.