Obywatelski Kraków nr 6

Page 1

Nie polityka powinna rządzić ludźmi, lecz ludzie polityką. Napoleon Bonaparte > > n r 6 > > l i p i e c– s i e r p i e ń 2 0 1 4 > > I S S N 2 3 0 0 - 8 8 8 1

RUCHY MIEJSKIE KU OBYWATELSKOŚCI

Ko n i e c e r y s a m o r z ą d o w y c h dinozaurów zapowiedziały w lipcu ruchy miejskie z sześciu polskich miast, ogłaszając oficjalnie swój start w jesiennych wyborach. 16 listopada dowiemy się, jaki będzie w ynik tej batalii o lokalne odpartyjnienie.

Czytaj więcej na stronach: 23–29

Maj był świętem krakowskiej demokracji. Mieszkańcy miasta, może nie tłumnie, ale zawsze, poszli do referendalnych urn i z wielkim przytupem powiedzieli „nic o nas bez z nas”. Wydawało się wówczas, że może to być początek trzęsienia ziemi w krakowskim samorządzie... Czytaj więcej na stronach: 17–18

www.facebook.com/ObywatelskiKrakow

Dawne kamieniołomy na Zakrzówku to jeden z najbardziej malowniczych zakątków Krakowa, położony zaledwie 2 km od Wawelu. Jest to teren cenny dla przyrodników, ale też atrakcyjny dla deweloperów...

Czytaj więcej na stronach: 30–33


SPIS TREŚCI: Wydawca: Stowarzyszenie MANKO

DZIEJE SIĘ

4-5

Wydarzenia Kraków w obiektywie www.stowarzyszeniemanko.pl

Partner projektu: Stowarzyszenie Komitet Obywatelski Miasta Krakowa

4 5

TWOJA DZIELNICA

6-11

Kłótnie są dobre dla sprawy Bronowickie Archiwum Społeczne To co mnie przeraża i czego najbardziej się boję… Dwa oblicza Nowej Huty

ROZMOWA OK

12-14

„Miejsca ostatniej kolonizacji” Adres redakcji: ul. Słowackiego 46/30 30-018 Kraków tel./faks 12 429 37 28 e-mail: ok@manko.pl www.obywatelskikrakow.pl Redaktor naczelny: Łukasz Salwarowski salwarowski@manko.pl Redaktor wydania: Michał Malczyński Zespół redakcyjny: Tomasz Borejza Monika Brzuchala Kinga Deryło Maria Dubis Katarzyna Kapelak-Legut Marta Krzyżek-Siudak Marcel Kwaśniak Dominika Legenza Natalia Martini Jerzy Skibiński Tadeusz Stopczyk Danuta Szymońska Weronika Szelęgiewicz Mariusz Waszkiewicz Michał Wszołek Paulina Wysmułek Aleksander Żwirski Koordynator projektu: Sabina Bryś sabina.brys@manko.pl Projekt i skład graficzny: Jarosław Szczurek tel. 600 44 34 68

12-14

POLEMIKA

15

Wojna z „obszczymurkami” „Na drodze ku chodnikowi”

15 15

OPINIE

16-18

Kraków na plus! Demokratyczny głos krakowian Referendum i nic

16 16 17-18

REDAKCJA

19

Rower na kartę kredytową ?

19

STREFA SENIORA

20-22

Seniorzy przejęli klucze do miasta!

20-22

TEMAT NUMERU

23-29

Porozumienie ruchów miejskich Kraków przeciw partyjniactwu? Aktywista – polityk? (Bez)ruchy miejskie?

23 24-25 26-27 28-29

INSPIRACJE

30-37

Zakrzówek bez cegłówek! Nadbałtycka wędrówka 440 km po zmianę „Globalny przemysł odzieżowy bez wyzysku?” a decyzje konsumenckie

INTERWENCJE „Nie porzucamy chęci walki”, czyli: być może… Azory

AKCJE OBYWATELSKIE

38-39

40 41 42

REDAKCJA

43-44

Ankieta nt OK

43-44

Druk: INTROMAX Drukarnia Offsetowa Kraków, ul. Biskupińska 21 Nakład: 20 tys. egz. ISSN 2300-8881

Magazyn „Obywatelski Kraków” współfinansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej

Znak umieszczony jest horyzontalnie.

37

40-42

Łąki Nowohuckie – ozdoba Krakowa Ekologia po krakowsku Zanim zabrzmi pierwszy dzwonek

2. Wersja podstawowa znaku

30-33 34-36

38-39

4

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo skracania i redagowania nadesłanych tekstów.

6-7 8 9-10 11


Szanowni Państwo! Obserwujemy wzmożone ruchy miejskie ku obywatelskości – wywołane buntem „nowych mieszczan”. Czy cokolwiek zmieni się po referendum lokalnym? Czy jest szansa na odpartyjnienie samorządu? Co mają do zaoferowania miejscy aktywiści? Im bliżej do jesiennych wyborów, tym częściej rodzą się w naszych głowach podobne pytania. W 6. numerze „Obywatelskiego Krakowa” sporo miejsca poświęcamy właśnie ruchom miejskim („Porozumienie Ruchów Miejskich”, „Kraków Przeciw Partyjniactwu”, „Aktywista-polityk?”). O ich działalności debatowaliśmy także podczas VI Kawiarenki Obywatelskiej („(Bez)ruchy miejskie?”). Pragnąc zachęcić Państwa do wzmożonej aktywności w ten letni czas, wyjątkowo powiększyliśmy rubrykę „Wydarzenia”, a także przedstawiliśmy niezwykle cenny, pieszoplażowy prokobiecy projekt („Nadbałtycka wędrówka”). Nie jest dziełem przypadku, że tak wiele trafia do nas tekstów dotyczących Nowej Huty. Głośno i wyraźnie słychać głos ogromnej (nie tylko jeśli chodzi o powierzchnię, ale także o potencjał) dzielnicy, której mieszkańcy często czują się wykluczeni, dyskryminowani („To co mnie przeraża…”, „Dwa oblicza Nowej Huty”, „Łąki Nowohuckie…” czy relacja z Kawiarenki Obywatelskiej na temat Huty). Drążymy niektóre tematy – może i do znudzenia, ale są to naprawdę sprawy kardynalne, wciąż odbijające się obywatelom Krakowa czkawką: Zakrzówek, fort przy ul. Rydla, tramwaj na Azory… („Zakrzówek bez cegłówek”, „Miejsca ostatniej kolonizacji”, „Nie porzucamy chęci walki”). Na ostatniej stronie zamieszczamy zaś ankietę dotyczącą naszego pisma. Gorąco zachęcamy do jej wypełnienia, tak abyśmy mogli kontynuować projekt „Obywatelski Kraków” biorąc pod uwagę Państwa wskazówki, oczekiwania, sugestie… Życząc wiele słońca i wypoczynku w te wakacje, zapraszamy do lektury naszego wspólnego dwumiesięcznika.

Redaktorzy wydania, Michał Malczyński i Łukasz Salwarowski

3


WYDARZENIA W KRAKOWIE

sierpień–wrzesień 2014 18.07. – 27.09.2014

20. 09. 2014

Wycieczki szlakiem street artu Bezpłatne wycieczki odbywają się co tydzień w sobotę , w godzinach 11:00-14:00. Należy zgłosić się pod nr tel.: 12 428 99 00 lub zarejestrować się za pośrednictwem strony: http://szlakmurali. mallwallart.com/pl

Inauguracja Bronowickiego Archiwum Społecznego Rydlówka przy ul. Tetmajera 28. Więcej informacji: www.archiwumbronowickie.pl.

29.07. – 31.08.2014 Kadrówka 1914–2014 Więcej informacji: www.mhf.krakow.pl

31.07. – 19.10.2014 Jestem kroplą w morzu. Sztuka ukraińskiej rewolucji. Więcej informacji: www.mocak.pl

01.08. – 31.08.2014 Dni Karskiego w Krakowie Cykl wydarzeń poświęcony Janowi Karskiemu, które odbędą się w Aptece pod Orłem (pl. Bohaterów Getta 18) i Fabryce Emalia Oskara Schindlera (ul. Lipowa 4). Więcej informacji: www.mhk.pl

03.08.2014 Debata „Pierwsza Kompania Kadrowa - między mitem a czynem” Godz. 17.00 Pałac Krzysztofory, sala Baltazara Fontany, Rynek Główny 35

07.08. – 26.08.2014 Muzealne Gry Podwórkowe Więcej informacji: www.muzeum.krakow.pl

22. 09. 2014 Wykład jubileuszowy w Żydowskim Muzeum Galicja „Dekada zmian” Spotkanie z Jackiem Żakowskim. Wstęp wolny.

25.09. – 28.09.2014 II Krakowski Festiwal Akordeonowy Koncerty odbywać się będą w Klubie pod Jaszczurami, Teatrze 38, Lochu Camelot. Więcej informacji: www.krakowskifestiwalakordeonowy.pl

26.09.2014 8. Małopolska Noc Naukowców Więcej informacji: http://www.nocnaukowcow.malopolska.pl/

26.09. – 28.09.2014 XIII Podgórskie Dni Otwartych Drzwi Więcej informacji: www.podgorze.pl

27.09.2014 Drugie Życie Książki Godz. 15.00, Mediateka Instytutu Francuskiego (ul. Stolarska 15) Więcej informacji: www.drugiezycieksiazki.pl

27.09 – 28. 09. 2014

10. Małopolski Festiwal Smaku Więcej informacji: www.malopolska.pl

I Małopolskie Targi Żywności Więcej informacji na stronie Centrum Kongresowego Uniwersytetu Rolniczego: www.ck.ur.krakow.pl.

25.08 – 28.09.2014

09.2014

23.08. – 24.08.2014

7. Festiwal Muzyki Filmowej Więcej informacji: www.fmf.fm

03.09. – 05.09.2014 XIV Międzynarodowy Festiwal Młodzi Artyści w Krakowie Występy odbywać się będą w: Bazylice Mariackiej (pl. Mariacki 5), Bazylice św. Franciszka z Asyżu (pl. Wszystkich Świętych 5), Dom Kultury Kolejarza (ul. św. Filipa 6).

HMG Festival – III Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej im. Henryka Mikołaja Góreckiego Więcej informacji: www.hmgfestival.pl

28.09.2014

Marsz Jamników

Europejski Dzień Języka w Krakowie Podczas Europejskiego Dnia Języka przewidziana jest między innymi gra miejska, noc kina europejskiego i „drzwi otwarte” instytutów europejskich. Więcej informacji: www.edj.krakow.pl

13.09.2014

30.09.2014

Seminarium „Transformacja ekonomiczna 1989. W 25-lecie powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego" Odbędzie się o godzinie 10:30 w Polskiej Akademii Nauk (ul. Sławkowska 17)

Kawiarenka Obywatelska Więcej na: www.obywatelskikrakow.pl

07.09.2014

13.09. – 14.09.2014 Europejskie Dni Dziedzictwa Więcej informacji: www.edd.com.pl

13.09. – 14.09.2014 Kombinat Kultury 2014 NCK przy al. Jana Pawła II 232. Więcej informacji: www.nck.krakow.pl

4

Więcej zapowiedzi na naszej stronie www.obywatelskikrakow.pl w Kalendarzu Obywatelskim oraz na fan page na Facebooku https://www.facebook.com/ObywatelskiKrakow Zachęcamy do przesyłania na adres redakcji ok@manko.pl informacji o ciekawych wydarzeniach realizowanych w naszym mieście.

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


W OBIEKTYWIE

Fot.: Tomasz Staśko

HISTORYCZNY, KULTURALNY, METROPOLITALNY, AKADEMICKI, MAGICZNY, ZABYTKOWY, KONSERWATYWNY. TRUDNO ZLICZYĆ WSZYSTKIE PRZYMIOTNIKI, KTÓRYMI OPISYWANE JEST STOŁECZNE KRÓLEWSKIE MIASTO KRAKÓW. W centrum naszej uwagi znajduje się przede wszystkim Kraków Obywatelski – ten bliski jego mieszkańcom. Ujęty nie tylko w treści, ale także w obrazie. Bo przecież „jak cię widzą, tak cię piszą”. Interesuje nas, jak nasi czytelnicy widzą swoje miasto – jego jasne oraz ciemne strony; przestrzenie i zakamarki, ozdoby i skazy… Czekamy na Wasze zdjęcia:

Fot.: Tomasz Staśko

ok.@manko.pl

Fot.: Tomasz Staśko

Fot.: Łukasz Cioch

Fot.: Tomasz Staśko

Fot.: Łukasz Cioch

5


TWOJA DZIELNIC A

MICHAŁ MALCZYŃSKI, redaktor wydania Wszystkie Kawiarenki Obywatelskie, organizowane dotychczas w ramach projektu „Obywatelski Kraków”, dotyczyły kwestii kardynalnych dla naszego miasta (bezpieczeństwo, budżet, transport etc.), ale z tego powodu miały wymiar ogólny. V Kawiarenka była pod tym względem zupełnie inna. Na os. Szkolnym, w Klubie Kombinator, wraz z zaproszonymi goścmi i prelegentami dyskutowaliśmy na temat naszej największej dzielnicy. „Nowa Huta. Stary Kraków. Dobre małżeństwo czy toksyczny konkubinat?”. Na pytanie zawarte w tytule V Kawiarenki nie udało się jednoznacznie odpowiedzieć. Niemniej jednak potwierdziło się, jak wielu mieszkańców XVIII dzielnicy cechuje obywatelska postawa i troska o swoje najbliższe otoczenie – małą ojczyznę. To zaangażowanie widać także na łamach „Obywatelskiego Krakowa”, gdyż to właśnie Nowa Huta jest najszerzej i najefektywniej reprezentowana przez krakowian w naszym piśmie.

V

KINGA DERYŁO

KŁÓTNIE SĄ DOBRE DLA SPRAWY TEMAT ROZWOJU NOWEJ HUTY CIĄGLE WZBUDZA WIELKIE EMOCJE. NIE INACZEJ BYŁO PODCZAS V KAWIARENKI OBYWATELSKIEJ, ORGANIZOWANEJ PRZEZ STOWARZYSZENIE MANKO I KOMITET OBYWATELSKI MIASTA KRAKOWA W RAMACH PROJEKTU OBYWATELSKI KRAKÓW. W żywej debacie na temat przyszłości i rozwoju Nowej Huty wzięli udział lokalni aktywiści: Adam Grzanka – współtwórca inicjatyw przełamujących negatywne stereotypy dotyczące dzielnicy, Mariusz Ura – przedsiębiorca i członek Stowarzyszenia Nowy

6

Hutnik 2010, Maciej Twaróg – którego „Newsweek” nazwał kiedyś „Hutasem przez duże H”. Na spotkaniu zjawili się także przedstawiciele władz miasta, a wśród nich Stanisław Dziedzic – dyrektor Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Edward Porębski – przedstawiciel Klubu Radnych Prawo i Sprawiedliwość. Ważne miejsce w dyskusji zajął też dyrektor Łaźni Nowej, Bartosz Szydłowski. Głównym tematem spotkania była zmiana wizerunku Nowej Huty poprzez promowanie wydarzeń artystycznych, które przyciągną nowych, młodych mieszkańców. – Fajnym przykładem takich działań są koszulki z napisem Bohater Nowohucki. Nazwijmy ulicę imieniem Tytusa, Romka i Atomka. Zróbmy mural. Niech Nowa Huta kojarzy się z czymś pozytywnym. Takie działanie spowodu-

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


Fot.: archiwum redakcji

je rozwój gospodarczy. Niestety ze strony miasta nie ma żadnego wsparcia. I tak sukcesem jest dzisiejsze spotkanie. Kłótnie są dobre dla sprawy – wyliczał Adam Grzanka. Bartosz Szydłowski – dyrektor teatru Łaźnia Nowa, również podkreślił, iż to działanie buduje rangę miejsca. Stereotypy są i nie da się ich zmienić od razu. Jest w głowach ludzi mentalna granica. Według niego pomysły Adama Grzanki nie rozwiązują problemu. Mają działanie wirusowe, ale nie mają wystarczającej siły rażenia. Nowa Huta to miejsce na prowadzanie spektakularnych inicjatyw. Do nich z pewnością należy zaliczyć ochronę nowohuckiej architektury. Dyrektor Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Stanisław Dziedzic powiedział, że już niedługo zostanie ona objęta programem Krakowskiego Parku Kultury. Jego istotą jest docenienie zabytkowych budynków poprzez wpisanie ich do rejestru ochrony zabytków. To w przyszłości pozwoli na dofinansowanie działań renowacyjnych. Istotnym tematem dla mieszkańców Nowej Huty okazała się także sprawa oddziału Muzeum Historii Polski, mieszczącego się w budynku dawnego kina Światowid. Odbywały się tam czasowe wystawy, organizowano gry miejskie. Miało tam powstać Muzeum PRL, jednak otwarcie właściwych wystaw przesuwane jest na nieokreśloną przyszłość. Powodem jest brak zgodności co do ostatecznej wizji tej placówki. Dyrektor Dziedzic tłumaczył, iż muzeum było placówką tymczasową. – Oddział Muzeum zrobił więcej dla Nowej Huty niż niejedna publikacja czy książka. Światowid został zakupiony w 2006 roku i dalej nic się w nim nie dzieje. Nie wierzę, że uda sie usiąść i stworzyć program aktywacji Muzeum PRL-u – wyraził swoje obawy Maciej Twaróg. Twaróg wspomniał też o Klubie 1949, gdzie można było wypić kawę, wypożyczyć rower, przeczytać prasę. Żywot tego miejsca

Fot.: archiwum redakcji

nie trwał jednak długo. Zadecydowali o tym mieszkańcy, wygrywając sprawę w sądzie. Miasto i gmina w żaden sposób nie starała się wesprzeć klubu. Wspomnienie Klubu 1949 wywołało kolejny temat. Mieszkańcy poruszyli kwestię wynajmu lokali wystawianych na przetarg. Zwrócili uwagę na fakt, iż konkurencja prywatnych przedsiębiorców z dużymi firmami finansowymi jest nierówna. Przykładem jest plac Centralny i lokalizacja banków w tym miejscu. Miasto powinno wspierać mieszkańców poprzez dofinansowanie do czynszów. Edward Porębski wyraził chęć pomocy przy tym projekcie. –Trzeba złożyć pismo o obniżenie czynszu wynajmowanych lokali dla tutejszych przedsiębiorców – dodał. Porębski obiecał też złożyć interpelacje do prezydenta w sprawie środków finansowych przeznaczonych na stadion Hutnika. Problemy, o których dyskutowano podczas V Kawiarenki Obywatelskiej przyćmiły Projekt Magistratu Nowohuckiego, który miał być głównym tematem spotkania. Jednak, jak pokazała debata, Nowa Huta boryka się z ważniejszymi problemami niż kwestia ewentualnego odłączenia się od Krakowa. Poza tym, jak dodał Maciej Twaróg: – Nikt z nas nie wie, czy to się opłaca. Trudno nam ocenić, co rzeczywiście się opłaca, ale z pewnością wiemy, co warto. A na pewno warto organizować kolejne Obywatelskie Kawiarenki. Dlatego – jeśli masz pomysł na spotkanie – pisz do nas! Jesteśmy otwarci na propozycje! Projekt jest finansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. Więcej na: www.obywatelskikrakow.pl.

7


TWOJA DZIELNIC A (…) dziś, gdy patrzę na okolicę z okna mojego pięterka na Rydlówce, widzę oczyma duszy chaty rozrzucone po pagórkach, tonące w ogrodach (…) i słyszę rechot żab dochodzący z dwu stawów, dziś już nieistniejących. Na horyzoncie bloki, dworki – pałacyki nowobogackich. A przecież tam ciągnęły się pola uprawne (…). Zmienia się obraz świata, mojego świata – jak zatrzymać bodaj pamięć o nim? /Maria Rydlowa, Moje Bronowice, mój Kraków, WL, Kraków 2013/

NATALIA MARTINI

BRONOWICE MAŁE SŁYNĄ NIE TYLKO ZE SŁABOŚCI, JAKĄ ŻYWILI DO NICH MŁODOPOLSCY ARTYŚCI, LECZ RÓWNIEŻ Z BARWNEJ HISTORII ŻYCIA CODZIENNEGO, KTÓRA WCIĄŻ CZEKA NA UPAMIĘTNIENIE. TOWARZYSTWO PRZYJACIÓŁ BRONOWIC POSTANOWIŁO ODKRYĆ NA NOWO SKARB, JAKIM SĄ WSPOMNIENIA MIESZKANEK I MIESZKAŃCÓW TEJ MAGICZNEJ CZĘŚCI KRAKOWA. W ramach społecznego projektu archiwistycznego realizowanego przez stowarzyszenie, którego misją jest ochrona i promocja bronowickiego dziedzictwa kulturowego, podejmujemy próbę zachowania pamięci o życiu w Bronowicach Małych, dawnej podkrakowskiej wsi. O tutejszych zwyczajach, wierzeniach, opowiadaniach i pieśniach, o tańcach, zabawach i strojach, o chatach, ogrodach

i polach, a nawet o stawach, które dziś już nie istnieją. O wszystkim tym, co składa się na historię lokalnego świata, który jeszcze nie tak dawno temu był, a którego dziś już prawie nie ma. Uczestnicy projektu (osoby pochodzące z Bronowic Małych, w wieku poniżej 26 lat) zaproszeni zostaną do udziału w warsztatach z zakresu archiwistyki społecznej prowadzonych przez specjalistki z Ośrodka Karta, które przygotują ich do gromadzenia indywidualnych świadectw minionych czasów (wspomnień, fotografii, dokumentów), dokumentujących historię życia codziennego doświadczoną i zapamiętaną przez mieszkańców i mieszkanki Bronowic Małych. Pozyskane przez uczestników projektu zbiory zostaną opracowane przez historyków z Towarzystwa Przyjaciół Bronowic i udostępnione na stronie internetowej Bronowickiego Archiwum Społecznego, której inauguracja nastąpi jesienią. Projekt dofinansowany jest ze środków Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich. Wszystkie osoby zainteresowane projektem zachęcamy do kontaktu mailowego: kontakt@archiwumbronowickie.pl.

BRONOWICE MAŁE Bronowice Małe, północno-zachodni obszar Krakowa wchodzący w skład Dzielnicy VI, do 1941 roku istniał jako odrębna wieś, lokowana na prawie niemieckim w XIII wieku. To tutaj, 20 listopada 1900 roku, odbyło się wesele Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny, opisane w słynnym dramacie przez Stanisława Wyspiańskiego. Pamięć o tym wydarzeniu pozostaje wciąż żywa wśród członków społeczności lokalnej, którzy co roku organizują uroczystą imprezę stawiania chochoła w dawnym dworku Włodzimierza Tetmajera, który pod koniec lat 60. XX wieku przekształcono w siedzibę Muzeum Młodej Polski.

8

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


TWOJA DZIELNIC A KATARZYNA KAPELAK-LEGUT Radna Dzielnicy XVIII

TO CO MNIE PRZERAŻA I CZEGO NAJBARDZIEJ SIĘ BOJĘ… ARBITRALNA DECYZJA I SYNDROM PINOKIA W 2008 roku władze Krakowa zapowiedziały budowę ekospalarni. Zapowiedziały i już. Mieszkańcy, którzy byli przeciwko inwestycji mającej stanąć przy ul. Giedroycia zebrali 3000 podpisów, ale nikogo to nie wzruszyło. Co się będą przejmować marnymi sprzeciwami? Pokrzyczą, pokrzyczą i przestaną. Podkreślali, że teren nie jest zagrożony powodzią, a tu masz – już w 2010 roku został zalany i można po nim było pływać łódkami. Mimo powtarzanych kłamstw okazało się, że spalarnia jest budowana na terenie zalewowym, a w dodatku w tzw. korytarzu przewietrzenia miasta. To, że jacyś „nawiedzeni, bliżej nieokreśleni” ludzie grzmieli na temat zanieczyszczenia powietrza przez spalarnię, nic a nic Miasta nie obchodziło. Mało istotne, niech gwiżdżą, ryczą, wrzeszczą (bo to nawiedzeni samozwańczy ekolodzy), a spalarnia i tak powstanie. O intratne interesy trzeba zadbać... Wskazywano rewelacyjną sieć komunikacyjną, nie dostrzegając coraz to bardziej zakorkowanych ulic: Igołomskiej i Klasztornej, a obietnice planowanego węzła drogi ekspresowej S7 okaza-

Fot.: Jacek Dyląg

ły się mrzonkami. Wielką, ale tak naprawdę marną zaletą wybranej lokalizacji miało być to, że teren jest własnością gminy. Ich gminy (bo utwierdzam się w przekonaniu, że coraz mniej naszej)! Początkowo pomysł w 85% miał być finansowany ze środków unijnych, a wkład gminy wynosić miał 82 mln złotych. Ale co tam początkowa kalkulacja! Przez lat kilka koszty stale idą w górę, po to, aby w roku 2014 można było ogłosić, że unijne dofinansowanie to 46%, natomiast my, mieszkańcy, zapłacimy niemal pół miliarda, czyli pięć i pół razy więcej.

PRZECIEŻ DZIAŁAMY… Czy ja palę? Ja palę przez cały czas, na okrągło! – odpowiadał w „Misiu” na zarzuty kierowniczki z ADM-u pracownik kotłowni. Jako równie absurdalne traktować można deklaracje lokalnych grup trzymających władzę, niekiedy przypominających sitwy, „jak to im zależy na jakości życia mieszkańców Nowej Huty”. W imię tego szeroko pojętego „dobra” podpisano 17.06.2009 r. umowę społeczną, która miała mieszkańcom zapewnić rekompensatę za zgodę na tę inwestycję w sąsiedztwie.

Fot.: Jacek Dyląg

9


TWOJA DZIELNIC A

Fot.: Jacek Dyląg

„Za pieniądze z budżetu miasta i KHK zostaną wybudowane nowe drogi i wyremontowane te, które już istnieją. Powstaną nowe place zabaw. Miasto zobowiązało się ponadto do obniżki opłat za odbiór śmieci od osób, które będą mieszkać w pobliżu spalarni” – deklarował w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” Grzegorz Ostrzałek, prezes Krakowskiego Holdingu Komunalnego. Jeszcze przed jej podpisaniem wiadomo było, że pieniądze będą stanowić istotny problem w wykonaniu zobowiązań przez Miasto. Do dziś nie są przestrzegane warunki tzw. umowy (tak zwanej, bo tak naprawdę nie zostały one wynegocjowane z mieszkańcami, lecz wymuszone). Podpisane zobowiązania nie są rekompensatami, są tylko normalnymi i standardowymi działaniami, jakie powinno się czynić w każdym mieście. Już pojawiają się informacje o trudnościach w realizacji obiecanych w „umowie” zadań związanych z budową kanalizacji. Czy kanalizacja sama w sobie nie powinna być czymś normalnym w XXI wieku w dużym europejskim mieście? Nie wiadomo kiedy zostanie zrealizowanych wiele pośród „zadań kompensacyjnych”, przykładem czego jest remont ul. Igołomskiej, który teoretycznie zaplanowano na lata 2010–2012(!), lecz końcowe finansowanie inwestycji miasto planuje w latach 2014– 2021.

WIĘC O CO CI CHODZI? JEST SUPER, JEST SUPER…

Fot.: Jacek Dyląg

os. Stalowym) prezydent Majchrowski ramię w ramię z poszczególnymi radnymi miejskimi i dzielnicowymi, hołdując wiecznie żywym tradycjom rodem z głębokiego PRL-u dokonują uroczystych otwarć hal, boisk, przecinają wstęgi. A ja wciąż odnoszę wrażenie graniczące z pewnością, że w całokształcie sytuacji związanej z jakością życia społeczności lokalnych, w Nowej Hucie brakuje myślenia. Niszczejąca infrastruktura lub jej brak, źle opłacana kadra, brak pieniędzy na obozy sportowe czy turnusy rehabilitacyjne, bezpieczne place zabaw, ścieżki rowerowe to tylko nieliczne problemy. Nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za nie. A w tle wzniosłe hasło w stylu „działamy, nie gadamy!”, a to wszystko m.in. za nasze, pożal się Boże, rekompensaty.

NIE DLA PSA... A na koniec kadencji rzucą nam jak psu kości 300 000 zł na modernizację Parku Ratuszowego. To też w ramach rekompensat. Dlatego żeby za dużo nie pyszczyć, ogłoszą coś, co nazywać się ma konsultacjami społecznymi, ale w rzeczywistości nawet ich nie przypomina. Za te marne 300 tysięcy można co najwyżej wyremontować parę chodników, postawić kilka ławeczek, stoliki do gry i ewentualnie przenośny szalet (bo po niewczasie i wielu uwagach ludzi dotarło do nich, że potrzebne są miejsca dedykowane urynie). Tyle. Mamienie niby-chęcią dialogu „władzy” z mieszkańcami w świetle tak licznych kłamstw jest tym, co mnie przeraża i tym, czego najbardziej się boję.

Ale przecież nie jest tak źle. Ostatnio za tzw. rekompensaty przy szkołach podstawowych (nr 105 na os. Słonecznym czy nr 37 na

10

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


TWOJA DZIELNIC A Fot.: Jacek Dyląg

MARCEL KWAŚNIAK

DWA OBLICZA NOWEJ HUTY NOWA HUTA JEST CZĘSTO PRZEDSTAWIONA JAKO MODELOWY PRZYKŁAD PRZEMYŚLANEGO UKŁADU MIEJSKIEGO. TYMCZASEM POMIĘDZY STARYMI, DOBRZE ZAPROJEKTOWANYMI, BOGATO WYPOSAŻONYMI W INFRASTRUKTURĘ, ZIELEŃ I PRZESTRZEŃ REKREACYJNĄ REJONAMI „UPYCHANE” SĄ KOLEJNE NOWE OSIEDLA. SAMO ICH BUDOWANIE JEST KONIECZNOŚCIĄ, JEDNAK SPOSÓB ORGANIZACJI PRZESTRZENI STANOWI ODWRÓCENIE WCZEŚNIEJSZYCH ZASAD: CIASNOTA, BRAK PRZEDSZKOLI, PLACÓW ZABAW, PARKINGÓW CZY NAWET ŁAWEK. BUDYNKI TWORZONE SĄ NIE DLA MIESZKAŃCÓW, ALE W IMIĘ WYKONANIA PLANU BIZNESOWEGO I MAKSYMALIZACJI ZYSKÓW DEWELOPERÓW. Mieszkam na jednym z takich nowych osiedli. „Przytulona” do Szpitala Rydygiera grupa siedmio- i czteropiętrowych bloków. Dwóch niewspółpracujących ze sobą koncepcyjnie deweloperów. Najpierw powstał blok, mający być z założenia TBS-em, potem kolejne „etapy” już bez „społecznego” obciążenia. Podczas przygotowań i wykopów wykonano badania archeologiczne. W kilkunastu stanowiskach odnaleziono wczesnośredniowieczne znaleziska. Pod naszym blokiem zlokalizowano dodatkowo małe cmentarzysko, co stało się motywem czarnego humoru mieszkańców. Pod jednym z bloków odkopano też podziemny tunel, który miał połączyć Szpital Rydygiera z planowanym Domem Pielęgniarek – konceptem, po którym pozostały tylko niedokończone kikuty. Pozbierano relikty, zasypano tunel i wybudowano osiedle. W ciągu kilku lat powstało ponad tysiąc mieszkań. Przy oddawaniu kolejnych „etapów” powtarzał się ten sam motyw: kobiety z wielkimi brzuchami stoją przy samochodach, pilnując wypakowujących dobytek mężczyzn. Dobitnie pokazywało to, w jakich momentach życiowych podejmuje się wysiłek kupna nowego mieszkania. Każdy nowy budynek to dziesiątki małych dzieci. Wokół

nich zogniskowały się największe problemy mieszkańców: deweloperzy budując dla pieniędzy, a nie dla ludzi, nie zapewnili nawet minimum „dziecięcej” infrastruktury. Owszem, powstał jeden mikro- plac zabaw wielkości kilkudziesięciu metrów kwadratowych, w którym w pogodne dni panuje ścisk jak w tokijskim metrze. W dwa niewielkie lokale usługowe „wbiły się” prywatne miniprzedszkola. Na całym osiedlu nie ma jednej ogólnodostępnej ławki. Brakuje choćby miniaturowego boiska do gry w piłkę, wobec czego dzieciaki próbują kopać na parkingu Biedronki. I tu w sukurs przychodzi stara Huta. Miejsce w kilku okolicznych publicznych przedszkolach stało się obiektem walki. Sposoby, fortele, próby przekupstwa – byle tylko uzyskać upragnione miejsce w samorządowej placówce. Dla rodzin spłacających kredyty była to sprawa życia lub śmierci – zawodowej tudzież pozostania bez środków do życia. Wspaniałym sąsiedztwem okazały sie planty Bieńczyckie, które dały możliwość pójścia na spacer, skorzystania z normalnego placu zabaw, kontaktu z zielenią. Stara Huta zaczęła być dla nowych mieszkańców przestrzenią odkrywania i konfrontacji z wyobrażeniami, stereotypami. Im w nazwie i propagandzie coś bardziej „dla robotników”, tym częściej okazywało się propozycją inteligencką. Teatr Ludowy nie ma w sobie grama ludowości w żadnym ze znaczeń. Z zewnątrz pałac, w repertuarze standard, a publiczność – jak w każdym teatrze – raczej składająca się z „wykształciuchów”. Na naszych oczach zaczęły jednak umierać symbole Nowej Huty. Sztandarowy przykład tego procesu to likwidacja księgarni „Książnica” przy placu Centralnym. Największa jednak różnica to relacje międzyludzkie: w starej pełno jest nitek łączących mieszkańców w różnorakie grupy, zależności. W nowych są zatomizowane jednostki lub rodziny, które powoli zaczynają się poznawać i jednoczyć. Radni miejscy i dzielnicowi na nowych osiedlach – poza okresem wyborczym rzecz jasna – rzadko przejawiają jakąkolwiek aktywność. Skupiają się na dobrze znanym i sprawdzonym elektoracie swoich dzielnic. Dopóki nowi mieszkańcy nie wyłonią swoich elit, nie zmobilizują się w choćby niewielkim, wspólnym działaniu, ich interesy będą zawsze schodziły na dalszy plan.

11


ROZMO WA OK

Redakcja Raz jeszcze wracamy do sprawy Fortu Reditowego nr 7 przy ul. Rydla i okalających go terenów zielonych, które systematycznie są wyprzedawane przez krakowski oddział Agencji Mienia Wojskowego zarządzany przez dyrektora Grzegorza Stawowego – wieloletniego wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej w Krakowie i, jednocześnie, piastującego stanowisko radnego miasta Krakowa. Właśnie teraz, kiedy lato w pełni, chcemy ponownie upomnieć się o Kraków, o jakim marzą mieszkańcy – pełen zieleni i wolny od smogu, który zabija.

„MIEJSCA OSTATNIEJ KOLONIZACJI” Z DR. INŻ. KRZYSZTOFEM WIELGUSEM ROZMAWIA TOMASZ BOREJZA TB: Co stanowi o wartości Fortu przy Rydla? KW: „Siódemka” ma jednocześnie walory unikatowości i uniwersalności. Jest to jedyny zachowany fort reditowy z zewnętrznego pierścienia. Doskonały przykład rodzenia się austriackiej szkoły fortyfikacji.

Dlaczego to jest ważne? Austriacy nie mieli pieniędzy i stosowali najlepsze rozwiązania. Podpatrywali, gdzie się da i szli w swoim kierunku. Robili to bardzo umiejętnie. Zachowanych obiektów tego rodzaju prawie nie ma w Europie. Na terenie dawnej Monarchii Austro-Węgierskiej trochę podobne obiekty są w Ołomuńcu i w Komarnie. To coś, co tutaj mamy, jest bardzo, bardzo rzadkie.

Unikatowość i uniwersalność zwykle nie idą w parze. A Pan mówi, że tutaj się łączą? Ten fort pokazuje horyzont kulturowy połowy XIX wieku. Czasu, kiedy rodzi się kolej, parowe okręty wojenne. To okres wojny autriacko-pruskiej. Ostatni czas, kiedy w fortyfikacji stosowano cegłę. On ma bardzo dużą wartość historyczną. Ale jest to też bardzo duży obszar zieleni śródmiejskiej…

Podobno tutaj nie ma zieleni? Dyrektor AMW i radny Grzegorz Stawowy mówi, że nie ma. No tak. Ostatnio jednak coś się zmienia, bo wykazał nawet zainteresowanie, czym jest droga rokadowa. Wyjaśnialiśmy znaczenie ogromnych kasztanowców przy ul. Rydla, które powinny być wpisane do rejestru zabytków.

12

Fot.: krowoderska.pl

Zieleni jest tutaj bardzo dużo, ponieważ ona odgrywała w fortyfikacjach trojaką rolę. Po pierwsze było to maskowanie. Po drugie obniżanie temperatury i chronienie dróg fortecznych. A po trzecie była to zieleń przeszkodowa. Stanowiła naturalne zasieki.

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


DR INŻ. KRZYSZTOF WIELGUS – architekt krajobrazu, pracownik naukowy Politechniki Krakowskiej, autor licznych prac badawczych i projektowych w dziedzinie architektury obronnej, przemysłowej, architektury lotnisk oraz historii lotnictwa czasu I wojny światowej i archeologii lotniczej.

Fot.: krowoderska.pl

Czyli trochę historii i trochę ekologii. Mamy tutaj wartość ekologiczno-historyczną. Historyczną, bo to efekt działania człowieka. A ekologiczną, bo jest to kilka tysięcy drzew i są drzewa, które mogłyby zostać uznane za pomniki przyrody. Ale też miejsce, w którym – w środku osiedla – pojawiają się zające, borsuki, lisy, jeże i mnóstwo innych zwierząt. Wiele z nich przychodzi tutaj po linii kolejowej. To są płuca Krakowa. To jest wartość systemowa. I to rozumiana na dwa sposoby. Jako element Twierdzy Kraków. Całkiem poważnie mówi się o jej wpisie

jest obręczą. Szprychami są drogi dojazdowe, cieki wodne, zieleń przykomunikacyjna. Aleje 3 Maja. Błonia. Nagle mamy coś, co zbliża nas do idei Ebenezera Howarda. Miasta-ogrodu. Zielonych pierścieni. Tylko tego nie dostrzegamy.

Zaczynamy dostrzegać. Tylko nie wiem, czy zdążymy to docenić, zanim to wszystko zniszczymy. Ja i zespół z mojego Zakładu jesteśmy wspólautorami planu ochrony obszarowej tego terenu, które staramy się implementować do Studium Zagospodarowania Przestrzennego. To nie jest nasza idea. To idea nieżyjącego prof. Janusza Bogdanowskiego i pani Hanny Ptaszyńskiej. Zrodziła się jeszcze w latach 50. i 60. XX wieku. Skoro Kraków zafundował sobie Planty na linii dawnych fortyfikacji, dlaczego nie miałby mieć kolejnych Plant na linii drogi rokadowej i jeszcze jednych wielkich Plant po zewnętrznej, trzeciej linii fortyfikacji.

Jakby było, gdyby było tak, jak proponujecie w tej części miasta? Pięknie! Tereny Łobzowa już należą do Politechniki Krakowskiej. Odrobina dbałości i pieniędzy, i powstaje Ogród Akademicki. Kolejne to tereny wojskowe, które pewnie kiedyś zostaną zdemilitaryzowane. Tutaj jednak jest pewien problem i powiem rzecz niepopularną, bo wszyscy chcieliby, żeby wojsko się wyniosło, ale to jest dobry gospodarz…

Chodzi o Wrocławską i Głowackiego? Dokładnie.

Dobry gospodarz, bo po nim przyjdzie gorszy? To dobry gospodarz, ponieważ jeżeli wojsko wyniesie się teraz, to miasto nie będzie w stanie tego utrzymać, a Agencja Mienia Wojskowego sprzeda to pod budowę osiedli. na listę pomników historii, a nawet listę UNESCO. Nie ma większego zespołu fortyfikacji w Polsce. Ale rola systemowa to również bycie częścią systemu miejskiej zieleni oraz rola miastotwórcza. Przecież Rydla to nic innego jak druga obwodnica miasta. Mamy coś w rodzaju koła od roweru. To dawna droga rokadowa, która

Tego moglibyśmy być pewni. Powstałyby piękne, gęsto postawione i wysokie bloki… …wysokie. Bez parkingów. Bez zieleni, bo zieleń – jak wiadomo – szkodzi.

13


ROZMO WA OK

Fot.: krowoderska.pl

I jest bardzo nienowoczesna. W przeciwieństwie do tego, co fundują nam deweloperzy, betonując każdy wolny fragment miejskiej przestrzeni. Można usłyszeć na przykład, że drzewa zasłaniają przepływ powietrza do mieszkań. Powodują, że do mieszkań wchodzą niebezpieczne zwierzęta. Zasłaniają okna. Taki był na przykład powód wycinki drzew przy Rydla, którą przeprowadzono w okresie lęgowym ptaków. Wracając jednak do rzeczy. Nie jesteśmy ekoutopistami.

To dobrze, że nie. Ja zaczynam się czuć jak ekoterrorysta, choć nigdy nie miałem zapędów w tym kierunku. Dobrze, że ktoś mówi, że tak trzeba… Każde miasto musi dbać o to, by był w nim odpowiedni odsetek terenów zielonych. W Krakowie nie jest z tym za dobrze. A ważne też, żeby układ zieleni w mieście nie był układem plamowym, chaotycznym. Powinien być układem koncentrycznym.

W Krakowie da się to jeszcze zrobić? Jeszcze jest szansa na to, żeby mieszkaniec wychodząc z domu mógł przemieszczać się w koło miasta, dotrzeć do centrum, przejechać na rowerze przez otwarty krajobraz.

Mówi Pan, że nie jesteście, jesteśmy raczej, ekoutopistami. Ale tu jest zawsze zarzut, że obrona tych zielonych przestrzeni to rzecz nienowoczesna. Tylko że to zdaje się jest na odwrót? Myślenie o zieleni i jej wprowadzanie np. do Paryża jeszcze w XIX wieku, otwieranie prywatnych ogrodów w Londynie, osiedla robotnicze w Zagłębiu Ruhry czy Giszowiec na naszym Śląsku to było myślenie o uratowaniu molochów miejskich, które inaczej nie mogłyby istnieć. Chodziło o stworzenie przyzwoitych warunków życia w mieście epoki przemysłowej. Wchodzimy w epokę, gdy te poprzemysłowe, powojskowe tereny są uwalniane. To ostatnie tereny w miastach, które możemy zagospodarować z troską o nas wszystkich i jakość przestrzeni. Ale nie traktujemy ich w ten sposób. To jest traktowane jak miejsce do kolonizacji. Ostatniej kolonizacji.

nie możemy przegrać. Zieleń nie jest dobrem nieskończonym. Ona ma swój ograniczony zakres i jest bardzo trudno odnawialna. Jeżeli nagle zaczynamy sobie uświadamiać, że mamy ogromny kapitał. Rodzaj krajobrazowego banku, za który nie zapłaciliśmy. Zapłacił Cesarz. Zapłacili nasi pradziadkowie. Dlaczego teraz na tych miejscach uwłaszczają się bardzo bogaci? I traktują je jako teren inwestycyjny. Prawo do tego powinni mieć obywatele, którzy wcześniej pakowali pieniądze w obronność. Płacili za zbrojenia Austro-Węgier. Płacili za zbrojenia II Rzeczpospolitej i PRL. Tereny wojskowe nie są niczyje. One powinny należeć do narodu.

Wróćmy do zieleni bronowicko-krowoderskiej. Mamy już park w Łobzowie, mamy zieleń przy Wrocławskiej. Dochodzimy do rokady na Rydla? Linia ulicy Rydla powinna zmieniać się w drogę o charakterze „parkwayu”.

To już lepiej. Brzmi nowocześniej. Nawet może się kojarzyć z Nowym Jorkiem…

Przepraszam za te drobne złośliwości, ale to niestety tak jest, że alejkę uważamy za przeżytek, a „parkway” to przyszłość. Nazwa potrafi wszystko zmienić. Wróćmy jednak do naszych ulic. Rydla to rodzaj zielonego szwu dzielnicy. Ale to nie jest tylko niteczka. Cała droga od strony kopca Kościuszki może być takim pasem, gdzie ciągle jest trochę zieleni. Piastowska. Te osiedla, które stoją przy Rydla, są bardzo silnie nasycone zielenią. Przechodzimy koło wieżowców na Rydla i dochodzimy do Perły, którą jest Fort nr 7. Największy teren zielony w tym miejscu. A dalej… Park Wyspiańskiego. Tonia. To jest cały system zieleni. Na to trzeba popatrzeć trochę intencjonalnie, ale to jest możliwe. A najważniejszy jest tutaj Fort nr 7. Nie wolno zmarnować tej szansy, choć teren już, niestety, został podzielony.

Ale – powiedzą nowocześni – miasto musi się rozwijać? Nasze plany to próba pogodzenia interesów rozwoju miasta, wprowadzania osiedli z tym, że ludzie, którzy na tych osiedlach zamieszkają, będą mieli przyszłość. Będą mieli, gdzie odpocząć i gdzie pójść z dziećmi, które im się dopiero narodzą. Mamy szansę, której Fot.: Jakub Włodek

14

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


POLEMIK A MICHAŁ MALCZYŃSKI

WOJNA

Z „OBSZCZYMURKAMI” TRUDNO POWIEDZIEĆ, ŻE STRAŻY MIEJSKIEJ I POLICJI „OBSZCZYMURKI” WYMIERZYŁY DWA PIEKĄCE POLICZKI. TO BYŁY NOKAUTUJĄCE STRZAŁY KASTETEM – PROSTO W MUNDUROWE USTA. PO PIERWSZE, ZNISZCZONO MURAL NA UL. PACHOŃSKIEGO, KTÓRY POSTRZEGANO JAKO ISTOTNY FRONT WALKI Z WANDALAMI. PO DRUGIE, WULGARNYMI NAPISAMI POKRYTO ELEWACJĘ BUDYNKU PRZY UL. STACHIEWICZA, W KTÓRYM MIEŚCI SIĘ… SIEDZIBA STRAŻY MIEJSKIEJ.

W odpowiedzi na tekst Magdaleny Olejniczak „Trudna sztuka chodzenia” (5. nr „Obywatelskiego Krakowa”) otrzymaliśmy polemiczny, autoprezentacyjny tekst radnego Dzielnicy VIII Dominika Franczaka na temat działań w tej dziedzinie radnego Dzielnicy VIII Dominika Franczaka. /redakcja/

DOMINIK FRANCZAK Radny Dzielnicy VIII

„NA DRODZE KU CHODNIKOWI” Zdewastowany mural na Pachońskiego (krowoderska.pl)

„Można zauważyć, że chłopaki mają zacięcie do rysowania prąci. Wynika chyba z tego jakiś problem medyczny” – tak dewastację muralu na przychodni komentował dla KRK.FM Waldemar Domański z „Pogromców Bazgrołów” (szerzej o działalności Pogromców pisaliśmy w 5. numerze „Obywatelskiego Krakowa”). To próba zachowania zdrowego dystansu w chorej sytuacji, kiedy po kilkunastu dniach zniszczony zostaje efekt ciężkiej pracy wielu zaangażowanych osób. Mural udało się odnowić, ale czym jest wygrana bitwa wobec całego morza klęsk ponoszonych przez służby w walce z wandalami? Zniszczona elewacja na Stachiewicza dowodzi, że sprawcy tego typu aktów czują się całkowicie bezkarni, a policjanci i strażnicy wzbudzają w nich strach równie przenikliwy co Buka i Gargamel.

Zniszczona elewacja na Stachiewicza (krowoderska.pl)

„Umiesz liczć – licz na siebie”. Zgodnie z tą maksymą zachęcamy do obywatelskiej postawy, wzięcia sprawy we własne ręce i udziału w wojnie z „obszczymurkami” (np. poprzez współpracę z „Pogromcami Bazgrołów”). Niejedna bitwa jeszcze przed nami.

Pychowicka jest ulicą o wysokim natężeniu ruchu, stanowi także jedyne połączenie komunikacyjne dla okolicznych mieszkańców. Mając to na uwadze Radny Dzielnicy (RD) VIII Dominik Franczak systematycznie wnioskował od 2011 r. do ZIKiT o interwencję i działanie. Wnioski trafiały także do RD, która uznała budowę ciągu pieszego (chodnika) za sprawę priorytetową. Planowany ciąg pieszy od strony ul. Norymberskiej ma podnieść bezpieczeństwo i komfort mieszkańców, a także osób udających się rekreacyjnie na teren Zakrzówka. Niestety początkowo realizację wstrzymywała budowa tramwaju na Czerwone Maki (Pychowicką prowadził objazd i wzmożony ruch samochodowy), zaś później zakres przebudowy ul. Norymberskiej realizowanej przez prywatnego inwestora, która miała mieć miejsce w 2014 r. Z początkiem 2014 r., kiedy planowano inwestycję ze środków RD, nie było możliwości określenia zakresu robót na ul. Norymberskiej, a przede wszystkim terminu jej zakończenia. Zaś zakończenie tej inwestycji we wrześniu lub październiku nie pozwoliłoby zdążyć z wyłonieniem wykonawcy, realizacją oraz wymaganym odbiorem w roku bieżącym. Po latach starań, wielu spotkaniach i zabiegach radny Franczak przewiduje w 2015 r. utworzenie ciągu pieszego na ul. Pychowickiej (od zrealizowanego już na ul. Norymberskiej) wraz ze stworzeniem oznakowanego przejścia dla pieszych w linii Norymberska – Wyłom. Podniesienie bezpieczeństwa oraz komfortu życia mieszkańców okolicznych bloków oraz całego osiedla Ruczaj zapewni oświetlenie ul. Wyłom w kierunku ul. Twardowskiego, co było priorytetem działań radnego Franczaka od roku 2011. W roku bieżącym przygotowano już projekt i rozpocznie się pierwszy etap realizacji powyższej inwestycji. Z racji niewielkich środków finansowych, będących w gestii RD, oświetlenie będzie etapowane odcinkowo. Systematyczność działań radnego Franczaka w przygotowaniu projektów pozwoli na zdecydowaną poprawę sytuacji już w roku 2015.

15


OPINIE

KRAKÓW NA PLUS! PROJEKT „OBYWATELSKI KRAKÓW” WKRÓTCE OBCHODZIŁ BĘDZIE SWE PIERWSZE URODZINY. OD SAMEGO POCZĄTKU STARALIŚMY SIĘ – WSPÓŁTWORZĄC GO Z PAŃSTWEM – TROPIĆ ABSURDY, WYTYKAĆ WŁADZOM BŁĘDY, KONSTRUKTYWNIE KRYTYKOWAĆ KRAKOWSKIE UŁOMNOŚCI. ZAMIERZAMY KONTYNUOWAĆ ROZPOCZĘTE PRZED ROKIEM DZIEŁO. NIEMNIEJ JEDNAK URODZINY POWINNY BYĆ NIE TYLKO CZASEM REFLEKSJI, ALE RÓWNIEŻ SZCZEREJ RADOŚCI, OPTYMISTYCZNYM ŚWIĘTEM. STĄD TEŻ POMYSŁ NA UTWORZENIE DZIAŁU „KRAKÓW NA PLUS” – POZYTYWNEGO, PROMUJĄCEGO SŁUSZNE POSTAWY, DOBRE POMYSŁY, TRAFIONE DECYZJE, MĄDRE INWESTYCJE. CZEKAMY NA PAŃSTWA NOMINACJE. CO UZNAJECIE NA NAJWIĘKSZY PLUS KRAKOWA W OSTATNICH LATACH? BUDOWĘ HALI WIDOWISKOWO-SPORTOWEJ TAK CHWALONEJ W ZWIĄZKU Z PIERWSZYMI WYDARZENIAMI (M.IN. MISTRZOSTWAMI ŚWIATA W PIŁCE SIATKOWEJ)? POŁĄCZENIE TRAMWAJOWE Z RUCZAJEM? URUCHOMIENIE MIEJSKIEJ WYPOŻYCZALNI ROWERÓW? ROZSZERZENIE STREFY PŁATNEGO PARKOWANIA? A MOŻE KRAKOWSKI TRIUMF DEMOKRACJI BEZPOŚREDNIEJ, CZYLI MASOWY UDZIAŁ MIESZKAŃCÓW W MAJOWYM REFERENDUM? PRZESYŁAJCIE SWOJE SUGESTIE I PROPOZYCJE NA ADRES OK@MANKO.PL LUB DROGĄ POCZTOWĄ (ADRES ZNAJDUJE SIĘ W STOPCE REDAKCYJNEJ).

MICHAŁ MALCZYŃSKI

DEMOKRATYCZNY GŁOS KRAKOWIAN OSTATNI NUMER „OBYWATELSKIEGO KRAKOWA” POŚWIĘCILIŚMY PRZEDE WSZYSTKIM REFERENDUM LOKALNEMU, ZACHĘCAJĄC DO UDZIAŁU W NIM WSZYSTKICH KRAKOWIAN – BEZ WZGLĘDU NA PREZENTOWANE PRZEZ NICH OPINIE – I PROMUJĄC TYM SAMYM ESENCJĘ DEMOKRACJI BEZPOŚREDNIEJ. Kraków zdał demokratyczny egzamin. Frekwencja wyniosła niemal 36%. Zainteresowanie referendum było tak ogromne, że pośrednio wpłynęło również na frekwencję w wyborach do Parlamentu Europejskiego (Kraków uzyskał jeden z najlepszych wyników w kraju). Referendum – w co niektórzy z początku wątpili – okazało się wiążące, ale największe zainteresowanie wzbudzają odpowiedzi na poszczególne pytania. Przeciwko organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich Kraków 2022 opowiedziało się prawie ¾ mieszkańców! To pokazuje, jak bardzo nasze lokalne władze odkleiły się od rzeczywistości. Dowodzi bezsprzecznie, że władza funkconuje mocno odizolowana od krakowian, których interesy ma reprezentować. Cieszy to, iż rekordową liczbę głosów na „tak” zebrała koncepcja szybszej rozbudowy ścieżek rowerowych. Śladowy (oscylujący wokół 1%) udział jednośladów we wszystkich przejazdach krakowian może mieć zatem w dużej mierze podłoże infrastrukturalne. Zielone światło dla rowerów to także efekt naszej rosnącej świadomości w dziedzinie zanieczyszczenia powietrza i sposobów walki z nim. Nie mniej zdecydowane „tak” dla miejskiego monitoringu oraz koncepcji budowy metra potwierdza jedynie tezy, które stawialiśmy w poprzednich numerach naszego pisma: poczucie bezpieczeństwa krakowian jest poważnie zachwiane, a komunikację miejską – wbrew zaklęciom usilnie powtarzanym przez prezydenta Majchrowskiego – postrzegamy jako wciąż, delikatnie mówiąc, daleką od ideału. Dziękujemy wszystkim, którzy oddali swój jakże cenny głos, gdyż każdy z nich to ważna cegiełka na placu budowy Obywatelskiego Krakowa.

16

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


OPINIE

M U D N E R REFE I NIC

ALEKSANDER ŻWIRSKI

SKIEJ MAJ BYŁ ŚWIĘTEM KRAKOW MIASTA, DEMOKRACJI. MIESZKAŃCY ZAWSZE, MOŻE NIE TŁUMNIE, ALE CH POSZLI DO REFERENDALNY PEM URN I Z WIELKIM PRZYTUS BEZ POWIEDZIELI „NIC O NA WÓWCZAS, Z NAS”. WYDAWAŁO SIĘ EK ŻE MOŻE TO BYĆ POCZĄT AKOWSKIM TRZĘSIENIA ZIEMI W KR EDY SAMORZĄDZIE. DNIEM, KINĄ OBYWATELE MIASTA ZACZ NYM ODBIERAĆ WŁADZĘ PARTYJ BONZOM. WYDAWAŁO SIĘ.

Niemal 70 proc. z tych, którzy odwiedzili wyborcze lokale, powiedziało „nie” planom starania się o Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Krakowie. Powody mieli różne. Jednych oburzała sama impreza i astronomiczne wydatki z nią związane. Inni chcieli pokazać miejsce aroganckiej władzy, która o tak drogim przedsięwzięciu zdecydowała, nie udając nawet, że liczy się ze zdaniem ludzi mających tę zabawę sfinansować. Jeszcze dla innych była to okazja, by z przytupem powiedzieć, że czasy, kiedy rolą obywatela jest słuchać władzy, a konsultacje społeczne organizuje się po to, by jakiś pomysł przyklepać, muszą się skończyć. Jednak, żeby wszystko nie skończyło się tylko na przytupie, potrzebne było (jest?) to, by po powiedzeniu A, pojawiło się też B. Tym B miało być pokazanie władzy, że ta nie jest do stołków przyspawana. Tego, że rządzi w imieniu mieszczan, a ci kiedy są wkurzeni, to mogą odebrać członkom partii politycznych diety, przywileje, a nawet betoniarkę, która stała się symbolem urbanistycznej myśli rozwijającej się przy pl. Wszystkich Świętych. Wydawało się, że ludźmi, którzy się w tej roli naturalnie odnajdą, będą organizatorzy olimpijskiego sprzeciwu, a więc komitet Kraków Przeciw Igrzyskom, na czele którego od samego początku stał Tomasz Leśniak. Potencjał był (jest?) ogromny, bo wynik referendum oraz wyczuwalne nastroje krakowian, jednoznacznie pokazują, że w mie-

ście jest ogromne zapotrzebowanie na bezpartyjną i niepolityczną (w sensie partyjnej polityki) alternatywę dla polityków, którzy zabetonowali radę miasta i prezydencką administrację. Widzą to zresztą także oni sami. Wszak bezpartyjnych kandydatów do krakowskiej prezydentury już, poza samym Leśniakiem, jest dwóch. Początkowo wydawało się, że taką alternatywę da się zbudować wokół KPI. Trzeba było jedynie, by to potrafiło wyjść poza swoje – jednoznacznie identyfikujące się jako lewica – środowisko i stworzyć szeroki obywatelski front złożony z działaczy ruchów miejskich i ludzi, którym na tym mieście zależy. Nie chodzi tylko o to, że dziura w drodze i park nie muszą mieć ideologicznej identyfikacji. Bardziej o to, że inne środowiska i wartościowi ludzie, którzy się z nich wywodzą, to nowe perspektywy oraz nowa wiedza i umiejętności. Tego wszystkiego w Kraków Przeciw Igrzyskom, którzy tworzą przede wszystkim bardzo młodzi ludzie wywodzący się z hermetycznego akademickiego światka, brakuje. W ich postulatach widać, że na świat patrzą z perspektywy budżetówki. Rozwiązanie problemów fatalnego zarządzania i jakości miejskich instytucji widząc w ich dofinansowaniu, choć dalsze dotowanie niewydolnej administracji to prawdopodobnie ostatnia rzecz, którą większość krakowian chciałaby widzieć. Przynajmniej, kiedy te działają w takiej formie jak dziś. Tego problemu KPI zdaje

17


OPINIE

...pokazanie władzy, że ta nie jest do stołków przyspawana. Tego, że rządzi w imieniu mieszczan, a ci kiedy są wkurzeni, to mogą odebrać członkom partii politycznych diety, przywileje, a nawet betoniarkę, która stała się symbolem urbanistycznej myśli rozwijającej się przy pl. Wszystkich Świętych.

się jednak nie dostrzegać. Co zresztą specjalnie nie dziwi, bo studenci i akademicy to chyba jedyni w tym mieście ludzie, którzy mają czas potykać się z bzdurnymi przepisami i rozdętym ponad jakiekolwiek normy prawem. Jednak to nie wszystko. Jest i tak, że taki szeroki front, skupiony na jakości życia w mieście, to coś, na co krakusi oczekują z niecierpliwością. Równie wielką jak ta, z którą wyglądają za czystym powietrzem. Dziś wygląda jednak na to, że przyjdzie im na to jeszcze poczekać. – Faktycznie duża część osób działających w inicjatywie Kraków Przeciw Igrzyskom wywodzi się ze środowisk lewicowych, ale nie przeszkodziło to nam w pozyskaniu masowego poparcia przed referendum w sprawie ZIO. Również w czasie protestów przeciwko cięciom w edukacji udawało nam się jednoczyć mieszkańców o bardzo zróżnicowanych sympatiach politycznych – mówił niedawno Tomasz Leśniak w wywiadzie dla Onet.pl. Bardzo ograniczając tym samym bazę do budowy szerokiej obywatelskiej listy. I choć za wcześnie jeszcze, by ferować ostateczne wyroki, bo kształt wyborczego KPI poznamy dopiero we wrześniu, to zapowiada się, że komitet wyraźnie określił się ideologicznie i zamknie się w sobie, by pokisić się nieco w swoim sukcesie i czerwono-zielonym sosie. Z dominującym udziałem partyjnego zielonego, który z niewiadomych względów ma być kolorem lepszym niż inne polityczne barwy. Szkoda, bo to nie tylko oznacza wyborczą porażkę dla tej koalicji, ale też to, że szansa na odpartyjnienie samorządu zostanie zaprzepaszczona i odsunie się o kolejne lata, i władza już arogancka poczuje się jeszcze bardziej bezkarna. A wszystko za sprawą tego, że – tak się w każdym razie wydaje – zrezygnowano z budowy szerokiej obywatelskiej koalicji, na rzecz takiej, która skupi krakowską tzw. nową lewicę. Grzebiąc całkowicie potencjał zbudowany na referendalnym sukcesie i nie dostrzegając zupełnie tego, że sprzeciw wobec igrzysk bardzo często wynikał z pobudek, które spowodują dokładnie taki sam sprzeciw wobec propozycji dziś stających u podstaw działania KPI. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by ludzie, których oburzały astronomiczne wydatki na igrzyska, mieli ochotę widzieć podwyższenie lokalnych podatków (wszak taki postulat już się pojawił) i przeznaczenie dodatkowych środków na nauczycielskie pensje oraz utrzymanie szkół – pustych z powodu niżu demograficznego. I o ile np. postulat przywrócenia publicznych stołówek szkolnych może podobać się wszystkim (stoi za nim nie tylko lepsze zdrowie dzieci, ale też solidny ekonomiczny rachunek), to już cały model, który rozwiązanie problemów miasta widzi w dotowaniu niewydolnej, byle jakiej i niepotrzebnie rozdętej, szkolnej machiny raczej nie. Wszak już dziś nauczyciele należą do najbardziej rozpieszczanych grup społecznych. Mało jest w naszym kraju ludzi, którzy

18

tak jak oni mogą cieszyć się czterema miesiącami płatnych wakacji, 20-godzinnym tygodniem pracy, urlopami na „podratowanie zdrowia” i całym szeregiem innych udogodnień. Takich, o których ludzie pracujący na nauczycielskie wynagrodzenia mogą tylko pomarzyć. To podejście, które zapowiada dalszy rozwój urzędniczej machiny, a nie naprawę wadliwie działających instytucji. W taki sposób nie da się bowiem skutecznie zrealizować oczekiwań wyrażanych przez wielu krakowian w czasie referendalnej kampanii, czyli gruntownej reformy miejskiej administracji. Takiej, która stworzy instytucję możliwie sprawną i efektywną. Ograniczy kolesiostwo i partyjne nadania. Trudno jednak tego oczekiwać od koalicji, która z taką łatwością porzuca możliwość zbudowania nowej samorządowej jakości i wchodzi w polityczne buty. I niewiele pomogą tutaj nośne, ale puste hasła dotyczące poprawy jakości życia, czyli czystego powietrza, ścieżek rowerowych, przestrzeni zielonych, bo te stały się już językiem wszystkich. Wliczając w to krakowską PO z Grzegorzem Stawowym na czele, choć akurat ta formacja i ten polityk powinni za herb przyjąć samochód i betoniarkę. Zwłaszcza że uzupełniają je żakowskie wołania o tańsze mieszkania (co w jakiś bliżej nieokreślony sposób ma przemówić do większości krakusów, którzy cały życiowy kapitał mają ulokowany we własnym M) i krytyki krakowskiego outsourcingu (choć dziś księgowy brzmi znacznie dumniej niż doktorant), który tylko bezpośrednio daje pracę 30 tys. krakusów. Choć najgorsze w tym wszystkim jest być może to, że ruch, który na referendum wypłynął, już głośno mówi o tym, że demokratyczne „tak” udzielone na pytanie dotyczące budowy metra nie będzie brane zbyt poważnie. Można oczywiście zrozumieć zastrzeżenia, co do tego, jak pytanie zostało zadane, do braku konsultacji i jakichkolwiek informacji, ale mimo wszystko wydaje się, że jedyną możliwością, by zmienić werdykt ludu jest… zapewnienie jednego i drugiego, i ewentualne powtórzenie głosowania. Zideologizowanie KPI i wynik na poziomie błędu statystycznego oraz pogrzebanie szansy na nową jakość w samorządzie to oczywiście czarny scenariusz. Ale nie tylko czarny. Także prawdopodobny. Jedno, na co można liczyć, to że do września jest jeszcze trochę czasu i nadziei na to, że okaże się tylko próżnym strachem, a w najbliższych samorządowych wyborach będziemy jednak mogli zagłosować na prawdziwie obywatelski ruch, który będzie chciał partyjny beton zamienić na skupionych na ludzi rozumiejących miasto i patrzących na nie świeżym okiem, a nie jedynie starych aparatczyków wymienić na aparatczyków nowych. Trzymam kciuki, bo inaczej znowu nie będę miał na kogo głosować.

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


REDAKCJA

REDAKCJA

ROWER NA KARTĘ KREDYTOWĄ ?

Niemniej jednak, proces wypożyczenia wiązać się może z żądaniem podania numeru karty kredytowej w momencie, gdy nie mieliśmy okazji wcześnie założyć konta. Przecież ja nawet nie mam takiej karty – pomyśli strapiony mieszkaniec/turysta i oddali się, niestety – pieszo. Aby przybliżyć proces wypożyczania rowerów, zamieszczamy krótką instrukcję, zaczerpniętą ze strony Krakowskich Rowerów Miejskich. Na początku należy się zarejestrować wchodząc na serwis www.kmkbike.pl. Na podany numer telefonu zostanie wysłany SMS z 6-cyfrowym kodem PIN, dzięki któremu użytkownik będzie mógł zalogować się na swoje konto i wypożyczyć rower. Następnie trzeba zasilić swoje konto minimalną kwotą w wysokości 10 zł, po czym można udać się do stacji rowerowej. Zadajmy sobie jednak pytanie: jak ma postąpić turysta lub mieszkaniec Krakowa, który nie miał wcześniejszej możliwości założenia konta, a chciałby wypożyczyć miejski rower? Uzyskamy odpowiedź „Proszę podać numer karty kredytowej”. Taki komunikat zaskakuje i zniechęca do korzystania ze stacji rowerowej, chociażby ze względu na brak karty kredytowej lub obawę przed użyciem poufnych danych przez osoby trzecie. Założony cel, czyli ułatwienie poruszania się po mieście oraz korzystania z ekologicznego środka transportu, jakim jest rower, traci swoje pierwotne znaczenie. Zawiedzeni przesiądą się do innych środków komunikacji lub chętniej skorzystają z prywatnych wypożyczalni rowerów, co w ostateczności może zakończyć się spadkiem popularności rowerów miejskich.

fot.: Monika Brzuchala

SEZON WAKACYJNY W PEŁNI, CORAZ WIĘCEJ OSÓB, ZARÓWNO MIESZKAŃCÓW KRAKOWA, JAK I TURYSTÓW DECYDUJE SIĘ NA BARDZIEJ EKOLOGICZNY ŚRODEK TRANSPORTU, JAKIM JEST ROWER. TAK DUŻE ZAINTERESOWANIE SKŁONIŁO WŁADZE MIASTA DO URUCHOMIENIA TZW. STACJI ROWEROWYCH, KTÓRE UMOŻLIWIĄ WYPOŻYCZENIE JEDNOŚLADU ZA NIEWIELKĄ OPŁATĘ. OBECNIE NA TERENIE KRAKOWA JEST 29 STACJI I 270 ROWERÓW MIEJSKICH, KTÓRYCH LICZBA WCIĄŻ ROŚNIE. ROZWIĄZANIE TO JEST ALTERNATYWĄ PORUSZANIA SIĘ PO MIEŚCIE SAMOCHODEM ORAZ KOMUNIKACJĄ MIEJSKĄ, Z KTÓRYCH KORZYSTANIE CZĘSTO WIĄŻE SIĘ Z UTKNIĘCIEM W KORKU.

Należy zastanowić się, do czego ZIKiT-owi potrzebny jest numer naszej karty kredytowej? Miejmy nadzieję, że pomysłodawcy przyjrzą się jednak problemowi i niedociągnięciom instrukcji obsługi wypożyczania rowerów, zgłaszonymi przez użytkowników.

19


STREFA SENIOR A

SENIORZY PRZEJĘLI KLUCZE DO MIASTA! ZA NAMI PIERWSZA EDYCJA OGÓLNOPOLSKICH SENIORALIÓW W KRAKOWIE, WIELKIEGO ŚWIĘTA SENIORÓW, ZORGANIZOWANEGO PRZEZ STOWARZYSZENIE MANKO ORAZ STOWARZYSZENIE WSPIERANIA INICJATYW SPOŁECZNYCH CREATIVA W RAMACH ŚWIATOWEGO DNIA PRAW OSÓB STARSZYCH. DO STOLICY MAŁOPOLSKI PRZYBYLI PRZEDSTAWICIELE 50 UNIWERSYTETÓW TRZECIEGO WIEKU, NIEMAL 2000 SENIORÓW, KTÓRZY PODCZAS KONGRESU DEBATOWALI NA TEMATY WAŻNE DLA CAŁEGO ŚRODOWISKA SENIORÓW ORAZ MIMO NIEPOGODY WZIĘLI UDZIAŁ W BARWNYM KOROWODZIE WOKÓŁ KRAKOWSKIEGO RYNKU, ZARAŻAJĄC MIESZKAŃCÓW POZYTYWNĄ ENERGIĄ. WYDARZENIE SWOJĄ OBECNOŚCIĄ ZASZCZYCIŁ MINISTER PRACY I POLITYKI SPOŁECZNEJ WŁADYSŁAW KOSINIAK-KAMYSZ.

Władysław Kosiniak-Kamysz – Minister Pracy i Polityki Społecznej

20

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, przekazał seniorom klucze do miasta

– Głównym celem wydarzenia była integracja środowiska seniorów, kształtowanie pozytywnego wizerunku osób starszych, a także upowszechnianie ciekawych i cennych inicjatyw, związanych z problematyką osób starszych w społeczeństwie. Myślę, że z sukcesem osiągnęliśmy cele i mamy wielką nadzieję, że Senioralia na stałe wpiszą się w krakowski kalendarz – podsumował Łukasz Salwarowski, prezes Stowarzyszenia MANKO, jeden z organizatorów wydarzenia.

I MAŁOPOLSKI KONGRES UNIWERSYTETÓW TRZECIEGO WIEKU 50 uniwersytetów z południowej Polski, 500 uczestników, 26 prelegentów, przedstawiciele parlamentu, mediów i naukowcy dyskutowali o przyszłości polityki senioralnej w Pol-

Marek Sowa – Marszałek Województwa Małopolskiego

Piotr Mochnaczewski – Rektor Małopolskiej Wyższej Szkoły im. Józefa Dietla w Krakowie

Elżbieta Achinger – Posłanka na Sejm RP

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


STREFA SENIOR A

Magdalena Petryniak, wiceprezes Stowarzyszenia MANKO

I Małopolski Kongres Uniwersytetów Trzeciego Wieku w Krakowie, odbył się w Filharmonii Krakowskiej

sce podczas I Małopolskiego Kongresu Uniwersytetów Trzeciego Wieku w Krakowie. Spotkanie odbyło się w Filharmonii Krakowskiej. Kongres otworzyła i poprowadziła Magdalena Petryniak, wiceprezes Stowarzyszenia MANKO. Gościem honorowym był Minister Pracy i Polityki Społecznej, Władysław Kosiniak-Kamysz, który powitał gości słowami: Seniorzy są ogromną wartością Polski, muszą na stałe wpisać się w strategię działania Polski w wymiarze zdrowotnym, kulturalnym, społecznym. Polska potrzebuje aktywnych seniorów. Uniwersytety trzeciego wieku są marką Polski w Zjednoczonej Europie. Marszałek Województwa Małopolskiego, Marek Sowa, podkreślił wartość naszego regionu w budowaniu silnej polityki senioralnej i dobrych praktyk: W Małopolsce stawiamy też na projekty, które sprzyjają budowaniu więzi międzypokoleniowych, bo czerpanie z wiedzy i doświadczeń osób starszych to, również dla mnie osobiście, wielka wartość. W ramach I Kongresu Uniwersytetów Trzeciego Wieku odbyły się panele dyskusyjne, poruszające tematy ważne dla środowiska senioralnego: wolontariat seniorów, aktywność społeczna promująca łączenie pokoleń, zdrowie oraz projektowanie usług dla starzejącego się społeczeństwa. Do głównych zadań polityki senioralnej w latach 2014–2020 zaliczono reformę systemu opieki zdrowotnej, rozwój solidarności międzypokoleniowej, współpracę instytucji publicznych

Tłumy seniorów na placu Szczepańskim

i organizacji pozarządowych oraz wykorzystanie środków unijnych na projekty proseniorskie.

I OGÓLNOPOLSKIE SENIORALIA W KRAKOWIE W niedzielę seniorzy przejęli kontrolę nad miastem. Przedstawiciele UTW, klubów seniora oraz nieformalnych grup seniorskich w barwnych, własnoręcznie przygotowanych kapeluszach tłumnie zgromadzili się na placu Szczepańskim w Krakowie, by świętować. – Nie będę powtarzał formuły kierowanej do młodzieży – żeby rządziła roztropnie, rozsądnie i z umiarem. Państwo to wszystko wiecie – mówił prezydent Krakowa Jacek Majchrowski do seniorów podczas przekazywania kluczy do bram miasta. Wielkie emocje wzbudził barwny korowód wokół Rynku, podczas którego seniorzy prezentowali oryginalne nakrycia głowy, przygotowane specjalnie na „konkurs kapeluszowy”. W korowodzie wziął także udział Władysław Kosiniak-Kamysz, który podkreślił, że we wspólnym przemarszu seniorzy muszą pokazać swoją aktywność i radość.

DZIEŃ ZDROWIA Bawiący się w ramach Senioraliów wzięli także udział w wydarzeniach artystycznych oraz Dniu Zdrowia, zorganizowanym w Ma-

Na placu Szczepańskim seniorzy pokazali, że dobra zabawa nie jest im obca

21


STREFA SENIOR A

Specjaliści w Małopolskiej Wyższej Szkole im. Józefa Dietla w Krakowie na swoich wykładach przybliżyli seniorom wiele aspektów zdrowego trybu życia

Wielkim zainteresowaniem seniorów cieszyły się bezpłatne badania, zorganizowane w Małopolskiej Wyższej Szkole im. Józefa Dietla w Krakowie

Przemarsz kolorowego korowodu seniorów przez krakowski Rynek Główny

łopolskiej Wyższej Szkole im. Józefa Dietla w Krakowie, mieszczącej się w Pałacu Spiskim na Rynku Głównym 34. Bezpłatne badania, wykłady prozdrowotne oraz spotkania z wystawcami przyciągnęły rzesze chętnych. Podobnie było też przy rejestracji do Małopolskiej Karty Seniora, która zapewnia seniorom zniżki m.in. w restauracjach, aptekach, teatrach czy kinach na terenie całej Małopolski. Najlepszym podsumowaniem I Ogólnopolskich Senioraliów są głosy samych seniorów: Dzień Zdrowia i koncerty na placu Szczepańskim to fantastyczna idea. Jestem poszukiwaczką takich ciekawych inicjatyw, dlatego cieszę się, że tu jestem – w takim tonie wypowiadało się wielu uczestników. Kolejna edycja już za rok! Wydarzenia były finansowane ze środków Województwa Małopolskiego oraz Funduszu Inicjatyw Obywatelskich.

ciego Wieku oraz Małopolska Wyższa Szkoła im. Józefa Dietla w Krakowie.

Organizatorzy: Stowarzyszenie MANKO, wydawca „Głosu Seniora” oraz Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Społecznych Creativa. Partnerzy: Województwo Małopolskie, Urząd Miasta Krakowa, Ogólnopolska Federacja Stowarzyszeń Uniwersytetów TrzeORGANIZATORZY :

Patronat honorowy nad wydarzeniem objęli: Władysław Kosiniak-Kamysz – Minister Pracy i Polityki Społecznej, Marek Sowa – Marszałek Województwa Małopolskiego, Jacek Majchrowski – Prezydent Miasta Krakowa, Irena Lipowicz – Rzecznik Praw Obywatelskich, Elżbieta Achinger – Posłanka na Sejm RP, Piotr Mochnaczewski, Rektor Małopolskiej Wyższej Szkoły im. Józefa Dietla w Krakowie. Patroni medialni: TVP Kraków, Radio Kraków, Alter Ego Seniora, Głos Seniora, dwutygodnik Kraków.pl, Magazyn Studencki MANKO, Obywatelski Kraków, Starsirodzice.pl, Życie Wieliczki i Powiatu, Wieści Miechowskie, Wieści Wolbromskie. Więcej na: www.gloseniora.pl. Zdjęcia z I Małopolskiego Kongresu Uniwersytetów Trzeciego Wieku i I Ogólnopolskich Senioraliów w Krakowie: Kamila Buturla – www.labuturla.pl.

PARTNERZY:

Projekt zrealizowano ze środków finansowych Województwa Małopolskiego

22

Projekt dofinansowany ze środków Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


TEM AT NUMERU MICHAŁ MALCZYŃSKI

KONIEC ERY SAMORZĄDOWYCH DINOZAURÓW ZAPOWIEDZIANO W SAMO POŁUDNIE 8 LIPCA POD WARSZAWSKIM RATUSZEM. RUCHY MIEJSKIE Z SZEŚCIU POLSKICH MIAST OGŁOSIŁY OFICJALNIE SWÓJ START W JESIENNYCH WYBORACH SAMORZĄDOWYCH. 16 LISTOPADA DOWIEMY SIĘ, JAKI BĘDZIE WYNIK TEJ BATALII O LOKALNE ODPARTYJNIENIE. Media, nieco na wyrost, donoszą nawet o powstaniu V władzy i ogólnopolskim buncie „nowych mieszczan”. Dotąd do Porozumienia przystąpiły ruchy z sześciu miast: Warszawy (Miasto Jest Nasze), Krakowa (Kraków Przeciw Igrzyskom), Poznania (Prawo do Miasta), Gdańska (Gdańsk Obywatelski), Torunia (Czas Mieszkańców) oraz Płocka (Samorządni.pl). Lokalni aktywiści i eksperci zdiagnozowali trzy choroby, które rujnują podstawy samorządności. Diagnozy te możemy odnieść również do naszego, krakowskiego podwórka. „Choroba pierwsza to arogancja władzy i oderwanie polityków od rzeczywistości”. Koronnym na to dowodem okazała się koncepcja organizacji w Krakowie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 r. Dzięki protestowi wymierzonemu w marzenia prezydenta Majchrowskiego i Jagny Marczułajtis-Walczak o Małopolsce opartej na niezwykle kosztownym „sportowym dziedzictwie” w siłę urosła koordynowana przez Tomasza Leśniaka inicjatywa Kraków Przeciw Igrzyskom. W referendum lokalnym ¾ mieszkańców zanegowało „igrzyskową” wizję rozwoju promowaną przez władze naszego miasta. Takim oderwaniem od realiów jest powtarzane jak mantra przez prezydenta Majchrowskiego stwierdzenie, iż Kraków ma najlepszą komunikację miejską w Polsce. Z tą opinią można dyskutować. Trudniej podważyć jednak wyniki badań (Kompleksowe Badanie Ruchu 2013), w świetle których z roku na rok coraz więcej krakowian wybiera samochód zamiast tramwaju czy autobusu. „Choroba druga to chaotyczny rozwój miast”. W Krakowie miłość do deweloperów i betoniarki bije wszelkie rekordy. Wycina się drzewa, bloki buduje, gdzie popadnie, latami przeciąga się praca nad uchwaleniem sensownego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, mamiąc nas równocześnie wizjami „szklanych domów” typu Nowa Huta Przyszłości, Airport City itp. Chaotyczna jest także realizacja inwestycji. Stadion na Reymon-

Fot.: źródło facebook.com/prozumieniemiejskie

POROZUMIENIE RUCHÓW MIEJSKICH

ta czy spalarnia w Nowej Hucie dowodzą jedynie, że niezwykle łatwo i frywolnie wydawać można nie swoje pieniądze… „Choroba trzecia to zaniedbanie interesów miast i mieszkańców na szczeblu ponadlokalnym”. Wieloletni festiwal obietnic dotyczących budowy S7 (szczególnie wschodniej obwodnicy dla miasta, które dusi się w smogu) to chyba perła w koronie tego zaniedbania. Warto wspomnieć także o zagrożonych funduszach na odnowę krakowskich zabytków, pozbawieniu nas szans na współorganizowanie Euro 2012 czy miernej w porównaniu do innych miast skuteczności w zdobywaniu dotacji z funduszy Unii Europejskiej. Tymczasem dzierżąca większość foteli w Radzie Miasta Platforma ma problem nawet z wyłonieniem kandydata na prezydenta miasta Krakowa. Niektóre diagnozy są do bólu oczywiste. Pytanie, czy receptą na nie okażą się ruchy miejskie. Ten numer „Obywatelskiego Krakowa”, a także VI Kawiarenkę Obywatelską poświęciliśmy rozważaniom na ten temat. Zapraszamy do lektury.

23


TEM AT NUMERU

TOMASZ BOREJZA KROWODERSKA.PL

KRAKÓW PRZECIW PARTYJNIACTWU? DUŻO SIĘ OSTATNIO DYSKUTUJE. GŁÓWNIE O TYM, CZY MIEJSCY AKTYWIŚCI POWINNI IŚĆ DO POLITYKI I CZY TO NIE BRZYDKO, ŻE JAK POWIEDZIELI A, TO TERAZ CHCĄ POWIEDZIEĆ B. O TYM, ŻE BRZYDKO MÓWIĄ PRZEDE WSZYSTKIM PARTYJNIACY WSZELAKIEJ MAŚCI, KTÓRYM ŚWIAT SIĘ ZACZĄŁ WALIĆ, A STOŁKI UCIEKAĆ. BOJĄ SIĘ TYM BARDZIEJ, ŻE DOTĄD MYŚLELI, IŻ SĄ DO NICH PRZYWIĄZANI JUŻ NA STAŁE.

Skoro oni mogą robić w tej sprawie za arbitrów elegancji, to mogę i ja. Politykierzy boją się o stanowiska, bo wielu z nich nic innego nie potrafi. Nic zatem dziwnego, że mówią: „to wstrętne tak zbijać kapitał polityczny”. Wiadomo, że oni go nie zbijają, a w partii siedzą dla idei. Tak jak obywatelską ideą kieruje się dwóch kandydatów na prezydenta, których da się powiązać w sumie z czterema partiami, ale i tak postanowili skorzystać na antypolitycznej modzie. Albo jedna z krakowskich radnych, która jako motto swojego bloga wpisała, że życzy sobie samorządów wolnych od polityki, choć jednocześnie w partii trwa od lat kilkunastu. Z drugiej strony pojawia się hasło: „Aktywiści do polityki!”. A argument jest taki, że bez wejścia do niej ta będzie tak samo obrzydliwa jak dotąd. Dostrzegając zalety takiej personalnej zmiany, bo przecież ludzie, których udział w polityce dopiero może zepsuć, mają niewątpliwą przewagę nad tymi, których już to z całą pewnością zepsuło, muszę powiedzieć, że wolałbym inne hasło.

Zamiast: „Do polityki marsz!” – „Polityko won z samorządu!”. Przynajmniej ta partyjna, bo to jest ta jej obrzydliwa twarz. Partyjne rozgrywki między Jasiem i Małgosią. Personalia zamiast problemów. Stanowiska zamiast bezinteresowności. Zadęcie zamiast pokory. Paskudny to świat, a jednym z powodów jest to, że bardzo wiele tam ludzi, którzy nie potrafią nic poza „byciem w polityce” i od tego, czy się w niej utrzymają, zależy ich status, a czasami także byt. Nie brak bowiem takich, którzy stanowi-

24

ska w rządowych agencjach, urzędach i radach nadzorczych przeróżnych spółek zawdzięczają jedynie pozycji w partii. Poza tym nie mając żadnego doświadczenia i nic innego nie potrafiąc. Dlatego dla utrzymania pozycji w partyjnym grajdołku, bo tylko tam mogą czuć się „kimś”, są gotowi na wiele. I wiele robią. Mało jest za to ludzi, którzy są gotowi powiedzieć: „Nie. Na to się nie godzę!”. Nie przez przypadek od lat na czele listy zawodów, które Polacy szanują najmniej, wymienia się polityka i posła. A co dopiero mówić o partyjnym radnym, który wykorzystuje pozycję w partii do tego, żeby zarobić w radach nadzorczych, urzędach lub rządowych agencjach? Ale to jedna twarz i jedna definicja. Można mówić też o innej. Może nawet trzeba, bo inaczej zostawimy miasto w rękach partyjniaków, których głównym wyborczym argumentem znów będzie nie wizja miasta, ale „chody w centrali”. („Chody”, które później okazują się nie istnieć, bo jak wiadomo: „nie ma igrzysk, nie ma niczego”.) A politykę można jednak rozumieć inaczej. Jako walkę o sprawy. To ustalanie cen biletów i zasięgu strefy płatnego parkowania. Polityką jest decyzja, czy budować stadion czy wykupić Fort Bronowice (i Zakrzówek). Czy robić igrzyska, czy może raczej utrzymać publiczne stołówki w szkołach. Mamić ludzi Nową Hutą Przyszłości czy może zadbać o to, by stara Huta miała połatane chodniki. Itd. … Itp. … Każda taka decyzja jest w pewnym sensie polityczna. To są linie, według których powinny przebiegać podziały w samorządzie, bo – mówiąc wprost – dziura w drodze nie ma barw partyjnych. Powinny, ale nie przebiegają.

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


TEM AT NUMERU

Może, ale nie musi. O ile bowiem słuchając Tomka Leśniaka bez trudu można zauważyć jakościową różnicę między nim a większością partyjnego betonu, dziś okupującego radę, to jest to jednak za mało.

Dziś ważniejsza jest oś podziału między PiS i PO. I tak będzie, dopóki miastem będzie rządzić partyjny aparat, który myśli o tym, jak utrzymać pozycję w partii, bo od tego zależy ponowny wybór, a nie wśród mieszkańców, dla których pracuje. Ale do realizacji takiej zmiany potrzeba ludzi. I to nie takich, którzy aparatczykowski gajer zrzucają na wybory, bo czują, skąd wieje wiatr i próbują coś ugrać na wszechobecnym obrzydzeniu do polityki, tylko autentycznych. Takich, którzy wyrastają z – mówiąc górnolotnie – pracy u podstaw. A ta w dzisiejszych warunkach i kontekście krakowskiego samorządu dokonuje się przede wszystkim w ruchach miejskich. Tych, którzy potrafią zrealizować budżet obywatelski bez pomocy miasta i hojnych grantodawców (patrz Dzielnica I w ubiegłym roku), tych, którzy potrafią patrzeć władzy na ręce. Tych, którzy bezkompromisowo walczą o pozostałości miejskiej zieleni. Tych, którzy zamalowują bazgroły. I tych, którzy budują własną dzielnicę. Długo by zresztą wymieniać, bo wartościowych ludzi i działań jest w dzisiejszym Krakowie całe mnóstwo. Już choćby dlatego start w wyborach aktywistów (działaczy?) z KPI może być szansą na zmianę i wprowadzenie ich tam, gdzie mogą wywierać realny i znaczący wpływ na miejską politykę i wizję Krakowa. Innych chętnych, żeby to zrobić, zresztą nie widać.

Żeby ukruszyć beton trzeba więcej. Wiele zależy od tego, czy Leśniakowi uda się przełamać opory ludzi z ruchów miejskich i przekonać ich do startu w wyborach. A także, czy przyciągnie dotąd niezaangażowanych krakusów, który z tęsknotą wypatrują nowej jakości w krakowskiej radzie. O tych wartościowych – mimo że w Krakowie ich nie brak – może być niezwykle trudno, bo polityk to w Polsce zawód, do którego selekcja jest wyjątkowo negatywna. Zwykle jeżeli ktoś coś umie, to nie ma ochoty się tam pchać, bo dla przyzwoitych ludzi jest to obrzydliwy świat i trudno będzie namawiać ich, by ponurzali się w błocie. Z drugiej strony trudno nie znaczy niemożliwe. Jest to obrzydliwy świat między innymi dlatego, że selekcja do niego jest negatywna i dziś idzie tam przede wszystkim ten, kto nie może sobie znaleźć miejsca gdzie indziej, a w aparacie partyjnym widzi szansę na pozycję, wpływ i pieniądze. Choć zdarzają się wyjątki, to kiedy chodzi o obywatelską listę na najbliższe wybory, pytaniem jest, ile ich będzie. I jakie. Jeżeli nie skończy się na liście opartej na jednym tylko środowisku, a KPI skutecznie przełamie niechęć choćby kilkunastu sensownych osób należących do różnych światów i mogących wnieść do rady kilka nowych perspektyw, to może będzie można powoli wypatrywać odpartyjnienia samorządu i decyzji podejmowanych według innego niż warszawski klucza. Jeżeli, bo inaczej możemy jeszcze długo czekać na to, by Kraków wyrwać z pęt partyjniackiego myślenia. A bez tego nie będzie się dało budować miasta, pomyślanego nie tylko jako efektowny lunapark dla turystów i okazja do zarobku dla deweloperów, ale też coraz lepszym miejscem do życia dla swoich mieszkańców. Powiem szczerze, że nie mogę się już doczekać, by zobaczyć, czy z tej mąki będzie zaczyn chleba (bo przecież nie o chleb jeszcze tutaj chodzi), czy wyjdzie zakalec i dalej będziemy karmieni tym, czy jesteśmy karmieni teraz.

25


TEM AT NUMERU

MICHAŁ WSZOŁEK

AKTYWISTA – POLITYK? „Kraków Przeciw Igrzyskom”

NYM REFERENDUM CZĘŚĆ RUCHÓW YCZ TOR HIS I A MAJ 25 PO . SIĘ ŁO STA ZAŁO SIĘ, ŻE TRUDNO WYOBRAZIĆ MIEJSKICH RUSZYŁA DO POLITYKI. OKA SOBIE COŚ BARDZIEJ NIESTOSOWNEGO…

CO WOLNO AKTYWIŚCIE?

WSZYSCY PRZECIW POLITYCE IGRZYSK

Dopóki polityką zajmują się „tłuste misie” zasiadające w radach gmin, miast czy powiatów od dobrych kilku kadencji, zaprzyjaźnione ze chciwymi deweloperami, wzmocnione pochodzącymi z nieprzejrzystych konkursów przychylnymi urzędnikami na kierowniczych stanowiskach – wszystko jest dobrze. Miasto rozwija się, ludziom żyje się dostatnio. Czasem postawi się potężny stadion, na którym mało kto chce grać; to zlikwiduje się jakąś nieistotną, peryferyjną szkołę, a to „zainwestuje” grube kwoty w namioty sferyczne i dmuchane bramki, by przekonywać mieszkańców do kontynuowania „polityki igrzysk”. Ale gdy ktoś nowy, spoza establishmentu politycznego, odważy się krytykować poczynania rządzących, robi to konsekwentnie i jeszcze chce startować w wyścigu wyborczym, to niektóre media i politycy wpadają w lament. Przecież nie taka jest rola aktywistów; najlepiej, gdy na arenę walk radnych spoglądają z wysokiego balkonu w Urzędzie Miasta pod cichą kontrolą Straży Miejskiej. Niech sobie czasem zakłócą porządek, pokrzykując, czy poskaczą w tych śmiesznych skrzydełkach przed Pałacem Wielopolskich – to nas, radnych wielu kadencji z wielkich partii, nie dotyka. Trochę gorzej, jeśli zaśmiecą nam skrzynki mailowe setkami wiadomości... Ale od czego wówczas jest prokuratura. Gdy działacze społeczni, aktywiści, ruchy miejskie zajmują się oddolnymi protestami, starają się wpływać na władzę z użyciem „miękkich” metod, nie naruszają przestrzeni politycznej zarezerwowanej dla tych, którzy funkcjonują w niej od wielu lat i dobrze orientują się w dworskich koteriach. Jednak część działaczy miejskich nabrała po majowym referendum wiatru w żagle i uznała, że formy zewnętrznego nacisku na rządzących są niewystarczające, aby zrealizować wyznaczone cele. I choć część z nich pewnie przytyka nos na samą myśl o tzw. Realpolitik, uznali, że dopiero mandaty w Radzie Miasta mogą pozwolić efektywnie przekuwać wieloletnie postulaty na otaczającą nas rzeczywistość.

Sukces referendum był nie tylko siłą napędową dla tej części aktywistów, która chce rywalizować w wyborach samorządowych. Po referendum ci sami politycy i radni, którzy tak chętnie głosowali za budową dwóch stadionów, nagle zaczęli uwzględniać w swoich wypowiedziach postulaty ruchów miejskich. Przez wiele lat aktywiści mówili, że do budowy miasta przyjaznego mieszkańcom wcale nie potrzeba wielkich hal, stadionów, „autostrad” w bliskiej okolicy Śródmieścia. Ich argumenty trafiały często w próżnię lub były kanalizowane w nieefektywnym – w warunkach polskich – procesie konsultacji społecznych. Dopiero wyraźne „NIE” wyartykułowane w referendum lokalnym pozornie otworzyło uszy lokalnych polityków na rzeczywiste potrzeby mieszkańców, które, małe i codzienne, ginęły w cieniu kolejnych wielkich pomników samorządowej próżności. Takim kolejnym pomnikiem – gigantycznych już wręcz rozmiarów – miały być igrzyska w 2022 roku. Jednak to majowe „NIE” krakowian nie było tylko „NIE” dla tej konkretnej imprezy, ale sprzeciwem wobec prowadzenia od naprawdę wielu lat polityki igrzysk – czyli takiej, w której budowa stadionu jest istotniejsza od przeciwdziałania likwidacji placówek oświatowych i młodzieżowych domów kultury. Było to też „NIE” wobec arogancji władzy, pokazujące, jak silnie oczekiwania mieszkańców rozminęły się z pomysłami polityków. W efekcie doszło do takiej sytuacji, że niemal wszyscy zaczynają uwzględniać w swoich programach lub chociaż wypowiedziach postulaty aktywistów.

26

WIARYGODNOŚĆ ZMIANY Byłaby to dobra zmiana wywołana samym referendum i kampanią przedreferendalną prowadzoną przez stronę społeczną. Jednak niedawne doświadczenia pokazują, że to często zmiana zupełnie niewiarygodna. Na początku lipca Rada Miasta zdecydowała się przyjąć kontrowersyjny projekt planu zagospodarowania

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


TEM AT NUMERU

Fot.: www.fotolia.com

przestrzennego dla okolic Zakrzówka. Zrobiła to wbrew protestom środowisk broniących zieleni w mieście, głównie Zielonego Zakrzówka. Plan dopuszcza zabudowę na spornym obszarze. Ponadto w trakcie sesji jedna z radnych zarzuciła aktywistom manipulacje danymi osobowymi w związku z wysyłaniem petycji sprzeciwiającej się przyjęciu planu. Dla części radnych każda okazja do zdyskredytowania ruchu aktywistycznego wciąż musi być wykorzystana. Inną sprawą ostatnich tygodni, w której urzędnicy i radni znów chcą postawić na swoim, jest budowa trasy wolbromskiej w północnej części miasta przy okazji przedłużenia linii tramwajowej z Krowodrzy Górki do Górki Narodowej. Miasto planuje wybudować dwupasmową trasę przez sam środek osiedli na Krowodrzy Górce. Łączyłaby ona z Krakowem gminę Zielonki, przecinając ulicę Opolską do ulicy Twardego. Koszt budowy tej trasy jest szacowany na 100 milionów złotych i nie jest przy tym powiedziane, że przeznaczenie tych środków na budowę tej drogi nie zagrozi planom dalszego rozwoju tramwaju w północnej części miasta. Taką kwotę swobodnie można by zainwestować w budowę tramwaju na Azory. Mieszkańcy skupieni w Inicjatywie IV Dzielnica planują zbierać podpisy pod petycją, w której zawarta jest propozycja rozwiązań komunikacyjnych zaproponowanych przez dra Marka Bauera z Politechniki Krakowskiej. Bauer uważa, że wspomniana

trasa powinna kończyć się w okolicy ulicy Opolskiej wjazdem na parking park&ride przy pętli Krowodrza Górka. Budowa dłuższej trasy w kierunku centrum stanowiłaby zachętę do wjazdu samochodów do Śródmieścia i byłaby powieleniem błędu popełnionego przy budowie tramwaju na Ruczaj, wzdłuż linii którego powstała dwupasmowa droga zwana żartobliwie „autostradą Skawiną”. Więcej samochodów w centrum i poszatkowane przez wielopasmowe drogi osiedla nie wpływają pozytywnie na jakość życia w mieście. Społecznicy z IV Dzielnicy to zrozumieli. Czy dojdą do tego także rządzący, epatujący teraz swoim oddaniem wizji przyjaznego miasta? Na razie nie ma takich sygnałów, a mieszkańcy szykują się do zbiórki podpisów pod petycją. Więcej powodów do radości mają mieszkańcy Starego Podgórza, gdzie po wielomiesięcznym sporze urzędnicy zmniejszyli chociaż zakres wycinki drzew w nowym projekcie Rynku Podgórskiego. Powyższe przykłady pokazują, że przejęcie postulatów aktywistów przez urzędujących polityków jest zazwyczaj tylko chwytem retorycznym podszytym cynizmem i hipokryzją. Gdy przychodzi do decydowania w konkretnych sprawach, zwycięża tradycyjna – niestety – postawa większości radnych, jak w przypadku Zakrzówka interes deweloperów przedłożony ponad ochronę i udostępnienie wszystkim mieszkańcom terenów zielonych.

AKTYWISTA – LEPSZY POLITYK? Udział aktywistów w czynnej polityce lokalnej może przynieść zmianę jej oblicza. Wielu z nich zupełnie bezinteresownie, często przez lata, działało w mieście na rzecz ścieżek rowerowych, czystego powietrza czy sprzeciwiając się likwidacji szkół. Są przyzwyczajeni do konsekwentnej pracy na rzecz lokalnych społeczności mimo braku pewności co do powodzenia sprawy. Mają wiedzę i kompetencje, choć stare polityczne wygi zarzucają im, że opierają się tylko na negacji. Ruchy protestu jednak zawsze z negacji wychodzą, ale nie po to, by zostawiać po sobie zgliszcza, a nowy, lepszy ład. Nie można wykluczyć, że gdy już wejdą do polityki – przechodząc bardzo trudną weryfikację wyborczą (przy ordynacji promującej w naszym kraju bogatych i dużych) – ulegną erozji i dotknie ich patologia władzy. Jeśli jednak wychodzić z założenia, że na pewno tak się stanie, równie dobrze można by zaniechać wszelkiej działalności. Tworząc własne komitety, osoby wywodzące się z ruchów miejskich natrafią pewnie na niedostatki finansowe czy ordynację wspierającą dwie duże partie polityczne zastygłe w symbolicznym sporze, ale właśnie we własnej determinacji, doświadczeniu i wiedzy powinni upatrywać atrybutów w rywalizacji z „tłustymi misiami” – ci, nawet jeśli skopiują część postulatów ruchów miejskich na swoje sztandary, to większości pewnie nie zrozumieją.

27


VI

TEM AT NUMERU

TADEUSZ STOPCZYK

(BEZ)RUCHY MIEJSKIE? GOŚCINNE PROGI PAUZA IN GARDEN W OSTATNIĄ ŚRODĘ LIPCA BIEŻĄCEGO ROKU PRZYJĘŁY UCZESTNIKÓW VI JUŻ KAWIARENKI OBYWATELSKIEJ ORGANIZOWANEJ PRZEZ STOWARZYSZENIE MANKO W RAMACH PROJEKTU „OBYWATELSKI KRAKÓW”. JEJ TEMATEM BYŁY RUCHY MIEJSKIE I TO, CZY ICH BEZPOŚREDNIE WEJŚCIE DO POLITYKI UKRUSZY KRAKOWSKI BETON, CZY MOŻE RACZEJ UKRUSZY SAMYCH AKTYWISTÓW. Do udziału zaproszono Małgorzatę Jantos z PO, która od lat deklaruje poparcie dla bezpartyjnego samorządu, Adama Kalitę, który jest radnym PiS, ale do partii nie należy, bo mu nie wolno, Sławomira Ptaszkiewicza, który był w PO, lecz mu się tam nie podobało i teraz stara się tworzyć przestrzeń aktywności dla ruchów miejskich oraz walczyć o prezydenturę Krakowa jako kandydat zamożny i niezależny, Tomasza Leśniaka z Kraków Przeciw Igrzyskom, który wybiera się do polityki, ale niekoniecznie mu się to uda oraz Andrzeja Śledzia z Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa, który polityki nie lubi, ale dostrzega, że nasze miasto trzeba ratować przed nim samym. Spotkanie prowadził Tomasz Borejza z tygodnika „Przegląd”. Taki zestaw dyskutantów oraz zapowiedź spotkania, w której można było przeczytać, że polityczny „beton”, który od lat trzyma miasto w zakonserwowaniu, „zaczął pękać” dzięki rosnącemu zaangażowaniu obywateli naszego miasta, przyciągnęły liczne grono widzów i aktywnych uczestników. Tych było na sali kilkudziesięciu. Wśród nich znaleźli się przedstawiciele krakowskich stowarzyszeń, kilkoro radnych, zainteresowani działalnością obywatelską mieszkańcy, a wśród nich także badacze miasta z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

28

Fot.: archiwum redakcji

Dyskusja pomiędzy uczestnikami była żywa, ale nie nadmiernie burzliwa. Wszystko dlatego, że każdy z nich ma już wyrobione zdanie i konflikt między nimi jest w dużym stopniu rytualny. Każdy mówi to, czego się od niego oczekuje. Polityczne status quo trwa i będzie trwało przynajmniej do czasu, gdy obywatele zdecydują się ukruszyć nieco polityczny beton. Radni oczekują, że pozostaną radnymi, a ruchy obywatelskie będą ich mobilizować „z zewnątrz”. Choć kiedy robią to w ten sposób, regularnie ignorują ich zdanie i nie dostrzegają, że aktywiści chcą więcej niż tego, by ich wysłuchać i zrobić po swojemu. Chcą, by ich wysłuchać i wziąć pod uwagę to, co mówią. Różnie widzą jednak metodę na osiągnięcie tego. Jedni chcą wejść do wewnątrz. Inni chcą zyskać taki wpływ i znaczenie, by przestać być ignorowanymi.

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


TEM AT NUMERU

Fot.: archiwum redakcji

W czasie dyskusji Małgorzata Jantos deklarowała swoje poparcie dla bezpartyjnego samorządu, co intryguje o tyle, że sama od lat w Radzie Miasta Krakowa reprezentuje partię polityczną. Wytłumaczeniem jest może to, że „teraz się nie da”, a drogę do odpartyjnienia samorządu widzi we wprowadzeniu jednomandatowych okręgów wyborczych. Adam Kalita, który do partii nie należy, podkreślał z kolei, że partie są radzie potrzebne, bo zapewniają sprawniejsze działanie, a także koordynacje prac i wizji miasta. Tomasz Leśniak mówił, że istnieje potrzeba, by do krakowskiej polityki wszedł komitet, który będzie reprezentował wizję miasta, w której istotną rolę odegra edukacja, a priorytety będą miały lewicowe postulaty. Zaangażowania Partii Zielonych nie postrzegał w kategoriach problemu i upartyjnienia czegoś, co ma mieć obywatelski charakter. Andrzej Śledź deklarował, że dążenie do ideologicznego (lub partyjnego) ujednolicenia takiego ruchu odbiera samorządom obywatelski charakter. Zapowiadał też, że Obywatelski Komitet Ratowania Krakowa opracowuje strategię dla miasta, którą z chęcią podzieli się z partiami, które zdominowały radę. Nie był jednak optymistą co do tego, czy tak będzie. W strategii wiele miejsca ma być poświęcone zieleni, a w Radzie Miasta Krakowa wolą jednak beton. Ciekawie zaprezentował się Sławomir Ptaszkiewicz. Były polityk Platformy Obywatelskiej, starający się teraz pokazać jako kandydat obywatelski, reprezentujący świeżą wizję miasta otwartego, dużo mówił o źródłach problemów w partyjnej polityce. Szczególną uwagę zwracając na uzależnienie radnych od stanowisk, o podziale których decydują organizacyjni przełożeni. To jeden z powodów, dla których tak wiele jest tam miejsca dla działaczy, a tak mało dla ludzi wartościowych i kompetentnych. I to dla działaczy, którzy muszą godzić się na to, co forsują przełożeni, ponieważ nie mają możliwości powiedzieć „nie”. Ptaszkiewicz mówił także, że w ruchach miejskich dostrzega bardzo wiele kompetencji, której często brakuje radnym i otwarcie się na te środowiska mogłoby wszystkim przy-

nieść korzyść. Małgorzata Jantos miała nieco inne zdanie – wskazywała, że partie są otwarte, można do nich przyjść i dojść do miejsca w radzie, w której z kolei doświadczenia z ludźmi z ruchów miejskich są takie, że ci nie radzą sobie z aspektami prawnymi działania miasta. Choć tych prawie nie ma, bo odwoływała się do jednego przykładu. Najważniejszym wnioskiem, który można wyciągnąć z dyskusji jest to, że ludzie z rady i spoza rady nie tylko mają odmienne pojęcie o tym, jaki samorząd powinien mieć charakter i jak wygląda pożądany kształt aktywności obywatelskiej, ale też mówią różnymi językami. Tak różnymi, że ciężko nie tylko o porozumienie, ale nawet o produktywny spór. Kiedy bowiem rozmawiają o tych samych problemach – w tym wypadku choćby edukacji i upartyjnieniu samorządu – to odwołują się do zupełnie innych sposobów ich rozumienia. Poza tym różni ich też perspektywa i to, co umożliwia zachowanie wpływu na miasto. Radni skupiają się na znaczeniu partii politycznych. Działacze ruchów miejskich na tym, że partiom nie da się ufać, a polityka samorządowa musi zmienić priorytety. Nie ma tam jednak zgody co do tego, jakie to mają być priorytety. Czy jest to zaczątek zmiany? Czy może na zmianę trzeba jeszcze poczekać? Zobaczymy w listopadzie.

Kawiarenki Obywatelskie są organizowane przez Stowarzyszenie Manko w ramach programu Obywatelski Kraków i współfinansowane przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. Jeżeli dostrzegają Państwo dotyczący naszego miasta problem, o którym warto byłoby podyskutować w szerszym gronie, zapraszamy do przesyłania propozycji i sugestii na adres ok@manko.pl.

29


INSPIR ACJE

MARIUSZ WASZKIEWICZ

ZAKRZÓWEK BEZ CEGŁÓWEK! DAWNE KAMIENIOŁOMY NA ZAKRZÓWKU TO JEDEN Z NAJBARDZIEJ MALOWNICZYCH ZAKĄTKÓW KRAKOWA, POŁOŻONY ZALEDWIE 2 KM OD WAWELU. JEST TO TEREN CENNY DLA PRZYRODNIKÓW, ALE TEŻ ATRAKCYJNY DLA DEWELOPERÓW. OD KILKU LAT WŁAŚCICIELEM ZNACZNEJ CZĘŚCI ZAKRZÓWKA JEST PORTUGALSKA SPÓŁKA GERIUM, KTÓRA CHCE TU ZBUDOWAĆ OSIEDLE MIESZKANIOWE. NIE ZGADZAJĄ SIĘ NA TO OBROŃCY PRZYRODY I MIESZKAŃCY KRAKOWA.

Cały czas prowadzono jednak konsultacje z właścicielami działek i mieszkańcami. W końcu zawarto kompromis polegający na tym, że pomiędzy ulicami św. Jacka i Wyłom będzie możliwa zabudowa jednorodzinna rozproszona. W uchwalonym w 2003 r. Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Krakowa, Zakrzówek pozostawał bez prawa jakiejkolwiek zabudowy. Za wyjątkiem obszaru pomiędzy ulicami św. Jacka i Wyłom, który został określony symbolami UP/UC/MU (UP – tereny o przeważającej funkcji usług publicznych, UC – tereny o przeważającej funkcji usług komercyjnych, MU – tereny o przeważającej funkcji mieszkaniowo-usługowej). Poza tym w Strategii Rozwoju Miasta Krakowa przeznaczono Zakrzówek pod utworzenie parku miejskiego.

Od początku XX w. wydobywano tu wapień i wodę technologiczną na potrzeby zakładów Solvay. Po wojnie skala tych zabiegów wzrosła. Po zaprzestaniu eksploatacji w 1991 r., przyroda zaczęła naprawiać to, co człowiek zepsuł. Opuszczony kamieniołom przeistoczył się w akwen o powierzchni 12 ha i głębokości do 32 m. Zalew składa się z dwóch zbiorników, połączonych 25-metrowym przesmykiem. Ze skał górujących nad Zakrzówkiem widać piękną panoramę Krakowa. Mimo iż kąpiel jest ze względów bezpieczeństwa zabroniona, teren ten jest wśród krakowian najpopularniejszym miejscem wypoczynkowym. Zalew i skałki otaczają łąki, zadrzewienia, a od strony północno-zachodniej przylegają do nich tereny leśne parku miejskiego. Wszystko to tworzy ponad 100-hektarowy kompleks zieleni. Zakrzówek tylko w części należy do miasta. Resztę zwrócono spadkobiercom dawnych właścicieli, którzy poczuli się, jakby złapali Pana Boga za nogi. Już widzieli się w roli milionerów, posiadających hektary niezwykle atrakcyjnej ziemi budowlanej. Plany te spaliły na panewce. Teren objęty był podwójną ochroną: Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego oraz zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, wyznaczającymi tu tereny Zieleni Publicznej. W tym stanie rzeczy prywatni właściciele chcieli sprzedać teren miastu. Rozmowy trwały kilka lat, ale nic z nich nie wynikło.

WEJŚCIE GERIUM

30

W 2006 r. Zakrzówkiem zainteresowała się firma Gerium Polska Development. Gdy Portugalczycy za 30 mln zł kupili ok. 30 ha, nagle nastąpił zwrot w polityce miejskiej i okazało się, że już można na Zakrzówku budować. Co prawda Gerium było właścicielem tylko części gruntów i to w większości w formie wody oraz skał, ale władze podpisały z deweloperem list intencyjny o zamianie gruntów. W zamian za przekazanie miastu gruntów o przeznaczeniu parkowym i rekreacyjnym, firma otrzymać miała ponad 7 ha gruntów pod zabudowę mieszkaniową. Ponadto inwestor zobowiązał się na własny koszt zagospodarować ogólnodostępną część Zakrzówka. Umowa jest wielce niekorzystna dla miasta – zarówno pod względem ekonomicznym, jak i społecznym. Gerium przystąpiło do ofensywy. Powstała nowa koncepcja, zgodnie z którą obszar zbiornika wodnego i skałek miał przybrać formę parku, ale z dopuszczeniem budowy nad wodą obiektów fitness z siłownią, kawiarni i restauracji, sali konferencyjnej, parkingów. Natomiast cały obszar pomiędzy ulicami św. Jacka i Wyłom miał mieć formę gęstej zabudowy blokowej, w której zamieszkać mogło w wersji pierwotnej nawet ok. 10 tys. ludzi. W 2008 r. Biuro Planowania Przestrzennego UMK przedstawiło projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Zakrzówka. Projekt ten pokrywał się z koncepcją opracowaną przez Gerium.

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


INSPIR ACJE

Fot.: Łukasz Salwarowski

NATURA 2000 W tym samym czasie Instytut Nauk o Środowisku UJ zgłosił wniosek o utworzenie obszaru Natura 2000 Dębnicko-Tyniecki Obszar Łąkowy. Miałby on obejmować m.in. Zakrzówek, głównie ze względu na występowanie motyli modraszka telejusa i modraszka nausitous. W związku z wpisaniem tego obszaru na Shadow List, procedowanie planu zagospodarowania przestrzennego zostało zawieszone. W 2008 r. firma Gerium, w ramach przygotowań do uzyskania zezwoleń na budowę, zleciła opracowanie Instytutowi Nauk o Środowisku ekspertyzy „Inwentaryzacja Dębnicko-Tynieckiego Obszaru Łąkowego, ze szczególnym uwzględnieniem terenu Zakrzówka”. Ta obszerna ekspertyza nie pomogła jednak inwestorowi, została bowiem wykonana niesłychanie rzetelnie. Inwestor do dnia dzisiejszego chwali się zleceniem wykonania ekspertyzy, ale przemilcza jej wnioski. Autorzy dokumentu tymczasem wyraźnie wskazują, że realizacja inwestycji zniszczy wartościowe siedliska i spowoduje zanik cennych gatunków zwierząt. Inwestor poprosił więc o pomoc innych przyrodników. Pomocy takiej udzielił dr Andrzej Kepel z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra”, według którego koncepcja zagospodarowania tego terenu pod nazwą „Kraków City Park” to szansa dla jego przyrody. Efektem było usunięcie terenu Zakrzówka przez Instytut Ochrony Przyrody PAN z mapy proponowanej ostoi. Smaczku dodaje historii to, że mapę proponowanej ostoi, mającej chronić modraszki,

Fot.: Mariusz Waszkiewicz

sporządzoną przez doświadczonego profesora entomologii, „poprawiła” magister botaniki. W 2011 r., na zlecenie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie, dyrektor Instytutu Zoologicznego Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. dr hab. Dariusz Tarnawski wykonał „Ocenę dla rejonu Zakrzówka i zalecenia oraz wnioski na temat dalszego utrzymania szczególnie cennych siedlisk i gatunków na tym obszarze Krakowa”. Według profesora nie ma w Europie żadnego innego dużego miasta, w którym 3 km od centrum znalazłaby się taka przyrodnicza i krajobrazowa perełka. Jednocześnie wskazuje, że rejonowi Zakrzówka najbardziej zagraża pobliska zabudowa, zarówno w obrębie cennych siedlisk przyrodniczych i stanowisk cennych gatunków roślin i zwierząt, jak i w sąsiedztwie tych obszarów, ze względu na występowanie zbiorowisk podmokłych.

31


INSPIR ACJE

Fot.: Mariusz Waszkiewicz

Fot.: Mariusz Waszkiewicz

„ZMIANA” PLANÓW Wyników badań nie dało się zlekceważyć i deweloper „w trosce o środowisko” zmodyfikował projekt. Obiecał ograniczenie liczby kondygnacji budynków do 4, pozostawienie w obrębie zabudowy mieszkaniowej korytarzy ekologicznych wzdłuż budynków – szerokości do 30 m, wyłączenie z zabudowy strefy ochrony modraszka. Aby ułatwić deweloperowi realizację projektu, władze Krakowa podjęły decyzję o przystąpieniu do uchwalenia planów zagospodarowania przestrzennego. Teren Zakrzówka urbaniści podzielili na trzy odrębne plany miejscowe: Park Zakrzówek (49 ha), Zakrzówek – Zielna (10,5 ha) i Rejon św. Jacka – Twardowskiego (86,5 ha). Dwa pierwsze mają charakter planów chroniących teren przed zabudową. Ale gdzie tutaj rzekoma troska o środowisko, jeśli większość terenów objętych planem „parkowym” to skały i woda, których nie da się zabudować? Natomiast cały czas trwają starania o umożliwienie zabudowy osiedlem terenów pomiędzy ul. św. Jacka a ul. Wyłom. Służyć temu ma plan zagospodarowania przestrzennego Rejon św. Jacka – Twardowskiego. Wokół sprawy tego planu narosło wiele opowieści. Przedstawiciele władz mówią, że strona społeczna manipuluje i wprowadza w błąd mówiąc o zabudowie Zakrzówka, bo przecież na samym zalewie i skałkach się nie buduje. Tyle tylko, że zabudowa blokowa jest dopuszczona w projekcie planu w odległości zaledwie ok. 150 m od zalewu, w miejscu występowania najbogatszej w Polsce populacji gniewosza plamistego oraz kilka metrów od stanowiska występowania motyla modraszka i chronionych gatunków roślin. Stwierdzenia o tym, że chronione są tereny cenne przyrodniczo świadczy o ignorancji ekologicznej. Nawet młodzież szkolna wie, że ochrona przyrody nie polega na ochronie miejsca bezpośredniego występowania gatunków, ale polega na ochronie procesów przyrodniczych. Nie da się ochronić podmokłej łąki, budując w pobliżu bloki, budynki z podziemnymi garażami, głębokimi fundamentami, zaburzając stosunki wodne. Mówimy ostatnio dużo o smogu, o roli drzew w oczyszczaniu powietrza – w przypadku realizacji tego projektu zostanie wyciętych kilka tysięcy drzew i krzewów.

32

Urzędnicy oraz radni straszą, że jak nie będzie planu, to teren ten zostanie zabudowany w sposób chaotyczny za pomocą decyzji WZ. Radny Stawowy w programie telewizyjnym stwierdził nawet, że została wydana decyzja o warunkach zabudowy dla 7 bloków na terenie pomiędzy ul. św. Jacka a ul. Wyłom. To jest już nawet nie manipulacja, ale wręcz kłamstwo. Rzeczywiście została wydana decyzja dla 7 budynków, ale nie tylko że została zaskarżona przez Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody (TnROP) i została uchylona, ale nie dotyczyła bloków, lecz budynków jednorodzinnych. Gdyby teren pomiędzy ul. św. Jacka a ul. Wyłom mógł być zabudowany na podstawie decyzji WZ, to już stałyby tam bloki, ponieważ firma Gerium starała się o takie decyzje i nie otrzymała ich z wielu niepodważalnych przyczyn formalnych, których obejść w tej sytuacji nie sposób.

KRAKOWIANIE W OBRONIE ZAKRZÓWKA Taka polityka władz spowodowała oburzenie organizacji społecznych i mieszkańców. W działania sprzeciwiające się zabudowie Zakrzówka najbardziej zaangażowało się TnROP oraz nowo powstałe Stowarzyszenie na rzecz Ochrony i Rozwoju Dębnik i inicjatywa Zielony Zakrzówek. W związku z licznymi protestami władze postanowiły przeprowadzić „konsultacje” społeczne. Po stronie obrońców Zakrzówka wystąpiło 15 organizacji społecznych, skupiających mieszkańców i ekologów oraz krakowski oddział Towarzystwa Urbanistów Polskich. Ten ostatni przygotował opinie nt. zgodności projektu planu zagospodarowania przestrzennego Zakrzówka, opracowanego przez Biuro Planowania Przestrzennego, ze Studium, wykazując ich sprzeczność. Po stronie dewelopera opowiedzieli się Centrum Nurkowe Kraken, dzierżawiące od Gerium bazę nurkową nad zalewem oraz Klub Wysokogórski, któremu inwestor zapewnił udostępnienie skalnych ścian Zakrzówka. Rzesza obrońców przyrody Zakrzówka cały czas się powiększała. Coraz więcej mieszkańców wykazywało zainteresowanie sprawą. Do walki o zielony Zakrzówek włączyli się artyści, organizując cykl happeningów i demonstracji przyciągających setki osób przebranych za motyle modraszki.

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


TEM AT NUMERU

Proponowano różne sposoby rozwiązania problemu, w tym wnioski i uwagi do projektu planu, projekty zagospodarowania terenu, wskazywali na dostępne środki zewnętrzne, o które może starać się Gmina Kraków na wykup działek z rąk prywatnych, deklarowali utworzenie fundacji, której celem byłoby zbieranie funduszy na wykup Zakrzówka z rąk prywatnych. Władze Krakowa nagminnie popełniają w tej sprawie grzech zaniechania. Po raz pierwszy, kiedy mogły wykupić ten teren z rąk prywatnych – nie zrobiły tego. Drugi raz, w 2010 r., kiedy grupa radnych wniosła projekt uchwały RMK o ustanowieniu Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego Zakrzówek. Co ciekawe, spośród tych radnych, którzy podpisali się pod projektem uchwały, część była nieobecna podczas głosowania, a niektórzy nagle zmienili swoje zdanie i wstrzymali się od głosu. Aby ochronić Zakrzówek, zabrakło 3 głosów. Teraz pojawiła się szansa naprawienia tego błędu, ponieważ – jak się dowiadujemy – właściciel znacznej części terenu chce go sprzedać. Zrodziła się też społeczna inicjatywa wykupu Zakrzówka, która będzie jednak skazana na porażkę, jeżeli plan przewiduje możliwość budowy tam osiedla blokowego, ponieważ wówczas cena będzie astronomiczna.

PLAN ZABUDOWY PRZYJĘTY Strona społeczna cały czas wskazywała, że projekt planu jest niezgodny z przepisami prawa. W planie znaczną część spornego terenu oznaczono symbolami MW – zabudowa wielorodzinna. Wskazywano na niezgodność takiego przeznaczenia ze Studium, które wskazuje w tym miejscu przeznaczenie UP/UC/MU – tereny o przeważającej funkcji usług publicznych, usług komercyjnych, funkcji mieszkaniowo-usługowej. Jednocześnie ten sam punktu studium wyznacza w innych rejonach miasta kategorię MW – tereny o przeważającej funkcji mieszkaniowej wysokiej intensywności. Gdyby więc celem wyznaczenia w spornym terenie była zabudowa wielorodzinna, to w studium zostałaby wyznaczona jako tereny MW, a nie UP/UC/MU. Towarzystwo Urbanistów Polskich oddział w Krakowie w swojej opinii również stwierdza, że z zapisów Studium wynika, że na obszarze pomiędzy ulicą Wyłom i św. Jacka „preferowane są funkcje usług publicznych, w tym terenów zieleni, rekreacji i wypoczynku przed innymi funkcjami”, co wskazuje na niezgodność przyjętego w planie sposobu zagospodarowania przestrzennego z zamysłem Studium. Plan zagospodarowana przestrzennego wyznacza tereny zabudowy wielorodzinnej w miejscu występowania najbogatszej w Polsce populacji gniewosza plamistego oraz kilka metrów od stanowiska występowania motyla modraszka telejus i nausitous (gatunki zagrożone w Polsce i Europie wyginięciem i wymienione w Dyrektywie Siedliskowej UE) i chronionych gatunków roślin. Co prawda Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie uzgodniła projekt planu zagospodarowania przestrzenne-

go, lecz przed uchwaleniem go otrzymała informacje o nowym cennym w skali kraju stanowisku występowania gniewosza plamistego (niezwykle rzadki w skali kraju i Europy, wpisany na czerwoną listę zwierząt ginących i zagrożonych, niejadowity wąż, dla którego wymagane jest ustalenie stref ochrony o promieniu do 500 m). Niezwłoczne poinformowała o tym przewodniczącego RMK oraz zastępcę prezydenta Miasta Krakowa. Przed sesją RMK oraz bezpośrednio na sesji radni zostali poinformowani o tym fakcie. O tej istotnej dla zapisów planu sprawie informowały również media oraz przedstawiciele organizacji ekologicznych. Zarówno planiści, jak i władze mieli w chwili podejmowania uchwały świadomość występowania na tym terenie niezwykle cennej populacji wyjątkowego gatunku. Pomimo to nie podjęli działań, do których zobowiązują zapisy art. 6 Prawa Ochrony Środowiska, tj. podjęcia środków zapobiegawczych niekorzystnemu oddziaływaniu planu na środowisko. Strona społeczna ostrzegała również przed niebezpieczeństwem narażenia Gminy Kraków na roszczenia ze strony właścicieli działek. Do tej pory nie mieli oni prawa do zabudowy, a więc żadne odszkodowania im nie przysługiwały. Z chwilą uchwalenia planu takie prawa radni im przyznają, ale jednocześnie wiedząc, że ze względu na stanowisko występowania węża prezydent nie będzie mógł wydać pozwolenia na budowę. Prawnicy właścicieli działek powiedzą więc, że należy się odszkodowanie nie od Skarbu Państwa, lecz od Gminy Kraków, ponieważ radni mając wiedzę o występowaniu w tym miejscu gatunku szczególnej troski i ochrony, w pełni świadomie obiecali właścicielom prawo do zabudowy. Władze Krakowa były jednak na wszystkie społeczne inicjatywy głuche. RMK uchwaliła plan zagospodarowania przestrzennego, jednocześnie odrzucając poprawki proponujące przeznaczenie terenów między ul. Wyłom i ul. św. Jacka na zieleń. Plan został przyjęty głosami radnych PO oraz Przyjaznego Krakowa, przy wstrzymaniu się od głosu radnych PiS. Jedynymi, którzy głosowali przeciwko zabudowie Zakrzówka, byli radni niezależni A. Tatara, M. Gilarski, S. Ptaszkiewicz oraz radny PO J. Woźniakiewicz.

CO DALEJ? Obrońcy Zakrzówka nie składają jednak broni. Wystąpili do Wojewody Małopolskiego o uchylenie uchwały RMK jako sprzecznej z prawem, wystąpią również ze skargą do WSA na uchwały Rady Miasta dotyczące zarówno przyjęcia planu zagospodarowania przestrzennego, jak i Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Zachęcamy do obywatelskiego wsparcia tych działań – także w wymiarze finansowym (w pierwszej kolejności koszt opłaty sądowej za wniesienie skarg). Wpłaty można dokonać na rachunek: TnROP 41 1020 2892 0000 5102 0120 0237 z opisem „darowizna na cele statutowe – Zakrzówek, studium”.

33


INSPIR ACJE

NADBAŁTYCKA WĘDRÓWKA

KMĘ 0 4 4 N A I M Z O P

„PODRÓŻOWAĆ ZNACZY ŻYĆ. A W KAŻDYM RAZIE ŻYĆ PODWÓJNIE, POTRÓJNIE, WIELOKROTNIE” – NAPISAŁ W „FADO” ANDRZEJ STASIUK. TO, ŻE PODRÓŻ POTRAFI DAĆ NOWE CZY DRUGIE ŻYCIE, UDOWADNIA TRZECI ROK Z RZĘDU SYLWIA „NIKKO” BIERNACKA. O PROJEKCIE „440 KM PO ZMIANĘ”, KTÓRY – NOMEN OMEN – GWARANTUJE MORZE ZMIAN Z ZAŁOŻYCIELKĄ FUNDACJI MACHINA FOTOGRAFIKA, ROZMAWIA MARIA DUBIS.

– Jesteś szefową fundacji Machina Fotografika. Jaki jest cel tego przedsięwzięcia, po co działa fundacja? – Założyłam Fundację Machina Fotografika w 2007 roku. Powstała po to, żeby inspirować kobiety przez działania o charakterze rozwojowym i artystycznym, aby w pełni i na równych prawach uczestniczyły w różnych Fot.: Michał Korta aspektach życia. Wspieramy kobiety w tym, aby poznały siebie, swoje potrzeby oraz nabrały odwagi i pewności do tego, żeby wykorzystać swój potencjał w pełni, żyć własnym życiem, a nie według scenariusza narzuconego przez kogoś innego także poprzez kulturę i społeczeństwo.

– Można powiedzieć, że w działalności fundacji przewijają się dwa główne tematy, a są nimi: fotografia i kobiety. Dlaczego wybrałaś te dwa wątki? Czy wyłącznie dlatego, że po prostu one są tobie bliskie, czy jest w tym jakieś drugie dno?

34

Fot.: Sylwia „Nikko" Biernacka

Fotografia jest mi bliska, ponieważ sama jestem fotografką. To jest także moja perspektywa patrzenia na świat i poznawania ludzi. Jestem także trenerką – w swojej pracy trenerskiej wykorzystuję doświadczenie fotograficzne. Uważam, że fotografia jest doskonałym narzędziem do samopoznania, że kobiety mogą wykorzystywać aparat w procesie rozwoju, akceptacji swojego ciała i poznania. A kobiety? Kobiety, bo sama nią jestem, rozumiem ich problemy, w związku z czym więcej na ten temat mogę powiedzieć. Nadal jest tak, że kobiety w różnych obszarach życia są pomijane lub nie doreprezentowane. Przyczyny tego są bardzo różne (przez wiele wieków naszą

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


INSPIR ACJE

główną rolą było siedzenie w domu i opieka nad rodziną – obecnie nie mamy często odwagi uczestniczyć w pełni w życiu społecznym i publicznym, jesteśmy przeciążone godzeniem różnych ról, ale także nie bierzemy odpowiedzialności za zmianę takiego stanu rzeczy.

– Ty taką odwagę budzisz? – Fundacja organizuje na przykład warsztaty po to, by kobiety lepiej się poznały, dowiedziały się, czym chcą się zajmować, jak chcą to robić, a także, żeby nauczyły się odpowiedzialności za siebie, własne marzenia, relacje z innymi ludźmi i ze światem, także za emocje.

– Taka trochę samoidentyfikacja? – Można to tak nazwać. Staramy się, by kobiety odkryły, co tak naprawdę jest ich prawdziwym powołaniem. To jest kwesta takiego rozpoznania. Nie ma lepszych albo gorszych wyborów życiowych, jeśli są podejmowane świadomie.

– Ty jesteś świadomą kobietą? – Staram się nią być.

– Głównym projektem fundacji jest „440 km po zmianę”. Skąd pomysł na ten projekt? – Zamysł zrodził się w 2012 roku i jest on połączeniem moich różnorodnych zainteresowań i aktywności. Połączyłam: fotografię, działania społeczne, działania na rzecz kobiet i spełnianie własnych marzeń również. Dzieje się on na polskim wybrzeżu, a związany jest z pieszą podróżą od Świnoujścia do Piasków. Jego celem jest wsparcie kobiet z niepełnosprawnością ruchową i wzmocnienie ich obecności w przestrzeni publicznej. Dzięki podróży mojej i ambasadorek projektu (kobiet z różnymi ograniczeniami sprawności) Urszula Kosmal-Krauze rok temu otrzymała profesjonalną protezę, a w tym roku otrzyma roczną terapię od Fundacji MyMind Polska. Chcemy tym samym zwrócić uwagę na to, że osobom po amputa-

cjach potrzebna jest całościowa pomoc – nie tylko proteza, ale też wsparcie psychologiczne.

– Czyli wciągacie też władze lokalne? – Tak. Już wcześniej współpracowaliśmy z samorządami. Od tego roku przy współpracy z nadmorskimi samorządami pracujemy także na rzecz dostosowania polskich plaż pod kątem realnych potrzeb osób z niepełnosprawnościami.

– Jak znalazłaś osobę, której zechciałaś pomóc w pierwszej edycji projektu – Urszulę? – Partnerem projektu jest fundacja Jaśka Meli „Poza Horyzontem”, z którą nasza fundacja już współpracowała. Spotkaliśmy się, zaczęliśmy przeglądać zgłoszenia osób, które są podopiecznymi fundacji „Poza Horyzontem”. Na pewno wiedzieliśmy, że będzie to kobieta, wybraliśmy Urszulę, kobietę po sześćdziesiątce. We wszystkich akcjach, które wspierają osoby po amputacjach, rzadko można spotkać ludzi w starszym wieku. Wybór był ogromnie trudny, bo jak można wybrać jedną osobę spośród wielu potrzebujących? Nie zgadzamy się z głosami, które pojawiły się po wyborze Urszuli, że należy wspierać tylko ludzi młodych, którzy mają przed sobą całe życie i że jak się ma sześdziesiąt lat, to jest to koniec tego życia i profesjonalna proteza nie jest już takiej osobie potrzebna.

– Czyli wygląda to tak, jakby wsparcie Urszuli było niejako stratą? – Dla niektórych tak to wygląda. Jest to odczytane jako strata dobrej protezy, ale nie dla nas.

– Trochę to brutalne… – Przez decyzję o pomocy Urszuli chcemy pokazać, że osoby z niepełnosprawnościami, które są w starszym wieku, są tak samo warte wsparcia, jak osoby młode.

35


INSPIR ACJE

Fot.: źródło machinafotografika.pl

jakie są moje potrzeby, a także to, że to one są najważniejsze. Kiedy są zaspokojone, jestem w kontakcie z innymi ludźmi i ze światem nie z pozycji braku, niedoboru, wyczerpania czy niezdrowego poświęcenia. Moja pomoc wtedy nie jest rodzajem ofiarnictwa tylko szczerym dawaniem.

– Kto może być częścią waszego projektu?

– Jakiej zmiany można się spodziewać podczas projektu „440 km po zmianę”? Czy to jest zmiana tylko dla osoby, której udzielacie wsparcia? Czy jest to też zmiana dla osób, które po prostu z wami idą? – W projekt jest zaangażowanych obecnie 8 ambasadorek projektu. To wspaniałe kobiety, aktywne, będące inspiracją dla innych. Są to: Monika Kuszyńska, Monika Jankowska-Rangelov, Agnieszka Harasim, Justyna Wysocka, Joanna Chałupa, Iwona Krzyżak, Jadwiga Szeliga oraz Anna Rutz. Projekt daje to, że ambasadorki się zaprzyjaźniają, że wymieniają się swoim własnym doświadczeniem, że otwarcie zaczęły mówić o swojej niepełnosprawności. Podczas podróży odbywają się spotkania z ambasadorkami, które szczerze dzielą się swoim życiem. Rozmawiamy o pracy zawodowej, prowadzeniu biznesu, o niewidoczności kobiet z niepełnosprawnościami, o polityce, związkach, seksualności…Poruszamy całą gamę tematów związanych z życiem kobiet z różnego rodzaju ograniczeniem sprawności. Projekt wspiera wiele osób, za co im bardzo serdecznie dziękuję!

– Kiedy spotkałyśmy się po raz pierwszy i opowiadałaś mi o początkach fundacji, wydawało mi się to takie idealistyczne. Zechciałaś komuś pomóc i wcieliłaś to w życie, z jednej strony to piękne, ale co ty wyniosłaś z tego projektu tylko dla siebie? – Dzięki temu projektowi spełniłam swoje marzenie, jakim była podróż brzegiem morza w stronę Piasków. Druga rzecz jest taka, że odnalazłam prawdziwą misję dla swojej fundacji i poczułam, że odpowiedziałam na ogromną potrzebę. Zgłasza się wiele kobiet, które czują, że ten projekt daje siłę i inspirację. Ambasadorki pokazują, że można działać pomimo przeciwności, chociaż to czasem jest bardzo trudne. Działania takie jak ten projekt są rodzajem trampoliny, można się odbić i rozłożyć skrzydła, pofrunąć. Ten projekt nauczył mnie także tego, że moje potrzeby są ważne i jeżeli nie będą one zaspokojone, to nie będę miała siły ani chęci, żeby pomagać innym.

– Zdrowy egoizm? – Nie nazwałabym tak tego. Kobiety kulturowo są przyzwyczajone do roli opiekunki. Ważne jest, żeby mieć świadomość tego,

36

– Każda osoba może w nim uczestniczyć. Można do nas dołączyć w trakcie trasy, dajemy informację o miejscu zbiórki dzień wcześniej na Facebooku. Jeśli ktoś nie może być z nami nad morzem, to ma możliwość, by liczyć kilometry i wrzucić zdjęcie z hasłem „Idę z wami”. Można też zostać sponsorem odcinka trasy i w ten sposób wspierać organizację, mamy też akcję „Wpłać 4, 40 zł na 440 km”. W tym roku dzięki dofinansowaniu z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich od września do grudnia poszerzymy działania związane z projektem „440 km po zmianę” o warsztaty dla kobiet. W Krakowie rekrutacja do tych warsztatów rusza w sierpniu. Zapraszamy dwanaście osób, w tym sześć kobiet z ograniczeniem sprawności i sześć bez. Idea jest taka, że tworzymy teamy, które po zakończeniu projektu będą wspólnie animowały przestrzeń kulturalną, organizowały wydarzenia o charakterze kulturalnym i społecznym w miejscach publicznych w Krakowie i Gdyni. W projekcie zaprosimy też właścicieli takich miejsc do tego, żeby przesiedli się na wózek, albo pochodzili o kulach i takim sposobem spróbowali dostać się do swoich lokali. Celem jest uwrażliwienie osób działających w przestrzeni publicznej na to, że miejsca te nie są dostępne dla wszystkich, a wystarczy niewielka zmiana, na przykład zamontowanie poręczy. Będziemy też przyznawać tytuł „Dobre miejsce spotkań” tym miejscom, które starają się dostosować swoją przestrzeń do potrzeb osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności.

– Jak wspominasz dwie poprzednie edycje projektu „440 km po zmianę”? – Pierwsza podróż była samotna, miałam ciężki plecak, który ważył 22 kg i spałam na polach namiotowych. Ale poznałam wiele osób, które „zajawiły się” ideą projektu i zanim skończyłam podróż, pojawił się partner, który zadeklarował pomoc protetyczną. Druga podróż była już o 11 kg lżejsza i dzięki zawartym wcześniej kontaktom miałyśmy z ambasadorkami zapewnione noclegi na trasie. Liczę na to, że w tym roku będą osoby, które nas wesprą, idąc z nami i oferując nam nocleg.

– Macie taką świecką pielgrzymkę? – Nie myślę o tej podróży jako o pielgrzymce. Myślę, że każdy odnajduje w tym własny cel – dla mnie jest to podróż po zmianę.

KONTAKT Z FUNDACJĄ: www.machinafotografika.pl Relacje z trasy na Facebooku: www.facebook. com/Projekt440Km Sylwia Nikko Biernacka 515068873

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


INSPIR ACJE

„GLOBALNY PRZEMYSŁ ODZIEŻOWY BEZ WYZYSKU?” A DECYZJE KONSUMENCKIE Z KOŃCEM MAJA W BUNKRZE SZTUKI ODBYŁO SIĘ SPOTKANIE PT. „GLOBALNY PRZEMYSŁ ODZIEŻOWY BEZ WYZYSKU?”. ORGANIZATORAMI BYLI: KAMPANIA KUPUJ ODPOWIEDZIALNIE ORAZ CLEAN CLOTHES POLSKA. W RAMACH WYDARZENIA ODBYŁA SIĘ DYSKUSJA Z DZIAŁACZAMI PRACOWNICZYMI Z BANGLADESZU. OPOWIEDZIELI ONI O SPOŁECZNYCH SKUTKACH PRZENIESIENIA PRZEZ MIĘDZYNARODOWE KORPORACJE PRODUKCJI ODZIEŻY DO ICH KRAJU. Rokeya Rafique, dyrektorka wiodącej organizacji pozarządowej w Bangladeszu „Leading Karmojibi Nari”, zajmującej się wzmacnianiem pozycji kobiet oraz pomocą prześladowanym pracownikom, opowiedziała, jak z historycznego punktu widzenia wyglądał proces postępującego wyzysku kobiet w tamtejszych szwalniach. Stało się tak, ponieważ nikt nie był przygotowany do tak wielkich zmian w gospodarce krajowej. Mimo, że – jak stwierdziła Rokeya – bangladeskie prawo jest dobre i zapewnia pracownikom wiele praw, to nie są one egzekwowane ze względu na ich nieznajomość. Bangladeskie szwaczki to kobiety bez wykształcenia, które udały się do pracy, by poprawić sytuację bytową swoich rodzin. Nie udało im się to ze względu na bardzo niskie zarobki, a to z kolei przyczyniło się do wzmacniania niekorzystnej dla kobiet sytuacji – posyłając swoje córki do pracy, zamiast stawiać na proces ich dalszej edukacji, „dawały aprobatę” obecnemu stanowi rzeczy. Z kolei przewodniczący Bangladeskiej Federacji Pracowników Sektora Odzieżowego i Przemysłowego, Babul Akhter, opowiedział o tym, jak w 2010 r. był prześladowany oraz aresztowany i poddany torturom za swoją działalność związkową oraz jak trudno jest w bangladeskich warunkach przeciwstawić się wyzyskowi pracowników. Jeden z czołowych przedstawicieli związku, w którym działał Babul, został zabity. Na temat możliwości wprowadzenia globalnych zmian i środkach, jakie należałoby podjąć, by zachęcić międzynarodowe korporacje odzieżowe do uwzględniania idei społecznej odpowiedzialności biznesu (CSR) w ich działaniach, mówiły również Tara Scally, przedstawicielka Fair Wear Foundation, której celem jest poprawa warunków pracy w fabrykach odzieżowych szyjących na zlecenie zachodnich marek, oraz Joanna Szabuńko, reprezentująca Clean Clothes Poland. Pani Joanna podczas spotkania zaprezentowała raport „Grubymi nićmi szyte” oparty na stu wywiadach przeprowadzonych z bangladeskimi pracownicami szyjącymi odzież dla polskich

DOMINIKA LEGENZA

firm: LPP, Monnari oraz Carry. Z raportem zapoznać się można na stronie Clean Clothes Poland.

Z JAKIMI PROBLEMAMI BORYKAJĄ SIĘ BANGLADESCY PRACOWNICY? Rokeya i Babul szczególnie krytykowali brak umów o pracę, co uniemożliwia egzekwowanie podstawowych praw pracowniczych. Zazwyczaj pracownicy nie mają wolnych dni, nawet w przypadku choroby, pracują po 12 godzin, mimo iż prawo nie dopuszcza takich praktyk. Egzekwowanie przepisów jest utrudnione, gdyż pracownicy boją się aktywności w związkach zawodowych, których członkowie są często prześladowani. Podstawowy problem stanowią jednak niskie płace. Europejczycy podnoszą kontrargument dotyczący kosztów życia, twierdząc, że za 5 000 taka (ok. 210 zł) można tam funkcjonować. W rzeczywistości, by godnie żyć, mieszkańcy tego kraju potrzebują co najmniej 10 000 taka miesięcznie. Przy ich obecnych zarobkach brak im środków na leczenie, edukację i pełnowartościowe jedzenie.

CO MOŻEMY ZROBIĆ? Rokeya i Babul zapytani przez publiczność o to, co możemy zrobić jako obywatele RP, jednogłośnie odpowiedzieli, że na początek powinniśmy zacząć zadawać sobie najprostsze pytanie: ,,Skąd pochodzą moje ubrania?”. Działacze apelowali o solidarność. Solidarność rozumianą nie jako zaprzestanie kupowania ubrań, lecz rozmawianie z firmami, wywieranie na nie nacisku, wysyłanie listów z pytaniami i żądaniami, zachętami do wprowadzenia w strukturę działania firm idei społecznej odpowiedzialności biznesu, kodeksów etycznych i prowadzenia audytów podwykonawców. Tylko dana firma może przyczynić się do poprawienia losów fabryki. Zamknięcie fabryk niczego by nie zmieniło, a co gorsze zaowocowałoby bezrobociem i głodem. Ważne, abyśmy zrozumieli, jaki wpływ na funkcjonowanie firm mają nasze decyzje konsumenckie oraz dostrzegli, że dzięki zmianie perspektywy możemy dużo zrobić dla siebie, społeczeństwa i środowiska. Poczujmy sprawczą moc kampanii społecznych, otwórzmy oczy na otaczającą nas rzeczywistość. Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, jak wielu obszarów naszego życia dotyczy konsumpcja. Odpowiedzialnym konsumentem można być w sklepie odzieżowym, supermarkecie, biurze, domu… Odpowiedzialnych zachowań i działań może być wiele! Zacznijmy już teraz! Pokażmy, że obywatelom Krakowa nie jest obojętny los kobiet i dzieci wykorzystywanych gdzieś na drugim krańcu świata, a także dbałość o środowisko naturalne. Działajmy! Przecież nie chcemy mieć krwi na rękach, prawda?

37


INTERWENCJE  fot.: osiedleazory.pl – „Pętla na Azorach pod koniec lat 80."

„NIE PORZUCAMY CHĘCI WALKI”, CZYLI: BYĆ MOŻE… AZORY Panie Jakubie, niedawno pojawiły się konkretne plany budowy kolejnego etapu Krakowskiego Szybkiego Tramwaju, a mianowicie rozbudowy linii na odcinku Krowodrza Górka – Górka Narodowa. Dla mieszkańców Azorów to niezwykle istotna inwestycja, która mogłaby usprawnić komunikację także w ich części dzielnicy. Mogłaby... Niestety – pomimo pierwotnych planów i założeń – przedstawiona koncepcja nie zakłada budowy dodatkowej linii, biegnącej w stronę Azorów. Czy to oznacza, że mieszkańcy mogą zapomnieć o upragnionym tramwaju na kolejnych kilkanaście lat? Na początku warto zaznaczyć, że wszystkie inwestycje komunikacyjne – planowane i te, które właśnie zaczynają być powoli realizowane, jak choćby ta dotycząca Górki Narodowej, są niezwykle ważne dla naszej dzielnicy i chyba są dotychczas największymi inwestycjami komunikacyjnymi na północy Krakowa. Jeśli chodzi o tramwaj na Azory, to rzeczywiście w pierwszej kolejności został wybrany tramwaj na Górkę Narodową, ale to nie zmienia faktu, że nie porzucamy chęci walki o ten tramwaj.

Czy to oznacza, że jest jeszcze szansa, aby budowa linii na Azory (a przynajmniej jej część) została zrealizowana w ramach projektu linii na Górkę Narodową? Być może nawet przy tym projekcie będzie to możliwe. Oprotestowane zostały różne rozwiązania przy planowanej trasie wol-

38

4. NUMER „OBYWATELSKIEGO KRAKOWA” W WIĘKSZOŚCI POŚWIĘCILIŚMY PROBLEMATYCE KRAKOWSKIEJ KOMUNIKACJI. SYGNALIZOWALIŚMY WÓWCZAS, JAKIE PROBLEMY W TYM WZGLĘDZIE MAJĄ MIESZKAŃCY OSIEDLA AZORY. PO KRÓTKIEJ PRZERWIE POWRACAMY DO TEGO TEMATU I PRZEPYTUJEMY WŁADZĘ NA OKOLICZNOŚĆ INWESTYCJI W PÓŁNOCNEJ CZĘŚCI KRAKOWA.

Z JAKUBEM KOSKIEM – PRZEWODNICZĄCYM RADY DZIELNICY IV ROZMAWIAŁA PAULINA WYSMUŁEK.

bromskiej, która miała być dodatkiem do linii tramwajowej na Górkę, a w rzeczywistości ma kosztować więcej niż cała ta linia. Współpracujemy i spotykamy się z różnymi organizacjami pozarządowymi oraz grupami mieszkańców, którzy wyrazili swój sprzeciw w tej kwestii, aby wypracować takie rozwiązanie, które będzie bardziej korzystne dla mieszkańców i bardziej korzystne dla budżetu, a przy okazji pozwoli na skierowanie tramwaju na Azory znacznie wcześniej, bo być może nawet w ramach tego projektu.

Jakie argumenty za proponowanym przez mieszkańców i Radę Dzielnicy rozwiązaniem wysuwają się na pierwszy plan? Trzeba pamiętać przede wszystkim o tym, że tramwaj ma być dofinansowany ze środków Unii Europejskiej. Środki te mają być przeznaczone głównie na transport zbiorowy, także dofinansowania do drogi raczej na pewno nie będzie, natomiast do tramwaju może być wysokie. W ten sposób byłoby łatwo zbudować nie tylko tramwaj na Azory, ale również na Prądnik Czerwony, z późniejszym połączeniem z Mistrzejowicami. To są rzeczy, o których warto pamiętać – jeżeli droga ma nie być refundowana, to może warto w pierwszej kolejności zrobić tramwaj zamiast drogi, tym bardziej że zasadność tej drogi może być wątpliwa. Wiele osób podkreśla, że jest to otwarcie centrum miasta dla mieszkańców Zielonek. A przecież nie o to nam chodzi.

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


INTERWENCJE

A powracając do kwestii funduszy unijnych… Inwestycja ma być dofinansowana z Unijnego Programu Strategicznego na lata 2014–2020. Czy przypadkiem środki te nie zostały już wstępnie rozdysponowane? Nie. Ten program dopiero się kształtuje – trwają dyskusje, trwa rozdział tych środków na regiony, na konkretne programy… Dopiero potem jest nabór wniosków, więc jeszcze wszystko przed nami.

Jest nadzieja! Czy wiadomo w takim razie, kiedy możemy spodziewać się decyzji w tej sprawie i rozbudowy linii w stronę Azorów? To trochę pytanie nie do mnie. Osobiście chciałbym jak najszybciej! Z drugiej strony trzeba pamiętać o tym, że musi zadecydować o tym szereg osób, musi pojawić się najpierw decyzja o wyeliminowaniu pewnych części trasy wolbromskiej, zmianie parametrów jej pozostałej części. Wtedy będą oszczędności finansowe, które będzie można przeznaczać na linię tramwajową w stronę Azorów. Co ważne, jeśli zostaną uwzględnione wszystkie postulaty grupy społecznej i mieszkańców, wtedy tak naprawdę trzeba będzie pewne elementy tej trasy przeprojektować, a co za tym idzie – byłaby szansa na zaprojektowanie od razu w tym momencie trasy na Azory. Istnieje taka możliwość, że powstanie to nawet do 2018 roku. Oczywiście należy tutaj założyć, że to jest wersja bardzo optymistyczna.

Czy wiadomo, którędy miałaby przebiegać ta linia? To jest dość proste do stwierdzenia. Jest to zapisane w studium planowania już od dawna. Taka trasa miałaby przebiegać wzdłuż ulicy Opolskiej, przy której jest zostawiona cały czas rezerwa terenowa na taką trasę.

Pomysł budowy linii tramwajowej na Azory pojawił się już pod koniec lat 80., jednak od tego czasu osiedle bardzo się rozbudowało. Gdzie zatem kończyłaby się planowana trasa? No właśnie. Pozostaje pytanie, jak ją pociągnąć dalej, bo wydaje się, że jest potrzeba poprowadzenia jej już w stronę Bronowic Wielkich i to bynajmniej nie dla nowo powstałych tam wielkich sklepów, ale dla mieszkańców, którzy mieszkają w ich okolicach. Swoją drogą to być może połączenie komunikacyjne w stronę tych wszystkich sklepów wielkopowierzchniowych pozwoli na rozmowy z nimi na temat dofinansowania projektu.

I znów wracamy do kwestii finansowania inwestycji. Czy pieniądze stanowią jedyny problem w realizacji tego projektu? Zawsze z jednej strony jest to problem pieniędzy, ale z drugiej strony nie można powiedzieć, że ich nie ma, bo przecież budżet miasta to przeszło 3,5 miliarda złotych. Oczywiście są części stałe, których nie da się ruszyć, takie jak np. edukacja i szereg innych, ale jest to przede wszystkim problem priorytetów, czyli tego, jak wydawać te środki. Można przecież sobie łatwo wyobrazić, że zamiast budowy jakiejś innej inwestycji można akurat wybudować li-

nię tramwajową. To jest kwestia ułożenia priorytetów, które są tak naprawdę układane przez prezydenta i Radę Miasta.

To może zabrzmi nieco tendencyjnie, ale… czy osobiście uważa Pan, że rozbudowa sieci tramwajowej w tej części miasta to dobry pomysł? Czy według Pana jest to korzystne rozwiązanie komunikacyjne? Jeśli chodzi o tramwaj, to jest to na pewno korzystne rozwiązanie, pod warunkiem, że jest zrealizowany w sposób bezkolizyjny z układem drogowym, tj. ruchem samochodowym, ewentualnie z minimalną ingerencją w skrzyżowania i przejazdy, tak, żeby było jak najmniej stykowych punktów. Wiadomo, że wtedy tramwaj będzie poruszał się szybko, a to zapewni mu atrakcyjność – nie tylko dla mieszkańców, ale również dla kierowców, którzy mogliby się przesiadać, zamiast zakorkowywać i zanieczyszczać miasto. Warunek jest więc jeden – tramwaj musiałby się poruszać tak szybko, żeby to było co najmniej porównywalne z autami (jeśli nie szybsze), bo inaczej nie jawi się on jako konkurencja – przynajmniej dla niektórych kierowców.

Są duże oczekiwania i nadzieja, ale nie wiadomo, czy pomysł uda się zrealizować w najbliższym terminie. Jeśli nie tramwaj, to co? Czy Rada Dzielnicy ma jakieś pomysły na usprawnienie komunikacji w obrębie Azorów? Pomysłów mamy mnóstwo, aczkolwiek w większości decyduje o ich przyjęciu ZIKiT i w tym tkwi główny problem…

Rozumiem. A jakie są propozycje rozwiązania problemu? Jeśli chodzi o skomunikowanie tamtej części miasta, to tutaj mamy dwa fragmenty, czyli wspomniane osiedle Azory, które de facto, gdyby nie to, że cały czas zostają obcinane kursy autobusów, to można powiedzieć, żeby byłoby dobrze skomunikowane. Wystarczy przywrócić stare rozkłady jazdy. Natomiast druga część to jest nowo wybudowana część miasta (tuż za tymi wielkimi hipermarketami) i tam jest dużo większy problem, bo komunikacji po prostu nie ma.

Czy można zatem stwierdzić, że – oprócz nowych tras autobusowych i zwiększania częstotliwości jazdy – tramwaj pokierowany w zachodnio-północną stronę dzielnicy jest jedyną szansą na usprawnienie ruchu i zadowolenie mieszkańców w tej części miasta? Czy Rada dostrzega korzyści z tego płynące? Inaczej byśmy tego pomysłu w ogóle nie odgrzebywali i nie przypominali się z nim. Oczywiście to też nie będzie rozwiązanie, które będzie satysfakcjonujące dla wszystkich. Już kiedyś mieliśmy spotkanie z mieszkańcami w tej sprawie. Jeden z nich nakreślił, gdzie powinien być tramwaj – oczywiście zaproponował zupełnie inne miejsce niż to, które jest w planach. Dlaczego? Po prostu miałby bliżej. Takie stanowisko jest zrozumiałe. Niestety, nie da się zadowolić wszystkich mieszkańców.

39


AKCJE OBY WATELSKIE DANUTA SZYMOŃSKA Ośrodek Kultury im. C.K. Norwida

A W O K A R K A B O ZD O – IE K C U H O W ŁĄKI NO STOWARZYSZENIE ŁĄKI NOWOHUCKIE Jerzy Skibiński Motto: By przetrwała przyroda, a ludzie mogli ją odwiedzać.

ŁĄKI NOWOHUCKIE CORAZ CZĘŚCIEJ POJAWIAJĄ SIĘ W PRASIE, A TAKŻE W ROZMOWACH MIESZKAŃCÓW. TYM BARDZIEJ PRZYPOMINAM WSZYSTKIM, ŻE ZAPISUJEMY JE DUŻYMI LITERAMI, BO TO NAZWA WŁASNA, NADANA PRZEZ RADĘ MIASTA KRAKOWA W UCHWALE XV/100/2003, TWORZĄCEJ UŻYTEK EKOLOGICZNY NA OBSZARZE 57 HA PODMOKŁYCH TERENÓW STARORZECZA WISŁY, PONIŻEJ SKARPY, PRZY PLACU CENTRALNYM. PROCEDURA, KTÓRA DO TEGO DOPROWADZIŁA, TRWAŁA DWA LATA, PRZY PEŁNEJ MOBILIZACJI ŚRODOWISKA LOKALNEGO I EKOLOGÓW.

Początki Stowarzyszenia sięgają zebrania członków SM Budostal z 2006 r., na którym dyskutowano projekt arch. Obtułowicza dotyczący zagospodarowania trawnika przy pl. Centralnym. Przewidywał on wybetonowanie trawnika i wykorzystywanie placu na koncerty, imprezy handlowe, festyny i inne imprezy masowe. Wywołało to stanowczy sprzeciw mieszkańców os. Centrum E. Powstał społeczny Komitet Protestacyjny, który w lipcu 2006 r., po spotkaniu z pracownikami Ośrodka Kultury im. C.K. Norwida w Nowej Hucie postanowiono przekształcić w Stowarzyszenie Łąki Nowohuckie, które nie tylko zablokuje realizację projektu W. Obtułowicza, ale przygotuje własną ideę zagospodarowania Łączki oraz obejmie ochroną Użytek Ekologiczny Łąki Nowohuckie. Jeszcze w tym samym roku przyjęto stosowne uchwały oraz statut przyszłego Stowarzyszenia, a następnie dokonano jego rejestracji w sądzie.

40

W 2001 roku do Stanisława Handzlika, wówczas przewodniczącego Rady Miasta Krakowa, wpłynął wniosek Ośrodka Kultury im. C.K. Norwida o objęcie ochroną prawną niezwykle bogatego przyrodniczo terenu dawnego rozlewiska Wisły z 370 gatunkami roślin i 63 gatunkami ptaków lęgujących bądź zalatujących i żerujących na łąkach w centrum Nowej Huty. Błotniak stawowy (ptak drapieżny) to wyjątkowy okaz, dzisiaj z lornetkami tropiony i podpatrywany przez ornitologów, także amatorów. Niektórzy z czytelników pewnie pamiętają bardzo popularny kiedyś album Włodzimierza Puchalskiego, wielkiego przyrodnika i fotografa, pt. ,,Bezkrwawe łowy”. Wtedy wyczynem było podpatrzenie i uchwycenie na kliszy wybranych okazów, ich zachowań. Dzisiaj, w dobie królujących różnych odmian fotografii, jest to nadal fascynujące, ale są i tacy, dla których samo obserwowanie i wsłuchiwanie się w skrzeki, piski, rechoty i tryle, przybliżenie lornetką i opowiadanie później o tym przyjaciołom jest przyjemnością tak dużą, że warto wstać o 5 rano i wyjść na pobliskie Łąki Nowohuckie. Są niewiarygodną atrakcją w środku metropolii, dużego, nowoczesnego miasta, z wielką hutą stali w niedalekim sąsiedztwie. Dzisiaj posiadają status użytku ekologicznego. A to w prawie ochrony przyrody oznacza ostoję chronionych gatunków roślin i zwierząt, mających znaczenie dla zachowania różnorodności biologicznej miast, powiatów i gmin. Cieszymy się, że są pod opieką prawa i licznego gron osóba świadomych ich wartości: samorządowców, nauczycieli, uczniów, ekologów, animatorów kultury, wreszcie mieszkańców szczęśliwie sąsiadujących z łąkami. Są naszym skarbem, który powoli, coraz szerzej odsłania swoje wartości. Nigdy ich zresztą nie chował. To my zmieniamy się i dorastamy do innych potrzeb, do głębszego postrzegania otaczającego nas świata. Zaczynamy zauważać krajobraz, przestrzeń, dalszą perspektywę, bogactwo świata roślin i zwierząt, wspaniałą różnorodność biologiczną. Coraz bardziej cienimy ciszę i naturalne odgłosy siedlisk żyjących swoim rytmem. Łąki Nowohuckie są dla powiększającej się grupy krakowian radością, dumą, dobrem ogólnym, którego trzeba strzec.

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


AKCJE OBY WATELSKIE

MARTA KRZYŻEK-SIUDAK

EKOLOGIA

PO KRAKOWSKU PIERWSZE DZWONY DO SEGREGACJI ŚMIECI POJAWIŁY SIĘ W KRAKOWIE NA POCZĄTKU LAT 90. WTEDY MOI RODZICE ZACZĘLI UCZYĆ NAS ZASAD RECYKLINGU. I TO POMIMO TEGO, ŻE PRZEZ DŁUGI CZAS W NASZEJ OKOLICY NIE BYŁO DZWONÓW – ŚMIECI PAKOWAŁO SIĘ DO SAMOCHODU I WYWOZIŁO PRZY OKAZJI. DZIŚ ODPOWIEDNIE POJEMNIKI SĄ PRAWIE NA KAŻDYM OSIEDLU, ALE CHYBA NIE WSZYSCY WIEDZĄ, DO CZEGO SŁUŻĄ. TRUDNE SŁOWO „SEGREGACJA” Często słyszymy krzywdzącą opinię, iż segregować nie potrafią osoby starsze. Moja 87-letnia babcia ze śmieciami radzi sobie świetnie, a znam mnóstwo młodych ludzi, którzy, nawet jeśli segregują odpady, robią to nieprawidłowo, np. wyrzucając do pojemnika na szkło nieumyty słoik, w dodatku z metalową nakrętką. Według danych Urzędu Miasta w pierwszym półroczu obowiązywania nowej ustawy śmieciowej jedynie 17% odpadów wyprodukowanych przez krakusów zostało posortowane. Podstawowe zasady są takie:  oddzielnie wyrzucamy szkło, oddzielnie metale, papier, tworzywa sztuczne i opakowania wielomateriałowe, a oddzielnie zmieszane odpady komunalne,  przed wyrzuceniem pojemniki należy opróżnić z resztek lub umyć i osuszyć,  baterie, żarówki i przeterminowane leki powinny trafić do specjalnych pojemników, które są w prawie każdej aptece i większych sklepach,  zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny oraz odpady wielkogabarytowe w Krakowie wywozimy do Lamusowni lub Punktu Gromadzenia Odpadów Wielkogabarytowych.

NIE SĄ TO – JAK WIDAĆ – REGUŁY BARDZO ZAWIŁE… Pomijając kwestię zrozumienia mechanizmów segregacji, należy również zwrócić uwagę na inne problemy. Wyszłam niedawno z klubu fitness, mieszczącego się na ostatnim piętrze biurowca, w którym pracuje kilkaset osób, trzymając w ręce pustą butelkę po wodzie. Nie miałam jej gdzie wyrzucić. Nie tylko z uwagi na brak

pojemników do segregacji, gdyż przed głównym wejściem nie znalazłam nawet kosza!

EKO WYDARZENIA Co roku Kraków obchodzi Dni Ziemi. Ich kulminację stanowi organizowana na alei Róż przez Urząd Miasta „Krakowska Wystawa Ekologiczna”. Tegoroczna wystawa czynna była od czwartku do soboty, ale w prawdziwe atrakcje obfitował tylko jeden dzień – piątek, kiedy w programie znalazła się zbiórka surowców wtórnych i farb na zamalowywanie bazgrołów na ścianach, prezentacje i warsztaty. W czwartek sadzono drzewa, a sobotnie obchody, oprócz zbiórki, skierowane były do najmłodszych. Trudno mi zrozumieć do kogo, poza szkołami, skierowana była wystawa czynna w piątek w godzinach 11-17. Kolejna duża impreza organizowana przez Miasto to czerwcowy Festiwal Recyclingu. Program podobny i, niestety, ponownie zrealizowany głównie w piątek. Idea powyższych imprez jest słuszna. Chodzi głównie o zmotywowanie krakowian do segregacji odpadów – za przyniesione butelki PET, puszki i makulaturę można odebrać sadzonki kwiatów. Wszystko da się jednak zrogranizować i zrobić lepiej. Dlatego też, aby nie wyjść na malkontenta, przytoczę przykład akcji, pod którą podpisuję się obiema rękami. Mam na myśli ogólnopolską kampanię pt. Zamień Odpady na Kulturalne Wypady. Organizatorzy co prawda nie zbierają puszek i butelek, a elektrośmieci, ale swoje działania kierują do szerszej grupy docelowej, a edukacja ekologiczna dotyczy również zmiany zachowań konsumenckich (ograniczenie konsumpcji coraz to nowych gadżetów elektronicznych).

NO MAN IS AN ISLAND Do 2020 zgodnie z unijnymi przepisami 50% produkowanych przez nas odpadów powinna być prawidłowo segregowana. Cała nadzieja w najmłodszym pokoleniu. Edukacja ekologiczna wpisana jest w program przedszkoli i szkół. Coraz więcej instytucji i firm angażuje się w prowadzenie zajęć, warsztatów czy organizację ekologicznych zielonych szkół. Niejednokrotnie dzieci uczą swoich rodziców prawidłowych zachowań i wiem, że bywają w tej kwestii wymagające. Powinniśmy spojrzeć na problem szerzej i dostrzec oczywistą zależność: moje śmieci – moje życie. Nie musi to od razu być rewolucja, wystarczą małe kroczki. Nie trzeba być ekologiem, aby żyć eko. To pozornie proste, ale praktyka pokazuje coś innego…

41


AKCJE OBY WATELSKIE

ZANIM ZABRZMI PIERWSZY DZWONEK

WERONIKA SZELĘGIEWICZ

LETNIA AURA NIE SPRZYJA MYŚLENIU O SZKOLE. TRWAJĄ JESZCZE WAKACJE, CZAS ROZRYWKI I RELAKSU. WKRÓTCE JEDNAK NADEJDZIE WRZESIEŃ, A WRAZ Z NIM DO DEBATY PUBLICZNEJ POWRÓCI SZKOŁA I JEJ PROBLEMY. O CZYM WIĘC NA PEWNO BĘDZIEMY SŁYSZEĆ JESIENIĄ? Dzięki protestom społecznym udało się uratować większość szkół przed likwidacją. Nikt jednak nie ma złudzeń, że do tego tematu prezydent i Rada Miasta Krakowa powrócą po jesiennych wyborach. Warto więc zastanowić się, czy faktycznie szkoły są za drogie. Czy niż demograficzny powinien skutkować likwidacją placówek, czy może jest szansą na zmniejszenie liczebności uczniów w klasach i stworzenie im lepszych warunków do nauki? I czy w ogóle problem niżu jest aż tak mocno odczuwalny Krakowie?

DŁUGA LISTA PYTAŃ Kolejnym ważnym problemem jest prywatyzacja szkół. Rodzice coraz chętniej wybierają szkoły niesamorządowe. Są one prywatne i społeczne, publiczne i niepubliczne, bezpłatne lub wymagające czesnego. Czym różnią się te typy szkół? Czy szkoła samorządowa może z nimi konkurować? Na czym polega jej wartość? Zjawiska wykluczenia społecznego, rozwarstwienia społeczeństwa, marginalizacji jego części nasilają się. Czy bez wzmocnienia szkół samorządowych możemy walczyć z patologiami społecznymi? Jaka powinna być oświata, elitarna czy egalitarna? Na temat poziomu polskiej edukacji słychać różne opinie. Niedawno Polska bardzo dobrze wypadła w testach PISA. Okazało się, że nasi uczniowie świetnie rozwiązują testy i poziom ich kompetencji podniósł się znacznie w stosunku do badań prowadzonych parę lat temu. Wydaje się, że powszechnie krytykowana reforma oświaty wprowadzająca gimnazja pod tym względem odniosła sukces. Z drugiej strony jednak wyniki tegorocznej matury z matematyki przeczą entuzjastycznym ocenom. Nauczyciele alarmują, że przestają uczyć przedmiotu, a zaczynają uczyć, jak zdać egzamin. Wykładowcy narzekają, że absolwenci liceów są w coraz mniejszym stopniu przygotowani do studiów. Jaki jest więc stan polskiej szkoły? Czy przygotowuje uczniów do pełnienia funkcji społecznych, podjęcia pracy w zmieniającej się wciąż rzeczywistości, czy też produkuje bezrobotnych absolwentów anachronicznych kierunków?

42

EWD Istotną rolę w debacie o szkołach zaczęło odgrywać EWD, czyli Edukacyjna Wartość Dodana. Trudno oceniać szkoły po wynikach egzaminów. Nie są one miernikiem jakości pracy nauczycieli. Przecież jeśli do jednej szkoły pójdą bardzo zdolni uczniowie, a do drugiej uczniowie dopuszczający, to nawet gdy nauczyciele w tej drugiej szkole włożą dużo więcej wysiłku w swoją pracę, to i tak najprawdopodobniej ich podopieczni osiągną niższy wynik. Aby obiektywniej oceniać pracę nauczycieli, stworzono EWD. Określa ono przyrost wiedzy uczniów w danej szkole dzięki porównaniu wyników dwóch egzaminów zewnętrznych (po szkole podstawowej i gimnazjum lub po gimnazjum i liceum). Dzięki temu czasem się okazuje, że szkoła otrzymująca całkiem dobre wyniki egzaminów, marnuje zdolności swoich uczniów, bo stać ich na dużo więcej i wcale się nie rozwinęli podczas nauki w danej placówce, a taka, która uzyskała przeciętny wynik, jest szkołą sukcesu, bo przyjęła bardzo słabych uczniów, którzy wiele się nauczyli. Tyle teoria. W praktyce jednak się okazuje, że EWD staje się dla samorządów wygodnym narzędziem do likwidacji szkół. Okazuje się, że wcale nie liczy się go tak prosto. W dodatku bez względu na wkład pracy nauczycieli uczniowie pochodzący z domów z wyższym kapitałem kulturowym na ogół uzyskują dużo większy przyrost wiedzy niż ich rówieśnicy z zaniedbanych środowisk, bo mają większą motywację do nauki i wsparcie w domu. A przecież obecnie EWD i wyniki egzaminów decydują o być albo nie być szkoły. Prowadzi to do sytuacji, gdy uczeń najbardziej wymagający wsparcia staje się w szkole niepożądany. Jego obecność może przesądzić o likwidacji placówki. Wiceprezydent Matusz już zapowiada, że będzie oceniał szkoły według EWD. Jak więc sprawić, by uczniowie z dysfunkcjami, zagrożeni wykluczeniem społecznym czy po prostu mniej zdolni lub chorzy otrzymywali w szkole skuteczne wsparcie, a placówki dbające o nich nie były najgorzej oceniane w systemie? Do kontrowersji wokół krakowskiej edukacji powrócimy jesienią. Na razie cieszmy się słońcem i końcówką wakacji. Póki można, bo wkrótce nadejdzie wrzesień.

W kolejnym numerze „Obywatelskiego Krakowa” zamierzamy dokładniej przyjrzeć się problematyce edukacyjnej w naszym mieście. Podzielcie się z nami swoją opinią na temat krakowskiego szkolnictwa. Czekamy na Wasze komentarze, wnioski skargi i pochwały. Piszcie na adres ok@manko.pl.

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


CIĄG DALSZY ANKIETY ZE STRONY 44 17. Czy częstotliwość ukazywania się „Obywatelskiego Krakowa” jest Pani/Pana zdaniem wystarczająca?

¨ Tak

¨ Nie

18. Czy inni Pani/Pana domownicy/członkowie rodziny także czytają „Obywatelski Kraków”?

¨ Tak

19. Czy wcześniej docierało do Pani/Pana inne bezpłatne pismo bezpośrednio dotyczące spraw obywateli?

Jeśli tak, proszę podać, w jaki sposób? ...................................................................................................................

...................................................................................................................

................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

20. Czy odwiedza Pani/Pan portal www.obywatelskikrakow.pl?

¨ Nie

21. Czy korzysta Pani/Pan z profilu „Obywatelski Kraków” na Facebooku?

¨ Nie

22. Czy korzystała Pani/Pan z wydania internetowego „Obywatelskiego Krakowa”?

¨ Tak

¨ Nie

...................................................................................................................

...................................................................................................................

¨ Tak

24. Czy „Obywatelski Kraków” przyczynił się do korzystania przez Panią/ Pana z przywilejów obywatelskich (t. j. korzystania z: dostępu do informacji publicznej, prawa do konsultacji społecznych, inicjatywy uchwałodawczej, itp.?)

...................................................................................................................

¨ Nie

Jeśli tak, to jakie?

¨ Tak

...................................................................................................................

¨ Tak

¨ Nie

¨ Tak

...................................................................................................................

¨ Nie

25. Czy Obywatelski Kraków zwiększył Pana/Pani dostęp do informacji o lokalnym życiu publicznym w Krakowie?

¨ Tak

¨ Nie

26. Czy Obywatelski Kraków zwiększył Pani/Pana zainteresowanie lokalnym życiem publicznym?

¨ Tak

¨ Nie

27. Czy Obywatelski Kraków w jakiś sposób skłonił Pana/Panią do podejmowania różnego rodzaju aktywności obywatelskiej?

¨ Tak

¨ Nie

Jeśli tak, to jakiej? ................................................................................................................... ...................................................................................................................

23. Czy kiedykolwiek nasz magazyn przyczynił się do omówienia problemu obywatelskiego, który bezpośrednio Pani/Pana dotyczył? ¨ Tak ¨ Nie Jeśli tak – proszę podać problem. ...................................................................................................................

................................................................................................................... ...................................................................................................................

28. Czy chciałaby Pani/Pan, by wydawanie „Obywatelskiego Krakowa” było kontynuowane? ¨ Tak ¨ Nie

...................................................................................................................

METRYCZKA: Płeć ¨ ¨

Kobieta Mężczyzna

Wiek ¨ ¨ ¨ ¨ ¨ ¨ ¨ ¨

10 – 20 lat 21 – 30 lat 31 – 40 lat 41 – 50 lat 51 – 60 lat 61 – 70 lat 71 – 80 lat 81 i więcej

Wykształcenie ¨ Podstawowe ¨ Średnie ¨ Zawodowe ¨ Wyższe

Dzielnica zamieszkania ¨ I Stare Miasto ¨ II Grzegórzki ¨ III Prądnik Czerwony ¨ IV Prądnik Biały ¨ V Krowodrza ¨ VI Bronowice ¨ VII Zwierzyniec ¨ VIII Dębniki ¨ IX Łagiewniki – Borek Fałęcki ¨ X Swoszowice ¨ XI Podgórze Duchackie ¨ XII Bieżanów – Prokocim ¨ XIII Podgórze ¨ XIV Czyżyny ¨ XV Mistrzejowice ¨ XVI Bieńczyce ¨ XVII Wzgórza Krzesławickie ¨ XVIII Nowa Huta


JAK ZAPOWIADALIŚMY W PIERWSZYM NUMERZE „OBYWATELSKIEGO KRAKOWA”, NASZĄ AMBICJĄ I ZAMIERZENIEM BYŁA AKTYWIZACJA MIESZKAŃCÓW KRAKOWA. OPRÓCZ EDUKACYJNEGO PROFILU PISMA, KTÓRY MA PRZYBLIŻYĆ ZAWIŁOŚCI FUNKCJONOWANIA SAMORZĄDU LOKALNEGO I BUDZIĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI MIASTA, ZROBILIŚMY DODATKOWY KROK W STRONĘ OBYWATELI - ZACHĘCALIŚMY DO REAGOWANIA NA WAŻNE DLA PAŃSTWA SPRAWY POPRZEZ PISANIE NA ŁAMACH MAGAZYNU „OBYWATELSKI KRAKÓW”. MIESZKAŃCY-DZIENNIKARZE STANOWIĄ WAŻNY FILAR REDAKCJI PISMA. WRAZ Z PAŃSTWEM TWORZYMY GAZETĘ NIEZALEŻNĄ, APOLITYCZNĄ I DEDYKOWANĄ WSZYSTKIM MIESZKAŃCOM. STARAMY SIĘ NA BIEŻĄCO ODPOWIADAĆ NA PAŃSTWA POTRZEBY, ZGŁASZANE NAM NA SZKOLENIACH, W MAILACH I LISTACH. BARDZO CENNE SĄ DLA NAS PAŃSTWA OPINIE NA TEMAT REALIZOWANEGO PRZEZ NAS PROJEKTU. TYLKO ZNAJĄC PAŃSTWA BIEŻĄCE POTRZEBY, BĘDZIEMY MOGLI BARDZIEJ TRAFNIE I EFEKTYWNIE KONTYNUOWAĆ DZIAŁANIA ZAINICJOWANE PRZED KILKOMA MIESIĄCAMI. Prosimy o szczere odpowiedzi na poniższe pytania oraz odesłanie wypełnionej ankiety na adres: Stowarzyszenie MANKO al. Słowackiego 46/30 30-018 Kraków z dopiskiem „ANKIETA”. W przypadku chęci udzielenia szerszych odpowiedzi prosimy o przesłanie ich pocztą na powyższy adres redakcji lub mailem na ok@manko.pl 1. Skąd Pani/Pan zna „Obywatelski Kraków”? ¨ kolportaż ¨ z internetu (profil na Facebooku, strona www) ¨ otrzymałem podczas wydarzenia, któremu OK patronował ¨ dostałem od rodziny/znajomych ¨ w wyniku współpracy ze Stowarzyszeniem Manko ¨ inne (jakie?). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ...................................................................................................................

7. Jaka tematyka artykułów w „Obywatelskim Krakowie” jest dla Pani/ Pana najbardziej interesująca? ................................................................................................................... ................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

8. Jaka tematyka artykułów w „Obywatelskim Krakowie” jest dla Pani/ Pana najmniej interesująca? ................................................................................................................... ................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

9. Jakiej tematyki artykuły wg Pani/Pana powinny jeszcze znaleźć się w magazynie? ................................................................................................................... ................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

2. Jakie wrażenie robi na Pani/Panu pismo? Proszę zaznaczyć jedną odpowiedź. ¨ Bardzo dobre ¨ Dobre ¨ Ani dobre ani złe ¨ Złe ¨ Bardzo złe

10. Czy struktura i kolejność artykułów „Obywatelskiego Krakowa” jest Pani/Pana zdaniem właściwa?

3. Czym Pani/Pana zdaniem „Obywatelski Kraków” przyciąga uwagę? ¨ różnorodnością podejmowanych tematów ¨ oryginalnością dziennikarstwa obywatelskiego ¨ szatą graficzną ¨ jakością druku/papieru ¨ tym, że jest bezpłatny ¨ wymiarem lokalnym ¨ aktualnością tekstów ¨ regularnością kolejnych wydań ¨ kontrowersyjnością ¨ niezależnym i apolitycznym charakterem ¨ walorami językowymi ¨ inne (jakie?). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

11. Czy Pani/Pana zdaniem wystarczająca jest liczba stron „Obywatelskiego Krakowa”?

...................................................................................................................

4. Jakie są według Pani/Pana mocne strony „Obywatelskiego Krakowa”? Proszę wymienić lub opisać trzy.

...................................................................................................................

¨ Tak ¨ Nie Jak Pani/Pana zdaniem można ją poprawić? ................................................................................................................... ...................................................................................................................

¨ Tak

¨ Nie

12. Czy objętość pisma Pani/Pana zdaniem należy:

¨ Zmniejszyć

¨ Zwiększyć

¨ Nie należy zmieniać

13. Czy format/wielkość „Obywatelskiego Krakowa” jest Pani/Pana zdaniem odpowiedni?

¨ Tak

¨ Nie

14. Czy czcionka w piśmie Pani/Pana zdaniem jest odpowiedniej wielkości?

¨ Tak

¨ Nie

................................................................................................................... ...................................................................................................................

15. Jakie nowe stałe rubryki powinny być wydzielone w piśmie?

...................................................................................................................

...................................................................................................................

5. Jakie są według Pani/Pana słabe strony „Obywatelskiego Krakowa”? Proszę wymienić lub opisać trzy.

................................................................................................................... ................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

6. J akiego rodzaju informacji najczęściej poszukuje Pan/Pani w mediach?

................................................................................................................... ................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

44

................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

16. Jak ocenia Pani/Pan dostępność „Obywatelskiego Krakowa” ¨ Bardzo dobrze ¨ Dobrze ¨ Ani dobrze ani źle ¨ Źle ¨ Bardzo źle

Nr 6 | lipiec–sierpień 2014 r.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.