2 minute read

Rozmowa ze specjalistą

pytamy eksperta

LEK. KRZYSZTOF ZABŁOCKI

psychiatra z Wrocławia

Jeśli czujesz, że nie cieszą cię rzeczy, które do tej pory sprawiały ci przyjemność, porozmawiaj ze specjalistą.

Gdzie kończy się smutek, a zaczyna depresja

Każdy z nas na jakimś etapie życia może być narażony na depresję. Czasem to kwestia predyspozycji (tzw. chemii mózgu), niekiedy osobowości lub traumatycznych wydarzeń albo ludzi, którzy stają na naszej drodze. O tym, jak odróżnić zwykłą niedyspozycję od choroby i jaki model leczenia depresji jest najskuteczniejszy, rozmawiamy z Krzysztofem Zabłockim, lekarzem psychiatrą z Wrocławia.

Panie doktorze, zdarzają mi się gorsze dni, czasami nie mam dosłownie na nic siły. Czy to już depresja?

Depresja to nie jest zwykły smutek czy niedyspozycja – gorszy dzień czy chandra mogą się przydarzyć każdemu. Jeśli jednak mijają dni, a taki stan się utrzymuje, warto się temu bliżej przyjrzeć. O depresji mówimy najczęściej, jeśli takie złe samopoczucie utrzymuje się 2−3 tygodnie.

Czy jest to wskazaniem do wizyty u psychiatry?

Niekoniecznie. Jeśli objawy są lekkie, wywołała je jakaś konkretna sytuacja (np. niepowodzenie w pracy, problem z dziećmi czy śmierć kogoś bliskiego) i na dodatek mamy poczucie, że damy sobie radę, można spróbować samemu walczyć ze złym samopoczuciem. Warto sięgnąć np. po preparaty z wyciągiem z dziurawca. W niektórych państwach europejskich zapisuje się je na receptę w przypadku łagodnych epizodów depresyjnych. U nas tego typu środki dostępne są bez recepty. Można je stosować w stanach obniżonego nastroju. Nie działają one jednak doraźnie. Na pierwsze efekty ich zażywania trzeba poczekać 3‒4 tygodnie. Dziurawiec zaleca się również w przypadku tzw. depresji sezonowej (ang. seasonal affective disorder – SAD) spowodowanej niedoborem promieniowania słonecznego.

A jeśli nie zioła, to co? Czy w innych przypadkach jesteśmy skazani na leki?

Nie każdy pacjent, który trafia do mojego gabinetu, wychodzi z niego z receptą na antydepresanty. Jeśli epizod depresyjny ma łagodny przebieg, często wystarcza krótkoterminowa psychoterapia, zwykle w nurcie poznawczo-behawioralnym. Głównym założeniem tej formy leczenia terapeutycznego jest przekonanie, że myśli, emocje i zachowania człowieka wzajemnie na siebie wpływają, tworząc wzorce zachowań, które nie zawsze są właściwe. Terapeuta pomaga pacjentowi znaleźć te błędne schematy i skorygować je. A to przynosi wewnętrzny spokój. Chciałbym podkreślić, że terapia behawioralno-poznawcza może być tak samo skuteczna, jak leki i są na to dowody. Podobnie jak leczenie farmakologiczne przyczynia się do zwiększenia objętości hipokampu (to część mózgu, która odpowiada za procesy związane z pamięcią i pośredniczy w kontrolowaniu emocji).

A jeśli terapia nie wystarcza?

W leczeniu depresji umiarkowanej i ciężkiej najlepsze efekty osiąga się, łącząc ze sobą różne metody, np. farmakologię z psychoterapią. Często najpierw trzeba włączyć leki, by pacjent mógł w ogóle zacząć rozważać psychoterapię. Nie należy się bać takiego schematu leczenia. Leki antydepresyjne nowej generacji są bezpieczne i nie zaburzają świadomości, nie otępiają. Można je stosować przewlekle, jeśli jest taka konieczność, ponieważ nie uzależniają. Przy gwałtownym odstawieniu mogą one jednak wywoływać przykre objawy (np. spadek nastroju, zawroty głowy, mdłości). Dlatego trzeba to robić stopniowo, najlepiej pod okiem lekarza.

This article is from: