
spis rzeczy
przedmowa
Niniejsze opowiadania to zapis przyszłości, która jeszcze nie nadeszła — ale może. To historie osadzone w dalekiej przyszłości, w świecie, gdzie malowanie pociągów nie zniknęło, tylko ewoluowało. Tam, gdzie kiedyś wystarczyła puszka farby i szybkie nogi, w 2987 roku trzeba hakować systemy, omijać autonomiczne drony i wchodzić w dialog z algorytmami rozpoznawania tagów. Ale duch pozostaje ten sam — nieustanna walka o widzialność w rzeczywistości, która coraz bardziej próbuje nas ujednolicić i stłamsić. Nie wiem, czy ta książka kiedykolwiek traf w twoje ręce. Jeśli tak — to znaczy, że wciąż są ludzie, którzy chcą czytać. Że wśród tysięcy scrollowanych treści, gifów, durnych flmików i memów, znalazłeś czas na coś, co wymaga chwili skupienia. Ta książka powstała z potrzeby uchwycenia czegoś, co wymyka się dokumentacji. Nocnych akcji. Szeptanych planów. Pociągów, które stają się ruchomym świadectwem obecności. Historii tych, którzy zamiast mówić — piszą. Ale to nie tylko zapis akcji, opis dziwnych zdarzeń czy przygód danych bohaterów. To nie tylko próba zobrazowania grafciarskiej, niekoniecznie dalekiej przyszłości. To eksperyment. Próba współpracy człowieka z maszyną, w tworzeniu czegoś prawdziwego. „Warszawa Zachodnia 2987” to opowiadania osadzone w realiach, które wielu z nas potraf sobie wyobrazić już dziś. Zacierają się granice między analogiem a cyfrom, farba wciąż płynie po blaszanych bokach pociągów, choć same maszyny już nie koniecznie są tym, czym były. Te historie to próba
book was born out of a need to capture something that slips past documentation. Late-night missions. Whispered plans. Trains that turn into moving statements of presence. The stories of those who don’t speak — they write. But this isn’t just a record of hits, or a log of strange events and one-of adventures. It’s not just a vision of some far-of graf future. It’s an experiment. A collaboration between human and machine to create something real.
“Warsaw West 2987” is fction set in a world many of us can already picture. The lines between analog and digital are blurring. Paint still runs down the metal sides of trains — even if the trains themselves aren’t what they used to be. This book is an attempt to catch what might happen to grafti in the future — not as a nostalgic throwback, but as a raw, realistic continuation. How will the tools change? What new threats will show up? In a world locked down by total surveillance, will it still be possible to bomb illegally?
The process of creating these stories was just as important as the stories themselves. Since I was a kid, I pictured what grafti writing would look like in a futuristic tomorrow. At some point, I also started dreaming of writing — stories, books — that could show what I imagined.
And while this book isn’t quite what I dream of yet, it’s a beginning. A frst step into creating a body of work with future grafti writing at its core.
From the start, I knew I wanted to build this book with AI tools. Not as a gimmick, but as a conscious choice. Writing about the future using the future’s sharpest tool just felt natural. AI is already becoming a co-creator in more and more spaces — even in street culture. It’s something that can make things easier — but also a loop tightening around
Warszawa Zachodnia 2987
Monotonny stukot kół po szynach był jedynym dźwiękiem, który jeszcze trzymał Pawła przy zdrowych zmysłach. Warszawa Zachodnia w jego cyfrowej rzeczywistości roku 2987 była obsesyjnie dopracowana –każdy szczegół, od rdzy na poręczach po drobne pęknięcia na betonowych platformach, zaprojektowany z precyzją graniczącą z maniactwem. Pociągi przyjeżdżały i odjeżdżały z dokładnością do milisekundy. Deszcz – tak, w jego świecie na Zachodnim zawsze padało – uderzał o dachy wagonów w idealnie zaprogramowanym rytmie. Paweł ID-PL-6780421, zeskanowany w 2213, przesiedlony do NeoCortexu w 2215, stał na peronie szóstym, obserwując podmiejski skład sunący po torach. Kiedyś, w świecie fzycznym, był inżynierem kolejowym. Teraz kolekcjonerem nostalgii, cyfrowym duchem zamkniętym w idealnej symulacji świata, który dawno przestał istnieć. Pierwszą anomalię zauważył na wagonie trzecim. Mała, prawie niewidoczna plama jaskrawego koloru tam, gdzie jej nie powinno być. Srebrno-czarny napis, wijący się jak wąż: “RAZOR”. – Co do cholery? – wymamrotał, przecierając oczy. Pociąg przejechał, a on zaczął wątpić w to, co widział. Może to był błąd renderowania? Może uszkodzenie jego własnych modułów percepcji?
Następnego dnia plama była większa. Napis “RAZOR” zajmował cały bok wagonu, wykonany w dzikim, pulsującym stylu, z literami nakładającymi się na siebie, wypełnionymi gradientem przechodzącym od jaskrawego

