Reguły na czas chaosu

Page 1

Reguły na czas chaosu

Tomasz Stawiszyński

Projekt okładki Magda Kuc

Fotografia autora na wyklejce © Dyba & Lach

Redaktorka nabywająca Bogna Rosińska

Redaktorka prowadząca Dominika Kardaś

Redakcja Dominika Kardaś

Adiustacja Maria Zając

Korekta Magdalena Matyja-Pietrzyk Dominika Radkowska

Łamanie Piotr Poniedziałek

ISBN 978-83-240-8717-4

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl

Wydanie I, Kraków 2022 Druk: OZGraf

Tomasz Stawiszyński

Kraków 2022

Reguły na czas chaosu

Wszystko sprzysięga się, aby wspierać eskapistyczne rozwiązania psychologicznych problemów zależności, oddzielenia i indywiduacji oraz odwodzić od etycznego realizmu, który umożliwia ludziom pogodzenie się z egzystencjalnymi ograniczeniami ich potęgi, siły i wolności. Christopher Lasch

spis treści

9 podziękowania

13 wstęp

23 reguła 1. nie daj się uwieść apokalipsie

45 reguła 2. ogranicz używanie mediów społecznościowych

63 reguła 3. przestań się oburzać

81 reguła 4. nie ulegaj polaryzacji

97 reguła 5. żyj w niezgodzie ze sobą

115 reguła 6. kieruj się racjonalnością, a nie tożsamością

139 reguła 7. nie podążaj „ścieżką serca”

157 reguła 8. przedkładaj myślenie nad działanie

177 reguła 9. czytaj książki

197 reguła 10. nie szukaj pewności

217 reguła 11. memento mori

wstęp

Słyszałem to pytanie setki razy: „No dobrze, ale co właściwie z tego wszystkiego wynika? Bardzo miło jest sobie pofilozofować i podywagować, ale jak to się przekłada na konkrety?”. Reaguję na nie zazwyczaj swoim ulubionym cytatem z Kurta Lewina, dwudziestowiecznego niemieckiego psychologa: „Nie ma nic bardziej praktycznego niż dobra teoria”. A poza tym – to już moje uzupełnienie – jednym z głównych problemów, z jakimi się w dzisiejszej kulturze zmagamy, jest właśnie ten nieszczęsny, wszechobecny kult cokolwiek redukcyjnie pojmowanej „praktyczności” i „konkretu”. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że można takie dictum potraktować wyłącznie jako retoryczny wybieg (choć to szczera prawda). I dlatego właśnie – żeby nie sprawiać już dłużej wraże nia człowieka permanentnie uchylającego się od

wstęp |

15

odpowiedzi – postanowiłem napisać książkę z wyraźnym rysem, nazwijmy to, funkcjonalnym. Książkę, która zasadnicze tematy i problemy zajmujące mnie od lat – takie, o których często myślę, mówię i piszę w swoich audycjach, tekstach i książkach – ujmuje w formułę czegoś na kształt zestawu reguł, czy też raczej wektorów, pomagających uzyskać elementarne rozeznanie w coraz dziwaczniejszej, coraz bardziej chaotycznej i niepokojącej rzeczywistości.

Inspiracją do takiego właśnie ujęcia tematu była rozmowa telefoniczna z redaktorem naczelnym „Tygodnika Powszechnego” Piotrem Mucharskim, później zaś będący owocem tej rozmowy artykuł Dziesięć reguł na czas chaosu, który ukazał się w numerze 14/2022 TP (nawiasem mówiąc, z tamtych reguł w książce pozostały w oryginalnym brzmie niu cztery). Zamawiając u mnie tekst, Piotr wyraził przekonanie, że potrzebujemy w dzisiejszych zagmatwanych i trudnych czasach jakichś punktów orientacyjnych. Podobną myśl miała redaktorka naczelna wydawnictwa Znak Literanova Bogna Rosińska, kiedy przedstawiłem jej pomysł na tę książkę. Nie muszę chyba dodawać, że całkowicie

16

się z tą myślą zgadzam. Dlatego właśnie zebrałem tutaj garść punktów orientacyjnych, zgodnie z którymi sam staram się z lepszym lub gorszym skutkiem poruszać.

Zaznaczmy jednak zaraz na początku: to w żadnym razie nie jest poradnik. Jeśli już – antyporadnik. Wystarczy zresztą pobieżny rzut oka na spis treści, żeby zorientować się w charakterze zebranych w nim reguł. Poza nielicznymi wyjątkami mają one formę apofatyczną. Sugerują więc raczej, czego nie robić, i dają niewiele jednoznacznych wskazań. Taka forma – nawiązująca oczywiście do sokratejskiego dajmona, owej tajemniczej siły, która powstrzymywała ateńskiego mędrca przed rozmaitymi działaniami, nigdy zaś nie podpowiadała mu gotowych rozwiązań – wynika z mojego głębokiego przekonania, że nie istnieją dziś żadne bezwzględne recepty, żadne oczywiste rozwiązania, że nie ma prostych odpowiedzi na trudne pytania. Żyjemy w świecie – sporo o tym na kartach tej książki piszę – który wypadł z ram. Towarzyszy nam (żeby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na statystyki samobójstw, depresji i innych od mian psychicznego cierpienia) permanentny lęk,

wstęp | 17

poczucie pomieszania i niemocy. A jednocześnie jednym z naszych głównych problemów – sporo pisałem o tym w swojej poprzedniej książce Ucieczka od bezradności – jest właśnie kompulsywne poszukiwanie prostych rozwiązań dla spraw skrajnie skomplikowanych, oczywistych sposobów wyjścia z dalece nieoczywistych sytuacji.

Nie wierzę w istnienie takich rozwiązań, nie wierzę w istnienie takich wyjść. Nie oznacza to jednak, że nie jestem w stanie wskazać pewnych ogólnych zasad, za którymi warto podążać, żeby uniknąć niektórych najpowszechniejszych dzisiaj, najbardziej uwodzicielskich pułapek. Spośród nich na plan pierwszy wysuwają się w moim przekonaniu: apokaliptyzm, czyli pogląd, że żyjemy w czasach ostatecznych, koniec jest bliski, my zaś jesteśmy podmiotami radykalnego star cia pomiędzy siłami światła a siłami ciemności; wirtualizacja życia społecznego, czyli przemieszczenie sfery publicznej do mediów społecznościowych, które z wielu powodów nie są środowiskiem przyjaznym demokracji i debacie; zastąpienie argumentacji egzaltacją, a merytorycznego sporu oburzeniem i wykluczaniem tych, którzy myślą

18

inaczej; polaryzacja, czyli podział wspólnoty na monadyczne, zwaśnione obozy, z których każdy uważa, że jest jedynym dysponentem prawdy i moralnej czystości; rozpowszechniające się zarówno po prawej, jak i po lewej stronie ortodoksje, gloryfikujące jednomyślność i unikające krytycznego myślenia; nadmiarowa koncentracja na tożsamości; przyznawanie prymatu emocjom, które z natury są subiektywne, zamiast rozumowi, który jako jedyny daje szanse na budowę wspólnego obrazu świata; przedkładanie działania nad refleksję, kult aktywności w świecie, w którym głównego problemu nie stanowi brak woli do działania, ale brak pomysłu na to, co właściwie należałoby zmienić; kompulsywne poszukiwanie pewności owocujące wzrastającą popularnością myślenia spiskowego i utrwalaniem się postaw fundamentalistycznych; wreszcie – wypieranie skończoności i śmiertelności, iluzja egzystencji wiecznotrwałej i pozbawionej ograniczeń.

Z tym właśnie konglomeratem przekonań, czy raczej emocjonalno-intelektualnych pułapek i raf –charakterystycznych dla współczesności – staram się w  Regułach na czas chaosu mierzyć. Szukać dla

wstęp | 19

ich uwodzicielskiej siły jakichś alternatyw. Naświetlać mechanizmy, które sprawiają, że tak łatwo dajemy się im zwieść. Robię to w przekonaniu, że rozumienie i refleksja są warunkiem koniecznym do zmiany (tak właśnie moim zdaniem należy interpretować powiedzenie Kurta Lewina). Nie jakiejś wielkiej, magicznej, momentalnej transformacji, której obietnicą kuszą nas wszystkie wymienione powyżej fatamorgany. Ale w każdym razie zmiany realnej – czasami skokowej, częściej stopniowej. Nie uśmierzy ona co prawda natychmiast wszystkich bolączek, lecz ma szansę doprowadzić do zacieśniania więzi z innymi, do większej otwartości, współczucia, troski i uważności na siebie nawzajem. Słowem, do tego wszystkiego, od czego skutecznie dzisiejszy świat nas odwodzi. Odrobinę mu w tym przeszkodzić – oto główna ambicja, która mi przy pisaniu tej książki przyświecała.

Na końcu każdego rozdziału znajdziecie krótką listę polecanych przeze mnie lektur albo podcastów,

20
* * *

dzięki którym można poszerzyć wiedzę wokół kwestii, o których wcześniej była mowa. Zamieściłem w tych spisach zarówno książki cytowane w danym rozdziale, jak i takie, po które – jestem przekonany – po prostu warto sięgnąć. Pomysł na rekomendacje zaczerpnąłem ze specjalnego newslettera, który co tydzień wysyłam do osób wspierających finansowo mój podcast Skądinąd. Mam nadzieję, że także dla Czytelniczek i Czytelników tej książki będzie to coś pożytecznego.

nie daj się uwieść apokalipsie

reguła 1

Zgodnie z oszałamiającą wizją Jana Ewangelisty – nad której alegoryką do dzisiaj głowią się najwytrawniejsi literaturoznawcy, filozofowie, teologowie i mistycy – dni ostatnie to spektaku larna anihilacja całej dotychczasowej struktury świata: plagi, przemoc oraz parada tyleż zagadkowych, co niezwykle malowniczych figur, by wymienić tylko Bestię, Wielką Nierządnicę, Czterech Jeźdźców Apokalipsy i Baranka. To także – co nie mniej istotne – dwa zmartwychwstania. W ra mach pierwszego „dusze ściętych dla świadectwa Jezusa i Słowa Bożego” oraz ci, „którzy pokłonu nie oddali Bestii ani jej obrazowi i nie wzięli sobie znamienia na czoło ani na rękę”, ożywają i przez tysiąc lat królują w chwale z Chrystusem1.

1 Ap 20:4. Cytat za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Biblia Tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum, wyd. IV, Poznań 1983.

nie daj się uwieść apokalipsie | 25

W ramach drugiego zmartwychwstania odbywa się ostateczny sąd, kiedy to siły zła zostają definitywnie unicestwione, po czym nastaje „Jeruzalem niebiańskie”, czyli raj na ziemi. Koniec czasów, nieodwołalny triumf dobra.

Ta osobliwa, prorocza opowieść wieńcząca Nowy Testament stanowi jeden z założycielskich tekstów naszej cywilizacji. Zachodnią wyobraźnię, ufundowaną w ogromnym stopniu na symbolice i mitologii chrześcijańskiej, a więc naznaczoną także Janową wizją apokalipsy, od dwóch tysięcy lat przenika lęk i oczekiwanie na całkowitą zagładę. W przeciwieństwie do kultur wschodnich – operujących kołową wizją czasu, w której świat nie ma początku i końca, lecz wciąż na nowo niszczeje, a następnie się odradza – wielkie monoteistyczne religie postrzegają czas linearnie. Istnienie kiedyś się zaczęło, musi zatem także nastąpić jego kres. Opowieść Jana Apostoła za pomocą wiązki niesłychanie wyszukanych i zapadających w pamięć metafor zapowiada więc ekstatyczne spełnienie się czasu; finał, który właściwie trudno nawet nazwać finałem, jest on bowiem raczej nowym początkiem, a zarazem ośrodkowym kwantum wieczności.

26

W wieczności natomiast – której nie sposób opisać jakimikolwiek kategoriami odnoszącymi się do ziemskich pojęć czasu, przestrzeni, następstwa czy w ogóle doświadczenia – panuje niezakłócona niczym szczęśliwość. Nie wszystkim jednak dane będzie dostąpić rozkoszy niebiańskiego Jeruzalem. Wstęp do niego mają jedynie ci, którzy w podległym prawom czasowego następstwa ziemskim żywocie postępowali tak, jak nakazuje prawowierna chrześcijańska tradycja. Dla nich to – skądinąd pozostających w znaczącej mniejszości – prze widziana jest wielka nagroda. Pozostali zostaną srodze ukarani. * * * Trzeba przyznać, że tekst Apokalipsy sprawia naprawdę niesamowite wrażenie nawet, a może zwłaszcza w epoce, która – wydawałoby się – dawno już odesłała wyobraźnię religijną do lamusa. No właśnie, wydawałoby się…

Tymczasem obok powszechnego przekonania, że oświecenie w sposób metodyczny i gruntowny zdekonstruowało w zachodniej kulturze resztki

nie daj się uwieść apokalipsie | 27

świadomości mitologicznej, istnieje też pogląd zgoła przeciwny: że mitologia, w tym także mitologia religijna, wciąż żywo oddziałuje na naszą zbiorową wyobraźnię. A właściwie nie tyle na nią oddziałuje, ile jest swoistą jej mapą, odzwierciedla najgłębszy porządek naszych fantazji i pragnień, czyli po prostu stanowi strukturę organizującą nasze widzenie samych siebie i świata. Autorzy wywodzący się z nurtu, który zmarły w 2021 roku gnostyk i tłumacz Jerzy Prokopiuk określił niegdyś mianem „paradygmatu wyobraźni” – czyli między innymi Mircea Eliade, Carl Gustav Jung, Joseph Campbell, James Hillman, ale także Zygmunt Freud, pionier poszukiwania w mitach rozmaitych wzorców zachowań i przeżyć – twierdzą wręcz, że bez odniesienia do symboliczno-religijnych rejestrów nie sposób zrozumieć ani współczesnego człowieka, ani kultury, którą tworzy (i która w co najmniej tym samym stopniu tworzy jego). Niezależnie więc od tego, jak bardzo identyfikujemy się z racjonalnością, nauką i zdrowym rozsądkiem, i tak podlegamy rozmaitym irracjonalnym wpływom. Cóż, wystarczy choćby pobieżnie przyj rzeć się zarówno historii ludzkości, jak i czasom

28

teraźniejszym (bez względu na to, kiedy czytacie te słowa), by zgodzić się, że tezy tej w żadnym razie nie można nazwać ekscentryczną. Jeśli chodzi konkretnie o mit apokalipsy, w poszczególnych epokach zainteresowanie tą tematyką raz malało, raz rosło (rozlegle i ciekawie pisze o tym na przykład francuski historyk Jean Delumeau w swoim monumentalnym dwutomowym dziele o lęku, strachu i poczuciu winy w dziejach kultury zachodniej). W pierwszych wiekach chrześcijaństwa oczekiwanie na drugie przyjście Chrystusa było niezwykle żywe. Spodziewano się, że nastąpi to jeszcze za życia apostołów. Potem przez dłuższy czas – kiedy rodziły się kolejne pokolenia, a świat nieodmiennie istniał – wciąż sądzono, że koniec jest blisko. Mijały jednak lata, tamto apokaliptyczne wzmożenie w końcu wygasło, ale w zachodniej kulturze fantazja o globalnym kataklizmie powracała z uporczywością fali. Okresy uśpienia przeplatały się z okresami intensywnej aktywności – na przykład w czasach upadku cesarstwa rzymskiego, w późnym średniowieczu, kiedy w Europie szalała plaga dżumy, albo w latach pięćdziesiątych XX wieku, gdy nad światem zawisła groźba zagłady atomowej.

nie daj się uwieść apokalipsie | 29

Wreszcie apokaliptyczne wizje na powrót zawładnęły zbiorową wyobraźnią w pierwszych dekadach XXI  wieku, obfitujących w szereg zdarzeń, które definitywnie pogrzebały żywą jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia fantazję „kontrapokaliptyczną”. Mowa oczywiście o powszechnie wówczas uznawanej opowieści o „końcu historii”, będącej skądinąd wariantem mitu apokaliptycznego, tyle że zredukowanego wyłącznie do fazy Nowego Jeruzalem. Wierzono wówczas za Francisem Fukuyamą (który stał się z tego powodu obiektem złośliwych żartów, a zarazem spektakularnym symbolem pomyłki), że oto już wkrótce nastąpi koniec wojen i rywalizacji na arenie geopolitycznej, zaś demokracja liberalna i wolny rynek – najdoskonalsze formy ustrojowe, od których nic już lepszego wynaleźć nie sposób – zapewnią globalnemu społeczeństwu stabilność oraz dobrobyt. W tej pogodnej wizji taktownie pominięto wszystkie znane z dzieła Jana Ewangelisty krwawe i przerażające ekscesy, które poprzedzały nadejście wiecznej szczęśliwości. W ponowoczesnym świecie Nowe Jeruzalem miało nadejść bez całego tego średniowiecznego

30

sztafażu spływających krwią mórz, grzmiących trąb i szarańczy. Okazało się jednak, że historia ma się całkiem dobrze. Dwudziesty pierwszy wiek zaczął się od ataku na World Trade Center w 2001 roku, po którym nastąpiły kolejno fiasko operacji w Iraku i kryzys finansowy. Do tego doszła rosnąca świadomość fatalnych zmian klimatu, a wreszcie wybuch pandemii koronawirusa oraz wojna w Ukrainie. Tak oto w miejsce poczucia stabilności i przewidywalności pojawiła się niepewność; w miejsce struktury, w ramach której młodsze pokolenie wypracowuje sobie lepszy byt niż starsze, pojawiło się reaktywowane po latach punkowe hasło no future; w miejsce zaś przekonania, że pewien poziom dobrobytu oraz cywilizacyjnego postępu trwale wyeliminował przemoc – przenikającą całe dotychczasowe dzieje ludzkości – przyszła konfrontacja z ponurą i przerażającą rzeczywistością konwencjonalnej wojny wywołanej przez konglomerat cynicznych kalkulacji i wielkościowej mitologii.

nie daj się uwieść apokalipsie | 31

* * *

Nic więc dziwnego, że jeśli chodzi o popularność fantazji apokaliptycznych, mamy w ostatnich latach do czynienia z wyraźną tendencją wzrostową. Koniec świata – w najróżniejszych, mniej lub bardziej spektakularnych wariantach – stał się dyżurnym tematem nie tylko poważnych tekstów publicystycznych, politycznych debat oraz naukowych sympozjów, ale także towarzyskich spotkań i niezobowiązujących pogaduszek przy kawie. Obraz Ziemi doszczętnie zdewastowanej przez serię potężnych eksplozji nuklearnych albo spalonej na popiół wskutek upałów jest reprodukowany w niezliczonej liczbie seriali oraz filmów fabularnych i dokumentalnych. W naszych smartfonach i laptopach nieustannie przewijają się setki, tysiące obrazów przedstawiających agonię cywilizacji, ludzkości i planety (kolejność dowolna).

A ponieważ zasadniczym mechanizmem kapitalizmu jest zdolność do monetyzacji dosłownie każdego aspektu naszego życia – także, a może przede wszystkim naszych najgłębszych pragnień, fantazji i lęków – apokalipsa, czego przecież można się było spodziewać, też stała się niebywale atrakcyjnym towarem. I nie chodzi już

32

tylko o niezliczone produkcje filmowe i serialowe eksploatujące temat końca świata, ale również o wielkie korporacje, które oferują najbogatszym możliwość zakupu mniej lub bardziej ekskluzywnych schronów idealnych na czas apokalipsy. Jedna z takich firm – kalifornijska spółka Vivos założona przez niejakiego Roberta Vicino – ma w swoim katalogu zarówno eleganckie bunkry mieszczące się w dawnej podziemnej bazie armii amerykańskiej w Dakocie Południowej, jak i surowsze, acz ponoć równie bezpieczne kwate ry rozlokowane gdzieś w tajnych sztolniach, za czasów zimnej wojny wydrążonych w pasmach górskich byłego NRD.

Chętnych ponoć nie brakuje, nietrudno natomiast przeoczyć, że firmowe katalogi mimowolnie odzwierciedlają współczesne podziały społecz ne. Za naprawdę astronomiczne kwoty można zapewnić sobie izolację od innych, czyli osobny bunkier-apartament, zaś w tańszej opcji po wielkiej katastrofie będzie trzeba się tłoczyć wraz z innymi w czymś na kształt postapokaliptycznej komuny. No, ale będzie się żyło – w przeci wieństwie do reszty ludzkości, która zamiast

nie daj się uwieść apokalipsie | 33

zainwestować w tę eschatologiczną infrastrukturę, wybrała błogie zaprzeczenie.

Tak przynajmniej przedstawiają sprawę sprytni przedsiębiorcy, zarabiający na jednym z najbardziej pierwotnych lęków ludzkości. Ich klientela natomiast, co świetnie pokazuje Douglas Rushkoff w książce Survival of the Richest (będącej rozwinięciem viralowego eseju z 2018 roku opublikowanego w sieci pod tym samym tytułem), rekrutuje się przede wszystkim z wąskiego procenta najbogatszych. Czyli wszystkich tych, którzy poprzez swoją działalność biznesową – czy raczej poprzez swój nieograniczony apetyt na zyski – na rozmaite sposoby przyczynili się do dewastacji środowiska naturalnego i rozmontowania wszelkich trwałych spoiw życia społecznego (najskuteczniej bowiem rozmontowują je chciwość i rozprzestrzeniająca się z jej przyczyny samotność). Kiedy zaś dokonali dzieła zniszczenia, zamiast stawić czoło konse kwencjom własnych działań, zamiast wziąć za nie odpowiedzialność, pogrążyli się w apokaliptyczno-eskapistycznych fantazjach. Jedni, tak jak Jeff Bezos i Richard Branson, zaczęli planować loty

34

w kosmos, inni, za Markiem Zuckerbergiem, zapragnęli przenieść się w wirtualną rzeczywistość metaverse. Ale esencja tych fantazji pozostaje taka sama: jak najszybsza ewakuacja z pikującej ku zagładzie planety Ziemia to jedyne możliwe wyjście.

* * *

Inna sprawa, że biorąc pod uwagę wspomnianą sekwencję zdarzeń w pierwszych dekadach XXI wieku, trudno nie nabrać zasadnych obaw co do tego, czy świat, jaki znamy, faktycznie ma szansę przetrwać. Przyszłości – pomimo najintensywniej podejmowanych w tym zakresie prób i przedsięwzięć – nie da się przewidzieć, nie można więc wykluczyć, że naprawdę czeka nas całkowita zagłada. Na podstawie historii oraz najnowszych ustaleń nauki da się jednak wysnuć przypuszczenie, że nawet jeśli nasz świat prędzej czy później przestanie istnieć, jego unicestwienie nie będzie przebiegało tak, jak nam to podpowiada apokaliptyczna fantazja.

nie daj się uwieść apokalipsie | 35

Jak odnaleźć równowagę w czasach, gdy stabilność stała się towarem deficytowym? Gdzie szukać sensu, gdy zewsząd zalewają nas złe wiadomości? Jak myśleć racjonalnie w rozemocjonowanym świecie? Komu i czemu ufać, gdy w najlepsze trwa ogólnoświatowa wojna informacyjna, nadciąga kryzys ekonomiczny, a nasza planeta płonie?

Tomasz Stawiszyński, filozof i eseista, autor m.in. bestsellerowej Ucieczki od bezradności, w swojej nowej książce pokazuje, jak poddawać refleksji odruchy serca, nie dać się uwieść manipulacjom oraz kultywować konflikt w sobie, zamiast przenosić go na zewnątrz.

Refleksje Stawiszyńskiego trafiają w punkt: pomagają rozumieć, co się dzieje wokół nas, i podpowiadają, jak nie wpadać w pułapki osobistej bylejakości. BOGDAN DE BARBARO

978-83-240-8717-4

KRÓTKI PRZEWODNIK DLA TYCH, KTÓRZY CZUJĄ LĘK I NIEPEWNOŚĆ ISBN
Cena 44,99 zł

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.
Reguły na czas chaosu by SIW Znak - Issuu