2016 09 Gdynski IKS 34

Page 1

GAZETA BEZPŁATNA Nr 34, wrzesień 2016

CZAS DO SZKOŁY – BEZ LĘKU Z początkiem września prawie 70 tysięcy uczniów województwa pomorskiego zasiądzie w ławkach gimnazjów. Dla wielu z nich wiąże się to z niepowodzeniami, stresem i lękiem. Nie wszystkich rodziców stać na korepetycje, czy dodatkowe zajęcia.

Fot. pixabay.com

Na szczęście w Gdyni od dwóch lat działa przy Fundacji FLY Klub Młodzieżowy, którego celem jest wyrównywanie szans edukacyjnych gdyńskiej młodzieży gimnazjalnej z niezamożnych rodzin. Klub oferuje nie tylko doraźną pomoc w nauce, ale także regularne korepetycje oraz ciekawe zajęcia pozalekcyjne. Uczniowie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu wolontariuszy, uzupełniają braki i w efekcie poprawiają wyni-

ki w nauce. Warunkiem przyjęcia do Klubu jest motywacja samego ucznia do pokonania trudności w nauce, co łączy się z zaangażowaniem i regularną pracą. Każdy klubowicz obowiązkowo uczestniczy w trzech grupach zajęć: nauka, hobby, wolontariat. Zapisy do Klubu już we wrześniu. Informacje na stronie www.fundacjafly.pl w zakładce KMF. Radosław Daruk

SENIORZE, ZAPISZ SIĘ NA ZAJĘCIA!

Jesteś emerytem? Nie wiesz, jak zagospodarować wolny czas? Posiadasz pasję, którą chciałbyś rozwijać? A może chciałbyś tańczyć tango, mówić po hiszpańsku, czy spróbować swoich sił w jodze tybetańskiej? Mamy dla Ciebie idealną propozycję. Fundacja FLY (ul. Świętojańska 36/2) zaprasza na zajęcia ruchowe i warsztaty komputerowe (odbywające się w ramach działań Uniwersytetu Trzeciego Wieku). Zajęcia są współfinansowane z budżetu miasta Gdyni oraz MRPiPS (Program ASOS 2014-2020).

Od 1 września można będzie zapisać się również na wykłady, zajęcia językowe, artystyczne i hobbystyczne. Do wyboru masz aż kilkanaście dziedzin, m.in.: język angielski, hiszpański, francuski i malarstwo. Zajęcia rozpoczną się w październiku. Koszt uczestnictwa w zajęciach – 40 zł za semestr, a w warsztatach komputerowych –10 zł za 1 godzinę. Płatne przy zapisach. Zapraszamy do siedziby fundacji FLY w Gdyni (ul. Świętojańska 36/2), w dni robocze od 9:00 do 16:00. Tel. kontaktowy 693 996 088, 517 38 38 28.

Fot. www.freepik.com

POWIEDZ ,,NIE” JESIENNEJ NUDZIE

REKLAMA

Gdańsk-Sopot-Gdynia w jednej strefie (nie pobieramy opłat powrotnych)

na I taryfie

1,80 zł/km Z postoju i na telefon w pierwszej taryfie. Honorujemy płatność kartą.

ZADZWOŃ I REZERWUJ KURS

58 19 660 58 302 23 03 660 619 660


2

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Od 25 lat w Europie, a od 23 w Polsce, podczas dwóch wrześniowych weekendów obchodzimy Europejskie Dni Dziedzictwa. Jest to największy projekt społeczno–edukacyjny Rady Europy i Unii Europejskiej. Biorą w nim udział wszystkie państwa członkowskie Rady Europy. Inicjatywa święta narodziła się 3 października 1985 roku w Granadzie w czasie II Konferencji Rady Europy, na której minister kultury Francji zaproponował zorganizowanie w Europie Dni Otwartych Zabytków. Ponieważ pomysł przyjął się w wielu krajach, sześć lat później Rada Europy ustanowiła Europejskie Dni Dziedzictwa. Stały się one bardzo szybko najważniejszym wydarzeniem kulturalnym. Głównym celem EDD jest promowanie regionalnego dziedzictwa kulturowego, promowanie różnorodności regionalnej, przypomnienie o wspólnych korzeniach kultury europejskiej oraz umożliwienie bezpłatnego dostępu do zabytków, które REKLAMA

na co dzień nie zawsze można obejrzeć. Co roku obowiązuje inny temat przewodni. Tegoroczna edycja, zgodnie z decyzją Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, odbywa się pod hasłem Gdzie duch spotyka się z przestrzenią – świątynie, arcydzieła, pomniki. Uroczysta inauguracja polskich obchodów odbędzie się 11 września w Skansenie Archeologicznym Karpacka Troja w Trzcinicy koło Jasła. Koordynatorem EDD w Polsce jest Narodowy Instytut Dziedzictwa. Na stronie www.edd. nid.pl można sprawdzić program obchodów. Różnorodne imprezy skierowane są do szerokiej i różnorodnej grupy odbiorców. Są więc festyny, jarmarki, wystawy, odczyty naukowe, konkursy, koncerty, pokazy filmowe, imprezy plenerowe, bezpłatne zwiedzanie różnych obiektów. Zapraszamy do udziału w Europejskich Dniach Dziedzictwa 10 -11 i 17-18 września. Alina Zielińska

Legenda Morskiej Gdyni Fot. B.Miecińska

Europejskie Dni Dziedzictwa

Legenda Morskiej Gdyni to między innymi odbywające się w okresie wakacji w każdą sobotę spacery po Gdyni z przewodnikiem. Są one organizowane zarówno dla turystów, jak i mieszkańców naszego miasta, szczególnie dla rodzin z dziećmi i seniorów. Prowadzone są przez doskonale przygotowanych przewodników. Nie są męczące, trwają zazwyczaj około 2 godzin. Każdy spacer to zwiedzanie miejsc najmocniej zapisanych w morskiej historii miasta. Można posłuchać opowieści o ludziach budujących miasto, ich wielkich ambicjach i wizjonerskich planach ściśle związanych z gospodarką morską. Można oglądać gdyńską architekturę doskonale związaną z okrętową stylistyką. Ten szlak Legendy Morskiej Gdyni to budynki, statki, okręty i pomniki ludzi ściśle związanych z historią miasta. Agencja Rozwoju Gdyni rozpisała konkurs „Legenda Morska w Obiektywie” - morze, Gdynia i jej architektura na fotografiach. Celem konkursu jest promocja walorów edukacyjnych i turystycznych projektu miejskiego „Legenda Morska Gdyni”, w tym związanych z nim wydarzeń np. spacerów, tradycji, tras szlaku miejskiego, atrakcji na szlaku. Uczestnictwo w Szlaku Legendy Morskiej Gdyni pozwala zrozumieć, dlaczego w tym, a nie innym miejscu, powstało miasto, jak morze je ukształtowało i przyczyniło się do jego rozwoju.

Legenda Morskiej Gdyni to projekt stworzony na zlecenie Urzędu Miasta i realizowany już od 2012 roku. Zadanie polega na poznawaniu i przypominaniu historii naszego miasta, jak również na pokazywaniu współczesności. To również sposób na rekreację, edukację i turystykę związaną z morzem, a przy okazji na poznawanie niezwykłej historii Gdyni.

piaskach przez jedno pokolenie. Jest wyrazem narodowych ambicji do bycia suwerennym i znaczącym państwem na mapie Europy. To polskie okno na świat zlokalizowane zostało na dziewiczym, bałtyckim brzegu. Dlatego Gdynia i morze, to w powszechnej świadomości Polaków, terminy nierozłączne. Legenda Gdyni pisana była od pierwszych dni budowy miasta i portu, pisana przez społeczeństwo całego kraju. Tutaj ulokowana została duma II Rzeczypospolitej, pionierski mit założycielski i przykład ekonomicznego sukcesu. Zatem morska legenda Gdyni to opowieść o wielkich ambicjach, wizjonerskich planach, szerokim wyjściu na świat odrodzonego państwa. Niemal każdy element gdyńskiej historii i współczesności związany jest z morzem. Pełnomorski port to wciąż gospodarcza dominanta Gdyni. Architektura gdyńskiego Dlaczego Szlak Legendy śródmieścia, czerpiąca wzory Morskiej Gdyni? z okrętowej stylistyki, to miejGdynia to fenomen w pol- sca będące kamieniami miloskiej historii. Miasto zbudo- wymi rozwoju morskiej Polwane zostało na nadmorskich ski. Specyficzna jest gdyńska

społeczność, ukształtowana na morzu i w służbie dla morza. To często wielopokoleniowe rody marynarzy, rybaków, żeglugowców, stoczniowców, portowców, żeglarzy. Wytyczenie szlaku Legendy Morskiej Gdyni jest próbą opowiedzenia tej fascynującej historii poprzez jej, pozostawione w mieście, wyraziste ślady. Ślady o różnej skali i randze - budynki, pomniki, miejsca, statki, okręty, ludzie. Zapoznanie się ze Szlakiem Legendy Morskiej Gdyni pozwoli zrozumieć, jak morze ukształtowało miasto, zdeterminowało jego zmienny w czasie rozwój. Franciszek Sokół, Komisarz Rządu, Żyłem Gdynią: „Gdynia - to największy interes, jaki kiedykolwiek nasza Rzeczpospolita zrobiła.” Franciszka Cegielska, Gdynia – fascynujące wyzwanie (1996): „Gdynia jest miastem niezwykłym, zbudowanym z marzenia – o morzu, o wolnym dostępie do świata, o dobrobycie. (Te marzenia towarzyszą nam również dzisiaj, gdy myślimy o przyszłości Gdyni.)” Barbara Miecińska


3

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

NARODOWE CZYTANIE - 3 września -

Wspólnie czytaliśmy już: w 2012 r. Pana Tadeusza Adama Mickiewicza, w 2013 r. Zemstę Aleksandra Fredry, w 2014 r. Potop Henryka Sienkiewicza, w 2015 r. Lalkę Bolesława Prusa. W tym roku czytamy Quo vadis Henryka Sienkiewicza, książkę, którą wybraliśmy w głosowaniu. Kilka zdań o autorze:

Polakiem, który otrzymał taką nagrodę w dziedzinie literatury. W swoim odczycie noblowskim powiedział: że choć Polska uważana jest za martwą i pogrzebaną, to jednak dzięki jego nagrodzie dała ona świadectwo swej sile przetrwania i woli zwycięstwa.(cytat pochodzi z Muzeum Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej). Po zakończeniu I wojny sprowadzono zwłoki Sienkie-

Henryk Sienkiewicz (18461916) powieściopisarz, nowelista, dziennikarz, publicysta, badacz literatury, autor książek dla młodzieży i dorosłych. Jego największe dzieła to: Szkice węglem (1880), Janko Muzykant (1880), Za chlebem (1880), Latarnik (1882), Ogniem i mieczem (1884), Potop (1886), Pan Wołodyjowski (1888), Rodzina Połanieckich (1895), Quo vadis (1896), Krzyżacy (1900), W pustyni i w puszczy (1911). W roku 1905 otrzymał za wybitne osiągnięcia w dziedzinie eposu Literacką Nagrodę Nobla. Był pierwszym Okładka Quo vadis

wicza z Vevey w Szwajcarii do Polski i pochowano uroczyście w podziemiach katedry warszawskiej. Kilka zdań o utworze:

Figura H.Sienkiewicza w Muzeum w Woli Okrzejskiej

Powieść Quo vadis publikowana była w odcinkach na łamach warszawskiego czasopisma „Gazeta Polska” oraz krakowskiego dziennika „Czas” w latach 1895-1896. W formie książki ukazała się w 1896 roku i od razu odniosła światowy sukces. Wydawano ją w dużych nakładach, przetłumaczono na ponad pięćdziesiąt języków (Sienkiewicz bardzo nie lubił tych tłumaczeń), ilustrowało ją wielu wybitnych malarzy. Na podstawie książki nakręcono sześć filmów, powstały sztuki teatralne, opery, oratoria, pantomimy. Utwór Sienkiewicza stał się również inspiracją do napisania przez Martina Abrama książki Quo vadis. Trzecie tysiąclecie. Jej akcja rozgrywa się w XXII wieku.

Książka Henryka Sienkiewicza Quo vadis to piękna opowieść o miłości, schyłku wielkiego rzymskiego imperium, sile wiary, która potrafi czynić cuda, sile pragnień, marzeń i przekonań. Główne wydarzenia utworu zostały przedstawione na tle niezwykle barwnego obrazu kultury antycznej. Sienkiewicz umiejętnie łączy fakty historyczne z fikcją literacką, a dzięki jego plastycznym opisom widzimy oczami wyobraźni kształty, ruch, harmonię, barwy, a nawet czujemy zapach. Jak napisał Ignacy Matuszewski w swoim tekście Quo vadis – powieść historyczna: „Opisy uważane za synonim nudów, za niepotrzebny balast literacki zapełniający nie wiadomo

II Święto Hal Targowych w Gdyni, 24 września br. godz. 9:00-17:00 24 września, w bardzo ważnym dla Gdyni miejscu - zabytkowym zespole Miejskich Hal Targowych z 1937 r. - zostanie po raz drugi zorganizowane Święto Hal Targowych, unikalna w skali kraju inicjatywa, przyciągająca tysiące uczestników. Głównymi bohaterami imprezy będą ludzie, w tym kupcy z Placu Targowego, Hali Łukowej, Hali Płaskiej, a także Hali Rybnej oraz sami klienci hal odwiedzający to miejsce w celu codziennych zakupów. Hale Targowe to miejsce, które stanowi wciąż autentyczny, żywy symbol wolnego handlu, potencjału i kreatywności polskiego rzemiosła. W ramach wydarzenia przygotowano szereg atrakcji, w tym

bezpłatne koncerty, pokazy gotowania na żywo szefów gdyńskich restauracji oraz celebrytów kulinarnych z Gdyni, a także liczne degustacje oraz animacje kulturalne i artystyczne. Dzięki artystom z gdyńskich teatrów i grup artystycznych nie zabraknie także elementów dobrej zabawy, humoru oraz wspomnień z historii Hal Targowych. Będziemy mogli wziąć udział jako widzowie oraz statyści w inscenizacjach plenerowych z okresu powstawania Gdyni i portu morskiego oraz późniejszego rozwoju miasta, w tym budowy nowoczesnego kompleksu miejskich hal targowych. Więcej informacji www.haletargowegdynia.pl

Fot. A.Zielińska

Narodowe Czytanie to ogólnopolska akcja, której celem jest nie tylko zachęcenie Polaków do czytania, ale również popularyzowanie największych dzieł polskiej literatury.

Pokaz gotowania na żywo podczas ubiegłorocznego Święta Hal Targowych oraz Weekendu Kulinarnego

po co stronice książki stały się, dzięki niezwykłemu i jedynemu może w swoim rodzaju talentowi plastycznemu autora Quo vadis, najprzyjemniejszą, najciekawszą i najpiękniejszą ozdobą. Czytelnik nie tylko ich nie pomijał – jak to się często z opisami robi – ale wczytywał się w ich treść, pochłaniając każdy szczegół, każde zdanie, każdy wyraz niemal”. Narodowe Czytanie odbędzie się w tym roku 3 września. Na skwerach, w parkach, bibliotekach, szkołach czekać na nas będzie Quo vadis, a na tych, którzy przyniosą ze sobą książkę, specjalna pamiątkowa pieczątka. Zapraszamy do wspólnego czytania Alina Zielińska

VIII Weekend Kulinarny w Gdyni! W dniach 02-04 września br. już po raz ósmy odbędzie się w Gdyni Weekend Kulinarny, święto wszystkich fanów dobrego jedzenia. W tym roku główne wyda- dniem „ na słodko” pod znakiem rzenia związane z Weeken- czekolady. Partnerem wydarzenia jest Fundacja Klub Szefów Kuchni zrzeszająca najlepszych szefów kuchni w kraju. W trakcie wydarzenia na Placu Grunwaldzkim odbędzie się szereg pokazów kreatywnego gotowania w wykonania szefów kuchni z gdyńskich restauracji. Nie zabraknie gości specjalnych i gwiazd kulinarnych. Tradycyjnie, jak co roku, od piątku do niedzieli w określonych godzinach odbędzie się - Happy Hours oraz Rajd po gdyńskich restauracjach – podczas których w wybranych lokalach Szlaku Kulinarnego przygotowane zostanie specjalne menu degustacyjne w atrakcyjdem Kulinarnym odbywać się nych cenach. Odbędzie się również będą na Placu Grunwaldzkim questing kulinarny oraz liczne konw Gdyni, a samo wydarzenie kursy dla uczestników wydarzenia. zostało podzielone tematycznie. Rozstrzygnięty zostanie także konW sobotę, 03 września, tematy- kurs na przepis na „Gdyński Chleb”. ką kulinarnych atrakcji na Placu Grunwaldzkim będzie „Morze Więcej informacji na stronie i las”. Niedziela natomiast będzie www.kulinarnagdynia.pl


4

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Lipy – mała, licząca kilkanaście domów wieś, leżąca niedaleko Starej Kiszewy. Sobota po południu. Trwa festyn „Święto Lipy w Lipach”. Jednym z punktów programu miała być aukcja na rzecz młodego mężczyzny, który od 19 lat jest w śpiączce. Organizatorzy - koło gospodyń i artyści - są zawiedzeni. Podobny festyn, ale z gwiazdami, odbywa się w pobliskich Kaliskach. Przyszło mniej osób niż się spodziewano i chętnych do udziału w licytacji obrazów oraz wyrobów rękodzieła było niewielu. O godzinie siedemnastej rozpoczęła się aukcja. Poprowadził ją Jarosław Kroplewski, którego poproszono wcześniej o pomoc. Zagadał po kaszubsku i sprawił, że ci nieliczni, którzy przyszli, słuchali z zainteresowaniem nie tylko kaszubskich wtrętów. Powoli, w trakcie trwania aukcji, krąg ludzi wokół niego powiększał się. Niektórzy byli zainteresowani aukcją, inni chcieli tylko posłuchać. Kupiono wszystko, co udało się zgromadzić. Leszek Kołakowski powiedział kiedyś, że dobre życie streszcza się w tym, co robimy dla innych. Czasem może to być odgrywanie roli św. Mikołaja jak w opowiadaniu Jarka „W Betlejem” ze zbioru „Różowy guzik”: „(...) Mikołaj brzuchaty, brodaty, w czerwieni, z dzwonkiem i pastorałem. Sadzają go w fotelu jak na tronie, podsuwają mu mikrofon... Mikołaj głaszcze po główkach, dzieci popiskując, wciskają Mikołajowi swoje głowy jak koty grzbiety”. Od kilkunastu lat w grudniu Jarek rusza z wielkim workiem prezentów dla dzieci przebywających w gdyńskich szpitalach. Odwiedza też oliwską szkołę dla dzieci niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo. Mówią o nim inżynier - poeta. Ma wykształcenie techniczne. Ukończył Politechnikę Gdańską i jest zaprzeczeniem wyobrażeń o specjaliście o wąskich horyzontach. Jest przede wszystkim człowiekiem wyrazistym. Pisze i maluje, nie zaniedbując swoich normalnych zajęć, potwierdzając tym samym, że w świecie kultury urzeczywistniamy swoje człowieczeństwo. Był murarzem zanim ukończył technikum i studia inżynierskie. Sztuka

była odskocznią od rzeczywistości, pozwalała kreować świat. Pragmatyczna strona życia - zapewnienie stabilności finansowej rodzinie - wygrała z potrzebą realizacji i naturą artysty. Próbował swoich sił nie tylko w malarstwie. Jego ostatnia wystawa miała miejsce w foyer Teatru Miejskiego w 1995 roku, w miejscu, gdzie przez 12 lat odbywały się koncerty jazzowe Sax Clubu. Basia, żona Jarka, założyła fan klub Leszka Możdżera, a on sam był inicjatorem zbiórki na zakup fortepianu dla Sax Clubu, żeby Możdżer mógł tam grać na porządnym instrumencie. Obrazy, które wtedy pokazał, to reminiscencje z koncertów, postacie muzyków w mocnym brzmieniu kolorystycznym. W 2009 r. ukazały się nakładem tygodnika Polityka „Pamiętniki wielkiej zmiany” zawierające wspomnienia z okresu transformacji. Obok Adama Michnika, Krzysztofa Bieleckiego, Tadeusza Mazowieckiego, Lecha Wałęsy, gen. Jaruzelskiego, Bronisława Geremka są tu wspomnienia Jarka Kroplewskiego. Pisał ten pamiętnik w latach 1989- 1990, kiedy pracował jako kierownik budowy na kontrakcie w Monachium. Będąc bystrym obserwatorem, pisał niejako na marginesie bieżących notatek dotyczących pracy spotkanych ludzi. Nie są to zapiski o sprawach najważniejszych, ale pomiędzy notatkami o sprawach banalnych pojawiają się zdania trafnie oceniające odchodzącą rzeczywistość. Równie wnikliwie potrafił odczytać znaki czasu. Pisze wartko i interesująco. W 2006 roku ukazała się jego relacja w formie wspomnień z okresu stanu wojennego. Gazeta Wyborcza opublikowała je wraz z wspomnieniami mieszkańców Pomorza w książce „Świadkowie stanu wojennego”. Pierwsza książka, którą opublikował J. Kroplewski, to zbiór opowiadań „Różowy guzik”. Historie napisane są jasnym stylem, przedstawione z dużą wrażliwością, tak jakby pisarz posiadał umiejętność pełnego doświadczania życia innych ludzi. Każda z nich ma swoją tajemnicę i bywa niewytłumaczalna. Jest laureatem konkursów literackich, również w języku kaszubskim.

Fot. J.Krause

Jarosław Kroplewski – inżynier, poeta z Kaszub

Jarosław Kroplewski

Dzieciństwo spędził na Kaszubach. Czuje się Kaszubem. Przez wiele lat związany był z Gdynią. Obecnie mieszka niedaleko Chmielna. Zbudował tu dom i zapuścił korzenie. Czuje się u siebie. Na II Mistrzostwach Polski w zażywaniu tabaki w Chmielnie został mistrzem Polski. Jego wiersze pisane w języku kaszubskim są drukowane w Pomeranii. Nie są to wiersze, które mówiłyby o czymś wielkim, są o prostych rzeczach, dotykających zwykłego życia. Tego, które toczy się według oczywistego wzorca - narodziny i śmierć, radość i smutek, dzień i noc, stawanie się i przemijanie. Zarówno w prozie, jak i w poezji, Jarek Kroplewski potrafił stworzyć własny, osobny język odwołujący się do codziennego, pospolitego doświadczenia, a przy tym nie brakuje mu fantazji i poczucia humoru. W „Antologii prozy kaszubskiej” znajduje się jego opowiadanie o oryginalnym tytule „Jak Waleremu połowa żecego zeszła na to ze zagarnoł ón swoje dzece do greepe, czejbe kluka kurczata do czipe, a óne sa i tak rozbiegłe po swiece i pó zaswiatach, ale jemu w te zaswiate przeszło somno jic”. Literatura i malarstwo to taki rodzaj twórczości, kiedy człowiek pracuje w samotności, natomiast spektakl wymaga już współpracy wielu osób. Jarek Kroplewski nie byłby sobą, gdyby nie próbował i w tej dziedzinie powiedzieć coś znaczącego, bo istnieć to doznawać i czuć. W sztuce, jaką jest performance, doświadczenie uczestników ma ogromne

znaczenie dla budowania dramaturgii. W „Uniezwykleniu”, które w sierpniu 2003 roku przedstawił na scenie letniej Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza, zastosował taką formę wypowiedzi, aby ujawnić to, co ukryte. Doznania poprzez kontakt z drugim człowiekiem ujawniają prawdę o nas. Tego rodzaju spektakl ma na celu wydobycie wyższej wrażliwości, wytrącenie z obojętności, poruszenie. Pisał o swoim działaniu „niczego nie stwarzam, ja wywołuję to, co jest. Zdrapuję osad z duszy, wydłubuję przeszłość”. Opowiadał, że raz w życiu otrzymał piątkę z języka polskiego za recytację wiersza Adama Asnyka. „Trzeba z żywymi naprzód iść, Po życie sięgać nowe: A nie uwiędłych laurów liść z uporem stroić głowę! Wy nie cofniecie życia fal! Nic skargi nie pomogą! Bezsilny gniew, próżny żal! Świat pójdzie swoją drogą.” Słowa te stały się mottem jego życia oraz siłą napędową, która pozwala wyznaczać cele życiowe i dążyć ku temu, co upragnione, a jeszcze nie zrealizowane. W życiu zawodowym osiągnął bardzo dużo. Jest naczelnym inżynierem w dużej firmie deweloperskiej, a zaczynał swoją drogę od zwykłego murarza, majstra i kierownika budowy. Jest rzeczoznawcą budowlanym i biegłym sądowym. Był krajowym rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej. Pisał felietony w prasie fachowej, w miesięczniku Builder. Wykłada prawo budowlane na Politechnice Gdańskiej.

Kiedy był majstrem w jednym z gdyńskich przedsiębiorstw, pozostawał w konflikcie ze swoim kierownikiem, który powołany na to stanowisko przez partię, nie miał pojęcia o tym, co dzieje się na jego odcinku, podpisywał wszystko, co mu podsuwano do podpisu. Jarek Kroplewski zirytowany tym podał mu pismo, w którym zlecił wykonanie trumny dla kierownika, a ten nawet nie rzucił okiem na papier i przyłożył pieczątkę z podpisem. Zgodził się wstąpić do związku branżowego, kiedy zaproponowano mu kierownicze stanowisko, ale nie miał poparcia partii, bo do niej nie należał. Poprosił o trzy miesiące zwłoki, po tym terminie miał zapisać się do związku. Przez ten czas tak rozliczał związkowców, nie pozwalając na żadną fuszerkę i niesolidność, że mocno się im naraził, a kiedy zgodnie z umową złożył wniosek, jednogłośnie go odrzucono. Był i jest prowokatorem nie tylko w twórczym działaniu, ale i w życiu. Ma odwagę mówić rzeczy niepopularne, zazwyczaj niezgodne z dominującymi opinii. Wyznaje zasadę, że jeżeli coś robić, to najlepiej albo wcale. W domu Basi i Jarka Kroplewskich stoją puchary, które oboje zdobyli na spływach kajakowych. Są pasjonatami kajakarstwa. Płynęli Brdą, Narwią, Wierzycą, Radunią, Biebrzą, Dniestrem i Bugiem po ukraińskiej stronie oraz wieloma innymi rzekami. Basia, była mistrzyni Polski w gimnastyce artystycznej, wspiera Jarka we wszystkich jego poczynaniach, również tych artystycznych. W każdym człowieku jest pewien dualizm. Jarek z jednej strony jest pragmatykiem, który stara się sprostać rolom społecznym i rodzinnym, a z drugiej strony idealistą, który nie rezygnuje z marzeń. Optymistą, który nie ogląda się wstecz zgodnie ze słowami poety„trzeba z żywymi naprzód iść”. Ma plany na przyszłość, będzie pisać po to, by poszerzać granice naszego świata, szukać kodów językowych i nadawać im sens. Niech pisze, bo czytanie książek, jak mówił Singer, to pewna forma osiągalnego szczęścia, bo ci, co czytają, czują się mniej samotni. Jolanta Krause


Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

5

Fot. D.Latoszek (6)

Okiem pOdróżnika

Rzeszów i okolice Od wielu lat wycieczki na Podkarpacie cieszą się dużą popularnością. Na pewno wielu z Czytelników odwiedziło już ten region. Ale niezwykle rzadko program wypraw obejmuje Rzeszów i chyba się nie pomylę, stwierdzając, że niewielu z wyjeżdżających w tamten rejon odwiedziło Rzeszów.

My z żoną także do tej pory omijaliśmy to miasto i z tego względu postanowiliśmy pojechać na tydzień do Rzeszowa, mając w planach zwiedzenie tego miasta i okolic. Wynajęliśmy internetowo apartament w samym centrum miasta i pojechaliśmy bezpośrednim pociągiem do Rzeszowa. I tej decyzji nie żałujemy! Rzeszów naprawdę jest pięknym, urokliwym miastem, pełnym ciekawych zabytków, tętniącym życiem i jest znakomitym punktem wypadowym do wielu interesujących miejsc. Głównym punktem miasta jest Rynek z XVI – wiecznym Ratuszem (ale przebudowanym w XIX i XX wieku) i XVII – wieczną studnią. Na Rynku znajduje się także wejście do podziemnej trasy turystycznej liczącej 369 m i obejmującej szereg piwnic i korytarzy, sięgających 10 m w głąb ziemi. Na rzeszowskiej starówce uwagę zwracają piękne kościoły, w tym zespół klasztorny bernardynów oraz kościół farny pw. Św. Stanisława i św. Wojciecha. Warto tak-

że wspomnieć w tym miejscu o dawnym konwencie pijarów obejmującym współcześnie kościół, bardzo ciekawe muzeum okręgowe oraz szkołę (dzisiaj liceum ogólnokształcące), którą kończyli tacy wielcy Polacy jak Ignacy Łukasiewicz, Władysław Sikorski czy Julian Przyboś. Do najważniejszych zabytków należą również zamek Lubomirskich, w którym dzisiaj mieści się Sąd Okręgowy, letni pałac Lubomirskich (obecnie siedziba Okręgowej Izby Lekarskiej), dawne synagogi (użytkowane dzisiaj przez archiwum państwowe i biuro wystaw artystycznych) oraz stylowe wille secesyjne. W nowej części miasta uwagę zwraca pomnik czynu rewolucyjnego. Tak, do dzisiaj w tym mieście nadal stoi taki pomnik, który swoim kształtem wzbudza bardzo nieprzyzwoite skojarzenia. Od pewnego czasu odzywają się głosy o konieczności likwidacji tego pomnika jako pozostałości komunistycznej, jednak ironią losu jest fakt, że pomnik znajduje się na terenach podarowanych przez

miasto bernardynom, którzy na taką rozbiórkę muszą wyrazić zgodę. W nowej części miasta ciekawostką jest jedyna w Europie okrągła kładka dla pieszych położona nad skrzyżowaniem dwóch ważnych ulic. Rzeszów jest miastem bardzo rozwiniętym pod względem działalności kulturalnej. Podobnie jak w wielu miastach znajdują się tu ciekawe muzea, ale przede wszystkim jedynie tutaj można powrócić do czasów dzieciństwa. A to

za sprawą jedynego w Polsce Muzeum Dobranocek, gdzie znajdują się unikalne eksponaty przypominające Gąskę Balbinkę, Jacka i Agatkę, Bolka i Lolka, Reksia, Koziołka Matołka i inne bajki, które wielu z nas oglądało przed laty codziennie. To niewielkie muzeum zwiedzaliśmy ze wzruszeniem przez blisko 2 godziny! Samo muzeum mieści się przy teatrze dziecięcym. Dla dorosłych jest Teatr im. Wandy Siemaszkowej, w którym debiutowali m.in.

Adam Hanuszkiewicz czy, znany głównie z serialu „07 zgłoś się”, Zdzisław Kozień. Z Rzeszowa pochodził również już nieżyjący Tadeusz Nalepa, który ma swój pomnik w głównym pasażu miasta. Pomnik stojący bezpośrednio na chodniku sprawia wrażenie jakby bohater chodził razem z przechodniami. W lecie można także odpocząć przy fontannie multimedialnej, z pokazami laserowymi. Rzeszów jest także wspaniałym miejscem wypadowym do pobliskich okolic. Obowiązkowym punktem jest wyjazd do położonego zaledwie o kilkanaście km Łańcuta, gdzie oprócz znanego powszechnie zespołu pałacowo-parkowego Lubomirskich i Potockich można zwiedzić muzeum gorzelnictwa (tylko grupowo) oraz w sezonie letnim starą synagogę. Myśmy zdecydowali się pojechać także do Sandomierza. Dojazd jest bardzo prosty. Co godzinę lub dwie kursują autobusy do Tarnobrzega, a stamtąd można dotrzeć do Sandomierza komunikacją miejską (!) lub małymi, prywatnymi busikami, podobnymi do naszych kursujących na Hel. Sandomierz to temat na oddzielny artykuł. Tutaj tylko mogę zachęcić do odwiedzenia tego prześlicznego miasta. Dla miłośników kultury materialnej i zabytków godny polecenia jest wyjazd do pobliskich miast, takich jak: Leżajsk, Tyczyn, Jarosław czy Przeworsk. Z kolei miłośnicy kultury ludowej chętnie odwiedzą Markową, Medynię Głogowską czy Sołonkę – miejscowości z interesującymi skansenami. Warto wspomnieć, że w Sołonce znajduje się oryginalne Muzeum Strachów Polnych. Nie będą także narzekali miłośnicy natury. Okolice Rzeszowa to miejsca wspaniałe na wypoczynek na łonie natury. Zachęcam wszystkich do odwiedzenia Rzeszowa i okolic. Mam także nadzieję, że do programów wycieczek na Podkarpacie Fundacja FLY włączy Rzeszów i okolice, bo naprawdę warto. Dariusz Latoszek


6

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Niedobór witamin Niedobór witamin, inaczej hipowitaminoza, może być spowodowana mało urozmaiconą dietą, niezdrowym stylem życia, upośledzeniem wchłaniania składników odżywczych z przewodu pokarmowego, a także oddziaływaniem na nie niektórych leków. Niedobór witamin u dzieci najczęściej pojawia się w sezonie jesienno-zimowym, co jest związane ze stosowaniem mało urozmaiconej diety, ubogiej w warzywa i owoce. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że pewne objawy chorobowe mogą wynikać z zaburzeń wchłaniania lub niedoboru określonych witamin. Niedobór jednej lub więcej witamin może wywołać objawy zarówno łagodne, jak i skrajnie wyniszczające, w zależności od rodzaju witaminy oraz okresu, w jakim nastąpił jej niedobór. Długotrwały brak witamin w organizmie może prowadzić do awitaminozy, czyli schorzenia polegającego na całkowitym braku danej witaminy w ustroju. Niedobory lub brak poszczególnych witamin skutkują wystąpieniem określonych objawów patologicznych. Objawy niedoboru witamin w organizmie człowieka: – Witamina A jest jedną z najważniejszych witamin dla funkcjonowania naszego organizmu. Odpowiada za prawidłową czynność tkanki nabłonkowej, zapobiega zakażeniom układu pokarmowego i oddechowego. Ponadto wzmacnia układ immunologiczny. Niedobór tej witaminy powoduje upośledzenie wzroku, jest przyczyną zmian skórREKLAMA

nych oraz częstych stanów zapalnych układu oddechowego. Awitaminoza witaminy A prowadzi do rozmiękania rogówki, zespołu suchego oka, rogowacenia skóry, wysychania błon śluzowych, zmniejszenia odporności górnych dróg oddechowych i przewodu pokarmowego na czynniki zakaźne. Ponadto niedobór witaminy A opóźnia rośnięcie, przyczynia się do braku apetytu, wywołuje nadmierną drażliwość, bóle stawów, a także wypadanie i matowienie włosów, pękanie ust, zwiększoną łamliwość paznokci. Znajduje się w takich produktach, jak: wątróbka wieprzowa i drobiowa, masło, śmietana, sery żółte i mleko. Duże ilości witaminy A oraz jej prowitaminy – beta-karotenu – są obecne w owocach i warzywach o barwie pomarańczowej, czerwonej oraz zielonej. – Witamina B1: jej niedobór przyczynia się do szybkiego zmęczenia psychicznego. Prowadzi do choroby beri-beri, zaburzeń ze strony układu nerwowego, zaników mięśniowych, braku apetytu, zaburzeń trawienia, zmniejszenia masy ciała, zmęczenia, problemów z pamięcią, powoduje bezsenność i rozdrażnienia, a także zaburzenia czucia i popędu płciowego. Głównym źródłem witaminy B1 w diecie są: zarodki pszenne, nasiona słonecznika, wzbogacane płatki śniadaniowe, suche nasio-

na roślin strączkowych, wieprzowina, polędwica, szynka wiejska, drożdże, muesli, ryż brązowy, orzechy, groszek zielony, kiełki soi, pieczywo pełnoziarniste, ryby, szparagi, por, kalafior, kapusta włoska i czerwona, szpinak, brukselka, ziemniaki, awokado, arbuz, mandarynki, porzeczki, kasze, chleb żytni jasny, suszone owoce. Niewielkie jej ilości znajdują się w warzywach i owocach.

Niedobór jednej lub więcej witamin może wywołać objawy zarówno łagodne, jak i skrajnie wyniszczające… – Witamina B2: jej niedobór może przyczyniać się do powstawania zajadów, depresji, wystąpienia zapalenia języka, łojotoku, zmian ze strony narządu wzroku i układu nerwowego. Główne źródło witaminy B2 w diecie stanowią: mleko i jego przetwory oraz jaja. Mniejsze jej ilości zawierają zielone warzywa i owoce. – Witamina B6 bierze udział w tworzeniu hormonów odpowiadających za funkcjonowanie układu nerwowego, m.in. adrenaliny. Jej niedobór przyczynia się do nadpobudliwo-

-ści nerwowej, może wystąpić również drętwienie rąk i nóg, wypadanie włosów. Witamina B6 znajduje się w: drożdżach, otrębach pszennych, roślinach strączkowych (fasola, groch, soja), orzechach i mięsie wieprzowym. – Witamina B12: jej niedobór prowadzi do niedokrwistości złośliwej. Powoduje on także problemy z pamięcią, stany lękowe, osłabienie mięśni, bóle stawów, problemy z zachowaniem równowagi, bezsenność, obniżenie odporności objawiające się częstymi przeziębieniami. Źródła witaminy B12 to głównie produkty spożywcze pochodzenia zwierzęcego, między innymi podroby, wołowina, wieprzowina, baranina, drób, ryby, skorupiaki, produkty mleczne (oprócz mleka) i żółtka jajek oraz przetwory warzywne zawierające kwas mlekowy (kiszona kapusta, kiszone ogórki). – Witamina C zwiększa odporność naszego organizmu. Chroni nas przed działaniem wolnych rodników i innych toksyn. Brak witaminy C jest główną przyczyną szkorbutu, który objawia się zmianami zapalno-martwiczymi dziąseł, wypadaniem zębów i krwawieniem z błon śluzowych jamy ustnej– dawniej choroby żeglarzy, a także wszystkich tych, którzy pozbawieni są świeżych owoców i warzyw przez dłuższy okres czasu. Rola witaminy C jest bardzo duża - odpowiada ona, między innymi, za leczenie się ran oraz produkcję kolagenu, czyli substancji, która odpowiada za wiązanie komórek zębów, kości i naczyń włosowatych. Niedobór witaminy C może objawiać się krwotokami, zaburzeniami apetytu, zaparciami, biegunką, wybroczynami, krwawieniem z dziąseł oraz anemią. Naturalna witamina C znajduje się w: owocach dzikiej róży, cytrusach, natce pietruszki, papryce, pomidorach i warzywach kapustnych. – Witamina D, to „witamina słońca”, produkowana w organizmie pod wpływem działania promieni słonecznych. Jeśli jednak nie dostarczamy organizmowi wystarczającej ilości nasłonecznienia, co często dzieje się zimą, może się oka-

zać, że jest jej niewystarczająca ilość. Niedobór witaminy D u dzieci powoduje krzywicę, a u dorosłych – osteomalację, powoduje także wzmożoną potliwość skóry. Naturalnie produkty powszechnego spożycia zawierają niewiele tej witaminy. Stan odżywienia organizmu witaminą D uwarunkowany jest przede wszystkim wielkością jej syntezy w skórze pod wpływem promieni słonecznych – Witamina E wzmacnia naszą odporność, wpływa na stan skóry oraz funkcjonowanie całego organizmu. Brak witaminy E może być wynikiem diety zawierającej duże ilości wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, które zwiększają zapotrzebowanie na tę witaminę. Zapobiega ona wewnątrzkomórkowemu utlenianiu wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, chroni tkanki przed uszkodzeniami oraz pomaga w tworzeniu czerwonych krwinek. Niedobór witaminy E objawia się anemią hemolityczną u wcześniaków i dzieci z niską wagą urodzeniową. Znajduje się ona w oleju słonecznikowym, oliwie z oliwek, kiełkach pszenicy, orzechach i nasionach słonecznika. – Witamina K, jej brak w organizmie skutkuje słabą krzepliwością krwi i wystąpieniem objawów skazy krwotocznej. Bogatym źródłem tego składnika są zielone warzywa liściaste, w których w przybliżeniu zawarta jest ona w ilości proporcjonalnej do zawartości chlorofilu. Rośliny, które nie wytwarzają chlorofilu, pozbawione są witaminy K. Znajduje się w takich produktach jak: brokuły, rzepa, szpinak, sałata, szparagi, brukselka, kalafior, kapusta, pomidory, groszek, awokado, brzoskwinie, jaja, ser żółty. – Witamina PP, niedobór objawia się pelagrą – zapaleniem skóry, biegunką, zaburzeniami psychicznymi i drżeniem rąk. Głównym źródłem jest mięso, ryby, nasiona zbóż oraz roślin strączkowych, a także mleko, zielone liściaste warzywa (natka pietruszki, koperek, sałata, szpinak, szczaw). Niewielkie ilości witaminy PP znajdują się również w kawie i herbacie. Ewelina Kniga


Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

7

Koniec sezonu na komary Chwała Bogu idzie jesień, a wraz z nią zmniejsza się aktywność komarów żerujących w porze kanikuły na ciele człowieka i zwierząt. Przed nami kilkumiesięczny oddech od krwiopijców, spośród których część przetrwa zimę w piwnicach lub jaskiniach, a nowe pokolenie w formie jaj będzie czekało na kolejny sezon w zbiornikach wodnych lub na łąkach.

Na świecie żyje ok. 3500 gatunków komarów, z czego w Polsce ok. 47 ponoć bardziej sterylnych i do niedawna mniej groźnych od ich zamorskich ziomków roznoszących malarię, żółtą febrę, zapalenie opon mózgowych, czy wirusa zika wywołującego u płodów małogłowie. Niestety, wraz z ociepleniem klimatu do Europy dotarł – razem z roślinami tropikalnymi - bardzo agresywny komar tygrysi, a 4 lata temu naukowcy z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie potwierdzili obecność w ślinie najpopularniejszych w Polsce komarów brzęczących pasożyta wywołującego dirofilariozę u psów, kotów i ludzi. Choroba ta objawia się bolesnym guzkiem wielkości ok. 2,5 cm, zawierającym nicienia o rozmiarach dochodzących nawet do 15 cm. Lokuje się on pod spojówkami oka, w narządach rozrodczych, a nawet w płucach. Powiedzmy sobie szczerze. W komarzej rzeczywistości to „słaba płeć” przyprawia nas o bąble i przykre swędzenie, atakując głównie o świcie i o zmroku w okolicach podmokłych, przy zbiornikach wodnych. Komarzyca przecina skórę człowieka w dwóch miejscach szczękami w kształcie lancetu wyposażonego w zgrabne haczyki. Do jednego z nacięć owad wpuszcza substancję zmniejszającą

krzepliwość krwi i niwelującą ból. Wywołuje to swędzenie. Z drugiego nacięcia ssie wysokobiałkową ciecz, potrzebną do powstania jaj i dalszego rozmnażania. Żywot samców jest zdecydowanie przyjemniejszy. Po pierwsze, nie muszą nikogo atakować ani narażać się na odwet ze strony człowieka. Nadto ich kulinarne preferencje są zdecydowanie wy-

W komarzej rzeczywistości to „słaba płeć” przyprawia nas o bąble i przykre swędzenie, atakując głównie o świcie i o zmroku w okolicach podmokłych, przy zbiornikach wodnych. tworniejsze. Żywią się bowiem wyłącznie nektarem kwiatów. Mało tego! Nawet do historii gatunku przechodzą jako owady pożyteczne, bo zapylające rośliny. Niestety, swój milszy pod względem odczuć żywot kończą wkrótce po miłosnym zespoleniu i zapłodnieniu samicy. Żeńskie przedstawicielki rodu komarów, ponoszące

trud macierzyństwa, żyją trochę dłużej. Umierają wkrótce po złożeniu w wodzie kilkuset jaj w kształcie przecinków. Z jaj wyskakują larwy, które sadowią się pod powierzchnią wody, żywiąc się okrzemkami i bakteriami. Larwy, na które polują inne owady, np. ważki, przeistaczają się w poczwarki, a te w postać dojrzałą zwaną imago. Wilgoć sprzyja komarom, więc strach pomyśleć, jakie będą skutki tegorocznego deszczowego lata. Wiosną możemy spodziewać się plagi tych owadów. Warto więc zawczasu przygotować się do przyszłorocznej, bolesnej inwazji. Komary zostały przez naturę wyposażone w znakomicie rozwinięty zmysł węchu, który zawdzięczają aż 75 typom receptorów usytuowanych na czułkach. Dlatego każde pojawienie się o zmroku w pobliżu wody, której komary się trzymają, bo w niej składają jaja, naraża nas na bolesne ukąszenia. Wysokie stężenie dwutlenku węgla wydychanego przez człowieka przyciąga komary jak magnes z odległości wynoszącej nawet 30 metrów. Chroniąc się przed nimi, powinno się okrywać ręce i nogi oraz spryskać odzież preparatami dostępnymi w aptekach. Na wampirze ataki komarów świetnym panaceum jest ostra woń czosnku i cebuli oraz innych aromatów, których te owady nie lubią. Do nich zaliczamy zapach wydzielany przez człowieka po zażyciu witaminy B1, olejek waniliowy, czy kremy zawierające bergamotkę, anyż lub cynamon. Zajmujący się genetyką entomolodzy - świadomi zagrożeń ze strony komarów - od lat prowadzą badania mające zmniejszyć ich populację. Chcą przynajmniej uniewrażliwić je na zapach dwutlenku węgla. Kilka lat temu naukowcy z amerykańskiego Instytutu Medycznego Howarda Hughesa poddali eksperymentom najgroźniejszego przedstawiciela komarów roznoszących żółtą febrę i gorączkę Denga. Po zmodyfikowaniu jednego z genów, który zredukował licz-

na poziomie chromosomów, w których przechowywane są informacje genetyczne, może doprowadzić do przerwania łańcucha pokarmowego, a w rezultacie do wyginięcia niektórych gatunków ptaków i ryb żywiących się larwami komarów, czy do zniknięcia cennych upraw kakaowców zapylanych bę neuronów odpowiedzial- właśnie przez te owady. nych za zmysł węchu, owad przestał rozróżniać zapachy, Co zatem robić, gdy prace w tym także dwutlenek węgla genetyków tylko częściowo roz– zapach człowieka i zwierząt wiązują problem wieczornych stałocieplnych. ataków bzyczących upiorków? Niestety, majstrowanie Stronić od alkoholu spożywaneprzy genotypie komarów nie go nad wodą, nie perfumować się jest bezpieczne. Z punktu wi- i dobrze okrywać swoje ciało... dzenia ekologii przetwarzanie Sonia Langowska REKLAMA


8

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Dom i wnętrza

Wiejskie klimaty Nie każdy mieszkaniec miasta lubi stal i beton. Wystarczająco dużo jest ich za oknem. Wielu marzy o ciepłym, przytulnym wnętrzu, które swoim wyglądem zachęca do odpoczynku. Chcielibyśmy, żeby było sielsko, odrobinę romantycznie, może nawet trochę wiejsko. .pl io

Fot. dom.pl

l Bachulski w Micha ww fot. .dra ko stu d

(po prawej) Salon w stylu prowansalskim

Salon w stylu prowansalskim

Fot. homedit.com

Fot. designmag.fr

Pokój dziecięcy w stylu shabby chic

Detale stylu shabby chic

Namiastkę wiejskiej chaty można sobie sprawić nawet na 11 piętrze bloku. Potrzeba trochę odwagi, konsekwencji w działaniu i cierpliwości, bo zacząć trzeba od przejrzenia stron www, blogów i czasopism poświęconych wystrojom wnętrz. W następnej kolejności pora odwiedzić pchle targi. REKLAMA

I odnaleźć inspirację. Na przykład w stylu rustykalnym i różnych jego wariacjach. Na początek ściany – powinny być pokryte strukturalnym tynkiem lub farbą, obowiązkowo w kolorze złamanej bieli (z odcieniem beżu lub szarości), nonszalancko nierówne, pozornie niewykończone.

Do takich ścian pasują dodatki z naturalnego drewna i lnu, porcelana, polskie kwiaty i zioła w doniczkach. Jeśli ma to być klasyczny styl wiejski, powinno się znaleźć miejsce na fragment ceglanego muru i koronkowe zazdrostki w oknach. Styl prowansalski może w prosty sposób zagościć we

wnętrzu. Trzeba jednak przemalować ściany na kolor lawendowy, zamienić zazdrostki na delikatne zasłonki, a meble przemalować na biało lub szaro, przy okazji postarzając je trochę. Porady, jak to zrobić, dostępne są w tych samych miejscach, gdzie odnaleziono inspiracje. Styl prowansalski

lubi też kolor żółty i zielony, ozdoby z kutego żelaza, wazony pełne bukietów wiejskich i ogrodowych kwiatów (kwiaty i motywy roślinne dominują też w dekoracjach). Na odkrytych półkach eksponuje kolorową ceramikę i bibeloty. Wśród tkanin króluje kreton, z którego koniecznie należy samodzielnie uszyć woreczek z lawendą. Prowansja potrzebuje słońca i w naszym klimacie trzeba zadbać o jak najlepsze doświetlenie wnętrza, a kolory farb powinny być przesycone światłem. To wyjątkowo ciepły i przytulny styl, a jednocześnie prosty i naturalny. A jeśli ktoś nie lubi lawendy, za to zna tajniki decoupage’u? Dla niej (bo to styl zdecydowanie dla pań) powstał shabby chic – dosłownie sfatygowany szyk. Ściany zostaną białe, ale w oknach pojawią się lekko pożółkłe, koronkowe firanki przewiązane np. bladoróżową tasiemką. Wszystko – meble, wazoniki i inne dodatki, sztucznie postarzone, ozdobić należy motywami kwiatowymi, serduszkami i cherubinkami. Przyda się i decoupage, i wstążeczki, i ręcznie robione koronkowe serwetki. Efekt? Ożywiony, dawno zapomniany, salonik, przeniesiony w czasie z przełomu XIX i XX wieku. Bardzo kobiecy i romantyczny. Styl prowansalski i shabby chic wywodzą się z estetyki francuskiej wsi i przenikają się wzajemnie. Często trudno je nawet odróżnić. Każdy może sam wyczarować takie wnętrze. Trzeba tylko przeszukać zapomniane szuflady w domu, sklepy ze starociami i portale internetowe. A przede wszystkim uruchomić wyobraźnię. Swoją własną, nie zwracając uwagi na mody i trendy. Bawiąc się dekorowaniem wnętrz, można stworzyć romantyczne miejsce, malutki wiejski azyl, w którym przyjemnie jest się po prostu obudzić i zaparzyć poranną kawę. Aleksandra Rekuć


9

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Nie przebrzmiały jeszcze do końca lipcowe wydarzenia festiwalu Gdynia Design Days, a organizatorzy przygotowali już jego sierpniową odsłonę. Po raz kolejny mieszkańcy miasta i turyści, którzy w tym czasie odwiedzili Gdynię, mogą wybrać najlepiej zaprojektowane wnętrze komercyjne.

Co roku przybywa w mieście lokali gastronomicznych i handlowych. Nowi właściciele, chcąc przebić się wśród konkurencji i dotrzeć do klientów, stawiają już nie tylko na wysoką jakość oferty i atrakcyjne ceny. Coraz częściej liczy się także wnętrze, wystrój, otoczenie, w jakim znajdzie się klient po przekroczeniu progu sklepu czy lokalu. Nadszedł wreszcie czas na piękno i pomysłowość. Dostrzegli to organizatorzy GDD i mamy oto, my, mieszkańcy miasta, możliwość zdecydowania, które z tegorocznych wnętrz komercyjnych podoba się nam najbardziej, które jest najciekawiej, najlepiej zaaranżowane, zachęca wyglądem do zakupów czy konsumpcji, do którego zaglądać będziemy najchętniej i najczęściej. Plebiscyt to dobra inicjatywa, przynosząca korzyści wszystkim stronom – Centrum Designu realizuje m.in. w ten sposób swoją misję, promuje estetykę i kreatywność. Przy okazji poprawia jakość usług oferowanych przez przedsiębiorców, daje im możliwość promocji, zaistnienie w gąszczu konkurencji. Dla klientów to przede wszystkim sygnał, że powstało coś nowego, że właściciel lokalu myśli nie tylko o zysku, ale zwraca uwagę na inne elementy, nie jest mu obojętne, gdzie pracuje. Wytypowane do plebiscytu lokale są oznakowane specjalną naklejką na zewnątrz, która zachęca do głosowania i podpowiada, jak to zrobić. Plebiscyt trwa do 31 sierpnia, a wyniki poznamy we wrześniu. Aleksandra Rekuć

Wynajem mieszkania z meblami czy bez? Kończy się powoli okres wakacyjny, a wraz z nim sezon na wynajem lokali na doby – szczególnie w dobrych lokalizacjach Gdyni, Sopotu czy Gdańska. Pomimo, iż pogoda w tym roku wyjątkowo w kratkę, właściciele takich nieruchomości raczej nie narzekali na brak zainteresowania. Przed nami jednak kolejny gorący okres na tym rynku. Wkrótce do szturmu przystąpią studenci, których w Trójmieście nie brakuje, plus wszyscy ci, którzy przeprowadzają się do Trójmiasta z mniejszych miejscowości, podejmując tu pracę lub naukę. Właściciele zadają sobie pytanie – jak najkorzystniej wynająć mieszkanie? Czy wyposażyć je kompleksowo? Może jednak pojawi się ktoś, kto zechce wnieść swoje meble, dzięki czemu zaoszczędzimy trochę na ewentualnych naprawach usterek czy renowacji? Mieszkania na wynajem są bardzo różne – od starych i zniszczonych po nowoczesne i bardzo dobrze wyposażone. W ostatnich latach standard mieszkań na rynku najmu zdecydowanie się poprawił. W ofercie pojawia się coraz więcej mieszkań w nowym budownictwie. Wzrost oferty mieszkań na wynajem sprawia, że wynajmujący muszą konkurować między sobą, np. niższym czynszem czy wysokim standardem mieszkania. Tak samo jak różne są mieszkania, tak różni są najemcy i ich oczekiwania. Czego innego od mieszkania będą oczekiwać studenci, single, bezdzietne pary czy rodziny wielodzietne. Nie chodzi tu tylko o powierzchnię samego mieszkania, ale również o jego wyposażenie. Dla studentów podstawą będzie łóżko, biurko, szafa i ewentualnie mały telewizor. Idealnie, jeśli każda osoba zamieszkująca dany lokal ma do dyspozycji swój „prywatny” komplet mebli. Single i pary bezdzietne mogą poszukiwać mieszkania np. z większą szafą czy dużym stołem. Podobnie jak rodziny z dziećmi. Te dodatkowo mogą szukać mieszkania z mebelkami dla dzieci. Warto również wspomnieć o tym, że niektórzy najemcy mają część swoich mebli, które mogą chcieć wstawić w nowym wynajmowanym mieszkaniu. Nie da się wykończyć, a przede wszystkim wyposażyć mieszkania tak, aby podoba-

Decydując się na zakup mieszkania pod wynajem, należy zwrócić uwagę na wiele czynników. Już sama kwestia wyposażenia może zadecydować o tym, jak szybko dany lokal znajdzie najemcę i zacznie generować przychody.

Fot. www.freepik.com

Najpiękniejsze wnętrza komercyjne

ło się każdej z grup najemców. I nie chodzi tu o gusta – te na szczęście są różne. Potrzeby każdego najemcy są inne i to stanowi spore wyzwanie. Coraz częściej, zwłaszcza w nowych mieszkaniach lub takich po generalnym remoncie, nie ma mebli – lokal jest pusty. Łazienka i kuchnia są wyposażone, ale w pokojach poza podłogą nie ma nic. Przyszły najemca ma tym samym możliwość samodzielnej aranżacji wnętrza i dopasowanie go pod siebie. Część wynajmujących woli kupić meble, które ustali z przyszłym najemcą, inni oczekują, że najemca sam zakupi wszystkie elementy wyposażania, a po skończeniu okresu najmu zabierze je ze sobą. Z punktu widzenia wynajmującego, mieszkania bez mebli wydają się być wygodne. Zawsze łatwiej jest zostawić umeblowanie po stronie najemcy i później ewentualnie oddać mu pieniądze. Mieszkania do wynajęcia bez mebli mają jednak nadal szczątkowy udział wśród wszystkich ofert pojawiających się w obiegu. Z naszego doświadczenia wynika, iż odsetek takich mieszkań stanowi od 3 do 6%. Warto jednak wspomnieć, że jest mnóstwo mieszkań, które wymagają dodatkowego doposażenia. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, najemcy wcale nie są negatywnie nastawieni do nieumeblowanych mieszkań. Wy-

obraźmy sobie sytuację, gdy mieszkanie jest ładne, a właściciel czekał z umeblowaniem na najemcę, żeby kupić to, co będzie potrzebne, to taki lokal może być nawet bardziej atrakcyjny od takiego w pełni wyposażonego. Najemca ma wtedy możliwość wyboru takich mebli, które jemu odpowiadają, oczywiście w pełnym porozumieniu z właścicielem. Zawsze jest również szansa, że wtedy dłużej zostanie w takim mieszkaniu, które poniekąd sam urządził. Gorzej jednak rysuje się sytuacja, jeśli właściciel nie zamierza sam kupić mebli, jeśli znajdzie się najemca. Osoby najmujące mieszkanie częściej REKLAMA

się przeprowadzają niż takie, które lokal posiadają na własność, dlatego posiadanie własnych mebli może być dla nich kłopotliwe, zwłaszcza przy zmianie mieszkania. Jest to również dość duża inwestycja, na którą nie każdego najemcę stać. Decydując się na zakup mieszkania pod wynajem, należy zwrócić uwagę na wiele czynników. Już sama kwestia wyposażenia może zadecydować o tym, jak szybko dany lokal znajdzie najemcę i zacznie generować przychody. Czasem warto zainwestować trochę więcej, żeby znaleźć pewnego lokatora na dłuższy okres. Sebastian Smoliński


10

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

W cyrku jest śmiesznie... ale nie dla zwierząt! Już wtedy jedną z atrakcji były walki niewolników z dzikimi zwierzętami. Z upadkiem Cesarstwa Rzymskiego upadła też tradycja cyrków. Ideę na nowo wskrzesił w XVII wieku w Anglii Philip Astley. Głównymi atrakcjami cyrku stają się wówczas pokazy ćwiczeń wojskowo-sportowych przeplatane akrobatyką na koniu. Między pokazami dla urozmaicenia przedstawienia prezentowane były występy linoskoczków, atletów, klownów, akrobatów. Należy pamiętać, że zanim egzotyczne zwierzęta pojawiły się w cyrkach, od dawna były trzymywane w arystokratycznych, bogatych rodzinach. Jedną z atrakcji włączoną do repertuaru cyrkowego były pokazowe walki lwa z psami. Jednak prawdziwa dominacja treserów nad dzikimi zwierzętami nastąpiła w Stanach Zjednoczonych pod koniec XVIII wieku. Poskramiacze przebierali się w stroje gladiatora, wchodzili do klatek i po przeczytaniu krótkiego fragmentu z Biblii „A wreszcie rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam”, drażnili duże koty, które następnie okładali łomem, żeby wymusić dominację, a kwintesencją programu było zmuszenie np. lwa do lizania butów. Oczywiście, należy pamiętać, że w tamtym okresie coś takiego jak „prawa zwierząt” było abstrakcją. Rewolucje przemysłowa oraz społeczna XIX wieku dały początek między innymi organizacjom prozwierzęcym. Dzięki naciskom ze strony ich działaczy pokazy cyrkowe stały się mniej drastyczne, były przyjemne dla widza, a oglądalność występów bardzo wzrosła. Należy pamiętać, że dla większości mieszkańców dużych miast, miasteczek i wsi były one nierzadko jedyną atrakcją. W latach trzydziestych XX wieku następuje regres w tresurze zwierząt. Wraz z rozwojem kinematografii zwierzęta cyrkowe są wypożyczane do produkcji filmów. Poskramiaczy dzikich kotów nie brakuje. Tresury i pseudo walki ze zwierzętami stają się na nowo krwawe i barbarzyńskie.

Do totalnego absurdu doszło w roku 1933, kiedy podczas kręcenia filmu jedną ze scen była walka lwa z tygrysem. Scenę kręcono kilkakrotnie, ponieważ tygrysy były zabijane przez lwa zbyt szybko. Zwierzęta „wypożyczane” były z cyrku narodowego. Przełom nastąpił w latach siedemdziesiątych. Cyrki tracą wówczas swoją pozycję dzięki większej świadomości społecznej dotyczącej praw zwierząt, powstaniu ruchów hipisowskich, które głosiły ideę szanowania wszystkich istot oraz rozwojowi wegetarianizmu i techniki. Wzrasta też liczba rozrywek dla przeciętnego zjadacza chleba. Prawdziwe oblicze tresury cyrkowych zwierząt schodzi do podziemia. Treserzy przestają publikować materiały takie jak autobiografie z detalami technik tresury. Wiedza o tresurze zwierząt stała się wiedzą hermetyczną, dobrze zakamuflowaną, a jedyny obraz, jaki widzimy dzisiaj, to uśmiechnięci treserzy i posłuszne, niemalże udomowione dzikie zwierzęta. Ale kulisy tresury są zupełnie inne niż te na kolorowych plakatach z uśmiechniętym lwem, szczęśliwym słoniem i promieniującym miłością do zwierząt treserem. Przede wszystkim musimy sobie uświadomić jedną, podstawową rzecz. Jeśli nawet dzikie zwierzęta rodzą się w niewoli, to i tak ich instynkt jest nastawiony na życie na wolności. Dlatego też, żeby „przełamać” dzikie zwierzę, stosuje się metodę kar i nagród, a kary są bardzo bolesne. Zadawanie bólu zwierzęciu ma na celu wyeliminowanie niepożądanych zachowań. Każde dzikie zwierzę oswaja się w inny sposób. Na przykład słoniątka odbierane są matkom przy użyciu „słonia-przewodnika”. Do dorosłego osobnika przywiązuje się liną małego słonia, żeby można było go odciągnąć od matki i zaprowadzić do stajni. W niej małe słonie przez 20 godzin dziennie trzymane są w jednej tylko pozycji. Ma to je przy-

Fot. liv.it

Historia cyrku z występami zwierząt sięga odległych czasów. W starożytnym Rzymie, w słynnych budowlach o amfiteatralnym kształcie zwanych circus maximus, publiczność bawiły występy akrobatów, tancerzy, linoskoczków, połykaczy mieczy, walczących na pięści, popisujących się elementami ewolucji konnych i walkami gladiatorskimi.

zwyczaić do spokojnego stania w miejscu w ciągu dnia lub gdy cyrk podróżuje. Za pomocą lin, prętów zakończonych hakami, które wbijane są we

Prawdziwe oblicze tresury cyrkowych zwierząt schodzi do podziemia. wrażliwe miejsca oraz małych paralizatorów słoń jest łamany tak, żeby robił tylko i wyłącznie to, czego oczekują treserzy. Większość zwierząt zamknięta jest w klatkach lub przykuta krótkimi łańcuchami do wozów lub pali wbitych w ziemię. Słonie, które na wolności przemierzają dziesiątki kilometrów, w cyrku skazane są na niespełna kilkumetrowy łańcuch. W artykule „Smutny los zwierząt w Cyrku Zalew-

skim” z portalu „Wydarzenia nasze miasto Warszawa” z dnia 26 maja 2009 roku możemy przeczytać: „Staranie przyjrzeliśmy się blaszanym kontenerom przeznaczonym do transportu zwierząt, zbyt wąskie, aby słoń mógł się obrócić, bez okien, jedynie 2 małe kratki wentylacyjne. Aż strach pomyśleć, co czuje zwierzę wiezione w ciemnościach, duchocie, ciasnym, rozgrzanym kontenerze, jak długo były wiezione? Czy to jest odpowiednie miejsce dla dzikich zwierząt?” Sezon cyrkowy trwa około 9 miesięcy, ponieważ w okresie zimowym nie organizuje się przedstawień. Gdzie podziewają się wtedy zwierzęta? Wielkie słonie i dzikie tygrysy? Przetrzymuje się je w kwaterach zimowych, które często okazują się być niewiele większymi klatkami od tych, w których zamyka się je w okresie letnich pokazów. Zwierzęta cyrkowe opuszczają swe klatki tylko z okazji ćwiczeń i występów.

Z opublikowanych przez „Maps of World” statystyk na temat żywotności zwierząt cyrkowych wynika, że: - 71% zwierząt cyrkowych cierpi z powodów depresji ! - 33% nigdy nie było na wybiegu większym niż osiatkowany teren nie większy niż 4m kwadratowe, - 80% dzikich kotów ma usuwane zęby łamacze, służące do cięcia mięsa i łamania kości, - 60% zwierząt jest głodzonych, a głodzenie to kara za nieposłuszeństwo. Jedyny powód, dla którego istnieją cyrki, to ten, że stanowią one źródło utrzymania dla właścicieli oraz są rozrywką dla osób, które nie mają pojęcia, z czym wiąże się tresura zwierząt lub cechuje ich brak odruchów ludzkich takich jak empatia czy współczucie. Jednak, dzięki licznym inicjatywom organizacji na rzecz zwierząt, politykom, celebrytom i ludziom, którym cierpienie zwierząt nie jest obojętne, coraz częściej słyszymy o zakazach wjazdu do miast cyrków ze zwierzętami. W Polsce niebywały sukces odniosła kampania, której inicjatorem był prezydent Słupska Robert Biedroń. Odmówił on szefostwu Cyrku Arena udostępnienia terenów tamtejszego Parku Kultury i Wypoczynku. W ślad za Prezydentem Słupska podobne decyzje podjęły także m.in. władze w Bielsku Białej, Legnicy, Łodzi, Poznaniu, Kołobrzegu czy Wrocławiu, a także w Warszawie. Warto nadmienić, że w akcję za całkowitym zakazem wykorzystywania zwierząt w cyrkach od dawna angażują się takie organizacje jak: Koalicja CYRK BEZ ZWIERZĄT, PETA, empatia.pl, WWO. Dodatkowo na avaaz.com znajduje się petycja „Wzywamy Sejm Rzeczypospolitej Polskiej do wprowadzenia zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach.” (link do petycji: https:// secure.avaaz.org/pl/petition/ Sejm_Rzeczypospolitej_Polski_ Wzywamy_do_wprowadzenia_zakazu_wykorzystywania_ zwierzat_w_cyrkach/?sHoTNib ). W marcu 2015 Komitet Psychologii Polskiej Akademii Nauk wydał oświadczenie, w którym pisze, że pokazy cyrkowe z wykorzystaniem zwierząt są pozbawione walorów edukacyjnych, a wręcz szkodliwe dla rozwoju dzieci. Warto więc zadać sobie pytanie, czy cierpienie zwierząt jest rozrywką racjonalnie myślącego człowieka? Czy ból i strach bezbronnych istot jest formą naszej przyjemności i odpoczynku? Zastanówmy się nad tym, zanim kolejny cyrk odwiedzi nasze miasto. Łukasz Zagi Zagórski


11

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo OpOwiedz nam swOją histOrię

To nie był nudny tydzień Ostatnie dni lipca nie zapowiadały się ciekawie. Rodzina na wczasach, znajomi wyjechali, w kinach nic interesującego, w telewizji same powtórki – słowem sezon ogórkowy w pełni. Pogoda tego lata także nie dopisywała, więc odpadało ulubione plażowanie. Wprawdzie były jeszcze niezawodne książki i czasopisma, ale nawet tak wierny czytelnik jak ja, a zwłaszcza jego oczy, potrzebuje czasami odpoczynku od lektury. Pozostały tylko spacery z koleżanką. Postanowiłyśmy jednak je uatrakcyjnić. Zwykłe przechadzki zamieniłyśmy na spacery po zabytkach Gdańska. Oczywiście jako mieszkanki Gdyni i Żabianki doskonale znamy Trójmiasto, nie raz i nie dwa poznałyśmy jego atrakcje, zabytki, muzea. Latami mijało się je w drodze do pracy, oprowadzało rodzinę, czy znajomych. Ale teraz, kiedy jesteśmy na emeryturze i mamy dużo czasu, postanowiłyśmy przypomnieć je sobie na nowo i bez pośpiechu. Przedłożywszy podróżowanie kolejką SKM ponad kłopoty z parkowaniem samochodu, pojechałyśmy do Gdańska Śródmieście. Swój spacer-zwiedzanie rozpoczęłyśmy od kościoła Świętej Anny i łączącego się z nim zespołu kościelno-klasztornego Świętej Trójcy. Podwórzec tych dwóch XV-wiecznych kościołów, zamknięty z jednej strony XVII-wiecznym szachulcowym domem, zwanym od kazań wygłaszanych z jego ganku kazalnicowym, przenosi patrzącego w atmosferę minionych stuleci. Oczami wyobraźni widziałam przechodzących tamtędy zakonników, mieszczan, a w następnych wiekach surowych protestantów. Oba kościoły mają ciekawą i dramatyczną historię, ale nie chcę opisywać dziejów tych i innych obejrzanych zabytków oraz ich cennych eksponatów. O tym każdy

Ulica Mariacka

Motława i Długie Pobrzeże

zainteresowany może poczytać w internecie lub w licznych publikacjach. Warto jednak wspomnieć, że w drugiej połowie XVI wieku ten franciszkański klasztor zamieniono na Gimnazjum Akademickie, w XVII wieku studiował tam Jan Heweliusz, a wiek później lektorem języka polskiego był Krzysztof Mrongowiusz. Następnym punktem naszej dwuosobowej wycieczki był Dom Uphagena przy ulicy Długiej. Pięknie i wiernie odrestaurowane XVIII-wieczne wnętrza kamienicy rajcy gdańskiego, ławnika, bibliofila i kolekcjonera zachowały swój pierwotny charakter dzięki zapisowi, w którym zabronił spadkobiercom zmian w wystroju domu. Obecnie na piętrze muzeum prezentowana jest wystawa „Między domem a światem, okna w Gdańsku od średniowiecza do współczesności”. Można obejrzeć zupełnie nieznane detale, jak dawne szybki, ich ołowiane mocowania, misterne okucia, klamki, różne konstrukcje okien i narzędzia do ich wytwarzania. Patrząc na te przedmioty, pomy-

ślałam o rzemieślnikach, którzy je wykonali, o późniejszych pokoleniach użytkowników. Każdy z tych eksponatów ma swoją ukrytą, tajemniczą historię i duszę. Będąc na ulicy Długiej, nie sposób było nie wstąpić do Dworu Artusa i Sieni Gdańskiej. Wyłożone w wielkiej gotyckiej sali dworu karty informacyjne pomogły na nowo przypomnieć sobie dzieje tej, jak określono, najdroższej i luksusowej piwiarni średniowiecznej Europy. Naszą uwagę zwróciło tzw. simularum. Jest to monumentalne, odtworzone w skali 1:1 techniką komputerową i na podstawie starych fotografii, niezachowane XVI-wieczne dzieło Sąd Ostateczny malarza gdańskiego Antona Möllera. Połączona z Dworem Artusa Sień Gdańska od XV wieku była zamieszkiwana przez rodziny patrycjuszy, w XVII wieku została siedzibą sądu, tzw. Domem Ławy. Obecnie możemy tu obejrzeć ekspozycję wyjątkowych gdańskich i holenderskich szaf oraz fajanse z Delft. Talerze i wazy, choć były tylko substytutem prawdziwej

porcelany, cieszyły się na przełomie XVII i XVIII wieku dużą popularnością i uznaniem bogatego mieszczaństwa. Odpocząwszy przy dobrym włoskim jedzeniu i winie, ruszyłyśmy do Bazyliki Mariackiej zwanej „koroną Gdańska”. Tę piękną XIV-wieczną ceglaną budowlę można zwiedzać wiele razy i ciągle odnajdywać w jej ogromnej przestrzeni coś nowego, przedtem niezauważonego, drobne detale wystroju czy resztki fresków. Mogłabym oglądać i podziwiać bez końca średniowieczne zabytki, takie jak urzekającą Piękną Madonnę Gdańską z przełomu XIV i XV wieku, wzruszającą gotycką Pietę reprezentującą tzw. styl piękny, szafkowe ołtarze, odrestaurowany zegar astronomiczny. Gwarnego i tłumnego Gdańska, pełnego gości z wielu stron świata i naszych urlopujących rodaków, nie da się obejść w jeden dzień, nie mówiąc o zwiedzaniu. Pozytywnie nastrojone i naładowane energią mile spędzonego dnia postanowiłyśmy kontynuować wycieczkę. W kolejnych dniach, tym

Dwór Artusa z Nowym Domem Ławy

razem uzbrojone w przewodnik i mapę z zaplanowanymi wcześniej trasami, powędrowałyśmy szlakami gdańskich kościołów, baszt i umocnień oraz twierdz. Ale to już historia na inne wspomnienia. Gdy skończą się wakacje, w bardziej już intymnej atmosferze zbliżającej się jesieni planujemy dalszy ciąg naszego gdańskiego spacerowego „serialu”. Zawsze lubiłam klimat ulicy Mariackiej, ale bez tłumów i letniej wrzawy oraz nostalgiczne, puste i trochę już senne o tej porze roku nadbrzeża nad Motławą. Pozostało jeszcze dużo do zobaczenia i zwiedzenia, jak: Ratusz Głównego Miasta, spichlerze, Narodowe Muzeum Morskie i jego najmłodszy, najnowocześniejszy oddział Ośrodek Kultury Morskiej, Europejskie Centrum Solidarności, Centrum Hewelianum i wiele innych. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że nie ma się czym chwalić, że takie spacery połączone ze zwiedzaniem, to nic wielkiego, kiedy ma się to na co dzień, na wyciągnięcie ręki. Ale w myśl powiedzenia „cudze chwalicie, swego nie znacie ...” warto spojrzeć na nowo na to, co blisko, połączyć przyjemne z pożytecznym, odświeżyć pamięć, poznać nowe rzeczy, zobaczyć, że Gdańsk, tak dostojne historyczne miejsce, zmienia się, pięknieje, jest żywe i co najważniejsze nigdy się nie znudzi. Tekst: gdynianka&gdańszczanka Zdjęcia: gdańszczanka Od redakcji: Dziękujemy autorkom i zachęcamy naszych czytelników do przesyłania swoich wspomnień, przemyśleń lub ciekawych historii. Korespondencję z dopiskiem „Wspomnienia” można kierować na adres biura Fundacji: ul. Świętojańska 36/2, 81-371 Gdynia, dostarczyć osobiście lub przesłać pocztą elektroniczną: wspomnienia@gdynskiiks.pl z dodaniem w temacie e-maila słowa „Wspomnienia”. Małgorzata Łaniewska

Kościół św. Katarzyny


12

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Perfumy my do słownikowej definicji wyrazu. Perfumy- to rodzaj kosmetyku- alkoholowy roztwór substancji zapachowych naturalnych lub sztucznych w odpowiednio dobranej kompozycji. Oczywiście substancje syntetyczne, w bukiecie zapachowym, pojawiły się dosyć późno wraz z rozwojem chemii. W mitach i opowieściach ludowych, a także w Biblii, ukazany jest wielokrotnie związek między zapachem perfum i uczuciami miłosnymi. Czasami uważało się je za nosicieli magii seksualnej, która oczarowywała swoje ofiary. Nauka starała się to tłumaczyć po swojemu. Zapach

Fot. pixabay.com

Każdy z nas doskonale, wydawać by się mogło, orientuje się w znaczeniu słowa „perfumy”. Niestety coraz częściej, ubolewam nad tym, pojawia się niepoprawna w języku polskim forma brzmiąca „perfum” (rodzaj męski) lub „perfuma” (rodzaj żeński). Otóż słowo to zaczerpnięte z francuskiego, a wcześniej z łaciny, nie posiada liczby pojedynczej, podobnie jak słowa: nożyce, drzwi, sanie, usta, fusy etc. W terminologii językoznawczej takie słowa noszą nazwę pluralia tantum- czyli są to rzeczowniki mające tylko formy liczby mnogiej. Po tym „ językowym” wstępie przejdź-

perfum, działając na nerwy zmysłu powonienia, pobudza mózg i wywołuje takie reakcje, jak zainteresowanie uczuciowe i pociąg fizyczny. Dlatego per-

fumy zaliczamy do afrodyzjaków, środków pobudzających seksualnie. Już w starożytnych krajach Wschodu używano pewnych gumożywic do sporządzania perfum znanych jako nard, mirra i kadzidło. Do dziś kobiety beduińskie mieszkające na pustyni siadają w dymie ogniska, na którym palą się pachnące korzenie. Tłumaczy to także etymologię tego słowa. Słowo „perfumy” znaczy dosłownie „uwędzenie”, od łacińskich słów: „per” (przez) i „fumus”( dym). W biblijnych opowieściach o Józefie i jego braciach, o królowej Sabie i Mojżeszu mowa jest o mocno pachnących korzeniach, świętych olejach i kadzidłach. Eleganci starożytnego Rzymu wymyślali różnorodne sposoby perfumowania: inny do

włosów, inny do ubioru, inny do ciała (np. mięta do rąk, majeranek na brwi i włosy, olejek palmowy na brodę i pierś itp.). Czasy panowania cesarzy rzymskich świadczą, jak wielką rolę przypisywano zapachom. Neron wydał 4 miliony sestercji na festyn, w którym róże były głównym punktem programu. W starożytności perfum w znaczeniu roztworów alkoholowych substancji zapachowych nie znano. Czysty alkohol dopiero zaczęli produkować Arabowie w średniowieczu. Islam był zresztą źródłem zainteresowania się Arabów perfumami. Koran powiada bowiem, że Raj zaludniony jest przez czarnookie hurysy, pachnące najczystszym piżmem. Maria Gromadzka

czy Googl’om czegoś brakuje, czyli ciekawe rozwiązania reklamowe dzisiaj do działania zachęcają nas nie tylko krzykliwe hasła, czy kolorowe ulotki. twórcy kampanii społecznych i reklamowych prześcigają się w coraz to ciekawszych , a czasami też i najprostszych rozwiązaniach. jakie mają pomysły? Przenieśmy się na chwilę do ich świata. Zacznijmy od pewnej ciekawej kampanii o nazwie Global Blood Donation, która rusza 16 sierpnia i potrwa około pięciu dni. Jej celem jest zachęcenie ludzi do oddawania krwi. Nie, nie chodzi o banalne hasło „Oddaj krew. Uratuj życie”. Twórcy akcji sięgnęli po bardzo proste, aczkolwiek oryginalne, rozwiązanie. Wykorzystali do tego nazwy najpopularniejszych dzi-

siaj koncernów: Google, Microsoft, Tesco, Wellington Airport czy Xbox i postanowili im coś „ukraść”. Proszę się nie martwić, wszystko odbyło się za obopólną zgodą. Firmy pozbyły się ze swoich nazw trzech liter, które są oznakowaniem grup krwi: A, O i B. Niby nic wielkiego, ale bez nich loga nie prezentują się już tak pięknie. Tak samo jak one potrzebują tych znaków, tak samo

człowiek potrzebuje krwi. Nie tylko po to, żeby być pięknym, ale przede wszystkim zdrowym. Brzmi ciekawie, prawda? Kolejną ciekawą kampanią jest projekt An Unlimited Future (ang. Nieograniczona przyszłość), zachęcający do uprawiania sportu latem. Akcja została zorganizowana przez jednego z największych na świecie producentów obuwia, odzieży i akcesoriów

sportowych Nike. Do reklamy przedsięwzięcia zaangażowano amerykańskiego aktora Bobba Cannavale. W spocie widzimy, jak wchodzi on do pokoju pełnego dziecięcych łóżeczek, w których leżą maleństwa. Jednak nie są to tylko słodkie bobasy, ale znani sportowcy przedstawieni jako dzieci. Cannavale, głosem ostrego trenera, mówi maluchom, że mimo iż nie decydują one o tym, jak ich życie się zaczyna, to mają wpływ na to, jak się ono kończy. Z tego względu muszą brać je pełnymi garściami i podejmować

IKS W KUCHNI

Fot fantazjesmaku.weebly.com

Kluski gnocchi z pomidorkami koktajlowymi i mozzarellą

Jest to danie o wdzięcznie brzmiącej nazwie, które zasmakuje każdemu amatorowi klusek, zwłaszcza naszych rodzimych kopytek. We Włoszech to bardzo popularna potrawa. Może służyć jako dodatek lub królować na stole jako samodzielne danie. Pyszne ziemniaczane kluseczki, do tego pomidorki z ciągnącą się mozzarellą, to doskonała propozycja na proste, włoskie danie. Przepis dostałam od p. Anny Neubauer z Lęborka. Składniki: - opakowanie klusek „Gnocchi” (ok. 500g) - 0,5kg pomidorków koktajlowych - 2 opakowania sera mozzarella

PodzIeL SIę Swoją wIedzą , dośwIadczeNIeM I eNtuzjazMeM! zoStań woLoNtaRIuSzeM FuNdacjI FLY!

Jesteś artystą? Władasz językami obcymi? Tańczysz, piszesz lub żonglujesz? Masz pasje, którymi potrafisz zarażać innych? Chciałbyś prowadzić zajęcia? To świetnie! Fundacja FLY poszukuje wolontariuszy do prowadzenia zajęć artystycznych, hobbystycznych i językowych dla seniorów, w roku akademickim 2016/17. Tematyka, wymiar godzin i termin zajęć do uzgodnienia. Forma- warsztaty, wykłady, lektoraty i serie wykładów na wybrany temat. Zapewniamy zaplecze do prowadzenia zajęć (doskonale wyposażone sale wykładowe), referencje oraz przyjazną atmosferę pracy. Podziel się swoją wiedzą, doświadczeniem i entuzjazmem. Seniorzy już nie mogą doczekać się zajęć. Zgłoszenia (cv wraz z opisem proponowanych zajęć) należy wysyłać na adres e-mail: biuro@fundacjafly.pl. lub - listki bazylii (wg. uznania) tel. 693 99 60 88. - trochę masła do smażenia Czekamy na Wasze zgłoszenia! - sól, pieprz grubo mielony lub utłuczony w moździerzu Przygotowanie: Kluski ugotować według zaleceń na opakowaniu. Na patelni rozpuścić masło i wrzucić ugotowane kluski, podsmażyć na złoty kolor. Pomidorki przekroić na pół, dodać do klusek (powinny puścić sok), lekko poddusić, przemieszać. Dodać pokrojoną w drobną kostkę mozzarellę i pozostawić do rozpuszczenia się sera. Posypać bazylią i świeżo zmielonym pieprzem. Smacznego! Dorota Kitowska

PoLecaMY: zajęcIa z ceRaMIKI I wItRażu! Fundacja FLY (ul. Świętojańska 36/2) zaprasza na zajęcia otwarte z witrażu i ceramiki. Zajęcia dla wszystkich, dla początkujących i tych, którzy już mieli styczność ze sztuką. Dla młodych i starszych. Każdy może spróbować swoich sił w warsztatach. Dobra zabawa gwarantowana. A własnoręcznie wykonane dekoracje czy wyroby garncarskie będą cieszyły przez długi czas. Początek zajęć już w październiku. Koszt uczestnictwa w jednych zajęciach to: ceramika-40 zł, witraż30 zł. Płatne przy zapisach. Szczegółowe informacje oraz zapisy w biurze fundacji, w dni robocze od 9:00 do 16:00. Tel. kontaktowy 693 996 088, 517 383 828.

wyzwania, jakie im stawia. Możliwość osiągnięcia sukcesu da im sport. Jest to ciekawy zabieg marketingowy, ponieważ chodzi tu również o zachęcenie ludzi do nabywania produktów z oferty Nike’a. Świat reklamy jest dzisiaj bardzo zróżnicowany. Czasami wystarczy ludzka wyobraźnia i mała pomoc grafików komputerowych, żeby stworzyć coś pięknego. Może czasami, zamiast skakać po kanałach w czasie bloku reklamowego, warto się mu przyjrzeć? Katarzyna Małkowska

„Gdyński IKS” wydaje:

Fundacja FLY

ISSN 2353-2157 ul. Świętojańska 36/2, 81-372 Gdynia tel. 58 520 50 88, 693-99-60-88 redakcja@gdynskiiks.pl Nakład 10.000 egz. Redaktor Naczelna Dorota Kitowska Sekretarz Redakcji Radosław Daruk Redakcja: Radosław Daruk, Maria Gromadzka, Jolanta Krause, Aleksandra Kurek, Irena Majkowska, Katarzyna Małkowska, Barbara Miecińska, Radek Radziejewski, Aleksandra Rekuć, Sonia Watras-Langowska, Małgorzata Łaniewska, X, Łukasz Zagórski, Alina Zielińska Korekta: Irena Majkowska, Maria Gromadzka Marketing: Zbigniew Ignasiak tel. 505 576 676 z.ignasiak@fundacjafly.pl Grafika: Łukasz Bieszke, Radosław Daruk Skład: ALFA SKŁAD Łukasz Bieszke, biuro@alfasklad.com.pl Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i tekstów reklamowych.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.