NA DYŻURZE - Magazyn ratowników Grupy Sudeckiej GOPR - Nr 4

Page 1

NA DYŻURZE MAGAZYN RATOWNIKÓW GRUPY SUDECKIEJ GOPR

i s. 3 Grupa Sudecka GOPR ...czyli powrót do przeszłośc Co się działo na dyżurze s. 4 Klub Seniora „Calcium” s. 10 Nasi ratownicy - Adam Marczewski s. 12

#04 WIOSNA 2020


W SKRÓCIE Grupa Sudecka GOPR Z początkiem roku rozpoczęliśmy oficjalne funkcjonowanie pod nową nazwą Grupa Sudecka GOPR, co nie jest tożsame z pełnym usunięciem z obiegu starej nazwy. Etap zmiany nazwy celowo rozłożony jest w czasie. Z jednej strony chcemy zapewnić płynność zmiany nazwy, z drugiej nie chcemy się spieszyć i stawiać działań wizerunkowych ponad codzienne funkcjonowanie. Proces formalny został zainicjowany w ubiegłym roku, a obecnie oczekujemy na wpis do KRS. Nowi ratownicy 9 listopada w Stroniu Śląskim podczas Święta Ratownika do grona ratowników naszej grupy oficjalnie zostali przyjęci Piotr Szczepanek i Maciej Piechociński. Gratulujemy!

Przebudowa Stacji Centralnej Trwają ostatnie prace budowlane oraz odbiory w Stacji Centralnej w Wałbrzychu. Dodatkowy aneks pozwolił zaoszczędzić środki umożliwiające kompleksową, zewnętrzną renowację starej części stacji, co pierwotnie nie było planowane. Dzięki temu uzyskaliśmy jednolity i schludny wygląd całej Stacji Centralnej. W najbliższym czasie zamierzamy urządzić sale szkoleniowe oraz część socjalną. Zakończenie prac przewidywane jest na przełom maja i czerwca. Komunikacja w grupie Przełom roku wiązał się z wytężoną pracą w obszarze komunikacji. Zbudowany został od podstaw cały system komunikacji e-mailowej. Uruchomione zostały nowe skrzynki funkcyjne. Poniżej kilka ważniejszych adresów: • zarzad@goprsudety.pl - korespondencja trafia do wszystkich członków zarządu • prezes@goprsudety.pl • naczelnik@goprsudety.pl • szef.szkolenia@goprsudety.pl - aktualna skrzynka Szefa szkolenia • biuro@goprsudety.pl - adres mailowy sekretariatu - Agata Juszczak • ksiegowosc@goprsudety.pl - adres mailowy księgowej - Agata Sikora Ponadto każdy z ratowników i kandydatów otrzymał dostęp do imiennej skrzynki mailowej. Docelowo planowane jest przekierowanie całości komunikacji wewnątrzorganizacyjnej na nowe adresy. W celu ograniczenia potencjalnych problemów komunikacyjnych korespondencja wysyłana na dotychczasowe konta mailowe będzie przekierowywana na nowe adresy. Taki

okres przejściowy jest zaplanowany na kilka najbliższych miesięcy po czym stare adresy zostaną zlikwidowane. Proces prowadzą i nadzorują Romek Dziedzic oraz Łukasz Felcenloben. Aplikacja GOPR24 Jako pierwsza z grup regionalnych wdrażamy aplikację GOPR24 służącą wspomaganiu procesu administracyjnego w naszej organizacji. Szczególnie istotną funkcją aplikacji jest dla nas planowanie swoich dyżurów, śledzenie zaewidencjonowanych godzin społecznych oraz pilnowanie obowiązujących nas terminów w zakresie KKPP, medycyny pracy i testu Coopera. Obecnie jesteśmy na etapie uruchamiania dostępów dla poszczególnych grup ratowników, a zakończenie procesu wdrożenia planowane jest na koniec marca. Wirtualny dysk Grupy W ciągu najbliższych tygodni zostanie uruchomiony wirtualny dysk Grupy. Do jego zasobów będziecie mieć dostęp z poziomu Waszych kont mailowych. Zgodnie z założeniem na dysku będą zamieszczane treści istotne dla naszych ratowników. Znajdą się tam między innymi: statut, regulaminy, uchwały zarządu, protokoły z posiedzeń, wzory dokumentów, materiały dotyczące służby górskiej oraz inne. Na obecnym etapie sprawę prowadzi Łukasz Felcenloben. 1% dla Grupy Sudeckiej GOPR Rozpoczęliśmy akcję promocji na rzecz pozyskania środków finansowych z 1% podatku. Jak pokazuje doświadczenie innych grup, można tą drogą zebrać kwotę kilkudziesięciu tysięcy złotych. Zachęcamy wszystkich do zaangażowania w promowanie tej akcji. Warto również informować naszych poszkodowanych o możliwości przekazania 1% na rzecz Grupy Sudeckiej poprzez Fundację GOPR. Współpraca z Wyższą Szkołą Medyczną w Kłodzku W styczniu podpisana została umowa pomiędzy naszą grupą i Wyższą Szkołą Medyczną w Kłodzku. W ramach tej współpracy jeden z naszych ratowników kształci się już na studiach I stopnia na kierunku „ratownictwo medyczne”. Z kolei ratownicy Grupy Sudeckiej GOPR będą prowadzili szkolenia dla studentów WSM.

2

Nowy Naczelnik GOPR W dniu 31.01.2019 roku Zarząd Główny GOPR podjął uchwałę o powołaniu Kolegi Jerzego Siodłaka na stanowisko p.o. Naczelnika GOPR. Przez ostatnie 22 lata pełnił on funkcję Naczelnika Grupy Beskidzkiej GOPR. Nowy zarząd Fundacji GOPR W dniu 27.12.2019 roku podczas posiedzenia Zarządu Głównego odbyło się głosowanie nad kandydaturami zgłoszonymi do nowego zarządu Fundacji GOPR, w jego wyniku wyłoniono następujący skład zarządu: Wojciech Badura z Grupy Jurajskiej, Jan Górniak z Grupy Beskidzkiej oraz Roman Dziedzic z naszej grupy. Umowy z partnerami GOPR Po długich negocjacjach ZG GOPR podpisał umowę o kontynuowaniu przez okres kolejnych 3 lat współpracy z firmą OberAlp, która jest właścicielem marek Salewa, Dynafit, Wild Country. Dzięki nowej umowie, GOPR otrzyma zwiększone wsparcie sprzętowe, a Ratownicy większe niż dotychczas rabaty. Firma Brubeck to nowy partner, dzięki któremu ratownicy będą mogli czuć się komfortowo. Brubeck przekazywać będzie Ratownikom kilkaset kompletów sortów bielizny termoaktywnej rocznie. Dodatkowo każdy z Ratowników otrzyma atrakcyjny rabat na zakupy indywidualne. Brubeck podpisał z nami umowę na co najmniej 5 lat. Wsparcie Helikon-Tex Helikon-Tex - polski producent odzieży militarnej i outdoorowej przekazał ratownikom Grupy Sudeckiej GOPR spodnie i apteczki osobiste. Serdecznie dziękujemy! GOPR na Facebook W styczniu Zarząd Główny uruchomił ogólnoorganizacyjny profil na Facebook o adresie www.facebook.com/pogotowie.gorskie, który w założeniach ma zbierać najciekawsze informacje z poszczególnych grup. Dla przypomnienia nasza grupa obecna jest na Facebook pod adresem: www.facebook.com/GOPR.SUDECKA. Zachęcamy wszystkich do subskrybowania treści! Informacje zebrane na podstawie komunikatów Zarządu Grupy Sudeckiej GOPR oraz Zarządu Głównego GOPR. „W związku z pandemią koronawiruasa w naszej grupie wprowadzone zostały specjalne zasady funkcjonowania, w tym czasowo wstrzymane zostały dyżury ratowników ochotników oraz wprowadzono dodatkowe zestawy ochronne dla ratowników zabezpieczające przed zakażeniem. Z uwagi trudną sytuację epidemiologiczną w kraju GOPR przyłącza się do innych służb ratowniczych apelując do Polaków w akcji „Zostań w domu”.


GRUPA SUDECKA GOPR CZYLI POWRÓT DO KORZENI Kiedy w pięknej scenerii Zamku Książ, w 1976 roku, nastąpił podział Grupy Sudeckiej na Karkonoską i Wałbrzysko-Kłodzką, w większości z nas, ratowników wyrosłych z tej Grupy budził sprzeciw. Nie tylko podział ale przede wszystkim nazwa: Wałbrzysko-Kłodzka. Nasz ówczesny sprzeciw nie miał żadnego znaczenia, bo o tym decydowali nowo mianowani urzędnicy polityczno-administracyjni. Jak wszystko w życiu, każda zmiana ma swoje złe i dobre strony a uczestniczący w niej ludzie są, byli i będą „za i przeciw”. Przez te lata, tak trochę z boku, kibicowałem Waszej Grupie, bo jest to przecież trochę „moja Grupa”. Podziwiałem Wasz dynamiczny rozwój, inicjatywy, chociażby takie jak ratownictwo z powietrza, któremu przewodził wtedy Piotr Snopczyński, czy fantastyczne zawody w Karłowie. Tak więc kiedy pojawiły się pogłoski o zmianie nazwy na Sudecką, pomyślałem – Wreszcie. Zapowiedź zmiany rozbudziła kontrowersje, dla normalnie myślących, nie całkiem zrozumiałe. Wasza Grupa działa na terenie ponad 1600 km2, co stanowi trzy czwarte Sudetów. Nazwa „Sudety” nie jest nazwą zastrzeżoną. To jaką przyjmiecie nazwę zależy „Od Was i tylko od Was”. Nie jest to zresztą pierwszy kontrowersyjny przypadek zmiany w historii GOPR-u. Podobnie było z Grupą Podhalańską. Zmiana nazwy na SUDECKĄ nie zmieni oczywiście rzeczywistości ratowniczego działania, ale na pewno będzie bardziej przyjazna w przestrzeni publicznej, co w czasach współczesnych jest bardzo ważne, i co warto wziąć też pod uwagę.

czatki. Zrozumiałem wtedy, że zabezpieczenie tak olbrzymiego terenu przy tak fatalnej bazie materialnej z Jeleniej Góry jest niemożliwe. Dlatego w lutym 1974 roku powołałem dwie Podgrupy – Jeleniogórską i Kłodzką. Być może była to intuicyjna zapowiedź powstania dwóch Grup - co się zresztą stało w 1976 roku powodu nowego podziału administracyjnego kraju. Od tego czasu ratownictwo górskie w Sudetach osiągnęło pułap kosmiczny. Nigdy w historii ratownictwa górskiego nie byliśmy tak bogaci i tak znakomicie wyszkoleni. Mamy bazę materialną i olbrzymi potencjał intelektualny, jesteśmy mocno osadzeni w przestrzeni publicznej. Potrzebna jest nam jedność i wspólnota realizacji założeń naszego Stowarzyszenia, bo w czasach dzisiejszych tylko silni mogą przetrwać. A w dwóch aktualnie działających Grupach powinna być sudecka jedność ratowniczego działania. Nazwa nie ma tutaj specjalnego znaczenia, chociaż SUDECKA - brzmi po prostu przyjaźniej i będzie nosicielem tradycji. Kończąc chcę podkreślić, że pisanie moje jest osobiste i nie reprezentuję żadnej opcji, ani politycznej ani organizacyjnej.

W 1972 zostałem naczelnikiem Grupy Sudeckiej. W nędznym pokoiku, w ówczesnym Domu Turysty PTTK w Jeleniej Górze mieściła się stacja centralna Grupy. Dla wielu ratowników i członków Zarządu Śnieżnik jawił się czymś w rodzaju Kam-

3

Marian Sajnog


CO SIĘ DZIAŁO …NA DYŻURZE?

Fot. B. Kwiakowski

6-7.07.2019 Rozwój sieci tras rowerowych, tzw. Singletracków pociągnął za sobą wzrost zainteresowania Sudetami wśród rowerzystów. Niestety, przekłada się to na zwiększoną ilość wypadków. W sobotę 6. lipca rowerzysta doznał uraz kręgosłupa na trasie w rejonie Srebrnej Góry. W niedzielę 7. lipca doszło z kolei do wypadku na trasie w okolicach Barda. Rowerzysta w wyniku upadku doznał urazu barku.

20.07.2019 W sobotę 20.07 w rejonie Małego Śnieżnika doszło do nagłego zatrzymania krążenia u 45-letniej rowerzystki.

górza, 1 zespół z Zieleńca) i Lotnicze Pogotowie Ratunkowe (HEMS Opole). Pomimo podjętych przez świadków zdarzenia i ratowników wysiłków, po ok. 40 minutach działań reanimacyjnych lekarz stwierdził zgon.

22.08.2019 Ratownikami jesteśmy zawsze bez względu na porę czy miejsce, bez względu na to czy jesteśmy na dyżurze, szkoleniu, obozie czy jest to nasz czas wolny. W trakcie obozu szkoleniowo-wspinaczkowego w Tatrach ratownicy naszej Gru-

Towarzysze rowerzystki podjęli akcję resuscytacyjną i jednocześnie wezwali pomoc pod numerem 112. Telefon został odebrany po stronie czeskiej przez Straż Pożarną w Pardubicach. Ta o całym zdarzeniu powiadomiła ratowników Horskiej Služby stacjonujących w Jeseniku i Centrum Powiadamiania Ratunkowego po stronie polskiej. Następnie zadysponowało do działań GOPR (do zdarzenia wyjechały 2 zespoły ratownicze z Między-

py znaleźli się w odpowiednim miejscu i czasie, żeby wraz z ratownikami TOPR uczestniczyć w akcji ratunkowej poniżej przełęczy Zawrat. Akcja polegała na udzieleniu pomocy przedmedycznej turyście, który schodząc z przełęczy spadł kilkadziesiąt metrów do żlebu. W wyniku upadku doznał obrażeń wielonarządowych. Warunki atmosferyczne uniemożliwiły przylot śmigłowca ratunkowego, co skutkowało koniecznością zniesienia poszkodowanego w noszach do schroniska Murowaniec.

Fot. D. Marchewka

4


30.08.2019 Ostatni weekend wakacji 2019 obfitował w wiele zdarzeń i wypadków. Pierwsze zgłoszenie wpłynęło do Stacji Centralnej już o godzinie 8:30. Rowerzystka doznała upadku z roweru na Singletracku Pętli Kłodzkiej i doznała urazu obojczyka (podejrzenie złamania). Do zdarzenia wyjechali ratownicy ze Stacji Ratunkowej w Międzygórzu. W lokalizacji poszkodowanej pomogła aplikacja Ratunek. Kilkanaście minut później wpłynęło zgłoszenie od grzybiarza, który znajdował się w lesie w okolicach Jemnej (gm. Stoszowice) i nie mógł odnaleźć drogi powrotnej. Ratownik dyżurny pokierował grzybiarza telefonicznie w odpowiednim kierunku.

Fot. D. Roman

Ok. godziny 13:00 otrzymaliśmy kolejne zgłoszenie, tym razem o 65-letniej turystce, która doznała upadku ze schodów przy Jaskini Niedźwiedziej. Do poszkodowanej wyjechali ratownicy z Międzygórza. Po zaopatrzeniu urazów (rany głowy, podejrzenie złamania ręki, liczne stłuczenia) kobieta została przekazana Zespołowi Ratownictwa Medycznego. Wieczorem tego samego dnia wpłynęło zgłoszenie z Gór Bialskich. Turystę zastała na szlaku burza i schronił się w szałasie na Suchej Przełęczy. Bał się wyruszyć w dalszą drogę. Do turysty wyjechał ratownik z Międzygórza, który samochodem terenowym zwiózł poszkodowanego z gór. Mniej więcej w tym samym czasie drugi zespół ratowników z Międzygórza wyjechał do zdarzenia w rejon Międzylesia, gdzie mężczyzna w trudnym terenie nadział się na gałęzie. Zgłoszenie wpłynęło od Państwowej Straży Pożarnej w Kłodzku, która prowadziła działania ratownicze. Dzień zakończyła akcja ratunkowa w rejonie skrzyżowania 7 dróg w Masywie Trójgarbu, gdzie po zmroku turyści pobłądzili i nie mogli odnaleźć drogi powrotnej. Do turystów wyjechali ratownicy z Centralnej Stacji Ratunkowej w Wałbrzychu.

5


Fot. D. Bałys

17-18.09.2019 W sobotę 17. września ok. godziny 18:00 ratownik dyżurny przyjął zgłoszenie o wypadku wspinaczkowym, w wyniku którego wspinacz spadł do podstawy ściany. Do zdarzenia doszło na Narożniku w Górach Stołowych, w związku z czym do akcji ratunkowej zostali zadysponowani ratownicy stacjonujący w Karłowie i w Zieleńcu. Po dotarciu do poszkodowanego zdiagnozowano m.in. uraz obu nóg (złamanie otwarte jednej z nich) i poważny uraz kręgosłupa. Po zaopatrzeniu urazu wspinacz został ewakuowany w noszach typu Kong do miejsca lądowania śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i przekazany załodze HEMS Opole. W niedzielę doszło z kolei do dość nietypowego zdarzenia z udziałem psa. Na Skałach Puchacza w Górach Stołowych piesek wpadł do szczeliny głębokiej na ponad 15 m. Jeden z ratowników zszedł

do szczeliny i zapakował psa w worek transportowy, który następnie przy użyciu liny został wyciągnięty na górę. Pomimo upadku z dużej wysokości pies nie doznał żadnych urazów.

02.12.2019 O tym, że nie warto rozdzielać się na szlaku, a w plecaku trzeba posiadać podstawowe wyposażenie (m.in. latarkę, mapę i naładowany telefon) przekonał się młody turysta z Wielkopolski, który w niedzielę 1. grudnia zabłądził w Górach Suchych. W poniedziałek 2. grudnia o godzinie 8:30 ratownik dyżurny przyjął zgłoszenie od turysty nocującego w schronisku Andrzejówka, że jego kolega nie powrócił na noc do schroniska. Ostatni raz widzieli się w niedzielę ok. godziny 15:00 na ruinach Zamku Rogowiec, zaś ostatni kontakt telefoniczny mieli o 19:41 (zaginiony miał wtedy niecałe 4 km do schroniska).

6

Do zdarzenia wyjechało 8 ratowników z Centralnej Stacji Ratunkowej w Wałbrzychu (2 samochody terenowe i 2 quady), poproszono także o pomoc w poszukiwaniach policję z Głuszycy i Wałbrzycha. Około godziny 11:00 udało się nawiązać kontakt telefoniczny z zaginionym, który naładował swój telefon i odnalazł się w… Mezimesti w Republice Czeskiej. Okazało się, że turysta pierwszy raz był w tym rejonie, nie miał ze sobą ani mapy, ani latarki, ponieważ nie zakładał że będzie chodził po zmroku. Telefon szybko się rozładował i błądził całą noc po nieznanym sobie terenie próbując dotrzeć do schroniska. Efektem nocnego błądzenia po górach było dotarcie do Czech (ok. 8km od planowanego miejsca zakończenia trasy). „Przygoda” zakończyła się szczęśliwie dla zaginionego, który na swoje szczęście nie doznał nocą żadnych urazów i miał dość sił, by dalej iść. Pozwoliło go to uchronić od poważniejszego wychłodzenia organizmu.


24.12.2019 W Wigilię Bożego Narodzenia o godzinie 22:50 przyszło zgłoszenie o mężczyźnie, który wracając z wigilijnej wieczerzy do domu pogubił się w lesie w Górach Bystrzyckich. Kontakt telefoniczny z poszukiwanym był utrudniony z powodu zanikającego zasięgu. Pogoda była niestabilna, padał deszcz ze śniegiem więc istniało podejrzenie, że u poszukiwanego może dojść do wychłodzenia. W rejon poszukiwań udał się zespół ze stacji ratunkowej w Zieleńcu. Około godziny 23:30 wraz z PSP Bystrzyca Kłodzka, OSP Wilkanów i lokalną Policją rozpoczęto akcję poszukiwawczą. Po dwóch godzinach poszkodowany został od-

naleziony i przekazany zespołowi ratownictwa medycznego. Poszukiwany był wyziębiony, przestraszony i jak się okazało miał problemy ze wzrokiem. Brak światła i chęć skrócenia drogi powrotnej do domu doprowadziły do pogubienia się i uruchomienia służb ratunkowych. O godzinie 3:00 ratownicy z Zieleńca powrócili do stacji ratunkowej.

zadysponować helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Wspólna, bardzo sprawna akcja ratunkowa została przeprowadzona wraz z załogą HEMS Opole. Źródła: Karty Wypadków: https://www.facebook.com/GOPR.WK/, relacje ratowników biorących udział w akcjach. Opracowanie Mateusz Kaszubski

26.01.2020 W niedzielę 26. stycznia doszło do poważnego wypadku w Górach Orlickich. 10-letni chłopiec, w wyniku wypadku podczas zjazdu na sankach, doznał na tyle poważnych urazów, iż do transportu należało

7


ZMIANY NA SZLAKACH TURYSTYCZNYCH

- W zeszłym roku podjęliśmy decyzję o likwidacji dwóch odcinków - w dolinie Strzegomki w rejonie Dobromierza (odcinek był niemal zupełnie omijany przez turystów) i od Dobromierza aż do zamku Cisy obok zbiornika w Dobromierzu (asfaltowe wiejskie drogi lub niedostępne zarośnięte ścieżki). Odcinek od Strzegomia do Dobromierza uległ likwidacji w zeszłym roku, a od Dobromierza do Cisów w roku bieżącym. W sumie to około 20 km - mówi Jacek Pielich, przewodnik i znakarz PTTK czuwający nad całą operacją.

T

ak dużych zmian w przebiegu szlaków turystycznych w naszym mieście i okolicy chyba jeszcze nie było! Jeden ze znanych szlaków zniknie całkiem, drugi pobiegnie zupełnie inaczej, pojawi się też nowy. Zmiany już trwają!

Tego lata znakarze wałbrzyskiego oddziału PTTK mają pełne ręce roboty - co roku przemalowują znaki na około 120-130 kilometrach. Tego lata będzie to aż 176 km, z czego ponad 30 km to zupełnie nowe trasy. Do tej pory przez Park Książański biegły następujące szlaki: niebieski (Struga – ruiny zamku Cisy), żółty (rozdroże pod Starym Książem – Wąwóz Książ), zielony czyli Szlak Zamków Piastowskich (u nas Jeziorko Daisy - Stary Książ, Wąwóz Książ i zamek Cisy z pominięciem samego Książa), czerwony (Cis Bolko – Zamek Książ – Stado Ogierów Książ – Świebodzice), czarny – (Witoszów – wąwóz Pełcznicy) oraz żółto-niebieski – Szlak Ułanów Legii Nadwiślańskiej.

Zniknie ciąg dalszy szlaku, który od Cisów biegnie przez Pomnik Ułanów Legii Polsko-Włoskiej (tak zresztą powinna brzmieć prawidłowa nazwa tego szlaku), Szczawno-Zdrój, Piaskową Górę, Podzamcze, grób generała Łączyńskiego przy kościele p. w. św. Anny na Szczawienku, Książ, Lubiechów, przez Jeziorko Daisy do Witoszowa dobiegając do Świdnicy. Jak podkreśla Jacek Pielich, wytyczony w 1960 roku szlak stał się po prostu anachroniczny, a przez to albo nudny, albo niebezpieczny.

Zniknie, ale nie całkiem

- Na przykład przez Witoszów Górny i Dolny biegnie on, na dystansie 8 kilometrów, piekielnie ruchliwą drogą łączącą Świdnicę z Wałbrzyską Specjalną Strefą Ekonomiczną. Szlak nie zniknie całkowicie. Między Cisami a Starym Książem, na dystansie około 15 km będzie on miał kolor czarny. Dotychczasowy przebieg ze Strugi, również na bardzo niebezpiecznej dla pieszych drodze do Szczawna, zostanie przerzucony na spokojną i malowniczą drogę. Trasa będzie biegła w stronę ogródków działkowych na Podzamczu, następnie na skrzyżowaniu skręci w prawo i polną drogą, wiaduktem pod obwodnicą Szczawna Zdroju i dalej będzie prowadził pod Pomnik Ułanów. Stamtąd bezpiecznie, właśnie powstającym chodnikiem, zejdzie do Szczawna Zdroju, skąd ciągiem pieszo-rowerowym obok Tesco pobiegnie na Podzamcze, a dalej na Szczawienko - tłumaczy Jacek Pielich. Końcowy etap poprowadzi do Książa, gdzie uzupełni szlak obecny.

Ciągnący się przez 53 kilometry szlak turystyczny, który liczy sobie już niemal 60 lat, przejdzie w tym roku do historii. Dlaczego?

Fot. M. Sakows

ka

Fot. M. Sakowska

8


pobiegnie z Chwaliszowa koło zabudowań RSP „Przyszłość” aż do Pietrzykowa polnymi drogami. Ta zmiana będzie na odcinku około 7 km i wykonamy ją jeszcze w tym roku - zapowiada Jacek Pielich. Trzecia duża zmiana jest związana z budową nowego odcinka S3 koło Bolkowa. Między Kłaczyną a zamkiem Świny. Obecnie PTTK czeka na zgodę ze strony Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, żeby nowy przebieg szlaku poprowadzić kilkaset metrów po drodze technicznej ekspresówki do wiaduktu, pod którym przebiega droga z Kłaczyny do Celowa. A wszystko po to, żeby włączyć do Szlaku Zamków Piastowskich zapomniany nieco zamek w Kłaczynie. Zamek ten stulecia zamieniły wprawdzie w bardzo zrujnowaną ruinę, ale historycznym miejscem przecież być nie przestał. Znakarze nie policzyli wprawdzie, ile litrów farby będą musieli zanieść do lasu i na pola, bo i niełatwo to policzyć. Jednka w tym roku rewolucyjna zmiana na szlakach zaangażuje rzeczywiście sporo sił i środków.

Oddział Ziemi Wałbrzyskiej

- Trzeba robić to w miarę szybko i sprawnie, nie wolno zostawić szlaku kończącego się w środku lasu. Główne prace przypadną w drugiej połowie sierpnia, a w połowie września wszystko powinno być gotowe - zapowiada Jacek Pielich. Możliwe jest zatem, że w najbliższych tygodniach w czasie naszych wędrówek spotkamy znakarzy. Uśmiechnijmy się do nich, bo ciężko tego lata pracują.

Zmiany na zielonym i nowy czerwony Poważne zmiany czekają też jeden z naszych najważniejszych szlaków, zielony Szlak Zamków Piastowskich, liczący aż 146 km. Jak mówi Jacek Pielich, przede wszystkim zniknie ta schizofreniczna sytuacja, w której Szlak Zamków Piastowskich docierał wprawdzie do cisa „Bolko”, ale pomijał zamek Książ. Teraz przy cisie razem ze szlakiem czerwonym będzie skręcał do zamku, a potem wraz z nim biegł do Starego Książa. Te prace zostały przeprowadzone w ciągu ostatnich tygodni, a dawny przebieg szlaku został przemalowany na czerwono.

Szlaki są odnawiane co 3-4 lata. Każdy ukończony odcinek znajdzie się na mapa-turystyczna.pl, gdzie będzie się można zapoznać z jego nowym przebiegiem. Magdalena Sakowska walbrzych.dlawas.info

- Po wprowadzonych zmianach będziemy mieli docelowo bardzo długi szlak czerwony, który w zamierzeniu ma stać się częścią szlaku prowadzącego od połowy Gór Sowich do zamku Cisy - nazywany Szlakiem Sudeckiego Uskoku Brzeżnego. Z Cisów pobiegnie on do Szczawna, potem do Starego Książa, wąwozem do Cisa Bolko, potem do zamku Książ, Świebodzic i przez górny Mokrzeszów, Witoszów Górny, Bystrzycę Górną w stronę Przełęczy Walimskiej, gdzie kiedyś się kończył, a teraz dotrze aż do Kamionek koło Pieszyc. Będzie miał między 50 a 60 kilometrów długości - zapowiada przewodnik. To nie wszystkie zmiany na Szlaku Zamków Piastowskich. Przebieg między Książem a Witoszowem zostanie częściowo przemalowany na niebieski, żeby można było zlikwidować niebezpiecznie przejście Aleją Lipową przez czteropasmową DK 35, gdzie nie ma „zebry” dla pieszych. Teraz szlak pójdzie Aleją Hochbergów do Palmiarni, a potem tak, jak dotychczas, przez Lubiechów do Jeziorka Daisy.

Fot. M. Sakowska

- Na całym Szlaku Zamków Piastowskich będą jeszcze trzy zmiany. Pomiędzy zamkiem Cisy a Chwaliszowem, bo tam prywatny właściciel zamknął drogę na dystansie 1,5 km i teraz zostanie ona przeniesiona 200 metrów na zachód. Potężna zmiana czeka odcinek pomiędzy Chwaliszowem a Pietrzykowem, ponieważ szlak biegł tam asfaltem, a potem trzeba się było przedzierać przez bobrowiska, krzaki i błoto. W Pietrzykowie znowu asfalt, więc teraz wrócimy do przebiegu z lat 80-tych i nowa trasa

9


JAK POWSTAŁ “KLUB CALCIUM” CZYLI CZYLI HISTORIA HISTORIA RATOWNIKÓW RATOWNIKÓW SENIORÓW SENIORÓW

Zorganizowana działalność ratowników-seniorów rozpoczęła się w roku 2005. Koledzy, którzy przeszli w stan pozasłużbowy, doszli do wniosku, że nie chcą opuszczać rodziny ratowniczej, z którą związani byli przez dziesięciolecia . Poświęcali swój czas, zapał, oddanie a także zdrowie. Do grupy pomysłodawców i założycieli grupy koleżeńskiej należeli: Teodor Szubert, Leszek Załubko i Jan Gębarowski. Na ich wniosek Uchwałą nr 60/VII/2005 Zarząd Grupy Wałbrzysko-Kłodzkiej GOPR powołał do życia Klub Seniora o wdzięcznej nazwie „Calcium”. Cele jaki sobie założyli to m.in.: integracja ratowników górskich, dbanie o tradycję ratownictwa górskiego, współpraca z klubami seniorów grup regionalnych, organizacja imprez integracyjnych, szkoleniowych i rekreacyjnych, pomoc ratownikom seniorom będących w trudnych sytuacjach

zdrowotnych, a także dbanie o pamięć zmarłych ratowników. Koledzy założyciele zorganizowali wyprawę do przepięknego rejonu Czech, jakim jest Czeski Raj słynący z niezwykłych formacji przyrodniczych oraz pamiątek historycznych. Dwa dni spędziliśmy w Sulistrowiczkach u podnóża Góry Ślęży zdobywając ją w okresie świętowania Nocy Kupały. Byliśmy również z dwudniową wizytą w Lądku Zdroju razem z zaproszonymi kolegami z Karkonoskiej Grupy. Ponieważ jesteśmy niedaleko Czech więc korzystamy z każdej okazji, żeby odwiedzić ich piękny przygraniczny rejon. Tym razem Klub Seniora znalazł się w Teplicach gdzie zwiedziliśmy skalne miasto i Aderspach, którym byli zachwyceni nasi koledzy z zaprzyjaźnionej grupy. W styczniu 2017 r Klub Seniora powołał nową radę, która kontynuuje podjętą wcześniej działalność starszych kolegów. Mimo, że z biegiem lat zmieniała się technologia, wyposażenie i technika pomagająca ratować ludzi w górach, to nie zmieniła się mentalność ludzi gór. Nam, ratownikom nazwanym seniorami


dycyjnym spotkaniem w Zieleńcu w naszej stacji podczas zawodów narciarskich, a kontynuacją było spotkanie kilku naszych członków seniorów w Szczyrku na zaproszenie ratowników Beskidzkiej Grupy GOPR. Celem było szusowanie na stokach Beskidów. W kwietniu br. członkowie naszego klubu uczestniczyli w charytatywnym rajdzie rowerowym pod hasłem ”Dla Patryka” chorego chłopca z Nowej Rudy. Maj 2019 r. to kolejna wyprawa rowerowa, do której przygotowywaliśmy się już od ubiegłego roku. Pieniądze pozyskiwaliśmy w podobny sposób - od Zarządu Głównego i Zarządu naszej Grupy, od sponsorów indywidualnych, a także pracując w Polanicy przy oczyszczaniu ścianki wspinaczkowej i w Kudowie Zdroju, udrażniając rynny w budynkach dyrekcji Parku Gór Stołowych. Do naszej wyprawy rowerowej dołączyli kolejni ratownicy i razem z kolegami Karkonoskiej Grupy liczyliśmy dwadzieścia osób z dwiema koleżankami ratowniczkami. Trasa wiodła z Gdańska do Giżycka szlakami rowerowymi (i nie tylko) przez malowniczy Warmińsko-Mazurski region. Nasi koledzy będący w ubiegłym roku na Ukrainie kontynuowali swoją pasję i w tym roku również wyjechali w tamten region. Tym razem celem była Czarnohora (2020 m n.p.m.), a także zwiedzanie Lwowa. Jesienią br. spotkaliśmy się razem z ratownikami Karkonoskiej Grupy w Złotym Stoku, jako bazie wypadowej, zwiedzając kopalnię złota w tej miejscowości, a w następnych dniach historyczny Paczków, w którym znajduje się dom kata, a także czeski Jawornik z pałacem biskupim. Zwiedziliśmy też inny pałac z trudem podnoszący się ze zniszczeń w Kamieńcu Ząbkowickim, siedzibie Marianny Orańskiej. Podsumowując działalność Klubu Seniora mogę stwierdzić, że wiek ratownika można oceniać w różny sposób, a jednym z ważnych kryteriów jest jego aktywność. W naszym przypadku jest ona stała i na wysokim poziomie od dziesięcioleci, ulegając tylko modyfikacjom związanym z biologicznym zegarem jaki posiada każda żywa istota. Nie zmienia się tylko to, co tkwi w naszych charakterach: ambicja, wytrwałość, pasja i chęć przebywania z podobnymi sobie ludźmi w tych samych miejscach dokąd wzywa nas zew natury - w górach. Zbigniew Czyszczoń

z racji wieku, przyświeca ta sama idea, ten sam cel, co nowo wstępującym w nasze szeregi: niesienie pomocy ludziom w górach. Pomimo faktu, że nasza sprawność fizyczna jest mniejsza niż przed laty, to w dalszym ciągu wielu z nas szkoli się i zalicza wymagane testy, pełniąc również dyżury ratownicze. Poza tym zgodnie z założonymi celami, spotykamy się regularnie w naszych stacjach, planując i omawiając kolejny krok, który jest zawsze początkiem nowej drogi. W 2017 roku zaczęliśmy od wypraw w nasze tereny górskie, w których uczestniczyli również koledzy z Karkonoskiej Grupy, a także młodsi koledzy z naszej grupy. Byliśmy w górach Orlickich po stronie polskiej i czeskiej razem z zaprzyjaźnionymi ratownikami z Horskiej Służby. W masywie Śnieżnika zwiedzaliśmy jaskinię Niedźwiedzią, która zawsze budzi wielkie zainteresowanie. Podczas tego samego spotkania poznaliśmy proces tworzenia kryształów w nieistniejącej już dzisiaj hucie w Stroniu Śląskim. Nasz kolejny celem była Biskupia Kopa w Górach Opawskich, gdzie spędziliśmy dwa dni. Kilku naszych ratowników seniorów razem z ratownikami Karkonoskiej Grupy spotkało się w Zakopanem z ratownikami seniorami TOPR-u wędrując grzbietami Tatr. Uczestniczyliśmy również w akademii 65-lecia powstania GOPR, która odbyła się w listopadzie 2017 roku w Krynicy Zdroju. Od naszych kolegów seniorów wyszła inicjatywa dotycząca nowej formy aktywności: wypraw rowerowych. W roku 2018 po długim okresie przygotowań, w maju, przejechaliśmy wybrzeżem Bałtyku szlakiem latarni morskich od Świnoujścia na Hel, propagując naszą Grupę na trasie, a także podczas spotkań z młodzieżą w szkołach. Do naszej inicjatywy włączyli się koledzy z Karkonoskiej Grupy, pokonując z nami wyznaczoną trasę . Środki potrzebne na wyprawę, pozyskiwaliśmy od Zarządu Głównego GOPR i Zarządu naszej Grupy, a także od sponsorów, wykonując m.in. odpłatnie prace na Twierdzy Kłodzkiej. W 2018 roku nasi byli ratownicy, a teraz członkowie wspierający podjęli inicjatywę wyjazdu na Ukrainę razem z ratownikami Grupy Bieszczadzkiej. Celem była góra Pikuj(1408 m npm) oraz zwiedzanie przygranicznych miejscowości. Rok 2019 był również intensywny w działaniach ratowników seniorów. Zaczęło się w marcu, tra-

11


NASI RATOWNICY

ADAM MARCZEWSKI Adaś Marczewski od dzieciństwa mieszkał w Wałbrzychu i poświęcił działalności ratowniczej ponad połowę swojego życia. Od 20 lat jest starszym instruktorem ratownictwa górskiego, a w ubiegłym roku otrzymał tytuł Honorowego Członka GOPR. Swoje umiejętności ratownicze wykorzystywał nie tylko w górach. Został odznaczony, między innymi, Srebrnym Krzyżem Zasługi i Medalem za Ofiarność i Odwagę. Przez kilkanaście lat z owczarkiem niemieckim Royem tworzył nierozłączny, wyjątkowo zgrany i sympatyczny zespół ratowniczy. Obecnie, na progu emerytury, jak zawsze szeroko uśmiechnięty, nie planuje odpoczywać od GOPR-u, ale chciałby mieć kolejnego psa. Przy herbatce w Stacji Centralnej, przed zebraniem sekcji, Adaś opowiedział nam pokrótce swoją goprowską historię. to grupa mnie dość szybko poznała. Dzięki temu już po 4 latach pojechałem na kurs I-ego stopnia na Halę Szrenicką.

Urodziłem się w 1954 roku w pociągu relacji Lublin – Jelenia Góra w miejscowości Pionki. Do siódmego roku życia wychowywałem się pod Zamościem. Na Dolny Śląsk rodzice przeprowadzili się, ponieważ mój ojciec był w AK. W związku z tym, że chciano rozdzielić jego oddział, żeby byli żołnierze nie działali w jednym rejonie, dostał przymusowy przydział do pracy na kolei. Najpierw w Boguszowie-Gorcach, potem w jakiejś miejscowości pod Jelenią Górą, a na końcu w Wałbrzychu. I tutaj już zacząłem chodzić do szkoły podstawowej. Potem uczyłem się w zawodówce, zacząłem też szkołę średnią, ale w połowie ją przerwałem.

Co robiliśmy w 1981 roku na pierwszym stopniu? A dawaliśmy wszędzie z buta, bo turów nie mieliśmy. Część zimowa i letnia były razem. Na nartach jeździliśmy blisko, na Hali. Ćwiczyliśmy jazdę ze sprzętem, pakowanie i temu podobne, czyli wszystko to samo, z czego szkoli się dzisiaj, tylko teraz jest dobry sprzęt, a wtedy go nie było. Głównie tobogan, bo akia była rarytasem. Ogólnie czochraliśmy się tam i z powrotem, wyciągaliśmy ten sprzęt na Hali z dołu do góry w śniegu po pas. W ciągu dnia wychodziły nam 1 lub 2 takie zjazdy. Dodatkowo cały czas były jakieś zajęcia, również nocne. Na część letnią i szkolenia z elementów technicznych jeździliśmy w Sokoliki. Przyrzeczenie złożyłem na ręce ówczesnego Naczelnika Stanisława Ządka w październiku 1982 roku. Jedna z moich pierwszy poważnych akcji, niedługo po przyrzeczeniu, miała miejsce zimą na Waligórze. Cała wycieczka dosłownie rozsypała się po zboczu. Jedna z uczestniczek poślizgnęła się podczas zejścia żółtym szlakiem w stronę Andrzejówki i podcięła innych. Było bardzo śli-

Przy mojej ulicy mieszkał kolega Jurek Sznacki, który był jednym z założycieli dawnej Grupy Sudeckiej GOPR. Jego mama pracowała z moją, więc znaliśmy się i on mnie kiedyś zabrał ze sobą do Andrzejówki na dyżur czy inne goprowskie wydarzenie. A że zaczął mnie ciągać z sobą coraz częściej, wkręciłem się. W roku 1977, kiedy miałem 23 lata, złożyłem papiery do GOPRu i zdałem egzamin wstępny. Oficjalnie moimi ratownikami wprowadzającymi byli Jurek Sznacki i Teodor Schubert. Oni też zabierali mnie ze sobą na wszystkie dyżury, czasem na szkolenia. W związku z tym byłem z nimi praktycznie wszędzie,

12


nictwo ścianowe i wspinaczkę, znowu w Sokolikach. Tutaj dostaliśmy już uprzęże i trochę sprzętu, więc się jako tako wyglądało.

sko, więc poszło jak domino. Dużo osób spadło uderzając o drzewa. Nie mieliśmy raków tylko liny, więc się wiązaliśmy, robiliśmy stanowiska na drzewach i jakoś powoli opuszczaliśmy i sprowadzaliśmy całą grupę. Dwie dziewczyny zostały przewiezione do szpitala z utratą przytomności. Poza tym wiele z nich miało połamane nogi, zwichnięte barki i inne obrażenia.

W 1992 roku zostałem wysłany na kurs instruktorski, a wcześniej zrobiłem niezbędny do tego kurs ratownictwa śmigłowcowego. W 1987 roku lataliśmy z LPR-em na Sokole „mi-dwójce”, a zajęcia prowadził Mieciu Przybylski. Pierwszy kontakt ze śmigłowcem miałem na centralnym wyjeździe do Austrii, na który pojechałem razem z byłym naczelnikiem grupy podhalańskiej Mariuszem Zaródem. GOPR należał już wtedy do IKAR-u i zostaliśmy wydelegowani z GOPR na takie międzynarodowe szkolenie. To był bardzo ciekawy kurs. Austriacy nie używali wtedy zbyt dużo sprzętu, prawie wszystko robili na węzełkach. Nie mieli też rolek, tylko zjeżdżali na ósemkach, a wiadomo, że rolka ma przewagę, można ją zablokować, zrobić układ wyciągowy a z ósemki nie bardzo. Byli bardziej do przodu, bo mieli śmigłowiec, ale technicznie niekoniecznie. Wszystko praktycznie robiliśmy tam na prusikach. Ale i tak byłem bardzo zadowolony z tego szkolenia, bo przynajmniej opanowaliśmy więcej technicznych umiejętności i przywieźliśmy trochę wiedzy.

Kurs II stopnia robiłem w Samotni z ratownikami grupy Karkonoskiej i grupy Beskidzkiej. Część zimową mieliśmy w rejonie schroniska w lejach i żlebach, a letnią, czyli ratow-

W 1992 zrobiłem w Tatrach kurs instruktorski ze Zbyszkiem Jagielaszkiem, Alkiem Chruścielem i Mundkiem Górnym. A w 1999 dostałem już tytuł starszego instruktora ratownictwa górskiego.

13


Ze wszystkich odznaczeń, które dostałem w czasie działalności w GOPR jedno uważam za najlepsze, najważniejsze - Medal za Ofiarność i Odwagę. Dostałem go za ratowanie zdrowia i życia ludzkiego, a konkretnie za działania podczas powodzi w 1997 roku. Dzięki Mietkowi Przybylskiemu i LPR-owi zostały ściągnięte trzy śmigłowce - ze Szczecina, Pozna-

Brałem udział w wyjątkowych akcjach. Jedną z najsłynniejszych była ta w 1994 roku w Szklarach, gdzie dwóch młodych mężczyzn siedziało w sztolni prawie 30 dni. Same nasze działania trwały tylko jedną noc. Byliśmy tam ze Zbyszkiem Jagielaszkiem i Piotrkiem Snopczyńskim. Kiedy dotarliśmy pod sztolnię zobaczyliśmy świeżo zawalone wejście i została podjęta decyzja, że kopiemy, ponieważ myśleliśmy, że tam jest tunel z dojściem. Zaczęliśmy więc akcję od przekopania w glinie tunelu o długości 4-5 metrów. Straciliśmy na to cztery godziny, a jak już się przekopaliśmy, to Zbyszek tym tunelem doszedł do... kolejnego bocznego wyjścia ze sztolni. Potem okazało się, że można było zjechać do poszkodowanych od góry, o czym nikt nie wiedział i że z innej strony jest jeszcze jedno wejście, przy którym znaleźliśmy linę idącą w dół. To była dobra lina, ale przywiązana tylko do skobla. Zjechali Piotrek ze Zbychem i krzyknęli, że mają ich, żywych, na szczęście. Wtedy ja na górze zrobiłem układy wyciągowe a następnie wyciągnęliśmy chłopaków na powierzchnię. W jakim byli stanie...? Schudli strasznie, a przeżyli tylko dzięki temu, że w sztolni była duża wilgotność i mieli wodę. Przekazaliśmy ich pogotowiu, a jak to się potem skończyło to trudno mi powiedzieć. Jeden z nich po latach wszedł tam drugi raz i znowu go Zbyszek wyciągał.

14


nia i Wrocławia. Lataliśmy tymi śmigłowcami i dowoziliśmy żywność osobom odciętym od świata, ewakuowaliśmy na linach ludzi z zalanych miejscowości i w razie potrzeby, transportowaliśmy do szpitali. Robiliśmy na „mi-dwójkach” istne cuda - niewidy i to, że udało nam się przeżyć, to też jest cud. Było o tyle niebezpiecznie, że śmigłowiec MI-2 może stać w zawisie około 2 minut, często silniki się grzały, kontrolki paliły, a wtedy awaria jest bardzo możliwa. Rozlewiska były dość rozległe, czasem czas przelotu między jednym brzegiem a drugim to było 15 minut. Prawie dwa tygodnie latałem wtedy nad Wrocławiem, Wołowem, Brzegiem. W Kotlinę Kłodzką też przylatywaliśmy z żywnością czy lekami. Szczególnie zapamiętałem ten lot, kiedy z Siechnic do Starachowic leciałem na linie z poszkodowaną pod tylnym rotorem śmigiełka. Wyciągaliśmy kobietę na dziesiąte piętro budynku, z budynku na linę, a potem trzeba było ją przetransportować. Pilot nie latał wcześniej nad budynkami i się przestraszył. Zamiast wylądować w jakimś miejscu, gdzie nie było wody, poszedł pełną prędkością na lotnisko. Wrocław widziałem z góry pierwszy raz, a kawałek wtedy lecieliśmy.

W GOPR jako ochotnik jestem już ponad 40 lat, a jako zawodowy ratownik od 1994, czyli teraz będzie dokładnie 25 lat. Jest jubileusz, ale za to nie płacą ☺ Wiadomo, że zmieniło się bardzo dużo. Z czasem przyszły skutery, quady, więcej sprzętu i aut. Pamiętam, jak w Wałbrzychu była służbowa warszawa, potem pojawił się UAZ i jeździliśmy nim trochę. Chociaż „jeździliśmy” to za dużo powiedziane, częściej leżało się w zimie pod samochodem i wymieniało np. skrzynię biegów.Wtedy wypadków zimą było więcej niż latem, więc ratownictwo narciarskie było podstawą, a jak czasem zdarzyła się akcja poszukiwawcza, to śmialiśmy się, że z pochodnią i świeczką można iść w góry i szukać. Inaczej niż teraz, kiedy mamy latarki, lasery i inne cuda. Nie było tylu ciuchów. Jak dostaliśmy kurtki puchowe, to było naprawdę coś. Tylko śmiali się, że wszyscy dostali kurtki a ja jesionkę - do kolan, bo rozmiaru dziecięcego nie było. Teraz wszystko i pod każdym względem zmieniło się o 360 stopni. Jestem bardzo zadowolony z tego czasu. Gdybym miał podjąć jeszcze raz te wszystkie decyzje, to ani chwili bym się nie zastanawiał. Polubiłem góry, zacząłem chodzić i wciągnęło mnie to bardzo. Potem chodziliśmy z żoną, później urodziły się dzieci i je też ciągnąłem na szlaki, na nartach nauczyłem jeździć i się górami zaraziły. Córki dalej wędrują, jeżdżą na rowerach i to mi się podoba. Kiedy Roy odszedł z tego świata chciałem mieć kolejnego psa, ale nie mogłem się dogadać w tej kwestii z żoną, więc żeby się w domu nie bić, ustąpiłem. Powiedziałem jednak, że kiedy będę szedł na emeryturę, to sobie szczeniaka jakiegoś wezmę. Dużą zaletą posiadania psa jest to, że zmusi do wyjścia z domu. Choćby padało i było zimno, to człowiek i tak będzie musiał się ruszyć i z nim iść.

Pies Roy – przyjaciel i ratownik. W tej chwili właśnie mija 10 lat, od kiedy nie mam już Roya. 14 lat służył ze mną w GOPR. Przewodnikiem psa zostałem przez przypadek. Byliśmy na szkoleniu w Sokolikach i coś robiliśmy u leśniczego, któremu akurat szczeniła się suka. Zapytałem, czy mogę jednego malucha wziąć i w końcu kupiłem go za symboliczną złotówkę, a potem zacząłem szkolić w Polsce i w Niemczech. Miał m. in. certyfikat Straży Pożarnej na poszukiwanie w gruzach. Wtedy, na terenie ówczesnego województwa wrocławskiego, były dwa takie psy – Roy i drugi w Ochotniczej Straży Pożarnej we Wrocławiu. Wałbrzych jest miastem, w którym wszystko się wali, więc czasem 2-3 razy w tygodniu wyjeżdżaliśmy na zawały, budynki, biedaszyby czy przeszukanie w lesie. Udawało się Royowi znajdować żywych, ale, niestety, wielu było też takich, którzy nie dawali oznak życia.

Właśnie złożyłem dokumenty, żeby przejść na emeryturę. Jeszcze w tę zimę zatrudnię się jako ratownik sezonowy, pouprawiam trochę ratownictwa przywyciągowego. Nadal będę jeździł na szkolenia, żeby nie odlecieć za bardzo, nie zapomnieć czegoś i być ciągle obytym ze sprzętem. Godziny społeczne będę robił, będę po prostu ochotnikiem jak kiedyś.

Jedna z dłuższych, finalnie zabawnych, akcji poszukiwawczych miała miejsce w rejonie Andrzejówki. Zgubiła się dwójka nastolatków. Kiedy tam przyjechałem, musiałem z psem przeszukać cały rejon Waligóry, więc się nabiegałem, bo Roy co chwilę coś wyczuwał i dokądś pędził. Kiedy wróciliśmy pod schronisko zaczął ujadać przed kotłownią. Nie wiedzieliśmy dlaczego, ale kiedy zapaliliśmy światło, okazało się, że dzieciaki wypiły piwo w kotłowni i zasnęły. Przez 14 lat służby Roy wylatał 1000 godzin w powietrzu. Był jedynym psem w GOPR, który nie bał się śmigłowca, tylko biegł do niego, co inne psy robiły niechętnie, być może ze względu na huk. Kiedy go dostałem, a miał 3,5 miesiąca, od razu zabrałem na szkolenie z wojskiem i od początku latał ze mną na śmigłowcach.

15

Wspomnienia spisała Iwona Pawelec-Pudło


NA DYŻURZE REDAKCYJNYM BYLI: Projekt graficzny: P. Sandomierski Skład: Drukarnia Poldruk Korekta Językowa: Drukarnia Poldruk oraz Barbara Fornalska (rubryka „Nasi Ratownicy”) Rysunek na okładce: Marek Bachmatiuk

PIOTR SANDOMIERSKI

IWONA PAWELEC-PUDŁO

MATEUSZ KASZUBSKI

ROMAN DZIEDZIC

Chcesz zgłosić temat lub dołączyć do grona redakcyjnego? Wyślij swoją propozycję na adres media@goprsudety.pl Zespół redakcyjny weźmie pod uwagę wszystkie nadesłane zgłoszenia przy planowaniu kolejnych numerów.

Partnerzy i Sponsorzy GOPR

Partnerzy i Sponsorzy Grupy Sudeckiej GOPR

Działalność ratownicza GOPR jest współfinansowana przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji Wydanie sfinansowane przez Zarząd Główny GOPR w Zakopanem


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.