Obywatelski Kraków nr 7

Page 1

O zieleni można nieskończenie. Julian Tuwim

> > n r 7 > > w r ze s i e ń – p a źd z i e r n i k 2 0 1 4 > > I S S N 2 3 0 0 - 8 8 8 1

KRAKÓW NASZYCH MARZEŃ

– MIASTO-OGRÓD W 1 9 1 2 r. E b e n e z e r Howard – inicjator budowy miast-ogrodów patrząc na „wspaniałe położenie Krakowa z jego wielką ilością zieloności, błoniami, plantacjami” naz wał Kraków „miastem-ogrodem z naturalnego rozwoju”. Jak koncepcja ta prezentuje się obecnie? Czytaj więcej na stronach: 19–21

Czy to, co proponujesz, doprowadzi do tego, że Kraków będzie lepszym miastem do życia? – to podstawowe pytanie, które zadawane jest każdej osobie przychodzącej do Ambasady Krakowian.

O tym, jak funkcjonuje to miejsce, czytaj na str. 36–38

www.facebook.com/ObywatelskiKrakow

Wrzesień nierozerwalnie kojarzony jest ze szkołą.

O edukacji w krakowskim wydaniu przeczytasz na stronach: 16–18, 34–35


SPIS TREŚCI: Wydawca: Stowarzyszenie MANKO

DZIEJE SIĘ

4

Wydarzenia

4

REDAKCJA www.stowarzyszeniemanko.pl

Partner projektu: Stowarzyszenie Komitet Obywatelski Miasta Krakowa

5

„Obywatelski Kraków” – kolejny krok w walce o demokrację i wolność słowa

TWOJA DZIELNICA Jak zrobić remont, nie robiąc go? Bronowickie Archiwum Społeczne Nie biegaj do parkomatu! Żyć w strefie

6-7 8 9 10-11

STREFA SENIORA Adres redakcji: ul. Słowackiego 46/30 30-018 Kraków tel./faks 12 429 37 28 e-mail: ok@manko.pl www.obywatelskikrakow.pl Redaktor naczelny: Łukasz Salwarowski salwarowski@manko.pl Redaktor wydania: Michał Malczyński Zespół redakcyjny: Tomasz Borejza Monika Brzuchala Anna Chomczyńska Kamil Czepiel Krzysztof Dymura Dominik Kaim Dominika Kozłowska Zygmunt Krzepicki Grzegorz Krzywak Julia Linnert Tomasz Rakoczy Andrzej Skrzyński Weronika Szelęgiewicz Mariusz Waszkiewicz Anna Wiśniewska Grażyna Zawada Koordynator projektu: Sabina Bryś sabina.brys@manko.pl Projekt i skład graficzny: Jarosław Szczurek tel. 600 44 34 68

12-13

Bezpieczny Senior na Drodze

12-13

OPINIE

14-18

Światłem po oczach, odblaskiem po kieszeni Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o EWD, a nie wiedzieliście, że trzeba o to pytać…

TEMAT NUMERU Kraków naszych marzeń – miasto-ogród Europejskie miasto drzew? Nie dla zabudowy parków w Krakowie! Zanim woda stanie się legendą… Szukając „zielonych relaksów” Krakowska masakra piłą mechaniczą

REDAKCJA

30-31

Kraków w obiektywie Pożegnanie z Afryką – Michał Malczyński, redaktor wydania

PATRONAT OK

32

INSPIRACJE

33-35

Senioralna „Polityka Miejska” Nasza szkoła powszednia

33 34-35

ROZMOWA OK

36-38

Dobry adres dla krakowa

36-38

INSPIRACJE

39-41

Dorywcza praca czy „afera Śmieciowa”? Historia jednej podróży, czyli Centralne „stany” Azji

AKCJE OBYWATELSKIE

39 40-41

42

Nagroda dla wybitnej osobowości za aktywność i niesienie pozytywnych zmian

REDAKCJA

42

43-44

Ankieta nt OK

43-44

Nakład: 20 tys. egz. ISSN 2300-8881 Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, Magazyn „Obywatelski Kraków” współfinansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej

Znak umieszczony jest horyzontalnie.

30 31

32

Aktywnie dla wspólnego dobra

2. Wersja podstawowa znaku

16-18 19-21 22-23 24-25 26 27 28-29

4

nadesłanych tekstów.

14-15

19-29

Druk: INTROMAX Drukarnia Offsetowa Kraków, ul. Biskupińska 21

zastrzega sobie prawo skracania i redagowania

5

6-11


Szanowni Państwo! Choć trudno w to uwierzyć, w momencie gdy ukazuje się ten, 7. już, numer „Obywatelskiego Krakowa”, trwa jesień. Jeszcze kilka tygodni temu próbowaliśmy na wszelkie możliwe sposoby radzić sobie z upałami. Teraz spoglądamy przez zaparowane szyby, jak z drzew opadają liście. Chyba że mieszkamy na nowym osiedlu, a na takich rzadko kiedy widać z okna zieleń – częściej sąsiada z naprzeciwka… Gdzie byśmy zresztą nie mieszkali – drzew w Krakowie ubywa. Betonem zalewane są tereny zielone, a plany parków pięknie prezentują się jedynie na papierze – szczególnie w przededniu kampanii wyborczej. Przede wszystkim utopijnej wizji Krakowa jako miasta-ogrodu poświęcamy ten numer naszego dwumiesięcznika. Zbliża się sezon grzewczy. Już wkrótce powrócą na tapetę żarty z krakowskiego powietrza; z tego, że wcale nie jest takie złe, tylko trzeba je dobrze pogryźć. Chcemy pokazać Państwu, jakie są powody takiego smogowego stanu rzeczy i co my, obywatele, możemy w tej sprawie zrobić (wszystkie teksty z działu „Temat numeru”). Jesień to także krótsze dni, kiepskie warunki pogodowe i – co za tym idzie – drogowe dramaty. Aż dwa teksty poświęciliśmy kwestii bezpieczeństwa pieszych („Bezpieczny senior”, „Światłem po oczach, odblaskiem po kieszeni”). Tradycyjnie – inspirujemy („Historia jednej podróży”), edukujemy („Wszystko o EWD…”) i dzielimy się odważnymi opiniami („Żyć w strefie”). Patrzymy na Kraków w ujęciu dzielnicowym, czyli w skali mikro („Jak zrobić remont, nie robiąc go?”), a także szerzej – w skali makro („Kraków na plus – mistrzowska hala”). Dziękujemy za wszelkie przejawy zainteresowania naszym projektem, za okazywaną mu sympatię. Dziękujemy za Państwa listy, opinie – także te umiarkowanie pochlebne – zachęcając jednocześnie do wypełnienia ankiety, która znajduje się na ostatniej stronie pisma. Tylko przy ścisłej współpracy z Obywatelami taki projekt jak „Obywatelski Kraków” może mieć i sens, i znaczenie.

Redaktorzy wydania, Michał Malczyński i Łukasz Salwarowski

3


WYDARZENIA W KRAKOWIE

wrzesień–październik 2014 27.09–05.10 Budżet obywatelski w Krakowie – głosowanie http://www.krakow.pl/budżet

04.10, 18:00 IV Krakowska Noc Poezji Śródmiejski Ośrodek Kultury http://www.krakowskienoce.pl

04–05.10 Targi Młodej Sztuki&Designu Nowohuckie Centrum Kultury http://www.nowohuckifestiwalsztuki.pl/targi

06.10, 18:00 Manager Muzyczny XXI wieku - warsztaty Pauza In Garden http://pauza.pl/w/manager-muzyczny-xxi-wieku-warsztaty

12.10, 09.11, 16:00 Kuchnia Społeczna Dajwór 16 Wspólne gotowanie wegańskich potraw, uzupełnione wykładami, rozmowami oraz wymianą towarów. https://www.facebook.com/kuchniaspolecznakrakow

20–26.10 Bezpłatne konwersacje w języku hiszpańskim, włoskim i niemieckim dla osób w różnym wieku Wojewódzka Biblioteka Publiczna http://www.rajska.info

26.10, 11:00–18:00 Najedzeni Fest! – Wino FORUM Przestrzenie http://najedzenifest.blogspot.com W każdą sobotę 8:00–16:00 oraz niedzielę 09:00–16:00 Krakowski Targ Śniadaniowy soboty – Park Krakowski, niedziele – Park Ratuszowy w Nowej Hucie http://targsniadaniowy.pl/

17.09–31.10 Zdrowe żywienie i dieta – cykl bezpłatnych warsztatów w ramach programu „1000 pierwszych dni dla zdrowia” ARTzone Ośrodka Kultury im. C.K. Norwida http://www.1000dni.pl

06–26.11 World Press Photo Galeria Bunkier Sztuki http://www.worldpressphoto.org

06.11 Targi Pracy Akademii Górniczo-Hutniczej http://www.targi.agh.edu.pl/edycja-jesienna/

13–14.11 Konferencja naukowa „650 lat UJ. Nauka i sztuka w kręgach uniwersyteckich” ul. Gołębia 24 http://http://konferencja650latuj.wordpress.com

16.11, 07:00–21:00

21.10

Wybory Samorządowe www.bip.krakow.pl

X Inżynierskie Targi Pracy na Politechnice Krakowskiej http://www.targi.pk.edu.pl/

18.11

21.10, 18:30 Wizyta prof. Jana Gehla W Krakowie Nowohuckie Centrum Kultury Okazja do wymiany poglądów na temat poprawy jakości życia i jakości publicznych przestrzeni w wielu osiedlach mieszkaniowych http://www.architekturaibiznes.com.pl

23–26.10 18. Międzynarodowe Tragi Książki w Krakowie Międzynarodowe Centrum Targowo-Kongresowe http://targi.krakow.pl

4

Jobs Spot – Targi Kariery w Krakowie Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej, Kampus Uniwersytetu Jagiellońskiego http://http://krakow.jobsspot.pl

Więcej zapowiedzi na naszej stronie www.obywatelskikrakow.pl w Kalendarzu Obywatelskim oraz na fan page na Facebooku https://www.facebook.com/ObywatelskiKrakow Zachęcamy do przesyłania na adres redakcji ok@manko.pl informacji o ciekawych wydarzeniach realizowanych w naszym mieście.

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


REDAKCJA

ŁUKASZ SALWAROWSKI Redaktor Naczelny

„OBYWATELSKI KRAKÓW”

- KOLEJNY KROK W WALCE O DEMOKRACJĘ I WOLNOŚĆ SŁOWA

PODCZAS JEDNEGO Z WYDARZEŃ, NAD KTÓRYM SPRAWOWALIŚMY PATRONAT MEDIALNY, PEWNA OSOBISTOŚĆ ZAPYTAŁA MNIE, JAK PROJEKT „OBYWATELSKI KRAKÓW” MA SIĘ DO MISJI I DOŚWIADCZEŃ STOWARZYSZENIA MANKO, KTÓRE JEST WYDAWCĄ DWUMIESIĘCZNIKA O TYMŻE TYTULE. DLACZEGO WŁAŚNIE MANKO PODJĘŁO SIĘ TEGO ZADANIA? Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jak bardzo ten projekt wpisuje się w naszą misję i historię, jak centralnie wpasowuje się w naszą drogę rozwoju. Wtedy uświadomiłem sobie, że jest on naturalną konsekwencją dotychczasowych działań, a co najważniejsze – powrotem do korzeni, do początków i powodów naszego powstania. Manko powstało 16 lat temu (1998 r.) jako gazeta studencka – „Miesięcznik Studencki Manko”. Grupa świadomych studentów zauważywszy, że w ich uczelnianym środowisku źle się dzieje, postanowiła to zmienić. Narzędziem do przeprowadzenia zmian miała być gazeta – niezależny, krytyczny głos żaków. „Manko” miało być cieniem i krytykiem władz uczelnianych oraz samorządu studentów. Krytykowało konstruktywnie, proponując zmiany. Walczyło o demokrację i wolność słowa. Stanęło frontem do studentów i pytało bez ogródek: „coś cię boli? bulwersuje? chcesz zmian? Pisz do nas, zostań dziennikarzem »Manko«”. Z gazety wyłoniło się stowarzyszenie, które poza wydawaniem gazety studenckiej zaczęło organizować kampanie społeczne (np. Lokal bez Papierosa) i wydawać inne gazety obywatelskie, takie jak „Myśl Zdrowo”, „Głos Seniora” czy wreszcie „Obywatelski Kraków”. Jak widać, jesteśmy bardzo konsekwent-

ni, gdyż motywy powstania gazety „Manko” były takie same jak naszych innych gazet – „Głosu Seniora” i „Obywatelskiego Krakowa”. Manko miało dać niezależny głos studentom, Głos Seniora – niezależny głos seniorom, a Obywatelski Kraków – niezależny głos mieszkańcom Krakowa. Wszystkie trzy gazety pomyślano jako tuby dla lokalnej społeczności, dzięki którym głos studentów, seniorów czy krakowian był bardziej słyszalny. Konstruktywna krytyka ma wpływać na decyzje władz i reprezentować interes czytelników. Oczywiście, poza misją szerzenia wolności słowa gazety są też nośnikiem konkretnych wartości – promują świadomość i aktywność zdrowotną, ekologiczną, kulturalną i społeczną. Propagują działania społeczne i obywatelskie innych organizacji, wolontariat, a także wszystko to, co korzystnie wpływa na tworzenie III sektora. Patrząc wstecz, z perspektywy czasu, miło sobie uświadomić, jak zbuntowani studenci, którym „nie było wszystko jedno”, po stworzeniu gazety studenckiej, zajęli się też innymi społecznościami, tworząc dla nich media, aby dać im szansę na zmiany. Warto jednak po latach poddać się ocenie i zapytać, czy grupy docelowe skorzystały z tej szansy i czy my zrobiliśmy wszystko, aby ludzie, dla których stworzyliśmy te gazety, na tym zyskali? Krytycznie patrząc, uważam, że dużo udało się zrobić, dużo osób udało się nam zaangażować do działania, dużo udało się przekonać, że to ma sens. Wiele osób zrozumiało, że warto walczyć o swój los, a nie bezrefleksyjnie oddać go innym i tylko narzekać, że jest źle. Myślę jednak, że mamy jeszcze wiele do zrobienia, że mogło być lepiej, że wciąż za mało osób patrzy dalej niż na czubek własnego nosa. Myślę, że wciąż za mało osób korzysta z inicjatyw obywatelskich, wciąż za mało osób wykorzystuje ich istnienie. To jest nasze zadanie, to jest kolejny szczyt do zdobycia – zapraszamy na pokład, gdyż sami tego nie zrobimy. Dziękuję za zaangażowanie i proszę o jeszcze. Świat jest w naszych rękach…

5


TWOJA DZIELNIC A

JAK ZROBIĆ REMONT, NIE ROBIĄC GO? PILOTAŻOWE BUDŻETY OBYWATELSKIE POD LUPĄ.

ZYGMUNT KRZEPICKI

JEŻELI NIE WIECIE, JAK ZROBIĆ REMONT TAK, ŻEBY BYŁ ZROBIONY, ALE JEDNOCZEŚNIE GO NIE ZROBIĆ, TO ZACHĘCAM DO ZAPYTANIA RADNYCH DZIELNICY VI BRONOWICE Z JEJ PRZEWODNICZĄCYM BOGDANEM SMOKIEM NA CZELE, A TAKŻE W PRACOWNI OBYWATELSKIEJ. fot. krowoderska.pl

Tam z pewnością wiedzą, jak to się robi, bo w ten właśnie sposób został wyremontowany amfiteatr na Widoku, który był jednym ze zwycięskich projektów ubiegłorocznego pilotażowego Budżetu Obywatelskiego. Choć może pytanie powinno brzmieć inaczej. Na przykład tak: „Jak zrobić remont, tak żeby był zrobiony, pieniądze wydane, nie było go widać i być z siebie dumnym?”. Bo tak właśnie się stało. Zanim do tego dojdziemy, wróćmy jednak do początku. W ubiegłym roku Pracownia Obywatelska, korzystając z tłustego grantu, w kilku krakowskich dzielnicach przeprowadziła pilotażowy program budżetów obywatelskich. Jedną ze szczęśliwych rad była ta, która bierze diety (pracą wszak nie sposób tego nazwać) w Dzielnicy VI Bronowice. Jej przewodniczący, radny miejski Bogdan Smok, był wówczas z siebie bardzo dumny i wskazywał, że Bronowice zostały wybrane spośród wielu chętnych i spotkało je wyróżnienie. Wszystko miało być oczywiście super i dopięte na ostatni guzik (wiadomo: pilotaż), bo był to pierwszy kontakt mieszkańców mia-

6

sta z tym narzędziem i od realizacji programu zależało, jaką opinię na temat budżetów obywatelskich sobie wyrobią i jak podejdą do sprawy później. Do tego budżet samego projektu oscylował gdzieś w okolicach połowy wydawanych kwot, więc można się było spodziewać, że za 50 groszy wydane na wydanie 1 złotego, powinno być to co najmniej wydawanie przyjemne. Początkowo rzeczywiście było jeszcze nie najgorzej. Wprawdzie porażką zakończyła się zabawa w Dzielnicy IV, gdzie zgłoszono tylko jeden projekt, ale w dwóch pozostałych (oprócz Bronowic w pilotażu brał udział jeszcze Zwierzyniec) odtrąbiono sukces. Tak duży, że Bogdan Smok – znany demokrata, który radnych trzyma krótko – postanowił pójść ze wszystkim nieco dalej. Otóż w dzielnicy, w której jest przewodniczącym, pierwsze miejsce zajął projekt placu zabaw przed SP 50. Nie wyczerpywał on jednak całości budżetu i do tego, żeby zrealizować także remont amfiteatru na Widoku potrzeba było dołożyć zaledwie kilka tysięcy złotych. Postanowiono to zrobić. Całkowity koszt oszacowano na 50 tys. złotych, a jego założenia były ambitne.

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


TWOJA DZIELNIC A

Miano stworzyć przestrzeń, w której dałoby się np. organizować kino letnie. Potrzeba było ekranów, krzesełek i – na samym początku – doprowadzenia całości do przyzwoitego stanu. Zdawało się, że inicjatywa i praca bronowian, którzy przygotowali projekt, zostanie nagrodzona, a remont amfiteatru pokaże, że warto się w budżet obywatelski angażować. Stało się jednak zupełnie inaczej. Kinem letnim mieliśmy się cieszyć już w czasie wakacji (jeszcze w lipcu Bogdan Smok zapewniał dziennikarzy, że będzie to w... lipcu), ale nic z tego, bo... remont wprawdzie zrobiono, ale w ogóle go nie widać. To znaczy trochę widać, tylko trzeba wiedzieć, na co patrzeć. Zamiast zainstalować ekrany oraz krzesełka – wyplewiono chwasty i pomalowano schody. I jeszcze skrzynkę elektryczną pomalowano, bo jej nawet nie naprawiono. Na wszystko wydano 8 tys., a efekt jest taki, że za chwilę będzie tak jak było. O ile już nie jest, bo i wcześniej od czasu do czasu ktoś to miejsce plewił. Wydaje się, że mieszkańcom należałyby się w tym wypadku przeprosiny. Jeżeli jednak myślicie, że je otrzymali, to jesteście w błędzie. Rada nie przeprasza. A już na pewno nie przeprasza jej przewodniczący. Z niezrealizowanych obietnic tłumaczył się w Radiu ESKA w rozmowie z Grzegorzem Krzywakiem. Oto co mówił:

„Zostały odmalowane schody amfiteatru. Została odmalowana skrzynia elektryczna”. Czyli ok. Ale dodawał jeszcze: „to nie jest wina dzielnicy.” (…) „myśmy stanęli na wysokości zadania” i: „nie trzeba się aż tak bardzo denerwować”. Powodem jest ponoć to, że kosztorys był za niski i pieniędzy brakło. Podobno można liczyć, że sprawę dokończy nowa rada. Może. Ale zdaje się, że szansa jest tylko, kiedy będzie to inna rada. Wygląda zatem na to, że pilotażowy program budżetów obywatelskich trzeba oceniać na dwóch płaszczyznach, tylko w jednej pozytywnie. Po pierwsze był sukces, bo idea się zakorzeniła, a teraz się rozwija. Wprawdzie wielu radnych, a także urzędników nie do końca rozumie jego ideę (przykład z Bronowic to szybka realizacja projektów odrzuconych, bo są „obywatelskie”, a przecież głosowanie jest właśnie po to, by odrzucić te bzdurne), ale krakowianom się spodobało i zatrzymać się tego już nie da. Z drugiej jednak strony wygląda, że z trzech wybranych dzielnic pilotaż przebiegł jak należy tylko w jednej. Czyli realizację trzeba by ocenić na słabą „trójkę”.

II Kawiarenkę Obywatelską, która odbyła się pod koniec 2013 roku, poświęciliśmy sprawom związanym z budżetem Krakowa. Na pierwszy plan wysunęły się wówczas budżety obywatelskie – to, że jest na nie popyt i to, że Miasto z prezydentem Majchrowskim na czele nie należy do entuzjastów oddawania chcociażby części decyzyjności i pieniędzy w ręce obywateli. Tabela przygotowana przez radnego Miszalskiego pokazuje, że budżet obywatelski to nie tylko sposób na poprawienie drobiazgów w naszym najbliższym otoczeniu, ale także świetny materiał do analizy dla władz miasta. Wnioski o finansowanie w ramach takich budżetów doskonale pokazują, jakie mieszkańcy mają potrzeby, priorytety. Redakcja Budżet obywatelski jest dla mnie podstawowym narzędziem pobudzenia ludzi do działania. Do zainteresowania swoją ulicą, dzielnicą i miastem. Wysokość tego budżetu musi być odpowiednio wysoka, aby nie zakrawało to na śmieszność – tak jak, niestety, obecnie w Krakowie. Myślę, że powinno to być w skali naszego miasta minimum 50 mln zł. Jako prezydent chciałbym oprócz konkretnych pomysłów ustalać z mieszkańcami priorytety w wydatkach. Czyli co najpierw? Drogi, szkoły, zieleń, chodniki, ścieżki rowerowe, a może bezpieczeństwo lub jeszcze coś innego? Priorytety te można ustalać poprzez budżet obywatelski, referenda, a wszystko to poprzedzone rzetelnymi informacjami, debatami. Sławomir Ptaszkiewicz, radny, kandydat na prezydenta Krakowa Bardzo mnie cieszy, z czasem budżet nabiera coraz większego rozpędu. Jak na pierwszą edycję zainteresowanie (ilość złożonych produktów) jest bardzo duże. Liczę na to, że potwierdzi to również frekwencja w głosowaniu. Ewidentnie widać, iż zapotrzebowanie mieszkańców jest dużo większe niż środki, które miasto przeznaczyło na BO. Coraz więcej mieszkańców dopytuje o budżet i się nim interesuje, na pewno za rok powstanie dużo więcej projektów złożonych bezpośrednio przez zwykłych mieszkańców, niekoniecznie stowarzyszenia. Z analizy złożonych projektów wynika również, jakie są podstawowe potrzeby mieszkańców: infrastruktura piesza, zieleń, sport i rekreacja oraz zdrowie. Aleksander Miszalski, jako radny Dzielnicy I jeden z pionierów wdrażania budżetów obywatelskich, kandydat do Rady Miasta Krakowa

7


TWOJA DZIELNIC A BAS/EDAKCJA

– PIERWSZE W KRAKOWIE CYFROWE ARCHIWUM SPOŁECZNOŚCI LOKALNEJ! W 6. NUMERZE „OBYWATELSKIEGO KRAKOWA” INFORMOWALIŚMY O STARCIE BRONOWICKIEGO PROJEKTU, ZACHĘCALIŚMY DO UDZIAŁU W NIM, A TAKŻE OBJĘLIŚMY GO PATRONATEM MEDIALNYM. NA EFEKTY CAŁEGO PRZEDSIĘWZIĘCIA NIE TRZEBA BYŁO DŁUGO CZEKAĆ. W SOBOTĘ, 20 WRZEŚNIA, W RYDLÓWCE ODBYŁA SIĘ UROCZYSTA INAUGURACJA DZIAŁALNOŚCI BRONOWICKIEGO ARCHIWUM SPOŁECZNEGO. Bronowickie Archiwum Społeczne powstało w ramach projektu realizowanego przez Towarzystwo Przyjaciół Bronowic, które postanowiło odkryć historię zapisaną we wspomnieniach najstarszych mieszkańców i mieszkanek Bronowic Małych. Dzięki zaangażowaniu dziesięciu młodych wolontariuszy, którzy w trakcie wakacji wcielili się w rolę archiwistów społecznych, organizatorom projektu udało się zgromadzić bogaty zbiór unikatowych świadectw minionych czasów, dokumentujących historię życia codziennego w Bronowicach Małych. W trakcie sobotniej inauguracji uruchomiona została strona internetowa Bronowickiego Archiwum Społecznego, zapraszająca odwiedzających do poznania historii Bronowic Małych przez pryzmat wspomnień oraz archiwalnych materiałów wizualnych. Oprócz możliwych do wysłuchania relacji o przeszłości autorstwa bronowickich seniorów i seniorek oraz starych fotografii i dokumentów osobistych, na stronie archiwum znajdziemy również mapę zachęcającą do odbycia wirtualnego spaceru po Bronowicach Małych śladami pamięci jej 70-, 80- i 90-letnich mieszkanek i mieszkańców. Wśród miejsc zaznaczonych na mapie znajdziemy m.in. nieistniejące już dziś pastwiska i stawy oraz place targowe i karczmy. Bronowickie Archiwum Społeczne udostępnia swe zbiory w postaci cyfrowej za pośrednictwem strony internetowej archiwumbronowickie.pl. Jako Redakcja „Obywatelskiego Krakowa” mamy nadzieję, że podobne inicjatywy na stałe wpiszą się w krakowski krajobraz społeczny. Pomijając bezcenne walory historyczne i naukowe takich przedsięwzięć, pojawia się także wątek aktywizacyjny, ponieważ pobudzona do działań obywatelskich zostaje lokalna społeczność, a także integracyjny – pozwalający na zbliżanie się do siebie różnych pokoleń. Stowarzyszenie Manko – wydawca takich tytułów jak „Głos Seniora”, „Magazyn Studencki Manko” czy wreszcie „Obywatelski Kraków” – doskonale rozumie, jak jest to potrzebne i istotne.

8

fot. Natalia Martini

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


TWOJA DZIELNIC A

NIE BIEGAJ DO PARKOMATU!

fot. Łukasz Salwarowski

ŁUKASZ SALWAROWSKI

W TYM ROKU PONOWNIE POSZERZONA ZOSTAŁA W KRAKOWIE STREFA PŁATNEGO PARKOWANIA. TAK DUŻE PRZEDSIĘWZIĘCIE STANOWI ZNAKOMITĄ OKAZJĘ DO TEGO, ABY PO RAZ KOLEJNY ZDECYDOWANIE ZAPYTAĆ, CZY WŁADZE NASZEGO MIASTA SĄ PRZYJAZNE MIESZKAŃCOM? ZAPOZNAJMY SIĘ WIĘC Z NIEKTÓRYMI PRETENSJAMI MIESZKAŃCÓW I OCEŃMY SAMI ICH ZASADNOŚĆ. ZAPYTAJMY TEŻ WŁADZE MIASTA, CZY NIE DA SIĘ ZARZĄDZAĆ NIM W TAKI SPOSÓB, BY MIESZKAŃCY CZULI SIĘ TRAKTOWANI PO PARTNERSKU, A NIE JAK INTRUZI? KRAKOWSKI SPRINT DO PARKOMATU Pracuję w centrum Krakowa w branży reklamowej. Każdego dnia przywożę do firmy materiały reklamowe, ulotki, foldery, roll-upy. Nie mogę obejść się bez samochodu. Muszę więc parkować w centrum Krakowa, jak najbliżej miejsca pracy, w strefie płatnego parkowania. Wykupuję więc bilecik w parkomacie na czas, który spędzę w biurze lub na tyle, ile przewiduję, że potrwa moje spotkanie z klientem w centrum miasta. Zdarza się jednak, że z powodu przypadków losowych lub nieprzewidzianych okoliczności spotkanie się przedłuża. Wówczas każde spóźnienie, choćby 15-minutowe, skutkuje mandatem umieszczonym pod wycieraczką (tzw. opłata dodatkowa 50 zł). Nikogo nie interesuje, czy zasłabłem, czy odbierałem poród. Jestem traktowany na równi z tym, który zaparkował samochód, nie wykupił bloczka, nie wniósł opłaty i poszedł załatwić swoje sprawy. Ja opłaciłem np. 5 godzin (kilkanaście złotych) i zdarzyło mi się spóźnić – płacę niemałą karę; on nie zapłacił nic, a kara jest taka sama. To tak jakby mandat za jazdę przy ograniczeniu prędkości do 50 km/h był taki sam dla osoby, która jechała 65 km/h i 130 km/h. Czy to jest fair? Czy to ma sens? Czy to jest polityka przyjazna mieszkańcom? Po drugie nie ma od tego żadnego odwołania, nikogo nie interesuje, ile i dlaczego się spóźniłem. Czy nie można dać mi szansy dopłaty za ten czas, którego nie opłaciłem, tylko od razu karać mandatem 50 zł? I pytanie drugie: dlaczego mamy jedne z najwyższych opłat za parkowanie w Polsce (3 zł /h, 25 zł / dzień, 250 zł/miesiąc)?

fot. Łukasz Salwarowski

KATOWICKIE OLŚNIENIE Pewnego dnia udaję się do Katowic. Parkuję w centrum. Wykupuję bloczek na 2 godziny. Wracam po 3 godzinach. Spodziewam się mandatu. Co widzę? Karteczkę od parkingowego o treści: „proszę uzupełnić zaległą opłatę u mnie dziś, jutro lub wpłacić na konto”. Doznaję szoku. A jednak się da. Dlaczego władze innych miast potrafią być przyjazne i empatyczne, a nasze nie? Bardzo proszę o odpowiedź decydentów.

OPŁATY ZA PARKOWANIE W INNYCH MIASTACH: MIASTO

1 godzina

2 godzina

3 godzina

Godziny

KRAKÓW

3 zł

3,5

4,1

10-20

WARSZAWA

3 zł

3,6

4,2

8-18

KIELCE

2 zł

2

2

9-17

ŁÓDŹ

2 zł

2

2

8-18

KATOWICE

2 zł

2,4

2,8

9-16.30

RZESZÓW

-

-

-

EREWAŃ

0,8

0,8

0,8

9


TWOJA DZIELNIC A

ŻYĆTREFIE

ZYGMUNT KRZEPICKI

WS

OD PEWNEGO CZASU W KRAKOWIE JEST TAK, ŻE CI, CO ŻYJĄ W STREFIE, PARKOWAĆ MOGĄ BEZ PROBLEMU, A CI, KTÓRZY MIESZKAJĄ POD NIĄ, NIE MAJĄ GDZIE. NIE MAJĄ, BO ICH SĄSIEDZTWO ZMIENIŁO SIĘ W PARK & RIDE DLA TYCH, KTÓRZY DO MIASTA DOJEŻDŻAJĄ. CZAS TO ZMIENIĆ! A JAK? PRZESUWAJĄC GRANICĘ P&R Problemy z parkowaniem były zawsze, ale to, co dziś dzieje się na ulicach przylegających do strefy i w okolicach tramwajowych pętli, woła o pomstę do nieba. Jest tak, odkąd rozszerzono strefę. Samochód stoi na samochodzie, a ich właścicieli nie ma, bo są w pracy. Przyjechali. Zostawili, jak najbliżej się dało. Pojechali. Trudno im się zresztą dziwić. Każdy z nas robiłby tak samo, bo co innego miałby robić? System stref stworzono w taki sposób, że tylko do tego zachęca. Mieszkańcy okolic nowych stref skarżą się nieustannie, mówiąc: „Masakra! I Skandal!”. Dodają, że nie może być tak, że nie ma jak zostawić samochodu w okolicach swojego domu, bo jest on zajęty przez przyjezdnych. Niektórzy mówią też, że miasto powinno zrobić to tak, żeby P&R był na P&R (tych wszak jest kilka), a nie wszędzie. Tymczasem dziś te parkingi świecą pustkami. I tak będzie, dopóki strefa będzie taka, jaka jest. Jednak patrząc na to, jak dobrze strefa zrobiła mieszkańcom strefy (za 10 złotych mogą kupić sobie spokój, miejsce pod domem, a ruch spadł, bo ludzie przejeżdżają tramwajem), a jej brak robi im źle, rozwiązanie nasuwa się samo. Trzeba strefę rozszerzyć. Do miejsc, gdzie są lub będą pierwsze P&R. To wymusi, by przyjeżdżający do pracy (o ile pod firmą nie mają parkingów, a są wszak takie, które to zapewniają) zostawiali samochody na rogatkach i wsiadali do MPK albo na wyciągnięty z SUVa na tablicach z Zielonek... rower. Oczywiście dla mieszkańców miasta: abonament tani i dostępny. Problemem mogą być jedynie koszty takiego przedsięwzięcia, ale przecież nawet parkomatów nie trzeba już koniecznie stawiać. Abonamenty, płatność SMS-em

10

Strefa mistrzom parkowania niestraszna fot. Grzegorz Krzywak

i przez internet załatwią sprawę. Kontrola może być wybiórcza. Groźba kary zwykle działa tak samo dobrze jak sama kara. Do tego takie rozwiązanie mogłoby stanowić niezły zastrzyk dla kasy miasta, bo wielu skłoniłoby z pewnością do tego, żeby płacić w nim podatki. To szłoby wszak z konkretną oszczędnością. Kto wie, może tych pieniędzy starczyłoby nawet na to, by po opłaceniu sutych wynagrodzeń oraz kosztów służbowych delegacji (ile potrafią wydać, widzieliśmy przy okazji igrzysk) magistrackiego dworu, zbudować jeszcze coś dla krakowian. Np. nowe linie tramwajowe lub park tu i tam. Choćby ten na Rajskiej. Jest wielu przeciwników takiego pomysłu, którzy mówią nawet, że jest to rzecz zupełnie nie do pomyślenia, a strefę trzeba zlikwidować w ogóle i auta wpuścić wszędzie. Szczególnie wielu jest ich w klubie radnych Platformy Obywatelskiej, który słynie z tego, że stanowi w naszym mieście lobby samochodowe i gdzie się da, to chce wstawiać swoje auta, a kiedy nie może nimi wjechać, to podnosi wielkie larum, bo – wiadomo – pan radny (lub pani radna) to nie byle kto i tramwajem jeździć nie będzie. Jeszcze spotka w nim wyborcę.

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


TWOJA DZIELNIC A

fot. krowoderska pl

Jednak wbrew temu co mówią, jest to rzecz do pomyślenia. W takim np. Londynie w całej pierwszej strefie, która jest olbrzymia, płaci się nie tylko za parking, ale nawet za sam wjazd. I to nie mało, bo 10 funtów (płatne SMS). Poza tym strefy parkowania są wybiórczo wprowadzane w okolicach dzielnicowych centrów oraz ważnych ulic. Robi się to m.in. po to, by stworzyć przestrzeń dla rowerów oraz autobusów, bo i jedni, i drudzy – wszędzie, gdzie to tylko możliwe, a możliwe dla Anglików jest, gdy da się to zmieścić – mają dla siebie oddzielny pas ruchu, który ze sobą dzielą. Ale Londyn to nie wszystko. W rozszerzanie stref, i to z niezłymi efektami, idą inne europejskie metropolie. Robi to Budapeszt, robi Berlin, robi wreszcie Bolonia, która ze swoim modelem komunikacji uchodzi za włoski wzór. Tam strefą jest w zasadzie całe miasto, a przynajmniej bardzo rozległe „stare miasto”. Wzorowo zorganizowana komunikacja opiera się na założeniu, że po mieście jeździ się i ro-

werem i komunikacją miejską (nawiasem mówiąc, jeżdżą tam „nasze” Solarisy). Samochód jest do tego, by dostać się tam, gdzie inaczej dostać się nie da. Jazda nim nie należy też do przyjemności, bo priorytet ma komunikacja zbiorowa. U nas powinno być podobnie. Zwłaszcza że przybywa podmiejskich sypialni, których mieszkańcy z konieczności traktują krakowskie ulice jak drogi tranzytowe. Potrzeba rozwiązań, które skłonią ich do korzystania z MPK. Najprostsze to P&R oraz MPK, ale też choćby niewielka finansowa „kara” za wjeżdżanie do centrum, którą można by przeznaczyć choćby na walkę ze smogiem, do którego te samochody się dokładają. Dlatego strefę płatnego parkowania należy zrobić w całym mieście, a przynajmniej to rozważyć.

Ul. Zamoyskiego, po rozszerzeniu strefy miejsca dla niektórych i tak brakuje fot. Michał Malczyński

fot. krowoderska pl

11


STREFA SENIOR A

BEZPIECZNY SENIOR NA DRODZE JAK PODAJĄ STATYSTYKI, NAJBARDZIEJ ZAGROŻONĄ GRUPĄ UCZESTNIKÓW RUCHU DROGOWEGO SĄ PIESI. MAJĄC NA UWADZE ICH BEZPIECZEŃSTWO, WYDZIAŁ RUCHU DROGOWEGO KOMENDY WOJEWÓDZKIEJ POLICJI W KRAKOWIE WSPÓLNIE Z OGÓLNOPOLSKĄ FEDERACJĄ STOWARZYSZEŃ UNIWERSYTETÓW TRZECIEGO WIEKU PO RAZ KOLEJNY PROWADZĄ AKCJĘ PROFILAKTYCZNO-EDUKACYJNĄ PN. „BEZPIECZNY SENIOR NA DRODZE”, KTÓREJ CELEM JEST OGRANICZENIE LICZBY WYPADKÓW ŚMIERTELNYCH Z UDZIAŁEM OSÓB POWYŻEJ 60. ROKU ŻYCIA. Skąd decyzja o objęciu programem właśnie tej grupy wiekowej? Z alarmujących danych statystycznych! W roku 2013 na terenie województwa małopolskiego zanotowano 3762 wypadki drogowe, w których zginęło 219 osób. Wśród wszystkich ofiar śmiertelnych 101 stanowili piesi, tj. 46% wszystkich zabitych. Co drugi pieszy, który zginął w wypadku drogowym, był w wieku powyżej 60. roku życia (52 zabitych!). To już druga edycja kampanii. Chcąc ograniczyć tragiczne skutki wypadków drogowych, w 2013 roku w ramach akcji „Bezpieczny Senior na Drodze” przeprowadzono 63 godzin wykładów. Podczas spotkań z uczestnikami uniwersytetów trzeciego wieku zaprezentowano materiały informacyjno-edukacyjne dotyczące bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz przekazano ponad 3000 odblasków. Korzystając z okazji, policjanci prowadzili dyskusje ze słuchaczami na temat lokalnie istniejących zagrożeń ruchu drogowego. Najczęstsze uwagi sugerowane przez uczestników spotkań dotyczyły krótkiego cyklu światła zielonego podczas przechodzenia na drugą stronę jezdni po przejściu dla pieszych. Podkreślano również słabą infrastrukturę drogową – brak chodników oraz przejść dla pieszych, a także wskazywano braki oświetlenia wokół przejść dla pieszych, szczególnie przy drogach gminnych i powiatowych. Seniorzy zwrócili uwagę na pojazdy, które parkują na chodnikach i utrudniają ruch pieszym. Wyrażali zadowolenie z podjętej akcji i sugerowali więcej tego typu działań profilaktycznych, w których otrzymują elementy odblaskowe.

12

PODINSP. KRZYSZTOF DYMURA Zastępca Naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie

fot. fotolia.com

Informacje przekazane przez uczestników wykładów są analizowane wspólnie z zarządcami dróg, bowiem nawet niewielkie zmiany infrastruktury drogowej, czy organizacji ruchu mogą poprawić bezpieczeństwo pieszych.

Okres jesienno-zimowy to czas największego zagrożenia dla pieszych na drodze.

Nie bez znaczenia są tu niekorzystne warunki atmosferyczne oraz wcześnie zapadający zmrok. Stąd też, podkreślana w ramach akcji, konieczność używania elementów odblaskowych, które zwiększają widoczność osoby poruszającej się po drodze w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza. Liczby przekonują: pieszy bez odblasków widoczny jest z odległości ok. 30 m, pieszy wyposażony w elementy odblaskowe – z odległości 130–150 m. W bieżącym roku jest to szczególnie istotny element, w związku z nowelizacją ustawy Prawo o ruchu drogowym, według której od 31 sierpnia 2014 roku elementy odblaskowe są obowiązkowe dla wszystkich pieszych niezależnie od wieku!

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


STREFA SENIOR A

NAJCZĘSTSZE BŁĘDY POPEŁNIANE PRZEZ PIESZYCH: ÎÎ nieostrożne wejście na jezdnię

przed jadący pojazd (203 wypadki – średnio co drugi wypadek z winy pieszych, w których zginęło 29 osób, a 183 zostały ranne) ÎÎ nieostrożne wejście na jezdnię

zza pojazdu, przeszkody (57 wypadków, w których 3 osoby zginęły, 54 zostały ranne) ÎÎ przekraczanie jezdni w miejscu

niedozwolonym (41 wypadków, w których 5 osób zginęło, a 36 zostało rannych) ÎÎ wejście na jezdnię przy czerwo-

nym świetle (39 wypadków, w których 2 osoby zginęły, a 37 zostało rannych) ÎÎ chodzenie nieprawidłową stroną

„Pieszy poruszający się po drodze po zmierzchu poza obszarem zabudowanym jest obowiązany używać elementów odblaskowych w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu, chyba że porusza się po drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych lub po chodniku”.

drogi (23 wypadki, w których 5 osób zginęło, a 18 zostało rannych) ÎÎ stanie na jezdni, leżenie

(13 wypadków, w których 7 osób zginęło, a 6 zostało rannych)

(art. 11 ust. 4a) Dzięki wsparciu Małopolskiej Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, każdy uczestnik ubiegłorocznej kampanii otrzymał opaskę odblaskową. Także w bieżącym roku każdy słuchacz UTW uczestniczący w wykładach z policjantem zostanie wyposażony w odblask. Do akcji włączyło się także Stowarzyszenie Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego, którego przedstawiciele na spotkaniach przekazywali słuchaczom porady związane ze skutkami cywilnoprawnymi zdarzeń drogowych i prawami osób poszkodowanych. Projekt był finansowany ze środków Małopolskiej Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, przeznaczonych na poprawę bezpieczeństwa na drogach Małopolski oraz ze środków Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń Uniwersytetów Trzeciego Wieku na działalność i funkcjonowanie UTW. Kontynuowanej w roku 2014 przez policjantów ruchu drogowego akcji „Bezpieczny Senior na Drodze” towarzyszyć będzie kampania „Nie daj się oszukać” dotycząca bezpieczeństwa osobistego osób starszych.

13


OPINIE

DOMINIK KAIM terenzabudowany.blog.pl

ŚWIATŁEM PO OCZACH, ODBLASKIEM PO KIESZENI 31 SIERPNIA ZMIENIŁO SIĘ W POLSCE PRAWO I PO ZMROKU KAŻDY PIESZY PORUSZAJĄCY SIĘ POZA OBSZAREM ZABUDOWANYM ZOBOWIĄZANY JEST DO POSIADANIA ELEMENTU ODBLASKOWEGO, CHYBA ŻE PORUSZA SIĘ CHODNIKIEM.

ÎÎ w obszarze zabudowanym aż 42% potrąconych ucierpiało

idąc po przejściu dla pieszych, chodnikiu lub stojąc na przystanku; ÎÎ w obszarze niezabudowanym rzeczywiście 65% wypadków zdarza się nocą, a połowa z nich z udziałem pieszych poruszających się drogą krajową.

ODBICIE STATYSTYK W RZECZYWISTOŚCI W mediach urzędnik MSW zaznaczał, że „nie ulega żadnej wątpliwości, że po wejściu w życie tej ustawy będzie bezpieczniej”. Dodał też, że ustawa nie określa, czy ma to być opaska, kamizelka, czy cokolwiek innego – chodzi o to, by był to element odblaskowy. W tym samym materiale dziennikarskim o zmianie pozytywnie wypowiadała się Policja, piesi, jak i kierowcy. Skąd więc moje wątpliwości?

OWCZYM PĘDEM PO ODBLASKI Zastanawiam się, jak wyglądać będzie Polska po 31 sierpnia 2014? Mniemam, że w pierwszej kolejności szkoły, samorządy, Policja i inne instytucje masowo wyposażą dzieci w kamizelki i inne odblaski. Po drugie instytucje te będą usatysfakcjonowane i przekonane, że właśnie poprawiły stan bezpieczeństwa na polskich drogach. I po trzecie – zaspokoi to niestety ich chęć do dalszych działań w tym zakresie i większość z nich spocznie na laurach. Tak też pewnie zrobią usatysfakcjonowani wprowadzeniem nowego prawa posłowie. Wielka szkoda, że nie mają oni chęci, by zapoznać się z prawdziwymi problemami pieszych i w ten sposób wpływać na realną poprawę bezpieczeństwa. Z pomocą mógłby im przyjść choćby wydany kilka lat temu (2010) raport Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego pt. „Zagrożenia niechronionych uczestników ruchu”. Niestety raport nie miał wznowienia, więc posłużę się danymi w nim zawartymi – do roku 2010. I tak: ÎÎ rzeczywiście większość pieszych ginących na polskich drogach ginie nocą, ale na obszarze zabudowanym, czyli zmiana przepisów nic tu nie daje; ÎÎ główną grupą wiekową, która cierpi w tego typu wypadkach, są osoby starsze; ÎÎ 89% potrąceń pieszych, które kończyły się dla pieszego ciężkimi urazami, miało miejsce również w obszarze zabudowanym; ÎÎ 70% z tych potrąceń zdarzyło się w ciągu dnia;

14

Tyle statystyk – teraz garść moich, subiektywnych przemyśleń. Mam nieodparte wrażenie, że ustawodawca nie skupił swoich działań na głównych problemach, z jakimi borykają się piesi w Polsce. Chcę wyraźnie podkreślić, że samo posiadanie odblasku po zmroku w obszarze niezabudowanym pewnie nie zaszkodzi, ale wolałbym, żeby państwo skupiało się na prawdziwych wyzwaniach. Skoro statystyki mówią wprost, że problem dotyczy głównie terenów zabudowanych, a aż 42% potrąconych pieszych ucierpiało w miejscach takich jak przejście dla pieszych, chodnik czy przystanek, to może warto się nad tym dłużej zastanowić? Niedawno na zlecenie Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego powstał inny raport – dotyczący ochrony pieszych w pobliżu i na wyznaczonych przejściach przez jezdnię w wybranych 15 krajach europejskich. Wynika z niego, że ochrona pieszego przechodzącego przez jezdnię na przejściu dla pieszych rozpoczyna się w Polsce w momencie wejścia pieszego na jezdnię. Podobnie jest w Rumunii czy na Węgrzech. Dla porównania w Niemczech oraz Holandii ochrona ta rozpoczyna się w momencie zbliżania się pieszego do jezdni z wyraźnym zamiarem przejścia – już wówczas pieszy nabywa tam pierwszeństwa. We Francji i Norwegii piesi chronieni są nawet, jeżeli zamiar przejścia przez jezdnię nie jest widoczny. Porównajcie proszę statystyki bezpieczeństwa pieszych w Rumunii i Polsce z tymi np. z Francji czy Holandii widoczne na mapie powyżej. Dlaczego więc na poprawie bezpieczeństwa na przejściu nie chcą skupić się nasi rządzący? Prace nad takim projektem trwają w sejmie już od wielu miesięcy. I niestety niewiele wskazuje na to, że ruszą z kopyta. Za to odblaski przeszły przez parlament dość szybko. Statystyki przytoczone powyżej pokazują wyraźnie, że znaczna większość wypadków w obszarach niezabudowanych zdarza się nocą – dokładnie 65% z nich. Raporty mówią też wyraźnie, że nocą wzrasta tzw. ciężkość wypadku – innymi słowy nocą piesi odnoszą większe obrażenia lub po prostu częściej giną. Jakie czynniki wpływać mogą na ciężkość wypadku? Np. prędkość. Wikipedia wy-

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


OPINIE

Broszura Komisji Europejskiej ze strony http://ec.europa.eu

kazuje, że tak specyficzna sytuacja jak podniesienie limitu prędkości nocą [obowiązuje na obszarze zabudowanym] ma miejsce tylko w Polsce. Dlaczego nikt inny nie zdecydował się na takie ułatwienie dla kierowców? Jeśli dodać do tego fakt, że radary w Polsce mają tolerancję wynoszącą 10 km/h, oznacza to, że de facto nocą bez konsekwencji poruszać się można z prędkością 70 km/h w terenie zabudowanym i 100 km/h w niezabudowanym. Wg danych WHO prawdopodobieństwo przeżycia pieszego podczas potrącenia przez samochód jadący z prędkością 70 km/h jest praktycznie równe zeru. Ile wynosi wówczas droga hamowania? A z jakiej odległości widać „element odblaskowy”? I wreszcie – jak szybko reaguje kierowca na to, że ten element zobaczy, jeśli go zobaczy – bo to wcale nie jest pewne.

DIABEŁ TKWI W SZCZEGÓŁACH Badania prowadzone m.in. przez profesora psychologii Ricka Tyrrella wykazują, że odblaski znacząco poprawiają szanse zobaczenia pieszego po zmroku. Ale by odblaski działały, ważne są również inne czynniki – ustawienie świateł w samochodzie, wiek kierującego oraz wreszcie jego samopoczucie. Co ciekawe naukowcy w jednym z badań zauważyli, że kluczowe jest rozmieszczenie elementów odblaskowych na ubiorze pieszego tak, aby podkreśla-

ły one naturalny ruch człowieka. Kierowca jest w stanie znacznie lepiej rozpoznać pieszego przez jego sylwetkę i właśnie naturalny sposób poruszania się, jeśli dobrze rozmieścimy odblaski. Jeśli odblaski rozmieszczone są w sposób nieprzemyślany, to ich skuteczność znacząco spada. Tu warto wrócić do wprowadzonych w Polsce zapisów, które wcale nie odnoszą się do tego zagadnienia. Ustawa mówi, że „Pieszy poruszający się po drodze po zmierzchu poza obszarem zabudowanym jest obowiązany używać elementów odblaskowych w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu”. Dla których uczestników? Dla każdego z nich? Czy zatem odblask umieszczony na plecaku dziecka, którego nie ma szans zobaczyć jadący z naprzeciwka samochód, jest złamaniem prawa? Czy też wystarczy, że odblask po prostu jest? Jak widać, taka niejednoznaczna sytuacja satysfakcjonuje ustawodawcę, jak i pewnie Policję, która przecież na którymś z etapów musiała opiniować ten projekt. W polskich statystykach zwraca uwagę jeszcze jedna rzecz – połowa z wypadków zdarzających się nocą poza obszarem zabudowanym dotyczyła pieszego poruszającego się drogą krajową. Jak to jest możliwe, że przez 25 lat polskiej samorządności do władz lokalnych wciąż wybierani są ludzie, którzy nie potrafią zbudować chodników tam, gdzie pieszy musi poruszać się wzdłuż dróg krajowych? We wnioskach wspomnianego już raportu z 2010 znaleźć można takie zdanie: „Poza obszarami zabudowanymi jedynym bezpiecznym rozwiązaniem wydaje się separacja ruchu pieszego od ruchu samochodów. Ważne jest takie kształtowanie dróg pozamiejskich, aby pieszy nie był zmuszony do poruszania się po jezdni, co jest szczególnie niebezpieczne w nocy, kiedy widoczność jest ograniczona do zasięgu świateł pojazdu”. Niestety mam wrażenie, że działania samorządowców mające zwiększyć bezpieczeństwo ruchu drogowego zbyt często wiążą się z rozdawaniem kamizelek dzieciom, a zbyt rzadko z realnymi wyzwaniami.

RACHUNEK ZYSKÓW I STRAT Ostatni raport KRBRD wykazuje, że piesi stanowili w 2013 roku mniej niż 10% sprawców wypadków w Polsce. Niestety zakładam, że ta statystyka ulegnie pogorszeniu po wprowadzeniu obowiązku noszenia odblasków. Stanie się tak najpewniej dlatego, że po zmianie będzie znacznie łatwiej wskazać, że to pieszy był winny spowodowania wypadku – bo po prostu nie miał odblasku. Obawiam się, że w sytuacjach niejednoznacznych prawnicy winnych wypadkom kierowców będą nazbyt często sięgać po ten argument – oczywiście bez najmniejszego odniesienia do skuteczności odblasku w danej sytuacji. I tak oto okazać się może, że na zmianach piesi więcej stracą niż zyskają. Co ciekawe na stronie internetowej KRBRD w komentarzu do zmian przepisów o odblaskach przeczytać można: „Nowe prawo ma pomóc kierowcom, a przede wszystkim ocalić życie pieszych”. Oby w zmianach tych nie chodziło tylko o interes tych pierwszych. Pomijając, rzecz jasna, producentów i dystrybutorów odblasków, bo ci o swój interes są zapewne spokojni.

DOMINIK KAIM

mieszkaniec Wieliczki, żywo zainteresowany tematyką transportu, przestrzeni publicznej i partycypacji społecznej. Zawodowo geograf, hobbistycznie rowerzysta i aktywista społeczny. Autor bloga „Wydział komunikacji”: http://wydzialkomunikacji.blogspot.com/ i współtwórca bloga "Teren Zabudowany" www.terenzabudowany.blog.pl

15


OPINIE

WSZYSTKO, CO CHCIELIBYŚCIE WIEDZIEĆ O EWD,

WERONIKA SZELĘGIEWICZ

A NIE WIEDZIELIŚCIE, ŻE TRZEBA O TO PYTAĆ… EWD JEST CZYNNIKIEM, KTÓRY STOSUNKOWO NIEDAWNO POJAWIŁ SIĘ W PUBLICZNEJ DEBACIE O SZKOŁACH I OD RAZU ZDOBYŁ DUŻĄ POPULARNOŚĆ. TO EWD MA BYĆ NAJBARDZIEJ OBIEKTYWNYM KRYTERIUM OCENY JAKOŚCI PRACY SZKÓŁ. ZASTĘPCA PREZYDENTA MIASTA KRAKOWA DO SPRAW EDUKACJI, TADEUSZ MATUSZ, WYPOWIADAŁ SIĘ WIELOKROTNIE, ŻE EWD UCZYNI KRYTERIUM OCENY SZKÓŁ PRZED KOLEJNĄ LIKWIDACJĄ. ZADBAŁ TEŻ O TO, BY W ZESZŁYM ROKU SZKOLNYM POJAWIŁY SIĘ RANKINGI SZKÓŁ UTWORZONE W OPARCIU O EWD, KTÓRE PUBLIKOWAŁA PRASA. CZYM W TAKIM RAZIE JEST EWD I CZY NAPRAWDĘ POWINNO DECYDOWAĆ O ISTNIENIU DANEJ SZKOŁY? Edukacyjna Wartość Dodana jest czynnikiem, który ma sprawdzać przyrost wiedzy uczniów w danej szkole. Ocenia go się, porównując wyniki dwóch kolejnych egzaminów kończących naukę na danym poziomie edukacyjnym. EWD dla gimnazjum liczy się, porównując wyniki sprawdzianu po szóstej klasie z wynikami egzaminu gimnazjalnego tych samych uczniów. EWD dla liceum zestawiając egzamin gimnazjalny i maturalny. EWD dla szkół podstawowych się nie liczy, ponieważ nie ma początkowego badania kompetencji,

16

z którym by można porównać poziom wyjściowy. Wszystkie egzaminy kończące kolejne etapy edukacji są zewnętrzne, wystandaryzowane, oceniane przez przeszkolonych egzaminatorów. Wydaje się więc na pierwszy rzut oka, że to świetny i obiektywny sposób sprawdzenia, w których szkołach dzięki pracy nauczycieli uczeń się rozwinął, a w których nie. Samo porównywanie wyników egzaminacyjnych takiej informacji nam nie daje. Wyobraźmy sobie bowiem dwóch uczniów: jeden (dla wygody posłużę się ocenami) napisał egzamin gimnazjalny na poziomie bardzo dobrym, drugi dopuszczającym. Pierwszy maturę napisał na poziomie dobrym, drugi dostatecznym. Który się więcej nauczył w szkole? Oczywiście ten drugi, choć wynik egzaminu osiągnął niższy niż pierwszy uczeń, poprawił swój wynik indywidualny, podczas gdy drugi wypadł gorzej. Wszystko to wydaje się na pozór logiczne i dlatego wykorzystywanie EWD do oceny szkół nie budzi kontrowersji. Na pozór. Jak jest w rzeczywistości? Mierzenie EWD jest wynikiem opanowującej polskie szkoły testomanii, która przywędrowała do nas z krajów anglosaskich. Sprawdza ono tak naprawdę, o ile lepiej uczeń rozwiązuje testy po ukończeniu danej szkoły. Jeśli przyjmiemy, że celem edukacji jest nauczenie uczniów rozwiązywania testów, to EWD nam tę umiejętność sprawdzi, jeżeli widzimy cel edukacji inaczej, to już innych kompetencji nie. Ponadto na Zachodzie pojawiają się głosy, że ten model edukacji odpowiada za kłopoty amerykańskiej gospodarki i kryzys w USA. Jednym słowem umiejętność rozwiązywania testów niekoniecznie jest najbardziej pożądaną umiejętnością na rynku pracy. I najbardziej praktyczną.

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


OPINIE

Obrońcy koncepcji oceniania szkoły przez pryzmat EWD udowadniają, że każdy uczeń, nawet najsłabszy, może się rozwinąć i każdy, nawet najlepszy, może zmarnować swój potencjał. Twierdzą, że szkoły przyjmujące słabych uczniów mogą mieć wyższe EWD niż te, które przyjmują uczniów bardzo dobrych, a zależy to od ciężkiej pracy, kompetencji i zaangażowania nauczycieli.

Metodologia liczenia EWD też nie jest prosta i obiektywna, jak się potocznie sądzi. Polega ona na porównywaniu wyników szkoły do średniej krajowej szkół o takim samym potencjale wyjściowym. Co więcej istotną rolę przy jego obliczaniu odgrywa uśrednienie. Średnie EWD w skali kraju wynosi zero. Żeby tak się mogło stać, muszą istnieć szkoły z dodatnim EWD i z ujemnym, bo inaczej nie wyjdzie nam taka średnia. Co więc się stanie, jeśli uznamy, że szkoły z ujemnym EWD nic nie robią, marnują potencjał uczniów i w związku z tym należy je zamknąć? Cóż, za rok będziemy mieć znów połowę szkół z ujemnym EWD, tylko to będą inne szkoły. Nawet jeśli zostawilibyśmy w kraju dwie najlepsze szkoły, to jedna będzie musiała mieć ujemne EWD, bo inaczej średnia nie będzie równa zero. No ale możemy powiedzieć, że nas nie interesuje kraj. Chcemy mieć w Krakowie same dobre szkoły z dodatnim EWD. W dużych miastach jednak jest statystycznie niemożliwe, żeby wszystkie szkoły osiągnęły wynik powyżej średniej. Tak nigdy nie będzie. Bez względu na to, ile szkół zlikwidujemy pod pretekstem poprawy jakości edukacji. Populacja dużych miast jest odzwierciedleniem populacji kraju i wynik EWD w skali Krakowa oscylować będzie około zera. Co więcej w skali kraju Małopolska i sam Kraków wypadają dobrze, na co wpływa rozwój regionu, dostęp do bibliotek, uczelnie wyższe, wyszkolona kadra pedagogiczna. Czy prezydent Matusz o tym nie wie? Jest matematykiem, wie o tym doskonale. EWD wylicza się za pomocą metod statystycznych, a one mają to do siebie, że o ile świetnie się sprawdzają przy dużych jednostkach, to przy małych już nie. Prowadzi nas to do oczywistej konkluzji, że w małej szkole EWD musi wyjść źle. W dużej pojedyncze słabe wyniki nie wpływają na wynik szkoły, w małej mogą mieć katastrofalne skutki dla EWD. Wyobraźmy sobie, że w trzech szkołach 10 uczniów nie zdało matury. W pierwszej do egzaminu podeszło 300 uczniów, w drugiej 100, a w trzeciej była jedna mała klasa licząca 20

17


OPINIE

osób. W pierwszej nie zdało 3% uczniów, ilość niemal niezauważalna, w drugiej 10%, ale w trzeciej już 50%, a to wynik katastrofalny. A przecież każda ze szkół poniosła porażkę w stosunku do tej samej liczby uczniów. Jak więc można na takich podstawach wyciągać wniosek, że jeden nauczyciel jest leniwy i źle uczy, a drugi jest świetny? Waga procentów zawsze maleje przy dużej liczbie, dlatego w EWD zawsze wygra duża szkoła. Obrońcy koncepcji oceniania szkoły przez pryzmat EWD udowadniają, że każdy uczeń, nawet najsłabszy, może się rozwinąć i każdy, nawet najlepszy, może zmarnować swój potencjał. Twierdzą, że szkoły przyjmujące słabych uczniów mogą mieć wyższe EWD niż te, które przyjmują uczniów bardzo dobrych, a zależy to od ciężkiej pracy, kompetencji i zaangażowania nauczycieli. Stąd pojawiające się w debacie publicznej o szkole uproszczenie, że w tzw. dobrych szkołach mamy dobrych nauczycieli, a w „słabych” – złych. Ten sposób myślenia, choć bardzo rozpowszechniony, ma się jednak nijak do rzeczywistości. Po pierwsze nauczyciel uczy żywych ludzi, o czym się często zapomina. To oni, uczniowie, mają ogromny wpływ na własną edukację. Nie da się nauczyć kogoś, kto tego nie chce. W niektórych środowiskach wzbudzenie motywacji u ucznia graniczy z cudem. Istotną rolę w sukcesie szkolnym odgrywa kapitał kulturowy uczniów. Ci, których rodzice widzą sens edukacji i sami pilnują i motywują swoje dzieci, osiągają wyższe wyniki, bo wiedzą, że uczyć się trzeba i warto. Do tego dochodzą korepetytorzy. Tajemnicą poliszynela jest to, że z korepetycji korzystają głównie uczniowie czołowych krakowskich szkół, bo im zależy na wynikach. Trudno jednak w takim razie na podstawie pracy korepetytorów oceniać jakość pracy ich nauczycieli. Miałam okazję uczestniczyć w paru spotkaniach z prezydentem Matuszem i słuchać jego tłumaczeń, dlaczego w słabej szkole można mieć świetne EWD i jak bardzo to zależy od nauczyciela. Nie mogłam się jednak nigdy oprzeć refleksji, że gdyby prezydent Matusz powrócił do swoich uczniów V LO i postanowił tytułem eksperymentu zamiast uczyć, przesiedzieć rok szkolny przy biurku, patrząc w okno, to wyniki jego uczniów nie spadłyby ani trochę. Bo są wystarczająco zdolni i zmotywowani, żeby sami dotrzeć do wiedzy, której potrzebują lub znaleźć kogoś, kto ich nauczy. Gdyby natomiast obecnie, w dzisiejszych realiach, podjął pracę w jednej ze słabszych szkół, zdziwiłby się, jak niewielki wpływ jego praca miałaby na EWD.

Niskie EWD na pewno powinno skłonić i dyrekcję, i grono do refleksji i wytężonej pracy. Nigdy natomiast nie powinno stanowić wygodnego narzędzia dla samorządów do zamykania szkół. Miało ono szkołom pomóc w poprawianiu wyników, a sprawiło, że ocena szkół stała się bardzo jednoznaczna. Jeśli chcemy przesądzić o losie jakiejś szkoły, powinniśmy wziąć pod uwagę wiele czynników, nie tylko ten jeden. Należałoby wziąć pod uwagę opinię środowiska, rodziców, uczniów; prześledzić losy absolwentów, sprawdzić, ilu z nich odniosło sukces, ilu zostało życiowymi rozbitkami. EWD nie pokazuje również wkładu władzy samorządowej w funkcjonowanie szkół. A zależne od niej warunki rekrutacji czy wyposażenie placówek też wpływają na wyniki uczniów. Nagłe zainteresowanie władzy samorządowej EWD nie wróży niczego dobrego. Nie będzie służyło poprawie jakości nauczania, nie będzie służyło obiektywnej weryfikacji pracy szkół. Będzie świetnym pretekstem do wykorzystania przeciwko szkołom przy następnych próbach ich likwidacji. Zlikwidowane zostały przedszkola i żłobki. Nie powtórzmy tego błędu ze szkołami.

fot. Weronika Szelęgiewicz

Czy to znaczy, że EWD jest złe i nie należy zaprzątać sobie nim głowy? Oczywiście nie. Jest to czynnik, który powinien nieść informację skierowaną do szkoły, żeby mogła dokonać samooceny.

18

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


TEM AT NUMERU

KRAKÓW NASZYCH MARZEŃ – MIASTO-OGRÓD MARIUSZ WASZKIEWICZ

W 1912 R. EBENEZER HOWARD – INICJATOR BUDOWY MIAST-OGRODÓW PATRZĄC NA „WSPANIAŁE POŁOŻENIE KRAKOWA Z JEGO WIELKĄ ILOŚCIĄ ZIELONOŚCI, BŁONIAMI, PLANTACJAMI” NAZWAŁ KRAKÓW „MIASTEM-OGRODEM Z NATURALNEGO ROZWOJU”. JAK KONCEPCJA TA PREZENTUJE SIĘ OBECNIE? PO CO NAM PRZYRODA? Kiedy poruszamy problem ochrony terenów zielonych w mieście (a zwłaszcza w dużym mieście), musimy brać pod uwagę dwa powody tej ochrony. Pierwszy to aspekt czysto przyrodniczy, czyli chronimy przyrodę dla jej samej, a nie dlatego, że jest dla nas przydatna lub nieprzydatna. Drugi powód ochrony związany jest z potrzebami człowieka. Jednym z wyznaczników wysokiej jakości życia w mieście powinno być zapewnienie mieszkańcom możliwości wypoczynku w miejscu zamieszkania. Oznacza to powszechny dostęp do terenów rekreacyjnych. O takich potrzebach świadczą reakcje mieszkańców na plany ograniczania terenów zielonych – zebranie 12000 podpisów krakowian za ochroną Zakrzówka, podobna ilość podpisów mieszkańców protestujących przeciwko budowie Trasy Bagrowej. Według ankiety „Jak wypoczywamy” przeprowadzonej wśród mieszkańców os. Na Kozłówce w 2003 r. na pytanie „Czy uważa Pani (Pan), że okolice Drwinki należy przeznaczyć na miejsce wypoczynku dla mieszkańców?”, 99% ankietowanych odpowiedziało twierdząco, a jedynie 1% nie miało zdania. Niestety lokalni politycy mają odmienne zdanie, głosząc tezy, że Kraków ma za dużo terenów zielonych, że Kraków musi się rozwijać. Tym politykom rozwój myli się jednak z rozrostem. Nie można mówić o rozwoju społeczeństwa w warunkach betonowej pustyni, bez dostępu do przyrody. Nie można mówić ani o rozwoju fizycznym dzieci i młodzieży bez dostępu do terenów rekreacyjnych, ani o rozwoju psychicznym i intelektualnym bez dostępu do piękna przyrody i krajobrazu.

M ieszkańcy Krakowa walczą o tereny zielone Młynówki Królewskiej fot. Mariusz Waszkiewicz

Przyroda jest społecznym dobrem wspólnym, powinna więc być dostępna dla wszystkich. Tymczasem w Krakowie przybywa nowych budynków, dróg i parkingów, natomiast drastycznie kurczy się powierzchnia terenów zieleni.

EWENEMENT PRZYRODY KRAKOWA Kraków ze względu na swoje specyficzne położenie na styku Wyżyny Krakowskiej, Kotliny Sandomierskiej i Pogórza Karpackiego jest obszarem o wyjątkowych walorach przyrodniczych i krajobrazowych. Ze względu na urozmaiconą rzeźbę terenu znajduje się tu wiele miejsc o cennych walorach przyrodniczych. Są to miejsca rozrodu rzadkich i chronionych gatunków zwierząt i roślin, siedliska ich bytowania, korytarze ekologiczne. Pod względem ilości gatunków Kraków przewyższa nawet parki narodowe. Wszystko to sprawia, że Kraków pod względem przyrodniczym jest ewenementem wśród miast europejskich, a niektóre występujące tu zbiorowiska i gatunki należą do ginących w Europie. Uwarunkowania te oznaczają konieczność takiego gospodarowania przestrzenią publiczną,

19


TEM AT NUMERU

Polana Żywiecka w Krakowie – był las, jest osiedle mieszkaniowe fot. Mariusz Waszkiewicz

Tak ZIKiT dba o zieleń przy realizacji inwestycji miejskich – ul. Andersa fot. Mariusz Waszkiewicz

by pozwalało na rozwój miasta przy jednoczesnym poszanowaniu jego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego.

nie gospodarki zielenią jednostce odpowiedzialnej za zarządzanie drogami, a nie za ochronę środowiska skutkuje złym utrzymaniem terenów zieleni, pogarszającą się ich jakością, masowym wycinaniem drzew. W ostatnich czterech latach Wydział Kształtowania Środowiska zezwolił na wycięcie 51215 drzew (statystyka ta nie obejmuje nieznanej liczby drzew usuniętych w ramach inwestycji drogowych ZRID, dla których nie wydaje się decyzji, a nawet nie dokonuje inwentaryzacji). W Krakowie terenami zieleni zajmuje się ZIKiT. Organizacje społeczne już w 2008 r. apelowały, aby z dotychczasowego Krakowskiego Zarządu Komunalnego wyłączyć Referat do Spraw Zieleni i podporządkować go Wydziałowi Kształtowania Środowiska, a nie jednostce odpowiedzialnej za zarządzanie drogami. Ale wiceprezydent miasta pouczył nas, że nie może zaakceptować naszej ingerencji w sposób zarządzania miastem, a jedyne, co możemy zrobić, to zwracać uwagę, czy zadania są realizowane poprawnie. Postulat organizacji społecznych realizowany jest dopiero w tej chwili, tuż przed wyborami samorządowymi.

CO ROBIĄ WŁADZE KRAKOWA? Tymczasem proces rozwoju Krakowa przebiega chaotycznie. Żywiołowe działania w zakresie zabudowy Krakowa potęguje brak planów zagospodarowania przestrzennego. Również powstające dokumenty planistyczne dopuszczają inwestycje na terenach zielonych, cennych krajobrazowo, stwarzające zagrożenie dla przyrody i krajobrazu. Gmina zaniedbuje kwestie wykupu z rąk prywatnych terenów zielonych, od kilku lat nie rezerwowano na ten cel żadnych środków, a te przeznaczone w roku bieżącym w wysokości zaledwie 6 milionów złotych mają służyć także do wykupu terenów pod inwestycje drogowe. Innym przykładem powszechnych nieprawidłowości jest system wydawania zezwoleń na usuwanie drzew. Często stawianymi przez obywateli zarzutami są sekretność wydawania decyzji, nadmierna ilość wycinanych drzew, brak kompensacji przyrodniczych, a także zaniedbania w zakresie utrzymania terenów zieleni. Zarządcy terenu latami robią wszystko, aby drzewom zaszkodzić, zaczynając od ich szczelnej zabudowy, budowy różnej infrastruktury pod samymi drzewami, a skończywszy na używaniu solanki. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu (ZIKiT) najpierw doprowadza drzewa do kiepskiego stanu, a następnie, powołując się na dokonane przez siebie zniszczenia, chce drzewa wycinać. Władze Krakowa nie tylko wycinają drzewa, które ich pracownicy doprowadzili do fatalnego stanu zdrowotnego. Lekką ręką wydają pozwolenia na usuwanie zdrowych drzew czy wręcz likwidację całych terenów zielonych, bo tak sobie życzą deweloperzy. Nasze oburzenie wywołuje nie to, że dokonywane są wycinki drzew, ale ich masowość. Nie sprzeciwiamy się wycinaniu drzew, nie proponujemy zamienienia miasta w Puszczę Białowieską. Natomiast sprzeciwiamy się działaniom akcyjnym oraz zarządzaniu terenami zielonymi przez drogowców. Całkowite podporządkowa-

20

JAK POGODZIĆ FUNKCJE OCHRONY PRZYRODY Z REKREACYJNĄ FUNKCJĄ TERENÓW ZIELONYCH? Konieczna jest zmiana polityki zagospodarowania przestrzennego Krakowa. Musi być ona chronić tereny zielone, być racjonalna i oszczędna, oparta na analizie dotychczasowego wykorzystania zasobu terenów już zainwestowanych i niezainwestowanych mimo prawa do zabudowy. Rzetelny bilans wykorzystania tych terenów oraz ich potencjalnej chłonności pozwoli oszacować budowlane potrzeby miasta w perspektywie najbliższych lat. Niezbędne jest przyspieszenie opracowywania i przyjmowania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego przede wszystkim dla najcenniejszych obszarów. W planach i projektach należy uwzględniać konieczności tworzenia miejsc rekreacyjnych (skwery, zieleńce, boiska sportowe) i podstawowej infrastruktury handlowo-usługowej w nowych inwestycjach. Dotyczy to zarówno budownictwa wielorodzinnego, jak i osiedli domów jednorodzinnych.

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


TEM AT NUMERU

Bo mieszkańcom nie jest wszystko jedno – czyn społeczny przy utrzymaniu Poziomkowej Polany fot. Mariusz Waszkiewicz

Przy wydawaniu decyzji o pozwoleniu na budowę należy określić wpływ inwestycji na istniejący układ komunikacyjny oraz przewidzieć rozwiązania konieczne do zapobieżenia możliwym problemom transportowym. Nie powinny być wydawane zezwolenia na budowę w miejscach, gdzie jej istnienie dodatkowo obciąży system komunikacji. Bezwarunkowo należy chronić „zielone kliny” wnikające do centrum Krakowa poprzez doliny rzeczne i zielone wzgórza. Jesteśmy przeciwnikami hasła o „odwracaniu Krakowa do Wisły” w rozumieniu zabudowywania wiślanych bulwarów. Historyczna zabudowa Krakowa stykała się bezpośrednio z Wisłą tylko w niektórych obszarach (np. Wawel, Skałka, klasztor ss. Norbertanek, śródmieście Podgórza), co stanowi o specyfice Krakowa, odróżniającą go od licznych miast, w których nabrzeża rzek obudowywano. Dolina Wisły jest też jednym z głównych korytarzy ekologicznych Europy i największym w Polsce. Dlatego należy zapewnić szeroką i wolną od zabudowy przestrzeń koryta rzeki i jej brzegów, zagospodarowanych jako ogólnie dostępne zielone bulwary i skwery. Przestrzeń nad Wisłą pełni rolę eksponującą zespoły zabytków Krakowa, posiada wielkie walory rekreacyjne, jest korytarzem ekologicznym i ciągiem przewietrzania miasta, dlatego powinna pełnić rolę podstawowego ciągu edukacyjno-rekreacyjnego Krakowa, służącego mieszkańcom i turystom. Doliny wszystkich rzek i potoków powinny podlegać szczególnej ochronie. Należy w ich otoczeniu pozostawić naturalną roślinność. Dopuszczalne jest przeprowadzenie ścieżek spacerowych i rowerowych w miejscach uzgodnionych z przyrodnikami. Koncepcja parków rzecznych często przywoływana jako pomysł na zagospodarowanie dolin rzecznych nie może być rozumiana i realizowana jako sposób na „oczyszczenie” dolin rzecznych z naturalnej roślinności, betonowanie lub w inny sposób „regulowanie” brzegów, a także wprowadzanie obiektów przestrzennych. Należy powstrzymać zabudowę i zacieśnianie dolin rzecznych przez ustanowienie pasa ochronnego po obydwu stronach rzeki. Na terenie Krakowa istnieją już lub są proponowane do ochrony miejsca o szczególnych walorach przyrodniczych. Należy przewi-

dywać takie zagospodarowanie okolicy tych miejsc, by ich walory nie uległy pogorszeniu i by ich trwała ochrona była zabezpieczona. Należy także objąć pełną ochroną wszystkie cieki i zbiorniki wodne i ustalić całkowity zakaz ich osuszania lub zasypywania bądź zmniejszania powierzchni. W okolicy miejsc szczególnie cennych pod względem przyrodniczym winno się zapewnić utrzymanie niezmiennych stosunków wodnych, zminimalizować możliwość negatywnego oddziaływania ewentualnych inwestycji budowlanych lub drogowych. Tereny cenne pod względem przyrodniczym i krajobrazowym należy objąć ochroną jako użytki ekologiczne (m.in. Sikornik, Staw Płaszowski), utworzyć zespoły przyrodniczo krajobrazowe (m.in. na Zakrzówku, w Lesie Wolskim), kontynuować urządzanie i powiększanie istniejących parków (m.in. Park Dębnicki) oraz tworzyć nowe (m.in. Grzegórzki, ul. Karmelicka). Trzeba konsekwentnie chronić tereny zielone, skwery, ogrody śródblokowe zlokalizowane w szczególnie zagęszczonym zabudową centrum miasta, a także na istniejących osiedlach.

NOWE CIAŁO ZAMIAST TRUPA W SZAFIE Konieczna jest też zmiana systemu zarządzania terenami zielonymi w Krakowie. Powinien zostać zlikwidowany Zespół Utrzymania Zieleni w ZIKiT, a w zamian utworzony Krakowski Zarząd Zieleni, któremu podlegałyby wszystkie tereny zieleni komunalnej (w tym parki, zieleń przyuliczna, skwery, zieleń osiedlowa osiedli komunalnych). Do zadań tego Zarządu powinno należeć utrzymanie oraz rozbudowa terenów zieleni. Krakowski Zarząd Zieleni powinien podlegać nadzorowi Miejskiego Architekta Krajobrazu zarówno pod względem finansowym, jak i merytorycznym. Należy wprowadzić zasadę corocznego przeznaczania w budżecie miasta środków finansowych w wysokości minimum 1% budżetu Krakowa z przeznaczeniem na wykupywanie z rąk prywatnych terenów zielonych. Tylko takie kompleksowe podejście do zmian zarządzania terenami zieleni w Krakowie może przynieść poprawę stanu środowiska i warunków życia krakowian.

21


TEM AT NUMERU

E I K S J E P EURO ? KAMIL CZEPIEL

W E Z R D O MIAST

W 2013 ROKU KRAKÓW UZYSKAŁ TYTUŁ EUROPEJSKIEGO MIASTA DRZEW, CO ZOSTAŁO ODEBRANE PRZEZ MIESZKAŃCÓW Z POBŁAŻLIWYM UŚMIECHEM. MIASTO TO MA NAJMNIEJ DRZEW SPOŚRÓD WSZYSTKICH DUŻYCH MIAST W POLSCE. KOLEJNE ZADRZEWIENIA PRZEGRYWAJĄ W WALCE Z DEWELOPERAMI, A ZIELEŃ MIEJSKA JEST NISZCZONA PRZEZ SŁUŻBY ODPOWIADAJĄCE ZA JEJ PIELĘGNACJĘ. Kraków zajmuje jeszcze jedną „zaszczytną” pozycję – ma najbardziej skażone powietrze w Europie. Walka z zanieczyszczeniem powinna być priorytetem, a drzewa są w tej kwestii nieocenionym sprzymierzeńcem. Władzom powinno zależeć więc na zwiększeniu ich ilości. Zamiast tego pozwalają na zabudowę kolejnych terenów zielonych. Nawet korytarzy przewietrzania miasta. W ostatnich czterech latach wycięto w Krakowie przynajmniej 64 tysiące drzew. Statystyka obejmuje jedynie dane udostępnione przez ZIKiT i Wydział Kształtowania Środowiska UMK. Decyzje o wycince wydają też inne urzędy. Drzewa znikają, a liczba nasadzeń kompensacyjnych, choć wzrasta z każdym rokiem, nawet nie równoważy ilości usuwanych drzew. Do tego przeżywalność tych nasadzeń kontroluje się tylko po trzech latach, później mogą zostać usunięte bez przeszkód, bo nie chroni ich prawo. Kolejnym problemem jest to, że zaczyna już brakować miejsc na sadzenie. Poza tym, jak twierdzi Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody, kompensacja powinna uwzględniać także likwidację siedlisk dla zwierząt, gęstych koron czy dziupli. Dobrym rozwiązaniem byłby dodatkowy nakaz tworzenia budek lęgowych.

zów Modernizacja stacji Łob

fot. Jakub Włodek

na wstrzymać wydawanie WZ-ek jedynie na 12 miesięcy, gdy jest przygotowywany plan. Przez to zieleń nie jest dostatecznie chroniona. Zresztą deweloperzy mają też inne sposoby, by postawić na swoim. – Mieli zgodę na 7 drzew, a wycięli 15 – mówi Piotr Olszówka, który brał udział w walce o Młynówkę Królewską. Podobne doświadczenia ma pani Helena Gajda z os. Podwawelskiego. – Gdy po powrocie ze Lwowa zauważyłam, ze budowlańcy wycinają drzewa, żeby zrobić miejsce dla ciężkiego sprzętu, wezwałam policję. Okazało się, że mieli pozwolenia tylko na 10 drzew – ścięli dużo więcej. Policjanci prosili, żeby ich wzywać w razie kolejnych cięć. Wzywaliśmy, ale i tak nic to nie dało. Jak nie mogą wyciąć drzewa, to wiercą w nim dziury i wlewają do nich kwas. O podobnym procederze wspominają mieszkańcy Bronowic. Większość ludzi zdaje sobie sprawę z wartości drzew. Zrzeszają się, by mieć większe szanse, ale walka przeciw ogromnym wpływom i pieniądzom nie jest łatwa. – Dostaję sygnały od mieszkańców, że są

DYKTATURA DEWELOPERÓW – Prawo dopuszcza składanie wniosków o wydanie warunków zabudowy w trakcie opracowywania Planu Zagospodarowania Przestrzennego i firmy deweloperskie z tego korzystają – twierdzi Anna Smywińska-Pohl, mieszkanka Krakowa. Niestety ustawowo możBorek Fałęcki ańcy Krakowa szk mie owi nim fot. ano

22

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


TEM AT NUMERU

gotowi nawet przykuwać się do drzew. Chcą działać, tylko nie wiedzą jak. Słysząc piły, od razu mnie alarmują – twierdzi Monika Dębowska z inicjatywy Zielone Bronowice. – Kiedy na swoim portalu ogłaszam interwencję, natychmiast zjawia się kilkadziesiąt osób. Większości z nich nie znam. Niestety drzewa w Krakowie często wycina się w nocy. Tną, gdy ludzie śpią albo nie ma ich w domu. Pnie są usuwane bezzwłocznie, żeby nie było śladów. Często też na drzewach nie ma żadnych oznaczeń. Chciałabym nałożyć na urząd obowiązek wywieszania tabliczek informujących o planowanej wycince, na tyle wcześnie, żeby mieszkańcy mieli okazję zgłosić swoje uwagi – dodaje pani Monika. Wprawdzie decyzje są publikowane w wykazach, jednak jest ich tak wiele, że nikt nie jest w stanie śledzić ich na bieżąco. – To absurd, że mieszkańcy muszą prowadzić prywatne śledztwa i walczyć o każde drzewo – denerwuje się pani Helena. – Od tego mamy przecież prawo i stosowne urzędy. Nie szanuje się nawet starych drzew. Jeden wiekowy dąb zgłosiłam jako pomnik przyrody. Został wpisany na listę i dziś wisi na nim tabliczka. Niestety dwóch innych, około stuletnich, nie zdążyłam zgłosić. Zostały wycięte pod budowę parkingów przy Centrum Kongresowym, a w ich miejsce posadzono małe drzewka. A to właśnie stare drzewa są najcenniejsze. Według prof. Janusza Hereźniaka z Uniwersytetu Łódzkiego do zrównoważenia zdolności oczyszczania powietrza stuletniego drzewa potrzeba 1700 drzew dziesięcioletnich. Wątpliwym pocieszeniem są więc obietnice ZIKiT-u o posadzeniu dwóch młodych drzew za każde stare wycięte wzdłuż ulicy Jana Pawła w lutym tego roku.

SKANDALICZNA „PIELĘGNACJA”

pojęcia o ogrodnictwie. Dlatego zabiegamy o to, żeby ZIKiT przestał to robić i powstała odrębna jednostka, w której zatrudnieni zostaną ludzie kompetentni. Przy obecnym systemie służby mogą niszczyć drzewa bezkarnie. Ustawa nie przewiduje sankcji za błędy w sztuce ogrodniczej, chyba że drzewo obumrze. Ale przecież wierzba zawsze coś sobie odtworzy, nawet gdy zostanie po niej sam pień. ZIKiT wycina drzewa wtedy i tam, gdzie jest mu wygodnie. Często usuwa zupełnie zdrowe drzewa, a zostawia powodujące realne zagrożenie. Albo tnie na wyrost, przewidując, że drzewo i tak wyschnie za trzy, może pięć lat. Tak było w przypadku zieleni wokół fortu Batowice. ZIKiT dostał dotacje i postanowił „zrobić porządek” z zadrzewieniami przyfortecznymi. Prezes TnROP przypomina sobie, jak podczas rozmowy z urzędnikami podeszła do nich mała dziewczynka. Miała może z cztery latka. – Nie możecie wyciąć tych drzew – powiedziała z poważną miną – robaczki i ptaszki nie będą miały gdzie mieszkać! Jak widać nawet najmłodsi krakowianie wiedzą, jak bardzo potrzebne są drzewa, zarówno zielone, jak i te martwe, murszejące. W Krakowie natomiast nie respektuje się nawet zapisów dotyczących zabezpieczania zdrowych drzew podczas prowadzenia robót. Materiały składuje się przy samych pniach, podczas gdy jest zakaz umieszczania ich w zasięgu korony. Ucina się korzenie i gałęzie, bo utrudniają prace. A gdy wezwie się Straż Miejską, można liczyć jedynie na pouczenie. W Warszawie za takie rzeczy wlepia się mandat bez żadnej dyskusji. Czy zbliżające się wybory samorządowe przyniosą jakąkolwiek zmianę dla drzew w Krakowie? Okaże się już wkrótce, a na razie pozostaje nam kontrolować stan zieleni na własną rękę. Tak jak to robiliśmy do tej pory.

Wspomniany wcześniej pomnik przyrody padł ofiarą tzw. „pielęgnacją” służb miejskich. Okoliczni mieszkańcy mówią, że trzy lata temu przyjechali ludzie z piłami i przycięli gałęzie dwóch konarów. Po roku przyjechali ponownie. Tym razem, aby uciąć uschnięte konary – te same, które wcześniej pielęgnowali. – Nie ma się czemu dziwić – tłumaczy Mariusz Waszkiewicz. – Zielenią miejską w Krakowie zajmują się ludzie niemający zielonego

2014 Jana Pawła II 28 lutego y Krakowa ańc szk mie owi nim ano . fot kie Drzewa os. Kazimierzows y Krakowa fot. anonimowi mieszkańc

23


TEM AT NUMERU

Redakcja W ubiegłym roku deweloper zarzucił swoją sieć na fragmenty krakowskiego parku Wincentego á Paulo. Plany zabudowy tego urokliwego zakątka miasta spotkały się z ostrym sprzeciwem okolicznych mieszkańców. Ci uznali, że jest to jedna ze spraw, za załatwianie których płacą miejskim radnym i poinformowali ich, że jeżeli WZ zostanie wydana, to ci już więcej nie mogą liczyć na ich głos. Kilka tysięcy e-maili, które otrzymali rajcy wybrani z okręgu, w którym znajduje się park, wywołało ich histeryczne reakcje, ale WZ nie wydano.

TOMASZ BOREJZA

DLA ZABUDOWY PARKÓW W KRAKOWIE! Tomasz Borejza: Wiadomość o planach zabudowy parku przy Lea musiała Cię solidnie wkurzyć? Maks, założyciel fanpejdżu „Nie dla zabudowy parków w Krakowie”: Oczywiście, że się wkurzyłem. Choćby dlatego, że tutaj spędziłem swoje dzieciństwo. Przez park chodziłem do mojej podstawówki – „piątki”. Teraz sam chodzę tu z dzieckiem na spacery i uważam, że to miejsce powinno przede wszystkim służyć ludziom. A dowiedziałem się o tych planach przez przypadek. Prowadzę w okolicy sklep zoologiczny i powiedzieli mi o tym ludzie, którzy są moimi klientami. Wtedy zrobiłem fanpejdż.

Skąd pomysł na taką reakcję? Szczerze? Bardzo spodobała mi się akcja Anty NC+. Uważam, że ludzie powinni się organizować, kiedy czegoś chcą. Uznałem, że w tym wypadku warto spróbować z podobną akcją. Okazało się, że w ciągu tygodnia profil polubiło ponad 3 tysiące osób. To jasny znak, że sprawa ludzi interesuje i budzi wielkie emocje.

To duża liczba. Oprócz fanpejdżu pojawiła się też petycja? Przygotowaliśmy petycję. Nigdy się tym nie zajmowaliśmy, więc pojawiło się kilka błędów. Nawet ktoś nam wytknął błąd ortograficzny, ale nie to było najważniejsze.

24

O co chodziło? Petycja mówi po prostu, że żądamy od radnych z tej okolicy, by interweniowali w sprawie parku. Nie obchodzi nas, jak to zrobią. Obchodzi nas efekt, bo od tego są. A jeżeli radni tej sprawy nie rozwiążą, to my na nich już więcej nie zagłosujemy. Podpisało się pod nią już 1000 osób. Dla mnie ma to funkcjonować tak: radny jest po to, żeby wiedzieć, jak obronić park. A ja jestem mieszkańcem i płacę podatki, więc mogę od niego wymagać.

Zgadzam się, że dokładnie tak być powinno. Ogromnie podobało mi się to, że udostępniliście kontakty do radnych z naszego okręgu i zachęciliście ludzi, żeby im przypomnieli, kto jest dla kogo. Zwykle jest bowiem tak, że rada dzielnicy odsyła do rady miasta, a ta do prezydenta, itd.… Odpowiedzialności nikt nie chce wziąć na siebie, a od czego w końcu ich mamy?

Po to demokracja jest skonstruowana tak, że ludzie rządzą poprzez swoich przedstawicieli, żeby ci przedstawiciele, którzy biorą za to pieniądze, wiedzieli,

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


TEM AT NUMERU

Nie o taki Kraków nam chodz fot. Mariusz Waszkiewicz

co robić. Nie interesuje mnie, kto ma większe kompetencje – ten czy tamten. Nie interesuje mnie też to, czy to ma związek z ustawami, uchwałami lub jeszcze czymś innym. Oczekuję skutecznego radzenia sobie z takimi sprawami. Jednak nie wszyscy podzielają to zdanie. Napisaliście, że radna Magdalena Bassara z Platformy Obywatelskiej uznała takie żądanie za pogróżki? Zrobiliśmy dwie rzeczy. Jedną była wspomniana petycja. Druga to przygotowana na szybko propozycja listu, który można wysłać do radnych na e-maila. Jest tam napisane, że prosimy pana lub panią radnych o zajęcie się tą sprawą, a jeżeli tego nie zrobią, to na nich, ani na ich partie nie zagłosujemy w kolejnych wyborach. I wszystkich wkoło będziemy do tego namawiać. Pani radna odpowiedziała nam, że to są pogróżki. Zabrzmiało to bardzo śmiesznie i uśmialiśmy się z tego serdecznie. Panią radną pozdrawiamy, ale to nie są pogróżki. Jest to zwykła prośba wyborcy wyrażona w trybie warunkowym.

Czyli nie obchodzi nas, jak sprawa zostanie załatwiona, byle była załatwiona. Słusznie. Co dalej? Zgłaszają się do nas ludzie z innych części miasta, ponieważ profil nie sugeruje ograniczenia tylko do parku św. Wincentego á Paulo. Chcę, żeby udało się ratować zieleń także w innych miejscach Krakowa. Tym bardziej, że ta zieleń znika. Na przykład całkiem niedawno w Młynówce Królewskiej stanął brzydki budynek.

A w tym wszystkim nie chodzi przecież tylko o radnych. Deweloperzy też powinni zdawać sobie sprawę, że PR musi być dla nich ważny.

Ja sam nie kupiłbym mieszkania od dewelopera, który zniszczył park, żeby wybudować w nim bloki. Może trzeba ludzi zacząć informować o tym, które firmy stosują takie praktyki. I kto chce zniszczyć zieleń, żeby zarobić kasę. W ten sposób można wywierać presję. Nie chcemy przecież mieszkać w betonie. Chcemy mieszkać w zieleni. Teraz pracujemy nad tym, by obronić ten park. Jednak jeżeli pojawią się osoby, które będą chciały robić to samo w innych częściach miasta – bo ja przecież nie mieszkam w Hucie czy na Ruczaju i nie zawsze wiem, co tam się dzieje – to będziemy promować także ich działania.

Skutecznie promować – dodajmy, ponieważ kilka tysięcy osób dziś, a w perspektywie z pewnością kilkanaście lub kilkadziesiąt, to już jest poważna siła i możliwość wywierania nacisku. To już jest coś, z czym radni i urzędnicy powinni się liczyć. Ci wszyscy ludzie, którzy są w Urzędzie Miasta, to są przecież nasi pracownicy, ale zbyt często o tym zapominają i trzeba im o tym przypomnieć. Przecież to my ich wynajmujemy do tego, żeby – mówiąc kolokwialnie – robili tak, żeby było dobrze. Tak to powinno wyglądać. Miasto ma po prostu działać tak, żeby mieszkańcom żyło się dobrze. Reszta mnie nie obchodzi.

25


TEM AT NUMERU

ANNA CHOMCZYŃSKA

ZANIM WODA STANIE SIĘ LEGENDĄ…

TAJEMNICZE ŚLEDZTWO ZAKOŃCZONE! KRAKOWIANIE URATOWALI MIASTO PRZED ZNIKNIĘCIEM WODY.

SPACEROWALI PO KRAKOWIE SZLAKIEM DAWNYCH RZEK, WYPLATALI KOSZE Z WIKLINY NA MOKRO, WCIELALI SIĘ W ROLNIKÓW Z KRAJÓW GLOBALNEGO POŁUDNIA, PŁYWALI SMOCZĄ ŁODZIĄ, WYKONYWALI ZADANIA I ZBIERALI STEMPELKI. PRZEZ CAŁE WAKACJE KRAKOWANIE BRALI UDZIAŁ W TAJEMNICZYM ŚLEDZTWIE W RAMACH BEZPŁATNEJ GRY MIEJSKIEJ „ZANIM WODA STANIE SIĘ LEGENDĄ” PRZYGOTOWANEJ PRZEZ OŚRODEK DZIAŁAŃ EKOLOGICZNYCH „ŹRÓDŁA”.

Spacer miejski

fot. Anna Chomczyńska

W Polsce wystarczy odkręcić kran i możemy cieszyć się czystą wodą pitną, więc problem znikającej wody może się wydawać odległy. Jednak, choć mamy dużo rzek i jezior oraz dysponujemy zapasami wody podziemnej, nasz kraj ma zasoby wodne porównywalne z Egiptem. Spośród wszystkich krajów europejskich i amerykańskich mamy najmniej wody, dlatego ważne jest, abyśmy umieli z niej mądrze korzystać.

W ramach gry odbyły się cztery darmowe warsztaty i trzy spacery miejskie. W Żywej Pracowni uczestnicy uczyli się pleść wiklinowe kosze, a w Ambasadzie Krakowian dowiedzieli się, jak zrobić ekologiczne środki czystości. Podczas gry symulacyjnej prowadzonej przez Polską Akcję Humanitarną, wczuwając się w rolę rolników z krajów globalnego Południa, odkryli, czym jest wirtualna woda. Z kolei spacer miejski z przewodniczką Joanną Chrostek przeniósł graczy w czasy, gdy Kraków leżał wśród gęstej sieci rzek, stawów i mokradeł. Uczestnicy zwiedzili też Stację Uzdatniania Wody „Rudawa” oraz poznali historię zalewu Bagry, a niektórzy wsiedli na tradycyjną smoczą łódź, aby wspólnie sprzątnąć brzegi Wisły. 12 września w kinie Paradox na oficjalne zakończenie akcji został zaprezentowany film „Lost Rivers” oraz krótki materiał z przebiegu gry. Materiały te dostępne są również na stronie: http://www.woda.edu.pl/krakow/

CO SIĘ WYDARZYŁO?

PLANOWANIE DZIAŁANIA:

„Źródła” edukacją ekologiczną zajmują się od ponad 20 lat. – Na co dzień prowadzimy warsztaty w szkołach oraz przedszkolach, ale staramy się wychodzić z naszym programem do szerszego grona odbiorców. W te wakacje chcieliśmy mieszkańcom miasta zaproponować coś zarówno dla najmłodszych, jak i dla dorosłych, stąd pomysł na grę miejską – mówią członkowie stowarzyszenia.

DLACZEGO WODA?

Gra oparta była na motywie śledztwa. Ze specjalnie przygotowanej książeczki uczestnicy dowiedzieli się o tajemniczym notatniku, znalezionym przez jednego z krakowian. Znajdujące się w nim notatki, urywały się zapisem: „Trzeba uratować Kraków, zanim woda stanie się legendą!”. Uczestnicy musieli wykonać jak najwięcej z zadań opisanych w książeczce, odwiedzając m.in. Krakowskie Wodociągi, Muzeum Etnograficzne i Muzeum Archeologiczne.

26

„Źródła” zapraszają też na kolejne bezpłatne wydarzenia w ramach świąt ekologicznych. Już wkrótce będą świętować Dzień Jeża, Dzień Kundelka, Dzień Sadzenia Drzew i wiele innych. Planują bezpłatne warsztaty i spacery przyrodnicze. Dokładne informacje pojawiają się na bieżąco na: http://www.zrodla.org oraz na profilu https://www.facebook.com/ode.zrodla.

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


TEM AT NUMERU

SZUKAJĄC „ZIELONYCH RELAKSÓW” MONIKA BRZUCHALA

JAK CO ROKU W TRZECI PIĄTEK WRZEŚNIA KAWAŁEK KRAKOWA PRZEOBRAZIŁ SIĘ W MOBILNY PARK. TYM RAZEM PARK(ING) DAY SWOIM ZASIĘGIEM OBJĘŁO PLAC NOWY NA KAZIMIERZU. Po ciężkim dniu w pracy idziemy na spacer. W weekend organizujemy wypady za miasto – choćby miało to oznaczać jedynie wyjazd na 2 kilometry za tabliczkę „Kraków” – nieważne, liczy się to, że nie dosięgnie nas tam miejski gwar i zapach spalin rozsiewany przez tysiące samochodów. Można za to przytulić się do drzewa, i co istotne w kontekście codzienności mieszkańców Krakowa – odetchnąć pełną piersią. Nie od dziś wiadomo, że obcowanie z naturą pozytywnie wpływa na kondycję psychiczną. Gdzie jednak szukać kontaktu z przyrodą, kiedy ubywa drzew i stref zielonych, a krakowscy ekoaktywiści nadają coraz bardziej ponury przekaz? Kraków jest zanieczyszczony, a miejsc, gdzie można odpocząć od miejskich problemów, nie przybywa. – Nie ma już nawet ławek na osiedlu. Jedyne miejsca, gdzie można sobie usiąść, to kawiarniane ogródki. Jeśli chcesz się tam zatrzymać – musisz płacić! Darmowych ławek już prawie nie ma – skarży się pani Marzena, mieszkanka Kurdwanowa. Podobny wyrzut można usłyszeć od wielu krakowian. Z odpowiedzią na pojawiające się głosy wyszli miejscy aktywiści. Stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów, Polska Zielona Sieć oraz Fundacja Otwarty Plan, połączyły siły i w ramach Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu jeden z zakorkowanych na co dzień punktów miasta co roku przeobraża się w park. Mowa tu o Park(ing) Day. Każdego roku w trzeci piątek września mieszkańcy naszego miasta mogą zamienić codzienny slalom między zaparkowanymi przy (a często „na”!) chodnikach samochodami na chwilę relaksu. Samochody znikają bowiem z zastawionego nimi na co dzień obszaru. Mogą za to rozsiąść się wygodnie na jednym z wystawionych do użytku publicznego foteli, wśród rozstawionych wokół doniczek z roślinnością. Znika przez to kilka miejsc parkingowych – krakowianie zyskują jednak przestrzeń, w której mogą zatrzymać się na moment, odpocząć, ale również porozmawiać z organizatorami akcji na tematy dotyczące ekologii, zmian, których potrzeba, by w mieście żyło się lepiej, czy bieżących spraw, takich jak stan krakowskiego powietrza.

fot. Małgorzata Małochleb

fot. Małgorzata Małochleb

fot. Małgorzata Małochleb

Park(ing) Day znane jest na świecie od 2005 roku. W Krakowie organizuje się je od 6 lat. Obejmowało swoim zasięgiem już wiele krakowskich przestrzeni, ale wszystkim najbardziej zapadło w pamięć zamknięcie odcinka ulicy Krupniczej. Kiedy jej długość od Teatru Bagatela, do ulicy Loretańskiej zamieniła się w strefę wolną od parkowania, mieszkańcom bardzo spodobała się ta metamorfoza. Dzięki ich zaangażowaniu i poparciu ruchów miejskich, rok później ta część Krupniczej została włączona do strefy A. To namacalny efekt działań obywatelskich ku polepszeniu jakości życia w Krakowie. W tym roku strefę Park(ing) Day urządzono na Kazimierzu, a dokładnie na Placu Nowym. Wybór tego miejsca nie był przypadkowy. Zdaniem organizatorów to właśnie plac Nowy jest idealnym przykładem miejsca, w którym tłumy pieszych czy rowerzystów codziennie przeciskają się między rzędami zaparkowanych samochodów. Choć sprawa wymaga interwencji o podobnej skali do tej dotyczącej ulicy Krupniczej, jeden z organizatorów, Klemens Noga ze stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów, przyznaje, że w tym roku nie udało się zmobilizować do działania tak dużej liczby osób jak w latach poprzednich.

27


TEM AT NUMERU

KRAKOWSKA MASAKRA PIŁĄ MECHANICZĄ

? W E Z R D E C IĄ S Y T Y Ł Ę N IK N Z GDZIE

MARIUSZ WASZKIEWICZ ZNANY JEST WIĘKSZOŚCI KRAKOWIAN Z TEGO, ŻE JEST EKOLOGIEM, KTÓRY WSTRZYMAŁ W 2012 ROKU PRZEBUDOWĘ „SZKIELETORA”. MIMO ŻE ŁATKA EKOTERRORYSTY PRZYLGNĘŁA DO NIEGO JUŻ NA DOBRE, Z UWAGĄ WYSŁUCHAŁEM, CO MA DO POWIEDZENIA NA TEMAT KRAKOWSKIEJ ZIELENI. I WAM TEŻ RADZĘ. BO WASZKIEWICZ DOBRZE MÓWI. Grzegorz Krzywak, Krowoderska.pl: Miasto Kraków walczy ze smogiem, a w ciągu ostatnich sześciu lat na terenie gminy wycięto ponad 82 tys. drzew. Dużo. Prawda? Mariusz Waszkiewicz: Statystycznie jest to 12 tys. drzew rocznie. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie żyjemy w Puszczy Białowieskiej i w Krakowie muszą być wycinane drzewa. Tylko że musi to być dobrze uzasadnione i w jakiś sposób rekompensowane. Natomiast w ciągu tych sześciu lat wycięto 81 400 drzew, a w zamian za to zobowiązano się do nasadzenia 64 tys. Czyli tak, jakbyśmy na wyciętych 100 drzew potem posadzili niecałe 80 nowych. Ale ta mała sadzonka nie rekompensuje ekologicznie starego drzewa.

W Wydziale Kształtowania Środowiska twierdzą, że sadzą tak dużo, że mają już problemy ze znalezieniem miejsca dla nowych drzew. To prawda, ale to wynik chorej polityki miasta. Trzeba chronić tereny zielone przed zabudową, a miasto je wyprzedaje. Jeśli będziemy je wyprzedawać, to gdzie mamy sadzić te drzewa? W donicach!? Wydawałoby się, że to jest logiczne. Jak widać, nie dla

28

Ratuj las fot. Mariusz Waszkiewicz

urzędników. Te tereny zielone w Krakowie giną w zastraszającym tempie. Mamy przykład gęsto zalesionego otoczenia fortu Bronowice sprzedanego pod apartamentowce.

To prawda – duża firma deweloperska kupiła już pierwszą działkę… A co się dzieje na Polanie Żywieckiej? Mamy tam 40-letni las, który ścinamy, żeby wybudować blokowiska. Mamy tam setki, jeśli

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


TEM AT NUMERU

fot. www.ratujlas.pl

nie tysiące drzew. Kto wydał wyzwolenie na budowę osiedla w lesie!? A do tego w studium zagospodarowania przestrzennego pisze się głupoty. Stwierdzono, że Kraków ma za mało terenów leśnych, w związku z tym do zalesienia wyznacza się… łąki. Łąki, które są dużo potrzebniejsze z przyrodniczego punktu widzenia. Na tych nowohuckich mamy przecież największą populację bociana w Krakowie. Sadzimy więc drzewa na żerowiskach, a jednocześnie ścinamy las. Przecież to jest zbrodnia ekologiczna.

Krakowska masakra piłą mechaniczną? No cóż. Jeśli mówimy o tych 82 tys. drzew, to nie wliczamy jeszcze nieznanej ilości zieleni wyciętej w czasie inwestycji drogowych. Do wycięcia drzewa w ramach zezwolenia na realizację inwestycji drogowej nie potrzebne jest zezwolenie. Nikt ich też nie liczy. Do tego są wycinane przez Zarząd Melioracji, przez Zarząd Gospodarki Wodnej i w mniejszym stopniu przez konserwatora zabytków.

Wycięliśmy prawie 100 tys. drzew. Ktoś wyliczył, że tyle mniej więcej wynosi połowa drzewostanu Lasu Wolskiego. I co ciekawe – nikt nie wie, co się z tym wyciętym drewnem dzieje. W Krakowie zabiera go sobie firma, która na zlecenie miasta go wycina. Zarząd Infrastruktury Komunalnej uważa, że to jest normalne. Udało nam się jednak zainteresować w tej sprawie Najwyższą Izbę Kontroli. Przecież pieniądze za to drewno można by wykorzystać do utrzymywania zieleni.

Budowa hotelu w pobliżu Plazy fot. Mariusz Waszkiewicz

Eksperci twierdzą, że wycinanie drzew to nic nadzwyczajnego. Na całym świecie miasta pozbywają się drzew starych lub chorych. Tak, wycinamy niejednokrotnie drzewa rosnące w pasach drogowych ze względu na ich kiepski stan. Ale dlaczego są w kiepskim stanie? Dlatego, że ZIKiT, który zajmuje się i drogami, i zielenią, co swoją drogą też jest kuriozum, przyczynia się do ich obumierania. Obudowują je, pozwalają pod nimi parkować, a nawet oblewają solanką. Więc doprowadzają do tego, że stan drzewa się pogarsza, potem robią ekspertyzę, która wskazuje, że w związku ze szkodami, które sami wyrządzili, drzewo jest w kiepskiej kondycji. I na podstawie tej ekspertyzy je ścinają.

Cieszę się, że jest w tym mieście ktoś, kto liczy każde ścięte drzewo. Proszę nie przestawać.

29


REDAKCJA

W OBIEKTYWIE fot. Tomasz Rakoczy tommysuperstar.com

Kładka Bernatka

fot. Agnieszka Wywiał

HISTORYCZNY, KULTURALNY, METROPOLITALNY, AKADEMICKI, MAGICZNY, ZABYTKOWY, KONSERWATYWNY. TRUDNO ZLICZYĆ WSZYSTKIE PRZYMIOTNIKI, KTÓRYMI OPISYWANE JEST STOŁECZNE KRÓLEWSKIE MIASTO KRAKÓW. W centrum naszej uwagi znajduje się przede wszystkim Kraków Obywatelski – ten bliski jego mieszkańcom. Ujęty nie tylko w treści, ale także w obrazie. Bo przecież „jak cię widzą, tak cię piszą”. Interesuje nas, jak nasi czytelnicy widzą swoje miasto – jego jasne oraz ciemne strony, przestrzenie i zakamarki, ozdoby i skazy… Czekamy na Wasze zdjęcia:

ok@manko.pl

fot. Tomasz Rakoczy tommysuperstar.com

fot. Tomasz Rakoczy tommysuperstar.com

30

fot. Tomasz Rakoczy tommysuperstar.com

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


REDAKCJA

MICHAŁ MALCZYŃSKI redaktor wydania

POŻEGNANIE Z AFRYKĄ WKRÓTCE MINIE ROK OD MOMENTU, W KTÓRYM NAPISAŁEM PIERWSZE ZDANIE DLA DWUMIESIĘCZNIKA „OBYWATELSKI KRAKÓW”. A BYŁ TO – CYTUJĄC PEWNEGO POWIEŚCIOPISARZA – „DZIWNY ROK, W KTÓRYM ROZMAITE ZNAKI NA NIEBIE I ZIEMI ZWIASTOWAŁY JAKOWEŚ KLĘSKI I NADZWYCZAJNE ZDARZENIA”. NASTAŁA JUŻ JESIEŃ, PORA WYSTARCZAJĄCO MELANCHOLIJNA, ABY SIĘ Z WAMI POŻEGNAĆ. KOŃCZY SIĘ WŁAŚNIE MOJA OBYWATELSKO-KRAKOWSKA MISJA.

Setki tysięcy znaków (oczywiście ze spacjami), dziesiątki spotkań, wywiadów, mnóstwo nowych znajomości i przyjaźni, noce zarwane w obliczu deadline’u, hektolitry kawy, wiele dni zajęć z uczestnikami Akademii Dziennikarstwa Obywatelskiego, dyskusje z uczestnikami Kawiarenek Obywatelskich. Czasem krwawa zawierucha, na którą w redakcji mawiamy „Somalia” (względnie „Sajgon”), a czasem chwila refleksji i wzruszenia, kiedy spotyka się na swojej dziennikarskiej drodze ludzi przez duże „L”. Ludzi, którzy doskonale wiedzą, iż człowiek wart jest tyle, ile może zrobić dla drugiego człowieka. „Pożegnanie z Afryką” to film o kawie (o jej hektolitrach pisałem powyżej), a także o miłości do lokalnej społeczności. Urodziłem się w Krakowie, ale przez 30. lat życia w tym mieście przestałem dostrzegać – i czasem także, przyznaję się, doceniać – to, co mnie otacza. Sam siebie zindoktrynowałem tym dwumiesięcznikiem. Do tego stopnia, że wsiadłem na rower i po latach reaktywowałem Krakowską Kartę Miejską. Ale do wszelkich zmian inspirowali mnie ludzie, krakowianie, którzy tuż obok nas dzień w dzień robią wszystko, aby Kraków stał się pod każdym względem lepszym miastem do życia – dla nas i dla przyszłych pokoleń. Wierzę, że z tego wspaniałego ludzkiego kapitału będzie nam dane czerpać jeszcze długo, pełnymi garściami. Czas jest bezcenny. Na przykład – niespełna rok temu w jednej z kawiarni przeprowadzałem wywiad z miejskim aktywistą, który założył wówczas fanpejdż „Kraków Przeciw Igrzyskom”, a który od kilku tygodni jest kandydatem na prezydenta Krakowa. Rok. Pstryknięcie palcem. Wykorzystujcie swój czas mądrze i dzielcie go z lokalną społecznością. Czas, który poświęcamy tylko sobie, staje się bezwartościowy. Dziękuję wszystkim, z którymi dane mi było (współ)pracować przez ostatni rok: całej Redakcji, Stowarzyszeniu Manko, naszym grantodawcom, którzy dbali o to, abyśmy spokojnie mogli realizować projekt, trenerom i uczestnikom Akademii Dziennikarstwa Obywatelskiego, organizatorom Kawiarenek Obywatelskich, a także moim bliskim – za ten czas, którego nie mogłem dzielić z nimi z powodu nawału pracy. Drodzy Czytelnicy, Obywatelscy Krakowianie, gwarantuję Wam, że jeszcze się spotkamy.

31


PATRONAT OK

AKTYWNIE dla wspólnego dobra

ANNA WIŚNIEWSKA

DWA DNI PRELEKCJI, WARSZTATÓW, ANALIZ, DYSKUSJI, PONAD PIĘĆDZIESIĘCIU UCZESTNIKÓW: GŁÓWNIE CZŁONKÓW 15 RODZIN KOLPINGA Z CAŁEJ POLSKI, ZAGRANICZNI GOŚCIE, ZNAKOMICI PRELEGENCI – TAK MOŻNA W SKRÓCIE OPISAĆ KONFERENCJĘ PODSUMOWUJĄCĄ PROJEKT „AKTYWNIE DLA WSPÓLNEGO DOBRA”, ZORGANIZOWANĄ W KRAKOWIE PRZEZ ZWIĄZEK CENTRALNY DZIEŁA KOLPINGA (ZCDK) W POLSCE. Konferencja to ostatni punkt harmonogramu projektu „Aktywnie dla wspólnego dobra – nowa metoda aktywizacji i wzmacniania stowarzyszeń »Razem do przodu«” realizowanego przez ZCDK z udziałem przedstawicieli 15 Rodzin Kolpinga (RK) z terenu całej Polski oraz przedstawicieli zagranicznych partnerów: Kolping Schweiz (Szwajcaria), Kolping Südtirol (Włochy) i Kolpingwerk Diözesanverband Essen (Niemcy). Głównym zagadnieniem konferencji poruszanym w wystąpieniach zaproszonych prelegentów oraz prowadzących warsztat była obywatelskość: jej budowanie, wzmacnianie w lokalnych społecznościach oraz rola organizacji pozarządowych w formowaniu takich postaw. Prelegentami byli kolejno: dr hab. Marek Rymsza (socjolog z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW), dr Markus Demele (sekretarz generalny Międzynarodowego Dzieła Kolpinga), dr Hildegard Holenstein (Dzieła Kolpinga Szwajcaria), Gregor Federhen (specjalista ds. współpracy z krajami Europy Środkowo-Wschodniej, Wietnamem i Indiami Międzynarodowego Dzieła Kolpinga w Kolonii). Po części wykładowej rozpoczęły się warsztaty w czterech grupach zagadnieniowych: Jak aktywizować środowiska lokalne zgodnie ze strategią empowerment (warsztaty prowadził dr hab. Marek Rymsza), Kampanie społeczne – prowadzący Łukasz Salwarowski ze Stowarzyszenia MANKO, Dziennikarstwo obywatelskie – prowadzący Michał Malczyński, redaktor „Obywatelskiego Krakowa”, oraz Fundraising obywatelski, o którym mówił Szczepan Kasiński – fundraiser z europejskim certyfikatem EFA. Kolejne punkty programu konferencji dotyczyły samego projektu i stanowiły podsumowanie poszczególnych jego działań. Podsumowaniu merytorycznemu i liczbowemu, przygotowanemu przez zespół realizujący projekt, towarzyszyły głosy refleksji i spostrzeżeń uczestników konferencji i projektu. Sobotnie popołudnie za-

32

Łukasz Salwarowski (w środku) i Michał Malczyński (po prawej) odbierają podziękowania za udział w konferencji i przeprowadzenie warsztatów fot. ZCDK

kończyło uhonorowanie wszystkich uczestniczących w projekcie Rodzin Kolpinga nagrodami za przeprowadzenie lokalnego święta NGO (wyróżniono RK z Bochni). Niedzielne przedpołudnie poświęcono podsumowaniu całego procesu coachingu, w którym zespół projektowy wsparł ewaluator metody Grzegorz Żmuda, niezależny ekspert. Wszystkim obecnym coachom RK podziękowano za ich wolontariacką pracę, wręczając drobne upominki. Projekt rozpoczął się w styczniu 2013 r. (trwał do września br.) i głównym jego celem było wzmocnienie potencjału 15 stowarzyszeń, wzrost wiedzy i umiejętności liderów tych stowarzyszeń pomocnych w skutecznych działaniach społecznych, a przez to zaktywizowanie społeczności lokalnych do działań obywatelskich. Poprzez udział w warsztatach strategicznych, stowarzyszenia RK mogły w sposób kompleksowy i metodyczny przeanalizować, na jakim etapie rozwoju się znajdują oraz przygotować plany strategiczne i plany działania na przyszłość. Wizyty studyjne w Niemczech, Szwajcarii i we Włoszech pozwoliły zobaczyć i zapoznać się z działaniami kolpingowskich stowarzyszeń. Warsztaty z komunikacji, partycypacji w zarządzaniu, sposobów pozyskiwania i aktywizacji członków organizacji miały za zadanie przygotować liderów RK do przygotowania i przeprowadzenia święta NGO dla lokalnych społeczności. Równocześnie ze ścieżką szkoleniową dla liderów RK trwały szkolenia coachów-wolontariuszy, prowadzone przez Ilonę Jacobsmaeyer, niemiecką specjalistkę metody doradczej „Razem do przodu”, implementowanej w ramach projektu na grunt polskiego Dzieła Kolpinga. 13 wyszkolonych coachów przeprowadziło w sumie 180 godzin wolontariackiego doradztwa dla Rodzin Kolpinga, biorących udział w projekcie. Projekt „Aktywnie dla wspólnego dobra – nowa metoda aktywizacji i wzmacniania stowarzyszeń »Razem do przodu«” jest realizowany przy wsparciu Szwajcarii w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej.

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


INSPIR ACJE

ANDRZEJ SKRZYŃSKI

SENIORALNA ” A K S J E I M A K Y T I L O P „ LICZBY NIE KŁAMIĄ Starzenie się społeczeństwa dotyka tak Europy, jak i Polski. W 2011 r. 16,1% mieszkańców Krakowa przekroczyło 65 lat. Dane dotyczące 2013 r. odnotowują już 21,6% krakowian w wieku poprodukcyjnym. Wysoki odsetek stanowią osoby samotne prowadzące jednoosobowe gospodarstwa domowe, najczęściej kobiety. Jest to społeczność niezwykle zróżnicowana pod względem stanu zdrowia, sytuacji rodzinnej, majątkowej, wykształcenia i zainteresowań. Zakończenie aktywności zawodowej, wynikająca z tego konieczność zmiany trybu życia dla wielu osób jest mocno stresująca. Z wiekiem pojawia się wielochorobowość, trudności z poruszaniem się, poczucie samotności i wyizolowania. Środowisko lokalne i sposób zagospodarowania najbliższej przestrzeni publicznej odgrywa tu ogromną rolę. Wnuki, działka, wielopokoleniowy dom to marzenie wielu seniorów. Często receptą na samotność jest znalezienie nowego środowiska i zajęcie wolnego czasu poprzez włączanie się w różnego rodzaju aktywności kulturalne, edukacyjne czy ruchowe.

KRAKOWSKA OFERTA W Krakowie jest sporo możliwości. Przy większości wyższych uczelni działają uniwersytety trzeciego wieku. Uczelnie, organizacje pozarządowe i ponad 20 klubów seniora mają szeroką ofertę obejmującą wykłady z różnych dziedzin, kursy języków obcych, kursy obsługi komputera i różnorodne formy zajęć ruchowych. W wielu miejscach działają kółka zainteresowań, warsztaty plastyczne, chóry. Jest też ogromna oferta ogólnodostępnych imprez. Obawiam się, że to wszystko i tak nie zaspokaja potrzeb osób starszych.

CO MOŻE ZROBIĆ MIASTO? To zależy od punktu widzenia. Wiele, jeśli popatrzymy na pomoc społeczną realizowaną przez MOPS. Natomiast świadomość obecności, potrzeb i możliwości osób starszych nieobjętych systemem opieki społecznej dociera do władz z trudem i opóźnieniem. W porównaniu z innymi ośrodkami miejskimi Kraków pozostaje w tyle. W Gdańsku, Łodzi czy Poznaniu Miejskie Rady Seniorów czy centra aktywności bądź inicjatyw dla tej grupy powstały już wiele lat temu. W Krakowie mamy od stycznia tego roku Centrum Seniora usytuowane w Nowej Hucie, bez dogodnego dojazdu. Powstanie Centrum jest efektem jednego z projektów z Rządowego Programu ASOS. Od niedawna jest też Rada Krakowskich Seniorów. Zarówno Centrum, jak i Rada powstały przede wszystkim w następstwie proseniorskich działań zainicjowanych w 2012 roku przez UE i konty-

nuowanych przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Sposób powoływania Rady i tworzenie Centrum trwało nieprzyzwoicie długo. A samo Centrum nie odpowiada oczekiwaniom; niektóre osiedlowe kluby seniora mają lepsze warunki i możliwości działania. Od maja 2011 r. Kraków we współpracy z Samorządem Województwa Małopolskiego realizuje akcję przyznawania certyfikatów „Miejsce Przyjazne Seniorom”. Promuje ona sklepy, kawiarnie, apteki, instytucje kultury, obiekty rekreacyjne i inne instytucje, w których osoby starsze mogą czuć się miło, swobodnie i bezpiecznie. Certyfikaty te nie zmienią ogólnego wrażenia, że krakowska przestrzeń publiczna nie jest seniorom przyjazna. Priorytet w mieście ma ruch turystyczny, inwestycje deweloperów oraz dużych sieci handlowych. Znikają małe tradycyjne sklepiki, zamknięte osiedla dzielą sieci ulic i terenów zielonych. Nieustannym zmianom ulega sieć transportu, sieć handlowa i organizacja ruchu. Informacja o zmianach nie nadąża, często jest nieaktualna i dla osób starszych nieczytelna lub niezrozumiała. Wprowadzana technika cyfrowa nie uwzględnia ograniczeń seniorów. Przykładem jest zakup autobusów miejskich wyposażonych w automaty nieprzyjmujące gotówki. Warunki do uprawiania niezbędnych dla osób starszych różnych aktywności ruchowych zapewniają otwarte przestrzenie, natomiast dostępność do obiektów sportowych jest ograniczona. Iskierką nadziei było podpisanie 13.06.2013 przez prezydenta Majchrowskiego Deklaracji Dublińskiej Miast i Regionów Europejskich Przyjaznych Osobom Starszym. Jednak na rozpoczęcie jakichkolwiek działań w tej sprawie trzeba było prawie roku i inicjatywy grupy radnych pod przewodnictwem M. Jantos, która doprowadziła do podjęcia 21.05.2014 Uchwały ws. ustalenia kierunków działania Prezydenta prowadzących do przystąpienia do Globalnej Sieci Miast Przyjaznych Starszemu Wiekowi. Idea sieci opiera się m.in. na opracowanych przez Światową Organizację Zdrowia zasadach aktywnego starzenia się. Urzędnicy zapowiadają opracowanie krakowskiej polityki senioralnej, która ma odmienić sytuację. Czy trzeba tworzyć kolejny dokument? Myślę, że seniorom od dokumentów bardziej potrzebna jest przestrzeń, przychylność urzędów i konkretne działania. Potrzeby osób starszych są problemami, których rozwiązanie spoczywa przede wszystkim na rodzinie, najbliższych i środowisku lokalnym. Niezbędne jest aktywizowanie wspólnot osiedlowych, parafialnych czy dzielnicowych. Wskazane jest też zintegrowanie instytucji i organizacji działających na rzecz seniorów.

33


INSPIR ACJE

NASZA SZKOŁA IA N D E Z S W PO WERONIKA SZELĘGIEWICZ

PRÓBY LIKWIDACJI SZKÓŁ, PRZEPROWADZANE DWUKROTNIE PODCZAS KOŃCZĄCEJ SIĘ KADENCJI POD HASŁEM RACJONALIZACJI ICH SIECI, WYWOŁAŁY ZAINTERESOWANIE TEMATEM EDUKACJI. A NA EDUKACJI, JAK WIADOMO, PODOBNIE JAK NA MEDYCYNIE WSZYSCY W POLSCE SIĘ ZNAJĄ. STĄD TEŻ LICZNE WYPOWIEDZI OSÓB NIEKONIECZNIE KOMPETENTNYCH, STĄD OPINIE O SZKOŁACH RADNYCH, KTÓRZY NIGDY W NICH NIE BYLI, STĄD ARTYKUŁY DZIENNIKARZY OSKARŻAJĄCYCH O NAJROZMAITSZE RZECZY KARTĘ NAUCZYCIELA (KTÓREJ NIE PRZECZYTALI) I POWIELAJĄCYCH LICZNE I SZKODLIWE STEREOTYPY. MOŻEMY SIĘ SPODZIEWAĆ, ŻE JEŻELI NIE ZMIENI SIĘ W DRASTYCZNY SPOSÓB KRAKOWSKI SAMORZĄD, TEMAT EDUKACJI TUŻ PO WYBORACH ZOSTANIE ZNOWU WYWOŁANY DO TABLICY. ZNOWU W KONTEKŚCIE OGROMNYCH WYDATKÓW, NIŻU I RACJONALIZACJI. A TO NIE SĄ NAJWAŻNIEJSZE PROBLEMY, Z KTÓRYMI BORYKAJĄ SIĘ SZKOŁY.

dzą do wniosku, że szkoła niesamorządowa jest bardziej atrakcyjna. Zapewni dziecku nie tylko basen, ale i karate, w podstawówce drugi język obcy, duży wybór zajęć pozalekcyjnych. To się przełoży na lepiej zdany egzamin, lepszą kolejną szkołę, później dobre studia, a dodatkowo szkoła zapewni nabycie kompetencji przydatnych w przyszłej karierze. Co więcej w takiej szkole dziecko nie spotka kolegów, przed którymi troskliwi rodzice chcieliby je chronić. Nie będzie narażone na przemoc na szkolnych korytarzach, alkohol i narkotyki, jednym słowem – będzie bezpieczniejsze. Stąd już krok do elitaryzmu. Podziału na szkoły lepsze i gorsze dla, jak można łatwo wywnioskować, „lepszych” i „gorszych” dzieci. Póki za szkoły prywatne i społeczne płaciło się czesne, dążenie do elitaryzmu było ograniczone zasobnością portfela. Liczba szkół niesamorządowych nie zakłócała funkcjonowania sieci szkół samorządowych. Sytuacja się jednak skomplikowała. Obecnie mamy do czynienia w Krakowie z dynamicznym rozwojem szkół niesamorządowych utrzymujących się z subwencji, czyli niepobierających od rodziców dodatkowych opłat. Do tych obecnych na rynku edukacyjnym od lat dołączają nowe. Korzystają one z mody na posyłanie dziecka do szkoły niesamorządowej. A już prawdziwe oblężenie przeżywają szkoły katolickie. Do tego dochodzi działanie krakowskiego samorządu przekazującego zlikwidowane szkoły w prywatne ręce. I nagle okazuje się, że elitarne czy pseudoelitarne szkoły są tak liczne, że zaczynają niekorzystnie oddziaływać na całą sieć szkół.

ELITARNA CZY EGALITARNA?

WARTOŚĆ EGALITARYZMU

Dyskusję o szkole należałoby zacząć od podstaw. W myśleniu o edukacji zderzają się dwie koncepcje szkoły: elitarna i egalitarna. Rodzice, którzy interesują się edukacją swojego dziecka, którzy postrzegają ją jako inwestycję w jego przyszłość i życiowy sukces, świadomie szukają jak najlepszej oferty edukacyjnej. Często docho-

Oczywiście można zapytać, co złego jest w tym, że mamy coraz więcej szkół dobrych. To przecież jest korzystne dla wszystkich, a już zdecydowanie nie można potępiać rodziców za to, że szukają dla swojego dziecka jak najlepszej szkoły. Ma to jednak swoją cenę. Wysoką ceną społeczną. Odpływ dzieci ze szkół samorzą-

34

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


INSPIR ACJE  fot. fotolia.com

dowych powoduje ich degradację. Nie wypływa ona wcale z faktu, że są to szkoły słabsze, że pracujący w nich nauczyciele gorzej uczą. Często jest zupełnie odwrotnie. – EWD spadło w większości gimnazjów w Nowej Hucie – mówi doświadczona nauczycielka matematyki w jednym z nowohuckich gimnazjów. – Wiem, bo od lat analizuję wyniki. Zatem stawiam sobie pytania: czy jest możliwe, aby kilkuset nauczycieli z tych szkół z roku na rok pracowało słabiej? Czy jest możliwe, aby wszyscy nie potrafili wypracować metod pracy z obiektywnie słabszymi dziećmi? Czy jest możliwe, aby szkoły w tej akurat dzielnicy prowadzili mniej profesjonalni dyrektorzy? A może przyczyny są inne? W niewielkiej odległości od mojej szkoły znajduje się ogromne zagęszczenie szkół prywatnych. Pijarzy, salezjanie, salezjanki, augustianki, pallotyni, Gimnazjum im. Jańskiego, by wymienić tylko niektóre. To są szkoły, które, jeśli tylko mogą tego uniknąć, nie przyjmują dzieci z dysfunkcjami, wybierają samych najlepszych. Tym samym wokół takich szkół powstaje edukacyjne getto dla uczniów gorszych, bo chorych, bo z trudniejszego środowiska, bo zaniedbanych. Dzieci z dobrymi wynikami egzaminu, z wysokim kapitałem kulturowym w coraz mniejszej liczbie trafiają do szkół samorządowych. W efekcie uczeń z problemami zamiast pomocy otrzymuje etykietkę dziecka gorszego. Dla szkoły staje się problemem, bo zaniża wynik egzaminu. Szkoły samorządowe przyjmują wszystkie dzieci ze swojego rejonu, szkoły prywatne tylko przez krótki czas, gdy zmusza je do tego samorząd, potem stawiają na elitaryzm. Szkoły samorządowe, czy chcą, czy nie chcą, uczą wszystkie dzieci, tym samym starają się pomóc tym, którym nikt inny nie pomaga. Szkoły prywatne tego nie robią. Szkoły samorządowe mają gorsze wyniki, więc odpływ potencjalnie lepszych uczniów do szkół prywatnych jest coraz większy. I tak dochodzimy do sytuacji, że szkoła, która nie wybiera sobie uczniów, zostaje ukarana za to, że uczy wszystkich. Nauczyciele dowiadują się, że są leniwi, że mają złe metody, że się nie sprawdzili, a szkołę najlepiej zlikwidować. Dodajmy do tego oczywisty fakt, że szkoły prywatne nie budują swoich wyników na lepszej pracy nauczycieli tylko na segregacji dzieci. Wybierają najlepszych, dzieci rodziców doceniających wartość edukacji, motywujących, wspierających i wymagających. Jeśli dziecko nie spełnia oczekiwań szkoły, musi z niej odejść. Nawet jeśli oficjalnie ucznia usunąć nie wolno. Gimnazja, które powstały, by wyrównywać szanse edukacyjne, stają się narzędziem segregacji. – Moje zainteresowanie problemami edukacji wiąże się m.in. z oburzeniem, jakie wywołały próby likwidacji szkół przez prezydent Okońską-Walkowicz – mówi Tomasz Leśniak, kandydat na prezydenta Krakowa, który organizował protesty w obronie likwidowanych szkół. – Rozmawiając o oświacie, najpierw należy sobie odpowiedzieć, jaka jest rola szkoły. Może ona i powinna niwelować nierówności społeczne, które są coraz bardziej widoczne. Szkoła może pomagać dzieciom z niższym kapitałem kulturowym, społecznym i ekonomicznym. Może służyć wyrównywaniu szans dzieci z róż-

nych środowisk, taki jest sens publicznej edukacji. Badania pokazują, że w zróżnicowanych klasach pod względem społecznym dzieciom z niższym kapitałem społecznym i kulturowym wyniki się podwyższają, dzieciom z wyższym nie obniżają się. Od nas zależy, czy dzieci uczą się współpracy, czy segregacji.

MODNY PSEUDOELITARYZM Samorząd niestety na szkołę nie patrzy poprzez pryzmat jej funkcji, jedynie zajmuje się kosztem jej utrzymania. Stąd wysuwany argument o racjonalizacji sieci szkół jest zupełnie chybiony. Zamiast racjonalnej analizy potrzeb edukacyjnych mamy do czynienia z niekontrolowanym przekazywaniem szkół samorządowych w ręce prywatne, bez refleksji, ile takich szkół może bez szkody dla całego systemu znajdować się na danym obszarze. Ta prywatyzacja dodatkowo trafia w pewną modę – społeczne dążenie do bycia elitą, choćby teoretycznie. Jak bowiem wygląda taka nowo powstała szkoła prywatna? W tym samym budynku co do tej pory, ci sami nauczyciele uczą dokładnie te same dzieci. Dodatkowo przez pierwszych parę lat dyrekcja musi przyjmować wszystkie dzieci z rejonu. Nie zmienia się nic. Prawie nic. Poza nazwą szkoły i dyrektorem. Natomiast nagle, bez żadnych racjonalnych przyczyn, szkoła, która do tej pory walczyła z ogromnym trudem o nabór, zaczyna się cieszyć popularnością i wysyłają do niej dzieci rodzice, którzy nigdy wcześniej nie brali pod uwagę poprzednio tam istniejącej szkoły samorządowej. I nie przeszkadza im to, że to tak naprawdę ta sama szkoła, zostali ci sami nauczyciele, to samo środowisko. Co za tym stoi? Może poczucie wyższości, bycia lepszym z powodu kształcenia dziecka w szkole prywatnej. Iluzoryczne poczucie przynależności do elity. Dodatkowym problemem jest to, jak pokazują liczne przykłady z krakowskiego podwórka, że gdy taka szkoła tylko może, rezygnuje z bycia szkołą rejonową i zaczyna przyjmować wybrane dzieci. Wtedy naprawdę zaczyna być szkołą elitarną. A ponieważ żadne społeczeństwo nie składa się z samej elity, nasilają się problemy społeczne, które fundujemy naszym dzieciom. Bo to one będą musiały nauczyć się koegzystować z tymi, których skazaliśmy na getto edukacyjne, spychając na margines szkoły samorządowe, szkoły egalitarne. Może więc, jeśli szkoła faktycznie nie powinna dalej istnieć, to ją po prostu zlikwidujmy, a jej uczniowie niech zasilą okoliczne szkoły samorządowe. A jeśli może istnieć dalej prowadzona przez innego dyrektora, to nie prywatyzujmy jej bezmyślnie. Zwiększmy wymagania podczas konkursów na to stanowisko, zwiększmy nadzór pedagogiczny nad szkołami i rozliczajmy dyrektorów z ich pracy. By ich zmienić, nie trzeba likwidować szkoły. Elitaryzm może prowadzić do sukcesu edukacyjnego jednostki, ale nie kraju. Nie bez przyczyny za najlepszy model edukacji uznaje się model skandynawski, najbardziej egalitarny, bez wyścigu szczurów, bez rywalizacji, opiekujący się tymi, którzy wsparcia i opieki wymagają.

35


ROZMO WA OK

ANNA CHOMCZYŃSKA

DOBRY ADRES DLA KRAKOWA

OD POCZĄTKU KWIETNIA KRAKOWIANIE PRZY ULICY STOLARSKIEJ 6 MAJĄ SWOJĄ AMBASADĘ, TUŻ OBOK KONSULATÓW NIEMIEC, FRANCJI I USA. AMBASADA KRAKOWIAN JEST ODDOLNĄ INICJATYWĄ MIESZKAŃCÓW, DZIAŁACZY, CZŁONKÓW LOKALNYCH ORGANIZACJI POZARZĄDOWYCH – LUDZI, KTÓRYM NIE JEST OBOJĘTNE, JAK ROZWIJA SIĘ I FUNKCJONUJE ICH MIASTO. LOKAL DLA TEJ SPOŁECZNOŚCI UFUNDOWANY ZOSTAŁ PRZEZ SŁAWOMIRA PTASZKIEWICZA, NIEZALEŻNEGO RADNEGO I KANDYDATA NA PREZYDENTA KRAKOWA, KTÓRY PRZEZNACZYŁ NA TEN CEL SWOJĄ DIETĘ RADNEGO. PIERWSZE TRZY MIESIĄCE FUNKCJONOWANIA AMBASADY MIAŁY BYĆ CZASEM NA ROZRUCH, NA WZAJEMNE POZNANIE SIĘ CZŁONKÓW INICJATYWY ORAZ WYTYCZENIE WSPÓLNYCH CELÓW. JAK AMBASADA DZIAŁA OBECNIE? Z JOANNĄ ZABAWĄ ORAZ MARTĄ SHAW, REZYDENTKAMI AMBASADY, ROZMAWIA ANNA CHOMCZYŃSKA. Anna Chomczyńska: Ambasada Krakowian funkcjonuje już od jakiegoś czasu. Czy patrząc na ilość odbywających się tutaj wydarzeń i osoby, które biorą w nich udział, możemy mówić o sukcesie? Marta Shaw: W Krakowie brakuje takich miejsc i myślę, że Ambasada wstrzeliła się w pewną lukę. Ludzie, którzy widzą coś do zmiany, którzy chcą się zaangażować w poprawę życia w mieście, nie wiedzą, gdzie pójść. Na horyzoncie nagle pojawiła się Ambasada, więc zapoznawszy się z nami wirtualnie lub przez opowieści znajomych, ludzie często przychodzą zapytać co i jak, zorganizować wydarzenie czy opowiedzieć o swoim pomyśle. Joanna Zabawa: To ciekawe, bo takie miejsca w teorii już istniały. Urząd Miasta jest takim miejscem, do którego powinno się iść w pierwszej kolejności. Powstało w Krakowie też kilka takich miejsc np. inkubator w Nowej Hucie, jest kilka ośrodków, które miały pomagać organizacjom pozarządowym. One teoretycznie funkcjonują, ale wydaje mi się, że dla przeciętnego człowieka są mało dostępne. Te wszystkie miejsca kojarzą się z urzędami, z papierami. A Ambasa-

36

fot. Przemek Walocha/Babel Images

da jest chyba pierwszym miejscem nastawionym przede wszystkim na ludzi, otwartym.

AC: Dokąd teraz zmierza Ambasada? JZ: Ku dorosłości. Czuję, że Ambasada przeżyła już entuzjazm wieku nastoletniego, nadal ma wielkie ideały, czyli jest około dwudziestki i chciałaby stanąć na własne nogi. Zrezygnować z dochodów rodzicielskich na rzecz własnych zarobków. I w tę stronę prowadzimy Ambasadę – teraz staramy się stworzyć dla niej model biznesowy. Nie chodzi o to, żeby zarabiać na Ambasadzie, tylko żeby mogła ona utrzymać się sama. Zresztą z założenia nikt nie zarabia na byciu w Ambasadzie, wszystkie prace, które tu wykonujemy, mają charakter społeczny. To jest bardzo trudne, bo jeszcze nikt tego nie zrobił, ale jesteśmy pionierami z pomysłami. Sławek Ptaszkiewicz dał nam okazję do tego, żeby poeksperymentować, wypróbować różne style zarządzania i opracować plan tego, jak stanąć na własnych nogach. MS: Za to mu jesteśmy bardzo wdzięczni, bo rzeczywiście - tak jak deklarował od początku – dał nam wolną rękę.

AC: No właśnie, jak to jest – Ambasada jest częścią kampanii wyborczej Ptaszkiewicza?

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


ROZMOWA OK

fot. Przemek Walocha/Babel Images

JZ: Ambasada jest apolityczna. Kampania wyborcza Sławka nigdy nie wpływała na działania prowadzone w Ambasadzie, nigdy też nie angażowaliśmy się w żadne działania polityczne. MS: Ambasada zrzesza ludzi o bardzo różnych poglądach politycznych, głosujących na różne osoby. Łączy nas troska o miasto, w którym żyjemy.

AC: A jeśli chodzi o zarządzanie tym miejscem? Do tej pory był Janek (Jan Szpil), który pełnił funkcję gospodarza. Ale wiem, że pracujecie nad nowym systemem… JZ: Planujemy wdrożyć model zarządzania społecznościowego. Rola lidera będzie przechodnia, żeby jedna osoba nie była cały czas obciążona. Tak samo jest z grupami roboczymi. Obecnie mamy 4 grupy robocze, kompetencje każdej z nich są inne. Zmiany grup pozwolą rezydentom zdobyć nowe kompetencje, zobaczyć, jak to wygląda od innej strony. MS: To jest model zarządzania oparty na zaufaniu. Do tego, żeby to funkcjonowało na zasadach społecznościowych, potrzebny jest stały trzon ludzi, którzy się znają, którzy przychodzą, którzy tworzą rdzeń kręgowy takiego miejsca. Tutaj to są rezydenci. Bardzo często jest na świecie tak, że najpierw tworzymy rolę, a później dopasowujemy ludzi, którzy do niej pasują. My podchodzimy do sprawy bardziej humanistycznie. Mamy ludzi i to oni tworzą organizację, a nie na odwrót. To jest struktura, która zależy też od tego, jacy ludzie się tu pojawiają, co potrafią i czego oczekują.

AC: Od rana do popołudnia Ambasada jest miejscem wspólnej pracy. Dlaczego zdecydowałyście się przenieść tutaj swoje biura? Czy do pracy nie jest potrzebna cisza i spokój?

JZ: Kiedy na co dzień tu pracuję, są tu też inne osoby, które pracują obok. Czasami komuś z nas coś nie wychodzi, doznaje jakiejś frustracji. Zazwyczaj wystarczy, że podzieli się tym z resztą i nagle okazuje się, że ktoś od razu wie, jak to rozwiązać. I to jest super, właśnie po to stworzyliśmy to miejsce. MS: Mnie się tutaj podoba, bo spotykają się tu bardzo różni ludzie, którzy mają jakieś wspólne cele – np. Asia jest projektantką, ja jestem pracownikiem naukowym – reprezentujemy zupełnie inne światy, inne tryby pracy, ale to działa ożywczo. Każdy wnosi swoją perspektywę.

AC: Czyli można powiedzieć, że praca wśród różnorodnych osób jest największą zaletą co-workingu? JZ: Ambasada to nie do końca co-working. W co-workingach, z którymi ja się spotkałam, to działa tak, że masz swoje biurko, ale to jest twoje biurko i koniec. Nie ma tej atmosfery, relacji między ludźmi. Tu się przychodzi pracować razem. Najfajniejsze jest to, że z osobami, z którymi tu pracuję, zaczęłam faktycznie dzielić życie. To nie są jakieś totalnie obce mi osoby, które wynajęły biurko obok, to jest taka rodzinka. Mamy wspólne pasje, cele, często z naszych dyskusji i starć wynikają jakieś nowe idee, o których sama bym nigdy w życiu nie pomyślała… MS: Z drugiej strony, jeśli ktoś potrzebuje ciszy i spokoju, to też je znajdzie. Mamy trzy sale, które są przeznaczone na różne typy aktywności. Jest sala gdzie siedzimy i pracujemy, są też inne pomieszczenia, do których można pójść, jeżeli się akurat wpadnie na kogoś i powstanie z tego jakiś fajny pomysł, lub jeżeli się chce zorganizować spotkanie – na to wszystko jest przestrzeń.

AC: W godzinach popołudniowych i wieczornych Ambasada zmienia się w miejsce spotkań, szkoleń, warsztatów, z których korzysta wielu ludzi. Tych wydarzeń jest mnóstwo, czy jest jakiś klucz, według którego je dobieracie?

37


INSPIR ACJE

Zaintrygowani przez Ambasadorki ze Stolarskiej zapytaliśmy uczestników słynnych wtorkowych śniadań, co one ze sobą niosą, prócz zapachu dobrej kawy. „To śniadanie jest odpowiednikiem włączenia rano bardzo dobrego radia. Poświęcając jeden poranek w ciągu tygodnia, mogę dowiedzieć się, co dzieje się w mieście. Zawsze dowiaduję się tu o bardzo różnorodnych inicjatywach, od ekologicznych, przez projekty dotyczące miasta po zajęcia taneczne. Tu można poczuć i zobaczyć, jak rozwija się sektor pozarządowy w Krakowie”. Anna Dymarczyk, Jalla, Biała Droga „Te spotkania są dla mnie motywacją do szukania nowych wyzwań. Poznaję tu mnóstwo nowych ludzi. Śniadania dają mi także radość dzielenia się umiejętnościami i kontaktami”. Wojciech Wilk, Kraków Miastem Rowerów „Interesują mnie wszystkie struktury społeczne i inicjatywy oddolne, w których jest siła i zapał. Na tych spotkaniach jest dużo energii, dlatego je lubię. Mogę się włączyć w różne inicjatywy, zrobić coś fajnego i pożytecznego, podziałać – lubię robić takie rzeczy”. Marzena Przybylska, The Art. Of Living „Do udziału w spotkaniach przekonuje mnie wymiana doświadczeń. Dzięki śniadaniom ludzie włączają się w działania, które organizujemy i my również angażujemy się w akcje innych organizacji.” Maria Rudawska, SALTROM „Poznaję tu nowych ludzi, aktywistów, działaczy, sam mogę się przyłączyć do różnych działań. Ambasada daje fajną przestrzeń do działania. Dzięki śniadaniom jestem na bieżąco z tym, co dzieje się w mieście”. Damian Abushe, Zeitgeist Polska „Przede wszystkim kontakty. To miejsce jest bardzo pozytywne dla ludzi, którzy chcą działać. Przychodzisz tu, mówisz, co robisz i wszyscy chcą ci pomóc. Jest tu dużo pozytywnej energii. Motywuje mnie do wstawania na śniadania to, że poznaję nowych ludzi i za każdym razem dowiaduję się czegoś nowego. Śniadania są kopalnią wiedzy o tym, co dzieje się w mieście”. Agnieszka Tobijasiewicz, Radio Pryzmat

38

JZ: Preferowane są wydarzenia, które pozytywnie wpłyną na jakość życia w tym mieście. Są to zarówno wydarzenia komercyjne jaki i non-profit.

AC: Czyli miasto jest wyznacznikiem tego, co tu się powinno dziać? MS: Tak, to jest pytanie wobec wszystkich, którzy chcą się tutaj zaangażować w jakiekolwiek działania: czy to, co proponujesz, doprowadzi do tego, że Kraków będzie lepszym miastem do życia? JZ: Jest jedno kryterium: robimy wydarzenia pozytywne, a nie negatywne. Wspieramy inicjatywy, które są za czymś, które są na rzecz czegoś, natomiast nie są przeciwko czemuś. To musi być zawsze budujące. Zależy nam na tym, żeby zaproponować nowy model. Jeżeli coś nie działa, to owszem krytyka jest ważna, bo trzeba wiedzieć, co nie działa, ale ta wiedza jest bezużyteczna, jeśli nie zaproponuje się nowego modelu.

AC: Ambasada kojarzy się z miejscem przyjaznym dla NGO-sów. Czy współpracujecie również z biznesem? JZ: Tak, jesteśmy otwarci na współpracę z odpowiedzialnymi społecznie firmami, których działanie pozytywnie wpływa na lokalną społeczność. Nasze kryteria wyboru zawsze dotyczą jakości biznesu. Zachęcamy firmy, żeby robiły u nas różne wydarzenia, bo nam też zależy, żeby naszą marką promować odpowiedzialny biznes, chcemy pokazywać dobre praktyki. Natomiast przedstawiciele każdej firmy zawsze mogą przyjść z nami porozmawiać.

AC: Czy Ambasada to zamknięty zespół ludzi, czy można się do Was przyłączyć, przyjść ze swoim pomysłem? JZ: To jest zawsze otwarty zespół. MS: W tych momentach, w których widzimy, że mamy zapotrzebowanie, że jest na to przestrzeń i czas – ogłaszamy to. JZ: A z drugiej strony jesteśmy cały czas otwarci. Mamy nadzieję, że przyszli rezydenci sami nas odnajdą. Jesteśmy otwarci na osoby, które mają w sobie takie poczucie, że chcą coś zrobić, chcą się zaangażować, mają pomysły – osoby, które będą się tu pojawiać, zapoznają się z tą całą strukturą, wejdą w naszą społeczność i w pewnym momencie poczują, że chcą przejąć pewne obowiązki, bo czują się odpowiedzialne za tę przestrzeń. MS: Najlepiej jest przyjść na nasze wtorkowe śniadanie, poznać nas wszystkich, porozmawiać z nami, poczuć atmosferę tego miejsca i umówić się z nami na spotkanie.

AMBASADA KRAKOWIAN

ul. Stolarska 6/9 e-mail: ambasada.krakowian@gmail.com strona: www.ambasadakrakowian.pl Profil na FB: https://www.facebook.com/AmbasadaKrakowian

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


INSPIR ACJE

JULIA LINNERT

A C A R P A Z C W Y R O D CZY ? ” A W IO C IE M Ś A „AFER KRAKOWSKIE STARE MIASTO ZASYPANE JEST STERTĄ MATERIAŁÓW PROMOCYJNYCH – ULOTEK, KTÓRE PODOBNO MAŁO KOGO OBCHODZĄ. CZY PRZECHODNIÓW NIE ZASTANAWIA JEDNAK TO, KIM SĄ LUDZIE ROZDAJĄCY ULOTKI I JAK OD KUCHNI WYGLĄDA ICH PRACA? MIARY POPULARNOŚCI Najczęściej rozdawane ulotki to te, które informują nas o szkoleniach, ofercie policealnych szkół zawodowych. Fast-foody reklamują swoją ofertę żywieniową, drogerie kuszą promocjami... To branże, które najczęściej sięgają po taką formę reklamy. Ponadto w centrum miasta natknąć się można na ulotki promujące najróżniejsze podmioty. Pojawia się jednak pytanie: czy takie działania kolportażowe są opłacalne? Ulotkarze zazwyczaj odpowiadają, że przechodnie nierzadko sami chętnie sięgają ulotki, by zobaczyć, co nowego oferują znane im firmy. Zwłaszcza wśród reprezentantów branży gastronomicznej usłyszeć można, że zarówno krakowianie, jak i obcokrajowcy żywo zainteresowani są zwłaszcza tymi ulotkami, które upoważniają do otrzymania w promocyjnych cenach ich ulubionych posiłków.

pod warunkiem, że nie pada. Późniejsze miesiące zaczynają już być coraz zimniejsze i tak do wiosny, kiedy zaczyna się już robić cieplej i znowu – pod warunkiem, że nie pada. Tego roku pogoda była dość łaskawa dla ulotkarzy. Zima nie była tak mroźna jak zazwyczaj i trwała stosunkowo krótko. Przeciętny ulotkarz rozdaje oferty około ośmiu godzin dziennie. Są to zazwyczaj ludzie studiujący zaocznie, którzy muszą zarobić na studia bądź osoby, które zwyczajnie chcą sobie dorobić. Pojawia się pytanie: czy warunki atmosferyczne wpływają na zarobki? Jedna z ulotkarek, której zostało zadane to pytanie, odpowiedziała, że można sobie ogrzać ręce pod ciepłą wodą w łazience bądź zrobić ciepłej herbaty, no ewentualnie można jeszcze pracować krócej, ale co, jeśli trzeba opłacić studia lub mieszkanie?

KAŻDA PRACA SIĘ OPŁACA CZY DESZCZ, CZY MRÓZ - TAKA STAWKA I JUŻ! Po wpisaniu w wyszukiwarce frazy „praca ulotki” wyświetla się długa lista firm oferujących pracę dla osób chcących w celach zarobkowych kolportować materiały reklamowe. Praca nie wymaga szczególnych umiejętności, toteż może ją wykonywać niemal każdy. Czy jesteś studentem, czy dopiero co skończyłeś liceum i szukasz pracy – miejsca jest dość dla wszystkich. Jest jedno "ale", a mianowicie pogoda. Jak wiadomo, ulotki są rozdawane na ulicy, a co za tym idzie – ulotkarze są narażeni na zmiany sytuacji meteorologicznej. Cztery pory roku mają znaczący wpływ na ich warunki pracy. Październik – okres, kiedy studenci zaczynają masowo przybywać na studia – zazwyczaj jest miesiącem dość ciepłym,

Kolejna kwestią jest niski prestiż bycia ulotkarzem. Często uważa się, że to praca sezonowa, przeznaczona głównie dla studentów i uczniów. Jednak coraz częściej możemy spotkać w tej branży osoby starsze. To zrozumiałe, ponieważ, rozdając ulotki osiem godzin dziennie, można przyzwoicie zarobić. Zarobki ulotkarzy (oczywiście bez napiwków) można porównać do zarobków kelnerki lub osób pracujących w fast foodach. Przyzwoita stawka zaczyna się od około 6 zł/6,5 zł na godzinę, lepsza stawka to 7 zł na godzinę, a szczęściarze zarabiają nawet 8 zł na godzinę lub więcej. Jeśli przeliczymy to na osiem godzin pracy dziennie, to wychodzi nam całkiem niezła dniówka. Tak więc żadna praca nie hańbi, a samych ulotkarzy można tylko podziwiać za wytrwałość.

39


INSPIR ACJE

HISTORIA JEDNEJ PODRÓŻY, CZYLI CENTRALNE I J Z A ” Y N A T „S DOMINIKA KOZŁOWSKA, SOCJOLOG, WSPÓŁZAŁOŻYCIELKA GRUPY WSCHODU WWW.GRUPAWSCHODU.XN.PL

PODRÓŻ ZMIENIA, ZAWSZE NA LEPSZE. POZWALA POZNAĆ INNY ŚWIAT, LUDZI, ODERWAĆ SIĘ OD CODZIENNOŚCI, SPOJRZEĆ NA ŻYCIE Z DYSTANSEM. ZMIENIA PERSPEKTYWĘ, POSZERZA HORYZONTY. POMAGA POZNAĆ SIEBIE I ODPOWIEDZIEĆ NA PYTANIE, CO W ŻYCIU JEST NAPRAWDĘ WAŻNE. KIERUNEK WSCHÓD Grupę Wschodu założyliśmy, ponieważ pasjonujemy się krajami Wschodu – tego bliższego i dalszego. Chcemy uchwycić esencję, zanim zniszczy ją komercja i globalizacja. Zanim wkroczy tam McDonald's (bo na Coca-Colę jest już za późno, zawładnęła całym światem). Dlatego unikamy dużych miast, poszukujemy nieprzetartych szlaków, bo tam właśnie można zobaczyć najpiękniejsze miejsca i spotkać ludzi, którzy są naprawdę szczęśliwi.

HISTORIA JEDNEJ PODRÓŻY Sami? Na dwa miesiące? Zwariowaliście?! Takie pytania słyszeliśmy, kiedy oznajmiliśmy, że znowu wyjeżdżamy – tym razem do Azji Centralnej. Mieliśmy jechać kilkoma autami. Nie wyszło. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. W trójkę przejechaliśmy 18 000 kilometrów. Eksplorowaliśmy cztery stany Azji – Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan i Kirgistan, docierając aż pod granicę Afganista-

40

nu i Chin. Przeżyliśmy deportację, zderzenie ze stepowym rowem, chorobę wysokościową i niezwykłą wschodnią gościnę, której nie zaznaliśmy nigdzie indziej i nigdy wcześniej.

KAZACHSTAN I UZBEKISTAN – WROTA ISLAMU Islam – druga co do liczebności wyznawców religia świata, zaraz po chrześcijaństwie. Inna i ciekawa. Nasza podróż zbiegła się z ramadanem, świętym miesiącem, który jest dla wyznawców islamu ćwiczeniem samokontroli. Od świtu do zmierzchu nie mogą nic jeść ani pić. Nie przeszkadza to np. w ciężkiej pracy w polu przy temperaturze sięgającej 40 stopni Celsjusza. Oczywiście nie wszyscy go przestrzegają, tak jak u nas nie wszyscy chodzą do kościoła i świętują post. Szczególnie dużo wierzących i praktykujących można spotkać w małych wioskach. Uzbekistan pokazał się nam z najlepszej strony. Wschodnia gościnność nie ma sobie równych. Wielokrotnie byliśmy zapraszani i całkowicie bezinteresownie goszczeni przez mieszkańców tamtej części świata. Dzięki spotkaniom z ludźmi mogliśmy poznać kulturę

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


INSPIR ACJE W Tadżykistanie panuje duże bezrobocie, przynajmniej w naszym zachodnim rozumieniu. Zdecydowana większość posiada swoje własne bydło i gospodarstwa, co zaspokaja ich podstawowe potrzeby. Każda rodzina robi własną lepioszkę, (okrągły chleb stanowiący podstawowy składnik każdego posiłku), dlatego nie można ich kupić w sklepie. W małych magazinach dostępne są tylko importowane cukierki i drożdże do chleba. Jako opał wykorzystywane są suszone zwierzęce odchody. Sporo rodzin sezonowo w okresie letnim przenosi się w wysokie góry, by wypasać tam krowy, kozy i owce. W całym regionie młodsze pokolenie szuka pracy w Moskwie, zażywając innego życia, do domu przysyłając pieniądze, rzadko odwiedzając rodzinę, czasem prowadząc wręcz podwójne życie.

KIRGISTAN – ŚWIAT KONI, KOCZOWNIKÓW I JURT od wewnątrz. Na Wschodzie język rosyjski to podstawa do dogadania się. Marcin i Krzysiek odświeżali na bieżąco to, czego nauczyli się jeszcze w szkole. Ja uczyłam się w trasie cyrylicy i kilku słów, które po dodaniu mowy ciała wystarczyły, by świetnie się zrozumieć. Azja to świat herbaty, pije się ją tutaj hektolitrami. Czaj popija się, by ugasić pragnienie, podczas spotkań z rodziną i przyjaciółmi, na śniadanie, obiad i kolację. Herbata to esencja Azji Środkowej. Pije się ją, siedząc po turecku na charakterystycznych tapczanach. Związany jest z nią specjalny ceremoniał. Podawana jest w imbryczku, a pita z małych czarek. Dwie pierwsze należy wlać z powrotem do imbryczka. Według tradycji dopiero trzecia nadaje się do picia. Gość nigdy nie może mieć pustej czarki. Jedzenie z kolei podaje się na jednym talerzu, z którego wszyscy jedzą rękami, a raczej ręką – prawą, bo lewej używa się w toalecie. W islamie równouprawnienie nie istnieje. Kobiety nie siedzą przy stole z mężczyznami, jedynie przygotowują im posiłki i opiekują się dziećmi. Są mniej wykształcone, nie znają języków. Ze mną nikt się nie witał, nie byłam też partnerem do rozmowy. Kiedy prowadziłam samochód, spotykałam się z ogromnym zdziwieniem ze strony zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Daleko mi do feminizmu, ale nie znoszę męskiego szowinizmu. Ten społeczny ład może z europejskiego punktu widzenia być oceniany jako niesprawiedliwy. Może jest? A może te kobiety czują się po prostu szczęśliwe? Wychowane w tej kulturze, w tym systemie, odnajdują się w swojej społecznej roli?

NA DACHU ŚWIATA Tadżykistan graniczy na południu z Afganistanem, a na wschodzie z Chinami. To tutaj znajduje się pasmo Pamiru („dach świata”), u którego zbiegają się szczyty Karakorum, Himalajów, Kunlun, Tien-Szanu i Hindukuszu. GBAO (Gornobadachszański Rejon Autonomiczny) jest swego rodzaju terytorium autonomicznym. Aby tam wjechać, trzeba mieć specjalny permit. To region przerzutu narkotyków i ludzi, w którym co jakiś czas dochodzi do zamieszek. Po jego terenie przebiega słynna autostrada pamirska M41, zwana także „Pamir Highway”, druga najwyżej położona droga na świecie. Tu przeżyliśmy naszą pierwszą chorobę wysokościową.

Kirgistan to kraj zdecydowanie bardziej otwarty na turystów. Niedawno zniesiono wizy i zaczęły tu napływać coraz większe fale obcokrajowców. Podobnie jak w Tadżykistanie spora część męskiej populacji sezonowo przenosi się w góry, by tam wypasać bydło. Żyją wtedy w charakterystycznych filcowych jurtach, które pełnią funkcję doraźnego domu. Jurta zbudowana jest na polu koła i postawić ją można w ciągu godziny. W środku znajduje się koza, w której pali się wysuszone bydlęce odchody. Kirgistan to kraj pełen koni. Słynie z kumysu, czyli sfermentowanego kobylego mleka, który Kirgizi popijają każdego dnia. Wielu z nich jeździ konno od małego. Kultywują tradycję, organizując wyścigi konne i berkuczi, czyli polowanie z orłami.

SERCE AZJI Mieszkańcy Centralnej Azji potrafią szczerze cieszyć się tym, co mają, chociaż nie mają wiele. Spędzają ze sobą czas, rozmawiają, grają, pracują, popijają herbatę. Ich życie płynie jakby wolniej. Nigdzie się nie spieszą, nie robią kariery, nie zarabiają pieniędzy i nie kupują sobie czegoś tylko po to, żeby komuś zaimponować. W małych górskich wioskach tworzą niesamowite, całkowicie samowystarczalne społeczności. Są wspaniałymi gospodarzami. Potrafią się dzielić ze szczerą, niewymuszoną i spontaniczną radością. Taki jest Wschód. Do takiego Wschodu chce się wracać. Pomaga to spojrzeć na nasz zachodni świat ze sporym dystansem. Podróż zmienia. Zawsze na lepsze. Jeśli chcesz przeżyć naszą wyprawę, zobaczyć więcej zdjęć, wejdź na www.grupawschodu.xn.pl i na www.facebook.com/grupawschodu. Już wkrótce slajdowisko w Krakowie.

41


AKCJE OBY WATELSKIE

NAGRODA DLA WYBITNEJ OSOBOWOŚCI ZA AKTYWNOŚĆ I NIESIENIE POZYTYWNYCH ZMIAN IM. WOJTKA SOŁTYSA, JCI KRAKÓW STOWARZYSZENIE JCI KRAKÓW WE WSPÓŁPRACY Z DRUGIM KRAKOWSKIM ODDZIAŁEM – JCI K2, (LOKALNE ODDZIAŁY MIĘDZYNARODOWEJ ORGANIZACJI JUNIOR CHAMBER INTERNATIONAL ZRZESZAJĄCEJ NA CAŁYM ŚWIECIE PONAD 200 TYS. AKTYWNYCH SPOŁECZNIE MŁODYCH LUDZI) ROZPOCZYNAJĄ II EDYCJĘ KONKURSU O NAGRODĘ IMIENIA WOJTKA SOŁTYSA. KANDYDATÓW DO NAGRODY MOGĄ ZGŁOSIĆ OSOBY PRYWATNE, ORGANIZACJE I INSTYTUCJE DZIAŁAJĄCE NA TERENIE WOJEWÓDZTWA MAŁOPOLSKIEGO. Wojtek Sołtys – postać nietuzinkowa, niepowtarzalna, niezapomniana. Wszechstronną wiedzą, dojrzałością i determinacją przewyższał niemal wszystkich swoich rówieśników. Wojtek był 27 letnim działaczem społecznym, lekarzem, inwestorem giełdowym i sportowcem. Zginął tragicznie w wypadku samochodowym w 2012 roku. Żeby uczcić jego pamięć JCI Kraków podjęło się organizacji konkursu o Nagrodę imienia Wojtka Sołtysa. Również w tym roku szukamy ludzi z Krakowa i Małopolski, którzy nie ukończyli jeszcze 27 lat, a już wykazali się na polu działań społecznych lub biznesowych. Szukamy osób aktywnych w dwóch kategoriach: ÎÎ działalność społeczna i charytatywna, ÎÎ biznes i przedsiębiorczość.

42

Wyboru zwycięzców dokona Kapituła Nagrody, w skład której wchodzą: ÎÎ ks. Jacek Stryczek (prezes stowarzyszenia Wiosna), ÎÎ prof. Jerzy Sadowski (wybitny polski kardiochirurg) ÎÎ Rafał Brzoska (prezes Integer.pl S.A.). ,,Chcemy promować i uhonorować osoby aktywne, które działają w obszarach, które stanowią z jednej strony o tożsamości JCI – mówi Prezydent krakowskiego oddziału Stowarzyszenia JCI Marcin Badura – z drugiej strony były obszarami, w których Wojtek Sołtys się wyróżniał, w biznesie i charytatywności. Chcemy promować postawy, które ci ludzie reprezentują – poświęcenie dla ogółu oraz rozwój osobisty”. Zgłoszenia kandydatów można dokonać za pomocą formularza online udostępnionego na stronie: www.jcikrakow.pl w zakładce dotyczącej Nagrody imienia Wojtka Sołtysa. Kolejnym etapem będzie ocena kandydatów przez członków JCI Kraków oraz Kapitułę Nagrody. Sześciu nominowanych laureatów zostanie zaproszonych na galę zakończenia konkursu w dniu 17 października, wtedy też nastąpi ogłoszenie wyników oraz wręczenie nagród. Do grona patronów honorowych tegorocznej edycji Konkursu o Nagrodę imienia Wojtka Sołtysa dołączyli: Marszałek Województwa Małopolskiego Marek Sowa, Prezydent Miasta Krakowa Jacek Majchrowski, Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji oraz Giełda Papierów Wartościowych. http://jcikrakow.pl/nagrodawojtka https://www.facebook.com/nagroda.wojtka.soltysa

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


CIĄG DALSZY ANKIETY ZE STRONY 44 17. Czy częstotliwość ukazywania się „Obywatelskiego Krakowa” jest Pani/Pana zdaniem wystarczająca?

¨ Tak

¨ Nie

18. Czy inni Pani/Pana domownicy/członkowie rodziny także czytają „Obywatelski Kraków”?

¨ Tak

19. Czy wcześniej docierało do Pani/Pana inne bezpłatne pismo bezpośrednio dotyczące spraw obywateli?

Jeśli tak, proszę podać, w jaki sposób? ...................................................................................................................

...................................................................................................................

................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

20. Czy odwiedza Pani/Pan portal www.obywatelskikrakow.pl?

¨ Nie

21. Czy korzysta Pani/Pan z profilu „Obywatelski Kraków” na Facebooku?

¨ Nie

22. Czy korzystała Pani/Pan z wydania internetowego „Obywatelskiego Krakowa”?

¨ Tak

¨ Nie

...................................................................................................................

...................................................................................................................

¨ Tak

24. Czy „Obywatelski Kraków” przyczynił się do korzystania przez Panią/ Pana z przywilejów obywatelskich (t.j. korzystania z: dostępu do informacji publicznej, prawa do konsultacji społecznych, inicjatywy uchwałodawczej, itp.?)

...................................................................................................................

¨ Nie

Jeśli tak, to jakie?

¨ Tak

...................................................................................................................

¨ Tak

¨ Nie

¨ Tak

...................................................................................................................

¨ Nie

25. Czy „Obywatelski Kraków” zwiększył Pana/Pani dostęp do informacji o lokalnym życiu publicznym w Krakowie?

¨ Tak

¨ Nie

26. Czy „Obywatelski Kraków” zwiększył Pani/Pana zainteresowanie lokalnym życiem publicznym?

¨ Tak

¨ Nie

27. Czy „Obywatelski Kraków” w jakiś sposób skłonił Pana/Panią do podejmowania różnego rodzaju aktywności obywatelskiej?

¨ Tak

¨ Nie

Jeśli tak, to jakiej? ................................................................................................................... ...................................................................................................................

23. Czy kiedykolwiek nasz magazyn przyczynił się do omówienia problemu obywatelskiego, który bezpośrednio Pani/Pana dotyczył? ¨ Tak ¨ Nie Jeśli tak – proszę podać problem. ...................................................................................................................

................................................................................................................... ...................................................................................................................

28. Czy chciałaby Pani/Pan, by wydawanie „Obywatelskiego Krakowa” było kontynuowane? ¨ Tak ¨ Nie

...................................................................................................................

METRYCZKA: Płeć ¨ ¨

Kobieta Mężczyzna

Wiek ¨ ¨ ¨ ¨ ¨ ¨ ¨ ¨

10 – 20 lat 21 – 30 lat 31 – 40 lat 41 – 50 lat 51 – 60 lat 61 – 70 lat 71 – 80 lat 81 i więcej

Wykształcenie ¨ Podstawowe ¨ Średnie ¨ Zawodowe ¨ Wyższe

Dzielnica zamieszkania ¨ I Stare Miasto ¨ II Grzegórzki ¨ III Prądnik Czerwony ¨ IV Prądnik Biały ¨ V Krowodrza ¨ VI Bronowice ¨ VII Zwierzyniec ¨ VIII Dębniki ¨ IX Łagiewniki – Borek Fałęcki ¨ X Swoszowice ¨ XI Podgórze Duchackie ¨ XII Bieżanów – Prokocim ¨ XIII Podgórze ¨ XIV Czyżyny ¨ XV Mistrzejowice ¨ XVI Bieńczyce ¨ XVII Wzgórza Krzesławickie ¨ XVIII Nowa Huta


JAK ZAPOWIADALIŚMY W PIERWSZYM NUMERZE „OBYWATELSKIEGO KRAKOWA”, NASZĄ AMBICJĄ I ZAMIERZENIEM BYŁA AKTYWIZACJA MIESZKAŃCÓW KRAKOWA. OPRÓCZ EDUKACYJNEGO PROFILU PISMA, KTÓRY MA PRZYBLIŻYĆ ZAWIŁOŚCI FUNKCJONOWANIA SAMORZĄDU LOKALNEGO I BUDZIĆ ZAINTERESOWANIE SPRAWAMI MIASTA, ZROBILIŚMY DODATKOWY KROK W STRONĘ OBYWATELI – ZACHĘCALIŚMY DO REAGOWANIA NA WAŻNE DLA PAŃSTWA SPRAWY POPRZEZ PISANIE NA ŁAMACH MAGAZYNU „OBYWATELSKI KRAKÓW”. MIESZKAŃCY-DZIENNIKARZE STANOWIĄ WAŻNY FILAR REDAKCJI PISMA. WRAZ Z PAŃSTWEM TWORZYMY GAZETĘ NIEZALEŻNĄ, APOLITYCZNĄ I DEDYKOWANĄ WSZYSTKIM MIESZKAŃCOM. STARAMY SIĘ NA BIEŻĄCO ODPOWIADAĆ NA PAŃSTWA POTRZEBY, ZGŁASZANE NAM NA SZKOLENIACH, W MAILACH I LISTACH. BARDZO CENNE SĄ DLA NAS PAŃSTWA OPINIE NA TEMAT REALIZOWANEGO PRZEZ NAS PROJEKTU. TYLKO ZNAJĄC PAŃSTWA BIEŻĄCE POTRZEBY, BĘDZIEMY MOGLI BARDZIEJ TRAFNIE I EFEKTYWNIE KONTYNUOWAĆ DZIAŁANIA ZAINICJOWANE PRZED KILKOMA MIESIĄCAMI. Prosimy o szczere odpowiedzi na poniższe pytania oraz odesłanie wypełnionej ankiety na adres: Stowarzyszenie MANKO al. Słowackiego 46/30 30-018 Kraków z dopiskiem „ANKIETA”. W przypadku chęci udzielenia szerszych odpowiedzi prosimy o przesłanie ich pocztą na powyższy adres redakcji lub e-mailem na ok@manko.pl 1. Skąd Pani/Pan zna „Obywatelski Kraków”? ¨ kolportaż ¨ z internetu (profil na Facebooku, strona www) ¨ otrzymałem podczas wydarzenia, któremu OK patronował ¨ dostałem od rodziny/znajomych ¨ w wyniku współpracy ze Stowarzyszeniem Manko ¨ inne (jakie?). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ...................................................................................................................

7. Jaka tematyka artykułów w „Obywatelskim Krakowie” jest dla Pani/ Pana najbardziej interesująca? ................................................................................................................... ................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

8. Jaka tematyka artykułów w „Obywatelskim Krakowie” jest dla Pani/ Pana najmniej interesująca? ................................................................................................................... ................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

9. Jakiej tematyki artykuły wg Pani/Pana powinny jeszcze znaleźć się w magazynie? ................................................................................................................... ................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

2. Jakie wrażenie robi na Pani/Panu pismo? Proszę zaznaczyć jedną odpowiedź. ¨ bardzo dobre ¨ dobre ¨ ani dobre ani złe ¨ złe ¨ bardzo złe

10. Czy struktura i kolejność artykułów „Obywatelskiego Krakowa” jest Pani/Pana zdaniem właściwa?

3. Czym Pani/Pana zdaniem „Obywatelski Kraków” przyciąga uwagę? ¨ różnorodnością podejmowanych tematów ¨ oryginalnością dziennikarstwa obywatelskiego ¨ szatą graficzną ¨ jakością druku/papieru ¨ tym, że jest bezpłatny ¨ wymiarem lokalnym ¨ aktualnością tekstów ¨ regularnością kolejnych wydań ¨ kontrowersyjnością ¨ niezależnym i apolitycznym charakterem ¨ walorami językowymi ¨ inne (jakie?). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

11. Czy Pani/Pana zdaniem wystarczająca jest liczba stron „Obywatelskiego Krakowa”?

...................................................................................................................

4. Jakie są według Pani/Pana mocne strony „Obywatelskiego Krakowa”? Proszę wymienić lub opisać trzy.

...................................................................................................................

¨ Tak ¨ Nie Jak Pani/Pana zdaniem można ją poprawić? ................................................................................................................... ...................................................................................................................

¨ Tak

¨ Nie

12. Czy objętość pisma Pani/Pana zdaniem należy:

¨ Zmniejszyć

¨ Zwiększyć

¨ Nie należy zmieniać

13. Czy format/wielkość „Obywatelskiego Krakowa” jest Pani/Pana zdaniem odpowiedni?

¨ Tak

¨ Nie

14. Czy czcionka w piśmie Pani/Pana zdaniem jest odpowiedniej wielkości?

¨ Tak

¨ Nie

................................................................................................................... ...................................................................................................................

15. Jakie nowe stałe rubryki powinny być wydzielone w piśmie?

...................................................................................................................

...................................................................................................................

5. Jakie są według Pani/Pana słabe strony „Obywatelskiego Krakowa”? Proszę wymienić lub opisać trzy.

................................................................................................................... ................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

6. Jakiego rodzaju informacji najczęściej poszukuje Pan/Pani w mediach? ................................................................................................................... ................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

44

................................................................................................................... ................................................................................................................... ...................................................................................................................

16. Jak ocenia Pani/Pan dostępność „Obywatelskiego Krakowa” ¨ bardzo dobrze ¨ dobrze ¨ ani dobrze ani źle ¨ źle ¨ bardzo źle

Nr 7 | wrzesień–październik 2014 r.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.