
6 minute read
V Liceum Ogólnokształcące w RzeszowieNie opadną z sił, nie osłabną w pędzie

Motto artykułu dość przewrotnie sugeruje, że polskim sportem narodowym jest piłka nożna. Nic bardziej błędnego. W czasach tak ogromnego kryzysu, wręcz głodu sukcesów w tej dyscyplinie kibice zaczęli dostrzegać osiągnięcia sportowców dyscyplin, jak się do niedawna wydawało z „dolnej półki”. Cóż to znaczy dyscyplina „z dolnej półki”?
Advertisement
Piłka nożna święciła swoje tryumfy, gdy zawodnicy wygrywali, przegrywali, dawali nadzieję na wygraną, wmawialiśmy sobie, że jest nadzieja..., wierzyliśmy w cud. Cud się nie zdarzył i parafrazując Wisławę Szymborską, możemy śmiało powiedzieć: Nic dwa razy się nie zdarza I Wembley drugi raz się nie zdarzy.
Po co wracamy do pamiętnego meczu? To oczywiste – bo wszyscy wracają, bo to sukces, choć jedynie remis, bo to symbol, choć nieco zakurzony. No cóż jeśli wciąż wspominamy 1973 rok, to gdzieś zagubiło się 37 lat. Jeśli polscy kibice potrafią żyć tym, czego nie pamiętają, to może warto powiedzieć o tym, co dzieje się tu i teraz.
Piłka nożna nie jest już polskim sportem narodowym, stała się nim siatkówka. Dlaczego? To proste. Głodni sukcesu Polacy wreszcie dostrzegli, że siatkarze mają więcej do powiedzenia zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej. Kto z naszych rodaków dziś uzna piłkę siatkową za dyscyplinę „z dolnej półki”? Chyba tylko szaleniec, jeszcze wierzący w sukces tych, których cień powoli oddala się i niebawem zniknie. Ich miejsce zajmie młodzież, która jest pełna zapału i woli walki fair play. Nieustannie pod okiem doskonałych trenerów rozwijają swój talent. Oby tylko później nie zmarnowali go ci, dla których sport jest jedynie sposobem na wzbogacenie się.
Sukces w sporcie to praca, wysiłek, wyrzeczenia. Wie o tym każdy, kto zetknął się ze sportem. Wiedzą dobrze młodzi siatkarze Asseco Resovii – uczniowie klasy mistrzostwa sportowego Zespołu Szkół Ogólnokształcących Nr 2 w Rzeszowie:
Adrian Bartoszewski, Bartosz Boho, Jakub Djabou, Jakub Czubiński, Kamil Durski, Patryk Gosztyła, Jakub Kosiek, Jakub Kalandyk, Maciej Madej, Paweł Miazio, Piotr Świst, Michał Nieckarz, Michał Rejowski, Jakub Woś.
Ktoś po odczytaniu powyższych nazwisk powie: „lokalny patriotyzm nauczyciela szkoły sportowej, bo przecież siatkówka to: Zagumny, Możdżonek, Gruszka, Kurek..., albo chociażby: Wika, Grzyb, Oivanen, Ignaczak, Redwitz, Akhrem, a nie mało znani młodzi adepci sztuki siatkarskiej”. Oczywiście: tak! Dlaczego patrzeć w dal, jeśli można spojrzeć przed siebie? Czy pięć, dziesięć lat temu kibice siatkówki słyszeli o Wlazłym, Winiarskim, Kadziewiczu? A przecież już wtedy ich talent dostrzegali „lokalni” trenerzy, już wtedy koleżanki i koledzy „ze szkolnej ławy” szaleli na „trybunach” sal gimnastycznych. Dziś stali się rozpoznawalnymi gwiazdami, ale nie tylko... dziś są dla młodych siatkarzy przykładem, potwierdzeniem tezy, że jeśli się czegoś bardzo chce – to można, ba, nawet należy to zdobywać. Co? Wicemistrzostwo Świata, Mistrzostwo Europy, ale... należy pamiętać, że sukcesy okupione są wieloma wyrzeczeniami.
Oto tu jest największe Colosseum świata, Tu serce żądz i życia bije najwymowniej, Tu tajemny sens wiąże i entuzjazm brata Milion ludzi na wielkiej rozsiadłych widowni. Wierzyński Kazimierz, Match footballowy Migawka z meczu – przy siatce od lewej: Maciej Madej, Michał Nieckarz, Jakub Czubiński, w tle Jakub Kalandyk Na pierwszym planie Jakub Czubiński, z tyłu Piotr Świst Drużyna siatkarzy – klasa I ms. Stoją od lewej: Artur Łoza (trener), J. Czubiński, Jacek Pszonka (z kl. II h), Michał Rejowski, M. Madej, M. Nieckarz, Patryk Gosztyła; od lewej dolny rząd: J. Kalandyk, Jakub Kosiek, Kamil Durski, Piotr Świst, Jakub Woś Mikołajkowy Turniej Piłki Siatkowej o Puchar Burmistrza Miasta Kraśnika
nasza szkoła
Młodzi zawodnicy, uczniowie ZSO Nr 2 w Rzeszowie, w 2008 r. zdobyli mistrzostwo w kategorii młodzików, w 2009 r. również stanęli na najwyższym podium mistrzostw Polski. Jak informowała rzeszowska prasa: „Podkarpacie na tytuł czekało 22 lata” Całe szczęście, że nie 37. Trener złotej drużyny - Artur Łoza - docenił pracę Nie opadną z sił, nie osłabną w pędzie
i zaangażowanie całego zespołu, bowiem dobry szkoleniowiec wie, że gra drużyna, nie kilku graczy.
Ta drużyna stanowi jakby rodzinę – razem w szkole, razem na treningach, razem na zgrupowaniach. Czasem mają siebie dość, znają się „jak łyse konie”, wiedzą o sobie wszystko, no prawie wszystko. Chcą niekiedy zmienić środowisko... ale nie mają na to czasu. Zaczynają wspólnie dzień o 7.10. Jak on wygląda? – geografia, historia, dwie godziny treningu, potem znów polski, historia, chemia, fizyka, dwie godziny treningu, itd., aż do siedemnastej, osiemnastej. A rano... od nowa. Dlaczego nie rezygnują? Mają pasję, realizują swoje marzenia i dążą do celu. A trzeba przyznać, że są blisko. Osiągają wysokie wyniki w sporcie, są inteligentni i wiedzą, że bez odpowiedniego wykształcenia niczego w życiu nie osiągną. Jako nauczyciel, mogę stwierdzić, że to ewenement. Wielu uczniów nie tylko nie ma pasji, ale i nie ma chęci do nauki, oni chcą. Wykorzystują każdą lekcję na to, aby zdobyć jak najwięcej wiedzy, aby świat otworzył im okno, przez które nie będą patrzeć, ale dzięki któremu będą oddychać. Są zmęczeni – oczywiście, że tak, mają chwilę zwątpienia – naturalnie.
Młodzi ludzie potrzebują zabawy, odreagowania stresów szkolnych. Ale młodzi sportowcy? Nie mają na to czasu. Lekcje, treningi, zawody, sen... i znów lekcje. Ktoś powie: „będą z nich ludzie”, inny: „cielęcy wiek, przejdzie im”... A oni dokładnie wiedzą, czego chcą, wiedzą, że sukces osiąga ten, kto potrafi pogodzić sport i naukę, aby do czegoś w życiu dojść. Czasem wątpią czy im się uda, czasem chcą się poddać, ale „rodzina” nie daje za wygraną, a „ojciec” -wychowawca-trener „doprowadza do pionu”.
Nauczyciele ZSO Nr 2 na co dzień borykają się z problemem zmęczonych sportowców. Są przygotowani na chwile zwycięskiej euforii, ale również na porażki. Cierpliwie przekazują wiedzę, ale rozumieją, że należy nieco „spuścić z tonu”, gdy sytuacja tego wymaga. Czy to znaczy, że sportowcy Zespołu Szkół Ogólnokształcących Nr 2 w Rzeszowie mają „taryfę ulgową”?. Na pewno nie. Przecież matura dla wszystkich jest taka sama. Egzaminator, poprawiając pracę ucznia, widzi jedynie zapisaną kartkę papieru, nie wie nic o jej autorze. No cóż, dziwić może z jednej strony nastawienie polskiego nauczania na indywidualizację, dostrzeganie i docenianie wysiłku i zaangażowania młodego
Drużyna mistrzowska złożona z uczniów klasy I ms i II h na podium podczas XV Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w sportach halowych „Swiętokrzyskie 2009”

Drużyna mistrzowska złożona z uczniów klasy I ms i II h podczas Mistrzostw Polski Kadetów w Siatkówce z 2009 r.
Od lewej górny rząd: Jakub Peszko , Mikołaj Bońkowski, Kamil Długosz, Filip Płonka, Mikołaj Nickarz, Maciej Madej, Artur Łoza (trner); od lewej dolny rząd: Paweł Przystaś, Jakub Kalandyk, Piotr Świst, Kamil Durski, Łukasz Gancarz, Tomasz Głód (debiutował już w pierwszej drużynie Resovii)

Drużyna mistrzowska na podium człowieka, z drugiej, nie do końca rozumiane przez nauczycieli ujednolicanie oraz schematyzm oceniania.
Młodzi Resoviacy do matury mają jeszcze ponad dwa lata, jeszcze wspominają egzamin gimnazjalny, ten – dojrzałości to dla nich dość odległa przyszłość, przyszłość, na którą muszą zapracować sami. Na szczęście mają możliwość uczyć się i trenować pod okiem doświadczonej kadry nauczycieli, którzy sportowców realizujących swoje marzenia i dążących do wytyczonych celów traktują poważnie i pomagają im w realizacji zamierzeń.
Dobrze się stało, że w Rzeszowie reaktywowano szkołę sportową, jeszcze lepiej, że powstała w niej klasa mistrzostwa sportowego. Należy pamiętać również o tym, że ZSO Nr 2 to nie tylko sportowcy. W skład zespołu wchodzi V Liceum Ogólnokształcące z klasami kierunkowymi (humanistyczne, biologiczno – chemiczne, matematyczno – informatyczne, psychologiczne) i sportowymi, Gimnazjum Sportowe oraz Szkoła Mistrzostwa Sportowego w siatkówce chłopców.
