3 minute read

Tatry od Sistars

„ Katarzyna Szarek

PAULINA i KINGA BUŁAKOWSKIE postawiły na wypiek tart. Założyły małą manufakturę o nazwie Sistarts, a tarty stały się ich sztandarowym produktem. Zaopatrują krakowskie kawiarnie i czerpią niebywałą radość ze swojej nowej pracy.

Pewnej soboty, będąc na krakowskim placu handlowym Stary Kleparz, spróbowałam maleńki kawałek tarty z kremem pistacjowym. Pomimo że kremy o tym smaku są mi dość obojętne, to ta tarta niezwykle przypadła mi do gustu. Podobnie było z sernikiem. Jaki dobry!, pomyślałam. Wyroby sprzedawały dwie młode dziewczyny, obok których widniała pomarańczowa wizytówka Sistarts. To były one – Kinga i Paulina Bułakowskie. Dwie siostry, które zaczęły wypiekać przede wszystkim tarty.

Początek był dość zabawny. Kinga pracowała już w gastronomii, Paulina zajmowała się bankowością, sprzedażą, nie miała nic wspólnego z pieczeniem czy gotowaniem. – Pewnego weekendu Kinga, pracując w restauracji, została bez ciast od cukierni, która zwykle zaopatrywała jej lokal. Chcąc ją wesprzeć powiedziałam sobie: dlaczego nie spróbować upiec czegoś sama? Tak zaczęła się moja przygoda z pieczeniem, o którym wcześniej nie miałam pojęcia. To był moment, gdy odkryłam swoją pasję, tarty stały się dla mnie najważniejszym elementem – opowiada Paulina.

Obie bardzo lubiły ten rodzaj ciasta, który został ich wyróżnikiem wśród lokalnych cukierni. Miały dość suchych, zbyt słodkich ciast serwowanych czasem w kawiarniach. Każda ma swój ulubiony smak tarty. Kinga lubi te z aksamitnymi kremami, Paulina z orzeźwiającymi, kwaśnymi nutami. Kręcą ich zabawy ze smaka- mi, a swoje tarty określają jako lekkie, delikatne, z perfekcyjnie gładką teksturą kremu. Przepis na tartę pistacjową uważają za autorski, nawet jeśli jest niezwykle popularny, one swój krem na tyle spersonalizowały, że tarta pistacjowa to ich sztandarowy wypiek, wyróżniający się na tle innych ofert.

Szczęśliwy przypadek

Obie przyznają, że ten szczęśliwy, jak się okazało, traf – niedostarczenie przez cukiernię ciast do restauracji, gdzie pracowała Kinga – zapoczątkował ich nową przygodę. – To był cudowny zbieg okoliczności – wspomina Kinga. – Paulina rzuciła się na pomoc, piekąc tarty, i tak narodziła się nasza cukiernicza pasja. Kto by pomyślał, że ta chwila da początek czemuś tak wyjątko- wemu? – dodaje. Jako fanki zespołu Sistars nie zastanawiały się długo nad nazwą, a słowo tarta idealnie pasowało do profilu ich działalności i tak powstało Sistarts.

Potem wszystko potoczyło się zaskakująco szybko. Uzyskały dofinansowanie, zarejestrowały firmę. – Zaczęły napływać pierwsze zamówienia od osób prywatnych, ludzie pytali, gdzie mogą spróbować naszych tart. To był ten moment, gdy zdałyśmy sobie sprawę, że razem możemy stworzyć coś naprawdę niezwykłego – podkreśla Kinga. Dziś obsługują dziewięć krakowskich kawiarni. Każda dostawa do znanego punktu to dla nich powód do dumy. Są wśród nich miejsca, które mają ograniczone zaplecze kuchenne i muszą posiłkować się dostawcami z zewnątrz. – To fajna współpraca. My wspieramy ich, a oni nas, razem tworzymy coś ciekawego – mówi Paulina.

This article is from: