Magazyn "Funduj. ABC inwestowania" 4/2009

Page 1

PUBLICEWICZ

podsumowanie roku

GADOMSKI dlaczego rośniemy

ŁĘtocha o emocjach

nr 4 2009

abc inwestowania Tylko u nas:

O wychodzeniu z kryzysu

strefa €uro

Kiedy wspólna waluta w Polsce?

Maga z yn o oszczędz aniu i inwestowaniu

ZCA ZW YCIĘych złot t szpal 09 20 oku r

BPH TFI

Wszystko o emeryturach



spis treści

funduj abc inwestowania

nr 4 2009

maga z yn O OSZCZĘDZANIU I INWESTOWANIU

w numerze

5 Edytorial

Od redakcji

6 Gospodarka

Eksperci o końcu kryzysu

8–10

każdy kryzys ma swój kres

7 Gospodarka

Flesz 8 Rozmowa biznesowa

prof. Marek Belka: Czeka nas test prawdy 11 Inwestowanie z pasją Wiedza to majątek 12 Felieton gospodarczy Rośniemy, ale dlaczego? 15 Inwestowanie Narzędzia internetowe 16 Rynek walutowy Euro tak, ale kiedy? 18 Zdaniem eksperta Chiny – przemiany na lepsze 20 Ekspert odpowiada O emocjach w inwestowaniu

wywiad numeru

23 Za kulisami BPH TFI Nowy wizerunek 24 Ekspert odpowiada Zarabiali głównie optymiści 27 Inwestowanie Emerytura – co nowego w III filarze PPE – na co trzeba zwracać uwagę 30 Psychologia inwestowania

FOTo: forum

Nienasycony kapitalizm

ZWYCIĘZCA złotych szpalt roku

O inwestycyjnej hardości na Nowy Rok 34 Inwestycje MAGAZYN FUNDUJ – ABC INWESTOWANIA. WYDAWCA: Direct Publishing Group Sp. z o.o., ul. Genewska 37, 03-940 Warszawa, tel./fax (022) 617 93 23 e-mail: biuro@dp-group.com.pl www.dp-group.com.pl Prezes zarządu: Michał Sztand Dyrektor projektu: Agnieszka Ziółkowska-Szulczyk Redaktor naczelny: Andrzej Opala

Redaktor prowadząca: Aleksandra Wasążnik Redaktor graficzny: Tomasz Rosłon Autorzy tekstów: Dariusz Duma, Witold Gadomski, Grzegorz Łętocha, Tomasz Publicewicz, Maciej Tyśnicki, Michał Zawadzki Fotoedycja: Anna Woźniakowska Korekta: Ewa Koperska Reklama: Anna Mocior (a.mocior@dp-group.com.pl)

BPH Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA 00-203 Warszawa, ul. Bonifraterska 17 e-mail: info@bphtfi.pl, www.bphtfi.pl Konsultacja merytoryczna BPH TFI SA Marzena Bartnikiewicz, Marcin Bednarek Okładka: Katarzyna Świderska

Ratingi funduszy 36 Inwestowanie PPE/PPO 37 Inwestowanie z pasją Piękne i cenne 38 Za kulisami BPH TFI Konkurs dla Czytelników 3


Twój Bank BPH

Jaka jest najlepsza inwestycja dla Banku? Inwestycja w Klientów. W każdym Kliencie widzimy ważnego doradcę. Filozofia naszej marki opiera się na dialogu, dzięki czemu możemy stale rozwijać naszą ofertę. Korzystamy z codziennych doświadczeń

Klientów,

w

wyniku

czego

oferujemy

więcej nowoczesnych i praktycznych produktów finansowych. Inwestujemy w relacje

www.bph.pl

0 801 321 321

Całkowity koszt połączenia jest równy cenie jednego impulsu taryfy lokalnej.


od redakcji

Drodzy Czytelnicy! W zasadzie nie wiadomo, czy kryzys się skończył, czy też może czeka nas tzw. druga fala albo w ogóle nadchodzi jakaś inna megakatastrofa. Niektórzy wręcz twierdzą, że przynajmniej w Polsce żadnego kryzysu nie było. W tym numerze magazynu „Funduj” właściwie nie będziemy sobie tym zawracali głowy. Bo i po co zajmować Państwa czas akademicką w gruncie rzeczy dyskusją o tym, czy było źle, gorzej czy tragicznie, skoro... już wiemy, że w ostatnim roku można było nieźle zarobić. Nie wierzycie? Sprawdźcie analizę Tomasza Publicewicza. Fundusze akcyjne przyniosły w tym roku prawie 40 proc. zysku!!! Aż chciałoby się poprosić o więcej takich kryzysów. Ale jak zawsze jest jakaś druga strona zjawiska. Dariusz Duma i Grzegorz Łętocha opowiedzą nam o ciemnej stronie naszej osobowości, o tym, że wiele inwestycji podejmujemy w oparciu o emocje. Musimy się nauczyć nimi zarządzać, żeby nie robić nieprzemyślanych kroków i wciąż zarabiać, a nie tracić. Dla tych, którzy w kwestii emocji są raczej sentymentalni, polecamy inwestycje w piękne przedmioty. Zabytkowe samochody są nie tylko wspaniałym hobby. Podobno dobry klasyczny wóz potrafi zarobić dla właściciela 8–12 proc. rocznie. I to wcale nie na wożeniu par do ślubu. Dla miłośników bardziej tradycyjnego inwestowania i zwolenników rozwiązań długoterminowych przygotowaliśmy analizę możliwości oszczędzania na Indywidualnych Kontach Emerytalnych. Ta nieco zapomniana część reform emerytalnych z czasów rządu AWS-UW (tak, były kiedyś takie partie w Sejmie) daje nieźle zarobić i co więcej – pozwala uniknąć niechcianej randki z fiskusem. Inwestować można również w rzeczy niematerialne. BPH TFI przeszło niedawno tzw. re-branding, czyli zmianę loga i tzw. komu-

nikacji wizualnej. Brzmi jak magia? Bo jest w tym trochę magii, ale takiej, która realnie przekłada się na sprzedaż. Warto wiedzieć, jak to się robi. Swojej osobistej „marki” nie zmienimy, zatem inwestujmy w wiedzę i umiejętności swoje i swoich dzieci. Ile kosztują najlepsze studia na świecie? Jak należy przygotować taką inwestycję i czy jest ona opłacalna? Okazuje się, że można to policzyć, a pieniądze na ten cel odłożyć w Programie Systematycznego Oszczędzania naszego Towarzystwa. W tym numerze mamy również kilka gwiazdorskich niespodzianek. Mark Mobius, prezes globalnego funduszu Templeton, snuje niezwykle osobistą opowieść o Chinach – kraju ogromnych zmian, które widział i których doświadczył w czasie swoich licznych podróży do Państwa Środka. A przecież w latach 60., gdy Mobius zaczynał jeździć do kulturowo chińskiego Hongkongu, w Chińskiej Republice Ludowej szalał Mao i rewolucja kulturalna. Dzisiaj ten kraj to jeden z motorów światowego wzrostu. Witold Gadomski, publicysta i ekonomiczna gwiazda „Gazety Wyborczej”, w analizie przygotowanej specjalnie dla magazynu „Funduj. ABC inwestowania” tłumaczy, dlaczego ostatni kryzys oszczędził Polskę i opowiada o tym, czy naprawdę nas oszczędził. Niejako w dialogu z nim jest prof. Marek Belka, były polski premier i minister finansów, a dzisiaj wysoki urzędnik Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który w wywiadzie udzielonym „Polityce” tłumaczy zawiłości liczenia kryzysu i liczenia się z kryzysem. Czy kryzys był, czy go nie było, publicyści polskiej edycji „Forbesa” mają dla nas pocieszającą informację: chociaż kapitalizm jest krwiożerczy i co pewien czas pożre jakieś swoje dziecko, to i tak później da większej liczbie osób zarobić. A więc bilans wciąż jest na plus.

Za nami okres kryzysu, który jest na szczęście czasem przeszłym.

Z nadzieją patrzymy na nadchodzący rok. Z myślą

o noworocznych inwestycjach

prezentujemy

w naszym magazynie wiele informacji o nowoczesnych

produktach finansowych BPH TFI,

pomagających w mądrym

inwestowaniu.

Redakcja

5


flesz

gospodarka

sonda

Po czym poznać koniec kryzysu? Adam Glapiński doradca ekonomiczny prezydenta RP

„Dopiero powoli zaczynamy wychodzić z kryzysu”. Świadczy o tym wzrost PKB. Jednak – jak podkreśla Glapiński w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Polska” – nie upoważnia to jeszcze do twierdzenia, że nasz kraj przeistacza się w lokalną potęgę gospodarczą. Korzystna tendencja wzrostu ważnych wskaźników ekonomicznych będzie utrzymywać się w kolejnych kwartałach 2010 roku. Jednak wszystko będzie zależeć od tego, jak z problemami poradzą sobie rynki europejskie, bo polska gospodarka jest od nich uzależniona. Trudno zatem wyrokować, czy w najbliższym czasie nastąpi poprawa i będziemy mogli mówić o końcu kryzysu.

„Skutki obecnego kryzysu będą o wiele dotkliwsze od tego, który pociągnął na dno światowe gospodarki w latach 30. XX wieku”. Już w lutym 2009 Soros zwracał uwagę na całkowitą dezintegrację systemów finansowych. Według niego kryzys jest skutkiem błędnego przekonania, że rynki są w stanie samoistnie się regulować i osiągać stabilność bez interwencji władz państwowych. Odbudowanie systemu wymaga czasowego zwiększenia wydatków publicznych i stopnia uczestnictwa państwa w gospodarce. Jednak, jak podkreśla Soros, efekty tych działań nie będą natychmiast widoczne, a trafne przewidzenie daty końca kryzysu jest niemożliwe.

FOTo: forum

George Soros finansista

FOTo: forum

FOTo: archiwum

Ich nazwiska znamy z publikacji w prasie branżowej, z ekranów telewizorów i portali internetowych. Poczytajmy, co mówią o końcu kryzysu. Stanisław Gomułka główny ekonomista BCC

Były wiceminister finansów uważa, że kryzys, z którym zmagają się światowe gospodarki, powoli łagodnieje. Jednak nie należy popadać w przesadny optymizm. Można natomiast mówić o trendzie wzrostowym i należy przewidywać, że polska gospodarka będzie się dalej rozwijać. Spodziewane jest również umacnianie się złotego. W jednym z wywiadów prof. Gomułka powiedział także, że zdecydowanego ożywienia należy oczekiwać najwcześniej w roku 2011 lub 2012. Ponowne rozpędzenie gospodarki i osiągnięcie wzrostu na poziomie co najmniej 4–5 proc. rocznie nie przyjdzie zbyt szybko. Zdaniem Gomułki, może to zająć nawet kilka lat.

Elinor Ostrom, profesor nauk politycznych i wykładowca uniwersytetów w Indianie oraz Arizonie, oraz Oliver E. Williamson, emerytowany profesor Uniwersytetu w Berkley, zostali laureatami Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii.

O

strom jest pierwszą kobietą, której przyznano to wyróżnienie. Otrzymała je za badania nad usprawnieniem zarządzania w gospodarce. Przyznawane od 1969 roku przez Szwedzki Bank Narodowy najbardziej prestiżowe wyróżnienie ekonomiczne po raz pierwszy trafiło do rąk kobiety. Osiągnięcia badawcze 76-letniej Elinor Ostrom zostały docenione przez grono ekonomistów ze szwedzkiej Królewskiej Akademii Nauk. Elinor Ostrom udało się obalić powszechnie przyjętą teorię zakładającą, że własność

6

FOTo: archiwum

Nobel z ekonomii dla kobiety

posiadająca więcej niż jednego właściciela jest – z założenia – zarządzana w nieefektywny sposób. Udowodniła, że grono kilku właścicieli danego zasobu ekonomicznego jest w stanie podejmować trafne i korzystne decyzje, a także skutecznie wdrażać je w życie. W opisywanych przez nią strukturach efektywniej – niż dotychczas zakładano – rozwiązywane były także konflikty interesów pomiędzy poszczególnymi współwłaścicielami. Ostrom wykazała, że rozwiązaniem problemów trapiących

organizacje zarządzające wspólnymi zasobami nie jest ani ich prywatyzacja, ani zwiększona centralizacja ośrodka decyzyjnego. Elinor Ostrom jest uznawana za jedną z najwybitniejszych badaczek wspólnych zasobów oraz wpływu działalności ludzkiej na ekosystemy. Porusza zagadnienia związane z korzyściami płynącymi z oddziaływania ludzi na lokalne dobra o znaczeniu ekonomicznym, takie jak zbiorniki wodne, złoża naftowe lub obszary leśne. W swoich pracach analizowała m.in. jak zarządzane są wspólne pastwiska w Afryce, systemy irygacyjne w nepalskich wioskach i targi rybne. Nagrodą pieniężna, wynoszącą około 4,1 mln zł, Ostrom podzieli się po połowie z Oliverem E. Williamsonem. 77-letni Williamson został uhonorowany za badania nad odmiennymi sposobami rozwiązywania konfliktów w organizacjach o strukturze hierarchicznej.


gospodarka

flesz

FOTo: corbis

Kryzys nam niestraszny

Budżet UE w polskich rękach Janusz Lewandowski został unijnym komisarzem ds. budżetu. W nowej Komisji Europejskiej, która rozpocznie prace 1 lutego 2010, będzie odpowiadać za przygotowanie reformy finansów UE.

D

ecyzję o powierzeniu Januszowi Lewandowskiemu tego stanowiska ogłosił w listopadzie 2009 przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso. Na konferencji prasowej, na której została ogłoszona nominacja Lewandowskiego, Portugalczyk podkreślał zalety nowego komisarza. – To ekspert w dziedzinie budżetu, a jednocześnie polityk wybrany do PE dwa razy. Liczę na jego kompetencje techniczne i polityczne. Spotkałem się z nim kilkakrotnie i widziałem, jak bardzo był zainteresowany tą teką – powiedział przewodniczący KE. W nowej Komisji Europejskiej Lewandowski będzie odpowiadać za przygotowanie reformy finansów UE oraz opracowanie planów budżetowych Wspólnoty po 2013. Jednak bez względu na posiadane przez niego kompetencje, doświadczenie zdobyte w instytucjach unijnych i poparcie przewodniczącego KE, czeka go nie lada wyzwanie związane z pogodzeniem, nieraz sprzecznych, intere-

sów budżetowych poszczególnych państw Unii Europejskiej. Lewandowski przyznał w wywiadzie dla PAP, że wie, iż zadanie, które go czeka, naszpikowane jest konfliktami, ponieważ gorsza sytuacja gospodarcza, z którą zmaga się Europa, nie sprzyja zawieraniu kompromisów i szukaniu porozumień. – Moim zadaniem będzie znalezienie złotego środka, który pozwala dalej zespalać dwie części Europy podzielonej przez żelazną kurtynę, a budżet jest jednym ze środków spajania, przy jednoczesnym nadawaniu Europie dynamiki w rywalizacji globalnej – powiedział Polskiej Agencji Prasowej. Janusz Lewandowski jest doktorem nauk ekonomicznych i wykładowcą akademickim. Pracował m.in. na Uniwersytecie Harvarda. To kolejny – po Jerzym Buzku i Danucie Hübner – Polak zajmujący wysokie stanowisko w strukturach Komisji Europejskiej. (PAP, GW)

Na tle innych krajów UE Polacy są optymistami. 44 proc. z nas uważa, że najgorsze chwile kryzysu są już za nami. To wynik lepszy od średniej europejskiej. Z przeprowadzonego jesienią sondażu Eurobarometru wynika, że zaledwie 38 proc. Europejczyków uważa, że kryzys osiągnął już swój szczyt i będzie następować poprawa stanu gospodarki. Dla porównania, z tym twierdzeniem zgadza się z kolei aż 44 proc. Polaków. Pesymizm mieszkańców pozostałych krajów Unii Europejskiej widać też po odpowiedziach udzielonych na pytanie, czy załamanie gospodarcze będzie się jeszcze nasilać. Aż 54 proc. z nich twierdzi, że najgorsze dopiero nadejdzie. Natomiast z tą opinią zgadza się tylko 42 proc. Polaków. Polacy widzą też w jaśniejszych barwach stan gospodarki narodowej. 34 proc. z nas uważa, że jest on całkowicie dobry, podczas gdy tak samo myśli zaledwie co piąty ankietowany przez Eurobarometr mieszkaniec pozostałych krajów Wspólnoty. Boimy się natomiast bezrobocia (na ten problem wskazała blisko połowa badanych) oraz wzrostu inflacji (niepokoi to co trzeciego Polaka).

Mniejsze zyski z prywatyzacji W tym roku na prywatyzacji Skarb Państwa zarobił 6 mld zł. To dwukrotnie mniej niż zakładano. Minister Aleksander Grad poinformował, że do listopada 2009 do budżetu wpłynęło 6 mld zł, w tym 1,4 mld zł ze sprzedaży prawa poboru. Rządowy projekt zakładał przychody w wysokości 12 mld zł. MSP zamierzało do końca 2009 sprywatyzować blisko 180 firm, a w 2010 roku 400. Ma to przynieść 37 mld zł zysku. W obecnej sytuacji plany te stanęły pod znakiem zapytania. Jak policzyli eksperci portalu Money.pl, gdyby MSP udało się sprzedać należące do Skarbu Państwa udziały spółek giełdowych, budżet mógłby zyskać około 17,5 mld zł. W 2007 wpływy z prywatyzacji wyniosły 1,95 mld zł, a w 2008 – 2,37 mld zł. (Money.pl)

7


rozmowa biznesowa

Czeka nas test prawdy

Paweł Tarnowski: Po pierwszym kwartale, licząc rok do roku, produkt krajowy brutto wzrósł o 0,8 proc. (po trzech kwartałach 2009 wzrósł o 1,7 proc. – przyp. red. „Funduj”). Marek Belka: Formalnie w kraju rzeczywiście nie ma jeszcze recesji (czyli spadku PKB przez dwa kolejne kwartały – red.). Tyle tylko, że to czysto akademickie rozważania. Od wielu miesięcy świat pogrążony jest w największym od Wielkiej Depresji kryzysie, który prawdopodobnie nie osiągnął jeszcze dna. Polska ma to szczęście, że wchodziła weń w dość sprzyjających warunkach: miała wysokie tempo wzrostu i taką wewnętrzną strukturę gospodarki, że jest uderzana łagodniej i później niż inne kraje. Od strony technicznej na razie mamy więc tylko spowolnienie gospodarcze, nie recesję. Ale jakież to ma znaczenie? To kryzysowe tsunami na nas jednak idzie. I jest pytanie, czy nasze wały i falochrony są odpowiednio mocne? Tu nie da się, niestety, uniknąć testu prawdy. Chwilowo gospodarka bardzo mocno zwalnia, ale ten proces łatwo może się przekształcić w prawdziwy spadek dochodu narodowego. Tak czy inaczej, nie jest dobrze, ale w porównaniach z innymi wyglądamy przyzwoicie. Z różnych powodów. Z jakich? Po pierwsze, Polska to spory europejski kraj, w którym popyt wewnętrzny jest podstawowym motorem wzrostu. Eksport, owszem, też jest ważny, ale o wiele mniej niż np. w Czechach czy na Słowacji.

8

FOTo: forum

Rozmowa z prof. Markiem Belką, dyrektorem Departamentu Europejskiego Międzynarodowego Funduszu Walutowego.


Więc ta implozja światowego handlu dotknęła nas, ale nie tak mocno. Efekt jest taki, że spadki produkcji w niektórych krajach europejskich na początku tego roku sięgały kilkudziesięciu procent, a u nas w kolejnych miesiącach były znacznie mniejsze, kilkunasto- czy kilkuprocentowe. Co więcej, liczę, że niedługo zaczną się stabilizować. Powstaje teraz pytanie, czy ta stabilizacja zacznie obejmować coraz więcej krajów, czy też spadki produkcji w świecie jednak się pogłębią i rykoszetem uderzą w i tak już mocno nadwerężony światowy system bankowy? A wówczas nadejdzie druga fala kryzysu. Jak pan widzi, nie udaję, że w Funduszu wiemy wszystko. Profesja ekonomistów nie spisuje się najlepiej, choć i tak pewnie ma mniej powodów do wstydu niż bankowcy, giełdowi analitycy czy ludzie z agencji ratingowych. Duży rynek wewnętrzny i rozmiary kraju to nasze jedyne atuty? Nie, ale bardzo ważne. Mamy zróżnicowaną gospodarkę i dość szeroką bazę produkcyjną, której żadna branża przemysłu na szczęście nie zdominowała. W czasach kryzysu przemysłowa monokultura to zawsze duży kłopot. Jesteśmy trochę mniej otwarci na świat i trochę mniej zależni od eksportu. I to, paradoksalnie, przynajmniej na krótką metę, staje się zaletą. W czasie obecnego kryzysu najbardziej ucierpiał eksport towarów wysoko przetworzonych, o największym udziale wartości dodanej. To taka renta z tytułu niedorozwoju? Może i tak. Proszę choćby popatrzeć na polskie banki. Wyobraźmy sobie, co mogłoby się stać, gdyby były bardziej głodne sukcesu, wyjątkowych zysków, śmielej angażowały się w spekulacje na międzynarodowym rynku derywatów. Ile mogłoby być dzisiaj bankructw w tym sektorze. Trzymały się jednak z tyłu i dziś, przynajmniej z tego powodu, nie muszą Od strony drżeć o swoją przyszłość. technicznej To fakt, mają za to wiele innych trosk. mamy na razie No, owszem. Jak stado baranów poszliśmy w kredyty spowolnienie nominowane we frankach szwajcarskich i w euro. I tak gospodarcze, jednak było ich relatywnie mniej niż w krajach nadnie recesję bałtyckich czy na Węgrzech. Polskim bankom pomógł jednak stosunkowo dobrze wówczas działający nadzór finansowy, powstrzymując je przed prawdziwymi ekscesami, konserwatywna polityka banku centralnego. W innych krajach najwyraźniej tego zabrakło. Swoje trzy grosze do stabilizacji gospodarki dołożył też rząd. Próbuje trzymać finanse państwa pod kontrolą. W tym przypadku ostrożnie z pochwałami. Sytuacja fiskalna Polski jest średnia. W grupie krajów Europy Środkowo-Wschodniej sytuujemy się gdzieś między Czechami a Rumunią. A jak wiadomo, ten ostatni kraj jest regularnym klientem Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ostatnio też potrzebował finansowego wsparcia i nowego programu naprawczego. U nas tak źle oczywiście nie jest, ale gdyby wcześniej kolejne polskie rządy prowadziły bardziej odpowiedzialną politykę fiskalną, to w ten kryzys moglibyśmy wchodzić w lepszej kondycji finansowej i w lepszym nastroju. Co teraz? Mamy okres ciężkiej dekoniunktury. Obcinanie wydatków byłoby polityką z piekła rodem. Dopóki są dostępne w kraju i na międzynarodowym rynku źródła finansowania zaplanowanych wydatków, a jeszcze są, nie wolno dalej przykręcać śruby.

Co może uczynić rząd dla podtrzymania koniunktury? Po pierwsze, pozwolić działać automatycznym stabilizatorom koniunktury, czyli tolerować wyższy poziom deficytu budżetowego, wynikający z dochodów niższych niż zaplanowane. Niestety, na większy program stymulowania gospodarki za pomocą wydatków budżetowych nie możemy – ze wspomnianych już powodów – sobie pozwolić. A byłoby co robić! Pierwszy z brzegu pomysł, bodaj BCC, to rewitalizacja starej substancji mieszkaniowej. Jest jej w Polsce mnóstwo. A remonty na wielką skalę dałyby zatrudnienie w budownictwie i w przemyśle. Niestety, nie wszystko da się łatwo sfinansować. Czy Polska zbliża się już do poziomu deficytu, którego sfinansować nie sposób? Na szczęście jeszcze nie. Sądząc choćby po wynikach przetargów na sprzedaż polskich papierów skarbowych, jest jeszcze trochę miejsca na kolejne pożyczki po znośnych cenach. Oczywiście podaż rządowych obligacji bardzo wielu państw rośnie i łatwiej sprzedać je tym, które są dobrze oceniane. Rząd nie chce więcej pożyczać, niż planował. Przypomina, że wzrosną koszty obsługi długu, na rynku będziemy coraz gorzej postrzegani, a te pieniądze i tak trzeba przecież oddać. Wszystko to prawda. Ale kiedy płonie dom, czy w pierwszej kolejności martwimy się o meble? Przyjeżdżają strażacy, leją

Polska wchodziła w obecny kryzys w dość sprzyjających warunkach: miała wysokie tempo wzrostu i taką wewnętrzną strukturę gospodarki, że jest uderzana łagodniej i później. wodę, czasem narobią dodatkowych szkód. Na przełomie 2008 i 2009 rządy najważniejszych państw świata i banki centralne po prostu nie miały wyboru. Musiały władować biliony dolarów w rozsypujący się międzynarodowy system finansowy, podtrzymać jego płynność. Maszyny drukarskie w wytwórniach papierów wartościowych rozgrzewały się do czerwoności. I słusznie. Gdyby tego nie uczyniono, to dzisiaj mielibyśmy kryzys porównywalny albo znacznie gorszy od tego z lat 30. minionego stulecia. Nie było więc alternatywy. Polska, na szczęście, nie musi reagować na aż takie wyzwania, nie upadł u nas żaden bank, a skutki kryzysu w gospodarce realnej są na razie mniej odczuwalne niż w większości krajów. W tej fazie cyklu też jednak musimy gospodarkę wspierać. Jest tylko pytanie jak? Ponieważ złoty wyraźnie się osłabił, to może eksport nas wydźwignie? Eksport i tak trzyma się nieźle, ale jeśli w krajach strefy euro PKB w tym roku spadnie o 4-6 proc. (Eurostat ogłosił, że w 2009 w stosunku rok do roku spadł o 4,1 proc. – przyp. red. „Funduj”), to nie ma co liczyć na kolejny cud. Sami musimy sobie pomóc, przyspieszając inwestycje modernizacyjne, lepiej wykorzystując fundusze unijne, zwiększając, ale tylko na czas kryzysu, wydatki socjalne. Budżetowe dopłaty na tzw. postojowe dla

9


rozmowa biznesowa robotników bez zajęcia, wspomaganie przez państwo kredytobiorców, którzy utracili pracę, to przykłady sensownych metod łagodzenia skutków nadchodzącej recesji. Coraz więcej to kosztuje. Więc może warto podjąć próbę kompensacji tych wydatków, np. reformując KRUS. Pan żartuje. Nikt na poważnie nie próbował przeprowadzić w Polsce tej reformy nawet w czasach dobrej koniunktury. Istnieje pogląd, że reformy należy przeprowadzać właśnie w okresie kryzysu. Może więc warto dzisiaj pomyśleć o działaniach poprawiających sytuację finansów publicznych w długim okresie, np. wprowadzając możliwość dobrowolnego (akceptowanego przez pracobiorców i pracodawców) wydłużenia wieku emerytalnego, w tym dla kobiet. Zresztą, co ja będę wymyślał, przejrzyjmy jeszcze raz plan Hausnera. W roku 2009 rząd eksponował swoją determinację w dążeniu do zastąpienia złotego eurowalutą. To, Pana zdaniem, ważny element stabilizacji polskiej gospodarki? Raczej dobry cel, wokół którego można sprawnie budować politykę gospodarczą rządu. Z punktu widzenia dostępu do płynności w euro równie korzystne, a na pewno łatwiej osiągalne, byłoby otwarcie linii kredytowych (typu swap) przez Europejski Bank Centralny dla takich krajów jak Czechy czy Polska. One nie są w strefie euro, ale EBC w pewnej mierze traktowałby je tak, jakby w niej były. To podobny mechanizm finansowy jak elastyczna linia kredytowa (FCL) w wysokości ponad 20,7 mld dol., którą Polska dostała z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Otwarto ją bez żadnych warunków wstępnych, koszty jej utrzymania są minimalne, a korzyści duże, bo stanowi rodzaj polisy ubezpieczeniowej, gdyby coś poszło nie tak, zaczął się np. mocniejszy atak na naszą walutę. Podpisanie umowy z EBC miałoby podobny, odstraszający efekt i ułatwiało prowadzenie polityki pożyczkowej państwa. Popyt można pośrednio pobudzać nie tylko poprzez większe wydatki socjalne państwa, ale np. obniżając podatki dla przedsiębiorstw i obywateli. Ale o takich pomysłach niewiele jakoś słychać. Powód jest prosty. Większości ekonomistów i polityków ta droga wydaje się dzisiaj najmniej efektywna. W wielu krajach dziury budżetowe i bez tego będą gigantyczne, a nadzieje, że spadek podatków w obecnej sytuacji szybko przyniesie wzrost konsumpcji, niewielkie. W Polsce obniżkę podatku PIT i składki rentowej przeprowadzono niedawno, za rządów PiS, w fazie cyklu koniunkturalnego, kiedy trzeba było nacisnąć na hamulec, a nie dorzucać do pieca. W tym sensie przeinwestowaliśmy. Nie dziwię się więc, że dzisiaj, także i z tego powodu, nikt poważny nowych projektów tego rodzaju nie zgłasza. To może chociaż znieść tak nielubiany przez obywateli podatek Belki? Politycy Platformy, z wyjątkiem ministra finansów, wielokrotnie składali w tej sprawie obietnice. Faktycznie, z punktu widzenia popytu globalnego i koniunktury nie ma on większego znaczenia. Tym bardziej więc powinien zniknąć. Niekoniecznie. Gdyby tak się stało, wówczas prawdopodobnie bylibyśmy jedynym krajem w Europie, który nie opodatkowuje finansowych źródeł dochodu. Akurat w sprawie systemu podatkowego Unia nie narzuca krajom członkowskim żadnych wzorów. To prawda. Podatki powinny być niskie, proste, możliwie jednolite

10

i powszechne. Ale dlaczego akurat dochody kapitałowe miałyby być nieopodatkowane? Pomysł zniesienia tego rodzaju podatku w Stanach Zjednoczonych spotkałby się z pukaniem w czoło. Nie umiałbym uzasadnić, dlaczego działalność gospodarcza, niemal zawsze związana z ryzykiem, ma być obciążona podatkiem, a rentierska lokata w banku już nie? Skoro obniżka podatków nie wchodzi w grę, to jakimi jeszcze narzędziami rząd dysponuje, żeby podtrzymać krajowy popyt? Konsumpcja, nie tylko zresztą w Polsce, zależy po pierwsze od sytuacji na rynku kredytowym. A trudno powiedzieć, że wieje dziś z niego optymizmem. Polacy nie są na szczęście nadmiernie zadłużeni, ale coraz więcej kupują na kredyt. Tymczasem w ostatnich miesiącach (przełom 2008/2009 – przyp. red.) płynność sektora finansowego wyraźnie się pogorszyła, banki zaczęły klientom stawiać wygórowane warunki, ceny pożyczek wzrosły, ich dostępność spadała. Słowem, ten krwiobieg gospodarki, z powodu wydarzeń zewnętrznych, zaczął się zatykać. Rząd i przede wszystkim bank centralny muszą temu zjawisku przeciwdziałać. Sam sprawnie działający rynek kredytowy nie wystarczy. Tak. Dlatego też drugie, kluczowe zadanie rządu to walka z rosnącym bezrobociem. Jeżeli ludzie zaczną masowo tracić pracę, to tym samym będą bać się o przyszłość, mniej wydawać, za wszelką cenę oszczędzać. No i wtedy już kryzys mamy kompletny, w pełnej skali i ostrej postaci.

W czasie kryzysu warto pomyśleć o działaniach poprawiających sytuację finansów publicznych, np. wprowadzając możliwość dobrowolnego wydłużenia wieku emerytalnego. Co trzeba zrobić, żeby uniknąć, grożącego nam, masowego bezrobocia? Tu jestem trochę podniesiony na duchu. Uzgodniony w Komisji Trójstronnej pakiet antykryzysowy ministra Boniego to całkiem dobra rzecz. Elastyczny czas pracy za mniejsze pieniądze, przejściowe ograniczanie płac, szkolenia w nowym zawodzie, wypłaty „postojowego” – wszystko po to, żeby jak najmniej osób ustawiało się dzisiaj i za rok w kolejkach po zasiłek. Krytycy takich programów wytykają, że to sankcjonowanie unemployment on the job. Na pewno jednak lepsze to niż unemployment on the street (od red.: unemployment on the job – bezrobocie ukryte, fikcyjne utrzymywanie stanowiska dzięki subsydiom rządowym, unemployment on the street – jawne bezrobocie, rejestrowane). Czy to wystarczy? Nie mam w tej sprawie żadnej pewności. Wiem natomiast, że w Polsce przez dwie dekady dokonaliśmy ogromnego skoku cywilizacyjnego. Ten kryzys oczywiście w najbliższych latach zmniejszy tempo naszego rozwoju, ale w długim, a nawet w średnim okresie nie zakłóci procesu zbliżania się polskiej gospodarki do europejskiej czołówki. W tej sprawie nic się nie zmienia. Nawet najgorszy kryzys ma przecież swój kres. •

Przedruk za: „Polityka” nr 23 (2708) z dnia 6.06.2009 © Polityka Sp. Pracy 2009 Skróty pochodzą od redakcji „Funduj. ABC Inwestowania”


inwestowanie studia

wiedza to majątek Czy edukcja może być inwestycją? Czy da się policzyć zysk z edukacji? Okazuje się, że tak i robi to kilka instytucji na świecie. Sprawdź, ile możesz zarobić, inwestując w edukację swoją lub swoich dzieci.

warto wiedzieć Finansować potrzeby inwestycyjne naszych dzieci można w oparciu o tzw. Programy Systematycznego Oszczędzania. Są one oparte na funduszach inwestycyjnych i należą do najkorzystniejszych form długoterminowego oszczędzania. Zostały opracowane z myślą o tych, którzy oczekują bezpiecznej, stabilnej i przyszłościowej inwestycji, nieobciążającej ich budżetu domowego. Umożliwiają one zgromadzenie środków odpowiednich dla rosnących potrzeb naszych dzieci. Inwestując bezpośrednio w funduszach, zyskamy więcej, a zaoszczędzone na opłatach środki powiększą kapitał naszego dziecka. Inne produkty (nawet łączone z funduszami inwestycyjnymi) mają wyraźnie wyższe opłaty.

corbis

N

iedawno Jacek Rostowski, polski minister finansów, proponując poważne zmiany w reformie systemu emerytalnego, powiedział półżartem, że on już zainwestował w swoją emeryturę, kształcąc dzieci i zachowując z nimi dobrą relację. Ta opinia nie jest odosobniona – wiele osób inwestuje naprawdę duże środki w edukację swojego potomstwa i szuka dla nich najlepszych opcji życiowego startu. Nawiasem mówiąc, Jacek Rostowski sam ukończył jedną z najlepszych szkół ekonomicznych świata. W roku 1975 zdobył tytuł magistra London School of Economics and Political Science. Czy studia na tej uczelni się opłacają? Chyba tak. Według brytyjskiego rządu, przeciętny absolwent brytyjskiej uczelni zarabia rocznie 15 tys. funtów w pierwszym roku po studiach. Absolwent szkoły, którą ukończył Jacek Rostowski, zarobi przeciętnie w pierwszym roku po studiach prawie 30 tys. funtów, a szkoła notowała już przypadki wybitnych jednostek, które w pierwszym roku zarabiały prawie 150 tys. funtów. Inwestycja w studia jest opłacalna i długoterminowa. Żeby dostać się na wymarzoną zagraniczną uczelnię, przygotowania należy

zacząć przynamniej dwa lata przed maturą. Znajomość angielskiego nie jest już elementem wyróżniającym na rynku – to standard. Liczą się za to zdobyte w konkursach nagrody, zajęcia i osiągnięcia pozalekcyjne, ale również napisanie dobrego eseju jako pracy wstępnej. Kolejnym etapem jest zazwyczaj rozmowa kwalifikacyjna. Dopiero po tym wszystkim dochodzą wyniki testu językowego, testu umiejętności i wyniki samej matury. Czy da się do tego dobrze przygotować? Jest to dość trudne, ale nie jest niemożliwe. Warto uważnie czytać strony internetowe uczelni, fora z uczelniami powiązane, ale przede wszystkim trzeba planować zdawanie na najlepsze uczelnie ze znaczącym wyprzedzeniem. Ile to kosztuje? Jesteśmy obywatelami UE, co oznacza (w uproszczeniu), że we wszystkich unijnych szkołach wnosimy takie same opłaty, jak inni członkowie. Np. za studia w London School of Economics zapłacimy „zaledwie” ok. 3 tys. funtów rocznie. W szkołach amerykańskich czy azjatyckich (te ostatnie nieustannie pną się w rankingach!) koszty mogą być wielokrotnie wyższe. Jednak rekordy biją opłaty za specjalistycz-

ne studia z zarządzania dla menedżerów – MBA czy Executive MBA. Na świecie naprawdę liczą się te, które znajdą się w pierwszej setce rankingu „Financial Times”. Ile kosztują? Od kilkudziesięciu tysięcy euro do ponad 100 tys. za cały program. Ta suma nie zawiera oczywiście kosztów dojazdów (dolotów), mieszkania czy wyżywienia. Według zestawianej corocznie przez „Financial Times” listy najlepszych studiów MBA na świecie, przeciętny absolwent Wharton Business School Uniwerystetu Pensylwanii zarabia rocznie prawie 170 tys. dolarów amerykańskich, a zatrudnienie w ciągu 3 miesięcy od zakończenia studiów znajduje 89 proc. absolwentów. W najnowszym rankingu „Financial Times” europejskich studiów MBA znalazła się Akademia Leona Koźmińskiego w Warszawie. Wśród 70 szkół uczelnia ta zajęła 42. miejsce, a wcześniej jej program zaoczny MBA „załapał się” do setki najlepszych takich programów na świecie. Ile kosztują tego typu studia w Polsce? Pełna opłata za MBA oferowany przez „Koźmińskiego” i uniwersytet z angielskiego Bradford to wydatek nieco ponad 12.000 euro. •

11


felieton gospodarczy

Rośniemy, ale dlaczego? Polska gospodarka, jako jedyna w Europie, utrzymała w roku 2009 dodatnią stopę wzrostu PKB. Rząd ma słuszny powód do zadowolenia i chwalenia się sukcesami, choć nie jest w stanie jasno wytłumaczyć, jakie jego działania tak pozytywnie wpłynęły na gospodarkę.

Witold Gadomski „G a z e t A w y b o r c z A”

N

specjaliści

ieco więcej światła na tę sprawę rzucają informacje przekazywane przez Główny Urząd Statystyczny. Warto jednak od razu powiedzieć, że dane GUS dotyczące rachunków narodowych po trzech kwartałach 2009 są prowizoryczne i być może zostaną za kilka miesięcy zweryfikowane. Mało jest jednak prawdopodobne, by podstawowe proporcje, podawane w komunikatach kwartalnych GUS, uległy istotnym zmianom. Z danych GUS wiemy, jakie składniki popytu wpłynęły na PKB.

od zarządzania podpowiadają model przechodzenia przez

corbis

trudne sytuacje

Tabela 1. Skala wpływu poszczególnych kategorii na wzrost realny PKB (w proc.), PKB niewyrównany sezonowo; ceny stałe średnioroczne roku poprzedniego 2008

2008

I-IV kw.

I kw.

2009

II kw.

III kw.

IV kw.

I kw.

II kw.

III kw.

PKB

5,0

6,2

6,0

5,1

3,0

0,8

1,1

1,7

Popyt krajowy

5,6

7,6

6,8

5,3

3,2

-1,6

-2,1

-1,3

Spożycie ogółem

4,9

5,0

4,8

4,6

5,2

3,4

1,2

1,6

Spożycie indywidualne

3,5

3,9

3,8

3,5

3,0

2,3

1,0

1,4

Akumulacja

0,7

2,6

2,0

0,7

-2,0

-5,0

-3,3

-2,9

Nakłady brutto na środki trwałe

1,8

2,2

2,8

0,8

1,4

0,2

-0,6

-0,3

Saldo obrotów z zagranicą

-0,6

-1,4

-0,8

-0,2

-0,2

2,4

3,2

3,0

Źródło: Departament Rachunków Narodowych GUS

12


Tabela 2. Obroty handlu zagranicznego ogółem i według krajów (I– IX 2009) I –IX 2009 Wyszczególnienie

Eksport

w mln zł

w mln USD

w mln EUR

306117,4

94799,8

I –IX 2008 = 100 zł

USD

EUR

69997,4

99,3

69,7

78,4

71,7

80,7

71

79,9

72,9

82,1

Kraje rozwinięte

260968,9

80814

59714,2

102

w tym UE

242481,5

75077,8

55498,7

101,0

w tym strefa euro

171756,6

53128,6

39295,8

Kraje rozwijające się

21908,6

6791,8

4988,5

107

75

83,9

Kraje Europy Środkowo-Wschodniej

23239,9

7194

5294,7

72,2

50,5

56,6

Import

333913

103478,4

76379,8

89,3

62,7

70,5

Kraje rozwinięte

229664,3

71060,5

52523

88

61,7

69,5

w tym UE

204988,8

63439

46891,6

87,7

61,5

69,3

w tym strefa euro

161583

49992,4

36957,3

87,4

61,3

69,1

Kraje rozwijające się

70654,4

21927,6

16144,7

102,8

72,4

81,1

Kraje Europy Środkowo-Wschodniej

33594,3

10490,3

7712,1

76,2

53,8

60,3

Saldo

-27795,6

-8678,6

-6382,4

X

X

X

Kraje rozwinięte

31304,6

9753,5

7191,2

X

X

X

w tym UE

37492,7

11638,8

8607,1

X

X

X

w tym strefa euro

10173,6

3136,2

2338,5

X

X

X

Kraje rozwijające się

-48745,8

-15135,8

-11156,2

X

X

X

Kraje Europy Środkowo-Wschodniej

-10354,4

-3296,3

-2417,4

X

X

X

103,8

Źródło: GUS, Departament Handlu i Usług – Wydział Handlu Zagranicznego

Wprawdzie dynamika PKB jest po trzech kwartałach dodatnia (i zapewne dodatnia będzie w całym roku), ale popyt krajowy zmalał. Podobnie było zresztą w 2002, gdy PKB wzrósł o około 1 proc., lecz popyt skurczył się. Dodatnie tempo wzrostu zostało zatem osiągnięte dzięki poprawie salda wymiany z zagranicą. W ubiegłych latach składnik ten działał na dynamikę PKB ujemnie. Popyt krajowy rósł szybko, a ujemne saldo wymiany z zagranicą było coraz większe. Już w I kwartale 2009 tendencja się odwróciła, mimo bezwzględnego spadku eksportu. Wyjaśnienie tego fenomenu jest proste – import spadał szybciej niż eksport, sprawiając, że luka między przywozem i wywozem towarów powoli się zamykała. Po trzech kwartałach ubiegłego roku wynosiła 65,6 mld zł, a w tym roku spadła do 27,8 mld zł. W handlu z naszym najważniejszym partnerem, Niemcami, mamy po dziewięciu miesiącach nadwyżkę wynoszącą ponad 1,1 mld euro. Co ciekawe, na drugim miejscu na liście największych dostawców towarów do Polski znalazły się Chiny, wyprzedzając po raz pierwszy w historii Rosję. Import z Chin, liczony w dolarach lub euro, wprawdzie spadł, ale w złotych wzrósł. Zapewne pozycja Chin w handlu z Polską jest trwała i jest to jednym z pośrednich skutków światowego kryzysu.

Klienci chętniej szukają towarów tańszych, a to właśnie znaczy chińskich. Poprawa salda wymiany z zagranicą (a w efekcie wzrostu PKB) wynika z dwóch czynników: zdolności polskich eksporterów do sprzedaży swych towarów na rynkach zagranicznych oraz osłabienia złotego. Doświadczenie ostatniego dwudziestolecia pokazuje, że gdy pogarszają się warunki sprzedaży towarów w Polsce, przedsiębiorcy starają się zwiększyć sprzedaż na eksport. W okresie dobrej koniunktury import zaczyna rosnąć szybciej niż eksport, który pogrąża się wówczas w stagnacji. Z tego punktu widzenia poprawa salda wymiany z zagranicą nie jest niespodzianką. Ale skala tego zjawiska jest zasługą przede wszystkim silnej deprecjacji złotego. Większość walut Europy Środkowej i Wschodniej zaczęła się osłabiać jesienią 2008. Polska waluta zaczęła osłabiać się już w sierpniu 2008. W ciągu tego miesiąca straciła 4,3 proc. wartości, a do końca roku 2008 aż 23 proc. wartości. W tym czasie waluta Węgier, mających gorszą niż Polska sytuację makroekonomiczną (wysokie zadłużenie sektora publicznego i wysoki dług zagraniczny), osłabiła się o 14 proc., a czeska korona o 11 proc. Jedynie waluta ukraińska spadała szybciej niż złoty. Dołek notowań

walut środkowoeuropejskich nastąpił wczesną wiosną 2009, po czym zaczęły się one umacniać. Na początku listopada 2009 złoty był tańszy (wobec euro) w porównaniu z okresem sprzed kryzysu (początek sierpnia 2008) o 25 proc., forint o 16 proc., czeska korona o 10 proc., a rosyjski rubel o 15 proc. Deprecjacja złotego budziła ogromne obawy przed rokiem, ale jej ostateczne skutki okazały się dla polskiej gospodarki pozytywne. Gdyby spadek kursu był głębszy, być może efekty byłyby dramatyczne, zwłaszcza dla przedsiębiorców uwikłanych w opcje walutowe i kredytobiorców zadłużonych w silnych walutach. Kryzysu wynikającego z deprecjacji udało się jednak uniknąć, między innymi dzięki cięciom stóp procentowych za granicą (w strefie euro, a przede wszystkim w Szwajcarii), co sprawiło, że kredyt walutowy stał się tańszy. Trudno jednoznacznie wyjaśnić, dlaczego rynki walutowe miały na przełomie roku 2008 i 2009 taką awersję do złotego. Oczywiście, zjawiska nie można lekceważyć. Nie można wykluczyć kolejnej fali paniki, która osłabi polską walutę, co miałoby fatalne skutki zwłaszcza dla stabilności finansów publicznych. Ale większość ekspertów przewiduje raczej umacnianie złotego.

13


Deprecjacja przestanie więc pomagać w roku 2010 eksporterom, którzy mogą jednak liczyć na odbudowę rynków w Unii Europejskiej. Zapewne w najbliższym roku „eksport netto” będzie w mniejszym stopniu wpływał na dynamikę PKB, lecz jego wpływ wciąż będzie pozytywny. Niedocenionym czynnikiem zwiększającym popyt krajowy była powiększająca się dziura w budżecie. O ile w roku 2008 finanse publiczne „zamknęły się” deficytem wynoszącym 46,447 mld zł, co stanowiło 3,6 proc. PKB, to w roku 2009 – jak szacuje Ministerstwo Finansów – dziura w sektorze finansów publicznych osiągnie 6,3 proc. Rosnący deficyt fiskalny stworzył silny impuls popytowy, bez którego popyt wewnętrzny spadłby w roku 2009 o około 4 proc., pociągając za sobą spadek PKB. Warto zauważyć, że deficyt nie był wynikiem świadomej polityki rządu, lecz wydarzył się „przypadkiem”. W roku 2010 deficyt sektora finansów publicznych utrzyma się na podobnym (być może nieco wyższym) poziomie, jak w roku 2009. Impuls fiskalny powoli będzie wygasał, a wraz z tym jego wpływ na dynamikę PKB. W kolejnych latach – 2011 i dalszych – konieczne będzie fiskalne zacieśnienie, co rzecz jasna negatywnie odbije się na wzroście gospodarczym. Przed rokiem, gdy większość ekonomistów dostrzegała nadchodzące spowolnienie gospodarcze (lub recesję), panowało przekonanie, że bardzo silnie spadną inwestycje, w tym bezpośrednie inwestycje zagranicz-

corbis

felieton gospodarczy

ne. Te ostatnie rzeczywiście skurczyły się w okresie dziewięciu miesięcy o 40 proc. licząc w euro, lub o 25 proc. licząc w walucie polskiej. Ale całość nakładów inwestycyjnych (uwzględnianych w rachunkach narodowych PKB) zmalała w ciągu trzech kwartałów jedynie o około 1,4 proc. Znacznie silniej (o 17,2 proc.) spadła akumulacja, co wynikało ze spadku zapasów. Odbudowywanie zapasów będzie w roku 2010 ważnym czynnikiem wzrostu gospodarczego. W dodatku można oczekiwać wzrostu inwestycji zagranicznych po ich załamaniu w roku 2009. Stawiana jest hipoteza, że utrzymanie stosunkowo wysokiego poziomu inwestycji jest

tabela 3. Kursy walut wobec euro Forint

Korona czeska

Złoty

Hrywna

Rubel

1.08.2008

Data

0,0043

0,0418

0,3112

0,135

0,0274

1.09.2008

0,0042

0,0402

0,2979

0,1428

0,0277

1.10.2008

0,0041

0,0405

0,2937

0,1353

0,0273

1.11.2008

0,0039

0,0415

0,2824

0,1303

0,029

1.12.2008

0,0038

0,0393

0,2637

0,1023

0,0282

1.01.2009

0,0037

0,0374

0,2396

0,0905

0,0237

1.02.2009

0,0033

0,0357

0,2228

0,098

0,0218

1.03.2009

0,0033

0,0355

0,2141

0,0908

0,0218

1.04.2009

0,0032

0,0365

0,214

0,0924

0,0221

1.05.2009

0,0035

0,0374

0,2268

0,0937

0,0227

1.06.2009

0,0035

0,037

0,2208

0,0918

0,0228

1.07.2009

0,0036

0,0385

0,2234

0,0908

0,0227

1.08.2009

0,0037

0,039

0,2398

0,0892

0,0223

1.09.2009

0,0037

0,0393

0,2437

0,0819

0,0219

1.10.2009

0,0037

0,0396

0,2363

0,082

0,0228

1.11.2009

0,0036

0,0377

0,2338

0,0838

0,0233

Źródło: NBP, obliczenia własne

14

zasługą funduszy unijnych, które pozyskiwane są w tempie nadspodziewanie szybkim. Według danych Ministerstwa Rozwoju wartość wydatków współfinansowanych przez fundusze unijne w ramach perspektywy budżetowej 2007–2013 wyniosła 17,2 mld zł, z czego 13,1 mld zł to środki Unii Europejskiej. Gros tych wydatków przypadał na rok 2009. Są to znaczne sumy, lecz stanowią mniej niż 10 proc. wszystkich nakładów inwestycyjnych. Na uwagę zasługuje wzrost spożycia o ponad 2 proc. w porównaniu z trzema kwartałami roku 2008. To nie niespodzianka. Już przed rokiem ekonomiści przewidywali, że rosnąca konsumpcja pozwoli utrzymać dodatnią stopę wzrostu PKB. Jej dalszy wzrost jest prawdopodobny, o ile nie dojdzie do gwałtownego wzrostu bezrobocia. Silny wzrost bezrobocia – który na razie na szczęście nie nastąpił – byłby bardzo groźny nie tylko dla wzrostu konsumpcji i PKB, ale też dla stabilności finansowej. Jeszcze niedawno wielu ekonomistów obawiało się, że zadłużone gospodarstwa domowe nie będą w stanie spłacać kredytów, zwłaszcza mieszkaniowych, zaciągniętych w walutach zagranicznych. To mogłoby postawić banki w trudnej sytuacji i zmusić je do dalszego zacieśniania akcji kredytowej. Czynnikiem przesądzającym o tym scenariuszu byłby wzrost bezrobocia. Gospodarstwa domowe, pozbawione stabilnych źródeł dochodów, nie byłyby w stanie spłacać kredytów. Dziś scenariusz ten wydaje się mniej realny niż przed rokiem, choć należy oczekiwać, że bezrobocie będzie jeszcze przez pewien czas rosło. •


narzędzia internetowe inwestowanie

Sam wybierasz i decydujesz We wrześniu 2009 BPH TFI udostępniło nowe narzędzie internetowe służące do analizy wyników swoich funduszy inwestycyjnych. Nowe narzędzie łączy w sobie funkcjonalność dotychczasowych kalkulatorów oraz wykresów.

J

est to zaawansowana technologicznie nowość na polskim rynku funduszy inwestycyjnych, która – zdaniem wielu ekspertów – stanie się cenionym narzędziem analitycznym dla klientów BPH TFI. Nowe narzędzie umożliwia: l p orównanie wyników funduszy z benchmarkami i głównymi indeksami giełdowymi, l skomponowanie dowolnego portfela oraz porównanie jego wyniku z wynikami wybranych funduszy i indeksów, l s prawdzenie stopy zwrotu funduszu lub portfela za wybrany przez Ciebie okres.” 1

możemy od razu zacząć przeszukiwanie od interesującego nas poziomu. 2

Porównanie wyników funduszy (II zakładka)

Wybór funduszy (I zakładka)

W zakładce „Porównuję fundusze” istnieje możliwość porównania: l wyników inwestycyjnych wybranych funduszy w dowolnie wybranym okresie (domyślnie jest to jeden rok); l w yników z benchmarkiem; l w yników z indeksem giełdowym (WIG, WIG20, mWig40, sWig80); możemy także: l dowolnie dodawać i usuwać fundusze; Dostępne jest l w ybrać dowolny okres na stronie analizy. www.bphtfi.pl

W pierwszej zakładce znajdują się wszystkie najważniejsze informacje dotyczące funduszy BPH TFI. Służy ona do wyboru lub bezpośrednio pod adresem 3 Portfel funduszy funduszy, których wyniki bęwww.analizy.bphtfi.pl dziemy analizować w kolejnych (III zakładka) zakładkach. W zakładce „Mój portfel” Jeśli znamy nazwę interesującego możemy: nas funduszu, wystarczy, że wpiszemy ją l utworzyć portfel funduszy w okienko „Nazwa”, by dowiedzieć się (z funduszy wybranych więcej. Możemy też skorzystać z opcji w pierwszej zakładce); „Kategorie”, by np. zdecydować, czy chcel dowolnie określić procentowy udział my zainwestować w fundusz pieniężny danego funduszu w portfelu; i obligacji, czy może w fundusz akcji. Przy l skorzystać z portfeli modelowych utwokażdym funduszu widnieje jasno określorzonych przez specjalistów z BPH TFI; na informacja o stopniu ryzyka inwestycyjl porównać wyniki portfela z wybranym nego i dzięki odpowiedniemu suwakowi funduszem;

orównać wyniki portfela z wybranym p indeksem; l z obaczyć procentowe wyniki portfela lub zobaczyć aktualną wartość inwestycji w złotówkach; l z obaczyć na wykresie poszczególne fundusze wchodzące w skład portfela (przycisk „Pokaż skład portfela na wykresie”); l dowolnie dodawać i usuwać fundusze; l w ybrać dowolny okres analizy. l

4

Podsumowanie (IV zakładka)

Ostatnia zakładka „Kupno funduszy” stanowi podsumowanie najważniejszych elementów wybranego funduszu lub utworzonego Portfela Funduszy oraz zawiera wiele przydatnych danych kontaktowych. •

15


rynek walutowy euro

Kiedy €uro w Polsce?

Nie jest tajemnicą, że wspólny pieniądz i polityka monetarna mają swoje wady i zalety. Stabilizacja okupiona jest zwykle wolniejszym wzrostem, a brak ryzyka kursowego – ograniczeniem suwerenności. Koronnym argumentem zwolenników wspólnej waluty jest brak konieczności wymiany złotego na walutę obcą podczas zagranicznego wyjazdu. Z kolei przeciwnicy od początku straszą wzrostem cen i spadkiem wynagrodzeń. Jednak w sprawie wspólnej waluty używa się czasem wyrwanych z kontekstu argumentów. Doświadczenie innych krajów wskazuje na przykład, że wzrost cen nie jest bezpośrednim skutkiem wprowadzenia euro, ale spowodowany jest raczej nieuczciwością tych producentów i sprzedawców, którzy w zmianie waluty upatrują możliwość podniesienia swoich marż. Innym negatywnym efektem wejścia do strefy euro jest – zdaniem przeciwników wspólnej waluty – fakt, iż przyjmując euro, kraj decyduje się na sytuacji w gospodarce światowej przekazanie całej polityki spowodowała, że w drugiej wspólna monetarnej Europejskiemu połowie lat 70. pojawił się waluta Bankowi Centralnemu. system interwencyjny EMS oznacza zarówno Trudno dyskutować z taki– European Monetary Syskorzyści, jak mi argumentami, ale należy tem, „walczący” o wzmoci zagrożenia pamiętać, że euro ma przynienie stabilności walut. czynić się do wzrostu konkuPaństwa EWG zaczęły ustalać rencyjności wspólnej gospodarki kursy wymiany walut wspólnie, Starego Kontynentu. Wprowadzenie a nie samodzielnie. Od marca 1979 tej waluty musi nieść jakieś korzyści, skoro do końca 1998 funkcjonowało ECU – Eunawet państwa nienależące do Unii Euroropean Currency Unit, służące do rozliczeń pejskiej przyjmują lub wiążą się z euro. w transakcjach międzynarodowych. Jednak Brak konieczności wymiany walut ograniekonomiści wciąż wskazywali, że wspólny czy też ryzyko związane z wahaniami kurrynek nie ma sensu bez wspólnego pieniąsów. Obserwowana ostatnio nieprzewidydza. Przeszkodą byli Niemcy, a właściwie walność rynku nauczyła nas, jak ważna jest ich silna gospodarka i silna waluta krajowa. umiejętność przewidywania przyszłych kurDopiero zawirowania polityczne związane sów. To one przemawiają za opłacalnością z upadkiem muru berlińskiego spowodowatransakcji lub mogą doprowadzić nawet do ły, że rząd niemiecki – potrzebujący wsparbankructwa firm. Wprowadzenie w Polsce cia innych krajów – włączył się do budowy europejskiej waluty powinno przyczynić się wspólnej waluty. do wzrostu transakcji handlowych z innymi W 1992 podpisano traktat z Maastricht, krajami strefy euro. Operując tą samą walua 1 stycznia 1999 euro zastąpiło ECU w roztą, przedsiębiorcy nie będą bowiem uzależrachunkach i zostało przyjęte jako pieniądz nieni od krótkookresowych wahań kursów, bezgotówkowy w 11 krajach ówczesnej Unii a brak ciągłych zmian w cenie waluty obcej Europejskiej. W 2002 uczyniono następny może doprowadzić do realizacji transakcji, krok i 12 krajów wprowadziło walutę w forktóre do tej pory nie były opłacalne. mie gotówkowej. Obecnie euro jest używaWspólna waluta pozwala także zaoszczędzić ne w 16 krajach Unii, licznych terytoriach sporo (niektórzy mówią nawet o milionach) zależnych państw należących do UE oraz na spreadzie, czyli różnicy między kursem w krajach, które zrezygnowały z własnej kupna a kursem sprzedaży waluty. waluty na rzecz waluty europejskiej.

Wstępując w struktury Unii Europejskiej, zobowiązaliśmy się wprowadzić euro. Można ten moment oddalać, ale jest to niepoważne. Wprowadzenie wspólnej waluty europejskiej w Polsce jest tylko kwestią czasu. Euro należałoby przyjąć w czasie najbliższej prosperity, aby podczas następnego kryzysu nie być zdanym tylko na siebie. andrzej opal a „f u n d u j”

W

listopadzie 2009 polski rząd powołał do życia ciało, mające zorganizować cały skomplikowany proces wprowadzania euro w Polsce i określił strategię przyjmowania przez Polskę wspólnej waluty. Nie oznacza to ustalenia daty wprowadzenia euro, ale jest poważnym krokiem naprzód, zważywszy, że do tej pory nie widzieliśmy zorganizowanych działań z tym związanych. Zdając sobie sprawę z korzyści, jakie niesie ze sobą wspólna waluta, nie możemy także zapominać o różnorakich zagrożeniach, które mogą stać się udziałem naszego kraju w momencie przystąpienia do unii monetarnej.

Historia wspólnej waluty

Wspólna waluta to wynik integracji Starego Kontynentu. W początkach Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej wszystkie waluty świata zachodniego związane były stałym kursem z dolarem. Kolejne kryzysy światowej gospodarki powodowały jednak zbyt duże wahania kursów walut krajowych, a to z kolei szkodziło wspólnotowej gospodarce. Dlatego na przełomie lat 60. i 70. spróbowano efektu tzw. węża walutowego – mechanizmu, który miał ograniczyć wahania kursów, ale nie gwarantował stabilności. Poprawa

16

Po co nam Euro?


lutowego ERM2 trzeba będzie odłożyć w czasie. Nasze problemy dotyczą głównie kursu walutowego i jego odchyleń od ustalonego poziomu w stosunku do kursu euro. Drugim zagadnieniem jest wzrost inflacji, a co za tym idzie – wzrost cen towarów importowanych i paliw. Nie spełniamy więc wymogu związanego z niskim deficytem finansów publicznych. Według Komisji Europejskiej polska dziura budżetowa może przekroczyć aż 7 proc. PKB w 2010. W dodatku dług publiczny może przekroczyć w najbliższych latach poziom powyżej 60 proc. PKB. Kolejną przeszkodą w integracji walutowej jest zbyt wysoki poziom inflacji. W przyszłym roku może pojawić się niższa inflacja, jednak według założeń z Maastricht jej niski poziom polscy powinien utrzymywać się przedsiębiorcy przez cały rok. corbis

powinni już myśleć o euro

szansa na rozwój gospodarki

Dla importerów i eksporterów wspólna waluta oznacza skuteczne planowanie inwestycji, uproszczenia w prowadzeniu księgowości i mniejsze koszty sprawozdawczości finansowej. Dzięki przyjęciu wspólnej waluty ma się dostęp do kredytów o niższym oprocentowaniu. W Polsce będą obowiązywać stopy procentowe ustalane przez Europejski Bank Centralny, które są obecnie niższe. Spowoduje to wzrost działalności inwestycyjnej przedsiębiorstw dzięki akumulacji kapitału i obniży koszty konsumpcji. W przypadku państwa, spadek oprocentowania kredytów wpłynie na koszt obsługi skarbowych papierów dłużnych. Poprawa zdolności do obsługi długu pozwala utrzymać wyższy deficyt obrotów bieżących, a to może przełożyć się na wzrost gospodarczy i zwiększenie dochodów. Kolejną zaletą integracji walutowej będzie silny wzrost naszego eksportu w perspektywie długoterminowej. Dzisiaj prawie 70 proc. wysyłanej produkcji trafia do Unii Europejskiej, w tym ok. 27 proc. do samych Niemiec. W okresie krótkoterminowym będziemy mieli do czynienia ze spadkiem eksportu, ze względu na niższe stopy procentowe, co przełoży się na wzrost popytu wewnętrznego. Według analiz przeprowadzonych przez Narodowy Bank Polski,

od momentu przyjęcia euro dynamika wzrostowa eksportu może trwać nawet 25 lat i ukształtuje się na poziomie o 13 proc. wyższym. Kryteria konwergencji

Zanim wejdziemy do strefy euro, powinniśmy spełnić kilka kryteriów konwergencji i wejść najpierw do przedsionka, czyli do ERM2. Zgodnie z nimi dług publiczny nie może przekraczać 60 proc. PKB, deficyt nie powinien być wyższy niż 3 proc. PKB, obowiązkowa jest niska inflacja oraz stopy procentowe na odpowiednio wysokim poziomie. Jednym z kryteriów konwergencji jest utrzymanie kursu walutowego złotówki w „wężu walutowym” (maksymalne odchylenie może wynosić 15 proc.). Jednak polska gospodarka nie jest dzisiaj w stanie spełnić tych kryteriów. Euro nie w 2012

Ostatnie wydarzenia związane z kryzysem ekonomicznym rewidują plany polskiego rządu na szybkie wejście do strefy euro, co według wcześniejszych założeń miało nastąpić w styczniu 2012. Przy obecnej nie najlepszej sytuacji w finansach publicznych mało prawdopodobne wydają się kolejne daty, o których mówią politycy, czyli rok 2013 bądź 2014. Nawet próby szybkiego wprowadzenia złotówki do korytarza wa-

Polityka…

Poza aspektami ekonomicznymi, jest jeszcze jeden problem, który stoi na przeszkodzie szybkiego wejścia Polski do strefy euro. Chodzi o zmianę konstytucji, związaną z wpisem Europejskiego Banku Centralnego jako banku kreującego politykę pieniężną kraju wstępującego. W Polsce nie ma na to zgody opozycji PiS-SLD oraz prezydenta. To wszystko powoduje, że najbardziej realnym terminem przyjęcia euro jest czas po wyborach parlamentarnych i prezydenckich, czyli początek 2015. W związku z tym do korytarza ERM2 musimy wejść co najmniej na przełomie 2012/2013. Firmy nieprzygotowane na przyjęcie euro

Mimo braku harmonogramu konwersji na euro polscy przedsiębiorcy już teraz powinni rozpocząć przygotowania do jego wprowadzenia. Eksperci szacują, że średni czas związany z przygotowaniem się do przyjęcia wspólnej waluty wynosi od ok. 9 miesięcy do 2,5 roku. Polskie przedsiębiorstwa wydadzą na wprowadzenie nowej waluty ok. 0,3 proc. swoich rocznych przychodów. Przy odpowiednim zaplanowaniu wydatków istnieje możliwość sfinansowania przygotowań do wprowadzenia nowej waluty z funduszy europejskich. Niestety, nie widać żadnych działań przygotowujących firmy do przyjęcia nowej waluty. •

17


zdaniem eksperta

Rozwój Chin

– obserwacje naocznego świadka 1 października 2009 Chiny obchodziły 60. rocznicę proklamowania Chińskiej Republiki Ludowej. Dr Mark Mobius prezes Templeton A s s e t Ma n a g e m e n t Lt d

O

d lat 60. Hongkong jest dla mnie drugim domem. Podczas moich częstych podróży do Chin, kraj ten uległ znaczącym zmianom, w szczególności od czasu „rewolucji kulturalnej”. Bycie świadkiem naocznym tak radykalnych przemian to dla mnie duże przeżycie. Z mojego pobytu w Pekinie dwadzieścia lat temu pamiętam ogromne zanieczyszczenie powietrza. Obecnie Chińczycy zaczynają dbać o środowisko, przemieszczając lub zamykając zakłady emitujące nadmierne ilości zanieczyszczeń oraz wprowadzając kolejne regu-

18

lacje w tym zakresie. Inna potężna zmiana nastąpiła w ruchu ulicznym. Dawniej można było swobodnie jeździć na rowerze po całym Szanghaju czy Pekinie, ponieważ samochodów było bardzo mało. Teraz jest odwrotnie: samochodów jest znacznie więcej niż rowerów. Daje to pewien obraz zmian standardu życia w Chinach na przestrzeni ostatnich lat. POTĘŻNY WZROST

Jak dotąd Chiny notują potężny wzrost gospodarczy. Przykładowo, pomimo światowego spowolnienia gospodarczego, chińska gospodarka ma według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego wzrosnąć w 2009 o 8 proc. Tak wysoki wzrost gospodarczy, połączony ze wzrostem podaży pieniądza na poziomie 20 proc. w ujęciu rocz-

nym, generuje potencjał do tworzenia się baniek spekulacyjnych na każdym rynku, od rynku nieruchomości po giełdy papierów wartościowych. Na potwierdzenie powyższej tezy chińskie rynki akcji zanotowały w tym roku znaczące wzrosty, a poziomy wyceny na tych rynkach są wyższe niż w innych częściach świata, choć według mnie nadal nie są nadmiernie wysokie. Rząd jest świadomy ryzyka „przegrzania” gospodarki i uważnie obserwuje rozwój sytuacji. Od czasu do czasu, kiedy rynki zdają się wymykać spod kontroli, rząd podejmuje określone działania mające na celu powstrzymanie nadmiernego „pompowania” rynków akcji, np. wprowadzając dodatkowe opłaty skarbowe czy ograniczając napływ kapitału na rynek.


corbis

To samo dotyczy rynku nieruchomości. W niektórych obszarach można wprawdzie dostrzec pewne oznaki nadpodaży, jednak chęć Chińczyków do kupowania domów i mieszkań oraz podnoszenia swej stopy życiowej pozwala spodziewać się ciągłego popytu na wysokiej jakości nieruchomości. Przykładowo, budownictwo mieszkaniowe było dotychczas skoncentrowane przede wszystkim na wybrzeżu, w takich miastach jak Szanghaj, Shenzhen czy Guangdong, ale obecnie widać coraz większą aktywność w tej branży w miastach położonych w głębi kraju, np. w Chongqing. Wiele tych miast nadal nie ma odpowiedniej infrastruktury, m.in. linii metra, dróg, elektrowni, parków czy domów i bloków mieszkalnych. W najbliższym czasie możemy spodziewać się rozwoju infrastruktury, na co wskazuje duża ilość nowych placów budowy. Jeżeli chodzi o produkcję przemysłową, w wielu branżach w Chinach notuje się nadwyżki mocy produkcyjnych, z których część – ok. 10 proc. – będzie prawdopodobnie uznana za stracony kapitał. Tak to wygląda w szczególności w budownictwie, górnictwie, przemyśle maszynowym i branży motoryzacyjnej. Niemniej jednak sądzę, że wiele spółek z tych sektorów utrzyma wzrosty i rentowność, a niektóre wręcz skorzystają z okazji do wykupu innych firm z nadmiarem mocy produkcyjnych. Najwyższy potencjał wzrostowy dostrzegam w branży wydobywczej, np. w spółkach zajmujących się eksploatowaniem złóż i produkcją ropy naftowej, jak również w sektorze dóbr konsumenckich. W ostatnim czasie plany chińskich władz związane z ograniczeniem dostępności kredytowania w celu zapobieżenia „przegrzaniu” gospodarki wywołały obawy przed negatywnym wpływem takich restrykcji na wzrost gospodarczy w krótkiej perspektywie. Znacząca redukcja możliwości w zakresie finansowania z pewnością przełoży się na niższy wzrost PKB. Jak już wspomniałem, Chiny spodziewają się w tym roku wzrostu na poziomie 8 proc., a rząd chce utrzymać tak wysoki wynik także w okresie późniejszym. Wątpię zatem, aby chińskie władze nadmiernie ograniczyły dostępność kredytów, zaniżając tym samym wzrost gospodarczy. Sądzę, że przy całych staraniach rządu chińskiego w celu niwelowania ryzyka bańki spekulacyjnej, intencją władz z pewnością nie będzie ograniczanie wzrostu krajowej gospodarki.

ZALEŻNOŚĆ OD KONSUMENTÓW AMERYKAŃSKICH

Niektórzy inwestorzy mogą wyrażać obawy związane z dużą zależnością chińskiego eksportu od amerykańskiego rynku konsumenckiego, przez którą Chiny mogą odczuć negatywne skutki spowolnienia gospodarki USA. Należy jednak odnotować, że udział USA w łącznym eksporcie Chin znacznie zmalał w ciągu ostatniej dekady i obecnie wynosi ok. 18 proc., natomiast eksport do innych części świata nieprzerwanie rośnie. Dużym rynkiem zbytu chińskich towarów jest Europa, a na znaczeniu zyskują także rynki wschodzące. Gdyby zrealizował się najbardziej pesymistyczny scenariusz i rynek USA przestałby importować jakiekolwiek chińskie produkty, chińska gospodarka oczywiście ucierpiałaby na tym, a negatywny wpływ takiego osłabienia widoczny był już podczas ostatniego kryzysu finansowego. Dane wskazują jednak wyraźnie, że eksport chiński nie jest całkowicie zależny od amerykańskiego rynku konsumenckiego. Poza tym, według ostatnich wskaźników, chiński eksport do USA zaczyna ponownie rosnąć. Ponadto uważam, że na znaczeniu zyskiwał będzie krajowy rynek konsumencki w Chinach, przy jednoczesnym spadku udziału eksportu w PKB. Kraj ma ogromną populację (przekraczającą miliard obywateli) i nie widzę istotnego powodu, dla którego Chiny nie miałyby utrzymać wysokiego wzrostu gospodarczego napędzanego konsumpcją krajową, a nie eksportem. SUKCES CHIN

Na całym świecie mówi się dziś o Chinach jako przykładzie sukcesu ekonomicznego, a źródłem tego sukcesu są, według mnie, sami Chińczycy. Od lat pracowali bardzo ciężko, oszczędzali pieniądze i przetrwali wiele trudności od czasu rewolucji. Teraz Chińczycy pokonują kolejne problemy oraz wyzwania i sądzę, że budują znacznie lepsze Chiny niż te, które obserwowaliśmy w przeszłości. Nadal wierzę, że długoterminowe perspektywy inwestycyjne dla Chin są doskonałe, z co najmniej kilku powodów: 1. Chińskie władze działają w sposób inteligentny, pomysłowy i nowoczesny, mając na względzie utrzymanie wzrostu gospodarczego i poprawę stopy życiowej wszystkich Chińczyków.

2. W ładze dysponują niezbędnymi zdolnościami organizacyjnymi i strategiami, które są w stanie zapewnić Chinom osiągnięcie najwyższego wzrostu PKB wśród wszystkich potęg na całym świecie. 3. Chiny mają środki finansowe niezbędne do realizacji tego gigantycznego zadania, dzięki swym największym na świecie rezerwom walutowym. 4. System bankowy w Chinach należy do najzdrowszych na świecie, a większość indywidualnych konsumentów ma niewielkie zadłużenie. 5. Inflacja i stopy procentowe w Chinach pozostają na względnie niskim poziomie, a inwestycje w infrastrukturę stale rosną. Jednocześnie Chiny są na rynku światowym ważnym importerem, w szczególności surowców naturalnych. Importowane surowce nie tylko zaspokajają rosnące zapotrzebowa-

Chiny spodziewają się w tym roku wzrostu na poziomie 8 proc., a rząd chce utrzymać tak wysoki wynik także w okresie późniejszym. nie krajowe, ale ponadto stanowią zabezpieczenie przed deprecjacją dolara amerykańskiego. Sądzę, że Chiny będą kontynuować swą politykę gromadzenia rezerw walutowych, jednak w nieco wolniejszym tempie niż dotychczas. Nowe programy kredytowe, wprowadzone przez rząd w ciągu ostatniego roku, zostaną prawdopodobnie wykorzystane przez gospodarstwa domowe do poprawy standardów życiowych – biedniejsze rodziny będą kupowały produkty bieżącego użytku i urządzenia AGD i RTV, natomiast zamożniejsi obywatele przeznaczą dodatkowe środki na nowe samochody, mieszkania, domy czy wykształcenie swych dzieci. Musimy jednak pamiętać, że zadanie podniesienia realnych zarobków w Chinach nie zostało jeszcze w pełni wykonane. Nadal jest dużo do zrobienia w zakresie podniesienia stopy życiowej obywateli, w szczególności w obszarach wiejskich, oraz sprostania nowym, innym niż dotąd wyzwaniom, jakie stoją przed uprzemysłowionym społeczeństwem. •

19


ekspert odpowiada

O emocjach w inwestowaniu Skuteczność w zarządzaniu naszymi oszczędnościami ma duży wpływ na zabezpieczenie finansowe naszych przyszłych potrzeb. Trafne decyzje inwestycyjne podnoszą nasze samopoczucie i umożliwiają realizację wielu życiowych celów.

Grzegorz Łętocha d o r a d c a i n w e s t y c yj n y

W

arto zatem zastanowić się, jak lepiej zadbać o trafność podejmowanych decyzji i jak unikać błędów, które obniżą wartość naszych oszczędności.

Jednym z najczęściej popełnianych błędów jest mylenie popularnych lub modnych inwestycji z dobrymi inwestycjami. Nadmierna popularność powinna być dla nas ostrzeżeniem – rzadko to, co modne w inwestowaniu, okazuje się w przyszłości zyskowne. Gdy na początku bieżącego wieku inwestorów ogarnęło szaleństwo spółek internetowych, wielu ekspertów skłoniło to do ogłoszenia „nowej ekonomii”. Wkrótce potem nastąpił spektakularny spadek cen ich akcji. Na naszym rynku kilka lat temu panowała moda na inwestowanie w małe i średnie spółki. Od szczytu osiągniętego w 2007 r. do dołka w lutym br. indeks

20

corbis

Mylenie inwestycji modnych z dobrymi

MIDWIG obrazujący zmiany kursów tych spółek spadł jednak o ponad 70 proc. Takie przykłady można by mnożyć. Podążanie za trendem

Popularność danego kierunku inwestowania wynika najczęściej z podążania za trendem. Niektórzy psychologowie twierdzą, że ta skłonność jest jedną z naszych wrodzonych predyspozycji, związaną

z uwarunkowanym ewolucyjnie instynktem stadnym. Być może wynika to stąd, że w sytuacjach silnych emocji dokonujemy tych samych wyborów, co inni. Gdy dochodzi do załamania rynku, odczuwany przez nas żal podziela wiele innych osób, co ułatwia nam pogodzenie się ze stratą. Zgodnie z innym wyjaśnieniem, wykazujemy tendencję do opisywania rzeczywistości zgodnie z określonym schematem


czy przyjętą klasyfikacją. To ułatwia nam jej zrozumienie. Staramy się odnaleźć jakiś porządek w rzeczywistości, jaką obserwujemy, i porządek ten nazwać. Na rynkach finansowych rozpoznajemy m.in. hossę i bessę, czyli długotrwałe okresy wzrostów bądź spadków kursów. Im dłużej zatem rosną ceny akcji, tym częściej spotkamy się z opiniami, że na rynku panuje „hossa”. Takie opinie, upowszechniane w mediach, prowadzą do wytworzenia przekonania, że dany okres jest korzystnym momentem dla inwestowania. Powstaje swoiste sprzężenie zwrotne – coraz więcej inwestorów zaczyna interesować się akcjami i angażować w nie swoje oszczędności. Popularność akcji jako lokaty rośnie, co sprzyja wzrostowi ich cen, który z kolei utrwala przekonanie o trwającej hossie i przyciąga na rynek kolejne rzesze inwestorów. Tendencja ta utrzymuje się do momentu, gdy duża część kapitału zostanie już zainwestowana i kolejnych chętnych na zakup akcji będzie zbyt mało, by podtrzymać wzrosty ich kursów.

np. analityków dokonujących wycen spółek. Wprawdzie eksperci ci posługują się specjalistycznym językiem oraz matematycznymi modelami, tworzącymi pozory obiektywizmu, nie są jednak wolni od psychologicznych obciążeń przy formułowaniu założeń wykorzystywanych w modelu. Rosnące ceny akcji na giełdzie lub korzystna koniunktura gospodarcza stanowią dla nich punkt odniesienia i ramy, w których formułowane są ich oceny. Często zatem zbyt optymistyczne prognozy wynikają z nadmiernej ekstrapolacji zjawisk korzystnych obserwowanych w bieżących okresach. Efekt predyspozycji

Wiele błędów w decyzjach inwestycyjnych wynika z tzw. efektu predyspozycji. Mianem tym określa się tendencję do szybkiego sprzedawania walorów, których ceny wzrosły, i przetrzymywania pozycji, na których odnotowujemy straty. Poniesienie straty łączy się najczęściej z silnie odczuwanym poczuciem żalu. Niechęć do realizowania strat wzmacnia dyskomfort związany z koniecznością akceptacji faktu, że podjęta decyzja inwestycyjna okazała się nietrafna. Odczuwany dyskomfort jest tak silny, że często jesteśmy gotowi podjąć duże ryzyko dalszego pogłębienia się strat, byle tylko nie wyzbyć się nadziei na ich odrobienie. Dlatego często odraczamy moment sprzedaży inwestycji, które tracą na wartości. Z kolei korzyść odczuwana z tytułu wzrostu ceny nabytych walorów popycha nas do szybkiej realizacji zysków. Wynika to zarówno z zadowolenia, jakie odczuwamy z tytułu udanej inwestycji, jak i z obawy, by osiągnięty zysk nie przerodził się w stratę. Efekt predyspozycji sprawia, że gdy nabyliśmy akcje blisko szczytu hossy, skuszeni peruświadomienie sobie pułapek spektywą zysków i zachęcedaje szansę na ni popularnością tej formy skuteczne zarządzanie inwestycji, często nie reagufinansami jemy na pierwsze negatywne informacje. Gdy kursy akcji zaczynają spadać i fala „gorączki Długotrwałe wzrosty lub złota” zaczyna zanikać, nie potrafispadki cen nie występowałyby my dokonać obiektywnej oceny przeprooczywiście, gdyby nie pewne obiektywne wadzonej inwestycji. Nadal nie uwzględprzesłanki. Hossa przybiera największą niamy argumentów, które przypuszczalnie skalę wówczas, gdy gospodarka rozwija się, zlekceważyliśmy już w chwili zakupu akcji a zyski spółek rosną. Taki wzrost zysków – zbyt wysokich cen, sygnałów odwracania sprzyja racjonalizacji, czyli tworzeniu wiasię koniunktury gospodarczej, czy spadku rygodnych uzasadnień dla wzrostu kursów zainteresowania akcjami ze strony innych akcji. Stają się one tym bardziej wiaryinwestorów. Nawet gdy argumenty te są godne, że są poparte opiniami ekspertów,

nam prezentowane, staramy się ich nie zauważać, obniżamy ich wagę, aby tylko uniknąć trudnej dla nas emocjonalnie decyzji o sprzedaży i realizacji straty. Zamiast tego raczej podświadomie poszukujemy potwierdzenia, że ceny mają szansę wzrosnąć i pozostawienie pozycji jest dobrą decyzją. Potwierdzenia takiego dostarczy nam prawdopodobnie nasz doradca finansowy – on także przypuszczalnie żałuje, że nas namówił na inwestycję w złym momencie. Przyznanie się do tego wiązałoby się jednak dla niego z subiektywnym poczuciem straty (np. w postaci obniżenia samooceny własnych umiejętności). Gdy zatem zapytamy go o radę, on raczej przekona nas do utrzymania inwestycji (wspominając coś o długim horyzoncie inwestycyjnym). Będzie to zatem potwierdzenie, którego oczekiwaliśmy. Czy są jakieś sposoby na poradzenie sobie z powyższymi obciążeniami naszych decyzji? Jednym z popularnych narzędzi wśród aktywnych inwestorów są tzw. zlecenia stop loss, które powodują automatyczne zamknięcie pozycji, jeśli strata przekroczy założony przez nas z góry poziom. Powinno się je składać natychmiast po zajęciu pozycji inwestycyjnej, aby uniknąć późniejszych rozterek. Wykorzystanie zleceń stop loss nie zawsze jest działaniem optymalnym – najbardziej racjonalne byłoby zastanowienie się, czy strata wynikła z powodu błędnej decyzji, np. nieuwzględnienia wszystkich przesłanek dostępnych przy podejmowaniu pierwotnej decyzji, czy ma też raczej charakter przejściowy. W tym drugim przypadku utrzymywanie pozycji ma nadal sens, gdyż przesłanki pierwotnej decyzji inwestycyjnej pozostają w mocy. Często jednak nie jesteśmy w stanie oddzielić naszych emocji od racjonalnej oceny – i zlecenia stop loss chronią nas przed takim uwikłaniem się. Błąd kotwiczenia

Błąd ten wynika z zakotwiczenia naszych ocen na jakiejś sztucznie wyznaczonej wartości, która zaczyna stanowić dla nas punkt odniesienia. Przykładem działania błędu zakotwiczenia jest zakup akcji spowodowany wyłącznie ich przeceną. Rozważmy konkretny przykład. W październiku 2007 indeks WIG20 osiągnął poziom ponad 3900 pkt. Do kwietnia 2008 indeks ten uległ ok. 25-proc. przecenie, spadając poniżej 3000 pkt. Ceny akcji przy tym poziomie indeksu mogły wydawać się bardzo atrakcyjne w porównaniu

21


ekspert odpowiada z ich poziomem w szczycie koniunktury. Inwestor, który nabyłby akcje przy tym poziomie, poniósłby jednak ponad 50-proc. stratę, sprzedając akcje w lutym 2009. Zatem decyzja o nabyciu akcji powinna uwzględniać wszystkie uwarunkowania ich zakupu, takie jak relatywny poziom wyceny, mierzony odpowiednimi wskaźnikami (np. średni poziom wskaźnika ceny do oczekiwanego zysku na akcję). Zakup dokonany wyłącznie z powodu obniżki ceny jest obarczony potencjalnym błędem kotwiczenia. Znajomość tego mechanizmu jest wykorzystywana przez sprzedawców, którzy dokonując przeceny towaru, pozostawiają na metce wyższą pierwotną cenę. Taki zabieg ma oczywiście przyciągnąć naszą uwagę i zasugerować zakupową okazję. Minimalizowanie negatywnych emocji

corbis

Inwestowaniu na rynkach finansowych towarzyszą silne emocje. Podstawowymi są podekscytowanie związane z możliwością osiągnięcia wysokich zysków oraz obawa przed żalem z powodu utraconych zysków na zaniechanych inwestycjach lub z powodu poniesionych strat na nietrafio-

22

nych lokatach. Okazuje się, że często podstawowym motywem naszych decyzji jest właśnie minimalizowanie przyszłego żalu wynikającego z podjętej decyzji. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy ceny akcji wzrosły, a my nie zdążyliśmy ich kupić. Pojawia się wtedy swoisty żal, że nie udało się nam dobrze wyczuć momentu rynkowego, który był optymalny na dokonanie zakupu. Z tym żalem łączy się zarówno poczucie, że straciliśmy okazję na zarobek, jak i obawa przed zakupem przy rosnących cenach, który wiąże się z ryzykiem utraty części kapitału. Takie odczucia często powstrzymują nas przed zakupem akcji, gdy odbijają się one od dołka. Emocje utrudniają dostrzeżenie, że

Gdy ceny akcji wzrosły, a my nie zdążyliśmy ich wcześniej kupić, pojawia się żal, ale niepotrzebnie wstrzymujemy się od dalszego ich zakupu, gdy odbijają się od dołka.

akcje są relatywnie tanie w danym momencie i mają dobre perspektywy. Gdy odbicie akcji następuje w momencie, który poprzedzała długotrwała dekoniunktura, możemy spodziewać się, że decyzję utrudnią nam opinie ekspertów. Wielu będzie przestrzegać nas przed zakupem akcji, opierając się na negatywnych tendencjach z poprzednich miesięcy czy kwartałów i ulegając utrwalonemu postrzeganiu rynku w kategoriach bessy (czy nie jest to zresztą potwierdzenie, którego oczekujemy, gdy czujemy żal, że nie kupiliśmy akcji, gdy ich kursy były niskie?). Przejawem minimalizowania potencjalnego żalu może być odrębne rozpatrywanie poszczególnych składników naszego portfela. Dążąc do zminimalizowania potencjalnego żalu związanego z wynikiem naszej inwestycji, możemy podzielić portfel na dwie części – akcyjną i dłużną. Część akcyjna ma nas zabezpieczyć przed żalem, który będziemy odczuwać w przypadku, gdy ceny akcji wzrosną (a my ich nie kupimy). Część dłużna ma nas natomiast zabezpieczać przed żalem odczuwanym w przypadku spadku cen akcji (inwestując w dług, redukujemy ewentualne poczucie żalu wynikające z zainwestowania całości środków w akcje w przypadku, gdyby ich ceny spadły). W ten sposób ze zmianami wartości poszczególnych części naszego portfela wiążemy różne odczucia. Rozważmy przykład inwestora, który ma konserwatywne podejście do inwestowania. Po doświadczeniu strat z okresu bessy preferuje bezpieczniejsze formy lokowania oszczędności wypracowywanych z bieżących dochodów. Jednak w odniesieniu do części portfela, na którym poniósł stratę, ma zupełnie inne nastawienie. Tu dominuje chęć odrobienia straty, i w tym celu inwestor ów gotów jest podjąć znaczne ryzyko inwestycyjne. To również przykład, gdy nie potrafimy dopasować naszych aktywów do potrzeb finansowych, zapominając o wyniku inwestycyjnym z przeszłości, który przecież nie jest racjonalną przesłanką do zbudowania optymalnego portfela na przyszłość. Podsumowując, obserwacja zachowań inwestycyjnych dostarcza sporo wiedzy o psychologicznych pułapkach w podejmowaniu decyzji. Uświadomienie sobie tych pułapek, a także opanowanie sposobów radzenia sobie z nimi, może zwiększyć naszą skuteczność w zarządzaniu naszymi finansami. •


BPH TFI za kulisami

Nowy wizerunek Rebranding, jeżeli potraktować ten termin dosłownie, oznacza ponowne omarkowanie. Nie jest więc wyłącznie zmianą elementów identyfikacji wizualnej, w szczególności logotypu i kolorystyki korporacyjnej. porażki. Łączą się firmy, ale dla odbiorców Każdy rebranding jest w takim samym stopłączą się różne światy dwóch marek. Na niu szansą, co zagrożeniem. Podstawową konferencjach prasowych mówi się o poszansą jest możliwość pozbycia się balastu tencjale, synergii, nowych możliwościach, przeszłości, m.in. kryzysów, wpadek, nieale klienci widzą tylko dwie połączone naetycznego zachowania, ale także nijakości, o rebranding jest właśnie często rozwy i nową symbolikę. Natomiast pytania, bycia wszystkim dla każdego, bezbarwnej zumiany jako działanie dekoracyjo których wspomniałem wyżej, pozostają osobowości i nieatrakcyjnej tożsamości. ne, a jego efektem ma być zmiana bez odpowiedzi. Odbiorcy pytają: „Kim jeProces odnowy marki pozwala to wszystko symboliki oznaczającej firmę, co steś?”, a nowy twór odpowiada symbolem. zmienić, ale z zachowaniem pozytywnych dla mnie jest bliższe odświeżeniu wizerunUważam, że okres utrzymywania aktywów z przeszłości. ku aniżeli przebudowie marki. dwóch marek powinien być jak Podstawowym zagrożeniem jest Solidny rebranding to przemyślenie na Nowa identyfikacja najkrótszy. W końcu i tak jedtrudność wyizolowania pozynowo podstaw marki: jej obietnicy, stylu, wizualna BPH TFI na „zjada” drugą, albo powstaje tywów i ich eksport do nowej osobowości, opowieści, oddziaływania na oparta jest na stylistyce coś zupełnie nowego. Im dłumarki. Wizerunek marki nie jest zmysły odbiorców i sposoby ich angażopolskiej graficzki, Franciszki Themerson żej instytucja „stoi w rozkroku” fragmentaryczny, ale całościowy wania. Rebranding to 90 proc. pracy analimiędzy dwoma światami, tym i trudno przekonać kogokolwiek, tycznej i 10 proc. pracy projektowej. Polega dłużej przyczynia się do zamieszania że o złych stronach trzeba jak najna poszukiwaniu odpowiedzi na pytania w świadomości swoich odbiorców. szybciej zapomnieć. dotyczące marki, na przykład: Równie ważne jest wykazanie, w jaki spoW sytuacji połączenia dwóch firm, np. GE l Czym ma być marka dla odbiorców? sób obie łączące się firmy przyczyniają się Money Banku i BPH, mamy do czynienia l Co konkretnego ma im oferować? do nowego bytu. Na pewno obie marki z procesami co-brandingu i rebrandingu. l Dlaczego ma to kogokolwiek obchodzić? miały przed połączeniem różne wizerunNajpierw dwie marki występują razem, l W jaki sposób będzie inna od marek ki. Czym innym był GE Money Bank, a następnie pokazują nową, wspólną twarz. konkurentów? a czym innym Bank BPH. Teraz, gdy staje Istota tego procesu polega na stworzeniu l Jakie korzyści odniesie klient z rebransię jednym bankiem, odbiorcy GE Money synergicznej wartości dodanej. Jest ona dingu? Banku oczekują odpowiedzi na pytanie, co pewnego rodzaju rekompensatą za zamiel Co przy tej okazji można naprawić, z tego, co było charakterystyczne dla ich szanie, jakie taki proces wywołuje w świazmienić na lepsze lub całkiem wyelimibanku, odnajdą także w nowej instytucji? domości odbiorców: „Były dwie marki, tenować? Analogiczne pytanie zadają klienci Banraz jest jedna. Która jest dominująca? Czym l Jakie szanse można przy tej okazji wyku BPH. Naszą odpowiedź zamieściliśmy mam się teraz kierować przy wyborze?”. korzystać? w ramce obok. Historia fuzji znanych marek pokazuje, że l Jak wykorzystać ten proces do wyniesieNie da się ukryć, że jest w tym także elew przytłaczającej większości sytuacji są to nia marki na wyższy poziom? ment rywalizacji, zarówno na poziomie łączących się firm, jak i na poziomie odnowa marka BPH biorców. Wszyscy zadają sobie pytanie: kto Filozofia nowej marki BPH, odzwierciedlona w logotypie, jest bardzo istotna i co ważniejsze – korzystna, przeważy szalę? To jaki w końcu będzie gdyż opiera się na myśleniu o klientach w kontekście bliskiej, osobistej relacji. ten nowy bank? Czy będzie to bardziej Nowe logo symbolizuje dialog, wzajemne zrozumienie i relacje z klientami. GE Money Bank, czy bardziej Bank BPH? Nowa marka połączonego banku została zbudowana na wartościach Banku BPH, takich jak stabilność, Najtrudniej będzie dowieść, że jest to zutradycja i solidność, oraz GE Money Banku, którego atrybutami są dynamizm, młodość i nowoczesność. Symbolem i kluczem tej jedności jest linia, wywodząca się ze stylistyki Franciszki Themerson, światowej pełnie nowa instytucja i nowa marka, bo to sławy polskiej graficzki i ilustratorki. Symbolizuje ona ludzkie relacje, elastyczność i inteligencję, będąc oznacza przekreślenie dorobku obu marek. jednocześnie nowoczesną i elegancką. Płynnie pokonuje wszelkie przeszkody, jakie napotyka na swojej Cała sztuka w rebrandingu polega na tym, drodze. Nowa marka jest oceniana według kilku kluczowych kryteriów, takich jak m.in. wyróżnialność czy aby zachowując to, co pozytywne, pozbyć przekładalność na różne nośniki, np. wnętrza i witryny placówek. się tego, co negatywne i dodając marce zu72 proc. badanych oceniło, że nowa marka jest „otwarta na potrzeby klientów”, 70 proc. określiło ją jako pełnie nowe wymiary, być atrakcyjną i zro„dynamiczną i kompetentną”, a 63 proc. jako „partnerską”. zumiałą dla rynku ofertą. •

Jacek Pogorzelski doradzt wo marketingowe Prime Code

B

23


ekspert odpowiada

Subiektywne podsumowanie roku

Zarabiali głównie optymiści w jenach, ale na słabnącym dolarze, popchnął w górę wiele ryzykowanych klas aktywów. Od obligacji i walut krajów emerging markets, przez akcje, po surowce – tani kapitał przyczyniał się do silnego wzrostu cen. Warto chyba dodać, że to kapitał, który ma swoje pierwotne źródło również w środkach pomocowych przeznaczonych na ratowanie, bądź tylko wzmocnienie instytucji finansowych działających na różnych rynkach świata.

Tomasz Publicewicz analityk Analizy Online

Ś

redni wynik „misiów” jest o punkt procentowy wyższy, ale już zyski najlepszych funduszy akcji, z uwzględnieniem produktów skupiających się na rynkach zagranicznych, przekraczają od początku roku 80 proc. W nazwach czołówki najczęściej pojawiają się nazwy „BRIC”, „Rosja”, „Europa Środkowo-Wschodnia”, „Nowa Europa”, czyli generalnie rynki wschodzące, które przyciągały kapitał od końca lutego 2009. W sumie, spośród działających przez ostatnie 12 miesięcy funduszy, straty przyniosło inwestorom jedynie 70 rozwiązań, czyli 14 proc. całej populacji. Znany z przeszłości mechanizm carry trade, oparty tym razem nie na tanim finansowaniu

corbis

Średnia tegoroczna stopa zwrotu z funduszy akcji lokujących środki na warszawskiej giełdzie, licząc do końca listopada, wynosi ponad 37 proc. Nieco więcej, ale niewiele, dały zarobić tzw. misie, czyli fundusze małych i średnich spółek, hit inwestycyjny poprzedniej hossy.

Z perspektywy końca roku 2009 – sielanka, ale gdy uwzględnimy wydarzenia roku 2008 obraz już nie wygląda tak różowo. Bronią się raczej rozwiązania

w y k r e s 1 . A k t y w a n e tt o f u n d u s z y i n w e s t y c y j n y c h w o k r e s i e o s tat n i c h 5 l at

160

24

120 100 80 60 40 20 2009-08

2009-05

2008-11

2009-02

2008-08

2008-05

2007-11

2008-02

2007-08

2007-05

2006-11

2007-02

2006-05

2006-08

2005-11

2006-02

2005-05

2005-08

2004-11

0 2005-02

miliardy PLN

Źródło: FUNDonline FI, Analizy Online

140

oparte na obligacjach, często emitowane w euro i dolarze, korzystające z osłabienia złotego wobec bazowych walut. Także aktywnie zarządzane fundusze krajowych obligacji, których zarządzający bez skrupułów, choć podejmując wyższe ryzyko, wykorzystywali spadki cen obligacji z końca i początku ubiegłego roku do zakupów na kredyt. To m.in. dzięki temu niektórzy zarządzający subfunduszami zdołali powiększyć wartość jednostki w ciągu dwóch lat o 34 proc., zajmując w tym horyzoncie wysokie pozycje. Łączny bilans dwuletnich dokonań jest znacznie gorszy: zyski odnotowało tylko 30 proc. działających w tym czasie produktów, uwzględniając rządzące się nieco innymi prawami, fundusze zamknięte.


w y k r e s 2 . Sa ld o w p ł at i u m o r z e ń d o f u n d u s z y i n w e s t ycyj n yc h

8 6

2 0

2009-09

2009-07

2009-05

2009-03

2009-01

2008-11

-12

tów. Od momentu osiągnięcia przez aktywa rekordowej wartości do lutego 2009, czyli minimum w ostatnim cyklu, skumulowana wartość decyzji inwestorów wyniosła - 32,5 mld zł. To ponad 42 proc. całego spadku. Ale od lutego sytuacja w tym obszarze zaczęła się wyraźnie poprawiać i wartość środków zgro-

Niektórzy zarządzający funduszami krajowych obligacji, podejmując wyższe ryzyko, zdołali powiększyć w ciągu dwóch lat wartość jednostki o 34 proc.

Strumień pieniędzy znów ruszył w kierunku funduszy

Po rekordach z 2007 i 2008, gdy liczba funduszy oferowanych przez TFI zwiększała się odpowiednio o 100 i 120 rozwiązań, ten rok przyniósł w ciągu pierwszych 11 miesięcy lekki spadek dynamiki, ale w żadnej mierze nie przyniósł załamania. Licząc na bazie funduszy mających w tym roku pierwszą wycenę aktywów, towarzystwa zwiększy-

2008-09

-8 -10

ły swoją ofertę z 499 do 574 funduszy, czyli o 75 rozwiązań. Większość nowości, których w sumie było 93, tworzą fundusze inwestycyjne zamknięte (FIZ), często tworzone na potrzeby konkretnych osób lub podmiotów. Jednocześnie TFI zlikwidowały 15 funduszy, w tym w czterech przypadkach mieliśmy do czynienia z istotną zmianą zakresu stosowanej polityki inwestycyjnej. O istotnej roli nowości może świadczyć fakt, że ponad połowa tegorocznego salda wpłat i umorzeń trafiła do funduszy po raz pierwszy wycenianych właśnie w tym roku. Nowe wpłaty mniej więcej po połowie rozłożyły się między fundusze otwarte i zamknięte.

Kryzys nie zahamował rozwoju oferty

2008-07

2008-05

2008-03

2008-01

2007-11

2007-09

2007-07

-6

2007-05

-4

2007-03

-2 2007-01

Źródło: FUNDonline FI, Analizy Online

miliardy PLN

4

Czas zawieruchy, jaka przetoczyła się przez świat w ciągu ostatnich dwóch lat, doprowadził do głębokiego spadku wartości środków ulokowanych za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych. O ile w październiku 2007 ich aktywa przekraczały 144 mld zł, o tyle na koniec lutego bieżącego roku było to tylko 67 mld zł. Na różnicę w kwocie 77 mld zł składają się oczywiście zarówno spadki wynikające z przeceny nabytych przez zarządzających aktywów, jak również decyzje samych klien-

madzonych w funduszach inwestycyjnych znowu zaczęła rosnąć. Na początku wskutek zwyżki cen instrumentów finansowych, głównie akcji przy ujemnych przepływach ze strony klientów. Od maja przewaga środków wycofywanych w wyniku umorzeń ustąpiła ostatecznie miejsca dodatnim saldom wpłat i umorzeń, które w dotychczasowym apo-

tabela 1. Liczba TFI i zarządzanych przez nie funduszy 2000

2001

2002

2003

2004

2005

2006

2007

2008

2009*

towarzystwa funduszy inwestycyjnych

16

19

18

17

20

23

26

33

39

43

fundusze inwestycyjne

83

97

120

126

151

215

281

381

499

574

przyrost liczby funduszy

19

14

23

6

25

64

66

100

118

75

* dane do 26 listopada 2009

Źródło: FUNDonline FI, Analizy Online

25


corbis

ekspert odpowiada

geum (sierpień 2009) przekroczyło 1 mld zł. Wprawdzie od tego momentu można zauważyć spadek dynamiki napływu nowych środków, jednak tegoroczne saldo sprzedaży przekroczyło już wartość 1 mld zł. Ponadto po raz pierwszy od wielu miesięcy bilans sprzedaży za ostatnie 12 miesięcy przyjął wartość dodatnią (+4,0 mld zł). Ostatecznie przewaga wpłat nad umorzeniami oraz zyski wypracowane przez zarzą-

dzających spowodowały, że aktywa funduszy dźwignęły się do poziomu 90 mld zł. To zdecydowanie więcej niż w dołku, ale jednocześnie kwota ta stanowi jedynie 2/3 wartości zanotowanej w rekordowym październiku. Głównym konkurentem TFI w walce o nowe, ale i o stare środki klientów były w ciągu ostatnich dwóch lat banki. Walce – dodajmy – nierównej, gdyż banki stanowią jednocześnie główny kanał dys-

wykres 3. Przyrost liczby funduszy od 2000

Źródło: Źródło: FUNDonline FI, Analizy Online

140

26

120 100 80 60 40 20 0 2000

2001

2002

2003

2004

2005

2006

2007

2008

2009

trybucji jednostek uczestnictwa w Polsce, przez który przechodzi ponad 3/4 przepływów. Banki wykorzystały kryzys, z jakim mieliśmy do czynienia w ubiegłym i na początku tego roku, do wzmocnienia swoich bilansów przez zagospodarowanie środków w postaci depozytów. Wskutek tych działań dzisiejsza wartość depozytów gospodarstw domowych sięgnęła rekordowej kwoty 365 mld zł, a szczególnie wysoką dynamikę wzrostu tego segmentu rynku obserwowaliśmy w drugiej połowie 2008 oraz na początku br. Siłę sektora bankowego w obszarze pozyskiwania środków gospodarstw domowych w ostatnich miesiącach osłabiło spadające oprocentowanie lokat oraz silne wzrosty na rynku akcji. Z drugiej strony prowadzona akcja kredytowa nie daje pewności, że pozyskany – często przy zbyt wysokim koszcie – kapitał pozwoli osiągnąć wysoką rentowność. Stąd coraz częściej możemy zobaczyć, że banki bardziej przychylnym okiem spoglądają na fundusze inwestycyjne. Wróciły produkty łączące lokatę z funduszem, pojawiły się promocje w opłatach, w mediach, ale i w witrynach placówek pojawia się coraz więcej reklam funduszy. O powrocie dobrej koniunktury na rynku funduszy inwestycyjnych świadczy wyhamowanie spadku relacji aktywów detalicznych funduszy inwestycyjnych do aktywów funduszy gospodarstw domowych, który opisuje wskaźnik penetracji depozytów detalicznych. Najniższy poziom tego wskaźnika fundusze osiągnęły w lutym tego roku – 15 proc., od tego czasu rośnie on systematycznie, do 19 proc. na koniec października. O potencjale, jaki tkwi w depozytach zgromadzonych w bankach, świadczyć może wartość tego wskaźnika widoczna przed kryzysem, ale i przed schyłkową fazą hossy, na wielu rynkach świata oscylująca wokół poziomu 30–35 proc. W polskich warunkach powrót do tego poziomu oznacza niemal podwojenie wartości aktywów zgromadzonych w funduszach, nawet gdyby część tego wzrostu wynikała z prostej konwersji depozytów. A trzeba pamiętać, że w najlepszym okresie (od maja do października 2007) relacja ta w Polsce przekraczała grubo 50 proc. Jeżeli wracamy do normalności, to jest wyłącznie kwestią czasu, gdy wartość aktywów zgromadzonych w funduszach inwestycyjnych znowu zacznie bić rekordy. •


emerytura inwestowanie BPH TFI POLECA

corbis

najlepszą obroną jest atak, więc walczmy o lepszą emeryturę

Co nowego w trzecim filarze?

O swoją finansową przyszłość musimy zadbać sami. Nie ma co liczyć na państwo, na ZUS, czy na zmianę systemu. Przypominamy o tym od pierwszego numeru „Funduj. ABC inwestowania”.

O

swoją przyszłą emeryturę każdy z nas powinien zatroszczyć się jak najszybciej, gdyż łatwo można pozbawić się komfortu bezpiecznego i wygodnego życia po zakończeniu aktywności zawodowej. Nie warto też chyba rezygnować z poziomu życia, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Czytelnicy naszego magazynu wiedzą, że godna emerytura to kwestia dobrego zaplanowania i mądrych, przemyślanych decyzji. Musimy również pamiętać, że ograniczenie się tylko do dwóch obowiązkowych filarów emerytalnych może oznaczać niezbyt komfortową jesień życia. Chcąc utrzymać na emeryturze wcześniejszy poziom życia, powinniśmy odkładać systematycznie 5–10 proc. zarabianych pieniędzy. Ale możemy pójść jeszcze dalej. Stosując metodę, według

której najlepszą obroną jest atak, można zatroszczyć się o to, aby w wieku emerytalnym pozwolić sobie na więcej niż w czasie aktywności zawodowej! Niewielkim nakładem środków możemy bowiem doprowadzić do sytuacji, w której nasza emerytura będzie wyższa niż aktualne zarobki. Spróbujmy zatem! Aby przyszłym emerytom umożliwić powiększenie oszczędności, stworzono dobrowolną formę oszczędzania na przyszłą emeryturę – III filar systemu emerytalnego, jakim jest Indywidualne Konto Emerytalne (IKE). W ostatnich miesiącach zmienione zostały przepisy dotyczące możliwości wycofania środków zgromadzonych na koncie IKE. Dotychczas przepisy przewidywały jedynie możliwość przedterminowego wycofania wszystkich środków zgroma-

Stworzyliśmy rozwiązanie, które może pomóc w zabezpieczeniu przyszłości i zapewnić chętnym jak najwyższy standard życia na emeryturze. Proponujemy klientom dwa modelowe programy oszczędzania oraz indywidualny program inwestowania. Każdy z wariantów IKE różni się doborem składowych subfunduszy. Nasze programy inwestowania przewidują dzielenie oszczędności nawet między cztery subfundusze jednocześnie. Podział wpłat zalezy od wybranego programu inwestowania oraz w przypadku programów modelowych, aktualnego wieku oszczedzajacego. Takie rozwiązanie zostało stworzone w celu zwiększenia szans na zyski w początkowym okresie oszczędzania i zmniejszenia ryzyka strat w etapie poprzedzającym wiek emerytalny. Dynamiczny Program Inwestowania adresowany jest do osób, które przewidują utrzymanie środków na IKE do wieku emerytalnego. Zrównoważony Program Inwestowania polecany jest osobom, które przewidują możliwość wycofania środków z IKE we wcześniejszym okresie, a zatem dopuszczają skrócenie horyzontu inwestycyjnego. Indywidualny Program Inwestowania kierowany jest do osób ceniących sobie samodzielność w podejmowaniu decyzji finansowych. Oszczędzający może podjąć decyzję o bezpłatnej zmianie alokacji środków w ramach indywidualnego programu inwestowania cztery razy w ciągu roku. W przypadku wypłaty dochody z inwestowania środków gromadzonych na IKE są zwolnione z podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatku Belki). Oznacza to, że im wcześniej zaczniemy oszczędzać, tym większe będą nasze korzyści podatkowe (przy spełnieniu warunków opisanych w ustawie o IKE). W przypadku środków gromadzonych przez wiele lat to spora oszczędność. Zakładając IKE w momencie wejścia w życie ustawy o Indywidualnych Kontach Emerytalnych, można było wpłacić w ten sposób do dzisiaj 14.908,12 zł!* *Suma limitów wpłat do IKE w latach 2005-2008, nieuwzględniająca wyników inwestycyjnych.

dzonych na IKE. Teraz pojawiła się np. możliwość tzw. częściowych zwrotów, czyli wycofania w dowolnym momencie części środków zgromadzonych na IKE. Przypominamy jednak, że środki wycofywane z IKE w ramach zwrotów podlegają opodatkowaniu. Kolejne udogodnienie polega na możliwości zlecenia wypłat ratalnych. Dyspozycja taka, podobnie jak dyspozycja wypłaty jednorazowej, może zostać złożona po osiągnięciu przez oszczędzającego wieku 60 lat (lub wcześniejszym nabyciu uprawnień emerytalnych) i spełnieniu dodatkowych warunków określonych w ustawie o IKE. Oznacza to, że oszczędności zgromadzone na IKE będzie można wycofywać stopniowo, np. w okresach miesięcznych lub kwartalnych. Wypłaty z IKE są wolne od podatku. •

27


inwestowanie emerytura

Na co trzeba zwracać uwagę Malejąca liczba zakładanych Indywidualnych Kont Emerytalnych i praktycznie stabilna liczba Pracowniczych Programów Emerytalnych wpisywanych do rejestru Komisji Nadzoru Finansowego nie nastrajają optymistycznie. A n d r z e j Na r k i e w i c z Mercer Polska

28

corbis

W

edług danych firmy Mercer, odsetek firm, które oferują pracownikom jakikolwiek rodzaj planu emerytalnego, wynosi od lat około 28 proc. Taki wynik przyniosły prowadzone od dawna badania Total Remuneration Survey (TRS). Jego respondentami są głównie firmy międzynarodowe, znajdujące się w gronie najlepszych pracodawców na rynku. Plany emerytalne nie mają zatem znamion powszechności i po 10 latach od wprowadzenia reformy emerytalnej trudno liczyć na to, że bez wprowadzenia bodźców podatkowych staną się standardem. W obecnej sytuacji ekonomicznej mało prawdopodobne jest, aby rząd wprowadził jakiekolwiek ulgi podatkowe dla osób oszczędzających na przyszłą emeryturę. Można spodziewać się raczej zrównania i wydłużenia wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Jednocześnie, wraz ze wzrostem świadomości emerytalnej, można spodziewać się, że

pracownicy zaczną naciskać na pracodawców, aby tworzyli plany emerytalne i istnieje szansa, że ich liczba będzie w najbliższych latach rosła. Wydawać by się mogło, że założenie planu emerytalnego dla pracowników nie jest skomplikowane. Przedstawimy jednak kilka czynników, na które należy zwrócić uwagę, aby decyzja pracodawcy o obdarzeniu pracowników świadczeniem emerytalnym budziła tylko pozytywne skojarzenia u pracodawcy i pracowników. Jedną z pierwszych decyzji do podjęcia jest wybór formy planu pomiędzy PPE a planem pozaustawowym, a następnie


wybór podmiotu mającego zarządzać środkami uczestników. Wybór pomiędzy PPE a planem pozaustawowym jest stosunkowo prosty i głównie zależy od tego, czy pracodawca chce wykorzystać ulgę ZUSowską, czy też wprowadzać niestandardowe rozwiązania (niemożliwe w PPE z uwagi na rygory ustawy). Decyzja, czy będzie to plan zarządzany przez ubezpieczyciela, czy towarzystwo funduszy inwestycyjnych, jest bardziej skomplikowana. Według danych z badania TRS 2009 firmy Mercer, większy jest odsetek planów emerytalnych w formie umowy z funduszem inwestycyjnym i jest on wybierany przez 44 proc. firm w stosunku do 30 proc. firm wybierających formę ubezpieczeniową. Bezpieczeństwo środków

Na co należy zwracać szczególną uwagę, podejmując decyzję o wyborze formy planu emerytalnego? Przede wszystkim na bezpieczeństwo środków. Tutaj przewagę mają fundusze inwestycyjne, gdyż gromadzone środki są wyodrębnione ze środków towarzystwa, stanowią własność uczestników i przechowywane są w banku pełniącym rolę depozytariusza. W przypadku bankructwa zakładu ubezpieczeń, środki ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych należą do masy upadłościowej zakładu ubezpieczeń. Jeżeli aktywów towarzystwa ubezpieczeń nie wystarczyłoby na zaspokojenie roszczeń wierzycieli, zwracamy się do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Nie mamy jednak pewności, czy UFG pokryje nasze roszczenie. Zgodnie z przepisami, powinien wypłacić roszczenie z tytułu umów ubezpieczenia na życie do kwoty 50 proc. wierzytelności, ale nie więcej niż 30 tys. euro. Nie ma jednak pewności, czy uprawnieni jesteśmy do takiej wypłaty, jeżeli nie zachodzi zdarzenie ubezpieczeniowe. W skrajnej sytuacji istnieje ryzyko, że możemy stracić znaczną część zgromadzonych przez lata środków. Koszty i opłaty

Koszty związane ze składkami i aktywami są w dużej mierze przedmiotem negocjacji stron umowy. W przypadku umowy z TFI, przed przeliczeniem na jednostki funduszu nie są pobierane żadne koszty od składki. W przypadku ubezpieczenia zdarza się, że

oprócz kosztów ochrony ubezpieczeniowej pobierane są koszty zakładu ubezpieczeń. Warto negocjować tę drugą kategorię. Duży pracodawca ma szansę zredukować te koszty do zera. Są jeszcze opłaty za zarządzanie funduszami. W przypadku TFI zawsze pobierane są z aktywów netto – przed ustaleniem wartości jednostki. W przypadku towarzystw ubezpieczeń pobierane są na dwa sposoby: analogicznie jak w TFI lub w postaci umorzenia jednostek uczestnictwa. Ta druga opcja jest stosowana dodatkowo, w przypadku gdy zakład ubezpieczeń oferuje fundusze, które inwestują w jednostki uczestnictwa innych TFI. W takim przypadku środki planu emerytalnego są najczęściej obciążone najpierw opłatą za zarządzanie pobieraną przez TFI, a następnie z rachunku indywidualnego uczestnika umarzana jest ilość jednostek uczestnictwa równa wysokości opłaty za zarządzanie pobieranej przez zakład ubezpieczeń. Na koszty pobierane ze środków planów emerytalnych ma również wpływ typ jednostek uczestnictwa funduszy oferowanych przez daną instytucję finansową dla danego planu. Koszty zarządzania pobierane od jednostek uczestnictwa w ramach planów emerytalnych lub klientów instytucjonalnych są znacznie niższe niż przy standardowych jednostkach oferowanych klientom indywidualnym. Należy zawsze sprawdzić, czy dana instytucja oferuje różne typy jednostek. Od wypłaty środków czy konwersji nie są pobierane żadne dodatkowe koszty. Istnieje jeszcze kategoria kosztów, które najtrudniej analizować. To koszty transakcyjne – nielimitowane. Związane są one z realizacją inwestycji funduszy i stanowią wynagrodzenie osób trzecich, z których pośrednictwa fundusz korzysta. Mogą to być prowizje maklerskie, opłaty na rzecz KDPW itp. Rentowność inwestycji

Wysokość przyszłej emerytury zależeć będzie od stóp zwrotu realizowanych przez zarządzających aktywami w długim czasie. Porównanie stóp zwrotu poszczególnych funduszy nie jest trudne, jednak należy sprawdzić, czy na pewno porównujemy te same okresy dla wszystkich funduszy i czy opłaty za zarządzanie pobierane są od ak-

tywów w ten sam sposób. Ma to szczególne znaczenie, gdy porównujemy fundusze inwestycyjne z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi. Przy porównaniach funduszy stosuje się też podstawowe miary ryzyka, takie jak na przykład odchylenie standardowe stopy zwrotu, czy stopy zwrotu funduszu do stopy referencyjnej określonej w statucie funduszu. Dostępne opcje inwestycyjne

Uczestnikom planu oferuje się co najmniej cztery opcje inwestycyjne do wyboru. Zazwyczaj są to fundusze: akcji, zrównoważony, stabilnego wzrostu i obligacji. W przypadku planu w formie umowy z TFI mamy wybór ograniczony do funduszy zarządzanych przez dane towarzystwo. Zakłady ubezpieczeń często oferują też, obok swoich funduszy, inne, jednak wtedy może się zdarzyć, że płacimy dwa razy za zarządzanie – jedną opłatę pobiera właściciel funduszu, a drugą zakład ubezpieczeń. Ostatnio na popularności zyskuje rozwiązanie, w którym pracodawcy oferują najczęściej dwa fundusze – akcji i obligacji, a uczestnik dokonuje podziału składek pomiędzy nie według uznania. W Polsce stosunkowo rzadko pracodawcy w ramach planów emerytalnych oferują fundusze zagraniczne lub polskie inwestujące za granicą. Podatki

Chodzi głównie o podatek Belki od dochodów kapitałowych i moment, w którym jest on pobierany. W niektórych przypadkach (np. funduszy parasolowych) nie musimy go płacić przy każdej konwersji, a dopiero w momencie wypłaty środków z planu. Istotny jest także podatek dochodowy. W Polsce standardowo jest on płacony przez uczestnika od składki, a świadczenie jest z niego zwolnione. W nowatorskich planach opartych na aktywach pracodawcy jest on również płacony przez uczestnika w momencie wypłaty z planu. Gdy do wypłaty dochodzi w momencie przejścia przez uczestnika na emeryturę, istnieje możliwość uniknięcia opłacenia składek na ZUS. Jest to rozwiązanie skomplikowane, jednak funkcjonuje już u kilku pracodawców. •

29


psychologia inwestowania

Nienasycony kapitalizm Kapitalizm jak rewolucja pożera własne dzieci. Konsumuje rynki, które sam stwarza. Na szczęście jest bardziej płodny niż żarłoczny. Pokarmu więc nie zabraknie.

P

rawdziwym problemem gospodarki nie jest brak ropy, ale wody – tym stwierdzeniem Peter Brabeck-Letmathe, szef rady nadzorczej Nestlé, rozpoczął dyskusję o prywatyzacji wody. Jej efektem miałoby być ograniczenie jej marnowania w rolnictwie, energetyce i w zwykłej konsumpcji, przy myciu samochodów czy napełnianiu ogrodowych basenów. Podział rynku wody już trwa. W poszukiwaniu jej źródeł Koreańczycy i Japończycy inwestują na Madagaskarze, w Kambodży i Birmie. Wyznacznikiem przyszłości może być Oman, gdzie dostęp do wody jest odpłatny od 4,5 tys. lat. Pomyślcie, jak wielki mógłby powstać rynek, gdyby takiej prywatyzacji dokonać w skali globalnej. Nie wyszliśmy jeszcze z kryzysu, a biznes już ma pomysły na komercjalizowanie dziewiczych terenów. To właśnie dzięki ich zasiedlaniu kręci się gospodarka i rośnie globalny PKB. Ten mechanizm 100 lat temu dostrzegła i opisała Róża Luksemburg, polska myślicielka, niesłusznie zaszufladkowana przez historię jako szalona rewolucjonistka. W jej czasach światowa gospodarka była nakręca-

30

corbis

Piotr Karnaszewski, Filip Kowalik

na przez geograficzne poszerzanie się rynku oraz nowe technologie. Potem okazało się, że ten rozwój może być jeszcze szybszy, bo sami potrafimy tworzyć takie dziewicze tereny. Ostatnio w ten sposób zostało na przykład wykreowane zjawisko „życia na permanentnym kredycie”. Banki nastawiły się na utrzymywanie klientów w ciągłym zadłużeniu, by ci mogli szybciej realizować wciąż nowe potrzeby. Zdaniem socjologa Zygmunta Baumana kryzys, jaki dwa lata temu wybuchł na tym rynku, świadczył o tym, jak groźne staje się produkowanie terenów do komercjalizacji. Jego zdaniem konsumenci nie mieli ani takich potrzeb, ani możliwości. Popyt był nakręcany sztucznie i po jakimś czasie ten balon musiał pęknąć. Pytanie tylko, czy groźne jest samo zagospodarowywanie nowych terenów, tak jak chce tego Bauman? Problemem jest raczej sposób, w jaki się to robi, spekulując, przeszacowując i tworząc na rynku kolejne bańki. Przecież mimo kryzysu zjawisko „życia na kredyt” wcale nie umarło, a produkowanie dziewiczych terenów nie ma końca.

Realizować swoje marzenia ludzie zawsze chcieli szybko, ponad bieżące zdolności. Stało się to możliwe, kiedy banki zorientowały się, że równie dobrze jak na udzielaniu kredytów mogą zarabiać na odsuwaniu w nieskończoność ich ostatecznej spłaty. Zaczęło się od kredytów ratalnych, w latach 20. w USA tak sprzedawano 60 proc. towarów i trzy czwarte samochodów. Potem pieniądz zdematerializowano, więc skala długu zapisywana tylko szeregiem cyfr też przestała robić wrażenie. Stąd już był tylko krok do życia na kredyt. Dopełniło go upowszechnienie kredytów hipotecznych, kiedy za sprawą hossy na rynku nieruchomości znacząco zmalało ryzyko hipotek. Teraz można było zarabiać dwa razy: najpierw na sprzedaży produktów finansowych, potem na utrzymywaniu klientów w stanie zadłużenia. Bankierzy zaczęli się zastanawiać, dlaczego by nie zarabiać po raz trzeci. Tak wyprodukowano kolejny, dziewiczy rynek „kredytów na kredytach”, czyli CDS-ów (instrumentów przenoszących ryzyko kredytowe). Udzielone kredyty hipoteczne składało się w paczki i odsprzedawało dalej, na rynek. Pomysł całkiem niezły, problem w tym, że sprzedawano je jako bezpieczne instrumenty, podczas gdy okazało się, że spłata części z nich, i to nie wiadomo jak dużej, jest zagrożona. Potem wszystko potoczyło się jak w dominie. Zawiodły obliczenia, tak jak wcześniej przeszacowano zyski z nowej ekonomii. Zawiodło państwo. Motywem przewodnim drugiej kadencji administracji G.W. Busha było uczynienie z Amerykanów prawdziwych obywateli. Mieli posiadać własne domy i być związani z ziemią, na której mieszkają. Dla realizacji tej idei rząd wdrożył program finansowania rynku nieruchomościowego. Dzięki niemu kredyty mogli zaciągać ludzie, których nie było stać na ich spłatę. Rok przed giełdowym krachem większość ekonomistów pytana, co dla rynku stanowi największe zagrożenie, wskazywała zresztą


Jak obliczył „Forbes”, ten wart 70 mld dol. nie kredyty hipoteczne, ale fundusze private sektor mógłby skokowo wzrosnąć o kolejne equity. Jeszcze 20 lat temu to był dziewiczy 17 mld dol., gdyby tylko zalegalizowano obszar. W tym czasie Steven Schwarzman śluby par homoseksualnych. Kolejne 2–3 i Peter Peterson opuścili Lehman Brothers, mld dolarów mogliby zarobić prawnicy, psyby na własną rękę doradzać przy fuzjach choterapeuci i lokalne samorządy w efekcie i przejęciach. Kilka lat wcześniej byli partrosnącej przy tej okazji liczby rozwodów. nerzy The Boston Consulting Group zaZresztą komercjalizować dają się nawet rułożyli Bain & Company, firmę doradztwa chy kontrkulturowe, takie jak zrodzony pod przy restrukturyzacjach. Jedni i drudzy koniec lat 60. New Age. Dziś to wielki bizszybko doszli do wniosku, że jeśli tak dones, zaczynający się od nowych kościołów brze idzie im doradztwo dla klientów, to zakładanych przez tak kontrowersyjnych dlaczego nie mieliby tego robić na własny mistrzów duchowych jak Sun Myung Moon, rachunek. Tak powstawały private equity. przez ezoteryczne książki pisane przez guru Bankierzy z Lehmana założyli Blackstone ludzi bogatych i zapracowanych jak Osho, teGroup, a doradcy BCG – Bain Capital. lewizyjnych gwiazdorów psychoterapeutów Boom przyszedł jednak dopiero po bańw stylu dr. Phila, po seriale o UFO i filmowe ce internetowej. Fundusze zaczęły korzywersje bestsellerów Dana Browna. stać z łatwo dostępnej dźwigni finansowej, Komercjalizowane są nawet takie obszary, mnożąc swoje zyski cztero- lub nawet pięjak resocjalizacja więźniów. Trzy lata temu ciokrotnie. W roku 2006 tylko w Stanach ten rynek stworzył National Grid Transco, Zjednoczonych przejęły 654 firmy warte brytyjski dostawca gazu. Dzięki specjalnie 375 mld dolarów. Na rynku okrzyknięto przygotowanemu systemowi selekcji, ich barbarzyńcami, przepowiadano szkoleń i praktyk dla młodociaim szybki koniec za sprawą bańki, Róża luksemburg nych przestępców, udało mu się jaką pompowali na rynku M&A. już sto lat temu do firmy pozyskać 240 byłych Mimo to w czasie kryzysu nie odkryła, że globalny więźniów. Z tej grupy ponownie upadł ani jeden private equity. PKB rośnie dzięki w konflikt z prawem weszło tylko Co więcej, fundusze te ciągle są kolonializmowi 7 proc. osób, podczas gdy średnia bardziej efektywne niż inwestodla tej grupy wiekowej wynosi 71 rzy branżowi. Według badań Coproc. Oprócz niezaprzeczalnych zysków lumbia Business School średnia dywidenda społecznych Brytyjczycy na jednej takiej ze spółek wchodzących w skład indeksu akcji zaoszczędzili 5,1 mln funtów rocznie. S&P 500 wynosi 1,3 proc., podczas gdy te Obawa, że kapitalizm nie znajdzie nowych, z portfela private equity miały 20 proc. dziewiczych terenów pod komercjalizację, Całkiem dobrze ma się też inny, wymyjest przesadzona. Są jak horyzont – nieważne ślony dziewięć lat temu rynek – inwestycji jak daleko się zabrnie, on zawsze pozostanie w wino. Dziś tak dobrze się sprzedaje, bo nie nieosiągalny. Nowe warunki, w których żyje jest klasycznym produktem inwestycyjnym, ekonomia, ujawniają nowe pola komercjaliale budzącym emocje produktem lifestylozacji. Dlatego coś, co logicznie powinno się wym. A właśnie dziewicze rynki powiązane skończyć, trwa nadal. A ludzie są nienasyceze stylem życia to dziś jedno z najlepszych ni. Obrazują to badania przytaczane przez paliw globalnego wzrostu gospodarczego. francuskiego ekonomistę Daniela Cohena, Część nakręcana jest przez nowe technoz których wynika, że 60 proc. satysfakcji logie, ale równie mocno trzymają się traz uzyskania podwyżki wyparowuje już po dycyjne sektory, takie jak turystyka, rynek dwóch, trzech latach. zabawek, imprez muzycznych czy gastroZygmunt Bauman wyraża jednak obawę, nomia, komercjalizowane na coraz nowsze że ta chciwość ostatecznie zrujnuje kapitasposoby. lizm i społeczeństwo, które go hoduje. Za W ostatnich latach boom w Polsce przeżywa jego twierdzeniem przemawia to, że kryzyna przykład branża ślubna, której wartość sy powracają jak bumerang, a po ostatnim już przekracza 2 mld dol., a nieznani jeszcze można odnieść wrażenie, iż każdy kolejdziesięć lat temu konsultanci ślubni otwieny jest jeszcze trudniejszy. Tyle że skala rają swój samorząd. Przy tym ciągle przed następnych wywrotek jest większa o tyle, nami jest perspektywa wzrostu, w Polsce ten o ile urosła w tym czasie gospodarka. Widać rynek stanowi 0,3 proc. PKB, podczas gdy to, gdy obserwuje się bezwzględny i prow Stanach Zjednoczonych przekroczył 0,5 centowy spadek indeksów giełdowych. Po proc. PKB. Ale nawet tam są ciągle rezerwy.

czarnym poniedziałku w 1987 Dow Jones spadł o 1000 punktów, podczas gdy po pęknięciu internetowej bańki aż o 4000 punktów. Tymczasem względny spadek był bardzo podobny – w pierwszym przypadku 37, a w drugim 35 proc. Poza tym rynek i tak wraca do równowagi – Apple już dziś jest wyżej wyceny niż na górce z 2007. Kryzysy są więc stanem przejściowym. Dlatego przekonanie, że czas obudzić się ze snu – Amerykanie muszą wreszcie oszczędzać i nie mogą żyć permanentnie za pieniądze pożyczone w Chinach – jest z gruntu nietrafne. To przykładanie starych miar do nowych warunków. Kiedyś wszystko w gospodarce żyło w zamkniętych okresach – zaciągnięty kredyt ratalny na samochód był spłacany po trzech latach, a auto pozostawało w rodzinie. Dziś koniec jednego okresu staje się początkiem drugiego. Coraz mniej niepokoją nas 30-letnie wysokomarżowe kredyty hipoteczne, bo za parę lat i tak je zrefinansujemy na nowych warunkach. A jeszcze skonsolidujemy je z kredytami na samochód czy wyposażenie mieszkania. Na kredycie można przeżyć całe życie. Zresztą czym różni się zadłużony Amerykanin od mniej zadłużonego Niemca, który przez całe życie musi płacić czynsz za wynajmowane mieszkania. Taka sama niepewność ma miejsce w obu przypadkach, a rata to kolejny stały wydatek w comiesięcznych rachunkach. Życie na kredyt i przekazanie całego majątku w zastaw pokazuje też, jak bardzo ludzie odzwyczaili się od własności prywatnej. Jak przepowiadał Jeremy Rifkin, wchodzimy w wiek dostępu, kiedy nieważne jest posiadanie, ale używanie. W płynnej rzeczywistości nie ma nic trwałego. Ludzie wręcz oddają swój majątek, aby uzyskać dostęp do pieniędzy – tak jest z kredytami reversed mortgage (czyli zadłużenie własnej hipoteki), których wartość w USA sięgnęła w październiku 2,6 mld dolarów. Tak samo jest w biznesie, gdzie posiadanie również stało się stanem przejściowym. W polskiej rzeczywistości doskonale widać to na przykładzie telewizji kablowej Aster, którą posiadali już fundusz Enterprise Investors, Elektrim, a później znów fundusze Hicks Muse Tate & Furst i Mid Europa Partners. Każdy był posiadaczem przez jakiś czas, zarobił swoje i sprzedał. Ta zabawa nie musi mieć końca. Tak jak produkowanie nowych terenów do zasiedlania przez biznes. •

Przedruk za: Forbes nr 12/2009.

31


psychologia inwestowania

O inwestycyjnej hardości na Nowy Rok Koniec roku bywa szalony. Przygotowania do świąt, zakupy, prezenty, planowanie sylwestra, kończenie setek spraw w pracy. No i budżet – jeden trzeba zamknąć, drugi stworzyć i otworzyć. Dariusz Duma coach i doradca CHI L T E R N P o l s k a

N

a ogół też podsumowanie inwestycji. Takie zmęczenie maratończyka – byle dobiec z przyzwoitym wynikiem. A na mecie niech się dzieje, co chce – już dobiegłem. Zobaczmy – po wielokroć pytamy się nawzajem: jak spędzasz święta? Co robisz w sylwestra? A przecież bardzo rzadko ktoś pyta: „co robisz w styczniu?”.

32

W styczeń wkraczamy na ogół nieprzygotowani. Wiele osób budzi się po sylwestrowej zabawie, albo pojawia się w styczniu w pracy – i rok po roku odkrywają, że ich Nowy Rok zaskoczył. Jakby zasiadali nad nową, czystą kartką, zupełnie bez pojęcia, od czego zacząć pisanie. I tylko cyferka o jeden wyższa… Już 2010. Pół biedy, gdy zaczynamy z jakimiś postanowieniami noworocznymi, nawet jeśli ich jeszcze nigdy nie zrealizowaliśmy. Sztandarowe to rzucenie palenia, dieta i języki obce… Masz jakieś swoje?

Jak się powinno zaczynać Nowy Rok? O czym pamiętać? Co jest ważne? Co powinno być na twojej kartce „2010”, zanim zaczniesz na niej cokolwiek pisać? Chciałbym tu teraz powiedzieć kilka słów o nadziei. To nie są łatwe czasy dla nadziei. Rzadko się o niej mówi, rzadko się o niej myśli. Jak dziwnie wyglądałby finansista czy handlowiec, gdyby miał w swoich budżetowych tabelach kolumnę lub wiersz, gdzie się wpisuje nadzieję? Nawet w świecie chrześcijańskim, choć najważniejsze cnoty to wiara,


nadzieja, miłość, o wierze i miłości usłyszysz wiele, o nadziei – rzadko i mało.

corbis

Z drugiej strony, najbardziej przekonujące definicje i opisy piekła mówią, że to jest miejsce, gdzie nie ma nadziei. Gdy się zapomina o nadziei, właściwie mamy piekło już na ziemi. Bardzo jej potrzebujemy. Niestety, jak ze wszystkim co wartościowe, trudno o nadzieję. Na jej miejsce wdzierają się podróbki i namiastki. Trzeba jej strzec i ją pielęgnować. Jest nietrwała. Nadzieja wymaga i zobowiązuje. Nie pozwala ci godzić się na kiepskość i bylejakość. Każe wierzyć, że może być lepiej. Każe też się angażować, każe pracować, każe się trudzić. No i pozwala inwestować. Po pierwsze dlatego, że wierzysz w dobry zysk, który przyniosą twoje inwestycje. Jest jednak jeszcze jedna przesłanka inwestowania, dużo ważniejsza niż zyski. To przekonanie, że miło będzie te zyski w odpowiednim momencie skonsumować. Prawda, że warto mieć taką nadzieję? Właśnie po to inwestujemy, nawet jeśli na co dzień bardziej się myśli o zysku. Niektórzy deficyt nadziei załatwiają bezczelną pewnością. Nie umieją powiedzieć: „mam nadzieję”, powiedzą: „musi się udać, mnie się zawsze udaje”. Taka postawa zamyka na współpracę z innymi, rodzi butę i agresję, a w konsekwencji samotność, często takie „sam na sam ze sobą i własnymi sukcesami”. To o takich właśnie ludziach śpiewał Jacek Kaczmarski, że ich „dławi własny pęd”. Nie jest im potrzebna nadzieja, bo mają pewność. Tylko czy prawdziwą? A co się z nimi dzieje, gdy coś jednak pójdzie nie tak? Dużo gorzej znoszą porażki. Ciekawą lekcją tego był chyba nasz tzw. kryzys. Dużo gorzej znieśli go ci, którzy uznali w którymś momencie, że jest dobrze i tak już będzie zawsze. Nie było. Nigdy nie będzie. Wydaje się, że teraz, z Nowym Rokiem, wszyscy szczególnie mocno próbujemy szukać odpowiedzi na pytanie: „co dalej?”. Ci, co są zobowiązani do obiektywizmu niejako z urzędu – na przykład giełdowi analitycy – mówią prawdy oczywiste. Będzie rosło albo będzie malało. A co słyszą inwestorzy? Optymiści, że będzie dobrze, pesymiści – wprost przeciwnie. Ciekawe, kto będzie żałował… Jedno wydaje się pewne – jest jakieś szaleństwo w duszy inwestorów, że wolą

kupić, gdy drogo. Kiedy jest tanio, a wciąż jest taniej, niż było wtedy, gdy wielu kupowało – boją się. Ot, nasza ludzka przewrotna i nieracjonalna natura… Tymczasem, jak pisze Martin Seligman, amerykański specjalista od wyuczonej bezradności i jej pokonywania: „Optymistę spotyka w życiu tyle samo niepowodzeń i tragedii, co pesymistę, ale optymista znosi to lepiej”. Niby oczywiste. Tylko internauta Kangur na jednym z forów skomentował to zdanie – jako pesymista – pisząc, że „optymistę spotyka w życiu tyle samo niepowodzeń i tragedii, co pesymistę, ale pesymista się ich spodziewał”. I jak tu wszystkim dogodzić?

deficyt nadziei. A dane na temat depresyjności naszego społeczeństwa są zatrważające. Miasta i wioski bez nadziei, małżeństwa bez nadziei, firmy i partie bez nadziei. To znaczy ludzie, którzy tam trwają, myślą, że nie ma dla nich szansy na lepiej. Chcą wierzyć, że trudności, w które popadli, są nie do odwrócenia, nie do zmiany. Można by w ten sposób spojrzeć na nasz kryzys finansowy. Był taki czas, że już się wydawało, iż jest tak źle, że nie ma szansy, żeby było lepiej. To jest inwestycyjna depresja. Wtedy się właśnie powinno kupować, wbrew emocjom…

Kiedy rozmawiam z ludźmi, którzy szukają pracowników czy prowadzą rekrutacje, to bardzo często narzekają na to, że kandydatom na rynku brakuje pasji. Pasji do czegoWielu w obliczu kłopotów z nadzieją, wykolwiek. „Gdyby on chociaż znaczki z pasją biera rozpacz albo rezygnację. Rozpacz to zbierał, to może kiedy już go będę miał odrzucenie nadziei. Lepiej nie będzie. Nie w firmie, znalazłby dla siebie jakąś pasję mam na to wpływu. Wtedy łatwiej poczuć w pracy?”. Sam często mówię moim pracowsię ofiarą i poszukać winnych za taki stan nikom: co jest takiego, co cię tak „rajcuje rzeczy na zewnątrz, poza sobą. Właściwie i kręci”, że gotów byłbyś pół życia można się zwolnić z odpowiedzialpoświęcić, żeby to zdobyć albo w nowy rok ności za cokolwiek. To jest w Polwkraczamy stworzyć? To nie musi być prasce bardzo rozpowszechniona nieprzygotowani. ca... to nie musi być rodzina – to choroba. Skoro to „oni” są winni, Zasiadamy nad może być wartość, przekonanie, nic z tym nie można zrobić. Nie czystą kartką. Od czego zacząć? idea, to nawet mogą być „znaczmam nadziei, ale to przecież nie ki”. Niech będzie coś. Właśnie woode mnie zależy. Nie mam rezultakół tego będzie się budować i rozwijać tów, ale to przecież nie moja wina. Wytwoja nadzieja. godna, wyuczona, „strategiczna” bierność. Uzasadniona, utrwalona kiepskość pasażera Dlatego namawiam, żebyśmy zaczęli Nowy na gapę. Może przyjdą jacyś nowi „oni”? Rok od refleksji nad nadzieją. Ile jej masz? Wtedy może będzie lepiej. Chyba że mój Ile jest zła czy złego, na które już zobojętbrak nadziei osiągnął już taki stan, że wiem, niałeś, albo wygodnie ci wierzyć, że jest nie że żadni „oni” nie przyjdą, a jeśli nawet by do zmiany? Jak często wygodniej ci wierzyć, przyszli, i tak nie będą lepsi od poprzedże jesteś ofiarą, zamiast dojrzale i odponików. Niestety, wielu Polaków tak myśli wiedzialnie zawalczyć o zmianę na lepsze? o polityce, tak myślą o swoich firmach, swoIle jest dobra, o które nie zabiegasz, bo się ich szefach, o lokalnych władzach. To tak wydaje poza zasięgiem? To taka zła odmianaprawdę jest już „rozpacz w genach”. Źle na rezygnacji. Także w dziedzinie własnych by było w takim stanie zaczynać Nowy Rok. finansów. Źle by było w ten sposób patrzeć na swoje No i pamiętaj staropolskie: inwestycje, nawet jeśli tam wciąż per saldo Nie porzucaj nadzieje, jakoć się kolwiek dzieje... mamy stratę, albo jeśli znów przegapiliśmy I doczytaj ten utwór Jana Kochanowskiezakupy w dołku. go do końca, bo jest tam ważna mądrość – przestroga, także dla inwestorów. Profesor Antoni Kępiński, psychiatra, twórAle człowiek zhardzieje, ca bardzo humanistycznej wizji człowieka Gdy mu się dobrze dzieje, i naszego życia emocjonalnego, podkreślał, Więc też, kiedy go Fortuna omyli, że u źródeł depresji leży często przekonaWnet głowę zwiesi i powagę zmyli. nie, że zła sytuacja, która mi się przytrafiła, problem, nastrój, trudność – nigdy się nie Oby nam się to w Nowym Roku nie wydaskończą, będą trwały zawsze. Zamrożone rzyło. Mądrej hardości inwestycyjnej wszyzło, nieodwracalne ciemności. Właściwie scy sobie życzmy. • depresję można zdefiniować jako trwały

33


inwestycje fundusze

Rating dla BPH Obligacji 2 Wyniki dzięki aktywnemu podejściu i koncentracji portfela. Data analizy: 6 lipca 2009 Fundusz: BPH Obligacji 2 (BPH FIO Parasolowy) Segment: dłużne złotowe, uniwersalne Rating: Autorzy: Michał Duniec, Tomasz Publicewicz (Analizy Online)

F

undusz BPH Obligacji 2 (BPH FIO Parasolowy) powstał w 2005 w wyniku przekształcenia funduszu BPH Rynku Pieniężnego SFIO. Fundusz jest zatem nie tylko produktem młodym, ale jednym z niewielu funduszy obligacji długoterminowych w Polsce. Podobnie jak inne produkty tego rodzaju, aż do połowy 2008 fundusz nie cieszył się zainteresowaniem ze strony inwestorów. Sytuacja uległa zmianie, od kiedy na rynku papierów dłużnych pojawiła się hossa, a fundusz zaczął osiągać bardzo dobre wyniki inwestycyjne. Czynniki te spowodowały wzrost zainteresowania funduszem, co sprawiło, że na początku 2009 jego aktywa przekroczyły poziom 100 mln złotych. Wzrost aktywów funduszu był również możliwy ze względu na jego dostępność. Zarządzający i proces inwestycyjny

Model zarządzania funduszami w BPH TFI opiera się na poruszaniu się w ramach limitów inwestycyjnych, których poziom zależy od predyspozycji i umiejętności zarządzającego. Wysokość limitów ustala i kontroluje Komitet Inwestycyjny, w którego skład wchodzi zarząd, analitycy, risk manager oraz sami zarządzający. Poziom swobody, jaką otrzymują zarządzający, może wiec ulegać zmianom wyniki inwestycyjne (stan na dzień: 2009.06.30)

fundusz

indeks IRFU

średnia SAFU

2500 2400 2300 2200 2100 2000 1900 1800

34

2005

2006

2007

2008

ytd

wraz z upływem czasu, ale przede wszystkim wraz z ich dokonaniami. W myśl tej zasady zarządzający, którzy zdobyli uznanie Komitetu Inwestycyjnego lub mają potwierdzoną historię dokonań, otrzymują dużą swobodę działania, którą ograniczają już tylko limity statutowe. Opisany model działania ma bardzo wyraźny wpływ na zarządzanie funduszem BPH Obligacji 2. W październiku 2007 zarządzanie tym produktem przejął Witold Chuść, który w latach 2003-2007 był odpowiedzialny za fundusze dłużne w Pioneer Pekao TFI. W BPH TFI odpowiada on nie tylko za fundusze dłużne, ale jest również odpowiedzialny za podejmowanie decyzji strategicznych. Oznacza to, iż Chuść posiada bardzo dużą autonomię przede wszystkim jako Dyrektor Działu Inwestycji, a także jako zarządzający funduszem BPH Obligacji 2. W tym przypadku rola Komitetu Inwestycyjnego sprowadza się do akceptowania jego propozycji w kontekście strategicznej alokacji aktywów. Dodatkowo Komitet akceptuje listę papierów korporacyjnych, którymi jest zainteresowany zarządzający. W przypadku obligacji skarbowych zarządzający nie musi występować o zgodę Komitetu. Przed przejęciem zarządzania przez Chuścia, które miało miejsce w październiku 2007 roku, funduszem BPH Obligacji 2 kierowało trzech innych zarządzających. Częste zmiany zarządzających w krótkim okresie należy zatem ocenić negatywnie. Polityka inwestycyjna i portfel

Celem inwestycyjnym funduszu jest generowanie możliwie wysokiej stopy zwrotu przy jednoczesnym minimalizowaniu trzech podstawowych czynników ryzyka, tj. niewypłacalności emitenta, ryzyka zmienności stóp procentowych oraz ryzyka płynności. Zgodnie ze swoim statutem, nie mniej niż 70 proc. swoich aktywów, fundusz inwestuje w instrumenty dłużne, czyli głównie obligacje skarbowe, bony skarbowe oraz papiery komercyjne. Fundusz może również inwestować w instrumenty dłużne na wschodzących rynkach europejskich i we Wspólnocie Niepodległych Państw. Poziom zmodyfikowanego duration portfela inwestycyjnego funduszu powinien być wyższy niż 2 lata, co oznacza, że jest to produkt o wysokim ryzyku stopy procentowej. Chociaż główny składnik portfela stanowią papiery skarbowe, to w przeszłości fundusz inwestował również w papiery korporacyjne. Na koniec 2006 stanowiły one około 25 proc. portfela. Następnie w dwóch kolejnych latach ich udział ulegał stopniowemu zmniejszaniu, aż na koniec 2008 osiągnął poziom 5,5 proc. Zmniejszenie ryzyka kredytowego funduszu oraz zwiększenie ryzyka stopy procentowej miało między innymi związek z kryzysem gospodarczym, tj. rosnącym ryzykiem niewypłacalności emitenta oraz z pozytywnym rozwojem koniunktury na rynku obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu. Wraz ze zmniejszaniem udziału papierów korporacyjnych zwiększa się także zmienność funduszu. Wynika to z faktu, że papiery korporacyjne, mimo innych ryzyk, dzięki stoso-


wanym sposobom wyceny stabilizują zmienność wartości jednostki. Fundusz nigdy nie inwestował w papiery komunalne, natomiast pod koniec 2008 po raz pierwszy zainwestował w obligacje zagraniczne – około 7 proc. portfela stanowiły wówczas skarbowe papiery węgierskie. Chociaż inwestowanie w papiery zagraniczne wiąże się z ryzykiem walutowym, to zarządzający nie stosuje w sposób ciągły zabezpieczenia ryzyka kursowego. W praktyce czasami ogranicza on ryzyko kursowe, a czasami liczy na dodatkowy zysk z tytułu wymiany walutowej. Oprócz papierów skarbowych o stałym oprocentowaniu fundusz inwestuje również w papiery o zmiennym oprocentowaniu, których udział na koniec 2008 wynosił ponad 30 proc. Najważniejszą cechą funduszu jest jego aktywne podejście wobec ryzyka stopy procentowej (duration). W zależności od sytuacji rynkowej i oczekiwań zarządzającego polityka funduszu w tym zakresie jest zmienna. Najniższy poziom modified duration poniżej 1 roku fundusz wykazał w sprawozdaniu finansowym na koniec 2008, natomiast najwyższy – trzy lata wcześniej (4,56). Sposób zarządzania funduszem BPH Obligacji 2 sprawia, że jest to produkt niebenchmarkowy. Oznacza to, iż struktura portfela funduszu może w sposób istotny odbiegać od struktury samego wzorca. Jego formalny benchmark służy głównie określeniu poziomu dopuszczalnego ryzyka oraz odchyleń od niego w tym zakresie. Aktywne zarządzanie funduszem ułatwia w praktyce zamierzona wysoka koncentracja portfela. Dzięki takiemu podejściu, zarządzający może skupiać się na składnikach jego zdaniem najbardziej perspektywicznych w danym momencie. Średni historyczny poziom składników portfela oscyluje wokół 13-14 pozycji. Blisko 80 proc. swoich aktywów fundusz inwestuje jednak tylko w 5-6 największych. Strategię inwestycyjną polegającą na utrzymywaniu wysokiego poziomu koncentracji ułatwiają także relatywnie niskie aktywa funduszu. Na koniec czerwca 2008 ich poziom wyniósł +145 mln złotych. W tym kontekście istotny wzrost ich wartości może ograniczyć możliwość równie aktywnego zarządzania, do którego potrzebna jest płynność. Wyniki funduszu i ryzyko

Na przestrzeni ostatnich miesięcy wyniki funduszy są bardzo dobre. W 2008 fundusz został sklasyfikowany na 5. miejscu na 29 funduszy, czyli w pierwszym kwartylu wyników. Natomiast wynik uzyskany w pierwszym półroczu 2009 (+8,24 proc.) dał mu trzecią pozycję wśród konkurentów. Mimo to wcześniejsza historia wyników pokazuje, że w przypadku BPH Obligacji 2 nie może być wyłącznie mowy o paśmie sukcesów, choć sytuacje te miały miejsce, gdy funduszem zarządzał ktoś inny. Np. w 2007, czyli w drugim pełnym roku kalendarzowym swojej działalności, fundusz osiągnął wynik gorszy od średniej rynkowej o -1,7 pkt. proc., zajmując jednocześnie przedostatnie miejsce w grupie (28/29). Strategia funduszu zakłada, że oczekiwany wynik ma dla zarządzającego większe znaczenie w procesie inwestycyjnym niż krótkookresowa zmienność funduszu. Mimo tego, z bardzo dobrymi wynikami wiąże się dobry stosunek zysku do ryzyka. Zarówno w okresie ostatnich 12 miesięcy, jak i 36 miesięcy fundusz posiada bardzo dobry odczyt wskaźnika Information Ratio na poziomie 1,32 i 2,24,

co daje mu odpowiednio 2. i 1. miejsce w swojej grupie. Jednocześnie uzyskiwanym wynikom towarzyszy niewysoka zmienność. Z analizy wskaźnikowej funduszu wynika również, że jego dobry wynik jest efektem skutecznego doboru składników portfela. Wiąże się to bezpośrednio z niską wrażliwością funduszu na zmianę rynkowych indeksów oraz bardzo wysokim wskaźnikiem Alfa (1,26 proc.), który mierzy poziom ryzyka i poziom stopy zwrotu wynikający z decyzji zarządzającego. To właśnie skutecznej selekcji składników portfela fundusz zawdzięcza swój doskonały wynik. Koszty i opłaty

Fundusz BPH Obligacji 2 nie jest produktem tanim. Od 2006 poziom kosztów całkowitych TER funduszu (udział kosztów operacyjnych korygowanych o koszty odsetek, ujemne różnice kursowe oraz koszty pokrywane przez TFI w aktywach funduszu) jest konsekwentnie powyżej średniej w grupie. Dodatkowo, w pierwszym półroczu 2008 fundusz wykazał najwyższy poziom wskaźnika TER nie tylko w swojej dotychczasowej historii, ale był on najwyższy na tle jego konkurentów (2,38 proc.). Na koniec 2008 wskaźnik TER wyraźnie się obniżył i wyniósł 1,65 proc., podczas gdy średnia w grupie była od niego o -0,22 pkt. proc. niższa. TFI nie pobiera za to wygórowanych opłat za nabycie jednostek, których maksymalny poziom to 0,5 proc. Podsumowanie

BPH Obligacji 2 jest jednym z najlepiej zarządzanych funduszy dłużnych w Polsce. Fundusz osiąga bardzo dobre wyniki inwestycyjne przy relatywnie niskim poziomie ryzyka. Pozwala na to autorski styl zarządzania, jaki skutecznie stosuje Witold Chuść. Szeroka polityka inwestycyjna oraz brak istotnych ograniczeń statutowych stwarzają podstawę do bardzo aktywnego podejścia względem ryzyka stopy procentowej. Niebenchmarkowy charakter funduszu oraz jego wysoka koncentracja pozwalają na duże odchylenia średniego terminu zapadalności składników portfela od średniego duration benchmarku. Ta swoboda sprawia, że fundusz może zarówno silnie ograniczać, jak i zwiększać ryzyko stóp procentowych. Zagrożeniem dla wyników funduszu mogłoby być odejście z BPH TFI Witolda Chuścia lub istotny wzrost poziomu aktywów. • fundusz

średnia w grupie (SAFU)

3 miesiące

5,7%

3,1%

3/29

1 rok

21,6%

9,7%

1/28

3 lata

30,0%

16,4%

2/24

od początku

30,6%

pozycja w grupie

ryzyko Information Ratio (3 lata)

1,30

Tracking Error (3 lata)

2,8%

zarządzający funduszem Witold Chuść

start

czas (lata)

2007-10-02

1,8

polityka inwestycyjna benchmark funduszu 100% EFFAS Indeks Polskich Obligacji Skarbowych 3-10

Szczegółowe informacje na temat ratingów można znaleźć na www.analizy.pl. Opinia sporządzona przez Analizy Online, przedruk za zgodą Analizy Online Sp. z o.o.

35


inwestowanie emerytura

Prywatna Emerytura B PH Prywatna Emerytura to Pracowniczy Program Emerytalny (PPE) z funduszami inwestycyjnymi. PPE jest jedną z ustawowych form gromadzenia oszczędności na emeryturę w ramach III filaru dla osób zatrudnionych w pełnym lub niepełnym wymiarze czasu pracy. BPH Prywatna Emerytura daje możliwość lokowania środków w wybrane subfundusze wchodzące w skład BPH FIO ważne informacje l Składka podstawowa jest finansowana przez pracodawcę. Może ona stanowić jednak maksymalnie 7 proc. wynagrodzenia pracownika. l Wartość składki nie jest wliczana do wynagrodzenia stanowiącego podstawę ustalania obowiązkowych składek na ubezpieczenia społeczne. l Suma składek dodatkowych w 2009 nie mogła przekroczyć kwoty 14.368,50 zł. l Składka dodatkowa jest potrącana z wynagrodzenia uczestnika po jego opodatkowaniu. l Pracowniczy Program Emerytalny – ze względu na ochronę interesów jego uczestników – podlega rejestracji przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). l Uczestnictwo w PPE jest całkowicie dobrowolne.

Parasolowego. Ich wybór jest uzgadniany między pracodawcą a specjalistami BPH TFI. O sposobie inwestowania środków decyduje sam uczestnik programu. Istnieje też możliwość skorzystania – podobnie jak w przypadku IKE – z modelowej strategii inwestycyjnej, w której subfundusze dobierane są do wieku uczestnika. Umożliwia to pełne wykorzystanie potencjału zysków wynikającego z inwestowania na rynku akcji w początkowych latach oszczędzania, przy zwiększającym się bezpieczeństwie środków w miarę zbliżania się do wieku emerytalnego. Środki zgromadzone w ramach PPE mogą być swobodnie przenoszone i zamieniane między subfunduszami. Co PPE daje pracodawcy? Może on rozbudować i zwiększyć atrakcyjność sys-

temu wynagrodzeń. Wszystkie wydatki poniesione w ramach programu stanowią dla niego koszt uzyskania przychodu. Pracowniczy Program Emerytalny zwiększa atrakcyjność pracodawcy wśród pracowników oraz jest dodatkowym narzędziem motywacyjnym. Co PPE daje pracownikom? Umożliwia im gromadzenie dodatkowych środków na emeryturę, a jednocześnie przynosi konkretne korzyści podatkowe. Dochody uczestników oraz wypłacane środki są bowiem wolne od podatku od zysków kapitałowych. Co więcej, środki te są dziedziczone oraz wolne od podatku od spadków i darowizn. Program może zwiększyć poczucie bezpieczeństwa pracowników, którzy mają możliwość zadeklarowania składki dodatkowej. Przykłady – tabela. •

Płaca

Miesięczna

Miesięczna

Środki

Roczna

Środki po

Środki po

Środki

brutto

składka

składka

zebrane

stopa

10 latach

20 latach

po 30

podstawowa

dodatkowa

w ciągu

zwrotu

latach

roku 5,000

350

50

4,800

3%

56,036

131,649

233,677

10,000

700

100

9,600

3%

112,073

263,298

467,355

15,000

1,050

150

14,400

3%

168,109

394,947

701,032

20,000

1,400

200

19,200

3%

224,145

526,596

934,710

Pokaż to swojemu szefowi P racowniczy Program Oszczędnościowy (PPO) przeznaczony jest wyłącznie dla przedsiębiorstw i jest indywidualnie dopasowany do potrzeb każdej firmy. Podobnie jak PPE polega na zorganizowanym, grupowym oszczędzaniu na przyszłą emeryturę. Jednak w odróżnieniu od PPE nie ma tu stałych składek. Można wpłacać dowolną kwotę. To program umożliwiający pracownikom systematyczne oszczędzanie dodatkowego kapitału w różnych funduszach. Opiera się on na zasadzie partycypacji pracodawcy oraz pracownika we wpłacanych składkach oraz odroczeniu możliwości wypłat do

36

czasu uzyskania uprawnień emerytalnych. Nie ma wymagań co do liczby zatrudnionych przez firmę osób, okresu działania firmy i minimalnego wynagrodzenia, a programem mogą być objęci wszyscy pracownicy lub wybrana grupa. PPO jest podobny do rozwiązań przewidzianych w ustawie o pracowniczych programach emerytalnych dla funduszy inwestycyjnych, ale łatwiejszy do wprowadzenia i administrowania. Brak ulg w ZUS-ie od wpłat dokonywanych do tego programu rekompensowany jest pełnym dostępem pracownika do gromadzonych środków w dowolnym momencie oszczędzania.

Możliwość wyboru kilku funduszy inwestycyjnych wchodzących w skład BPH FIO Parasolowego pozwala na budowanie portfeli inwestycyjnych w zależności od oczekiwanego zysku i akceptowanego poziomu ryzyka inwestycyjnego. PPO są elastyczne. Przy wsparciu specjalistów BPH TFI klient sam może dokładnie określić warunki i zasady programu. PPO to także doskonałe narzędzie motywacyjne, zwiększające zaangażowanie pracowników i ich przywiązanie do firmy. Pracodawca może sam określić wymagany okres zatrudnienia, po upływie którego pracownik może przystąpić do PPO. •


inwestowanie z pasją

trendy: auta klasyczne

Piękne i cenne Czy samochody są bezpieczne? Z punktu widzenia inwestora odpowiedź brzmi: „oczywiście”. Rynek aut klasycznych, bo o nich mowa, rośnie, a jego obroty liczone są w setkach milionów euro.

S

amochody klasy kolekcjonerskiej, podobnie jak dzieła sztuki, drożeją wraz z wiekiem, a wahania na rynkach finansowych mają znikomy wpływ na ich wartość. Jeżeli dodamy do tego ładunek emocjonalny, naszym oczom ukaże się obraz bezpiecznej inwestycji. Klasyka

Za auto klasyczne, nazywane „youngtimerem”, uznaje się każdy model wyprodukowany po 1930. Górną granicę wyznacza koniec lat 70. Oczywiście, od każdej reguły są wyjątki. W tym wypadku są to współczesne, produkowane w limitowanych seriach samochody klasy „supercars” i „luxury”, np. Bugatti Veyron lub Rolls-Royce Phantom Coupe. Zysk po latach

archiwum

Jak przekonują eksperci, ogólnie przyjęta zasada głosi, że każdy pojazd najpierw traci na wartości, by po 15–20 latach zacząć ją stopniowo odzyskiwać. Po upływie tego czasu liczba aut danego modelu maleje z „przy-

czyn naturalnych”. To, zdaniem ekspertów, sprawia, że średnia stopa zwrotu w wypadku tej inwestycji jest stabilna i wynosi od 8 do 12 proc. w skali roku. Dla przykładu wartość Rolls-Royca’a Camargue z 1979 roku wzrosła w ciągu sześciu lat, licząc od 2003, z 40 tys. do około 50 tys. euro. Oczywiście na rynku są też dużo droższe modele. – Krążą już legendy o Mercedesie Posen z 1912 za 2,5 mln złotych i Rolls-Royce’ach wartych powyżej 3 mln funtów – mówi Wojciech Walczuk, dziennikarz motoryzacyjny. Wypada też wspomnieć o polskich autach. Warszawa 223 jest warta nawet 34 tys. zł, a za popularnego „Malucha” można otrzymać 7-8 tys. zł. Pod pewnymi warunkami... Jak z fabryki

Wartość nawet najwspanialszego „klasyka” będzie równa cenie złomu, jeśli samoCeny aut kolekcjonerskich* 1. Rolls-Royce Phantom III (1938) – 850 tys. zł 2. Bentley S1 Continental (1959) – 630 tys. zł 3. Rolls-Royce Silver Cloud III (1965) – 275 tys. zł 4. Bentley MKVI Freestone & Webb Saloon (1949) – 207 tys. zł 5. Rolls-Royce Camargue (1979) – 185 tys. zł *Dane pochodzą ze strony www.nwai.pl

Ekspert prawdę powie

Dlatego decydując się na zakup klasycznego samochodu, warto skorzystać z pomocy doradców specjalizujących się w tego typu inwestycjach. Będą oni w stanie oszacować zarówno realną wartość pojazdu, jak i ewentualne koszty, które trzeba będzie ponieść. Na szczęście dla inwestorów, nie brakuje pasjonatów motoryzacji gotowych zapłacić nawet ogromne pieniądze za unikalne i wypielęgnowane auta. Inwestowanie w klasyczne samochody, poza wymiernym, finansowym zyskiem, daje także ogromną satysfakcję. I ma tę przewagę nad giełdą, że lśniącym „klasykiem” można wybrać się na przejażdżkę. Tego nie umożliwi żaden portfel akcji... •

archiwum

Michał zawadzki dziennik arz

chód nie będzie zadbany. Na zagraniczne auto kolekcjonerskie trzeba wydać przynajmniej 100-150 tys. złotych, ale na rynku pojawiają się też pojazdy w niższych cenach. Jednak wówczas zazwyczaj są w gorszym stanie technicznym. Po reperacji mogą zyskać na wartości, lecz nie jest to regułą. – Stare samochody to zabawa dla zamożnych miłośników motoryzacji. Może się zdarzyć, że kupiony okazyjnie „old-” lub „youngtimer” po profesjonalnym remoncie zyska na wartości – tłumaczy Walczuk. – Ale trzeba mieć na uwadze, że sam remont jest często bardzo kosztowny. Jak mówi Walczuk, godzina pracy specjalistycznego warsztatu to ok. 30 zł. Doprowadzenie zaniedbanego „klasyka” do stanu fabrycznego zajmuje kilkaset godzin. Do tego trzeba doliczyć cenę części – często nieosiągalnych lub robionych w pojedynczych egzemplarzach na zamówienie.

37


konkurs

Oddając w Państwa ręce kolejne, czwarte wydanie naszego magazynu, jak zwykle zwracamy się z prośbą o Państwa opinie. Często nasi autorzy podejmują się prób prognozowania. Tym razem proponujemy, aby Państwo spróbowali spojrzeć w przyszłość i podzielili się z nami swoimi przewidywaniami gospodarczymi.

w poprzednim numerze weekend ze Skodą Yeti wygrali: Rafał Sieradzki z Warszawy Jakub Mościcki z Kobyłki

Jakie są Pani/Pana prognozy gospodarcze na koniec pierwszego półrocza 2010? a) Wysokość PKB b) Wysokość inflacji c) Kurs euro (względem złotówki) d) Kurs dolara (względem złotówki)

Spośród czytelników, którzy wypełnią naszą ankietę, wybierzemy 45 osób, dla których przygotowaliśmy atrakcyjne nagrody: 5 osobom założymy wybrany przez nich fundusz inwestycyjny lub program oszczędnościowy (PSO, IKE) BPH TFI oraz dokonamy pierwszej wpłaty w wysokości 1000 zł Linoryty Jagody oraz Padjas-Siwanowicz 40 osób otrzyma pakiet „Blokada Stanotrzymują: dard” (ochrona telefonów komórkoPaweł Chmielnicki z Łódzi Marzena Pikora z Karniewa wych, kart płatniczych oraz kluczy). EDYTA BUJAK z Warszawy Krzysztof Ptaszyński z Otwocka Halina Krusa z Bydgoszczy Andrzej Witkowski z Warszawy Lidia Królikowska z Wyszkowa Tomasz Tęcza z Raszyna

e) Wartość indeksu WIG20 Imię i nazwisko: ................................................................ e-mail:...................................................... telefon: .................................................... adres: ....................................................... miasto: ..................................................... kod _ _ – _ _ _

Wśród innych osób, które nadeślą odpowiedzi, ale nie będą miały szczęścia w losowaniu, rozlosujemy pakiety „Blokada.bezpieczny klucz” (ochrona kluczy)*.

*do wyczerpania zapasów (szczegóły w regulaminie konkursu)

Czekamy na Państwa odpowiedzi do 15 lutego 2010 r. Mogą Państwo wypełnić ankietę on-line na www.bphtfi.pl/funduj-ankieta lub wysyłać wypełniony kwestionariusz pocztą na adres: BPH TFI, ul. Bonifraterska 17, 00-203 Warszawa, z dopiskiem „Funduj”.

podpis

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych do celów marketingowych BPH Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA z siedzibą w Warszawie, ul. Bonifraterska 17, funduszy inwestycyjnych utworzonych i zarządzanych przez BPH Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA („Fundusze”) oraz innych podmiotów wchodzących w skład grupy kapitałowej, do której należy BPH TFI SA, w tym w szczególności na przesyłanie informacji o produktach i usługach oferowanych przez te podmioty zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz.U. 2002, nr 101 poz. 926 z późn. zm.) („Ustawa o Ochronie Danych”), a także oświadczam, że zostałem poinformowany o prawach i obowiązkach wynikających z Ustawy o Ochronie Danych, w tym o prawie dostępu do treści moich danych oraz ich zmian. Administratorem danych osobowych, w rozumieniu Ustawy o ochronie danych osobowych, będzie BPH Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA z siedzibą w Warszawie. Podanie danych jest dobrowolne, aczkolwiek niezbędne dla prawidłowego świadczenia usług przez BPH TFI SA.

zastrzeżenia prawne odnoszą się do artykułu ze strony 18–19 (Rozwój Chin – obserwacje naocznego świadka) Materiał został przygotowany 30 września 2009 Niniejszy dokument został sporządzony wyłącznie do celów informacyjnych i nie stanowi porady prawnej ani podatkowej ani oferty sprzedaży jakichkolwiek udziałów, ani zaproszenia do zapisów na tytuły uczestnictwa jakiegokolwiek funduszu luksemburskiego SICAV Franklin Templeton Investment Funds (zwanego dalej „Funduszem”). Żadnej z części niniejszego dokumentu nie należy traktować jako porady inwestycyjnej. Opinie wyrażone w niniejszym dokumencie stanowią opinie autora tego dokumentu na dzień publikacji i mogą ulec zmianie bez odrębnego powiadomienia. Zapisy na tytuły uczestnictwa mogą być dokonywane wyłącznie w oparciu o aktualny, pełny lub skrócony prospekt informacyjny Funduszu, ostatnie roczne sprawozdanie finansowe opatrzone opinią biegłego rewidenta oraz ostatnie półroczne sprawozdanie finansowe, o ile zostało opublikowane później niż sprawozdanie roczne.

BPH TFI SA informuje, że dane podane w niniejszym magazynie nie stanowią wiążącej oferty jakichkolwiek usług, w tym usług finansowych, świadczonych klientom i partnerom BPH TFI SA, i podane zostały wyłącznie w celach informacyjnych i reklamowych. Nie stanowią również usługi doradztwa finansowego lub udzielania rekomendacji dotyczących instrumentów finansowych lub ich remitentów w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców, a także nie są formą świadczenia pomocy prawnej. Fundusze Inwestycyjne (Fundusze) nie gwarantują realizacji założonego celu inwestycyjnego, w tym ochrony kapitału na zakładanym poziomie w ramach strategii zabezpieczania portfela oraz osiągnięcia określonego wyniku w przyszłości, a także spełnienia się założeń strategii zabezpieczania portfela.

38

Ceny tytułów uczestnictwa i dochody uzyskiwane z tytułów uczestnictwa mogą ulec zmniejszeniu lub zwiększeniu, a inwestorzy mogą nie odzyskać całej zainwestowanej kwoty. Wyniki historyczne nie gwarantują wyników przyszłych. Zmiany kursów walut mogą wpływać na wartość inwestycji zagranicznych. Inwestowanie w fundusz denominowany w walucie obcej także wiąże się z ryzykiem zmian kursów wymiany. Inwestowanie w tytuły uczestnictwa Funduszu wiąże się z ryzykiem opisanym w pełnym i skróconym prospekcie informacyjnym Funduszu. Ryzyko związane z inwestycjami na rynkach wschodzących może być większe niż ryzyko na rynkach rozwiniętych. Inwestycje w instrumenty pochodne wiążą się z określonym rodzajem ryzyka szczegółowo opisanym w prospekcie informacyjnym Funduszu. Tytuły uczestnictwa Funduszu nie mogą być bezpośrednio ani po-

Uczestnik musi liczyć się z możliwością utraty przynajmniej części wpłaconych do Funduszy środków. Indywidualna stopa zwrotu Uczestnika nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym Funduszu i jest uzależniona od dnia zbycia i odkupienia jednostek uczestnictwa albo wykupienia certyfikatów inwestycyjnych przez Fundusze oraz od poziomu pobranych opłat manipulacyjnych oraz innych obciążeń dochodów z inwestycji w Fundusze, w szczególności podatku od dochodów kapitałowych. Ze względu na skład portfela wartość aktywów netto Funduszy może cechować się dużą zmiennością. Materiały dotyczące Funduszy mają charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowią wystarczającej podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. BPH TFI SA rekomenduje zapoznanie się z informacjami wymaganymi przez prawo w zakresie Funduszy, w tym ze szczegółowym opisem czynników ryzyka, opisem strategii zabezpieczenia portfela oraz wska-

średnio oferowane ani sprzedawane obywatelom ani rezydentom Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Tytuły uczestnictwa Funduszu nie są dostępne na każdym terytorium podlegającym dowolnej jurysdykcji, a osoby ubiegające się o pozyskanie tytułów uczestnictwa powinny sprawdzić możliwość nabycia tytułów uczestnictwa u lokalnego przedstawiciela Franklin Templeton przed planowaniem inwestycji. Wszelkie badania i analizy uwzględnione w niniejszym dokumencie zostały opracowane na potrzeby i do wyłącznych celów Franklin Templeton Investments i są udostępniane w niniejszym dokumencie wyłącznie do celów informacyjnych. Odniesienia do konkretnych gałęzi przemysłu, sektorów czy spółek mają charakter ogólnych informacji i nie muszą odzwierciedlać rzeczywistego zaangażowania funduszu w jakimkolwiek momencie.

zaniem opłat manipulacyjnych związanych z inwestowaniem w Fundusze, opisanych odpowiednio w prospektach informacyjnych albo prospektach emisyjnych Funduszy oraz Tabeli Opłat, które są dostępne w siedzibie Towarzystwa, u Dystrybutorów oraz na stronie www.bphtfi.pl. Termin ważności prospektu emisyjnego określony został w treści odpowiedniego Prospektu Emisyjnego. W zależności od odpowiednich obowiązków podatkowych Uczestnik może być również zobowiązany do zapłacenia podatku bezpośrednio obciążającego dochód z inwestycji w Fundusze. BPH FIO Parasolowy może lokować powyżej 35% wartości aktywów każdego z subfunduszy w papiery wartościowe wyemitowane przez Skarb Państwa, Narodowy Bank Polski, a także w papiery wartościowe emitowane przez państwo członkowskie lub jedno z państw należących do OECD innych niż Rzeczpospolita Polska. BPH FIO Parasolowy może lokować powyżej 35% wartości

aktywów następujących subfunduszy: BPH Subfundusz Obligacji Europy Wschodzącej, BPH Subfundusz Obligacji 1, BPH Subfundusz Obligacji 2, BPH Subfundusz Skarbowy, BPH Subfundusz Stabilnego Wzrostu, BPH Subfundusz Aktywnego Zarządzania, BPH Subfundusz Aktywnego Zarządzania Globalny, BPH Subfundusz Ochrony Kapitału 1, BPH Subfundusz Ochrony Kapitału 2 w papiery wartościowe poręczone lub gwarantowane przez Skarb Państwa, Narodowy Bank Polski, a także w papiery wartościowe poręczone lub gwarantowane przez państwo członkowskie lub jedno z państw należących do OECD innych niż Rzeczpospolita Polska. Aktualne informacje finansowe dotyczące Funduszy dostępne są na stronie internetowej www.bphtfi.pl. BPH TFI SA jest podmiotem zarządzającym cudzym pakietem papierów wartościowych na zlecenie i jest nadzorowany przez Komisję Nadzoru Finansowego.




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.