Tajne państwo z kartonu. Rozważania o Polsce, bezprawiu i niesprawiedliwości

Page 1

Wydawnictwo Znak KRAKÓW 2022

Projekt okładki

Mariusz Banachowicz

Zdjęcie autora na skrzydełku Jędrzej Nowicki / Agencja Wyborcza.pl

Wybór i opracowanie Michał Jędrzejek

Redaktor prowadzący Katarzyna Węglarczyk

Korekta Barbara Gąsiorowska Katarzyna Węglarczyk

Łamanie CreoLibro

Copyright © by Marcin Matczak

Copyright © by Agora SA

© Copyright for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2022

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl Wydanie I, 2022. Printed in EU

ISBN 978-83-240-6613-1

SPIS TREŚCI

Od autora 7 GRA O PAŃSTWO PRAWA 11 JĘZYKI DEMOKRACJI 169 SZALEŃSTWA WŁADZY 253

Siedem chudych lat. Kalendarium 341 Indeks tekstów 349

OD AUTORA

Pamiętam, że tego jesiennego wieczoru w 2015 roku wyszed łem właśnie z uniwersyteckich zajęć na warszawskim Powiślu. Ktoś zadzwonił z informacją, że w parlamencie posłowie PiS uchwałą Sejmu unieważniają wybór sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ta informacja wydawała się tak absurdalna, że jedyną moją reakcją był nerwowy śmiech. Właśnie zaczynała się polska wersja Serii Niefortunnych Zdarzeń, które spowo dowały, że kolejnych siedem lat naszego wspólnego życia nad Wisłą to lata zdecydowanie chude – pełne destrukcji, nie budowania, pełne nienawiści, nie zrozumienia.

Początkowo wydawało się, że to kryzys wyłącznie prawny. Łamanie ustawy zasadniczej i niszczenie instytucji okazały się jednak symptomami choroby o wiele głębszej. Nie były one przecież jedynie szalonym, jak się wydawało, działaniem władzy, ale uzyskały szerokie poparcie jej wyborców. Duża część Polaków uznała, że system instytucjonalny, który mozolnie

7 Od aut O ra

budowaliśmy przez trzydzieści lat, jest nie tylko niewydolny, ale z gruntu zły, a tym samym nie ma sensu go ewolucyjnie reformować – trzeba go rewolucyjnie zastąpić systemem no wym. A potrzeba rewolucji nigdy nie jest zjawiskiem prawnym, lecz psychologicznym i społecznym. Za PiS-owskim atakiem na prawo stoją frustracja i gniew, które w ostatnich siedmiu latach znalazły wreszcie upust.

Nie tłumaczę ani nie usprawiedliwiam tych emocji – każdy nosi w sobie jakieś pokłady frustracji i gdyby każdy, jak wyborcy PiS, chciał dawać jej upust, gdy zwycięża jego partia, nie dałoby się żyć. Chcę tylko powiedzieć, że przez tych siedem ostatnich lat starałem się zrozumieć, jakie są rzeczywiste przyczyny tego, co nas spotkało. A to zrozumienie wymaga zejścia głębiej, pod przykrywkę instytucjonalno-prawną – do ludzkich uczuć i do języka, który je wyraża. Schodziłem więc, czego dowodem są zebrane w tej książce moje teksty, napisane w ostatnich siedmiu latach: i te o prawie i konstytucji, i te o emocjach, języku propagandy i polaryzacji, która niszczy Polskę.

Każdy, kto pisze, wie, że pisanie nie jest uzewnętrznianiem myśli w pełni ukształtowanych, przelewaniem na papier albo ekran komputera czegoś gotowego. Pisanie to myślenie, a więc ociosywanie myśli z nalotów, wyprowadzanie ich z mgły, próba zrozumienia, co tak naprawdę chcą nam powiedzieć. Ta książka jest zapisem długiej drogi – próby zrozumienia tego, co na zewnątrz, i tego, co wewnątrz. Jeśli ktoś chciałby tę dro gę ze mną przejść, dzięki wydawnictwu Znak pojawia się ku temu doskonała okazja.

Początkowo ten tom miał nosić tytuł, który oddawałby jego kronikarski charakter. „Annały rozkładu” okazały się jednak zbyt historyczne i zbyt pesymistyczne. A historia ma przecież

8 Od aut O ra

nas uczyć i dawać nadzieję, że – jeśli była zła – nie powtórzy się właśnie dzięki temu, że ją zrozumieliśmy. Stąd ostatecznie i tytuł tej książki, i wymowa notki na jej okładce stały się trochę bardziej ponadczasowe i trochę bardziej optymistyczne. Z taką nadzieją tę książkę w ręce czytelnika oddaję. Może jako społeczeństwo zasłużyliśmy, żeby po siedmiu latach chudych przyszło siedem lat tłustych?

Chciałbym tak myśleć, choć wszystko temu myśleniu się sprzeciwia: i wojna w Ukrainie, i kryzys gospodarczy wraz z nadchodzącą trudną zimą, i zapowiedzi opozycji, która – kie dy wygra – właściwie chce zrobić to samo co PiS siedem lat temu, tylko bardziej. Wynika z tego, że nadal będzie o czym pisać, bo jeszcze więcej rzeczy będzie trzeba zrozumieć. Ten tom nie jest więc prawdopodobnie podsumowaniem jakiegoś etapu, lecz raczej wstępem do etapu nowego. Ciąg dalszy bo wiem z pewnością nastąpi.

Warszawa, 24 października 2022

GRA O PAŃSTWO PRAWA

A l AR m d E m O k RAC j I

Jeśli wspieracie Trybunał, róbcie to dalej. Przejęcie Trybunału, które niezgodnie z konstytucją się właśnie dokonuje, da obecnej większości władzę absolutną.

W związku z uchwaleniem nowej ustawy o Trybunale Konsty tucyjnym zwracam się z apelem do wszystkich nieprawników z obu stron barykady, zwłaszcza tych zmęczonych wielomiesięczną prawniczą debatą nad problemem Trybunału. Trybunał Konstytucyjny jest jedynym organem, który w świetle konstytucji może sprzeciwić się władzy. Tylko Try bunał może wyrzucić do kosza ustawę, która zabierze wam niezgodnie z konstytucją pieniądze, wrzuci was niezgodnie z konstytucją do więzienia czy pozbawi was tego, co dla was najważniejsze. I nieważne, że nie zawsze był w stanie to rzeczywiście zrobić, tak jak w przypadku OFE. Jeśli stanie się

13 Al AR m d E m O k RAC j I

atrapą, do czego prowadzi uchwalona ustawa, na pewno nie będzie mógł nas chronić przed nadużyciami władzy.

Dlatego jeśli wspieracie Trybunał, róbcie to dalej, bo jest to sprawa obecnie najważniejsza. Przejęcie Trybunału, które nie zgodnie z konstytucją się właśnie dokonuje, da obecnej więk szości władzę absolutną. A władza absolutna korumpuje absolutnie.

A jeśli jesteście przeciwnikami Trybunału, to pamiętajcie, że on nie stanie na przeszkodzie sensownym rozwiązaniom legislacyjnym. Jeśli obecny rząd będzie chciał lustracji, będzie mógł ją przeprowadzić. Niech tylko porządnie i precyzyjnie zdefiniuje pojęcie współpracy. Jeśli będzie chciał dać dalsze przywileje, niech daje, byleby pilnował równości. To się naprawdę da zrobić z niezależnym Trybunałem.

Ludzie dziwią się, dlaczego prawnicy tak bardzo bronią TK. Trybunał jest jak alarm w waszym aucie. Jeśli ktoś próbuje się do auta dostać nielegalnie, alarm musi zawyć. Jeśli ktoś wchodzi do auta legalnie, alarm nie wyje. Czy to naprawdę dziwne, że właściciel samochodu interweniuje, kiedy widzi, jak ktoś manipuluje przy jego alarmie?

Nie wyłączajmy Trybunału – to alarm demokracji. Niewątpliwie wymaga ulepszenia, ale nie pozwólmy, by stał się atrapą. Brońmy go.

Z ły SE n O PRAWIE

Trybunału Konstytucyjnego już prawie nie ma. Zostajemy sami wobec władzy, która uważa, że cel – domniemane dobro Pol ski – uświęca środki, czyli stanowienie złego prawa.

Wyobraź sobie prawo, którego byś się bał. Na przykład prawo, które pozwala agentowi w cywilu uwieść twoją córkę, nagrać ją w intymnej sytuacji, a potem szantażować tym na graniem, żeby zachęcała cię do wystawienia kilku lewych faktur VAT na rzecz firmy swojego znajomego. Albo prawo pozwalające państwu za niewielkie pieniądze wykupić twój majątek, który zdecydowałeś się przekazać swoim dzieciom w testamencie. Wyobraź sobie prawo, które pozwala prokuratorowi uderzyć twojego brata w czasie przesłucha nia, oblać go zawartością nocnika i nagrać to wszystko smartfonem.

Wyobraź także sobie, że kiedy chciałbyś przeciwko takiemu prawu zaprotestować, nie wolno byłoby ci tego zrobić

15 Zły SE n O PRAWIE

publicznie, bo władza, wiedząc, że chcesz protestować, udaremniłaby ci wyjście na ulicę.

Prawo jak zły sen. Wystarczy się obudzić i znika – żyjemy przecież w demokratycznym kraju, mamy prawa i wolności, mamy konstytucję, która nas chroni. Mamy przecież Trybunał Konstytucyjny, który w przypadku uchwalenia takiego prawa jest ostatnią deską ratunku. Można się do niego zwrócić, nawet jeśli jest się mniejszością, i poprosić o ocenę tego złego prawa. A Trybunał w swoim wyroku uchyliłby takie złe prawo. Na tym przecież polega trójpodział władzy – sędziowie mają chro nić obywateli przed samowolą państwa.

Problem w tym, że Trybunału Konstytucyjnego już prawie nie ma. Mimo protestów na ulicach, mimo próśb prezydenta USA, mimo rekomendacji Unii Europejskiej Trybunał Konsty tucyjny jest od roku paraliżowany, obrażany, a teraz rozmon towywany. Ostatnie ustawy „naprawcze” powtarzają niemal wszystkie regulacje, które już tyle razy były uznawane za niekonstytucyjne. Po 19 grudnia z Trybunału odejdzie prezes Rzepliński, a nowa osoba, wskazana arbitralnie przez prezydenta, dopuści do orzekania trzech sędziów wybranych nielegalnie w zeszłym roku. W ten sposób Trybunał zostanie zdobyty i całkowicie podporządkowany woli obecnej większości parlamentarnej. Możesz powiedzieć: „I co z tego?”. Demokratycznie wybrana władza nie będzie przecież chciała źle dla obywateli. Posłowie i senatorowie to jedni z nas, nie mają interesu w tym, żeby atakować swój własny naród agresywnymi regulacjami. A poza tym lepiej rozumieją potrzeby tego narodu niż prawni cy odziani w starodawne togi. Nie mamy powodu obawiać się tych, których wybraliśmy. A w ogóle z tym całym Trybunałem to po prostu histeria elit.

16 G RA O
PRAWA

Ale ten zły sen o prawie, opisany na początku, nie jest snem, tylko jawą. Ostatnie zmiany w procesie karnym pozwalają uzyskiwać władzy dowody przeciwko tobie w sposób nielegalny, o ile tylko nie będzie się ciebie zabijać ani torturować – wszyst kie inne chwyty są dozwolone. Te same zmiany zwalniają pro kuratora z odpowiedzialności dyscyplinarnej za „rażącą obrazę prawa”, jeśli działał wyłącznie w interesie społecznym. Inne prawo brutalnie ingeruje w dziedziczenie ziemi rolnej, jeszcze inne, właśnie zaproponowane prawo nie pozwala zorganizować pro testu, takiego na przykład jak czarny marsz kobiet, jeśli w tym samym czasie ma się odbyć zgromadzenie państwowe lub koś cielne. Czy to są dobre rozwiązania? Czy widać w nich wystarczającą troskę parlamentarzystów o obywatela? Niestety nie. Co powoduje zatem, że nasi przedstawiciele uchwalają takie prawo? Odpowiedzią jest ludzka skłonność do uświęcania środków cela mi. Skoro rządzący chcą czegoś dobrego dla Polski (cel), to mają prawo użyć prawa (środek), które – w ich mniemaniu – ten cel pozwoli zrealizować. Oślepieni pięknem celu, nie chcą pamiętać, że dobrymi intencjami jest wybrukowane piekło. Mamy zbyt wiele doświadczeń historycznych, by zaufać pięknemu celowi i zlekceważyć dobór środków. Właśnie z tego powodu demokrację zwykłą zastąpiliśmy demokracją konstytucyjną. Demokracja zwykła polega na rządach większości, która może mieć pokusę realizowania swoich celów przy naruszeniu praw mniejszości, czyli tych obywateli, których repre zentanci przegrali wybory. Demokracja konstytucyjna także pozwala realizować cele większości, ale tylko przy poszanowa niu praw aktualnej mniejszości.

Jak mawiał Bruce Ackerman, amerykański filozof, w demokracjach konstytucyjnych prowadzi się dwa rodzaje polityki:

17 Zły SE n O PRAWIE

politykę zwykłą i politykę konstytucyjną. Polityka konstytucyjna to realizacja wartości, które społeczeństwo w specjalnym wysiłku demokratycznym (na przykład w referendum) uzna ło za kluczowe i dlatego zapisało je w konstytucji. Wszyscy mamy obowiązek realizować te wartości polityki konstytucyj nej w wieloletniej perspektywie. Co cztery lata wybiera się natomiast władzę do realizacji polityki zwykłej, która musi się mieścić w ramach polityki konstytucyjnej: musi szanować godność człowieka, szanować swobodę wypowiedzi i zgromadzeń oraz dawać gwarancję sprawiedliwego procesu. Jeśli polityka konstytucyjna to długa i szeroka autostrada, to polityka zwyk ła jest jak prowadzenie samochodu po tej autostradzie: wolno zmienić pas, można zwolnić lub przyspieszyć. Ale w żadnym wypadku nie wolno cofać ani zawracać.

Nasza obecna władza właśnie zawraca na konstytucyjnej autostradzie. Powołując się na dobro narodu, narusza konsty tucję i likwiduje niezależny sąd konstytucyjny, który jest na tej autostradzie jedynym policjantem. Bez niezależnego Trybunału Konstytucyjnego nie tylko złe prawo, które już uchwalono, ale każde inne, które dopiero powstanie, będzie nas bez względnie wiązało. I mnie, i ciebie, i twoją córkę, i twojego brata. Wszyscy będziemy skazani na decyzje ludzi, którzy mają mnóstwo dobrych intencji, i absolutnie nic z tym nie będziemy mogli zrobić, jeśli dobrane przez nich środki okażą się złe.

(grudzień 2016)

k O n IEC ROZ m OW y

Na scenie, na której prowadzi się publiczną debatę nad prawem i wartościami, stoją dwa krzesła. Ale oba zajmuje ten sam rozmówca.

Ostatnie dwa miesiące były finałem długiego kryzysu związanego z Trybunałem Konstytucyjnym. Jego efektem jest całościowe przejęcie kontroli nad nim przez rządzącą większość. Warto poświęcić chwilę na refleksję, co takie przejęcie kontroli oznacza w szerszej perspektywie funkcjonowania wspólnoty, jaką, zgodnie z konstytucją, są wszyscy obywatele Rzeczypospolitej.

Według Jürgena Habermasa, niemieckiego filozofa i socjo loga, właściwe funkcjonowanie społeczeństwa zależy od jako ści komunikacji między jego członkami. Nie chodzi przy tym przede wszystkim o komunikację na poziomie mikro – w rozmowach prowadzonych twarzą w twarz, z przyjaciółmi czy rodziną – ale o komunikację na poziomie makro, na poziomie

19 kO n IEC ROZ m OW y

społeczeństwa. Komunikacja ta odbywa się poprzez działalność polityków, dziennikarzy, naukowców, a także zwykłych ludzi, którzy, korzystając z dobrodziejstwa mass mediów, z wolności wypowiedzi i wolności publikacji, rozpowszech niają poglądy, stanowiska i wartości w ogólnospołecznym dyskursie.

Jednym z najważniejszych narzędzi tej ogólnospołecznej, zinstytucjonalizowanej komunikacji jest prawo. Na swoim najbardziej podstawowym poziomie prawo jest językiem, w któ rym społeczeństwo formułuje swoje stanowisko co do rzeczy najważniejszych: celów, do których zdąża, czynów, których nie akceptuje, i wartości, które popiera. Tworzenie i stosowanie prawa jest złożonym i sformalizowanym procesem komunikacji. Wybory powszechne i poprzedzające je kampanie, de baty nad ustawami w parlamencie, wreszcie procesy sądowe są dyskusjami nad tym, co słuszne, a przez to warte poparcia i wprowadzenia w życie.

Ostatnia dyskusja, jaką przed wprowadzeniem prawa w życie odbywa nad nim społeczeństwo, rozgrywa się pomiędzy parlamentem a sądem konstytucyjnym. Wypowiedź parla mentu, a w rzeczywistości większości, która aktualnie rządzi –to ustawa. Drugą stroną tej dyskusji jest mniejszość, w danej chwili niereprezentowana przez partię rządzącą. Wypowiedzią tej strony jest wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, a więc prośba, żeby Trybunał wdał się w dyskusję z parlamentem co do tego, czy uchwalona ustawa jest rzeczywiście dobrym roz wiązaniem. Wyrok Trybunału, mający moc ustawy, jest zatem odpowiedzią na ustawę: wyrażeniem zgody przez mniejszość na daną regulację bądź też wyrażeniem sprzeciwu, który musi zostać przez parlament uwzględniony.

20 G RA O

Społeczna dyskusja na poziomie makro, w szczególności dyskusja nad prawem, jeśli ma mieć sens, powinna przebiegać według pewnych warunków. Habermas wskazuje te warunki poprzez konstrukcję tak zwanej idealnej sytuacji mowy. Nikt nie jest wykluczony z dyskusji, każdemu zapewnia się możli wość w niej udziału na zasadzie równości szans, każdy może skrytykować pozycję rozmówcy, nikt nie działa pod przymusem, także przymusem zakończenia dyskusji w danym czasie, a każda strona ma obowiązek uwzględnić dobry argument.

Idealna sytuacja mowy jest utopią, ale zbyt dalekie odejście od tego wzorca oznacza zaprzeczenie dyskusji. A zaprzecze nie dyskusji to brak demokratycznej legitymacji dla jej efektów, to narzucenie partykularnego zdania części społeczeństwa innym, to wreszcie – jak wskazuje Habermas – droga do autory taryzmu. Dlatego współczesne konstytucje chronią swobodę wypowiedzi, zabraniają cenzury, gwarantują każdemu równy udział w życiu politycznym i obdarzają równym głosem w wyborach. Konstytucje wreszcie ustanawiają zasadę trójpodziału władzy: także ona stanowi formę urzeczywistnienia równości i niezależności partnerów społecznych, którzy debatują o rea lizacji dobra wspólnego.

Powiedzieć, że ostatni rok dostarczył w Polsce wielu przykładów komunikacji, która zaprzecza idealnej sytuacji mowy, to nic nie powiedzieć. Błyskawiczne, prowadzone nocą debaty nad ustawami oraz wprowadzanie tych ustaw w życie ze skutkiem natychmiastowym, aby nie dopuścić do ich konsty tucyjnej kontroli, to rażące naruszenie wymogu odpowied niego czasu na dyskusję. Paraliżowanie Trybunału kolejnymi regulacjami, aby nie mógł skutecznie i w odpowiednim czasie wyrokować, i niewpuszczanie posłów opozycji do sali obrad

21 kO n IEC ROZ m OW y

w czasie uchwalania budżetu to przykłady niedopuszczalnego wykluczania z dyskusji. Bezpardonowe ataki na sędziów Trybunału, grożenie odebraniem ich praw, propagandowe obraża nie i ośmieszanie opozycji to psychologiczne środki przymusu, które zaprzeczają istocie dyskusji. Odmowa publikacji wyro ków Trybunału, nazywanie ich „opiniami wydanymi przy kawie i ciasteczkach” to z kolei zanegowanie podstawowego wymogu idealnej sytuacji mowy: obowiązku uznania dobrego argumentu.

Choć wydaje się to nieprawdopodobne, grudniowe wyda rzenia w sprawie Trybunału pogorszyły już i tak bardzo złą ja kość społecznej rozmowy. Oto bowiem rozmowa dwóch stron, choć daleka od ideału, została zastąpiona monologiem prowadzonym pod pozorem rozmowy. Powołanie nowej prezes TK, które odbyło się na podstawie ustawy wprowadzonej z efektem natychmiastowym i z pominięciem konstytucyjnych funkcji wiceprezesa Trybunału, pozwoliło na pełne przejęcie kontroli nad sądem konstytucyjnym i ostateczne dopuszczenie do orzekania trzech tak zwanych antysędziów – nielegalnie wybranych w grudniu 2015 roku dublerów wcześniej prawidłowo powoła nych sędziów. Działanie to jest ostatecznym aktem uzurpacji, zdobyciem przez większość pozycji trybuna mniejszości. Na scenie, na której prowadzi się publiczną debatę nad prawem, nadal więc stoją dwa krzesła. Oba jednak zajmuje ten sam rozmówca, który w zależności od tego, w jakiej roli się wypowia da, przesiada się z jednego na drugie.

W efekcie większość rządząca, która w zeszłym roku od mawiała rozmowy z mniejszością, między innymi systematycznie nie pojawiając się na rozprawach przed TK, rozmawia sama ze sobą. Rozmowę tę toczy, kierując się prostą filozofią:

22 G RA O PAŃSTWO PRAWA

„Ich Trybunał nie był partnerem do rozmowy, nasz Trybunał już jest”. Nagle okazuje się, że Ministerstwo Sprawiedliwości, wcześniej dezawuujące Trybunał, ma pełen respekt dla sądu konstytucyjnego. Ba, nawet grozi sędziom sądów powszech nych postępowaniami dyscyplinarnymi, jeśli nie podporządku ją się wyrokom tego Trybunału. Prof. Zaradkiewicz, zagorzały krytyk Trybunału w zeszłym roku, dzisiaj zachęca opozycję, aby właśnie do Trybunału skierowała ustawę budżetową, bo przecież jest on jedynym organem władnym tę sprawę rozpo znać. Zbigniew Ziobro wstrzymywał się natomiast z zarzutem nielegalnego rzekomo wyboru sędziów Rymara, Zubika i Tulei aż siedem lat (wybrano ich w 2010 roku), aby w styczniu tego roku złożyć wniosek do TK w ich sprawie. Jak widać, dopiero teraz jest z kim w Trybunale rozmawiać.

Prezes Przyłębska do składu, który będzie mógł wyrzucić z Trybunału trzech sędziów powołanych w 2010 roku, wy znaczyła siebie, wybranego przez PiS sędziego Warcińskiego oraz jednego z dublerów (Mariusza Muszyńskiego). Zwłaszcza udział tej ostatniej osoby w dalszym demolowaniu Trybunału jest symboliczny – osobie nielegalnie do Trybunału wprowadzonej daje się możliwość usunięcia z niego legalnie wybranych sędziów. Dzięki takiej konfiguracji składu orzekającego większość rządząca, która głosem prokuratora generalnego sformułowała prawną wątpliwość, sama sobie, głosem nielegalnie wprowadzonych przez siebie do Trybunału osób, tę wątpliwość rozjaśni. Zakładając, że większość rządząca nie choruje na schizofrenię, zapewne zgodzi się sama ze sobą. A je śli tak będzie, to usunie sędziów wybranych w 2010 roku przez opozycję i wprowadzi do Trybunału kolejnych trzech sędziów, w ten sposób całkowicie go dominując.

23 kO n IEC ROZ m OW y

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.
Tajne państwo z kartonu. Rozważania o Polsce, bezprawiu i niesprawiedliwości by SIW Znak - Issuu