Prestiż magazyn szczeciński (maj 2024)

Page 1

Mirosław Baka − moje role są we mnie

Szczecin i region w kryminalnych bestsellerach

Berlińskie impresje

Ryszard Horowitz

fotograf wyobraźni

MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY | NR 5 / 179 | MAJ 2024 R.

Na okładce: Jacelyn Smith'73

Autor: Ryszard Horowitz

SPIS TREŚCI

12. Słowo od naczelnej

FELIETON

14. Skarul na manowcach − pisze Zbigniew Skarul

15. Nowe miejsca

17. Widok z okna w Le Gras − pisze Anna Ołów-Wachowicz

WYDARZENIA

18. Manifest kolorów

21. Moda w raju

22. Profesjonalność w złocie

24. Twoja przyszłość pod znakiem franczyzy Hall No1

25. Muzyczne letnie przesilenie

26. Graficzne jeden na jeden o Szczecinie

TEMAT Z OKŁADKI

29. Ryszard Horowitz − fotograf wyobraźni

LUDZIE

34. Moje role są we mnie − Mirosław Baka

STYL ŻYCIA

40. Szczecin i region w kryminalnych bestsellerach

PODRÓŻE

46. Porto − historia z ciemnej piwnicy

EDYTORIAL

50. Berlińskie impresje

BIZNES

54. Emocje i pasja do motoryzacji

58. Grodzka 50 – architektoniczna perła w nowoczesnym wydaniu

61. Wiatr na lądzie czeka na odblokowanie

62. Motoryzacyjna wisienka na torcie

64. O porażkach zamienianych w sukces

66. Pasja przekuta w czyny

68. Media będą się o nich bić

72. Pomoc w zdobyciu certyfikatów

73. Estoński CIT coraz bardziej popularny

75. Promenada stylu

76. Te wybitne, choć mniej znane

78. Miejski dobrostan

80. Wypoczynek na najwyższym poziomie

ZDROWIE I URODA

84. Szyja – obszar zapomniany

86. Umiejętności i empatia

88. Perfekcyjna dla skóry – taka powinna być współpraca lekarza i kosmetologa

90. Oko pod medyczną opieką

91. Relaks dla mamy, masaż dla dziecka

92. Holistyczna metamorfoza

93. Onkoplastyka – zdrowie i estetyka

95. Galaxy-Med poszukuje lekarzy specjalistów do współpracy

96. Naucz się pływać przed wakacjami

97. Ekspert radzi

KULTURA

98. Gość − inność Sztukmistrz z miasta Lublina

99. Trojanki Improwizacja dla dorosłych

100. ŁonaxKoniecznyxKrupa Musica negra y blanca

101. Szepty i krzyki Artystyczne wyzwanie

102. Krzywym okiem − pisze Dariusz Staniewski

104. Recenzje − pisze Daniel Źródlewski

106. Naukowiec, wdzięczna białogłowa i groźba tragicznego końca

109. KRONIKI

46 26 18
SPIS TREŚCI 8

Nowa Klasa V i elektryczny EQV.

Przestrzeń, która łączy Twoje potrzeby.

Ciesz się komfortem bez żadnych kompromisów. Odkryj ponadczasowy design, intuicyjny system multimedialny MBUX w samochodzie, który do Ciebie pasuje.

Poznaj atrakcyjne oferty finansowania Mercedes-Benz. Dowiedz się więcej na www.mojsiuk.mercedes-benz.pl/vans Przestrzeń, której potrzebujesz.

Już dostępne w salonach Mercedes-Benz Mojsiuk.

Poznaj Klasę V i EQV w nowej odsłonie. Udoskonalony design, stylowe i komfortowe wnętrze oraz zaawansowane technologie i systemy wsparcia kierowcy – każda podróż przestronnym samochodem Mercedesniezapomniane przeżycie. Ciesz się maksymalnym komfortem i bezpieczeństwem bez żadnych kompromisów. Podróżuj z klasą.

Mercedes-Benz Klasa V: średnie zużycie paliwa: 6,9-8,8/100 km; emisja CO

2

Mercedes-Benz EQV: średnie zużycie energii: 26,9-28,8 kWh/100 km; średnia emisja CO

2

Podane wartości zostały ustalone według zalecanej procedury pomiarowej. Chodzi o wartości CO₂ WLTP zgodnie z art. 2 pkt 3 rozporządzenia EU 2017/1153. Zużycie paliwa jest obliczane na podstawie tych wartości. Pobór mocy został określony na podstawie rozporządzenia 2017/1151/WE.

Apartamenty na sprzedaż 33 luksusowe mieszkania z widokiem na Jezioro Dąbie

Wybierz to, co najlepsze!

Ostatni etap inwestycji to unikalne i komfortowe apartamenty od 78 m2 – 115 m2

Sprawdź naszą ofertę: www.marina-developer.pl | Zadzwoń: 609 11 30 55

Jedz, czytaj, wypoczywaj

Nie mam nic przeciwko długim weekendom, zwłaszcza że kolejny przed nami. Może poza faktem, że trzeba z nich w końcu kiedyś wrócić. Zasadniczo jestem mistrzynią w odcinaniu się od pracy w czasie urlopu, problem jednak polega na tym, że im mocniejsze odcięcie, tym trudniejszy powrót do rzeczywistości. Prestiż jednak ma to do siebie, że wracam do czegoś co – nie ukrywam – bardzo lubię

A w maju duża ilość artykułów, które przeczytałam z prawdziwą przyjemnością: począwszy od rozmowy z bohaterem naszej okładki – Ryszardem Horowitzem, poprzez świetny wywiad z Mirosławem Baką, aż po materiał podróżniczy o Porto. To właśnie w Porto, gdzieś w jednej z knajpek wyłożonych niebieskimi kafelkami azulejos, J.K. Rowling stworzyła dwór Hogwartu i Harrego Pottera, najbardziej znanego czarodzieja XX wieku.

W Prestiżu też sporo nowego. Pojawiły się dwa cykle: „Szczecińskie ulice”, gdzie będziemy odkrywać przed Wami historie Szczecina oraz „Graficzne jeden na jeden”, w którym pokazujemy prace naszych fenomenalnych artystów-grafików. Ależ to jest dobre, co oni robią! Dobre do poczytania i do pooglądania.

Tymczasem w mieście i w sieci dostępny jest także nasz kwartalnik – Biznes i Inwestycje. Przypominam, że to nasze najnowsze wydawnicze dziecko ma już 3 lata i radzi sobie świetnie. Przeczytacie tam m.in. o tym, co szczecińscy przedsiębiorcy sądzą o czterodniowym tygodniu pracy. Przedstawiamy drogę do sukcesu przedsiębiorczyni Laury Hołowacz, twórczyni Starej Rzeźni i piszemy o przedsiębiorczych Polkach we Włoszech.

Izabela Marecka

REDAKTOR NACZELNA:

IZABELA MARECKA

REDAKCJA: ANETA DOLEGA, DANIEL ŹRÓDLEWSKI, KAROLINA WYSOCKA, DARIUSZ STANIEWSKI

FELIETONIŚCI:

ANNA OŁÓW-WACHOWICZ

ZBIGNIEW SKARUL

DOMINIK KWIATKOWSKI

WSPÓŁPRACA:

PANNA LU, ALEKSANDRA KUPIS

WYDAWCA:

WYDAWNICTWO PRESTIŻ

UL. MIKOŁAJA KOPERNIKA 6/9

70-241 SZCZECIN

REKLAMA I MARKETING:

KONRAD KUPIS, TEL.: 733 790 590

ALICJA KRUK, TEL.: 537 790 590

KARINA TESSAR, TEL.: 537 490 970

DZIAŁ PRAWNY:

ADW. KORNELIA STOLF- PEPLIŃSKA

STOLF-PEPLINSKA@KANCELARIACYWILNA.COM

DZIAŁ FOTO:

JAROSŁAW GASZYŃSKI, ALICJA USZYŃSKA, DAGNA DRĄŻKOWSKA-MAJCHROWICZ

ALEKSANDRA MEDVEY-GRUSZKA

SKŁAD GAZETY:

AGATA TARKA, PANNATARKA@GMAIL.COM

DRUKARNIA:

DRUKARNIA KADRUK S.C.

REDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREŚĆ REKLAM. REDAKCJA ZASTRZEGA SOBIE PRAWO

DO SKRACANIA I REDAGOWANIA TREŚCI REDAKCYJNYCH.

Wydawnictwo Prestiż e-mail: redakcja@eprestiz.p www.prestizszczecin.pl

MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY

OD NACZELNEJ 12
Willa Heleny Kurcyusz

Skarul na manowcach / Stępka

Nie mam nic do facetów z dużym brzuchem. Absolutnie nic. Wielu moich bliskich znajomych nie potrafi ukryć – inna sprawa, że nie jest to takie proste – skutków swojego wiarołomstwa wobec piątego, z siedmiu grzechów głównych. Wciąż są moimi dobrymi znajomymi. Całkiem solidnie brzuch koślawił sylwetkę mojemu ojcu i mojemu teściowi. Czasem potrafili strzelić do kogoś guzikiem od koszuli, ale poza tym nie skrzywdziliby muchy. Mój ulubiony kuzyn i mój najlepszy przyjaciel, żeby uścisnąć sobie dłoń, muszą stawać do siebie bokiem. Podkreślę więc raz jeszcze: nie mam nic do facetów z ponadnormatywnym obwodem pasa. Niemniej jednak… Jakby tu powiedzieć… Jednak produkcji promu bym im nie powierzył.

Korelacja to oczywiście nie to samo co związek przyczynowo-skutkowy. Są badania, które pokazują na przykład, że krzywa wzrostu konsumpcji lodów idzie w parze ze wzrostem liczby wypadków na drogach. Czy to znaczy, że kierowcy nie radzą sobie z prowadzeniem auta, z jedną ręką na kierownicy, bo w drugiej trzymają loda? Oczywiście, że nie. Przyczyną dekoncentracji kierowców, jak i większego apetytu na lody, jest po prostu upał. Szczególnie mogło to być widoczne w czasach, kiedy klimatyzacja w samochodach była rzadkością. Podobnie rzecz się ma z dostrzeżonym w statystykach spadkiem śmiertelności Brytyjczyków z chwilą drastycznej obniżki ceł na import herbaty w XIX wieku. Czy chodzi o to, że herbata − którą zaczęto nagle sprowadzać w ogromnych ilościach –ma jakieś właściwości lecznicze? Może i ma, ale ten dostrzeżony spadek zachorowań ze śmiertelnym skutkiem wiązał się z faktem, że do zaparzania herbaty potrzebna jest przegotowana woda. Przypomnę, mówimy o czasach, w których stacje uzdatniania wody mogły się co najwyżej przyśnić ówczesnym Lemom.

Triahlon to dość kosztowna i co tu dużo mówić, mordercza dyscyplina. Ja też lubię przepłynąć się żabką, z przyjemnością wsiadam na rower i lubię nawet czasem wyobrazić sobie jak biegnę przez las. Jednak wiem na pewno, że wykonywanie wszystkich tych czynności po kolei, przez siedem godzin, mogłoby mnie zabić. Kto uprawia triahlon? Wcale nie samobójcy. Nad-reprezentowani są „ludzie sukcesu”, w tym przedsiębiorcy. Czy dlatego, że ich na to stać? Raczej odwrotnie. Stać ich na to, bo mają

cechy niezbędne do uprawiania takiej dyscypliny: wytrwałość, systematyczność, determinację, niezłomność, odporność, potrzebę mierzenia się z wyzwaniami, zdolność koncentracji na wybranym celu. Są to też cechy, które sprzyjają osiąganiu wielkich życiowych sukcesów.

Na mojej półce z biografiami i autobiografiami „ludzi sukcesu” najsilniej rozpycha się „Sztuka zwyciężania”. Jest to opowieść Phila Knighta o tym jak budował potęgę firmy Nike. Młody Phil lubił biegać, więc wiedział, że do biegania potrzebne są dobre buty. Postanowił sprowadzać je z Japonii. Tyle. Prosty plan i konsekwentna realizacja. Jeśli chodzi o strategiczne decyzje, wyrafinowane koncepty biznesowe i niuanse zarządzania to – powiedzmy od razu – za wiele tego w tej historii nie znajdziemy. Jest tam za to mnóstwo potwierdzeń dość powszechnej

intuicji, która mówi, że jeśli chcesz osiągnąć sukces to nie możesz wymiękać. Założyciel Nike − mimo rozmaitych przeciwności − zawsze podążał za własną radą: „Idź naprzód. Cokolwiek się zdarzy, nie zatrzymuj się”. „Wystarczy nie wymiękać”. Świetna rada, czyż nie? Cóż prostszego? Czy to tak trudno obniżyć liczbę spacerów do lodówki z 25 do trzech dziennie, dołożyć do tego 25 pompek i wytrwać w tym postanowieniu, aż do osiągnięcia wzorcowego BMI? Niby nie trudno, ale jednak mało komu się udaje. Dość chętnie słucham podcastu „Zaprojektuj swoje życie”. Maciej Filipkowski – gospodarz programu – zaprasza do niego głównie „grube ryby” biznesu, czyli szczupłych i wysportowanych przedsiębiorców. Może coś przekręcę – bo jednak nie mogę pochwalić się zerowym cholesterolem – ale najwy-

raźniej wszyscy Ci goście, jeśli nawet nie uprawiają triahlonu to albo biegają w maratonach, albo wspinają się na ośmiotysięczniki, albo na bezdechu schodzą sto metrów pod wodę i tam duszą własnoręcznie rekiny, albo przynajmniej skaczą na spadochronie bez spadochronu – żeby challange był większy. Wszystko to wywołuje we mnie naganne uczucie niepohamowanej zawiści. Jak oni to robią? Co się za tym kryje? Prawdopodobnie pasja plus wytrwałość, czyli UPÓR. Pisze o tym w swojej słynnej książce Angela Duckworth. Polecam.

Drogi nieznajomy z wielkim brzuchem! Lepiej ode mnie wiesz, że tak jak wysypka nie przesądza o występowaniu ospy tak Twoje „krągłe kształty” nie przesądzają o tym, że brak Ci predyspozycji do realizacji wielkich biznesowych zadań. No ale jeśli masz wielki brzuch (a jesteś zdrowy) i jednocześnie jesteś politykiem, to może jednak trochę się nad sobą zastanów. Może pomyśl o tym, co Cię w życiu napędza. Jeśli napędza Cię władza, splendory, dowody uznania i droga na skróty to może jednak nie bierz się za budowę firmy, rakiety, promu, fabryki samochodów czy portu lotniczego. Szczególnie jeśli nie wkładasz w to ani 100% energii, ani swoich pieniędzy. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu to dość paskudny grzech, ale pewnie da się nawet go polubić. Pychy już nie.

*Stępka – podstawowy element konstrukcyjny statków i łodzi. Pełni kluczową rolę w strukturze każdej jednostki pływającej. Rozciąga się wzdłuż osi symetrii dna od dziobu do rufy. Jej funkcja jest nie tylko konstrukcyjna, ale także funkcjonalna, gdyż stępka zapewnia stateczność i wytrzymałość konstrukcji, wpływając na odporność kadłuba na zginanie i skręcanie podczas żeglugi (Wikipedia).

Zbigniew Skarul

Prezes szczecińskiej firmy Oskar Wegner. W latach 1986 – 1995 dziennikarz Polskiego Radia Szczecin i szczecińskiego ośrodka Telewizji Polskiej. Stypendysta United States Information Agency. Twórca programów szkoleniowych, ekspert zagadnień dotyczących rynku reklamy oraz w dziedzinie komunikacji marketingowej. Współtwórca strategii reklamowych, współautor koncepcji programów lojalnościowych, motywacyjnych i grywializacyjnych.

FELIETON 14

TWOJA PRZYCHODNIA

Lekarze, ginekolodzy oraz kardiolodzy, znani z przychodni na ulicy Słowackiego 19, przyjmują pacjentów w nowym miejscu. Dr Rafał Rudzik, dr Marek Rupar, dr Mateusz Sroczyński oraz dr Joanna Borowiak kontynuują misję dostarczania profesjonalnej opieki zdrowotnej w nowym, komfortowym i nowoczesnym otoczeniu. Przychodnia na Słowackiego nadal jest aktywna.

Szczecin, Hanza Tower, ul. Wyzwolenia 46/16U

PAŁAC W OSTOI

Miejsce na obrzeżach Szczecina przeznaczone na imprezy okolicznościowe, szkolenia i konferencje. Odrestaurowany zabytkowy Pałac z 1825 roku oferuje 23 miejsca noclegowe, w pokojach i apartamentach. W sąsiedztwie Pałacu znajdują się zabudowania folwarczne oraz park dworski z pięknym stawem, w którym żyją żółwie. W Pałacu i parku prowadzone są warsztaty kreatywne dla szkół i przedszkoli, imprezy kulturalne i rekreacyjne. Ponadto działa klub brydżowy.

Przecław, Gmina Kołbaskowo, ul. Ostoja 10

TUTAJ

TUTAJ

Knajpka w południowoeuropejskim klimacie. Zlokalizowana w sercu Krzekowa. W kuchni i za barem autorskie przepisy, które nierzadko są podróżą w miejsca wakacyjnych destynacji. Zjemy w TUTAJ domowe pieczywo własnej receptury, a także i wypiekane na miejscu ciacho. Zauważymy w TUTAJ elementy wyposażenia, które dostały drugie (a nawet trzecie) życie. Idealne miejsce na śniadanie, lunch czy kolację w gościnnym klimacie.

Szczecin, ul. Szeroka 38

GALAXY-MED

Przychodnia rodzinna, która działa na zasadach Narodowego Funduszu Zdrowia, ale przede wszystkim gabinety specjalistyczne. Placówka na POZ działa w 30 procentach, przyjmowani są już pierwsi pacjenci. Reszta to prywatne gabinety lekarskie, które czekają na swoich gospodarzy. Czeka na nich sześć wolnych gabinetów.

Szczecin, ul. Malczewskiego 34B

ŚWIAT PEŁEN MOŻLIWOŚCI! Biuro Świat Nieruchomości w Szczecinie | Ul. Piastów 14/2 Tel. 508136955, 91 333 63 63 www.swiatnieruchomosci.pl
REKLAMA

Widok z okna w Le Gras

To takie niezwykłe zjawisko: fotografia, chwila złapana na zawsze. Towarzyszy nam od tak dawna, że nie wyobrażamy sobie już bez niej rzeczywistości. Niedługo pierwsza udana trwała fotografia, która została wykonana przez Nicéphore’a Niépce’a skończy 200 lat!

Już nasi dziadkowie byli chętnie uwieczniani na zdjęciach jako słodkie golaski na niedźwiedziej skórze, co miało miejsce w lokalnym zakładzie fotograficznym. Stąd możemy wyraźnie zobaczyć jak uroczym bobasem był niegdyś zrzędliwy dzisiaj dziadek Henio. Fotografie rodzinne z tamtych czasów były uroczyste i wyprasowane, bo wizyta u fotografa to było coś. To było planowanie kreacji i fryzury, ustawianie i pozowanie. Słusznie. Patrząc teraz na fotografię pradziadków i pyzatego jeszcze wówczas dziadka mojej córki myślę o nich z mimowolnym szacunkiem – oto założyciele, przodkowie. Stateczni i poważni. Nasza, mocium panie, dynastia z kieleckiego.

Sami mamy krocie zdjęć, bo i ojciec się uczył, jak je robić i wywoływać w zaciemnionej łazience bez okna („Taaatoo, wyłaź, muszę siku!”. „Irena, nie wchodź mi teraz, naświetlam!”), a i każdy miły wujek chętnie obfotografowywał nową Zorką czy Smienką lub (o luksusie!) Kodakiem, wszystkich zaprzyjaźnionych. Podziwiamy teraz na zdjęciach ciocię Danę i kuzyna Zenka palących nonszalancko papierosy nad raczkującym kuzynostwem, stół z zastawą projektu Drosta i meblościankę w tle. Mamę na leżaku, w okularach muchy i szydełkowym bikini – na plaży w Mielnie. Pierwszego golfa dwójkę w kolorze puszkowanego groszku i ojca z baczkami, plerezą, w bistorowych dzwonach.

Oto ja, z kokardami wielkości kapusty, z nogami jak patyczki, stoję dumna przed dworcem pekaes, a ze mną reszta klasy. Za nami kopci z rury autobus marki Jelcz, bo jedziemy na wycieczkę do Biskupina. Po drodze Jacek będzie rzygał jak kot. Remigiusz wybija sobie jedynkę, kiedy autobusem zarzuci na zakręcie i gubimy Basię na cepeenie. Basia płacze podobno tak bardzo, że odwozi ją do domu (dla zabawienia na sygnale) radiowóz z milicjantami, na który to widok babunia Marianna dostaje apoplek-

sji. Basia dostaje lanie. My mamy przez połowę wycieczki wizytę na komisariacie: pozwalają nam siedzieć w celi, chłopaki dostają do rąk pałki i pistolety, nie wnikamy czy z magazynkami. Bardzo nam się podoba.

Ech, fotografie. Wspomnienia.

I pomyśleć, że zaczę ło się od heliografii, czyli malowania słońcem i … lawendą. Wspomniany wyżej Nicefor próbował używać jako podłoża płyt metalowych lub kamiennych, które pokrywał światłoczułym asfaltem syryjskim, twardniejącym pod wpływem światła. Taki nienaświetlony asfalt można było usunąć za pomocą olejku lawendowego (i wazeliny) co w rezultacie pozwalało na otrzymanie obrazu. W ten sposób Nicefor wykonał „Widok z okna w Le Gras”, który od niemal 200 lat możemy podziwiać i wiemy, że jest to pierwsza utrwalona fotografia. Przedstawia w zasadzie gołębnik.

Wcześniejsze próby zatrzymania faustowskiej chwili spełzały na niczym. Obraz dawał się złapać, ale potem płowiał, aż w końcu znikał. Dopiero Niceforowi Niepce udało się w 1826 roku na dłużej uwiecznić to co widział z okna swego atelier. Podobno, aby uzyskać ten finalnie mroczny, ziarnisty zarys podwórza z bryłami zabudowań, drzewem i linią horyzontu trzeba było pozwolić na naświetlanie przez kilkanaście lub kilkadziesiąt nawet godzin. Dziś oryginał tkwi w złoconej ramie i poddawany jest

niezliczonym kopiom komputerowym i przeróbkom cyfrowym. Do tego stopnia go nabotoksowano, że nawet widmowy chabaź widniejący w rogu został w końcu określony jako grusza, a szopka na pierwszym planie – jako gołębnik.

Nicefor nie miał bladego pojęcia, że historia tak się potoczy, ani że dwa wieki później zdjęcie z okna będzie mogło wykonać dwuletnie dziecko, naciskając tłustym paluszkiem kółeczko na ekraniku. Żadnych godzin naświetlania, żadnych długich chwil pozowania. Żadnych przeszkód.

Time lapse, slow motion, poklatkowe, podwodne, w makro, w mikro, w podczerwieni, w ultrafiolecie, nocne, z filtrem, z króliczymi uszkami itd. itp. – zdjęcia przestały być uroczystą sztywną, planowaną wcześniej chwilą pracochłonnie zamrożoną w obrazie. Będziemy robić ich setki, usuwać i zapominać o nich. Gubić, jeśli niezabezpieczone w chmurze, razem z kolejnym smartfonem.

I tylko tych albumów, oglądanych z rozbawianiem albo wzruszeniem żal. Poza tym, nie wiemy tego, podobnie jak Nicefor niegdyś, czy za kolejne dwieście lat, ktoś nie oprawi mojego zdjęcia z Jelczem i kokardami i nie powiesi kilka działów muzealnych dalej od sali z „Widokiem okna w Le Gras”.

Anna Ołów-Wachowicz.

Szczecinianka z wyboru, twórczyni popularnego fejsbukowego bloga „Jest Sprawa”, którego teksty powędrowały na scenę tworząc spektakle „My hrabiny nie płaczemy” oraz „Hrabiny Przodem”. Nominowana do Szczecińskich Szczupaków w 2023 r. Autorka monodramu „Frida. Kolekcjonerka z Westendu” nagrodzonego w Bursztynowym Pierścieniem oraz tekstów dla sceny kabaretowej Czarnego Kota Rudego. W 2024 roku wydała książkę pt. „My Hrabiny. Myślę, więc zapisałam”. Stanowi tandem twórczy z Olgą Adamską, aktorką Teatru Polskiego.

FELIETON 17

MANIFEST KOLORÓW

Tatiana Malinnikowa, repatriantka urodzona w Kazachstanie, która obecnie mieszka i tworzy w Szczecinie, fotografią zajmuje się od ośmiu lat. Od zawsze najbliżej jej było do portretów i fotografii fashion, a kobiety oraz ich uroda stanowią dla niej główną inspirację.

Do swojego najnowszego projektu zaprosiła grono utalentowanych ludzi oraz dwie niesamowite modelki. Powstała z tego seria barwnych, radosnych zdjęć, które są hołdem dla kolorów i wolności. − Motywem przewodnim sesji są kontrasty i kolory, które od zawsze mają specjalne miejsce w moim sercu –mówi fotografka. – Przemyciliśmy również parę obecnych trendów modowych. Daliśmy się ponieść interpretacji tego pomysłu, co zaowocowało zabawą i kreacją w czystej postaci, całej drużyny współtworzącej projekt. ad

foto: Tatiana Malinnikowa / makijaże: Agata Włodarczyk / włosy: Piotr Kmiecik / projekty: Urszula Fajerska i Elżbieta Olszewska / modelki: Rita Zenebe Erbeto i Yeemntfre Melese

Wielkie marzenia potrzebują przestrzeni.

NOWE PORSCHE CENTRUM SZCZECIN.

Porsche 911 Turbo S. W zależności od wariantu i wersji zużycie paliwa w cyklu mieszanym 12,0-12,3 l/100 km, emisja CO2 271-278 g/km (dane na podstawie świadectw homologacji typu). Zużycie paliwa i emisja CO2 zostały określone zgodnie z procedurą WLTP.

O szczegóły zapytaj Autoryzowanego Dealera Marki Porsche lub sprawdź na stronie www.porsche.pl/porsche-wltp. Informacje na temat odzysku i recyklingu pojazdów znajdą Państwo na stronie www.porsche.pl/porsche-impact/.

MODA W RAJU

„Sztuczne raje. Hybrydowość w fotografii mody”, to wystawa fotografii, autorstwa znakomitej Mili Łapko.

Ekspozycja jest propozycją dla osób, które chciałby spojrzeć na modę w niecodzienny sposób. Prace artystki opowiadają o zagadnieniach związanych z modą, która rozumiana jest jako zjawisko społeczne. –Definiują je dwa procesy: potrzeba przynależności jednostki do danej grupy i jednocześnie pragnienie indywidualizmu – mówi artystka. –Zjawiska te widać również w przestrzeni Internetu, w barwnych obrazach przedstawiających nasz cyfrowy wizerunek. Tożsamość rysuje się jako otwarty projekt, w którym obraz cyfrowy pełni formacyjną rolę. Funkcją fotografii nie jest już rejestrowanie chwili, ale kreacja obrazu.

Na wystawie będzie można zobaczyć fotografie wykonane w Kenii, rekonstrukcję afrykańskiej wioski, interaktywne projekcje oraz obrazy generowane przez sztuczną inteligencję. Tytułowe „sztuczne raje” zobaczymy również w konwencji wakacyjnych zdjęć z urlopu mieszkańców Szczecina.

Realizacje są efektem pracy doktorskiej Mili Łapko przygotowanej pod opieką Huberta Czerepoka z Akademii Sztuki w Szczecinie. Wystawa potrwa od 9 maja (wernisaż godz.18) do 9 czerwca 2024 roku w Muzeum Narodowym, na ulicy Staromłyńskiej 1.

Niekonwencjonalne podejście do pracy i własnej twórczości to znak rozpoznawczy artystki. Mila Łapko w swoim studio realizuje projekty artystyczne, sesje modowe i wizerunkowe. Działa w obszarze w fotografii, video i komunikacji wizualnej. Jest także wykładowczynią na szczecińskiej Akademii Sztuki, gdzie wykłada m.in. fotografię mody i postprodukcję

Wystawa powstała w ramach projektu „Sztuka i edukacja artystyczna w perspektywie transkulturowej” finansowanego ze środków Unii Europejskiej.

ad/ fot. materiały prasowe

WYDARZENIA 21

PROFESJONALNOŚĆ W ZŁOCIE

Od 30 lat maluje, ale też szkoli. Jej makijaże noszą znane osobowości, artyści, jest współautorką wielu sesji, również dla Prestiżu. Agnieszka Noska, jedna z najlepszych makijażystek, niedawno wypuściła swoją autorską kolekcję profesjonalnych pędzli i gąbeczek do makijażu.

– Zawsze chciałam stworzyć coś, co byłoby pewnego rodzaju uwiecznieniem mojej pracy – mówi Agnieszka. – Pomysł na temat zestawu pędzli, urodził się dość dawno. Plany jednak pokrzyżowała pandemia i wszystko przesunę ło się w czasie. W końcu udało się i powstał zestaw profesjonalnych pędzli i gąbeczek, z którego jestem bardzo dumna. W zestawie znajduje się 12 pędzli, z włosiem syntetycznym, ale bardzo miękkim oraz 3 gąbeczki wykonane na bazie kukurydzy. Cały komplet jest zapakowany w pięknym, złotym pudełku. – Jeżeli chodzi o wygląd pędzli, to firma, która wykonała dla mnie te produkty, zaproponowała kilkanaście modeli. Wybrałam te, które były oryginalne w swoim wyglądzie i które były najbliższe mojej estetyce – wyznaje makijażystka. – Bardzo chciałam, aby moje pędzelki były przede wszystkim praktyczne, dobrej jakości, ładnie wyglądające, ale też, aby można było z nich korzystać bardzo długo.

Przed Agnieszką kolejne makijażowe wyzwania. – Przygotowuję konturówki i pomadki do ust w trzech odcieniach – mówi. – Jestem bardzo wybredna, jeżeli chodzi o dobór

kolorów, zwłaszcza jeżeli chodzi o odcienie nude. Często mam problem, z kupnem takich produktów. Dlatego postanowiłam, stworzyć własną kolorystykę i również w tym przypadku, chciałabym, aby zestaw był profesjonalny, wysokiej jakości i pięknym designie. W dalszej przyszłości chciałabym stworzyć rozświetlacze.

Pomysł, żeby wypuścić własną linię produktów jest powszechny, jeśli chodzi o światowych makijażystów i artystów. W Polsce dopiero zaczyna być to praktykowane. − Moją inspiracją w tej dziedzinie jest Charlotte Tilbury, makijażystka z wieloletnim stażem, która stworzyła, ekskluzywną linię kosmetyków, a która znana jest na cały świat – mówi Agnieszka Noska. – Nie ma co się oszukiwać, ale to makijażyści wiedzą najlepiej co jest najbardziej potrzebne, nam, kobietom do wykonania pięknego makijażu. Zestaw mojego autorstwa można kupić bezpośrednio w moim studio lub zamówić poprzez social media, na FB czy Instagramie.

ad / foto: Krystian Kikut

WYDARZENIA 22

TWOJA PRZYSZŁOŚĆ POD ZNAKIEM

FRANCZYZY HALL NO1.

Doświadczenie zdobywał w największych światowych koncernach, w tym L’Oréal Paris. Uczył się pod okiem legendarnej Gertrudy Okołowskiej, spod której rąk wyszły największe nazwiska z branży fryzjerskiej. Doskonale zna wagę i wartość fryzjerskiego rzemiosła.

Radosław Ross, bo o nim mowa, w 2017 roku stworzył na szczecińskim Podzamczu przestrzeń, jaką jest salon fryzjerski Hall No1. Teraz brand, którego jest twórcą, pragnie udostępnić innym na rynku franczyzowym. – Jestem na bieżąco z tym, co się dzieje w świecie fryzjerstwa, bacznie przyglądam się nowej generacji fryzjerów – mówi. – Opierając się na wiedzy, wieloletnim doświadczeniu i marce, którą stworzyłem, mogę śmiało stwierdzić, że jestem gwarantem sukcesu każdego franczyzobiorcy.

– Główną wartością marki, która wchodzi na rynek franczyzowy jest najwyższa jakość świadczonych usług, ogromna baza klientów, doświadczenie w branży i rozpoznawalność logo. Hall No1 spełnia te warunki. – To daje potencjalnemu franczyzobiorcy minimum ryzyka niepowodzenia i upadku biznesu w pierwszych latach funkcjonowania − tłumaczy właściciel. – Pełne know-how, to coś, co dostajesz od firmy Hall No1 już na samym starcie, od momentu budowa-

nia współpracy przez cały okres jej trwania. To wsparcie na każdym szczeblu: począwszy od wyboru lokalizacji nowego salonu, poprzez jego przystosowanie, wyposażenie, przeszkolenie kadry pracowniczej, huczne otwarcie oraz prowadzenie kanałów komunikowania się za pomocą social mediów.

Oferta franczyzowa HALL No1 skierowana jest do osób, które chcą prowadzić własny salon fryzjerski, beauty, open space, hołdując przy tym wysokim standardom pracy i obsługi klienta pod pewnym i wypracowanym już znakiem towarowym. – Jeśli jesteś osobą zdeterminowaną, gotową osiągnąć i utrzymać sukces, to ta oferta skierowana jest właśnie do ciebie – podkreśla Radosław Ross. – Stoi za tobą, silna marka i wiele możliwości. Warto zatem zainwestować w swoją przyszłość pod znakiem Hall No1.

ad / foto: Aleksandra Medvey-Gruszka

WYDARZENIA 24

MUZYCZNE LETNIE

PRZESILENIE

Przecław Festiwal (8 czerwca, godz.18) jest kulminacją rocznego programu artystycznego Gminnego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Przecławiu. Tradycyjnie odbywa się na styku wiosny i lata. Każda edycja to spotkanie z najlepszymi wykonawcami polskiej sceny muzycznej. W tym roku podczas festiwalu będzie obchodzone również 5-lecie GOKSiR.

W tym roku na festiwalowej scenie pojawi się: Bovska, Lanberry i Grzegorz Hyży. Magda Grabowska-Wacławek, występująca pod artystycznym pseudonimem Bovska, okrzyknięta została jednym z najważniejszych debiutów muzycznych ostatnich lat. Wydała dotąd 5 studyjnych płyt, w tym opublikowany w marcu 2023 r. album „Dzika”. Bovska jest również cenioną i nagradzaną graficzką, ilustratorką oraz performerką. Z jej twórczością w tej sferze można zapoznać się w mediach społecznościowych pod nickiem @bovskarysuje Lanberry to wokalistka, kompozytorka, autorka tekstów, właścicielka niebanalnego głosu, zakochana w muzyce popowej. Od chwili debiutu w 2017 roku szturmem podbija listy przebojów stacji radiowych. Do szerszego grona publiczności trafiła za sprawą singli „Podpalimy świat” oraz „Piątek”. W 2022 roku Lanberry rozpoczęła kolejny etap swojej kariery – zadebiutowała jako trenerka muzyczna w telewizyjnym show „The Voice of Poland”, podbijając serca fanów i uczestników programu profesjonalizmem, wiedzą muzyczną i wyczuciem rynku.

Grzegorz Hyży – wokalista, kompozytor, producent i autor tekstów. Artysta, który nadaje polskiej muzyce pop najwyższych światowych standardów. Jego utwory nie schodzą z radiowych playlist. „Króla nocy”, O Pani!”, „Na chwilę” czy „Wstaję” usłyszeć można o każdej porze dnia i nocy. Jeżeli dodać do tego kawałki filmowe – „Podatek od miłości” oraz „Pech to nie grzech”, to mamy pełen obraz jego muzycznego portfolio. Bawi się muzyką, a efekty tej zabawy podziwia cała Polska. ad/ fot. materiały prasowe

PASJA, ZDROWIE, DOŚWIADCZENIE

Dbamy o Twój piękny uśmiech

Oferujemy pełny zakres usług stomatologicznych

Implantologia

Protetyka 3D podczas jednej wizyty

Stomatologia zachowawcza

Wybielanie laserowe

Licówki pełnoceramiczne

Implantologia i Stomatologia

ul. Sienna 4/1, 70-542 Szczecin tel.: +48 91 812 15 41, +48 607 236 896 www.koryznaclinic.com

Nakładki ortodontyczne

REKLAMA GRZEGORZ HYŻY

GRAFICZNE JEDEN NA JEDEN

O Szczecinie

Miasto skupisko ludzkie, z zagęszczoną zabudową, zróżnicowaną strukturą społeczną ale także żywy organizm, nieustająco inspirujący. Czy tak jest ze Szczecinem? Zapytaliśmy o to dwóch związanych z miastem grafików, Teusza Kowskiego i Konrada Osmólskiego.

Teusz Kowski, od 15 lat związany z branżą projektową, fan technologii i kreatywnych rozwiązań. Zaangażowany tata, spełniony muzyk, skateboarder amator. Wolne chwile spędza na tworzeniu gier i parzeniu kawy.

Na Instagramie _teuszkowski

Tworzę bo, czuję potrzebę, reguluje emocje, sprawia mi to frajdę

Mój pierwszy rysunek przedstawiał, Elmer Fudd z Merrie Melodies.

Inspiruje mnie, codzienne sytuacje.

Największe wyzwanie dla artysty... pokora, dystans do siebie i swojej twórczości.

W Szczecinie jesteś czy bywasz? Jestem.

Najbardziej inspirujące miejsca w mieście? Bardziej ludzie niż miejsca, niezależne inicjatywy.

Kolor miasta, Szary i zielony.

Z czym ci się kojarzy Szczecin? Parki, woda, ronda.

Konrad Osmólski, grafik z blokowisk nowego Pogodna, absolwent Akademii Fotografii w Warszawie oraz Multimedia Design and Communication w Kopenhaskiej Akademii KEA, pierwsze doświadczenia zdobywał w jednej z warszawskich agencji, jego prace można zobaczyć m.in. w Morskim Centrum Nauki. Lubi jazdę rowerem z dobrą muzyką na słuchawkach, gra w piłkę nożną najwięcej szczęścia sprawia mu czas spędzony z córką i pokazywaniu jej tego co piękne, piecze znakomite ciasta.

Na Instagramie osmolsky_

Tworzę bo, to ucieczka od rzeczywistości, która nie zawsze jest taka jaką bym chciał oglądać i doświadczać. Mam możliwość naginania jej, formowania i nadawania barw, wypełniania luki w swoich potrzebach wizualnych.

Mój pierwszy rysunek przedstawiał, rybaka na łódce a wokół niego płynącego potwora z Loch Ness.

Inspiruje mnie, twórczość innych artystów, muzyków, grafików. Natura i architektura.

Największe wyzwanie dla artysty... zdecydowanie praca z

klientem. Praca grafika, jak i pewnie każda związana z twórczością wizualną często jest postrzegana przez pryzmat tego co nam się podoba, a co nie. Ulubionych kolorów, kształtów i po prostu gustów. Dla mnie kwestia tego czy coś jest ładne bądź nie, jest mniej istotna gdyż jest to sprawa subiektywna. Ważniejsze jest czy niesie za sobą pewien przekaz, historię lub czy jest funkcjonalna.

W Szczecinie jesteś czy bywasz? Jestem i bywam. Jestem od zawsze związany ze Szczecinem, choć to nie była łatwa relacja. Natomiast czasem tylko bywam w Szczecinie, ponieważ lubię się zaszyć w swoim małym świecie i odciąć się od miasta.

Najbardziej inspirujące miejsca w mieście? Stare Pogodno. Architektura, urbanistyka w tym rejonie, piękno willi i mnogość zieleni.

Kolor miasta, Coś pomiędzy zielenią, szarością a kolorem ceglanym.

Z czym ci się kojarzy Szczecin? Powolne, przyjemne tempo, rozległe tereny zielone, dobra muzyka i fantastyczni ludzie.

MASAKRADA '10

Ryszard Horowitz – fotograf wyobraźni

Ryszard Horowitz jest prekursorem stosowania efektów specjalnych w fotografii w czasach przed obrazowaniem cyfrowym. Wraz z rozwojem technologii tworzył kolejne dzieła, wykorzystując nowatorskie techniki i programy komputerowe. To na nim wzorowali się graficy i fotografowie specjalizujący się w reklamie, a jego prace wyznaczały światowe trendy i inspirowały kolejne pokolenia twórców. Ten fascynujący dorobek możemy oglądać w Galerii Poziom 4 w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie, gdzie artysta obchodził także swoje 85 urodziny. Mieliśmy okazję porozmawiać z Ryszardem Horowitzem przed jego jubileuszową ekspozycją.

Panie Ryszardzie, skąd pomysł, by retrospekcyjną wystawę i urodziny zorganizować w szczecińskiej Filharmonii?

To nie było zaplanowane, tylko raczej dobra wola osób, która zajmują się Filharmonią, ale także pokłosie moich zainteresowania muzyką. Zwrócono się do mnie z propozycją. Po obejrzeniu fotografii tej wspaniałej budowli od razu się zgodziłem. To nie była moja pierwsza wizyta w Szczecinie. Ponad 20 lat temu byłem z wystawą, która miała miejsce w Zamku Książąt Pomorskich i pamiętam to jako bardzo pozytywne doświadczenie.

Wspomniał Pan o muzyce. Zajmuje ona, a szczególnie jazz, ważne miejsce w Pana życiu. Spotkał Pan na swej drodze najwybitniejsze postacie światowego jazzu, które uwiecznił na fotografiach.

Jeśli chodzi o polski jazz to tak się szczęśliwie złożyło, że ci muzycy, to byli moi koledzy i przyjaciele z uczelni. Jako że studiowałam malarstwo łączyły nas wspólne dziedziny sztuki. Spotykaliśmy się również w krakowskiej Piwnicy Pod Baranami, gdzie to muzyczne życie tętniło. Ponad 50 procent muzyków, których fotografowałem, to byli moi koledzy i koleżanki. Ci, którzy żyją są nadal ze mną bardzo blisko i utrzymujemy ze sobą kontakt.

Dla nas muzyka, a w szczególności jazz to była taka ucieczka od politycznej sytuacji, w której się znajdowaliśmy. To było nielegalne. Słuchaliśmy radia, Głosu Ameryki, audycji Willisa Conovera, którego z czasem poznałem po przyjeździe do Ameryki. Facet o genialnej dykcji, zawsze chętny by porozmawiać z obcokrajowcami. Służył nam do nauki języka angielskiego, ale też grał w swoich audycjach genialną muzykę, której słuchaliśmy w grupach po cichutku, a póź-

niej zbieraliśmy się w prywatnych mieszkaniach i klubach młodzieżowych na jam session.

Po przyjeździe do Nowego Jorku stale chodziłem na koncerty do klubów. To było bardzo łatwe, gdyż koszta takiego wyjścia były niewielkie. Za dolara można było kupić butelkę wina i tak słuchać koncertów przez całą noc, na przykład Theloniousa Monka. Byłem taką chodzącą encyklopedią jazzu, znałem nazwiska wszystkich muzyków, wszystkie zespoły co imponowało moim kolegom Amerykanom, którzy do tego mieli raczej luźny stosunek. Wszystkie pieniądze jakie udawało mi się uzbierać szły na płyty jazzowe i sprzęt do odtwarzania muzyki. Mój kuzyn był inżynierem specjalizującym się w instalacji urządzeń muzycznych więc miałem dostęp do dobrego sprzętu grającego.

Mówi Pan o sobie, że nie jest fotografem, a fotokompozytorem. Czy muzyka na to także miała wpływ?

Tutaj chodzi o kompozycję fotograficzną. O podobieństwo pomiędzy kompozytorem muzycznym i taką osobą jak ja, która składa niezależne fotografie, podobnie jak muzyk dźwięki, w harmonijną całość. To podobieństwo jest duże, połączenie w podświadomości jest bardzo zbliżone. Nie mam nic przeciwko temu, jeśli ludzie kojarzą moje fotokompozycje z kompozycją muzyka.

A skąd zamiłowanie do fotografii. W tamtym okresie wielu Pana rówieśników, o podobnych zainteresowaniach, wybrało szkołę filmową?

Faktycznie wielu moich przyjaciół wylądowało w szkole filmowej. Z fotografią zetknąłem się wcześnie. Tak się złożyło,

TEMAT Z OKŁADKI 30 PEJZAŻ WODNY '06
PERLISTA DŁOŃ '71

że mieliśmy dostęp do wielu żurnali zachodnich, w których znajdowały się zdjęcia znakomitych twórców, którzy zresztą po moim przyjeździe do Stanów stali się moimi przyjaciółmi. To było znakomite przygotowanie do tego co mnie czekało później. Wyjeżdżając do USA absolutnie nie zakładałem, że zostanę fotografem. Bardziej interesowała mnie plastyka, ale biorąc pod uwagę to, że na początku, szukałem zajęcia, z którego będę mógł się utrzymać, zdjęcia były łatwiejsze do sprzedania niż malarstwo. Wychowany byłem na klasycznym malarstwie, a w tym czasie w Ameryce było zapotrzebowanie na abstrakcyjną sztukę, którą dopiero z czasem zacząłem odczytywać. Byłem zatem nakierowany na zarobkowanie, pracując najpierw jako grafik, a potem jako szef artystyczny agencji reklamowej. I w tej pracy miałem cały czas do czynienia z fotografami. Podobało mi się to co robiłem Intrygowało mnie to. Przywiozłem ze sobą z Polski dwa aparaty. Jeden był wschodnioniemiecki, drugi – zachodnioniemiecki i jeszcze czeski powiększalnik (śmiech). W łazience zbudowałem ciemnię fotograficzną i zacząłem działać.

Pana koledzy krytykowali Pana, że poszedł Pan w komercje, a nie poświęcił wyłącznie dla sztuki.

Moja praca w reklamie, moim ówczesnym kolegom plastykom niespecjalnie się podobała. Słowo „commerce” wtedy było nacechowane negatywnie, gdyż nie kojarzyło się ze sztuką, tylko z zarobkowaniem. Byli ludzie, którzy źle do tego podchodzili i z tego też powodu nie najlepiej mnie traktowali, ale wiedziałem co robię i niespecjalnie na to zwracałem uwagę

A co Pana inspirowało?

Inspiracji było wiele. Ci najciekawsi twórcy ze świata akurat byli na miejscu. Zawsze była szansa na spotkanie ich. Poznałem wielu profesorów, którzy pracowali zawodowo na uczelni i mieli fantastyczne kontakty. Jeden z nich otworzył przede mną świat, wysłuchując o moich marzeniach, o osobach na których mi zależało. I tak poznałem wspaniałych grafików, fotografów, muzyków, itd. Przez te spotkania, wymianę doświadczeń, myśli, nauczyłem się bardzo wiele, również bycia pozytywnie nastawionym do tego co robię, a także odpornym na krytykę

TEMAT Z OKŁADKI 32 ALEGORIA '92

W Nowym Jorku miałem dostęp do najlepszych galerii i muzeów, w których zawsze mogłem znaleźć coś dla siebie inspirującego. Zresztą nie tylko sztuki plastyczne mnie inspirowały, ale również muzyka, teatr, kino. To wszystko jest ze sobą powiązane. Szpikując się tym wszystkim, odczuwałem pozytywne wibracje.

Jest Pan pewnego rodzaju guru, pionierem w świecie reklamy. Ma Pan na koncie kampanie dla wielkich marek, współpracował Pan z najlepszymi w tej branży. Było łatwo?

Na początku różnie bywało. Znalazłem taką metodę pracowania z ludźmi, która polegała na wymianie idei. Starałem się delikatnie podsuwać pomysły i to w taki sposób, by ludziom, z którymi współpracowałem, wydawało się, że mają taki sam wkład w projekt jak ja. Nie starałem narzucać się gdyż jest to niebezpieczne i z reguły się źle kończy. Szczęśliwie, ludzie nie przychodzili do mnie z gotowymi założeniami czy szkicami, tylko znając moje podejście do pracy, często polegali na mnie. Wszystko opierało się na współpracy, przekonywaniu się w taki sposób, żeby ludzie mogli korzystać z mojego dorobku. I kiedy wracali do mnie to już na tyle wiedzieli co reprezentuję, że najczęściej zostawiali mi wolną rękę. Oczywiście, czasem dochodziło do zgrzytów, do zmian konceptualnych, ale najczęściej współpraca była na tyle udana, że ja miałem z tego zadowolenie i klient czuł się odpowiednio połechtany. Zawsze mówię, że w tej pracy, w tym zawodzie, trzeba być dobrym dyplomatą, żeby ludzie czuli się twórczą częścią zlecenia.

Jest Pan również prekursorem stosowania efektów specjalnych w fotografii w czasach przed obrazowaniem cyfrowym, zanim wymyślono Photoshopa. Są rzeczy, które przyszły w sposób naturalny. Zawsze mnie interesowało przygotowywanie różnego rodzaju rozwiązań, a im coś było trudniejszego, tym bardziej mnie to rajcowało. Odkrywałem różnego rodzaju skróty, a że współpracowałem z ludźmi, którzy zajmowali się projektowaniem sprzętu optycznego to mogłem kanalizować to co mi potrzeba i szukać narzędzi do realizacji celu. Ta technologia mnie interesowała. Pamiętajmy, że zdjęciami manipulowano od zawsze, były tylko inne narzędzia. Wiele z moich prac z lat 60. i 70. odbieranych jest jako „photoshop”. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że takie rzeczy można było robić bez komputera.

Skoro mowa o „manipulacji” to, co myśli Pan o sztucznej inteligencji (AI). To zagrożenie da twórców czy kolejne przydatne narzędzie?

To zależy kto się tym zajmuje, kto z tego korzysta. Przeciętni ludzie są bardzo rozproszeni, nie mają żadnego przygotowania technicznego, nie mają wyobraźni i opierają się na tym co giganci technologiczni mają do zaoferowania. Warto się tym pobawić, ale w sposób ostrożny. Technologia ta ułatwia składanie fotografii, nakładanie warstw na siebie, wymianie tła, wymianie kolorystycznej, ale może także służyć do zniekształcania rzeczywistości czy oszustw.

A co by Pan powiedział młodym, początkującym fotografom?

Żeby jak najwięcej się kształcić, uczyć się od wielkich mistrzów, nie tylko fotografów. Sam najwięcej wyciągnąłem od malarzy. Nauczyłem się od nich wyczucia koloru, podstaw samych konceptów. Żeby do czegoś takiego dojść trzeba wiedzieć czego się szuka i interesować wszystkim co nas otacza.

Dziękuję za rozmowę.

rozmawiała: Aneta Dolega

RYSZARD HOROWITZ URODZIŁ SIĘ W KRAKOWIE 5 MAJA 1939 ROKU, CZTERY MIESIĄCE PÓŹNIEJ POLSKA ZNALAZŁA SIĘ POD OKUPACJĄ NIEMIEC HITLEROWSKICH, A CAŁA JEGO RODZINA ZOSTAŁA ARESZTOWANA I BYŁA PRZETRZYMYWANA W KILKU OBOZACH KONCENTRACYJNYCH. RYSZARD HOROWITZ NALEŻY DO NAJMŁODSZYCH OCALAŁYCH Z AUSCHWITZ DZIĘKI STARANIOM SŁYNNEGO OSKARA SCHINDLERA. PO ZAKOŃCZENIU WOJNY HOROWITZOWIE OSIEDLILI SIĘ PONOWNIE W KRAKOWIE JAKO JEDNA Z NIEWIELU RODZIN ŻYDOWSKICH. UCZYŁ SIĘ W LICEUM SZTUK PLASTYCZNYCH W KRAKOWIE, A NASTĘPNIE STUDIOWAŁ MALARSTWO W AKADEMII SZTUK PIĘKNYCH W RODZINNYM MIEŚCIE. W ROKU 1959 WYEMIGROWAŁ DO STANÓW ZJEDNOCZONYCH I ZOSTAŁ STUDENTEM SŁYNNEGO NOWOJORSKIEGO PRATT INSTITUTE. BYŁA ASYSTENTEM RICHARDA AVEDONA. PRACOWAŁ W WIELU INSTYTUCJACH FILMOWYCH, STUDIACH PROJEKTOWYCH I FOTOGRAFICZNYCH, A JEGO PRACE BYŁY WYSTAWIANE, PUBLIKOWANE I TRAFIAŁY DO ZBIORÓW NA CAŁYM ŚWIECIE. RYSZARD HOROWITZ OTRZYMAŁ WSZYSTKIE NAJWAŻNIEJSZE NAGRODY I TYTUŁY PRZYZNAWANE FOTOGRAFOM. MA NA KONCIE WIELE KAMPANII REKLAMOWYCH, M.IN. DLA FORDA, DIORA, CHANEL I MIKIMOTO. PRZED JEGO

OBIEKTYWEM POJAWILI SIĘ WYBITNI MUZYCY JAZZOWI JAK DUKE ELLINGTON, DAVE BRUBECK, ARETHA FRANKLIN, THELONIOUS MONK, KRZYSZTOF KOMEDA, WOJCIECH KAROLAK, CZY ZBIGNIEW NAMYSŁOWSKI ARTYSTA W POCZĄTKOWEJ FAZIE SWEJ TWÓRCZOŚCI STOSOWAŁ RÓŻNE TECHNIKI FOTOGRAFII, RETUSZU, WIELOKROTNEGO NAŚWIETLANIA KLISZ CZY MANIPULACJI W CIEMNI FOTOGRAFICZNEJ. W CZASACH, GDY NIE ISTNIAŁA TECHNIKA KOMPUTEROWEJ OBRÓBKI ZDJĘĆ OSIĄGNĄŁ NIEZWYKŁE EFEKTY ESTETYCZNE, WYKREOWAŁ KULTOWE DZIŚ OBRAZY. JEGO PRACE PRZEDSTAWIAJĄ CZĘSTO SURREALISTYCZNE ŚWIATY INTRYGUJĄCE GRĄ ZNACZEŃ I SYMBOLI, KTÓRE NA DŁUGO POZOSTAJĄ W PAMIĘCI. / FOTO: MARTA WOJTAL

TEMAT Z OKŁADKI 33
DZIKIE GĘSI '16

Moje role są

we mnie

MIROSŁAW BAKA

Specjalista od trudnych, emocjonalnych aktorskich kreacji. Właściciel charakterystycznego głosu, introwertyk, który po latach na scenie wciąż walczy z nieśmiałością. „Naczelny twardziel” polskiego kina, aktor, który po trudnych premierach w teatrze długo nie zasypia - jak sam przyznaje, niektóre role zostają z nim wyjątkowo długo. Z Mirosławem Baką rozmawiamy o jego najnowszej roli, z której jest szczególnie dumny, o tym, czego wiele lat temu nauczyła go współpraca z Krzysztofem Kieślowskim, i o tym, dlaczego nigdy nie zagrał niczego wyłącznie dla pieniędzy.

Panie Mirosławie, czy udało się panu dotrzeć na nasze spotkanie bez przeszkód? Mam na myśli tych, którzy ostatnio widzieli pana np. w „Chłopach”. Młodzież powiedziałaby, że na Mirosława Bakę jest z tego powodu ostatnio duży hype.

To chyba przesada. Młode pokolenie raczej rzadko mnie rozpoznaje.

Przesadna skromność.

Wie pani, rola filmowa to jedno, ale żeby cała Polska oszalała nagle na punkcie Baki, pewnie musiałbym bardziej przej-

mować się autopromocją, prowadzić konta na Facebooku czy Instagramie… Nie ma mnie też w topowych, popularnych serialach.

Ależ w serialach jest pana akurat stosunkowo dużo. Użycza pan swojego głosu postaciom w grach komputerowych.

Tak, faktycznie, robiłem dubbing m.in. do arcypopularnej gry „Cyber Punk”, byłem tam Solomonem Reed’em, polskim głosem postaci granej przez Idrisa Elbę

LUDZIE 34

Pan lubi grać w gry?

Ja? W życiu! Ja w ogóle nie wiem, jak się uruchamia gry. To nie moja bajka, nie moja epoka. Nigdy nie miałem na to ani czasu, ani ochoty. Ale zdarzało się już wcześniej, że mówili moim głosem w grach komputerowych różni żołnierze, najemnicy i inni twardzi faceci. Był taki moment, kiedy grałem Szajbę w „Fali zbrodni”. Wtedy zacząłem chyba być kojarzony z postaciami twardzieli, policjantów albo też dla odmiany jakichś ciemnych typów…

Ale pan wie, że pana głos żyje swoim życiem? Kiedy np. mówię „Mirosław Baka”, natychmiast słyszę pana głos, jeszcze zanim przypomnę sobie jego właściciela w jakiejkolwiek roli!

No dobrze, a z innymi aktorami tak nie jest? Kiedy mówię –Olaf Lubaszenko, nie przypomina sobie pani jego głosu?

Z całym szacunkiem dla pana Olafa – absolutnie nie. Niewiele jest takich głosów w polskiej kulturze czy sferze publicznej w ogóle, ale pana głos jest właśnie tak bardzo charakterystyczny.

Dobrze, niech już będzie (śmiech).

Powiedział pan niedawno w jednym z wywiadów, że pan już „trochę zwalnia”. I co, zwalnia pan? W ostatnim czasie jakoś nie widać tego zwolnienia.

To jest zwolnienie nieco innego rodzaju. Na starość może robię się trochę bardziej asertywny. Jest w polskim języku takie zabawne słowo, które tu pasuje. Bardziej teraz „grymaszę” przy doborze ról. Z większą determinacją próbuję zachować zdrową równowagę między moim życiem prywatnym, rodzinnym, a tym, co i jak często robię zawodowo. A wcześniej w pana życiu? Jak było z tą równowagą?

Moja żona pewnie by powiedziała, że nigdy tej równowagi nie było (śmiech)!

Pana żona też jest aktorką, więc pewnie, mimo wszystko, byłaby dla pana bardziej wyrozumiała.

Pewnie tak. Joanna więcej w swoim życiu grywa w teatrze. To ja jestem w mojej rodzinie tym, który co chwila się pakował, gdzieś wyjeżdżał.

Ma pan na koncie blisko 70 różnych spektakli, ponad 80 filmów, seriale, dubbingi w animacjach, grach. Ogromny i zróżnicowany dorobek aktorski. Był pan kiedykolwiek… wybredny?

W życiu aktora istnieje bardzo ważna zależność między ilością propozycji, które dostaje, a jego, nazwijmy to tak, możliwościami. Kiedy patrzę wstecz, myślę, że nigdy nie zagrałem niczego wyłącznie dla pieniędzy. Naturalną koleją rzeczy jest, że kiedy jest się na początku drogi aktorskiej, to nie ma się ani pozycji, ani możliwości finansowych do tego, żeby przesadnie grymasić. Czasami może trzeba było zagrać w jakimś przeciętnym serialu czy filmie. Zresztą w tym zawodzie to jest w dużej mierze loteria. Bo film może się okazać kompletną klapą, nawet, jeśli jest świetnie obsadzony i ma dobry scenariusz.

I odwrotnie; coś, co nie wróży najlepiej, staje się sukcesem.

Dobry scenariusz, świetna obsada – co może pójść źle w takim układzie?

Widziała pani może film „Pralnia” z Merl Streep? Ja obejrzałem ten film dwa razy, bo nie mogłem uwierzyć, że ta wspaniała aktorka po pierwsze gra w tym filmie, a po drugie, że jej rola jest… no cóż – słaba. Wiele rzeczy może nie zagrać na różnym etapie, może czasami reżyser czegoś nie udźwignie.

Jak pan ocenia siebie w roli Boryny w najnowszej filmowej adaptacji „Chłopów”?

Przyznam się pani do czegoś. Kto mnie zna, ten wie, że jestem wobec siebie krytyczny i rzadko jestem w pełni zadowolony z tego, co robię przed kamerą. Ale kiedy obejrzałem zmontowanych już w całości „Chłopów”, stwierdziłem, że

35
LUDZIE

tym razem po prostu nie mam sobie właściwie nic do zarzucenia. To chyba pierwsza taka rola filmowa w mojej karierze. Nawet moja żona powiedziała – wow! Świetnie! A to mój najważniejszy i – proszę mi wierzyć – zawsze uczciwy, a często boleśnie szczery krytyk.

Po obejrzeniu tego filmu pierwszy raz poczułam w stosunku do tej postaci pewną empatię. Wyciągnął pan z niej jakieś pokłady człowieczeństwa, których nie dostrzegałam wcześniej. Jak pan się przygotowywał do tej roli?

Przede wszystkim zacząłem od dobrego wczytania się w książkę Władysława Reymonta.

Oczywiście.

Nie, nie mam na myśli czytania książki tak po prostu. Celowo użyłem tutaj słowa „wczytanie”. W treść trzeba w takim wypadku wejść najgłębiej jak się da. To jest zupełne inne czytanie, niejako przez pryzmat postaci, którą mam zagrać. Czytam wtedy trzy, cztery razy uważniej, muszę dostrzec wszystko, co przy zwykłej, nawet dość wnikliwej lekturze człowiekowi umyka, muszę wyciągnąć każdy szczegół, który może być dla mojej postaci istotny.

I co pan dostrzegł?

Ogólnie przyjęty schemat pojmowania tej postaci jest taki, że stary dziad kupuje za morgi młodą pannicę. No nie da się lubić tego faceta.

Fakt

Pomyślałem sobie – za wszelką cenę nie chcę zagrać tego schematu. Zrobię wszystko, żeby w tym człowieku było coś, co obroni tę postać. Trzeba było pokazać, że jego motywacja nie jest tylko i wyłącznie banalna, prymitywna i, w efekcie, ohydna. Że ten starszy pan wierzy jeszcze w coś jasnego, że czegoś jeszcze chce od życia. On wprawdzie nie jest mistrzem w wyrażaniu romantycznych uczuć, ale w pewnym momencie nawet deklaruje Jagnie - ja będę za ciebie robił wszystko. Tylko bądź! Potem rzeczywistość to wszystko weryfikuje, komplikuje, bo na drodze do happy endu pojawia się przecież Antek i uczucie, które łączy go z Jagną.

A czy nam powinno być w ogóle żal Boryny?

Myślę, że udało mi się zagrać takiego Macieja, którego chwilami może być nawet żal. Oraz – co bardzo istotne - że nie stoi to w kontrze z opowieścią zaproponowaną przez Welchman’ów. To, że jest nam żal Boryny, nie sprawia, że nie jest nam żal Jagny, że nie empatyzujemy z tym, co ona przeżywa, odczuwa. Bo „Chłopi” z 2023 roku to film o Jagnie, o tragicznym losie wrażliwej kobiety odtrąconej przez społeczność, w której żyła, o jej trudnych wyborach, o cenie, jaką musiała zapłacić za swoją „inność”. Reżyserka, Dorota K. Welchman akceptowała w większości moje propozycje, pilnując zarazem, aby nie było za fajnie, zbyt miło. Ale generalnie myślę, że nie zagrałem też świętego. Wyszła z tej mojej interpretacji ciekawa „układanka”, która, jak słyszę, podoba się widzom.

Przeskoczymy na chwilę na sam początek pana kariery –ale pozostaniemy przy trudnych postaciach, w jakie się pan wcielał. „Krótki film o zabijaniu” Krzysztofa Kieślowskiego.

Tak daleko ludzka pamięć nie sięga!

Zapewniam pana, że piąta część filmowego „Dekalogu”

i jego pełnometrażowa wersja to dla żadnego kinomana nie jest jeszcze prehistoria… Dla pana to był pewnie bardzo mocny debiut kinowy.

Ja już chyba wszystko powiedziałem na temat tego filmu…

Powiedział pan, że lubi wnikać w motywację postaci. Pamięta pan, co pan czuł, grając wtedy Jacka – młodego chłopca skazanego na śmierć za zamordowanie taksówkarza? Jak pan pracował nad tą rolą? Dla początkującego aktora musiała to być trudna emocjonalnie praca. Oczywiście. Bardzo trudna. Byłem wtedy na trzecim roku akademii teatralnej. Miałem jakieś predyspozycje do zagrania tej roli i Kieślowski zauważył to na zdjęciach próbnych. Cała praca nad tym filmem w zasadzie wyglądała tak, jak nasze pierwsze spotkanie na tych zdjęciach. Po nagraniu kilku scen Kieślowski podszedł do mnie i długo ze mną rozmawiał. I to była pierwsza z wielu rozmów, które odbyły się między nami już po przeczytaniu przeze mnie całego scenariusza. Rozmów, które miały przygotować mnie do zagrania Jacka Łazara.

Robił panu jakieś uwagi? Udzielał wskazówek?

Tak, oczywiście, ale w moim przypadku częściej niż konkretne uwagi, były to krótkie zdania, pozornie nie na temat, które zawsze w przedziwnie skuteczny sposób wprowadzały mnie do sceny. Krzysztof miał moim zdaniem niesamowitą zdolność pracy z aktorem. Był genialnym psychologiem, miał umiejętność obserwacji i rozmowy z ludźmi, wyniesioną pewnie z doświadczenia w pracy dokumentalisty. Oczywiście w trakcie zdjęć miałem do Krzysztofa wiele pytań dotyczących tej postaci. Ale on chyba na żadne z nich nigdy nie odpowiedział mi wprost. Uruchamiał we mnie pewne mechanizmy, prowadził mnie za rękę, ale tak, żebym sam sobie odpowiedział na te pytania. I w ten sposób wyglądała właściwie całą moja praca nad „Dekalogiem”.

Czy to prawda, że Jacek był wzorowany na autentycznej postaci młodego skazańca?

To nie miało akurat większego znaczenia. Kieślowski nie rozmawiał z tym człowiekiem. On raczej stworzył tę postać razem ze współscenarzystą Piesiewiczem na kanwie

LUDZIE 36

podobnej historii. A później, już na planie, korzystając także z mojej wrażliwości, oblepił ją taką „gliną ze mnie”. Kiedyś zadałem mu bardzo sprecyzowane pytanie dotyczące mojej kreacji, myślałem wcześniej nad tym całą noc. A on mi mówi – tego nie musisz wiedzieć. Odwrócił się plecami i poszedł na plan. Na tamtym etapie mojej aktorskiej świadomości widocznie trzeba było ze mną tak pracować.

Dużo było w tej postaci pańskiej inwencji?

Dziś nie jestem w stanie tego rozgraniczyć – ile w Jacku było mnie, a ile Kieślowskiego. Krzysztof na szczęście ufał swoim aktorom i przy „Krótkim filmie o zabijaniu” dał mi całkiem sporą przestrzeń do wypełnienia tym, co sam uznałem za słuszne. Młodzi aktorzy często wielu jeszcze rzeczy w pełni sobie nie uświadamiają – myślą, że jak jest do zagrania scena smutna, to trzeba płakać, a jak wesoła, to trzeba się śmiać. Byle w miarę prawdziwie. Z biegiem czasu przychodzi do aktora świadomość, że w człowieku jest takie bogactwo emocji, taki młyn, że można z tego tworzyć fascynujące i nieoczywiste mozaiki, ale to, jakie elementy do niej wybierzemy, zależy już od nas. I od reżysera.

To prawda, że w zagranej przez pana postaci Jacka jest pewna niejednoznaczność.

W dużej mierze scenariusz „Dekalogu” odnosił się do słynnej „teorii przypadkowości” Kieślowskiego. Pamięta pani ten monolog Jacka z celi, przed egzekucją?

„Może, gdybym ja z nim wtedy nie pił..”, „może, gdyby jej wtedy nie było pod lasem….” i tak dalej. Pamiętam. Dokładnie tak. Bo w filmie chodzi o to, żeby z każdej, nawet najbardziej jednoznacznej na pierwszy rzut oka postaci wydobyć coś, dzięki czemu widzowie będą chcieli zrozumieć motywację, splot zdarzeń, który doprowadza postać do takiego miejsca, do takiego zdarzenia. Dla jasności podkreślam, że oczywiście żaden splot wydarzeń nie usprawiedliwia zamordowania taksówkarza...

Czy rola Jacka w „Krótkim filmie o zabijaniu” Krzysztofa Kieślowskiego nie „ciągnęła się” potem za panem? Jest w aktorstwie taka zasada, która na pewno mnie doty-

czy. Tyle samo, ile my dajemy roli, tyle samo rola zostawia w nas. Cóż, nie da się tak po prostu zagrać szekspirowskiego Hamleta czy Ryszarda III, a potem otrzepać się ze scenicznego kurzu i iść dalej.

Nie da się? Niektórzy aktorzy twierdzą, że ich praca to zajęcie jak każde inne, na planie czy w teatrze robisz swoje, a potem idziesz do domu zrobić przysłowiowe pranie. Oczywiście, po zdjęciach czy spektaklu trzeba iść dalej. Zrobić to pranie, pójść do banku, ale to nie znaczy, że rola tak po prostu z człowieka ucieka. Nie wierzę nikomu, kto twierdzi, że tak jest. To prędzej oznacza, że się w aktorstwie kłamie. Jeśli ktoś na tzw. pstryknięcie staje się w teatrze zrozpaczonym, złamanym człowiekiem, a potem w jednej chwili pozbywa się tych emocji to może oznaczać jedynie, że były one dalekie od prawdy. A to niestety na scenie czy przed kamerą nie działa. W każdym razie nie na widza. Z biegiem czasu człowiek wykształca w sobie takie mechanizmy, które pozwalają nam jakoś to z samym sobą załatwiać, pozbywać się tego balastu. Każdy ma swoją metodę, nie ma na to żadnego uniwersalnego podręcznika.

Jaka w takim razie jest pana metoda?

Chyba nie mam metody jako takiej. Po zagraniu ciężkiej, wyczerpującej roli wiem, że ilość adrenaliny, którą mam w sobie, długo jeszcze nie pozwoli mi zasnąć. Wiem, że te emocje, wszystko, co działo się z moją psychiką, ale i moim organizmem, musi się po prostu wyciszyć. Czasami potrzebuję samotności, czasami towarzystwa. Muzyki albo ciszy. Różnie. Po „Krótkim filmie o zabijaniu” długo nosiłem w sobie tego Jacka, ale w szkole teatralnej dużo mówiliśmy o tym, jak sobie radzić z takimi emocjami. Wiec przynajmniej byłem świadomy tego, co się ze mną wtedy działo.

Miał pan jakąś szczególnie trudną rolę w swojej karierze, taką, która pana psychicznie „sponiewierała”? Po której pan długo nie spał?

Problemy ze snem, zwłaszcza po niektórych premierach teatralnych, to moja specjalność. Np. „Śmierć komiwojażera”, „Faust”, „Kto się boi Wirginii Woolf”, „Hamlet”, „Tytus Andronikus” – ta są dla aktora gigantyczne mieszanki emocjonalne, które trzeba potem w sobie uspokajać, wyciszać, wygładzać. Ale doświadczenia, które nabywamy w trakcie pracy nad rolą, nawet jeśli są trudne, zostają w nas, czynią nas bogatszymi wewnętrznie ludźmi. To jest tak, jak z literaturą - im więcej wspaniałych książek w życiu przeczytamy, tym bardziej wrażliwymi emocjonalnie, lepszymi ludźmi się stajemy. Każda z tych dużych, trudnych ról, praca włożona w tworzenie postaci, jest wartością, która na zawsze zostaje w człowieku.

Teatr czy film? Które z tych doświadczeń jest dla aktora trudniejsze?

Film i teatr są czasami jak dwa zupełnie różne światy. Choć i tu i tam jest aktorstwo, jest reżyseria…Film na przykład ma zupełnie inną mechanikę tworzenia. Proszę zauważyć, że mamy tam zestaw krótkich ujęć. 3, 4 minuty. Potem jest jakaś przerwa, czasami kawa, papieros, ponowne skupienie. Ile takich ujęć w ciągu dnia można zrobić? Aktor oczywiście wchodzi w postać, ale na relatywnie krótki czas. To nie jest tak, że ja gram Jacka – młodego mordercę, i jestem tym Jackiem przez 15 godzin non stop. Muszę przecież zjeść obiad, pójść na przerwę. A w teatrze jest inaczej. Ten „czasokres”, kiedy zupełnie wcielamy się w postać, bardzo się wtedy wydłuża. Wchodzę na scenę, jestem obserwowany przez widza przez 2 godziny, czasem dużo dłużej. Trzeba się trzymać tej postaci cały czas, nie ma czasu na oddech.

LUDZIE 37

No dobrze. Gdybym, dla odmiany, zapytała pana teraz o życie osobiste…

To zależy, co chciałaby pani wiedzieć.

Powiedział pan niedawno, że chciał być pan dla swoich synów innym ojcem niż ten, którego sam pan miał. Udało się panu?

Myślę, że tak. I jestem z tego cholernie dumny. To, że jestem w przyjaźni ze swoimi dorosłymi synami, to już jest jakiś miernik tego, że to się udało. Hasło „mój ojciec” dla mnie skończyło się w okolicy mojego 11-tego roku życia. Wtedy przyszedł kres mojego porozumienia z ojcem, a tym samym kres beztroskiego dzieciństwa. Mieliśmy potem jakieś próby pogodzenia się, raczej średnio udane. Był czas, że długo nie poznawaliśmy się na ulicy. Kiedy moja mama w końcu poinformowała mnie, że się rozstają, pomyślałem sobie – no i dobrze, nareszcie. Odczułem autentyczną ulgę

Ojciec nie był potem obecny w pana życiu?

Nie był. Zaprosiłem go nawet na swój ślub. Ale zamiast przyjechać, napisał mi tylko jakiś list… no i potem przestało mnie obchodzić, co się z nim dzieje. Miał swoją nową rodzinę, kolejnego syna.

Zostawmy zatem tę postać. Pana synowie – czy poszli w państwa artystyczne ślady?

Tylko jeden z nich – Łukasz, został operatorem filmowym. Jego brat poszedł w zupełnie inną stronę. Nasze dzieci same dokonywały wyborów. Chłopcy mieli różne zainteresowania. Niczego im nie brakowało, mieli wszystko, żeby spróbować tego, czego chcą.

Mirosław Baka - introwertyk czy ekstrawertyk?

Jakiś czas temu pewnie natychmiast odpowiedziałbym –introwertyk! Nie wiem, jakie pani odnosi wrażenie, ale podobno ludzie, którzy mniej mnie znają, uważają mnie za strasznego mruka.

Rozmawiamy już drugą godzinę. Nie jest z panem tak źle. Kiedyś na studiach zrobiono nam badanie psychologiczne. W skali introwertyczności od 1 do 12 dostałem wtedy 12. Jakby teraz zrobili mi ten test, pewnie wynik byłby mniej radykalny. Moja żona twierdzi, że ja z wiekiem wyraźnie przesuwam się w stronę ekstrawertyzmu.

Jak w takim razie poradził pan sobie w zawodzie aktora?

Sam nie wiem (śmiech)… Pewnie aktorstwo stało się dla mnie dobrym antidotum na zamykanie się w sobie, na nieśmiałość. Wie pani, że ja nawet wstydzę się wychodzić do ukłonów?

Jak to?

Kiedy gram - w teatrze czy przed kamerą - mogę zrobić wszystko, bo to przecież nie ja. To postać, którą gram. Natomiast kiedy po skończonym spektaklu wychodzę do publiczności, do ukłonów, to wychodzi Mirosław Baka. I jakoś tak dziwnie się czuję. Taki trochę „nieubrany”…

rozmawiała: Justyna Sienkiewicz-Baraniak / foto: Karol Kacperski

Sauny • Wyposażenie spa • Producent +48 501 65 20 21 rafal@vitalsauna.eu www.vitalsauna.eu
SAUNA DOMOWA
Produkujemy sauny od 1990 roku. Zapraszam, Rafał
Sternicki SAUNA OGRODOWA
REKLAMA
1981
SINCE

Szczecin i region w kryminalnych bestsellerach

Szczecińscy pisarze mają ostatnio dobry czas. Ich książki w których miasto i region odgrywają główną rolę zdobywają coraz więcej czytelników oraz cieszą się coraz większą popularnością. Pojawiają się nowi twórcy prezentujący coraz oryginalniejsze i niezwykłe historie. Ale co ciekawe Szczecin i Zachodniopomorskie pojawiają się też coraz częściej w książkach autorów bestselerów z innych regionów Polski . Szkoda tylko, że często to mroczne kryminalne opowieści w których trup ściele się gęsto, a zło czai się na każdym kroku. Oto kilka przykładów.

Od kilku lat trwa prawdziwa moda na niejakiego Józefa Cyppka, który przeszedł do historii polskiej kryminologii jako „Rzeźnik z Niebuszewa”. Z jakiego powodu cieszy się on mroczną sławą wie chyba w Szczecinie każdy, a za sprawą kilku powieści również czytelnicy w kraju i za granicą. Bo tak się złożyło, że nagle Cyppek został odkryty przez pisarzy i stał się prawdziwą gwiazdą zbrodni, prawie taką jak np. Ted Bundy albo Charles Mason w USA.

Józef Cyppek Superstar

Na rynku, niemal w tym samym czasie, pojawiły się aż trzy książki dotyczącego krwawego mieszkańca Niebuszewa. Jedną napisał szczecinian Jaroslaw Błahy, drugą świnoujścianin – Jarosław Molenda (m.in. autor biografii Alfreda Szklarskiego oraz Zbigniewa Nienackiego – twórcy „Pana

Samochodzika”), a trzecią…lublinianin Max Czornyj. Choć każdy z nich opisał historię Cyppka w zupełnie inny sposób. „Rzeźnik z Niebuszewa” Błahego, to według jednego z recenzentów „swoista odyseja grozy. Tytułowy Rzeźnik staje się poręczną metaforą bestii, tkwiącej w każdym z nas”. U Molendy, to bardziej dziennikarskie śledztwo, rekonstruujące całą działalność Cyppka na podstawie m.in. akt jego sprawy. Natomiast u Czornyja, słynącego z kontrowersyjnych powieści np. o krwawych zbrodniarzach hitlerowskich obozów koncentracyjnych w których lubi epatować drastycznymi opisami przedstawianymi przez samych oprawców, to swoista spowiedź „Rzeźnika”.

„Bez owijania w bawełnę przyznałem się do wszystkiego, o co mnie oskarżono. Ale gdyby tylko mieli pojęcie, co na-

STYL ŻYCIA 40

prawdę zrobiłem... Nie pozwoliliby mi tak łatwo umrzeć” – mówi Józef Cyppek u Czornyja.

„Rozdziały są krótkie, pomiędzy nimi wplecione są również teksty z prawdziwych notatek milicyjnych, które są dowodem na to, że czytamy historię opartą na prawdziwych faktach. Występują też zeznania świadków podczas rozprawy sądowej w sprawie zabójstwa, którego dopuścił się Józef Cyppek. Są one sparafrazowane oraz odtworzone na podstawie źródeł trzecich. Ogólnie w książce akcja toczy się głównie w pierwszej połowie dwudziestego wieku. Występuje wiele drastycznych i szokujących opisów – zaznacza jeden z recenzentów powieści.

Kto lubi taką literaturę, tego powieść Maxa Czornyja nie zawiedzie. Warto także dodać, że niedawno jeden ze szczecińskich młodych twórców zrealizował film fabularny pt. „Miasto nocą” inspirowany historią Cyppka – Rzeźnika. Obraz ten wzbudził mieszane uczucia. Ale według niektórych widzów jest on równie przerażający, co fryzura znanego polskiego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, który w tym filmie wystąpił.

Krwawy Tulipan Bondy

Kilka lat temu Polską wstrząsnę ła sprawa seryjnego zabójcy kobiet z Kołobrzegu Mariusza G. – byłego marynarza, przedsiębiorcy i wiceprezesa lokalnego klubu morsów. Najpierw rozkochał w sobie trzy kobiety, zdobył ich zaufanie, manipulował, potem przejął ich majątki a na końcu zamordował. Taki miał mieć sposób na komfortowe życie. W czerwcu ubiegłego roku został skazany na dożywocie.

Właśnie na rynku pojawiła się najnowsza książka znanej polskiej pisarki Katarzyny Bondy pt. "Krew w piach, ta historia wydarzyła się naprawdę". Jej bohaterem jest… Mariusz G., który w powieści nazywa się Adam Szulc, a określany jest także mianem „Krwawego Tulipana”. Natomiast miejscem jego zbrodniczej działalności stały się…Międzyzdroje.

Wszystkie wydarzenia i mechanizmy są zapożyczone z akt sprawy. Szulc działał z zimną krwią i według skrupulatnie ustalonego planu. Był pierwszym w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości wielokrotnym mordercą, który zabijał dla pieniędzy. W bagażniku zawsze woził siekierę Czasami też łopatę i koc. Zawsze stoicko spokojny, stonowany. Nie pił alkoholu, nie palił papierosów. Nie przeklinał. Pedant. Obsesyjny czyścioszek. Nie znosił nawet zagnieceń na swoich różowych koszulach. Bezbłędnie czytał ludzi, a w szczególności odgadywał pragnienia kobiet. Do perfekcji opanował imitowanie emocji: płakał na zawołanie, wzruszał się, organizował teatrzyki i posty emocjonalne — nagradzał swoje kobiety seksem lub skąpił czułości, gdy chciał coś osiągnąć. Kwieciście opowiadał o swoich uczuciach, a jego uwielbienie było niczym z romantycznych filmów, bajek i marzeń sentymentalnych dzierlatek. Mistrz iluzji –mówiła Bonda w jednym z wywiadów.

Dodawała, że ten zimny wyrachowany sprawca nie przebierał w kochankach. Wśród nich były wysoko wykwalifikowane menadżerki i urzędniczki, a także rozwódki z dziećmi po przejściach, które nie ogarniały swojego życia. Młode, stare, chude, piersiaste, piękne, zmysłowe, brunetki, blondynki. Każda z nich była głodna jego opieki, troski i uczucia.

Jak to jest, że tak wspaniale radzimy sobie na służbowych niwach, kształcimy się i dążymy do perfekcji, a kiedy na horyzoncie pojawia się miłość — większość z nas traci głowę i niejedna jest w stanie poświęcić wszystko dla dobrego związku? – pyta pisarka.

Stettin poznaniaka Ryszard Ćwirlej znany jest miłośnikom dobrego kryminału już od lat. Słynie m.in. z nurtu milicyjnego w powieściach sensacyjnych, dziejących się w czasach PRL-u, najczęściej w Poznaniu oraz Wielkopolsce. Czasami jednak sięga do kryminału retro, tak modnego ostatnio, nie tylko w Polsce. Akcja powieści „Śmierci ulotny woal” rozgrywa się w kwietniu 1930 roku w Poznaniu. Kilka intrygujących wąt-

STYL ŻYCIA 41

ków oraz krwiści bohaterowie na czele z komisarzem Antonim Fischerem, który już po raz kolejny rozwiązuje kryminalną zagadkę w powieściach Ćwirleja. Tym razem jednak pisarz postanowił część akcji przenieść do przedwojennego Szczecina, czyli Stettina. Nie zdradzając szczegółów - kilku bohaterów w tym m.in. szef poznańskiej złodziejskiej szajki, działając na zlecenie polskiego wywiadu, wyrusza do stolicy Pomorza Zachodniego, aby włamać się do sejfu znajdującego się w pilnie strzeżonym miejscu, aby wykraść niezwykle tajne dokumenty mające skompromitować Niemców. Ćwirlej nie żałuje czytelnikom opisów przedwojennego Szczecina. Oto jeden z takich fragmentów:

„Restauracja Forsthaus Julo była położona w malowniczym lesie, a dokładnie na leśnym wzgórzu w podszczecińskim Gotzlow. (…) To co do piwa będzie? – zapytała, stawiając kufle przed klientami. – Niech nam pani da na razie parówki i paluchy z solą – zaordynował przewodnik, który widać dobrze znał tutejsze zwyczaje. Dziewczyna skinę ła głową i poszła szybkim krokiem do budynku, by złożyć zamówienie.

– Dobre piwo – stwierdził z zadowoleniem Tolek, ocierając wierzchem dłoni wąsy unurzane w pianie. – Trochę jakby przypomina naszego pilsnera huggerowskiego z Poznania. – Widać, że z kolegi prawdziwy znawca piwnego tematu – ucieszył się Krüger. – Bo to w istocie jest pilsener, tyle że szczeciński z browaru Elysium. Wielki to browar i wiele różnych piw tu ważą. Wszystkich, żeby skosztować, wieczoru by nam nie starczyło. A ten pilsener najbardziej popularny i we wszystkich szczecińskich birstubach go leją razem z drugim, co się nazywa stołowe, a jak kto woli ciemne, to może sobie zamówić piwo karmelowe. Wszystkie one bardzo dobre i popróbować warto. (…) Krüger chciał coś powiedzieć, ale właśnie w tym momencie pojawiła się kelnerka z koleżanką. Każda miała w rękach tace zastawione talerzami z gorącymi, grubymi parówkami, kosze ze świeżymi bułkami i grubymi paluchami oblepionymi kryształkami soli. – Parówki to mają tu najlepsze w mieście. – Przewodnik pochwalił restauracyjną kuchnię. – Jak zjecie je dziś, to już zawsze będą wam się śniły. Do tego musztarda, powiadam wam, palce lizać. (…) Parówki to była tylko przegryzka. Ale czeka nas jeszcze doskonała zupa fasolowa na boczku

i drugie danie. (…) Do stolika podeszły kelnerki. Tym razem na tacach przyniosły miski z parującą fasolówką i kolejny koszyk z pieczywem. Tym razem zamiast bułek był ciemny razowy chleb. – W tej fasolówce łyżka się nie utopi – stwierdził Krüger z uznaniem. (…) – A co po zupce sobie panowie życzą? – zapytała, patrząc tym razem na Krügera, w którym wyczuła szefa tej wycieczki. – Oczywiście, waszą specjalność, pstrąga z patelni z ziemniaczkami i zasmażaną kapustą z kminkiem. Nie musiała tego notować. To było danie, z którego restauracja słynę ła. Każdego dnia sprzedawało się tu ponad setkę pstrągów.”

Brakuje chyba takiej gawędziarskiej opowieści o Szczecinie, która przenosi w przeszłość i ożywia dawne miasto oraz jego mieszkańców.

Dziki Zachód na krańcu Polski

Jaroslaw Sokół – świnoujścianin z urodzenia, od wielu lat jest cenionym warszawskim scenarzystą filmowym i telewizyjnym. To spod jego pióra wyszła m.in. popularna opowieść o losach polskich cichociemnych w czasie II wojny światowej składająca się na serial pt. „Czas honoru”. Ale jest też twórcą kryminalnej trylogii – „Wyspa zero”, „Czerwona zaraza, czarna śmierć” i „Raport o końcu świata”, której głównymi bohaterami są Świnoujście tuż po zakończeniu II wojny światowej oraz Adam Kostrzewa, przedwojenny polski policjant, który trafia do miasta, chcąc przedostać się na Zachód.

Fakt, że urodziłem się w Świnoujściu, znacznie ułatwia sprawę – znam topografię i klimat tego miasta, a to zawsze pomaga. Po prostu pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że historyczne Swinemünde to idealna sceneria dla mrocznego cyklu kryminalnego – położone na wyspie, odcięte od świata, wielonarodowe, pogrążone w atmosferze strachu i niepewności – opowiadał Jarosław Sokół w jednym z wywiadów.

Ale Świnoujście w jego trylogii, to prawdziwy Dziki Zachód. Rządzi nim sowiecki komendant pułkownik Arłam Osipowicz, który nie może sobie jednak poradzić z bandytami,

STYL ŻYCIA 42

mordercami, złodziejami, szabrownikami i wszelkimi innymi mętami. Kostrzewa będzie musiał się zmierzyć m.in. z zagadkowymi morderstwami byłych więźniów obozów koncentracyjnych, czy też mrocznymi tajemnicami III Rzeszy.

Rozkręć atmosferę w firmie

• dekoracjetematyczneTarget Events&Promotions

• stołydogrywruletkęioczko

• bogatemenu

• alkohol

• Dj

• 260zł/os.*

*ofertaod100do300osób

REKLAMA SZCZECIN, UL.EUROPEJSKA 33 | TEL.: 502 082 600 | EMAIL: INFO@EUROPEJSKA33.EU
wEventy stylu Casino Royale
autor: Dariusz Staniewski / foto Katarzyny Bondy: Remigiusz Dąbrowski / foto Ryszarda Ćwirleja: Adam Ciereszko / foto Maxa Czornyja: Bartosz Pussak / foto: Jarosława Sokoła: Juan Jose Mercado

dr Marek Tawakol, specjalista stomatologii ogólnej

dr n. med. Ewa Piesiewicz, specjalista ortodonta

dr n. med. Edyta Wejt-Tawakol

dr Adrian Borawski Agnieszka Rawska, higienistka

implantologia - stomatologia estetyczna | nowoczesna ortodoncja - nakładki Invisalign leczenie kanałowe pod mikroskopem | licówki - korony - ceramika bez metalu

Szczecin, ul. Mariacka 6/U | tel. 91 423 57 57 | kontakt@dentalcenter.pl / klinika.edentist | www.dentalcenter.pl

PONAD 25 LAT DOŚWIADCZENIA

PONAD 25 LAT DOŚWIADCZENIA

PIERWSZA WIZYTA Z DZIECKIEM U STOMATOLOGA

doświadczenie w pracy z dziećmi | specjalizacja w stomatologii dziecięcej przyjazne podejście | przytulne otoczenie | nowoczesny sprzęt i najnowsze technologie dobre opinie innych rodziców | dostępność i lokalizacja planowanie wizyt kontrolnych i edukacja małego pacjenta | elastyczność godzinowa łatwy kontakt i pomoc w nagłych przypadkach

Pierwsza wizyta stomatologiczna ma zbudować w dziecku zaufanie i dać mu poczucie komfortu. Wybierz stomatologa, który potrafi odpowiednio zadbać o potrzeby i rozwiać obawy najmłodszych pacjentów.

Szczecin, ul. Mariacka 6/U | tel. 91 423 57 57 | kontakt@dentalcenter.pl / klinika.edentist | www.dentalcenter.pl

Porto

Historia z ciemnej piwnicy

Ta historia zaczyna się w świecie namalowanym na niebieskich kafelkach azulejos. Ma w sobie szczyptę czaru i moc, które rozbudzają wyobraźnię.

Uległ im Gustave Eiffel, tworząc tu jedno ze swoich dzieł. Uległa im także krucha blondynka Joanne Murray, którą świat poznał jako J.K. Rowling. Właśnie w Porto stworzyła dwór Hogwartu i Harrego Pottera, najbardziej znanego czarodzieja XX wieku.

Porto z jednej strony znacznie różni się od Lizbony, z drugiej zaś jest do niej niezwykle podobne. W obu miastach kręte, malownicze uliczki pną się w górę i opadają w dół. Oba miasta skierowane są twarzą w stronę życiodajnych rzek, dających przez wieki wodę i pożywienie, ale będących też dogodnymi szlakami komunikacyjnymi. Oba też ocierają się o Atlantyk, którego moc wzbudza w Portugalczykach melancholię. Trudno więc powiedzieć, dlaczego drugie po Lizbonie pod względem wielkości miasto Portugalii, w najdalej wysuniętym na zachód państwie Europy, w tak niewyobrażalny sposób olśniewa każdego, kto tu dociera. Zaczę łam to rozumieć dopiero, gdy pojawiłam się hen, na krańcu Europy. Jednak dopiero kolejna wizyta w Porto pozwoliła mi dostrzec niuanse niezauważalne dla turysty przybywającemu tu po raz pierwszy, chcącego w krótkim czasie nasycić się wszystkim, co ma w zasięgu wzroku. Niespieszna włóczęga po kameralnych ulicach Porto pozwoliła mi wydeptywać tu własne ścieżki, i zacząć rozumieć mieszkańców kameralnego kraju wielkich odkrywców, którzy wyruszali stąd w poszukiwaniu nowych lądów, otwierając ludziom bramy do nieoswojonego dotąd świata. To nie przypadek, że właśnie tu, u ujścia rzeki Duero, tuż nad Oceanem Atlantyckim, urodził się książę Henryk Żeglarz, twórca kolonii Portugalii. Również tu od wieków wytwarza się (według wielu) najlepsze wino na świecie.

Potężne dziecko Eiffela

Widok na bujające się leniwie na Duero łodzie rabelo jest tym, który każdy przybysz chce tu zobaczyć w pierwszej kolejności. Nie ma też co ukrywać, Porto najlepiej konsumować od środka, zaczynając od promenady nad rzeką. Jeszcze lepiej ruszyć tu w rejs, by podziwiać kolorowe domy zawieszone na skałach, patrzące swymi wielkimi oknami na

płynące nieśpiesznie Duero. Z perspektywy wody widać kolorowe fasady domów kamieniczek oblepiających skaliste klify, przywodzące na myśl unikatowy patchwork. Wysoko nad taflą wody wiszą wyjątkowej urody mosty. Zbudowano ich tu sześć, a każdy z nich jest niezwykłą perełką architektoniczną. Niosą ze sobą wyjątkowe historie. Aż dwie tutejsze konstrukcje przypominają słynną paryską wieżę. I nie ma w tym nic dziwnego. Firmuje je swym nazwiskiem człowiek zwany „le magicien du fer” (czarodziej żelaza), twórca znanego całemu światu współczesnego symbolu Paryża, a nawet całej Francji - genialny Gustave Eiffel. Mistrz, ze względu na wiele zamówień, które dostał od portugalskiego rządu, mieszkał przez dwa lata w domu w Barcelinhos, niespełna godzinę drogi od Porto.

Potężne łuki mostu Maria Pia, nazwanego na cześć ówczesnej królowej, połączyły dzielnicę Porto Ribeirę z miastem Vila Nova de Gaia, tworząc jedną najbardziej efektownych konstrukcji genialnego inżyniera. Zbudowany w 1877 roku, za pomocą linii kolejowej, po raz pierwszy połączył oba brzegi rzeki. Solidnie wykonana konstrukcja służyła miastu przez 114 długich lat, aż do roku 1991. Most Maria Pia jest cennym zabytkiem i symbolem miasta, choć raczej nie ikoną. To miano dumnie nosi most Ludwika I, również zaprojektowano w pracowni Eiffel Constructions Metalliques. W momencie oddania, w 1881 roku, osiągał 385,25 metrów, co czyniło go najdłuższym mostem na świecie w swojej kategorii.

Dwupoziomowa, potężna konstrukcja widoczna jest z każdego punktu portu, po obu stronach nad rzeką. Najlepiej podziwiać ją z góry, albo z perspektywy wody podczas rejsu po Duero.

PODRÓŻE 47

Harry Potter i jego tajemnica

Nazwisk przyciągających do Porto jest znacznie więcej. Ot, choćby J.K Rowling, która właśnie tu stworzyła postać młodego czarodzieja Harrego Pottera, głównej postaci swojej bestsellerowej serii. Można przypuszczać, że nie byłoby Harry'ego, Hermiony czy Rona, gdyby nie Porto, które dla J.K. Rowling stało się inspiracją do stworzenia Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwartcie. Brytyjska pisarka przez 10 lat mieszkała na północy Portugalii, ucząc miejscowych języka angielskiego. Być może chciała kontynuować rodzinną tradycję, bowiem jej dziadek również związał się z tym krajem - był profesorem języka angielskiego na uniwersytecie

w Coimbrze. Małżeństwo z Portugalczykiem zakończyło się dla Rowling burzliwym rozwodem i samotnym macierzyństwem. Skromny domowy budżet starała się ratować pisząc sagę o małym czarodzieju. Inspirowało ją codzienne życie w Porto - uczniowie ubrani w ciemne mundurki, ich powiewające peleryny, ale też nazwy, jak Gryffindor pochodząca od gryfów (ang. griffin) umiejscowionych na fontannie przed uniwersytetem w Porto. Miała też Rowling swoje ulubione miejsce. Wiele czasu spędzała w stylowej Cafe Majestic, najstarszej i najbardziej znanej tutejszej kawiarni. Właśnie w tych inspirujących wnętrzach tworzyła pierwsze rozdziały książki o czarodziejach z Hogwartu. Nikt jednak nie wie, skąd się wzię ła legenda o powiązaniach Rowling

PODRÓŻE 48

z księgarnią Lello & Irmao. Być może uznano, że wnętrze jest tak bardzo baśniowe, że musiało stanowić natchnienie dla pisarki. Wierzą w to setki osób z całego świata, które każdego dnia ustawiają się w długi ogonek i cierpliwie czekają na możliwość wejścia do oryginalnej kawiarni. Najpierw jednak muszą kupić bilet, choć kwota za ten wydatek zostaje zwracana tym, którzy zdecydują się zainwestować tu w jedną z książek. Choć historia Lello & Irmao jest ciekawa, a wnętrza inspirujące, J.K. Rowling nigdy nie poznała tego miejsca, i nie ma ono nic wspólnego z jej powieściami. Mimo że przyznała się do tego w mediach społecznościowych, fani jej książek uporczywie poszukują w Lello & Irmao podobieństw do Biblioteki Hogwartu.

W głębokiej Vila Nova de Gaia

Duero, w której ujściu leży Porto, zanim połączy się z Atlantykiem, meandruje wśród pól i wzgórz, po których pną się soczyście zielone winnice – jedne z najstarszych na świecie. To główny powód, dzięki któremu enoturystyka święci tu triumfy. Degustacja szlachetnych trunków w portugalskiej części doliny rzeki Duero jest niezwykłą przygodą. Wystarczy oddalić się od miasta zaledwie kilka kilometrów, by trafić do świata, w którym króluje winorośl, albo popłynąć w dół rzeki Duero jedną z barco rabelo, które niegdyś transportowały wino wprost na do ciemnych piwnic Vila Nova de Gaia. Jak dawniej, w tutejszych magazynach i piwnicach, leżakuje porto. Szyldy na budynkach przypominają o angielskich kupcach, którzy rozsławili je w świecie. Wszystko zaczę ło się na dobre w 1703 roku, po podpisaniu brytyjsko-portugalskiej umowy handlowej. Choć nad Tamizą portugalskie wina znane były już wcześniej, często pozostawiały wiele do życzenia. Podczas morskiego transportu zwyczajnie się psuło. Potrzebny był sposób na powstrzymanie procesu fermentacji. Za środek konserwujący posłużyło brandy dolewane do wina. To był strzał w dziesiątkę. Tak narodziło się porto, znane nam jako Taylor’s, Offley, Fonseca, Graham’s, Ferreira, Croft... W Porto - mieście porto - od tych nazw nie ma ucieczki. Nawet ci, którzy na co dzień wzdrygają się na myśl o słodkich trunkach, tutaj kapitulują. Bezwarunkowo.

Niebieski świat

Wizytówką miasta jest też dworzec kolejowy, którego wnętrza pozwalają nacieszyć wzrok widokiem azulejos. Wcześniej czy później każdy trafia do oddanego do użytku w 1916 roku Estacao de Sao Bento, którego ściany malują ważne chwile w historii Portugalii. Azulejos dostrzec można w wielu miejscach, choćby na zewnętrznej ścianie kościoła Igreja do Carmo. Wśród miejsc ważnych jest też kościół św. Franciszka – najpiękniejsza świątynia w Porto, a może nawet w całej Portugalii, pełniący obecnie funkcję muzeum.

Jedzenie jest tu sztuką, równie istotną jak azulejos. W kameralnych knajpach z widokiem na Duero serwuje się soczyste krewetki, małże, sardynki z rusztu, smażone makrele. Oczywiście wszędzie podawane jest też bacalhau, suszony dorsz przygotowywany tu na trudną do zliczenia ilość sposobów. Bez spróbowania bacalhau, podróż do Portugalii się nie liczy.

Z lotniska w Porto odlatuję na różowych skrzydłach Wizz Aira, z przekonaniem, że wrócę tu tą samą drogą. Aby powstrzymać smutek przed odjazdem, po raz ostatni sięgam po delikatne pastéis de nata, maślaną babeczkę wypełnioną słodkim budyniowym kremem. To moje małe szczęście, które kosztuje zaledwie 1 euro. autor: Marta Legieć

REKLAMA

Berlińskie impresje

EDYTORIAL 50

Streetware, to świetny sposób na wyrażenie własnego stylu. Mieszanka krojów, materiałów, oryginalne zestawienia, dbałość o dodatki, absolutna wolność. Najnowsza kolekcja Sylwii Majdan, to kwintesencja mody ulicznej, zarówno w jej casualowej, jak i bardziej eleganckiej formie. Czuć w niej ducha lat 60. i 70., nie brakuje też elementów mocno współczesnych. A wszystko na tle jednej z najbardziej inspirujących, również projektantów mody, metropolii, czyli Berlina. ad

PROJEKTY: SYLWIA MAJDAN

ZDJĘCIA: KARA TARNAWSKA

PRODUKCJA SESJI: MAJA HOLCMAN

MUA: PAULINA SZYMAŃSKA

OKULARY: OPTYK KOCHAŃSKI

BUTY: LOFT37

TOREBKI: BOTTEGA VENETA

MODELKA: SYLWIA MAJDAN

EDYTORIAL 53
Emocje i pasja do motoryzacji

BMW to nie tylko jedne z najlepszych aut, jakie stworzyła motoryzacja i przedmiot pożądania wielu kierowców. To także ludzie, którzy je konstruują oraz osoby, które zajmują się ich sprzedażą. Ci ostatni są najbliżej kierowców, przyszłych właścicieli. To głównie dzięki ich wiedzy i doświadczeniu dokonujemy ostatecznego wyboru. Tak jest w przypadku Krzysztofa Niwińskiego i Piotra Perko, kierowników działów sprzedaży samochodów nowych w BMW MINI Bońkowscy, a także ich zespołów.

Czym się kierujecie w pracy? Co charakteryzuje Wasze zespoły?

Piotr Perko: Zależało mi, by stworzyć zespół złożony z osób, które są pasjonatami motoryzacji. Chciałem, żeby szło to dwutorowo: produkt, który sam się broni oraz osoba, która w stu procentach zdaje sobie sprawę z tego, że ten produkt jest świetny, że nie sprzedaje samochodu ceną, tylko emocjami. Jeśli w trakcie prezentacji samochodu nie ma tej iskry, tych emocji, to trudno jest przekonać klienta do jego kupna. Oczywiście zdarzają się osoby, które kupują auto wyłącznie ze względu na cenę, niespecjalnie interesując się tym, co ono potrafi. Podchodzą do tej transakcji czysto biznesowo. Natomiast nam zależy, by nawet wtedy wzbudzać w klientach emocje. I z takich ludzi chciałem stworzyć zespół.

Krzysztof Niwiński: Oprócz wspólnego DNA, pasji do motoryzacji, nasze zespoły charakteryzują się różnorodnością. W obu grupach znajdziemy zarówno osoby, które są bardziej energiczne, odrobinę szalone, jak i te bardziej poukładane, skrupulatne, które z wręcz aptekarską precyzją przygotowują oferty. Są też osoby, które są gdzieś pośrodku tego wszystkiego.

Piotr Perko: Wyróżniamy się również wysoką jakością obsługi. Dbamy o klienta nie tylko w czasie jego wizyty w salonie, ale także po godzinach, kiedy potrzebuje naszej pomocy w zakresie obsługi samochodu, zdarzeń, które mogą być związane z autem. Nie kończymy na obsłudze tu i teraz, klient jest z nami dosłownie na zawsze.

Krzysztof Niwiński: Mamy doradców, którzy pracują z nami

dość długo, nawet kilkanaście lat. Klienci przyzwyczajają się do nich i często ich relacje nie kończą się na poziomie czysto biznesowym. To właśnie te relacje sprawiają, że klienci czują się u nas dobrze.

Piotr Perko: W związku z tym, że każda z tych osób jest zupełnie inna, niektórym doradcom warto zostawić wolną rękę i zdać się na ich kreatywność. To jest typ ludzi, którzy lepiej pracują, gdy mają pewnego rodzaju wolność. Drugi typ sprzedawców to osoby, które potrzebują wsparcia. Lepiej działają, kiedy im towarzyszymy przy transakcji.

Krzysztof Niwiński: Kładę duży nacisk na współpracę z innymi działami. W takiej dużej grupie ludzi nie da się być tylko indywidualnością. Stawiamy na szerokie myślenie o biznesie i to się sprawdza.

A dla Was co jest ważne w zarządzaniu ludźmi?

Piotr Perko: To, że jesteśmy z nimi cały czas. Nie jesteśmy od nich odseparowani. Pomimo że firma się rozrosła, nadal jesteśmy firmą rodzinną. Moje drzwi dla doradców są zawsze otwarte. Współpracuję z handlowcami nie tylko na cyklicznych zebraniach, ale za każdym razem, gdy pojawia się taka potrzeba. Staram się być dla nich wsparciem w każdej sytuacji, w której tego ode mnie oczekują.

Krzysztof Niwiński: Dla mnie zawsze byli i najważniejsi są ludzie. Zarządzanie tak różnorodnymi zespołami nie jest łatwe, ale pozwala się rozwijać, a możliwość rozwoju jest tym, co mnie nakręca do działania.

MATERIAŁ REKLAMOWY BIZNES 55
OD LEWEJ: PAWEŁ
BAJUK,
PATRYK
FRĄTCZAK, EWELINA KOZŁOWSKA, KRZYSZTOF NIWIŃSKI, MAGDALENA MŁODOŻENIEC - KAŁDUŃSKA, NATALIA MROZIŃSKA, ŁUKASZ LUBKOWSKI, RADOSŁAW PASTUSZKA

OD

Dlaczego wybraliście samochody i markę BMW?

Piotr Perko: Od najmłodszych lat motoryzacja stanowiła część mojego życia. Przed zatrudnieniem się w BMW wiedziałem wszystko o motoryzacji, o modelach, silnikach, technologii. Bardzo mnie to interesowało. Kiedy zobaczyłem, że mogę się zatrudnić w tym miejscu, choć moje wykształcenie wskazywało na co innego, skorzystałem z okazji. W firmie jestem od dziesięciu lat dlatego, że od samego początku pozwalała mi się rozwijać. Krzysztof Niwiński: W moim przypadku wyglądało to trochę inaczej. Wiele lat pracowałem w zupełnie innej branży, gdzie piąłem się po szczeblach kariery od specjalisty ds. sprzedaży aż do stanowiska osoby zarządzającej dużym zespołem sprzedażowym. Do BMW trafiłem dlatego, że firma się rozwijała. Powstawał nowy salon w Szczecinie i szukano kogoś, kto będzie zarządzał sprzedażą w jednym z dwóch salonów. Pracę w BMW Bońkowscy wybrałem z tego względu, że motoryzacja jest czymś niezwykle interesującym, a markę BMW, bo jest po prostu świetna. Drugi element, który zadecydował o wyborze firmy, jest związany z samą sprzedażą. Procesy związane z zarządzaniem to jest również coś, co mnie pociąga i pozwala się rozwijać. I trzeci, chyba najważniejszy element, to ludzie, z którymi pracuję

To sprawia, że jest mi tutaj dobrze.

Piotr Perko: Mamy możliwość skorzystania z wiedzy, której nie mają ludzie spoza firmy. Kiedy pojawiają się nowe modele, nowe technologie, jesteśmy wysyłani na niesamowite

szkolenia. To, że mogę dowiedzieć się czegoś zupełnie nowego, czy przetestować najnowsze BMW na torze przed innymi, sprawia, że ta praca daje mi jeszcze większą satysfakcję

A jakie są Wasze ulubione modele BMW?

Krzysztof Niwiński: Mój jest ten, którym aktualnie jeżdżę

Piotr Perko: Nie mam ulubionego modelu, tylko grupę To są modele sportowe z submarki BMW M.

Co ma ze sobą wspólnego BMW i MINI? Co łączy te z pozoru różne marki aut?

Piotr Perko: Tym, co na pewno łączy te samochody, jest technologia. Jeśli klient szuka auta, które jest spójne technologicznie z marką BMW, a chciałby mieć coś innego, bardziej „fancy”, to MINI będzie idealne. Ta marka to z jednej strony technologia i stuletnia tradycja, a z drugiej oryginalny, wyróżniający się na drodze design, a także materiały –MINI jest w całości wegańskie. Co ciekawe całkiem często kierowcy BMW przesiadają się na MINI.

Wasi ludzie również jeżdżą po pracy BMW? Muszą w ramach obowiązków?

Krzysztof Niwiński: Oni sami tego chcą (śmiech).

BIZNES 56

ADRIAN SZYMAŃSKI

LIDER SPRZEDAŻY

W BMW BOŃKOWSCY

Piotr Perko: Nasi doradcy są również ambasadorami marki po pracy. I to ambasadorami z wyboru. Co nie jest dziwne, bo to doskonałe samochody.

BMW to nie tylko motoryzacja. Marka jest znana również ze swojej działalności związanej ze sztuką. Lista artystów, z którymi współpracowało BMW, jest imponująca. Jest na niej m.in. twórca pop artu Andy Warhol czy reżyser filmowy Guy Ritchie. Aktualnie jesteście mecenasem jubileuszowej wystawy fotografa Ryszarda Horowitza. Piotr Perko: Chcemy się utożsamiać nie tylko z motoryzacją, ale też kulturą i sztuką. Jako ciekawostkę dodam, że charakterystyczny dźwięk, jaki wydają elektryczne i hybrydowe modele BMW, został stworzony przez wybitnego kompozytora filmowego – Hanza Zimmera. Krzysztof Niwiński: Sztuka i motoryzacja w przypadku BMW przenikają się praktycznie od zawsze. To trwa ponad 50 lat. Na naszym lokalnym podwórku również działamy w tym kierunku. Współpracujemy m.in. Filharmonią im. M. Karłowicza, Operą na Zamku czy Willą Lentza. Niezwykle cenimy sobie te już wieloletnie współprace. To jest ważne nie tylko dla nas i zarządu naszej firmy czy pracowników, ale również dla naszych klientów i partnerów.

To się przenika także z naszą codziennością pozazawodową, ponieważ obaj w jakiś sposób jesteśmy trochę ze sztuką związani.

Czym dokładnie się zajmujecie po godzinach?

Krzysztof Niwiński: Poza pracą zajmuję się organizacją koncertów i w takiej formie muzyka jest obecna w moim życiu. Piotr Perko: Ja również jestem związany z muzyką. Od 15 roku życia gram amatorsko na gitarze elektrycznej w różnych zespołach rockowych. Aktualnie mamy nową kapelę i właśnie dziś odbędzie się pierwsza próba. (Śmiech)

Krzysztof Niwiński: Co ważne, nasi doradcy to także ludzie z pasjami. Mamy kolegów, którzy interesują się m.in. kolarstwem, odnosząc w tym duże sukcesy, tenisem, piłką nożną – grając, ale i trenując innych.

W takim razie przedstawmy tych niezwykłych ludzi, którzy tworzą oba Wasze zespoły.

Piotr Perko: Adrian Szymański – to jest osoba, która pracuje ze mną na Hangarowej od początku. Aktualnie jest liderem sprzedaży, nie tylko w moim salonie, ale też w całym BMW Bońkowscy. Tytan pracy, o ogromnej wiedzy motoryzacyjnej. Mam w zespole dwie osoby, Daniela Miesiaka i Piotra Jarmużewskiego, którzy są certyfikowanymi doradcami submarki BMW M i również wielkimi pasjonatami motoryzacji. Dwa różne charaktery, ale ta sama iskra w oku, każdego dnia pracy. Zbyszek D ębski to doradca z najdłuższym doświadczeniem w motoryzacji. Jest bardzo skrupulatny w tym, co robi, ma do klienta komplementarne podejście. Jest jeszcze Jan Perko. Nazwisko nie jest przypadkowe — to mój brat. Podobnie jak ja, motoryzacją interesował się niemal od dziecka. Jest w zespole najmłodszy stażem, dołączył do nas w lutym tego roku, najlepsze jeszcze przed nim. Krzysztof Niwiński: Mój zespół również składa się z pięciu doradców. Zacznę od osób, które są z nami najdłużej. To Magda Młodożeniec i Paweł Bajuk. Oboje są w firmie od samego początku, śmiejemy się, że skręcali jeszcze meble w pierwszej lokalizacji salonu BMW w Szczecinie przy ulicy Golisza, razem z Pawłem Ząbkiem, dyrektorem sprzedaży i marketingu oraz z właścicielami firmy. Są to doradcy, którzy mają ogromną wiedzę i bazę klientów, budowaną przez lata. Magda jest absolutnie proklienckim doradcą, co klienci bardzo doceniają. Od zawsze zakochana w marce BMW. Paweł – skarbnica wiedzy motoryzacyjnej, bardzo silna osobowość, nie boi się mówić tego, co myśli.

Oprócz nich mam w zespole troje doradców, którzy pracują z nami nieco krócej. Patryk Frątczak, który wcześniej kilka lat sprzedawał samochody MINI, dziś zarażający pasją do BMW, prywatnie jest wielkim fanem kolarstwa, odnosząc w tym sporcie znaczące sukcesy. Ewelina Kozłowska posiada grono zaufanych klientów, którzy ją bardzo lubią, niezwykle dbająca o każdy detal sprzedaży, a także Łukasz Lubkowski, który jest rzemieślnikiem swojej pracy i, jak to mówimy naszym branżowym językiem, świetnie „domyka tematy”.

Wsparciem naszych doradców w ich codziennej pracy są nasi Product Geniusowie Radek i Maciej oraz asystentki działów sprzedaży Natalia i Ola.

Dziękuję za rozmowę.

rozmawiała: Aneta Dolega/ foto: Dagna Drążkowska-Majchrowicz

BMW i BMW Motorrad Bońkowscy | Ustowo 55, 70-001 Szczecin

BMW i MINI Bońkowscy | ul. Hangarowa 17, 70-767 Szczecin

BMW Bońkowscy | ul. Kasprzaka 6G, 66-400 Gorzów Wlkp.

Serwis BMW i MINI Bońkowscy ul. Lniana 3, 75-213 Koszalin | ul. Kossaka 102, 64-920 Piła www.bmw-bonkowscy.pl

Grodzka 50 – architektoniczna

perła w nowoczesnym wydaniu

Jedna z najciekawszych kamienic na szczecińskim Starym Mieście, położona w bezpośrednim sąsiedztwie Zamku Książąt Pomorskich – Grodzka 50 – poszukuje nowych właścicieli. Budynek, który należał do Akademii Sztuki, powstały w 1968 r., cztery lata temu został sprzedany spółce Karoland, która go wyremontowała, zachowując jego historyczny i unikatowy charakter.

MATERIAŁ REKLAMOWY BIZNES 58

Charakterystycznym elementem kamienicy jest piękny, bogato zdobiony portal pochodzący z 1526 roku, przypisywany warsztatowi meklemburskiego twórcy Filipa Brandina, a przeniesiony przed wyburzeniem z przedwojennej kamienicy przy ul. Wielkiej Odrzańskiej na Podzamczu. W budynku przy Grodzkiej 50 przez lata działała filia Akademii Muzycznej w Poznaniu. Później miasto przekazało budynek powstającej wówczas Akademii Sztuki. Odbywały się tam zajęcia wydziałów Instrumentalnego i Edukacji Muzycznej. Od kiedy jednak AS stała się właścicielem Pałacu Ziemstwa Pomorskiego, nieruchomość przy Zamku została sprzedana i po gruntownym remoncie ponownie szuka nowego właściciela.

Grodzka 50 ma niesamowity klimat również wewnątrz, gdzie zabytkowe elementy zostały uzupełnione o nowoczesne rozwiązania, chociażby o przeszkloną, znajdującą się od strony podwórza windę. Na wejściu wita przestronny, wyłożony kamieniem hol z pięknym kryształowym żyrandolem, a z górnych pięter rozciąga się niesamowity widok na starszą część Szczecina. Mieszkać w takim miejscu, w takiej lokalizacji – to marzenie. Teraz do spełnienia.

Grodzka 50

tel.: +48 604 377 233

e-mail: biuro@grodzka50.com www.grodzka50.com

– W kamienicy docelowo znajduje się dwadzieścia mieszkań, od 25 do 180 m², całkowita powierzchnia budynku to około 1800 m² – mówi Dobrosława Fijołek, współwłaścicielka nieruchomości. – W skład nieruchomości wchodzą dwa budynki: jeden od ul. Grodzkiej, drugi od ul. Kuśnierskiej. W latach 60. ubiegłego wieku, kiedy miasto zdecydowało się go odbudować, zrobiło to na wzór zabudowy Zamkowej, żeby stylistycznie wtopił się w tło. Zresztą bliskość z Zamkiem jest taka, że z okien kamienicy widać tarasy zamkowe. Co do samych mieszkań, to w budynku przy ulicy Grodzkiej mamy 9 mieszkań, które wyposażone są w robione pod projekty łazienki, część z nich ma kuchnie, ze sprzętem i bez sprzętu. Wszystkie stropy i ściany są z cegły, więc akustyka budynku została dobrze zrobiona. Podobnie jest z izolacją. Do tego wszystkiego okna i drzwi zostały wykonane przez szczecińskich stolarzy z dobrej jakości drewna. Ogrzewanie jest miejskie, budynek posiada własny węzeł cieplny. Poza tym, od strony Kuśnierskiej, są trzy osobne klatki schodowe, w których łącznie znajduje się jedenaście mieszkań w stanie deweloperskim.

Oprócz dwudziestu mieszkań, w kamienicy znajduje się lokal gastronomiczny, w którym działał znany i lubiany przez szczecinian Klubik oraz podpiwniczenie budynku, gdzie w projekcie przewidziane jest SPA. – Lokal gastronomiczny zostaje i zależy nam, by to miejsce nie zmieniało swojego charakteru. Jedyna zmiana to wejście do niego – teraz będzie znajdowało się bezpośrednio od ulicy Kuśnierskiej, a nie jak dawniej przez podwórze – tłumaczy współwłaścicielka. – Co do samego wejścia do kamienicy i samej elewacji nie wyobrażam sobie nowoczesnej stylizacji. Jesteśmy tak blisko Zamku Książąt Pomorskich, że jesteśmy wręcz zobowiązani, aby utrzymać stylistykę i klimat tego wyjątkowego miejsca.

autor: Aneta Dolega / foto: Alicja Uszyńska

10/05/2024 G. 19.00

8/05/2024 G. 18.00
fot. archiwa artystów

WIATR NA LĄDZIE CZEKA

NA ODBLOKOWANIE

Polska to dziś trzeci rynek dla wiatru w Unii Europejskiej. Według najnowszych danych PSEW w Polsce jest już ponad 10 GW mocy zainstalowanej w energetyce wiatrowej. Obecnie cała branża wiatrowa, samorząd i przemysł wyczekują nowych zapisów uwalniających inwestycje wiatrowe na lądzie. Zmiana odległości minimalnej, ale też skrócenie procedur o kilka lat będą jednymi z głównych tematów 19. Konferencji PSEW, która odbędzie się w dniach 4-6 czerwca 2024 w Świnoujściu. W wydarzeniu, jak co roku, wezmą udział kluczowi politycy, administracja rządowa i samorządowa, czyli główni decydenci mający realny wpływ na rozwój tego sektora w Polsce.

Lądowe farmy wiatrowe w tym roku mają szansę stać się drugim źródłem w miksie produkcyjnym energii elektrycznej, wyprzedzając węgiel brunatny. Dotychczas zgodnie z propozycją aktualizacji Polityki Energetycznej Polski planowana moc lądowych turbin wiatrowych w 2030 roku miałaby wynieść 14,5 GW. Natomiast w przygotowanym przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska dokumencie KPEiK znajduje się zapis mówiący o mocy ok. 16 GW. Rząd dostrzegł konieczność dostosowania tych założeń do aktualnej dynamiki rozwoju branży wiatrowej. Dzięki wprowadzeniu szeregu zmian regulacyjnych można byłoby patrzeć w przyszłość z o wiele większym optymizmem. Według szacunków PSEW moc energetyki wiatrowej w 2030 roku przy wykorzystaniu pełnego potencjału, może opiewać na ok. 18 GW.

Czekając na ustawę wiatrakową

Dla sektora lądowej energetyki wiatrowej w Polsce nadal główną barierą są ograniczenia lokalizacyjne. Wprowadzenie w minionym roku minimalnej odległości 700, zamiast 500 metrów turbiny wiatrowej od zabudowań znacząco zmniejszyło możliwości lokalizacyjne nowych instalacji. Zmiana ta spowodowała redukcję możliwej mocy zainstalowanej o około 60-70%. Nowych zapisów oczekują nie tylko inwestorzy, ale też samorządy, które mają mocny zastrzyk finansowy w lokalnych budżetach dzięki nowym farmom wiatrowym.

Wprowadzenie odległości minimalnej 500 metrów umożliwi wykorzystanie potencjału energetyki wiatrowej z zachowaniem szerokiego konsensusu i dobrych praktyk. Cieszą nas spójne z naszymi postulatami deklaracje płynące z MKiŚ zapowiadające szybki powrót do tej odległości. Umożliwi to wykorzystanie pełnego potencjału energetyki wiatrowej z zachowaniem szerokiego konsensusu społeczno-politycznego i dobrych praktyk. Limit 700 metrów nie miał jakiegokolwiek uzasadnienia merytorycznego, a dodatkowo ograniczał o 50 proc. tereny pod kolejne inwestycje - mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Permitting, cable pooling i linia bezpośrednia

Kolejnym blokerem szybszego tempa rozwoju inwestycji wiatrowych jest jeden z najdłuższych w Europie procesów wydawania pozwoleń niezbędnych dla budowy nowych lądowych elektrowni wiatrowych.

Procesy administracyjny wydawania pozwoleń oraz decyzji środowiskowych trwa nawet 10 lat, a może zakończyć się nawet po 2-3. Wprowadzenie postępowania uproszczonego uchwalania lub zmiany planu miejscowego dla lokalizacji elektrowni wiatrowej w danej gminie znacznie przyśpieszy proces inwestycyjny – podkreśla Piotr Czopek, dyrektor ds. regulacji w PSEW.

Cable pooling oraz linia bezpośrednia zostały co prawda wprowadzone do ustawy Prawo Energetyczne oraz ustawy o odnawialnych źródłach energii. Obecnie wymagają one jednak dodatkowego dopracowania tak, aby mogły skutecznie funkcjonować na rynku.

PSEW od dawna dostrzega konieczność intensyfikacji działań w sposobie i efektywności wykorzystania istniejącej już infrastruktury sieciowej. Wymagane są pilne i przemyślane działania, nieobciążające odbiorców końcowych kosztami rozbudowy sieci, które wskazywaliśmy w raporcie „Więcej OZE w sieci” – dodaje prezes Gajowiecki.

W wydarzeniu, jak co roku, wezmą udział kluczowi politycy, przedstawiciele administracji rządowej i samorządowej m.in. wiceministrowie Miłosz Motyka oraz Urszula Zielińska z Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Arkadiusz Marchewka, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury, Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego czy Giles Dickson, prezes Wind Europe. Do Świnoujścia przybędą także przedstawiciele firm z Polski i całej Europy, m.in. deweloperzy, inwestorzy, producenci podzespołów czy przedstawiciele sektora dystrybucji energii.

Konferencja PSEW2024 – rejestracja i szczegóły: www.konferencjapsew.pl foto: PSEW

BIZNES 61

Motoryzacyjna wisienka na torcie

Podczas ostatniej gali Magnolie Biznesu, zostały po raz kolejny wręczone nagrody She's Mercedes by Mercedes-Benz Mojsiuk. Ich zadaniem jest docenienie i wyróżnienie tych pań, które w wybitny sposób odznaczają się w świecie biznesu, są nowoczesnymi kobietami i jednocześnie miłośniczkami motoryzacji, harmonijnie łącząc ze sobą życie zawodowe, prywatne oraz pasje.

W tym roku nagrodę z rąk Hanny Mojsiuk i Agnieszki Sadowskiej (Head of Customer Experience, Mercedes-Benz Polska) odebrała m.in. Joanna Duszyński, właścicielka salonu Maya Suknie Ślubne Exclusive. O nagrodzie rozmawiamy z jej laureatką.

Pani Joanno jak Pani przyjęła tego rodzaju wyróżnienie? Muszę przyznać, że byłam zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że otrzymam taką nagrodę. Nie ukrywam, że to bardzo przyjemne uczucie zostać docenioną, tym bardziej że mój salon, to efekt wieloletniej pracy i zaangażowania.

Jest Pani miłośniczką motoryzacji? Czym jeździ Pani prywatnie?

Od zawsze lubiła fajne auta. Mercedesa wybrałam dlatego, że zawsze marzyłam o tym, by jeździć takim samochodem.

Kiedy znalazłam się na takim etapie życia, że mogłam sobie na niego pozwolić, bez zastanowienia wybrałam się do salonu. I tak trafiłam do salonu Mercedes-Benz Mojsiuk, gdzie czekała na mnie fachowa, kompleksowa i bardzo pomocna obsługa, dzięki której zostałam w pełni zaopiekowana. Prywatnie jeżdżę klasą S Coupe – to mój wymarzony model. Bardzo dobry samochód, bardzo komfortowy, z pazurem Kiedyś usłyszałam, że jak raz wsiądziesz do „eski”, to już nie będziesz pragnąć nic innego. Muszę przyznać, że to prawda.

A skąd pomysł, by otworzyć salon mody ślubnej?

Od kiedy pamiętam, od dziecka byłam fanką mody ślubnej, zawsze bawiłam się w salon ślubny lalkami czy z koleżankami z dzieciństwa. Gdziekolwiek jechałam jako nastolatka, miałam ze sobą czasopisma z sukniami ślubnymi. Jako młoda dziewczyna wyjechałam do USA, po latach zdecy-

MATERIAŁ REKLAMOWY BIZNES 62

dowałam jednak, że wrócę do Polski i kiedy po roku pobytu w Polsce, zaczę łam się zastanawiać, czym powinnam się zająć w zupełnie innej rzeczywistości, na pomoc przyszedł mój tata, który powiedział: Otwórz salon ślubny. Zrób to, o czym całe życie marzyłaś -zrobiłam to. Pomysł na biznes okazał się sukcesem, myślę, że główne dlatego, że ja to po prostu czułam i spełniłam marzenie, które miałam w głowie od lat.

Najpierw otworzyłam salon w Nowogardzie, po 9 latach przeniosłam się do Szczecina, aby móc się rozwijać i nawiązać współpracę z lepszymi firmami. Dziś mój salon jest topowym salonem w Szczecinie. Współpracuję z dobrymi markami, jeżdżę na prestiżowe pokazy i targi ślubne. Sama

jako kobieta biznesu czuję się świetnie, choć często ciężko mi uwierzyć, że udało mi się osiągnąć taki sukces. Moi rodzice byli zwyczajnymi ludźmi, nie pochodzę z majętnej rodziny. Sama do wszystkiego doszłam ciężka praca.

À propos samochodu, to pamiętam, że kiedy wyjechałam z salonu moją nową „eską” - popłakałam się. Byłam z siebie dumna, nikt mi tego auta nie kupił, nie dał, sama na niego zapracowałam, a to była wisienka a torcie, tego, co do tej pory osiągnę łam. Czułam ogromną dumę

Dziękuję za rozmowę i gratuluję.

Rozmawiała: Aneta Dolega/ foto: materiały prasowe

Zapraszamy do Autoryzowanego Salonu Mercedes-Benz Mojsiuk w Szczecinie - Dąbiu, ul. Pomorska 88 lub pod nr telefonu: +48 91 48 08 712

www.mojsiuk.mercedes-benz.pl

Szukaj nas na Facebooku: Mercedes-Benz Mojsiuk i Instagramie: mercedesbenz_mojsiuk

O PORAŻKACH ZAMIENIANYCH W SUKCES

Przed nami piąta edycja szczecińskiej konferencji — eventu „Historie Biznesu”. Tym razem tematem spotkania i wykładów będzie biznes „od porażki do sukcesu”. Czyli osobiste historie i doświadczenia jak kryzys w firmie przekuć w zwycięstwo.

Wszyscy znamy powiedzenia: „co nas nie zabije, to nas wzmocni”, czy też „każdy sukces oparty jest na porażkach”. Czy rzeczywiście tak jest? Na to pytanie postara się odpowiedzieć 15 praktyków biznesu, którzy jako prelegenci podzielą się swoimi doświadczeniami podczas piątej konferencji „Historie Biznesu”, która odbędzie się już 18 maja w hotelu Courtyard by Marriott Szczecin (poprzednie edycje imprezy odbywały się w szczecińskiej Starej Rzeźni).

− Wszyscy prelegenci już potwierdzili swój udział w tym wydarzeniu. Otrzymaliśmy bardzo dużo zgłoszeń, bo około 50, od osób, które były zainteresowane udziałem w tym evencie właśnie w roli pregelegenta. Wszystkie osoby weryfikowaliśmy. W jej trakcie dobieraliśmy osoby, które mają naprawdę duże doświadczenie w biznesie i prowadzą go od wielu lat. Chcemy, aby właśnie doświadczenie było kluczowym elementem konferencji. Chcemy, aby nasi prelegenci podzielili się nim z uczestnikami „Historii Biznesu”. Podtytuł tego wydarzenia brzmi: „od porażki do sukcesu”. Chcemy więc także, aby podzielili się swymi doświadczeniami z porażkami, jakie ich dotknę ły, jak sobie z nimi radzili, jak przetrwali, jak wpłynę ły na ich losy i prowadzonej przez nich działalności, co im dały, że dziś są w takim, a nie innym miejscu. Porażka była jednym z kluczy, na podstawie którego dobieraliśmy naszych prelegentów. Nie skorzystaliśmy

z propozycji osób, które prowadzą biznes dwa, trzy lata. Bo w ich działalności tych porażek na pewno było zbyt mało albo nie miały zbyt wielkiego ciężaru, aby stać się doświadczeniem dla innych. Każdy z prelegentów m.in. przedstawi swoje strategie wychodzenia z kryzysu. To cenny, inspirujący oraz praktyczny element dla uczestników konferencji – tłumaczy Konrad Wierzelewski organizator „Historii Biznesu”

Wśród prelegentów znajdą się przedstawiciele wielu branż m.in. nieruchomości, developerzy, marketingu, treningu mentalnego, budowania zespołów sprzedażowych, prawa, tzw. sprzedaży „ze sceny”, pisarze, wydawcy książek, motoryzacji.

− To będzie szeroki przekrój branż. Chcemy w ten sposób trafić do jak najszerszej liczby odbiorców. Pojawią się również zagadnienia dotyczące psychologii biznesu. To spotkanie to prawdziwe kompendium wiedzy o tym, jak prowadzić dzisiaj biznes, jak unikać pomyłek i jak osiągnąć sukces – zapewniają organizatorzy Agnieszka Kierszka-Wierzelewska i Konrad Wierzelewski.

ds/foto: materiały prasowe

SZCZECIŃSKA KONFERENCJA HISTORIE BIZNESU
BIZNES 64

BILETY NA: biletomat.pl | eBilet.pl | kupBilecik.pl | biletyna.pl

Pasja przekuta w czyny

Już niedługo na szczecińskich kortach przy alei Wojska Polskiego 127 odbędzie się kolejna tenisowa uczta dla wielbicieli tego sportu. W dniach od 21 do 26 maja w roli głównej wystąpią tenisowe nadzieje z Polski i ze świata. Będą oni bohaterami 14 edycji znanego szczecińskiego turnieju, który tym razem odbędzie się pod nazwą ETCETERA Szczecin Cup. Co nas czeka i kto zagra w trakcie tej imprezy, w której występowali przed laty Iga Świątek oraz Hubert Hurkacz, Prestiż rozmawia z organizatorami turnieju Przemysławem Siewińskim — prezesem fundacji SKT Promasters, Jakubem Niezwiesnym — prezesem Agencji Reklamowej ETCETERA oraz Damianem Janickim — dyrektorem turnieju

ETCETERA Szczecin CUP 2024.

Skąd wziął się pomysł na organizację takiego turnieju?

ETCETERA Szczecin CUP to prestiżowy turniej, który na stałe wpisał się w kalendarz imprez tenisowych w naszym kraju. W pierwszej kolejności kieruje nami nasza wielka miłość do tego sportu, fascynacja tą dyscypliną. To nie jest żaden chwyt marketingowy, tylko tak po prostu jest. Zajmujemy się tenisem od lat i jesteśmy pewni, że potrafimy to robić. Poza tym wszyscy mamy dzieci, które grają w tenisa. Wiemy więc, jak taka impreza może być ważna dla dzieci uprawiających ten sport. Ponadto turniej to istotne ułatwienie dla lokalnych zawodników na start w międzynarodowej rywalizacji z topowymi zawodnikami z innych krajów.

Miłość do tenisa? Jak to się zaczęło?

PS. Tata przyprowadził mnie na korty przy alei Wojska Polskiego 127 w 1988 roku. Treningi prowadziła mistrzyni Polski Monika Banaszak, od tamtej pory tenis jest nieodłączną częścią mojego życia. W tej chwili już czwarte pokolenie w mojej rodzinie rozpoczyna przygodę z tenisem. Gra mój tata, gram ja, grają moi synowie i na pierwsze urodziny rakietkę tenisową dostał mój wnuczek.

DJ. To śmieszna historia. Jak miałem jakieś 6-7 lat poszedłem ze starszymi kolegami na korty tenisowe, które akurat były zasypane kasztanami. Zapytaliśmy trenera i zarazem opiekuna obiektu, czy w zamian za posprzątanie kortu pozwoliłby nam zagrać na korcie, udostępni piłki i rakiety. Ku naszemu zaskoczeniu zgodził się. Tą osobą okazał się Przemek i tak rozpoczę ła się moja pasja i miłość do tenisa. Realizuję ją na różnych płaszczyznach jako organizator, ale przede wszystkim jako trener.

JN. Mama pracowała w Społem jako dekorator wnętrz. Firma ta była sponsorem tytularnym klubu, w którym organizowane były zajęcia tenisowe dla dzieci pracowników. Pamiętam, że grałem jeszcze drewnianą rakietą. Po latach wróciłem na kort dla utrzymania kondycji fizycznej i zarazić pasją do tenisa moje dzieci. Mogę się pochwalić, że mój syn Franek bierze udział w tym turnieju, a rywalizację w tenisie zaczynał na turniejach KIA Polmotor Kids Cup organizowanych przez Przemka. Natomiast córka dopiero rozpoczyna swoją przygodę z tenisem, trenuje na co dzień z Damianem. Także jak widać, nasze tenisowe ścieżki krzyżują się od lat.

MATERIAŁ REKLAMOWY
BIZNES 66
JAKUB NIEZWIESNY, PRZEMYSŁAW SIEWIŃSKI, DAMIAN JANICKI

Kto tym razem wystąpi na szczecińskich kortach?

To międzynarodowy turniej kategorii Tennis Europe Junior Tour dla zawodników — młodzików i kadetów, w kategoriach wiekowych do 14 i do 16 lat a jego tytuł to ETCETERA Szczecin Cup 2024, ze względu na głównego sponsora tej imprezy, znanej szczecińskiej agencji reklamowej. To będzie 14 edycja tego turnieju, który do tej pory miał różnych sponsorów tytularnych. W pierwszych edycjach tego turnieju brali udział zarówno Iga Świątek, jak i Hubert Hurkacz. Dziś wiadomo — tenisowe gwiazdy pierwszej wielkości na światowej arenie. To taka istotna ciekawostka.

Ilu zawodników i z jakich krajów weźmie udział w tej edycji turnieju?

W turnieju głównym weźmie udział 128 zawodników. Do tego, w zależności od ostatecznego stawiennictwa, około 80 zawodników w eliminacjach. Turniej będzie rozgrywany w kategoriach wiekowych do lat 14 i do lat 16, w kategoriach chłopcy i dziewczęta oraz gry deblowe. Na kortach przy alei Wojska Polskiego pojawią się młodzi zawodnicy właściwie z całego świata. W tym roku wystąpią u nas zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych, Belgii, Danii, Niemiec, Łotwy, Litwy, Czech, Wielkiej Brytanii, Austrii, Rumuni, Irlandia czy choćby Ukrainy, a to nie koniec listy. Oczywiście najliczniejsze grono będą stanowili zawodnicy z Polski, z których wielu jest częścią szerokiej kadry narodowej w kategoriach młodzieżowych. Liczymy również na zawodników reprezentujących nasz klub Fundację SKT PROMASTERS.

Obok turnieju głównego odbywać się będą także imprezy towarzyszące. Jakie?

To m.in. konferencja trenerska, w której wezmą udział np. mama Huberta Hurkacza i mam Janka Zielińskiego, naszego mistrza wielkoszlemowego w mikście w tegorocznym Australian Open oraz wielu innych uznanych trenerów. Organizowana ona jest przez Polskie Stowarzyszenie Trenerów Tenisa, czyli renomowaną organizację ze sporymi tradycjami, przy współpracy ze Związkiem Tenisowym dla Pomorza Zachodniego. Turniejowi dodatkowo towarzyszyć będą m.in. imprezy „Tenis 10” dla najmłodszych. Przewidujemy również różnego typu aktywacje minikort, strefę warm up dla zawodników czy choćby food kort dostępny dla wszystkich.

Dlaczego ETCETERA wspiera organizację turnieju? Najkrócej mówiąc — kochamy tenis! Staramy się wspierać wydarzenia i instytucje sportowe w naszym mieście. Szczególnie te, które promują sport wśród dzieci i młodzieży. Od dłuższego czasu współpracujemy z Akademią Tenisa PROMASTERS. Współtworzymy razem z Agencją BONO turniej tenisowy Invest in Szczecin Open. Nie mogliśmy nie zaangażować się w to wydarzenie, które jest największym młodzieżowym turniejem tenisowym w regionie, zasięgiem ustępuje tylko prestiżowemu turniejowi ATP Invest In Szczecin Open.

Kiedy turniej się odbędzie? Zapraszamy na korty przy alei Wojska Polskiego 127, przy Kia Polmotor Arena. Eliminacje – 20 maja. Turniej główny rozpoczyna się 21 maja, a kończy 26 maja. Impreza nie jest biletowana, wszyscy chętni mają wolny wstęp, serdecznie zapraszamy do podziwiania umiejętności, kto wie, może przyszłych tenisowych mistrzów, którzy dołączą na światowych kortach do Igi Świątek i Huberta Hurkacza.

autor: Dariusz Staniewski / foto: materiały prasowe

REKLAMA

Media będą się o nich bić

Uniwersytet Szczeciński ma swoją telewizję. Stworzona przez profesjonalistów, którzy w tym fachu z niejednego pieca jedli chleb. Do tego specjalistyczny sprzęt i studio na bardzo wysokim poziomie technologicznym oraz wspaniały zespół młodych ludzi, którzy mają zapał, chęć i pomysły, Prestiż rozmawia z Beatą Mikołajewską-Wieczorek, znaną szczecińską dziennikarką telewizyjną i aktualnie – z-ca dyrektora Telewizji US – UNIWIZJI.

Zapytam wprost, po co Uniwersytetowi telewizja?

Telewizja to obecnie najważniejsze medium wizualne. Ludzie komunikują się za pomocą telewizji. A w takiej instytucji jaką jest Uniwersytet Szczeciński jest szerokie zapotrzebowanie na takie medium od strony dydaktycznej, naukowej oraz jako narzędzia komunikacji ze studentami. To nie są tylko relacje z ważnych wydarzeń dla uczelni m.in. Święto Uniwersytetu Szczecińskiego przypadające w maju, ale także z takich, które są istotne dla akademickiego miasta jak np. kolejna edycja „Spacerku na Uniwerek”. To także wykłady dla maturzystów, warsztaty i ćwiczenia dla studentów, prezentacja dorobku uczelni, kadry naukowej, oferty edukacyjnej, możliwości współpracy z innymi instytucjami na całym świecie. Jest wiele odsłon, które są ważne dla współczesnej telewizji uniwersyteckiej. Telewizja uniwersytecka staje się ogromną szansą. W tym momencie pozwolę sobie przytoczyć fragment wystąpienia Rektora Uniwersytetu Szczecińskiego prof. dr hab. Waldemara Tarczyńskiego, które wygłosił podczas inauguracji działalności studia i pracowni telewizyjnej 27 stycznia 2023 roku: „Nasza telewizja będzie służyć całej społeczności akademickiej. Dzięki

materiałom telewizyjnym chcemy pokazywać Uniwersytet Szczeciński- nasze aktywności, osiągnięcia naukowe, sukcesy naszych studentów. Pragniemy popularyzować naukę i przybliżyć to, co robimy w Uniwersytecie społeczności, nie tylko naszego miasta, ale również w całej Polsce. Nowoczesne technologie i multimedia sprawiają, że jesteśmy widzialni i słyszalni na całym świecie.

To wymaga aż tak wielkiej oprawy, sprzętu, ludzi, czasu, zaangażowania, środków? Czy nie wystarczyłyby działania biura prasowego, czy PR i np. relacjonowania różnych wydarzeń za pomocą smartfona dobrej jakości ? Większość osób w UNIWIZJI, czyli Telewizji Uniwersytetu Szczecińskiego to ludzie telewizji, nie tylko takiej tradycyjnej, ale też tej najnowocześniejszej, funkcjonującej w internecie, w mediach społecznościowych. W Telewizyjnej Redakcji Studenckiej przygotowujemy młodzież do tego, aby w sposób profesjonalny „poruszała się” w świecie mediów. To przyszli dziennikarze, operatorzy realizatorzy czy social media managerowie. Dbamy w ten sposób o całe zaple -

BIZNES 68

cze techniczno – realizacyjno- dziennikarskie dla stacji telewizyjnych. I mamy już pierwsze efekty. Jedna z redaktorek studenckich była w Telewizyjnej Redakcji Studenckiej przez 11 miesięcy, a teraz jest już w TVN. Z jednej strony ubolewam, że nie jedzie już na wydarzenia z logiem UNIWIZJI , ale z drugiej bardzo cieszę, że TVN zyskał świetną dziennikarkę Karolinę Białczewską. Przed nami kolejne transfery.

Można więc UNIWIZJĘ nazwać kuźnią kadr dla różnych stacji telewizyjnych?

Na rynku medialnym jest spore zapotrzebowanie na młodych, wykształconych ludzi. Telewizyjną Redakcję Studencką tworzą studenci: dziennikarstwa i komunikacji społecznej, kognitywistyki komunikacji, informatyki w biznesie. Są również osoby studiujące management instytucji publicznych i public relations, zarządzanie, politologię i prawo. Dziś nie trzeba skończyć dziennikarstwa by pracować w mediach wizualnych opartych na nowoczesnej technologii. W UNIWIZJI – Telewizji Uniwersytetu Szczecińskiego odbywają praktyki uczniowie Technikum Łączności i Multimediów Cyfrowych oraz Technikum Kreatywnego w Szczecinie. Trafili do nas w ramach tzw. szeptanego marketingu. Będę namawiała Rektora US do podpisania umowy o współpracy z takimi szkołami, które widzą nasz potencjał.

Czyli nie trzeba być studentem, żeby być członkiem zespołu?

Dziś w UNIWIZJI każdy student, studiów stacjonarnych czy zaocznych Uniwersytetu Szczecińskiego może realizować

swoją pasję dziennikarską, nabywać pewności siebie występując publicznie czy nauczyć się podstaw obsługi kamery. Być może dzięki temu kiedyś stworzymy coś większego, taką Akademicką TV, coś na wzór Akademickiego Radia Pomorze sprzed lat, będącego przecież kuźnią kadr nie tylko dla rozgłośni radiowych. I to nie było tylko radio Politechniki Szczecińskiej, czy Wyższej Szkoły Pedagogicznej, a później US. Chcąc tworzyć programy o zróżnicowanej tematyce potrzebni będą studenci, absolwenci innych szczecińskich uczelni. Teraz staramy się zaprezentować z jak najlepszej, czyli profesjonalnej strony. Tworzenie takiego znakomitego zespołu jaki powstał zaję ło prawie rok. To przedstawiciele różnych pokoleń – od X przez Z i tych jeszcze młodszych będzie coraz więcej. To zespół wielozadaniowy, młodzi ludzie, którzy już naprawdę bardzo dużo osiągnęli. Mają swoje pomysły, a ja im daję dużą swobodę. Mamy świetnego realizatora wizji Piotrka Rakowskiego, dźwiękowców z Filharmonii oraz operatorów i montażystów.

Ile osób liczy zespół?

Tworzy go ponad dwudziestu studentów.

Gdzie można oglądać Wasze produkcje?

Są one dystrybuowane na uniwersyteckich mediach społecznościowych i oczywiście na Facebooku, Instagramie i Tik Toku.

Studenci Was oglądają?

To telewizja uniwersytecka i każdy znajdzie coś dla siebie.

Otrzymujemy coraz więcej informacji o różnego rodzaju wydarzeniach w życiu akademickim, coraz więcej zapytań czy przyjedziemy z kamerą, czy przygotujemy i zrealizujemy debatę w studiu, czy przeprowadzimy transmisję z wydarzenia. Stajemy się także coraz częściej patronami medialnymi różnych imprez, konferencji, uroczystości np. 70-lecia Piłki Ręcznej na Pomorzu Zachodnim. Mamy programy cykliczne, w których prezentujemy np. uniwersyteckie koła naukowe, a jest ich ponad 130 na US, ludzi, którzy uczyli się na naszym uniwerku a teraz dochodzą do tytułów, zaszczytów, popularności i sławy, prezentujemy także nasze uniwersyteckie publikacje naukowe i badawcze, ale nie tylko.

Ile ośrodków akademickich w Polsce ma własną telewizję?

Kilka. Byłam, bardzo zaskoczona, kiedy UNIWIZJA została nominowana do nagrody w plebiscycie o Laur Uniwersytecki organizowanym przez Forum Uniwersytetów Polskich. Po dziesięciu miesiącach działalności zostaliśmy najlepszymi mediami studenckimi w Polsce. A przecież są doświadczone ośrodki w Warszawie, we Wrocławiu, Poznaniu, czy Gdańsku. Kiedy zobaczyłam jak przedstawicielka naszego

zespołu odbiera statuetkę byłam wzruszona i popłakałam się jak dziecko, nie wierzyłam. To dzięki tym młodym ludziom z Telewizyjnej Redakcji Studenckiej i zespołowi tych „nieco starszych” jest taki wynik. Radzą sobie znakomicie. To nie jedyne wyróżnienie. Dwa miesiące później podczas Gali Aktywności Studenckiej „Gryfy Samorządności” otrzymaliśmy nagrodę w kategorii Rozwój Kompetencji Studentów przyznaną przez samych... studentów. Dziś z UNIWIZJI można dowiedzieć się: czym jest Uniwersytet Szczeciński i dlaczego warto studiować na największej uczelni na Pomorzu Zachodnim.

Co dalej?

Przymierzamy się do uruchomienia programu czysto informacyjnego, z perspektywy studentów, z „wejściami” na żywo, może z prognozą pogody (śmiech), może np. ogłosimy konkurs na scenariusz jakiejś telenoweli z życia studenckiego (śmiech). Kto wie? Słuchamy młodych ludzi, chcę wiedzieć czego oni oczekują, jak oni widzą ten świat, siebie, kim chcą być, co ich interesuje. Niektóre rzeczy, które już robimy są odpowiedzią na to.

rozmawiał: Dariusz Staniewski / foto: materiały UNIWIZJI

BIZNES 70

Pomoc w zdobyciu certyfikatów

Cudzoziemcy mieszkający w naszym regionie nie muszą już jeździć do Poznania, Gdańska czy Warszawy, żeby uzyskać odpowiednie certyfikaty. W Szczecinie jest placówka oświatowa, która ma uprawnienia Ministerstwa Edukacji Narodowej na przeprowadzanie egzaminów państwowych z języka polskiego jako obcego oraz jest Centrum Egzaminacyjnym TELC GmbH. Egzaminujemy na wszystkich poziomach zaawansowania zgodnych z ustawą o języku polskim. Najbardziej popularnymi są jednak te, które umożliwiają obcokrajowcom zdobycie statusu rezydenta długoterminowego Unii Europejskiej, obywatelstwa polskiego lub bezpłatnych studiów w Polsce – zapewnia

Marcin Miśniakiewicz, właściciel Szkoły Open Mind.

Wielu z nas spotkało się z sytuacją, kiedy obcokrajowiec musiał wyjechać z Polski, gdyż kończyło mu się prawo do legalnego pobytu w naszym kraju. Nie zawsze udało się takiej osobie wrócić do pracy we wcześniej ustalonym terminie z uwagi na problemy wizowe. Powodowało to absencje na stanowiskach pracy, konieczność uruchomienia kadr i ponownych rekrutacji, które dość długo się przeciągały i kosztowały. Nie wszyscy o tym wiedzą, ale w Szczecinie istnieje bardzo proste rozwiązanie tego problemu.

Jako Szkoła Open Mind oferujemy możliwość grupowego przeegzaminowania pracowników na terenie zakładu pracy lub w miejscu przez nas wyznaczonym. W ten sposób umożliwiamy kandydatom zdobycie certyfikatu potwierdzającego znajomość języka polskiego na wymaganym poziomie. Posiadanie certyfikatu TELC B1 pozwoli pracownikom uzyskać status rezydenta długoterminowego Unii Europejskiej, co może przyczynić się do zminimalizowania ryzyka absencji spowodowanych wyjazdami pracowników do ich ojczyzn oraz umożliwić utrzymanie ciągłości produkcji. Osoby, które starają się o obywatelstwo polskie, zapraszamy na państwowe sesje egzaminacyjne, które realizujemy na terenie Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie, na Wydziale Kształtowania Środowiska i Rolnictwa – wyjaśnia Marcin Miśniakiewicz, właściciel Open Mind.

OPEN MIND

Aleja Wojska Polskiego 45/3, 70-473 Szczecin tel. +48 799 350 801, | mail: sekretariat@iopenmind.pl, www.iopenmind.pl

Dodaje, że jego centrum egzaminacyjne oferuje profesjonalne podejście, doświadczony personel, komisję egzaminacyjną z katedr filologii najlepszych polskich uniwersytetów oraz sprawdzone metody, które zapewniają obiektywne i rzetelne ocenianie umiejętności językowych.

Działamy zgodnie z najwyższymi standardami jakości DEKRY, co gwarantuje satysfakcję z naszych usług – podsumowuje Marcin Miśniakiewicz.

Szkoła Open Mind jest również zachodniopomorskim Centrum British Council, które świadczy usługi rozwojowe w ramach Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.

foto: Open Mind

WŁAŚCICIEL MARCIN MIŚNIAKIEWICZ

MATERIAŁ REKLAMOWY BIZNES 72

Estoński CIT coraz bardziej popularny

Estoński CIT reprezentuje nowoczesne podejście do opodatkowania korporacyjnego, oferując istotne korzyści dla przedsiębiorstw, które chcą efektywniej zarządzać swoimi finansami. O tym, dlaczego zyskuje na popularności, szczególnie wśród firm poszukujących elastyczności finansowej i długoterminowego wzrostu — rozmawiamy z Joanną Szymańską, współwłaścicielką kancelarii podatkowej MTL Szymańska & Zielińska Wspólnicy Księgowość.

Tradycyjny model CIT nakłada na przedsiębiorstwa miesięczne obowiązki podatkowe, które mogą wynosić 9% dochodu dla małych podatników i 19% dla pozostałych firm. — W kontraście, estoński CIT umożliwia firmom odroczenie płatności podatku aż do momentu dystrybucji zysków w formie dywidend — wyjaśnia Joanna Szymańska. Taki mechanizm pozwala na pełne wykorzystanie generowanego dochodu na rozwój operacyjny i inwestycyjny, bez konieczności oddzielania znaczącej części środków na bieżące zobowiązania podatkowe.

Bardzo istotną kwestią jest to, że w ramach estońskiego CIT-u, dochód generowany przez firmę może być w całości reinwestowany przez cały rok bez konieczności odprowadzania zaliczek na CIT. — Zapewnia to firmom większą swobodę w zarządzaniu kapitałem, co jest kluczowe zwłaszcza w przypadku potrzeb nagłych inwestycji czy adaptacji do szybko zmieniających się warunków rynkowych — uważa Joanna Szymańska.

Estoński CIT to także korzystniejsze stawki podatkowe: 10% dla małych podatników i nowych firm oraz 20% dla innych przedsiębiorstw. — Dodatkowo, system pozwala wspólnikom na odliczenie części zapłaconego podatku spółki, od własnego podatku dochodowego, co skutecznie obniża całościowe obciążenie podatków – dodaje nasza ekspertka.

Dla kogo Estoński CIT?

System ten jest skierowany do spółek z o.o., spółek akcyjnych, prostych spółek akcyjnych, spółek komandytowych i komandytowo-akcyjnych, które spełniają szereg wymogów. Obejmują one między innymi kwestie związane z rodzajem działalności, strukturą właścicielską i zasadami rachunkowości. Dlatego przed podjęciem decyzji o przejściu na estoński CIT, konieczne jest przeprowadzenie szczegółowej analizy dopasowania firmy do wymagań systemu.

— Firmy muszą być świadome takich zagrożeń jak "ukryte zyski" oraz wydatki niezwiązane z działalnością gospodarczą, które mogą podlegać opodatkowaniu – przestrzega ekspertka. — Rozumienie i właściwe zarządzanie tymi aspektami jest kluczowe, by uniknąć nieprzewidzianych obciążeń podatkowych.

Podsumowując, estoński CIT to atrakcyjna opcja dla firm dążących do maksymalizacji swojej efektywności operacyjnej i finansowej. Przedsiębiorstwa, które skrupulatnie przeanalizują i dostosują się do wymagań tego systemu, mogą znacząco skorzystać na jego zaletach, przyspieszając swoje tempo rozwoju i budując solidne fundamenty na przyszłość.

MTL Szymańska i Zielińska Wspólnicy Księgowość sp. z o.o.

ul. Mostnika 12, Szczecin

Tel: 664 092 287 | podatki@mtl-kancelaria.pl | www.mtl-podatki.pl

Podatkowa Szkoła Przetrwania
MATERIAŁ REKLAMOWY

Promenada stylu

Zapanowała wiosna nie tylko na ulicach, w parkach i w naszych głowach, ale również w szafach oraz garderobach. Czas porzucić ciemne barwy i grube materiały na rzecz zwiewności, lekkości i kolorów.

– To jest mój styl i nim się kierowałam, otwierając butik – mówi Ewelina Śliwka, właścicielka butiku Promenada, znajdującego się w Galerii Turzyn, hołdującego pogodnej i kobiecej odsłonie mody. – Postanowiłam, że tego rodzaju ubrania będzie można tu znaleźć. Okazało się, że klientkom moja wizja się spodobała, tego właśnie potrzebowały.

Sukienki, kostiumy, spodnie bluzki, koszule, dresy – marek Coccomore, La Diva Mia, Brandenburg i innych, do tego buty ze skóry naturalnej polskich producentów Chebello, Karino oraz torebki, biżuteria, okulary, a nawet perfumy i zapachy do wnętrz, ponieważ zapach również podkreśla nasz outfit. Barwne, wzorzyste, nieunikające błysku, zainspirowane tym, co się dzieje na europejskim rynku, materiały i kroje. – W handlu pracuję od wielu lat, tylko do tej pory zawsze dla kogoś – mówi pani Ewelina – Zawsze lubiłam modę lubiłam sama się ubierać, kompletować całe zestawy. Chętnie też doradzałam innym. Teraz robię to zawodowo i w pełni profesjonalnie.

W Promenadzie znajdziemy asortyment na każdą okazję włoskich, francuskich i polskich marek. Szczególnie te ostatnie cieszą się ogromną popularnością. – Polskie wzornictwo i krawiectwo są na bardzo wysokim poziomie – podkreśla właścicielka butiku. – Te rzeczy pod względem jakości i designu niczym nie odbiegają od tego, co się tworzy w Mediolanie, Paryżu czy Londynie. Kocham podróżować, jest to moja druga pasja po modzie. Zawsze, gdy jestem w europejskich stolicach mody, przyglądam się, jak są ubrane kobiety – mówi pani Ewelina.

Ubranie zdobi człowieka, ale też podkreśla jego osobowość. W modzie powiedziano już chyba wszystko. Aktualnie dominuje fuzja stylów, nosi się właściwie to, na co ma się ochotę. A co wybierają panie odwiedzające Promenadę? – Klientki bardzo lubią kolory. Jeśli nie, to starają się w nie

Galeria Nowy Turzyn / Parter

ul. Bohaterów Warszawy 40 | Tel. 790751159

Butik Promenada

Sklep czynny: pn-sb, 10.00-20.00

„wejść”. Nie boją się ich. W Promenadzie znajdziemy rzeczy dla bardziej dojrzałych kobiet, jak również dla młodszych klientek – mówi Ewelina Śliwka, – Przychodzą panie, które wiedzą, czego chcą i kobiety, które chciałyby, żeby je ubrać – odświeżyć outfit, nadać szyku i elegancji. Widzą stylizację na manekinie i pragną dokładnie tego samego. Doradzanie sprawia mi przyjemność. Mogę dobrać ubiór łącznie z dodatkami, pomóc skompletować niemal całą szafę. Czasem uda mi się przemycić coś nowego, do czegoś zachęcić. Tak było z garniturami, które nosi się nie tylko na specjalne okazje, ale także na co dzień. Świetnie wyglądają do sportowych butów.

Wśród rzeczy, które znajdziemy w butiku, na szczególną uwagę zasługują bardzo oryginalne klapki firmy LOCCO. Butik Promenada to jedyne miejsce na mapie Szczecina, gdzie można stacjonarnie zaprojektować swoje indywidualne spersonalizowane klapki na każdą okazję. Utrzymane w stylu japonek, są dostępne w całej gamie kolorów. To, co je wyróżnia od podobnego obuwia, to to, że można je samemu skomponować od podstaw, dopasowując całość do reszty garderoby czy okazji. – Cała zabawa polega na tym, że do wybranego koloru obuwia możemy dołączyć różne elementy – mówi właścicielka Promenady. – Podeszwa klapka może być w jednym kolorze, a pasek w drugim. Do tego można zawiązać kolorową szarfę i wpiąć wybrane charmsy. Możliwości jest bardzo wiele. Sami projektujemy obuwie. Dodatkowo możemy stworzyć jedyny w swoim rodzaju projekt, którego nikt inny nie będzie nosił.

Wiosna i lato tego roku mienią się kolorami i wzorami. Jeśli nawet pogoda bywa kapryśna, to moda stawia na słońce, ciepło i radość.

ad/ foto: Alicja Uszyńska

MATERIAŁ REKLAMOWY

Te wybitne, choć mniej znane

Armagnac to najstarszy winiak destylowany na świecie. Należy wiedzieć, że armaniaki powstają w procesie destylacji wina w regionie Gaskonii w południowo-zachodniej Francji. Destylat ten uważa się za alkohol rzemieślniczy, którego produkcją trudnią się małe destylarnie. Oznaczenia na butelkach VS, VSOP, XO, Napoleon czy Horsd’Age oznaczają czas starzenia w beczce: od 3 do 20 lat, w zależności od producenta. Trudniejsze do zdobycia są destylaty typu Vintage, które są stworzone ze zbiorów winogron z danego roku. Podaje się je najczęściej po posiłku jako digestif, w temperaturze pokojowej, w małych szklankach z wąskim brzegiem.

Soju to jeden z najpopularniejszych napojów alkoholowych na świecie. Koreańskie Soju ma szeroki zakres mocy, od 13 do 45% alkoholu, gdzie największą popularnością cieszą się te o zawartości 13%. Produkowany jest głównie z ryżu, a także ziemniaków, pszenicy, jęczmienia, batatów i tapioki. Polecany do sushi, kimchi, grillowanych mięs, lekkich serów czy smażonych pierożków. Świetny z piwem, w proporcji pół na pół.

Pitu to niezwykle popularny trunek rodem z Brazylii. To wódka wytwarzana ze świeżej, wciąż zielonej trzciny cukrowej o owocowo-wytrawnym smaku pita w czystej postaci lub jako dodatek do drinków. Pitu może być mieszany z sokami. Najpopularniejszy drink z użyciem tego trunku to caipirinha.

Pisco to południowoamerykański rodzaj winiaku, traktowany przez mieszkańców Chile i Peru jako napój narodowy, a destylowany z muscatu. Trunek bardzo aromatyczny, pachnie suszoną śliwką, gorzkimi migdałami i wanilią. Doskonały do picia z lodem lub jako składnik drinków. Najpopularniejszy to PiscoSour, narodowy napój Chilijczyków.

Mezcal Gusano Rojo to duchowy krewny tequilii pochodzący z zachodniej części Meksyku. Wyczuwalne cytrusy o wyrazistym smaku z nutami ziół i przypraw. W każdym z alkoholi na dnie butelki znajduje się robak Agave. W stanie Oaxaca uważa się go za przysmak o właściwościach afrodyzjaku.

Calvados to francuski napój alkoholowy otrzymywany z sfermentowanego soku jabłkowego, ceniony na całym świecie. We Francji traktowany jest na równi z Armagnac jako lekarstwo na trawienie lub pobudzenie apetytu. Na butelkach oznaczenia jak przy Armgnacu. To także aperitif podawany w temperaturze pokojowej w niewielkim kieliszku w kształcie tulipana.

Ratafia de Champagne to nalewka produkowana z winogron ze szczepu Pinot Noir. Pochodzi z Francji i taktowana jest jako aperitif Szampanii. Wyczuwalne nuty śliwek, pigwy, miodu i orzechów. Na podniebieniu bogactwo aromatów owoco-

wych z przyprawami, nutami orzechów włoskich i suszonych śliwek. Doskonała do serów pleśniowych i czekoladowych deserów.

Większość tych istnych perełek do znalezienia na półkach sklepów specjalistycznych. Warto poszukać, bo są to trunki godne polecenia. Wszystkie są dostępne w mojej Winotece.

MAREK POPIELSKI

PRAWNIK, PRZEDSIĘBIORCA, MIŁOŚNIKI ZNAWCA WIN. WYRÓŻNIONY TYTUŁEM NAJLEPSZEGO IMPORTERA W POLSCE W 2008 ROKU PRZEZ MAGAZYN WINO. WRAZ Z CÓRKĄ ANNĄ, POSIADAJĄCĄ I I II STOPIEŃ WSET, ZWIĄ ZANĄ Z BRANŻĄ WINIARSK Ą OD PONAD 10 LAT, PROWADZI WINOTEKĘ 101 WIN – STUDIO WYBITNYCH ALKOHOLI.

MATERIAŁ REKLAMOWY BIZNES 76
Implantologia · Stomatologia estetyczna Licówki ceramiczne · Korony ceramiczne · Wybielanie zębów Endodoncja mikroskopowa · Ortodoncja Szczecin, ul. Śląska 9a · Pon – Pt 9.00 – 19.00 · Sob – 9.00 – 14.00 tel: 91 431 54 81 · biuro@dental-art.com.pl

Miejski dobrostan

W opublikowanym niedawno badaniu BEAS Szczecin okazał się drugim najlepszym miastem do życia w Polsce. – Taki wynik nas nie dziwi. Od lat widzimy potencjał w zielonej przestrzeni otoczonej wodą, dlatego to właśnie w sąsiedztwie lasów, parków czy akwenów lokujemy swoje najważniejsze

Szczecin ze swoimi malowniczymi krajo brazami Pomorza Zachodniego uchodzi za prawdziwy klejnot natury. Dzi ściowej wizji Mariny Developer mieszkańcy Apartamentów 101 i CLUBHOUSE doświadcza ją w praktyce wyjątkowego połączenia luksu su miejskiego życia i harmonii z naturą. Apartamenty 101 na Warszewie i CLUBHOUSE nad Jeziorem Dąbie to tylko i aż dobre miej sca zamieszkania. – Są to oazy spokoju, wyso kiego poziomu estetyki i wygody, które łączą w sobie wszystkie zalety domu z wygodą życia w mieszkaniu. Dzi szli mieszkańcy nie muszą si problemami, jak utrzymanie cz zieleni i czystości, a jednocześnie zapewniamy im takie warunki, by poczuli si z własnym kawałkiem zieleni – tłumaczy Kry stian Surmacz.

Marina Developer to firma, która nieustannie stawia na innowacje i wysoką jakość, a ich in westycje są tego doskonałym przykładem. Położone w strategicznych punktach Szczeci na, zapewniają nie tylko dost udogodnień miasta, ale także bezpośrednią bliskość otaczającej je przyrody.

MATERIAŁ REKLAMOWY BIZNES 78

CLUB HOUSE

Położenie Apartamentów 101 sprawia, że mieszkańcy mogą delektować się sąsiedztwem urokliwego parku Warszewo-Podbórz, a od północy Puszczy Wkrzańskiej, co oznacza bliskość ścieżek spacerowych, szlaków i terenów rekreacyjnych, jednocześnie zapewniając dobrą komunikację z innymi dzielnicami Szczecina. Z kolei CLUBHOUSE nad Jeziorem Dąbie to prawdziwa gratka dla miłośników wodnych atrakcji – tu każdy dzień może być okazją do relaksu nad wodą czy wypoczynku na łonie natury. Nad brzegiem jeziora zlokalizowane są wyposażone w infrastrukturę rekreacyjną wodne zakątki, do których prowadzi ścieżka rowerowa, a nieco dalej Puszcza Bukowa zaprasza do aktywnego spędzania czasu.

1 PRZEDPOKÓJ

2 POKÓJ DZIENNY

Z

Mieszkańcy nie muszą wybierać między przestronnością i luksusem domu a wygodą mieszkania – obie inwestycje zapewniają najlepsze warunki do życia i kompleksowe rozwiązania w zakresie utrzymania domu.

W Apartamentach 101 na nabywcę czeka m.in. mieszkanie nr 1. Jest to świetna opcja dla miłośników kontaktu z naturą, bowiem położenie na parterze umożliwia bezpośrednie wyjście z każdego z pokojów na duży, niemal 88-metrowy ogród wyposażony w system automatycznego podlewania i koszenia. Samo mieszkanie o metrażu ponad 78 m2 posiada 3 pokoje, w tym przestronny salon z aneksem kuchennym, a poza tym korytarz, łazienkę i osobne WC w strefie dziennej.

Na parterze inwestycji CLUBHOUSE znajduje się dwupoziomowa hala garażowa, co nie jest jednak barierą dla poczucia się jak w domu z ogródkiem dla mieszkańców wyższych kondygnacji. Na pierwszym piętrze dostępne jest m.in. 134-metrowe mieszkanie B.1.3, na którego dwóch balkonach o powierzchni ponad 55 i ponad 16 m2 położona jest… trawa. Inwestycję wyróżnia system podwójnej przesuwnej fasady, która pozwala osłonić się od niekorzystnych warunków atmosferycznych i spędzać czas na swoim wymarzonym tarasie z widokiem na wodę niezależnie od pogody.

Marina Developer www.marina-developer.pl marinaszczecin

Mieszkanie posiada 4 pokoje, w tym niemal 58-metrowy pokój dzienny z kuchnią i jadalnią, a także przedpokój, pomieszczenie gospodarcze, 2 łazienki i WC.

W związku ze wzrostem tempa życia coraz więcej osób poszukuje rozwiązania, które pozwoli im nie martwić się o codzienne troski związane z utrzymaniem domu. Mieszkania Mariny Developer zapewniają więc niezbędny do życia na wysokim poziomie komfort w otoczeniu przyrody i poczucie bycia „na wakacjach” przez cały rok.

Autor: Karina Tessar/foto: materiały prasowe

PIĘTRO I LICZBA POKOI: POW UŻYTKOWA: WYSOKOŚĆ MIESZKANIA:

1 PRZEDPOKÓJ 2 POKÓJ DZIENNY Z ANEKSEM KUCHENNYM 3 WC 4

LOKALIZACJA W BUDYNKU: N 17 L TSM TM TSM klimatyzator 10 94 134,67 m² 6,65 14,00 14,00 57,93 1,99 25 63 4 66 2,03 4,77 12 72 10 94 10,94 134 67 m² 6 65 1 4 2 5 3 1 PRZEDPOKÓJ 2 POKÓJ DZIENNY Z ANEKSEM KUCHENNYM 3 WC 4 SYPIALNIA 5 ŁAZIENKA 6 POM GOSP 7 ŁAZIENKA 8 SYPIALNIA 9 SYPIALNIA RAZEM 10 TARAS 11 TARAS m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 54 77 m2 16 86 m2 6 7 PIĘTRO I LICZBA POKOI: POW UŻYTKOWA: WYSOKOŚĆ MIESZKANIA: 4m2 m2 2,67m2 PIĘTRO I MIESZKANIE OZN B 1 3 NR B 3 10 N 17 x 517 P TM TSM TM L L klimatyzator klimatyzator 1 4 2 5 3 6 7 8 9 10 11 LOKALIZACJA W BUDYNKU: 17 x 517 P L P TSM TM TSM L klimatyzator klimatyzator 10,94 134,67 m² 6,65 14 00 14,00 57,93 1,99 25,63 4,66 2,03 4,77 12,72 10,94 10,94 134,67 m² 6,65 1 4 2 5 3 1 PRZEDPOKÓJ 2 POKÓJ DZIENNY Z ANEKSEM KUCHENNYM 3 WC 4 SYPIALNIA 5 ŁAZIENKA 6 POM GOSP 7 ŁAZIENKA 8 SYPIALNIA 9 SYPIALNIA RAZEM 10 TARAS 11 TARAS m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 54,77 m2 16,86 m2 6 7 8 PIĘTRO I LICZBA POKOI: POW. UŻYTKOWA: WYSOKOŚĆ MIESZKANIA: 4m2 m2 2,67m2 PIĘTRO I 9 MIESZKANIE OZN. B.1.3 NR. B.3 10 11 LOKALIZACJA CLUB 17 x 517 L P TM TSM TM TSM L L klimatyzator 1 4 2 5 3 1 2 Z 3 4 5 6 7 8 9 RAZEM 10 11 6 7 8 PIĘTRO LICZBA POW WYSOKOŚĆ PIĘTRO 9 10 11 tel. +48 609 11 30 55 www.marina-developer.pl HOUSE LUKSUSU N 10 94 134 67 m² 6 65 14 00 14 00 57 93 1 99 25 63 4 66 2 03 4 77 12 72 10 94 10 94 134,67 m² 6 65 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 54 77 m2 16 86 m2 4m2 m2 2 67m2 1 3 LOKALIZACJA W BUDYNKU:
HOUSE PRZYSTAŃ LUKSUSU 17 17 P TM TM 10 94 134,67 m² 6 65 14 00 14,00 57 93 1 99 25 63 4 66 2 03 4 77 12,72 10,94 10,94 134,67 m² 6 65 1 4 2 5 3
CLUB
SYPIALNIA 5
7
8 SYPIALNIA 9 SYPIALNIA RAZEM 10 TARAS 11 TARAS m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 54,77 m2 16,86 m2 6 7 8
ŁAZIENKA 6 POM GOSP
ŁAZIENKA
2 67m2
9 MIESZKANIE OZN B 1 3 NR. B.3 10 11 LOKALIZACJA W BUDYNKU: N 17 x 517 P TM klimatyzator 10,94 134,67 m² 6,65 14 00 14 00 57 93 1 99 25 63 4 66 2 03 4 77 12 72 10 94 5 m 10,94 134,67 m² 6,65 1 4 2 5 3
4m2 m2
PIĘTRO I
ANEKSEM KUCHENNYM 3 WC 4 SYPIALNIA 5 ŁAZIENKA 6 POM GOSP 7 ŁAZIENKA 8 SYPIALNIA 9 SYPIALNIA RAZEM 10 TARAS 11 TARAS m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 54 77 m2 16 86 m2 6 7 PIĘTRO I LICZBA POKOI: POW UŻYTKOWA: WYSOKOŚĆ MIESZKANIA: 4m2 m2 2,67m2 PIĘTRO I 10 N LOKALIZACJA W BUDYNKU:
PRZYSTAŃ LUKSUSU N 17 17 P P TM TM TSM klimatyzator klimatyzator 10 94 134 67 m² 6 65 14 00 14 00 57 93 1 99 25 63 4 66 2 03 4 77 12 72 10 94 0 1 2 3 5 m 4 10 94 134,67 m² 6,65 1 4 2 5 3 1 PRZEDPOKÓJ 2 POKÓJ DZIENNY Z ANEKSEM KUCHENNYM 3 WC 4 SYPIALNIA 5 ŁAZIENKA 6 POM GOSP 7 ŁAZIENKA 8 SYPIALNIA 9 SYPIALNIA RAZEM 10 TARAS 11 TARAS m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 m2 54,77 m2 16 86 m2 6 7 8 PIĘTRO I LICZBA POKOI: POW UŻYTKOWA: WYSOKOŚĆ MIESZKANIA: 4m2 m2 2,67m2 PIĘTRO I 9 MIESZKANIE OZN B 1 3 NR B 3 10 11 N

na najwyższym poziomie Wypoczynek

Gold 21 to elegancki apartament usytuowany na 21 piętrze Hanza Tower, połączenie kameralności i przepychu, z którego rozciąga się oszałamiając na panoramą Szczecina. Tę niezwykłą przestrzeń można wynająć na dłuższy lub krótszy pobyt. To optymalne miejsce dla osób ceniących sobie zarówno luksus, jak i niezakłóconą niczym prywatność.

We wnętrzu apartamentu, którego przewodnim kolorem jest złoto, znajdziemy przestronny salon z częścią wypoczynkową, w pełni wyposażoną nowoczesną kuchnię z wyspą, niezwykle klimatyczną sypialnię, w której znajduje się również, usytuowana przy samym oknie wanna z hydromasażem, łazienkę z prysznicem oraz bardzo pojemną szafę Apartament wyposażony jest we wszystkie niezbędne rzeczy, począwszy od pościeli, ręczników, suszarki do włosów, a skończywszy na Smart TV i bezpłatnym łączu Interneto -

wym. Dodatkowo lokatorzy mogą skorzystać z wszelkich wygód, jakie oferuje sama Hanza Tower, czyli basenu, sauny i tarasu widokowego. W budynku znajduje się także restauracja hotelu Dana serwująca wyśmienite posiłki, które łączą w sobie tradycję i nowoczesność. Oprócz tego, „co jest rzadkością”, goście mają zagwarantowane (w cenie apartamentu) jedno miejsce parkingowe, znajdujące się w podziemnym parkingu Hanzy.

MATERIAŁ REKLAMOWY BIZNES 80

Wspomnianą wcześniej prywatność, a co za tym idzie również bezpieczeństwo, zapewnia wygodny system bezkluczykowy, opierający się na indywidualnie wygenerowanym kodzie dostępu do apartamentu.

Jeśli ktoś ma ochotę zaszyć się w pięknych wnętrzach, zrelaksować się w odprężającej kąpieli z niezwykłym widokiem za oknem, odetchnąć od tego co na zewnątrz, to Gold 21 na pewno spełni jego oczekiwania. ad/ fot. materiały prasowe

DeluxeApartmentGold21

deluxe_apartment_gold21 Gold21.szczecin@gmail.com +48 508 033 022 www.gold21.pl

Szyja – obszar zapomniany

Starzenie się skóry to nieuchronny proces, który dotyka każdego z nas. Choć wiele uwagi poświęcamy pielęgnacji skóry twarzy, często zapominamy o delikatnej skórze na szyi, która również jest narażona na wpływ czynników zewnętrznych i wewnętrznych. Zaniedbanie pielęgnacji może prowadzić do widocznych oznak starzenia, takich jak utrata elastyczności, zmarszczki czy zwiotczenie skóry. Istnieją jednak skuteczne metody, które pomagają zapobiegać temu procesowi, a medycyna estetyczna oferuje szereg innowacyjnych rozwiązań.

I choć wiele zabiegów będących w naszej ofercie niesie korzyści redukujące procesy starzenia się skóry, rośnie liczba pacjentów, którzy wiedzą, że duża część tych zabiegów to także najlepszy sposób na… prewencję. Jakie zatem zabiegi unoszące tkanki, poprawiające napięcie i jakość skóry twarzy można wykonywać latem?

LASERY W LATO?

Podczas gdy codzienna pielęgnacja twarzy jest dla wielu z nas priorytetem, skóra szyi często pozostaje pominięta. Ten brak uwagi może prowadzić do wcześniejszego pojawienia się oznak starzenia się, gdyż skóra szyi jest cieńsza niż na twarzy, co sprawia, że jest bardziej podatna na szkodliwe działanie czynników zewnętrznych, takich jak promieniowanie UV czy zanieczyszczenia środowiska.

I choć wiele zabiegów będących w naszej ofercie niesie korzyści redukujące procesy starzenia się skóry, rośnie liczba pacjentów, którzy wiedzą, że duża część tych zabiegów to także najlepszy sposób na… prewencję. Jakie zatem zabiegi unoszące tkanki, poprawiające napięcie i jakość skóry twarzy można wykonywać latem?

Istnieją takie technologie laserowe, których wykonanie może odbyć się także poza ogólnym „sezonem laserowym”. Do nich należy na przykład laseroterapia pikosekundowa. Innowacyjna laseroterapia tego rodzaju stosowana jest przy zabiegach odmładzających, wyrównujących koloryt skóry, poprawiających jej gęstość i strukturę. Ponadto technologia pikosekundowa to wykorzystywanie bardzo krótkiego impulsu, mierzonego właśnie w pikosekundach, który to sprawia, że podczas zabiegu nie dochodzi do termicznego podgrzania tkanek. Krótki impuls pozwala na wykonywanie zabiegów przez cały rok. Jak przy każdym zabiegu zalecana jest fotoprotekcja — filtry SPF oraz przykrywanie opracowanego obszaru ubraniem lub noszenie kapelusza, jeśli mowa o skórze twarzy. Wykonanie zabiegu laserowego latem umożliwia także technologia tulowa. Zabieg z wykorzystaniem tej technologii charakteryzuje się krótkim okresem rekonwalescencji. Laser tulowy został stworzony do zabiegów odmłodzenia skóry, wyrównania kolorytu, rewitalizacji skóry i jej stymulacji. W Klinice Zawodny posiadamy opracowaną procedurę tzw. Babyface, która daje możliwość krótkiej regeneracji i kontynuacji normalnych czynności życiowych. Ponadto wykazuje właściwości poprawy jakości i wyglądu skóry w połączeniu z innymi zabiegami, takimi jak: radiofrekwencja mikroigłowa, osocze bogatopłytkowe i egzosomy.

Zabiegi laserowe odgrywają kluczową rolę w zapobieganiu starzenia się skóry szyi, pobudzają proces odnowy komórkowej skóry, co sprawia, że skóra staje się bardziej jędrna, elastyczna, a w rezultacie młodsza. Często skóra na szyi jest podatna na pojawienie się przebarwień spowodowanych słońcem, zmianami hormonalnymi bądź procesem starzenia. Zabiegi laserowe mogą skutecznie redukować przebarwienia i nadać jednolity ton skóry. Ultradźwięki, fala radiowa czy radio frekwencja, to trzyskuteczne technologie wykorzystywane w terapii anti-aging dla skóry szyi. Każda z tych metod oferuje unikalne korzyści, czyli skrócenie włókien kolagenowych, stymulację nowego kolagenu i elastyny. Dzięki tym metodom skóra stanie się bardziej jędrna, redukując widoczność zmarszczek i braku napięcia. Warte uwagi są również inne terapie, do których należy

LASERY W LATO? Istnieją takie technologie laserowe, których wykonanie może odbyć się także poza ogólnym „sezonem laserowym”. Do nich należy na przykład laseroterapia pikosekundowa. Innowacyjna laseroterapia tego rodzaju stosowana jest przy zabiegach odmładzających, wyrównujących koloryt skóry, poprawiających jej gęstość i strukturę. Ponadto technologia pikosekundowa to wykorzystywanie bardzo krótkiego impulsu, mierzonego właśnie w pikosekundach, który to sprawia, że podczas zabiegu nie dochodzi do termicznego podgrzania tkanek. Krótki impuls pozwala na wykonywanie zabiegów przez cały rok. Jak przy każdym zabiegu zalecana jest fotoprotekcja — filtry SPF oraz przykrywanie opracowanego obszaru ubraniem lub noszenie kapelusza, jeśli mowa o skórze twarzy. Wykonanie zabiegu laserowego latem umożliwia także technologia tulowa. Zabieg z wykorzystaniem tej technologii charakteryzuje się krótkim okresem rekonwalescencji. Laser tulowy został stworzony do zabiegów odmłodzenia skóry, wyrównania kolorytu, rewitalizacji skóry i jej stymulacji. W Klinice Zawodny posiadamy opracowaną procedurę tzw. Babyface, która daje możliwość krótkiej regeneracji i kontynuacji normalnych czynności życiowych. Ponadto wykazuje właściwości poprawy jakości i wyglądu skóry w połączeniu z innymi zabiegami, takimi jak: radiofrekwencja mikroigłowa, osocze bogatopłytkowe i egzosomy.

NOWA ERA ESTETYKI, CZYLI ZABIEG, KTÓRY POKOCHASZ

karboksyterapia lub mezoterapia mikroigłowa bądź igłowa. Mezoterapia igłowa pozwala nam na podanie substancji nawilżających, odżywczych bądź indywidualnie dobranych stymulatorów. Dzięki zastosowaniu tych metod możemy skutecznie nawilżyć i odżywić skórę, która staję się bardziej zdrowa, promienna i młodzieńcza. Należy podkreślić, że regularne zabiegi mezoterapii z odpowiednio dobranymi stymulatorami tkankowymi mogą działać prewencyjnie.

miłe ciepło. Jest to zatem technologia, która poza korzyściami estetycznymi niesie także coś bardzo istotnego – relaks. Czy nie tego poszukujesz w okresie wakacji i urlopów? Poza tym, że omawiany zabieg jest absolutnie miły w odczuciu dla pacjenta, ma także działanie stymulujące skórę twarzy. Omawiany zabieg daje specjalistom tworzącym program zabiegowy możliwość doboru aż pięciu różnych częstotliwości fal radiowych, co sprawia, że fala precyzyjnie trafia w tkanki na różnych głębokościach. Przeznaczeniem działania tego urządzenia jest modelowanie owalu twarzy, ujędrnienie skóry, a także lifting tkanek. Skóra napina się, kolagen się zagęszcza, a zmarszczki wygładzają. Do tego przyjemne ciepło i pachnące, kojące preparaty używane przed i po procedurze.

ROZWIĄZANIE PROBLEMÓW SKÓRY Z ULTRADŹWIĘKAMI

ROZWIĄZANIE PROBLEMÓW

Zapobieganie starzeniu się skóry szyi wymaga stałej uwagi i odpowiedniej pielęgnacji. Regularna pielęgnacja domowa, czyli odpowiednio dobrane kosmetyki, ochrona przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, gdzie nieodzownym elementem jest stosowanie filtrów. Pielęgnacja domowa, odpowiednia dieta oraz zastosowanie medycyny estetycznej indywidualnie dobranych do naszych potrzeb przez doświadczonego specjalistę, mogą pomóc zachować młody wygląd na dłużej. Pamiętajmy więc o szyi w naszej codziennej rutynie pielęgnacyjnej tak, aby nie zdradzała naszego wieku i żebyśmy mogli chodzić z dumnie podniesioną głową, nie ukrywając naszych defektów za chustkami bądź golfami.

Dlaczego nazywamy to zabiegiem, który pokochasz? Bo i my się zakochaliśmy! To zabieg radiofrekwencji, który jest nie tylko bezbolesny, ale także przyjemny. Ilość substancji umożliwiającej poślizg głowicy jest minimalny, a urządzenie wytwarza

NOWA ERA ESTETYKI, CZYLI ZABIEG, KTÓRY POKOCHASZ

SKÓRY

W rankingu urządzeń liftingujących nie sposób nie wskazać zabiegu wszech czasów — technologię ultradźwięków HIFU. W Klinice Zawodny posiadamy specjalne protokoły zabiegowe i programy autorskie stworzone przez doktora Zawodnego, które od lat pozwalają nam osiągać oczekiwane wyniki. Czemu zatem służy technologia ultradźwięków? Unoszeniu tkanek, wygładzaniu zmarszczek, liftingowi górnej i dolnej części twarzy, a także jej wyszczupleniu, zagęszczaniu kolagenu zawartego w skórze — i to wszystko bez udziału skalpela. Ten zabieg charakteryzuje się również dogłębnym, potrójnym działaniem na tkanki — wpływa na skórę, tłuszcz i mięśnie. To, co nasze pacjentki i pacjenci kochają w zabiegu z technologią HIFU, jest to, że jest całoroczny i nie wymaga rekonwalescencji.

W rankingu urządzeń liftingujących zabiegu wszech czasów — technologię W Klinice Zawodny posiadamy specjalne i programy autorskie stworzone które od lat pozwalają nam osiągać zatem służy technologia ultradźwięków? gładzaniu zmarszczek, liftingowi a także jej wyszczupleniu, zagęszczaniu w skórze — i to wszystko bez udziału rakteryzuje się również dogłębnym, tkanki — wpływa na skórę, tłuszcz cjentki i pacjenci kochają w zabiegu że jest całoroczny i nie wymaga

Na koniec pozostaje tylko zamknąć całą treść elementem, który pojawił się na początku — aby nie zapominać o dobrych praktykach dla skóry. Mowa tu o osłonie przed nadmierną ekspozycją na słońce, regularnych zabiegach mezoterapii, stosowaniu filtrów i kosmetyków o sprawdzonym działaniu. Prewencja to doskonały sposób pielęgnacji, który zalecamy, jeśli chodzi o ciało, jak i twarz. Podkreślamy jednak, że co organizm, to odrębna historia, dlatego do naszych pacjentów podchodzimy zawsze w sposób indywidualny.

Klinika Zawodny Estetic ul. Ku Słońcu 58, Szczecin tel. 504 948 320, 508 719 262, 508 752 460 recepcja@estetic.pl www.klinikazawodny.pl

Na koniec pozostaje tylko zamknąć pojawił się na początku — aby nie tykach dla skóry. Mowa tu o osłonie cją na słońce, regularnych zabiegach filtrów i kosmetyków o sprawdzonym doskonały sposób pielęgnacji, który ło, jak i twarz. Podkreślamy jednak, historia, dlatego do naszych pacjentów w sposób indywidualny.

Dlaczego nazywamy to zabiegiem, który pokochasz? Bo i my się zakochaliśmy! To zabieg radiofrekwencji, który jest nie tylko bezbolesny, ale także przyjemny. Ilość substancji umożliwiającej poślizg głowicy jest minimalny, a urządzenie wytwarza miłe ciepło. Jest to zatem technologia, estetycznymi niesie także coś bardzo nie tego poszukujesz w okresie wakacji omawiany zabieg jest absolutnie ma także działanie stymulujące skórę Omawiany zabieg daje specjalistom biegowy możliwość doboru aż fal radiowych, co sprawia, że fala ki na różnych głębokościach. Przeznaczeniem urządzenia jest modelowanie owalu a także lifting tkanek. Skóra napina a zmarszczki wygładzają. Do tego kojące preparaty używane przed

recepcja@estetic.pl www.klinikazawodny.pl

ul.
58,
tel. 504 948 320, 508 719 262, 508 752 460
Klinika Zawodny Estetic
Ku Słońcu Szczecin
tel. 504 948
MATERIAŁ REKLAMOWY ZDROWIE I URODA 85

Umiejętności i empatia

Dr n. med. Marek Froelich uważa, że zawód, który wybrał, wymaga dużo empatii i zrozumienia potrzeb pacjenta, a także pełnego zaangażowania w to, co się robi. To jedne z wartości, którymi kieruje się prowadząc Dental Implant Aesthetic Clinic. Zespół, który z nim pracuje wyznaje to samo. To grupa świetnie wykształconych specjalistów, ale także niezwykłych ludzi.

Panie doktorze, Dental Implant

Aesthetic Clinic ma już 14 lat. Skąd pomysł, by otworzyć taką placówkę i jakie były początki?

Przez wiele lat prowadziłem z sukcesami praktykę w Hamburgu. Osiągnąłem stabilizację zawodową, finansową oraz olbrzymie grono zadowolonych i oddanych pacjentów. Poczułem, że potrzebuję kolejnego wyzwania. Jestem absolwentem Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie i w moim odczuciu miałem dług wdzięczności wobec miejsca, w którym zdobyłem wykształcenie, dlatego chciałem go spłacić tj. tworzyć miejsca pracy, płacić podatki, oddać dług pracą w tym

mieście. Prowadząc praktykę w Hamburgu zaobserwowałem, że cena takiego samego leczenia w Polsce jest niższa niż w Niemczech czy innych państwach zachodniej Europy. Pomyślałem więc, że daje mi to możliwość podjęcia kolejnego wyzwania − otwarcia gabinetu, w którym pacjenci będą mogli być leczeni według najlepszych zachodnich standardów, a jednocześnie będą mogli zapłacić mniej za zabiegi niż za naszą zachodnią granicą. Wspólnie z moim partnerem doktorem Volkerem von Zitzewitz, który jest szanowanym chirurgiem szczękowym, w kwietniu 2010 otworzyliśmy Dental Implant Aesthetic Clinic. Profil naszej

ZDROWIE I URODA 86

działalności to całe spektrum stomatologii z naciskiem na implanto-protetykę. Chcieliśmy i dalej chcemy dbać o zdrowy uśmiech pacjentów, bo zdrowy i piękny uśmiech to kapitał na lata.

Ile osób pracuje w Dental Implant

Aesthetic Clinic? Kto tworzy zespół?

Prowadzenie praktyki to współpraca z wieloma osobami i firmami zewnętrznymi tj. pracowniami protetycznymi, dostawcami materiałów i sprzętu stomatologicznego etc. Mój zespół pracowników, na którym opieram i buduję swoją działalność, to bardzo dobrze wykształceni, zdolni młodzi lekarze dentyści, pełni pasji i zaangażowania w swój zawód. Piotr Fuksiński to nadzwyczaj zdolny pasjonat swojego zawodu, zaangażowany w nowości z zakresu stomatologii. Katarzyna Jóźwik, pogodna i pełna energii, skutecznie przekłada swoją wiedzę i wykształcenie na wykonywany zawód, Marta Szyld, niezwykle dokładna i uważna w swojej pracy, Doktor Piotr Skomro to ortodonta z ogromnym doświadczeniem w zawodzie, Magdalena Brzeska-Bołzan, specjalistka periodontologii − rzetelna, sumienna i precyzyjna. Lekarzom w ich pracy pomagają z wielkim oddaniem asystentki stomatologiczne – Justyna Misiurska i Marika Krakowian. To dzięki ich łagodności i empatii pacjenci redukują napięcie i stres związany z wizytą u dentysty. Nad koordynacją pracy gabinetu, umawianiem pacjentów i organizacją pracy lekarzy czuwa Agnieszka Pozorska, sumienna profesjonalistka, która ze spokojem i nienaganną kulturą osobistą potrafi rozwiązać każdą trudną sytuację W gabinecie pracuje również technik protetyk Małgorzata Czerniakiewicz, która osiągnę ła mistrzostwo w pracy w porcelanie i to dzięki jej dokładności i poczuciu estetyki uśmiechy naszych pacjentów wyglądają naturalnie. Nad całością personelu czuwa Iwona Drążkiewicz, która pod moją nieobecność zarządza całym zespołem. Zaangażowanie z jakim wykonuje swoją pracę powoduje, że klinika może stale się rozwijać.

Jak dobiera Pan współpracowników? Jakich cech szuka Pan u potencjalnych kandydatów?

Jestem pozytywnym człowiekiem patrzącym optymistycznie na życie. Zostałem wychowany w szacunku

i akceptacji dla ludzi. Zawód, który wybrałem, wymaga dużo empatii , zrozumienia potrzeb pacjenta. Staram się żyć według wartości i wzorców moralnych, które przekazali mi rodzice: szacunek, prawość, odwaga, sprawiedliwość i życzliwość dla innych. Wśród osób, które zatrudniam, poza oczywiście wysokimi kwalifikacjami i umiejętnościami zawodowymi, szukam przede wszystkim tych cech, które będą spójne w wyznawanym przeze mnie systemem wartości. Swoich pracowników bardzo cenię za szczerość, zaufanie, współpracę oraz zaangażowanie w wykonywane zadania.

Dlaczego odpowiedni zespół jest dla Pana tak ważny?

Budowanie zespołu to nie jest łatwe zadanie. W pracy spędzamy dużą część naszego życia, więc dla mnie niezmiernie ważne jest pracować z ludźmi, którzy tak jak ja są mocno skupieni na wykonywaniu swoich obowiązków, mają wysokie kompetencje, wysokie morale oraz poczucie humoru. W szczecińskim gabinecie czuję się jak w domu. Pracuję z ludźmi wyjątkowymi, do których mam olbrzymi podziw i szacunek za to, w jaki sposób podchodzą do swojej pracy, za ich oddanie, za pasję do zawodu, który wybrali. Mam niesamowite szczęście, bo idąc do pracy idę jak na spotkanie z dobrymi znajomymi, z którymi dodatkowo mogę tworzyć piękne rzeczy: nieść pomoc pacjentom w ich problemach, czyli wykonywać swój zawód. Każdy pracownik jest ważną częścią Dental Implant Aesthetic Clinic, bo jesteśmy świetnym zespołem lubiących się wzajemnie koleżanek i kolegów. Dziękuję Wam wszystkim i każdemu osobno, jestem dumny, że mogę z Wami pracować!

Dziękuję za rozmowę

rozmawiała: Aneta Dolega / foto: Karolina Tarnawska

NA ZDJĘCIACH:

DR N. MED. MAREK FROELICH

LEKARZ DENTYSTA PIOTR FUKSIŃSKI

I DR N. MED. MAREK FROELICH

LEKARZ DENTYSTA MARTA SZYLD

I LEKARZ DENTYSTA KATARZYNA JÓŹWIK

JUSTYNA MISIURSKA I MARIKA KRAKOWIAN (ASYSTENTKI STOMATOLOGICZNE)

IWONA DRĄŻKIEWICZ (MENAGER)

I AGNIESZKA POZORSKA (REJESTRATORKA)

MAŁGORZATA CZERNIAKIEWICZ (TECHNIK PROTETYK)

Dental Implant Aesthetic Clinic

ul. Panieńska 18, 70-535 Szczecin

tel. 91 48 88 250, mail dental@froe.pl www.froe.pl

MATERIAŁ REKLAMOWY

Okiem dermatologa

Perfekcyjna dla skóry

– taka powinna być współpraca lekarza i kosmetologa

Siła kompetencji, tak jak wykorzystanie technologii w terapiach łączonych, daje możliwość osiągania oczekiwanych efektów i cieszenia się wspólnie z pacjentkami oraz pacjentami ze świetnej jakości ich skóry. Dzisiaj, okiem dermatologa, patrzę na wybrane działania kosmetologiczne, które łączone z działaniami medycznymi, są szczególnie cenione przez osoby wybierające moją klinikę.

Zacznijmy od ciała

Nie bez powodu o tej porze roku gabinety wypełniają się charakterystycznym dźwiękiem urządzeń pracujących nad talią, udami, ramionami… lub ciszą działania niskiej temperatury na problematyczny obszar tzw. drugiego podbródka czy zgromadzonej miejscowo tkanki tłuszczowej na biodrach i brzuchu. To, że w efekcie ćwiczeń i utrzymywa-

nia organizmu w stanie deficytu kalorycznego chudniemy, nie oznacza wcale, że skóra po takiej pracy wygląda dobrze i pozwala w pełni cieszyć się z osiąganych efektów.

Modelowanie sylwetki to od kilku sezonów stały element dbania o kondycję ciała, ale także o samopoczucie. Jeśli po zimie wdrożyliśmy plan oparty na powrocie do formy,

88 ZDROWIE I URODA

to w ślad za utraconymi kilogramami przyda się zadbanie o dobrą kondycję skóry. Stali bywalcy naszej kliniki dobrze wiedzą, że współczesne preparaty medyczne i technologie wykorzystywane w zabiegach na ciało mogą znacząco pomagać w osiąganiu celów związanych z redukcją obwodu wybranych obszarów. Stąd rosnąca popularność wśród kobiet i mężczyzn wykonywanych w krótkich seriach terapii łączonych, opartych na indywidualnie dobranych działaniach.

Wiotkość i brak jędrności skóry

Dobranie celowanej terapii, wybór odpowiedniego sprzętu lub stawianie na synergię to dzisiaj podstawa konsultacji kosmetologicznej, w trakcie której pacjent jasno formułuje swoje cele i potrzeby. Kosmetolog dysponuje narzędziami pozwalającymi niwelować problemy skóry, z którymi o tej porze roku zgłaszają się pacjentki. Począwszy od popularnych zabiegów opartych na drenażu limfatycznym, wykorzystywanych także do likwidacji tzw. cellulitu wodnego, poprzez działanie fali radiowej dającej efekt „zagęszczenia skóry” i ujędrnienia, czy bazującej na nakłuciach radiofrekwencji mikroigłowej sprawdzającej się w terapii rozstępów, aż po działania medyczne polegające na podaniu biostymulatorów czy wykorzystaniu siły egzosomów. Warto zestawiać zabiegi kosmetologiczne z zabiegami medycyny estetycznej wykonywanymi przez doświadczonych lekarzy. Zapewnia to pacjentom ogromne możliwości w zakresie kompleksowego modelowania sylwetki nie tylko w przypadku wiotkości i braku jędrności skóry.

Oporna tkanka tłuszczowa

Wymrażanie komórek tłuszczowych z obszarów brzucha, wewnętrznej części ud czy tzw. boczków stało się popularnym elementem pakietów zabiegowych. Dobierając odpowiednio niską temperaturę, za pomocą specjalistycznych głowic zamrażamy komórki tłuszczowe, które w tym procesie ulegają rozpadowi, a organizm je metabolizuje i usuwa drogą naturalną.

W tych działaniach bardzo ważna jest odpowiednia kwalifikacja do zabiegu. To kolejny moment, kiedy sprawny duet – lekarz i kosmetolog działają tak, aby osiągnięcie odpowiedniego celu nie przykrywało tego, co najważniejsze: bezpieczeństwa pacjenta, który ma indywidualne uwarunkowania organizmu. Także przy opornej tkance tłuszczowej. Nie bez powodu rekomendowanym przez specjalistów działaniem jest np. fala uderzeniowa sprawdzająca się nawet w ciężkich postaciach cellulitu, jak i w jego profilaktyce.

Kiedy do gry wkraczają kolejne technologie – skóra zyskuje

Współczesna medycyna estetyczna daje możliwości korzy-

stania z urządzeń, które „odmładzają” skórę niezależnie od jej obszaru. Przykładem jest technologia HIFU, czyli High Intensity Focused Ultrasound wykorzystywana m.in. do osiągania efektu liftingu i niwelowania wiotkości skóry na wielu problematycznych obszarach. Tej technologii i temu zagadnieniu planuję poświęcić osobny felieton ze względu na ogromne spektrum możliwości, które niesie w rękach doświadczonego lekarza.

Łączenie różnych zabiegów w terapiach kojarzonych jest możliwe nie tylko tam, gdzie zespół ma niezbędne kompetencje, ale i dostęp do całego spektrum technologii, urządzeń i preparatów. Współczesna kosmetologia, tak jak i medycyna estetyczna, to ogrom możliwości opartych na badaniach i efektywności prowadzonych procedur. Siła kompetencji miejsca leży w ludziach wykonujących zabiegi i w tym, czym w rzeczywistości dysponują w pracy z pacjentem. Jedno czy dwa urządzenia proponowane na różne problemy skóry – tak jak w przypadku jaskółek – wiosny na naszej skórze nie uczynią.

I DERMATOLOG KAMILA STACHURA

ul. Jagiellońska 87 | 70–437 Szczecin tel. 535 350 055 | www.klinikadrstachura.pl

MATERIAŁ REKLAMOWY
KLINIKA DR STACHURA: KOSMETOLOG IGA ZATOKA

Medycznie & Estetycznie

Oko pod medyczną opieką

Oczy są szczególnie delikatnym narządem. Wrażliwe i narażone na infekcje, pierwsze zdradzają upływ czasu. Medycyna estetyczna dysponuje całym szeregiem sposobów, nie tylko w kwestii estetycznej naszego spojrzenia, ale także zadba o kondycję zdrowotną, o czym przekonuje dr n. med. Marcin Wiśniowski, specjalista chirurgii ogólnej i transplantologii klinicznej.

Panie doktorze, w Pana gabinecie można się poddać całej gamie zabiegów z obszaru chirurgii powiek. Dlaczego warto dbać o oczy nie tylko pod kątem samego wzroku?

Skóra powiek bardzo różni się od skóry pozostałej części twarzy. Ma ona zaledwie 0,5 mm grubości i pozbawiona jest tkanki podskórnej. Mniejsza ilość włókien kolagenowych i elastyny wpływa także na zdecydowanie szybszy proces starzenia się tej okolicy. Objawia się to jej zwiotczeniem, utrwaleniem zmarszczek, a także wystąpieniem tzw. worków. Nadmiar skóry może także ograniczać pole widzenia, powodować obrzęki i uczucie dyskomfortu. Zabieg operacyjny może przywrócić młode spojrzenie poprzez redukcję nadmiaru skóry czy usunięcie przepuklin tłuszczowych. Jest on jednak ostatecznością. Odpowiednio dbając o skórę powiek, możemy przedłużyć jej dobry wygląd i w pewnym stopniu zapobiec lub opóźnić wystąpienie wymienionych wcześniej objawów. Oprócz codziennej pielęgnacji, nawilżania i fotoprotekcji, możemy także wykonywać zabiegi nawilżające i stymulujące. Do dyspozycji mamy urządzenia wysokoenergetyczne jak radiofrekwencja mikroigłowa, laser frakcyjny, a także całą gamę produktów do mezoterapii opartych na aminokwasach, polinukleotydach oraz kolagenie. Bardzo istotne jest, aby odpowiednio dobrać produkt do problemu. Nadmierna stymulacja bądź zastosowanie zbyt silnych stymulatorów tkankowych w tej okolicy może skończyć się powstaniem nieestetycznych guzków.

Plastyka powiek staje się coraz bardziej popularna, nie tylko ze względu na swój estetyczny wymiar. Dla kogo jest przeznaczona i jak długo trwa okres rekonwalescencji?

Najczęstszym wskazaniem do operacji powiek górnych jest nadmiar skóry w ich obrębie. Niejednokrotnie towarzyszy mu także występowanie tzw. przepuklin tłuszczowych. Zabieg operacyjny polega na wycięciu nadmiaru skóry, części mięśnia okrężnego oka i ewentualnych przepuklin tłuszczowych. Dzięki temu mogę przywrócić pacjentowi młode spojrzenie, poprawić pole widzenia i komfort, poprzez ograniczenie uczucia ciężkości i zmniejszenie obrzęków. Po tygodniu od zabiegu usuwam szwy. Obrzęk i ewentualne siniaki mogą się jeszcze utrzymywać. Jest to sprawa bardzo indywidualna. Przebudowa blizny może trwać nawet 6 miesięcy. Niezależnie od tego, po około 2 tygodniach, pacjent może już w miarę normalnie funkcjonować oczywiście z pewnymi ograniczeniami jak np. opalanie czy pływanie w basenie.

Jaki rodzaj zmian skórnych z okolicy oka można usunąć w Pana gabinecie?

Oprócz plastyki powiek wykonujemy także zabiegi chirurgiczne zmian nowotworowych złośliwych i łagodnych, usunięcie gradówki, kępek żółtych, a także laserowe usuwanie zmian o charakterze włókniaków, brodawek łojotokowych czy gruczolaków potowych.

dr Wiśniowski Chirurgia i Medycyna Estetyczna ul. Janusza Kusocińskiego 12/LU3 | 70–237 Szczecin | tel.: 91 820 95 54 / dr WIŚNIOWSKI chirurgia i medycyna estetyczna | www.drwisniowski.pl

WŁAŚCIWOŚCI LUDZKIEGO ORGANIZMU

CZASU WYKORZYSTUJE TO MEDYCYNA, NE, W KTÓRYCH WYKORZYSTUJE SIĘ WŁASNY O FENOMENIE TERAPII AUTOLOGICZNEJ

Czym są autologiczne krople do oczu? Czym się różnią od tych, które możemy kupić w aptece czy u optyka? Jak wygląda terapia nimi i dla kogo jest przeznaczona?

MEDYCYNY

Czym są zabiegi autologiczne?

Autologiczne krople do oczu powstają z krwi własnej pacjenta. Po odpowiednim przygotowaniu zamykane są w szczelnych kroplownikach i zamrażane. Mogą być przechowywane w temperaturze od -10˚C do -80˚C przez pół roku. Wskazaniem do zastosowania autologicznych kropli jest zespół suchego oka, owrzodzenia rogówki i dystrofia, a także zespół Sjogrena. Krople wykazują bardzo silne działanie regenerujące i nawilżające. Są one całkowicie naturalne i przygotowywane indywidualnie dla pacjenta. Trudno o bardziej spersonalizowaną terapię

Zabiegi autologiczne to szeroki wachlarz regeneracyjnej, w których wykorzystujemy organizmu do odnowy i regeneracji. Najbardziej larnymi są zabiegi z wykorzystaniem osocza które uzyskujemy po odwirowaniu krwi pacjenta, W medycynie regeneracyjnej korzystamy także wej oraz wycinków skórnych.

Dla kogo jest przeznaczony ten rodzaj terapii ty?

Zabiegi te możemy wykonywać zarówno u mężczyzn w każdym wieku. Stosujemy je nie tylko w celu ale także w przypadku leczenia blizn, rozstępów, się ran, łysienia czy przewlekłych stanów zapalnych śniowo szkieletowego.

Czym się te zabiegi różnią od tradycyjnych, nowej czy kwasu hialuronowego?

Dziękuję za rozmowę. rozmawiała: Aneta Dolega / foto: materiały prasowe

Toksyna botulinowa jest lekiem o konkretnym cym połączenia nerwowo-mięśniowe, a co za jącym mięśnie. Nie uzyskamy dokładnie takich stosując zabiegi autologiczne. Inaczej jest w luronowego, który służy do uzupełniania ubytków

Do tego celu możemy także użyć tkanki tłuszczowej nio przygotowanego osocza bogatopłytkowego, niu może stanowić autologiczny wypełniacz. oprócz samego wypełnienia uzyskujemy także

dr n. med. Marcin Wiśniowski specjalista chirurgii ogólnej, specjalista transplantologii klinicznej, międzynarodowy trener implantacji nici Silhouette Soft, trener w zakresie przeszczepiania komórek macierzystych, pochodzących z tkanki tłuszczowej, zastosowania kwasu, hialuronowego oraz biostymulatora tkankowego Ellanse.

Jak w ogóle medycyna odkryła fakt, że własne zmu mają działanie regenerujące i odmładzające?

Po raz pierwszy osocze bogatopłytkowe zostało podczas operacji kardiochirurgicznej. Zauważono spiesza ono gojenie głębokich ran mostka. wania PRP ulegały rozszerzeniu i były coraz

Kolejne badania potwierdzały skuteczność zabiegi autologiczne są szeroko stosowane medycyny.

MATERIAŁ REKLAMOWY
Medycznie DR SPECJALISTA MIĘDZYNARODOWY W Z BIOSTYMULATORA dr Wiśniowski
Fenomen
ROZMAWIAMY
REKLAMOWY 90 ZDROWIE I URODA
MATERIAŁ

Relaks dla mamy, masaż dla dziecka

Masaż balijski, któremu możemy się poddać w Salonie Shivago, ma wiele zalet. Delikatniejszy niż tajski, dostarcza wielu przyjemnych wrażeń i pomaga w niektórych schorzeniach. Mogą z niego skorzystać wszyscy, zarówno kobiety w ciąży, jak i mamy razem z dziećmi. To dobry moment, gdyż w tym miesiącu obchodzimy ich święto – Dzień Matki, a zaraz po nim tak długo wyczekiwany przez najmłodszych Dzień Dziecka. Na pewno nieocenionym i oryginalnym prezentem na te dwie okazje może być voucher podarunkowy na dedykowane masaże w Shivago.

Masaż balijski w wersji dedykowanej dla kobiet w ciąży przynosi głębokie odprężenie. Nie ma limitów, jeśli chodzi o etap ciąży. – Miałyśmy klientkę, która odwiedzała nas jeszcze na kilka tygodni przed porodem – mówi Dominika Matalewska, menadżerka salonu Shivago. – Sam masaż rozpoczyna się od masowania górnej części pleców, kolejno rąk, nóg i klatki piersiowej za pomocą całych dłoni. Dolna część pleców i stopy w tym przypadku są pomijane. Dzieje się tak, ponieważ w stopach znajduje się wiele punktów energetycznych, odpowiadających za narządy wewnętrzne. Ich ucisk mógłby zaszkodzić. Masaż balijski wykonywany jest w pozycji leżącej, na szerokim stole lub specjalnej macie. Podczas zabiegu wykorzystuje się aromaterapię, poprzez stosowanie specjalnych olejków eterycznych i ziołowych esencji. Jest to bardzo ważna część zabiegu. Zapachy eteryczne pozwalają odpowiednio zrelaksować się i odprężyć. Ruchy masażystki podczas zabiegu dla kobiet w ciąży są zdecydowane i powolne, powodując tym samym głęboką stymulację tkanki mięśniowej i skórnej. Największa uwaga skupiona jest na szyi, karku i barkach. – Panie bardzo sobie chwalą ten masaż. Wyraźnie odczuwają ulgę i większe rozluźnienie. Ciąża to piękny czas w życiu kobiety, ale też dający się niekiedy mocno we znaki. Dlatego taka forma relaksu i regeneracji jest jak najbardziej wskazana.

Na kobiece problemy

Panie, które już zostały mamami, mogą skorzystać z całej gamy zabiegów i masaży, które oferuje salon Shivago. Tutaj wyznacznikiem są wyłącznie konkretne potrzeby i zalecenia oraz to, na co w danej chwili mamy ochotę. – Badania dowodzą, że masaż balijski za pomocą aromaterapii poma-

ga kobietom w okresie menopauzy poprzez redukcję objawów psychologicznych, takich jak stres czy zmiany nastroju, powstałych na skutek zmian hormonalnych – podkreśla menadżerka salonu. – Badanie zostało przeprowadzone na 87 kobietach w celu porównania wpływu masażu aromaterapeutycznego i zwykłego masażu na objawy psychologiczne w czasie menopauzy. Okazało się, że efekt masażu aromaterapeutycznego był wyższy od masażu zwykłego. Ponadto regularnie wykonywane zabiegi masażu balijskiego pozwalają pozbyć się nieprzyjemnych dolegliwości bólowych kręgosłupa.

Regeneracja dla najmłodszych

Nie jest problemem odwiedzić salon także ze swoimi pociechami. Bardzo często dzieci poddają się masażowi. – Masaż dla najmłodszych jest bardzo delikatny, siła wykonywania jest dostosowana do wieku – podkreśla Dominika Matalewska. – Regularnie stosowany, pomaga w łagodzeniu bólów wzrostowych, poprawia koncentrację, co ma pozytywny wpływ m.in. na przyswajanie wiedzy oraz wspiera naturalną sprawność ruchową. W trakcie masażu wykorzystywany jest naturalny olejek kokosowy, który głęboko relaksuje, odciążając młodą psychikę i pielęgnuje skórę dostarczając jej niezbędnych składników odżywczych. Olej kokosowy jest nie tylko delikatny, ale także hypoalergiczny, co czyni go idealnym wyborem dla wrażliwej skóry dziecka. Masaż dla najmłodszych zalecany jest od piątego roku życia.

ad/ fot. materiały prasowe

Shivago Thai Bali SPA al. Wyzwolenia 46 | 71-500 Szczecin www.shivago.pl | recepcja-szczecin@shivago.pl | +48 502 455 999 shivago_szczecin i shivagopl | Shivago Thai Bali Spa

MATERIAŁ REKLAMOWY

Holistyczna metamorfoza

W Studiu Figura możemy przejść całkowitą metamorfozę albo skusić się na jeden z wybranych zabiegów. Do tego nie szukając specjalistów od zdrowia i urody w różnych punktach miasta. W Figurze, w temacie pielęgnacji, znajdziemy wszystko.

– Działamy kompleksowo – podkreśla Wiktoria Krukowska, kosmetolog. – Oprócz tego, że pomagamy kobietom zrzucić zbędne kilogramy, wzmacniamy także skórę twarzy. Każda pani, która do nas trafia jest całościowo przez nas zaopiekowana.

Gabinetowe atrakcje

Jednym z bardziej popularnych zabiegów na ciało w Figurze jest endomasaż, który nie tylko działa na tkankę tłuszczową, ale pobudza produkcję kolagenu i elastyny, dzięki czemu skóra staje się jędrniejsza. – Endomasaż możemy wykonać również na twarzy – służą do tego specjalne głowice. Działanie nimi powoduje zagęszczenie i lifting skóry – podkreśla pani Wiktoria.

Kolejne urządzenia, które znajdziemy w studiu, to fale radiowe, odpowiadające za zagęszczenie i ujędrnienie skóry, a także infuzja tlenowa. – Tutaj działamy składnikami aktywnymi dostosowanymi do potrzeb skóry. Ten zabieg można wykonywać przez cały rok. Podobnie jest z peelingiem wodno-tlenowym, który jest idealny dla cer wrażliwych – wymienia kosmetolog. – Bardzo dobrym zabiegiem jest także maska fotonowa. Wykorzystuje ona światło niebieskie, które działa uspokajająco i czerwone, które działa przeciwstarzeniowo. Zabieg obejmuje następujące etapy: przed nałożeniem maski wklepujemy w twarz serum, później nakładamy maseczkę algową, a na koniec fotonową. Maskę fotonową ze światłem niebieskim w połączeniu z maską algową lub kwasy można zastosować przy trądziku różowatym.

W Studiu Figura można także skorzystać z zabiegów z użyciem lasera. Wykorzystywany jest głównie do likwidacji blizn potrądzikowych, przebarwień posłonecznych, a także w likwidacji owłosienia. – Prawdziwym przebojem jest technologia HIFU. To dający spektakularne efekty zabieg, który opiera się na użyciu skoncentrowanej wiązki ultradźwięków. Zapewnia trwałą redukcję tkanki tłuszczowej i całkowite jej usunięcie z organizmu. Sprawdza się w przypadku zmarszczek, podwójnego podbródka, tzw. pelikanów, podnosi także owal twarzy – wymienia jego zalety kosmetolog. – Zabieg jest całkowicie bezpieczny dla skóry i nie powoduje jej uszkodzenia. Nie potrzebujemy po nim rekonwalescencji. Jego działanie jest rozłożone w czasie i z miesiąca na miesiąc efekty są coraz bardziej widoczne.

Pielęgnacja w domowym zaciszu

Studio Figura posiada własną wegańską linię kosmetyków, idealną także do domowej pielęgnacji. – Kolagen do picia, którego smak nie każdemu odpowiada, został osłodzony nie słodzikiem, ale sokiem z jabłek. Natomiast w terapii oczyszczającej zastosowano takie składniki, jak młody jęczmień, witaminę C i kofeinę – wymienia kosmetolog.

Wśród kosmetyków Figury warto zwrócić uwagę na zestaw trzech preparatów, których połączenie daje efekty mocno zbliżone do tych gabinetowych. W jego skład wchodzą głęboko ujędrniający peeling, serum modelujące ciało oraz rozgrzewające serum przeciw cellulitowi. Produkty te oczyszczają, nawilżają i ujędrniają skórę, wykazują silne działanie antycellulitowe i wyszczuplające. – Najpierw wykonujemy peeling – podpowiada Wiktoria Krukowska. – Następnie mieszamy ze sobą oba sera w stosunku 3:1 i nakładamy je na ciało, bądź wybrane jego fragmenty, a następnie owijamy się folią. Pozostajemy tak przez pewien czas, nawet na całą noc. Oprócz tego w Studiu Figura znajdziemy serum do pielęgnacji biustu, szampony i odżywki do włosów, krem do rąk, a także pięknie pachnące ujędrniająco-napinające serum marchewkowe do twarzy. – Nasze produkty kolagenowe skutecznie spowalniają procesy starzenia się organizmu. Liquid zwiększa stężenie kolagenu w organizmie, poprawiając kondycję skóry, włosów, paznokci i stawów. Kremy wzmacniają działanie suplementu diety, przyspieszają spłycanie zmarszczek i ujędrnianie skóry. Jeśli jeszcze uzupełnimy tę pielęgnację o zapachowe świece o działaniu kosmetycznym, to można śmiało powiedzieć, że nasz dom zamieni się w prawdziwe SPA – podsumowuje Wiktoria Krukowska.

ad/ fot. materiały prasowe

KONKURS METAMORFOZ TO WYZWANIE, W KTÓRYM UDZIAŁ MOŻE WZIĄĆ KAŻDA PANI, KTÓRA Z POMOCĄ STUDIA FIGURA ZRZUCIŁA ZBĘDNE KILOGRAMY. KONKURS TRWA OD LUTEGO DO LISTOPADA, A JEGO ZWIEŃCZENIEM JEST GALA METAMORFOZ, PODCZAS KTÓREJ WYŁONIONE ZOSTAJĄ TE PANIE, KTÓRE OSIĄGNĘŁY NAJLEPSZE REZULTATY W REDUKCJI MASY CIAŁA. MOŻNA WYGRAĆ TYTUŁ KRÓLOWEJ METAMORFOZ ORAZ WAKACJE NA EGZOTYCZNYM ZANZIBARZE W 5-GWIAZDKOWYM HOTELU.

Studio Figura Szczecin | al. Bohaterów Warszawy 40 | Galeria Nowy Turzyn, I piętro, lokal 2M5 Tel. 694 023 936 | E-mail: 9studiofiguraszczecin@gmail.com / Studio Figura Szczecin | @studiofigura.szczecin

MATERIAŁ REKLAMOWY 92 ZDROWIE I URODA

Onkoplastyka – zdrowie i estetyka

W tradycyjnych metodach leczenia raka piersi nacisk kładziony jest przede wszystkim na skuteczność usunięcia guza, co nierzadko prowadzi do znaczących zmian w wyglądzie piersi. Medycyna jednak znalazła sposób, by połączyć walory zabiegu leczniczego i estetycznego. Onkoplastyka, dzięki połączeniu technik onkologicznych z plastycznymi, pozwala na bardziej zaawansowane podejście do leczenia.

– Onkoplastyczne leczenie raka piersi łączy w sobie precyzyjne techniki usuwania nowotworu z metodami chirurgii plastycznej – mówi dr n. med. Piotr Krajewski, specjalista chirurgii onkologicznej w Art Medical Center. – Dzięki temu skupiamy się na całkowitym usunięciu zmiany nowotworowej, ale także dbamy o to, by piersi zachowały swój naturalny kształt i estetykę.

Jest to w miarę nowa dziedzina, która daje możliwość nie tylko zachowania piersi, ale też dba o ich wygląd. – Przykładowo, jeżeli kobieta, która ma bardzo duże piersi, zachoruje na raka piersi, to można w trakcie tego samego zabiegu przemodelować pierś, tak aby miała mniejszy rozmiar, ale również, żeby nie uległa zniekształceniu – wyjaśnia chirurg.

– Jest to również korzystne pod kątem dalszego leczenia onkologicznego, czyli radioterapii.

Onkoplastyczne leczenie dedykowane jest kobietom, które stoją przed decyzją o leczeniu operacyjnym z powodu raka piersi czy innych guzów znajdujących się w tej części ciała, a jednocześnie nie chcą mastektomii z rekonstrukcją, gdyż pragną zachować naturalny wygląd i funkcję swojej piersi. – Ten rodzaj zabiegu daje taki sam efekt jak klasyczne leczenie onkologiczne. Nie ma zwiększonego ryzyka nawrotu choroby – podkreśla dr Krajewski. – Dodatkowo ten rodzaj operacji zawiera w sobie także duży pierwiastek estetyki.

W trakcie zabiegu wykonywana jest najpierw część onkologiczna, przykładowo wycinany jest guz lub cały gruczoł. Kiedy mamy pewność, że wszystko zostało usunięte, lekarz przystępuje do części plastycznej, np. do przebudowy piersi lub jej rekonstrukcji, zarówno tkankami własnymi, jak i materiałem sztucznym, czyli implantami. – Pacjentka zawsze

współdecyduje o dobrze terapii, natomiast część technik jest zarezerwowana dla konkretnych przypadków – zaznacza chirurg. – Chodzi o to, by nie eskalować leczenia, tylko minimalizować zakres działania. Nie na każdej pacjentce wykonuje się zabieg z użyciem tkanki własnej, gdyż nie ma takiej potrzeby. Tę technikę stosuje się w przypadku dużego niedoboru tkankowego.

Doktor Krajewski powtarza, że celem lekarzy jest minimalizacja działań chirurgicznych, tak żeby skrócić czas pobytu pooperacyjnego i dalszej rekonwalescencji. – Czas rekonwalescencji po zabiegu onkoplastycznym jest bardzo zbliżony do tego po zabiegu estetycznym. Trwa mniej więcej 2-3 tygodnie – mówi specjalista. – Pacjentka, oprócz standardowej kontroli onkologicznej, poddana jest także ocenie efektu estetycznego, a efekt jest trwały i to na całe lata.

Jak widać, onkoplastyka dzięki połączeniu technik onkologicznych z plastycznymi, podchodzi do pacjenta i samego leczenia holistycznie. Chirurg onkolog nie tylko usuwa guz, ale także przywraca piersi jej pierwotny kształt. Dzięki temu pacjentki nie tylko cieszą się odzyskanym zdrowiem, ale także wyglądem i dobrym samopoczuciem.

Dr n. med. Piotr Krajewski przyjmuje pacjentów na konsultacje w każdy poniedziałek w Art Medical Center.

autor: Aneta Dolega / foto: materiały prasowe

AMC
ul.
tel.
AmcArtMedicalCenter | amcartmedicalcenter MATERIAŁ REKLAMOWY
Art Medical Center
Langiewicza 28/U1, 70-263 Szczecin
+48 91 820 20 20 | www.artmedicalcener.eu

Tomografia komputerowa

jest niezwykle cennym narzędziem diagnostycznym w stomatologii.

Umożliwia precyzyjną ocenę struktur jamy ustnej i okolicznych tkanek.

Jej zastosowanie obejmuje m.in. diagnostykę implantologiczną, ortodoncję, endodoncję, chirurgię. Zapraszam.

Twój STOMATOLOG

lek. stom.

Maciej Szwajkiewicz

Galaxy-Med poszukuje lekarzy specjalistów

do współpracy

Galaxy-Med przy ulicy Malczewskiego 34B to nowa placówka na medycznej mapie Szczecina, położona w samym sercu miasta – przychodnia, która łączy działalność na NFZ z komercyjną. Sama przychodnia rodzinna już działa, a na lekarzy-specjalistów czekają całkowicie nowe gabinety. Właścicielkami Galaxy-Med są Edyta Pajor-Dębicka i Iga Dębicka. Nie jest to pierwsza placówka zdrowotna, którą zarządza Pani Edyta. Przychodnia rodzinna Edan-Med przy ulicy Bandurskiego w Szczecinie to także jej dzieło.

Pani Edyto, ma Pani spore doświadczenie w zarządzaniu placówkami medycznymi. Galaxy-Med to już Pani kolejny projekt.

To prawda, choć sama nie jestem lekarzem tylko menadżerem. Od ponad 30 lat zarządzam medycznymi placówkami. Na moim koncie znajdują się tak trudne tematy, jak hospicja domowe oraz opieka długoterminowa – mam pod sobą siedem powiatów, w których realizuję ten zakres świadczeń medycznych. Edan-Med prowadzę od 10 lat, natomiast Galaxy-Med to mój wymarzony projekt, perełka wśród tego, co do tej pory zrobiłam.

Czym dokładnie jest Galaxy-Med?

To centrum medyczne, w którym działa przychodnia rodzinna na zasadach Narodowego Funduszu Zdrowia, ale przede wszystkim to prywatne specjalistyczne gabinety lekarskie , które stanowią 70 procent działalności placówki i czekają na swoich gospodarzy. Pozostałe 30 procent stanowi POZ i są już przyjmowani pierwsi pacjenci.

Jakiego rodzaju specjalistów poszukuje Pani do współpracy?

Jest wolnych sześć gabinetów. Z doświadczenia wiem, że specjaliści zazwyczaj przychodzą do gabinetów po pracy klinicznej w szpitalach. Najwcześniej zaczynają pracę od godz. 12-13 i przyjmują pacjentów do wieczora. W praktyce pracują zamiennie, wymieniają się. Planując to miejsce, nie chciałam otwierać gabinetów zabiegowych, bo jest ich już sporo w tej części miasta. Za to jak najbardziej potrzebne są gabinety konsultanckie. Poszukuję zatem do współpracy takich specjalistów jak: radiolog, diabetolog, pulmonolog,

Galaxy-Med sp. z o.o. ul. J. Malczewskiego 34B/LU3 , Szczecin | kom. 509 142 650 kontakt@galaxymed.org | www.galaxymed.org

pediatra, internista, nefrolog, urolog, neurolog, endokrynolog, kardiolog, reumatolog, ortopeda, dermatolog czy alergolog. Takich lekarzy w tej części Szczecina brakuje, a zapotrzebowanie jest coraz większe.

W jakich gabinetach będą przyjmować przyszli lekarze?

Gabinety posiadają standardowe wyposażenie. Specjalistyczny sprzęt będzie dobierany indywidualnie, gdyż każdy lekarz ma inne wymagania. Wie dokładnie, jakiego sprzętu, jakich narzędzi potrzebuje do swojej pracy i ja się do tego dostosuję. Na pewno jeden gabinet zostanie przeznaczony na pracownię USG.

Nazwa przychodni, jak i sama przychodnia, prezentują się bardzo oryginalnie. Duże wrażenie robi poczekalnia. Skąd pomysł, by pójść w tym kierunku?

Nazwa i logo nawiązują do miejsca, w którym znajduje się przychodnia. Wymyślone zostało to na zasadzie skojarzenia z sąsiadującym z nami Centrum Galaxy, które jest charakterystycznym budynkiem w tej części miasta. Dlatego też cały wystrój placówki, poza oczywiście elementami czysto medycznymi, nawiązuje do nazwy. Nawet takie detale jak lampy czy sufit w poczekalni. Zależało mi na tym, by to miejsce nie do końca wyglądało zimno i sterylnie. Lekarze mają się tutaj czuć dobrze, podobnie jak pacjenci, bo to dla nich stworzyłam to miejsce.

Dziękuję za rozmowę.

rozmawiała: Aneta Dolega / fot. materiały prasowe

MATERIAŁ REKLAMOWY

Naucz się pływać przed wakacjami

Znajdujące się w hotelu Novotel studio In Balance oferuje klientom różnego rodzaju rekreację i przyjemności dla ciała oraz ducha. Wśród nich znajdują się zajęcia w basenie: począwszy od lekcji pływania, przez aqua aerobic, w tym dla osób starszych, aqua baby, czyli oswajania z wodą dzieci od 3 miesiąca życia, po rehabilitację w wodzie. Zajęcia prowadzą doświadczeni instruktorzy, fizjoterapeuta i terapeutka kręgosłupa, a dodatkowym atutem jest możliwość dopłaty do lekcji pływania z kartą Medicover Sport.

Woda ma bardzo korzystny wpływ na nasze zdrowie. Nie tylko wzmacnia mięśnie, kształtuje sylwetkę, relaksuje, ale też wspiera leczenie fizjoterapeutyczne. Zajęcia w basenie nie mają ograniczeń wiekowych, mogą z nich skorzystać zarówno dzieci, jak i seniorzy. A wszystko zazwyczaj rozpoczyna się od nauki pływania, którą prowadzi doświadczony instruktor, Krzysztof Pszczoła.

Panie Krzysztofie, dla kogo przeznaczone są zajęcia z nauki pływania? I skąd pomysł, by uruchomić szkołę także w trakcie wakacji?

Nie ma kryteriów wiekowych. Oswajanie z wodą można zacząć już u niemowląt od 3 miesiąca życia, jednak nigdy nie jest za późno. Zazwyczaj osoby starsze mają jakiś powód, dla którego wcześniej nie nauczyły się pływać. We wszystkich przypadkach nauka rozpoczyna się od samego początku. Umiejętność pływania jest potrzebna ze względów prozdrowotnych, dla bezpieczeństwa i też dla przyjemności. Potrzeb jest bardzo dużo.

Podczas wakacji zazwyczaj szkółki pływania nie są czynne, a też spore grono dzieci pozostaje w mieście. Nie każdy wyjeżdża na wakacje, a basen to miło spędzony czas, dobra rozrywka i zabawa.

Jak wygląda sama nauka?

Naukę pływania rozpoczynamy od podstaw, od oswojenia się z wodą. Później następuje poprawianie technik pływackich, a także ich uczenie. Dla osób, które już pływają, prze-

prowadzana jest tzw. korekcja w pływaniu oraz doskonalenie technik pływackich. Osobiście jestem trenerem w kilku klubach pływackich, więc mniej więcej wszędzie tak to się odbywa. W przypadku nauki dzieci oswajamy je z wodą poprzez zabawę. Dla dorosłych tych zabaw jest mniej, ale na pewno jest równie wesoło. Dodatkową opcją jest wejście pod wodę z aparatem i butlą tlenową, również pod okiem specjalisty, czyli mnie, gdyż również jestem płetwonurkiem. Co ważne, przy nauce pływania zwracamy uwagę na korekcję wad postawy, gdyż trzeba przygotować ciało do odpowiednich ćwiczeń.

Jak często można u Państwa skorzystać z zajęć w wodzie?

Praktycznie codziennie prowadzane są jakieś zajęcia. Jest rozszerzony aqua aerobik. Z zajęć korzystają osoby starsze, na przykład takie, które wymagają rehabilitacji, są po operacjach, ale też pragnące poprawić swój ogólny stan zdrowia. Prowadzimy także dzieci niepełnosprawne z różnymi dolegliwościami, np. w spektrum autyzmu czy z upośledzeniem. Coraz więcej osób ma problemy z kręgosłupem. Prowadzimy w tym celu korekcyjną naukę pływania, ćwiczenia, które mają na celu poprawę jakości zdrowia. Woda odciąża nam stawy, więc możemy wykonywać ruchy w dużym zakresie. Ogólnie kontakt z wodą obniża ciśnienie krwi i ma właściwości relaksacyjne. Zapraszamy.

Dziękuję za rozmowę. rozmawiała: Aneta Dolega / foto: materiały prasowe In Balance

3 Maja 31, Szczecin Tel. 690 874 167 www.ibszczecin.pl

MATERIAŁ REKLAMOWY

Ekspert radzi

Panie Doktorze,

Mam 36 lat i chciałabym poprawić moją sylwetkę przed latem. Moim kompleksem jest brzuch. Mimo ćwiczeń wciąż mam problem, żeby pokazać się na plaży w stroju kąpielowym. Marzę, by te wakacje były inne niż poprzednie.

Czy istnieje jeszcze na to szansa?

Agnieszka

Pani Agnieszko,

Często bywa tak, że mimo wprowadzenia w życie regularnych treningów i zdrowego żywienia, nie jesteśmy w stanie pozbyć się opornej tkanki tłuszczowej z różnych okolic ciała. Czasami jest to spowodowane stanem gospodarki hormonalnej, czasami mają na to wpływ uwarunkowania genetyczne. Warto wspomnieć, że wraz z naszym wiekiem procesy przemiany materii ulegają spowolnieniu, przez co zwiększa się ilość tkanki tłuszczowej widocznej w różnych partiach naszego ciała, głównie na brzuchu, bokach, ramionach, biodrach czy plecach. Na szczęście w dzisiejszych czasach medycyna i kosmetologia estetyczna wychodzą naprzeciw osobom borykającym się z tym problemem i mają do zaoferowania wiele nieinwazyjnych metod pozbycia się niechcianej tkanki tłuszczowej. W ostatnim czasie ogromnym powodzeniem i skutecznością cieszy się technologia wykorzystująca mikrofale Coolwaves, które redukują tkankę tłuszczową, pozbywają się cellulitu, poprawiając przy tym napięcie i elastyczność skóry. Na poprawę sylwetki korzystny wpływ będą miały także karboksyterapia, ultradźwięki, pole elektromagnetyczne, fale radiowe czy masaż endermologiczny. Należy jednak pamiętać, że każdy z nas jest inny i do każdego pacjenta należy podejść indywidualnie. Jednak osobiście uważam, że najskuteczniejsze i długotrwałe efekty przynoszą terapie łączone. By móc konkretnie zalecić najlepszą terapię w pani przypadku, rekomenduję konsultację u specjalistów, którzy szczegółowo omówią wszystkie możliwe opcje, zaplanują indywidualny plan terapii i pomogą uporać się z kompleksami, by mogła pani cieszyć się efektami już tego lata. Pozdrawiam dr n. med. Piotr Zawodny

Panie Doktorze, Posiadam drobne przebarwienia, które nie są mocno uciążliwe, ale zwracam na nie uwagę. Do tego struktura mojej skóry jest nierównomierna. Chciałabym móc wykonywać zabiegi na twarz w trakcie lata. Czy są takie możliwości również w tym słonecznym okresie?

Monika

Pani Moniko, Okres wiosenno-letni jest czasem w medycynie estetycznej, kiedy laseroterapia znacznie zwalnia. Okres intensywnego nasłonecznienia oraz wysokich temperatur jest przeciwwskazaniem do wykonywania większości zabiegów laserowych. Jednak dynamiczny rozwój technologii oraz wychodzenie naprzeciw potrzebom pacjentów sprawiły, że stworzone zostały lasery, które można wykonywać również w okresie letnim. Dysponujemy laserami nieablacyjnymi, które nie uszkadzają powietrzni skóry jak lasery pikosekundowe oraz laserami subablacyjnymi jak laser tulowy, które z zasady mogą być wykonywane przez cały rok. Są to lasery o wyjątkowo krótkim czasie rekonwalescencji i służą do odmładzania skóry, wyrównania jej kolorytu, obkurczenia porów, spłycenia drobnych zmarszczek. Stosowany jest zarówno w przypadku skór młodych, jak również dojrzałych. Odpowiednio dobrany rodzaj lasera i mechanizm jego działania niesie szereg korzyści, które wypływają na rozświetlenie skóry i jej zdrowy wygląd, przy jednoczesnej szybkiej regeneracji tkanek. Oczywiście zawsze planowanie takich zabiegów powinno być poprzedzone konsultacją z uwzględnieniem indywidualnych czynników zdrowotnych pacjenta. Pozdrawiam dr n. med. Piotr Zawodny

MATERIAŁ REKLAMOWY ZDROWIE I URODA 97
„GOŚĆ

– INNOŚĆ”

Samir, ścigany przez policję imigracyjną Syryjczyk, jakimś trafem ląduje w salonie Heńka i Baśki. Zrządzeniem losu para emerytów ma w mieszkaniu pokój gościnny - od lat stoi pusty, bo kobieta łudzi się, że jej zaginiony syn kiedyś jeszcze wróci. Pojawienie się Samira wprowadza ruch do skostniałego związku i ostatecznie, dzięki młodemu chłopakowi, odradza się uczucie i zainteresowanie między dwojgiem starych ludzi.

Szczecin, Teatr Polski 25 i 26 maja, godz. 16

Urządź swój dom,ogród czy taras. Niech piękno zagości w Twoim domu.

SHOWROOM

os. Makowe 18A, 73-108 Kobylanka

tel.: +48 608 706 222 | kontakt@casa-carina.com.pl

SZTUKMISTRZ Z MIASTA LUBLINA

Spektakl na podstawie powieści autorstwa laureata Nagrody Nobla, Isaaca Bashevisa Singera – „Sztukmistrz z Lublina”, wydanej po raz pierwszy w 1960 roku, a napisanej w języku jidysz. To opowieść o człowieku pełnym sprzeczności, o próbie odrzucenia wiary, buncie przeciwko tradycjom przodków, jak też o pragnieniu spełnienia marzeń. Wiele z utworów z tego muzycznego przedstawienia zyskało sporą popularność, np. song „Dzięki ci Panie za ten świat” stał się hymnem „Piwnicy pod Baranami”. Tytułowy sztukmistrz, to mistrz iluzji, akrobata. Balansując na krawędzi dwóch kultur – żydowskiej i zachodnioeuropejskiej, jak też będąc przekonany o swojej wyjątkowości, zrywa z tradycją i religią swoich przodków

Szczecin, Teatr Polski, 17, 18, 19 maja, godz. 19

REKLAMA
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
FOTO: WŁODZIMIERZ PIĄTEK

TROJANKI

Spektakl Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie, filia We Wrocławiu w ramach 57.MFT KONTRAPUNKT (Punkt Wyjścia) na podstawie „Trojanek” Eurypidesa. Troja upadła. W niewoli Greków pozostały tylko kobiety. Opłakujące poległych obrońców miasta, mierzą się z pierwszym dniem po wojnie złorzecząc oprawcom, bogom i losowi. Ale wojna trwa, wojna jest wieczna. Nie ma w niej zwycięzców, nikogo nie czyni szczęśliwym. Głos oddany trojańskim kobietom jest jedynym aktem sprawiedliwości jaki możemy uczynić. Na gruzach zburzonego teatru słyszymy lament, który niechby był tylko teatrem.

Spektakl dla widzów w wieku 16+ Teatr Pleciuga, 12 maja, godz. 16

IMPROWIZACJA DLA DOROSŁYCH

Spektakl łączący dwie formy sztuki teatralnej: Improwizacji teatralnej oraz Teatru Lalek. Projekt łączy w sobie spontaniczność i kreatywność improwizacji scenicznej z unikalnym medium teatru lalek. W ramach tego połączenia, aktorzy wykorzystują techniki improwizacji, aby tworzyć sceny i dialogi na żywo, jednocześnie wykorzystując lalki oraz inne elementy teatru tj. teatr cieni, do wykreowania interaktywnego i dynamicznego spektaklu. Ta symbioza pozwala na stworzenie niepowtarzalnych przedstawień, które angażują zarówno widza, jak i jego wykonawców. Dzięki improwizacji, każdy spektakl jest unikatowy i niepowtarzalny, a widownia ma realny wpływ na jego przebieg.

Szczecin, Teatr Lalek Pleciuga, 10 maja, godz. 19

REKLAMA
PRASOWE
FOTO: MATERIAŁY
FOT.O: PIOTR PAWLAK

ŁONA X KONIECZNY X KRUPA

To kooperacja szczecińskiego rapera z Andrzejem Koniecznym i Kacprem Krupą — muzykami ze składu Siema Ziemia. Ich debiutancki materiał „TAXI” opowiada o świecie widzianym zza szyby taksówki i jest zapisem transformacji kulturowej ostatnich trzech dekad. Łona przygląda się społecznym nastrojom z uważnością dokumentalisty. W tekstach sięga po autentyczne historie taksówkarzy, taksówkarek i ich pasażerów. Są tu więc elementy reportażu, jest osobista refleksja o świecie ukryta w taksówkowym uniwersum, jest wreszcie poetyka nocy obecna w intrygującej muzyce Koniecznego i Krupy.

Szczecin, DK Słowianin, 17 maja godz. 20

Szukasz idealnej kreacji dla siebie?

Jestem po to, aby zrealizować Twoje marzenia.

MUSICA NEGRA Y BLANCA

Dźwięki oberków z Brogowej, Radomia, Szydłowca i innych miejsc Polski połączą się z peruwiańskimi melodiami, tworząc unikalne, hipnotyzujące brzmienie. Od energetycznych tańców po refleksyjne chwile. Melodie odkryte, zapamiętane i odnalezione w niepowtarzalny sposób połączą dwie różne tradycje muzyczne, w których wyrósł główny sprawca zamieszania i autor projektu – perkusista Manolo Albán Juárez. Koncert zatytułowany „Musica negra y blanca” (czyli „muzyka czarna i biała”) to ostatnia w tym sezonie odsłona Rubato – cyklu prezentującego fascynujące dźwięki z różnych zakątków świata.

Szczecin, Filharmonia, 14 maja, godz. 19

Projektowanie i szycie na indywidualne zamówienie

Atelier Mody Kasia Hubińska Szczecin, al. Woj. Polskiego 63 (II piętro) tel. 514805111, www.modneatelier.pl

REKLAMA
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE

„SZEPTY I KRZYKI”

Maria Bartniczak, szczecinianka, muzyk ze specjalnościami: emisja głosu, edukacja muzyczna i dyrygentura chóralna, napisała książkę, która jest historią osób, z którymi pracowała nad emisją głosu. Opisuje w niej drogę wspólnej pracy, mówi o odzyskiwaniu mowy i pewności siebie, o tym jak dykcja, cichy dźwięk czy piszczące tony wpływają na codzienność ludzi – zawodową i prywatną, o manipulacji głosem, o głosie w kontekście seksualności i jego mocy terapeutycznej. „Szepty i krzyki” to również nadzieja dla tych, którzy nie wierzą, że mogą coś zmienić, by poczuć się lepiej ze swoim głosem.

ksiazka.muzykaria.com

MATERIAŁY PRASOWE

ARTYSTYCZNE WYZWANIE

Podczas dwóch majowych wieczorów w Willi Lentza zapanuje znakomita literatura i muzyka. Odbędą się spotkania z Antonim Liberą – pisarzem, tłumaczem literatury, krytykiem literackim i reżyserem teatralnym oraz z pianistą Adamem Tomaszewskim. W trakcie spotkań zaprezentowane zostanie słuchowisko na temat historii wyjątkowego dzieła Roberta Schumanna – Toccaty C-dur op. 7. Kompozytor nadał jej pierwotnie tytuł „Etiude fantastique en double sons” z dopiskiem – „najtrudniejszy utwór, jaki kiedykolwiek napisano”. Do dziś takim rzeczywiście pozostaje i nic zatem dziwnego, że w programach koncertowych mają tę arcytrudną kompozycję najlepsi z najlepszych – najbardziej sprawni technicznie pianiści.

Willa Lentza, 20-21 maj

REKLAMA
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
FOTO:

Pewnie sporo osób o tym wie, ale wiele też nie wie, więc tak na wszelki wypadek, warto poinformować – Świnoujście posiada niezwykłą atrakcję, która ma prawie 40 lat. Bo tyle wiosen sobie liczy … pirania Kasia. Mieszka ona w świnoujskim Muzeum Rybołówstwa Morskiego. Przy okazji jest także najstarszą piranią żyjącą w niewoli w Europie. Jakim cudem dożyła aż prawie 40 lat? Dobre pytanie, na które potrafią odpowiedzieć zapewne tylko pracownicy muzeum i ichtiolodzy. Ale pojawiają się też głosy, że swoją długowieczność zawdzięcza ona specjalnej diecie. I tu rodzi się kolejne pytanie. Z czego owo menu się składa? Bo od razu na myśl przychodzą krwawe opowieści i filmy z piraniami w roli głównej. Wizje pożeranych z szybkością światła zwierząt i ludzi prześladują niejednego z nas, bo tego nie da się przecież” odzobaczyć”. I nawet jakby ktoś miał szansę pojechać na jakieś atrakcyjne last minute nad Amazonkę, to jakoś po obejrzeniu w TV degustacji dokonanej przez owe ryby, to może mu się odechcieć nie tylko kąpieli w najdłuższej rzece świata, ale i samej wyprawy nad nią. Według internetu zdarza się piraniom zabić ofiarę dużo większą od siebie, ale zazwyczaj żywią się padliną. Można uznać je za ryby wszystkożerne: zjadają inne ryby – żywe i martwe, insekty, rośliny, niewielkie gady. W okresach głodu nie pogardzą stworzeniami lądowymi, które znajdą się w zasięgu ich zębów. Czyli piranie, które nie są głodne nie powinny być groźne. Ale jak mówi stare przysłowie

kowali: „nie pchaj łap do paleniska, bo cię ogień uściska”. Mimo wszystko więc warto mieć się na baczności i na przykład okiełznać ochotę pogłaskania jej po pletwie. Mina tej ryby i jej wzrok lustrujący pewnie niejednego oglądacza zastanawiały. Bo patrzy tak na niego i co ona sobie wtedy właściwie o nim myśli: „turysta a może kolacja?”. Nie można jej ufać. Poza tym, kiedy wiadomo i po czym poznać, że pirania jest najedzona? Przecież się nie oblizuje ani nie klepie z zadowolenia po płetwie brzusznej. Świnoujska Kasia krwiożerczych zamiarów raczej się nie wyzbyła.

Choć pewną delikatną zmianę w jej kierunku żywieniowym można znaleźć w relacji sprzed lat szczecińskiej korespondentki jednej z ogólnopolskich rozgłośni radiowych na temat 30 urodzin Kasi.

„Świnoujska pirania karmiona jest sercami wołowymi, ale najbardziej smakują jej banany. Jak to w życiu bywa, po trzydziestce ryba utyła i trzeba było przestawić ją na dietę. W przeciwieństwie do innych przedstawicieli swojego gatunku, Kasia stroni od towarzystwa. Ryby, które wpuszczano do akwarium, żeby dotrzymywały jej towarzystwa, pirania zjadała. Gdy w akwarium zamieszkał z nią sporych rozmiarów sum, za duży, aby pirania mogła go pożreć, ryba postanowiła wziąć go głodem i systematycznie odganiała od pożywienia” – informowała dziennikarka. Okazuje się więc, że pierwotny instynkt zawsze górą. Pojawiły się koleżanki rybki

w akwarium i szybko zniknęły. Z tej relacji nie wynika także czy owego suma w końcu zamorzyła głodem na śmierć, czy też ocalał on w wyniku interwencji pracowników muzeum. Serca wołowe są zrozumiałe. Ale banany? Być może to oznaka tęsknoty za ojczyzną? Nostalgia ogarnęła rybę. No co, zdarza się każdemu na emigracji. Można się zagubić i stracić głowę myśląc o Ojczyźnie (jak np. bohater „Latarnika”), rodzinie czy np. prawdziwym bigosie, którego żaden Francuz, Włoch czy Hiszpan nie przyrządzi tak jak Polak w Polsce. Pracownicy muzeum zapowiadają jakąś imprezę urodzinową dla Kasi. Czy będzie jakiś tort? Niewykluczone. Może jakiś „przekładaniec” – warstwa mięsa i warstwa bananów. Za jej zdrowie wypiją pewnie też goście po kielichu, bo przecież „rybka lubi pływać”. Może coś zaśpiewają, oprócz tradycyjnego „Sto lat” i „Niech Jej gwiazdka pomyślności…”. Może np. piosenkę z serialu „40-latek”? Idealnie przecież pasuje do okazji.

Dariusz Staniewski

Dziennikarz z bardzo bogatym stażem i podobno niezłym dorobkiem. Pracował w kilku lokalnych mediach. Współautor dwóch książek i autor jednej – satyrycznie prezentującej świat lokalnej polityki. Status w życiu i na Facebooku: „w związku” z piękną kobietą. Wielbiciel hucznych imprez, dobrej kuchni i polskiej kinematografii (choć może nie tej najnowszej).

Krzywym okiem / Pirania świętuje
KULTURA 102

Recenzje teatralne

Isaac Bashevis Singer „Sztukmistrz z miasta Lublina”

reż. Jan Szurmiej, Teatr Polski w Szczecinie

To opowieść o losach lekkoducha Jaszy Mazura, utalentowanego artysty cyrkowego i przebiegłego życiowego (!) akrobaty i iluzjonisty. Obok zdobywania artystycznych umiejętności i sławy zdobywa też… kobiety. Pochłonięty beztroską lumpą nie zważa na nic ani na nikogo. Ucieka od żydowskich tradycji i religii, a swoimi występkami wyzywa Boga na osobliwy pojedynek. Kara nadejdzie, ale nie taka o jakiej myślał i nie w momencie, w którym się jej spodziewał…

To prosta przypowieść, która mówi o pewnym opamiętaniu albo odnalezieniu proporcji. Singer próbuje pokazać jak dobrze żyć. Singer, a za nim Szurmiej, dla zrozumienia istoty walki karnawału z postem, tworzą na scenie dwa światy. Pierwszy – obyczajowy pełen pożądania i egoizmu, drugi – przestrzeń sakralna w duchu judaistycznym. Nie ulega wątpliwości, że żydowskie rytuały są jednymi z najpiękniejszych pośród wszelkich religijnych uniesień, a Szurmiej zaproponował ich wręcz etnograficzną rekonstrukcję. W roli Kantora oglądałem znakomitego wokalistę jazzowego Marka Bałatę, którego wokalizy sprawiły, że sceny w synagodze przekroczyły granicę inscenizacji, stając się pełnoprawnym Misterium (w drugiej obsadzie Damian Aleksander).

„Sztukmistrz…” to spektakl muzyczny, nie mylić z musicalem. Są jednak momenty porywające, niemal musicalowe właśnie, ale niestety w większości scen zbiorowych reżyser potraktował

zespół aktorski niczym chór w operze. Sprowadził postaci do symbolicznej obecności, do tworzenia sztucznego tłumu. Szkoda. Wyłuskujące się z tego tłumu postaci pierwszoplanowe to bardzo rzetelnie opracowane postaci i misternie przygotowane ich interpretacje. Znakomity w swoim rozmemłaniu jest Sławomir Kołakowski jako Wolski, menago Jaszy, wielce zabawną postać Hermana stworzył Michał Janicki. Świetne role, bez wyjątku zbudowały wszystkie wybranki tytułowego sztukmistrza. Każda inna, każda intrygująca, każda doskonała. Joanna Pasternak jako Estera (żona) pełna cierpliwości i bólu, znakomita Adrianna Szymańska (także muzycznie) jako Zewtel, wyniosła i dostojna Katarzyna Sadowska vel Emilia. Jest wreszcie Magda Joanny Mizgier – to bardzo dojrzała kreacja, pełna czułości i cierpienia. Trudne zadanie miała Natalie Brodzińska, która znakomicie poradziła sobie z rolą naiwnej dziewczynki, wystawionej na obrzydliwe erotyczne zapędy Jaszy. Skoro „Sztukmistrz…” to i sztuczki cyrkowe. To co zobaczyłem na scenie przeszło moje oczekiwania! Część zespołu zyskała prawdziwe cyrkowe umiejętności – od żonglerki, szczudeł, jazdy na monocyklu (odważny Piotr Bumaj!) czy liczne ekwilibrystyczne figury, po akrobatykę napowietrzną – m.in. chusta wertykalna czy trapez. Brawo! Brawo! Brawo!

Długo szukałem określenia na to co z postacią Jaszy zrobił Jakub Sokołowski. On powołał DANDYSA! Ośmielę się go nazwać nawet dandysem-dekadentem. On tak naprawdę przygląda się swojemu bohaterowi, tworzy nie jego karykaturę, ale wartość krytyczną bohatera, a także swojej epoki. Wspaniale przemyślana rola! Sokołowski zachwyca jeszcze sprawnością fizyczną i cyrkowymi umiejętnościami! Jakiejś nadprzyrodzone siły musiały czuwać nad aktorem, by w tak krótkim czasie nauczył się tak wielu cyrkowych sztuczek! Dość wspomnieć napowietrzne popisy akrobatyczne, sprawną żonglerkę, a wreszcie chodzenie na linie z zawiązanymi oczami! Tak! To się nazywa brawura!

Jest w spektaklu Szurmieja jeszcze jedna wybitna rola wybitna. Jej postać nie pojawia się na stronicach powieści Singera, a mowa o „dopisanej” Kataryniarce, w którą wciela się Dorota Chrulska. Aktorka pojawia się na scenie wielokrotnie śpiewając niczym mantrę fragmenty przepięknej pieśni „Oczy tej małej” (tekst Osieckiej, muzyka Koniecznego). Chrulska stworzyła najprawdziwszą aktorską i muzycz-

ną perłę, która na długo pozostaje w pamięci widzów. Zjawiskowe, oniryczne i bezgranicznie piękne. Autorka kostiumów Marta Hubko zaproponowała kostiumy wierne z modą okresu czasu akcji. Gdyby stanę ły w gablotach muzeum etnograficznego, niczym nie różniłyby się od oryginałów. To dotyczy szczególnie rytualnych ubrań i elementów niezbędnych w religijnych obrzędach. Scenografia Wojciecha Jankowiaka i Marty Hubki to widowiskowa stalowa konstrukcja, której urody i lekkości dodają witraże. Wielopiętrowe rusztowania są ruchome, a struktura widowiska zmusza do niestannego powoływania kolejnych przestrzeni. Tak jakby reżyser nie chciał zaufać wyobraźni aktorów i przede wszystkim widzów, którzy mogliby przecież zgodzić się na pewną umowność. Rwie to rytm spektaklu niemiłosiernie, przeszkadza i niszczy atmosferę i sensy.

„Sztukmistrz z miasta Lublina” bez cienia wątpliwości będzie wielkim przebojem Teatru Polskiego w Szczecinie. Dotychczas każdy ze spektakli wieńczy owacja na stojąco. Jestem pewien, że tak będzie do czasu, gdy przedstawienie nie zejdzie z repertuaru. I oby stało się to możliwe późno, bo jest to rzecz nie tylko o wyjątkowej artystycznej urodzie, ale przede wszystkim wielkiej mądrości. Takiej życiowej.

Daniel Źródlewski

Kulturoznawca, animator i menedżer kultury, dziennikarz prasowy oraz telewizyjny, konferansjer, PR-owiec. Rzecznik prasowy Muzeum Narodowego w Szczecinie, związany także z Przeglądem Teatrów Małych Form Kontrapunkt w Szczecinie oraz świnoujskim Grechuta Festival. Założyciel i reżyser niezależnego Teatru Karton.

104 KULTURA

Recenzje filmowe

"Anatomia upadku", reżyseria: Justine Triet

Filmowa lekcja „Anatomii upadku”

Justine Triet wciąga niczym słynna malarska „Lekcja anatomii doktora Tulpa” Rembrandta. Z subtelną różnicą: Triet przeprowadza ją na żywych organizmach. Można się zatracić w tej wysublimowanej grze na emocjach i z emocjami. Niezły mózgotrzep! Oscar, Złoty Glob oraz Nagroda BAFTA za najlepszy scenariusz oryginalny jak najbardziej zasłużone! Laur Europejskiej Akademii Filmowej, Złota Palma w Cannes oraz Cezar za najlepszy film – także!

Sandra i Samuel – małżeństwo w dość wybuchowym kryzysie. Oboje to uznani literaci o porównywalnie wrażliwym… ego. Ich niewidomy syn Daniel, jest rezolutnym chłopakiem, który stracił wzrok podczas wypadku, o który obwinia się Samuel. Podczas nieobecności młodego dochodzi do tajemniczego zdarzenia, w którym ginie jego ojciec. Samobójstwo? Wypadek? Morderstwo? I tu się zaczyna! Najwyższy Sąd postanawia ustalić jak doszło do śmierci – stawia Sandrę Voyter w stan oskarżenia. Widzowie są zaś „powołani” na świadków tyleż wnikliwego, co wyczerpującego procesu z wykorzystaniem wszelkich możliwych technik śledczych. Przy okazji dokona się tytułowa anatomia upadku: rozłożenie emocji bohaterów na czynniki absolutnie pierwsze. Intymne. Wstydliwe. Poruszające. Przede wszystkim jednak zaskakujące, burzące stereotypy, szczególnie dotyczące genderowych konwenansów. Dostanie się też artystycznej naiwności.

Tak jak szkiełka w kalejdoskopie zmieniają swoje położenie układając się w nowe wzory, tak My (widzowie) będziemy zmieniać zdanie. Na

zmianę wskazywać winną, winnych, winnego… Nie bez znaczenia jest tu postać nieustępliwego prokuratora, w znakomitej interpretacji Antoine’a Reinartz’a. Nie przekonał mnie aktorsko jego negatyw (choć pozytywny przecież) czyli Swann Arlaud jako obrońca Vincent Renzi. Spokojnie, nie zdradzę finału, bo popsułoby to całkowicie „przyjemność” oglądania dzieła Justine Triet. Dopowiem jedynie, że wspaniały jest wątek zrównania literackiej fikcji z rzeczywistością! I to, że w triumfie „prawdy” tak istotny okazał się… ciiii!

Obok świetnego scenariusza, za sukcesem filmu Triet stoi błyskotliwa kreacja Sandry Hüller. Aktorka igra z emocjami filmowych partnerów i kinowych widzów. Trzeba zobaczyć jej subtelne grymasy, niespokojne spojrzenie, a wreszcie niesłychane napięcie, strach, nadzieję, ból, wątpliwości… Tylko czy to wszystko jest prawdziwe? Może ona (czyt. jej bohaterka) udaje / oszukuje? Jeśli szukać praktycznego przedstawienia istoty aktorskiej brawury, w rozumieniu „poruszania się” po skrajnościach, to można ją

odnaleźć właśnie w portrecie Sandry Voyter. To postać nieoczywista – nie sposób jej zakwalifikować – ani po stronie dobra ani zła. Jest chorobliwie ambitna, ale też przebiegła i sprytna, do tego nieustannie wkurzona, ale jednocześnie pełna dystansu i szczerej miłości (także matczynej). To buzujący kocioł skrajnie reagujących na siebie składników. I Hüller umie to przekonująco pokazać!

Formalnie to kameralne i oszczędne kino z planami ograniczonym niemal wyłącznie do willi położonej na zboczu francuskich Alp oraz dusznej sali sądowej. Siłą produkcji jest przede wszystkim znakomicie napisany scenariusz Justine Triet (jednocześnie reżyserki filmu) z dramaturgiczną linką napiętą do maksimum możliwości, będącą nieustannie na granicy spektakularnego rozerwania. Tak intensywny tekst, a właściwie laboratorium wrażliwości i intymności mogła napisać tylko kobieta. Oskarżenie i sądowy proces stają się jedynie pretekstem do wnikliwego spojrzenia w ludzką naturą.

REKLAMA

TAJEMNICE SZCZECIŃSKICH ULIC

Naukowiec, wdzięczna białogłowa i groźba tragicznego końca

W Szczecinie mamy ponad dwa tysiące ulic. Wiele z nich nosi imiona lokalnych patriotów, ludzi ważnych dla miasta, polskich bohaterów, poetów, pisarzy, malarzy, polityków, władców, wodzów, artystów. Są też przyrodnicze, geograficzne, krajobrazowe. Ale są też i takie, które od razu budzą zdziwienie, rozbawienie, ale i ciekawość. Niektórzy żartują, że w polskich miastach, również w Szczecinie, pomimo wysiłków IPN nadal jest sporo ulic honorujących jakichś Rosjan np. Dworcowa, Żwirowa, Rubinowa, Dożynkowa itd. Kim oni byli ten Dworcow, Żwirow, Rubinow czy Dożynkow, że spotkał ich taki zaszczyt? To oczywiście żart. Ale czy wszyscy znamy bohaterów naszych ulic? Co oznaczają nazwy wielu z nich? Bo brzmią naprawdę tajemniczo i intrygująco. W kolejnych wydaniach Prestiżu będziemy więc starali się je rozszyfrować.

Ulica Gerarda Merkatora. Ile razy jadąc na Prawobrzeże zastanawialiśmy się co to za dziwna nazwa – Merkatora. Co to jest merkator? Stocznia i port obok, to może jakaś ważna maszyna, unikalne urządzenie, trudne do zdobycia, może jakaś technologia, która odegrała ważną rolę w historii szczecińskiego przemysłu

stoczniowego i dlatego uhonorowano ją nazwą ulicy? Wielu pewnie zadało sobie inne pytanie – a może to na cześć jakiegoś człowieka? Choć o bardzo oryginalnie i tajemniczo brzmiącym nazwisku. Kim był Merkator? Sławny żeglarz, wojownik, odkrywca, wynalazca, polityk? Nic bardziej mylnego. Gerard Mercator, a właściwie Gerhard Kremer, był

106 KULTURA

flamandzkim matematykiem i geografem. Żył w latach 1512 - 1594. Uważany jest za prekursora współczesnej kartografii. Choć jak twierdzą historycy utrzymywał się głównie z wyrobu instrumentów astronomicznych, w tym globusów. W roku 1569 wydał wielką mapę świata, która stała się bardzo użyteczna w żeglarstwie. Jako pierwszy użył też nazwy Ameryka zarówno w odniesieniu do Ameryki Północnej, jak i Południowej. W 1585 roku wydał zbiór map w formie księgi ozdobionej wizerunkiem greckiego tytana Atlasa albo jak chcą inni króla Atlasa z Mauretanii, który uważany był za astronoma, matematyka i filozofa, twórcę pierwszego globusu nieba. Od tej pory taki zbiór zaczęto nazywać atlasem.

Ulica Hajduczka

Położona niedaleko osiedla Bandurskiego. Swoja drogą też ciekawej postaci (honorowego kapelana Legionów Polskich, naczelnego kapelana Wojska Litwy Środkowej i przewodniczącego Zarządu Oddziału Wileńskiego Związku Harcerstwa Polskiego oraz kawaler Orderu Virtuti Militari). Ale o jakiego Hajduczka chodzi? Starszym nie trzeba tłumaczyć. Nie o jakiegoś, pierwszego lepszego, hajduka – lokaja w węgierskim stroju, który służył na szlacheckich dworach, czy też chorwacki klub piłkarski Hajduk Split. Chodzi o jedną z najpyszniejszych i najbarwniejszych postaci w polskiej literaturze. Hajduczek, czyli Basia Wołodyjowska, wł. Barbara Wołodyjowska z d. Jeziorkowska herbu Rawicz – jedna z kluczowych postaci w powieści „Pan Wołodyjowski” Henryka Sienkiewicza. Znakomicie, w obu adaptacjach tej książki, czyli w filmie Pan Wołodyjowski (1968) oraz w serialu telewizyjnym „Przygody pana Michała” (1969), w jej rolę wcieliła się Magdalena Zawadzka. Kto nie czytał ostatniej części Trylogii na pewno pamięta więc tę postać z telewizyjnego ekranu. Bo i film, i serial co kilka dni pojawia się na którymś z telewizyjnych kanałów. Pamiętamy jej barwne losy, szczególnie historię porwania przez Azje Tuhajbejowicza, tego co miał „ryby siną farbą kłute” na piersiach.

Kidnaping mu się nie udał, a Baśka przy okazji wybiła mu oko, więc ten wnerwiony spalił Raszków, poderżnął gardło panu Nowowiejskiemu – seniorowi, a jego córkę oddał ostatniemu ordyńcowi. Wszystko to bardzo sugestywnie zaprezentował Daniel Olbrychski odtwarzający rolę tego krwawego wojownika. Azja za te swoje uczynki skończył wbity na pal, co bardzo realistycznie przedstawił zwłaszcza Jerzy Hoffman w ekranizacji „Pana Wołodyjowskiego”. Na cześć tego wydarzenia jeden z polskich zespołów rockowych w latach 80. ubiegłego wieku przyjął nazwę „Sztywny pal Azji”. Ale wracajmy do Hajduczka. Tym wdzięcznym określeniem obdarzył Baśkę Wołodyjowską niejaki Onufry Zagłoba – chyba najbarwniejsza postać Trylogii – pijak, mitoman, gawędziarz, ale i przy okazji czasami dzielny wojownik oraz mistrz wojennych forteli. W Hajduczku, zwłaszcza w wykonaniu Magdaleny Zawadzkiej kochała się połowa męskiej populacji. Druga wzdychała do Krzysi Drohojowskiej w wykonaniu Barbary Brylskiej, która wybrała niejakiego Ketlinga łamiąc tym samym serce Małego Rycerza. Dlatego nie ma ona swojej ulicy. Nie tylko w Szczecinie.

Ulica Dzikich Plaż Mamy ich kilka w Szczecinie, zwłaszcza nad brzegiem Odry, przy jej odnogach oraz przy jeziorze Głębokim. Ale lepiej nie korzystać z ich uroków, bo nie dyżurują przy nich ratownicy WOPR, więc kąpiel w takim miejscu może się skończyć tragicznie. Bo wiadomo przecież od dawna, że najczęstszą przyczyną utonięć jest, owszem, alkohol też, ale przede wszystkim…woda, zwłaszcza na niestrzeżonych kąpieliskach. Mamy więc kilka dzikich plaż w Szczecinie wbrew temu co twierdziła znana i popularna polska piosenkarka Irena Santor w jednym ze swoich wielkich przebojów. I do tego ulicę o tej wdzięcznej nazwie położoną tuz obok ulic Rafy Koralowej oraz Białej Mewy.

Autor: Dariusz Staniewski / ilustracja: materiały prasowe

Nowe centrum medyczne

W drugiej połowie kwietnia odbyło się otwarcie nowej placówki medycznej w Szczecinie - centrum medycznego Galaxy-Med przy ul. J. Malczewskiego 34B. Prowadzi ona przychodnię rodzinną i przyjmuje już pierwszych pacjentów. Znajdują się tu również prywatne specjalistyczne gabinety lekarskie, które czekają na swoich gospodarzy. Placówka posiada oryginalne wnętrze nawiązujące do swojej nazwy, które zachwyciło gości otwarcia. ad

ELWIRA I JERZY DOMINIAKOWIE

MARIA AKIŃCZA, HALINA WAMKA, JOANNA SZASZKIEWICZ

ZDZISŁAW POZNAR, MICHAŁ DROBIAZGIEWICZ, EDYTA PAJORDĘBICKA, TOMASZ ULDYNOWICZ

KATARZYNA ŻUŁTAK-BĄCZKOWSKA, EDYTA PAJOR-DĘBICKA, MIROSŁAWA MELNYK-TOMYS

ZBIGNIEW NADKIERNICZNY, KAMILA I KAROL BOGUSŁAWSCY, WŁAŚCICIELKI GALAXY-MED EDYTA PAJOR-DĘBICKA I IGA DĘBICKA

LESŁAW SIEMASZKO, BEATA NOWAK, EDYTA PAJOR-DĘBICKA, KAMILA KRÓLIKOWSKA-ANTCZAK

FOTO: ALICJA USZYŃSKA KAMILA CYLUPA, KATARZYNA SIDOROW, ALEKSANDRA TATOL
KRONIKI 109

Magnolie przyznane

Przedsiębiorcze, utalentowane mądre, kreatywne i piękne. Takie są laureatki szóstej edycji Magnolii Biznesu, nagrody, która docenia i wspiera kobiecy biznes we wszystkich jego odcieniach. Organizatorem konkursu jest portal Kobietowo.pl. przy kooperacji Fundacji FRRAZ. Tegoroczna gala odbyła się w Hotelu Mariott. Po raz pierwszy Magnolie Biznesu zostały przyznane w sześciu kategoriach – Debiut Roku, Z miłości do Szczecina, Ikona biznesu, Sztuka i kultura, Nauka, Dotyk Anioła. A oto lista zwyciężczyń: Debiut Roku: Anna Bachanek, Z Miłości Do Szczecina: Anna Koc, Sztuka i Kultura: Emilia Goch-Salvador, Nauka: Magdalena Ptak, Ikona Biznesu: Ewelina Marcinkowska-Maniak, Dotyk Anioła: Emilia Raczkowska. Wszystkim Paniom gratulujemy. im

EWELINA MARCINKOWSKA-MANIAK, LAUREATKA MAGNOLII BIZNESU

EMILIA GOCH-SALVADOR, LAUREATKA MAGNOLII BIZNESU

NINA KACZMAREK (KOBIETOWO.PL.), PREZYDENT PIOTR KRZYSTEK, WICEPREZYDENT MICHAŁ PRZEPIERA W OTOCZENIU MODELEK

MARZENA PODZIŃSKA, NINA KACZMAREK, MONIKA GIELAR (KOBIETOWO.PL.),

MAGDALENA PTAK, MAGDALENA KAMIŃSKA, NINA KACZMAREK

MICHAŁ PRZEPIERA, JOLANTA ANDRZEJEWSKA, SYLWIA RÓŻYCKA, EMILIA GOCH-SALVADOR, SYLWIA TROJANOWSKA

WŁODZIMIERZ BRYŁA, ISOBEL PEREIRATUROSTOWSKA, JAROSŁAW FENGLER

KATARZYNA DREWNIKOWSKA

MARLENA SZCZECIŃSKA

FOTO: PRZEMYSŁAW BUDZIAK
JOANNA SAWICKA-BUDZIAK

FOTO: STUDIO KAMIENICA ANNA POROWSKA I KAROLINA TARNAWSKA

Forum Kobiet w Filharmonii

Kobiety ze Szczecina i regionu spotkały się w Sali Kameralnej szczecińskiej filharmonii na pierwszym Forum Kobiet. Jako prelegenci wystąpili m.in. szczecińska projektantka mody Sylwia Majdan, prezenterka telewizyjna Joanna Racewicz, psycholożka Maria Rotkiel oraz aktor Filip Cembala. Jaki był główny cel spotkania? Kobiety chcą inspirować i motywować. Szczecińskie Forum Kobiet ma podejmować tematy związane z działaniami prokobiecymi, ma służyć integracji środowisk kobiecych oraz zapewnieniu wzajemnego wsparcia – „nie konkurować ze sobą, nie oceniać siebie wzajemnie, a spróbować współpracować”.

AGNIESZKA BEYGER, KATARZYNA ROGOŹNICKA, MARIA ROTKIEL, KATARZYNA PEZIŃSKA-KIJAK, JOANNA RACEWICZ, ANITA GAŁEK, IWONA LITKA, KATARZYNA RACZKOWSKA, ISOBEL PERERATUROSTOWSKA, KATARZYNA OPIEKULSKA-SOZAŃSKA, CZŁONKINI RADY KOBIET

ORGANIZATORKI FORUM PODCZAS OTWARCIA

ANITA GAŁEK, KAMIL MIELCAREK, ANETA GAPIŃSKA

KATARZYNA ROGOŹNICKA, KATARZYNA PĘZINSKA-KIJAK, SYLWIA MAJDAN

FILIP CEMBALA, JOANNA RACEWICZ, MARIA ROTKIEL I UCZESTNICZKI FORUM

CEMBALA Z UCZESTNICZKAMI FORUM

SYLWIA TROJANOWSKA, ANNA BACHANEK

FILIP
KRONIKI 111

Wydruk Lexa Drewinskiego

W Willii Lentza została otwarta wystawa prac wybitnego plakacisty Lexa Drewinskiego. Ekspozycja ma charakter retrospektywny. Prezentowane na wystawie prace są, jak mówi o nich sam autor: „niczym odczyt, a raczej wydruk z monitoringu obserwowanego przeze mnie świata. Zaprojektowane bez cenzury, autocenzury i innej dyktatury. ad

JAGODA Ł. KIMBER, LEX DREWINSKI, JADWIGA DREWINSKI, ANDRZEJ BŁAŻEJCZYK

JADWIGA DREWINSKI

ANDRZEJ BŁAŻEJCZYK, ELŻBIETA LEWANDOWSKA

LIDIA DONDE

DAWID GAJKOWSKI

OTWARCIE WERNISAŻU

FOTO: D. GORAJSKI

Młodzi

wirtuozi w Teatrze Kameralnym

W kwietniu w Teatrze Kameralnym odbył się wyjątkowy koncert młodych wirtuozów: Armanda Witolda klarnecisty z Wersalu i Honoki Kobayashi pianistki z Tokyo. Muzycy grają ze sobą od roku, a połączyła ich oprócz miłości do muzyki wspólna profesor fortepianu, Jennifer Ficher, która uznała, że oboje cechują się niezwykłą wrażliwością. Armand Witold w ten wieczór (przy okazji świętował przyjęcie do dwóch elitarnych uczelni muzycznych w Brukseli oraz Nowym Jorku) występował na zaproszenie Adama Opatowicza – dyrektora Teatru Polskiego na festiwalu im. Dietricha Bonhofera “Ślady”. Teatr Kameralny skorzystał z okazji i zaprosił tego młodego, ale już świetnego klarnecistę na specjalny wieczór muzyczny przy świecach. W programie znalazły się pełne wirtuozerii, prawie akrobatyczne utwory Widora, Bozzy, Poulenca, Schumanna i Spohra. ds

ADAM OPATOWICZ, MARIA RUTKOWSKA I ARMO-WITOLD FESSARD

DR MONIKA SŁOWIK, BEATA STELTER, HONOKA-KOBAYASHI, PATRYCJA FESSARD, ISOBEL PEREIRA-TUROSTOWSKA

HONOKA-KOBAYASHI I ARMO-WITOLD FESSARD

MAŁGORZATA I MARIUSZ TALARCZYKOWIE, EWA ROGOWSKA, JOANNA GRODZKA, DONIA I WALDEMAR JUSZCZAKOWIE, BOGDAN ROGOWSKI ORAZ MAŁGORZATA I MICHAŁ PRZEPIEROWIE

MICHAŁ JANICKI

MARCIN WOŹNIAK, PIOTR I KATARZYNA KOTFIS, TOMASZ GRODZKI, BEATA SOBOLEWSKA, ERNEST KAWKA I AGNIESZKA WOŹNIAK

FOT. MATERIAŁY PRASOWE
KULTURA 112

FOTO: ALICJA USZYŃSKA

Jantarki dla hospicjum

W Willi West Ende, panie z klubu Lions Club Jantar uroczyście przekazały samochód na rzecz Szczecińskiego Hospicjum. Dacia Jogger zakupiony od Grupy Polmotor będzie służył rehabilitantom dojeżdżającym do domów chorych dzieci. Fundusze zebrały m.in. na XXIV Bursztynowym Balu Charytatywnym. Warto podkreślić, że to już trzeci samochodu dla Hospicjum i doskonały sposób aby uczcić 25-lecie działalności klubu. im

BARBARA MARCINIAK-MARECKAPREZYDENTKA LIONS CLUB SZCZECIN JANTAR

ADRIANNA ZALEWSKA I MAŁGORZATA MATYJA

ZOFIA DALESZYŃSKA Z RAFAŁEM BOGUSŁAWSKIM

KINGA KRZYWICKA (PREZESKA FUNDACJI ZACHODNIOPOMORSKIE HOSPICJUM DLA DZIECI I DOROSŁYCH), EWA NIEŻYCHOWSKA

OD LEWEJ: EWA NIEŻYCHOWSKA, EWA FUNDAMENT-KARŚNICKA, JOANNA JURSAKULESZA, PELAGIA ŻEJMO, KRYSTYNA ARASZKIEWICZ

Bezprzewodowa technologia nawigacji satelitarnej

Roboty koszące Automower

REKLAMA
® AUTORYZOWANY DILER ORAZ s ERWI s Universal sp. z o.o., tel.: 693 993 306, 693 993 305 na hasło: Pres T iŻ 10% ra BaTU
DowieDz się więcej o roBoTach koszących hUsqvarna

GABINETY LEKARSKIE

AMC, Art Medical Center ul. Langiewicza 28/U1

Aesthetic Dent Tutak ul. Wyspiańskiego 7

Aesthetic Med ul. Niedziałkowskiego 47

Biała Szuflada ul. Wyszyńskiego 14 lok U/01

Biała Szuflada ul. Koralowa 86/88, Bezrzecze

Centrum Rehabilitacji Duet al. Wojska Polskiego 70

Centrum Stomatologiczne Dr Jadczyk ul. Bandurskiego 15/2

Dental Art ul. Śląska 9a

Dental Implant Aesthetic Clinic ul. Panieńska 18

Dental Center ul. Mariacka 6/U1

Dental Service ul. Niedziałkowskiego 25 Dentus ul. Mickiewicza 116/1

DermaDent ul. Kazimierza Królewicza 2 L/1

GDG Aesthetic Club ul. Jagiellońska 81/1

Dobosz Implanty Al. Piastów 3

Dom Lekarski ul. Piastów 30

DR RAMI ul. Kwiatkowskiego 1/26

Dr Wiśniowski Chirurgia i Medycyna Estetyczna ul. Kusocińskiego 12/lu3

ESTETIC Klinika Zawodny ul. Ku słońcu 58 Fabryka Zdrowego Uśmiechu ul. Ostrawicka 18 Fizjopomoc ul. Witkiewicza 61

Excelmed ul. Kopernika 6/2

Gabinety Dr Żółtowski al. Powstańców Wielkopolskich 79

Gabinety Pocztowa ul. Pocztowa 11/2

Gabinet Terapii Manualnej ul. Kasprzaka 3A

Gabinety Tuwima u. Dembowskiego 9/U5

Gajda ul. Narutowicza 16A

GDG Aesthetics Club Jagiellońska 81/1 HAHS ul. Czwartaków 3

Hahs Protodens ul. Felczaka 10 Klinika Dr Stachura ul. Jagiellońska 87 Laser Studio ul. Jagiellońska 85 Lighthouse Dental, ul. Arkońska 51/5 Medicus pl. Zwycięstwa 1 Mediklinika ul. Mickiewicza 55 Medimel ul. Nowowiejska 1E MJ Clinic ul. Potulicka 20c/lok. U7 Optegra ul. Mickiewicza 138 Ortho Expert ul. Jagiellońska 87B

Perładent - Gabinet Stomatologiczny al. Powstańców Wielkopolskich 4C

Praktyka Lekarska Piotr Hajdasz ul. Partyzantów 3/2

Praktyka Stomatologiczna Rafał Rudziński ul. Śląska 5/2 PP Estetyczna ul. Żupańskiego 6/1

Reha Team ul. Elżbiety 3, Mierzyn ST Medical Clinic ul. Kwiatkowskiego 1/26

Stomatologia Kamienica 25 ul. Wielkopolska 25/10

Stomatologia Mikroskopowa ul. Żołnierska 13A/1

Stomatologia ul. Wielka Odrzańska 31 Twoja Przychodnia – SCM ul. Słowackiego 19 Vitrolive al. Wojska Polskiego 103

HOTELE

Courtyard by Marriott Brama Portowa 2 Hotel Atrium al. Wojska Polskiego 75 Hotel Dana al. Wyzwolenia 50 Hotel Grand Park ul. Słowackiego 18

Hotel Grand Focus ul. 3 Maja 22 Hotel Focus ul. Małopolska 23

Hotele Marina ul. Przestrzenna 13 Hotel Park ul. Plantowa 1

Hotel Radisson BLU pl. Rodła 10 Moxy Szczecin City Brama Portowa 2 Willa Flora ul. Wielkopolska 18

KANCELARIE

Przemysław Manik – kancelaria adwokacka ul. Kr. Korony Polskiej 3 Gozdek, Kowalski, Łysakowski – adwokaci i radcowie ul. Panieńska 16 Tomasz Kordus – kancelaria adwokacka ul. Felczaka 11

Dariusz Jan Babski – kancelaria adwokacka ul. Bogusława 5/3

Grzegorz Dutkiewicz – kancelaria adwokacka ul. Monte Cassino 19c

Aleksandruk-Dutkiewicz – kancelaria adwokacka ul. Wyszyńskiego 14

Licht Przeworska – kancelaria adwokacka ul. Tuwima 27/1

Mariusz Chmielewski kancelaria adwokacka ul. Odzieżowa 5

Kancelaria Notarialna al. Jana Pawła II 22 Skotarczak, Dąbrowski, Olech – kancelaria adwokacka ul. Narutowicza 12

Kancelaria Adwokacka Michał Gajda ul. Bogusława X 1/10

Kancelaria Notarialna Daleszyńska - al. Jana Pawła II 17

Kancelaria Notarialna Małgorzata Posyniak ul. Józefa Piłsudskiego 20

Kancelaria Prawna Kamil Zieliński ul. Naruto-

wicza 11/14

Kancelaria Radców Prawnych Brzeziński, Gregorczyk ul. Swarożyca 15A/3

Kancelarie Adwokackie Łyczywek ul. Krzywoustego 3

Kancelaria Adwokacka Krzysztof Tumielewicz al. Bohaterów Warszawy 93/5

Waldemar Juszczak – kancelaria adwokatów i radców al. Niepodległości 17

Zbroja Adwokaci ul. Przestrzenna 11/4

WGO Legal Wiszniewski, Gajlewicz, Oryl - radcowie prawni ul. Felczaka 16/1

KAWIARNIE

Alternatywnie al. Wojska Polskiego 35

Biancafe ul.Ostrawica/róg Wojska Polskiego

Bajgle Króla Jana ul. Nowy Rynek 6

Cafe 22 pl. Rodła 8

Coffee Costa GK Kaskada

Coffee Costa CH Galaxy - parter

Coffee Costa CH Mollo

Coffee Costa CH Outlet Park

Duet Coffee CH Galaxy - 1 piętro

Era Kawy ul. Grodzka 18

Fanaberia Deptak Bogusława

Koch Cukiernia al. Wojska Polskiego 4

Limone Cafe ul. Moniuszki 9

Lodziarnia Pogodna ul. Poniatowskiego 2

Nata al. Wojska Polskiego 47

Orsola ul. Przestrzenna 4

Przystań na kawę ul. Rayskiego 19

Nad Piekarnią cafe & bistrot ul. Krzywoustego 15/U3

Vanilla Cafe&Restaurant al. Wyzwolenia (Galaxy)

Sowa Cukiernia al. Wojska Polskiego 17

Sowa Cukiernia ul. Ku Słońcu 67

Sowa Cukiernia ul. Mieszka 1 73

Sowa Cukiernia ul. Struga 42

Sowa Cukiernia CH Galaxy

Solony Karmel ul. Rydla 52

Starbucks ul. Wyszyńskiego 1

Starbucks CH Galaxy

Świtiaź al. Wyzwolenia 12-14

MOTORYZACJA

Auto Club Hyundai, Mitsubishi, Suzuki Ustowo

56

BMW i Motorrad Ustowo 55

BMW i MINI Hangarowa 17

Cichy–Zasada Audi, VW, Seat, Cupra Południowa 6

Ford Bemo Ustowo 56

Ford ul. Pomorska 115B

Harley Davidson ul. Gdańska 22A

Honda ul. Białowieska 2

HTL ul. Lubieszyńska 20

Lexus Kozłowski ul. Mieszka I 25

Land Rover / Jaguar Ustowo 58

Mazda Kozłowski ul. Struga 31B

Mercedes Mojsiuk ul. Pomorska 88

Opel Kozłowski ul. Struga 31B

Peugeot, Citroen AutoClub ul. Citroena 1

Polmotor ul. Struga 31B

Polmotor ul. Szymborskiej 6

Polmotor Ustowo 52

Skoda ul. Struga 1A

Skoda City Store Brama Portowa 1 - Posejdon

Toyota Kozłowski ul. Mieszka I 25B

Toyota Kozłowski ul. Struga 17

Volvo ul. Pomorska 115B

VW ul. Struga 1B

NIERUCHOMOŚCI

Assethome al. Papieża Jana Pawła II 11 (II p.)

Baszta Nieruchomości ul. Panieńska 47

Baltic Group ul. Piotra Skargi 15

Calbud, pokoj 15 parter ul. Kapitańska 2

Extra Invest al. Wojska Polskiego 45

HMI ul. Zygmunta Moczyńskiego 13B

Idea Inwest ul. Tkacka 14/U1

Krawczyk Nieruchomości ul. Jagiellońska 22/2

Lider House ul. Modra 92/2

Litwiniuk Property ul. Zbożowa 4A

Master House ul. Lutniana 38/70

PCG Deweloper ul. Panieńska 17

Siemaszko al. Powstańców Wielkopolskich 91 A

Tomaszewicz ul. Kaszubska 20/4

Turant & Wspólnicy ul. Mała Odrzańska 21/1

Vastbouw al. Wojska Polskiego 125

WGN Nieruchomości Plac Lotników 7

RESTAURACJE

Bachus - winiarnia ul. Sienna 6

Bananowa Szklarnia al. Jana Pawła II 45

Bistro na językach ul. Grodzka

Bombay ul. Partyzantów 1

Bonjour french bistro, Małopolska 3

Buddah ul. Rynek Sienny 2

Brasileirinho Brazylijska

Kuchna&Bar ul. Sienna 10

Chałupa ul. Południowa 9

Colorado Wały Chrobrego

Columbus Wały Chrobrego

De Novo ul. Wojciecha 11/1

Dzień dobry ul. Śląska 12/1

Emilio Restaurant al. Jana Pawła II 43

Epicka ul. Bogusława 1-2

Forno Nero Plac Brama Portowa 1

Jin Du al. Jana Pawła II 17

Karczma Polska Pod Kogutem pl. Lotników

Kisiel ul. Monte Cassino 35/2

Kitchen meet&eat Bulwar Piastowski 3

Kresowa al. Wojska Polskiego 67

Lastadia ul. Zbożowa 4R

La Rotonda ul. Południowa 18/20

La Rocca ul. Koralowa 101

Mała Tumska ul. Mariacka 26

Może wina? ul. Wielka Odrzańska 17

Między Wierszami ul. Moniuszki 6/1

Niemożliwe ul. Kaszubska 19 Orro, ul. Arkońska 28

Paladin ul. Jana z Kolna 7

Paprykarz al. Jana Pawła II 42

Pepperoni Pizzeria ul. Poniatowskiego 2a Porto Grande Wały Chrobrego

Public Fontanny al. Jana Pawła II 43

Restauracja Karkut ul. Bogurodzicy 1

Rosso Fuoco, ul. Wielka Odrzańska 18A/U

Ricoria al. Powstańców Wielkopolskich 20 Rybarex ul. Małopolska 45

Rydla 52 ul. Rydla 52

Sake ul. Piastów 1

Spotkanie al. Jana Pawła II 45

Spiżarnia Szczecińska Hołdu Pruskiego 8 Tokyo ul. Rynek Sienny 3

Towarzyska Deptak Bogusława

Tutto Bene Bulwar Piastowski 1 Trattoria Toscana pl. Orła Białego

Ukraineczka ul. Panieńska

Unagi al. Jana Pawła II 42

Willa West Ende al. Wojska Polskiego 65 Wół i Krowa ul. Jagiellońska 11

Yakku Sushi ul. Topolowa 2 C, Mierzyn

Zielone Patio pl. Brama Portowa 1

SKLEPY

5 Plus ul. Jagiellońska 5

Arcadia perfumeria ul. Krzywoustego 7

Atelier Sylwia Majdan al. Wojska Polskiego 45/2

Atrium Molo ul. Mieszka I 73

Batlamp ul. Milczańska 30A

Batna ul. Lednicka 6

Bella Moda ul. Bogusława 13/1

Brancewicz al. Jana Pawła II 48

Centrum Mody Ślubnej ul. Kaszubska 58

Desigual, CH Galaxy – parter

Eichholtz by CLUE Al. Papieża Jana Pawła II 46/

U1

Energy Sports ul. Welecka 1A

Velpa ul. Bogusława 12/2 i 11/1

Clochee al. Wojska Polskiego 14/U1

Henry Lloyd ul. Przestrzenna 11

Icon ul. Jagiełły 6/5

Jubiler Kleist ul. Rayskiego 20 Kropka nad i ul. Jagiellońska 96

Kosmetologia Monika Turowska ul. Duńska 38

MaxMara ul. Bogusława 43/1

MOOI ul. Bogusława 43

Moda Club Al. Wyzwolenia 1 Patrizia Aryton ul. Jagiellońska 96

Portfolio (od ulicy Jagiellońskiej) ul. Rayskiego 23/11

Riviera Maison ul. Struga 23

Rosenthal ul. Bogusława 15/1A Wineland al. Wojska Polskiego 70

SPORT I REKREACJA

Aquarium (basen dla dzieci) ul. Jemiołowa 4A

ASTRA szkoła tańca al. Wyzwolenia 85

Binowo Golf Park Binowo 62

Bloom ul. Koralowa 64X

Calypso Fitness Club Office Center ul. Piastów

30

EMS Studio al. Wojska Polskiego 31/4

EnergySports ul. Welecka 13

Eurofitness (Netto Arena) ul. Szafera 3

Fitness „Forma” ul. Szafera 196B

Kids Arena, ul. Staszica 1

Mabo B Zone Klub ul. Welecka 2

Marina Sport ul. Przestrzenna 11

My Way Fitness ul. Sarnia 8

Polmotor Arena Wojska Polskiego 127

PRIME Fitness Club, ul. 5 Lipca 46

PRIME Fitness Club, ul. Modra 80

RKF ul. Jagiellońska 67

Ski Park ul. Twardowskiego 5

Strefa H2O basen ul. Topolowa 2

Strefa 3L ul. Santocka 18/13/p.1

Strefa Jogi ul. Santocka 18/16

Szczeciński Klub Tenisowy al. Wojska Polskiego 127 Universum al. Wojska Polskiego 39

ZDROWIE I URODA

Atelier Fryzjerstwa Małgorzata Dulęba-Niełacna ul. Wielkopolska 32

Atelier Piękna ul. Mazurska 21 Akademia Fryzjerska Gawęcki Al. Wojska Polskiego 20 Baltica Welness&Spa pl. Rodła Be Beauty Instytut Urody, ul. Łukasińskiego 40/12

CMC Klinika Urody ul. Jagiellońska 77 Depi Lab ul. Głowackiego 17

Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut ul. Felczaka 20 Ella ul. Kaszubska 17/2 Enklawa Day Spa al. Wojska Polskiego 40/2 Ernest Kawa, ul. Jagiellońska 95 Esthetic Concept ul. Jagiellońska 16A/LU2 Fryzjerskie Atelier Klim ul. Królowej Jadwigi 12/1 Hall No 1 ul. Wyszyńskiego 37

Imperium Wizażu ul. Jagiellońska 7 JK Studio (od Rajskiego) ul. Monte Cassino 1/14 Klinika Beauty ul. Zielonogórska 31 Klinika Pięknego Ciała ul. Welecka 10B L.A. Beauty, Brama Portowa 1 La Fiori ul. Kwiatkowskiego 1A/6

La Rocca, al. Wojska Polskiego 9 Luxmedica ul. Welecka 1A Medestetic ul. Okulickiego 46 Manufaktura Wzroku ul. Monte Cassino 40 Modern Design Piotr Kmiecik ul. Śląska 45

MOON Hair & Beauty Paweł Regulski ul. J. Chryzostoma Paska 34D

MoreMadam al. Piastów 72

Natural Skin Clinic ul. Krasińskiego 10/5

Normobaria AX Med. ul. Modra 69

Od stóp do głów ul. Batalionów Chłopskich 39a Olimedica ul. Krzywoustego 9-10 (CH Kupiec)

Optyk Dziewanowski ul. Kaszubska 17/U1

OXY Beauty ul. Felczaka 18/U1

Orient Massage u. Janosika 17

Royal Clinic, al. Wojska Polskiego 2/U3

Royal Studio ul. Łokietka 7/10

Royal Thai Massage ul. Sienna 4

Salon Masażu Baliayu ul. Wielka Odrzańska 30

Salon Masażu Thai Lanna al. Wojska Polskiego 42

Shivago al. Wyzwolenia 46

SPA Evita Przecław 96E

Studio Kosmetyczne Kingi Kowalczyk ul. Szymanowskiego 8

Studio Monika Kołcz ul. Św. Wojciecha 1/9

SENSE Gabinet Terapii Metodą SI ul. Miodowa 57

Verabella ul. Jagiellońska 23

Well Spring Tai massage ul. Kaszubska 13/4A Wersal Spa al. Jana Pawła II 16

INNE

13 Muz pl. Żołnierza Polskiego 13

Architekt Baszta – Agnieszka Drońska, ul. Hangarowa 13

ArtGalle ul. Śląska 53

Animal Eden ul. Warzymice 105B Centrum Informacji Turystycznej Aleja Kwiatowa

CITO ul. Szeroka 61/1 Do Better ul. Łubinowa 75 Filharmonia – sekretariat ul. Małopolska 48 Fabryka Energii ul Łukasińskiego 110 GOKSiR ul. Rekreacyjna 1, Przecław Muzeum Narodowe ul. Staromłyńska 27 Opera Na Zamku ul. Korsarzy 34 Pazim recepcja pl. Rodła 9 Pogoń Szczecin biuro marketingu ul. Karłowicza 28

Północna Izba Gospodarcza al. Wojska Polskiego

Przedszkole Niepubliczne Nutka (Baltic Business Park)

Stara Rzeźnia Kubryk literacki (łasztownia) ul. Wendy 14

Szczecińska Szkoła Wyższa Collegium Balticum ul. Mieszka I 61C

Szczeciński Park Naukowo-Technologiczny ul. Niemierzyńska 17A

Teatr Polski ul. Swarożyca

Teatr Mały Deptak Bogusława

Teatr Pleciuga pl. Teatralny 1

Teatr Współczesny Wały Chrobrego

Trafostacja Sztuki św. Ducha 4 Unity Line pl. Rodła

Urząd Marszałkowski ul. Korsarzy 34

Urząd Miejski pl. Armii Krajowej 1

Urząd Wojewódzki Wały Chrobrego Vetico ul.Wita Stwosza 13

Zamek Punkt Informacyjny ul. Korsarzy 34

Doskonała inwestycja, 21 hektarów gruntu

ATRAKCYJNY DWÓR WIELKICH MOŻLIWOŚCI

Na sprzedaż Dwór rodu von Borcke w Przybysławiu

• 21 hektarów gruntu - w tym 6 ha parku, 5 ha pod inwestycję gospodarczą i 10 ha ziemi ornej,

• Kompleksowo zachowany zespół folwarczny z pałacem, zabudowaniami i parkiem

• Obiekt ma pełną inwentaryzację i dokumentację archiwalną

• Obiekt był na bieżąco remontowany

• Około 100 km od Szczecina,

• W przygotowaniu jest koncepcja domu opieki dla osób starszych Sophienhof Senior Residence Cena ofertowa tej niezwykłej nieruchomości wynosi: 4,3 mln złotych.

Szczecin Berlin Poznań 85km 160km 180km Przebysław Modry Las 10 km COMMUNICATION ANIMALS FENDER SERVICE RECEPT. ROOM ROOM TREATMENT ROOM DINING FITNESS TV POOL-SPA INSTALLATION PHOTOVOLTAIC P DOVECOTE HIST. CHAPEL GARDEN FRUITS / VEGETABLES P
RESIDENCE HIST. STABLES PALACE HIST. 50m architecture & consulting
Sophienhof SENIOR
ZACHODNIOPOMORSKIE

Naszym celem jest pomóc Pacjentom osiągnąć trwałe, naturalne rezultaty, które zwiększą chęć korzystania w pełni z życia .

Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.