6 minute read

Jestem Freediverem

Jestem Freediverem

Brzmi to dumnie czy nierozważnie?

Tekst Agnieszka Kalska

Zdjęcia Audrey Cudel

Pamiętam do dzisiaj, kiedy mając kilkanaście lat, w telewizji pokazywali film „Wielki Błękit”. Każdy pasjonat morza i nurkowania na pewno gowidział chociaż raz. Nie mając wówczas zbyt wielewspólnego z samym morzem (jedyne mi wtedypoznane osobiście było Morze Bałtyckie), jeszczemniej z nurkowaniem (owszem spróbowałam zedwa razy, w jeziorze w Ińsku i w Łagowie „kropka”), przełączyłam na inny kanał w połowie tego filmu. Jedyne co zatrzymało mnie aż do tego momentu to sceny z delfinami, które już od małej dziewczynki ubóstwiałam ponad wszelkie inne stworzenia. Potrafiłam w środku nocy nastawiać budzik, by włączyć w odpowiednim momencie kanał TNT i oglądać „Mój przyjaciel delfin” i to po kilka razy, aby choć trochę się na nie napatrzeć, mimo że nie rozumiałam żadnych dialogów w języku angielskim. Podobnie w niedzielę rano, kiedy pokazywali „Flippera”. Nie miało to znaczenia, że był to jedyny dzień, kiedy nie trzeba było wstawać rano na trening. Patrząc w ekran zaciskałam więc kciuki, by jak najmniej pokazywali scen nurkujących „szaleńców”, a pokazywali same delfiny. Po dłuższej chwili nie było już ich praktycznie wcale, a pokazywane sceny, niezrozumiałej dla mnie, chęci dążenia do dna oceanów i to w tak „ekstrawagancki sposób” – to było zbyt wiele. Nawet kosztem ominięcia kilku kolejnych scen z moimi ulubieńcami, zmieniałam kanał.

Freediverów można by nazywać szaleńcami, czy próbować porównywać ich do alpinistów wspinających się na szczyty, ryzykujących utratę zdrowia lub życia, by wejść tam na chwilę, dosłownie na jeden moment, a następnie pokonujących nie mniej trudną drogę w dół. We freedivingu wydaje się, że jest podobnie. Freediver zanurza się w taki lub inny sposób, pokonując kolejne metry w dół, nakłada na siebie kolejne m³ wody wytwarzające coraz wyższe ciśnienie, a tym samym wzrastający nacisk na każdy punkt w jego ciele. Na pewnej głębokości freediver spada już swobodnie. Leci w dół jakby spadał ze skarpy prosto w otchłań. A gdy tylko dotrze do

Na pewnej głębokości freediver spada już swobodnie. Leci w dół jakby spadał ze skarpy prosto w otchłań. A gdy tylko dotrze do odpowiedniego miejsca, zawraca.

odpowiedniego miejsca, zawraca. Często nawet nie zatrzymując się na dole nawet na sekundkę, rozpoczyna drogę w kierunku powierzchni, co stanowi najtrudniejszy element nurkowania. Dziesiątki m³ wody znajdujących się nad nim, wciskają go w dół, stawiając opór by nie mógł wypłynąć. Gdy jednak dotrze na powierzchnię i zaczerpnie „pierwszy wdech”, ten moment jest tak emocjonalny, jakby był to nasz pierwszy oddech jaki zaczerpnęliśmy w swoim życiu. Czy to jest ta najważniejsza różnica pomiędzy tymi dwoma aktywnościami? Na pewno wskazać można bardziej naoczne, jak np. nurkowanie trwa zdecydowanie krócej, a i dzieje się w wodzie, a nie w górach. Jak wiele innych podobieństw czy różnic można by wskazać? Nie podjęłabym się takiej szczegółowej analizy, gdyż z alpinizmem wysokogórskim nie mam nic wspólnego. Pominę więc dociekania wszelkim innym, a zdradzę, dlaczego ja osobiście czuję się dumnie będąc Freediverką.

Wypadałoby na początku przybliżyć określenie „Freediver”, bo być może nie do końca jest ono klarowne. Mając nadzieję, że każdy z czytelników doskonale wie, że freediving to nic innego jak swobodne nurkowanie na jednym oddechu, przyjmuję, że zdarzyło się nawet spotkać lub po prostu widzieć, jak ktoś podejmuje się takiej czynności. Czy należy zatem przyjąć, że jest on Freediverem? A jeśli nurkuje w taki sposób zaledwie na 2–3 metry, to może to tylko snorkeler? Jak ich więc odróżnić? Może udałoby się po sprzęcie, z którego korzystają? Nic bardziej mylnego. Freediving nazywany jest również nurkowaniem bez sprzętu, ponieważ o ile freediver najczęściej wykorzystuje dodatkowe wyposażenie jak płetwy, maskę, piankę, balast, to nic nie stoi na przeszkodzie, by mógł „freedivingować" również w samych kąpielówkach! To może by sklasyfikować ich po tym, że Freediverzy nurkują tylko przy linie i głęboko, a snorkeler tylko przy rafie podgląda kolorowe rybki? I na taki podział nie mogłabym się zgodzić, bo ja uwielbiam płytkie nurkowania pośród najmniejszych morskich stworzeń, a mimo to dalej nazywam siebie Freediverką. Według mojej osobistej opinii,

Freediverem (tym właśnie pisanym przez duże „f”) nie staje się osoba, która wyposaży się w komplet profesjonalnego sprzętu do freedivingu czy przekroczy pewną granicę głębokości, czasu czy dystansu pokonanego pod wodą na jednym oddechu. Freediver to przede wszystkim osoba uświadomiona czym naprawdę freediving jest, jakie ryzyko jest z nim związane i jak zapobiegać sytuacjom zagrażającym własnemu zdrowiu i życiu oraz jak zapewnić odpowiednią asekurację partnerowi. Ponadto, Freediver doświadczył też tego wszechogarniającego uczucia relaksu i spokoju, które pojawia się podczas zanurzenia na jednym oddechu. Naturalnie, razem z wiedzą teoretyczną, w parze musi iść praktyka. Samo weekendowe szkolenie potwierdzone certyfikatem, to czasem zbyt mało. Odpowiedni trening wraz z doświadczonym freediverem jest niezbędny, by posiąść umiejętności, wyrobić prawidłowe nawyki i przećwiczyć różnego rodzaju scenariusze. Wówczas, moglibyśmy zacząć myśleć o sobie, że jestem Freediverem. Hmm… tylko czy można być Freediverem w weekendy, a w dni powszednie zupełnie kimś innym?

Gdy staniemy się Freediverem, pozostajemy nim przez cały czas…

Dla mnie osobiście to właśnie ten element jest powodem do dumy. Jeśli jesteś Freediverem i doświadczyłeś nurkowania swobodnego we właściwy sposób, to prawdopodobnie odkryłeś coś nowego na temat siebie i otaczającego świata. Wszystko powyżej na temat freedivingu dotyczy bardziej sfery fizycznej, lecz kto poznał freediving naprawdę, ten wie, jak wielkiego obszaru mentalnego on dotyka. Można by pomyśleć, że Freediver to taki

podwodny jogin, ale i to nie jest do końca trafne porównanie. Joga nigdy nie zastąpi freedivingu, bo nie wiążą się z nią pewne mechanizmy zachowawcze, instynktowne procesy, które wręcz wciągają nas coraz głębiej wewnątrz siebie. Dzięki praktykowaniu freedivingu, uczymy się siebie, poznajemy słabości i odkrywamy obawy. A przede wszystkim zaczynamy doświadczać coraz głębszego spokoju, który pozwala na większy dystans do zewnętrznych bodźców i opanowanie w codziennym życiu ponad powierzchnią. Gdy staniemy się Freediverem, pozostajemy nim przez cały czas, bo tego nie da się włączyć i wyłączyć na zawołanie. Jednak jak w każdej innej dyscyplinie, można spotkać freediverów o innym podejściu, wręcz całkowicie odmiennej filozofii na jego temat. Są osoby, które nie mają ochoty nawet pomyśleć na temat startu w zawodach czy próbie rywalizacji z innymi, choć ćwiczą, a wręcz trenują freediving regularnie, by zanurkować głębiej. Po co? Gdyż głębia wzmacnia potrzebę kontroli własnego ciała i umysłu. By zachować bezpieczeństwo należy umiejętnie reagować na pojawiające się obawy w drodze w dół jak i w górę. Jedną negatywną myślą, której nie będziemy mogli odsunąć, możemy zatrzymać instynktowny spokój i gwałtownie zwiększyć zużycie tlenu, czego efektem będzie zakończenie nurkowania niepowodzeniem. Dlatego duma z bycia Freediverem płynie z chęci odkrywania siebie, swoich możliwości i dalszej pracy nad doskonaleniem w wielu sferach, począwszy od fizycznych umiejętności, poprzez dietę i styl życia, aż do szeroko rozumianej sfery wewnętrznej.

Dyscypliny freedivingu rozgrywane na wodach otwartych

Według zasad organizacji AIDA (International Association for Development of Apnea):

CWT – CONSTANT WEIGHT WITH FINS – STAŁY BALAST W PŁETWACH, czyli nurkowanie na głębokość (pionowo w dół) w płetwach.

Dyscyplina polega na zanurkowaniu na głębokość i wypłynięciu na powierzchnię – w obie strony o własnych siłach i tylko na powietrzu zaczerpniętym do płuc przed zanurzeniem. Technika poruszania jest dowolna, lecz zawodnicy nie mogą wykorzystywać ku temu liny ani innych przyrządów, poza tym co włożą na nogi. Można wykorzystać płetwy lub monopłetwę oraz dowolny ciężar balastu, z którym należy się wynurzyć. Celem nurkowania jest osiągnięcie przez zawodnika zadeklarowanej wcześniej przez niego głębokości i zabranie biletu przyczepionego u dołu liny na powierzchnię. Czas nurkowania nie ma znaczenia, a po wynurzeniu zawodnik ma za zadanie zachowanie prawidłowej procedury powierzchniowej i pokazanie biletów. Za nurkowanie płycej niż na zadeklarowaną głębokość lub zgubienie biletu zawodnik otrzymuje punkty karne.

REKORD ŚWIATA:

● 129 m, Alexey Molchanov, Rosja

● 107 m, Alessia Zecchini, Włochy

REKORD polski:

● 100 m, Mateusz Malina

● 85 m, Agata Bogusz

CNF – CONSTANT WEIGHT WITHOUT FINS – STAŁY BALAST BEZ PŁETW, czyli nurkowanie na głębokość (pionowo w dół) bez płetw.

Ogólne zasady są identyczne jak w przypadku CWT. Tutaj zawodnik jednak nie może mieć dodatkowego sprzętu na nogach. Pracuje najczęściej ramionami na przemian z nogami, stylem zbliżonym do pływackiej żabki pod wodą.

REKORD ŚWIATA:

● 102 m, William Trubridge, Nowa Zelandia

● 73 m, Alessia Zecchini, Włochy

REKORD polski:

● 83 m, Mateusz Malina

● 46 m, Agata Bogusz

FIM – FREE IMMERSION – STAŁY BALAST BEZ PŁETW, czylinurkowanie na głębokość (pionowo w dół) po linie.

Ogólne zasady są identyczne jak w CWT, lecz tutaj zawodnik nie może mieć dodatkowego sprzętu na nogach, a porusza się w obie strony poprzez podciąganie po linie.

REKORD ŚWIATA:

● 125 m, Alexey Molchanov, Rosja

● 97 m, Sayuri Kinoshita, Japonia

REKORD polski:

● 113 m, Mateusz Malina

● 66 m, Agata Bogusz

Według zasad organizacji CMAS (World Underwater Federation):

Stały balast bez płetw (CNF) oraz Free Immersion (FIM) odbywają się na zbliżonych zasadach. CMAS jednak rozdziela rekordy ustanawiane w wodach słonych i słodkich na oddzielne kategorie.

Dyscyplina CWT podzielona została na CWT Bi- -Fins – gdzie wykorzystywane są płetwy pojedyncze i dozwolona tylko technika kraulowa (nożycowa) oraz CWT Monofin – tu freediver może korzystać z monopłetwy, która jest bardziej efektywna.

Do 2017 roku rozgrywana była również dodatkowa konkurencja – Jump Blue (JB). Tutaj zawodnicy mieli za zadanie pokonanie jak największego dystansu podążając po obwodzie kwadratu o wymiarach 15x15 m na głębokości 5–15 m. Do zanurzenia wykorzystywali dodatkowego obciążenia, a do płynięcia na odległość i w celu wynurzenia korzystali z monopłetwy lub z płetw. Dyscyplina ta była bardzo kontrowersyjna, gdyż nurkowanie na odległość na głębokości sprzyja zjawisku zwanemu „omdleniem płytkiej wody” w fazie wynurzania i skutkowało częstym dyskwalifikacjom zawodników.

REKORD ŚWIATA:

● 201,61 m, Arthur Guerin-Boeri, Francja

● 190,48 m, Alessia Zecchini, Włochy