
2 minute read
Upadek nagrobków
Znów zrobiło się dosyć głośno o upadających nagrobkach. Kilka tygodni temu w ogólnopolskiej telewizji ukazał się reportaż o fragmencie starego, lastrykowego nagrobka, który upadł na dziewczynkę. Dziewczynka doznała poważnych urazów czaszki i kręgosłupa. Obecnie trwa rehabilitacja. Drugie wydarzenie to przechodzące przez nasz kraj huraganowe wiatry, które dokonują spustoszeń również na cmentarzach.
Michał Firlej
Advertisement
Na pewno nasi czytelnicy spotkali się z przewróconym drzewami i konarami, które upadły na nagrobki. Zdarza się również, że części stojące nowych nagrobków przewracają się z impetem pod wpływem podmuchu wiatru. Czy jest to wyłącznie kwestia nadzwyczajnego zdarzenia? Okazuje się, iż taka niecodzienna sytuacja, w postaci naporu żywiołu, odsłania mankamenty powstałe przy montażu nagrobka.
Starość nagrobków
Pokazany w telewizji przykład przypomina nam wszystkim, iż nagrobki się zużywają. Połączenia elementów z czasem ulegają osłabieniu. Woda penetruje miejsca kotwień i doprowadza do wykruszenia zaprawy oraz korozji pręta. Przypadkowe potrącenie stojącego elementu doprowadza do jego wywrócenia. Niekiedy z tragicznymi skutkami. Czy możemy ograniczyć ryzyko upadku-wypadku? Oczywiście. Takie rozwiązania zostały przyjęte w wielu krajach. Polegają na okresowym przeglądzie wszystkich nagrobków pod kątem bezpieczeństwa. Sprawdzana jest odporność napisówki na działanie siły wywracającej. Nagrobki budzące wątpliwości pod kątem bezpieczeństwa zostają natychmiast zabezpieczone i oznaczone.
W Polsce brakuje jednak świadomości, że na cmentarzu może wydarzyć się coś niebezpiecznego, czego można uniknąć. Zwłaszcza, że jest to przestrzeń publiczna, o dość chaotycznym zagospodarowaniu i wąskich przejściach. Zarządcy cmentarzy powinni spojrzeć również przez ten pryzmat na miejsce, którym zawiadują.
Nowe nagrobki również się przewracają
W pewnym momencie nastało przekonanie, że chemia wystarczy i w zasadzie pomiędzy napisówkę a bazę wystarczy dać klej i wszystko będzie stało po wieki.
Z czasem jednak klej traci swoje właściwości i silniejszy wiatr lub potykający się człowiek niszczy nagrobek. Jeśli nikomu nic się nie stanie, to mniejszy kłopot…
Po ostatnich nawałnicach zobaczyłem kilka ciekawych okazów. Dwa zasługują na komentarz publiczny. Nagrobek powstał dobrych kilka lat temu. W części napisowej dwie grube, duże płyty z popularnej Impali runęły na płyty nakrywowe, doprowadzając do ich połamania (zdjęcia obok). Na zdjęciach również widzimy, iż kamienie były sklejone ze sobą punktowo. Do montażu nie użyto żadnego zakotwienia. Zaoszczędzono przy montażu 20 zł na wywiercenie gniazd i wklejenie kotew. Straty wyniosły kilkadziesiąt tysięcy złotych. W innym przypadku sytuacja jest bardziej złożona – upadł element o grubości kilkunastu centymetrów. Kotwa w stojącej części była, ale niestety okazała się za krótka. Gniazdo montażowe również nie było wystarczająco wypełnione zaprawą. W rezultacie działania czynników zewnętrznych płyta kamienna, która została wychylona, częściowo zsunęła się z pręta. Na ramieniu działania siły pręt uległ wygięciu na tyle, że element kamienny mógł swobodnie się przewrócić. Pikanterii dodaje fakt, iż na płycie napisowej został przyklejony punktowo masywny kamienny element, który nie został dodatkowo zabezpieczony kotwami.
Generalnie problem istnieje i jest poważny.
Bardzo często dotyka osoby postronne – odwiedzających cmentarze. Niezależnie od odpowiedzialności za swój wyrób powinniśmy zadbać o nasze otoczenie tak, aby nie doprowadzić do tragedii. Dlatego stosujmy kotwienie przy montażu nagrobków, używajmy kotw w prawidłowy sposób i uczulajmy klientów, żeby dokonywali przeglądu technicznego pomników.

Duży element na wysokości ok. 170 cm przyklejony punktowo do napisówki
Brak kotwienia elementów
Zbyt krótki trzpień

