

Tytuł oryginału
The daughters of Kobani: a story of rebellion, courage, and justice
Copyright © 2021 by GTL Group, Inc.
Projekt okładki Grupa Projektor / Paweł Borkowski
Ilustracja na okładce © Ahmet Sik / Getty Images
Ilustracja na wewnętrznych stronach okładki © John Moore / Getty Images
Opieka redakcyjna Magdalena Kowalewska
Opieka promocyjna Agnieszka Madeja
Konsultacja merytoryczna Dr Artur Rodziewicz
Adiustacja Kinga Kosiba Korekta Maria Zając Irena Gubernat
Opracowanie mapy Marcin Słociński
Opracowanie typograficzne i łamanie Witold Kowalczyk
Copyright © for the translation by Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o., 2023 ISBN 978-83-240-8808-9
Znak Horyzont www.znakhoryzont.pl
Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl Wydanie I, Kraków 2023. Printed in EU
Azima wyrównała oddech – powietrze przepływało przez nią cicho, niemal bezdźwięcznie – i zmusiła się do czegoś, co nie leżało w jej naturze. Do cierpliwości.
– Pozostań na pozycji. Namierz wroga. Spokój to klucz do twojego sukcesu – powiedziała do siebie. – Zwłaszcza kiedy cel masz przed nosem. Gdyby zapytać któreś z jedenaściorga braci i sióstr, jakim słowem opisaliby ją jako dziecko, żadne z nich nie w ymieniłoby w o dpowiedzi cierpliwości jako cechy Azimy. „Silna” –mówiliby. „Prowodyrka, liderka”. Ktoś, kto działa o d razu.
Z determinowana”.
Tymczasem zbliżała się do trzydziestki, siedziała w kucki w gnieździe z łokciami przy bokach, a jej ciało tworzyło niemal idealną literę S, kiedy obróciła głowę, aby spojrzeć w wąską szparę światła, przez którą miała strzelać. Jej życie i – co jej zdaniem było o wiele ważniejsze – życie jej towarzyszek broni zależało od jej cierpliwości, od wyczucia, kiedy nadejdzie najlepsza chwila na strzał. Nie mogła się pospieszyć nawet o sekundę. Snajperki takie jak ona odgrywały kluczową rolę w sytuacji, w której wszyscy się teraz znajdowali: w oblężonym Kobani, kurdyjskim mieście zamieszkanym przez około czterdzieści tysięcy osób, wciśniętym pomiędzy granice Syrii i Turcji. Azima i jej kompanki miały jedno zadanie do wykonania: obronić Kobani. – Klucz to zachować spokój – powtarzała mniej doświadczonym snajperkom, które pracowały z nią ramię w ramię i uważały ją za autorytet. – Żadnych zbędnych ruchów, żadnego podekscytowania. W ogóle żadnych emocji, bo nie traficie w cel.
Powoli podparła się na prawym łokciu i przechyliła nieznacznie głowę, by spojrzeć na koniec lufy. Jej gęste czarnobrązowe włosy wymykały się spod okrywającej je niebiesko-biało-fioletowej chustki, więc zacisnęła ją, aby opanować kosmyki. Przeniosła ciężar ciała na drugi łokieć oparty o jasnobrązowy worek z piaskiem, nieco bardziej w lewo, i trzymała się jak najbliżej ziemi, kiedy zmieniała pozycję. Każdy ruch miał znaczenie.
Azima, tak jak wiele innych członkiń i członków Powszechnych Jednostek Ochrony tworzonych przez syryjskich Kurdów, weszła
na drogę kończącą się na polu walki w Kobani w 2014 roku podczas ulicznych demonstracji, które wybuchły w jej rodzinnym mieście Kamiszli dziesięć lat wcześniej. Kurdowie to największa mniejszość etniczna w Syrii, stanowią około dziesięciu procent dwudziestojednomilionowej populacji kraju. Naród ten został rozdzielony pomiędzy cztery kraje – to najliczniejsza grupa narodowa bez własnego państwa*. Nie taki był plan – traktat w Sèvres z 1920 roku zakładał utworzenie państwa kurdyjskiego, ale pierwszy prezydent Turcji Mustafa Kemal Atatürk odrzucił te ustalenia od razu po objęciu urzędu w 1923 roku. Postanowienia traktatu w Sèvres zmienił traktat w Lozannie, wynegocjowany przez nowy rząd Atatürka. W dokumencie nie pojawiła się żadna wzmianka o ojczyźnie dla Kurdów. Trzydzieści milionów osób pozbawionych państwa trafiło po upadku imperium osmańskiego w granice państwowe dzisiejszych Turcji, Iraku, Syrii i Iranu. Największa populacja Kurdów zamieszkuje Turcję. Żaden z czterech krajów nie wspierał kurdyjskiej tożsamości ani kurdyjskich ambicji posiadania własnego kraju. Kiedy władzę nad Syrią przejęli arabscy nacjonaliści, rząd zaczął ograniczać prawa, którymi cieszyła się ta grupa ludności: zamykano kurdyjskie media, nauczanie w języku kurdyjskim zostało zdelegalizowane. Pod koniec lat pięćdziesiątych Kurdowie utracili możliwość pracy w policji i wojsku.
* Kurdowie ustępują pod tym względem Tamilom, którzy de facto są najliczniejszą grupą narodową bez państwa – ich liczbę szacuje się na ponad 74 miliony – przyp. red.
Syryjscy Kurdowie pod wieloma względami stali się wyrzutkami we własnym kraju, oficjalnie nazywanym Syryjską Republiką Arabską. Rząd centralny odmówił obywatelstwa dziesiątkom tysięcy syryjskich Kurdów, którzy przeoczyli jednodniowy spis powszechny w 1962 roku, przeprowadzony bez uprzedzenia w prowincji Hasaka zdominowanej przez tę ludność. W rezultacie Kurdowie nie mogli uzyskać aktów urodzin ani ślubu, miejsc na uniwersytetach ani paszportów – oficjalnie byli bezpaństwowcami. Represje nasiliły się w 1963 roku, kiedy do władzy w Damaszku doszła partia Baas*. Dekadę później na skutek polityki „ arabskiego pasa” prowadzonej przez syryjski reżim Kurdowie utracili ziemie przy granicach z Irakiem i Turcją. Jednym z działań prowadzonych w ramach tej polityki było przesiedlanie arabskich rodzin na ziemie konfiskowane Kurdom. Reżimowi nauczyciele nauczali w kurdyjskich szkołach po arabsku – język kurdyjski został zakazany. Kurdowie oficjalnie nie mieli prawa posługiwać się swoim językiem, nie wolno było publikować żadnych kurdyjskich tekstów. Znacznie ograniczono prawa Kurdów do posiadania majątku, odebrano im prawo obchodzenia tradycyjnych kurdyjskich świąt, które zostały zdelegalizowane, nie mogli oni nadawać dzieciom imion w swoim języku ani wykonywać swojej muzyki. Każdy – czy to Kurd, czy Arab –kto sprzeciwił się reżimowi, musiał się liczyć z wyrokiem więzienia i gorszymi konsekwencjami, a syryjski aparat bezpieczeństwa
* Baas – arabska partia polityczna, której celem jest scalenie i zjednoczenie świata arabskiego – przyp. tłum.
uważnie przyglądał się terenom zamieszkanym przez Kurdów. Nieposłuszeństwo oznaczało sprzeciw wobec czujnego reżimu, który więził, torturował i unicestwiał swoich wrogów. Przez długie dekady młodzi Kurdowie szli w ślady starszych, którzy próbowali układać sobie życie w granicach narzuconych przez reżim. Oficjalnie zdelegalizowano wszystkie partie polityczne poza rządzącą, ale Kurdowie mimo to tworzyli luźne organizacje w ramach obowiązującego prawa. W 2004 roku sytuacja zaczęła się zmieniać – po części dlatego, że Kurdowie po irackiej stronie granicy w rezultacie obalenia Saddama Husajna zyskali więcej praw. Dzięki strefie zakazu lotów, obowiązującej przez dekady, powstało przy okazji bezpieczne miejsce dla irackich Kurdów. Obalenie w 2003 roku irackiego przywódcy, który mordował kurdyjską populację, otworzyło drogę do uznania praw Kurdów w irackiej konstytucji i zostało przyjęte z radością przez młodych syryjskich Kurdów. Docierały do nich też wieści, że amerykański prezydent George W. Bush może wkrótce nałożyć sankcje na syryjski reżim. Wydarzenia te stały się tłem pamiętnego meczu piłkarskiego, który odbył się w pewien piątek w marcu 2004 roku w Kamiszli –miejscowości zamieszkanej w przeważającej części przez Kurdów – i który miał się odbić szerokim echem również w innych rejonach zamieszkanych przez tę ludność. Na boisku stanęły dwie drużyny: z Kamiszli i z Deir ez-Zur, miasta zamieszkanego w większości przez Arabów. Zwyczajowe przekrzykiwanie się kibiców szybko przybrało agresywny polityczny ton. Według niektórych doniesień to kurdyjscy kibice sprowokowali konfrontację,
kiedy zaczęli wymachiwać kurdyjskimi flagami i pokazywać transparenty wychwalające George’a W. Busha. Według innych zaczęli kibice z Deir ez-Zur, ponieważ mieli portrety Saddama Husajna i obrzucali obelgami przywódców irackich Kurdów. Tak czy inaczej rozpętała się burda. W odpowiedzi miejscowe władze syryjskie otworzyły ogień do strony kurdyjskiej, w rezultacie czego zginęły ponad dwa tuziny nieuzbrojonych kibiców, a sto osób doznało obrażeń. Wywołało to zamieszki i ataki na budynki rządowe ze strony młodych Kurdów, którzy dopuszczali się też niszczenia murali upamiętniających zmarłego Hafiza al-Asada. W sobotni wieczór syryjska telewizja państwowa ogłosiła, że rząd przeprowadzi dochodzenie w sprawie rozruchów, za które winę ponoszą elementy wywrotowe uzależnione od idei z zewnątrz. Niepokoje społeczne rozlały się na inne miasta i dały początek największemu od wielu lat cywilnemu powstaniu w Syrii. Niszczono urzędy, tysiące Kurdów skazano na więzienie, setki odniosły rany.
Pod koniec marca, po niemal dwóch tygodniach zamieszek, reżimowi udało się zaprowadzić spokój. Baszar al-Asad, który poszedł w ślady ojca i cztery lata wcześniej przejął władzę w Syrii, wysłał na obszary zamieszkane przez Kurdów uzbrojoną policję i czołgi.
Protesty z 2004 roku miały znaczące konsekwencje. W miarę postępu zmian w Iraku Asad był coraz bardziej izolowany. Młodzi syryjscy Kurdowie pokazali, że potrafią sprzeciwić się starszyźnie i wyjść na ulice, nawet jeśli wiąże się to z ryzykiem i groźbą więzienia. Powstanie obnażyło podział międzypokoleniowy i siłę
woli młodych syryjskich Kurdów, takich jak Azima, którzy mieli dość zarówno władzy w Damaszku, jak i własnych przywódców politycznych przedkładających dialog i zakulisowe rozmowy ponad bezpośrednią konfrontację z Asadem. Przywódcy Kurdów faktycznie uważali siebie za kluczowych uczestników przyszłych negocjacji dotyczących praw tej ludności w państwie syryjskim. Niektórzy potępili nawet akty wandalizmu wymierzone w obiekty rządowe i wezwali do zakończenia zamieszek. Azima i jej rówieśnicy, zdecydowani ukształtować swoją polityczną przyszłość inaczej niż rodzice, wynieśli lekcję z wydarzeń z 12 marca 2004 roku – zobaczyli, że trzeba się zorganizować. Kurdowie, którzy wyszli na ulice, nie mieli broni ani strategii ochrony przed uzbrojonymi siłami bezpieczeństwa, ludźmi gotowymi na siłowe rozwiązania wobec cywilów. Amnesty International po zamieszkach w Kamiszli odnotowała „liczne doniesienia o torturach i złym traktowaniu zatrzymanych, w tym dzieci; co najmniej pięcioro Kurdów zmarło na skutek tortur i warunków w areszcie”. Azima i jej przyjaciele przekonali się, że za chaos we własnych szeregach Kurdowie zapłacili życiem. Poprzysięgli sobie, że kiedy znów nadarzy się okazja, będą uzbrojeni i o wiele lepiej zorganizowani.
W następstwie protestów z 2004 roku środowisko opozycyjne syryjskich Kurdów – młoda Partia Unii Demokratycznej (PYD, Partiya Yekîtiya Demokrat) – zaczęło rekrutować i organizować członków. Korzenie partii sięgają bezpośrednio organizacji politycznej tureckich Kurdów: Partii Pracujących Kurdystanu (PKK, Partiya Karkerên Kurdistanê). Partia Unii
Demokratycznej – nielegalna jak wszystkie partie opozycyjne w kraju – działała w u kryciu, by szerzyć własne idee i pozyskiwać zwolenników, i czerpała z prawie dwóch dekad obecności PKK w Syrii.
PKK rozpoczęła działalność na terenie Syrii w późnych latach siedemdziesiątych, kiedy jej przywódca Abdullah Odżalan, charyzmatyczny były student z południowo-wschodniej Turcji, przeniósł tu swój marksistowsko-leninowski ruch walczący o niepodległe państwo kurdyjskie. Turcja odmówiła Kurdom niemal wszystkich praw, nie uznawała nawet idei istnienia etnicznej tożsamości kurdyjskiej, nazywała tę ludność „Turkami górskimi”. Bunt Kurdów podsyciło wprowadzenie stanu wyjątkowego po przewrocie wojskowym w 1980 roku i konstytucji z 1982 roku, w której nazwano wszystkich obywateli członkami „narodu tureckiego” i całkowicie ignorowano prawa mniejszości narodowych. Odżalan pochodzi z ubogiej rolniczej rodziny. Ma sześcioro rodzeństwa, w tym ukochaną siostrę, którą wydano za mąż za trochę pieniędzy i kilka worków pszenicy. Studiował nauki polityczne w Ankarze, gdzie zainteresował się marksizmem i zaczął upominać się o prawa Kurdów. Porzucił studia po tym, jak został skazany na więzienie za kolportaż ulotek, i założył PKK. Partia pozostawała pod wpływem marksizmu-leninizmu, głosiła ideę niepodległego Kurdystanu i za priorytet uznawała oswobodzenie tzw. północnego Kurdystanu – części Turcji. Organizacja przeprowadziła swój pierwszy atak paramilitarny wymierzony w rząd turecki 15 sierpnia 1984 roku, kiedy to zginęło dwóch żołnierzy tureckich w dwóch prowincjach na południowym wschodzie.
Rok później CIA odnotowała, że buntownicy zmierzyli się z tureckimi siłami bezpieczeństwa ponad trzydzieści razy, w wyniku czego zginęło pięćdziesięciu sześciu tureckich żołnierzy. Ataki zdarzały się w następnej dekadzie coraz częściej, poszerzył się też zakres celów, a PKK wykorzystywała bazy w górach północnego Iraku i Syrii jako kryjówkę.
W tym okresie przywódcą Syrii był Hafiz al-Asad, ojciec Baszara, którzy rządził aż do swojej śmierci w 2000 roku. Odżalan przeniósł się z Turcji do Damaszku na zaproszenie Asada w 1979 roku, rok po utworzeniu PKK w tureckiej herbaciarni. Reżim Asada, odmawiający praw syryjskim Kurdom i niepodzielający żadnego z celów Odżalana, przyjął przywódcę tureckiej mniejszości kurdyjskiej na złość wspólnemu wrogowi Syryjczyków i Kurdów: Turcji. Syria pozostawała w konflikcie z Turcją z wielu powodów, między innymi z powodu dostępu do wód Eufratu. Oba kraje stały też po przeciwnych stronach podczas zimnej wojny – Turcja weszła do NATO w 1952 roku, a reżim Asada miał wsparcie Związku Radzieckiego. Asad uznał, że goszczenie Odżalana i PKK wzbudzi niepewność w jego rywalach z Ankary. W zamian Odżalan miał się skupić na Turcji, nie na Syrii. Przez dwie dekady przywódca tureckich Kurdów budował struktury PKK z Syrii i stąd organizował obozy szkoleniowe w Libanie. Członkowie partii po cichu uświadamiali rodziny, takie jak rodzina Azimy, w kwestii praw Kurdów, sprawiedliwości ekonomicznej i – co pozostawało w centrum ich ideologii – równości kobiet, a jednocześnie eskalowali ataki na terenie Turcji, która uważała Odżalana i jego organizację za główne zagrożenie dla swojego
bezpieczeństwa. Reżim syryjski czasami zezwalał Kurdom na dołączanie do zbrojnego ramienia PKK, aby w ten sposób, zamiast w syryjskiej armii, wypełniali oni obowiązek służby wojskowej.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych Turcja, wzmocniona militarnie i ekonomicznie, nawiązująca też stosunki dyplomatyczne i wojskowe z Izraelem, zaczęła coraz zdecydowaniej domagać się wydalenia Odżalana z Syrii. W końcu dopięła swego, gdy zagroziła Damaszkowi działaniami wojskowymi i wstrzymaniem dostaw wody. Pozbawiony radzieckiego wsparcia Asad zgodził się i reżim syryjski wydalił przywódcę PKK z kraju w październiku 1998 roku, czym zmusił go do szukania azylu w górach Kendil w północnym Iraku i położył kres dwóm dekadom obecności i wpływów Odżalana w Syrii. Turcja przekonała też Amerykanów do zaangażowania się w działania przeciwko Odżalanowi i jego organizacji. W 1997 roku USA na wniosek Turcji zgodziły się nazwać PKK organizacją terrorystyczną, która według strony tureckiej była winna śmierci prawie czterdziestu tysięcy osób. Niedługo po wydaleniu Odżalana z Syrii wywiad Stanów Zjednoczonych pomógł Turcji aresztować przywódcę Kurdów, kiedy ten szukał azylu w Nairobi. Turcja skazała go na śmierć w 1999 roku, a po zniesieniu kary śmierci w 2002 roku zmieniła wyrok na dożywocie. Od 1999 roku Odżalan przebywa w więzieniu na wyspie İmralı na morzu Marmara.
Dla Turcji jest on przestępcą, natomiast w wyobraźni syryjskich Kurdów plasuje się gdzieś pomiędzy Nelsonem Mandelą a George’em Washingtonem. Jedna z głównych tez Odżalana głosi, że kwestii praw Kurdów nie da się oddzielić od kwestii praw
kobiet, ponieważ ciemiężenie kobiet prowadzi do ciemiężenia mężczyzn. Działacz twierdzi, że neolityczny porządek społeczeństwa matriarchalnego, w którym wszyscy podlegali ochronie i cieszyli się własnością wspólną, dzielili się zasobami i nie podlegali żadnej hierarchii społecznej ani instytucjonalnej, ustąpił porządkowi społecznemu, w którym praca kobiet została przeniesiona do domu, kobietom odmówiono praw, a następnie zredukowano ich wkład do dbania o gospodarstwo domowe, masowo je „udomowiono” (housewifization). Nowoczesny kapitalizm odbiera człowiekowi wolność i eksploatuje pracownika, szerzy seksizm i nacjonalizm: Pięć tysięcy lat historii cywilizacji to w zasadzie historia zniewolenia kobiety. Dlatego też wolność kobiety zdołamy osiągnąć, tylko jeśli wypowiemy wojnę podstawom obecnego systemu władzy. Wybuch syryjskiej wojny domowej w 2011 roku wzbudził strach wśród Kurdów, gotowych bronić swoich ziem. Nikt nie wiedział, co przyniosą kolejne miesiące, kiedy syryjski reżim będzie próbować położyć kres pierwszemu zbrojnemu wystąpieniu przeciwko sobie. Grupa młodych osób z rejonów północno-wschodniej Syrii zamieszkanych w większości przez Kurdów zgłosiła się do obrony swoich okolic pod parasolem niedawno utworzonych Powszechnych Jednostek Ochrony (YPG). Azima znalazła się wśród rekrutów. Czuła, że musi zaangażować się w obronę Kurdów przed zagrożeniem z zewnątrz, czy będą to
przeciwnicy Asada chcący przejąć kurdyjskie ziemie, czy też siły reżimu gotowe zwiększyć swoją obecność w regionie. Z całego serca podzielała również zdanie Odżalana, że Kurdowie nigdy nie będą wolni, jeśli wolne nie będą kobiety. Jej ojciec był zwolennikiem Odżalana, wychowywał Azimę i jej rodzeństwo na jego naukach. Opowiadał im o swojej matce, która należała do starszyzny zawiadującej swoją wioską w czasie, kiedy wszyscy inni przywódcy byli mężczyznami. Polityka w Syrii pozostawała domeną mężczyzn niezależnie od społeczności, ale kobiety w całym kraju wychodziły na ulice i organizowały protesty. Rola syryjskich Kurdyjek była coraz większa. Azima zamierzała stać się tego częścią. Kiedy miała trzynaście lat, siedziała na podwórku swojego domu w Kamiszli z jedną ze starszych sióstr, próbowała przetrwać jakoś przytłaczający żar letniej nocy i oglądała swoją ulubioną syryjską telenowelę, którą wyświetlano codziennie o dziewiętnastej. Jedna z głównych bohaterek była bita i poniewierana przez męża, nikt nie stawał w jej obronie. Siostra Azimy niedawno się zaręczyła i Azima zaczęła w myślach łączyć kobietę z serialu z siedzącą obok siostrą.
– Nie powinnaś wychodzić za mąż – oświadczyła. – Jak w ogóle możesz o tym myśleć?
Siostra siedziała na dywanie, opierała się na miękkiej poduszce, marzyła, by powietrze się poruszyło, i usiłowała się zrelaksować.
– Zwariowałaś – odparła. – Małżeństwo wcale tak nie wygląda. Moje na pewno takie nie będzie. Oglądajmy.
– Może zwariowałam. – Azima usiadła i buntowniczo zacisnęła wargi. – Ale nie zamierzam wychodzić za mąż. Nie pamiętasz, co oglądasz? Dlaczego chcesz wyjść za mąż? Zobacz, do czego to prowadzi. – Objęła gestem telewizor i mówiła dalej, choć wiedziała, że siostra nie słucha: – Nie rozumiem, jak możesz to oglądać, wiedzieć, że to się dzieje, i jednocześnie chcieć kogoś poślubić. Ja nigdy nie wyjdę za mąż. Nigdy. A ty powinnaś zerwać zaręczyny.
Jej stanowisko w tej kwestii od piętnastu lat pozostaje niezmienne.
Kiedy po raz pierwszy sięgnęła po broń w 2011 roku i wstępowała do Powszechnych Jednostek Ochrony, nie myślała o tym, że w końcu kogoś zabije. Kobiece Jednostki Ochrony jeszcze nie istniały, wzięła więc udział w szkoleniu organizowanym przez Stowarzyszenie Studentów Kurdystanu (YXK, Yekîtiya Xwendekarên Kurdistanê). Chciała bronić Kurdów przed syryjskim reżimem – czego nie udało się zrobić w 2004 roku – jeśli zjawiłby się na czołgach, aby spacyfikować ten rejon, jak również odpierać innych, którzy chcieliby przejąć te ziemie, w tym wszelkich islamskich ekstremistów wrogo nastawionych do Kurdów. Pierwsze spotkanie, w którym wzięła udział, by dowiedzieć się więcej o jednostkach samoobrony, odbyło się w tajemnicy w Kamiszli, uczestniczyła w nim garstka osób. Wszyscy obawiali się, że rząd dowie się o zgromadzeniu, choć ludzie Asada mieli ręce związane przez siły opozycyjne pragnące obalić reżim. Na spotkaniu przemawiali syryjscy mężczyźni przeszkoleni przez PKK w północnym Iraku, którzy wrócili do domu, kiedy
wybuchła wojna domowa. Przekonywali zgromadzonych dwudziestolatków, że muszą się zorganizować oraz nauczyć podstaw posługiwania się bronią i taktyki wojskowej.
Gdy Azima rozglądała się po pozbawionej sprzętów sali, która pomieściła dwa, trzy tuziny osób, odczuwała podekscytowanie i dumę. Na to właśnie czekała od 2004 roku – na ruch Kurdów, którzy powstaną, aby się bronić. Wiedziała, że wstąpienie do takiej jednostki wiąże się z ryzykiem, że jeśli zostanie złapana, czeka ją więzienie, a nawet tortury, ale mimo to czuła, że jej życie w końcu nabiera takiego kształtu, jak chciała. Od zawsze miała w sobie rys przywódczy, w liceum była gwiazdą siatkówki, jej talenty pomogły miejscowej drużynie zwyciężyć w regionalnych zawodach w Latakii. Uwielbiała intensywny wysiłek, rywalizację i pracę zespołową. Trafiła nawet na szpalty miejscowej gazety, jej młodsza siostra z dumą pokazywała zdjęcie całej rodzinie. Kiedy sprawdzała, kto jeszcze ośmielił się wziąć udział w tej tajnej inicjatywie, nagle uniosła brwi i poczuła, że poważna mina ustępuje pod naporem spontanicznego uśmiechu. Jej przyjaciółka z dzieciństwa i daleka krewna Rożda również przyszła. Azima była obcesowa i głośna, na boisku wykrzykiwała komendy do koleżanek z drużyny donośnym barytonem. Rożda – która kochała piłkę nożną do tego stopnia, by zbuntować się przeciwko rodzinie uważającej, że to sport dla chłopców – nigdy na nikogo nie krzyknęła, nawet jeśli upominała się o podanie. Nikt nigdy nie widział, by dała się ponieść gniewowi, nikt nigdy nie słyszał, by podniosła głos. Ekstrawertyczna Azima każdemu rzuciłaby wyzwanie i zbeształaby każdego, kto wszedłby jej w drogę. Introwertyczna
Rożda wolała przeczytać nową książkę, niż zawrzeć nową znajomość, a jeśli ktoś jej dokuczał, mówiła o tym Azimie, ponieważ wiedziała, że wygadana przyjaciółka rozwiąże problem albo siłowo, albo groźbą użycia siły.
Jeden z wujków Rożdy mieszkał niedaleko Azimy, dlatego Rożda regularnie lądowała po szkole w domu Azimy. Razem ze wspólną przyjaciółką Fatimą codziennie po zakończeniu lekcji szły na lody po drodze do domu Azimy. Chłopcy zaczepiali je i próbowali śledzić, ale wtedy Azima odwracała się i ich odganiała.
– Spadajcie – krzyczała. – Nikt nie chce z wami gadać.
Fatima i Rożda chowały się za nią, kiedy przechodziła do ofensywy.
– Azimo – zażartowała raz Rożda – nikt nie będzie chciał się z tobą ożenić. Jesteś jak chłopak!
Azima wybuchnęła śmiechem.
– Rożdo, przecież wiesz, że nigdy nie wyjdę za mąż.
– Ależ musisz – wtrąciła Fatima. – Jakie masz inne wyjście, będziesz do końca życia mieszkać z rodzicami?
– Nigdy nie wyjdę za mąż – powtórzyła Azima, wierna przyrzeczeniu, które sobie dała, kiedy oglądała z siostrą telenowelę.
Rożda nie mówiła tego głośno, ale generalnie podzielała pogląd przyjaciółki na małżeństwo. Nie zamierzała zostać niczyją żoną, a teraz, kiedy wybuchło powstanie, poczuła, że czeka ją o wiele ważniejsza misja.
Ludzie często brali jej spokój za bierność. Z azwyczaj popełniali ten błąd tylko raz. Z a spokojem kryła się nieugięta siła woli, co matkę Rożdy często doprowadzało do łez.
