Życie gminy Krzemieniewo - nr 152 - Kwiecień 2017

Page 1

ŻYCIE

MIESIĘCZNIK SAMORZĄDOWY

GMINY Kwiecień 2017 KRZEMIENIEWO

Zaproszenie

Władze gminy oraz dyrekcja Zespołu Szkół w Pawłowicach zapraszają do udziału w akademii z okazji Święta Konstytucji 3 Maja. Impreza odbędzie się 4 maja o godz. 10 w sali sportowej szkoły. Organizatorzy uroczystości zapraszają radnych, sołtysów, nauczycieli, młodzież, a także wszystkich mieszkańców gminy.

Wielkanocne stoły Nr 152

ISSN 1733-4551

www.gazeta.krzemieniewo.pl

Cena 2 zł

Tydzień przed świętami - w niedzielę, 9 kwietnia - w sali Domu Kultury w Garzynie można było uczestniczyć w wystawie wielkanocnych stołów. Po raz pierwszy Gminne Centrum Kultury zaproponowało mieszkańcom wystawę stołów, a więc pokazanie pięknych wielkanocnych aranżacji razem z wypiekami i potrawami, jakie każdy z nas przygotowuje na świąteczne śniadanie. Do tej pory, przez 14 lat, GCK organizowało konkursy plastyczne na wielkanocny koszyk i na przygotowanie stołu. Tym razem była to wystawa pod hasłem "Tradycja i współczesność". Łączyła więc zwyczaje świąteczne sprzed lat z tymi, które dziś proponujemy naszym bliskim. Było pięknie, kolorowo i wiosennie. Przez godzinę uczestnicy imprezy przygotowywali stoły do prezentacji. Nakrywali je świątecznymi obrusami, serwetami, przyozdabiali kwiatami, palmami i wielkanocnymi ozdobami. Na stołach pojawiły się baranki, zajączki, gałązki, wazony, świece. Nie zabrakło oczywiście koszyczków ze święconką ani jajek - na półmiskach i pisanek. Przede wszystkim jednak były wielkanocne potrawy. W ramach wystawy każda z grup prezentowała jedną wybraną potrawę lub ciasto. Ale na stołach znalazło się mnóstwo dań. Panie zaproponowały widzom szynki, pasztety, kiełbasy, sałatki, torty, placki i dziesiątki innych pyszności. Wszystko to można było oglądać, podpatrzeć elementy wy-

stroju poszczególnych stołów, zabrać przepis na prezentowaną potrawę. W wystawie wzięło udział dziewięć grup. Były to: KGW Nowy Belęcin, Krzemianki, KGW Pawłowice, KGW Hersztupowo, Kółko Plastyczne szkoły z Pawłowic, rodzina Matysiaków z Karchowa, Bojanki z Bojanic, Samorząd Szkolny z Pawłowic oraz Patrycja Nowak z rodziną z Krzemieniewa. Warto podkreślić, że po raz pierwszy do takiej prezentacji przystąpiła szkoła z Pawłowic. Młodzieży w przygotowaniach potraw pomagali rodzice, a w aranżacji stołu nauczyciele. Wszyscy zebrali sporo gratulacji i słów uznania.

A każdy ze stołów oceniała komisja. Uznała, że trzy stoły można szczególnie wyróżnić. Były to prezentacje przygotowane przez KGW z Hersztupowa, Pawłowic i Nowego Belęcina. Panie, które przygotowywały te świąteczne stoły, otrzymały nagrody. A były to komplety szklanek i filiżanek. Wszystkie stoły prezentowały się pięknie. Dlatego każda grupa odebrała dyplom i bon wartości 150 zł do realizacji w sklepach Dino. Natomiast Patrycja Nowak z rodziną otrzymała nagrodę wójta Andrzeja Pietruli, a rodzina Matysiaków nagrodę przewodniczącego Rady Piotra Sikorskiego. Swoją nagrodę dla młodzieży ufundował też prezes GKS Marian Wit-

czak. Niedzielne popołudnie wprowadziło wszystkich w nastrój świąt wielkanocnych. Po prezentacji i rozdaniu nagród uczestnicy wystawy zaprosili chętnych do degustacji potraw i wypieków. Była też kawa i herbata ufundowane przez GCK oraz żurek od Wiktora Adamskiego. I było mnóstwo serdecznych rozmów i życzeń. Dyrektorka GCK Anna Weber dziękuje uczestnikom wystawy, gościom, sponsorom i wszystkim, którzy pomogli przygotować imprezę. Na zdjęciu stół Samorządu Szkolnego z Pawłowic przygotowany przez 15 uczniów. Polecali przepis na sernik. Więcej zdjęć na str. 8 i 9.


[2]

ŻYCIE GMINY KRZEMIENIEWO

Wkrótce Krzemieniówka Sołtys, Rada Sołecka wsi Krzemieniewo oraz Urząd Gminy zapraszają na rajd rowerowy pod nazwą Krzemieniówka. Odbędzie się on w sobotę, 6 maja od godziny 14. Trasa rajdu liczy około 23 km. Start przewidziano przy Gminym Centrum Kultury w Krzemieniewie. Rowerzyści pojadą przez Belęcin, Karchowo, Zbytki, Drobnin, Kociugi, Mierzejewo do Krzemieniewa. Zakończenie rajdu będzie na boisku przy osiedlu Przylesie. Zapraszamy wszystkich rowerzystów - małych i dużych. Organizatorzy przewidzieli nagrodę dla najmłodszego i najstarszego uczestnika. Osoby zarejestrowane

W czwartek, 20 kwietnia, w gminie Krzemieniewo odbyło się spotkanie wójtów i burmistrzów z powiatu leszczyńskiego, a więc Osiecznej, Święciechowy, Rydzyny, Włoszakowic, Lipna, Wijewa. W spotkaniu wzięli też udział wójt gminy Przemęt oraz wiceprezydent Leszna i starosta leszczyński. Gospodarz spotkania - wójt Andrzej Pietrula - zaprosił do rozmowy dyrektora firmy Enea. Omawiano bowiem wspólne problemy związane z energetyką w regionie. Poza tym samorządowcy dyskutowali o oświacie, w tym przede wszystkim o wygaszaniu gimnazjów i wydłużeniu nauki uczniów szkół podstawowych. Wójtowie i burmistrzowie dzielili się bieżącymi sprawami.

W sprawie przejazdów

Zgodnie z zapisami Rozporządzenia Ministra Infrastruktury i Rozwoju PKP od 5 maja będzie likwidować przejazdy kolejowe, które nie znajdują się w ciągu dróg posiadających status drogi publicznej i takich, gdzie właściciele gruntów nie podpiszą umowy na korzystanie z takiego przejazdu. W naszej gminie tylko dwa przejazdy znajdują się na drogach publicznych. Jest to przejazd na drodze Garzyn - Kociugi i w Krzemieniewie na ul. Przemysłowej. Natomiast siedem przejazdów jest na drogach gminnych i w tym przypadku Rada po-

wezmą też udział w losowaniu nagród. Każdy będzie mógł kupić grochówkę. Trasa rajdu będzie zabezpieczona, a rowerzyści ubezpieczeni. Będzie można skorzystać z pomocy ratowników przedmedycznych i samochodu serwisowego. Rejestracja uczestników Krzemieniówki odbywa się w Urzędzie Gminy do 4 maja do godz. 12 (tel. 65 536 92 31). Przy rejestracji należy podać: imię, nazwisko, adres, nr PESEL. Koszt udziału w rajdzie wynosi 6 zł. A zatem do zobaczenia na trasie.

dejmie uchwałę o nadaniu tym drogom statusu dróg publicznych. To dotyczy czterech przejazdów w Pawłowicach na ul. Szkolnej, ulicy za kościołem, Graniczniku i Gościńcu oraz na ul. Zielonej w Krzemieniewie, ul. Brzozowej w Garzynie i drogi prowadzącej do Dąbek. Po podjęciu uchwały w tej sprawie sytuacja na tych przejazdach pozostanie taka jak jest dziś. Natomiast trzy przejazdy kolejowe w Hersztupowie i jeden w Garzynie znajdują się na prywatnych polach. Jeśli mają pozostać, ich właściciele muszą podpisać do 5 maja umowę z PKP. Wówczas kolej postawi tam rogatki i rolnicy będą mogli przejeżdżać tamtędy na swoje grunty. W przeciwnym razie przejazdy zostaną zlikwidowane.

O tym święcie, które przypada zawsze 7 kwietnia, nie zapomniały dzieci ze szkoły w Górznie oraz przedszkolacy z Krzemieniewa. W Górznie na specjalny program uczniowie zaprosili pracowników Centrum Rehabilitacji oraz gości. Słowem, piosenką i tańcem podziękowali za poświęcenie, cierpliwość i okazane serce. Wręczyli też własnoręcznie wykonane upominki. Natomiast przedszkolacy wybrali się z wizytą do pobliskiego Ośrodka Zdrowia. Pracownikom złożyli życzenia i wręczyli laurki, a sami otrzymali naklejki i cukierki.


INWESTYCJE

ŻYCIE GMINY KRZEMIENIEWO

Gminny Konkurs Recytatorski

Na początku kwietnia w szkole w Garzynie odbył się po raz drugi Gminny Konkurs Recytatorski Jana Brzechwy i Juliana Tuwima zatytułowany "Czarodzieje słowa i poeci dziecięcej radości". Dzieci ze szkół w Drobninie, Nowym Belęcinie, Oporówku, Pawłowicach oraz Garzynie prezentowały utwory tych autorów w trzech kategoriach wiekowych: klasa I, klasa II oraz klasa III. Popularność J. Brzechwy i J. Tuwima wśród kilku już pokoleń czytelników jest niezwykła. Świadczą o tym nakłady wciąż wznawianych książek. Nie tylko dzieci, ale również rodzice i dziadkowie wiedzą, że nad rzeczką opodal krzaczka mieszkała Kaczka Dziwaczka, że na tapczanie siedział leń, a w kącie stała samochwała i że to wszystko to są rzeczy niesłychane. Po zaprezentowaniu wszystkich wierszy jury w składzie: Andrzej Pietrula, Eleonora i Ryszard Bibernstajnowie, Anna Weber, Małgorzata Michalak wyłoniło zwycięzców. I tak, w kategorii klas I: I miejsce - Laura Maślonka, II miejsce - Antonina Skrzypczak.

W kategorii klas II: I miejsce Natalia Kowalska, II miejsce - Mikołaj Bryl, III miejsce - Marta Łagoda Wyróżnienie otrzymały: Michalina Kaźmierczak oraz Zuzanna Sznabel. W kategorii klas III: I miejsce Zofia Klich, Dawid Rychter, II miejsce - Jakub Andrzejczak, III miejsce - Jakub Kaźmierczak. Wyróżnienie: Klaudia Jankowska. Gratulujemy wszystkim uczestnikom konkursu oraz ich wychowawczyniom i rodzicom, którzy niewątpliwie wsparli fachową pomocą wszystkich swoich podopiecznych.

Urząd Gminy rozstrzygnął przetarg i podpisał umowę na wykonanie sieci kanalizacyjnej w Krzemieniewie. Wcześniej takie umowy podpisano na kanalizację miejscowości Garzyn - Górzno oraz na sieć prowadzącą z Luboni przez Kociugi do Drobnina. A zatem wszystkie sieci kanalizacyjne realizowanej właśnie inwestycji mają swoich wykonawców. Prace w Garzynie, Drobninie i Górznie już rozpoczęto. W Krzemieniewie wykonawcą sieci kanalizacyjnej jest firma Terlan Sp. z o. o. z Poznania. Teren

pod budowę już przekazano, a prace rozpoczną się w ciągu kilku najbliższych dni. Termin wykonania robót mija w maju 2018 r. Powiedzmy o kosztach całego I etapu kanalizacji gminy. Budowa oczyszczalni ścieków w Luboni kosztować będzie 9. 341. 000 zł. Sieć na odcinku Górzno - Garzyn to kwota 6. 860. 000 zł, natomiast cena sieci Lubonia - Kociugi Drobnin wynosi 6. 680. 000 zł. Koszt sieci w Krzemieniewie to 9. 149. 000 zł. Cała sieć razem z przykanalikami będzie miała długość 45 km.

Umowa podpisana

[3]

Mieszkańcy Starego i Nowego Belęcina przeznaczyli swój Fundusz Sołecki na remont Sali Wiejskiej. Wspólnie dysponowali kwotą w wysokości 25. 000 zł. Za te pieniądze wykonano podłogę z twardych przemysłowych paneli. Powierzchnia podłogi to 230 m2. Pod panelami ułożono płyty OSB i tę pracę społecznie wykonali mieszkańcy wsi. A pomagali im pracownicy Sebastiana Mejzy, który również zabuduje przednią ścianę sceny. Sala wygląda teraz estetycznie, a już wkrótce otrzyma nowe drzwi.

Mieszkańcy gminy zwracali się do Urzędu o wyznaczenie miejsca, gdzie mogliby bezpłatnie składać niepotrzebny gruz i kamienie. Realizując ten wniosek Urząd Gminy wydzierżawił ziemię przy drodze do Brylewa i stworzył możliwość zwożenia gruzu i kamieni (na zdjęciu). Okazało się, że tych odpadów zebrało się sporo i można było je przeznaczyć na naprawę polnych dróg. Urząd Gminy wynajął więc firmę, która rozdrobniła kamienie. Tłuczeń przekazywany jest poszczególnym wsiom. W ten sposób poprawiono nawierzchnię dróg w Oporówku, Krzemieniewie i Mierzejewie. Kolejne będą realizowane.

Strażacy z OSP Belęcin dostali nowe dresy dla Młodzieżowych Drużyn Pożarniczych. Prezent przekazali im sponsorzy: firma Almark z Leszna oraz Gościniec u Kowolki. Druhowie serdecznie dziękują darczyńcom za taką niespodziankę.


Z wizytą u jubilatów w Luboni [4]

ŻYCIE GMINY KRZEMIENIEWO

W kwietniu dwie małżeńskie pary w naszej gminie obchodziły 50. rocznicę ślubu. Ciekawostką jest to, że oba małżeństwa są z Luboni, a dodatkowo mieszkają tuż obok siebie pod numerami 10 i 11. Ślub cywilny także brali zaledwie tydzień później. No i dobrze się znają, czasem po sąsiedzku pomagają sobie, wiedzą dużo o członkach swoich rodzin. Poniżej więc historia życia Joanny i Kazimierza Kowalskich oraz Marii i Bronisława Klimaszewskich. Dodajmy, że jubilaci odebrali od władz gminy życzenia z okazji małżeńskich rocznic, a także medale "Za długoletnie pożycie małżeńskie" przyznane im przez Prezydenta RP. Były gratulacje, kwiaty, upominki.

Joanna i Kazimierz Kowalscy ślub cywilny i kościelny wzięli tego samego dnia 29 kwietnia 1967 r. Małżeńskie rocznice obchodzą więc równocześnie. Pani Joanna pochodzi z Luboni. W tej wsi spędziła całe swoje życie. Była najmłodsza z czwórki sióstr. Dwie, niestety, już nie żyją. Mieszkała w innym, dużo mniejszym domu. Ojciec pracował jako murarz, mama była w domu i zajmowała się gospodarstwem. Mieli 2 hektary ziemi. Pani Joanna po ukończeniu szkoły podstawowej pomagała rodzicom. Chodziła też na odrobek do gospodarzy i opiekowała się mamą w czasie jej choroby. A pan Kazimierz mieszkał w Dłoni koło Miejskiej Górki. Ma cztery siostry, wszystkie żyją. Rodzice pracowali w PGR, potem w Zakładzie Doświadczalnym. On zdobył zawód stolarza. Najpierw zatrudnił się w Spółdzielni Stolarskiej w Miejskiej Górce, potem poszedł do wojska. Po powrocie jeszcze przez rok pracował w Spółdzielni. Młodzi poznali się w rodzinnej wsi pana Kazimierza. Przyszła

żona przyjeżdżała do Dłoni, do swojej siostry. Spotkali się, pokochali, postanowili założyć rodzinę. Pani Joanna miała 20 lat, a jej mąż trzy lata więcej. Po ślubie młodzi zamieszkali u rodziców panny młodej. Długo tam przebywali, dokładnie 20 lat. Pani Joanna nie pracowała zawodowo. Prowadziła dom, wychowywała dzieci, razem z rodzicami i mężem uprawiali ziemię, hodowali świnie, krowy. Zawsze mieli co robić. A pan Kazimierz zmienił pracę. Jak tylko przeniósł się do Luboni, znalazł zatrudnienie w POHZ Garzyn. Jako że był stolarzem, dostał się do brygady remontowej. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych brygada naprawdę miała pełne ręce roboty. Nie tylko remontowali biura, kluby, obiekty gospodarcze, ale też pracownicze mieszkania. Praca była dla murarzy, stolarzy, hydraulików oraz dla ekipy mechaników sprzętu rolniczego. Pan Kazimierz wspomina, że dobrze wtedy zarabiali. Z tych pieniędzy kupował materiały na budowę przyszłego domu. Bo państwo Kowalscy postanowili wybudować własny dom. Naj-

Uczniowie klasy IIIa ze Szkoły Podstawowej w Pawłowicach wzięli udział w Ogólnopolskim Konkursie "STYPENDIADA WCZESNOSZKOLNA". Stypendiada składała się z czterech konkursów; czytelniczego, ortograficznego, matematycznego i plastycznego. Wyróżnienie w konkursie czytelniczym otrzymała Nikola Józefiak, w konkursie plastycznym : Oliwia Kowalczyk i Alex Szepe. Wyróżnieni dostali medale i dyplomy, a pozostali uczniowie biorący udział w konkursie, czyli: Adamczak Hanna, Biernaczyk Igor, Kolańczyk Mateusz, Kowalski Kamil, Kozłowska Teresa, Kozłowski Mateusz, Kubiak Norbert, Lenort Patryk, Małecki Tobiasz, Matysiak Zofia, Musielak Kacper, Teodorczyk Kacper, Tęga Marika, Wojciechowski Kacper - otrzymali pamiątkowe dyplomy za udział. Gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów.

pierw kupili ogród i stare zniszczone zabudowania. Rozebrali je i gromadzili materiały. Przez cztery lata przygotowywali się do budowy. A potem kolejne cztery lata stawiali budynek. Na swoje wprowadzili się w 1987 r.. Do dziś wspominają, jak w budowie pomagał ojciec pani Joanny, jak pan Kazimierz wykonywał całą stolarkę, jak na budowę do pracy przychodzili krewni. Ale dopięli swego i wybudowali piętrowy dom. Państwo Kowalscy nigdy nie zrezygnowali z ziemi. Sprzedali co prawda dom rodziców pani Joanny, ale 2 hektary zostawili. Mało tego - niemal tyle samo ziemi jeszcze dzierżawili. Przez wiele lat wspólnie ją uprawiali. Pan Kazimierz mówi, że pracował na dwa etaty - przed południem w POHZ, a popołudniami w gospodarstwie. Tak naprawdę to dopiero, gdy skończył 60 lat, postanowił zrezygnować z dzierżawy. Ale hodowla została do dziś. Teraz oczywiście pomagają przy niej i syn, i zięć. Warto jeszcze powiedzieć, że w czasie swojej zawodowej pracy pan Kazimierz był przez dwie kadencje przewodniczącym Rady Pracowniczej, pełnił funkcję członka Kolegium Orzekającego, krótko był radnym gminy. Za swoją pracę i działalność społeczną otrzymał Brązowy, Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi. Jubilaci wychowali dwójkę dzieci - syna i córkę. Obydwoje

zdobyli zawody, syn jest mechanikiem samochodowym, córka pracuje w księgowości. Obydwoje założyli rodziny. Syn z żoną i dwiema córeczkami mieszkają w Lesznie. A córka została w Luboni. Ma z mężem jednego syna. A więc państwo Kowalscy są szczęśliwymi dziadkami trójki wnucząt. I mówią, że to największa radość ich życia. Wnuk jest z nimi codziennie, a wnuczki przyjeżdżają co najmniej dwa razy w tygodniu. Właśnie tak wyobrażali sobie bycie dziadkami. Marzą, by wnuki zawsze były zdrowe i by oni mogli uczestniczyć w ich najważniejszych życiowych wyborach. A jak życie jubilatów wygląda na co dzień? Na pewno jest spokojne. Niestety, pani Joanna ma problemy z chodzeniem, więc nie może dużo pomagać córce. Ale w kuchni jeszcze się krząta. Lubi oglądać telewizję, codziennie czyta gazety, odpoczywa. Pan Kazimierz ciągle jeszcze dogląda hodowli, czasem zawozi wnuka na autobus, pomaga żonie, robi zakupy. Taka zwyczajna, rodzinna codzienność. Nic dziwnego, że jubilaci zapytani, czy chcieliby coś jeszcze zmieniać, odpowiadają, że nie. Teraz wszystkim zajmują się bliscy. Oni chcą po prostu z nimi być. I cieszyć się zdrowiem. A zatem zdrowia państwu Kowalskim życzymy. I takiej pogody ducha, jaką mają do dziś.


ŻYCIE GMINY KRZEMIENIEWO

Maria Klimaszewska ma 70 lat, a jej mąż Bronisław trzy lata więcej. Ślub kościelny brali w Poniecu 22 kwietnia 1967 r. A cywilny dwa dni wcześniej. Całe wspólne życie mieszkają w jednym miejscu, w Luboni. Pani Maria doskonale pamięta dom swojego dzieciństwa. Był dużo mniejszy, bez piętra. Rodzice stawiali go w latach pięćdziesiątych. Tam wychowała się z młodszą siostrą. Ojciec pracował w PGR, mama trochę dorabiała w polu. Sama ukończyła szkołę podstawową w Oporówku. A potem robiła odzieżową zawodówkę w Lesznie. Bronisław Klimaszewski pochodzi z większej rodziny. Tata dwa razy się żenił. Z pierwszego małżeństwa była dwójka dzieci, a z drugiego jeszcze troje. Bronisław był pierwszym z tej trójki. Zawodowo pracował tylko tata, nic więc dziwnego, że młodzi musieli wcześnie zacząć zarabiać. Mały Bronek miał zaledwie 14 lat, gdy trafił do PGR. Na początek posyłano go do lżejszych robót, ale już wkrótce wychodził w pole i do obory. W latach 1964 - 1966 odbywał służbę wojskową. Pani Maria przez trzy lata pracowała w Leszczyniance w Lesznie. To było jeszcze przed ślubem. A pan Bronisław po wojsku zrobił prawo jazdy i został traktorzystą. Młodzi poznali się dzięki siostrze pana Bronisława. Przyjaźniła się ona z jego przyszłą żoną. Była

więc okazja, by się spotykali, zakochali, no i założyli rodzinę. Zaraz po ślubie małżonkowie zamieszkali u mamy panny młodej. Tata już nie żył, ale przez kilka lat mieszkała z nimi jeszcze siostra pani Marii. Też do dziś jest w Luboni, kilka domów dalej. I właśnie wtedy, zaraz po przeprowadzce, pan Bronisław rozpoczął pracę w miejscowym PGR. Dokładnie pamięta, że było to 2 maja 1967 r. Od tamtego dnia był traktorzystą i kombajnistą. Tylko przez ostatnie lata krótko pracował jako stróż. Nigdy więc nie zmieniał ani miejsca zamieszkania, ani miejsca pracy. Był zatrudniony tylko w jednej firmie. A łącznie przepracował 40 lat. O pracy państwo Klimaszewscy mówią krótko - zawsze była taka sama. W sezonie żniw pan Bronisław dłużej był w polu, ale zimą i wiosną pracował na jedną zmianę. Przy domu mieli tylko ogród, więc wspólnie go uprawiali. Pani Maria chodziła do sezonowych prac w PGR, ale własnej ziemi nie mieli. Z tamtych lat wspominają, że Gospodarstwo organizowało wypoczynkowe wyjazdy, z których korzystali, czasem z dziećmi wyjeżdżali samochodem zwiedzać region, pani Maria zawsze lubiła dużo czytać. Mówią, że mieli spokojną codzienność - jeśli chodzi o pracę to bezpieczną, pewną. Od 13 lat pan Bronisław jest już na emeryturze. Jubilaci wychowali dwie córki. Maria ma 49 lat, pracowała w

barze na dworcu PKP. Też urodziła dwie dziewczynki. Dziś wnuczki są już dorosłe, pracują, zdobyły zawód nauczycielki i ogrodnika. Jak były małe, babcia pomagała je wychowywać. Opiekowała się wnuczkami zwłaszcza wtedy gdy córka Maria jeździła na zmiany do pracy. A druga córka jubilatów Kamila ma 40 lat, mieszka z rodziną w Lesznie, pracuje w aptece. Też dała dziadkom jedną wnuczkę. Państwo Klimaszewscy są więc szczęśliwymi dziadkami trzech dziewczynek. Z wszystkimi mają dobry kontakt. Kiedy córka Maria wyszła za mąż, wszyscy razem zdecydowali, że wyremontują dom. Dobudowali do niego piętro. Dziś dawny domek rodziców pani Klimaszewskiej jest duży i wygodny. Mieszkają tu jubilaci, córka z zięciem i wnuczka. A że córka od dawna już nie pracuje,

[5]

pani Maria nie musi nic robić w domu. W większości odpoczywa, często jeżdżą z mężem do lekarzy, ale mają też czas na telewizję i czytanie. A pan Bronisław bardzo lubi rowerowe wyjazdy. Prawie codziennie można go spotkać na rowerowych ścieżkach, także w lesie i w sąsiednich miejscowościach. Wychodzi z psem na spacer, zajmuje się królikami. Jubilaci mówią, że doczekali spokojnej jesieni życia. Są pogodni, zadowoleni. Myślą tylko o tym, aby zdrowie się nie pogarszało. Wtedy będą szczęśliwi. Nie możemy tego państwu Klimaszewskim obiecać, ale szczerze im tego życzymy. Jesteśmy pewni, że spotkamy się na kolejnych małżeńskich jubileuszach.

Tradycyjnie Koło Emerytów, Rencistów i Inwalidów z Krzemieniewa zorganizowało spotkanie wielkanocne. Jego członkowie zasiedli do świątecznego śniadania, składali sobie życzenia, rozmawiali. Przy stole byli też goście: wójt gminy, dyrektorka GCK i dyrektorka przedszkola. Potem zaśpiewał Zespół Belęcin. Piękny i radosny występ zaprezentowały też dzieci z krzemieniewskiego przedszkola. W strojach zajączków, niedźwiadków i pszczółek przedstawiły wiosenno - wielkanocną inscenizację. Emeryci nagrodzili ich gromkimi brawami.


Diamentowe gody [6]

ŻYCIE GMINY KRZEMIENIEWO

Czesławie i Stefanowi Urbaniakom z Mierzejewa trudno uwierzyć, że minęło już 60 wspólnych lat. Wydaje się, że to było niedawno, jakby przedwczoraj. Doskonale pamiętają swoją młodość, pierwsze lata małżeństwa, narodziny dzieci… Ślub cywilny mieli 13 kwietnia 1957 roku, a kościelny dwa tygodnie później. We wspomnieniach wracają jednak także do dzieciństwa.

Pani Czesława urodziła się w Górznie. Była najstarsza z piątki rodzeństwa. Wszyscy mieszkali w małej chałupce, należącej do Gospodarstwa. Ojciec pracował w Lesznie, mama prowadziła dom i uprawiała spory ogród. - Kiedy wybuchła wojna, miałam zaledwie cztery latka - mówi pani Czesława. - Pamiętam, że tatę zabrali na roboty do Niemiec, a nasza trójka, bo wtedy było nas troje, została tylko z mamą. Było nam naprawdę ciężko. I opowiada pani Czesława, jak mama zostawiała ich u sąsiadów, a sama szła dorobić w polu. A także o tym, że musiała paść kozy, aby mieli mleko. I wspomina też, że potem przyjechał do nich dziadek z Mierzejewa i pomagał mamie. Pamięta dni, kiedy przez wieś uciekali Niemcy. A tata wrócił do domu tuż po zakończeniu wojennej zawieruchy. Dopiero wtedy Czesia mogła pójść do szkoły. Miała wówczas 9 lat. Podobny los spotkał też pana Stefana. Pochodził z sąsiedniej wsi, z Karchowa. Urodził się rok wcześniej od swojej przyszłej żony. Jego rodzice dzierżawili ziemię i prowadzili gospodarstwo rolne. Ojca również wywieziono do Niemiec. - Taką historię zapisało wiele osób z naszej gminy - mówi pan Stefan. - Niemcy wywozili całe rodziny albo dorosłych mężczyzn. Matki musiały radzić sobie same z wychowaniem dzieci. Nas przed wojną było dwoje, a po wojnie urodziły się jeszcze dwie siostry. Kiedy tylko dzieci dorastały, po prostu szły do pracy. Pani Czesława zaraz po szkole zatrudniła się w miejscowym PGR. Pan Stefan uczył

się na murarza i trafił do grupy remontowo - budowlanej w Gospodarstwie. Pracowali ipomagali rodzicom. A poznali się gdzieś przy pracy. Pan Stefan jeździł po terenie, remontował obiekty, widywał pracowników w polu. Potem były wiejskie zabawy, spotkania i... wojsko pana Stefana. Po wojsku postanowili wziąć ślub. I od tamtego kwietnia minęło dokładnie 60 lat. Naprawdę trudno uwierzyć, że tak szybko minęły. Tylko trzy miesiące młodzi mieszkali w Górznie. Ponieważ rodzice pana Stefana kupili gospodarstwo rolne, oni mogli zająć dzierżawiony przez nich gliniany domek w Karchowie. Tam spędzili pięć lat. I tam urodziła się czwórka ich dzieci - dwie córki i dwaj synowie. Tego domu już dziś nie ma, ale jubilaci pamiętają, jak na świat przychodziły dzieci, jak je wspólnie wychowywali, jak pan Stefan wychodził do pracy. - Ale właściciele domu chcieli go sprzedać i zażądali, abyśmy się wyprowadzili - dodaje pan Stefan. - Musieliśmy poszukać innego miejsca do życia. Gospodarstwo miało mieszkanie w Mierzejewie. Tam w oborze była też praca dla mnie. Nie było co się zastanawiać, tym bardziej że z tej wsi pochodziła mama żony. Tutaj są jej krewni. No więc państwo Urbaniakowie z czwórką dzieci przenieśli się do starego bloku mieszkalnego w Mierzejewie. To było w 1962 r. I odtąd jubilaci już zawsze mieszkali w tej wsi. Życie biegło. Pan Stefan ze względu na astmę przeniósł się do pracy w polu. Po latach zrobił prawo jazdy. W polu oczywiście większość robót wykonywało się

ręcznie. Do prac dorywczych chodziła też pani Czesława. Pracowała przy ziemniakach, burakach, przy żniwach. Mieli również swój ogród, gdzie uprawiało się warzywa i owoce. Na brak zajęcia nie mogli narzekać. - Wydaje mi się, że w tamtych latach na wsi było więcej ruchu wspomina pani Czesława. - Na polach zawsze byli ludzie. Dziś nawet w czasie żniw tylko z daleka widzimy maszyny. No i wychodziło się przed dom, na ławeczki, na skwery, młodzież grała, biegała. Wydaje mi się, że było nas jakby więcej. Ale to po prostu czasy się zmieniły. Pani Czesława z mężem codziennie chodzą na spacer. Idą w stronę Grabówca, Drobnina, wokół wsi. Mówią, że Mierzejewo obeszli już chyba tysiące razy. I wtedy właśnie lubią patrzeć na pola, zwłaszcza wiosną, kiedy się zielenią. Wówczas wracają do nich wspomnienia. Dodają, że mieli dobrą pracę. Pan Stefan przepracował 31 lat, a potem

jeszcze trochę dorabiał jako stróż. Na początku lat osiemdziesiątych PGR zburzyło blok, w którym mieszkali. Zamierzało na tym miejscu wybudować nowy. A ich przenieśli do budynku wielorodzinnego pod numer 22. Nigdy ten nowy blok nie powstał. No więc pozostali w tym "tymczasowym" mieszkaniu. Wykupili je, wyremontowali i są na swoim. Z uśmiechem mówią, że tak już pozostanie. Czwórka dzieci państwa Urbaniaków dorosła, zdobyła zawody, założyła rodziny. Córki są cukiernikami, jeden syn murarzem, drugi pracuje w Metalplaście. Troje mieszka w Lesznie, a jedna córka w Bytomiu. Kiedyś rodzice często do nich jeździli. Dziś to raczej do Mierzejewa

przyjeżdżają bliscy. Nie ma tygodnia, by ktoś nie odwiedził dziadków. - Tak naprawdę to tylko kilka lat byliśmy w domu sami - mówi pani Czesława. - Najpierw były dzieci, potem wnuki, teraz mieszkamy z prawnuczkami. Ciągle jest u nas ruch. Jeszcze w poprzednim bloku pani Czesława pomagała wychowywać wnuki. Kiedy syn owdowiał, zamieszkał u rodziców z dwójką dzieci. W tym mieszkaniu przez kilka lat wychowywała się też wnuczka Sylwia. Wyjechała z mamą do Bytomia, ale wróciła do dziadków. Tu ukończyła szkołę podstawową, potem zawodową. Tutaj wyszła za mąż, urodziła córki. Pani Czesława mówi, że jest jak jej piąte dziecko. Mieszka z dziadkami, opiekuje się nimi, zapewnia spokojną codzienność. A jubilaci doczekali się 13 wnucząt i 8 prawnucząt. Zapytaliśmy panią Sylwię, jacy są dziadkowie dziś. Opowiedziała nam najpierw o pasji babci Czesławy. Okazuje się, że całymi latami robiła na drutach. Na Gwiazdkę każde z dzieci i wnuków dostawało w prezencie swetry, sukienki, czapki, szale. Babcia robiła je już od września. W domu zawsze były gazety z nowymi wzorami. A robiła na drutach także na zamówienie. Wiele osób pamięta, jak siadała przed domem na krzesełku z drutami w rękach. Dziś gotuje obiady dla całej rodziny. Ogląda telewizję, modli się.

No i w środy odwiedza kuzynkę w Mierzejewie. Lubi ładne ubrania, na każde święta kupuje sobie nowy fartuszek. Tak było kiedyś, tak jest i dziś. A dziadek nie może usiedzieć w miejscu. Zawsze coś robi. A to naprawia rowery, to przycina drzewo, to karmi kury, to znowu pielęgnuje trawę przed domem. No i chodzi z babcią na codzienne spacery. Na szczęście są sprawni i zdrowi. Diamentowe gody jakby przyszły do państwa Urbaniaków za wcześnie. Ale skoro już są, to życzymy jubilatom, by doczekali następnych. A kolejne to żelazne, kamienne, brylantowe… Życzymy więc zdrowia i długich, wspólnych lat.


W Garzynie szukano zajączków ŻYCIE GMINY KRZEMIENIEWO

[7]

Cała zabawa zaczęła się już tydzień temu, kiedy najmłodszych mieszkańców Garzyna i okolic zaproszono do konkursu plastycznego na przygotowanie najładniejszej mapy Garzyna.

W konkursowych zmaganiach wzięło udział kilkanaście prac, które zaskakiwały swoją kreatywnością i wykonaniem. Ostatecznie wygrała mapa przygotowana przez Annę Ziębę i Adama Ciesielczyka, która urzekła jurorów swoim profesjonalizmem. Wszyscy młodzi artyści nagrodzeni zostali upominkami. W Wielką Sobotę ruszyła druga część wielkanocnej zabawy. Na zwycięskiej mapie, której kopie otrzymali wszyscy uczestnicy, zaznaczono 10 czekoladowych zajączków ukrytych w najróżniejszych miejscach Garzyna. Zawodnicy mieli za zadanie jak najszybciej odszyfrować miejsca ukrycia słodkości i odnaleźć je wcześniej od konkurentów. Czekoladowe zajączki schowane były m.in.: na dworcu kolejowym, przystanku autobusowym, placu zabaw, w sklepie spożywczym i na prywatnych posesjach. Po kilkudziesięciu minutach biegania i szukania wszystkie 10 zajączków zostało odnalezionych. Ale nie był to koniec zabawy, gdyż w tym roku impreza została rozbudowana o kilka konkurencji sportowych, które odbyły się na miejscowym boisku Orlik. W zawodach sportowych

wzięło udział 37 osób, wśród których przeważali najmłodsi. Uczestnicy zostali podzieleni na trzy zespoły: Zielonych, Żółtych i Pomarańczowych, a startowano w slalomie z łyżeczką i jajeczkiem, rzutach piłeczką tenisową do wielkanocnej skrzynki, slalomie z nogami powiązanymi szarfą i rzutach do kosza. Najlepszym zespołem okazali się Żółci, którzy zdobyli 8,5 punktu. Na kolejnych miejscach uplasowali się Pomarańczowi (8 punktów) i Zieloni (7. 5 punktu). Dla wszystkich uczestników przygotowano słodkie upominki. Mimo brzydkiej pogody, która starała się troszkę pokrzyżować plany organizatorów, imprezę należy zaliczyć do udanych. Uśmiech i radość na twarzach najmłodszych pozwala sądzić, że spotkamy się ponownie za rok na trzeciej edycji "Szukania zajączków" w Garzynie. Imprezę zorganizowali garzyński radny Krystian Dutkiewicz oraz animator boiska Orlik Damian Marciniak, którzy ufundowali słodkie upominki dla wszystkich uczestników. Organizatorzy kierują serdeczne podziękowania dla trójki wolontariuszy, którzy pomogli w przygotowaniach i przeprowadzeniu imprezy: Doroty i Róży Sier-

Przebierańcy w Brylewie

Brylewo jest już prawdopodobnie ostatnią wsią w gminie Krzemieniewo, w której zachował się zwyczaj wielkanocnych przebierańców. W tej miejscowości kultywuje się tę tradycję od dziesięcioleci, a uczestnictwo w niej przechodzi często z ojca na syna. - Ja zacząłem się w to bawić jeszcze w siedemdziesiątych latach, a zakończyłem dopiero niedawno. Zawsze przebrany byłem za babę - mówi Czesław Cierpisz. - Kiedyś to się dopiero działo! Potrafiliśmy nawet wchodzić na dachy! Nie oszczędzaliśmy również pasażerów zatrzymujących się tu autobusów. Ludzie częstowali nas winkiem lub czymś mocniejszym. Nie brakowało też jajek czy drobnej gotówki. Jajka sprzedawaliśmy później w skupie w Krzemieniewie, a za uzyskane pieniądze szliśmy do "Banderozy" lub innej knajpy. Czasami pobawiliśmy się na wysepce na miejscowym stawie - wspomina z uśmiechem pan Czesław. W tegorocznym korowodzie można było znaleźć tradycyjnych kominiarzy, niedźwiedzia, grajków i chłopa z babą. Wędrującej grupie towarzyszy zawsze śmiech, dobry humor i psikusy. Również i w tym roku mieszkańcy nie żałowali drobnych upominków dla przebierańców. Nie obyło się naturalnie bez smarowania twarzy sadzą, zwłaszcza dziewcząt i dzieci, dla których zawsze jest to wielka frajda. Nie zabrakło również chętnych do wspólnych tańców, gdyż grupa zadbała także o podkład muzyczny. - Impreza jest na tyle udana, że przyjeżdżają na nią nawet goście z Leszna i Gostynia - mówią z dumą mieszkańcy. Z całą pewnością warto odwiedzać Brylewo w Poniedziałek Wielkanocny! Następna okazja już za rok! TEKST I fOT.: DAMIAN MARCINIAK

szeń oraz Pawła Misiaka, a także Konrada Kurowskiego, który zorganizował przybycie sympatycznego tygryska z "Krainy zabaw".

Życie Gminy Krzemieniewo

TEKST I fOT.: DAMIAN MARCINIAK

Nakład 1.300 sztuk

Wydawca: Gminne Centrum Kultury w Krzemieniewie, ul. Zielona 6 Redakcja: GCK Krzemieniewo, ul. Zielona 6, tel. 65 536 06 77 Skład: HALPRESS, ul. Ostroroga, 64-100 Leszno - www.halpress.eu Druk: TRANSMAR Leszno Redaktor naczelny: Halina Siecińska Przesyłanie materiałów do gazety: www.gazeta.halpress.eu/dodaj


[8]

Wielkanoc

ŻYCIE GMINY K

KGW Hersztu powo - z tego Koła 6 członk wało się poka zać swoją aran iń żację. Ich spec zd to sernik na zielono. jalny

zygotowało aż prezentację pr tę wy. e zn yc st zowo - jagodo Kółko Pla nowali tort be po ro P . w ió 25 uczn

Bojanki - z pa niami z Bojan ic na imprez sołtys. Panie ę przyjechał polecały pa też schę. Stół pr osób. zygotowało 5

błyskawicz w - polecała kó ia ys at M ało 5 osób. Rodzina łością pracow ca d na A ę. babk

KGW Nowy B elęcin - stół pr zygotowały 4 Polecały fasz panie. erowanego ku rczaka oraz to rzywno - gyro rt wasowy.


cne stoły

KRZEMIENIEWO

decydowypiek

zną

[9]

ała gości iną - częstow dz ro z ak Patrycja Now y 3 osoby. ł przygotował żurkiem. Stó

Krzemianki prezentację zaproponow ze Stowarzy ały 3 panie szenia. Przek azały przepi drożdżowy or s na kołacz az sernik na ciemnym sp odzie.

ci: na dwie częś podzielono 5 o ół ał st ow e liz ic ea w pomysł zr ki KGW Pawło Ta . ną yj . ocny i tradyc sztet wielkan współczesną e polecały pa ni ól eg cz sz pań. A


[ 10 ]

ŻYCIE GMINY KRZEMIENIEWO

Gminny Konkurs Piosenki Religijnej

W dniu 1 kwietnia 2017 roku w Zespole Szkół w Pawłowicach już po raz czwarty odbył się Gminny Konkurs Piosenki Religijnej. W przesłuchaniach wzięło udział około 50 uczniów ze szkół znajdujących się na terenie gminy Krzemieniewo, czyli z Pawłowic, Oporówka, Garzyna, Nowego Belęcina i Drobnina. Organizacją konkursu zajęli się: dyrekcja, nauczyciele i pracownicy Zespołu Szkół w Pawłowicach. Nagrody rzeczowe ufundowali Samorząd Uczniowski oraz ksiądz proboszcz parafii w Pawłowicach Jan Roszyk. W organizację przeglądu prężnie zaangażował się także Wolontariat Szkolny, działający pod opieką Magdaleny Ratajczak i Teresy Górczak. Celem konkursu było rozpowszechnianie piosenki religijnej wśród dzieci i młodzieży, integracja środowiska katolickiego, a także wymiana doświadczeń muzycznych pomiędzy najmłodszym pokoleniem naszej społeczności gminnej. Uczestnicy zaprezentowali wysoki poziom artystyczny. Przesłuchania były podzielone na trzy kategorie wiekowe. W każdej z nich wystąpili soliści oraz zespoły wokalne (duety lub tria). Jury w składzie: Maria Wawrzyniak, Paulina Kowalczyk i siostra Emma Ratajczak wysłuchało 30 prezentacji. Oto lista nagrodzonych: W kategorii wiekowej klas I - III

szkoły podstawowej: Soliści: I miejsce - Agnieszka Maćkowiak (Garzyn,) II miejsce Natalia Matuszak (Drobnin), Mikołaj Brodziak (Drobnin), III miejsce Kinga Dudkowiak (Pawłowice), Patryk Lenort (Pawłowice). Wyróżnienia: Zofia Klich (Garzyn), Natalia Kowalska (Garzyn), Filip Lenort (Pawłowice). Zespoły wokalne: I miejsce - Oliwia Juszczak i Paulina Tomczak (Garzyn), II miejsce - Julia Gniłka i Sandra Siama (Garzyn), III miejsce - Antonina Skrzypczak, Mikołaj Bryl, Dawid Rychter (Oporówko). Wyróżnienia - Nikola Józefiak i Maja Janowicz (Pawłowice), Nadia Adamczak, Zofia Matysiak i Kamil Kowalski (Pawłowice), Tobiasz Małecki, Alex Szepe i Kacper Musielak (Pawłowice). W kategorii wiekowej klas IV VI szkoły podstawowej: Soliści: I miejsce - Bartosz Jabłoński (Drobnin), II miejsce - Nina Żalik (Pawłowice), III miejsce - Ewelina Bear (Drobnin), Wyróżnienia: Aleksandra Ada-

Pod koniec marca w Rydzynie odbyły się Mistrzostwa Powiatu w Halowej Piłce Nożnej Dziewcząt. W turnieju wzięło udział sześć drużyn: z Osiecznej, Rydzyny, Święciechowy, Lipna, Długiego Starego i po raz pierwszy dziewczęta ze szkoły z Drobnina. Zawody rozgrywane były w dwóch grupach. Drobniński zespół trafił do grupy z drużyną z Długiego Starego i Święciechowy i wyszedł z niej zwycięsko. Później rozegrał mecz z Gimnazjum z Osiecznej, jednak przegrał go w rzutach karnych. Ostatni mecz o III miejsce dziewczęta z Drobnina rozegrały z reprezentacją Rydzyny i wygrały go w rzutach karnych. Ostateczne wyniki: I miejsce - Gimnazjum Osieczna, II miejsce - Gimnazjum Święciechowa, III miejsce - Gimnazjum Drobnin, IV miejsce - Gimnazjum Rydzyna, V miejsce - Gimnazjum Lipno, VI miejsce - Gimnazjum Długie Stare. Nasz zespół wystąpił w składzie: Zuzanna Dawidziak, Paula Nawrocka, Marika Siniecka, Martyna Galon, Ilona Siniecka, Klaudia Dziubałka Zuzanna Skrzypczak, Julia Gwizdoń i Ewelina Szczench.

miak (Garzyn), Karolina Śmieszała (Pawłowice), akomp. Małgorzata Rembelska, Justyna Wilczkowiak (Pawłowice). Zespoły wokalne: I miejsce - Słoneczka (Drobnin), II miejsce - Marta Ostropolska, Julia Juszczak, Aleksandra Bryl (Pawłowice), III miejsce - Dominika Ratajczak, Julia Raburska, Agnieszka Kempa (Pawłowice). W kategorii wiekowej gimnazjum: Soliści: I miejsce - Kornelia Rutkowska (Drobnin), II miejsce - Kinga Jakubczak (Nowy Belęcin), III

miejsce - Zofia Kozica (Nowy Belęcin) Wyróżnienia: Paulina Ratajczak, akomp. Małgorzata Rembelska (Pawłowice), Monika Mazur (Nowy Belęcin) Zespoły wokalne: I, II, III miejsce - nie przyznano Wyróżnienia - Roksana Andrzejewska i Julia Pawłowska (Pawłowice). Konkurs zakończył koncert laureatów, nagrodzony przez publiczność gromkimi brawami. Gratulujemy!

Wyróżnienie Sukces Zuzi i Weroniki dla Joli

Po raz pierwszy uczniowie pawłowickiej szkoły wzięli udział w Ogólnopolskim Konkursie Plastycznym "Tradycje wielkanocne - Pisanka". Do konkursu zgłoszono ponad 600 prac z Poznania i województw: wielkopolskiego, lubuskiego, warmińsko - mazurskiego, lubelskiego, kujawsko - pomorskiego, podkarpackiego, śląskiego i dolnośląskiego. Można powiedzieć, że konkurs stał się popularny od morza do Tatr. Jury w sześcioosobowym składzie wytypowało w trzech kategoriach wiekowych 18 laureatów. Wśród nich znalazła się uczennica klasy III Gimnazjum w Pawłowicach Jolanta Klimasz, która otrzymała wyróżnienie. Jury wyróżniło też dyplomami 15 szkół, w tym naszą za, liczne uczestnictwo i wysoki poziom artystyczny dostarczonych prac.

Lubisz gry planszowe? ZAREJESTRUJ SIĘ www.liga-gier-planszowych.pl

Spróbujemy razem aktywować klub gier planszowych w gminie Krzemieniewo!

W środę, 29 marca uczennice klasy III Gimnazjum w Górznie Zuzanna Łaszczyńska i Weronika Błaszyk - wzięły udział w III Międzyszkolnym Konkursie Polonistycznym w Rydzynie. Celem konkursu było m. in. inspirowanie do pogłębiania wiedzy polonistycznej, wzmacnianie wiary we własne siły oraz integracja uczniów z rówieśnikami. Do rywalizacji stanęły cztery drużyny ze szkół w Brzeziu, Wschowie, Rydzynie i Górznie. Gimnazjalistki z naszej szkoły zajęły I miejsce. Gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów.


Rywalizowali najmłodsi

ŻYCIE GMINY KRZEMIENIEWO wieniem oraz wspierała swoje drużyny głośnym dopingiem. Każdy zawodnik mógł zaprezentować swoje umiejętności oraz spróbować zmierzyć się z kolegami. Liczył się oczywiście i wynik sportowy, dlatego zwycięskie w poszczególnych kategoriach wiekowych zespoły otrzymały puchary i dyplomy, a zawodnicy z tych zespołów pamiątkowe medale. Wyniki zawodów: Klasy I: 1. Pawłowice, 2. Oporówko.

Dnia 4 kwietnia w szkole w Drobninie odbyły się Gminne Zawody Sportowe dla uczniów klas I - III. Brały w nich udział wszystkie szkoły podstawowe z naszej gminy. Zorganizowano ją w celu zaprezentowania przez uczniów

swoich umiejętności sportowych: biegu, skoku, rzutu i oczywiście zwinności. Emocje były niesamowite. Rywalizacja była bardzo zacięta, a różnice punktowe okazały się niewielkie. Widownia na trybunach oglądała wyścigi z zacieka-

28 marca reprezentacja Szkoły Podstawowej w Pawłowicach / kategoria U - 12 chłopcy/ wzięła udział w Turnieju o Puchar Tymbarku. Impreza odbyła się we Wrześni i zgromadziła na starcie 19 zespołów dziewcząt i 33 zespoły chłopców. Pawłowicka drużyna swoje mecze rozgrywała w grupie G, uzyskując komplet punktów. W ten sposób dostała się do 1/8 rozgrywek. W tej fazie imprezy mecze były rozgrywane systemem pucharowym. Pawłowice zagrały z Gnieznem, wygrywając 4:1. W ostatnim meczu nasi zawodnicy trafili na Oborniki. Niestety przegrali, zajmując 5. - 8. miejsce, co jest dużym sukcesem. Gratulujemy! Drużyna wystąpiła w następującym składzie : Fabian Naskręt, Kacper Basiak, Łukasz Maćkowiak, Tomasz Mania, Piotr Pindara, Aleksander Matuszewski, Miłosz Skorupski, Joachim Skowronek, Adam Więckowiak, Wojciech Włodarczyk.

+ + + + + POŻEGNANIE + + + + + W ostatnich tygodniach w naszej gminie na zawsze odeszli: 24. 03 - Helena Skrzypczak, Nowy Belęcin 25. 03 - Leszek Podsiadło, Grabówiec 27. 03 - Bolesława Loman, Lubonia 01. 04 - Władysława Szymczak, Oporówko 05. 04 - Bogdan Jakubiak, Pawłowice 11. 04 - Ewa Klupsz, Pawłowice 17. 04 - Stefan Milecki, Drobnin 20. 04 - Oliwia Wróblewska, Pawłowice

Klasy II: 1. Garzyn, 2. Nowy Belęcin, 3. Drobnin, 4. Garzyn. 5. Oporówko, 6. Drobnin, 7. Pawłowice B, 8. Pawłowice A.

Klasy III (grupa młodsza): 1. Drobnin, 2. Pawłowice, 3. Nowy Belęcin, 4. Oporówko. Klasy III (grupa starsza): 1. Garzyn, 2. Drobnin A, 3. Drobnin C, 4. Pawłowice.

[ 11 ]

Stop przemocy

Starsze klasy Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Nowym Belęcinie zebrały się i sfinalizowały miesięczny projekt realizowany na zajęciach z wychowawcą pt. "Stop wulgaryzmom, przemocy, złym manierom". Jest to jeden z priorytetów Szkolnego Programu Profilaktycznego, wyznaczony na ten rok szkolny. Przedstawiono pięć scenek teatralnych, w których poruszono problem nadużywania niecenzuralnych słów, odrzucenie przez grupę rówieśniczą, trudności w dokonywaniu właściwych wyborów oraz pokazano, jak sobie radzić w tych sytuacjach. Zaznajomiono również uczniów z pojęciem kindersztuby. Przerwy między scenkami ubarwiały układy taneczne oraz piosenki. Klasa IIIG wykonała scenografię, a IIG przygotowała zabawne konkurencje sportowo - rekreacyjne oraz nagrody.

10 kwietnia uczniowie klasy Ia Gimnazjum w Nowym Belęcinie uczestniczyli w wycieczce do pobliskiego Gostynia. Jej celem było poznanie ciekawych miejsc architektonicznych oraz budowli sakralnych w okolicach miasta. Zwiedzanie rozpoczęli od najstarszego miejsca - Góry Zamkowej. Niezwykle interesującej lekcji historii powstania klasztoru oo. Filipinów na Świętej Górze, opowiedzianej w sposób ciekawy, miejscami humorystyczny, udzielił młodzieży ksiądz Robert Klemens.

BOISKA W MAJU

Orlik Pawłowice: poniedziałek - piątek 15.30 - 21.00.sobota 14.00 18.00.niedziela 15.00 - 18.00. Animator: Robert Kuczyk, tel. 691 - 473 - 392. Orlik Krzemieniewo: poniedziałek - czwartek 16.00 - 20.00.piątek sobota 15.00 - 20.00.niedziela 12.00 - 17.00 Animator: Sebastian Niedziela - tel. 782 - 956 - 941. Orlik Garzyn: poniedziałek - piątek 15.30 - 21.00.sobota 14.00 18.00.niedziela 15.00 - 18.00. Animator: Damian Marciniak - tel. 502 - 385 - 989. Boisko Wielofunkcyjne Oporówko: poniedziałek 18.00 - 20.00.wtorek nieczynne, środa - piątek 17.00 - 20.00.sobota 14.00 - 17.00.niedziela 14.00 - 17.00 Animator: Szymon Drewniak - tel. 607 - 206 - 944 Uwaga! 3 maja boiska nieczynne!


Wypalanie traw zabronione! [ 12 ]

ŻYCIE GMINY KRZEMIENIEWO

Już od wielu lat przełom zimy, wiosny oraz przedwiośnie to okresy, w których wyraźnie wzrasta liczba pożarów łąk i nieużytków. Wiele osób wypala trawy i nieużytki rolne, tłumacząc swoje postępowanie chęcią użyźniania gleby. Od pokoleń wśród wielu ludzi panuje bowiem przekonanie, że spalenie trawy spowoduje szybszy i bujniejszy jej odrost, a tym samym przyniesie korzyści ekonomiczne. Jest to jednak całkowicie błędne myślenie.

Rzeczywistość wskazuje, że wypalanie traw prowadzi do nieodwracalnych, niekorzystnych zmian w środowisku naturalnym - ziemia wyjaławia się, zahamowany zostaje bardzo pożyteczny, naturalny rozkład resztek roślinnych oraz asymilacja azotu z powietrza. Do atmosfery przedostaje się szereg związków chemicznych będących truciznami zarówno dla ludzi jak i zwierząt. Wypalanie traw jest również przyczyną wielu pożarów, które niejednokrotnie prowadzą niestety także do wypadków śmiertelnych. Rocznie w tego rodzaju zdarzeniach śmierć ponosi kilkanaście osób. Obszary zeszłorocznej wysuszonej roślinności, która ze względu na występujące w tym czasie okresy wegetacji stanowi doskonałe podłoże palne, co w zestawieniu z dużą aktywnością czynnika ludzkiego w tym sektorze, skutkuje gwałtownym wzrostem pożarów. Za ponad 94 proc. przyczyn ich powstania odpowiedzialny jest człowiek. Trzeba pamiętać, że po zimie trawy są wysuszone i palą się bardzo szybko. W rozprzestrzenianiu ognia pomaga także wiatr. Osoby, które wbrew logice decydują się na wypalanie traw, przekonane są, że w pełni kontrolują sytuację i w razie potrzeby, w porę zareagują. Niestety mylą sie i czasami kończy się to tragedią. W przypadku gwałtownej zmiany jego kierunku, pożary bardzo często wymykają się spod kontroli i przenoszą na pobliskie lasy i zabudowania. Niejednokrotnie w takich pożarach ludzie tracą dobytek całego życia. Występuje również bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Co roku w pożarach wywołanych wypalaniem traw giną ludzie, w tym podpalacze, przypadkowe osoby oraz strażacy!!! Ogień bowiem to żywioł. Zdarza się, że w starciu z nim giną także osoby wyszkolone w walce z płomieniami. Nie warto ryzykować - na skutek jednej, nieodpowiedzialnej decyzji bardzo łatwo stracić dorobek swojego życia, ale i. samo życie Wypalanie traw to także bardzo duże zagrożenie dla lasów. Z uwagi na znaczne zalesienie niektórych województw, tereny upraw rolniczych i leśnych dość często ze

sobą sąsiadują, a czasami wręcz przenikają się. Ogień z nieużytków niejednokrotnie przenosi się na obszary leśne, niszcząc bezpowrotnie bezcenne drzewostany, które po pożarze odradzają się przez wiele dziesiątek lat. Podczas pożaru powstaje także duże zadymienie, które jest szczególnie groźne dla osób przebywających w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca zdarzenia, z uwagi na możliwość zaczadzenia. Powoduje ponadto zmniejszenie widoczności na drogach, co może prowadzić do powstania groźnych w skutkach kolizji i wypadków drogowych. Od palącego się poszycia gleby, zapaleniu ulega podziemna warstwa torfu, który może zalegać nawet do kilkunastu metrów w głąb. Są to pożary długotrwałe (nawet do kilku miesięcy) i wyjątkowo trudne do ugaszenia. Ponadto, w przypadku, gdy zwykła łąka po pożarze regeneruje się przez kilka lat, to pokłady torfu potrzebują na to kilku tysięcy lat. Wypalanie traw jest naprawdę niebezpieczne, ale też niedozwolone! Ci, którzy mimo wszystko chcą ryzykować, muszą również liczyć się z konsekwencjami. O tym, że postępowanie takie jest niedozwolone mówi m. in. ustawa z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. z 2009 r. Nr 151. poz. 1220 z późn. zm.), art. 124. "Zabrania się wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów". Art. 131: "Kto. wypala łąki, pastwiska, nieużytki, rowy, pasy przydrożne, szlaki kolejowe, trzcinowiska lub szuwary… - podlega karze aresztu albo grzywny". Art. 30 ust. 3 ustawy z dnia 28 września 1991 r. o lasach (Dz. U. z 2011 r. Nr 12. poz. 59 z późn. zm.); "w lasach oraz na terenach śródleśnych, jak również w odległości do 100 m od granicy lasu, zabrania się działań i czynności mogących wywołać niebezpieczeństwo, a w szczególności: rozniecenia poza miejscami wyznaczonymi do tego celu przez właściciela lasu lub nadleśniczego, korzystania z otwartego płomienia,

wypalania wierzchniej warstwy gleby i pozostałości roślinnych". Za wykroczenia tego typu grożą surowe sankcje: Art. 82 ustawy z dnia 20 maja 1971 r. Kodeksu wykroczeń (Dz. U. z 2010 r. Nr 46. poz. 275 z późn. zm.) - kara aresztu, nagany lub grzywny, której wysokość w myśl art. 24.§ 1 może wynosić od 20 do 5000 zł. Art. 163. § 1 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny (Dz. U. z 1997 r. Nr 88 poz. 553 z późn. zm.) stanowi: "Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10". W walkę ze zjawiskiem wiosennego wypalania traw włączyła się także Unia Europejska. Założenia polityki rolnej UE regulują między innymi zagadnienia ochrony środowiska w rolnictwie. Jednym z narzędzi umożliwiających dokonywanie pozytywnych przemian w tym sektorze jest system dopłat bezpośrednich. Ta forma wsparcia unijnego, zobowiązuje użytkownika gruntów do ich utrzymania zgodnie z normami tzn. w dobrej kulturze rolnej - art. 7 ust. 1 pkt 2a Ustawa z dnia 26 stycznia 2007 r. o płatnościach w ramach systemów wsparcia bezpośredniego (Dz. U. z 2008 r. Nr 170. poz. 1051 z późn. zm.). W ślad za Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, należy stwierdzić że wypalanie traw jest nie dość, że środowiskowo szkodliwe, ale także surowo zabronione. Za wypalanie traw grożą, oprócz kar nakładanych np. przez policję czy prokuraturę, także dotkliwe kary finansowe nakładane przez Agencję w postaci zmniejszenia od 5 do 25%, a w skrajnych przypadkach nawet odebrania, należnej wysokości wszystkich rodzajów dopłat bezpośrednich za dany rok. Podczas intensywnego prowadzenia prac rolnych na polach, także może dojść do pożarów wskutek nieostrożności osób wykonujących te prace lub niesprawnego sprzętu technicznego. Pożary nieużytków, z uwagi na ich charakter i zazwyczaj duże rozmiary, angażują znaczną liczbę sił i środków straży pożarnych. Każda interwencja to poważny wydatek finansowy. Strażacy zaangażowani w akcję gaszenia pożarów traw, łąk i nieużytków, w tym samym czasie mogą być potrzebni do ratowania życia i mienia ludzkiego w innym miejscu. Może się zdarzyć, że przez lekkomyślność ludzi nie dojadą z pomocą na czas tam,

gdzie będą naprawdę niezbędni. Pożary traw powodują również spustoszenie dla flory i fauny. Niszczone są miejsca lęgowe wielu gatunków gnieżdżących się na ziemi i w krzewach. Palą się również gniazda już zasiedlone, a zatem z jajeczkami lub pisklętami (np. tak lubianych przez nas wszystkich skowronków). Dym uniemożliwia pszczołom i trzmielom oblatywanie łąk. Owady giną w płomieniach, co powoduje zmniejszenie liczby zapylonych kwiatów, a w konsekwencji obniżenie plonów roślin. Giną zwierzęta domowe, które przypadkowo znajdą się w zasięgu pożaru (tracą orientację w dymie, ulegają zaczadzeniu). Dotyczy to również dużych zwierząt leśnych, takich jak sarny, jelenie czy dziki. Płomienie niszczą miejsca bytowania zwierzyny łownej, m. in. bażantów, kuropatw, zajęcy, a nawet saren. W płomieniach lub na skutek podwyższonej temperatury ginie wiele pożytecznych zwierząt kręgowych: płazy (żaby, ropuchy, jaszczurki), ssaki (krety ryjówki, jeże, zające, lisy, borsuki, kuny, nornice, badylarki, ryjówki i inne drobne gryzonie). Przy wypalaniu giną mrówki. Jedna ich kolonia może zniszczyć do 4 milionów szkodliwych owadów rocznie. Mrówki zjadając resztki roślinne i zwierzęce ułatwiają rozkład masy organicznej oraz wzbogacają warstwę próchnicy, "przewietrzają" glebę. Podobnymi sprzymierzeńcami w walce ze szkodnikami są biedronki, zjadające mszyce. Ogień uśmierca wiele pożytecznych zwierząt bezkręgowych, m. in. dżdżownice (które mają pozytywny wpływ na strukturę gleby i jej właściwości), pająki, wije, owady (drapieżne i pasożytnicze). Pożary traw niszczą rodzimą faunę i florę.

Opracowano na podstawie informacji KG PSP.


ŻYCIE GMINY KRZEMIENIEWO

[ 13 ]

HOROSKOP KRZYŻÓWKA Z NAGRODĄ Warto wiedzieć

Baran 21.03-19.04 Ciesz się sprzyjającą aurą. Gwiazdy wróżą miłe niespodzianki w uczuciach i w finansach. Zostaniesz też wysłuchany w ważnej dla Ciebie kwestii. Nie daj się wciągnąć w spory. Byk 20.04-20.05 Zbliża się korzystny czas dla rozstrzygnięcia spraw urzędowych i zawodowych. Weź to pod uwagę, zwłaszcza w pracy. W związku czekają Cię chwile szczególnej radości. Single mogą spotkać wielką miłość. Bliźnięta 21.05-21.06 Bieżące sprawy mogą Cię nieco przytłoczyć, a cudze prośby zmęczyć. Bądź dla siebie wyrozumiała, nie zmuszaj się do przesadnego wysiłku. Oczekuj dobrej wiadomości od bliskich. Rak 22.06-22.07 Doskonały czas na spotkania, z których może wyniknąć coś ciekawego. Kto wie, może nawet dostaniesz propozycję nowej pracy. Ale uważaj na zdrowie, wysypiaj się, odpoczywaj. Lepsze finanse. Lew 23.07-22.08 Nie żyj ciągle przeszłością, daj sobie szansę na nowy związek. Uwierz, że szczęśliwe chwile ciągle przed Tobą. W pracy trochę więcej zajęć, może nawet nadgodziny. Pod koniec miesiąca ciekawe spotkanie. Panna 23.08-22.09 Planety Ci sprzyjają. Nie musisz być samotna, nie rezygnuj z propozycji towarzyskich. Przed Tobą także dobry czas na zakupy. W pracy przedstaw swój nowy projekt. Spodoba się szefom. Waga 23.09-22.10 Świetny czas na zyskanie przyjaciół lub poznanie kogoś, kto na zawsze odmieni Twoje życie. Może warto wyjechać na kilka dni. Gwiazdy wróżą dobrą wiadomość w połowie miesiąca. Skorpion 23.10-21.11 Nie popsuj sobie relacji w pracy. trzymaj nerwy na wodzy. Wśród bliskich jesteś autorytetem. Pomóż im podjąć decyzję. Nie zapomnij o ważnej rocznicy. I skontroluj zdrowie. Strzelec 22.11-21.12 Już niedługo nadejdzie Twoje pięć minut. Będziesz miała okazję powiedzieć, ile jesteś warta. W pracy to docenią. W uczuciach trochę zawirowań. Nie podejrzewaj partnera o zdradę. Lepiej porozmawiać. Koziorożec 22.12-19.01 Pomyślna pogoda doda Ci energii, a zmiany w pracy poprawią humor. W domu nie wyciągaj spornych spraw. Nie warto. Oczekuj dobrej wiadomości w sprawach finansów. Wodnik 20.01-18.02 I samotnym, i tym w związkach mocniej zabije serce. Przed Wami czas uniesień i czułości. Jeśli w pracy popełniłaś błąd, przyznaj się. Zyskasz wsparcie i pomoc. Ktoś koniecznie chce Cię poznać. Ryby 19.02-20.03 W sprawach uczuć kieruj się intuicją. Nie dopuść, by nieporozumienia zawładnęły Waszym związkiem. W najbliższych dniach spotkasz dawnych znajomych. Będzie sporo wspomnień. Nie przesadź z wydatkami.

Aby rozwiązać krzyżówkę, trzeba wpisać w poziome rzędy znaczenie słów. Rozwiązanie powstanie w pionowym szarym rzędzie. Prawidłowe hasło można wysłać e-mailem. Można też wysłać SMS o treści TC.ZYCIE.rozwiazanie+imie i nazwisko+adres na numer 71068 (opłata 1,22 zł, regulamin na www.dotpay.pl). Wśród nadawców prawidłowych odpowiedzi rozlosujemy nagrodę. Poprzednie hasło krzyżówki brzmiało: MARZEC TO WIOSNA. Nagrody wylosowali Klaudia Musielak z Krzemieniewa. Zapraszamy po odbiór nagrody do GCK w Krzemieniewie.

1

K

2 3 4 5

K

7 8 9

10 11

U

R

6

O

T

12 13

S

E D T

I

K

E

1. Zasięg, granica 2. Np. marki Ursus 3. Jest nim szuler 4. Główna ulica miasta 5. Ozdoba spodni 6. Naczynie oświaty 7. Leciał wyżej niż Dedal

8. Załoga bobsleja 9. Sprawowana nad dziećmi 10. Książka dla geografa 11. Benedyktynów w Tyńcu 12. Kelnerski obszar 13. Efekt pracy górnika

OPONKI Składniki: 1 kg mąki, 400 g sera białego, 150 g masła, 1,5 szklanki cukru, 4 jajka, 1 łyżka sody, 1 cukier wanilinowy, olej do smażenia. Sposób przygotowania: Twaróg zmiel. Cukier utrzyj z jajkami, Wymieszaj ze stopionym masłem i cukrem wanilinowym. Stopniowo dodawaj mąkę, twaróg i sodę oczyszczoną. Wyrób ciasto. Rozwałkuj na grubość około 1/2 cm. Szklanką wykrój krążki, a w środku otwory kieliszkiem. Olej rozgrzej na patelni lub w niskim garnku. Smaż oponki z obu stron na złoty kolor. Wyjmij i odsącz na papierowym ręczniku. Po wystudzeniu posyp obficie cukrem pudrem. KRUCHE CIASTKA Składniki: 300 g mąki pszennej,

2 jajka, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 1 łyżeczka cukru wanilinowego, 110 g masła lub margaryny, 120 g cukru pudru. Sposób przygotowania: Na stolnicę przesiej mąkę, cukier puder i proszek do pieczenia. Dodaj posiekane masło i wbij jajka. Dosyp cukier. Całość dość szybko zagnieć na gładkie ciasto. Odłóż do lodówki na 20 minut. Schłodzone ciasto rozwałkuj na duży placek o grubości około 2 mm. Wycinaj foremką dowolne, niewielkie kształty. Gotowe ciastka układaj na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piecz 8 - 9 minut w piekarniku nagrzanym do 170 180 stopni C - do lekkiego zarumienienia. Gotowe ciastka sklejaj konfiturą.

Słodkości na szybko

Kosmetyki na wiosnę i lato muszą zapewniać uczucie świeżości - nie tylko dezodoranty, ale również żele pod prysznic i do kąpieli, balsamy do ciała, aromatyczne wody i perfumy. Mogą być prawdziwą ucztą dla zmysłów i ciała, ponieważ olejki eteryczne, pozyskiwane z kwitnących kwiatów i dojrzewających owoców, nie tylko pięknie pachną, ale mogą mieć dobroczynne działanie dla skóry. Oto te, które najczęściej można znaleźć w kosmetykach. BEZ - proces ekstrakcji olejków z jego kwiatów jest niezwykle trudny, dlatego naturalny olejek z bzu jest rzadko spotykany i dość drogi - bywa jednym ze składników luksusowych perfum. Ma urzekający zapach, który poprawia nastrój. Sprawdza się jako składnik kosmetyków pielęgnacyjnych do przemywania skóry z trądzikiem różowatym, łojotokiem, pomaga też zwalczać worki i cienie pod oczami. LAWENDA - jest rośliną o wspaniałym odświeżającym, relaksującym zapachu. Sprawdza się w pielęgnacji każdego rodzaju skóry ma właściwości antyseptyczne, łagodzi podrażnienia skóry, stymuluje regenerację jej uszkodzeń. Nawilża, oczyszcza, tonizuje. Dlatego olejek pozyskiwany z lawendy jest częstym składnikiem nie tylko wód toaletowych, ale także balsamów do ciała i różnych kosmetyków do twarzy. MALINY - odżywiają cerę, przyśpieszają regenerację i chronią przed wolnymi rodnikami. Pomagają też oczyszczać skórę, nadając jej blask, a także redukują zaskórniki i niedoskonałości, opóźniają procesy starzenia. MELON - nadaje kosmetykom słodki i jednocześnie odświeżający aromat. Ekstrakt z tego owocu ma właściwości odżywcze i nawilżające skórę. Czyni ją miękką i delikatną. Dzięki właściwościom złuszczającym melon sprawia, że skóra staje się gładka, sprężysta i miękka.

(: (: HUMOR :) :)

- Głosy w mojej głowie mówią mi, żebym poszedł do wojska. A na komisji wojskowej mówią mi, że z powodu głosów w mojej głowie do wojska mnie nie wezmą. xxx Kiedy Stefan zobaczył przez okno, że ktoś kradnie samochód sąsiada, nie stracił zimnej krwi. Natychmiast wybiegł z mieszkania i zaparkował swoje auto na zwolnionym miejscu. xxx - W odpowiedzi na pana podanie o podwyżkę muszę odmówić. Nie stać nas, żeby płacić panu więcej. - To może chociaż częściej?


Prawdziwe historie [ 14 ]

ŻYCIE GMINY KRZEMIENIEWO

Piszę o tym, żeby wyjaśnić, dlaczego tak bardzo poruszają mnie sprawy tej drugiej wsi. Już nie mojej rodzinnej, a wsi mojego brata. Mam wrażenie, że nie pasujemy do niej. Babcia nauczyła nas, aby być nie tylko blisko ludzi, ale zwyczajnie z ludźmi. U brata jakby ci ludzie mijali się. Nie wiem, może dlatego, że wieś jest większa albo że wielu mieszkańców sprowadziło się tu z miasta. A może nie widzimy wszystkiego, nie chcemy widzieć? Nie mieliśmy gospodarstwa rolnego. Tata pracował na kolei, mama była w domu. Wychowaliśmy się tam razem z bratem. Ale tata bardzo wcześnie odszedł na zawsze. Potem pożegnaliśmy babcię. A potem… dorośliśmy. Ja wyszłam za mąż i wyprowadziłam się do miasta. Brat ożenił się i przeniósł do żony. Dziś jest rolnikiem. Razem z mamą uradziliśmy, że nie będziemy zatrzymywać tego małego domku na wsi, kiedy nikogo z bliskich już tam nie ma. Mama sprzedała dom i zamieszkała u brata. Pomaga w gospodarstwie, wychowuje wnuki, jest szczęśliwa. A ja mam do nich nawet trochę bliżej. No i jeżdżę tam, jak tylko czas pozwala. To nie jest babcina "familia". W mojej wsi wszyscy sąsiedzi wiedzieli, które dzieciaki chodzą do szkoły, gdzie wkrótce będzie we-

sele, kto wyprawia chrzciny, do kogo pójść zrywać porzeczki… i takie tam. Wiem, że czasy się zmieniły i nikt dziś nie oczekuje, aby wieś żyła "jak na talerzu", ale przy okazji chyba coś zgubiliśmy. Nie wyobrażam sobie na przykład, by moja babcia nie chciała pocieszać pani Agnieszki. By jej nie zapraszała do nas, nie pogadała choć chwilę każdego dnia. To byłoby normalne, oczywiste. Tymczasem w tej naszej nowej wsi pani Agnieszka mieszka na jednym końcu miejscowości, my na drugim. I tylko czasem w sklepie słyszę, jak opowiadają, że chodzi smutna, że ciągle czeka i czeka. Okazuje się, że pani Agnieszka miała kiedyś dużą rodzinę. Był czas, że mieszkała z rodzicami, siostrą i bratem. Potem miała męża, córkę, tu urodził się wnuczek. Niestety, od kilku lat jest już sama. Rodzice i rodzeństwo odeszli na zawsze, sama też została wdową. Jej świat ograniczył się więc do córki. Kiedy córka wyszła za mąż i urodziła maleństwo, pani Agnieszka znowu była szczęśliwa. Przez kilka lat. Bo córka postanowiła pojechać do pracy za granicę. Najpierw jeździła sama i raz na miesiąc odwiedzała bliskich. Potem zabrała synka i do kraju przyjeżdżała co pół roku, co rok. Po jakimś czasie z domu wyprowadził się zięć. Ponoć sobie kogoś

znalazł. Dom pani Agnieszki stał się pusty, ona mówi, że "zimny". Widuję czasem panią Agnieszkę we wsi. Zdarzało się, że rozmawiałyśmy. Opowiadała o córce i wnuczku. Mówiła, że przyjadą może w wakacje, może na Gwiazdkę. Kiedy spotkałyśmy się kilka tygodni temu, była pewna, że Wielkanoc spędzą razem. W końcu nie widziała ich już prawie trzy lata. No więc czeka… Chyba nie ma odwagi zapukać do sąsiedzkich drzwi. Usiąść z sąsiadami do świątecznego śniadania, powspominać. Bo przecież musi przygotować swój stół, może przyjedzie córka. Moja babcia nie zgodziłaby się, aby pani Agnieszka była w te dni sama. I chyba nie podarowałaby nam, gdybyśmy na to pozwolili. Już rozmawiałam z bratem. Będzie jak w Wigilię - jeden talerz więcej… i to nieważne, że sąsiadka mieszka na drugim końcu wsi. Ostatnio dowiedziałam się, że w okolicznych lasach niedaleko miejscowości brata mieszka bezdomny. Ludzie snują domysły, kto to może być, są nawet przypuszczenia, że to jeden z krewnych dość dobrze sytuowanej rodziny. Ale tak naprawdę nikt nie sprawdził. Jest to jest. A czy ma tam co jeść, czy nie jest mu zimno, czy czasem nie zachorował? Nie oskarżam nikogo, ludzie boją się zapuścić w las. Ale w takich momentach ciągle wracam wspomnieniami do tej mojej maleńkiej, rodzinnej wsi. Jestem pewna, że u nas nie mogłoby się to wydarzyć. I nie dlatego, że nie było potrzebujących ludzi, tylko że wszyscy by o tym wiedzieli. Już widzę babcię i sąsiadki, jak organizują wycieczkę do lasu. Jak opowiadają o tym przed domem, jak zabierają coś do koszyczków i idą, niby na jagody. Zresztą na jagody i grzyby naprawdę razem chodziły. Ale do tego bezdomnego poszłyby

Na początku kwietnia w bibliotece w Pawłowicach odbyło się spotkanie autorskie z Martą Berowską, autorką książek dla dzieci i młodzieży. W spotkaniu uczestniczyli uczniowie klas IV ze szkoły w Pawłowicach wraz z nauczycielkami. Autorka opowiadała młodym czytelnikom o tym, jak można zostać pisarzem, w jaki sposób rodzą się pomysły na książkę, a także o warsztacie literackim. Uczniowie wysłuchali legend napisanych przez panią Berowską pt."Pan Twardowski","Legendy o Popielu" oraz rozwiązywali zagadki. Poetka zachęcała młodzież do rozwijania swoich pasji i zainteresowań. Na

spotkaniu można było kupić najnowszą książkę pisarki pt."Echa polskich legend", którą autorka podpisywała. Marta Berowska jest poetką, autorką książek oraz słuchowisk dla dzieci i młodzieży. Pochodzi z Warszawy. Z wykształcenia jest technikiem ogrodnikiem. Literacko zadebiutowała jako 19 - latka. Jest członkinią ruchu Nowego Romantyzmu. Marta Berowska to autorka kilku tomików poezji oraz tekstów do książeczek dla najmłodszych, ale także reportaży i artykułów o tematyce społecznej. Uhonorowana wieloma nagrodami poetyckimi, m. in.: Złotym

Laurem Jana z Czarnolasu, Nagrodą im. Józefa Ignacego Kraszewskiego i Laurem Miedzianego Amora. Spotkanie odbyło się w ramach współpracy partnerskiej zadania

Pochodzę z małej wsi. Moja babcia zawsze mówiła, że to taka "większa familia". To była prawda, wszyscy tam znali się jak w rodzinie. I pomagali sobie.

Spotkanie autorskie

z potrzeby serca. Nie wiem, jak jest teraz w mojej rodzinnej wsi. Nie mieszkamy już tam prawie 20 lat. Na pewno i tam sprowadziło się wielu młodych ludzi. Te sąsiedzkie więzy nie są już takie jak dawniej. No i ciągle jesteśmy w biegu - za czymś gonimy, czegoś chcemy. Marzy mi się, aby choć na chwilę wróciły tamte czasy. Starsi czytelnicy na pewno wiedzą, o czym mówię. Wtedy byśmy w jesienne wieczory razem z panią Agnieszką darły pierze dla córki. W Wielkanoc z dzieciakami biegałybyśmy za Siwkiem. Tuż przed weselem sąsiadki młodzież organizowałaby "pulteram". Kto dziś pamięta, że to było rozbijanie szkła na szczęście? Pan Kaziu - mieliśmy takiego sąsiada - wieczorami na ławce przed domem grałby nam na akordeonie. Mama smażyłaby powidła w wielkim garnku…. Rozmarzyłam się. Tamte lata są piękne, bo przypominają młodość. Ale mają też tę wartość, że uczyły zwykłej ludzkiej życzliwości. A może tylko ja miałam takie szczęście? SPISAŁA HALINA SIECIńSKA

publicznego realizowanego przez Miejską Bibliotekę Publiczną im. Stanisława Grochowiaka w Lesznie w ramach Programu Promocja Czytelnictwa 2017.


Spektakle promujące czytelnictwo ŻYCIE GMINY KRZEMIENIEWO

Każdy z nas zaczyna swoją przygodę z książką już w najmłodszych latach, a ulubione opowieści zostają w pamięci na zawsze. Świat bajek sprawia, że bohaterowie, o których czytamy, stają się nam bliscy. Biblioteka to dom dla wielu ciekawych opowieści. Aby jednak docenić taką skarbnicę wiedzy, musimy ją odwiedzać, odkrywać jej tajemnice, wypożyczać książki! Tę prawdę poznały dzieci z klas zerowych Przedszkola w Krzemie-

niewie i klas III ze szkoły w Pawłowicach. Obejrzały one spektakl "Nie do wiary, w bibliotece kryją się czary" w wykonaniu aktorów Teatru MASKA z Krakowa. Pewnego dnia Tosia postanawia zostać czytelnikiem miejscowej biblioteki. Z uśmiechem na twarzy otwiera wrota prowadzące do czytelni, w której przeżyje przygodę swojego życia. Mała dziewczynka wkrótce poznaje też panią bibliotekarkę Sowę, opiekującą się drogocennymi tomami od wielu lat.

Nieodłącznym elementem świąt wielkanocnych jest pisanka symbol nowego życia i odradzającej się przyrody. Z tego powodu tuż przed obchodami tych najradośniejszych i pachnących wiosną świąt w Izbie Regionalnej w Pawłowicach odbyło się spotkanie pt.:"Zróbmy coś z jajkiem". Imprezie towarzyszyła wystawa pisanek wykonanych przez jej uczestniczki. W czasie trwania wieczoru wszyscy rozmawiali o tradycjach świątecznych, ozdobach i potrawach przygotowywanych w naszych rodzinnych domach. Każda uczestniczka spotkania otrzymała zajączka z serwetki, a z papierowych serwetek panie wspólnie wykonywały zajączka na czekoladowe jajko.

Tosia zakłada kartę i widzi, że zapisane są na niej słowa pewnego zaklęcia. Dziewczynka szybko orientuje się, że w bibliotece działa magia, która prowadzi ją do bardzo starej księgi. Bajka w niej zapisana dzieje się naprawdę, dzięki czemu dziewczynka poznaje nowych przyjaciół. Niestety, okazuje się, że część druku jest zamazana… Tajemnicza biblioteka, zapomniana opowieść, magiczny świat - czy Tosi oraz dzieciom uda się opowiedzieć tę bajkę do końca? A

[ 15 ]

może stworzą całkiem nową historię? Dzieci miały wpływ na przebieg akcji przedstawianych bajek, wymyślając m. in. nowe zakończenia. Były zaklęcia i odwiedziny książkowych postaci: Pszczółki Mai, Kangurka, Szewczyka Dratewki. Dzieci świetnie się bawiły. Podczas spotkania dowiedziały się, że w książkach zaklęta jest magia, a dzięki czytaniu i odwiedzaniu biblioteki możemy przeżywać prawdziwe przygody

Z okazji zbliżających się świąt wielkanocnych w bibliotece w Pawłowicach odbyły się lekcje biblioteczne pt. "Wokół wielkanocnego jajka". W zajęciach uczestniczyły dzieci z Oddziału Przedszkolnego w Pawłowicach oraz dzieci z Przedszkola w Nowym Belęcinie. Panie bibliotekarki czytały tematyczne wiersze i opowiadania pt. "Pisanka" oraz "Kurczak i śmigus - dyngus", a także zaprosiły dzieci do zabawy z pisanką. Każde dziecko wykonało pisankę, jajko z niespodzianką lub kurczaka z jajka i wyciętych dłoni. Zajęcia wprowadziły ich w świąteczny nastrój. Na zakończenie dzieci otrzymały jajka czekoladowe od wielkanocnego zajączka.


Zajączek u najmłodszych [ 16 ]

W środę, 12 kwietnia, we wszystkich przedszkolach i szkołach dzieci szukały zajączka, a tak naprawdę to pozostawionych przez niego koszyczków ze słodkościami. Pogoda tego dnia, niestety, nie była słoneczna, więc zajączek raczej zaglądał do klas i sal. Dzieci znajdowały prezenty, między książkami, na półkach, przy stolikach. Radości było sporo, bo każdy dostał jakiś drobiazg, a to wywoływało uśmiech na twarzach maluchów. Widać to na zamieszczonych zdjęciach.

GÓRZNO

OPORÓWKO

PAWŁOWICE

NOWY BELĘCIN KRZEMIENIEWO

GARZYN

DROBNIN


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.