Nowiny Gliwickie nr 14

Page 1

28.3.2014 r.

PL ISSN 0209

NR INDEKSU 366862

Re wo lu cja na ko per tach

F O T O : K R Z Y S ZT O F S U R M A

Numer 12


Re wo lu cja na ko per tach 1 lipca zaczną obowiązywać nowe przepisy o karcie parkingowej. Upoważnienie do wydawania dokumentu przechodzi z rąk starostów na zespoły ds. orzekania o niepełnosprawności. To niejedyna zmiana. Najważniejszą jest zawężenie kręgu uprawnionych do osób o najpoważniejszym stopniu inwalidztwa. Ponadto niemal wszyscy niepełnosprawni, którzy już korzystają z przywileju, będą musieli raz jeszcze poddać się weryfikacji. Karty bez wyjątku tracą ważność z dniem 30 listopada br. Zmiany związane z kartą parkingową wprowadza nowelizacja prawa o ruchu drogowym. Obecnie wydawanie dokumentów uprawniających do parkowania na tzw. kopertach należy do zadań starostów. Dokument przyznawany jest na podstawie decyzji miejskiego bądź powiatowego zespołu ds. orzekania o niepełnospraw-

ności. Od 1 lipca obsługą wniosku zajmować będą się wyłącznie zespoły powołane do ustalania stopnia inwalidztwa na potrzeby rehabilitacji społecznej i zawodowej osób nim dotkniętych. W przypadku mieszkańców Gliwic i powiatu będzie to miejska jednostka, zlokalizowana przy ul. Bojkowskiej 20. Scalenie postępowania związanego z otrzymaniem karty parkingowej w jednym miejscu jest ułatwieniem dla niepełnosprawnych. Z nowych przepisów wypływają jednak nie tylko korzyści. Po 1 lipca trudniej będzie uzyskać przepustkę do parkowania na kopercie. – Dotychczas do karty parkingowej uprawniała już niepełnosprawność w lekkim, najniższym ze stopni. Po zmianach ten przywilej będzie zarezerwowany dla osób z najpoważniejszymi ograniczeniami w samodzielnym poruszaniu się. Do tej grupy należą oso-


by z umiarkowanym lub znacznym stopniem niepełnosprawności. Przy czym, w przypadku pierwszej z tych kategorii, kartę będą mogły otrzymać wyłącznie osoby z dysfunkcją narządu ruchu, wzroku bądź schorzeniem neurologicznym –tłumaczy Agnieszka Goleń, dyrektor Miejskiego Zespołu do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności w Gliwicach. Ograniczenia w dostępie do karty to niejedyne komplikacje, jakie rodzą dla niepełnosprawnych nowe przepisy. 30 listopada 2014 r. stracą moc wszystkie funkcjonujące obecnie karty parkingowe, niezależnie od swojego terminu ważności. Nowe wydawane będą maksymalnie na 5 lat, a nie –

jak do tej pory – nawet bezterminowo. Plusem jest to, że zwalniać będą z opłat za podjazd do większości budynków. Szefowa MZON uprzedza o spodziewanych, choć przejściowych, kłopotach w uzyskaniu karty. Od 2002 roku, kiedy rozwiązanie zaczęło obowiązywać, dla mieszkańców Gliwic i powiatu wydano blisko 8,4 tys. tych dokumentów. Na zaktualizowanie kart, których wejście do obiegu dokonało się na przestrzeni kilkunastu lat, ustawodawca dał pięć miesięcy. Organy odpowiedzialne za wydawanie kart będą musiały zmierzyć się z czasem. Dyrektor Goleń zapewnia, że zrobi wszystko, by wygrać ten wyścig. (pik)

Joanna Stoksik, przewodnicząca Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych w Gliwicach W opinii środowiska sprawa została załatwiona po łebkach. Owszem, dotychczasowe, nazbyt liberalne przepisy uzyskiwania kart parkingowych, stwarzały okazję do nadużyć. Przywilejem szafowano zbyt szeroko, w efekcie utrudniając dostęp do kopert osobom, które autentycznie potrzebują z nich korzystać. Ale nowe przepisy spowodowały wychylenie wahadła w drugą stronę. Pozbawiono uprawnień do parkowania w darmowym, dogodnym miejscu większość osób z umiarkowanym inwalidztwem. Odnoszę wrażenie, że dla władzy niepełnosprawni stali się dyżurnym chłopcem do bicia. Reformy są nieprzemyślane i wprowadzane na siłę. Zmiany w przepisach nie poprawiają naszej sytuacji, ale wpływają na jej pogorszenie.


17 kwietnia, ruszył proces dwóch młodych gliwiczan, oprawców nastoletniego Dawida Łukjana. Chłopak został zabity rok temu. Jego rodzina i przyjaciele liczą na sprawiedliwy wyrok

Spra wie dli wo ści dla Da wi da!

Ma ry sia Sła wań ska

Chodzi o pobicie ze skutkiem śmiertelnym, do jakiego w lipcu 2013 roku doszło w Łabędach, niedaleko strefy ekonomicznej. Dawid został wówczas

napadnięty przez kilkanaście osób. Czterech chłopaków z grupy zaczęło go bić i kopać. Ofiara próbowała uciekać, ale napastnicy dopadli ją kilka metrów dalej. I dalej bili, kopali.


Jeden z ciosów, w szyję, okazał się ostateczny. Po nim Dawid już nie wstał. Miał wtedy 15 lat. Jego kaci po 15, 16, 17 i 18. Ojciec Dawida, Tomasz Łukjan, nazywa młodych sprawców wprost: mordercami. Bo przecież zamordowali mu syna. Kiedy rozmawialiśmy z nim pod koniec ubiegłego roku, ubolewał, że nadal chodzą na wolności. On i cała rodzina Dawida uważają, że objęcie napastników jedynie policyjnym dozorem to błąd gliwickiej prokuratury. Pan Tomasz nie raz spotykał bowiem oprawców syna na ulicy. Śmiali mu się w twarz. Jeden z nich groził nawet jego córce. Początkowo sprawcy usłyszeli jedynie zarzut pobicia. Rodzina i przyjaciele ofiary byli zbulwersowani, zapowiedzieli walkę o sprawiedliwość. A prokurator wydał taką, a nie inną decyzję na podstawie wyników pierwszej sekcji zwłok. Ta wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci było... pękniecie tętniaka. O chorobie Dawida nikt z rodziny nie miał pojęcia. Dopiero po drugiej, rozszerzonej sekcji okazało się, że pierwszy biegły popełnił błąd. Badanie histopatologiczne nie wykazało u ofiary tętnia-

ka. A jako przyczynę śmierci specjalista medycyny sądowej z Gdańska podał rozległy krwotok – została uszkodzona tętnica mózgu. Jak wynika z dokumentacji, wylew był skutkiem uderzenia. Dopiero po tych badaniach prokuratura zmieniła podejrzanym zarzuty na pobicie ze skutkiem śmiertelnym. W lutym tego roku gliwicka prokuratura skierowała do „okręgówki” akt oskarżenia. Za tydzień w czwartek przed sądem stanie dwóch sprawców, którym udowodniono pobicie ze skutkiem śmiertelnym. To Marek O. i Patryk S. Obydwóm grozi kara do 10 lat więzienia. Tylko Patryk S. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Marek O. nadal twierdzi, że z przestępstwem nie ma nic wspólnego. Zadecyduje sąd. Podejrzany jest jeszcze nieletni Adam C. Został uznany za współsprawcę, a jego sprawę przekazano do Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Gliwicach.


Wszystko już jasne. Partie przedstawiły swoje listy wyborcze do Parlamentu Europejskiego. Niespodzianek w sumie niewiele. Bardzo mocną obsadę przygotowały największe siły polityczne. Na śląskich listach znajdą się m.in. Kazimierz Kutz, Jerzy Buzek, Marek Migalski, Adam Gierek i Tadeusz Cymański. Mamy też akcenty gliwickie. Szykuje się ostra i emocjonująca walka

Eu ro wy ścig roz po czę ty Co pięć lat obywatele Unii Europejskiej wybierają swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Najbliższe wybory odbędą między 22 a 25 maja br. W Polsce do urn –w 13 okręgach – pójdziemy w niedzielę, 25 maja. Obywatele każdego państwa członkowskiego mają prawo wyboru określonej liczby posłów (ogółem 751). Polacy wybiorą 51 swoich przedstawicieli do PE. Województwo śląskie może liczyć na sześć do nawet dziesięciu mandatów. Mocną, dziesięcioosobową listę przygotowała Platforma Obywatelska.

Jedynką jest były premier i przewodniczący PE, człowiek z Gliwic –prof. Jerzy Buzek. Z drugiego miejsca do wyborczej batalii przystąpi mieszkanka Knurowa, była minister edukacji, posłanka Krystyna Szumilas, zaś z trzeciego o mandat zawalczy obecny europoseł, a wcześniej marszałek województwa śląskiego Jan Olbrycht. Zdziwienie może budzić brak na liście PO europosłanki z dwóch ostatnich kadencji Małgorzaty Handzlik. Jak dowiedzieliśmy się od Agnieszki Kostempskiej, rzeczniczki śląskich struktur PO, to konsekwencja „afery” z 2012


roku. Wówczas pojawiły się podejrzenia dotyczące rzekomego wyłudzenia przez posłankę pieniędzy z kasy europarlamentu. – Ponieważ sprawa nie została do końca wyjaśniona, nie umieściliśmy Małgorzaty Handzlik na liście – powiedziała Kostempska. Lokomotywą Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do PE jest pochodzący z Rybnika lekarz, były minister zdrowia, a obecnie senator Bolesław Piecha. Dwójka i trójka na śląskiej liście PiS to posłanki: koziegłowianka Jadwiga Wiśniewska i pochodząca z Kobióra Izabela Kloc. Listę kandydatów Sojuszu Lewicy Demokratycznej otwiera syn byłego I sekretarza KC PZPR, wspólny kandydat SLD i Unii Pracy prof. Adam Gierek, który – przypomnijmy – zasiada w PE już drugą kadencję. Gierek wyprzedza wiceprezydenta Częstochowy Andrzeja Marszałka oraz sosnowiecką radną, wykładowczynię akademicką, politolożkę i historyczkę dr Halinę Sobańską. Siłą napędową Twojego Ruchu Janusza Palikota ma być niezależny senator i znany reżyser, 84-letni Kazimierz Kutz. Jak mówi, ma zamiar reprezento-

wać Ślązaków w Strasburgu i Brukseli. Drugie miejsce należy do europosłanki prof. Genowefy Grabowskiej, a trzecie do pochodzącego z Gliwic Andrzeja Potockiego, w przeszłości posła i rzecznika prasowego Unii Wolności, a potem Unii Demokratycznej, obecnie wiceprzewodniczącego Europejskiej Partii Demokratycznej. Warto dodać, że Potocki jest wiernym kibicem Piasta Gliwice i był kiedyś prezesem tego klubu. Mieszkający w okolicach Zawiercia Stanisław Dąbrowa, lider śląskich struktur partii i członek zarządu województwa śląskiego otwiera listę Polskiego Stronnictwa Ludowego. Z drugiej pozycji wystartuje wiceprezes zarządu śląskiego partii, mieszkanka Kłobucka Aleksandra Banasiak, a z trzeciej pochodząca z Podbeskidzia Danuta Kożusznik ze Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych. Po jednym kandydacie – ale za to o głośnych nazwiskach – wystawiły na Śląsku Polska Razem i Solidarna Polska. Pierwsze ugrupowanie reprezentuje w naszym regionie Marek Migalski, drugie pięściarz –Tomasz Adamek. . (san)


Wy da Rze nie 10 kwiet nia o godz. 19.00 w Fil har mo nii Wro cław skiej pre mie ra „Dzien ni ka za pełnionego w po ło wie”, kom po zy cji gli wi cza ni na Alek san dra No wa ka. Utwór po wstał na za mó wie nie Czy tel ni Sztu ki, a wy ko na go, w ra mach fe sti wa lu „Mu si ca Po lo ni ca No va”, Wro cław ska Or kie stra Ka me ral na Le opol di num pod dy rek cją Ern sta Ko va ci ca

Oso bi sta hi sto ria mu zycz na Aleksander Nowak urodzony w1979 roku w Gliwicach to przedstawiciel młodego pokolenia polskich kompozytorów. Jego twórczość zauważono i doceniono dość szybko. Świadczą o tym prestiżowe nagrody (Nominacja doNagrody Mediów Publicznych OPUS2008, Nagroda TVP Kultura „Gwarancje Kultury2011”) istypendia (Stypendium Narodowego Centrum Kultury Młoda Polska, Moritz von Bomhard Fellowship, Ernst von Siemens Musikstiftung). Nowak ma już wswym dorobku dwie pły-

ty monograficzne („3x4+8” zroku2012 oraz „Fiddler’s Green” zroku2009), ajego muzyka wykonywana jest w Polsce, Europie oraz USA. Gliwicka Czytelnia Sztuki ijej inicjatywa artystyczna wykorzystują potencjał twórczy Nowaka. Będzie nie tylko zamówienie kompozytorskie „Dziennik zapełniony w połowie”, ale też publikacja książki artystycznej, zawierającej nagranie utworu i fragment wspomnień dziadka kompozytora. Grzegorz Krawczyk, szef Czytelni Sztuki, od lat obser-



wuje poczynania artystyczne Nowaka, zaś projekt „Dziennika...” powstał w2013 r. –Aleksander Nowak jest osobą wyjątkową w tak niewielkim, jak Gliwice, mieście. Jest twórcą tym ciekawszym, że jego talent rozwinął się w otoczeniu nieprzychylnym sztuce, wktórym hołubi się tradycję techniczną (miasto Politechniki Śląskiej), a nie artystyczną. Gliwice nie są domem sztuki, choć bywają jej tymczasowym schronieniem. Twórcy wysokiej próby pojawiali się tutaj rzadko. Jednak i dla nich Gliwice częściej były zaledwie miejscem zamieszkania lub jednym z kilku przystanków biografii artystycznej.Ztym większą uwagą odkilku lat obserwowałem poczynania twórcze Aleksandra Nowaka i tym bardziej cieszyło mnie ich uznanie w Polsce i poza jej granicami. Nie ma bowiem większej satysfakcji i nadziei dla człowieka, który jak ja, od lat zajmuje się upowszechnianiem kultury, od wspierania talentu wzrastającego tuż obok, niejako nawłasnym podwórku – mówi Krawczyk. Kompozycja Nowaka powstała nawiolonczelę solo, perkusję ismyczki, jej prawykonanie już w czwartek, 10 kwietnia, wramach prestiżowego wro-

cławskiego festiwalu „Musica Polonica Nova”. Nagranie z wrocławskiego wykonania znajdzie się napłycie, będącej integralną częścią wydawnictwa. Oprócz płyty trafią tam również fragmenty osobistego dziennika prowadzonego kilkadziesiąt lat temu przez dziadka Aleksandra Nowaka, Jana, atakże fotografie Magi Sokalskiej, gliwickiej artystki i kuratorki. Całości dopełni szkic autorstwa Karola Bergera, uznanego wświecie krytyka muzycznego, na stałe związanego z Uniwersytetem Stanforda w USA, autora m.in. znakomitej książki z zakresu teorii kultury „Potęga smaku”, wydanej wPolsce w2008 r. przez Słowo/Obraz/Terytoria. Warto również wiedzieć, że partytura „Dziennika…”, zostanie wkrótce wydana przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne. Zakończenie projektu Czytelni Sztuki, pod roboczą nazwą „Dziennik zapełniony w połowie” zaplanowano na wrzesień 2014 roku. – Otworzymy wówczas wystawę fotografii Magi Sokalskiej i pokażemy naszą nowiutką „książkę artystyczną” inspirowaną „Dziennikiem…” – dodaje Krawczyk. (ml)


Pa Ra gRaf eks PRes

Pewien agresywny 37-latek został złapany i osadzony w policyjnym areszcie. Tam uszkodził kaftan bezpieczeństwa.

Włamano się do pomieszczeń gliwickiej firmy zarządzającej nieruchomościami. Zginął pęk kluczy do wspólnot mieszkaniowych. Sporo zamków trzeba będzie teraz wymienić. Z samochodu zaparkowanego przy ulicy Gojawiczyńskiej ukradziono tubę głośnikową. Przy Lompy stał chrysler classic i został oblany farbą. Cały.

W firmie na Bojkowskiej pracownikowi ukradziono jeden but sportowy znanej powszechnie marki.

W Kotulinie, miejscowości niedużej, włamano się do sklepu ogólnospożywczego. Włamywacz wlazł przez okno piwniczne, potem od za-

plecza, aż dobrał się do artykułów spożywczych, alkoholu w postaci piwa oraz wyrobów tytoniowych.

W Gliwicach, w mieszkaniu przy Paderewskiego pewna gliwiczanka została okradziona ze złotej biżuterii. Okradł ją... znajomy. Widać nie warto już do domu nawet znajomych wpuszczać.

Na Zygmunta Starego ktoś powyginał drzwi wejściowe do mieszkania. Sprawca jest nieznany, ale wiadomo, że użył ciężkiego narzędzia o kształcie okrągłym.

Mieszkaniec Wielowsi podrobił receptę, którą następnie próbował zrealizować w aptece w Gliwicach. Aptekarki się nie dały.

Na Sowińskiego policjanci z „trójki” zatrzymali 75-latka, który drewnianą laską pobił swoją 70-letnią małżonkę. Stare dobre małżeństwo...

57-letni mieszkaniec Pilchowic został oszukany, gdy przez internet chciał zakupić trochę ziaren kakaowca.


WASZE ŁAMY

W ostatnich „Nowinach” zamieściliście bardzo dobry wywiad. Chodzi mi o rozmowę z przewodniczącym rady nadzorczej Piasta Gliwice Grzegorzem Jaworskim. Włos się na głowie jeży, jakie zwyczaje panowały, a może wciąż panują, w klubie. Pan Jaworski rozbroił mnie stwierdzeniem, że „rada nadzorcza nie może być cenzorem wszystkich decyzji zarządu, pilnować wydawania każdej złotówki”. A ja byłem przekonany, że do głównych zadań tego organu należy pilnowanie sposobu wydawania publicznych pieniędzy, które są głównym źródłem utrzymania klubu.

Jako mieszkańcy ulicy Na Piasku mamy już dość budowy „średnicówki”. Może łatwiej byłoby nam dostrzec zalety trasy, gdyby nie porażająca bezradność decydentów w sprawie ochrony naszego spokoju. Ciężki sprzęt kompletnie zrujnował drogę. Nawożona glina zamienia się w piasek, a pył wciska się każdą szparą. Błoto z kolei bryzga na ściany i okna. Wystarczy, że przejedzie bardziej rozpędzona osobówka, a auta do położonej na końcu drogi firmy

kursują na okrągło, i wszystko oblepione jest od góry do dołu. Nie nadążamy z myciem. Nasza wytrzymałość jest już na wyczerpaniu.

Pacjenci onkologiczni zyskają nieograniczony dostęp do leczenia. To rząd. Wykonanie biopsji, jednego z podstawowych zabiegów diagnostycznych, kosztuje pacjenta 400 zł. To życie. Zdiagnozowani nowotworowo seniorzy z głodową emeryturą czy rentą od razu mogą przymierzać „deski”. To tyle na temat misji społecznej państwa.

Przy ul. kard. Wyszyńskiego, nieopodal Sądu Administracyjnego Zarząd Dróg Miejskich wymalował kopertę dla inwalidów. Jak mało przewidujący był ten, który zlecił wykonanie tych prac! Miejsce dla


osób, którym w sprawnym manewrowaniu przeszkadzają ograniczenia ruchowe, wciśnięto między drzewo a latarnię. A obok jest wystarczająco dużo przestrzeni na kopertę. Miejsce to szczególnie polecam uwadze Jadwigi Jagiełło-Stiborskiej. Rzeczniczka ZDM uparcie przekonywała na łamach „Nowin” (artykuł pt. „Prywatna ulica ZDM”), że na wykrojenie na ulicy Płowieckiej „stanowiska” dla niepełnosprawnego mieszkańca nie pozwalają przepisy dotyczące ilości potrzebnego miejsca. Na Wyszyńskiego obowiązują inne przepisy?

Li sty do Re dak cji

Zwrot w kierunku normalności

Z mojej inspiracji kilka tygodni temu „Nowiny Gliwickie” zajęły się sprawą miejsc parkingowych dla urzędników magistratu i jego gości (tekst „Na władzę nie poradzę”). Gazeta w imieniu mieszkańców postawiła pytanie, czy dopuszczalne jest zawłaszczanie miejsc postojowych przez jedną instytucję w sytuacji ich dojmującego deficytu.

Miło mi donieść, że urzędnicy po tej publikacji poszli jednak po rozum do głowy. Tabliczki „parking tylko dla pojazdów posiadających zezwolenie prezydenta miasta” zostały usunięte! Muszę powiedzieć, że jestem mile zaskoczony działaniami Wydziału Organizacyjnego UM w Gliwicach. To dobry zwrot w kierunku normalności i służebnej roli urzędu dla mieszkańców. Spory w tym udział pani dyrektor Katarzyny Śpiewok i za to jej serdecznie dziękuję. Dla przypomnienia załączam zdjęcie stanu historycznego i aktualnego. Bronisław Keller


PS Dobrze by było pod znakiem drogowym D-18 umieścić tabliczkę czasowego postoju, np. do 1 lub 2 godzin, oraz skłonić pracowników urzędu – może rozporządzeniem wewnętrznym – do pozostawiania samochodów w innym miejscu. Inaczej będą nimi blokować parking przez bitych 8 godzin swojej pracy.

ŚLa dem na szych Pu bLi ka cji

Chciałabym wrócić do tematu miejsca parkingowego dla osoby niepełnosprawnej na ulicy Płowieckiej („Prywatna ulica ZDM”, „NG” z 12 marca br.). Czuję się wywołana do tablicy przez rzeczniczkę ZDM. Otóż pani Jagiełło-Stiborska mija się z prawdą. Według mojej wiedzy ani z sąsiadami z lewej, ani z prawej strony naszej posesji nikt niczego nie uzgadniał. Nikt nie zapytał również, jakim środkiem lokomocji się poruszam. Moja niepełnosprawność zmusza mnie, nieraz kilkakrotnie w ciągu dnia, do korzystania z samochodu. Dlatego potrzebuję miejsca do zaparkowania.

Poruszam się wyłącznie samochodem osobowym. Sadzanie mnie przez ZDM na wózku inwalidzkim, z uporem maniaka, jest co najmniej dziwne. Moja legitymacja osoby niepełnosprawnej i inwalidy wojennego nasuwa widocznie urzędnikom skojarzenia z czołgiem, który faktycznie na tej ulicy by się zmieścił. dane do wiadomości redakcji


K2 w sys te mach za bez pie czeń

W świeżo otwartym biurowcu Sim Tec Systems na terenie Nowych Gliwic co rusz czeka niespodzianka. Rozwiązania dają prze-

gląd technologicznych i aranżacyjnych nowinek. Na pierwszy plan wysuwają się, tak modne, „industrialność” i ekologiczność. Ale to nie bu-


dynek pokazowy. Firma sprzedaje systemy zabezpieczeń. Designerski wygląd siedziby Sim Tecu to wyraz prywatnych zainteresowań właściciela, Krzysztofa Kasperowicza. Sim Tec sprzedaje produkowane w Azji urządzenia pod marką własną K2 Tech. Umieszczenie w nazwie jednego z najwyższych szczytów na ziemi okazało się prorocze. Firma z Gliwic osiągnęła wyżyny. Jest jednym z największych dystrybutorów systemów telewizji przemysłowej i alarmowych w Polsce. Rocznie sprzedaje kilkadziesiąt tysięcy zestawów do monitoringu i zabezpieczenia obiektów. U początków firmy leżą nietypowe okoliczności. Życie Kasperowicza potoczyłoby się inaczej, gdyby nie pewien Koreańczyk. Był koniec lat 90. Kasperowicz właśnie wrócił z dłuż sze go po by tu z An glii. Pod swoją nieobecność wynajmował mieszkanie pracownikowi azjatyckiej firmy ze strefy. – Gość z Dalekiego Wschodu zwrócił mo-

ją uwagę na potencjał tej ówcześnie niszowej branży. Telewizja przemysłowa dopiero raczkowała, a o bardziej zaawansowanych systemach, opartych na przykład na rozpoznawaniu mowy czy cech biometrycznych, nikt nie myślał. Zna jo mość nie prze ku ła się na wspólny biznesowy projekt. Przybysz z Azji wrócił do siebie po zakończeniu kontraktu. Ale jego gospodarz skorzystał z podpowiedzi. Zaczął importować kamery i rejestratory ze Wschodu. Nawiązanie zagranicznych kontaktów przyszło mu o tyle łatwo, że nie był w handlu żółtodziobem. Kasperowicz należy do pierwszej fali nowych, polskich kapitalistów. Już jako świeżo upieczony absolwent Aka de mii Eko no micz nej w Katowicach miał spore doświadczenie w wymianie import/ eksport z krajami dawnej „demokracji ludowej”. Działał w branży spożywczej. To między innymi jemu Polacy zawdzięczają poszukiwany wów-


czas pomidorowy koncentrat „z kogucikiem” od braci Madziarów. Siedziba przy ul. Bojkowskiej jest dla Sim Tecu trzecią z rzędu. Swoje pierwsze, niewielkie biuro miała przy Dworcowej, następny był wybudowany od podstaw budynek firmowy przy ul. Łabędzkiej, z miejscem na magazyny, a wreszcie okazały segment na terenie Nowych Gliwic. Przeprowadzki związane są z dynamicznym rozwojem działalności Kasperowicza. Sim Tec od firmy mieszczącej się w walizce urósł do przedsiębiorstwa o zasięgu krajowym. Tylko w Gliwicach zatrudnia 30 osób. Firma ma oddziały w największych miastach Polski (Warszawa, Kraków, Gdańsk, Katowice) i przyczółki poza jego granicami (eksport do Czech i Słowacji). W ofercie posiada szeroki wybór kamer przemysłowych, rejestratorów, obiektywów – nie tylko własnej marki, ale i większych producentów.

Jest oficjalnym przedstawicielem firmy Samsung w zakresie systemów wideodomofonowych. Oferuje również systemy monitoringu sieciowego. – Swoją przewagę konkurencyjną budujemy na współpracy jedynie ze sprawdzonymi i pewnymi producentami z Azji, stawiając na pierwszym miejscu jakość i niezawodność rozwiązań – podkreśla Kasperowicz. Wypróbowany patent kooperacji z Dalekim Wschodem jest podstawą planów rozwoju firmy. Kasperowicz nie mówi o szczegółach, ale zdradza, że chodzi o poszerzenie profilu działalności. Planowane kierunki to przemysł chemiczny oraz nowe technologie. Z myślą o uruchomieniu nowych działów-spółek zaprojektowano biura przy ul. Bojkowskiej. Budynek sam w sobie wart jest uwagi. To tyleż wizytówka firmy, co kreatywności szefa. Oryginalność wykończenia


rzuca się w oczy już w recepcji, w której biurka i szafki zbudowane są z betonowych, budowlanych kręgów. Charakter wnętrzom nadają gołe cegły i płyty o fakturze surowego betonu. Ciekawie rozwiązano problem zaopatrzenia w ciepło. Budynek ogrzewa pompa ciepła za pośrednictwem montowanych u sufitów mat kapilarnych, które latem służą do schładzania pomieszczeń. Zadbano również o wysoką termoizolacyjność ścian. W efekcie miesięczny rachunek za ogrzanie 1,8 tys. metrów powierzchni budynku nie przekroczył tej zimy 1,8 tys. zł. Budynek wiele mówi o właścicielu Sim Tecu. Jako całość świadczy o jego zainteresowaniu architekturą wnętrz. Jeszcze więcej ujawnia sam gabinet prezesa. Samurajski miecz na ścianie zdradza młodzieńczą fascynację japońskimi sztukami walki. Wirtualne pole z dołkami i zestaw kijów nie pozostawiają wątpliwości, że mamy

do czynienia z miłośnikiem golfa. Dla skompletowania listy pasji Kasperowicza w akcesoriach brakuje jeszcze w szafie rakiety do squasha i zestawu do akwalungu, a na parkingu – quada. Stoi za to markowy SUV, zdradzający z kolei upodobanie przedsiębiorcy do samochodowych wędrówek. – Niestety, w swojej rodzinie jestem w tych pasjach odosobniony. Żona już dawno wybrała domowe zacisze. Próbuję nimi zarazić synów, ale na razie – podobnie jak ja w ich wieku – wolą kopać piłkę, niż ganiać za piłeczką. (pik)


44-100 Gliwice, ul. Zwycięstwa 3, sekretariat 32/231 47 60 fax 32/230 71 22 www.nowiny.gliwice.pl, e-mail:office@nowiny.gliwice.pl dział reklamy: 32 231 44 13


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.