Mlk 11 2017

Page 1

k s i ą ż k i

VWU IRUPDW DOEXPRZ\ [ bFP WZDUGD RSUDZD

11

Nr 11/2017 (254) Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

9 771234 020171

K

sLÈĝND SRSU]HG]RQD ZVWÚSHP 0HWURSROLW\ .UDNRZVNLHJR NV DUF\ELVNXSD 0DUND -ÚGUDV]HZVNLHJR ']LHïR WX SUH]HQWRZDQH QDSLVDQH SU]H] GU -DQXV]D :HVRïRZVNLHJR KLVWRU\ND ]b 0X]HXP :RMVND 3ROVNLHJR MHVW RG]ZLHUFLHGOHQLHP IDVF\QDFML SRVWDFLÈ .RĂFLXV]NL RUD] SROVNRĂFLÈ 7R EDUZQD RSRZLHĂÊ Rb ORVDFK 1DF]HOQLND WDN EDUZQD MDN LbMHJR ĝ\FLH 3R]QDMHP\ G]LHMH URGX .RĂFLXV]NöZ RG F]DVöZ SDQRZDQLD NUöOD =\JPXQWD 6WDUHJR Db SRWHP NROHMQR G]LHFLñVWZR LbHGXNDFMÚ 7DGHXV]D MHJR Z\MD]G\ GR )UDQFML Lb Vï\QQ\ SRE\W Zb $PHU\FH VïXĝEÚ Zb$UPLL .RURQQHM GRZöG]WZR LQVXUHNFML SRE\W\ QD HPLJUDFML Dĝ SR ĂPLHUÊ ZbV]ZDMFDUVNLHM 6ROXU]H 3R]QDMHP\ MHJR SRJOÈG\ XSRGREDQLD PLïRĂFL MHJR QDG]LHMÚ SU]HSODWDMÈFÈ VLÚ MDNĝH F]ÚVWR ]bUR]F]DURZDQLHP VLÚ MDNĝH F]ÚVWR ]bUR]F]DURZDQLHP

l i t e r a c k i

¿<

=('$ -8¿ : 635

ª£¯ ¦£¤¢ ª ¢ Ŋ ¯

m a g a z y n

¦£¯ ă ¦£¯

ZAKLĘTY KRĄG

bLOXVWUDFMH

&HQD GHWDO ]ï HJ] (z VAT)

to opowieść prawie dokumentalna, domykająca wielką epopeję syberyjską Zbigniewa Domino

,6%1 978-83-7553-234-0

WIEŃCZY DZIEŁO AUTORA

P O R TA L ELDO\NUXN SO

%LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO 3U]\ ]DPöZLHQLX QD NZRWÚ SRZ\ĝHM b]ï NRV]W\ SU]HV\ïNL b]ï SRQRVL Z\GDZQLFWZR

11 / 2 0 17

ၺၸၸဖ ă ¡ www.studioemka.com.pl


Grupa Wydawnicza Sonia Draga poleca na PREZENT

Robert Langdon, profesor Uniwersytetu Harvarda i specjalista od symboli, przenosi nas do malowniczej Hiszpanii w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące ludzkość pytania o sens istnienia.

Długo wyczekiwana autobiografia Bruce’a Springsteena nareszcie w Polsce! Opowieść wiecznego wojownika, który wygrał swoje życie i karierę.

Ta książka sprawi, że zechcesz rzucić wszystko i wyjechać do miejsc, o których nie śniłeś, albo których nie śmiałeś sobie wyobrażać. Niech ciekawość będzie twoim kompasem.

BESTSELLEROWY CYKL NEAPOLITAŃSKI!

Niezwykła książka! 25 zagadek o różnym stopniu trudności – jedne wymagają logicznego myślenia, inne zachęcają do ruszenia wyobraźnią. Dobra zabawa dla całej rodziny!

www.soniadraga.pl

Historie 100 niezwykłych kobiet, które zmieniły świat. Inspirujące opowieści o tych, które śmiało realizowały swoje marzenia. ŚWIATOWY BESTSELLER!

www.wydawnictwo-debit.pl

Intrygująca powieść dla młodzieży, która niczym łamigłówka, kawałek po kawałku układa się w mroczną, złowieszczą całość. Jak odkryć prawdę, gdy wymazano ci pamięć?

www.mlody-book.com.pl



spis treści

W numerze co się czyta w Gottlandzie? numer 11 (254) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Małgorzata Janina Berwid, Anna Czarnowska-Łabędzka, Janusz Drzewucki, Tomasz Gardziński, Jarosław Górski, Joanna Habiera, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Krzysztof Masłoń, Wanda Morawiecka, Małgorzata Orlikowska, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretariat: Ewa Zając Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416 tel.:(22) 828 36 31 Internet: www.rynek-ksiazki.pl e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki Wersja elektroniczna dostępna jest w e-sklepach: Virtualo.pl, Publio.pl i Koobe.pl Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Ewa Tenderenda-Ożóg Prenumerata: 1) Redakcja: tel. (22) 828 36 31, www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2) Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl

Jak często w ciągu ostatnich 12 miesięcy czytałaś/ czytałeś książkę? To pytanie zadano w 2013 roku mieszkańcom i mieszkankom poszczególnych krajów Unii Europejskiej. W Polsce 44 proc. odpowiedzi brzmiało: „Nie czytałem/ nie czytałam w tym czasie”. W Czechach podobną odpowiedź usłyszano jedynie w 28 proc. przypadków. Na podstawie badań Eurobarometru zaobserwować możemy duże zróżnicowanie co do poziomu czytelnictwa na naszym kontynencie. Można pokusić się o sformułowanie ogólnej tendencji: na Północy oraz na Zachodzie tradycja czytania książek zachowana jest w większej mierze niż na Południu. Jednym z krajów, które wymykają się z tego uogólnienia są Czechy – kraj nie tylko piwem płynący, nie tylko Hrabala i Haška czytający! – preferencje czytelnicze naszych sąsiadów analizuje Olga Słowik 14-15

Jak złapać tygrysa Najpierw opowiadałem, a dopiero później spisywałem. Bo ja najpierw wymyślam historię, a później ją spisuję. Nie piszę jak nie mam nic gotowego w głowie. Nie miałem planów, żeby zostać pisarzem, po prostu chciałem spisać opowieści dla mojego syna. Później pomyślałem: a co tam, zaryzykuję i wyślę do wydawnictwa. A teraz już 7 mln moich książek sprzedało się na całym świecie. Czyli jeden pomysł równa się 7 mln książek. Wydanych w 35 językach – z Martinem Widmarkiem i Emilią Dziubak rozmawia Małgorzata J. Berwid 16

Maria Kulik poleca Katarzyna Ryrych jest pisarką o znacznym dorobku, a większość jej książek zyskała uznanie krytyki. Wprawdzie autorka jest z zawodu nauczycielką języka angielskiego, ale pisarstwo stanowi istotną część jej życia zawodowego. Jej znaczącym debiutem w twórczości dla dzieci była książka „Siedem sowich piór”, oswajająca temat pobytu w szpitalu. Autorka nie stroni od tzw. trudnych tematów; jej bohaterowie często zmagają się z problemem choroby, własnej czy też członka rodziny, a także śmierci – w tym wydaniu inaugurujemy nową rubrykę „Maria Kulik poleca”, w której bibliotekarka, była prezes Polskiej Sekcji IBBY, rekomenduje książki dla dzieci 19

Książki miesiąca „Iłła” Joanny Kuciel-Frydryszak i „Czarna ikona – Biełomor” Mariana Sworznia 28 „Początek” Dana Browna i „Szybciej, wyżej, dalej” Jacka Ewinga 29

3) Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4) Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.

2

Proponujemy także Wydarzenia 4-6 • Angelus 8-9 • Bestsellery z komentarzem Krzysztofa Masłonia 10-12 • Książka zaczyna się od okładki – książki dla dzieci poleca Anna Czarnowska-Łabędzka 18 • Między wierszami – felieton Tomasza Zaperta 20 • Co czytają inni – felieton Grzegorza Sowuli 21 • Najukochańsza bajeczka – felieton Małgorzaty Karoliny Piekarskiej 23 • Fragment książki „Zaklęty krąg” Zbigniewa Domino 24 • Na-molny książkowiec – felieton Tadeusza Lewandowskiego 25 • Lektury przy stole – książki kulinarne poleca Ewa Tenderenda-Ożóg 27 • Recenzje 30-40 m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7



Wydarzenia   Księgarski omnichannel

F

Salon Książki Historycznej

S

potkania z autorami, szansa na uzupełnienia domowej biblioteczki o nowe pozycje, możliwość dyskusji z pasjonatami dawnych dziejów – tak w skrócie można podsumować 3. Salon Książki Historycznej, który odbył się w dniach 12-14 października w Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Publikacje historyczne zaprezentowało 30 wystawców, m.in. Wydawnictwo Sejmowe, Biblioteka Wolności, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Towarzystwo Naukowe Societas Vistulana, Wydawnictwo Literackie, Międzynarodowe Centrum Kultury czy Towarzystwo Historyków i Zabytków Krakowa. Salon Książki Historycznej zorganizowano w ramach III Kongresu Zagranicznych Badaczy Dziejów Polski. (p)

Targi w Gdańsku

W

marcu 2018 roku planowana jest premierowa edycja Gdańskich Targów Książki. Wydarzenie to odbędzie się w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej oraz innych lokalizacjach na terenie Trójmiasta. Celem projektu jest promocja czytelnictwa, literatury publikowanej w Polsce, a także okazja do konsolidacji środowiska literackiego i umożliwienia spotkania z nim mieszkańcom aglomeracji gdańskiej. Jak zapowiadają organizatorzy, Gdańskie Targi Książki będą prezentować zróżnicowane spektrum literatury. Od głównego nurtu, uznanych autorów i twórców 4

Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie

Krakowskie rekordy

B

lisko 70 tys. odwiedzających, ponad 600 akredytowanych dziennikarzy, 760 autorów i gości specjalnych, 700 wystawców z 20 krajów, w tym m.in. z Austrii, Belgii, Bułgarii, Gruzji, Hiszpanii, Holandii. O sporym zainteresowaniu imprezą świadczą także statystyki internetowe. Fanpage Międzynarodowych Targów Książki na Facebooku tylko w ciągu ostatnich siedmiu dni wygenerował ponad 90 tys. reakcji. Na przestrzeni ostatnich dni kanały na portalu YouTube z relacjami tzw. booktuberów zdobyły razem około milion wyświetleń. Z okazji targów Kraków odwiedziła liczna reprezentacja gwiazd globalnej literatury i mistrzów swoich gatunków, m.in. Éric-Emmanuel Schmitt, Pierre Assouline, Geoffroy de Pennart, Serge Bloch, Nicholas Sparks czy Camilla Läckberg. Targi odwiedzili również goście z różnych światów rodzimej literatury, m.in. prof. Jerzy Bralczyk, Olga Tokarczuk, znane podróżniczki – Martyna Wojciechowska, Beata Pawlikowska czy Nela Mała Reporterka, znani celebryci, m.in. Katarzyna Tusk, Robert Biedroń, Piotr Adamczyk, Magdalena Różdżka, choć prym wiedli przede wszystkim czołowi polscy twórcy literatury kryminalnej, na czele z Katarzyną Bondą, Remigiuszem Mrozem czy Zygmuntem Miłoszewskim. Tradycyjnym elementem corocznych targów jest Konkurs im. Jana Długosza. Laureatem 20. edycji tej prestiżowej w środowisku naukowym nagrody, określanej mianem polskiego Nobla w dziedzinie humanistyki, został Przemysław Czapliński (na zdjęciu), który uznanie kapituły zyskał książką pt. „Poruszona mapa” (Wydawnictwo Literackie), podejmującą tematykę mentalnego obrazu Polski w rodzimej literaturze. Kolejna edycja Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie odbędzie się w dniach 25-28 października 2018 roku w centrum EXPO Kraków. (pw) fot. Piotr Dobrołęcki

irma Lizard Media przebadała 11 największych i najbardziej rozpoznawalnych sieci handlowych z trzech branż: księgarnie, dyskonty spożywcze i hipermarkety budowlane pod kątem kompetencji polskich firm na rynku e-commerce. W trakcie badania sprawdzano m.in. czy sklepy oferują zakup online i czy dostępny jest odbiór i ewentualny zwrot w dowolnym sklepie stacjonarnym sieci, dostępność zintegrowanych programów lojalnościowych dla obu kanałów sprzedaży – online i offline. Spośród największych sieci księgarskich najlepiej w badaniu wypadła sieć Księgarnie Świat Książki. Według raportu z badania Empik nie przyjmuje zwrotów w księgarniach stacjonarnych, a Matras nie ma programu lojalnościowego, który obejmowałby zakupy online. Natomiast Książnica Polska nie umożliwia klientom płatności online. (et)

bestsellerów po debiutantów. Od prozy, przez poezję, książki popularno-naukowe, aż po coraz prężniej rozwijającą się literaturę dziecięcą czy książki artystyczne. (p)

Kindle i PocketBook

P

o udostępnieniu abonamentu na e-booki, a następnie unikatowej oferty czytnik za 1 zł, Legimi po raz kolejny wprowadziło innowację na rodzimym rynku e-booków, oferując subskrypcję na Kindle. Udostępnienie abonamentu posiadaczom najpopularniejszej marki czytników e-booków pozwoli Legimi na znaczące zwiększenie grona klientów. Szacuje się, że stworzone przez Amazon urządzenia to ok. 1/3 wszystkich czytników w Polsce. Osoby korzystające z Legimi na Kindle mają dostęp do ok. 7000 tytułów czołowych wydawców, w tym oficyn takich jak: Albatros, HarperCollins Polska, Fabryka Słów, Czarna Owca, Czarne. Jednocześnie firma Legimi udostępniła nową wersję swojej aplikacji na kolejny czytnik marki PocketBook. W ten sposób czytelnikom udostępniono 22 tys. e-booków. „Nasza dotychczasowa współpraca z marką PocketBook okazała się być niezwykle owoc-

m a g a z y n

l i t e r a c k i

na. Dzięki renomie obu naszych firm docieramy nie tylko do szerokiego grona użytkowników indywidualnych, ale także zdobywamy rynek bibliotek. Rośnie nie tylko świadomość związana z korzyściami wypływającymi z naszych ofert, ale przede wszystkim popularność e-czytania, także w formule abonamentu. To dobrze rokuje na przyszłość” – twierdzi Mikołaj Małaczyński, prezes platformy Legimi. (p)

Jeszcze więcej Empiku

W

ostatnich miesiącach Grupa Empik kontynuowała intensywny rozwój, otwierając kolejne salony. W październiku otwarto salony sieci Empik w Gdańsku, Swarzędzu, Wrocławiu, Jeleniej Górze oraz Kościerzynie. Sieć Empik obejmuje aktualnie 243 salony, do końca roku zaplanowano jeszcze trzy otwarcia (w Krakowie, Oławie i Toruniu). Jednocześnie Empik wdrożył innowacyjne rozwiązanie ekspresowej rezerwacji produktu w sklepie. Od teraz zakup w sklepie Empik. com książek, muzyki, filmów, gier multimedialnych i planszowych oraz zabawek, z gwarancją odbioru do dwóch godzin, będzie możliwy we wskazanym przez klienta salonie. Oznacza to zatem złamanie granicy 24 godzin jako terminu dostawy produktów zamówionych w internecie. Przy odbiorze zamówienia klient decyduje, czy produkt spełnia jego oczekiwania i standardowo wybiera dogodną formę płatności (gotówka, karta, voucher). Ponadto fazę testów przechodzi aktualnie opcja automatycznej k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


Wydarzenia fot. Empik

Rozmowa z Krzysztofem Potaczałą, autorem książki „To nie jest miejsce do życia”

Transakcja graniczna

transakcji internetowej z użyciem karty kredytowej. Ponadto zakupy będą czekały na odbiór do końca następnego dnia. Co ciekawe ekspresowa rezerwacja nie wymaga zakładania konta czy logowania się w sklepie Empik.com. Wystarczy jedynie podać imię i nazwisko oraz numer telefonu lub adres e-mail, na który zostanie przysłane powiadomienie o skompletowaniu zamówienia dostępnego w wybranym przez klienta salonie. Aby skorzystać z funkcji ekspresowej rezerwacji produktu w salonie wystarczy kliknąć „sprawdź dostępność” na stronie produktu, a następnie – „zarezerwuj” przy wybranym salonie Empik. (p)

Czytanie podczas wakacji

P

olski producent czytników – inkBOOK – przeprowadził w lipcu badanie, które miało na celu rozpoznanie wakacyjnego gustu czytelniczego wśród Polaków. Celem badania było sprawdzenie, która forma czytania najbardziej odpowiada naszym rodakom w czasie wyjazdu. Aż 60 proc. ankietowanych określiło, że w tegoroczne wakacje czytało książki elektroniczne. Należy jednak podkreślić, że ankieta „Czytanie podczas wakacji” została udostępniona na profilach marki inkBOOK w mediach społecznościowych (Facebook, Twitter) oraz na grupach dyskusyjnych (AK – Klub (nie) Anonimowych Książkoholików, Poczytalni, Polskie Kundelki, Nie mam czasu, czytam książki). Niemal połowa badanych zadeklarowała, że czyta książki codziennie. Najchętniej wybierane miejsca do czytania przez ankietowanych to dom (66,1 proc.), plener (16,7 proc.) i czytanie w trakcie podróży tramwajem, autobusem lub samochodem (11,5 proc.). Jednocześnie ponad 39 proc. ankietowanych stwierdziło, że cena książki elektronicznej powinna być niższa od jej papierowej wersji. Użytkownicy zaproponowali przedział cenowy od 11 do 20 zł jako najbardziej optymalny koszt jednego e-booka. Obecnie ceny e-booków wahają się w przedziale od 25 zł do 35 zł. (p)

Taniaksiazka.pl stacjonarnie

W

fot. Bartosz Szymanik

Na zdjęciu witryna Empiku Wrocław

–  Czemu u progu lat pięćdziesiątych doszło do wymiany terytoriów między ZSRR a Polską? –  Wedle oficjalnej propagandy ziemie położone nad Bugiem i Sołokiją, m.in. Bełz, Krystynopol, Uhrynów, Waręż i szereg pomniejszych miejscowości, Polska oddała Związkowi Sowieckiemu na własne życzenie. Wmawiano ludziom, że nasz rząd sam wyszedł z inicjatywą wymiany Sokalszczyzny za fragment Bieszczadów Zachodnich. Prawda jest jednak taka, że to Stalin zażądał obszarów nadbużańskich, owych słynnych czarnoziemów. Ale nie one interesowały go najbardziej, lecz pokaźne złoża węgla kamiennego. W zamian oferował Polsce tereny roponośne w okolicach Ustrzyk Dolnych, Czarnej i Lutowisk. W Bieszczadach od stuleci wydobywano ropę naftową, tyle że po drugiej wojnie światowej pokłady były już mocno uszczuplone, o czym strona polska wiedziała, lecz nie śmiała sprzeciwić się Wielkiemu Bratu. Węgiel kamienny pod Krystynopolem (obecny Czerwonohrad) odkryli polscy geolodzy z Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie jeszcze początkiem lat trzydziestych XX wieku. Badaniami kierował prof. Jan Samsonowicz. W 1939 lub 1940 roku Sowieci zawłaszczyli polską dokumentację, rozpoczęli własne badania, a lata później uznali, że tak bogatych złóż nie można odpuścić. Tylko wokół Krystynopola po korekcie granicznej wybudowano siedem kopalni. –  Dokąd trafili przesiedleńcy? Mieli wpływ na swe nowe adresy? –  Przesiedleńcom zza Buga przygotowano jedno miasteczko, jakim były Ustrzyki Dolne, oraz kilkadziesiąt wsi. Już od wiosny 1951 roku przymusowo wysiedlano stamtąd Ukraińców, rodziny polsko-ukraińskie oraz czysto polskie, które po 1944 roku zdecydowały się zostać na swojej ziemi. Cena była jednak wysoka, bo takie rodziny musiały przyjąć obywatelstwo radzieckie. Tysiące ludzi wywieziono w głąb ZSRR, w okolice Doniecka i Odessy albo jeszcze dalej. Wysiedlenia trwały do późnego lata 1951 roku. Pod koniec października oficjalnie nastąpiła wymiana odcinków przygranicznych, a kilka dni później do stacji kolejowej w Ustrzykach Dolnych dotarł pierwszy pociąg z przesiedleńcami znad Bugu i Sołokiji. Łącznie na odzyskany po blisko siedmiu latach fragment Bieszczadów przesiedlono 4 tys. ludzi, jednak z okolic Lutowisk, Czarnej, Polany, Krościenka i Ustrzyk wywieziono – według szacunków radzieckich – 30 tys. osób. Tylko część opustoszałych wsi powtórnie zasiedlono. Inne do dzisiaj pozostały miejscami na mapie. Zabużanie zazwyczaj nie mieli wpływu na miejsce osiedlenia oraz wybór domu. Wojsko i władze cywilne odgórnie przydzielały gospodarstwa i jedynie ci, którzy mieli znajomości, koneksje, mogli wybrać sobie miejscowość. Rolnicy nie sprzeciwiali się, gdy wieziono ich na wieś, ale rzemieślnicy czy urzędnicy za wszelką cenę chcieli osiąść w mieście. Cały ten mikroregion był mocno zapóźniony w stosunku do innych terenów w Polsce. Żadna wioska nie była zelektryfikowana, a szereg chałup pokrywały strzechy. Ci sami ludzie zostawili swoje gospodarstwa nad Bugiem w idealnym porządku, bo takie były wymagania strony radzieckiej. Nie pozwalano wyjść z domu na stację kolejową, dopóki cywilno-wojskowa komisja nie orzekła, że domostwo nadaje się do zamieszkania przez nowych osadników. –  Czy Polska na tej transakcji mogła zyskać więcej? –  Polacy bardzo naciskali na odzyskanie Chyrowa i Dobromila, ale Stalin długo nie chciał o tym słyszeć. Ostatecznie podobno Sowieci gotowi byli oddać nam te dwa miasteczka, jednak za sumę znacznie przekraczającą możliwości ówczesnej Polski. I tak sprawa upadła. Wielka szkoda, bo chodziło o ważną linię kolejową – łączącą Zagórz z Przemyślem – oraz o dawny klasztor jezuicki, w którym do wybuchu wojny mieściło się prestiżowe polskie gimnazjum. Rozmawiał Tomasz Zb. Z apert Recenzja na stronie 36 cjonarnym obowiązują dokładnie takie same ceny jak w księgarniach internetowych. (pw)

Bezpłatne księgarskie szkolenia

Białymstoku przy ul. Kolejowej 12E/3 (parter) działalność rozpoczął pierwszy stacjonarny punkt sprzedaży księgarni internetowej Taniaksiazka.pl. W punkcie sta-

września w Bydgoszczy, 3 października w Krakowie i 10 października w Poznaniu odbyły się szkolenia „Księgarnie w Polsce

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

28

1 1 / 2 0 1 7

2017. Rozwój kompetencji zawodowych księgarzy” zorganizowane przez firmę Olycom we współpracy z Biblioteką Analiz, w ramach zadania „Partnerstwo dla książki”, ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Uczestniczyło w nich ponad 60 przedstawicieli księgarń. Księgarki (w przeważającej większości) i księgarze reprezentowali placówki o różnych profilach – od ogólnoasortymentowych po wyspecjalizowane, m.in. księgarnie 5


Wydarzenia dziecięce, medyczne, religijne, artystyczne, uniwersyteckie, popularnonaukowe, czy z książką antykwaryczną. Co ważne – uczestnikami byli właściciele czy też pracownicy kameralnych, niezależnych księgarń. Szkolenia dały im możliwość wymiany doświadczeń i bliższego poznania innych osób z książkowej branży. Program szkoleń podzielony był na bloki tematyczne: „Merchandising księgarski”, „Marketing eventowy w księgarniach”, „Obsługa klienta księgarni i e-księgarni” oraz „Prawne aspekty funkcjonowania witryn i księgarń internetowych”. (et) fot. Ewa Tenderenda-Ożóg

100 księgarń

W

nowo otwartym Centrum Handlowym Serenada w Krakowie otwarto 100. księgarnię Świat Książki. To największa księgarnia, która łączy w sobie dwa niedawno wdrożone przez sieć koncepty: Kids i Café. Łącznie od początku 2017 roku sieć Księgarnie Świat Książki powiększyła się o 35 nowych lokalizacji. Do końca roku planowanych jest jeszcze przynajmniej 10 nowych otwarć. (pw) fot. archiwum

rok Herberta

S

ejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu poparła projekt uchwały ustanawiającej rok 2018 Rokiem Zbigniewa Herberta. Komisja podjęła inicjatywę uchwałodawczą w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Zbigniewa Herberta pod koniec września, przyjmując do dalszych prac projekt uchwały autorstwa Tomasza Makowskiego, dyrektora Biblioteki Narodowej. „W epoce kryzysu wartości i głębokiego zwątpienia Zbigniew Herbert zawsze stał po stronie zasad: w sztuce – kanonu piękna, hierarchii i rzemiosła, w życiu – kodeksów etycznych, jasno rozróżniających pojęcia dobra i zła. Był uosobieniem wierności – samemu sobie i słowu. W swojej poezji wyrażał umiłowanie wolności, wiarę w godność jednostki i jej moralną siłę. Patriotyzm rozumiał jako miłość surową, wymagającą solidarności z poniżonymi i cierpliwej pracy nad przywracaniem pojęciom 6

Webinaria dla księgarzy

KsiĘGarnie noWoczesne i efeKTyWne

B

iblioteka Analiz zaprasza księgarzy na bezpłatny cykl e-szkoleń „Księgarnie nowoczesne i efektywne”. W ramach projektu przeprowadzono zajęcia, których zadaniem było przekazanie użytecznej wiedzy służącej podniesieniu kwalifikacji pracowników księgarń w obszarach takich jak: budowa oferty sprzedażowej   komunikacja z klientem  efektywna prezentacja i sprzedaż książek  skuteczne wykorzystanie mediów społecznościowych do budowy marki księgarni  zwiększenie kompetencji księgarzy w obszarze istniejących regulacji prawnych. Zaletą webinariów jest praktyczne podejście do przedstawianych zagadnień, poparte długoletnim doświadczeniem zawodowym prowadzących. Szkolenia poprowadzą: mec. Joanna Hetman-Krajewska, Jolanta Liżewska-Zyzek, Urszula Witkowska, Wioletta Machtyłowicz, Rafał Wasilczyk i Paweł Waszczyk. Dostęp do wszystkich materiałów jest bezpłatny, wszystkie zarejestrowane wykłady udostęnione będą na stronie dedykowanej webinariom – www.ksiegarze2017.pl oraz na kanale YouTube. Webinaria zrealizowano ze środków finansowych Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Partnerstwo dla książki”. (et) ich rzeczywistych znaczeń” – napisano w projekcie uchwały. (pw)

nagrody

Z

wyciężczynią bieżącej edycji konkursu „Polski wybór Goncourtów” została Alice Zeniter, którą nagrodzono za książkę „Sztuka utraty”. Nagroda przyznawana jest od 1998 roku. Polska Izba Książki już po raz dziesiąty przyznała Nagrodę PIK-owego Lauru dla dziennikarzy, którzy przyczyniają się do promowania książek i czytelnictwa. Tegorocznymi laureatami zostali Jacek Lutomski z „Rzeczpospolitej” (kategoria „Najciekawsza prezentacja książki i czytania w mediach drukowanych”), Mateusz Matyszkowicz z TVP Kultura („Najciekawsza prezentacja książki i czytania w mediach audiowizualnych i elektronicznych”) oraz Piotr Kołodziejczyk – autora bloga Mądre Książki („Najciekawsza prezentacja książki i promocja czytania w internecie”). Jury przyznało również nagrodę specjalną naszemu koledze redakcyjnemu Januszowi Drzewuckiemu (na zdjęciu).

m a g a z y n

l i t e r a c k i

Anna Cieplak, autorka powieści „Ma być czysto” (Krytyka Polityczna) została tegoroczną laureatką Nagrody Conrada za najlepszy debiut literacki 2016 roku. Zwycięską książkę wskazali czytelnicy, którzy do północy 28 października mogli głosować na jeden z pięciu debiutów nominowanych przez Kapitułę Nagrody, obradującą pod przewodnictwem prof. Michała Pawła Markowskiego. Laureatka, oprócz statuetki, otrzymała nagrodę pieniężną w wysokości 30 tys. zł, możliwość odbycia miesięcznego pobytu rezydencyjnego w Krakowie oraz promocję podczas przyszłorocznego Festiwalu Conrada, a także na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Zwycięzcami tegorocznej edycji Nagrody im. Beaty Pawlak zostali Krzysztof Kopczyński i Anna Sajewicz za reportaż „Dybuk. Opowieść o nieważności świata” (Agora). Nagroda jest przyznawana każdego roku w rocznicę śmierci Beaty Pawlak za publikację na temat innych kultur, religii i cywilizacji wydaną w języku polskim. W ten sposób wypełniana jest ostatnia wola dziennikarki i pisarki, która w 2002 roku zginęła w zamachu terrorystycznym na Bali. k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


TYGODNIK LISICKIEGO

Historia

.org.pl


Wydarzenia

Angelus – środkowoeuropejski Nobel czy lokalna Liga Mistrzów? T

ym razem podczas gali prezydent Wrocławia nie wygłosił okolicznościowego żartu: „Jak to, kiedy Angelusa dostanie Polak? Przecież już dostał, Martin Pollack”. To po prostu już literacka tradycja i świadectwo gościnności niedawnej Europejskiej Stolicy Kultury. Wrocław po raz jedenasty przyznał Literacką Nagrodę Europy Środkowej dla najlepszej książki opublikowanej w języku polskim i po raz jedenasty nie odebrał jej polski pisarz. Za to po raz pierwszy uhonorowano autora z Rosji. Angelusa 2017 otrzymał Oleg Pawłow za powieść „Opowieści z ostatnich dni” (Noir Sur Blanc), w tłumaczeniu Wiktora Dłuskiego. Autor nagrodzonej książki otrzymał statuetkę projektu Ewy Rossano oraz 150 tys.zł.

rzy z Europy Środkowej i Wschodniej, którzy podejmują „tematy najistotniejsze dla współczesności, zmuszają do refleksji, pogłębiają wiedzę o świecie innych kultur”; po drugie – ożywienie wielowiekowych tradycji Wrocławia jako miejsca, w którym spotykają się i twórczo przenikają różni ludzie i różne kultury. Tokarczuk, na dodatek wrocławianka, przegrała o włos. Tzn. o głos. A właściwie w dogrywce.

LaUreaci anGeLUsa 2006-2017 

Trylogia sowiecka z europy Środkowej

N

Polacy przegrywają w dogrywkach

N

ie udało się m.in. Mariuszowi Szczygłowi, Wiesławowi Myśliwskiemu, Hannie Krall, Szczepanowi Twardochowi czy Andrzejowi Stasiukowi... Wielką faworytką była dwa lata temu Olga Tokarczuk i jej „Księgi Jakubowe”. Na dodatek spełniała kryteria Angelusowe chyba w 200 proc. Cele tej literackiej nagrody są bowiem dwa: po pierwsze – wyróżnianie świetnych książek autorstwa pisa-

8

m a g a z y n

2007 – Martin Pollack „Śmierć w bunkrze – opowieść o moim ojcu” (tłum. Andrzej Kopacki, Czarne) 2008 – Péter Esterházy „Harmonia cælestis” (tłum. Teresa Worowska, Czytelnik) 2009 – Josef Škvorecký „Przypadki inżyniera ludzkich dusz” (tłum. Andrzej Jagodziński, Pogranicze) 2010 – György Spiró „Mesjasze” (tłum. Elżbieta Cygielska, W.A.B.) 2011 – Swietłana Aleksijewicz „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” (tłum. Jerzy Czech, Czarne) 2012 – Miljenko Jergović „Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki” (tłum. Magdalena Petryńska, Czarne) 2013 – Oksana Zabużko „Muzeum porzuconych sekretów” (tłum. Katarzyna Kotyńska, W.A.B.) 2014 – Pavol Rankov „Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)” (tłum. Tomasz Grabiński, Książkowe Klimaty) 2015 – Serhij Żadan „Mezopotamia” (tłum. Michał Petryk i Adam Pomorski, Czarne)

fot. archiwum

agrodzona we Wrocławiu powieść to trylogia, na którą składają się trzy krótkie powieści: „Służbowa baśń”, „Sprawa Matuszyna” i „Karagandyjska tryzna”. Akcja wszystkich toczy się w schyłkowym okresie sowieckiego imperium, w wojsku i łagrach Kazachstanu. Pierwsza z nich opisuje dzieje kapitana ukaranego za to, że bez rozkazu obsadził pole kartoflami, by wyżywić swoich okradanych przez zwierzchność żołnierzy, druga – życie obozowego strażnika, trzecia – podróż grupy żołnierzy z trumną zabitego kolegi. – To dla mnie zaskakujące, gdyż pierwszą z tych książek napisałem 23 lata temu, a teraz interesują się nią, tłumaczą i nagradzają na całym kontynencie. Widocznie Europa coś w tych powieściach dostrzegła, nie do końca wie, co takiego – mówił Oleg Pawłow podczas spotkania z finałową siódemką, w przeddzień przyznania nagrody. Co roku pisarze rozmawiają o fenomenie i wspólnych cechach kulturowych tzw. Europy Środkowej i Wschodniej. Co prawda regulamin Angelusa arbitralnie wcielił do tej części Europy aż 21 krajów (w tym Niemcy, Albanię czy Austrię, stąd np. nagroda dla Pollacka, czy nominacja dla Albańczyka Ismaila Kadare), ale to wciąż nieco utrudnia zrozumienie kryteriów, jakimi kierują się jurorzy, wybierając zwycięzców. I chyba utrudnia też Angelusowi zdobycie ogólnopolskiej popularności i prestiżu, na jaki by zasługiwał. Ogólnopolskiej, gdyż Angelus jest coraz bardziej znany i doceniany za granicą, zwłaszcza za wschodnią. Dostało go już na przykład dwóch najlepszych (i najpopularniejszych) obecnie ukraińskich pisarzy: Andruchowycz i Żadan. To sprawiedliwe, bo jak mówił kiedyś Mykoła Riabczuk, szef ukraińskiego PEN Clubu i od czterech lat przewodniczący jury Angelusa (przedtem szefowała jury słynna rosyjska pisarka i dysydentka Natalia Gorbaniewska), literacka Ukraina dzieli się na wielbicieli pierwszego lub drugiego. I tylko we Wrocławiu obaj nie tylko spotykali się z czytelnikami, ale i... koncertowali (pierwszy nagrał nawet płytę z wrocławską formacją Karbido, drugi ma zespół „Żadan i Sobaki”). A to z trudem przebija się do świadomości polskich czytelników (wydawcy przyznają, że po nagrodzie sprzedaż nagrodzonych książek nie wzrasta zbyt znacząco), ale może być przedsionkiem jeszcze ważniejszych laurów. W 2011 roku wrocławscy jurorzy po raz pierwszy docenili literaturę faktu i przyznali Angelusa Swietłanie Aleksijewicz. Pochodząca z Białorusi pisarka rok później za swoje reportaże otrzymała Nagrodę Nobla.

2006 – Jurij Andruchowycz „Dwanaście kręgów” (tłum. Katarzyna Kotyńska, Czarne)

2016 – Varujan Vosganian „Księga szeptów” (tłum. Joanna KornaśWarwas, Książkowe Klimaty) 2017 – Oleg Pawłow (na zdjęciu) „Opowieści z ostatnich dni” (tłum. Wiktor Dłuski, Noir Sur Blanc).

W finałowej siódemce Angelusa 2017, poza zwycięską książką były także: 

„Dni króla”, Filip Florian, tłum. Radosława Janowska-Lascar (Wydawnictwo Amaltea) „Dom kata”, Andrea Tompa, tłum Anna Butrym (Książkowe Klimaty)

„Fałszerze pieprzu”, Monika Sznajderman (Czarne)

„Galicyanie”, Stanisław Aleksander Nowak (W.A.B.)

„Karbid”, Andrij Lubka, tłum. Bohdan Zadura (Warsztaty Kultury w Lublinie) „Książka o Unie”, Faruk Šehić, tłum. Agnieszka Schreier (Biuro Literackie)

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


Wydarzenia Jak tłumaczył mi Mykoła Riabczuk, to, że żaden ze znakomitych polskich autorów nie wygrał, nie wynika z żadnych uprzedzeń, ale faktu, że w Europie Środkowej nie ma „drugorzędnych literatur”, ale nie ma też „wielkich literatur”, które uważają swoją „wielkość” za oczywistą. – Pozwolę sobie porównać Angelusa do piłkarskiej Ligi Mistrzów. Polscy mistrzowie mogą tu z powodzeniem konkurować, ale niekoniecznie wygrywać. Czasami, po finałowym remisie, przegrywają dopiero w rzutach karnych, co zdarzyło się mojemu ulubionemu Wiesławowi Myśliwskiemu czy Oldze Tokarczuk – opowiadał Mykoła Riabczuk. Nikt tego głośno nie powie (obiektywizm jurorów), ale może „zaszkodziły” naszym mistrzom wcześniejsze triumfy w znacznie głośniejszych medialnie pisarskich zawodach, czyli trzymając się piłkarskiej nomenklatury ukraińskiego eseisty, zdobycie mistrzostwa Polski (czytaj: Nagroda Nike). W tym roku w finale Angelusa znalazły się: niezwykła, debiutancka książka wrocławianina Stanisława Nowaka pt. „Galicyanie” (W.A.B.) i „Fałszerze pieprzu” Moniki Sznajderman (Czarne). Ta pierwsza to tysiącstronicowa epopeja ze skuteczną próbą stworzenia własnego („galicyjskiego”) języka. Druga, także debiutancka, to historia rodzinna (a jednocześnie opowieść o skomplikowanych dziejach Polski i tożsamości Polaków) napisana przez szefową wydawnictwa Czarne, które jako pierwsze przywróciło czytelniczej Polsce wspaniałą literaturę krajów środkowej Europy. I zgarnęło za to najwięcej Angelusów (oraz dwa Noble – dla Herty Müller i Swietłany Aleksijewicz).

z angelusem w stronę europy – W tych czasach narody może jednoczyć kultura i miłość do literatury – mówił Oleg Pawłow, odbierając nagrodę. Mówił pięknie, ale zaraz potem dodał: – Niestety, w Rosji o nagrodzie będzie cicho. Oficjalne media nie promują takich wyróżnień przyznawanych w krajach zachodniej Europy. A ja uważam, że nowa literatura rosyjska właśnie powinna znów

naGroda czyTeLniKÓW iM. naTaLii GorBanieWsKieJ (od 2014 roKU) 

2014 – Pavol Rankov, „Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)”, tłum. Tomasz Grabiński, Książkowe Klimaty 2015 – Lucian Dan Teodorovici, „Matei Brunul” tłum. Radosława Janowska-Lascăr, Wydawnictwa Atut/Amaltea 2016 – Varujan Vosgania „Księga szeptów”, tłum. Joanna Kornaś-Warwas, Książkowe Klimaty 2017 – W tym roku otrzymała ją węgierska pisarka Andrea Tompa za „Dom kata” (Książkowe Klimaty), quasi-autobiograficzną powieść o doświadczeniach węgierskiej Żydówki, dorastającej w rumuńskim Siedmiogrodzie w czasach dyktatury Ceaușescu.

się kierować w stronę Europy – tłumaczył rosyjski autor. Najlepiej kierować się ku Europie i opowiadać jej o sobie, o doświadczeniach i zapomnianych dramatycznych historiach czeskich, rumuńskich, ormiańskich, węgierskich, słoweńskich czy serbskich… via Wrocław. I to chyba największa zasługa wrocławskiego Angelusa. A polski pisarz z pewnością go niebawem dostanie, od dawna wielu z nich gra przecież w literackiej Lidze Mistrzów i zwycięstwo to tylko kwestia czasu. I prozatorski Nobel (Olga Tokarczuk?) również. jaceK anTczaK

Konkurs o Nagrodę Magellana Wystartowała dziesiąta edycja konkursu „Najlepsze publikacje turystyczne”. Celem konkursu „Najlepsze publikacje turystyczne” jest wyłonienie najbardziej wartościowych publikacji turystycznych wydanych w minionym roku kalendarzowym. W edycji 2018 rozpatrywane będą tytuły wydane w okresie 1 stycznia–31 grudnia 2017 roku. W konkursie wyłonimy laureatów w trzynastu kategoriach: przewodnik tekstowy, przewodnik ilustrowany, przewodnik kieszonkowy, przewodnik dla aktywnych, przewodnik dla dzieci, przewodnik mobilny, przewodnik kulinarny, atlas turystyczny, mapa i plan turystyczny, książka podróżnicza, album, książka reportażowa, wydarzenie roku. Warunki prawidłowego zgłoszenia do konkursu: 1. Dostarczenie wypełnionego formularza zgłoszeniowego. 2. Dostarczenie 3 egzemplarzy zgłaszanej publikacji. 3. Uiszczenie opłaty rejestracyjnej w wysokości 150 zł + VAT (184,5 zł brutto) za każdy zgłoszony tytuł. W przypadku zgłoszenia przez jedną firmę więcej niż pięciu publikacji, za każdy kolejny tytuł opłata rejestracyjna wynosi 90 zł + VAT (110,7 zł brutto) Termin zgłaszania publikacji upływa 15 lutego 2018 roku. Oficjalne ogłoszenie wyników i wręczenie Nagród Magellana nastąpi w maju 2018 roku – podczas IX Warszawskich Targów Książki. Kontakt z organizatorem: Magazyn Literacki KSIĄŻKI, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416, 00-048 Warszawa, tel. (22) 828 36 31 ewa_zajac@rynek-ksiazki.pl.

Szczegółowe informacje: www.najlepszeprzewodniki.wordpress.com


Bestsellery Książki listopada

W Barcelonie, w san andreu W „Początku” mamy nieprzyjemność obcowania po raz piąty z bohaterem bestsellerowego cyklu Dana Browna o profesorze Robercie Langdonie. Cyklu, który apogeum popularności osiągnął w swej drugiej odsłonie – „Kodzie Leonarda da Vinci”. Tamta powieść wzbudziła nawet całkiem poważną debatę, gdyż części czytelników wydawało się jeszcze, że autorowi chodzi o coś więcej niż tylko przyłożenie Kościołowi katolickiemu. Kolejne książki z serii o Langdonie, specjaliście od rozkminiania choćby najbardziej skomplikowanych kodów potwierdziły, niestety, to przypuszczenie. Jakby mało było nieszczęść, dopowiedzmy, że – jak wiadomo – powieści Browna są ekranizowane. A zatem wielce prawdopodobne jest, że podstarzały Tom Hanks jako uczony a przy tym zadziwiająco sprawny profesor z Harvardu w filmowej wersji „Początku” trafi, no gdzieżby indziej – do Barcelony. Doprawdy, moda na umieszczanie akcji przebojów kultury (?) masowej bez przerwy w tych samych miastach, staje się nieznośna. Mieliśmy już Paryż, Wenecję, Rzym, Nowy Jork, jakoś Londyn się pod tym względem nie sprawdził, a teraz wszelkie rekordy bije stolica Katalonii. Za dużo nieszczęść spada ostatnio na to piękne przecież miasto.

1

„Ania. Biografia Anny Przybylskiej” Grzegorza Kalickiego i Macieja Drzewickiego to opowieść o matce trojga dzieci, która w pamięci widzów pozostanie wieczną dziewczynką. Niezależnie od tego, jaką rolę przychodziło jej grać.

2

Czytając „Labirynt duchów” Carlosa Ruiza Zafóna, przenosimy się – no oczywiście – do Barcelony, tym razem w lata pięćdziesiąte zeszłego wieku. Ponoć powieścią tą pisarz, nazywany Dickensem z Barcelony, kończy tetralogię „Cmentarz zapomnianych książek”, zapoczątkowaną w 2005 roku „Cieniem wiatru” (potem była „Gra aniołów” i „Więzień nieba”). A jak będzie naprawdę, przekonamy się pewnie niebawem.

3

który gonił swój cień”, 4 „Mężczyzna, piąty tom cyklu „Millennium”, po śmierci Stiega Larssona kontynuowanego przez Davida Lagercrantza, reklamowany jest jako ten, który przynosi rozwiązanie sekretu powstania sławnego tatuażu ze smokiem bohaterki powieści, Lisbeth Salander. Oto tajemnica naszych czasów! 10

Z „Oskarżenia” Remigiusza Mroza: „ – Wiesz, co robią Huiczole? Indiańskie plemię z Meksyku? – Nie. I chyba nie chcę wiedzieć. – Podczas porodu zawiązują linę na genitaliach sprawców ciąż. Kiedy kobieta rodzi, pociąga za drugi koniec, zaciskając pętlę. Chodzi o to, żeby delikwent poczuł choć namiastkę tego, co ona przeżywa”. Mocna historia.

5

„Hashimoto. Jak w 90 dni pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie” Izabelli Wentz już w tytule zwraca uwagę nieporadnością (najdelikatniej mówiąc) językową. I nie chodzi, bynajmniej, o język japoński.

6

Popularność książki Tomasza Piątka „Macierewicz i jego tajemnice” tym bardziej skłania do postawienia ministrowi obrony narodowej pytania, dlaczego kierowane przez niego ministerstwo zgłosiło sprawę tej publikacji do prokuratury. Nie lepiej było podważane ustalenia sprostować? – zapytał Macierewicza Maciej Pieczyński z tygodnika „Do Rzeczy”. „– Ale co prostować? –padła odpowiedź. – Czy to, że brałem udział w tej samej mszy pogrzebowej, w której uczestniczył także Robert Luśnia (taką sensacyjną informację zamieściła »Gazeta Wyborcza«)? Skala absurdu jest zbyt wielka, by się do niej odnosić. Ta książka nie zawiera żadnych sensownie powiązanych faktów. Jej jasno sformułowanym przez autora zadaniem jest atak na ministra obrony, który rozbudowuje wojsko polskie, a zwłaszcza tworzy WOT. Książka pana Piątka jest środkiem do celu, którym jest uniemożliwienie działań na rzecz bezpieczeństwa państwa. – Przez to, że zajęła się nim prokuratura, Piątek zostanie symbolem, męczennikiem antypisu. – Dla tego samego środowiska męczennikiem jest agent SB, Lech Wałęsa. Każdy wybiera sobie takich męczenników, na jakich zasługuje”.

7

Russell Green, bohater „We dwoje” Nicolasa Sparksa jest mężczyzną tak dobrym, spolegliwym i czułym, że aż trudno uwierzyć w istnienie kogoś takiego jak on. A z pewnością zakwestionują prawdopodobieństwo takiej postaci panie, na co dzień męczące się z jakże dalekimi od ideału partnerami. I tym chętniej sięgną po tę baśń. Miłosną.

8

m a g a z y n

l i t e r a c k i

Czy rzeczywiście „To” jest najbardziej przerażającą powieścią Stephena Kinga? Może i tak, coraz bardziej jednak skłonny jestem mniemać, że życie swoją grozą przerasta najbardziej nawet upiorne pomysły autora „Lśnienia”.

9

W „Sekrecie, którego nie zdradzę” Tess Gerritsen stałe bohaterki tej pisarki: detektyw Jane Rizzoli i lekarka sądowa Maura Isles muszą zmierzyć się ze sprawą bestialskiego mordu dokonanego na producentce znanych horrorów. Wiele wskazuje na to, że zabójca w swoim okrucieństwie postanowił przebić nawet najbardziej makabryczne pomysły ofiary.

10

Na pytanie Tomasza Z. Zaperta o to, która z pięciu córek Zygmunta Starego i Bony zrobiła największą karierę, Anna Brzezińska, autorka „Córek Wawelu. Opowieści o jagiellońskich królewnach” odpowiada: „A co jest karierą? Polityczna nieustępliwość Izabeli Jagiellonki, królowej Węgier, która latami zmaga się z Turcją, Habsburgami i własną szlachtą, broniąc dziedzictwa swojego syna, czy codzienny heroizm Jadwigi Jagiellonki, brandenburskiej księżnej, osamotnionej, kalekiej i cierpiącej po wypadku w myśliwskim pałacyku, gdzie zarwała się pod nią podłoga, trwającej przy wierze katolickiej wbrew naciskom swojego protestanckiego męża i jego dzieci? Nie ma sensu dokonywać takich ocen, niewiele mówią one o przeszłości. Historyk powinien być wobec niej lojalny i nie eksponować własnych preferencji. Z punktu widzenia przeszłości największy sukces odniosła Katarzyna. Jej mąż został królem, a ona niezłomnie dzieliła z nim i złe czasy uwięzienia w Gripsholmie, i dobre czasy sprawowania królewskiej władzy. Urodziła następcę tronu, czyli spełniła podstawowy obowiązek monarchini. Mąż, choć o wiele młodszy oraz innej wiary szanował ją i – jak powiedział papieskiemu wysłannikowi – odkąd ją poślubił, nie znał cieleśnie innej kobiety, co nie było typowym wyznaniem renesansowego monarchy. Miała autorytet. Nawet protestanci przyznawali, że była dobrą, łaskawą i bogobojną panią, choć rzymskiej konfesji. Musiało być w tym wszystkim jednak jakieś głębokie, niezrozumiałe dla nas pęknięcie, bo jeśli wierzyć relacji jej jezuickiego spowiednika, to umierała w rozpaczy i przerażeniu – bała się jeziora ognia oraz siarki, czekającego na nią po śmierci”.

11

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


Bestsellery Bestsellery „Magazynu Literackiego KsiĄżKi”

listopad 2017 Miejsce Liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście

1 2

nowość 12

3

2 nowość

Liczba punktów

Tytuł

Autor

Wydawnictwo

ISBN

Początek

dan Brown

sonia draga

978-83-8110-143-1

442

ania. Biografia anny Przybylskiej

Grzegorz Kubicki, Maciej drzewicki

agora

978-83-2682-582-8

4192

Labirynt duchów

carlos ruiz zafón

Muza

978-83-287-0775-7

394

Mężczyzna, który gonił swój cień. Millennium. Tom 5

David Lagercrantz

Czarna Owca

978-83-8015-792-7

358

4

1

2

5

3

2

Oskarżenie

Remigiusz Mróz

Czwarta Strona

978-83-7976-712-0

353

Izabella Wentz

Wydawnictwo Otwarte

978-83-7515-461-0

262 251

6

10

2

Hashimoto. Jak w 90 dni pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie

7

2

3

Macierewicz i jego tajemnice

Tomasz Piątek

Arbitror

978-83-9483-310-7

8

nowość

We dwoje

Nicolas Sparks

Albatros

978-83-6578-164-2

244

9

nowość

To (okładka filmowa)

Stephen King

Albatros

978-83-6578-162-8

225

10

nowość

Sekret, którego nie zdradzę

Tess Gerritsen

Albatros

978-83-8125-039-9

211

nowość

Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach

Anna Brzezińska

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-06393-4

204

11 12

3

Lem. Życie nie z tej ziemi

Wojciech Orliński

Wydawnictwo Czarne/ Agora

978-83-8049-552-4

185

13

16

nowość

Magiczne Drzewo. Berło

Andrzej Maleszka

Znak

978-83-240-4920-2

184

14

nowość

Byłam kochanką arabskich szejków

Laila Shukri

Prószyński Media

978-83-8097-234-6

181

15

nowość

Virion. Wyrocznia. Imperium Achai

Andrzej Ziemiański

Fabryka Słów

978-83-7964-260-1

178

16

nowość

Czarownica

Camilla Läckberg

Czarna Owca

978-83-8015-079-9

177

17

nowość

Cukiernia Pod Amorem. Ciastko z wróżbą

Małgorzata Gutowska-Adamczyk

Prószyński Media

978-83-8097-231-5

175

Błękitne sny. Leśna Trylogia. Tom 3

Katarzyna Michalak

Znak

978-83-2404-664-5

163

Śpiące królewny

Stephen King, Owen King

Prószyński Media

978-83-8123-042-1

161

Za zamkniętymi drzwiami

B. A. Paris

Albatros

978-83-7985-938-2

157

18

5

19 20

2 nowość

22

9

21

nowość

Trzymaj się, Mańka

Małgorzata Kalicińska

Burda Książki

978-83-8053-277-9

156

22

nowość

Ballada o pewnej panience

Szczepan Twardoch

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-06433-7

147

4

4

Czarna Madonna

Remigiusz Mróz

Czwarta Strona

978-83-7976-710-6

141

24

6

2

Słup ognia

Ken Follett

Albatros

978-83-6578-163-5

138

nowość

Make Photography Easier

Katarzyna Tusk

Muza

978-83-287-0723-8

137

4

Nela i tajemnice oceanów

Nela Mała Reporterka

Burda Książki

978-83-7596-644-2

135

25 26

17

27

nowość

Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek.100 historii niezwykłych kobiet

Elena Favilli, Francesca Cavallo Debit

978-83-8057-201-0

134

28

nowość

Kolekcja nietypowych zdarzeń

Tom Hanks

Wielka Litera

978-83-8032-196-0

132

29

nowość

Smakoterapia Kuchnia roślinna bez glutenu, nabiału i cukru

Iwona Zasuwa

Edipresse Książki

978-83-811-7060-4

130

30

nowość

Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu

Marcin Wójcik

Agora

978-83-268-2551-4

122

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2017

23

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, w serwisie Swiatczytnikow.pl oraz prezentowana w programie „Xięgarnia” emitowanym w TVN24.

Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KsiĄżKi”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 600 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, BookBook i Książnica Polska. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7

11


Bestsellery Bohater książki Wojciecha Orlińskiego „Lem. Życie nie z tej ziemi” u progu swej kariery literackiej pisywał wiersze, nawet – dla chleba, panie, dla chleba – fraszki. Takie, na przykład:

12

„Był raz sobie pewien zbrodzień Który lubił trupa co dzień I wychodził z bronią co dnia A wieczorem nowa zbrodnia”. W książce „Magiczne Drzewo. Berło” dziecięcy bohaterowie dziewiątego już, klasycznego cyklu Andrzeja Maleszki, oczywiście wraz z mówiącym psem, podejmują walkę ze straszliwym pożeraczem prądu. Poważna sprawa. Już towarzysz Lenin przekonująco dowiódł znaczenia elektryczności w naszym najlepszym (?) ze światów.

13

Jeśli ktoś uważa, że niewolnictwo już nie istnieje, niech przeczyta książkę „Byłam kochanką arabskich szejków” Laili Shukri. Zmieni zdanie.

14

„Virion. Wyrocznia” to najnowsza książka Andrzeja Ziemiańskiego o uniwersum Achai. Tytułowym bohaterem jest „szermierz natchniony, który wraz z dwudziestoma innymi straceńcami pokonał legion Moy – raptem tysiąc doświadczonych weteranów”. No pewnie, cóż to dla tego, który nie znajduje dla siebie równych w całym Cesarstwie!

15

„Nie musiała chodzić do pracy na określoną godzinę, co w sytuacji, kiedy człowiek jest swoim własnym szefem, może być plusem, ale również minusem. Praca pisarza wymaga charakteru i dyscypliny wewnętrznej, czasem brakowało jej też kontaktu z ludźmi. Ale kochała to swoje pisanie. Lubiła tchnąć życie w bohaterów swoich opowieści, dokumentować ich losy” – medytuje Erika Falck w „Czarownicy” Camilli Läckberg. To już po raz dziesiąty spotykamy się z tymi samymi protagonistami (Eriką i policjantem Patrikiem Hedstromem) w tym samym Fjällbace, rodzinnej mieścinie autorki popularnego szwedzkiego cyklu.

16

od czytania bolą zęby. Mo17 Niekiedy że się to przydarzyć przy lekturze „Cukierni Pod Amorem. Ciastka z wróżbą” Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk. Gdy, na przykład, trafimy na taki fragmencik tekstu: „musiała wrócić do Gutowa. I w tym tkwił szkopuł, bo ojcem Zbyszka był starszy brat Waldka, Grzegorz. Waldek o tym wiedział, a Grzegorz poza jedynym razem, kiedy mu to wyznał podczas jakiejś sprzeczki, nigdy nie wrócił do tematu. Zresztą Zbyszek nawet go nie przypominał, co wszyscy, a zwłaszcza ona, przyjęli z ulgą. To jednak niczego nie zmieniało”. 12

„Błękitne sny” kończą bestsellerową „Leśną Trylogię” Katarzyny Michalak. I tak jak w poprzednich częściach, „los nadal doświadcza tutaj tych, których kochamy”.

18

W „Śpiących królewnach” Stephena Kinga i Owena Kinga, ojca i syna, trudno nie dopatrzyć się przekazania pałeczki przez najbogatszego pisarza na świecie swojemu następcy. Tak rodzą się dynastie.

19

Psychopatyczny pan i władca bohaterki „Za zamkniętymi drzwiami” B.A. Paris „prawdopodobnie przyjeżdżał do Tajlandii znęcać się fizycznie nad kobietami. Kiedyś wydawało mi się, że nie można robić takich rzeczy bezkarnie, ale Jack dał mi do zrozumienia, że w Tajlandii za pieniądze można kupić wszystko – nawet strach”.

20

„Trzymaj się, Mańka” Małgorzaty Kalicińskiej przynosi zadziwiające wyznanie pewnej „inteligentki”: „Każda próba rozmowy na jakikolwiek temat nuży mnie śmiertelnie. Otwieranie ust i uruchamianie procesów myślowych to jakaś koszmarnie trudna praca, a ludzie są tacy dziwni i zadają takie skomplikowane pytania. Telewizja przeciwnie – niczego nie wymaga. Ślizgam się po niej jak po lodowisku. Nic, żadnej zaczepki dla oka, ucha, mózgu. Biorę pilota i klikam, klikam. Mam tyle programów. Na każdym ktoś coś mówi w jakimś niezrozumiałym języku, nawet jeśli są to kanały polskie. Nic… Reżimowe kanały w ogóle pomijam”. Czyli w „niereżimowych” kanałach nie uświadczymy „żadnej zaczepki dla oka, ucha, mózgu”? Zawsze to podejrzewałem.

21

Już pierwsze zdanie tytułowego opowiadania otwierającego zbiór „Ballada o pewnej panience” Szczepana Twardocha bije po zębach: „Na pogrzeb mojej narzeczonej przyszedłem trochę jeszcze pijany, ale bardziej już na kacu, ubrany nieodpowiednio i w znakomitym humorze”.

22

Podobnie pierwsze słowa „Czarnej Madonny” Remigiusza Mroza wprowadzają nas od razu w odpowiedni do lektury tej powieści nastrój: „Szatan istnieje. Nie tylko jako idea, uosobienie naszych własnych demonów lub symbol zła, ale jako osoba”. Egzorcystom nie zabraknie pracy.

23

„Słup ognia” Kena Folletta, kontynuacja „Filarów ziemi” i „Świata bez końca” poprzedza rejestr głównych postaci występujących w powieści, to znaczy tych, które pojawiają się tu więcej niż jeden raz. To taka pomoc, wyjaśnia autor, na wy-

24

m a g a z y n

l i t e r a c k i

padek, gdyby jakiś roztrzepany czytelnik zapomniał, kto jest kim. Doliczyłem się osiemdziesięciu ośmiu nazwisk. W „Make Photography Easier” (ach ta angielszczyzna już w tytule!) Katarzyna Tusk radzi, jak robić dobre zdjęcia i samemu na nich ładnie wyglądać. Nie kwestionuję wartości tych rad, wydaje mi się jednak, że niektórzy osobnicy choćby nie wiem jak się starali, wyglądać będą na fotografiach tak, jak wyglądają w rzeczywistości. Powiedzmy, że niewyjściowo.

25

Pokażcie mi Państwo, małego czytelnika książki „Nela i tajemnice oceanów” Neli Małej Reporterki, który odpowiedziałby negatywnie na takie pytania: „Czy marzyłeś kiedyś o zwiedzeniu rajskich plaż?... Z piaskiem tak białym, miałkim i delikatnym, że masz wrażenie, że stąpasz po mące?... Z palmami pochylonymi nad morzem tak nisko, jakby chciały się przejrzeć w tafli wody… I słońcem, tak ciepłym, że najchętniej nie wychodziłbyś z morza?”. Nela postanowiła spełnić to marzenie i wybrała się na Karaiby. Takiej to dobrze!

26

„Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych kobiet” Eleny Favilli i Franceski Cavallo to bajki (tak, tak) z innymi niż zwykle bohaterkami. Zamiast Królewny Śnieżki – królowa Elżbieta I, a zamiast Kopciuszka – Serena Williams. Pomysł świetny, a wykonanie? Cóż, ocenę pozostawiam czytelnikom.

27

W swoim debiucie literackim – „Kolekcji nietypowych zdarzeń” – Tom Hanks jest na pewno gorszy niż jako aktor w „Forreście Gumpie” i z pewnością lepszy niż w filmach, w których wciela się w Roberta Langdona [patrz poz. 1].

28

Z książki „Smakoterapia. Kuchnia roślinna bez glutenu, nabiału i cukru” Iwony Zasuwy najbardziej wdzięczny jestem autorce za wskazanie zaufanego źródła pochodzenia używanych w kuchni produktów. To własny ogródek…

29

Podobno autor wielu celnych powiedzeń, ksiądz Józef Tischner, przed udaniem się na popołudniową drzemkę mawiał, że budzić go należy w dwóch wypadkach: gdyby dzwonił do niego Ojciec Święty albo gdyby zniesiono celibat. Z książki „Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu” Marcina Wójcika wynika, że nie brakuje księży, którzy nie czekając na to drugie, sami biorą los (?) w swoje ręce. Cóż tu mówić więcej? R anking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg Komentarz Krzysztof Masłoń

30

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7



rynek zagraniczny

Co się czyta w Gottlandzie? J

ak często w ciągu ostatnich 12 miesięcy czytałaś/czytałeś książkę? To pytanie zadano w 2013 roku mieszkańcom i mieszkankom poszczególnych krajów Unii Europejskiej. W Polsce 44 proc. odpowiedzi brzmiało: „Nie czytałem/ nie czytałam w tym czasie”. W Czechach podobną odpowiedź usłyszano jedynie w 28 proc. przypadków. Na podstawie badań Eurobarometru zaobserwować możemy duże zróżnicowanie co do poziomu czytelnictwa na naszym kontynencie. Można pokusić się o sformułowanie ogólnej tendencji: na Północy oraz na Zachodzie tradycja czytania książek zachowana jest w większej mierze niż na Południu. Jednym z krajów, które wymykają się z tego uogólnienia są Czechy – kraj nie tylko piwem płynący, nie tylko Hrabala i Haška czytający! fot. Olga Słowik

Co czytają nasi sąsiedzi, których literaturę (i kulturę) uwielbiamy… sprowadzać do knajpianego pábení, absurdalnych opowieści o tchórzliwych Szwejkach, dzięki którym z łatwością podbudowujemy swoje ego narodowe, tworząc mit o polskim heroizmie, którego dumnym wyrazem ma być polska literatura, tak bardzo kontrastująca z zabawnymi opowiastkami naszego młodego braciszka zza południowych granic? W wielu rozmowach z tutejszymi wydawcami, pisarkami czy poetami słychać utyskiwania, że Czesi i Czeszki nie czytają współczesnej literatury rodzimej, wybierają raczej przekłady, czasami sięgną po jedną z kanonicznych czeskich powieści XIX wieku, ale nigdy nie po tomik poezji.Narzekania te są w dużej mierze uzasadnione, jednak sytuacja wydaje się odrobinę bardziej zniuansowana.

Nowości. Po angielsku

Rynek książki oraz czytelnictwo w Czechach zostały skolonizowane przez literaturę angielską i amerykańską. Według statystyk czeskiej Biblioteki Narodowej, które śledzą publikacje wypożyczane w 32 bibliotekach w kraju, w 2015 roku dzieła angloamerykańskich autorów i autorek stanowiły aż 64 proc. wszystkich wypożyczonych książek! Dla porówna14

nia: czeskie książki stanowiły 23 proc., na kolejnych miejscach znalazły się teksty autorów niemieckich (4 proc.), francuskich (2,4 proc.), słowackich (2,2 proc.), szwedzkich (1,5 proc.– ach, te kryminały!), hiszpańskich (0,46 proc.), włoskich (0,33 proc.), polskich (0,31 proc.) i rosyjskich (0,25 proc.). Jakim cudem polska literatura cieszyła się większym powodzeniem niż rosyjska? Nie, nie chodzi o Mickiewicza. Prym wiedzie tutaj Sapkowski.

wiście zabraknąć znanego również w Polsce Michala Viewegha, chyba najbardziej rozpoznawanego żyjącego czeskiego pisarza, który często uważany jest za synonim współczesnej literatury popularnej. Na jego popularność wpłynęły niewątpliwie ekranizacje powieści „Cudowne lata pod psem”, „Wychowanie dziewcząt w Czechach”, „Wycieczkowicze” czy „Mężczyzna idealny”.

Kogo najczęściej wypożyczali czytelnicy? Zdecydowanym numerem jeden jest amerykańska autorka romansów i kryminałów – Nora Roberts. Tuż za nią znajduje się czeski historyk, znany przede wszystkim jako autor kryminałów historycznych, Vlastimil Vondruška. Jego popularność utrzymuje się w Czechach od wielu lat.

Nieco inny obraz przedstawia lista konkretnych książek cieszących się największym powodzeniem wśród czytelników. Oprócz tekstów wymienionych wyżej autorek i autorów nie można nie zauważyć dzieł bardzo wyrazistych autorek. Pośród czeskiej produkcji numerem jeden były przetłumaczone już na język polski „Boginie z Žítkovej” Kateřiny Tučkovej oraz „MY 2” znanej również w Polsce Radki Denemarkovej.

„Boginie z Žítkovej”, „Babunia” i „Pięćdziesiąt Michal Viewegh i Nora Roberts twarzy Greya”

W pierwszej dziesiątce najczęściej wypożyczanych zagranicznych pisarzy i pisarek znajdziemy przede wszystkim autorów i autorki powieści kryminalnych(James Patterson i Michael Ledwige, Mary Higgins Clark, Agatha Christie, Jo Nesbø), książek dla dzieci (Thomas Brezina, Jeff Kinney) oraz romansów czy „lżejszych” powieści opisujących przede wszystkim rodzinne i miłosne perypetie kobiet ze średnich czy wyższych klas społecznych (Sandra Brown, Barbara Cartland oraz bardzo popularna słowacka autorka Táňa Keleová-Vasilková). Podobne gatunki wybierane są również spośród literatury rodzimej. Oprócz wspomnianego już Vondruški w pierwszej dziesiątce uplasowali się: autorzy kryminałów i literatury faktu Jan Bauer oraz Jan Cimický, który zamyka pierwszą dziesiątkę, autorka popularnych powieści historycznych Hana Parkánová-Whitton, a także Hana Martinková, Alena Jakoubková i Taťána Kubátová, które są w pewnym sensie czeskimi odpowiednikami Sandry Brown czy Barbary Cartland. Na ósmym oraz dziewiątym miejscu znajdziemy również autorki literatury dziecięcej – Taťánę Kubátovą i Zuzanę Pospíšilovą. Na liście nie mogło też oczym a g a z y n

l i t e r a c k i

Odrobinę inne wyobrażenie o preferencjach czytelniczych w Czechach przynoszą wyniki badań prowadzonych przez Instytut Literatury Czeskiej Akademii Nauk Republiki Czeskiej. Według nich w 2013 roku najbardziej ulubionym autorem pośród czeskich czytelników i czytelniczek jest Michal Viewegh. Za nim znajdują się Erich Maria Remarque, Dick Francis, Agatha Christie i… Vlasta Javořická, tworząca w pierwszej połowie XX wieku autorka powieści, noweli i opowiadań o tematyce wiejskiej oraz miłosnej. Jeśli chodzi o konkretne książki, dużego zaskoczenia nie było: numerem jeden jest evergreen literatury czeskiej (już od połowy XIX wieku!), a mianowicie „Babunia” Boženy Němcovej (przetłumaczona na

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


rynek zagraniczny polski przez Pawła Hulkę-Laskowskiego). Na kolejnych miejscach znalazły się „Pięćdziesiąt twarzy Greya” E.L. James, seria przygód Harry'ego Pottera, dalej – wielki bestseller w Czechach – „Jajko i ja” Betty MacDonald oraz „Władca Pierścieni” J.R.R. Tolkiena.

Różnice pokoleniowe

W ramach wspomnianego projektu pod kierownictwem Jiříego Trávníčka ukazała się niedawno publikacja „Česká čtenářská republika. Generace – fenomény – životopisy” („Czytelnicza Republika Czeska. Pokolenia – fenomeny – biografie”, Brno: Host 2017). W latach 2009-2015 Trávníček przeprowadził wywiady ze 138 respondentkami i respondentami z całego kraju, dzieląc ich później na cztery kategorie wiekowe, czy też cztery pokolenia, które nazwał odpowiednio: pokoleniem internetu (15-24 lata), komputera (25-44 lata), telewizji (45-64 lata) oraz radia (65 i więcej lat). Okazało się bowiem, że wiek jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na preferencje czytelnicze.

Patriotyczne pokolenie radia

Najstarsze czytelniczki i czytelnicy mają bardzo zróżnicowane preferencje lekturowe. Na pierwszy rzut oka wydaje się to zaskakujące, ponieważ ich doświadczenia lekturowe z młodszych lat są w dużym stopniu podobne – szczególnie w przypadku osób wychowujących się na wsi, gdzie nie było zbyt wiele czasu na oddawanie się próżniactwu, więc miejscem kontaktu z literaturą była przede wszystkim szkoła. Mimo wielu różnic zauważyć można tu kilka ogólnych tendencji. Po pierwsze, kobiety preferują beletrystykę, natomiast mężczyźni literaturę faktu. Jest to pokolenie najbardziej „patriotyczne”, z wielkim szacunkiem mówiące o czeskiej klasyce XIX wieku i wciąż sięgające po Boženę Němcovą, Karela Václava Raisa czy Aloisa Jiráska. Nie odrzuca ono jednak tego, co modne w nowszej literaturze, ale tutaj zwraca się przede wszystkim w stronę anglosaskich powieści kryminalnych, choć nie tylko – szczególnie ulubieni są tutaj Betty MacDonald, Agatha Christie, Dick Francis, Arthur Hailey, ale wymieniani są także Robert Fulghum, Noah Gordon czy Wilbur Smith. Najstarszym czytelniczkom i czytelnikom obca wydaje się natomiast współczesna literatura czeska. Jej synonimem stał się oczywiście Michal Viewegh, któremu – z powodu epatowania seksem i wulgarnością – nie udało się podbić ich serc.

tłumaczeniu) już w czasach komunizmu. To doświadczenie czytelnicze jest charakterystyczne dla osób w wieku 45-64 lat, których młodość przypadała na czasy tego ustroju. Trávníček interpretuje lekturę powieści kryminalnych przetłumaczonych z angielskiego, wrogiego języka „imperialistycznego”, jako ucieczkę przed socjalistyczną rzeczywistością. Bowiem podobna seria wydawnicza publikująca czechosłowackie kryminały, osadzone w czechosłowackich realiach, nie cieszyła się przesadną popularnością.

Fantastyczne pokolenie internetu Współcześnie czytelnicy i czytelniczki w wieku średnim sięgają przede wszystkim po teksty takich autorów jak Dan Brown, Stieg Larsson, Jo Nesbø, Jonas Jonasson czy Khaled Hosseini. Z żyjących czeskich twórców największym powodzeniem cieszą się powieści wspomnianego już Vlastimila Vondruški, a także Jiříego Hájíčka – jednego z najbardziej uznawanych przez krytykę literacką współczesnego prozaika, którego „Rybia krew” w tłumaczeniu Doroty Dobrew ukazała się przed dwoma laty w Książkowych Klimatach. Symptomatyczny jest jednak spadek zainteresowania beletrystyką. „Pokolenie telewizji” sięga często po wspomnienia, dzienniki, biografie znanych osób, a także publikacje ezoteryczne. Preferencja literatury faktu dotyczy – ponownie – przede wszystkim mężczyzn.

Pokolenie komputera – zawsze na bieżąco

Interesujące jest, że Czeszki i Czesi wybierali anglojęzyczne książki (w czeskim

Kolejne pokolenie, osoby w wieku 25-44 lat, stanowi najliczniejszą grupę, dlatego też niełatwo jest znaleźć wspólny mianownik dla ich preferencji lekturowych. Wyrazistą cechą jest czytanie literatury fantasy – tutaj prym wiodą J.R.R. Tolkien, Terry Pratchett oraz Andrzej Sapkowski. W przeciwieństwie do starszych osób obserwujemy tutaj też duże zainteresowanie nowościami wydawniczymi, i to nie tylko zagranicznymi. Sporo przedstawicieli i przedstawicielek „pokolenia komputera” czyta Michala Viewegha, dużym zainteresowaniem cieszą się też współczesne pisarki, takie jak: Tereza Boučková, Petra Hůlová, Simona Monyová, Bára Nesvadbová, Irena Obermannová, Petra Soukupová, Jana Šrámková i Kateřina Tučková. Nie tworzą one jed-

m a g a z y n

k s i ą ż k i

Mainstreamowe preferencje pokolenia telewizji l i t e r a c k i

nak żadnej jednolitej „grupy” literackiej, niemal każda z nich ma swój oryginalny styl i zaryzykuję twierdzenie, że większość z nich może zainteresować także zagranicznych czytelników, co zresztą już się dzieje – również w Polsce. Co pociąga Czeszki i Czechów w książkach wspomnianych pisarek? W wywiadach podkreślano przede wszystkim ich aktualność: akcja powieści i opowiadań rozgrywa się współcześnie, w miejscach bliskich czytelnikom. Wydaje się zatem, że „pokolenie komputera” nie odczuwa już tak silnej potrzeby ucieczki przed otaczającą rzeczywistością, a wręcz przeciwnie – w lekturze szuka możliwości identyfikacji z postacią literacką oraz odnalezienia swojego miejsca w świecie przedstawionym.

1 1 / 2 0 1 7

U najmłodszego badanego pokolenia Trávníček odnotował w latach 2007-2013 gwałtowny spadek liczby książek przeczytanych w ciągu roku oraz zmniejszającą się liczbę osób, które sięgają po książkę każdego dnia. Wydaje się, że lekturę w dużej mierze zastąpił internet, a przede wszystkim portale społecznościowe, które pochłaniają większość wolnego czasu. Jednak nie wszyscy wlepiają oczy w monitor przez 6 godzin dziennie. Osoby, które decydują się oderwać od niego wzrok i otworzyć książkę, wybierają najczęściej science fiction i fantasy. Interesujące jest, że w tym pokoleniu zanika wyraźna różnica między preferencjami czytelniczymi kobiet i mężczyzn (czy dziewczyn i chłopców) – obie płcie czytają fantastykę, traktując ją często jako gatunek przejściowy na drodze z literatury dziecięcej do literatury dla dorosłych. Wśród najczęściej wymienianych autorów i tekstów znajdziemy Dana Browna, Joanne K. Rowling, J.R.R. Tolkiena, C.S. Lewisa oraz George'a R.R. Martina i jego „Grę o tron”.

I gdzie ta hospoda?

Skandynawskie kryminały, fantastyka, amerykańskie romanse, literatura faktu… Z wyższej półki: współczesne czeskie pisarki – Denemarková, Tučková, Hůlová, Boučková, Šrámková. Lektury wybierane przez naszych południowych sąsiadów nie przystają za bardzo do naszych wyobrażeń o Pepikach. W tym miejscu chciałabym odetchnąć z ulgą i wykrzyknąć „Na szczęście!”, ale z drugiej strony świadczy to przecież o tym, jak bardzo stajemy się zglajszachtowani – również jako czytelnicy…

Olga Słowik (bohemistka, doktorantka na Uniwersytecie Karola w Pradze oraz tłumaczka z języka czeskiego)

15


Rozmowa numeru Rozmowa z Martinem Widmarkiem i Emilią Dziubak

Jak złapać tygrysa

–  Czy od razu zaczął pan je spisywać? –  Nie, najpierw opowiadałem, a dopiero później spisałem. Bo ja najpierw wymyślam historię, a później ją spisuję. Nie piszę jak nie mam nic gotowego w głowie. Nie miałem planów, żeby zostać pisarzem, po prostu chciałem to spisać dla mojego syna. Później pomyślałem: a co tam, zaryzykuję i wyślę do wydawnictwa. A teraz już 7 mln moich książek sprzedało się na całym świecie. Czyli jeden pomysł równa się 7 mln książek. Wydanych w 35 językach. –  Lubi pan pisać historie zamknięte w seriach i cyklach np.: „Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai”, „Dawid i Larissa”. Czy to wpływ doświadczeń z dzieciństwa, kiedy nie chciał się pan za szybko rozstawać z ulubionymi bohaterami? –  I tak, i nie, ale sądzę, że czytelnicy Lassego i Mai czytają nie dlatego, że treść jest tak wciągająca, ale dlatego, że chcą powrócić do świata, w którym czują się bezpiecznie. Często czuję się tak, jakbym był dziennikarzem, który jedzie do Valleby i opisuje te wydarzenia, a więc nie jestem pisarzem, jestem dziennikarzem. I dzieci tak sądzą. –  Nelly Rapp ma wielu fanów w Polsce, proszę powiedzieć coś o swojej bohaterce, która zawładnęła uczuciami młodych czytelników, tak jak Lasse i Maja. –  Dla mnie Nelly Rapp jest odpowiedzią na to, że brakuje kobiecych mocnych super bohaterek. Mamy Pippi, ale Pippi ma już 45 lat… –  A co powie nam pan o swojej książce dla dorosłych? Czy „Tajemnice gabinetu osobliwości” będą wydane w Polsce? –  Tak, ja tę książkę napisałem dla młodych dorosłych i pisanie zajęło mi dużo czasu, prawie siedem lat. Było dużo poszukiwań na zewnątrz i wewnątrz mnie. 16

fot. Piotr Dziubak

–  Czy najpierw został pan nauczycielem, czy pisarzem? –  Najpierw byłem nauczycielem przez prawie 20 lat, a dopiero później zacząłem pisać książki. Zaczęło się od tego, że gdy odprowadzałem syna do przedszkola, często sobie rozmawialiśmy. I mój syn zapytał mnie o to, jak złapać tygrysa. Coś wymyśliłem i potem już zacząłem opowiadać mu różne historie. Zauważyłem, że jemu się to bardzo podoba, więc opowiadałem dalej.

Na zdjęciu od lewej: Małgorzata J. Berwid, Martin Widmark, Emilia Dziubak i Marta Dybula To była moja własna podróż. Jest to opowieść o młodym człowieku, który żyje w XVIII wieku w Szwecji i podróżuje w czasie, szuka odpowiedzi na te wielkie pytania. Myślę, że polubiłbym tę książkę, gdybym miał 15-17 lat…

do Szwecji i strasznie mi zawirowało w emocjach jak miałam współpracować z tym krajem. Jednak wszystko się super ułożyło i skończyło. Marta Dybula nie tylko nas znalazła, ale też przetłumaczyła tekst.

–  Czy pana przygoda z Polską zaczęła się właśnie od „Biura Detektywistycznego Lassego i Mai”? –  Tak, tak było. Zaczęło się od Lassego i Mai. Później jeździłem po Polsce na spotkania, zdobyłem wielu wspaniałych polskich przyjaciół. Zacząłem współpracować z Emilią Dziubak i uważam, że to fantastyczne, że udało się połączyć nasze wrażliwości w jednej książce.

–  Wyczuwam płynącą od was dobrą aurę… –  Też tak myślę, że jest taka aura. Te książki są dla mnie jakimś fenomenem, odskocznią od rzeczywistości. Ja bardzo odpoczywam, pracując nad nimi. Zilustrowałam już dwie, teraz zaczynam ilustrować trzecią książkę Martina, no i nie chciałabym już robić nic innego. Niestety muszę. Ale książki Martina to są te książki, nad którymi chciałabym pracować w przyszłości. Myślę, że dzięki nim konkretnie się nakierunkowałam w ilustracji. Przez te ostatnie lata w jakiś sposób szukałam drogi. Nawet jak się analizuje moje książki, to widać, że one są takie bardzo rozrzucone. A w przypadku książek Martina dostałam coś, czego się nie spodziewałam i dało mi to możliwość odkrycia kierunku, w którym chcę się rozwijać. Dla mnie ta współpraca jest dowodem na to, że można opowiedzieć jakąś historię za pomocą bardzo różnych mediów, i tak naprawdę myślę, że można ją opowiedzieć słowami, obrazem, można opowiedzieć muzyką, można opowiedzieć tańcem. Ta praca jest dla mnie dowodem na to, że historia to jest coś ponadczasowego, a w jaki sposób ją opowiemy, to zależy od naszego warsztatu i tego, czym dysponujemy. To takie bardzo magiczne przeżycia. Dla mnie bardzo ważne. Rozmawiała M ałgorzata J. Berwid

–  A w jaki sposób poznał pan Emilię? –  Pomógł mi Instytut Polski w Sztokholmie i Marta Dybula, która znalazła Emilię Dziubak. –  A jak ty Emilio zareagowałaś na propozycje zrobienia ilustracji? –  Na początku –  wstyd się przyznać –  gdy Marta Dybula spytała mnie, czy chcę zilustrować książkę Martina Widmarka, to dopytywałam –  kto to jest? –  Nie byłaś w wieku czytelników przygód Lassego i Mai… –  Bardzo dobrze znałam książki Martina, miałam nawet pół półki jego książek. Ale mam taki charakter, że nie kojarzę ludzi po nazwiskach. Dopiero jak mi podała tytuły książek, to już wszystko połączyłam i już wiedziałam, o kogo chodzi. Bardzo się ucieszyłam. Ale również bardzo się zestresowałam. Bo ja bardzo emocjonalnie podchodzę m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7



dla dzieci i młodzieży

Książka zaczyna się od okładki

Susie Hodge

dlaczego sztuka pełna jest golasów? tłum. Grzegorz Kulesza, PWN, Warszawa 2017, s. 96, 29,90 zł, ISBN 978-83-01-18938-9

Sibylle von Olfers

Przygoda Marlenki tłum. Eliza i Andrzej Karmińscy, Przygotowalnia, Kraków 2017, s.28, 35,90 zł, ISBN 978-883-65314-12-3

„P

rzygoda Marlenki” jest trzecią odsłoną twórczości Sibylle von Olfers w polskim przekładzie. Po będących zapowiedzią wiosny „Dzieciach korzeni” i jesiennym „Wietrzyku” nadszedł czas na zimową opowieść. „Przygoda Marlenki” to debiut literacki niemieckiej artystki, który powstał w początkach XX wieku. 18

H

istoryczka sztuki, członkini Fellows of the Royal Society of Arts i autorka kilkudziesięciu książek od lat pisze artykuły związane z popularyzacją sztuki, prowadzi także warsztaty i seminaria poświęcone sztuce. W książce „Dlaczego historia sztuki pełna jest golasów?” prowadzi nas przez 22 rozdziały, które przystępnie interpretują zaprezentowane w publikacji dzieła sztuki, objaśniają związane z nimi terminy i umiejscawiają je na historycznej osi czasu. W jednym tomie obok siebie znalazły się m.in. nazwiska Boticellego i Caravaggia, Moneta i Cezanne’a, Hoppera i Banksy’ego. Tytuły rozdziałów są jednocześnie pytaniami, nie tylko o samą istotę sztuki, lecz także o wszystko, co wokół niej. Czy, aby oglądać obrazy, trzeba być mądrym? Czy to już skończone? Dlaczego dzieła sztuki są takie drogie? Dlaczego w galerii muszę być cicho? W odpowiedzi otrzymujemy ilustracje prezentujące

omawiane dzieła sztuki wraz z ich rzeczowym, przystępnie napisanym przez autorkę omówieniem. Ułatwia to zróżnicowanie czcionki, z zaznaczeniem najistotniejszych partii tekstu. Niemal na każdej stronie towarzyszą czytelnikowi dwie rysunkowe postaci, przywołujące na myśl artystę z podkręconym wąsem, czarnym beretem na głowie i bluzką w paski oraz jego kobiecy odpowiednik – z sukienką w czerwone pasy i fi nezyjnie podkręconymi lokami. Od czasu do czasu pojawiają się dymki komiksowe albo ramki z fragmentem tekstu. Taki, wzbogacony ilustracjami (Claire Goble), lapidarny i przejrzysty układ tekstu zachęca dzieci do samodzielnej lektury. Książka Susie Hodge może być doskonałym wstępem przed pierwszą wizytą w muzeum i wprowadzeniem dziecka w świat sztuki. Zarówno dla rodziców małych czytelników, jak i nauczycieli, dla których publikacja staje się znakomitą pomocą dydaktyczną.

Jak zawsze w przypadku Przygotowalni dostajemy książkę dopracowaną w szczegółach, wydaną z prawdziwym kunsztem edytorskim. Sztywna oprawa z płóciennym czerwonym grzbietem, pozłacanym tłoczeniem i wyklejką z motywem śnieżynkowych postaci prowadzi nas do urokliwych, pełnych dawnego czaru ilustracji okraszonych na każdej ze stron ośmiowersowym tekstem. Na tle niebiesko-białych, zimowych pejzaży na plan pierwszy wysuwa się postać małej dziewczynki w czerwonym płaszczyku. To Marlenka, która, nudząc się w domu, siada przy oknie i wpatruje w zimowy krajobraz. W płatkach sypiącego z góry śniegu dostrzega maleńkie śnieżne postaci, które w magiczny sposób przenoszą ją do pięknego lodowego pałacu wprost na urodzinowe przyjęcie córki Królowej Zimy. Na tym przyjęciu największym przysmakiem stają się lodowe tabliczki białej czekolady, serwowane gościom przez białe bałwanki. Po przyjęciu przychodzi czas na zabawę w zaczarowanym zimowym ogrodzie, a w końcu – powrót królewskimi

saniami wprost w objęcia stęsknionej mamy. Utrzymana w klimacie retro „Przygoda Marlenki” przywołuje na myśl twórczość tworzącej w czasach Sibylle von Olfers Elsy Beskow, zwłaszcza zaś wydaną w 1907 roku „Zimową wyprawę Ollego”. Podobna kolorystyka, zachwyt nad zimową przyrodą i połączenie realizmu z baśniowym światem w przypadku Beskow staje się tłem dla przygód chłopca, Sibylle von Olfers zaś główną bohaterką swojej opowieści czyni maleńką dziewczynkę. Tworząca w stylu art nouveau Sibylle von Olfers obdarowuje nas tym, co w zimie najpiękniejsze: obfitym śniegiem, soplami lodu, wirującymi na wietrze śnieżynkami, które przybierają postać maleńkich, urokliwych postaci i prawdziwą mroźną zimą, za którą tęsknimy, co roku mając nadzieję, że obdarzy nas mrozem i śniegiem, który pozwoli naszym dzieciom ulepić bałwana i zagrać w bitwę na śnieżki. Może w tym roku się to uda? a nna CzaRnowska-ł aBĘdzka

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


dla dzieci i młodzieży

Maria Kulik poleca Katarzyna Ryrych

atarzyna Ryrych jest pisarką o znacznym dorobku, a większość jej książek zyskała uznanie krytyki. Wprawdzie autorka jest z zawodu nauczycielką języka angielskiego, ale pisarstwo stanowi istotną część jej życia zawodowego. Jej znaczącym debiutem (2008) w twórczości dla dzieci była książka „Siedem sowich piór”, oswajająca temat pobytu w szpitalu. Książkę doceniło jury konkursu literackiego, ogłoszonego z okazji 50-lecia Centrum Zdrowia Dziecka. Autorka nie stroni od tzw. trudnych tematów; jej bohaterowie często zmagają się z problemem choroby, własnej („O Stephenie Hawkingu, czarnej dziurze i myszach podpodłogowych”) czy też członka rodziny („Wyspa mojej siostry”), a także śmierci („Pepa w raju”). Pisarka kilkakrotnie była laureatką konkursu im. Astrid Lindgren. Najnowsza powieść „Jasne dni, ciemne dni” ukazała się w wartościowej serii „Plus minus 16”, której adresatem jest starsza młodzież. Bohaterem utworu jest gimnazjalista Witek, pełniący obowiązki pana domu. Mija właśnie dwa lata od tragicznego wypadku samochodowego, w którym ginie starsza z dwu sióstr, a ojciec ulega ciężkiemu paraliżowi ciała. Matka zupełnie niesłusznie obwinia ojca za ten wypadek, prawie nie odwiedza go w szpitalu. Obowiązek ten przejmuje Witek, on porozumiewa się z ojcem, który sygnalizuje negację lub potwierdzenie za pomocą mrugania powiekami. To do Witka dzwoni rehabilitant, informując o postępach leczenia. Matka zatraca się w pracy zawodowej, starając się jak najmniej przebywać w domu, gdzie wszystko przypomina jej

tragiczną stratę córki. Zakończenia okresu żałoby nie ułatwia fakt, że pokój Magdy jest nadal zamknięty, nieużywany, pełen jej rzeczy osobistych pełni funkcję swoistego sanktuarium. Młodsza z dziewczynek, zwana pieszczotliwie Bąkiem, przestała już walczyć o matczyną uwagę i zainteresowanie, najmocniejsza więź łączy ją z bratem. Jest jeszcze babcia, niegdyś światowej sławy balerina; bezpośrednio po wypadku przybyła, aby opiekować się rodziną syna, teraz, w wyniku postępującego Alzheimera, wymaga opieki i dozoru. Wszystkie te trzy fronty, pełne jasnych i ciemnych dni (stąd tytuł książki) ogarnia 14-letni chłopiec. Jasne to te, kiedy pojawia się błysk nadziei na odzyskanie świadomości u ojca. Ciemne – to niemożność nawiązania kontaktu z matką czy kolejna eskapada babci, która wymyka się z domu, aby pojechać na tournée do Brazylii. Temat poruszony przez Katarzynę Ryrych (kryzys rodziny spowodowany niezawinionym zdarzeniem zewnętrznym) nie jest w literaturze dla młodego czytelnika nowością. Dość wspomnieć wydaną w latach osiemdziesiątych powieść Zbigniewa Brzozowskiego „Opowieść o Ewie”, a przede wszystkim „Świat do góry nogami” Beaty Ostrowickiej. Ten ostatni utwór, nagrodzony tytułem „Książki Roku 2002” i wpisem na Listę Honorową IBBY, doczekał się także wznowienia w tej samej, co właśnie recenzowana, serii. To, co wyróżnia książkę Katarzyny Ryrych, to znacząco optymistyczne zakończenie. Mała Bąk okazuje się być utalentowana tanecznie. Dotknięta Alzheimerem babcia, cały czas podświadomie kibicuje wnuczce, a podczas pierwszego samodzielnego występu zespołu breakdance sama pojawia się na scenie Domu Kultury, budząc entuzjazm widowni i przeżywając swój come back. Mogłoby się wydawać, że babcia, dwie siostry (w tym jedna nieżyjąca), sparaliżowany ojciec, wyalienowana matka, szkoła, treningi – to wszystko wyczerpuje potencjał emocjonalny i czas naszego bohatera. Okazuje się, że jest jeszcze miejsce na młodzieńcze uczucie. Konstancja, zwana Kotą (to nie tylko skrót imienia, ale też te zielone oczy!) również zmaga się z problemami rodzinnymi. Parę lat wcześniej opuściła ją matka, wyjeżdżając za granicę z innym mężczyzną. Pisuje do córki, lecz ta, pełna żalu i gniewu, nie otworzyła żadnego listu, choć wszystkie przechowuje. Ojciec dziewczyny wychowuje ją niezwykle surowo ufając, że ortodoksyjna, chrześcijań-

m a g a z y n

k s i ą ż k i

Jasne dni, ciemne dni Literatura, Łódź 2017, s.142, ISBN 978-83-7672-480-5

K

l i t e r a c k i

1 1 / 2 0 1 7

fot. Karolina Kozłowska

ska moralność i praktyki religijne uchronią córkę od popełnienia błędów matki. Tu jednak też pojawia się iskra nadziei i optymizmu; ojciec stopniowo nabiera zaufania do córki, ona sama uczy się trudnej sztuki wybaczania. Uczucie, jakie łączy Kotę z Witkiem i wzajemna pomoc sprawią, że na swoje problemy zacznie spoglądać z większym dystansem. Książka nie epatuje okrucieństwem i poczuciem beznadziei, a dorośli w niej przedstawieni to nie emocjonalne potwory, lecz złamani życiem zwykli ludzie. Polecam tę powieść zarówno do indywidualnej lektury, jak i do dyskusji z młodzieżą. Z ostatniej chwili: „Jasne dni” otrzynały nominację do Nagrody IBBY – „Książka Roku 2017”.

Maria Kulik Jest absolwentką geogra-

fii i przez kilka lat uczyła tego przedmiotu w warszawskich liceach. W 1989 roku ukończyła studium podyplomowe bibliotekoznawcze na Wydziale Filologicznym UJ i od tej pory na zawsze związała się z bibliotekarstwem dziecięcym. Opublikowała wiele artykułów i recenzji w „Guliwerze”, „Poradniku Bibliotekarza”, „Magazynie Literackim KSIĄŻKI”. Przez dwie kadencje pełniła funkcję prezeski Polskiej Sekcji IBBY. W latach 2014-2016 należała do zespołu sterującego w programie dotacyjnym Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jest członkiem Rady Programowej przy Centrum Literatury Dziecięcej w MBP Galeria Książki w Oświęcimiu. Od 2016 współpracuje z jedną ze szkół podstawowych na warszawskim Ursynowie, angażując się w działania Zespołu ds. Promocji Czytelnictwa poprzez lekcje biblioteczne, głośne czytania i udział w wieczorach poetyckich.

19


Między wierszami

Przepiórka w czerwonym berecie „O

dważni żyją, ostrożni trwają” – twierdzi podpułkownik Krzysztof Przepiórka, bohater książki pt. „Szturman” (Czerwone i Czarne), rekomendowanej podczas wieczoru autorskiego w Empiku. Oczywiste, że publikacja ma charakter wywiadowczy, gdyż jej bohater – wzięty w krzyżowy ogień pytań przez Dominika Rutkowskiego – przez lata funkcjonował w wojskowych tajnych służbach. Był komandosem. Służył w sławetnych Czerwonych Beretach. Współtworzył chyba jeszcze słynniejszy GROM. Od kilku lat na emeryturze, jest często obecny w mediach, które wykorzystują jego wiedzę i doświadczenie w kwestiach terroryzmu oraz wojska. Z armią związał się latem 1980 roku, odbywając służbę w 1. Batalionie Szturmowym w Dziwnowie: „Pierwszy raz coś we mnie zaczęło pękać podczas przyjmowania, a raczej nieprzyjmowania, do Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej (ZSMP). Jeszcze w szkole chorążych. W wojsku nie miałeś żadnych szans na zrobienie kariery, awans, jeśli nie należałeś do partii. A ZSMP to był pierwszy krok, przepustka, żeby dostać się do PZPR. Złożyłem papiery. Zebrało się gremium starszych kolegów z trzeciego roku. Padło pytanie, czy chodzę do kościoła. Byłem wierzący, może nie jakoś bardzo, ale Boga się bałem. Odpowiedziałem twierdząco. Aha, oni na to, a po przyjęciu do Związku ma kolega zamiar chodzić do kościoła? – dopytywali. Potaknąłem. To był pierwszy sygnał, że trzeba włączyć myślenie. Kolejny zapalił się, jak nas pognali na wybory. Też jeszcze w szkole. Całymi kompaniami. Naszych dowódców rozliczano z czasu, w jakim kompania wrzuci kartki do urn. Liczyło się tak zwane głosowanie »bez skreśleń«. Miałeś wziąć kartkę do głosowania i jak baran, nie spoglądając nawet na nią, wrzucić gdzie należy. W sali stały wprawdzie kabiny, ale wic polegał na tym, żeby żadnemu z nas przez myśl nie przeszło, aby do nich zajrzeć. Muszę się przyznać, że niestety zagłosowałem »bez skreśleń«. Jednak było u nas dwu buntowników, którzy poszli do kabin. Bardziej z ciekawości, co się stanie, niż z nieprawomyślności. 20

Nie przewidzieli, jakie to może mieć konsekwencje. Wszyscy oficerowie, od dowódcy plutonu do dowódcy kompanii, zostali rozliczeni. Jako to się stało, dochodzono, że ich żołnierze schowali się za kotarę. To znaczy, że nie są przyzwyczajeni do takiej demokracji, jaką reprezentuje Polska Ludowa. Dociekano, co robił do tej pory oficer polityczny, że nie zdołał ich uświadomić”. Zanim Przepiórka włożył mundur, był marynarzem. Zrazu śródlądowym: „Płynęliśmy któregoś dnia z czterema barkami. Pustymi. Często było tak, że pchacz brał dwie barki przed siebie, jedną z tyłu, a dodatkowo jeszcze jedną podczepiało mu się z boku. Była noc. Poszedłem się przespać. Budzę się o czwartej rano, rozglądam i widzę, że silniki pracują, a my stoimy gdzieś w krzakach. Wyskakuję na pokład, patrzę: kapitan oparty na manetkach śpi w najlepsze. Co się okazało? Nawalił się, zasnął i wpłynął pomiędzy betonowe główki na rzece, gdzie się zaklinował. W sumie miał szczęście, ale wkrótce się przekonaliśmy, że nie do końca. Obudziłem go. Ocknął się. Wycofał, chcemy płynąc dalej, patrzymy, a my nie mamy jednej barki, tej, co była przyczepiona z boku. Po prostu nasz kapitan jak przysnął, to podpłynął za blisko prawego brzegu, na którym zostawił tę barkę. Zwyczajnie ją zerwał. W drodze powrotnej namierzyliśmy zgubę. Trzeba było ją odzyskać. Wysłali holownik. (…) Nie dało się. Siedziała na łasze. Musieliśmy ją odlichtować. Polega to na tym, że jak dźwigi opróżniają barkę z sypkiego materiału, na przykład piasku, to nie są w stanie wybrać wszystkiego do samego dna, więc trzeba to zrobić ręcznie. Poszliśmy we dwóch z kolegą. Machaliśmy łopatami osiemnaście godzin. To było dodatkowo płatne – w jedną dobę zarobiłem tyle, co pływając przez cały miesiąc”. Poznał też Bałtyk: „W 1977 roku nasza reprezentacja grała mecz eliminacyjny do mistrzostw świata w piłce nożnej w Kopenhadze. Od nas, z żeglugi szczecińskiej, popłynęły do Danii dwa wodoloty, a na nich jako załoga najlepsi pracownicy, w nagrodę. Znalazłem się wśród nich i ja. Byliśmy m a g a z y n

l i t e r a c k i

na Zachodzie, a jakby nas tam nie było. Bo taką dostaliśmy nagrodę, że nie mogliśmy zejść na ląd. Mecz obejrzeliśmy w telewizji. Spotkanie odbywało się w dniu robotniczego święta 1 maja. Niestety, nie wszyscy pasażerowie wykazali się odpowiednim uświadomieniem politycznym i ze stu osiemnastu osób, które udały się na mecz, szesnaście podziękowało za dalsze życie w socjalizmie i już nie wróciło. Czas było odpływać, prognozy pogody kiepskie, a tu brakuje pasażerów. Czekaliśmy sześć godzin. A z każdą z nich warunki na morzu robiły się coraz trudniejsze. Wreszcie ambasada zdecydowała: odpływać. To był horror. (…) Wodoloty mogą wychodzić w morze maksymalnie do szóstki, a tam było zdecydowanie więcej. Nikt na to nie zważał, liczyło się tylko to, żeby uniknąć dodatkowych opłat portowych”. Pieniądze – i to niemałe – są obecne także w powieści „Modelka” autorstwa Zuzanny Bijoch (Burda). „Nic nie skłamałam. Natomiast nie jest to moja autobiografia” – deklarowała autorka podczas uroczystego wieczoru inaugurującego edycję książki, zorganizowanego w restauracji Momu. Tu trzeba wyjaśnić, że autorka jest czołową polską modelką. Na wybiegu pojawiła się już w dzieciństwie, uczestniczyła w kampaniach tak renomowanych domów mody jak: Prada, Valentino, Dolce&Gabbana, Chloe, Gucci, Louis Vitton, Escada, Tom Ford. Jej zdjęcia zdobiły okładki „Elle”, „Glamour”, „Vogue”, „Harper’s Bazaar”… Natomiast sesje mody i stylizacje gwiazd do wywiadów – między innymi dla magazynów „Pani” czy „Viva” – wielokrotnie tworzyła Anna Męczyńska, jedna z najbardziej wziętych polskich kostiumografów. Jej poradnik zatytułowany „Figura jak z ekranu” (Edipresse) polewmizuje z przekonaniem, że moda adresowana jest wyłącznie dla osób szczupłych. Jeżeli nie możesz zmienić wagi, zmień garderobę – przekonuje autorka w czasie spotkania autorskiego w restauracji Między Nami, okraszonego przez słodkości: „Kasztanki”, „Malagi” i „Tiki Taki” oraz Joannę Dukaczewską. (to -rt) k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


Co czytają inni

Wtórcy górą O

dkąd pracuję w ZAiKS-ie, wyczulony jestem na kwestie naruszania praw autorskich, plagiatu, kopiowania, chomikowania i podobnych kradzieży. Bo nie czarujmy się – coś nam gryzoń udostępnia za friko, ale kreator pobranego pliku (nie używam określenia „autor”, to niesie inne konotacje) grosza za to nie dostaje. Chomik owszem, bo przecież musimy zapłacić za pobranie. Jak paser, który handluje skradzionym dobrem. Prasa przynosi jednak zaskakujące informacje – niejaka Jill Bialosky, poetka i redaktorka działu poezji w amerykańskiej oficynie WW Norton, dopuściła się plagiatu w swym wspomnieniowym tomie „Poetry will save your life”. Kolega po piórze, poeta William Logan, który poddał dzieło nieco zbyt wnikliwej lekturze, obsmarował autorkę na łamach „Tourniquet Review”, czasopisma sieciowego, ale o odzewie na tyle dużym, że temat podjęły media drukowane, w tym „New York Times”. Mr Logan zarzucił Ms Bialosky, że skopiowała „liczne fragmenty [tekstów z] Wikipedii i stron Fundacji Akademii Amerykańskich Poetów i Poezji” w swoich biograficznych szkicach wielu twórców, w tym dwóch Robertów: Lowella i Stevensona, na dokładkę Emily Dickinson. Przytoczył tysiące przykładów, z cze-

go dwa tysiące było słusznych, a pozostałe trzy nie do obrony. I cieszył się chwałą Pogromcy Plagiatorów – niedługo, bo znaleźli się obrońcy pani Bialosky, w tym nawet laureatki Pulitzera, którzy uznali, że szykując opisy, sięgnęła „przypadkowo do biograficznych szczegółów”. Ale żeby je kraść, i to świadomie? Nigdy! Pani Bialosky broni się, podkreślając argumenty z pisma koleżanek i kolegów: „Logan wyciągnął kilka niezwiązanych z tekstem fragmentów, w których użyłam wyimków ze znanych wcześniej źródeł biograficznych”. I pisze dalej: „Nie powinno to przeszkodzić w poznaniu głównego wątku mojej książki, opartego na mym życiu i moich doświadczeniach”. Można oczywiście powiedzieć, że tak, racja, większość – także i u nas – jest za plagiatem, bo to przecież ułatwia życie, „kopiuj-wklej” to już powszechna metoda pracy. A że ma się coraz mniej w głowie? Nie szkodzi, wszystko można sprawdzić w sieci, po to jest darmowy dostęp. Przyzwolenie społeczne na plagiat rośnie mimo wcale nierzadko ujawnianych przypadków prezentowania cudzej pracy pod własną marką. Plagiat nie jest ścigany, nawet jeśli popełni go osoba o znanym nazwisku – nie słyszałem, by którykolwiek z wykładowców wyleciał z pracy za pla-

SŁOWNIK POLSKO@POLSKI

POWIEDZ PRAWDĘ PRZECIEŻ CIĘ NIE BIJĘ

Przyjemna i pożyteczna lektura dla wszystkich zainteresowanych językiem polskim

Ten film powinien obejrzeć każdy rodzic!

S z c z e g ó ł y n a s t r o n i e w w w. e - m a r i n a . e u

m a g a z y n

l i t e r a c k i

giat, a takie przepisywanie zdarza im się często, specjalne programy komputerowe szybko to wyłapują. Ale modus operandi wygląda zwykle standardowo: „Chodzi o to, żeby nie doszło do afery plagiatowej. A zwłaszcza jej nagłośnienia. (…) Więc w porozumieniu z rektorem mamy następującą propozycję, jakby plagiatu nie było. Pan prosi o bezterminowy urlop bezpłatny z powodów osobistych. […] Jak tylko sprawa się, daj Boże, wyjaśni, natychmiast pana przyjmujemy z powrotem”. Tak przedstawia to Marcin Król, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, który swój beletrystyczny debiut, kryminalną powieść „Prowincja”, oparł właśnie na casusie krnąbrnego naukowca, który, wplątany w plagiatową aferę, odrzucił opisaną wyżej metodę dywanową. Wtórność zaczyna dominować – każdy chce odnieść sukces, nie bacząc, że potrzebne do tego talent i praca. Bierzemy oryginalny film – robimy wtórny sequel. Książka miała powodzenie – powielamy sprawdzony temat, w miarę możliwości innymi słowami. Nie sięgamy do nich „przypadkowo” jak Jill Bialosky, to działanie w pełni świadome. Plagiatorzy kradną pomysły, trzeba to nazywać po imieniu. Wtórcy okradają twórców. Grzegorz Sowula

PAMELO ŻEGNAJ! Prawdziwa historia życia Izabeli Skrybant-Dziewiątkowskiej i Tercetu Egzotycznego

PORTRET BRIANA BREI Słowo i muzyka na najwyższym poziomie i dużą zawartością humoru

Z a m ó w i e n i a n a w w w. e - m a r i n a . e u i w s p r z e d a ż y w y s y ł k o w e j t e l . : 7 1 3 6 8 6 8 5 0

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7

21


Ɖ &]\ SUDZR LVODPX PRľH E\ȵ NRPSDW\ELOQH ] ZDUWRȻFLDPL =DFKRGX" Ɖ -DNÇ SR]\FMÛ Z SDȹVWZDFK LVODPVNLFK ]DMPXMH V]DULDW" 0LÛG]\ LQQ\PL QD WH S\WDQLD RGSRZLDGD SXEOLNDFMD 0LURVĄDZD 6DGRZVNLHJR SW Ɔ,VODP 5HOLJLD L SUDZRƅ

1RZRȻȵ

Zam�w w księgarni Profinfo.pl lub telefonicznie 22 535 80 72


felieton

Najukochańsza bajeczka C

zęsto książki nie są w stanie przetrwać próby czasu. Przeważnie dlatego, że zmieniają się realia życia, a poza tym styl pisania, narracja itd. Najczęściej to widać w książkach dla dzieci. Uwielbiane przez dziadków czasem odstraszają wnuki, ale… zdarzają się cuda. Są książki, których nie ima się czas. Przeważnie te, których bohaterami są… krasnoludki, trolle itd. Każdy ma swoją ukochaną książkę z dzieciństwa. Ja mam ich wiele. Jednak numer jedne to… „Bajeczka o książeczce” autorstwa Gwidona Miklaszewskiego. Dla mnie ta książka jest magiczna. Wydana została w czasie okupacji w 1944 roku. Dziadek kupił ją mojemu stryjowi Bronisławowi Piekarskiemu, urodzonemu w Częstochowie tuż po upadku Powstania Warszawskiego. Po stryju książkę odziedziczyłam ja. Wraz z innymi książeczkami, wśród których nie zabrakło i drugiej autorstwa Gwidona Miklaszewskiego – „Skrzaci dom”. Żadnej jednak nie kocham tak jak „Bajeczki”. Wprawdzie dziś książka jest własnością mojego syna, ale i ja czasem do niej zaglądam. Wprawdzie znam na pamięć, ale czasem, gdy jestem chora, biorę ją do łóżka i przypominam sobie, jak czytała mi ją babcia, która nie miała głosu, bo była po operacji usunięcia krtani. Czytała więc, ruszając ustami, a ja… czytałam z ruchu jej warg. Kiedyś opowiadałam o tej książce mojej cioci, i tak recytując z pamięci od początku, doszłam niemalże do połowy książki. Wtedy ciotka – niezwykle kulturalna osoba – powiedziała brutalnie: „Czy mogłabyś moja droga, za przeproszeniem, zamknąć mordę? Przecież tam na pewno ważne są obrazki, a ja ich nie widzę”. Niestety była w tym prawda. Obrazki Miklaszewskiego stanowiły drugą, a właściwie pierwszą wartość wierszyka, którego bohaterowie, czyli skrzaty, robiły książeczkę dla biednej Ewy. Gdy zostałam dziennikarką, postanowiłam przeprowadzić wywiad z Gwidonem Miklaszewskim i podpytać m.in. o tę książkę. Umówiłam się z nim na spotkanie i z obiema publikacjami pod pachą zapukałam do jednego z bliźniaków na Żoliborzu. Gdy Miklaszewski zobaczył te książki prawie padł trupem z wrażenia. Spił mnie wtedy winem Cinzano i rozpoczął błaganie, bym

oddała mu książeczki, bo napisał je dla swoich dzieci, a – jak wyznał – nie ma nawet jednego egzemplarza. Niestety… dla mnie obie książki, a zwłaszcza „Bajeczka o książeczce” miały i mają tak ogromne znaczenie, że mimo iż stan świadomości zmieniło mi serwowane przez autora Cinzano, nie dałam sobie odebrać książek. Obiecałam, że poszukam ich w antykwariatach. Miklaszewski pokiwał głową, ale autografu nie dał. Wróciłam do domu niepocieszona. Mimo wielu poszukiwań książek nigdy nie znalazłam w żadnym antykwariacie. Po kilku latach Gwidon Miklaszewski zmarł. Zeskanowaną „Bajeczkę” przesłałam do Muzeum Książki Dziecięcej, a także do Muzeum Powstania Warszawskiego – niestety nastała cisza aż… pewnego dnia odwiedziłam ze świąteczną paczką pewien dom dziecka. A ponieważ były tam same małe dzieci, a ja dla takich nie piszę, więc w odwiedziny wzięłam ze sobą ulubioną książkę mojego dzieciństwa. Książeczkę przeczytałam zasłuchanym maluchom, pokazując im obrazki i opisałam sprawę na blogu. Wtedy zaczęli się do mnie zgłaszać ludzie, którzy też kiedyś to czytali, a teraz bezskutecznie poszukiwali. Szczególnie zapadł mi w pamięć list pewnego pana, który stanął do licytacji książki na Allegro, licytację przegrał, ale zaproponował temu, kto ją wygrał, że zapłaci mu za skan egzemplarza. Niestety nowy właściciel miał serce z kamienia. Ja mam miękkie. Zeskanowałam więc książkę, a potem słałam te skany wielu, wielu czytelnikom, dla których „Bajeczka” była równie ważna jak dla mnie. Rozpoczęłam też nieśmiałe próby znalezienia wydawcy reprintu. Owszem, nie ja mam prawa autorskie, ale… ja mam książkę! Umowami, zgodami, prawami autorskimi niech już zajmuje się potencjalny wydawca. Chętnych jednak nie było. Wymawiano się, że dziś książki powstają inaczej, bo używa się komputerów, więc historia o tym, jak się książkę drukuje jest przestarzała. Tłumaczono, że znalezienie spadkobierców to problem, choć jak powszechnie „kto nie chce, szuka pretekstu, kto chce, szuka sposobu”. Aż pewnego dnia, gdy rozmawiałam z jednym z moich wydawców o książkach w ogóle, zeszliśmy na temat tego, że dziś dzieci nie wiedzą,

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

1 1 / 2 0 1 7

jak powstaje książka i jak powstawała kiedyś, a ja opowiedziałam o publikacji, na której się wychowałam i z której czerpałam wiedzę o produkcji książki od napisania aż do opuszczenia drukarni. Opowiedziałam o spotkaniu z Miklaszewskim, a także o tych wszystkich ludziach, którzy przez ostatnie lata błagali mnie o zeskanowanie starej książeczki, bo także była częścią ich dzieciństwa. Wydawcę to zainteresowało. Przesłałam mu skany poszczególnych stron, potem pożyczyłam oryginał, aż wreszcie… reprint opuścił drukarnię, a ja na jego widok… popłakałam się ze wzruszenia. To, że po siedemdziesięciu latach od pierwszego wydania udało mi się doprowadzić do ponownego wydania najpiękniejszej książki mojego dzieciństwa uważałam i nadal uważam za moje największe osiągnięcie. I tylko tak strasznie mi przykro, że autor nie dożył tego momentu, ale cóż… gdyby żył miałby przecież ponad sto lat! W 2012 roku minęła setna rocznica jego urodzin. Piszę o tym wszystkim dlatego, że od czasu ukazania się reprintu kupiłam kilkadziesiąt egzemplarzy. Wszystko po to, by móc wręczyć znajomym, o których wiedziałam, że mają w rodzinie dziecko w wieku ok. 4-5 lat. I za każdy razem słyszałam podziękowania. Okazywało się bowiem, że książka, wbrew obawom tylu ludzi wcześniej, którzy nie kwapili się z reprintem, nie zestarzała się. Bawi humor wierszyka, bawią rysunki, choć mają ponad 70 lat. Czyli zdarza się, że z pozoru ramota jest ponadczasowa? Często myślę, ile jeszcze takich ponadczasowych skarbów kryje Biblioteka Narodowa. m ałgoRzaTa k aRoLina p ieKarSKa 23


fragment książki zbigniew domino

Zaklęty krąg Śladami nękających wspomnień

„K

to nie ryzykuje, ten…”. Zaryzykowałem. Jadę na Sybir! Tamtych majowych dni 1984 roku chyba nie zapomnę do końca życia. Zaryzykowałem wtedy wiele, żeby tylko osiągnąć od dawna zamierzony cel. Cel, o którym nieustannie dręcząca, nękająca pamięć nie dawała mi zapomnieć. A tym zaprzysięgłym moim celem było odnalezienie w tajdze grobu mojej Matki Antoniny, zmarłej w maju 1940 roku na syberyjskim zesłaniu. Toteż kiedy taka, w miarę realna, szansa mi się nadarzyła, nie wahałem się ani chwili. Jadę! Jadę na Sybir. Tym razem dobrowolnie. (…) Wcześnie wstajemy. Gospodyni przymusza do śniadania. Pietrow jest pełen optymizmu. „Zaraz tu będą Smirnow z Kalenikiem, starych map szukają. Helikopter już gotów”. Oby, oby… Po tym nocnym dumaniu wciąż mam Kalucze przed oczami. Żeby tylko tam się dostać. Przychodzą Smirnow z Kalenikiem. „Nareszcie!”, wykrzykuje Pietrow. Pani Tania miała rację. Kalenik odnalazł stare mapy. Jest Kalucze, nad tą właśnie Pojmą, która wpada do Birusy niedaleko Kajenu. Więc musi to być właśnie to, którego szukamy. „No to lecimy”. (…) Helikopter zaczyna schodzić w dół, zataczając szeroki krąg nad tym miejscem. Raz, drugi. Wytężam pamięć, wgapiam się w dół do wytrzeszczu oczu. Baraków ani śladu. Ale kiedy schodzimy niżej, całkiem nisko, że aż falują wysokie burzany na polanie, widać wyraźnie ślady po dawnej zabudowie. Tu i tam zarysy fundamentów, resztki rozwalonego pieca, ledwie zaznaczone koleiny drogi ginącej w tajdze, resztki ogrodzenia i nawet kikut strażniczej ambony. I tak charakterystyczny dla Kaluczego, zapamiętany przeze mnie, wysoki na zakolu brzeg Pojmy. W sekundzie moja wyobraźnia ustawia to wszystko na dawnym miejscu. Jako żywo widzę wszystkie baraki. W tym był szpital. W tym, nad samym brzegiem Pojmy, mieszkaliśmy! A tam za barakami na skraju tajgi był cmentarz. Helikopter prawie nieruchomo wisi nad polaną. Pilot patrzy 24

na mnie pytająco. Jeszcze raz stuka palcem w mapę, pokazuje ręką w dół. Chyba daje mi znak, że to tu! Ja też już nie mam wątpliwości, że to jest TUTAJ. To jest KALUCZE! Tutaj jest nasz polski cmentarz, tutaj jest grób mojej Mamy. Tak, jestem tego pewien. Daję znak pilotowi, potakująco kiwam głową. Lądujemy. Maszyna dotyka trawy. Cichnie silnik. Nikt się nie odzywa. Pilot zdejmuje hełmofon. „Tu jest chyba to wasze Kalucze nad Pojmą. Znaleźliśmy nareszcie”. „Nareszcie, nareszcie”, powtarzam jego słowa. „Dziękuję”. Otwarte drzwi helikoptera. Nie oglądając się na nikogo, wyskoczyłem z maszyny i niemal utonąłem w wysokich burzanach. Przez moment rozglądałem się dookoła, żeby zorientować się, gdzie, w którym miejscu Kaluczego jestem. „Cmentarz powinien być tam!”. I znowu, nie oglądając się na innych, co tchu pobiegłem w tamtym kierunku. Przedzierałem się przez burzany, sośniaki i brzozowy przylasek. Cmentarz? Ledwie dostrzegalne ślady dawnego cmentarza. Czas, nieubłagany czas i odwieczna tajga już ponad pół wieku tu gospodarzą. Cmentarz porosły dorodnymi sosnami, brzozami. Ledwie widoczne wzgórki grobów. Krzewy głogu, żółtego „bagulnika”, białego bzu, paprocie. Grób Mamy powinien być gdzieś tutaj, na skraju cmentarza, na wysokim brzegu Pojmy. Czy go znajdę, jak poznam? Przedzieram się przez gąszcz zarośli. Nie wiem, co mnie do niego prowadziło. Jeśli jest coś takiego jak intuicja, to chyba było właśnie to. Uchyliłem gałąź młodej sosenki i… stanąłem, padłem na kolana przy grobie mojej Mamy! A że to jej grób, poznałem po krzyżu. Po tym wielkim, modrzewiowym osmołowanym u nasady krzyżu, który ojciec zrobił tamtej pośmiertnej nocy. Ludzie stawiali tu krzyże brzozowe. A na grobie Mamy stał krzyż modrzewiowy. Tak, to ten sam, modrzewiowy, osmołowany wysoko u nasady, a właściwie to jego smętne omszałe resztki, leżały teraz przede mną wrośnięte w mogilny pagórek. Dotykałem mogiły, gładziłem omszałe resztki powalonego krzyża, cały czas bezgłośnie rozmawiałem z Mamą. Nie wiem, jak długo… Nagle pociągnęło mnie coś do rzeki, do Pojmy. Ciągnęło nieodparcie. Brzeg w tym miejscu był stromy, trudno dostępny. Przytrzymałem się gałązki wim a g a z y n

l i t e r a c k i

kliny, nabrałem pełne dłonie wody i zanurzyłem w niej rozpaloną twarz. Pojma – jeszcze po wiosennemu pełnowodna, płynęła mocnym mętnawym nurtem. Woda miała smak słodkawy i ostrym chłodem ścinała zęby. Na stromym brzegu stał Kalenik. Nie pomyślał chyba, że chciałem się utopić. Bez słowa podał mi rękę, pomógł wdrapać się na brzeg. Pozostali czekali przy mogile, jednak nie sami. Wśród nich był oficer w polowym mundurze i dwóch żołnierzy z automatami. Skąd się tu wzięli i kim byli, mignęło mi tylko przez myśl, ale teraz nie do nich mi było. Wróciłem do Matczynego grobu. Przykląkłem. Nie, nie modliłem się. Nie umiałem się już modlić, tak jak kiedyś jako dziecko w Kaluczem… Rozmawiałem, żegnałem się z Mamą. Wyjąłem chusteczkę i zgarnąłem do niej parę garści ziemi z mogiły. I tego mchu szarozielonego z powalonego krzyża odrobinę. I tych igiełek sosnowych, pożółkłych, które mogiłę osypały. Zabierałem Mamę ze sobą do Polski, do jej ukochanej Kielnarowej… (…) Helikopter startuje. Pilot, jakby odgadując moje myśli, parę razy pokrążył nad Kaluczem, nad cmentarzem. A ja z przeczuciem, że chyba już nigdy tutaj nie wrócę, patrzyłem na niknącą w oddali polanę, na zakręt Pojmy, na cmentarz w tajdze ginący. Ale było mi jakby lżej na duszy, spokojniej. Pewnie dlatego, że Mama znów była ze mną i ze mną do Polski wracała… książka ukazała siĘ nakładEm wydawniCTwa sTudio Emka k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


Na-molny książkowiec

Pełna dygresji ballada o zmianach Z

a pretekst do tego felietonu posłużył mi esej Andrzeja Mencwela „Toast na progu” (Wydawnictwo Literackie, 2017). Cały ów tom antropolog kultury z Uniwersytetu Warszawskiego poświęcił zanikowi kultury chłopskiej. Może lepiej powiedzieć: zanikaniu jej tradycyjnego kształtu. Bo przecież polska wieś wciąż niewzruszenie trwa i poniekąd ma się dobrze. Tylko że teraz ma się inaczej. Co nie znaczy: pokracznie. O czym jeszcze nieco później wspomnę. Autor, dziś profesor, urodzony w 1940 roku, twierdzi, że na dawności wiejskiej się zna. Co prawda nie pochodzi z żadnego zabitego dechami sioła, tylko z małomiasteczkowego Tarnobrzega, więc choć w dziecięcych latach do wsi miał rzeczywiście blisko, lecz jeszcze bliżej mu było do ambicji powiatowych, także do aspiracji leżącego opodal Sandomierza i w ogóle do spraw miejskich. Tym bardziej, że talent oraz wysoka inteligencja szybko pchnęły go ku szybkiej karierze w Warszawie, co zresztą miało z czasem tzw. różnorakie, niekiedy wielce dramatyczne, konsekwencje. Ale – powiada Mencwel, przystępując do pisania eseju – naprawdę uważnie obserwowałem przez całe życie wieś, śledząc jej ewolucję na przykładzie losów swego przyjaciela, wzorcowego (w sensie kulturowym) rolnika Zbyszka. O czym zresztą nic a nic nie wiedziałem, kiedy siadywałem jako nieopierzony, bardzo pilny student na elitarnych konwersatoriach magistra Andrzeja Mencwela, wówczas młodego gwiazdora warszawskiej polonistyki, kiedy na początku siódmej dekady lat siedemdziesiątych powrócił ze stypendium we Francji, opromieniony sławą twórczej rozprawy poświęconej Stanisławowi Brzozowskiemu, która ukazała się za kilka lat i narobiła mnóstwo polonistycznego hałasu. Ale tutaj nie o tym. Tutaj o sielskości. Nie wnikając w szczegóły, napiszę tylko, że o wsi tradycyjnej nasz kulturoznawca rzeczywiście wie sporo, stosowne rozprawy naukowe poświęcone tematowi wiejskości czytywał obficie, lektury zaś w tekście zaświadcza. A poza tym śledził prozę i eseistykę swego krajana, Wiesława Myśliwskiego, uro-

dzonego w Dwikozach pod Sandomierzem. To akurat żaden dziw; Tarnobrzeg i Sandomierz leżą od siebie o trzynaście kilometrów w linii prostej. Owa bliskość klimatów zostaje zresztą wspomniana w tekście „Toastu na progu”. Przy okazji napomknę, iż – tak samo jak i ja – ceni sobie profesor Andrzej Mencwel prozę Tadeusza Konwickiego, zwłaszcza zaś „Sennik współczesny”, powieść z wątkiem fabularnym osnutym wokół gwałtownej industrializacji powiatu tarnobrzeskiego, kiedyś dygocącego od rujnujących wszystkie dawne obyczaje przemian. Miały one miejsce w związku z odkryciem na tamtym terenie złóż siarki oraz ich intensywną eksploatacją, co rozpoczęło się w latach pięćdziesiątych minionego stulecia. O „Senniku…” mam na podorędziu pyszne anegdotki, jednak podzielę się nimi z Państwem innym razem. Teraz znów wracamy na głęboką prowincję sprzed kilku dekad. „Toast na progu” stanowi pożegnanie z dawną wsią. Obecnie prowincja wygląda inaczej, dawna wieś przeszła całkiem do historii, twierdzi Mencwel z nutką niewątpliwej nostalgii. Ma rację. Zgadam się. Nie tylko ja. Bo kiedy na przykład oglądam film Pasikowskiego „Wesele”, to jak najbardziej również stykam się z diagnozą dzisiejszej kultury chłopskiej, z jej wersją jak najbardziej współczesną, tzn. poprzerastaną agresją, przenikniętą miastem, cwaniacką na co dzień, od święta zarzyganą i w dużej części skundloną. Co prawda, wedle moich obserwacji, „Wesele”, jak inne filmy tego reżysera, budowane są wedle reguł poetyki pamfletu, zatem zostały mocno przesadzone w karykaturalnym obrazie. Tak się składa, że bardzo często bywam u moich przyjaciół na warmińskim odludziu, o ile tam lub gdziekolwiek indziej w Polsce istnieje jeszcze odludzie… O tóż moje osobiste obserwacje uczestniczące wskazują, że po prostu nieuchronnie następuje coraz silniejsze przenikanie się pierwiastków miejskiego oraz wiejskiego. One zrastają się tak samo szybko, jak błyskawicznie zrasta się cały kraj, zszywany nićmi coraz to nowych, wygodnych dróg.

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

1 1 / 2 0 1 7

Ale wróćmy do hommage Mencwela. „Toast na progu” budowany jest jako pochwała etosu chłopskości: rzetelnej, poważnej, odpowiedzialnej kultury pracy na roli. To jest opowieść wciąż jeszcze pochodząca z innej planety. Z „kraju tego, gdzie drobinę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie”, żeby zacytować Norwida. Taka też chłopskość uwypuklona została po wojnie w tzw. nurcie prozy chłopskiej, począwszy od zgrzebnych próz Józefa Mortona, przez rzeczowość Juliana Kawalca, do mitologizacji Tadeusza Nowaka i alegorycznych przypowieści Wiesława Myśliwskiego oraz dekonstrukcji etosu u wczesnego Edwarda Redlińskiego. Nota bene na wszelkich dotyczących sprawdzania poziomu znajomości literatury polskiej pytania o nurt chłopski wywoływały u osób egzaminowanych panikę, popłoch, bojaźń i drżenie. Ja tam się nie dziwię dygotkom, jakie obserwowałem. A obserwowałem zawsze, kiedy przyszło mi pytać o te specyficzne literackie sprawy. Albowiem sam w ćwierci osobistej genealogii pochodzę z mazowieckiej wsi, gdyż moja babka dopiero jako piętnastolatka trafiła na służbę do stolicy, a był wtedy rok 1913. Z opowieści rodzinnych, z wizyt u wiejskich ciotek i wujów, z odwiedzania prowincji w latach sześćdziesiątych wiem, że wszystko, co opiewali złotopiórzy literaci płynący na fali chłopskich sentymentów, wszystko to nie polega na prawdzie. Etos chłopski, jeśli nawet istniał, sczezł gdzieś u schyłku dziewiętnastego stulecia, a potem ostał się wyłącznie na Polach Elizejskich mitologii. Dlatego, moim zdaniem, nieszczęśnicy, którym przypadło w wyniku losowania pytanie: „scharakteryzuj nurt chłopski w literaturze polskiej”, więc ci nieszczęśnicy od razu wyczuwali instynktem młodości, że przychodzi im się zmierzyć z obrazem silnie zafałszowanym. Dlatego, powracając z sympatią do pana Zbyszka, bohatera „Toastu na progu”, zastanawiałem się, czy aby na pewno przez całe życie ów człek pozostał w micie, jak tego chce Andrzej Mencwel, profesor dostojny zresztą. Czy też uczony śpiewa prywatną balladę? Tadeusz Lewandowski 25


%LEOLRWHND $QDOL] 6S ]bR R ]DSUDV]D QD EH]SรฏDWQ\ F\NO V]NROHรฑ

Ksiฤ garnie nowoczesne i efektywne โ webinaria dla ksiฤ garzy 3URMHNW ]DNรฏDGD SU]HSURZDG]HQLH F\NOX V]NROHรฑ ZbIRUPLH ZHELQDULรถZ NWรถU\FK ]DGDQLHP MHVW SU]HND]DQLH Xฤ \WHF]QHM ZLHG]\ VรฏXฤ ร FHM SRGQLHVLHQLX NZDOLILNDFML SUDFRZQLNรถZ NVLร JDUรฑ ZbREV]DUDFK WDNLFK MDN โ ข EXGRZD RIHUW\ VSU]HGDฤ RZHM โ ข NRPXQLNDFMD ]bNOLHQWHP โ ข HIHNW\ZQD SUH]HQWDFMD LbVSU]HGDฤ NVLร ฤ HN โ ข VNXWHF]QH Z\NRU]\VWDQLH PHGLรถZ VSRรฏHF]QRฤ FLRZ\FK GR EXGRZ\ PDUNL NVLร JDUQL โ ข ]ZLร NV]HQLH NRPSHWHQFML NVLร JDU]\ ZbREV]DU]H LVWQLHMร F\FK UHJXODFML SUDZQ\FK =DOHWร ZHELQDULรถZ MHVW SUDNW\F]QH SRGHMฤ FLH GR SU]HGVWDZLDQ\FK ]DJDGQLHรฑ SRSDUWH GรฏXJROHWQLP GRฤ ZLDGF]HQLHP ]DZRGRZ\P SURZDG]ร F\FK 3URJUDP ZHELQDULรถZ

1. 6SU]HGDฤ NVLร ฤ HN Zb3ROVFH ฤผ SRV]XNLZDQLH ZรฏDVQHM GURJL SURILORZDQLH RIHUW\ FR ]DPLDVW SRG2. 3. 4. 5. 6.

Uร F]QLNรถZ" NVLร ฤ ND G]LHFLร FD ฤผ YDGHPHFXP ZVSรถรฏF]HVQ\FK WUHQGรถZ G\ZHUV\ILNDFMD DVRUW\PHQWX VSRVREHP QD UR]ZรถM NRQVROLGDFMD RSHUDF\MQD ฤผ DOWHUQDW\ZD GOD U\QNRZHM VDPRWQRฤ FL 0HUFKDQGLVLQJ ฤผ SURMHNWRZDQLH SU]HVWU]HQL KDQGORZHM JรฏรถZQH ]DVDG\ PHUFKDQGLVLQJX MDN ]DSURMHNWRZDร NVLร JDUQLร MDN VWZRU]\ร SU]\MD]QH PLHMVFH GOD NOLHQWD HNVSR]\FMD ZLWU\Q\ ,bVWUHID XรฏRฤ HQLH QD SรถรฏNDFK NRPXQLNDFMD ]bNOLHQWHP SURPRFMH NRPXQLNDFMD FHQ VWUHID NDV\ 2UJDQL]DFMD Z\GDU]Hรฑ NXOWXUDOQ\FK ZbNVLร JDUQL SODQRZDQLH Z\GDU]HQLD ZbMDNL VSRVรถE FLHNDZLH Lb]DMPXMร FR SURZDG]Lร VSRWNDQLH ]bDXWRUHP V\WXDFMH NU\]\VRZH LbQLHEH]SLHF]QH SXQNW\ RUJDQL]DFML Z\GDU]Hรฑ 6RFLDO PDUNHWLQJ ZbNVLร JDUQL ]DVDG\ WZRU]HQLD GHG\NRZDQ\FK WUHฤ FL NDQDรฏ\ 6RFLDO 0DUNHWLQJX SURPRFMD ]HZQร WU]QD LbZHZQร WU]QD NDQDรฏรถZ 6RFLDO 0HGLD V\WXDFMH WUXGQH LbNU\]\VRZH 2EVรฏXJD NOLHQWD LbH NVLร JDUQL EXGRZD UHODFML ]bNOLHQWHP EXGRZDQLH ORMDOQRฤ FL NDQDรฏ\ NRPXQLNDFML NRPXQLNDFMD ]bNOLHQWHP SU]HG ]DNXSDPL ZbWUDNFLH LbSR ]DNXSDFK VSRVRE\ UDG]HQLD VRELH ]bWUXGQ\PL NOLHQWDPL .RU]\VWDQLH ]bPDWHULDรฏรถZ LOXVWUDF\MQ\FK ZbG]LDรฏDOQRฤ FL NVLร JDUVNLHM NLHG\ PRฤ QD NRU]\VWDร ]bLOXVWUDFML EH] ]JRG\ XSUDZQLRQHJR FR PRฤ H VWDQRZLร PDWHULDรฏ LOXVWUDF\MQ\ XWZRU\ SODVW\F]QH IRWRJUDILF]QH SUDZR GR ZL]HUXQNX NRU]\VWDQLH ]bPDWHULDรฏรถZ LOXVWUDF\MQ\FK ZbUDPDFK GR]ZRORQHJR Xฤ \WNX

'RVWร S GR ZV]\VWNLFK PDWHULDรฏรถZ MHVW EH]SรฏDWQ\ ZV]\VWNLH ]DUHMHVWURZDQH Z\NรฏDG\ XGRVWร SQLRQH Vร QD VWURQLH GHG\NRZDQHM ZHELQDULRP ฤผ ZZZ NVLHJDU]H SO RUD] QD 6]F]HJรถรฏRZH LQIRUPDFMH GRW\F]ร FH ZHELQDULรถZ ฤผ ZZZ NVLHJDU]H SO 3URMHNW UHDOL]RZDQ\ Z UDPDFK SURJUDPX ฤท3DUWQHUVWZR GOD NVLร ฤ NL ฤต ]H ฤ URGNรถZ 0LQLVWUD .XOWXU\ L ']LHG]LFWZD 1DURGRZHJR


Lektury przy stole

Zuza Zak

Polska tłum. Dominika Cieśla-Szymańska, Egmont, Warszawa, s. 256, ISBN 978-83-281-2348-9

„P

isałam tę książkę jak list miłosny do kraju mego dzieciństwa, z wielkim uczuciem i sentymentem” – wyjaśnia autorka, Polka, która wyjechała do Wielkiej Brytanii jako ośmiolatka, w czasach PRL-u. Dziś zaszczepia tam polskie smaki, których nauczyła się od mamy, taty i od babci, która pracowała u Bliklego.

Magdalena Cielenga-Wiaterek

zielenina party Druga Strona, Warszawa 2017, s. 176, ISBN 978-83-64190-20-9

W

egetariańsko, sezonowo i lokalnie, a do tego kolorowo i smacz-

m a g a z y n

l i t e r a c k i

Zuza Zak napisała i wydała w brytyjskim wydawnictwie książkę przybliżającą obcokrajowcom polskie tradycje kulinarne. Teraz ukazuje się jej nowe wydanie, przygotowane z myślą o polskich czytelnikach. Autorka odwołuje się w niej do burzliwej historii naszego kraju, przypomina o tym, co ukształtowało naszą kuchnię, o wpływach innych kultur – litewskich, węgierskich, włoskich, tatarskich, żydowskich czy francuskich. Podkreśla, że wyróżnia ją regionalność i sezonowość, a Polaków – gościnność. Jakie potrawy zachwala cudzoziemcom? Same smakowitości – babkę ziemniaczaną, uszka z grzybami i kapustą, bigos z dziczyzną, kotlet panierowany z mizerią, knedle ze śliwkami, pączki z konfiturą z róży… Ale nie jest to bynajmniej zbiór typowych, tradycyjnych dań polskich, niekiedy autorka pozwoliła sobie na tchnięcie w receptury nieco innowacyjności (gołąbki faszerowane jagnięciną, leniwe z ricottą, sałatka jarzynowa z mięsem z kraba, lub wykreowanie zupełnie nowego dania w oparciu o polskie składniki (pieczony pstrąg z sosem szczawiowym, bób z masłem szałwiowym, liście pokrzyw w cieście piwnym). Przepisy przeplatane są osobistymi wspomnieniami, wyimkami z kulinarnej historii, zamieszczono nawet graficzny nie – tak gotuje autorka trzeciej już książki kulinarnej i blogerka (blog Zielenina). Co ważne, to niezwykle pomysłowa i kreatywna kucharka. Najnowszy zestaw receptur opracowany został z myślą o ucztowaniu. I wcale nie chodzi o wykwintne przyjęcia, raczej o kameralne spotkania, domówki, w gronie rodziny, przyjaciół. Autorka pamiętała również o dzieciach, sporo miejsca poświęciła potrawom dla milusińskich, można tu znaleźć zestawy bez glutenu czy nabiału, czyli bezpieczne dla alergików. Zachwycił mnie naleśnikowy miszmasz – placki w różnych kolorach np. zielone od szpinaku, żółte od dyni, również bez glutenu, bez nabiału. Różowe naleśniki z suszonych daktyli skradły moje serce i podniebienie. Kompletne zaskoczenie to seleryba, czyli seler korzeniowy obgotowany w wodzie z dodatkiem glonów, opanierowany udający wigilijnego karpia! Inne nieoczywiste dania to zielone gofry na słono, z twarożkiem i rzodkiewkak s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7

instruktaż lepienia pierogów. Niejednemu czytelnikowi przypomni się babcina kuchnia, niejednego myśli poszybują do lad dziecięcych i ulubionych potraw. Książka została ślicznie wydana, z mnóstwem smakowitych zdjęć, może stać się doskonałym podarunkiem, ale także inspiracją do własnych kulinarnych eksperymentów.

mi, steki z kalafiora, ciasto jarmużowe ze śmietanką kokosową i truskawkami lub czekoladowy budyń jaglany z borówkami. Proste, szybkie dania i do tego niezbyt drogie. Książka została podzielona na cztery rozdziały, zgodnie z porami roku („dzięki temu można imprezować zgodnie z rytmem natury”). Mnóstwo ciekawych i inspirujących pomysłów. Niewątpliwie książka powstała z pasji do gotowania i fotografi i, to widać i czuć. Zdjęcia są wysmakowane, wszystkie wykonała autorka. Ewa TEndEREnda-ożóg 27


BIOGRAFIE, WSPOMNIENIA

Książki miesiąca

Joanna Kuciel-frydryszak

iłła

Marginesy, Warszawa 2017, s. 464, isBn 978-83-6578-054-6

„I

nflanty obok Litwy pozostaną krainą ojczystą, a wszystko inne – potem powie – to jak zagranica” – czytamy w tej wnikliwej, odkrywczej i frapującej biografii damy polskiej poezji. W międzywojniu znalazła zatrudnienie w urzędach państwowych. Między innymi w charakterze osobistego sekretarza ministra spraw wojskowych (gdy funkcję sprawował Józef Piłsudski!): „Przygotowuje się do nowej pracy, postanawia sobie sprawić suknię z perkalu, która zakryje jej nogi, dekolt i ręce, bo przecież będzie pracować wśród samych mężczyzn. Krawcowa jednak nie zgadza się uszyć sukienki dłuższej niż centymetr za kolano, ponieważ nie pozwalały jej na to obowiązujące trendy. »Nie mogę sobie dla pani psuć reputacji!« – oświadczyła. W tej sytuacji Iłłakowiczówna zażądała od swoich przełożonych biurka szafkowego, które zasłoniłoby jej nogi”. Piastując wpływowe stanowisko, pomagała kolegom po piórze: „Pewnego dnia zjawił się u niej poeta, którego bardzo ceniła – Konstanty Ildefons Gałczyński.

Przepił wszystko, narobił długów, więc z powodu niewypłacalności groził mu areszt. (…) Udało jej się zdobyć dwa tysiące złotych. Gałczyński bardzo się ucieszył, wziął pieniądze, ale odmówił podpisania pokwitowania. Według Iłłakowiczówny nie chciał, aby pozostał ślad, że był na garnuszku sanacji. (…) Innym razem zjawiła się u niej młodzież literacka, (…) prosząc o interwencję w sprawie Józefa Łobodowskiego, który odmówił służby wojskowej, a następnie próbował się zastrzelić. A ponieważ znaleziono u niego listy i wiersze świadczące o sympatiach do komunizmu, został aresztowany. Iłła odnalazła generała, któremu podlegała sprawa, i go zwymyślała, mówiąc, że zachowuje się jak satrapa wyruszający z armatą na motyle. (…) »Proszę pani, przede wszystkim to symulant. Jakby się chciał naprawdę zastrzelić wybrałby większy kaliber« – odpowiedział jej nieugięty generał i dodał, że sprawą zajmie się prokurator. Kiedy powtórzyła Łobodowskiemu pogląd generała, ten się wściekł: »Za mały kaliber? A to dobre! Z armaty miałem strzelać, czy jak?«”.

Ponieważ jej stołeczne lokum uległo zniszczeniu podczas Powstania Warszawskiego, po powrocie do kraju osiadła w Poznaniu, gdzie klepała biedę. „W 1964 (…) Antoni Słonimski zainicjował protest, pisząc list do premiera, sprzeciwiający się cenzurze. Niewinny tekst wywołał trzęsienie ziemi. (…) Osoby, które miały złożyć podpis pod protestem, dobierane były bardzo starannie. Słonimski konsultował listę nazwisk z Pawłem Hertzem (…) i uległ jego namowom, aby dopuścić też środowisko skupione wokół »Tygodnika Powszechnego«. »Uważałem, że list podpisany tylko przez Żydów i komunistów nie będzie miał żadnego znaczenia – wspominał Hertz. (…) Propozycja, aby podpisała się pod listem także Iłłakowiczówna, była dosyć oczywista i prawdopodobnie nie budziła kontrowersji. (…) A jednak odmówiła, tłumacząc: »gestom jestem przeciwna. Na gesty mogą sobie pozwolić tylko możni, w nizinach to wygląda jak kiwanie palcem w bucie«”. Tomasz zB. zapERT

ESEISTYKA

Marian sworzeń

czarna ikona – Biełomor sic!, Warszawa 2017 s. 672, isBn 978-83-65459-11-4

T

ematem tego wyrafinowanego eseju jest rejs sowieckich pisarzy po Kanale Białomorskim, zorganizowany przez GPU latem 1933 roku, skutkujący książką – od lat „białym krukiem” – pt. „Kanał Białomorsko-Bałtycki imienia Stalina. Historia budowy 1931-1934”. Literatów było 120, lecz kompletna lista nie jest znana – może znajduje się w archiwum Łubianki… Niemal każdy z zaproszonych mówił o rejsie w wywiadach, lecz po upadku Jagody (rok 1936) przestał to być temat bezpieczny. Publikacja omawiająca ową podróż powstała dopiero kilkadziesiąt lat później. Jej autorem jest Aleksandr Awdiejenko, jeden z najmłodszych pasażerów. Pozostawił świadectwo niezwykłej wagi, bo patrzył na wszystko oczami pisarza-młodzika, przybyłego prosto z Magnitogorska, gdzie obsługiwał kolejkę fabryczną. Jechał do Moskwy przez Ukrainę, gdzie widział głodujących ludzi koczujących kilometrami wzdłuż torów. Uczta w leningradzkiej „Astorii” uświadomiła mu przepaść między światem, któ28

ry opuścił i nowym, w który wkraczał…. To on napisał wielokroć cytowane słowa, że gdy tylko pisarski pociąg ruszył do Karelii, to zapanował w nim prawdziwy komunizm; wszystko było za darmo: wódka, kawior, owoce. W księdze gloryfikującej Białomorkanał pojawiają się też wątki polskie. Losy Bruna Jasieńskiego są znane. O Kornielim Zielińskim mówiono, że ma urodę polskiego szlachcica, choć mimo nazwiska nie miał naszych korzeni. W przeciwieństwie do Maksyma Rylskiego. Jakub Kołas, Białorusin, naprawdę nazywał się Mickiewicz. Dziadkowie Jewgienija Szwarca pochodzili z podlubelskich Piasków. Są też inne związki; Aleksy Tołstoj został potem członkiem stalinowskiej komisji katyńskiej, dekretującej kłamstwo katyńskie… Chociaż księga stanowiła pean ku czci sztandarowej inwestycji, niebawem po wydaniu znikła z obiegu. Sprawił to krach Jagody. Całe kierownictwo Białomoru – około 300 osób! – zlikwidowali podwładm a g a z y n

l i t e r a c k i

ni Nikołaja Jeżowa, eliminującego kadry swego poprzednika. Końcowa część refleksyjnej narracji Mariana Sworzenia opowiada o ofiarach budowy drogi wodnej łączącej Bałtyk z Morzem Białym. Byli nimi między innymi: Nikołaj Ancifierow, historyk sztuki, Julia Danzas, świadek pierwszych łagrów, autorka „Czerwonej katorgi”, Wasilij Helmersen, artysta zabity w Sandarmochu, Dmitrij Lichaczow, znawca średniowiecznej Rusi, za młodu uwięziony w łagrach Sołowek i Kanału, małżonkowie Łosiew, Walentina i Aleksiej, ona – astronom, on – filozof, Aleksandr Meyer, filozof, Wacław Dworzecki, aktor, któremu przyszło ciężko zapłacić za młodzieńczą tęsknotę do Polski, Iwan Sołoniewicz, uciekinier znad Kanału, autor „Rosji w łagrze”, Leopold Tieplicki, muzyk, któremu do końca życia nie udało się dopiąć rehabilitacji i Julius Margolin, polski Żyd, który zostawił przejmującą relację o swojej udręce. Tomasz zB. zapERT k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


PROZA OBCA

Książki miesiąca

Dan Brown

Początek tłum. Paweł Cichawa, Sonia Draga, Katowice 2017, s. 576, ISBN 978-83-8110-143-1

O

LITERATURA FAKTU

bjętość najnowszej powieści Dana Browna zaniża obecne standardy – niecałe 600 stron, napakowanych akcją. Pięćset z nich opowiada o jednym (!) dniu, w którym profesor Langdon jest świadkiem zabójstwa swego przyjaciela i dawnego studenta, teraz wielkiego wynalazcy i innowatora, pracującego nad rozwojem sztucznej inteligencji. Kolejne wydarzenia są pokłosiem tego zabójstwa – gatunek „zabili go i uciekł” ma się dobrze, ale niech nikt nie myśli, że mówiąc to, postponuję autora „Początku”. Jest Brown bowiem mistrzem konstrukcji – i fabuły, i stylu. Ten ostatni, by zacytować uwagi Wojciecha Orlińskiego, wydawać się będzie prosty, gramatycznie niezłożony: „podmiot – orzeczenie – okolicznik/dopełnienie”. I co w tym złego? Nic poza tym, że dziś to nietypowe. Nawet jeśli czytelnik mógłby chcieć się zżymać, to Brown oferuje wypróbowane remedium: naszą uwagę, być może nieco spowolnioną naukowym wykładem, podrywa szybkim zakończeniem rozdziału i przeniesieniem akcji w inne miejsce, wprowadzeniem no-

wych postaci i narracji. I w narracji Browna siła – on opowiada, co nader rzadkie u innych autorów thrillerów. Prawdę mówiąc, cała akcja sprawia nieraz wrażenie dodatku do prelekcji – profesor Langdon inicjuje wykład i potrzebuje ilustracji. Chętnie wykorzystałby slajdy, ale niestety, musi sam się potrudzić, odegrać rolę. Brown opanował ten typ narracji do perfekcji. W jego książkach brak seksu, ale nikt się o to nie upomina. Langdon deklaruje się jako bezbożnik – wątpiący, agnostyk, ateista, nieważne, bo dla czytelników wystarczy, że wadzi się z bogiem. To jeden z elementów Brownowego zamierzenia: uczyć, przekazywać zarówno wiedzę, jak i popychać do odkrywania prawdy. On chce, by czytelnik powtarzał jak najczęściej „sprawdzam”. I daje mu okazji do tego co niemiara. „Początek” różni się od tradycyjnej Brownowej fabuły tym, że autor zdecydowanie odchodzi od przeszłości i pod pozorem szukania początków życia we wszechświecie – w tym życia ludzkiego – zajmuje się sztuczną inteligencją. Rów-

noprawnym bohaterem powieści jest program komputerowy działający pod imieniem Winston, imitujący procesy myślowe człowieka i symulujący emocje, przy tym stale się autodoskonalący. To nowoczesny golem i Brown zdaje się mówić: „Patrzcie, co nas czeka”. Choć teoretycznie komputer wykonuje jedynie polecenia programisty, możemy oczekiwać, że niebawem to programista dostanie polecenie, by spadał. Nie będzie już potrzebny. Kiedy? Ray Kurzweil, amerykański informatyk i futurolog, daje nam czas do połowy naszego wieku – wtedy ma nadejść Technologiczna Osobliwość, łącząca genetykę, nanotechnologię i robotykę. Brownowi zarzuca się, że mieszając fakty i urojenia robi czytelnikom wodę z mózgu (lub bulion pierwotny, jeśli powołać się na książkę), jest fałszywym prorokiem. Śmieszy, tumani, przestrasza. Ale robi to inteligentnie, co nie o każdym twórcy apokaliptycznych thrillerów można powiedzieć. GRZEGORZ SOWULA

Jack Ewing

Szybciej, wyżej, dalej tłum. Maciej Szymański, Rebis, Poznań 2017, s.432, ISBN 978-83-8062-191-6

A

fera Dieselgate była szokiem dla wszystkich. Volkswagen – największy producent samochodów na świecie – przyznał się do wielkiego oszustwa i manipulacji! Od 2008 do 2016 roku na rynek trafiały samochody marek Audi, Škoda, Volkswagen, Porsche i Seat, których silniki nie spełniały obowiązujących norm emisji spalin. Szacuje się, że na całym świecie jest ponad 11 mln takich pojazdów, natomiast w samej Polsce może ich być około 250 tys. W celu ukrycia oszustwa Niemcy zastosowali specjalne oprogramowanie, które wykrywa, czy samochód jest w trybie testowym i zmienia parametry pracy silnika tak, aby spełniał on normy testowe. Natomiast w realnych warunkach drogowych auto emituje do ośmiu razy więcej bardzo niebezpiecznych związków tlenków azotu. A warto podkreślić, że koncern często reklamował się jako pionier transportu przyjaznego środowisku! W połowie listopada w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się pierw-

sza rozprawa w pozwie zbiorowym przeciwko Volkswagen AG. Stowarzyszenie Stop VW domaga się odszkodowań w wysokości 30 tys. zł dla każdego użytkownika samochodu, a łączna wartość roszczeń przekracza już 100 mln zł. Książka dziennikarza Jacka Ewinga pozwala lepiej zrozumieć mechanizm działania koncernu, odsłania kulisy oszukańczych praktyk w sprawie przepisów o emisji szkodliwych substancji, ukazuje też rolę Ameryki w kontekście skandalu Volkswagena. Autor przypomina, że dzieje koncernu sięgają czasów nazistowskich Niemiec. „Samochód dla ludu” był marzeniem Adolfa Hitlera, osobiście przemawiał on w trakcie wmurowywania kamienia węgielnego pod fabrykę Volkswagenwerk w maju 1938 roku w Wolfsburgu. W czasie wojny w fabryce zamiast garbusów montowano sprzęt wojskowy. Filozofią Volkswagena już od początku było pragnienie wielkości i dążenie do sukcesu za wszelką cenę. „Ostrzeżeń o tym, że coś jest nie

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

1 1 / 2 0 1 7

tak, nie brakowało, ale silniejsze okazało się pragnienie realizacji absurdalnie wysokich celów sprzedażowych ustalanych przez Winterkorna i Piëcha”. Pierwszy z nich był prezesem grupy Volkswagen AG, drugi – to wnuk Ferdinanda Porschego, założyciela VW i twórcy legendarnego „garbusa”, szef rady nadzorczej sprzed afery. Zdaniem Ewinga to właśnie oni są odpowiedzialni za stworzenie kultury korporacyjnej, która obowiązywała w koncernie w dobie wielkiego oszustwa. Dziennikarz zgromadził bogaty materiał o historii koncernu, skrupulatnie zbierał też informacje na temat afery, przepytywał świadków, spis źródeł zamieszczony w książce jest imponujący. Czyta się tę książkę z wielkim niedowierzaniem, z jakim cynizmem i obłudą udało się oszukać miliony użytkowników samochodów oraz europejskie i amerykańskie instytucje kontrolne. EWA TENDERENDA-OŻÓG 29


recenzje Proza PoLsKa Grzegorz Kalinowski

Pogromca grzeszników Bohaterem powieści błyskotliwie inaugurującej nowy cykl kryminalny autora, który przebojem wtargnął na literacki parnas tryptykiem pt. „Śmierć frajerom”, jest aspirant Kornel Strasburger. Ów niewylewający za kołnierz bywalec renomowanych placówek stołecznej gastronomii, a zarazem postrach świata przestępczego międzywojennej Warszawy, tropi – w tandemie z przodownikiem Zygmuntem Stolarczykiem – okrutnych morderców prostytutek i sutenerów. Misterne śledztwo ubarwiają dowcipy, których nie powstydziłby się konferansjer teleturnieju „Familiada”. Na przykład taki: „Facet idzie przez peron z gromadką niegrzecznych dzieci. Podopieczni drą się, tupią, plują, piszczą, zaczepiają pasażerów. Przepycha się z tą całą hałastrą i wsiada do pociągu. Korytarz pęka w szwach, a bachory dalej rozrabiają i dokazują. Przedzierają się do swego przedziału jak dzicy przez busz, budząc u pasażerów grozę, no kto by chciał siedzieć w przedziale lub przez ścianę z takim tałatajstwem. Przechodzący korytarzem konduktor zajrzał do przedziału, który przypominał małpiarnię w chwili podawania bananów, skrzywił się, jakby jadł cytrynę, i zapytał: – To wszystko pana dzieci? – Nie, panie konduktorze, pracuję w wytwórni prezerwatyw i wiozę reklamacje klientów”. Tomasz zb. z apeRT Muza, Warszawa 2017, s. 573, ISBN 978-83-287-0760-3

Małgorzata Gutowska-Adamczyk

cukiernia pod amorem. ciastko z wróżbą Pisarka nie zapomniała o czytelniczkach sagi rodów Zajezierskich i Hryciów, a było ich naprawdę dużo – pierwsze trzy tomy sprzedały się w 400 tys. egzemplarzy. Nastąpiła jedynie zmiana barw, pod którymi ukazuje się kontynuacja „Cukierni pod Amorem”. Tym razem wydawcą jest Prószyński S-ka. „Ciastko z wróżbą” bez problemu można czytać, nie znając wcześniejszych części, chociaż naprawdę warto zapoznać się z nimi, bo autorka ma talent do snucia opowieści, cechuje ją wyjątkowa dbałość o język i szczegóły. W jej książkach można odnaleźć ciekawą fabułę, prawdziwą historię i wyrazistych bohaterów – odważnych i tchórzliwych, szlachetnych i cynicznych, empatycznych i egoistów, takich, którzy namiętnie kochają i tych, co nienawidzą. Oczywiście powracają dobrze znani bohaterowie, nie zabrakło też nowych postaci. Akcja powieści toczy się dwutorowo – od 1945 roku i współcześnie. Na coroczne obchody dni Gutowa ściągają tłumy, a wśród nich i ci, którzy chcieliby rozliczyć się z przeszłością. Tymczasem w tytułowej cukierni trwają przygotowania do konkursu na Ciastko Roku. Recepturę opracowuje tym razem syn Hryciów, jego rodzice są pełni obaw. Czy jego pomysł na ciastko z wróżbą wypali i co ważniejsze – czy dobrze ulokował swoje uczucie? Do miasta przyjeżdża także prawniczka z Nowego Jorku, Monika Grochowska-Adams, zatrudniona przez spadkobierców przedwojennych właścicieli cukierni. Niespodziewanie natknie się na znajomych sprzed lat, w tym na swoją przyjaciółkę Tessę Steinmeyer. Czy są świadomi jak Tessa, że „prędzej czy później życie zawsze wystawia rachunek”? (et) Prószyński Media, Warszawa 2017, s. 512, 39,90 zł, ISBN 978-83-8097-231-5

Marcin Król

Prowincja Plagiat jako punkt wyjścia do kryminalnej historii? Czemu nie. Dotąd chyba niczego takiego w polskim kryminale nie było, bo plagiat tak jest wszystkim obojętny, że nikt nie bierze go pod uwagę jako motyw działania. A przecież 30

m a g a z y n

to postępek, który może zrujnować zawodową karierę, przykleić łatkę złodzieja, wręcz złamać życie, jeśli wieść o plagiacie rozniesie się w środowisku, które na takie zachowania reaguje w jedynie właściwy sposób: „Złodziej!”. Bo plagiat to kradzież, nie wolno przystać na inną deskrypcję. Marcin Król, historyk idei i filozof, profesor UW, naczelny „Res Publiki”, sięgnął właśnie po ten motyw. Ryzykiem byłoby oparcie całej powieści na szukaniu plagiatora – bo nie mówimy przecież o zbyt bliskim naśladownictwie Biblii – ale na początek wystarczy. Bohater unosi się słusznym (mówię bez ironii) oburzeniem, rzuca posadę niejako do tego przymuszony, wyjeżdża na prowincję. I tam dopiero zaczyna poznawać życie. Na prowincji wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich – czy to naganna wścibskość, czy też sąsiedzka troska? Odpowiedzi na tak postawione pytanie nie uzyskamy, łatwo jednak zauważyć w trakcie lektury, że społecznościowy parasol często się przydaje. Bo bez niego nowy członek wioskowej społeczności nie dałby sobie rady – ani wsparcia, ani poparcia. Nie masz tego, nie żyjesz, nie ma cię. Dlatego bohater powieści od początku stara się nawiązać dobry kontakt z „wioskowymi”, dzięki czemu może na nich liczyć, gdy, proszony o pomoc w odszukaniu zaginionej młodej kobiety, trafia na ślad przekrętu o nacjonalistycznym tle. Król zbudował fabułę na pozór nieprawdopodobną – hasła odnowy moralnej i budowy czystego rasowo społeczeństwa, jakimi kierują się szefowie Stowarzyszenia Państwo i Naród są przykrywką dla lukratywnej działalności „rozpłodowej”, by tak rzec: aryjsko wyglądające Polki, skuszone obietnicami pracy jako modelki, trzymane są w zamkniętym ośrodku, do którego przybywają aryjscy Austriacy, by spłodzić potomków, wywożonych następnie do Austrii. Skojarzenia z hitlerowskim programem Lebensborn dozwolone, choć ani razu słowo to w książce nie pada. Czy coś takiego może się zdarzyć? A czemu nie? Nielegalny wywóz dzieci i ich rejestracja jako obywateli obcego państwa to przestępstwo, podobnie jak i macierzyństwo zastępcze (w Polsce niedozwolone, w Austrii tylko altruistyczne) – surogatki dostawały pieniądze za urodzenie i oddanie dziecka, ale udowodnienie im tego mogłoby być trudne. Zaś idiotów ogarniętych wizją „czystości rasy” nie brakuje. (gs) W.A.B., Warszawa 2017, s. 350, ISBN 978-83-280-3718-2

Danuta Pytlak

Powiem ci, kim jesteś Adam jest szkoleniowcem, który właśnie dostał pracę w jednym z warszawskich banków. Jako introwertykowi trudno jest mu się zaaklimatyzować w firmie pełnej przebojowych pracowników, tym bardziej że ci mniej lub bardziej dosadnie okazują mu swoją niechęć. Szczególnie nieprzychylny jest mu Hubert, któremu nie podoba się zbyt skromny sposób bycia Adama i który na wszelkie sposoby próbuje go w związku z tym gnębić. Ten dzielnie odpiera ataki starszego stażem kolegi i nie daje się sprowokować, co tylko rozsierdza Huberta przyzwyczajonego do tego, że zawsze stawia na swoim. Postanawia więc uderzyć w nielubianego kolegę w bardziej subtelny sposób, wykorzystując do tego Asię – dziewczynę Adama. Autorka powieści, kojarzona dotąd z literaturą kobiecą, chciała się sprawdzić w gatunku obyczajowym. Zmieniła więc otoczenie, w którym zazwyczaj rozgrywały się fabuły jej powieści – z sielskich krajobrazów polskiej prowincji przeniosła czytelnika w zimne mury warszawskiego biurowca; typowo babskie problemy wymieniła na bardziej złożone kwestie: samotności, braku zrozumienia, walki dobra ze złem, konformizmu, mobbingu. W powieści umieściła kilkunastu bohaterów – mieszkańców wielkiego miasta, pracowników korporacji – którzy w bardziej lub mniej uczciwy sposób próbują przejść przez życie. Jak wyszło? Danuta Pytlak nie ukrywa, że jej książkom daleko do arcydzieł. To czuć. „Powiem ci…” razi płytkim podejściem do tematów, naiwnością czy sztucznością dialogów, trzeba jednak przyznać, że lektura wciąga i te kilka godzin na nią poświęconych mija błyskawicznie – więc jako czytadło sprawdza się znakomicie! (mo) Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2017, s. 358, ISBN 978-83-8116-063-6

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


Najbard ziej inspirują ce pismo o podróż owaniu Łatwo zamówisz!

bok@magazynkontynenty.pl lub www.magazynkontynenty.pl


Recenzje Anna Kekus

Elena Poniatowska

„Spojrzał jeszcze raz za siebie, by upewnić się, że jego zmęczone oczy go nie mylą. Wycieraczki z trudem radziły sobie ze strugami wody, ale bez wątpienia na poboczu leśnej drogi leżało ciało. Wysiadł. Runęła na niego ściana deszczu. Była trzecia nad ranem. Noc strachów, duchów i szkieletów, czyli Halloween. Miał nadzieję, że może to głupi żart; że to, co znajdowało się nieopodal, to tylko kukła. Jednak przeczucie podpowiadało, że jest inaczej. Serce biło mu jak oszalałe, gdy podchodził do leżącego człowieka. Znalazłszy się wystarczająco blisko, dostrzegł, że to kobieta. Spojrzał w chaszcze ukryte w ciemnej, wściekle mokrej nocy. Może ktoś, kto ją tak urządził, czai się jeszcze gdzieś niedaleko? Przykucnął obok nieznajomej. Sprawdził puls… Żyła” – takie było pierwsze spotkanie Damiana Maxwella z Niną Sienkiewicz. Oczywiście, musiało upłynąć kilka dni zanim się poznali naprawdę i dowiedzieli o sobie czegoś więcej. Następnie minęło jeszcze kilka tygodni i Damian złożył Ninie zaskakującą propozycję… Damiana Maxwella znało całe Miami. Nic dziwnego, wszak startował w lokalnych wyborach i był właścicielem popularnego nocnego klubu. Do tego przystojniak i singiel o nienagannych manierach i czułym sercu. Nina z kolei porzuciła pracę przedszkolanki i jako dyplomowany historyk sztuki przyleciała do Stanów na seminarium, by po nim zarobić pieniądze na rehabilitację ojca. To był jej wybór, którego nie pochwalali jej rodzice. Kolejne decyzje Niny były konsekwencją tego wyboru i gdyby rodzice wiedzieli, co zamierza ich córka, z pewnością byliby temu przeciwni. Dlatego Nina nie pytała nikogo o radę i w tajemnicy… Nie zdradzę oczywiście, co zrobiła. Nadmienię jedynie, że niejednokrotnie postąpiła nierozsądnie i lekkomyślnie, za co przyszło jej zapłacić wysoką cenę. Powieść Anny Kekus jest typową babską lekturą, w sam raz na długi jesienno-zimowy wieczór, zwłaszcza gdy za oknem pogoda nie rozpieszcza. (map)

Leonora Carrington urodziła się 6 kwietnia 1917 roku w bogatej rodzinie brytyjskich przemysłowców. Małą dziewczynką opiekowała się nie tylko mama z pochodzenia Irlandka, ale też irlandzka niania, która opowiadała jej celtyckie baśnie i legendy. Leonora od małego fantazjowała i była krnąbrna i buntownicza. Wielokrotnie wydalano ją z katolickich szkół, a matka przepowiadała jej, że zostanie czarownicą… Leonora studiowała malarstwo we Florencji i Londynie. Tam też w 1937 roku poznała malarza Maxa Ernsta, z którym żyła w burzliwym związku. Była skandalistką, potrafiącą w eleganckiej restauracji posmarować sobie stopy musztardą, czy nagle „zgubić” ubranie w trakcie balu. Razem z Ernstem przeprowadziła się do Paryża, a następnie na południe Francji, gdzie zastała ich II wojna światowa. Ernsta, jako obywatela Niemiec aresztowano, a Carrington udała się z przyjaciółmi do Hiszpanii. Tam została hospitalizowana w szpitalu psychiatrycznym w Santanderze. Swoje doświadczenia popadania w obłęd opisała w książce „Na dole”. Następnie uciekła do Lizbony, gdzie znalazła schronienie w konsulacie meksykańskim. Tam poślubiła meksykańskiego dyplomatę, Renato Leduca, który był przyjacielem Pabla Picassa. W roku 1943 przybyła do Meksyku. Rozstała się z Ledukiem i poślubiła węgierskiego fotografa Emerico Weisza. Lokalny światek artystyczny zgromadzony wokół Fridy Kahlo nie akceptował jej. Leonora przyjaźniła się z Remedios Varo, hiszpańską surrealistką, która, podobnie jak ona, uciekła z Europy przed zawieruchą wojenną. Panie stały się bratnimi duszami o podobnych zainteresowaniach – astrologia, zen, reinkarnacja. W Meksyku Leonora skupia się na pracy twórczej – maluje i pisze, m.in. powieść „Trąbka do słuchania”. W latach siedemdziesiątych XX wieku zostaje okrzyknięta meksykańskim symbolem feminizmu, projektując plakat przedstawiający Ewę zwracającą jabłko. Dziś jest legendą i najważniejszą malarką surrealistyczną. Zmarła 25 maja 2011 roku. Książka Eleny Poniatowskiej jest fabularyzowaną biografią artystki. Jest w niej pasja i elegancja, ale także odwaga, ponieważ Leonora Carrington była kobietą nieposkromioną i niespokojnym duchem. Najważniejsze było dla niej prawo do wolności, zarówno osobistej, jak i artystycznej. To jednak nie tylko mistrzowski portret wybitnej malarki, ale także wyszukany szkic na temat ruchów awangardowych XX wieku. (map)

Wybory Niny

Leonora

Wydawnictwo Lira, Warszawa 2017, s. 298, ISBN 978-83-65838-04-9

proza obca Parinoush Saniee

Ukryty głos

tłum. Magdalena Olejnik, Sonia Draga, Katowice 2017, s. 422, ISBN 978-83-7999-929-3

Shabab w dzieciństwie uwielbiał obserwować niebo. Żeby być bliżej niego, potajemnie zakradał się na dach domu. Księżyc i gwiazdy w ciszy jaśniały na niebie i były podobne do niego. Chłopiec, mimo że miał już cztery lata, nie wypowiedział jeszcze ani jednego słowa. Krewni oraz znajomi śmieją się z niego i uważają Shababa za opóźnionego w rozwoju, a ten nie widząc wsparcia zwłaszcza ze strony najbliższej rodziny, zamyka się w swoim świecie. Na zaczepki i szyderstwa odpowiada złością. Stara się na swój dziecinny sposób ukarać wszystkich, którzy dokuczają jemu lub matce, ponieważ tylko ona zdaje się słuchać niewypowiedzianych słów chłopca i go rozumie. Matkę boli zachowanie innych w stosunku do jej dziecka. Ona wie, co to znaczy czuć się inną, ponieważ codzienne życie zmusiło ją do porzucenia kariery zawodowej i zajęcia się rodziną. Mariam czuje, że milczenie jej synka jest w rzeczywistości obroną przed obojętnością ze strony ojca i zwyczajnym wołaniem o miłość. Kiedy przemówi Shabab? Jakie będą jego pierwsze słowa? Czy ojciec Shababa zrozumie kiedyś swój błąd? Czy syn będzie potrafił wybaczyć ojcu? Przekonajcie się sami, jak niewypowiedziane słowa dziecka stają się krzykiem przeciw bezduszności. Śledząc losy małego chłopca, poznamy także codzienne życie Irańczyków na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat, a zwłaszcza sytuację tamtejszych kobiet. Wyznania Mariam są w tej powieści równie ważne i wymagały niezwykłej odwagi. (map) tłum. Aneta Banasik, Sonia Draga, Katowice 2017, s. 304, ISBN 978-83-7999-916-3

32

m a g a z y n

Andrea Camilleri

Taniec mewy Policjant z zespołu Montalbana ginie bez wieści. On sam otrzymuje informację o nietypowych ruchach rybackiego kutra – czy prócz ryb nie przewozi on również kontrabandy? A na krótki nieoczekiwany urlop zapowiedziała się wieczna narzeczona Upierdlivia. I tyle streszczenia właściwie wystarcza – miłośnicy krótkich kryminałów Camilleriego mogą sobie resztę dośpiewać. Na pewno będzie trup albo dwa, narzekania na polityków, durni zwierzchnicy (tu, dla odmiany, mamy rywalizację między policją a karabinierami o tytuł większego idioty), pieniądze, które kuszą niemal każdego, lojalność okazywana mafijnym rodzinom. Czasami Camilleri wodzi swego komisarza na pokuszenie, podsuwając mu piękne kobiety; tak jest i tym razem, tyle że flirtująca z Montalbanem panna popełnia błędy i komisarz szybko ją dekonspiruje. No i tak dalej, można powiedzieć, zakończenie jak zawsze przyjemnie melancholijne. Andrea Camilleri to klasa sama dla siebie – czytając jego powieści mam wrażenie, że nie dbam specjalnie o fabułę, ważniejsza jest narracja, autorowi też chyba cała zagadka wisi, i tak wybrnie z całego galimatiasu. Przyzwyczaił nas do swego Montalbana, pokazał – i wciąż pokazuje – że powieść kryminalna nie polega na tasiemcowych opisach pełnych szczegółów. Gdy kończę lekturę Camilleriego, czuję żal, że tak szybko dobiegła końca – tyle wątków zostało poruszonych, a niewykorzystanych do końca. „Ciąg dalszy nastąpi”, bo Camilleri pil i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


Recenzje

tłum. Monika Woźniak, Noir sur Blanc, Warszawa 2017, s. 266, ISBN 978-83-65613-57-8

Stefan Hertmans

Głośniej niż śnieg Powieść bardzo na czasie. Traktuje bowiem o narastaniu zagrożenia terrorystycznego w Europie. A zarazem alienacji współczesnego człowieka i o tak dziś modnym szukaniu sensu w świecie mistycyzmu. Oraz o religii. Deprecjonowanej tudzież wykorzystywanej na opak. Czy ludzkość zmierza ku autodestrukcji? – zdaje się brzmieć przesłanie tej wielowątkowej i dygresyjnej, zatem niełatwej w odbiorze, prozy. Łączącej w sobie elementy sensacji, powiastki filozoficznej, romansu i pastiszu. Siła książki tkwi w niedopowiedzeniach, zwrotach akcji, humorze oraz suspensach. Dzięki temu skomplikowane dzieje Johna de Vuysta, dziennikarza, i jego małżonki przykuwają uwagę. I pomyśleć, że Stefan Hertmans napisał „Głośniej niż śnieg” przed piętnastoma laty. Kiedy na Starym Kontynencie o zamachach fundamentalistów islamskich nikomu – no, prawie nikomu – się nie śniło. (to-rt) tlum. Alicja Oczko, Marginesy, Warszawa 2017, s. 368, ISBN 978-83-6578-001-0

Gin Phillips

Dzikie królestwo To chyba najgłośniejszy thriller ostatnich miesięcy, który wkrótce zostanie przeniesiony na ekran. Oczywiście w Hollywood. Joan i jej czteroletni syn zostają uwięzieni z synem w zoo opanowanym przez terrorystów. Kryją się pośród klatek i wybiegów, by przeczekać najgorsze do czasu pojawienia się policji. Czas jednak płynie, a żadne służby się nie pojawiają. Za to okazuje się, że napastników jest więcej i urządzają sobie okrutne polowanie… Miejsce akcji dało autorce możliwość wykreowania podwójnego zagrożenia – nie tylko ze strony zamachowców, ale i dzikich zwierząt, które wymykają się z zagród. Precyzyjnie skonstruowany dreszczowiec połączony z pogłębioną analizą macierzyństwa pyta o granicę pomiędzy instynktowną wolą przetrwania a obowiązkiem chronienia innych ludzi. Tomasz Zb. Z apert tłum. Zbigniew A. Królicki, Zysk i S-ka, Poznań 2017, s. 306, ISBN 978-83-8116-137-4

biografie Stefan Gawlikowski

Bobby Fischer. Obsesje geniusza Bohater przystępnie napisanej książki wychowywał się w domu bez ojca. Niektóre źródła twierdzą, że był nim węgierski fizyk Paul Nemenyi. Matka Regina pochodziła z Polski. Reguły królewskiej gry poznał w wieku przedszkolnym. O jego talencie zrobiło się głośno po wygranej w młodzieżowych mistrzostwach USA. Niebawem zdobył tytuł mistrza kraju, zapewniając sobie udział w eliminacjach do czempionatu globu. Piętnastolatek zakwalifikował się do turnieju pretendentów, za co otrzymał tytuł arcymistrza. Pierwszego niepełnoletniego w dziejach dyscypliny. W zawodach tych konkurował z koalicją arcymistrzów sowieckich. Zarzucał im niesportową postawę. Koncentrowali się na wym a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Rozmowa ze Stefanem Hertmansem

Szlakiem dziadka

–  Katalizatorem napisania „Wojny i terpentyny” było zniszczenie zegarka dziadka? –  Tak, właśnie to chyba sprawiło, że chwyciłem za pióro. Stratę rodzinnej pamiątki potraktowałem niczym symbol winy mej generacji wobec antenatów, o których z czasem zapominamy. Przedmioty podtrzymują o nich pamięć, a kiedy i ich zabraknie, to wątła zwykle nić wiążąca nas z przeszłością ostatecznie się urywa. Zatem, kiedy zbliżała się setna rocznica wybuchu I wojny światowej – celebrowana w Belgii bardzo okazale – uznałem, że warto podzielić się własną historią rodzinną, w której ten krwawy konflikt odegrał kluczową rolę. Było to o tyle łatwiejsze, że dysponowałem zapiskami powierzonymi mi przez dziadka przed śmiercią, w których skrupulatnie relacjonował swoje przeżycia wojenne. Początkowo myślałem o ich publikacji in extenso, ale potem postanowiłem na kanwie tekstu napisać książkę. –  W tym celu przebył pan wojenny szlak przodka? –  Miałem ułatwione zadanie, ponieważ dziadek precyzyjnie notował, gdzie kwaterował i toczył boje. Chociaż opisywał z perspektywy czasu, mylił się stosunkowo rzadko. Odwiedziłem te miejsca. Wprawdzie minął wiek, niemniej z reguły zmieniło się niewiele. Oczywiście zapamiętanych przez dziadka postaci nie mogłem już spotkać, ale budowle przetrwały. Muszę przyznać, że podczas tych, po części nostalgicznych, podróży towarzyszyły mi niemałe emocje. –  Dziadek był przedstawicielem „straconego pokolenia”, jak określono generację wchodzącą w dorosłość w trakcie I wojny światowej? –  Zapewne, lecz jego losy wydają się wyjątkowe. Za sprawą cech charakterologicznych oraz losowych okoliczności. – Łączyły was bliskie relacje? –  Za młodu wzorowałem się na nim – był bohaterem mego dzieciństwa. Miałem 11 lat, kiedy zabrał mnie do opery – na inscenizację „Aidy” Giuseppe Verdiego. Dzięki niemu pierwszy raz miałem w dłoni paletę i nauczyłem się używać sztalug. Podsuwał lektury. Słowem, uczynił mnie wrażliwym na sztukę. Z czasem oddaliliśmy się od siebie, gdyż stanowczo nie akceptował moich lewicowych zapatrywań. Uznał, że zbłądziłem, ale zarazem nie usiłował mnie nawracać, w przeciwieństwie do większości rodziny. Bardzo to doceniam. Rozmawiał Tomasz Zbigniew Z apert fot. archiwum

sze przecież powieść w odcinkach, tyle że jego wiek i stan zdrowia każe się obawiać, że w pewnym momencie zobaczymy hasło „fin”. Czy nieodwołalne? Wydawcy sięgają dziś chętnie po różnych „kontynuatorów” czy „następców”, ale przykład chociażby Larssona pokazuje, że naśladownictwo może być katorgą. Dla czytelnika na pewno, ale i dla nieszczęsnego naśladowcy. Tak przynajmniej chcę wierzyć, choć grafomania szwedzkiego pismaka temu przeczy. Oby żaden wydawca nie wpadł na pomysł unieśmiertelnienia komisarza Montalbana, niech już się on zestarzeje, przejdzie na emeryturę, zginie w akcji. My, czytelnicy, wychylimy za niego szklaneczkę whisky na werandzie. (gs)

eliminowaniu zagranicznej konkurencji, remisując ze sobą bez walki. Dogłębna analiza wyników i relacje świadków potwierdziły stosowanie „zespołowej” strategii przez Michaiła Tala, Tigrana Petrosjana czy Michaiła Botwinnika, więc w końcu zastąpiono turnieje pretendentów systemem pucharowym. W 1970 roku Fischer rozpoczął marsz po tytuł mistrza świata, wygrywając turniej międzystrefowy. Jego przeciwnikiem w pojedynku o prymat był Borys Spasski. Mecz odbył się w Reykiaviku przed 45-laty. Sygnowano go jako walkę Wschodu z Zachodem. Prosty błąd Amerykanina w pierwszej partii tylko podgrzał atmosferę. Na drugą partię Fischer nie przyszedł – poddał ją walkowerem i radziecka federacja szachowa zażądała od Spasskiego przerwania meczu. Ten nie zareagował, gdyż chciał wygrać pojedynek, w którym prowadził już dwoma punktami. Jednak Fischer stawił się na trzecią partię, w której zwyciężył, i ostatecznie pokonał rywala: 12½ – 8½ pkt. Tym samym 1 1 / 2 0 1 7

33


recenzje przerwał hegemonię radzieckich szachów. W ZSRR porażkę Spasskiego uznano za klęskę narodową. A amerykańska federacja szachowa odnotowała trzykrotny wzrost liczby członków. Przed kolejnym meczem o mistrzostwo – z Anatolijem Karpowem, który miał odbyć się w 1975 – Fischer przedstawił listę warunków, na jakich mógłby przystąpić do rozgrywki. Nie wszystkie spełniono, więc odmówił gry. FIDE uznała to za walkower, przyznając tytuł mistrza świata Karpowowi, zaś Fischer wycofał się z życia publicznego. Po dwudziestu latach wrócił na chwilę na szachową arenę, by rozegrać – w Jugosławii – rewanż ze Spasskim, sponsorowany sumą 5 milionów dolarów przez lokalnego biznesmena. Uczestnicząc w tym wydarzeniu, Fischer złamał przepisy USA, które nałożyły na Jugosławię sankcje gospodarcze z powodu toczącej się wojny w Bośni. Przepisy przewidywały karę do 10 lat więzienia za to przewinienie, więc Amerykanin nie wrócił do ojczyzny. Zamieszkał w Japonii, by w końcu osiąść na Islandii, której obywatelstwo przyjął. Tam też przed dziewięcioma laty zmarł – w wieku lat 64 – z powodu niewydolności nerek. W roku 2014 roku na kanwie jego nietuzinkowego życiorysu powstał film pt. „Pionek”. Tomasz zb. z apeRT The Facto, Warszawa 2017, s. 200, ISBN 978-83-946-0583-4

PoezJa Piotr Szewc

Światełko Wiemy dobrze, że Piotr Szewc jest świetnym prozaikiem, autorem takich powieści, jak „Zagłada”, „Zmierzchy i poranki” oraz „Bociany nad powiatem”, ale czy wiemy, że jest on równie znakomitym poetą? „Światełko” to już czwarty zbiór wierszy w dorobku tego autora, na co dzień redaktora miesięcznika „Nowe Książki”. Co ciekawe, jego debiutancki zbiór wierszy „Całkiem prywatnie” ukazał się w roku 2006, a więc w rok po ukazaniu się trzeciej z wymienionych wcześniej powieści „Bociany nad powiatem”. Potem przyszły tomy następne: „Moje zdanie” w 2009 oraz „Cienka szyba” w 2014. Zwykle pisarze przechodzą od poezji do prozy, Piotr Szewc odwrotnie. Na okładce „Światełka” wykorzystano reprodukcję akwareli Henryka Wańka i zapewne nie ma w tym przypadku, bo liryka Szewca jest niezwykle plastyczna, malarska, graficzna. Poeta posługuje się słowem niczym pędzlem, on nie tyle pisze, co właśnie maluje słowem, rysuje. W jego poszczególnych utworach dużo barw i kolorów, światła i cienia, ale także zapachów i smaków. Jak sądzę, poezja Piotra Szewca bierze się z zachwytu nad światem, nad tym jak nieustannie przemija postać świata. Akcja liryczna poszczególnych tekstów, zgromadzonych pod okładką „Światełka”, rozgrywa się bez wątpienia w jego rodzinnym Zamościu, na ulicy Lwowskiej czy Gminnej, na rogu Polnej i Młyńskiej, nad rzeką Łabuńką, ale nie tylko, bo przecież także w Lublinie, nad Bałtykiem, a i również w Warszawie, jak można się domyślać. Każdy wiersz osadzony został w konkretnym miejscu, akcja każdego wiersza rozgrywa się w ściśle określonym czasie: rano lub wieczorem, latem lub zimą. W akcji lirycznej poszczególnych utworów zjawia się mnóstwo postaci, bardziej realnych niż nierealnych, wyłaniających się z przeszłości, z pamięci, dodajmy – z ułomnej pamięci. Jakby autor chciał nam powiedzieć: to nie ja, poeta, jestem ważny, lecz otaczająca mnie dzisiaj, a przecież także wczoraj i przedwczoraj

– rzeczywistość. Nie bez przyczyny poezja Piotra Szewca jest niemal programowo opisowa, co nie znaczy, że nie jest przy tym refleksyjna, by nie powiedzieć medytacyjna. Oszczędna w wyrazie liryka Piotra Szewca to szkoła stylu i wrażliwości, to sztuka słowa w najlepszym sensie. Brawo! janUsz dRzewUcKi Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, s. 58, ISBN 978-83-08-06397-2

Jarosław Jakubowski

Wzruszenia

Jarosław Jakubowski, jeden z przedstawicieli związanej z dwumiesięcznikiem „Topos” formacji poetyckiej Topoi, do której należą m.in. Krzysztof Kuczkowski, Wojciech Kass, Wojciech Kudyba czy Przemysław Dakowicz, to przede wszystkim poeta, chociaż z wielkim powodzeniem uprawia także prozę oraz dramaturgię. Ma w dorobku powieści m.in. „Oczy pełne strachu” i „Rzeka zbrodni”, sztuki teatralne i słuchowiska radiowe zebrane w dwu tomach „Generał i inne dramaty polityczne” oraz „Prawda i inne dramaty”. Zajmuje się także publicystyką kulturalną, dziennikarstwem. Jako poeta zadebiutował dobre dwadzieścia lat temu, wydanym w 1996 roku tomikiem pod znaczącym tytułem „Wada wymowy”. Potem przyszły następne, m.in. „Kamyki”, „Wyznania ulicznego sprzedawcy owoców”, „Ojcostych”. Nie ulega jednak wątpliwości, że najlepsze jego tomiki poetyckie to książki wydane w bieżącej dekadzie, w tym „Flow”, „Święta woda” oraz „Światło w lesie”. Niewykluczone, że w tym kontekście zbiór „Wzruszenia”, ogłoszony jako tom 147. „Biblioteki Toposu”, redagowanej przez wspomnianego Kuczkowskiego, to najlepsza pod względem artystycznym książka poetycka Jakubowskiego. Poszczególne wiersze układają się w logiczną i przejrzystą kompozycję. Można je czytać jeden po drugim, ale można na wyrywki, bowiem każdy wiersz – chociaż powiązany jest z wierszem poprzedzającym go i po nim następującym, to jednak stanowi zamkniętą pod względem intelektualnym i literackim całość. Poeta posługuje się językiem prostym, jasnym zdyscyplinowanym, a przy tym precyzyjnym. Solidnie zakotwiczona w codziennej rzeczywistości, ale także w tradycji polskiej poezji, liryka tego autora okazuje się także liryką konfesyjną – z jednej strony, a z drugiej – egzystencjalną. Poeta pisze o tym, co dzieje się z jego udziałem lub w choćby tylko w jego obecności tu i teraz, opowiada o tym, co tu i teraz przeżywa, mówi o tym, co tu i teraz myśli, inaczej rzecz ujmując: głośno myśli. Czytając niespieszne pod względem narracyjnym wiersze Jarosława Jakubowskiego, odkrywamy, że to – co tu i teraz, okazuje się tym – co zawsze i wszędzie. (jd) Biblioteka Toposu, Sopot 2017, s. 48, ISBN 978-83-65662-17-0

Eugenio Montale

zapiski z czterech lat Ogłoszony w kongenialnych przekładach Jarosława Mikołajewskiego tom poezji Eugenia Montalego (1896-1981), laureata literackiej Nagrody Nobla z roku 1975, to śmiem twierdzić jedna z najważniejszych książek poetyckich, jaka ukazała się w Polsce w tym roku. „Zapiski z czterech lat” włoski poeta wydał dwa lata po Noblu i był to szósty zbiór wierszy w jego dorobku. Dopiero szósty, biorąc pod uwagę fakt, że debiutancki tomik „Szkielet mątwy” ukazał się w 1925 roku. Przeciwnik faszyzmu, związany z filozofem Benedetto Crocem, znajomy i tłumacz Thomasa Eliota na włoski, doktor honoris causa uniwersytetów w Cambridge, Bazylei, a także w Rzymie i Mediolanie,

Zamów prenumeratę Magazynu Literackiego KSIĄŻKI

tel. 22 828 36 31 e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma


recenzje jest Montale zaliczany do grona najwybitniejszych poetów XX wieku. Znanym i cenionym takşe w Polsce. Dość wspomnieć, şe w 1987 roku nakładem PIW-u ukazały się jego „Poezje zebrane� pod redakcją Haliny Kralowej, zawierające przekłady takich tłumaczy, jak: Anna Kamieńska, Urszula Kozioł, Zygmunt Kubiak, Artur Międzyrzecki, a nieco wcześniej, bo w 1984 roku w Londynie tom jego wierszy ogłosił emigracyjny poeta i tłumacz Zygmunt Šawrynowicz. Na „Zapiski z czterech lat� – wydane jako tom 101. „Biblioteki Poetyckiej� Wydawnictwa a5 pod redakcją Ryszarda Krynickiego – składa się 111 wierszy, o fenomenie których tyleş przejmująco, co przekonująco pisze w posłowiu ich tłumacz Jarosław Mikołajewski (nie sposób nie wspomnieć na marginesie, şe z wielkim powodzeniem przekładał wcześniej takşe m.in. Dantego, Petrarkę, Ungarettiego, Pavesego, Luziego i Pasoliniego), sam zresztą świetny poeta, jeden z najlepszych z mojego pokolenia. Nie ulega wątpliwości, şe Montale w przekładzie Mikołajewskiego okazuje się poetą fascynującym, tyleş zrozumiałym, co niezrozumiałym, a więc kompletnym, wobec którego wierszy nie moşna pozostać obojętnym. W jego wierszach to, co egzystencjalne, jest równie waşne, jak to, co esencjonalne. Myśl jest tu tak samo waşna jak dzianie się oraz działanie. Czytając wiersze osiemdziesięcioletniego Montalego, wracałem myślami do wierszy osiemdziesięcioletniego, zakochanego takşe we włoskiej kulturze Jarosława Iwaszkiewicza, autora „Mapy pogody� i „Muzyki wieczorem�. Nie mogłem oprzeć się wraşeniu, şe stary włoski poeta, podobnie jak kiedyś stary polski poeta, chce mi coś powiedzieć, şe mówi takşe do mnie, şe dzięki niemu mam szansę pojąć tę niepojętość, jaka otacza mnie odkąd zrozumiałem, şe şyję, şe czytam, şe myślę. Tom wspaniałych wierszy Eugenia Montalego polecam tym wszystkim, którzy są przekonani, şe to, co najwaşniejsze w poezji XX wieku, powstało w Nowym Jorku, którzy nie widzą świata poza Frankiem O’Harą, Johnem Ashberym, Jamesem Schuylerem i Kennethem Kochem, czyli w efekcie: widzą tyle, co nic. (jd) Wydawnictwo a5, Kraków 2017, s. 152, ISBN 978-83-65614-12-4

PUBLicysTyKa Rafał A. Ziemkiewicz

zĹ‚owrogi cieĹ„ marszaĹ‚ka „Takich, ktĂłrzy w baĹ‚wochwalczym kulcie JĂłzefa PiĹ‚sudskiego dostrzegali coĹ› niezdrowego i ktĂłrzy później, po zamachu majowym, zaginiÄ™ciu ZagĂłrskiego, sfaĹ‚szowanych wyborach czy BrzeĹ›ciu potrafili odsyĹ‚ać mu legionowe odznaczenie nie byĹ‚o wielu, ale byli. WĹ›rĂłd nich (..) znalazĹ‚ siÄ™ StanisĹ‚aw Ziemkiewicz, późniejszy wĂłjt CzerwiĹ„ska nad WisĹ‚Ä…, zasĹ‚uĹźony w swoim powiecie dziaĹ‚acz Stronnictwa Narodowego – mĂłj dziadekâ€? – pisze autor tej ksiÄ…Ĺźki, w Ĺ›wietnym stylu wpisujÄ…cej siÄ™ w nurt krytycznej refleksji dotyczÄ…cej pierwszego marszaĹ‚ka Polski. Koronkowo utkana z emocji i beznamiÄ™tnego Ĺźonglowania faktami ma niezaprzeczalny klimat, rezultat fachowego warsztatu autora. RafaĹ‚ A. Ziemkiewicz nie tylko odbrÄ…zawia historiÄ™, lecz pĹ‚ynnie powraca do teraĹşniejszoĹ›ci, ukazujÄ…c analogie, ktĂłre moĹźemy zauwaĹźyć w polityce III RP. „Nie mam ani moĹźliwoĹ›ci, ani ambicji wgĹ‚Ä™biania siÄ™ w szczegółowe spory, wiÄ™c o agenturalnych korzeniach ZwiÄ…zku Walki Cywilnej, Pierwszej Kompanii Kadrowej oraz LegionĂłw, napiszÄ™ tu tyle tylko, ile jest niezbÄ™dne dla zrozumienia fenomenu PiĹ‚sudskiego. ChÄ™tnie przy tym odesĹ‚aĹ‚bym czytelnikĂłw do najpeĹ‚niejszej (‌.) i najdoskonalszej monografii tematu, jakÄ… jest ksiÄ…Ĺźka Ryszarda ĹšwiÄ™tka ÂťLodowa Ĺ›ciana – sekrety polityki JĂłzefa PiĹ‚sudskiego 1904-1918ÂŤ. Ta prawie tysiÄ…cstronicowa powieść, najeĹźona twardymi faktami, nazwiskami, cytatami z dokumentĂłw i wspomnieĹ„, wprawia w zdumienie obfitoĹ›ciÄ… istniejÄ…cych na ten temat ĹşrĂłdeĹ‚. (‌) NajchÄ™tniej odesĹ‚aĹ‚bym do ĹšwiÄ™tka, ale wiem, Ĺźe przeciÄ™tny czytelnik szanse na zapoznanie siÄ™ z tÄ… pracÄ… ma praktycznie Ĺźadne. Wydana raz, w homeopatycznym nakĹ‚adzie (‌) zostaĹ‚a przyjÄ™ta przez historykĂłw wrogo, a autor potraktowany Ĺ›rodowiskowym ostracyzmem w sposĂłb analogiczny jak później dziaĹ‚o siÄ™ z pracami Cenckiewicza, Gontarczyka czy Zyzaka o WaĹ‚Ä™sie. To znaczy

.NVNBYDRMX ONCQÄ­BYMHJ dla wychowawcĂłw,

M@TBYXBHDKH QNCYHBžV

POLECAMY

NOHDJTMžV CYHĭJH JSžQDLT KDJBID VXBGNV@VBYD

Y@LHDMHĤ RHĭ V ATCTIĤBĤ OQYXFNCĭ ON VĽ@RMD L@QYDMH@

0&Ä?Ƹ( '"01 -&"/407Ä? -,76 'Ä? + /6+(2 2*,Ƹ)&4& 'Ä? Ä? /,74Ť' ,0, &016 ,! + '*Ĺ–,!076 % ) 1ѡ 1 +,4& 7 &Ť/ (,*-"1"+ '& *&ÄŽ((& %Ѹ 2*&"'ÄŽ1+,Ć„ & ,0, &016 %Ѹ (1Ť/" -,*,$Ä? 4 !,/,0Ĺ–6* Ƹ6 &2 7+ )"ƜĖ 46* /7,+Ä? -/ ĎѸ 201 )&Ä– 04,'" -/&,/61"16Ѹ 0 *,!7&")+&" -,!"'*,4 Ä– !" 67'" & ,!+&"Ć„Ä– 02( "0ѡ , (,*-)"1 0 "+ /&2076 7 'ÄŽÄ– /,74&' 'Ä? 6 % (/" 164+,Ć„Ä–Ѹ &+1")&$"+ 'ÄŽ "*, ',+ )+Ä?Ѹ + )&16 7+" *6Ć„)"+&"Ѹ -, 72 &" 4Ĺ– 0+"' 4 /1,Ć„ & ,! + '*Ĺ–,!076 % ) 1ѡ

$K@ JNFN IDRS S@ JRHĤĹœJ@ z ) + 2

76 &")&Ѹ (1Ť/76 % Ä? 7/"4,)2 ',+&7,4 Ä– 04,'" + 2 7 +&"ѡ z ) 46 %,4 4 Ť4Ѹ (1Ť/76 % Ä?Ѹ 6 0-,1( +& 7 +&*&Ѹ 6Ĺ–6 16*&Ѹ (1Ť/" /" )+&" 4-Ĺ–6+Ä? + ' (,Ć„Ä– Ƹ6 & 2 7+&Ť4ѡ z ) + 2 76 &")&Ѹ (1Ť/76 ! 'Ä? , 04Ť' /,74Ť' ,0, &016 & /,74Ť' 04,& % 2 7+&Ť4ѡ z ) 16 %Ѹ (1Ť/76 +&" 7+,07Ä? 07(,)+"' 071 *-6 & +2!6ѡ z ) ,0Ť Ѹ (1Ť/" % Ä?Ѹ 6 & % -,!,-&" 7+& ,0&Ä?$+ÄŽ)& Ƹ6 &,46 02( "0Ѹ )" +&" 46Ć„ &$ 07 72/Ť4ѡ

Partnerzy wydania

0&Ä?Ƹ(& !,01ÄŽ-+" 4 !, /6 % (0&ÄŽ$ /+& % & + 444ѡ(0&"$ /+& ѡ!&‍ޖ‏+ѡ-)

" ,,(ѡ ,*Ň&#x; 6! 4+& 14,ŇŒ &‍ޖ‏+


Recenzje nie na podstawie jakiś konkretnych zarzutów o takie czy inne błędy, tylko po prostu na mocy niepisanej umowy, by o »niepoprawnych« ustaleniach nie mówić i nie pisać. Autor przepłacił książką karierę, wypchnięty z zawodu przez niekwestionowane środowiskowe autorytety, które na Piłsudskim dorobiły się tytułów i sławy”. Tomasz Zb. Z apert Fabryka Słów, Lublin 2017, s. 276, ISBN 978-83-7964-140

literatura faktu Krzysztof Potaczała

To nie jest miejsce do życia Jedyny w Polsce – i trzeci (Budapaszt, Praga) poza ZSRR – pomnik Józefa Stalina stał w Ustrzykach Dolnych. Zbudowali go Sowieci, kiedy miasteczko to należało do nich (od 1944 do 1951 r.), czytamy w tej – częstokroć odkrywczej – książce reporterskiej, której autor renomę zyskał tryptykiem „Bieszczady w PRL-u”. Krzysztof Potaczała dotarł do osób pamiętających okazały monument. Drażnił tak wielu, iż zaczęły się dewastacje. Ktoś wyposażył figurę w miotłę, inny założył jej na głowę garnek, została oblana czerwoną farbą… Sprawcy trafili do więzień. W 1956 roku zapada decyzja, by postument zrównać z ziemią. Podjechał woźnica, założył Stalinowi łańcuch na szyję, ale pomnik był tam mocny, że musiano sprowadzić drugą parę koni i opleść go dodatkowymi łańcuchami. Dopiero wtedy postać z brązu zbrojona żeliwem się przełamała, a reszty dopełnili ludzie z młotkami i kilofami. Pozostałości postaci Stalina powleczono do rzeki Strawiąż i miało to wymiar symboliczny – była dopływem Dniestru wpadającego do Morza Czarnego. Podobno ludzie bili się o pamiątki – ktoś odłamał fajkę, ktoś ucho czy palec, a ktoś inny wywalczył sobie niemal nieuszkodzoną głowę… (to-rt) Prószyński i S-ka, Warszawa 2017. s. 320, ISBN 978-83-8123-048-338

Zbigniew Domino

Zaklęty krąg

Miejsce na literackim parnasie zyskał Domino u progu obecnego wieku „Syberiadą polską”. I recepcji tej prozy, zekranizowanej przez Janusza Zaorskiego (choć pierwotnie za kamerą miał stanąć… Andrzej Seweryn) poświęca w „Zaklętym kręgu” niemało miejsca. Przytacza listy od zauroczonych epicką narracją czytelników, jak również opisanych współtowarzyszy sowieckiej niedoli. Cytuje też recenzje. Wyłącznie pochlebne, bo innych po prostu nie było. W tłumie entuzjastów „Syberiady polskiej” był między innymi… Wojciech Jaruzelski, który piastując stanowisko ministra obrony narodowej, wymógł (początek lat siedemdziesiątych zeszłego wieku) na podległym mu edytorze druk tomu opowiadań Dominy pt. „Cedrowe orzechy” (też nawiązujący do wysiedleńczych doświadczeń autora), których maszynopis wiele miesięcy pokrywał się kurzem w wydawnictwie MON. Z publikacją „Syberiady” prozaik miał inne kłopoty. Zgodnie z hasłem ówczesnego prezydenta, wydawcy także wybrali wtedy przyszłość. Martyrologia, nawet ta przemilczana w Peerel-u, nie była w modzie. W edycji wydatnie pomógł Wiesław Myśliwski. I chwała mu za to. Tomasz Zb. Z apert Studio Emka, Warszawa 2017, 39,90 zł, s. 456, ISBN 978-83-65-068-91-0

Barbara Seidler

Pamiętajcie, że byłem przeciw Czy reporterzy sądowi należą już do przeszłości? W międzywojniu każda gazeta zatrudniała takowych. Jeden z nich – Stefan Czajkowski – przez dekady PRL-u relacjonował rozprawy z monumentalnego gmachu sądu przy ulicy Leszno w Warszawie na łamach „Expressu Wieczornego”, Barbara Seidler pracowała w tym czasie w innym popularnym dzienniku sto-

Wszystkim Wystawcom, Patronom i Partnerom

dzi´kujemy za współprac´

TargiKsià˝ki

®

www.ksiazka.krakow.pl

Zapraszamy na kolejnà edycj´

36

25-28 paêdziernika 2018 m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


łecznym – „Życiu Warszawy”. Ale sprawozdania z procesów zamieszczała głównie w tygodnikach: „Życiu Literackim” oraz „Prawie i Życiu”. Teksty te przeszły pomyślnie próbę czasu. W trakcie lektury czytelnikom nieraz cierpnie skóra. Poruszające reportaże o procesie „mięsnym”, w którym zapadł wyrok śmierci (wykonany) na Stanisławie Wawrzeckim, procesie aktora Andrzeja Nowakowskiego oskarżonego o nieumyślne zabójstwo, procesie nastoletniej matkobójczyni Katarzyny Orzechowskiej bez wątpienia znalazły miejsce w pitavalowym panteonie. Tom, opatrzony rzeczowym wstępem wykwintnego pióra Cezarego Łazarewicza, zawiera też dopowiedzenia autorki wyjaśniające sprawy opisywane przed laty. Szkoda, że zabrakło glossy odkrywającej, jakiego pisarza zakamuflowała w tekście pt. „Pił wtedy niebieskim kieliszkiem” i czemu podkomendnych „Ognia” określała mianem bandy („Syn pułku”). Tomasz zb. z apeRT Czarne, Warszawa 2017, s. 280, ISBN 978-83-8049-585-2

POZIOMKI 2017/2018 PRZYZNANE! Sprawdź kogo nagrodziła MAGDA GESSLER swoją słynną POZIOMKĄ

Nowy Przewodnik po najlepszych polskich restauracjach i hotelach

KULinaria Magda Gessler

Poziomki 2017/2018 Już po raz czwarty słynna restauratorka nagrodziła najsmaczniejsze restauracje i najprzyjemniejsze hotele w Polsce. Uroczystość wręczenia „Poziomek” – połączona z premierą przewodnika – odbyła się 29 września w restauracji U Fukiera na warszawskim Starym Mieście, w obecności licznie zgromadzonych gości. Jednym z nich był Zbigniew Napierała, wieloletni prezes wydawnictwa Edipresse, który o bohaterce wieczoru wyraził się: „Nasza Magda jest jedyna i niepowtarzalna na świecie. Viva Magda Gessler!”. „Poziomki” – wyróżnienia przyznawane przez Magdę Gessler, dedykowane są miejscom, na które warto zwrócić szczególną uwagę. Jedną „Poziomkę” otrzymuje lokal – dobry, dwie – bardzo dobry, a trzy – lokal wybitny. A jeśli któreś miejsce wyjątkowo skradło serce jurorki, otrzymało „Wianek”. W przewodniku autorka omawia ponad 150 miejsc z różnych regionów Polski, zakątki, gdzie można smacznie zjeść oraz dobre się wyspać. Znalazły się tu i te restauracje, które udanie przeszły „Kuchenne rewolucje”, a ich właściciele z sukcesem kontynuują linię wytyczoną przez Magdę Gessler. Z lektury przewodnika wynika, że Polska to prawdziwa skarbnica miejsc i niezwykłych smaków. (et) Edipresse Książki, Warszawa 2017, s. 240, 978-83-8117-188-5

Jamie Oliver

5 składników Jamie Oliver przez lata przyzwyczaił swoich wielbicieli, że co obieca, to dostają. Jeśli mówi, że trzeba się będzie ubrudzić, a może nawet i zakląć, gdy potrawa nie wychodzi, to się sprawdza (sam kiedyś, eksperymentując z jakimś rybnym daniem, rzuciłem: „K…, ma rację!”. Bo miał). Ale też gdy zapowiada, że smaczne jedzenie można przygotować z pięciu składników (soli, pieprzu i wody nie wliczając), też należy mu ufać. Mamy więc kilkadziesiąt przepisów, prostych i bardziej złożonych (rzadko się to zdarza), pozwalających wyjechać z daniem na stół w przeciągu dwóch kwadransów (dajmy sobie więcej czasu na gulasz czy zapiekanki), zbalansowanych, sprawdzonych pod względem właściwych proporcji tłuszczów, węglowodanów, cukrów itp.; nie zabrakło i specjalnych – także krótkich – wskazówek od ekipy dietetyków Jamiego. Przejrzyście zaprojektowany tom – strona lewa to opis, prawa pokazuje efekt – podzielony jest na części oddane np. jajkom, rybom, jagnięcinie, makaronom, słodkościom. I niech nikt nie myśli, że z pięciu składników nie da się zrobić czegoś ciekawego i kuszącego – Oliver przywraca nam prostą i uczciwą kuchnię przodków (to moja opinia, jemu pewnie chodziło o szybkie i łatwe gotowanie, co zrozumiałe przy piątce dzieci), kiedy to nie korzystało się z pięciu rodzajów soli himalajskiej, tuzina odmian ryżu i steków z wołowiny wagyū. I było dobrze, i było zdrowo, smakowicie i sycąco.

MAGDA GESSLER, najsłynniejsza polska restauratorka, kreatorka gustu i smaku, po raz czwarty nagradza najlepszych restauratorów i hotelarzy w Polsce Poziomkami. Kto w tym roku został dostrzeżony? Kto utrzymał pozycję? A komu się to nie udało? „Magda Gessler. Poziomki 2017/2018” – to nowa edycja przewodnika po naszych najlepszych restauracjach i hotelach – pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chce mieć w podróży po kraju gwarancję najlepszego smaku i spokojnego snu.

Partner wydania:

2ZPǃǏRH KVZ[LJWUH ^L ^Za`Z[RPJO KVIY`JO RZPLJNHYUPHJO VYHa UH hitsalonik.pl AUHQKǍ UHZ UH! facebook.com/edipresseksiazki instagram.com/edipresseksiazki


recenzje Jedna tylko rzecz mi tu zgrzyta (albo zasładza) – zbyt dosłowny przekład, pełen bzdurnych i nic nie znaczących (!) wartościujących określeń. Juş w nader krótkim wstępie autora mamy ich cztery: „genialne�, „niesłychane�, „wyjątkowe�, „wspaniałe�. Jamie tak mówi i pisze na co dzień, stara się przekazać entuzjazm, ale co dopuszczalne w angielskim, w polskim śmieszy. Zwłaszcza w ksiąşce kucharskiej – o tym, czy lepkie skrzydełka z przepisu są „świetne�, zapiekanka rybna „szalenie łatwa�, ryba jednogarnkowa „bajeczna�, a buraczki z dressingiem „zachwycające� wolałbym decydować sam, po wypróbowaniu przepisu. Za jakość tłumaczenia odpowiada redakcja, i dziwi mnie, şe na te nachalne oceny przyzwoliła. (gs) tłum. Maja Brzozowska, Insignis, Kraków 2017, s. 316, ISBN 978-83-65743-36-7

Marion Grillparzer

Koktajle spalające tłuszcz Poranny koktajl spalający tłuszcz dodaje energii na cały dzień – twierdzi autorka i dodaje, şe uzdrawia‌ W poradniku znajdziemy przepisy na smoothies, energetyzujące koktajle na doskonały układ odpornościowy, koktajle dla jelita, koktajle dla hormonów sytości. Wszystkie te koktajle robi się z warzyw, owoców, orzechów, wody, kefirów, maślanki, mleka, itp. Mogą być słodkie, kwaśne, pikantne, w zaleşności od upodobania. Moşna je stosować nie tylko rano. Aby dobrze zmiksować koktajl, potrzebny jest porządny mikser z dzbankiem. O tym teş jest mowa w poradniku, a przepisów jest mnóstwo. Od łatwych po wymyślne. Dzięki tej ksiąşce moşna pozbyć się nadmiaru kilogramów, przestawić bakterie jelitowe na szczupłość, komórki mózgu na zadowolenie, a układ immunologiczny na aktywność. Brzmi zachęcająco! boşena RyTel tłum. Magdalena Jałowiec, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2017, s. 126, ISBN ISBN 978-83-7971-541-1

reLiGia Yann Bernabot, Jean-Emmanuel Vermot-Desroches

Śladami świętego franciszka z asyşu

Miasta Asyş i Perugia są w stanie wojny od ponad dwóch lat, a Franciszek pragnie być rycerzem, toteş bierze udział w decydującej bitwie. Armia Asyşu zostaje rozbita, Franciszek, poniewaş w niej walczył, zostaje wzięty do niewoli. Wrogowie rozpoznali w nim dziedzica bogatej rodziny. Po roku zostanie uwolniony, dzięki wysokiemu okupowi ojca. Ma nadszarpnięte zdrowie, ale opieka matki i pobyt w domu sprawiają, şe szybko je odzyskuje. Zastanawia się wówczas, czy jest stworzony do pracy w sklepie ojca – sukiennika. Kiedy zblişa się nowa wyprawa wojenna Franciszek nie będzie juş walczył. Nie zostanie rycerzem. W kaplicy świętego Damiana rodzi się jego powołanie. Tworzy nowy zakon, şyje radykalnym duchem ubóstwa. Dziś jest jednym z najpopularniejszych świętych Kościoła katolickiego, a papieş Franciszek wybrał go za patrona, aby tak jak on dawać światu pokój i dobro. boşena RyTel tłum. Zuzanna Jaskulska-Bijoch, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2017, s. 48, ISBN 978-83-7971-639-5

dzienniKi Max Frisch

z dziennika berlińskiego Dziennik to jedna z tych form literackich, które pomimo pozornej prostoty i otwartości, są niezwykle trudne do opanowania. A tym bardziej

*Â’8Â’Ĺ—Äł 8E˜ 8*‘ǔ(8 '—™ Âś 662 C 2´ ƪ› 52 ˜2 ›2 2 › 5

‘6 5 5 5 2 3 3ƕ 3

ĆŠ 2 3x 6 3

' 2¡ * D$ Âľ ™F™ $(F$ Âľ š& $(F$ ´ Â’'˜*¡ Â&#x; Âľ ¾ž¯ ÂľÂ&#x;ÂŻÂľ ÂĄ.dž 0- . - dž -|- 1.ĂĄĂ™ 0 - 1- ( - 0-1. 0- - . . -1 . -1 . -dž Ç?1 dž -|- 1.ĂĄÇ‹ 0 - 1Ç? Âź . Ç? - 1- 0 . Ç?1 Âť . Ç?Ç‹ 1 -1 .Ç‹ .1 Ç? 0 Âť - Ç? . - . -1 -Ç‹ 1 ʼn ½ 1½ ¢ ¢ .0Ç? Âť Ç?-Âť dž. 0 Âť - Ç? Ç? 0 Âť 1-Âť 0Ç?-0 - .1 Ç?½ 3 Ç?Ç‹Ç?1 . -1 0. Ç? .1. Ĺ” 1- dž -|- 1.ĂĄÇ‹ .|Ç?Ç‹ 1Ç? Ç?1 .1 Ç‹ 1 0 0 Ç‹ Âź |- Ç‹ - Âź ¢ ¢ .0Ç? Âź 0S - Ç‹ - -Ç‹ 1 Ç? . . S .Ç‹ .Ç? .1. Ç‹ 1 Ç‹ . - 0 Ç?1 - .|Ç?Ç‹ 1Ç? . Ç? 0 Ç‹ Ç? S 1 Ç? -Ä™1-½ šĜº -- Ç‹Ç? 0. -1. 1 Ç? 0 Ĺ” 0.01ʼn dž - -ędžÇ? . -1 -Ç‹ Âť 0 0- Ä™Ç? 0Ç? 1 Ç?dž.Ç‹ .dž. Ç? Âť - ʼn Ç? 0 .1 Ç?Ç‹ 1.ĂĄĂ™ dž. - . -1 - Ĺ” dž. .0.Ç‹ Ç?1 -½ % . ¢. Ç? .¢ Ç? -Ç‹ - ĂĄ .dž. - Ç? 1Ĺ”0 1Ç? .Âť -1- . -1 Ç? . .dž ʼn0Ç? -1 - .Ä™Ç?Ăž 1 Ç? . | 1ʼnNj Ç‹ Âť . - - ʼnNj Ç‹ Ĺ” Sdž 0 Ç?1džS Âť - 1- 0Ĺ” 1 Ç? Ç?- . -1 Ç? 1- 1 Ç?Âť . - - . -1 -Ç‹ 1- 0Ç?Ç‹ 1Ç? 1 Ç‹ .1. -1 Ç?½

5 Âľ 62 x

2 M ĆŠ Ć•.

38

˜ 2x 2ĆŠ Âś Âľ * 3 x3Ć• Âł ´ Â? 82 2 2 5 ¾œ Â? Â?Âł 5 ¾DŽ 2ÂœÂś ÂŽÂł Âľ š Âľ Âł ´ 2 Âś 2 9 š Âľ m a g a z y n l i t e r a c k i k s i Ä… Ĺź k i • 1 1 / 2 0 1 7


recenzje osiągnięcia mistrzostwa. Największy problem wielu autorom sprawia balansowanie na granicy między oddaniem realnej tkanki życia a opisem najbłahszych spraw, które będą nudzić czytelników. Wielu pisarzy (choćby Szczepan Twardoch) nie jest też w stanie otworzyć swojej duszy na tyle, by obcowanie z dziennikiem uczynić osobistym doświadczeniem. Wszystko to potrafi jednak niekwestionowany mistrz tego gatunku, czyli Max Frisch. Jego „dziennik berliński” pisany w latach 1973-74 to pozycja skierowana nie tylko do fanów, obecnie trochę zapomnianego Szwajcara. Frisch ma bowiem niezwykłą umiejętność mieszania wątków uniwersalnych i historycznych z prywatnymi. Najmocniej wybrzmiewają tu spostrzeżenia dotyczące NRD i wewnątrzniemieckich relacji, które Frischowi wygodniej było obserwować z pozycji obcokrajowca. Nie udało by się to jednak, gdyby Frisch nie miał wyjątkowej wrażliwości, samoświadomości jako autor i ostrożności w ferowaniu wyroków, zwłaszcza gdy pisze o ludziach sobie bliskich. A byli wśród nich najwięksi ówcześni niemieccy twórcy. Warto zaznaczyć, że tytuł „Z dziennika berlińskiego” nie jest przypadkowy i wynika z dwóch kwestii. Pierwszą jest forma, daleka od typowego polskiego dziennika czy niemieckiego „Tagebuch”. Frisch nie trzyma się kurczowo wymogu codziennego pisania, często zmienia sposób formułowania myśli (długie opisy występują na równi z krótkimi aforyzmami i pomysłami na sceny czysto fabularne). Druga kwestia wynika z życzenia samego autora. Opublikowany dziennik dotyczy tylko lat 73-74, mimo że całość była pisana aż do 1980 roku. Kwestie podjęte po słynnym wyjeździe pisarza do Ameryki dotyczą w większości spraw najbardziej intymnych, związanych z rozpadem trzeciego małżeństwa i zgodnie z jego wolą nie mogą zostać opublikowane w żadnej formie. Te ustępy, które ujrzały światło dzienne, w całości wystarczają jednak, by ogłosić „Z dziennika berlińskiego” dziełem urastającym do rangi literatury najwyższej próby. Tomasz gaRdziŃsKi tłum. Małgorzata Łukasiewicz, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017, s. 222, 39,90 zł, ISBN ISBN 978-83-8049-564-7

PoradniKi John Gray

Marsjanie i Wenusjanki – nowe pokolenie Dwadzieścia pięć lat temu John Gray, amerykański terapeuta rodzinny, wydał jeden z najbardziej znanych poradników świata. Książka „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus” rozeszła się w milionowych nakładach w 150 krajach, zapewniając terapeucie trwałe miejsce wśród najbardziej poczytnych autorów. Ćwierć wieku później Gray poczuł się w obowiązku napisać kolejną część poradnika, bo – jak zauważa – „w tym okresie świat radykalnie się zmienił, co pociąga za sobą ważne skutki dla wzajemnych relacji”. Ekspert stwierdza, że w dwóch ostatnich dekadach ogromnie wzrosło tempo życia i pracy, co przekłada się na zwiększony poziom stresu przeżywanego przez obie płcie. Dodatkowo coraz więcej kobiet podejmuje pracę zawodową, dla odmiany mężczyźni chętniej przejmują obowiązki domowe. „To zdecydowanie zmieniło dynamikę związków!” – konkluduje Gray i proponuje, by pary na nowo zmierzyły się z wyzwaniami, jakie stawia przed nimi współczesny świat. W jaki sposób? Skoro rzeczywistość stawia przed nami nowe wyzwania, to oznacza, że i relacje między partnerami powinny ulec zmianie – niedopasowanie oczekiwań, ról do obecnych wymogów może bowiem działać destrukcyjnie na związek: potęgować nieporozumienie, frustracje, w końcu zniszczyć uczucie. Autor zachęca do przeanalizowania poszczególnych sfer relacji i zastanowienia się, czego oczekuje się od siebie, związku i partnera; które sfery są źródłem zadowolenia, spełnienia, a które niekoniecznie. Przypomina też, że podstawą udanego związku jest komunikacja, czyli nieustające informowanie się o tym, czego oczekujemy i potrzebujemy od partnera, a także wspólne wyznaczanie sobie celów.

Polska. encyklopedia wizualna N

ie było dotychczas na naszym rynku wydawniczym encyklopedii w tak atrakcyjnej graficznie formie. Wiedzę na temat naszego kraju przybliżają czytelnikom infografiki, efektowne plansze, barwne zdjęcia i wykresy, osie czasu, kody QR do zeskanowania. Autorom koncepcji i projektu wydawniczego – Markowi Jannaszowi i Ryszardowi Popiołkowi – przyświecało hasło „Jeden obraz jest warty więcej niż 1000 słów”. I to był bardzo dobry kierunek. Książka została pięknie, obszernie i różnorodnie zilustrowana – pod względem graficznym zasługuje na najwyższe laury. Materiał dotyczący najróżniejszych aspektów życia Polaków podzielono na 10 rozdziałów: informacje podstawowe; warunki naturalne; ludność; gospodarka; ustrój polityczny i organizacja państwa; nauka i oświata; historia; kultura i sztuka; sport; życie codzienne. Każdy dział kończy się testem sprawdzającym wiedzę. W książce można znaleźć odpowiedzi na takie pytania jak: jaki był pierwszy polski serial telewizyjny („Barbara i Jan” z 1964 roku), jacy polscy sportowcy zdobywali najwięcej medali na letnich igrzyskach olimpijskich (lekkoatleci), ilu obecnie w Polsce żyje stulatków (ok. 4000), które miejsce zajmuje nasz kraj pod względem wielkości (dziewiąte), czy to, że najwięcej turystów obcokrajowców przyjeżdża do Polski wcale nie w góry czy nad morze, ale żeby zwiedzić największe polskie miasta. Nie zabrakło też ciekawostek, np. takiej: 20 tys. Polaków nosi nazwisko Kot, a nikt nie nazywa się Pies. Blisko 300 stron wiedzy, przydatna publikacja dla uczniów i rodziców, studentów czy miłośników teleturniejów lub po prostu dla tych, którzy są ciekawi świata. EWA TENDERENDA-OŻÓG Lingo, Warszawa 2017, s. 286, 49,90 zł, ISBN 978-83-7892-567-5


Recenzje Gray zaznacza, że bycie w związku to wymagające zadanie, jednak wspólnymi siłami można spowodować, by był źródłem radości. (mo) tłum. Bożena Jóźwiak, Rebis, Poznań 2017, s. 380, ISBN 978-83-8062-202-9

dla dzieci i młodzieży Bohdan Butenko

Gapiszon i tajemnicza paczka „Express Wieczorny” 5 listopada 1958 roku poinformował: „W Warszawie urodził się Gapiszon. Bardzo sympatyczny młody człowiek, którego ojcem jest grafik Bohdan Butenko, a matką – Warszawska Telewizja”. Postać najpierw pojawiła się na srebrnym ekranie, za sprawą Telewizji Polskiej. Potem, w latach 1991-2005 jego przygody ukazywały się w odcinkach w „Misiu”. To niewiarygodne, że bohater w pasiastej czapce ma już 59 lat! Na przygodach Gapiszona wychowały się trzy pokolenia Polaków. Właśnie ukazał się nowy tomik przygód beztroskiego, ciekawego świata chłopca. Tym razem Gapiszon szuka właściciela prezentu przewiązanego czerwoną wstążeczką. Bardzo ładnie wydana książeczka dla maluchów, ma sztywne okładki i wytrzymałe kartonowe strony, ale ograniczenie wieku w przypadku tej lektury nie obowiązuje. (et) Zielona Sowa, Warszawa 2017, s. 22, ISBN 978-83-8073-596-5

William Wenton. Instytut szyfrów William Wenton (Olsen) od czasu tajemniczego wypadku musi wraz z rodzicami żyć w ukryciu, pod przybranym nazwiskiem. Jego pasją są szyfry, kody i łamigłówki. Widzi je wszędzie wokół siebie. Przygoda pojawia się nagle, kiedy w ręce wpada mu najbardziej skomplikowany mechanizm szyfrujący na świecie. Talent, który posiada teraz okaże się przydatny, aby Wiliam mógł odkryć prawdę o swoim dawno zaginionym dziadku. Niezwykle wciągająca historia, pokazująca jak ważne jest zachowanie człowieczeństwa, mimo obcowania z różnego rodzaju robotami. Bobbie Peers pochodzi z Norwegii, jest pisarzem i twórcą filmowym. Jego animowany „Wąchacz” zdobył Złotą Palmę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. „William Wenton. Instytut szyfrów”, jego pierwsza powieść, rozpoczyna cykl przygód nastoletniego adepta kryptologii. Książka została norweską Książką Roku 2016, zdobyła także Ark’s Children’s Award – nagrodę przyznawaną przez czytelników. Prawa do książki kupiło już 37 krajów. Ekranizacją powieści zajmie się Morten Tyldum, reżyser filmów „Gra tajemnic” i „Pasażerowie”. (mb) tłum. Katarzyna Tunkiel, Znak, Kraków 2017, s. 320, ISBN 978-83-2404-936-3

Barbara Żołądek

Pierwsza pomoc

Barbara Żołądek

Pajączek Plączek Pajączek Plączek bardzo chciałby być lubianym, ale nic z tego. Dzieci się go boją, panna Muszka mówi mu, że jest wstrętnym typem. Życie bez przyjaciół jest smutne i byle jakie, toteż Plączek posłuchał rady doktora, żeby coś zmienić w sobie. Kupił beżowy garnitur, nowe piękne buty, ale „mimo że był w pełnej gali, i tak się go wszyscy bali”. Pajączek Plączek był jednak mądry. Po chwili smutku i zagubienia – olśniło go. Postanowił być sobą. Tylko sobą. Wrócił do snucia cudnie tkanych sieci. A jak utkał trampolinę, z której pierwsza skorzystała Biedronka, to w mig zyskał przyjaciół z całej łąki. Miła, ciepła historia o byciu sobą, przyjaźni i stereotypach, dowcipnie zilustrowana przez Olę Makowską. Bożena Rytel Wydawnictwo Jedność, Kielce 2017, s. 40, ISBN 978-83-7971-682-1

Świetny pomysł na książkę dla dzieci starszych o udzielaniu pierwszej pomocy potrzebującemu. Każdemu przecież może się zdarzyć stłuczenie kolana, skaleczenie palca, oparzenie wrzątkiem czy skręcenie nogi. Każdy może być także świadkiem rozmaitych wypadków i niefortunnych zdarzeń. W tym wszystkim pomoże ta właśnie książka. Znajdziecie w niej cenne informacje, co robić w kryzysowych sytuacjach, jak opanować strach, w jaki sposób reagować i działać, kiedy zajdzie taka potrzeba. Od tego może zależeć czyjeś zdrowie, a czasami nawet życie. Oprócz rad i rozmaitych instrukcji dotyczących konkretnych działań, znajdziemy tu numery telefonów alarmowych czy wyposażenie apteczki. Na kolorowych tintach wyróżnione są informacje ważne i warte zapamiętania. Jeśli chcesz odważnie udzielić pierwszej pomocy, i jeśli chcesz być superbohaterem, to koniecznie przeczytaj tę książkę. Dopełnieniem książki są ilustracje Oli Makowskiej, pełne humoru i koloru. Dodam jeszcze, że książkę konsultowała Wioletta Korzeluch, lekarz pediatra. Bożena Rytel Wydawnictwo Jedność, Kielce 2017, s. 40, ISBN 978-83-7971-777-4

Martin Widmark

Dom, który się przebudził Martin Widmark i Emilia Dziubak tworzą bardzo zgodny twórczy duet. Po pierwszej książce „Tyczka w Krainie Szczęścia” otrzymujemy wzruszającą w treści i niezwykle ujmującą poprzez ilustracjehistorię o samotności. Krótka, bo zawarta na 40 stronach historia, ukazuje ogromną głębię i mądrość. W trakcie lektury inaczej odbierze tę historię czytelnik, do którego Martin Widmark ją adresuje, a inaczej dorosła osoba czytająca na głos. Ogarnia nas refleksja, pewien rodzaj zadumy, bo na miejscu samotnego i zrzędliwego Larsona może znaleźć się ktoś, kogo znamy. Patrzmy uważnie dokoła. Larson powoli gasi światła w całym domu. Samotność powoduje, że traci radość i motywację do dalszego życia. Zachowuje się tak, jakby szykował się na kres życia. Ale w tę nostalgiczną samotność wkracza radość i życie. Mały chłopiec przychodzi do Larsona z prośbą o zaopiekowanie się jego roślinką na czas wyjazdu. Tych kilka zdań zmienia właściciela domu, zmienia jego wnętrze, wpuszcza doń światło, które powoduje, że można zacząć żyć od nowa i że ważne jest, aby mieć się o co troszczyć – nawet jeśli to tylko roślinka w doniczce. Wzruszająca i mądra, dla każdego czytelnika niezależnie od wieku. Książka, która nas zatrzyma w biegu, byśmy mogli rozejrzeć się dookoła, czy nie ma wśród nas Larsonów. Małgorzata J. Berwid

Lizelot Versteeg

Zwierzęta wokół nas. Przeciwieństwa Kolory wokół nas. Liczby

„W książeczce zwierząt wielka jest gromada: znajdziesz tu słonia, jeża, a nawet owada”. A czym się różnią? „Jedne są małe, inne – duże. Jedne na dole a inne w górze”. Przekonaj się, czy świnka mieszka w mieście. A może w lesie? Kto ma brudny ogon, a kto chowa się w muszelce? Poznaj mrówkojada i dowiedz się, czym mógłbyś go poczęstować, gdyby wpadł w odwiedziny. Czy ryby potrafią latać jak ptaki? Które zwierzęta żyją w wodzie, a które na śniegu? Prawda, że fajnie jest odkrywać różnice i szukać podobieństw? W drugiej książeczce mieszkają kolory. Żółta cytryna, pomarańczowa dynia i czarna wrona. Liczymy balony, marchewki i muchy, wąchamy kwiatki (też licząc), zastanawiamy się, co na fioletowej stronie nadaje się do jedzenia, co na brązowej brzydko pachnie, a kto wśród różowych postaci stoi na jednej nodze. Mali czytelnicy zaprzyjaźnią się ze zwierzętami i z kolorami, uczą się je nazywać. Szukają podobieństw i różnic, czyli ćwiczą spostrzegawczość. Rozwiązują zagadki i wesoło spędzają czas. A jeśli dwu– czy trzylatek nie od razu nauczy się liczyć do dziesięciu i rozpoznawać kolory, jeszcze raz otwieramy bajecznie kolorową książeczkę i razem z nim uczymy się cierpliwości i wytrwałości. (hab) tłum. Ryszard Turczyn, Wydawnictwo Adamada, Gdańsk 2017, s. 32/32, ISBN 978-83-7420-876-5/978-83-7420-877-2

Mamania, Warszawa 2017, s. 40, ISBN 978-83-6579-629-5

40

Bobbie Peers

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 7


Grupa Wydawnicza Sonia Draga poleca na PREZENT

Robert Langdon, profesor Uniwersytetu Harvarda i specjalista od symboli, przenosi nas do malowniczej Hiszpanii w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące ludzkość pytania o sens istnienia.

Długo wyczekiwana autobiografia Bruce’a Springsteena nareszcie w Polsce! Opowieść wiecznego wojownika, który wygrał swoje życie i karierę.

Ta książka sprawi, że zechcesz rzucić wszystko i wyjechać do miejsc, o których nie śniłeś, albo których nie śmiałeś sobie wyobrażać. Niech ciekawość będzie twoim kompasem.

BESTSELLEROWY CYKL NEAPOLITAŃSKI!

Niezwykła książka! 25 zagadek o różnym stopniu trudności – jedne wymagają logicznego myślenia, inne zachęcają do ruszenia wyobraźnią. Dobra zabawa dla całej rodziny!

www.soniadraga.pl

Historie 100 niezwykłych kobiet, które zmieniły świat. Inspirujące opowieści o tych, które śmiało realizowały swoje marzenia. ŚWIATOWY BESTSELLER!

www.wydawnictwo-debit.pl

Intrygująca powieść dla młodzieży, która niczym łamigłówka, kawałek po kawałku układa się w mroczną, złowieszczą całość. Jak odkryć prawdę, gdy wymazano ci pamięć?

www.mlody-book.com.pl


k s i ą ż k i

VWU IRUPDW DOEXPRZ\ [ bFP WZDUGD RSUDZD

11

Nr 11/2017 (254) Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

9 771234 020171

K

sLÈĝND SRSU]HG]RQD ZVWÚSHP 0HWURSROLW\ .UDNRZVNLHJR NV DUF\ELVNXSD 0DUND -ÚGUDV]HZVNLHJR ']LHïR WX SUH]HQWRZDQH QDSLVDQH SU]H] GU -DQXV]D :HVRïRZVNLHJR KLVWRU\ND ]b 0X]HXP :RMVND 3ROVNLHJR MHVW RG]ZLHUFLHGOHQLHP IDVF\QDFML SRVWDFLÈ .RĂFLXV]NL RUD] SROVNRĂFLÈ 7R EDUZQD RSRZLHĂÊ Rb ORVDFK 1DF]HOQLND WDN EDUZQD MDN LbMHJR ĝ\FLH 3R]QDMHP\ G]LHMH URGX .RĂFLXV]NöZ RG F]DVöZ SDQRZDQLD NUöOD =\JPXQWD 6WDUHJR Db SRWHP NROHMQR G]LHFLñVWZR LbHGXNDFMÚ 7DGHXV]D MHJR Z\MD]G\ GR )UDQFML Lb Vï\QQ\ SRE\W Zb $PHU\FH VïXĝEÚ Zb$UPLL .RURQQHM GRZöG]WZR LQVXUHNFML SRE\W\ QD HPLJUDFML Dĝ SR ĂPLHUÊ ZbV]ZDMFDUVNLHM 6ROXU]H 3R]QDMHP\ MHJR SRJOÈG\ XSRGREDQLD PLïRĂFL MHJR QDG]LHMÚ SU]HSODWDMÈFÈ VLÚ MDNĝH F]ÚVWR ]bUR]F]DURZDQLHP VLÚ MDNĝH F]ÚVWR ]bUR]F]DURZDQLHP

l i t e r a c k i

¿<

=('$ -8¿ : 635

ª£¯ ¦£¤¢ ª ¢ Ŋ ¯

m a g a z y n

¦£¯ ă ¦£¯

ZAKLĘTY KRĄG

bLOXVWUDFMH

&HQD GHWDO ]ï HJ] (z VAT)

to opowieść prawie dokumentalna, domykająca wielką epopeję syberyjską Zbigniewa Domino

,6%1 978-83-7553-234-0

WIEŃCZY DZIEŁO AUTORA

P O R TA L ELDO\NUXN SO

%LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO 3U]\ ]DPöZLHQLX QD NZRWÚ SRZ\ĝHM b]ï NRV]W\ SU]HV\ïNL b]ï SRQRVL Z\GDZQLFWZR

11 / 2 0 17

ၺၸၸဖ ă ¡ www.studioemka.com.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.