Open Polish Magazine

Page 16

WYWIAD ► 19

RZ: Rzeczywiście ostatnie miesiące dla BBC były ciężkie. O ile jednak afera pedofilska, choć medialne nośna i wzbudzająca społeczne oburzenie z rzetelnością dziennikarską publicznego nadawcy nie miała nic wspólnego, o tyle insynuacje jakoby zasiadający w Izbie Lordów Alistair McAlpine również był pedofilem już jak najbardziej. Ten drugi przypadek uzmysłowił, że nawet dbająca o standardy rzetelności, stawiana za wzór do naśladowania wszystkim studentom dziennikarstwa, najpoważniejsza instytucja medialna na świecie czasem używa tabloidalnej narracji. Podkręcając informację, aby zwiększyć efekt. Publiczna telewizja wpadła tutaj w pułapkę współczesności. Ciągła rywalizacja na oglądalność z prywatnymi mediami, którą odczuwają dziennikarze BBC potęguje presję na newsa. Różnica między rynkiem medialnym w Polsce a w Wielkiej Brytanii polega jednak na tym, że na Wyspach afery i skandale stają się kołem zamachowym zmian. Są szokową terapią, która poprawia stan rzeczywistości. Reforma BBC to kwestia czasu. Zaś konsekwencją afery podsłuchowej było nie tylko zatrzymanie triumfalnego pochodu Ruperta Murdocha, który musiał zrezygnować z całkowitego przejęcia BSkyB czyli pozycji monopolisty na rynku rozrywki telewizyjnej, ale również ograniczenie jego politycznych wpływów na brytyjskie elity. Do tego jeszcze powołano komisję Levesona, która niedawno zaproponowała rewolucyjne regulacje rynku medialnego. I wywołała przy okazji zarówno polityczną debatę w rządzącej koalicji jak i spory na Fleet St. W konsekwencji w Wielkiej Brytanii mamy dziś, mimo postępującej komercjalizacji, poważną, rzeczową dyskusję na temat mediów, polityki i samej demokracji.

DB: Spora część twojej publicystyki to analiza i krytyka rzeczywistości medialno-politycznej. Czy przeciętny współczesny polski odbiorca na Wyspach, dodam, odbiorca, który w/g różnych statystyk językiem angielskim posługuje się niewystarczająco, czy ów czytelnik potrzebuje takiej treści? Nie pytam o treść twoich artykułów, ale o treść w ogóle? RZ: Zajmuję się głównie polityką, społeczeństwem i mediami, bo chociaż to niby oddzielne kwestie to jednak tworzą wspólnie praktycznie całą układankę współczesnej demokracji. Są trójkątem pochłaniającym niemal w całości rzeczywistość. Do tego wzajemnie na siebie oddziałują i inspirują. Dobrym przykładem obrazującym ten mechanizm była kwestia „papierowych małżeństw” zawieranych w Wielkiej Brytanii, którą wałkowano kilka miesięcy temu. Problem nielegalnej emigracji do UK to po prostu społeczny fakt. Media mogą jednak informować o tym w różny sposób. Albo w tabloidalnym stylu strasząc obcymi i piętnując nielegalne działania czyli grając na emocjach i prostych instynktach. Albo przekazując maksymalny obraz rzeczywistości. Z całą jej złożonością i różnymi odcieniami szarości. Rola rządzących polega zaś na prowadzeniu polityki. Polityki rozumianej nie jako gry pozbawionej treści, wartości i wpływu na życie realnie istniejących ludzi bazującej na emocjach, ale jako mechanizm rozwiązywania społecznych problemów. Gdy jednak dominuje tabloidalna narracja medialna, polityka również staje się tabloidalna. Jałowa, pusta i przede wszystkim nieskuteczna. Co z tego, że premier ogłosi program „zero tolerancji dla nielegalnych” skoro ewentualna deportacja ponad siedmiuset tysięcy niezarejestrowanych imigrantów zajęłaby Wielkiej Brytanii 34 lata i kosztowała

dziewięć miliardów funtów? I Polak na Wyspach, zwłaszcza ten, który nie najlepiej radzi sobie z angielskim i który wiedzę o UK paradoksalnie czerpie z mediów w Polsce, siłą rzeczy upraszczających rzeczywistość i posługujących się stereotypami, tym bardziej powinien mieć możliwość poznania szerszego kontekstu. Bo w końcu jest nas tutaj oficjalnie prawie 800 tys. i uczestniczymy bądź już wkrótce zaczniemy uczestniczyć w brytyjskim życiu społeczno – politycznym. A żeby funkcjonować tutaj świadomie musimy być wyposażeni chociaż w podstawowe kulturowe i społeczne kompetencje. DB: Słupki w mediach rosną na widok krwi, śmierci, bijatyk, niekiedy na widok chamstwa albo po prostu, gdy temat jest lekki i strawny. Z kolei poważna publicystyka trafia do kilku zaledwie procent. Niektórzy z tego powodu rozpaczają, podnoszą lament, ale być może zawsze tak było? RZ: Krwawe spektakle zawsze przyciągały większą liczbę gapiów niż dysputy uczonych. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Zaś debata o mediach toczy się co najmniej od 1833 roku, kiedy to w Stanach Zjednoczonych pojawił się New York Sun – pierwszy w historii brukowiec. Wcześniej prasa skierowana była głównie do arystokracji i wyższych klas społecznych, gdzie pojawiały się tylko i wyłącznie zawiłe, długie eseje opisujące świat polityki, nauki oraz wysokiej kultury kompletnie niezrozumiałe i nieinteresujące dla większości społeczeństwa. Pojawienie się „penny press” w jakimś sensie rozbiło informacyjny monopol kładąc nacisk raczej na interes ogółu, a nie uprzywilejowanych klas społecznych. Na łamach prasy codziennej pojawiły się lokalne morderstwa, lokalna polityka,


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.