

Odkąd poznałam Jacka Paplę, jestem przekonana, że jest artystą „wykończonym w całym profilu swoim” i choć nie pcha się na salony i cokoły, to na pewno Sztuka nie trzyma go w przedpokoju. Bo Jacek jest tam, gdzie chce i umie być. Jest swój, jedyny i niepowtarzalny w tym, co robi i czemu z oddaniem się poświęca. Jako artysta, stworzył siebie i „urzeczywistnił”.
Ale żeby nie było zbyt słodko, dodam, że obcowanie z artystą wcale nie jest sprawą łatwą. Dla zwyczajnego zjadacza chleba artysta zawsze stanowi pewnego rodzaju wyzwanie. Jest po prostu inny – to widać, słychać i czuć. Czasem inaczej się ubiera, czasem widzi i rozumie więcej lub po prostu zachowuje w sposób niekonwencjonalny. A przecież inność onieśmiela, buduje dystans i budzi niepokój. Ale jeśli przełamie się ten pierwszy opór, a artysta umożliwi bliższe kontakty, to nagle świat się robi ciekawszy, bogatszy, a obcujący z artystą człowiek sam pięknieje. Jakoś się wzbogaca duchowo i rozwija. Czasem ładniej mówi lub uważniej patrzy, staje się w pewien sposób lepszy. Bo prawdziwy artysta zawsze mobilizuje i stawia do pionu, zmusza do refleksji.
O drodze artystycznej Jacka Papli eksperci, znawcy i przyjaciele napisali wiele mądrych słów. Opisano okresy artystycznej twórczości, przedstawiono najciekawsze prace. Nie chcę powtarzać cudzych myśli, skoro na temat Jacka i jego twórczości mam tyle własnych. Znamy się od bardzo wielu lat i jak kamienie milowe wyznaczające upływające okresy, pojawiają się kolejne wspomnienia przeżyć, wynikające z kontaktu z artystą lub jego dziełami.
„Wierzcie mi: jest wielka różnica między artystą, który się urzeczywistnił, a zgrają półartystów i ćwierćwieszczów, którzy dopiero pragną się urzeczywistnić. I to, co przystoi artyście już wykończonemu w całym profilu swoim, w was inny ma wydźwięk. Ale wy, zamiast stworzyć sobie koncepcję na własną miarę i wedle własnej rzeczywistości, stroicie się w cudze piórka
i oto dlaczego stajecie się aspirantami, wiecznie nieudolnymi, wiecznie na tę trójczynę, wy, słudzy i naśladowcy, hołdownicy i wielbiciele Sztuki, która was trzyma w przedpokoju.”
Pierwszym jest wspomnienie szacunku dla ogromu jego sztuki. Bo zanim zaprzyjaźniłam się z całą rodziną, to z jakiegoś powodu wdrapałam się na czwarte piętro kamienicy przy ulicy Kościuszki, w której Jacek miał pracownię i ujrzałam dzieło ogromne, kilkumetrowe, wiszącena wielkiej ścianie klatki schodowej. Piętra tam są naprawdę wysokie i uczą człowieka pokory. Kiedy tam stałam i łapałam oddech zmarnowana wspinaczką, a jednocześnie obcowałam z dziełem nieznanego mi jeszcze bliżej artysty, to pierwsza myśl była taka, że grafik to jednak nie ma lekko. Po pierwsze musiał to duże dzieło sztuki plastycznej stworzyć, a po drugie jakoś wnieść i jakoś powiesić. I w tym momencie opadłam z intelektualnych sił, bo już samo myślenie o takim wysiłku kompletnie mnie osłabiło. Dzieło było chyba czerwono-brązowe, ale ponieważ mnie Sztuka nawet do przedpokoju nie wpuściła,
więc ogrom mi wystarczył, a myśl o przesłaniu dzieła umknęła. I w ten sposób, przywalona ogromem rozpoczęłam obcowanie ze sztuką i jej twórcą – artystą. Uczucie szacunku dla wielkości wzmocniło się, kiedy godzinę później zwiedziłam pracownię i poznałam tajniki sitodruku. Po tej wizycie wychodziłam z pełnym przekonaniem, że oto na mej drodze pojawił się artysta wielki, tworzący na wysokościach wielką sztukę, a ja nic z tego nie rozumiem, bo do pięt nie dorastam.
Na szczęście w artyście Jacku Papli jest też człowiek – pełen dystansu do siebie, ciepły, serdeczny i wrażliwy. I tu rozpoczął się proces mojego rozkwitania pod wpływem człowieka-artysty, współpracy i obcowania z kolejnymi dziełami tego znakomitego plastyka. Emil Zola powiedział „Sztuka jest wycinkiem rzeczywistości widzianym przez temperament artysty” i grafiki Jacka Papli są potwierdzeniem tej opinii. W każdej z serii prac z cyklu „Runy”, „Ślady”, „Wota”, czy w budzących mój zachwyt „Znakach”, wyraźnie widać wycinki rzeczywistości ujęte w ramy kadru. I temperament Jacka. Papla uczy patrzeć i widzieć, utrwala piękne chwile i pomaga je zatrzymać (np. „Nekielka” i spotkanie oko w oko z dudkiem).
Wiele satysfakcji mam ze współpracy na polu edukacyjnym. Bo Jacek Pala jest także artystą o zacięciu pedagogicznym. Sam uczy grafiki użytkowej, ale jako doświadczony nauczyciel jest także znakomitym partnerem do wszystkich projektów edukacyjnych, w których istotny jest znak graficzny. W czasie naszej współpracy przygotował dla moich działań wiele projektów, ale dwa spośród nich wzbudziły mój (i nie tylko!) prawdziwy zachwyt. Pierwszym był projekt okładki do płyty z filmami edukacyjnymi o gospodarce odpadami przygotowanymi przez Fundację „Pro terra” w ramach projektu „Śmieć(i)MY”, a drugim projekt okładki do książki „Obywatelka poszukiwana” wydanej przez Fundację Obywatelki.pl. Obydwa projekty pozwoliły mi – laikowi plastycznemu zrozumieć, o co chodzi w sztuce grafiki użytkowej i jaka jest różnica między mistrzem a tym, który podgląda z przedpokoju i stroi się w cudze piórka. Zasadnicza!
sensie literackiej. Od kilku lat obserwuję (i prowokuję rzecz jasna!) językowe zabawy słowem. Jacek patrzy na słowo jak na znak i potrafi dzięki takiemu spojrzeniu wydobyć zupełnie nowe treści, wieloznaczność, która nadaje wypowiedzi żartobliwy lub poważny charakter w zależności od intencji nadawcy. Trochę w tym podejściu do języka przypomina współczesnych poetów polskich, dla których słowo stawało się materią do uważnej obserwacji. W mailach podpisuje się „Ja-cool” – w tej zmdyfikowanej wersji własnego imienia zawiera opis swojego stosunku do świata. Wszystkie maile pełne żartów, artystycznie przerobionych zapisów skrzętnie zbieram i kiedyś opublikuję z komentarzem badawczym, by nic z artystycznej drogi Papli nie umknęło uwadze.
Nieustannie jednak i najbardziej zachwyca mnie człowiek ukryty w artyście i podglądanie świata, który tworzy wokół siebie. Dom, otoczenie, przyjaciele, rodzina i sprawy, którym się poświęca – wszystko jest takie nietuzinkowe, prawdziwe, niebanalne i chyba niepowtarzalne, choć wynika z powszechnie deklarowanych w naszym kraju wartości. Uczciwości, pracowitości i miłości do ludzi, świata, życia. Od wielu lat podglądam Jacka i innych ludzi i nie wiem, jak to się dzieje, że jednemu udaje się wprowadzić je w życie, urzeczywistnić, a u innych występują tylko na poziomie deklaracji?
Pewnie to zasługa żony Ewy – kobiety niezwykłej, a może córek Anny i Zuzanny? A może jednak wynika z przenikania człowieka i artysty?
W czym tkwi sedno, jeszcze nie wiem. Jeszcze muszę obcować, by dojść prawdy.
Joanna Ciechanowska-Barnuś
I na koniec coś, na co w dotychczas napisanych tekstach poświęconych twórczości Jacka Papli nikt nie zwrócił uwagi. Dzięki wieloletniej znajomości i wielu kontaktom mailowym zauważyłam, że jego wrażliwość artystyczna obejmuje nie tylko sferą plastyczną, ale przenosi się również do sfery językowej, a nawet w pewnym
40-lecie pracy to niemało. Okazja do napisania kilku słów szczególna, można by rzec – doniosła, ale to przymiotnik zbyt pompatyczny w odniesieniu do Jubilata Jacka Papli, który od wszelkiego patosu i podniosłego tonu zdecydowanie stroni. Konsekwentnie. Obce mu są zarówno napuszenie, jak i wszelka poza… I jak tu pisać o kimś, kto nie chwali się sukcesami, choć wiele przez te 40 lat zdziałał?
Cóż, nie będzie to tekst biograficzny ani żadnego rodzaju monografia czy choćby jej zarys, zresztą nie pora przecież na podsumowanie życia, które trwa i ewoluuje, wchodząc w kolejne fazy. Emerytura to nie koniec wszystkiego, ale początek nowego etapu. Nie dla każdego, ale dla Jacka Papli z pewnością. Moment to przełomowy, ale nie smutny. Takie przełomy skłaniają, by spojrzeć wstecz, by lepiej widzieć, pełniej rozumieć, bardziej znać… No dobrze, może i coś podsumować, ale nie życie – raczej niektóre jego aspekty, dotychczasowe radości i rozczarowania, osiągnięcia i porażki. Zamknąć rozdział, by otworzyć następny… Nie da się wprawdzie przeszłości uporządkować, bo twór to efemeryczny, kapryśny, stale wymykający się pamięci i zmieniający „maski”, ale można pozbierać – choć niekoniecznie zgodnie z chronologią – części układanki w jednym miejscu… Nie wszystkie, bo niektóre zaginęły, schowały się za innymi, trudno je znaleźć… Tak to już jest. Może trochę szkoda, że czegoś już odtworzyć się nie udaje, ale za to w naturalny sposób objawia się to, co naprawdę ważne.
Nastoletni Jacek klei modele żaglowców i marzy o tym, żeby kiedyś być konstruktorem statków… Gra też na gitarze. To trochę taki podświadomy „plan B”, bo jak sam po latach stwierdza: „gdybym nie został grafikiem, pewnie byłbym gitarzystą”. Prywatna historia zatoczy koło i Jacek Papla odchodząc na emeryturę, będzie planował, jakie modele okrętów sklei, gdy już uwolni się od obowiązków, a będzie mógł robić tylko to, na co ma ochotę. No i teraz
40 years of work is by all means an accomplishment. It moreover provides a unique opportunity to write more than a few words about what one might call an historic moment, but it seems that the adjective is way too stilted with respect to the artist himself; Jacek Papla shuns such clichés and the limelight. He is pretty consistent here. He is alien to self-aggrandisement and pose … How can, therefore, one write about someone who does not toot his own trumpet even though he has done so much over the past four decades?
This is not going to be a biography, let alone a lengthy or brief monograph. After all, the time has not come to sum up a lifetime which is constantly evolving and entering ever new stages. Rather than being an end to everything, retirement is a beginning of a new period of life, perhaps not for everyone, but definitely for Jacek Papla. This is a breakthrough moment, but not one to shed a tear about. Such watershed moments make one look back on one’s life to see more clearly, understand more fully and know more intimately … Well, perhaps after all this is also a good moment for summaries, but not of a lifetime but rather of its selected aspects, its joys and disappointments, achievements and failures. It is a time conducive to closing one chapter only to begin another one … While one cannot set the past in order, as it is ephemeral and capricious, constantly eluding our memory and donning ever new “masks”, one can piece together, not necessarily chronologically, the different elements of the puzzle in one place … Some of these elements have by this time become irretrievable; they have gotten lost, have hidden behind others or are impossible to find … That is the way it goes. Much as we are bothered by the loss of some of the pieces of the puzzle, we are naturally drawn to the essence, to what is really important.
będzie miał dwóch godnych pomocników – wnuków – Lukę i Marcosa. I tak oto nieco uśpiona, z nadmiaru zajęć, modelarska pasja ożywa i znowu w wyobraźni powstają żaglowce…
Z zamiłowania do gry na gitarze pozostało hobby i miłość do bluesa, którą zresztą dzieli z żoną Ewą. Bardzo też oboje lubią tańczyć, co zdradziła mi jedna z córek. Ówczesna młodzieńcza gra na gitarze wypływała z wrodzonej potrzeby wolności. Nie mógł pójść w ślady ojca – ślusarza, bo pociągała go niezależność.
As a teenager, Jacek puts together sailing ships models and dreams of becoming a ship constructor one day … He also plays the guitar, which seems his “contingency plan”, as years later he would observe: “If I had not become a graphic designer, I would most probably have become a guitarist”. His private history has come full circle and now, on the cusp of retirement, Jacek Papla can make plans about the kind of ship model he would assemble once he is freed of his duties and will be able to do whatever he pleases. And now he will have two skilful sidekicks, his grandchildren Luca
Może to lepiej, sitodruk, 100 x 110 cm, 1977
Projektowanie żaglowców, jak i muzyka, wiązały się z tworzeniem, otwierały nowe przestrzenie i perspektywy. Mimo początkowych porażek – nie dostał się na budowę okrętów w Gdańsku, później porzucił politechnikę, by zdawać do PWSSP, gdzie się nie dostał… Już wtedy wyraźny był ważny rys jego charakteru i decyzja, by nie iść na łatwiznę, ale być wiernym sobie, swoim
and Marcos. This way the slightly dormant modeller’s passion, not pursued due to other duties, is revived and new sailing ships are being assembled in the mind’s eye …
The guitar playing during his youth has evolved into a hobby and a love for blues, which Jacek Papla shares with his wife Ewa.
prawdziwym przekonaniom, marzeniom i dążeniom. Tę wierność będzie miał zresztą okazję przez wiele lat ćwiczyć. Aż do bólu i ze wszystkimi konsekwencjami…
Trzydziestoletni Jacek Papla staje się persona non grata na poznańskiej uczelni artystycznej, bo wbrew zmianie politycznej koniunktury pozostaje socjalistą. Płaci wysoką cenę. Włącznie z ostracyzmem środowiska, odrzuconym przy pierwszym „podejściu” doktoratem i łatką „czerwonego”, którą będzie nosił już zawsze. Gdy nadejdzie czas przejścia na emeryturę, powie z nieskrywaną dumą: „jestem socjalistą – i doda ze śmiechem – komunistą to już nie, bo przecież mam własną firmę…”
Licealista Jacek uczy się w renomowanym poznańskim „Marcinku”. W innym ustroju niż ówczesny pewnie nie byłoby to możliwe. Syn ślusarza, niezamożny – nie może sobie pozwolić na korepetycje.
In addition, both love to dance, as one of their daughters confided in me. When Jacek Papla as a young person was playing the guitar, this was what his natural drive for freedom required. He was unable to follow in the footsteps of his locksmith-father as he was attracted to independence. Both designing sailing ships and music were linked with creation and opened up new territories and prospects, even despite his early failures: he would not be accepted to the Shipbuilding Faculty in Gdańsk, then he dropped out of the Technical University in order to take an entrance exam at a Fine Arts Academy, where he was not accepted, either … Already then one could observe a staple feature of his character and his decision not to cut corners, but to be faithful to himself, his true beliefs, dreams and pursuits. He will have ample opportunity to test this faithfulness for many years to come. These would be truly acid tests, painful and fraught with consequences…
As a thirty-year-old, Jacek Papla becomes a persona non grata at the Poznań Arts School since in spite of the political transformation taking place at that time, he remained a socialist. He pays a high price, including the ostracism of his community, the initial rejection of his doctorate and the nickname of a “commie”, which he would bear nonstop. On the point of retirement, he will proudly say: “I am a socialist”. And then, laughing, he will add: “I am no longer a communist since I have my own company now…”
As a teenager, Jacek learns in the renowned Poznań high school known as “Marcinek”. In other political circumstances this would not have been possible: as a son of a locksmith, he could not afford private tutorials. A friend of his extends a helping hand and Jacek audits classes at the Academy of Fine Arts. He continues to be thankful for this to Marian Szmańda, who was instrumental in this arrangement. At the end of the day, he passes the entrance exam on the third try, but with the top score. This is a history of persistence and perseverance …
Znajomy wyciąga pomocną dłoń i Jacek chodzi do ASP jako wolny słuchacz. Do dziś jest za to wdzięczny Marianowi Szmańdzie, bo to on mu w tym pomógł. W sumie na studia dostaje się za trzecim razem, ale za to z pierwsza lokatą. To historia o uporze i wytrwałości…
Lata 70. Powstają pierwsze sitodruki Jacka Papli. Żmudna robota, wymagająca precyzji i dobrego papieru, o który w ówczesnej Polsce trudno. A na dodatek Jacek upodobał sobie już wtedy duże formaty. Toczy się więc walka z materią. Jeśli odbitka się nie uda, bezcenny arkusz przepada… Dzisiejsi graficy nie znają bólu wynikającego z braku podstawowych materiałów. Wtedy, w latach 70. czy 80., praca graficzna to bez większej przesady: krew, pot i łzy. Sitodruk, wynaleziony stulecia temu przez Japończyków, dopiero w połowie XX wieku rozpowszechnił się w Europie. Na początku traktowany jako technika poligraficzna z czasem zagościł na obszarze sztuki. Lata 50. i 60. to czas prawdziwej ekspansji serigrafii zarówno w Ameryce, jak i Europie. Głównie zresztą za sprawą op-artu
1970s. This is the time Jacek Papla makes his first silkscreens. A strenuous job which requires precision and good paper, which was in short supply in Poland then. To make matters “worse”, Jacek has always had a predilection for large-sized works. As a consequence, he has to struggle against matter. If an impression is unsuccessful, the precious sheet is irretrievably lost … Today printmakers hardly know the pain of having to acquire basic materials. Back then, in the 1970s or the 1980s, being a graphic artist literally meant blood, sweat and tears. Serigraphy, invented by the Japanese centuries ago, spread across Europe only in the mid-20th century. Initially treated as a printing technique, in time it took root in the realm of art. The 1950s and 1960s was mainly the time of a true expansion of
i pop-artu. Pochodzące z drugiej połowy lat 70. oraz z lat 80. wczesne prace Jacka Papli były, jak na owe czasy, bardzo nowoczesne. Z wyrazistym rastrem, w dużym formacie, niby proste, a jednak przykuwające uwagę. Obecnie techniki graficzne poszły tak daleko, że pewnie trudno ówczesne nowatorstwo docenić. Druk cyfrowy zminimalizował ograniczenia, ale graficy w Polsce lat 70. i 80. byli w diametralnie innej niż dzisiaj sytuacji.
serigraphy both in America and in Europe, principally thanks to op-art and pop-art. Jacek Papla’s early work from the second half of the 1970s and the 1980s was very innovative for its time. With a clear raster, large-sized, seemingly simple, it definitely riveted attention. At present, the graphic techniquesadvanced so much that it may be hard to appreciate the then innovativeness from the current perspective. Digital print has minimised the limitations, but graphic designers in Poland of the 1970s and the 1980s were in a completely different situation. advanced so much that it may be hard to appreciate the then innovativeness from the current perspective. Digital print has minimised the limitations, but graphic designers in Poland of the 1970s and the 1980s were in a completely different situation.
Rok 2016. Jacek Papla szykuje się do emerytury. Poglądy ma nadal te same i mimo różnych przykrych ich konsekwencji odczuwa coś, co można by, mimo jego laickiego światopoglądu, nazwać czystym sumieniem… Jest też rodzaj dumy, że tak wiele osiągnął, wywodząc się (jak i jego żona) z robotniczego środowiska. Ze śmiechem stwierdza: „Głupio o tym mówić, ale sporo udało mi się w życiu zdziałać”. Można o nim powiedzieć, że „daleko zaszedł”. Prawie 20 lat prowadził Pracownię Sitodruku na poznańskiej uczelni, później przeniósł się na Uniwersytet Zielonogórski, a precyzyjniej mówiąc do tamtejszego Instytutu Sztuk Wizualnych, gdzie 12 lat również prowadził Pracownię Sitodruku, potem Pracownię Grafiki Projektowej.
2016. Jacek Papla is readying himself for his retirement. His views have not changed and despite all the unpleasant consequences, he feels something which, in spite of his secular worldview, can be called a clear conscience … There is also a sense of pride of having achieved so much despite being born (like his wife) in the working class. He laughs when he observes: “It might sound smug, but I have managed to accomplish quite a lot in life”. You can say he “has made it”. For close to two decades, he headed the Serigraphy Studio at the Poznań Academy of Fine Arts, later moved on to the University of Zielona Góra, and more precisely to its Visual Arts Institute, where he ran the Serigraphy Studio for another 12 years, later the Graphic Design Studio.
Sierpień 2016. Leniwe weekendowe popołudnie. Żona i córki Jacka Papli, jeden z zięciów, wnukowie, przyjaciele. Wszyscy siedzą na drewnianym tarasie. Dom w lesie, z dala od zgiełku, od polityki i układów. Kawa, szarlotka – drobne przyjemności codziennego życia. Rozmowy bez pozy, udawania. Normalne życie, czyli jeden z głównych tematów prac Jacka Papli, który czerpie inspiracje z chwil, widoków, wrażeń. W całej jego dotychczasowej twórczości zauważalna jest wrażliwość na to, co dostrzeżone niejako przy okazji, po drodze. Często tematem jest najbliższa rodzina. To sierpniowe popołudnie, roześmiane twarze wokół stołu mogłyby się znaleźć na jednej z grafik… Ma zresztą w swym dorobku wielkoformatową pracę pt. „Leniwa niedziela” (druk cyfrowy, sitodruk) pochodzącą z 2000 roku.
August 2016. A lazy weekend afternoon. Jacek Papla’s wife and daughter, one of his sons-in-law, the grandchildren, and friends; they are all sitting on a wooden terrace. Their house is in the woods, away from the hustle and bustle of politics and shady deals. Coffee and apple pie are the guilty pleasures of everyday life. They talk without pretence and putting on airs. A normal life, which is one of the main themes of the work of Jacek Papla, who draws inspiration from moments, views and impressions. In his entire oeuvre so far one can clearly notice a sensitivity to what is perceived on the way, by the way, it seems. Often the theme is the immediate family. That August afternoon and the laughing faces around the table could be a subject matter of a print... Moreover, he has to his credit a large-format work titled "Lazy Sunday" (digital print, screen printing) from 2000.
„Moje, Twoje, Nasze” serigrafia Jacka Papli pochodząca z 1977 roku. Prosta, minimalistyczna, płynąca z fascynacji artysty zauważonym widokiem, szczególną chwilą, uchwyconym kadrem. Kadr to niejako słowo klucz, bo Jacek już wtedy był pasjonatem fotografii. Robienie zdjęć przyzwyczaja oko do kadrowania otoczenia, uczy zauważania proporcji, które służą konstruowaniu harmonijnie skomponowanych obrazów. Jacek Papla w swych wczesnych pracach jest przede wszystkim wrażliwym, uważnym obserwatorem, dostrzegającym niezwykłość w pozornej zwykłości pejzażu. Zresztą ta zdolność, która pozwala doceniać nie dla wszystkich oczywiste walory obrazów, jest charakterystyczna dla jego twórczości. To samo dotyczy dostrzegania wagi chwili, niejako reprezentatywności epizodu, który odsyła do czegoś więcej, staje się syntezą codzienności, relacji rodzinnych, życia. Stąd pojawiające się do dzisiaj w pracach Jacka Papli uchwycone w zwyczajnych sytuacjach najbliższe mu osoby – żona i córki. Ale wracając do pejzaży z lat 70. – Jacek Papla przetwarza je z poszanowaniem naturalnej urody dostrzeżonych widoków. Gest artysty polega przede wszystkim na kadrowaniu, wyborze barwy i stosowaniu rastrów. Znający te prace tylko z reprodukcji, tak na-
"Mine, Yours, Ours" a serigraph by Jacek Papla dating from 1977. Simple and minimalist, it is rooted in the artist’s fascination with a view he notices, with a special moment and a frame he caught. The frame is a kind of buzz word, because Jacek was already then passionate about photography. Photograph-taking accustoms the eye to enclosing the environment in frames and to noticing proportions that serve the construction of harmoniously composed images. In his early work Jacek Papla is primarily a sensitive, watchful observer, celebrating the uniqueness of the apparently ordinary landscape. Anyway, this ability, allowing him to appreciate the image qualities that are not apparent to all, is a distinguishing mark of his work. The same applies to the recognition of the significance of the moment, a kind of representativeness of the episode, which refers to something more and becomes a synthesis of everyday life, family relationships and life. That is why his wife and daughters, shown in everyday situations, have continually appeared in the work of Jacek Papla to date. Coming back to the landscapes from the 1970s: Jacek Papla processes them, respecting the natural beauty of the views perceived. The gesture of the artist consists primarily in framing,
Ona 2, sitodruk, 110 x 68 cm, 1981
Ona 1, sitodruk, 110 x 68 cm, 1981
prawdę ich nie znają. Zobaczenie grafik: „Moje, twoje, nasze; Jestem; Ona; XXX” w ich oryginalnym formacie to rzeczywiste ich poznanie i pełne doświadczenie ich oddziaływania i nie bójmy się tego słowa – urody.
Lata 80. w Polsce to czas przemian. Jest nadzieja, ale również niepokój. Niepokój pojawiający się zresztą już wcześniej w grafice „Ona”. Trudny do określenia, ale obecny… Czas przemian to również czas próby. Weryfikuje się skład grupy znajomych, przyjaciół, zmieniają relacje międzyludzkie, obnażają słabości. I jak to w naszej polskiej historii się niejednokrotnie zdarzało i zdarza – polityka dzieli ludzi. Nic dziwnego, że jedno z często powtarzanych i wciąż aktualnych przekleństw (podobno chińskich, choć różne są zdania na ten temat) brzmi: „Obyś żył w ciekawych czasach…” Lata 80. w pewnym sensie przecinają polskie społeczeństwo na dwa obozy – ludzi dawnego i nowego systemu. W twórczości Jacka Papli jest to dekada cykli graficznych: „Matraterenye”, „Zaduma”, „Szkice polskie”, „Notatnik bułgarski”, „Notatnik norweski” i „Góry moje”. Nowe serie pejzaży pozwalają rozpoznawać znaną już wrażliwość artysty na urodę przypadkowych widoków. Tematem nadal jest natura, ale coraz bardziej przetwarzana, coraz wyraźniej-
choosing colours and using raster. Those who know these works only from reproductions do not know them, in fact. Only when seeing prints like: Mine, Yours, Ours; I Am; She and XXX in their original format can you say that you actually know them, fully recognise their impact and, let us not be afraid of this word, their beauty.
The 1980s is transformation time in Poland. There is hope, but also anxiety. This anxiety emerges even earlier, in the print "She". It is subliminal, but is definitely there ... The time of change is also the time of trial. It verifies the composition of the group of acquaintances and friends; relationships are changing and weaknesses exposed. And, as has so often happened in our Polish history: politics can be very divisive. No wonder that one of the often repeated and still current curses (reportedly Chinese, although there are different views on this) reads: “May you live in interesting times ...” The 1980s in a sense cuts through Polish society and divides it into two camps: the people of the old and of the new system. For Jacek Papla this is a decade of print series: "Mátraterenye", "Pensiveness", "Polish Sketches", "Bulgarian Notebook", "Norwegian Notebook", and "My Mountains". The new series of landscapes help recognize the artist’s signature sensitivity to the beauty of random views. The theme is still nature,
sza się staje „ingerencja” artysty. Zauważony widok, fotografia miejsca stają się pretekstem do snucia własnej opowieści, której akcja rozgrywa się z dala od zgiełku, od publicystyki i co za tym idzie – od głównych nurtów sztuk wizualnych. To bardzo prywatna opowieść. Jacek Papla nie lubi słowa „artysta” – mówi o sobie, że jest grafikiem. Zresztą ogólnie unika wszelkiej pozy i autokreacji. Nie uczono go, że trzeba się umieć sprzedać. Należy do pokolenia, ale też ogólniej typu charakterologicznego, któremu obca jest tak wszechobecna dzisiaj, w drugiej dekadzie XXI wieku, autopromocja. Czerpie satysfakcję z pracy – zarówno twórczej, w tym również projektowej, jak i pedagogicznej, bycia z rodziną, obserwacji natury, towarzystwa ulubionych zwierzaków. A na pyta-
but it is increasingly processed and the artist’s “interference” is becoming more and more apparent. A view or a photograph of a place become a pretext for spinning the artist’s own story, which takes place away from the hustle and bustle, from the here and now, and thus from the mainstream visual arts. This is a very intimate story. Jacek Papla does not like the word “artist” - he says about himself that he is a graphic designer. Besides, generally he avoids any poses and self-creation. He has not been taught the skill of self-advertisement. He belongs to a generation, but also more generally to a characterological type, who is alien to self-promotion, so ubiquitous today, in the second decade of the twenty-first century. He derives satisfaction from his work, both from his cretive endeavours which include
nie o największy sukces – odpowiada, że jest nim to, że pozostaje sobą i nie oddaje pola sytuacjom, nawet gdy są przykre… Nieugięta wierność swoim poglądom jest kosztowną zasadą, niezależnie od tego, czy są usytuowane po prawej czy lewej stronie. Postawa Jacka Papli wobec ludzi i zdarzeń, które odbierały mu spokój, może imponować. Nasuwa skojarzenie z pamiętnymi słowami doświadczanego przez życie i swoich antagonistów dysydenta Josifa Brodskiego:
„Pozwalałem sobie na wszystko, prócz skargi…”.
design, and from his teaching. He loves being with his family, watch nature and keep company to his favourite pets. When asked about his greatest success he replies that it is the fact that he has remained himself and has not given up even in the face of the saddest of circumstances ... His adamant fidelity to his views is a costly principle, regardless of whether they are located on the right or the left side of the political spectrum. Jacek Papla’s attitude towards people and events that have unnerved him in the past is truly impressive. It brings to mind the memorable words of Joseph Brodsky, himself a dissident who was tested mercilessly by both life and his antagonists: “I allow myself to do everything except complaining ...”.
Prace graficzne Jacka Papli z lat 70. sprawiają wrażenie majestatycznych nie tylko dzięki wymiarom, ale i przez to, że w przetworzonych pejzażach uderza wrażenie zatrzymania promieni światła, rozbłysków, roziskrzenia. Fragmenty natury zdają się być zastygłe wbrew prawom fizyki, uwięzione w chwili. Każda z grafik zamyka się w wąskiej tonacji barwnej: czerni i bieli, sepii lub zieleni. Późniejsze prace staną się bardziej „dynamiczne”, pojawi się w nich również żywy kolor, często mocno skontrastowany z tłem. Jednak siłą tych wczesnych sitodruków jest właśnie ich pewnego rodzaju surowość i niemal ostentacyjna prostota, które, paradoksalnie, skrywają żmudną pracę i precyzję przypisaną do techniki sitodruku. Może to wrażenie subiektywne, ale serigrafia „Jestem” zawiera w sobie ogromny ładunek metafizyczny. Biorąc pod uwagę laicki światopogląd autora, takie stwierdzenie zakrawać może na spore nadużycie, ale tak manifestacyjne połączenie światła z kategorią bycia, istnienia człowieka wręcz narzuca skojarzenia związane z duchowym wymiarem egzystencji. Zresztą światło jest w pracach z lat 70. jednym z najważniejszych elementów konstruujących obraz. I pewnie dzięki wyrazistemu operowaniu światłem wywodzące się z fotografii grafiki Jacka Papli mają moc hipnotyzowania widza.
Jacek Papla’s prints from the 1970s seem majestic not only because of their dimensions, but also because of the fact that the processed landscapes give the impression of arresting light, of flaring up and flickering with luminosity. Fragments of nature seem frozen with respect to the laws of physics, arrested in the moment. Each print is confined to a narrow palette of hues: black and white, sepia, and green. Subsequent work would become more “dynamic” and would use vivid colours, often strongly contrasted with the background. However, the strength of these early screen prints lies precisely in a kind of austerity and almost ostentatious simplicity, which, paradoxically, conceal the arduous work and the precision assigned to the screen printing technique. Maybe this is a subjective feeling, but the serigraph "I Am" contains a huge metaphysical charge. Given the secular worldview of the author, such a statement may seem to a lot of being an overuse, but such a powerful combination of light with the category of being, i.e. human existence, actually imposes connotations with the spiritual dimension of existence. Besides, in the works from the 1970s light is one of the most important component elements of the image. And probably it is thanks to the bold use of light that Jacek Papla’s prints, rooted in photography, have the power to mesmerise the viewer.
XX wiek ASP w Poznaniu. XXI wiek Instytut Sztuk Wizualnych na Uniwersytecie Zielonogórskim. Na obu uczelniach Jacek Papla jako pedagog odczuwa satysfakcję z kontaktu ze studentami. Adeptów projektowania graficznego uczy przede wszystkim konsekwentnego myślenia i samodzielnej eliminacji błędów oraz cennej umiejętności profesjonalnego przedstawienia projektu klientowi. Jacek Papla
uważa zawód grafika projektanta za trudny – stwierdza: „Artysta nie ma takich zobowiązań, bo sztuka nie wymaga komentarza, a projekt trzeba uzasadnić”. Podsumowując swą pracę jako pedagoga, uśmiecha się na myśl o studentach, z którymi się zetknął, ciepło wspomina żarliwe dyskusje i dodaje: „Wdzięczność studentów i zrozumienie w ich oczach to sympatyczne momenty, które wynagradzają trudy”.
The twentieth century; Fine Arts Academy in Poznań. The twenty first century; the Institute of Visual Arts at the University of Zielona Góra. At both universities Jacek Papla the teacher is satisfied with his contacts with the students. He teaches young graphic designers first of all consistent thinking, self-elimination of mistakes and the valuable professional skill of presenting the project to the client. Jacek Papla believes that the occupation of a graphic designer is difficult. He says: “The artist does not have such commitments, because art requires no comment, and the project must be justified”. Summing up his work as a teacher, he smiles at the thought of the students with whom he has been in touch, and warmly recalls their fervent discussions and adds: “The students’ gratitude and the understanding I see in their eyes are the nicest moments that reward any hardships”.
„... jestem Pana byłą studentką. Piszę do Pana, gdyż chcę serdecznie podziękować za przekazaną wiedzę.
(Przyznam, że po kilku pierwszych zajęciach miałam wątpliwości, co do samego przedmiotu jak i Pana). Niedawno znalazłam dobrą pracę, w której wykorzystuję wszystko, czego nauczyłam się na Pana zajęciach... bardzo dziękuję za przekazaną wiedzę i indywidualne podejście”.
W pracach graficznych Jacka Papli z lat 80. pojawiają się coraz śmielsze gesty odautorskie. Coraz więcej w nich koloru, ale i pewnego rodzaju żartu czy też zabawy formą. Przykładem może być przystrajanie szarych i surowych fasad domów poprzez domalowanie obfitych i intensywnie kolorowych roślin ozdobnych w grafikach z cyklu „Notatnik norweski”. Zabieg to przewrotny i skłaniający do zadawania pytań o rzeczywisty wygląd zauważonych przez autora miejsc, o jego osobiste odczucia, wrażenia. Barwne plamy liści i kwiatów na szarych i monotonnych płaszczyznach działają prowokacyjnie. Intrygują, zatrzymują wzrok. I chyba to jest właśnie najistotniejsze odczucie – to zatrzymane spojrzenie, którego najpierw doświadczył autor, by potem mógł je przejąć odbiorca. Tak powstaje szczególny kontakt pomiędzy twórcą i widzem. W tym zatrzymanym spojrzeniu jest jego sedno, jest owa nić porozumienia, o której tyle się mówi i pisze, a ciągle jest pojęciem nieuchwytnym. Sposób pokazywania przez Jacka Paplę zapamiętanych i zarejestrowanych fotograficznie obrazów ma charakter wizualnych wierszy haiku, które bardziej się czuje niż rozumie, bo nie do rozumu są one kierowane… I choć to kategoria nieartystyczna – z całą pewnością można grafiki Papli, jak zresztą całą jego twórczość (także projekty graficzne i fotografie), postrzegać jako całkowicie bezpretensjonalne. Pewnie to wynika z braku pozy u samego twórcy, który bardziej ceni sobie kameralne życie niż ściganie się o zaszczyty i stanowiska. To osadzenie w prywatności nadaje wielu pracom szczególny, wyciszony charakter, bywa, że wręcz melancholijny (jak np. serigrafia „Zaduma”), ale też po prostu refleksyjny.
The graphic works of Jacek Papla from the 1980s show increasingly bold gestures of the author. More and more of them include colour as well as some kind of joke or play with form. An example here would be garnishing the grey and austere house façades via painting abundant and intensely colourful ornamental plants in his prints from the cycle "Norwegian Notebook". This is a subversive measure, one supposed to encourage you to ask questions about the actual appearance of the places noticed by the author, his personal feelings and impressions. The coloured patches of leaves and flowers on grey and monotonous planes are provocative. They intrigue and rivet the eye. To my mind, this is the most important feeling - the arrested gaze first experienced by the author, who transposes it to the recipient. This establishes a special relationship between the creator and the viewer. This arrested gaze is the crux of the matter; it is the flicker of understanding that so much has been said and written about to date, and which continues to be elusive. The way Jacek Papla shows those saved and recorded photographic images is visual poetry, haiku, which you feel rather than comprehend because these “poems” are not meant for the mind... And although this is a non-artistic category, without a doubt Papla’s prints, as all of his work really (including graphic designs and photographs) can be seen as completely unpretentious. Probably this is due to the lack of the artist’s pose. He appreciates an intimate life rather than taking part in the race to obtain honours and positions. Being embedded in privacy imparts many of his works with a special, serene if not melancholy character (e.g. the serigraph "Pensiveness"); they are also simply reflexive.
Lata 90. w twórczości Jacka Papli to przede wszystkim „notatki” z podróży. To swego rodzaju pamiętnik czy też dziennik podróżny, w którym pojawiają się kadry, które zafascynowały artystę. Uroda norweskich krajobrazów w cyklu „Środek nocy”, uroki legendarnego włoskiego miasta – „Kanały Wenecji” czy też przewrotnie przemontowywane widoki Londynu w ramach cyklu zatytułowanego po prostu „Londyn”. Wystarczy rzucić okiem, by dostrzec, że nie są to pocztówki, ładne widoczki o charakterze pamiątek, ale nacechowane autorskim widzeniem obrazy reprezentatywne dla wybranego miasta czy kraju. Ingerencja autora wraz z upływem lat staje się coraz bardziej istotnym, by nie rzec – dominującym elementem grafik. W „norweskich” sitodrukach realna przestrzeń utrwalona na fotografii stanowi
1990s in Jacek Papla’a art consists first of all of “notes” from his trips. It is a kind of diary or a travelogue inclusive of the views that fascinated the artist. These are the beauty of Norwegian landscapes in the cycle "Middle of the Night", the charms of the legendary Italian city in the "Canals of Venice" or the provocatively altered views of London in the series titled simply "London". A glance at them suffices to note that these are no postcards, or pretty views of souvenir nature, but they are images representative of the city or the country marked by the author’s unique perception. Over the years, the author’s intrusion has become increasingly important, one might say the dominant element of the prints. In the “Norwegian” serigraphs the actual space captured in a photograph is only a pretext for con-
zaledwie pretekst do skonstruowania wizji miejsca. Prawdziwe góry zaledwie majaczą we mgle… I znowu głównym „bohaterem” zdaje się być światło. Rozbłyskuje na morskiej tafli wśród fiordów, żarzy się w lampach podglądanego z zewnątrz domu.
W ostatniej dekadzie minionego wieku w graficznej twórczości Jacka Papli pojawia się jeszcze jeden temat – bardzo istotny: zwierzęta. Są one bohaterami cyklu „Przyjaciele”. Kasztanowego umaszczenia suczki Dora i Alma świetnie prezentują się na zdjęciach, które stanowią punkt wyjścia do druków cyfrowych. [Zwierzęta są też tematem licznych fotografii Jacka Papli. Niektóre z nich można zobaczyć w zakładce „Marginalia” na jego stronie internetowej.] Do dzisiaj też
structing a vision of the place. Real mountains barely loom in the mist ... Again, light seems to be the main “protagonist”. It keeps flickering on the sea surface among the fjords and glows in the lamps of a house seen from outside.
In the last decade of the last century, Jacek Papla’s print oeuvre starts to include another very important topic: animals. They are the heroes of the "Friends" series. The ginger-haired dogs Dora and Alma best appear in the pictures which are the starting point for digital prints. [Animals are also the subjects of numerous photographs of Jacek Papla. Some of them can be seen in the bookmark "Marginalia" on his website.] To this day, the Paplas’ house is also home
dom Paplów jest także domem ich zwierząt. Dwa psy i jeden kot należą do rodziny i mają wiele przywilejów, o obowiązkach raczej w odniesieniu do nich się nie wspomina… Przejęły np. na własność dwa fotele w bibliotece, zaprojektowanej jako miejsce do spokojnego czytania książek. Cóż, pomysł świetny, ale wprowadzając go w życie, nie przewidziano, że zwierzaki zdecydują inaczej. Kto ośmieliłby się z nimi dyskutować? W końcu czytać można wszędzie, a tak pięknie komponować się z oparciem fotela, gdy ma się sierść i cztery łapy – tylko w bibliotece. Tworząc wspomniany cykl „Przyjaciele”, Jacek Papla doceniał urodę zwierząt, a nawet można odnieść wrażenie, że traktował ją bezkrytycznie, bo w tej serii prac autorskie ingerencje w zapis fotograficzny są minimalne. Trochę tak jakby nie należało poprawiać doskonałego, ale przetwarzanie zastanej rzeczywistości przez Paplę tak naprawdę nie jest jej poprawianiem, ale raczej nadawaniem jej swoich imion, pozostawianiem swoich śladów. Zresztą pojęcie śladu stanie się słowem-kluczem dla cyklu prac graficznych z lat 2009/10.
to animals. Two dogs and one cat belong to the family and have many privileges with few, if any, responsibilities ... For example, they have claimed the ownership of two seats in the library, designed as a place for quiet reading. Well, a great idea, but when implementing it one did not expect that the animals would decide otherwise. Who would dare to argue with them? After all, you can read everywhere and yet it is only in the library that you can so beautifully blend in with the backrest, when you have fur and four paws. Developing the above "Friends" series, Jacek Papla appreciated the beauty of animals, and you can even get the impression that he treated it uncritically, because in this series of works the author’s interference with the photographs is minimal. This looks like one should not try to improve what is otherwise perfect, but Papla’s processing reality is not really its correction, but rather naming it anew and leaving his own traces. Besides, the notion of a trace becomes a key word for a series of graphic works from the years 2009/10.
Dom rodziny Paplów w Nekielce jest pełen światła, bo wiele w nim okien i przeszklonych ścian. Śledząc twórczość Jacka, trudno nie zauważyć, że światło jest bardzo ważne zarówno w jego grafikach, jak fotografiach, ale i użytkowych projektach graficznych. Światło jako główny bohater, światło jako konstruktor obrazu i wreszcie światło jako znak życia (grafika „Jestem”). Artysta zdaje się celebrować gry świetlne obecne w naturze i podkreślać je na swój sposób, czyli zwykle przez podbicie dodatkowym kolorem, wyodrębnienie
The Papla family house in Nekielka is full of light because it has many windows and glass walls. Following Jacek’s work one must notice that light is very important in his graphics, photographs as well as in his graphic design. Light as the main character, light as an image constructor and finally light as a sign of life ("I Am"). The artist seems to celebrate the game of light present in nature and emphasizes it in his own way, which is usually by highlighting with an additional colour, by making it stand out of the monochrome background. Light
z monochromatycznego tła. Odblaski na wodzie, w rozmaitej postaci, powracają w grafikach na przestrzeni kilku dekad. Najbardziej widowiskowe – w cyklu z lat 90. pt. „Kanały Wenecji”. Kładą się barwnymi plamami na powierzchni wody, ale też wibrują zielenią i błękitem, nasuwając skojarzenia z malarstwem impresjonistycznym. W kolorowych plamkach również zaklęte jest światło, promienie skaczące po falach.
reflexes on water, in diverse form, return in the artist’s prints in the course of several decades. The most spectacular ones are those from the series from the 1990s titled "Canals of Venice". They are lain as colourful spots on the water surface but also vibrate with green and blue and bring to mind Impressionist paintings. The colourful spots also capture light, its rays prancing on the waves.
Lata 80. Jacek Papla rozmawiając z Andrzejem Haegenbarthem („Projektowanie jest sztuką”, wywiad dla „Panoramy Miast”) stwierdza: „Projektowanie jest sztuką, wymaga studiów i praktyki. Obecnie ludzie zajmujący się grafiką użytkową dysponują umiejętnością posługiwania się programem komputerowym, ale nie mają po pierwsze – świadomości plastycznej, po drugie – świadomości graficznej i po trzecie – świadomości projektowej. A bez tego nie ma mowy o dobrym projektowaniu”. Projekty Papli są efektem i studiów, i praktyki. Świadomość plastyczna, graficzna i wreszcie projektowa, o których wspomina, pozwalają mu również uczyć studentów.
1980s. When talking to Andrzej Haegenbarth ("Designing is Art", an interview for "Panorama Miast" periodical) Jacek Papla observes: “Design is Art, it requires study and practice. Today, people involved in graphic design have the ability to use computer software but do not have three things: artistic awareness, graphic awareness and design awareness. There is no good design without them”. Papla’s projects are the result of both study and practice. His artistic, graphic and design consciousness allows him to teach students. He has every right to teach them this profession because his own achievements include numerous graphic designs, e.g. logos,
Ma pełne prawo uczyć ich zawodu, gdyż w jego własnym dorobku znajdują się bardzo liczne projekty graficzne, np. logotypów, folderów, okładek (również płytowych). Są też pozycje książkowe – np. „Grafika warsztatowa”. Podręcznik technik graficznych, katalogi (np. Bronisław Schlabs i Lech Ratajczyk), afisze i plakaty czy wreszcie „6 na 9.” Czasopismo dla młodzieży, które niestety ukazywało się krótko, bo opierało się na zbyt chyba ambitnych założeniach. Jest też owoc aktywności ostatnich lat, czyli „Piękna Sztuka” – czasopismo Pracowni grafiki edytorskiej Uniwersytetu w Zielonej Górze.
folders and covers (including record covers). There are also books –e.g. "Printmaking". A Manual of Printmaking Techniques, catalogues (eg. Bronisław Schlabs and Lech Ratajczyk), placards and posters, or finally "6 na 9". A youth magazine, which, unfortunately, would come out for a short time only, quite likely because it was based on too ambitious assumptions. There is also the fruit of the activity of recent years, or Piękna Sztuka ["Beautiful Art"] - a magazine of the Studio of Editorial Graphic Design at the University of Zielona Góra.
Pierwsza dekada XXI wieku. Jacek Papla w swych grafikach kontempluje otoczenie, portretuje rodzinę… Powstają nowe cykle: „Cztery pory roku”, „Poranek”, „Szal”, „Rodzina” i „Sfery wrażliwości”. Nadal z dala od publicystyki, a blisko codzienności i codziennych zamyśleń i zachwytów. Impulsem do powstawania tych prac jest, jak i poprzednio, obserwacja napotykanych zjawisk, przelotne lub trwałe fascynacje. Materialnym punktem wyjścia pozostają fotografie, które artysta przetwarza, akcentując to, co dla niego ważne. W odautorskich ingerencjach w obraz fotograficzny Jacek Papla zdaje się być spontaniczny, ale biorąc pod uwagę żmudny proces powstawania serigrafii, chyba o spontaniczności trudno mówić. Za nakładanymi niby od niechcenia barwnymi plamami stoją precyzja i dyscyplina. „Cztery pory roku” w syntetycznym ujęciu opowiadają o urodzie ota-
The first decade of the 21st century. In his prints, Jacek Papla contemplates his surroundings and portrays his family … There are new cycles: "Four Seasons", "Morning", "Shawl", "Family", and "Zones of Sensitivity". The artist continues to be distanced from the here and now and close to everyday life, everyday musings and raptures. The impetus for the composition of these works is, as before, the observation of the phenomena encountered, fleeting or persistent fascinations. The photographs continue to be the material starting point; the artist processes them, highlighting what he deems important. In his interference with the photographic images, Jacek Papla seems to be spontaneous, but considering the tedious process of serigraphy, perhaps it is hard to talk about spontaneity here. The casually imposed coloured spots are contingent on precision and discipline.