ALL Inclusive WIOSNA-LATO 2020

Page 1

W W W. ALL- INCLUSIVE .COM . PL

WIOSNA–LATO 2020 EGZEMPLARZ

ISSN 1898-1763

BE ZP Ł ATN Y

NR 1/2020 (44)

MAGICZNy

WIETNAM STR. 18 –31

DALEKIE PODRÓŻE

EUROPODRÓŻE

TURYSTYKA AKTYWNA

POLACY W TURYSTYCE

PORTUGALIA

Opolskie

Roztańczony

str. 100–111

str. 184–195

str. 196–207

– nieodkryty klejnot

z dala od tłumów

urlop



24-25

września 2020 Bielsko-Biała

B2B

26 września 2020

Bielsko-Biała

B2C


4

SPIS TREŚCI

MICHAŁ DOMAŃSKI

WIOSNA–LATO 2020

6 Magiczny WIETNAM

18

WIETNAMska terapia duszy i ciała

32

Podróż po kazaskim bezkresie

36

36 Niezwykłości Madagaskaru

48

Z czym kojarzy się Madagaskar...?

60

60

©© Guitar photographer/SHUTTERSTOCK.com

6

©© Lukas Bischoff Photograph/SHUTTERSTOCK.com

Wiele oblicz Japonii

6–98

©© Magda Ghia

Oddajemy w Wasze ręce nowe wydanie magazynu „All Inclusive”, które niestety ukazuje się w ciężkich czasach ogólnoświatowej pandemii koronawirusa. Bliskie nam branże – turystyczna, spotkań, hotelarska, spa i wellness, gastronomiczna, lotnicza, transportowa czy wydawnicza – przechodzą obecnie bardzo ciężkie chwile. Najtrudniej mają zwłaszcza wszystkie nieduże biznesy powstałe z wielkiej pasji ich twórców, działające do tej pory bez zarzutów biura podróży, agencje turystyczne, firmy z sektora MICE i oferujące usługi przewodnickie, hotele, centra kongresowo-konferencyjne, salony spa i wellness, restauracje, kawiarnie, linie lotnicze, armatorzy luksusowych statków wycieczkowych, przewoźnicy kolejowi, promowi i autokarowi czy wreszcie tytuły prasowe. Warto je wspierać i jeżeli mamy tylko taką możliwość, przełożyć termin zamiast odwoływać zaplanowaną wcześniej usługę. Sprawdźmy, czy wymienieni powyżej usługodawcy nie sprzedają teraz voucherów czy bonów do wykorzystania w najbliższej przyszłości. Pomóżmy im przetrwać, gdyż jest im obecnie znacznie trudniej niż wielkim koncernom i korporacjom. A przecież chcemy chyba po okresie męczącej izolacji mieć dokąd i z kim polecieć, popłynąć czy pojechać, gdzie przenocować, zjeść, wypić wyśmienitą kawę czy co poczytać, zresztą zazwyczaj na zdecydowanie wyższym poziomie niż w internecie, w którym spotyka się treści często pełne fałszywych informacji, pozbawione rzetelnej merytorycznej weryfikacji, nieprawdaż? Niestety, ostatnio, m.in. w następstwie pandemii korona­ wirusa, upadło już wiele znanych czasopism, jak choćby „Wprost”, „Podróże”, „Żagle”, „Logo” czy „Avanti”. Aktualna sytuacja jest niezmiernie ciężka i dla naszego drukowanego magazynu, ale – jak widać – udało się nam przetrwać. Nie poddajemy się, walczymy dalej i chcemy się rozwijać, w tym na arenie międzynarodowej, załączając do kolejnego, jesienno-zimowego wydania „All Inclusive” specjalny suplement „Hiszpania de Luxe”. A wszystko to dzięki temu, że stanowimy wyjątkowy w Polsce luksusowy tytuł turystyczno-podróżniczy, tworzony z wielką pasją od samego początku, czyli od września 2006 r., bardzo dokładnie, rzetelnie i uczciwie, ukazujący się w tysiącach egzemplarzy, wysyłanych imiennie do naszych drogich i piastujących ważne stanowiska Czytelników, a co naj­ ważniejsze – bez żadnych kosztów z ich strony. Zapraszamy teraz gorąco do lektury 44., magicznego, anielskiego numeru magazynu „All Inclusive”, m.in. z czarującym, iście magicznym Wietnamem, niezwykłym, jedynym w swoim rodzaju Mada­ gaskarem, fascynującymi Panamą i archipelagiem Zanzibar, sześcioma wartymi podziwu perełkami Peru, klimatycznymi nadbałtyckimi – litewskimi, łotewskimi i estońskimi – kurortami i uzdrowiskami, nadzwyczajną Toskanią z wyspą Elbą, wciąż nieodkrytą, uroczą Portugalią, ciepłą, słoneczną i gościnną Maltą z licznymi polonikami, roztańczonymi Kubą, Dominikaną, Jamajką, Kolumbią, Brazylią, Argen­tyną i Małymi Antylami czy wreszcie kuszącym, pełnym smaków, sielskim Mazowszem oraz usytuowanym z dala od utartych szlaków i tłumów turystów, a wspaniale kwitnącym Opolskiem. Życzymy Wam wielu pasjonujących podróży z „All Inclusive” w dłoni! Bądźcie zdrowi i uważajcie na siebie w tych trudnych czasach.

DALEKIE PODRÓŻE

©© Ondrej Chvatal/SHUTTERSTOCK.com

DRODZY CZYTELNICY, ODKRYWCY I PODRÓŻNICY!


5

62 Panamskim szlakiem

76

Sześć perełek do podziwiania w Peru

88

100–163

Królewski Madryt czy magiczna Barcelona?

134

Nadbałtyckie kurorty i uzdrowiska

146

WEEKEND W POLSCE

100

100

Toskania niezwykła

112

164

164 Opolskie z dala od tłumów

TRENDY

112

164–195

Zasmakuj W Mazowszu

©© Travel Faery/SHUTTERSTOCK.com

Portugalia – nieodkryty klejnot

124

146

©© ismel leal pichs/SHUTTERSTOCK.com

EUROPODRÓŻE

Malta po polsku

©© Ramona Heim/SHUTTERSTOCK.com

62

184

196–207

Roztańczony URLOP

POLACY W TURYSTYCE

196

208–209

Moja ukochana Elba

WIOSNA–LATO 2020

208

©© M. Czechowicz/NIFC

Zanzibar – niespełnione marzenie Kolumba

©© Ana Flasker/SHUTTERSTOCK.com

ZAPRASZAMY TAKŻE NA WWW.ALL-INCLUSIVE.COM.PL


6 DALEKIE PODRÓŻE

Wiele oblicz

Japonii ALEKSANDRA WIŚNIEWSKA www.peryferie.com

« Położona w zachodniej części Pacyfiku, u wschodnich wybrzeży Azji Japonia rozciąga się na pięciu głównych wyspach (Hokkaido, Honsiu, Sikoku, Kiusiu i Okinawa) i niemal siedmiu tysiącach pomniejszych. Są one domem dla ponad 125 mln Japończyków, którzy według statystyk ONZ cieszą się jedną z najwyższych na świecie przeciętną długością życia – obecnie aż blisko 85 lat. Sam Kraj Kwitnącej Wiśni należy do czołowych potęg gospodarczych świata, a zarazem jest miejscem o niezwykłej, zupełnie odmiennej od europejskiej, kulturze. »

D

o Japonii trafiłam w moim poprzednim życiu, jeszcze jako pracowniczka potężnej niemieckiej korporacji. Przez sześć miesięcy Kraj Wschodzącego Słońca, jak ochrzcili swojego wschodniego sąsiada starożytni Chińczycy, edukował mnie, zachwycał, dziwił i szokował. Japonia nie pozwalała mi się ze sobą oswoić. Nie dała czasu na powolne zagłębianie się w jej egzotycznych dla mnie konwenansach i zwyczajach. Z miejsca wrzuciła mnie po samą szyję w głęboki i rwący nurt różnych oblicz swojej kultury. Rej wiodło w tym Tokio – stolica kraju oraz największy na świecie obszar metropolitalny, liczący ponad 38 mln mieszkańców w obszarze Wielkiego Tokio.

PRZYJEMNOŚCI I OBOWIĄZKI Mój japoński szef już pierwszego dnia za­ poznał mnie z tradycją nomikai, czyli nie­ formalnych spotkań firmowych, których celem jest towarzyskie upojenie alkoho­ lem. Wyjścia takie odbywają się zaraz po pracy, a ich częstotliwość sięga nawet kil­ ku razy w tygodniu, wyłączając weekendy,

WIOSNA–LATO 2020

przeznaczone na spędzanie czasu z rodzi­ ną i naj­bliższymi. Dla Japończyków, których okrzyknięto jedną z najciężej pracujących nacji świata, nomikai stanowi swego rodza­ ju odskocznię od rutyny zawodowej, ale jedno­cześnie jest w pewnym stopniu obo­ wiązkiem. Mimo iż spotkania te mają cha­ rakter wysoce nieformalny i zupełnie nie­ obowiązkowy, stawia się na nich praktycznie każdy pracownik. Dlaczego? Ponieważ nikt nie chce przez swoją nieobecność okazać braku szacunku swoim współpracownikom, a co gorzej – szefowi. Nomikai mają swój porządek – rozpoczy­ na je toast wznoszony przez najwyższego rangą, a kończy gromkie kolektywne klaś­ nięcie. Obowiązuje etykieta, której jedna z najważniejszych zasad mówi, że nikt same­ mu sobie nie polewa, a jednocześnie każdy bacznie pilnuje, aby szklanka sąsiada nigdy nie była pusta. Do tego dochodzi szereg reguł niepisanych, ale równie ściśle prze­ strzeganych, jak „zasada Las Vegas” – „co dzieje się na nomikai, na nomikai zostaje”. O tym, w jakim stopniu rozpowszechniony jest koncept takich spotkań, świadczy cała 


SS Zamek Osaka, nazywany złotym lub brokatowym, otoczony kwitnącymi wiśniami i ze szczytem Fudżi w tle

WIOSNA–LATO 2020

©© chanchai duangdoosan/SHUTTERSTOCK.com

7


8 DALEKIE PODRÓŻE rozbudowana wokół niego infrastruktura. Ci, dla których impreza zakończyła się już po odejściu ostatniego pociągu, mogą sko­ rzystać z hoteli kapsułowych i w minipokoju, wyposażonym jedynie w łóżko, zażyć kilka godzin snu przed kolejnym dniem w biurze. Z kolei w sklepach typu konbini (należących do wielkiej sieci minimarketów jak 7-Eleven, Lawson, FamilyMart, Daily Yamazaki czy Ministop) oraz w ulicznych automatycz­ nych dystrybutorach, oprócz standardowej gorącej kawy i napoju witaminowego, moż­ na wyposażyć się w czystą koszulę, a nawet bieliznę.

DZIELNICE ROZRYWKI To dzięki takim oficjalno-nieoficjalnym spotkaniom poznałam nieokiełznane ob­ licze dystryktu Shinjuku. Położony jest on wokół najsłynniejszej w Japonii stacji ko­ lejowej, której codzienny przepływ ponad 3,6-milionowego tłumu podróżnych zapew­ nił miejsce w Księdze rekordów Guinnessa. Północne wyjście Shinjuku prowadzi w stro­ nę Kabukichō – największej w Tokio dzielni­ cy czerwonych latarni, której wysoce myląca nazwa wzięła się z nigdy niezrealizowanych planów wzniesienia w okolicy teatru kabuki. Kabukichō odurza błyskiem neonowych fa­ sad klubów nocnych, niedwuznacznych afi­ szów love hoteli z pokojami na godziny i sa­ lonów gier pachinko, ogłuszających hukiem muzyki połączonej z dzwonieniem o ścianki konsoli niekontrolowanie toczących się me­ talowych kulek, wymienianych później na nagrody rzeczowe. Z Kabukichō sąsiaduje rejon Golden Gai, nad którego sześcioma wąskimi alej­ kami unosi się zapach sake i tokijskiej bo­ hemy artystycznej. To ona w latach 60. XX w. z wcześniejszego gniazda czarnego rynku i prostytucji uczyniła miejsce tak wyjąt­ kowe i niepowtarzalne, jak każdy z jego ponad 200 stylowych barów. Dziś ich ma­ leńkie wnętrza cieszą klientelę osobliwym wystrojem tematycznym: od „Kenzo Baru” z cętkowanymi niczym gepard nie tylko ścia­ nami, ale i ubiorem właściciela, a nawet pa­ pierem toaletowym, po ciemne, zapchane bibelotami z filmów grozy wnętrze „Death Match! In Hell”, gdzie na podwieszonym pod sufitem telewizorze bez ustanku wyświet­ lane są horrory klasy B. Gastronomiczny odpowiednik Golden Gai stanowi Omoide Yokocho (Alejka Pamięci). W labiryncie wą­ ziutkich uliczek i minijadalni (czasami miej­ sca wystarcza tylko dla sześciu–ośmiu gości) wiecznie unosi się mgiełka dymu z palenisk węglowych, na których grillowana jest naj­

WIOSNA–LATO 2020

popularniejsza przekąska okolicy – yakitori. Amatorów tego szaszłyka przygotowywa­ nego praktycznie z wszystkich części dro­ biu (w tym skóry, podrobów) nie odstrasza nawet nieoficjalna nazwa alejki – Shomben Yokocho. Znaczy ona ni mniej, ni więcej tylko Alejka Sikania i wzięła się z czasów, kiedy okolica nie miała publicznych toalet, a za­ tankowani piwem goście biegli w pobliskie ciemne zakamarki, żeby ulżyć pęcherzowi. Całe szczęście zaprzeszłe to dzieje. Posiadający jedynie dwie alejki barów miniodpowiednik Golden Gai znajduje się również w dzielnicy Shibuya i nosi adekwat­ ną nazwę Nonbei Yokocho (Alejka Pijaków). Mimo iż widok zataczających się albo śpią­ cych na chodniku w garniturze i z aktówką w ręku salary men („panowie wypłata”) jest tutaj standardem, to nie oni roz­sławili tę okolicę. Zrobiło to będące zbiegiem pięciu ulic skrzyżowanie Shibuya Crossing, którego przejście dla pieszych wystąpiło m.in. w fil­ mie Sofii Coppoli z 2003 r. Między słowami. Na celuloidzie zapisał się także pies rasy akita Hachikō – symbol dozgonnej psiej wierności. Jego pomnik mieści się przy ósmym wyjściu ze stacji Shibuya, gdzie co dzień czekał na swego wracającego z pracy pana. Nawyku tego nie przerwał nawet przez blisko 10 lat po śmierci właściciela, czym zaskarbił sobie wieczną miłość Japończyków oraz dwie ekranizacje swojej historii, w tym jedną z Richardem Gere w roli głównej (Mój przyjaciel Hachiko z 2009 r.). Deptak ciągnący się po północnej stro­ nie Shibuya Crossing – wiecznie zatłoczo­ ny Center Gai – to ciąg sklepów, restauracji, barów i klubów. Ich oferta skierowana jest głównie do nastoletniej części japońskiej społeczności. Jednak Center Gai ze swoi­ mi krótkimi spódniczkami, tęczowymi pod­ kolanówkami i butami na niebotycznej plat­ formie to jedynie przedsmak tego, co czeka na położonym w północnej części dzielnicy Shibuya rejonie Harajuku.

PRZEBIERANKI I KOMIKSY Harajuku – kolebka cosplay (gra angielskich słów: costume – kostium i play – grać) – usia­ na jest sklepami dostosowanymi do zapo­ trzebowania cosplayerów. Można tu zaopa­ trzyć się w gotowe stroje lub wszystko, co do samodzielnego stworzenia przebrania potrzebne. Po Harajuku przechadzają się więc wzorowane na postaciach z mangi (japońskie komiksy), anime (japońskie fil­ my animowane) oraz gier komputerowych księżniczki z rażącym oczy fioletem włosów, kosmiczni wojownicy w srebrnych kombi­

nezonach z „laserowym” mieczem w dłoni czy inne bliżej niezidentyfikowane posta­ ci odziane w tiule, koronki i gorsety. Tutaj rządzą jaskrawe peruki i mocny makijaż, za którym kryje się często nieśmiały chłopak czy dziewczyna, którzy na Harajuku mogą poczuć się wolni w dobitnym wyrażaniu swojego prawdziwego ja. Tego, które na co dzień musi podporządkować się panującym w szkole i domu rygorystycznym zasadom wpisywania się w otaczające społeczeństwo. Dostosowanie się i praca na rzecz kolektyw­ nego ogółu to historycznie narzucona tra­ dycja, która w Japonii jest najważniejsza. Dlatego Harajuku to nie tylko miejsce, ale przede wszystkim stan umysłu i odskocznia od przytłaczających oczekiwań i wymagań, w myśl których „gwóźdź, który wystaje, zo­ stanie wbity z powrotem” (przysłowie ja­ pońskie). W tym rejonie jest inaczej, bo tu wszystkie „gwoździe” wystają. Otaku – fan mangi i anime, który jednak nie ma potrzeby wizualnie uzewnętrzniać zainteresowań, swoje miejsce na ziemi znajdzie wokół stacji Akihabara w dzielnicy Chiyoda. Poza sklepami elektronicznymi, sły­ nie ona z komiksów i filmów rysunkowych. Da się tutaj zaopatrzyć w ich najnowsze edy­ cje czy artykuły kolekcjonerskie. Do tego Akihabara oferuje usługę w postaci spe­ cjalnych kafejek, nazywanych mangakissa. Można w nich wypożyczyć mangę czy film i nacieszyć się nimi na miejscu. Inny rodzaj kafejek rozsianych po Akihabara to maid cafés. Ich specyficznym powabem, przyciągającym rzesze amato­ rów, są kelnerki obsługujące gości w stro­ jach służących bądź postaci z mangi i anime. Jedynym wspólnym mianownikiem stroju jest jego… kusość. Na pierwszy rzut oka na­ suwa się oczywiste wyjaśnienie popularno­ ści, którą przybytki cieszą się wśród panów. W lokalach typu maid cafés nie ma jednak mowy o żadnym kontakcie fizycznym, na­ wet tak błahym, jak ujęcie dłoni kelnerki. W większości przypadków zabronione jest robienie zdjęć dziewczynom i z dziewczyna­ mi. W zamian za przestrzeganie ściśle wy­ tyczonych reguł gość może cieszyć się nie tylko kelnerskim serwisem „służącej”, ale przyjemną i wcale nie zdawkową pogawęd­ ką o tym, jak minął dzień, a nawet kilkoma rundami gier planszowych, które uprzyjem­ nią popołudnie. Kiedyś do swojej ulubionej maid café zabrał mnie kolega i nad kubkiem parującej czekolady z piankowym rysunkiem uśmiechniętego kota, podanej przez ślicz­ ną kelnerkę, wyjaśnił: Dla mnie nie ich wygląd jest najważniejszy, ale to, jak się dzięki 


©© pisaphotography/SHUTTERSTOCK.com

©© URAIWONS/SHUTTERSTOCK.com

9

TT Shibuya Crossing, niezmiernie ruchliwe skrzyżowanie

SS Omoide Yokocho w tokijskim dystrykcie Shinjuku

©© f11photo/SHUTTERSTOCK.com

SS Wnętrze hotelu kapsułowego w centrum Tokio

TT Młoda japońska dziewczyna zaprasza do maid café

©© FiledIMAGE/SHUTTERSTOCK.com

©© Mirko Kuzmanovic/SHUTTERSTOCK.com

TT Oryginalnie przebranych i umalowanych cosplayerów spotkamy z pewnością na ulicach Harajuku

WIOSNA–LATO 2020


10 DALEKIE PODRÓŻE nim czuję. Nie jestem żonaty, nie założyłem jeszcze rodziny i nie wiem, czy w tym pędzie za materializmem kiedykolwiek to uczynię. Przychodzę tu tak naprawdę po to, aby poczuć, że ktoś na mnie czeka i otwiera przede mną drzwi z uśmiechem, mówiąc: „Witaj w domu!”.

WIOSNA–LATO 2020

SS Sensō-ji w dystrykcie Asakusa to najstarsza świątynia buddyjska w Tokio, zbudowano ją w 645 r.

©© maodoltee/SHUTTERSTOCK.com

Kiedy Tokio zmęczyło mnie kakofonią ko­ lorów i dźwięków, kiedy przytłoczyło listą zasad savoir-vivre'u pop- i subkulturowego, uciekałam w okolice, gdzie w harmonii, ci­ szy i spokoju panuje historia. W buddyjskiej świątyni Sensō-ji w rejonie Asakusa w dziel­ nicy Taitō przysłuchiwałam się legendzie, według której dwóch braci rybaków w 628 r. wyłowiło z rzeki Sumida posąg bogini miło­ sierdzia – Kannon. Ile razy próbowali zwrócić figurę nurtowi, tyle razy do nich wracała. Wreszcie postanowili zbudować dla niej świątynię, która przez wieki ewoluowała, żeby dziś stać się potężnym kompleksem wielu budowli sakralnych. Z kolei dużo młodsza, ukończona w 1920 r. świątynia szintoistyczna Meiji Jingū wabi do siebie sielskim spokojem lasu, w którego centrum stoi. Początkowo tworzyło go 100 tys. drzew, reprezentujących 365 różnych gatunków. Rośliny przesłane zostały z obszaru całego kraju w ramach dziękczynnego upamiętnie­ nia cesarza Mutsuhito (1852–1912) włada­ jącego Japonią w okresie Meiji (tzw. Erze Światłych Rządów, 1868–1912), któremu poświęcony jest chram. To panowanie tego władcy zapoczątkowało serię przemian, pod wpływem których kraj zaczął wychodzić z narzuconego przez erę Edo (1603–1868) okresu izolacji i otworzył się na współ­pracę między­narodową, co zaowocowało jego gwałtownym rozwojem gospodarczym. Moja ulubiona odskocznia od sza­ leństwa Tokio znajduje się ok. 150 km na północ od stolicy. Jest nią miasto Nikkō, malowniczo położone u podnóży góry Nantai (2486 m n.p.m.). Swój spacer po okolicy zawsze zaczynałam od wąwozu Kanmangafuchi, rozciągającego się w leś­ nym zaciszu wzdłuż rzeki Daiya. Stoi tu rząd kamiennych posągów, przedstawiających buddyjskie bóstwo Jizō, opiekuna pielgrzy­ mów, kobiet w ciąży, noworodków oraz zmar­ łych i nienarodzonych dzieci, które jeszcze nie zdążyły nagromadzić tyle dobrej karmy, aby wejść do raju. Według podań ustawie­ nie figurek ciągle się zmienia i nikt nie zo­ baczy ich dwa razy w takim samym szyku. Zieloną oazę z miastem łączy przerzucony przez rzekę Daiya Święty Most (Shinkyō),

©© Phattana Stock/SHUTTERSTOCK.com

ARCHITEKTURA I NATURA

SS Wąwóz Kanmangafuchi z ubieranymi tradycyjnie w czerwone peleryny i nakrycia głowy posążkami Jizō

który kiedyś mógł przekraczać tylko szogun. Odcinająca się ognistą czerwienią od ota­ czającej ją zieleni konstrukcja jest uznawa­ na za jedną z najwspanialszych w Japonii i została wpisana w 1999 r. wraz ze świąty­ niami i sanktuariami w Nikkō na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Powstanie mostu łączy się z le­ gendą o kapłanie Shōdō, który w 766 r. nie mógł przedostać się przez rzekę, aby na gó­ rze Nantai modlić się o dobrobyt kraju. Jego silna wiara tak urzekła boga Jinja-Daiou, że stworzył dla niego most z węży, umożliwia­ jąc dalszą pielgrzymkę.

W oddalonym ok. 1 km na północ od mostu cedrowym lesie kryje się naj­większy skarb Nikkō – szintoistyczny kompleks świą­ tynny Tōshō-gū poświęcony szogunowi Ieyasu Tokugawie (1543–1616), założycielowi dynastii Tokugawa sprawującej realną wła­ dzę w Japonii między 1600 a 1868 r. Ponad tuzin budynków sakralnych bogato zdobią misterne rzeźbienia i złocone ornamenty. To tutaj znajdują się m.in. słynne małpki (tzw. trzy mądre małpy) z zasłoniętymi ocza­ mi, uszami i ustami, które „zła nie widzą, nie słyszą i o nim nie mówią”, pokryta złotem Brama Światła Słonecznego (Yōmei-mon)


11 obywateli japońskich karany był śmiercią. Stan izolacji trwał do 1854 r., kiedy do kon­ taktów z Zachodem Japonię zmusił komodor Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych Matthew Perry (1794–1858). Ostateczne otwarcie się Japonii na kontakty między­ narodowe oraz likwidację szogunatu przy­ niosła era Meiji, która również przypieczęto­ wała los Kioto – stolica na dobre przeniosła się do Tokio (w 1868 r.).

©© Sean Pavone/SHUTTERSTOCK.com

HISTORYCZNA STOLICA

©© Luciano Mortula - LGM/SHUTTERSTOCK.com

SS Święty Most (Shinkyō) na rzece Dayia uważa się za jedną z trzech najpiękniejszych przepraw w Japonii

SS Wyjątkowo bogato zdobiony szintoistyczny kompleks świątynny Tōshō-gū wzniesiono w 1617 r. w Nikkō

– tak piękna, że według powiedzenia „bra­ kuje dnia, by ją podziwiać” oraz sala z wyma­ lowanym na suficie „płaczącym smokiem”, który „łka”, kiedy w czasie modlitwy kapłan wypełni pomieszczenie wibrującym dźwię­ kiem uderzanych o siebie drewienek. Na tyle kompleksu wznosi się brama Sakashita-mon z rzeźbą przedstawiają­ cą śpiącego kota. Jest to duch samego Tokugawy, którego w świątyni ukazano jako jedno z bóstw. Został on oficjalnie mianowa­ ny przez cesarza szogunem w marcu 1603 r. i przez ok. 265 lat on i jego potomkowie wła­ dali Japonią, sprowadzając funkcję cesarza

do roli marionetkowej (na jego historii pi­ sarz James Clavell wzorował swoją powieść Shōgun z 1975 r.). Szogun przeniósł w 1603 r. siedzibę swego rządu do Edo (dzisiejszego Tokio), czyniąc je faktyczną stolicą, z Kioto pełniącym funkcję reprezentacyjną. To era Edo wyniosła do najwyższej rangi klasę spo­ łeczną samurajów (wysoce edukowanych wojowników) oraz wprowadziła sakoku – po­ litykę izolacjonizmu Japonii, w myśl której miały zostać zerwane kontakty ze światem zachodnim. W tamtym czasie wjazd obco­ krajowców do Japonii, włączając misjona­ rzy chrześcijańskich, oraz wyjazd za granicę

Położone w zachodniej części Honsiu Kioto cieszyło się mianem stolicy przez ponad 1 tys. lat (od 794 do 1868 r.). To tu znajdowa­ ły się ośrodki kulturalne, artystyczne i filo­ zoficzne, których wpływy rozprzestrzeniły się na całą Japonię i których echo brzmi po dziś. Dzięki ogromnej liczbie zabytków i obiektów historycznych miasto zostało usunięte podczas II wojny światowej z listy celów zrzucenia bomby atomowej. Mimo iż z biegiem czasu Kioto przekształciło się w potężną aglomerację miejską (jest obec­ nie ósmym największym miastem Japonii z populacją przekraczającą 1,5 mln miesz­ kańców), cały czas utrzymuje swój roman­ tyczny powab i melancholijny urok. To tutaj można zobaczyć stojące obok siebie jed­ ne z najpiękniejszych świątyń buddyjskich i szintoistycznych. Do tych ostatnich należy kompleks świątynny Fushimi Inari-taisha, rozpoście­ rający się na zboczach świętej góry Inari (233 m n.p.m.). Znakiem szczególnym miejsca poświęconego Inari – bóstwu urodzaju, rol­ nictwa i dobrobytu – są tysiące czerwonych bram tori. Składające się z dwóch pionowych i dwóch poziomych belek konstrukcje uważa się za przejście pomiędzy światem doczes­ nym a duchowym, łącznik między sacrum a profanum. Tunele utworzone z tori dookoła świątyni tworzą surrealistyczne wrażenie. Pomiędzy licznymi malutkimi świątyniami i kapliczkami kompleksu stoją setki posąż­ ków przedstawiających lisy (kitsune), które uchodzą za wysłannika i symbol Inari.

BUDDYZM I SZINTO Symbolika, rytuały i obrzędy zajmują po­ czesne miejsce w szintoizmie (shintō). Jest to religia, którą wyznaje obecnie ponad 70 proc. Japończyków. Szintoizm nie ma założyciela ani spisanego kanonu wiary, a jego początki wywodzą się z mitologii ja­ pońskiej. Jest to religia animistyczna z wie­ loma bóstwami (kami), które mogą przybrać postać wiatru, burzy, deszczu, ognia, góry, słońca, księżyca, morza, rzeki, wodospadu. 

WIOSNA–LATO 2020


12 DALEKIE PODRÓŻE Z ekstremalnym tego przykładem spotka­ łam się na największym i naj­starszym festi­ walu muzycznym Japonii – Fuji Rock Festival (w 2020 r. zaplanowano go od 21 do 23 sierp­ nia). Otoczenie porozrzucanych po zboczach górskiej wioski Naeba (Naeba Ski Resort) scen muzycznych przez cały okres imprezy lśniło czystością. Po każdym z koncertów,

w Piłce Nożnej w Rosji w 2018 r. stadion, na którym odbywał się mecz, a ich drużyna zajęła się porządkowaniem szatni. Drugą co do wielkości religią Japonii jest buddyzm, który wyznaje 69 proc. Japoń­ czyków. Łączna liczba wyznawców obu tych religii znacznie przekracza próg 100 proc., ponieważ wielu Japończyków deklaruje przy­

©© Takashi Images/SHUTTERSTOCK.com

Śmierć przeistacza w kami i ludzi. Czczą ich wtedy najbliżsi, a jeśli osoba zasłużyła się w doniosły sposób społeczeństwu, może do­ czekać się swojej świątyni (tak jak Ieyasu Tokugawa). Szintoizm uważa, że człowiek z zasady jest dobry, a zło, którego ewentu­ alnie się dopuszcza, sprowadzają nań złe duchy. Z tego też powodu wielką wagę

SS Fushimi Inari-taisha w Kioto – do tego słynnego chramu prowadzą tysiące czerwonych bram tori

przywiązuje się tradycyjnie do obrzędów oczyszczania. W samych kompleksach sa­ kralnych, przed główną świątynią stoi za­ wsze kamienny zbiornik wypełniony wodą, o który opiera się zestaw bambusowych na­ lewaków z długą rączką. Wodą należy obmyć ręce i używając kubeczka, nalać w dłoń wody i wypłukać nią usta. Ważne jest, żeby tymi ostatnimi nie dotknąć naczynia przez sza­ cunek do innych, którzy będą go używać. Czystość praktykowana na gruncie religij­ nym przeniosła się również na codzienne aspekty życia Japończyków, dbających o jej zachowanie w swoim otoczeniu.

WIOSNA–LATO 2020

na którym bawiło się tysiące osób, na ziemi nie było ani jednego papierka czy plastiko­ wej butelki – i nie była to zasługa służb po­ rządkowych. Ich funkcja ograniczała się do obsługiwania stacji odpadków i polegała na pomaganiu gaijinom (osobom z zewnątrz, obcokrajowcom) takim jak ja porozkła­ dać wyrzucane śmieci na części pierwsze: drewniane pałeczki do jednego kosza, sty­ ropianowy pojemnik do innego, nakrętka od butelki osobno, osobno etykieta i sama butelka. Cały świat poznał oblicze japońskiej czystości, kiedy to fani sportowi z tego kra­ ju posprzątali w czasie Mistrzostw Świata

należność do dwóch wyznań jednocześnie. Kiedy w VI w. buddyzm z Indii przez Chiny i Koreę przybył do Japonii, nie był odbiera­ ny pozytywnie, jednak w miarę poznawania tego systemu filozoficznego Japończycy za­ adoptowali go tak, że mógł nie tylko obok szintoizmu istnieć, ale i go uzupełniać.

MINDFULNESS PO JAPOŃSKU Podobnie jak w szintoizmie zasady bud­ dyzmu – szczególnie z jego odmiany zen (droga do oświecenia przez medytację i samo­dyscyplinę) – znalazły odbicie w co­ dziennym życiu Japończyków, pod postacią dopiero przez Zachód odkrywanej filozo­


13 kach chirurgicznych, którzy przeziębieniem nie chcą zarazić bliźniego; człowiek, który zmienia plan dnia tylko po to, żeby zapro­ wadzić mnie na miejsce, w drodze do któ­ rego kompletnie się pogubiłam; ekspedient w sklepie, przekopujący się przez sterty pu­ deł na zapleczu tylko po to, aby znaleźć moją ulubioną kanapkę.

czenie przez lśniące niczym klejnot odbicie świątyni w wodach tutejszego stawu (Kyōko-chi), słuchając szumiącego wkoło lasu.

DAWNE OBYCZAJE Formą zarówno kontemplacji, jak i omotenashi jest ceremonia parzenia her­ baty (cha-no-yu), podczas której gospodarz

©© Guitar photographer/SHUTTERSTOCK.com

fii mindfulness (treningu uważności). U jej podłoża leżą samoświadomość i świadomość otoczenia. Kiedy Japończyk wykonuje jakąś czynność, poświęca temu całą swoją uwagę. Przykładem niech będzie maszynista pocią­ gu, który na każdej stacji przed uruchomie­ niem pojazdu na głos komentuje swoje kolej­ ne czynności. Jest to swego rodzaju „czynna”

medytacja. Podobnie jak medytacją może być kontemplowanie kwitnących wiśni (hanami) czy zmieniających się kolorów jesieni (kōyō). Z obu zjawisk przyrodniczych, wyróżniają­ cych się swoją ulotnością, Japończycy uczy­ nili obejmujące cały kraj festiwale. Spojrzenie w siebie uważa się za waż­ ne, ale równie istotna jest świadomość oto­ czenia. To ona stoi u podstaw legendarnej japońskiej uprzejmości i wynika z głęboko odczuwanej empatii w stosunku do innych. Najlepszym tego przykładem jest zjawisko omotenashi. To połączenie grzeczności i em­ patii z pragnieniem zachowania harmonii. Przejawem tej filozofii są ludzie w masecz­

SS Świątynia Złotego Pawilonu (Kinkaku-ji), której ściany zewnętrzne pokryto płatkami złota w 1987 r.

Znajdująca się na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO Świątynia Uspokojonego Smoka (Ryōan-ji), wchodzą­ ca w skład zabytkowego zespołu dawnego Kioto, stanowi najlepsze miejsce, żeby posta­ wić pierwsze kroki w dziedzinie kontemplacji otoczenia. Na jej terenie rozciąga się kamien­ ny ogród zen z 15 głazami, ułożonymi tak, aby za jednym razem widzieć jedynie 14 z nich. Tylko osoba, która poprzez medytację otrzy­ mała oświecenie, będzie w stanie zobaczyć je wszystkie. Z kolei w Świątyni Złotego Pa­ wilonu (Kinkaku-ji), gdzie ukryte są relikwie prochów Buddy, można kontemplować oto­

oferuje gościowi pieczołowicie przygo­ towany rytuał, za co w zamian otrzymuje jego głęboką wdzięczność, manifestowaną stuprocentową koncentracją na wszelkich elementach tej tradycji. Zaczyna się ona już od wejścia do pięknie wypielęgnowanego ogrodu, otaczającego pawilon herbaciarni (chashitsu lub sukiya). Po przekroczeniu jej progu gość winien się głęboko ukłonić, zająć swoje miejsce i ukłonić się ponownie. Wtedy zaczyna się podziwianie wnętrza, którego każdy element został na tę okazję dokładnie przygotowany, łącznie z aranżacją kwiatową (ikebaną, kadō) i kaligrafią (shodō) na ścianie, 

WIOSNA–LATO 2020


©© I am Corona/SHUTTERSTOCK.com

14 DALEKIE PODRÓŻE

TT Tōdai-ji z posągiem Wielkiego Buddy (Daibutsu)

nawiązującymi do trwającej pory roku. Po wypiciu herbaty należy również zachwycać się czarką, w której została podana. W Kioto najwięcej miejsc, gdzie można doświadczyć ceremonii parzenia herbaty, znajduje się w klimatycznym dystrykcie Gion. Nic w tym zresztą dziwnego, ponieważ jest to dzielnica gejsz (geiko). Są one wy­ soce wyspecjalizowane zarówno w sztuce parzenia i picia herbaty, jak i w sztuce kon­ wersacji, tradycyjnym tańcu, śpiewie, grze na instrumentach czy ikebanie. Wbrew po­ wszechnemu i mylnemu mniemaniu gejsze nie oferują swoim patronom usług seksual­ nych, lecz rozrywki intelektualne. Wieczór z gejszą to czas wypełniony pokazami arty­ stycznymi, inteligentną, ale kąśliwie dow­ cipną rozmową oraz tzw. drinking game (grą, w której ten, kto przegra, pije karną kolejkę alkoholu), w których kobiety te są równie doskonale wyspecjalizowane, co w sztukach tradycyjnych. Szkolenie gejszy trwa nawet do 20 lat, a zaczyna się od funkcji praktykantki zwa­ nej maiko. Gejsze pilnie strzegą swojej

prywatności i spotkanie ich na ulicy Gion graniczy niemal z cudem. Jeśli jednak się to uda, z szacunku nie należy jej zaczepiać ani robić zdjęć. Kilkukrotnie będąc w Kioto, tylko raz przelotnie ujrzałam gejszę, prze­ mykającą wraz z maiko do bramy jednego z pawilonów herbaciarni. Platforma drew­ nianych sandałów stukających o bruk, czer­ wień misternie wiązanego kimona ze złotym nadrukiem i kontrastujący z czernią wyso­ ko upiętego koka biały makijaż w półmroku zapadającego wieczoru robiły nieziemskie wrażenie. Tej eleganckiej ulotności nie odda żadne zdjęcie.

©© khong katesorn/SHUTTERSTOCK.com

SS Japońska ceremonia parzenia zielonej herbaty

WIOSNA–LATO 2020

OKOLICE KIOTO Tysiące świątyń szintoistycznych i buddyj­ skich oraz zabytkowe zamki Kioto spra­ wiają, że w tym niezmiernie interesującym mieście można zostać miesiąc, a i tak nie zobaczyć wszystkiego. A przecież to także doskonała baza wypadowa do odbywania jedno­dniowych wycieczek. Ledwie 45 km na południe usytuowana jest pierwsza sto­ lica Japonii (w latach 710–784) – Nara. Tutaj,

w centralnie położonym ogromnym parku, wznoszą się buddyjskie kompleksy świątyn­ ne: Tōdai-ji z największym na świecie drew­ nianym budynkiem (mającym 57 m szeroko­ ści, 50,5 m długości i blisko 49 m wysokości) mieszczącym w sobie wielki posąg Buddy Rushany (Daibutsu) oraz Kōfuku-ji – nie­ gdysiejsza świątynia potężnego rodu arysto­ kratycznego Fujiwara z drugą co do wielkości w Japonii drewnianą pięcio­piętrową pago­ dą, zbudowaną w 730 i gruntownie zrekon­ struowaną w 1426 r. Opodal znajduje się też szintoistyczny chram Kasuga Taisha słynący z rzędów wiszących lamp wotywnych z brą­ zu, darowanych przez wiernych. Symbolem zarówno tych miejsc kultu, jak i całego miasta Nara są jelenie wschodnie (sika, po łacinie Cervus nippon), które spacerują swobodnie po terenie parku i kłaniają się tym, którzy nakarmią je specjalnymi ciastkami sprzeda­ wanymi na lokalnych stoiskach (senbei, czyli rodzajem japońskich ryżowych krakersów). Trzecie co do wielkości miasto Japonii (po Tokio i Jokohamie) – niemal 2,7-miliono­ wa Osaka – leży jedynie 55 km na południo­


15 od Kioto. Z kolei Kobe, odległe o ok. 80 km na południowy zachód od dawnej stolicy, słynie z rozpływających się w ustach, mistrzowsko przygotowywanych na oczach klientów ste­ ków z wybornej wołowiny Kobe.

©© Guitar photographer/SHUTTERSTOCK.com

WYSPIARSKIE POTRAWY

SS Za dwie najbardziej klimatyczne ulice w Kioto uchodzą Sannen-zaka (na zdjęciu) i Ninen-zaka

wy zachód od Kioto. Jej znak rozpoznawczy stanowi potężny, otoczony fosą i grubym murem główny, ośmiopiętrowy budynek (tenshu) Zamku Osaka (Ōsaka-jō). Smako­ sze piwa mogą udać się na darmową wy­ cieczkę po browarze Asahi (Asahi Beer Suita

Brewery) – jednym z czterech największych producentów złocistego napoju w Japonii. Zwiedzanie kończy się degustacją różnych rodzajów złotego trunku. Podobną, lecz płatną atrakcję oferuje destylarnia whisky Suntory Yamazaki, położona zaledwie 20 km

©© f11photo/SHUTTERSTOCK.com

TT Most Ebisu na kanale Dōtonbori w Osace stanowi popularne miejsce spotkań nie tylko Japończyków

Miłośnikom owoców morza polecam wycieczkę na północną wyspę Japonii – Hokkaido. Zimne wody, które ją opływają, nadają morskim stworzeniom z tej okolicy niepowtarzalny, delikatny i słodki smak. Do tego można się tu spotkać z nie­typowymi sposobami serwowania potraw, np. na Porannym Markecie (Hakodate Asaichi) w mieście Hakodate. To tutaj zapoznałam się z katsu ika odori-don (miską tańczącej kałamarnicy). Na talerzu rozłożone są ma­ cki głowonoga, które stanowią jednocześ­ nie podstawę pod sashimi (surowe kawałki mięsa) z jego górnej części. Jakież było moje przerażenie, kiedy polane sosem sojowym macki zaczęły „uciekać” z talerza. Jak tłu­ maczył mi później kucharz, kałamarnica nie żyje, a efekt ruchu powodowany jest sodem w sosie sojowym, który aktywuje komórki nerwowe i powoduje ich kurczenie i rozkur­ czanie. Szef kuchni opowiedział mi również o istniejącej do dziś wielowiekowej tradycji jedzenia żywych owoców morza (najczęściej malutkich ryb) – odorigui. Powstała podob­ no ponad 300 lat temu, kiedy jedno z przy­ portowych miast zalała powódź. Panujący wtedy feudalny władca nakazał podwład­ nym sprzątanie miejscowości, a ich nagrodą i motywacją miała być beczka sake (alko­ holu wytwarzanego ze sfermentowanego ryżu). Ponieważ sprzątający potrzebowali do trunku zakąski, wykorzystali do tego ma­ leńkie rybki shiro-uo (shirauo no odorigui), uwięzione w kałużach odpływowych. Jako że uśmiercone rybki natychmiast zaczynały się psuć, sprzątający łykali je żywe, popijając darowaną sake. Japonia oferuje także mniej ekstremalne, naprawdę przepyszne propozycje gastro­ nomiczne. Chociaż te same potrawy można spotkać w całym kraju, ich pochodzenie lub specyficzny sposób przygotowywania róż­ nią się mocno w zależności od regionu. Tokio słynie z nigiri-zushi, naj­popularniejszej od­ miany sushi z kawałkami surowych owoców morza ułożonych na kulce ryżu. Kiedyś da­ nie było traktowane w tym mieście jako fast food. Słynący z aukcji tuńczyków olbrzymi market Tsukiji (od października 2018 r. prze­ niesiony na wyspę Toyosu) zaopatruje całe Tokio w świeże ryby i owoce morza wykorzy­ stywane zarówno do sushi, jak i sashimi. 

WIOSNA–LATO 2020


©© mnimage/SHUTTERSTOCK.com

16 DALEKIE PODRÓŻE

SS Kaiseki-ryōri (kaiseki) to tradycyjny w Japonii wielodaniowy posiłek, serwowany zwłaszcza w Kioto

Przywieziona z Portugalii do Japonii w XVI w. tempura (od portugalskiego tempero, temporas) również swoją naj­większą rewo­

lucję zawdzięcza Tokio, a właściwie jeszcze Edo. Smażone na głębokim tłuszczu paniero­ wane warzywa zastąpiono kawałkami owo­

Tokio 2020 rozpocznie się w lipcu 2021 r. Ceremonie otwarcia i zamknięcia XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich odbędą się na Japońskim Stadionie Narodowym, wybudowanym w związku z tym wydarzeniem sportowym na miejscu daw­ nego Stadionu Narodowego w Tokio. W mieście

©© Morumotto/SHUTTERSTOCK.com

`` We wrześniu 2013 r. Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) podczas sesji w Buenos Aires ogłosił, że gospodarzem XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich zostanie Tokio. Według planu miały się one odbywać od 24 lipca do 9 sierpnia 2020 r. Jednak ze względu na pandemię choroby układu oddechowego COVID-19 postanowiono je prze­ łożyć na kolejny rok. Choć wybrano już nowy ter­ min (23 lipca – 8 sierpnia 2021 r.), nazwa Tokio 2020 (Tokyo 2020) została zachowana. Maskotką zawo­ dów sportowych jest Miraitowa. Ta biało-granatowa postać, której kolory nawiązują do logo olimpia­ dy, nosi imię złożone ze słów mirai – przyszłość i towa – wieczność. Towarzyszy jej Someity, ma­ skotka XVI Letnich Igrzysk Paraolimpijskich (zo­ staną przeprowadzone w stolicy Kraju Kwitną­ cej Wiśni w dniach od 24 sierpnia do 5 września 2021 r.). Właśnie tę parę spośród trzech, na które można było głosować, wybrały dzieci z japońskich szkół. Oficjalne motto wydarzenia brzmi United by Emotion, czyli Zjednoczeni przez emocję.

©© Joseph Oropel/SHUTTERSTOCK.com

SS Maskotki Miraitowa i Someity w sklepie w Tokio

SS Japoński Stadion Narodowy i pięć kół olimpijskich

W programie igrzysk znajdują się 33 rodzaje sportów. Dodano do niego 5 nowych dyscyplin nieuwzględnionych podczas olimpiady organi­ zowanej w Rio de Janeiro w 2016 r. Są to karate, wspinaczka sportowa, skateboarding, surfing oraz baseball (softball w przypadku kobiet), który pojawił się w programie ponownie (ostatnio dru­ żyny baseballowe i softballowe walczyły ze sobą w Pekinie w 2008 r.). Do rozdania będzie 339 kom­ pletów medali.

WIOSNA–LATO 2020

wydzielono dwie strefy zmagań sportowców: Strefę Dziedzictwa i Strefę Zatoki Tokijskiej. W tej pierwszej znajdują się obiekty używane pod­ czas XVIII Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1964 r. (pierwszych organizowanych w stolicy Japonii). Poza tym konkurencje będą również rozgrywane w Jokohamie, Saitamie, Fukushimie czy Sapporo na Hokkaido. Główna wioska olimpijska powstaje na sztucznej wyspie w dystrykcie Harumi w cen­ trum Tokio. Organizatorzy igrzysk postawili sobie za cel promowanie ograniczenia emisji dwutlenku węgla i dbanie o środowisko. Dlatego energia do zasilania wioski ma pochodzić z wodoru, sportowcy będą spać na łóżkach z nadającej się do recyklin­ gu tektury i otrzymają medale wykonane z metali odzyskanych z elektroniki użytkowej. Niestety wciąż nie wiadomo, czy letnia olimpiada w japońskiej metropolii odbędzie się z udziałem kibiców. Wielu ekspertów ostrzega, że ze wzglę­ dów epidemiologicznych jeszcze przez długi czas uczestniczenie w imprezach masowych może być bardzo ryzykowne. Niemniej organizatorzy XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio starają się patrzeć w przyszłość z nadzieją. Planują moni­ torować sytuację na bieżąco i decyzję o obecności widzów na trybunach i w strefach kibicowskich podjąć w oparciu o najświeższe zalecenia.

ców morza z tutejszej zatoki. Era Edo kojarzy się też z rozsławieniem kolejnego przysmaku japońskiego – cienkiego makaronu grycza­ nego soba. Podaje się go w dwóch wersjach: na zimno – z gęstawym sosem tsuyu do ma­ czania, przygotowywanym na bazie bulionu (dashi), wody i słodkiej, płynnej przyprawy mirin o zawartości alkoholu ok. 14 proc. oraz na gorąco – zalany bulionem (kake-soba) z różnymi dodatkami jak grzyby, kombu (marynowane wodorosty), abura-age (cien­ kie, smażone plastry tofu) czy naruto (rybne ciastko z różowym znakiem symbolizującym wir wodny cieśniny Naruto, rozdzielającej wyspy Awaji i Sikoku i łączącej Wewnętrzne Morze Japońskie z Pacyfikiem). Kulinarne Kioto słynie z podawanych w malutkich porcjach, wielodaniowych po­ siłków. Tradycja kaiseki-ryōri (kaiseki) wy­ wodzi się z arystokratycznych dworów i ma swój ścisły porządek podawania kolejnych, wyrafinowanych zarówno kulinarnie, jak wi­ zualnie potraw. Przygotowywane są one na bazie każdej z japońskich technik gotowania i w ich skład wchodzą m.in. przystawki, dania główne – gotowane, grillowane, smażone na głębokim tłuszczu, marynaty oraz dese­ ry, zazwyczaj odpowiadające porze roku, w jakiej posiłek jest serwowany. Shōjin-ryōri to prostszy odpowiednik kaiseki-ryōri, wywodzący się z klasztorów buddyjskich, gdzie z powodów religijnych panował zakaz spożywania mięsa. Podstawą takiego posił­ ku są więc warzywa i podawane na różne sposoby tofu. Ten twarożek sojowy cieszy się w okolicach Kioto wielką popularnoś­ cią. Jego najbardziej znaną wersję trafiającą na stół stanowi yudofu (yu tofu) – miękkie tofu gotowane na wolnym ogniu w bulio­ nie z warzywami. Na liście nie może także zabraknąć ramenu – podawanego z maka­ ronem, bogatego smakowo bulionu (roso­ łu). Naj­częściej serwuje się go w czterech wariantach: shōyu – bulion mięsny zabar­ wiany sosem sojowym, shio – bulion mięs­ ny mocno doprawiany solą, tonkotsu – kre­ mowy bulion na bazie kości wieprzowych oraz miso – bulion pochodzący z Hokkaido zaprawiany sfermentowaną pastą sojową o tej samej nazwie. Tak bogata jak jej kuchnia jest cała Ja­ ponia. Historia, religia, filozofia, kultura, przyroda – pół roku obcowania z nimi dało mi jedynie lekki przedsmak wielkiej rozma­ itości tego kraju. Do tej pory pozostaje on dla mnie magiczną egzotyką, romantyczną zagadką i nęcącą tajemnicą, a każda wizyta w nim to jak nieporównywalna z niczym po­ dróż na inną planetę. 


Kolory Japonii

Pojedź z nami w niezapomnianą podróż PO JAPONII! Od 2016 r. promuję turystykę do Japonii poprzez podróżnicze filmy na naszym kanale YouTube: Aiko i Emil, który jest obecnie jednym z najbardziej popularnych polskich kanałów o Japonii. Postanowiłem osobiście podzielić się moją wiedzą i pasją do Kraju Kwitnącej Wiśni z podróżnikami z Polski. Nasz zespół doświadczonych przewodników i podróżników kochających Japonię pokaże Państwu ukryte zakątki tego wspaniałego państwa. Zejdziemy z utartych szlaków i zagłębimy się w japońską kulturę i życie codzienne. Od 2018 r. współpracujemy z polskimi biurami podróży i tworzymy wyprawy szyte na miarę po Japonii. W 2019 r. obsłużyliśmy 100 grup i wielu klientów indywidualnych z Polski. Oferujemy:  kompleksową organizację wyjazdów firmowych i indywidualnych  opiekę doświadczonego przewodnika na miejscu w Japonii  wyjazdy VIP i indywidualne dla Państwa klientów  obsługę fotograficzną i wideo wyjazdu Zapraszam na wspólną przygodę! Emil Truszkowski

www.pojaponii.pl podroz@pojaponii.pl

https://www.facebook.com/AikoiEmil/

https://www.youtube.com/aikoemil

@truszkowskiemil


18 DALEKIE PODRÓŻE

WIOSNA–LATO 2020


19

Magiczny

Wietnam ROBERT PAWEŁEK www.travelcompass.pl

SS Wietnamskie przysłowie głosi, że narodowy strój auzaj (áo dài) wszystko zakrywa i niczego nie ukrywa

WIOSNA–LATO 2020

©© Somchai_Stock/SHUTTERSTOCK.com

« Jednym kraj ten swoim kształtem przypomina smoka z otwartą paszczą, inni zaś widzą w nim bambusowy drąg z wiszącymi na końcach koszami wypełnionymi ryżem, symbolizującymi najżyźniejsze obszary tego położonego na Półwyspie Indochińskim państwa. Zróżnicowanie Wietnamu jest ogromne, począwszy od pogody, poprzez dialekty i kuchnię, a na historii skończywszy. »


20 DALEKIE PODRÓŻE

K

Wietnam należy do czołówki krajów wyróżniających się niepowtarzalną fauną i florą. Na przestrzeni zaledwie 10 lat (między 1997 a 2007 r.) odkryto tutaj prawie tysiąc nowych gatunków roślin. Jednocześnie nowo­czesne metropolie rozwijają się tu w tempie, którego mogą pozazdrościć inne państwa. Wietnam jest też pełen kontrastów: z jednej strony zatłoczony i hałaśliwy, jakim zwykliśmy go sobie wyobrażać, z drugiej – daje możliwość wspaniałego wyciszenia i relaksu. Ma również zróżnicowany klimat: w miesiącach zimowych na północy bez kurtki możemy zmarznąć, a w tym samym czasie na tropikalnym południu dokucza nieznośne słońce i duchota.

©© Tony Duy/SHUTTERSTOCK.com

rajobrazy Wietnamu mogą nie­ jednemu podbić serce. Od zachodu góry, od wschodu morze, a pomiędzy nimi – niezmiernie urokliwe doliny. Kraina Smoka jest niezwykła i różnorodna zarów­ no jeśli chodzi o środowisko naturalne, jak i kulturę. Często bywa nie­doceniana, bo nie w pełni odkryta pod względem turystycz­ nym. Wielu podróżujących, także po Azji, nie zdaje sobie sprawy z jej wyjątkowości.

SS Stara Dzielnica (Old Quarter) w Hanoi – rower obładowany towarami na sprzedaż, służący za stragan

Warto wcześniej przemyśleć sposób, w jaki będziemy odkrywali Wietnam. Zwiedzanie można rozpocząć od północy (Hanoi) bądź od południa (Ho Chi Minh). Ja polecam wybrać na początek stolicę. Hanoi robi duże wrażenie na przybyszach. Poza tym da się stąd wyruszyć w dowolne miejsce w kraju. Mieszka tutaj ponad 8 mln mieszkańców, którzy posiadają w sumie 6,1 mln skuterów, motorowerów i motocykli i tylko ok. 750 tys. samochodów. Chaos i wszechobecny tłok stanowią normę na drogach wietnamskiej stolicy. Jednoślady to niemalże symbol kraju. Każda ulica tutejszych miast jest nimi wypełniona po brzegi, zarówno tymi zaparkowanymi, jak i będącymi właśnie w ruchu. To głównie skuterami i motocyklami odbywa się transport wszelkich możliwych towarów oraz ludzi – służą za najtańsze taksówki, którymi całe rodziny mogą dojechać w prawie każde miejsce. Aby zobaczyć takie oblicze Hanoi, trzeba się pospieszyć. Stołeczne władze postanowiły, iż w ciągu najbliższych 10 lat jedno­ ślady, oprócz rowerów, całkowicie znikną z ulic. Od 2025 r. wybrane obszary i główne trasy w określonych godzinach i dniach będą zamknięte dla ruchu skuterów i motocykli, a urzędnicy planują także ograniczyć wydawanie licencji na ich prowadzenie. Ich rolę

WIOSNA–LATO 2020

©© Oscar Espinosa/SHUTTERSTOCK.com

ZACZYNAMY OD STOLICY

SS We wnętrzu niedużej świątyni Bạch Mã centralne miejsce zajmuje posąg legendarnego białego konia

ma przejąć transport publiczny, co w założeniach ograniczy korki. Dzięki temu Hanoi stanie się bardziej ekologiczne, gdyż obecnie jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast Azji Południowo-Wschodniej. Stołeczna metropolia intryguje. Z jednej strony chaotyczna, głośna i pełna smogu, z drugiej – ma swój charakter i emanuje niezwykłą energią. Na każdym kroku uderza zaradność i pracowitość jej mieszkańców – wszędzie do późnych godzin działają małe biznesy. W lokalnych sklepach można kupić niemal wszystko: gadżety, perfumy, ubrania, buty, eleganckie torebki czy elektroni-

kę, choć większość artykułów to podróbki. Witryny i półki w tzw. Starej Dzielnicy Hanoi (Old Quarter) wypełniają towary znanych marek, które kosztują ułamek tego, ile trzeba za nie zapłacić w Europie. Mimo iż są to tylko kopie oryginalnych produktów, kuszą klientów. Na ulicach w centrum stolicy Wietnamu spotkamy mnóstwo turystów z całego świata, hostel stoi obok hostelu, stragany i knajpki z lokalnym jedzeniem sąsiadują z barami na zachodnią modłę i eleganckimi butikami. Pośród tego zgiełku żyją na co dzień mieszkańcy Hanoi, którzy nauczyli się


21 Hanoi jak chyba żadne inne miasto w Azji Południowo-Wschodniej łączy w sobie historię i nowoczesność. Tutaj także znajduje się największa liczba atrakcji w całym Wietnamie. W stolicy można spędzić kilka dni na włóczeniu się ulicami historycznego centrum, odwiedzaniu licznych muzeów czy robieniu szalonych zakupów – i ani razu się nie nudzić.

©© Melinda Nagy/SHUTTERSTOCK.com

HANOI W 1 DZIEŃ

©© manjik/SHUTTERSTOCK.com

SS Most Powitalny Porannego Słońca (Cầu Thê Húc) prowadzący do Świątyni Nefrytowej Góry (Đền Ngọc Sơn)

SS Główna, bogato zdobiona brama do Świątyni Literatury, odgrodzonej wysokim murem od hałaśliwego Hanoi

współistnieć z zagranicznymi przybyszami. Nie irytują się, kiedy ktoś robi im zdjęcie albo bezceremonialnie zagląda do miski z zupą phở. Polacy mają zresztą u nich pewnego rodzaju fory. Wietnamczycy znają polskich piłkarzy, cenią papieża Jana Pawła II, często można spotkać też kogoś, kto jest w jakiś sposób związany z Polską. Miasto zachwyca Starą Dzielnicą z kolonialną architekturą, naznaczoną chińskimi wpływami, a także barwnym życiem ulicznym. Właśnie w tym miejscu, nad brzegiem Rzeki Czerwonej, Hanoi wzięło swój początek. Wszystko wydaje się egzotyczne i kolo-

rowe – stragany, tłumy na ulicach, ciągły, jakby samonapędzający się ruch. W powietrzu unosi się smakowity aromat przyrządzanych na zewnątrz dań. Dzisiejsza stolica wielokrotnie zmieniała nazwę. Jako Hanoi, co znaczy „między rzekami”, funkcjonuje od 1831 r. Na pierwszy rzut oka życie toczy się tu przy samej ziemi – na ulicznych straganach, w barach, gdzie nawet taborety, krzesła i stoły są malutkie. Jednak nad głowami widać wzbijające się w niebo strzeliste wieżowce, które wyrastają jak grzyby po deszczu, a kolejne przedmieścia przyklejają się do wietnamskiej metropolii.

Jeżeli nie macie zbyt dużo czasu na zwiedzanie wietnamskiej metropolii i jesteście tutaj tylko na chwilę przed wyruszeniem w dalszą podróż po kraju, nie zrażajcie się. Wystarczą 24 godziny, żeby poczuć atmosferę tego nie­ zwykłego miasta. Najciekawsze miejsca położone są niedaleko siebie, w pobliżu Starej Dzielnicy Hanoi. Na spacer po historycznej części stolicy Wietnamu warto udać się zaraz po śniadaniu, aby wsiąknąć w jej atmosferę. Koniecznie należy wstąpić do świątyni Bạch Mã. To najstarszy obiekt sakralny w mieście (pochodzący z 1010 r.), poświęcony białemu koniowi, który ukazał się ówczesnemu władcy Lý Thái Tổ (974–1028). W historycznym centrum Hanoi położone jest malownicze Jezioro Zwróconego Miecza (Ho Hoàn Kiếm), uważane za symboliczny centralny punkt stolicy, a na usytuowanej blisko jego północnego brzegu niewielkiej Wyspie Nefrytowej (Jade Island) wznosi się niezmiernie istotna dla mieszkańców pod względem historycznym Świątynia Nefrytowej Góry (Temple of the Jade Mountain, Đền Ngọc Sơn). Te interesujące miejsca należą do najczęściej odwiedzanych, zarówno przez turystów, jak i samych Wietnamczyków. Do świątyni można dostać się przez czerwony, drewniany Most Powitalny Porannego Słońca (Welcoming Morning Sunlight Bridge, Cầu Thê Húc), stanowiący jedną z naj­ większych tutejszych atrakcji turystycznych. Niedaleko, w Cytadeli Cesarskiej w Hanoi (Imperial Citadel of Thăng Long, Hoàng thành Thăng Long) warto obejrzeć niezwykły teatr lalek na wodzie – trzeba jedynie wcześniej sprawdzić godziny spektakli. Także w okolicy Jeziora Zwróconego Miecza i historycznego centrum stolicy znajduje się kilka interesujących placówek muzealnych, wśród nich Narodowe Muzeum Wietnamskiej Historii, Muzeum Więzienia Hỏa Lò i Muzeum Wietnamskich Kobiet. Prezentują one ciekawe ekspozycje, które wiele mówią o Wietnamie i jego mieszkańcach, pozwolą więc świadomiej odkrywać ten kraj. Kogo nie interesuje zwiedzanie tradycyjnych 

WIOSNA–LATO 2020


22 DALEKIE PODRÓŻE

SS Pocztówkową zatokę Hạ Long wpisano w 1994 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO

KAWA O KAŻDEJ PORZE

muzeów, może odwiedzić Dzielnicę Francuską (French Quarter lub Colonial Hanoi), pełną kolonialnych zabudowań, albo wybrać się do Świątyni Literatury (Văn Miếu) w dzielnicy Đống Đa. To najpiękniejszy obiekt sakralny w mieście (dla wyznawców konfucjanizmu), a jednocześnie pierwszy uniwersytet w kraju (Akademia Cesarska, Quốc Tử Giám), otoczony przez malowniczy park. Świątynię Literatury zbudowano w 1070 r., w czasach cesarza Lý Thánh Tông, który panował w latach 1054–1072. Na koniec dnia dobrym pomysłem jest ponowny powrót w okolice Starej Dzielnicy Hanoi, żeby doświadczyć wyjątkowego klimatu tego miejsca. Można zjeść kolację jak miejscowi, kupując coś smacznego na ulicznym straganie i popijając piwem bia hơi. Dużo wrażeń dostarczą same spacery

Każdy znajdzie w tym tętniącym życiem mieście coś dla siebie. Koniecznie trzeba spróbować pysznej kawy parzonej po wietnamsku – cà phê trứng, wymyślonej właśnie w Hanoi. Serwuje się ją z chłodną pianką z kogla-mogla. Niewiele osób wie, że Wietnam to jeden z większych producentów kawy (drugi na świecie po Brazylii!), a sposób, w jaki się ją podaje w tym kraju, jest wyjątkowy. Stosunkowo prosto ją przygotować (zwykle w zaparzaczu zwanym phin), a smak ma naprawdę niezapomniany. Zazwyczaj pije się ją ze skondensowanym mlekiem, które można zastąpić zwykłym lub śmietanką. Jeżeli jednak zależy nam na oryginalnej kawie z Wietnamu, koniecznie trzeba wybrać właśnie mleko skondensowane oraz specjalną kawę z grubszego mielenia. Znawcy

WIOSNA–LATO 2020

gwarnymi uliczkami handlowymi, gdzie da się kupić niemal wszystko, podobnie jak na targach, m.in. Đồng Xuân, Long Biên i Hom, otwieranych wieczorem. Za najbardziej kolorową tutejszą ulicę uchodzi Hàng Quạt, na której znajdują się lokale serwujące dania nowoczesnej kuchni azjatyckiej i kuchni europejskiej. Jeśli chcielibyście dotrzeć w najciekawsze kulinarnie miejsca wietnamskiej stolicy, lokalne biura podróży oferują krótkie, zazwyczaj 2–3 godzinne zwiedzanie Starej Dzielnicy pod kątem gastronomii z doświadczonym przewodnikiem. Można się też wybrać na tzw. food tour po Hanoi w towarzystwie studentów, którzy w zamian za naukę angielskiego chętnie oprowadzają gości po interesujących zakątkach, w tym także barach, kawiarniach i restauracjach.


©© Huy Thoai/SHUTTERSTOCK.com

23 Nic nie wskazuje na to, że za hałaśliwym, dość przeciętnym miastem o tej samej nazwie – Hạ Long – kryje się przyrodniczy ewenement. Zza gąszczu zabudowań wyłaniają się potężne formacje skalne, które majestatycznie górują nad taflą wody, kładąc w niej swoje odbicia. Tej wchodzącej w poczet światowych cudów natury zatoki z pewnością nie można pominąć podczas podróży po Wietnamie. Zwana jest ona również Zatoką 2000 Wysp (choć dokładną liczbę trudno określić, a sami Wietnamczycy twierdzą, że znajduje się ich tutaj 1969, co ma stanowić ukłon w stronę przywódcy Ho Chi Minha, bo ta liczba pokrywa się z rokiem jego śmierci) lub Zatoką Lądującego Smoka (Vịnh Hạ Long). Ta ostatnia nazwa pochodzi od legendy, zgodnie z którą bogowie, chcąc pomóc w walce z wrogiem wietnamskiemu ludowi, zesłali mu matkę smoków wraz z dziećmi. Drogocenne kamienie wyplute z ich pyska zostały zamienione w wyspy, które stworzyły na morzu skalną zaporę nie do pokonania. Wybierając się tu, warto zarezerwować wycieczkę statkiem po zatoce. Największą popularnością cieszą się rejsy kilku­ godzinne, ale dostępne są też kilku­dniowe, z noclegiem na pokładzie. Pływając po wodach Hạ Long, poczuć się można jak na planie filmów, które były tutaj kręcone: Indo­ chiny, Kong: Wyspa Czaszki czy Jutro nie umiera nigdy o przygodach Jamesa Bonda. Zorganizowane wycieczki obejmują wstęp do niezwykłych jaskiń krasowych, wyrzeźbionych w miękkich skałach wapiennych na skutek procesów erozji. Wśród nich naj­ bardziej znane to Jaskinia Niespodzianek

(Hang Sửng Sốt) z naciekami przypominającymi smoki i żółwie z wietnamskiej mito­logii czy przepiękna grota zwana Niebiańskim Pałacem (Động Thiên Cung), gdzie według legendy odbyło się huczne weselisko smoczego księcia, trwające aż siedem dni i nocy. W trakcie dłuższych rejsów przewidziane są m.in. kursy przyrządzania podstawowych wietnamskich dań, lekcje tai chi czy odpoczynek na rajskich plażach.

KLEJNOTY PÓŁNOCY Zachwycające pejzaże ciągną się od zatoki Hạ Long na zachód, przez okolice urokliwego miasta Ninh Bình (ok. 100 km na południe od Hanoi) i malowniczej doliny Mai Châu. Znajdują się tu zapierające dech w piersiach nawet najbardziej wybrednym podróżnikom, spektakularne formacje wapienne. Obejmują one system grot krasowych Tam Cốc, co oznacza „trzy jaskinie” – są to Hang Cả, Hang Hai i Hang Ba. Zwiedza się je łodziami. Z perspektywy wody można tym lepiej podziwiać widok wapiennych wzgórz i skrytych pomiędzy nimi buddyjskich świątyń. Uroku krajobrazom dodają ciągnące się aż po horyzont pola ryżowe w formie równiutkich pasów żółci i zieleni. Niektórzy nazywają okolicę Ninh Bình lądową zatoką Hạ Long i – podobnie jak ona, z tym że 20 lat później, bo w 2014 r. – także jej wielkie przyrodnicze i kulturalne atrakcje wpisano na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO pod nazwą zespół krajobrazowy Tràng An. Oprócz rezerwatu przyrody natrafimy tutaj na pozostałości dawnej stolicy Wietnamu Hoa Lư 

TT Bajkowe wnętrze Jaskini Niespodzianek z naciekami krasowymi o rozmaitych fantazyjnych kształtach

odradzają jednak używania jej w ekspresach (zresztą do niektórych z nich w ogóle się nie nadaje), ponieważ jest to kawa idealnie przystosowana do zaparzacza.

Okolice Hanoi i północna część kraju to najbardziej spektakularne przyrodniczo regiony tego państwa w Azji Południowo-Wschodniej. Wystarczy ruszyć się nieco dalej niż 150 km na wschód od stolicy, a naszym oczom ukaże się słynna zatoka Hạ Long i jej niespotykane nigdzie indziej formacje wapienne. Z wody wystają tu maczugi, liczne kolumny i skały o dziwnych kształtach pokryte tropikalną zielenią. Ta niezwykła sceneria zaczęła się formować już 500 mln lat temu. Zatoka była raz głębokim, raz płytkim morzem lub tylko obszarem przybrzeżnym.

©© Aeypix/SHUTTERSTOCK.com

ZATOKA LĄDUJĄCEGO SMOKA

WIOSNA–LATO 2020


24 DALEKIE PODRÓŻE z X i XI stulecia oraz kompleks buddyjskich świątyń Bái Đính. W pobliżu znajduje się Park Narodowy Cúc Phương, w którym można wybrać się na wycieczkę po bujnym lesie podzwrotnikowym. Jeżeli będziemy podążać dalej w kierunku północnym, zrobi się jeszcze ciekawiej. Góry staną się coraz wyższe, a prowincje – mniej zaludnione. Odizolowane wioski zamieszkują barwne mniejszości etniczne. Leżąca na chińskim pograniczu dziewicza prowincja Hà Giang stanowi wciąż nie­ odkryty turystycznie fragment kraju, dla odważnych wręcz stworzony do wypraw trekkingowych czy podróży jednośladem. Wybierając się na północ Wietnamu, trzeba jednak pamiętać, że jest to część Azji Południowo-Wschodniej o najbardziej kapryśnej pogodzie. Zimy bywają tu dość mroźne, a mgła może popsuć wrażenia z wycieczki nawet w najatrakcyjniejsze widokowo miejsca. Przed wyjazdem dobrze więc będzie sprawdzić prognozę pogody.

m.in. komunistycznych więźniów podczas wojny wietnamskiej (II wojny indochińskiej, 1955–1975). Archipelag Côn Đảo obejmuje 16 górzystych wysp. Na największej z nich, Côn Sơn (prawie 52 km² powierzchni), mieści się lotnisko (Côn Đảo Airport – VCS) i niezbyt rozbudowana infrastruktura turystyczna. Część archipelagu wraz z oblewającym go morzem wchodzi w skład utworzonego w 1993 r. Parku Narodowego Côn Đảo (ponad 150 km² powierzchni). Ze względu na fakt, iż tutejsze wody są dobre do nurkowania i snorkelingu, na wyspy najlepiej przyjechać w środku tygodnia, tak żeby uniknąć najazdu weekendowych turystów wietnamskich. Aktywny wypoczynek jest możliwy także w niezbyt dalekiej odległości od Ho Chi Minh, choćby w oddalonej od niego o ok. 220 km na wschód krajowej stolicy wind- i kitesurfingu – Mũi Né, dokąd entuzjastów tego sportu przyciągają korzystne podmuchy, pojawiające się zwykle od grudnia do końca kwietnia.

WYPOCZYNEK W CIENIU PALM

MIASTO KWIATÓW I TRUSKAWEK

Podczas zimowych miesięcy warto wyruszyć w kierunku południowym, gdzie jest cieplej, a różnorodność geograficzna i liczba czekających na turystów atrakcji – ogromna. Pozwala to na przygotowanie nawet bardzo długiego planu podróży. Region Płasko­wyżu Centralnego (Tây Nguyên) stanowi po dalekiej północy kolejne miejsce, w którym można doświadczyć etnicznej mozaiki Wietnamu. Poza tym odpoczniemy w nim nieco od tropikalnych upałów pobliskich południowych nizin. Region Wybrzeża Południowo-Środkowego (Nam Trung Bộ) z kolei, usytuowany malowniczo nad Morzem Południowo­chińskim, obfituje w popularne plaże i egzotyczne wyspy. A takie słynne miejsca na mapie południa, jak Ho Chi Minh (dawny Sajgon), delta rzeki Mekong, nazywana krasowym rajem prowincja Quảng Bình czy Park Narodowy Phong Nha-Kẻ Bàng, nie muszą być specjalnie rekomendowane. Położone blisko 240 km na południe od Ho Chi Minh wyspy archipelagu Côn Đảo stanowią klejnot wietnamskiej turystyki. Odizolowane od stałego lądu, łączą, podobnie zresztą jak wyspa Phú Quốc, leżąca w Zatoce Tajlandzkiej, przy granicy z Kambodżą, fantastyczne możliwości plażowania i wypoczynku wśród szumu palm z niezwykłym dziedzictwem historycznym. Znajdowały się tutaj owiane złą sławą więzienia wybudowane w XIX i XX w. przez Francuzów, a potem przejęte przez oddziały Wietnamu Południowego i Amerykanów, w których trzymano

WIOSNA–LATO 2020

Dalat (Đà Lạt) uchodzi za najprzyjemniejsze pod względem klimatu miasto w Wietnamie. Wystarczy przyjechać tu z parnego i gorącego Ho Chi Minh, żeby doświadczyć tego na własnej skórze i odetchnąć z ulgą. Leżący na średniej wysokości mniej więcej 1500 m n.p.m. Dalat, nazywany wietnamską stolicą zakochanych i miastem kwiatów, cieszy się umiarkowanymi temperaturami powietrza przez okrągły rok. Z tego powodu miejsce to polubili Wietnamczycy, w szczególności zakochane pary, które można spotkać jeżdżące na tandemach nad malowniczym jeziorem Xuan Huong. Z myślą o nich powstała tutaj idealna infrastruktura do organizacji wesel, zaręczyn czy rocznic. Pełno jest również ulicznych kafejek i niezłych hoteli – a wszystko to pośród wielu atrakcji turystycznych tego 400-tysięcznego miasta, które otacza wspaniała górska sceneria. Ze względu na klimat rejon ten słynie z wielu plantacji kawy, upraw winorośli oraz kwiatów i warzyw. Bez wątpienia warto odwiedzić to urokliwe miejsce podczas podróży po kraju.

PERŁA WIETNAMU Jeśli zaczniemy zwiedzać Wietnam od południa, na pewno naszym punktem startowym będzie Ho Chi Minh, stolica regionu (nazywanego Południowo-Wschodnim, a dawniej, do 1975 r., pod nazwą Sajgon – całego państwa). Tutejsze międzynarodowe lotnisko (Tân Sơn Nhất International Airport – SGN) oferuje

SS Malownicze pola ryżowe koło miejscowości Tam Cốc


©© Scenic Vietnam/SHUTTERSTOCK.com

25

©© Khoroshunova Olga/SHUTTERSTOCK.com

TT Archipelag Côn Đảo składa się z 16 górzystych wysp i wysepek, z których największą jest Côn Sơn

©© Huy Thoai/SHUTTERSTOCK.com

TT Pagoda Linh Quy Pháp Ấn – wielka atrakcja turystyczna tzw. miasta wiecznej wiosny, Dalat (Đà Lạt)

dogodne połączenia lotnicze z wieloma miejscami na świecie. Obowiązkowo należy się też zatrzymać w tym klimatycznym mieście na dłuższą chwilę podczas naszych wietnamskich wojaży. Nocleg powinniśmy znaleźć bez problemu, a standard zakwaterowania zależeć będzie tylko od zasobności naszego portfela. Do wyboru są hotele znanych międzynarodowych sieci lub tańsze, skromniejsze obiekty oraz hostele. Ho Chi Minh, będący największym ośrodkiem miejskim Wietnamu ze swoimi 9 mln mieszkańców, zaskakuje intensywnością i tempem życia. Co prawda w porównaniu do Hanoi ulice nie zachowały tu aż tyle czaru starego Wietnamu. Centrum miasta z kolei jest w znacznej mierze zbiorem naj­ nowocześniejszych biurowców oraz niezbyt efektownej zabudowy mieszkalnej. Mimo to pośród chaotycznego ruchu ulicznego można odnaleźć prawdziwe architektoniczne perły z czasów kolonialnych (istniejących w latach 1887–1954 Indochin Francuskich), których nie powstydziłyby się współczesne francuskie obszary metropolitalne. Nie bez powodu zresztą dawny Sajgon nazywa się Paryżem Wschodu. Do tutejszych cennych zabytków należy imponująca Katedra Notre-Dame, wzniesiona w drugiej połowie XIX stulecia na wzór tej z Paryża. Wszystkie materiały budowlane były importowane z Francji. Mury katedralne powstały z cegieł przywiezionych z Tuluzy. Wierni opowiadają, że na jesieni 2005 r. wydarzył się tutaj cud: po policzkach posągu Maryi stojącego przed wejściem zaczęły spływać łzy. Mimo iż miejscowi hierarchowie tego nie potwierdzili, przed świątynię zaczęły ściągać takie tłumy, że wstrzymano ruch na okolicznych ulicach. Według oficjalnych statystyk Wietnam uchodzi z najmniej religijne państwo Azji Południowo-Wschodniej. Powyżej 73 proc. społeczeństwa nie deklaruje przynależności do żadnej oficjalnej religii. Z kolei ponad 12 proc. mieszkańców uważa się za buddystów, a mniej więcej 8,5 proc. – za chrześcijan. Inne dane przeczą tym liczbom i wykazują, że aż blisko 46 proc. społeczeństwa wyznaje tradycyjne wierzenia. Rozwiniętą duchowość Wietnamczyków potwierdza widok ołtarzy poświęconych zmarłym, a na nich owoców, słodyczy czy napojów składanych w ofierze. Znajdują się one w domach, sklepach, biurach, a nawet budynkach użyteczności publicznej. W mieście Ho Chi Minh skuterów, motorowerów i motocykli jest po prostu zatrzęsienie (więcej nawet niż w zatłoczonym 

WIOSNA–LATO 2020


26 DALEKIE PODRÓŻE

SS Panorama miasta Ho Chi Minh nad rzeką Sajgon

©© Chansak Joe/SHUTTERSTOCK.com

TT Ratusz Ho Chi Minh (Hôtel de Ville de Saïgon) został zbudowany przez Francuzów w latach 1902–1908

Hanoi!). Oficjalne statystyki mówią o liczbie 7,5 mln, choć nieoficjalnie może ich jeździć aż 15 mln. Jednoślady te stanowią tu główny środek transportu, a liczne wypożyczalnie oferują je także turystom. Trzeba jednak pamiętać, że ze względu na duże korki oraz ogromne natężenie ruchu przejażdżki będą sporym wyzwaniem. Skutery służą do transportu w każdej sytuacji – podwiezienia dzieci do i ze szkoły, zakupów albo wypadu do kina i opery. Nie dziwi widok trzech osób na jednym jednośladzie załadowanym pakunkami czy elegancko ubranej damy w sukience

WIOSNA–LATO 2020

i szpilkach, pędzącej na spektakl teatralny lub operowy. Zresztą gmach tutejszej Opery (tzw. Saigon Municipal Opera House) jest nie byle jaki. Stanowi on jeden z przykładów francuskiej architektury kolonialnej z piękną fasadą, zdobioną ornamentami. Jego styl nawiązuje częściowo do paryskiego Petit Palais, zbudowanego zresztą w tym samym czasie (w 1900 r.). Niektóre spektakle mogą się wydawać zgoła odmienne niż te grane na co dzień w Europie. Jedna z najsłynniejszych wystawianych tu sztuk, À Ố Show, przybliża widzom bogate wietnamskie tradycje i kulturę, a zarazem jest

popisem akrobatycznych umiejętności tancerzy, dorównujących poziomem artystom ze słynnego Cirque Du Soleil. W centrum warto zwrócić uwagę na piękny budynek Poczty Głównej, zaprojektowany przez francuskiego architekta Marie-Alfreda Foulhoux (1840–1892). Najbardziej znanym historycznym gmachem w mieście jest Pałac Reunifikacji, zwany także Pałacem Nie­podległości. Stał się on, podobnie jak słynny mur berliński, symbolem zakończenia wojny wietnamskiej (w 1975 r.) i zjednoczenia kraju. Dziś działa w nim muzeum, gdzie można obejrzeć


©© Nguyen Quang Ngoc Tonkin/SHUTTERSTOCK.com

27

dawne biuro prezydenckie, pokoje jadalne czy salę konferencyjną i pomieszczenia dowództwa wojskowego. Na słynnym targowisku Bến Thành, ozdobionym od frontu charakterystyczną wieżą zegarową, da się nabyć prawie wszystko, począwszy od wietnamskich kapeluszy i przydatnych w upały wachlarzy, po rękodzieło artystyczne, pamiątki, ubrania, warzywa, owoce, ryby i inne dary morza. Z kolei tutejsza tzw. Dzielnica Chińska (Chợ Lớn), uważana za największe Chinatown na świecie pod względem zajmowanego obszaru, stanowi prawdziwe zagłębie kulinarne. Posilać się

granicę z Kambodżą. Pod ziemią funkcjonowały sklepy, kuchnie, szkoły, szpitale, nawet scena, na której wystawiano sztuki komediowe. System korytarzy ułatwiał przeprowadzanie ataków z zaskoczenia, transport broni czy nagłą ewakuację, gdy zbliżał się wróg. Dziś jest symbolem wielkiego heroizmu, ale też niezwykłej przebiegłości w walce z najeźdźcą.

PAMIĘĆ WOJNY

ŚWIAT NA WODZIE

W Wietnamie pamięć o historii, nawet tej niezmiernie bolesnej i dramatycznej, jest ciągle żywa. Będąc tutaj, warto odwiedzić Muzeum Pozostałości Wojennych w mieście Ho Chi Minh, poświęcone wojnie wietnamskiej. Pierwotnie było nazywane Wystawą Zbrodni Amerykańskich i Rządu Marionetkowego, ale po ociepleniu stosunków dyplomatycznych z USA zmieniono jego nazwę. Na zewnętrznym placu stoją dobrze zachowane amerykańskie czołgi i samoloty myśliwskie. Wewnątrz przygnębiające wrażenie robią zdjęcia ofiar wojny, przedstawiające porozrzucane strzępy ludzkich ciał, krew, dzieci bez nóg i rąk, okaleczone po użyciu przez Amerykanów napalmu i broni chemicznej, w tym silnego defoliantu o nazwie Agent Orange. Mniej więcej 50 km na północny zachód od dawnego Sajgonu znajduje się wejście do jeszcze jednej pozostałości wojennej – słynnych tuneli Củ Chi, z których większość została zrobiona gołymi rękami przez członków Wietkongu podczas wojny ze Stanami Zjednoczonymi. Stanowią one bardzo ważny element historii Wietnamu. Ponad 200 km korytarzy łączących różne pomieszczenia tworzyło prawdziwe podziemne miasto. Labirynt ten pełnił rolę kryjówki przed amerykańskimi wojskami oraz zaplecza dla Wietkongu. Tunelami można było przemieścić się z Sajgonu aż pod samą

Delta Mekongu, rozciągająca się na południowo-zachodnich równinach Wietnamu, wydaje się odrębnym światem. W tej żyznej części kraju każdy skrawek ziemi przeznaczony jest pod uprawy, a człowiek i rzeka przez stulecia żyją we wzajemnej symbiozie. Całe niemal życie mieszkańców rozległej delty toczy się na wodzie i dlatego z tej perspektywy najlepiej je obserwować. Do jednej z większych tutejszych atrakcji należą rejsy łodziami, którymi sternicy wprawnie manewrują pomimo wielkiego ścisku panującego na rzece i jej odnogach. Płynąc nimi, można odnieść wrażenie, iż wszyscy na nas patrzą. To złudzenie bierze się z faktu, że tradycyjnie na dziobach wymalowane są pary oczu. Po wpłynięciu łódką dalej między zacienione palmami rzeczne zakola i kanały widać drewniane domy wystające z wody na bambusowych palach, konstrukcją przypominające nieco weneckie kamienice. Największe miasto i centrum administracyjne tzw. Regionu Delty Mekongu (znanego również jako Region Zachodni lub Południowo-Zachodni) stanowi ponad 1,5-milionowe Cần Thơ, w pobliżu którego działa gwarny targ wodny Cái Răng. Ruch zaczyna się na nim już wcześnie rano (o 5.00), a rozmaite towary, warzywa i egzotyczne owoce z pobliskich upraw, którymi załadowane są kolorowe łodzie, wędrują z rąk do rąk ubranych w stożkowe kapelusze kupców. 

TT Nowy pomnik Hồ Chí Minha o wysokości 7,2 m odsłonięty z okazji jego 125. urodzin – w maju 2015 r.

©© Christian Wittmann/SHUTTERSTOCK.com

©© Travelerpix/SHUTTERSTOCK.com

TT Katedra Notre-Dame z 58-metrowymi wieżami

można na straganach działających na ulicy, jak i w ekskluzywnych restauracjach, w których dania przygotowują cenieni szefowie kuchni nagrodzeni gwiazdkami Michelin. Za dużą atrakcję uchodzą rejsy zabytkowymi statkami po rzece Sajgon. W trakcie takiej wycieczki pasażerowie podziwiają malowniczą panoramę miasta, degustując przy tym smaczne potrawy.

WIOSNA–LATO 2020


28 DALEKIE PODRÓŻE sanych na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Jego największy skarb stanowią liczne spektakularne jaskinie – tak tajemnicze i wspaniałe, że przyciągają co roku miliony turystów, których w tej okolicy kuszą dodatkowo komfortowe hotele i piękne, piaszczyste plaże. Do grot można

dostać łodzią. Dawniej służyła za kryjówkę wietnamskim władcom, a podczas wojny z Amerykanami stanowiła schronienie dla okolicznej ludności i żołnierzy. Działał tutaj też szpital. Na żądnych wrażeń i adrenaliny czeka rzeczna jaskinia Trạ Ang, do której nie da się normalnie wejść czy wpłynąć – naj-

©© ImaginativeGifts/SHUTTERSTOCK.com

Na przenośnych kuchenkach gotuje się smakowite posiłki, od ręki można napić się świeżego soku z pomarańczy czy mocnej wietnamskiej kawy i skosztować takich tropikalnych owoców jak durian, dżakfrut czy rambutan. Na rzece Mekong usytuowanych jest kilka wysp o poetyckich nazwach, np.

Wyspa Feniksa, Smoka, Żółwia i Jednorożca, na które warto wybrać się, żeby zdegustować lokalnego wina ryżowego lub pojeździć na rowerze wśród dziewiczej przyrody.

PODZIEMNY RAJ Wietnam słynie z wielu grot, z których naj­ ciekawsze znajdują się w prowincji leżącej w najwęższej części Wietnamu, graniczącej z Laosem Quảng Bình. Znany amerykański dziennik The New York Times nazwał ją krainą największych jaskiń na świecie. Położony na tym terenie Park Narodowy Phong Nha-Kẻ Bàng jest jednym z trzech wietnamskich cudów natury, obok zatoki Hạ Long i zespołu krajobrazowego Tràng An, wpi-

WIOSNA–LATO 2020

SS Delta Mekongu – pełna wrażeń wycieczka łodzią wiosłową po labiryncie wąskich kanałów rzecznych

dostać się w różny sposób – do niektórych dopłyniemy tylko łodzią lub wpław, do innych da się wejść suchą stopą. Wewnątrz jaskiń znajdują się fantastyczne stalaktyty wiszące nisko nad głowami. Niektóre ze skalnych formacji, lekko podświetlone, przypominają ciekawe postaci, drzewa i dziwne stwory, np. grupy aniołów, dostojnych świętych czy prehistorycznych zwierząt. Część grot ma tak duże rozmiary, że zmieściłby się w ich wnętrzu pokaźny drapacz chmur, inne zaś są bardziej kameralne. Warto zapuścić się do jaskini Phong Nha usytuowanej w samym sercu Parku Narodowego Phong Nha-Kẻ Bàng. Można się do niej

pierw przy pomocy lin trzeba spuścić się w dół stromą ścieżką. Następnie na śmiałków czeka krótka przeprawa przez dżunglę, a na koniec 600-metrowy odcinek rzeki. Należy go pokonać wpław, żeby dostać się do wnętrza jaskini. Na tę wyprawę niezbędne są kostiumy kąpielowe, kaski i ochronne klapki, w które można zaopatrzyć się w tutejszej wypożyczalni sprzętu sportowego. Nagrodą za nasz trud będzie bajkowa sceneria tego miejsca. Wokół panuje niezmącona cisza, a tylko czasami słychać odgłosy dochodzące z dżungli. Do tej pory w Quảng Bình doliczono się ok. 300 grot, ale wiele czeka nadal na odkrycie. Władze prowincji deklarują udostępnia-


29 (np. arbuz!). Znane nam sajgonki nazywane są tu nem rán (na północy Wietnamu) lub chả giò (na południu kraju) – ich mięsny, warzywny albo krewetkowy farsz zawija się w jadalny papier ryżowy i smaży na głębokim oleju. Mogą być także spożywane na surowo (gỏi cuốn). Z kolei bánh xèo to prosty,

Warte uwagi są również zupy, bez których żaden Wietnamczyk nie wyobraża sobie życia. Phở jest zupą mięsną z makaronem ryżowym z dodatkiem warzyw i ziół, przypominającą nieco polski rosół. Występuje w wielu wariantach, np. phở bò z wołowiną lub phở gà z kurczakiem. Bún bò Huế

NAJTAŃSZE PIWO ŚWIATA

SS Jaskinia Phong Nha o długości 7729 m, z których można zwiedzać jedynie 1,5-kilometrowy odcinek

W Wietnamie niezmiernie istotny element życia stanowi jedzenie. Plan dnia Wietnamczyków kręci się właśnie wokół niego. Miejscowa kuchnia to mieszanka różnorodnych wpływów: chińskich, khmerskich, a nawet francuskich. Większość dań przygotowuje się w woku, a je się pałeczkami. W wietnamskich przepisach kulinarnych zetkniemy się zazwyczaj z takimi składnikami jak limonka, trawa cytrynowa, mięta, imbir, tzw. wietnamska mięta (Persicaria odorata), kolendra, sajgoński cynamon, ostra papryka czy tajska bazylia (horapha). Za lokalny przysmak uchodzą marynowane w occie ryżowym warzywa (đồ chúa) oraz przeróżne kiszonki

aczkolwiek dość gruby, ryżowy naleśnik wypełniony warzywami, kiełkami i mięsem lub krewetkami, ozdobiony dodatkowo bazylią, kolendrą i miętą. Cơm tấm („połamany ryż”) najczęściej spróbujemy w mieście Ho Chi Minh. Jeśli spacerując wietnamskimi ulicami, zobaczymy kwadratowe paczki zwinięte w liście bananowca, jest to bánh chưng, ryżowe ciasto składające się z fasoli mung, groszku, wieprzowiny i pieprzu. W tutejszych barach należy spróbować bánh bao, gotowanych na parze pierożków z wieprzowiną lub mięsem kurczaka, cebulą, jajkami, grzybami czy warzywami, przekąski przywiezionej do Wietnamu przez imigrantów z południa Chin.

©© The Nguyen Van/SHUTTERSTOCK.com

nie do zwiedzania nowych jaskiń, ale z jak najmniejszą szkodą dla środowiska naturalnego. Otwieranie na tym obszarze kolejnych cudów przyrody dla ruchu turystycznego nie jest jednak takie proste, gdyż w większości przypadków skrywa je gorąca, wilgotna dżungla.

to kolejna zupa, będąca ważnym elementem tradycyjnej kuchni wietnamskiej. Składa się z makaronu ryżowego, dużych kawałków wołowiny, warzyw i ziół. Jarosze znajdą tutaj potrawy bezmięsne, które kryją się pod nazwą món ăn chay. Warto jednak pamiętać, że do dań jarskich prawie zawsze dodaje się sos rybny. Po posiłku przeważnie pije się zieloną herbatę, wodę lub kawę (cà phê). Podczas spotkań towarzyskich na stołach króluje piwo, rzadziej wódki i whisky. Uchodzące za najtańsze piwo świata (aktualny koszt za mały, 100–150 ml kubek oscyluje na ogół między 5 a 12 tys. đồngów, VND, czyli 

WIOSNA–LATO 2020


©© Alphonsine Sabine/SHUTTERSTOCK.com

30 DALEKIE PODRÓŻE

SS Bánh xèo stanowi przykład krzyżowania się elementów kuchni francuskiej z wpływami indochińskimi

od ok. 90 groszy do 2,20 złotego) – lokalne bia hơi – jest dostępne w całym Wietnamie, chociaż największą popularnością cieszy się w Hanoi i okolicach. Serwuje się je na ulicznych straganach. Piwo to trzeba spożyć w ciągu dwóch dni, jeżeli przechowujemy je w temperaturze do 6°C, albo do dwudziestu dni, przy trzymaniu go w temperaturze między 2 a 4°C. Ze względu na niską zawartość alkoholu (jedynie 3 proc.) bia hơi często podaje się w ciągu dnia jako orzeźwiający napój do obiadu.

Najwięcej kontrowersji wzbudzają dania z psiego mięsa (thịt chó), bardzo popularne na północy kraju, które podobno dodają siły i zwiększają libido. Są one ekskluzywnym przysmakiem, a zaproszenie do restauracji specjalizującej się w przyrządzaniu psa traktuje się w Wietnamie za wyróżnienie i zaszczyt. Dania z węża (thịt rắn) należą do naj­droższych, ich mięso uchodzi za afrodyzjak. Popija się je alkoholem zwanym wężówką. Aby skosztować takich specjałów trzeba się udać do odpowiedniej restauracji, za to nawet na

KRAJ LOTOSU Wietnam to kraj lotosu, który porasta tutaj stawy i jeziora, często przykryty warstwą błota lub mchu. Mieszkańcy wybrali go na

©© TZIDO SUN/SHUTTERSTOCK.com

TT Kwitnący kwiat lotosu jest symbolem przeszłości, słupek oznacza teraźniejszość, a ziarenka – przyszłość

małych ulicznych straganach można kupić gotowane jajka z kaczym zarodkiem (trứng vịt lộn). Wietnamczycy nie spieszą się podczas jedzenia, zaś łapczywa konsumpcja nie jest dobrze widziana. Do popularnych zwyczajów należy nakładanie gościowi potraw – nie wypada wtedy odmówić poleconego dania. Podobnie podczas wznoszenia toastu próby wykręcania się mogą być źle odbierane.

WIOSNA–LATO 2020


©© Duong Hoang Dinh/SHUTTERSTOCK.com

©© pepsee30/SHUTTERSTOCK.com

31

SS W Wietnamie spróbujemy wielu dobrych i tanich piw

SS Przepis na phở powstał na początku XX w., zupę tę je się zwykle pałeczkami, wypijając na koniec bulion

swój kwiat narodowy, który utożsamiają z czystością, pięknem, optymizmem, zaangażowaniem i nieśmiertelnością. Jest też wyrazem ich zamiłowania do dziewiczej przyrody, pracowitości, przywiązania do rodziny i tradycyjnych wartości. Wietnamskie społeczeństwo wyrosło na gruncie konfucjanizmu, gdzie pojedynczego człowieka uważa się za część całego organizmu,

który do sprawnego działania potrzebuje współpracy i wzajemnego uzupełniania się wielu jednostek. Ten starożytny system filozoficzno-religijny głosi, że stworzenie idealnego społeczeństwa i osiągnięcie pokoju na świecie zależy od wywiązywania się z obowiązków wynikających z hierarchii społecznej oraz zachowywania tradycji, czystości, ładu i porządku. Podróżując po

Wietnamie, łatwo dostrzec, iż konfucjanizm w dalszym ciągu odgrywa duży wpływ na życie codzienne i obyczaje jego mieszkańców. To m.in. właśnie dzięki temu ten usytuowany na Półwyspie Indochińskim niezmiernie malowniczy kraj wydaje się nam, Europejczykom, tak egzotyczny, tak tajemniczy, a zarazem tak magiczny i tak fascynujący. 

WIOSNA–LATO 2020


32 DALEKIE PODRÓŻE

Wietnamska terapia duszy i ciała opracował: MICHAŁ DOMAŃSKI

« Pełne magii i romantyzmu historyczne centrum Hội An, fascynujące mniejszości etniczne górskiego dystryktu Sa Pa – ludy Hmong, Dao (Yao) czy Giáy, artystyczne, niesamowicie przyciągające stołeczne Hanoi, gwarny i energetyczny dawny Sajgon (dzisiejsze miasto Ho Chi Minh), zatoka Hạ Long z zachwycającymi formacjami skalnymi wystającymi wysoko ponad powierzchnię wody, niezapomniany rejs po rozległej delcie rzeki Mekong, rajskie Mũi Né nad Morzem Południowochińskim, określane mianem turystycznej stolicy kraju, mekka miłośników wind- i kitesurfingu… Do tego soczyście zielone tarasy ryżowe Mai Châu w prowincji Hòa Bình i tropikalne wyspy na czele z największą Phú Quốc, usytuowaną w Zatoce Tajlandzkiej, przy granicy z Kambodżą, terapia duszy i ciała ciepłymi promieniami słońca, zapierającymi dech w piersiach krajobrazami, pysznymi smakami, wspaniałymi zapachami i intensywnymi kolorami. A poza tym niezmiernie bogata sztuka kulinarna, liczne cenne zabytki, oszałamiające plaże idealne na błogi relaks, pomocni, serdeczni i ciągle uśmiechnięci mieszkańcy, doskonale pobudzająca do działania, aromatyczna i wyśmienita wietnamska kawa („cà phê”), której jedną ze znanych marek – Trung Nguyên – popijają chętnie m.in. Barack Obama, Hillary Clinton i Władimir Putin, czy wreszcie klimatyczne pływające wioski rybackie – Wietnam ma naprawdę wszystko, czego tylko może sobie zamarzyć nawet najbardziej wybredny podróżnik. Teraz dopuśćmy jednak do głosu czterech wybranych specjalistów od turystyki po Półwyspie Indochińskim, którzy zgodzili się zdradzić redakcji magazynu „All Inclusive”, czym takim niepowtarzalnym, zjawiskowym zdobyła ich serca coraz popularniejsza kraina czerwonych smoków, stanowiąca wyjątkowo smaczną esencję Azji Południowo-Wschodniej. »

WIOSNA–LATO 2020


SS Mỹ Đức, dystrykt Hanoi w Delcie Rzeki Czerwonej – dziewczyna w tradycyjnym stroju siedząca w łodzi

WIOSNA–LATO 2020

©© John Bill/SHUTTERSTOCK.com

33


34 DALEKIE PODRÓŻE czujnym okiem samego szefa kuchni, którego wskazówki, ale także długie opowieści o życiu okrasiły cały posiłek, zamieniając go w wyjątkową ucztę. Hội An to miejsce, które troszczy się o przeszłość, a jednocześnie rozwija się zgodnie z biegiem czasu. Występy artystów w tutejszym teatrze z 299 siedzeniami w specjalnie zbudowanej bambusowej kuli

©© Estera Hess

`` Byłam w Wietnamie już wielokrotnie, ale dopiero na początku tego roku trafiłam do Hội An. I choć czytałam o tym mieście sporo i wydawało mi się, że wiem, czego należy się spodziewać, to jego widok na żywo zaskoczył mnie zupełnie. Wybrałam idealną porę na zwiedzanie historycznego centrum, które – wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO – nie bez powodu jest dumą narodową. Poza starymi budynkami, wspaniałą architekturą i kilkoma większymi zabytkami klimat tego miejsca tworzą latarnie i lampiony. Jest ich tutaj wszędzie mnóstwo. Stanowią piękną dekorację zarówno w ciągu dnia, kiedy rozwieszone nad wąskimi uliczkami odcinają pieszych od błękitnego nieba barwną taflą finezyjnych wzorów i kształtów, jak i po zachodzie słońca, gdy każdy taki lampion rozświetla się kolorem – wtedy miasto jawi się niczym miejsce z bajki. Dzięki licznym galeriom, barom, restauracjom historyczne centrum Hội An stanowi idealną scenerię magicznego spaceru. Poza licznymi lokalami z kawą (a ta pochodząca z Wietnamu zasługuje na miano jednej z najlepszych na świecie) znaleźć tu można też wiele punktów gastronomicznych ze świetną kuchnią. Ja skorzystałam z kursu gotowania. Pod okiem kucharzy wybrałam się najpierw na targ z owocami i warzywami, potem obserwowałam, jak powstają makarony, placki, soki, żeby wreszcie spróbować niezwykłych dań: sałatki z meduzy, żab w sosie curry czy chrupiących jedwabników. Były to jedynie przekąski, gdyż trzydaniowy lunch gotowałam pod

©© Estera Hess

ESTERA HESS | WŁAŚCICIELKA BIURA PODRÓŻY ESTA TRAVEL

©© Estera Hess

SS Żaba w sosie curry to jeden z tutejszych specjałów

SS Hội An – feeria kolorów setek lampionów tworzy każdego wieczora wyjątkowe widowisko

(Lune Center) stanowią prawdziwą gratkę dla duszy. À Ố Show prezentuje akrobacje na najwyższym poziomie w wykonaniu grupy młodych ludzi z ukłonem w stronę zwyczajów i tradycji Wietnamu. Muzyka, popisowe numery, scenki z życia wsi i miasta – z pewnością warto wybrać się na to przedstawienie. A po całym dniu chodzenia, jedzenia, oglądania można bez żadnych wyrzutów sumienia oddać się błogiemu relaksowi w jednym z miejscowych salonów spa i masażu. I jeszcze jedna ważna rzecz… W słynącym z krawiectwa Hội An da się w kilka godzin uszyć sobie na miarę wspaniałą suknię lub dopasowany garnitur z najlepszych materiałów.

budynki – Hội An nie bez powodu znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Dobrze jest za­planować wizytę tak, aby wziąć udział w uroczystościach ku czci przodków podczas co­ miesięcznego Festiwalu Pełni Księżyca – kolorowych lampionów będzie wtedy jeszcze więcej!

©© makeyourasia.com / wczasywazji.pl

`` „Spokojne miejsce spotkań” to trafne tłumaczenie nazwy miasta, o którym chciałbym opowiedzieć. Mowa o byłym porcie handlowym, w którego doskonale zachowanej architekturze widoczna jest mieszanka lokalnych i obcych wpływów, odciśniętych na przestrzeni stuleci. Nie podziwialibyśmy Hội An takim, jakie jest obecnie, gdyby nie wieloletnia ciężka praca wietnamskich ekspertów i Kazimierza „Kazika” Kwiatkowskiego, polskiego architekta i konserwatora zabytków, pracującego tu w latach 80. i 90. XX w. To magiczne miejsce, do którego lubię wracać nawet kilka razy w roku! Żadne słowa nie oddadzą uroku Hội An po zmroku, kiedy jego historyczne centrum rozświetla się setkami lampionów, a w powietrzu unosi się aromat świeżego grillowanego mięsa i występującego tylko tutaj makaronowo-mięsno-warzywnego dania cao lầu. Spokojnym krokiem można przechadzać się wzdłuż kanału, mijając kolejne stragany z kolorowymi pamiątkami i restauracje serwujące przysmaki z całego Wietnamu. Warto przystanąć na starym Moście Japońskim (Chùa Cầu) i poobserwować okoliczne

©© makeyourasia.com / wczasywazji.pl

ŁUKASZ KOZŁOWSKI | DYREKTOR ZARZĄDZAJĄCY FIRMY MAKEYOURASIA.COM / WCZASYWAZJI.PL

©© makeyourasia.com / wczasywazji.pl

SS Architektura miasta Hội An robi duże wrażenie

SS Historyczne centrum Hội An ocalało dzięki naszemu rodakowi, Kazimierzowi Kwiatkowskiemu

WIOSNA–LATO 2020

W największym stopniu magiczną atmosferę Hội An tworzą lokalni mieszkańcy. Ciągle uśmiechnięci, chętni do pomocy, lubiący rozmawiać z turystami, niezależnie od tego, ile słów po angielsku znają. Można wypożyczyć rower lub skuter i jechać przed siebie bez strachu, że się zgubi – zawsze znajdziemy na swojej drodze kogoś, kto pomoże nam wrócić na właściwą trasę. Wietnam łatwo pokochać, o czym przekonałem się na własnej skórze. Niesamowita mieszanka różnych kultur, wpływów i historii jest widoczna na całym jego terenie, jednak kumuluje się na styku północy i południa tego kraju. Hội An to bez wątpienia obowiązkowy punkt programu podczas zwiedzania Wietnamu.


35

©© MARCIN SADO

`` Wietnam jest chyba jednym z najbardziej różnorodnych krajów Azji Południowo-Wschodniej, zarówno pod względem przyrodniczym, jak i kulturowym, choć długo pozostawał w cieniu swoich atrakcyjnych sąsiadów – Birmy i Kambodży. Posiada on wiele miejsc, które można określić mianem magicznych. Każdy z przyjeżdżających tu turystów musi obowiązkowo zobaczyć zatokę Hạ Long z niesamowitymi skalistymi wysepkami w większości w formie wapiennych słupów. Wyjątkowe wrażenie robi połączenie szarego kamienia, niebieskoturkusowej wody i intensywnie zielonej roślinności. Kolejne miejsce, które powinno znaleźć się na trasie naszej wietnamskiej wyprawy, stanowi Hanoi – miasto, w którym mieszka ponad 8 mln mieszkańców, pełne gwaru i hałasu. Musimy się tutaj przygotować na dobiegający ze wszystkich stron dźwięk klaksonów, niezliczoną ilość skuterów oraz wszędobylskich ulicznych sprzedawców pysznego jedzenia… Hanoi ma w sobie coś magicznego, co nie­

©© MARCIN SADO

MARCIN SADO | DYREKTOR GENERALNY BIURA PODRÓŻY OPAL TRAVEL

SS Zatoka Hạ Long przypomina czarodziejską krainę, którą najlepiej zwiedzać podczas rejsu statkiem

zwykle przyciąga. W Starej Dzielnicy (Old Quarter) jest wiele ukrytych uliczek i zaułków, gdzie można obserwować, jak lokalni mieszkańcy żyją i pracują na co dzień. Zatrzy­mując się w tym kraju na chwilę, ma się wrażenie, że trafiło się do jakiegoś zupełnie innego świata, który trwa niezmiennie od setek lat. Dla Wietnamczyków jedzenie to swego rodzaju sztuka. W tym azjatyckim państwie nie jada się obiadów, po śniadaniu kolejny posiłek stanowi lunch, spożywany między godz. 11.00 a 13.00, następnie kolacja – po 18.00. Większość mieszkańców stołuje się na ulicy. Street food cieszy się w Wietnamie ogromną popularnością. Chociaż warunki, w jakich dania są przygotowywane i serwowane, nieco odbiegają od naszych standardów, i tak do straganów na świeżym powietrzu dociera każdy turysta. Powodem jest nie tylko cena, wielokrotnie niższa niż w restauracjach, ale także dostępność oraz… klimat. Hałas ulicy, przenikające się zapachy, małe stoliczki, przy których trzeba się garbić nad jedzeniem, i ten nie­powtarzalny smak! O historycznym centrum Hanoi mówi się, że to dzielnica 36 ulic, gdzie różne towary były sprzedawane na ulicach przez kupców oraz rzemieślników pochodzących z klanów i wiosek z całego kraju. W trakcie migracji przywozili ze sobą kulturę, zwyczaje i lokalne przysmaki, które stopniowo przyjmowały się w mieście. Wietnam jest krajem, który polecam niezależnie, czy będzie naszym docelowym kierunkiem, czy jedynie częścią większej podróży po Indochinach. Każdy znajdzie tu z pewnością swoje magiczne miejsca – mogą to być zarówno duże aglomeracje, jak i nie­ wielkie pływające wioski.

którzy chcą przywieźć do domu bardziej autentyczne wspomnienia ze swoich wojaży po Wietnamie. Właśnie w dystrykcie Sa Pa można uczestniczyć w codziennym życiu jego rdzennych mieszkańców z grupy etnicznej Hmong, zamieszkującej kilka państw Azji Południowo-Wschodniej.

©© Elwira Urbańczyk

`` Wietnam w ostatnich latach bardzo zyskuje na popularności jako miejsce warte zobaczenia. Nie dziwi to, ponieważ ma on niezmiernie wiele do zaoferowania. Wyśmienita i urozmaicona kuchnia, przepiękne krajobrazy, relaksujące plaże, ciekawe i różnorodne miasta, pomocni mieszkańcy i najlepsza kawa, jaką kiedy­ kolwiek w życiu piłam – to tylko część z atrakcji tego niesamowitego kraju. Oprócz rozpoznawalnej przez wszystkich zatoki Hạ Long czy regionu Ninh Bình, miejscem, którego nie powinno się na pewno pominąć w trakcie podróży po Wietnamie, jest górski dystrykt o nazwie Sa Pa w prowincji Lào Cai. Wyprawa w ten rejon wymaga zaangażowania większej ilości czasu. Najczęściej turyści docierają tu z Hanoi nocnym pociągiem lub autobusem – jednakże cel naszej podróży będzie zdecydowanie wart odrobiny wysiłku. Sa Pa to okolica idealna dla miłośników trekkingów i przepięknej natury. Doskonale odnajdą się tutaj także ci, którzy szukają całkowitego relaksu oraz odcięcia od cywilizacji. To również świetna propozycja dla turystów,

©© Elwira Urbańczyk

ELWIRA URBAŃCZYK | WŁAŚCICIELKA FIRMY MAKE BREAK

©© Elwira Urbańczyk

SS Kilkugodzinny trekking w górskim dystrykcie Sa Pa

SS Mekong, najdłuższa rzeka na Półwyspie Indochińskim, stanowi niezmiernie ważny szlak komunikacyjny

Osobom, które wybiorą się w te okolice, zamiast nocować w hotelu proponuję zdecydować się na zamieszkanie w tradycyjnym domu Hmongów, żeby poznać bliżej ich interesującą kulturę i zwyczaje. Spędzając czas wraz z mieszkańcami, można razem z nimi udać się na kilkugodzinny trekking, pomóc w zbieraniu ryżu, przygotować typowe posiłki, które wspólnie zjemy, czy też spróbować domowej roboty ryżówki. Wieczór z pewnością umilą opowieści o tradycjach tego ludu, sięgających ponad 8 tys. lat. Dzieci Hmongów często rozumieją język angielski, więc komunikacja z całą rodziną staje się tym samym możliwa. To niezapomniane doświadczenie spowodowało, że właśnie górski dystrykt Sa Pa stanowi dla mnie magiczne miejsce w Wietnamie. 

WIOSNA–LATO 2020


36 DALEKIE PODRÓŻE

Podróż

po kazaskim bezkresie

SONIA BAŁA www.kochambackpacking.pl

WIOSNA–LATO 2020


37

SS Kazaska jurta na stepie niedaleko miasta Ałmaty z drzwiami zwróconymi tradycyjnie na wschód

WIOSNA–LATO 2020

©© Aureliy/SHUTTERSTOCK.com

« Samolot powoli obniża wysokość, o czym ciśnienie oddziałujące na ciało przypomina wyraźniej niż punkty odniesienia widoczne z okien – tam wzrok się gubi, dając się zwieść obezwładniającej pustce ciągnącej się po horyzont. To kazaski step – przestrzeń tak rozległa, że trudno byłoby sobie ją wyobrazić, gdyby nie dało się jej zobaczyć na własne oczy. »


©© Maratmaks/SHUTTERSTOCK.com

38 DALEKIE PODRÓŻE

©© Oleksandr Matsibura/SHUTTERSTOCK.com

SS Ałatau Zailijski, pasmo górskie w Tien-szanie Północnym, rozciągające się na długości ok. 350 km

SS Trekking po niezadeptanym Ałatau Zailijskim, na pograniczu kazasko-kirgiskim, na południe od Ałmatów

B

ezkres płaskiego krajobrazu, ciągnący się po horyzont, półdzikie konie i nomadzi, którzy przemierzają pustkowia wraz ze swoimi stadami, obozując w jurtach – z takim widokiem Kazachstan kojarzy się najczęściej. Brzmi to jak klisza, ale w dużej mierze to państwo rzeczywiście tak wygląda. Jednak ten niemal dziewięcio­ krotnie większy od Polski kraj (zajmujący powierzchnię blisko 2,725 mln km²) ma nam do zaproponowania o wiele więcej, a za sprawą dynamicznie rozwijającej się turystyki i coraz liczniejszych ofert tanich lotów kolejni podróżni mają szansę się o tym przekonać. Poza bezkresem stepu odnaleźć w nim można zawrotnie wysokie szczyty Tien-szanu, ukryte w głębi kraju pustynie

WIOSNA–LATO 2020

i kaniony o fantazyjnych formach oraz bajkowe jeziora, wpisane malowniczo w górski krajobraz. Znajdzie się tutaj także wiele ciekawych miejsc dla zainteresowanych historią, i to nie tylko tą sięgającą czasów słynnego Czyngis-chana (ok. 1162–1227), ale znacznie bliższą, o której przypominają obecne w kazaskich miastach pomniki dawnych sław Kraju Rad i postsowiecka architektura. Dla kogo jest Kazachstan? To miejsce zdecydowanie dla tych, którzy lubią przeżywać przygody na łonie natury i są gotowi zrezygnować z odrobiny komfortu, aby ich doświadczyć. Kraj ten wprawdzie cieszy się coraz większym zainteresowaniem, ale in-

frastruktura turystyczna wciąż dopiero się w nim rozwija, nie należy więc spodziewać się tu (oczywiście poza kazachstańską stolicą Nursułtanem i największymi, 1,9-milionowymi Ałmatami) licznych 4-, 5-gwiazdkowych hoteli czy restauracji serwujących przysmaki europejskiej kuchni. Trzeba nastawić się raczej na samodzielnie organizowany transport, zakwaterowanie w dość skromnych obiektach noclegowych lub prowizorycznych pensjonatach, spędzanie nocy pod namiotem lub w jurtach, a także na lokalne, proste jedzenie. W zamian otrzymujemy piękno dzikiego krajobrazu w nie­wyobrażalnej dawce, serdeczność mieszkańców, którzy jeszcze nie zdążyli zmęczyć się masową turystyką, oraz autentyczność starej i niezmiernie ciekawej kultury środkowo­azjatyckich nomadów.


©© Andy Nikolenko/SHUTTERSTOCK.com

39

SS Dwa malownicze jeziora polodowcowe koło przełęczy nazwanej ku czci botanika Waleriana Titowa (3630 m n.p.m.)

Piesze wędrówki po Ałatau Zailijskim Kazachstan to niezwykle rozległe państwo, ale poruszanie się po nim i zwiedzanie poszczególnych atrakcji nie jest tak kłopotliwe, jak mogłoby się początkowo wydawać, a to z racji, że ogromna ich część skoncentrowana jest na południu kraju. Dzięki temu można je zobaczyć nawet podczas dwu­ tygodniowego wyjazdu. Południowa granica kraju opiera się na dużym odcinku o potężny łańcuch górski Tien-szan, który ciągnie się przez ok. 2,5 tys. km od Chin przez Kazachstan i Kirgistan aż do Uzbekistanu. To właśnie w jego malowniczej części zwanej Ałatau Zailijskim (z najwyższym szczytem Tałgarem

– 4973 lub 4979 m n.p.m.) znajdują się jedne z najciekawszych, a zarazem najłatwiej osiągalnych kazaskich szlaków trekkingowych. Bezproblemowy dostęp do nich gwarantują położone u samych stóp gór Ałmaty – naj­ większe miasto kraju i jego dawna stolica (do 1997 r.). Łatwo się tu dostać tak z innych regionów Kazachstanu, jak i z zagranicy (gwarantuje to m.in. miejscowy między­ narodowy port lotniczy). W Ałatau Zailijskim coś dla siebie znajdą początkujący i zaawansowani piechurzy. Położone ok. 25 km na południe od centrum Ałmatów ośrodek narciarski Szymbułak (Shymbulak) i centrum sportów zimowych Medeu stanowią główne punkty wypadowe w góry. Dostanie się do nich jest nie­zwykle

łatwe – wystarczy wsiąść w odpowiedni autobus miejski, żeby po mniej więcej pół godzinie znaleźć się u podnóża pasma dającego niemal nieograniczone możliwości trekkingowe. Do jednych z najchętniej wybieranych i stosunkowo łatwych szlaków należy ten na polanę Kok-Żeilau (Kok-Zhailau). Trasa zaczyna się w miejscu zwanym Proswieszczeniec (Prosveschenets), kilka kilometrów przed Medeu, i po dwóch godzinach leśnej wędrówki doprowadza na rozległą górską łąkę, z której rozciąga się spektakularny widok. To popularny cel weekendowych wycieczek wśród mieszkańców Ałmatów – często spotkać tutaj można całe rodziny piknikujące w malowniczej scenerii. Nie należy jednak obawiać się tłumów, znanych np. z naszych Tatr. Wystarczy odbić w jeden z licznych, rzadziej wybieranych szlaków, aby cieszyć się ciszą, spokojem i posiadaniem nie­zwykłych krajobrazów na wyłączność. Zapewnia to choćby trekking na szczyt Kumbel (3220 m n.p.m.). W porównaniu do polskich gór wysokość ta może się wprawdzie wydawać znaczna, lecz w Kazachstanie ma ona zupełnie inny wymiar. Nie trzeba obawiać się tu żadnych technicznych trudności, ale strome podejście wymaga nieco kondycyjnego przygotowania. Z Kumbla i sąsiedniego wierzchołka Trzech Braci (Tri Brata, Three Brothers – 2860 m n.p.m.) podziwiać można zarówno wspaniałą panoramę ośnieżonych czterotysięczników okalających dolinę Medeu, jak i rozpościerające się u samych stóp gór Ałmaty. Szczególne wrażenie miasto robi po zachodzie słońca, gdy rozświetlone kontrastuje z otaczającą je ciemnością. Warto rozważyć tutaj nocleg w namiocie, żeby stać się świadkiem tego widowiska. Kempingi w górach nikogo nie dziwią i sami Kazachowie chętnie spędzają w ten sposób czas, dobrze jest więc pójść w ich ślady i nastawić się na przeżycie przygody w pełnej bliskości z naturą. Dla osób spragnionych dłuższych wędrówek i stawiających sobie ambitniejsze trekkingowe cele dobrym wyborem będzie szlak na Przełęcz Turystów (Tourists Pass – 3950 lub 3980 m n.p.m.). Trasa wiedzie z Medeu, a jej przebycie zajmuje 3–4 dni. Konieczne jest posiadanie własnego namiotu i dobre przygotowanie do noclegu w takich warunkach, gdyż kazaskie góry raczej nie mają zbyt rozbudowanego zaplecza kwaterunkowego. Tu piechur skazany jest na ogół na samodzielność, biwakowanie i nieraz dość spartańskie warunki, lecz dzięki temu może wciąż podziwiać dziewiczą 

WIOSNA–LATO 2020


©© Aureliy/SHUTTERSTOCK.com

40 DALEKIE PODRÓŻE

SS Szymbułak (Shymbulak) koło Ałmatów jest największym w Azji Środkowej ośrodkiem narciarskim

Jeśli ktoś znajdzie się w kazaskich górach poza letnim sezonem turystycznym, to też nic straconego, rejon Ałmatów ma do zaoferowania przyjezdnym znacznie więcej, niż można by się spodziewać. Wspomniany już Szymbułak, usytuowany na średniej wysokości powyżej 2,5 tys. m n.p.m., to także największy i najnowocześniejszy w całej Azji Środkowej ośrodek narciarski. Słynie z doskonałych warunków śniegowych i dużej liczby słonecznych dni w roku (ponad 300). Dla narciarzy i snowboardzistów oddano w nim do użytku więcej niż 20 km tras o różnym stopniu trudności, do których dowożą wygodne gondole i wyciągi krzesełkowe. Jest tutaj również snowpark, a nawet specjalna poduszka dla trenujących akrobacje. Do tego warto dodać możliwość uprawiania freeridingu, a także obecność szkoły narciarskiej i snowboardowej oraz wypożyczalni sprzętu w kurorcie. W Medeu, położonym u stóp Szymbułaka, znajduje się kolejna atrakcja dla fanów sportów zimowych – naj­ wyżej położone na świecie profesjonalne lodowisko (1691 m n.p.m.). Kazachstan może nie wydawać się najoczywistszym wyborem na spędzenie urlopu dla miłośników białego szaleństwa, ale świetne warunki, długi sezon (od listopada do maja), niezła i wciąż dynamicznie rozwijająca się infrastruktura, jak również konkurencyjne ceny sprawiają, że zdecydowanie warto go w takim kontekście rozważyć.

WIOSNA–LATO 2020

Obie wspomniane wcześniej trasy trekkingowe kończą się przy jednym z naj­ słynniejszych i zarazem najbardziej emblematycznych kazaskich jezior – Wielkim Jeziorze Ałmatyńskim (Big Almaty Lake – 2511 m n.p.m.). Intensywny turkus wód tego akwenu, otoczonego szczelnie przez masywne trzy- i czterotysięczniki, to jeden z pocztówkowych widoków kraju. Śmiało można powiedzieć, że na żywo miejsce to wygląda jeszcze bardziej zachwycająco, a jego popularność nie odbiera mu nic z naturalnego uroku. Kazachstan słynie z malowniczo położonych jezior, a Ałmatyńskie stanowi jedynie przedsmak tego, na co natrafimy w rejonach usytuowanych ok. 200 km na wschód od dawnej stolicy kraju. Z zagęszczeniem takich cudów przyrody mamy do czynienia w nie­dalekiej odległości od miejscowości Saty – wioski, w której poza kilku­nastoma domami, sklepami i nie­wielką stacją benzynową nie ma właściwie nic. Z tego względu jest to też idealne miejsce, żeby na własne oczy zobaczyć życie kazaskiej prowincji. Mniej więcej 15 km na południowy wschód od wsi Saty, w głębi gór, na wysokości 1867 m n.p.m., leży jezioro Kaindy (Kajyngdy) – z całą pewnością jeden z nie­ wielu takich akwenów na świecie. Kaindy powstało w wyniku gigantycznego osuwiska, do którego doszło na początku stycznia 1911 r. (podczas trzęsienia ziemi w dolinie Czongkemin, w dzisiejszym północnym Kirgistanie). Osady wapiennych skał zablokowały dolinę, a wraz z nią rzekę, tworząc naturalną tamę. Rosnące tu niegdyś świerki stały się częścią jedynego w swoim rodzaju lasu, ukrytego obecnie w większości pod lustrem wody, i tylko ich obumarłe i skamieniałe wierzchołki, odbijające się w idealnie gładkiej tafli, pozwalają domyślić się, co zaszło w tym miejscu. Woda, prze-

©© Vera Larina/SHUTTERSTOCK.com

Narciarski raj

Jeziora jak z pocztówek

©© Vladimir Konstantinov/SHUTTERSTOCK.com

naturę, której niemal nie tknęła ludzka ręka. Trasa na Przełęcz Turystów, choć zdecydowanie bardziej wymagająca niż ta na Kumbel i Kok-Żeilau, prawdo­podobnie zapewni nam jeszcze więcej satysfakcji z uwagi na nie­ustannie zmieniający się krajobraz: od zalesionych brzegów rzek, przez rozległe i puste wysokogórskie doliny, po księżycowy, surowy pejzaż w najwyższych partiach szlaku.

sycona składnikami mineralnymi, zmienia okresowo swój kolor, od zielonego po intensywnie niebieski, zachowując zarazem zaskakującą przejrzystość. Jest to niezwykły widok, ale Kaindy ponoć największe wrażenie robi, gdy zajrzy się pod powierzchnię i zobaczy gąszcz podwodnego lasu w pełnej krasie. Nie jest to niemożliwe – w jeziorze da się ponurkować, trzeba jednak liczyć się z dość trudnymi warunkami, maksymalna temperatura wody wynosi tutaj zaledwie 6°C.


41 Wśród nomadów

i wycieczka w przeszłość do czasów, kiedy nie było prądu, internetu i bieżącej wody, a ludzie gromadzili się wokół pieca i po prostu byli razem. Inną metodą, aby zbliżyć się do świata nomadów i lepiej go poznać, jest wybranie się w Kazachstanie na konny trekking. Konie są niezmiernie ważne dla kazaskiej kultury – nomadzi spędzają w siodle ogromną część swojego życia, pracując przy wypasie owiec i kóz, przemieszczając się w trudnym, górskim terenie czy bawiąc się. 

Z Saty warto również ruszyć na południowy zachód, aby dotrzeć do urzekającej swą zielonością doliny Kolsai (Kolsay), skrywającej trzy kaskadowo ułożone jeziora. To idealne miejsce, żeby nacieszyć się spokojem kazaskich gór, a także zobaczyć, jak żyją nomadzi – pasterze, którzy sezon letniego wypasu spędzają wysoko na pastwiskach, zakładając tymczasowe obozowiska, mieszkając w jurtach i przenosząc się co kilka tygodni wraz ze swoimi stadami.

Koczownicy są silnie wpisani w krajobraz kulturowy Kazachstanu, a poznanie z bliska ich tradycji i stylu życia może się okazać wspaniałym doświadczeniem. Dobrym pomysłem jest więc zamieszkanie na trochę w jurcie i spędzenie czasu z kazaską rodziną. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, ale coraz częściej gospodarze godzą się na przyjęcie turystów pod swój dach lub też oferują nocleg w specjalnie przygotowanych do tego komfortowych jurtach. Noc w takim miejscu to fantastyczna przygoda

SS Jezioro Kaindy (Kajyngdy) z podwodnym lasem

TT Gra kokpar (kok-boru), trening nomadów z okolic miasta Szymkent przy granicy z Uzbekistanem

WIOSNA–LATO 2020


42 DALEKIE PODRÓŻE trekkingu nie jest tutaj trudna, a przejażdżka między pierwszym a drugim jeziorem dostarczyć może nie­zapomnianych wrażeń i widoków. Konie i przyrządzane dzięki nim produkty mają także swoje szczególne miejsce w tradycyjnej kazaskiej kuchni. Do prawdziwych rarytasów należy kumys – sfermentowane mleko klaczy, o niewielkiej zawartości alkoholu i cukru, a smaku raczej nieznośnym dla podniebienia nieprzyzwyczajonej oso-

– jako ludy wędrowne, nie decydują się na uprawę roli, lecz jedzą to, czego mają pod dostatkiem dzięki swoim stadom: mięso oraz przetwory mleczne.

Magiczne kaniony Kazachstan to jednak nie tylko malownicze góry. Niezliczone kilometry kazaskich stepów skrywają cuda przyrody tak nie­ codzienne, że podobnych nie sposób odnaleźć w całej Azji Środkowej. Mowa tu przede

©© YRABOTA/SHUTTERSTOCK.com

Popularny sport w kraju – kokpar (znany również jako kok-boru albo buzkaszi) – to gra, którą zawodnicy rozgrywają właśnie konno. Nie obowiązują w niej żadne skomplikowane zasady, a rozgrywka jest tyleż widowiskowa, co dość brutalna i dzika: zawodnicy każdej z dwóch drużyn walczą o to, żeby poderwać podczas jazdy z wyznaczonego na środku boiska kręgu martwego kozła lub barana (współcześnie zastąpionego niekiedy kukłą) i wrzucić

SS Potężny Kanion Szaryński, długi na blisko 155 km, można podziwiać ok. 200 km na wschód od Ałmatów

go do bramki (wzniesionego z ziemi czy częściej betonu okręgu z dziurą pośrodku) rywali. Do dziś, przemierzając bezkresne kazaskie doliny i stepy, można zobaczyć mężczyzn dosiadających koni i walczących zaciekle w tej zadziwiającej konkurencji. W wielu rejonach kraju zwierzę to wciąż jest najczęściej używanym i najlepiej dostosowanym do warunków środkiem transportu, dlatego z pewnością warto zobaczyć świat z kazaskiej perspektywy, tj. z siodła. Wspomniana dolina Kolsai jest do tego doskonałym miejscem – organizacja konnego

WIOSNA–LATO 2020

by. Jeśli jednak znajdziemy się już w tych rejonach, nie powinniśmy rezygnować ze spróbowania tego napoju. Na tutejszych stołach wśród różnych mięs, które w tym kraju są bardzo chętnie spożywane, i to w dużych ilościach, często pojawia się też konina. Nierzadko jest składnikiem farszu tradycyjnych pierogów w kształcie sakiewki, tzw. mant, oraz sosu do dania na bazie makaronu, zwanego lagmanem. W kuchni Kazachstanu niezwykle trudno o potrawy bezmięsne czy wegańskie. Wynika to z warunków, w jakich żyją na co dzień nomadzi

wszystkim o Kanionie Szaryńskim – jednej z naj­słynniejszych atrakcji tego regionu. Znajduje się on w samym sercu kazaskiego stepu, w którego tkance, na odcinku przekraczającym 150 km, rzeka Szaryn wycięła cały szereg przedziwnych figur i formacji. Naj­ popularniejszą jego częścią jest tzw. Dolina Zamków (Valley of Castles) – miejsce często przyrównywane do słynnego Wielkiego Kanionu Kolorado w stanie Arizona w USA. Skalą nie może równać się z amerykańskim odpowiednikiem, lecz feerie kolorów skał – od piaskowożółtych, pastelowych po wszelkie odcienie czerwieni i pomarańczy


43 więcej czasu i na własne oczy doświadczy, jak wraz ze zmieniającymi się porami dnia i światłem miejsce to nabiera nowego wymiaru. Mimo iż Dolina Zamków to bez­sprzecznie najpopularniejsza atrakcja tego typu w rejonie, to nie jedyna. Dysponujący własnym środkiem transportu mogą pokusić się o eksplorację okolicy rzeki Szaryn, w tym mniej znanych, lecz równie imponujących pozostałych czterech kanionów: Temirlik, Żółtego,

(jego wysokość w najwyższym punkcie dochodzi do 1242 m n.p.m.) ukryty pośrodku stepu, mniej więcej w połowie drogi między stołecznym Nursułtanem (Nur-Sułtanem) a Ałmatami, niecałe 70 km na północ od miasta Bałchasz (Balkhash). Niewielu turystów dociera w te rejony, sami Kazachowie rzadko Bektau-Atę odwiedzają, choć z całą pewnością należy do tych miejsc, które szkoda byłoby ominąć podczas podróży po kraju, bo na długo zapada w pamięć.

©© YevgeniyDr/SHUTTERSTOCK.com

– oraz ich fantazyjne kształty, nie bez przyczyny kojarzone z fortyfikacjami, w niczym mu nie ustępują. Samą Dolinę Zamków turyści odkrywają na ogół na dwa sposoby – maszerując szlakiem wiodącym górną krawędzią kanionu, skąd doskonale widać jego rozmiar (głębokość dochodzącą do 300 m i długość wynoszącą 154 km), lub też schodząc do wnętrza, żeby skonfrontować się z majestatem natury i pozwolić sobie na błądzenie w skalnym la-

biryncie. Na zamknięciu tego zapierającego dech w piersiach wąwozu czeka na gości nie lada niespodzianka – spora oaza, ulokowana w zakolu rzeki i wciśnięta między potężne skały, gdzie można przenocować, czy to we własnym namiocie, czy też w oferowanych na wynajem bungalowach (krytych słomą szałasach wzniesionych na palach z bambusa), jurtach mieszczących do ośmiu osób i dość skromnych, choć komfortowych, pokojach (należących do kompleksu turystycznego Eco-Park). Jak najbardziej warto się na to zdecydować, tym sposobem spędzi się w spektakularnym Kanionie Szaryńskim

SS Bektau-Ata, zagubiona pośrodku stepu magiczna góra Kazachstanu, pod którą ukrywa się rzeka Tokyrau

Czerwonego i Bestamak, które leżą w pobliżu (w odległości zaledwie kilkunastu kilo­ metrów). Każdy z nich ma swoją specyfikę i swój klimat, ale wszystkie są popisem sił przyrody – wiatru i wody, rzeźbiących przez miliony lat ten księżycowy krajobraz.

Góra inna od wszystkich Podobnie dzieje się w przypadku innej kazaskiej atrakcji. Chociaż równie imponująca, to przez swoje dość niedostępne położenie jest zdecydowanie mniej kojarzona. To Bektau-Ata – specyficzny masyw górski

Bektau-Ata stanowi kolejny przykład zdolności rzeźbiarskich natury, w tym sił wulkanicznych. Wyrastający jakby pośrodku niczego masyw górski wydaje się utworzony z setek warstw topiących się granitowych skał, ciasno sprasowanych i poddanych ogromnym naciskom. Efekty są imponujące: zaskakujące formy – od obłych, jakby zastygłych w procesie topienia, po gąbczaste i porowate – z każdym krokiem tylko pobudzają wyobraźnię i uruchamiają skojarzenia. Warto dać się ponieść nogom i eksplorować kolejne zakamarki, natrafiać na coraz ciekawsze 

WIOSNA–LATO 2020


44 DALEKIE PODRÓŻE czy jezioro Kaindy, niemniej zdecydowanie warto poświęcić trochę czasu i wysiłku, aby tu dotrzeć. Na sporym obszarze utworzonego w 1996 r. parku poszczególne atrakcje porozrzucane są w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, jeśli więc chcemy je wszystkie zobaczyć, warto zarezerwować przynajmniej dwa dni oraz dysponować własnym środkiem transportu. Najlepiej zdecydować się na wynajem samochodu z napędem na cztery koła, żeby nie ugrzęznąć na jednej z tutejszych piaszczystych dróg. Wielobarwne góry Aktau stanowią jeszcze jeden przykład tego, jak wiele kazaski krajobraz zawdzięcza milionom lat erozji. Miękkie i mniej trwałe skały uległy znisz-

kształty, puścić wodze fantazji, a ostatecznie ze szczytu spojrzeć na rozciągający się pod nogami step. Bektau-Ata to bez wątpienia jedno z tych miejsc, w których można doświadczyć jego potęgi, wyrażającej się w bezkresie przestrzeni i głuchej ciszy.

Park śpiewających wydm Ponad 150 km na północny wschód od Ałmatów krajobraz zachwyca jeszcze oryginalniejszym połączeniem: stepu, pustynnych wydm i kolorowych gór Aktau. To Park Narodowy „Ałtynemel” (Altynemel sayabaģy), który chroni te szczególne elementy kazaskiego pejzażu. Jego okolice nie są tak częstym celem wycieczek jak Kanion Szaryński

Książki i filmy o Kazachstanie

©© magazyn all inclusive

`` Do dziś w Kazachstanie mieszka kilkadziesiąt tysięcy osób deklarujących narodowość polską (według powszechnie podawanych danych – ok. 30–34 tys.). W większości są potomkami Polaków, których dotknęły stalinowskie deportacje. Ich życie staje się niejednokrotnie tematem książek pojawiających się w naszych księgarniach. Wśród tych publikacji znajduje się m.in. Zielona sukienka. Przez Rosję i Kazachstan śladami rodzinnej historii Małgorzaty Szumskiej. Jej autorka rusza w sentymentalną podróż, w której trakcie chce poznać bliżej losy swojego dziadka zesłanego do kazachstańskiego gułagu i babci wywiezionej na Syberię. Z 2018 r. pochodzi książka Witajcie w Polsce. Powroty rodaków z Kazachstanu Jerzego Danilewicza. To próba pokazania, jak Polacy, którym udało się wrócić do naszego kraju, radzą sobie w nowej rzeczywistości. Kto marzy o wyprawie po drogach i bezdrożach, może sięgnąć po opowieść Mieczysława Bieńka Hajer na kole, czyli rowerem po Kirgi­stanie i Kazachstanie. W książce tej autor, były górnik, przedstawił swoją pełną przygód i spotkań z ciekawymi ludźmi podróż po dwóch wymienionych w tytule środkowoazjatyckich państwach. Do Kazachstanu (przez Ukrainę i Rosję) dociera też – dla odmiany samochodem – Andrzej Stasiuk w Osiołkiem. Nie jest to jednak typowa literatura

©© magazyn all inclusive

SS Osiołkiem Andrzeja Stasiuka, Wydawnictwo Czarne

SS Zielona sukienka – debiut Małgorzaty Szumskiej

WIOSNA–LATO 2020

reportażowa, ale raczej wyraz zachwytu moto­ ryzacją i byciem w drodze. O Kazachstanie można poczytać także w książkach o Azji Środkowej. Należy do nich m.in. Wystarczy przejść przez rzekę Ludwiki Włodek, która opisuje również historie mieszkańców Kirgi­stanu, Tadżykistanu, Uzbekistanu i Turkmenistanu. Rzeczywistość w krajach środkowoazjatyckich ukazuje Rosja poza Rosją autorstwa Kingi Lityńskiej. W Kazachstanie i Kirgi­ stanie, dawnych republikach Związku Radzieckiego, wciąż widać wpływy tego nieistniejącego już od grudnia 1991 r. państwa. Osoby zainteresowane tą częścią świata powinny poza tym sięgnąć po Utracone serce Azji Colina Thubrona, brytyjskiego pisarza podróżnika. Kazachstan można także oglądać na ekranie. O początkach ojczyzny Kazachów opowiada osadzony w historycznej scenerii Nomad (2005 r.). Z kolei Tulpan (2008 r.) to współczesna historia o młodym Asie, który wraca na step, aby tam założyć rodzinę. Warto obejrzeć też Miłość z Księżyca (2011 r.). Główny bohater tego filmu, mieszkający niedaleko kosmodromu Bajkonur, pewnego dnia znajduje kosmonautkę, która… spadła z nieba.

czeniu, a przetrwały te najbardziej odporne. Dziś tworzą one masyw, którego warstwy, mieniące się kolorami szarości, bieli, pomarańczy i żółci, poprzekładane są jak w gigantycznym torcie. Za najbardziej zaskakującą atrakcję Parku Narodowego „Ałtynemel” uchodzi jednak słynny obszar nazywany Śpiewającymi Wydmami (Singing Dunes). Wyrastają one niespodziewanie nawet na 150 m wysokości (Singing Barchan) pomiędzy dwoma nie­wysokimi pasmami surowych gór, stepem i doliną rzeki Ili, zamykającą widok od południa. Aby przekonać się o niezwykłości tego połączenia, warto wdrapać się na jedną z nich – co nie jest łatwe, zważywszy na osuwający się ciągle spod nóg piasek – i podziwiać wspaniałe widoki w pełnej krasie. W trakcie wspinaczki można też stać się świadkiem zjawiska, które przydało wydmom wielkiej sławy – ich śpiewu. Piach przesypujący się z jednej strony na drugą wydaje głęboki, basowy dźwięk. Z uwagi na to, że wydm jest w trzykilometrowej linii kilka, o różnej wysokości, to każda brzmi swoim specyficznym głosem. To prawdziwy spektakl natury, którego sekrety ponoć wciąż nie są do końca znane naukowcom starającym się wyjaśnić ten fenomen. Chociaż tereny Parku Narodowego „Ałtynemel” i okolic dziś wydają się dzikie i niedostępne, niegdyś były zamieszkiwane. Dowodem na to są zachowane tutaj kamienne kurhany nomadów (zwane zbiorczo Besszatyr, Bes-Shatir), zasiedlających te rejony jeszcze w epoce żelaza (naj­prawdo­ podobniej w VI–IV w. p.n.e.). Ze względu na szczególną wartość kazaskiego parku, tak w wymiarze krajobrazowym, jak i kulturowym, postanowiono w lutym 2002 r. zgłosić go do wpisania na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.

Kazachstan dawny i dzisiejszy O bogatej starożytnej historii regionu świadczą też petroglify zachowane w nie­ odległym rezerwacie archeologicznym Tamgały, położonym na północ od miejscowości Karabastau. Znalazły się one w 2004 r. na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Kompleks zawiera ponad 5 tys. naskalnych rysunków, datowanych od epoki brązu poprzez wczesne czasy koczownicze, okres dominacji plemion Saków, usuńskich oraz turskich aż do początków XX stulecia, a także pozostałości starożytnych osad, ołtarzy, grobowców i cmentarzysk, co razem tworzy unikatowy obraz kulturowy tego 


©© Mathias Berlin/SHUTTERSTOCK.com

45

©© Pikoso.kz/SHUTTERSTOCK.com

SS Pięć kamiennych, 20-metrowych kurhanów Besszatyr (Bes-Shatir) na terenie Parku Narodowego „Ałtynemel”

TT „Ałtynemel”, Śpiewające Wydmy (Śpiewające Piaski)

©© Dan-Rus/SHUTTERSTOCK.com

SS Starożytne petroglify w rezerwacie archeologicznym Tamgały pośród gór Żeltau (Gór Czu-Ilijskich)

WIOSNA–LATO 2020


46 DALEKIE PODRÓŻE miejsca. Łącznie podziwiać tu można 48 cennych kompleksów archeologicznych, które dają świadectwo m.in. wiedzy rolniczej, obyczajowości i organizacji życia społecznego zamieszkujących niegdyś te tereny ludów pasterskich. Jeśli chodzi o nieco bardziej współ­ czesne materialne dziedzictwo kulturowe Kazachów, to trzeba stwierdzić, że jego przykładów nie ma zbyt dużo. Chociaż kraj ten leżał w obrębie dawnego Jedwabnego Szlaku, który wydał wspaniałe dzieła archi­tektury np. w sąsiednim Uzbekistanie, to niestety w Kazachstanie do naszych czasów nie zachowało się ich wiele. Dziś w krajobrazie miast dominuje na ogół socrealistyczne budownictwo, często o utylitarnym, a nie artystycznym charakterze, poprzetykane gdzieniegdzie ciekawszymi budowlami, jak cerkwie czy meczety. Specyficznym wyjątkiem na tej architektonicznej mapie jest jednak kazaska stolica – dzisiejszy Nursułtan, jeszcze nie tak dawno znany pod nazwą Astana (do marca 2019 r.). Miasto

przedziwne, powstałe z wielkim rozmachem, wyrosłe pośrodku stepu, liczące obecnie ponad 1,1 mln mieszkańców, ulokowane w północnej części kraju (na Pogórzu Kazaskim) i zaprojektowane ponad miarę jego aktualnych potrzeb. Szerokie arterie centrum, otoczone nowoczesnymi, szklanymi budynkami, są zazwyczaj puste, złote elewacje reprezentacyjnych gmachów piętrzą się nad rozległymi placami, na których nikt się nie gromadzi. To wszystko sprawia, że Nursułtan odbiera się zwykle jako dość dziwną metropolię, fascynującą w swej odmienności. Dlatego jeśli mamy okazję odwiedzić stolicę Kazachstanu, zdecydowanie warto to uczynić i pozwolić sobie na spokojne błądzenie wśród zaskakujących przykładów współczesnej środkowo­azjatyckiej architektury, takich jak naj­większy na świecie, osiągający wysokość 150 m, namiot (Chan Szatyr, Khan Shatyr Entertainment Center), w którym zlokalizowane jest olbrzymie centrum rozrywkowo-handlowe (na jego otwarcie w lipcu 2010 r. przyjechali prezydenci Rosji, Ukra-

Kazachstan jako cel turystyki biznesowej Oprócz kompleksu wzniesionego na EXPO 2017 warto wymienić m.in. centrum wystawowe Korme (Korme Exhibition Center) oraz Pałac Niepodległości (Táýelsizdik Saraıy), gdzie odbywają się spotka-

©© AlexelA/SHUTTERSTOCK.com

`` W 2017 r. w Astanie (dzisiejszym Nursułtanie) odbyła się prestiżowa wystawa EXPO, która przyciągnęła gości z całego świata. Stolicę Kazach­stanu wybrano nie bez powodu – to obecnie jedno z ciekawszych miejsc do organizowania wydarzeń branżowych, targów, konferencji, kongresów, spotkań firmowych czy wyjazdów integracyjno-motywacyjnych. Z okazji wspomnianego EXPO 2017 w futurystycznym gmachu wybudowanym na terenie kompleksu wystawienniczego otwarto nowoczesne centrum kongresowe (The Congress Center) z głównym audytorium na 2214 osób i mniejszymi salami konferencyjnymi. Niedaleko znajduje się 4-gwiazdkowy hotel Hilton Astana, który również oferuje komfortową przestrzeń przeznaczoną na konferencje, spotkania biznesowe czy warsztaty. Poza tym blisko stąd usytuowany jest między­narodowy port lotniczy im. Nursułtana Nazarbajewa (Airport Nur-Sultan). Obsługuje on m.in. bezpośrednie połączenia z Warszawy. W Nursułtanie organizuje się

©© Boris Stroujko/SHUTTERSTOCK.com

SS Pałac Niepodległości otwarto w grudniu 2008 r.

SS Pawilon Nur Alem – Muzeum Energii Przyszłości

liczne międzynarodowe targi. Wśród tych zaplanowanych na 2020 i 2021 r. znalazły się np. Kazachstańska Międzynarodowa Wystawa Turystyczna Astana Leisure (22–24 września 2021 r.) czy Airport Expo (17–19 listopada 2020 r.). W stolicy Kazachstanu jest wiele miejsc odpowiednio przygotowanych do organizowania różnego rodzaju wydarzeń.

WIOSNA–LATO 2020

nia ważnych polityków i przedstawicieli władz oraz imprezy kulturalne, fora, spotkania biznesowe i kongresy. Drugie miasto w kraju, do którego ściągają osoby związane z rozmaitymi branżami, to Ałmaty. Uczestników regionalnych i między­narodowych targów gości przede wszystkim Centrum Wystawiennicze Atakent. Na 2020 r. zaplanowano w nim takie imprezy jak turystyczna między­ narodowa wystawa KITF (Kazakhstan International Exhibition „Tourism & Travel”, 24–26 września) i KIHE (Kazakhstan International Healthcare Exhibition – Kazachstańska Międzynarodowa Wystawa Opieki Zdrowotnej, 18–20 sierpnia). Kazachstan sprawdzi się także jako cel wyjazdów motywacyjno-integracyjnych. Ich uczestnicy mogą spędzać czas w różnorodny sposób. Do wyboru są np. nocowanie w kazaskich jurtach, wycieczka samochodami z napędem na cztery koła do Kanionu Szaryńskiego, trekking przez górskie zbocza, safari po ciągnącym się aż po horyzont stepie, degustacja lokalnych specjalności, do których należy m.in. końskie mleko, spotkanie z Kazachami trenującymi orły i sokoły do polowań czy oglądanie tradycyjnej gry konnej kyz kuar (kyz kuu) – wyścigu kobiety i mężczyzny chcącego skraść jej pocałunek.

iny, Turcji, Białorusi, Armenii, Tadżykistanu, Kirgistanu, książę, następca tronu Abu Zabi i król Jordanii!), czy 105-metrowa wieża widokowa Bäjterek – niekwestionowany symbol miasta. Inne jeszcze oblicze prezentuje Nursułtan nocą, gdy jego futurystyczne budowle stają się tłem dla nieograniczonej zabawy światłem i kolorem.

*** Dziewicza przyroda, interesująca kultura, bogata historia, cenne kompleksy archeologiczne, wielkomiejska architektura niczym z filmu science fiction – powyższy przegląd kazaskich atrakcji turystycznych pokazuje, jak wiele różnorodnych doświadczeń daje podróż do tego fascynującego kraju. Wciąż jednak jest to ledwie ułamek tego, co ma on do zaoferowania gościom z całego świata. Kazachstan intensywnie się rozwija na polu turystyki i pewnie z biegiem czasu zacznie się komercjalizować, zatracając nieco swoje autentyczne, rustykalne i tak pociągające oblicze. W lokalnych, stale zwiększających swoją liczbę biurach podróży w Ałmatach czy Nursułtanie znaleźć można już szeroki wybór organizowanych wycieczek, które obiecują zwiedzanie i poznanie naj­ważniejszych atrakcji czekających w okolicy. Z kolei Kazachowie coraz chętniej zapraszają do swoich domów, przekształcając je w komfortowe pensjonaty czy turystyczne kwatery. Dobry pomysł na wojaże po Kazachstanie stanowi wynajęcie terenowego samochodu i samodzielne przemierzanie stepów oraz docieranie do kolejnych cudów natury, stanowisk archeo­logicznych i zabytków kultury. To


©© udmurd/SHUTTERSTOCK.com

©© Anton Petrus/SHUTTERSTOCK.com

47

SS Rzeka Iszym przecina ponad 1,1-milionowy Nursułtan

SS Bulwar Nurzhol w centrum stolicy Kazachstanu – projekt znanego japońskiego architekta Kishō Kurokawy

łatwe i stosunkowo niedrogie rozwiązanie. Poza tym daje ono możliwość spokojnej eksploracji mniej znanych zakątków i uniezależnia od miejscowego transportu publicznego, który jest dość słabo zorganizowany. Dojazd w bliskie sąsiedztwo atrakcji turystycznych własnym autem z napędem na cztery koła

jest tutaj zupełnie powszechny i akceptowalny, nie obowiązują surowe przepisy dotyczące zakazu ruchu zmotoryzowanego (co w razie umasowienia kazaskiej turystyki może się niestety dramatycznie odbić na przyrodzie), a wybór takiego środka transportu może być przygodą samą w sobie. Warto również na-

uczyć się podstawowych zwrotów po rosyjsku i nie liczyć zbytnio na znajomość języka angielskiego, którym w tym kraju nie posługuje się dużo osób. A potem wystarczy już tylko kupić bilet, wsiąść do samolotu i lecieć do Kazachstanu, żeby przeżyć nie­ zapomniane chwile! 

Kazachstan

Ekscy tujący i or yginalny now y kierunek MICE +7 (727) 248 09 96 info@triptokz.com

+7 (701) 716 87 85

www.triptokz.com WIOSNA–LATO 20201A Almaty, Nauryzbai Batyr St, 99/1, Office


48 DALEKIE PODRÓŻE

Niezwykłości

Madagaskaru ARKADIUSZ ZIEMBA www.ziembazmadagaskaru.pl

« Madagaskar kojarzy się przede wszystkim z lemurami, kameleonami i baobabami. Ta czwarta co do wielkości wyspa świata oddzieliła się od subkontynentu indyjskiego tak dawno temu, że udało się jej zachować gatunki, których nie spotkamy nigdzie indziej na świecie. Ponad 90 proc. fauny i flory Madagaskaru to endemity! » WIOSNA–LATO 2020


SS Słynna Aleja Baobabów usytuowana na drodze między Morondavą a Belon’i Tsiribihina w prowincji Toliara

WIOSNA–LATO 2020

©© Michail_Vorobyev/SHUTTERSTOCK.com

49


50 DALEKIE PODRÓŻE

W

ielu Europejczyków, słysząc słowo „Madagaskar”, wyobraża sobie rajskie plaże, miałki piasek i turkusową wodę. To wszystko tu jest, jednak Czerwona Wyspa – jak nazywa się ten ląd z racji koloru laterytowych gleb – ma do zaoferowania znacznie więcej: dziewicze lasy deszczowe, malownicze góry, nie­ zwykłe formacje skalne, a przede wszystkim wioski, do których nie dotarła jeszcze masowa turystyka.

Warunki, żeby poznawać jako turysta wszystkie niezwykłości Madagaskaru – dziką przyrodę, niespotykane zwierzęta i rośliny, tradycyjną kulturę, niezwykle zróżnicowaną, egzotyczną kuchnię, a także życie blisko natury, zupełnie inne niż w Europie – są tutaj niezmiernie sprzyjające. To gościnne i malownicze wyspiarskie państwo, usytuowane u południowo-wschodnich wybrzeży Afryki, w zachodniej części Oceanu Indyjskiego, naprawdę warto odwiedzić.

MIEJSCOWA LUDNOŚĆ Sami Malgasze stanowią bardzo spokojny, przyjazny i kulturalny naród. Wystarczy również zachowywać się taktownie, wykazać się odrobiną cierpliwości oraz przestrzegać podstawowych zasad, a miejscowi odwdzięczą się nam uśmiechem i uprzejmością, a jeżeli potrzeba – pomocą. Lampka ostrzegawcza powinna się zaświecić, gdy ktoś zagaduje czy zaczepia – od takich osób lepiej trzymać się z daleka. W większości mieszkańcy wyspy są raczej wycofani. Należy jednak szanować ich obyczaje. To turysta jest gościem w innym kraju i to on powinien się dostosować do warunków panujących na miejscu, a nie na odwrót. Malgasze są niezmiernie przesądni. Jednym z ważniejszych pojęć w ich kulturze jest fady – to w naszym rozumieniu zabobon, bądź też coś, co stanowi tabu dla określonej grupy ludzi. Może być ogólnokrajowe, należeć do danej wioski, plemienia, rodziny lub pojedynczej osoby. W pewnej miejscowości za fady uchodzi jedzenie cebuli. Prawdo­podobnie w przeszłości ktoś stamtąd się nią zatruł i od tej pory jej nie jedzą. Bywają fady dotyczące określonych miejsc. Na Île Sainte-Marie (Nosy Boraha), wyspie należącej do Madagaskaru, znajduje się wodospad, do którego w poniedziałki nie wolno wchodzić ani w nim prać. Można jedynie przyjść i nabrać wody, nie­ zbędnej do gotowania. We wszystkie pozostałe dni tygodnia to miejsce tętni życiem. Nikt nie wie, dlaczego tak się dzieje. Zapewne właśnie w poniedziałek przydarzyło się tu

WIOSNA–LATO 2020

coś złego i od tego czasu Malgasze omijają wodospad w ten dzień. Jeżeli miejscowi informują nas o tego typu przesądach, należy je uszanować. Bardzo dobrze też nauczyć się kilku podstawowych zwrotów grzecznościowych po malgasku: manahoana – dzień dobry, azafady (lub aza fady) – proszę, przepraszam, veloma – do widzenia, czy misaotra – dzię­kuję. Gdy powie się choć słowo w języku Malgaszów, a nie po francusku, jak czyni większość turystów na wyspie, od razu wzbudza się uśmiech na twarzach miejscowych.

z gliny, na wybrzeżach z łodyg i liści – pokryte strzechą. Dookoła panuje porządek. To, że przed domostwem jest klepisko, nie znaczy, że się go nie zamiata! Wielu przyjezdnych jest pod dużym wrażeniem schludności panującej wokół malgaskich chat. Szczególnie w wioskach rzuca się w oczy mała ilość śmieci. Wszelkie plastikowe opakowania nie są wyrzucane, ale dalej wykorzystywane. Trochę gorzej jest w dużych miastach, gdzie też się sprząta, jednak wiadomo: im większa gęstość zaludnienia, tym trudniej o utrzymanie czystości.

REALIA ŻYCIA

SMAKI MADAGASKARU

Czy Madagaskar jest niebezpieczny? Nie bardziej niż inne kraje. Wystarczy zachowywać się zawsze odpowiedzialnie. W większości europejskich dużych miast też nikt rozsądny nie zapuszcza się sam po zmroku w ciemne zaułki… Podróżując po wyspie, powinniśmy mieć cały czas ze sobą latarkę. Po pierwsze, w rejonach równikowych zmrok zapada szybko. Po drugie, nawet w dzień może się zdarzyć, że musimy wejść do ciemnego budynku, np. w celu skorzystania z toalety. Własna latarka pod ręką to bardzo dobre przyzwyczajenie. Należy pamiętać, że jedynie ok. 10 proc. Madagaskaru jest zelektryfikowane. Życie na wyspie zaczyna się już przed świtem. W kraju, gdzie prąd jest rzadkością, godziny funkcjonowania dostosowuje się do cyklu dnia. O 5.00 malgaska ulica już tętni życiem, za to po 18.00, gdy zapada zmrok, życie mieszkańców toczy się raczej w okolicy domów. Warto się przystosować do takiego trybu, żeby jak najwięcej skorzystać z podróży. Przykładowo wyjazd na większą, całodniową wyprawę o 9.00 nie jest dobrym planem. To zdecydowanie za późno, aby spokojnie przebyć całą trasę, zjeść obiad, dotrzeć do celu przed nocą i mieć czas na postoje w ciekawych miejscach. Oczywiście należy pilnować bagażu, portfela, telefonu itd., szczególnie w dużych miastach, w tłumie. Jednak największe niebezpieczeństwa, jakie na nas czyhają, to np. głębokie rynsztoki, niezabezpieczone studzienki kanalizacyjne, krzywe schody itp. Zawsze należy uważać, gdzie stajemy, oraz pilnować głowy – trzeba pamiętać, że to nie jest kraj zachodni ze znanymi nam w Europie standardami. Bywa normą, że blaszany dach na straganie ma ostrą, niewykończoną krawędź, która znajduje się… na wysokości oczu lub czoła! Większość wiosek na Madagaskarze jest naprawdę czysta. Miejscowa zabudowa to głównie bardzo skromne chaty – w górach

Tym, co zaskakuje wielu przyjezdnych, jest lokalna kuchnia. Jadąc do tak biednego państwa, często nie spodziewamy się smakołyków. Madagaskarskie potrawy tymczasem uchodzą za wyjątkowo smaczne. Podstawę wyżywienia stanowi ryż, odznaczający się naprawdę dobrą jakością. Malgasz nie wyobraża sobie bez niego posiłku. Warto stołować się podobnie do miejscowych. Typowe malgaskie jedzenie to solidna porcja ryżu oraz laoka, czyli dodatki. Może to być mięso, ryba, rośliny (wszelkiego rodzaju roz­gotowane liście – podobne do sałaty, szczawiu, szpinaku…). W górach dominują dodatki mięsne: kura, wieprzowina lub zebu (bydło domowe garbate), tutejsza wołowina. Na wybrzeżu z kolei często podaje się świeże ryby i owoce morza. A jeżeli kogoś nie stać na takie dodatki, może wybrać wersję wegetariańską. Najpopularniejsze i najtańsze restauracje nazywają się hotely. Na jedzenie nie trzeba w nich długo czekać, bo kuchnia ma już przygotowane dania w porze obiadowej. Potem tylko wydaje odpowiednie porcje – dopóki się nie skończą. Bardzo chętnie zatrzymują się tu podróżni, bo obsługa idzie niezmiernie sprawnie. Zamawia się ryż i do tego wybrany dodatek. Za równowartość kilku złotych można się naprawdę porządnie najeść. Zapewne malgaskie jedzenie okazuje się takie smaczne, ponieważ sporządza się je w sposób ekologiczny. Przy czym to nie europejskie „eko” czy „bio”, polegające na zdobyciu odpowiedniego certyfikatu, ale to prawdziwe – tutaj w zasadzie całe rolnictwo jest naturalne. Na Madagaskarze nie zetkniemy się z wydawaniem pieniędzy na sztuczne nawozy, skoro i bez nich wszystko rośnie… W niemal każdej malgaskiej restauracji można dostać sakay – ostry sos z drobnych papryczek, często z dodatkiem imbiru i przypraw. W większości miejsc jest on domowej 


©© Pierre-Yves Babelon/SHUTTERSTOCK.com

©© Chr. Offenberg/SHUTTERSTOCK.com

51

SS Miasto Hell-Ville (Andoany) na wyspie Nosy Be – kobieta sprzedająca swoje produkty na głównym targu

TT Punkt ze smażonymi bananami na ulicy Antananarywy

SS Rybacka wioska ludu Vezo na południu Madagaskaru

©© Pierre-Yves Babelon/SHUTTERSTOCK.com

SS Malgaszka z twarzą pomalowaną białą papką tabàky

©© Lubo Ivanko/SHUTTERSTOCK.com

©© NirinaK/SHUTTERSTOCK.com

TT Malgaskie danie: ryż (vary) i laoka w postaci ryby

WIOSNA–LATO 2020


52 DALEKIE PODRÓŻE nim stoisk z przeróżnymi potrawami robionymi na miejscu – np. smażonymi w cieście bananami, pączkami, małymi placuszkami z ziemniaków czy manioku. Z kolei w jego innej części można się ubrać od stóp do głów. Nie brakuje tutaj także rozmaitych produktów gospodarstwa domowego oraz punktów usługowych (szewc, krawiec itp.). Na targu warto nabyć również wszelkiego rodzaju plecionki. Malgasze potrafią wypleść małe dzieła sztuki. Są tu maty, kosze, koszyki na ramię, torebki, pojemniczki, pudełeczka oraz niezliczona ilość misternie

TT Miasto Sambava na północno-wschodnim wybrzeżu Madagaskaru znane jest z produkcji doskonałej wanilii

TT Zabytkowy budynek w stylu kolonialnym w centrum Antsirabe, w którym mieści się Hôtel des Thermes

WIOSNA–LATO 2020

©© LouieLea/SHUTTERSTOCK.com

WIZYTA W ANTSIRABE Doskonałym miejscem na zakup przypraw, a także wszelkich produktów spożywczych (i nie tylko) jest targ w mieście Antsirabe w środkowej części Madagaskaru. Zajmuje olbrzymi, płaski plac, na którym dostaniemy w zasadzie wszystko. Kupimy tu wspomniane już przyprawy oraz warzywa, owoce, ryż, różne rodzaje fasoli, mięso, jaja, kury… Na targu można się też pożywić, pełno jest na

wykonanych kapeluszy i czapek na każdą głowę. Wyplatanie ma na Madagaskarze ogromne tradycje, a miejscowe plecionki znajdują się w zbiorach wielu muzeów na całym świecie. Przykładowo podczas ostatniej dużej wystawy madagaskarskiej w Musée du quai Branly – Jacques Chirac w Paryżu (za­tytuło­wanej Madagascar, Arts de la Grande Île i trwającej od września 2018 r. do stycznia 2019 r.) wśród eksponatów znajdowały się trójwymiarowe postaci, wyplecione 100 lat temu. Takie malgaskie małe dzieła sztuki wykonywane są przede

©© Pierre-Yves Babelon/SHUTTERSTOCK.com

roboty i warto go skosztować. Trzeba jednak uważać na ilość, bo sakay często potrafi być bardzo ostry. Madagaskar słynie też z innych przypraw. Stąd pochodzi jedna z najlepszych na świecie wanilii. To roślina z rodziny storczykowatych, rosnąca jako pnącze. Dlaczego jest tak droga? Po pierwsze, na ogół zapyla się ją ręcznie. Po drugie, prawdziwa, dobra wanilia wymaga niezmiernie skomplikowanego procesu przygotowania – tylko on gwarantuje doskonały smak i aromat. Zrywa się dojrzałe, jeszcze zielone laski. Następnie przez okres przynajmniej 10 dni każda z nich jest codziennie wystawiana na słońce (od którego nabiera coraz ciemniejszej barwy), potem ręcznie masowana, a w końcu pozostawiana w cieniu do leżakowania. I tak codziennie… Gotowa, właściwie przygotowana laska wanilii powinna być ciemna, aromatyczna, lekko wilgotna i sprężysta. Jeżeli łamie się w rękach lub jest bardzo mokra, znaczy to, że suszenie nie przebiegało jak należy. Gdy się pozna cały proces przygotowania wanilii, jej cena przestaje dziwić. Na północy oraz wschodnim wybrzeżu wyspy uprawia się goździki. Te pochodzące z Madagaskaru odznaczają się również najwyższą jakością – są niesamowicie aromatyczne. Ciekawą, ale słabo znaną w Europie przyprawą, która rośnie jedynie w tym wyspiarskim państwie, jest dziki pieprz – voatsiperifery. Rośnie wyłącznie dziko – w wilgotnych lasach równikowych, na wysokich drzewach. Zbiera się go tylko ręcznie. Dlatego też jest to jeden z naj­rzadszych i najdroższych rodzajów tej przyprawy na świecie. Będąc na Madagaskarze, warto się zaopatrzyć w voatsiperifery. Jego nieco drobniejsze ziarenka niż kulki zwykłego, czarnego pieprzu są bardzo aromatyczne. Zapach i smak trochę przypomina pieprz czarny, trochę zielony, ale nie dałoby się go zastąpić taką mieszanką. Ten aromat jest naprawdę unikalny. W Europie dziki malgaski pieprz można dostać w niektórych sklepach, jednak trzeba za niego zapłacić majątek.


53 wszystkim z płaskich ździebeł rosnącej tutaj rafii (czasami nazywanej też palmą iglastą lub bambusową). Madagaskar jest ważnym producentem tej rośliny z rodziny arekowatych. W Europie rafii używa się głównie w kwiaciarniach i jako ozdobnej wstążki do pakowania. Ze względu na modę na ekologiczne produkty jej cena znacznie wzrosła w ciągu ostatnich kilku lat. Antsirabe to trzecie co do wielkości miasto Madagaskaru (zamieszkiwane przez ponad 260 tys. ludzi), położone blisko 170 km na południe od stolicy. Jest zarazem naj­

To wyspiarskie państwo jest słabo zele­ ktryfikowane, w związku z czym zimne napoje stanowią swojego rodzaju rarytas. Oczywiście dostaniemy je w hotelach i restauracjach, ale w małych wiejskich sklepikach czy knajpkach – nie. Jednak gdy uda się kupić ciepłe piwo Three Horses Beer gdzieś w buszu w upalny dzień, nikt nie pyta o jego temperaturę. Po trudach podróży smakuje wyśmienicie!

bardziej przemysłowym ośrodkiem w kraju. Na wyspie większość prac, zarówno w rolnictwie, jak i drobnym wytwórstwie, wykonuje się ręcznie. W Antsirabe znajduje się kilka fabryk – rozwinął się tu m.in. przemysł mleczny i tekstylny. Wyjeżdżając z miasta na zachód, mijamy olbrzymi budynek z logo z trzema końmi. Prawie każdy turysta, już po jednym dniu pobytu, od razu je rozpozna – należy ono do marki piwa Three Horses Beer (THB), najpopularniejszego na Madagaskarze, produkowanego przez Brasseries Star od ponad 60 lat.

TRANSPORT NA MIEJSCU

©© milosk50/SHUTTERSTOCK.com

TT Stołeczna Antananarywa, zwana pieszczotliwie Taną, z Kościołem Jezusa Chrystusa na Madagaskarze

©© Oliver S/SHUTTERSTOCK.com

TT Rolnicy na polach ryżowych w okolicy Ambalavao na południowym wschodzie regionu Haute Matsiatra

Podróżowanie po Madagaskarze nie należy do łatwych. Planując jakąkolwiek wyprawę po wyspie, nie można zapomnieć o bardzo słabej jakości większości dróg. Często nawet główne trasy krajowe wymagają samochodu terenowego z napędem na cztery koła, aby móc je pokonać. Ekstremalne przeżycie stanowi również jazda po Antananarywie (zwanej potocznie Taną). Stolica Madagaskaru, zamieszkiwana przez blisko 2,7 mln ludzi, jest niesamowicie zatłoczona. Miasto składa się z kilkunastu zabudowanych wzgórz, pomiędzy którymi znajdują się ryżowiska. Liczba dróg łączących dzielnice nie wystarcza, żeby rozładować korki, a ulice wewnątrz poszczególnych kwartałów są wąskie i często górzyste. Zatory drogowe w Antananarywie potrafią udręczyć każdego kierowcę i pasażera. Przemieszczając się po malgaskiej stolicy autem, zawsze należy mieć ze sobą butelkę wody, a najlepiej też coś do jedzenia. Nie da się przewidzieć, ile potrwa jazda… Warto jednak wynająć samochód z kierowcą (na Madagaskarze nie ma zwyczaju wypożyczania samego auta) i wybrać się w głąb kraju. Kto niekoniecznie jest fanem plażowania, może zwiedzić wnętrze wyspy. W górzystych rejonach wrażenie robią przede wszystkim pola ryżowe, szczególnie w porze deszczowej (przypadającej zazwyczaj od listopada do kwietnia), gdy przybierają piękną, jasnozieloną barwę. Malgasze potrafią zmieścić swoje poletka na niemal każdym wzgórzu – wystarczy niewielki, bardziej płaski kawałek i dostęp do wody. Nawet mały strumień spływający z gór może zostać przez rolników przekształcony tak, żeby nawodnić pobliskie pola uprawne. Miejscowi doskonale opanowali technikę irygacji. W konkretnych porach wały ziemi zostają przebudowane lub przekopane w taki sposób, aby odpowiednia ilość wody płynęła dokładnie tam, gdzie trzeba. Malgaskie pola ryżowe mają często bardzo nieregularne, ciekawe kształty, co stanowi wyjątkowo malowniczy widok. 

WIOSNA–LATO 2020


54 DALEKIE PODRÓŻE

BLIŻEJ NATURY Ambalavao to także baza wypadowa do Parku Narodowego Andringitra (Parc National d’Andringitra), gdzie można wybrać się na jedno- lub kilkudniowy trekking. Znajduje się tu drugi co do wysokości szczyt Mada­gaskaru (po wygasłym wulkanie Maromokotro – 2876 m n.p.m.): Boby (2658 m n.p.m.). Nie­ zmiernie ciekawą górą jest Chameleon, widziana z odpowiedniego punktu faktycznie przypomina kształtem kameleona. Wejście na jego grzbiet trwa kilka godzin, a osoby niemające lęku wysokości mogą wdrapać się na jego głowę, a nawet pysk. Obok „Kameleona” wznosi się jeszcze inny szczyt, znany wspinaczom na całym świecie – Tsaranoro. To piękny, granitowy masyw z trzystu­metrowymi pionowymi ścianami. Podziwiać tutaj można spektakularne wulkaniczne ostańce. Mięk-

WIOSNA–LATO 2020

SS Fianarantsoa – na wzgórzu Tsianolondroa wznosi się tzw. Ville Coloniale z budowlami w stylu kolonialnym

©© Davide Gandolfi/SHUTTERSTOCK.com

Tego typu poletka możemy podziwiać, jadąc z Antananarywy na południe drogą krajową numer 7 (RN 7). Najpierw mijamy wspomniane już Antsirabe. Następnie docieramy do Fianarantsoa. To jedyny ośrodek miejski na Madagaskarze, który ma Stare Miasto z prawdziwego zdarzenia, uznawany jest więc za kulturalną i naukową stolicę kraju. Spacer po jego historycznej, kolonialnej części zajmuje mniej więcej godzinę. Wspinamy się brukowaną uliczką dość stromo pod górę, pomiędzy domami głównie z XIX stulecia, mijamy cztery kościoły. Zbaczając z głównej ulicy w lewo, dochodzimy do miejsca, skąd rozpościera się wspaniała panorama na dolną część miasta (Ville Basse), malowniczą dolinę, pola ryżowe oraz okoliczne góry. W Fianarantsoa warto też odwiedzić atelier Pierrota Mena – najsłynniejszego fotografa na Madagaskarze. Jego prace są prezentowane na wystawach na całym świecie. Przy odrobinie szczęścia istnieje szansa na spotkanie go osobiście. Wyjątkowo pięknie położone jest kolejne miasto na trasie: Ambalavao, otoczone monumentalnymi skałami pochodzenia wulkanicznego. Raz w tygodniu odbywa się tutaj targ bydła – zebu. Setki zwierząt, zgromadzonych na dużym placu na tle pięknych, obłych skał, to niezapomniany widok. Odwiedzając to miejsce, należy jednak zachować ostrożność – zebu to nie polska, oswojona krowa, lecz tylko częściowo udomowione bydło, które potrafi być nieobliczalne. Olbrzymie, ostre rogi powinny budzić respekt. Kiedy na swojej drodze spotykamy zebu, rozsądek nakazuje odsunąć się w bezpieczne miejsce i poczekać, aż bydło przejdzie obok.

©© Pierre-Yves Babelon/SHUTTERSTOCK.com

MIASTA WARTE ODWIEDZENIA

SS Ambalavao gości największy targ zebu na Madagaskarze, na który przybywają sprzedawcy bydła z całego kraju

ka skała została poddana erozji, a pozostały twarde, pionowe ściany, które osiągają nawet 800 m wysokości. W górach Andringitra, przy odrobinie szczęścia, ujrzy się lemury katta (albo przynajmniej usłyszy ich „śpiewy”). Żyje w nich również ponad 50 gatunków gadów: węży (wszystkie niejadowite), jaszczurek i oczy­ wiście kameleonów. Występuje tu też powyżej 70 gatunków płazów. Na Madagaskarze nie ma w ogóle jadowitych gadów. To wszystko dzięki temu, że Gondwana (południowy super­kontynent) rozpadła się tak dawno temu i Madagaskar oddzielił się od innych dzisiejszych kontynentów. Nie było na nim wielu drapieżników, a więc gady nie wytworzyły jadu, gdyż nie musiały się bronić. Przetrwało także wiele gatunków kameleonów, które mają tutaj bardzo mało wrogów. Wysoko na skałach rosną pachypodia, niezmiernie interesujące rośliny o charakterze endemicznym (spotykane również w Namibii czy Angoli). Spomiędzy skał wystają grube łodygi przypominające bulwy – trochę jak pień baobabu. Mają drobne, najczęściej żółte kwiatki, które pojawiają

się od wczesnej wiosny, czyli we wrześniu. Pachypodium magazynuje wodę w swoich łodygach, mimo braku opadów deszczu w porze suchej może więc przez bardzo długi okres żyć. Dla mnie do najpiękniejszych miejsc na Madagaskarze należy bez wątpienia Canal des Pangalanes. Powszechnie nazywany kanałem, tak naprawdę stanowi system jezior, słodkowodnych lagun i rzek, miejscami połączonych sztucznym przekopem. Pangalanes ciągnie się wzdłuż wschodniego wybrzeża Madagaskaru przez blisko 650 km. Czyni to z niego jeden z najdłuższych „kanałów” na świecie (m.in. po niemal 1800-kilo­ metrowym Wielkim Kanale w Chinach). Choć już wcześniej robiono pojedyncze prze­ kopy, właściwą budowę zainicjowali Francuzi pod koniec XIX w., a prace przy Canal des Pangalanes trwały do połowy kolejnego stulecia. Wody Oceanu Indyjskiego w tych okolicach są niezwykle wzburzone. Tworzą się tu zawsze wysokie fale, co uniemożliwiało żeglugę wzdłuż wschodniego brzegu wyspy – była zbyt niebezpieczna. Dlatego więc podjęto decyzję o budowie kanału.


©© Robin Nichols/SHUTTERSTOCK.com

55

Pangalanes miejscami jest oddalony od wybrzeża o kilka kilometrów, niekiedy od oceanu oddziela go jedynie cienka mierzeja, a są nawet punkty, gdzie praktycznie łączy się z Oceanem Indyjskim. Po jego obu stronach znajdują się liczne wioski, a nawet spore miasta. Żyje się tutaj w zasadzie tak samo jak sto lat temu. We wsiach nie ma elektryczności, choć obecnie coraz popularniejsze są panele słoneczne (produkcji i jakości chińskiej). Życie miejscowych toczy się wokół wody. Dzieci łapią we własnoręcznie zrobione sieci głównie drobne skorupiaki, ślimaki czy też kraby. Dorośli zajmują się na co dzień rybołówstwem. Poła­wia się z łódek, na sieci, w wielu miejscach montuje się wyplecione żaki (pułapki rybackie, nazywane również klatkami łownymi). Kto nie łowi, zajmuje się obróbką ryb

SS Powstały w 1999 r. Park Narodowy Andringitra obejmuje większość granitowego masywu górskiego Andringitra

– część jest od razu smażona i sprzedawana jeszcze tego samego dnia, część trafia do prowizorycznych wędzarni przy chatach.

SKARBY OCEANU Jednak zdecydowanie największe wrażenie na każdym, kto ma możliwość ich obserwować, robią rybacy morscy. Niewielu jest tak odważnych, aby łowić na otwartym oceanie. W większości wiosek znajdzie się kilku lub kilkunastu śmiałków, którzy każdego dnia przed świtem wybierają się na połów na wody Oceanu Indyjskiego. Oglądanie ich to niezwykłe widowisko, którego nie da się zapomnieć. Można spędzić godziny na podziwianiu zmagań rybaków z wysokimi falami. Wypływają w maleńkich dłubankach na ocean, który nigdy nie jest spokojny. Cza-

sami wielokrotnie wypadają z łódek, zanim zdołają przebrnąć przez przybój. Zdarzają się dni, kiedy tylko nielicznym się to udaje, a reszta wraca do domu z niczym. Nieraz – gdy rybacy zaobserwują, że ocean jest zbyt wzburzony – w ogóle nie podejmują próby wypłynięcia. Zmagania tych dzielnych ludzi w ich dłubankach z olbrzymimi falami to jedno z najbardziej fascynujących dla mnie widowisk na Madagaskarze. Gdy zdołają przebić się przez przybój, ustawiają się i rozkładają sieci. Połów dobiega końca zazwyczaj nie później niż koło południa. Potem Ocean Indyjski staje się jeszcze bardziej wzburzony i powrót mógł­by okazać się niemożliwy. Niech się jednak nikomu nie wydaje, że praca tych mężczyzn kończy się o tej porze. Po powrocie do wioski mają czas 

Mada Adventuring Tours lot 56 bis KF Ambohimitsinjo DIEGO SUAREZ 201

Mada Adventuring Tours

to doświadczone lokalne biuro podróży, które organizuje wszystkie rodzaje wycieczek po Madagaskarze oraz rejsy statkami po okolicznych wodach. Właściciel firmy jest licencjonowanym przewodnikiem, co gwarantuje najlepszą jakość usług i pozwala spełnić marzenia. Specjalizujemy się w organizacji wypraw do miasta Maroantsetra, żeby pokazać turystom z Polski miejsce, gdzie Arkady Fiedler napisał książkę Gorąca wieś Ambinanitelo.

contact@adventuringtours.com weoutmada@gmail.com WhatsApp: +261329727314 phone: +261327693714 fb: Mada Adventuring Tours

Madagaskar to wspaniały kraj, w którym możesz spędzić wakacje życia i odkryć egzotyczną kulturę, dziką przyrodę i rajskie plaże.

MATOURS nigdy Cię nie zawiedzie.

WIOSNA–LATO 2020

www.adventuringtours.com


56 DALEKIE PODRÓŻE na posiłek i odpoczynek, ale już chwilę potem muszą się zająć rozplątaniem i naprawą sieci, przeglądem łodzi – dłubanki przy tych obciążeniach często ulegają uszkodzeniom, więc muszą być regularnie łatane.

brzeża. Rosną tu trzciny, roślina potocznie zwana „uszami słonia” (kolokazja jadalna, taro, Colocasia esculenta) o imponujących, olbrzymich liściach, liczne rodzaje palm, a także liściaste krzewy i drzewa, np. euka-

nie nie można tutaj liczyć. Wyspę obmywają bardzo mocne prądy morskie i wejście do wody byłoby zbyt niebezpieczne. Miejscowi mają duży respekt przed Oceanem Indyjskim – naj­lepiej wiedzą, czym groziłaby taka kąpiel. Można jednak bezpiecznie pływać w słodkowodnych lagunach kanału Pangalanes.

©© Pierre-Yves Babelon/SHUTTERSTOCK.com

ZAKOCHANE BAOBABY

©© Dudarev Mikhail/SHUTTERSTOCK.com

SS Rybacy z półkoczowniczego ludu Vezo, używający tradycyjnej łodzi lakana, w malowniczej zatoce Salary

SS Baobaby, znane lokalnie jako renala, co po malgasku oznacza „matkę lasu”, mają powyżej 800 lat

Wschodnia linia brzegowa Madagaskaru jest dziewicza, rejs po Pangalanes stanowi wyjątkowe przeżycie. Odpoczywając na pokładzie łodzi, można podziwiać dzikie wy-

WIOSNA–LATO 2020

liptusy. Raz na jakiś czas widać pola ryżowe, wypasane bydło oraz wioski. Długie, puste plaże są idealnym miejscem na spacery, jednak na spokojne pluskanie się w ocea-

Z kolei na zachodnim wybrzeżu, w okolicy miasta Morondava, znajduje się Aleja Baobabów (Allée des Baobabs) – to chyba naj­ częściej fotografowane miejsce na Mada­ gaskarze, marzenie każdego podróżnika. Przejazd słynną drogą wśród tych majestatycznych drzew robi niesamowite wrażenie. Po mniej więcej dwóch godzinach jazdy na wschód dojeżdżamy do wielkiego świętego baobabu. Nieopodal niedawno powstał hotel i restauracja, gdzie istnieje możliwość odpoczynku od upału, panującego zwykle w tej części wyspy. Aby podejść do świętego drzewa, należy zdjąć obuwie – na Mada­gaskarze w wielu miejscach czci można przebywać tylko boso. Malgasze przychodzą tu, żeby się pomodlić do Boga Stwórcy – Andriamanitry (znanego też jako Zanahary), prosząc go o zdrowie, potomstwo, szczęście… Baobab ma imponujące rozmiary. Aby objąć jego pień, potrzeba aż 9–10 osób. Na trasie można także zobaczyć tzw. zakochane baobaby (Baobab Amoureux). Są to dwa drzewa, które rosną blisko siebie i ich pnie splotły się ze sobą. Takie rzeźbione baobaby w miłosnej pozie stanowią jedną z najczęstszych pamiątek kupowanych przez turystów na wyspie. Za ukoronowanie dnia uchodzi zachód słońca w Alei Baobabów. Baobab Grandidiera (to właśnie on rośnie w tym rejonie), który otrzymał swoją nazwę na cześć Alfreda Grandidiera (1836–1921), francuskiego geografa, podróżnika i przyrodnika, badacza Madagaskaru, jest największy i najbardziej znany spośród sześciu malgaskich gatunków baobabów. Charakteryzuje się gładką, lekko błyszczącą korą, dzięki czemu wyjątkowo dobrze wygląda podświetlony przez padające na niego promienie słoneczne. Dlatego też wschód słońca w tym miejscu również warto zobaczyć. Niedawno otworzono tutaj kawiarnię, skąd można podziwiać to widowisko. Bao­ ba­by są także podświetlane reflektorami po zmroku. Te długowieczne drzewa rosną nie tylko na Madagaskarze, ale też w Afryce kontynentalnej oraz Australii. Jednak spośród znanych nam obecnie dziewięciu gatunków 



©© SweetHour/SHUTTERSTOCK.com

58 DALEKIE PODRÓŻE

SS Młody mężczyzna myjący używane plastikowe butelki przeznaczone na sprzedaż na targu w Antananarywie

Wyspa lemurów w książkach i na ekranie z kolei miał swoją premierę Madagaskar. W objęciach baobabów Wiesławy Regel. Na jesieni tego roku pojawiła się również inna pozycja związana z tym krajem, dla odmiany przeznaczona dla dzieci.

`` Bez wątpienia najbardziej znanym polskim autorem piszącym o Madagaskarze jest Arkady Fiedler (1894–1985), pisarz, przyrodnik, podróżnik i porucznik Wojska Polskiego. Jego książki powstały jeszcze w minionym wieku, ale z pewnością zaciekawią osoby zainteresowane tym wyjątkowym zakątkiem Afryki. W dorobku Arkadego Fiedlera znajdują się takie pozycje jak Madagaskar. Gorąca wieś Ambinanitelo (1953 r.), Wyspa kochających lemurów (1957 r.), Madagaskar, okrutny czarodziej (1969 r.), Jutro na Madagaskar (1939 r.) i Żarliwa wyspa Beniowskiego (1946 r.). Warto też sięgnąć po jego biografię Fiedler. Głód świata autorstwa Piotra Bojarskiego, wydaną w 2020 r. przez Wydawnictwo Poznańskie. Można w niej przeczytać m.in. o madagaskarskich wyprawach podróżnika.

©© magazyn all inclusive

RECYkLING PO MALGASKU

©© magazyn all inclusive

SS Okładka debiutanckiej książki Tomasza Owsianego

SS Wydana w 2020 r. biografia Arkadego Fiedlera

O poznawaniu tego afrykańskiego kraju z perspektywy Polaka, który wyruszył do niego uczyć języka francuskiego, opowiada książka Tomasza Owsianego Madagaskar. Tomek na Czerwonej Wyspie (2014 r.). Jak się okazało, pobyt w tym afrykańskim państwie pozwolił autorowi spojrzeć na świat w inny sposób, niż patrzył na niego do tej pory jako biały Europejczyk. Turystów lubiących spędzać czas aktywnie może zaciekawić książka Pawła i Magdaleny Opasków Przez Madagaskar na rowerach. Przedstawia ona ich wyprawę na wyspę i jest opatrzona wieloma pięknymi foto­ grafiami z tej podróży, które niejednego zachęcą do odbycia podobnej wycieczki. We wrześniu 2019 r.

WIOSNA–LATO 2020

baobabów na świecie aż sześć można spotkać jedynie na Czerwonej Wyspie! Bao­ bab Grandidiera to ten zdecydowanie naj­bardziej spektakularny spośród nich. Niestety większość tych wspaniałych roślin należy do gatunków zagrożonych. Co prawda ich drewno nie nadaje się praktycznie do niczego. Jest zbyt miękkie, żeby cokolwiek z niego zbudować, i zbyt nisko­energetyczne na opał. Jedyną część drzewa, którą Malgasze wykorzystują, stanowi kora, z której można zrobić dach chaty. W alei oferowane są również okazałe owoce baobabu, okrągłe i twarde, wielkości pomarańczy lub grejpfruta, pokryte brązowym futerkiem, bardzo miłe w dotyku – jak z aksamitu. W ich jadalnym wnętrzu znajdują się nasionka i miąższ. Grubo­ścienne nasiona można porównać z orzeszkami. Z kolei kwaskowy miąższ przypomina lekko klejącą, ciągnącą się piankę. Owoce baobabu zawierają duże dawki witaminy C, potasu, węglowodanów, fosforu czy wapnia!

Książkę Madagaskar. Klątwa pasiastego lemura Szymona Radzimierskiego, bo o niej mowa, wydano w serii „Dziennik Łowcy Przygód”. To opowieść o podróży Simona i jego rodziców na tę afrykańską wyspę. Jeśli ktoś wybiera się na wyprawę z dziećmi, może śmiało im ją sprezentować. Książka będzie wciągającą lekturą, a jednocześnie podsunie czytelnikom nieco informacji na temat raczej mało znanego Polakom miejsca. Do rozsławienia Madagaskaru na świecie kilka­ naście lat temu przyczynił się film animowany o tym właśnie tytule wyprodukowany przez amerykańską wytwórnię DreamWorks. Wszedł do kin w 2005 r. i od razu zdobył sobie rzeszę fanów. Dzięki niemu widzowie mogli poznać endemiczne dla wyspy zwierzęta, takie jak lemur katta (król Julian), palczak madagaskarski (Maurice), mikrusek myszaty (Mort) czy fossa madagaskarska. Tutaj także rozgrywają się sceny z Casino Royale, filmu z 2006 r. z serii opowiadającej o przygodach Jamesa Bonda (co ciekawe, kręcono je na Bahamach). W 2014 r. w kinach z technologią 3D pojawiła się produkcja Lemury z Madagaskaru (Island of Lemurs: Madagascar). Narratorem w tym krótkometrażowym filmie przyrodniczym jest w oryginale Morgan Freeman, a w polskiej wersji językowej – Wiktor Zborowski.

Wracając do zdolności manualnych Malgaszy: na Czerwonej Wyspie prawie nic się nie marnuje. Każde pojemniki mają przynajmniej kilka żyć. Puste plastikowe butelki sprzedaje się na targu lub na przydrożnym straganie. Potrzebne są do przechowywania np. oleju, benzyny czy… bimbru. Starą żarówkę można łatwo przerobić na nową lampkę. Wystarczy ją wybebeszyć i zamontować w środku diody. Wiele nie oświetli, ale zawsze coś… Mieszkańcy Madagaskaru potrafią wykonać piękne rzeczy ze śmieci, np. figurki samochodów ze starych puszek po piwie, przecierach pomidorowych czy też opakowaniach po kosmetykach – od maleńkich (często jako magnes) po całkiem spore egzemplarze. Z takich samych i zbliżonych materiałów powstają także modele samolotów, statków, motocykli, autobusów, nierzadko bardzo misternie dopracowane. Z dużych puszek po oleju kokosowym często zrobione są konewki. Niewiele w tym kraju europejskich marketów (w dużych miastach już działają) – handel odbywa się głównie w małych sklepach i na straganach. Nie ma tu zbędnych, plastikowych opakowań. W sklepiku w buszu większa liczba pączków zostanie zapakowana w liść bananowca, który równie dobrze sprawdza się jako parasol. Świat zachodni może pozazdrościć takiej ekologii Madagaskarowi. Oby trwało to jak najdłużej! 



60 DALEKIE PODRÓŻE

Z czym kojarzy się

Madagaskar...?

SS Baobaby Grandidiera rosnące niedaleko Morondavy w prowincji Toliara widziane o zachodzie słońca

« To pytanie zadaliśmy dwóm wybranym ekspertom zafascynowanym mocno, niczym Arkady Fiedler, Madagaskarem. Podobnie jak poczytny pisarz i podróżnik potrafią oni pięknie opisywać uroki Czerwonej Wyspy na Oceanie Indyjskim, tak jak ten słynny, niezmiernie głodny świata poznaniak, który odwiedził ją dwukrotnie w latach 1937–1938 i 1965–1966, marzą cały czas o tym, żeby po raz kolejny stanąć na gościnnej malgaskiej ziemi. Większości Polaków ten niesamowity i niezwykle czarujący kraj kojarzy się z lemurami, baobabami, kameleonami, Maurycym Beniowskim, żołnierzem, awanturnikiem i kosmopolitą, okrzykniętym w 1776 r. przez tubylców królem Madagaskaru, i właśnie Arkadym Fiedlerem i jego książkami „Jutro na Madagaskar”, „Żarliwa wyspa Beniowskiego”, „Radosny ptak drongo”, „Gorąca wieś Ambinanitelo”, „Wyspa kochających lemurów” czy wreszcie „Madagaskar, okrutny czarodziej”. »

WIOSNA–LATO 2020

©© Vaclav Sebek/Shutterstock.com

opracował: MICHAŁ DOMAŃSKI


61 ESTERA HESS | WŁAŚCICIELKA BIURA PODRÓŻY ESTA TRAVEL

©© Estera Hess

`` Madagaskar – Czerwona Wyspa – to dla mnie przede wszystkim lemury i baobaby. Te pierwsze spotkać można coraz rzadziej w ich naturalnym środowisku. Malgasze wycinają i wypalają niestety swoje lasy, niszcząc tym samym oryginalne siedliska dla lemurów. Ale na szczęście na całej wyspie zobaczyć je można w licznych parkach narodowych oraz prywatnych rezerwatach, gdzie miejscowa ludność dba należycie o swoich pod­ opiecznych, a oprowadzając turystów, przekazuje wiele ciekawych informacji na temat zwierzaków. Anja Community Reserve to moje ulubione miejsce, gdzie lemury katta, czyli te najbardziej popularne, z pręgowanymi ogonami, żyją w licznej rodzinie, pielęgnując swoje codzienne rytuały ku uciesze obserwujących. Wystarczy dobrze zaplanować swoją wizytę, żeby zobaczyć je w porze aktywności czy u wodopoju. Będzie to wielka radość dla każdego. Baobaby stanowiły moje podróżnicze marzenie. Spełniłam je, kiedy stanęłam pośrodku Alei Baobabów nieopodal miasta Morondava. Majestatyczne giganty urzekły mnie swoją delikatnością i zaskoczyły umiejsco-

©© Estera Hess

SS Lemury katta są tak samo ciekawe ludzi jak my ich

SS Rejs łodzią po rzece Tsiribihina – usytuowana nad jej brzegiem typowa malgaska wioska

wieniem. Znana ze zdjęć aleja, pusta, samotna, długa, w rzeczywistości jest zwykłą afrykańską drogą, po której przetaczają się riksze oraz wozy zaprzęgnięte w woły, a dzieciaki maszerują z charakterystycznymi żółtymi kanistrami na wodę. Pod drzewami mieszkają w małych domkach ludzie, którzy wstają o wschodzie słońca i kończą swój dzień wraz z jego zachodem, funkcjonując bez bieżącej wody i prądu. Widziałam baobaby w porze suchej – były piękne, ale najbardziej podobały mi się tuż po porze deszczowej, obsypane palczastymi, świeżymi i zielonymi liśćmi. Piłam także sok z tej rośliny i jadłam jej pestki oraz słodkawy, włochaty miąższ.

SS Wizyta na znanym targu rybnym w mieście Toliara (dawniej Tuléar) nad Kanałem Mozambickim

`` Po ok. 20 godzinach lotu z Warszawy i ponad 8 tys. km wylądujemy w stolicy Madagaskaru – Antananarywie. Czerwona Wyspa jest czwarta pod względem wielkości na świecie i największa na Oceanie Indyjskim. To miejsce, które nie ma sobie równych – niezwykła ilość bogactw naturalnych i kulturowych sprawia, że kraj ten można uznać za naprawdę wyjątkowy pod każdym względem. Przyznają to nawet ci, którzy byli już „wszędzie”. Madagaskar wyróżnia się niespotykaną florą i fauną. Przez wieki wyspa była odseparowana zarówno od Afryki, jak i Azji, chociaż czerpała obficie z obydwu kontynentów. Teoretycznie przynależy do Czarnego Lądu, jednak znacznie się od niego różni – z powodu oddalenia o kilkaset kilometrów ma niepowtarzalną kulturę, oryginalne tradycje, roślinność i zwierzęta. Blisko 90 proc. przedstawicieli świata żywego na wyspie to organizmy endemiczne, czyli takie, które nie występują nigdzie indziej. Z kolei tutejsza ludność, o arcy­ ciekawej historii, pochodzi z obszarów dzisiejszej Oceanii i Azji Południowo-Wschodniej. Obecnie dzieli się ona na 18 grup etnicznych, które nie walczą ze sobą, mimo znacznych różnic między nimi. Zwierzętami kojarzącymi się z Madagaskarem i uważanymi za symbol tego państwa są lemury. Występuje kilkadziesiąt ich gatunków. Na wyspie istnieje zakaz zabijania tych sympatycznych przedstawicieli malgaskiej fauny. Sami mieszkańcy często określają lemury mianem świętych. Kolejny symbol kraju to baobab. Niektóre z tych drzew miały kiedyś ponad 40 m obwodu. Niestety dziś ponad 90 proc. z nich uległo już zniszczeniu. Baobaby należą prawdopodobnie do jedynych drzew na świecie, darzonych przez tubylców cały czas specjalną troską – mówią o nich w sposób niezrozumiały dla przy-

byszów spoza wyspy, jakby o kimś z bliskiej rodziny. Ciekawostką jest, że młode liście i pędy tych roślin są jadalne, podobnie zresztą jak owoce, które wykorzystuje się także do wytwarzania oleju. Kora drzew ma właściwości lecznicze, używa się jej również do wyrobu lokalnego rękodzieła w postaci koszy, sieci rybackich, a nawet elementów ubrania. Jednak najbardziej typową i charakterystyczną dla mnie atrakcję Czerwonej Wyspy stanowi Park Narodowy Tsingy de Bemaraha, zwany też kamiennym lasem. Zbudowany z wapienia masyw zajmuje powierzchnię niemal 158 tys. ha. Jego krajobraz charakteryzuje się oryginalnymi formacjami skalnymi – sterczącymi wysokimi iglicami, które Malgasze określają właśnie jako tsingy. Pobyt w tym miejscu gwarantuje widoki jak z innej planety. Madagaskar w dalszym ciągu pozostał wyspą, której tak naprawdę do końca nie odkryto. Co prawda ruch czarterowy w znacznym stopniu tę sytuację zmienia, dlatego są to ostatnie chwile, aby zobaczyć cudowny zakątek naszego globu, który nie został jeszcze zbyt mocno ukształtowany przez turystów z całego świata.  TT Kameleony słyną ze zdolności do zmiany ubarwienia

©© MARCIN SADO

©© MARCIN SADO

MARCIN SADO | DYREKTOR GENERALNY BIURA PODRÓŻY OPAL TRAVEL

WIOSNA–LATO 2020


62 DALEKIE PODRÓŻE

Zanzibar

– niespełnione marzenie Kolumba Magdalena i Sergiusz Pinkwartowie www.dzieckowdrodze.com

« Wyspy Przypraw u wybrzeży Tanzanii to miejsce tak piękne, że aż trudno uwierzyć, iż istnieje nie tylko na okładkach folderów biur podróży. A jednak. Kolory, zapachy, smaki są tu tak intensywne, że zostają w pamięci na długo i ciężko znaleźć potem lepszy kierunek na udane wakacje. »

D

o atrakcji wysp, stanowiących autonomiczny region Tanzanii, leżącej w Afryce Wschodniej, należą cudowne plaże o pięknym piasku, rafa koralowa, łagodny klimat, wspaniałe jedzenie, bogactwo flory i fauny. To także obszar o burzliwej przeszłości, w której miejscowa tradycja łączyła się z wpływami kolonial­nymi – portugalskimi, brytyjskimi, niemieckimi – oraz oddziaływaniem kultury arabskiej i indyjskiej. Powiedzmy to otwarcie: na Zanzibar nie przyjeżdża się po to, aby podziwiać dzieła sztuki albo zwiedzać wysokiej klasy zabytki. Ale warto polecieć aż za równik, żeby odkryć plaże uważane za najpiękniejsze na świecie i wykąpać się w ciepłych falach oceanu u wybrzeży Tanzanii. Archipelag Zanzibar to trzy duże wyspy – Unguja (powszechnie określana właśnie jako Zanzibar), Pemba i Mafia oraz wiele mniejszych wysepek, położonych na Oceanie Indyjskim – naj­ cieplejszym z trzech oceanów.

PIĘKNO NATURY Od północy i wschodu ochrania Zanzibar mur rafy koralowej, który przebiega kilkaset metrów od plaży. Oceaniczne fale spektaku-

WIOSNA–LATO 2020

larnie łamią się na tej barierze, więc woda przy brzegu jest gładka jak lustro, a nachylenie dna łagodne. Dzięki temu można swobodnie i bezpiecznie pływać niedaleko od plaży z maską do snorkelingu, obserwując fascynujące podwodne życie na wyciągnięcie ręki – kolorowe rybki, kraby, morskie rośliny i zwierzęta. Najbardziej efektowne widoki zobaczymy podczas rejsu na rafę koralową. Trzeba za to pamiętać o przypływach i odpływach, podczas których wysokość wody zmienia się nawet o 2–3 m. Najlepiej się kąpać przy brzegu przy wyższym stanie wody, bo odpływ odsłania większe kamienie czy płytko leżące jeżowce. Podczas niego do wody wskakują miejscowe dzieciaki, żeby zaostrzonymi patykami łowić chowające się przy dnie kałamarnice i kraby oraz wybierać co ładniejsze muszelki, z których później powstaną suweniry dla turystów. Piasek na wschodnim wybrzeżu Zanzibaru jest biały jak śnieg i ma konsystencję cukru pudru. To właśnie dzięki takiej barwie podłoża woda przy brzegach wysp ma wspaniały, niepowtarzalny kolor akwamaryny – zieleni zmieszanej z błękitem. Na wybrzeżu od strony Afryki piasek przypomina ten, jaki mamy nad Bałtykiem, a w okolicy miasta Zanzibar, wraz z jego historyczną częścią 


SS Tradycyjna łódź ngalawa z zamontowanymi po obu stronach, zwiększającymi stabilność, pływakami z desek

WIOSNA–LATO 2020

©© Pearl-diver/SHUTTERSTOCK.com

63


64 DALEKIE PODRÓŻE – Kamiennym Miastem (Stone Town), nie ma rafy, więc przy wietrznej pogodzie można poskakać przez imponujące fale.

EUROPEJSKIE I ARABSKIE DZIEDZICTWO

WIOSNA–LATO 2020

TT Galerie w wąskich uliczkach Kamiennego Miasta

©© Sun_Shine/SHUTTERSTOCK.com

Miasto, założone przez Portugalczyków, rozciąga się nad malowniczą, półokrągłą zatoką. W 1498 r. żeglarz i odkrywca Vasco da Gama (1469–1524) podczas swojej historycznej podróży w poszukiwaniu drogi do Indii dopłynął do brzegów Zanzibaru. Pięć lat później ziemie te stały się podległe Portugalii za sprawą kapitana Rui Lourenço Ravasco, któremu sułtan poddał Zanzibar w zamian za obietnicę pokoju. Stan ten utrzymywał się przez kolejne dwa stulecia. Potem, w 1698 r., wyspy stały się częścią Sułtanatu Omanu. Co ciekawe, w 1840 r. sułtan Maskatu i Omanu, Sa’id ibn Sultan (1791–1856), przeniósł swoją stolicę z leżącego na Półwyspie Arabskim i zwrotniku Raka Maskatu właśnie do odległego o 4 tys. km, położonego już po drugiej stronie równika Stone Town. Pod koniec XIX w. Zanzibar znalazł się pod protektoratem brytyjskim, a w 1964 r., po rewolucji, gdy kontynentalna Tanganika połączyła się z Zanzibarem, tworząc Tanzanię, stał się terytorium autonomicznym. Zarówno dziedzictwo portugalskie, jak i arabskie, a także ślady protektoratu brytyjskiego oraz wpływy indyjskie można odnaleźć w architekturze stolicy. Stone Town, kiedyś ważne miejsce na szlaku handlu przyprawami i niewolnikami, zachowało dziś wiele elementów z czasów swojej świetności. Na Ungui o Zanzibar City mówią po prostu „miasto” (city lub town). Powód jest oczywisty – poza stolicą są tu tylko małe wioski. Ciasne uliczki w historycznym centrum (Stone Town) to właściwie jeden wielki bazar, gdzie znajdziemy pamiątki z motywami afrykańskimi, figurki zwierząt, popiersia Murzynek, maski. Można tutaj wytargować kolorowe chusty albo ręcznie plecione koszyki. Na stoiskach piętrzą się egzotyczne owoce i warzywa. Kluczymy zastawionymi straganami uliczkami w poszukiwaniu odrobiny zbawiennego cienia. Tak trafiamy do The Swahili House Zanzibar. Ciężkie drewniane drzwi wejściowe są nabite mosiężnymi kolcami. To tradycja przywieziona z Indii, gdzie ochraniano w ten sposób dom przed namolnymi słoniami. Na Zanzibarze tych olbrzymich ssaków nie ma, a metalowe elementy służą po prostu do ozdoby. Wspinamy się kilka pięter po drewnianych schodach, ciekawie zaglądając do pokojów urządzonych w prostym, kolonialnym

SS Stone Town, panorama starej części miasta Zanzibar


65 stylu. Na tarasie na samej górze jest miły przewiew i widok na cztery strony świata. Podobnie jak pobliski Zanzibar Coffee House, pięcio­piętrowy The Swahili House Zanzibar to historyczny hotel w stylu kolonialnym z restauracją na dachu, która pozwala nieco odpocząć od afrykańskiego upału. To jeden z niewielu wysokich budynków, więc z góry rozciąga się widok na całe miasto – labirynt uliczek, wieże kościołów, Stary Fort (Ngome Kongwe), sułtański Pałac Cudów (Beit-al-Ajaib), katedrę anglikańską (Christ Church), a przed nią historyczny plac, na którym handlowano niewolnikami. Widać stąd także nabrzeże portu i terminal promowy, skąd codziennie odpływają statki do Dar es Salaam nad Oceanem Indyjskim, naj­ większego miasta Tanzanii (zamieszkiwanego przez ok. 4,5 mln ludzi). Dalej na południe każdy skrawek plaży zajmują małe, kolorowe łódki, którymi można popłynąć z rybakami na połów albo na nieodległą Wyspę Więzienną (Prison Island), gdzie znajdują się zabudowania dawnego więzienia i punktu kwarantanny.

©© Nick Johanson/SHUTTERSTOCK.com

ATRAKCJE STOLICY

©© Bartosz Budrewicz/SHUTTERSTOCK.com

TT Zanzibarskie zabytkowe, bogato zdobione drzwi

Właśnie w pobliżu tej plaży usytuowane jest miejsce, do którego powinien wybrać się każdy, komu serce bije szybciej w takt przebojów legendarnego zespołu Queen. Jego wokalista, charyzmatyczny Freddie Mercury, urodził się we wrześniu 1946 r. właśnie w Kamiennym Mieście. Nazywał się Farrokh Bulsara, a korzenie jego rodziny wywodziły się z kultury zaratustryjskiej. Dzieciństwo i młode lata spędził na Zanzibarze, uczył się w szkole przy katolickiej Katedrze św. Józefa. Z ojczystego kraju wyjechał już jako 18-latek, uciekając wraz z rodzicami przed rewolucją 1964 r. do Londynu, aby stać się tam jedną z największych gwiazd rocka wszech czasów. Przy plaży znajduje się „Mercury’s Bar”, gdzie na tarasie z widokiem na ocean można posłuchać przebojów Queen, a nieco dalej, w rejonie Shangani, w sercu Kamiennego Miasta, mieści się otwarte w listopadzie 2019 r. – w 28. rocznicę śmierci gwiazdora – pierwsze na świecie muzeum poświęcone Mercury’emu (Freddie Mercury Museum Zanzibar). Instytucja współpracuje ściśle z fundacją Queen Productions w Wielkiej Brytanii, dzięki czemu ma dostęp do unikatowej kolekcji zdjęć i pamiątek. Wracamy w stronę portu i z plątaniny zaułków wpadamy na mały placyk, na którym miejscowi godzinami siedzą, dyskutują i delektują się czarną, mocną, aromatyczną kawą. To kultowy „Jaws Corner” (Zakątek Szczęk)

– nazwany tak od muralu przedstawiającego rekina ze słynnego hollywoodzkiego dreszczowca. Zapach węgla drzewnego miesza się z aromatem kawy. To tutejszy barista przygotowuje napój w stojącym na betonie czajniczku grzejącym się na roz­żarzonych węglach. Filiżanki, a właściwie małe czarki, po użyciu lądują w kuble z mętną wodą. Kilka sekund i barista wyławia kubeczek palcami, nalewa kawę i podaje następnemu klientowi. Za napar inkasuje 200 szylingów, czyli równowartość ok. 40 groszy. O mleku czy cukrze można zapomnieć, ale aromat kardamonu z nutką cynamonu jest wyraźnie wyczuwalny. W końcu znajdujemy się na Wyspie Przypraw.

KORZENNE SMAKI Wycieczki na farmy przypraw, jak Kizimbani Spice Farm, są jedną z najciekawszych atrakcji Zanzibaru. To przecież drogocenne, pachnące korzenie kusiły od wieków żeglarzy i podróżników. Właśnie naj­prawdopodobniej Zanzibar chciał „odkryć” Kolumb w 1492 r. Marzył wszak o tym, że zapełni ładownie statków wonnymi goździkami, cynamonem i pieprzem. Przyprawy w Europie doskonale się sprzedawały, a Arabowie zazdrośnie strzegli tajemnic Jedwabnego Szlaku. To dlatego Kolumb czy Vasco da Gama planowali ominąć kraje arabskie i bezpośrednio dotrzeć do „Indii” – tą nazwą ochrzczono zbiorczo wszystkie miejsca, „gdzie pieprz rośnie”. A zatem m.in. wyspy archipelagu Zanzibar. Mamy to szczęście, że nie musimy się już przeprawiać przez wzburzone oceany, aby na własne oczy ujrzeć bogactwo przypraw, wystarczy, że pojedziemy na jedno­dniową wycieczkę. Na farmie przekonaliśmy się, jak wyglądają w naturalnym środowisku muszkatołowiec korzenny (jego nasiona to gałka muszkatołowa, w języku swahili kungu manga) czy lawsonia bezbronna (z jej liści i pędów produkowana jest henna), jak rośnie kurkuma, nazywana szafranem dla ubogich – mogliśmy nawet spróbować jej kłączy. Chwilę później z kolczastego owocu niewielkiego drzewa arnoty właściwej wydobyliśmy nasiona, które zmiażdżone dały kolor najpiękniejszej szminki (pomarańczowoczerwony). Powąchaliśmy, jak intensywnie pachnie trawa cytrynowa, którą miejscowi suszą i palą w domach, bo dla nas jej woń jest wspaniała, a dla komarów odstraszająca. Zobaczyliśmy również rosnące kwiaty ylang-ylang (jagodlinu wonnego), których zapach można uznać za piękniejszy od najdroższych perfum (powstaje z nich 

WIOSNA–LATO 2020


SS Nasiona muszkatołowca otoczone czerwoną osnówką

©© Ciprian23/SHUTTERSTOCK.com

©© Michael Zech Fotografie/SHUTTERSTOCK.com

66 DALEKIE PODRÓŻE

©© Bob Pool/SHUTTERSTOCK.com

©© Bildagentur Zoonar GmbH/SHUTTERSTOCK.com

SS Z kory cynamonowca uzyskuje się znaną przyprawę

SS Kwiaty zerwane z goździkowca korzennego

SS Zanzibar to wyspa pachnąca mnóstwem przypraw

TT Z młodych owoców kokosa otrzymuje się wodę kokosową

©© Magdalena Paluchowska/SHUTTERSTOCK.com

SS Wanilia jest rośliną z rodziny storczykowatych

cenny olejek ilangowy). Spróbowaliśmy też prosto z krzaka karambole – kwaśne owoce, które przekrojone mają kształt gwiazdki. Widzieliśmy, jak rośnie kawa, krzewy curry (curry tree lub curry leaf tree), których liście mają okropny zapach, ale gdy już je ususzymy i utłuczemy na proszek, są świetnym dodatkiem do potraw i przyprawą dobrą na obniżenie ciśnienia i poziomu cholesterolu we krwi. Sprawdzaliśmy znieczulające działanie goździków, których miejscowi używają w przypadku bólu zęba. Podziwialiśmy wiecznie zielone drzewo cynamonowe. Jego liście pachną jak goździki, kora służy jako dobrze nam znana przyprawa (cynamon), a po zdjęciu z drzewa odrasta po trzech miesiącach. Z kolei korzenie cynamonowca, które można własnoręcznie wykopać, mają zapach kamfory. Kiedy utrze się je z olejem kokosowym, powstaje naturalna maść rozgrzewająca stosowana w czasie przeziębienia. W okresie ramadanu miejscowi przed wschodem słońca jedzą owsiankę z cynamonem, która jest tak sycąca, że pozwala im przetrwać całodzienny post. Przyjrzeliśmy się także roślinom pnącym. Wanilia, druga po szafranie najdroższa przyprawa świata, nie rośnie samodzielnie, ale owija się wokół drzew. Największe wrażenie robi muszkatołowiec korzenny, którego owoce są wprost przepiękne. Zawierają one brązowe nasienie znane jako gałka muszkatołowa. Uważa się ją za lokalny afrodyzjak, jak również środek do uspokajania i usypiania dzieci. Po dwu­ godzinnej wyprawie przez busz, z przerwą na picie mleczka prosto z kokosa i poczęstunek ze świeżych owoców, zrobiliśmy jeszcze zakupy w sklepie ze świeżymi przyprawami, wspierając w ten sposób lokalną społeczność, która prowadzi farmę.

©© maloff/SHUTTERSTOCK.com

SMAKOWITA KUCHNIA

WIOSNA–LATO 2020

Feeria smaków tutejszych przypraw wspaniale wzbogaca prostą kuchnię afrykańską. Czarny Ląd na tej szerokości geograficznej jest prawdziwym rogiem obfitości. Są tu pełne słodyczy owoce, soczyste warzywa, a ocean zapewnia mnóstwo ryb, skorupiaków i owoców morza. Do tego dochodzą rozmaite przyprawy, korzenie, kilka rodzajów ziemniaków, batatów, manioku (z jego bulw otrzymuje się mąkę nazywaną kassawą), kukurydzy, bananów – traktowanych nie tylko jak owoce, ale i jak warzywa. Afrykańczycy lubią proste jedzenie. Najczęściej przygotowują potrawy jednogarnkowe, gulasze mięsno-warzywne, a do tego ryż czy ugali – rodzaj gęstej papki z mąki lub kaszki kukurydzianej albo kassawy. Niemal w każdym


miejscu znajdziemy kramiki z grillowanymi kolbami kukurydzy. Podaje się je na gorąco, posmarowane sokiem z limonki i posypane solą. Na nadmorskiej promenadzie i w Ogrodach Forodhani (Forodhani Gardens) w Kamiennym Mieście co wieczór rozkładają się dziesiątki straganów z jedzeniem. Przed zachodem słońca kucharze roz­stawiają przenośne kuchnie, rozpalają grille i pieczołowicie układają na gazetach świeże owoce morza, warzywa, szaszłyki. Jeżeli chcemy pokusić się o droższe i bardziej eleganckie jedzenie, trzeba wybrać się do wioski Pingwe i do „The Rock”, uważanej za najpiękniej położoną restaurację na świecie. Mały, biały domek z przytulonymi do niego drzewami niepewnie opiera się na niewielkiej skale wśród lazurowych wód Oceanu Indyjskiego – do lokalu przypływa się łódką. Słynąca z doskonałych owoców morza i wspaniałych deserów „The Rock” najbardziej efektownie wygląda w czasie przypływu, więc trzeba dobrze wyliczyć czas, kiedy przyjedziemy na miejsce. Jest to na pewno atrakcja, którą warto zobaczyć, ale jeśli nie chce się płacić rachunku słonego jak fale oceanu (przeciętnie 50–70 dolarów od osoby), można wybrać się na obiad w znacznie tańszej restauracji „Upendo” przy plaży, za to z widokiem na ikoniczny lokal.

©© Ciprian23/SHUTTERSTOCK.com

67

SS Na Zanzibarze na smakoszy czekają talerze pełne przysmaków przygotowanych ze świeżych owoców morza

TT Jedzenie gotuje się wcześnie rano albo po zmierzchu

©© Elen Marlen/SHUTTERSTOCK.com

Tylko ok. 50 km na północ od Zanzibaru, czyli wyspy Unguja, i tyle samo na wschód od kontynentalnej części Tanzanii leży Pemba, zwana Zieloną Wyspą, ze stolicą w Chake Chake. To spokojne miejsce, żyjące w swoim tempie, jakby nie zauważało szalonego postępu cywilizacji. Choć nieskazitelnie biały, SS Bazar Darajani (Stone Town) – stoisko z owocami miękki piasek, delikatne ciepłe fale i lekką bryzę znad oceanu da się znaleźć nie tylko tutaj, to właśnie na Pembie nie trzeba się nimi z nikim dzielić. Można mieć niemal całą rajską plażę dla siebie i rozkoszować się promieniami słońca, oglądając tradycyjne drewniane łodzie dau (dhow) z ich trójkątnymi żaglami, pływające wolno po mieniącej się, turkusowej toni Oceanu Indyjskiego. Prawdziwi miłośnicy wody powinni wybrać się do Manta Resort, gdzie mogą zamieszkać (na minimum trzy noce) w podwodnym pokoju na rafie Manta. Pływający, zakotwiczony pomost z hotelowym pokojem, położony 250 m od plaży w wodach oceanu, składa się z trzech poziomów. Najwyższy stanowi taras słoneczny, niższe piętro to salon i łazienka, a na samym dole znajduje się część podwodna z sypialnią ze szklanymi oknami, przez które widać morskie życie na rafie. 

©© Nertez/SHUTTERSTOCK.com

PÓŁNOCNA WYSPA

WIOSNA–LATO 2020


©© Kristina Vackova/SHUTTERSTOCK.com

©© Aqua Images/SHUTTERSTOCK.com

68 DALEKIE PODRÓŻE

SS Wyspa Pemba uważana jest przez ekspertów za jedno z najlepszych miejsc nurkowych na świecie

TT Pemba słynie ze spokoju i sielskiej atmosfery

SS Pemba to rajskie plaże i piękne rafy koralowe

©© Robin Batista/SHUTTERSTOCK.com

SS Chromodoris quadricolor, barwny ślimak nagoskrzelny

©© Lukasz Nycz/SHUTTERSTOCK.com

©© Lukasz Nycz/SHUTTERSTOCK.com

TT Płycizny wokół Pemby ściągają fanów snorkelingu

WIOSNA–LATO 2020


69 Ocean Indyjski wokół Pemby utrzymuje temperaturę między 24 a 29°C, idealną dla wzrostu koralowców, które przyczyniają się do tworzenia długich linii raf zamieszkałych przez niezwykłe bogactwo morskich stworzeń. Nurkowie podziwiają widoki w wodzie, której przejrzystość pozwala na widoczność sięgającą 30–40 m. Setki barwnych ryb, rozgwiazdy, mięczaki, kraby, krewetki, koniki morskie, kalmary, gąbki, żółwie tworzą unikalny ekosystem, fascynujący świat fauny i flory oceanicznej, który można oglądać bez końca. Na wyspie warto także odwiedzić ruiny fortecy Mkama Ndume z XV stulecia i pozostałości miasta Chwaka, zamieszkałego od IX do XVI w. i ponownie w XVIII w. Poza tym w stołecznym Chake Chake znajduje się latarnia morska i kolorowy targ rybny.

POŁUDNIE ARCHIPELAGU Niedaleko modnego, turystycznego Zanzibaru jest miejsce, w którym nie doświadczymy pośpiechu ani tłumów, zatopimy się za to w atmosferze wyspiarskiego luzu i slow life, które nie zmieniają się od dziesięcioleci. Tu można zejść z utartych szlaków i doświadczyć nieskażonej ręką człowieka przyrody i lokalnej kultury. Wyspa Mafia (znana dawniej jako Chole Samba) leży 160 km na południe od Ungui i w tej samej odległości

na wschód od rezerwatu zwierzyny łownej Selous (Selous Game Reserve) w kontynentalnej Tanzanii. Z Dar es Salaam leci się tutaj mniej więcej 30 minut, da się także dotrzeć lekkim samolotem z Zanzibaru. Mówi się, że Mafia jest najbardziej oryginalną kulturowo i naturalną przyrodniczo spośród wysp archipelagu. Ma białe plaże, wysmukłe palmy i bajeczną rafę koralową z mnóstwem miejsc do podziwiania podwodnego świata. W południowo-wschodniej części wyspy leży chroniona zatoka Chole, usiana wysepkami i mierzejami – to właśnie tu znajdują się najsłynniejsze i najpiękniejsze miejsca do nurkowania i snorkelingu. Wyspa ma niezmiernie bogatą historię, której ślady można zobaczyć w cennych stanowiskach archeologicznych, których historia sięga nawet epoki żelaza. Mafia znalazła się na szlaku podbojów morskich statków, wiozących odkrywców i handlarzy eksplorujących wschodnie wybrzeże Afryki. Dziedzictwo kolonialne przypomina o obecności na tych terenach Niemców i Brytyjczyków. Mafia, podobnie jak Zanzibar, była kiedyś własnością sułtana Omanu. W 1890 r. wraz z częścią wybrzeża Tanganiki została sprzedana Niemcom (na mocy traktatu Heligoland-Zanzibar). W okolicach Chole i Kanga znajdziemy niemieckie budynki z przełomu XIX i XX stulecia.

Podczas I wojny światowej wyspę opanowały brytyjskie wojska (w styczniu 1915 r.). Na Mafii nie brakuje również pamiątek z czasów perskich i arabskich, przypominających o ponad tysiącu lat historii tego miejsca. Ruiny w Kisimani, Kanga, Kua i na wyspie Chole pochodzą z XI w. To, co powoduje, że Mafia jest taka wyjątkowa, to jej nieskażona przyroda. Wyspa ma najważniejszy park morski w Tanzanii (Mafia Island Marine Park). Jej ciepłe, płytkie wody są siedliskiem dla ponad 50 rodzajów koralowców, 460 gatunków ryb, 400 rodzajów gąbek, 200 rodzajów glonów i setek innych gatunków, z czego niektóre nie zostały nawet zidentyfikowane. Co ciekawe, porywane przez prądy Oceanu Indyjskiego zarodniki są przenoszone na północ, wzbogacając faunę i florę nawet odległych o tysiące kilometrów ekosystemów. Organizmy z wyspy docierają aż do Morza Czerwonego. Park Morski Wyspy Mafia zajmuje powierzchnię ponad 820 km2. Przy piaszczystych brzegach rosną lasy namorzynowe, które należą do naj­bardziej zagrożonych i wartościowych obszarów przyrodniczych w Afryce Wschodniej. Namorzyny z siedmioma gatunkami drzew mangrowych stanowią schronienie dla dziesiątek rzadkich i zagrożonych wyginięciem gatunków zwierząt, jak choćby siewka krabowa. Znajdują się 

ODKRYJ Z NAMI PIĘKNO ZANZIBARU wycieczki fakultatywne śluby na plaży safari w Tanzanii wyjazdy grupowe kompleksowa organizacja pobytów

www.laurazanzibar.pl E-mail: info@laurazanzibar.pl

WhatsApp: +48 691 037 800

Facebook: Laura WIOSNA–LATO 2020

Zanzibar


©© KINASI LODGE

70 DALEKIE PODRÓŻE

SS Północny zachód Mafii – dziewicza plaża Kanga

©© KINASI LODGE

SS Mafia Island Marine Park, egzotyczna ryba ustnik lunula w najważniejszym parku morskim Tanzanii

SS Drapieżny granik ziemniaczany z rodziny strzępielowatych osiąga długość nawet 2,6 m i wagę 110 kg

tu także urokliwe wysepki koralowe. Mafia ma jedne z najbogatszych raf na świecie, z niezrównaną różnorodnością twardych i miękkich koralowców oraz wielką obfitością ryb tropikalnych. Na plażach lęgną się chronione żółwie, które można obserwować na ogół od lipca do września. Z kolei od października do marca warto pokusić się o atrakcję z dreszczykiem emocji – pływanie i nurkowanie z rekinami wielorybimi migrującymi na tutejsze wody. Bliskie spotkanie z tymi ogromnymi, mającymi średnio do 10 m długości i ważącymi nawet 9 t stworzeniami zapiera dech w piersiach. Jednak pomimo groźnie brzmiącej nazwy i imponujących rozmiarów rekiny wielorybie nie są niebezpieczne; z natury łagodne, żywią się planktonem, a pływanie z nimi, zorganizowane przez wyspecjalizowaną agen-

WIOSNA–LATO 2020

cję turystyczną lub profesjonalne centrum nurkowe, jest całkowicie bezpieczne. Jeśli jednak wolimy mniej emocjonujące formy aktywności, warto popływać kajakiem po okolicznych lasach namorzynowych i po­ obser­wować z bliska życie ptaków wodnych. Świetny pomysł na spędzenie dnia stanowi wyprawa łodzią na jedną z tutejszych wysepek i plaż, jak np. Kitutia, Ras Kisimani, Miewe lub Mivinje, pływanie i relaks w ciepłej wodzie, a potem piknik w rajskim plenerze składający się z lokalnych dań. Poza tymi atrakcjami największym skarbem Mafii są bez wątpienia ludzie. Gościnni i przyjaźni, uśmiechnięci i weseli, z wielkim szacunkiem dla starszych i przodków, kulturowo silnie zakorzenieni w tradycji, przez której warstwę ochronną nie mają do nich dostępu zdobycze cywilizacji.

Jak wybrać miejsce na wyspie, które sprosta naszym oczekiwaniom? Północno-zachodnia część wybrzeża to kilometry pięknych, pustych, bielutkich plaż oraz zatok i wysepek stworzonych do rekreacyjnego pływania łodzią i piknikowania. Plaża Utende, w samym sercu parku morskiego, leży przy przyciągającej nurków wspaniałej głębinie wodnej, a okoliczne wyspy Chole, Juani, Jibondo, Bwejuu, Shungu Mbili, Niororo i Mbarakuni są niezmiernie zróżnicowane – odkrywanie ich pozwoli urozmaicić każdy dzień wakacji na Mafii. Z kolei Ras Kisimani stanowi rozległy kompleks piaszczystych półwyspów i zatok. To świetny rejon na błogie pluskanie się w ciepłej wodzie, pikniki na plaży i szukanie plenerów na zrobienie idealnego selfie. Juani, podobnie zresztą jak Ras Kisimani, jest miejscem, w którym znajdziemy najbardziej interesujące stanowiska


TT Czapla spokojnie spacerująca wieczorem przy brzegu

©© KINASI LODGE

©© Ivan13dm/SHUTTERSTOCK.com

71

archeologiczne. Wschodnie wybrzeże Mafii słynie ze spektakularnego podwodnego klifu ze skały koralowej. Bardzo głębokie dno i stroma granica rafy w tej okolicy to gwarancja niezapomnianych widoków podczas nurkowania. Właśnie tu powinni przyjechać miłośnicy silnych wrażeń. Z kolei Marimbani

©© KINASI LODGE

©© John Foreman/SHUTTERSTOCK.com

SS Ruiny Old Boma na wysepce Chole koło Mafii, dawna kwatera Omańczyków i potem Niemców (do 1913 r.)

SS Korzenie figowców, które niemal całkowicie przykryły pozostałości historycznych zabudowań na Chole

w zatoce Chole, pobliskie Kitutia i Mange oraz Fungu Sefu, na zachód od Kilindoni, słyną z łagodnych brzegów z dużą różnicą poziomów podczas przypływów, ale dno opada tutaj łagodnie, więc to dobre miejsce do rekreacyjnego snorkelingu.

WARTO WIEDZIEĆ W tej części Afryki panuje klimat równikowy monsunowy, co oznacza, że rozróżniamy jedynie dwie pory roku – suchą i deszczową. Największe tłumy jeżdżą na wyspy od czerwca do września. Panuje wówczas pora 

www.zanomartours.com

Zwiedzaj Zanzibar po polsku z Omarem! tel./WhatsApp: +255 777 162 360 | e-mail: omarmussa52@yahoo.com; zan.omar52@gmail.com WIOSNA–LATO 2020 Facebook: Zan Omar Tour & Safaris; Omar Zanzibar Wycieczki Po Polsku & Tours.


©© STORYTELLER MOIZ HUSEIN/SHUTTERSTOCK.com

72 DALEKIE PODRÓŻE

SS Tereny należące do małej, klimatycznej lodży Chole Mjini na wysepce Chole u wybrzeży Mafii

sucha (przypada także na styczeń i luty), kiedy pogoda jest gwarantowana i wiadomo, że nie spadnie ani kropla deszczu. Ale przecież Zanzibar może być fascynujący o każdej porze roku. Temperatura powietrza w ciągu dnia rzadko spada poniżej 28°C. W porze deszczowej, czyli od marca do końca maja (oraz ponownie od października do listopada), przyjeżdża znacznie mniej turystów, a wcale nie oznacza ona, że pada tu przez cały czas. To

prawda, zdarzają się wielkie ulewy, ale są one też niezwykłym zjawiskiem przyrodniczym, które warto przeżyć. Gdy z nieba leją się strugi wody, po kilku godzinach ulicami zaczynają płynąć wartkie strumienie, w których brodzi się po kolana. Wkrótce niebo się przeciera i wychodzi wspaniałe słońce. Nawet jeśli deszcze trwają kilka dni, potem następuje długi okres pięknej pogody. Podczas pory deszczowej na Zanzibarze można

obserwować wschody i zachody słońca, które nie mają sobie równych. Chmury są wówczas oświetlane złoto-różowym światłem, malującym na niebie niezwykłą paletę barw, jak na najpiękniejszych obrazach wielkich mistrzów. Warto pomyśleć o wyprawie na archipelag w tym urokliwym okresie, kiedy ma się go niemal tylko dla siebie. Choć wyspy mają stosunkowo niedużą powierzchnię, poruszanie się po nich to wyzwanie, zwłaszcza dla osób po raz pierwszy 

Safari i Kilimandżaro

SS Żyrafy widziane w Parku Narodowym Kilimandżaro

stada antylop gnu i zebr migrują z Masai Mara, rezerwatu po kenijskiej stronie granicy. Warto również wybrać się na eksplorowanie krateru Ngorongoro, w którego wnętrzu niczym w ogromnym terrarium zamknięte są chronione gatunki zwierząt. Z pewnością doskonałym ukoronowaniem pobytu w Tanzanii będzie wyprawa na najwyższy szczyt Afryki – Kilimandżaro (5895 m n.p.m.). Wspinaczka na Dach Afryki nie wymaga umiejętności alpinistycznych i jest to raczej żmudny trekking, ale potrzebne będą niezwykłe samozaparcie i siła charakteru. W końcu, żeby zdobyć Mount Everest, wspinacz musi z bazy podejść 3448 m, a szlak na Kilimandżaro to aż 4195 m w górę.

WIOSNA–LATO 2020

Na szczyt prowadzą dwie drogi o różnym stopniu trudności – wspinacze ochrzcili je „Whisky” (Machame) i „Coca-Cola” (Marangu). Nietrudno zgadnąć, która jest tą łatwiejszą. Na Kilimandżaro można wchodzić cztery lub pięć dni (schodzi się jeden dzień). Warto wybrać wariant dłuższy (i droższy), a dodatkowy dzień, tuż przed atakiem szczytowym, przeznaczyć na podejście aklimatyzacyjne na poziom 5 tys. m. Dodatkowo codziennie po dojściu do obozu, w którym ma się nocleg, warto przejść jeszcze chociaż 200 m, żeby przed snem nabrać wysokości. Na początku wspinaczki idzie się przez bajeczny las deszczowy. Przewodnicy jak mantrę powtarzają w języku swahili: pole, pole (wolniej). Trzeba wchodzić nieśpiesznie i stałym tempem, bo szarżowanie zgubiło niejednego próbującego zdobyć szczyt wulkanu. W schronisku Horombo (Horombo Hut) na wysokości 3720 m n.p.m. wspinacze zostają nieco dłużej, aby się zaaklimatyzować. Na ok. 4 tys. m są malownicze Zebra Rocks, a na mniej więcej 4,4 tys. m wychodzi się na przełęcz pomiędzy wulkanem Kibo a niższym wierzchołkiem Kilimandżaro – Mawenzi (5149 m n.p.m.). Widoki są nie­samowite – szczyt wydaje się być stąd zaledwie na wyciągnięcie ręki. Trasa prowadząca z Horombo do schroniska Kibo (Kibo Hut, 4720 m n.p.m.) to piękny, 9-kilo­metrowy spacer. Po drodze mijamy pustynne kraj­obrazy. Na tle intensywnie niebieskiego nieba króluje szczyt Mawenzi. Tylko samo podejście pod Kibo Hut – dosłownie ostatnie 500 m

– wymaga większego wysiłku. Stąd w nocy wyrusza się na atak szczytowy. Idziemy zakosami, gęsiego. Na wysokości ok. 5,5 tys. m n.p.m. coraz więcej wspinaczy rezygnuje z uwagi na objawy choroby wysokościowej. Wszak tylko jednej trzeciej śmiałków udaje się zdobyć Kilimandżaro.

©© Potifor/SHUTTERSTOCK.com

©© Volodymyr Burdiak/SHUTTERSTOCK.com

`` Wypoczynek na jednej z wysp archipelagu Zanzibar może być świetną nagrodą za trud safari w parkach narodowych Tanzanii – przejazd przez bez­ kresne sawanny Serengeti, do których milionowe

SS Nocleg w namiotach podczas wejścia na Dach Afryki

Prawdziwe wyzwanie stanowi ostatnie 200 m w pionie – słynne podejście na Gilman’s Point (5681 m n.p.m.). Przy Stella Point (5756 m n.p.m.) do krawędzi krateru dochodzi szlak „Whisky”. Podejście trwa mniej więcej 40 minut. Kolejny wierzchołek ukazuje się, gdy z największym trudem wspinaliśmy się na poprzedni. Jest coraz wyżej i coraz ciężej. Wreszcie naszym oczom ukazuje się wymarzona tablica, że właśnie zdobyliśmy Dach Afryki. To prawdziwie mistyczne przeżycie.


KINASI LODGE NA WYSPIE MAFIA… KLEJNOT TANZANII NA OCEANIE INDYJSKIM…

Mała siostra Zanzibaru, ale z wielkim sercem!

W KINASI LODGE wszystko jest u Twoich stóp… Najlepsze nurkowanie z należącego do naszego 5-gwiazdkowego resortu centrum PADI, wycieczki na snorkeling z rekinami wielorybimi (jedyne miejsce w całej Afryce Wschodniej!), zwiedzanie ponad 100 miejsc lęgowych żółwi każdego sezonu, wycieczki przyrodnicze i na obserwowanie ptaków z wykwalifikowanymi przewodnikami, spotkania z ludźmi z tradycyjnych wiosek podczas naszych wycieczek kulturowych, odkrywanie starożytnych ruin związanych z historią Mafii, która stanowiła niegdyś centralny punkt na mapie szlaków handlowych Oceanu Indyjskiego, przejażdżka trzykołowym tuk-tukiem lub rowerem dookoła wyspy albo kajakiem po wodach Morskiego Parku Narodowego… Możesz też po prostu się zrelaksować i dać się rozpieszczać w naszym Thai Spa… KINASI LODGE jest zarządzana przez właścicieli, którzy zaprojektowali i zbudowali ten wyjątkowy ośrodek wypoczynkowy, tworząc WSZYSTKO to, co może zaoferować doskonały resort. W hotelu jest tylko 15 pokoi, dzięki czemu poczujesz się u nas niczym prawdziwy król… Doświadczysz naszego osobistego zaangażowania we wszystkim, co robimy. KINASI LODGE to serce całego tego raju, z pięknymi ogrodami krajobrazowymi, prywatną plażą, basenem i widokami ze wzgórza rozciągającymi się na zatokę Chole… Jesteśmy znani z naszego wspaniałego personelu, naszego fantastycznego jedzenia, super koktajli i wina z własnej piwnicy z ponad 800 butelkami do wyboru! TWOJE DNI są planowane co wieczór specjalnie dla Ciebie z naszym doświadczonym personelem nurkowym i przewodnikami, tak abyś mógł cieszyć się i odkrywać Mafię w najlepszy możliwy sposób… Będziesz bardzo zadowolony, że wybrałeś Kinasi Lodge na wyspie Mafia na Twoje wyjątkowe przeżycia na plaży… Mamy wszystko to, o czym marzysz – dziewiczą naturę, niepowtarzalne doświadczenia i wielkie przyjemności.

Enquiries & Reservations:

Mobile/WhatsApp: +27 (0)722930 475

Managing Director: +255 (0)777474911 MafiaIsland www.mafiaisland.com

| |

#mafiaisland

|

www.kinasilodge.com

|

@mafiaisland |

|

Skype: kinasi.lodge

Kinasi Lodge: +255 (715)669145 |

kinasilodge&blueworlddiving

www.luacheiabeach.com

|

www.mafiaislandtourism.com


74 DALEKIE PODRÓŻE wyprawa afrykańskim minibusem dala dala. W Stone Town najważniejszy przystanek takich taksówek zbiorowych znajduje się obok głównego targu miejskiego Darajani (Darajani Market lub Bazaar). Odjeżdżają stąd busy we wszystkie części wyspy. Na placu panuje nieopisany harmider i bałagan, ale po chwili można zorientować się w tym rozgardiaszu. Za przejazd uiszczamy opłatę u kierowcy i musimy pogodzić się z tym, że jako turyści wydamy więcej niż miejscowi, choć nadal w stosunku do cen euro­ pejskich będą to grosze. Bagaże lądują na dachu mini­busa, a my wsiadamy na pakę, na której rolę siedzeń pełnią drewniane ławki. Starsze dala dala (te nowsze przypominają wschodnioeuropejskie marszrutki) nie mają okien. Na ich dachu nierzadko przewożone są bagaże pasażerów – worki z ryżem albo naręcza gałęzi. Charakteryzują się tym, że mieści się w nich dowolna liczba ludzi. My w szczytowym momencie naszej podróży naliczyliśmy 28 osób w ciasnym wnętrzu, mniej więcej 2 na 4 m, siedzących na ławach i na podłodze albo wiszących na zewnątrz pojazdu, jak w powojennej Warszawie, gdy tramwajami jeździło się „na winogrono”. Kiedy przejeżdżamy przez miejscowości, obserwujemy codzienność mieszkańców Zanzibaru. W wiosce mężczyźni siedzą pod „sklepem” – wiatą, pod którą można kupić kokosy i pomarańcze, lokalna młodzież gra na bosaka w piłkę nożną, a brudne dzieci w obdartych ubraniach prowadzają na sznurkach swoje upolowane podczas odpływu kraby. Warto choć raz wyjść poza wysoką bramę otaczającą luksusowy hotel, żeby zobaczyć, jak wygląda prawdziwe życie w tej fascynującej części świata. 

Wakacyjny azyl na Zanzibarze

SS Projekt Planet Zanzibar to cztery prywatne wille

jak na ogół się wydaje. Rynek nieruchomości wakacyjnych wciąż się rozrasta i obecnie pojawia się na nim także wiele ofert z egzotycznych zakątków świata. W oczach Polaków tego rodzaju inwestycje prezentują się atrakcyjnie głównie ze względu na położenie geograficzne naszego kraju. Choć z powodu zmian klimatycznych zimy w ostatnich latach bywają w Polsce znacznie łagodniejsze, nadal w miesiącach jesienno-zimowych brakuje nam słońca, którego promienie są potrzebne m.in. do wytwarzania witaminy D3 w organizmie, wspomagającej działanie układu odpornościowego czy wpływającej na prawidłową budowę kości. Nie da się również ukryć, że w słoneczny dzień ludzie mają zazwyczaj po prostu lepsze samopoczucie. Dlatego Polacy chętnie uciekają na południe, gdzie woda w morzu jest cieplejsza, a sweter da się zastąpić koszulką z krótkimi rękawami czy kostiumem kąpielowym. Swoją spokojną przystań można znaleźć też u wschodnich wybrzeży Afryki, na Zanzibarze.

odwiedzających Czarną Afrykę. Nawet nie­ wielkie odległości pokonuje się tutaj znacznie dłużej niż w Europie. Drogi, częściowo asfaltowe, a częściowo bite, są dużo gorszej

W tej autonomicznej części Tanzanii wszystkie grunty należą do państwa. Obcokrajowcy mogą je dzierżawić na okresy krótsze lub dłuższe (maksymalnie jest to 99 lat). Wśród ofert dostępnych na rynku znajdują się zarówno działki, jak i wille lub domy. Na Zanzibarze ciągle realizuje się nowe inwestycje, więc do wyboru są m.in. współ­cześnie wyposażone kompleksy z zewnętrznym basenem. Na wschodnim wybrzeżu wyspy Unguja, mniej zurbanizowanym, powstają obecnie np. dwa projekty o nazwie Planet Zanzibar, oba nad brzegiem Oceanu Indyjskiego w okolicy miejscowości Pongwe. Na pierwszy składają się dwie wille z apartamentami w stylu klubowym, drugi to cztery luksusowe wille ze wspólnym basenem. W Bwejuu w budowie jest kompleks 100 w pełni wyposażonych domów Pili Pili Natural Park. W przypadku obu tych inwestycji można zlecić najem nieruchomości, a samemu korzystać z niej przez określoną liczbę

©© Planet Zanzibar

©© Planet Zanzibar

`` Własna oaza nad turkusowym oceanem w otoczeniu rozłożystych palm, gdzie można ukryć się przed światem, odpocząć od jego zgiełku i problemów – brzmi to jak senne marzenie. Okazuje się jednak, że nie jest ono tak trudne do zrealizowania,

SS Planet Zanzibar – wnętrze 104-metrowej willi

dni w roku. Poza tym wśród ofert są również domy z rynku wtórnego. Na wyspach wciąż dominuje niska zabudowa. Coraz trudniej jednak znaleźć nieruchomości położone blisko plaży, otoczone bujną roślinnością. Ze względu na atrakcyjność regionu liczba powstających tu nowych inwestycji wzrasta, dlatego poszukiwania własnego małego raju na Zanzibarze warto zacząć już dzisiaj.

jakości niż te, które znamy, więc podróż trwa dłużej. Możemy wziąć taxi (kursują tu one nawet na długich trasach, między miejscowościami), ale prawdziwą przygodą będzie

TT Dala dala to tanzańska taksówka zbiorowa, którą na pewno ujrzymy na ulicach Kamiennego Miasta

©© Sun_Shine/SHUTTERSTOCK.com

©© Robin Batista/SHUTTERSTOCK.com

TT Stone Town – dziewczynka w odświętnym ubraniu

WIOSNA–LATO 2020


estuj ość w n i Za chom ru w nieakacyjną ! w arZe

Zibie n a Z na Ostatn rzedaż! le na

wil dwie

sp

Przestań marzyć! Wybierz Zanzibar! Czy kiedykolwiek wyobrażałeś sobie, jak byłoby mieć własny dom nad samym brzegiem malowniczego Oceanu Indyjskiego, z prywatną zatoką, pośrodku dziewiczej natury, z bielutką plażą z drobnym piaskiem, ocienioną wysmukłymi palmami kokosowymi? Przestań marzyć! Zdecyduj się na Zanzibar!

Zostały już tylko ostatnie dwie wille na sprzedaż.

Planet Zanzibar to polski projekt złożony jedynie z 4 luksusowych i klimatycznych willi o powierzchni 100 m², wzniesionych w stylu charakterystycznym dla kultury Suahili. Taki malutki, prywatny resort nad brzegiem Oceanu Indyjskiego...

Cena – od 159 tys. euro (z pełnym wyposażeniem). Warunki płatności – trzy raty.

Możliwość wynajmowania willi w ramach „Programu hotelowego” po dokończeniu całego projektu.

Mówimy nie tylko po polsku, ale też po słowacku, czesku, niemiecku i angielsku.

Odwiedź naszą stronę: www.planet-zanzibar.com

Skontaktuj się z nami: e-mail: info@planet-zanzibar.com


76 DALEKIE PODRÓŻE

Panamskim szlakiem Monika Wojtkowiak

SS Zabytkowe centrum stolicy Panamy pod opieką UNESCO

WIOSNA–LATO 2020

TT Poskręcany drapacz chmur F&F Tower, tzw. El Tornillo, czyli Wkręt, przy Calle 50 (Ciudad de Panamá)


©© Diego Grandi/SHUTTERSTOCK.com

©© Inspired By Maps/SHUTTERSTOCK.com

77

SS Jedna z wysp należących do rajskiego archipelagu San Blas na Morzu Karaibskim, królestwa Indian Guna

« Stolica tego niewielkiego państwa leżącego na pograniczu dwóch kontynentów prezentuje kilka jego oblicz. Panama to kraj jedyny w swoim rodzaju, w którym łączą się latynoski koloryt z amerykańskim dobrobytem, tworzące niepowtarzalną, kontrastową mieszankę. Nie doświadczymy tego nigdzie indziej. »

©© SL-Photography/SHUTTERSTOCK.com

©© Dirk Ercken/SHUTTERSTOCK.com

TT Skóra czerwonego drzewołaza karłowatego, osiągającego długość ok. 17–22 mm, wytwarza silną truciznę

WIOSNA–LATO 2020


78 DALEKIE PODRÓŻE

WIOSNA–LATO 2020

SS Edificio Cuatro Casas (po prawej stronie) na panamskim Starym Mieście (Casco Antiguo, Casco Viejo)

rystyczną i nowoczesną część miasta, żeby ceny się obniżyły. Wiele sklepów prowadzą Chińczycy, którzy od końca XIX w. na stałe zadomowili się w Panamie.

Pierwszy spacer wzdłuż oceanu Zwiedzanie zaczynamy od spaceru promenadą przy alei Balboi (nie róbcie tego w samo południe, w przeciwnym wypadku

potwierdzicie teorię o dziwnych gringos narażających się na udar!). Za naszymi plecami i po prawej stronie wyrastają strzeliste, szklane wieżowce, w oddali majaczy półwysep z kolonialnymi zabudowaniami. Zanim do niego dojdziemy, miniemy rybny targ (Mercado de Mariscos), kilka barów i ruchliwy port, w którym rozbrzmiewają muzyka i odgłosy pracujących ludzi. To tutaj rybacy zwożą nie­wielkimi łodziami swoje

TT Sprzedawca raspaos w historycznym centrum Ciudad de Panamá usytuowanym na niewielkim półwyspie

©© Chrispictures/SHUTTERSTOCK.com

Przebijamy się przez korki. Na ulicach panują beztroski chaos i straszna duchota, którą rekompensuje nam ustawiona na full klimatyzacja. Pierwszy rzut oka na współczesną stolicę Panamy (Ciudad de Panamá) daje pojęcie o tym, co najbardziej będzie tutaj zaskakiwać: różnorodność. Szklane drapacze chmur, nowoczesne gmachy banków i luksusowe hotele obrastające dzielnicę biznesową kontrastują z pojawiającymi się tuż obok prowizorycznymi, krytymi blachą zabudowaniami, gdzie biegają psy i kury. Post­kolonialne, odrestaurowane Stare Miasto (Casco Antiguo, Casco Viejo), perełka turystyczna, kilometr dalej przechodzi w radosny deptak pełen latynoskich dźwięków, zapachów i kolorów. Na zgłębienie wszystkich przyjdzie czas, póki co kwaterujemy się w hotelu. Im bliżej Cinta Costera, obwodnicy ciągnącej się wzdłuż oceanu, tym więcej zapłacimy za widok na Pacyfik. Panama to dziesiąty pod względem różnic ekonomicznych kraj na świecie (i piąty w Ameryce Łacińskiej). Średni dochód w stolicy jest porównywalny do niektórych europejskich metropolii, ale w innych prowincjach plasuje się na poziomie państw rozwijających się. Dolar amerykański, będący pozostałością po długoletniej kontroli Stanów Zjednoczonych nad Panamą (podobnie jak i nad Kanałem Panamskim), obowiązuje na równi z balboą, lokalną walutą, która występuje tylko w postaci monet. W sklepach spożywczych i restauracjach zostawimy zazwyczaj trochę więcej pieniędzy niż w Warszawie, ale wystarczy opuścić tu-

©© Urs Hauenstein/SHUTTERSTOCK.com

D

roga, którą pokonujemy ze znajdującego się poza miastem lotniska Tocumen (Aeropuerto Internacional de Tocumen – PTY), upływa nam względnie spokojnie, odkąd udaje się nam wsiąść do właściwego autobusu. Bezskutecznym próbom odnalezienia jakiegokolwiek rozkładu jazdy na przystankach przy terminalu towarzyszył krótki i intensywny deszcz. W drodze do panamskiej metropolii mijamy majaczące w oddali ruiny pierwotnej stolicy. Panamá la Vieja (Panamá Viejo) to miasto założone przez Europejczyków na zachodnim wybrzeżu Ameryki Środkowej, które obchodziło niedawno 500-lecie swego powstania (zostało ufundowane w sierpniu 1519 r.). Po złupieniu i spaleniu przez bandę walijskiego bukaniera Henry’ego Morgana (ok. 1635–1688) w styczniu i lutym 1671 r. zostało przeniesione mniej więcej 8 km dalej, dokąd my również suniemy powoli wzdłuż brzegu oceanu.


©© GTS Productions/SHUTTERSTOCK.com

79

SS Wieżowce powstały m.in. w sektorach San Francisco, Punta Paitilla, Avenida Balboa i Costa del Este

Grzechem byłoby nie próbować codziennie egzotycznych owoców, których intensywny smak nie ma nic wspólnego z tym, co kupujemy w polskich supermarketach. Sprzedawane w całości lub kawałkach ananasy czy pomarańcze są dostępne na każdym rogu. U lokalnych handlarzy obsługujących swoje mobilne stoiska na chodnikach warto kupić także raspaos, czyli lody z… wody (bez dodatków), polane wybranym słodkim sosem.

Kanał Panamski To wizytówka kraju i często jedyne skojarzenie z nim, jakie przychodzi na myśl. Powstanie tego cudu techniki zawdzięcza się Amerykanom, którzy wykazali się refleksem i na początku XX stulecia wydzierżawili od nowo powstałego państwa, Panamy, teren pod budowę. Dopiero im, mimo wielu ofiar wśród robotników, pokonanych przez klimat i ciężkie warunki pracy, udało się urzeczywistnić 

TT Śluzy Kanału Panamskiego podnoszą statki na wysokość 25,9 m, czyli poziom sztucznego jeziora Gatún

©© Galina Savina/SHUTTERSTOCK.com

zdobycze. Potężna machina obsługująca Kanał Panamski rozciąga się kilkanaście kilo­metrów dalej. Wchodząc w głąb Casco Antiguo, zmieniamy zupełnie otoczenie i zagłębiamy się w spokojne uliczki przypominające nieco zaułki włoskiego miasteczka. Główne zabytki Starego Miasta to Pałac Prezydencki (Palacio de Las Garzas, Presidencia de la República), Teatr Narodowy (Teatro Nacional) i kilka kościołów, w tym Katedra Metropolitalna (Catedral Primada Basílica Santa María la Antigua). Ta ostatnia wznosi się przy głównym placu (Plaza Mayor), nazywanym obecnie Placem Niepodległości (Plaza de la Independencia). Wokół unosi się beztroska, wakacyjna atmosfera, a urokliwe zakątki i fale rozbijające się o brzeg zachęcają do robienia zdjęć. Odrestaurowane fasady kamienic z ozdobnymi balkonami przeplatają się jednak ze zrujnowanymi budynkami, na których remont nie starczyło już funduszy. Na wysuniętym w głąb oceanu nie­wielkim cyplu zaglądamy na targ z lokalnym rękodziełem i pamiątkami, wśród których warto odnaleźć molas, tkaniny ręcznie wyszywane przez rdzenne mieszkanki (Indianki z plemienia Guna, zamieszkujące głównie autonomiczne terytorium Guna Yala), oraz stare tablice rejestracyjne. Te panamscy kierowcy powinni wymieniać co roku.

WIOSNA–LATO 2020


80 DALEKIE PODRÓŻE odwieczne marzenie Hiszpanów i Francuzów. Kanał skraca drogę z Nowego Jorku do San Francisco o 14,5 tys. km i zaledwie od 20 lat znajduje się pod całkowitym zarządem Panamy (od 31 grudnia 1999 r.). To zbawienie dla światowego transportu morskiego zachwyca pasjonatów inżynierii. Za 20 dolarów (cena dla turystów zagranicznych) można zwiedzić sale wystawiennicze przybliżające historię, bioróżnorodność i działanie panamskiego cudu techniki oraz dostać się na tarasy widokowe, żeby obserwować drogę statków przez olbrzymią śluzę Miraflores (Centro de Visitantes de Miraflores). Za drugi symbol kraju uważa się Most Ameryk (Puente de las Américas), rozciągający się malowniczo nad kanałem. Nie na darmo śpiewa się o tym, że Panama to la tierra que es un puente, la tierra que es un puerto, czyli „ziemia, która jest mostem, ziemia, która jest portem” (słowa te pochodzą z piosenki zespołu Afrodisíaco z 2016 r. pt. Viene de Panamá). Długoletnie wpływy rządu Stanów Zjednoczonych pozostawiły tutaj ślad w postaci nie tylko zainwestowanych milionów dolarów, ale i budynków dawnego amerykańskiego terytorium nie­inkorporowanego, tzw. Strefy Kanału Panamskiego (Zona del Canal de Panamá). Z kolei porośnięte drapaczami chmur wybrzeże panamskiej stolicy przywodzi na myśl Manhattan. Dochody z zarządzanego wcześniej przez Amerykanów kanału od 2000 r. zasilają poważnie lokalną gospodarkę, co przyczyniło się do tego, że inne państwa Ameryki Środkowej (z wyjątkiem Kostaryki i może Gwatemali i Hondurasu) pod względem ekonomicznym zaczęły zostawać wyraźnie w tyle. Na ich tle Panama może poszczycić się obecnie dość wysoką pensją minimalną (w maju 2020 r. wynosiła ona ok. 270 dolarów amerykańskich, przy 126 w Nikaragui czy 203 w Salwa­dorze), którą otrzymują jej mieszkańcy. Poza tym uchodzi też ona za jeden z naj­bezpieczniejszych krajów w regionie, co zachęca wielu turystów, aby wybrać się tu na urlop. To właśnie m.in. z tego powodu wybrano go na gospodarza Światowych Dni Młodzieży (Jornada Mundial de la Juventud – JMJ) w styczniu 2019 r. Nie bez przyczyny od lat to środkowo­ amerykańskie państwo jest również symbolem dyskrecji i tolerancji, gdzie każdy może znaleźć bezpieczne schronienie.

W drodze do raju Aby odkryć bioróżnorodność Panamy (obok Kostaryki największą w Ameryce Środkowej), wystarczy udać się do artystycznej,

WIOSNA–LATO 2020

kolorowej bryły Muzeum Bioróżnorodności (Biomuseo lub Museo de la Biodiversidad). Najlepiej jednak doświadczyć cudów przyrody… w naturze, dlatego też wkrótce opuszczamy stolicę. Najwięcej egzotycznych wrażeń dostarczyłaby nam wyprawa do historycznego regionu Darién (znanego także jako Tapón del Darién), nieprzebytego bagnisto-leśnego przesmyku, oddzielającego ziemie panamskie od kolumbijskich. Jednak jest to wybór tylko dla najodważniejszych poszukiwaczy przygód. Gęsta tropikalna selwa i podmokłe tereny praktycznie uniemożliwiają prze­dostanie się do Kolumbii drogą lądową, oficjalnie nie wiedzie tędy żadna trasa. Tym obszarem rządzą dzikie zwierzęta, bojówki partyzanckie, przemytnicy i rdzenni mieszkańcy, którzy bronią swoich granic. Aby podziwiać wyłącznie naturę, o wiele bezpieczniej i przyjemniej jest udać się do któregoś z pobliskich parków narodowych: Parque Natural Metropolitano (ostoja dzikiej przyrody położona bardzo blisko centrum stolicy, w granicach Ciudad de Panamá), Parque Nacional Soberanía (pół godziny autem od panamskiej metropolii; spotkamy w nim m.in. małpy, jaguary, pekari, kajmany okularowe i kilkaset gatunków ptaków) czy Parque Nacional Chagres (jeden z naj­większych chronionych obszarów w kraju, zajmujący powierzchnię 129 tys. ha). Z tego ostatniego możemy wrócić na przyzwoitą drogę biegnącą wzdłuż kanału, aby dostać się na drugi jego koniec. Tu, w portowym mieście Colón, znajduje się druga naj­większa na świecie strefa wolno­ cłowa (po Hongkongu w Chinach). Niestety nie przynosi ona wielu korzyści samemu miastu, które jest dość obskurne i bardzo zaniedbane. Stąd już blisko do jednego z dwóch prawdziwych rajów na panamskiej ziemi. San Blas, archipelag składający się z ok. 365 wysepek usytuowanych wzdłuż karaibskiego wybrzeża Panamy, wygląda niebiańsko nie tylko na zdjęciach: białe piaszczyste plaże, wysmukłe palmy, turkusowa woda… Można się tu odciąć od rzeczywistości, spędzając cudowne dni w prywatnej bambusowej chatce krytej liśćmi palmowymi. Taki luksus ma jednak swoją cenę. Dla zamieszkujących autonomiczny region Guna Yala Indian z plemienia Guna (Kuna) turystyka stanowi główne źródło dochodu. W linii prostej Colón od portowego miasteczka Puerto de Carti dzieli mniej więcej 100 km. Z powodu braku drogi, która nie może biec przez teren Parku Narodowego

Chagres, musimy jednak wrócić do stolicy i dostać się na płatny odcinek jedynej autostrady – Carretera Panamericana. Dotarcie do miasteczka wyboistą drogą po zjechaniu z Autostrady Panamerykańskiej wymaga napędu na cztery koła (ten przydaje się zresztą też na innych trasach). Najlepiej skorzystać ze zorganizowanego transportu lub wynająć samochód z kierowcą, który zna wszystkie zdradzieckie miejsca na szlaku. Pokonanie ok. 110 km do stolicy zajmuje niekiedy nawet trzy godziny. To standard, jeśli chodzi o podróżowanie po Panamie. Próżno szukać tu rozbudowanej sieci dróg o naszym standardzie. Najpopularniejszy sposób, aby z Puerto de Carti dostać się na rajski archipelag San Blas, to prywatne łodzie (lanchas) wynajmowane przez właścicieli wysepek. W porcie znajdziemy również oferty objazdowych wycieczek po najpiękniejszych wyspach, takich jak El Porvenir, Cayos Limones, Cayos Holandeses czy Icacos. Uwaga: zanim spoczniemy na białym piasku, powinniśmy się uzbroić w cierpliwość (jak niemal zawsze, gdy korzystamy z usług lokalnych mieszkańców). Ale skoro dotarliśmy aż tutaj, żeby zapomnieć o całym świecie, to zamiast denerwować się stratą czasu, po prostu chłońmy to, co się dzieje dookoła. Stały ląd i archipelag San Blas zamieszkuje niemal 50 tys. Indian z plemienia Guna. Kobiety w charakterystycznych czerwono-żółtych chustach można spotkać również w stolicy, ale to tu sprawują prawdziwą władzę, ciesząc się wyjątkowym autorytetem w rodzinach. W sferze politycznej z kolei zostało im jeszcze dużo do wywalczenia: w obecnej kadencji parlamentu (Asamblea Nacional de Panamá) w ławach poselskich zasiada od 1 lipca 2019 r. jedyna i pierwsza w historii Indianka z plemienia Guna – miejscowa bizneswoman Petita Ayarza. Wyłącznie rdzenni mieszkańcy mają tutaj prawo prowadzić własne przedsiębiorstwa i posiadać nieruchomości. Indianie posiadają na swoim terytorium szeroką auto­nomię, co powoduje, że goście nie mają innego wyjścia jak przystać na oferowane przez nich ceny. Mieszkańcy doskonale wiedzą, jak zarobić na tych pięknych terenach. Nie powinno nas zdziwić, jeśli zażądają opłaty za pozowanie do zdjęć. Niczym wyjątkowym (zresztą w całej Panamie) nie są również inne stawki za atrakcje turystyczne dla Panamczyków, a inne dla obcokrajowców (może się zdarzyć, że będziemy musieli zapłacić za skorzystanie z czegoś nawet kilkukrotnie 


©© Rafal Cichawa/SHUTTERSTOCK.com

©© Rob Crandall/SHUTTERSTOCK.com

81

SS Kapucynka czarno-biała, Park Narodowy Soberanía

TT Indianki Guna tworzą tekstylne dzieła sztuki

TT El Porvenir – cieszące oczy tradycyjne molas

©© Simon Dannhauer/SHUTTERSTOCK.com

SS Ścieżka biegnąca przez selwę w bagnisto-leśnym regionie Darién, na pograniczu panamsko-kolumbijskim

©© Amy Nichole Harris/SHUTTERSTOCK.com

©© oscar garces/SHUTTERSTOCK.com

SS Wyspy San Blas – sielsko i anielsko po karaibsku

WIOSNA–LATO 2020


82 DALEKIE PODRÓŻE nych do surfingu, ale teraz szukamy czegoś zupełnie innego − powiewu wiosny i rześkiego powietrza. Chiriquí to najżyźniejsze tereny Panamy. To tutaj uprawiana jest doskonała kawa (w tym Geisha, marka premium, której koniecznie trzeba spróbować), liczne owoce i różnorodne kwiaty. Warto odpuścić zwiedzanie samego David na rzecz okolicy uznawanego za wygasły wulkan Barú. Najwyższy szczyt w Panamie (3475 m n.p.m.) zapowiada to, co jeszcze przed nami: pasmo górskie ciągnące się aż do Kostaryki (Cordillera de Talamanca). Tymczasem zatrzymujemy się w leżącym u podnóża wulkanu miasteczku Boquete (Bajo Boquete), zwanym Kwiatową Stolicą Panamy (Capital de las Flores de Panamá). To właśnie tu co roku organizowany jest widowiskowy targ kwiatów i kawy – Feria de las Flores y del Café (jego 48. już edycja odbyła się w terminie od 9 do 19 stycznia 2020 r.). Pochodzące stąd orchidee i róże nie mają sobie równych na rynku. Koniecznie musimy odwiedzić lokalną kawiarnię, plantację lub palarnię kawy, a po filiżance napoju ze świeżo zmielonych ziaren wyruszyć w końcu na okoliczne szlaki. Boquete stanowi doskonałą bazę wypadową dla tych, którzy chcą eksplorować dziewicze góry i lasy deszczowe.

więcej niż nasz panamski kierowca). Przekroczenie bram tropikalnego raju warte jest jednak swojej ceny.

Mocne wrażenia w Chiriquí Po sielskich dniach spędzonych na San Blas, w hamaku, z kokosem prosto z palmy, przyszedł czas na aktywniejszy wypoczynek. Wybierając samochód, należy wrócić na Panamericanę, aby udać się w przeciwnym kierunku, na zachód od stolicy. Możemy też zdecydować się na samolot − lotniska znajdują się niemal we wszystkich większych miastach. Dla osób, które przyzwyczajone są do kilkusetosobowych samolotów, lot nie­wielką maszyną będzie atrakcją samą w sobie. Podróż ciasną awionetką przypomina sceny znane z filmów, zwłaszcza gdy trafimy na turbulencje i ciekawych współpasażerów. Czy to samolotem, czy autem, w końcu docieramy do David, stolicy prowincji Chiriquí. Za sobą zostawiamy spory pół­ wysep Azuero wrzynający się w Pacyfik. Jego południowo-wschodnią część zajmuje prowincja Los Santos. Zatrzymamy się tu być może w drodze powrotnej, spragnieni pobytu w eleganckim hotelu, nurkowania w poszukiwaniu żółwi morskich i fal ideal-

Co zjeść w Panamie?

©© Mabelin Santos/SHUTTERSTOCK.com

SS Panamskie śniadanie – smażone kukurydziane placki

WIOSNA–LATO 2020

juka (yuca, popularna bulwa korzeniowa, zwana również maniokiem) oraz patacones z zielonych bananów (platanów), które po usmażeniu w głębokim oleju z powodzeniem zastępują ziemniaki i frytki. Miejscowi przepadają także za emparedado en hojaldra na śniadanie, czyli ciastem francuskim zapiekanym ze słonym lub słodkim nadzieniem. Wszyscy zgodnie polecają założoną w 1983 r. restaurację „El Trapiche” w centrum Ciudad de Panamá, która ceniona jest za pyszną tradycyjną kuchnię panamską. Status zupy dobrej na każdą porę dnia ma sancocho, znana również w innych krajach Ameryki Łacińskiej. To narodowe danie Panamczycy przygotowują m.in. 3 listopada, w dzień niepodległości uzyskanej od Kolumbii (w 1903 r.). Do bulionu na bazie kurczaka, wołowiny, a czasem kilku rodzajów mięsa dodają parę gatunków ziemniaków, jukę i kukurydzę. Tradycyjnie zupę podaje się głównie z białym ryżem. Pieczone kolby kukurydzy to jedno­cześnie popularna przekąska, którą można kupić w ulicznych budkach. Kolejnym daniem obiadowym, znanym też w Polsce w innej wersji, jest mondongo panameño, czyli duszone flaki wołowe (uwaga: znajdziemy je również w menu śniadaniowym!). Ropa vieja (z hiszp. „stare ubranie”) to potrawa znana w wielu latynoskich krajach, składająca się przede wszystkim z rozgotowanego, porwanego na drobne kawałki mięsa wołowego. Guacho de arroz stanowi kolejne ponadnarodowe danie (spotkamy je także w sąsiedniej Kostaryce) – gęsta zupa lub rzadki gulasz, której

podstawą w Panamie są naj­częściej ryż z owocami morza, kurczakiem lub ogonem wieprzowym. Panamska kuchnia, szczególnie ta na wyspach, to jednak głównie świeże ryby, krewetki i ośmiornice.

©© Fanfo/SHUTTERSTOCK.com

`` Mimo iż brzmi to banalnie, najpopularniejszą potrawą w Panamie jest ryż z kurczakiem. Co ciekawe, to danie nie tylko obiadowe, ale jedzone przez mieszkańców również na… śniadanie. Podobnie jak kilka innych, których raczej nigdy nie zjedlibyśmy z samego rana: ziemniaki bądź maniok, zupy (i nie słodkie!) czy placki z mąki kukurydzianej. Zamówimy też bez problemu tosty z różnymi dodatkami oraz świeże tropikalne owoce. Te ostatnie dostaniemy tanio i niemal w każdym miejscu. Ich intensywny smak i zapach w niczym nie przypominają produktów, które trafiają za ocean. Towarzyszy im na ogół sok pomarańczowy, wyśmienita panamska kawa lub czekolada, ale z kolei herbatę dostaniemy tylko w restauracjach i hotelach mających w ofercie menu przygotowane z myślą o zagranicznych turystach. Kukurydziane placki różnego rodzaju (tortillas i arepas) zjemy do każdego posiłku (jednocześnie trudno kupić tutaj pieczywo). Mogą im towarzyszyć

SS Sancocho – zupa z kurczakiem, kukurydzą i juką

Wśród napojów, oprócz świeżo wyciskanego soku z pomarańczy, króluje chicha w tysiącach odmian. Słodki koktajl orzeźwiający, znany też w Ameryce Środkowej i Południowej, przygotowywany jest najczęściej na bazie kukurydzy i ananasa lub innych owoców (np. tamaryndowca czy papai). Istnie­je w wersji sfermentowanej i bez­alkoholowej. Wśród wielu odmian znajdziemy m.in. chichę zrobioną z ryżu gotowanego w mleku z dodatkiem suszonego soku z trzciny cukrowej (panela) i skórek ananasowych. Co ciekawe, w panamskich lokalach łatwiej znaleźć herbatę z łupin ananasa niż „zwykły” czarny napar.


©© Mark Pitt Images/SHUTTERSTOCK.com

83

SS W klimatycznym Boquete odbywa się w styczniu niezmiernie kolorowa Feria de las Flores y del Café

jowie darzyli ptaki niezwykłym szacunkiem. Używali ich piór do ozdoby, ale za samo zabicie kwezala herbowego groziła śmierć. Quetzal odgrywa szczególną rolę w kulturze Gwatemali – jego wizerunek znajduje się na fladze i w godle tego kraju. 

zaobserwować, jak przelatują z drzewa na drzewo, przecinając powietrze swoimi nie­ proporcjonalnie długimi, ozdobnymi ogonami. Słowo quetzal pochodzi z azteckiego języka nahuatl. Starożytni Aztekowie i Ma-

TT Ważny dla Azteków i Majów piękny kwezal herbowy

©© White Gold Photos/SHUTTERSTOCK.com

TT Umiarkowany klimat oraz położenie dystryktu Boquete stwarzają wyśmienite warunki do uprawy kawy

©© Petr Salinger/SHUTTERSTOCK.com

Zanim wejdziemy na wulkan, wybieramy się na Sendero Los Quetzales. Te zielono-karmazynowe ptaki, typowe dla Ameryki Centralnej, właśnie na tym szlaku mają swoje największe siedlisko w Panamie. Możemy

WIOSNA–LATO 2020


©© Colin_Rieser/SHUTTERSTOCK.com

84 DALEKIE PODRÓŻE

SS Widok ze szczytu wulkanu Barú w Kordylierze Talamanca, najwyższego punktu Panamy (3475 m n.p.m.)

wego (Parque Nacional Volcán Barú – bilet dla turystów zagranicznych kosztuje 5 dolarów) zaczynamy trekking. Wspinaczka na wulkan zajmuje zazwyczaj 4–5 godzin, droga w jedną stronę wynosi ok. 13,5 km.

Po wyprawie mamy do wyboru jeszcze kilka innych tras, ale nie możemy odpuścić sobie wejścia na szczyt Barú. Po dotarciu na początek szlaku (busem lub taksówką) i opłaceniu wejścia na teren parku narodo-

Jak poznać kulturę Panamy, nie ruszając się z kanapy?

©© magazyn all inclusive

`` Mały, ponad 4-­milionowy kraj kryje w sobie oszałamiającą różnorodność, ale do tej pory nie zajął w kulturze popularnej miejsca, na jakie zasługuje. Można jednak spróbować poznać go choć trochę z perspektywy domowej – chociażby na ekranie. Najbardziej rozsławił go brytyjski pisarz John le Carré, umiejscawiając w nim akcję swojej powieści szpiegowskiej Krawiec z Panamy, o intrydze inspirowanej dziełem Grahama Greene’a Nasz człowiek w Hawanie. Książka le Carrégo w 2001 r., czyli pięć lat po publikacji, została zekranizowana z gwiazdorską obsadą – Geoffreyem Rushem,

SS Film Krawiec z Panamy w reżyserii Johna Boormana

Piercem Brosnanem i Jamie Lee Curtis w rolach głównych, w reżyserii Johna Boormana. Historia doskonałego krawca o bogatej wyobraźni, który staje się szpiegiem pracującym dla Wielkiej Brytanii,

WIOSNA–LATO 2020

pokazuje w tle wielki koloryt Ciudad de Panamá, począwszy od wystawnego życia elit, po mroczne zakątki ulic, gdzie nie powinno zapuszczać się samotnie, oraz sensacyjne, acz fikcyjne intrygi wokół Kanału Panamskiego. Wyprodukowany w minionym roku film Pralnia Stevena Soderbergha, dostępny na platformie streamingo­wej Netflix, to kolejny z nielicznych fabularnych przykładów inspiracji środkowo­ amerykańskim krajem, a konkretniej tzw. aferą dotyczącą Panama Papers, czyli kwitów z Panamy. Komediodramat z plejadą popularnych aktorów, w tym Meryl Streep, Garym Oldmanem, Antoniem Banderasem, Davidem Schwimmerem i Sharon Stone, opowiada historie ludzi, których zrujnowała zuchwałość panamskiej kancelarii działającej na granicy prawa na rzecz bogaczy z całego świata. Twórcy, przywołując dziennikarskie śledztwo w tej sprawie, nie zmienili prawdziwych nazwisk postaci pojawiających się w fabule. Śmiech przez łzy towarzyszy widzom do samego końca tego biograficznego filmu. Jeśli chodzi o kinematografię poświęconą Panamie, warto wymienić tu m.in. film Kamienne pięści (2016 r.). To historia pochodzącego z tego kraju boksera Roberta Durána, wielokrotnego mistrza świata w różnych kategoriach wagowych (zagrał go Édgar Ramírez). To jego przydomek został użyty w tytule filmu. W roli trenera Durána wystąpił Robert De Niro. Na zainteresowanie zasługuje także inna, panamska produkcja z 2014 r. pt. Historias del canal, którą można było oglądać głównie podczas zagranicznych festiwali filmowych. Jej fabuła składa się z pięciu opowieści o ludziach związanych w rozmaity sposób z Kanałem Panamskim na różnych etapach jego budowy i dziejów – począwszy od 1913 r., przez lata 50., 60., 70., aż po XXI w. Aktualnie mogą ją obejrzeć użytkownicy platformy Netflix, np. z Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.

Nie­zapomnianym widokiem jest podziwiany z góry wschód słońca, ale wymaga to rozpoczęcia wyprawy jeszcze w nocy, gdy temperatura wynosi blisko 0°C. Wchodząc na szczyt za dnia, urozmaicamy sobie drogę, obserwując wspaniałe krajobrazy: naj­ pierw miasteczka położonego malowniczo między dolinami i wzgórzami, następnie lasu deszczowego z ciekawą roślinnością i mnóstwem głazów, a później, po przejściu powyżej poziomu chmur, zapierającej dech w piersiach panoramy z góry. Na Barú można dostać się również samochodem terenowym z napędem na cztery koła w ramach zorganizowanej wyprawy (trwającej mniej więcej 7 godzin). Dla tych, którym wciąż za mało adrenaliny, inne atrakcje szykują również tropikalne lasy wokół wulkanu: tajemnicze wodospady, gorące źródła, tyrolki roz­wieszone wśród palm czy rafting po okolicznych górskich rzekach (np. Chiriquí Viejo).

Bocas del Toro Znów spragnieni chwili relaksu wybieramy się na Bocas del Toro. Niektórzy porównują ten karaibski archipelag z San Blas, ale atmosfera na wyspach niedaleko Kostaryki przypomina bardziej amerykański chillout niż odcięte od świata indiańskie królestwo. Aby się do niego dostać drogą lądową, musimy przygotować się na kolejne przygody. Z miasta David do portu Almirante, skąd ruszają łódki na Bocas del Toro, to w linii prostej niecałe 100 km. Przez rozciągające się tutaj pasmo górskie złożone z trzy­ tysięczników przejazd trwa 3–4 godziny (do pokonania jest trasa ok. 180 km). Wynajmując samochód, liczmy na bardzo dobre umiejętności miejscowego kierowcy, który odnajdzie się na wąskiej, nie­odgrodzonej od przepaści drodze, na której w każdej


©© Fotos593/SHUTTERSTOCK.com

©© Damsea/SHUTTERSTOCK.com

85

SS U brzegu wyspy Colón w archipelagu Bocas del Toro

SS Isla Colón – Playa Estrella (Playa de las Estrellas), przy której podziwiać można liczne rozgwiazdy

chwili zza zakrętu może wyłonić się pędząca w naszym kierunku ciężarówka obładowana bananami. Mamy szczęście, jeśli nie złapią nas deszcz albo mgła. Wówczas jazda tą trasą staje się prawdziwym igraniem z losem. Po niezliczonych serpentynach w końcu wydostaniemy się na prostą, a kiedy będziemy poruszać się wzdłuż brzegu, nasz wzrok znów napotka Morze Karaibskie. To krążenie pomiędzy jednym oceanem a drugim stanowi jedno z naj­ bardziej nietypowych doświadczeń, które wyniesiemy z Panamy. Przystań w Almirante oferuje nam dwie opcje dostania się na wyspy: wodną taksówkę (w rodzaju tych pływających na San Blas) albo prom, na który możemy zabrać swój samochód. Drugi sposób wydaje się praktyczniejszy, ale nie udaje się nam z niego skorzystać, bo wybrany przez nas statek odpływa niespodziewanie kwadrans przed ustaloną godziną. Zaskakuje nas to o tyle, że, przyzwyczajeni do tutejszego pojęcia czasu, spodziewalibyśmy się raczej opóźnienia o 30 minut. Ładujemy się więc wraz ze swoimi bagażami do kilkunastoosobowej łódki, a kapitan obiera kurs na najbardziej

zaludnioną i największą wyspę o nazwie Colón (na powierzchni 61 km² żyje ponad 30 tys. mieszkańców). Bocas Town (Bocas del Toro), stolica prowincji, wita nas widokiem kolorowych willi i hoteli rodem z amerykańskich miasteczek. Do tego dochodzą radosne dźwięki muzyki latino, pogodne twarze miejscowych, ich powolne ruchy i mnóstwo białych turystów. Mieszanka niespotykana, zaskakująca, zapadająca w pamięć. Archipelag Bocas del Toro utrzymuje się z turystyki od zaledwie kilku­ dziesięciu lat, ale radzi sobie doskonale. Każdy znajdzie na nim coś dla siebie: zarówno spokojne bary oraz wyludnione wybrzeża, jak i nocne dyskoteki czy plaże pełne wczasowiczów. Po przybyciu na wyspy wystarczy wynająć najpowszechniejszy środek transportu, czyli łódkę, która pełni tutaj funkcję autobusu i tramwaju. Samo Bocas Town jest niewielkie, zamieszkuje je na stałe jedynie 13 tys. ludzi, ale stanowi centrum życia społecznego i przecinają się tu wszystkie szlaki. W leżącym na skraju wyspy Colón miasteczku znajduje się większość hoteli, restauracji, lokali rozrywkowych, a nawet między­narodowe lotnisko

(Aeropuerto Internacional José Ezequiel Hall – BOC). Posiada wszystko oprócz… plaży. Aby zrelaksować się na białym piasku, musimy wybrać się na drugi kraniec. Znajdziemy na nim kilka malowniczych plaż. Naj­popularniejsza z nich, Playa Estrella (Playa de las Estrellas), wzięła swoją nazwę od niezliczonych rozgwiazd (po hiszpańsku estrellas de mar), które możemy zaobserwować na dnie zaledwie kilkanaście metrów od brzegu. Inne egzotyczne cuda natury odkryjemy na pobliskiej (mniej więcej 45 minut łodzią z Colón) Isla Pájaros (Swan Cay), niewielkiej skalistej wysepce (zajmującej powierzchnię ok. 360 m²), która jest siedliskiem setek tropikalnych gatunków ptaków, w tym pelikanów, fregat, rybitw, jaskółek, głuptaków i faetonów. Niektóre z nich przybywają tutaj, aby się wylęgać, inne można zaobserwować przez cały rok. To idealne miejsce dla kogoś, kto chce zupełnie zapomnieć o miejskim zgiełku. Niestety ze względu na ptaki na wysepce nie można się zatrzymywać, za to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podpłynąć tuż do jej brzegu czy nurkować w ciepłej wodzie w poszukiwaniu dziewiczej rafy koralowej. 

WIOSNA–LATO 2020


©© Evelyn Dutra/SHUTTERSTOCK.com

©© Parkol/SHUTTERSTOCK.com

86 DALEKIE PODRÓŻE

SS Skalista Isla Pájaros (Swan Cay), pokryta bujną roślinnością tropikalną, mekka miłośników ornitologii

SS Powolne leniwce łatwo poruszają się wśród gałęzi

Kolejne skarby przyrody skrywa wyspa Bastimentos (blisko 60 km² powierzchni), na której rozciąga się park narodowy (Parque Nacional Marino Isla Bastimentos). Okolice Playa Rana Roja (Red Frog Beach), doskonałej do surfowania, zasiedlają czerwone, miniaturowe żabki (drzewołazy karłowate). Z kolei idąc na samą plażę, przy odrobinie cierpliwości, wyszukamy wśród drzew leniwce, a w mokradłach na szlaku pokażą się nam znudzone kajmany okularowe (kroko-

w samotności z naturą na dziewiczej plaży pokrytej wysmukłymi palmami i gęstymi, wysokimi paprociami, wśród których chowają się skorpiony, rzadkie żółwie szylkretowe i inne niespodzianki. Panama kryje w sobie naprawdę mnóstwo sekretów. Odsłoni je z pewnością przed nami, jeśli tylko wykażemy się cierpliwością i szacunkiem do przyrody i miejscowej ludności oraz otwartością na nowe doznania. 

dylowe). Po dopłynięciu do Bastimentos prosimy kapitana o zahaczenie o Zatokę Delfinów (Bahía de los Delfines) i tu, również po chwili wyczekiwania, udaje się nam zaobserwować pluskające się wodne ssaki. Dwa z nich wykonują nawet malowniczy skok nad wodą, co zawsze wywołuje dreszcz emocji. Gdy chcemy na chwilę poczuć się jak Robinson Crusoe, wybieramy się na bezludną wysepkę Zapatilla (Cayo Zapatilla, Cayos Zapatillas), aby spędzić kilka chwil

WIOSNA–LATO 2020

tego środkowoamerykańskiego państwa dociera też narrator książki Ilona przychodzi z deszczem Kolumbijczyka Álvara Mutisa (polskie tłumaczenie Danuty Rycerz wydano w 1999 r.). Należy również chociaż wspomnieć o etnograficznej publikacji Z wizytą u panamskich Indian Andrzeja Myrchy z 1979 r., dostępnej obecnie raczej w antykwariatach lub bibliotekach. Czytając szkolną lekturę Latarnik Henryka Sienkiewicza (z 1881 r.), większość z nas nie zdawała sobie sprawy, że jej akcja także dzieje się w Panamie. Aspinwall to dawna amerykańska nazwa Colón, miasta po atlantyckiej stronie kanału, gdzie pracował polski emigrant polityczny Skawiński, bohater no­ weli. W krótkim tekście znajdujemy krajo­znawcze opisy, które przenoszą nas na XIX-­wieczne panamskie wybrzeże. Sam autor nigdy nie dotarł w to miejsce, dlatego zadaniem polskiego turysty jest sprawdzenie, czy latarnia morska na wysepce koło Colón faktycznie tam stała.

SS Konflikt o Kanał Panamski z inwazją USA na Panamę

właśnie w tym kraju. Główna bohaterka, studentka Natalia, wybiera się do niego w związku z testamentem swojego dziadka. Aby go odebrać, musi ruszyć w egzotyczną podróż na drugi koniec świata, trafia w nie­kontrolowany wir przygód w towarzystwie swojego kuzyna, amerykańskiego biznesmena i księdza o indiańskich korzeniach. Monika Wojtkowiak czerpała inspiracje z własnych wizyt w Panamie. Do stolicy

©© MONIKA WOJTKOWIAK

`` Prawdopodobnie pierwszym tytułem, który przychodzi ludziom do głowy, gdy myślą o książkach o tym środkowoamerykańskim kraju, jest Krawiec z Panamy. To powieść Johna le Carrégo z 1996 r., której fabuła kręci się wokół brytyjskiego agenta Andrew Osnarda werbującego jako informatora miejscowego krawca ukrywającego przed wszystkimi swoją przeszłość. Nie da się jednak ukryć, że na naszym rynku wydawniczym brakuje publikacji o Panamie. W księgarniach można oczywiście znaleźć przewodniki turystyczne, ale poza nimi do wyboru jest głównie literatura historyczna i… beletrystyka. Ciekawą propozycją dla osób zainteresowanych wydarzeniami z przeszłości będzie Konflikt o Kanał Panamski Jana Iwanka. Ta monograficzna pozycja przybliża dzieje jednego z niewątpliwych arcydzieł inżynierii wodnej i toczącego się z jego powodu sporu ze Stanami Zjednoczonymi, w tym amerykańskiej interwencji w Panamie w 1989 r. Jeśli ktoś gustuje raczej w literaturze popularno­naukowej, może sięgnąć po książkę Panama 1671 Jarosława Molendy, wydaną w serii „Historyczne Bitwy” przez Wydawnictwo Bellona. Autor przybliża czytelnikom działalność korsarzy w rejonie Nowego Świata, często realizujących interesy mocarstw kolonialnych. Celem ich ataku stało się m.in. miasto Panama (dzisiaj Panamá la Vieja lub Panamá Viejo), które zamieniono w ruinę. Pewną ciekawostką są pozycje beletrystyczne, np. Sekrety Panamy. Spadek Moniki Wojtkowiak. To pierwsza polska powieść, której akcja toczy się

©© magazyn all inclusive

Panama w literaturze

SS Sekrety Panamy dotarły nawet na panamskie ulice



©© Milton Rodriguez/SHUTTERSTOCK.com

88 DALEKIE PODRÓŻE

SS Oryginalne rękodzieło z trzciny totora oferowane turystom przez Indian z plemienia Uru (Uros)

Sześć perełek do podziwiania

w Peru ARKADIUSZ WINIATORSKI www.stonesontravel.com

©© Daniel Prudek/SHUTTERSTOCK.com

TT Gigantyczny naziemny rysunek przedstawiający małpę znajdujący się na słynnym płaskowyżu Nasca

WIOSNA–LATO 2020


©© Don Mammoser/SHUTTERSTOCK.com

©© sharptoyou/SHUTTERSTOCK.com

89

SS Schodkowe tarasy w okolicach kanionu Colca

SS Cusco, co zostało zapisane w Konstytucji Politycznej Peru z 1993 r., jest historyczną stolicą kraju

« Zapierające dech w piersiach tajemnicze inkaskie ruiny na szczytach majestatycznych gór, mięciutka wełna alpak i czapki uszatki – dotychczas przede wszystkim z tym kojarzyło mi się Peru. Kiedy przy wjeździe do tego południowoamerykańskiego państwa podszedłem do sympatycznego celnika po wbicie pieczątki do paszportu, nie wiedziałem jeszcze, że tak naprawdę daje mi on klucz do wspaniałego skarbu, który jest pełen mało znanych turystycznych perełek, bez wątpienia wartych podziwu. » TT Region Amazonas, zajmujący teren blisko 40 tys. km², leży na północy Peru i graniczy m.in. z Ekwadorem

©© NiarKrad/SHUTTERSTOCK.com

©© SL-Photography/SHUTTERSTOCK.com

TT Przepiękny andyjski Park Narodowy Huascarán

WIOSNA–LATO 2020


90 DALEKIE PODRÓŻE

N

ie spodziewałem się, że Peru to kraj tak zróżnicowany – oprócz imponujących Andów są tu również rozległa puszcza tropikalna, malownicze wybrzeże Pacyfiku i pustynne krajobrazy rodem z Sahary. Nie podejrzewałem też, że tutejsza kuchnia stanie się jedną z moich ulubionych na świecie. Na liście ukochanych przeze mnie miejsc specjalnie, i trochę przekornie, nie umieszczam słynnego Machu Picchu, czyli w języku keczua Starego Szczytu. Wszystko po to, aby pokazać, że Peru to coś znacznie więcej.

To położone w zachodniej części Ameryki Południowej państwo ze stolicą w 9-milionowej Limie, której historyczne centrum wpisano w 1988 r. na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO, stanowi trzeci co do wielkości kraj na kontynencie po Brazylii i Argentynie, zajmujący powierzchnię prawie 1,3 mln km², i czwarty pod względem ludności (wyprzedza go jeszcze Kolumbia) ze swoimi blisko 33 mln mieszkańców. Peru można podzielić na trzy krainy geograficzne: costa (wybrzeże), sierra (góry) i selva (wilgotny las równikowy w dorzeczu Amazonki).

PŁYWAJĄCE PAŃSTEWKA Za pierwszy cel obieram Lago Titicaca – naj­wyżej położone żeglowne i zarazem naj­ większe jezioro wysokogórskie na świecie (mające powierzchnię ok. 8,5 tys. km²). Otoczone górami spokojne lustro turkusowo­ niebieskiej wody znajduje się na wysokości 3812 m n.p.m. Mnie przyciągnęły tutaj sztuczne wysepki w całości wybudowane z trzciny totora, które od setek lat zamieszkują Indianie z plemienia Uru (Uros). Spośród grupki stojących w porcie naganiaczy wyłuskuję jednego. Za równowartość 10 złotych przewiezie mnie on łodzią na jedną z nich. Wyspy, których grubość podłoża wynosi aż 4 m, przycumowane są do dna jeziora za pomocą palików i usypanych kamieni, dzięki czemu nie odpływają w głąb akwenu. Kiedy jednak stawiam na jednej z nich pierwsze kroki, czuję, jak grunt niebezpiecznie ugina się pod moimi stopami. To znak, że niższe warstwy trzciny zdążyły już przegnić i czas położyć nowe. Z jednoizbowych domów wychodzą kobiety ubrane w kolorowe spódnice i nieodłączny melonik. Na mniej więcej 80 wyspach, każdej o średnicy jakichś 20 m, żyje blisko 1,2 tys. Indian. Reszta członków grupy etnicznej Uru – ok. 4 tys. osób – mieszka i pracuje na lądzie (w Peru i Boliwii).

WIOSNA–LATO 2020

Rodzinę na wyspach odwiedzają w czasie wolnym. Źródłem utrzymania jest tu rybołówstwo oraz sprzedawane turystom rękodzieło. Po obejrzeniu samodzielnie wykonanych kobierców, krajek i czapeczek oraz kupnie małej makiety wyspy z trzciny przesiadam się na równie trzcinową łódź (balsa de totora). Za sterem siedzi jej właściciel, dziarski José, który opowiada mi o żmudnym, bo trwającym sześć miesięcy procesie budowy tej dwupiętrowej jednostki. Wspólnie płyniemy przyjrzeć się reszcie archipelagu. Każda z wysepek przypomina mini­ państwo, którym zarządza jeden z jej mieszkańców, wybierany na przywódcę na rok. A co, jeśli komuś nie układa się życie na danej wyspie, nie czuje się akceptowany? – pytam. Taka osoba, a najczęściej jej rodzina, chwyta za piłę i... przepiłowuje wyspę na dwie części. Następnie mniejsza z nich odpływa kawałek i przez to staje się samodzielnym miasteczkiem – rozwiewa moje wątpliwości sternik. Jedynie na centralną wyspę nikt nie odważy się podnieść piły. To na niej znajdują się centrum kulturalne, kościół ewangelików oraz szkoła, a także restauracja, sklep z pamiątkami oraz turystyczne bungalowy. Tuż obok nas przepływa nagle mniejsza łódź, na której wiosłuje chłopak, na moje oko mniej więcej 12-letni. Wokół niego dostrzegam gromadkę innych malców. To normalne, że starsze dzieci podwożą młodsze do szkoły – wyjaśnia José. Czasem za sterami siada sama nauczycielka – dodaje. Na dachach niektórych domów dostrzegam panele słoneczne. Widocznie mimo tego, że mieszkańcy starają się zachować tradycyjny tryb życia, to na środek jeziora Titicaca razem z wiatrem od brzegu dociera także cywilizacja. Z jednej strony jest bezpieczniej – butle gazowe zastąpiły ogniska i pozwoliły ograniczyć liczbę pożarów wybuchających na łatwopalnych wyspach. Pojawiły się jednak nowe zagrożenia. Kolejne generacje zmieniają się. Chcą studiować i pracować na stałym lądzie – mówi ze smutkiem sternik. Być może zabraknie młodych, aby kłaść kolejne warstwy trzciny na naszych pływających wyspach – dopowiada.

KONDORA CIEŃ Colca, w zależności od źródeł, na jakie natrafimy, uznawany jest za najgłębszy lub drugi albo nawet trzeci pod tym względem kanion na świecie (po Yarlung Tsangpo w Chinach i Cotahuasi w Peru). Rozciąga się on na północny zachód od miasta Arequipa. To z tego punktu rozpoczynam swoją wy-

prawę. Rejsowym autobusem mknę przez surowy, pustynny krajobraz bezludnego Altiplano – rozległego płaskowyżu śród­ górskiego obejmującego znaczną część peruwiańskiej ziemi. Z okien przyglądam się wikuniom andyjskim. Te roślinożerne ssaki są protoplastami alpaki. Z ich wełny robione były niegdyś ubrania, które zakładali inkascy arystokraci. Dzisiaj to naturalne włók-


©© Christian Vinces/SHUTTERSTOCK.com

91

SS Zespół zabytkowy w Limie wpisano w 1988 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO

Ampato – święta góra Inków (6288 m n.p.m.). U jej stóp bierze swój początek rzeka, która biegnie dnem kanionu Colca. Aby móc podziwiać go w całej okazałości, wystarczy zjechać z przełęczy. Ciągnie się on przez blisko 130 km, a jego ściany wznoszą się na wysokość od 3,2 do niemal

4,2 tys. m. Oznacza to, że jest on mniej więcej dwu­krotnie głębszy od słynnego Wielkiego Kanionu Kolorado w stanie Arizona w USA. Pierwszy raz obserwuję Kolkę w miejscowości Chivay, podziwiając jednocześnie rozciągające się wokół liczące setki lat pre­inkaskie tarasy uprawne. Na wieść 

TT Pływające, sztuczne wyspy Uru (Uros) leżą w zachodniej, peruwiańskiej części jeziora Titicaca

©© Pakhnyushchy/SHUTTERSTOCK.com

no uznawane jest za jedno z najdroższych na świecie. Tuż przed dotarciem na miejsce, na przełęczy Patapampa, postanawiam odetchnąć rześkim, wysokogórskim powietrzem. Szybko orientuję się, że nie ma go tu za dużo – znajduję się w końcu na wysokości 4910 m n.p.m. Nie brakuje za to oszałamiających widoków na ośnieżone pięcioi sześcio­tysięczne wulkany. Wśród nich jest

WIOSNA–LATO 2020


92 DALEKIE PODRÓŻE o tym, że jestem Polakiem, rozentuzjazmowani sprzedawcy pokazują mi tabliczkę z nazwą ulicy: Avenida Polonia (aleja Polska). To właśnie nasi rodacy mieli potężny wkład w proces eksploracji kanionu, gdyż w maju i czerwcu 1981 r. jako pierwsi przepłynęli wcześniej niezdobytą rzekę, dokonując czegoś pozornie nie­możliwego. Podczas kajakowo-pontonowego spływu nadali kilka nazw wcześniej bezimiennym punktom. Znalazły się wśród nich Wodospady Jana Pawła II, Kanion Polaków czy Kanion Czekoladowy. Na miłośników turystyki aktywnej czeka tutaj mnóstwo atrakcji, takich jak: kolarstwo górskie, trekking, kajakarstwo, rafting czy paralotniarstwo. Warto odwiedzić niektóre z odizolowanych osad po północnej stronie rzeki Colca, które wyróżniają się ozdobnymi kościołami, sennymi głównymi placami oraz wyrobami rolniczymi i rzemieślniczymi. Ja jednak wybieram relaks w gorących źródłach La Caldera (Kocioł), malowniczo położonych na zboczu kanionu. Leżę w ciepłej wodzie, sączę lokalnego drinka colca sour na bazie peruwiańskiego alkoholu pisco i wypatruję króla tej krainy – kondora wielkiego (olbrzymiego), nazywanego w Ameryce Południowej andyjskim (cóndor andino, cóndor de los Andes). Jest to naj­ większy ptak na świecie – jego wysokość może dochodzić do 140 cm, a rozpiętość skrzydeł nawet do 3,3 m. Widzę go dopiero następnego ranka, gdy o świcie wyruszam na punkt widokowy Cruz del Condor (Krzyż Kondora, 3287 m n.p.m.). Dolina pod moimi nogami rozlewa się tak głęboko, że aż mam zawroty głowy, a nade mną kołują wielkie kondory, wzbijające się z wdziękiem w ciepłe powietrze… W miejscowości Cabanaconde zaczynam marzyć, żeby tak jak one dostojnie szybować i za nic mieć odległości. To właśnie w niej stawiam pierwsze kroki na szlaku, który z wysokości blisko 3,3 tys. m n.p.m. sprowadzić mnie ma do podnóża kanionu na poziomie 1850 m. Schodzę piaszczystą ścieżką, której nachylenie czasami sięga 60°, co w połączeniu z usypującymi się kamykami, podnoszącym się pyłem i operującym słońcem czyni zejście nie lada wyczynem. Jednak po raz kolejny wspaniałe widoki rekompensują zmęczenie. Księżycowy kraj­ obraz połączony z niską roślinnością oraz kaktusami tworzy bajkowe kształty. Po tym wyczerpującym marszu znajduję wytchnienie w malowniczo położonym na dnie sielankowym Sangalle, a konkretnie w cieniu wysmukłych palm obrastających tę nie­

WIOSNA–LATO 2020

TT Catedral del Cusco przy Plaza de Armas – pierwsza msza święta odbyła się w niej 15 sierpnia 1654 r.


93 wielką oazę wyrosłą w zakolu rzeki Colca. Daję odpocząć zmęczonym mięśniom w kolejnych gorących źródłach, z których podziwiać można wznoszące się wysoko ściany kanionu. Decyduję się spędzić noc w jednej z trzcinowych chatek. Wolę nie zaprzątać swoich myśli tym, że jutro czeka mnie mozolna wspinaczka tą samą trasą.

©© saiko3p/SHUTTERSTOCK.com

PĘPEK ŚWIATA

©© Christian Vinces/SHUTTERSTOCK.com

SS Punkt widokowy Cruz del Condor (Krzyż Kondora) to gwóźdź programu wycieczek do kanionu Colca

Cusco (Cuzco) jest jakby zamrożone w czasie. Brukowane ulice i dachy z gliny, ludzie w ludowych strojach sprzedający owoce i warzywa oraz rękodzieło artystyczne, na głównym placu (Plaza de Armas) taniec ku czci boga Słońca – Inti. Spacerując tu, na chwilę zapominam, że wciąż jestem w XXI w. i nie przeniosłem się do przeszłości. Przechadzam się nierównymi i krętymi kamiennymi schodami, obserwuję, jak kilkusetletnie barokowe kościoły katolickie ocierają się o rozpadające się bloki skalne inkaskiego muru, a kolonialne rezydencje prezentują wykwintne prekolumbijskie artefakty. Fuzję kultury Inków i Europejczyków najlepiej pokazuje przedstawienie Ostatniej Wieczerzy w tutejszej Katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (Catedral Basílica de la Virgen de la Asunción). Na obrazie należącego do tzw. szkoły kuskańskiej peruwiańskiego malarza Marcosa Zapaty (ok. 1710–1773) Jezus i jego uczniowie zamiast chleba i wina spożywają tradycyjną dla tego regionu… świnkę morską (kawię domową). To właśnie w Cusco po raz pierwszy próbuję tej słynnej potrawy. I o ile ona sama nie przypada mi do gustu, to zakochuję się w całej reszcie peruwiańskich specjałów. Ta kuchnia fusion, będąca mieszanką tradycji europejskich, indiańskich i azjatyckich, awansuje na jedną z moich ulubionych na świecie. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak aromatyczna, zróżnicowana i oryginalna. Z jednej strony kusi ceviche (cebiche), sałatka z owocami morza, a z drugiej nęcą anticuchos, czyli szaszłyki z wołowych serc doprawione czosnkiem, kminkiem i papryką jagodową, podawane z kolbą kukurydzy i ziemniakami. Obecność tych ostatnich w niemal każdym daniu nie powinna dziwić, bo peruwiańska ziemia rodzi aż ponad 6,4 tys. odmian tej rośliny. Jako miłośnik jej smacznych bulw pędowych nie mogłem odmówić sobie prekolumbijskiej causy, czyli potrawy składającej się z warstw tłuczonego ziemniaka z limonką i papryczką chili przełożonych sałatką z tuńczyka lub kurczaka. Zapachami przyciągają też restauracje serwujące soczyste mięso alpak. 

WIOSNA–LATO 2020


94 DALEKIE PODRÓŻE na zachód od Cusco. Na stromym zboczu do dzisiaj działają pochodzące z czasów przedhiszpańskich zbiorniki solankowe, które zasilane są przez słoną wodę wypływającą z głębi gór. Przede mną rozciąga się widok na jakieś 3 tys. z nich. Kontrast pomiędzy czerwonawą glebą a bielą osadzającej się soli czyni ten krajobraz rodem z innej planety. Nieporuszona powierzchnia zebranej w zbiornikach solanki zamienia je w rozrzucone po wzgórzu lustra odbijające skrzące się słońce. To ono odpowiedzialne jest za odparowywanie zebranego roztworu, pozostawiające na dnie pokłady różowej soli.

naszej wspinaczki znajduje się na wysokości 5,2 tys. m n.p.m. Po dotarciu do niego wiem już, że każdy krok był wart widoku rozpościerającego się przed moimi szeroko otwartymi oczami. Panorama tęczowych zboczy jest wręcz zdumiewająca. Całość wydaje się wyjęta spod pędzla znakomitego malarza.

KU NIEBU Jako miłośnik gór nie cierpię w Peru na deficyt możliwości. Łańcuch Andów, przecinający kraj z północy na południe, to pasmo tysiąca i jednego westchnięcia. Przedzierając się przez gęstą sieć szlaków, na każdym

©© Milton Rodriguez/SHUTTERSTOCK.com

Spaceruję po San Blas, położonej na wzgórzu dzielnicy wąskich, malowniczych uliczek i białych domów z niebieskimi okiennicami, która jest artystycznym sercem miasta. Znajdują się tutaj liczne pracownie plastyczne i warsztaty tkackie, w których zatapiam się w miękkiej i ciepłej wełnie alpak i wikuni. Samo Cusco leży na średniej wysokości mniej więcej 3,4 tys. m n.p.m., ale ja wspinam się jeszcze wyżej – do ruin fortecy Sacsayhuamán (3,7 tys. m n.p.m.). Wijące się zygzakami wielopoziomowe kamienne mury przypominające ostre zęby, przy budowie których pracowało 20 tys. lu-

SS Vinicunca (Winikunka), znana także jako Góra Siedmiu Kolorów, Tęczowa Góra lub Kolorowe Wzgórze

dzi przez ok. 50 lat, są przykładem kunsztu inkaskiej architektury. Zbudowano je z kamieni o nieregularnych kształtach ważących nawet 130 t i mierzących do 9 m wysokości. Nie wykorzystano do tego żadnej zaprawy, lecz skały dopasowano do tego stopnia doskonale, że niemożliwe jest włożenie pomiędzy nie ostrza noża. Myśl o nadzwyczajnych zdolnościach dawnych Inków nie opuszcza mnie także w miasteczku Maras, oddalonym o 40 km

WIOSNA–LATO 2020

Jeszcze więcej kolorów czeka na mnie na górze Vinicunca (Winikunka), nie bez przyczyny nazywanej Tęczową (Montaña Arcoíris) albo Górą Siedmiu Kolorów (Montaña de Siete Colores). Ci ze słabszą kondycją ruszają na wyprawę w siodle, ja decyduję się na trekking na jej szczyt. Mijam tradycyjne chaty pasterskie ze stadami koni i pasące się przy strumieniach niewzruszone naszą obecnością alpaki. Ach, jak wiele bym dał, aby mieć wydolność ich płuc, wszak cel

kroku wzdychać można nie tylko z powodu rozciągających się wspaniałych widoków, ale i ze zmęczenia, bo odkrywanie ich tajemnic kosztuje sporo energii. Jednak magia, którą w sobie kryją, warta jest każdej przelanej kropli potu. Z dziesiątek możliwości decyduję się na podniebny spacer w głąb Białej Kordyliery (Cordillera Blanca), największego na świecie wiecznie zaśnieżonego tropikalnego pasma górskiego z 17 wierzchołkami przekraczającymi wysokość 6 tys. m n.p.m., ponad 500 je-


95 ślizgają się po krystalicznie czystych rzekach, zatrzymując się na tworzących się na nich kaskadach i bijących prosto ze skał wodospadach. Wysiadam przy lagunach Llanganuco, czyli dwóch połączonych ze sobą jeziorach (Chinancocha i Orconcocha) ściśniętych w wąskim wąwozie (Quebrada de Llanganuco). Ich nie­ziemski, turkusowy kolor mocno hipnotyzuje, lecz ruszam dalej górskim szlakiem. Po dwóch godzinach wspinaczki staję twarzą w twarz z nie­ dużą laguną, której oficjalna nazwa może, choć niesłusznie, odstraszać. Znajdująca się na wysokości ponad 4,6 tys. m n.p.m.

zaczynam z plecakiem obciążonym namiotem, jedzeniem oraz kuchenką, powoli pnąc się w górę. Za sobą zostawiam ostatnie wsie wraz z przyklejonymi do nich polami uprawnymi oraz przyjemną zieleń doliny. Wkraczam w krainę ostrych traw i nagich skał. Na tle błękitnego nieba wyraźnie odcinają się ośnieżone szczyty gór, które z powodu krystalicznie czystego powietrza wydają się być na wyciągnięcie ręki. Jeden z nich, Artesonraju (6025 m n.p.m.), kojarzę z czołówki amerykańskiej wytwórni filmowej Paramount, gdzie widnieje w otoczeniu 22 gwiazd. Swoim prawie doskonałym kształ-

©© NiarKrad/SHUTTERSTOCK.com

ziorami i 722 lodowcami. Za bazę wypadową wybieram miasteczko Yungay, niedaleko Parku Narodowego Huascarán (Parque Nacional Huascarán), utworzonego w 1975 r., który wziął swoją nazwę od najwyższego szczytu kraju liczącego 6768 m n.p.m. Patrzę na jego pokryte śniegiem wierzchołki, z wolna żując liście koki, które skutecznie eliminują pierwsze objawy choroby wysokościowej. Aby przyzwyczaić organizm, wypuszczam się na wędrówkę nad brzegi względnie nisko położonych bajkowych lagun. Wiekowym busikiem wolno wspinam się jedną z dwóch tras prowadzących przez Paso Portachuelo

na drugą stronę kordyliery. Asfalt kończy się kilkaset metrów za miastem, a dalej czekają już tylko śliska szutrowa droga oraz nie­ zliczone zakręty pokonywane przy znikomej widoczności. Na szczęście zapierające dech w piersiach kraj­obrazy rozpościerające się za szybą skutecznie sprawiają, że szybko zapominam o niebezpieczeństwach czyhających podczas jazdy. Na tych, którzy zdecydują się tutaj zapuścić, czeka aż blisko 50 szczytów o wysokości powyżej 5,5 tys. m n.p.m. Oczy

SS Park Narodowy Huascarán słynie aż z 17 szczytów, które przekraczają wysokość 6 tys. m n.p.m.

Laguna 69, okolona koroną ośnieżonych szczytów, stanowi miejsce na wskroś niezwykłe! Suro­we piękno kraj­obrazu wprost onieśmiela, a woda, o niezmiernie intensywnym kolorze, do której wpada kilka wodospadów, aż zaprasza do orzeźwiającej kąpieli. Przyszedł również czas na słynny szlak Santa Cruz, który w wielu rankingach uznawany jest za jeden z najbardziej spektakularnych na świecie. Czterodniowy trekking

tem wzrok przyciąga nieco niższy Alpamayo (5947 m n.p.m.). Tę niemalże idealną lodową górę niemiecki magazyn Alpinismus ogłosił w 1966 r. „najpiękniejszą na świecie”. W końcu docieram do Punta Union, naj­ wyższego punktu mojego trekkingu i szeroko otwieram usta – zarówno z zadyszki, bo znajduję się na wysokości 4750 m n.p.m., jak i zachwytu. Z jednej strony widok rozciąga się na spektakularną dolinę, z drugiej – na ośnieżone i groźne szczyty. 

WIOSNA–LATO 2020


96 DALEKIE PODRÓŻE

SS Cerro Blanco, druga najwyższa wydma na świecie

©© dmitry_islentev/SHUTTERSTOCK.com

TT Ok. 35-metrowa figura astronauty, zwana też człowiekiem sową, narysowana na wulkanicznej pustyni Nasca

RYSUNKI GIGANTÓW W okolice 50-tysięcznego miasta Nasca (Nazca) przyciągają mnie tajemnicze wzory pokrywające rozciągającą się wokół równinę. Na powierzchni ok. 450 km² doliczono się blisko tysiąca linii prostych i mniej więcej 300 figur geometrycznych (np. kwadratów, trójkątów, spirali i trapezów), zwierzęcych, a nawet ludzkich. Skoro świt jadę na lotnisko i w jednej z licznych agencji kupuję lot, aby z powietrza podziwiać te niezwykłe wytwory rąk ludzkich, wpisane w 1994 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości

WIOSNA–LATO 2020

UNESCO. Już po kilku minutach od oderwania się od ziemi naszym oczom ukazuje się plątanina linii oraz kształtów. Przelatujemy nad wielorybem o długości 27 m. Potem jest małpa rozciągnięta na przestrzeni 93 m, pająk sięgający 47 m, drzewo liczące 70 m czy wreszcie koliber dochodzący do 93 m i kondor andyjski osiągający wysokość 134 m. Zostały one wykonane przez Indian Nasca (Nazca) najprawdopodobniej pomiędzy 500 r. p.n.e. a 500 r. n.e. To klimat tego obszaru, zaliczany do najbardziej suchych na świecie, sprawił, że linie zachowały się

do dzisiaj. Rysowanie ich na płaskowyżu jest zresztą możliwe do dziś. Sprawdzam to tuż po wylądowaniu. Ledwo ruszam nogą, usuwając czarne skały oraz pył, a moim oczom ukazuje się gładkie, jasne podłoże. Do dziś nie wiadomo, dlaczego te naziemne rysunki powstały. Peruwiański archeo­log Toribio Mejía Xesspe (1896–1983), który odkrył je w 1927 r., przypadkowo przelatując nad tym terenem prywatnym samolotem, wziął je początkowo za kanały nawadniające. Inni naukowcy dopatrują się w nich linearnych szlaków handlowych, bieżni, na


©© Daniel Prudek/SHUTTERSTOCK.com

97

TT Rejs w pobliżu miasta Iquitos, otoczonego rzekami Amazonka, Nanay i Itaya oraz jeziorem Moronacocha

osiągnąć prędkość 65 km/godz., a pokonanie całego stromego zbocza zajmuje zaledwie 4 minuty. Postanawiam spróbować swoich sił także na nieco mniejszych, choć równie spektakularnych wydmach okalających oazę Huacachina. Pośród piasku tętni tu życiem malownicze wybrzeże jeziora otoczonego palmami, hotelami i restauracjami z muzyką na żywo. Ten sztucznie teraz zasilany zbiornik przypomina miejsce ze snu, scenerię filmu czy prawdziwy miraż rodem z Sahary. Na stałe mieszka tutaj ok. 100 osób. Huacachina przyciągała kiedyś, od mniej więcej lat 60. XX w., zamożnych Peruwiańczyków swoimi (podobno) leczniczymi wodami. Dzisiaj stanowi magnes dla wielbicieli relaksu i… przygód. Z lampką wina z pobliskiej winiarni z miasta Ica obserwuję grupki turystów pokonujących ponad 100-metrowe wydmy jeepami i quadami. Nagle zza piaszczystych szczytów wyłania się wężyk jeźdźców na koniach. Wygląda niczym afrykańska karawana. Czuję się, jakbym przeniósł się na Saharę.

©© Luis Alberto Pena ramos/SHUTTERSTOCK.com

BRAMA AMAZONII

których odbywały się zawody sportowe, ozdób, które miały za zadanie cieszyć oczy bogów, kalendarzy czy wzorów określających pory siewu i zbiorów. Wielu turystów wierzy w koncepcję szwajcarskiego pisarza i publicysty Ericha von Dänikena. Uważa on, że linie i rysunki naziemne były lądowiskiem dla przybyszów z kosmosu. Podczas lotu powrotnego moją uwagę przykuwa Cerro Blanco, czyli jedna z naj­ wyższych piaszczystych wydm na świecie, której wierzchołek sięga 2078 m n.p.m. Decyduję, że koniecznie muszę na nią wejść!

Robię to wkrótce po wylądowaniu – na szczycie jestem po trzech godzinach wspinaczki. Rozciągający się z niego widok na majaczący na horyzoncie Ocean Spokojny, odległe sinofioletowe wzgórza i wąwozy oraz rozlewającą się w dole dolinę Nasca (Nazca) całkowicie odejmuje mi mowę. Czuję się jak w hollywoodzkim filmie o Saharze. Surowy, niczym niezmącony krajobraz napawa ciszą i spokojem. Poza tym nadaje się idealnie dla miłośników sand­boardingu! Podczas zjazdu na desce po piasku (od podstawy do szczytu Cerro Blanco jest aż 1176 m) można

Iquitos jest ponad 400-tysięczną metro­polią wydartą z zielonej połaci amazońskiego lasu deszczowego w północno-wschodniej części Peru. To największe na świecie miasto, do którego nie prowadzą drogi kołowe czy kolejowe łączące je z resztą kraju (wyjątek stanowi jedynie długa autostrada – Ruta Departamental LO-103 – biegnąca do Nauty na południu i San Antonio del Estrecho na północy). Najłatwiej i najszybciej dostać się do niego samolotem, lecz ja decyduję się na kilkudniowy rejs łodzią. Odpływam z 70-tysięcznego miasta Yurimaguas (u zbiegu Huallagi, Shanusi i Paranapury), w którym kończy się wygodna asfaltowa droga. Jej funkcję przejmuje odtąd szlak rzeczny. Kupuję bilet na łódź za ok. 60 złotych i niczym Jonasz wchodzę w głąb mojej metalowej ryby. Podobnie jak praktycznie wszyscy rozwieszam swój hamak na pokładzie. To na nim przyjdzie spędzić mi najbliższe trzy dni. Po wypłynięciu z Yurimaguas, przy akompaniamencie syren okrętowych, zaczyna się nasz rejs mającą długość 1,6 tys. km rzeką Marañón, która w pewnym momencie, łącząc się z Ukajali, tworzy już Amazonkę. Ta wije się jak wąż, nie dając wytchnienia sternikowi. Krajobraz zmienia się bardzo powoli przez całe godziny, serwując nam widok potężnej ściany lasu deszczowego. Wśród wierzchołków drzew harcują małpy. Dobowy rytm wyznacza dzwonek, który zapowiada kolejne posiłki. Z letargu, w który powoli 

WIOSNA–LATO 2020


98 DALEKIE PODRÓŻE ków oraz 83 gatunków płazów i 120 gatunków gadów. Potężnym magnesem dla wielu turystów jest możliwość odkrycia skrywanych przez miejscowych szamanów mistycznych tajemnic, szczególnie tych związanych z ayahuaską. To halucynogenny napar pochodzący z korzenia amazońskiej winorośli, który, spożywany podczas specjalnych ceremonii, pozwala zobaczyć swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Po zaczerpnięciu ciekawych informacji idę buszować po targowisku w dzielnicy Belén (Mercado de Belén), tym razem z myślą o zaspokojeniu głodu fizycznego. Kupić na nim można niemal wszystko, co chodzi,

©© Altrendo Images/SHUTTERSTOCK.com

placu (Plaza de Armas). Wykonany w całości ze stali został zaprojektowany na potrzeby wystawy światowej w Paryżu w 1889 r. W rzeczywistości jego twórcą jest architekt Joseph Danly. Części budynku przepłynęły Atlantyk i Amazonkę, po czym stworzono z nich pierwszy dom z prefabrykatów, jaki stanął w Ameryce (w 1890 r.). Żegnam się z moim rikszarzem przed punktem informacji turystycznej, w którym otrzymuję cały pakiet wskazówek, jak spędzić interesująco czas w okolicy. Na tych, którzy chcą zaznać nieco luksusu, czekają statki meandrujące po Amazonce oferujące usługi na miarę 5-gwiazdkowych ho­teli. Z kolei tym

©© Evan Austen/SHUTTERSTOCK.com

wpadam, wyrywa mnie coś, czego dawno nie widziałem – światła miasta. Dopływamy do Iquitos. Gorące powietrze i duchota wydają się przenikać ubrania i włosy aż po same końce. Nie mogę nadziwić się, jak zupełnie odmienny od tego wysokogórskiego, poznanego przeze mnie na południu kraju, panuje tu klimat. Zatrzymuję jedną z licznych kolorowych riksz i wzbijając tumany kurzu, jadę do centrum stolicy peruwiańskiego regionu Loreto. Jej gwałtowny rozwój był wynikiem boomu kauczukowego z przełomu XIX i XX stu­ lecia (tzw. fiebre del caucho). Iquitos stało się wówczas ważnym ośrodkiem ekspor-

SS Po ulicach Iquitos jeździ ponad 25 tys. autoriksz, nazywanych tutaj motocarro lub mototaxi

©© Nowaczyk/SHUTTERSTOCK.com

©© Mark Green/SHUTTERSTOCK.com

SS Pływający dom w amazońskim lesie deszczowym

SS Jaguary z Amazonii żyją samotnie, potrafią ryczeć, a ich ryk przypomina powtarzające się kaszlnięcia

SS Na obszarze Peru mieszka ok. 750 Indian Bora

tu tego surowca i jednym z najbogatszych miast na całym kontynencie. Choć czasy dawnej świetności ma już dawno za sobą, to wciąż widzę jej ślady. Wiozący mnie Rodolfo pokazuje wzniesione w secesyjnym stylu rezydencję Casa Cohen i historyczny Hotel Palace z 1912 r. (Ex Hotel Palace), pierwszy prawdziwie luksusowy hotel w Peru. Wizytówką naszego miasta jest Casa de Fierro. Wiesz, że ten budynek zaprojektował podobno sam Gustave Eiffel? – chwali się Rodolfo, pokazując dom stojący na rogu głównego

pełza, pływa, skacze i fruwa w promieniu kilkuset kilometrów od miasta. Stoły uginają się pod krokodylami, żółwiami, ślimakami, małpami czy papugami. W jednej z nad­ brzeżnych restauracji zajadam się larwami chrząszcza suri (chontacuro) i tzw. juanami, czyli wiązką przyprawionego kurkumą ryżu z kurczakiem i jajkiem oraz oliwkami owiniętą w liście kalatei, ostrzeszynu (bijao). Patrzę na wolno płynące wody Amazonki i czuję, że mój głód poznawania fascynujących perełek Peru tak naprawdę dopiero rośnie... 

WIOSNA–LATO 2020

podróżnikom, którzy pragną stanąć twarzą w twarz z dziewiczym lasem deszczowym, lokalne agencje turystyczne oferują wiele trekkingów, przepraw przez niezmiernie długie mosty wiszące i wizyty w indiańskich wioskach. Utworzony w 2004 r. pobliski Rezerwat Narodowy Allpahuayo Mishana (Reserva Nacional Allpahuayo Mishana – RNAM) stanowi idealne miejsce dla miłośników przyrody. Jego białe piaski i podmokłe lasy nad rzeką Nanay są domem dla ok. 145 gatunków ssaków, 475 gatunków pta-


Pure! Travel Group jest wiodącą firmą DMC działającą na terenie Kolumbii, Ekwadoru, Peru, Boliwii i Chile, obsługującą wyłącznie rynek B2B. Posiadamy własne biura w każdym z wymienionych krajów i przygotowujemy wyjątkowe, szyte na miarę programy i wydarzenia tworzone z myślą o wypoczynku i potrzebach MICE naszych klientów. Pure! to nie tylko kolejne DMC, to my jesteśmy Twoimi uszami i oczami na miejscu, zmieniamy się w Twojego strategicznego partnera. Staniesz się częścią naszych kompetentnych i zmotywowanych zespołów, dostarczających wysokiej jakości wrażeń z podróży.

Nasza dbałość o środowisko naturalne, dziedzictwo ludzkości oraz lokalne społeczności została nagrodzona znanym na całym świecie certyfikatem TourCert.

Kolumbia, kraj gościnności. Niezależnie od tego, czy podróżni szukają tropikalnych plaż, kolonialnych miast, dziewiczej przyrody czy nowoczesnych miejsc, Kolumbia jest niezapomnianym celem podróży biznesowych i wypoczynkowych.

W Ekwadorze odwiedzający napotykają cztery światy w jednym kraju: amazoński las deszczowy, Andy, wybrzeże i wyspy Galapagos. Miasta, z niepowtarzalną mieszanką nowoczesności i historii, są unikalnymi kierunkami MICE.

Będąc ziemią Inków, wyśmienitego jedzenia i zapierających dech w piersiach krajobrazów, Peru ma wszystko, o czym można marzyć. Oprócz różnorodności przyrodniczej i kulturowej, Peru, a zwłaszcza jego stolica Lima, jest rozwijającym się celem podróży MICE.

Boliwia, z dużą populacją rdzennej ludności indiańskiej, jest idealnym miejscem do bliższego poznawania kultur andyjskich. Pure! Bolivia zaprasza turystów podróżujących w celach wypoczynkowych i integracyjno-motywacyjnych do odkrywania najbardziej autentycznego kierunku w Ameryce Południowej.

Najwyższej klasy winiarnie, lodowce, pustynie, niekończące się lasy i nowoczesne miasta; Chile skrywa wiele skarbów. Od pustyni Atakama na północy po Antarktydę na południu, to kraj pięknych skrajności.

www.pure-travelgroup.com


100 EUROPODRÓŻE

Portugalia

– nieodkryty klejnot

KRZYSZTOF GIERAK InfoLizbona.pl

TT Pałac Pena w Sintrze – perła epoki romantyzmu

©© Denis Comeau/SHUTTERSTOCK.com

TT Miejscowość Mesão Frio na południowych zboczach Serra do Marão z cudownym widokiem na dolinę rzeki Douro

WIOSNA–LATO 2020


©© DreamArchitect/SHUTTERSTOCK.com

101

©© Kite_rin/SHUTTERSTOCK.com

SS Historyczny, zmodernizowany wagon tramwajowy typu remodelado linii 28 kursujący wąskimi uliczkami Lizbony

TT Panorama Câmara de Lobos, przez wielu turystów uważanego za najbardziej klimatyczne miasto na Maderze

©© trabantos/SHUTTERSTOCK.com

©© Balate Dorin/SHUTTERSTOCK.com

SS Lagos w regionie Algarve słynie z malowniczych plaż

« Są na świecie miejsca, które wciąż jeszcze skrywają wiele sekretów i piękna, a żadne słowa nie oddają w pełni ich uroku. Portugalia jest takim krajem – z pozoru niewielką książką w bibliotece Europy, a tak naprawdę obszerną opowieścią o pięknych krajobrazach, błogim wypoczynku, wspaniałej historii, słonecznej pogodzie, aromatycznych potrawach i wyśmienitych winach. »

WIOSNA–LATO 2020


102 EUROPODRÓŻE

T

Portugalia może oczarować m.in. klimatem wąskich uliczek lizbońskiej Alfamy, kieliszkiem dobrego porto w winnicach rozsianych w dolinie rzeki Douro, tragiczną historią miłosną króla Pedra I i Inês de Castro, których szczątki spoczywają w gotyckich murach Klasztoru Alcobaça (Mosteiro de Alcobaça), smakiem regionalnych serów, wędlin i złotej oliwy na bezkresnych równinach Alentejo lub zachodem słońca na dzikich plażach Algarve. Ci, którzy wybiorą się poza kontynentalną część kraju, będą mogli podziwiać całą paletę kolorów na wyspie wiecznej wiosny, Maderze, czy spróbować kąpieli w gorących źródłach na zagubionych na Atlan­tyku Azorach. A to tylko niektóre strony wielkiej i tajemniczej księgi opowieści, którą jest Portugalia!

MNIEJ ZNACZY WIĘCEJ Ojczyzna Vasco da Gamy nie jest duża – zajmuje powierzchnię ponad 92 tys. km². Jej kontynentalną część z północy na południe można przejechać samochodem w kilka godzin, a od piaszczystych plaż nad oceanem do zachodnich granic Hiszpanii da się dostać jeszcze szybciej. Jeśli jednak możemy pozwolić sobie na bliższe poznanie Portugalii, to nawet dwa tygodnie będą nie­wystarczające, żeby w pełni odkryć, jak wiele ma ona do zaoferowania, i to nawet biorąc pod uwagę samą wyprawę wzdłuż linii północ–południe, szlakiem głównych miast, nie wspominając o malowniczych portugalskich wyspach – Azorach i Maderze. Mimo iż nie są duże, to jednak równie atrakcyjne i warto poświęcić im odpowiednią ilość czasu. W Portugalii doskonale sprawdza się podróżnicza prawda „czasami mniej znaczy więcej”, w myśl zasady, że nie ma co gnać przed siebie, aby tylko zaliczać naj­ ważniejsze zabytki i atrakcje. Niekiedy lepiej zobaczyć mniej, zwiedzać wolniej, żeby mieć czas na odkrycie drugiej strony okładki i historii zapisanych między słowami. Warto spróbować poczuć prawdziwy klimat tego kraju, usłyszeć mniej znane opowieści, poznać Portugalczyków oraz poobserwować,

WIOSNA–LATO 2020

©© Alfonso Fernandez/SHUTTERSTOCK.com

o sam skrawek kontynentalnej Europy (jej najdalej wysunięte na zachód państwo), z jednej strony oblany przez bezkresne wody Atlantyku, a z drugiej – graniczący z wielkim sąsiadem, Hiszpanią. Właśnie to położenie sprawia, że ojczyzna wielkiego żeglarza i odkrywcy Vasco da Gamy (1469–1524) ma tyle do zaoferowania i jest tak niepowtarzalna!

SS Castelo de Guimarães Portugalczycy określają mianem berço da nacionalidade, czyli kolebki narodu

jak wygląda codzienność na tym skrawku Europy. Skąpana w słońcu Portugalia to ojczyzna południowej mentalności, gdzie życie toczy się w niespiesznym tempie. W końcu nieprzypadkowo jedno z ulubionych słów jej mieszkańców to calma, czyli po prostu „spokojnie”.

KOLEBKA PORTUGALCZYKÓW Niezwykłą podróż po Portugalii można rozpocząć od historycznej prowincji Minho (istniejącej oficjalnie do 1976 r.). Od zachodu otoczona jest wodami Atlantyku, a od północy graniczy z Galicją wchodzącą

w skład Hiszpanii. Nazwa wzięła się od rzeki Minho (po hiszpańsku i galicyjsku Miño). To właśnie tutaj leży pierwsza stolica kraju. Mowa o mieście Guimarães, któremu warto przyjrzeć się bliżej, gdyż zachowało ono aurę średnio­wiecznej tajemniczości. Jego historyczne centrum zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Przez wielu Portugalczyków Guimarães nazywane jest O Berço da Nação Portuguesa, co znaczy tyle co „Kolebka narodu portugalskiego”. Właśnie tu miał urodzić się w 1106, 1109 lub 1111 r. pierwszy król Portugalii – Afonso Henriques, nazywany


103

©© trabantos/SHUTTERSTOCK.com

do historycznego centrum, w którym klimat średnio­wiecznego miasta miesza się ze współczesnością (w 2012 r. Guimarães, razem ze słoweńskim Mariborem, pełniło zaszczytną funkcję Europejskiej Stolicy Kultury) w spójny i harmonijny sposób – obok wielu gotyckich, romańskich czy barokowych kaplic, klasztorów i kościołów spotkamy tutaj nowoczesne instalacje artystyczne.

SS Historyczne centrum Guimarães, miasta założonego przez Vímarę Peresa, pierwszego hrabiego Portugalii

Zdobywcą (Conquistador). W tym także miejscu rozpoczęła się wojna z Maurami. Walka o wypędzenie ich z Półwyspu Iberyjskiego wywarła później wpływ na ukształtowanie się obecnej Portugalii – jej granic, kultury i tożsamości narodowej. Historyczne centrum Guimarães nie jest duże, jednak ma swój wyjątkowy klimat. Góruje nad nim średniowieczny zamek (Castelo de Guimarães), pochodzący z XII w., który wybudowano na miejscu istniejącej już przed dwoma stuleciami twierdzy. Dziś jest on w pełni odrestaurowany, a z wysokiej

na ponad 70 m wieży rozpościera się przepiękny widok na całą okolicę. Tuż obok niego wznosi się Pałac Bragança (Paço dos Duques de Bragança), powstały w XV w., swoją konstrukcją nawiązujący do budowli obronnych Europy Północnej, co było ciekawym założeniem architektonicznym w tym południowym kraju. Kiedyś zamieszkiwali go królowie, a od połowy XX stulecia fragment rezydencji pełni funkcje muzealne, prezentując bogatą kolekcję sztuki, zaś inna część jest użytkowana przez prezydenta Portugalii. Spacerem z tego miejsca można dojść

©© hermitis/SHUTTERSTOCK.com

TT Region winiarski Alto Douro (Górne Douro), od 2001 r. na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO

WINO ZNAD DOURO Zanim udamy się na południe do słynnego Porto, wybierzmy się w podróż do krainy od wieków związanej z produkcją wina – doliny rzeki Douro. To właśnie tu, na malowniczych stokach wzgórz z kaskadowymi tarasami, rozpościerają się bezkresne winnice, z których słynie ten region. Wszystkiemu przygląda się leniwie płynąca rzeka Douro o ciemnoniebieskiej tafli wody. Przy dobrym słońcu odbijają się w niej bajkowo zielone zbocza pokryte winoroślą. Dolina Douro stanowi najsłynniejszy region winiarski w kraju. Rzeka ciągnie się od granicy hiszpańskiej przez 213 km po portugalskiej ziemi i w Porto wpada do Atlantyku. Najbardziej malowniczy fragment doliny Douro położony jest pomiędzy miejscowościami Pinhão a Mesão Frio. Region ten charakteryzują wyjątkowe właściwości klimatyczne oraz bardzo urodzajna gleba, dzięki czemu od stuleci uprawiano tutaj wino­ rośla. We wrześniu 1756 r. markiz de Pombal (1699–1782) wyszedł z inicjatywą wyznaczenia na tym terenie tzw. regionu winiarskiego Górnego Douro (Região Vinhateira do Alto Douro) o określonych granicach, obejmującego powierzchnię ponad 26 tys. ha. Był to trzeci na świecie (po Chianti i Tokaju) tak oznaczony obszar, ale pierwszy, gdzie obowiązywały ścisłe regulacje prawne i kontrola jakości. Od tego momentu rozpoczęła się prawdziwa historia produkcji tutejszego wina, która trwa nadal i niemal z każdym rokiem rozwija się coraz bardziej, a sam region otwiera się na turystów i miłośników szlachetnych trunków z całego świata. Miejscowość Mesão Frio uważana jest za bramę do malowniczej doliny (tzw. Porta do Douro). Z kolei w Peso da Régua znajduje się interesujące Muzeum Douro (Museu do Douro). Przybliża ono dzieje produkcji wina w tym regionie, jego tradycje i kulturę. Istnieje tu także możliwość degustacji lokalnych szlachetnych trunków. Za prawdziwą perłę tego miejsca uchodzi jednak urokliwe Pinhão, nie tylko za sprawą dworca kolejowego ozdobionego 

WIOSNA–LATO 2020


©© inacio pires/SHUTTERSTOCK.com

104 EUROPODRÓŻE

©© Steve Heap/SHUTTERSTOCK.com

SS Dworzec kolejowy w Pinhão zdobią biało-niebieskie płytki azulejos pochodzące z fabryki w Aveiro

SS Quinta das Carvalhas w Pinhão zaprasza gości do degustacji i kupna trunków z tutejszej winnicy

biało-niebieskimi płytkami azulejos, na których ukazano sceny związane z doliną Douro i wino­braniem, ale również z powodu licznych tutejszych winnic. Można je zwiedzać, żeby zobaczyć, jak wygląda produkcja płynnego złota Portugalii. Z każdym rokiem zwiększa się liczba winnic, które obok swojej głównej działalności oferują też pobyt w luksusowych, malutkich i klimatycznych hotelach oraz wiele dodatkowych możliwości spędzania czasu, jak np. prywatne wycieczki po regionie z degustacją szlachetnych trunków, pikniki na łonie natury, warsztaty kulinarne lub specjalne kursy dla wszystkich chcących poznać tajniki sztuki winiarskiej. Dolinę Douro szczególnie warto odwiedzić we wrześniu, kiedy trwa tzw. vindimas, czyli winobranie. Wtedy winorośle uginają się od ciężaru dojrzałych, słodkich owoców, a wiele winnic oferuje możliwość uczestniczenia w zbiorach – jest to świetna okazja, żeby jeszcze lepiej poznać lokalne tradycje. A na deser, kończący pobyt w dolinie

WIOSNA–LATO 2020

tej rzeki, pożądane byłoby zamówienie nie tylko kieliszka doskonałego wina, ale także podróży statkiem po Douro, pozwalającej spojrzeć na otaczający krajobraz z całkiem innej perspektywy. Do wyboru mamy bogatą ofertę rejsów – kilkugodzinne, całodniowe, kilkudniowe i tematyczne, które pozwolą w pełni zachwycić się tym miejscem.

JAK SMAKUJE PORTO W PORTO? Podczas wojaży po Portugalii nie może zabraknąć urzekającego Porto – drugiego naj­ większego i najważniejszego miasta całego kraju (mieszka w nim ok. 240 tys. osób). Czy najładniejszego? Zdaniem wielu zakochanych w Portugalii tak, ale to najlepiej sprawdzić samemu. Położone nad brzegiem Douro, oferuje wiele zabytków, atrakcji, smaków i doznań sprawiających, że chce się tutaj zostać. Kieliszek wina porto nad rzeką z widokiem na wieczorne Porto na długo zapada w pamięć!

Jest to miasto dumne, z bogatą historią, które na trwale zapisało się na kartach dziejów tego kraju – od jego starożytnej nazwy wywodzi się nazwa całego państwa. Niegdyś była to rzymska osada, nazywana po łacinie Portus Cale, a dziś jest to ośrodek, który tętni życiem, sławny nie tylko ze względu na wino i drużynę piłkarską FC Porto. Centrum Porto stanowi dzielnica Baixa. Jej sercem jest aleja Aliantów (Avenida dos Aliados) – długa na 250 m i szeroka ulica, gdzie codziennie krzyżują się drogi tysięcy turystów i mieszkańców miasta. Bardzo blisko stąd znajdziemy naj­ piękniejszy tutejszy dworzec, czyli stację kolejową św. Benedykta (Estação Ferroviária de São Bento). Powstały na początku XX stulecia obiekt zachwyca każdego, kto wejdzie do środka. Ściany budynku zdobi wewnątrz ok. 20 tys. biało-niebieskich płytek azulejos, na których znalazły się przedstawienia różnych scen historycznych. Będąc w dzielnicy Baixa, koniecznie trzeba odwiedzić również ulicę św. Katarzyny (Rua de Santa Catarina),


©© ESB Professional/SHUTTERSTOCK.com

105

SS Teleférico de Gaia łączy dolną część Vila Nova de Gaia z górną – okolicami zielonego Jardim do Morro

nie tylko z powodu licznych butików portugalskich i światowych marek, ale też by napić się kawy w „Café Majestic” – naj­ słynniejszej kawiarni w Porto, działającej od

grudnia 1921 r. Ma ona przepiękny secesyjny wystrój, od zawsze przyciągający elity intelektualne i literackie miasta. Będąc w „Café Majestic”, nie można zapomnieć o słynnych

©© BONDART PHOTOGRAPHY/SHUTTERSTOCK.com

TT Livraria Lello w Porto z bajkowym wystrojem, drewnianymi schodami i rzeźbionymi regałami z książkami

gościach, m.in. J.K. Rowling, która właśnie tutaj zaczęła pisać pierwszą część przygód najbardziej znanego czarodzieja na świecie – Harry’ego Pottera. Skoro o nim mowa, w Porto nie wolno pominąć także wizyty w najpiękniejszym portugalskim sklepie z książkami, czyli księgarni Lello (Livraria Lello). Fani przygód czarodzieja na pewno rozpoznają jej wnętrze z adaptacji filmowej książek Rowling, a reszta może pozachwycać się jej bogatym wystrojem. Działające nieprzerwanie od stycznia 1906 r. miejsce zostało wybrane do trójki najpiękniejszych księgarni na całym świecie (m.in. przez brytyjski dziennik The Guardian i słynne australijskie wydawnictwo przewodników turystycznych Lonely Planet). Z Lello blisko już do barokowej, ponad 75-metrowej Wieży Kleryków (Torre dos Clérigos), ze szczytu której (warto wspiąć się na sam czubek po 240 schodach!) otwiera się przed nami zapierająca dech w piersiach panorama całego miasta. Budowa wieży rozpoczęła się w 1754 r., a obecnie jest ona swoistym ekslibrisem Porto i jednym z naj­bardziej charakterystycznych zabytków stolicy północnej Portugalii. Inną równie znaną budowlą jest most Ludwika I (Ponte de D. Luís I). Ta potężna, żelazna konstrukcja została zaprojektowana w drugiej połowie XIX w. przez Théophile’a Seyriga – ucznia znanego wszystkim Gustave’a Eiffela. Most swoimi dwoma poziomami łączy Porto z Vila Nova de Gaia – miastem, które rozłożyło się na przeciw­ległym brzegu Douro. Został nazwany na cześć ówczesnego króla Portugalii Ludwika I (panującego w latach 1861–1889). To właśnie nad samą rzeką w Vila Nova de Gaia znajdują się stare piwnice z porto, w których ten szlachetny trunek dojrzewa i nabiera swoich wyjątkowych właściwości. Wiele z tych pomieszczeń można zwiedzać, degustować przechowywane w nich słynne wina i zachwycać się ich bukietem. Przy okazji turyści dokonają odkrycia, czym białe porto różni się od czerwonego, poznają jego smak w wersji różowej lub przekonają się, jak bardzo gorzka czekolada pasuje do kieliszka wypełnionego kilkudziesięcio­letnim trunkiem.

KLASZTORY I PLAŻE Niech nasza podróż trwa dalej na południe. W regionach Estremadura i Ribatejo leżących między Porto a Lizboną poczujemy, jak niezmiernie zróżnicowana jest Portugalia. Wielbiciele historii małych i dużych oraz miłośnicy ciekawej architektury znajdą tu 

WIOSNA–LATO 2020


KLIMATYCZNA STOLICA Na trasie podróży przez Portugalię nie może również zabraknąć Lizbony. Wyróżnia się ona nie tylko na tle pozostałych europej-

WIOSNA–LATO 2020

SS Klasztor Zakonu Chrystusa w Tomarze, templariusze wyruszali stąd walczyć z Maurami w okresie rekonkwisty

©© Michal Ludwiczak/SHUTTERSTOCK.com

monumentalne konwenty wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Należy do nich Klasztor Zakonu Chrystusa w mieście Tomar (Convento de Cristo), będący pierwszą siedzibą templariuszy w tym kraju, Klasztor Matki Boskiej Zwycięskiej w Batalha (Convento de Santa Maria da Vitória), powstały, aby podziękować za zwycięstwo Portugalczyków w arcyważnej dla narodu bitwie z Kastylijczykami pod Aljubarrota w sierpniu 1385 r., oraz Klasztor Najświętszej Marii Panny Alcobaça (Mosteiro de Santa Maria de Alcobaça) – ogromny średnio­wieczny obiekt z nagrobkami najsłynniejszej pary zakochanych w Portugalii, czyli króla Pedra I i Inês de Castro. Pomiędzy tymi miejscowościami wznosi się sanktuarium w Fatimie, czyli najważniejsze miejsce kultu w całym kraju. To tutaj w maju 1917 r. trójce dzieci objawiła się Matka Boska, a w czasie widzeń przekazała im trzy tajemnice, budzące do dzisiaj wiele dyskusji. Wizyta w tym miejscu pozwoli zrozumieć, jak ważna w życiu wielu Portugalczyków jest religia, a także dowiedzieć się, jak wygląda jedno z najczęściej odwiedzanych sanktuariów na całym świecie. Ten rejon Portugalii znany jest również ze wspaniałego, spokojnego wybrzeża z piaszczystymi plażami. Miasteczka takie jak Nazaré, São Martinho do Porto lub Peniche co roku przyciągają rzesze wielbicieli plażowania oraz błogiego wypoczynku, a także surferów, wind- i kitesurferów czy nurków. Tuż obok Nazaré znajduje się Praia do Norte, plaża znana z największych fal na świecie. To właśnie na niej już kilkakrotnie pobijano rekord surfingu na wysokich falach (niemal 24,4 m w przypadku mężczyzn i ponad 20,7 m, jeżeli chodzi o kobiety!). Wśród tych miejscowości rozrzucone są ciche plaże, na które nawet w sezonie nie zaglądają tłumy turystów, a każdy znajdzie wiele wolnej przestrzeni dla siebie. Warto też wspomnieć o świetnych hotelach, w tym dużych, luksusowych obiektach, specjalizujących się w dostarczaniu wypoczynku w doskonałych warunkach. Jest to dobra propozycja szczególnie dla miłośników spokoju, noclegów o wysokim standardzie oraz golfa. Między Lagoa de Óbidos a Peniche znajdziemy kilka profesjonalnych pól golfowych na najwyższym światowym poziomie oraz całą związaną z tym infrastrukturę.

©© nikolpetr/SHUTTERSTOCK.com

106 EUROPODRÓŻE

SS Widok na dolną część nadmorskiej miejscowości Nazaré i jej plażę z górnej dzielnicy, zabytkowej Sítio

skich stolic, ale także innych portugalskich miast. Największa w całym kraju (żyje w niej ponad 500 tys. mieszkańców), położona jest blisko ujścia rzeki Tag (po portugalsku Tejo) do Atlantyku na siedmiu wzgórzach. Właśnie takie usytuowanie motywowało przez stulecia rozwój Lizbony i ono składa się na jej obecny urok oraz wyjątkowość. Przemierzając stołeczne wzgórza, wcześniej czy później na pewno trafimy na Alfamę. To naj­starsza lizbońska dzielnica, gdzie w labiryncie przejść, zakamarków, placów i uliczek do dzisiaj każdego dnia suszy się pranie, a życie codzienne toczy się spokojnym rytmem. Warto odnaleźć tutaj punkt widokowy Portas do Sol. Rozpościera się z niego przepiękna panorama całej Alfamy i rozlewiska Tagu.

Kawa z takim widokiem smakuje wyśmienicie. W tej klimatycznej dzielnicy wznosi się też Katedra Najświętszej Maryi Panny (Sé de Lisboa), będąca najstarszą świątynią w mieście – powstała w połowie XII w. i przetrwała do naszych czasów. W trakcie zwiedzania Lizbony jedna data na pewno utkwi nam w pamięci – 1755 r., kiedy to stolicę Portugalii nawiedziło tragiczne w skutkach trzęsienie ziemi, które w dużym stopniu ją zniszczyło i sprawiło, że dziś jest tak zróżnicowana. Aby w pełni tego doświadczyć, przejedźmy się charakterystycznym tramwajem słynnej linii numer 28. Jego trasa biegnie przez całe zabytkowe centrum. Niewielkie, żółte wagoniki na trwałe wpisały się już w krajobraz miasta. Stan-


SS Klasztor Hieronimitów stanowi wyraz dziękczynienia za szczęśliwą wyprawę Vasco da Gamy do Indii

©© Balate Dorin/SHUTTERSTOCK.com

SS Wieża Belém została ukończona w 1520 r. w Lizbonie

©© saiko3p/SHUTTERSTOCK.com

©© milosk50/SHUTTERSTOCK.com

107

SS Alfama to najstarsza lizbońska dzielnica, która przetrwała tragiczne trzęsienie ziemi z 1755 r.

dardowy szlak wędrówki turystów po lizbońskich stromych uliczkach co chwilę będzie krzyżował się z przebiegiem linii 28. W czasie pobytu w Lizbonie koniecznie trzeba również odwiedzić dzielnicę Belém, w której zachwyca potężny Klasztor Hieronimitów (Mosteiro dos Jerónimos) – ogromny kompleks wzniesiony w XVI stuleciu w bogato zdobionym stylu manuelińskim. Gdy przyjrzymy się detalom na jego murach, znajdziemy przedstawienia karawel, potworów morskich, wyobrażenia dalekich krain. To właśnie w tej świątyni spoczywa naj­słynniejszy Portugalczyk, czyli Vasco da Gama. Obok klasztoru działa znakomita cukiernia „Pastéis de Belém”. To tu, już od 1837 r., są produkowane przepyszne małe

babeczki z budyniowym nadzieniem, czyli pastéis de Belém. Można zjeść je też w innych miejscach w kraju pod nazwą pastéis de nata, ale właśnie w Belém są one produkowane według oryginalnej, tradycyjnej receptury. Przepis ten znają podobno tylko trzy osoby i jest to jeden z najpilniej strzeżonych sekretów w Portugalii. Lizbona posiada wiele zabytków i atrakcji, które nas oczarują. Na jej spokojne zwiedzanie warto przeznaczyć minimum dwa–trzy dni, a dobrze byłoby mieć jeszcze jeden na okolice portugalskiej metropolii. Nie wolno ominąć przede wszystkim bajkowej Sintry z kolorowymi pałacami, tajemniczymi parkami i bujną roślinnością. A gdy wybierzemy się do niej, to pamiętajmy, że

z tego miasta już blisko na Cabo da Roca, czyli skalisty przylądek z urokliwym, wysokim klifem nad oceanem, będący najdalej na zachód wysuniętym punktem kontynentalnej Europy. Zachody słońca w tym miejscu są urzekające, a niebo mieni się wtedy całą paletą fioletowych, czerwonych, pomarańczowych i żółtych kolorów!

RELAKS NA WYBRZEŻU ALGARVE Kontynuując naszą podróż dalej na południe, przejeżdżamy przez region Alentejo, czyli po portugalsku Krainę za Tagiem. Ogromna prowincja (zajmująca ponad 31,5 tys. km² powierzchni, tj. ok. 33 proc. całego kraju) charakteryzuje się ciągnącymi się aż po horyzont polami, plantacjami dębów korkowych i winnicami. Jadąc tym terenami, nie 

WIOSNA–LATO 2020


108 EUROPODRÓŻE zobaczymy po drodze żadnych większych ośrodków miejskich, ale widoki na pewno nas zachwycą – bez znaczenia, w jakiej porze roku tutaj będziemy. Alentejo jest świetnym miejscem, żeby znaleźć małą spokojną wioskę i odpocząć od gwaru dużych miast. Można spróbować lokalnych specjałów lub wybrać się na zwiedzanie jednej z licznych winnic. Wiele z nich, podobnie jak w dolinie Douro, oferuje możliwość zakwaterowania i wypoczynku.

Główny cel stanowi jednak samo południe Portugalii – osławiony w przewodnikach turystycznych region Algarve. Nie tylko pogoda przez cały rok jest w nim naj­ cieplejsza w skali całego kraju, ale tu także znajdziemy słynne plaże, które znamy z pocztówek wysyłanych nam przez znajomych z portugalskich wakacji. Najpierw wybierzmy się do Lagos, żeby na własne oczy zobaczyć najbardziej malownicze wybrzeże Portugalii. Plaże takie

jak Praia de Dona Ana, Praia do Camilo, Praia da Balança lub Praia de Porto de Mós na żywo naprawdę wyglądają tak jak na zdjęciach! Drobny, złoty piasek kontrastuje z bajkowo wyrzeźbionymi formacjami skalnymi i turkusową wodą. Niedaleko znajduje się Ponta da Piedade – finezyjne pasmo skał, klifów i porośniętego roślinnością wybrzeża, które od tysięcy lat obmywają fale oceanu, tworząc jeden z najbardziej zachwycających widoków w tej części Algarve.

Madera – śladami Ronalda Na wyspie natrafimy poza tym na kilka oczywistych miejsc związanych z Ronaldem. Naj­ słynniejsze z nich to własne muzeum futbolisty w Funchal – Museu CR7. Znajdziemy w nim zdobyte przez niego nagrody i trofea, interaktywną historię pokazującą przebieg jego kariery piłkarskiej, listy i prezenty od kibiców, złote i srebrne buty oraz koszulki. Nie­ważne, czy jesteście fanami CR7, czy też nie – obiektywnie przyznać trzeba, że zgromadzona

©© Richard Wilson/richardwilsonartwork.com

`` Portugalska wyspa Madera, mimo swojego małego rozmiaru (741 km² powierzchni i ok. 270 tys. mieszkańców), zapisała się na turystycznej, kulinarnej i sportowej mapie naszego globu. Od 2015 r. zdobywa nieprzerwanie tytuł „Wiodącego wyspiarskiego kierunku turystycznego na świecie” (World’s Leading Island Destination) w corocznym prestiżowym konkursie World Travel Awards. W świecie kulinarnym rozsławiły ją tutejsze szlachetne trunki, zwłaszcza wzmacniane wino madera. Jeżeli zaś chodzi o sport, jest miejscem, w którym urodził się i wychował jeden z najlepszych i najbardziej znanych piłkarzy na świecie. Cristiano Ronaldo (ur. 1985 r. w Funchal), bo o nim tu mowa, opuścił wyspę, gdy miał zaledwie 11 lat. Mimo to wciąż na nią wraca, posiada tutaj dom i często opowiada o niej w wywiadach i mediach społecznościowych. Jego zaangażowanie w promowanie Madery z pewnością przyczyniło się do rozwoju turystyki przyjazdowej na ten portugalski archipelag. Szanse na to, żeby natknąć się tutaj na Ronalda, są jednak bardzo małe. Mimo iż bywa na swojej rodzinnej wyspie, to ilekroć na lotnisku w pobliżu stołecznego Funchal wyląduje jego prywatny samolot, piłkarz atakowany jest od razu przez przedstawicieli mediów i fanów futbolu, po czym szybko znika w asyście ochrony. Znacznie łatwiej jest spotkać na Maderze jego rodzinę – kuzyna, siostry, a nawet mamę. Kuzyn Ronalda pracuje w Muzeum CR7 (ten przydomek napastnik Juventusu zawdzięcza używanemu od lat numerowi na klubowej i reprezentacyjnej koszulce) i nie sposób go

nie rozpoznać – od razu widać ogromne podobieństwo do słynnego futbolisty. Siostra Ronalda, Elma Aveiro, prowadzi z kolei oficjalny sklep CR7, a jego druga siostra, Katia, posiada w centrum Funchal bar „Cascatas e Girassóis”, wystawiony jednak nie tak dawno temu na sprzedaż. W lokalu tym można spróbować wypieków, które powstają według przepisów mamy piłkarza, Marii Dolores Aveiro. Znajduje się on w nieco opustoszałym centrum handlowym Marina Shopping, o krok od portu.

WIOSNA–LATO 2020

kolekcja wygląda imponująco. W tym samym budynku co muzeum umiejscowione zostały także hotel i restauracja Cristiana Ronalda. Ten pierwszy należy do znanej na całym świecie portugalskiej sieci Pestana i jest to elegancki, 4-gwiazdkowy obiekt z małym basenem na dachu (Pestana CR7 Funchal). Przed muzeum stoi słynny pomnik z brązu przedstawiający piłkarza w charakterystycznej pozie. Plac, na którym znajdują się te atrakcje, również zawdzięcza nazwę sławnemu futboliście – Praça CR7. Z osobą Ronalda łączy się też jedyne lotnisko na Maderze, od trzech lat noszące imię tego sportowca (Aeroporto Internacional da Madeira Cristiano Ronaldo – FNC). Na budynku terminalu widnieje logo z twarzą piłkarza, a zaraz przy wyjściu z hali przylotów można zrobić sobie zdjęcie z jego popiersiem. W mieście są także przynajmniej dwa murale prezentujące CR7. Stolica wyspy stanowi zresztą prawdziwy raj dla wielbicieli sztuki ulicznej. Stare Miasto (Zona Velha)1 pokrywa wiele dzieł malarstwa ściennego, a drzwi do tutejszych domostw pomalowane są przez lokalnych artystów. Niedaleko historycznego centrum Funchal i słynnego targu rolnego z owocami, warzywami, kwiatami, sadzonkami, świeżymi rybami i mięsem (Mercado dos Lavradores)2 znajdziemy mniejszy z murali z Ronaldem, jednak ten,

©© SAYYESTOMADEIRA.COM

SS Cristiano Ronaldo, mural autorstwa Richarda Wilsona

©© SAYYESTOMADEIRA.COM

SS W Museu CR7 w Funchal ujrzymy m.in. Złotą Piłkę

którym najbardziej poszczycić się może miasto, ujrzymy w dzielnicy, gdzie wychował się piłkarz (Santo António). Ta duża, pełna kolorów dekoracja trafiła na ścianę Santo António Civic Center. Ronaldo dorastał w dość biednej okolicy i niestety jego stary dom został już zburzony. Obecny, drogi i nowoczesny, położony jest przy Rampa do Carvão, obok ronda przy porcie w Funchal. Pierwszym klubem, w którym rozpoczynał swoją karierę na przełomie 1994 i 1995 r. mały Ronaldo, był Clube de Futebol Andorinha de Santo António (CF Andorinha – CFA). Od 1995 do 1997 r. przyszły zawodnik Manchesteru United, Realu Madryt i Juventusu, grał w miejscowym Clube Desportivo Nacional (Nacional da Madeira), po czym już jako 11-letni chłopak przeprowadził się do Lizbony, gdzie w Sportingu na dobre rozpoczął swoją drogę na szczyt. W Funchal znajdziemy również koszulkę z autografem CR7 w Centrum Historii Madery (Madeira Story Centre). To tylko niepozorny eksponat, szczególnie jeśli porównamy go z kolekcją w barze „Filhos D’Mar” w turystycznym miasteczku Câmara de Lobos (dawnej wiosce rybackiej)3. Zgromadzono tu dość pokaźną liczbę koszulek, proporczyków, piłek i gablot z wycinkami z gazet na temat piłkarza, który – jak twierdzi właściciel lokalu – jest jego dobrym przyjacielem.

SS Buty piłkarskie słynnego futbolisty w jego muzeum

Śladami Ronalda czy nie, Madera to bez wątpienia piękna wyspa. Można polecić ją śmiało wszystkim, zwłaszcza miłośnikom malowniczych krajobrazów, tras pieszych i dobrej kuchni. — Tekst powstał na podstawie artykułu 13 x CR7 – 13 miejsc na Maderze związanych z Cristiano Ronaldo: https://sayyestomadeira.com/madera-cristiano -ronaldo-miejsca/ https://sayyestomadeira.com/kolorowe-drzwi-starego -miasta-funchal/ https://sayyestomadeira.com/atrakcje-funchal-mercado -dos-lavradores/ 3 https://sayyestomadeira.com/atrakcje-madery-camara -de-lobos/ 1

2


©© ARoxoPT/SHUTTERSTOCK.com

109

©© DaLiu/SHUTTERSTOCK.com

SS Castelo de Marvão w prowincji Alentejo stoi na wysokości 850 m n.p.m., nad rzeką Sever, dopływem Tagu

SS Praia da Marinha w Caramujeira uchodzi za jedną z najpiękniejszych plaż Portugalii, a nawet Europy

Miejsce to można oglądać również z pokładu łódki, żaglówki lub komfortowego jachtu, gdyż z portu w Lagos są organizowane rejsy. Mogą one być połączone z całodniowym relaksem nad Oceanem Atlantyckim, oglądaniem delfinów albo degustacją lokalnych specjałów.

Ten region to jednak nie tylko liczne plaże, wakacyjna atmosfera przez cały rok, doskonałe hotele czy profesjonalne pola golfowe sprawiające, że Algarve stanowi raj dla fanów tego sportu. Kryją się tutaj też interesujące zabytki i malownicze stare miasteczka. Za prawdziwą miejscową perełkę

uchodzi Kościół św. Wawrzyńca w Almancil (Igreja de São Lourenço). Zachwyca on tysiącami biało-niebieskich azulejos, które zdobią jego wnętrze, idealnie współgrając ze złotymi barokowymi wykończeniami. Miastem, które ma najwięcej do zaoferowania pod względem zwiedzania, jest stolica Algarve – Faro. Warto przespacerować się po trochę 

WIOSNA–LATO 2020


110 EUROPODRÓŻE nadgryzionym zębem czasu, ale cały czas pięknym historycznym centrum, odwiedzić XVIII-wieczny Kościół Karmelitów (Igreja do Carmo) z makabryczną Kaplicą Czaszek (Capela dos Ossos) lub miejscową Katedrę Najświętszej Maryi Panny (Sé de Faro). Z wieży tej ostatniej świątyni roztacza się przepiękny widok na okolicę. Będąc w Algarve, nie zapomnijmy także o lokalnej kuchni, która obfituje w świeże owoce morza i ryby. Widać w niej wpływy

arabskie, gdyż region ten znajdował się najdłużej pod panowaniem Maurów. Dajmy się zachwycić potrawie o nazwie cataplana – gotowanym w specjalnym garnku gulaszu z ryb, owoców morza i warzyw z dodatkiem przypraw oraz białego wina. Tego przysmaku możemy skosztować w większości restauracji w Algarve. A jak smakuje on z widokiem na ocean… Sprawdźcie to sami i koniecznie zamówcie do tego dania kieliszek tzw. zielonego wina (vinho verde)!

Festiwal Kwiatów na Maderze

SS Barwna Parada Kwiatów na ulicach centrum Funchal

to ściąga nie tylko samych Maderczyków do miasta, ale także tysiące zagranicznych gości na wyspę. Podczas tego fascynującego spektaklu przez mniej więcej dwie godziny można cieszyć oczy efektownie przystrojonymi, pomysłowymi platformami uformowanymi z kwiatów oraz wspaniałymi choreografiami tanecznymi przygotowanymi przez lokalnych mieszkańców w każdym wieku. W paradzie idą tancerze, wykonawcy piosenek i inni artyści, wszyscy ubrani w przepiękne, misternie zaprojektowane kwiatowe kreacje. Wśród uczestników panuje niesamowita atmosfera, a na ich twarzach pomimo zmęczenia widać szeroki uśmiech. Kolorowy i radosny pochód można podziwiać za darmo. Poleca się jednak zajęcie miejsca przy barierkach na długo przed startem barwnej parady. Drugą opcję, ale płatną, stanowią gotowe trybuny, pozwalające obserwować tę wyjątkową imprezę bez stresu. Parada Kwiatów transmitowana jest również na żywo w lokalnej telewizji. Festa da Flor de Madeira to nie tylko opisany wyżej widowiskowy pochód. To przede wszystkim piękne kilkutygodniowe święto, w którym warto uczestniczyć przynajmniej raz w życiu. Dzień przed Cortejo Alegórico da Flor, w sobotę, odbywa się w centrum Funchal inna uroczystość: Muro da Esperança. W tym dniu co roku od ponad 30 lat

WIOSNA–LATO 2020

orszak dzieci (tzw. Cortejo Infantil) wraz z rodzicami maszeruje z kwiatami w ręku w kierunku Praça do Município (Placu Miejskiego), aby zostawić je w tzw. Ścianie Nadziei (to od niej pochodzi nazwa obchodów), symbolizującej wezwanie do pokoju na całym świecie. W pozostałe week­endy spodziewać się możemy innych ważnych wydarzeń, o których poinformują nas na swojej stronie internetowej władze turystyczne archipelagu – Direcção Regional do Turismo da Madeira (www.visitmadeira.pt). W 2019 r. były to m.in. wystawa zabytkowych aut oraz plenerowy pokaz mody inspirowanej kwiatami – Madeira Flower Collection2. Podczas festiwalu na mieszkańców wyspy i turystów czekają w Funchal barwne ekspozycje i dekoracje kwiatowe, koncerty, przedstawienia, mnóstwo atrakcji dla rodzin z dziećmi, a nawet duże dywany z kolorowych płatków ułożone na chodnikach i drogach spacerowych. Tradycja ta pochodzi od dekorowania tras procesji kościelnych. Na jednym z głównych deptaków Funchal powstaje targ z budkami sprzedającymi nie tylko kwiaty i sadzonki, ale także lokalne specjały, a zwłaszcza napój o nazwie poncha3. Poza ozdobami przygotowanymi przez mieszkańców najpiękniejsze dekoracje wykona... sama natura. Nie powinno to nikogo dziwić, ponieważ Madera stanowi prawdziwą wyspę kwiatów, zachwycającą bujną i kolorową roślinnością. Nie­ zależnie od tego, czy wybierzemy się na nią w maju, czy też wrześniu, z pewnością dobrym pomysłem

WYSPIARSKIE ATRAKCJE

©© SAYYESTOMADEIRA.COM

©© SAYYESTOMADEIRA.COM

`` Madera jest wspaniałym celem podróży o każdej porze roku, ale to zazwyczaj ostatnie dni kwietnia i maj stanowią wyjątkowy czas na tej wyspie. To wtedy zwykle odbywa się na niej jedno z naj­ piękniejszych wydarzeń kulturalnych całego archi­pe­la­gu – Festiwal Kwiatów (Festa da Flor de Madeira). Wyjątkowo w 2020 r. z uwagi na ogólno­światową pandemię COVID-19 władze portugalskiego regionu zdecydowały się przenieść tę barwną i widowiskową imprezę na wrzesień br. Dzieje Festiwalu Kwiatów na Maderze sięgają 1954 r., kiedy to zorganizowana została z sukcesem fiesta pod nazwą Baile da Rosa. Gwoździem programu (od 1979 r.) jest coroczna Parada Kwiatów – Cortejo Alegórico da Flor1. Przechodzi ona zawsze w niedzielne popołudnie przez ulice historycznego centrum maderskiej stolicy, Funchal. Wydarzenie

SS Festa da Flor de Madeira trwa ponad trzy tygodnie

będzie wizyta w jednym z jej przepięknych ogrodów botanicznych, np. Jardim Botânico da Madeira albo Parque Municipal do Monte (znanym również jako Parque Leite Monteiro) w Funchal. — Tekst powstał na bazie artykułu Festiwal Kwiatów na Maderze – fotorelacja 2019: https://sayyestomadeira.com/festiwal-kwiatow -na-maderze-fotorelacja-2019/ https://sayyestomadeira.com/parada-kwiatow-2019 -funchal-madera/ https://sayyestomadeira.com/kwieciste-suknie-pokaz -mody-funchal-2019/ 3 https://sayyestomadeira.com/lokalne-drinki-madery/ 1

2

Uwieńczeniem naszej podróży niech będą portugalskie wyspy. Madera wraz z sąsiednią Porto Santo są położone blisko 980 km na południowy zachód od Lizbony. Z kolei Archipelag Azorski składa się z dziewięciu głównych wysp, oddalonych o ok. 2 tys. km od Półwyspu Iberyjskiego. Madera jest nieprzypadkowo określana mianem Wyspy Wiecznej Wiosny lub Perły Atlantyku. Kusi ona swoimi wiosennymi temperaturami, które praktycznie przez okrągły rok są podobne (oscylują między 16 a 23°C). Dzięki temu nie uświadczymy tu letnich upałów lub zimowych mrozów. Madera posiada doskonale rozwiniętą bazę komfortowych hoteli, bujną roślinność, jak również kilka interesujących zabytków, zlokalizowanych głównie w stolicy – niemal 120-tysięcznym mieście Funchal, oraz liczne szlaki krajobrazowe biegnące starymi ścieżkami prowadzącymi wzdłuż kanałów irygacyjnych – lewad (po portugalsku levadas). Ciekawostką jest, że na Maderze znajdziemy też polskie akcenty – przebywał na niej od grudnia 1930 r. do marca 1931 r. na najdłuższym w swoim życiu ur-


©© Balate Dorin/SHUTTERSTOCK.com

111

lopie Józef Piłsudski (1867–1935). Fakt ten do dziś upamiętnia popiersie marszałka, które znajdziemy, spacerując po uliczkach Funchal. Azory to inna bajka – archipelag wyjątkowy, który spodoba się miłośnikom dzikiej natury, terenów jeszcze niedotkniętych masową turystyką, a także osobom szukającym ciszy i spokoju. Dziewięć głównych wysp

SS Câmara de Lobos to ulubione miejsce Winstona Churchilla na Maderze, tu właśnie wypoczywał i malował

rozsianych na Atlantyku ma pochodzenie wulkaniczne, dzięki czemu występują na nich gorące źródła, turkusowe jeziora w kraterach i malownicze wodospady, a tutejsze szlaki piesze pozwalają nacieszyć oko bujną roślinnością i potęgą przyrody. Azory są również miejscem wymarzonym dla wielbicieli dobrej kuchni, lubiących świeże

ryby i owoce morza oraz wołowinę i sery. Mleko pochodzące od azorskich krów służy do wyrabiania cenionego queijo São Jorge – doskonałego, niezmiernie aromatycznego sera z wyspy nazwanej na cześć św. Jerzego. Z kolei mięso krowie z dziewiczych Azorów uważa się za najlepszą wołowinę w całej Portugalii. 

WIOSNA–LATO 2020


112 EUROPODRÓŻE

Królewski

Madryt

SS Katedra Matki Bożej Almudena w stylu neoklasycznym i sąsiadujący z nią barokowy Pałac Królewski

czy magiczna

Barcelona? Monika Bień-Königsman www.hiszpanskiesmaki.es

WIOSNA–LATO 2020


113

« Kiedy słyszy się te nazwy, prawdopodobnie najpierw przychodzą na myśl dwie słynne drużyny piłkarskie. Jednak oba miasta konkurują ze sobą niemal odwiecznie i to na różnych polach. Jakich? Spróbujmy podzielić je na najważniejsze kategorie. Może pozwolą nam one podjąć decyzję, gdzie wybrać się na kolejny urlop wakacyjny. »

O ©© ESB Professional/SHUTTERSTOCK.com

bie metropolie warto odwiedzić z uwagi na jedyną w swoim rodzaju kuchnię, bujne życie nocne, interesujące zabytki architektury i dzieła sztuki. Piękne ulice, place oraz parki sprawiają, że zarówno w Madrycie, jak i Barcelonie można wspaniale spędzić czas. Znajdzie się tutaj też wiele atrakcji dla kibiców sportowych, miłośników filmów i książek.

TT Park Güell zaprojektował architekt Antoni Gaudí

Madryt, jedna z największych metropolii w Europie (żyje w niej ok. 3,3 mln mieszkańców) i stolica Hiszpanii od 1561 r., przez wiele stuleci był siedzibą królewską. Barcelona, stolica autonomicznej Katalonii, położona nad Morzem Śródziemnym, jest drugim co do wielkości miastem na Pół­wyspie Iberyjskim (blisko 1,7-milionowym), a zarazem prawdziwą turystyczną perłą. Co zatem wybrać?

©© Pajor Pawel/SHUTTERSTOCK.com

KUCHNIA Hiszpanie to naród, który przywiązuje dużą wagę do posiłków. Zarówno madrytczycy, jak i barcelończycy uwielbiają jeść, ale co równie ważne, wychodzić coś zjeść, aby spotkać się z przyjaciółmi. Bary tapas, chociaż wywodzą się z Andaluzji, można znaleźć w całej Hiszpanii. Stanowią one kwintesencję hisz­ pańskości. W poznawaniu nowych miejsc najciekawsze (a właściwie najsmaczniejsze) jest odkrywanie lokalnych specjałów. Kuchnia Katalonii opiera się z jednej strony na owocach morza i rybach, z drugiej – na mięsach. Najbardziej znaną przystawką, jedzoną chętnie też na śniadanie, jest pa amb tomàquet (po hiszpańsku pan con tomate), czyli tost z kromki chleba natarty ząbkiem czosnku, polany oliwą i posmarowany startym świeżym pomidorem. Jakość tego ostatniego odgrywa tu pierwszo­planową rolę. Warto spróbować także dania o nazwie esqueixada – ta sałatka uchodzi za klasykę katalońskiej kuchni. Jej podstawę stanowi suszony dorsz, do którego dodaje się pomidory, oliwki, cebulę i paprykę, a następnie całość skrapia się oliwą i octem winnym. Będąc w Barcelonie i okolicach pod koniec zimy i na

początku wiosny, koniecznie trzeba spróbować pieczonych na ruszcie cebul calçots. Nie można zapomnieć również o wywodzącym się stąd słynnym deserze, crema catalana (crema cremada), oraz winie musującym cava. Jest ono wytwarzane metodą szampańską i produkowane niemal wyłącznie w Katalonii (w ponad 95 proc.). Aby poczuć prawdziwie barcelońską atmosferę w lokalu z jedzeniem, odwiedźmy „El Xampanyet” (istniejący od 1929 r.). Prowadzony przez tę samą rodzinę od lat, ma iście hiszpański wystrój i oferuje pyszne tapas. W sezonie jesiennym koniecznie trzeba skosztować grzybów, szczególnie tak lubianego przez Katalończyków rydza (pinetell, rovelló d’obaga) i mleczaja czerwieniejącego (rovelló, pebràs). Warto odwiedzić też chyba najsłynniejszy targ w całej Hiszpanii – La Boqueria. Madryt słynie ze swoich churros con chocolate. Ciepłe i chrupiące paluszki doskonale smakują z gorącą, gęstą czekoladą. Podobno zjedzenie ich pomaga szybciej odzyskać siły i zdrowie po całonocnej imprezie. Być może dlatego kioski, sprzedające ten specjał na wynos, potrafią być czynne już od 6.00. Madryt stanowi także prawdziwą mekkę dla miłośników tapas barów. Jest ich tu tak wiele, że można mieć problem z wyborem. Czynne są do późnych godzin nocnych i zapraszają na takie klasyki jak: tortilla, patatas bravas (chrupiące kawałki ziemniaków z pikantnym sosem pomidorowym), pimientos de Padrón (smażone zielone papryczki), krewetki w oliwie i czosnku, podobne do warzywnego ratatouille pisto manchego… Koniecznie należy również spróbować kanapki, którą zajadają się madrytczycy: bocadillo de calamares, czyli bułki ze smażonymi krążkami kalmarów. Naj­słynniejszym barem tapas, wpisanym do Księgi rekordów Guinnessa jako najstarsza obecnie restauracja na świecie, jest „Sobrino de Botín”. Działa nieprzerwanie od 1725 r.! Jeśli chodzi o targ spożywczy, to Madryt ma swoje słynne Mercado de San Miguel, funkcjonujące od ponad 100 lat w zabytkowej hali. 

WIOSNA–LATO 2020


114 EUROPODRÓŻE ŻYCIE NOCNE

z nich. Jeśli odwiedzicie Barcelonę w okolicach 24 września, trzeba zobaczyć La Mercè (po hiszpańsku Fiestas de la Merced) – jedno z najwspanialszych wydarzeń w Hiszpanii!

SZTUKA I MUZEA Tu lekko na prowadzenie wychodzi Madryt. Hiszpańska stolica słynie z Triángulo del Arte, czyli Trójkąta Sztuki, naj­większego w Europie skupiska muzeów z wybitnym malarstwem. Tworzą go trzy słynne, prestiżowe placówki: Muzeum Narodowe Prado, Muzeum Narodowe Centrum Sztuki Królowej Zofii oraz Muzeum Narodowe Thyssen-Bornemisza. Prado odwiedza rocznie ponad 3 mln turystów. To jedno z naj­popularniejszych muzeów sztuki na świecie. Znajduje się w nim ponad 35 tys. eksponatów, z czego 8 tys. stanowią obrazy, 9,5 tys. rysunki i 15 tys. fotografie. Z kolei Barcelona szczyci się fantastycznym Muzeum Picassa, które posiada naj­ liczniejszą kolekcję dzieł (niemal 4,3 tys.!) tego wielkiego malarza pochodzącego z Malagi. Sam budynek, znajdujący się w klima-

tycznej dzielnicy La Ribera, jest również wart zobaczenia. W katalońskiej metro­polii można też odwiedzić MACBA, czyli Muzeum Sztuki Współczesnej (Museu d’Art Contemporani de Barcelona), oraz CCCB – Centrum Kultury Współczesnej (Centre de Cultura Contemporània de Barcelona). A na łakomczuchów czeka pachnące pięknie Muzeum Czekolady (Museu de la Xocolata).

ARCHITEKTURA Barcelona kojarzy się z Antonim Gaudím (1852–1926) i secesją. Obok spektakularnych budowli tego wybitnego architekta nie można przejść obojętnie. Słynna Świątynia Pokutna Świętej Rodziny (Temple Expiatori de la Sagrada Família), Casa Milà, Casa Batlló, Park Güell to jego naj­ważniejsze dzieła i prawdziwe perły architektury. Jednak Barcelona to nie tylko Gaudí. Warto zobaczyć także inne secesyjne gmachy: Pałac Muzyki Katalońskiej (Palau de la Música Catalana) czy Szpital św. Krzyża i św. Pawła (Hospital de la Santa Creu i Sant Pau). Miasto ma również ciekawą tzw. Dzielnicę Gotycką

TT Sagrada Família, której budowę rozpoczęto w 1882 r., stanowi wybitny przykład modernizmu katalońskiego

©© Mapics/SHUTTERSTOCK.com

O stolicy Hiszpanii mówi się: La ciudad que nunca duerme („Miasto, które nigdy nie śpi”). I jest to prawda. Ulice pełne barów tapas, restauracji i klubów muzycznych tętnią życiem do bladego świtu i to nie tylko w weekendy. Oprócz lokali tego typu hiszpańska metropolia oferuje niezmiernie duży wybór wieczornych rozrywek kulturalnych: teatr, musical, filharmonia, kino, wystawy, koncerty czy pokazy flamenco. Każdy znajdzie tutaj dla siebie coś ciekawego, bo Madryt ma jedną z najbogatszych ofert kulturalno-rozrywkowych w Europie. Należy jedynie pamiętać, że wydarzenia potrafią się zaczynać bardzo późno, nawet o 23.00. A jak jest w Barcelonie? Wcale nie pozostaje w tyle za Madrytem, do tego panuje tu przyjazny śródziemnomorski klimat. Stolica Katalonii może się pochwalić świetnymi festiwalami muzycznymi organizowanymi wiosną i latem – Primavera Sound (odbywa się zazwyczaj na przełomie maja i czerwca), Sónar Festival (mniej więcej w połowie czerwca), Barcelona Beach Festival (w 2020 r. planowany na 11 lipca) to tylko niektóre

WIOSNA–LATO 2020


115 pałaców na świecie, który ma powierzchnię aż 135 tys. m² i niemal 3,5 tys. komnat. Uwagę przykuwa też Palacio de Cibeles. Ta imponująca budowla, która wymyka się prostym klasyfikacjom, została otwarta w marcu 1919 r. Przykładem madryckiego baroku jest Palacio de Santa Cruz, który wyróżniają dwie charakterystyczne wieże. Warto zobaczyć Palacio de Linares z końca XIX w. czy imponujący gmach Banco de España, a także potężny budynek Teatro Real, zwany również operą. Nie można też zapomnieć o Katedrze Matki Bożej Almudena (Catedral de Santa María la Real de la Almudena), wzniesionej w stylu neoklasycznym, czy wreszcie budowli nazywanej Metrópolis, która powstała w samym centrum miasta – na rogu ulic Alcalá i Gran Vía. Tę ostatnią zbudowano w stylu francusko-romańskim. Przyciąga ona uwagę przechodniów przepięknie rzeźbionymi kolumnami korynckimi, a przede wszystkim olbrzymią kopułą udekorowaną 24-karatowym złotem, zwieńczoną skrzydlatym posągiem – symbolem zwycięstwa.

TT Wznoszona w latach 1883–1993 Catedral de la Almudena w Madrycie ma 102 m długości i 73 m wysokości

Jeżeli chodzi o obiekty współczesne, koniecznie trzeba zobaczyć CaixaForum Madrid z 2008 r. To centrum kulturalne zaprojektowali szwajcarscy architekci Jacques Herzog i Pierre de Meuron. Stworzyli oni budynek o niezwykle ciekawej, zawieszonej konstrukcji, który łączy styl architektoniczny ery przemysłowej początków XX w. ze współczesną awangardą. Wkomponowana w architekturę wielka ściana zieleni wręcz oszałamia.

SŁYNNE ULICE I PLACE Madryt ma przede wszystkim swoją Gran Vía. Ta przestronna ulica stanowi centrum kulturalnego życia stolicy Hiszpanii. Pełno przy niej teatrów, kin, wytwornych restauracji i kawiarni, a urody dodają jej reprezentacyjne budynki, w większości pochodzące z początków XX stulecia. Miasto słynie także z pięknych placów. Do najbardziej znanych należy Puerta del Sol (Brama Słońca), gdzie mieści się symbol Madrytu, czyli pomnik niedźwiedzia, który wspina się na drzewo poziomkowe (po hiszpańsku madroño). To ulubione miejsce 

©© Lukasz Janyst/SHUTTERSTOCK.com

(El Gòtic, Barri Gòtic) i wspaniałe przykłady architektury z tego okresu. Wśród nich trzeba wymienić Katedrę św. Krzyża i św. Eulalii (Catedral de la Santa Creu i Santa Eulàlia). W Barcelonie wyróżnia się też współ­czesne budownictwo: 110-metrowy wieżowiec Diagonal Zero Zero z 2011 r., Torre Glòries (wieża o ponad 144 m wysokości) projektu francuskiego architekta Jeana Nouvela czy Torre Mare Nostrum (Edifici Gas Natural, 86-metrowy budynek). Aby zobaczyć, jak wygląda tradycyjna architektura w Hiszpanii, trzeba się wybrać do Poble Espanyol – tzw. Miasteczka Hiszpańskiego, wybudowanego w 1929 r. na światową wystawę EXPO odbywającą się wówczas w stolicy Katalonii. Także Madryt może się poszczycić reprezentacyjną, wielkomiejską architekturą, z monumentalnymi pałacami, kamienicami, budowlami sakralnymi. W samym centrum miasta znajduje się imponujący Pałac Królewski (Palacio Real de Madrid). To nie tylko symbol majestatu i potęgi dynastii Burbonów, ale również jeden z naj­większych

WIOSNA–LATO 2020


WIOSNA–LATO 2020

SS Madrycki gmach Metrópolis z majestatyczną kopułą ze złotymi zdobieniami, ukoronowaną figurą bogini Wiktorii

©© The World in HDR/SHUTTERSTOCK.com

spotkań madrytczyków. Kolejnym znanym placem jest Plaza Mayor, czyli madrycki rynek. Prowadzi do niego dziesięć bram, otaczają go trzypiętrowe domy z 237 balkonami, z których niegdyś można było oglądać korridę albo tzw. akt wiary (auto de fe, publiczną ustną deklarację przyjęcia lub odrzucenia katolicyzmu podczas procesu inkwizycyjnego), ale również koronacje, turnieje i zaślubiny członków rodziny królewskiej. Obecnie na placu odbywają się przedstawienia teatralne i koncerty. Z kolei Plaza de España to obowiązkowe miejsce dla miłośników Don Kichota z La Manchy i Sancha Pansy – znajduje się tutaj okazały pomnik Miguela de Cervantesa z 1929 r. Warto wybrać się też na Plaza de Cibeles z fontanną La Cibeles, przedstawiającą boginię płodności Kybele wykonaną z marmuru, a także na Plaza de la Villa, gdzie znajdują się Casa de la Villa (do listopada 2007 r. oficjalna siedziba władz miejskich – Ayuntamiento de Madrid), dom z wieżą należący do rodu Lujanes (Casa y Torre de los Lujanes) i Casa de Cisneros (pałac w stylu plateresco wzniesiony na życzenie XVI-wiecznego architekta Benita Jiméneza de Cisnerosa). Z kolei Barcelona ma jedną z naj­słynniej­ szych ulic w Europie – La Rambla, a właściwie Les Rambles, bo tworzy ją ciąg paru ulic, które łączą się w jedną. Czego tu nie ma! Stoiska z kwiatami, kuglarze, tancerze, aktorzy i mimowie, restauracje, kawiarnie, bary i sklepy, a przede wszystkim sami barcelończycy, którzy uwielbiają niespieszne spacery. Inną ulicą wartą odwiedzenia jest Passeig de Gràcia z Casa Milà i Casa Batlló – trzecia najdroższa ulica w Hiszpanii (po pobliskiej Avinguda del Portal de l’Àngel i madryckiej Preciados). Niegdyś arystokracja urządzała tutaj wyścigi konne, dziś to miejsce dla miłośników mody, z domami najsłynniejszych światowych projektantów jak Dior, Chanel, Escada, Hermès, a także hiszpańskich: Loewe czy Manolo Blahnik (to jego szpilki nosiła główna bohaterka serialu Seks w wielkim mieście). Ich sklepy mieszczą się w pięknych kamienicach i nawet jeśli nie chcemy wydawać pieniędzy na wyjątkowe ubrania, buty czy kosmetyki, to warto tu przyjść dla samych budynków. Jeśli chodzi o barcelońskie place, naj­ bardziej znanym z nich, stanowiącym jednocześnie popularne miejsce spotkań i ważny węzeł komunikacyjny, jest Plaça de Catalunya. To serce miasta, z niego wychodzi La Rambla. Z kolei Plaça Reial (po hiszpańsku Plaza Real), usytuowana mniej więcej w połowie Les Rambles, to bardzo spokojny i przyjemny punkt na mapie sto-

©© Matej Kastelic/SHUTTERSTOCK.com

116 EUROPODRÓŻE

SS Duży sztuczny staw z górującym nad nim pomnikiem króla Hiszpanii Alfonsa XII w stołecznym Parque del Retiro

licy Katalonii. W dzielnicy El Raval znajduje się Plaça dels Àngels – plac, który zawsze tętni życiem, gdyż mieszczą się tutaj dwa popularne muzea: MACBA i CCCB. Do najbardziej urokliwych zakątków Barcelony należy Plaça de la Virreina. To miejsce pełne drzew i zieleni, popularne zwłaszcza wśród młodych ludzi. W niektóre niedziele są tu organizowane targi produktów z drugiej ręki. Inny cichy i uroczy punkt w katalońskiej metropolii stanowi Plaça del Diamant

w dzielnicy Gràcia. Raz do roku (w połowie sierpnia), podczas Festa Major de Gràcia, ten spokojny zazwyczaj plac przemienia się w najbardziej barwne i tętniące życiem miejsce w Barcelonie.

OGRODY I PARKI Mało kto wie, że Madryt uchodzi za jedną z najbardziej zielonych stolic w Europie. Wynika to m.in. z tego, że znajdowały się tutaj niegdyś tereny łowieckie, będące prywatną


©© kavalenkava/SHUTTERSTOCK.com

117

SS La Rambla (Les Rambles) prowadzi od Plaça de Catalunya w centrum Barcelony do Port Vell (Starego Portu)

Z kolei Barcelona ma swój Parc de la Ciutadella. To tutaj relaksują się mieszkańcy tego miasta. Zajmuje on powierzchnię 31 ha (razem z barcelońskim zoo) i znajduje się w centrum katalońskiej stolicy. W parku wznosi się efektowna fontanna – Gran Cascada (Cascada Monumental), powstała w latach 1875–1888, m.in. z posągiem bogini Wenus. W okolicach kaskady często odbywają się koncerty, wystawy i targi. W Parc de la Ciutadella jest również jezioro, po którym można popływać wynajętą łódką (podobnie jak i w madryckim Retiro). Drugim pięknym ogrodem jest Park Güell z zaprojektowanymi przez Gaudíego oryginalnymi elementami architektonicznymi. Leży wysoko ponad dzielnicą Gràcia, na zboczu góry Karmel (Turó del Carmel, 289 m n.p.m.). Wchodząc przez główną bramę, można poczuć się, jakby wkraczało się do jakiejś baśniowej krainy – sprawia to ogromna kolorowa salamandra lub smok (El Drac), dwa pawilony o zadziwiającej architekturze, taras z wijącą się ławką, w całości pokrytą wielo­barwną mozaiką trencadís z kawałków potłuczonych, ceramicznych płytek. Roztacza się stąd oszałamiający widok na całą Barcelonę. Warto odwiedzić też Labirynt Horta (Parc del Laberint d’Horta), Parc de Collserola, Parc de Cervantes i znacznie więcej tzw. zielonych płuc katalońskiej metropolii.

©© Fotokon/SHUTTERSTOCK.com

COŚ DLA FANÓW SPORTU

SS Barceloński Parc de la Ciutadella z monumentalną fontanną, której projekt wykonał Josep Fontserè i Mestre

własnością króla. Z tego powodu miejskie parki do dziś zachowały się w tak dobrym stanie. Są one bardzo zadbane i wypielęgnowane bez względu na porę roku. Naj­bardziej znanym z nich jest Parque del Buen Retiro – ogromna zielona przestrzeń blisko centrum miasta (aż 118 ha!), przyciągająca zarówno madrytczyków, jak i turystów. W parku znajduje się duży sztuczny staw (Estanque Grande del Buen Retiro), w pobliżu którego zbierają się muzycy, malarze, karykaturzyści

czy wróżki, a w letnie wieczory odbywają się tu koncerty. Jest też ogromny monument ku czci króla Hiszpanii Alfonsa XII, a także jeden z zaledwie kilku na świecie pomników... upadłego anioła (Fuente del Ángel Caído z 1885 r.). Odwiedzając Muzeum Narodowe Prado, warto zahaczyć o pobliski Królewski Ogród Botaniczny (Real Jardín Botánico de Madrid). To spokojne i zaciszne miejsce, gdzie można odpocząć po intensywnym podziwianiu sztuki.

Aby zobaczyć największą arenę piłkarską w Europie, trzeba koniecznie przyjechać do stolicy Katalonii. To tu znajduje się legendarna świątynia futbolu – Camp Nou, stadion, który pomieści obecnie blisko 99,5 tys. kibiców (podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Hiszpanii w 1982 r. – nawet ponad 121 tys. widzów)! Można zwiedzić jego kulisy i poznać bliżej jedną z najlepszych drużyn piłkarskich naszego globu, jaką jest nie­wątpliwie FC Barcelona: wejść do loży prasowej, szatni czy innych pomieszczeń, które zazwyczaj są nie­dostępne dla fanów. Działa tutaj także interesujące muzeum zespołu (Museu del FC Barcelona), gromadzące pamiątki związane z bogatymi dziejami istniejącego od 1899 r. klubu. W Barcelonie kibice mogą również zwiedzić potężny kompleks sportowy, zwany Pierścieniem Olimpijskim (Anella Olímpica de Montjuïc), gdzie odbywała się lekko­atletyczna część XXV Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1992 r. Obiekt, położony na wzgórzu Montjuïc (prawie 180 m n.p.m.), zajmuje ok. 400 ha. 

WIOSNA–LATO 2020


118 EUROPODRÓŻE W Madrycie na wielbicieli sportu czeka drugi co do wielkości stadion w Hiszpanii, czyli Santiago Bernabéu. To stąd pochodzi Real Madryt – druga (co nie znaczy gorsza) hiszpańska drużyna, która rozsławiła piłkę nożną z Półwyspu Iberyjskiego na całym świecie. Obiekt może pomieścić 81 tys. widzów i jest udostępniony do zwiedzania. Nie można też zapomnieć o spektakularnym, oddanym do użytku we wrześniu 2017 r. stadionie Wanda Metropolitano (Estadio Metropolitano z miejscami dla blisko 68,5 tys. fanów futbolu), gdzie gra znany i odnoszący ostatnio sporo sukcesów klub Atlético Madryt. Występował w nim m.in. Fernando Torres, który strzelił najważniejszego gola – prosto do niemieckiej bramki – w rozgrywanym w Wiedniu finale Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2008 r. Dla osób lubiących aktywnie spędzać czas zarówno w Madrycie, jak i Barcelonie działają wypożyczalnie rowerów. Trzeba tylko pamiętać, że oba miasta nie są płaskie. Barcelona ma w dodatku urokliwą plażę!

SS Plaza Mayor w Madrycie ma 129 m długości i 94 m szerokości, stoi na niej pomnik króla Filipa III

WIOSNA–LATO 2020

SS Sala koncertowa Pałacu Muzyki Katalońskiej

TT Casa Batlló z 1906 r. przy Passeig de Gràcia 43

©© Luciano Mortula - LGM/SHUTTERSTOCK.com

Madryt to najważniejsze miasto dla Pedra Almodóvara. Ten najbardziej znany hiszpański reżyser, scenarzysta i producent filmowy mieszka na co dzień w stolicy Hiszpanii i bardzo często tu także tworzy swoje dzieła. Kiedy będziemy przechadzać się madryckimi ulicami, możemy natrafić na mniej lub bardziej znane miejsca, w których kręcono jego filmy. Do najbardziej znanych z nich należy Plaza Mayor. Ten otoczony charakterystycznymi budowlami plac pojawił się w Kwiecie mojego sekretu z 1995 r. To na nim spacerują i tańczą pisarka Leo i zakochany w niej Ángel. Z kolei na Plaza de la Villa Antonio Banderas, grający głównego bohatera w filmie Zwiąż mnie z 1990 r., kupuje narkotyki, aby uratować swoją ukochaną Marinę. W Drżącym ciele z 1997 r. możemy zobaczyć monumentalne zabytki: plac Nie­podległości (Plaza de la Independencia) z klasycystyczną bramą Puerta de Alcalá. Z kolei popularny wśród samobójców Viaducto de Segovia występuje w finałowych scenach w filmie Matador z 1986 r., a palmiarnia, ogród botaniczny (Invernadero de Atocha) na dworcu kolejowym Madryt Atocha (Estación de Atocha) jest tłem sceny w komediodramacie Kika z 1993 r. W związku z tym, że mieszkańcy Madrytu uwielbiają spędzać czas w kawiarniach i barach, warto zajrzeć też do tych, w których lubili przesiadywać bohaterowie

©© Rodrigo Garrido/SHUTTERSTOCK.com

FILMOWYM I LITERACKIM SZLAKIEM


©© Kamira/SHUTTERSTOCK.com

119

©© BAHDANOVICH ALENA/SHUTTERSTOCK.com

TT Centrum placu Niepodległości z potężną Puerta de Alcalá z 1778 r., niegdyś wschodnią bramą Madrytu

©© Andrii Zabolotnyi/SHUTTERSTOCK.com

TT Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa wznosi się na wzgórzu Tibidabo (512 m n.p.m.) w Barcelonie

Almodóvara. Wśród nich są „Museo Chicote” i „Bar Cock” z Przerwanych objęć z 2009 r. oraz lokal przy Calle de San Millán z Labiryntu namiętności z 1982 r. Słynny madrytczyk nakręcił także film w Barcelonie – Wszystko o mojej matce (1999 r.), gdzie zagrała muza reżysera, młodziutka Penélope Cruz. Oprócz znanych miejsc, takich jak pomnik Krzysztofa Kolumba czy Sagrada Família, wraz z główną bohaterką odwiedzamy również mniej popularne zakątki miasta, mroczne zaułki, przepiękny Pałac Muzyki Katalońskiej oraz modernistyczny budynek Cases Ramos. Ta sama aktorka występuje też w naj­ słynniejszym chyba filmie dziejącym się w katalońskiej stolicy, czyli Vicky Cristina Barcelona z 2008 r. w reżyserii i według scenariusza Woody’ego Allena. Już sam tytuł pokazuje, że Barcelona ma tu być jedną z głównych bohaterek – i tak faktycznie się dzieje. Na ekranie można zobaczyć prawie wszystkie najważniejsze atrakcje turystyczne miasta: Sagradę Famílię, kawiarnię, restaurację, bar, piwiarnię i kabaret „Els Quatre Gats”, gdzie bywał sam Pablo Picasso (1881–1973), Parc de la Ciutadella czy Casa Milà – po dachu tego domu przechadzają się bohaterowie. Cristina, zafascynowana Dzielnicą Gotycką, eksploruje jej wąskie uliczki. W dziele Woody’ego Allena pojawia się także kilka razy Park Güell – jedna ze scen rozgrywa się przy słynnej salamandrze. Bohaterowie chadzają również po górze Tibidabo (ok. 515 m n.p.m.) z charakterystycznym diabelskim młynem, mijają Szpital św. Krzyża i św. Pawła, wędrują po Les Rambles i Passeig de Gràcia. Tłem filmu są też gmach Fundacji Tàpiesa (Fundació Antoni Tàpies), MACBA czy wreszcie słynna Casa Fuster – budynek wzniesiony w latach 1908–1911 z naj­droższych materiałów, do dziś uznawany za symbol modernizmu. Mieści się w nim obecnie luksusowy, 5-gwiazdkowy hotel, ale da się wstąpić w jego progi, bo na dole działają restauracja i kawiarnia. Może warto więc skusić się choćby na małą kawę, żeby poczuć się jak w filmie Woody’ego Allena? W dziedzinie literatury to Barcelona wiedzie prym, głównie dzięki niezmiernie poczytnemu pisarzowi Carlosowi Ruizowi Zafónowi, urodzonemu w niej we wrześniu 1964 r. Na kartach jego Cienia wiatru z 2001 r. pojawia się Plaça Reial, księgarnię głównego bohatera można znaleźć przy ulicy Santa Ana 27. Jeśli chcemy wczuć się w klimat książki, warto powłóczyć się ulicami dzielnicy El Raval i w okolicy Les Rambles. 

WIOSNA–LATO 2020


120 EUROPODRÓŻE Nie możemy pominąć kawiarni, restauracji, baru, piwiarni i kabaretu „Els Quatre Gats”, słynnego lokalu usytuowanego przy ulicy Montsió. To właśnie w tym miejscu spotkali się rodzice głównego bohatera. Koniecznie przejedźmy się także historycznym niebieskim tramwajem (Tramvia Blau). Barcelonę jako tło akcji lubi również wykorzystywać inny kataloński pisarz pochodzący z tego magicznego miasta – Eduardo Mendoza. Jego Tajemnica zaginionej ślicznotki z 2015 r. to opowieść przede wszystkim o fascynującej stolicy Katalonii. Z kolei awanturnicza, napisana z rozmachem powieść Miasto cudów z 1986 r. pokazuje Barcelonę z przełomu XIX i XX w. – metropolię wspaniałą i jednocześnie straszną.

Natomiast Madryt z lat 30. XX stulecia ukazany został w książce Krawcowa z Madrytu z 2009 r. autorstwa hiszpańskiej pisarki Maríi Dueñas. Warto sięgnąć też po Zimę w Madrycie Brytyjczyka C. J. Sansoma, której akcja dzieje się w latach 40. minionego wieku, tuż po zakończeniu wojny domowej w Hiszpanii, trwającej od lipca 1936 r. do kwietnia 1939 r. Obejrzenie filmu z Barceloną lub Madrytem w tle lub przeczytanie ciekawej pozycji książkowej, której akcja rozgrywa się w którymś z tych wielkich miast, to doskonały pomysł, żeby wczuć się w klimat miejsc, jakie chcemy odwiedzić. A po powrocie można zrobić to jeszcze raz – całkiem inne wrażenia są wówczas gwarantowane!

TT Opactwo Matki Bożej w Montserrat – klasztor benedyktyński, najważniejszy ośrodek religijny w Katalonii

WIOSNA–LATO 2020

WYCIECZKI PO OKOLICY Jeśli lubimy wypuszczać się trochę dalej poza duże miasta, to zarówno okolice Madrytu, jak i Barcelony mają wiele do zaoferowania. Jeżeli chodzi o rejon katalońskiej stolicy, warto wybrać się do Montserrat. To zawieszone wysoko ponad szczytami masywu o tej samej nazwie sanktuarium – klasztor benedyktyński, którego początki sięgają IX stulecia. Ten słynny cel pielgrzymek wzniesiono w miejscu, gdzie według wierzeń figura Matki Boskiej (tzw. La Moreneta) czyniła cuda. Monestir de Montserrat należy do najwyżej usytuowanych sanktuariów w całej Hiszpanii (położony jest na 720 m n.p.m.), przy dobrej pogodzie można dostrzec stąd nawet Majorkę. Ze stacji przy klasztorze koleją zębatą (tren cremallera) lub linową (Aeri


121 de Montserrat) turyści dostaną się w wyższe partie gór (Massís de Montserrat na czele ze szczytem Sant Jeroni – 1236 m n.p.m.). Figueres stanowi wielką gratkę dla miłośników jednego z największych hiszpańskich malarzy i twórców surrealizmu. To właśnie w tym mieście urodził się Salvador Dalí (1904–1989) i tu znajduje się jego muzeum, Teatro–Museu Dalí, które prezentuje sporą część dorobku artysty, a i samo w sobie jest niezwykłe (na jego dachu i wieży umieszczono wielkie jaja). To również miejsce pochówku słynnego twórcy. Warto zobaczyć też Tossa del Mar, nie­ wielkie miasteczko z pięknym Starym Miastem – Vila Vella, czyli jedynym przykładem ufortyfikowanego średniowiecznego ośrodka miejskiego, jaki można podziwiać

na katalońskim wybrzeżu. Kamienne domy i brukowane uliczki są niezmiernie urokliwe, a morska bryza, ładne plaże, górujące nad wszystkim ruiny zbudowanego między XII a XIV w. zamku (Castell de Tossa de Mar) i pyszne jedzenie sprawiają, że człowiek bardzo łatwo się tutaj relaksuje. Jeśli przyjedziemy tu w lipcu lub sierpniu, trafimy pewnie na koncerty, które odbywają się przy latarni morskiej. Sitges to ulubiony kurort barcelończyków (ze stolicy Katalonii można do niego szybko dotrzeć pociągiem), z piękną secesyjną architekturą, szerokimi piaszczystymi plażami, zabytkowym centrum historycznym i świetną kuchnią. To niewielkie, 30-tysięczne miasto ma bardzo bogatą ofertę kultu-

ralną oraz muzea z dziełami takich malarzy jak Picasso czy El Greco (1541–1614). Miasteczko słynie z nocnych klubów, między­ narodowego festiwalu filmowego (październikowy Festival Internacional de Cinema Fantàstic de Catalunya), barwnego karnawału czy czerwcowej imprezy Gay Pride. Kolejny modny kurort, położony z kolei na Złotym Wybrzeżu (Costa Daurada) to 27-tysięczne Salou. Uwagę zwraca w nim elegancka nadmorska promenada (Passeig Jaume I), ciągnąca się wzdłuż piaszczystej plaży Llevant, która wieczorem wypełnia się spacerującymi ludźmi. Liczne dyskoteki i puby sprawiają, że miejscowość tętni życiem przez całą dobę. Dzięki zróżnicowanej linii brzegowej, piaszczystemu wybrzeżu, 

©© Mistervlad/SHUTTERSTOCK.com

TT Zespół archeologiczny Tarraco (obecna Tarragona) z amfiteatrem rzymskim z przełomu I i II w. n.e.

©© S-F/SHUTTERSTOCK.com

©© kavalenkava/SHUTTERSTOCK.com

TT Girona, Pont de Ferro (Pont d’Eiffel) na rzece Onyar, powstałe w 1877 r. dzieło firmy Gustave’a Eiffela

WIOSNA–LATO 2020


©© emperorcosar/SHUTTERSTOCK.com

122 EUROPODRÓŻE

©© saiko3p/SHUTTERSTOCK.com

SS Alcázar w Segowii w średniowieczu należał do ulubionych rezydencji królów Kastylii, zwłaszcza Alfonsa X

SS Salamanka ma dwie katedry: romańską Catedral Vieja z XII w. i dużo większą, późnogotycką Catedral Nueva

bujnej śródziemnomorskiej roślinności, morzu i okolicznym górom krajobraz jest tutaj niezmiernie malowniczy. Salou stanowi obecnie ważne centrum turystyczne, w którego pobliżu znajduje się rozległy i pełen rozmaitych atrakcji rodzinny park rozrywki PortAventura World, przyciągający rocznie aż 5 mln gości. W 130-tysięcznej Tarragonie natrafimy na doskonale zachowane pozostałości rzymskie, a wśród nich starożytne miasto Tarraco, założone w III w. p.n.e., wpisane w 2000 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Powstało ono przy samym morzu, a jego położenie zachwyca do dziś. Duże wrażenie robi także Katedra św. Tekli (Catedral de Santa Tecla) oraz sam port, gdzie warto wstąpić do którejś z restauracji serwujących świeże owoce morza, ryby i paellę! Dla wielbicieli pięknych złotych plaż Tarragona również będzie idealnym miejscem na wypoczynek.

WIOSNA–LATO 2020

Girona to miasto kontrastów. Z jednej strony możemy podziwiać kolorowe budynki usytuowane nad samą rzeką Onyar (po hiszpańsku Oñar) albo przechadzać się wąskimi średniowiecznymi uliczkami po Barri Vell (jedną z najlepiej zachowanych średniowiecznych dzielnic na Półwyspie Iberyjskim). Z drugiej mamy tu nowoczesną zabudowę i ekskluzywne butiki. Do Girony warto przyjechać w maju, kiedy miasto obchodzi tygodniowy festiwal Temps de Flors i całe tonie w kwiatach. Z kolei na południowym krańcu Katalonii znajduje się piękny Park Przyrodniczy Delty Ebro (Parc Natural del Delta de l’Ebre). To jedno z najlepszych miejsc do podglądania ptaków w Europie. Będąc w okolicach Madrytu, warto wybrać się do Segowii. Słynie ona przede wszystkim ze wspaniale zachowanego rzymskiego akweduktu z początków II w. n.e. Do dziś można podziwiać jego ponad 800-metrowy

odcinek biegnący przez Stare Miasto (Ciudad Vieja). Konstrukcja wspiera się na 167 łukach i miejscami osiąga wysokość 28,5 m. Drugim niezwykłym zabytkiem Segowii jest średnio­ wieczny zamek – Alcázar. Wzniesiony na skalistym wzniesieniu nad zbiegiem rzek Eresma i Clamores, z mnóstwem wieżyczek, wygląda jakby wyjęto go z jakiejś baśni. Do listy miejscowych atrakcji należy dodać też zespół świetnie zachowanych budowli romańskich i gotycką Katedrę Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Fruktuoza (Santa Iglesia Catedral de Nuestra Señora de la Asunción y de San Frutos), kręte i wąskie uliczki, urokliwe placyki oraz prze­ piękne widoki. Wokół Madrytu do dziś można zobaczyć wspaniałe rezydencje królewskie wybudowane dla przedstawicieli dynastii Burbonów. Wśród nich są El Pardo (na terenie gminy Madryt), Eskurial (El Escorial, naj­bardziej znany i najbardziej monumentalny zespół architektoniczny), Palacio Real de la Granja


©© agsaz/SHUTTERSTOCK.com

123

©© Sean Pavone/SHUTTERSTOCK.com

SS Ávila z doskonale zachowanymi średniowiecznymi murami obronnymi leży na średniej wysokości 1131 m n.p.m.

SS Tzw. Historyczne Miasto Toledo wpisano w 1986 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO

de San Ildefonso, Palacio Real de Riofrío czy Aranjuez. Ostatnie z tych miejsc, poza reprezentacyjnym pałacem, słynie także z hodowli wielkich truskawek (fresones). W sezonie można je kupić na targu w mieście. Truskawki są również podawane w specjalnym pociągu na trasie z Madrytu (tzw. Tren de la Fresa kursujący w miesiącach wiosennych i jesiennych), gdzie kelnerzy w strojach z epoki częstują tymi owocami. Pyszne fresones z bitą śmietaną, podobnie jak szparagi – druga specjalność okolicy – są serwowane niemal w każdym lokalu w 60-tysięcznym Aranjuez.

Ávila znana jest z okalających Stare Miasto (Casco Antiguo) potężnych romańskich murów obronnych (muralla de Ávila) o grubości 3 m i wysokości 12 m. W ich skład wchodzi 9 monumentalnych bram oraz 87 półokrągłych baszt. Naj­potężniejsza z tych ostatnich, nazywana cimorro, stanowi jednocześnie absydę Katedry Chrystusa Zbawiciela (Catedral de Cristo Salvador). Salamanka obfituje w cenne zabytki romańskie, gotyckie, mauretańskie, renesansowe i barokowe. Jej całe Stare Miasto (Ciudad Vieja) zostało wpisane w 1988 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości

UNESCO. W tym obecnie blisko 150-tysięcznym ośrodku miejskim znajduje się założony w 1218 r. uniwersytet (Universidad de Salamanca), który w czasach swojej świetności był jedną z najlepszych uczelni wyższych w Europie. Koniecznie trzeba zobaczyć gotycki gmach Escuelas Mayores i jego główną fasadę w stylu plateresco. Za najsłynniejszy budynek w Salamance uchodzi Casa de las Conchas, czyli Dom Muszli. Według jednej z licznych legend, ten, kto odnajdzie żabę na elewacji wśród dekoracji, przebrnie szczęśliwie przez egzaminy. Mówi się, że jeśli czas pozwala nam na zobaczenie tylko jednego miasta w Hiszpanii, to powinno być to Toledo, znane wśród Hiszpanów jako la ciudad de las tres culturas, czyli „miasto trzech kultur”. Niegdyś żyli w nim ze sobą w zgodzie chrześcijanie, żydzi i muzułmanie. Z Toledo związał swoje życie słynny malarz El Greco, który zamieszkał w nim w 1577 r. i tworzył aż do śmierci w 1614 r. Stąd pochodzi też najlepszy marcepan (mazapán de Toledo), który jest tu wytwarzany od czasów Maurów. Serce tego 85-tysięcznego miasta, którego wspaniałe centrum historyczne leży malowniczo na prawym brzegu rzeki Tag, stanowi Plaza de Zocodover, ale cennych zabytków jest tak wiele, że w Toledo warto zatrzymać się na noc (także dla cudownego klimatu, jaki panuje tutaj wieczorem, gdy wyjadą tłumy jednodniowych turystów).

KTÓRE WIĘC WYBRAĆ? I katalońska Barcelona, i kastylijski Madryt mają wielkomiejską, kosmopolityczną atmo­ sferę. Obie stolice mogą pochwalić się bogatą ofertą kulturalną i zapewniają wiele sposobów na spędzanie wolnego czasu. Barcelonę wyróżniają przyjazny śródziemno­ morski klimat i malownicze plaże. Madryt to świetne miejsce dla miłośników sztuki oraz tych, którzy kochają tętniące życiem dzień i noc wielkie metropolie. Oba miasta gwarantują dużo słońca, pyszne jedzenie i wspaniałe, pełne atrakcji okolice. Trudny wybór? Może więc najpierw zdecydować się na jedno, a potem na drugie... Myślę, że naprawdę warto. 

WIOSNA–LATO 2020


124 EUROPODRÓŻE

Malta po polsku PAWEŁ CHOIŃSKI www.moja-malta.pl

« To niewielkie państwo składa się tylko z kilku skalistych wysepek pośrodku Morza Śródziemnego, lecz mimo to każdego roku odwiedzane jest ono przez ponad 2,5 mln turystów z całego świata. »

J

eszcze ok. 10 lat temu byli to głównie Brytyjczycy, gdyż tereny te stanowiły niegdyś kolonię korony brytyjskiej, oraz Włosi, którzy na Maltę mają po prostu blisko (zwłaszcza z Sycylii). Jednak tzw. arabska wiosna, rozpoczęta w Tunezji w drugiej połowie grudnia 2010 r., oraz późniejsze wydarzenia na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej (wybuch wojen domowych w Libii i Syrii w 2011 r.) sprawiły, że popularność Malty jako kierunku turystycznego zaczęła gwałtownie rosnąć. W trakcie ostatniej dekady liczba osób odwiedzających ten mały kraj (zajmujący 316 km² powierzchni i zamieszkany przez mniej więcej 500 tys. ludzi) wzrosła o ok. 100 proc. (w 2010 r. przybyło do niego „zaledwie” ponad 1,3 mln gości). Nic nie dzieje się bez przyczyny, gdyż zmiany te są w dużej mierze zasługą samych Maltańczyków, którzy w turystyce dostrzegli szansę na rozwój gospodarczy. Z roku na rok rozrasta się tu nie tylko baza hotelowa i gastronomiczna. Zwiększa się też widocznie liczba atrakcji, z których mogą korzystać odwiedzający wyspy turyści. Co ciekawe, wiele z nich powstaje w wyniku przekształcenia obiektów zabytkowych, których na Malcie nie brakuje. W ciągu ostatnich pięciu lat odnowione i udostępnione do zwiedzania zostały m.in. Fort św. Elma (Fort Saint Elmo) w Valletcie, gdzie znajduje się Narodowe Muzeum Wojny (National War Museum), i Fort św. Anioła (Fort Saint Angelo) w Birgu,

WIOSNA–LATO 2020

w którym można zobaczyć, jak wyglądało życie w czasach, gdy stacjonowali tutaj kawalerowie maltańscy (joannici), Francuzi czy brytyjska marynarka wojenna. Ostatnio niezagospodarowane wcześniej tereny w fosach wokół Mdiny i Valletty zostały przekształcone w skwery, a w październiku 2016 r. w XIX-wiecznych budynkach należących niegdyś do szpitala wojskowego w Kalkarze otwarto centrum nauki Esplora (Esplora Interactive Science Centre).

MALTA I POLACY Także Polacy zdają się dostrzegać atrakcyjność Malty jako miejsca, które można wybrać nie tylko na dłuższy urlop, ale także na weekendowy wypad. Jeszcze w 2009 r., gdy bezpośrednim połączeniem były latające tu w sezonie letnim samoloty czarterowe, wyspy odwiedziło ok. 3 tys. naszych rodaków. Dziś, głównie za sprawą tanich linii lotniczych, liczba ta wzrosła do ponad 100 tys. (w 2019 r.). Jednak obecność Polaków na Malcie to nie żadna nowość. Pierwsi z nich trafiali tutaj już w XVI stuleciu. Byli to głównie polscy kawalerowie maltańscy, m.in. Szymon Łatkowski i Prokop Pieniążek (jedyni nasi rodacy walczący podczas tzw. Wielkiego Oblężenia Malty z 1565 r.), Piotr Kochanowski (1566–1620, bratanek Jana z Czarno­lasu) i Bartłomiej Nowodworski (ok. 1552–1625). Wkrótce zaczęli pojawiać się również pierwsi podróżnicy z Polski. Do dziś zachowały się interesujące wspomnienia spisane przez nie­których z nich: Anonima diarjusz 


SS Tradycyjnie malowane na żółto i niebiesko maltańskie łodzie rybackie luzzu w porcie w Marsaxlokk

WIOSNA–LATO 2020

©© Cristian Balate/SHUTTERSTOCK.com

125


126 EUROPODRÓŻE peregrynacji włoskiej, hiszpańskiej i portugalskiej z r. 1595, którego autorstwo przypisywane jest Stanisławowi Niegoszewskiemu (szlachcicowi z okolic Krakowa), następnie Michała Wiszniewskiego podróż do Włoch, Sycylii i Malty (tom I i II) z 1848 r., Pielgrzymka misyjna do Ziemi Świętej, Syrii i Egiptu, którą ksiądz Feliks Laassner odbył w latach 1843–1849, czy zbiór esejów Stanisława Bełzy pt. W Tunisie i na Malcie, wydany w 1902 r. Na wyspach gościł też jeden z polskich poetów i dramatopisarzy, Adam Asnyk (1838–1897), który trafił tu w 1888 r. w czasie swojej podróży z Włoch do Tunezji. Niestety nie wspomniał on Malty w tekstach swoich wierszy, choć jeden z nich zatytułował Noc na morzu. W drodze z Malty do Goletty. Podczas II wojny światowej przez kraj ten wiodła jedna z tras, którą polscy żołnierze po klęsce wrześniowej w 1939 r. ewakuowani byli do Francji i Wielkiej Brytanii. Tędy przebiegała także droga z Polski do Kanady, którą podczas okupacji przebyły Szczerbiec i inne polskie insygnia koronacyjne. Na wyspach odebraliśmy również od Brytyjczyków (w maju 1940 r.) pierwszego wydzierżawionego na czas wojny niszczyciela ORP Garland, a w ramach 10. Flotylli Okrętów Podwodnych na Malcie stacjonowały dwie polskie jednostki – ORP Sokół i ORP Dzik. Z kolei w czerwcu 1942 r. u wybrzeży wysp zatonął okręt ORP Kujawiak. W latach 80. i 90. XX w. na Wyspach Maltańskich pojawili się polscy lekarze oraz stoczniowcy, jednak ci w większości po zakończeniu kontraktów powrócili do kraju. Dopiero przystąpienie w maju 2004 r. Polski i Malty do Unii Europejskiej spowodowało powstanie bardziej zwartego środowiska tutejszej Polonii. Dziś liczy ona ponad tysiąc osób, które mieszkają, pracują, a często także rozwijają tu swoje własne biznesy. Na Malcie znajdziemy dziś m.in. polski sklep, centra nurkowe czy organizatorów wycieczek po wyspach. A jeśli ktoś jest melomanem, to w maltańskim teatrze można posłuchać muzyki granej przez Polaków, których kilkoro wchodzi w skład orkiestry Maltańskiej Filharmonii Narodowej.

ZACZĘŁO SIĘ W BIRGU Birgu, zwane też Vittoriosą, to niewielkie miasteczko położone na jednym ze skalistych półwyspów wbijających się od południowego wschodu w zatokę Wielki Port (Grand Harbour). Miejsce to wybrali na swoją siedzibę joannici (zwani później również kawalerami maltańskimi), gdy w 1530 r. przejęli

WIOSNA–LATO 2020

SS Zabytkowe miasto Valletta zostało wpisane w 1980 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO

władzę na wyspie. Tutaj także zapewne swoje pierwsze kroki na wyspie stawiali Szymon Łatkowski (herbu Poraj) i Prokop Pieniążek (herbu Odrowąż), prawdopodobnie pierwsi Polacy, którzy odwiedzili Maltę. Obaj związani byli z Zakonem Maltańskim i walczyli tutaj w 1565 r. podczas tzw. Wielkiego Oblężenia Malty, gdy licząca blisko 40 tys. wojowników armia sułtana Sulejmana Wspaniałego (1494–1566) zaatakowała te tereny. Siły obrońców były ponad pięciokrotnie mniejsze, a główne punkty defensywy stanowiły właśnie Birgu i górujący nad nim Fort św. Anioła. Mimo dużej przewagi liczebnej wrogów Maltańczykom udało się jednak odeprzeć atak i po czterech miesiącach walk zmusić wojska osmańskie do

odwrotu. Za zasługi w czasie tej bitwy Szymon Łatkowski otrzymał nawet od wielkiego mistrza joannitów Jeana de la Valettego (1494–1568) tytuł komandora w komandorii w Kościanie. Niestety ze względu na wydany na niego wyrok w kraju nigdy nie objął formalnie tej funkcji. Dziś Birgu, choć leżące może trochę na uboczu i bez żadnego większego hotelowego zaplecza, przyciąga głównie turystów interesujących się historią. To dla nich w 2018 r. została udostępniona do zwiedzania po pieczołowitej restauracji jedna z naj­starszych maltańskich budowli obronnych, tj. Fort św. Anioła (jej dzieje sięgają mniej więcej XIII stulecia i ówczesnego zamku zwanego Castrum Maris).


©© Vladimir Zhoga/SHUTTERSTOCK.com

127

©© ZGPhotography/SHUTTERSTOCK.com

©© Myroslava Bozhko/SHUTTERSTOCK.com

SS Brukowana uliczka w ufortyfikowanym Birgu (dawnej Vittoriosie) po południowej stronie Wielkiego Portu

Choć umocnienia w tym miejscu istniały na długo przed przybyciem na wyspy joannitów, to obecny kształt tego obiektu militarnego zawdzięczamy głównie im. Pod koniec XVIII w., gdy wyspy zostały zajęte przez Napoleona Bonapartego, fort stanowił główną kwaterę wojsk francuskich, a gdy Malta stała się częścią imperium brytyjskiego, trafił on w ręce Royal Navy (marynarki wojennej Wielkiej Brytanii). Co ciekawe, został również wciągnięty na listę tzw. kamiennych fregat (stone frigate) – najpierw jako HMS Egmont, a od 1933 r. – HMS Saint Angelo. Jako jedna z baz marynarki wojennej na Malcie odwiedzany też był zapewne przez polskich marynarzy, którzy trafili na wyspę podczas II wojny światowej. Choć niestety ani po nich, ani po polskich kawa-

SS Villa Bighi w Kalkarze po restauracji i modernizacji gości dzisiaj Esplora Interactive Science Centre

lerach maltańskich czy naszych rodakach służących w armii Napoleona nie pozostał w forcie żaden ślad. W Birgu można znaleźć jeszcze jedno miejsce, które jest w pewien sposób związane z Polakami – Muzeum Morskie (Malta Maritime Museum). Wewnątrz na jednej ze ścian znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona załogom wspomnianych już wcześniej przeze mnie dwóch polskich okrętów podwodnych, ORP Sokół i ORP Dzik. Ich skuteczność w walce z włoskimi i niemieckimi jednostkami na Morzu Śródziemnym była tak wysoka, że stacjonujący na Malcie Brytyjczycy nadali im tytuł terrible twins, czyli „strasznych bliźniaków”. W Muzeum Morskim w najbliższym czasie powinna pojawić

się także jeszcze jedna pamiątka związana z polskimi marynarzami, czyli dzwon okrętowy wydobyty w maju 2017 r. z wraku niszczyciela eskortowego ORP Kujawiak. Okręt ten w czerwcu 1942 r., po doprowadzeniu do Malty konwoju z zaopatrzeniem, wpłynął na minę i zatonął u wybrzeża wyspy. Wrak statku ORP Kujawiak, wraz z kilkoma innymi podobnymi obiektami, w ubiegłym roku trafił na listę Underwater Cultural Heritage organizacji Heritage Malta i został udostępniony do zwiedzania dla nurków.

OD NAUKI DO FILMÓW Na południe od Birgu znaleźć można jeszcze inne miejsca związane z Polakami. Wystarczy wybrać się do pobliskiej Kalkary, 

WIOSNA–LATO 2020


128 EUROPODRÓŻE

WIOSNA–LATO 2020

Troja (2004 r.), Agora (2009 r.), Assassin’s Creed (2016 r.) czy amerykańskiego serialu telewizyjnego Gra o tron.

POLONIKA W VALLETCIE Po swojej wizycie w sierpniu 1830 r., dzięki rekomendacji swojego przyjaciela, słynnego angielskiego poety i dramaturga George’a Byrona (1788–1824), Benjamin Disraeli (1804–1881), późniejszy premier Wielkiej Brytanii, opisał Vallettę jako „miasto pałaców zbudowane przez gentlemanów dla gentlemanów”. Jak się okazuje, znalazł się

wśród nich też Polak, architekt Stefano Ittar (1724–1790). Przybył on na Maltę z rodziną w 1785 r. i na zlecenie Zakonu Maltańskiego miał zająć się budową gmachu powstającej w Valletcie biblioteki. Dziś budynek, który zaprojektował, nosi nazwę Biblioteki Narodowej Malty (National Library of Malta) i znajduje się w samym centrum stolicy, przy placu Republiki (Republic Square), w bezpośrednim sąsiedztwie wspaniałego Pałacu Wielkiego Mistrza (Grandmaster’s Palace). Niestety Stefano Ittar nie doczekał finału budowy swojego dzieła, gdyż zmarł w styczniu

©© trabantos/SHUTTERSTOCK.com

TT Gmach Biblioteki Narodowej Malty w Valletcie to dzieło polskiego architekta Stefano Ittara

TT Dolne Ogrody Barrakka z monumentem Alexandra Balla, brytyjskiego admirała i cywilnego komisarza Malty

©© Leonid Andronov/SHUTTERSTOCK.com

która przyciąga obecnie turystów głównie ze względu na znajdujące się tutaj nowo­ czesne centrum Esplora. Przypomina ono nieco warszawskie Centrum Nauki Kopernik i co ciekawe, obie instytucje prowadzą ze sobą współpracę. Tutaj też znajdziemy planetarium oraz wiele wystaw i warsztatów dotyczących nauki oraz otaczającego nas świata. I choć wydawać by się mogło, że ta inter­aktywna placówka przeznaczona jest tylko dla młodszych osób, to na pewno okaże się ona interesująca również dla wszystkich miłośników historii, gdyż została umiejscowiona w budynkach należących do funkcjonującego tu niegdyś szpitala brytyjskiej marynarki wojennej (tzw. Villi Bighi). Podczas I wojny światowej przyjmował on rannych w walkach w Grecji i Turcji (w rejonach Salonik i półwyspu Gallipoli). Do działających wtedy na wyspie aż 27 szpitali (w styczniu 1916 r.) trafiło ponad 135 tys. rannych, a Maltę zaczęto nazywać „pielęgniarką Morza Śródziemnego”. Na obrzeżach Kalkary znajduje się także cmentarz marynarki wojennej zakonu kapucynów (Capuccini Naval Cemetery, nazywany też lokalnie Kalkara Military Cemetery), miejsce odwiedzane od wielu lat przez tutejszą Polonię w dniu Wszystkich Świętych. Na tej nekropolii zostało pochowanych dziewięciu polskich żołnierzy walczących podczas II wojny światowej. Sześciu z nich to lotnicy, których samolot rozbił się na Malcie w czasie drogi powrotnej z Bliskiego Wschodu do Anglii. Dwóch kolejnych to polscy marynarze z okrętu ORP Sokół. Ostatnim zaś jest wywodzący się z kanadyjskiej Polonii pilot, który służył w stacjonującym na Malcie dywizjonie bombowym. Jego nagrobek zwraca od razu uwagę turystów z Polski, gdyż wyryto na nim sentencję po polsku: Droga wiodła przez Maltę. Przy bramie wejściowej na cmentarz umieszczono tablicę pamiątkową poświęconą pamięci polskich marynarzy i lotników. Odsłoniła ją delegacja polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej w 2003 r. Tuż przy Kalkarze znajduje się również wzniesiony przez kawalerów maltańskich Fort Ricasoli, w którym na początku XIX stu­ lecia stacjonował tzw. Regiment Froberga. W skład tego pułku wchodziła grupka Polaków. Niestety nie zyskał on jednak zbyt wielkiej sławy na wyspach, do czego przyczynił się m.in. bunt jego żołnierzy w kwietniu 1807 r., który zakończył się straceniem jego prowodyrów. Dziś część fortu dzierżawiona jest przez Malta Film Commission i używana jako plan filmowy. Powstawały tu m.in. sceny do takich filmów jak Gladiator (2000 r.),


129 1790 r., sześć lat przed zakończeniem prac. Oprócz gmachu Biblioteki Narodowej Malty, który stanowi jego największe dokonanie na wyspie, Ittar zaprojektował także kilka kamienic na reprezentacyjnej ulicy Strait w Valletcie oraz mieszczący się w pobliskiej Florianie budynek znany jako Villa Bonici. W stolicy Malty znajdziemy również inne polonika. Są nimi głównie tablice pamiątkowe, związane z polskimi żołnierzami, którzy walczyli tutaj w czasie II wojny światowej, oraz te wspominające wizyty papieża Jana Pawła II (1920–2005). Jedna z nich została

umieszczona na filarze kolumnady znajdującej się na tarasie Górnych Ogrodów Barrakka (Upper Barrakka Gardens). Jej fundatorami byli członkowie Stowarzyszenia Wyprawy Wrakowe (Shipwreck Expeditions), pragnącego uczcić w ten sposób pamięć 13 polskich marynarzy, którzy zginęli na niszczycielu eskortowym ORP Kujawiak. Tablica została odsłonięta w czerwcu 2015 r., w 73. rocznicę jego katastrofy. Drugie miejsce, w którym można znaleźć wzmiankę o polskich okrętach walczących podczas II wojny światowej, stanowi angli-

©© kavalenkava/SHUTTERSTOCK.com

TT Wieża Prokatedry św. Pawła z 1844 r. i charakterystyczne kolorowe drewniane balkony w stolicy Malty

©© CatHouseProduction/SHUTTERSTOCK.com

TT Fort św. Elma bronił się przez 28 dni podczas Wielkiego Oblężenia Malty, poddał się 23 czerwca 1565 r.

kańska Prokatedra św. Pawła (Saint Paul’s Pro-Cathedral). Tuż za ołtarzem, na drewnianych panelach wśród zestawienia wielu jednostek wspierających w okresie wojennym oblężoną wyspę, natrafimy też na cztery bliskie naszym sercom nazwy statków: ORP Garland, ORP Błyskawica, ORP Sokół oraz ORP Dzik. Niestety w chwili obecnej nie można zobaczyć najstarszej związanej z Polakami tablicy, która jest na Malcie. Była ona także pierwszą tego typu pamiątką poświęconą pamięci polskich marynarzy, jaką ufundowano po zakończeniu II wojny światowej poza granicami kraju. Została ona odsłonięta już 9 lipca 1948 r. na murach budynku bazy 10. Flotylli Okrętów Podwodnych, która mieściła się na Wyspie Manoela (Manoel Island). Po opuszczeniu wysp przez wojska brytyjskie w latach 70. XX w. używane przez nie wcześniej budynki militarne, pozostawione bez opieki, niszczały i w końcu zostały zamknięte. Na szczęście dzięki staraniom pracującego wówczas na Malcie jednego z polskich podwodniaków, komandora Andrzeja Kłopotowskiego (1917–2004), tablicę udało się przenieść do znajdującego się w Valletcie Narodowego Muzeum Wojny. Została ona poddana renowacji, a następnie, w lipcu 1984 r., wmurowana w ścianę na zewnątrz budynku. W miejscu tym wisiała przez ponad 20 lat, po czym została wy­eksponowana w jednej z sal muzealnych. Po dogłębnej renowacji muzeum, zakończonej w maju 2015 r., eksponat ten niestety nie pojawił się już wśród przedmiotów udostępnionych zwiedzającym. Przed przeniesieniem Narodowego Muzeum Wojny do górnej części Fortu św. Elma (Upper Saint Elmo) można w nim było znaleźć jeszcze jeden polski akcent – odznaczenia należące do Paula Cammillerego, Maltańczyka, który w czasie wojny służył na okręcie podwodnym ORP Sokół. Były wśród nich trzy nadane mu przez polskie władze: Krzyż Walecznych, Krzyż za Wolność i Nie­podległość oraz Medal Morski Polskiej Marynarki Wojennej. Cammilleri był jednym z dwóch Maltańczyków uhonorowanych polskimi odznaczeniami za walkę w okresie II wojny światowej. Drugi to Michael Cauchi, który jako strzelec pokładowy służący w 31. Dywizjonie SAAF brał udział w dostarczaniu zaopatrzenia dla warszawskich powstańców w 1944 r. Z dziejami II wojny światowej związane są jeszcze dwa polskie akcenty w Valletcie – pierwszy znajdziemy w Kościele św. Franciszka z Asyżu (Saint Francis of Assisi Church), 

WIOSNA–LATO 2020


gdzie w jednym z ołtarzy można podziwiać obraz św. Maksymiliana Marii Kolbego (1894–1941). Ten polski franciszkanin zginął w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, oddając swoje życie za jednego ze współwięźniów. W kościele znajdują się również relikwie tego świętego. Drugi akcent ujrzymy w Bazylice Matki Bożej z Góry Karmel (Basilica of Our Lady of Mount Carmel). Na jednym z filarów wywieszone są informacje o jeszcze jednym polskim zakonniku, a w bocznym ołtarzu umieszczono obraz z jego wizerunkiem. Był to karmelita bł. Hilary Januszewski (1907–1945), który jako więzień w Dachau, po wybuchu epidemii tyfusu w niemieckim obozie koncentracyjnym, zgłosił się do pracy w tamtejszym szpitalu. Zmarł sam, zarażony tą chorobą, miesiąc przed wyzwoleniem obozu.

ŚLADAMI JANA PAWŁA II Maltańczycy stanowią niezmiernie religijny naród. Mówi się nawet, że na wyspach jest tyle kościołów, ile dni w roku. To bardzo bliskie prawdy stwierdzenie, bo znaleźć ich tu można ok. 350. Nic więc dziwnego, że najbardziej znanym wśród Maltańczyków naszym rodakiem był św. Jan Paweł II. I to właśnie z nim związanych jest chyba naj­ więcej polskich śladów, na które można dziś natknąć się na wyspach. Papież Polak odbył dwie pielgrzymki na Maltę, pierwszą w maju 1990 r., a drugą 11 lat później, w 2001 r. Oprócz tych dwóch wizyt przebywał on też na wyspie przez kilka go-

©© Anton Zelenov/SHUTTERSTOCK.com

130 EUROPODRÓŻE

SS Konkatedra św. Jana w Valletcie – jej wnętrze zostało bogato ozdobione w stylu barokowym w XVII w.

dzin 1 września 1990 r., kiedy to samolot, którym udawał się w podróż apostolską do kilku afrykańskich państw, z powodu usterki musiał wylądować w między­narodowym porcie lotniczym znajdującym się na terenie gminy Luqa (Malta International Airport – MLA). Na Malcie znajdziemy wiele rzeczy związanych z tym świętym. Począwszy od ulic, placów czy budynków noszących jego imię, poprzez tablice upamiętniające jego wizyty w różnych częściach wysp, a skończywszy

na całkiem nietypowych, jak np. cumujący czasami w Wielkim Porcie, pływający pod maltańską banderą tankowiec Karol Wojtyla. Najwięcej jednak jest tablic poświęconych pielgrzymkom papieskim, a na kilka z nich natrafimy w samej Valletcie. Podczas podróży apostolskiej w maju 1990 r. Jan Paweł II odwiedził m.in. Kon­ katedrę św. Jana (Saint John’s Co-Cathedral). Na pamiątkę tego wydarzenia powstały dwie tablice. Pierwsza, z podobizną świętego, umieszczona została na ścianie

Produkty z Malty

SS Kinnie ze słodko-gorzkich pomarańczy chinotto

Istniejąca od ponad 90 lat firma Simonds Farsons Cisk wypuściła go na rynek w 1952 r. Nowy bez­alkoholowy napój powstał jako konkurencja dla popularnej coca-coli. Gazowany Kinnie ma słodko-gorzki smak, który zawdzięcza pomarańczom gorzkim oraz różnym zio-

WIOSNA–LATO 2020

łom. Dokładna receptura znana jest jedynie producentowi. Dziś w sprzedaży znajdują się trzy rodzaje napoju: Kinnie, niskokaloryczne Diet Kinnie i Kinnie Zest, a trafia on do wielu krajów na świecie, w tym do Polski. Warto wspomnieć, że firma Farsons słynie również z produkcji miejscowego piwa Cisk. Inny typowy maltański specjał stanowi Kunserva marki Three Hills – pasta czy raczej bardzo gęsty przecier z pomidorów (występuje w różnych wersjach, np. bez soli, z bazylią i czosnkiem, miętą i cebulą czy pikantną papryczką). Można nią posmarować chleb bądź dodać ją do sosu, potrawki lub zupy. Poza tym na Malcie trzeba spróbować produktów z opuncji figowej: dżemów i likieru. Sprzedawane są właściwie wszędzie, ale najlepiej wybrać się po nie do małych sklepów z lokalnymi przetworami wyrabianymi przez rodzinne firmy. Jeśli ktoś lubi podczas podróży podążać szlakiem regionalnych przysmaków, powinien koniecznie zawitać na wyspę Gozo. Nie bez powodu nazywa się ją spichlerzem całej Malty – znajdują się tu liczne pola uprawne, na których dojrzewają warzywa i owoce, a także gaje oliwne. Skoro o tych ostatnich mowa, nie wolno zapomnieć również o maltańskiej oliwie, idealnej do

chleba. Warto skusić się też na bardzo aromatyczne suszone na słońcu pomidory. Na zainteresowanie zasługuje także z pewnością miejscowy miód. Co ciekawe, na Wyspach Maltańskich rozwinął się osobny pod­gatunek pszczoły zwany maltańską pszczołą miodną. Na półkach sklepowych można również znaleźć ciemnobrązowy syrop z karobu, uzyskiwanego ze strączków chleba święto­jańskiego, z drzewa karbowego. Na Malcie powstają poza tym znakomite wina. Do największych tutejszych producentów zaliczają się Marsovin, Delicata i Meridiana. W kraju działają też mniejsi wytwórcy szlachetnych trunków.

©© ViewingMalta

©© Simonds Farsons Cisk

`` Znakiem rozpoznawczym danego kraju mogą być nie tylko jego zabytki czy dziedzictwo kulturowe, lecz także produkty spożywcze. I tak mała, słoneczna Malta ma np. swój charakterystyczny napój Kinnie.

SS Historia wina na Malcie sięga czasów fenickich


©© eFesenko/SHUTTERSTOCK.com

131

SS Pałac Wielkiego Mistrza, którego projekt wykonał maltański architekt i inżynier wojskowy Girolamo Cassar

budynku przylegającego do świątyni od strony głównej ulicy w maltańskiej stolicy – Republic Street. Drugą zaś, skromniejszą, znajdziemy wewnątrz konkatedry, tuż przed wejściem do oratorium, w którym znajduje się dziś powstały w 1608 r. obraz Ścięcie

św. Jana Chrzciciela autorstwa słynnego włoskiego malarza barokowego Caravaggia (1571– 1610). Odwiedzając wyspy, zarówno w 1990 r., jak i 11 lat później, papież gościł także w Pałacu Wielkiego Mistrza. Spotykał się w nim

i rozmawiał z prezydentami Malty. W 1990 r. gawędził w sympatycznej atmosferze z Ċensu Tabone (1913–2012), a w 2001 r. z Guido de Marco (1931–2010). O wizytach tych przypominają dwie tablice umieszczone wewnątrz bramy wejściowej na dziedziniec Neptuna (Neptune’s Courtyard). Na zewnątrz 

WIOSNA–LATO 2020


©© eFesenko/SHUTTERSTOCK.com

132 EUROPODRÓŻE

SS Plac Katedralny w Cittadelli w Victorii (Rabacie) na Gozo ze statuami papieży Piusa IX i Jana Pawła II

budynku pałacu znajduje się kolejna, tym razem z fragmentem przemówienia Jana Pawła II z dnia 9 maja 2001 r. Tego typu pamiątki z podróży apostolskich papieża odkryjemy również w innych miejscowościach, zarówno na Malcie, jak i na sąsiedniej wyspie Gozo. Ujrzymy je m.in. w Mdinie w Katedrze św. Pawła (Saint Paul’s Cathedral) i Rabacie na bocznej ścianie Kolegiaty św. Pawła (Collegiate Church of Saint Paul) i mieszczącej się pod kościołem grocie, a na tej drugiej wyspie – w jej stolicy, Victorii (Rabacie), w Katedrze Wniebo­wzięcia Naj­świętszej Maryi Panny (Cathedral of the Assumption). Na Gozo natkniemy się też na dwa pomniki Jana Pawła II. Co ciekawe, oba ustawione zostały w największym mieście tej wyspy – 7-tysięcznej Victorii. Pierwszy z nich

cej ok. 13 t rzeźby jest miejscowy rzeźbiarz Alfred Camilleri Cauchi, a pomysłodawcą jeden z tutejszych nurków, Raniero Borg. Pomnik został zatopiony 26 maja 1990 r. w obecności papieża, który pobłogosławił go z pokładu zakotwiczonej nieopodal łodzi. Po 10 latach, ze względu na pogarszającą się widoczność pod wodą w pobliżu posągu, został on wydobyty i ponownie zatopiony w okolicy Qawry, dzielnicy modnego kurortu Saint Paul’s Bay, niedaleko znajdującego się tu wraku promu MV Imperial Eagle.

znajduje się na terenie tutejszej Cytadeli (Cittadella), znanej także jako Zamek (Castello), na schodach prowadzących do katedry. Drugi z kolei ukaże się nam przy wjeździe do stolicy Gozo od strony miejscowości Għarb i Bazyliki Ta’ Pinu (Basilica of the National Shrine of the Blessed Virgin of Ta’ Pinu). Z wizytami polskiego papieża na Wyspach Maltańskich związana jest również jedna z atrakcji nurkowych, jakie czekają na amatorów podwodnych przygód w wodach u ich brzegów. W czasie pierwszej pielgrzymki u wybrzeży Wyspy Świętego Pawła (Saint Paul’s Island) zatopiona została figura przedstawiająca Chrystusa Żeglarzy (nazywana przez Maltańczyków Kristu tal-Baħħara), która miała upamiętnić wizytę Jana Pawła II na Malcie. Autorem tej trzymetrowej i ważą-

ŚWIĘTE MIEJSCA Na Malcie istnieje kilkanaście sanktuariów, czyli budowli sakralnych wzniesionych na miejscu uznawanym za święte. Dwa z nich mogą się wydać szczególnie interesujące dla polskich turystów. Świątyniami tymi są Kościół Najświętszej Panny w Mellieħa (Sanctuary of Our Lady of Mellieħa) i Kościół św. Pawła Rozbitka (Saint Paul’s Shipwreck Church) w Buġibbie. W obu przypadkach na ich murach ujrzymy kilka tablic z tekstami w różnych językach, w tym też po polsku. W sanktuarium w miejscowości Mellieħa umieszczone są na nich słowa modlitwy do patronki tego kościoła. Z kolei w Buġibbie znajdziemy fragment z Dziejów Apostolskich, opisujący rozbicie się jesienią 60 r. n.e. u wybrzeży Malty statku, na którym św. Paweł przewożony był z Jerozolimy na proces do Rzymu.

TT Kościół Najświętszej Panny w Mellieħa Jan Paweł II poświęcił podczas wizyty na Malcie w maju 1990 r.

©© SDebono/SHUTTERSTOCK.com

WOJNA FUTBOLOWA

WIOSNA–LATO 2020

W mieście Gżira natkniemy się za to na miejsce, jakie w dość ciekawy sposób zapisało się w dziejach polskiego futbolu. Mowa tutaj o Empire Stadium, czyli 30-tysięcznym stadionie, na którym do listopada 1981 r. piłkarska reprezentacja Malty rozgrywała mecze


©© eFesenko/SHUTTERSTOCK.com

©© DAAgius/SHUTTERSTOCK.com

133

SS Promenada nad Zatoką św. Pawła ma długość ok. 3 km i biegnie przez Qawrę, Buġibbę i Saint Paul’s Bay

SS Zatopiony pomnik Chrystusa u wybrzeży Qawry

między­państwowe. Dziś tak naprawdę pozostały po nim jedynie resztki trybun i obecnie już zarośnięta murawa. Na Empire Stadium w grudniu 1980 r. polscy futboliści po raz pierwszy zmierzyli się z maltańską drużyną narodową. Spotkanie odbyło się w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata w Hiszpanii w 1982 r. I być może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że to jedyne spotkanie reprezentacji naszego kraju, które zostało zakoń-

Choć Malta jest mniejsza od Polski blisko 990 razy i w dodatku oddalona o ok. 2 tys. km, to znaleźć tutaj można wiele ciekawych miejsc związanych z naszym krajem oraz Polakami (m.in. żołnierzami z okresu II wojny światowej, papieżem Janem Pawłem II, filmowcami, architektami czy piłkarzami), którzy na przestrzeni stuleci odwiedzali te gościnne i malownicze wyspy. Naprawdę warto poznawać bliżej tę ciepłą i słoneczną „pielęgniarkę Morza Śródziemnego”, i to w dodatku po polsku... 

czone przed czasem. Polacy wygrali z Maltańczykami 2:0. Jednak po strzeleniu drugiej bramki dla Polski w 75. minucie przez Leszka Lipkę z rąk niezadowolonych miejscowych kibiców poleciały w kierunku piłkarzy, sędziego i polskiej ławki rezerwowych kamienie oraz butelki. Mecz próbowano wznowić, lecz ostatecznie został on przerwany w 82. minucie, a FIFA (Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej) przyznała Polsce walkower, podtrzymując wynik z boiska, czyli 2:0.

WIOSNA–LATO 2020


134 EUROPODRÓŻE

Toskania niezwykła Anna Kłossowska italiannawdrodze.blogspot.com

« Bajka o psie, który jeździł koleją, legenda o porwanej w jasyr czerwonowłosej piękności, skarb hrabiego Monte Christo i jeszcze więcej fascynujących opowieści – to wszystko kryje ten, wydawałoby się, najbardziej nam znany region środkowych Włoch. »

SS Piaszczysta plaża Cavoli na Elbie przyciąga krystalicznie czystym morzem i wyjątkowym mikroklimatem

WIOSNA–LATO 2020


©© Balate Dorin/SHUTTERSTOCK.com

135

WIOSNA–LATO 2020


136 EUROPODRÓŻE

J

ako dziennikarka, ale przede wszystkim pilotka grup turystycznych zwiedzających Italię wiem, że moi podopieczni najchętniej słuchają właśnie interesujących historii. Domagają się nie tyle faktów, co baśni, legend, ciekawostek – i słusznie, gdyż one wiele mówią nam o danej kulturze, społeczności i jej obyczajach. Dlatego i tym razem, snując moją opowieść o Toskanii, dorzucę do niej sporą garść podań i mitów, ale też informacji o wydarzeniach prawdziwych, ale mniej znanych.

dynii) wyspę Włoch, a zarazem naj­większą i naj­bardziej znaną z archipelagu Wysp Toskań­skich. Zajmuje ona powierzchnię blisko 225 km² i liczy 32 tys. stałych mieszkańców. Do tutejszej stolicy – 12-tysięcznego Portoferraio – można dotrzeć z francuskiej Korsyki (Bastii) i San Vincenzo w prowincji Livorno, ale ja wybieram najczęstsze i naj­popularniejsze połączenia z portu w Piombino, decydując się na przeprawę statkiem należącym do firmy Moby Lines.

Swoją podróż zaczynam od rejsu promem po Morzu Tyrreńskim. Obieram kurs na Elbę – trzecią co do wielkości (po Sycylii i Sar-

Nazwę tej miejscowości znam od dzieciństwa, kiedy mama czytała mi do poduszki uroczą książeczkę O psie, który jeździł koleją.

BŁYSKAWICA Z PIOMBINO

TT Ze względu na położenie najdoskonalszy port na świecie – to słowa admirała Nelsona o Portoferraio

WIOSNA–LATO 2020

Autor, Roman Pisarski opowiedział w niej prawdziwą historię psa Lampo (czyli Błyskawicy), którego jako szczeniaka znalazł na stacji Campiglia Marittima zawiadowca Elvio Barlettani, mieszkaniec pobliskiego Piombino. Na tej stacji wysiadali niegdyś wszyscy niezmotoryzowani, kierujący się na Wyspy Toskańskie. Od 1991 r. jej rolę przejęła Piombino Marittima, więc tu trzeba przenieść się do taksówki lub autobusu wiozącego wprost do portu w Piombino. Ja wybrałam opcję drugą, tańszą, ale przed rejsem na na Elbę musiałam zobaczyć pomnik psa, którego Barlettani przygarnął w sierpniu 1953 r. Lampo był podobno tak mądry, że nauczył się rozkładu jazdy pociągów, dzięki czemu podróżował w różnych kierunkach,


137 lecz zawsze wracał do pana. Zginął pod kołami jednej z lokomotyw i został pochowany przy stacji w miejscowości Campiglia Marittima, a pamiątką po nim jest pomniczek z piaskowca, przedstawiający siedzącego z podniesioną prawą łapą mieszańca i napisem na postumencie „Pies podróżnik”. Szkoda, że na stacji nie informują o tej ciekawostce turystycznej!

A STATEK PŁYNIE ©© StevanZZ/SHUTTERSTOCK.com

Port w Piombino jak na tak niewielkie, bo ponad 30-tysięczne miasto jest naprawdę potężny, z solidnym zapleczem w postaci wielu budynków ciągnących się kilometrami w głąb lądu i wzdłuż nabrzeża. Cumują przy nim kilkupiętrowe promy, które zdają się tu

©© Balate Dorin/SHUTTERSTOCK.com

SS Piazza Giovanni Bovio na malowniczym cyplu oferuje nam taki widok na marinę i cytadelę w Piombino

kursować z częstotliwością taksówek. Trzeba powiedzieć, że rozkład połączeń z Elbą – zwłaszcza w sezonie – jest bogaty, więc każdy znajdzie opcję dogodną dla siebie, od wczesnych godzin rannych do niemal północy. Znajduję się na pokładzie promu z Piombino do Portoferraio należącego do Moby Lines, włoskiego lidera transportu morskiego osób i samochodów, który kursuje również na najpiękniejsze wyspy Morza Śródziemnego – Sardynię, Sycylię (z Neapolu) i Korsykę – a dzięki istniejącemu od 2016 r. partnerstwu z St. Peter Line pływa również po Bałtyku jako wycieczkowiec między Sankt Petersburgiem, Helsinkami, Sztokholmem i Tallinem. Moby Lines ma obecnie ponad 15 statków i rozpoznawalny jest od razu nie tyle za sprawą symbolu – błękitnego wielorybka, ile z powodu postaci z amerykańskich kreskówek Zwariowane melodie (Looney Tunes) zdobiących jego burty (w wyniku stosownej umowy podpisanej z przedsiębiorstwem mediowym Warner Bros.). Do Moby należą poza tym włoskie firmy promowe Toremar – od 2012 r. – i Tirrenia – od 2015 r. Toremar, BluNavy i Corsica Ferries – Sardinia Ferries (Elba Ferries) również łączą ląd stały z portami na Elbie w Portoferraio, Rio Marina i Cavo. Uwielbiam rejsy, tak jak kocham wodę, choć podróż promem bardziej kojarzy mi się chyba z jazdą autostradą. O ile morze jest spokojne, statek sunie po nim jak po stole. Wnętrze promu wypełniają rzędy wygodnych foteli lotniczych, ale jest też bar, gdzie zamawiam od razu crema al caffè – śmietankowy deser o konsystencji puszystego kremu, intensywnym smaku i aromacie wybornej kawy. Jem go powoli łyżeczką i czuję się

al settimo cielo, czyli jak w siódmym niebie. Potem wychodzę na zewnątrz, bo jednak widoki lepiej podziwiać na żywo niż przez szkiełka bulajów. Tuż obok mnie stoi elegantka pachnąca perfumami Chanel N° 5 z pudelkiem na smyczy. Dobrze, że dziś ciepły wieczór, bo inaczej zamarzłabym na tym wygwizdowie – mówi. – Mimo wszystko cieszę się, że na tych promach można podróżować z psem – dodaje. Myślę sobie, że gdyby Lampo urodził się 50 lat później, poszerzyłby zapewne swoje wyprawy w świat o rejsy. Na pokładach linii kursujących na Elbę surowo przestrzega się przepisów zakazujących właścicielom samochodów podróży we własnych pojazdach – muszą na czas rejsu zostawić je pod pokładem, a psy wziąć ze sobą. Jednak z czworo­nogami nie można wchodzić do kabiny pasażerskiej, pozostaje im więc zewnętrzny pokład. Zwierzęta nie mogą też biegać luzem, muszą być w koszu lub na smyczy, a na mordce mieć kaganiec. Nad naszymi głowami unoszą się mewy romańskie, zwane tutaj królewskimi, o białym jak śnieg upierzeniu, szarych, czarno nakrapianych skrzydłach oraz żółtych łapach i dziobie, którym co raz celują w fale, aby złowić rybę. Żyją tylko 10–15 lat, za to mogą latać już od ok. 40 dnia po narodzinach. Ich kolonie lęgowe zajmują wszystkie wyspy archipelagu. Jeśli ktoś by mnie zapytał, o której godzinie warto popłynąć na Elbę, polecam porę tuż przed zachodem słońca. Wtedy taflę morza i archipelag pokrywa jakby złoty welon, a w kolejnych fazach schyłku dnia na niebie pojawiają się coraz intensywniejsze pomarańcze i czerwienie, aż wszystko ginie w granacie przechodzącym w czerń – wyjątkowy spektakl natury. 

WIOSNA–LATO 2020


138 EUROPODRÓŻE Podczas blisko godzinnego rejsu, przy dobrej widoczności można podziwiać wyspy Archipelagu Toskańskiego, rozciągniętego na długości 166 km na Morzu Tyrreńskim. Wśród kilkudziesięciu siedem jest większych: Elba, Giglio, Capraia, Montecristo, Pianosa, Giannutri i Gorgona. Cały archi­ pelag objęty jest od 1996 r. ochroną jako Park Narodowy Wysp Toskańskich. W czasie mojej podróży mam szansę zobaczyć większość z jego „liderek”. Po lewej, w znacznym oddaleniu mijam Giglio, która kojarzy mi się nieszczęśliwie z katastrofą wycieczkowca Costa Concordia w styczniu 2012 r., kiedy w wyniku błędu czy raczej celowej brawury kapitana Francesca Schettina statek wpłynął na skały i przewrócił się na bok. Zginęły wtedy 32 osoby, a 64 zostały ranne. Przeprowadzona kilka lat później operacja postawienia i usunięcia wraku wywołała wiele niepokoju wśród ekologów, gdyż obawiano się skażenia środowiska naturalnego i nieodwracalnych zmian w dziewiczym ekosystemie wyspy, będącym przecież pod ochroną. Na szczęście dziś miejscowi otrząsnęli się z traumy po tej wielkiej katastrofie. Chętnie powtarzaną tu opowieścią jest historia o pięknej Marsilii, szesnastolatce o czerwonych jak płomień włosach, którą przed wiekami porwali stąd piraci, aby ofiarować ją sułtanowi. Inna legenda wyjaśnia, jak powstała Giglio – otóż spoczywająca na dnie ogromna, granitowa masa zamarzyła sobie, żeby poznać świat. Dzięki sile woli stała się w końcu na tyle lekka, aby wypłynąć na powierzchnię. Zobaczywszy wokół tyle piękna, poczuła się nim wręcz przytłoczona, aż do tego stopnia, iż znów zaczęła tonąć. Widząc, co może stracić, ostatkiem sił uczepiła się skrawka lądu, ale mściwe morze odrąbało jej ramię tak, że co prawda pozostała na powierzchni, ale odcięta od lądu stałego, na który do dziś może tylko spoglądać z daleka. Co warto zobaczyć na Giglio? Oczywiście Giglio Porto ze średniowieczną wieżą strażniczą, Torre del Saraceno, z której wypatrywano piratów i innych nieprzyjaciół. To miejscowość pełna kolorowych sklepików i położonych wzdłuż deptaku lokali serwujących świeże ryby i owoce morze. Z naj­ wyższego punktu wyspy, Giglio Castello (405 m n.p.m.) – jakby zatrzymanego w czasie średniowiecznego miasteczka otoczonego murami i basztami – rozciąga się piękna panorama na archipelag. Na amatorów opa-

WIOSNA–LATO 2020

©© jackbolla/SHUTTERSTOCK.com

CZERWONOWŁOSA MARSILIA

SS Kolorowe domy i Torre del Saraceno w centrum miejscowości Giglio Porto na wschodnim wybrzeżu Giglio

lania czekają szeroka plaża i spokojne wody rozległej zatoki w Giglio Campese, ale słońca zażywać też można na plażach Cannelle, Caldane i Arenella.

DUMAS I DUCE Płynąc na Elbę, dostrzec można, również po lewej stronie, ale położoną znacznie dalej, wyspę Montecristo. To na niej Edmund Dantès, bohater powieści Aleksandra Dumasa ojca, wykopał bajeczny skarb i stał się tytułowym hrabią Monte Christo. Francuskiego pisarza zainspirowała prawdo­

podobnie legenda o zakonnikach ze słynącego z bogactwa tutejszego Klasztoru św. Mamiliana. Ukryli oni niezwykłej wartości skarb w jednej z grot na Montecristo. Jak wiadomo, w każdej legendzie tkwi przynajmniej źdźbło prawdy. Powstały już w V w. klasztor, trzy stulecia później poważnie zniszczony przez Saracenów, odbudowali pieczołowicie benedyktyni. Wkrótce, dzięki licznym darowiznom tak w złocie, jak i ziemi, stał się jednym z najbogatszych ośrodków religijnych w Toskanii. Dziś pozostały po nim tylko ruiny, wznoszące się

TT Giannutri, najdalej wysunięta na południe wyspa archipelagu, można na nią dotrzeć z Porto Santo Stefano


SS Capraia – nad portem dominuje Forte di San Giorgio, twierdza wzniesiona w 1540 r. przez Genueńczyków

smoka. W miejscu, gdzie padła bestia, wytrysnęło ponoć źródło. Mamilian zmarł na Montecristo we wrześniu 460 r., ale jest patronem wyspy Giglio. Dlaczego tak się stało? Otóż, gdy w 1799 r. napadli na nią piraci berberyjscy, którzy praktycznie już ją zdobyli, pozostali przy życiu obrońcy Giglio Castello poprosili o interwencję z nieba św. Mamiliana. Wówczas pomógł im on w odparciu znacznie liczniejszego wroga. Dokładnie sto lat później mająca 10,39 km2 powierzchni wysepka Montecristo została oddana na wyłączność jako teren polowań przedostatniemu królowi Włoch

Wiktorowi Emanuelowi III. Znany z podłego wzrostu i słabego charakteru, w historii zapisał się jako ten, za sprawą którego Italia wzięła udział w Grande Guerra, czyli I wojnie światowej, kończąc ją mimo zwycięstwa z ogromnymi stratami w gospodarce i ludziach, a przede wszystkim nie zapobiegł dojściu do władzy faszystów Mussoliniego.

KOZIA WYSPA? Im bliżej jesteśmy Elby, tym dokładniej widzimy wyspę po naszej prawej stronie – Capraię. Na bardzo dalekim horyzoncie 

©© Paolo Borella/SHUTTERSTOCK.com

320 m w górę ponad zatoczką Cala Maestra – jedynym na wyspie punktem, do którego można dopłynąć łodzią do brzegu. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Montecristo stanowi jedną z trudniej dostępnych wysp – skalne urwiska nie pozwalają na przycumowanie gdzie indziej. Zbudowana z szaro-różowego granitu, przypomina kształtem piramidę. Należy do najbardziej dziewiczych, bo rzadziej odwiedzanych zakątków archipelagu. Od 2019 r. na Montecristo wpuszcza się rocznie zaledwie 2 tys. szczęśliwców (i tak zwiększono tę liczbę dwukrotnie w porównaniu do wcześniejszych limitów!), dając pierwszeństwo naukowcom, dziennikarzom, pisarzom, przedstawicielom branży turystycznej czy uczniom i studentom. Średni czas oczekiwania przez nich na otrzymanie pozwolenia na zwiedzenie wyspy wynosi trzy lata. Spacer po niej wymaga dość dobrej kondycji, gdyż droga pnie się albo ostro w górę, albo biegnie stromo w dół, po kamieniach – trzeba mieć przyzwoite buty trekkingowe, klapki i sandałki absolutnie odpadają. Zresztą właśnie olbrzymie połacie granitu wynurzające się spośród zieleni robią tutaj największe wrażenie. Według innej legendy, to właśnie do Montecristo miał dotrzeć Mamilian, biskup Palermo z V w., po wcześniejszym wygnaniu go przez Wandalów z Sycylii do Kartaginy. Nim przyszły święty osiedlił się w grocie na wyspie, musiał pokonać skrzydlatego

©© dade72/SHUTTERSTOCK.com

139

WIOSNA–LATO 2020


140 EUROPODRÓŻE dostrzegają ją podobno co bardziej sokolo­ ocy mieszkańcy Livorno odległego o, bagatela, 64 km. Wbrew powszechnemu przekonaniu samych Włochów jej nazwa nie pochodzi od capre, czyli kóz, choć te zwierzęta zamieszkują wyspę i na miejscu wytwarzany jest dokonały ser kozi – z tutejszym miodem to prawdziwe niebo w gębie. Capraia jest zlatyni­zowaną formą etruskiego rdzenia, gdzie kapra oznacza skałę. Na Caprai nie uświadczymy piaszczystych plaż. Jej urodę stanowią właśnie wspaniałe formacje skalne. Rejs wokół wyspy łódką pozwala odkryć liczne malownicze groty, łuki z kamienia i podwodne skały, wśród których uwijają się rybki i inne żyjątka morskie.

Księstwo Elby. To miejsce wymarzone dla pasjonatów historii, którzy z przyjemnością, choć nie bez fatygi mogą się wdrapać niemal na sam szczyt skały, na której amfi­ teatralnie zbudowane jest Portoferraio, aby zwiedzić zarówno wspomniane forty medycejskie i sąsiadującą z nimi Villę dei Mulini Napoleona. Jest też willa napoleońska w pobliskim San Martino, którą Eliza Bonaparte kupiła bratu na letnią rezydencję, ale wy-

by w mojej ulubionej miejscowości Marina di Campo – ale też pływanie jachtem czy jeżdżenie rowerem górskim.

WINO NAPOLEONA Elbę odwiedziłam już kilkukrotnie, za każdym razem odkrywając coś nowego, żeby potem podzielić się wrażeniami na łamach kolejnych numerów magazynu All Inclusive (1 i 3/2019). Dlatego obecnie postanowiłam

TT Portoferraio założył w 1548 r. jako ufortyfikowane miasto, nazywane Cosmopoli, książę Kosma I Medyceusz

CEL – ELBA Syrena statku obwieszcza, że zaraz zobaczę metę podróży. Nad Elbą dumnie dominują bastiony dwóch fortec (Forte Stella i Forte Falcone) wzniesionych w Portoferraio przez florenckiego księcia Kosmę I Medyceusza (1519–1574) dla obrony przed Turkami. Przybijamy do portu, ale to nie takie proste, bo w zatoczce panuje ruch niczym na Marszałkowskiej w samo południe. Wypasione jachty o futurystycznych kształtach, stateczki, łodzie rybackie – między tym wszystkim manewrować musi mój kolos i to zupełnie po przeciwnej stronie niż zwykle. To jedyny port, w którym wpływając i wypływając, należy trzymać się lewej strony, podczas gdy w innych obowiązuje ruch prawostronny. Ale oto dobiliśmy do brzegu i z „paszczy” promu powoli zaczynają wyjeżdżać samochody, a ja w tłumie pasażerów zstępuję po metalowych schodach na ląd. Elba swoją sławę zawdzięcza nie tylko Napoleonowi, który od 4 maja 1814 r. do 26 lutego 1815 r. przebywał na niej na wygnaniu, tęsknie ponoć spoglądając w kierunku rodzinnej Korsyki. Kontrowersyjny cesarz Francuzów zapisał się w pamięci mieszkańców wyspy wyjątkowo pozytywnie – jako dobry gospodarz i budowniczy dróg, które połączyły oddzielone od siebie górskimi pasmami miejscowości. Elba ma bujną historię od staro­żytności – władali nią kolejno Etruskowie, Rzymianie oraz Ostrogoci, Longobardowie i Saraceni, a w późniejszym średniowieczu państwa-miasta: Republika Pizy, Signoria di Piombino, Republika Florencka, następnie zaś Hiszpania (w ramach Stato dei Presidi – Państwa Garnizonów), a od początku XIX w. Francja – dlatego właśnie na nią wywieziono Bona­partego, tworząc specjalnie dla niego

WIOSNA–LATO 2020

cieczka do niej bez własnego samochodu stanowi małe wyzwanie. Co prawda na miejsce dowozi lokalny autobus, ale kursuje stosunkowo rzadko, a i muzeum (Museo Nazionale delle Residenze Napoleoniche dell’Isola d’Elba – Villa di San Martino) bywa dość często zamknięte z rozmaitych powodów. Elba to dla mnie idealny zakątek na wypoczynek, nie tylko plażowanie – chociaż-

pójść innym tropem i przemieszczając się po wyspie ruchem konika szachowego, wyłowić kilka ciekawostek. Po pierwsze Elba nie jest wcale tak mała, jakby się mogło wydawać – liczy 223,5 km2 i dzieli się na siedem gmin. Naj­mniejsza z nich, Marciana Marina ma zaledwie 5,86 km2 powierzchni, co czyni z niej naj­ bardziej „lilipucią” w całej Toskanii.


141 rzyńca, gdzie spoczywają doczesne szczątki przedstawicieli tego wybitnego rodu. Florenckich książąt opisuje z wyjątkową swadą współczesny włoski pisarz Matteo Strukul w tetralogii Medyceusze. Książka została już przetłumaczona na język polski, a na jej podstawie zrealizowano też serial historyczny Medyceusze. Władcy Florencji. Granitowa przeszłość Elby najbardziej widoczna jest w miejscowościach San Piero in Campo i Rio Marina, zbudowanych z tej

że właśnie jemu zawdzięcza się uprawę na wyspie tego greckiego szczepu. Proces produkcji nie jest wcale taki prosty. Winogron nie zbiera się, gdy dojrzeją, ale zostawia jeszcze na krzakach kilka tygodni, potem suszy na słońcu, a następnie poddaje fermentacji w beczkach i na koniec butelkuje. Takie najwyższej jakości wino zabieram ze sobą, wracając do Toskanii kontynentalnej w poszukiwaniu kolejnych ciekawostek i opowieści.

©© Balate Dorin/SHUTTERSTOCK.com

Już 3 tys. lat temu na wyspie wydobywano granit – początkowo do celów własnych, o czym świadczą do dziś odkrywane grobowce, koła młyńskie, ołtarze. Z kolei Rzymianie docenili wartość tego kamienia przy bardziej ambitnych budowlach. Osiem słynnych kolumn o wysokości ok. 12 m i średnicy 1,5 m zdobiących rzymski Panteon miano wykuć właśnie z granitu elbańskiego. Podobnie zresztą jak te znalezione przez archeo­logów podczas wykopalisk w Koloseum oraz na

©© Balate Dorin/SHUTTERSTOCK.com

©© Balate Dorin/SHUTTERSTOCK.com

SS Klimatyczną elbańską miejscowość Porto Azzurro, pierwotnie Longone, oblewają wody kanału Piombino

wzgórzach Kwirynał i Palatyn. Granitowe kolumny z Elby zdobią też Katedrę, czyli Duomo, i Baptysterium św. Jana Chrzciciela na placu Cudów w Pizie oraz tamtejsze kościoły San Michele in Borgo i San Frediano. Z kolei Medyceusze we Florencji wykorzystali ten cenny materiał w Ogrodach Boboli, należących do renesansowego pałacu Pittich oraz w kaplicy książąt w Bazylice św. Waw-

SS Na zboczu wzgórza Monte Capannello (496 m n.p.m.), na wschodzie Elby, leży malowniczo Rio nell’Elba

skały. Wyspa obfituje też w minerały, które eksponują muzea w Capoliveri, Porto Azzurro, Rio Marina i Rio nell’Elba. Warto spróbować lokalnego, czerwonego wina Aleatico dell’Elba (Elba Aleatico Passito), oznaczonego symbolem DOCG (kontrolowana i chroniona nazwa pochodzenia). Tak rozkoszował się nim Napoleon,

RAJ ZIEMSKI WE FLORENCJI Florencja to miasto, z którym nie zawsze było mi po drodze. W zgrzebnych czasach PRL-u, na studiach, przyjechałam nad największą w Toskanii rzekę Arno jako opiekunka do dzieci. Trafiłam mało fortunnie na skłócone małżeństwo i zbuntowane rodzeństwo, więc szybko uciekłam stąd do 

WIOSNA–LATO 2020


©© ChiccoDodiFC/SHUTTERSTOCK.com

142 EUROPODRÓŻE

SS Panorama Florencji z kopułą Katedry Santa Maria del Fiore i Palazzo Vecchio przy Piazza della Signoria

Rzymu. Wcześniej jednak przez bite trzy tygodnie codziennie spędzałam pół dnia w Galerii Uffizi. Sal było wówczas mniej, bo „tylko” 47, nie zalewała ich też masa turystów przeganiana przez znerwicowanych ochroniarzy. Miałam czas, aby usiąść na szerokich, wybitych miękką materią ławach (teraz ich nie uświadczysz) i podziwiać do woli dzieła Sandra Botticellego. To wówczas zrozumiałam, co znaczy zobaczyć na własne oczy oryginał obrazu – żadna kopia czy fotografia Narodzin Wenus nie jest w stanie oddać piękna przedstawionej przez malarza postaci. Teraz zamiast Uffizi wybieram inne miejsce do kontemplacji, już nie sztuki, a natury. Przebijam się więc w wolnym czasie przez tłumy na Moście Złotników na drugą stronę Arno, do pałacu Pittich, kupuję bilet za

7 euro do rozciągających się na jego tyłach Ogrodów Boboli, przebiegam przez ich nieco zaniedbane połacie, aby dotrzeć do olśniewających feerią kolorów, tysiącem zapachów kwiatów i cytrusów ogrodów przy willi Bardini. Z kamiennych ławeczek ustawionych przy żwirowych alejkach rozciąga się jedna z najpiękniejszych panoram Florencji. Zazwyczaj nie ma tu żywego ducha albo tylko kilka osób, mówiących szeptem, aby nie spłoszyć świergoczących w gałęziach drzew ptaków. To moja oaza spokoju, raj na ziemi – paradiso terrestre.

SIENA PODZIEMNA Słońce przyjemnie praży, a ja siedzę na rozpalonym jego promieniami najsłynniejszym placu Sieny – Piazza del Campo. Kształtem przypomina muszlę albo rozłożoną pelerynę

©© Catarina Belova/SHUTTERSTOCK.com

TT Na Piazza del Campo w Sienie dwa razy do roku (2 lipca i 16 sierpnia) odbywa się słynna gonitwa palio

WIOSNA–LATO 2020

czy, jak tutaj mówią, płaszcz Matki Boskiej. Nogi mam lekko niżej, bo powierzchnia placu zbiega ku dołowi – tu schodzą się trzy wzgórza dźwigające miasto od czasów założenia go przez Etrusków. Położenie na sporej wysokości, blisko 322 m n.p.m., zapewniało sieneńczykom bezpieczeństwo, ale jednocześnie cierpieli oni przez to na chroniczny brak wody. Dlatego w XIII w. postanowiono zbudować w Sienie akwedukt. Miał on czerpać wodę z tutejszych uwodnionych warstw skalnych i odległych źródeł. Starano się nawet zmienić bieg pobliskiej rzeki Merse, żeby przybliżyć ją do miasta, ale to się nie udało. W ciągu czterech stuleci powstał natomiast ponad 25-kilometrowy system podziemnych kanałów, zwanych tutaj bottini, które transportowały wodę do źródeł i zbiorników w Sienie. Podobno budujących akwedukt robotników straszyły podziemne omiccioli, choć te istoty, podobne do skrzatów, nie wyrządzały im krzywdy. W korytarzach pojawiać się miały też fuggisoli, nagłe rozbłyski światła. A może tworzyła je tylko bojaźliwa wyobraźnia pracowników, którym częściowo płacono winem? Stary akwedukt nadal zasila miejskie źródła i fontanny, w tym marmurową, monumentalną Fonte Gaia na Piazza del Campo, podczas gdy ten nowoczesny doprowadza wodę do budynków. Wyprawa w głąb wiekowych korytarzy obrosłych mnóstwem stalaktytów i stalagmitów dostarcza sporo wrażeń, choć odmiennej natury niż te, jakie towarzy-


©© Catarina Belova/SHUTTERSTOCK.com

143

SS Pałac Pittich od strony powstałych w stylu francuskim Ogrodów Boboli z licznymi fontannami i rzeźbami

szyły mi, gdy oglądałam rozgrywającą się na Piazza del Campo słynną gonitwę – palio. I tylko koni, zmuszanych do morderczego wysiłku, aby dobiec do mety przed konkurentami, było mi żal.

ZAMKI, W KTÓRYCH STRASZY Malownicza panorama stolicy Toskanii, z wyróżniającą się kopułą projektu Filippa Brunelleschiego (1377–1446), wieńczącą Katedrę Matki Boskiej Kwietnej, rozciąga

się z położonej 6 km od Florencji miejscowości Fiesole. W stojącym tu średnio­ wiecznym zamku, Castello di Vincigliata, szukam śladów historii będącej wariacją tej o Romeo i Julii. W kamiennych komnatach mieszkała niegdyś Bianca, zakochana 

WIOSNA–LATO 2020


144 EUROPODRÓŻE wspinam się na mury, zdobione blankami jak z bajki. Poniżej gęstwiny drzew, otaczających kamienną budowlę na wzgórzu, rozciągają się kwadraty pól uprawnych i połacie winnic. To w tej okolicy pojawia się duch ziejącego ogniem ogromnego lisa. Bestia przez stu­lecia skutecznie odstraszała dzielnych rycerzy, gdyż nie chciała, aby powstał tutaj zamek. Dopiero książę Bonifacy III z Kanossy,

Henryk IV na spotkanie z papieżem Grzegorzem VII, aby błagać go o zdjęcie ekskomuniki i – jak barwnie opisuje to Rita Coruzzi w powieści Matilde – nie tylko maszerował boso po śniegu, ale stał pod bramą na mrozie przynajmniej dobę o suchej gębie. Ten fakt historyczny upamiętnia powiedzenie „pójść do Kanossy”, czyli być zmuszonym do ukorzenia się przed przeciwnikiem.

©© karamysh/SHUTTERSTOCK.com

©© Bernd Zillich/SHUTTERSTOCK.com

bez pamięci w Umberto, ale skłócone rody, z których młodzi pochodzili, nie chciały zezwolić na ślub. Gdy chłopak został zamordowany w zasadzce przygotowanej przez jej krewnych, dziewczyna zmarła na zawał serca. Dziś Bianca jako biała dama pojawia się nocami na blankach zamczyska, lecz nie straszy – pragnie chronić każdą niewinną miłość przed zagrożeniem. Zabytek odrestau-

SS Ruiny zamku słynnej i walecznej Matyldy z Kanossy

©© Marco Zamperini/SHUTTERSTOCK.com

©© Buffy1982/SHUTTERSTOCK.com

SS Z Fiesole, uchodzącej za najbogatszą miejscowość w Toskanii, rozciąga się wspaniały widok na Florencję

SS Castello di Strozzavolpe zbudował na wzgórzu, w strategicznym miejscu, Benuccio z rodu Salimbeni

rował pieczołowicie po wiekach zaniedbań w latach 50. XIX stulecia nowy właściciel, bogaty angielski polityk i koneser sztuki John Temple Leader. Między Florencją a Sieną, w prowincji należącej do tego drugiego miasta i na skrzyżowaniu dwóch antycznych dróg – via Cassia i via Francigena, znajduje się okazały zamek Strozzavolpe. Powstały w XI w., potem nie­ jednokrotnie przebudowywany, w środku gromadzi kolekcję starej broni. Zmierzam ku niemu cyprysową drogą, jedną z dwóch prowadzących do bramy w baszcie, a potem

WIOSNA–LATO 2020

markiz Toskanii, miał zabić, a ściślej udusić groźne zwierzę, co przypomina nazwa zamku – Strozzavolpe. Bonifacy był ojcem słynnej Matyldy z Kanossy, wyjątkowo światłej, wybitnej kobiety średniowiecza, która nie tylko potrafiła samodzielnie zarządzać Toskanią i blisko połową ówczesnych Włoch, władać mieczem w bitwach, pokonując wrogów, ale także prowadziła politykę mającą wesprzeć władzę papieską w sporze o prymat z cesarzem rzymskim. To właśnie pod jej zamek w Kanossie udał się w lutym 1077 r. cesarz

SS Średniowieczny zamek hrabiów Guidi w Poppi

Miejsc nawiedzonych w Toskanii jest znacznie więcej. W średniowiecznym Castello Poppi pod Arezzo można usłyszeć niekiedy szczęk oręża, chociaż nie widać walczących w nim rycerzy. W Castello dei Vicari w centrum Lari w prowincji Piza jęczą duchy więźniów przetrzymywanych i torturowanych w czasach inkwizycji. Jest też tzw. Most Diabła (Ponte del Diavolo) w miejscowości Borgo a Mozzano, w którego budowie brały udział siły nieczyste… Czyż taka właśnie niezwykła Toskania nie jest szalenie fascynująca? 


145

Sielanka Travel

Na co dzień zarządza Pani znanym podwarszawskim Hotelem Sielanka nad Pilicą****. Skąd pomysł na rozwinięcie działalności o wyjazdy zagraniczne? To efekt mojej pasji podróżowania oraz otwartości na drugiego człowieka. Swoje wyprawy zawsze opracowywałam samodzielnie. Zakup wycieczki z katalogu sieciowego biura podróży nie był dla mnie. Po latach rozumiem, że zawsze poszukiwałam takich pomysłów na spędzenie urlopu, które zbliżały mnie do ludzi, odkrywały ich unikalną mentalność, sprzyjały nawiązywaniu przyjaźni. Dziś spełniam te marzenia, organizując wyjątkowe wyprawy dla klientów Sielanka Travel. Głównym kierunkiem Waszych wyjazdów jest Italia. Dlaczego? Przez kilkanaście lat mieszkałam we Włoszech. Studiowałam, następnie pracowałam w sektorze turystycznym, zarządzając hotelem pod Sieną. Każdą wolną chwilę spędzałam na odkrywaniu Italii, od Dolomitów aż po południowe wybrzeża Sycylii. Miejsca, w które dziś zabieramy Klientów, nigdy nie są

przypadkowe, wszystkie są osobiście przez nas sprawdzone. Jeździmy tam, gdzie mamy pewność, że pobyt będzie nie­zapomniany. Ta wyjątkowość może być rozmaicie definiowana, ale odważę się powiedzieć, że jest ona w pewnym sensie związana z naszymi ludzkimi potrzebami zmysłowego przeżywania chwili. Najczęściej wspominamy uczucia, emocje, jakie doświadczamy, a nie tylko same miejsca. Kompilacja wszystkich bodźców, które składają się na niezapomnianą chwilę, jest najważniejsza. Dlatego właśnie wino Chianti kupione w sklepie nigdy nie będzie nam tak smakowało, jak to, które piliśmy np. w winnicy u stóp zamku baronów Ricasoli, patrząc na malownicze pejzaże toskańskich wzgórz. Rozmawiamy o wyjazdach, w których zwykle udział biorą osoby prywatne. Jednak rynek turystyczny dziś rozwija się również w obszarze firmowych wyjazdów typu incentive. Sielanka Travel ma tu coś do zaproponowania? Naszym atutem jest to, że każdy wyjazd przygotowujemy w oparciu o konkretne oczekiwania jego uczestników. Z naszego punktu widzenia nie ma większego znaczenia, czy jedziemy z grupą indywidualnych turystów, czy zespołem pracowników danej firmy. Chcemy zawsze zapewnić nie­przeciętne wrażenia i dostarczyć konkretną dawkę przeżyć i emocji, które zostaną zapamiętane na całe życie. W przypadku klienta biznesowego różnica polega na tym, że zazwyczaj taki wyjazd łączy się z koniecznością osiągnięcia jakiegoś celu. Mamy jednak doświadczenie, jak umiejętnie i skutecznie łączyć przyjemne z pożytecznym. Wykorzystujemy wspomniane emocje oraz wspólne przeżywanie wyjątkowych chwil do integrowania zespołów lub skuteczniejszego budowania relacji z otoczeniem biznesowym firm, dla których organizujemy tego typu wyprawy. 

©© credit ©© credit

Wakacje w Polsce czy za granicą? Najlepiej i w Polsce, i za granicą! A tak na poważnie, jestem entuzjastką zdrowego podejścia i zachowania równowagi, słynnej koncepcji work-life balance. Dzisiejszy świat pędzi, żyjemy w wiecznym oczekiwaniu tworzenia przełomowych idei, ciągłej optymalizacji, innowacji. Tymczasem wysoką kreatywność uzyskujemy wtedy, gdy jesteśmy wypoczęci, a wypoczywamy wtedy, gdy nie pracujemy. Odpowiadając zatem na pytanie, lubię w roku kilku­krotnie wyjechać na krótkie wypady i raz, dwa razy do roku na dłużej i zwykle gdzieś dalej. Przyznaję jednak, że jestem w tej świetnej sytuacji, że mogę niekiedy mój prywatny wypoczynek połączyć z organizacją wyjazdów, które realizujemy w ramach projektu Sielanka Travel.

SS Projekt Sielanka Travel – Wine&Friends Tour

SS Katedra przy Piazza del Duomo w centrum Sieny

©© credit

« O tworzeniu nietypowych produktów turystycznych, podróżach z winem w tle i poszukiwaniu przygód rozmawiamy z Dorotą Wagą, właścicielką biura Sielanka Travel. »

SS Podróż szlakiem szlachetnych trunków po Toskanii

©© credit

tekst promocyjny

©© credit

zapewnia nieprzeciętne wrażenia

SS Sielanka Travel dba o nieszablonowy wypoczynek

www.sielanka.pl/sielanka-travel e-mail: dorota.waga@altera.pl

WIOSNA–LATO 2020


©© Lukas Jonaitis/SHUTTERSTOCK.com

146 EUROPODRÓŻE

SS Zamek w Trokach na jeziorze Galwe, niegdyś siedziba wielkiego księcia Witolda Kiejstutowicza

Nadbałtyckie kurorty i uzdrowiska GRZEGORZ MICUŁA

WIOSNA–LATO 2020


©© trabantos/SHUTTERSTOCK.com

147

SS Kościół św. Piotra i Dom Bractwa Czarnogłowych z XIV w. na placu Ratuszowym (Rātslaukums) w Rydze

« Trzy republiki nadbałtyckie to niewielkie, a jednocześnie zróżnicowane państwa położone w bezpośredniej bliskości Polski. Ich powierzchnia i liczba ludności są nieduże, ale wszystkie wyróżniają się ciekawą kulturą, w której krzyżowało się wiele wpływów, bogatym i różnorodnym dziedzictwem historycznym oraz dziką, surową przyrodą, kształtowaną przez Bałtyk i północne w stosunku do naszego kraju położenie. »

©© yegorovnick/SHUTTERSTOCK.com

TT Symbol wyspy Sarema – pięć wiatraków w miejscowości Angla, największy z nich to tzw. holender

WIOSNA–LATO 2020


148 EUROPODRÓŻE

Litwa

Litwini od zarania dziejów szanowali przyrodę. W czasach pogańskich czcili święte gaje, drzewa i głazy, siły natury i zjawiska przyrodnicze. Jednym z głównych bogów litewskiej (bałtyckiej) mitologii był Perkun – bóg piorunów (gromowładca). Dzisiaj na Litwie jest 5 parków narodowych oraz 30 parków regionalnych, a obszary chronione zajmują 15 proc. powierzchni kraju.

Do pięciu zróżnicowanych pod względem ochrony przyrody i dziedzictwa kulturowego kraju parków narodowych Litwy zalicza się Auksztocki, Dzukijski, Żmudzki, Park Narodowy Mierzei Kurońskiej i Trocki Historyczny Park Narodowy. Wśród nich wyróżnia się ten ostatni, chroniący raczej krajobraz kulturowy i wyjątkowe zjawiska o charakterze historycznym czy etnograficznym.

CHRONIONA PRZYRODA Auksztocki Park Narodowy (Aukštaitijos nacionalinis parkas) leży na północnym wschodzie Litwy, ok. 100 km na północ od Wilna, w pobliżu granicy z Łotwą i Biało­rusią, w sąsiedztwie miasteczka Ignalino (Ignalina) w okręgu uciańskim. Park, który zajmuje nie­ cały 1 proc. litewskiego terytorium (blisko 406 km² powierzchni), znany jest ze swojej bioróżnorodności – można tu spotkać większość wszystkich gatunków roślin występujących na Litwie, z czego 64 zagrożone wyginięciem. Obszar ten stanowi też ostoję dla wielu rzadkich gatunków zwierząt. Mieszkają w nim łosie, jelenie, sarny, dziki, wilki i lisy, rysie, norki, bobry i zające, a także niemal całkowicie wymarłe na Litwie wydry, poza tym żółwie oraz wiele innych gadów, płazów i ryb słodkowodnych, jak również niezliczone owady. Wśród 190 gatunków ptaków występują m.in. sowy, głuszce, cietrzewie, żurawie, bieliki i czarne bociany. Żmudzki Park Narodowy (Žemaitijos nacionalinis parkas) usytuowany jest na terenie historycznej Żmudzi, w północno-zachodniej części kraju, ok. 45 km na wschód od Bałtyku i miasta Kłajpeda, i ma powierzchnię 217,2 km². Chronione są w nim krajobrazowe pozostałości ostatniego lądo­ lodu skandynawskiego z licznymi forma­ mi glacjalnymi: wzgórzami morenowymi, ozami, kemami i sandrami oraz jeziorami rynnowymi. Z kolei Dzukijski Park Narodowy (Dzūkijos nacionalinis parkas), największy obszar chroniony na Litwie o powierzchni ponad 585 km², znajduje się na południu państwa, przy granicy z Białorusią, ok. 20 km na północny wschód od modnego kurortu Druskieniki (Druskininkai). Obejmuje znaczną część lasu Dainava, masywy wydm śródlądowych, sieć hydrograficzną Niemna, Mereczanki, rzeczek Ūla, Grūda, Skroblus

WIOSNA–LATO 2020

SS Piękny widok ze wzgórza zamkowego w Mereczu (Merkinė) na ujście Mereczanki (Merkys) do Niemna

i Strauja. Ochroną objęta jest tutaj nie tylko wyjątkowa przyroda, ale także miejscowe dziedzictwo kulturowe.

PIASZCZYSTA MIERZEJA Park Narodowy Mierzei Kurońskiej (Kuršių nerijos nacionalinis parkas) zajmuje litewską część tego wąskiego i długiego pół­wyspu z przylegającymi obszarami Morza Bałtyckiego i Zalewu Kurońskiego, chroniąc pokrytą wysokimi wydmami mierzeję, gdzie występują rzadkie gatunki flory i fauny. Do końca XVI w. żyli tu Kurowie (Kuronowie lub Kurszowie), jedna z etnicznych grup bałtyckich. Park zajmuje powierzchnię 264 km². Założony został w 1991 r., po opuszczeniu terenu przez wojska sowieckie, które kiedyś miały na tym obszarze swoją bazę, przez co sama mierzeja

była niedostępna dla turystów. W parku narodowym znajdują się dwa rezerwaty ścisłe: Grobšto i Naglių, chroniące obszar ruchomych wydm (znacznie większych i wyższych niż w Słowińskim Parku Narodowym). Etnograficzną ciekawostką Mierzei Kuroń­skiej są krikštai – ozdobne drewniane krzyże cmentarne, a właściwie stele nagrobne wyrzeźbione z jednego pnia drzewa. Męskie XVII-wieczne krikštai były dekorowane głowami końskimi, a żeńskie – wizerunkami ptaków. Pod koniec XIX stulecia na grobach mężczyzn oprócz tradycyjnych motywów zaczęły się również pojawiać elementy roślinne i zwierzęce, a na nagrobkach kobiet – serca i kwiaty. Zwyczaj ich stawiania mógł przyjść na teren Litwy i Żmudzi z pobliskich protestanckich Prus w pierw-


149 badań ornitolodzy naliczyli na zachód od Juodkrantė mniej więcej 1,7 tys. gniazd kormoranów i 500 gniazd czapli siwych. Na pobliskim Wzgórzu Czarownic (Raganų kalnas) rozmieszczono blisko 80 postaci z legend i ludowych bajek wyrzeźbionych

XVII-wiecznych wojen, zrekonstruowany został w minionym stuleciu i stanowi obecnie jeden z najczęściej odwiedzanych zabytków kraju. Ciekawym elementem litewskiej przyrody jest Park Dendrologiczny Skinderiškis (Skinderiškio dendrologinis parkas), poło-

©© Yevgen Belich/SHUTTERSTOCK.com

szej połowie XVI w. Na początku ubiegłego stu­lecia spotykano je już tylko w okolicach Tylży (Tilžė) oraz na Mierzei Kurońskiej. Ta ostatnia (zarówno jej część litewska, jak i rosyjska) została wpisana w 2000 r. na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa

Ludzkości UNESCO. Jest interesująca z powodu śladów walki człowieka z żywiołem – wiatrem, falami morskimi i lotnymi piaskami. Są tutaj zasypane piaskiem stare wioski rybackie, ale także dawne budynki wzorowane na siedzibach Bałtów kurońskich, zamieszkujących te obszary do końca XVI w. Półwysep był obszarem przenikania się różnorodnych kultur: rodzimej kurońskiej, szwedzkiej, niemieckiej, polskiej, litewskiej i rosyjskiej. Miłośnicy ptaków powinni odwiedzić kolonię kormoranów w okolicy Juodkrantė. Z platformy widokowej w rezerwacie można podziwiać tysiące ptaków gniazdujących na każdej z kilkuset pobliskich sosen. W górnych partiach drzew siedzą kormorany, poniżej czaple siwe. Szacuje się, że jest tu ok. 2,2 tys. par ptaków. Podczas ostatnich

©© BOOCYS/SHUTTERSTOCK.com

©© JuliusKielaitis/SHUTTERSTOCK.com

SS Mierzeja Kurońska to wąski (o szerokości od 0,4 do 3,8 km), pokryty wysokimi wydmami półwysep

SS Wzgórze Czarownic (Raganų kalnas) z utworzoną w 1979 r. popularną ekspozycją drewnianych rzeźb

w drewnie przez litewskich artystów: czarownice, smoki, diabły, zwierzęta i inne baśniowe stwory.

ZAMKI I PARKI Trocki Historyczny Park Narodowy (Trakų istorinis nacionalinis parkas) obejmuje okolice średniowiecznej stolicy Litwy (do XIV w.) i chroni region jezior trockich z pięknym zamkiem wielkiego księcia Witolda (ok. 1350–1430) na wyspie na jeziorze Galwe (Galvė). Jest tutaj także Kościół Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny z obrazem Matki Bożej Trockiej. Do dzisiaj w Trokach mieszka wielu Karaimów, sprowadzonych jeszcze przez księcia Witolda, którzy mają też w mieście swoją świątynię – kenesę. Zamek na wyspie, zniszczony przez Moskali podczas

żony w rejonie kiejdańskim. Na obszarze ok. 1,2 km², podzielonym na sektory geograficzne, posadzono rośliny z Europy, Syberii, Kaukazu, Azji Środkowej, Dalekiego Wschodu i Ameryki Północnej. W tym rozległym ogrodzie botanicznym pośród pomnikowych polodowcowych głazów narzutowych rośnie ponad sto gatunków drzew i krzewów iglastych, kilkadziesiąt odmian klonów, dębów, jesionów, bzów, jarzębin, lip, głogów, wicio­krzewów oraz innych drzew i krzewów. Litwa ma również kilka atrakcyjnych uzdrowisk, do których chętnie jeździmy ze względu na ich walory lecznicze, czyste środowisko, bliskie położenie oraz fakt, że jest w nich ciągle taniej niż u nas. Polscy kuracjusze i turyści odwiedzają nadmorską 

WIOSNA–LATO 2020


150 EUROPODRÓŻE Połągę (Palanga) oraz usytuowane malowniczo nad Niemnem Birsztany (Birštonas) i wspomniane już Druskieniki.

WIOSNA–LATO 2020

SS Kościół Matki Bożej Szkaplerznej w Druskienikach to projekt polskiego architekta Stefana Szyllera

©© Shevchenko Andrey/SHUTTERSTOCK.com

Druskieniki od kilkuset lat cieszą się renomą znanego uzdrowiska. Jego nazwa wzięła się od litewskiej nazwy soli – druska, gdyż miejscowe źródła są mocno zasolone i dawniej warzono z nich sól. Miasto otaczają rozległe lasy sosnowe, stąd powietrze jest bardzo czyste. Tutejszą atrakcję stanowi rozległy park zdrojowy rozciągający się od brzegów Niemna do jeziora Druskonis. Wieść o leczniczych walorach lokalnych źródeł znana była od dawna. Ich medyczne walory potwierdzili badaniami naukowcy z Uniwersytetu Wileńskiego i w XIX w. modne stały się wyjazdy kuracyjne do druskienickich wód. Tutejsze wody mineralne pije się lub używane są one do kąpieli. Wspaniały klimat miejscowości, czyste powietrze, piękne kraj­obrazy w połączeniu z balneo­ terapią umożliwiają regenerację sił i powrót do zdrowia. Skuteczne jest leczenie wodą mineralną z 12 miejscowych źródeł w postaci kąpieli i inhalacji oraz gorącym błotem leczniczym (borowiną). Woda źródlana o niższym stopniu mineralizacji doskonale orzeźwia, dostarczając potrzebnych mikroelementów, i korzystnie wpływa na układ trawienny. Miejscowe wody mineralne, podobnie jak wydobywana w pobliżu borowina, służą także do leczenia chorób skóry i układu oddechowego (astma), serca i krążenia, zaburzeń przemiany materii (otyłość i cukrzyca), systemu trawiennego oraz chorób kobiecych. W tutejszych sanatoriach i komfortowych hotelach spa kuruje się poza tym schorzenia narządów ruchu, stawów i mięśni. Wszelkie zabiegi – kąpiele mineralne i borowinowe, masaże, inhalacje i koktajle tlenowe – wykonuje się w obiektach sanatoryjnych Lietuva (Litwa), Eglė (Jodła) i Draugystė (Przyjaźń). W ostatnich latach druskienickie uzdrowisko służy nie tylko kuracjuszom, ale także wczasowiczom szukającym ciszy i aktywnego wypoczynku na łonie przyrody. Przyjeżdżają tu również chętnie profesjonalni sportowcy, którzy leczą kontuzje i przygotowują się do startów w zawodach. Dziś Druskieniki należą do najszybciej rozwijających się miejscowości na Litwie. Poza pełnym atrakcji parkiem wodnym (Druskininkų vandens parkas), odwiedzanym masowo przez polskich turystów, przez cały rok można poszusować na krytym stoku narciarskim (Snow Arena).

©© Veja/SHUTTERSTOCK.com

KURORT U SŁONYCH ŹRÓDEŁ

SS Druskininkų vandens parkas – brzegi dużego basenu pod ogromną kopułą upiększają 9-metrowe palmy

W Druskienikach jest wiele interesujących miejsc. W centrum miasteczka wznosi się neogotycki Kościół Matki Bożej Szkaplerznej, a w pobliskiej willi „Linksma” (Wesoła), położonej malowniczo nad jeziorem, mieści się dziś Muzeum Miejskie (Druskininkų miesto muziejus) z urozmaiconym zbiorem zdjęć, widokówek i pamiątek sprzed wielu dziesięcioleci. Uwagę zwraca też pomalowana na intensywnie niebieski kolor drewniana cerkiew (pod wezwaniem Ikony Matki Bożej „Wszystkich Strapionych Radość”) z drugiej połowy XIX w. oraz piękne, bogato zdobione drewniane wille, zwłaszcza zbudowana w 1926 r. „Imperial” oraz eklektyczna „Maurė” („Maurytanka”) z końca XIX stulecia. Można wybrać się do

Muzeum Sękacza (Šakočių muziejus) obok restauracji „Romnesa” czy odwiedzić zajmujące muzeum przyrodnicze Girios aidas (Echo Leśne) z mnóstwem ciekawych eksponatów dotyczących lasu i drewna. Na stojących przy deptaku kramach sprzedawane są wyroby z bursztynu i drewna oraz interesująca czarna ceramika. Latem w Druskienikach odbywają się festiwale muzyki kameralnej, smyczkowej i country, a w październiku Między­ narodowy Festiwal „Druskienicka Jesień Poezji” (Tarptautinis literatūros festivalis „Poetinis Druskininkų ruduo”). Gdy nadchodzi zima, na terenie Snow Areny organizuje się Snow Kayak, czyli widowiskowy spływ kajakowy na nartach zakończony skokiem


©© A. Aleksandravicius/SHUTTERSTOCK.com

151

©© Giedrius Akelis/SHUTTERSTOCK.com

SS Birsztany, modny kurort balneologiczny z neogotyckim Kościołem św. Antoniego Padewskiego z 1909 r.

SS Najwyższa na Litwie wieża obserwacyjna w Birsztanach nad Niemnem z punktem widokowym na wysokości 45 m

do basenu z zimną wodą. W cieplejsze miesiące chętni mogą wypożyczyć rower i pojechać malowniczą trasą do odległej o 4 km Rotnicy, gdzie na przykościelnym cmentarzu znajduje się grób Jana Czeczota (1796–1847), polskiego poety, tłumacza, etnografa, przyjaciela Adama Mickiewicza, sekretarza Towarzystwa Filomatycznego. Kuracjusze mają też do dyspozycji mniej więcej 50 km wyasfaltowanych ścieżek rowerowych. Można się nimi dostać do największej atrakcji w okolicy, Parku Grūtas (Grūto parkas) nad jeziorem o tej samej nazwie, odległego od Druskienik o ok. 9 km. W parku stylizowanym na sowiecki łagier pokazano blisko 90 pomników z czasów komunistycznych.

WODNE KURACJE Położona w zakolu Niemna, ponad 30 km na południe od Kowna, urocza, niespełna 3-tysięczna miejscowość Birsztany to drugie pod względem popularności litewskie uzdrowisko, które zarówno pod względem zdrowotnych walorów wód mineralnych czy borowin, jak i malowniczego położenia nie ustępuje Druskienikom. Kameralne miasteczko otoczone sosnowymi lasami charakteryzuje się łagodnym klimatem, ciszą i spokojem, doskonałymi zwłaszcza dla przemęczonych i wyczerpanych nerwowo. W średniowieczu stała tu nad­niemeńska warownia, a okoliczne lasy były ulubionym miejscem polowań wielkich książąt litew-

skich. Dzięki odkrytym w XIX w. bogatym złożom borowiny i źródłom wody mineralnej Birsztany stały się miejscowością uzdrowiskową. Obecnie wykorzystuje się tutaj 13 ujęć. Najsłynniejsze są wody Vytautas, Birutė, Akvilė oraz Versmė i Vaidilutė. Po wojnie wybudowano w Birsztanach nowoczesne zespoły sanatoryjne Versmė (Źródło), Tulpė (Tulipan), Eglė (Jodła) czy Vytautas (Witold). Leczy się w nich schorzenia reumatyczne, kardiologiczne, endokrynologiczne i przewodu pokarmowego oraz nerwice. Miasto rozwija ideę bawarskiego księdza Sebastiana Kneippa (1821–1897), który zalecał stosowanie hydroterapii. W centrum (w tzw. Ogrodzie Kneippa) można skorzystać z ogólnie dostępnej ścieżki – ze zbiornikami wypełnionymi lodowatą wodą oraz piaskiem i różnej wielkości kamykami masującymi stopy – używanej jednak głównie latem. W parku Witolda (Vytauto parkas) otwarto nową pijalnię w pawilonie Birutės vila. Z darmowych inhalacji z użyciem solanki bogatej w magnez, wapń i cynk korzystają mieszkańcy i goście. Z myślą o terapii wziewnej stworzono również podświetlane tężnie w głównym miejskim parku. Birsztany ze swoim korzystnym mikroklimatem, wodami mineralnymi i borowinami, krystalicznie czystym powietrzem i całkowitym zakazem palenia stanowią doskonałe miejsce dla osób chorych, jak i zdrowych, dbających o kondycję i odporność, harmonię pomiędzy ciałem, umysłem i duszą. Wiele rodzin przyjeżdża tu z dziećmi, żeby wzmocnić ich system immunologiczny. Kuracjusze mogą wybrać się na pobliską Górę Witolda (Vytauto kalnas), jedno z najwyżej położonych grodzisk na Litwie (85 m n.p.m.), gdzie niegdyś stał drewniany zamek książęcy, oraz na Wzgórze Pieśni (Dainų kalnelis) z rzeźbami przedstawiającymi ludzi przy pracy, muzyków i anioły. W okolicznych lasach znajduje się wiele ścieżek rowerowych i pieszych, co roku odbywa się tutaj też tradycyjny festyn balonowy. Chętni do podziwiania wspaniałych widoków z lotu ptaka mogą poszybować balonem na ogrzane powietrze podczas lotów organizowanych przez miejscowy klub Audenis (Oreivių klubas Audenis) lub wynająć mały samolot na lotnisku w Pociūnai (Pociūnų aerodromas). Co dwa lata w ostatni weekend marca w uzdrowisku odbywa się najstarszy na Litwie (istniejący od 1980 r.) Międzynarodowy Festiwal Muzyki Jazzowej Birsztany. 

WIOSNA–LATO 2020


152 EUROPODRÓŻE Dla kuracjuszy organizowane są wycieczki do pobliskiego Kowna oraz Trok i Wilna. W oddalonym o kilka kilometrów mieście Preny (Prienai) stoi drewniany, neo­barokowy Kościół Objawienia Pańskiego z cennym wyposażeniem wnętrza. Co ważne, od polskiej granicy do Birsztan jest jedynie ok. 85 km.

BURSZTYNY, PLAŻA I MORZE Litewskie wybrzeże Bałtyku, włącznie z Mierzeją Kurońską, ma 262 km. Największym nadmorskim uzdrowiskiem jest Połąga. W średniowieczu ten kurort był grodem litewskim, najeżdżanym od XIII do XV w. przez Krzyżaków. Przez stulecia stanowił jedyne miejsce, w którym Litwa miała dostęp do Bałtyku. Na południu leżały ziemie zakonu krzyżackiego, a potem Prusy, na północy z kolei rozciągały się Inflanty. Uzdrowisko założył hrabia Józef Tyszkiewicz w 1888 r. Tyszkiewiczowie, dawni właściciele Połągi (w latach 1824–1940) wybudowali tu przystań morską, drewniane molo, pierwsze pensjonaty i wille dla kuracjuszy. Bywali w nich liczni znamienici goście, jak np. Henryk Sienkiewicz, Stanisław Witkiewicz, Lucjan Rydel, Tadeusz Miciński, Leon Wyczółkowski, Aleksander Zelwerowicz, Władysław Reymont czy Adam SS Molo w Połądze, urocze miejsce na wieczorny spacer, aby móc podziwiać morze na tle zachodzącego słońca

Polskie spółki w krajach bałtyckich

WIOSNA–LATO 2020

łotewski i estoński będą więc docierały szybciej, a koszty transportowe się zmniejszą. W 2020 r. litewska rafineria obchodzi 40-lecie swojego istnienia. Dziś pod względem przerobu ropy naftowej stanowi drugi tego rodzaju zakład grupy PKN Orlen (po tym

wykupiło 100 proc. akcji spółki, główna jego fabryka działa w pod­poznańskim Bolechowie-Osiedlu. W 2020 r. z Polski do Estonii ma dotrzeć 100 ekologicznych autobusów miejskich napędzanych sprężonym gazem ziemnym (CNG) – będą wśród

©© ORLEN Lietuva

`` Podobnie jak wiele firm zagranicznych polskie przedsiębiorstwa również wchodzą na rynki w innych krajach. Inwestują m.in. w państwach nad­ bałtyckich. PZU SA z powodzeniem działa w sektorze ubezpieczeń na Litwie, Łotwie i w Estonii. W 2014 r. w skład Grupy PZU wszedł lider rynku litewskiego AB Lietuvos draudimas, spółka mająca też swój oddział w Tallinie, oraz należąca do największych łotewskich firm ubezpieczeniowych AAS Balta. Poza tym u naszych sąsiadów działalność z zakresu sprzedaży ubezpieczeń na życie prowadzi UAB PZU Lietuva gyvybės draudimas. Naj­większy polski ubezpieczyciel jest obecnie jednym z głównych udziałowców w tym sektorze rynku w krajach bałtyckich. Silną pozycję w regionie buduje również od lat PKN Orlen. W 2006 r. spółka przejęła litewską rafinerię w Możejkach (Mažeikių Nafta) jako większościowy akcjonariusz. Od 2009 r. polski koncern jest właścicielem 100 proc. akcji. W tym samym roku zmieniono także nazwę firmy na Orlen Lietuva. W ostatnim czasie dzięki współpracy z rządem Litwy udało się odbudować 19-kilometrową linię kolejową prowadzącą z Możejek do łotewskiej miejscowości Reņģe. To najkrótsze połączenie z Łotwą zostało rozebrane przez litewskie koleje w 2008 r. Pierwszy transport do Reņģe wyruszył w lutym 2020 r. Dzięki odbudowanej linii można obecnie skrócić trasę, którą pokonują produkty z zakładu Orlen Lietuva, o ponad 150 km (wcześniej przewożono je przez Szawle, największe miasto na Żmudzi). Na rynek

SS Zakład w Możejkach nad Windawą, należący do Orlen Lietuva, jest jedyną rafinerią w krajach bałtyckich

działającym w Płocku) i pierwszy w krajach bał­tyc­ kich. Ma znaczący udział we wpływach do budżetu Litwy i jest liczącym się pracodawcą, który zatrudnia w większości mieszkańców Możejek i okolic. Produkty z rafinerii trafiają także do Polski. Warto też wspomnieć o innej firmie, tym razem jedynie realizującej zamówienia za granicą. Choć Solaris Bus & Coach od września 2018 r. należy do hiszpańskiego przedsiębiorstwa CAF (Construcciones y Auxiliar de Ferrocarriles), które

nich modele Solaris Urbino 12 i Solaris Urbino 18. Rok wcześniej firma Solaris Bus & Coach wygrała przetarg ogłoszony w Tallinie, estońskiej stolicy. Za dostarczenie pojazdów przedsiębiorstwo otrzyma według umowy 27 mln euro. Tallińczycy mieli już szansę zapoznać się z ofertą Solarisa, bo we wcześniejszych latach na ulice ich miasta trafiły wyprodukowane przez niego niskopodłogowe trolejbusy Trollino. Pojazdy tej firmy można zresztą spotkać w różnych częściach Europy.


©© Sergei25/SHUTTERSTOCK.com

153 Mickiewicz, który dwukrotnie spędził tutaj wakacje (w lipcu 1821 i latem 1824 r.). Syn Józefa Tyszkiewicza Feliks zbudował neo­ renesansowy pałac, w którym dzisiaj mieści się Muzeum Bursztynu (Palangos gintaro muziejus) z interesującymi okazami inkluzji – zatopionymi w żywicy komarami, pająkami i innymi stworzeniami. Obecnie to jedna z głównych atrakcji turystycznych Połągi. Przed pałacem stoi rzeźba Chrystusa przypisywana słynnemu duńskiemu rzeźbiarzowi Bertelowi Thorvaldsenowi (1770–1844), znanemu z warszawskich pomników Mikołaja Kopernika i księcia Józefa Poniatowskiego. Dzisiaj Połąga ciągnie się na przestrzeni blisko 25 km wzdłuż wybrzeża Bałtyku. Czyste powietrze, morskie kąpiele i słońce przyciągają tu tysiące kuracjuszy i turystów. W mieście znajduje się sześć sanatoriów, w których leczy się nadciśnienie i choroby krążenia, reumatyzm, schorzenia przemiany materii i dróg oddechowych oraz nerwice, przy wykorzystaniu przyjaznego mikro­ klimatu, miejscowych dobroczynnych wód mineralnych i borowiny. Z Połągi można wybrać się na wycieczkę do Kretyngi, Kłajpedy czy na Mierzeję Kuroń­ską. Od polskiej granicy do Połągi jest ok. 320 km. 

www.orlenlietuva.lt

WIOSNA–LATO 2020 Fot. Jonas Strazdauskas


154 EUROPODRÓŻE

Łotwa

Łotwa to jedno z najmniejszych i najrzadziej zamieszkanych państw europejskich o bardzo niskim współczynniku gęstości zaludnienia – zaledwie 31 osób/km². Niewielki, nizinny kraj o bogatej historii szczyci się interesującymi zabytkami, rozległymi lasami i kilometrami nadbałtyckich plaż oraz ok. 5 tys. jezior. Składa się z czterech historycznych krain: Liwonii, Łatgalii, Kurlandii i Semigalii. Ma także ponad 530 km bałtyckiego wybrzeża.

Nazywaną Perłą Bałtyku stołeczną Rygę uznaje się za jedną z najbardziej przyjaznych turystom metropolii w Europie. Niewielkie, lecz niezmiernie malownicze historyczne centrum tego obecnie 630-tysięcznego, hanzeatyckiego miasta, położone na prawym brzegu rzeki Dźwiny, jest pełne średniowiecznych kamienic kupieckich i secesyjnych budowli.

ATRAKCJE RYGI Ryskie Stare Miasto zawiera fragmenty fortyfikacji powstałych w XIII–XVIII stuleciu. Warto przede wszystkim zwrócić uwagę na budynki w stylu secesyjnym – Ryga jest uważana za europejską stolicę

czyli ziołowego likieru o zawartości alkoholu 30 (o smaku czarnej porzeczki i wiśni) i 45 proc. (wersja klasyczna). Jeśli ktoś nie przepada za mocniejszymi trunkami, może odwiedzić Muzeum Czekolady Laima i skosztować tego łotewskiego przysmaku (produkowanego od 1870 r.). Spora część łotewskiej historii związana jest z Polską, która stoczyła ze Szwedami kilka wojen o Inflanty. Dnia 27 września 1605 r. na polach pod Salaspils (dzisiejsze przedmieścia Rygi) miała miejsce bitwa pod Kircholmem, jedno z naj­wspanialszych zwycięstw Rzeczypospolitej. Polska husaria dowodzona przez hetmana polnego litewskiego Jana Karola Chodkiewicza (1570/1571–1621) rozgromiła wówczas armię

tej archi­tektury. Na lewym brzegu Dźwiny w dzielnicy Pārdaugava do dziś zachowało się wiele XIX-wiecz­nych drewnianych domów. Na obrzeżach miasta znajduje się Łotewskie Muzeum Etnograficzne – jeden z naj­starszych skansenów w Europie (założony w 1924 r.), gdzie zgromadzono zabytki architektury ludowej z terenu całej Łotwy. Do ciekawych ryskich atrakcji turystycznych należy szlak piwny, prowadzący śladem lokalnych browarów i piwiarni. Tutejsze odmiany pienistego trunku zagryza się m.in. słoniną, ziemniakami, rybą, ostrym serem i orzechami. Trzeba też spróbować Ryskiego Czarnego Balsamu (Rīgas Melnais balzams),

©© Tanya Keisha/SHUTTERSTOCK.com

TT Historia istniejącego od 1752 r. baru „Black Magic” przeplata się z dziejami Ryskiego Czarnego Balsamu

©© dimbar76/SHUTTERSTOCK.com

TT Mobilny bar piwny na ryskim Starym Mieście, wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO

WIOSNA–LATO 2020


155 szwedzkiego króla Karola IX Wazy. W bitwie poległo ponad 8 tys. Szwedów i ok. 100 Polaków i Litwinów.

Najpopularniejszym nadmorskim kurortem Łotwy jest Jurmała (Jūrmala), kąpielisko z 11 piaszczystymi plażami o łącznej długości 24 km, z których pięć (Jaunķemeri, Dzintari, Bulduri, Majori i Dubulti) otrzymało prestiżową Błękitną Flagę, świadczącą o odpowiedniej jakości, wysokim stopniu bezpieczeństwa i wygody dla kąpiących się, w tym również udogodnieniach dla osób niepełnosprawnych. Położone malowniczo pośród lasów, słynie ze świetnych ośrodków spa. Całoroczne uzdrowiska, ośrodki rehabilitacyjne oraz komfortowe hotele spa i wellness oferują różnorodne zabiegi na bazie miejscowej borowiny i wód mineralnych. Do najpopularniejszych z tych ostatnich należą 5-gwiazdkowy Baltic Beach Hotel & SPA i Hotel Jūrmala Spa (4 gwiazdki).

©© Sergei25/SHUTTERSTOCK.com

BAŁTYCKI KURORT

SS Jurmała to znany międzynarodowy nadmorski kurort, leżący malowniczo między Zatoką Ryską i rzeką Lelupą

W kąpielisku zachowało się sporo zabytkowych drewnianych willi i innych budynków uzdrowiskowych, w tym cenne przykłady architektury secesyjnej. Miejscowość ze względu na swoje walory zdrowotne (bałtycki jod, borowiny oraz sosnowe lasy) była popularnym uzdrowiskiem już w XIX w.

©© Sergei25/SHUTTERSTOCK.com

TT Pozostałości średniowiecznego centrum Rygi do dziś stanowią świadectwo jej architektonicznej świetności

– pierwszy hotel wybudowano tu w 1834 r. Ten położony zaledwie ok. 25 km na zachód od Rygi kurort stanowił ulubione miejsce wypoczynku sowieckich przywódców (szczególnie Nikity Chruszczowa i Leonida Breżniewa), którzy chętnie odwiedzali Jurmałę, mimo iż mieli swoje rezydencje także w tak atrakcyjnych miejscach jak Soczi i Krym. Dzisiaj Jurmałę, największy, blisko 60-tysięczny, nadmorski kurort w trzech republikach nadbałtyckich, miasto z prestiżowym certyfikatem EDEN (European Destinations of Excellence – Modelowe Ośrodki Turystyczne Europy) odwiedzają tłumy gości. To świetne miejsce wypoczynku dla całej rodziny oferujące możliwość spacerów po długich plażach i w sosnowym lesie. Są tutaj również atrakcje dla dzieci: liczne place zabaw oraz Līvu Akvaparks – największy całoroczny kryty park wodny w Europie Północnej (zajmujący 11 tys. m² z dodatkowymi 7 tys. m² w okresie letnim, co daje łącznie powierzchnię 18 tys. m²). W pobliżu znajduje się Park Narodowy Ķemeri, który chroni bagna, torfowiska, łąki, wydmy i płytkie przybrzeżne jeziora położone pośród lasów, z oryginalną roślinnością bagienną i mnóstwem ptaków. Florę i faunę parku turyści mogą oglądać z drewnianej kładki zbudowanej nad mokradłami. Przejście całej trasy zajmuje mniej więcej dwie godziny. Niedaleko leży duże jezioro Engure (mające ok. 40,5 km² powierzchni) z rezerwatem ornitologicznym, centrum badań (Engures Ornitoloģisko pētījumu centrs) z pływającą bazą oraz wieżą obserwacyjną, skąd odwiedzający przez lornetki wypatrują ptaki oraz żyjące tu na wolności dzikie konie. Miłośnicy pięknej flory mogą wybrać się na wycieczkę edukacyjną Ścieżką Orchidei (Orhideju taka) i podziwiać rosnące przy niej kwiaty. 

WIOSNA–LATO 2020


156 EUROPODRÓŻE NAD GAUJĄ

Nieopodal doliny leży 12-tysięczna Sigulda, należąca do najpiękniejszych miast Łotwy, pełna interesujących zabytków. Inne często odwiedzane przez turystów miejsce to Kieś (Cēsis). To jedno z najstarszych łotewskich miast (założone w 1206 r.) z zachowa-

Nad rzeką Gaują, otoczony potężnymi drzewami starego parku, wznosi się należący do najbardziej spektakularnych zabytków na Łotwie – zamek Turaida, co w języku Liwów, dawnych mieszkańców tych ziem, oznacza „Ogród Boga”. Wzniesiona

©© Aleksandrs Muiznieks/SHUTTERSTOCK.com

Koniecznie trzeba odwiedzić malowniczą dolinę rzeki Gauja. W tutejszym parku narodowym (Gaujas nacionālais parks) znajduje się ponad 500 pomników historycznych i kulturowych, m.in. stanowiska archeolo-

SS Piękne ruiny średniowiecznego zamku w Kiesi (Cēsis)

giczne, kamienne średniowieczne zamki, kościoły, pałace, dwory czy wiatraki. Amatorzy przyrody wędrują siecią szlaków turystycznych, zwiedzają piaskowcowe jaskinie i obserwują licznie występujące tutaj zwierzęta oraz ptaki.

na początku XIII stulecia budowla z czerwonej cegły była jedną z warowni zakonu kawalerów mieczowych (zakonu liwońskiego). Pod koniec XVIII w. forteca spłonęła, do dziś przetrwały jedynie fragmenty jej murów obronnych, dwie wieże i zachodnia

©© seka33/SHUTTERSTOCK.com

TT Pałac w Rundāle, jedna z najwspanialszych rezydencji na Łotwie, niegdyś siedziba możnej rodziny Bironów

WIOSNA–LATO 2020

nym średniowiecznym układem urbanistycznym, monumentalnym gotyckim Kościołem św. Jana (Šv. Jono bažnyčia) przy Rynku i ruinami XIII-wiecznego zamku (Cėsių pilis), który był wielokrotnie oblegany podczas wojen przetaczających się przez tę krainę.


157 część budynków zamkowych. Poniżej zamku znajdują się dwie malownicze nadrzeczne plaże.

PAŁACE I MIASTECZKA Półtorej godziny jazdy od Rygi znajduje się barokowy pałac Rundāle, zaprojektowany przez słynnego włoskiego architekta Bartolomea Francesca Rastrellego (1700–1771), twórcę wielu carskich pałaców i budowli sakralnych w Sankt Petersburgu. Wzniesiono go dla Ernesta Jana Birona (Ernsta Johanna von Birona) – bajecznie bogatego księcia Kurlandii i Semigalii, faworyta rosyjskiej cesarzowej Anny Iwanowny. Kompleks pałacowy składa się z 16 budynków, 138 komnat i pokoi i ma łączną powierzchnię ponad 14,2 tys. m2, a do jego zbudowania użyto ponoć 3 mln cegieł! Ściany tej XVIII-wiecz­nej budowli oklejono tapetami z jedwabiu, a do pokrycia dachu po raz pierwszy użyto blachy aluminiowej. Rastrelli zaprojektował także wspaniały ogród francuski oraz różany, w którym rośnie obecnie aż 2230 odmian tych kwiatów, a latem odbywają się koncerty plenerowe. W pobliżu warto odwiedzić też pałac w Mežotne z przełomu XVIII i XIX stulecia, jeden z najwspanialszych zabytków architektury klasycyzmu na Łotwie.

Klimatyczne miasteczko stanowi 12-tysięczna Kuldyga, dawna stolica księstwa Kurlandii. Wąskie średniowieczne uliczki, drewniane domy czy kamieniczki kryte czerwoną dachówką od wieków zachwycały poetów i malarzy. Malowniczo usytuowany ceglany most nad rzeką Windawą (Wentą) należy do najstarszych i największych obiektów tego typu w Europie – powstał w 1874 r. i ma 164 m długości. Miasto znane jest również dzięki pobliskim najszerszym progom wodnym na naszym kontynencie – Ventas rumba, które mają wiosną aż 270 m szerokości.

NADBAŁTYCKI PORT Ponad 760-letnie miasto portowe Lipawa (Liepāja), założone w 1253 r., leżące pomiędzy morzem a Jeziorem Lipawskim (zajmującym powierzchnię powyżej 37 km²), ma wyjątkową, drewnianą zabudowę, zwłaszcza w nadmorskiej dzielnicy parkowej, oraz wiele budynków w stylu secesji. Na przełomie XIX i XX stulecia Rosjanie wznieśli w tym strategicznym miejscu (dzisiejsza Karosta) wojenny port dla Floty Bałtyckiej cesarstwa rosyjskiego (nazwany imieniem cara Aleksandra III) oraz mającą go chronić twierdzę z zespołem nadbrzeżnych fortów i baterii artyleryjskich. Obecnie działa

tu wiele interesujących placówek muzealnych, galerii sztuki, kawiarni i klubów muzycznych. Lipawa uchodzi za kolebkę łotewskiej muzyki, zwłaszcza rockowej. Miasto można zwiedzać szlakiem muzycznym, podążając za wkomponowanymi w chodnik nutami. Znajduje się tutaj też Aleja Sław, gdzie umieszczono płyty z odlanymi w brązie dłońmi wybitnych łotewskich muzyków. W Lipawie odbywają się międzynarodowe festiwale i koncerty cenionych artystów (najczęściej w spektakularnej nowoczesnej sali koncertowej „Wielki Bursztyn” – Koncertzāle „Lielais dzintars”). Miasto szczyci się także jednymi z naj­ dłuższych bursztynowych naszyjników i największych organów o trakturze mechanicznej na świecie! Najstarszą świątynią Lipawy jest luterański Kościół św. Anny z 1587 r. Wewnątrz zwraca uwagę barokowy ołtarz z 1697 r., wyrzeźbiony przez Nikolassa Sēfrenssa (Nikolasa Söffrensa, Seffrenza) z Windawy (1662–1710). W pobliżu Lipawy rozciąga się rozległa, piaszczysta, 8-kilometrowa plaża, nad którą łopocze dumnie Błękitna Flaga. Odwiedzają ją liczni miłośnicy surfingu, wind- i kite­ surfingu ze względu na doskonałe warunki, jakie tu panują do uprawiania tych sportów. 

WIOSNA–LATO 2020


158 EUROPODRÓŻE Dzieje Lipawy, jak i całej Kurlandii były niezmiernie burzliwe i ciekawe. Po II rozbiorze Polski w 1793 r. miasto było jedynym portem I Rzeczypospolitej. W czasie, kiedy rządzona przez księcia Jakuba Kettlera (1610–1682) Kurlandia była polskim lennem, założyła kolonie – na wyspie Tobago na Karaibach i w zachodnioafrykańskiej Gambii.

Największym miastem Łatgalii, uchodzącej za najbiedniejszą część Łotwy, jest Dyneburg (Daugavpils), dawna carska twierdza, a wcześniej stolica Inflant Polskich (należąca do Rzeczypospolitej Obojga Narodów w latach 1559–1772) – do dzisiaj żyje tutaj liczna Polonia (stanowiąca ponad 14 proc. z blisko 100 tys. mieszkańców). W Dyneburgu urodził się mistrz ekspresjonizmu abstrakcyjnego Mark Rothko (1903–1970), amerykański artysta, którego prace wystawione są m.in.

w Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku oraz Narodowej Galerii Sztuki w Waszyngtonie. W miejscowym Mark Rothko Art Centre (Daugavpils Marka Rotko mākslas centrs – DMRAC) można zobaczyć małą kolekcję jego oryginalnych dzieł. Niedaleko Rzeżycy (Rēzekne), gdzie stoi drewniany dom modlitwy (molenna) staroobrzędowców – Cerkiew św. Mikołaja – z najcięższym dzwonem (4832 kg) w rejonie Morza Bałtyckiego, leży otoczone bagnami jezioro Łubań (Lubāns), największe na Łotwie (zajmujące powierzchnię 80,7 km²). Ze stojących tu wież obserwacyjnych można podziwiać tysiące przelotnych ptaków oraz kolonie gniazdujących łabędzi. Z kolei okolice Krasławia (Krāslava), gdzie znajduje się blisko 300 jezior, to doskonałe miejsce dla kajakarzy. W miasteczku warto zobaczyć barokowy pałac wzniesiony przez starostę inf-

SS Karosta, dawna baza radzieckiej Floty Bałtyckiej

TT Twierdza Dyneburg zbudowana przez Rosjan w XIX w.

©© Aleksandrs Muiznieks/SHUTTERSTOCK.com

©© Alvydas Kucas/SHUTTERSTOCK.com

ATRAKCJE ŁATGALII

lanckiego i dyneburskiego Konstantego Lud­ wika Platera (1722–1778) w drugiej połowie XVIII w. oraz Kościół św. Ludwika (Krāslavas Svētā Ludviga Romas katoļu baznīca). W Łatgalii, krainie setek malowniczych jezior otoczonych lasami, mieści się jedno z najbardziej znanych miejsc kultu na świecie – Bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Agłonie (Aglona), do której pielgrzymują tysiące wiernych. W ostatnich latach XVII stulecia osiedlili się tutaj dominikanie z Wilna i zbudowali drewniany kościół. Po pożarze budynków na ich miejscu wzniesiony został kamienny klasztor i obecna bazylika w stylu barokowym (budowa trwała 12 lat: od 1768 do 1780 r.). Wspaniała świątynia jest bogato wyposażona i ozdobiona kolekcją obrazów, rzeźb i innych dzieł sztuki. Cudowny Obraz Matki Bożej Agłońskiej ma ponoć moc uzdrawiającą. We wrześniu 1993 r. Agłonę odwiedził papież Jan Paweł II.

WIOSNA–LATO 2020


159

Estonia Ta najmniejsza z trzech republik nad­ bałtyckich (obejmująca obszar powyżej 45,3 tys. km²) ma sześć parków narodowych – Lahemaa, Karula, Soomaa, Vilsandi, Matsalu i Alutaguse. Do Estonii należy ponad 2,2 tys. wysp i wysepek, a Archipelag Zachodnioestoński znalazł się w 1990 r. na prestiżowej Światowej Liście Rezerwatów Biosfery UNESCO. Wybrzeże Bałtyku ciągnie się na długości aż 3794 km. Lasy zajmują 47 proc. powierzchni państwa, a większość 324-kilometrowej granicy z Rosją przebiega wodami jeziora Pejpus, piątego co do wielkości w Europie (zajmującego powierzchnię ponad 3,5 tys. km²).

Cała Estonia ma mniej ludności niż Warszawa, bo zaledwie ponad 1,3 mln mieszkańców. Ten kraj słynie przede wszystkim z dziewiczej natury – znajdziemy tu liczne piękne jeziora, parki narodowe i rezerwaty.

NATURA I NOWOCZESNOŚĆ

są naj­bardziej scyfryzowanym narodem na świecie, a każdą sprawę są w stanie załatwić online – zarówno zakupy, jak rozliczanie podatków, głosowanie w wyborach, założenie firmy, wyrobienie paszportu, udzielenie kredytu gotówkowego, kontakty w urzędach, podpisywanie umów notarialnych czy sprawdzanie ocen szkolnych. Papierowe dokumenty zostały już praktycznie wyelimi­ nowane. W cyfryzacji życia społecznego Estonii, zwanej też E-stonią, nie dorównuje żaden kraj na świecie. Trudno się zresztą temu dziwić, kiedy już estońskie siedmiolatki uczą się podstaw programowania, a tutejsi informatycy (Ahti Heinla, Priit Kasesalu i Jaan Tallinn) są współtwórcami znanego na całym świecie internetowego komunikatora – Skype’a. Poza tym to właśnie z Estonii pochodzą również takie potęgi jak TransferWise, Bolt, Kazaa czy Hotmail.

Estonia słynie z doskonałych kurortów spa, wykorzystujących dobroczynne właściwości soli morskiej i terapeutycznego morskiego błota. Tutejsze komfortowe ośrodki oferują zabiegi spa, wellness, upiększające, talaso­ terapii i medyczne w postaci m.in. rozmaitych masaży, okładów borowinowych, kąpieli ziołowych, inhalacji, terapii światłem, akupresury, parafinoterapii, peelingu itd. Aż 98 proc. powierzchni kraju posiada dostęp do darmowego wi-fi. Mieszkańcy nawet najmniejszych i najbardziej oddalonych od stolicy wiosek mogą korzystać z bezprzewodowego internetu. Estończycy

TT Haapsalu, popularne uzdrowisko klimatyczne i balneologiczne, nazywane czasami Wenecją Bałtyku

©© Volar Studio/SHUTTERSTOCK.com

CZAR TALLINA Tallin, podobnie jak cała Estonia, jest bliski, lecz mało znany Polakom. Aby go poznać, trzeba zanurzyć się w kipiącą życiem plątaninę wąskich i krętych średniowiecznych uliczek, z mnóstwem klimatycznych knajpek, gdzie można posiedzieć przy kuflu miejscowego piwa Saku, udać się na zakupy do ekskluzywnych sklepów przy ulicy Viru lub na targowisko Kadaka, gdzie sprzedawane są piękne wyroby z metalu, drewna oraz kolorowe swetry, a wieczorem wybrać się do baru lub klubu muzycznego. Najlepiej jest odwiedzić Tallin podczas słynnych białych nocy na przełomie czerwca i lipca. Zresztą podczas śnieżnej zimy też przypomina on bajkową scenerię. Stolica Estonii to piękne miasto, którego zabytkowe centrum wpisano w 1997 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Wycieczkę po Tallinie najlepiej zacząć od wzgórza Toompea, naturalnego tarasu widokowego, z luterańską Katedrą Najświętszej Marii Panny, neo­klasycystycznym Domem Stenbocka (obecnie oficjalną siedzibą rządu), Soborem św. Aleksandra Newskiego i starym Zamkiem Toompea (dzisiaj obraduje w nim estońskie Zgromadzenie Państwowe – Riigikogu), skąd rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na położone niżej, otoczone potężnymi murami Stare Miasto (Tallinna vanalinn). 

WIOSNA–LATO 2020


160 EUROPODRÓŻE

WIOSNA–LATO 2020

TT Park Narodowy Lahemaa nad Zatoką Fińską z zalesionymi wzgórzami morenowymi, mokradłami i jeziorami

©© TrentA/SHUTTERSTOCK.com

Tallin, który ma ponad 430 tys. mieszkańców, co stanowi mniej więcej jedną trzecią ludności całej Estonii, nazywany jest niekiedy miastem wież. Dolne Miasto otaczają fortyfikacje (zachowane mury obronne z XIII–XVI stulecia mają aż 1850 m długości i 28 różnej wielkości baszt). Można wędrować ich szlakiem od najwyższej, blisko 124-metrowej iglicy protestanckiego Kościoła św. Olafa, najbogatszej niegdyś świątyni w mieście, gdzie dzisiaj odbywają się nabożeństwa baptystów. Smukła ośmio­boczna wieża gotyckiego Ratusza (Tallinna raekoda) góruje nad Raekoja plats – głównym rynkiem, gdzie koncentruje się życie Starego Miasta. Wysoka biała dzwonnica zdobi Kościół św. Mikołaja, ufundowany ok. 1230 r. przez kupców westfalskich przybyłych z Gotlandii. O rosyjskich wpływach w estońskiej stolicy przypomina pięć cebulastych kopuł Soboru św. Aleksandra Newskiego, wzniesionego w latach 1894–1900. Jeden z symboli miasta stanowi najpotężniejsza baszta w murach miejskich, słynna Gruba Małgorzata (Paks Margareeta), o średnicy 25 m, wysokości 22 m i kamiennych murach o grubości 4,4–6,5 m. Obecnie mieści się w niej oddział Estońskiego Muzeum Morskiego (Eesti Meremuuseum). W ścianę wieży wmurowano tablicę upamiętniającą polski okręt podwodny Orzeł, internowany w Tallinie we wrześniu 1939 r. i wsławiony ucieczką z tutejszego portu. Park Narodowy Lahemaa (Kraina Zatok) położony jest nad Zatoką Fińską, na wschód od Tallina. W dziewiczych lasach kryją się mokradła, wodne rozlewiska i kilkaset nie­ wielkich jezior. Znajdują się tu lecznicze źródła i stare majątki ziemskie, przypominające o minionej świetności zamieszkujących te tereny rodów niemieckich. W rejonie tym występują również cztery półwyspy (Juminda, Pärispea, Käsmu i Vergi), ukształtowane przez lodowiec, wcinające się w głąb Zatoki Fińskiej. Dzisiaj dawne moreny porastają lasy, a w obniżeniach utworzyły się interesujące bagna, przez które Estończycy przerzucili drewniany pomost, żeby umożliwić turystom podziwianie wspaniałej przyrody. Są tutaj niezwykłej urody wybrzeża, wysokie klify z plażami usłanymi drobnymi, różnokolorowymi kamieniami, ale także i takie, gdzie do samego brzegu dochodzą trawa, kwiaty i drzewa, a w płytkiej wodzie leżą dziesiątki głazów narzutowych. Osobliwością parku są podziemne wody mineralne z domieszką bromu, używane w lecznictwie sanatoryjnym. Z większych zwierząt żyją na tym obszarze łosie, jelenie


161 i niedźwiedzie brunatne, poza tym rysie, borsuki, wilki, dziki, kuny leśne i wydry, a na wybrzeżu foki obrączkowane (nerpy). W miejscowości Palmse znajduje się pałac barona Pahlena (Palmse mõis), obecnie muzeum (Virumaa Muuseumid). Klasycystyczny gmach stoi w rozległym parku z licznymi stawami i ogromnymi głazami. W historycznym domu zarządcy urządzono komfortowy hotel.

©© ESB Professional/SHUTTERSTOCK.com

ESTOŃSKIE WYSPY

TT Zamek w Kuressaare w dawnym biskupstwie Ozylii

©© Miks Mihails Ignats/SHUTTERSTOCK.com

SS Otoczone murami obronnymi Stare Miasto w Tallinie

W Zatoce Ryskiej usytuowane są naj­większe estońskie wyspy: Sarema (Saaremaa) i połączona z nią groblą znacznie mniejsza Muhu, a także Hiuma (Hiiumaa), Vormsi czy Kihnu. Odizolowane przez wieki od kontynentalnej części Estonii, słabo zaludnione, zachowały dawne zwyczaje i lokalne tradycje. Dotrzeć na nie można promem z Virtsu lub Haapsalu (na Hiumę). Sarema (zajmująca powierzchnię niemal 2,7 tys. km²) nazywana bywa wyspą wiatraków, których było tutaj ponad 800. Do dzisiaj zachowało się jedynie kilka. Pięć z nich wznosi się w wiosce Angla. Największą miejscowością Saremy jest 13-tysięczne miasteczko Kuressaare, uważane za jeden z najważniejszych kurortów w Estonii. Stoi tu otoczony szeroką fosą najlepiej zachowany średniowieczny zamek w państwach nadbałtyckich (Kuressaare piiskopilinnus). Mury budowli pamiętające XIV w. mieszczą obecnie Muzeum Saremy (Saaremaa Muuseum, założone w 1865 r.), prezentujące interesującą historię oraz przyrodę wyspy. W miasteczku przy wąskich, krętych uliczkach stoją ładne kolorowe kamieniczki. Odbywają się tutaj liczne festiwale – Dni Opery (Saaremaa Ooperipäevad), Festiwal Morski (Kuressaare Merepäevad), Dni Muzyki Kameralnej (Kuressaare Kammermuusika Päevad) czy Dni Zamku Kuressaare (Kuressaare Lossipäevad). Tuż za twierdzą rozciąga się niewielka plaża. Jadąc na północ, w miejscowości Kaali można zobaczyć duży okrągły krater (110 m średnicy i 22 m głębokości), który powstał po uderzeniu meteorytu. Wypełniony jest obecnie wodą jeziora Kaali (Kaalijärv), nazywanego też Grobem Słońca. Upadek meteorytu miał miejsce ponad 4 tys. lat temu. Estonia szczyci się największą na świecie liczbą kraterów po uderzeniach kosmicznych skał na 1 km². We wsi Kaali znajduje się ich aż dziewięć. Atrakcję przyrodniczą Saremy stanowi Park Narodowy Vilsandi (Vilsandi rahvuspark), obejmujący przybrzeżne wysepki oraz obszary morskie (zajmuje blisko 240 km² powierzchni). Słynie on 

WIOSNA–LATO 2020


162 EUROPODRÓŻE i najmniej zaludnioną (przypada na niej na 1 km² ok. 9 osób). Kärdla, największe tutejsze miasto, ma zaledwie ponad 3 tys. mieszkańców. Życie płynie tu spokojnie i leniwie. Na początku sierpnia odbywa się na Hiumie popularny festiwal kawowy – Kärdla kohvikutepäev (Hiiumaa kohvikutepäev).

©© krivinis/SHUTTERSTOCK.com

INNE MIASTA

SS Krater we wsi Kaali z okrągłym jeziorem meteorytowym Kaalijärv o średnicy do 60 m i głębokości do 6 m

Hiuma jest drugą co do wielkości wyspą Estonii (ma 989 km² powierzchni), a jednocześnie także najbardziej zalesioną

SS Latarnia morska Tohvri (Sõru) na wyspie Hiuma

TT Przez zabytkowe Tartu przepływa rzeka Emajõgi

©© Argo Nurs/SHUTTERSTOCK.com

m.in. z populacji fok szarych (szarytek morskich). Na malutkiej, niezamieszkałej wysepce Innarahu przychodzą na świat ich młode.

Drugie co do wielkości miasto Estonii, blisko 95-tysięczne Tartu – historyczny Dorpat – uznawane jest za intelektualną oraz kulturalną stolicę kraju. Od stuleci działa tutaj słynny uniwersytet (Tartu Ülikool), założony w 1632 r. (zamknięty w latach 1710–1802) przez szwedzkiego króla Gustawa II Adolfa (1594–1632). Zachowały się liczne klasycystyczne kamienice z czerwonymi i błękitnymi dachami, które otaczają plac Ratuszowy, tzw. Krzywą Wieżę, luterański Kościół św. Jana oraz Most Anielski z 1814 i Most Diabelski z 1913 r. W masywnych murach dawnej Katedry w Tartu (Tartu toomkirik) mieści się obecnie biblioteka uniwersytecka i Muzeum Uniwersytetu w Tartu (Tartu Ülikooli muuseum). Parnawa (Pärnu) to z kolei ważny port morski oraz miejscowość uzdrowiskowa (oferująca m.in. kąpiele borowinowe) o światowej renomie, a także główne letnisko na estońskim brzegu Bałtyku. Przyjazny klimat, długie i szerokie piaszczyste plaże, mnogość terenów zielonych oraz dobrze rozwinięta infrastruktura turystyczno-kuracyjna ściągają rokrocznie do tego 40-tysięcznego miasta rzesze gości. Czyni to z Parnawy letnią stolicę kraju. W 1838 r. powstał tu pierwszy zakład zdrojowy (Pärnu mudaravila) – historyczny budynek łaźni błotnych, który uchodzi dziś za jeden z symboli miejscowości. Obecnie funkcjonuje w nim butikowe centrum spa należące do luksusowego Hedon SPA & Hotel. Cały ten nieduży kurort jest poza tym pełen pięknych willi. Do atrakcji turystycznych Parnawy należy też luterański Kościół św. Elżbiety, zbudowany w 1741 r. z polecenia rosyjskiej cesarzowej Elżbiety (1709–1762), będący cennym przykładem estońskiego baroku. Ma ponoć najlepsze organy w kraju i odbywają się tutaj liczne koncerty.

©© Ikars/SHUTTERSTOCK.com

KURORTY I SANATORIA

WIOSNA–LATO 2020

Tradycje spa sięgają w Estonii początku XIX stulecia, kiedy odkryto lecznicze właściwości mułu wydobywanego z dna Bałtyku. Powstały wówczas uzdrowiska i kurorty Parnawa, Haapsalu, Kuressaare na wyspie Sarema, Narva-Jõesuu oraz Värska, znana


SS Parnawa z długimi plażami i atrakcyjnym położeniem jest głównym ośrodkiem turystycznym w Estonii

Interesujące tradycje związane z sauną dymną wywodzą się z regionu Võru (Võrumaa) w południowej Estonii. W 2014 r.

zostały one wpisane na prestiżową Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. 

SS Zamek Hermana w Narwie założyli w 1256 r. Duńczycy

TT Tradycyjna estońska sauna dymna w wiosce na Hiumie

©© Yury Smelov/SHUTTERSTOCK.com

z występujących tutaj wód mineralnych. Dziś niemal każdy hotel posiada komfortowe centrum spa, a estońskie miejscowości letniskowe oferują szeroki wachlarz zabiegów upiększających, odmładzających, relaksacyjnych, rehabilitacyjnych i medycznych. Bogactwem kraju są właśnie rozmaite lecznicze błota, borowiny i źródła mineralne. Większość kurortów leży nad piaszczystym wybrzeżem Morza Bałtyckiego, z pięknymi długimi plażami. Haapsalu, znane uzdrowisko klimatyczne i balneologiczne, określane mianem Wenecji Bałtyku, stało się modną miejscowością zdrojową już w 1825 r., co zawdzięcza doktorowi Karlowi Abrahamowi Hunniusowi (1797–1851). Wypoczywali tu m.in. czterej ostatni carowie, jak również słynny rosyjski kompozytor Piotr Czajkowski (1840–1893). Atrakcją 10-tysięcznego miasteczka jest pochodzący z XIII w. zamek biskupi (Haapsalu piiskopilinnus), a także drewniany dworzec kolejowy (Haapsalu raudteejaam) z 1905 r. z zadaszonym peronem, uważanym za najdłuższy tego typu budynek w Europie (mający 216 m), oraz plac Ratuszowy, otoczony tradycyjnymi drewnianymi domami. Teren należący do dzisiejszego kurortu Narva-Jõesuu, leżącego nad Zatoką Fińską, w pobliżu miasta Narwa (Narva), był już zasiedlony prawdopodobnie w XIV stuleciu. Pierwsze wzmianki o miejscowości pochodzą z 1503 r. z dokumentu mistrza zakonu krzyżackiego Woltera von Plettenberga (1450–1535). Sosnowe lasy, nadmorskie wydmy, ciepła morska woda, zakłady lecznicze ze źródłami mineralnymi, sanatoria, pensjonaty w tradycyjnych domach, komfortowe hotele – to atuty tego uzdrowiska, a także innych letnisk w kraju. Nizinna Estonia ma też klimatyczny i nowoczesny ośrodek zimowy dla narciarzy i snowboardzistów. Otoczona jeziorami Otepää słusznie nazywana jest zimową stolicą tej republiki nadbałtyckiej.

©© Nordic Moonlight/SHUTTERSTOCK.com

163

KULTURA SAUNY

©© Igor Grochev/SHUTTERSTOCK.com

Ważne miejsce w kulturze krajów Europy Północnej zajmuje sauna, którą spotyka się zarówno w bogatych rezydencjach, jak i na terenie gospodarstw wiejskich. Jej wielką popularność widać również w Estonii. Tradycyjna tutejsza sauna dymna mieści się w niewielkim, oddzielnym budynku. Gorąca para powstaje przez polewanie wodą kamieni rozgrzanych płonącym w piecu drewnem. Zwyczaj nakazuje, żeby w saunie przebywać nago, a po pobycie w niej ochłodzić się w pobliskim jeziorze lub potoku.

WIOSNA–LATO 2020


164 WEEKEND W POLSCE

zasmakuj

W MazowszU Barbara Tekieli

SS Dom, w którym urodził się w 1810 r. Fryderyk Chopin

©© Farma Iluzji

TT Tzw. Latająca Chata Tajemnic w parku rozrywki dla całej rodziny – Farmie Iluzji we wsi Mościska

WIOSNA–LATO 2020


©© MROT

165

©© ArtMediaFactory/SHUTTERSTOCK.com

SS Znany w całym regionie „Mazurek Chopina”, specjalność cukierni „Lukrecja” z Sochaczewa

TT Manor House SPA, lecznicza kąpiel w stylu japońskim w głębokiej dwuosobowej wannie Duo Ofuro

©© Winnica Dwórzno

©© Manor House SPA w Chlewiskach

TT Winnica Dwórzno – jej zwiedzanie wieńczy degustacja

« Marzenia o podróżach nabrały w ostatnim czasie szczególnego znaczenia. Tęsknimy za miejscami blisko natury, z dala od miejskiego zgiełku, takich, w których możemy znaleźć wyciszenie, zrelaksować się i zregenerować siły. Mazowsze emanuje pozytywną energią. Jest znakomicie usytuowane i skomunikowane, bo znajduje się w sercu Polski. Ma wiele niezwykłych miejsc łączących tradycję z nowoczesnością, a bogata oferta zaskoczy każdego różnorodnością i jakością. »

WIOSNA–LATO 2020


166 WEEKEND W POLSCE

M

azowieckie, największe pod względem powierzchni i ludności województwo w Polsce (ponad 35,5 tys. km2 i blisko 5,4 mln mieszkańców), położone na terenach środkowego dorzecza Wisły, posiada ogromny potencjał turystyczny. Do wspaniałych ludzi, którzy rozsławili mazowiecką ziemię, należy największy polski kompozytor Fryderyk Chopin (1810–1849) – w związku z jego życiem i sztuką wytyczono Szlak Chopinowski. Wzdłuż niego leżą naj­piękniejsze kraj­ obrazy Mazowsza. Wędrując po nim, można poczuć smak czasów, w których tworzył i koncertował artysta.

Znajdziemy tutaj bezcenne pamiątki, m.in.: złoty zegarek, który otrzymał w dowód uznania swojego talentu, czy fortepian Pleyel, na którym grał przez ostatnie dwa lata życia, a w sali poświęconej pobytowi artysty we francuskim Nohant poczujemy zapach jego ulubionych fiołków i usłyszymy śpiew ptaków. Ale to mazowieckie krajobrazy i muzyka ludowa były inspiracją dla młodego kompozytora, który urodził się w Żelazowej Woli, w posiadłości należącej do hrabiostwa Skarbków, zaprzyjaźnionych z rodziną przyszłego wirtuoza. I chociaż jesienią tego samego roku Chopinowie przenieśli się do

©© W. Grzędziński/NIFC

By poznać dawne lokalne zwyczaje i sięgnąć do korzeni, dobrze wziąć udział w jednym z wydarzeń organizowanych w Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu czy gospodarstwie agroturystycznym Julianówka w Julianowie koło Mińska Mazowieckiego. Z kolei podążając szlakiem kulinarnym o wdzięcznej nazwie Mazowiecka Micha Szlachecka, poznamy najlepsze smaki z dzieciństwa oraz staropolską gościnność. W otoczeniu przyrody i niezwykłych widoków goście mogą oddać się błogiemu relaksowi w najlepszych hotelach spa i wellness, przywracających harmonię i spokój, a zarazem docenić uroki najbliższej okolicy Warszawy. Aby zachwycić się pięknem mazowieckiej natury, warto wybrać się w malownicze trasy kajakiem lub na rowerze.

1 września). Jednakże najważniejszym wydarzeniem upamiętniającym kompozytora jest Konkurs Chopinowski. Planowana w tym sezonie XVIII edycja tej międzynarodowej imprezy została przeniesiona na kolejny rok (Warszawa będzie stolicą światowej pianistyki od 2 do 23 października 2021 r.). Od ponad 50 lat miłośnicy muzyki Chopina spotykają się na koncertach w Łazienkach Królewskich w pięknym otoczeniu najsłynniejszego pomnika artysty. Wydarzenia muzyczne odbywają się też w Chopin Point przy Krakowskim Przedmieściu 62 i w innych miejscach na Trakcie Królewskim.

SS Festiwal „Chopin i Jego Europa” odbył się w 2019 r. w Warszawie od 14 sierpnia do 1 września

W tym roku przypada 210. rocznica urodzin wielkiego kompozytora i pianisty Fryderyka Chopina, najsłynniejszego Mazowszanina. To doskonały czas, żeby odwiedzić miejsca związane z jego życiem i twórczością, a przy okazji poznać ośrodki chopinowskie, które nadal kultywują tradycje związane z pobytem artysty na Mazowszu. Szlak Chopinowski prowadzi przez najbardziej urokliwe zakątki regionu, a mijane krajobrazy pozwalają przenieść się do okresu młodości kompozytora, który połowę swego życia spędził w Warszawie. Przypomina o tym wiele miejsc w samej stolicy – można je poznać, korzystając z aplikacji mobilnych Chopin in Warsaw i Selfie with Chopin. Niemałą atrakcją są grające ławeczki i imprezy cykliczne organizowane przez cały rok. Do najpopularniejszych należy Festiwal „Chopin i Jego Europa”, odbywający się w drugiej połowie sierpnia (w 2020 r. zaplanowano go w terminie od 15 sierpnia do

WIOSNA–LATO 2020

©© Chopin Point

Z Chopinem przez Mazowsze

SS Prowadzony przez Barbarę Kotarbę i jej męża Chopin Point przy Krakowskim Przedmieściu 62

Obowiązkowym punktem programu podczas pobytu w Warszawie jest Muzeum Fryderyka Chopina, otwarte 10 lat temu w Zamku Ostrogskich (Pałacu Gnińskich). Jedna z najlepszych multimedialnych placówek w Europie opowiada o życiu i młodości kompozytora w stolicy oraz na emigracji.

Warszawy, Fryderyk często tu wracał. Przy okazji odwiedzał pobliski Brochów, gdzie w Kościele św. Rocha (obecnie pod wezwaniem św. Rocha i św. Jana Chrzciciela) pobrali się rodzice pianisty, a on sam był ochrzczony, co upamiętniają nie tylko tablice pamiątkowe, ale też zachowana chrzcielnica. 


167

SZLAK CHOPINOWSKI pozwala na podróż śladami pierwszych dwudziestu lat życia Fryderyka Chopina, a te są nierozerwalnie związane z Mazowszem. Ten wielki artysta urodził się 210 lat temu, w 1810 r., w małej mazowieckiej wsi – Żelazowej Woli koło Socha­czewa. Kilka miesięcy później jego rodzina zamieszkała w Warszawie, gdzie młody Chopin uczył się i dorastał. Oprócz Żelazowej Woli i Warszawy najważniejszymi mazowieckimi miejscowościami historycznie związanymi z postacią słynnego polskiego kompozytora i pianisty są Brochów i Sanniki – miejsca, w których powstały interesujące ośrodki chopinowskie. Fryderyk przebywał również w Rościszewie, Kowalewie i prawdo­ podobnie w Książenicach, a na trasie jego mazowieckich wędrówek znajdują się wielokrotnie odwiedzane przez niego Sochaczew i Płock, które zwiedzał z ogromnym zainteresowaniem. Szlak Chopinowski wiedzie przez najważniejsze miejsca w Warszawie i najpiękniejsze zakątki Mazowsza związane z życiem młodego kompozytora. Trasy podróży zawsze prowadzą przez drogi z niepowtarzalnymi widokami i typowym dla regionu pejzażem. Ten obraz w naszych wyobraże-

SS Pomnik Fryderyka Chopina stojący w Łazienkach Królewskich w Warszawie

niach nieodłącznie kojarzony jest z dźwiękami utworów Chopina, gdyż Warszawa i całe Mazowsze stanowiły jego dom i były źródłem inspiracji w twórczości tego wielkiego artysty. Zapraszamy serdecznie do odkrywania piękna i sekretów Mazowsza, serca Polski, śladami sławnego polskiego kompozytora i pianisty Fryderyka Chopina w przypadającą w 2020 r. 210. rocznicę jego urodzin. Nigdzie indziej na świecie utwory tego genialnego muzyka – mazurki, polonezy, nokturny, scherza, ballady, etiudy, preludia, sonaty i koncerty – nie brzmią tak cudownie jak właśnie na mazowieckiej ziemi!  Więcej informacji na temat wspaniałego mazowieckiego Szlaku Chopinowskiego można znaleźć na stronach internetowych: • http://dziedzictwomazowsza.pl/szlak-chopinowski • http://dziedzictwomazowsza.pl/warszawa-fryderyka-chopina • http://dziedzictwomazowsza.pl/mazowsze-fryderyka-chopina TT Muzeum biograficzne Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli nad rzeką Utratą

©© Archiwum UMWM

tekst promocyjny

©© Archiwum UMWM

Odkrywaj Mazowsze śladami Fryderyka Chopina

WIOSNA–LATO 2020


168 WEEKEND W POLSCE Kompozytor odwiedzał także leżący w sąsiedztwie Sochaczew, w którym w sierpniu 1830 r. dał koncert w obozie wojskowym z udziałem orkiestry piechoty i jej dowódcy gen. Piotra Szembeka (1788–1866), wielkiego melomana. Od 1993 r. odbywa się tutaj jesienią Międzynarodowy Festi­ wal Pianistyczny Mazowsze Chopina. W 4-gwiazdkowym Hotelu Chopin można w okresie letnim posmakować ulubionych dań kompozytora inspirowanych kuchnią staropolską i francuską, a lokalna cukiernia „Lukrecja” oferuje wyśmienite „Mazurki Chopina”. Rodzina Chopinów często wyjeżdżała latem na wakacje do mazowieckich posiadłości swoich przyjaciół. Jednym z takich miejsc były Sanniki w powiecie gostynińskim, odległe o ok. 95 km od centrum Warszawy. Tutaj, w pałacu Pruszaków herbu Leliwa, w 1828 r. na zaproszenie swojego kolegi Konstantego Pruszaka, którego ojciec Aleksander był jednym z najzamożniejszych ziemian na Mazowszu, Chopin spędził wakacje. Komponował, ale też uczył gry na fortepianie siostrę Konstantego – Aleksandrę. Obecnie prężnie działa tu Europejskie Centrum Artystyczne im. Fryderyka Chopina. Od­restauro­wane wnętrza pokazują fragmenty XVIII- i XIX-wiecz­nych polichromii. To jeden z nielicznych oryginalnych obiektów na Szlaku Chopinowskim. Odbywają się w nim koncerty, recitale, wystawy, plenery malarskie. Ośrodek przygotował również bogatą ofertę warsztatów oraz uzupełniające je gry terenowe w otaczającym pałac parku. Jadąc do Gdańska w lipcu 1827 r. z Kowalewa, majątku hrabiego Ksawerego Zboińskiego, Chopin odwiedził też nie­ odległy Płock, po którym Zboiński osobiście go oprowadzał. Warto zajrzeć także do Rościszewa, gdzie w zabytkowym, niedawno odrestaurowanym dworze (obecnie siedziba Urzędu Gminy) mieści się izba pamięci poświęcona kompozytorowi. Poza tym warto zawitać również do pobliskiego Sierpca – klimat Mazowsza z okresu, kiedy żył i tworzył Chopin, oddaje wiernie tutejsze Muzeum Wsi Mazowieckiej. Ważnym miejscem na Szlaku Chopinowskim jest też podwarszawski Milanówek, gdzie pod koniec II wojny światowej (lata 1944–1945) w Kościele św. Jadwigi ks. biskup Antoni Szlagowski przechowywał w swojej prywatnej kaplicy na plebanii serce kompozytora przywiezione zgodnie z jego wolą do kraju przez najstarszą siostrę Ludwikę. W 96. rocznicę śmierci Chopina,

WIOSNA–LATO 2020

SS Salon Paryski to jedna z 11 stałych wysp tematycznych w Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie

17 października 1945 r. serce wróciło do Warszawy i zostało wmurowane w jeden z filarów Kościoła św. Krzyża. Szlak Chopinowski stanowi jedną z trzech oznakowanych tras turystycznych pozwalających odkryć bogate dziedzictwo Mazowsza. Pozostałe dwie to Szlak Książąt Mazowieckich i Szlak Bitwy Warszawskiej 1920 (www.dziedzictwomazowsza.pl).

Enklawa zieleni Wawer to największa (79,7 km²) dzielnica stolicy i zarazem najbardziej zielona (www.wawer.warszawa.pl). Lasy stanowią 34,8 proc. jej powierzchni, chociaż niestety z roku na rok liczba ta się zmniejsza. Wawer jest położony w południowo-wschodniej części Warszawy na terenach nadwiślańskich, stanowi znakomite miejsce na wy-

cieczki piesze i rowerowe. Szczególne możliwości rekreacyjne stwarza Mazowiecki Park Kraj­obrazowy im. Czesława Łaszczka. Leży on w południowo-wschodniej części dzielnicy, a utworzony został w 1986 r. W herbie parku umieszczono bociana czarnego, podlegającego ochronie strefowej. Należąca w XVIII w. do Elżbiety z Lubo­mir­ skich Sieniawskiej karczma Wawer, od której nazwę wzięła dzisiejsza dzielnica Warszawy, mieści obecnie 4-gwiazdkowy hotel Zajazd Napoleoński. Obiekt ten był świadkiem wielu historycznych wydarzeń. Legenda głosi, że w 1812 r. przenocował tutaj Napoleon, maszerując z wojskiem na Moskwę. Poszczególne osiedla wchodzące w skład dzisiejszego zielonego Wawra nadal zachwycają swoją niezwykłą historią. Marysin, dawna miejscowość letniskowa,


©© m.st. Warszawa

169

SS Trakt Królewski – grające muzykę Chopina ławeczki

TT Radosne obchody Dnia Dziecka w parku w Sannikach

©© Zbiory ECA

której nazwa pochodzi od imienia królowej Marysieńki, obecnie zabudowana jest willami i blokami mieszkalnymi, a graniczy z malowniczym Rezerwatem im. Króla Jana III Sobieskiego o powierzchni blisko 114 ha. Ma tu swój pomnik Janusz Korczak, który organizował w ośrodku „Różyczka” kolonie i zimowiska dla sierot. Anin nazywany był „osiedlem poetów”, bo chętnie tutaj zamieszkiwali, wśród nich m.in. Julian Tuwim, Konstanty Ildefons Gałczyński czy ks. Jan Twardowski. Mieszkała tu także aktorka i śpiewaczka Mieczysława Ćwiklińska czy niedawno zmarły, w marcu 2020 r., aktor Emil Karewicz. W latach 1975–1978 wikariuszem w anińskim kościele był ksiądz Jerzy Popiełuszko. Nazwa osiedla pochodzi od imienia żony właściciela tych terenów hrabiego Ksawerego Branickiego (1864–1926) – Anny. 

©© m.st. Warszawa

©© M. Czechowicz/NIFC

SS Po raz pierwszy recitale pod pomnikiem Chopina w Łazienkach Królewskich zorganizowano w 1959 r.

WIOSNA–LATO 2020


©© wikimedia commons/Dariusz Kowalczyk

170 WEEKEND W POLSCE

©© URZĄD M.ST. WARSZAWY Dzielnica Wawer/Aleksandra Słowińska

SS Zabytkowy budynek wawerskiej karczmy (austerii), obecnie mieści się w nim hotel Zajazd Napoleoński

TT Przestronny Apartament Deluxe w Klubie Sosnowym

©© Hotel Klub Sosnowy

SS Willa „Lodusieńka” na rogu ulic Drwali i Herbacianej

WIOSNA–LATO 2020

Międzylesie, niegdyś wieś szlachecka o nazwie Kaczkowo, a od XVIII stulecia Kaczy Dół, było w okresie międzywojennym nie tylko modnym letniskiem, ale też ośrodkiem przemysłowym (od 1938 r. działała tutaj znana Fabryka Aparatów Elektrycznych Kazimierza Szpotańskiego). Korzystny mikroklimat sprawił, że usytuowano tu ważne placówki medyczne takie jak Międzyleski Szpital Specjalistyczny (dawniej Centralny Szpital Kolejowy) i Instytut „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka”. Pętla autobusowa w Międzylesiu stanowi początek wielu tras turystycznych i szlaków pieszych wytyczonych w Mazowieckim Parku Krajobrazowym. W tym zielonym osiedlu znajduje się dom pary słynnych podróżników, dziennikarzy i pisarzy – Tony’ego Halika (zmarłego w 1998 r.) i Elżbiety Dzikowskiej. To właśnie stąd nadawano przez ponad 20 lat ich popularny telewizyjny program podróżniczy Pieprz i wanilia. Kolejnym ciekawym miejscem jest Falenica, usytuowana w południowej części prawobrzeżnej Warszawy. W tej części dzielnicy Wawer zaczyna się wiele tras, wiodących w najbardziej malownicze tereny doliny rzeki Świder oraz pobliskiego Józefowa i Otwocka. Uwagę przykuwają drewniane domy pamiętające nierzadko lata 20. minionego stulecia, tzw. świder­majery. Począ­tek temu ciekawemu stylowi dał znany rysownik, ilustrator i malarz Michał Elwiro Andriolli (1836–1893). W 1880 r. zamieszkał on nad Świdrem i wybudował dla siebie kilkanaście ozdobnych drewnianych domów letniskowych. Jednym z naj­piękniejszych przykładów architektury tego typu jest pochodząca z 1929 r. modrzewiowa willa „Lodusieńka” w Radości wpisana do rejestru zabytków (obecnie mieści się w niej Muzeum Militariów i Historii). Najstarsze spośród osiedli przynależnych do dzisiejszego Wawra – Miedzeszyn – słynęło w średniowieczu z istniejącej tutaj przeprawy przez Wisłę, a mieszkańcy dawnej wsi duchownej Miedziessin, której historia sięga XIII stulecia, mieli pozwolenie od książąt mazowieckich na łowienie ryb w rzece. W XIX w. produkowano tu wina szampańskie. Na terenie dawnego folwarku Miedzeszyn (obecnie region Wału Miedzeszyńskiego i Traktu Lubelskiego) na ponad 5 ha zieleni znajduje się niezmiernie urokliwy obiekt z rozbudowaną ofertą fitness, spa i wellness – Klub Sosnowy (www.klubsosnowy.pl). Otoczenie kompleksu hotelowego oraz niepowtarzalne wnętrza, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, tworzą 


171

tekst promocyjny

Hotel Klub Sosnowy

H

otel Klub Sosnowy zajmuje teren dawnego Folwarku Miedzeszyn. Wieś Miedzeszyn powstała ok. 1289 r. w rejonie dzisiejszego Wału Miedzeszyńskiego i Traktu Lubelskiego w Warszawie, należała do rodziny Zerzeńskich. Od 1789 r. Miedzeszyn stał się własnością Kanoników Regularnych Loretańskich Parafia Zerzeń. W XIX w. folwarkiem władał Karol Osterloff. W okresie międzywojennym majątek należał do hrabiego Ksawerego Branickiego. Po II wojnie światowej dobra Folwarku Miedzeszyn zostały rozparcelowane i na obszarze ponad 100 ha powstały ogródki działkowe przekazane pracownikom warszawskich urzędów i zakładów pracy. Sporo terenu przeznaczono pod zalesienie.

Budynek Hotelu Klub Sosnowy powstał pod koniec ubiegłego stulecia na terenie dawnego Folwarku Miedzeszyn. Architektura pałacu zrodziła się na podstawie projektów Jakuba Kubickiego (1758–1833), ucznia Domenica Merliniego, wybitnego polskiego architekta, twórcy m.in. pałaców w Radziejowicach, Witkowicach, Nadzowie, Sterdyni, a przede wszystkim warszawskiego Belwederu i Arkad Kubickiego. Jego dzieła są charakterystyczne, wyróżniają się typowymi architektonicznymi elementami, jak np. portyk kolumnowy i ryzalit ogrodowy. Sąsiadujący z pałacem dwór był inspirowany wybitnym projektem Jana Heinricha młodszego, powstałym w 1902 r. na zlecenie Stanisława Dłużewskiego w Dłużewie nad Świdrem. Wszystkie obiekty na terenie Klubu Sosnowego

reprezentują dojrzałą fazę polskiego klasycyzmu i doskonale wpisują się w otaczającą przyrodę i swoje nowe funkcje.

W pałacu znajdują się sale balowe i restauracyjne oraz basen, jacuzzi, sauny i gabinety kosmetyczne, a w sąsiadującym budynku oficyny mieszczą się 52 pokoje hotelowe i apartamenty, wyposażone w całkowicie odnowione meble pochodzące z warszawskiego, 5-gwiazdkowego Hotelu Bristol. Klub Sosnowy to niezwykle klimatyczne, jedyne takie miejsce w Warszawie. 

Warszawa, Trakt Lubelski 40 A tel. 502 707 707

www.klubsosnowy.pl

WIOSNA–LATO 2020


Blisko natury Z kolei 4-gwiazdkowy Hotel Sielanka, położony nad Pilicą niedaleko Warki, to miejsce idealne dla wszystkich, którym bliska jest potrzeba obcowania z naturą oraz zdrowy styl życia (www.sielanka.pl). Niespełna 50 km od Warszawy możemy odkrywać uroki przyrody i delektować się niezwykłym krajobrazem najbliższej okolicy, stwarzającej zresztą wiele możliwości aktywnego spędzania czasu. Dolina Pilicy, ulubione miejsce kajakarzy, sielskie pejzaże Puszczy Stromeckiej, ale też pobliska Warka – miasto gen. Kazimierza Pułaskiego (1745–1779) i wielu cennych zabytków, trasa turystyczna w Browarze Wareckim czy największe sady owocowe w Europie, przez które prowadzi Warecki Szlak Jabłkowy, to tylko część propozycji, jakie czekają na turystów. Niezapomnianych wrażeń wymagającym klientom dostarczy odprężający i upiększający seans w Hotelu Sielanka nad Pilicą. Profesjonalne centrum spa i wellness oferuje szeroki wachlarz zabiegów relaksacyjnych, regeneracyjnych i odmładzających. To jedno z nielicznych miejsc mających także specjalne propozycje w tym zakresie dla naj­ młodszych. Kryty basen z brodzikiem dla dzieci, jacuzzi, sauna fińska i łaźnia parowa, masaże stóp metodą Kneippa, natrysk wrażeń i strefa zabiegowa z ofertą pielęgnacyjną i relaksacyjną, usytuowana w wysmakowanej przestrzeni z pięknym minimalistycznym wystrojem oraz nowoczesnym wyposażeniem, stwarzają idealne warunki do wyciszenia i kompleksowej odbudowy ciała i ożywienia duszy. Proponowane rytuały upiększające o niezwykłych nazwach pozwalają się zregenerować, a co ważne,

WIOSNA–LATO 2020

SS Farma Sielanka ma w ofercie jazdy rekreacyjne dla początkujących i zaawansowanych jeźdźców

©© Hotel Sielanka nad Pilicą

niezwykły klimat. Dodatkowym atutem tego spokojnego i romantycznego zakątka, usytuowanego zaledwie 15 minut od centrum Warszawy, jest wyjątkowa dbałość o gości i znakomita kuchnia, co sprawia, że Klub Sosnowy chętnie wybierają młode pary na miejsce swojego przyjęcia weselnego oraz rodziny z dziećmi, które mają tutaj mnóstwo możliwości znakomitej zabawy i poznania unikalnych zasobów natury. Podmokłe tereny nad Wisłą, zwane Zakolem Wawerskim, charakteryzują się znacznym bogactwem florystycznym oraz występowaniem ok. 130 gatunków ptaków, w tym mniej więcej 70 lęgowych. Od 2002 r. istnieje tu zespół przyrodniczo-kraj­ obrazowy, zaliczany do najpiękniejszych i naj­cenniejszych naturalnych obszarów prawobrzeżnej Warszawy.

©© Hotel Sielanka nad Pilicą

172 WEEKEND W POLSCE

SS Basen w Hotelu Sielanka nad Pilicą, niecka ze stali nierdzewnej zapewniająca higienę i czystość

poprawiają krążenie krwi, metabolizm i nastrój, a także działają detoksykacyjnie. Przykładowo 90-minutowa „Podróż na Sycylię” to odkrywanie wulkanicznej wyspy słońca poprzez terapeutyczne działanie borowin termalnych i proszku wulkanicznego oraz olejków eterycznych z pełnych witamin cytrusów. Autorski program opracowany przez zespół Hotelu Sielanka nad Pilicą bazuje na ekskluzywnych produktach renomowanej włoskiej firmy Comfort Zone oraz hiszpańskiej Skeyndor i specjalizuje się głównie

w zabiegach na twarz. Po sesji pielęgnacyjnej można odpocząć w zewnętrznej strefie SPA Garden z sauną fińską oraz jacuzzi z widokiem na okoliczne sielskie łąki. Hotel Sielanka nad Pilicą stanowi prawdziwy raj dla dzieci. Posiada 100 ha terenu zagospodarowanego wieloma atrakcjami, miniaturowe zoo, plac zabaw z trampoliną, ścieżki rowerowe, ośrodek jeździecki oferujący jazdę konną na każdym etapie zaawansowania oraz salę zabaw, jedno z ulubionych miejsc najmłodszych. Tutaj pod okiem animatorów mogą aktywnie spędzić czas,


173

©© Hotel Sielanka nad Pilicą

Mazowiecka Toskania

©© Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce

SS Dolina Pilicy uważana jest za jeden z najbardziej malowniczych szlaków kajakowych w Polsce

SS Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Winiarach, położonych w północno-wschodniej części Warki

uczestnicząc w grach, rozwiązując zagadki lub biorąc udział w konkursach. Niemałą atrakcją są warsztaty kulinarne pod okiem szefa kuchni, w czasie których dzieci przygotowują własne przetwory czy dania, pieką ciasteczka i zdobywają patent kucharza. Mocną stroną Hotelu Sielanka nad Pilicą jest wyjątkowa oferta kulinarna i promujące ją wydarzenia. Szef kuchni Edward Suchenek proponuje wiele autorskich dań czerpiących z polskiej tradycji, z wykorzystaniem sezonowych, lokalnych, ekologicznych produktów. Ogromnym atutem tego miejsca są rów-

nież wina sprowadzane ze słonecznej Italii z najstarszych winnic regionu Chianti, w tym z istniejącej od 1870 r. rodzinnej winnicy prowadzonej przez familię Losi. Hotel Sielanka nad Pilicą to także wymarzone miejsce na zorganizowanie konferencji. Siedem sal szkoleniowych o łącznej powierzchni 326 m2 może pomieścić od 10 do 120 osób. Dodatkowe atrakcje, profesjonalne centrum spa i wellness, koncerty, imprezy tematyczne i niezliczone możliwości uprawiania turystyki aktywnej są znakomitym uzupełnieniem oferty biznesowej.

Niewiele jest miejsc na Mazowszu, które przywołują najpiękniejsze wspomnienia z wakacji. Oddalona od Warszawy zaledwie 40 km na południe Winnica Dwórzno, zajmująca powierzchnię 6 ha (całe gospodarstwo obejmuje obszar 50 ha), od pierwszego wejrzenia robi wrażenie (www.winnica.dworzno.pl). Nie bez powodu określa się ją mianem mazowieckiej Toskanii. Największa w całym regionie i jedna z większych w Polsce ma wiele atutów, które wyróżniają ją i zachęcają do odwiedzenia. Wzbudza zachwyt zarówno fakt, że wina produkowane są naturalnymi metodami z zastosowaniem nowoczesnych technologii, jak też dbałość gospodarzy o najdrobniejsze szczegóły, co sprawia, iż koneserzy szlachetnych trunków docenili ich smak. O jakość produktów z Dwórzna dba należący do najlepszych polskich enologów, wykształcony w Stanach Zjednoczonych Piotr Stopczyński. Jedną z proponowanych atrakcji jest spacer po winnicy, w czasie którego dowiemy się o pielęgnacji winorośli czy zagrożeniach związanych z ich uprawą w polskim klimacie, a także poznamy tajniki decydujące o smaku poszczególnych szczepów. Kolejnym etapem zwiedzania będzie wizyta w przetwórni, gdzie można poznać cały proces produkcji – od ręcznego zbioru świeżych owoców do zakorkowania butelki. Największą jednak przyjemność stanowi degustacja win produkowanych w Dwórznie, której towarzyszy fascynująca opowieść o smakach i grupach aromatycznych. Poznajemy historię powstania każdego z trunków i jego walory smakowe. Dodatkową atrakcją jest łączenie różnych gatunków win z naj­ wyższej jakości serami kozimi i owczymi oraz grecką oliwą i oliwkami pochodzącymi z Kalamaty. Goście uczestniczący w warsztatach mogą sami odkrywać winne smaki, łącząc je z podanymi dodatkami w oryginalny, nierzadko zaskakujący sposób. Dla koneserów szlachetnych trunków przygotowano możliwość uczestniczenia w analizie sensorycznej. Świetną zabawę stanowi butelkowanie, połączone z projektowaniem własnej etykiety. W Dwórznie ma się niepowtarzalną okazję stworzenia swojej partii wina. Ogromnym atutem winnicy jest poza tym plenerowa strefa chillout, miejsca na ognisko i atrakcje dla dzieci. Można również na specjalne życzenie podziwiać teren uprawy winorośli z balonu lub wziąć udział w jednym z organizowanych tu koncertów plenerowych. Na przywitanie lata w czerwcu i zakończenie zbiorów we wrześniu urządza się 

WIOSNA–LATO 2020


174 WEEKEND W POLSCE ne ceny i usytuowanie w centralnej części Polski, zaledwie 40 km od Warszawy. Gorące źródła termalne w Mszczonowie są bogate w wodę wodorowo-węglanowo-wapniowo-sodową (www.termy-mszczonow.eu). Jej właściwości korzystnie wpływają na schorzenia reumatyczne oraz układ kostny. Popra­

wierzchni 190 m2, połączonych kanałem, ze słodką wodą termalną o temperaturze 30–34°C, oraz basenu rekreacyjnego o powierzchni 450 m2, czynnego zazwyczaj od maja do września, z uzdatnioną wodą termalną o temperaturze 28–30°C. Ten ostatni został wyposażony w dwie zjeżdżalnie,

©© Winnica Dwórzno

specjalne imprezy. Winnica otoczona lasami i kwiecistymi łąkami, a także wielka gościnność młodych gospodarzy, braci Wiktora i Oskara Gowinów, sprawiają, że możemy tutaj przeżyć coś niezwykłego w sielskiej scenerii, a przy okazji posmakować naj­lepszych mazowieckich win, do których z pewnością

TT Występy podczas wrześniowego Święta Wina w Dwórznie

©© Winnica Dwórzno

SS Winnica Dwórzno została założona w 2012 r. i produkuje obecnie ok. 50 tys. butelek rocznie

zaliczają się czerwone Mazovia Red i białe Mazovia White (oba wytrawne), nagrodzone w licznych konkursach.

Weekend w termach Od starożytności wody termalne cieszyły się uznaniem tych, którzy wiedzieli, jak cenna dla zdrowia jest kąpiel w nich. Mazowsze może się pochwalić obiektem, który poza atrakcjami oferowanymi na miejscu ma też korzyst-

WIOSNA–LATO 2020

wia ona również samopoczucie, wywołuje stan odprężenia, a także stabilizuje pracę całego układu nerwowego. Poza tym Termy Mszczonów wyróżniają się na tle innych tego rodzaju obiektów unikalną na Mazowszu mineralizowaną wodą pitną wydobywaną z tak dużej głębokości (1602,5 m). Kompleks, łączący wypoczynek z rekreacją, składa się z dwóch całorocznych basenów (w tym jeden wewnętrzny) o po-

m.in. rynnową o długości 60 m z sygnalizacją sterującą częstotliwość zjazdów, a także w różnego rodzaju atrakcje wodne takie jak sztuczna rzeka o wartkim nurcie, dysze do hydromasażu ściennego, gejzery powietrzne czy ławeczki i leżanki napowietrzające. Do dyspozycji wytrawnych pływaków oddano basen sportowy o wymiarach 25 na 12,5 m, z wodą o temperaturze 26–28°C, działający w okresie letnim. Rodziny z dziećmi 


Toskania na Mazowszu Winnica Dwórzno, zwana mazowiecką Toskanią, to największa winnica na Mazowszu i jedna z większych w kraju. Wina gronowe oraz owocowe produkowane są tu tradycyjnymi metodami. Dwórzno, położone tylko 40 km od Warszawy, jest miejscem czystym ekologicznie. Dzięki otoczeniu dziewiczej natury o każdej porze roku stanowi piękny kierunek enoturystyczny oraz wymarzoną lokalizację na eventy i nie tylko. Liczące 50 ha gospodarstwo jest w stanie przyjąć nawet kilka tysięcy gości, jak w przypadku naszego corocznego Święta Wina. Nowoczesna hala przetwórni to również miejsce pełne atrakcji. Zwiedzanie jej i poznanie procesu produkcji wina to niezwykle cenne doświadczenie. Przestronne pomieszczenia można zagospodarować w dowolny sposób, dzięki czemu atrakcyjne eventy można organizować przez cały rok.

Atrakcje z polskim winem Nietuzinkowe eventy z polskim winem organizujemy na terenie całego kraju. Oferujemy mnóstwo oryginalnych usług z dojazdem do klienta, m.in. warsztaty i team building. Specjalizujemy się w prowadzeniu degustacji polskiego wina, warsztatach winiarskich, food pairingowych oraz analizie sensorycznej, a także kolacjach komentowanych. Z chęcią podzielimy się profesjonalną wiedzą na temat świata polskiego wina i uświetnimy dowolną imprezę trunkami najwyższej jakości.

Zwiedzanie winnicy pod samą Warszawą Zapraszamy też do odwiedzenia Winnicy Dwórzno. Zwiedzanie gospodarstwa i przetwórni to niezwykłe przeżycie. Nasi goście mogą dowiedzieć się, jak uprawiane i produkowane jest wino w Polsce, a nawet uczestniczyć w tych złożonych procesach. To doskonała okazja na integrację.

Imprezy przez cały rok Winnica Dwórzno jest miejscem otwartym przez cały rok. Poza imprezami indywidualnymi organizujemy również pikniki. Muzyka na żywo, lokalni wystawcy czy animacje dla dzieci to tylko niektóre z atrakcji oprócz zwiedzania winnicy i degustacji. Przywitanie Lata w Winnicy Dwórzno odbywa się w czerwcu, Święto Wina w Winnicy Dwórzno organizowane jest we wrześniu, aby świętować zbiory. W sezonie letnim organizujemy też wydarzenia kulturalne, takie jak koncerty w winnicy.

Kontakt

WE SPEAK ENGLISH

• ul. Spokojna 47, 96-320 Dwórzno (zaledwie 40 km od Warszawy) • kontakt@dworzno.pl • 605 302 301 • www.dworzno.pl • facebook.com/dworzno • instagram.com/winnica_dworzno

ów „All Inclus Dla Czy telnik

ive”

o rabattsk2lep0u% internetoweg

na cały asort

ymen

worzno.pl www.sklep.d


©© www.termy-mszczonow.eu

176 WEEKEND W POLSCE

SS Termy Mszczonów – zewnętrzny basen rekreacyjny o nieregularnym kształcie i zróżnicowanej głębokości

chętnie odwiedzają Termy Mszczonów, bo zadbano o brodzik dla najmłodszych o powierzchni 70 m2, czynny również od czerwca do końca sierpnia, z minizjeżdżalnią i jeżem wodnym. Antypoślizgowa fontanna chłodząca z 24 dyszami pompującymi wodę z posadzki w różnych odstępach czasu, sauny suche, grota solna oraz trawiasta plaża o powierzchni 8900 m2 z automatycznym systemem nawadniania i placem zabaw dla dzieci, siłownią zewnętrzną i trzema boiskami do siatkówki plażowej to kolejne atrakcje czekające na gości w obrębie kompleksu. Okolice Term Mszczonów stanowią prawdziwy raj dla turystów aktywnych. Na terenie gmin Mszczonów, Radziejowice, Żabia Wola, Puszcza Mariańska oraz „miasta ogrodu, miasta idealnego” – Żyrardowa znajduje się szereg atrakcji, łączących różne formy wypoczynku. Do dyspozycji turystów wytyczono i oznakowano osiem tras rowerowych o łącznej długości 281 km, trzy ścieżki piesze dla amatorów nordic walkingu (od 4,5 do 13,6 km) oraz dwa szlaki dla miłośników narciarstwa biegowego w kompleksie leśnym przy Stawach Świętej Anny, liczące w sumie 4,6 km.

©© wikimedia commons/Tdurden

Miejsce z dobrą energią

TT Resursa w centrum Żyrardowa powstała ok. 1870 r.

©© wikimedia commons/ZeroJeden

SS Pałac w Radziejowicach, dziś Dom Pracy Twórczej

WIOSNA–LATO 2020

Niepowtarzalny klimat kompleksu pałacowo-parkowego Manor House SPA w Chlewiskach z 5-gwiazdkowym Pałacem Odrowążów, którego dzieje sięgają XII w., i 4-gwiazdkowym hotelem w zabytkowej Stajni Platera i Termach Zamkowych sprawia, że ten zakątek emanuje spokojem i dobrą energią (www.manorhouse.pl). Do tego dochodzi jeszcze jego niezwykłe położenie w otoczeniu 10-hektarowego historycznego parku z licznymi pomnikami przyrody. Miejsce jest idealne dla osób pragnących wypoczywać na łonie przyrody, jednocześnie poddając się całej gamie zabiegów spa i wellness oraz oryginalnych, indywidualnie dobranych terapii w Gabinetach Bioodnowy, stanowiących część autorskiego programu odmładzającego Akademii Holistycznej Alchemia Zdrowia®. W tym roku po raz kolejny Manor House SPA otrzymał zaszczytny tytuł Najlepszego Holistyczny Hotelu SPA w Polsce w konkursie Perfect SPA Awards 2020. Od lat znajduje się też w hotelowej elicie obiektów historycznych, zwyciężając w europejskiej edycji Luxury Travel SPA Awards 2018 w kategorii Historic Luxury Hotel of the Year 2018. Doceniony został także przez kobiety biznesu oczekujące luksusu połączonego z wysoką jakością usług i zabiegów zapewniających 


177

PO DOBROSTAn DO MAnOR HOuSe SPA Według ekspertów najlepszego holistycznego hotelu SPA w Polsce harmonia między ciałem, umysłem i duszą sprzyja zdrowiu, urodzie i dobremu samopoczuciu. Warto zadbać o wszystkie te sfery i wybrać się do SPA, żeby odpocząć i osiągnąć błogi relaks.

tekst promocyjny

S Ogród Zen – część energetycznego Ogrodu Medytacji w zabytkowym parku Manor House SPA

Niedaleko, w mazowieckich Chlewiskach (130 km od centrum Warszawy), znajduje się Polskie Centrum Biowitalności, w którym można zatroszczyć się o siebie na każdym poziomie. Z dala od miejskiego zgiełku, w bliskości przyrody oraz pozytywnych energii natury można odzyskać spokój, zregenerować siły i pobudzić witalność organizmu. Manor House SPA**** Pałac Odrowążów***** to hotel dla dorosłych, przyjazny weganom i alergikom. Hotelowa restauracja kusi tradycyjnymi daniami polskiej kuchni, menu dla wegan i potrawami według Diety Życia. Stworzono tutaj idealne warunki do relaksu – holistyczna aura sprawia, że łatwiej tu zwolnić, zadbać o zdrowie, nastrój, poczucie dobrostanu, a naturalne metody wspomagają regenerację organizmu i piękny, młody wygląd. Z kolei wysoka bio­ witalność i energetyczne terapie wzmacniają wewnętrzną energię życiową. W zabytkowym parku, którego przyroda koi zmysły, przywraca harmonię i spokój, można się cieszyć widokami o niezwykłej

urodzie i sielskimi odgłosami natury, spacerować malowniczymi ścieżkami (przyrodniczą, historyczną i rekreacyjną), odkrywać urokliwe zakątki lub zdrzemnąć się w hamaku w cieniu starych drzew. Można spędzić czas w Ogrodzie Medytacji z Kamiennym Kręgiem Mocy, energetyczną spiralą i labiryntem, Ogrodem Zen i Piramidą Horusa. Można też popływać w bezchlorowym basenie z ożywioną wodą, która pielęgnuje skórę, skorzystać z kąpieli saunowych w Łaźniach Rzymskich lub zakosztować rytuałów zdrowia pod gołym niebem w Witalnej Wiosce®SPA. Można także oddać się muzykoterapii podczas koncertów na misy i gongi tybetańskie, z których słynie Biowitalne SPA. Warto skorzystać z oryginalnych terapii w Gabinetach Bioodnowy, które są częścią autorskiego programu odmładzającego Akademii Holistycznej Alchemia Zdrowia® pobudzającego naturalną zdolność organizmu do autoregeneracji. Dobrze wypróbować prozdrowotnych kąpieli w wysokich dwu-

T Bezchlorowy basen w Termach Zamkowych, gdzie mieszczą się także Łaźnie Rzymskie i Gabinety Bioodnowy

S Masaż dźwiękiem mis tybetańskich

S Terapia magnetyczna z użyciem baniek HACI

osobowych wannach Duo Ofuro by Manor House, Terapii Biowitalnej i na Kryształowym Łóżku, masaży limfatycznych, refleksologii stóp i twarzy, zabiegów bańką próżniową i bańkami HACI czy tych z pogranicza fizyki kwantowej. Indywidualnie dobrane terapie przynoszą efekty, którymi można się cieszyć jeszcze długo po powrocie z Manor House SPA. 

www.manorhouse.pl

WIOSNA–LATO 2020


178 WEEKEND W POLSCE szybką autoregenerację organizmu. Jest pierwszym hotelem bez dzieci (mile widziani są goście powyżej 12 lat). Jako jeden z nielicznych w Polsce posiada między­ narodowy znak jakości ECARF umożliwiający używanie tytułu „Hotel przyjazny dla osób z alergiami”. Zgodnie z filozofią holistyczną, która traktuje organizm człowieka jako całość, opracowano kompleksowy program przywracający harmonię pomiędzy ciałem, umysłem a duszą. Obejmuje on – poza edukacją i promocją zdrowego stylu życia oraz nauką respektu dla otaczającej nas natury – odpowiednio dobraną „Dietę Życia”, bazującą na znakomitych daniach kuchni polskiej i wegańskiej. Zaletą obiektu jest indywidualne podejście do każdego klienta, wsłuchanie się w potrzeby jego ciała i duszy. Na miejscu prowadzone są również warsztaty poświęcone profilaktyce zdrowia, długowieczności i urodzie. Doskonałe ich uzupełnienie oraz edukacyjny wyróżnik Manor House SPA stanowi tzw. Biblioteczka SPA znajdująca się nie tylko w pokojach hotelowych, ale także w pięknym parku, gdzie można oddać się przyjemności czytania w bliskości natury w wygodnych hamakach, czy też w specjalnych pokojach Ofuro. W opatentowanej przez Manor House głębokiej dwu­osobowej wannie Duo Ofuro warto zażyć kąpieli leczniczych w stylu japońskim. Goście chętnie konfrontują nową wiedzę, udając się do miejsc mocy Ogrodu Medytacji czy Komnaty Biowitalności. Uzupełnieniem terapii jest również Pokojowy Program SPA, na który składają się odpowiednio zaaranżo­ wane pokoje, kosmetyki, a także muzyka solfeżowa o specjalnie dobranych częstotliwościach. Polskie Centrum Biowitalności, jak nazywa się kompleks Manor House SPA, posiada potwierdzone oddziaływanie energetyczne do 30 tys. jednostek w skali Bovisa (indeks energii życiowej). Dodatkowy atut obiektu stanowią własna stadnina z hotelem i spa dla koni, prywatne lądowisko i dogodny dojazd samochodem. Z centrum Warszawy do Chlewisk jest do pokonania ok. 130 km, a do pobliskiego Szydłowca, słynącego z cennych zabytków (m.in. Zamku Szydłowieckich i Radziwiłłów, późnorenesansowego Ratusza czy średniowiecznego Kościoła św. Zygmunta) i unikalnych obiektów postindustrialnych (np. Browar „Szydłowiec”) oraz Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych mieszczącego się w gotycko-renesansowym zamku na wyspie – niespełna 10 km.

WIOSNA–LATO 2020

W wolnym tempie Jeśli ktoś szuka spokojnego miejsca z dala od miasta, doskonałym wyborem może być ekologiczne gospodarstwo agroturystyczne Dom nad Wierzbami (www.domnadwierzbami.pl). Znajduje się ono 50 km od Warszawy, w Jackowie Dolnym (w gminie Somianka), nad rozlewiskiem Dolnego Bugu. Stąd niedaleko do Narwi i na Kurpie – do Puszczy Białej. Obiekt, z pięknym sadem i drewnianym domem zbudowanym ze stuletnich bali, świetnie komponuje się z wiejskim otoczeniem. Ta mekka spokoju pozwala delektować się każdą chwilą w bliskości przyrody i domowych zwierzaków. Swoje miejsce odnajdują tutaj artyści, bo przed laty odbywały się w tym miejscu regularnie plenery malarskie. Usytuowany na niewielkim wzniesieniu dom w sąsiedztwie malowniczych wierzb oferuje gościom pięć wygodnych, stylowo wyposażonych pokoi. Część z nich ma balkony, z których można podziwiać sielskie krajobrazy i rozlewiska rzeki oraz pasące się na pobliskiej łące krowy. Turyści chętnie korzystają z łódki lub kajaków, żeby aparatem fotograficznym uchwycić zmieniającą się przyrodę – kumkające żaby, wyspy będące siedliskiem tysiąca ptaków, przemierzające rzekę krowy – lub podglądać żyjące w symbiozie z nią zwierzęta domowe oraz wiejskie przybłędy. Duży ogród położony jest bezpośrednio nad rozlewiskami Bugu, z miejscem na ognisko i drewnianą sauną. To pięknie zaaranżowana przestrzeń, w której goście mogą wypoczywać, integrować się, korzystać z szerokiej gamy warsztatów, szkoleń, zajęć edukacyjnych, tanecznych i medytacyjnych, w tym jogi. Niewątpliwy atut Domu nad Wierzbami stanowi znakomita kuchnia. Jego właścicielka, Barbara Polak, z domowego ogrodu wyczarowuje swoje ekologiczne specjały. Gospodyni bliska jest kuchnia regionalna, dlatego mazowiecko-podlaskie frykasy znajdują się w codziennym menu. Gotowanie odbywa się na otwartej przestrzeni, czasem z udziałem gości. Posiłki spożywają oni przy drewnianym stole, który podobnie jak stary dom opowiada niejedną historię. Gospodarstwo posiada certyfikaty: Dziedzictwa Kulinarnego Mazowsza, „Agroturystyka przyjazna Naturze 2000”, Polski Certyfikat Ekoturystyczny.

Harmonia tradycji z naturą Położony na skarpie nad malowniczą rzeką Bug, na wschodnim skraju województwa mazowieckiego, zabytkowy zespół dworsko-

-parkowy z XIX w. o powierzchni niemal 4 ha – Dwór w Zabużu (obecnie 3-gwiazdkowy Hotel Spa), od pierwszego wejrzenia zachęca do relaksu połączonego z wypoczynkiem (www.zabuzedwor.pl). Jeżeli ktoś wybierze to miejsce, z pewnością nie pożałuje, bo obiekt zapewnia nie tylko doskonałą kuchnię, ale też bogatą ofertę spa i wellness, która zadowoli nawet naj­bardziej wymagających klientów. Hotel proponuje pokoje w różnym standardzie dla 60 osób, usytuowane w czterech zabytkowych budynkach – Dworze, Stajni Spa, Oficynie i Domku Ogrodnika, sale konferencyjne, klimatyczną Restaurację Namiestnikowską oraz SPA Zabuże. Bogata oferta wellness: gabinety spa, basen kryty z jacuzzi i łaźnią parową, basen zewnętrzny z jacuzzi, sucha sauna, jaskinia solna w starej piwnicy, a także korty do tenisa ziemnego i squasha, minigolf, bilard, sala fitness z siłownią i tereny zielone z widokiem na Bug – to dodatkowe atuty tego miejsca. Wokół podziwiać można nieskażoną cywilizacją unikalną faunę i florę Podlasia. Obiekt położony jest na chronionym obszarze Natura 2000, obok przebiega Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo. Na uwagę zasługuje bogata oferta SPA Zabuże – szeroka gama zabiegów na twarz i ciało na bazie kosmetyków firmy Kurland. Rytuały oparto na wysokiej jakości surowcach, w tym borowinie, ziołach z dworskiego ogrodu, kwiatach, owocach, algach czy soli morskiej. Duży wybór naturalnych olejów i olejków eterycznych oraz ich wyselekcjo­ nowanych kompozycji pozwala zadbać o potrzeby każdego typu skóry podczas profesjonalnych masaży. Restauracja Namiestnikowska serwuje tradycyjne dania kuchni podlaskiej i biało­­ ruskiej takie jak kaczka z jabłkami, kartacze, pierogi z soczewicą, bliny z dziczyzną czy sałatka z wędzoną gęsiną. Skarby okolicznych lasów, własny ogród warzywny i sad owocowy wzbogacają menu, a także mają wpływ na walory smakowe podawanych potraw. Oferta restauracyjna uwzględnia również potrzeby wegan i wegetarian. Hotel planuje w tym roku oddać do dyspozycji gości dodatkowe sale konferencyjne, kameralny bar z kręgielnią oraz 10 pokoi o wysokim standardzie w odtwarzanym i rekonstruowanym obecnie budynku Wozowni. Ten malowniczy zakątek łączy w doskonały sposób tradycję i naturę, zapewniając jedno­ cześnie współczesne wygody i nie­typowe formy relaksu w myśl zasady slow life. 


©© Manor House SPA w Chlewiskach

©© Manor House SPA w Chlewiskach

179

SS W Termach Zamkowych działa 11 Gabinetów Bioodnowy

TT Dom nad Wierzbami – nowy, klimatyczny Szary Dom

TT Dwór w Zabużu wznosi się na skarpie nad rzeką Bug

©© Manor House SPA w Chlewiskach

SS Manor House SPA w Chlewiskach – z tzw. Biblioteczki SPA można skorzystać m.in. w pięknym parku

©© Dwór w Zabużu Hotel SPA

©© www.domnadwierzbami.pl

SS Manor House słynie z doskonałej stajni koni

WIOSNA–LATO 2020


©© Farma Iluzji

180 WEEKEND W POLSCE

SS Farma Iluzji to aż kilkadziesiąt atrakcji, wśród nich m.in. Krzywa Chata czy Kopalnia Złota

Docenią ten wybór te osoby, którym bliska jest filozofia obcowania z przyrodą i życia w zwolnionym tempie w najlepszym tego słowa znaczeniu.

W krainie magii i przygody Tutaj nie sposób się nudzić. Farma Iluzji położona w niewielkiej miejscowości Mościska, pomiędzy Warszawą a Lublinem lub – jeśli ktoś jedzie z południa Polski – między Siedlcami a Radomiem, to znakomite miejsce dla poszukiwaczy przygody i adrenaliny

(www.farmailuzji.pl). Na powierzchni ponad 6 ha powstał magiczny park edukacji i rozrywki, otoczony pięknymi lasami. Zgromadzone na terenie Farmy Iluzji budowle, konstrukcje i eksponaty mogą przyprawić o zawrót głowy nie tylko dzieci. A co ważne, zmuszają do myślenia, eksperymentowania i kreatywności. Po ciekawych doświadczeniach, jakim zostają poddani zwiedzający, nierzadko wydającym się zaprzeczać prawom fizyki i logiki, warto tu wrócić, żeby przeżyć kolejną przygodę. Zresztą, co istotne, w tym parku edukacji

©© Irek Kaługa

TT Prezes siedleckiej Grupy EkoLogicznej Ireneusz Kaługa organizuje w czerwcu obrączkowanie bocianów

WIOSNA–LATO 2020

i rozrywki wciąż pojawiają się nowe atrakcje. W tym sezonie to m.in. papugarnia oraz występy znakomitych iluzjonistów. Kto marzy, aby wcielić się w słynne postacie z filmów lub bajek, może zostać Indianą Jonesem, szalonym naukowcem lub Calineczką. Tutaj da się zrealizować naj­ bardziej szalone pomysły! Wyprawa tratwą i spotkanie z wielką anakondą czy poszukiwanie skarbów w starej kopalni złota to tylko część atrakcji. Równie emocjonujące może być błądzenie w labiryncie luster, wizyta w rezerwacie dzikich smoków czy wejście do bajkowego pałacu cieni. Wybór jest duży, na poznanie ponad 60 różnych atrakcji jedna wizyta to zdecydowanie za mało. Tzw. Latająca Chata Tajemnic – domek unoszący się częściowo w powietrzu „przy wspomaganiu” pęku baloników – stanowi symbol Farmy Iluzji. Kolejne niezwykłe obiekty to np. Tunel Zapomnienia, Muzeum Iluzji, Zakręcony Domek, Labirynt Luster czy Kopalnia Złota. Do podziemnych korytarzy dociera się prawdziwą windą górniczą, a celem wyprawy jest rozwiązanie tajemnicy zaginięcia przed laty grupy górników. Dzieci chętnie odwiedzają też wesołe miasteczko, w którym poza karuzelą łańcuchową powodzeniem cieszą się tzw. małpie drzewo oraz Kolejka Dragon 2.0, czyli minirollercoaster ze smoczą niespodzianką. Na terenie Farmy Iluzji można również skorzystać m.in. z parku linowego, ścieżki zdrowia i minityrolki, a także przeróżnych placów zabaw. Są tu poza


©© wikimedia commons/Janusz Wilczyński

©© „Zaścianek Polski” w Siedlcach

181

SS Pałac Patrykozy to perła powiatu sokołowskiego

SS W restauracji „Zaścianek Polski” w Siedlcach odkryjemy wielkie bogactwo smaków Mazowsza

tym dostępne plaża i baseny. Wszystkie atrakcje znajdują się w cenie biletu (np. bilet normalny jednodniowy kosztuje w kasie 55 zł, a rodzinny 2+2 – 49 zł od osoby).

ku nie tylko kultywują staropolskie tradycje, ale też serwują dania, które przywołują najlepsze wspomnienia z dzieciństwa. Można przy okazji uczestniczyć w warsztatach kulinarnych, złowić ogromnych rozmiarów rybę, wziąć udział w obrączkowaniu bocianów (w czerwcu), a także poznać cenne zabytki kultury i sztuki, w tym prawdziwe perły na mapie Polski, jak np. jedyny w Polsce obraz słynnego El Greca (1541–1614) Ekstaza św. Franciszka, znajdujący się w zbiorach Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach. Pałac Patrykozy, przykład dość rzadkiego w naszym kraju stylu neogotyckiego, usytuowany w gminie Bielany w powiecie sokołowskim, po trwającym kilka lat remoncie

Na kulinarnym szlaku Wiele jest miejsc na Mazowszu, które kuszą smakami dzieciństwa i proponują przy okazji wspaniałe wrażenia. Miłośników podróży kulinarnych na pewno nie zawiedzie Szlak Kulinarny Mazowiecka Micha Szlachecka (www.szlakkulinarny.pl). Wyróżniają go potrawy i produkty posiadające znak Europejskiej Sieci Regionalnego Dziedzictwa Kulinarnego (European Network of Regional Culinary Heritage). Obiekty i miejsca na szla-

przyjmuje gości od wiosny do końca października. Jego charyzmatyczni gospodarze odtworzyli z niezwykłą starannością wnętrza i przy­wrócili historyczny wygląd budynku, oddając atmosferę dawnych czasów. Zachwyt wzbudzają unikalne sprzęty i meble z epoki biedermeier oraz romantyczny park w stylu angielskim wraz z traktem pałacowym. Po wcześniejszym umówieniu terminu możliwe jest godzinne zwiedzanie obiektu z degustacją ziołowej herbaty z pałacowego ogrodu. Godne polecenia miejsce stanowi restauracja „Zaścianek Polski” w Siedlcach (ul. Mieczysława Asłanowicza 17), serwująca pyszne dania kuchni staropolskiej i potrawy z certyfikatem Dziedzictwa Kulinarnego 

Czas na RODZINNĄ PRZYGODĘ PARK EDUKACJI I ROZRYWKI

WIOSNA–LATO 2020 www. FARMAILUZJI. pl


182 WEEKEND W POLSCE

WIOSNA–LATO 2020

Nie trzeba jechać aż do pachnącej żywicą Kanady, żeby przeżyć prawdziwą przygodę i złowić rybę marzeń. Łowisko Specjalne „Kamień”, bo o nim mowa, znajduje się na terenie o powierzchni 7 ha, na skraju sosnowego lasu, w obrębie Siedlecko-Węgrowskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu. Pięknie zagospodarowany teren z usytuowanym pośrodku trzyhektarowym zbiornikiem wodnym o średniej głębokości 4 m zadowoli nawet najbardziej wybrednych wędkarzy, gdyż występują tutaj wyjątkowe gatunki

©© Dwór Mościbrody

Wizyta w pasiece jest też okazją do prezentacji historycznego podwarszawskiego mikroregionu etnograficznego – Urzecza, jego historii, tradycji i zwyczajów, lokalnej kuchni oraz bogatej kultury. Warto zaplanować wyjazd do Cieciszewa w czasie Festi­ walu Otwarte Ogrody, cyklicznej imprezy odbywającej się we wrześniu (w tym roku zaplanowanej na 12–13 września). Kolejne interesujące miejsce usytuowane jest w powiecie siedleckim, we wsi Wola Suchożebrska w gminie Suchożebry.

SS Leżący na Szlaku Kulinarnym Mazowiecka Micha Szlachecka Dwór Mościbrody powstał w latach 40. XIX w.

©© www.lowiskokamien.pl

Mazowsza. Obecnie można zamówić je również na wynos, co cieszy się uznaniem stałych klientów, fanów wołowiny, pierogów, podlaskich bęcwałów i tylko tutaj serwowanej jagnięciny oraz domowych obiadów gotowanych z pasją. Nieopodal, przy ul. Browarnej 3, znajduje się sklep ze zdrową żywnością. Ten wyjątkowy siedlecki punkt handlowy oferuje szeroką gamę produktów pochodzących z gospodarstw ekologicznych, naturalne kosmetyki, suplementy diety i produkty ziołowe, a także na zamówienie wyroby garmażeryjne i domowe ciasta. Kilka kilometrów od Siedlec, jadąc w kierunku Łukowa, w gminie Wiśniew, usytuowane jest kolejne miejsce słynące z doskonałej kuchni i malowniczego położenia – Dwór Mościbrody. Dawny majątek ziemski z pierwszej połowy XIX stulecia, otoczony pięknym ogrodem i 100 ha stawów rybnych, w których króluje karp, robi wrażenie. Dania z karpia, szczególnie w wersji tradycyjnie wędzonej, zyskały uznanie wielu smakoszy ryb. Na zamówienie organizowane są warsztaty kulinarne pod hasłem „Odczarować karpia” oraz wiele innych, dostosowanych do pory roku (np. gęsina na św. Marcina). Znajdująca się w oficynie „Restauracja Dworska” poza potrawami kuchni staro­ polskiej oferuje wędliny, mięsiwa i pasztety przygotowywane według tradycyjnych przepisów. Serce wielu klientów zdobył doskonały tort bezowy z musem truskawkowym, podawany często z domową nalewką wiśniową. Otoczenie Dworu Mościbrody stwarza szeroką gamę możliwości zorganizowania imprez integracyjnych i okolicznościowych. Dużym powodzeniem cieszą się tutaj wesela w stodole, koncerty i plenery malarskie. Za jedno z najciekawszych miejsc na szlaku uchodzi Tęczowa Pasieka, położona we wsi Cieciszew w gminie Konstancin-Jeziorna, w malowniczym starorzeczu Wisły. Założona w 2011 r. przez utytułowanego pszczelarza, który otrzymał m.in. tytuł Pszczelarza Roku 2017, Zbigniewa Durajczyka (zmarłego niestety niespodziewanie w sierpniu 2018 r.), liczy obecnie 80 pszczelich rodzin. O jakości miodu świadczą liczne nagrody, w tym Laur Marszałka Województwa Mazowieckiego 2016 za miód nawłociowy. Tęczową Pasiekę chętnie odwiedzają rodziny z dziećmi, bo od lat organizuje warsztaty, w czasie których można dowiedzieć się wiele o życiu pszczelej rodziny, pracy pszczelarza oraz wartościach zdrowotnych miodu. Prawdziwą frajdę stanowi spotkanie oko w oko z królową pszczół i degustacja złocistego smakołyku prosto z plastra.


183 tentycznej, dawnej zagrodzie młynarskiej. Chata biesiadna, gospoda „Gąsiorówka” oraz zagroda edukacyjna i pięknie zagospodarowany teren pozwalają na zorganizowanie imprez w plenerze do 3 tys. osób. Pensjonat oferuje 38 miejsc noclegowych, ale atutem Młyna Gąsiorowo jest przede wszystkim znakomita staropolska kuchnia, wokół której wszystko się tutaj kręci. To doskonałe miejsce dla rodzin z dziećmi oraz grup szkolnych. Czeka na nie specjalnie zaaranżowany, atestowany plac zabaw, zwany Gąsiorkowem.

„Posmakuj i zwolnij” – taka dewiza przyświecała pomysłodawczyniom Szlaku Kulinarnego Mazowiecka Micha Szlachecka, który znakomicie wpisuje się w projekt „Szlak folkloru i smaków Mazowsza”, jakby szyty na miarę obecnych czasów. Nie pozostaje więc nic innego, jak wyruszyć na Mazowsze i polecić je innym. Wiele jest jeszcze miejsc do bliższego poznania w tym usytuowanym w sercu Polski regionie – tych znanych, ale też mniej znanych, a równie atrakcyjnych. 

SS Festiwal Otwarte Ogrody w Tęczowej Pasiece

TT Gospoda „Gąsiorówka” z regionalnymi potrawami

©© Jakub Chmielewski

ryb o ogromnych rozmiarach. Prawdziwymi rekordzistami są jesiotr rosyjski o wadze ponad 52 kg czy niewiele mniejszy (ważący powyżej 40 kg) jesiotr syberyjski. Łowisko czynne jest od kwietnia do listopada całodobowo. Do dyspozycji gości przygotowano też komfortowe domki. Wielbicielom dobrej kuchni i mazo­wiec­ kich tradycji polecam Ośrodek Szkoleniowo-Integracyjny „Młyn Gąsiorowo”, leżący w niedalekiej odległości od Pułtuska, w gminie Świercze. Można tu zamieszkać w au-

©© Młyn Gąsiorowo

TT Łowisko Specjalne „Kamień”, 10 km od Siedlec

WIOSNA–LATO 2020


184 WEEKEND W POLSCE

Opolskie

z dala od tłumów BARBARA TEKIELI

SS Zamek w Mosznej słynie z 99 wież i 365 pomieszczeń

©© borzywoj/shutterstock.com

TT JuraPark Krasiejów usytuowany jest w malowniczej, zalesionej okolicy, z dala od zgiełku miasta

WIOSNA–LATO 2020


185

« Najmniejsze województwo w Polsce, kojarzone głównie z Krajowym Festiwalem Polskiej Piosenki, zaskakuje różnorodnością i liczbą atrakcji turystycznych, niezwykłymi parkami krajobrazowymi łączącymi w sobie dziedzictwo kulturowe z unikalną naturą oraz setkami szlaków turystycznych usytuowanych z dala od tłumów i wielkomiejskiego zgiełku, a także ciekawą ofertą dla najmłodszych. »

W

izytówką regionu są bajkowe zamki i pałace kryjące wiele tajemnic oraz wspaniałe zbiory, jak również ekskluzywne hotele. Stolica regionu – Opole, jedno z najstarszych polskich miast, przyciąga niezwykłą historią i zabytkami, ma też atrakcyjne tereny zielone, które pozwolą się zrelaksować po intensywnym zwiedzaniu.

©© Mike Mareen/shutterstock.com

STOLICA POLSKIEJ PIOSENKI

©© Miasto Opole

TT Opolska Wenecja w miejscu dawnych murów obronnych

Opole od lat jest kojarzone z najstarszym i najbardziej znanym festiwalem polskiej piosenki zainicjowanym w 1963 r. przez charyzmatycznego gospodarza miasta – Karola Musioła (1905–1983). Główny symbol miasta, obok Wieży Piastowskiej, stanowi usytuowany nad brzegiem Odry, na wyspie Pasieka, w miejscu prastarej osady Amfiteatr Tysiąclecia (od 2010 r. Narodowe Centrum Polskiej Piosenki). W czasie kilku dni festiwalowych na scenie poza znanymi artystami prezentowane są nie tylko debiuty estradowe, ale także utwory premierowe. To dzięki opolskiemu festiwalowi zasłynęli tacy artyści jak Czesław Niemen czy Ewa Demarczyk, która ze słynną Karuzelą z madonnami została laureatką pierwszego festiwalu. Oboje mają swoje miejsce w Alei Gwiazd Polskiej Piosenki wytyczonej między opolskim Ratuszem a kamieniczkami stojącymi po wschodniej stronie Rynku, który zachował do dzisiaj średniowieczny układ. Stolica regionu jest jednym z naj­starszych polskich miast, o czym przypominają nie tylko zabytkowe mury. Pierwszą historyczną wzmiankę o Opolu datuje się na 845 r. W latach 1211–1230 rządy w nim sprawował Kazimierz I Opolski z dynastii Piastów, który jako pierwszy zatytułował się księciem opolskim. Jego syn, Mieszko II Otyły przed 1217 r. lokował miasto na prawie niemieckim. Opole liczy więc sobie już ponad 800 lat. Tędy przebiegała jedna z naj­ważniejszych europejskich tras handlowych – Szlak Burszty­

nowy łączący Morze Bałtyckie z Adriatykiem. Jednym z najstarszych obiektów architektury obronnej jest okrągła Wieża Piastowska z przełomu XIII i XIV w. usytuowana na wyspie Pasiece. Aby zobaczyć panoramę Opola, warto wspiąć się po 163 stopniach na taras widokowy, a przy okazji obejrzeć multi­medialną ekspozycję wieży stojącej w miejscu dawnego Zamku Piastowskiego, którego budowę rozpoczął Kazimierz I Opolski prawdopodobnie ok. 1217 r. Książę do dziś strzeże swojego miasta, dumnie prezentując się na średnio­wiecznym Rynku. Najwyższym budynkiem w Opolu jest Katedra św. Krzyża, której wieże sięgają 73 m. Świątynia to Sanktuarium Matki Boskiej Opolskiej. Ważnymi miejscami na szlaku historycznym są najstarszy, pochodzący z X stulecia Kościół Matki Boskiej Bolesnej i św. Wojciecha, patrona miasta, oraz Rynek z neorenesansowym Ratuszem, którego architektura wzorowana była na Palazzo Vecchio we Florencji. Opole to także oaza zieleni. Jednym z najbardziej nastrojowych zakątków miasta jest tzw. kanał (a w rzeczywistości stare koryto Odry) Młynówka. Jego nazwa pochodzi od istniejących tutaj w XVII w. dwóch młynów – miejskiego i książęcego. Nie bez kozery miejsce to bywa określane mianem opolskiej Wenecji. Pięknie zagospodarowane tereny nad meandrującą dawnym korytem Odrą – bulwary, kamieniczki „wchodzące” do wody, mosty – robią tu magiczne wrażenie. Jeden z nich, Most Zamkowy, określany czasem jako Żółty Mostek, prowadzi z Rynku do historycznej części Opola pod Wieżę Piastowską. Inny, równie urokliwy, Most Groszowy, zwany też Zielonym, wziął swoją nazwę od opłaty, jaką kiedyś uiszczano za przejście z jednej strony miasta na drugą (1 grosz). Zielone Opole to również wyspa Bolko położona między Odrą a jej przepływowym kanałem Ulgi. Pełni ona rolę parku miejskiego 

WIOSNA–LATO 2020


BLISKO NATURY Miłośnicy turystyki aktywnej połączonej z relaksem na łonie natury na pewno się nie zawiodą, odwiedzając jeden z parków kraj­obrazowych lub akwenów Opolszczyzny. A jest w czym wybierać, bo z myślą o turystach przygotowano setki kilo­metrów tras

WIOSNA–LATO 2020

SS Wzgórze Uniwersyteckie w Opolu z pomnikami Agnieszki Osieckiej, Wojciecha Młynarskiego czy Marka Grechuty

©© Adam Kotliński/Aleksander Kramarz

– ulubionego miejsca rekreacyjnego opolan. Jest „zamieszkana” przez zwierzaki z Ogrodu Zoologicznego, usytuowanego w miejscu dawnego zwierzyńca (z 1912 r.). Najwyższe wzniesienie w centrum miasta (165 m n.p.m.) to Wzgórze Uniwersyteckie, zwane dumnie opolskim Akropolem lub po prostu Górką. Wiąże się z nim legenda o św. Wojciechu, który niegdyś chrzcił tu opolan, o czym przypomina replika studni świętego wraz z prawdziwą turystyczną gratką – śladami jego stóp. Spacerując wśród zieleni można podziwiać rzeźby przedstawiające polskich artystów, takich jak Marek Grechuta, Agnieszka Osiecka, Wojciech Młynarski czy Czesław Niemen, laureatów opolskiego festiwalu. Na uwagę zasługują poza tym grupa barokowych figur Cztery Pory Roku Henryka Hartmanna z XVII stu­ lecia oraz posągi uratowane z różnych części województwa i Polski, wśród nich kolumna św. Krzysztofa pochodząca z ruin pałacu w Kopicach w powiecie brzeskim. Miłośnicy historii Opola i całego regionu, a także bogatych wielokulturowych tradycji Opolszczyzny powinni odwiedzić obchodzące w tym roku jubileusz 120-lecia Muzeum Śląska Opolskiego usytuowane przy ulicy św. Wojciecha 13. Można poznać w nim dzieje miasta od najdawniejszych czasów. Jest też specjalnie przygotowana makieta starego Opola. Nieco dalej, przy ulicy św. Wojciecha 9, napotykamy kolejny interesujący obiekt. Kamienica Czynszowa (część Muzeum Śląska Opolskiego), pochodząca z ok. 1890 r., zamieszkiwana była do końca II wojny światowej przez rodzinę piekarza Johanna Nowaka. To znakomity przykład wnętrz, w jakich żyli opolanie oraz mieszkańcy okolic od końca XIX w. Zachowana klatka schodowa, urządzenia sanitarne, zmieniające się z biegiem lat wyposażenie kuchni i pokoi oddają atmosferę dawnych lat. Jedno z pięciu mieszkań zostało urządzone w stylu lat 60. minionego stulecia. Ponad 800 lat od lokacji Opola pozostawiło w tym mieście mnóstwo śladów prze­ mijających epok i wiele ciekawych opowieści. Do dziś niektóre z nich pozostają nieznane, a inne czekają na odkrycie.

©© Miasto Opole

186 WEEKEND W POLSCE

SS Basen kąpielowy w Lipnie położony ok. 2 km od Niemodlina, na skraju lipnowskiego lasu – Zwierzyńca

pieszych, oznakowanych szlaków rowerowych i kajakowych. Za atut regionu uchodzą urozmaicony krajobraz, wspaniałe enklawy zieleni oraz drogi wodne prowadzące przez rzeki i jeziora. Niewątpliwą atrakcją są także piaszczyste wydmy sięgające 20 m wysokości. Unikalne rośliny i liczne okazy drzew egzotycznych możemy podziwiać w naj­ starszym polskim arboretum w Lipnie, w gminie Niemodlin, będącym jednocześnie najcieplejszym miejscem w regionie (średnia roczna temperatura wynosi 8,6°C). Ten dawny park krajobrazowy w stylu angielskim, założony ok. 1783 r. przez hrabiego Jana

Nepomucena II Karola Praschmę (1757–1822), właściciela dóbr niemodlińsko-tułowickich w latach 1779–1822, zachwyca wieloma wyjątkowymi gatunkami roślin pochodzącymi nie tylko z naszej strefy klimatycznej, ale też z obu Ameryk, Azji i Europy Południowej. Do najcenniejszych należą cztery zasadzone w czasie zakładania parku drzewa, uznane za pomniki przyrody i zaliczane do najstarszych w Polsce. Są to żywotnik olbrzymi, jałowiec wirginijski, tulipanowiec amerykański i miło­ rząb dwuklapowy. Jednakże za największą ozdobę Ogrodu Dendrologicznego w Lipnie trzeba uznać kwitnące różaneczniki (azalie – gandawskie


©© Miasto Opole

187

©© Archiwum OROT

SS Narodowe Centrum Polskiej Piosenki z opolskim amfiteatrem mogącym pomieścić obecnie 3655 widzów

SS Pomnik Czynu Powstańczego z 1955 r. projektu Xawerego Dunikowskiego i amfiteatr na Górze Świętej Anny

i japońskie), berberysy koreańskie i tulipanowce. Wyznaczona wzdłuż alei blisko stu gatunków drzew i krzewów ścieżka przyrodniczo-dydaktyczna stanowi prawdziwy raj dla miłośników przyrody. Na terenie parku, obejmującego dzisiaj obszar ponad 189 ha, znajduje się wieża widokowa, z której można podziwiać staw Zofia. Dawniej mieścił się tu zwierzyniec zamkowy, w którym hodowano zwierzynę łowną, jelenie, daniele i bażanty. Obecnie arboretum, zajmujące teren 4,18 ha, jest dostępne przez cały rok. Za kolejną wielką atrakcję dla miłośników wypoczynku na łonie natury uchodzi najwyższe wzniesienie Wyżyny Śląskiej – Góra

Świętej Anny (404 m n.p.m.), która stanowi duchową stolicę Śląska Opolskiego. Od niej pochodzi nazwa Parku Kraj­obrazowego Góra Świętej Anny, położonego na Garbie Chełm, zajmującego powierzchnię 50,51 km². Do najcenniejszych obszarów leśnych parku należą rezerwaty: „Lesisko”, „Boże Oko”, „Grafik” i „Biesiec”. Ciekawostką jest również jeden z największych amfiteatrów skalnych w Europie, mogący pomieścić do 30 tys. widzów, kamieniołom „Ligota Dolna” i rezerwat roślinności ksero­termicznej o tej samej nazwie. Atutem tego miejsca są jedyne w swoim rodzaju uwarunkowania geologiczne, które sprawiły, że w 2010 r. utworzo-

no tutaj Geopark Krajowy Góra Świętej Anny (jeden z trzech, obok Łuku Mużakowa oraz Karkonoskiego Parku Narodowego i jego otuliny, geoparków w Polsce). Ten unikalny w skali kraju obiekt wyróżnia wyjątkowe połączenie walorów przyrodniczych zachodniej części Wyżyny Śląskiej z historycznymi. Jedną z atrakcji jest 10-kilometrowa pieszo-rowerowa ścieżka geologiczna prowadząca przez naj­­ciekawsze miejsca pod względem roślinności i geologii. Na jej trasie znajduje się 11 geostanowisk. Przez park prowadzą też ścieżki spacerowe o łącznej długości ponad 180 km, w tym m.in.: Szlak im. Xawerego Dunikowskiego (ok. 4 km), Szlak im. Jana Pawła II (10 km), Szlak Flory i Fauny (mniej więcej 15-kilo­metrowy) czy najdłuższy z nich, liczący blisko 98 km Szlak Powstańców Śląskich wraz z muzeum poświęconym uczestnikom walk z lat 1919–1921. Jednym z najpiękniejszych obszarów rekreacyjnych Opolszczyzny jest Park Kraj­ obrazowy Góry Opawskie (zajmujący obszar 49,03 km²), którego nazwa pochodzi od jedynego pasma górskiego regionu. Usytuowany na północnych stokach i przedgórzu Gór Opawskich charakteryzuje się dużym zalesieniem, pokrywającym ponad 75 proc. jego powierzchni. Najcenniejsze tereny zostały objęte ochroną w wydzielonych rezerwatach: „Olszak” na szczycie o tej samej nazwie (453 m n.p.m.), „Las Bukowy” na Górze Parkowej (543 m n.p.m.) oraz „Cicha Dolina” w dolinie Bystrego Potoku. Park można przemierzać wzdłuż oznakowanych szlaków turystycznych o łącznej długości niemal 130 km – pieszo, na rowerze i konno lub jedną ze ścieżek dydaktyczno-przyrodniczych. Zimą udostępnione są także amatorskie trasy do narciarstwa biegowego. Najwyższym wzniesieniem polskiej części Gór Opawskich i województwa opolskiego jest Biskupia Kopa (890 m n.p.m.), na której stoi ponad 120-letnia kamienna wieża widokowa, oferująca wspaniały widok na najbliższą okolicę. U podnóża szczytu, na wysokości 850 m n.p.m., funkcjonuje jedyne na terenie Gór Opawskich schronisko turystyczne PTTK „Pod Kopą Biskupią”. Wspomnieniem po istniejących przed laty kopalniach złota, znajdujących się w Głucho­łazach i Jarnołtówku, są kamieniołom „Piekiełko”, Gwarkowa Perć i staw Żabie Oczko. Warto przy okazji zobaczyć ruiny na Zam­kowej Górze (571 m n.p.m.) i na Okopowej (388 m n.p.m.) w Lesie Prudnickim, zabudowania klasztorne na Zamkowej Górze, kamienne kapliczki Drogi Krzyżowej na Górze Parkowej w pobliżu 

WIOSNA–LATO 2020


188 WEEKEND W POLSCE Głuchołazów czy Kaplicę św. Anny z 1908 r. przy Wiszących Skałach na Przedniej Kopie (467 m n.p.m.).

MIASTO TKACZY

Ratusz zbudowany w 1782 r. Nad gmachem góruje pięknie odremontowana klasycystyczna wieża pamiętająca czasy średniowieczne. Wtedy to do miasta prowadziły dwie bramy – Górna, zwana Nyską, oraz Dolna. Wieża Bramy Dolnej z XV stulecia sąsiaduje z odrestaurowanymi XIX-wiecznymi kamieniczkami oraz zabytkową studnią z przełomu XVII i XVIII w. będącą symbolem nie­szczęśliwej miłości, której bohaterami

©© Archiwum OROT

U stóp Parku Krajobrazowego Gór Opawskich, na południe od Opola położony jest Prudnik, miasto, którego początki sięgają połowy XIII stulecia. Niezmiernie malownicza okolica i bliskość do granicy czeskiej (ok. 5 km),

Najstarszym zabytkiem Prudnika jest Wieża Woka zwana również Zamkową. Jej nazwa pochodzi od imienia czeskiego szlachcica Woka z Rożemberka (ok. 1210–1262), uważanego za założyciela miejscowości. Wzniósł on w tym miejscu zamek, rozebrany ostatecznie w 1844 r. Istniejąca wieża to jedyny ocalały element średniowiecznej budowli. Zbudowana na planie koła, liczy 41 m wysokości i stanowi jeden z najstarszych tego

©© Archiwum OROT

SS Park Krajobrazowy Góry Opawskie utworzono w maju 1988 r. na terenie gmin Prudnik, Lubrza i Głuchołazy

SS Prudnicka willa wzniesiona w 1883 r. przez Hermanna Fränkla z niezmiernie bogato zdobionymi wnętrzami

a także do takich miejscowości jak Głuchołazy, Paczków, Nysa czy Moszna stwarzają wiele możliwości dla miłośników historii i natury. Prudnik należy do europejskiej sieci Cittaslow, skupiającej miejscowości opierające się globalizacji i promujące lokalność. Z Prudnika prowadzą też trasy turystyczne na 440-kilometrowy Główny Szlak Sudecki im. Mieczysława Orłowicza (GSS), znakowany kolorem czerwonym, który ma swój początek w Świeradowie-Zdroju. Na Koziej Górze (316 m n.p.m.) znajduje się wieża widokowa o wysokości 15 m, z której można podziwiać niezwykłą panoramę miasta i jego najbliższych okolic.

WIOSNA–LATO 2020

typu obiektów w Polsce. Z mieszczącej się na jej szczycie platformy widokowej rozpościera się piękna panorama na miasto i Góry Opawskie. Obecnie udostępnia się ją turystom jako jeden z trzech oddziałów Muzeum Ziemi Prudnickiej. Należą do niego także Arsenał i Centrum Tradycji Tkackich, prezentujące bogatą historię miejscowego włókiennictwa. Warto zacząć zwiedzanie Prudnika od prostokątnego Rynku, który zachował średnio­wieczny układ urbanistyczny, a otoczony jest odrestaurowanymi barokowymi i renesansowymi kamieniczkami. W centralnym jego miejscu znajduje się

byli legendarni Wawrzek i Wiewióra, rudo­ włosa piękność. Dotknięcie ptaszka siedzącego na ramieniu tego młodzieńca wróży szczęście w miłości. O czasach, kiedy na prudnickiej ziemi panowali Habsburgowie, przypomina stojąca na Rynku barokowa fontanna zwieńczona dwugłowym orłem w koronie, symbolem rodu, ufundowana w 1695 r. przez burmistrza miasta i radnych. Okres świetności Prudnik zawdzięcza żydowskiemu przemysłowcowi Samuelowi Fränklowi (1801–1881), założycielowi i właścicielowi największych w Europie zakładów włókienniczych, który w wieku 44 lat przy ulicy Nyskiej uruchomił bielarnię, tkalnię lnu i adamaszku. Dzięki rodzinom Pinkusów


189 jący się w Prudniku-Lesie. To miejsce internowania kardynała Stefana Wyszyńskiego, który przebywał tu w odosobnieniu od 6 października 1954 do 27 października 1955 r., o czym informuje tablica pamiątkowa. Niemniej ciekawą ofertę dla turystów aktywnych ma gmina Prudnik, w której wytyczono ponad 30 km szlaków rowerowych, pieszych i konnych. Doskonale przygotowana infrastruktura rowerowa sprzyja or-

©© Mariusz Jaszczyszyn/Archiwum OROT

i Fränklów Prudnik zasłynął w świecie jako jeden z największych producent tekstyliów. Nazywany był także miastem tkaczy i szewców. Syn Samuela, Hermann (1844–1901), wybudował przepiękną willę w Prudniku, zwaną też Domem Włókniarza lub Białym Domem. Obecnie działa w niej Prudnicki Ośrodek Kultury i odbywają się liczne koncerty w wykonaniu znanych artystów. Na uwagę zasługuje poza tym cmentarz

SS Od 2015 r. zabytkowy Prudnik należy do Międzynarodowej Sieci Miast Cittaslow, miast dobrej jakości życia

żydowski, na którym pochowano wiele znamienitych postaci zasłużonych dla miasta, w tym Samuela Fränkla z żoną Esther (z domu Polke). Enklawą zieleni i sercem Prudnika jest zabytkowy Park Miejski w stylu angielskim. Znajdziemy w nim m.in. ażurową altanę koncertową z 1887 r., ścieżki spacerowe, liczne rzeźby, w tym kopię posągu bogini Diany wzorowaną na tej z paryskiego Luwru. Nieopodal klasztoru należącego do zakonu bonifratrów wznosi się Kościół pw. Piotra i Pawła, perła archi­tektury barokowej. Na uwagę zasługuje również Klasztor oo. Franciszkanów z Sanktuarium św. Józefa znajdu-

ganizacji imprez dla amatorów dwóch kółek i profesjonalistów. Tutaj trenowały przed laty legendy polskiego kolarstwa: Franciszek Surmiński i Stanisław Szozda. Jeden z naj­ ciekawszych szlaków rowerowych, otwarty w lipcu 2010 r. z okazji Europejskiego Tygodnia Turystyki Rowerowej (UECT) prowadzi z Prudnika do czeskiego Jindřichova.

DZIEDZICTWO KULTUROWE Opolszczyzna zamkami i pałacami stoi i nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady, jeśli policzymy ich liczbę w tym naj­mniejszym polskim województwie, zajmującym powierzchnię ponad 9,4 tys. km² i zamieszka-

nym przez blisko 990 tys. osób. Zabytków tego typu jest tu ponad 200. Część z nich znajduje się na 400-kilometrowym szlaku dziedzictwa kulturowego „Opolski Szlak – Zamki i Pałace”. Zwracają uwagę nie tylko niezwykłą architekturą, często porównywaną do znanych włoskich budowli, ale też kryją w sobie unikalne zbiory muzealne, komfortowe hotele, oferujące – poza wypoczynkiem i rekreacją – bogatą ofertę kulturalną i kuchnię pielęgnującą najlepsze regionalne tradycje kulinarne. Prawdziwą perłą wśród największych atrakcji turystycznych Opolszczyzny jest zamek w Mosznej (www.mosznazamek.pl). Jego niezmiernie oryginalna architektura przypomina budowle królów i książąt z bajek Walta Disneya, a zasługa to niezwykłej fantazji bogatego i nieco szalonego przemysłowca śląskiego, od 1895 r. hrabiego Franza Huberta von Tiele-Wincklera, którego rodzina zamieszkiwała tutaj w latach 1866–1945. Obiekt powstał na przełomie XIX i XX w. Posiada 365 pomieszczeń oraz 99 wież i wieżyczek, czego dopilnował główny budowniczy, bo gdyby było ich 100, właściciel musiałby dokładać się do utrzymania garnizonu wojska. Zamek kryje w sobie wiele tajemnic. Jedna z legend głosi, że zamożny ród Tiele-Wincklerów posiadał 99 majątków, co znalazło wyraz w liczbie wieżyczek. Inna opowiada o Białej Damie, która pojawia się nocą w sypialni hrabiego, stanowiącej obecnie hotelowy apartament. Otaczający budowlę piękny park i ogród z rzadką roślinnością można zwiedzać, co rekomenduję zwłaszcza latem. Sam zamek jest również udostępniony dla turystów. Trasa zwiedzania zaczyna się w poczekalni dla gości i prowadzi przez dawną salę lustrzaną, bibliotekę, galerię, pokój hrabiego oraz kaplicę. Osoby żądne przygód mogą wybrać trasę podziemną o długości 1,5 km. Wówczas przez ok. 100 minut pokonają 640 schodów, idąc od 35-metrowej wieży do piwnic (z nie­dostępną do nie­ dawna kryptą) znajdujących się 5 m pod ziemią. Zamek bywa też miejscem wielu interesujących wydarzeń artystycznych, plenerów malarskich i koncertów. Do najważniejszych z nich należy odbywający się na przełomie kwietnia i maja festiwal muzyki klasycznej Muzyczne Święto Kwitnących Azalii. Od ponad 30 lat, w czasie gdy w tutejszych ogrodach rozkwitają rododendrony, w zamkowych murach spotykają się melomani, żeby wysłuchać utworów wykonywanych przez znanych polskich i światowych artystów. Atutem zamku w Mosznej jest także 

WIOSNA–LATO 2020


©© Archiwum OROT

190 WEEKEND W POLSCE

SS Pałac Większyce – od 1852 r. posiadłość stanowiła własność radcy handlowego i filozofa Maxa Heimanna

znakomita kuchnia regionalna i europejska, co sprawiło, że znalazł się on na Szlaku Kulinarnym „Opolski Bifyj”. Kolejny obiekt – Pałac Większyce (www.palacwiekszyce.pl) – z lotu ptaka przypomina również zameczki z filmów Disneya. Tę neogotycką budowlę ukończoną w 1871 r. wyróżnia nie tylko bajkowa architektura i sztuka, ale też starannie pielęgnowane dziedzictwo kulinarne. To tu, w XIX-wiecznej rezydencji otoczonej malowniczym parkiem, mieści się „Restauracja Pałac Większyce”, należąca do prestiżowego grona 100 najlepszych w Polsce. Na uwagę zasługuje także siedem pięknie zdobionych sal o wdzięcznie brzmiących nazwach: rodowa, błękitna, rubinowa, szmaragdowa, kryształowa, herbowa i liliowa z bogatą sztukaterią i stylowymi meblami z epoki. Zamek w Niemodlinie z 1313 r. (www.niemodlinzamek.pl), dawna siedziba Bolesława Pierworodnego (Niemodliń-

skiego), syna księcia opolskiego, niemodlińskiego i strzeleckiego Bolka I, pamięta czasy, kiedy przebiegał tędy Szlak Bursztynowy. Rezydencja wielokrotnie zmieniała właścicieli, była niszczona i odbudowywana. Panowali w niej książęta śląscy, niemodlińscy, opolscy, potem przedstawiciele zamożnych niemieckich rodów arystokratycznych, a ostatnim właścicielem był hrabia Friedrich III Leopold Praschma (1900–2000), który opuścił zamek przed wkroczeniem wojsk sowieckich. Po renowacji obiekt został udostępniony do zwiedzania. Od 2016 r. zarządza nim Fundacja na Rzecz Zamku Książęcego Niemodlin 1313 z prezes Joanną Kardasińską na czele. Zamkowe wnętrza „zagrały” w filmie Jana Jakuba Kolskiego Jasminum (2006 r.). Zabytkowa budowla została też doceniona przez turystów, którzy uznali ją za jedną z pięciu najciekawszych w Polsce (TOP 5 Zamki) w sondzie internetowej narodowego portalu turystycznego

©© Archiwum OROT

TT Pałac Sulisław koło Grodkowa dzięki wyjątkowej architekturze i dwóm narożnym wieżom ma bajkowy wygląd

WIOSNA–LATO 2020

polska.travel, prowadzonego przez Polską Organizację Turystyczną (POT). Wyróżnikiem tego miejsca są stawy rybne, w których króluje karp. Na terenach otaczających zamek książęcy w Niemodlinie na początku października odbywa się Wojewódzkie Święto Karpia oPolskiego. Celem imprezy jest promocja potencjału turystycznego lokalnych stawów hodowlanych, ale także zachęcenie gości do degustacji potraw z tej ryby, bo to jedyna i niepowtarzalna okazja, zwłaszcza że w sąsiedztwie zabytkowego obiektu z 1313 r. znajduje się restauracja „Na Wyspie”, w której słynący z wyjątkowo delikatnego smaku karp po niemodlińsku zachwyci każdego smakosza, w dodatku ze wspaniałym widokiem na mury historycznej twierdzy. Z kolei powstały w XIII stu­leciu Zamek Piastów Śląskich w Brzegu (www.zamek.brzeg.pl), posiadający od 2018 r. zaszczytny status Pomnika Historii, zbudowany został przez architektów włoskich i określany bywa mianem Śląskiego Wawelu. Jego renesansowe krużganki przypominają królewską rezydencję w Krakowie. Obecnie mieści się w nim Muzeum Piastów Śląskich pielęgnujące średniowieczne tradycje i dziedzictwo kulturowe Ziemi Brzeskiej. W 2013 r. w plebiscycie na 7 nowych cudów Polski organizowanym przez polską wersję miesięcznika National Geographic Traveler zamek w Brzegu zajął 7. miejsce. Położony ok. 25 km na południe od stolicy regionu zespół zamkowo-parkowy w Rogowie Opolskim przechowuje najcenniejsze zbiory Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Emanuela Smołki w Opolu. Poza ręko­ pisami, atlasami i starodrukami (wśród nich inkunabułami) ma w swoich zbiorach list lorda Byrona, można tutaj również zwiedzić wystawę dawnej książki. Zamek i Dom pod


©© Archiwum OROT

©© Archiwum OROT

191

SS Zamek Niemodlin od zawsze inspirował artystów

SS Zamek Otmuchów z unikatowymi „końskimi schodami” powstałymi po zniszczeniach wojny trzydziestoletniej

Kogutem świadczą usługi noclegowe. Otaczający obiekt park w stylu angielskim stanowi miejsce spoczynku ostatnich właścicieli renesansowej rezydencji oraz pobliskich Krapkowic – rodziny Haugwitzów, a obecnie – teren organizacji wielu wydarzeń. Jedną z największych atrakcji na opolskim szlaku zamków i pałaców jest Pałac Sulisław (www.palacsulislaw.pl), którego początki sięgają 1688 r. Obecny, neogotycki styl nadano mu w XIX w. Dzisiaj w historycznych wnę-

trzach mieści się pierwszy na Opolszczyźnie 5-gwiazdkowy hotel, z rozbudowaną ofertą spa i wellness oraz biznesową. Niezwykłe połączenie zabytkowych wnętrz z szeroką gamą zabiegów ajurwedyjskich, jogą i indywidualnie dobraną dietą wyróżnia ten obiekt na mapie najlepszych hoteli oferujących odnowę biologiczną w Polsce. Do dyspozycji gości oddano 87 przestronnych i komfortowych pokoi usytuowanych w budynkach dawnego folwarku, których nazwy pochodzą od dwóch

Obszar polsko-czeskiego pogranicza stanowi niezmiernie atrakcyjny kierunek podróży. Cudowne krajobrazy, niesamowite miejsca i historie, niepowtarzalne dziedzictwo kulturowe, liczne zamki, pałace, warownie i fortyfikacje okraszone opowieściami o bohaterach, zdrajcach, książętach, księżniczkach i znanych osobistościach czekają na odkrycie… W ramach projektu „Dziedzictwo Kulturowe i Przyrodnicze dla rozwoju pogranicza polsko-czeskiego „Wspólne Dziedzictwo” 11 partnerom udaje się skutecznie tworzyć wspólną ofertę turystyczną zapewniającą szereg atrakcji po obu stronach granicy. Warto wybrać się chociażby w rejon Głuchołaz u podnóża Gór Opawskich w województwie opolskim i czeskiego uzdrowiskowego Jesionika (po czesku Jeseníka), położonego w malowniczej scenerii wzniesień i szczytów pasma Jesioników. Oba miejsca kryją wspólną, niezwykłą opowieść. Rozwijane tutaj przez Vincenza Priessnitza w XIX w. wodolecznictwo dało światu prysznic we współczesnej formie. To właśnie od nazwiska tego prekursora hydroterapii w języku polskim pojawiło się słowo „prysznic”. W przepięknym parku w Głuchołazach poddawać się można zabiegom hydroterapii. Zamontowano tu specjalne urządzenia do kuracji wodnych, a także zlokalizowane na potoku zdrojowym baseny do zamaczania kończyn dolnych i misy do moczenia rąk. Najnowszą atrakcją jest otwarta w 2018 r. jedna z dwóch najwyższych w Europie tężni solankowych, która pełni również rolę wieży widokowej. Vincenz Priessnitz (1799–1851) całe życie spędził w pobliskim Jesioniku, który do dziś stanowi cieszące się dużą popularnością czeskie uzdrowisko. Unikatowy Park Balneologiczny jego imienia zaprojektowany został jako „ogród wodny”, przez który przepływa potok ze zbudowanym na nim systemem stacji służących do hydroterapii

i relaksu. Znajdują się tutaj naturalne łaźnie Priessnitza dla górnych i dolnych kończyn, kąpiel Priessnitza z akupresurą dla nóg, tzw. Ławeczka Priessnitza, bicze, prysznic czy taras do wypoczynku i ćwiczeń. Nie tylko klienci Uzdrowiska Priessnitz, ale również osoby z zewnątrz mogą tu przyjść wypocząć i nabrać sił. Aby tak się stało, warto zaplanować na tym terenie co najmniej kilkudniowy pobyt, zwłaszcza że obiekty noclegowe po obu stronach granicy dysponują bardzo szeroką i ciekawą ofertą. Ta i wiele innych fascynujących historii czekają na szlaku Wnętrze tężni solankowej w Głuchołazach wypełnia tarnina „Wspólnego Dziedzictwa”! © AdAm KrAsKA

Śladami Vincenza Priessnitza

mistrzów: wielkiego grodkowianina Józefa Elsnera (1769–1854) i Fryderyka Chopina, jego naj­wybitniejszego ucznia. Ogromne wrażenie robią także nowo­cześnie wyposażone, stylowe wnętrza hotelowe. Któż nie chciałby zatrzymać się w pokoju, który zdobi żyrandol z apartamentu Sophii Loren czy usiąść przy stole z zamku Micka Jaggera?! Nie mniej atrakcyjnym miejscem oferującym zabiegi odnowy biologicznej, usługi konferencyjne oraz regionalną kuchnię 

W ramach projektu powstała m.in. strona internetowa www.tourism-pl-cz.eu/pl oraz Kanał Telewizji ONLINE w serwisie YouTube z materiałami filmowymi promującymi największe atrakcje polsko-czeskiego pogranicza.

www.tourism-pl-cz.eu Projekt realizowany przez Opolską Regionalną Organizację Turystyczną współfinansowany jest ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach programu INTERREG V-A Polska – Republika Czeska oraz ze środków budżetu SamorząduWojewództwa Opolskiego.

WIOSNA–LATO 2020


192 WEEKEND W POLSCE jest pałac w Pawłowicach koło Gorzowa Śląskiego (www.palacpawlowice.pl), który został wzniesiony w 1864 r. przez niemieckiego dostojnika królewskiego Wilhelma von Pannwitza w północno-wschodniej części regionu. Obecny kształt obiektu oraz otaczającego go pięknego ogrodu to zasługa dzierżawcy majątku. Był nim w latach 70. XIX stulecia Rittmeisen Mayer. Od niedawna w sąsiedztwie pałacu znajduje się winnica prowadzona przez Szymona Godylę, a restauracja pałacowa jest jednym z obiektów na Szlaku Kulinarnym „Opolski Bifyj”. Spragnieni odkrywania fascynujących tajemnic trafiamy do gotycko-renesansowego zamku górującego nad miastem Otmuchów (www.zamek.otmuchow.pl), dawnej rezydencji biskupów wrocławskich (do 1810 r.). Na zamkowym wzgórzu czaruje niezwykły ogród, założony w XIX w. przez słyn-

nego niemieckiego podróżnika, przyrodnika i geografa Alexandra von Humboldta (1769–1859), w którym można podziwiać wiele egzotycznych roślin, m.in. perukowiec, miłorząb czy lipę kanadyjską. Owiana legendami otmuchowska rezydencja kryje w swoich wnętrzach m.in. unikatowe „końskie schody”, salę kominkową z prowadzącym do niej tajnym wejściem oraz celę z zapadnią. Aura tajemniczości tego miejsca zachęca do poznawania jego zagadek, bo wiele z nich pozostało jeszcze do rozwiązania!

RAJ DLA NAJMŁODSZYCH Na Opolszczyźnie nie brakuje miejsc, które warto odwiedzić całą rodziną, łącząc dobrą zabawę z edukacją. Najmłodsi turyści z pewnością nie będą się nudzić, bo moc atrakcji znajduje się tutaj na wyciągnięcie ręki.

Opolskie firmy dla branży turystycznej

SS Dobroteka w Dobrodzieniu dba o rozwój kreatywności

miano „miasta stolarzy”. W jej okolicy funkcjonuje ok. 100 producentów, takich jak np. Kler, Halupczok czy Vero, prezentujących się w Dobrotece (położonej przy ulicy Oleskiej 35), gdzie obok ekspozycji mebli znajdują się też wzorcownia dla architektów, 70-metrowa galeria wystaw artystycznych, specjalistyczna czytelnia, multimedialne audytorium i sala konferencyjna oraz serwujące rozmaite dania i kawę „Dobre Bistro”. Jedną ze znanych i cenionych firm z Opolszczyzny jest Lissy z Błachowa koło Dobrodzienia. Oferuje ona meble z drewna do salonu, jadalni, kuchni, sypialni, gabinetu, kancelarii i ogrodu oraz stoły bilardowe (domowe, ogrodowe i profesjonalne – L1 Lissy Professional są oficjalnymi stołami bilardowej ekstra­klasy od dwóch sezonów). Poza tym od ponad 25 lat wykonuje projekty na specjalne zamówienie, m.in. do hoteli, pensjonatów, restauracji, barów i kawiarni, recepcji, biur, urzędów czy sklepów, które dowozi do klienta i montuje na miejscu. Do działających w gminie Dobrodzień producentów należą

WIOSNA–LATO 2020

również m.in. Kler (z ofertą mebli wypoczynkowych, do sypialni i jadalni), Mebel Rust (specjalizujący się w nowoczesnych meblach kuchennych na wymiar i projektach kuchni) oraz DES (wytwórca mebli tapicerowanych, głównie skórzanych). Z kolei w Naroku pod Opolem ma siedzibę firma Krause. Jej specjalność stanowią meble (np. biurowe i lady), elementy wyposażenia wnętrz oraz blaty kuchenne i łazienkowe wykonane z nowoczesnego tworzywa mineralno-akrylowego Solid Surface. Z tym kompozytem Krause pracuje już od ponad 15 lat. To tworzywo jest odporne na wnikanie brudu i bakterii, dlatego stanowi odpowiedni materiał do zastosowania w przychodniach, szpitalach, hotelach, restauracjach czy toaletach. W Bierawie w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim funkcjonują zakłady SPOT Light – jednego z najważniejszych producentów oświetlenia w Europie Środkowo-Wschodniej. W trosce o najwyższą jakość komponenty do wytwarzanych lamp i opraw zamawia on prawie wyłącznie w Europie. Firma szczyci się też wykorzystaniem energo­ oszczędnych modułów LED 24V, a elementy drewniane obrabia we własnej stolarni. W Krasiejowie niedaleko Opola ma swój zakład rodzinne przedsiębiorstwo stolarskie Nieświec, którego początki sięgają 1933 r. Zajmuje się ono produkcją

©© LISSY

©© DOBROTEKA Meble i Wnętrza

`` Na naszą ocenę pobytu w hotelu czy centrum spa i wellness wpływa nie tylko jakość obsługi i zakres oferowanych usług, lecz także to, jak wygląda otoczenie, w którym przyszło nam się znaleźć. To wnętrza nadają charakter danemu miejscu. W województwie opolskim działa wiele firm, które mają w swojej ofercie produkty przeznaczone do wystroju wnętrz czy prac wykończeniowych. Mniej więcej 40 km na wschód od Opola leży Dobrodzień – nie­ wielka, blisko 4-tysięczna miejscowość od lat będąca meblarskim centrum regionu, nosząca dumnie

SS Firma Lissy produkuje m.in. meble do hoteli

wysokiej klasy okien i drzwi z niemal każdego gatunku drewna. Oprócz stolarki do współczesnych obiektów firma wykonuje również okna do budynków zabytkowych, wzorowane na historyczne, z oddaniem oryginalnych detali.

Naszą przygodę proponuję zacząć od stolicy regionu, która ma jeden z naj­starszych ogrodów zoologicznych w Polsce i nowoczesne, multimedialne Muzeum Polskiej Piosenki (www.muzeumpiosenki.pl), działające od końca sierpnia 2016 r. Ekspozycja muzealna prowadzi zwiedzających przez historię polskiej wokalistyki – od lat 20. minionego wieku aż do współczesności. Każdy otrzymuje audioprzewodnik oraz słuchawki, co pozwala samodzielnie odsłuchać informacje na temat wystawy oraz wybrane piosenki z różnych okresów. W specjalnych budkach nagraniowych można zaśpiewać i nagrać swój ulubiony utwór, a następnie przesłać go e-mailem na pamiątkę. Dla fanów opolskiego festiwalu stworzono okazje do odtworzeń fragmentów koncertów czy wywiadów z gwiazdami i przebrania się wirtualnie w prawdziwe kostiumy gwiazd polskiej piosenki. To ulubione miejsce dzieci, które w czasie lekcji muzealnych i zajęć edukacyjnych mogą skomponować własny utwór, a następnie go wykonać. Muzeum ma swoją siedzibę w budynku słynnego Amfiteatru Tysiąclecia. Opolskie zoo na wyspie Bolko (www.zoo.opole.pl) należy do naj­ ciekawszych ogrodów tego typu w Polsce. Jego początki sięgają 1936–1937 r. Jest jedną z najbardziej nowoczesnych placówek zoologicznych w Europie i ma liczne sukcesy w zachowaniu gatunków będących pod ochroną. Na obszarze ponad 30 ha żyje blisko 230 gatunków zwierząt z całego świata. Do tutejszych atrakcji należy otwarta w kwietniu 2018 r. Kraina Bioróżnorodności – szklarnia z egzotyczną roślinnością i wolierą dla ptaków. Za wyróżnik opolskiego zoo uważa się również jedyny w Polsce wybieg i basen dla uchatek kalifornijskich.


©© Miasto Opole

©© Miasto Opole

193

SS Interaktywne Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu

SS W opolskim zoo w 2007 r. powstał basen z jedynymi w Polsce uchatkami kalifornijskimi (lwami morskimi)

Niespełna 6 km od centrum Opola, w dzielnicy Bierkowice, znajduje się Muzeum Wsi Opolskiej (www.muzeumwsiopolskiej.pl). Usytuowane na otwartej przestrzeni, przenosi nas w sielskie klimaty opolskiej wsi i subregionu Śląska Opolskiego. Zgromadzono tu 50 zabytkowych budowli wiejskich, przykładów małej i dużej architektury drewnianej Opolszczyzny. Zagrody reprezentujące różne warstwy społeczne wsi wyposażone są w oryginalne meble i sprzęty

domowe. Pierwszym obiektem muzealnym, postawionym w 1967 r., był mały spichlerz ze Sternalic z powiatu oleskiego, z gminy Radłów. Z czasem dołączyły budynki użyteczności publicznej takie jak kościół, szkoła, karczma, wieża czy kuźnia, oryginalne kapliczki i wiatraki. Muzeum prowadzi lekcje edukacyjne i organizuje imprezy cykliczne. Jedną z najważniejszych z nich jest Jarmark Wielkanocny odbywający się w każdą Niedzielę Palmową.

W Mosznej, oddalonej o ok. 30 km na południowy zachód od stolicy regionu, znajduje się unikatowe na skalę euro­pejską muzeum – Fabryka Robotów (www.fabrykarobotow.com.pl). Oryginalne zbiory tej placówki są dziełem jej pomysłodawcy i właściciela – Sebastiana Kucharskiego. Od wejścia robią duże wrażenie różnej wielkości ręcznie robione stalowe roboty i transformersy, inspirowane filmami science fiction. Wszystkie eksponaty, a każdy z nich 

W i e l o f u n k c y j n y s t ó ł b i l a r d o w y w Tw o i m o g r o d z i e

www.lissy.pl • tel. 34 35 75 292 • lissy@lissy.pl WIOSNA–LATO 2020


©© Archiwum OROT

194 WEEKEND W POLSCE

TT Na poznanie atrakcji JuraParku potrzeba ok. 2,5 godz.

TT Krupnioki śląskie to wyroby w naturalnej osłonce

TT Opolska rolada wołowa z kluskami i modrą kapustą

WIOSNA–LATO 2020

©© Archiwum OROT

TT Kołocz śląski ma tradycyjnie prostokątny kształt

©© Archiwum OROT

TT Karp po niemodlińsku, czyli pieczony z warzywami

©© Archiwum OROT

©© Archiwum OROT

©© posztos/Shutterstock.com

SS Turyści mogą zwiedzać Fabrykę Robotów od 2016 r.

jest absolutnie nie­powtarzalny, stanowią efekt wieloletniej fascynacji właściciela fabryki fantastyką. Poszczególne postacie stworzono w większości przypadków z odpadów metalowych przeznaczonych do recyklingu. Największe i najbardziej pracochłonne były budowane ok. 700 godz., a ich waga dochodzi do 900 kg i osiągają wysokość 3,5 m. W czasie zwiedzania można podpatrzeć poszczególne etapy pracy nad robotami, ale największą frajdę naj­młodszym sprawiają rozmowy z nimi oraz opowieści o ulubionych bohaterach filmowych szefa muzeum – człowieka o niezwykłej pasji i jednocześnie twórcy tego zadziwiającego miejsca, które zachwyciło świat, w tym turystów z Japonii, Chin, Tajwanu, Argentyny, Meksyku, Peru, Tajlandii, Indonezji czy Filipin. Poza postaciami z filmów science fiction w fabryce znajdują się też przedmioty użytkowe, jak np. stoły, podstawki pod książki, obrazy 3D – wszystkie wykonane podobną techniką z materiałów pozyskanych ze złomu samochodowego. Obiekt udostępnia się gościom przez cały rok. Fabrykę Robotów można śmiało uznać za jedną z największych atrakcji turystycznych Opolszczyzny. Spotkanie z dinozaurem to początek kolejnej wielkiej przygody w innym nie­zwykłym miejscu, jakim jest istniejący od 2010 r. Park Nauki i Rozrywki w Krasiejowie (JuraPark Krasiejów, www.juraparkkrasiejow.pl). Na terenie, gdzie przed laty eksploatowano kopalnię i cementownię, naukowcy odkryli ślady prehistorycznych gadów i płazów sprzed 230 mln lat. Wśród nich był (dokładnie jego skamieniałe kości) najstarszy przodek dino­zaurów Silesaurus opolensis, czyli śląski jaszczur spod Opola. Można tutaj zobaczyć blisko 70 gatunków i ok. 250 modeli pre­­historycznych gadów i płazów, co naj­ ważniejsze – naturalnej wielkości. Ta swoista podróż w czasie pozwala nam przenieść się miliardy lat wstecz, żeby poznać początki życia na Ziemi, począwszy od Wielkiego Wybuchu po powstanie atmosfery. Multi­medialna prezentacja w jednym z naj­dłuższych na świecie kin 3D – 300-metrowym Tunelu Czasu – pokazuje wędrówki kontynentów, kształtowanie się stref klimatycznych i największe kataklizmy w dziejach naszej planety. Na wytyczonej na długości ok. 1,5 km ścieżce edukacyjnej staniemy oko w oko z naturalnej wielkości dinozaurami. Dodatkowymi atrakcjami są Pawilon Paleonto­logicz­ ny, Oceanarium z prehistorycznymi gadami morskimi, Park Nauki i Ewolucji Człowieka, kino 5D oraz park rozrywki i plac zabaw dla najmłodszych, dostępny w ramach biletu.


195 JuraPark Krasiejów otrzymał w 2014 r. Złoty Certyfikat Polskiej Organizacji Turystycznej dla Najlepszego Produktu Turystycznego. To nie koniec opolskich ofert dla dzieci. Warto odwiedzić także arcyciekawe muzea w Paczkowie – interaktywne Metamuzeum Motoryzacji i fenomenalne Muzeum Gazownictwa, którego organizatorem i mecenasem jest Polska Spółka Gazownictwa (PSG). Poza tym polecam Park Miniatur w Olszowej, Geo­ park Krajowy Góra Świętej Anny oraz wiele innych atrakcji.

DLA KONESERÓW SMAKÓW I TRADYCJI Każda podróż to odkrywanie nie­­ powtarzalnych smaków danego regionu. Kuchnia jest wyróżnikiem również Opolszczyzny, która łączy w sobie kilka tradycji kulinarnych: polską, śląską, czeską, niemiecką i kresową. Z myślą o turystach doceniających dawne, lokalne receptury powstał w 2015 r. Szlak Kulinarny „Opolski Bifyj”. W gwarze śląskiej bifyj oznacza kredens, mebel o szczególnym przeznaczeniu w każdej kuchni lub jadalni. Szlak prowadzi przez najlepsze restauracje regionu, mieszczące się w zamkach i pałacach sąsiadujących z winnicami, w oryginalnych starych młynach, stylowych karcz­

mach, gospodach oraz miejscach o znaczeniu historycznym. Niektóre z nich, jak Głogówek, w którym wybornych dań spróbować można w restauracji 3-gwiazdkowego Hotelu Salve, pamiętają czasy króla Jana Kazimierza (1609–1672), przebywającego w nim na wygnaniu przez dwa miesiące od października 1655 r., i Ludwiga van Beethovena (1770–1827), chroniącego się tu w 1806 r. przed wojskami Napoleona. Inne, jak usytuowana na obrzeżach Stobrawskiego Parku Krajobrazowego restauracja „Śtantin” w Starych Siołkowicach, kultywują rodzinne tradycje przodków rozpoczęte w XIX w., serwując domową kuchnię z największym na szlaku wyborem dań śląskich. Wspólną cechą wszystkich obiektów szczycących się logiem „Opolski Bifyj” są wyjątkowo smaczne dania i przysmaki czerpiące z najlepszych lokalnych tradycji. Poza tym charakteryzują się one wysoką jakość usług oraz obowiązkowo – menu składającym się z doskonałych potraw typowej kuchni śląskiej, w której na niedzielny łobiod nie może zabraknąć śląskiego żuru na maślance wywodzącego się z kuchni niemieckiej czy wodzionki na gęsim smalcu, rolady z kluskami śląskimi i modrą kapustą oraz słodkich kołoczy przygotowywanych z makiem, jabł­ kami lub serem.

Opolszczyzna słynie też z karpia. Stanowi jeden z większych regionów hodowli tej wybornej ryby w Polsce. Najpopularniejsze danie z niej to karp po niemodlińsku – duszony w warzywach, będący prawdziwym rarytasem, podobnie jak krupnioki śląskie, lokalny przysmak, którego tradycja sięga XVIII w., zarejestrowany jako produkt z Chronionym Oznaczeniem Geograficznym. Wyśmienicie smakuje także podawana do kawy, lodów, ciast i rozmaitych deserów śmietankówka oleska, miejscowa nalewka przygotowywana dawniej na specjalne okazje przez oleskich mleczarzy. Jej skład jest wyjątkowy – poza 30-procentową świeżą śmietanką wchodzi weń spirytus i szczypta wanilii. Taki napój ma zawartość alkoholu 17 proc. To tylko niewielka lista specjałów i propozycji, które zadowolą nawet największych koneserów dobrej kuchni, bo odkrywanie Szlaku Kulinarnego „Opolski Bifyj” może być prawdziwą ucztą dla oka i podniebienia. Opolszczyzna skrywa jeszcze wiele tajemnic i niezwykłych miejsc. Aby je zgłębić i poznać te nieznane, czas wyruszyć w drogę, co naj­ ważniejsze prowadzącą z dala od tłumów, bo tylko taka podróż ma smak. Odkryjmy zatem nieodkryte! 

WIOSNA–LATO 2020


196 TRENDY

SS Para tańcząca tango na turystycznej uliczce Caminito w portowej dzielnicy La Boca w Buenos Aires

WIOSNA–LATO 2020


197

Roztańczony urlop SYLWIA JEDLAK-DUBIEL

« Ciepły wieczór po zachodzie słońca zapowiada się bardzo przyjemnie. W klubie już rozbrzmiewa muzyka, barman robi drinki. Zaczyna przychodzić coraz więcej ludzi. Uśmiechają się do siebie, są w dobrych humorach. Tworzą się grupki znajomych, można też dostrzec pary. Zabawa potrwa prawdopodobnie do samego rana. Radosna atmosfera łatwo udziela się wszystkim – na te kilka godzin najlepiej zapomnieć o problemach dnia codziennego i cieszyć się chwilą. Piosenki mają bardzo wyraźny rytm i już po chwili nogi same rwą się do tańca… » Połączenie odpoczynku w egzotycznym kraju i nauki tańca to świetna propozycja dla tych, którzy lubią odkrywać coś nowego i poznawać bliżej lokalne zwyczaje. Zajęcia prowadzą miejscowi instruktorzy, a po lekcjach można spróbować swoich sił w którymś z klubów czy barów z muzyką na żywo. Taka wycieczka przypadnie również do gustu osobom, które chciałyby spędzić urlop nieco aktywniej niż zwykle, ale nie pociągają ich uprawianie sportu bądź piesze wędrówki.

KUBA Wiele tańców towarzyskich (w tym turniejowa rumba czy cza-cza) wywodzi się z Karaibów. Powstały z połączenia rytmów afrykańskich, hiszpańskich i lokalnych, karaibskich. Gatunek son cubano, wykształcony na Kubie, dał początek salsie kubańskiej i rumbie towarzyskiej. Muzykolodzy uważają, że rozwinął się on na wschodzie wyspy pod koniec XIX w. Jest elementem kultury afro­ kubańskiej, którą stworzyli Afrykańczycy 

WIOSNA–LATO 2020

©© BonnieBC/SHUTTERSTOCK.com

J

akiś czas temu stacje telewizyjne postanowiły swoim widzom zaprezentować nowy typ rozrywki – programy taneczne. Wkrótce okazało się, że bardzo szybko stały się one niezmiernie popularne. Z jednej strony, dzięki temu ludzie na całym świecie dowiedzieli się o istnieniu rozmaitych gatunków tańca. Z drugiej – w większości przypadków zorientowali się, że ich umiejętności nie są tak wysokie, jak sądzili. Na szczęście jest prosty sposób, aby temu zaradzić. Różne szkoły czy instytucje kultury oferują kursy tańca dla osób w każdym wieku. Kto nie czuje się zbyt pewnie lub nie daje rady dopasować sobie zajęć do codziennego grafiku, ma do wyboru wiele materiałów wideo dostępnych na stronach internetowych. Jedną z ciekawszych możliwości ćwiczenia poruszania się na parkiecie niczym rodowity mieszkaniec Ameryki Łacińskiej i Karaibów są poza tym wyjazdy taneczne do regionów, gdzie dane gatunki muzyczne powstawały i zdobyły sobie największą popularność.


©© Kobby Dagan/SHUTTERSTOCK.com

198 TRENDY

©© Arsgera/SHUTTERSTOCK.com

SS Pokaz rumby w artystycznym zakątku Callejón de Hamel, nazywanym świątynią kultury afrokubańskiej

SS Son jarocho (jego przykład to słynna La Bamba), muzyka i taniec znane nie tylko w Meksyku, ale i na Kubie

i Hiszpanie oraz ich potomkowie zamieszkujący kolonię. Korzeni rumby kubańskiej należy szukać w tzw. solares, czyli osiedlach czy domach zajmowanych przez liczne rodziny, znajdujących się na peryferiach stołecznej Hawany czy Matanzas. Po zniesieniu niewolnictwa na Kubie w 1886 r. właśnie tu często osiedlali się szukający lepszego życia czarnoskórzy przymusowi robotnicy. Słowem rumba określali oni zbiorowe imprezy z muzyką i tańcem. Mieszkańcy biednych dzielnic dawali w ten sposób ujście frustracjom związanym ze swoją pozycją społeczną, jednocześnie wyrażając siebie. Buntowali się za pomocą ekspresyjnych ruchów, nietypowych rytmów, zmysłowości uznawanej powszechnie za nie­przyzwoitą. Popularyzacją rumby zajęły się władze państwowe po nastaniu na wyspie nowego porządku zaprowadzonego w wyniku rewolucji kubańskiej trwającej od lipca 1953 do

WIOSNA–LATO 2020

stycznia 1959 r. Warto podkreślić, że taniec ten znacząco różni się od występującego pod tą samą nazwą gatunku turniejowego. Ten drugi rozwinął się już w XX stuleciu na wschodzie Stanów Zjednoczonych. Skoro mowa o gorącej Kubie, nie wolno także zapomnieć o salsie. Również i ona ma pochodzenie karaibskie. Ta kubańska, zwana casino, różni się od np. nowojorskiej (New York Style on 2, nazywanej mambo on 2) i tej z Los Angeles (Los Angeles Style on 1) czy kolumbijskiej (z Cali). Istnieje nawet tendencja do uważania jej za odrębny gatunek taneczny. Salsa cubana tańczona jest po kole w odróżnieniu od amerykańskiej, w której partnerzy poruszają się po linii. Charakterystyczne są dla niej nudos cubanos – węzły kubańskie, czyli skomplikowane zaplecenia rąk towarzyszące figurom. Ten taniec można też wykonywać w grupie. Forma ta nazywa się rueda de casino (lub rzadziej

rueda cubana). Pary ustawiają się w okrąg, a następnie na komendę prowadzącego prezentują konkretne figury. Warto także wspomnieć o cza-czy, która jest nieco młodszym tańcem wywodzącym się z Kuby (pochodzi z początków lat 50. XX w.). Opiera się ona na kroku chassé (najpierw odstawia się nogę, potem dostawia drugą, a następnie znów odstawia). Ważny element stanowią tutaj przeprosty, czyli figury z nogami wyprostowanymi w kolanie, typowe dla popularnej wersji cza-czy (sami Kubańczycy raczej ich nie stosują). Na Kubie wcale nie trzeba iść do klubu, aby spotkać tańczących ludzi. Na tancerzy można natknąć się na ulicy, miejskim placu czy nadmorskiej promenadzie. Warte odwiedzenia są lokale typu casa de la música, działające w większych miastach, takich jak Hawana, Trinidad bądź Santiago de Cuba. Gra się w nich muzykę na żywo, a wykonują ją lokalni artyści.


199

©© cuba tourist board

DOMINIKANA

TT Bachata, tzw. música de amargue – „gorzka muzyka”

©© Tatiana Chekryzhova/SHUTTERSTOCK.com

SS Tancerze w Casa de la Trova w Santiago de Cuba

Kolejną karaibską ojczyzną tańca jest Dominikana. Tu pod koniec XIX stulecia narodziło się merengue. Muzykolodzy nie są jednak w stanie ustalić jego dokładnej genezy. Podejrzewa się, że swoimi korzeniami sięga kontredansa, tańca towarzyskiego, który pojawił się na wyspie Hispanioli (to używana w Polsce do XIX w. nazwa Haiti) wraz z osadnikami z Francji – wzbogacono go elementami afrykańskimi i karaibskimi. Wśród dominikańskiej klasy wyższej merengue uchodziło przez długi czas za nie­ moralne. Lepszą opinię zyskało za rządów Rafaela Leónidasa Trujillo Moliny (w latach 1930–1961). Zmodyfikowano wówczas nieco ten gatunek, aby był bardziej akceptowalny dla klasy średniej. Dyktator wybrał go, bo sam pochodził z rodziny o niższym statusie społecznym. Spopularyzowaniem merengue chciał pokazać, że to, co nie wiąże się z bogactwem i elitą, ma większą wartość. Na jego polecenie utwory muzyczne tego gatunku puszczano w radiu i telewizji, grano na żywo na koncertach i podczas oficjalnych uroczystości państwowych. W latach 80. XX stulecia merengue zdobyło popularność we wschodniej części Stanów Zjednoczonych (wśród Amerykanów pochodzenia dominikańskiego ze stanów Nowy Jork, New Jersey czy Floryda). Dziś dla Dominikańczyków ta muzyka i ten taniec stanowią nieodłączną część ich kultury, wyrażają ich narodową duszę. Co ciekawe, Haitańczycy, mieszkający na zachodzie wyspy Hispanioli (po hiszpańsku La Española), mają swoje méringue. Oba narody nie mogą dojść do porozumienia, gdzie należy szukać początków tych podobnych do siebie gatunków muzycznych – w Haiti czy Dominikanie. Uważa się, że pierwsze utwory, które można określić jako bachata, nagrał José Manuel Calderón w 1962 r. Były to piosenki Borracho de amor (czyli Pijany z miłości) i Condena (po polsku Potępienie). Ten gatunek muzyczny również jest nierozerwalnie związany z tańcem. Romantyczna, zmysłowa bachata opowiada o miłości, często nieszczęśliwej. Pary tańczą ją bardzo blisko siebie. Wywodzi się z rytmicznego bolera, rozwinęła się pod wpływami son cubano i merengue. W hiszpańskim Kadyksie powstał wariant bachata sensual. Uproszczoną wersją tradycyjnego tańca jest bachata moderna. W Dominikanie muzyka rozbrzmiewa wszędzie: w sklepie, biurze, urzędzie, na ulicy, w autobusie, taksówce, u sąsiada. Dominikańczycy potrzebują jej do życia. 

WIOSNA–LATO 2020


©© Olesia Bilkei/SHUTTERSTOCK.com

200 TRENDY

SS Szczęśliwi ojciec i syn tańczący do latynoskich rytmów na kolorowej karaibskiej ulicy w Dominikanie

Łatwo poddają się energetycznym rytmom i zaczynają spontanicznie tańczyć. Raczej nie mają nic przeciwko, żeby ktoś się do nich przyłączył. Mniej śmiałe osoby mogą po prostu odwiedzić któryś z licznych klubów muzycznych.

JAMAJKA Uśmiechnięty rastafarianin z dredami, w czerwono-żółto-zielonej koszulce – z tym zwykle kojarzy się Jamajka. Jest jednak

oczywiście coś jeszcze, a mianowicie reggae i niezapomniany Bob Marley (1945–1981) – to właśnie on rozsławił ten gatunek na cały świat. Rastafarianie w piosenkach reggae chętnie wyrażają idee swojego ruchu. Utwory te często mówią również o ważnych dla Jamajczyków problemach społecznych. Ten gatunek muzyczny wykształcił się w późnych latach 60. XX w. z rocksteady i ska. Na powstanie tego ostatniego stylu miały z kolei wpływ R&B (rhythm and blues), jazz, a także

©© AbElena/SHUTTERSTOCK.com

TT Roztańczona zakochana para na ocienionej wysmukłymi palmami kokosowymi plaży nad Morzem Karaibskim

WIOSNA–LATO 2020

karaibskie calypso (pochodzące z Trynidadu i Tobago) i jamajskie mento (korzenie tej muzyki są głównie afrykańskie, choć można w niej dostrzec pewne elementy europejskie). Oczywiście Bob Marley nie stworzył reggae, początkowo z zespołem The Wailers wykonywał piosenki ska i rocksteady. Jednak wielką popularność przyniosły mu utwory właśnie tego gatunku – to je zespół grał na licznych koncertach organizowanych za granicą i w ten sposób jamajska muzyka z małej karaibskiej wyspy (zajmującej prawie 11 tys. km² powierzchni i zamieszkanej przez blisko 3 mln ludzi) zawędrowała do wielu odległych miejsc na świecie. Piosenki reggae są spokojne, choć mają wyraźny rytm. Dużo bardziej energetyczny jest dancehall. Jego nazwa nawiązuje do przestrzeni, w których popularne jamajskie utwory puszczały tzw. sound systemy (grupy didżejów i techników grających muzykę). Gatunek rozwinął się w późnych latach 70. XX stulecia. Wkrótce instrumenty zaczęła w nim wypierać elektronika. Dancehall swoją popularność na świecie zawdzięcza m.in. Seanowi Paulowi czy Shaggy’emu, jamajskim muzykom urodzonym w Kingston (odpowiednio w 1973 i 1968 r.). Jeśli chodzi o taniec, to wykonują go i kobiety, i mężczyźni, ale poruszają się nieco inaczej. Te pierwsze podkreślają swoją seksualność, ruchy tych drugich są bardziej agresywne. Cały układ ma raczej charakter spontanicznego imprezowania, a tancerze starają się nadać krokom indywidualny rys i wyrazić przez nie siebie. Dancehall jest ściśle powiązany ze sposobem ubierania się, mówienia i ogólnie stylem życia.


©© Sandals & Beaches Resorts

©© Francesco Carucci/SHUTTERSTOCK.com

201

SS Porywające rytmy reggae w resorcie Sandals

SS O widowiskowej cumbii mówi się, że jest najbardziej uzależniającym produktem eksportowym Kolumbii

KOLUMBIA

storie, życie codzienne czy wydarzenia z okolicy. W ten sposób rozpowszechniali informacje tam, gdzie się zatrzymywali. Za tradycyjne instrumenty, na których gra się vallenato, uchodzą caja (lokalny mały bęben), guacharaca (rurka z nacięciami, po której przesuwa się twardym, drucianym widelcem) i akordeon diatoniczny. Od-

Do tradycyjnych kolumbijskich gatunków zalicza się przede wszystkim dwa rodzaje muzyki: vallenato i cumbię. Ten pierwszy pochodzi z karaibskiego regionu Kolumbii. Pieśniarze wędrujący tu kiedyś między osadami i miastami śpiewali pieśni, których teksty opisywały zasłyszane przez nich hi-

WIĘCEJ JAKOŚCI NIŻ W JAKICHKOLWIEK INNYCH RESORTACH NA NASZEJ PLANECIE Doświadcz topowych, niezmiernie luksusowych, karaibskich wakacji all inclusive z Sandals Resorts. Sandals oczarowuje zakochane pary wyjątkowymi wakacyjnymi pakietami w luksusowych resortach na wyspach St. Lucia, Jamajka, Antigua, Bahamy, Grenada i Barbados, obejmującymi m.in. romantyczną, wykwintną kolację przy świecach dla dwojga, prześliczne, tropikalne położenie i plaże uznawane za jedne z najwspanialszych na świecie, z bezpłatnym nurkowaniem oferowanym w każdym resorcie i golfem w wybranych resortach. Jeżeli planujesz ślub, Sandals jest liderem w regionie Karaibów, jeśli chodzi o pakiety ślubne i miesiące miodowe.

dają one pochodzenie gatunku: pierwszy z nich jest afrykański, drugi zapożyczono od miejscowej rdzennej ludności, a trzeci przybył na Karaiby wraz z osadnikami z Europy. Dziś muzyka ta stanowi istotną część kultury tego południowoamerykańskiego kraju. Kiedy kolumbijski pisarz i dziennikarz Gabriel García Márquez (1927–2014) 

JAMAJKA • SAINT LUCIA • ANTIGUA • BAHAMY • GRENADA • BARBADOS • TURKS & CAICOS

MIŁOŚĆ JEST WSZYSTKIM, CZEGO POTRZEBUJESZ ®

WSZYSTKO INNE JEST WLICZONE W CENĘ CHCESZ ZABRAĆ ZE SOBĄ CAŁĄ RODZINĘ? Wakacje Beaches Luxury Included® uwzględniają więcej wszystkiego dla każdego. Od każdego sportu na lądzie i wodzie, uprawianego pod słońcem, do wykwintnych posiłków o każdej porze w aż do 21 tematycznych restauracjach, aktywności i udogodnień dla osób w każdym wieku czy wreszcie luksusowych, przyjaznych dla rodzin apartamentów. Znajdziesz tu więcej atrakcji, więcej wyborów i więcej sposobów, żeby cieszyć się wspólnym czasem.

Sandals&Beaches Biuro na Europę Wschodnią tel. +7 495 628 61 44, e-mail: sandalsr@mtu-net.ru www.sandals.com www.beaches.com www.grandpineapple.com

ZAREZERWUJ POBYT W WIODĄCYCH NA ŚWIECIE RESORTACH ALL INCLUSIVE

WIOSNA–LATO 2020


BRAZYLIA Jeśli Brazylia, to Rio de Janeiro, a jeśli karnawał w Rio, to samba. Jej turniejowy wariant różni się od brazylijskiego, który także występuje w wielu odmianach. Wpływ na powstanie tego tańca mieli afrykańscy niewolnicy. Razem z nimi do Ameryki Południowej dotarły rytmiczne ruchy i muzyka. Afrykańczycy pochodzili z różnych grup etnicznych, zaszczepiali więc na nowym kontynencie charakterystyczne dla nich elementy folkloru. W rozmaitych rejonach ogromnej Brazylii (obejmującej obszar o powierzchni ponad 8,5 mln km²) rozwijała się też odmienna, specyficzna kultura. Wszystko to spowodowało, że dziś samba ma tak wiele zróżnicowanych wersji. Ten żywiołowy taniec jest wielką atrakcją karnawału w Rio de Janeiro. Występujący na paradzie tancerze, których ze względu na wspaniałe stroje chętnie pokazują telewizje na całym świecie, reprezentują tzw. szkoły

WIOSNA–LATO 2020

SS Sombrero vueltiao – tradycyjny kolumbijski kapelusz i tzw. fuego de cumbia, czyli ogień cumbii

©© ziviani/SHUTTERSTOCK.com

odbierał Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury w 1982 r. w Sztokholmie, przygrywał mu zespół vallenato. Afrykańsko-indiańsko-europejskie korzenie ma również cumbia. Narodziła się ona w rejonie wybrzeża Morza Karaibskiego. Ten gatunek muzyki i tańca uważają za swój zarówno Kolumbijczycy, jak i Panamczycy. Trzeba jednak pamiętać, że w XIX w., kiedy się kształtował, Panama była częścią Kolumbii (oddzieliła się od niej w 1903 r.). Kolumbijska cumbia stała się bardzo popularna w całej Ameryce Łacińskiej w latach 50., 60. i 70. XX stulecia, co związane było z rozwojem przemysłu muzycznego. Szybko zawędrowała poza granice kraju, m.in. do Wenezueli, Ekwadoru, Peru, Chile, Argentyny, Paragwaju, Salwadoru, Kostaryki czy Meksyku, gdzie powstały jej regionalne warianty. W Kolumbii poświęca się jej wiele festiwali. Szczególnie barwne pokazy tego tańca można oglądać podczas hucznego karnawału w mieście Barranquilla, położonym nad rzeką Magdalena, którą płyną bohaterowie powieści Gabriela Garcíi Márqueza Miłość w czasach zarazy. W zachodniej części kraju znajduje się z kolei Cali – miasto, które bywa nazywane światową stolicą salsy (La Capital Mundial de la Salsa). Działają w nim liczne szkoły tego tańca i organizuje się wiele wydarzeń z nim związanych. Salsa caleña czerpie ze stylów, z których rozwinęła się tradycyjna wersja tego gatunku. Dużą rolę odgrywa tu praca nóg – im szybciej tancerze wykonują kroki, tym efektowniej wygląda ich występ.

©© Yulieth Rincon/SHUTTERSTOCK.com

202 TRENDY

SS Bandoneon wykorzystywany jest do grania tanga, jego wirtuozem był m.in. Astor Piazzolla (1921–1992)

samby (escolas de samba). Wbrew nazwie nie prowadzą one lekcji. Są rodzajem klubów zrzeszających lokalną społeczność. W przygotowaniach do karnawałowego pokazu bierze udział mnóstwo osób: od ludzi odpowiedzialnych za jego formę artystyczną po szyjących kostiumy i budujących dekoracje.

ARGENTYNA Ze względu na swój niezmiernie widowiskowy charakter tango często pojawia się w scenach filmowych, chociaż zazwyczaj aktorzy wykonują raczej figury stylizowane na te właściwe. Współcześnie na świecie istnieje wiele wersji tanga – zarówno tańca, jak i muzyki. Ich początków należy szukać w Ameryce Południowej, nad La Platą. Na brzegach

olbrzymiego estuarium leżą argentyńskie Buenos Aires i urugwajskie Montevideo. To w nich w drugiej połowie XIX w. narodziło się tango. Inspiracje zaczerpnęło m.in. z candombe, stylu muzyczno-tanecznego przywiezionego przez afrykańskich niewolników, praktykowanego zresztą do dziś, oraz europejskiego mazurka, polki czy walca. Tango tańczono początkowo na przedmieściach, w domach publicznych, ale szybko zaczęło sobie ono zjednywać nowych zwolenników. Wkrótce wyemigrowało do Stanów Zjednoczonych i Europy. Stało się prawdziwym hitem w Nowym Jorku i Paryżu, bardzo przypadło do gustu Finom (królem fińskiego tanga, nostalgicznego i raczej smutnego, został okrzyknięty żyjący w latach 1915–1972


©© John de la Bastide/SHUTTERSTOCK.com

203

©© Kaca Skokanova/SHUTTERSTOCK.com

SS Uczestnicy barwnej i radosnej parady karnawałowej na ulicach Port-of-Spain, stolicy Trynidadu i Tobago

SS Muzycy podczas spontanicznego karnawału na Gwadelupie biją w bębny zwane boulas mające obudzić ludzi

Olavi Virta). Modne było też w między­ wojennej Polsce. Nawet dziś wielu Polaków potrafi zanucić melodię ze szlagieru Tango milonga autorstwa Jerzego Petersburskiego (muzyka) i Andrzeja Własta (tekst). Ogromna popularność tanga sprawiła, że pojawiło się mnóstwo wersji tego gatunku. Za tradycyjne uznaje się tango argentyńskie, przy czym ono także ma swoje odmiany. Charakterystycznym dla niego instrumentem jest bandoneon, przypominający harmonię i pochodzący z Niemiec. W tańcu liczy się bliskość partnerów (stykają się ciałami na poziomie klatki piersiowej) i improwizacja. Nie ma ustalonego następstwa figur – osoba prowadząca inicjuje je w trakcie tańczenia.

MAŁE ANTYLE Wróćmy jeszcze na Karaiby, gdzie króluje muzyka. Powstały na nich również inne ciekawe gatunki taneczno-muzyczne. Jednym z nich jest zouk, pochodzący z wysp Gwadelupa i Martynika, będących departamentami zamorskimi Francji. Wykształcił się on na początku lat 80. XX stulecia, a spopularyzował go gwadelupski zespół Kassav’, założony w 1979 r. W latach 90. w Brazylii rozwinęła się tamtejsza jego wersja. Zouk brazylijski wyewoluował z lambady (na pewno wiele osób wciąż pamięta słynny hit pod tym samym tytułem nagrany przez zespół Kaoma w 1988 r.). Dziś to zwykle odmian tego ostatniego stylu uczy się w szkołach tańca na świecie. Wśród nich najbardziej znane są Porto Seguro (inaczej zouk lambada) i Rio. Zouk jest zmysłowy, charakteryzuje się płynnymi ruchami bioder. Partnerka porusza też w efektowny sposób głową (tzw. head flick po angielsku albo movimento da cabeça po portugalsku). 

WIOSNA–LATO 2020


204 TRENDY Z Trynidadu i Tobago pochodzi z kolei soca. Za jej twórcę uchodzi Lord Shorty (Ras Shorty I, 1941–2000), który wykreował ją na początku lat 70. XX w. Gdy gatunek zaczął się rozwijać, stał się popularny również na innych wyspach Małych Antyli, takich jak Barbados, Antigua i Barbuda, Saint Lucia, Montserrat, Saint Vincent i Grenadyny czy Grenada. Muzyka ta ma swoje różne style. Należą do nich np. chutney soca urozmaicona wpływami hinduskimi i ragga soca, czyli soca połączona z dancehallem i reggae. W tańcu tym ważne są płynne, okrężne ruchy bioder zwane whine. W swojej choreo­ grafii stosuje go m.in. urodzona w 1988 r. w Saint Michael na Barbadosie piosenkarka Rihanna. Warto w tym miejscu wspomnieć o calypso, wywodzącym się także z Trynidadu i Tobago (powstałym na początku XIX stulecia). Swoje początki czerpie z niego m.in. soca. Przywiezieni tu z Afryki niewolnicy porozumiewali się ze sobą za pomocą śpiewu i muzyki. W ten sposób mogli opowiadać o swojej niedoli i skarżyć się na właścicieli plantacji. Choć niewolnictwo zostało zniesione w 1834 r., calypso zachowało rolę wyrażania niezadowolenia społeczności. Służyło również jako źródło informacji na najróżniejsze tematy, ponieważ teksty traktowały właściwie o wszystkim: od życia politycznego po sprawy codzienne. Gatunek ten związany jest z obchodzonym corocznie na Trynidadzie widowiskowym karnawałem, w czasie którego przeprowadza się różne konkursy muzyczne. Jeden z nich stanowi Calypso Monarch (wcześniej znany jako Calypso King) – pierwszy raz zorganizowano go w 1939 r. i odbywa się on do dzisiaj.

TT Olodum – słynny afrobrazylijski blok karnawałowy i zespół muzyczny z miasta Salvador w stanie Bahia

Miłośnikom tańca, dobrej zabawy w dużym gronie i kolorowych imprez warto polecić udział w jednym ze słynnych karnawałów. Najbardziej znany z nich odbywa się, jak już wspomniano, w Rio de Janeiro w Brazylii. Najważniejszą jego częścią są parady z pokazami szkół samby na placu zwanym Sambodromem (Sambódromo da Marquês de Sapucaí). Występujący przygotowują się do tego wydarzenia przez cały rok. Nic więc dziwnego, że ich stroje robią ogromne wrażenie. Podczas imprezy można podziwiać rozmaite mikroświaty, których każdy element został dobrze przemyślany. Tematy tworzonych na platformach widowisk są naprawdę różnorodne. Karnawał w Rio de Janeiro organizowany jest oficjalnie od lutego 1893 r.

WIOSNA–LATO 2020

©© Joa Souza/SHUTTERSTOCK.com

BARWNE IMPREZY KARNAWAŁOWE


©© Kobby Dagan/SHUTTERSTOCK.com

205

©© NeyroM/SHUTTERSTOCK.com

©© CP DC Press/SHUTTERSTOCK.com

SS Marimonda to symbol karnawału w Barranquilli, zabawna postać stanowiąca połączenie małpy i słonia

SS Prezentacja szkoły samby Acadêmicos do Cubango

SS Carnaval de Santa Cruz de Tenerife, jego punktem kulminacyjnym jest parada wzdłuż Avenida de Anaga

i przyciąga obecnie setki tysięcy ludzi z całego świata. Wyjazd na tę ogromną brazylijską imprezę najlepiej zaplanować sobie z dużym wyprzedzeniem, aby nie mieć problemu z zarezerwowaniem noclegu. Karnawałowe szaleństwo ogarnia też co roku kolumbijską Barranquillę, miasto, w którym urodziła się w 1977 r. znana piosenkarka Shakira. Początków tej hucznej zabawy należy szukać w XIX w. Świętowanie zaczyna się sobotnią Bitwą Kwiatów (Batalla de Flores) – królowa karnawału (Reina del Carnaval) prowadzi wówczas paradę z wolno sunącymi platformami i barwnie ubranymi tancerzami. Ostatniego dnia imprezy urządza się symboliczny pogrzeb Joselita (entierro de Joselito Carnaval). W ten sposób żegna się karnawałową radość, hulanki i swawole przed Środą Popielcową rozpoczynającą Wielki Post. Karnawał w Barranquilli uważa

się za drugie największe tego typu wydarzenie kulturalne na świecie (zaraz po tym w Rio de Janeiro). Spragnieni zabawy ludzie wylegają poza tym co roku na ulice Santa Cruz de Tenerife, stolicy Teneryfy, jednej z Wysp Kanaryjskich. Ta impreza przyciąga bardzo wielu turystów z Europy, bo archipelag leży nie­ daleko północno-zachodnich wybrzeży Afryki. Carnaval de Santa Cruz de Tenerife zachwyca feerią barw. On także ma swoją królową, a nawet temat przewodni: rok temu były nim głębiny mórz, a w 2020 r. – lata 50. W Środę Popielcową odbywa się symboliczny pogrzeb sardynki (entierro de la sardina), kończący karnawał. To oczywiście nie wszystkie duże zabawy karnawałowe organizowane na świecie. Na świętowanie warto wybrać się jeszcze m.in. do Salvadoru w Brazylii (Carnaval de Salvador

lub Carnaval da Bahia), miasta La Vega w Dominikanie (słynny Carnaval Vegano), na Trynidad czy do Nowego Orleanu w Stanach Zjednoczonych. Europejczycy od lat ruszają tłumnie na elegancki karnawał do Wenecji.

NA LIŚCIE UNESCO Konkretny taniec nie jest zwykle osobną jednostką, bo nie powstaje w próżni. Rozwija się w pewnej kulturze i wraz z tą kulturową otoczką stanowi określoną całość. To wytwór społeczności, związany często z jej sytuacją historyczną. Dlatego ma wartość unikatową. Wiele gatunków tańca czy muzyki znajduje się na Liście Reprezentatywnej Nie­materialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Ostatnio, w grudniu 2019 r., trafiła na nią dominikańska bachata. Dołączyła do merengue, które wpisano w 2016 r. Rumbę z Kuby umieszczono na tej prestiżowej liście 

WIOSNA–LATO 2020


©© Max4e Photo/SHUTTERSTOCK.com

206 TRENDY

©© artjazz/SHUTTERSTOCK.com

SS Tango argentyńskie charakteryzuje się improwizacją i bliskością partnerów wytwarzającą więź między nimi

SS Znane z Andaluzji flamenco prawdopodobnie pochodzi bezpośrednio od hinduskiego tańca katak (kathak)

jako połączenie tańca i muzyki oraz związanych z nimi praktyk kulturowych i społecznych. W zestawieniu figuruje również vallenato, tradycyjna kolumbijska muzyka reprezentująca historyczny departament Magdalena Grande. Argentyńskie i urugwajskie tango zajęło zaszczytne miejsce na

WIOSNA–LATO 2020

liście w 2009 r. W kolejnym roku dopisano zjawisko kulturowe, jakim jest flamenco, element folkloru andaluzyjskich Romów. Od początku istnienia listy, czyli od 2008 r., znajdowała się na niej samba de roda z regionu Recôncavo z brazylijskiego stanu Bahia. To rodzaj wydarzenia celebrowanego

w grupie, na które składa się muzyka, taniec i poezja. Jego uczestnicy zbierają się w kręgu (po portugalsku roda). Poza tym w spisie uwzględniono jeszcze m.in. maurytyjski gatunek muzyczny o nazwie sega. Na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO wpisano też takie imprezy jak karnawał w Barranquilli czy frevo, widowiskowe zjawisko muzyczno-taneczne związane z karnawałem w Recife w Brazylii.

WYJAZDY ZORGANIZOWANE Turystyka taneczna stała się ostatnio tak popularna, że także polskie biura podróży mają w swojej ofercie propozycje z jej zakresu. Przykładowo prowadzone przez Beatę Radecką i oferujące autorskie wyprawy Go Travel (wspólnie ze studiem tańca Salsa Libre Marka Domańskiego) na przełomie listopada i grudnia 2020 r. już po raz siódmy organizuje wyjazd na Kubę z serii Salsa Trip (Kuba Libre Salsa Trip). Każdy jego uczestnik podczas lekcji tańca uczy się z kubańskim partnerem, który dostosowuje się do poziomu zaawansowania swojego ucznia. Kursantami zajmują się również polscy instruktorzy ze szkoły Salsa Libre. Wieczorami wszyscy wychodzą wypróbować swoje umiejętności w trakcie imprezy w klubie lub koncertu z muzyką na żywo. Na taką wycieczkę można wybrać się w pojedynkę lub z partnerem. Go Travel oferuje też wyprawę do Republiki Dominikańskiej, gdzie w sprawdzonych studiach tańca instruktorzy pokazują, jak doskonalić się w bachacie i merengue. Podczas wieczornych wyjść często tańczy się także salsę. Z kolei uczestnicy wyjazdu do Buenos Aires mają szansę poćwiczyć figury tanga argentyńskiego i podziwiać miejscowych tangueros (tancerzy tanga). Jedną z naj­lepszych pamiątek z takiej wycieczki będą buty do tańca wykonane na miejscu i kupione w lokalnym sklepie. Na taneczny urlop na Kubę można wybrać się również z Polka Travel. W ofercie tego kierowanego przez Majkę Szurę i Grażynę Woźniczkę-Bogucką biura podróży znajduje się m.in. pobyt z huczną zabawą sylwestrową w Hawanie. W programie uwzględniono naukę salsy z kubańskimi nauczycielami, a także wizytę w klimatycznej Casa de la Música w Trinidadzie. Noc sylwestrową spędza się na placu Katedralnym (La Plaza de La Catedral) położonym w samym sercu historycznego centrum stolicy Kuby – La Habana Vieja. Warto przyjrzeć się też propozycjom Dance Adventures, marki stworzonej przez instruktorów Klaudię


Oleksak i Łukasza Słaniewskiego oraz studio tańca Salsa Libre. Ich wyjazdy stanowią połączenie tańca i różnego rodzaju aktywności, np. kitesurfingu czy jazdy na nartach lub snow­boardzie. To coś dla osób lubiących przeżywać nie­samowite przygody. Organizowaniem kameralnych wypraw w małych grupach (8-, 10-osobowych) zajmuje się Teresa Anna Chudecka, właścicielka Adventure Tess. Ponieważ sama pasjonuje się tańcem, chętnie przygotowuje wycieczki urozmaicone lekcjami popularnych w danym regionie gatunków tanecznych (np. na Kubie). Czy do tego typu wyjazdu trzeba się jakoś specjalnie przygotować? Odpowiedź brzmi: tak jak w przypadku każdej zagranicznej wyprawy. Jeśli ktoś woli przed podróżą poznać kroki danego tańca, może oczywiście zapisać się na lekcje lub potrenować sam. Jednak najlepiej wybrać po prostu taką ofertę wyjazdową, która będzie nam odpowiadała ze względu na nasze umiejętności. Urlop powinien być przecież przyjemnością, a z tańczenia należy czerpać radość, a nie stresować się swoimi postępami, szczególnie jeśli mamy szansę ćwiczyć w kraju, gdzie muzyka stanowi naprawdę ważny element życia jego mieszkańców. Pozostaje jeszcze jedna sprawa – czy w drogę wyruszać z part-

©© Dmitry Chulov/SHUTTERSTOCK.com

207

SS Maurytyjki w powabnych, wzorzystych strojach wykonujące tradycyjny taniec sega na plaży w Ville Valio

nerem bądź partnerką, czy w pojedynkę… To właściwie zależy od naszych upodobań. Jeże­li nasza druga połówka również chciałaby poszaleć na parkiecie i nauczyć się nowych kroków, taki wspólny wyjazd będzie z pewnością wspaniałą przygodą i źródłem wspomnień na długie lata. Jednak jeśli nie mamy akurat chętnego towarzysza czy towarzyszki, to nic nie szkodzi. Urlop z nauką tańca jest świetnym pomysłem dla grup przyjaciół, a nawet tych, którzy wybierają się na niego w pojedynkę. Biura podróży tak

przygotowują swoje oferty, aby ich klienci mogli w pełni skorzystać z lekcji. Każdy powinien więc dostać taką samą szansę na doskonalenie techniki. Do tego podczas wyjazdu można przecież spotkać osoby także interesujące się tańcem i nawiązać nowe przyjaźnie. Sprawa jest zatem całkiem prosta. Wystarczy wybrać najciekawszy dla nas region, a potem zapakować odpowiednie obuwie, mnóstwo energii i dużą dawkę entuzjazmu, żeby móc tanecznym krokiem wyruszyć na wymarzony urlop. 

! Rezerwacja terminów 530-771-110

Info: WIOSNA–LATO 2020


208 POLACY W TURYSTYCE

Moja ukochana Elba « Z naszą pełną energii i sympatyczną rodaczką Ewą Milczarek-Barsalini, współwłaścicielką Hotelu Barsalini na niezmiernie klimatycznej Elbie u wybrzeży Toskanii, rozmawia Michał Domański. »

Jakie były Pani początki w branży hotelarskiej, gastronomicznej i turystycznej na Wyspach Toskańskich? Czym charakteryzuje się tamtejszy rynek? Co go odróżnia od naszego, polskiego? Od zawsze byłam zainteresowana tą branżą. Odkąd przyjechałam do Włoch, brałam udział w różnych kursach gastronomicznych i uwielbiałam podglądać szefów kuchni. Miałam tę przyjemność i szczęście poznać osobiście największego mistrza sztuki kulinarnej w Italii, jakim jest Carlo Cracco. Delektowanie się jego potrawami było nie­ zapomnianym doświadczeniem. Zawsze byłam ciekawa wszelkich

WIOSNA–LATO 2020

©© EWA MILCZAREK-BARSALINI/HOTEL BARSALINI ISOLA D'ELBA

`` W tym wiosenno-letnim wydaniu magazynu All Inclusive przedstawiamy Państwu postać Polki działającej prężnie w branży hotelarskiej, gastro­ nomicznej i turystycznej na największej i najpiękniejszej z Wysp Toskańskich – Elbie. Naszym gościem jest Ewa Milczarek-Barsalini, od dwóch dekad współwłaścicielka rodzinnego Hotelu Barsalini w niezmiernie malowniczej okolicy Capo Sant'Andrea. Wspólnie z mężem Davidem rozwijają swoją działalność z roku na rok i specjalizują się w organizacji imprez okolicznościowych we wspaniałej scenerii Elby. Z kolei w kolejnym numerze (jesienią–zimą 2020 r.) udamy się trochę dalej, bo do zamieszkanej przez Kistów (gruzińskich Czeczenów) górskiej doliny Pankisi w Gruzji, gdzie spotkamy się z charyzmatyczną, energiczną i odważną góralką z Podhala Barbarą Anną Konkolewską, która prowadzi firmę trekkingową Caucasus X-Trek. Już teraz zapraszamy serdecznie do lektury! MICHAŁ DOMAŃSKI

sekretów gotowania. Przebywając dłuższy czas w Toskanii, uczęszczałam też na kursy dla sommelierów. Jak wiadomo, region ten słynie z produkcji wyśmienitych win. Wszystkie swoje wiadomości, zdobyte w czasie podróżowania po różnych częściach Włoch, mogę teraz wykorzystać, przyjmując własnych gości, z czego bardzo się cieszę. Od kilku lat prowadzimy z mężem Hotel Barsalini, rozwijając się z roku na rok na zagranicznych rynkach, głównie niemieckim, szwajcarskim i innych państw Europy, w tym i Polski. Od siedmiu lat mamy także samodzielną restaurację, położoną przy samej plaży Sant'Andrea. Chcieliśmy z mężem rozszerzyć naszą działalność o coś nowego, wyjść poza branżę hotelarską. Nasza restauracja działa bardzo dobrze, oferując wszelkie śródziemnomorskie pyszności. Cały czas inwestujemy również w hotel. Obecnie mamy do dyspozycji 37 pokoi nad samym morzem. Myślę, że włoski rynek różni się od innych krajów – kto był tu na wakacjach, może to potwierdzić. Ten klimat, to wino, zapach śródziemnomorskiej kuchni, wielka gościnność i ten styl – nie­ powtarzalny w poszczególnych regionach, choć jednocześnie bardzo zbliżony… Poza tym ta wyjątkowa energia i sympatyczne zabieganie o klienta, aby czuł się honorowany, rozpieszczany, bo to są wakacje – najważniejszy czas dla niego. To ma być po prostu niczym nie­ zakłócony, błogi relaks. TT Capo Sant’Andrea z gładkimi granitowymi skałami nazywanymi Cote Piane

©© EWA MILCZAREK-BARSALINI/HOTEL BARSALINI ISOLA D'ELBA

Jak doszło do tego, że trafiła Pani na urokliwą Elbę? Co zdecydowało, że zamieszkała Pani na niej na stałe? Od kiedy jest Pani współwłaścicielką Hotelu Barsalini? Gdy pracowałam w Toskanii, w Villa Talente koło Florencji, pewnego dnia wręczono mi i dwóm koleżankom premię: Wielkanoc na Elbie. Dzięki temu wylądowałyśmy na wyspie w malutkiej miejscowości Sant'Andrea – pięknym, romantycznym miejscu z krystaliczną wodą w morzu. W okresie wiosennym, gdy wszystko kwitnie, roztacza się tu niesamowity zapach. Cudowne skaliste wybrzeże, pokryte kwiatami, wygląda jak malowane. Można się tutaj poczuć niczym w bajce! Do tego czekał na nas hotel nad samym morzem. Któż by nie był zadowolony?! Spędzając fantastyczny czas w Hotelu Barsalini, poznałyśmy m.in. syna właścicieli tego obiektu. Davide okazał się wspaniałym człowiekiem, towarzyskim, gościnnym – typowym Italiano. Dotrzymywał nam towarzystwa wieczorami, jak na dobrego właściciela przystało. Komu by przyszło wówczas do głowy, iż ta przypadkowa znajomość z czasem zamieni się w wielką miłość? Jej ukoronowaniem był nasz ślub i przyjście na świat naszych dwóch synów, Pawła i Filipa. Od zawsze kochałam ten region Włoch i cały czas czułam, że zamieszkam w nim na stałe. Nie myślałam jednak, iż to właśnie naj­prawdziwsza perła Toskanii będzie czekać na mnie i przyjmie mnie z otwartymi ramionami. Na Elbie mieszkam już od 2000 r. To wyspa, która ma cztery pory roku. Ta letnia, gdy morze czeka, aby poznawać jego przepiękne głębiny, ukrywające różnego rodzaju koralowce i ryby, jest idealna dla miłośników nurkowania, surfingu czy snorkelingu. Pora jesienno-zimowa to czas, gdy zazwyczaj praktykuje się trekking i jazdę na rowerze. Zachody słońca podziwiane z różnych stron Elby są naprawdę niepowtarzalne.

POLACY W TURYSTYCE NA ŚWIECIE


209 W czym się Państwo specjalizujecie? Z czego jesteście najbardziej dumni? Czym się wyróżnia Państwa Hotel Barsalini? Czuję się najbardziej szczęśliwa, gdy nasi goście wyjeżdżają zadowoleni i wypoczęci. Od lat wprowadzamy do hotelu różne atrakcje, zarówno dla dzieci, jak i dorosłych, np. zajęcia sportowe czy kulinarne. Organizujemy też imprezy ślubne, komunijne i różne inne wydarzenia. Sama trzymam pieczę nad uroczystościami i dopinam ich ostatnie, nawet najdrobniejsze szczegóły, żeby wszystko chodziło jak w szwajcarskim zegarku. Na wyspie mamy także polskiego księdza, co ułatwia urządzenie tutaj ślubu dla par z Polski. W dodatku atmosfera na Elbie jest naprawdę niezmiernie romantyczna. Z pewnością nasz mocny punkt stanowi wspaniała kuchnia. Dość często podróżujemy i razem z mężem przyglądamy się bacznie naszej branży, wysoko rozwiniętej i kreatywnej. Czasami uczymy się czegoś nowego, a niekiedy bywamy rozczarowani i marzymy wówczas właśnie o takich wakacjach jak u nas.

Elba to jedyna wyspa na świecie bogata w niemal wszystkie znane nam minerały. Możemy je podziwiać, jak błyszczą przy wschodzie słońca. Na wyspie znajduje się najstarsza kopalnia granitu, z którego zostały wzniesione najsławniejsze świątynie w Rzymie, w tym Bazylika św. Piotra na Watykanie. Elba ma również swoją wielką historię. Jak wszyscy wiemy, przez blisko 10 miesięcy była domem dla Napoleona, który przyczynił się do jej rozwoju, m.in. zaprojektował

Czy z usług Hotelu Barsalini korzysta wielu polskich gości? Co naj­ częściej ściąga ich na przepiękne Wyspy Toskańskie? Elbę odwiedza dość wielu Polaków. Myślę, iż Toskania stanowi jeden z ulubionych regionów naszych rodaków, którzy uwielbiają degustację znakomitych tutejszych win. Warto w tym miejscu podkreślić, że na Elbie mamy dużo świetnych producentów szlachetnych trunków. Toskania to jedna z tych nielicznych krain na świecie, która oferuje wszystko, czego tylko sobie dusza zapragnie: bogatą historię, sztukę, modę, doskonałą kuchnię, przyjazny klimat, cudowne morze, przepiękne góry i doliny oraz wiele innych atrakcyjnych miejsc i rzeczy, nierzadko dziewiczych i nieodkrytych przez masową turystykę. Polacy przepadają za Elbą ze względu na wspaniałą przyrodę oraz wiele rozległych, ciekawych szlaków, zarówno trekkingowych, jak i rowerowych. Lubią nurkować w krystalicznym morzu, odkrywać głębiny i doceniają naszą doskonałą śródziemnomorską kuchnię. Ta toskańska wyspa jest bez wątpienia jedyna w swoim rodzaju. Dlaczego, według Pani, warto zawitać na dłużej na – jak wynika z historii – łatwo zdobywającą serca nawet najbardziej wybrednych podróżników Elbę? Co jest w niej takiego magicznego, nie­ powtarzalnego, pasjonującego i tajemniczego, czego nie znajdziemy ani w innych zakątkach Italii, ani na całym świecie? Wszyscy pokochają Elbę. Kto zawita na nią pierwszy raz, wcześniej czy później zawsze wraca na tę magiczną wyspę. Za każdym razem, kiedy wracamy do domu z naszych wakacji czy Wrocławia, mojego rodzinnego miasta, już na promie czuję się szczęśliwa. Tutejszy klimat służy rozwijaniu się niepowtarzalnej roślinności. Wiosną urok i zapach kwitnących kwiatów jest niezwykły. Oprócz tego

©© EWA MILCZAREK-BARSALINI/HOTEL BARSALINI ISOLA D'ELBA

W jaki sposób stara się Pani promować swój hotel oraz atrakcje turystyczne Elby w Polsce? Kto współpracuje z Państwem w naszym kraju? Przyznam się szczerze, iż od kilku lat podchodzę do tego, aby podjąć stałą współpracę z wybranym biurem turystycznym, lecz do tej pory nie podjęłam jeszcze konkretnych decyzji. Od dawna myślimy o udziale w targach turystycznych we Wrocławiu, ale jakoś zawsze wypada nam coś innego w tym czasie. Dotąd przyjeżdżało do nas z Polski wiele osób, które kontaktują się bezpośrednio z nami lub znajdują Hotel Barsalini dzięki mediom, jak np. magazyn All Inclusive. Współpracujemy dużo z turystami ze Szwajcarii i Niemiec oraz różnych krajów Europy. Na pewno jak najszybciej zacznę reklamować mocno moją ukochaną Elbę w naszej ojczyźnie. SS W kwietniu i maju kwitną w kolorze fuksji kwiaty karpobrotu jadalnego

wszystkie główne drogi i rozbudował swoje rezydencje. Teraz dwie z nich są udostępnione do zwiedzania. Znajdują się w nich muzea, stanowiące atrakcje dla turystów, zwłaszcza tych zainteresowanych historią i sztuką. Naszym gościom polecam szczególnie małe średnio­wieczne miejscowości takie jak Poggio, Marciana, Capoliveri, gdzie człowiek przenosi się na chwilę w czasie. Warto wejść pieszo lub wjechać oryginalną kolejką na najwyższą górę Elby – Monte Capanne (1019 m n.p.m.). Z jej szczytu rozpościera się oszałamiająca panorama. Widać stąd wszystkie Wyspy Toskańskie. Elba nazywana jest słusznie perłą Toskanii. Ona wręcz błyszczy o każdej porze roku! Podczas pasjonujących spacerów można odkryć przepiękne krajobrazy i tajemnicze miejsca, do których chce się wracać. Z wielką przyjemnością czekamy na Państwa i będziemy wraz z mężem starać się, aby wakacje spędzone na wyspie były niezapomniane. Do zobaczenia na zachwycającej Elbie! 

e-mail: info@hotelbarsalini.com www.hotelbarsalini.com

WIOSNA–LATO 2020


210

DO KOGO DOCIERAMY: XX W Sejmie RP – egzemplarze magazynu otrzymują posłowie na

Sejm RP

XX Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie

dyrekcja oraz lekarze Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie

XX Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie

prezesi wszystkich spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych (GPW) w Warszawie XX Krajowa Izba Sportu (KIS), egzemplarze magazynu All Inclusive

otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm na­ leżących do KIS

XX Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie

menedżerowie hoteli należących do sieci SILFOR XX Polska Izba Nieruchomości (PIN), egzemplarze magazynu

All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właści­ ciele firm zrzeszonych w PIN XX Tour de Pologne i Piknik „Wyścig po Zdrowie”, egzemplarze ma­

XX Polska Izba Turystyki (PIT), każde wydanie All Inclusive otrzy­

mują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm zrzeszo­ nych w PIT XX Izba Turystyki Rzeczypospolitej Polskiej (ITRP), egzemplarze

magazynu All Inclusive otrzymują za pośrednictwem izb regio­ nalnych wszystkie firmy zrzeszone w ITRP XX Polsko-Chińska Izba Gospodarcza (PCHIG), magazyn All Inclusive

otrzymują prezesi, dyrektorzy firm należących do PCHIG XX Polsko-Hiszpańska Izba Gospodarcza (PHIG) , magazyn

All Inclusive otrzymują prezesi, dyrektorzy firm należących do Polsko-Hiszpańskiej Izby Gospodarczej (Cámara de Comercio Polaco-Española) XX Polsko-Portugalska Izba Gospodarcza (PPCC) , magazyn

All Inclusive otrzymują prezesi, dyrektorzy firm należących do Polsko-Portugalskiej Izby Gospodarczej (Câmara de Comércio Polónia-Portugal) XX Włoska Izba Handlowo-Przemysłowa w Polsce (CCIIP), magazyn

All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właści­ ciele firm należących do Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej w Polsce (Camera di Commercio e dellʼIndustria Italiana in Polonia)

gazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie wszyscy sponsorzy, partnerzy i patroni medialni powyższych imprez oraz prezydenci, burmistrzowie i wójtowie – gospodarze miast, gmin i miejsco­ wości znajdujących się na mapie Tour de Pologne 2020 i cyklu rodzinnych pikników „Wyścig po Zdrowie” XX Gdańska Organizacja Turystyczna (GOT), egzemplarze magazynu

All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właści­ ciele firm oraz instytucji zrzeszonych w GOT XX Łódzka Organizacja Turystyczna (ŁOT), egzemplarze magazynu

All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm oraz instytucji zrzeszonych w ŁOT XX Stowarzyszenie Branży Eventowej (SBE), magazyn All Inclusive

otrzymują bezpłatnie członkowie SBE w biurze SBE lub podczas spotkań SBE i Event Testów XX Fundacja „Mała Polska w Nepalu”, egzemplarze magazynu

All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właści­ ciele firm wspierających Fundację „Mała Polska w Nepalu” XX Centrum Kreowania Liderów, egzemplarze All Inclusive otrzy­

mują właściciele firm, biznesmeni i menedżerowie uczestniczą­ cy w seminariach i szkoleniach organizowanych przez Centrum Kreowania Liderów XX Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie

członkowie Klubu Inwestora XX Indyjsko-Polska Izba Przemysłowo-Handlowa (IPCCI), magazyn

All Inclusive otrzymują prezesi, dyrektorzy i właściciele firm na­ leżących do IPCCI XX Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują najaktywniejsi

XX Magazyn All Inclusive otrzymują bezpłatnie menedżerowie

spółek należących do Grupy Generali w Polsce XX Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie władze

użytkownicy portalu Travelmaniacy.pl, którzy mieszkają w Polsce

Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego – ZIPSEE „Cyfrowa Polska” oraz prezesi i dy­ rektorzy firm członkowskich ZIPSEE „Cyfrowa Polska”

XX Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie

XX Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymuje w nagrodę

menedżerowie, biznesmeni uczestniczący w konferencjach organizowanych w Centrum Konferencyjnym World Trade Center Poznań

10 najaktywniejszych w danym kwartale użytkowników między­ narodowego portalu nurkowego HotDive, którzy mieszkają w Polsce

W W W. ALL- INCLUSIVE .COM . PL

REDAKCJA WIOSNA–LATO 2020 EGZEMPLARZ

ISSN 1898-1763

BE ZP Ł ATN Y

NR 1/2020 (44)

MAGICZNY

WIETNAM STR. 18–31

DALEKIE PODRÓŻE

EUROPODRÓŻE

TURYSTYKA AKTYWNA

POLACY W TURYSTYCE

PORTUGALIA

OPOLSKIE

ROZTAŃCZONY

str. 100–111

str. 184–195

str. 196–207

– NIEODKRYTY KLEJNOT

Z DALA OD TŁUMÓW

URLOP

ADRES REDAKCJI: UL. BOCIANIA 9, 05-462 STEFANÓWKA, GMINA WIĄZOWNA KOŁO WARSZAWY TEL. +48 793 272 543 E-MAIL: REDAKCJA@ALL-INCLUSIVE.COM.PL, MARKETING@ALL-INCLUSIVE.COM.PL WWW.ALL-INCLUSIVE.COM.PL REDAKCJA: MICHAŁ DOMAŃSKI, REDAKTOR NACZELNY, Prezes Wydawnictwa M.DOMANSKI@ALL-INCLUSIVE.COM.PL WSPÓŁPRACOWNICY: SONIA BAŁA, MONIKA BIEŃ-KÖNIGSMAN, PAWEŁ CHOIŃSKI, KRZYSZTOF GIERAK, SYLWIA JEDLAK-DUBIEL, ANNA KŁOSSOWSKA, GRZEGORZ MICUŁA, ROBERT PAWEŁEK, MAGDALENA PINKWART, SERGIUSZ PINKWART, AGNIESZKA PTASZYŃSKA, OLA SYNOWIEC, BARBARA TEKIELI, MARCIN WESOŁY, ARKADIUSZ WINIATORSKI, ALEKSANDRA WIŚNIEWSKA, MONIKA WOJTKOWIAK, ARKADIUSZ ZIEMBA

WIOSNA–LATO 2020

KOREKTA I REDAKCJA: MARTA AKUSZEWSKA, ADAM NAMIĘTA, ANNA RICHTER DZIAŁ MARKETINGU I REKLAMY: VIOLA DOMAŃSKI-SZABÓ, KIEROWNIK MARKETING@ALL-INCLUSIVE.COM.PL, SZABO.VIOLA@MEDIASOL.PL WYDAWNICTWO: MEDIA SOL MICHAŁ DOMAŃSKI M.DOMANSKI@MEDIASOL.PL OPRACOWANIE GRAFICZNE: Oto-Studio Piotr Zajączkowski STUDIO@oto-studio.PL | WWW.oto-studio.PL PROJEKT OKŁADKI: MARIUSZ KOZAK-ZAGOZDA DRUK CTP I OPRAWA: ARTDRUK ZAKŁAD POLIGRAFICZNY ARTDRUK@ARTDRUK.COM, TEL. +48 22 786 08 30, WWW.ARTDRUK.COM NAKŁAD: 19 000 EGZ., WSZYSTKIE BEZPŁATNE FOTOGRAFIA NA OKŁADCE: © saravutpics/SHUTTERSTOCK.com



Wygodnie i bezpiecznie bankuj online tam, gdzie jesteś – rachunki opłacaj przelewem natychmiastowym, – za zakupy wyślij znajomym przelew na telefon BLIK, – walutę wymieniaj po atrakcyjnym kursie. Poznaj wiele innych możliwości aplikacji mobilnej oraz bankowości internetowej w Santander Bank Polska.

Słowniczek pojęć i definicji dotyczących usług reprezentatywnych, wynikających z rozporządzenia Ministra Rozwoju i Finansów z dnia 14 lipca 2017 r. w sprawie wykazu usług reprezentatywnych powiązanych z rachunkiem płatniczym, dostępny jest na stronie santander.pl/PAD oraz w placówkach banku. Santander internet/mobile (bankowość internetowa/ mobilna) jest usługą bankowości elektronicznej. Przelewy natychmiastowe to przelew Ekspres ELIXIR i BlueCash, są one poleceniami przelewu. Przelew na telefon BLIK jest Poleceniem przelewu. Santander Bank Polska S.A. z siedzibą w Warszawie. Opłata za połączenie z infolinią banku zgodna z taryfą danego operatora. Stan na 7.04.2020 r.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.