Kurier UEK nr 4 (36), maj 2010

Page 12

WARTO WIEDZIEĆ

WARTO WIEDZIEĆ

Fakty i mity o systemie antyplagiatowym

Dodatkowo towarzyszy temu zjawisko oferowania w Internecie prac na zamówienie... Dokładnie tak. Ten obrót pracami jest wspierany przez specjalizujące się w tym firmy, które ściągają prace z rożnych rejonów Polski, kompilują z nich nowe i sprzedają studentom, którzy je bronią po raz kolejny. Nie znamy skali tego zjawiska w Polsce, ale przez analogię do Europy Zachodniej możemy stwierdzić z pewnością, że to nie jest margines. I dlatego ten system kontroli prac tylko przez promotorów tutaj nie wystarcza. Dopóki studenci kopiowali teksty z książek, promotor był w stanie to wychwycić. On odróżniał język studenta od języka opracowania. Promotor mógł również, bardzo często, znać to opracowanie. Trudno było znaleźć studentowi opracowanie, którego promotor nie znał.

Wywiad z dr Sebastianem Kawczyńskim, prezesem Plagiat.pl Czy powinniśmy się bać systemu antyplagiatowego? Jeżeli piszemy pracę lege artis, oczywiście nie. Autorzy piszący pracę samodzielnie, wystrzegający się niedopuszczalnych zapożyczeń i niepopadający w nadmierną cytatomanię nie powinni się niczego obawiać. System antyplagiatowy jest natomiast niebezpieczny dla osób, które umieściły w pracy kryptocytaty, czyli nieoznaczone zapożyczenia z innych tekstów, albo które były w jakiś sposób zamieszane w handel pracami. Plagiat.pl powinien wykrywać takie praktyki, bo po to właśnie został stworzony. W którym momencie zaczyna się plagiat? Prawnicza definicja plagiatu, która notabene w prawie polskim nie jest sformułowana, nie jest tutaj wystarczająca. Generalnie z plagiatem mamy do czynienia wtedy, gdy zapożyczamy cudzy dorobek, przypisując go sobie – to znaczy, gdy nie oznaczamy zapożyczenia. W przypadku dyplomowych prac studenckich sprawa jest nieco bardziej złożona. Warsztat tworzenia tekstu naukowego zakłada na przykład, że rzeczy oczywistych można nie dokumentować przypisami. Ale jeśli ktoś dopuścił się tych niedopuszczalnych zapożyczeń, to system pokaże, że mamy do czynienia z plagiatem? Raporty generowane przez system Plagiat.pl nie zawierają takiej oceny. Zawierają natomiast informacje, które fragmenty badanego tekstu są identyczne z tekstami dostępnymi w Internecie albo z pracami z bazy porównawczej systemu Plagiat.pl, z którymi ten tekst został porównany. Te identyczne fragmenty mogą być zarówno niedopuszczalnymi zapożyczeniami, jak i poprawnie oznaczonymi cytatami. Z czym w rzeczywistości mamy do czynienia, to

22

może ocenić jedynie kompetentna osoba po zapoznaniu się z raportem podobieństwa. To promotor określa, co jest dopuszczalne, a co nie. I czy podobieństwa, które system wykrył, są uzasadnione, czy też występuje jedna z sytuacji, w których praca nie może zostać zaakceptowana. Jakie sytuacje mogą tutaj wystąpić? Pierwsza to plagiat, czyli taka sytuacja, że student próbował umieścić w pracy fragmenty, których nie napisał sam, a które udawały jego wkład autorski. To jest oczywiście niedopuszczalne i taka praca powinna zostać odrzucona. A jeśli celem tego było oszukanie uczelni, to być może student powinien zostać ukarany. Druga możliwość jest taka, że w pracy są wyłącznie poprawnie oznaczone cytaty, ale po analizie raportu podobieństwa promotor dochodzi do wniosku, że jest ich za dużo w stosunku do wkładu autorskiego. Takie sytuacje też się zdarzają i taką pracę należy poprawić. Oczywiście z tego powodu studenta nie powinny spotkać żadne sankcje dyscyplinarne, bo nie popełnia niedozwolonego czynu, tylko robi błędy warsztatowe. Skąd w ogóle potrzeba korzystania z sytemu antyplagiatowego? Przez bardzo długi czas uczelnie przecież doskonale obywały się bez tego typu narzędzi. Sytuacja bardzo się zmieniła od momentu, kiedy powszechnie zaczęliśmy używać Internetu i od kiedy pojawiło się w nim bardzo dużo zasobów tekstowych. Ze względu na to nowe otoczenie technologiczne pisanie pracy stało się zupełnie inną czynnością. Na całym świecie w edukacji występuje dziś ten zataczający coraz szersze kręgi problem, że studenci zamiast samodzielnie od nowa pisać prace, kompilują je z tekstów znalezionych w Internecie. Można się jednak spotkać czasami z poglądem, że system antyplagiatowy

dr Sebastian Kawczyński, prezes Plagiat.pl to niepotrzebny wydatek po stronie uczelni, bo promotor może sam sprawdzić oryginalność pracy, choćby wbijając poszczególne jej fragmenty do wyszukiwarki Google. Trudno jest mi sobie wyobrazić, że promotor każdą podejrzaną frazę wkleja do wyszukiwarki, pracowicie przeszukuje uzyskane wyniki, znajduje podobieństwa, oblicza ich skalę i dopiero po tym wszystkim podejmuje decyzję, czy pracę akceptuje, czy nie. To jest znacznie bardziej czasochłonne i pracochłonne niż skorzystanie z gotowego rozwiązania Plagiat.pl. Poza tym nie byłoby to rozwiązanie systemowe – robiliby tak niektórzy promotorzy, ale na pewno nie wszyscy. Druga rzecz jest taka, że promotor wyszukując w Google, nie ma dostępu do tekstów prac obronionych na własnej uczelni, a tym bardziej na innych uczelniach. Tymczasem Internet bardzo ułatwia kontakty między studentami różnych uczelni i to często również kontakty polegające na tym, że studenci wymieniają się tekstami prac na podobne tematy. Prace z Rzeszowa mogą być bronione w Szczecinie, i odwrotnie, a promotor, chcąc dokonać kompletnej analizy samodzielności prac, powinien się z wszystkimi takimi pracami zapoznawać. Wiadomo, że nie sposób tego zrobić, stąd potrzeba istnienia systemu antyplagiatowego. Ma on szansę, porównując pracę z wszystkimi tekstami w bazie – a są tam teksty z innych uczelni, z różnych części kraju – na wyłapanie ukrytych zapożyczeń.

Jednak firmy handlujące pracami twierdzą, że oferują prace pewne, sprawdzone systemem antyplagiatowym. W to w ogóle nie warto wierzyć. Nie można w pełni sprawdzić pracy systemem, nie mając konta udostępnionego przez uczelnię, nie można sprawdzić jej, nie porównując z bazami porównawczymi systemu Plagiat.pl. To oznacza, że ci którzy piszą prace, oszukują studentów, mówiąc, że tak zrobili. I oszukują też studentów na różne inne sposoby. Student, który korzysta z usług takiej firmy, de facto działa poza prawem, nie jest więc chroniony przez prawo. Trudno sobie wyobrazić, że gdy się zorientuje, że firma wprowadziła go w błąd, będzie dochodził swych praw w sądzie. Firmy oczywiście zdają sobie z tego sprawę. I właśnie dlatego to, że oszukują swoich klientów, jest dość powszechne. Jakie jest prawdopodobieństwo wykrycia plagiatu przez system? Wyszukiwanie w sieci nie daje takiej pewności jak wyszukiwanie w bazie porównawczej systemu, w której znajdują się prace sprowadzone przez uczelnie współpracujące z Plagiat.pl. Jeśli chodzi o bazę, to prawdopodobieństwo wyszukania fragmentów identycznych jest w zasadzie stuprocentowe. Natomiast w związku z tym, że Internet ma dynamiczną strukturę, że nie wszystkie strony z różnych powodów są w danym momencie dostępne itd., to prawdopodobieństwo znalezienia podobnego dokumentu w sieci, jak wynika z naszych doświadczeń, wynosi około 95%. Czyli nie ma pewności, że zawsze taki fragment zo-

stanie wykryty, ale to prawdopodobieństwo jest duże. Z jak obszernymi zasobami porównywane są prace studentów? W bazie porównawczej Plagiat.pl znajduje się obecnie około 100 tysięcy prac dyplomowych, kolejne są na bieżąco dodawane. W Internecie natomiast przeszukujemy wszystkie zasoby dostępne publicznie, nie tylko strony internetowe, ale także zawieszone w sieci pliki .pdf, .doc i .rtf. Współpracujemy z wyszukiwarkami, które indeksują Internet na bieżąco, a my z tych stale aktualizowanych indeksów korzystamy. Plagiat.pl indeksuje też strony internetowe samodzielnie, mamy mechanizmy, żeby te indeksy odświeżać. Nie spotkaliśmy się jeszcze z takim problemem, byśmy mieli nieaktualne strony. W Internecie można napotkać na różne głosy krytyczne pod adresem Plagiat.pl. One rzeczywiście się pojawiają, ale spora część z nich to, moim zdaniem, głosy tych, w których interesy uderza istnienie systemu antyplagiatowego. W handel pracami, w pisanie prac na zamówienie jest zamieszana spora grupa ludzi. Takich firm – kiedyś robiliśmy ich listę – jest przynajmniej kilkaset. Ta grupa wie, że im więcej prac będzie w bazie porównawczej, tym ich interes będzie miał krótsze nogi. Te krytyczne głosy mają popsuć opinię Plagiat.pl w oczach opinii publicznej i środowisk akademickich. One zawsze się będą pojawiały, bo jest grupa interesów, której na tym zależy. Są też komentarze, że system Plagiat.pl można stosunkowo łatwo oszukać. Te informacje, pochodzące przede wszystkim z początku 2008 r., mówią głównie o tym, że można oszukać system antyplagiatowy podmieniając polskie czcionki na czcionki innych alfabetów. To rzeczywiście był wyrafinowany sposób, ale już w kilka dni po opublikowaniu tej informacji zainstalowaliśmy łatę, która to oszustwo uniemożliwia. I teraz system na taką sytuację reaguje wyrzuceniem w raporcie podobieństwa alertu o tym, że mogła mieć miejsce próba oszustwa. A te czcionki są przez system odnajdowane i zamieniane na ich odpowiedniki w alfabecie łacińskim, więc oszustwo nie jest możliwe. Oczywiście opublikowaliśmy w sieci informację o zainstalowaniu łaty, ale dużo trudniej do niej dotrzeć, w związku z czym co roku kilkudziesięciu studentów niestety ma kłopoty. Natomiast jeśli chodzi o inne głosy dotyczące

oszukiwania Plagiat.pl, których też jest sporo, na ogół nie mają one nic wspólnego z prawdą. Najłatwiej je zweryfikować, sprawdzając sobie jakiś zmodyfikowany tekst. Na przykład to, że się wstawia i zaznacza na biało kropki zamiast spacji – to są sposoby, które w ogóle nie działają. Czy są jeszcze jakieś inne mity, dotyczące systemu antyplagiatowego, które warto rozwiać? Najczęstszy i najbardziej niebezpieczny mit związany z funkcjonowaniem Plagiat.pl to przekonanie, że ocenę samodzielności pracy studenta da się oprzeć tylko na wartościach współczynników podobieństwa z raportu. Taka droga na skróty, że wyłącznie na podstawie tych współczynników praca jest akceptowana bądź odrzucana, to bardzo szkodliwy błąd. W praktyce powoduje on, że studenci dostają do poprawy prace, które są napisane jak najbardziej poprawnie. Ta poprawa polega na tym, że przeformułowują cytaty, że ograniczają ich liczbę, podczas gdy to nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego. Współczynniki podobieństwa powinny służyć tylko i wyłącznie do podjęcia decyzji, czy dana praca może zostać po prostu obroniona, bo system niczego nie wykrył, czy też raport trzeba poddać szczegółowej analizie. Ta druga sytuacja nie oznacza automatycznie, że praca jest pisana niesamodzielnie, jest tylko sygnałem dla promotora, że trzeba sprawdzić, jaki charakter mają wykryte przez system podobieństwa. Na koniec, jakieś dobre rady dla studentów piszących prace, które potem będą weryfikowane systemem antyplagiatowym? Trzeba umiejętnie korzystać ze wszystkich tekstów źródłowych – robić przypisy, a w przypadku cytowania – oznaczać właściwie wykorzystane fragmenty. Generalna rada dla studentów jest taka, że nie opłaca się umieszczać w pracy kryptocytatów, to znaczy fragmentów nieoznaczonych ani przypisami, ani cudzysłowami. No i przede wszystkim nie opłaca się prac kupować. I to wszystko dlatego, że nawet jeżeli plagiat nie zostanie wykryty teraz, to może zostać wykryty po latach. Są przykłady niedoszłych noblistów, którzy popełnili plagiat w pracy licencjackiej i to złamało im karierę. To się po prostu nie opłaca. Rozmawiał: dr Mariusz Kuziak – Pełnomocnik Rektora UEK ds. Systemu Antyplagiatowego

23


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.