Tryby listopad 2013

Page 6

6 temat numeru // STUDENCKIE RODZINKI

Od kociej łapy do ołtarza Rozmawia Przemysław Radzyński

Dlaczego Kościół określa jako grzeszne wspólne mieszkanie chłopaka z dziewczyną przed ślubem? – Grzech wiąże się ściśle ze zranieniem. Kościół chroni człowieka przed zranieniami, które później trudno uleczyć. Jest to zatem troska Kościoła o człowieka. Oczywiście często w tym przypadku mówi się, że Kościół się wtrąca. To utarty schemat reagowania. To jest naprawdę troska o dobro człowieka. Kościół nie ufa młodym, że pod jednym dachem są w stanie żyć w czystości? – Nie chodzi tylko o sprawę nieczystości, choć to bardzo istotne. Chodzi o sprawę związaną z całym pięknem przygotowania i oczekiwania na siebie nawzajem. Zamieszkanie wspólne powoduje przerwanie tego czasu. Oczekiwanie wiąże się z uroczym czasem przygotowywania w sercu miejsca dla ukochanej osoby, z wyglądaniem z utęsknieniem na jej przyjście na spotkanie. To wszystko kształtuje serce. Wspólne zamieszkanie przerywa oczekiwanie. Tam, gdzie tego czasu nie ma, traci się wiele pereł. Każde piękne wydarzenie wiąże się z oczekiwaniem. Choćby w Kościele – adwent, to czas oczekiwania, by dobrze przygotować się na święta Bożego Narodzenia. Tam, gdzie nie przeżywa się adwentu w sercu, tam doświadczenie świąt jest bardzo płytkie, akcent kładzie się na świecidełkach, bombkach i prezentach. Adwent jest potrzebny zarówno przed świętami, jak i przed wspólnym zamieszkaniem. Oczywiście to samo dotyczy czystości. Seksualność to wielki dar, ale aby go pięknie realizować, trzeba odpowiedniego przygotowania. Wspólne mieszkanie jest stałą przeszkodą do przyjmowania sakramentów. Wiemy dobrze, że nie chodzi o „wspólny dach”, ale o współżycie. Z drugiej strony nie ma takiej przeszkody w przypadku współżyjących poza małżeństwem, a nie mieszkających razem. Czy Kościołowi nie brakuje tu konsekwencji? – To zależy, jak patrzymy na tę sprawę. Pana pytanie sugeruje brak konsekwencji, ale tak nie jest. Jeśli osoby współżyją ze sobą przed ślubem, to także www.e-tryby.pl

mają zamkniętą drogę do sakramentów. By ta droga była otwarta, trzeba podjąć dwie decyzje. Pierwsza – żałując za grzech postanowić poprawę, czyli obiecać, że z pomocą łaski Bożej zrywam z tą praktyką grzechu. Po drugie, trzeba to wyznać na spowiedzi. Dokładnie tak samo jest ze wspólnym zamieszkaniem. Po pierwsze, trzeba zerwać z praktyką – w tym przypadku z zamieszkaniem, czyli życiem w stałej okazji do grzechu. Następnie trzeba wyznać grzech na spowiedzi i droga do sakramentów jest tak samo otwarta. Ksiądz w swojej pracy spotyka się z takimi przypadkami? Co Ksiądz radzi wtedy młodym? – Przede wszystkim nie zatrzymuję się na mówieniu w kółko, że chodzi jedynie o grzech. Chodzi o coś głębokiego, coś przepięknego, co można przeżyć tylko w przestrzeni oczekiwania i przygotowania. Odsłaniam przed młodymi tę perspektywę szczęścia, którą dziś tak łatwo zaciera się przez niecierpliwość i nadmierną koncentrację na cielesności. Szczęście wiąże się zwyczajnie z pewnym urokiem „oczekiwań na peronie na ukochaną osobę i pożegnań, gdy pociąg z nią odjeżdża”. Tego potrzebuje serce. Jeśli tego nie ma, szybko pojawiają się zranienia, znika romantyzm, trudno ocalić wartości. Czy jednym z rozwiązań może być zachęta do zawarcia sakramentu małżeństwa? – Rozwiązanie jest tylko jedno – dać się zakochać w tym, co naprawdę jest piękne. Jeśli Bóg coś proponuje, to tylko to, co trwale piękne. Nie chodzi o przyspieszanie małżeństwa, chodzi o adwent. Jak uczynić ten krok od grzechu do sakramentu? – Zaufać Kościołowi, że jest wsłuchany w głos Boga i proponuje najlepsze rozwiązania. Dać się porwać tej miłości Boga, która wzywa do pięknej relacji. Reszta przyjdzie sama, jako naturalna konsekwencja.

Jak przejść z grzechu do sakramentu? Zaufać Kościołowi, że jest wsłuchany w głos Boga i proponuje najlepsze rozwiązania. Dać się porwać tej miłości Boga, która wzywa do pięknej relacji. Reszta przyjdzie sama. Co sakrament zmienia w realnym życiu młodej pary studentów, a co mogłoby ich zachęcić do małżeństwa? – Sakrament to uroczyste zwieńczenie adwentu. Ale nie chodzi tylko o uroczystość, przede wszystkim chodzi o obecność, tę niezwykłą. Obecność Tego, który jest miłością. Wszystko, co otrzymali młodzi ludzie, otrzymali od Niego: radość uczucia, wzajemnego pragnienia siebie, tęsknotę za tym, co piękne, zwyczajne życie własne i ukochanej osoby. Mogą realizować miłość, bo Bóg jest miłością. Sakrament to przede wszystkim wspólne „tak” powiedziane sobie nawzajem w Jego obecności, w której pragnie się pozostać wdzięcznie przez całe życie. I Jego błogosławieństwo – najcenniejszy dar. Co na pewno się nie zmieni po powiedzeniu sobie „tak” przed Bogiem? – Jeśli podchodzimy do siebie nawzajem z drżeniem serca wynikającym z szacunku do siebie nawzajem, a zarazem do Boga, to wszystko będzie się nieustannie zmieniać na plus, ponieważ miłość nie tylko nie ustaje, ale miłość przede wszystkim także wzrasta. Dziękuję za rozmowę.

fot. www.sxc.hu

O wspólnym mieszkaniu przed ślubem i po ślubie opowiada ks. Dariusz Talik, duszpasterz Centralnego Ośrodka Duszpasterstwa Akademickiego przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.