NS115

Page 1

DWUTYGODNIK WE WSCHODNIEJ ANGLII: PETERBOROUGH, SPALDING, BOSTON, CAMBRIDGE, BEDFORD, WELLINGBOROUGH, CORBY, HUNTINGDON ISSN 2043-8540

Wydanie Nr 115

16 Stycznia 2015

Cena/Price: 50p

Internet: www.naszestrony.co.uk

W.BRYTANIA

PETERBOROUGH

BEDFORD

PETERBOROUGH

W.BRYTANIA

PRZEGLĄD CEN NIERUCHOMOŚCI

TAK OSZUKALI POLAKA NA KOMISIE...

POLONIA W BEDFORD TĘTNII ŻYCIEM

PIJANY LITWIN ZOSTAŁ SKAZANY

NHS LEDWO ZIPIE

S.7

S.12

S.19

S.23

S.24

POMOC NADESZŁA NIESPODZIEWANIE TEMAT WYDANIA:

POLAK POLAKOWI... NASZE HISTORIE UK/LONDYN/LUTON

Agnieszka nieomal otarła się o śmierć, kiedy z nożem w ręku napadł na nią rozwścieczony Waldemar z Luton, z którym kobieta chciała się rozstać! Hanna z Londynu, załamana problemami z mieszkaniem, nieuleczalną

chorobą i śmiercią matki, była o krok od samobójstwa. Obie Polki doznały tak wielu krzywd i cierpień, że ich życie nieomal całkowicie straciło sens. Wszystko odmienił jeden telefon... Adam Andrzejko (więcej na str. 3)


2

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

www.naszestrony.co.uk


3

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

BOHATERZY NASZYCH HISTORII POMOGLI SOBIE NA WZAJEM!

POMOC NADESZŁA NIESPODZIEWANIE WIELKA BRYTANIA Agnieszka nieomal otarła się o śmierć, kiedy z nożem w ręku napadł na nią rozwścieczony Waldemar z Luton, z którym kobieta chciała się rozstać! Hanna z Londynu, załamana problemami z mieszkaniem, nieuleczalną chorobą i śmiercią matki, była o krok od samobójstwa. Obie Polki doznały tak wielu krzywd i cierpień, że ich życie nieomal całkowicie straciło sens. Wszystko odmienił jeden telefon... Kontakt z Agnieszką z Dunstable k. Luton nawiązaliśmy w listopadzie 2014 r. kiedy ogłoszono wyrok w sprawie przeciw Waldemarowi Szałtynisowi z Gdyni. 35-letni Polak obawiając się, iż nadchodzi koniec jego związku z Agnieszką sięgnął po nóż i rzucił się na bezbronną kobietę. O tym co jej zrobił świadczą obrażenia głowy, do których zaliczyć należy silne krwawienie i nieodwracalne uszkodzenie gałki ocznej. Mężczyzna został oskarżony o poważne uszkodzenie ciała, które pomimo wysiłku lekarzy doprowadziło do amputacji oka. Sprawa sądowa zakończyła się wyrokiem skazującym. Rozmowy z Agnieszką udowodniły, że kobieta napadnięta przez furiata jest niebywale silna i tylko cud sprawił, iż przeżyła zdarzenie, do którego doszło 2 maja ub.r. To ona wówczas wezwała policję, choć niewiele brakowało, by po ataku furiata zakończyło się jej życie. Mdlała opierając się o policyjny samochód. Mimo wszystko wytrwała. Miała bowiem dla kogo żyć. Gdy tamowała krwawienie przy życiu utrzymywała ją myśl o córce. Do pierwszej rozmowy z Agnieszką doszło po pół roku od tamtych wydarzeń. Była wyraźnie nieufna nowym osobom, ale jednocześnie ciekawa jak tra�iliśmy do niej. Miała za sobą bardzo trudne przejścia, po których musiała pogodzić się z ich nieodwracalnym następstwem w postaci częściowej utraty wzroku. Nagle wokół niej pojawili się policjanci, detektywi, lekarze, a dodatkowo całą sprawę mocno przeżywała gdy trwał proces sądowy. U

W TYM WYDANIU: NIE CHCĄ PŁACIĆ ZA BRĄZOWE KOSZE OPŁATY LOKALNE PETERBOROUGH

jej boku już początku pojawili się reporterzy z Channel 4, którzy za zgodą komendy głównej Bedfordshire Police dokumentowali pracę policjantów przygotowując materiał do kolejnego odcinka „24 Hours in Police Custody”. I na dodatek w życiu Agnieszki pojawiły się Nasze Strony. Udało się nawiązać nić zaufania, która z każdą kolejną rozmową okazała się prowadzić do większej swobody w rozmowach. Agnieszka przekonała się, że znajomość i utrzymanie kontaktu z dziennikarzami nie oznacza żadnego zagrożenia, ani też nie spowoduje niebezpieczeństwa utraty prywatności. Pojawiło się zaufanie, wpisane na stałe w znajomość nieokreśloną żadnymi zasadami, bez obietnic czy wyznaczania granic. Historia przedstawiona w telewizyjnym reportażu i w 3 dotychczasowych artykułach nie naruszyła granicy prywatności Agnieszki, która pokazała, że jest w stanie opowiedzieć o tym co ją spotkało innym dziennikarzom. Rzadko spotykana odwaga. O problemach Hanny dowiedzieliśmy się kiedy zajęliśmy się tematem jej męża Zbigniewa. Otóż podejmując pracę na budowie w Londynie otrzymał zapłatę, z której wynikało, iż zarobił poniżej obowiązującej stawki National Minimum Wage. Miał być ponadto źle traktowany przez pośredniczącą na zlecenie pracodawcy Polkę. Zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśnienia do wskazanej agencji pracy. Na wszystkie postawione pytania otrzymaliśmy wyczerpujące odpowiedzi. Ustaliliśmy gdzie doszło do nieporozumienia. W artykule pt.:

„Polak skarży się na obraźliwe i nieuczciwe traktowanie”, który tra�ił do Internetu 18 grudnia wskazaliśmy, że obowiązek stosowania właściwego prawa leży po obu stronach podpisujących umowę o pracę, a zatem – po stronie pracodawcy i pracownika. Temat został wyjaśniony, ale wyraźnie widać było, iż Zbigniew czuł pewien niedosyt. Opowiedział o tym co go spotkało, o tym że w Londynie, gdzie obowiązuje living wage – bo wszystko jest tam droższe, on pracował za 6 funtów za godzinę. Stało się tak, bo wykorzystano fakt, iż nie miał pojęcia o realiach życia za granicą i o tym, że kwestie wynagrodzenia są jasno uregulowane przez prawo. Podejmując się wykonania pracy jako self employed zgodził się na odstępstwo od regulacji o stawce. Zleceniodawca nie złamał prawa. Zbigniew choć mógłby zarabiać więcej, stał się wyjątkowo tanią siłą roboczą. Zmienił jednak pracę, ale wciąż coś go gryzło. Okazało się, że sen z powiek spędza mu sytuacja z mieszkaniem, a w zasadzie z pokojem wynajmowanym u Polaka w zachodniej części Londynu. Nieustannie martwił się tym, iż ma w domu wilgoć, a nieuleczalnie chora żona cierpi każdego dnia kiedy on wychodzi do pracy. To właśnie Hanna, która za każdym razem gdy mąż wychodził do pracy marzła. Gdy inni lokatorzy wychodzili do pracy zostawała w domu, którego skąpy Polak nie chciał ogrzewać. Gdy pokazano nam jakie temperatury zarejestrowano 27 grudnia o 4:22 nad ranem, a było to 12,8 st. Celsjusza, postanowiliśmy zainterweniować. (dokończenie na str.5) www.naszestrony.co.uk

str.15

CZY ON FAKTYCZNIE PRZEDAWKOWAŁ? RAFAŁ DELEŻUCH (L.26) UK/LEICESTER

str.17

ŁOTYSZ MOŁDAWIANKĘ SPAKOWAŁ DO WALIZKI BOGDEN CROITOR (L.30) WIELKA BRYTANIA

str. 22


4

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

kolumna Ogłoszeniowa

Organizujesz imprezę lub wydarzenie kulturalne? Chcesz ogłosić coś ważnego? To miejsce czeka specjalnie na Ciebie. By zamieścić swój plakat w tym miejscu napisz na adres kontakt@naszestrony.co.uk

Charlie Hebdo zwiększa nakład z 60 tys. do 5 milionów...

czy to był zamach na wolność słowa?

ue/francja/Paryż Liczba ofiar, które zginęły w ostatnich dniach w Paryżu osiągnęła 17 osób. 7 stycznia rozstrzelano 12 członków redakcji tygodnika „Charlie Hebdo”. Przed upływem doby pracujący przy sprawie 45-letni policjant Helric Fredou popełnił samobójstwo. Kolejne ofiary zastrzelono w okupowanym przez terrorystów sklepie. Na ulice Paryża i francuskich miast wychodzą marsze, w których udział wzięły blisko 4 miliony milion osób. Tydzień od tragedii wydawca tygodnika ogłasza, iż zwiększa nakład z 30 tys. do 3 milionów egzemplarzy.

kalendarium

Kolejne wydania gazety ukażą się według tego wykazu: wydanie 116 - 30.01.2015 r. wydanie 117 - 13.02.2015 r. wydanie 118 - 27.02.2015 r. wydanie 119 - 13.03.2015 r. redakcja

Nasze Interwencje...

Potrzebujesz pomocy prawnej, porady lub skutecznej interwencji dziennikarzy lokalnej gazety? Nie jesteś w stanie poradzić sobie z uporczywym problemem? Napisz do naszej redakcji i opowiedz nam o tym co Ci się przydarzyło. Skontaktujemy się z Tobą jeszcze tego samego dnia. Interwencje gazety Nasze Strony: kontakt@naszestrony.co.uk

Na światło dzienne wychodzi coraz więcej informacji obrazujących przebieg wydarzeń. Otóż okazuje się, że pośród ofiar są nie tylko Muzułmanie, zamordowanych w okupowanym sklepie spożywczym, ale również komisarz policji, który popełnił samobójstwo po rozmowie z rodzinami ofiarami redakcyjnej egzekucji. Media z wielu europejskich krajów, przystępując do relacjonowania wydarzeń z Paryża w trybie „na żywo”, gubiły się w tym jak nazywać napastników. Jedni używali stwierdzenia, że są to terroryści lub zamachowcy. Kiedy już jasne stało się to czym na co dzień zajmowała się redakcja tygodnika, a kpiny z wszystkich religii świata wyraźnie wskazały, że powodem zamachu mogą być drwiny z Islamu, zamachowców zaczęto nazywać radykałami, ekstremistami oraz Islamistami i Muzułmanami, którym kontakty i pochodzenie przypisywano kolejno kręgom Al Kaidy i działającym na wschodzie dżihadystów. Po zamachu na redakcję tygodnika ulice Paryża wypełniły się umundurowanymi i uzbrojonymi

służbami. Policja i antyterroryści po raz pierwszy ruszyli do wspólnej akcji. Ustalono miejsce pobytu napastników. Równoległy atak na drukarnię gdzie skryli się zamachowcy oraz przejęcia oblężonego sklepu, przyniósł efekt w postaci unicestwienia zagrożenia ze strony agresorów. Na ulice francuskich miast wyszły miliony Francuzów, którzy zaprotestowali wspólnie z przywódcami europejskich państw przeciw aktom przemocy i niszczeniu wartości. od 7 stycznia odnotowano również około 50 aktów agresji przeciw miejscom kultu muzułmanów we Francji. Doszło do ostrzelania, podpaleń meczetów bądź obrzucenia ich granatami. Do obrony meczetów rzucono siły w postaci 10 tys. francuskich żołnierzy. Doszło również do cyber ataków. 10 stycznia francuscy Anonymous zapowiedzieli walkę z ograniczaniem wolności słowa, oferując pomoc w likwidacji kont wspierających oraz należących do dżihadystów i terrorystów. W Niemczech podpalono redakcję, która zdecydowała się na przedruk rysunków tygodnika. Pamięć ofiar uczczono minutą ciszy w Parlamencie Europejskim. Europosłowie trzymali w rękach kartki z napisem: „Je Suis

Charlie”. Obecny na obradach Janusz Korwin Mikke w kierunku mównicy zwrócił laptopa, na którym wyświetlił napis: „Je ne suis pas Charlie” - co oznaczać miało, iż nie zgadza się z identyfikowaniem swojej osoby z parlamentarzystami wspierającymi redakcję tygodnika. Do sieci trafiła aplikacja mobilna „Je Suis Charlie”, na której można zaznaczyć swoje indywidualne wsparcie dla ofiar styczniowych zajść we Francji. Społeczność europejska zaprotestowała przeciw działalności terrorystów. Euro-protest trwa. Finalnie wydrukowano 5 milionów tego wydania. We francuskich kioskach sprzedawano tylko po 2 egzemplarze na osobę. W kolejkach ustawiały się dziesiątki osób. Część egzemplarzy trafiła na internetowe aukcje, gdzie ceny sięgnęły 1.800 Euro lub 2050 funtów. Publikacja wywołała falę komentarzy pośród wyznawców Islamu, którzy twierdzą, że to gazeta godzi w religię. Wczoraj do kolejnej strzelaniny w doszło Belgi. Agencje informacyjne podały, że policja walczy z dżihadystami. Zginęły minimum dwie osoby, a trzecia została ciężko ranna... Adam Andrzejko

Polska Gazeta Lokalna Nasze Strony Czytaj nas w Internecie: Polish Local Newspaper Nasze Strony

www.naszestrony.co.uk

Newsbridge Publishing & Advertising Agency. Nasze Strony - nakład 2.000 sztuk, Redaktor Naczelny: Adam Andrzejko, tel.074021 80554, kontakt@naszestrony.co.uk. Redakcja East Anglia: Joanna Szczepaniak, tel.: 075 950 28 800, redakcja@naszestrony.co.uk. Reklama / Advertising: Krzysztof Szczepaniak, tel.: 077 951 48 565, reklama@naszestrony.co.uk. Dział Sportowy: Jacek Przybyło, tel.: 075 217 495 22, sport@naszestrony.co.uk; Fotografie / zdjęcia: Rafał Marcinkiewicz: tel. 075 140 974 27. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Za treść ogłoszeń i reklam redakcja nie odpowiada. Nie uzasadniamy powodów niepublikowania tekstów. Termin wnoszenia o sprostowanie lub uzupełnienie treści to okres 14 dni od publikacji. Wydawcą Polskiej Gazety Lokalnej Nasze Strony jest Newsbridge Publishing & Advertising Agency - spółka zarejestrowana w Companies House pod numerem 07675386. Wszelkie spory dotyczące treści zamieszczonych w gazecie rozstrzygać można na drodze postępowania administracyjnego i cywilnego w urzędach i sądach brytyjskich, właściwych dla siedziby spółki. www.naszestrony.co.uk


5

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

pomoc nadeszła działacze UKIP na niespodziewanie ulicach Spalding imigranci znów na językach

dokończenie ze str.3

W rejestrze gruntów wykupiliśmy kopię aktu własności nieruchomości i działki, na której stoi dom. Dzięki temu odszukaliśmy właściciela. Napisaliśmy do niego i do agencji. Opisaliśmy okoliczności w jakich żyją Hanna i Zbigniew. Napisaliśmy o tym, że marzną, bo Marek wynajmujący dom od agencji w oszczędzaniu na rachunkach popadł w istne szaleństwo. Nakazał lokatorom, by wynosili śmieci do parku, bo przepełnionych koszy nikt nie chce odbierać. Darł listy z rachunkami. Szczytem było to, że wyprosił w urzędzie zniżkę na Council Tax. Gdy na życzenie, a nawet po prośbie Hanny i Zbigniewa, o tym wszystkim poinformowaliśmy właściciela domu, agencję i urząd – wszyscy jakby nabrali wody w usta. Nikt nie chciał skomentować sprawy. Ostrzegaliśmy wszystkich, że uzyskane wypowiedzi chcemy wykorzystać w artykule. Milczenie okazało się być bardzo wymowne. Marka wezwano do agencji, gdzie musiał się tłumaczyć z zaistniałej sytuacji. W poniedziałek, tuż po Nowym Roku, Zbigniew został w domu. Hanna czułą się przy nim bezpieczna. Gdyby została w domu sama, Marek pewnie znów

zrobiłby jej awanturę. Obeszło się bez jatki tym razem. Małżeństwo dowiedziało się jedynie, że mają się wyprowadzić i opuścić dom do 7 lutego. Trochę odetchnęli, ze są u końca swych męczarni, ale nie wiedzieli co począć dalej. Wkrótce do Londynu dotarła wiadomość o śmierci matki Hanny, która nagle posmutniała. Kolejnego dnia do znajomych wysłała wiadomość, że kończy z życiem. Oznajmiła, że chce popełnić samobójstwo. Przerażająca wiadomość obiegła znajomych, do których pisała codziennie na portalu Facebook. Szukając pomocy dla Hanny i Zbigniewa rozmawialiśmy o zaistniałej sytuacji z kilkoma osobami. O losach tychże dwojga londyńczyków zamieniliśmy słowo z Agnieszką z Luton. Na słowa, które wtedy padły, niemalże zaniemówiliśmy. Poprosiła o kontakt do Hanny. Podaliśmy numer telefonu. Zadzwoniła. Jeszcze tego samego dnia, w piątek 9 stycznia, okazało się, że dzięki niezwyklej sile Agnieszki skończą się problemy Hanny i Zbigniewa. Po tym jak usłyszała w jakich warunkach żyją zaprosiła małżeństwo z Londynu do swojego domu. Polka, która nieomal straciła życie pół

roku temu, w maju, zaoferowała dach nad głową swoim rodakom. Deklarując pomoc sięgnęła po bardzo wyjątkowe słowa. Stwierdziła, że sama mieszka w niewielkim domu, ale znajdzie się tam dla tej dwójki przytulny, suchy kąt i ciepła zupa. Muszą jednak zaakceptować obecność psa, którego Agnieszka kupiła. Owczarka niemieckiego kupiła dla ochrony własnej i dziecka, gdy po napaści chciała zamieszkać w domu, gdzie wcześniej przeżyła wyjątkowy koszmar. Gdy podzieliła się tą historią z koleżanką i opowiedziała, iż jest gotowa przygarnąć pod swój dach potrzebujących, usłyszała, że „to obcy ludzie”. To jej jednak nie zraziło. Tym bardziej utwierdziło ją w przekonaniu, że musi pomóc. Plan jest taki, że Hanna i Zbigniew przeprowadza się z Londynu w okolice Luton. Zamieszkają u Agnieszki. Zbigniew będzie musiał poszukać innej pracy, bo dojazdy zjadłyby mu połowę pensji. Hanna zajmie się córeczką Agnieszki, gdy ta będzie dochodzić do siebie po planowanym wszczepieniu implantu. Oszpecona przez furiata chce się bowiem ponownie w pełni cieszyć z życia. Chce uśmiechać się jak kiedyś i móc wyjść do miasta na zakupy bez okularów, za którymi skrywa to co ją w spotkało. Jak dotąd udowadnia, że doszła do siebie i jest gotowa pomagać innym. Zadeklarowała, że pomoże parze rodaków, o których dowiedziała się za naszym pośrednictwem. Aż trudno wyobrazić sobie, że jest to prawdziwa historia. Adam Andrzejko Jeśli znasz osoby, które potrzebują wyjątkowej pomocy, lub jesteś osobą gotową udzielić wsparcia innym - nie czekaj! Zgłoś się do naszej redakcji. Pisz na adres: kontakt@naszestrony.co.uk

www.naszestrony.co.uk

spalding Kampania wyborcza trwa na całego tuż przed wyborami do brytyjskiego parlamentu. Partia UKIP na pewno nie próżnuje i na wszelaki sposób stara się przekonać do siebie obywateli. Jednym z jej sposobów jest bezpośredni kontakt z nimi podczas spacerów po mieście. Kilka takich spacerów UKIP miało miejsce na ulicach Spalding. Przedstawiciele partii, która nie kryje swojego negatywnego nastawienia do imigrantów i Unii Europejskiej zagadywali przypadkowych przechodniów. Podczas rozmów z nimi przeko-

nywali ich do swoich racji i prosili o ich głosy w nadchodzących wyborach. Podobno podczas rozmów ze mieszkańcami Spalding poruszano tylko tematy dotyczące służby zdrowia, ale znając członków UKIP pewnie tematów o imigrantach też nie zabrakło. Podobne „wyborcze spacery” partii UKIP będą nadal organizowane w regionie. Kolejny przewidziano na 17 stycznia w Holbeach, koło Spalding. Członkowie partii zachęcają do kontaktu z nimi w celu poruszenia najważniejszych problemów tego kraju. Członkowie także chcą poznać oczekiwania lokalnych mieszkańców od tej partii gdyby udało jej się wygrać wybory. K.S.

W skrócie: Trzy nocne kluby zamknięte

już po imprezach... peterborough W centrum Peterborough zamknięto trzy nocne kluby. Ostatnia impreza w historii klubu Liquid, baru MYU i New York, New York odbyła się w Sylwestra. Wszystkie trzy lokale mieszczące się na New Road w centrum miasta były zarządzane przez Luminar Group z siedzibą w Milton Keynes. Do zamknięcia lokali przyczyniła

się trudna sytuacja w handlu oraz spadek liczby klientów. Kierownictwo Luminar Group odmawia jednak dalszego komentowania na temat powodu decyzji o zamknięciu. Po zamknięciu kolejnych trzech klubów oferta nocnej rozrywki w mieście staje się co raz mniej atrakcyjna dla mieszkańców. Niedawno zamknięty został także klub Attica VIP na Broadway. Jeszcze nie wiadomo czy i jaka firma wprowadzi się na miejsce zamkniętych lokali. Will O.


6

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

dobra wiadomość dla obieżyświatów...

utworzyli specjalny zespół do walki z piratami drogowymi!

pora na zniżki! Będą karać bezmyślnie Wakacje tańsze parkujących kierowców w tym roku! cambridge

Funkcjonariusze PCSO otrzymali nowe uprawnienia, które pozwolą im na karanie kierowców popełniający wykroczenia drogowe w centrum Cambridge. Pod szczególnym nadzorem policji znajdą się bezmyślnie parkujący kierowcy na parkingach w centrum miasta. Funkcjonariusze PCSO mają od teraz uprawnienia do wystawiania kierowcom mandatów tak zwanych Traffic Offence Reports (TORs).

wielka brytania Ze względu na stale obniżające się ceny paliw na całym świecie, w tym roku zapłacimy znacznie mniej za zagraniczne wakacje – informuje Joel Brandon, dyrektor firmy Travelzoo. Bardzo często wykupując wakacyjny pakiet okazuje się, że hotel jest znacznie tańszy niż sam przelot. Dzięki obecnej sytuacji na rynku paliwowym w 2015 roku zapłacimy mniej za wypoczynek w zagranicznych kurortach. Niektóre firmy już informują, że mają w swojej ofercie wakacyjne pakiety nawet o połowę tańsze porównując oferty z zeszłego roku. Największe obniżki cen wakacji dotyczyć będą podróży między kontynentalnych. Już prawdziwą furorę robią wakacyjne oferty w

Meksyku, Stanach Zjednoczonych i Australii. Obniżki cen obejmą również podróże do najpopularniejszych wśród Brytyjczyków kurortów w Hiszpanii i w Grecji. Przewiduje się, że najtańsze pakiety wakacyjne będzie można wykupić na okres wrzesień-listopad 2015. K.S.

Do tej pory używano osobnych mandatów do różnego rodzaju wykroczeń. Od teraz wszystkie wykroczenia mogą być umieszczone na tym samym raporcie. Taki raport wystawiony przez PCSO trafi do centralnego biura mandatowego gdzie zapadnie decyzja o tym czy kierowca będzie ścigany prawnie. Funkcjo-

www.naszestrony.co.uk

nariusze zostali odpowiednio do tego przeszkoleni również pod kontem udokumentowania jak najlepszych dowodów na popełnienie wykroczenia. Niektórzy z PCSO przeszli także szkolenie w zakresie korzystania z ręcznego urządzenia do mierzenia pomiaru prędkości. By zmniejszyć liczbę wykroczeń funkcjonariusze

skoncentrują się na patrolowaniu parkingów w godzinach szczytu czyli od poniedziałku do soboty od 9:00 do 17:00. Szczególnie na baczności powinni mieć się kierowcy parkujący w okolicach Paradise Street i Victoria Street. Jednakże partole będą się odbywać na terenie całego miasta. Joanna Szczepaniak


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

7

eksperci przedstawiają swoje prognozy na rok 2015

witamy w northampton: nowe biuro Taylor rose!

zdaniem eksperta

W ciągu najbliższych kilku tygodni otwieramy kolejne biuro, tym razem będzie ono w Northampton. W związku z tym już za kilka tygodni będziemy w stanie zapewnić fachowe porady odnośnie zakupu nieruchomości osobom zamieszkałym w Northamptonshire. W dzisiejszym artykule chciałbym podzielić się z Wami kilkoma statystykami odnośnie cen nieruchomości w UK.

Co na ten temat sądzą nasi eksperci ? Zdania na ten temat są podzielone, co przedstawione zostało w tabeli nr 2, Osobiście nie sugerowałabym, podejmowania decyzji odnośnie zakupu lub sprzedaży obecnej nieruchomości jedynie na podstawie prognoz odnośnie wzrostu cen. Pamiętajcie, ze eksperci nie przewidzieli krachu na rynku nieruchomości w roku 2007/2008. Nikt nie przewidział również, ze angielski bank centralny (Bank of England ) obniży swoje stopy procentowe do najniższego w historii poziomu 0,5 %. Jeżeli w najbliższym czasie nie planujesz zakupu lub sprzedaży swojego domu, nie musisz martwić się za bardzo wzrostem cen nieruchomości. Jednakże musisz być pewien, że nawet po podwyżce stop procentowych nadal będzie Cie stać na spłatę miesięcznej raty. To samo dotyczy się możliwości spłaty w przypadku utraty pracy lub choroby. Wszystkich chętnych zakupem nieruchomości w Wielkiej Brytanii zapraszam na bezpłatną konsultację. Marta Manuszewska Mortgage Advisor 01733 55 7763

Wiadomością, która ostatnio przyciągnęła moją uwagę jest fakt, że średnia cena nieruchomości w Wielkiej Brytanii wynosi obecnie £189,002. W porównaniu z rokiem poprzednim ceny domów wzrosły o 8.3%. Oczywiście ceny nieruchomości różnią się w zależności od regionu. Żadnym zaskoczeniem nie jest fakt, że ceny domów w Londynie wzrosły w ubiegłym roku najwięcej, bo aż o 17 %, na przykład w porównaniu z Walią, gdzie współczynnik ten wyniósł tylko o 1.4%. W tabeli nr 1, zamieszczonej poniżej przedstawiam kilka danych statystycznych na temat cen nieruchomości w naszym regionie. Jak wyraźnie widać z powyższej tabeli tabeli, ceny nieruchomości w niektórych rejonach rosły szybciej niż w innych.

www.naszestrony.co.uk


8

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

na prawdÄ™ powaĹźny - spoĹźywczy recall!

Aldi wycofuje czekoladki: salmonellA!

wielka brytania Dyskont spoşywczy Aldi wycofuje od konsumentów partię czekoladek po tym jak znaleziono w nich salmonellę. Wycofane zostały czekoladki Choceur Treasures sprzedawane w 200g opakowaniach za datą przydatności do spoşycia 01 września 2015 roku. Firma podała, şe zwrotowi podlegają jedynie czekoladki sprzedawane w sklepach w West Midlands, East Midlands i części

Lincolnshire. Na liście tej znalazły się sklepy w Corby, Wellingborough, Northampton, Kettering i Market Harborough. Kaşdy, kto zakupił czekoladki Choceur Treasures w którymś z tych sklepów proszony jest o zwrócenie produktu do najblişszego sklepu sieci Aldi. Food Standards Agency ostrzega aby pod şadnym pozorem nie jeść opisanych wyşej czekoladek. Aldi opisał wycofanie produktu jako odosobniony przypadek i zapewnia, şe şaden inny produkt nie został zakaşony salmonellą. J.S.

park miejski na 35 piętrze budynku walkie talkie

Podniebny ogród okazał się lipą londyn Z początkiem stycznia w Londynie otworzono najwyşej połoşony park miejski. Na jego lokalizację wybrano dach jednego z biurowców w centrum miasta. Ku zaskoczeniu inwestorów, jak şywo komentujących projekt architektów, park okazał się duşym niewypałem. Powstanie tego parku publicznego było warunkiem ze strony urzędu miasta na wydanie zezwolenia budowy drapacza chmur Walkie Talkie, który w pełni miał naleşeć do firmy zajmującej się głównie recyclingiem i wywozem śmieci. Początkowo nie chciano zgodzić się na jego budowę, poniewaş miejsce w którym miał on się znajdować jest tuş na skraju zabytkowych zabudowań. Firma przekonała więc miasto tym, şe na 35 piętrze biurowca utworzy podniebny park o nazwie Sky Garden i udostępni go dla wszystkich. W rezultacie na 35 piętrze, jak mówią dziś krytycy parku „posadzono trzy drzewa na krzyş i utworzono 3 luksusowe restauracje�, na które nie stać przeciętnego zjadacza chleba. Miejsce to bardziej pełni funkcję „gastronomicznego punktu widokowego� zamiast miejsca rekreacyjnego. Końcowy rezultat utworzonego

parku krytykują nawet osoby bezpośrednio związane z jego budową. Firma odpiera ataki krytyków i twierdzi, şe wywiązała się z danego słowa. W rezultacie kaşdy moşe wjechać na 35 piętro zupełnie za darmo po to, aby podziwiać panoramę miasta ze stolika restauracji, w której ceny zaczynają się od 25 funtów za osobę. Sam budynek Walkie Talkie teş wielokrotnie był krytykowany przez władze i mieszkańców miasta. Było to ponad rok temu w okresie wakacyjnym. Wtedy problem tkwił w właśnie górnej części budynku, która została zrobiona z takiego materiału, który zbyt mocno odbijał promienie słoneczne. W rezultacie budynek podczas ciepłych dni topił

POKOJE

pobliskie samochody i uszkadzał budynki. Aby rozwiązać ten problem oklejono wadliwą konstrukcję specjalną folią, która uniemoşliwia odbijania od niej promieni słonecznych. Trudno dziś stwierdzić gdzie szukać przyczyn ogólnego niezadowolenia z pracy jaką wykonali architekci. Najpierw nie przewidzieli oddziaływania promieni słonecznych, a potem podniebny ogród zaprojektowali tak kiepsko, şe nie wzbudził niczyjego zachwytu. Czy przypadkiem nie jest to kwestia zbyt niskich nakładów na projekt? Moşe warto rozwaşyć, by kolejne budynki zaprojektowali znawcy współczesnej architektury? Krzysztof Szczepaniak

DO WYNAJĂŠCIA W PETERBOROUGH

$IDFT[ XZOBKnjǎ XZTPLJFK KBLPÇ´DJ J QSPGFTKPOBMOJF VNFCMPXBOZ QPLĂ˜K 8 OBT[FK PGFSDJF OB QFXOP [OBKE[JFT[ DPÇ´ EMB TJFCJF KorzyĹ›ci wynajÄ™cia od nas pokoju: 8T[ZTULJF SBDIVOLJ XMJD[POF X LPT[U D[ZOT[V /JFPHSBOJD[POZ EPTUÇ—Q EP CF[QS[FXPEPXFHP *OUFSOFUV 0CTÂ’VHB ĂśSNZ D[ZT[D[ÇŒDFK SB[ X UZHPEOJV %PTUÇ—Q EP MPEĂ˜XLJ QSBMLJ [NZXBSLJ JUQ %PTUÇ—Q EP UFMFXJ[PSB UZQV QMB[NB -&% 57 X TBMPOJF &MBTUZD[OF QPEFKÇ´DJF EP EFQP[ZUĂ˜X .Z [SPCJNZ UP [B OJDI /JTLJF PQÂ’BUZ BENJOJTUSBDZKOF .PČˆMJXPÇ´ÇŽ PCFKS[FOJB EPNĂ˜X J QPLPJ X EPXPMOZ E[JFÇŠ P EPXPMOFK QPS[F EOJB %CBNZ P UP BCZ OBT[F OJFSVDIPNPÇ´DJ CZÂ’Z [BECBOF ;BKNVKFNZ TJÇ— XT[ZTULJNJ TQSBXBNJ BENJOJTUSBDZKOZNJ %FQP[ZUZ OBT[ZDI UFOBOUĂ˜X QS[FDIPXZXBOF TÇŒ X OBKXJÇ—LT[FK ĂśSNJF EFQP[ZUPXFK X 6, %14 1PLPKF KFEOPPTPCPXF KVČˆ PE b UZHPEOJPXP 1PLPKF QPEXĂ˜KOF KVČˆ PE b UZHPEOJPXP

Tel

07783 68 17 24

www.naszestrony.co.uk

Email: kasiapkw@gmail.com


9

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

młodzi pracownicy w hałasie wytrzymują o wiele dłużej!

mają pomysł na „Costa del Sawston”...

Słuch stracił na emigracji, Czy będzie zgoda przy maszynie w drukarni! na kompleks wypoczynkowy?

east of england Wystarczyło kilka miesięcy pracy w hałasie, przy maszynie w drukarni, by w lewym uchu 58-letniego Tomka doszło do całkowitej utraty słuchu. Dziś dźwięki z otaczającego go świata dochodzą do niego przez aparat wspomagający słuch w uchu prawym, gdzie stwierdzono 50% ubytek tego zmysłu i to już po pół roku pracy. Młodsi pracownicy przy głośnych maszynach, w hałasie drukarni wytrzymują dłużej. Jemu praca na emigracji zaszkodziła nieodwracalnie. Tomek życie na emigracji rozpoczął od pobytu na północy Europy, gdzie w krajach skandynawskich pracował na podnośniku widłowym górnego składowania. Przed przyjazdem na wyspy brytyjskie miał już odpowiednie kwalifikacje i licencje. Część z nich przetłumaczył na język angielski, by pokazać je angielskim pracodawcom. Na początku ub. roku podjął pracę w drukarni na wschód od Londynu. Któregoś dnia obudził się z zatkanym uchem. Najpierw wydawało mu się, że nie słyszy bo po kąpieli utknęło mu w uchu kilka kropel wody. Kiedy jednak brak słuchu stawał się dla niego coraz bardziej uporczywy poszedł do lekarza. Wtedy dowiedział się, że jest już za późno. Po tym jak przeszedł szczegółowe badania słuchu okazało się, że doznał nieodwracalnego uszkodzenia. Pomiary wykazały bardzo poważny uszczerbek. Dowiedział się wówczas, że gdyby po pomoc zwrócił się szybciej, np.: dzień lub dwa po doznanym urazie, to bezinwazyjną metodą byłoby co ratować. Jednak stan zdrowia zastany po dwóch tygodniach był już nieodwracalny. Pracodawca Tomasza to pracująca na pełnych obrotach drukarnia zlokalizowana na południu wschodniej Anglii. Pracodawca zapewniał cały czas wszystkim pracownikom tzw.: PPE - Personal Protection Equipment. To podstawowy zestaw odzieży roboczej służący do ochrony pracownika. Jej elementem są m.in.: stopery do uszu. Maszyny drukarskie generują jednak tak duży hałas, że większość z zatrudnionych w drukarni osób dokupuje własne słuchawki wygłuszające. To dla nich wszystkich całkiem natu-

ralne, że chcą się ochronić przed szkodliwością tej pracy. Taki dodatkowy zestaw miał też i Tomek. Mimo wszystko to właśnie w pracy w drukarni nabawiał się opisywanych kłopotów. Młodsi pracownicy w hałasie wytrzymują dłużej. Starszym osobom, jak widać na przykładzie 58-latka, taka praca zaszkodziła szybciej. Gdy okazało się, utrata zdrowia jest nieodwracalna, Tomek zgłosił sprawę kancelarii prawniczej z Londynu. Jej pracownicy zebrali niezbędną dokumentację medyczną, którą uzyskali kolejno od lekarza prowadzącego i ze szpitala, gdzie leczył się Tomek. Dwadzieścia pięć lat temu Tomek odnosił liczne sukcesy w rajdach samochodowych w Polsce. Zasiadając na fotelu pilota zdobył między innymi tytuł wicemistrza Polski. Budził sporo pozytywnych emocji. Pasją do motoryzacji zaraził wielu rodaków. Nie doczekał się jednak możliwości

starania się o emeryturę dla sportowców, którzy swoimi osiągnięciami wpisali się w historię polskiego sportu. Polski rząd przewidział taką możliwość tylko dla osób zdobywających medale olimpijskie. Pozostali sportowcy, by utrzymać siebie i swoje rodziny, zmuszeni byli poszukać pracy, którą zarobiliby na emeryturę. Część z nich, tak jak Tomek, wyjechała za pracą, za granicę. O tym jak bardzo szkodliwa może być praca w hałasie wiedzą doskonale żołnierze służący na lotniskowcach. W czasie ćwiczeń, startów i lądowań odrzutowych myśliwców zakładają kaski. I to nie dlatego, że chcą się w ten sposób ochronić przed ewentualnym wypadkiem, ale po to by chronić słuch, bo hałas dociera do wnętrza czaszki całą powierzchnią głowy. Żołnierze wiedzą o tym doskonale, ale nie każdy pracodawca o tym pamięta. Adam Andrzejko

sawston Wieś Sawston znajdująca się 11 mil na południe od Cambridge ma szansę stać się popularnym kompleksem wypoczynkowym. Jezioro wokół, którego powstanie 50 domków letniskowych to pomysł na Costa del Sawston, które choć nie znajduje się na hiszpańskim wybrzeżu Morza Śródziemnego ma potencjał stać się atrakcją turystyczną.

fitness, siłownia, ścieżki rowerowe i restauracja brasserie. Choć pomysł na tą inwestycję, której budowa kosztować będzie £25 milionów wydaje się być interesujący, ale nie wszyscy radni są nim zachwyceni. Według radnego Kevin’a Cuffley budowa kompleksu wypoczynkowego będzie miała ogromny wpływ na jedyne zielone tereny znajdujące się pomiędzy dwiema wioskami Sawston i Stapleford. Jednak nie przekreśla on całkowicie inwestycji, o której realizacji decyzja zapadnie na najbliższym posiedzeniu komisji. Pod budowę ośrodka wypoczynkowego wzięto pod uwagę grunty w Dernford Farm obecnie wykorzystywane do wydobywania żwiru, którego zakończenie planowane jest na koniec przyszłego roku. Joanna Szczepaniak

W skrócie: Kolejny Litwin na podwójnym gazie

Wypoczynek w idyllicznej wiejskiej scenerii Sawston z parkiem wodnym może przyciągnąć wielu spośród pięciu milionów turystów każdego roku odwiedzających Cambridge. Oprócz domków letniskowych i jeziora na terenie parku miało by się znaleźć pięć kortów tenisowych, centrum

grzywna i w drogę

z polskim akcentem?

spalding Policja ze Spalding aresztowała obywatela Litwy pod zarzutem prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Jest to niestety kolejny przypadek w tym mieście, gdzie imigrant z Europy Wschodniej stwarzał śmiertelne zagrożenie na drodze. Tym razem 43 letni Zydrunas Bartkus ze Spalding został aresztowany pod koniec grudnia. Jego zatrzymania dokonano przy Hannam Boulevard podczas zwykłej

kontroli drogowej. Po wymianie kilku zdań z funkcjonariuszami zaszły podejrzenia, że mężczyzna może być pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Przeprowadzono test, który ujawnił, że Litwin dwukrotnie przekroczył dozwolony limit alkoholu w wydychanym powietrzu. 12 stycznia w sądzie w Grnatham skazano Bartkusa. Litwin miał szczęście, ponieważ sędzia był bardzo pobłażliwy. Mężczyzna musi tylko zapłacić 360 funtów grzywny w tym koszty sądowe. Na jego szczęście nie stracił prawa jazdy. Will O. www.naszestrony.co.uk

W skrócie: Byli pijani i zaczepiali przechodnia

Kettering Policja szuka świadków pobicia 45 letniego mężczyzny, który zwrócił uwagę dwudziestolatkom pijącym alkohol w miejscu publicznym. Do zdarzenia doszło w niedzielę 4 stycznia pomiędzy godziną 17:45 a 18:00. Grupa trzech młodych mężczyzn piła alkohol i rzucała na ziemię puste puszki na terenie parkingu w okolicy Prince Court na ulicy Princes Street. 45 latek zwrócił

im uwagę po czym został zaatakowany i powalony na ziemię. Mężczyzna doznał obrażeń twarzy. Trzej sprawcy opisani zostali jako 20 letni biali mężczyźni, z których jeden miał na sobie bluzę z kapturem. Jak wynika z relacji poszkodowanego prawdopodobnie były to osoby mówiące z polskim akcentem. Policja apeluje do świadków tego zdarzenia o kontakt z policją na numer 101 lub anonimowo z Crimestoppers na numer 0800 555 111. J.S.


10 rzadkie zjawisko pogodowe

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Śnieżne tornado w Londynie londyn

Liczba samobójstw zmusza do działania peterborough

13 stycznia w Londynie doszło do dość niespotykanego zjawiska pogodowego. Przez jedną z dzielnic przeszło lodowate tornado uszkadzając kilka budynków i zaparkowane samochody. Do tego zdarzenia doszło przed południem w dzielnicy Harrow a wszystko trwało zaledwie kilkadziesiąt sekund. Według świadków w pewnym momencie niebo zrobiło się ciemno szare i zerwał się porywisty wiatr. Nagle zauważono tworzący się typowy dla trąb powietrznych lej sięgający z chmur aż do ziemi. „Wszystko zaczęło wirować. Padał śnieg i deszcz. Zrobiło się lodowato. Nikt nie wiedział co się dzieje. Przyglądałem się temu zjawisku stojąc w salonie w swoim domu. Nagle zauważyłem, że trąba skierowała się na nieruchomość mieszczącą się naprzeciwko mojej posesji. Nagle

stalowe linki na parkingu przy centrum handlowym

trąba zaczęła drążyć murowany garaż sąsiada, który podniosła do góry na wysokość około 1 metra i rzuciła nim o ziemię. Lodowate tornado uszkodziło jeszcze kilka innych budynków oraz zaparkowanych przy nich samochody” – mówił jeden ze świadków tego zdarzenia. Wszystko trwało nie więcej niż jedną minutę, po czym nagle się uspokoiło i wyszło słońce. Na szczęście nikt nie ucierpiał w tym zdarzeniu pogodowym. Will O.

Ze względu na dużą liczbę samobójstw w Peterborough zarząd miejskiego centrum handlowego podjął kroki w celu zabezpieczenia swoich parkingów. Queensgate Shopping Centre chce zainstalować na swoich dachach stalowe linki . Mają one przeciwdziałać skokom, których dopuszczają się osoby gotowe odebrać sobie życie. Tylko w 2014 roku aż 20 osób w Peterborough dokonało samobójstwa. Spora część z nich została popełniona właśnie przez skok z piętrowego parkingu w centrum miasta. Taki sposób odebrania sobie życia stał się w ostatnich latach bardziej popularny wśród samobójców. Wcześniej samobójcy wybierali śmierć poprzez skok z mostu do rzeki Nene lub z wiaduktu na tory kolejowe czy też obwodnicę.

Jednak od dłuższego czasu wszystkie mosty i wiadukty w są monitorowane. Uniemożliwia to swobodne dotychczas działanie, a służby monitorujące dane obiekty są w stanie szybko pojawić się na miejscu. Z początkiem stycznia zarząd centrum handlowego złożył wniosek do urzędu miasta odnośnie insta-

lacji zabezpieczeń na firmowych parkingach piętrowych. Urzędnicy bardzo pozytywnie odnoszą się do tego pomysłu i nie powinno być problemu z zatwierdzeniem złożonego wniosku. Instalacja wspomnianych stalowych linek może rozpocząć się jeszcze w tym miesiącu. Krzysztof Szczepaniak

ZATRUDNIMY MECHANIKÓW Lokalny komis samochodowy SW Car Supermarket zatrudni mechaników do pracy w warsztacie na terenie Peterborough. Poszukujemy mechaników samochodowych oraz diagnostów M.O.T.

Wymagania: - przynajmniej kilkuletnie i udokumentowane doświadczenie w mechanice samochodowej - język angielski przynajmniej na poziomie komunikatywnym - własne narzędzia (przynajmniej ich część) Praca Stała. Start natychmiastowy. Możliwość pracy na nadgodziny. Jesteś zainteresowany? Skontaktuj się z nami natychmiast! CV można przesyłać lub osobiście przynosić pod adres SW Car Supermarket, Saville Road, Peterborough PE3 7NZ. Można skontaktować się z nami również telefonicznie dzwoniąc na 01733 737106 www.naszestrony.co.uk


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

11

wciąż nastolatkowie czy już może mężczyźni?

Policjant gwałciciel skazany

Nastolatek przyniósł młotek na dyskotekę

winny 13 gwałtów posiedzi 14,5 roku!

cambridge

Emilio Kyriakou Facebook.com

13 grudnia ub. r. pochodzący z Przemyśla Patrycjusz Adamowicz (l.18) przyniósł nóż na dyskotekę. Polak zatrzymany przez ochronę trafił w ręce policji i przed sąd, gdzie skazany został na 40 godzin prac społecznych. Tydzień później ochrona tego samego klubu zatrzymała innego nastolatka, który na dyskotekę przyniósł ze sobą młotek. 18-letni Emilio Kyriakou, zamieszkały przy Roseford Road w Cambridge, stanął przed Cambridge Magistrates’ Court będąc oskarżonym o próbę wniesienia młotka do nocnego klubu Ballare. Młodego mężczyznę zatrzymała ochrona w czasie rutynowej kontroli osób wchodzących na dyskotekę. Młotek odnaleziono w wewnętrznej kieszeni kurtki, po czym podobnie jak przy okazji 18-letniego Patrycjusza Adamowicza, o interwencję poproszono lokalną policję. Aresztowany Kyriakou przewieziony został na lokalny komisariat, gdzie zmierzył się z serią pytań odnośnie swojego zachowania. Pytany o powody przyniesienia młotka na dyskotekę odparł, że było to podyktowane względami osobistego bezpieczeństwa. Młotek ukrył w ubraniu, by mieć go pod ręką na swoją obronę. Emilio Kyriakou tłumaczył policji, że poprzedniego dnia został napadnięty przez lokalny gang w restauracji McDonald. Napaści nie zgłosił, bo bał się zemsty nieznanych sobie napastników. Młotek odnaleziony przy zatrzymanym nastolatku miał naklejoną czarną taśmę izolacyjną na drewnianej rękojeści. Emilio Kyriakou przyznał, że to on w taki sposób przygotował się do ewentualnego odparcia ataku. Gdyby do czegoś

doszło, to mógłby później podpalić plastykową izolację, by pozbyć się odcisków palców. Obrońca oskarżonego zapewniał w sądzie, iż jego klient nie miał wcześniej żadnych konfliktów z prawem, a sytuacja w jakiej się znalazł była dla niego bardzo wyjątkowa. Posiadanie młotka tłumaczył strachem o własne bezpieczeństwo. Decyzją sądu a Cambridge, Kyriakou uznany został winnym zarzucanych mu czynów. Sędzia skazał go na 240 godzin nieodpłatnych prac społecznych, zapłatę £85 kosztów sądowych oraz wpłatę

£60 na fundusz ofiar. Emilio Kyriakou, pochodzący jak sugeruje nazwisko z greckiej rodziny, za próbę wniesienia młotka skazany został na surowszy wyrok aniżeli Patrycjusz Adamowicz, który próbował wnieść nóż do tego samego klubu. Z wyrokami sądów się nie dyskutuje. Można co najmniej wnieść odwołanie. Co jednak powiedziałby sędzia widząc nastolatków, którzy na portalach społecznościowych pozują jakby chcieli nastraszyć pół miasta? newsman Patrycjusz Adamowicz Facebook.com

cambridgeshire 54 letni funkcjonariusz policji z Cambridgeshire został w końcu skazany prawomocnym wyrokiem. Policjant odsiedzi za kratkami 14 i pół roku. O 54 letnim Nicku Lidstone, który został oskarżony o szereg przestępstw na tle seksualnym, pisaliśmy pod koniec listopada. Prokurator oskarżył go między innymi o trzy gwałty, dwa incydenty aktywności seksualnej z nieletnimi oraz o przemoc na tle seksualnym. W sumie zawieszonego w obowiązkach służbowych policjanta oskarżono aż o 13 tego typu przestępstw dokonanych na terenie hrabstwa Cambridgeshire, których miał się dopu-

ścić w ciągu kilku ostatnich lat. Przypomnijmy, że śledztwo w jego sprawie trwało kilka miesięcy. Przez ten czas funkcjonariusz, który pracował w kwaterze głównej policji w Huntingdon został odsunięty od wykonywania swoich obowiązków. Nick Lidstone przez cały czas śledztwa zaprzeczał niektórym oskarżeniom stawianym przeciwko jego osobie. Nie przyznawał się między innymi do aktywności seksualnej z nieletnimi. Taką linię obrony utrzymywał do samego końca. 22 grudnia został on skazany w sądzie w Norwich. Mężczyzna uznany winnym otrzymał wyrok 14 i pół roku pozbawienia wolności bez możliwości ubiegania się o zwolnienie go przed upływem tego czasu. K.S.

wyskoczył z 10 piętra

10 stycznia mieszkaniec Bedford wyskoczył z jednego z bloków zlokalizowanego przy centrum miasta. Do tego zdarzenia doszło około godziny 21:30 w jednym z bloków przy Roise Court. Według oświadczenia policji mężczyzna w wieku około 30 lat wyskoczył z balkonu mieszczącego się na dziesiątym piętrze. Po kilku chwilach na miejscu zdarzenia pojawiło się pogotowie i policja. Skoczek wtedy jeszcze wykazywał oznaki życia. Niestety zmarł w drodze do szpitala. Policja twierdzi, że ewidentnie był to akt samobójczy i już nie prowadzi śledztwa w tej sprawie. Nie ujawniono powodów, które pchnęły mężczyznę do tak desperackiego kroku. (Will.O.)

www.naszestrony.co.uk


12

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

nieuczciwe praktyki uszczupliły portfel tego klienta

Tak go przerobili w lokalnym komisie

peterborough Kosmiczne oprocentowanie kredytu na samochód i gwarancja auta za ponad 4 tysiące funtów. Taki interes zrobił Polak z Wisbech w jednym z lokalnych auto komisów. Nazywam się Kevin Barber i jestem managerem w firmie zajmującej się sprzedażą samochodów używanych SW Car Supermarket. Przy uprzejmości gazety Nasze Strony co jakiś czas opisze na jej łamach przypadki naszych klientów, które mogą być przestrogą dla osób chcących kupić auto w Wielkiej Brytanii.

Zamów reklamę w tym miejscu: 077 951 48 565 / reklama@naszestrony.co.uk

Z początkiem stycznia nasz komis samochodowy odwiedził Polak z Wisbech, chcący zamienić swój samochód na inny. Jego obecne auto to Vauxhall Zafira. Kupił ją rok temu z zamiarem używania jej jako taksówki na lotniska. Zanim jednak to zrobił, zapoznał się z ofertami lokalnych autokomisów. Po kilku dniach poszukiwania odpowiedniego samochodu trafił do jednej z lokalnych firm trudniącej się sprzedażą aut na raty. Niestety ze względów prawnych nie mogę ujawnić jej nazwy i adresu. Po przekroczeniu progu komisu od razu podszedł do niego jeden ze sprzedawców. Mężczyzna po krótkim zapoznaniu się z oczekiwaniami Polaka stwierdził, ze ma dla niego niezwykłą ofertę kredytową. Wcześniej jednak pokazał mu Vauxhalla Zafirę, która wpadła mu w oko. Początkowo wszystko wyglądało super. W biurze firmy sprzedawca starał się wyjaśnić Polakowi warunki kredytowe i co chwile zaznaczał, że ta super oferta będzie dostępna jeszcze tylko dwa dni. Sprzedawca musiał zauważyć, że Polak nie władał językiem angielskim i w naszej opinii wykorzystał ten fakt, aby go oszukać. Mianowicie Polak będący non stop zapewniany, że lepszej oferty nigdzie nie znajdzie zgodził się na podpisanie umowy kredytowej. Dodatkowo sprzedawca słysząc, że ten chce używać nowy samochód, jako taksówki zaproponował mu 5 letnią gwarancję, która miałaby obejmować dosłownie wszystko. Skołowany kupujący zgodził się na przedstawione mu warunki. Podpisał umowę i po kilku dniach www.naszestrony.co.uk

odebrał nowe auto. Początkowo niczego złego w tej transakcji nie podejrzewał. Koszt miesięcznej raty wydawał mu się bardzo niski tak jak i ogólne oprocentowanie kredytu w wysokości 11 procent w skali roku. Zauważył jednak, że oprócz raty kredytu ktoś pobiera mu miesięcznie z konta 74 funty. Wracając do komisu chcąc wyjaśnić ten problem usłyszał, że to jest koszt jego gwarancji. Sprzedawca dodał również, że Polak ma duże szczęście, ponieważ ogólnie taka gwarancja na innych komisach kosztuje nawet do 150 funtów miesięcznie. Zdezorientowany mężczyzna pogodził się z tym faktem ponieważ powiedziano mu, że to jest bardzo tanio. Nie znając realiów brytyjskiego rynku motoryzacyjnego zadowolony wrócił do domu. Po kliku miesiacach zaczęły się drobne problemy z jego samochodem. Pojechał, więc do tego auto komisu w celu dokonania naprawy samochodu w ramach gwarancji. Tam usłyszał, że gwarancja nie obejmuje samochodów, które są używane jako taksówki. Potwierdzał to nawet duży napis na okładce broszurki gwarancyjnej. Zdezorientowany Polak próbował wyjaśnić sprzedawcy, że ewidentnie jego kolega podczas sprzedaży samochodu wprowadził go w błąd. Ten jednak wmawiał mu, że Polak ze względu na barierę językową musiał źle zrozumieć warunki gwarancyjne. Odesłano go z kwitkiem. O pomoc zwrócił się do naszej firmy widząc naszą reklamę, gdzie przeczytał że oferujemy obsługę w języku polskim. Od razu został obsłużony przez naszego polskiego asystenta Krzysztofa. Polak chciał, abyśmy odkupili od niego jego samochód, spłacili mu kredyt i sprzedali mu nowy na naszych warunkach. Wstępnie nie było z tym problemu. Kłopoty pojawiły się, kiedy Krzysztof przeanalizował jego umowę kredytową oraz umowę gwarancyjną. Okazało się, że Polak faktycznie otrzymał kredyt na 11 procent w skali roku, ale pod warunkiem, że jego ostatnia rata wynosić będzie 4500 funtów. Po obliczeniu całego kosztu pożyczki wliczyliśmy, że faktyczne oprocentowanie wynosi 19 procent w skali roku. W takiej sytuacji nie mogliśmy spłacić mu kredytu i sprzedać nowego

samochodu na atrakcyjniejszych warunkach. Byłoby to dla nas nieopłacalne, głównie ze względu na wysokie oprocentowanie, którego w naszych praktykach sprzedaży nie tolerujemy. To jednak nie był koniec złych wiadomości dla naszego klienta. Poprosił on nas, abyśmy chociaż pomogli anulować mu jego gwarancję z której w praktyce nie mógł skorzystać. Okazało się to jednak nie możliwe. Po analizie jego dokumentów odkryliśmy, że 5 letnia gwarancja na auto też została skredytowana i to na 20 procent w skali roku. Jeżeli chciałby z niej zrezygnować to musiałby spłacić cały kredyt przydzielony na gwarancję wraz z odsetkami. W rezultacie jego nic nie warta gwarancja kosztować go będzie ponad 4350 funtów. Oczywiście musi on dodatkowo spłacać kredyt na samochód. Aby auto po spłaceniu kredytu było jego musi on zapłacić 4500 funtów. Niestety nie mogliśmy mu pomóc, ale przynajmniej uświadomiliśmy go, w co dokładnie się władował. Dla przykładu w naszej ofercie można znaleźć opcję kredytową maksymalnie oprocentowaną do 8 procent w skali roku. Natomiast dwu letnia gwarancja kosztuje tylko 399 funtów. Różnica niewątpliwie jest widoczna gołym okiem. Niestety, ale Polak z Wisbech jest sam sobie winien. Wiedział , że nie mówi biegle po angielsku i mógł podejrzewać, że nie zrozumie warunków kredytowych. Padł ofiarą nieuczciwego sprzedawcy na własne życzenie. Ostrzegamy wszystkie osoby myślące o kupnie samochodu na raty o dokładne zapoznanie się z warunkami kredytowymi przed podpisaniem umowy. Jeżeli jesteście nie pewni czegokolwiek nic nie podpisujcie do póki wszelkie wasze wątpliwości nie zostaną rozwiane. Lepiej sprawdzić coś 5 razy niż potem przez 5 lat żałować swojego wyboru. Jeżeli macie jakiekolwiek pytania odnośnie zakupu samochodu na raty w UK, zawsze możecie zadzwonić do naszego polskiego asystenta. Krzysztof na pewno wyjaśni wam wszelkie zawiłości związane z auto kredytem w tym kraju. Wystarczy zadzwonić pod numer 077 951 48 565. Serdecznie zapraszamy.! Kevin Barber SW Cars, Peterborough


13

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

przemycają, handlują, a za długi są w stanie zabijać!

szare będzie trudniej wypatrzyć

narkobiznes po polsku Nowe kamery na szmal Na śmierć i życie autostradach wielka brytania Przylatują samolotami zarówno z południa Europy jak i krajów arabskich. Gdy zatrzymuje ich brytyjska policja mają przy sobie torby pełne narkotyków. Najwięcej zwożą kokainy, krystalicznego MDMA i tabletek ecstasy. Jednorazowa wartość przejmowanych narkotyków waha się od 30 do 120 tysięcy funtów. Oto historie Polaków, którzy postanowili zarobić przemycając narkotyki na wyspy brytyjskie. Tylko w styczniu tego roku policjanci zatrzymali dwóch Polaków, którzy trudnili się dystrybucją narkotyków.

SZKOCJA/EDYNBURG Pierwszy, i to już 1 stycznia wpadł 26-letni Łukasz Wołoszyn, którego do kontroli osobistej zatrzymali policjanci w Edynburgu. Przy Polaku odnaleziono tabletki ecstasy (MDMA), marihuanę, LSD, amfetaminę i diazepam, a także kastety i nóż. Na rozprawie 12 stycznia br. Polak skazany został na 240 godzin nieodpłatnych prac społecznych. Skazany tłumaczył, że nie zajmował się dilerką, a narkotyki miał dla swoich znajomych, wskazując, że sam czasem pali marihuanę.

EAST england/TELFORD 2 stycznia w Telford we wschodniej Anglii do rozprowadzania narkotyków przyznał się 19-letni Adrian Lubecki, który - jak twierdzi brytyjska policja – odgrywał znaczącą rolę w dostarczeniu silnie trujących tabletek ecstasy, po których zażyciu zmarli 4 mężczyźni. Do ich zgonów doszło pomiędzy 24 grudnia 2014 i 1 stycznia 2015 r. W tej sprawie aresztowano również 28-letniego Damiana Małolepszego, który zarzuty dystrybucji narkotyków usłyszał w ubiegły poniedziałek po czym został osadzony w areszcie. Kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie wyznaczono na 9 marca br. SOUTH/DOVER Zaledwie dwa tygodnie przed końcem roku na terminalu kolei Eurotunel w Dover do kontroli zatrzymano pojazd osobowy prowadzony przez Polaka. Gdy odna-

Łukasz Wołoszyn

Sprawa Lubeckiego

Sprawa Szychulca

Wiesława Kuręda

leziono 2 kg ecstasy i 1 kg MDMA o wartości £120.000 prowadzący pojazd Jakub Kowalewski został zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu. Sędzia Folkestone Magistrates Court postawił mu zarzut usiłowania przemytu dużej ilości narkotyków klasy A. W podobnych okolicznościach w 2013 r. zatrzymano 37-letniego Mariusza Auguściaka, który w specjalnie przygotowanym podwoziu samochodu typu van próbował przemycić na wyspy brytyjskie 11 kilogramów kokainy. Decyzją sądu w Canterbury skazano go na 11 lat więzienia.

EAST england/Stansted| Jeżeli sąd w Chelmsford podejdzie do sprawy przemytu w ten sam sposób co sąd w Cantenbury, to zatrzymana 6 października ub. r. 56-letnia Wiesława Kuręda usiłująca przemycić 4 kg kokainy o wartości £90.000 będzie mogła spędzić w więzieniu 4 lata. O tym czy sędzia zdecyduje się pozbawić ją wolności licząc po rok za każdy kilogram dowiemy się jak tylko ruszy proces wobec kobiety, która narkotyki przywiozła samolotem z Abu Dhabi. Polkę aresztowano w czasie kontroli na lotnisku w Stansted.

SOUTH EAST/Bristol Nie wszyscy Polacy działają w pojedynkę. Zdarza się, że wpadają parami. Tak było przy okazji 30-letniego Michała Flisińskiego oraz 26-letniego Kamila Lebida, którzy usiłowali przemycić na terenie Wielkiej Brytanii kokainę o czarnorynkowej wartości £30.000. Polacy zostali zatrzymani do kontroli w dniu 10 sierpnia 2014 na lotnisku w Bristolu, gdy wysiadali z z samolotu, którym

przylecieli z hiszpańskiej Malagi. Flisiński poszukiwany był za posiadanie narkotyków w Polsce za co grozi mu kara do 1 roku pozbawienia wolności.

Irlandia/Athlone Największym echem pośród brytyjskich mediów odbiła się sprawa 32-letniego Leszka Szychulca, który został aresztowany i oskarżony o udział w zabójstwie 23-letniego Patryka Krupy. Sprawa nabrała rozgłosu po tym, jak w czerwcu ub. roku w Irlandii odnaleziono ciało Krupy, a gdy policjanci wszczęli dochodzenie okazało się, że miał on mieć coś wspólnego z handlem narkotykami w irlandzkim Athlone. Wtedy też cień podejrzeń padł na Szychulca, który miał odgrywać rolę człowieka od odzyskiwania długów. Polacy z Athlone twierdzą, że gdy zlecono mu i jego znajomym odzyskanie długu coś najwyraźniej poszło nie tak. Efektem zastraszenia, którym mogły towarzyszyć pobicia i groźby, była śmierć 23-latka, którego ciało porzucono w rzece nieopodal miasta. Gdy Szychulca wywożono z sądu po rozprawie, przed sądem w Athlone zebrał się tłum Polaków. Spośród gapiów słychać było wulgarne okrzyki w stronę podejrzanego. Polacy, którzy decydują się wziąć udział w narkobiznesie na wyspach brytyjskich, często działając w pojedynkę i stawiają wszystko na jedną kartę. Liczy się dla nich przede wszystkim zysk finansowy jaki mogliby zdobyć po udanym przemycie. Wielu z nich zamiast zysku z przemytu trafiło do więzienia. Opłacało się? Adam Andrzejko www.naszestrony.co.uk

wielka brytania Brytyjski minister transportu Patrick McLoughlin zapowiedział instalację nowych kamer drogowych na większości brytyjskich autostrad. Będą to urządzenia koloru szarego, co utrudni dostrzeżenie ich przez kierowców. Dwie takie kamery już od ponad dwóch miesięcy funkcjonują na autostradzie M25. Od momentu ich instalacji dzięki tym urządzeniom udało się ukarać ponad 750 kierowców przekraczających dozwolone limity prędkości. Minister transportu jest pod wrażeniem funkcjonalności nowych kamer i zapowiedział instalację ich na innych autostradach w całym kraju. Jak na razie dwie funkcjonujące kamery można zauważyć na autostradzie M25 między zjazdami numer 5 i 6. W najbliższym czasie więcej tych urządzeń zostanie zainstalowanych na innych odcinkach tej arterii oraz na autostradach M1, M3, M60 i M6. Jak na razie na tego typu drogach funkcjonują kamery „avarage speed”. Urządzenia te mierzą kierowcą średnią prędkość na danych odcinkach autostrady. Zazwyczaj są one koloru jaskrawo żółtego,

dzięki czemu można z łatwością je zauważyć z dalszego dystansu. Nowe kamery są szare, co utrudnia ich wykrycie i zamiast średniej prędkości mierzą one tą obecną. Za przekroczenie dozwolonej prędkości na autostradzie grozi mandat w wysokości minimum 100 funtów oraz punkty karne. Jednak jak pisaliśmy kilka wydań gazety temu, ze względu na zbyt dużą ilość kierowców przekraczających limity prędkości system kamer nie jest wydolny. System ten nie jest wstanie obsłużyć tylu piratów drogowych, dlatego kamery zazwyczaj rejestrują kierowców, którzy przekraczają 79mph a nie jak wyznacza prawo 70mph. Mamy więc 9mph tolerancji, które i tak według wielu kierowców to za mało. Dwa lata temu do brytyjskiego parlamentu wpłynął wniosek o zwiększenie limitu prędkości na autostradach z 70mph na 80mph. Niestety parlament odrzucił tą propozycję. Obecnie minister transportu pracuje nad tak zwanym „projektem mądrych autostrad”. Projekt ten ma zezwalać kierowcom na poruszanie się po pasie awaryjnym wtedy, gdy natężenie ruchu jest bardzo duże. Ma to pomóc rozładować zatory drogowe w godzinach szczytu. K.S.


Bułka Tarta Kupiec Edmal Kapusta Kwaszona

Ryż Sonko Biały 2 szt za Naturalny

Rolnik Buraczki z Chili

2 szt za

£1,50

Ogórki Edmal

2 szt za

£1,00

lub 1 szt za £0,99

£1,30

lub 1 szt za £0,79

2 szt za

Oranżada Hellena

£1,00

6 szt za

Mleko Łaciate 1,5l

lub 1 szt za £0,79

1 szt za

Kubuś Play 400ml 12 szt za

£0,99

£2,49

Napoje Tymbark 250ml

£2,79

2 szt za

4 szt za

£1,40

£1,00

lub 1 szt za £0,79

Paluszki Lubella

NOWA HURTOWNIA SETKI POLSKICH PRODUKTÓW W NAJNIŻSZYCH CENACH NA RYNKU

ODWIEDŹ NAS W PETERBOROUGH I ZRÓB ZAKUPY PO CENACH HURTOWYCH

ZAPYTAJ NAS O KARTĘ STAŁEGO KLIENTA DZIĘKI KTÓREJ ZROBISZ ZAKUPY JESZCZE TANIEJ!

Unit 1/20 Royce Road Peterborough PE1 5YB Tel. 01733 890 145

Woda Kubuś 1,5l

Godziny otwarcia: Pon. – Sobota 9:00 – 21:00 Niedziele 10:00 – 18:00

Margaryna Delma 450gr

2 szt za

£1,50

Wefelki Grześki

4 szt za

£1,00


15

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

gospodarka odpadami z przydomowych ogrodów

Mieszkańcy nie chcą płacić za wywóz odpadów ogrodowych peterborough Peterborough City Council musi znaleźć dodatkowe £118,000 za wywóz śmieci na wysypisko po tym jak ustanowiono opłaty za wywóz śmieci ogrodowych. Mieszkańcy sprzeciwiali się wprowadzonym pod koniec maja dodatkowym opłatom za wywóz śmieci wyrzucanych do brązowego kosza. Do tej pory do skorzystania z płatnej usługi zapisało się jedynie 19,821 z całkowitej liczby 74,023 gospodarstw domowych. Reszta mieszkańców postanowiła nie płacić za wywóz odpadów ogrodowych i tym samym więcej śmieci zaczęło trafiać do czarnego kosza. Peterborough City Council, który planował zaoszczędzić wprowadzając płatny serwis musi teraz zapłacić dodatkowo £118,000 za składowanie odpadów na wysypisku za okres pięciu miesięcy. Do czarnych koszy mieszkańcy w tym okresie wyrzucili dodatkowo 1,575 ton

odpadów ogrodowych. Jednakże jak wynika z raportu miasto zarobiło na wprowadzonych opłatach £804,000, czyli tak jak zakładano. Obecnie roczny koszt wywozu odpadów ogrodowych wynosi £39. Dostarczenie dodatkowego czarnego kubła na śmieci to jednorazowy koszt £20. 1,398 gospodarstw domowych wolało zatem zamówić dodatkowy czarny kosz zamiast płacić za

wywóz brązowego kosza. Według raportu 60% zawartości czarnego kosza niepotrzebnie trafia na wysypisko zamiast do recyklingu lub na kompost. Jednak według mieszkańców miasto samo jest sobie winne tej sytuacji próbując zaoszczędzić na czymś co według nich należy im się bez dodatkowej opłaty bo przecież płacą council tax. Joanna Szczepaniak

wznowiono prace remontowe przy bourges boulevard

Ulepszeń ciąg dalszy peterborough Po świątecznej przerwie wznowiono prace remontowe przy centrum Peterborough. Remont ponownie ruszył pełną parą przy ulicy Bourges Boulevard przy stacji kolejowej tworząc nie małe utrudnienia w ruchu drogowym. Informowaliśmy kilka miesięcy temu, aby starać się unikać tego miejsca nie chcąc utknąć w korku. Prace nad modernizacją bulwaru rozpoczęły się zeszłego lata i potrwać mają do końca czerwca. Sprzyjająca pogoda w okresie jesienno-zimowym pozwoliła uniknąć ewentualnych opóźnień w prowadzonych pracach. Remont ma dotyczyć głównie samego bulwaru w okolicach

stacji kolejowej i znajdującego się obok marketu Waitrose. Według planów zostanie on poszerzony łącznie z pobocznymi chodnikami i ścieżkami dla rowerów. Po środku pasa rozdzielającego oba kierunki drogi zostanie posadzonych 30 drzew mierzących już po 15 metrów. Zostaną również zainstalowane dwie kładki dla pieszych w pobliżu rond przy Crescent Bridge i Bright Street. Nowe sygnalizacja świetlna zainstalowana przy wyjeździe ze stacji kolejowej umożliwi kierowcom bezpośredni skręt w prawo. Do tej pory, aby wyjechać ze stacji w tym kierunku trzeba skierować się najpierw w lewo do najbliższego ronda, na którym należy zawrócić. Po ukończeniu prac remontowych przewiduje się zmianę w limitach prędkości dla samochodów na całej długości

Masz już dość brudnego dywanu? Denerwuje Cię nieprzyjemny zapach? Profesjonalne czyszczenie

Wykładzin

Dywanów

Tapicerek meblowych

Tapicerek samochodowych

Zadzwoń do nas i dołącz do grona zadowolonych klientów

bulwaru. Ma być ona zmieniona z 40 na 30 mil na godzinę. Cała inwestycja ma kosztować 4,5 miliona funtów. K.S. www.naszestrony.co.uk

AGNIESZKA

07714252773 ANDRZEJ

07840604118

Staly cennik: Pierwsze pomieszczenie £20 Każde kolejne £10 Schody £15 Tapicerka samochodowa £40 Przy pierwszej wizycie otrzymasz karnet na trzecie czyszczenie za 50% ceny!


SW CAR SUPERMARKET Każdego misiąca pomagamy setkom osób uzyskać tani kredyt

£11,950

Audi A4

£206.67

miesięcznie

FSI S Line2.0L - 2010

£9,950

Peugeot 3008

£172.64

miesięcznie

HDi 150

Active 2,0l - 2012

£7,350

£10,250

£177.74

miesięcznie

Audi A6

TDIe SE 5dr 2.0L Estate 2010

£12,995

Volvo Xc60

£224.45

miesięcznie

D3 Drive Estate

2,0l - 2012

£128.39

miesięcznie

Vauxhall Insignia 2.0

Scirocco - 2010

Lexus IS220d

£188.00

miesięcznie

miesięcznie

Mercedes C-Class C180 K

F-Sport

Blueefficiency 1.8l - 2010

2,2l - 2010

£5,890

Mazda 2

£155.62

£8,950

£103.55

miesięcznie

D Sport 1.6L 5DR -

£121.59

£6,950

Mazda 6

miesięcznie

D TS 2,2l - 2010

2010

£11,543

CDTi - 2011

£10,853

£199.74

miesięcznie

2.0 TDI GT 170

£9,890

Citroen DS3

£171.62

miesięcznie

Citroen C4

1.6 e-HDi

Airdream - 2012

£121.59

£6,950

miesięcznie

Vtr Plus HDI

1.6L - 2011

Ceny

Samochody

Podana powyżej suma miesięcznej raty została obliczona przy uwzględnieniu wpłaty własnej w wysokości 20% od ceny samochodu. Oprocentowanie w tej symulacji kredytowej wynosi 8% w skali roku. Wpłata własna jednak nie jest wymagana.

98% naszych samochodów miało tylko jednego poprzedniego właściciela. Każdy samochód ma pełną historię serwisową. Powyższe ceny zawierają 12 miesięcy gwarancji, 12 miesięcy M.O.T. oraz Service. Napraw w ramach gwarancji można dokonać w naszym warsztacie lub w jakimkolwiek innym na terenie UK. Zadzwoń do nas w celu uzyskania więcej informacji

Auto na kredyt

Kontakt z nami

W naszej ofercie posiadamy ponad 350 samochodów, które zakupić można w atrakcyjnym systemie ratalnym. Oprocentowanie kredytu wynosi od 6 do 8 procent w skali roku. Pierwsza rata pobierana jest dopiero po 2 miesiącach od daty zakupu samochodu.

Kontakt z Krzysztofem w j. polskim i angielskim

077 951 48 565

Ze względu na duże zainteresowanie nasza oferta prosimy wcześniej umawiać się na spotkanie. Możemy nie mieć czasu na obsługę klientów wcześniej nieumówionych. Nasze samochody dostępne są na stronie

www.swcarskomis.uk


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

nowe fakty w sprawie śmierci 26-letniego rafała deleżucha

Czy on faktycznie przedawkował?

17

kres życia spotkał je na emigracji...

dlaczego zginęły?

uk/leicester

26-letni Polak zatrzymany został przez policję ok. godz. 8.40 w dniu 15 sierpnia 2012 r. przy skrzyżowaniu Glossop Street i Osmaston Road w Leicester. Pocił się, miał drgawki. Miał też się skarżyć na kłucie w sercu. Wezwani na miejsce zdarzenia policjanci użyli wobec dziwnie zachowującego się Polaka gazu obezwładniającego, po czym umieścili go w radiowozie i zawieźli go do miejscowego szpitala. Na nagraniach z kamer CCTV z ostrego dyżuru widać go o godzinie 9.21. Zgon młodego mężczyzny odnotowano 4 godziny po policyjnym aresztowaniu O śmierci 26-letniego Rafała Deleżucha pisaliśmy już w sierpniu 2012 r. Jak tylko ujawniono informacje o jego śmierci udaliśmy się na miejsce zdarzenia. Okoliczności zdarzenia były bowiem bardzo bulwersujące. Do zgonu młodego Polaka doszło po niespełna 4 godzinach od zatrzymania przez policję. Relacjonując przebieg wielu procesów sądowych wykazaliśmy, iż w zależności od skomplikowania spraw, ruszają one w różnych odstępach czasowych od popełnionych przestępstw. Na łamach gazety opublikowaliśmy w marcu ub. roku artykuł pt.: „Sprawiedliwość przychodzi po roku, czasem po pół”. Proces w sprawie Deleżucha ruszył po blisko 2,5 roku od jego śmierci. Z opisu zawartego we wstępie artykułu, opartego na oficjalnej wersji ujawnionej przez koronera sądowego wynika, iż zatrzymanie Polaka i przewiezienie go do szpitala zajęło policji z Leicester około 36 minut. Wobec zatrzymanego zastosowano środki bezpośredniego przymusu w postaci gazu obezwładniającego CS oraz kajdanek. W policyjnym meldunku przygotowanym przez PC Fabrizio Smargiassi, który podjął się interwencji jako pierwszy, zawarto notatkę, iż 26-letni mężczyzna uskarżał się na bóle serca, miał drgawki i pocił się. Policjant, który odpowiedział jako pierwszy na wezwanie z punktu dowodzenia, ruszył we wskazane miejsce będąc sam w radiowozie. Deleżucha udało mu się odnaleźć około godziny 8.40,

wielka brytania

a zatem dopiero po godzinie i 55 minutach od zgłoszenia, którego o 6.45 dokonano pod numerem alarmowym. Kiedy Rafał Deleżuch znalazł się w radiowozie miał z tylnego siedzenia próbować przejść na siedzenie kierowcy. Wtedy też policjant obawiając się o własne bezpieczeństwo prysnął mu gazem w twarz. Założył mu później kajdanki. W czasie zatrzymania Deleżuch miał uderzać nogą w okno radiowozu. Policjant przerażony zachowaniem Deleżucha wezwał posiłki używając radiostacji. Najbliższy komisariat przy E Park Road znajduje się w odległości 600 jardów. Kiedy na miejsce interwencji przyjechał drugi radiowóz policjanci ułożyli zatrzymanego w pozycji leżącej z głową skierowaną ku dołowi. Kajdanki przełożono mu wówczas do tyłu. Przytrzymywano mu nogi, by uniemożliwić dalsze kopanie. Policjant uczestniczący w zatrzymaniu zaprzeczył, by użyto niewłaściwej siły przy obezwładnianiu Deleżucha. Radiowóz ruszył w stronę szpitala. Po obezwładnieniu Deleżuch został przewieziony do Leicester Royal Infirmary, który od miejsca zatrzymania odległy jest o 1,7 mili. Dystans ten można pokonać w około 8 minut. Biorąc pod uwagę poranny szczyt komunikacyjny jaki Leicester dotyka w każdy poniedziałek, policyjny radiowóz na sygnale mógłby pokonać tę trasę w około 10 minut. Jak ujawniono w sądzie Deleżuch widziany był na szpitalnym korytarzu już o godz. 9.21. Kiedy 26-latek dotarł do szpitala opiekę nad nim przejęli lekarze. Policjanci wciąż byli jednak

obecni z pobliżu. Zrelacjonowali oni wówczas lekarzom okoliczności zatrzymania. Deleżuch miał wkładać palce do ust. Policjant opisując szczegóły zdarzenia stwierdził, iż zatrzymany Polak miał próbować „obrać sobie twarz ze skóry”. Już w szpitalu miało dojść do dwukrotnego ataku serca. O godzinie 10.16 Deleżuch z izby przyjęć trafił na oddział intensywnej opieki. Przewieziono go tam używając wózka inwalidzkiego. Tam około godz. 10.24 doszło do pierwszych zakłóceń pracy serca. Lekarze określili to mianem zawału. Niedługo potem doszło do kolejnego. Po bezskutecznych próbach reanimacji Rafał Deleżuch zmarł. Za przyczynę zgonu uznano niewydolność układu krążeniowego. Po sekcji zwłok ustalono, że w organizmie denata znajdowała się amfetamina, której stężenie określono na bardzo wysokim poziomie. Polak pochodzący z Elbląga wynajmował pokój przy Mere Road w Leicester, ale w dokumentach koronera zapisano, iż nie miał stałego miejsca zamieszkania. W czasie pobytu w tym mieście bywał na zajęciach dla osób uzależnionych od alkoholu. Śledztwo w sprawie śmierci Rafała Deleżucha trwało ponad 2 lata. Inquest w sprawie jego śmierci, który przeprowadził lokalny koroner, trwał 10 dni. W czasie sekcji zwłok na ciele 26-letniego mężczyzny odnaleziono aż 37 obrażeń. Jak powstały? W dniu kiedy doszło do zatrzymania Rafał Deleżuch zabłądził, bo jak udało nam się ustalić, szukał miejsca gdzie zostawił swój telefon komórkowy. Dzień www.naszestrony.co.uk

Jako pierwsza w lutym ub. roku zamordowana została 25-letnia Karolina Nowikiewicz. Podejrzenia padły na 35-letniego mężczyznę. W grudniu ub. r. w płomieniach stanął dom, w którym mieszkała 22-letnia Sandra Nowocińska. Podejrzany o podpalenie mężczyzna wyszedł z aresztu na warunkowym. Na początku stycznia zamordowana została 34-letnia Natalia Czekaj. O jej zabójstwo oskarżono 35-letniego mężczyznę. Karolina Nowikiewicz z Bobrzan k. Żagania, którą zamordowano przy użycia noża w Slough, trudniła się prostytucją w Londynie. Sandra Nowocińska pochodząca z Grudziądza, która zginęła na skutek obrażeń odniesionych w pożarze, opiekowała się na co dzień 5-letnim synkiem. Natalia Czekaj pochodząca z Opola, która zmarła od ran zadanych nożem, pracowała jako barmanka w Londynie. Czy jest coś co łączy te trzy kobiety? Dlaczego zostały zamordowane? Komu zależało, by odebrać im życie w tak młodym wieku i dlaczego? Podobnych pytań jest wiele i na pewno już wkrótce zostaną

wcześniej spotkał się na imprezie towarzyskiej z grupą znajomych. Kiedy wyszedł z domu, w którym bawił się zeszłej nocy, uzmysłowił sobie, że zapomniał telefonu. Pukał więc od drzwi do drzwi we wschodniej części Leicester i wtedy ktoś zgłosił jego dziwne zachowanie lokalnej policji. Jak ustaliliśmy nie był to jego pierwszy kontakt z policją. Pierwszy raz ze stróżami prawa miał do czynienia w Spalding, gdzie złapano go na kradzieży w lokalnym sklepie. Jego nazwisko pojawiło się wówczas na liście osób poszukiwanych, bo nie stawił się na wezwanie Spalding Magistrates Court. Nie wykluczone, że był poszukiwany i figurował w policyjnej bazie danych jako poszukiwany. Odkąd sprawa Rafała Deleżucha

postawione. Wobec każdej z poszczególnych spraw toczą się już policyjne śledztwa. Już w przyszły poniedziałek rozpocznie się proces w sprawie zabójstwa Karoliny Nowikiewicz, która zajmowała się prostytucją w Londynie. O jej zabójstwo oskarżono Michaela Wenhama. To on miał jako ostatni widzieć ją żywą w mieszkaniu na terenie londyńskiej dzielnicy Slough. Dotychczasowe ustalenia wskazują, że mógł być jej klientem. To jak zmarła ujawni proces, który rusza już wkrótce. Na wyjaśnienia dotyczące śmierci Sandry Nowocińskiej przyjdzie nam jeszcze poczekać. Polka zmarła na skutek obrażeń odniesionych w pożarze, do którego doszło 27 listopada. Pomimo wysiłku lekarzy kobieta zmarła po upływie 4 dni. Brytyjczyk oskarżony o jej zabójstwo został zwolniony z aresztu. O zabójstwo Natalii Czekaj podejrzany jest jej partner, Brytyjczyk, James Richardson, który wyznał policji, iż pozbawił ją życia. Dlaczego one wszystkie zginęły? Czy komuś przeszkadzało, że były młodymi i szczęśliwymi Polkami? Do każdej z tych spraw na pewno już wkrótce wrócimy. newsman stałą się głośna jego rodzina niechętnie wypowiadała się do mediów. Unikano wręcz kontaktu wskazując, iż tak polecono im w czasie śledztwa. Za namowami stać miała brytyjska komisja IPCC, która przejęła śledztwo po tym jak ujawniono, że do śmierci Polaka doszło przy zatrzymaniu przez policję. W okresie 2,5 roku które minęły od śmierci Rafała Deleżucha nie zgłosił się żaden z jego znajomych, który mógłby opowiedzieć co stało się zanim doszło do zatrzymania. Jeśli tacy są, to dobrze by teraz przemówili, bo może to być ostatnia szansa na to, by mieli okazję opowiedzieć o tym kim naprawdę był Rafał Deleżuch i jakie wiódł życie po przyjeździe na wyspy brytyjskie. Adam Andrzejko


18 Trading Standards ostrzega

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Ostrzegają przed polskim spirytusem

polskie nazwiska na wokandach brytyjskich sądów

polscy kierowcy wciąż wsiadają za kółko bez ubezpieczenia i na bani east of england

wielka brytania W hrabstwie Lancashire lokalni oficerowie Trading Standards ostrzegają mieszkańców przed spożywaniem polskiego spirytusu. Urzędnicy twierdzą, że niektóre lokalne polskie sklepy trudnią się sprzedażą tego alkoholu, który jest nie legalny. Głównie chodzi o alkohol o nazwie Spirytus 95% i Spirytus Ratyfikowany, który sprzedawany jest spod lady w polskich dyskontach. Na etykietach tego alkoholu nie ma nic w języku angielskim odnośnie jego składu oraz sposobu użycia. Urzędnicy z Trading Standards obawiają się, że Brytyjczycy którzy nie wiedzą, że substancja ta używana jest w Polsce do domowego rozrabiania

alkoholu, jest niebezpieczna przy spożyciu w takiej formie w jakiej jest sprzedawana. Lancashire’s Trading Standards Service problem polskiego spirytusu wzięła na prawdę na poważnie. W swoją kampanię zaangażowano lokalne media oraz liczne organizacje. Prowadzona jest również akcja rozdawania ulotek informacyjnych, w których podano przykład używania polskiego spirytusu w Australii. Mianowicie ulotka informuje o przypadku 17 letniej Australijki, która po kilku kieliszkach Spirytusu Ratyfikowanego zmarła. Po tym incydencie całkowicie zakazano sprzedaży tego trunku w całym kraju. Oficerowie TS proszą lokalnych mieszkańców o informowanie ich wszystkich punktach dystrybucji tego alkoholu. J.S.

W skrócie: Biegł poboczem ruchliwej dwupasmówki

uprawiał jogging na autostradzie northampton

Funkcjonariusze z Northamptonshire Police zabrali z dwupasmówki A43 mężczyznę, który będąc ubrany w dres, biegł poboczem ruchliwej drogi w pobliżu Northampton. We wtorek 13 stycznia około godziny 11 policja otrzymała zgłoszenie dotyczące mężczyzny uprawiającego jogging na drodze A43 w pobliżu Milton Malsor.

Mężczyzna ubrany w czarny dres biegł poboczem w kierunku przeciwnym do ruchu drogowego na ruchliwej dwupasmówce w kierunku południowym. Funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę zmierzającego w stronę Northampton około godziny 11:20 i zabrali go z drogi do oznakowanego radiowozu. Biegacz dostał od policjantów reprymendę na temat tego, iż nie wolno biegać poboczem ruchliwej dwupasmówki. J.S.

Na wokandach sądowych w Bostonie i Spalding bardzo często pojawiają się nazwiska należące do Polaków. Emigranci najpierw piją, a potem chcą uniknąć odpowiedzialności karnej. Próbują nawet podawać fałszywe dane osobowe, co skutkuje tylko i wyłącznie pogorszeniem sprawy. Gdy już są skazywani przez sąd to unikają poddania się karze. Polacy tak bardzo lubią alkohol, że nie są w stanie powstrzymać się nawet jeśli grozi im odpowiedzialność karna. Przejrzeliśmy spis nazwisk jakie trafiły na wokandy w sądach w Bostonie i Spalding. Najczęściej wymienianym nazwiskiem, pośród wielu uporczywych polskich kierowców nie stroniących od alkoholu, odnaleźliśmy 32-letniego Radosława Dyrka. Polak zamieszkały przy Green Lane, Algarkirk, w południowym Bostonie już kilkukrotnie swoją osobą zajmował czas lokalnych sądów. Pierwszy raz na początku lipca 2013 r. kiedy patrol policji drogowej zatrzymał go do kontroli i wykazał, iż Polak prowadził samochód bez ważnego ubezpieczenia. Decyzją Spalding Magistrates’ Court mężczyzna został ukarany grzywną w wysokości £600 fine, poleceniem zapłaty £15 na fundusz ofiar, nakazem uregulowania kosztów sądowych w wysokości £60. Do jego prawa jazdy wpisano 6 punktów karnych. Ten sam mężczyzna do kolejnej kontroli drogowej zatrzymany został dwa lata później. W dniu 6 października 2014 r. odmówił podania danych osobowych kierowcy. Zaniechał kiedy policjanci polecili mu ujawnić personalia komendantowi lokalnej policji. Pomimo to sprawę Polaka skierowano do sądu, gdzie przy nieobecności oskarżonego Radosława Dyrka uznano winnym poddania się formalnej identyfikacji. Mężczyzna został ukarany kwotą £600, poleceniem zapłaty £60 na fundusz ofiar, oraz nakazem uregulowania £85 kosztów sądowych. Polaka zdyskwalifikowww.naszestrony.co.uk

wano z prowadzenia pojazdów na okres 6 miesięcy. Brytyjska policja i sądy zdecydowanie mniej uciążliwości ma przy współpracy z Polakami, którzy poddają się wyrokom i z pokorą wypełniają polecenia wymiaru sprawiedliwości. Kamil Sękowski, zamieszkały przy Roman Bank w Spalding zatrzymany został do kontroli drogowej gdy prowadził pojazd będąc pod wpływem alkoholu. U 25-letniego Polaka ujawniono 48 mikrogramów alkoholu, przy obowiązującym limicie 35 miligramów alkoholu na 100 mililitrów oddechu. Kierowcę ze Spalding ukarano grzywną £200, poleceniem zapłaty £20 na fundusz ofiar, oraz nakazem uregulowania £85 kosztów sądowych. Zakazano mu również prowadzenia pojazdu na okres 12 miesięcy. Przewidziano możliwość skrócenia zakazu o 3 miesiące, po odbyciu kursu kwalifikacyjnego dla kierowców spożywających alkohol. Kolejnym kierowcą jeżdżącym bez ubezpieczenia jest 32-letnia Joanna Kozieł Kożuch, zamieszkała przy Manor Gardens w Boston, która została ukarana przez Lincoln Magistrates’ Court grzywną w wysokości £600, poleceniem zapłaty £60 na fundusz ofiar oraz nakazem uregulowania £85 kosztów sądowych. Prawo jazdy tej osoby zostało obciążone 6 punktami karnymi. Za podobne przewinienie do sądu w Lincoln skierowano sprawę 28-letniego Sławomir Stępnika, zamieszkałego przy Spilsby Road

w Boston. Nie wykluczone, że mężczyzna, który prowadził swój pojazd bez ubezpieczenia straci prawo jazdy. Decyzja w tej sprawie zapadnie już wkrótce, tuż po sporządzeniu raportu na temat oskarżonego. Przekroczenie prędkości w obszarze z ograniczeniem do 30mph, to oskarżenie, które postawiono wobec Marcina Sławomira Nowaka, zamieszkałego przy Low Road, Holbeach Hurn w Holbeach. 45-letni kierowca ukarany został grzywną 400, poleceniem zapłaty £40 na fundusz ofiar oraz nakazem uregulowania £85 kosztów sądowych. Jego prawo jazdy zostało obciążone 4 punktami karnymi. Kolejnemu, 40-letniemu kierowcy, postawiono zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Arkadiusz Hlond, zamieszkały przy Lineside, Amber Hill w Boston, zatrzymany został do kontroli drogowej przy Frampton Fen Road. Kontrolujący go policjanci polecili zbadanie próbki krwi. U nietrzeźwego kierowcy stwierdzono 140 mikrogramów alkoholu w 100 mililitrach zbadanej próbki. (legalny limit to 35µg/100ml). Mężczyzna ten prowadził pojazd bez ważnego przeglądu technicznego MOT oraz bez ważnego ubezpieczenia. Decyzją sądu został ukarany grzywną w wysokości £585, poleceniem zapłaty £58 na fundusz ofiar, oraz nakazem uregulowania £85 kosztów sądowych. Sąd odebrał mu prawo jazdy na okres 17 miesięcy. newsman


19

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

są pośród polaków sprawy, o których trzeba napisać!

Polonia w Bedford tętni życiem

bedford Podobnie jak londyńskie autobusy, które przyjeżdżają po 2 naraz, a potem długo nic, jeden przyjechał do Klubu Polskiego, a drugi do Domu Polskiego w Renhold? Nie w Bedford. W Klubie Polskim obyło się w ścisłym gronie wtajemniczonych Walne Zebranie niektórych członków , które wedle Statutu powinno się już odbyć w kwietniu 2014 . Czy kogoś dziwi, że w 9 miesięcy za późno? Dużo może się wydarzyć w 9 miesięcy: np może urodzić się noworodek. Dlaczego niektórych? Bo tych niewygodnych nie zawiadomiono o Walnym Zebraniu i to pomimo faktu, iż zapłacili składki i mają dowód z banku, że są opłacone. Kiedyś płacono składki gotówką ale ginęły w drodze do banku. Klub Polski zrobił zyski na rok 2013. Należy za to pogratulować organizatorom rozrywek takich jak disco czy karaoke oraz gospodarzom i lokatorom budynków. Młodzi ludzie bawili się wyśmienicie. Czasami za głośno, ku ogólnym zdenerwowaniu sąsiadów, którzy spać przez to po nocach nie mogli. Prawo brytyjskie pozwala na wolność działania pod warunkiem, że nikt się na nie nie skarży. Weźcie więc do swojej ludzie pod uwagę, że cisza nocna obowiązuje od 11.30 i ludność ma prawo się wyspać w spokoju. Przedmiotem obrad na Walnym Zebraniu była rola mężów zaufania, którym niesłusznie wydaje się, że są absolutnymi właścicielami budynków należących do wszystkich członków Klubu Polskiego wspólnie. Panowie Jerzy Staszak i Roger Kleczkowski będą musieli poznać prawo o Trustees (Powiernicy), którym członkowie mogą, oczywiście jeśli chcą, powierzyć obowiązek opieki nad majątkiem Klubu. Warto jednak zapamiętać, że za wyjątkiem gotówki, będącej jedynie pod kontrolą skarbniczki. Aby być powiernikiem trzeba zasłużyć sobie na zaufanie członków. Nie mogą więc być nimi osoby zaplątanie w działalność na szkodę Klubu i jego poszczególnych członków. Działalność taka jak oczernianie członków, czy też fałszowanie

księgowości na Walne Zgromadzenie, ignorowanie postanowień zarządu i Walnego Zgromadzenia, podawanie członkom fałszywych informacji, dyskwalifikują kandydatów na powierników mienia społecznego. Roger Kleczkowski, otworzył konto Klubu Polskiego na swoje nazwisko w swoim własnym domu w Sharnbrook, na które wpływały dochody Klubu nadzorowane bezprawnie przez jego żoną Sheilę (obcego pochodzenia) odmówił rewidentom pokazania wyciągu z banku do rewizji. Okazał w ten sposób, że jest człowiekiem niegodnym zaufania i ukrywa coś po cichu.

W sierpniu 2010 roku Zarząd Klubu polecił mu aby zapłacił za komputeryzację systemu księgowego przez mgr Irenę Nawrocką-Little. Powiedział, że „na razie nie ma pieniędzy, ale zapłaci kiedy tylko będzie miał”. Potem Irena jako Skarbniczka znalazła ukrywany wcześniej wyciąg bankowy na którym Roger miał ponad 5000 funtów i ukrywał je przed rewizją. Ile ma obecnie tego nie wie nikt, bo konto jest nadal ukrywane. Roger zlekceważył wybory i na miejsce wybranej przez członków skarbniczki umieścił swoją żonę, która zarządzała gotówka z ich wspólnego domu w Sharnbrook przy ulicy 20 Wellpond. Na konto Rogera Kleczkowskiego wpływały dochodu Klubu Polskiego, kiedy dawna skarbniczka Barbara McCarthy wyprowadziła się do Londynu. Nie chciała wtedy podpisać dokumentu, że złożyła rezygnację w marcu 2010 roku i wyjechała nie regulując należności. Jest dowód na to, że za kulisami Roger współpracował z nią aby zamknąć zarząd i doprowadzić Klub do zamknięcia. W kwietniu 2015 ma się odbyć kolejne zebranie Członków, którzy muszą się zastanowić czy mają do tego chłopa zaufanie? Jeśli nie, potrzebni są powiernicy godni zaufania. Do tej pory nie zapłacił długu rewidentce a nawet udawał, że go nie ma. Czy inni Polacy też czekają 5 lat na wypłatę? Jerzy Staszak zaczął panować w Klubie Polskim jak prywatny właściciel. Czy oby zapomniał, że by zostać właścicielem nierucho-

Ośrodek Informacji Turystycznej

noworoczna wycieczka piesza

mości trzeba ją albo kupić albo dostać w prezencie. Członkowie Klubu nie sprzedali nikomu budynków ani też nie dali ich nikomu w prezencie, więc skąd się wzięli absolutni ich właściciele zarejestrowani w Urzędzie Ziemskim (Land Registry) ? Kapitan Tomasz Marszałek przewodniczył na Walnym Zgromadzeniu mimo swoich 96 lat. Mówi, że jest sprawą pilną aby załatwić sprawę odpowiedniego wyboru powierników według prawa wymienionego w Statucie Klubu Polskiego. Młodzi Polacy potykają się o kłody, które im pewne grono rzuca pod nogi od wielu już lat. Bitwa o Klub trwa już od 2006 roku, kiedy to Krzysztof Piotrowski zaproponował, by Klub zamknąć z powodu braku frekwencji, a budynki oddać jego osobistym znajomym. Jego propozycja została odrzucona przez zarząd i grupa ludzi pracowała wiele lat. Chcieli zwiększyć frekwencję za pomocą organizowania atrakcyjnych imprez dla Polaków. Osobom zaangażowanym w pracę społeczną dla Polonii w Bedford należą się gratulacje, że cierpliwie i wytrwale prowadzą działalność przewidywaną w Statucie pomimo licznych trudności na ich drodze. A co ten drugi? W Domu Polskim w Bedford na Ashburnham Rd, zarejestrowanym w Renhold w domu jednego z dyrektorów, odbyła się wesoła i udana impreza. Wielka Orkiestra Świątecznej pomocy w roku ubiegłym zebrała dla szpitali w Polsce ponad 4 tysiące funtów. Ciekawe ile zebrali w niedzielę? Ludzie pytają dlaczego pomagamy szpitalom w Polsce, kiedy korzystamy z niedofinansowanych i przepracowanych szpitali w Wielkiej Brytanii? Pewnie dlatego, że tutaj płacimy podatki, a nasi rodzice w Polsce nie mają wsparcia finansowego od swoich własnych dzieci, które w obcych krajach muszą szukać chleba i dachu nad głową. Oni zaś, starzy już, muszą sobie radzić samodzielnie. Aby do wiosny! Następne Walne Zgromadzenie powinno być w kwietniu 2015 i dyskutować wyniki finansowe na rok 2014. Szczęśliwego Nowego Roku. Nazwisko znane redakcji www.naszestrony.co.uk

sandy Będziemy spacerować przez pola, łąki i lasy z dala od ruchu kołowego. Planujemy delektować się świeżym powietrzem i urokiem przyrody. Wycieczka prowadzi przez posiadłość należąca do rodziny Lorda Pym, który był ministrem spraw zagranicznych w rządzie Margaret Thatcher. Pójdziemy drogą zbudowaną 2000 lat temu przez Rzymian, którzy mieszkali w Sandy od 43 roku Nowej Ery. Zainteresowani taką formą rekreacji mogą obejrzeć wykopaliska rzymskie na wystawie w Radzie Miasta przy ulicy Cambridge Road. Należy zadzwonić i poprosić o taśmę z nagraniem o Rzymianach. Są tam również pamiątki współpracy Sandy i Skarszew w Polsce. Potem wycieczka poprowadzi koło budynku Hazel Hall (Dom pod Laskowym Orzechem). Tutaj w czasie II wojny Światowej mieszkali i leczeni byli lotnicy (w tym wielu polskich), którzy wykonywali tajne loty do Europy z lotniska w Tempsford. Jeden z tychże lotników jest członkiem Klubu Polskiego w Bedford. Następnie wycieczka uda się do RSPB (Royal Society of Protection of Birds) czyli Królewskiego Sto-

warzyszenia Ochrony Ptaków. Tu, w domu przy wejściu, znajduje się sklep dla miłośników ptaków. Są też napoje i przekąski. Warto zapamiętać, że noworoczna wycieczka poprowadzi chętnych przez miejsca niezwykłej urody. Każdy zainteresowany wzięciem udziału może przyjść do Ośrodka Informacji Turystycznej w Sandy na godzinę 10.30. Są 2 wejścia: pierwsze od parkingu oraz drugie od ulicy Cambridge Road chodnikiem koło budynku Rady Miasta. Ośrodek Turystyczny w Sandy otwarty jest codziennie od godziny 10 do 15 oprócz niedzieli. Oferuje on atrakcje turystyczne, bilety do londyńskich teatrów, prezenty w postaci kuponów do miejsc wypoczynkowych, wycieczki 1 dniowe lub wczasy autokarowe po całej Wielkiej Brytanii. Można się tu zaopatrzyć w widokówki oraz pamiątki, lokalny miód i dżem, mapy i książki. Dostępne są również bezpłatnie broszury o ciekawych miejscach w całej Anglii, mapy tras rowerowych, oferty na specjalne okazje. Tak więc korzystajmy z tego ukrytego źródła, którego choć nie widać go z ulicy, to serdecznie zaprasza turystów do przyjemnego spędzenia czasu w tej malowniczej okolicy lub w innych ciekawych miejscach. K.S.


20

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

kolumna Ogłoszeniowa

Organizujesz imprezę lub wydarzenie kulturalne? Chcesz ogłosić coś ważnego? To miejsce czeka specjalnie na Ciebie. By zamieścić swój plakat w tym miejscu napisz na adres kontakt@naszestrony.co.uk

polacy na południu europy

Jak Polacy w Hiszpanii przetrwali kryzys

unia europejska Hiszpania, która stała się jednym z najpopularniejszych kierunków emigracji z Polski po wejściu do UE, od kilku lat bardziej niż ze swoich plaż znana jest z kryzysu ekonomicznego. Bez pracy pozostaje prawie co czwarty Hiszpan, a wśród młodych ludzi, poniżej 25. roku życia, co drugi. Czy w tej sytuacji Polacy decydują się wracać? Według danych Departamentu Imigracji i Emigracji hiszpańskiego Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej stały pobyt na terenie Hiszpanii zarejestrowało dotąd prawie 90 tys. Polaków. Chociaż warunki pracy w tym kraju nie były tak atrakcyjne, jak w Anglii czy w Niemczech, to wielu skusiły słoneczny klimat i przyjazne nastawienie mieszkańców, a zarobki okazały się dla Polaków wystarczające - minimalna płaca wynosi 753 euro, więc mimo kryzysu wciąż jest sporo wyższa niż w Polsce. - Klientów nie mam wcale o wiele mniej - ocenia Artur Janus, który od czterech lat prowadzi polski sklep w Aluche, dzielnicy Madrytu, w której mieszka bardzo wielu Polaków. - Wśród moich znajomych wróciło może kilka osób. Polacy mają w Hiszpanii dobrą opinię i łatwiej im znaleźć pracę niż innym imigrantom. Jesteśmy tu szanowani. Janus nie ukrywa, że kiedy kryzys się zaostrzył, poważnie myślał o powrocie do Polski. - Ale kiedy patrzę, jak żyje rodzina w kraju, to ja się na to nie piszę. Powiem szczerze: wolę biedniej tu niż w normie w kraju. Tu nadal z dwóch tygodni pracy mogę się utrzymać miesiąc, w Polsce to niemożliwe wyjaśnia. Mimo to w Aluche widać spowodowane kryzysem zmiany. Odbywający się co niedzielę targ produktów z Europy Wschodniej przyciąga coraz mniej klientów. Na okolicznych słupach rzadziej można znaleźć polskie ogłoszenia o wynajmie pokoi czy oferty pracy kierowane do Polaków. Zamknięto też bar „Bieszczady”, gdzie jeszcze kilka lat temu można było niedrogo zjeść placki ziemniaczane, pierogi i napić się polskiego piwa. Albo soku marchwiowego, na który wpadał tam zwykle klub motocyklistów z mottem „Semper Fidelis Pabianice” wyszytym na skórzanych kurtkach. Pozostały sklepy i kościół z polskim księdzem i mszą.

www.naszestrony.co.uk

Utratę polskich klientów zauważyła Joanna Skaruch-Piekutowska, która przez lata prowadziła polskie sklepy w Madrycie, a obecnie jest właścicielką polskiej restauracji. - To ja otworzyłam w Madrycie pierwszy polski sklep - opowiada. - Później prowadziłam jeszcze dwa inne. Sklepy funkcjonowały dobrze, póki było dużo Polaków. To było ponad 80 proc. klientów. A wielu wyjechało i sklepy zaczęły padać. Teraz to głównie sama restauracja przynosi dochody, chociaż nadal mieści się przy niej sklep. Czy Polacy przychodzą na schabowego? - Klientami są w większości Hiszpanie – wyjaśnia Skaruch-Piekutowska - Polacy pojawiają się głównie w niedzielę, w kościele niedaleko jest polska msza. Ci, którzy tu zostali, to osoby mające rodzinę, dzieci, które chodzą do szkoły. Mają hipoteki, a ceny mieszkań poszły w dół i nie opłaca się sprzedawać. Wrócili mężczyźni, którzy przyjeżdżali pracować na budowach, a rodziny mieli nadal w Polsce. Zostawali, dopóki mieli zasiłek dla bezrobotnych, ale to się już skończyło. Jeśli teraz ktoś jeszcze przyjeżdża, to już inny typ: młodzi ludzie, wykształceni. W ocenie skali zjawiska powrotu Polaków z Hiszpanii różnią się oficjalne statystyki. Według polskiego Głównego Urzędu Statystycznego do kraju wróciła około połowa przebywających tam Polaków, natomiast hiszpańskie statystyki mówią tylko o kilku tysiącach. - Według danych przekazywanych przez Hiszpanię do Eurostatu liczba Polaków zaliczanych do ludności Hiszpanii wykazuje tendencję malejącą (na początku 2009 r. wynosiła 80 tys., na początku 2013 r. 72,9 tys.). Liczba ta jednak obejmuje również Polaków, którzy wyjechali z Polski na stałe, czyli wymeldowali się z pobytu stałego w Polsce – tłumaczy PAP rzecznik prezesa GUS Artur Satora. - Osób tych nie obejmuje szacunek GUS, który dotyczy tylko osób, które przebywają za granicą powyżej 3 miesięcy, ale mają stałe zameldowanie w Polsce. Szacunek GUS wykorzystuje m.in. dane ostatniego spisu przeprowadzonego w Polsce w 2011 r., który wykazał, że w 2011 r. przebywało w Hiszpanii czasowo powyżej 3 miesięcy ok. 44 tys. mieszkańców Polski. Gdzie znajdowali pracę i mieszkanie? Największym ośrodkiem Polonii w Hiszpanii jest Madryt. Są tu stowarzyszenia polonijne, trzy kościoły z polską mszą, sklepy,

szkoły polskie. Kontakty i wzajemnie wsparcie ułatwiają przetrwanie kryzysu.- Pomagamy sobie. Nasz znajomy Polak ma warsztat samochodowy i w ogóle sobie nie wyobrażamy, żeby się zwrócić do kogoś innego - tłumaczy Skaruch-Piekutowska. - Na początku chodziło tylko o to, że to Polacy. Ale wyrobili sobie markę: są bardzo solidni. Wolę dać zarobić Polakowi niż komuś innemu, ale gdyby ich praca nie była właściwa, to nic z tego. Tak samo jak w przypadku Hiszpanów kryzys i bezrobocie najbardziej dotknęły młodych Polaków, którzy nie zdążyli się urządzić przed załamaniem rynku pracy. - Ja ze znalezieniem pracy nigdy nie miałam problemów, ale kiedy przyjechałam, wszystko wyglądało inaczej - opowiada Eliza Szaczkowska, która w Hiszpanii mieszka już 15 lat. - Przyjechałam z dzieckiem, sprzątałam, potem znalazłam pracę w dużej firmie cateringowej. Od ponad roku pracuję w restauracji. Ci, którzy przyjeżdżają teraz, mają dużo ciężej. Trudniej znaleźć pracę, płacą gorzej. Ja na początku pracowałam przecież w tej samej branży, a zarabiałam dwa razy tyle... Córka Elizy wróciła do Polski. Miała 9 lat, jak przyjechała do Madrytu – opowiada matka. - Spędziła tu 10 lat, skończyła liceum, dostała się na politechnikę. Ale zdawała też na studia do Polski i w końcu wybrała Kraków. Wyszła za mąż za Polaka, znalazła pracę dzięki znajomości hiszpańskiego. - Wiele dzieci moich znajomych chce studiować w Polsce. Młodzi ludzie wracają. Starsi mają hipoteki, często są związani z kimś stąd. Moja druga połówka to Hiszpan i jemu byłoby trudniej się odnaleźć w Polsce niż mnie tutaj – wyjaśnia Szaczkowska. Pogrążona w kryzysie i zmuszona do cięć budżetowych Hiszpania nie jest już tak atrakcyjna dla emigrantów jak dziesięć lat temu. Znalezienie pracy graniczy z cudem, zwłaszcza bez dobrej znajomości języka. Jednak Polacy, którzy trafili tu przed załamaniem gospodarczym, kiedy znalezienie pracy niewymagającej wysokich kwalifikacji było łatwe, zdołali znaleźć swoje miejsce i spotkali się ze strony Hiszpanów z sympatią i gościnnością. Dobra opinia wśród miejscowych i solidarność pozwoliły wielu z nich przetrwać ekonomiczne trudności. Z Bilbao Julia Ikonowicz Polska Agencja Prasowa


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

21

planujesz badania wykrywające raka? Skieruj się na nie sam!

Pharmacy2U - darmowa dostawa

badania przesiewowe z autoskierowaniem?

leki na zamówienie z wirtualnej apteki

wielka brytania Ponad 60 szpitali w Anglii weźmie udział w pilotażowym programie umożliwiającym pacjentom szybką diagnozę nowotworu. Pacjenci, którzy będą mieli jakiekolwiek wątpliwości co do tego, że mogą mieć raka będą mogli zgłosić się na badania prosto do szpitala bez konieczności odwiedzania swojej przychodni. Szacuje się, że wcześniejsza diagnoza pozwoli uratować dodatkowe 8000 osób rocznie. Do innych planów przyspieszenia rozpoznawania chorób nowotworowych należy obniżenie wymagań do wystawienia przez lekarza pierwszego kontaktu skierowań na badania. A także umożliwienie lekarzom rodzinnym wysyłania pacjentów prosto na badania bez konieczności uprzedniej wizyty u specjalisty. Badania pilotażowe, w których weźmie udział ponad 60 szpitali w kraju mają na celu podniesienie wskaźnika przeżywalności pacjentów z nowotworem poprzez wcześniejsze diagnozowanie. Według NHS England zwiększenie liczby nowotworów wykrywanych chociaż o 10%

bedford wcześniej może uratować życie 8000 osobom rocznie. Obecnie w Anglii połowa wszystkich przypadków nowotworów jest wykrywanych na późnym etapie, na którym wyleczenie pacjenta jest mało prawdopodobne. Wskaźnik przeżywalności jest tu jednym wśród najgorszych w Europie. Propozycje mające przyspieszyć diagnozowanie zostały z entuzjazmem przyjęte przez radiologów lecz zaznaczyli oni, że aby program ten odniósł sukces potrzeba zwiększyć ilość pracowników na tych oddziałach. Inaczej pacjenci i tak będą musieli czekać ponad miesiąc na wyniki badań

rentgenowskich, tomografu komputerowego czy rezonansu magnetycznego tak ważnych w diagnostyce nowotworowej badań. Kolejnym pomysłem objętym programem pilotażowym jest ułatwienie pacjentom dostępu do wielu badań w tym samym dniu, w tym samym miejscu. Dzięki £15 milionom dofinansowania zwiększy się także liczba pacjentów, którzy będą mogli skorzystać z bardzo precyzyjnej formy radioterapii. Jest ona wykorzystywana do leczenia nowotworów, których lekarze nie odważą się operować. Joanna Szczepaniak

kettering general hospital zapowiada istotne inwestycje

£4.1 milionów na budowę nowych sal położniczych kettering Kettering General Hospital planuje przeznaczyć £4.1 milionów na budowę nowych sal położniczych by zapobiec całkowitemu zamknięciu oddziału położniczego ze względu na zły stan techniczny. Natychmiastowe działanie jest konieczne aby uchronić się przed zamknięciem porodówki i przeniesieniem jej gdzie indziej. W planie jest budowa nowego obiektu przed istniejącym oddziałem położniczym, który już nie nadaje się do użytku. Z raportu przedstawionego dyrektorom szpitala trzy dni przed Świętami Bożego Naro-

dzenia wynika, że oddział ma małe szanse na to aby spełnić minimalne standardy w bardzo niedalekiej przyszłości.

W raporcie podkreślono powagę problemu i konieczność natychmiastowego działania. Stąd decyzja dyrekcji o budowie www.naszestrony.co.uk

Przychodnie w Bedrofdshire dołączyły do usługi wdrożonej przez NHS mającej ułatwić i przyspieszyć pacjentom dostęp do leków stale przyjmowanych. NHS Electronic Prescription Service od tej pory używany jest w 13 przychodniach w Bedfordhire i wkrótce wprowadzony będzie w przychodniach w całej Anglii. Dzięki nowej usłudze NHS przy współpracy z internetową apteką Pharmacy2U pacjenci mogą telefonicznie, internetowo lub za pomocą aplikacji na telefon zamówić receptę na leki przyjmowane stale. Następnie przydwóch nowych sal położniczych i przebudowie istniejącego budynku i zaadaptowanie go na miejsce, w którym pacjentki będą dochodziły do zdrowia. Istniejący oddział nie jest zgodny z wytycznymi Departamentu Zdrowia i przyczynia się do obniżenia efektywności świadczonych usług. Bez podjęcia odpowiednich kroków sytuacja ta pogarszała by się z każdym rokiem wraz ze wzrostem populacji. Obecnie Kettering General Hospital przyjmuje 3,800 porodów rocznie i wykonuje 2,000 zabiegów ginekologicznych. Ogólnie rzecz biorąc szpital świadczy usługi dla około 330 tysięcy ludzi w północnym hrabstwie Northamptonshire, południowym hrabstwie Leicestershire i Rutland. Wzrost populacji w części hrabstwa Northamptonshire w ciągu kolejnych 12 lat przewidywany jest na poziomie 25%. Najbardziej znaczący 50% wzrost prze-

chodnia może wysyłać cyfrową receptę bezpośrednio do apteki bez konieczności drukowania tradycyjnej recepty wręczanej pacjentowi. Gdy recepta drogą elektroniczną trafi do apteki lek zostanie dostarczony do domu lub miejsca pracy pacjenta bez dodatkowych kosztów za przesyłkę. Pacjenci mogą również wybrać dogodną dla siebie lokalną aptekę, z której będą mogli odebrać leki zamówione za pomocą elektronicznej recepty. By dowiedzieć się, które z przychodni w Bedfordshire umożliwiają pacjentom korzystanie z serwisu elektronicznych recept wejdź na stronę pod adresem www.escriptfinder.co.uk. J.S.

widywany jest dla Corby. Dlatego tak ważne jest aby pacjentki miały dostęp do nowoczesnego oddziału położniczego w regionie. Początkowe prace projektowe nowego obiektu mają się rozpocząć już w przyszłym tygodniu. Rozpoczęcie prac budowlanych zaplanowano na połowę lutego tego roku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem nowe sale położnicze powinny być gotowe w połowie sierpnia. Natomiast przebudowa i remont obecnego oddziału ma być zakończona do końca listopada. J.S.


22

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Łotysz próbował przemycić swoją żonę do UK w walizce

łotysz mołdawiankę spakował do walizki

uk/dover Łotysz mieszkający w Londynie próbował przewieźć swoją żonę do UK w walizce lecz został przyłapany podczas rutynowej kontroli w Dover. 30 letni Bogden Croitor na stałe mieszkający w Londynie żyje w związku na odległość ze swoją żoną pochodzącą z Mołdawii. Kobiecie dwukrotnie odmówiono wydania wizy na pobyt w UK. W październiku 2013 roku Łotysz pojechał samochodem do francuskiego miasta portowego Calais by spędzić tam weekend ze swoją żoną. Stęskniona żona mająca już dosyć rozłąki i bezskutecznego starania się o wizę wpadła na pomysł jak dołączyć do męża i zamieszkać z nim na Wyspach. Podczas wspólnego weekendu namówiła męża aby schował ją w swojej walizce i w bagażniku samochodu przewiózł przeprawą promową przez kanał La Manche do Wielkiej Brytanii. Niestety

para małżonków wpadła podczas rutynowej kontroli celnej wyrywkowo przeprowadzanej przez urzędników. Celnicy sprawdzając bagażnik samochodu Łotysza znaleźli jego żonę ukrywającą się w walizce. Canterbury Crown Court skazał Bogdena Croitor na 14 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Mężczyzna musi również odpracować 100 godzin prac spo-

łecznych a także pokryć koszty sądowe w wysokości £400. Sędzia Adele Williams powiedziała do mężczyzny, że mógłby od razu trafić do więzienia lecz ze względu na nadzwyczajne okoliczności łagodzące związane ze sprawą otrzymał on łagodną karę. Żona mężczyzny została deportowana do Francji. Joanna Szczepaniak

wielka brytania w kolejnym pokłonie religiom świata

Zakaz pisania o świnkach w książkach dla dzieci uk/oxford Brytyjska poprawność sięgnęła zenitu! Z książek dla dzieci znikną świnki i kiełbaski. Wydawnictwo Oxford University Press zabroniło autorom książek publikowania czegokolwiek co mogłoby kojarzyć się z wieprzowiną w trosce o uczucia religijne muzułmanów i Żydów. Ten niedorzeczny zakaz spotkał się z wielką krytyką nawet ze strony Żydów i muzułmanów. Wydawnictwo wysłało listy do autorów książek dla dzieci z wytycznymi, według których zabrania im pisać o świnkach, kiełbaskach i wszystkim co mogłoby być postrzegane jako wieprzowina. W książkach nie mają prawa znaleźć się także żadne ilustracje o tej tematyce. To niedorzeczne, żeby szanowane wydawnictwo związane ze środowww.naszestrony.co.uk

wiskiem akademickim mówiło, że masz napisać książkę, w której nie możesz wspomnieć o świni bo ktoś może poczuć się obrażony – powiedział Jim Naughtie prezenter radiowy. Jego żona Eleanor Updale to pisarka, która jest w trakcie rozmów z wydawnictwem na temat serii edukacyjnych książek dla dzieci i otrzymała taki list od wydawnictwa. Z prezenterem zgodził się także biorący udział w audycji na antenie Radio 4 muzułmanin Khalid Mahmood, który jest parlamentarzystą z ramienia Partii Pracy. Uznał on zakaz za absolutną bzdurę. Natomiast rzecznik organizacji Jewish Leadership Council powiedział, że żydowskie prawo zabrania jedzenia wieprzowiny a nie wspominania o niej ani słowem lub o zwierzęciu, z którego pochodzi. OUP tłumaczy, że wytyczne wydano po to aby wydawane przez nich materiały edukacyjne były dostępne dla tak wielu ludzi

jak to możliwe. Rzecznik OUP dodał, że wiele z materiałów edukacyjnych publikowanych w Wielkiej Brytanii sprzedawanych jest w ponad 150 krajach i należy rozważyć szereg różnic kulturowych i wrażliwości. Zakaz został powszechnie wyśmiany z powątpiewaniem aby wzmianką o zwierzętach gospodarskich w książkach dla dzieci można było urazić Żydów czy muzułmanów. Jak daleko posuniemy się jeszcze z niedorzeczną polityczną poprawnością? Czy kolejnym krokiem będzie zakaz hodowli świń?. Joanna Szczepaniak


23

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

był nietrzeźwy gdy uderzył w drugi samochód

Litwin zabił Litwina

litwin winny wypadku zamordowany przez rodaka? 28 miesięcy więzienia!

Deimantas Strelčiūnas Facebook.com

peterborough Darius Putys z Peterborough, który spowodował poważny wypadek samochodowy został skazany na ponad dwa lata pozbawienia wolności. Ofiary, które ucierpiały w wyniku opisywanego zdarzenia nadal dochodzą do siebie. Przypomnijmy, że 3 grudnia na drodze A47 w Peterborough doszło do tragicznego w skutkach wypadku osobowego. W rezultacie 14 miesięczna dziewczynka i jej babcia trafiły do szpitala w krytycznym stanie. Do zdarzenia tego doszło tuż po godzinie 12:00. Według ustaleń policji Darius Putys z Peterborough wbił się swoją Mazdą 6 w małego Citroena C3, w którym podróżowała babcia z wnuczką. Niestety obie te osoby odniosły bardzo poważne obrażenia. Medycy, którzy przybyli na miejsce zdarzenia od razu zadecydowali o przewiezieniu rannych do specjalistycznego szpitala w Cambridge. Według lekarzy w najgorszym stanie była dziewczynka. Doznała ona wielu złamań kości w tym miednicy. Jej stan przez pierwsze dwa tygodnie opisywano jako krytyczny. Dziewczynka powoli wraca do zdrowia, ale czeka ją długa rehabilitacja. Życie jej babci także było zagrożone z uwagi na zapadnięte płuco. Podczas gdy dziewczynka z babcią walczyły o życie sprawca wypadku przebywał w areszcie przy Thorpe Wood Police Station.

On również doznał w wypadku kilka obrażeń. Niebyły one jednak na tyle poważne, by zaniechać aresztowanie mężczyzny. Policja, która prowadziła śledztwo w tej sprawie postawiła mu dwa zarzuty niebezpiecznej jazdy pod wpływem alkoholu, przez którą ucierpiały dwie osoby. Według końcowych ustaleń śledczych Litwin w ten feralny dzień po powrocie z nocnej zmiany wypił sporą ilość alkoholu. Przez to pokłócił się ze swoją dziewczyną i wybiegł z domu. Niestety, ale będąc pod wpływem, wsiadł do swojego auta i ruszył agresywnie przed siebie. 5 minut później spowodował wyżej opisany wypadek. Policja ustaliła, że w momencie wypadku Litwin miał w wydychanym powietrzu trzykrotnie przekraczający limit alkoholu. Według świadków, kilka chwil przed tym zdarzeniem widziano go jak jechał swoim samochodem

po obwodnicy Peterborough Fletton Parkway z prędkością ponad 100 mil na godzinę. Tam o włos uniknął wypadku, kiedy jego samochód gwałtownie zjechał w stronę barierek oddzielających pasy ruchu. 25 letni Darius Putys zamieszkały przy Eastern Avenue, Peterborough, 15 stycznia został uznanym winnym spowodowania wypadku przez niebezpieczną jazdę samochodem pod wpływem alkoholu. Litwin, który dotychczas pracował, jako superviser w lokalnym magazynie Tesco przyznał się do zarzucanych mu czynów. Sąd koronny w Peterborough skazał go na 2 lata i 4 miesiące pozbawienia wolności. Odebrano mu również prawo jazdy na okres ponad 4 lat. Po upływie tego czasu, aby je odzyskać będzie musiał odbyć specjalny kurs. . Krzysztof Szczepaniak

Pleaded guilty: Adrian Lubecki admitted playing a role in the supply of a class A drug known as PMMA Read more: www.naszestrony.co.uk www.naszestrony.co.uk

boston 1 stycznia w mieszkaniu przy St Anne’s Wharf w Bostonie doszło do tragicznego w skutkach incydentu, podczas którego zmarł 41 letni Litwin. „Nie możemy uwierzyć, że tak miły i uprzejmy człowiek został zamordowany przez własnego rodaka” – mówią w wywiadzie dla Boston Target sąsiedzi zamordowanego Deimantasa Strelciunasa. Policję i pogotowie o śmierci 41-letniego mężczyzny zawiadomiła jego żona około 18:45. Po dotarciu pogotowia na miejsce zdarzenia Strelciunas już nie żył. Kilka godzin później aresztowano osobę podejrzaną o dokonanie zabójstwa Litwina. Okazał się nim 30 letni Ricardas Mazeika, który także pochodzi z Litwy. Na tym etapie śledztwa policja nadal nie podaje okoliczności

samego incydentu. Nie wiadomo zatem w jaki sposób rodak zabił rodaka. Dopiero 8 stycznia podano dane osobowe ofiary ponieważ do tego czasu brytyjska policja nie potrafiła skontaktować się z jego bliskimi na Litwie. Podejrzany o dokonanie tej zbrodni stanął przed sądem w Lincoln 5 stycznia. Była to bardzo krótka rozprawa na której podejrzany miał tylko potwierdzić swoje dane osobowe. Nie złożył on wniosku o zwolnienie go z aresztu za kaucją dlatego nadal w nim pozostaje. Z tego względu, że śledztwo nadal jest w toku, nie wytyczono jeszcze daty kolejnej rozprawy. Policja nadal poszukuje ewentualnych świadków tego tragicznego zdarzenia. Sąsiedzi ofiary opisują go jako bardzo miłego i uprzejmego ojca dwójki dzieci. Cała jego rodzina uważana jest za bardzo przyjazną i bezproblemową.. Will O.


24

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

POLSCY OPIEKUNOWIE DO POLSKICH DZIECI

mieszkasz w uk? zaPamiętaj sobie, że najlepiej nie chorować!

KAMPANIA działA I TO JEST SUKCES! Musisz:

Być w wieku 21 – 65 lat Być uczciwy/a I opiekuńczy/a Mieć czas na poświęcenie Mieć zapasowy pokój Komunikować się po angielsku

atn

z

Czy jesteś w stanie zaopiekować się dzieckiem, kiedy my pomagamy jego rodzicom uporać się z problemami? To się nazywa opieka zastępcza. Damy ci wszelkie wymagane szkolenie i wsparcie i będziemy ci płacić do £350 tygodniowo.

y

Vivacity Premier członkostwo iPad

t ny • b e

Peterborough

• b e z płatn

Lekcje języka angielskiego

p ła

Zostań opiekunem zastępczym

y • b e z pł

at

ny

e z p łat n y • b

Na około miesiąc przed grudniowym, przedświątecznym wydaniem gazety, do naszej redakcji zgłosili się przedstawiciele Peterborough City Council z zapytaniem o możliwość umieszczenia ogłoszenia o treści zachęcającej do objęcia czasowej opieki nad polskimi dziećmi. Na zarezerwowanych dwóch stronach rozkładówki i na dwóch bannerach w Internecie zamieściliśmy materiały promujące akcję pt.:

wielka brytania

•b

Dzieci emigrantów, nad którymi na polecenie sądu, opiekę przejmuje brytyjski Social Service trafiają do obcojęzycznych rodzin. Co zrobić, by dodatkowo polepszyć ich los? Z tym pytaniem od dłuższego czasu zmagają się pedagodzy i pracownicy socjalni zaangażowani w pomoc dzieciom z rodzin nie wolnych od problemów.

Potrzebujemy polskich opiekunów do polskich dzieci

ez

PETERBOROUGH

bo brytyjska służba zdrowia ledwo zipie

Aby dowiedzieć się więcej, zadzwoń do nas lub odwiedź naszą stronę.

Call: 01733 317427 Email: wanttofoster@peterborough.gov.uk Web: www.peterboroughfostering.co.uk/bme 1779 - Polish Adverts.indd 1

09/12/2014 15:34

„Potrzebujemy polskich opiekunów do polskich dzieci”. Jak poinformował nas urząd kampania w Naszych Stronach powiodła się i przyniosła pełen sukces. W urzędzie urywały się telefony od zainteresowanych osób. Dzięki zaangazowaniu naszych czytelników polskie dzieci, trafią do polskich opiekunów, gdzie objęte zostaną właściwą opieką. newsman

znalezione w sieci internet...

Polak po zawale serca, którego doznał w pracy, musiał sam przyjechać do przychodni, bo na przejazd karetką do szpitala się nie kwalifikował. U pacjentki uskarżającej się na ból głowy podejrzewano raka mózgu. Pacjentkę z bólem stopy zbywano miesiącami, aż dostała ulotkę opowiadającą o autorehabilitacji. Na spuchnięte po stłuczeniu kolano zalecono wizytę na „przyszły tydzień”. Jeśli komuś wydaje się, że żyje w czasach, w których leczenie dolegliwości kardiologicznych, neurologicznych oraz ortopedycznych stanowi podstawę współczesnej medycyny i ich rozwiązywanie nie powinno sprawiać większych trudności, to wystarczy przyjechać do Wielkiej Brytanii, by w czasie wizyty w przychodni lub w szpitalu nabrać pewności, że jest inaczej. Najwyższy czas, by powytykać niedoskonałości pielęgniarek i lekarzy zatrudnionych w brytyjskiej służbie zdrowia. Wystarczająco dużo przykładów dotarło do nas w ostatnim czasie, by mieć o czym opowiedzieć. No to po kolei. Jeśli pacjent idący do przychodni liczy na to, że przez całą chorobę poprowadzi go ten sam, ulubiony doktor lub ta sama sympatyczna pielęgniarka, to niestety uprzedzamy - takie myślenie może okazać się bardzo złudne, a nawet mylne. Brytyjskie przychodnie nie gwarantują ciągłości zatrudnienia swojemu personelowi, a rotacja lekarzy i pielęgniarek nie jest czymś nadzwyczajnym. Nie ma co zatem liczyć, że to co zapisane jest karcie pacjenta, w twojej przychodni, ktoś będzie w stanie zapamiętać. Pielęgniarka, pomimo posiadania dostępu do komputera, gdzie po numerze ubezpieczenia jest w stanie przejrzeć historię choroby i tak będzie zadawać uporczywe wręcz pytania o to z czym się do niej pacjent zwraca i czy podobne problemy nie występowały w przeszłości. Niby norma, ale gdy coś boli, to ciężko wracać pamięcią do tego kiedy ostatnio wydarzyło się coś podobnego. Dla własnego ułatwienia pielęgniarka pytać będzie też o liczbę www.naszestrony.co.uk

dni które minęły od pierwszych objawów np.: bólu głowy lub kolana. Z uporem maniaka pytać będzie o to bez końca, choć łatwo obliczyć ile minęło od piątku do np.: środy. Ona, pielęgniarka pracująca na pierwszej linii frontu, między pacjentem a lekarzem, będzie musiała mieć podane, że to pacjent powiedział, iż coś go boli np.: od 5 dni. To samo trzeba będzie powtórzyć lekarzowi, bo i on nie zawsze spojrzy z uwagą do karty pacjenta. Jako, że często się też zdarza, iż w przychodni nie zastanie się już tego samego lekarza co ostatnio, co potwierdza, że osobisty GP to fikcja, historię choroby najlepiej wykuć na pamięć. Trzeba być przy tym cierpliwym, uprzejmym i nie podnosić głosu, bo można zostać oskarżonym o złe zachowanie. W przychodniach panuje bowiem reguła „zero tolerance”, która zakazuje złego traktowania personelu medycznego. Te szczególne uwagi bardzo często podnoszą czarnoskóre pielęgniarki zawinięte w białe fartuchy. Gdy tylko pacjent podważa ich kompetencje, każdy decybel wyżej uważają za krzyk i grożą wezwaniem pomocy. Nie inaczej jest z żeńskim personelem wyszkolonym na Filipinach. Te potrafią być na tyle złośliwe, że przy okazji kolejnej wizyty wytykają pacjentowi, iż nie zrobił badania krwi, bo przecież w ankiecie podał, że pije okazyjnie alkohol i pali papierosy. To może przecież powodować problemy z układem krążenia, zaburzać ciśnienie i wpływać na złe samopoczucie. Odmowę wykonania zaleconych badań zapisuje wówczas skrupulatnie w zeszycie. Gdy z kolei pacjentka odmawia ułożenia się na kozetce do wymazu, to zawiedziona brakiem zapunktowania do premii pielęgniarka, wyraźnie niezadowolona tłumaczy, iż można podpisać formę odmowy wykonania badania ginekologicznego w gabinecie pielęgniarskim. Zaleca jednak mimo wszystko wizytę u lekarza ginekologa. Nie mniej kłopotów mogą mieć pacjent mówiący słabo po angielsku, którzy w przypadku choroby mogą być zdani jest na łaskę losu. Na szczęście są odstępstwa od reguły, która mówi, że bariery językowe w szpitalach pokonuje się z mozołem. Przy badaniu słu-

chu polskiego 5 latka, nawet gdy nie oczekiwany tłumacz był obecny ku zdziwieniu rodziców. Z kolei gdy przy uporczywym bólu stopy zamawiano go z 2 tygodniowym wyprzedzeniem – nie dotarł z nieznanych przyczyn. Lekarz nie musiał się jednak gimnastykować. Pacjentka znała angielski w stopniu podstawowym. Miała też na szczęście do kogo zadzwonić, by pomógł w sprawnym przebiegu rozmowy. Mimo wszystko zamiast oczekiwanej, fizycznej (wykonywanej przez specjalistę) rehabilitacji, otrzymała ulotkę, na której w kilku punktach zawarto opis jak poradzić sobie samemu. Obok błahych niedociągnięć, wynikających z braku zaangażowania, znudzenia i wykonywania pracy na odczepnego, są też skrajne przypadki, od których zależeć może czyjeś życie lub przynajmniej utrata pewności co stanie się kolejnego dnia. U pacjentki, która skarżyła się na ból głowy podejrzewano raka mózgu. Faktycznie, przyczyną powracających bóli były problemy z ciśnieniem, które mogły spowodować źle dobrane tabletki antykoncepcyjne. U pacjenta po zawale serca nie widziano potrzeby przewiezienia karetką do szpitala na badania. Wskazano, by do przychodni pojechał ze znajomymi prywatnym samochodem. Na spuchnięte kolano polecono okłady i cierpliwość, bo wizyta możliwa będzie dopiero w przyszłym tygodniu. A wszystko to – jak uważa premier Wielkiej Brytanii - przez emigrantów, którzy zapchali przychodnie, gdzie jak sami wiemy, przyjmują lekarze i pielęgniarki zza granicy, bo Brytyjczykom nie chce się pracować. W noworoczny wieczór na południu Essex do objęcia szpitalnych dyżurów zachęcano stawkami dochodzącymi do 80 funtów za godzinę. Patrząc na to wszystko z boku, śmiało można stwierdzić, że brytyjska służba ledwo zipie. Adam Andrzejko


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Urząd miasta zlecił śledzenie nauczycielki

nasłali na nią detektywów

wielka brytania Caerphilly County Borough Council wynajął prywatną firmę detektywistyczną do śledzenia nauczycielki na zwolnieniu lekarskim. Prywatni detektywi filmowali i robili zdjęcia nauczycielki między innymi podczas robienia zakupów w supermarkecie Asda. Za śledzenie nauczycielki języka angielskiego urząd miasta zapłacił firmie detektywistycznej Conquest Surveillance Services kwotę £3,600. 56 letnia Kim Shaw po 28 latach pracy w zawodzie została zawieszona przez szkołę Pontllanfraith Comprehensive School po kłótni na temat rzekomych nieprawidłowości w prowadzonych przez nią zajęciach przygotowujących studentów do egzaminów GCSE. Nauczycielka została zawieszona przez omawianie tego z kolega-

mi z pracy i została oskarżona o naruszenie poufności. Kobieta ze względu na stres wywołany zawieszeniem w obowiązkach poszła na zwolnienie lekarskie. Wtedy Caerphilly Council wynajął firmę detektywistyczną Conquest Surveillance Services do śledzenia nauczycielki by sprawdzić czy nie oszukuje ona urzędu. Urząd podał firmie detektywistycznej adres nauczycielki wraz z jej zdjęciem. Dwóch detektywów śledziło kobietę podczas każdego wyjścia z domu nagrywając ją i robiąc jej przy tym zdjęcia. W swoich raportach opisywali oni ubiór kobiety w tym buty na szpilkach z kwiatem z przodu. Ubiór kobiet opisany przez detektywów jako ekstrawagancki miał sugerować, iż kobieta nie jest pod wpływem stresu. Gdy Kim Shaw dowiedziała się o tym, że była szpiegowana przez urząd miasta poczuła całkowite obrzydzenie, a następnie strach i niedowierzanie w to jakie szczegóły znalazły się w raporcie.

Agenci oprócz jej ubioru opisywali sposób chodzenia nauczycielki, to co mówiła, jaki miała wyraz twarzy oraz gdzie chodziła. Śledztwo przeprowadzone przez Information Commissioner’s Office (ICO) wykazało, że Caerphilly Council nie miał wystarczających podstaw do podjęcia decyzji o śledzeniu nauczycielki oraz, że dopuścił się rażącego naruszenia prawa o ochronie danych osobowych. Nauczycielka nigdy nie wróciła do pracy w tej szkole. A urzędowi nakazano jedynie aby nie nadużywał prawa do inwigilacji swoich pracowników i używał go tylko w ostateczności. Joanna Szczepaniak

niebezpieczeństwo korzystania ze swobody w sieci

zdjęcia z facebooka na portal pedofilów

uk/lancashire Publikujesz zdjęcia swoich dzieci na Facebooku i innych portalach społecznościowych? Zastanów się zanim to zrobisz! Policja apeluje o rozsądek do rodziców i ostrzega aby nie publikowali nagich lub półnagich zdjęć swoich dzieci na Facebooku. Zdjęcia dzieci są kopiowane z portali społecznościowych i publikowane na rosyjskiej stronie odwiedzanej przez pedofilii. Pod zdjęciami publikowane są jednoznaczne komentarze umieszczane przez użytkowników z całego świata, które mogą stanowić dowód na to, że fotografie są wykorzystywane do zaspokojenia seksualnego. Mama z Preston, Lancashire, która chce zachować swoją anonimowość otrzymała informację o tym, że zdjęcie jej trzyletniej córki w sukience na bal przebie-

rańców znalazło się na tej stronie. Kobieta doznała szoku gdy weszła na tę stronę i zobaczyła tam zdjęcie swojej córki pośród zdjęć szóstki innych dzieci, które znała. Pod zdjęciami znajdowały się obrzydliwe komentarze. Fotografie ukryte są w sekcji darmowych zdjęć za fasadą zdjęć krajobrazów i przyrody na stronie, która szczyci się tym, że posiada 687 tysięcy użytkowników z 41 milionami zdjęć przesłanymi od 2006 roku. Policja z Lancashire jest poinformowana o zdjęciach brytyjskich dzieci umieszczanych na rosyjskiej stronie. Prowadzone jest w tej sprawie śledztwo przy współpracy z odpowiednimi organami. Niestety media społecznościowe są doskonałym źródłem zdjęć dla pedofilii. Rodzice powinni zastanowić się zanim opublikują zdjęcia swoich dzieci, do których dostęp mogą uzyskać nieodpowiedni ludzie. Na rosyjskiej stronie znajdują

się zdjęcia nagich lub półnagich dzieci, a także dzieci w mundurkach szkolnych i innych strojach. Zdjęcia te po raz pierwszy trafiły do sieci za pomocą rodziców lub innych członków rodziny, którzy postanowili podzielić się z nimi z innymi ludźmi na Facebooku czy Twitterze. By mieć pewność, że zdjęcia naszych skarbów nie trafią w niepowołane ręce najlepiej nie zamieszczać ich w sieci. Jeśli jednak nie potrafimy oprzeć się tej pokusie przyjrzyjmy się chociaż ustawieniom prywatności naszego konta na portalu. Zmieńmy ustawienia tak aby zdjęć nie mógł zobaczyć nikt poza członkami rodziny i przyjaciółmi. Joanna Szczepaniak www.naszestrony.co.uk

25

najdłuższe kolejki w poczekalni

najgorszy szpital? m.in.: w peterborough! peterborough Peterborough City Hospital znalazł się na 10 miejscu w kraju pośród szpitali, w których pacjenci najdłużej czekają na udzielenie pomocy medycznej. Nowy szpital znalazł się wśród najmniej wydajnych szpitali, które nie osiągnęły rządowych wytycznych. Cel wyznaczony szpitalom przez rząd to przyjęcie przez lekarzy 95% pacjentów w nagłych wypadkach w ciągu czterech godzin od pojawienia się na oddziale A&E. Niestety szpital w Peterborough przyjął jedynie 83% pacjentów w tym przedziale czasowym w ostatnim kwartale ubiegłego roku. Na początku tego roku we wtorek 6 stycznia wszystkie 611 łóżek znajdujących się w szpitalu było pełnych podczas gdy na oddziale ratunkowym znajdowało się 19 pacjentów wymagających opieki medycznej, jaką tylko szpital może zapewnić. Jak powiedziała rzeczniczka szpitala łóżka szpitalne były w tym czasie blokowane przez 40 pacjentów, którzy nie wymagali już opieki

medycznej lecz potrzebowali opieki społecznej lecz szpital nie miał ich dokąd wysłać. Zaapelowała również o pomoc i bardziej ścisłą współpracę do organizacji w tym Cambridgeshire Community Services Trust, Peterborough City Council, lokalnych przychodni i Cambridgeshire and Peterborough Clinical Commissioning Group. Jeśli szpital i inne organizacje lokalne będą ze sobą ściślej współpracować nie będzie problemu z brakiem łóżek w szpitalach – dodała rzeczniczka. Lider Peterborough City Council, radny Marco Cereste przyznał również, że miejski szpital zmaga się również z brakiem zarówno lekarzy jak i pielęgniarek. . Joanna Szczepaniak

dla najmłodszych

Kolorowanka: Do przodu z Tomaszem!


26

OFERTY PRACY Pielęgniarka stomatologiczna Peterborough

Praktyka stomatologiczna Broadway Smart cieszy się dużą popularnością i ciągle się rozwija dlatego poszukujemy osoby na stanowisko pielęgniarki stomatologicznej. Doświadczenie i kwalifikacje będą ogromnym plusem ale szkolenie będzie zapewnione dla osób bez doświadczenia. Osoby zainteresowane prosimy o kontakt z praktyką na numer Tel. 01733 348 433 lub wysłanie cv na adres email: broadwaysmart@surgical.net

Fryzjerka kosmetyczka

Peterborough

Salon Wiktoria zatrudni fryzjerkę i kosmetyczkę. Więcej informacji pod numerem telefonu 07792927013

Cukiernik Huntingdon

Polska piekarnia Eunice z siedzibą w Huntingdon zatrudni doświadczonego cukiernika. Comiesięczne wypłaty. Więcej informacji pod numerem Tel. 07725984567

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Operator wózka widłowego Peterborough Praca dla operatora wózka widłowego z ważną kartą CPCS. Wymagane doświadczenie, pełna odzież ochronna i referencje od przynajmniej jednego pracodawcy. Kontakt bezpośredni: Ryan Tel. 02476 493 400

Pomoc domowa Spalding Potrzebna pomoc domowa do pracy u rodziny w domu w Donington pomiędzy Spalding i Boston. Do obowiązków należeć będzie prasowanie, sprzątanie, przygotowywanie posiłków, mycie okien, lekkie prace ogrodowe i inne prace domowe. Wymagane prawo jazdy bez punktów karnych. W domu mieszka pies i osoba paląca. Praca 9 godzin tygodniowo od poniedziałku do piątku pomiędzy 9:30 a 16:00 z możliwością dostosowania dni i godzin pracy do kandydata. Stawka £7.50 za godzinę. Aplikować należy na stronie www.penderelstrust.org.uk lub dzwoniąc na numer 01526 834780 podając numer referencyjny KH710 Pracownik ochrony Spalding City Security Services Limited zatrudni dwie osoby do pracy w ochronie na terenie Spalding. Wymagana licencja SIA i referencje z ostatnich pięciu lat. Praca średnio 41 godzin tygodniowo. Stawka £7.13 za godzinę. CV wraz z listem motywacyjnym należy

wysłać na adres email: cambs@ city-security-services.co.uk podając numer referencyjny: Job ID 12623000

Kierowca ciężarówki Huntingdon Praca dla kierowcy ciężarówki dla Co-operative w Godmanchester, Huntingdon. Wymagane prawo jazdy kategorii C+E LGV. CV należy wysłać na adres email: driver. recruitment@wincanton.co.uk

Pracownik budowlany Huntingdon Hutton Services Ltd zatrudni pracownika budowlanego do pracy w okolicach Huntingdon. Start natychmiastowy. Wymagana Karta CSCS i odzież ochronna. Kontakt: Jak Tel. 0161 789 4255, 07791 922 002 Pracownik budowlany St Ives GCS Construction zatrudni dwóch pracowników budowlanych do pracy na 3 – 4 tygodnie lub dłużej. Wymagana karta CSCS i odzież ochronna. Stawka £8.00 za godzinę. Kontakt: Viki on 01604 604289

Administrator sprzedaży St. Ives HR GO Recruitment zatrudni osobę do pracy na stanowisku administratora sprzedaży. Praca do końca sierpnia 2015 roku. Praca od poniedziałku do piątku w godzinach od 8:30 do 17:00. Wymagane doświadczenie w administracji. Stawka £19.000 -

£20.000 rocznie. Kontakt: Emily Moriarty Tel. 01480 357577

Kierowca ciężarówki St Neots MKD Recruit LTD zatrudni kierowcę ciężarówki. Praca na stałe. Stawka £9.08 - £13.62 za godzinę. Kontakt: recruitment team 01354 650466

Administrator St Neots 1st Choice Recruitment zatrudni dwie osoby na stanowisko administratora. Poszukujemy osób zmotywowanych i dobrze zorganizowanych. Stawka £20,000 rocznie. Kontakt Tel. 01767 316767, Email: biggs.95E8EF79.0@applythis.net

Operator wózka widłowego Corby P.J. DUNPHY (CONST. SERVICES) LTD. Zatrudni operatora wózka widłowego do pracy na budowie nowego osiedla mieszkaniowego. Wymagane doświadczenie, ważna karta CPCS i prawo jazdy. Start natychmiastowy. Praca na okres sześciu miesięcy. Stawka £14.00 za godzinę. Kontakt: Andy Stephenson Tel. 01442 268383 Magazynier Corby Praca dla magazynierów w Corby. Start natychmiastowy. Wymagane doświadczenie. Kontakt: zak@ career-makers.co.uk

Księgowy/księgowa Wellingborough Praca dla wykwalifikowanego księgowego/księgowej w firmie w Wellingborough. CV należy wysłać na adres: Leslie Goodman, IP Equipment Sales Ltd, 45-51 Rixon Road, Wellingborough, MID NN8 4BA Email: leslie.goodman@vermeeruk.co.uk

Sprzątanie Wellingborough Inter County Service Group zatrudni osobę do sprzątania w Wellingborough. Praca od poniedziałku do piątku od 8:00 do 9:30. Stawka £6.50 za godzinę. Kontakt Tel. 01933 315872 w godzinach otwarcia biura od poniedziałku do piątku 9.00 – 17.00 Operator wózka widłowego Bedford Praca dla operatora wózka widłowego typu telescopic forklift z ważną kartą CPCS. Wymagane doświadczenie, pełna odzież ochronna i referencje od przynajmniej jednego pracodawcy. Kontakt: Ryan lub Alex Tel. 01223 929139

Jeśli jesteś pracodawcą i szukasz pracownika, ogłoś to na naszej stronie Internetowej: www.naszestrony.co.uk

INFORMACJA DLA CZYTELNIKÓW NASZYCH STRON Odkąd publikujemy ogłoszenia dotyczące ofert pracy, odbieramy coraz więcej telefonów dotyczących pomocy w przeprowadzeniu pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej z podanymi w ogłoszeniach pracodawcami. Niejednokrotnie zdarzają się również prośby o potwierdzenie szczegółów dotyczących indywidualnych pracodawców. Pytania dotyczą informacji na temat okresowości wypłat (tygodniówka, dwutygodniówka), czasu i miejsca pracy (wymiar godzin, adres gdzie praca będzie wykonywana), lub też czy jest to praca na kontrakt stały czy tymczasowy? Dlatego też w niniejszym ogłoszeniu chcielibyśmy wyjaśnić, iż redakcja gazety Nasze Strony nie prowadzi czynności wyżej opisanych i nie dysponuje dodatkowymi informacjami ponad te, które są publikowane. redakcja

Pracownik biurowy Corby

Prężnie rozwijające się biuro w Corby zatrudni pracownika biurowego. Praca na cały etat. Wymagana znajomość języka polskiego i angielskiego oraz preferowana znajomość języka rosyjskiego/litewskiego.

CV należy wysłać na adres email: peterborough@accidentspecialistsltd.co. uk lub corby@accidentspecialistsltd.co.uk

www.naszestrony.co.uk


27

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

10 najgorszych wymówek na poterminowe zeznania w HMRC

zdobądź dofinansowanie

takie mają wymówki 50 tys. funtów gdy chcą uniknąć kar dla organizacji non profit

wielka brytania 31 stycznia każdego roku mija termin składania zeznań podatkowych. Co roku wielu podatników spóźnia się ze złożeniem deklaracji. O ile urząd skarbowy może wstrzymać wydanie kary za spóźnione zeznanie podatkowe z ważnego i uzasadnionego powodu o tyle nie da się przekonać irracjonalnymi, często po prostu głupimi wymówkami. Urzędnicy brytyjskiej skarbówki są świadkami wielu sytuacji, w których podatnicy sięgają szereg wymówek, dzięki którym próbują wymigać się od zapłacenia kary. Pomysłowość spóźnialskich podatników dosłownie nie zna granic. Urząd HM Revenue and Customs (HMRC) zrobił zestawienie najgorszych wymówek na przegapienie terminu składania zeznań podatkowych. Oto pełna lista: 1. Mój pies zjadł moje zeznanie podatkowe… i wszystkie przypomnienia. 2. Byłem w górach w Walii i nie mogłem znaleźć skrzynki pocztowej ani złapać sygnału internetowego. 3. Wpadłem w złe towarzystwo. 4. Podróżowałem po świecie starając się uciec przed zagraniczną agencją wywiadowczą.

5. Barack Obama jest odpowiedzialny za moje finanse. 6. Byłem zajęty opieką na stadem zbiegłych papug i małymi liskami. 7. Kolega z pracy pożyczył moje zeznanie podatkowe by zrobić kserokopie i nie oddał. 8. Mieszkam w przyczepie kempingowej na parkingu supermarketu. 9. Moja dziewczyna jest w ciąży. 10. Byłem w Australii.

Warto zapamiętać, że nieważne jak bardzo podatnik będzie się starać wymyślić dobrą wymówkę, to urzędnicy wiele już w życiu słyszeli. Jeśli powód nie jest racjonalnie uzasadniony, to lepiej złożyć zeznanie i zapłacić podatek na czas przed upływem 31 stycznia. I choć zostały jeszcze dwa tygo-

dnie lepiej nie zostawiać tego na ostatnią chwilę i zostawić sobie rezerwę czasu w razie jakichkolwiek komplikacji. 31 października minął termin składania papierowych deklaracji. Podatnicy, którzy jeszcze się nie rozliczyli mogą to zrobić już jedynie przez Internet. By to zrobić trzeba być zarejestrowanym w HMRC Online Services i posiadać kod aktywacyjny. Jeśli do tej pory takiego nie posiadasz HMRC wyśle Ci go w ciągu 10 dni. Pomoc i przydatne wskazówki w zakresie składania zeznań podatkowych oraz internetowa deklaracja znajdują się na stronie www.gov.uk/self-assessment-tax-returns. Joanna Szczepaniak

www.naszestrony.co.uk

bedford Grupy i organizacje non-profit działające na terenie Bedfordshire mają szanse na uzyskanie dofinansowania na realizację swoich projektów. Możliwość taka istnieje dzięki programowi finansowania Active Communities in Eastern England ogłoszonemu właśnie przez People’s Health Trust. Active Communities to program skierowany do grup i organizacji non-frofit o dochodach mniejszych niż £350,000 rocznie. Organizacje kwalifikujące się do wzię-

cia udziału w programie mogą ubiegać się o dofinansowanie w kwocie od £5,000 do £50,000 na realizację projektów trwających do dwóch lat. Projekty powinny obejmować swoim zasięgiem małą przestrzeń lokalną i powinny być skierowane do niewielkiej liczby osób. Złożenia prostej aplikacji o dofinansowanie można dokonać na stronie internetowej www. peopleshealthtrust.org.uk. W razie jakichkolwiek pytań należy napisać wiadomość na adres email: linda.candita@blcf.org.uk. Termin składania wniosków mija o godz. 13:00 w środę 18 lutego. J.S.


28

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Tradycja dla tych, co prosto z balu

Nasi do przodu w Pucharze Hopmana

„Pasy” 1 stycznia w piłkę zagrały

Mikst był decydujący

PIŁKA NOŻNA Od lat główną informacją sportową w Polsce po Nowym Roku jest trening piłkarzy Cracovii, który zawsze zaczyna się w południe. Przekleństwo dziennikarzy sportowych, którzy starają się wymigać od udziału w nim. Nie ma się zresztą co dziwić, nie brakuje bowiem kibiców tego klubu, którzy nigdy nie zawitali na jego stadion w tym dniu. Kiedyś ten trening „Pasów” był jedynym i zainteresowanie nie dziwiło. Teraz takich zabaw jest wiele i wszystko spowszedniało. Są też kluby, które chcą zaistnieć przynajmniej raz w roku i zaraz po północy ich piłkarze wybiegają na boisko pokopać piłkę. Dzięki czemu nazajutrz mogą przeczytać w lokalnej gazecie nie tylko o tym, kto pierwszy trafił w Krakowie, ale także, jak oni się bawili. To noworoczne spotkanie futbolistów nie zrodziło się w Cracovii. Na dobrą sprawę nie wiadomo dokładnie, kiedy do niego doszło po raz pierwszy. Najprawdopodobniej w 1923 roku – padają inne lata – a hasło rzucił piłkarz Ludwik Gintel, który wracając rano z zabawy sylwestrowej poszedł wraz z kolegami pokopać w piłkę dla wytrzeźwienia. Nawet zmarły w 2014 roku kierownik zespołu „Pasów”, były sędzia piłkarski Maciek Madeja, który przez 40 lat rozstrzygał rywalizację pierwszej drużyny z rezerwami, najlepszy znawca jej historii, nie był w stanie sprawę definitywnie rozstrzygnąć. Wiadomo za to jedno. Wcześniej takie zabawy futbolowe 1 stycznia odbywały się w jednym z paryskich klubów i Gintel skorzystał z tego francuskiego pomysłu. Przez lata zresztą wokół tego wydarzenia na stadionie koło Błoń w Krakowie narosło wiele

mitów. Z każdym rokiem jest ich zresztą więcej i daleko im do prawdy. Ot choćby taki, że pewnego razu pierwszą bramkę strzeliła klubowa maskotka – Lajkonik. Bzdura, nic takiego nie miało miejsca, co zresztą łatwo sprawdzić. Przede wszystkim Lajkonik jest symbolem pobliskiego klubu Zwierzyniecki i do 2004 roku nigdy go nie było w tym dniu na stadionie przy ul. Kałuży. W tymże bowiem roku Cracovia nie zważając na nic przywłaszczyła sobie tą maskotkę. Trzeba jednak zaznaczyć, że ten trening przez ponad 90 lat był sympatyczną zabawą. Jego uczestnicy, ci na boisku, a także na trybunach, często bywali w szampańskich humorach, korki zresztą w butelkach jeszcze strzelały, ale nie było żadnych gorszących wydarzeń. - Piękna tradycja, ale trochę straciła na wyjątkowości – przyznaje piłkarz Cracovii z lat 1960-71, Andrzej Mikołajczyk – To było coś strzelić pierwszą bramkę w roku. Mnie się raz udało. Zdarzało mi się przychodzić z balu z pobliskiej hali Sokoła, a potem szło się jeszcze do Fafika. Teraz też niektórym zdarza się pojawić prosto z balu, ale głównie osobom wysoko postawionym. Kilka lat temu prezydent miasta obrażał sympatyków innego klubu, śpiewając o nich chamską piosenkę. Zwykłemu kibicowi, musi mieć przy sobie kartę kibica, trudno byłoby wejść w stanie wskazującym na spożycie, bo obecnie na bramkach są sprawdzający ich ochroniarze. Dziennikarze też muszą mieć akredytacje. Mało kto myśli o tradycji, zresztą największy udziałowiec i prezes klubu często w tym dniu jest na nartach w Alpach. Jedynie piłkarz rodem z Giżycka, Marcin Budziński, stara się pokazać, że dla niektórych jest to fajna zabawa. (bp)

PIŁKA NOŻNA Na początek roku mamy piękny sukces polskiego tenisa. Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz wygrali w Perth Puchar Hopmana. Zawody uznawane są za nieoficjalne mistrzostwa świata drużyn mieszanych. Polska w takiej imprezie zadebiutowała rok temu. Wtedy to Radwańska i Grzegorz Panfil, który zastąpił kontuzjowanego Janowicza, dotarli do finału (1:2 z Francją). Udział w bieżącej, 27. edycji Pucharu Hopmana Polacy zainaugurowali wygraną z ekipą gospodarzy 3:0. Że coś się kroi grubszego wiadomo było kiedy nasi wygrali z brytyjskimi tenisistami Heather Watson i Andym Murrayem 2:1 w meczu 2. kolejki grupy B. Dzięki temu polski zespół już prowadził w grupie. O zwycięstwie przesądził pojedynek mikstów. Na początek starcia z Wielką Brytanią piąta w rankingu WTA World Tour Radwańska pokonała 50. w tej klasyfikacji Watson 6:3, 6:1. Krakowianka nie miała w tym pojedynku większych trudności. Janowicz jest 43. wśród tenisistów, zaś Murray notowany jest jako szósta rakieta świata. Polak przegrał 2:6, 4:6. Nasz nie był bez szans – wszak już kiedyś ograł Brytyjczyka (w 2012 roku). Pozostałe pięć pojedynków zakończyło się triumfem Murraya. Przy takim rozwoju wypadków o wyniku całego meczu zadecydować musiał mikst – co ma sens w przypadku zawodów drużyn mieszanych. Polska para poradziła sobie znakomicie, wygrywając obie partie po 6:4. W piątek Polacy pokonali Francję. 2:1 w meczu grupy B tenisowe-

www.naszestrony.co.uk

go Pucharu Hopmana. Biało-czerwoni byli pewni awansu do finału już po zwycięstwie Jerzego Janowicza nad Benoit Paire’em 6:4,7:6 (8-6) w drugiej odsłonie tego pojedynku. W finale nasi spotkali się z USA. krakowianka wyprowadziła biało-czerwonych na prowadzenie, pokonując pierwszy raz w karierze młodszą z sióstr Williams, liderkę światowej listy - 6:4, 6:7 (3-7), 6:1. Amerykanka chyba nie była sobą i rychło okazało się, że dla nas może to być mecz historyczny. Radwańska była świetnie przygotowana, zdeterminowana i najwyraźniej w dobrej formie psychicznej. choć przy tym wyluzowana. Jednak drugi set pokazał, że amerykańska faworytka jest wciąż groźna. Partia była bardzo zacięta, dopiero w tie-breaku Williams nie dała Radwańskiej szans. Amerykanka w całym spotkaniu popełniła aż 59 niewymuszonych błędów, przy zaledwie 19 po stronie Polki. W decydującej partii Radwańska się otrząsnęła i rozgromiła nieco apatyczną rywalkę - po raz pierwszy w karierze! Potrzebowała do tego dziewięciu spotkań z Williams. Do remisu doprowadził John Isner. Amerykanin pokonał Janowicza 7:6 (12-10), 6:4. Tu kluczowe były serwisy. Dlatego pierwszy set zakończył się tie-breakiem, a w nim wynikiem 12:10! Janowicz miał więcej piłek setowych, ale nie umiał ich rozstrzygnąć. W drugim secie Polak wpadł w nerwy. Raz nawet uderzył piłkę „po gwizdku”, w kierunku trybun, za co dostał ostrzeżenie. Jeszcze się poderwał, trochę odrobił, ale nerwów było za dużo. W meczu decydującym też było gorąco. Pierwszy set był niezwykle zacięty, ale w decydującym momencie udało się Polakom

powstrzymać serwis Williams. To przełamanie pozwoliło im na wygranie seta 7:5. Najważniejszym zdarzeniem drugiej partii był najbardziej kontrowersyjny moment finału czwarty gem. I w nim było sporo nerwów z obu stron, zarzucania sobie kłamstwa, a sędzina się jakby pogubiła. Kiedy wreszcie nadzorca zawodów zarządził powtórzenie punktu – który powinni dostać Polacy – nasi i tak wygrali gema. To już zdołowało Amerykanów, zwłaszcza Williams. Zdążyła nawet zniszczyć rakietę. Williams mogła wszak zostać pierwszą w historii trzykrotną zwyciężczynią tej imprezy. Wygrała przecież już w 2003 i 2008 roku (z James Blake i Mardy Fish). Ekipa USA ma na koncie łącznie sześć tytułów (w składzie zespołu, który triumfował w 2011 roku był Isner). No ale tym razem – na drodze stanęli Polacy. Oceny tego sukcesu są różne. Wojciech Fibak określił zdobycie przez naszą parę Pucharu Hopmana jako świetną wizytówkę polskiego tenisa. - Ale to triumf, który nie przejdzie do historii – zaznaczył. - Za zwycięstwa w Pucharze Hopmana nie dostaje się jednak punktów rankingowych. Ta impreza to raczej ciekawostka, bardziej przypomina turniej pokazowy. A po latach liczą się tak naprawdę Wielkie Szlemy. Ja dwukrotnie w deblu zdobyłem mistrzostwo świata, a nikt później o tym nie pamiętał. Inni przypominają, że wśród zwycięzców tej imprezy są sami najwięksi (patrz przykład Williams powyżej). Na pewno z tego się można cieszyć. A przed naszymi kolejne występy „Down Under”, w tym Australian Open. Jac


felieton

felieton bis: widziane spod wawelu

Mówcie, że jedziecie po forsę PIŁKA NOŻNA Ludzie w Polsce uwielbiają pastwić się nad tymi, którym się nie powiodło. Nad tymi, którym się powiodło - także. Schadenfreude jest anormalne, lecz w kraju nad Wisłą typowe. Co jednak w sytuacji, gdy ktoś na swoje niepowodzenie ciężko pracuje, na przykład dlatego, że jest głupi? Albo jak reagować, gdy klub kogoś sprzedaje bo kasa jest pusta i niewolnik musi odejść dla „wspólnego dobra”? Przekładając to na rynek piłkarski - są polscy zawodnicy, którzy dla forsy zrobią wszystko. Dla chytrych nie ma wytłumaczenia - ludzie będą szydzić z „kariery”, którą zrobili i zazdrościć forsy, którą zarobili. Dla głupich jest tylko wzruszenie ramion. „KARIERA” Młody Świerczok grał sobie na drugim poziomie w Polsce. Wyróżniał się w Polonii Bytom, miał oferty z ekstraklasy. Odrzucił i przeszedł do Kaiserslautern. Tam zaliczył koszmarną wpadkę - jego umiejętności były za małe, wypożyczono go do Piasta Gliwice, doznał kontuzji. Transfer do Niemiec był, jest i pozostanie w jego wypadku nieporozumieniem, wyskokiem. Umiał za mało, powinien przejść przez naszą ekstraklasę. Teraz będzie katować się w Zawiszy, z którym spadnie na dno? Klich wyróżniał się w Tarnovii i Cracovii, lecz fatalnie trafił w Niemczech. W Wolfsburgu udowadniają mu, że nic nie umie, chociaż to nieprawda. Ma jednak kontrakt i musi słuchać władz klubu. Jego kariera to przykład spaprania roboty - czas ucieka, a on grał tylko na wypożyczeniu w Zwolle, kiedyś ocierał się o reprezentację. Cracovia wzięła za niego dobrą kasę, a on jest teraz jak kula na stole do snookera - trafił do Kaiserslautern. Mamy się cieszyć,

29

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

gdy były reprezentant trafia do drugiej Bundesligi? Każdy w Polsce robi to samo - jak zobaczy wielką kasę, to głupieje. Majewski nieźle spisywał się w Polonii Warszawa, lecz jego transfer do Nottinghamu pachniał tylko... forsą. Facet bez warunków fizycznych ma tu ciężko i nie tacy już zawiedli (np. Frankowski w Wolves). Początkowo grał, potem było coraz gorzej, został wypożyczony do Huddersfield, teraz czas na nowy klub. Zarobił należne pieniądze, ale piłkarsko jest nikim. Kupisz w Polsce wyróżniał się szybkimi rajdami po skrzydle, ale Chievo Werona to inna liga - nie poszło. Czas wracać, czas też na nierozsądne wywiady w stylu „nie lubił mnie trener, nie lubił prezes”. Już czekam na te bzdety. Zbozień to twardy facet z Małopolski, ale gdy zamienił Gliwice na Perm przymarzł do ławki rezerwowych. Jeśli pupa nie boli, niech siedzi w Rosji do woli, ale może by jeszcze gdzieś chciał pograć w piłkę? Aha, nikt nie chce dać podobnych pieniędzy... Siedź dalej. Sobota radził sobie dobrze w Kluczborku i Wrocławiu, lecz Śląsk chętnie sprzedał tego gracza bowiem cienko przędzie. Efekt? Błysk, szarpnięcie i... nikt już teraz nie wystawia Soboty do składu ani w sobotę, ani niedzielę ani w żaden inny dzień. Transfer dobrze zrobił Śląskowi i jego prywatne konto także nieźle wygląda, lecz gdzie jest jako piłkarz? Peszko też kiedyś błyszczał w Lechu i reprezentacji Polski, Kolonia i Wolverhampton to jednak nie są centra europejskiego futbolu. Piłkarza zapewne stać na wiele, jak wszystkich po występach na Zachodzie (bowiem zarobki w Polsce są podłe), lecz kto sobie teraz zawraca głowę piłkarzem Peszką? Na pewno nie selekcjoner Nawałka. Furman w Legii grał bardzo obiecująco, lecz w Tuluzie progi okazały się za wysokie. Niedobrze, skoro te progi były nie do

przejścia w Tuluzie, drugorzędnym klubie Francji. Tylko Legia się śmieje - wzięła bardzo dobre pieniądze i kolejnym swoim zawodnikiem zaludniła zachodni rynek futbolowy. Teodorczyk w Polonii Warszawa i Lechu sprawiał wrażenie czołgu, który z impetem wpadnie do reprezentacji Polski i będzie tam drugim Lewandowskim. Dynamo Kijów w lecie zapłaciło 4 mln euro, on ma przyzwoity kontrakt do 2019 r., ale 211 minut w sześciu ligowych meczach to zaledwie 35 minut na spotkanie. Zdobył jednego gola. W lidze słabszej niż polska to proszę państwa porażka... Wielu utalentowanych graczy (gdy wyjeżdżali) wraca jako ludzie przegrani, zgorzkniali, mniejsi, słabsi, żadni. To konkretna strata dla naszego systemu. Za każdym razem ubywa telentu, liga staje się jeszcze bardziej przeciętna. FORSA W tej grupie pomieszczą się setki zawodników, którzy z Polski wyjeżdżają za pracą. Nie dla żadnej kariery, tylko dla pieniędzy. Pograć rok, dwa byle gdzie, aby płacili lepiej, niż w Nowym Sączu czy Mławie. Czasem aby płacili w ogóle. Celem jest kupno auta, zebranie pieniędzy na remont lub budowę domu. Normalne, ludzkie sprawy.

W bardzo wielu krajach płaci się za pracę lepiej, niż w Polsce i ta emigracja z wyższej i niższej półki będzie trwać w najlepsze. W sumie korzystna przy założeniu, że napłynie do kraju trochę forsy gdy wrócą (jeśli wrócą...). Dla naszej piłki jest to oczywiście niekorzystne, bowiem spada atrakcyjność lokalnych rozgrywek i zniżkuje poziom. Nikt się tym nie przejmuje - w ich miejsce kluby zatrudniają wszelakie łamagi ze świata, które trafiają nad Wisłę całymi wagonami. Procesu tego jednak nie da się zatrzymać. Krzysztof Mrówka, Interia.pl

www.naszestrony.co.uk

Jak słodko jest zapomnieć o szwindlach. Własnych Były piłkarz Korony Kielce Arkadiusz Bilski będzie w tym klubie pełnomocnikiem zarządu do spraw sportowych. Funkcję połączy z prowadzeniem trzecioligowych rezerw Korony. Bilski ostatnio był trenerem trzecioligowej Łysicy Bodzentyn. Informacja agencyjna jest krótka i konkretna. Taka ma być. Koronie Kielce przecież nie zależy, aby cały kraj dowiedział się kto wraca do klubu.

Tymczasem... Arkadiusz Bilski został oskarżony o korumpowanie i usiłowanie korumpowania sędziów, obserwatorów PZPN i zawodników drużyn rywalizujących z Kolporterem Koroną w lidze. Piłkarz przyznał się do zarzucanych mu czynów i zdecydował na dobrowolne poddanie się karze. Zarzuty wobec byłego zawodnika dotyczyły 23 meczów rundy jesiennej i wiosennej sezonu piłkarskiego 2003/2004, kiedy Korona walczyła o awans do II ligi. O przypadku nie ma mowy. Według byłego kapitana kieleckiego klubu, zawodnicy zdecydowali się składać na łapówki dla sędziów, bo widzieli jak w poprzednim sezonie arbitrzy podczas meczów faworyzowali Cracovię, która rywalizowała z Kolporterem Koroną o awans (swoją drogą “Pasy” za swoje grzechy nigdy nie beknęły. Dlaczego?). Bilski wyjaśniał, że w rundzie jesiennej piłkarze składali się na łapówki sporadycznie, były to drobne sumy. Z sędziami kontaktował się kierownik drużyny Paweł Wolicki. W rundzie wiosennej sprawa była już dobrze zorganizowana. Zawodnicy oddawali premie meczowe oraz dodatkowe pieniądze, które trener Dariusz Wdowczyk przekazywał Andrzejowi Blasze – ten miał być łącznikiem między zawodnikami i trenerem a korumpowanymi sędziami i obserwatorami PZPN. Bilski wyjaśnił również, że po pewnym czasie zawodnicy Kolportera Korony zbuntowali się, bo kwoty składek rosły, a oni nie byli pewni, czy pieniądze były rzeczywiście przekazywane arbitrom. Piłkarze w rundzie wiosennej sami próbowali ustawić mecz z Siarką Tarnobrzeg i przekupić kilku zawodników przeciwników,

ale ostatecznie do tego nie doszło. Wówczas trener wrócił do współpracy w procederze korupcyjnym z Andrzejem Blachą. Bilski stwierdził też, że udział piłkarzy w procederze sprowadzał się do składek, a reszta odbywała się poza nimi. Były kapitan zespołu Kolportera Korony przyznał, że wiedział, na co idą składki. Bilski został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego 27 marca 2008 roku. Następnego dnia został w trybie natychmiastowym zwolniony z funkcji drugiego trenera Kolportera Korony. 13 stycznia 2010 roku został skazany przez Sąd Rejonowy w Kielcach na karę dwóch lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres czterech lat oraz 9,5 tys. zł grzywny. To straszne. Polskie środowisko futbolowe nie jest w stanie się oczyścić. Bilski pracował w piłce, teraz wraca do Korony, Wdowczyk trenował w ekstraklasie (Pogoń) i nie wiadomo w którym klubie będzie wkrótce pracować. Może w Koronie? Byłaby to większa życiowa szydera ostatnich lat. Klub może, ale nie musi się kierować etyką. Jest spółką zgodnie ze statutem działającą dla maksymalizacji zysku. Formalnie nie można nic zarzucić Pogoni ani Koronie. Co jednak można powiedzieć o klubie sportowym, który świadomie zatrudnia osobę skazaną prawomocnym wyrokiem za sportową korupcję? Że Pogoń akceptowała przeszłość Wdowczyka, nie przeszkadzało jej to, jaką parodię z piłki odstawiał trener. Mnie się przez to Pogoń, a teraz Korona bardzo nie podobają - Wdowczyk i Bilski (Blacha, Wolicki oraz setki innych zamieszanych w korupcyjne afery w całej Polsce) w futbolu są po prostu osobami niechcianymi, niewłaściwymi. Korona robi źle sięgając po Bilskiego, dając mu wysokie stanowisko. Klub nad swoimi szwindlami przeszedł w ten sposób do porządku dziennego. Nie wiadomo też jakie ma rachuby na przyszłość. Nie przeszli jednak kibice, którzy masowo... nie chodzą na mecze tego zespołu (wystarczy jednak, że czytają Wikipedię, jeśli nie pamiętają faktów). Tak właśnie strzela się sobie w stopę. Krzysztof Mrówka, Interia.pl


30

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Kolejny polak zmierza do Premiership

Czy Bielik zostanie orłem w Arsenalu? PIŁKA NOŻNA Jest szansa, że na Wyspach pojawi się nowy polski piłkarz i to w klubie z Premier League, Arsenalu Londyn. Co istotne nie będzie to bramkarz, a tych z polskim rodowodem w ligach brytyjskich nie brakuje. Pewnie jednak sporo czasu upłynie, zanim dostanie możliwość gry, na którą musi naprawdę solidnie zapracować, a nie być tylko utalentowanym. Chłopak ma ledwie 17 lat, jest pomocnikiem i nazywa się Krystian Bielik. I pozostaje tylko mieć nadzieję, że potrafi wykorzystać okazję, jaką byłyby przenosiny do Londynu. Niestety, dotychczasowe przykłady, poza Wojciechem Szczęsnym, nie były najlepsze. Nie brakowało, przede wszystkim w Anglii, polskich nastolatków, którzy tutaj przyjeżdżali i trenowali po kilka lat, ale w wieku seniora już się nie sprawdzali. Po jakimś czasie wracali do kraju, gdzie dzięki pobytowi w Zjednoczonym Królestwie, łapali się do ekstraklasy. Przykładem niech będą Jarosław Fojut (kiedyś w Bolton) czy Tomasz Kupisz (trochę czasu spędził w Wigan) i musiało minąć kilka lat, żeby zaczęli grać przynajmniej poprawnie Bielik zaczynał kopać piłkę w Górniku Konin, następne trzy lata był w Lechu Poznań, a pół roku temu przeniósł się do Legii Warszawa. Przy tej okazji wybuchła niezła awantura, bo klub z Mazowsza przekonał młodziana, a przede wszystkim jego ojca, do przenosin i dopiero wtedy w Wielkopolsce dowiedzieli się, że tracą talent. Dostali w Lechu za niego niewielkie pieniądze, zgodnie z przepisami. Tyle, ile płaci się za juniora. Niby na transferowym rynku, nawet tym młodzieżowym, takie kaperowanie nie jest niczym nowym – vide postępowanie

Peterborough w League One

Na półmetku szanse Posh coraz mniejsze PIŁKA NOŻNA

Barcelony, która została ukarana przez światową federację rocznym zakazem transferowym, czy gonitwa połowy Europy za jakimś piętnastoletnim Norwegiem – ale zawsze takie działanie pozostawia niesmak. Takie rzeczy zdarzają się zresztą w angielskich ligach. Dziesięć lat temu Manchester United miał już mieć Johna Obi Mikela, ale ten jakimś trafem wylądował w Chelsea Londyn. Zawsze przy tym jednak kręcą się duże pieniądze, ale w przypadku młodziaków nie ma mowy o kwotach, jak za dorosłych graczy. Tymczasem warszawskiemu klubowi nawet stukrotne przebicie na Bieliku z pierwszej propozycji Arsenalu w wysokości 1,5 mln funtów – kolejna 2,4 mln – wydawało się niegodne rozpatrzenia. Wiadomo, chce więcej jeszcze zarobić i rozpuszcza wieści o propozycjach z Romy i Hamburgera SV, ale poważnych kontrahentów tak się nie traktuje, przynajmniej się z nimi negocjuje. Legię może spotkać jednak pewna niemiła niespodzianka, otóż chłopak stwierdził. – Podjąłem decyzję o przeprowadzce do Arsenalu i nie zamierzam jej zmienić. Nie mogę się doczekać, aby porozumienia między szefami klubów. Bielik wraz z rodzicem mogą bowiem postawić na swoim, jak zrobili to niedawno, bo za rok będzie mógł opuścić Warszawę za darmo. Może więc za kilka lat doczekamy się w Premier League polskiego piłkarza który strzeli w niej gola. Bo jak na razie takie wyczekiwanie trwa już ponad 21 lat. (bp)

Piłkarze Peterborough United mają za sobą połowę spotkań w League One i ich obecna pozycja wskazuje, że mogą w niej pozostać na kolejny sezon. Co prawda przed nimi jeszcze 23 występy, ale prezentowana dyspozycja nie daje podstaw do optymizmu, chociaż obecnie do strefy barażowej brakuje im ledwie 2 pkt. Przez połowę sezonu wygrali tylko dziewięć spotkań, ale aż dziesięć zakończyło się klapą. Toteż nie zaskakuje, że jest coraz więcej rozważań nad przyszłością menedżera Darrena Fergusona. Dyskusja rozwinęła się po tym, gdy właściciel klubu Darragh MacAnthony stwierdził, że „Ferguson ma moje poparcie, ale nie jest nieusuwalny. Nie wiem, dlaczego ludzie zarzucają mi, że chodzi w tym przypadku o pieniądze. Łatwo jest podjąć decyzję o zwolnieniu, ale muszę kierować się dobrem klubu. Chłopaki wierzą w niego i jego umiejętności kierowania zespołem. Problem w tym, że nie ma wyników i wiarę w menedżera tracą kibice – jak napisał jeden z nich „w tym jest istota sprawy” – a to z nich klub w jakiejś mierze żyje. Nie kryją oni swoich wątpliwości również wobec działań szefa klubu, który lubi z nimi rozmawiać, a przynajmniej komunikować się przez media społecznościowe, przede wszystkim przez Twittera. Na koniec minionego roku wystosował też długi list do sympatyków klubu o dokonaniach Posh, a także przypominając, iż wielki wpływ na jesienne dokonania drużyny miała spora ilość kontuzji. Niestety, prezes MacAnthony w swoich wystąpieniach przypo-

www.naszestrony.co.uk

mina coraz bardziej ludzi uprawiających propagandę sukcesu bądź pracujących w reklamie, którzy muszą zachwalać towar przed sprzedażą. – Spotkałem się ze sztabem drużyny i z piłkarzami – pisze dalej w swej epistole – Powiedziałem im, co wszyscy chcemy zobaczyć w 2015 roku. Zespół walczący, energiczny, grający na dobrym poziomie, z dużą ilością bramek, które przyniosą nam zwycięstwa i dadzą szansę na promocję w tym sezonie. Oni wszyscy wiedzą, że styczeń będzie kluczowym miesiącem i do jego końca muszą włączyć się do rywalizacji o awans. Co powinno przywrócić uśmiech na twarzach naszych wspaniałych kibiców. Na dobry początek szef Posh zdecydował się pojechać z zespołem na pięciodniowe zgrupowanie do hiszpańskiej Marbelli. Tam warunki miały być lepsze niż na Wyspach, chociaż i tutaj nie brakowało słońca, przy którym można było trenować. Bardziej jednak ten wyjazd przypominał odcięcie piłkarzy od miejscowego środowiska, a także budowę dobrej atmosfery przed czekającymi ich występami niż rzeczywistą potrzebę

treningów na trawie w Andaluzji. Po powrocie rozegrał spotkanie, z przedostatnim w tabeli Colchester. No i cóż... skończyło się 0-2. Jest naprawdę źle. Dlatego najważniejsze teraz zadanie to wzmocnienie zespołu. Ale na razie nie słychać o transferach do Peterborough, lecz odejściach zawodników. Także tych, którzy zostali już gdzieś wcześniej wypożyczeni, jak bramkarz Robert Olejnik – Polak z austriackim paszportem – który ma teraz trafić do Yorku (League Two). Do tej samej ligi, do Stevenage, wypożyczona została dwójka nastolatków, pomocnik Tom Conlon i obrońca Michael Richens (bp)


.MFLP BDJBUF M

8BøF 5PSUPXF

3PHBMJLJ %BZT

-BZ T H

2 SZTUKI

2 SZTUKI

4 SZTUKI

2 SZTUKI

£1,50

£1,50

£1,00

£1,00

,BLBP 8FEFM

8BXFM .JDIB LJ H

&ENBM ,PNQPUZ [ $[BSOFK 1PS[FD[LJ J "HSFTUPXF

/BQPKF 1ZTJP NM SØȈOF SPE[BKF

£0,79 szt.

2 SZTUKI

PROMOCJA

SZTUKI 12 SZTUKA

2 SZTUKI

£1,50

£1,49

£0,99

£1,50

(BNB #V LB 5BSUB

,SBLVT #BST[D[ $[FSXPOZ

4QPEZ %P 5PSUØX %BIMJ

ƴXJFȈF .JǗTB J 8ǗEMJOZ

WOW

2 SZTUKI

1 SZTUKA

WOW

OFERTA

£1,50

£0,99

SPECJALNA

SPECJALNA

SERDECZNIEEZAPRASZAMYYDOOSKORZYSTANIAA ZZNASZYCHHNIEBYWAŁYCHHPROMOCJI Otwartee77dniiwwtygodniuuuodd9:000doo21:00

OFERTA

PARKINGG ZZTYŁUUSKLEPU

3277LincolnnRoad,,PeterboroughhPE112PHHHHHH


b

$VLJFS %JBNBOU LH

b

ƍXJBSULB [ ,VSD[BLB

b

%FMNB &YUSB

b

ƴXJFȈF 'MBLJ LH

b

0MFK 0NMBK

b

4ZSPQ 1BPMB

b

,FöS .JMLP

b

ƴXJFȈZ #JHPT LH

b

4PLJ $BQSJP XZCSBOF TNBLJ

b

.BKPOF[ 8JOJBSZ NM

b

4BOESB "OBOBT X 1VT[DF

b

ƴXJFȈF B[BOLJ LH

b

,BT[LJ #PCPWJUB H

b

,BT[LJ #PCPWJUB H

b

4BOESB #S[PTLXJOJB X 1VT[DF

b

ƴXJFȈF #V LJ Y

ODWIEDŹ RÓWNIEŻ NASZĄ HURTOWNIĘ WARZYW I OWOCÓW

PETERBOROUGH

46 IVATT WAY PE3 7PN OTWARTE 7 DNI W TYGODNIU OD 9:00 DO 20:00

Oferujemy warzywa i owoce 1 klasy. Codziennie dbamy o to, aby nasi klienci zaopatrywali swoje sklepy w najwyższej jakości produkty w przystępnych cenach. Obsługujemy Cambridgeshire, Lincolnshire, Northamptonshire i Bedfordshire. Skontaktuj się z nami w celu zapoznania się z naszą ofertą lub odwiedź nasz oddział w Peterborough.

5FM


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.