NS107

Page 1

1

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

DWUTYGODNIK WE WSCHODNIEJ ANGLII - PETERBOROUGH, SPALDING, BOSTON, CAMBRIDGE, BEDFORD, WELLINGBOROUGH, CORBY, HUNTINGDON

ISSN 2043-8540

Wydanie Nr 107

5 Września 2014

Cena/Price: 50p

ZA ODEBRANIE POLAKOM ZASIŁKÓW DOSTANIE MILION DOLARÓW! NASZE STRONY, NASZE HISTORIE - TAK WYGLĄDA ŻYCIE EMIGRANTÓW ZA GRANICĄ!

To co dotychczas padało z ust Dawida Camerona, a dotyczyło ograniczeń dla emigrantów, traktowano z dystansem. Wypowiedzi brytyjskiego premiera traktowano jak populistyczne gadanie. Tym razem są jednak uzasadnione powody do tego, by uwierzyć w to, że Tusk wskakujący na czoło Rady Europy przehandlował przyszły los emigrantów, w tym i Polaków, w zamian za uzyskanie zapewnienia o otwartych drzwiach do własnej kariery. (Więcej, str.3)

www.naszestrony.co.uk

Internet: www.naszestrony.co.uk

STRACIŁA PRACĘ KIEDY ODMÓWIŁA UDZIELENIA ŚLUBU PARZE GEJÓW! OBYCZAJE BEDFORD

str. 7

ILE WARTE SĄ TWOJE DANE OSOBOWE? OCHRONA DANYCH SAMORZĄDY W UK

str.17

GŁODUJĄ BY OPŁACIĆ CZYNSZ BUDŻET DOMOWY WIELKA BRYTANIA

str. 25


2

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

www.naszestrony.co.uk


3

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

jako szef rady europy dostanie łącznie 1,16 mln dolarów!

za odebranie polakom zasiłków dostanie milion dolarów! wielka brytania To co dotychczas padało z ust Dawida Camerona, a dotyczyło ograniczeń dla emigrantów, traktowano z dystansem. Wypowiedzi brytyjskiego premiera traktowano jak populistyczne gadanie. Tym razem są jednak uzasadnione powody do tego, by uwierzyć w to, że Tusk wskakujący na czoło Rady Europy przehandlował przyszły los emigrantów, w tym i Polaków, w zamian za uzyskanie zapewnienia o otwartych drzwiach do własnej kariery. Otóż jak twierdzą dziennikarze „Sunday Telegraph”, Dawid Cameron poparł kandydaturę Donalda Tuska na szefa Rady Europy, ale nie zrobił on tego bezinteresownie. Warunkiem głosowania za kandydaturą Polaka na najważniejsze stanowisko w zjednoczonej Europie było podjęcie działań zmierzających do zmian w świadczeniach socjalnych. Oto odpowiedź na pytanie: co zyska dzięki temu Donald Tusk, a co wkrótce stracą emigranci, w tym kilkaset tysięcy Polaków? Stanowisko szefa Rady Europy (RE) Donald Tusk obejmie w grudniu tego roku. W czasie 2,5 roku sprawowania tej funkcji na jego konto trafi 1,16 miliona dolarów, co będzie równowartością 888.825 Euro. Herman Van Rompuy, poprzednik Tuska na tym fotelu, dostawał rocznie równowartość ponad 1,2 mln złotych. To 104 tys. zł miesięcznie. Kandydaturę Donalda Tuska na stanowisko szefa RE poparli szefowie wszystkich krajów zrzeszonych w Unii Europejskiej. Nikt nie był przeciwny tej kandydaturze. Miał w tym swój udział również Dawid Cameron. Jak ujawnili we wtorek dziennikarze „Sunday Telegraph” nie zrobił on tego bezinteresownie. Poparcie ze strony szefa brytyjskiego rządu nastąpiło w zamian za zapewnienia o wprowadzeniu niekorzystnych zmian, które odcisną się na ciężko pracujących w UK emigrantach. Mowa o świadczeniach socjalnych, które jeśli nowe regulacje zostaną przegłosowane będą nadal wypłacane Polakom, ale w takich wysokościach w jakich otrzymywaliby je w Polsce. Jaki mają zatem w tym politycy poszczególnych krajów, by na stanowisku szefa Rady Europy

zasiadał Polak? Otóż można się tylko domyślać. Jeśli doniesienia brytyjskiego tygodnika sprawdzą się, to jedynym ważnym pytaniem będzie jak bardzo z prawdą pokryją się obecne spekulacje. Dziś mowa o tym, że wybór Donalda Tuska nie jest przypadkowy. Jest (jeszcze) premierem rządu, którego nie położyła afera taśmowa. Temat został sprytnie przeciągnięty przez okres wakacyjny, gdy politycy niezbyt często pokazywali się w mediach, bo Sejm miał ustawową przerwę. Dziś Donald Tusk jawi się jako przywódca rządu, który wprowadził szereg zmian w kraju i dzięki czemu jest on wyraźnie dostrzegalny na arenie europejskiej. No tak, mamy Pendolino, które nie jeździ i autostrady, na których tworzą się korki. Mamy też blisko 2 miliony Polaków, którzy zdecydowali się żyć na emigracji, bo w kraju nie było dla nich godnych warunków do życia. Z roku na rok zakładanie rodzin okazywało się lżejsze poza granicami kraju, a to za sprawą hojności zagranicznych świadczeń socjalnych. I to właśnie – zdaniem premiera Wielkiej Brytanii – tak bardzo trzyma emigrantów na wyspach brytyjskich.

Szczególnie Polaków, których jest według oficjalnych danych blisko 720 tysięcy. Nieoficjalnie mowa o tym iż drugie naszych rodaków tyle mieszka na wyspach, co łącznie daje blisko 1,5 mln Polaków. Podobno są obciążeniem dla gospodarki, przepełniają szpitale i szkoły, a co najgorsze wyłudzają codziennie nieprzysługujące im zasiłki. Wielokrotnie zapowiadano ich ograniczenie. Część ograniczeń pomimo protestów udało się wprowadzić w życie. Trzeba np.: odczekać 3 miesiące od wjazdu na wyspy brytyjskie z wnioskowaniem o podstawowe świadczenia. Tym razem nadarzyła się okazja, by emigrantom dopiec najsolidniej. Najdotkliwiej odczują to właśnie Polacy. Bo to premier Polski właśnie szykuje się obecnie do przyjęcia stanowiska za które w ciągu 2,5 roku otrzyma ponad milion dolarów. Jednym z jego wielu zadań będzie odebranie emigrantom praw do zagranicznych zasiłków. To właśnie, jak twierdzą brytyjscy dziennikarze, obiecał premierowi brytyjskiego rządu. A teraz kolejne pytanie: co Donald Tusk obiecał innym premierom? Adam Andrzejko

www.naszestrony.co.uk

EMIGRACYJNY PRZYROST NATURALNY

baby boom na wyspach TRWA... Polki przodują!

uk/statystyki Polki nadal rodzą najwięcej dzieci na wyspach. Czwarty rok z rzędu Polki znajdują się na szczycie listy pod względem liczby urodzeń dzieci biorąc pod uwagę kobiety urodzone poza granicami Wielkiej Brytanii. Według najnowszych danych opublikowanych przez Office for National Statistics (ONS) w 2013 roku Polki wydały na świat 21,275 dzieci. Tuż za nimi znalazły się matki pochodzące z Pakistanu rodząc 18,578 dzieci i z Indii, które urodziły 14,044 dzieci. Do 2009 roku to kobiety pochodzące z Pakistanu przez długie lata przodowały w wydawaniu na świat swoich potomków. Jednak otwarcie granic dla nowych państw członkowskich UE spowodowało zauważalne zmiany w statystykach. Po 2004 roku na wyspy wyemigrowało wiele młodych Polaków, którzy widząc tu możliwości rozwoju zadomowili się i zaczęli zakładać rodziny. Już w 2005 roku Polki znalazły się w pierwszej dziesiątce młodych mam pochodzących spoza Wielkiej Brytanii. Polki w 2005 roku urodziły 3,403 dzieci i od tamtej pory znajdują się coraz wyżej w tej tabeli. W kolejnych latach polskich dzieci w UK przybywa. W 2006 roku liczba nowo narodzonych Polaków prawie podwoiła się. Polki urodziły 6,620 dzieci i z dziewiątego miejsca w tabeli w 2005 roku wskoczyły na czwarte w roku kolejnym. W 2007 roku

Polki znalazły się już na trzecim miejscu wydając na świat 11,952 dzieci. Rok później polskie matki urodziły 16,101 dzieci znajdując się już na drugim miejscu w tabeli. W 2009 roku urodziło się 18,159 dzieci. A od 2010 roku Polki są na pierwszym miejscu w tabeli. Liczba polskich dzieci urodzonych w UK stale rośnie. W 2010 roku urodziło się ich 19,762, w 2011 roku 20,495, w 2012 roku 21,156 i w 2013 roku 21,275 polskich dzieci przyszło na świat w UK. Imigrantki stanowią 26,5% wszystkich matek, które w 2013 roku wydały na świat potomstwo w Anglii i Walii. Według danych opublikowanych na łamach tabloidu Rzeczpospolita w 2013 roku około 6% polskich dzieci urodziło się na terenie Wielkiej Brytanii. W ubiegłym roku w Polsce urodziło się 370,000 dzieci. Według Rzeczpospolitej polska matka mieszkająca w Anglii i Walii rodzi średnio 2.3 dzieci podczas gdy przyrost naturalny w Polsce wynosi jedynie 1.3. Jeśli trend ten będzie nadal się utrzymywał to według analityków populacja Polski w 2035 zmniejszy się o dwa miliony. Polska polityka prorodzinna to nadal fikcja. Coraz więcej młodych ludzi ucieka z Polski nie widząc tam dla siebie przyszłości czego dowodem mogą być powyższe statystyki. Brak perspektyw zmusza ich do emigracji na zachód gdzie znajdują to czego w Polsce im brakowało by móc zdecydować się na tak ważny krok jakim jest założenie rodziny. Polskiego baby boomu na wyspach cdn. Joanna Szczepaniak


4

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

kolumna Ogłoszeniowa

Organizujesz imprezę lub wydarzenie kulturalne? Chcesz ogłosić coś ważnego? To miejsce czeka specjalnie na Ciebie. By zamieścić swój plakat w tym miejscu napisz na adres kontakt@naszestrony.co.uk

w grudniu premier polskiego rządu stanie na czele unii...

Tusk szefem europy? unia europejska Wałęsa, Jan Paweł II, Zbigniew Religa - to osoby, z którymi Europejczycy nierozerwalnie kojarzą narodowość polską. Od ubiegłej soboty w gronie tym znalazł się również Donald Tusk, który jako pierwszy Polak od 1990 r. został przewodniczącym Rady Europejskiej... Decyzja o wybraniu Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej nastąpiła bez sprzeciwu żadnego z państw członkowskich Unii Europejskiej. Liderzy 28 państw zgodnie zagłosowali „za” kandydaturą deklarując, iż Europie potrzebny jest taki „niczym nieugięty lider”, który choć miał na karku poważną aferę taśmową wyszedł z niej niemalże bez szwanku. Z niebywałego osiągnięcia cieszy się prezes Jarosław Kaczyński (PiS), marszałek Sejmu Ewa Kopacz, jak i Prezydent Bronisław Komorowski. Każdy z wymienionych wiąże z objęciem wyjątkowej funkcji przez reprezentanta Polski inne cele. Prezes Kaczyński cieszy się, że główny konkurent na polskiej scenie politycznej będzie od grudnia nieco dalej od sterów ugrupowania, którego

jest liderem. Z kolei Ewa Kopacz zaciera ręce, iż jeszcze przed Sylwestrem obejmie kierownictwo partii, z której ideałami jest od lat tak mocno związana. Powody do dumy ma też prezydent, który przed kamerami wylicza ilu to już Polaków zaszło daleko w europejskiej polityce. A my? Czy my powinniśmy być dumni, iż do najwyższego stanowiska w Europie udało się delegować polskiego polityka? Cóż, wydaje się, że nie do końca. Opinie są podzielone. Sympatycy Donalda Tuska twierdzą, że to niebywały sukces i wszystko co do tej pory rzucało cień na partię, której szefuje, to tylko polityczne

16 nielegalnych imigrantów w Perkinsie...

rozgrywki. Innego zdania są jego przeciwnicy, którzy twierdzą, że ma mało czasu do grudnia by nauczyć się biegle języka angielskiego. Dodają też, że jego funkcja nie ma takiej mocy, by zmienić losy Polski, z której wyjechały miliony emigrantów. Czy będzie to zatem idealny kandydat? Czy ideałem jest taki polityk co to mówić po angielsku za bardzo nie potrafi i nie jest w stanie utrzymać takiego stanu rzeczy w swoim kraju, że aż mu się kilka milionów Polaków rozjechało po świecie? Czy i nas emigrantów ten fakt powinien napawać dumą? Adam Andrzejko

na wyspy przyjechali z Erytrei peterborough Temat z okładki poprzedniego wydania jest wciąż bardzo aktualny. Napływ nielegalnych imigrantów do Wielkiej Brytanii to kłopotliwe zjawisko, z którym nieustannie borykają się brytyjskie władze. Pośród miast, do których docierają obcokrajowcy jest m.in. Peterborough... W czwartek przed tygodniem (28/08/14) ok. godz. 9.30 na

terenie zakładu produkcyjnego Perkins w Peterborough odnaleziono 16 osób ukrywających się we wnętrzu kontenera towarowej ciężarówki. Jak ustalono, odnalezione osoby pochodzą z Erytrei we wschodniej Afryce. W grupie ujawnionych nielegalnych imigrantów znajdowało się 10 mężczyzn i 6 kobiet. Wszystkich zatrzymanych przewieziono do komisariatu Thorpe Wood Police Station. newsman

Polska Gazeta Lokalna Nasze Strony Czytaj nas w Internecie: Polish Local Newspaper Nasze Strony

www.naszestrony.co.uk

Newsbridge Publishing & Advertising Agency. Nasze Strony - nakład 2.000 sztuk, Redaktor Naczelny: Adam Andrzejko, tel.074021 80554, kontakt@naszestrony.co.uk. Redakcja East Anglia: Joanna Szczepaniak, tel.: 075 950 28 800, redakcja@naszestrony.co.uk. Reklama / Advertising: Krzysztof Szczepaniak, tel.: 077 951 48 565, reklama@naszestrony.co.uk. Dział Sportowy: Jacek Przybyło, tel.: 075 217 495 22, sport@naszestrony.co.uk; Fotografie / zdjęcia: Rafał Marcinkiewicz: tel. 075 140 974 27. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Za treść ogłoszeń i reklam redakcja nie odpowiada. Nie uzasadniamy powodów niepublikowania tekstów. Termin wnoszenia o sprostowanie lub uzupełnienie treści to okres 14 dni od publikacji. Wydawcą Polskiej Gazety Lokalnej Nasze Strony jest Newsbridge Publishing & Advertising Agency - spółka zarejestrowana w Companies House pod numerem 07675386. Wszelkie spory dotyczące treści zamieszczonych w gazecie rozstrzygać można na drodze postępowania administracyjnego i cywilnego w urzędach i sądach brytyjskich, właściwych dla siedziby spółki. www.naszestrony.co.uk


5

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

wysokoprocentowy alkohol włożony do lodówki zamarzał!

nasze strony: nowe punkty sprzedaży...

Lewa wódka w sklepie tu również

możesz kupić naszą gazetę

st. Ives W kolejnym sklepie w Cambridgeshire ujawniono znaczne ilości podrobionej wódki. Odkrycia dokonano po tym jak klienci sklepu zaczęli zgłaszać Trading Standards, że zakupiona przez nich wódka ma dziwną woń i zamarza w zamrażalce. Oficerowie Trading Standards na wniosek niezadowolonych klientów przeszukali sklep spożywczy Mani’s Convenience Store mieszczący się przy East Road w St. Ives. Podczas przeszukania odkryto dwa rodzaje wódek, których etykietki wyglądały dość podejrzanie. Po wstępnych badaniach alkoholi takich marek jak Selekt i Kommissar stwierdzono, że są to wódki podrobione. W ich składzie znaleziono bardzo mało alkoholu i to niewiadomego pochodzenia, dlatego po włożeniu do zamrażalnika przyjmowały postać stałą.

Sklep otrzymał zezwolenie na sprzedaż alkoholu zaledwie rok temu i już urzędnicy chcą mu ją zabrać. Taki wniosek do urzędu miasta złożyli oficerowie Trading Standards i kilku radnych. Już niebawem rada miasta ma się zebrać w tej sprawie i prawdopodobnie sklep Mani’s Convenience Store straci licencję. Właściciel sklepu po odkryciu przez TS

12 września w The Guildhall odbędą się...

lewego alkoholu tłumaczył, że zakupił go od mężczyzny poruszającego się białym vanem i nie jest wstanie go zidentyfikować. Faktura, jaką rzekomo mu wydał dziwnym trafem zaginęła. Takie tłumaczenia przed radą miasta raczej nie pomogą utrzymać właścicielowi sklepu licencję na sprzedaż alkoholu. Will O.

Targi pracy w Northampton northampton Już w piątek 12 września w The Guildhall w Northampton odbędą się coroczne targi pracy. Jesteś bezrobotny lub myślisz o zmianie pracy? Nie przegap tego wydarzenia! Targi pracy trzeci rok z rzędu zorganizował parlamentarzysta Michael Ellis. Udział w targach pracy może wciąć każda osoba zainteresowana tym co obecnie dzieje się na lokalnym rynku pracy. Spotkanie firm z osobami poszukującymi zatrudnienia rozpocznie się o godzinie 10:00 i potrwa do 16:00. Organizatorowi udało się zaprosić 40 firm poszukujących

nowych pracowników. Do najbardziej znanych należą Barclaycard, Nationwide, St Andrew’s Healthcare, Church’s Shoes, Waitrose, the Army, Coca-Cola, The Prince’s Trust, Royal Mail oraz Greencore Group. Wydarzenie wspierane przez Job Centre Plus obejmować będzie również pomoc w napisaniu CV oraz warsztaty, podczas których uczestnicy zdobędą wskazówki pomocne w przygotowaniu się do rozmowy kwalifikacyjnej. W ubiegłorocznych w targach pracy udział wzięło ponad dwa tysiące osób a dziesiątki nich za ich pomocą znalazło pracę. Oprócz dużych firm na targach pracy obecni będą również mniejsi lokalni przedsiębiorcy i organizacje charytatywne a także

firmy specjalizujące się w przeprowadzaniu szkoleń podnoszących kwalifikacje. Joanna Szczepaniak

www.naszestrony.co.uk

east england To już drugie wydanie gazety, które możesz nabyć w dwóch nowych punktach sprzedaży w mieście. Od 106 wydania gazety, Nasze Strony dostępne są w dwóch nowych punktach na terenie Peterborough. Zapraszamy do drogerii „Love Beauty PL” oraz do nowego polskiego sklepu „Marta” w centrum miasta. Pierwszy ze wspomnianych punktów to drogeria „Love Beauty PL” mieszcząca się przy 547 Lincoln Road, PE1 2PB. Drogerię otworzono w połowie czerwca i od samego początku cieszy się sporym zainteresowaniem wśród polskich oraz co również jest warte uwagi, pośród brytyjskich klientów. „Love Beauty PL” zyskuje uznanie klienteli głównie z uwagi na bogaty asortyment polskich kosmetyków do pielęgnacji skóry i włosów. Od 21 sierpnia dostępna w niej jest również nasza gazeta. Kolejnym nowym punktem

sprzedaży gazety jest otwarty niedawno sklep spożywczy „Marta”. Mieści się on w samym centrum Peterborough przy 59 B Bridge Street. „Marta” prowadzi sprzedaż polskich produktów spożywczych, mięs i wędlin, słodyczy oraz alkoholi. Dużym atutem tego sklepu na pewno są godziny otwarcia. Sklep „Marta” jest otwarty przez siedem dni w tygodniu w godzinach od 9:00 do 21:00. Korzystając z okazji przypominamy, że od dłuższego czasu gazeta Nasze Strony również dostępna jest w Huntingdon w piekarni Eunice przy 15 Stukeley Road, PE29 6HQ. Zapraszamy kolejne firmy, zarówno nowe jak i te funkcjonujące od dłuższego, do współpracy odnośnie dystrybuowania gazety Nasze Strony. Dla firm zajmujących się sprzedażą naszego wydawnictwa oferujemy zniżki na reklamę. By dowiedzieć się więcej na ten temat wystarczy do nas zadzwonić. Chętnie służymy pomocą i dodatkowymi informacjami. redakcja



Katoliczka wygrała z urzędem

7

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

straciła pracę kiedy odmówiła udzielenia ślubu parze gejów!

liczy się cena, jakość i szybka obsługa

Brytyjczycy wolą Lidla i Aldiego!

Wygrała przeprosiny, ale nie wróciła do tej samej pracy... bedford Urzędniczka Register Office, która jest katoliczką została zwolniona z pracy, ponieważ odmówiła udzielenia ślubu przez homoseksualistów. Dzięki interwencji prawników pozwolono jej wrócić do pracy, ale odmówiła. 54 letnia Margaret Jones to była już urzędniczka Register Office w Bedford. 28 marca br. roku Margaret stanęła przed nie lada wyzwaniem. Miała przeprowadzić ślub w biurze rejestracyjnym jak robiła to przez długie lata. Tym razem miała jednak udzielić ślubu parze homoseksualistów. Jako katoliczka, miała co do tego mieszane uczucia i ostatecznie odmówiła przeprowadzenia tej ceremonii. Jeszcze w ten sam dzień usłyszała od swojego przełożonego „Albo udzielisz tego ślubu albo będziesz zwolniona”. Kobieta odmówiła tłumacząc, że jest to niezgodne z jej wiarą. Margaret została zwolniona z pracy za to, że nie chciała zrobić czegoś co jest niezgodne z jej przekonaniami religijnymi. Wydaje się to być

wielka brytania

niemożliwe w kraju, w którym wszyscy pozywają się o wszystko i gdzie zwraca się dużą uwagę, aby nie urazić czyichś przekonań i religii. Muzułmanie czasami aż nagminnie wykorzystują swoją religię, aby czegoś nie robić czy nie brać w czymś udziału i każdy musi to tolerować. Katolicy często godzą się na wiele rzeczy, choć są one niezgodne z ich religią. „Katolicy także powinni walczyć o swoje prawa, wolne dni w nasze święta itp.” – mówi jeden z przedstawicieli kościoła katolickiego, który nie chce ujawnić tożsamo-

ści. Wydaje się, że mężczyzna ten ma dużo racji i może nagłośnienie przypadku Margaret zmobilizuje katolików do walki o swoje prawa. Wracając do Margaret to zwolniona kobieta zaczęła szukać pomocy, aby właśnie bronić swoich przekonań i religii. Znalazła ją w Chrześcijańskim Centrum Prawa, które udostępniło jej pomoc prawną. Prawnik przydzielony do jej sprawy wywalczył z urzędem przeprosiny i powrót do pracy. Margaret jednak odmówiła przyjęcia z powrotem tej posady. Krzysztof Szczepaniak

www.naszestrony.co.uk

Niemieckie i polskie wędliny, kurczaki, włoskie makarony oraz szeroki wybór warzyw, a także regularne promocje na produkty agd, ubrania robocze i drobiazgi do majsterkowania. Do tego niższe ceny i szybka obsługa. Z tym wszystkim kojarzone są niemieckie markety zyskujące coraz większą popularność na wyspach brytyjskich, wyprzedzając tym samym brytyjskie marki. Cena, jakość i szybka obsługa - w tej kolejności najczęściej wymienia się argumenty przemawiające za atrakcyjnością marketów Lidl i Aldi. Produkty oferowane w obu sieciach są do siebie nie tylko zbliżone ceną, ale również dorównują sobie jakością. Klienci chwalą je sobie przede wszystkim za dobry smak i aromat. Do plusów obu marek należy również fakt, że w czasie dokony-

wania zakupów nie trzeba przemierzać setek metrów w poszukiwaniu ulubionych produktów. Lidl i Aldi mają nawet podobnie rozlokowane sektory z grupami produktów na powierzchni sklepowej. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż kasjerzy z Lidla i Aldiego nie zagadują zbytnio klientów, co w brytyjskich marketach dodatkowo opóźnia czas obsługi. Irytujące oczekiwania na swoją kolej potrafi skutecznie zniechęcić do kolejnych odwiedzin. To sprawia, że obie niemieckie marki mają się coraz lepiej pomimo, iż operują na mniejszych powierzchniach handlowych niż brytyjskie supermarkety. I to dzięki temu właśnie do Lidla i Aldiego coraz częściej zaglądają Brytyjczycy. Jak to wytłumaczyć? To proste. Brytyjskie społeczeństwo chce być szybko obsłużone, chce zaoszczędzić i dobrze zjeść. Nie koniecznie zajadając się rodzimymi produktami. newsman


8

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

minister zostanie sołtysem, a jego żona gospodynią?

minister zapragnął zrobić sobie wieś dyplomacja Radosław Sikorski może teraz śmiało realizować swoje marzenia o posiadaniu wsi z 4 mieszkańcami. Szefem unijnej dyplomacji została wybrana Włoszka Federica Mogherini, której zarzuca się zbytnią uległość względem Rosji. Minister z dyplomem Oxfordu może więc już zacząć organizować swoją własną wieś. Posiadłość ministra Radosława zyska niebawem nową nazwę. Na mapie Polski pojawi się wkrótce Chobielin Dwór. Aktualizacja na mapach ma na celu nie tylko godniejszą reprezentację miejsca zamieszkania szefa polskiego MSZ, ale również ułatwienie gościom dojazdu do jego posiadłości. Wokół Chobielina tyle, że można łatwo zbłądzić. O tym jak wygląda miejsce, w którym mieszka czteroosobowa rodzina Sikorskich przekonać można się było kilka tygodni temu, gdy nad Chobielinem zawisł dron należący do redakcji Faktu. Quadrokopter z kamerą rejestrującą obraz wystarczył seniorkę rodu. Jak ujawnił zagranicznej prasie Radek Sikorski, matka szefa dyplomacji zlękła się i pomyślała, że to może Alkaida, albo rosyjski wywiad.

www.naszestrony.co.uk

Nie spodobało się ministrowi ingerowanie w życie prywatne jego rodziny. Redakcja nie miała zamiaru odzierać nikogo z wiejskiej prywatności. To - jak wyjaśnili dziennikarze - miała być tylko ilustracja majątków ministra, który „pozuje na angielskiego lorda”. Radek Sikorski wytknięty na taśmach kelnerów przy okazji taśmowej afery zwrócił tylko za wino. Posiłek u „Sowy i Przyjaciół” postanowił wliczyć do kosztów reprezentacyjnych, za który zapłacili podatnicy. Oni też - podatnicy - zapłacą za zmiany administracyjne w obrębie podbydgoskiego Chobielina. Do pełni proceduralnych zabiegów konieczne będą wpisy do rejestrów gruntów, wnioski do urzędu kartografii, co zakończy się aktualizacją map lokalnych.

W taki oto właśnie sposób minister stanie się jedynym męskim mieszkańcem Chobielina Dwór, gdzie mieszka wraz z żoną i dwójką dzieci. Sołtysi z okolicznych miejscowości cieszą się, że w ich wiejskim gronie przybędzie kolejny sołtys. Wprawdzie będzie on w randze ministra, ale jedno drugiemu nie powinno przeszkadzać, skoro na zmiany sam się godzi. Skorzy do żartów polityczni przeciwnicy ministra kpią, że żona idąc w ślady ministra, powinna założyć koło gospodyń wiejskich. Podchodząc jednak już całkiem na serio do sprawy, warto przypomnieć sobie stare polskie powiedzenie. Pasuje ono doskonale do opisanej sytuacji. Otóż mówi ono, iż: „Co wolno wojewodzie, to nie Tobie smrodzie...”. Adam Andrzejko


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

przedsiębiorcy Uskarżają się na kierowców ciężarówek

9

Poczta otwarta nawet 7 dni w tygodniu

urządzili sobie postój w niedzielę też i publiczną toaletę huntingdon Właściciele firm zlokalizowanych w przemysłowej dzielnicy Huntingdon skarżą się do urzędu miasta odnośnie kierowców ciężarówek parkujący wzdłuż Glebe Road. Problem polega na nieczystościach pozostawianych przez kierowców ciężarówek, którzy przy Gleb Road zrobili sobie całonocny postój. Wzdłuż całej tej ulicy nie ma zakazu parkowania, więc ciężarówki mają idealne miejsce na postój, tym bardziej że z Glebe Road do wjazdu na A14 jest naprawdę blisko. Według Richarda Reynolds’a, właściciela firmy Huntingdon Timber mieszczącej się w pobliżu problem jest na prawdę duży. Twierdzi on, że kierowcy, którzy nocują w ciężarówkach pozostawiają wszędzie po sobie odchody i śmieci, oraz butelki z moczem. Richard ma dosyć sprzątania po nich i obawia się, że za niedługo dojdzie tam zagrożenia zdrowia spowodowane zarazkami i bakteriami. Właściciel firmy domaga się od urzędu miasta ustawienia zakazu parkowania na całej długości Glebe Road. Urząd jednak nie podziela jego zdania, choć nie mówi że problemu nie widzi. Mianowicie Huntinghdonshire Council ma zamiar zamiast zakazu parkowania zainstalować w tym

bedford

miejscu kamery CCTV, kosze na odpadki oraz znaki informacyjne. Jeden z radnych twierdzi, że jeżeli przy Glebe Road wprowadzi się zakaz parkowania to kierowcy ciężarówek znajdą sobie inną ulicę, aby zorganizować postój. W taki sposób problem zanieczyszczeń zostałby przerzucony z jednej ulicy na drugą. Wielu kierowców ciężarówek woli parkować wzdłuż lokalnych ulic niż na zajazdach specjalnie dla nich przeznaczonych i zazwyczaj usytuowanych przy głównych arteriach drogowych. Powodem tego są koszty takiego postoju na servisach, które kierowcy starają się ograniczyć do minimum. Niektóre firmy transportowe opłacają kierowcom takie postoje, ale jak widać nie wszystkie. Innym

dobrym rozwiązaniem tego problemu byłoby utworzenie przez urząd darmowego, prowizorycznego serwisu z przenośnymi toaletami gdzieś na uboczu miasta. Super lokalizacją na ten cel byłoby opuszczone lotnisko w Alconbury. Jednak urząd miasta twierdzi, że nie ma na to funduszy, ale twierdzi, że jeżeli udałoby się pozyskać dotację rządową na ten cel to pomysł ten byłby realny. Krzysztof Szczepaniak

www.naszestrony.co.uk

Urząd pocztowy Putnoe Street Post Office czekają duże zmiany. Po gruntownym remoncie urząd znajdujący się przy ulicy Library Walk w Bedford będzie czynny przez siedem dni w tygodniu. Wydłużone zostaną również godziny otwarcia co w rezultacie da dodatkowych 28 godzin urzędowania tygodniowo. Oto garść użytecznych informacji dla klientów poczty. Na czas remontu poczta zostanie zamknięta w poniedziałek 15 września o godzinie 17:30. Po zakończonym remoncie ponowne otwarcie odbędzie się w poniedziałek 29 września o godzinie 13:00. W odnowionym urzędzie znajdować się będą trzy okienka z czego dwa oferować będą pełną gamę usług od poniedziałku do soboty w godzinach od 9:00 – 17:30. Trzeci punkt obsługi klienta znajdować się będzie w kasie sklepu oferując większość usług

podczas godzin otwarcia sklepu czyli w poniedziałek, wtorek, czwartek i piątek w godzinach 7:00 – 18:00, w środę i sobotę w godzinach 7:00 – 19:00 oraz w niedzielę od 7:00 do 13:00. Klienci poczty będą mogli skorzystać z szeregu usług oferowanych przez pocztę od wysyłki listów i paczek poprzez wysyłkę pieniędzy za granicę za pomocą Moneygram, zapłatę rachunków, wykupienie podatku drogowego, ubezpieczenia, doładowania telefonu, wymiany walut czy nawet kredytu hipotecznego. Inwestycja ta jest częścią kompleksowego programu modernizacji całej sieci urzędów pocztowych w kraju, który ma na celu ułatwienie klientom korzystanie z ich usług. Podczas remontu klienci mogą korzystać z pobliskich urzędów: 1.) Queens Drive Post Office, 108 -112 Queens Drive, Bedford MK41 9BS i 2.) Avon Drive Post Office, 18 Avon Drive, Bedford, MK41 7AF. J.S.


10

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Połowa Brytyjczyków nadal nie kojarzy zmian zapowiedzianych przez DVLA

zanim całkowicie znikną krążki wielka brytania Według ankiety przeprowadzonej na zlecenie DVLA, aż połowa brytyjskich kierowców nadal nie rozumie nadchodzących zmian dotyczących Road Tax. Od 1 października bieżącego roku zmotoryzowani Brytyjczycy nie będą musieli umieszczać na szybach swoich pojazdów plakietek Road Tax. Do tej pory pełniły one rolę potwierdzenia dla policji i innych służb, że podatek drogowy został opłacony. Jak się jednak okazuje, aż połowa kierowców na Wyspach nie wie o tym lub nie rozumie co to oznacza. Ankieta również ujawnia, że 6 procent badanych myśli, że nadchodzące zmiany wejdą w życie dopiero w przyszłym roku. Z kolei 32 procent kierowców nawet nie starało się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. 1/3 badanych stwierdziła, że będzie

oczekiwać instrukcji od DVLA co mają zrobić po wejściu w życie zmian dotyczących Road Tax. Przypominamy więc, że już za 3 tygodnie nie będziemy musieli wystawiać plakietek Road Tax za przednią szybą. Dziś wystarczy zajrzeć za szybę pojazdu, by dowiedzieć się, do kiedy podatek jest ważny i czy na pewno dotyczy on tego właśnie pojazdu. Brytyjska policja jest na tyle skomputeryzowana i ma dostęp do wielu baz danych w tym DVLA, że na podstawie numeru rejestra-

cyjnego pojazdu będzie mogła szybko sprawdzić, czy Road Tax został opłacony. Ta mała rewolucja motoryzacyjna ma pomóc zaoszczędzić zarówno pieniądze jak i czas podatników. Szacuje się, że dzięki tej zmianie budżet państwa każdego roku zasili dodatkowe 10 milionów funtów. Tyle właśnie kosztuje produkcja i proces wydawania plakietek podatku drogowego. Zmiany mają również dotyczyć samych kierowców. Od 1 października sprzedając auto,

www.naszestrony.co.uk

będziemy musieli niezwłocznie o tym poinformować urząd DVLA, który odnotuje, że wykupiony na dane auto podatek jest już nie ważny. Jeżeli samochód zostanie sprzedany przed upływem ważności podatku, DVLA zwróci różnicę byłemu właścicielowi auta. Nowy właściciel natomiast, będzie musiał wykupić nowy podatek. W rezultacie skończy się kupowanie samochodów używanych posiadających jeszcze ważny podatek drogowy, co zazwyczaj było atutem samochodu wystawionego na sprzedaż. Zmiany te także zmuszą osoby sprzedające samochód o niezwłoczne poinformowanie DVLA o tym fakcie. Wiele osób tą kwestię pozostawiało nowemu właścicielowi pojazdu, który często nie kwapił się do szybkiego kontaktu z urzędem w tej sprawie. Jeśli chodzi o kontakt z DVLA to nic w tym temacie się nie zmieni. Mianowicie po sprzedaży samochodu wystarczy wypełnić odpowiednią rubry-

kę w dowodzie rejestracyjnym zwanym V5C i odesłać jego część do urzędu w Swansea. Nie uczynienie tego może grozić grzywną w wysokości 1000 funtów. Powyższe zmiany pozwolą również zlikwidować problem podrabianych plakietek Road Tax. Jak się okazuje każdego roku wykrywa się tysiące przypadków, gdzie za szybą samochodu widnieje podrobiona plakietka. Po 1 października w kwestii samego wykupienia podatku praktycznie nic się nie zmieni. Nadal będziemy mogli tego dokonać na poczcie lub przez Internet. Różnica będzie tylko taka, że osoba w okienku już nie będzie wydawała plakietek Road Tax. Urząd DVLA wprowadzi bardziej elastyczne terminy wykupu podatku. Będzie go można wykupić tylko na miesiąc lub rozłożyć jego koszt na miesięczne raty, które będą automatycznie pobierane z konta bankowego. Krzysztof Szczepaniak


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

polski poseł mocno śpi, a my z niego drwimy...

zdrzemnął się poseł na posiedzeniu unii!

11

policja nie wyklucza podróbki extazy

tajemnicza śmierć w nocnym klubie!

unia europejska Janusz Korwin Mikke lider Nowej Prawicy - w wyborach do Europarlamentu na wyspach brytyjskich zdobył głosy 1,5 tysiąca osób. Przy oficjalnej liczbie emigrantów z Polski podawanej jako 720 tysięcy to wynik mizerny, ale wygrana to wygrana. Niech zatem żyje król, drzemiący król. Zdjęcie, które wykonał europoseł austriackich Zielonych Michel Reimon, obiegło świat za sprawą Twittera. Widać na nim Janusza Korwina Mikke w bardzo niekorzystnej pozie. Polski Europoseł wygląda tak jakby się zdrzemnął. Chrapania nie słychać, ale głowa wyraźnie oparta jest na krześle. Wypięty brzuch i otwarte usta sugerują, że drzemka trwa w najlepsze. Kto znudził prawicowego europosła? Gdy wykonano zdjęcie przemawiała właśnie włoska minister Federika Guidi.

Wcześniej mówił o „czarnuchach” Od ostatniego, a w zasadzie pierwszego wystąpienia Janusza Korwina Mikke w Europarlamencie, minęły już dwa miesiące. Poseł, który tuż po objęciu funkcji zapowiedział, że rozwali Unię Europejską i zrobi z niej „burdel” mówił tamtego dnia o „czarnuchach” i płacy minimalnej. Przewodniczący zgromadzenia zadecydował wówczas, że trzeba Korwinowi wyłączyć mikrofon, bo narusza nie tylko etykietę ale i regulamin, prezentując zachowanie niegodne posła. tym razem przyszła pora na drzemkę W ubiegły wtorek, trzy dni po wyborze Donalda Tuska na szefa Rady Europy, Janusz Korwin Mik-

peterborough

ke wsławił się z kolei nie godną posła drzemką. Czy to jest to czego oczekiwali od niego wyborcy? Drzemki poseł nie zapowiadał. Jak zatem można ocenić jego występ przed wyborcami? Czy tak reprezentowani Polacy mają szanse na poważne traktowanie?

A JAK U NIEGO Z ANGIELSKIM? W czasie inauguracyjnego posiedzenia Europarlamentu Janusz Korwin Mikke wsławił się nie tylko na ostro podejmowaną tematyką. Do „czarnuchów Europy” porównał emigrantów, co nie do końca zostało zrozumiane przez słuchających go posłów i wyborców oglądających transmisje z obrad. Nie obyło się więc później bez tłumaczenia, według zasady o tym „co autor miał na myśli?”. parlament w brukseli JEST JAK euro tratwa Z chwilą gdy polscy europosłowie porzucali posady w polskim Sejmie nie można było się oprzeć pokusie, że robią to dla kasy. Bo nie dość, że pensje otrzymają

większe, to i z dala od kraju, w którym zaczęło się robić wyjątkowo niestabilnie. Część zapewniła sobie w ten sposób ciepłe posadki na kilka lat. I to jakimś dziwnym trafem jeszcze przed wybuchem afery taśmowej i przed wyborem Donalda Tuska na szefa Rady Europy.

CZEGO MOŻNA SIĘ teraz SPODZIEWAĆ? Po lekturze artykułu ze str. 3, gdzie za brytyjskimi dziennikarzami podejrzewamy, iż Tusk ustawił się z Dawidem Cameronem i w zamian za poparcie obiecał mu wsparcie obcinki benefitów dla emigracyjnych robotników, wizerunek chrapiącego Janusza Korwinna Mikke wiele wyjaśnia. Przed Europą spiętą w Unii Europejskiej są obecnie spore zmiany. Ci którzy są u sterów, mają dobrą pracę i sowitą pensję - mogą spać spokojnie. Reszta powinna zacząć się interesować tym jak przygotować się na zapowiadane zmiany. Byle szybko, bo czas nieubłaganie płynie do przodu. Adam Andrzejko

www.naszestrony.co.uk

22 letni mężczyzna imprezował w lokalu Ewdards w centrum Peterborough. Kilka godzin później już nie żył. O zdarzeniu poinformowano policję, która podjęła śledztwo starając się rozwikłać przyczynę zagadkowej śmierci. W sobotnią noc 30 sierpnia 22 latek został zauważony przez pracowników lokalu Edwards. Około godziny 00:40 ich uwagę zwróciło dziwne zachowanie młodego mężczyzny. Wyglądał jakby bardzo źle się poczuł. Zadecydowano o wezwaniu pogotowia. Sanitariusze, którzy bardzo szybko dotarli na miejsce zadecydowali o przewiezieniu go do szpitala w Peterborough. Niestety, ale we wczesnych godzinach rannych 22 latek zmarł z przyczyn dotąd niewyjaśnionych. Koroner oraz Cambridgeshire Police prowadzą dochodzenie w tej sprawie. Prawdopodobnie po sekcji zwłok dowiemy się, co przyczyniło się do zgonu tego młodego mężczyzny. Nie wykluczone jest, że denat mógł wcześniej zażyć pigułki extazy. Przypomnijmy, że w zeszłym roku na terenie całego kraju takie wła-

śnie narkotyki doprowadziły do zgonu kilkudziesięciu osób. Pigułki były produkowane w domu przez amatorów chemii, którzy nastawili się przede wszystkim na uzyskanie dużego przychodu. Narkotyk powstający w zbudowanym naprędce domowym laboratorium był wówczas daleki od tego co zazwyczaj zawiera extazy. Sprawiały one nadmierne przegrzanie organizmu, co potem prowadziło do śmierci lub kalectwa. Śledczy nie wykluczają, że 22 latek zażyć narkotyk o podobnym pochodzeniu. Extazy to gorzkie pigułki, które przez wielu klubowiczów uznawane są za używkę typowo imprezową. Rzadko kto połyka ją w domu. Żeby naprawdę poczuć działanie „dropsów”, zażywający piją alkohol i zwiększając jego dawkęoczekują na wprowadzenie się w stan podniesionej euforii. W przypadku 22 latka podrabiana extazy mogła wywołać nieporządane skutki uboczne, które spotęgował alkohol obecny tego wieczoru w jego organiźmie. Trudno mówić o tym, że zarzył on narkotyki „z niewiadomego źródła”, gdyż każdy narkotyk sprzedawany w nocnych klubach lub w ich okolicy pochodzi z nieznanego źródła. Will O.


12

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

handel międzynarodowy na światową skalę...

Co dalej z polskimi jabłkami? do UK? nie! w Kanadzie na tak! sadownictwo Nałożone przez Rosję sankcje spożywcze, które uderzyły w polskie sadownictwo, pozbawiły pracy dziesiątek tysięcy Ukraińców. Odkąd zbyt polskich jabłek zaczął być euro-problemem, z niepokojem o polskich owocach zaczęli wypowiadać się brytyjscy sadownicy z Kent. Zbawienna może się okazać ogłoszona w ubiegłym tygodniu deklaracja Kanady. Kanadyjczycy chcą kupić jabłka, których nie wpuszczono na teren Rosji. To obecnie jedno z najbardziej opłacalnych rozwiązań. Rekompensaty obiecane polskim sadownikom przez Unię Europejską nie dałyby im takich przychodów jak sprzedaż owoców za ocean. Polskie jabłka nie są mile widziane w Europie, a i nie bardzo chcą je też sadownicy na wyspach brytyjskich. Napływu tańszych owoców obawiają się szczególnie sadownicy z hrabstwa Kent, leżącego na południu Anglii. Rozwiązaniem może okazać się eksport owoców poza terytorium Europy. Nic przeciwko polskim jabłkom nie ma rząd Kanady. Jeśli dojdzie już do wysłania pierwszej tury jabłek w tym kierunku, będzie to pierwszy w historii współpracy handlowej obu krajów kontrakt tego typu. Jeśli już dojdzie do niego i przyniesie on takie korzyści obu

Marcin Bosacki, Ambasador Polski w Kanadzie stronom jak obecnie się zakłada, to nie wykluczone, że w kolejnej turze ustaleń między Polską i Kanadą będzie umowa o eksporcie polskich warzyw i drobiu. Niestabilna sytuacja polityczna na wschód od Polski sprawiła, że polskich sadowników ogarnął strach przed widnem bankructwa. Z jednej strony nie mają oni jak zbyć swoich owoców, a z drugiej brak popytu sprawił, że w tym roku nie było potrzebnych aż tyle rąk do pracy. I to właśnie, pozbawienie dochodu Ukraińców chętnie podejmujących się pracy w polskich sadach, było jednym z czynników, które Rosja musiała wziąć pod uwagę zakazując Polsce eksportu jabłek na wschód. Ukraińcy tracąc możliwość zarobku z Polsce, możliwość kupna podstawowych produktów niezbędnych im do życia. Stali się przez to bardziej podatni na brak zaopatrzenia w sklepach,

co przy okazji działań wojennych jest stałym czynnikiem utrudniającym życie cywilów. Jednym słowy plan Putina powiódł się. Po zakazie importu owoców do Rosji jak i wcześniejszego zakazu sprowadzania mięsa, tracić zaczęli nie tylko Polacy, ale i też Ukraińcy. Przy okazji omawiania tematu polskich jabłek warto zwrócić również uwagę na fakt, że równolegle z ogłoszeniem rosyjskiego embarga polscy konsumenci zaczęli interesować się napojami będącymi pochodnymi cydru. Mowa o alkoholowym, niskoprocentowym trunku produkowanym z jabłek, który przy swej niskiej cenie podbił gusta zarówno kobiet i mężczyzn. Najważniejsze jest jednak to, że wraz z apetytem na polskie jabłka przyszła też na ich spożywanie wyjątkowa moda i to nie tylko w Europie, ale również za oceanem. Adam Andrzejko

nastolatek z essex dojechał aż do huntingdon

przejechał 50 mil pod prąd romford Ruszył proces nastolatka, który skradzionym vanem przejechał ponad 50 mil pod prąd drogą A14 i M11. Do tego zdarzenia doszło 21 maja w godzinach wieczornych. 19 letni Ryan Nee ukradł białego vana z miejscowości Romford po czym ruszył na północ drogami M11 i A14 praktycznie cały czas jadąc pod prąd.

Zamów reklamę w tym miejscu: 077 951 48 565 / reklama@naszestrony.co.uk

Po drodze złodziej zmusił setki samochodów do zjechania mu z drogi. Nastolatek ostatecznie został złapany przez policję kiedy rozbił skradzionego vana na drodze A14 w pobliżu Godmanwww.naszestrony.co.uk

chester koło Huntingdon. Jego pierwsza rozprawa sądowa odbyła się z końcem sierpnia. 19 latek wtedy przyznał się do kradzieży pojazdu, prowadzenia pojazdu nie posiadając prawa jazdy i

ubezpieczenia oraz niebezpiecznej jazdy. Wyrok w tej sprawie ma zapaść 22 września w sądzie Basildon Crown Court. Do tego czasu pozostanie w areszcie. Will O.


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

brytyjska polonia nie ma już sił i pomysłów na działanie

13

Kradzież tłumaczył roztargnieniem

emigranci są już pewni, że Z pociągu wziął Intergacja im nie wyszła? cudzą walizkę

bedford Emigranci z Polski, którzy przyjechali na wyspy brytyjskie ochoczo podjęli wyzwanie integracji. Jak grzyby po deszczu w każdym większym mieście powstawać zaczęły grupy i stowarzyszenia. Dziś już ledwo co zipią, są uśpione lub nawet zlikwidowane. Tlący się ogarek integracji wiodą sobotnie szkoły polonijne... Organizacje polonijne i stowarzyszenia, ich prezesi i prezeski, oni wszyscy mają swoje lata świetności za sobą. Domy i kluby zrzeszające Polaków też już niemalże w całości odeszły w niepamięć. Te, które jeszcze jakoś działają zapominają zorganizować nawet doroczne walne zgromadzenia. I oto dla przykładu, Zarząd Klubu Polskiego w Bedford niemalże zapomniał zorganizować doroczne Walne Zebranie. Według statutu organizacji powinno się je zwołać w rok od poprzedniego, a najdalej na 15 miesięcy od ostatniego. Jak pamiętamy poprzednie pierwotnie odbyć miało się 28 kwietnia 2013 r.. Datę zmieniono jednak na 9 czerwca. I jak powszechnie wiadomo, zgromadzenie odbyło się i wybrano na nim nowy Zarząd i podzielono odpowiedzialność pośród jego członków. Niepostrzeżenie minął rok. Pora więc na kolejne zebra-

nie. Według statutu powinno się ono odbyć w czerwcu lub najdalej we wrześniu. Z informacji jakie udało nam się zdobyć wynika, że zwołano je na niedzielę, 5 października 2014 r. Chętnych i uprawnionych do udziału członków zaprasza się do Klubu Polskiego w Bedford na godz. 15 .00. Warto jednak zauważyć, że są to informacje nieoficjalne, bo nikt do nas w tej sprawie się nie zwrócił, by fakt ustanowienia daty zgromadzenia nagłośnić i upublicznić, choć nigdy za publikację takich informacji płacić nie było trzeba. Kwestie finansowe nie byłyby więc przy tej okazji żadnym problemem. Nie oznacza to jednak, że sam Klub Polski w Bedford nie ma żadnych kwestii finansowych do omówienia. Jak już wspomina-

liśmy w jednym z poprzednich wydań, wciąż nie rozwiązana pozostaje sprawa braku uregulowania należności z księgową Klubu, która pomimo wypełnienia zobowiązania, wykonania pracy na rzecz Klubu zapłaty za swoją pracę wciąż nie otrzymała. Osobom zainteresowanym tym wątkiem polecamy archiwum gazety, gdzie ze szczegółami opisujemy sprawę długu o wysokości 5.000 funtów. Dziś chcielibyśmy jedynie zaznaczyć, że integracja, do której dążyli Polacy na emigracji nie wyszła im zbytnio. Zarówno ta w swoim Polonijnym środowisku, jak i ta ze społeczeństwem brytyjskim, gdzie nikt nie ma ochoty bratać się z tymi, którzy we własnym gronie nie potrafią się dogadać. Adam Andrzejko

www.naszestrony.co.uk

uk/crawley Przed sądem Crawley Magistrates’ Court stanął 37-letni Tomasz Zarębski. Polakowi zarzucono, iż w dniu 9 kwietnia na stacji w Crawley opuścił pociąg zabierając cudzą walizkę, w której według właściciela znajdował się między innymi wartościowy komputer i szereg rzeczy osobistych. Tomasz Zarębski, który odpowiadał przed sądem z pomocą tłumacza, stwierdził iż jest nie winny zarzucanego mu czynu. Polak oskarżony o kradzież bagażu należącego do innej osoby tłumaczył przed sądem, iż walizkę której wartość oszacowano na £32,500 wziął ze sobą z pociągu

przez roztargnienie i pośpiech. Wskazał przy tym, że myślał, iż jest to walizka przyjaciela z którym podróżował z Londynu do Crawley. Gdy przyszła pora do opuszczenia wziął walizkę, która znajdowała się w wyznaczonym miejscu przedziału i omyłkowo zabrał bagaż innej osoby. Gdy prawowity właściciel zauważył brak walizki poinformowano policję. Wtedy też okazało się, że w luku bagażowym znajduje się inna walizka. Jak stwierdzono przed sądem, obaj podróżujący pociągiem Polacy byli pod wpływem alkoholu. Kolejna rozprawa odbędzie się w poniedziałek 8 września. Wtedy też okaże się czy sędzia uzna tę historię za wiarygodną czy też uzna ją za zwykłą kradzież. newsman



15

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

urząd HMRC dostał nowe uprawnienia...

Nadchodzą zmiany dot. Tax Credit

Całodobowy, ALE tylko do 3 rano

UPOMNIANY ZA hałas w kluBIE!

Direct Recovery Debt - to nowe narzędzie w rękach brytyjskiego urzędu skarbowego.

wielka brytania Poseł George Osborne zaproponował w brytyjskim parlamencie wdrożenie zmian dotyczących ściągania nadpłaconego Tax Credit. Zmiany dotyczyć mają samego sposobu zabierania pieniędzy osobom, które kwalifikują się do otrzymywania tego zasiłku, ale otrzymały go za dużo. Mianowicie nowe regulacje dawałyby urzędowi skarbowemu prawo zajęcia pieniędzy na koncie bankowym osoby, która powinna zwrócić nadpłacony zasiłek. Propozycja ta wywołała spore oburzenie wśród osób pobierających Tax Credit oraz samych banków, które uważają że to nie jest sprawiedliwe. Oburzenie banków jest jak najbardziej zrozumiałe, ponieważ żaden bank nie lubi jak zabiera mu się pieniądze mimo tego, że należą one do klienta. Z drugiej strony osoby pobierające zasiłki w 85 procentach przypadków są same sobie winne, że znalazły się w takiej sytuacji, że otrzymują za dużo pieniędzy niż powinny. Choćby z tego powodu nie powinny one wykazywać zdumienia propozycją Osborna. Nadpłacony zasiłek zazwyczaj

peterborough

jest wynikiem nie poinformowania urzędu o zmianach w swoich dochodach. Wysokość Tax Credit ustalana jest z góry. Oznacza to, że osoba ubiegająca się o ten zasiłek musi z góry określić na podstawie obecnych zarobków ile zarobi w ciągu nadchodzącego roku. Jeżeli osoba ta nagle otrzyma podwyżkę lub będzie miała dodatkowe dochody z innego źródła i nie poinformuje o tym urzędu to właściwie otrzymuje nienależny jej zasiłek. W takiej sytuacji znajduje się każdego roku w UK kilkaset tysięcy osób. Czasami pobranie od nich nadpłaconego podatku jest bardzo trudne. Dlatego w parlamencie brytyjskim przedstawio-

no propozycję Oborne’a. Dzięki prawu zajmowania pieniędzy na kontach bankowych skarb państwa rocznie mógłby zaoszczędzić od kilku do kilkudziesięciu milionów funtów. Jednak system ten ma być wdrażany powoli. Szacuje się, że przez pierwsze dwa lata skarbówka mogłaby zająć pieniądze jak na razie tylko z 6 tysięcy kont bankowych. W latach kolejnych wraz z rozwojem tego systemu liczba ta miałaby się systematycznie zwiększać chyba, że osoby pobierające zbyt wysoki Tax Credit w końcu deklarowałyby zarobki na czas i zgodnie z prawdą. Krzysztof Szczepaniak

Urząd miasta Peterborough zdecydował o skróceniu godzin otwarcia popularnego klubu snookera, ze względu na bezpieczeństwo okolicznych mieszkańców. The Mansfield Snooker Club, mieszczący się przy Lincoln Road zazwyczaj otwarty był całą dobę. Teraz właściciel klubu musi zamykać go o 3 rano. Taką decyzję wydał urząd miasta Peterborough na wniosek Cambridgeshire Police. Jak się okazało w klubie tym tylko w ciągu ostatnich 6 miesięcy doszło do 9 poważnych incydentów, podczas których policja zmuszona była interweniować. Według statystyk urzędu miasta w żadnym innym tego typu klubie

nie dochodziło do tak częstych rozbojów i innych incydentów. Sporo do powiedzenia mają również okoliczni mieszkańcy, którzy wielokrotnie skarżyli się na głośne zachowanie klientów klubu, którzy wychodzili na zewnątrz zapalić papierosa. Policja miała także zastrzeżenia do kamer CCTV zainstalowanych w środku i na zewnątrz budynku. Kamery te były bardzo słabej jakości, przez co zarejestrowane przez nie nagrania często nie nadawały się jako materiał dowodowy. Właściciel klubu protestuje i twierdzi, że dokonał wielu kluczowych zmian, dzięki którym klub jest znacznie bezpieczniejszy. Zmiany te dotyczą również instalacji systemu kamer HD. Pomimo tych zabiegów, nie przychylna dla klubu decyzja urzędu miasta została podtrzymana. Will O.

Życie na emigracji... Mieszkasz w Wielkiej Brytanii. Planujesz zostać tu na dłużej? Twoje dzieci uczą się w brytyjskiej szkole. Jak dobre osiągają wyniki? Kupiłeś dom, samochód, spłacasz kredyt w banku. Dobrze sobie z tym radzisz? Jeśli chciałbyś podzielić się swoim doświadczeniem z naszymi czytelnikami - napisz na adres: kontakt@naszestrony.co.uk www.naszestrony.co.uk


16

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

kolumna Ogłoszeniowa

Organizujesz imprezę lub wydarzenie kulturalne? Chcesz ogłosić coś ważnego? To miejsce czeka specjalnie na Ciebie. By zamieścić swój plakat w tym miejscu napisz na adres kontakt@naszestrony.co.uk

słowacka rodzina w niewoli gangu złożonego z rodaków!

10 osobowa rodzina ze Słowacji w sidłach szkockiego gangu UK/Szkocja Operacja Tidwell to największa jak dotąd wspólna akcja służb emigracyjnych i szkockiej policji wymierzona przeciwko handlarzom żywym towarem. Do największych jej sukcesów zaliczyć można wyswobodzenie 10 osobowej rodziny z rąk gangsterów. Rodzina Słowaków trafiła do Szkocji na życzenie milionera, który zapłacił za ich sprowadzenie £20.000.

Rozbił się uciekając przed policją

kraksa uciekiniera

peterborough 2 września w Peterborough uciekający przed policją kierowca rozbił się o przydrożną latarnię. Wszystko zaczęło się około godziny 4:40 nad ranem, kiedy patrol policji próbował zatrzymać i skontrolować samochód poruszający się po ulicy Broadway w centrum Peterborough. Kierowca zignorował starających się zatrzymać go policjantów i zaczął uciekać. Przejechał na czerwonym świetle przez skrzyżowanie koło Job Centre i skierował się w stronę Eastfield Road. Wtedy udało mu się na chwilę zgubić goniący go patrol policji, ale nie na długo. Minutę później policjanci znaleźli uciekający samochód rozbity na

przydrożnej latarni. W środku pojazdu przebywał mężczyzna, który odniósł rany głowy w tym poważne uszkodzenie lewego oka. Mężczyznę przetransportowano do szpitala w Peterborough, gdzie udzielono mu pomocy medycznej. Policja natomiast zablokowała Eastfoeld Road od skrzyżowania z drogą Reeves Way do Oxney Road, aby przeprowadzić badanie miejsca wypadku. Droga na tym odcinku zablokowana była przez kilka godzin co stworzyło utrudnienia w ruchu w całej okolicy Eastfield Road. Jak na razie nie wiadomo dlaczego kierowca zaczął uciekać przed policją. Obecnie prowadzone jest dochodzenie w tej sprawie. Will O.

Kobiety, w tym dziewczynki w wieku 10 i 13 lat, pracowały w brothelu. Mężczyźni zmuszani byli do pracy w sklepach i hurtowniach zajmujących się handlem produktami spożywczymi. Pośród osób uwolnionych z sideł gangu był między innymi były burmistrz jednego ze słowackich miasteczek. Po utracie pracy zapłacił £500 za znalezienie pracy w Szkocji, co miału mu pozwolić „rozpoczęcie nowego życia”. Gdy dotarł na miejsce odebrano mu paszport, by nie mógł wyjechać ze Szkocji i opuścić terenu wysp brytyjskich. Łącznie w czasie operacji wyswobodzenia osób udało się ustalić personalia 50 osób, które po dotarciu do Szkocji zmuszane były do pracy wbrew swojej woli lub za zaniżone stawki. W czasie śledztwa ustalono, że za przerzucanie osób z południa Europy, członkom gangu płacono tysiące funtów. Za 10 osobową rodzinę zapłacono £20.000. Rodzina trafiła do domu w Hamilton, który miał pozabijane deskami okna. Osoby, którym podczas werbunku na Słowacji obiecywano dobrze płatną pracę, faktycznie trafiały do niewoli. Słowacy będąc zupełnie nieświadomi

na zdjęciu: Petr Kupka i Michael Rondos godzili się na podróż do Szkocji, gdzie trafiali w ręce gangsterów. Kobiety zmuszano do prostytucji, a mężczyzn do wielogodzinnej pracy, za którą otrzymywali tylko tyle zapłaty by przeżyć. Czasem w zamian za pracę wydawano im tylko skromne racje żywnościowe. Pracownicy socjalni, którzy uczestniczyli w akcji odbijania przetrzymywanych osób, ujawnili w domach przeznaczonych do celów prostytucji dwie dziewczynki w wieku 10 i 13 lat. W chwili gdy policjanci dokonali nalotu na nieruchomości, jeden z mężczyzn sprawujący kontrolę nad zniewolonymi, próbował ratować się ucieczką przez okno. Wraz z nieletnimi wyswobodzono również starsza kobietę, która była w takim stanie fizycznym, który uniemożliwiał jej podjęcie próby ucieczki. Osobami podejrzanymi w tej sprawie są dwaj Czesi Petr Kupka i Vladimir Fojtik oraz Słowak Michael Rondos. Mężczyźni wspólnie pozowali na zdjęciu zamieszczonym w Internecie, gdzie swoim wizerunkiem chcieli zdobyć zaufanie jako przyszli

pracodawcy. Strona Internetowa wraz ze zdjęciami i treścią sugerowała odwiedzającym, iż mają do czynienia z agencją pracy. I to właśnie tej trójce postawione zostaną zarzuty oszustwa i podstępnego działania. Pośród zarzutów opisanych w materiale dowodowym są zeznania poszkodowanych oraz informacje wskazujące, iż przyjęli korzyści finansowe w zamian za sprowadzenie 10-osobowej rodziny do Szkocji. W sprawie obok mężczyzn o narodowości Słowackiej i Czeskiej, są tez osoby pochodzące z Azji. Na ujawnienie nazwiska szkockiego biznesmena sąd nie wydał zgody. W czasie rozprawy oskarżonym udowodniono uczestnictwo w opisywanym procederze, który trwał w latach od 2008 do 2011 r. Decyzją Glasgow Sheriff Court całą trójkę skazano na kary pozbawienia wolności. Petr Kupka usłyszał wyrok pozbawienia wolności na okres 5 lat. Michael Rondos trafił za kratki na 3 lata i 3 miesiące, a Vladimir Fojtik na 2 lata i 3 miesiące. Adam Andrzejko

mają plan by zlikwidować niezdrową kuchnię ...

Wezmą się za szpitalne jedzenie! służba zdrowia Przedstawiciele brytyjskiego Departamentu Zdrowia zapowiadają wzmożone kontrole przyszpitalnych kuchni oraz szpitalnego kateringu. Nowe regulacje mają sprawić, że potrawy składające się z puree z ziemniaków i tłuszczu, oraz z www.naszestrony.co.uk

przesmażonych warzyw wkrótce odejdą w niepamięć. Pacjenci karmieni przez szpitalne kuchnie nie jedzą zdrowo i dietetycznie. Potrawy jakie są im serwowane podczas leczenia są dalekie nie tylko od standardów, ale i od norm żywieniowych. Jest to wynikiem masowego żywienia, gdzie główny nacisk kładzie się na koszt produkcji posiłków. P oraz pierwszy brytyjskim szpi-

talom wydano zalecenia, według których mają przestrzegać nie tylko dietę poszczególnych pacjentów, zalecenia ich lekarzy, a także rekomendowaną przez rząd procentową zawartość soli, cukrów oraz tłuszczy. Zapowiedzi oznaczają prawdziwą rewolucje, oby tylko skorzystali na tym pacjenci i jedzenie nie było już całkiem jałowe. newsman


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

za niechciane ulotki odpowiedzialne są urzędy miast...

17

Poważny wypadek w fabryce McCain

Ile warte są Twoje rękę wciągnęło mu do maszyny dane osobowe?

wielka brytania Mało kto interesuje się problemem śmieciowej poczty, którą codziennie otrzymujemy wraz z innymi listami zaadresowanymi na nasz adres. Listonosz wkłada przez skrzynkę w drzwiach ulotki, a my je automatycznie wyrzucamy do śmieci. Niektóre, mogą czasami zainteresować nas swoją treścią, ale zazwyczaj traktujemy je, jako śmieci i nadal tolerujemy ich otrzymywanie. Przyzwyczailiśmy się do tego procederu i mało kto interesuje się jak to powstrzymać. Większość z nas nawet nie zastanawia się w jaki sposób przeróżne firmy znają nasz adres, a czasami nawet imię i nazwisko. Jak się okazuje, urzędy miast mogą, a nawet muszą sprzedawać nasze dane dużym firmom, by pokryć część swoich kosztów pracy. Reguluje to ustawa Representation of the People Act 2002 i w oparciu o nią urzędy miast sprzedają nasze dane korporacją, które potem bombardują śmieciami nasze skrzynki pocztowe. Sprzedawane są tylko dane osób, które rejestrowały się na wybory. Według prawa każdy, kto chce może mieć dostęp do rejestrów wyborców. Jednak, jeżeli ktoś chce użyć te dane w celach komercyjnych, musi wcześniej odkupić od urzędu do tego prawa. Według organizacji Big Brother Watch w ciągu ostatnich 5 lat aż 27 tysięcy firm odkupiło od tylko 300 urzędów brytyjskich miast dane wyborców. Najlepsze jest to, że praktycznie każdego może stać na odkupienie danych tysięcy ludzi. Według brytyjskich mediów niektóre urzędy miast sprzedają listy wyborców wraz z ich adresami za nawet 1,50 GBP za 1000 adresów. Można by powiedzieć, że to taki promocyjny pakiecik dla jakże bogatych korporacji, które chcą nam sprzedać swój produkt lub usługę. 1,50 GBP za 1000 adresów nie jest w stanie nawet pokryć kosztów pracy urzędnika, który musi taką listę przygotować i przekazać dla zainteresowanej jej kupnem firmy. Dlaczego więc proceder ten, który opiera się legalnie na ustawie

peterborough Representation of the People Act 2002 nadal ma miejsce skoro jego pierwotny cel nie jest osiągany? Sprzedaż danych osobowych nie przynosi miastu korzyści, a nawet pogrąża je w dodatkowe koszty. Nie dzieje się tak oczywiście w każdym mieście, ponieważ stawki za udostępnianie danych osobowych są ustalane przez radę danego miasta. W rezultacie wygląda to tak, że na przykład w Birmingham za 1000 adresów możemy zapłacić 100 funtów. W Bedford natomiast stawka ta może być znacznie niższa sięgająca nawet jak wcześniej wspominamy 1,50 GBP. Wyraźnie widać, że jedne miasta zarabiają, a inne pogrążają się w kosztach, w zależności gdzie i kto rządzi i jaką wagę do tego procederu przywiązuje. Jak by nie było, najbardziej cierpimy my, zarejestrowani na wybory, do których nas ochoczo namawiają różne instytucje oraz banki. I to właśnie banki, które są oczywiście powiązane z korporacjami, które atakują nasze domy milionami ulotek najbardziej zmuszają nas do rejestracji na wybory. Wiele z nich twierdzi, że brak wpisu w rejestr wyborców obniża naszą zdolność kredyto-

wą i w rezultacie w przyszłości możemy mieć problem z uzyskaniem kredytu. Jest to nic innego jak szantaż, którego celem jest zgoda na udostępnianie naszych danych, a wszystko to w oparciu o legalną ustawę. Local Government Association (LGA) chce temu położyć kres i żąda od brytyjskiego rządu zmiany przepisów tak, abyśmy mieli prawo decydowania czy chcemy otrzymywać śmieciową pocztę czy nie. Rząd z kolei twierdzi, że wystarczy, aby urzędy miast wprowadziły w formularz rejestracyjny na wybory opcję zaznaczenia czy chcemy czy też nie chcemy udostępniać naszych danych. W tym miejscu koło się zatacza, ponieważ urzędy miast odpierają ataki LGA tłumacząc, że to kwestia rządu, który stworzył ustawę pozwalającym im na sprzedaż danych. LGA ma zamiar zwrócić się o pomoc w zaprzestaniu tego procederu do Unii Europejskiej. Nieoficjalnie LGA chce motywować swoje postulaty do UE ochroną środowiska twierdząc, że rocznie do brytyjskich domów trafia 3 miliardy niechcianych i nie zamówionych ulotek. Krzysztof Szczepaniak

www.naszestrony.co.uk

Do dość poważnego wypadku doszło w fabryce frytek McCain w Whittlesey koło Peterborough, przez co fabrykę zamknięto na prawie cały tydzień. Wypadek ten miał miejsce 21 sierpnia tuż po godzinie 11:00. Według wstępnych ustaleń policji i śledczych z Health & Safety ręka jednego z pracowników została wciągnięta do środka maszyny, którą na co dzień obsługiwał. Poszkodowany to mężczyzna w wieku około 30 lat. Według zarządu firmy natychmiast udzielono mu pomocy medycznej. Niestety, ale obrażenia ciała, jakie doznał były na tyle poważne, że zadecydowano o przetransportowaniu go helikopterem pogotowia do szpitala w Cambridge. Ze względu na ten tragiczny wypadek firma, która zatrudnia około 400 osób wstrzymała produkcję i zamknęła fabrykę do 28 sierpnia. W tym czasie na terenie zakładu prowadzono wewnętrzne śledz-

two w tej sprawie. Inspektorzy Health & Safety także prowadzili dochodzenie wyjaśniające okoliczności tego zdarzenia. Rzecznik prasowy firmy McCain w swoim komunikacie oznajmił „Poszkodowany pracownik przebywa w szpitalu w Cambridge, gdzie udzielana jest mu pomoc medyczna. Prawdopodobnie pracownik niebawem wróci do zdrowia. Bezpieczeństwo naszych pracowników jest naszym priorytetem, dlatego wstrzymaliśmy produkcję na czas prowadzonego dochodzenia wyjaśniającego okoliczności tego wypadku. W tym czasie prowadziliśmy wśród naszych pracowników dodatkowe szkolenia z zakresu przepisów bezpieczeństwa na terenie zakładu”. Rzecznik prasowy Health & Safety poinformował zainteresowane tą sprawą media, że śledztwo w tej sprawie może potrwać nawet kilka miesięcy. Dodaje również, że w celu wyjaśnienia, co dokładnie stało się w fabryce McCain 21 sierpnia, przesłuchiwani są przez śledczych pracownicy zakładu. Will O.

ice bucket challenge

„Ludzie robią z siebie idiotów. Publikują w sieci zdjęcia i filmy udowadniające znajomym, że są w stanie wylać sobie na głowę wiadro zimnej wody. Mało kto podaje ile wpłacił na stwardnienie zanikowe boczne. Część z tych osób w ogóle nie wie, że oto właśnie chodzi, by wraz z lodowatą wodą poczuć jaki wstrząs ogarnia organizm w trakcie objawów choroby. Mało kto wie też, że by dopełnić wyzwania należy wpłacić pieniądze na konto Fundacji koordynującej zbiórkę środków na Ice Bucket Challenge (ALS). Wydrukujcie to w gazecie i powiedzcie tym ludziom, że się wygłupili” Marek z Cambridge


18

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

policja poszukuje sprawców napaści

zmarł mężczyzna pobity przez nastolatków

czy Rozpoznajesz Morderstwo w Spalding tych mężczyzn? spalding „Mężczyznę pobitego przez grupę nastolatków do szpitala zabrał helikopter pogotowia lotniczego!”

Aż 7 nastolatków jest przesłuchiwanych w sprawie brutalnego zabójstwa mieszkańca Spalding. Cała siódemka jest w bardzo młodym wieku. Według wstępnych ustaleń policji ofiara została pobita na śmierć. Okoliczni mieszkańcy są w szoku.

cambridgeshire Policja z Peterborough prosi o pomoc w ustaleniu tożsamości lub miejsca pobytu mężczyzn widniejących na zdjęciu. Osoby te podejrzana są o dokonanie napaści i rabunku na jednym z mieszkańców miasta. Opisywany incydent miał miejsce 18 sierpnia około godziny 23:40 przy Westgate w centrum Peterborough.

Z relacji poszkodowanego wynika, że sprawcy mieli zmuszać bezbronnego mężczyznę do wsadzenia swojej karty debetowej do bankomatu i podjęcia gotówki. Pieniądze oczywiści zostały mu odebrane. Policja prosi ewentualnych świadków tego zdarzenia o niezwłoczny kontakt pod numer 101. Zgłoszeń można również dokonywać anonimowo dzwoniąc do Crimestoppers pod numer 0800 555111. Will O.

W skrócie: Coraz bliżej do referendum - 18 września 2014!

47% szkotów na „yes” uk/szkocja

Według YouGov, obecna różnica pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami odłączenia się Szkocji od Wielkiej Brytanii nigdy nie była tak niska. Do referendum pozostało niespełna dwa tygodnie. Za odłączeniem się Szkocji od Wielkiej Brytanii

jest obecnie 47% badanych. 53% szkotów chce by ich kraj pozostał w brytyjskich strukturach. YouGov zapytał o zdanie 1063 osoby. Ankietowani opowiadający się za odłączeniem wskazują, że zyska na tym szkocka gospodarka oraz służba zdrowia. Przeciwnicy odejścia szkocji z UK wskazują, że rozłam zaniży znaczenie obu krajów w Europie. newsman

Policja ze Spalding prowadzi dochodzenie w sprawie zabójstwa 42 letniego mężczyzny. Do tego zdarzenia doszło w czwartek 28 sierpnia w domu przy Coronation Close. Z informacji zebranych przez policję wynika, iż około godziny 1:00 nad ranem okoliczni mieszkańcy słyszeli krzyki biegnących wzdłuż Coronation Close młodych ludzi. Kilka godzin później w domu przy tej samej ulicy odnaleziono konającego 42 letniego mężczyznę. Według naocznych świadków mężczyzna był cały zakrwawiony i leżał w kałuży krwi. Przerażeni sąsiedzi wezwali pogotowie i policję. Po kilkunastu minutach służby pojawiły się na miejscu udzielając pomocy medycznej pobitemu mężczyźnie. Zadecydowano o natychmiastowym przetransportowaniu go do szpitala droga lotniczą. Wezwano helikopter, który wylądował na pobliskimi skate parku. Kilka chwil później jednostka ratownictwa lotniczego była już w drodze z pobitym mężczyzną do Queen’s Medical Centre w Nottingham. Przyjmujący go lekarze byli w szoku widząc jak rozległych obrażeń doznał 42 latek. Nie-

stety mimo intensywnych prób ratowania jego życia mężczyzna zmarł w piątek nad ranem. W między czasie lokalna policja wszczęła śledztwo w tej sprawie. W piątek 29 sierpnia w godzinach popołudniowych zaangażowanym w sprawę śledczym udało się aresztować trzy osoby podejrzane o dokonanie tego pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Aresztowani to 13 letnia dziewczyna i jej 15 letnia koleżanka oraz 13 letni chłopiec. Kilkanaście godzin później policja aresztowała jeszcze 4 osoby również w bardzo młodym wieku. Według wstępnych ustaleń cała siódemka w nocy ze środy na czwartek mogła dokonać włamania do domu należącego do 42 letniego Warrena Free. Prawdopodobnie po brutalnym pobiciu zostawili domownika i zbiegli z miejsca zdarzenia. Nie wiadomo jeszcze czy zdołali cokolwiek ukraść. Po ich aresztowaniu i osadzeniu

w areszcie śledczy przystąpili do ich przesłuchania. Zaraz po tym do domu zwolniono jedną z aresztowanych dziewczyn. Pozostali przesiedzieli w areszcie jeszcze dwa dni i także zostali zwolnieni do domów z zakazem opuszczania miasta. Osoby odpowiedzialne za śmierć Warrena Free mogą usłyszeć zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Zamordowany 42 letni Warren Free był opisywany przez sąsiadów, jako uczynny i bardzo miły dla sąsiadów mężczyzna. Do domu przy Coronation Close wprowadził się 6 lat temu. Stało się to po tym jak wygrał z uzależnieniem od narkotyków. Często pomagał sąsiadom w podeszłym wieku w ich codziennych czynnościach. Chętnie robił im zakupy czy pomagał przy wyprowadzaniu przed ich domy kubłów na śmieci. Rezydenci Coronation Close nadal są w szoku i nie dowierzają w to co się stało. Krzysztof Szczepaniak

czy policja zatrzymała właściwego człowieka?

Aresztowany po latach ely Po 17 latach od zaginięcia zamożnej kobiety, funkcjonariusze z Cambridgeshire Police aresztowali mężczyznę podejrzanego o dokonanie jej zabójstwa. 37 letnia Deborah Steel zaginęła w 1997 roku na terenie miejscowości Ely. Ostatni raz widziano ją 28 grudnia około godziny 1:00 nad ranem w pobliżu swojej posesji. Wieloletnie śledztwo nie przynosiło przez lata żadnych rezultatów. www.naszestrony.co.uk

Śledczym nie udało się przez ten czas ustalić okoliczności zaginięcia tej kobiet ani też nie odnaleziono jej ciała. Dopiero w sierpniu br. aresztowano 70 letniego mężczyznę podejrzanego o zabójstwo Deborah Steel. Jego aresztowanie jest wynikiem dochodzenia prowadzonego przez jednostki policji z Cambridgeshire, Bedfordshire i Hertfordshire. Śledczy natrafili na kilka śladów prowadzących do 70 letniego mieszkańca miejscowości Ely. Obecnie mężczyzna przebywa w areszcie przy Park Street w Cambridge a jego dom i

cała posesja w Ely jest przeszukiwana przez policję. Więcej informacji w tej sprawie już wkrótce. Will O.


19

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Urzędnicy z Jobcentre Plus nie wierzą bezrobotnym

łamią przepisy, ale nie są karani...

centrum pełne sankcji

Oto jak szybko możemy jeździć po drogach UK...

wielka brytania Universal Jobmatch Account - to elektroniczne konto osób korzystających z rządowego wsparcia przy poszukiwaniu pracy. Logowanie do systemu odbywa się za pomocą wspólnego dla wielu usług konta z loginem Goverment Gateway. Urzędnicy z Jobcentre Plus realizując zalecenia przełożonych oczekują od petentów wglądu w ich konta. Czy to legalne? O tym, iż advisorzy z Jobcentre Plus mają różne podejście do swoich obowiązków, pisaliśmy już niejednokrotnie. Polskie rodziny z Peterborough tam właśnie spotkały się licznymi trudnościami przy wnioskowaniu o rozmaite świadczenia. Urzędnicy zamiast bezproblemowo załatwiać formalności starali się odwlekać w czasie realizację podstawowych świadczeń. Pisaliśmy o tym na naszej stronie w Internecie. Zapowiadaliśmy wówczas, że będziemy przyglądać się temu tematowi. I oto mamy kolejne informacje, które wyjaśnią jak działają advisorzy z Jobcentre Plus. Okazuje się, że niestandardowe podejście urzędników do indywidualnych spraw, nie jest spowodowany tylko brakiem zaufania do petenta, który nie realizuje poleceń wydawanych przez urzędników, ale również jest wynikiem presji z uwagi na szereg odgórnych nakazów wydawanych przez przełożonych advisorów. Osoby poszukujące pracy lub próbujące podnieść swoje kwa-

lifikacje w czasie rozmowy z advisorami z Jobcentre Plus mają do wypełnienia szereg aplikacji, w których deklarują swój obecny status. W dalszej części advisorzy kontrolują uzyskiwane postępy. Gdy wyniki nie spełniają oczekiwań przełożonych z Jobcentre Plus, advisorzy mają nakazane przeprowadzić tzn.: weryfikację. I tak ostatnio nakazano im przegląd kont Universal Jobmatch Account, gdzie imiennie zapisane dane pokazują aktywność osób poszukujących pracy. Pośród Brytyjczyków zawrzało. Nie chcieli się pogodzić się z faktem, iż urzędnicy zażądali wglądu w prywatne konta. Posypały się skargi do lokalnych oddziałów Citizen Advice Bureao. Dopiero w oficjalnej korespondencji z regionalnym oddziałem Jobcentre Plus okazało się, że advisorzy realizujący zadania swoich przełożonych nie mogą wymagać wglądu w konta Universal Jobmatch Account. „To indywidualna sprawa petenta, czy udostępni wgląd w dane po

swojej stronie systemu” – odpisano w oficjalnej korespondencji. Fakt niezaprzeczalny jest taki, że w ten sposób Brytyjczycy - z różną aktywnością poszukujący pracy - znaleźli lukę, by odmówić wglądu w historię wykonanych czynności. Dlaczego? Otóż jak powszechnie wiadomo advisorzy z Jobcentre Plus powinni mieć wgląd od urzędowej strony systemu w dane petenta. Autorzy programu nie przewidzieli jednak takiej opcji dla wszystkich pracowników Jobcentre Plus. Jest ona dostępna tylko określonej grupie z wyższą grupą poziomu bezpieczeństwa, której przysługuje wgląd w dane osobowe Powszechnie wiadomo, że advisorzy z Jobcentre Plus niejednokrotnie za ważniejszy cel stawiają pozbawienie praw do wypłaty świadczeń poprzez nałożenie sankcji, aniżeli skuteczną pomoc w poszukiwaniu pracy. Tym razem petenci pokazali im, że i oni muszą się przy tym wykazywać znajomością przepisów. Adam Andrzejko

firma Kiddicare zwolni setki pracowników...

wielka brytania Kierowcy przekraczający dozwoloną prędkość na brytyjskich autostradach i drogach ekspresowych nie są karani – twierdzi Edmund King, przewodniczący The Automobile Association (AA). To prawda - mówi rzecznik policji i dodaje, że dotyczy to niektórych przypadków. Już tłumaczymy o co chodzi. Jak się okazuje kierowcy przekraczający dozwolony limit prędkości 70 mph, ale nie poruszający się szybciej niż 82 mph od dłuższego czasu nie są karani mandatami. Dlaczego tak się dzieje? Zbyt wielu kierowców ignoruje obowiązujące limity i mimo zakazu często poruszają się kilka lub kilkanaście mil na godzinę szybciej. W wyniku tego system kamer drogowych oraz system ich obsługi nie dałby rady obsłużyć tylu mandatów. W skrócie system, który obecnie funkcjonuje w UK jest niewydolny. Taką ilość mandatów w tak krótkim czasie nie da rady

obsłużyć przed przedawnieniem większości z nich. W ciągu ostatnich dwóch lat zdarzyło się tylko kilkadziesiąt przypadków, gdzie kierowców ukarano mandatami za „lekkie” przekroczenie prędkości na autostradach. AA zbadało tą sytuację analizując dane z kamer drogowych. W wyniku prowadzonych badań ustalono, że aż 53 procent kierowców „olewa” całkowicie limit 70 mph i jeździ w granicach 75 a 82 mile na godzinę. To samo tyczy się ciężarówek na zwykłych drogach. Limit, jaki je tam obowiązuje to zazwyczaj 40 mph. Badania AA dowiodły, że 77 procent kierowców pojazdów ciężarowych także to „olewa” i porusza się w granicach 50 mph. W zeszłym roku do parlamentu wpłynęła propozycja zwiększenia limitów prędkości na autostradach, drogach ekspresowych oraz drogach pozamiejskich. Niestety propozycja ta został odrzucona przez rządzących, którzy tłumaczyli, że obecne limity mimo to, że mogą być zbyt niskie na poszczególnych drogach nie stanowią obecnie nadmiernego problemu. Will O.

W skrócie: 53-latek na podwójnym gazie

Diler samochodów skazany Trzy razy ponad limit

peterborough

Mężczyzna ze zdjęcia obok to 39-letni Paul Moyse z Peterborough, który trudnił się sprzedażą drogich samochodów. Po sprzedaży pojazdów nie rozliczał się jednak ze swoimi klientami. Z zarzutem oszustwa nieuczciwy diler trafił przed Peterborough Crown Court. Pośród pojazdów, których sprzedaży podjął się Paul Moyse, znajdowały się między innymi

takie marki jak Aston Martin oraz Ferrari. Po tym jak drogie pojazdy zostały spieniężone, gotówka zamiast do właścicieli, pozostawała w rękach nieuczciwego sprzedawcy. Mężczyzna trafił do sądu z zarzutem oszustwa. Na podstawie zebranych materiałów dowodowych i zeznań poszkodowanych uznano go winnym. Decyzją Peterborough Crown Court Paul Moyse został skazany na 10 lat pozbawienia wolności. Brak informacji o tym czy właściciele odzyskali swoje pojazdy. newsman

uk/burton Sławomir Szczygielski, 53-letni emigrant z Polski, był pijany gdy do kontroli drogowej zatrzymała go policja z Burton k. Derby. Mężczyzna krzyczał i przeklinał stojąc na światłach czym zwrócił uwagę funkcjonariuszy z brytyjskiej drogówki.

www.naszestrony.co.uk

Polak stanął przed Burton Magistrates’ Court. W zasadzie nie było żadnych wątpliwości wobec postawionych zarzutów.

Sławomir Szczygielski poddany testowi na zawartość alkohol uw powietrzu wydychanym z płuc wydmuchał 110 mg alkoholu w 100 ml powietrza. To trzykrotnie więcej niż dopuszczalny limit. Szczygielski stracił prawo do prowadzenia pojazdów mechanicznych na 2 lata oraz nakazano mu ukończenie kursu ostrzegającego przed konsekwencjami spożywania alkoholu przez kierowców. Polak musi również uiścić £85 grzywny oraz wpłacić £60 na fundusz ofiar. newsman



Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

WE4U POLSKI KUB NURKOWY w PETERBORO’

21

web: we4u.co.uk – tel.: 07435293826

Nurkowanie - wakacyjna przygoda peterborough Przesuwające się kolorowe rafy w ciemnobłękitnej wodzie. Setki migoczących na złoto rybek, które falowo odpływają od koralowca, aby w nagłym zwrocie znaleźć się ponownie przy nim. Nagle z oddali pojawia się olbrzymi tuńczyk. Z ciekawości zwalnia i przygląda się nurkom, aby w sekundę potem wystrzelić w ciemny błękit oceanu. To jakby ujęcie wyjęte z programu telewizyjnego National Geographic lub brytyjskiej BBC. Czy to realne? Z całą pewnością tak, a nawet więcej - to widok gwarantowany - podczas codziennego nurkowania w tropikach. I to często już po pierwszych minutach pod wodą. Prawda jest taka, że w ciągu jednego nurkowania zobaczysz więcej „dzikiego” życia niż w czasie całodziennego spaceru po lesie. Czy nurkowanie jest dla mnie? To pytanie często słyszałem w mojej karierze instruktora. Ludzie widzą uśmiechniętych nurków wylegujących się na dziobie lodzi lub z ożywieniem dyskutujących o tym, jaką to rybę widzieli pod wodą i wtedy rodzi się pragnienie, aby dołączyć do grupy tych szczęśliwych upojonych podwodną pasją. Odpowiedź jest prosta: umiesz pływać, masz powyżej 10 lat, jesteś zdrowy i „goni” cię do czegoś nowego? Jeśli odpowiedziałeś: tak, to możesz zacząć nurkową przygodę. A tak naprawdę to duch przygody jest ważniejszy - nie ponadprzeciętna kondycja. Pamiętam insentywową grupę w jednej z tropikalnych destynacji: dwóch panów z siłowni i drobna pani ledwo przy nich widoczna. Panowie przerywali wykład wykrzykując, że to pestka i chcą pod wodę. Pani zaś z niepewnością zadawała pytania. Pod wodą jednak panowie stracili całą pewność siebie oglądając się za instruktorem. Jeden z nich złapał prowadzącego za rękę i trzymał przez większą cześć nurkowania, czego potem wstydził się do końca kursu. Pani natomiast okazała się podwodną torpedą już po pierwszych paru minutach. Cała grupa skończyła kurs, ale panowie nauczyli się, że po wodą króluje duch nurka nie zaś jego fizyczna siła. Prawda jest taka, że pod wodą ciężki sprzęt nurkowy staje się

lekki jak piórko - zasady fizyki. Co więcej woda jest tym miejscem, gdzie człowiek może się poczuć naprawdę lekki lekceważąc prawa nieważkości. Nie bez powodu astronauci NASA ćwiczą pod woda zanim udadzą się w przestrzeń kosmiczna. Jako nurek możesz się poczuć wolny od ziemskiego przyciągania i szybować wolno w ciemnobłękitnej przestrzeni oceanu. To poczucie wolności jest niepowtarzalne i szybko stanie się twoim pragnieniem. Pod wodą panuje magiczna cisza, której nie da się opisać słowami. Trzeba jej po prostu doświadczyć. Poza własnym oddechem nie słychać niczego. Wprowadza to nurka w niesłychany stan relaksu znanego może tylko przez praktykujących medytacje. Wszystkie troski życia odpływają w niebyt i człowiek staje się jednym z ogromnym błękitem. Wraz z ciszą znika też poczucie czasu, który staje się czymś mało istotnym. Pod wodą napotkasz niesamowitą ilość form życia i odwiedzisz miejsca, w których było jeszcze niewielu. Morza i oceany są nadal pełne natury, której nie spotkasz na powierzchni. Podczas swoich

Dla czytelnikow gazety rabat w wysokości 20 funtów!

nurkowych eskapad w tropikach zobaczysz pulsujące kolorowe rafy z przemykającymi małymi barwnymi rybkami. Znajdziesz się sam na sam z drapieżnymi rybami i przy odrobinie szczęścia będziesz mógł oglądać je w trakcie polowania. Będziesz pływał w towarzystwie żółwia czy dugonga lub staniesz oko w oko z rekinem wielorybim wielkości autobusu. W zimnych wodach możesz obserwować walczące kraby czy homary lub też nurkować z fokami. W morzach natkniesz się na historię - możesz odwiedzić wraki. W wodach śródlądowych odkryjesz zalane kamieniołomy ze sprzętem wcześniejszych, pomieszkujących tutaj ludzi, a nawet całe wioski. W cyklu artykułów o nurkowaniu pomożemy ci odkryć ciekawe destynacje zarówno w tropikach jak i na terenie Wielkiej Brytanii. Co zrobić, aby zacząć nurkować? Aby zostać nurkiem należy skończyć podstawowy kurs nurkowania. Na nim nauczysz się zasad bezpieczeństwa takich jak system partnerski, porozumiewanie się pod woda, sprawdzenie sprzętu nurkowego, nawigacja podwodna

www.naszestrony.co.uk

i podstawy pierwszej pomocy. Poznasz też podstawy fizyki nurkowej i fizjologii, które pomogą ci zrozumieć, co się z tobą dzieje pod wodą. To brzmi może skomplikowanie, ale wiedza ta jest łatwo przyswajalna i podana prosto. Dokonasz też serii sesji szkoleniowych w basenie pod okiem instruktora gdzie wdrożysz swoją wiedzę teoretyczną w praktykę, aż stanie się ona nawykiem. Po takim wstępnym treningu udasz się na akwen otwarty gdzie zaczniesz swoją prawdziwą przygodę i pokażesz instruktorowi, że potrafisz wdrożyć w życie to, czego się nauczyłeś. Po takim kursie staniesz się nurkiem w zakresie podstawowym i będziesz mógł nurkować z partnerem. Istnieją różne opcje skończenia podstawowego kursu nurkowego. Można uczestniczyć w intensywnym kursie w centrum nurkowym w tropikach. Trwa on zazwyczaj cztery dni: dwa na baseny i dwa na wody otwarte plus czas na wykład i samodzielne studiowanie książki. W sumie dwa dni wyjęte z wakacji. Druga opcja to kurs w lokalnym centrum lub klubie nurkowym. Lokalne kluby zazwyczaj oferują więcej czasu dla studenta i pomoc instruktora przez czas nauki. Często też kluby oferują kursy w mniejszych grupach możesz zostać nurkiem w swoim własnym tempie. Kursy trwają od dwóch tygodni w weekendy do nawet kilku miesięcy. Niektóre kluby oferują też opłaty na raty lub w systemie „pay as you go”. W tym systemie ciężar finansowy kursu jest rozłożony. Na przykład w naszym klubie możesz zrobić kurs podstawowy za siedemdziesiąt cztery funty miesięcznie. Istnieje też opcja poznania teoretycznych podstaw i zaliczenia zajęć basenowych na terenie Wielkiej Brytanii oraz

ukończenie szkolenia w tropikalnych wodach otwartych.

Co dalej? Jesteś gotowy do nurkowania? Na pewno zobaczysz wiele z podwodnego życia na wakacjach i weekendowych nurach w Wielkiej Brytanii. Poznasz też wielu fascynujących ludzi podczas swoich nurkowań. Jeśli będziesz chciał, to możesz nadal pogłębiać swoją wiedzę ucząc się jak nurkować głębiej, lepiej i w trudnych warunkach na oddzielnych kursach. Zapraszamy do pławienia z nami lub po prostu dołączenia do grupy płetwonurków. Czy nurkowanie jest bezpieczne? Na kursie poznasz zasady bezpiecznego nurkowania. Jak długo ich przestrzegasz tak długo będziesz bezpiecznym nurkiem. Według statystyk nurkowanie jest bezpieczniejsze niż prowadzenie samochodu lub urodzenie dziecka. Stało się tak, dlatego że po pierwsze większość organizacji nurkowych współpracuje ze sobą w celu polepszenia i ujednolicenia standardów nauczania. Po drugie, jakość sprzętu nurkowego w ostatnim dwudziestoleciu stał się wysoce niezawodny. Jest tańszy dzięki większej konkurencji, co z kolei spowodowało, że jest on masowo dostępny i zakończyło to proceder chałupniczego tworzenia domorosłych aparatów nurkowych. Wiedza, którą otrzymasz na kursie pozwoli ci być bezpieczniejszym pod wodą niż twoim własnym samochodzie. Niech cię jednak to bezpieczeństwo nie zwiedzie, woda jest żywiołem, który nie znosi bezmyślności i brawury. Włodzimierz Pasternak instruktor PADI Polski Klub Nurkowy we Wschodniej Anglii


22

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Taka jest moja recenzja tego filmu...

Ale urwał!

„Jackhammer”, film Ciężarówka z impetem pełen śmiechu... wbiła się w restaurację spalding Pod koniec sierpnia w miejscowości Whaplode koło Spalding doszło do dość nietypowego wypadku z udziałem pojazdu ciężarowego. Około godziny 21:00 Bank Holiday jadąca ciężarówka z Sutton Bridge w kierunku Spalding z niewyjaśnionych dotąd przyczyn zjechała z drogi i uderzyła w budynek lokalnej restauracji.

na dużym ekranie Magia Festiwalu w Cannes we Francji jest tak niesamowita, że każdego roku w maju zjeżdżają się tam największe gwiazdy. Pokazywane są znane i mniej znane filmy. Od komedii po sensacje oraz dramat. W maju 2014 postanowiłam znów pojechać do Cannes, tym razem nie po to by promować własny film, ale po to by poznać innych filmowców i obejrzeć kilka niezależnych filmów. Kino niezależne ciekawi mnie tak samo jak i filmy bardziej znane, zwane po angielsku „blockbusters movies”. Jednym z filmów, który obejrzałam podczas festiwalu, był właśnie Jackhammer. To kanadyjska komedia, która zdobyła parę nagród na Victoria Film Festival i Cinerockom Film Festival w Cannes. Gwiazdami filmu są Celebryci z Youtube, lokalni aktorzy z Vancouver, w Kanadzie, jak i też bardziej znane nazwiska. Główne role przypadły kanadyjskim aktorom: Mike Hannus, Guy Christie, Peter Chao, a mniejsza rola przypadła znanej nam już z

większego ekranu Pamelii Anderson. Jeśli tak jak ja uwielbiasz się pośmiać, uwielbiasz sarkazm, to na pewno polecam obejrzenie Jackhammer. Głównym bohaterem filmu jest Jackhammer, który jest rapperem i striptizerem. Swoje pieniądze zarabia poprzez przedstawianie egzotycznych tańców, a wydaje je na skąpe ciuszki, używki i sztuczną opaleniznę. Jackhammer postanawia nauczyć swojego młodszego brata Juliusa wszystkiego co wie na temat branży striptize. Julius jest początkującym i nieśmiałym aktorem, który przeradza się z czasem w kobieciarza i całkiem dobrego tancerza, a przy tym doświadcza parę niesamowitych przygód! W puentę filmu wplątana jest również historia miłosna, którą przeżywa główny bohater. Film polecam, zachęcam do oglądania i pośmiania się! Nie trudno jest zgadnąć, że film jest jedynie dla dorosłych, którzy mają poczucie humoru! Życzę wam więc uśmiania się po pachy! Oto strona Jackhammer: www. jackammermovie.com Data wypuszczenia filmu na rynku to 2 września 2014! Natalia Hybsz

W skrócie: Chcą ograniczenia do 20mph

powoli w cambridge cambridge

Dziś, w zależności od strefy, po Cambridge jeździć autem można z prędkością od 20mph do 40mph. Miasto pęka w szwach, a w centrum ludzi jest tak dużo, że po prostu ciężko się w ogóle poruszać po ulicach. Redukcja prędkości to jedyne rozwiązanie dla Cambridge. Dla

miasta, które jest tak wypełnione ludźmi, że aż ciężko się po nim poruszać pojazdem, nie ma już innego rozwiązania. Jeśli radni przegłosują wprowadzenie ograniczenia prędkości w Cambridge, to będzie ono kosztować około £600,000. Tyle trzeba będzie wydać do końca 2016 r. na zamontowanie znaków drogowych, które sygnalizować będą limit 20mph na terenie miasta. newsman

Na szczęście w środku nie było klientów a pracownikom jadłodajni nic się nie stało. Kierowca ciężarówki doznał kilku obrażeń i przebywa w szpitalu. Najbardziej ucierpiał sam budynek hinduskiej restauracji. Praktycznie cała frontowa ściana i część ściany bocznej uległy całkowitemu zniszczeniu. W akcji ratowniczej brały udział jednostki straży pożarnej z Holbeach, Spalding oraz Grantham. Strażacy starający się zabezpieczyć budynek przed zawaleniem się, zmuszeni byli używać sprzętu zazwyczaj przeznaczonego do

akcji ratunkowych podczas trzęsień ziemi. Prawdopodobnie i tak cały obiekt zostanie przeznaczony do rozbiórki, co załamuje właściciela restauracji. Policja nadal wyjaśnia przyczyny tego wypadku. Po analizie trackera zainstalowanego w ciężarówce już wiadomo, że 68 letni kierowca jechał z przepisową prędkością. Kiedy przewieziono go do szpitala w Bostopnie lekarze stwierdzili, że mężczyzna miał bardzo niskie ciśnienie. Mogło

to przyczynić się do zemdlenia prowadzącego ciężarówkę podczas jazdy. To też tłumaczyłoby niekontrolowane zjechanie z drogi i uderzenie pojazdem w budynek. Rzecznik firmy Hilton Distribution z Baston do której należy rozbita ciężarówka twierdzi, że kierowca, który przebywa w szpitalu nie pamięta niczego oprócz wjazdu na teren miejscowości Whaplode. Śledztwo nadal trwa w tej sprawie. Will O.

lakier do paznokci wykrywający narkotyki w drinku

lakier testerem drinku? spalding Czworo studentów ze Stanów Zjednoczonych wynalazło lakier do paznokci za pomocą, którego kobieta może wykryć obecność narkotyków w swoim drinku. Studenci wydziału Inżynierii Materiałowej z North Carolina State University opracowują lakier do paznokci o nazwie Undercover Colors, który reaguje w zetknięciu z narkotykami takimi jak Rohypnol, GHB czy Xanax. Wystarczy pomalować paznokcie przed wyjściem do klubu czy na randkę z nowo poznaną osobą. Przed wypiciem drinka wystarczy dyskretnie zamieszać drinka palcem i jeśli w drinku znajdują się środki odurzające to lakier do paznokci zmieni kolor. Stephen Gray, Ankesh Madan, Tasso Von Windheim i Tyler Confrey-Maloney to wynalazcy technologii, która może skutecznie zmniejszyć liczbę gwałtów www.naszestrony.co.uk

dokonywanych za pomocą odurzania ofiary narkotykami. Grupa młodych inżynierów otrzymała dofinansowanie w wysokości $11,250 na opracowanie tego wynalazku. Każdy z nich zna osobiście osobę, która była molestowana seksualnie, dlatego ograniczenie tego rodzaju przestępczości jest dla nich tak ważne. Ankesh Madan powiedział w imieniu swoim i kolegów, że opracowując specyfik chcieli się oni skupić zwłaszcza na takich rozwiązaniach prewencyjnych,

które mogą być włączone do produktów, z których kobiety już korzystają. Dlatego właśnie narodził się pomysł wynalezienia lakieru do paznokci, który wykrywa pigułki gwałtu. Według raportu opublikowanego w tym roku przez grupę zadaniową Białego Domu w USA jedna na pięć studentek zgłosiła napaść seksualną. Studenci z pomocą uzyskanej dotacji prowadzą badania nad kolejnym wynalazkiem. Joanna Szczepaniak


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Policja przegania Rumunów z miejsca na miejsce

łapanka na bezdomnych... wielka brytania Londyńska policja postanowiła rozprawić się z bezdomnymi obywatelami Rumunii śpiącymi na ulicach Londynu przeprowadzając obławę o 4 rano w piątek 29 sierpnia. Pomimo dziesiątek Rumunów, których zastali śpiących na ulicach stolicy, tylko dwie osoby polecą z powrotem do Rumunii, z czego jedna z nich zgłosiła się na ochotnika. Najwięcej bezdomnych zbiera się w okolicach Marble Arch, Camden, Croydon, Islington, Lambeth i Southwark. Bezdomni żebrzą, prześladują i straszą turystów, mieszkańców i właścicieli sklepów. Podczas nalotu na miejsca, w których śpią bezdomni policja zastała 37 osób śpiących w grupach na prowizorycznych łóżkach z kartonów i przykrytych kołdrami. Z pewnością nie jest to najlepsza wizytówka jednej z największych światowych stolic. I pomimo to, że UK Border Agency ma prawo wysłać do domu każdego obywatela UE, który nie stosuje się do praw wynikających z traktatu UE to szefowie Westminster City Council mówią, że potrzeba surowszych przepisów gdyż obecne nie są wystarczające. Według przepisów wprowadzonych z dniem 1 stycznia tego roku obywatele Bułgarii i Rumunii mają prawo przebywać na terenie Wielkiej Brytanii przez trzy miesiące od daty przyjazdu. Jeśli przed upływem tego czasu

nie znajdą zatrudnienia i dachu nad głową to zostaną odesłani do domu. I choć Westminster City Council współpracuje z policją, władzami lokalnymi oraz innymi agencjami by identyfikować i usuwać z kraju osoby nie stosujące się do tych przepisów to nie są oni w stanie kontrolować wszystkich obywateli Bułgarii i Rumunii, którzy każdego dnia przybywają na wyspy. Podczas piątkowej obławy tylko jednej bezdomnej kobiecie nakazano opuścić kraj, gdyż udowodniono, że jej pobyt w kraju przekroczył trzy miesiące. Druga kobieta zgłosiła się na ochotnika ze względów zdrowotnych. Pozostałym 35 osobom wręczono listy z nakazem zaprzestania i powstrzymania się od dokonywania tego typu działań w przyszłości pod groźbą usunięcia z kraju. Pokazuje to jak wielu osobom udaje się naginać prawo trzymiesięcznego pobytu w kraju

bez pracy i dachu nad głową oraz jak Wielka Brytania nie radzi sobie z kontrolowaniem napływu ludzi. Pomimo obietnic Davida Camerona o zmniejszeniu migracji netto liczba cudzoziemców przybywających do Wielkiej Brytanii dramatycznie wzrosła o 40%. Według Office for National Statistics w ubiegłym roku 243,000 osób więcej przeniosło się do Wielkiej Brytanii niż z niej wyjechało. To o 68,000 nowych imigrantów więcej niż w roku poprzednim z czego obywatele UE w tym Bułgarzy i Rumuni stanowili 44,000. W sumie w ciągu 12 miesięcy do marca tego roku do Wielkiej Brytanii przyjechało 560,000 osób a wyjechało z niej 317,000. Imigranci z całego świata każdego dnia próbują przedostać się na wyspy często ryzykując swoje życie. Pozostaje jednak pytanie ilu jeszcze cudzoziemców pomieści Wielka Brytania? Joanna Szczepaniak

www.naszestrony.co.uk

23



25

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

blisko milion pracujących rodziców odmawia sobie jedzenia!

organizujesz szkolne wydarzenie?

głodują by opłacić czynsz pochwal swoją wielka brytania szkołę w gazecie Według najnowszych danych ponad jeden na dziesięciu zatrudnionych rodziców zmuszony jest odmawiać sobie jedzenia by zapłacić czynsz. Dane opublikowane przez organizację charytatywną Shelter pokazują, że prawie milion pracujących rodziców chodzi głodnych by zapewnić swoim dzieciom dach nad głową. Ponad jedna trzecia rodziców przyznaje również, że jest zmuszona do zmniejszenia budżetu na zakup żywności a 12.9% przyznaje, że zwleka z zakupem nowych butów dla swoich dzieci. Wyniki tych badań opracowano na podstawie sondażu przeprowadzonego przez YouGov, w którym udział wzięło 10 tysięcy rodziców. Pokazują one, że rodziny żyjące w Wielkiej Brytanii wciąż zmagają się z problemami finansowymi pomimo zapewnień Torysów o poprawie sytuacji gospodarczej kraju. Campbell Robb z organizacji Shelter powie-

east england Rok szkolny właśnie się rozpoczął. Po wakacjach do pracy na pełnych obrotach wróciły nie tylko angielskie szkoły lecz również Polskie Szkoły Sobotnie. Dyrektorzy i nauczyciele z polskich szkół każdego roku dokładają wszelkich starań aby polskie dzieci przebywające na emigracji nie zapomniały o swoim pochodzeniu. dział, że żaden pracujący rodzic nie powinien być zmuszony do dokonywania tego typu wyborów. Jednak koszty życia w Wielkiej Brytanii stale rosną. Wysokie czynsze, większe rachunki za paliwo i żywność sprawiają, że w portfelach rodziców zostaje coraz mniej pieniędzy. Organizacja Shelter odnotowała w ciągu ostatnich trzech lat podwójny wzrost liczby połączeń dotyczących zaległości w płaceniu czynszu. Według Rachel Reeves, sekretarz z gabi-

Plan rozbudowy szkoły zatwierdzony

netu cieni ds. Pracy i Emerytur, raport ten dostarcza szokujących nowych dowodów na to jak kryzys torysów związany z kosztami utrzymania uderza w ciężko pracujące rodziny. Podczas gdy David Cameron mówi, że gospodarka ma się coraz lepiej rodzice muszą pracować coraz dłuższe godziny by zapewnić swoim dzieciom utrzymanie gdyż coraz trudniej jest związać koniec z końcem – dodaje Rachel Reeves. Joanna Szczepaniak

szkoła po rozbudowie przyjmie 150 uczniów

wellingborough Radni zatwierdzili plany rozbudowy szkoły Ruskin Junior School w Wellingborough. Rozbudowa obecnego budynku, w którym mieści się szkoła obejmować będzie wybudowanie nowych klas, przebudowę istniejącego budynku, utworzenie nowego wejścia do szkoły oraz parkingu na 40 samochodów i miejsca dla rodziców podwożących dzieci do szkoły. Dzięki tej inwestycji szkoła stopniowo przyjmie dodatkowych 150 uczniów i 12 nauczycieli w ciągu najbliższych czterech lat. Obecnie w szkole uczy się 233 uczniów i zatrudnionych jest 40 pracowników. Dwukondygnacyjna dobudówka pomoże utworzyć nowe miejsca w szkole dla wciąż wzrastającej liczby uczniów w mieście. W budynku znajdzie się sześć dodatkowych klas, biblioteka i toalety. Radni zatwierdzili plany rozbudowy szkoły pomimo obaw

zgłaszanych przez mieszkańców dotyczących bezpieczeństwa dzieci. Okoliczni mieszkańcy obawiają się, że nowa droga dojazdowa do szkoły mieszcząca się na ulicy Shakespeare Road będzie zagrażać bezpieczeństwu uczniów. Dokładniej rzecz ujmując mają oni na myśli kierowców poruszających się po tej drodze z nadmierną prędkością. W odpowiedzi na to radni zapo-

wiedzieli, że podejmą kroki aby na tej ulicy znalazły się środki spowalniające ruch. Jak przyznali, nie jest to idealne rozwiązanie lecz utworzenie nowych miejsc w szkołach to obecnie ogromny problem. W ciągu kolejnych 12 miesięcy rada miasta musi utworzyć około 10 tysięcy nowych miejsc w szkołach. Joanna Szczepaniak www.naszestrony.co.uk

Polskie Szkoły sobotnie dają naszym dzieciom nie tylko możliwość nauki języka polskiego, ale i niepowtarzalną okazję do zdobywania wiedzy na temat tradycji, historii i geografii Polski. Redakcja gazety Nasze Strony pragnie wesprzeć w tych działaniach wszystkie szkoły w regionie. Zachęcamy dyrektorów Polskich Szkół Sobotnich oraz nauczycieli do podjęcia współpracy z naszą redakcją. Jeśli w twojej szkole odbędzie się jakieś ciekawe wydarzenie skon-

taktuj się z nami a my pomożemy je nagłośnić i zrelacjonować dla naszych czytelników. Podziel się z nami swoimi sukcesami, a my na łamach gazety powiadomimy o nich naszych czytelników. Wystarczy napisać do naszej redakcji na adres email: redakcja@naszestrony.co.uk lub zadzwonić na numer 07595028800. Wszystkim nauczycielom oraz uczniom życzymy owocnej nauki w nowym roku szkolnym. Joanna Szczepaniak

dla najmłodszych

Kolorowanka: Do szkoły czas...


26

OFERTY PRACY Fryzjerka/ kosmetyczka Peterborough Salon Wiktoria zatrudni fryzjerkę i kosmetyczkę. Więcej informacji pod numerem telefonu 07792927013

Fryzjerka Peterborough Salon piękności Headkandi Hair & Beauty zatrudni fryzjerkę. Istnieje również możliwość podnajęcia stanowiska. Poszukujemy osoby kreatywnej, zmotywowanej, która potrafi zorganizować sobie czas pracy i pracować w zespole. Zapewniamy elastyczne godziny pracy. Kontakt: Ali, Tel. 01733344773 lub 07710911117 Pracownik pizzerii Peterborough Dominos Pizza zatrudni osobę do pracy w pizzerii w Peterborough Extra Services przy autostradzie A1. Do obowiązków należeć będzie praca na kuchni, przyjmowanie zamówień od klientów i sprzątanie. Praca na cały i pół etatu. CV należy wysłać na adres email: pizzacustomer@live.co.uk Magazynier Peterborough Praca dla ponad 150 magazynierów w Peterborough. Start natychmiastowy. Praca dostępna na zmianę dzienną i nocną. Staw-

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

ka godzinowa na zmianie dziennej £6.50 i nocnej £7.45. Kontakt: Aaron Bowes Tel. 01733 367215 Kierownik produkcji Spalding Univeg Katope (UK) Ltd zatrudni kierownika produkcji. Kontakt: Tel. 01775 711565 Email: info@univeguk.co.uk

Operator produkcji Spalding Fabryka przetwórstwa żywności Princes Ltd zatrudni operatorów produkcji. Praca w fabryce w okolicach Long Sutton, Spalding. Praca dostępna na różne zmiany. Możliwość pracowania nadgodzin. Stawka £6.31 - £6.65. Kontakt: Inna Ribinicka Tel. 01945 427588

Pracownik ochrony Spalding Firma ochroniarska Intacept Security zatrudni ochroniarza do pracy w Spalding. Praca w systemie trzy dniówki, trzy nocki i trzy dni wolnego. Praca 12 godzin dziennie. Wymagana licencja SIA. Wymagane referencje z ostatnich pięciu lat. Stawka £6.70 za godzinę. Kontakt Tel. 01733 565070. Dzwoniąc należy podać numer referencyjny 9840421. Stolarz / Boston Praca dla stolarzy z ważną kartą CSCS. Wymagane doświadczenie i własne narzędzia. Start natychmiastowy. Praca długoterminowa. Stawka £16.00 - £17.00 za godzinę. Kontakt Tel. 01922618750

Mechanik / Boston Workforce Unlimited zatrudni doświadczonego mechanika samochodowego. Praca na cały etat od poniedziałku do piątku i okazjonalnie w soboty. Stawka £7.25 za godzinę. CV należy wysłać na adres email: helen@ workforceunlimited.com. Kontakt Tel. 01205351196 Asystent kucharza / Boston Country Court Care zatrudni asystenta kucharza do pracy w Bostonie. Praca na pół etatu. Kontakt: Mr Vimal Samuel, 34 Sleaford Road, Boston PE21 8EU, Tel. 01205 365835

Kelner/kelnerka St. Ives Dolphin Hotel zatrudni kelnerów/kelnerki. Praca na cały etat wieczorami i w weekendy. Zapewniamy posiłki podczas pracy, 28 dni urlopu, Zwiększoną stawkę godzinową podczas pracy w Bank Holiday oraz darmowy karnet na siłownię. Doświadczenie mile widziane lecz nie wymagane. Stawka najniższa krajowa. CV należy wysłać na adres email: stephanie@dolphinhotelcambs. co.uk z dopiskiem FAO James Snell. Kontakt Tel. 01480466966

Administrator biurowy Huntingdon Firma Ciconi Ltd zatrudni osobę na stanowisko administratora biurowego. Wymagana znajomość obsługi komputera. Stawka £17,000 rocznie. Wyma-

gane doświadczenie. CV wraz z informacją dotyczącą obecnych zarobków należy wysłać do Tracey-Anne Hancox na adres email: tracey-anne@ciconi.co.uk. Kontakt Tel. 01487 823546

Administrator język niemiecki St Neots Praca dla administratora w dziale obsługi klienta. Wymagana biegła znajomość języka niemieckiego. Start natychmiastowy. Praca od poniedziałku do piątku w godzinach od 9:45 do 18:00 (możliwość pracy w godzinach pomiędzy 7:00 i 18:00). Stawka £16,000 £17,000 rocznie w zależności od doświadczenia. Kontakt: Laura Andrews, Cambridge, St Neots, Tel. 01223 855440, Email: laura@aspirecambridge.co.uk Kierowcy / Corby Praca dla kierowców ciężarówek. Praca dostępna na różne zmiany. Lokalne i regionalne dostawy. Start natychmiastowy. Wymagane co najmniej dwuletnie doświadczenie, kategoria C+E, tachograf i nie więcej niż 6 punktów karnych na prawie jazdy. Stawka £11.00 - £15.00 za godzinę. CV należy wysłać na adres email: scott.gallacher@hrgo.co.uk. Kontakt Tel. 01604 239066 od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 – 17:00 Operator maszyny / Corby Echo Personnel Ltd zatrudni doświadczonego operatora maszyny. Praca na różne zmiany.

Stawka £9.28 za godzinę. Kontakt Tel. 01536 266228, Email: david@echopersonnel.co.uk

Magazynier Wellingborough Transline Group zatrudni magazynierów do pracy w Wellingborough. Stawka £6.31 £10.61 za godzinę. Kontakt Tel. 08448754321 Operator produkcji Wellingborough Fabryka przetwórstwa żywności zatrudni operatorów produkcji. Praca na zmiany 8:00 – 16:30 lub 16:30 – 1:00. Doświadczenie nie jest wymagane. Stawka £6.31 za godzinę. Start natychmiastowy. Kontakt Tel. 01933 274211 proszę dzwonić od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 – 17:00

Sprzątanie – cały etat Bedford Inter County Service Group zatrudni osobę do sprzątania na cały etat. Wymagane prawo jazdy. Praca 35 godzin tygodniowo plus nadgodziny. Stawka £975 tygodniowo plus nadgodziny. Praca w godzinach pomiędzy 6:00 a 19:00 od poniedziałku do piątku i okazjonalnie w weekendy. CV należy wysłać na adres email: ashleigh@ intercountyltd.co.uk. Kontakt Tel. Ash 01933 315872

Jeśli jesteś pracodawcą i szukasz pracownika, ogłoś to na naszej stronie Internetowej: www.naszestrony.co.uk

INFORMACJA DLA CZYTELNIKÓW NASZYCH STRON Odkąd publikujemy ogłoszenia dotyczące ofert pracy, odbieramy coraz więcej telefonów dotyczących pomocy w przeprowadzeniu pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej z podanymi w ogłoszeniach pracodawcami. Niejednokrotnie zdarzają się również prośby o potwierdzenie szczegółów dotyczących indywidualnych pracodawców. Pytania dotyczą informacji na temat okresowości wypłat (tygodniówka, dwutygodniówka), czasu i miejsca pracy (wymiar godzin, adres gdzie praca będzie wykonywana), lub też czy jest to praca na kontrakt stały czy tymczasowy? Dlatego też w niniejszym ogłoszeniu chcielibyśmy wyjaśnić, iż redakcja gazety Nasze Strony nie prowadzi czynności wyżej opisanych i nie dysponuje dodatkowymi informacjami ponad te, które są publikowane. redakcja

www.naszestrony.co.uk


27

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

wyprzedaż produktów - nawet do 35% taniej!

emigranci napędzają gospodarkę

posezonowa wyprzedaż Ogromny wzrost liczby w firmie polygrow pracowników

peterborough

Polska firma Polygrow Ltd z siedzibą w Peterborough obecnie prowadzi wyprzedaż swoich produktów. Przypomnijmy, że Polygrow zajmuje się produkcją i sprzedażą polskich tuneli foliowych pod uprawy warzyw, kwiatów i owoców. Z końcem lata firma szykując się do kolejnego sezonu prowadzi wyprzedaż swoich produktów w celu szybkiej organizacji wolnego miejsca na nową dostawę materiałów i półproduktów. W ofercie firmy znajdziemy w promocyjnych cenach wszystkie rozmiary tuneli foliowych. Teraz można je zakupić o nawet 35 procent taniej. Promocja trwa do końca października lub do wyczerpania zapasów. Polygrow jest jedyną firmą w UK oferującą tego typu produkty. Polygrow Ltd produkuje tunele foliowe o konstrukcji z wysokowytrzymałych , białych rur PCV oraz z wielosezonowej, 3-warstwowej, stabilizowanej na UV folii ogrodniczej. Tunele szczególnie przydatne są do przyśpieszania upraw warzyw i owoców oraz produkcji zdrowej żywności. Jak mówi właściciel firmy Michał Galik „Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i wymaganiom użytkowników Polygrow Ltd w swych wyrobach zasto-

sował nowatorskie rozwiązania konstrukcyjne z zachowaniem najwyższych parametrów szczelności termicznej, jak i możliwości maksymalnego przewietrzania, przy uwzględnieniu przystępnych cen. Oprócz zniżki do nawet 35 procent od ceny detalicznej oferujemy również 15% zniżkę od cen netto dla odbiorców hurtowych. Zniżka obowiązuje przy

zamówieniach powyżej 3 sztuk tuneli foliowych o dowolnych rozmiarach. Przy zamówieniach powyżej 20 sztuk jest możliwość negocjacji cen. Serdecznie zapraszamy”. Więcej informacji można uzyskać dzwoniąc pod numer 079 574 50 872 lub odwiedzając stronę internetową firmy www. polygrow.co.uk Will O.

wielka brytania Według danych Biura Statystyk Narodowych w ciągu ostatnich pięciu lat liczba osób zatrudnionych w przemyśle rolniczym wzrosła o 55 tysięcy pracowników i nadal rośnie. Szacuje się, że obecnie w całym kraju jest około 167 tysięcy osób pracujących w tym sektorze. Wzrost liczby pracowników rolnych ma bardzo pozytywny wpływ na farmy i producentów żywności. Dzięki możliwości zatrudnienia większej liczby osób, firmy mogą więcej produkować i przyjmować więcej

www.naszestrony.co.uk

zleceń od odbiorców jak supermarkety. To z kolei przyczynia się do zwiększenia sprzedaży detalicznej produktów krajowych, dzięki czemu nie trzeba importować żywności z zagranicy. Wśród nowych 55 tysięcy pracowników rolnych dużą ich część stanowią imigranci z Europy Wschodniej. Według statystyk BSN większość z nich to kobiety. Szacuje się że od 2009 roku do dzisiaj liczba kobiet zatrudnionych w tym sektorze wzrosła trzykrotnie. Zgodnie z prawidłami ekonomii wraz ze wzrostem produkcji i konsumpcji spodziewać można się równiez spadku cen. Will O.


28

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Przedstawiciele angielskiej federacji w Krakowie.

Podróż w przyszłość

Mistrzostwa Świata w Polsce

Zaczęli z wysokiego C

PIŁKA SIATKOWA W Polsce trwają Mistrzostwa Świata w Piłce Siatkowej mężczyzn. 24 zespoły walczą na pięciu arenach w rozgrywkach grupowych. Tylko mecz otwarcia odbył się na stadionie narodowym, a Polacy pewnie pokonali w nim Serbów 3-0.

PIŁKA SIATKOWA W Krakowie zakończył się niedawno XII Siatkarski Memoriał Huberta Jerzego Wagnera. Na turnieju będącym ostatnim sprawdzianem przed obecnymi Mistrzostwami Świata, które właśnie odbywają się w naszym kraju pojawiła się delegacja Angielskiej Federacji Siatkarskiej - Volleyball England. Poza możliwością oglądania siatkówki na najwyższym, światowym poziomie celem wyjazdu były wstępne rozmowy na temat zaproszenia Memoriału do Londynu już w 2016 roku. “Angielska i polska siatkówka są coraz bliżej siebie - przyjazd Pani Prezes Lisy Wainwright do Polski był tego najlepszym dowodem. Dziękuję serdecznie Fundacji Huberta Jerzego Wagnera oraz Polskiej Organizacji Turystycznej - Poland.travel za umożliwienie tego wyjazdu. Ta delegacja była niejako wyprawą w przyszłość dla siatkarskiej Anglii - będziemy wspólnie pracować, aby już niedługo wielkie emocje siatkarskie coraz częściej pojawaiały się w Londynie” - powiedział współorganizator wyjazdu - Prezes CBL Polonii Londyn - Bartłomiej Łuszcz.

Anglicy nie tylko oglądali w akcji siatkarzy. Pobyt w Polsce obfitował też w atrakcje turystyczne, które zorganizował dyrektor Bogusław Becla z Polskiej Organizacji Turystycznej. Na angielskich gościach szczególne wrażenie zrobiła Kopalnia Soli w Wieliczce oraz oczywiście znana na całym świecie polska gościnność. “Jeżeli chodzi o przyjazd Memoriału do Londynu, to organizujący Memoriał Pan Prezes Jerzy Mróz nie mówi ani tak, ani nie. Myślę, że na obecną chwilę to wystarczy, aby dalej myśleć o realizacji tego marzenia. Bardzo się cieszę, że na ten mój szalony pomysł Pan Mróz nie popukał się w czoło, tylko zaprosił nas na rozmowy - taki turniej w Londynie mógłby być punktem zwrotnym w historii tego sportu w Anglii” - opowiada Łuszcz. Memoriał Huberta Jerzego Wagnera powstał dwanaście lat temu i rokrocznie jest ostatnim sprawdzianem dla reprezentacji krajów przed główną imprezą danego roku.. nf. Prasowa, Oprac. JP

Impreza od dłuższego czasu wzbudza kontrowersje. Odbywa się ona za sprawą telewizji Polsat. Ta nie mogąc dogadać się ze sponsorami, czynnikami państwowymi i innymi telewizjami zakodowała sygnał i mecze oglądać można tylko za pośrednictwem Polsatu Cyfrowego lub w paru innych telewizjach, płacąc za to spore pieniądze. Nie każdy może sobie na to pozwolić, jest też liczne grono takich, których byłoby nawet stać, ale bojkotują taki stan rzeczy i mimo sympatii dla siatkówki, zawodów nie oglądają. Podobnie reagują siatkarze zespołów przyjezdnych. Oto trener Bułgarii Plamen Konstantinow miał udzielić wywiadu, ale kiedy zobaczył mikrofon z logo Polsatu, zapytał, czy to ta telewizja, która transmituje dla Polaków mundial. Gdy usłyszał potwierdzenie, stwierdził, że nie będzie rozmawiał w proteście przeciwko zakodowaniu mistrzostw. Ciekawie było też, kiedy telewizja poprosiła go o nagranie zaproszenia na mecze. Bułgar odpowiedział, że może to zrobić, ale pod warunkiem, że dostanie za to pieniądze. „Skoro bierzecie pieniądze od ludzi za możliwość oglądania meczów, to ja nie będę reklamował was za darmo” - stwierdził. Sprawa budzi też zabawne reakcje. Kiedy w Ergo Arenie zgasło światło, to też dostało się Polsatowi. Na Twitterze ktoś napisał: „Przesadzili z tym kodowaniem” Przedsięwzięcie to wielkie, ale ważne przede wszystkim dla Polski. W kraju nad Wisła to prawie jak sport narodowy. Mimo

www.naszestrony.co.uk

tego, poza meczem otwarcia, trudno zapełnić trybuny. Jeżeli zaś chodzi o obecność kibiców z zagranicy to jest ona marginalna. Z jednym wyjątkiem – Finlandii. Zespół tego kraju gra w siatkarskich finałach mistrzostw świata po raz pierwszy od 32 lat. Może dlatego do Katowic, gdzie Finowie rozgrywają mecze, przyjechały tłumy kibiców tej drużyny. Może ich być nawet 3 tysiące. Doping ubranych w biało-niebieskie stroje i wspaniale zorganizowanych kibiców pomógł reprezentacji Finlandii w odniesieniu zwycięstwa nad wicemistrzem świata Kubą 3-2. Poza tym nie jest najlepiej. Np na niektóre mecze we Wrocławiu bilety wykupiło... 20 kibiców z zagranicy. Oczywiście bilety można kupować do ostatniej chwili i wciąż ktoś może przyjechać. Niemniej organizatorzy ratują się też rozdawnictwem wejściówek dla szkół, żeby to jakoś wyglądało.

Nasi tymczasem zaczęli bardzo dobrze. Serbowie, zespół przecież mocny, tylko na początku spotkania byli w stanie nawiązać równorzędną walkę. Kiedy jednak nasi doszli do pięcio-punktowego prowadzenia, już pewnie kontrolowali sytuację. Podobnie bezdyskusyjne były pozostałe dwa sety. Z pewnością swoje zrobiła atmosfera Stadionu Narodowego i doping ponad 60 tys. kibiców. No i specyfika gry tu inna – choć z tym przecież musiały sobie radzić obydwa zespoły. - Poradziliśmy sobie z tym wszystkim, co działo się dookoła. Cieszę się, że to rozpoczęcie jest dla nas szczęśliwe, ale trzeba pamiętać, że to naprawdę malutki krok w kierunku tego, co jest naszym marzeniem - mówi Michał Winiarski, przyjmujący reprezentacji Polski, który odnotował też szereg ataków nie powstrzymania. Kapitan naszej reprezentacji zdobył 14 punktów. W ataku przyjmujący PGE Skry Bełchatów miał aż 71-procentową skuteczność. Na Stadionie Narodowym w

sobotę oficjalnie swoją karierę zakończył Piotr Gruszka. Co ciekawe, pochodzi on z Kęt, czyli z tego samego miasta, co Mateusz Mika. Ten chyba dobrze zastąpi w kadrze krajana, bo zagrał na bardzo przyzwoitym poziomie. Poradził sobie też z presją, co pewnie było wyzwaniem dla całego zespołu. Wytrzymali jednak znakomicie nietypowe dla siatkówki okoliczności i zagrali należycie skoncentrowani. - Nie potrafię teraz znaleźć słowa. Każdy z nas chciałby, by to się kiedyś powtórzyło – powiedział przyjmujący Biało-czerwonych. - Nie było łatwo, bo ten spektakl walki o mistrzostwo świata to oczywiście presja – powiedział Stéphane Antiga, trener polskich siatkarzy. - Zawodnikom będzie chyba potem trudno grać na małej hali. Jednak tak nie było. Na małej hali, we Wrocławiu, również poradzili sobie znakomicie. Rywale – reprezentacja Australii - niewiele mieli do powiedzenia. Nerwowo zrobiło się trochę w II secie, do wyniku 19-18, kiedy Stephane Antiga wziął czas, bowiem nasi męczyli się z przyjęciem zagrywki Thomasa Douglasa-Powella. Pięć z sześciu kolejnych akcji wygrała jednak nasza drużyna. I jeszcze pod koniec III seta, kiedy przegrywając 19-24 Australijczycy zdobyli kilka punktów pod rząd – nie tyle jednak, aby doprowadzić do gry na przewagi. Finał zaplanowany jest na 21 września w katowickim Spodku. Tytułu bronią Brazylijczycy.. (bp)


Polacy pojadą w Tour of Britain

Znad Mersey nad Tamizę kolarstwo Znowu głównie na zachodzie będą jeździć kolarze uczestniczący w kolarskim Tour of Britain, którzy w niedzielę, 7 września, przystąpią w Liverpoolu do rywalizacji. Potrwa on do następnej niedzieli, żeby po ośmiu etapach i 1351 km zakończyć się na ulicach Londynu. Po raz trzeci z rzędu zawodnicy pojawią się m.in. w Knowsley (Merseyside), która jak żadna inna miejscowość w Zjednoczonym Królestwie, ma ostatnio jakieś dziwne szczęście do tego wyścigu. O czymś takim np. nie mogą mówić we wschodniej części kraju, gdzie kolarze pojawiają się z rzadka. Ostatni raz byli tam w Norfolk, dwa lata temu, ale organizatorzy zapowiadają, że następny Tour znowu zawita w te strony. Jego trasa nie jest jeszcze znana, może uda się więc, że peleton przejedzie przez Cambridgeshire, chociaż trzeba pamiętać, że wiele zależy od tego, czy lokalne władze są gotowe dofinansować całą zabawę. W tym najbliższym wyścigu po drodze będzie m.in. Walia i wspinaczka na The Tumble, gdzie w zeszłym roku kończył się jeden z etapów; południowa Anglia, w tym pierwszy raz Brighton. W ostatnim dniu kolarze będą już jeździć tylko po ulicach centrum Londynu, a etap podzielony został na dwie części. Przed południem będzie jazda indywidualna na czas, a cztery godzin później kryterium. Tak samo było w 2011 roku. W tym roku wystartuje 20 ekip i łącznie będzie 120 zawodników. Wśród grup nie zabraknie tych z najwyższą licencją WorldTour – w tym Garmin Sharp, Movistar, Omega Pharma-QuickStep, Team Sky i Tinkoff Saxo – oraz znanych

29

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

postaci. Pojedzie ubiegłoroczny zwycięzca Sir Bradley Wiggins, dla którego ten sezon nie jest udany. Wygrał jedynie Tour of California, został mistrzem Wielkiej Brytanii w czasówce i bardzo liczy na zwycięstwo w tym wyścigu, który jest także dalszym ciągiem przygotowań do mistrzostw świata. Na starcie w Liverpoolu pojawi się również trzech polskich kolarzy, choć nie można wykluczyć, że pojawią się inni, ale na razie nie wszystkie zespoły podały składy. Na pewno będą Michał Gołaś i Michał Kwiatkowski (Omega Pharma-QuickStep) oraz Marcin Białobłocki (Giordana Racing Team). Wśród faworytów niektórzy widzą Kwiatkowskiego, który wiosną nawet nieźle się prezentował, był bardzo wysoko w rankingu i zaczęto robić z niego gwiazdę światowego formatu, którą nie jest, choć mówi się, że ma potencjał, aby nią się stać. Po bardzo słabej drugiej części Tour de France przez prawie sześć tygodni nigdzie nie jeździł, bo był zmęczony wcześniejszymi startami i musiał wypocząć. Po raz pierwszy pojechał 31 sierpnia w klasyku w Plouay we Francji i był nawet w ucieczce. Zakończył, jak

wiele w tym roku, za peletonem. Trudno też oczekiwać, że dobrze będzie w Tour of Britain. Można to choćby wywnioskować z jego wypowiedzi. – Zdecydowanie jadę budować formę. Rok temu w Kanadzie chciałem powalczyć i efekt nie był dla mnie dobry. Myślę o startach we Francji i w Anglii na spokojnie. Teraz liczą się tylko Mistrzostwa Świata – stwierdził. Bardziej natomiast można liczyć na pozostałą dwójkę polskich zawodników. Gołaś rok temu był dziewiąty w generalnej klasyfikacji, a mieszkający na Wyspach Białobłocki też dobrze wówczas pojechał i zajął 18. miejsce. Dla niego ten wyścig jest jednym z ważniejszych startów i można być pewnym, że będzie starał, aby uplasować się jak najwyżej. (bp)

na zdjęciu: Michał Kwiatkowski

www.naszestrony.co.uk

Widziane spod Wawelu

Rekordy i wielka bieda

RED. KRZYSZTOF MRÓWKA INTERIA.PL FELIETON Kluby Premier League w zamkniętym w poniedziałek oknie transferowym na nowych graczy wydały 835 mln funtów. Rok temu rekord wynosił 630 mln funtów. 530 mln funtów wydano na transakcje zagraniczne, 240 mln zapłacono innym klubom Premier League, 65 mln funtów klubom angielskich niższych lig (Football League). Kondycja klubów znad Tamizy jest coraz lepsza, stąd wysoka aktywność na rynku transferowym. W ub. sezonie otrzymały one o 25 mln funtów więcej na klub za prawa do transmisji telewizyjnych. Miały wobec tego godne przychody i stać je było na nowych graczy. Najchętniej wydawał Manchester United - 150 mln funtów. Żaden brytyjski klub nigdy nie wydał takiej kwoty w oknie transferowym. MU wydatkował np. 59,7 mln funtów na Angela Di Marię z Realu Madryt. Sprzedał też kilku ważnych graczy - m.in swojego wychowanka Welbecka do Arsenalu za 16 mln funtów. MU jest spółką notowaną na giełdzie w Nowym Jorku.

Na Wyspach pojawili się nowi gracze, uczestnicy finałów mistrzostw świata. Znowu podniesie się poziom rozgrywek i ich atrakcyjność - przez obecność gwiazd pokroju Di Marii. Jest pieniądz, jest futbol. Odmienność w Polsce jest całkowita. Okno transferowe było w rzeczywistości lufcikiem, w którym kluby brały głównie odrzuty, bezrobotnych, tych z zakończonymi kontraktami, niespełnionych młodzieńców z nieudaną karierą za granicą. Tylko Legia i Lechia mają pieniądze, tylko oni działają normalnie na rynku transferowym, kroku próbuje dotrzymywać Lech (tam bazuje się na dobrej frekwencji), lecz i on - gdy pomachać przed nosem pieniędzmi - chętnie sprzeda każdego (ostatnio Teodorczyka do Dynama Kijów). W miarę normalnie jest z forsą w Cracovii, lecz ta nigdy jeszcze w ekstraklasie nie potrafiła wykorzystać stabilności do stworzenia silnej ekipy. Pozostali stosują wszelakie wygibasy, by przetrwać w najwyższej klasie rozgrywek. Tworzą zsypy wszelakiej maści nieznanych grajków (Zawisza), biorą z rynku wolne elektrony i wprowadzają najlepszych juniorów (Wisła), a przede wszystkim kombinują jak przeżyć z długiem. Górnik, Ruch, Śląsk mają czarno przed oczami, lecz jadą jak wszyscy. W tej jeździe chodzi tylko o to, aby za rok być przyssanym do tego samego kranu z pieniędzmi, co teraz - do Canal +. Jako, że Polska to nie Wielka Brytania, a C + to nie Sky, na mecze w polskiej ekstraklasie chodzi garstka widzów i wielu woli oglądać MU, Chelsea czy Liverpool niż te biedę z Kielc. Ja oglądam wszystko, lecz tylko z dziennikarskiego obowiązku. Jeśli C + wypnie się kiedyś na polską piłkę, będzie wielka bieda.


30 Mało czasu do play-off

Pantery gonią rywali i terminarz ŻUŻEL W szaleńczym tempie gonią terminarz występujący w Premier League żużlowcy Peterborough Panthers. Jeżdżą po dwa mecze dziennie, albo przez kilka dni z rzędu, gdyż latem mieli sporo odwołanych spotkań – niektórzy rywale mają po osiem występów więcej – a koniec sezonu coraz bliżej. Bo już na 23 września jest zarezerwowany pierwszy termin play-off, ale można mieć wątpliwości, czy wszystkie mecze wówczas się odbędą. W tej sytuacji zmieniona drużyna Pantera ma w ciągu siedmiu dni na początku września rozegrać aż osiem meczów, z której kadry odeszli niedawno kontuzjowani Ryan Fisher, Joe Jacobs i Lewis Blackbird. Takiego zwariowanego trochę sezonu, jaki jest w tym roku na Wyspach – choć lubi się to powtarzać – nie wszyscy potrafią wytrzymać. W ich miejsce przyszli Adam Roynon i Max Dilger, a także doświadczony Anglik, Richard Hall. Ten ostatni był niesławnym bohaterem Premier League na początku sezonu, gdy jeszcze reprezentował ekipę z okolic Middlesbrough, Redcar Bears. Podczas jednego ze spotkań kopnął leżącego na torze rywala, za co został zawieszony na 30 dni, a jego klub rozwiązał z nim kontrakt. Teraz rzadziej dochodzi do takich zdarzeń, gdyż prowadzący rozgrywki od razu ostro reagują, ale jeszcze kilkanaście lat temu nieraz coś takiego można było zobaczyć. Tak było choćby w spotkaniach Unia Tarnów – Stal Rzeszów, w których zawsze bardzo iskrzyło. Podczas jednego z nich zawodnik gospodarzy, Robert Kużdżał skopał leżącego na torze

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Janusza Ślączkę ze Stali, który wtedy jeździł bardzo szaleńczo. Po tym wydarzeniu akurat awantura zrobiła się wielka, ale kara była symboliczna. Hall w końcu po czterech miesiącach wrócił na tor, ale na razie niewiele zdobywa punktów. Jest potrzebny, gdyż meczów jest sporo. Pierwszy raz już pod koniec sierpnia przyszło Panterom zmierzyć się jednego dnia na swoim torze z Berwick Bandits i Plymouth Devils. Obydwa mecze zresztą wygrały. Drugi musiał jednak z powodu ciszy nocnej zakończyć się wcześniej. Do takiej samej sytuacji doszło we wtorek, 2 września. Najpierw tego wieczoru pokonali Scunthorpe Scorpions 45-44, a zaraz potem pojechali z Diabłami z Devonu. I również to spotkanie zakończyło się ich zwycięstwem, tym razem 47-35 i także po trzynastu startach. Po tych spotkaniach Pantery wspięły się na siódme miejsce z dorobkiem 30 pkt i mogą jeszcze poprawić swoją sytuację. Żeby tak się stało muszą jednak wygrywać również na wyjeździe, a trzy kolejne mecze pojadą na torach wyżej plasujących się konkurentów, w tym ekipy wicelidera, Wiedźm z Ipswich. Nie dziwi zatem hasło pod jakim klub z Cambridgeshire zaprasza na występy na swoim torze – „30 wyścigów jednego wieczoru. Nie strać tego”. Jednak takie nagromadzenie imprez może wywołać przesyt u najwierniejszych sympatyków klubu czy danej dyscypliny. Dlatego ze względów finansowych nie zawsze bywa to korzystne, a wpływa również na formę zawodników, którzy do tego muszą jeszcze przemieszczać się po całym kraju. Jak choćby teraz Panthers, których czekają jeszcze wyjazdy m.in. do Newcastle czy Scunthorpe. (bp)

Polska przed mistrzostwami świata szczypiornistów

ręczni mają przed sobą kawał roboty

PIŁKA RĘCZNA Oglądając piłkarskie Mundial nasi kibice muszą obejść się smakiem. Na szczęście mamy inne reprezentacje gier zespołowych, w których radzimy sobie o niebo lepiej. Nasi szczypiorniści wystąpią wkrótce na Mistrzostwach Świata. Nie czeka ich jednak łatwe zadanie, bo na początek trafili do prawdziwej grupy śmierci. Zawody odbędą się od 15 stycznia do 1 lutego w Katarze. Biało-Czerwoni trafili do najmocniejszej grupy. Stanowią ją oprócz nas: Dania, Rosja, Argentyna, Bahrajn i Niemcy. Do dalszych gier awansują po cztery najlepsze ekipy z każdej grupy, które utworzą pary 1/8 finału. Nasi sąsiedzi ze wschodu i zachodu, to już tradycyjni i zawsze mocni rywale. Podobnie jak renomowani Duńczycy. Na dobrym poziomie grywa też ekipa z Ameryki Południowej. Teoretycznie najsłabszy jest egzotyczny Bahrajn, zresztą nieznany, bo z tym zespołem Polska nie grała. Bahrajn zresztą też mało kogo zna, bo tuż po losowaniu grup przedstawiciel Bahrajnu zaczął łowić chętnych do występu w towarzyskim turnieju, który zorganizuje ten kraj przed walką o mistrzostwo świata- jak zauważyli obecni tam polscy dziennikarze. Najpoważniejszym naszym rywalem powinni być Duńczycy, którzy w ostatnich kilku latach zaliczają się do absolutnej światowej czołówki. W siedmiu mistrzostwach Europy od 2002 roku tylko raz (2010) nie zdobyli medalu. Wtedy to my też musieliśmy obejść się smakiem, ale w meczu o baraż wygrała z nami Islandia pod wodzą trenera Rheina-Neckara Loewena Gudmundura Gudmundssona, który... teraz prowadzi Duńczyków. W MŚ

www.naszestrony.co.uk

od 2007 roku nie wypadli poza półfinał. Wszystko to dzięki znakomitemu systemowi szkolenia. Jednak bądźmy dobrej myśli, jako że z Duńczykami nawet nam się wiodło. W sześciu spotkaniach pod wodzą Bogdana Wenty biało-czerwoni triumfowali cztery razy. Świetny był zwłaszcza mecz przed dwoma laty na czempionacie rozgrywanym w Serbii. Polacy byli już w ciężkiej sytuacji, gdy w 35. minucie przegrywali już 14-19, ale w samej końcówce meczu świetnie w bramce spisał się Marcin Wichary (w całym meczu 49 procent skuteczności) i Polacy wygrali 27-26. Niemcy nie są tak dobrzy, ale uważani są za nieobliczalnych. W MŚ 2013 wygrali grupę A (m.in. z Francją), a turniej skończyli na piątym miejscu. Na szczęście w spotkaniach z Polską im się zbytnio nie wiedzie. Dobrze w meczach towarzyskich, znacznie gorzej w tych o punkty. Po ostatniej naszej porażce w fazie grupowej MŚ 2009, wygraliśmy z nimi w ważnych starciach kolejno cztery razy. Ostatnio wyeliminowaliśmy ich w fazie play off, ale ci zagrają jednak w finałach dzięki dzikiej karcie - zastępując Australię. Rosjanie już nie są tym zespołem co kiedyś. Od lat nie zdobyli żadnego medalu (ostatni w 2000

roku - srebro ME w Chorwacji). Kraj nie szkoli dobrych graczy, ratuje się nawet naturalizacją. Trener Oleg Kuleszow, pamiętający medal z 2000 r., który zdobył w roli zawodnika; niezbyt ma z kogo wybierać. Owszem, trzeba uważać jak na każdego średniaka, ale bez pokonania takich rywali jak Rosja, nie ma co myśleć o poważniejszych sukcesach. Inaczej jest z Argentyńczykami, którzy od 2010 r. – czyli trzy razy z rzędu – zostają mistrzami Ameryki. Oczywiście to nie to co Stary Kontynent, ale jednak nie można ich lekceważyć. Tym bardziej, że w MŚ występują nieprzerwanie od 1997 roku. Co prawda bez większych sukcesów (12. miejsce w 2011 r.), jednak dla naszych są niewygodnym rywalem. Ostatnie dwa mecze z Argentyną Polacy wygrali minimalnie. (bp)




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.