Puzzle małżeńskie

Page 1



P UZZLE małżeńskie

o. Ksawery Knotz OFMCap Monika Waluś

Wydawnictwo Znak Kraków 2009



Spis treści

Wstep Monika Waluś

Polisa na życie o. Ksawery Knotz

Żebro Adama o. Ksawery Knotz

Świętość we dwoje o. Ksawery Knotz Monika Waluś

Patent na udany związek o. Ksawery Knotz Monika Waluś

Jak się kochać? o. Ksawery Knotz

Kryzys może być zbawienny o. Ksawery Knotz

7 9 18 25 30 41 50 61 70


6

˜ ˜

Modlitwa Monika Waluś

... i pojednanie Monika Waluś

Grzech nie jest ostatnim słowem o. Ksawery Knotz

„A myśmy się spodziewali...” o. Ksawery Knotz Monika Waluś

Wyfrunąć z gniazda Monika Waluś

Ciała rozgrzeszenie o. Ksawery Knotz Monika Waluś

2+? o. Ksawery Knotz Monika Waluś

Rodzicem być o. Ksawery Knotz Monika Waluś

Tym, co ocaleje, będzie miłość Monika Waluś

Modlitwa miłości

75 79 86 95 98 111 117 127 134 140 148 153 164 167


Patent na udany związek

o. Ksawery Knotz

Jezus Chrystus jest obecny w życiu małżonków, ale oni często nie potrafią Go dostrzec. Nie umieją rozpoznać Jego obecności pośród siebie. U wielu główną przyczyną jest brak wiary, ale u wierzących taką podstawową przyczyną jest brak wiedzy potrzebnej do świadomego przeżywania i realizowania sakramentu małżeństwa w codziennym życiu. Na pytanie, gdzie Jezus Chrystus jest obecny w związku małżeńskim, nie wystarczy ogólna odpowiedź, że jest On wszędzie obecny przez swoją łaskę, a jeśli wszędzie, to także i w życiu małżonków. Błędne jest także powołanie się na słowa Pisma Świętego: „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 20). Te słowa realizują się w każdej wspólnocie chrześcijańskiej. Nie trzeba zawierać małżeństwa, aby Bóg był pośród modlących się osób. Kościół dostrzega obecność Chrystusa w życiu małżonków w sposób nadzwyczaj konkretny i precyzyjny. Wskazuje, że jest On obecny pośród nich w ich więzi małżeńskiej, czyli w ich wzajemnej relacji.


˜

42˜

Wskazanie na więź jako sposób obecności Boga jest czymś więcej niż prostą świadomością, że od chwili zawarcia sakramentu małżeństwa Bóg błogosławi miłości, pozwala na wspólne życie albo czyni legalnym związek partnerski.

„(...) pierwszym i bezpośrednim skutkiem małżeństwa (res et sacramentum) nie jest sama łaska nadprzyrodzona, ale chrześcijańska więź małżeńska, komunia dwojga typowo chrześcijańska, ponieważ przedstawia tajemnicę Wcielenia Chrystusa i tajemnicę Jego Przymierza. Szczególna jest także treść uczestnictwa w życiu Chrystusa; miłość małżeńska zawiera jakąś całkowitość, w którą wchodzą wszystkie elementy osoby – impulsy ciała i instynktu, siła uczuć i przywiązania, dążenie ducha i woli. Miłość zmierza do jedności głęboko osobowej, która nie tylko łączy w jedno ciało, ale prowadzi do tego, by było tylko jedno serce i jedna dusza” (Familiaris consortio, 13).

Od momentu zawarcia sakramentu małżeństwa Jezus Chrystus wciela się w relację, jaką zbudowały kochające się osoby. Nie chodzi tu o nic nadzwyczajnego, ale o zwykłą codzienną relację. Przychodzi do nich, gdy – żyjąc w łasce uświęcającej – świadomie oddają Mu wszystko, co dzieje się w ich życiu, wspierają się i pomagają sobie, rozmawiają o Bogu, dzielą się swoją wiarą. Chrystus przychodzi do nich wtedy,


gdy żona robi kawę zmęczonemu mężowi i poprzez ˜ ten gest wyraża troskę i miłość do niego, a więc wyraża swoją więź z nim. Dzięki temu zwykłemu gestowi żona uświęca się – swoją miłością zaprasza Jezusa Chrystusa do małżeńskiej więzi. Podobnie i mąż, gdy wynosi śmieci, ponieważ widzi zmęczenie żony. Ten prozaiczny obowiązek domowy, będący jednak wyrazem miłości, jest dla niego uświęcający. Przywołuje samego Boga. Jezus Chrystus przychodzi do małżonków także wtedy, gdy czule się do siebie przytulają, całują, pieszczą, współżyją seksualnie, gdy razem żyją pod jednym dachem (nie rozdzieleni, jedno w kraju, drugie na emigracji). Za każdym razem w cielesnej jedności stają się rozpoznawalni jako kochający się małżonkowie. W czasie obdarowywania się przyjemnością Pan Bóg jest między nimi, i to na mocy sakramentu małżeństwa. Tworzą wtedy bardzo intymną relację, która pozwala im odkryć, że ich ciała uczestniczą w przekazywaniu miłości Boga drugiej osobie. Współpracują z Bogiem, który jest Miłością. Małżeństwo jest bardzo realistyczną drogą do świętości. Akt małżeński można nawet nazwać komunią sakramentu małżeństwa; w niej w szczególnie intensywny sposób może być obecny Bóg.

„(...) małżeństwo jest sakramentem, który sprawia, że dwoje staje się jednym ciałem. Teologia mówi wyraźnie, że jego materią są właśnie ciała osób biorących ślub. Pan uświęca i błogosławi miłość męża

43˜


˜

44˜

do żony i miłość żony do męża: ustanowił nie tylko zjednoczenie ich dusz, ale i ciał. Żaden chrześcijanin, bez względu na to, czy jest powołany do życia małżeńskiego, czy nie, nie może nie szanować jego wartości” (św. Josemaría Escrivá de Balaguer).

Przyjście Boga do małżonków staje się przez nich rozpoznawalne, gdy umieją dostrzegać nie symbole miłości małżeńskiej, ale widzialny znak sakramentu małżeństwa, tak jak potrafią odczytać znaczenie wspólnoty, kapłana, wody, chleba, wina w wypadku innych sakramentów. Gdy małżonkowie umieją w wierze zinterpretować swoją miłość, różnorodne jej przejawy stają się dla nich znakami sakramentalnymi, czyli widzialnymi znakami niewidzialnej łaski. Znak sakramentu małżeństwa jest bardzo konkretny i wyraźny, i – co najważniejsze – pokazuje, że Bóg może działać w każdej chwili życia małżeńskiego. Związek małżeński mężczyzny i kobiety jako cząstka Ciała Chrystusa, jak również miłość cielesna małżonków to tajemnica, która odsłania swoją wielkość dopiero w odniesieniu do Chrystusa i Jego Kościoła. Spojrzenie na małżeństwo z tej perspektywy – jako na wyraz relacji Chrystusa i Kościoła, pozwala wniknąć głębiej w tajemnicę miłości małżeńskiej. To dzięki uczestnictwu w życiu Kościoła małżeństwo staje się rzeczywistym znakiem miłości Boga do człowieka. Małżeństwo bardzo ściśle łączy się z Eucharystią – tajemnicą obecności Boga, Ciałem Chrystusa, komunią z Nim. Żeby to zro-


zumieć, trzeba wierzyć w Jezusa Chrystusa zmar- ˜ twychwstałego i w sakramenty – znaki Jego obecności pośród nas. Jeżeli na przykład mąż widzi swoją żonę nago i instynktownie zaczyna odczuwać wzrastające podniecenie, to swoją reakcję może zinterpretować jako wezwanie Boże do obdarowania żony miłością (jeżeli nie ma obiektywnych przeszkód – żona jest w takim okresie cyklu, który pozwala im na taką decyzję, mąż nie narusza integralności jej ciała przez antykoncepcję, żona zgadza się na współżycie). Podobnie i w relacji żony do męża. Jeżeli żona jest spragniona czułości, pragnie być przez męża objęta, przytulona, pocieszona, pocałowana, to swoje pragnienia może odczytać nie tylko jako kobiecą tęsknotę do bycia kochaną przez mężczyznę, ale także jako Boże natchnienie do cielesnego zbliżenia się do męża. Gdy mąż odpowie na jej pragnienie z miłością i czułością, żona może zapragnąć zjednoczenia z nim poprzez współżycie seksualne. Czując się kochana w małżeństwie, będzie się także czuła kochana przez Pana Boga. Nierozerwalna więź z Chrystusem zawiązana na trwałe w momencie zawarcia sakramentu małżeństwa może się nieustannie rozwijać, tak jak rozwija się relacja pomiędzy małżonkami na różnych etapach ich małżeństwa. Sakrament małżeństwa rozumiany dynamicznie jest rzeczywistością, która trwa nieprzerwanie, pod warunkiem że małżonkowie pielęgnują na co dzień realną bliskość cielesną – i tak rozumianą codzienność oddają Chrystusowi, zapraszając go w tworzoną więź. Dopiero gdy małżonkowie

45˜


˜

46˜

w ten sposób udzielają sobie łaski sakramentu, korzystają z jego mocy. W chwilach dobrych i w czasie kryzysu.

„Bóg jest miłością i w samym sobie przeżywa tajemnicę osobowej komunii miłości. Stwarzając człowieka na swój obraz i nieustannie podtrzymując go w istnieniu, Bóg wpisuje w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety powołanie, a więc zdolność i odpowiedzialność za miłość i wspólnotę. Miłość jest zatem podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej” (Familiaris Consortio, 11).

Wspólne życie może być znakiem spotkania z Bogiem i współmałżonkiem – znakiem Przymierza – tylko wtedy, gdy małżonkowie żyją w zgodzie z własnym sumieniem, gdy kształtują swoje życie z troską o wierność Ewangelii.

„Małżeństwo między ochrzczonymi jest prawdziwym sakramentem Nowego Przymierza, ponieważ oznacza łaskę i jej udziela” (Sobór Trydencki).

Nie można mówić o znaku sakramentalnym, gdy małżonkowie żyją w sposób grzeszny, gdy świadomie ranią się psychicznie, gdy egoistycznie myślą


tylko o własnym zaspokojeniu seksualnym... Ich ży- ˜ cie nie jest wtedy zgodne z powołaniem, do jakiego Chrystus wzywa małżonków na mocy sakramentalnego przymierza. Wspólnota życia, którą tworzą, przestaje być znakiem miłości i obecności Chrystusa, a staje się znakiem nieopanowania, egoizmu, wykorzystywania, manipulacji. Wyraża jeszcze najczęściej prawdę sakramentu w fundamentalnej kwestii, jaką jest wierność, i dlatego nie traci wszystkich cech znaku, ale przestaje już być znakiem czytelnym. Tę degradację wspólnego życia wyczuwają często sami małżonkowie. Doświadczenie życia małżeńskiego pokazuje, że gdy małżonkowie odchodzą od siebie duchem i sercem, to we wszystkich dziedzinach życia zaczyna im się źle układać. Świadomość zawarcia nierozerwalnego przymierza z Chrystusem jest szansą dla skłóconego małżeństwa. Przypomina, że kontakt małżonków z rzeczywistością Boga jest ciągle możliwy. Nawet jeżeli życie małżeńskie nie zawsze jest tak satysfakcjonujące, jak by się oczekiwało, nie przestaje z tego powodu być święte, to znaczy realizowane w obecności Boga i przez Niego błogosławione. Jego świętość może zniszczyć grzech, ale nie pomniejszają jej okresy, gdy przeżycie jedności jest osłabione na przykład z powodu monotonii, zmęczenia, zmartwień codziennego życia, błędów w komunikacji. W tym sensie świętość ta jest wartością obiektywną. Małżeństwo jest święte, ponieważ zostało objęte gwarancją obecności samego Boga. Nawet wtedy, gdy człowiek od Boga odszedł, złamał przymierze z Nim, zgrzeszył. Życie w małżeństwie ma wartość

47˜


˜

48˜

nawet wtedy, gdy małżonkowie przeżywają pewne kryzysy. W takich chwilach ważne, aby małżonkowie korzystali z sakramentu pokuty. Dobra spowiedź to nie tylko pojednanie z Bogiem, ale także pojednanie z małżonkiem. Bardzo często małżonkowie mobilizują się do spowiedzi, ponieważ coraz częściej się kłócą. Gdy wyznają swoje grzechy, a zarazem przemyślą swoje postępowanie, gdy w sercu pojawi się utracony pokój, o wiele łatwiej się kochać, być dla siebie uprzejmym i dobrym. Trudne doświadczenia to także okazja, by zadać sobie pytanie o wypełnianie małżeńskich ślubów. Niedotrzymanie przysięgi bycia uczciwym kojarzy się głównie z okłamywaniem siebie, oszukiwaniem współmałżonka. Uczciwość względem współmałżonka to także wzajemna szczerość, rozumiana jako prawo i obowiązek otwartego mówienia o problemach, o tym, co jest dobre w naszym małżeństwie, co cieszy, i o tym, co rani, boli, przeszkadza. Szczerość to także ukazywanie kochanej osobie swojego prawdziwego oblicza, danie jej możliwości poznania mnie, moich problemów, smutków i radości, chorób, mojej przeszłości, planów na przyszłość, obecnych zamierzeń. Uczciwość to gotowość rozmawiania z drugą osobą zawsze i o wszystkim. Uczciwość to także niewykorzystywanie wiedzy o słabych stronach współmałżonka, szczególnie w sytuacjach konfliktowych. Niewyśmiewanie się z niego w czasie kłótni, niestosowanie technik manipulacji we wzajemnej komunikacji, nieszantażowanie drugiej strony. Uczciwość to dążenie, aby sobie wszystko wyjaśnić, pojednać


się i przebaczyć sobie. Szczególnie uczciwi powin- ˜ ni być małżonkowie w sprawach pożycia seksualnego. Powinni ze sobą rozmawiać na ten ważny temat. Niedopuszczalna jest sytuacja, gdy żona decyduje się na poczęcie dziecka, nie informując męża o konsekwencjach podjęcia współżycia seksualnego. Tym bardziej, gdy wie, że mąż jeszcze nie dojrzał do tej decyzji. Uczciwi względem siebie małżonkowie powinni szczerze rozmawiać o swoich potrzebach seksualnych, pragnieniach, o tym, co im sprawia największą przyjemność. „Nie opuścić” to znaczy być razem na dobre i na złe, być ze sobą w każdej chwili życia. Słowa te nie są traktowane serio. Ludzie opuszczają się na długo, na przykład wyjeżdżając na kilka lat do pracy za granicę. Wiele z tych małżeństw się zdradza albo w końcu rozwodzi. Więzi małżeńskiej nie da się budować na odległość, wirtualnie. Realizacja sakramentu małżeństwa polega na cielesnym, a tym samym realnym byciu razem. Można również opuścić małżonka duchowo czy psychicznie, pozostając z nim pod jednym dachem. Realizując swoje zainteresowania, hobby, siedząc codziennie godzinami przed komputerem. Takie alienacje, ucieczki od rzeczywistości życia małżeńskiego, nie mają wiele wspólnego z budowaniem więzi małżeńskiej. Wierność to nie tylko niezdradzanie w sensie seksualnym, to także lojalność wobec współmałżonka, niewyśmiewanie go w towarzystwie, nieobgadywanie w czasie jego nieobecności, niemówienie znajomym o małżeńskich sekretach, niepodważanie w domu jego autorytetu. W tym sensie

49˜


˜

50˜

można zdradzać małżonka ze swoimi rodzicami, dziećmi, kolegami, sąsiadami. Małżonek powinien być najważniejszy w hierarchii bliskich nam osób. Dzieci, rodzice mogą być tylko po nim. Nie ma ważniejszej relacji niż relacja z moim mężem lub żoną. Gdy ludzie odwracają ten porządek, nie realizują sakramentu małżeństwa. I wtedy małżeństwo cierpi. Małżeństwo dzięki swojej trwałości chroni miłość przed zmiennością uczuć i zmysłów. Zapewnia miłości równowagę i trwałość, w której może ona wzrastać do dojrzałości. Pozwala przeżyć trudności i dotrzeć do nowych głębi miłości i zrozumienia. Prawdziwa miłość wymaga nierozerwalności i wierności. Tylko wtedy człowiek może wyzwolić się z egoizmu i nauczyć darować siebie innym. Na tej drodze małżonkowie coraz bardziej odkrywają Boga. To odkrycie nie pojawia się automatycznie wraz z zawarciem sakramentu małżeństwa i nie trwa samoczynnie, ale wymaga wiary i nieustannego wysiłku małżonków. Nad małżeństwem trzeba pracować.


2+?

o. Ksawery Knotz

W Księdze Rodzaju Bóg Stwórca zwraca się do pierwszej pary ludzkiej słowami: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1, 28). Słowa te są szybko wypełnione przez pierwszych małżonków: „Mężczyzna zbliżył się do swej żony Ewy. A ona poczęła i urodziła” (Rdz 4, 1). Na określenie zbliżenia jest tutaj użyty w oryginale hebrajskim czasownik jada, który dosłownie oznacza „poznać”, ale nie w sensie poznania intelektualnego, tylko konkretnego doświadczenia, które się samemu przeżyło. Zwrot „zbliżył się” podkreśla fizjologiczną stronę stosunku, natomiast słowo „poznał” ukazuje akt seksualny bardziej jako spotkanie dwojga kochających się osób. Opis ten stawia nas wobec realności zjednoczenia małżeńskiego, w którym mężczyzna i kobieta „stają się jednym ciałem”. Właśnie w realności wzajemnego zbliżenia odsłania się przed nimi rodzicielskie znaczenie ich ciała. To „poznanie” prowadzi małżonków do odkrycia pełnej tajemnicy ich męskości i kobiecości. Tajemnica ta odsłania się przed nimi


jeszcze pełniej, gdy oboje stają wobec siebie jako oj- ˜ ciec i matka. Ewa stwierdza: „Urodziłam człowieka z pomocą Jahwe” (Rdz 4, 1). Dostrzegając Boga w urodzonym dziecku, jest świadoma, że uczestniczy w tajemnicy stworzenia, „odnawiającej się w ludzkim rodzeniu”. Uznaje Boga za Stwórcę człowieka. Urodzenie dziecka widzi jako przedłużenie stwórczego dzieła Boga, które tym razem dokonuje się przy współpracy ziemskich rodziców. Dziecko jest nie tylko ich dzieckiem, ale i dzieckiem Boga, który je powierzył ziemskim rodzicom jako najcenniejszy dar. Gdy małżonkowie są pozytywnie nastawieni do mogącego się ewentualnie począć dziecka, ich akt seksualny jest aktem duchowo płodnym – w ludzkim sercu przywołującym Boga, zacieśniającym więź między małżonkami, gotowym na spotkanie z nieśmiertelnością, ze światem nadprzyrodzonym, z mocą stwórczą samego Boga. Jest czysty, ma w sobie miłość, która potrafi obronić dziecko przed niebezpieczeństwami ze strony egoizmu i agresywności. Dlatego brak woli urodzenia kolejnego dziecka nie przeradza się w agresję wobec niego, gdy się niezamierzone pocznie. Małżonkowie nie posuną się do bezwzględnej i bezlitosnej odmowy dziecku prawa do życia i rozwoju. Niektóre małżeństwa z ważnych dla siebie racji odkładają poczęcie kolejnego dziecka na jakiś czas, nawet bliżej nieokreślony, ale jest to zawsze odłożenie decyzji zasadniczej – urodzenia dziecka. Gdy wchodzą w taką logikę myślenia, pielęgnują w sobie fundamentalną ludzką wrażliwość – pełne szacunku

135˜


˜

136˜

myślenie o każdym bez wyjątku dziecku, tym już urodzonym i tym, które się może w każdej chwili narodzić. Rozeznawanie dzietności ma szczególne znaczenie w okresie niepłodnym. Decyzja odłożenia poczęcia, utrudniająca małżonkom w jakimś stopniu życie seksualne, musi być porządnie uzasadniona. Pewien dyskomfort, który towarzyszy współżyciu w okresie niepłodnym, może ciągle przypominać o potrzebie rewidowania tej decyzji. Małżonkowie, schodząc z naturalnego szczytu miłości, powinni nieustannie zadawać sobie pytanie, czy przyczyny odłożenia poczęcia są rzeczywiście słuszne lub czy nadal są słuszne. Decyzja współżycia wymaga od małżonków katolickich nieustannego dialogu, potwierdzania szacunku dla siebie nawzajem, swoich ciał, seksualności i płodności. Gdy stawiają oni przeszkodę naturalnemu przebiegowi procesów związanych z przekazywaniem życia, ustawiają się przeciwko sobie samemu, swojemu ciału, przeciw współmałżonkowi i jego ciału, przeciw swojej i jego seksualności, swojej i jego płodności i ostatecznie przeciwko swemu i jego dziecku, czyli stają się „anty”, w tym także antykoncepcyjni. Ich myślenie staje się negatywne, zawsze „przeciw”. Jako takie, jest chore, zaburzone, a może stać się nawet patologiczne. Bardzo głęboki konflikt rozgrywający się zarówno wewnątrz człowieka, jak i między małżonkami jest tym bardziej niebezpieczny, im bardziej nieuświadomiony. Decyzja użycia antykoncepcji ujawnia to nastawienie, konkretyzuje je i pokazuje, że został przerwany rzeczywisty dialog małżonków ze sobą i z Bogiem. Łatwo przewidzieć, że w dłuższej


perspektywie może zostać także rozerwana jedność ˜ małżeństwa, w najlepszym wypadku ludzie oddalą się od siebie, będą razem, ale osobno, obok siebie, każdy w swoim świecie. Kościół opowiedział się za regulacją poczęć, ale zgodną ze swoją wizją człowieka. Uznał, że można próbować osiągnąć zamierzone skutki nie poprzez negację człowieczeństwa, ale przez twórcze wykorzystanie możliwości, jakie daje człowiekowi jego biologiczna natura. Może on panować nad swoją biologią, ale poprzez moc ducha, charakter i kulturę, a nie poprzez modyfikowanie ludzkiego ciała. Jeżeli małżonkowie nie decydują się na dziecko, mogą korzystać z właściwości ciała stworzonego przez Pana Boga. Mogą wybrać do współżycia odpowiednią fazę cyklu kobiety, zależnie od swojej gotowości na poczęcie dziecka. Ideału miłości małżeńskiej nie można rozumieć jako gotowości do nieustannego rodzenia dzieci, w zależności jedynie od możliwości reprodukcyjnych mężczyzny i kobiety. Jan Paweł II wyjaśnia, że: „myśl katolicka jest często rozumiana błędnie, tak jakby Kościół głosił ideologię maksymalnej płodności, nakłaniając małżonków do przekazywania życia bez rozeznania i jakiegokolwiek planu. Wystarczy jednak uważnie przeczytać wypowiedzi Magisterium, aby stwierdzić, że tak nie jest. W istocie, przekazując życie, rodzice realizują jeden z najważniejszych wymiarów swego powołania: są współpracownikami Boga. Właśnie dlatego zobowiązani są do przyjęcia postawy niezwykle odpowiedzialnej. W podejmowaniu decyzji o tym, czy przekazywać życie lub tego

137˜


˜

138˜

nie czynić, nie powinni ulegać egoizmowi ani dać się ponieść lekkomyślności, lecz kierować się roztropnością i świadomą wielkodusznością, która potrafi ocenić możliwości i warunki i zadbać przede wszystkim o dobro dziecka mającego się narodzić. A zatem gdy istnieje powód, aby nie przekazywać życia, wybór taki jest godziwy, a może nawet być obowiązujący” (Jan Paweł II, Castel Gandolfo 1994, w: Rodzino, co mówisz o sobie?, Kraków 1995). Odłożenie poczęcia z ważnych przyczyn, albo okresowe, albo nawet na czas nieograniczony, może być – jak uczy Kościół – obowiązkiem rodziców.

„Jeśli więc istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania zasad moralnych” (Humanae Vitae, 16).

Rodzenie dzieci nie może mieć nic wspólnego z pojmowaniem wiary jako poznania Boga i jego woli poza rozumem. Konsekwencją przyjęcia takiego fałszywego poglądu byłby ideał współżycia bez żadnego planowania, radykalna decyzja rodzenia


dzieci „jak Bóg da”, ślepe zdanie się na przypadek, ˜ zwalniające człowieka z posługiwania się rozumem i rozeznawania za jego pomocą woli Bożej. Solidna obserwacja rytmu natury chroni przed taką postawą i umożliwia świadomy wybór czasu poczęcia dziecka. Jeżeli zaś pojawi się ono niezamierzone, małżonkowie będą psychicznie i duchowo przygotowani na taką ewentualność. Zaakceptują kolejne dziecko. Dlatego podstawową decyzją małżonków chrześcijańskich (bez względu na to, czy mają wolę przyjęcia liczniejszego potomstwa, czy też dla słusznych racji chcą odłożyć jego przyjście na świat) powinno być solidne poznanie naturalnego cyklu kobiety (zdobycie odpowiedniej wiedzy na ten temat, zgodnej ze współczesnymi osiągnięciami nauki, i umiejętności jej praktycznego zastosowania) i świadome dostosowanie do niego czasu współżycia seksualnego. Także rozwój nowoczesnej diagnostyki niepłodności opiera się na dokładnym badaniu procesów zachodzących w organizmie. Seksualność nie jest tylko popędem, płodność nie jest tylko zdolnością do urodzenia dziecka. Przez nasze ciała ujawnia się nasze wnętrze – miłość lub nienawiść, dobro lub zło. Na terenie ducha i psychiki płodność ujawnia się jako stała wewnętrzna gotowość do pogłębiania jedności między kochającymi się osobami. Wyraża się ona w zdolności do twórczego budowania duchowej, intelektualnej i emocjonalnej więzi. Uzdalnia do nawiązania głębokiego osobistego kontaktu z Bogiem i współmałżonkiem. Człowiek płodny kierowany miłością nie żyje już po to, aby zaspokajać swoje potrzeby, a więc dla samego

139˜


˜

140˜

siebie, dla swojego zadowolenia, ale potrafi żyć dla drugiej osoby. Potrafi kochać. Tak pojęta płodność jest energią – dynamizmem, który wyrywa człowieka z zamkniętego środowiska własnego „ja”, z ściśle określonej przestrzeni życia, ku „ty”, czyli ku drugiemu „ja”, z którym człowiek pragnie stworzyć nowe środowisko miłości. Ciało, seksualność, płodność są ukierunkowane na dawanie życia.


ZaskakujÈcy dwugïos na temat

cieni i blasków bycia we dwoje!

Jaki jest patent na udany zwiÈzek? Czy KoĂcióï naprawdÚ jest przeciwny namiÚtnoĂci i uwaĝa seks za rzecz grzesznÈ? Czy kïótnie szkodzÈ maïĝeñstwu? A moĝe kryzys potrağ byÊ zbawienny? Na te i wiele innych pytañ odpowiada ojciec Ksawery Knotz, kontrowersyjny duszpasterz maïĝeñstw, specjalista od „aktu maïĝeñskiego” i „teologii orgazmu”. Ojciec Ksawery przekonuje, ĝe moĝna byÊ przykïadnym katolikiem i czerpaÊ radoĂÊ z seksu. Gïos ojca ksawerego przeplata siÚ z osobistymi reĠeksjami moniki waluĂ, doktora teologii, ĝony, matki, rekolekcjonistki pracujÈcej z maïĝeñstwami i wykïadowczyni w seminarium duchownym. to obowiÈzkowa lektura dla narzeczonych, maïĝonków oraz tych, którzy dopiero poszukujÈ swojej drogi.

PUZZLE MA ¿E SKIE

Cena detal. 27,90 zï ISBN 978-83-240-1157-5

9 788324 011575


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.