KONTRAST nr 5 (15) wrzesień/październik 2012

Page 1

ISSN 2299-0607

NR 5 (15)/WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK 2012

DWUMIESIĘCZNIK ŻUROMIŃSKIEJ MŁODZIEŻY

ROK SZKOLNY ROZPOCZĘTY Cena: 1zł


NIECIERPIĄCE ZWŁOKI

Droga Animatorko, Chciałabym powitać Cię w nowym roku szkolnym. Jak minęły Ci wakacje? Czy jesteś zdrowa? Czy samopoczucie Ci dopisuje? Nawet nie wiesz, jak bardzo zazdroszczę Ci, że nie musisz już chodzić do szkoły. Też chciałabym nie martwić się o to, czy uda mi się ściągnąć na klasówce albo, czy będę miała od kogo spisać pracę domową... Ale ja zupełnie nie o tym chciałam. Doskonale wiem, jak bardzo stęskniłaś się za naszą zwariowaną dziennikarską bandą, dlatego mam dla Ciebie dobrą wiadomość: WRACAMY! W ŻCK będziemy Cię odwiedzać, tak jak zwykle - w każdy poniedziałek o 16. A tak przy okazji - wszystkie chętne osoby, które oprócz Ciebie przeczytają ten list i chciałyby spróbować swoich sił w KONTRAŚCIE, serdecznie zapraszam! Nie wiem, czy już udało Ci się zauważyć, ale w naszym piśmie postanowiliśmy przeprowadzić drobną rewolucję. Wizualną rewolucję. Chcieliśmy odświeżyć trochę strony KONTRASTU i mamy nadzieję, że się nam to udało. Muszę Ci powiedzieć, że to zasługa naszego grafika. Całkiem ogarnięty koleś i jest dobry w tym, co robi. Postanowiliśmy też polecać naszym Czytelnikom co ciekawsze filmy, gry, książki oraz płyty. Prężnie działamy także w celu wydania III tomiku wierszy „Papilarnie”. Właśnie, może znasz jakichś Młodych Twórców, którzy chcieliby podzielić się swoją twórczością? Odsyłaj ich pod adres kontrast@zuromin.com. Powoli będę już kończyć, bo goni mnie nauka, ale podzielę się jeszcze z Tobą moją refleksją na temat wielkiego szumu wokół I Nocy Wojów. Jest mi naprawdę przykro, że niektóre osoby nie potrafią zdzierżyć, iż cięższe brzmienia muzyczne też mają swoich fanów, a Żurominie, to nawet niezłą rzeszę. O gustach się nie dyskutuje, więc nie rozumiem ludzi, którym Noc Wojów sprawiała jakiekolwiek problemy. Muzyka, jak muzyka. A że różni się tekstowo i brzmieniowo od tej, która na co dzień leci w radiu? Jak widać, nie każdy potrafi to przełknąć. Śmierdzi mi to muzyczną nietolerancją. Może teraz wszyscy „metale” zbojkotują występy zespołów disco polo, które robią tak niebywałą karierę w okolicach? Czy ludzie słuchający muzyki metalowej, rockowej, mają czuć się gorsi, odstający od reszty naszego lokalnego społeczeństwa? Sama sobie odpowiedz na to pytanie, tymczasem ja uciekam do stosu zadań z matematyki.

Oliwia Kujawa red. naczelna

STOPKA Redaktor naczelna: Oliwia Kujawa

Sekretarz: Michał Stępień

Skład: Hubert Redmer

Zdjęcia: Oktawia Pakuła, Artur Stryjewski

Redakcja:

SPIS TREŚCI OTWARTA SZAFA - 4 NOC WOJÓW - 4 RECENZJE - 5 PAT - 6

Krzysztof Gutowski, Paulina Jarzynka, Kinga Łykowska, Monika Mendowska, Aleksandra Ostrowska, Paulina Prusak, Izabela Sosnowska, Aneta Strzelec, Magdalena Sygowska, Olga Żurawska

HARCERSTWO - 7

Współpraca:

JAROCIN - 11

Cezary Dobies, Joanna Królikowska

Opiekun: Karolina Grześkiewicz

Wydawca: Żuromińskie Centrum Kultury

STUDIA - 8-9 FIRESHOW - 10 CHCĘ DO PŁOCKA! - 12-15 ĆPANIE MNIE NIE JARA! - 15

Druk:

SCREEN AFTER - 16-17

Courier, Jacek Gronkiewicz, ul. Szpitalna 21/23

PIERWSZAKI - 18

Adres:

MATURZAKI - 19

ŻCK Pl. Piłsudskiego 27 09-300 Żuromin

E—mail: kontrast@zuromin.com

MŁODZI TWÓRCY - 20-21

Facebook:

PRZEDSZKOLAKI - 22

www.facebook.com/ KontrastCzasopismoMlodziezowe

ONI SĄ STĄD! - 23

2

KONTRAST 5(15)/2012


Niezmiernie cieszę się, że piszesz do mnie list, formę komunikacji, która w dobie sms-ów, e-maili i innych internetowych tworów, jest już chyba mocno zapomniana. Mam nadzieję, że stęskniłaś się nie tylko za KONTRASTEM, ale za nowymi pomysłami i wydarzeniami w ŻCK. Wiesz, ja też zazdroszczę Ci jednej rzeczy - dwumiesięcznych wakacji :-). Ale powróćmy na ziemię. Redakcja KONTRASTU, jak zwykle, stanęła na wysokości zadania i oto przed nami nowy numer naszego młodzieżowego dwumiesięcznika. Jak sama widzisz, nowi dziennikarze już zabrali się do pracy. Nie mogę doczekać się przeczytania relacji z Przystanku PaT („Profilaktyka a Ty”) w Lublińcu, na którym byłam wraz z grupą z Żuromina. Muszę pochwalić wszystkich uczestników za zaangażowanie i wielką pracę. W liście wspomniałaś o tomiku poezji PAPILARNIE III, który jest niezwykle dla mnie ważny, bo w poprzednich edycjach znajdziecie również moje wiersze i fotografie, z czasów liceum. Zachęcam wszystkich do wyjęcia wierszy z szuflady; niech nie leżą uśpione i zapomniane. A cóż to za nowość na ostatniej stronie? Fragmenty „Mantry na każdy kolejny dzień” autorstwa Zbyszka Izdebskiego znanego jako „Z.I.”! My, Przeponiaste (grupa teatralna z Żuromina) zawdzięczamy mu wielką przygodę ze sceną oraz skuteczną pracę nad dykcją. A skoro już mowa o dykcji... Zapewne słyszałaś o powstaniu lokalnej rozgłośni radiowej na Północnym Mazowszu – Radiu7. Pamiętaj, w czwartek o godzinie 22:00 nastawiasz radio na częstotliwość 90,8 FM i słuchasz audycji z Żuromińskiego Centrum Kultury dla mieszkańców Żuromina, okolic i całego świata. Kończę już mój debiut na łamach KONTRASTU. Muszę wraz z grupą fotograficzną ŻCK przygotować wystawę fotografii, wykonanych metodą otworkową, której nauczyli nas Latający Animatorzy z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "ę" A co do szumu wokół Nocy Wojów, mogę Cię zapewnić, że jesienią, w wydarzeniach w ŻCK, nie zabraknie koncertów o różnorodnych brzmieniach. Ale o tym już w następnym liście... Karolina Grześkiewicz animator kultury w ŻCK

Żuromińskie Centrum Kultury ogłasza nabór do grup zainteresowań i sekcji SEKCJA PLASTYCZNA* instr. Beata Sobieraj OLSZTYŃSKA SZKOŁA TAŃCA* SEKCJA WOKALNA* instr. Katarzyna Borowska RYTMIKA* gr. 3-5lat; 6-8 lat instr. Magdalena Jankowska MŁODZIEŻOWA GRUPA DZIENNIKARSKA - KONTRAST 13-19 lat opiekun Karolina Grześkiewicz GRUPA. FOTOGRAFICZNA opiekun Karolina Grześkiewicz CASHFLOW opiekun Karolina Grześkiewicz KLUB SENIORA opiekun Marzena Lorkowska ORKIESTRA DĘTA opiekun Tomasz Krzywda SALA PRÓB MUZYCZNYCH* opiekun Tomasz Krzywda OGNISKO MUZYCZNE* nauczyciel Halina Rzeplińska, Krystyna Kowalska wtorek, piątek SZKOŁA MUZYCZNA* Dyrektor Sławomir Żorawski tel. 600 809 589 ZAJĘCIA: wtorek: 12:00-19:00 czwartek 15:00-19:30 środa 9:00-19:00 piątek 9:00-19:00 AEROBIK* instruktor Jolanta Grześkiewicz BRYDŻ SPORTOWY Pan Andrzej Rutowski ZAJĘCIA Z GITARY AKUSTYCZNEJ* prowadzący Wojciech Klejnowski ZUMBA wtorek, czwartek 17:00 prowadząca Dorota Janowicz

ZAPISY w Żuromińskim Centrum Kultury lub pod numerem tel. 23 657 27 99 *Zajęcia płatne.

3

KONTRAST 5(15)/2012

OTWARCI NA KULTURĘ!

Witaj, Naczelna!


AKTUALNOŚCI

7

września o godzinie 15.00, w Żuromińskim Centrum Kultury odbyło się wydarzenie, nie bez przyczyny nazwane „Otwartą szafą”, czyli bezgotówkową wymianą ubrań.

Wystarczyło przetrząsnąć swoją szafę dokładnie od góry do dołu, wyciągnąć z niej ubrania, które już się znudziły, przyjść z nimi do ŻCK i wziąć w zamian zupełnie inne. Fajna sprawa, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że niektóre rzeczy w sklepie bardzo nam się podobają, a kiedy już wrócimy z nimi do domu, to czar pryska i nagle dochodzimy do wniosku, że nie będziemy w tym chodzić. Oczywiście potem szkoda taką rzecz wyrzucić, więc masa zapomnianych przez nas ubrań leży

gdzieś na dnie szafy. Znalazłam kilka takich rzeczy u siebie, spakowałam je do torby i poszłam z nimi na wymianę. Gdy weszłam do sali, w której odbywał się ten handel wymienny, na wieszakach wisiało już sporo ubrań różnego typu. Zaczynając od bluzek, koszul i sukienek, na sweterkach i beretach kończąc. Tak, jak wiele innych osób i ja znalazłam coś dla siebie. Udało mi się upolować bluzkę z Audrey Hepburn i śliczny sweterek. Ubrania rozchodziły się, jak ciepłe

22 września, w ramach pierwszej edycji Nocy Wojów, odbył się koncert lokalnych zespołów. Na deskach sceny muzycznej Żuromińskiego Centrum Kultury wystąpili zarówno starzy weterani – Ikarion, Kart i Silverheads, jak i zupełnie świeże zespoły – Screen After czy Harashied. Fani cięższych brzmień, wygłodniali po ostatnim rockowym koncercie, fot. Aneta Strzelec który dał w Żurominie zespół Farben Lehre, ucieszyli się na wieść o Nocy Wojów i, oczywiście, zjawili się, żeby rozerwać się przy żywej muzyce. Znany większości Ikarion, wystąpił jako pierwszy, mając za niewdzięczne zadanie rozgrzanie publiki. Ale hej, wyszło im bardzo dobrze! Największym zaskoczeniem wieczoru był fot. Aneta Strzelec Screen After (o którym przeczytacie na stronach (16 - 17) – nieznany, nowy zespół, który zdecydowanie zdobył największe uznanie wśród słuchaczy, bo to oni wyciągnęli pod scenę największą rzeszę ludzi. A skoro już ochłonęliśmy… Jeśli to pierwsza edycja Nocy Wojów, to może… poczekamy na drugą? fot. Katarzyna Szydłowska

Michał Stępień

bułeczki. Odświeżyłam swoją garderobę nowymi ubraniami, a te, w których już nie chodziłam, wziął ktoś inny. Kolejna „Otwarta szafa” otworzyła się 21 września i również cieszyła się niemałą popularnością. Mam nadzieję, że to nie była ostatnia tego typu akcja. Jeśli gdzieś zobaczycie lub usłyszycie informacje, że znowu odbędzie się „Otwarta szafa”, to nie wahajcie się ani chwili i przychodźcie. Gorąco zapraszam! Paulina Jarzynka

fot. Katarzyna Szydłowska

fot. Katarzyna Szydłowska

fot. Katarzyna Szydłowska

4

KONTRAST 5(15)/2012


FILM — KOD NIEŚMIERTELNOŚCI, reż. Duncan Jones (2011) Jak często zdarza nam się wylać kawę na siebie? Potłuc szklankę? Czy nawet powiedzieć coś głupiego? A gdyby tak móc cofnąć się w czasie i uniknąć tej sytuacji? Co, gdyby od ostatnich 8 minut życia zależało „być albo nie być” Wasze i wielu innych ludzi? Co, gdybyście wiedzieli, że zbliża się katastrofa i możecie jej uniknąć? Jest wiele wyjść. Na przykład ratować siebie. A może próba poświęcenia się i ratowania innych? A gdybyście nie mieli wyjścia, gdyby ktoś zadecydował za Was, co macie zrobić, tak, jak to uczyniono za kapitana Coltera Stevensa, głównego bohatera filmu, który zostaje poddany eksperymentowi pozwalającemu zmienić wszystko? Film „Kod nieśmiertelności” to połączenie fantastyki z realnością. Każde 8 minut, choć jest to ciągłe powtarzanie się jednego wydarzenia, które rozpoczyna się, od przebudzenia się Colera w pędzącym pociągu, mającego za chwilę wybuchnąć., trzyma w napięciu. Kapitan z każdym przebudzeniem wie coraz więcej, lecz nadal niewystarczająco dużo. Szuka rozwikłania tej ogromnej zagadki w cudzym ciele, do którego został „przeniesiony”, znając każdy gest pozostałych. Wie tyle, ile po poprzednim przebudzeniu był w stanie zaobserwować. Oglądając film, sami zaczynamy się gubić i wpatrywać w każdy nawet najdrobniejszy znak, który może odmienić bieg wydarzeń, do którego bohater musi doprowadzić. Oglądając, wiemy tyle samo, co kapitan i widzimy to samo, co on, dzięki czemu jesteśmy w niepewności, co do następnych wydarzeń i zakończenia misji. Czy zakończy się ona sukcesem? Czy kapitan zdoła powstrzymać eksplozję? Czy będzie to kolejne zakończenie w hollywoodzkim stylu z happy endem? A może zaskakująco tragiczne i nieprzewidywalne jak cały film? O tym każdy powinien przekonać się sam oglądając ten film. Izabela Sosnowska

KSIĄŻKA — „Dziewczyna z pomarańczami” Jastein Gaarder (2003) Po przeczytaniu tytułu tej książki można dojść do wniosku, że to kolejny romans z happy endem. Choć faktycznie pojawia się w niej wątek miłosny, ta książka jest przede wszystkim wzruszającą opowieścią o rodzicielskiej miłości. Bohaterem jest 15-letni Georg, który otrzymuje list od zmarłego kilkanaście lat wcześniej ojca. Chłopak znajduje w nim historię tytułowej dziewczyny z pomarańczami oraz pytania, na które musi spróbować odpowiedzieć, między innymi: „Czy wybrałbyś życie na Ziemi, mając świadomość, że zostaniesz nagle od niego oderwany, może w samym środku najszczęśliwszych chwil? Czy też już w punkcie wyjścia podziękowałbyś za uczestnictwo w tej bezsensownej zabawie w „dawanie i odbieranie”?” W tej książce mnóstwo jest niedomówień i niewyjaśnionych wątków, które mają swoje rozwiązanie dopiero w zakończeniu utworu. Warto wspomnieć, że jej autor, Jastein Gaarder, jest też twórcą bestsellera „Świat Zofii”, bardzo interesującego i przystępnego wprowadzenia do filozofii. Przyznaję się, że „Dziewczynę z pomarańczami” czytałam z zapartym tchem i zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie! Gorąco polecam! Olga Żurawska MUZYKA — Madonna „MDNA” (Interscope, 2012) Przyjaciel pisze w SMS-ie: „Co się z tobą dzieje?!" Sprzątaczki w biurowcu KONTRASTU z niepokojem plotkują na korytarzach: „dlaczego przestał ją lubić?" Jedna nawet przyszła z troską do mojego biurka, ale uspokoiłem ją: nadal uwielbiam Madonnę, ale coś się u niej popsuło. Nie chodzi o efekty operacji plastycznych, lecz muzykę. Wiecie, z płytami to trochę jak z sukienkami: taka „Madonna” czy „Ray of Light” to kreacja od Jeana Paula Gaultiera, a takie „MDNA” to dwukrotnie przeceniana stara szmatka z lumpeksu. Potem przynosisz taką do domu, a ona śmierdzi… wszystkim. Te melodie wydają ci się jakby znajome, ale nie wiesz skąd, bo słyszałeś je na tysiącu płyt. Produkcja też wydaje się nowoczesna, szczególnie, jak przypomnisz sobie, co było w radiu 12 lat temu, a zapomnisz o tym, co usłyszałeś wczoraj. O reszcie nie wspomnę, a to znaczy, że nie ma tu dobrej piosenki, a najgorszą trudno wskazać (single zaskakująco blisko pudła!). Po prostu: nie polecam. Krzysztof Gutowski

5

KONTRAST 5(15)/2012

POLECAMY

GRA — Guild Wars 2 (2012) 28 sierpnia - dzień, który zmienił wszystko. Wieloletnie czekanie dobiegło końca, nadszedł czas na „Guild Wars 2”! Już 2 tygodnie po premierze dzieło firmy ArenaNet osiągnęło 2 miliony sprzedanych egzemplarzy, a to wszystko bez żadnego abonamentu! Gra należy do gatunku MMORPG, który pozwala bawić się razem tysiącom graczy. Jej twórcy położyli duży nacisk na fabułę, na którą gracz, poprzez swoje decyzje, ma wpływ jeszcze przed postawieniem pierwszego kroku w wirtualnym świecie. Podczas tworzenia postaci odpowiadamy na pytania dotyczące naszego wirtualnego życiorysu. Dotyczą one, m. in. pochodzenia, charakteru oraz wiary. Studio ArenaNet udostępniło nam pięć grywalnych ras: Asura, Człowiek, Norn, Popielec i Sylvari. Przy kreowaniu postaci gracz wybiera również jedną z ośmiu klas, która ma wpływ na umiejętności, noszony rodzaj pancerza oraz broni. Do wyboru mamy: dwie klasy ciężkozbrojne - strażnika i wojownika, trzy klasy w zbrojach skórzanych - inżyniera, łowcę i złodzieja oraz trzy klasy w szatach elementalista, mesmer, nekromanta. Świat gry jest dynamiczny i cały czas się zmienia, a kierunek, w jakim zmierza, zależy od graczy. Na pochwałę zasługuje również oprawa graficzna, która inne tytuły MMO zostawia daleko w tyle. Piękne animacje, doskonale zaprojektowane lokacje oraz szczegółowe modele postaci sprawiają, że każdy piksel nacieszy nasze oko, a klimatyczna oprawa dźwiękowa potęguje doznania płynące z rozgrywki. Gra posiada również tryb WvW, czyli wojny światów, na których może walczyć między sobą nawet kilkaset osób. Tryb oprócz biegłości w opanowaniu własnej postaci, wymaga również niemałego zmysłu taktycznego, potrzebnego do przejmowania wrogich fortyfikacji. Piękna grafika, doskonała muzyka, masa możliwości, ale przede wszystkim świetna zabawa. Wystarczy kilka minut gry, by przekonać się, że pieniądze potrzebne do kupienia gry to nie wydatek, a świetna inwestycja. Najwyższy czas przestać się zastanawiać i biec po swoje pudełko. Do zobaczenia w grze! Hubert Redmer


PATTROLUJ Żuromińska grupa podczas PaTu w Lublińcu fot. „Patowiczka”

Ż

uromińska grupa programu PaT (Profilaktyka a Ty), jak już od dwóch lat, wzięła udział w siódmym Przystanku PaT, odbywającym się w Lublińcu na Śląsku. Świat bez uzależnień – od narkotyków, alkoholu i przestępczości – ta idea przyświeca inspektorowi Grzegorzowi Jachowi, autorowi programu PaT. Zamiast leczyć, woli zapobiegać. Robi to w atrakcyjnej – dla nas, młodzieży – formie. A kulminacją programu jest coroczny Przystanek PaT. Z Żuromina do Lublińca przyjechało 13 osób, w tym redaktorzy KONTRASTU: Aleksandra Ostrowska, Izabela Sosnowska i niżej podpisany, a także nasza opiekunka z ŻCK – Karolina Grześkiewicz. Mogliśmy wybierać z niezliczonej ilości spektakli i koncertów, a także warsztatów, których efekty prezentowaliśmy na gali finałowej. Najwięcej uczestników z Żuromina wybrało się na warsztaty radiowe. Może zabrzmi to nieskromnie, ale

przeprowadziliśmy wywiady z prawdziwymi tuzami: ministrem spraw wewnętrznych Jackiem Cichockim, samym (ale wraz z asystentem) Jurkiem Owsiakiem czy też komendantem głównym policji, nadinspektorem Markiem Działoszyńskim, a oprócz tego z dziesiątkami instruktorów i uczestników. Wszystkich można odsłuchać na stronie www.pat.policja.gov.pl w zakładce „TRAP”. „Nasi” byli również na warsztatach pracy z aktorem, bębniarskich, kuglarskich i wielu innych. Ta niesamowita atmosfera wywarła na nas tak duży wpływ, że od października startujemy z żuromińską grupą PaTu. Już teraz zapraszamy na jej spotkania, o których dowiecie się niedługo. Krzysztof Gutowski

Grupa radiowa z Żuromina przeprowadza wywiad z Jurkiem Owsiakiem. fot. K.Grześkieiwcz

Ola na warsztatach kuglarskich fot. K.Grzeskiewicz

6

KONTRAST 5(15)/2012


PASJE

P

ytając wielu przedstawicieli żuromińskiej młodzieży o harcerstwo, możemy często usłyszeć, że to „obciach”, „jest dobre dla kujonów”, „nudne jak szkoła”. Prawie wszystkie takie osoby nie mają pojęcia, czym jest Związek Harcerstwa Polskiego oraz Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej.

fot. Aleksandra Ostrowska

Słyszę: „Chodzenie w mundurze musi być „obciachowe”. To tak, jak w wojsku”. Odpowiadam: Noszenie munduru jest dla harcerza zaszczytem. Nie czyni go tzw. „sztywniakiem”. Wręcz przeciwnie. Harcerze są mili i przyjaźni dla społeczeństwa. Słyszę: „A te zbiórki, to muszą być nudne. Taka dodatkowa szkoła”. Odpowiadam: Na zbiórkach panuje luźna, koleżeńska atmosfera. Harcerze i harcerki z drużyny bądź zastępu słuchają tematu zbiórki, którą prowadzi starszy kolega czy koleżanka. Zupełnie inaczej niż w szkole, gdzie uczą obce dorosłe osoby. Nauka na zbiórkach nie jest ciężka, a całkiem przyjemna. Słyszę: „Pilnują, żeby być wzorowymi, nie można się zabawić.” Odpowiadam: Dla harcerzy bardzo ważna jest bezinteresowna pomoc. Harcerz, który raz dziennie nie zrobi czegoś dobrego, nie jest prawdziwym harcerzem. To może być tylko drobna pomoc, która umili i ułatwi komuś życie. Czasem można zauważyć, że harcerz ma zawiązany supeł na chuście. Ten supeł ma mu przypominać o dobrym uczynku każdego dnia. Nikt go z jego wykonania nie sprawdza. To osobista sprawa. Kto powiedział, że nie można się bawić przyzwoicie i bez

używek? Ależ można i to bardzo dobrze. Harcerze uwielbiają spotykać się przy ogniskach i świeczkowiskach. Prowadzący obrzęd na początku wybiera strażnika ognia, który ma za zadanie dopilnować, aby ogień w żadnym wypadku nie zgasł. Musi dokładać drewno i nie spuszczać ognia z oka. Pełnienie funkcji strażnika ognia jest zaszczytem i ciekawym zajęciem. Zwykle na takim spotkaniu harcerze śpiewają piosenki, bywa, że ktoś gra na gitarze. Składają sobie życzenia. Wszystko odbywa się w bardzo miłej atmosferze. Jeśli ktoś nie ma ochoty śpiewać czy składać życzeń, nie musi tego robić. Byleby zachowywał się przyzwoicie. W harcerstwie nie ma miejsca dla chuliganów.

kończą się zawiązaniem braterskiego kręgu. To nie jest ani oficjalne, ani sztywne. Wystarczy odrobina powagi i szacunku . To braterski krąg, rodzinny. Harcerze stają obok siebie z kole. Zakładają lewą rękę na prawą (na krzyż) i łapią się za dłonie. Osoba prowadząca zbiórkę czy ognisko, drużynowy, przyboczny, zastępowy czy też zwykły szeregowy puszcza w krąg iskrę przyjaźni. Potem zostaje odśpiewana pieśń: „Bratnie słowo sobie dajem, że pomagać będziem wzajem. Druh druhowi, druhnie druh. Hasło znaj: Czuj duch!”. Krąg zostaje rozwiązany bez odrywania rąk i harcerze rozchodzą się w swoje strony, żegnając się hasłem: „Czuwaj!”, którym też się witają.

Słyszę: „Dlaczego właśnie czuwaj? Czemu nie „siemano”?” Odpowiadam: Hasło to pochodzi z czasów rycerskich. W czasie nocnej służby strażnicy na murach nawoływali się w ten sposób. „ Czuwaj” mówi harcerzowi, by był zawsze czujny oraz gotowy do pracy nad sobą oraz służby Bogu i Polsce. W Żurominie funkcjonują obie grupy harcerskie: ZHP i ZHR, które wciąż czekają na nowych członków. Serdecznie zapraszamy do „GROM-u”, Pierwszej Żuromińskiej Drużyny Harcerskiej Związku Harcerstwa PolskieSłyszę: „Wszystko w harcerstwie go. Można nas znaleźć w harcówce musi być takie oficjalne?” przy Szkole Podstawowej nr 1 w ŻuroOdpowiadam: Każde ognisko, świecz- minie, w każdy piątek o godzinie kowisko czy nawet zwykła zbiórka 17.00. Czuwaj! Aleksandra Ostrowska

fot. Aleksandra Ostrowska

7

KONTRAST 5(15)/2012


STUDIA

PSYCHOLOGIA

…zaczyna się od kierunku studiów. Jeżeli nie wiesz, na jakie studia iść, w każdym numerze naszego dwumiesięcznika przybliżać będziemy różne kierunki. W tym artykule będzie to psychologia. Krótkiego wywiadu udzieliła nam Edyta Kwiatkowska, absolwentka Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Wyspiańskiego w Mławie, która aktualnie jest studentką psychologii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Czy psychologia była Twoim wymarzonym kierunkiem studiów? Tak! Zdecydowanie. Od zawsze marzyłam o studiowaniu psychologii, a że jestem zdeterminowaną osobą i dążę do celu, zaczęłam studiować ją wbrew różnym przeszkodom. W ogóle nie żałuję wyboru. Poza profesjonalnymi terminami, teoriami, wzorami i definicjami można na tym kierunku poznać wiele ciekawych i praktycznych wskazówek ułatwiających życie, np. jak polepszyć kontakty z innymi, jak szybciej się uczyć czy też, dlaczego dana osoba zachowuje się tak, a nie inaczej, jakie są tego przyczyny i w jaki sposób można wpłynąć na zmia- fot. Edyta Kwiatkowska nę tej osoby. osoby kompetentne po psychologii Czy przedmioty, które należy zdawać będą miały duuużo do roboty. Organina maturze, by móc dostać się na ten zacje pozarządowe, szkoły, sądy, firkierunek, mają przełożenie na jego my marketingowe czy też rekrutacyjnaukę? ne, prowadzące różne szkolenia, czePsychologia jest połączeniem filozofii, kają na pracowników z otwartymi biologii i poniekąd matematyki, więc ramionami. Jednakże myślę, że więkuważam, że część wymaganych przy szość przyszłych psychologów, w tym rekrutacji przedmiotów, czyli m.in. ja, ma na celu zostać terapeutą z włajęzyk polski, matematyka, biologia czy snym gabinetem psychologicznym ze filozofia, są jak najbardziej adekwatne skórzaną kozetką i regałami wypełdo dalszego programu kształcenia. nionymi naukową literaturą. Ale ku Znając anatomię człowieka, a głównie temu jest długa droga po studiach, układ nerwowy i hormonalny, ma się złożona z różnych szkoleń podyplomniejsze problemy z zaliczeniem bio- mowych pod okiem autorytetów w logicznych podstaw zachowania i psy- tej dziedzinie. Mam nadzieję, że za chiatrii, a skupiając większą uwagę na kilka lat uda mi się zdobyć tytuł psyteoriach filozoficznych na języku pol- choanalityka i będę pracować w tym skim, mamy mniejsze problemy z freudowskim nurcie. historią filozofii, elementami filozofii czy antropologią i etyką. Jakich ludzi można tam poznać? Studiuję na UKSW, czyli katolickiej Co można robić po tym kierunku? uczelni, jednak wbrew pozorom nie Patrząc na to, co dzieje się wokół, jest to uczelnia wykluczająca osoby o

innych poglądach. Można u nas spotkać niesamowitą mieszankę ludzi, zaczynając od studiujących starszych zakonnic, przez ludzi w różnym wieku i pochodzących różnych krajów, a kończąc na osobach z różnych subkultur nieutożsamiających się z ideą uczelni. Jaka jest Warszawa poza uczelnią? Warszawa jest genialnym miejscem dla studentów, każdy może znaleźć tu coś dla siebie. Poza zwiedzeniem zabytków i różnych parków, stolica oferuje m.in. przeróżne kluby, kina (w tym 5D), darmowe imprezy w plenerze, koncerty, organizacje pozarządowe, flash moby, genialne kręgielnie, szkoły prowadzące najróżniejsze kursy, plażę nad Wisłą, gdzie wieczorami można ze znajomymi odstresować się po całym dniu. Niestety minusem są dość wysokie ceny niemal wszystkiego w stolicy.

8

KONTRAST 5(15)/2012


cie trudnymi zajęciami, jak np. logika. Początki są trudne, ale później, gdy poznaje się coraz więcej aspektów psychologii, można znaleźć coś dla siebie. I starajcie się czytać nie tylko naukowe księgi polecane przez profesorów. Jest multum książek i gazet,

mówiących o zachowaniu i funkcjonowaniu człowieka w przystępny, a przede wszystkim bardzo ciekawy sposób. Uważam, że ten kierunek nie jest dla osób wybierających studia przypadkowo bądź na ostatnią chwilę. Rozmawiała: Monika Mendowska

fot. Edyta Kwiatkowska

...naczelną wartością dla psychologa jest dobro drugiego człowieka. Celem jego działalności profesjonalnej jest niesienie pomocy innej osobie w rozwiązywaniu trudności życiowych i osiąganiu lepszej jakości życia na drodze rozwoju indywidualnych możliwości oraz ulepszaniu kontaktów międzyludzkich. — Kodeks etyczno-zawodowy psychologa

NIEZBĘDNIK KANDYDATA PSYCHOLOGIA NA UKSW przedmioty wymagane nowa matura: –język polski pisemny –język obcy nowożytny pisemny –przedmiot do wyboru: biologia, matematyka, fizyka z astronomią, historia, chemia, geografia, filozofia 9

KONTRAST 5(15)/2012

STUDIA

Co możesz poradzić osobom chcącym studiować psychologię? Moją radą dla przyszłych studentów psychologii jest to, żeby nie zniechęcali się perspektywą nauki niektórych przedmiotów niepotrzebnych w karierze psychologia lub też niesamowi-


PASJE

J

eśli pytamy o kuglarstwo, mało kto wie, o co chodzi. Jeśli podpowiemy, że chodzi o sztukę cyrkową, wielu ludzi skojarzy to z żonglowaniem, chodzeniem po linie i jeżdżeniem na monocyklu. Ale kto powie, czym jest taniec z ogniem? O co chodzi w fireshow? Wygląda na to, że tego zaszczytu dostąpię właśnie ja. Nim pojechałam na PaT (z którego sprawozdanie znajdziecie na stronie ...), nie odróżniałam kija kuglarskiego od zwykłego mopa. Program „Profilaktyka a Ty" pozwolił mi odkryć nową pasję. Pierwszego dnia warsztatów słuchałam uważnie, jak odróżniać podstawowe sprzęty: kij – po prostu zwykły, najzwyklejszy kij długości mniej więcej półtora metra, owinięty grubą taśmą i zakończony, na jednym i drugim końcu, materiałem do podpalania; POI – dwa łańcuchy, każdy na jedną rękę, zakończone najczęściej płonącymi kulkami bądź kostkami. Wybrałam kij. Po dwóch dniach intensywnych treningów pozwolono nam po raz pierwszy podpalić sprzęt. Schowaliśmy włosy w chustach i popędziliśmy podnieceni zamoczyć końce kijów i POIek w parafinie. Potem zostało już tylko delikatnie dotknąć do ognia i po chwili trzymałam w ręku ogniowy kij. Adrenalina, w połączeniu w euforią, dała bardzo przyjemne uczucie, które niemal natychmiast zabiło strach przed podpaleniem. To był łagodny, ujarzmiony ogień, paliła się tylko parafina, która nie mogła wywołać pożaru. Pierwsze ruchy tańca z ogniem i towarzyszący im szelest rozdzieranego powietrza sprawił, że zakochałam się w kuglarstwie, a zwłaszcza przepięknej sztuce ogniowej. Z podstawową wiedzą wybrałam się do Ostródy na Festiwal Ognia, który odbył się w dniach 23 - 27 lipca. Tam spotkałam przeróżnych, mających swój styl ludzi. Byli tam nie tylko amatorzy, tak jak ja, ale też absolwenci Szkoły Cyrkowej, czy też wręcz

mistrzowie w tym, co robią. Poznałam też wiele nowych sprzętów kuglarskich: diabolo, wyglądające jak zwykłe jojo; szponiaste wachlarze; kije diabelskie i kwiatowe, te pierwsze wymagające wprawy, dla profesjonalistów, drugie z mnóstwem frędzelków; i płonące hula-hop, z parzydełkami przyczepionymi od strony zewnętrznej (nie mogłoby przecież płonąć całe). Wystąpiłam w finałowym fireshow festiwalu. Nasze przedstawienie miało pełną fabułę. W skrócie: walka pomiędzy dwiema szkołami magicznymi – Dobrą i Złą. Naprawdę, nie trzeba było mieć dużych umiejętności kuglarskich, by wystąpić. Wystarczyło wczuć się w rytm muzyki i rolę. Skakać, piszczeć i, co najważniejsze, tańczyć. Taniec z ogniem wygląda rewelacyjnie, nawet jeśli trzyma się w ręku zwykłą pochodnię. Gdy wróciłam do domu, zastanawiałam się, czy w okolicach naszego poczciwego Żuromina są osoby zajmujące się kuglarstwem. Dość łatwo znalazłam dwie POIkarki, a mianowicie Karolinę i Anię Niderlę. Porozmawiałam z Karoliną, która pierwszy raz z kuglarstwem spotkała się na obozie harcerskim, a potem rozwijała dalej to hobby na Festiwalu Młodych i w domowym zaciszu. Tak jak mi bardzo spodobał jej się taniec z ogniem. Nie zachęcam do spróbowania, ponieważ tego nie robi się na siłę. Kiedy zobaczycie kuglarza z płonącym sprzętem i poczujecie pociąg do ognia, wtedy śmiało spróbujcie. Nawet, jeśli boicie się ognia. To świetna zabawa. Aleksandra Ostrowska

Karolina Niderla podczas pokazu na pikniku średniowiecznym przed ŻCK fot. ŻCK.

10

KONTRAST 5(15)/2012


WAKACJE

W

akacje to czas wyjazdów, rozrywki i oczywiście FESTIWALI! W ostatnim czasie w Polsce sporo się ich nagromadziło. Najpopularniejsze to Open'er Festival, Orange Warsaw Festival, Coke Live Music Festival i, oczywiście, kultowy Woodstock! A czy pamięta ktoś jeszcze o Jarocińskim Festiwalu? fot. Aneta Strzelec

Festiwal w Jarocinie był, a dla niektórych wciąż jest, jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych odbywających się w Polsce. Jest to festiwal z ogromną historią. Może niektórych to zadziwi, ale na początku nie był to zwykły festiwal, na który przyjeżdżały znane i szanowane zespoły. Do Jarocina przyjeżdżały zespoły po to, by dopiero stać się gwiazdami. Najpierw nazywano to „Przeglądem Muzyki Młodej Generacji” i kiedy zespół TSA przyjechał, zagrał, wygrał i odjechał, po kilku miesiącach był gwiazdą polskiej sceny muzyki rockowej. Tak więc Jarocin otwierał drzwi do sławy. Początki, jak zawsze, były skromne. Kilka zespołów, grupki fanów i tyle. Jednak kolejne lata przyciągały nie tylko zespoły z różnych stron kraju oraz publiczność, ale też prasę. Po wielu latach Jarocin Festiwal stał się wielką imprezą, na którą przyjeżdżało „wielu dziwnych ludzi z nastroszonymi włosami i agrafkami wpiętymi w policzek. Budzili strach, byli odrażający, brudni, źli. To była zapowiedź punkowskiej fali” - jak czytamy na oficjalnej stronie festiwalu w Jarocinie. W tym roku, z dnia na dzień, na scenie pojawiały się coraz to wspanialsze zespoły. Pierwszego dnia, warto było pójść na koncert niezastąpionej Kasi Nosowskiej, która swoim magicznym głosem oczarowała całą publiczność. Po północy pojawiła się legenda polskiej muzyki punkowej KSU, a wraz z nimi pod sceną zawitali najwierniejsi fani. Drugiego dnia, na scenie pojawił się wyczekiwany przez wszystkich Jelonek - muzyk, który grze na skrzypcach nadał metalowe znaczenie. Chwilę po nim na scenę wkroczył holenderski zespół - Within Temptation, który miał tyle samo zwolenników, co i przeciwników. Ostatniego dnia na jarocińskiej scenie

pojawiły się jedne z najpopularniejszych zespołów polskiej sceny muzycznej: Voo Voo, Luxtorpeda, Coma i, przede wszystkim, wyczekiwany przez wszystkich Kult. W tym roku, festiwal obchodził 42. urodziny, a razem z nimi swoje XXX - lecie obchodził wcześniej wspomniany Kult! Na ten zespół czekała około dziesięciotysięczna publiczność. Kazik wraz ze swoją ekipą wykonał 30 utworów (które wcześniej wybrali fani na ich stronie internetowej) i oczywiście kilka bonusowych, na tak zwany bis. Publiczność bawiła się wspaniale, hucznie obchodząc urodziny Kultu. Wyjazd na punkowy festiwal uświadomił mi, jak wielkim błędem jest wiara w stereotypy. Co mówi się o punkach? Brudasy, ćpuny, pijacy, bezdomni, margines. Nic bardziej mylnego. Któryś z artystów dobrze podsumował te stereotypy: - Większość punkowców myje się częściej i bardziej dba o swoje włosy niż l udzie, którzy nazwali ich brudasami. Ci, którzy kojarzą się większości z bandziorami, to tak naprawdę wyjątkowo mili i uprzejmi ludzie, którzy, gdy tylko upadniesz, podniosą Cię, aby nie

stała Ci się krzywda, a tym, którym zabraknie pieniędzy na jedzenie, pomogą od razu tak, że nie zostaną długo głodni. Klimat, jaki tam panuje, jest wyjątkowy. Każdy zachowuje się, jakby znał innych od zawsze i od tego roku mogę potwierdzić, że Jarocin Festiwal jest to zgromadzenie wszystkich subkultur, uczy tolerancji, która jest bardzo istotna w kontakcie z innymi ludźmi. Aneta Strzelec

fot. Aneta Strzelec

fot. Aneta Strzelec

fot. Aneta Strzelec

11

KONTRAST 5(15)/2012


REPORTAŻ

fot. Artur Stryjewski

R

okrocznie wielu absolwentów żuromińskich gimnazjów na dalszej drodze swojej edukacji stawia szkoły średnie poza naszym terenem. Czyżby cztery szkoły ponadgimnazjalne w powiecie żuromińskim przestawały spełniać oczekiwania coraz bardziej wymagających uczniów? Wśród wyborów gimnazjalistów, jeżeli chodzi o szkoły średnie poza Żurominem i jego okolicami, prym wiodą takie miasta, jak Płock i Toruń. W kręgu miast, w których gimnazjaliści decydują się kontynuować naukę, znajdują się także m.in. Warszawa, Płońsk, Brodnica, Mława oraz Gródki. Na myśl nasuwają się dwa pytania. Dlaczego młodzież decyduje się na naukę z dala od domu, choć ma ją na wyciągnięcie ręki? I czy sądzi, że poziom nauczania w szkołach ponadgimnazjalnych w powiecie żuromiń-

skim jest niższy niż ten reprezentowa- jednej z naszych szkół miałaby mniejny przez placówki z większych miast? szy kontakt ze sportem, odpowiada: Może nie, ale tam jest klub sportowy Żuromin NIE, bo... z jakąś historią i pewnymi sukcesami. - O naszym liceum słyszałam dużo Najlepszym przykładem jest Adrian złych opinii - mówi Karolina, która jest (Józefowicz - red.), sięgając wyżej, dziś maturzystką I Liceum Ogólno- można podać przykłady Tomasza Makształcącego w Brodnicy. Z kolei Mag- jewskiego czy Piotra Małachowskieda, uczennica LO im. Henryka Sienkie- go. W tej szkole poznałam sport od wicza w Płońsku mówi: - Na wybór profesjonalnej strony, a nie amatortego liceum wpłynęła moja miłość do skiej, jak w Żurominie. sportu. Poszłam tam po to, żeby mieć Inni ludzie, inne pasje, inne zainterejakiś kontakt ze sportem, więcej tre- sowania. - Wszystko zaczęło sie od nować. Na pytanie, czy sądzi, że w tego, że pojechałam na dni otwarte

12

KONTRAST 5(15)/2012


albo ZSP w Zielonej, są do nich krytycznie nastawione. Twierdzą, że poziom tych placówek jest wyjątkowo niski, a poza tym szkoły te nie pozwalałyby rozwijać ich zainteresowań. Oczywiście te informacje nie są wysysane z palca. Czerpią je od swoich znajomych, którzy albo już skończyli, albo wciąż są uczniami tutejszych liceów, techników czy zawodówek i, którzy nie mają zbyt pochlebnego zdania na temat ich szkoły. Jednakże progi punktów w czasie rekrutacji i miejsca naszych szkół w różnych rankingach też dają wiele do myślenia. - Myślę, że startując z tego liceum (LO im. T. Czackiego w Warszawie - red.), będzie mi łatwiej ze względu na to, że mamy bardzo wyrównany poziom i wszystkim od początku pierwszej klasy zależy na tym, żeby dostać się na jak najlepsze studia. Progi punktów podczas rekrutacji były zresztą też sporo wyższe - opowiada reprezentantka warszawskiego liceum, Ola. - Poziom jest raczej dość wysoki, chociaż tego nigdy nie wie się do końca. Jeśli chodzi, np. o chemię, to nasze liceum od lat nie wypada poniżej pierwszej 5. w województwie mazowieckim z matury, więc o nią jestem raczej spokojna. A np. z matematyki - w tym roku średnia mojego liceum z matury podstawowej to 92%, więc jest bezpiecznie. Warto jednak zauważyć, że i żuromiński ogólniak ma się czym pochwalić. Matematyczka z tej szkoły, pani Ewa Marzec, komentuje: - W zeszłym roku, nasza szkoła, jeżeli chodzi o maturę podstawową z matematyki, osiągnęła aż 6 wyników, które uzyskały 100%. 42 osoby zdobyły 90 i więcej procent, a średnia szkoły wyniosła 74, 43%. Z kolei z poziomu rozszerzonego, najwyższą oceną było 92%. Było też parę osób, które uzyskały ponad 70% - czyli bardzo ładne wyniki. Trzeba też wspomnieć o ubiegłorocznym fantastycznym wyniku z rozszerzonego polskiego(!), który jedna z uczennic zdała na maksymalną liczbę punktów, czyli 100%. Nie sposób też zapomnieć o osobach, które uzyskały ponad 90%. Te doskonałe wyniki Podobno wyższy poziom kształcenia sprawiły, że powiat żuromiński zajął Osoby, które wybierają inną szkołę 1. miejsce w rankingu punktacji proniż LO i ZSP w Żurominie, LO Bieżuniu centowej w powiatach województwa

mazowieckiego. Przyjrzyjmy się jeszcze ogólnej zdawalności matury trzech liceów i dwóch techników w powiecie żuromińskim. W tym roku egzamin dojrzałości zdało 98% abiturientów żuromińskiego „Ogólniaka". Dla LO w Bieżuniu wskaźnik ten wyniósł 83, 93%, dla ZSP w Żurominie 77, 55%. Słabo poszło w Zielonej. ZSP im. Batalionów Chłopskich odnotował wskaźnik równy jedynie 56, 45%. Istotne jest to, co szkoła daje uczniowi. Matura jest ważna, ale jeśli ktoś bardzo chce, w każdej szkole da radę się przygotować i zdać z dobrym wynikiem - ripostuje reprezentantka Torunia. Co na to Warszawa? - 98% jest całkiem OK, ale czy już 84% to dobry wynik? Przecież, by zdać egzamin, trzeba napisać tylko na 30%, to naprawdę bardzo mało. Poza tym, jeśli chodzi o moją szkołę, to (biorąc pod uwagę „nową" maturę) nie zdarzyło się jeszcze, aby ktoś nie zdał z czegokolwiek. Jedna z absolwentek żuromińskiego LO, Agata, ocenia przygotowanie do matury w tej szkole: - Myślę, że samo liceum przygotowuje do matury, ale bez rewelacji. Trzeba samemu dużo pracować, żeby osiągnąć wymarzony wynik. Ale na swój nie narzekam. I przy okazji dziękuję sorkom Królikowskiej i Sikut, bo one chyba najbardziej przykładały się do tego, aby ten egzamin dojrzałości nam jako tako poszedł. Marcin jest absolwentem liceum w Zielonej i bardzo je chwali: - Na każde pytanie dostawałem konkretną odpowiedź. Sądzę, że do matury przygotowali mnie dość solidnie i dobrze; bez większych, mniejszych i pośrednich problemów szybko i sprawnie przemknąłem przez okres matur. A co najważniejsze - zdałem wszystkie egzaminy i to z bardzo dobrym wynikiem, dostałem się tam, gdzie chciałem. Jeżeli mowa o wyższym poziomie nauczania, nie sposób zapomnieć o większych wymaganiach nauczycieli od uczniów. W każdej szkole trzeba zapracować na to, aby się w niej utrzymać. Czy w tych, które w rankingach są wyżej od innych, jest ciężej? - Nie jest trudno się utrzymać, trudno zaś jest mieć np. średnią 5.0, ale to wszystko kwestia pracy. Ciąg dalszy na stronie 14-15

13

KONTRAST 5(15)/2012

REPORTAŻ

do Staszica (LO im. Stanisława Staszica w Warszawie - red.). Zamiar był taki, żeby po prostu się rozerwać, bo i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Gdy tam pojechałam, okazało się, że Ci ludzie mnie zauroczyli, byli pełni pasji. Tego właśnie brakowało mi w Żurominie - tłumaczy Ola, maturzystka z XXVII Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Czackiego w Warszawie. Agata także uczy się w Warszawie, w LXIV Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Ignacego Witkiewicza: - Do żuromińskiego liceum idzie każdy, a próg wynosi potem coś koło 120. Ja uzbierałam tych punktów dość sporo, więc miałam możliwość dostania się do jednej z lepszych szkół w Warszawie. Gdybym miała tych punktów mniej, nie poszłabym do jakiegoś przeciętnego ogólniaka w dużym mieście, ale została w Żuro. - W Żurominie klasy, o ile się nie mylę, są w okolicach trzydziestu osób, a tu ok. 24. Liczne klasy nie są dobrym pomysłem, bo wystarczy, że połowa uczniów zacznie gadać, to robi sie taki hałas, że siedząc w pierwszej ławce trudno usłyszeć, co nauczyciel mówi. Albo nie będzie zwracał na to uwagi, ale wtedy będą hałasować jeszcze bardziej i staną się jeszcze bardziej bezczelni, albo zacznie ich uspokajać, ale to może trwać bardzo długo i uczniowie, którym zależy na nauce, będą tylko tracili czas. Poza tym, w mojej szkole jest dobrze wyposażona pracownia chemiczna, a z tego, co słyszałam w Żurominie z tą chemią trochę gorzej. Rekrutacji też mogę co nieco zarzucić. Dziwi mnie, że za osiągnięcia sportowe i artystyczne jest więcej punktów niż za naukowe. Jedynie za laureata i finalistę jest tego więcej - mówi Natalia, maturzystka Liceum Akademickiego w Toruniu. Po drugiej stronie medalu Łukasz maturzysta Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Dąbrowskiej w Żurominie: - W okręgu nasze LO wyróżnia najwyższy poziom, o szkole gdzieś dalej nie myślałem - wolałem zostać na miejscu, na studiach będę oddalał się od domu i żył na walizkach. Te lata wolę spędzać w rodzinnym mieście.


REPORTAŻ

Fot. Artur Stryjewski

Problem ze zdaniem jest, jeśli ktoś idzie do większego miasta głównie imprezować, wtedy niełatwo jest pogodzić to z nauką - mówi Kuba, absolwent I LO w Toruniu. Jak wygląda sytuacja w Bieżuniu opowiada Magda, uczennica tamtejszego LO: - Momentami jest lekko, ale wiadomo - uczyć się trzeba. Bo jeżeli nie zapracujemy sami na pozytywną ocenę, to tak naprawdę później nic nas nie czeka. Możliwości rozwoju i takie różne Większy dostęp do np. teatrów, kin czy wydarzeń muzycznych - to rozumie się samo przez się. Ale nie tylko. Natalia - jak sama siebie określa – „dziecko GiLA (Gimnazjum i Liceum Akademickiego w Toruniu)” - mówi: Jesteśmy pod, powiedzmy, opieką Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Uczniowie mają prawo uczęszczać na zajęcia organizowane na uniwersytecie tak, jak prawdziwi studenci. W mojej klasie, lekko licząc, połowa uczniów bierze udział w naszej olimpiadzie. Prace badawcze, potrzebne do niektórych olimpiad, można wykonywać na UMK. To bardzo ułatwia zadanie. Korzystanie z profesjonalnego sprzętu daje też doświadczenie na przyszłość. Na UMK wykonałam swoją pracę badawczą. Teraz pomagam z koleżanką jednemu doktorowi w prowadzeniu badań. Jestem pewna, że w Żurominie nie miałabym takich

możliwości. Żałuję jedynie, że to już mój ostatni rok w liceum. Kuba, także Toruń: - Zawsze w większym mieście ma się do czynienia z większą liczbą możliwości, zarówno jeśli chodzi o jakieś korepetycje, jak i o możliwości spędzania wolnego czasu. To też ma niebagatelny wpływ na późniejsze wyniki w nauce. Jak się okazuje, nie dla wszystkich. Łukasz postanowił kontynuować swoją naukę w żuromińskim liceum: - Na chwilę obecną aż tak nie ubolewam nad brakiem możliwości (choć mogłoby być ich więcej), nie czuję się ograniczany, a wszystkie niedogodności rekompensuję sobie bliskim sąsiedztwem znajomych, rodziny, a także mojej miłości. Nie bywa lekko Wystarczy zajrzeć do portfela. Uczniowie szkół z Torunia, Płocka czy też innych miast, często zastrzegają, że koszty przeżycia nie są drogie, ale tak naprawdę, to indywidualna sprawa każdego z nas. Trzeba jednak liczyć się z takim (mniejszym lub większym) obciążeniem dla rodzinnego budżetu. Przypomina mi się też historia mojego kolegi, który, jadąc już z Żuromina do Torunia, gdzie się uczył, zapomniał wziąć od rodziców nowej porcji pieniędzy i cały tydzień musiał przeżyć na łasce kolegów z internatu. A łatwo nie było. Jak kwestia finansowa wygląda w Toruniu? - Tutaj trzeba się liczyć z kosztami. Ale można odciążyć rodzi-

ców, pracując w wakacje na przykład. Dofinansowań nie ma, bo „zawsze masz do wyboru internat". Ewentualnie jakieś stypendia za wyniki w nauce można przeznaczyć na ten cel. Całe szczęście, Toruń nie jest potwornie drogi, to na pewno nie ta liga, co Warszawa - opowiada Kuba. Ale przecież pieniądze to nie wszystko. Ola, która uczy się w liceum Czackiego w Warszawie, mówi: - Trochę bałam się tego, czy dam sobie radę z nauką i czy ludzie mnie zaakceptują, ale na szczęście obawy te okazały się bezpodstawne. Nie zapominajmy też o wczesnej wyprowadzce z rodzinnego domu i opuszczeniu starych znajomych, co dla niektórych byłoby traumatycznym przeżyciem. Nie da się ukryć jednak, że tak szybki wyjazd z rodzinnego miasta jest też niezłą lekcją samodzielności: - Ceniłem sobie niezależność, nauczyłem się gospodarować własnym czasem, czego nie nauczyłbym się aż w takim stopniu, mając na podorędziu rodziców (musiałem wszystko załatwiać sam) - mówi Kuba, który niedawno zakończył edukację w toruńskim liceum. Koniec końców Zdarzają się jednak takie przypadki, które po jakimś czasie edukacji w „metropolii” wracają tutaj. Dlaczego? Zazwyczaj po prostu sobie nie radzą. Ze względu na niezbyt wysokie

14

KONTRAST 5(15)/2012


większego prestiżu i jeszcze wyższego, który, zdaniem niektórych, jest już w tych placówkach znikomy (co, w konfrontacji ze średnią zdawalnością tychże szkół, wydaje się nieco absurdalne). Później myśli trzeba zamienić w czyn. Pod uwagę wziąć jednak warto wziąć fakt, że współpracować muszą wszystkie strony: rodzice, uczniowie, nauczyciele, jak i lokalne władze. Bo jak powiedziała jedna z moich rozmówczyń: - Gdyby liceum w Żurominie miało wyższe miejsce w rankingu, to uczniowie przychodziliby

tu z innych miejscowości, nawet znacznie oddalonych. Żeby tak było, potrzebne są dobre wyniki na maturze, osiągnięcia w konkursach ogólnopolskich i międzynarodowych, kształtowanie młodych ludzi tak, by byli kulturalni, mieli wiele zainteresowań, które by rozwijali i nie uważali tego za stratę czasu oraz wiele, wiele innych. To wymaga wielu lat zmian. Najważniejsze jest tu podejście nauczycieli liceum, ale też tych z gimnazjum i rodziców. Oliwia Kujawa

W artykule wypowiadali się uczniowie ze szkół, które w rankingu „Perspektyw” zajęły miejsca: Liceum Akademickie w Toruniu - miejsce 1. LXIV LO im. Stanisława Ignacego Witkiewicza - miejsce 8. XXVII Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Czackiego - miejsce 9. I Liceum Ogólnokształcące im. Henryka Sienkiewicza - miejsce 178. I Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika - miejsce 325. Licea im. Marii Dąbrowskiej w Żurominie, Zespół Szkół im. Batalionów Chłopskich w Zielonej i Liceum Ogólnokształcące im. Władysława Orkana nie zakwalifikowały się do pierwszej 500. szkół z całej Polski. W podobnym rankingu dotyczącym techników, ani żuromińskie ZSP im. Jana Pawła II, ani technikum z Zielonej nie zajęło żadnego miejsca.

Z

bliża się już kolejna edycja konkursu pod hasłem „ĆPANIE MNIE NIE JARA”, organizowana dla uczniów szkół gimnazjalnych oraz ponadgimnazjalnych z powiatu żuromińskiego

„Ćpanie mnie nie jara” to nie tylko konkurs, ale także projekt, który ma na celu zachęcić młodych do myślenia, zmobilizowania się i uświadomienia, że każdy dzień może być piękny bez „wspomagaczy”, które zabijają powolnie i boleśnie. Promujemy anty-narkotykowy styl życia, czyli zdrowe i radosne, piękne i świadome życie. W poprzednich latach, konkursy odbywały się na wielu płaszczyznach, każdy miał możliwość dołączenia do upowszechniania naszego hasła wybierając coś dla siebie. W poprzednich edycjach były trzy kategorie: fotografia, spot reklamowy oraz plakat. I w tym roku, pokazując swój talent i chęci, możesz nam pomóc zachęcać do „czystego” życia.

W tym roku konkurs będzie podzielony na dwie kategorie: 1. Vlepka - projekt graficzny z hasłem " Ćpanie mnie nie jara" lub inny, nawiązujący do tematu; 2. Przypinka, button - projekt graficzny z hasłem "Ćpanie mnie nie jara" lub inny, nawiązujący do tematu. Każdy na pewno znajdzie coś dla siebie jeśli tylko zechce ratować ludzi, których narkotyki, dopalacze i różnego rodzaju używki wciągają w pułapkę. Nie zastanawiajmy się więc i promujmy życie bez narkotyków. Nagrodzone prace - przypinki i buttony zostaną przygotowane, więc jest o co walczyć. Czekamy na Wasze prace do 12 grudnia. Regulamin i plakaty już wkrótce pojawią się na stronie ŻCK. Czekajcie na informacje i do dzieła! Izabela Sosnowska

15

KONTRAST 5(15)/2012

REPORTAŻ

stopnie postanawiają zmienić decyzję i uczyć się na miejscu. Jedna z maturzystek żuromińskiego LO ocenia: - Uważam, że w przypadku części tych osób, które stąd wyjeżdżają, jest to po prostu przejaw snobizmu. Maturę, zdałabym w każdej szkole, a jeśli chodzi o wynik - to już zależy od własnej pracy. Sądzę, że nowo otwarta hala przy naszym LO może przyciągać potencjalnych kandydatów do pierwszych klas. Warto byłoby się jednak zastanowić, co zrobić, aby cztery szkoły w naszym powiecie nabrały


PORTRET

Ż są Ikarion, Bambi, Sunflowers, a obecnie Kart, „wyprodukował” kolejny ciekawy zespół muzyczny.

uromin, jako fabryka kapel muzycznych w bardzo dobrym guście, z których najbardziej znane

Screen After. Skąd wzięła się ich nazwa? Jaką muzykę grają? To i wiele innych informacji znajdziecie właśnie tutaj!

fot. Aneta Strzelec

SKŁAD Najważniejszą sprawą w zespole jest oczywiście to, kto w nim gra: Tomasz Barski - gitara rytmiczna i wokal Kamil Pesta (Krokos) - wokal Daniel Fabiszewski (Fabich) - gitara prowadząca Mateusz Skorupski (Korek) - bas Kasjan Lewandowski - perkusja

NAZWA Kolejną istotną sprawą jest pytanie: „Skąd wzięła się wasza nazwa?”. A oto odpowiedź: - Dlaczego taka nazwa? Nie wiem… Może z przekory - żeby była inna niż wszystkie? Screen After oznacza zupełnie nic. To jest przypadkowy zlepek słów - po prostu nazwa. Może się gdzieś, kiedyś pojawić i skojarzyć z nami i z nikim innym, tyle. Jeżeli ktoś ma ochotę może dorobić sobie do niej jakąś teorię czy ideologię. Proszę bardzo. Jednak Screen After zupełnie nic nie znaczy. Naprawdę - mówi Barski. Według wielu osób nazwa odgrywa jedną z ważniejszych ról, a jednak nie według nich. Nazwa jak nazwa!

-Zespoły powstają zazwyczaj tak, że się podkrada muzyków innym grupom. I nie inaczej było w naszym przypadku. Z Fabichem gramy już od dłuższego czasu. Wokół nas się to wszystko buduje. Chłopaków (Kasjana i Krokosa – przyp. red.) wzięliśmy po tym, jak Nothingness się rozpadł. A Korek? Któregoś razu przyszedł na próbę i po prostu został – tak o MUZYKA składzie zespołu mówi Tomasz Barski. Jaką muzykę grają? Czym się inspirują?

Skąd biorą się teksty? Nic już nie ulega wątpliwości: - To jest taka mieszanka… Trochę thrashu, trochę metalcore'u i trochę naszej inwencji twórczej – mówi perkusista zespołu, Kasjan Lewandowski - Co tam nam w duszy gra! - twierdzi Tomasz Barski, który na pytanie: „Czyli Adele i Lady Gaga?” chętnie odpowiedział: - No właśnie!, a także przyznaje: - Tak poważnie, to większość naszych kawałków jest „wygrzebana” z mojej szuflady, wzięta na warsztat i nadana jest im nowa jakość. Każdy daje coś od siebie. PIERWSZY WYSTĘP Niedawno swoje pierwsze urodziny obchodził zespół zaprzyjaźniony z Żuromińskim Centrum Kultury SOUNDLESS! Na ich przyjęcie pojechał właśnie Screen After, mając

16

KONTRAST 5(15)/2012


PORTRET fot. Aneta Strzelec

wystąpić przed publicznością po raz pierwszy. Jak na temat tego koncertu wypowiadają się członkowie? - Graliśmy w okrojonym składzie, koncert wyszedł, jak wyszedł; nagranie można obejrzeć w sieci! Pierwszy koncert, wiadomo. Z pierwszym razem jest zwykle tak, że nie zawsze wypada, jak się tego oczekuje. Odbył się i to wszystko, co możemy o nim powiedzieć – mówi najbardziej wciągnięty w rozmowę Barski. Jednak jego słowa nie oddają w zupełności uczuć reszty zespołu, bo według

perkusisty, koncert był udany, a dla potwierdzenia tych słów można zacytować jego króciutkie zdanie: - Ja tam jestem zadowolony! PLANY NA PRZYSZŁOŚĆ Zespół obecnie ma za sobą już dwa koncerty, jeden w Lubawie, drugi na żuromińskiej scenie z okazji I edycji Nocy Wojów. Screen After jest otwarty na wszelakie propozycje koncertowe, a poza tym ma zamiar ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć i doskonalić się w tym, co robi.

Będąc na ich koncercie, można było zauważyć, że na występ tego zespołu, czekało wyjątkowo wielu fanów, jak na formację, która dopiero co zaczyna swoją przygodę z muzyką. Szczerze mówiąc, dawno na naszej scenie nie pojawił się zespół, do którego publiczność pałała taką sympatią ze względu na muzykę, jaką grają, utwory, które w ciekawy sposób "coverują”, a także dwa wokale, które w specyficzny sposób się dopełniają. Aneta Strzelec Michał Stępień

fot. Aneta Strzelec

17

KONTRAST 5(15)/2012


PUNKT WIDZENIA

P

ierwszego września, po porannej mszy (albo i nie, bo po co?), ubrani w garnitury albo mniej oficjalne i bardziej adekwatne dżinsy i koszule, adaptują się grupkami, watahami czy pojedynczo do nowego otoczenia; oczywiście nie dla wszystkich tak samo dziewiczego. Wlewają się wąskimi drzwiami i ustawiają grzecznie pod ścianą, żeby za chwilę złożyć honorowe śluby, klnąc się na szkolny sztandar i przyrzekając, że będą grzeczni, pilni i szarzy. I przestrzegają tego, przynajmniej z początku. Bo nie wiedzą, na jak wiele można sobie pozwolić i nie znają siebie nawzajem. Niekoniecznie chcą poznać, skoro profilaktycznie dzielą się na hermetyczne grupki i uważają, żeby przypadkiem nie wplątał się do kółeczka obcy Murzyn. Inni z kolei tak bardzo pokochali swój świat i swoje kredki, że nie wychylają łba zza kartki, chociażby tylko udawali, że rysują. Bogu dzięki, nie wszystkie koty są przykładnie apatyczne; niektóre z chęcią podzielą się kłębkiem wełny, o ile nie pozbawiono ich języków czy mięśni twarzy. I bardzo fajnie, że często okazują się dobrymi partnerami w zabijaniu czasu. I nie tylko. A kiedy już rozejrzą się dookoła, wyjrzą na chwilę ponad najbliższe otoczenie, co zobaczą? Stada dzikich, złych i brzydkich, których prawdopodobnie się spodziewali i co niektórzy obawiali jak ognia? O ile nie noszą na zadartym nosie barwionych okularów z filtrem, znajdą wokół nie barbarzyńców, ale cywilizowanych Polaków, każdego innego, ciekawego lub nie, ale z pewnością przystosowanego do współżycia z kotami na równych warunkach. Zresztą, szafki są trochę zbyt ciasne, więc ciężko byłoby w nich zamknąć pierwszoklasistę. Jeśli ktoś spodziewał się atmosfery rodem z amerykańskiej komedii dla nastolatków, musi się rozczarować - otoczenie wydaje się na tyle przyjazne, że masochiści na przerwach umieraliby z nudów, gdyby radiowęzeł grał coś mniej sadystycznego; na przykład muzykę. A kiedy bije dzwonek i wołają do środka, kot kotu wilkiem. Strosząc się,

rozstawiając ramiona i gotując się do morderczego wyścigu, zbijają się w niecierpliwą kupkę i próbują tanimi podstępami dostać się jak najbliżej drzwi. Bo kiedy się otworzą… Szybko! Rzucaj plecakiem, torbą, bluzą, kurtką, bielizną, czym tylko się da, żeby zaklepać sobie miejsce w ostatniej ławce. Albo nie rzucaj, jak wolisz; oko Saurona i tak cię dopadnie. A kiedy już usiądą, zamilkną i wlepią wzrok w nauczyciela, często przeżywają rozczarowanie. Nie zawsze znajdują uprzejmy uśmiech na twarzy, rzadko spotykają się z poczuciem humoru, a niekiedy zderzają się z brakiem zrozumienia lub sztuczną życzliwością. Oczywiście nie każdy wodzirej zasługuje na złą opinię; znaleźć można również takich, których wykłady są ciekawe i

przebiegają w atmosferze wzajemnego szacunku i uprzejmości. Szkoda tylko, że nie wszyscy mają usposobienie naznaczone zarówno pogodą ducha, jak i rozwagą. A kiedy porównają swoje gimnazjum z liceum, do którego trafili, zauważą znaczącą różnicę, mimo iż są kompletnymi „świeżakami” i nie wiedzą jeszcze, co w murach piszczy. Przede wszystkim tym, co cieszy dużą ich część, jest specyficzny wpływ nowego, doroślejszego otoczenia, za sprawą którego nie czują się już jak dzieci, przynajmniej po części. Bo na hermetyczne grupki zamykane próżniowo zmiana otoczenia nie wpływa w zauważalny sposób, o ile w ogóle odczuwają zmianę. Nie każdy zresztą musi się zmieniać. Michał Stępień

fot. Artur Stryjewski

18

KONTRAST 5(15)/2012


PUNKT WIDZENIA

A

tmosfera wielkiego stresu już opadła, w końcu początek roku szkolnego daleko za nami. Równocześnie z początkiem września rozpoczęło się odliczanie nieszczęsnych dni do wielkiego sprawdzianu umiejętności. Jest już lepiej, niemniej jednak, nie da się zapomnieć, chociaż na chwilę, bo nie pozwoli Ci na to system, który twardo mówi, że na początku roku musisz złożyć wstępną deklarację maturalną. fot. zbiory prywatne

Doskonale wiem, że to wcale nie jest takie proste, jak się wydaje, ale zarazem nie jest to rzecz, która Cię przerośnie, chociaż na początku też tak myślałam. Im szybciej mijają kolejne dni, tym bardziej boję się tego roku szkolnego. Nic nie przeraża mnie bardziej niż myśl, że czeka mnie matura. Dostaje drgawek na samą myśl. Co prawda, mam wstępne pomysły, ale nadal nie mogę się zdecydować. Trudno jest wybrać, w tak młodym, niedojrzałym wieku, co chce się robić przez resztę życia! Jest wiele zawodów, które chciałabym w przyszłości wykonywać i właśnie dlatego, że jest ich tak wiele, nie mogę, nie potrafię się zdecydować. Następnym powodem, który wpływa na moje zdruzgotanie emocjonalne, jest czas, a szczerze mówiąc jego brak. Pojęcia nie mam, jak się ogarnę i zdecyduję, tak, żeby później nie żałować swojego wyboru. No dobrze, ale koniec myślenia o maturze, w końcu do wszystkiego trzeba umieć podejść z dystansem, bez tego ani rusz!

godzin dziennie. I nie ma co narzekać, koniec końców nie jest tak źle. Uważam, że w szkole da się przeżyć. Nauczyciele mają dobre serduszka i chcą dla nas jak najlepiej. Musicie zrozumieć, że oni czasem po prostu muszą wykazać się silną wolą oraz być konserwatywni w swoich decyzjach. Ale spokojnie pierwszaczki, ich serduszka miękną już pod koniec pierwszego miesiąca. Dacie radę! Musicie tylko przyłożyć się do nauki, bo kiedyś i Was czeka matura. Nie uciekniecie przed nią.

Szczerze, to myślę, że na koniec roku szkolnego jednak jakaś mała łezka w oku mi się zakręci. Jest wiele powodów, żeby tak sie nie stało, ale chyba jednak przeważają te dobre sytuacje. Jakby nie było, trzy lata to dużo. Człowiek w tym czasie zdąży sie przyzwyczaić, oswoić. Może nie każdy, ale większość, na pewno będzie tęsknić za swoja klasą. Jakby nie było, spędzamy ze sobą ok. ośmiu

Cóż więcej? Pilnujcie się terminów sprawdzianów, czasem zaglądajcie do książek - to naprawdę pomaga w uczeniu się - rady od starszej koleżanki. Maturzyści! Nie bójmy się, podejdźmy do egzaminu dojrzałości spokojnie, a na pewno będzie dobrze. Nie ma co się stresować, lepiej już teraz cieszyć się nadchodzącymi najdłuższymi wakacjami naszego życia. Wdech i wydech. Będzie dobrze! Kinga Łykowska

fot. Oktawia Pakuła

19

KONTRAST 5(15)/2012


MŁODZI TWÓRCY

P

ierwsza część opowiadania ukazała się w poprzednim, 14. numerze KONTRASTU, ale jej kopie możecie znaleźć między stronami tego wydania.

-Uf, to tylko ty. Trochę się juz przestraszyłam… -Zamknij się! - przerywa jej koleżanka i zapala jeszcze więcej świeczek. - O co Ci… -Stul dziób! - Lina wkurza się na swoja przyjaciółkę. Chce jej coś odpowiedzieć, ale zauważa, że w pomieszczeniu jest ktoś jeszcze. W najciemniejszym kącie stoi jakaś postać. - Mistrzu - Aga zwraca się do tej osoby z czcią - Mam to! - głos jej się trzęsie z podniecenia. - Nie znam nikogo, kto miałby ładniejsze włosy od niej - pokazuje palcem swoją przyjaciółkę. Tajemnicza postać ucisza ją jednym ruchem dłoni. Kieruje się w stronę Karoliny, którą zaczyna irytować zaistniała sytuacja. Podejrzewa, że to wszystko kolejny, głupi pomysł jej świrniętej przyjaciółki. Patrzy przed siebie. Niezidentyfikowana osoba wychodzi z cienia w blask świec. Jest nim chłopak, dwa, może trzy lata od niej starszy. Mierzy go od dołu do góry. „Całkiem przystojny”- myśli sobie. Patrzy na niego jeszcze raz. Od razu rzucają jej się w oczy czerwone trampki Converse, identyczne jak Agnieszki. „Czyli to jednak chodzi o niego, dlatego zmieniła styl ubierania” -myśli. Na sobie ma czarne, mocno dopasowane rurki i czerwony sweterek. Na szyi pobłyskuje naszyjnik z wisiorkiem w kształcie litery W. Wszystko idealnie do siebie pasuje. Twarz ma zwyczajną, ale pociągającą. Większą jej część zasłania blond grzywka. Na prawym policzku tatuaż gitary elektrycznej. Nos prosty. Usta małe. Proporcjonalne, błękitne oczy. Całokształt jest zniewalający. -Idealna - przemawia lekko zachrypniętym głosem. Pokonuje odległość dzielącą go z Karoliną. Drżącą ręką dotyka jej włosów. Zamyka oczy. Przekrzywia głowę. Powoli nachyla się nad nią, jakby chciał ją pocałować. Karolina nie może się ruszyć. Z jednej strony nie chce się z nim całować, bo to chłopak jej przyjaciółki, ale z drugiej strony odrzucenie takiego przystojniaka byłoby grzechem. On natomiast muska nosem jej policzek i głośno wciąga powietrze. Wącha jej włosy. Karolina jest zdziwiona i zawiedziona jednocześnie, odpycha go od siebie. Próbuje zrobić krok w tył, ale nie może ruszyć się z miejsca. Coś trzyma jej nogi. Spogląda w dół. „Lina?” - pierwsze co przychodzi jej na myśl. Przygląda się dokładnie. Nie, to nie jest lina. To są włosy. -Aaaaaaaaaaaaaaaa! - krzyczy przerażona. - O co tutaj chodzi? Agnieszka? Jeżeli to ma być żart, to nie jest on w ogóle śmieszny. Uwolnij mnie z tego czegoś! - Karolina wymachuje ze złością ręką w stronę swojej przyjaciółki. Wtedy ktoś zakleja jej usta taśmą. Wykręca obydwie ręce do tyłu. I czymś oplątuje. Próbuje się wydostać. Kręci się na wszystkie strony. Piszczy. Zza jej pleców wychodzi ukochany Agi. To on jej to wszystko zrobił. Przygląda się jej uważnie. -To mój ulubiony moment - mówi, jednocześnie zakładając jej włosy za ucho. - Jesteś przerażona. Boisz się. Myślisz, że będę chciał Cię zabić albo, co gorsze, zgwałcić - śmieje się jej w twarz - Może to zrobię, a może nie. - Staje za nią i po raz kolejny wącha jej włosy - Pachną cudownie. Idealnie. - Teraz także ich dotyka - Miękkie jak jedwab, zdrowe, bez żadnych porozdwajanych końcówek. Idealne. - Znowu staje przed Karoliną. Patrzy na nią przez dłuższą chwilę. Dziewczyna zaczyna szlochać. Jest przerażona. Nie ma pojęcia, o co chodzi. Dlaczego jest związana? Co to za chłopak? O co mu chodzi? Dlaczego ma obsesję na punkcie włosów? Milion pytań bez odpowiedzi kłębi jej się w głowie. Łzy zaczynają spływać jej po policzkach i wsiąkać w taśmę - Nie płacz, skarbie - chłopak wyciera jej twarz rękawem swojego sweterka. - Chcesz żebym to zrobił szybko? - Karolina kiwa głową. Chce zginąć szybko i bezboleśnie, jeżeli może wybrać swój koniec. Jest jeszcze taka młoda, tyle życia jeszcze przed nią. Kiedy tak rozpacza nad sobą, jeszcze więcej łez napływa jej do oczu. - Jesteś żałosna - szepcze jej do ucha. - Ale dobrze, już Cię nie dręczę. Z kieszeni spodni wyciąga nożyczki. Czarne, dość duże. -Zamknij oczy. Karolina słucha rady swojego oprawcy -Policzę od pięciu do jednego. I zacznę. Pięć. "Może powinnam się pomodlić?" - Cztery. "Ojcze nasz, któryś..." - Trzy.. "Nie chcę umierać!" - Dwa... "To już koniec." - Jeden... "Aaaaaaaaaaaaaaaaaa" Jan Włoch

20

KONTRAST 5(15)/2012


MŁODZI TWÓRCY

Rysunki wykonała Karolina Malanowska, uczennica Liceum Ogólnokształcącego w Żurominie. Jeśli chcesz zaprezentować swoje prace na łamach KONTRASTU ślij je na adres kontrast@zuromin.com.

21

KONTRAST 5(15)/2012


MALI EKSPERCI fot. Oktawia Pakuła

fot. Oktawia Pakuła

P

rzed Wami gremium niepowtarzalnych i niezależnych ekspertów. Przedszkolaki odpowiedzą na każde pytanie. Dlaczego? Bo tylko one mogą spojrzeć na problem bez kilkunastoletniego bagażu doświadczeń. O szkole i relacjach damsko – męskich – mali eksperci z Przedszkola nr 2 w Żurominie. Co się zaczyna we wrześniu? Kuba: Przedszkole! Ania: Przedszkole. Michał: Czasami szkoła.

Julka: I trzeba dawać całusy chłopakom! Natalia: Że mama może się zachwycić, że dziecko jest grzeczne. Klaudia: Można pocałować! Jakie są szkolne obowiązki? Wszyscy: <śmiech> Kuba: Że trzeba się uczyć. Kasia: Można też robić laurki. Oliwia: Że jak pani coś zada, to trzeba Ania: Można być miłym. to robić w domu albo w szkole. Paweł: Można grać w piłkę z chłopaPaweł: Jak jest w-f to można grać w kiem. koszykówkę. Julka: Skakać na nim. Zuzia: Jak pani pozwoli, to można Wszyscy: <śmiech> wyjść na przerwę i porozmawiać z Zuzia: Można jeździć na rowerze i kolegami. siadać na nim. Igor: Trzeba być grzecznym w szkole. Paweł: Można, np. kupić samochoda na pilota. A jakie przybory są potrzebne do Kuba2: Ciągnik... Albo Lego. szkoły? Igor: A ja ostatnio miałem urodziny i Michał: Ja! Ja wiem! Plecak, piórnik, dostałem taką fajną grę, z takimi książki i zeszyty. karteczkami.. Paweł: I gumki... I temperówki. Alex: Ej, ja mam taką grę zainstalowaOliwia: I ołówki! ną! Ania: No i nożyczki jeszcze. Ania2: Ja wiem, ja wiem! Można dać chłopakom czekoladki i kwiaty! Jest małe święto we wrześniu, wieMarysia: Przytulić… cie jakie? Ala: Pokochać... Michał: Powinienem wiedzieć! Julka2: Misia można… Kuba2: Boże Narodzenie? Igor: Można podać „cześć”. Asia: Wielkanoc! Bartek: Piątkę! Ania: Zabrać go na imprezę można. Nie, niedługo będzie Dzień Chłopaka. Igor: A ja zaprosiłem Olę do siebie. A jak myślicie, co się robi w takim dniu? Macie kogoś, kogo bardzo lubicie, Wiktor: Że trzeba dawać prezenty… kto jest dla was w jakiś sposób wyOla: Daje się chłopakowi prezent. jątkowy?

Ania: Ja mam Adriana. Kuba: A ja mam Alę. I co dla niej robisz? Kuba: Przychodzę do niej. Ania: Całuje ją. Julka: Nie, on całuje Marcelinę. Kuba: Nie. Przychodzę do niej i się bawimy na dworzu. Mateusz: Ja to lubię Marcelinkę. A dlaczego akurat ją? Mateusz: Bo jest ładna jak kwiatek... Paweł: A ja lubię Zuzię i Oliwię i się z nimi bawię. Wiktor: A ja chciałem powiedzieć, że Kamil się całuje z Marcelinką, a tak w ogóle to się w niej podkochuje. Kuba2: A ja bym chciał powiedzieć, że ja najbardziej lubię mojego kolegę Olka, co mieszka obok i się lubię z nim bawić. Ania: A Kuba to bardzo lubi Olę. Kuba3: Nie, bo Ola nie jest dziewczynką. Ania: Jest dziewczynką! Może ma krótką fryzurę, ale jest dziewczynką, bo zapuszcza włosy! Chłopcy, rozmawiacie ze sobą o dziewczynach? Większość: Nie. Czemu? Kuba: Bo nie mamy. Paweł: Ja tam rozmawiam. Michał: Ja mówię, które są ładne! Zebrała: Olga Żurawska

22

KONTRAST 5(15)/2012


fot. Oktawia Pakuła

fot. Karolina Grześkiewicz

fot. Aneta Strzelec

fot. Oktawia Pakuła

fot. Karolina Grześkiewicz

fot. Katarzyna Szydłowska

fot. Oktawia Pakuła

fot. Katarzyna Szydłowska fot. Aneta Strzelec


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.