Mieszkaj i Urządzaj

PRZEGLĄD SZCZECIŃSKICH
DZIELNIC: Pogodno, Głębokie, Warszewo
KRUŻGANEK MARIACKI
Jak historia spotyka się ze sztuką
NIERUCHOMOŚCI
ZAGRANICZNE
Strategiczna decyzja w niepewnych czasach
![]()

PRZEGLĄD SZCZECIŃSKICH
DZIELNIC: Pogodno, Głębokie, Warszewo
KRUŻGANEK MARIACKI
Jak historia spotyka się ze sztuką
NIERUCHOMOŚCI
ZAGRANICZNE
Strategiczna decyzja w niepewnych czasach


Od ponad 10 lat specjalizujemy się w izolacjach budowlanych i przemysłowych. Wykonujemy izolacje metodą natryskową piany PUR, a także suchą zabudowę, wykończenia wnętrz, izolacje z wełny drzewnej oraz montaż płyt warstwowych. Dzięki doświadczeniu i precyzji realizujemy projekty, które służą przez lata – solidnie, skutecznie i z dbałością o każdy detal.


























8 PRESTIŻOWE INWESTYCJE
12 JAWNOŚĆ CEN - NOWY STANDARD
W BRANŻY DEWELOPERSKIEJ
14 DOMY W RYTMIE HYGGE
20 PRZEGLĄD SZCZECIŃSKICH DZIELNIC -
POGODNO, WARSZEWO, GŁĘBOKIE
26 SYMETRIA DESIGNU - JACEK KOLASIŃSKI
DLA MASSIMO COPENHAGEN
30 METR KWADRATOWY Z CHARAKTEREM
34 NEURODIVER - JAK DESIGN MOŻE
ZMIENIAĆ ŚWIAT
38 DOM, KTÓRY ROZUMIE - MIESZKANIA WSPOMAGANE
DLA DOROSŁYCH Z AUTYZMEM
42 CISZA JEST WARTOŚCIĄ - WALKA Z HAŁASEM
W NOWOCZESNYM BUDOWNICTWIE
46 GDY WNĘTRZE STAJE SIĘ SZTUKĄ
48 KOBIETA NA BUDOWIE
50 BOCIAN BUD - BUDOWANIE Z TRADYCJĄ I PASJĄ
51 TECHNOLOGIA SZYTA NA MIARĘ
52 NIERUCHOMOŚCI ZAGRANICZNE - STRATEGICZNA
DECYZJA W NIEPEWNYCH CZASACH
56 CZEREŚNIOWE WZGÓRZE CZEKA
58 NOWA ODSŁONA STOCZNIOWCA
60 KUCHNIE DOBRZE PRZEMYŚLANE
62 NOWE ŻYCIE KRUŻGANKA MARIACKIEGO JAK HISTORIA SPOTYKA SIĘ ZE SZTUKĄ
MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY | Wydawnictwo Prestiż | e–mail: redakcja@eprestiz.pl | www.prestizszczecin.pl
Redaktor wydania: Dariusz Staniewski
Wydawca: Izabela Marecka, Wydawnictwo Prestiż magazyn szczeciński
Budynek ZUS-u, Jana Matejki 22, 70-553 Szczecin
Redakcja: Aneta Dolega, Dariusz Staniewski
Anna Wysocka, Michał Sarosiek
Reklama i Marketing: Konrad Kupis, tel.: 733 790 590, Alicja Kruk, tel.: 537 790 590 Karina Tessar, tel.: 537 490 970
Dział foto: Dagna Drążkowska–Majchrowicz, Alicja Uszyńska
Skład gazety: Flash Press Kamil Żurek
Redakcja nie odpowiada za treść reklam. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania treści redakcyjnych.
Drukarnia: Drukarnia Kadruk S.C.


Ci którzy byli w krajach skandynawskich wiedzą jak bardzo jest tam popularne budownictwo drewniane. I dlaczego tak bardzo jest tam cenione. Naukowo udowodniono, że w takich domach mieszka się inaczej – lepiej niż w murowanych, oddycha innym powietrzem, jest w nich inny klimat, są cieplejsze i przyjaźniejsze. Dlaczego więc odwróciliśmy się od drewna jako materiału budowlanego? Dlaczego nie korzystamy z dobrych wzorców, dlaczego zapomnieliśmy o takim stylu budownictwa a co za tym idzie także życia? Eksperci na pewno znają przynajmniej kilka odpowiedzi na to pytanie. Może więc posługując się terminologią korporacyjną – skoro już wiemy, gdzie istnieje problem wprowadźmy w życie skuteczne rozwiązania. Okazuje się, że życie nas wyprzedziło i chyba już mamy do czynienia z zauważalną sanacją drewna w Polsce. Staje się ono modne i coraz częściej wykorzystywane w naszym życiu. Również w budownictwie. Powszechniejsze zastosowanie skutecznie obala obiegowe opinie na temat tego materiału np. łatwopalności, ubytków ciepła, niefunkcjonalności itp. Okazują się one mitami lub propagandą konkurencji. Poza tym jest jeszcze jeden, niebagatelny aspekt tej sprawy – chcemy wracać do natury, żyć inaczej niż do tej pory, zdrowiej, spokojniej. To nie tylko hasło, które jest coraz popularniejsze w Polsce. Za nim idą czyny – widać powrót Polaków do budownictwa drewnianego. To już nie jest jakiś kaprys czy moda wśród przedstawicieli finansjery i biznesu, czy sezonowa nowinka. Domy z drewna coraz częściej stają się wyborem świadomych inwestorów, którzy pragną żyć bliżej natury i w zgodzie ze sobą. I właśnie temu po -


święcony jest „okładkowy” temat najnowszego Mieszkaj i Urządzaj – wydania specjalnego Magazynu Prestiż Szczecin. O tym, dlaczego drewno to coś więcej niż materiał oraz o filozofii życia w rytmie Hygeę, opowiada architekt i specjalista od budownictwa drewnianego – Marcin Białek, właściciel firmy Head general. Warto przeczytać, przemyśleć, może to jest to czego szukamy, czego nam potrzeba, coś, co może zmieni nasze życie?
Oprócz tego prezentujemy m.in. co szczecińscy i zachodniopomorscy deweloperzy sądzą o nowych przepisach obowiązujących w branży (jawność cen), najnowsze propozycje inwestycyjne lokalnych firm budowlanych, dosyć subiektywny ranking dzielnic stolicy Pomorza Zachodniego, czyli gdzie zamieszkać, którą wybrać, gdzie spędzić resztę (albo tylko część) swojego pięknego życia, pokazujemy jak walczyć z hałasem w nowoczesnym budownictwie oraz wyjątkowy projekt, który powstaje w Szczecinie – mieszkania wspomagane dla dorosłych z Zaburzeniem Spektrum Autyzmu (ASD). Do tego najnowsze pomysły designerów i architektów wnętrz oraz dopytujemy czy rzeczywiście wojna w Ukrainie oraz ostatnie przypadki pojawiania się rosyjskich dronów nad Polską spowodowało nagły wzrost zainteresowania zakupem mieszkań za granicą. Jakie kierunki postrzegane są jako bezpieczne i stabilne? Jakie lokalizacje cieszą się największym zainteresowaniem Polaków?
Polecając się na uwadze Czytelników zapraszamy do lektury.
Dariusz Staniewski










Według danych GUS w ciągu trzech kwartałów tego roku w Polsce rozpoczęto budowę 166 tys. mieszkań i domów. A to oznacza spadek o prawie 10 proc. rok do roku. Deweloperzy zrealizowali 100 tys. inwestycji, czyli o 14 proc. mniej niż rok wcześniej. Dane te potwierdzają utrzymujące się spowolnienie inwestycyjne na rynku pierwotnym. Od początku roku wydano także 191 tys. pozwoleń, czyli o 13 proc. mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Eksperci uważają, że decyzje inwestorów aktualnie są silnie uzależnione od kosztów finansowania, inflacji kosztów budowy i niepewności gospodarczej. Sektor balansuje więc pomiędzy ostrożnością a nadzieją. Zachodniopomorscy inwestorzy pewnie uważnie śledzą doniesienia z rynku. I wydaje się, że działają ostrożnie, ale z nadzieją. Bo jak stwierdził wielki niemiecki poeta Johann Wolfgang Goethe: „kto stoi w miejscu, ten się cofa”.

Szczecin, Łasztownia JW Construction
Osiedle Nad Odrą znajduję się w jednym z najbardziej prestiżowych i modnych rejonów miasta, na dawnej wyspie portowej nazywanej dziś nowym sercem Szczecina. W trzecim etapie inwestycji przy ulicy Celnej zaplanowano 191 mieszkań o wysokim standardzie, metrażu od 29 do 87 m2 z przestronnymi balkonami lub tarasami, 13 lokali użytkowych na parterze oraz garaż z licznymi miejscami parkingowymi i boksami na rowery. Budynek będzie posiadał 10 kondygnacji. Na ostatnim piętrze zaplanowano taras widokowy z malowniczym widokiem na Odrę i Stare Miasto. Na terenie osiedla znajdą się restauracje, kawiarnie i różne usługi, co da niesamowitą wygodę życia w tym miejscu. Mieszkanie tutaj docenią z pewnością miłośnicy terenów zielonych idealnych na spacery i pikniki oraz organizowanych tutaj wydarzeń plenerowych. Przy tym budynku powstanie prywatna marina.
Baltic Park 2 Pogorzelica
Pogorzelica – ul. Wojska Polskiego 9A, 9B Master House Sp. z o.o. Sp. k.
Baltic Park 2 to kolejny kompleks apartamentowców realizowany przez Master House w Pogorzelicy przy ul. Wojska Polskiego 9A-B, zaledwie 250 metrów od plaży. Inwestycja została podzielona na 3 etapy. Aktualnie w ofercie sprzedaży znajdują się apartamenty 1-3 pokojowe o powierzchni od 27 do 60 m2. Do apartamentów na parterze przynależą ogródki o powierzchni do 94 m2, a do tych mieszczących się na wyższych kondygnacjach balkony lub tarasy o powierzchni od 7 do 36m2. Dodatkowo na terenie osiedla znajdują się miejsca parkingowe, które można zakupić wraz z wybranym apartamentem. W każdym budynku jest winda obsługująca wszystkie kondygnacje. Na uwagę zasługuje nowoczesna architektura osiedla, czyste formy, jasna kolorystyka i przestronne lokale zapewniające spokojny i komfortowy odpoczynek.

Crocus Hill
Szczecin – ul. Jerzego Janosika 2, 2A, 3, 3A Master House Sp. z o.o. Sp. k.
Crocus Hill to nowoczesne osiedle zlokalizowane niedaleko Jasnych Błoni przy ulicy Jerzego Janosika 2, 2A, 3, 3A w Szczecinie. Osiedle zostało zaplanowane jako przyjazny i bezpieczny kompleks 5 budynków wielorodzinnych, w których łącznie będzie znajdować się 350 mieszkań. Aktualnie w ofercie sprzedaży znajdują się mieszkania 1-4 pokojowe, o powierzchni od 45 do 83 m2. Do mieszkań na parterze przynależą ogródki o powierzchni do 179 m2, a do tych mieszczących się na wyższych kondygnacjach przeszklone loggie o powierzchni do 11 m2. Pod budynkami znajdują podziemne hale garażowe, gdzie mieszkańcy mogą bezpiecznie parkować swoje samochody. W każdym budynku jest winda, która pomieści wózek i ułatwi dojazd do garażu, jak i na wszystkie kondygnacje. Ogrodzony teren osiedla zapewni spokój, a przede wszystkim – bezpieczeństwo. Na terenie osiedla znajdziemy starannie zagospodarowane tereny zielone a w najbliższej okolicy pełną infrastrukturę miejską od szkół, sklepów, po tereny rekreacyjne.

Paderewskiego 1 – inwestycja z charakterem
Świnoujście
TLS Developer
To kameralna inwestycja obejmująca jedynie 13 apartamentów. Położona tuż obok Parku Zdrojowego i zaledwie kilka minut spacerem od plaży, łączy w sobie prestiżową lokalizację i bliskość natury z komfortem codziennego życia. Każdy apartament ma balkon, taras lub prywatny ogródek, a duże przeszklenia podkreślają wyjątkowy charakter miejsca. Projekt przygotowała ceniona szczecińska pracownia STUDIO AG, znana z eleganckich i niebanalnych rozwiązań. TLS Developer, twórca m.in. Villi 44 oddanej w 2020 roku, konsekwentnie stawia na solidność, wysoką jakość i dopracowane detale. Paderewskiego 1 to propozycja dla tych, którzy cenią prestiż, spokój i inwestycję z gwarancją jakości.


Gardenia Pogodno
Szczecin – ul. Unii Lubelskiej
Gardenia Deweloper
To osiedle – eleganckie, nowoczesne i doskonale wpisane w charakter jednej z najbardziej prestiżowych dzielnic Szczecina. Wyjątkowa lokalizacja, otoczona zielenią i klimatem Pogodna, sprawia, że jest to inwestycja niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju. Do jej wykończenia zastosowano wysokiej klasy materiały – kamień, szkło i drewno – które nadają całości ponadczasowej elegancji. Osiedle zaprojektowano z myślą o wygodzie mieszkańców – dostępne są pomieszczenia na rowery, a bilans miejsc postojowych wynosi aż 1,5 miejsca na mieszkanie, co gwarantuje komfort codziennego życia. W sprzedaży pozostało już tylko kilkanaście ostatnich mieszkań.

Osiedle Kościeliska
Szczecin - Gumieńce Assethome
Osiedle Kościeliska na Gumieńcach to propozycja idealna dla szczecinian - 33 piękne domy szeregowe zaprojektowane w duchu holenderskiej harmonii – przestronne, funkcjonalne, z dużymi ogródkami i komfortową odległością między budynkami. Aż sześć różnorodnych układów pozwala dopasować przestrzeń do własnych potrzeb. Na terenie inwestycji powstaną dwa place zabaw, a otwarty charakter osiedla sprzyja relacjom sąsiedzkim i rodzinnej atmosferze. To idealna propozycja dla tych, którzy szukają domu w mieście, bez kompromisów. Mają zostać oddane do użytku w 2026 roku.

Szczecińska 20
Szczecin - Warszewo Assethome
W sercu jednej z najbardziej pożądanych dzielnic Szczecina powstaje inwestycja, która definiuje nową jakość miejskiego życia. Szczecińska 20 to zamknięte, strzeżone osiedle otoczone zielenią, zlokalizowane zaledwie 10 minut od centrum miasta. Mieszkania oferują nowoczesny standard wykończenia, funkcjonalne układy oraz dostęp do infrastruktury – komunikacja miejska, sklepy i usługi są na wyciągnięcie ręki. To propozycja dla tych, którzy szukają balansu między miejskim rytmem a spokojem i prestiżem lokalizacji. Mają być gotowe w 2026 roku.
Czereśniowe Wzgórze
Radziszewo, ul. Stokrotki/ul. Liliowa MBH
Czereśniowe Wzgórze to inwestycja usytuowana zaledwie 900 metrów od granicy Szczecina. Bliskość węzła autostrady A6 Radziszewo sprawia, że do centrum Szczecina dojedziemy w kilkanaście minut, równie szybko dotrzemy do Gryfina, Stargardu czy Niemiec. To lokalizacja idealna dla rodzin – szkoła, sklepy, przedszkole czy przystanek autobusowy są w zasięgu ręki. Tuż obok znajdują się czereśniowe sady, które wiosną rozkwitają białymi płatkami. Niedalekie znajduje się Puszcza Bukowa, Park Krajobrazowy Doliny Dolnej Odry czy Jezioro Binowskie pozwalają na aktywne uprawianie sportu i rekreację. Czereśniowe Wzgórze składa się z domów budowanych z najlepszych materiałów. Konstrukcja z SILKI Xella, solidne stropy żelbetowe, dach pokryty blachodachówką Gerard z 50-letnią gwarancją. Do tego energooszczędne okna, system odzysku wody deszczowej, fotowoltaika, inteligentne systemy zarządzania energią, nowoczesne, markowe pompy ciepła, rekuperacja oraz wysokiej klasy okna gwarantują mieszkańcom znaczne oszczędności. W drugim etapie inwestycji wprowadzono kilka zmian budynki są większe o ok. 8 m², a działki – zróżnicowane, od 531 aż do 680 m². Część ma długie ogrody, inne – szersze i płytsze, dające więcej przestrzeni między budynkami. Mieszkańcy mogą wybrać swój dom według własnych potrzeb.

Dannevang
Szczecin, ul. Św. Ducha Calbud
Termin Dannevang pochodzi z języka staroduńskiego i dosłownie oznacza Danię. Inwestycja ma na celu nie tylko stworzenie nowego obiektu mieszkalnego, ale również wzbogacenie architektonicznego krajobrazu Szczecina o elementy nawiązujące do kultury duńskiej. Budynek DANNEVANG Szczecin został zaprojektowany z charakterystyczną elewacją z popielato-beżowej cegły klinkierowej, która podkreśla jego unikalny styl i estetykę. Inwestycja zlokalizowana jest przy ulicy Świętego Ducha, praktycznie w centrum Szczecina, tuż przy Odrze, naprzeciwko rewitalizowanej kamienicy starej drukarni i zabytkowego gmachu Poczty Polskiej, nieopodal popularnej instytucji kultury – Trafostacji Sztuki oraz XIV-wiecznego kościoła św. Jana Ewangelisty. Długie, pasmowe okna, pozwalają na maksymalne doświetlenie wnętrz naturalnym światłem, co pozytywnie wpływa na dobre samopoczucie i zadowolenie w duńskim stylu hygge. Niewielka liczba mieszkań rozplanowana na 7 kondygnacjach sprzyja kameralności obiektu. Komfort i wygodę zamieszkania zapewniają 2 windy i dwupoziomowy garaż podziemny. Elewacja na najwyższej kondygnacji wykończona zostanie drewnem a dach zagospodarowany zostanie zielenią, co również spójnie nawiązuje do duńskich klimatów.

Parkowa 11
Szczecin ul. Parkowa Marina Developer
Legendarny Supersam „Stoczniowiec” przy ulicy Parkowej już niedługo przejdzie całkowitą metamorfozę. W jego miejscu powstanie nowy apartamentowiec - nowa inwestycja Marina Developer Parkowa 11. To lokalizacja w samym centrum historycznego Szczecina - tuż przy Parku Żeromskiego, w sąsiedztwie Wałów Chrobrego i nadodrzańskich bulwarów. W miejsce supersamu powstanie nowy budynek, którego bryła wpisuje się w otoczenie sąsiednich kamienic. Znajdzie się w nim 119 mieszkań o powierzchni od 25 do 112 mkw. „Stoczniowiec” znajdzie swoje nowe miejsce na parterze budynku. W jego częściach wspólnych pojawi się mozaika - ukłon w stronę szczecińskiej estetyki miejskiej, charakterystycznej dla lat 60. i 70. Ubiegłego wieku. Inwestycja zaoferuje m.in. cichobieżne windy, podziemną halę garażową z miejscami przygotowanymi do ładowania samochodów elektrycznych, ogrzewanie podłogowe w standardzie oraz obsługa concierge. Do tego wyważona elewacja, klasyczna linia okien i starannie dobrane materiały.

Transparentność cen w branży deweloperskiej stała się faktem. W czerwcu tego roku Prezydent RP podpisał nowelizację ustawy deweloperskiej, która wprowadza zmiany w polityce cenowej. To odpowiedź na wieloletni problem, gdzie, jak pokazują dane rynkowe, blisko co czwarta oferta mieszkaniowa nie miała publicznie dostępnej ceny. Nowe przepisy nakładają na deweloperów m.in. obowiązek publikacji na stronach WWW cen całkowitych mieszkań, w tym ceny za m², konieczność jawnego podawania kosztów dodatkowych, takich jak miejsca parkingowe czy komórki lokatorskie, wprowadzenie dotkliwych kar finansowych (do 10% rocznego obrotu) za nieprzestrzeganie norm prawnych. Co szczecińscy i zachodniopomorscy deweloperzy sądzą o obowiązujących nowych przepisach?

TLS Development
Nowe przepisy wprowadzają pewien porządek na rynku nieruchomości i mogą przyczynić się do zwiększenia jego przejrzystości. Osobiście oceniam je raczej neutralnie niż jako rewolucyjne zmiany. Zapewniają ułatwiony dostęp do informacji o cenach –choć z drugiej strony, do tej pory klient również miał taką możliwość, wystarczyło zapytać dewelopera i zazwyczaj otrzymywał odpowiedź. W Szczecinie nie zauważyłem, aby dostęp do tych informacji był problemem, choć być może w innych rejonach kraju czy większych miastach sytuacja wygląda inaczej. Myślę, że uporządkowanie rynku będzie korzystne dla wszystkich stron. Z drugiej strony, warto mieć na uwadze, że coraz częstsze wprowadzanie dodatkowych wymagań wobec deweloperów może generować pewne wyzwania. Niektóre regulacje mogą mieć charakter populistyczny i kreować niepotrzebny negatywny obraz deweloperów, co moim zdaniem nie jest konstruktywne. W końcu to deweloperzy dostarczyli miliony mieszkań w ostatnich latach, a rola państwa w tym zakresie jest znacznie mniejsza. Należy pamiętać, że każde nowe obowiązki i koszty ponoszone przez deweloperów finalnie wpływają na ceny mieszkań, ponieważ te koszty są przenoszone na klientów. Dlatego dobrze byłoby, aby ustawodawcy patrzyli na te kwestie w sposób kompleksowy, uwzględniając interesy całego rynku, a nie skupiali się jedynie na wybranych aspektach.

Łukasz Gruszka
Graz Deweloper
Nasza firma działa na rynku już 40 lat i od zawsze stawiała na transparentność – to część naszego DNA. Na stronie internetowej od początku publikujemy pełne informacje o naszych inwestycjach, bez „drobnego druczku” i zbędnych niespodzianek. Nigdy nie zawieraliśmy umów, które budzą wątpliwości. Dlatego nowa ustawa o jawności cen nie zmienia nic w naszym podejściu – klienci zawsze wiedzą co kupują i za co płacą. Oczywiście, dziś rzadziej trafiają się zapytania typu „a ile to kosztuje?”, ale za to rozmowy, które prowadzimy, są zdecydowanie bardziej konkretne. Klient szybciej decyduje, czy oferta mieści się w jego budżecie – a my możemy skupić się na tych klientach, którzy posiadają komplet informacji i naprawdę chcą przejść cały proces zakupu właśnie z nami. Rynek się zmienia, my razem z nim. Adapt or die – mówimy to z uśmiechem, bo wiemy, że przejrzystość zawsze się opłaca. To nasze motto i sposób na kolejne 40 lat w branży.
Tomaszewicz Development
W Tomaszewicz Development od zawsze stawiamy na pełną przejrzystość i zaufanie. Uważamy, że jasne warunki oferty to fundament relacji z klientem, dlatego cieszymy się, że cały rynek zmierza w tym samym kierunku. Nasze ceny – zarówno mieszkań, jak i dodatkowych udogodnień – są jawne i dostępne online. Dzięki temu klienci już na wstępie otrzymują komplet informacji, co pozwala im podejmować świadome decyzje i oszczędzać czas. Potwierdziliśmy to niedawno w rozmowie z Telewizją Polsat, podkreślając, że transparentność nie jest dla nas nowością, lecz standardem. Tomaszewicz Development od lat wyznacza kierunek zmian w branży – byliśmy gotowi na nowe przepisy, zanim stały się obowiązkiem. Bo zaufanie zaczyna się od jawności.


Budownictwo drewniane przeżywa renesans i mocno wkracza do polskiego krajobrazu. Nie jest już tylko ciekawostką z północy, ale coraz częściej wyborem świadomych inwestorów, którzy pragną żyć bliżej natury i w zgodzie z sobą. O tym, dlaczego drewno to coś więcej niż materiał i filozofii życia w rytmie Hygge, opowiada architekt i specjalista od budownictwa drewnianego – Marcin Białek, właściciel firmy Head general.
– Moda? Być może już jest – zaczyna z uśmiechem Marcin Białek. – Na pewno jest bardzo duże zainteresowanie domami drewnianymi i tym rodzajem budownictwa. Otrzymuję mnóstwo pytań, czasem muszę odczarowywać ten temat, bo wciąż pokutują różne mity i obawy. Zawodowo nie poszedłem za modą – wyjaśnia – bowiem z drewnem jestem związany praktycznie od dziecka.
OD PASJI DO REALIZACJI
Choć pochodzi z rodziny o drzewiarskich tradycjach, początkowo wcale nie chciał z tym materiałem mieć nic wspólnego. – Moim dziecięcym marzeniem było projektowanie samochodów – śmieje się. – Dlatego wybrałem szczecińskie Liceum Plastyczne. W szkole trafiłem jednak na kierunek „formy użyt-
autor:
Head general – Marcin Białek autor projektu wykonawczego:
Head general – Marcin Białek generalny wykonawca: Head general prefabrykacja: Module Home Sp. z o.o. nadzór wykonawczy:
Head general – Marcin Białek inwestor: indywidualny
kowe i snycerstwo”, gdzie mieliśmy zajęcia z drewnem. I wtedy zobaczyłem, jakie to jest wdzięczne tworzywo, jakie daje możliwości. Pierwsze ćwiczenia w warsztacie i pomyślałem: to jest to. Rzeźba z drewna była tym, co najbardziej mnie pochłaniało. Choć mógł pójść w stronę sztuki, ostatecznie wybrał architekturę. – Ktoś kiedyś powiedział, że najgorzej stać się niewolnikiem własnej pasji – wspomina. – Pomyślałem więc, że spróbuję znaleźć złoty środek. W trakcie studiów wyjechał do Norwegii –i to tam, jak sam przyznaje, „wszystko wróciło na swoje miejsce”. – Ten kraj nie dość, że drewnem stoi, to na nim stoi. Wszystko jest z nim związane. Tam zobaczyłem, że budownictwo drewniane może być mądre, solidne, trwałe i bezpieczne. Że to ma sens. Te wszystkie historie o łatwopalności i nietrwałości okazały się mitami.
Norwegia nauczyła go nie tylko techniki, ale też pewnego sposobu myślenia o przestrzeni. -Tam dom z drewna to nie ekstrawagancja. To codzienność, kultura. Wchodziłem do takich domów i czułem, że tam jest po prostu zdrowo. Ciepło, świeżo, powietrze jakby z zewnątrz, inny zapach, inna wilgotność. Kiedy wróciłem do Polski, od razu czułem różnicę – nasze powietrze w murowanych domach jest cięższe, mniej naturalne.
Po powrocie do kraju, w 2007 roku, Marcin Białek postanowił zająć się drewnem na serio. – Mieliśmy kryzys w Polsce, nie było ła-

two z pracą. Zahaczyłem się w biurze architektonicznym i pracowałem nad innymi projektami, niezwiązanymi z drewnem. Jednak cały czas ten pomysł się we mnie rozwijał. W końcu przyszedł czas na jego realizację. Udało mi się znaleźć ludzi, którzy co prawda nie byli związani z branżą budowlaną, bo byli to finansiści zajmujący się restrukturyzacjami firm, ale byli ciekawi nowych rozwiązań, otwarci na nowe projekty. Okazało się, że prowadzą zakład produkcji ogrodowych mebli drewnianych i szukają alternatywnego źródła dochodu dla zakładu. Udało mi się ich przekonać do tego, żeby spróbować z produkcją prefabrykowanych budynków drewnianych. Z czasem nabrało to formy, został utworzony nowy podmiot gospodarczy a ja wszedłem do zarządu.
DREWNIANE DOMY POD KLUCZ
Z tej współpracy zrodziło się doświadczenie, które po latach przekształcił w firmę Head general – przedsięwzięcie, które dziś zajmuje się kompleksową realizacją domów drewnianych. – Zajmuję się wszystkim: od pomocy przy wyborze działki, przez uzyskanie pozwoleń, po samą budowę i wyposażenie. Czasem nawet meblujemy dom i montujemy sprzęt AGD. Oddajemy klientowi klucz do gotowego domu.
Marka Head general, którą Marcin Białek prowadzi od 2017 roku, to przedsięwzięcie o przemyślanej, trójfilarowej strukturze. Jak sam mówi: – Pierwszy filar to ja – Head general to w gruncie rzeczy moja osobista marka, moje nazwisko i odpowiedzialność za każdy etap inwestycji. Współpraca z klientem na zasadzie inwestora zastępczego
Drugim filarem jest rodzinnie powiązana fabryka – Module Home Sp. z o.o., w której powstają prefabrykaty – serce technologiczne-
go procesu. To tam przygotowywane są elementy konstrukcyjne domów, budynków użytkowych i obiektów tworzonych w duchu nowoczesnej architektury drewnianej. Fabryka odpowiada za produkcję budynków według ustalonych projektów – prostych, spójnych stylistycznie, solidnych.
Trzeci filar działalności to część handlowa – strona internetowa – werternet.com poświęcona sprzedaży gotowych budynków i projektów typowych. – To bardzo dobre, przemyślane koncepcje – zunifikowane, by pasowały na każdą działkę. Dzięki temu klienci, którzy szukają szybkiego i sprawdzonego rozwiązania, mogą rozpocząć budowę bez długiego etapu projektowania –dodaje.
Head general to jednak nie tylko marka, ale filozofia pracy oparta na transparentności, rzemieślniczej precyzji i osobistej odpowiedzialności za każdy szczegół – od idei po klucz do gotowego domu.
Nie jest jednak przedsiębiorcą w klasycznym sensie. – Firma składa się właściwie tylko ze mnie – przyznaje z uśmiechem. – Wszyscy inni – konstruktorzy, wykonawcy – to podwykonawcy. Jednakże to są ludzie, z którymi pracuję od lat. Znają moje standardy i wiedzą, że jestem wymagający. Dla mnie na budowie musi być porządek. Bo to świadczy o szacunku – do pracy, do klienta, do materiału. A jak jest porządek, to i praca idzie lepiej.
RZEMIOSŁO W CENIE
Jego podejście przypomina bardziej rzemiosło niż biznes. Nie buduje dużo – nie chodzi tu o ilość, ale jakość. – Najlepiej się czuję, kiedy prowadzę jedną, maksymalnie dwie realizacje jednocześnie. Wtedy mogę się skupić na projekcie i w pełni się zaangażować.





Kiedy opowiada o swoich domach, robi to z czułością. - Kto choć raz mieszkał w domu z drewna, ten już nie chce innego. To się po prostu czuje. W środku jest inaczej – świeżej, lżej, przyjemniej. Podczas sesji zdjęciowej w jednym z domów w Nowym Warpnie, do którego weszliśmy, od razu dało się poczuć tę wyjątkową atmosferę, charakterystyczną dla każdego z naszych budynków. Powietrze było inne – świeże, rześkie, naturalne. Osoby, które towarzyszyły mi tego dnia, od razu zwróciły uwagę na ten specyficzny zapach drewna i lekkość wnętrza. W takich domach człowiek po prostu szybciej się odpręża – to coś, czego nie da się oddać w opisie technicznym, ale co czuje się od pierwszego oddechu.
SPOKÓJ, PROSTOTA I BLISKOŚĆ NATURY
Dla Marcina Białka to właśnie esencja drewna – jego naturalność, oddychanie, zdolność do tworzenia przyjaznej atmosfery. – To są rzeczy, których nie da się zapisać w tabelkach, ale one mają ogromne znaczenie. W drewnianym domu po prostu dobrze się żyje.
Coraz częściej spotyka klientów, którzy są świadomi i wiedzą, czego chcą. – Często to ludzie, którzy mają za sobą doświadczenie z życia w Skandynawii, albo po prostu szukają ekologicznych rozwiązań.

autor:
Karolina Prałat-Orłowska autor projektu wykonawczego: Head general – Marcin Białek generalny wykonawca: Todayhouse sp. z o.o. prefabrykacja: Module Home Sp. z o.o. nadzór wykonawczy: Head general – Marcin Białek inwestor:
Wiedzą, że drewno to nie tylko materiał, ale też filozofia życia. Trochę jak hygge – to nie styl, tylko sposób myślenia. Spokój, prostota, bliskość natury. Tego ludzie dziś szukają.
Nie wszyscy jednak potrafią zaufać drewnu od razu. – Moim najlepszym sposobem na to, żeby rozwiać wszystkie obawy i niepewności jest zaproszenie takiego człowieka do budynku drewnianego, np. w budowie. I to nawet na pierwszym etapie, jak prefabrykaty są ustawiane. Widać, jak to jest solidne, jak to jest porządne, że to nie jest dom z zapałek, jak się wielu osobom wydaje. To jest jeden ze sposobów. Drugi to na pewno różnego rodzaju tabelki, czyli np. jakie jest jego zapotrzebowanie na energię cieplną. Ekonomika takiego obiektu, jego późniejszego użytkowania jest bardzo ważna. I wiadomo, że tych złotówek na ogrzewanie wychodzi trochę mniej.
JAKOŚĆ PONAD WSZYSTKO
Marcin Białek podkreśla, że w budownictwie drewnianym jakość ma kluczowe znaczenie – to ona decyduje o trwałości, bezpieczeństwie i komforcie użytkowania domu. W jego opinii w Polsce wciąż brakuje zrozumienia, czym naprawdę jest fizyka budowli, co prowadzi do błędów projektowych i wykonawczych, a w konsekwencji do utrwa-
lania mitów o rzekomej nietrwałości czy łatwopalności domów drewnianych. – Niestety, konkurencja często psuje rynek – mówi. –Wielu producentów kieruje się przede wszystkim ceną, a nie jakością, zaniżając standardy całej branży. Tymczasem w dobrze zaprojektowanym budynku drewnianym ogromne znaczenie mają takie aspekty, jak akumulacja ciepła w przegrodach, przesunięcie fazowe czy pasywne przeciwdziałanie przegrzewaniu. Każdy materiał, każda warstwa i każdy detal mają swoje uzasadnienie – nic nie jest przypadkowe. My projektujemy i budujemy domy oparte na wiedzy, badaniach i zasadach fizyki budowli, a zastosowane technologie wynikają ze świadomych decyzji, które mają zapewnić trwałość i komfort użytkowania.
Jak dodaje Marcin Białek, w krajach takich jak Niemcy czy Skandynawia działają stowarzyszenia branżowe czuwające nad jakością wykonania i certyfikacją budynków, co sprawia, że tamtejszy rynek jest uporządkowany i dojrzały. W Polsce ten proces dopiero się rodzi, ale świadomość inwestorów i wykonawców stopniowo rośnie. Firma Head general od lat wdraża w swojej praktyce te same standardy obowiązujące w Europie Zachodniej, projektując i realizując również certyfikowane domy pasywne zgodne z wytycznymi Passivhaus Institut w Darmstadt. – Wierzę, że wraz ze wzrostem wiedzy technicznej i świadomości klientów polskie budownictwo drewniane osiągnie ten sam poziom jakości – podsumowuje.
DREWNO – MATERIAŁ PRZYSZŁOŚCI
Dla właściciela firmy Head general drewno to nie krok wstecz, lecz w przyszłość. – Można tu stosować wszystkie nowoczesne rozwiązania – fotowoltaikę, pompy ciepła, rekuperację. To nie jest budownictwo sprzed wieku. To bardzo nowoczesna technologia.

W planach ma kolejne, coraz śmielsze projekty. – Najbardziej oryginalny dom, nad którym pracuję, jest teraz w budowie. To szalony projekt – nie do końca moja stylistyka, ale bardzo ciekawy konstrukcyjnie. A oprócz tego – domy na wodzie. Mamy inwestora z Niemiec, który chce postawić kilka takich obiektów na jeziorach. To będą budynki o podwyższonym standardzie, coś w rodzaju pływających domów premium. Nie będą miały silnika, ale będzie można je przemieścić w inne miejsce.
RZEMIEŚLNIK Z PASJĄ
Kiedy pytam, czy czuje się bardziej biznesmenem, czy rzemieślnikiem, odpowiada bez wahania: - Biznes jest ważny, ale ja po prostu robię to, co lubię. Projektuję i buduję. To daje mi radość i satysfakcję. Naprawdę mogę powiedzieć, że jestem szczęściarzem, bo robię to, co sprawia mi przyjemność.
Dla Marcina Białka dom nie jest jedynie konstrukcją, lecz przestrzenią życia – pełną światła, zapachu drewna i harmonii, w której codzienność zyskuje nowy rytm. Jego realizacje są tego najlepszym dowodem: pachną lasem, oddychają światłem i ciszą, niosą ukojenie w świecie przyspieszonym i głośnym.
W tej prostocie kryje się coś więcej niż estetyka – to powrót do naturalnego porządku rzeczy, do wartości, które nie przemijają. Być może właśnie dlatego drewno staje się dziś symbolem nowego początku: świadomego, odpowiedzialnego i bliskiego naturze budowania.
autor: Dariusz Staniewski/ fot. KarolinaBąk
Head general – Marcin Białek +48 504 108 742 | bialek@headgeneral.pl /head.general

Własne mieszkanie to poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. To fundament stworzenia rodziny albo po prostu komfortu życia (dla singli). Teoretycznie w XXI wieku powinno być absolutną podstawą, elementarnym i powszechnym standardem, może nawet prawem. W praktyce jednak dla większości to arcytrudne wyzwanie, czasami nieosiągalne marzenie. Są tacy, którym nikt nic nie dał za darmo i wszystko musieli sami odziedziczyć (zarówno dziś jak w 1670). Są tacy co na swoje „M” ciężko zapracowali. Większość zaś zmuszona jest zaciągnąć sakramencko niesprawiedliwy kredyt (vide autor). Tym, którzy nie chcą lub nie mogą kupić pieniędzy na dom pozostaje wynajem. No ale gwoździa w ścianę nie wbijesz, szafy nie przestawisz… Załóżmy jednak, że mamy kasę i wybieramy miejsce do życia. I tu dopiero się zaczyna! Gdzie zamieszkać? Którą dzielnice wybrać? Ach! Cóż za gorące dylematy. No ale od czego „Prestiż”! Przed Wami, Drodzy czytelnicy, dość subiektywny (patrz niżej) prawie ranking szczecińskich dzielnic. Po jego lekturze na pstryk podejmiecie decyzję, gdzie spędzić resztę (albo część) swojego pięknego życia.

Niniejsze zestawienie nie jest subiektywne, nie jest też obiektywne. Jest próbą zrozumienia szczecińskich dzielnic, w wymiarze zasadniczo praktycznym, choć specjalistycznej poezji sobie nie odmówię. A to dlatego, że moje uwarunkowania i preferencje w tej przestrzeni są dość osobliwe. Te pierwsze to m.in. brak prawa jazdy, ograniczone uwielbienie do flory (wyłącznie okresowo w rytmie wczasowo-rekreacyjnie) przy oschłych relacjach z fauną. Jestem (notabene) zwierzęciem typowo miejskim, wrażliwym na wszelki komfort z tego wynikający. Ach! Chciałbym wyjść na balkon na 23 piętrze i móc zobaczyć niekończące się zabudowania miasta i usłyszeć jego melodię, taki prawdziwy gwar: rozmowy tysięcy ludzi zmiksowane z dźwiękami, które emitują samochody, pociągi, metro, s-bahny, koleje gondolowe, sterowce, samoloty, śmigłowce, balony, motocykle, hulajnogi, rowery, a nawet monocykle, statki, żaglowce, wodoloty, motorówki, łódki i kajaki… Wszystko by nie tylko grało uwerturę miasta, ale stanowiłoby wizualny kalejdoskop, poruszający się z dużą dynamiką na zasadzie niewyczerpalnego perpetuum mobile. Nie, nie potrzebuję ciszy, zieleni i spokoju. Mogę to osiągnąć poprzez zamknięcie okien, roślinność doniczkową oraz subtelne oświetlenie. Wiem, dyskusyjne.
Mimo to przedstawiam trzyczęściowe subiektywne, lecz obiektywne zestawienie szczecińskich dzielnic. Będzie ich tuzin. W tym numerze pierwsze cztery pod hasłem: ekskluzywnie. Za miesiąc skupie się na suburbiach, a maju przeanalizujemy „jądro” Szczecina. Zaskoczę później. Zastrzegam: to nie ranking! Ten polecam czytelnikom stworzyć samodzielnie, oczywiście na podstawie poniższych spostrzeżeń.
POGODNO I ŁĘKNO
Te dwie dzielnice już od momentu powstania, na przełomie XIX i XX wieku, były synonimem mieszkaniowego luksusu. Przez lata zatarły się między nimi różnice (i granice), większość mieszkańców oba osiedla określa po prostu Pogodnem. Galimatias wdarł się także historyczne nazwy. Osławiony Westend – także jako nazwa spółki budowalnej Johannesa Quistorpa (prekursor dzisiejszych deweloperów) – to dziś obszar Łękna, zaś Pogodno to dawne wsie Ackermannshöhe, Braunsfelde oraz Schönau. Obecnie o dawnych nazwach Pogodna nikt już nie pamięta. Nazwa Westend przylgnęła do obu dzielnic.
rozpoczął się proces zagęszczenia zabudowy, często samowolny. Tym samym, poza reprezentacyjnymi przestrzeniami, mamy do czynienia ze sporym chaosem i ponurą przypadkową architekturą: przybudówki, nadbudówki, dobudówki… Fuj! Często z tarasu eleganckiej zabytkowej willi rozciąga się widok na rozsypujące się rudery, nieudolne konstrukcje albo oniryczne składowiska złomu rodem ze smutnych dystopii. A to nie Mad Max…
To samo dotyczy obecnie fatalnego stanu nawierzchni większości ulic i chodników. Poniemiecki bruk trzyma się mocno tylko tam, gdzie nie miała miejsca żadna współczesna interwencja np. przy wymianie podziemnej infrastruktury. „Nowe” asfaltowe trakty to dziś osobliwe galerie dziur o niemożliwych kształtach. W jeszcze gorszym stanie są chodniki, krzywe i chybotliwe, po których stąpanie grozi trwałym kalectwem, a przynajmniej skręceniem nogi. Zły stan dróg i chodników to efekt skomplikowanych zależności własnościowych, a tym samym często braku porozumienia dla opracowania spójnych kompleksowych projektów i inwestycji. Z uwagi na willowy charakter znacznej części dzielnicy, nie występuje tu za to powszechny problem z parkowaniem, gdyż większość mieszkańców posiada własne garaże lub stanowiska postojowe. Willowa struktura sprawia, że jest tu bezpiecznie, szczególnie w erze wszędobylskiego monitoringu i ochroniarskich sił szybkiej reakcji.
Gdyby chcieć zamieszkać na Pogodnie trzeba przyszykować się na spory wydatek. Ceny tu szaleją! Trzeba uważać na deweloperów i maklerów nieruchomości próbujących rozciągać termin „Pogodno” na odległe osiedla, nie mające z tym prawdziwym nic wspólnego. Siła dobrej marki! Analizując oferty sprzedaży natknąłem się na ciekawe ogłoszenia kupna mieszkań w nielicznej, ale jednak istniejącej (solidnej, modernistycznej) zabudowie wielorodzinnej. Za kawalarkę (30m2) niedaleko kortów trzeba zapłacić ponad 300 000 zł, dwa pokoje to już wartość pół miliona! Duże apartamenty w nowej zabudowie można znaleźć już za 1 300 000 zł. Ceny poniemieckich willi z ogrodem nie schodzą poniżej 2 500 000 zł, mniejszych domów o 500 000 zł mniej.
Być pogodnianinem albo łęknianinem? Tak! Choć dzielnia nieco się zestarzała i zdziadziała to wciąż dobry adres! Najlepszy? Nie…
WARSZEWO
Warszewo, dawna wieś Warsow ma ciekawą i bardzo długą historię. Pierwsze źródła wspo -
minają osadę już w 1261 roku, przywołując poświęcenie kościoła i nadanie miejscowości klasztorowi cysterek. Od zawsze wieś miała charakter rolniczy, do czasu, gdy miasto ją wchłonęło czyniąc w krótkim czasie enklawą bogatych „mieszczan”. Jej historyczna część ma zachowany układ owalnicy (jeden z typów genetycznego kształtu wsi) ograniczony ulicami Poznańską i Szczecińską. Dziś to zielony skwer z zachowaną częścią XIX wiecznej zabudowy oraz neogotyckim kościołem św. Antoniego z Padwy. Stoi tu tez słynna rzeźba słonia – symbol Warszewa, wykonana w 1934 roku jako fontanna, przez Kurta Schwerdtfegera (autora m.in. Gęsiej Fontanny na Różance). Stara część dzielnicy jest mocno zapuszczona i zaniedbana. To nie o tej części myślimy jako o ekskuzowanym Warszewie, ale o rozlanej po okolicznych wzgórzach nowej zabudowie. To dziesiątki deweloperskich zamkniętych osiedli z kameralnymi bloczkami, są też skupiska wielorodzinnych „bliźniaków” lub samodzielnych willi. Osobny charakter każdego z takiego założenia wyraźnie widać na zdjęciach satelitarnych. Warszewo to wielki zbiór oddzielnych enklaw, nie tworzących
Dziś oba dystrykty zamieszkuje niepełna 30 000 osób. Nie muszą się nigdzie przenosić.
Większość zabudowy Pogodna i Łękna szczęśliwie ocalała z wojennej pożogi. Spacerując aleją Wojska Polskiego albo ulicą Monte Cassino czy dookoła placu Jakuba Wujka zobaczymy najpiękniejsze zabytkowe gmachy. Strome dachy, wieżyczki, sterczyny, czasami nawet krenelaż (serio!), drewniane wykończenia, niezwykłe ornamenty, zaskakujące motywy rzeźbiarskie, wykusze, loggie czy kunsztowna metaloplastyka. W sumie można by tu przywołać znakomitą większość architektonicznych pojęć. Albo inaczej: wiele z tych domów śmiało mogłoby trafić do zestawień najlepszych przykładów budownictwa albo podręczników jak budować. Ja szczególnym uznaniem darzę fascynujące przykłady architektury modernistycznej przy ul. Piotra Michałowskiego. Niestety po wojnie
Przed ponad stu laty wspaniałe wille o oryginalnej architekturze i wspaniałych zdobieniach godnych książęcych albo szlacheckich rezydencji wyraźnie kontrastowały z ciasną i niemiłosiernie zawilgoconą zabudową starego miasta. Legenda miejska z tamtych czasów mówi, że Westend powstał jako swego rodzaju sanatorium dla cierpiących na reumatyzm mieszkańców mokrej i śmierdzącej starówki. Dla zamożnych rozważano podobno rotacyjne pobyty w obu dzielnicach na zmianę. Ile w tym prawdy?
Na plus z pewnością zasługuje komunikacja miejska, która oplata Pogodno niemal z każdej strony, nie stroniąc też od przejazdów przez wnętrza obszernych kwartałów. Faktycznie z każdego niemal miejsca w kilka minut można dojść do przystanków tramwajowych lub autobusowych dowożących do centrum.
Zaskakująco źle wypada oferta handlowa i usługowa dzielnicy. Owszem w jej centrum znajduje się kultowe targowisko „Pogodno”, ale brakuje dogodnie zlokalizowanych dyskontów, pozwalających na szybkie i wygodne codzienne sprawunki. Nie ma większej galerii czy parku handlowego, takowy jest dopiero planowany na skraju Pogodna przy stadionie lekkoatletycznym. Mało jest też prawdziwej gastronomi. Próżno szukać klimatycznej kawiarni czy restauracji. Aż dziwne, bo w niejednej z pięknych willi mogłaby powstać oryginalna knajpka. W wielu przypadkach zachwycający wystrój wnętrza stanowi „tkankę” zastaną!
Skromna jest oferta edukacyjna. Na terenie Pogodna niewiele jest publicznych przedszkoli, podstawówek za to jest przynajmniej pięć. Brakuje placówek kultury, ale rekompensuje to niewielka odległość od centrum. Mieszkańcy nie mogą za to narzekać na dostęp do terenów zielonych i rekreacyjnych. To oczywiście Park Kasprowicza i Las Arkoński, a także sporo skwerów i niewielkich parków. Zresztą sam spacer po wąskich uliczkach dzielnicy może uchodzić za przestrzeń czarodziejskiego ogrodu, szczególnie wiosną!

spójnej całości, także estetycznie – co osiedle, co deweloper to skrajnie inna stylistyka, kolorystyka czy urbanistyka. Zazdroszczę jedynie mieszkańcom niektórych z osiedli, tych położonych na zboczach Wzgórz Warszewskich, fantastycznych widoków na miasto. Kawka na balkonie z taką panoramą musi być czystą przyjemnością. Podkreślam, to dotyczy tylko części dzielnicy, pozostała nie obfituje w takie widoki, fundując częściej widok na szczytową ścianę sąsiedniego bloku.
Trzypokojowe mieszkanie na Warszewie wyceniane jest na ok. 900 000 zł, duże 4-pokojowe apartamenty to wydatek ponad miliona (nawet 1,3 mln), mniejsze kawalerki albo studia o powierzchni około 30 m2 można kupić za około pół miliona złotych. Domy „chodzą” po 2 miliony, ale w serwisach można też znaleźć rezydencje za ponad 3 a nawet 4 miliony złotych. Ale to już prawdziwe pałace, jak z „Dynastii” (jejku, kto dziś pamięta to porównanie?).
Skomunikowanie Warszewa z Centrum nie należy do najlepszych. To nie tylko skromna siatka linii autobusowych (dość rzadko kursujących, wymagających przesiadek), ale przede wszystkim niemal nieustanny korek. Niezależnie, od której strony chce się do Warszewa wjechać, trzeba swoje odstać. Tu każda rodzina ma po kilka aut, gdy wracają z pracy do domu, nic dziwnego, że przepustowość dróg nie daje rady. Parkowanie? Charakter tego miejsca – zamknięte osiedla albo willowe enklawy – zapewnia dostęp
do bezproblemowego parkingu. Za dodatkową opłatą oczywiście.
Kultura na Warszewie? Brak. Kropka. Parki / skwery / rekreacja? Słabo. Nieużytki między zamieszkanymi enklawami to błotne pułapki. Zapuszczanie się w te przestrzenie nie jest zalecane. Plus minus spotkanie familii dzikich dzików (sic!). Do kejsu „rekreacja” można zaliczyć niemal dziewicze (sic!) Wzgórza Warszewskie i wczesną Puszczę Wkrzańską. Tak! W okolicach Zespołu przyrodniczo-krajobrazowego „Wodozbiór” jest pięknie. Ale to robota natury a nie „zarządcy”. Na szczęście Warszewo płynnie „przechodzi” w Osowo, a tam wiadomo: Gubałówka albo wspaniały szlak przez Dolinę Siedmiu Młynów.
Dzielnicę z zamożnymi mieszkańcami (ponad 11 000 osób) dostrzegli właściciele dyskontów. Faktycznie oferta handlowa jest znakomita. Co ciekawe, specyfika dzielnicy wymusiła charakter owych sklepów. Te warszewskie uchodzą za „lepsze” i lepiej zaopatrzone. Wielu mieszkańców śródmieścia zamiast w swoich brudnych i nieprzyjemnych sklepach, woli nadrobić parę kilometrów i przyjeżdża po większe sprawunki właśnie tu. Coraz ciekawsza staje się także oferta gastronomiczna, ale to powolny progres.
Warszewo nie ma swojego charakteru. Rozwój dzielnicy „na rympał” nie pozwolił na stworzenie funkcjonalnej koncepcji zabudowy, racjonal-
nego rozłożenia funkcjonalności czy stworzenia adekwatnej infrastruktury. Wszystko jest tutaj przypadkowe i obliczone na deweloperski zysk. Warszewski adres? Ja niechętnie.
GŁĘBOKIE
To nie Pogodno ani nie Warszewo są najelegantszą dzielnicą Szczecina. Serio! To miano, od zawsze dzierży Głębokie, dawne Glambeck. To wspaniałe zabytkowe wille, niezwykle solidne, bo zbudowane w najlepszym okresie dla architektury – późnym niemieckim modernizmie (lata ‘30 XX wieku). Sporo tu też gmachów wzniesionych znacznie później, równie okazałych i funkcjonalnych. Wszystko tonie w zielni, a właściwie w lesie, bo jesteśmy w sercu Puszczy Wkrzańskiej. To niezwykłe osiedle rozciąga się nad wschodnim brzegiem Jeziora Głębokiego, między Szczecinem a Pilchowem. Elitarności dodaje fakt, że niewiele ponad 1000 osób może się poszczycić adresem w tej dzielnicy.
Historia tego miejsca zaskakuje. Pierwsze zmianki o osadzie w tym miejscu, związane z młynami nad Osówką, pochodzą z XV wieku. Sto lat później źródła mówią o dość tajemniczym zatopieniu części wsi leżącej nad brzegiem rynnowego jeziora. Czy Głębokie to nowa Vineta albo Atlantyda. W wersji lokalnej (sic!).
Co na to Wolin albo Barth, halo? Później osada przeszła w posiadanie słynnego pomorskiego rodu von Ramin. Pozostała w ich rękach do

1945 roku. Tym kim dla Westendu byli Quistorpowie, tym dla Glambeck byli Raminowie. Ich „deweloperski” projekt nie miał tak wielkiego rozmachu, ale znacznie lepiej przemyślaną” strategię”. Planowane przez nich osiedle miało być wielką atrakcją Szczecina, porównywalną do podobnych założeń nad berlińskimi jeziorami albo modelowego miasta-ogrodu w Hellerau koło Drezna.
Niestety Glambeck trochę ucierpiało podczas wojny. Wszelkie blizny do dziś już zasklepione, czasami mało fortunnie, ale przyroda jakoś dała rada i zasłoniła co bluźniercze. Choć przyznaję niektóre z „nowych” domów to koszmarki. Nie zmienia to jednak faktu, że enklawa na Głębokim to adres pożądany!
Lupę proszę! Przyjrzyjmy się z bliska. Przyroda & rekreacja: 11/10. Bez dwóch zdań. Dalej. Komunikacja: autem chyba okej, bo szeroka arteria w postaci alei Wojska Polskiego zapewnia płynny i szybki dojazd do centrum. „Zbiorkom”? Pętla...Wróć! Węzeł przesiadkowy przy Miodowej zyskał niedawno nowy anturaż oraz funkcjonalność. Obawiam się jednak, że prościej i szybciej dojechać stąd do Dobrej i Polic niż centrum Szczecina. A to za sprawą „utraty” tramu numer jeden („1”) na rzecz nowej pętli na os. Zawadzkiego. Na Głębokie dociera dziś tylko linia „9”. Jeździ… nie najczęściej. Edukacja? Brak. Gastronomia: poza osławioną „Virgą” przy pętli i lokalami na terenie kąpieliska jest słabo. Handel: market społemowski, sztuk jeden. Ale za to jest kościół, jakby co…
Analiza ofert biur nieruchomości nie zaskakuje. Tzn. ceny na Głębokim, nie różnią się zbytnio od cen podobnych obiektów na Pogodnie czy Warszewie. Znalazłem m.in. ofertę sprzedaży domu (ponad 200 m2) na Jaworowej za 1 350 000 zł, dość bizantyjskiej willi za 2 340 000 zł. Tańszy jest niedokończony dom, który w stanie surowym można nabyć za jedyne 899 000 zł.
Głębokie? Wspominałem, że fauna tylko wakacyjnie? Ja tutaj nie…
HANZA TOWER
Nie, to nie pomyłka. W 26-piętrowym drapaczy chmur, notabene promowanym jako najwyższy budynek mieszkalny między trójmiastem a Berlinem (a co w Świdwinie albo Reczu mieli postawić?), znajduje się blisko 500 mieszkań. Śmiało można założyć, że może tu mieszkać między 1500 a 2000 osób. Powierzchnia mieszkalna to około 21 tys. m², komercyjna – ok. 18 tys. m². To „parametry: niewielkiego miasteczka, np. Cedyni., Suchania, Ińska czy Morynia, w których mieszka właśnie niespełna 2000 osób. To samo może dotyczyć powierzchni przeznaczonej na handel i usługi. Od parteru do piątego piętra mieszczą się przestrzenie biurowe, centrum konferencyjne i powierzchnie handlowo-usługowe.
Teoretycznie w Wieży Hanzy można by przeżyć bez opuszczania budynku wiele miesięcy, choć przyziemie nie zostało skomercjalizowane

w pierwotnie planowany sposób, który zakładał stworzenie tu centrum handlowego (spożywkę da się zamówić z dostawą „pod drzwi”).
To było by zresztą dobrym nawiązaniem do nazwy gmachu, opiewającej słynny kupiecki związek z czasów średniowiecza. Do morskiego charakteru Hanzy nawiązuje też kształt budynku przywodzący na myśl nadęty wiatrem żagiel. Wróćmy jednak do niezbędnej do przeżycia oferty handlowej. Tuż obok w „Fali” znajduje się dyskont, a kilkaset metrów dalej, w Centrum Galaxy, hipermarket. Niedaleko też do targowiska Manhattan. Zresztą w tym przypadku opis wydaje się zbędny, bo przecież Hanza Tower stoi w absolutnie ścisłym centrum Szczecina. Nie ma sensu pisać o komunikacji, edukacji czy kulturze, bo to wszystko znajduje się w bezpośrednim zasięgu mieszkańców. Opisywanie należy zatem ograniczyć wyłącznie do wnętrz tego kompleksu.
Parkowanie: w podziemiach znajduje się niemal 400 stanowisk postojowych dla samochodów, wyłącznie dla mieszkańców!
Mieszkańcy i goście Hanza Tower mogą skorzystać z oferty licznych gabinetów lekarskich, a także fizjoterapeutycznych czy rehabilitacyjnych. Jest duże, kompleksowe studio urody. W części komercyjnej działa multifunkcjonalny ośrodek konferencyjny z salą na 300 osób, swoje siedziby ma tu także kilka firm z branży IT. Od niedawna w wieżowcu działa największy w Szczecinie salon masażu orientalnego, niebawem otworzy się olbrzymi klub fitness (2,1 tys. m2). Trwają także prace nad uruchomieniem centrum biur serwisowych i coworkingowych.
Przestrzenie biurowe zapewniające komfortowe miejsca pracy powstaną na powierzchni blisko 1,5 tys. m2.
Powyższe obiekty mają charakter publiczny, otwarty, ale Hanza Tower to też „atrakcje” dostępne wyłącznie dla mieszkańców. To dwa tarasy – na dachu oraz zielone patio na szóstym piętrze. Jest też 25-metrowy basen, sauny (suche i parowe), jacuzzi oraz siłownia.
Ile trzeba wydać by zamieszkać w tym ekskluzywnym wieżowcu, samowystarczalnym mieście w mieście? Podobno w ofercie inwestora pozostało jeszcze kilka wolnych lokali, te największe, najbardziej atrakcyjne zostały jednak już sprzedane (krążą legendy o cenach, ale nie mogę przytoczyć, bo zemdleję). Oferty sprzedaży można już znaleźć na rynku wtórnym. I tak: 50 m2 apartament na 10 piętrze wystawiono za 979 000 zł, co daje 19 967 zł za metr kwadratowy. Mniejsze mieszkanie, o metrażu 30 m2 można nabyć od ręki za 540 000 zł. Przy praktycznie wszystkich ofertach cena za metr pozostaje na podobnym tym poziomie. By zostać Członkiem mieszkalnej Hanzy, nie trzeba od razu kupować mieszkania, można je wynająć. Niewielkie studio (25m2) to wydatek blisko 2 5000 zł za miesiąc, a duże apartament (80 m2) wystawiono za 8 000 zł.
Adres w Wieży Hanzy? Tak, śni mi się po nocach. Szkoda tylko, że balkony są do 15 piętra.
autor: Daniel Źródlewski foto:JarosławGaszyński


W świecie designu, w którym sztuka spotyka się z rzemiosłem, a tradycja z nowoczesnością, wyjątkowe kolaboracje mają moc wpływania na nowe trendy. Tak było w przypadku współpracy Jacka Kolasińskiego – uznanego polskiego projektanta wnętrz (ze szczecińskim rodowodem) – z renomowaną, duńską firmą Massimo Copenhagen, specjalizującą się w ręcznie wykonywanych dywanach klasy premium.
W 2020 roku projektant, znany z nieszablonowego podejścia do projektowania i wyczucia detalu, zaczął regularnie wykorzystywać dywany Massimo CPH w swoich realizacjach. – Ich jakość i estetyka od początku były mi bliskie. Dywany idealnie uzupełniały moje projekty –mówi Kolasiński. W styczniu 2024 roku przyszła propozycja nie do odrzucenia: zaprojektowanie autorskiej kolekcji dywanów. - Przygotowałem szereg wariantów, oni stworzyli prototypy i finalnie wybrali na początek wzór
Symmetry w dwóch wariantach kolorystycznych i trzech rozmiarach każdy – dodaje.
To, co miało być artystyczną przygodą, szybko przekształciło się w wydarzenie o wyjątkowym znaczeniu –zarówno dla projektanta, jak i dla marki. Massimo po raz pierwszy w historii firmy zdecydowało się na współpracę z projektantem spoza Skandynawii. – Presja była spora, bo wcześniej pracowali m.in. z takimi studiami jak Norm


Architects, Space Copenhagen czy OEO Studio. Tuzy, które bardzo szanuję – przyznaje Kolasiński.
Efektem tej współpracy jest wspomniana kolekcja Symmetry – minimalistyczna, lecz wyrazista linia dywanów wykonanych ręcznie metodą tuftowania. Wykonana została z wełny nowozelandzkiej, znanej z trwałości i zrównoważonych właściwości. Ten wysokiej jakości materiał nie tylko gwarantuje długowieczność, ale także zapewnia miękkość i luksus pod stopami, dzięki czemu jest ekologicznym i trwałym wyborem do każdego wnętrza. Sam projekt bazuje na prostocie geometrii w kontraście do chaosu natury: różne wysokości runa tworzą
delikatne, ale wyraziste linie, które nadają całości rytm i głębię.
Symmetry pojawiło się w dwóch wariantach kolorystycznych – Owies i Słońce – które idealnie oddają filozofię marki Massimo i estetykę Kolasińskiego. „Owies” to spokojny, ciepły kolor. Kojarzy się z miękkimi ziarnami w porannym świetle, ma coś kojącego i eleganckiego zarazem. Natomiast „Słońce” to ukłon w stronę światła – delikatny blask, który odbija się od jasnego, beżowego tła. Każdy z wariantów dostępny jest w trzech rozmiarach, co pozwala łatwo dopasować dywan do różnych przestrzeni – od kameralnych salonów po przestronne strefy dzienne.
ad/ fot.Joel Hauck, Irina Boersma















Mała przestrzeń, wielkie wyzwanie. Kawalerki o niewielkim metrażu to dziś jedne z najczęściej poszukiwanych mieszkań – zarówno przez inwestorów, jak i młodych ludzi, którzy chcą mieszkać w centrum. Jak zatem zmieścić w jednym pomieszczeniu wszystko, co potrzebne do codziennego życia — i jeszcze sprawić, by było stylowo?
Na to pytanie zna odpowiedź Agnieszka Brucka-Ostrowska, architektka wnętrz, która w swoich projektach od paryskich kamienic po szczecińskie apartamenty z powodzeniem udowadnia, że nawet kilka metrów kwadratowych może mieć duszę. W jej ostatnim projekcie, zrealizowanym w apartamentowcu nad Odrą w Szczecinie, głównym zadaniem było zaprojektowanie trzech niewielkich kawalerek przeznaczonych pod wynajem.
Wspólnie z inwestorką, architektka stanęła przed dylematem: czy lepiej zostawić otwartą, przestronną strefę dzienną z częścią sypialnianą w jednym pomieszczeniu, czy jednak wydzielić intymną przestrzeń snu? Efektem są dwa mieszkania z subtelnie wydzielonymi strefami oraz jedno w pełni otwarte, dając przyszłym najemcom wybór – między większym poczuciem przestrzeni a odrobiną prywatności.
W pierwszych z mieszkań z przedsionka wchodzi się do jasnej kuchni, która płynnie łączy się z jadalnią. Część sypialniana została oddzielona ścianką o wysokości 120 cm, nad którą wznosi się szklana tafla przepuszczająca światło dzienne. We wnęce jest przestrzeń na łóżko wraz z szafą oraz stolikiem nocnym i dodatkowym oświetleniem. Wnętrze zostało wykończone okładziną winylową, odporną na zarysowania i zabrudzenia. Całość wnęki dodatkowo oddziela zasłona, która spokojnie może wydzielić przestrzeń snu od dziennej. W całym mieszkaniu jest sporo szaf oraz duża kuchnia, gdzie swobodnie można ugotować każdy posiłek. Łazienka dość obszerna mieści blat z umywalką, pod którym znajduje się pralko-suszarka. Nad blatem jest szafka wisząca z lustrem.
Trzecie mieszkanie z widokiem na Odrę wyróżnia się jedną, dużą przestrzenią. Na wejściu

jest absolwentką Ecole Boulle w Paryżu i Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Architektura wnętrz jest jej pasją i kierunkiem w życiu, niosącym nie tylko odpowiedź estetyczną, ale przede wszystkim funkcjonalną i praktyczną. Jako architekt wnętrz doświadczenie zdobyła w paryskich, gdańskich i krakowskich biurach architektonicznych. Pracowała przy projektach prywatnych domów, wnętrz luksusowych jachtów oraz budynków użyteczności publicznej jak: centra handlowe, banki, hotele czy biura. Opracowywała projekty koncepcyjne, wykonawcze oraz budowlane z pozwoleniem na budowę. W latach 2019-2021 pracowała na Akademii Sztuki w Szczecinie. W 2023 roku projektowała jachty w Baltic Design Institute, obecnie prowadzi własne studio projektowe.


jest szafa na odzież wierzchnią. Stół jadalniany, kanapa rozkładana oraz salon z aneksem kuchennym. Ilość szaf w tym mieszkaniu jest mniejsza, lecz dzięki temu zyskujemy wizualnie większą przestrzeń do życia. Łazienka również wydaje się większa poprzez trochę odmienny układ niż w poprzednich dwóch mieszkaniach. Po prawej stronie znajduje się długi blat z pralko-suszarką, robiące wrażenie nieregularne duże podświetlane lustro, ozdobna wisząca lampa. Na wprost wnęka prysznicowa, po lewej miska ustępowa z szafkami nad stelażem podtynkowym oraz miejsce na postawienie kosza na pranie. Całość wnętrza została wykonana w stylu modern classic w odcieniach kaszmiru, z jasnym panelami o rysunku drewna oraz płytkami imitującymi drewno. Dodatkowo w mieszkaniu z otwartą przestrzenią zostały zastosowane sztukaterie oraz drzwi ukryte do łazienki.
Efekt? Różne mieszkania, które pokazują, że nawet najmniejszy metraż może być funkcjonalny, piękny i gotowy na codzienne życie. Bo w dobrze zaprojektowanej przestrzeni liczą się nie tyle metry, ile pomysł. Brucka Studio. kontakt@bruckastudio.pl

tel.: 660 798 797
Instagram: bruckastudio www.bruckastudio.pl
Meble na wymiar: ad/ fot.RobięRzeczy, Tomek Wieczorek
Sfera Domu tel.: 733 961 961 www.sferadomu.pl

design może zmieniać świat
W świecie, w którym design coraz częściej mówi o odpowiedzialności, empatii i dostępności, powstała przestrzeń, która nie tylko o tym opowiada, ale pozwala to naprawdę poczuć. Podczas Łódź Design Festival 2024 swoją premierę miało NeuroDiver – Comfort Space LAB – eksperymentalno-edukacyjne doświadczenie, które na nowo definiuje rolę projektowania.


NIE WYSTAWA, A DOŚWIADCZENIE
Kuratorska koncepcja przestrzeni NeuroDiver zerwała z klasycznym rozumieniem wystawy. Zamiast obiektów do oglądania – otrzymaliśmy światło, dźwięk, dotyk i kolory. Zamiast estetycznego dystansu – bliskość i empatyczne wejście w cudzy świat. Projekt został stworzony przez zespół badaczy i projektantek związanych z Akademią Sztuki w Szczecinie pod kierownictwem dr Dominiki Zawojskiej-Kuriaty. W tym gronie znaleźli się: Zuzanna Bogucka, Kaja Sentycz, Irek Kuriata (identyfikacja wizualna), Anna Petersburska, Anna Gregorczyk (realizacja przestrzeni i tekstyliów) oraz Aleksandra Rodzewicz (konsultacje merytoryczne).
To nie była przestrzeń „do zwiedzania”, tylko miejsce, które pozwalało zrozumieć, jak osoby z nadwrażliwością sensoryczną odbierają świat, dla nich często zbyt głośny, zbyt intensywny, zbyt chaotyczny. Uczestnicy mogli doświadczyć, jak różne elementy środowiska wpływają na emocje, koncentrację czy poczucie bezpieczeństwa.
Projekt wsparli partnerzy, m.in. Foonka, TZMO, SPFP, Polstal, PERGO, a patronatem medialnym objęły go Architektura & Biznes i Architectural Digest. Ale to dopiero początek. NeuroDiver to nie tylko przestrzeń – to także narzędzie edukacyjne.

TOOLKIT – PROJEKTOWANIE BEZ BARIER
Z myślą o młodych projektantach i studentach powstał NeuroDiver ToolKit – zestaw edukacyjno-projektowy, który uczy, jak projektować przestrzenie, uwzględniając cztery kluczowe bariery. Sensoryczne, czyli nadmiar dźwięków, ostrych świateł, intensywnych zapachów. Ruchowe – chodzi tu o bariery architektoniczne oraz potrzebę swobodnego poruszania się. Społeczne, przejawiające się w trudnościach w kontaktach i potrzebie prywatności. Przestrzenne, czyli chaos informacyjny, a także problemy z orientacją.
Zestaw został stworzony w formie kart, scenariuszy i ćwiczeń, które działają, jak gra edukacyjna – rozwijają empatię, wyobraźnię projektową i zdolność kompromisu. ToolKit trafił do studentów Pracowni Projektowania Architektury Wnętrz i Kształtowania Przestrzeni Publicznej (AS Szczecin). Efekt? Świeże, odważne, i dojrzałe projekty, które pokazują, że młode pokolenie projektantów rozumie, po co dziś tworzy się przestrzeń.
Jessica Michalik zaprojektowała alternatywną salę kinową – z miękkimi sofami ustawionymi w kręgu i strefą wyciszenia. To kino, które pozwala każdemu czuć się swobodnie.
Julia Rapacz stworzyła system modułów miejskich – elastycznych, łatwych do ustawienia w różnych konfiguracjach, sprzyjających zarówno integracji, jak i wyciszeniu.
Kamila Tomczak zaprojektowała poczekalnię pediatryczną z centralnym „NeuroNestem” – miejscem do zabawy, odpoczynku i schowania się przed światem.
Zuzanna Kacprzak pokazała, że nawet galeria handlowa może być strefą spokoju. Jej projekt zakłada strefy relaksu oraz futurystyczny sklep odzieżowy, gdzie zakupy robimy na własnych zasadach – bez kolejek, stresu i presji.
PROJEKTOWANIE PRZYSZŁOŚCI
NeuroDiver to coś więcej niż projekt. To manifest nowego podejścia do przestrzeni – takiej, która nie tylko odpowiada na potrzeby większości, ale słucha tych, którzy dotąd byli pomijani. Łódź Design Festival 2024 był początkiem tej historii. Ale prawdziwa zmiana zaczyna się tam, gdzie narzędzia takie jak NeuroDiver ToolKit trafiają w ręce tych, którzy będą kształtować przestrzeń jutra. I wszystko wskazuje na to, że będzie to przestrzeń, bardziej empatyczna i inkluzywna niż kiedykolwiek wcześniej.


Czy przestrzeń może wspierać rozwój? Czy mieszkanie może dawać poczucie bezpieczeństwa, niezależności i spokoju dla zmysłów? Tak, jeśli zostało zaprojektowane z myślą o osobach z autyzmem. Poznajcie wyjątkowy projekt, który powstaje w Szczecinie – mieszkania wspomagane dla dorosłych z Zaburzeniem Spektrum Autyzmu (ASD), stworzone przez duet specjalistek: dr Dominikę Zawojską-Kuriatę i mgr Katarzynę Mularczyk. Projekt powstaje w ścisłej współpracy z Dyrekcją Krajowego Towarzystwa Autyzmu oddział w Szczecinie, a jednym z ważniejszych etapów przygotowań była wizyta Dominiki Zawojskiej-Kuriaty w mieszkaniu treningowym w Koszalinie. Pozwoliła ona na zapoznanie się z rzeczywistymi potrzebami mieszkańców oraz specyfiką tego rodzaju przestrzeni w praktyce, a także połączyć praktyczne doświadczenia użytkowników z prowadzonymi przez nią badaniami.

AUTYZM MA WIELE TWARZY – PROJEKT ODPOWIADA NA KAŻDĄ Z NICH
W dzisiejszym świecie mówi się coraz więcej o różnorodności neurologicznej. I bardzo dobrze. Wciąż jednak brakuje miejsc, które naprawdę rozumieją potrzeby dorosłych osób z autyzmem – takich, które są bezpieczne, funkcjonalne i przyjazne. – Autyzm to spektrum. Nie da się stworzyć jednego uniwersalnego mieszkania, które będzie dobre dla wszystkich. Dlatego opierałyśmy się na trzech różnych wariantach, które starałyśmy się zaimplementować do jednej przestrzeni – od lekkiego wsparcia po pełną opiekę – tłumaczy dr Dominika Zawojska-Kuriata, badaczka i kierowniczka projektu. Każdy wariant – A, B i C – odpowiada na inny poziom samodzielności mieszkańców. Łączy je jedno: myślenie o człowieku i jego codziennym życiu, a nie tylko o diagnozie. I tak wariant A jest dla mieszkańców, którzy są w stanie funkcjonować samodzielnie w większości codziennych czynności, przy minimalnej pomocy w obszarach społecznych czy regulacji zachowań.Wariant B przeznaczony jest dla osób potrzebujących stałego wsparcia w zakresie komunikacji, samodzielności i higieny osobistej. Mieszkania tego typu uwzględniają większą strukturę, programy terapeutyczne i bezpieczne rozwiązania przestrzenne. Wariant C jest przeznaczony dla osób wymagających dużego i ciągłego
wsparcia, w pełnym zakresie codziennych czynności. Uwzględniane są tu trudności sensoryczne, zachowania impulsywne i problemy zdrowotne.
ESTETYKA, KTÓRA KOI ZMYSŁY
Kiedy wchodzisz do mieszkania stworzonego z myślą o osobie z ASD, czujesz przede wszystkim spokój. Ciepłe, stonowane kolory, naturalne materiały, przyjemne światło. Nie ma tu chaosu. Jest logiczny układ pomieszczeń, wyraźne oznaczenia, przyjazne faktury. Zależało nam, żeby wizualizacje nie były tylko ładne – miały być realistyczne, użyteczne i przede wszystkim pokazujące wspierającą atmosferę wnętrza. Każdy detal jest przemyślany. Od oświetlenia po sposób otwierania szafek –podkreśla kierowniczka projektu. W tych mieszkaniach design służy codzienności, ale robi to z klasą i wyczuciem.
Każde mieszkanie ma swoją strukturę, ale też elastyczność – pozwala na chwilę samotności lub wspólny posiłek, na odpoczynek w ulubionym kącie, na adaptację do zmieniających się potrzeb. Mieszkania wspomagane projektowane są w spokojnych, bezpiecznych lokalizacjach, z dala od hałasu miejskiego, z dostępem do tere -


nów zielonych, placówek edukacyjnych i terapeutycznych oraz komunikacji publicznej. Bliskość ośrodków wsparcia społecznego i edukacyjnego sprzyja integracji mieszkańców oraz ich aktywności zawodowej i społecznej.
NIE TYLKO DLA MIESZKAŃCÓW – ULGA DLA RODZIN
Tworzenie mieszkań wspomaganych ma nieocenione znaczenie nie tylko dla mieszkańców, ale także dla ich rodzin. Rodzice i opiekunowie często zmagają się z przewlekłym stresem, brakiem odpoczynku i ograniczonym czasem na życie osobiste. – Zapewnienie osobom z ASD odpowiednich mieszkań wspomaganych pozwala na zmniejszenie presji na rodzeństwo, poprawę jakości życia całej rodziny oraz rozwój samodzielności mieszkańców dodaje dr Dominika Zawojska-Kuriata.

TU WSZYSTKO SIĘ ZACZYNA
Projekt mieszkań wspomaganych powstaje we współpracy z Krajowym Towarzystwem Autyzmu Oddział w Szczecinie. Dominika Zawojska-Kuriata odwiedziła już istniejące mieszkanie treningowe w Koszalinie, rozmawiała terapeutami, obserwowały codzienność. Dziś, na tej podstawie, powstaje przestrzeń, która naprawdę ma sens. Obecnie projekt jest w fazie realizacji, a Krajowe Towarzystwo Autyzmu prowadzi zbiórkę środków, aby umożliwić budowę mieszkań wspomaganych i ich wyposażenie zgodnie z opracowanymi standardami. – Projekt stanowi nowatorskie połączenie wiedzy badawczej, doświadczeń praktycznych i nowoczesnego designu, odpowiadając na realne potrzeby osób z ASD i ich rodzin. Każda cegiełka przybliża do celu: stworzenia miejsca, które da dorosłym z autyzmem coś, co powinno być oczywiste, a wciąż często pozostaje luksusem – poczucie bycia u siebie – podsumowuje Dominika Zawojska-Kuriata.

Autor:
Aneta Dolega
Szkicekoncepcyjne: dr DominikaZawojska-Kuriata
Wizualizacje:Katarzyna Mularczyk
autoryzowany partner
ul. Struga 3 70-784 Szczecin tel. 730 730 143 e-mail: szczecin@ceramixplytki.pl www.ceramixplytki.pl

W połączeniu z ceramiczną miską WC Geberit z technologią spłukiwania TurboFlush, nowy zawór napełniający Geberit typ 383 zmniejsza hałas spłukiwania miski WC o ponad 30 procent. Zapewnia to ciszę i spokój w łazience, co na pewno docenią współlokatorzy i sąsiedzi. www.geberit.pl/wc-system

Zanieczyszczenie środowiska nie ogranicza się jedynie do skażonego powietrza, zanieczyszczonej wody czy gleby. Coraz częściej zwracamy uwagę na hałas, który również negatywnie wpływa na nasze życie. Codziennie jesteśmy narażeni na dźwięki miasta – szum ulic, klaksony samochodów, odgłosy maszyn, prace drogowe czy przemysłowy gwar. Choć wiele osób nie zwraca na to uwagi, taki hałas może prowadzić do problemów zdrowotnych, zarówno fizycznych, jak i psychicznych.
W takich warunkach cisza staje się dobrem wyjątkowym – czymś, co pomaga się wyciszyć, uspokoić i odzyskać równowagę. Gdzie jej szukać?
Najlepiej w domowym zaciszu, które może stać się naszą bezpieczną przystanią. Z domowym hałasem świetnie sobie radzi szczecińska firma HMI, która odpowiada za ciszę w domu, przede wszystkim, w obszarze systemów instalacyjnych.
przy tym, niezwykły komfort jakości powietrza. Nawet jeśli w naszym domu panuje odpowiedni klimat pod względem temperatury, wilgotności i jakości powietrza, zanieczyszczenie tego hałasem zniweluje nasze starania i mówiąc wprost – relaks będzie na niewystarczającym poziomie.
– Jeśli chodzi o tę część, to mamy bardzo dobre doświadczenia ze sprawdzonymi systemami z europejskich producentów, które faktycznie chronią nas nie tylko przed pyłkami PM1/PM2.5/ PM10, ale również przed zanieczyszczeniem, jakim jest hałas – mówi szef HMI. – Przebywając w domu, w którym jakość powietrza jest lepsza niż na zewnątrz, nie tylko upajamy się tym faktem, ale także wszystko się odbywa w zupełnej ciszy.
Pozostając przy budownictwie wielorodzinnym, jest jeszcze drugi aspekt hałasu. W budownictwie wielorodzinnym, zwłaszcza starszego typu, dość powszechnym zjawiskiem jest przenikanie dźwięków instalacyjnych pomiędzy mieszkaniami. Najczęściej dotyczy to łazienek zlokalizowanych ściana w ścianę oraz wspólnych pionów sanitarnych. Przepływ wody, spłukiwanie toalet czy odgłosy z armatury u sąsiadów bywają wyraźnie słyszalne, co niejednokrotnie zakłóca spokój i prywatność mieszkańców. – W takich sytuacjach trudno zignorować fakt, że w danym momencie ktoś w sąsiednim mieszkaniu bierze prysznic lub korzysta z toalety. Ten akustyczny „podsłuch” codziennych czynności uświadamia nam, jak wiele zagadnień warto przewidywać w budownictwie i jak duży wpływ na komfort ży -

Wydawać by się mogło, że to z pozoru prosty temat, a jednak dobrze wykonana wentylacja mechaniczna ma ogromne znaczenie, ponieważ potrafi nieść za sobą ciszę i spokój w naszej przestrzeni, oferując,
– Szmer czy hałas, który nas otacza, z czasem się zintensyfikował. Kiedyś nie było tyle samochodów za oknem. Kiedyś nie było tylu urządzeń za oknem. Nie mieliśmy również całej infrastruktury roślinności, która jest tłumikiem różnych dźwięków. Nie było także różnych inicjatyw porannych, takich, chociażby jak wywóz odpadów – mówi Hubert Marzyński, właściciel firmy. – Izolacja budynków ma właściwości zarówno termiczne, jak i akustyczne. W technologiach nowego budownictwa, czy dotyczy to budownictwa jednorodzinnego, czy wielorodzinnego, stosuje się coraz to nowocześniejsze metody izolowania, ale przez tę szczelność budynku, to też dedykuje się doskonalsze metody wentylowania tych przestrzeni. W budownictwie wielorodzinnym, powszechnym staje się stosowanie systemów hybrydowych, ale powstają także tego rodzaju budynki, gdzie, żeby osiągnąć odpowiednią efektywność energetyczną, wyposaża się je w wentylację nawiewno-wywiewną z odzyskiem ciepła.



właściciel HMI
Firma HMI oferuje kompleksową usługę instalacyjną obejmującą projekt, dostawę i montaż w zakresie systemów wentylacji, systemów grzewczych i chłodzenia, instalacji hydraulicznych, uzdatniania oraz ogólnie systemów instalacji sanitarnych. Każdy system jest od początku przemyślany i wykonany w taki sposób, aby zwiększyć efektywność w zakresie ogrzewania i chłodzenia, poprawiać parametry jakości powietrza, a także dbać o niskie koszty eksploatacji.
Oferta firmy obejmuje: pompy ciepła powietrzne i gruntowe, wentylacje z odzyskiem ciepła (rekuperacja), kotłownie gazowe, ogrzewanie centralne, ogrzewanie i chłodzenie podłogowe, ogrzewanie i chłodzenie grzejnikowe, uzdatnianie wody, instalacje hydrauliczne, (woda użytkowa i kanalizacja), odkurzacze centralne, automatykę sterującą instalacjami.

cia mają odpowiednio zaprojektowane i wykonane instalacje sanitarne – podkreśla Hubert Marzyński.
W nowoczesnym budownictwie, szczególnie w domach jednorodzinnych, coraz częściej projektuje się łazienki jako integralną część strefy prywatnej – przylegające do sypialni, często połączone z garderobą. Takie rozwiązanie podnosi komfort, ale jednocześnie stawia wyższe wymagania wobec instalacji wodnych i grzewczych –przede wszystkim pod kątem ich cichej pracy. - Z tego względu w naszej firmie przykładamy ogromną wagę do stosowania nowoczesnych, niskoszumowych systemów. Dotyczy to zarówno dystrybucji wody użytkowej przy przyborach, jak i systemów ogrzewania czy chłodzenia – mówi pan Hubert. - Chcemy, aby nawet w sytuacji, gdy jedna osoba korzysta z łazienki, a druga wypoczywa w sąsiednim pomieszczeniu, nie dochodziło do zakłóceń związanych z hałasem przepływu wody, czy innych odgłosów instalacji sanitarnych. Nasze podejście do projektowania, doboru i montażu instalacji opiera się na założeniu, że cisza w domu to nie luksus – to standard, o który warto dbać na każdym etapie realizacji inwestycji. Dzięki temu możemy mówić nie tylko o komforcie użytkowania, ale też o świadomej trosce o jakość życia i eliminację hałasu jako formy zanieczyszczenia środowiska.
Szczególne wyzwanie w zakresie akustyki stanowią pompy ciepła. Te urządzenia, choć energooszczędne i ekologiczne, mogą generować hałas – zwłaszcza jeśli zostały źle dobrane, nieodpowiednio zamontowane
lub zainstalowane zbyt blisko miejsc zwiększających natężenie dźwięków pracy. – W naszej praktyce spotkaliśmy się już z licznymi sygnałami klientów, którzy skarżyli się na hałaśliwe urządzenia zamontowane przez sąsiadów. Porównywali te obserwacje dot. hałasu od sąsiada ze swoimi systemami zainstalowanymi przez HMI. Często problem u sąsiada wynikał z braku odpowiedniej wiedzy technicznej innego oferenta, który nie uświadomił sąsiadom moich klientów potencjalnych skutków akustycznych – zaznacza właściciel HMI. – Zamiast „ratować” sytuację montażem tłumików czy obudów (które zresztą ograniczają wydajność i dostęp serwisowy), stawiamy na precyzyjny dobór wysokiej klasy, cichych urządzeń już na etapie projektu. Dzięki temu unikamy dodatkowych kosztów, niedogodności i – co najważniejsze – zapewniamy spokój nie tylko inwestorowi, ale też jego sąsiedztwu. Zachęcamy inwestorów, by hałas traktowali na równi z kosztami eksploatacyjnymi czy sprawnością urządzeń. Wbrew pozorom, to nie fanaberia – to elementarna troska o jakość życia. Każdy z nas zasługuje na miejsce, w którym może na -
prawdę odpocząć. Dlatego właśnie u nas cisza to nie luksus – to standard. I właśnie dzięki takiemu podejściu zrealizowaliśmy już ponad 300 systemów instalacyjnych w regionie, zyskując uznanie klientów, którzy w swoich opiniach często podkreślają nie tylko jakość wykonania, ale właśnie komfort akustyczny, jaki udało się osiągnąć.
Nie bez powodu mówi się dziś o „dźwiękowym zanieczyszczeniu” miast. Bardzo zależy mi na budowaniu każdym systemem lepszych statystyk dla miasta Szczecin i okolicznych miejscowości, a przykład Szczecina – będącego, wg danych ogólnodostępnych, jednym z najgłośniejszych miast w Polsce (zajmuje niechlubne 3 miejsce) – pokazuje, jak bardzo potrzebujemy miejsc wytchnienia. Miejsc, które choćby we własnych czterech ścianach oferują ciszę i spokój. Technologia może temu służyć – pod warunkiem, że jest mądrze zaplanowana i świadomie wdrożona. I że ktoś, kto projektuje swój dom lub zleca projekt systemów w nim działających, rozumie, że komfort to nie tylko liczby, ale też dźwięki (a raczej ich brak).



Secesyjne mieszkanie w sercu Sopotu stało się tłem dla sztuki, designu i ponadczasowej elegancji. To harmonijne połączenie klasycznych detali architektonicznych z nowoczesnym wzornictwem i starannie dobranymi dziełami polskich artystów. Każdy element wnętrza – od stolarki i sztukaterii po rzeźby i obrazy – został zaplanowany tak, by stworzyć przestrzeń pełną światła, emocji i artystycznej ekspresji.

Zamiast odtwarzać przeszłość, gdyńska pracownia tchnęła w nią nowe życie. Mieszkanie w secesyjnej kamienicy w Sopocie, zaprojektowane przez Biuro Kreacja, nie jest rekonstrukcją, lecz twórczym dialogiem między historią a nowoczesnym designem. Przestrzeń zyskała charakter eleganckiej galerii, w której architektura, sztuka i rzemiosło spotykają się w harmonijnej opowieści o formie, świetle i emocjach.
Projektantka postawiła na autentyczność – zachowano oryginalną stolarkę, sztukaterie i grzejniki, które dziś współistnieją z autorską zabudową, meblami polskich twórców i dziełami współczesnych artystów. W tym wnętrzu chodziło o coś więcej niż estetykę. Ważne było, by zachowane detale stały się tłem dla sztuki i życia.
- Od początku widziałam w tym miejscu ogromny potencjał. Kocham detale, takie jak oryginalna stolarka drzwiowa, zabytkowe grzejniki czy secesyjne sztukaterie. Wiedziałam, że warto je zachować, by nawiązać
do historii tego miejsca – mówi Dorota Terlecka z Biuro Kreacja.
SZTUKA I RZEMIOSŁO W HARMONII Z PRZESTRZENIĄ
Decyzja o zachowaniu oryginalnych elementów była kluczowa. Stanowią one nie tylko wartość estetyczną, ale są nośnikiem tożsamości miejsca. Projektantka postanowiła jednak pójść o krok dalej – zestawiła je z nowoczesnym wzornictwem i współczesnym rzemiosłem. Tak powstała przestrzeń pełna kontrastów, ale też harmonii. Jasne, neutralne tło zostało zaprojektowane tak, by uwypuklić obecność sztuki i subtelnych materiałów.
- W projekcie staraliśmy się dopracować każdy detal. Lustra, uchwyty, klamki, włączniki – tu wszystko ma znaczenie. Elementy klasyczne łączą się z nowoczesnymi, zachowując równowagę i harmonię – podkreśla Dorota Terlecka.


Wnętrze zostało zaprojektowane w duchu równowagi – pomiędzy klasyką a nowoczesnością, emocją a funkcjonalnością. Już w korytarzu wita gości rzeźba Aleksandry Kujawskiej, a dalej – w salonie, jadalni i sypialni – uwagę przyciągają prace Aleksandry Szewczuk, Macieja Salomona, Anny Grabowskiej i Aleksandry Prusinowskiej. Obrazy i rzeźby nie są dekoracją – one definiują nastrój i funkcję każdej z przestrzeni. Meble autorstwa Nikodema Szpunara, ceramika Magdaleny Szmydke, Moniki Gradzik, Ziemowita Liszka i Nomad Ceramics wpisują się w ten język doskonale – subtelny, ale wyrazisty.
FUNKCJONALNOŚĆ W CIENIU SZTUKI
W kuchni priorytetem była funkcjonalność, ale nie kosztem estetyki. Aby nie zasłaniać secesyjnych zdobień na suficie, zabudowa została zaprojektowana tak, by harmonizować z przestrzenią. Wysoka szafka z lodówką została wykończona ozdobnym łukiem, który nawiązuje do formy okna w tym pomieszczeniu. Jadalnia z kolei skupia uwagę na kamiennym stole i dekoracyjnej lampie, których obłe kształty korespondują z architekturą wnętrza. Centralnym punktem jest tu obraz Macieja Salomona, dodający przestrzeni głębi i ekspresji.
PRZESTRZEŃ PEŁNA ŚWIATŁA I KONTRASTÓW
Choć z wykształcenia jest prawnikiem, nigdy nie planowała kariery w todze. Od lat pracuje w bankowości, ale to właśnie pasja do zmian, niebanalne podejście i przypadek sprawiły, że Anita Czerniak-Basarab postanowiła wejść do świata remontów i wykończenia wnętrz. Pięć lat temu założyła firmę ACBud, która dziś z powodzeniem działa w Szczecinie i okolicznych miastach, realizując coraz bardziej zaawansowane projekty.
– Pomysł na firmę pojawił się trochę z przypadku. Robiłam remont u siebie i ciężko było o dobrego fachowca – wspomina. – Miałam jednak szczęście, trafiłam na młodych, fantastycznych ludzi z Ukrainy. Dziś to moi pierwsi pracownicy i trzon zespołu.
ACBud to firma zajmująca się kompleksowymi remontami i wykończeniem wnętrz – od mieszkań w stanie deweloperskim, po skomplikowane, wymagające pomysłu i indywidualnego podejścia przestrzenie; specjalizująca się w płytkach wielkoformatowych. Pracują głównie w Szczecinie, ale również w Gorzowie, Międzyzdrojach, Świnoujściu i innych miejscowościach województwa zachodniopomorskiego. – Na początku wszystko budowałam od zera. Sama rozwoziłam ulotki po budowach, rozmawiałam z klientami, ustalałam szczegóły i koordynowałam prace. Do tej pory, jeśli trzeba, pomogę przy ustawianiu wanny – mówi z uśmiechem.

– opowiada z uśmiechem pani Anita. – Co ciekawe, niektóre kobiety też reagują podobnie. To pokazuje, jak mocno zakorzenione mamy stereotypy dotyczące branży budowlanej.
Jej podejście do biznesu to nie tylko praca, ale też misja – udowadnianie, że kobiety doskonale odnajdują się w technicznych, „męskich” zawodach. Dla niej to coś więcej niż tylko działalność gospodarcza – to przestrzeń do rozwoju, tworzenia i realnego wpływu. – To, że ktoś jest mężczyzną, nie oznacza, że wie wszystko lepiej. W wielu branżach przypisanych głównie mężczyznom kobiety sprawdzają się równie dobrze, a czasem nasze umiejętności są bardziej przydatne – podkreśla. – Mamy inną wrażliwość, lepiej słuchamy i potrafimy spojrzeć na przestrzeń nie tylko funkcjonalnie, ale i emocjonalnie.
KLASYCZNA FORMA, SUBTELNE DETALE
Maksymalizacja przestrzeni do przechowywania była kluczowym założeniem w sypialni. Zabudowa z wnęką na łóżko, wykończona naturalną orzechową okleiną, łączy estetykę z funkcjonalnością. Ten subtelny detal nadaje wnętrzu przytulności, jednocześnie podkreślając jego elegancki charakter. Łazienka to połączenie klasycznych materiałów i współczesnej elegancji. Mozaika z płytek barwionych w masie, klasyczny wzór kamienia Calacatta Gold oraz tynk dekoracyjny Ottocento tworzą ciepłą, harmonijną przestrzeń. Lustra i kinkiety z elementami kamienia dodają wnętrzu wyrafinowania i subtelnego blasku.
MIESZKANIE JAKO GALERIA SZTUKI
Wszystkie elementy wnętrza – od stolarki po ceramikę autorstwa Magdaleny Szmydke, Moniki Gradzik, Ziemowita Liszka, Nomad i Aleksandry Prusinowskiej – zostały dobrane tak, by współtworzyć żyjącą galerię sztuki.
- Sztuka jest tu miksem lokalnych artystów. Obrazy i rzeźby nadają wnętrzu koloru i charakteru – podsumowuje Dorota Terlecka.
To wnętrze, w którym sztuka, historia i nowoczesny design łączą się w jedną, spójną całość, tworząc przestrzeń pełną emocji, inspiracji i ponadczasowego piękna.
Salon to jasna, przestronna przestrzeń, w której sztuka i design wzajemnie się przenikają. Dekoracyjne przejście z elementami szkła subtelnie łączy go z pozostałą częścią mieszkania. Miękka, zielona sofa stanowi wyrazisty akcent, który harmonizuje z różem obrazu Aleksandry Szewczuk oraz rzeźbami Aleksandry Kujawskiej. To wnętrze, które zaprasza do odpoczynku, ale jednocześnie angażuje zmysły i skłania do refleksji.
Fot: Tom Kurek
Dziś ACBud to znacznie bardziej rozwinięta struktura, współpracująca z dwoma studiami projektowymi, zatrudnia własną projektantkę, ma zaufanego szklarza, a obecnie poszukuje do stałej współpracy stolarza. Rozwój firmy odbywał się stopniowo, bez rewolucji, ale konsekwentnie i z głową. Taka strategia, oparta na relacjach i jakości, sprawdza się najlepiej.
To, co naprawdę wyróżnia ACBud na tle innych firm z branży, to nie tylko dbałość o jakość wykonania i podejście do klienta, ale fakt, że na jej czele stoi kobieta. W świecie zdominowanym przez mężczyzn nadal budzi to niemałe zaskoczenie. – Zdarza się, że dzwoni do mnie potencjalny klient i jest wyraźnie zdziwiony, że rozmawia z właścicielką, a nie z asystentką szefa i muszę wyjaśniać że to nie pomyłka


Wśród klientek ACBud nie brakuje kobiet – świadomych, wymagających, ale czasem też zagubionych, bez wsparcia partnera, potrzebujących zrozumienia i doradzenia. – Może to zabrzmi przewrotnie, ale mam taki pomysł, by bardziej podkreślić fakt, że kobiety pracują dla kobiet – dodaje. –Niech to będzie hasło nie tylko dla mojej firmy, ale i innych biznesów prowadzonych przez kobiety.
Dla Anity Czerniak-Basarab jej firma to połączenie pasji, doświadczenia życiowego i potrzeby ciągłego rozwoju. – Coś na zasadzie: „człowiek musi, bo inaczej się udusi” – śmieje się. ACBud to dowód na to, że odwaga, pasja i otwartość na ludzi mogą budować solidne fundamenty – nie tylko w mieszkaniu, ale i w biznesie.
W świecie, gdzie kobiety wciąż muszą udowadniać swoją wartość w niektórych branżach, Anita Czerniak-Basarab pokazuje, że siła, konsekwencja i empatia to nie tylko „kobiece cechy”, ale też realne atuty w prowadzeniu firmy. ACBud to firma z duszą – prowadzona z sercem, konsekwencją i kobiecym spojrzeniem, którego wciąż zbyt mało w branży budowlanej. Do tego przynoszącą ogromną satysfakcję, szczególnie wtedy, kiedy na naszych oczach puste betonowe wnętrze zmienia się w piękny dom.
ACBud remonty i wykończenia wnętrz ul. Nowotarska 17, Szczecin Tel. 607 690 010 ad/fot.AlicjaUszyńska

Bocian Bud, to szczecińska firma z ponad 30-letnią tradycją, która specjalizuje się w budowie domów jednorodzinnych – od przygotowania projektu, przez budowę, aż po wykończenie wnętrz. Zaczynali w latach dziewięćdziesiątych jako mała firma rodzinna, obecnie realizują duże i nowoczesny projekty, z których szczególnie warte uwagi jest osiedle Domy Pod Lasem.
Osiedle Pod Lasem to enklawa czterdziestu drobiazgowo przemyślanych domów z przestronnymi ogrodami. W sąsiedztwie lasów, niedalekiej odległości do jeziora Dąbie, ale nadal z dobrym dojazdem do centrum miasta.
MIESZKAĆ BLISKO NATURY
– To realizacja, z której jestem szczególnie dumny – mówi Sebastian Bocian, właściciel firmy.
– Osiedle domów parterowych jest zamknięte i monitorowane, co da mieszkańcom poczucie prywatności i bezpieczeństwa. Każdy dom tworzą dwa segmenty o powierzchni 103 m2. Wnętrza są łatwe w aranżacji. Istnieje także możliwość adaptacji poddasza o powierzchni 35 m2.
Zadbano o szerokie drogi wewnętrzne, miejsca postojowe, oświetlenie, a także zieleń i małą architekturę. Każdy dom ma nowoczesny design, wysokiej jakości materiały i energooszczędne rozwiązania (m.in. rekuperacja oraz pompa ciepła termoizolacje, drzwi wejściowe o podwyższonej izolacyjności cieplnej, okna trzyszybowe, elektryczne rolety w oknach, ocieplone poddasze), co przekłada się na komfort i niskie koszty utrzymania.
– Dla nas to inwestycja wyjątkowa, pokazująca, że lokalna firma ze Szczecina może tworzyć projekty na najwyższym poziomie deweloperskim, zachowując jednocześnie indywidualne podejście. Cieszy nas też, że osiedle cieszy się dużym zainteresowaniem. To najlepszy dowód na to, że trafiliśmy w oczekiwania potencjalnych mieszkańców. To miejsce, z którego jesteśmy naprawdę dumni, bo każdy z tych 40 domów to


mała cegiełka w budowaniu zaufania do marki Bocian Bud – mówi Sebastian Bocian.
DOMY SZYTE NA MIARĘ
Klienci Bocian Bud doceniają także wszechstronność usług, której towarzyszy także solidność, terminowość oraz wygoda – całość inwestycji mogą zlecić jednej firmie. Wszystko w nowoczesnych technologiach i z wykorzystaniem materiałów wysokiej jakości.
– Zaczynaliśmy jako mała firma, założona przez moich rodziców. Z czasem rozwinęliśmy się, poszerzyliśmy nasz pakiet usług i realizujemy coraz większe projekty. Od początku stawialiśmy na jakość i dobre relacje z klientami. To procentuje do dziś – uważa Sebastian Bocian.
Wybór wykonawcy instalacji to decyzja, która wykracza daleko poza kwestie techniczne. Jest to jedna z ważniejszych decyzji, jaką trzeba podjąć w trakcje realizacji budowy domu. W grę wchodzi nie tylko zakres usług, ale przede wszystkim poziom zaufania, jakość współpracy i… samo wykonanie. Proces jest równie ważny jak efekt końcowy. NS Technology odpowiada na te potrzeby w sposób, który trudno zamknąć w jednej etykiecie. To zespół, który od lat prowadzi klientów przez wszystkie etapy realizacji, a każda współpraca zaczyna się od tej pierwszej rozmowy, podczas której omawiane są wszystkie szczegóły.
Główna siedziba przedsiębiorstwa znajduje się w województwie zachodniopomorskim. Jednak nie oznacza to, że ogranicza swoją działalność tylko do lokalnego rynku. Realizuje ono inwestycje także w sąsiednich regionach.
– Najwięcej inwestycji wykonujemy oczywiście lokalnie m.in. w Szczecinie, bo zależy nam na budowaniu dobrego imienia właśnie tutaj, u siebie. Naszą specjalnością jest budowa domów jednorodzinnych – od wykonania fundamentów po wręczenie kluczy do budynku. Klienci cenią nas za to, że mogą zlecić całość jednej, zaufanej firmie. Jak wspomniałem wcześniej, mocno rozwijamy również działalność deweloperską –realizujemy własne inwestycje mieszkaniowe, takie jak kameralne osiedla domów i segmentów. Stawiamy na nowoczesne technologie, wysoką jakość materiałów i komfort przyszłych mieszkańców. Każdy nasz projekt to połączenie funkcjonalności, estetyki i solidnego wykonania – zapewnia właściciel firmy.
I choć w Szczecinie oraz regionie funkcjonuje wiele podmiotów z branży budowalnej, pewne elementy znacząco wyróżniają Bocian Bud na ich tle.
– Myślę, że przede wszystkim podejście do klienta. Dla nas każda budowa to nie tylko kolejny adres, ale konkretni ludzie, którzy powierzają nam swoje marzenia o domu. Dbamy o komunikację, terminowość i uczciwość. Zdarza się, że klienci po zakończonej inwestycji zapraszają nas na kawę. To chyba najlepszy dowód zaufania z ich strony – podsumowuje prezes.
BocianBud bocianbud@gmail.com +48 500 666 684 / BocianBud ds/ foto:materiałyprasowe

– W naszej pracy najważniejszy jest początek, czyli ta pierwsza rozmowa. Klient często wie, że potrzebuje instalacji – elektrycznej, wentylacyjnej, klimatyzacyjnej – ale nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego, jak szerokie są dziś możliwości. Dlatego zapraszamy do naszego biura, gdzie wysłuchamy i wspólnie wypracujemy rozwiązania, które są dopasowane do stylu życia, potrzeb i założeń inwestycji – mówi Marek Kijo, prezes NS Technology.
W podejściu firmy nie ma miejsca na schematyczne propozycje. Klient otrzymuje projekt, ale również wgląd w możliwości, które niesie nowoczesna technologia, zaprezentowane na konkretnych przykładach i realnych zastosowaniach. Showroom pełni tu funkcję praktycznego przewodnika – pozwala zrozumieć, czym różni się instalacja szyta na miarę od tej standardowej.
KOMPLEKSOWA OFERTA
Przez lata NS Technology budowało reputację w zakresie instalacji elektrycznych oraz Smart Home, jednak zakres ich działalności dalece wykracza poza tę dziedzinę. W rzeczywistości to wszechstronny i kompleksowy wykonawca instalacji nowoczesnych budynków, zarówno dla klientów prywatnych, jak i komercyjnych. Portfolio obejmuje m.in. automatykę budynkową, instalacje teletechniczne, systemy bezpieczeństwa, fotowoltaikę, wentylację mechaniczną, ogrzewanie, instalacje sanitarne a także klimatyzację czy wszelkie przyłącza zewnętrzne
–Zależy nam, aby klient postrzegał nas jako partnera całościowego procesu, nie tylko wykonawcę jednego z jego elementów. Pracujemy zespołowo, projektujemy, dobieramy komponenty, montujemy i serwisujemy. Prowadzimy klienta przez cały proces,

unikamy w ten sposób niedopowiedzeń, kolizji i przyspieszamy realizację – podkreśla Marek Kijo. – Często zdarza się , że klient przychodzi z jednym tematem, ale w trakcie rozmowy okazuje się, że potrzebuje czegoś jeszcze, ale nie potrafi tego nazwać. To właśnie wtedy pokazujemy możliwości, które można wziąć pod uwagę, a o których klient nawet nie myślał.
TECHNOLOGIA SZYTA NA MIARĘ
W showroomie NS Technology można zobaczyć, jak działa system inteligentnego sterowania domem, jak zaprogramować scenariusze świetlne, czy jak zarządzać temperaturą w różnych strefach budynku.
– Klient świadomie decyduje, co będzie działało w jego domu – tłumaczy Marek Kijo. – Dostosowujemy ofertę nie tylko do potrzeb, ale też do możliwości finansowych inwestora. Każdy projekt jest indywidualny. Nie ma gotowych pakietów, bo każda przestrzeń, podobnie jak każdy inwestor, ma inne potrzeby.
JAKOŚĆ, KTÓRA MÓWI SAMA ZA SIEBIE
Wartością nadrzędną w firmie jest jakość, zarówno wykonania, jak i kontaktu z klientem. – W momencie, gdy ktoś przychodzi do nas z polecenia, oczekuje bezpieczeństwa, sprawnej komunikacji i wysokiego standardu wykonania. I właśnie to staramy się oddać w każdym projekcie – mówi właściciel firmy.
Podejście zespołu NS Technology opiera się na zaufaniu i rozmowie. Klienci wracają i polecają firmę dalej, a to najlepsza wizytówka jakości w tych czasach.

Strategiczna decyzja w niepewnych czasach
Wojna w Ukrainie trwa już ponad trzy lata. Ale po nie tak dawnym ataku rosyjskich dronów na Polskę poczucie lęku przed rozprzestrzenieniem konfliktu spowodowało nagły wzrost zainteresowania zakupem mieszkań za granicą. Jakie kierunki postrzegane są jako bezpieczne i stabilne? Jakie lokalizacje cieszą się największym zainteresowaniem Polaków?
W ostatnich tygodniach można zaobserwować wyraźny wzrost zainteresowania nabywaniem nieruchomości poza granicami Polski. Sytuacja geopolityczna skłania Polaków do dywersyfikacji nie tylko inwestycji finansowych, ale i lokalizacyjnych. Okazuje się, że najczęściej wybierane kierunki to Hiszpania zwłaszcza Costa del Sol i Costa Blanca oraz Cypr, obecnie bardzo popularny wśród Polaków. Inwestorzy prywatni poszukują zarówno bezpieczeństwa, jak i zyskownej lokaty kapitału.
– Rekomendujemy inwestycje tylko w bezpieczne aktywa w Unii Europejskiej. Apartamenty i wille w atrakcyjnych turystycznie lokalizacjach zyskują na wartości do 10% rocznie, co przy
rosnącym rynku wynajmu sezonowego czyni je stabilnym aktywem długoterminowym. Zdecydowanie większy potencjał wzrostu wartości wykazują jednak inwestycje typu off plan czyli nieruchomości kupowane na etapie projektu lub wczesnej budowy. W topowych lokalizacjach, takich jak pierwsza linia brzegowa Costa del Sol, możliwy jest wzrost wartości nawet do 30% jeszcze przed zakończeniem inwestycji. Kluczowymi atutami są elastyczne warunki płatności, możliwość personalizacji wykończenia oraz silna presja popytowa na lokalnym rynku. Tutaj mamy oferty, gdzie klient 50% wartości nieruchomości płaci przy oddaniu inwestycji. Jako wyspecjalizowane biuro sprzedaży oferujemy starannie wyselekcjonowane projekty już od 290 tys. euro,

koncentrując się na inwestycjach o wysokim potencjale wzrostu oraz walorach użytkowych – zapewnia Michał Wąsik, CEO znanej szczecińskiej firmy Assethome.
Dodaje, że kupując nieruchomość za granicą w Unii Europejskiej tj. Hiszpanii czy Cyprze klienci firmy mają możliwość uzyskania taniego kredytu hipotecznego z oprocentowaniem około 3% w skali roku!
– Obecna sytuacja pokazuje, że zakup nieruchomości za granicą to dziś nie tylko wybór stylu życia, ale strategiczna decyzja w niepewnych czasach –zauważa Michał Wąsik.
Według Karoliny Lasak, architektki oraz ekspertki ds. inwestycji zagrożenie wojną i niepewność geopolityczna wyraźnie zwiększyły zainteresowanie Polaków inwestycjami zagranicznymi.
– Trzy lata temu takich osób było bardzo mało, a od stycznia obserwujemy prawdziwy boom – obecnie obsługuję wyłącznie inwestorów z Polski, którzy szukają sposobów na dywersyfikację majątku i zabezpieczenie przyszłości. Jako architekt i mały deweloper przeniosłam firmę na Cypr Północny i zmieniłam kierunek działalności, koncentrując się na tym regionie. Cypr Północny został wskazany przez Forbes jako jeden z najbardziej perspektywicznych kierunków inwestycyjnych. Mieszkam zaledwie 300 metrów od morza, a apartamenty można kupić już od 10o tys. funtów, z możliwością zakupu bez podatków dla inwestorów w ramach financial agreement – mówi Karolina Lasak.
Jej firma realizuje aktualnie na Cyprze pewien nowoczesny nadmorski projekt.
– Mimo że budowa jeszcze się nie rozpoczęła, sprzedaliśmy już ponad 50% mieszkań. To pokazu -



je, jak duże jest obecnie zainteresowanie inwestycjami w tym regionie. Kluczowe jest jednak inwestowanie wyłącznie przez sprawdzone, licencjonowane agencje. Dla przykładu – w 2022 roku kawalerki w jednym z naszych projektów kosztowały 72 tys. funtów, a po zakończeniu budowy ich wartość wzrosła do 144 tys. funtów. To najlepiej pokazuje, że inwestowanie na Cyprze Północnym może być bezpieczne i wyjątkowo opłacalne – dodaje Karolina Lasak.
Ostatnio pojawiły się doniesienia o kolejnym modnym kraju, w którym Polacy zaczynają kupować nieruchomości. To Tajlandia. Prawdziwym boomem zakupowym cieszy się zwłaszcza największa wyspa należąca do tego kraju, czyli Phuket. Polskich inwestorów przyciągają zwłaszcza ceny tamtejszych domów i mieszkań. Luksusowe apartamenty typu condo można nabyć od 450 tys. złotych. Natomiast stopa zwrotu z zakupu np. mieszkania sięga nawet kilkudziesięciu procent w skali roku.

Wiele ludzi w mieście marzy o własnym domu. Najlepiej w spokojnej, zielonej okolicy, gdzie dzieci mogą biegać po ogrodzie, a weekend zacznie się spacerem z ukochanym psem. Jednocześnie nie chcemy przecież rezygnować z wygody – szybkiego dojazdu do pracy, dobrej infrastruktury i nowoczesnych rozwiązań, które gwarantują niższe rachunki. Niższe niż gdziekolwiek indziej. Jest takie miejsce, w którym domy kwitną tak pięknie jak czereśnie…
Jeszcze do niedawna znalezienie idealnego domu wydawało się trudne. Albo był za miastem, ale bez dobrego dojazdu. Albo blisko centrum, lecz bez prywatności i w otoczeniu betonu. Na Czereśniowym Wzgórzu – inwestycji MBH – żaden kompromis nie jest potrzebny – w tym miejscu natura wita nowoczesność.
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ NA CZEREŚNIOWE WZGÓRZE
Czereśniowe Wzgórze to wyjątkowa inwestycja w Radziszewie, zaledwie 900 metrów od granicy Szczecina. Mieszkańcy mają tu wszystko: spokój, przestrzeń i przyrodę tuż za progiem, a jednocześnie szybki dostęp do miasta. Bliskość węzła autostrady A6 Radziszewo sprawia, że do centrum Szczecina dojedziemy w kilkanaście minut, równie szybko dotrzemy do Gryfina, Stargardu czy Niemiec.
Jest to lokalizacja idealna dla rodzin – szkoła, sklepy, przedszkole czy przystanek autobusowy są w zasięgu ręki. A gdy przyjdzie wyczekiwany weekend, okolica zachęca do aktywności. Puszcza Bukowa, Park Krajobrazowy Doliny Dolnej Odry czy Jezioro Binowskie otwierają
przed mieszkańcami szereg możliwości: poranny jogging, wycieczki rowerowe, spływy kajakowe, rodzinne spacery. Codzienność ma tu naprawdę wiele do zaoferowania.
STANDARD WYKOŃCZENIA
Założyciele MBH mają za sobą realizacje na najwyższym poziomie, m.in. były to prace przy Filharmonii Szczecińskiej, Netto Arenie oraz inne osiedla mieszkaniowe. Nic więc dziwnego, że na Czereśniowym Wzgórzu postawili na jakość i innowacyjność.
Domy budowane są z najlepszych materiałów, z dbałością o każdy detal. Konstrukcja z SILKI Xella, solidne stropy żelbetowe, dach pokryty blachodachówką Gerard z 50-letnią gwarancją – to fundamenty, które dają poczucie bezpieczeństwa na lata. Do tego energooszczędne okna, wysokiej klasy izolacje i systemy, które minimalizują koszty utrzymania.
– Staraliśmy się przewidzieć wszystko, co będzie potrzebne i dostosować parametry do planowanych dyrektyw unijnych, tak aby koszty poniesionych nakładów w stosunku do oszczęd-
uciążliwe w przyszłości. Staraliśmy się zadbać o każdy aspekt nie tylko budynku, ale też otoczenia. Również dobór wszystkich materiałów był przemyślany – mówi jeden ze wspólników MBH.
WYBIERZ SWÓJ WYMARZONY DOM
W drugim etapie inwestycji wprowadzono kilka zmian, aby sprostać oczekiwaniom różnych grup klientów. Budynki są większe o ok. 8 m², a działki – zróżnicowane, od 531 aż do 680 m². Część ma długie ogrody, inne – szersze i płytsze, dające więcej przestrzeni między budynkami. Mieszkańcy mogą wybrać swój dom według własnych potrzeb.
Inwestorzy świadomie zdecydowali się nie podnosić cen, mimo że rynek nieruchomości w ostatnich latach wyraźnie poszedł w górę.
– Chcieliśmy, aby próg wejścia był realny, żeby marzenie o własnym domu nie pozostawało poza zasięgiem – podkreślają.
SPOŁECZNOŚĆ
Dom to nie tylko ściany, to także sąsiedzi i atmosfera. Na Czereśniowym Wzgórzu tworzona jest wyjątkowa społeczność, w której integracja odgrywa dużą rolę. Przed domami jest przestrzeń do zabawy i spotkań.

wszystkim w razie niedoboru wody ogrodowej. Wyrośnie tu też wielka choinka, którą będzie można wspólnie dekorować przed świętami. To nie ma być zamknięte osiedle – przeciwnie – ma być otwarte, ale myślimy nad wprowadzeniem rozwiązań które zwiększą poczucie bezpieczeństwa mieszkańców - opowiada jeden ze wspólników.
i rozlewiska Odry. Miejsce to każdego dnia przypomina, że życie w zgodzie z naturą daje prawdziwy spokój.
ności były jak najbardziej adekwatne. Zastosowanie takich rozwiązań, jak system odzysku wody deszczowej, fotowoltaika, inteligentne systemy zarządzania energią, nowoczesne, markowe pompy ciepła, rekuperacja oraz wysokiej klasy okna, przyniesie mieszkańcom znaczne oszczędności. Chcieliśmy, żeby ten dom był dla każdego, a nie tylko dla wybrańców – mówią wspólnicy MBH.
Mieszkańcy w chwili zakupienia nieruchomości zyskują ogromny komfort i jednocześnie płacą mniejsze rachunki.
NIEZWYKŁE OSIEDLE
W NIEZWYKŁYM MIEJSCU
Każdy element został zaprojektowany z myślą o mieszkańcach. Wszystkie domy mają własny ogród, miejsce postojowe i możliwość postawienia wiaty, ale także praktyczne rozwiązania, takie jak zewnętrzny zlewozmywak z ciepłą i zimną wodą, czy przygotowane przewody pod montaż grilla czy paleniska.
– Myślimy o naszym osiedlu holistycznie. Wybieramy prostsze rozwiązania, które nie będą
– Marzy nam się, żeby tu było tak jak kiedyś, gdy sąsiedzi mieli ze sobą kontakt i się nie izolowali. Wiemy, że to jest możliwe, tylko trzeba im dać ku temu warunki. Dlatego przed domami będzie otwarta przestrzeń, która ma służyć do zabawy i integracji dzieci, a jednocześnie będą tu dodatkowe miejsca postojowe, zieleń wysoka i niska, zagospodarowanie rekreacyjne służące wszystkim mieszkańcom. Przy istniejącej studni głębinowej postawiliśmy pompę, która latem może służyć dzieciom do zabawy, ale także
Wspólnota ma sprzyjać temu, co dziś tak rzadkie – autentycznym relacjom sąsiedzkim, wzajemnemu wsparciu i poczuciu, że naprawdę mieszka się „jak u siebie”.
MIEJSCE, W KTÓRYM CHCE SIĘ ŻYĆ
Wielką – o ile nie największą – wartością Czereśniowego Wzgórza jest jego otoczenie. Tuż obok znajdują się czereśniowe sady, które wiosną rozkwitają białymi płatkami i pachną słodyczą. Za nimi rozciągają się lasy, łąki

Mieszkańcy mogą korzystać z pobliskich ścieżek spacerowych i wybrać się na wycieczkę rowerową, niedaleko jest przystań kajakowa i tereny rekreacyjne. Dzieci wychowują się tu w bezpiecznym otoczeniu, mając przestrzeń do zabawy i kontakt z przyrodą, którego trudno szukać w mieście.
Czereśniowe Wzgórze to inwestycja dla tych, którzy nie chcą wybierać między naturą a wygodą miasta. Domy powstają z myślą o przyszłości – solidne, energooszczędne, gotowe sprostać wymaganiom kolejnych pokoleń. Każdy szczegół zaprojektowany został tak, aby codzienność stawała się prostsza i piękniejsza.
autor: Anna Wysocka/foto:materiałyprasowe


Ulicy Parkowej nie trzeba nikomu przedstawiać, bowiem wszyscy ją znają. Od dekad tętni tu życie. Dawniej z elegancją mieszczańskich kamienic, potem – z gwarą zakupów w legendarnym Supersamie „Stoczniowiec”. Dziś – z nowym sznytem i architektoniczną klasą, która nie szuka poklasku, ale świadomie podąża własną drogą.
Tuż przy 22 hektarach Parku Żeromskiego, w sąsiedztwie Wałów Chrobrego i bulwarów, powstaje nowa inwestycja Marina Developer, która nie konkuruje z otoczeniem – ona je dopełnia. Harmonijnie wpisana w rytm dzielnicy, szanująca skalę, światło i pamięć miejsca. Parkowa 11 nie sili się na efekt, lecz stawia na trwałość, detal i proporcje.
NOWY ROZDZIAŁ
Niektóre punkty na mapie nie tracą swojej tożsamości, nie dlatego, że czas się ich nie ima, ale dlatego, że potrafią dojrzewać z klasą. Szczecińska Parkowa do takich właśnie miejsc należy. Prowadzi przez dzielnicę, która od zawsze miała swój własny rytm, zaraz obok centrum. Nie ma tu jednak pośpiechu.
Z jednej strony Park im. Stefana Żeromskiego, 22 hektary zieleni, alej,
cienia i światła. To drugi co do wielkości park w Szczecinie, którego korony drzew zaglądają niemal do okien nowej inwestycji. Z drugiej – kameralny park kieszonkowy, który powstaje w bezpośrednim sąsiedztwie budynku. Zieleń oplata ten adres jak elegancka rama z szacunkiem do potrzeb tych, którzy wiedzą, że codzienność najlepiej smakuje w otoczeniu natury.
HISTORIA BUDYNKU
W XIX wieku wzdłuż dzisiejszej ulicy (wówczas Gustav-Adolf-Straße) stały szlachetne kamienice, których przedwojenna zabudowa tworzyła zwartą, harmonijną pierzeję. W jednym z lokali działała popularna kawiarnia Gasthaus Gustav Adolf, a w sąsiednich kamienicach mieszkali m.in. szczecińscy kupcy i przedstawiciele świata nauki. Po wojnie historia napisała kolejny rozdział. Miejsce znane dzisiejszym mieszkańcom
jako Supersam „Stoczniowiec” stało się symbolem miejskiej codzienności.
PARKOWA 11 OBECNIE
Nowa inwestycja Marina Developer to przemyślana kontynuacja tożsamości miejsca. Bryła budynku nie epatuje monumentalnością, a wpisuje się w skalę sąsiednich kamienic, dopełniając przerwany niegdyś ciąg zabudowy. W częściach wspólnych pojawi się mozaika, subtelny ukłon w stronę szczecińskiej estetyki miejskiej, charakterystycznej dla lat 60. i 70.
Inwestycja będzie oferować m.in.: cichobieżne windy, podziemna hala garażowa z miejscami przygotowanymi do ładowania samochodów elektrycznych, ogrzewanie podłogowe w standardzie. Stoczniowiec będzie idealny dla tych, którzy szukają przestrzeni do życia. Świadomej, kameralnej i z charakterem.
INWESTYCJA PREMIUM
Stoczniowiec to budynek o zwartej formie i uporządkowanej architekturze, w której równie ważna jak funkcja jest proporcja. Wyważona elewacja, klasyczna linia okien, starannie dobrane materiały. Inwestycja wypełnia pustą przestrzeń pomiędzy kamienicami i przywracając pierwotny rytm zabudowy.
Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów będzie mozaika – zaprojektowana specjalnie dla tej realizacji, inspirowana lokalnym dziedzictwem i historią miejsca. Marina Developer, podobnie jak w swoich wcześniejszych projektach, pokazuje, że części wspólne nie muszą być bezosobowe. Mogą mieć duszę.
To, co niewidoczne na pierwszy rzut oka, ma tu równie duże znaczenie.
Każde z miejsc postojowych w hali garażowej zostało przygotowane pod kątem elektromobilności z możliwością podłączenia ładowarki do samochodów elektrycznych. W standardzie znajduje się również ogrzewanie podłogowe w mieszkaniach – rozwiązanie zapewniające komfort cieplny i pełną swobodę w aranżacji wnętrz. W budynku znajdziemy mieszkania jednopokojowe (25-40 m2), dwupokojowe (36-48 m2), trzypokojowe (51-63 m2) oraz czteropokojowe (71-120 m2).
Stoczniowiec oferuje wszystkie cechy współczesnej inwestycji premium, nie odcina się od kontekstu. Wręcz przeciwnie – czerpie z niego. Inspiruje się historią miejsca, ale patrzy do przodu. Wpisuje się w miejski krajobraz, ale jednocześnie pozostaje intymny, zielony i zanurzony w parkowej ciszy.


Rodzinne firmy rzadko zostają na rynku przez cztery dekady, a jeszcze rzadziej rozwijają się w tempie, które pozwala im zachować zarówno jakość, jak i osobisty kontakt z klientem. Melbest to przykład tego, że można. To połączenie fachowej wiedzy, rodzinnego zaufania i konsekwentnie budowanego doświadczenia. Firmę założył Zenon Rybicki. Dziś prowadzi ją razem z synami, a każdy z nich odpowiada za inny obszar działalności. Porozmawialiśmy z synem pana Zenona – Gracjanem Rybickim.
Wasza historia zaczęła się ponad 40 lat temu. Jak wyglądały początki firmy Melbest? Skąd w ogóle pomysł na własną firmę?
Zaczęło się, kiedy nasz tata ukończył szkołę stolarską. Pracował w zawodzie od początku, najpierw w różnych spółkach. 17 lat temu zdecydował się na zmianę – ograniczył skalę działalności i zatrudnienie. Produkcja odbywała się w małej przestrzeni, z niewielkim zespołem i kilkoma realizacjami miesięcznie. W tym czasie byłem managerem hotelu w Anglii. Często się z tego śmiejemy, bo całe życie „dorabiając” jako dziecko u taty w stolarni powtarzałem, że nigdy nie będę chciał z nim pracować (śmiech). Wraz z sukcesami zawodowymi przyszło mi wybierać: wracać czy wiązać się z emigracją na stałe? Zdecydowałem, że wracam. Zamiast pracować dla taty zaproponowałem partnerstwo i dołączyłem do firmy, kupując pierwszą okleiniarkę. To była decyzja, która zmieniła wszystko. Po kilku latach dołączył do nas mój o 10 lat młodszy brat - Kamil, który z czasem zaczął przejmować coraz więcej moich zadań i w tej chwili jest naszym głównym projektantem. Dziś mamy siedem ekip montażowych, a miesięcznie realizujemy 25-30 projektów.
Jesteście firmą rodzinną. Jak przekłada się to na sposób pracy i decyzje, które podejmujecie?
Podział obowiązków ułożył się naturalnie. Tata jako doświadczony stolarz, czuwa nad produkcją. Kamil zajmuje się projektowaniem, wycenami i kontaktem z klientem. Ja odpowiadam za kierunek rozwoju i decyzje strategiczne. Na początku to tata decydował o większości rzeczy. Czasem miałem poczucie, że hamuje mnie z nowymi pomysłami, ale dziś wiem, że jego podejście „małymi kroczkami” pozwoliło nam rosnąć bez ryzyka utraty jakości. Udało się połączyć to, co najważniejsze: rzemieślniczą precyzję i rozwój, który jest stabilny.

Z czasem, oprócz mebli, zaczęliśmy też zajmować się sprzętem AGD, ale całkowicie w sposób naturalny i uzupełniający. Dziś niemal każda kuchnia opuszczająca naszą pracownię wyposażona jest w sprzęt, zlewy i baterie zakupione u nas. Stworzyliśmy do tego osobny dział i sklep internetowy Tiboni.pl. Klient otrzymuje kompletną, gotową do użytkowania kuchnię z całym wyposażeniem i profesjonalnym montażem.
Mówicie wprost, że nie jesteście „studiem mebli kuchennych”, tylko producentem mebli. Jakie różnice powinien dostrzec klient? Najważniejsza różnica to kontrola nad każdym etapem. Produkujemy meble sami, we własnym zakładzie. Nie są to elementy zamawiane z fabryki i składane na miejscu. Wiemy, że to, co trafia do klienta, spełnia nasze standardy. Studia kuchenne działają jako pośrednik. Składają zamówienie w fabryce, odpowiadają za kontakt z klientem, ale nie uczestniczą w produkcji. Mają ograniczenia materiałowe, systemowe, czasowe. My ich nie mamy. Nic nas nie hamuje. Nie jesteśmy też wielką fabryką, w której projekt musi pasować do taśmy produkcyjnej. Dlatego najbliżej nam do rzemieślniczej manufaktury.
Wykonujecie nie tylko meble kuchenne, prawda?
Zgadza się. Najczęściej zaczynamy od kuchni, bo to z nią klienci trafiają do nas najpierw. Ale już na etapie rozmów okazuje się, że chcieliby powierzyć nam również wykonanie pozostałych mebli – do łazienek, garderób, sypialni, salonów. Większość naszych realizacji jest więc kompleksowa. Jesteśmy w stanie wykonać meble nawet do bardzo dużych domów w stosunkowo krótkim czasie.
Odczuwacie większą odpowiedzialność za każdy etap – projekt, produkcję i montaż?
Zdecydowanie tak. Ale właśnie dzięki temu klienci mają o wiele większy komfort, bowiem wszystko odbywa się w jednym miejscu. Nie trzeba kontaktować się z osobnymi firmami od projektu, zamówienia, montażu, serwisu. Cały proces jest spójny i pod naszą opieką. Na naszej stronie pokazujemy setki realizacji, a większość z nich to nasze projekty autorskie. Ale nawet jeśli klient przychodzi z gotowym projektem od projektanta wnętrz, zawsze go analizujemy. Upewniamy się, że będzie funkcjonalny i trwały. Kuchnie to nasza specjalność. I w tym się rozwijamy. Nasz tata od zawsze uczył nas, że „termin realizacji to rzecz święta” i przywiązujemy do tego największą wagę. Nasi klienci wiedzą, że nie ma u nas problemu z przesunięciem montażu na później jak prace na budowie się opóźniają i nie wiąże się to z żadnymi dodatkowymi kosztami. Zawsze też ustalając z klientem termin montażu, podajemy termin maksymalny, który nigdy nie może być przez nas przekroczony. Montaż może być tylko wcześniej, nigdy później niż to co ustaliliśmy w umowie.
„Nie ma dla nas podziału na standardowe i niestandardowe”. Co dziś klienci uważają za „niestandardowe”? A może stosujecie jakieś nietypowe rozwiązania?
Z naszej perspektywy niemal każda realizacja jest „niestandardowa”, bo każda jest unikalna. Pracujemy na dziesiątkach materiałów i tysiącach kolorów – nie robimy niczego z gotowego szablonu. Do każdego projektu podchodzimy indywidualnie i to, co klient uznaje za nietypowe, dla nas jest po prostu codzienną pracą. Oczywiście, przez lata wprowadzaliśmy wiele rozwiązań, które z czasem dopracowaliśmy do perfekcji.
Z jakimi pytaniami najczęściej przychodzą do Was klienci? Co ich najbardziej zaskakuje w pracy z producentem?
Najczęściej pada pytanie: „Ile to będzie kosztować?”. I nic dziwnego – meble to inwestycja, a my podchodzimy do wyceny bardzo transparentnie. Mamy autorski system, który działa jak konfigurator samochodu: są opcje podstawowe i bardziej zaawansowane – wszystkie z materiałów i komponentów najwyższej jakości, ale w różnych przedziałach cenowych. Klient sam wybiera, co znajdzie się w jego kuchni, a przy naszym wsparciu staje się w pełni świadomy, za co płaci. To dla nas kluczowe. Nie wykonujemy wycen online, spotkanie w showroomie jest konieczne. Pokazujemy próbki, omawiamy funkcje, opowiadamy o trwałości. Nie chcemy, aby ktoś ku-

pował „w ciemno”. Drugą rzeczą, która zaskakuje klientów, jest nasz system CRM, w którym każdy klient dostaje dostęp do swojego konta, gdzie może śledzić każdy etap realizacji. Nie ma miejsca na niedomówienia czy błędne interpretacje. To bardzo uspokaja. Jeśli coś nieoczekiwanego wydarzy się przy montażu, jesteśmy w stanie zareagować nawet w kilka godzin. Nie trzeba czekać tygodniami na poprawki, bo wszystko robimy sami, na miejscu.
Wasze meble trafiają nie tylko do domów, ale też do aptek, stacji paliw czy hoteli.
To projekty o zupełnie innej skali i dynamice. Kluczowe są czas i logistyka. Zgranie wielu ekip na budowie czy praca po godzinach to codzienność. Bardzo wyspecjalizowaliśmy się w meblach do stacji paliw. Współpraca z klientem biznesowym wymaga dużej elastyczności, szybkiego reagowania na zmiany, także te w ostatniej chwili. Ale dobrze się w tym odnajdujemy. Lubimy wyzwania.
Klienci wracają i polecają Was dalej, prawda? Co Was wyróżnia? Wolimy, żeby to jakość mówiła za nas. Najwięcej zawdzięczamy poleceniom. Klienci, którzy wracają po latach, którzy przy każdej przeprowadzce znowu wybierają nas – to nasz największy kapitał. Jesteśmy firmą rodzinną, więc naturalne było dla nas, że każdy klient jest równie ważny. Zatrudniamy własnych montażystów, nie korzystamy z podwykonawców.
40 lat na rynku to spory kawał czasu. Jak patrzycie na te lata z perspektywy czasu? Co jest najważniejsze w biznesie z takim stażem? Czasem żartujemy, że z bratem nieco popsuliśmy tacie jego spokojne życie. Ale jesteśmy dumni z tego, jak rozwinęliśmy firmę. To, co zawsze nas trzymało w pionie to… pokora. Nigdy nie osiedliśmy na laurach. Pracujemy ciężko, uczymy się, obserwujemy zmiany. Każde pokolenie wnosiło coś nowego. Inaczej nasz tata projektował meble 30-40 lat temu, inaczej robiłem to ja 10-15 lat temu, a jeszcze inaczej robi to teraz Kamil od prawie 10 lat. Trzeba iść własną ścieżką, nie naśladować, tylko szukać rozwiązań dopasowanych do własnych wartości. Dla nas to jakość, terminowość, uczciwość i odpowiedzialność.
Dziękuję za rozmowę.
fot.AlicjaUszyńska
W samym centrum szczecińskiego Starego Miasta, między ulicami Mariacką a Farną, w sąsiedztwie Liceum Ogólnokształcącego nr 9 kryje się przestrzeń, o której mało kto wie, a każdy, kto tu trafi, zatrzymuje się na chwilę. Krużganek Mariacki – gotycki relikt dawnej kolegiaty, ocalony fragment świata, który przetrwał wieki reformacji, wojen i odbudów. Dziś w części jego murów działa pracownia rzeźbiarska Jakuba Lewińskiego, syna Sławomira Lewińskiego – słynnego autora, m.in. mozaiki nad kinem Kosmos. Historia i sztuka od zawsze spotykały się tutaj w naturalny sposób.

Ale co, jeśli ten zaułek mógłby znów tętnić życiem – nie jako zamknięty zabytek, lecz miejsce dla ludzi związanych ze sztuką, jej miłośników, artystów, spotkań a i być może nawet jako przestrzeń wystawiennicza? Jak ożywić miejsce o tak głębokiej tożsamości, nie gubiąc jej autentyzmu? I co mówi nam o tym sam materiał – cegła, drewno, patyna, kamień? O tym rozmawiamy z Elżbietą Andrysiak-Mamos – endokrynologiem, kolekcjonerką sztuki, mecenaską i kuratorką, która patrzy na tą przestrzeń nie tylko jak na obiekt badań, ale też jak na żywy organizm, w którym przeszłość i współczesność mogą współbrzmieć.
Zacznijmy naszą rozmowę od tego czym jest Krużganek Mariacki, o jego znaczeniu historycznym. Mieszkańcy Szczecina kojarzą go przede wszystkim ze znajdującą się tutaj Pracownią Rzeźby Lewińskich a takie osoby jak ja i Ty także z tego, że przez lata mieściły się tutaj biura szczecińskich TBS – ów.
Ten obiekt jest wyjątkowy, bo jest to jeden z najstarszych zachowanych fragmentów Szczecina – jedyny, nadziemny relikt architektoniczny nieistniejącego już zespołu sakralnego kościołą Mariackiego w Szczecinie. Kościół niestety nie miał szczęścia – jego drewniana wieża trzykrotnie spłonęła. Po trzecim pożarze, na początku XIX wieku, na jej fundamentach wybudowano szkoły mariańskie – prestiżowe i cenione za wybitnych profesorów i wysoki poziom nauczania.
Szkoły mariańskie były połączone z domkami profesorskimi z 1680 roku, w których się aktualnie znajdujemy. Krużganek stanowił wschodnią ścianę dziedzińca wapiennego, a od strony ul. Mariackiej mieściło się Audytorium i główne sale wykładowe. Domy profesorskie, wieża kościoła Mariackiego oraz zabudowania szkolne od strony ul. Mariackiej zostały zniszczone w czasie oblężenia Szczecina w 1677 r. Zniszczenia odbudowana dopiero na początku XVIII wieku dostosowując je do potrzeb reaktywowanego wówczas gimnazjum. W różnych okresach krużganek Mariacki pełnił różne funkcje: był przejściem, mieściła się tu szkoła podstawowa (vorschule), biblioteka na piętrze, dwuizbowa czytelnia a w piwnicach – schrony i krypty grzebalne. W tych kryptach grzebalnych było pochowanych m.in. pięciu biskupów oraz konserwator kościoła Mariackiego, malarz i rysownik Heinrich Kote, który przez 20 lat pracował na rzecz kościoła Mariackiego. W XVIII wieku usunięto stare trumny, a kryptę grzebalną wykupił na grobowiec rodzinny Henning Siegfried von Saldern, dziedzic włoski Klein Leppin w Brandenburgii, niewielkiej miejscowości położonej ok. 100 km od Berlina w kierunku Hamburga.
Jeśli spojrzeć na budynek z perspektywy historycznej, niewiele z jego pierwotnej gotyckiej formy przetrwało – poza piwnicami oraz ścianą wschodnią do wysokości parteru i narożnikiem północno-wschodnim. Po wojnie, oprócz wspaniałej pracowni
rzeźbiarskiej, która na szczęście pozostała, obiekt przez dekady służył głównie jako przestrzeń magazynowa i biurowa. W ostatnim okresie mieściły się tu biura Towarzystwa Budownictwa Społecznego.
Wspomniałaś o pracowni rzeźby Lewińskich, która się tutaj cały czas znajduje.
Jest i chciałabym bardzo, żeby pozostała, ponieważ ona powstała już w 1957 roku. Sławomir Lewiński otrzymał tą pracownię i tu pracował. Obecnie Jakub Lewiński, syn, również rzeźbiarz, opiekuje się tym miejscem. Jest ono niezwykle interesujące. Chciałabym tylko, żeby było częściej otwarte dla publiczności, co może się wydarzy , kiedy ten budynek zacznie kiedyś żyć sztuką generalnie.
Jak zatem udało Ci się pozyskać ten budynek i na jakim etapie są prace?
Na to miejsce trafiłam właściwie przypadkiem. Mam mieszkanie w pobliżu i przez okno codziennie widziałam ten budynek – opuszczony, pusty przez trzy lata, stojący w samym sercu miasta, a jednak zapomniany. Któregoś dnia, podczas spotkania z wiceprezydentem miasta, zapytałam wprost, co władze miasta planują zrobić z tym obiektem. Odpowiedział, że mają z nim pewien kłopot. Budynek został wcześniej zaproponowany Akademii Sztuki, ale uczelnia odmówiła, uznając, że koszty adaptacji są zbyt wysokie w stosunku do możliwej powierzchni użytkowej. W efekcie skierowano mnie do pani Prezes TBS Grażyny Szotkowskiej, która, mam wrażenie, szczerze się ucieszyła. Czułam, że w pewnym sensie spadł jej z głowy problem, bo pojawił się ktoś, kto z autentycznym zaangażowaniem chciał się tym miejscem zająć i przywrócić mu życie.
Obecnie jesteśmy na etapie inwentaryzacji i oceny znaczenia historycznego tego miejsca w kontekście całego Szczeci -
na. Prowadzimy badania konserwatorskie, wszystko pod ścisłym nadzorem miejskiego konserwatora zabytków Michała Dembowskiego. Z każdym kolejnym krokiem odkrywamy, jak bardzo ten obiekt jest zniszczony i jak wiele pracy wymaga, by przywrócić mu dawny blask.
Prace, które przed nami, są ogromne. Ale z drugiej strony coraz mocniej czuję, że warto to zrobić. Na początku nie byłam tego taka pewna miałam spory dystans do tego przedsięwzięcia. Dałam sobie prawie rok na zastanowienie i wykonanie wstępnych ekspertyz. W tym czasie jednak prowadziliśmy już pierwsze działania porządkowe i rozpoczęliśmy prace nad projektem architektonicznym.
Najważniejszym etapem na dziś jest inwentaryzacja obecnego stanu i ocena kondycji technicznej budynku. Niestety, stan jest zły. Piwnice są mokre, ściany spękane, stropy wymagają ekspertyz. Konstruktorzy oceniają, co można uratować, a co trzeba będzie odtworzyć. Badania wykazały, że wilgoć sięga całej grubości muru – a to ściany o metrze szerokości. To oznacza konieczność odkopania budynku, wykonania właściwego drenażu i być może izolacji pionowej oraz przywrócenia prawidłowej wentylacji. Obecnie zaburzone są naturalne warunki wentylacyjne, ponieważ wiele otworów, istniejących tu od 1680 roku, zostało zamurowanych.
Badania konserwatorskie potwierdziły, że wschodnia ściana, północno-wschodni narożnik i piwnica pochodzą z okresu średniowiecza – z lat 1330–1550. Z kolei ryzalit, czyli dobudowana klatka wejściowa, jest XIX-wieczny (około 1830 roku). Wtedy właśnie budynek przeszedł kapitalny remont, a wiele elementów z tamtego okresu zachowało się do dziś.
Badania ujawniły też, które fragmenty zostały dobudowane po wojnie. Może właśnie dlatego czuję, że ten budynek

to palimpsest historii – warstwa po warstwie, wiek po wieku. Mam taką zasadę i ideę, że odnawiając ten budynek, trzeba zachować jak najwięcej jego pierwotnych elementów. Wszystko, co da się odsłonić i pokazać, powinno być pokazane.
Wspominałaś kiedyś, że chciałabyś, żeby to miejsce stało się centrum sztuki. Co konkretnie masz na myśli, mówiąc „szeroko pojęta sztuka”?
Wydaje mi się, że ten budynek jest wręcz namaszczony do sztuki. Już sama jego historia – wcześniejsza biblioteka, czytelnia, pracownia rzeźby funkcjonująca tu od lat powojennych, lokalizacja w samym sercu miasta –sprawiają, że miejsce to ma niezwykły potencjał artystyczny. Cel jego roli jeszcze nie jest do końca określony, ale wiem jedno: będzie związany ze sztuką, będzie zapleczem do różnych działań z nią związanych. Powstało już logo i nazwa – Krużganek Sztuki. Wspomniane fundacje to powoływana właśnie Fundacja Krużganka Mariackiego. Będzie tu również siedziba Fundacji im. Mikołaja Obryckiego, wybitnego malarza, który zmarł w tym roku. Zależy mi na tym, aby w tym miejscu pozostał jakiś ślad jego obecności. Mikołaj spędził tu dużo czasu, pochodził ze Szczecina, miał tu rodzinę. Choć skończył poznańską Akademię i mieszkał w Poznaniu wiele lat, nigdy nie stracił więzi ze Szczecinem. Mam więcej marzeń dotyczących tego miejsca ale na razie skupiamy się na badaniach historycznych i konserwatorskich, które są absolutnie fascynujące i pozwalają zrozumieć potencjał tego niezwykłego budynku.
Kto wspiera Cię w realizacji tej wizji?
Mam zespół wspaniałych ludzi – naprawdę wspaniałych – i każdy chętnie współpracuje. To ogromna radość. Rolę głównej architektki pełni Marzenna Zajączkowska – jest cudowna. Ale nie tylko ona. Ważną postacią jest miejski konserwator zabytków Michał Dębowski, ja bez niego nic tutaj nie zrobię. Jest takim moim guru. Mam wokół siebie naprawdę świetnych ludzi, różne osoby, które pomagają przy technicznych aspektach projektu. Część z nich to moi pacjenci, część znajomi, a inni to znajomi znajomych. Czuję ogromną wdzięczność, że mogę na nich polegać.
Jesteś lekarzem, naukowcem. Skąd u Ciebie fascynacja sztuką? Nie znam zbyt wielu osób, które miałaby taką wiedzę na jej temat jak Ty i mówiła o niej z takim zapałem.
Od zawsze chciałam być historykiem sztuki. W 1978–1979 roku wahałam się między historią sztuki a architekturą. Mój tata wtedy posadził mnie w fotelu i powiedział: „Dziecko, w tym kraju jest tylko jeden wolny zawód – medycyna. Będziesz mogła go uprawiać na całym świecie. A sztukę pozostaw sobie jako pasję.” I tak poszłam na medycynę, która także stała się moją wielką pasją. W tym zawodzie nie da się działać na pół gwizdka – albo oddajesz się całkowicie, albo nie. Medycyna daje ogromną satysfakcję, również finansową. Przyjemność i radość znalazłam w sztuce. Nie można zapominać o równowadze w życiu: rodzina, praca, pasja.
Każdy, kto pracuje w tak wymagającym zawodzie, musi znaleźć coś, co będzie odskocznią, czymś, co da radość i satysfakcję. Dla mnie tą odskocznią jest sztuka. Dzięki niej i mojej rodzinie zachowuję równowagę w życiu.


Autor:AnetaDolega | Zdjęciawspółczesne:AnetaDolega ZdjęciehistorycznedziękiuprzejmościarchitektaMaciejaGibczyńskiego
W SEBTECH cenimy sobie zadowolenie i zaufanie naszych klientów ponad wszystko. Nasza filozofia opiera się na równowadze między jakością a ceną. Każde zlecenie jest starannie optymalizowane pod kątem kosztów i efektywności wykonania. Nasi specjaliści cechują się wysoką jakością świadczonych usług, nieustannym doskonaleniem swoich umiejętności oraz elastycznością w dostosowywaniu się do różnorodnych potrzeb klientów. Stawiamy na profesjonalizm i kompleksowe podejście do obsługi, zapewniając naszym klientom pełne wsparcie na każdym etapie współpracy.
Zapewniamy bezpieczeństwo instalacji oraz komfort użytkowania n a długie lata.

INSTALACJE GRZEWCZE I SANITARNE I NSTALACJE OZE
/ Instalacje centralnego ogrzewania / / Instalacje wodno-kanalizacyjne / / Ogrzewanie podłogowe / / Instalacje gazowe / / Płukanie instalacji grzewczych, sanitarnych / / Pompy ciepła (HP) / / Kotły i piece na biomasę (BB) / / Rekuperacja / ul. Romana Dmowskiego 7/U2 70-714 Szczecin tel.: 48 693 895 066 e-mail: biuro@sebtech.eu www.sebtech.eu

NA RYNKU NIERUCHOMOŚCI OD 2012 ROKU. SPRAWDŹ NAS!




Pomysł na biuro nieruchomości wpadł mi do głowy zaraz po urodzeniu mojego syna Szymona. Zawsze chciałam prowadzić swój biznes, szukałam tylko miejsca dla siebie. Po uzyskaniu dyplomu z International Business Studies oraz po 5 latach na wydziale Prawa i Administracji, rynek nieruchomości wydawał się świetnie łączyć moje wykształcenie z pasją do fotografii, filmów i szeroko pojętego marketingu.
Zawsze miałam ogromne szczęście otaczać się fantastycznymi ludźmi. Otwierając pierwszy oddział, nie śniłam nawet, że część współpracujących ze mną w tamtym czasie agentów zostanie ze mną do dzisiaj.
Po zmianie nazwy na New.House Nieruchomości, działamy dalej w rozszerzonym składzie i na jeszcze większym obszarze! Rozszerzyliśmy ofertę o nieruchomości zagraniczne i będziemy sięgać po kolejne obszary rynku.
Zapraszamy do skorzystania z oferty New.House Nieruchomości – agencji nieruchomości ze Szczecina z oddziałami w Świnoujściu i Kołobrzegu. Zapewniamy pełen zakres usług pośrednictwa w sprzedaży i zakupie nieruchomości w Polsce. Zapraszamy do zapoznania się również z ofertą apartamentów i domów zagranicą, między innymi w Hiszpanii, Dubaju i Gruzji. W Szczecinie działamy od 2012 r. Nasza praca w Szczecinie i miastach nadmorskich przełożyła się na wiele udanych transakcji i setki zadowolonych klientów. Naszym priorytetem jest jakość usług. Dlatego zawsze korzystamy z doświadczenia profesjonalnych fotografów, agentów kredytowych, notariuszy, a nasz zespół przechodzi cykliczne szkolenia z zakresu negocjacji i sprzedaży. Oszczędność czasu i bezpieczeństwo transakcji to nasz priorytet. Umów się na bezpłatną konsultację z naszym doradcą.
Przedstawimy najefektywniejsze rozwiązania dostosowane do Twoich potrzeb.
Maria Curie-Skłodowska powiedziała kiedyś „Niczego w życiu nie należy się bać, wystarczy to tylko zrozumieć” - pomożemy Ci zrozumieć rynek nieruchomości, żebyś bez stresu i straty czasu zrealizował swoje plany i marzenia.


New.House Nieruchomości










ul. Jagiellońska 5, ul. Jagiellońska 8 Szczecin

Autoryzowany przedstawiciel marek







