Ksiega miasta

Page 1

T he B o ok of t h e Cit y of Lubl in   Księga Mi a sta Lubl ina



The Bo ok of the Cit y of Lubl in Księga Mi a sta Lubl ina photo g r a phs of Lublin foto gr a f ie Lublina e ss ay by Jacek De hn e l s łow e m opatr z y ł Jace k De hn e l

Lubl in 2 0 1 3


tłumaczenie na j. angielski oraz redakcja tekstu angielskiego  english translation and editing wydawca  publisher

wydanie I   1st edition nakład 300 egzemplarzy  300 copies ISBN  978-83-62495-49-8 wszystkie prawa zastrzeżone  all rights reserved egzemplarz bezpłatny  complimentary copy ZREALIZOWANO PRZY POMOCY FINANSOWEJ MIASTA LUBLIN CO-FINANCED BY THE CITY OF LUBLIN

Ba rtosz Wójcik Stowa r zyszenie Kultur a lne Grupa Projekt  Grupa Projekt Cultur a l A sso ci ation wy dawnict wo Episte me  Episte me Publishing House


table of contents spis rzeczy

5

Ba r ba r a W y bacz [6]  How is Lublin contained? Jak mieści się miasto?  [7] Jace k De hn e l [12]  Black box Czarna Skrzynka  [13]

[30]  O-Twórz Lublin! 2011–2013 – photographs O-Twórz Lublin! 2011–2013 – fotografie  [30]

[84]  The idea behind O-Twórz Lublin! Pomysł na O-Twórz Lublin!  [85]

[88]  Originators and Partners of the Project Autorzy i Partnerzy Projektu  [88]


6

Ba r ba r a Wy bacz

Imagining the real city – the reality of an imagined city: Two aspects of inhabiting the habitat of Lublin Looking for a fitting opening chord to synesthetically introduce the images of Lublin, I stumble across the almost forgotten short piece by Jerzy Kornowicz, the president of the Polish Composers’ Union, created as an introductory note explaining the rationale behind “Codes” – The Festival of Traditional and Avant-garde Music. Lublin, to the composer, is “a very fortunate place. Its poetics

is doubly so: timely and time-defiant, on time and timeless. Geographically, Lublin is both in the centre and on the periphery, in the West and in the East. Culturally, it is a bubbling crucible. In terms of religious, national, and tribal affinities – it is, I presume, typified by tacit symbiosis rather than by open hostility or unresolved conflicts. Primarily, though, it is characterised by diversity. Huge and simultaneously compact, almost chamberlike. As regards publicity, it is grand and lofty as well as quotidian and down-to-earth. Experientially, it is peace-inducing and prone to trauma.”

Most of you, not unlike Jerzy Kornowicz – although he was born in Lublin – look at this city from a distance, from the vantage point of a spectator, a one-off visitor, or a newcomer. Lublin is ambivalently, though mostly positively, contained within one’s imaginarium. More often, however, the experience of Lublin boils down to banishing the city onto the outskirts, thereby stripping it of its municipal rights, its urban belonging(s). Enfeebled, disempowered, devoid of its power to leave a lasting impression – an impression of an urban organism,

Lublin is contained within a set of confinng images. Although they are not shackled by history, they show little relation to the present. Being reductive, they are Lublin’s periphery – its visual city limits. This Lublin is duly and repetitively portrayed as a tourist attraction: the gateway to the East, almost Ukraine, a relic of long-lost innocence. By contrast, the Lublin that attracts artists is quite different: a city of nooks and crannies, gates, chapels, and baroque churches. Officially, as befits a respectable municipality, Lublin’s squares, marketplaces,


7

Ba r ba r a W y bacz

Wyobrażenia o mieście rzeczywistym – rzeczywistość miasta wyobrażonego. Dwa aspekty „mieszczenia się” w przestrzeni Lublina Poszukując tonu, który najlepiej wypełniłby obrazy Lublina, przypominam sobie o krótkim tekście Jerzego Kornowicza – prezesa Związku Kompozytorów Polskich, który powstał jako wstęp

do idei Festiwalu Tradycji i Awangardy Muzycznej KODY. Kornowicz pisze: Lublin jest miejscem wyjątkowo fortunnym. W swej poetyce – w czasie i poza czasem. W geografii – w centrum i jednocześnie na uboczu, na Zachodzie i Wschodzie. Kulturowo – w tyglu. Religijnie, narodowo i plemiennie – raczej w symbiozie, niż konflikcie, a przede wszystkim w różnorodności. W rozmiarze jest duży i kameralny zarazem.

W wizerunku – dumny i wysoki, a jednocześnie codzienny i nienamaszczony. W doświadczeniach – zarówno sielski, jak i traumatyczny. Większość z Państwa, podobnie jak Jerzy Kornowicz (choć ma swoje korzenie w tym mieście), Lublin ogląda, z perspektywy widza, bywalca lub przybysza. Lublin „mieści się” w jego wyobrażeniach ambiwalentnie, choć z reguły pozytywnie. Częściej jednak doświadczenie Lublina sprowadza

się do umieszczania go na prowincji, a przez to odbierania mu mocy czy też prawa wielkomiejskiego „mieszczenia się”. Mocy zapadania w pamięć jako organizm miejski, sprowadzając do obrazów, jeśli nie obciążonych treścią historyczną, to raczej peryferyjnych. I tak Lublin atrakcyjny dla turysty to Lublin: furtka Wschodu, prawie Ukraina, relikt dawno utraconej niewinności. Lublin atrakcyjny dla artysty to Lublin: zaułków,


8

passages, and arcades are not endorsed – they are not an architectural joy to behold. Overflowing with the intensity of human life, the city cannot be simply contained. Although Lublin often provides limited economic opportunities, it remains a very hospitable and humanised locality. Here, alienation that bedevils individuals in the metropolitan West is of no consequence – it has no place as human beings are conceptually inscribed onto its space. Anthropologists of the city emphasise the idea of urban totality, which cannot be defined by mere administrative borders,

and which exists exponentially – it is ubiquitous, making inroads even in the provinces. Regardless of our imagining of Lublin, whether it fits the definition of modern urbanity or conforms to the notion of parochiality, it contains a unique human element. This element manifests itself not only in the imagined but in the very physical tissue of its spatial arrangement as well. Lublin is a horizonal city, not dissected by skyscrapers, without a chiselled centre, historically and at present. Its topography bears enough witness to both. It may be closed or even closing its doors to

the enthusiasm of potential investors, but it is still wide open by default – all in its ragged glory. In such places, two Lublins – that of the imagination and that of the real – become united, turning into a composite image, a wider picture, an embodiment of Hansen’s idea(l) of an open city. Physical and spiritual narratives are building blocks contributing to an unusually consistent urban image, and introducing an element of analysis regarding our belonging to the cityscape as well as the city’s presence in us. The city itself is not accompanied by surplus, by spatial overcrowdedness

or temporal congestion. The city’s urban dimension is present in people’s gaze, inviting residents and visitors alike to participate in an intuitive journey. With no recognisable axis mundi to rivet it to the spot, the city’s centre is attractively distractive, guiding us towards backstreets, non-touristy routes, and peripheral paths. Such imagining locates/localises the city within its memory, inside its memorialisation, in the act of experiencing the said city. Lublin is one of such cities – experienced, affected by time and history, but unbridled by its bitter-sweet makeup. Not unlike other


9

bram, kapliczek, barokowych kościołów. Nikt nie zachwyca się w Lublinie placami, skwerami, pasażami czy arkadami, jak przystało na „porządne miasto”. A więc Lublin „nie mieści się” – nie emanuje intensywnością ludzkiego życia, i choć różnie się w nim żyje, paradoksalnie jest miastem na wskroś ludzkim. Lublin nie poddał się dehumanizacji, która wyalienowała człowieka w wielkich metropoliach świata zachodniego, bo człowiek

wpisany jest w koncepcję jego przestrzeni. Antropolodzy miasta podkreślają totalność miasta, które dziś mieści się już nie tylko w granicach administracyjnych, ale jest wszędzie, mając się równie dobrze na prowincji. Niezależnie czy Lublin „mieści się” w naszych wyobrażeniach prowincjonalnie czy wielkomiejsko, ma w sobie pierwiastek ludzki. Nie tylko w egzystencjalnym wyobrażeniu, lecz w materialnej strukturze układu

przestrzennego. Lublin to miasto na wskroś horyzontalne, niepoprzecinane drapaczami chmur, pozbawione centrum, zarówno w części historycznej, jak i w aktualnej topografii. Być może zamknięte, czy też zamykane przed entuzjazmem inwestorów, to otwarte w swej postaci. W wielu miejscach jako spełnienie hansenowskich idei miasta otwartego, Lublin z wyobrażeń i rzeczywistości zrasta się w jeden obraz. Materialne i duchowe narracje

budują niespotykanie spójny wizerunek, proponując namysł nad tym, jak miasto „mieści się” w nas i jak my „mieścimy się” w przestrzeni miasta. Nie towarzyszy mu nadmiar w rozumieniu zagęszczenia przestrzeni i czasu. Jego wymiar odnajduje się w ludzkich spojrzeniach, zaprasza do intuicyjnej wędrówki. Centrum bez wyraźnego axis mundi rozprasza naszą uwagę na boczne uliczki, a tam „mieści się” prawdziwy Lublin. Takie wyobrażenie


10

hierarchised municipalities, Lublin contains symbols of power but is not exclusively contained by them – its cityscape leaves a lot of space to the human dimension, to inhabitants,

to all that is conducive to providing the content and the contentment. * * * Imagine a city swarming with endless open-ended

narratives, with centresin process aplenty, with intermingling cultures. A city full of pockmarked pavements, with all their seedy charm! A city with students without any job

opportunities in the near future, a city bursting at the seams with images of the past and imaginings of a brighter future! Behold Lublin!


11

umieszcza/mieści to miasto w pamięci o nim, w doświadczaniu go. Lublin jest jednym z tych miast szczególnie obciążonych czasem i historią, lecz nie wydaje mi się

krępować swoją słodko-gorzką naturą. Choć jak każde, mniejsze czy większe miasto, „mieści” w sobie symbole władzy, to znajduje też miejsce dla człowieka.

* * * Wyobraźcie sobie miasto pełne nieskończonych historii, niedobudowanych centrów, wymieszanych kultur, z całym wściekłym urokiem chodnikowych

dziur. Pełne studentów bez szans na pracę w najbliższej przyszłości, pełne obrazów przeszłości i wyobrażeń o lepszym jutrze. Zobaczcie Lublin!


12

Jacek Dehnel

Black box I. Morąg: Sites, People, Nature, Legnica Through a Lens, Stalowa Wola. A Portrait of a Burgh – each city, every township, every county imaginable publishes such titles – faux coffee-table books, which, in general, are carbon copies of each other: printed on smooth, chalk-coated paper, countless views of squares and streets underneath the hyper-cerulean sky, draped in the glow of the setting sun or in the scenic blackness of the night, slightly dispersed by the yellow illumination of

streetlamps. A mandatory shot taken from the town hall tower, from a parish church belfry, or – as a last resort – from the roof of the tallest building in the old town: down below – people, the size of ants, milling at the foot of freshly repainted facades, immaculately marled flowerbeds, and the circles of cafe sunshades. In 1838 – or in 1839, accounts vary, at 8 am Louis Jacques Daguerre was in his studio at 5 Rue de Marais. He spent the next ten or fifteen minutes standing in the window of the studio, exposing a silvered copper plate

to the shafts of morning sunlight. That is how the ur-photo, the forebear of photographs collected in modern albums and coffee-table books alike, the Boulevard du Temple daguerréotype was created: in the foreground, a whitewashed, blind wall of a townhouse, further on a cobbled boulevard bordered with saplings, flanked by houses bristling with chimneys. Void. All those people scuttling across the bustling Parisian street for a dozen or so minutes have blurred into a darkish haze. Out of this vapor only two silhouettes emerge: a shoeshiner and

his customer. As if freezeframed in real life, they remained almost entirely motionless – one with his leg slightly up, with his knee bent at a right angle, and with his arms folded behind his back, the other squatting – for so long that the light dashing through Boulevard du Temple immortalised them on Daguerre’s plate, creating the first ever photographic portrait of a human being. And an urban photography template to boot. Since then both vignetted postcards and casual common snapshots have all been dominated by sameness: far perspectives,


13

Jacek Dehnel

Czarna skrzynka I. Morąg: zabytki, ludzie, przyroda; Legnica w obiektywie; Stalowa Wola. Portret grodu – każde miasto, miasteczko, gmina wydaje tak zatytułowane albumy, z reguły bliźniaczo do siebie podobne: na gładkim, kredowym papierze kolejne widoki placów i ulic pod intensywnie błękitnym niebem, w promieniach zachodzącego słońca lub w malowniczej, rozpraszanej żółtymi latarniami, czerni nocy. Obowiązkowy

widok z wieży ratusza, fary, ostatecznie – z dachu najwyższej kamienicy na starówce: ludzie jak mrówki u podnóża pastelowych, świeżo odmalowanych fasad, starannie wynawożone kwietniki, kółka kawiarnianych parasoli. W roku 1838 – lub 1839, zdania są podzielone – Louis Jacques Daguerre stanął o ósmej rano w oknie swojej pracowni przy Rue de Marais pod numerem 5 i przez dziesięć czy piętnaście minut naświetlał posrebrzaną miedzianą płytkę.

Tak powstał praprzodek fotografii z dzisiejszych albumów, dagerotyp Boulevard du Temple: na pierwszym planie bielona ślepa ściana kamienicy, dalej brukowany bulwar, wysadzany młodymi drzewkami, a po obu jego stronach najeżone kominami domy. Pustka. Wszyscy, którzy przez tych kilkanaście minut przemknęli ruchliwą ulicą, zmienili się w ciemnawą mgiełkę. Z niej wychylają się dwie tylko sylwetki: pucybuta i jego klienta. Oni tak długo zastygli w nieruchomych niemal

pozach – jeden z uniesioną, zgiętą pod kątem prostym nogą, i rękoma założonymi na plecach, drugi przykucnięty – że światło, pędzące przez Boulevard du Temple, zachowało ich na płytce Daguerre’a, tworząc pierwszy w historii fotograficzny portret człowieka. A zarazem wzorzec fotografowania miasta. Odtąd i na pocztówkach z ozdobnymi winietkami, i na zdjęciach pospolitych pstrykaczy widać to samo: dalekie perspektywy, rozwijające się przed oczami widza ozdobne pierzeje;


14

heavily adorned frontages unfolding right in front of the viewers’ eyes, mouths of consecutive streets like theatre wings, everything preferably from an aerial perspective – and if not from a bird’s-eye view then at least from the corner of a sizable square. That is how the city is perceived. That is how the city perceives itself. But how to peep at the city? Where are the peepholes, and the cracks in doors? Where are the secret windows, where are the squints in a seemingly blank wall, where are the orifices disguised behind a plank of wood

or a scrap of tar paper? How does one reach the urban undergarment, the city’s alter ego – available to all but noticed only by a minority, and hence infrequently portrayed? II. Twelve, perhaps thirteen years before Daguerre immortalised the shoeshiner from Boulevard du Temple, a totally different photo was created in the French town of SaintLoup-de-Varennes. It was then that Nicéphore Niépce, the real inventor of photography, spent eight hours or – as some sources suggest – three days

exposing a pewter plate covered with Syrian asphalt to sunlight. The plate was placed inside a camera obscura, a jet-black box, the interior of which was barely penetrated by the meagre amount of sunshine coming through the only orifice available – a pinhole, a mere pinprick. Camera obscura had been known and widely used for centuries – to mention just visual artists. It facilitated Canaletto’s meticulously detailed paintings – he depicted all the windows, ledges, and cornices so painstakingly and precisely that his artwork enabled post-W W II architects to

reconstruct ruined Warsaw. It also gave rise to Vermeer’s marvellously diluted patches of colour – in the background milk is calmly flowing into a jug, and the lacemaker is concentratedly adding loops to her handiwork but it is the colours in the foreground that vie for the viewers’ attention, merging and coalescing into irregular dabs. And since we are onto Vermeer: a perspicacious viewer will notice that on many of his paintings, exactly at the point of convergence, a tiny hole has been left – a mark which shows that the painter pierced


15

ujścia kolejnych ulic jak teatralne kulisy; wszystko najchętniej z lotu ptaka, a jak nie z lotu ptaka, to przynajmniej z narożnika sporego placu. Tak się ogląda miasto. Tak miasto się w sobie przegląda. A jak miasto podglądać? Gdzie są dziurki od klucza, szpary w drzwiach, gdzie sekretne okienka i pasaże, gdzie wizjery w gładkim z pozoru murze, gdzie zakryte deską i papą prześwity? Jak dostać się do podszewki miasta, do jego drugiego oblicza, dostępnego wszystkim, ale zauważanego przez

nielicznych, zatem rzadko portretowanego? II. Dwanaście, może trzynaście lat zanim Daguerre uwiecznił pucybuta z Boulevard du Temple, w małym francuskim miasteczku Saint-Loup-de-Varennes powstało zupełnie inne zdjęcie. To właśnie wtedy Nicéphore Niépce, prawdziwy wynalazca fotografii, przez osiem godzin – lub, jak twierdzą inni, przez trzy dni – naświetlał cynową płytkę, pokrytą asfaltem syryjskim i umieszczoną

w camera obscura, czyli w czarnej skrzynce, do której blask słoneczny wpadał przez maleńką dziurkę, ukłucie igły. Camera obscura znana była od stuleci i od stuleci wykorzystywana – choćby przez artystów. To dzięki niej Canaletto wyrysowywał tak dokładnie wszystkie okna i gzymsy, że potem można było według jego obrazów rekonstruować zrujnowaną Warszawę; to jej zawdzięczamy cudownie rozmyte plamy barwne u Vermeera – w tle mleko spokojnie spływa do dzbana, a koronczarka

w skupieniu wydłuża wzór o kolejne pętelki, ale na pierwszym planie kolory najdziksze wyczyniają swawole, stapiając się w nieregularne plamy. A skoro jesteśmy już przy Vermeerze: uważny widz zauwazy, że na wielu jego obrazach w punkcie zbiegu w płótnie pozostała maleńka dziurka – to tam malarz wbijał nawleczoną igłę i nitką wyrysowywał kolejne linie. Dwa ukłucia żeby było piękniej: jedno dla światła, drugie dla perspektywy. Na przełomie wieku X VIII i X I X rozrywki


16

a threaded needle through the canvas and with this strand of cotton drew other lines of the perspective. Two pinpricks to make everything more beautiful: one for the light, the other for the perspective. At the turn of the eighteenth and the nineteenth century entertainment provided by camera obscura became quite widely available: it was within almost everybody’s reach to enjoy outlining an image cast by sunlight onto a piece of paper. Almost like, for instance, Niépce, who was beset with chronic hand tremors, which hindered him

considerably so he decided to find a way of making the light draw an image on its own. And he did find a way. However, just before his death he partnered with a sly egomaniac, who called the invention after his own name and lived long enough to enjoy the glory that belonged to the genius inventor. To this day, portraits of Daguerre brim with unyielding complacency, his chest merrily outstretched in anticipation of badges of honour. The face of Niépce, the genuine pioneer of photography, is known only through drawings and paintings – he died before

the technology allowed to immortalise the living. What Niépce’s slightly tarnished plate reveals is not passably impressive – a view from the top floor study window in his family house: the first roof, the second, and the third. An undersized window as the backdrop and the muntins of the window in which the photographer himself stood. Yet, the photo imparts an aura that Boulevard du Temple is missing; something – perhaps because of these crooked roofs, warped perspectives – as if straight from The Cabinet of Dr Caligari. A manic,

piecemeal portrait of the city. And it does not matter zilch that Niépce estate was in a small town: the image captured is so cramped and misty that it could easily show a factory courtyard, a part of a town square, or Parisian roofs. A ray of light was refracted by the fragment of the world, got inside his black box and developed inside (into) the first photographic image in the history of mankind. At the same time, the first ever pinhole photograph. III . Camera obscura, a dark room. But also a black


17

z camera obscura bardzo się upowszechniły i niemal każdy mógł zabawiać się, odrysowując obraz, rzucany przez światło słoneczne na kartkę papieru. Niemal każdy, bo taki na przykład Niépce cierpiał na chorobliwe drżenie rąk i szło mu to niesporo – postanowił więc znaleźć sposób, by światło samo rysowało obrazek. I sposób ten znalazł, tyle tylko, że tuż przed śmiercią wszedł w spółkę z cwanym egocentrykiem, który najpierw nazwał wynalazek swoim własnym nazwiskiem, a potem

przeżył wiele lat w chwale należnej geniuszowi. Do dziś na portretach Daguerre’a widać to nieprzemijające samozadowolenie, pierś radośnie wypiętą pod każdy nadchodzący order. Twarz Niépce’a, prawdziwego pioniera fotografii, znamy tylko z rysunków i obrazów – zmarł zanim technika pozwalała na zdejmowanie podobizn żywych. To, co widać na zatartej nieco płytce Niépce’a, nie budzi przesadnego entuzjazmu: widok z najwyższego okna pracowni w rodzinnej posiadłości: jeden daszek,

drugi, trzeci. Okienko w tle i szprosy okna, w którym stał sam fotograf. A jednak jest w tym zdjęciu aura, której Boulevard du Temple nie ma; coś – może przez te krzywe daszki, zwichrowane perspektywy – jak z Gabinetu doktora Caligari. Miasta portret obłędny, fragmentaryczny. I nie ma znaczenia, że posiadłość Niépce’a leżała w niewielkim miasteczku: obraz jest tak ciasny i zamglony, że mógłby przedstawiać i dziedziniec fabryczki, i skrzydło pałacu, i dachy Paryża. Światło odbiło się

od fragmentu świata, wpadło do czarnej skrzynki i wywołało w niej pierwsze zdjęcie w historii ludzkości. A zarazem pierwsze zdjęcie wykonane techniką fotografii otworkowej. III . Camera obscura czyli ciemny pokój. Ale trochę i „czarna skrzynka”, która po katastrofie – a upływ czasu jest katastrofą nieprzemijalną, ciągłą, wydarzającą się dzień i noc – ocala zapis wycinka rzeczywistości. Większość materii, którą widzimy na starych


18

box of sorts, which upon a catastrophe – and the passage of time is an everlasting catastrophe, ceaseless, happing day and night – saves the record of a slice of life. Most of the matter which we see in old photos is now employed somewhere else: it disintegrated and has since become one anew – in new shapes, in new materials. What Barthes concludes in his aptly titled Camera lucida, namely that the faces of people in the photos of yore are the faces of the dead, can be applied to everything that surrounds us. Consequently, at any given moment

some part of the world is not unlike passengers confined in a plummeting aircraft. Or rather: this comparison may be extended to include the entire world but different parts of the world are sealed in different planes. Some of them are soaring high, some are in the middle of their flight, others have just almost nosedived into the ground. Clouds captured years ago vanished into thin air in an instant. Leaves on the trees and blades of grass made it as late as winter. Old signboards were taken down and new up-to-date ones have been put up.

Vehicles rusted away or, their bodywork melted and recast, are whizzing at full throttle up and down roads or perhaps they have been incorporated into the shiny metal outer shell of a toaster or into the burnished fittings of somebody’s coffin? The person photographed at the moment of standing in an entrance to a townhouse or sitting, reclining aganist a shop window is possibly still alive but after seven years does not contain even a single atom harking back to the time of the photo session. His face is not the same face, his hand is a different

hand. The world changed irrevocably even during the fleeting moment between the exposure of the photosensitive material to light and its subsequent return to a lightproof receptacle – the longer the procedure lasted the fewer points of convergence will remain in a month, in a decade, in a year. Even if the townhouse captured on film still exists, even if that tree is still lush, even if we take a new snapshot and juxtapose it with the past image, we will notice that a different Peugeot is parked under the wall, that the secondfloor window has been


19

zdjęciach, ma już zupełnie inne zatrudnienia: rozpadła się i scaliła na nowo, w innych kształtach, w innych materiałach. To, co konstatuje Barthes w – nomen omen – Camera lucida (nieszczęśliwe tłumaczenie – Światło obrazu), a mianowicie: że twarze ludzi na starych fotografiach są twarzami umarłych, rozciągnąć można na wszystko wokół. Zatem: w każdym momencie jakaś część świata jest jak pasażerowie zamknięci w pikującym samolocie. Czy raczej: można to powiedzieć o całym

świecie, ale różne jego części zamknięte są w różnych samolotach. Niektóre z nich są jeszcze wysoko, inne w połowie drogi, jeszcze inne dziobem niemal dotknęły gruntu. Sfotografowane kiedyś chmury minęły w kilka chwil. Liście na drzewach i źdźbła trawy dociągnęły najdalej do zimy. Szyldy zdjęto i zawieszono nowe. Karoserie samochodów zardzewiały lub, przetopione, śmigają po szosach w innych, nowszych kształtach – a może błyszczą w obudowie tostera lub w okuciu czyjejś trumny?

Ten, kto na zdjęciu akurat stoi w bramie kamienicy czy siedzi, oparty o witrynę sklepu, może i nadal żyje, ale po siedmiu latach nie ma w sobie ani jednego atomu, który miał w sobie wówczas. Jego twarz nie jest tamtą twarzą, jego dłoń – tamtą dłonią. Świat zmieniał się nawet w krótkiej chwili pomiędzy odsłonięciem a powrotnym zakryciem światłoczułej materii – im dłużej to trwało, tym bardziej; po miesiącu, po roku, po dekadzie coraz mniej będzie tożsamych punktów.

Nawet jeśli jakiś dom stał i nadal stoi, jakieś drzewo rosło i nadal rośnie, nawet jeśli pstrykniemy im nowe zdjęcie i te dwa wizerunki ustawimy obok siebie, zobaczymy, że już inny peugeot parkuje pod murem, że na drugim piętrze ktoś wymienił okno, że „Naprawę, pokrywanie parasoli K. Dobek” zastąpiła kolektura Lotto, a „Mięsno-spożywczy” – solarium. Odnajdziemy podobieństwa, ale nie tożsamość. Może tylko rozmyte zdjęcie z obrzeży miasta stawia jakoś opór biegowi czasu: rytm wież,


20

replaced, that “Keys Cut Umbrellas Repaired Soles Fixed” has been taken over by a bookies, and that “News and Off Licence” gave way to a tanning salon. We will find similarities but not identity. For all one knows, blurred pictures of the city’s outskirts may show signs of temporal defiance: the rhythm of towers, the shaky contour of rooftops seen from afar, patches of light hues where whitewashed walls loom, patches of dark where trees come into view – these phenomena easily fool our optic nerves. Yet, we are aware that if the image had been created

with more attention to detail, the city’s panorama could be dated precisely to a year, to half a year even. IV. During the history of the universe, in the mindboggling course of its existence, from its inception that defies the grasp of imagination and comprehension right to its unpredictable end, there was only one moment when the light, travelling not surprisingly at the speed of light, coming from the direction of the Sun, a minor star in the Milky Way Galaxy, reached the Earth and was refracted

from that narrow strip of the planet’s porous surface. Once refracted, it transported the image further, fixed on the film. Nothing is lost in nature – that very light keeps on travelling across the entrails of space and if in some far-flung galaxy, on a different planet there exists intelligent life, and if that life has managed to create photography or manages to harness that medium before that particular light reaches that remote planet, then that very same strand of photons may yet again be of some use to someone, may be employed to capture and preserve a completely

disparate speck of the universe. Perhaps some boulevard at 8 am. Or a rooftop. Or – provided it rains out there – a noticeboard such as “Keys Cut Umbrellas Repaired Soles Fixed”. Chances are slim, though. Instead, we ought to stick to what light has already written: a piece of the Earth in this piece of Time. An infinitely small piece of the planet, tagged on Google Maps as Lublin, Poland, and an infinitely small piece of Time, construed as the year 2013. Pinhole photography workshop participants brought their own boxes and used them


21

niepewny kontur widzianych z oddali dachów, jasne plamy tam, gdzie majaczą pobielone mury, ciemne tam, gdzie stoją drzewa – to może nas zwieść. Wiemy jednak, że gdyby rysunek był choćby trochę dokładniejszy, panoramę miasta dałoby się wydatować co do roku, co do półrocza. I V. W całym trwaniu wszechświata, od jego niewyobrażalnych początków do nieprzewidywalnego końca, był tylko jeden moment, w którym

światło, mknące – jakżeby inaczej – z prędkością światła od strony Słońca, pomniejszej gwiazdy galaktyki Drogi Mlecznej, trafiło na Ziemię i odbiło się od tego wąskiego wycinka jej porowatej powierzchni, a odbite, poniosło dalej obraz, utrwalony na kliszy. W przyrodzie nic nie ginie, zatem to światło gdzieś nadal mknie przez trzewia kosmosu – i jeśli w odległej galaktyce, na innej planecie istnieje już życie, a to życie nauczyło się tworzyć fotografię – lub nauczy się, zanim światło tam doleci – to ta sama wiązka fotonów

może komuś posłużyć raz jeszcze, by utrwalić zupełnie inny urywek wszechświata. Może jakiś bulwar o ósmej rano. Czy daszek. Czy – jeśli i tam padają deszcze – szyld „Naprawa, pokrywanie parasoli”. Na to jednak szanse nie są duże. Zostańmy raczej przy tym, co światło już zapisało: kawałeczku Ziemi w kawałeczku Czasu. Nieskończenie małym kawałeczku Ziemi, oznaczonym na Google Maps jako Lublin, Poland, i nieskończenie małym kawałeczku Czasu, oznaczonym jako rok

2013 n. e. Iluś uczestników warsztatów przyniosło swoje skrzynki i użyło ich do złapania światła, by zostać z tym niepokojącym obrazem: wołaniem ze świata, który był ich światem, a z sekundy na sekundę staje się coraz bardziej światem umarłych. Samo zdjęcie, rzecz jasna, nie jest wyłączone z przemijania; będzie blakło, tlało, rozpadało się stopniowo, będzie narażone na różnorakie sposoby zniszczenia, jakie może mu zafundować rzeczywistość: spłonięcie w pożarze, pocięcie na kawałki przez


22

to capture light so as to be left with this disturbing image: a shoutout from a world which used to be theirs, but now, second after second, is becoming the world of the dead. Admittedly, the photo on its own is not exempt from transience; it will fade, discolour, and disintegrate gradually, exposed to all the diverse forms of destruction that reality can offer: conflagration, being cut to shreds by a five-year old who accidentally got hold of a pair of scissors, being spilled with tea, slow deterioration in a closed drawer in – why not? – a desk engulfed by

lava in a town that used to flourish at the foot of a dormant volcano. And even if the physical image is vulnerable to peril, which will sooner or later materialise, for a while – a mere moment when set beside the universe and the boundless expanse of Time – it stores something that is already gone. And here, in these pinhole photographs we see things in their full fascinating glory: they occupy a strip of available space, they have their shapes and cast their own shadows. These photos rarely show what is habitually printed in colour and published in landscape

photography albums, on postcards with five Lublin landmarks. Quite the contrary, they are similar to a suspect, hole-and-corner film, shot in courtyards and in back alleyways; scraped facades, peeling off signboards, backyard garages which have seen better times. Even the streets that, in full colour and photoshopped beyond recognition, are printed on chalk-coated paper, look modest here – flaunting their greys, mired in blemishes and damp patches, fuzzy. A wrought-iron banister over here, branchy trees over there – growing under a run-down wall.

These are places that residents and tourists alike do not give a second look. As though the city consisted solely of hubs: landmark churches, shopping malls, museums, towers, the town hall, mediaeval gates, imposing institutional buildings, and grand townhouses between which dust and dirt – nothingness blown to smithereens. As though the tissue of the world was non-linear, broken, full of lesions and holes that one should not peek into. V. “A hole” connotes provincialism, backwater


23

pięciolatkę, która dorwała się do nożyczek, zalanie herbatą, powolny rozpad w zamkniętej szufladzie, w – czemu nie? – biurku zalanym lawą, w mieście do niedawna stojącym u podnóża wulkanu. Ale nawet jeśli grożą mu rozliczne zagrożenia – a będą to groźby prędzej czy później spełnione – na krótką (w skali wszechświata i wszech czasów) chwilę przechowuje to, czego już nie ma. I oto widzimy rzeczy w całej ich zachwycającej pełni: zajmują sobą jakiś wycinek dostępnej

przestrzeni, mają kształty i rzucają cień. Te zdjęcia rzadko kiedy pokazują to, co w kolorze drukuje się w albumach krajoznawczych i na pocztówkach z, przedzielonymi białymi ramkami, pięcioma znanymi widokami Lublina – nie, przed naszymi oczami częściej przewija się film pokątny, podejrzany, kręcony na dziedzińcach i w niewielkich zaułkach; odrapane fasady, łuszczące się reklamy rzemieślników, podwórkowe garaże, mające czasy świetności dawno za sobą. Nawet te ulice, które w pełni barw,

przenicowane fotoszopem, trafiają na kredowy papier, tutaj prezentują się skromnie, w odcieniach burości, skażone zaciekami, rozmyte. Tu kuta balustrada, tam rosochacze, rosnące pod wysłużonym murem. Oto miejsca, po których zazwyczaj oko mieszkańca i turysty się prześlizguje – zupełnie jakby miasto składało się wyłącznie z węzłów: zabytkowych kościołów, centrów handlowych, muzeów, wież, ratusza, bram średniowiecznych, poczesnych gmachów użyteczności publicznej

i zdobnych kamienic, między którymi gnieździ się miał, pył, nicość rozmieniona na drobne; jakby tkanka świata była nieciągła, porwana, pełna przetarć i dziur, w które nie warto zaglądać. V. „Dziura” to synonim małomiasteczkowości, prowincji. Dziura zabita dechami albo mieszkał w jakiejś dziurze. Miasto ze swoją dumą i pamięcią unika dziury jak ognia. A jednak: to właśnie przez dziurkę światło wnika do czarnej skrzynki. Przez


24

mentality. A hole of a town or he was holed up in a hovel. The city with its pride and memory avoids being relegated to a hole. And yet, it is through a hole that the light enters the black box. Through a hole, through the pinhole of pinhole photography we get a glimpse of the city devoid of its fanciful poses and manicured lawns. The most commonplace familiarity that we are so overexposed to that we no longer notice its imperceptible beauty.

A tweaked, full colour frame which features an ideally placed blue sky, a single milky cloud, a perfectly chiselled silhouette of a belfry, a radiant child, a red balloon, and a clump of pelargoniums is paradoxically entirely transparent. If the publishers do not overindulge in Photoshop, we will be leafing through the book and saying to ourselves: “Oh, so this is exactly what it looks like when one is standing in this street, on that particular square, under that very town hall!

If I were there and took a peek I would see exactly this.” It took pinhole photography, with its signature light and dark smudges, damp patches, and soft focus, to make us aware once again – and perhaps to bring it home to some for the first time – that taking photos is not obvious or unequivocal: it is not the natural extension of our sight. Rather, it is one of known miracles – scientifically explicable as they are, photos are ecstatically entrancing. Not unlike flying a plane or having

a broadband internet connection, for centuries photography remained a mere potentiality, and now it has come into being in a flurry of eruptive imagination and knowledge. Looking at a blurred photo, a pinhole photo of a fragment of a wall, makes one, just like over 150 years ago in Daguerre’s atelier or rather in Niépce’s room, shout in elation: “A miracle! A miracle! A miracle!” Warsaw, August 2013 translated by Bartosz Wójcik


25

dziurkę, przez otwór fotografii otworkowej możemy podglądać miasto w jego nieodświętnych pozach i niefetowanych zakamarkach. Najoczywistszą zwyczajność, która tak nam się opatrzyła, że nie zwracamy uwagi na jej zupełnie nieoczywistą urodę. Wymuskany, kolorowy kadr, w którym idealnie mieści się błękitne niebo, jedyna biała chmurka, idealnie wyrysowana sylweta kościelnej wieży,

roześmiane dziecko, czerwony balonik i kępa pelargonii, jest, paradoksalnie, zupełnie przezroczysty: jeśli wydawca albumu nie przesadził z fotoszopem, będziemy mieli poczucie: „Ach, więc tak to dokładnie wygląda, kiedy stoi się na tej ulicy, na tamtym placu, pod tamtym ratuszem! Gdyby znaleźć się tam i łypnąć okiem, to właśnie się zobaczy”. Dopiero fotografia otworkowa, z jej plamami

jasnymi i ciemnymi, zaciekami, rozmyciami, uświadamia nam po raz kolejny – a niektórym po raz pierwszy może – że fotografowanie nie jest niczym oczywistym, nie jest wcale naturalnym przedłużeniem naszego wzroku, że to jeden z cudów, cudów wytłumaczalnych wprawdzie naukowo, ale ekstatycznie zachwycających; jak latanie samolotem czy internetowe łącze, przez setki lat

było tylko potencjalnością, i oto objawiło się nam w nagłej erupcji wyobraźni i wiedzy. Patrząc na zatarte zdjęcie kawałka muru, chciałoby się krzyczeć, jak ponad półtora wieku temu, w atelier Daguerre’a czy raczej w pokoiku Niépce’a: Cud! Cud! Cud! Warszawa, sierpień 2013


26


27


28


29


30

A da m Sz cz e pa n e k Furmańska Street Ulica Furmańska Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


31

Fr a nci sz e k Z na m ie rowsk i Garages in Zygmunta Krasińskiego Street Garaże przy ul. Zygmunta Krasińskiego Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


32

nn Krakowskie Przedmieście Street Krakowskie Przedmieście Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


33

Se ba st i a n J. Ka i m Maria Konopnicka Housing Estate Osiedle Marii Konopnickiej Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


34

A n eta Pł ońska Playground at 15 Wileńska Street Plac zabaw przy ul. Wileńskiej 15 Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


35

E wa Z ie m l e wska Old Town, Gate in Dominikańska Street Stare Miasto, brama przy ul. Dominikańskiej Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


36

M ich a ł Chę ć Bank of the Bystrzyca River between Unii Lubelskiej Alley Brzeg Bystrzycy między Aleją Unii Lubelskiej and Tysiąclecia Alley i Aleją Tysiąclecia Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


37

nn Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


38

Gr z e gor z M a rcin e k Rooftop view from a town house Widok z dachu kamienicy at 59 Krakowskie Przedmieście Street towards Lipowa Street przy ul. Krakowskie Przedmieście 59 w kierunku ul. Lipowej Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


39

Kata r z y na Wójcik Old Town, Po Farze Square Stare Miasto, Plac po Farze Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


 40

nn Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


41

nn Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


42

Nor be rt W icińsk i Old Town, Grodzka Street Stare Miasto, ulica Grodzka Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


43

M a ja Kor n et Playground in Jaworowa Street Plac zabaw przy ul. Jaworowej Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


44

Z ofi a Kury ł o Krochmalna Street Ulica Krochmalna Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


45

Ba rt ł om ie j Ku z dr a l ińsk i Zemborzyce Dam Zapora nad Zalewem Zemborzyckim Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


46

A n na Hory ńs ka Old Town, 9 Archidiakońska Street Stare Miasto, ulica Archidiakońska 9 Event: Site Akcja Miejsce 12 Jun e 2011 12 VI 2011


47

P iot r Ja m ro gie w icz Kowalska Street Ulica Kowalska Event: Sequences Akcja Sekwencje 21 Augu st 2 0 1 1 2 1 VIII 2 0 1 1


48

Piot r Woź n i a k Hartwigs’ Corner Zaułek Hartwigów Event: Sequences Akcja Sekwencje 21 Augu st 2 0 1 1 2 1 VIII 2 0 1 1


49

D orota L i s Kowalska Street Ulica Kowalska Event: Sequences Akcja Sekwencje 21 Augu st 2 0 1 1 2 1 VIII 2 0 1 1


50

Gr z e gor z At the Corner of Kowalska Street and Furmańska Street Event: Sequences 21 Augu st 2 0 1 1

Kor n i jów Na zbiegu ulic Kowalskiej i Furmańskiej Akcja Sekwencje 2 1 VIII 2 0 1 1


51

Jace k Z a l e wsk i Kowalska Street Ulica Kowalska Event: Sequences Akcja Sekwencje 21 Augu st 2 0 1 1 2 1 VIII 2 0 1 1


 52

nn Kowalska Street Ulica Kowalska Event: Sequences Akcja Sekwencje 21 Augu st 2 0 1 1 2 1 VIII 2 0 1 1


53

nn Kowalska Street Ulica Kowalska Event: Sequences Akcja Sekwencje 21 Augu st 2 0 1 1 2 1 VIII 2 0 1 1


54

M a ł gor z ata Siude m Old Town, Po Farze Square View Stare Miasto, widok z Placu po Farze Event: Generation Portraits Akcja Portrety pokoleniowe 21 July 2012 21 VII 2012


55

nn Old Town, Po Farze Square Stare Miasto, Plac po Farze Event: Generation Portraits Akcja Portrety pokoleniowe 21 July 2012 21 VII 2012


56

A n na Śl ę z a k Old Town, Po Farze Square Stare Miasto, Plac po Farze Event: Generation Portraits Akcja Portrety pokoleniowe 21 July 2012 21 VII 2012


57

nn Stairway at Archidiakońska Street Schody przy ul. Archidiakońskiej Event: Generation Portraits Akcja Portrety pokoleniowe 21 July 2012 21 VII 2012


58

Agn ie sz ka Gon ta r ska Lublin Castle Tower View of the Old Town Widok z Baszty na Zamku Lubelskim na Stare Miasto Event: Lublin Hills Akcja Wzgórza Lublina 26 August 2012 26 VIII 2012


59

Maciej Ma j e wsk i i M on ika M a z ow ie cka Dominican Hillock with the Basilica of St Stanislaus on top Górka Dominikańska z Bazyliką oo. Dominikanów Event: Lublin Hills Akcja Wzgórza Lublina 26 Au gust 2012 26 VIII 2012


60

Kata r z y na D om ka Podwale Street Ulica Podwale Event: Lublin Hills Akcja Wzgórza Lublina 26 August 2012 26 VIII 2012


61

A n dr z e j M osio Town House at 3 Niecała Street Kamienica przy ul. Niecałej 3 Event: Lublin Hills Akcja Wzgórza Lublina 26 Au gust 2012 26 VIII 2012


62

Kata r z y na Ska ł e cka Czwartek Hill View of Zamkowy Square and the Old Town Widok z Wzgórza Czwartek na Plac Zamkowy i Stare Miasto Event: Lublin Hills Akcja Wzgórza Lublina 26 August 2012 26 VIII 2012


63

nn Zamkowy Square Plac Zamkowy Event: Lublin Hills Akcja Wzgórza Lublina 26 Au gust 2012 26 VIII 2012


64

Kata r z y na Ł opata Kowalska Street Ulica Kowalska Event: Craft Workshops Akcja Zakłady Rzemieślnicze 16 Sep te m be r 2012 16 I X 2012


65

M a rcin Dą browsk i Foto Rożek – Photographer, 14 Jezuicka Street Zakład Fotograficzny Foto Rożek, ul. Jezuicka 14 Event: Craft Workshops Akcja Zakłady Rzemieślnicze 16 Sep te mbe r 2012 16 I X 2012


66

M a r e k Kot Silver Art-Jeweller, 17 Królewska Street Pracownia Silver Art, ul. Królewska 17 Event: Craft Workshops Akcja Zakłady Rzemieślnicze 16 Sep te m be r 2012 16 I X 2012


67

M a r e k N ie dz i a ł e k Lockmith’s Shop, 8 Lubartowska Street Zakład Ślusarski, ul. Lubartowska 8 Event: Craft Workshops Akcja Zakłady Rzemieślnicze 16 Sep te mbe r 2012 16 I X 2012


68

Just y na D oma sze wicz , M a rt y na i M a rcin Pa kul sc y-M odr z e j e wsc y FOTO Renata – Photographer’s Atelier, 3 Królewska Street Zakład Fotograficzny FOTO Renata, ul. Królewska 3 Event: Craft Workshops Akcja Zakłady Rzemieślnicze 16 Sep te m be r 2012 16 I X 2012


69

nn Event: Craft Workshops Akcja Zakłady Rzemieślnicze 16 Sep te mbe r 2012 16 I X 2012


70

Ma ł gor z ata M or aw ik- Sz a l a k Umbrella Repair Shop, 33 Kunickiego Shop Zakład naprawy i pokrywania parasoli, ul. Kunickiego 33 Event: Craft Workshops Akcja Zakłady Rzemieślnicze 16 Sep te m be r 2012 16 I X 2012


71

Magda l e na Gorgol -R z e pe cka Nowy Plac Targowy Street ul. Nowy Plac Targowy Event: Craft Workshops Akcja Zakłady Rzemieślnicze 16 Sep te mbe r 2012 16 I X 2012


72

M a rcin M osz y ńsk i „Chatka Żaka” – Maria Curie Skłodowska University’s Akademickie Centrum Kultury u m cs „Chatka Żaka”, Academic Centre for Culture, 16 Radziszewskiego Street ul. Radziszewskiego 16 Event: City Traits Akcja Cechy Miasta 20 A pr il 2013 20 I V 2013


73

A l e k s a n dr a M a j e wska Wesoła Street Ulica Wesoła Event: City Traits Akcja Cechy Miasta 20 A pr il 2013 20 I V 2013


74

W iol et ta Wójcik Farbiarska Street Ulica Farbiarska Event: City Traits Akcja Cechy Miasta 21 A pr il 2013 21 I V 2013


75

W iol et ta Wójcik Misjonarska Street Ulica Misjonarska Event: City Traits Akcja Cechy Miasta 21 A pr il 2013 21 I V 2013


76

E m il i a Goł ę biowska Misjonarska Street Ulica Misjonarska Event: City Traits Akcja Cechy Miasta 21 A pr il 2013 21 I V 2013


77

Jagoda Goł ę biowska Zamojska Street Ulica Zamojska Event: City Traits Akcja Cechy Miasta 21 A pr il 2013 21 I V 2013


 78

Agn ie sz ka Rol a k Misjonarska Street Ulica Misjonarska Event: City Traits Akcja Cechy Miasta 21 A pr il 2013 21 I V 2013


79

Ja rosł aw Koz ioł Town House Yard View, Farbiarska Street Widok z podwórka kamienicy przy ul. Farbiarskiej Event: City Traits Akcja Cechy Miasta 21 A pr il 2013 21 I V 2013


80

Kata r z y na Ska ł e cka Leszczyńskiego Street Ulica Leszczyńskiego Event: City Traits Akcja Cechy Miasta 10 m ay 2013 10 V 2013


81

Kata r z y na Ska ł e cka Sculpture of Piotr and Maria Curie, 4 Jaczewskiego Street Pomnik Piotra i Marii Curie, ul. Jaczewskiego 4 Event: City Traits Akcja Cechy Miasta 10 m ay 2013 10 V 2013


82

Ja rosł aw Podkowa Intersection of Północna Street and Kompozytorów Alley Skrzyżowanie ul. Północnej i al. Kompozytorów Polskich Event: City Traits Akcja Cechy Miasta 10 m ay 2013 10 V 2013


83

M a r e k Kot Executioner’s House in Długosza Street Domek Kata przy ul. Długosza Event: City Traits Akcja Cechy Miasta 10 m ay 2013 10 V 2013


84

O-Twórz Lublin! is a cyclic event that has been organised by Grupa Projekt Cultural Association since 2011. O-Twórz Lublin! is an initiative that links two domains – traditional photography and cityscape, creating a set of new relationships with residents and participants. We have initiated a series of unique socio-cultural events and educational activities centering on artistic practices. Using a simple yet effective means of communication – a pinhole camera (camera obscura), which has been custom-built by

Marcin Moszyński, we aim to build a multi-layered image of the city. Together with the project’s participants, we find new footing as well as get to know anew our place in the urban public space. What by definition is public, hence nobody’s, becomes communal. By revealing its hidden attractions, the city becomes appealing to the eyes of the collective beholder. The educational dimension of the O-Twórz Lublin! Project is emphasised by the leitmotif of the meetings – homing in on the history of the city, on the cultural heritage of Lublin, on its topography

and specificity as well as on the long-standing tradition of photography inextricably linked with the city as embodied by the Hartwig family and Stefan Kiełsznia. In 2011, our main aim was to integrate the residents of Lublin, rallying them round a shared goal. To do so, we instigated a flashmob – we exchanged all information regarding the planned event online; the project’s website was advertised on enigmatic posters all over the city. Upon arriving on the scene at the right time, each participant was given a DI Y pinhole camera template. Photos taken by

the participants during the course of the entire project were shown online, while selected ones became part of a pinhole photography exhibition organised in Lublin’s public space. Also, each participant was given the photo they had taken as well as the cube-shaped pinhole camera, which – if folded the other way round – could be used as a cuboid photo holder. In 2012, we organised Meetings-Events devoted to three topics: Generation Portraits, Lublin Hills, and Craft Workshops. That year we switched our emphasis from the activity of integration to


85

O-Twórz Lublin! to wydarzenie cykliczne, realizowane od 2011 roku przez Stowarzyszenie Kulturalne Grupa Projekt. O-Twórz Lublin to działanie, które łączy dwa obszary – fotografię tradycyjną i przestrzeń miasta, tworząc nowe relacje z mieszkańcami i uczestnikami. Zaproponowaliśmy nietypową edukację kulturalną i społeczną z wykorzystaniem narzędzi artystycznych. Posługując się prostym narzędziem komunikacji – aparatem otworkowym, tzw. camera obscura, który na potrzeby projektu skonstruował

Marcin Moszyński, budujemy wielowarstwowy obraz miasta i wspólnie z uczestnikami poznajemy na nowo i odnajdujemy swoje miejsce w przestrzeni życiowej. To co z reguły jest publiczne, a więc niczyje, staje się wspólne. Miasto odsłaniając swoje uroki, zaskarbia sobie przychylne oko mieszkańca. Wymiar edukacyjny podkreślają tematyki spotkań, nawiązujące do historii miasta, dziedzictwa kulturowego Lublina, jego topografii i specyfiki, a także przybliżające tradycję fotograficzną miasta – rodzina Hartwigów,

Stefan Kiełsznia. W 2011 roku głównym celem była integracja mieszkańców wokół wspólnego celu – wykorzystywaliśmy do tego metodę flashmobu – na akcje umawialiśmy się drogą internetową, enigmatyczne plakaty informowały o adresie strony. Każdy z uczestników przybyły we wskazane miejsce, we wskazanym czasie, otrzymywał szablon aparatu, do własnoręcznego złożenia. Powstałe fotografie udostępnialiśmy w wersji elektronicznej na stronie projektu oraz wybrane fotografie na wystawie w przestrzeni publicznej. Każdy

z uczestników otrzymywał wykonane przez siebie zdjęcie oraz na pamiątkę pudełko-aparat, który złożony na czarną stronę służyć może jako kubik do prezentacji zdjęcia. W 2012 roku zapraszaliśmy uczestników na Spotkania, wokół trzech tematów: Portrety Pokoleniowe, Wzgórza Lublina, Zakłady Rzemieślnicze. Tym razem przesunęliśmy punkt ciężkości z samej integracji, na utrwalanie relacji. Akcyjny charakter działania przestał być tak istotny, a główną wagę przykładaliśmy do wymiany doświadczeń, zaangażowania w proces. Tym razem


86

the cultivation of relationships. The events’ activist character ceased to be of primary importance as the exchange of experiences and involvement with the process became more central. This time around, our meetings and shared photography sessions were accompanied by a competition: five best photos were transferred onto porcelain plates, which – with the name and surname of the photographer underneath – were fixed onto facades of select town houses in the Old Town. The relationship between the city and the residents of Lublin

was immortalised in this tangible way. As an added value, during our 2012 meetings and events we managed to foster partnership with business entities, which enthusiastically supported the project. The five porcelain photographs mark the beginning of an alternative tour of Lublin, which will be gradually extended to include more off-the-beaten-track sites. Altogether, over the course of three years, we organised eight meetings, six of which were centred round collective photo sessions, and in 2013 we initiated pinhole photography workshops complemented

by group darkroom tutorials. Together, we went on the lookout for City Traits, once again alluding to Lublin’s industrial past. To this day, over 600 people – direct beneficiaries of the project – participated in the activities organised under the auspices of O-Twórz Lublin! Each year the initiative is endorsed by the City of Lublin, and increasingly so by Lublin-based fimrs and institutions, such as Kamienice Miasta Ltd., and The Guild of Lublin. Our photographs reveal all that has been concealed and ambiguous so far, aiding us in seeking beauty

everywhere – especially where it is underexposed. Each series of O-Twórz Lublin! is accompanied by photography exhibitions as well postcards containnig pinhole photos taken by the participants of the project. The project itself leads a double life: apart from its real life incarnation, it is available online. Photos uploaded to the O-Twórcz Lublin! website are accompanied by in-depth commentary as well as texts on the photographic medium and visual culture; there are also little-known yet interesting facts about Lublin.


87

spotkaniom – wspólnemu fotografowaniu, towarzyszył konkurs na najlepszą fotografię. Nagrodą w plebiscycie było umieszczenie 5 zwycięskich zdjęć na porcelanowych płytkach, które następnie, podpisane imieniem i nazwiskiem autora fotografii, trafiły na elewacje wybranych kamienic Starego Miasta. W ten wyrazisty sposób utrwalona została relacja między mieszkańcami i miastem. Przy okazji tej edycji projektu nawiązaliśmy współpracę z podmiotami spoza sfery kultury i sztuki, którzy z entuzjazmem włączyli się w ten projekt. Pięć porcelanowych płytek

to początek alternatywnego szlaku po naszym mieście, który sukcesywnie będziemy uzupełniać o kolejne nietypowe miejsca do zwiedzania, poza głównymi szlakami turystycznymi. Przez trzy lata zorganizowaliśmy osiem spotkań, z czego sześć miało charakter wspólnych akcji fotografowania, a w 2013 roku zainicjowaliśmy warsztaty fotografii otworkowej, poszerzone o wspólną pracę w ciemni fotograficznej. Wspólnie poszukiwaliśmy Cech Miasta, ponownie nawiązując do przemysłowej historii Lublina.

Do tej pory w wydarzeniach O-Twórz Lublin! wzięło udział blisko 600 osób – bezpośrednich beneficjentów projektu. Co roku projekt wspierany jest przez Miasto Lublin, a coraz częściej przez miejskie firmy i instytucje, takie jak Kamienice Miasta Sp. z o.o. oraz Izba Rzemiosła i Przedsiębiorczości w Lublinie. Nasze fotografie odsłaniają, to, co do tej pory było nieoczywiste, pomagają szukać piękna, tam gdzie nie jest ono eksponowane, ale istnieje. Każdej edycji towarzyszą wystawy i widokówki z reprodukcjami zdjęć otworkowych

naszych uczestników. Równolegle projekt realizowany jest w internecie. Zamieszczanym fotografiom towarzyszą komentarze i szersze teksty dotyczące samej fotografii, kultury postrzegania i ciekawostek o Lublinie.


koordynatorka projektu coordinator of the project pomysłodawca i konstruktor aparatu inventor and constructor of the foldable pinhole camera współprowadzący warsztaty fotografii otworkowej co-host of the pinhole photography workshops WY DAWNICT WO Bo ok redakcja editing tłumaczenie translation konsultacje merytoryczne consultant projekt, skład i łamanie layout and typesetting przygotowanie opisów i kontakt z autorami preparation of descriptions and media liaison druk pr inted by Projekt O -T wór z Lublin! O -T wór z Lublin! Project prowadzenie akcji, kontakt z uczestnikami projektu, promocja hosting of events, project participants liaison, marketing prowadzenie akcji hosting of events Współpr aca Co - oper ation

finanse accounting Stowa r zyszenie Kultur a lne Grupa Projekt Grupa Projekt Cultur a l A sso ci ation

88

Pa rtner zy Projektu Project Pa rtner s

patroni medi a lni medi a patrons

Ba r ba r a W y bacz Ma rcin Moszy ński Ma rcin Sudziński

Ba r ba r a W y bacz Ba rtosz Wójcik Luc ja n De mid owski r a fa ł rol a Studio Format toma sz smołka studio format Magda lena Gorgol -R zepecka Petit Magda lena Gorgol -R zepecka Pr ze mek Buksiński Kata r zy na Czer luncz a kie wicz Agnie szka Gurczy ńska A nna Hory ńska Agnie szka Kruszy ńska Joa nna Opiel a R a fa ł Woźni a k Ma rta Zi a r no Eli a na Kisiele wska Pr ze mysł aw Buksiński Edy ta Kor net Gr zegor z Kor net Iwona Kor net Woj tek Kor net Iwona Ma r i a ńska-Księ żni a k Ma rcin Moszy ński Ka mil a Mur at-Rycek Sł awek Księ żni a k A nna Piskor Ida li a Smyczy ńska Ma łgor z ata Mor awik- Sz a l a k Paweł Sz a l a k Ma jka Wa sowska Ba r ba r a W y bacz R enata Wy bacz


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.