MM Trendy Koszalin lipiec/wrzesień 2022

Page 44

| SZCZECINEK |

Dogoniła marzenia o literaturze Umowę na swoją pierwszą powieść podpisała w dniu 50. urodzin. Jej przygoda z literaturą obyczajową rozpoczęła się od książki „Olszany. Droga do domu”. Dziś, pochodząca ze Szczecinka dziennikarka Agnieszka LitorowiczSiegert wraca z powieścią „Sukienka z wody”. Wciąga nas w historię o tajemnicach, tęsknocie, samotności, miłości i przyjaźni. ROZMAWIAŁA EWELINA ŻUBEREK / FOTO ARCHIWUM PRYWATNE AGNIESZKI LITOROWICZ-SIEGERT

Jest pani dziennikarką, przeprowadziła wywiady-rzeki z Agatą Młynarską i Ewą Błaszczyk. Jednak 4 lata temu wydała pani swoją pierwszą powieść obyczajową. Co pchnęło panią w tym kierunku? - Napisanie pierwszej powieści było marzeniem, które we mnie rosło i pęczniało. W młodości pisałam opowiadania, które moje szkolne koleżanki czytały pod ławką, a potem domagały się więcej. Obiecywałam sobie, że kiedyś dogonię marzenie o literaturze, ale zajęłam się dziennikarstwem, a napisanie powieści pozostawało w sferze „kiedyś”. Dwadzieścia lat pracuję w miesięczniku „Twój STYL”. Sprawy kobiet są mi bardzo bliskie i byłam pewna, że to one staną się głównym tematem moich książek. Tylko gdzie te książki? W końcu powiedziałam - dość. Dokładnie w dniu 50. urodzin podpisałam umowę na pierwszą powieść. To był najlepszy prezent, jaki mogłam sobie sprawić. Zaczęła się nowa droga. Akcje pani książek dzieją się w małych miejscowościach. Nie inaczej jest z „Sukienką z wody”. Tutaj odwiedzamy Szczecinek – rodzinne miasto głównej bohaterki, ale także pani. Czy osadzenie miejsca akcji w rodzinnym mieście ułatwia prowadzenie fabuły? - Wszyscy moi znajomi i bliscy wiedzą, że zarówno ja, jak i mój mąż, który także pochodzi ze Szcze-

44

cinka, jesteśmy skończonymi lokalnymi patriotami. Do tego stopnia, że za kilka lat planujemy wrócić w rodzinne strony, już rozglądamy się za domem nad jeziorem. Moje miasto znam doskonale, czuję jego klimat. Prowadzę moich bohaterów w znane mi miejsca, spacerują moimi ulicami, zaglądają do moich kafejek, sklepów. Wierzę, że dzięki temu moje powieści są autentyczne, a miejsca, w których toczy się akcja, mają swój genius loci, podobnie jak Szczecinek. Małe miasta z charakterem są doskonałą scenografią dla wciągającej fabuły. Czy opisując uczucia Aliny, która tęskni za rodzinnym miastem, posiłkowała się pani swoimi emocjami? - Zdecydowanie tak. Tęsknota za tamtym miejscem towarzyszy mi przez całe życie. Od trzydziestu lat mieszkam w Warszawie, tu urodziły się moje dzieci, ale nie wyobrażam sobie, żebym miała nie wrócić do Szczecinka. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mieszkanie w małej miejscowości ma także słabe strony. Ale też jestem pewna, że pozytywów jest więcej. Relacje są bliższe, dystans krótszy, otoczenie bardziej przyjazne. Na tym mi zależy. Główna bohaterka jest profilerką, która przyjeżdża do rodzinnego miasta, by dokończyć książkę swojej przyjaciółki, która po wypadku zapadła w śpiączkę. Czy to w ogóle możliwe? Czy naprawdę jest w stanie odczytać myśli drugiej osoby? - Miałam przyjaciółkę (od której zresztą Alina dostała imię)… Z prawdziwą Aliną łączyła mnie więź niezwykła – naprawdę rozumiałyśmy się bez słów, odczytywałyśmy swoje myśli, przeczuwałyśmy reakcje, dzieliłyśmy gust, upodobania, sposób patrzenia na życie. Niestety, Alina zmarła na raka. Jednak jestem pewna, że gdyby żyła, nasza więź mogłaby dziś owocować takim porozumieniem i łącznością dusz, jakie jest między książkowymi bohaterkami. Czy uważa pani, że tak bliska przyjaźń jak między Aliną i Edytą istnieje naprawdę? - Nie wątpię w to. Od lat mam przyjaciela, z którym wymieniam myśli, spostrzeżenia, emocje bez konieczności mówienia o nich. To rodzaj serdecznej telepatii, totalnego porozumienia. Jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi i z pewnością potrafilibyśmy dopisać nawzajem dalsze ciągi do naszych powieści. No, gdyby mój mąż – inżynier lubił pisać. Bo o nim mówię. Mam szczęście, że nasza miłość jest także przyjaźnią. Alina dość szybko orientuje się, że rozpoczęta książka nie jest tylko wytworem wyobraźni Edyty. Zdradźmy naszym czytelnikom – co takiego odnajdzie profilerka? - Szybko wyczuje, że bohater, którego opisuje Alina, musi mieć swój odpowiednik w realnym życiu. Uwierzy w jego istnienie, choć przesłanki wyczyta jedynie między wierszami, właśnie dzięki temu, że tak dobrze zna Edytę-kobietę, a nie tylko Edytę-pisarkę. Jak się okaże, Alina będzie miała rację. Zacznie szukać tego człowieka. Chyba możemy także zdradzić, że w trakcie poszukiwań


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.