Stefan News luty 2017

Page 1

LUTY 2017

STEFAN NEWS

cena 1 zł


STEFAN NEWS luty 2017 Tak się bawi VLO, czyli pierwsze Jam Session str. 3

Vierschanzentournee... i nie tylko str. 17

Dał cesarzom co cesarskie str. 4

Najmilszy hazard, czyli jak zacząć czytać komiksy str. 19

100 dni agonii str. 5

Wiersze str. 20

Żuć czy nie żuć? str. 7

Najgorsze filmy miłosne str. 21

Sztuka odpychania str. 8

Miesiąc zakochanych str. 22

Rzucana, rzucający i baza zaliczona str. 9

Recenzja książki/ premiery filmowe str. 23

Co wiesz o śnie? str. 11

Recenzja filmu/ premiery muzyczne str. 24

Czyny mówią głośniej niż słowa str. 13 Tego nie kupisz za żadne pieniądze str. 15 1

STEFAN NEWS 2017

Anonse str. 25 Złoty Ranking Stefana str. 26


OD REDAKCJI

K

oniec tego dobrego – poczciwy styczeń odszedł w siną dal, a wraz z nim dwa tygodnie odpoczynku i błogiego nicnierobienia. Po raz kolejny trzeba zapomnieć o porannych odcinkach Kuchennych Rewolucji i spaniu do 10:00. Trudna rzeczywistość powraca i znowu usadza nas w szkolnych ławkach, aby zarzucać nas wiedzą o ciągach arytmetycznych, wyprawach krzyżowych i cyklu rozwojowym okrytonasiennych. Tak już jest co roku, trzeba się z tym pogodzić i odłożyć wspomnienia z ferii na bok. „No ok, ale co dalej?” zapytacie. Odpowiadam zatem – pora przygotować się na nowy, nieco krótszy miesiąc, a mianowicie luty! Pierwsze skojarzenie? Oczywiście, W a l e n t y n k i - wspaniały czas dla tych wszystkich zakochanych gołąbeczków, dzięki którym miłość rośnie wokół nas i takie tam. Nie będę się rozwodzić nad tym, czym ona jest i jak się objawia, bo mój 18 letni staż życia nie daje mi odpowiedniej wiedzy na ten temat. Zresztą myślę, że każdy ma swoje przemyślenia na ten temat i nieco inaczej postrzega miłość, więc pozostawię to do prywatnych rozważań. Tym razem „skoncentruję się” na tych, dla których ten okres nie jest łaskawy – mowa oczywiście o singlach. To właśnie dla nich 14 lutego jest największym postrachem i czarną plamą w kalendarzu. Jeśli należysz do tej grupy i nie wiesz, co ze sobą zrobić tego dnia, to pamiętaj – Krzysztof Krawczyk i jego kompozycje są lekiem na całe zło. Chyba nic więcej dodać nie trzeba. Skoro miesiąc taki, to i Stef nie odbiega od tematyki. W tym numerze przygotowaliśmy spe cjalnie dla Was parę ciekawostek na temat zakochanych oraz ranking filmów, których powinniście unikać w walentynkowy wieczór. Będziecie mogli również zapoznać się z historia rzucanej i rzucającego, a także z tym, jak pozbyć się niechcianych adoratorów. Wspomnieliśmy również o minionym Jam Session i Turnieju Czterech Skoczni, a ja osobiście polecam zajrzeć na dział wierszy i zapoznać się w twórczością naszych szkolnych poetów.

Dał cesarzom co cesraskie

4 Julia Rynkowska

Żuć czy nie żuć?

7

Ania Koczyk

13

Monika Krefta

“Żucie gumy sprawia, że mięśnie twarzy (z wyjątkiem mięśni żuchwy) ulegają rozluźnieniu i dzięki temu obniża się poziom kortyzolu, czuli hormonu stresu. Oprócz tego redukowania, badania sugerują, że żucie gumy zmniejsza lęki i poprawia koncentrację”

Czyny mówią głośniej niż słowa

No i tyle, miłej lektury!

Redaktor Naczelna

“Po ostatecznym pokonaniu Pompejusza i jego zwolenników lub przeciągnięciu ich na swoją stronę Cezar mógł wreszcie bez przeszkód świętować w Rzymie poczwórny triumf. Latem 46 r. p. n. e. odbyła się ogromna uroczystość.“

Wiktoria Lewandowska

“Na pewno każdy słyszał kiedyś osobę nadużywającą słynnego „yyy…” lub „eee…” podczas mówienia. Z perspektywy odbiorcy przekaz jest wówczas zakłócony, zaś osoba mówiąca niekiedy nie uświadamia sobie nadużywania przez siebie tych „przerywników”

STEFAN NEWS 2017

2


#r e p o r t a ż

TAK SIĘ BAWI VLO, CZYLI PIERWSZE JAM SESSION Nastrojowych zimowych wieczorów raczej nie spędza się w szkole, ale co jeżeli dzieje się coś zupełnie innego niż zwykle? Na pewno nie można tego przegapić!

J

TEKST Anna Skupińska

ZDJĘCIE Martyna Miłogrodzka

ako tegorocznego pierwszaka, piątka zdążyła zaskoczyć mnie już kilka razy. W tej szkole naprawdę dużo się dzieje, zaczynając od otrzęsin, przez imprezę w stylu lat 20. z okazji 90 lat oświaty w Oliwie, kończąc na Mannequin Challenge zorganizowany przez TVLO. Jednak Jam Session to coś, czego jeszcze w naszej szkole nie było i właśnie dlatego zapadnie na długo w naszej pamięci. A co właściwie oznacza to całe ‘jam session’? Otóż jest to zwykłe spotkanie muzyków, podczas którego improwizują czy wykonują wspólnie konkretne utwory. Marysia Banach razem z Kubą Kozakiewiczem do wspólnego grania zaprosili nie tylko obecnych uczniów czy absolwentów naszej szkoł, ale m.in. także gości z II LO 3

STEFAN NEWS 2017

w Gdańsku, Topolówki, Technikum Łączności czy ZSP w Gdyni Orłowie. Czwartkowe popołudnie, na zewnątrz powoli się ściemnia. Pogoda nie oszczędza nawet Oliwy. Z auli słychać głosy, fragmenty utworów, właśnie trwają ostatnie próby, o 17.00 ciągle jeszcze ktoś przychodzi. Jednak już po chwili aula jest pełna, gasną ostatnie światła, słychać pierwsze dźwięki „Watahy”, a na scenie pojawia się Marysia oraz kolejni muzycy. Zaczęło się. Do planowanej setlisty wpisano wiele utworów, ale, jak mówi sama idea, wszystko wychodziło spontanicznie. Nawet nie znając tekstu, wokaliści śpiewali utwory jeden za drugim. Przez scenę przewinęło się tylu muzyków, że nie sposób wspomnieć o każdym, kto na niej stał. Jednak najbardziej dają

się zapamiętać: duety Marysi Banach i Alka Gałkowskiego („Pumped Up Kicks” czy „Sweater Weather”), „Pastempomat” Dawida Podsiadło grany przez trio z pierwszorocznego biol-chemu (Marysia Banach, Marysia Miazek & Julia Franceson) czy „All Star”, gdzie włączyli się już prawie wszyscy łącznie z obecnymi na widowni w auli. Nie zabrakło także „Are You Mine” Arctic Monkeys, „My Number” Foalsów, „Song 2 Blur” czy utworów z projektu Męskiego Grania. Śmiało można stwierdzić, że idea jamu w piątce świetnie się sprawdziła i że powinna pojawiać się częściej. Ten czwartkowy wieczór pokazał, ilu wśród nas jest świetnych muzyków, których wcześniej nie dało się rozpoznać na korytarzu.


#S T E F A N P R Z Y P O M I N A

DAŁ CESARZOM CO CESARSKIE

TEKST Julia Rynkowska

www.polskieradio.pl

C

ezar bez większych problemów utorował sobie i swoim wojskom drogę do Rzymu. Tam niezwłocznie i bez skrępowania otworzył skarbiec, skąd zabrał fundusze potrzebne na rzecz kampanii wojennej (ostatecznie nie on jeden wykorzystywał państwowe pieniądze). Następnie skierował się do Hiszpanii, by tam rozprawić się ze stronnikami Pompejusza. Hiszpanię zajął bez walki. Po powrocie do Rzymu Senat obwołał Cezara dyktatorem na 11 dni. Tyle na razie wystarczyło. W tym czasie Pompejusz, któremu grunt uciekał spod nóg, skrył się w Grecji. Wydawało się, że Juliusz będzie musiał się ugiąć pod ciężarem przeważających wojsk nieprzyjaciela. Jednak na swoje nieszczęście Pompejusz był średnim dowódcą i popełnił mnóstwo błędów. Błędów na wagę zwycięstwa Cezara. Pompejusz znów został zmuszony do ucieczki. Zbiegł do Egiptu, co okazało się być jego ostatnią beznadziejną decyzją. Zamordowano go tam podstępnie z rozkazu nastoletniego króla Ptolemeusza XIII. Kiedy Cezar dotarł na miejsce za zbiegiem, gospodarze podarowali mu odciętą głowę Pompejusza. Pewna legenda głosi, że Cezar wtedy gorzko zapłakał nad byłym przyjacielem, ale legendy należy traktować z przymrużeniem oka. Wtedy to właśnie Cezar nawiązał bliską znajomość z Kleopatrą. Tak bliską, że aż wyszedł z tego jedyny biologiczny syn Cezara - Ptolemeusz Cezarion, który był

Kiedy ostatecznie zwyciężył w zapoczątkowanej nad Rubikonem wojnie, mógł wreszcie zatriumfować. Pod przykrywką obrony Republiki i Senatu odniósł wielkie zwycięstwo: zaskarbił sobie przychylność ludu i znalazł nowych przyjaciół (oraz pewną egipską przyjaciółkę). Ostatecznie stał się jedynym realnym władcą Rzymu i stworzył podwaliny Imperium Rzymskiego. Tak Gajusz Juliusz Cezar zapisał się na wieki w naszej świadomości.

ostatnim faraonem, a który zginął później z ręki Oktawiana, jeszcze zanim nazywano go Augustem. Po ostatecznym pokonaniu Pompejusza i jego zwolenników lub przeciągnięciu ich na swoją stronę Cezar mógł wreszcie bez przeszkód świętować w Rzymie poczwórny triumf. Latem 46 r. p. n. e. odbyła się ogromna uroczystość. Świętowano zwycięstwa w Galii, Egipcie, Poncie i Afryce. Odbyły się igrzyska, turnieje i zabawy, a na dodatek lud został hojnie obdarowany łupami wojennymi. Nie ma się co dziwić, że Cezar cieszył się popularnością wśród ludzi. Dzięki temu Juliusz bez przeszkód wprowadzał w życie reformy umacniające również jego niepodzielną władzę, choć do końca życia utrzymywał pozory Republiki. Sam co prawda zrywał czasem z tą fikcją, zostając chociażby jedynym konsulem. Wprowadził także własny kalendarz, który stosowano jeszcze do niedawna w Grecji czy Rosji. W Rzymie powstały pierwsze marmurowe świątynie, łuki

triumfalne i budowle z kopułami. Wszystko przypieczętowała bitwa pod Mundą w 45 r. p. n. e., gdzie rozgromione zostały niedobitki zwolenników Pompejusza. Zginął wtedy jeden z jego synów. Po tej bitwie stało się jasne, że nikt już nie jest w stanie zagrozić niepodzielnej władzy Cezara. Dlatego 14 lutego 44 r. p. n. e. Senat obwołał go dyktatorem wieczystym, czyli dictator in perpetuum oraz najwyższym kapłanem, imperatorem i „ojcem ojczyzny”. Antoniusz próbował mu nawet wręczyć koronę w czasie igrzysk, ale widząc dezaprobatę tłumu, Cezar jej nie przyjął. Naprawdę do końca starał się zachowywać jak najlepsze pozory Republiki i legalności swego urzędu. Sielanka ta nie potrwała już jednak długo, bo Gajusz Juliusz Cezar został zamordowany miesiąc później w idy marcowe. Wtedy też powiedział swoje ostatnie słynne słowa, ale Brutusa zapewne nie trzeba nikomu przedstawiać.

STEFAN NEWS 2017

4


#S T E F A N P R Z Y P O M I N A

100 DNI AGONII Kryształowy żyrandol odbija światło w diamentowych kolczykach maturzystek. W powietrzu czuć Diora, Chanel no. 5 i lekki aromat Bossa. Długie suknie szeleszczą, szpilki stukają o lśniący parkiet, a wypolerowane czarne buty dostojnie kroczą w rytmie poloneza. Bal, który kojarzy mi się z elegancją na najwyższym poziomie, w stylu raczej Angeliny Jolie na czerwonym dywanie odbierającej Oscara. Czerwień, wytworność, kwintesencja klasy. TEKST Karolina Dłuska

5

STEFAN NEWS 2017

S

to dni. Przez tyle dni Napoleon rządził ponownie Francją. Co prawda, bitwa pod Waterloo nie skończyła się dla niego dobrze, ale mam nadzieję, że maturalne wyniki będą do niej odwrotnie proporcjonalne. W każdym razie, wstrzykując dzisiaj sobie codzienną dawkę facebookowego… hmm… ekskrementu, natknęłam się na osobliwego poloneza.


#S T E F A N P R Z Y P O M I N A Zaczął się klasycznie, by przemienić się potem w tanią dyskotekową szmirę. Natomiast przyznam, że całkiem pomysłowe były rytmiczne nawoływania DJ’a – „Kto nie skacze, ten za Tuskiem!” (o dziwo, wszyscy skakali). Oprócz tego, że zaczęłam się zastanawiać, gdzie się podział owych maturzystów smak, zadałam sobie pytanie – jak było wcześniej? Ogółem – w XX wieku (bo dalej niestety pamięć mojej babci nie sięga) wiadomo, bal sam w sobie ideę miał taką samą. Ale jak wyglądał? Jeżeli jesteście ciekawi – zapraszam na parkiet. Strój W sklepach rzecz jasna nie było zbyt dużego wyboru. Można było szukać sukienek w Modzie Polskiej albo znaleźć materiał i zanieść go do zaprzyjaźnionej krawcowej. Dobrą alternatywą była zabawa w ową krawcową, do której przydatną zabawką było czasopismo Burda – tam znaleźć trzeba było odpowiedni wzór. Jeżeli ktoś nie ma dwóch lewych rąk, to wbrew pozorom wcale nie jest tak skomplikowane. Przeważnie sukienki były za kolano lub swą długością wokół kolana oscylowały. Jeżeli zaś chodzi o makijaż, to był z pewnością delikatniejszy – mocniej zarysowane brwi czy lekko pociągnięte kredką usta. W niektórych szkołach zasady były niestety mniej kolorowe, bo nakazywały dziewczynom noszenie białej bluzki i ciemnej spódnicy. Ubiór mężczyzn oczywiście musiał składać się z eleganckiego garnituru. Mieli też (zależnie od punktu widzenia) ułatwione zadanie, bo wystarczyło pójść do krawca i owy garnitur uszyć. Miejsca Zwykle bal odbywał się szkole. Była to albo sala konferencyjna, albo jako największe pomieszczenie w szkole – sala gimnastyczna, która zresztą sprawdzała się świetnie. Jeżeli był to ten drugi przypadek, oczywiście kozioł i piłki lekarskie nie prezento-

wały się zbyt elegancko, więc trzeba było jakoś na to zaradzić. Uczniowie sami robili kwiaty z bibuły, dmuchali balony, tworzyli napisy „Studniówka 19...” czy po prostu obwiązywali drabinki gimnastyczne kolorowymi serpentynami. Jeżeli chodzi o zakąski – te spoczywały na barkach rodziców, uczniów czy ewentualnie stołówki, gdy szkoła takową posiadała. Można było wypić kompot babci Asi lub popisowe ciasto mamy Gosi. A co, jeżeli ktoś chciałby wypić coś mocniejszego? Zabawa Alkohol, jak to na każdej słowiańskiej imprezie – jest zawsze. I w przypadku dawnej studniówki też był. Pity w toaletach oczywiście, wnoszony w wewnętrznych kieszeniach garnituru czy niekiedy pod sukienką. Tu się nic nie zmieniło, z racji tego, że to „impreza” szkolna, oficjalnie napojów procentowych spożywać nie wolno (oficjalnie). A co robiono przez resztę nocy, po odtańczeniu poloneza i w przerwach między jedzeniem? Tańczono. Dużo tańczono. Zależy to też pewnie od konkretnej dekady, ale moja babcia, studniówkę mając

w latach 50., tańczyła oberki, walce czy polkę i zaznaczała, że zupełnie nikt nie miał ściany za partnera. Było, minęło Dawne studniówki też miały swój urok. Zasadnicza różnica kryła się również w fakcie, że bal ten był raczej kameralny, bez osób z zewnątrz. Przeskakując już jednak do naszych czasów – jak sama nazwa wskazuje, bal studniówkowy, to BAL. Nie dyskoteka. Nie to, żebym miała coś do nowoczesności, absolutnie. Nie każda maturzystka musi mieć suknię do ziemi. Chodzi tu nie tylko o kulturę czy tradycje, ale o zachowanie idealnego wyważenia. A przede wszystkim o klasę. Bo w przeciwnym razie zamiast do Sheratonu, równie dobrze mogliby zaprosić nas do jakiejś stodoły pod Chwaszczynem (nie obrażając chwaszczynianów) i kazać nam bawić się w sianie lub w błocie. Matura jest testem dojrzałości. Studniówka na sto dni przed tym egzaminem sprawdza, czy na pewno jesteśmy na tyle dorośli, by do matury podejść. Jak się czasami okazuje – nie wszyscy ten egzamin zdają.

W TYM WYDANIU ORZYMUJECIE JEDNORAZOWY FUKSKUPON NA NIEPRZYGOTOWANIE DO JEDNEGO NACZUCZYCIELA

WAŻNY DO NASTĘPNEGO WYDANIA STEFAN NEWS Uwaga: Fukskupon traci wartość poprzez PODPISANIE.

STEFAN NEWS 2017

6


#F E L I E T O N

ŻUĆ CZY NIE ŻUĆ?

Gumę żuł każdy. Niektórym po prostu smakuje, innym sprawia przyjemność czynność żucia, jeszcze inni lubują się w świeżym oddechu po gumie. Ale czy warto żuć gumę? TEKST Anna Koczyk

T

rudno stwierdzić. Jest wiele za i przeciw. Może zacznijmy od tej bardziej pozytywnej strony. Pierwszym przykładem korzystnego działania gumy do żucia jest jej wpływ na stres. Zmniejsza go. Denerwując się, mocno zaciskamy szczęki, co prowadzi między innymi do ścierania zębów i wytworzenia się napięcia w ciele. Robimy to nieświadomie, a skutki nie ujawniają się zaraz, tylko z biegiem czasu. Żucie gumy sprawia, że mięśnie twarzy (z wyjątkiem mięśni żuchwy) ulegają rozluźnieniu i dzięki temu obniża się poziom kortyzolu, czuli hormonu stresu. Oprócz tego redukowania, badania sugerują, że żucie gumy zmniejsza lęki i poprawia koncentrację – bardzo dobrym pomysłem jest mamlenie tego produktu spożywczego podczas kartkówki bądź sprawdzianu. Następną zaletą niewątpliwie jest chwilowe pozbawienie się przykrego zapachu z ust. Przecież każdemu z nas może zdarzyć się spożycie bagietki czosnkowej przed ważnym spotkaniem i wtedy jedynym ratunkiem jest odświeżenie oddechu gumą. Plusem gumy do żucia jest także możliwość robienia z niej balonów. Ta świetna zabawa nie tylko daje dużo frajdy, ale dzięki niej możemy jeszcze pogimnastykować nasz język. A teraz o mniej zachęcających właściwościach gumy. Zacznijmy od tego, że bazą gumy do żucia jest poliizobutylen. Ten sam, który stosuje się do wyrobu wykładzin, uszczelek i klejów. Po drugie, nałogowe przeżuwanie może powodować tzw. dysfunkcję stawu skroniowo-żuch7

STEFAN NEWS 2017

wowego. Jeśli obserwujecie u siebie częste bóle głowy, „trzaskanie” przy otwieraniu szeroko ust, ból przy ziewaniu czy „przeskakiwanie” szczęki, to może ograniczcie jednak gumę. Ponadto, dużo osób uważa, iż guma ma wpływ na odchudzanie. Oczywiście, że ma, ale niekorzystny. Badania dowodzą, że osoby, które żują gumę, częściej sięgają po śmieciowe jedzenie i fast foody. Osoby takie rzadziej skłaniają się do owoców i warzyw, a częściej jedzą frytki, hamburgery i pizzę. Dlaczego? Naukowcy upatrują tej przyczyny w smaku mięty, wskutek którego owoce i warzywa wydają się mieć gorzki smak. Jednak bardziej martwiącą nas wadą tego produktu powinno być to, że może sprzyjać zespołowi jelita drażliwego. Dlaczego? Żując gumę, połykamy powietrze. W ten sposób można nabawić się bólu brzucha oraz innych problemów trawiennych. Również zawarte w gumie słodziki, jak sorbitol i mannitol, mogą powodować inne dolegliwości jelitowe. I na koniec

najbardziej drażliwa i nieprzyjemna dla społeczeństwa kwestia, a mianowicie przeżuta, zaschnięta guma przyklejona w najróżniejszych miejscach na Ziemi. Nieoficjalne badania stwierdzają, że pod ławką w przeciętnej klasie gdańskiego liceum znajduje się od 13 do 18 gum. Te przerażające liczby powinny nas zmusić do myślenia. W przeciwnym razie skończymy jak obywatele Singapuru. Kraj ten zakazał gumy do żucia. Było to spowodowane ogromnymi zanieczyszczeniami, które powstały w wyniku przyklejania tego niecnego specyfiku na guzikach wind czy pod krzesłami w restauracjach. Olbrzymie pieniądze wydane na środki czyszczące zmusiły władze do podjęcia tak okrutnej decyzji dla łaknącej żucia ludności. Czy warto żuć gumę? O tym każdy z nas musi sam zadecydować. Lecz gdy podejmiemy taką decyzję, pamiętajmy o wyżyciu się na śmietniku i wyrzuceniu do niego wyżutych gum do żucia.


#F E L I E T O N

SZTUKA ODPYCHANIA Wielu z was ma pewnie problemy z adoratorami, których niekoniecznie chciałoby mieć. Ja takich problemów nie mam, gdyż wystarczy spojrzeć na mnie, by stwierdzić, że jestem naturalnym antymagnesem społecznym. W tym artykule spróbuję wam przekazać swoją wiedzę, dotyczącą odpychania ludzi. Może niektórzy z was chcą się pozbyć niektórych osób... TEKST Mikołaj Wszołek

O

www. blog.kenropens.com

dpychającym może stać się każdy, niezależnie od aparycji, choć powszechnie wiadomo, że brzydszym jest łatwym (idealnym przykładem jestem ja). Nie oznacza to, że musicie się specjalnie oszpecać, nie myć, czy zacząć nosić najgorsze ubrania, jakie posiadacie. We współczesnych czasach najłatwiej jest być po prostu szczerym. Szczerość działa jak jaskrawe zabarwienie tropikalnych żab - odstrasza potencjalne dra-

pieżniki (w naszym przypadku będą to zakochani). To też nie oznacza, że musicie powiedzieć całą prawdę o tej osobie, bezpieczniej jest powiedzieć coś o sobie. Ludzie nie lubią szczerości. Jakakolwiek relacja ze szczerym człowiekiem (przyjaźń, związek) oznacza mówienie całej prawdy przez obie strony. Kolejną przydatną cechą w spełnieniu naszego celu jest nachalność. Uwierzcie, 99% relacji, w których jedna ze stron udziela się za bardzo, rozpadają się w dość

krótkim czasie (ten 1% to sporadyczne wyjątki). Pokażcie tamtej osobie, że będziecie dużo od niej wymagać. Ja sam dużo wymagam od człowieka, zanim nazwę go przyjacielem, dlatego praktycznie ich nie mam (biedny ja). Ludzie są potwornie leniwi, kolejne zobowiązania powinny skutecznie ich odstraszyć. Możecie też zadziałać w drugą stronę - okazać kompletny brak zainteresowania daną osobą, uświadomić ją, że relacja z wami będzie najgorszą decyzją na świecie. Na początku nie chciałem wspominać o tej metodzie, gdyż jest ona po prostu zła. Kiedy nic już nie pomaga, a w waszym czarnym sercu nie ma za grosz empatii możecie jej powiedzieć wprost co sądzicie. Oczywiście mądre osoby są w stanie wykorzystać tę metodę tak, aby nie zniszczyć drugiej osoby. Kluczowe jest zrozumienie, co może poczuć strona przeciwna. Nie wolno też kierować się emocjami - może to spowodować, że kompletnie stracicie kontakt z daną osobą, co w niektórych przypadkach może być niepożądane. Błagam was też - nie blokujcie tej osoby na Facebooku, Snapchacie itd. Może to źle odebrać, obwinić tylko i wyłącznie siebie i w konsekwencji (jeśli jest słaba emocjonalnie lub ma inne problemy natury psychicznej) na zawsze pożegnać się ze światem. Ważne jest też, żeby nie ignorować drugiej strony. Ona dobrze wie, że wy wiecie. To tylko ją rozsierdza, gdyż będzie chciała wiedzieć, dlaczego tak jest. To zupełnie nie zgadza się z naszymi początkowymi założeniami - nieprawdaż? Osoba ta (jeśli jest uparta) nie przestanie szukać odpowiedzi i w pewnym momencie będziecie musieli zmierzyć się z nią twarzą w twarz, tylko wtedy wy, jak i tamta osoba, będziecie cierpieć. STEFAN NEWS 2017

8


fb.com/bardzobrzydkierysunki

#A R T Y K U Ł

RZUCANA, RZUCAJĄCY I BAZA ZALICZONA Czyli o tym dlaczego nasze ,,na zawsze” trwało kilka miesięcy, słowo „kocham” nabrało zoobojętnienia i jak nie przytyć, jedząc kolejne opakowanie lodów śmietankowych i wypłakując gorzkie żale w poduszkę. TEKST Marika Grochowska

P

rzede wszystkim, na zerwanie nigdy nie ma dobrego czasu. To wszystko nie jest złe, bo rzucił cię tydzień przed twoimi urodzinami albo zerwała z tobą tuż przed Bożym Narodzeniem. To budzi w tobie negatywne emocje, ponieważ cała ta sytuacja zmienia dotychczasowe przyzwyczajenia. Jest to coś w rodzaju nagłego wyrzucenia z pociągu. Trzeba po prostu na chwilę się zatrzymać, sprawdzić następny i wsiąść do niego, bo uwierz mi, świat, tak 9

STEFAN NEWS 2017

samo jak Pendolino, nie będzie czekał specjalnie na ciebie. W zerwaniu, tak jak w sporcie, zajmuje się pewne pozycje. Pierwszą z nich jest tak zwany ,,rzucający”. Zawsze myślałam, że jest to ta łatwiejsza z opcji do wyboru. Nic bardziej mylnego. No bo jak powiedzieć komuś po czternastu miesiącach, podczas których spędziło się ze sobą kawałek prawie każdego dnia, że ten ktoś już nic dla ciebie nie znaczy? Jak powiedzieć takiemu komuś, że już się „odwidziało”, że gusta się zmieniają? Jak znaleźć

sensowne wytłumaczenie na to, że ta druga osoba w żadnym stopniu cię już nie pociąga? I najważniejsze: jak to wszystko zrobić, nie raniąc tej osoby? (Zakładam, że, będąc ,,rzucającym”, jest się chociaż w małym stopniu empatycznym, skoro z kimś się związało.) Przede wszystkim, będąc ,,rzucającym”, nie można przeciągać tego wszystkiego w czasie. Nie powinno się dystansować drugiej osoby i powoli się od niej oddalać, nie mówiąc jej niczego i nie tłumacząc swojego zachowania. Trzeba usiąść i podjąć decyzję jak prawdziwy mężczyzna, nawet jeśli jest się kobietą. Więc jak to zrobić? Najlepiej zastanowić się nad wszystkim samemu. Raczej zbędny jest w tym wypadku telefon do przyjaciółki lub kumpla z pytaniem, czy warto zakończyć związek. Trze-


#A R T Y K U Ł ba pamiętać, że ta relacja między wami nie zawiera osób trzecich, że jest to coś tylko pomiędzy dwoma osobami, chłopakiem a dziewczyną. Warto wszystko dokładnie przemyśleć i być pewnym, że chce się zakończyć to, co trwało między wami. Należy nie owijać w bawełnę, tylko powiedzieć wszystko prosto z mostu, ale tak, żeby wiedzieć, że się wyczerpało temat. Tylko warto pamiętać o delikatności. Ja wiem, że łatwo mówić, trudniej zrobić, ale przecież kiedyś chciało się dla tej osoby jak najlepiej, więc sprawmy, żeby i ten koniec nie był zbyt bolesny. Będąc ,,rzucającym”, nie można też zakładać, że skoro się już wszystko przemyślało i podjęło decyzję o zakończeniu tego rozdziału w życiu, to ta druga osoba również tak uważa. Najlepiej przedstawić jej swoje zamiary i dać trochę czasu, żeby mogła także mieć szansę na przemyślenia, w końcu nie należy zapominać, że ta decyzja jest podejmowana nie tylko przez ,,rzucającego”. Drugą postawą, którą można przyjąć podczas zerwania, jest „rzucany”/,,rzucana”, czyli osoba, która, wydawałoby się, nie ma wpływu na to, czy zajmuje tę pozycję. Co oczywiście jest błędem, bo ,,rzucana” decyduje o tym, czy nią jest czy nie. W jaki sposób? Będąc osobą ,,rzucaną”, postępuje się w sposób dosyć znany i oczywisty. Wciąż powtarza się: ,,No a pamiętasz? Jak mówiłaś, że mnie kochasz? Przecież mówiłaś.” Dzwoni się do niej/niego gdzieś o 04.00 nad ranem, wracając z klubu lekko pijanym, bo akurat zebrało się na przemyślenia odnośnie miłości. Biega się za nią/nim po mieście, udając, że przypadkiem się na siebie wpada. I mimo tego, że po zerwaniu nie macie ze sobą kontaktu, to nie oszukuj się, przecież dobrze wiesz, co ,,rzucający” robił wczoraj o 16.34, co jadł dziś na śniadanie, w jakim towarzystwie się obraca i czy ta Anka lub Piotrek to twój następca. I co by tu więcej dodać? Sam wiesz, jak to jest. Ale przecież nie

musi tak być. Może to trudne, ale nie trzeba grać ,,rzucanej”. Na początku jest źle, a jak do wszystkiego co nowe w życiu, trzeba się przyzwyczaić. Po pierwsze, trzeba wziąć pod uwagę to, że nie można kogoś przymusić do bycia w związku. Przecież w tym wszystkim chodzi o to, żeby obydwie osoby były szczęśliwe. Nie mówię też o całkowitym poddawaniu się. Owszem, trzeba walczyć o swoje, więc warto mieć trochę czasu na przemyślenia i jeśli nie chce się kończyć swojej relacji, przedstawić ,,rzucającemu” racjonalne argumenty. Po drugie, czasem wystarczy kilka dni, rozmów, argumentów i przemyśleń, żeby wszystko z powrotem wróciło na dawne tory. Innym razem po prostu nie wraca i należałoby zmienić pociąg. Nie chcę nikomu psuć wizji tej ,,jedynej miłości” i tego, że gdzieś tam na świecie jest osoba, która jest przypisana wyłącznie mi. Ale na świecie jest 7 miliardów ludzi. Naprawdę można wierzyć, że ta jedna jedyna to już na pewno ona? Bo ja w to szczerze wątpię. Zatem, kiedy już zostało omówione, jak powinno wyglądać zerwanie, możemy przejść do sedna, czyli jak poradzić sobie z tym, że jej/jego ,,kocham na zawsze” jakoś niefortunnie się skończyło w przeciwieństwie do twojego i wie się, że czas wysiadać z pociągu. Najważniejsze jest to, żeby nigdy, przenigdy nie obwiniać się za rozstanie. To, że komuś coś w tobie nie odpowiada, to nie znaczy, że jesteś beznadziejny lub gorszego sortu, bo właściwie ,,osoba idealna” to tylko pojęcie względne. Nie można też mówić, jak bardzo zmarnowało się czas; że mogło się w ogóle nie wiązać; że to wszystko stało się niczym, a martwi królowie poszli na marne (zwłaszcza kiedy głównie chodzi o Jagiełłę lub Zygmunta Starego, bo jeśli o Mieszka czy Chrobrego, to nie jest jeszcze tak źle). Jeśli się tak uważa, to po co w takim razie pakować się w związki? Przecież nie podpisuje się umowy, w której wyraźnie napisane jest, że

to będzie trwało wiecznie. Związek uczy, bo jakby się tak zastanowić, to całkiem sporo się z takiej relacji wynosi. To nie jest tak, że zostaje się z niczym. Nabiera się nie tylko doświadczenia w nawiązywaniu kontaktów, ale także tych praktycznych umiejętności, takich jak planowanie czasu czy chociażby nauka gry w bilarda. Można wynieść z takiej relacji wiele dobrego i przydatnego, mimo że się zakończyła. Warto też nie oczerniać nagle ,,rzucającego”, tylko dlatego, że skończył to wszystko, co było między wami. Jeśli chodzi natomiast o zdjęcia, które wrzuciło się na Instagrama czy Facebooka, i wszystkie pamiątki, wisiorki czy sentymentalne rzeczy, to już indywidualna sprawa. W końcu, nie oszukujmy się, ale kiedyś była to osoba, bez której nie wyobrażałeś sobie dalszego życia. Kiedy już wszystko się tak poukłada, to ważne jest, by zamknąć drzwi; sprawić, żeby już nikt nie wchodził, nie mieszał, nie mówił, że postąpiło się źle, skoro już wszystko zostało uporządkowane; nie radzić się przyjaciół, bo już się wysiadło z tego pociągu i stoi się na peronie. Następnie wystarczy zamknąć oczy, nie wpuszczać obcych spojrzeń, bo nie warto pakować się w kolejne związki zaraz po rozstaniu. Zamknąć usta, nie mówić, nie myśleć, nie wracać we wspomnieniach i nie zastanawiać się „co byłoby, gdyby...”. Na końcu przyjąć... brak. Wziąć go do siebie, przyzwyczaić się do niego i zacząć na nowo, postarać się z nim zasymilować. Rozłożyć ręce i po prostu go zaadaptować. I właśnie w taki sposób rozsiadasz się w wygodnym fotelu w jednym z przedziałów twojego nowego, ale nie na długo, pociągu i jedziesz dalej. Bo w życiu lepiej żałować, że się coś zrobiło niż żałować, że się czegoś nie zrobiło, a najlepiej w ogóle nie patrzeć na nic w ciemnych barwach. I warto pamiętać, że świat pędzi dalej i nie poczeka specjalnie na ciebie, więc trzeba z niego korzystać, ile się da. STEFAN NEWS 2017

10


#a r t y k u ł

CO WIESZ O ŚNIE? I

rracjonalne. Niezrozumiałe. Prorocze. Brutalne, a zarazem piękne. Takie właśnie są sny. Zasypiasz wieczorem, gdy jest ciemno i budzisz się rano, gdy słońce wypala ci oczy. Nie myślałeś nigdy, drogi Czytelniku, jakie to jest ciekawe, że zapadasz w sen i przez 10 godzin nie wiesz, co się z tobą dzieje? 10 niezrozumiałych godzin. 10 godzin, które są dziurą w twojej pamięci niczym czarna dziura w kosmosie. Na tyle rzeczy brakuje ci czasu, a ty poświęcasz te godziny na sen, o którym i tak nic nie wiesz? Pozwól, że ciut ci to przybliżę, żebyś wiedział, na co pozwala sobie twój umysł, gdy ty słodko śpisz. Najważniejsze, o czym trzeba pamiętać, to fakt, że sen składa się z pięciu faz. Gdy wchodzisz w stan hibernacji, twój mózg nie próżnuje. Rozpoczyna fazę pierwszą i przechodzi po kolei do drugiej, trzeciej, czwartej i piątej. Taki cykl trwa około 90 minut. Gdy się skończy, misja zaczyna się od początku. W ten właśnie sposób tworzą się cykle, których ilość uzależniona jest od tego, jak długo śpisz. Każda z pięciu faz jest inna i ma swoje unikalne cechy. Najciekawszy jest etap piąty zwany fazą REM. Jest to jedyny moment w czasie snu, gdy w głowie tworzą się marzenia senne. Jest to również etap, w którym najłatwiej jest się obudzić, gdyż aktywność mózgu zbliżona jest do tej, którą mamy za dnia. Nazwa jest też interesująca,

11

STEFAN NEWS 2017

Sen jest jedną z podstawowych czynności, jakie wykonujemy. Nie ma co spekulować. Ale czy wiesz wystarczająco dużo o nim? Czy w ogóle wiesz coś poza tym, że zawsze jest go za mało? Czy, przyjąwszy, że jesteś w kwiecie wieku i masz lat 80, wiesz, że na sen zużyłeś ponad 20 lat? TEKST & GRAFIKA Martyna Miłogrodzka

Najważniejsze, o czym trzeba pamiętać, to fakt, że sen składa się z pięciu faz. Gdy wchodzisz w stan hibernacji, twój mózg nie próżnuje. Rozpoczyna fazę pierwszą i przechodzi po kolei do drugiej, trzeciej, czwartej i piątej. Taki cykl trwa około 90 minut. gdyż w języku angielskim rozwinięcie brzmi - Rapid Eye Movement. Odnosi się to do bardzo szybkiego ruchu gałek ocznych, jakiemu ulegasz, gdy śnisz. Jeżeli udajesz przed kimś, z kim nie chcesz rozmawiać, że głęboko śpsz, nie zapomnij o wymachiwaniu oczami na wszystkie strony! Nie myśl sobie, drogi Czytelniku, że gdy zaśniesz, to śnisz pięknym, długim snem godnym wyświetlenia na ekranie w Hollywood. Pełnym zwrotów akcji i życiowych puent, jak filmy Clinta Eastwooda, a obudziwszy się, otrzymasz statuetkę Oscara. Nic podobnego. Muszę cię zmartwić. W całej swojej

nocnej przygodzie masz wiele snów, co jest spowodowane powtarzaniem się cyklu. W tym każdy trwa zaledwie kilka sekund i ma miejsce tylko w fazie REM. Obrazy, które masz przed oczami, to zbitki twoich wspomnień z całego życia. Nasza podświadomość wygrzebuje najodleglejsze wspomnienia zakopane w umyśle niczym skarb piratów i przypomina ci o nich w bardzo kreatywny sposób. Łączy przedziwne obrazy i twarze w najróżniejszych sytuacjach, powodując, że gdy się obudzisz, przez cały dzień próbujesz dojść do tego, dlaczego jechałeś na słoniu środkiem ulicy Grunwaldzkiej, dlaczego twój samolot lądował na Bałtyku niczym na rzece Hudson i dlaczego spadłeś ze schodów, chociaż takowych w domu nie posiadasz. Podświadomość tworzy mieszankę lęków, marzeń, wspomnień i uczuć, co powoduje, że śnią ci się takie nieopisane arcydzieła. Co ciekawe, czasami głównym bohaterem twojego snu jest osoba, której w ogóle nie kojarzysz. Czyżby mózg potrafił tworzyć swoje własne awatary jak w grze Simsy? Nie do końca. Nawet jeżeli danej osoby nie kojarzysz i wydaje ci się, że jej nie znasz, to jesteś w błędzie. Wystarczy, że minąłeś ją na chodniku, mając 3 latka, by mózg sprawił, że będzie to bohater twojego snu, chociaż wasze oczy spotkały się może na 5 sekund. Niektórzy ludzie potrafią mieć sny


#a r t y k u ł

prorocze. Nie żartuję. Śnią o czymś, co następnego dnia się urzeczywistnia. Oczywiście, nie każdy posiada takie zdolności. Nie wydaje mi się, żebym miała jutro pędzić na słoniu środkiem najruchliwszej ulicy w Gdańsku. Zastanawiasz się może, dlaczego niektóre sny pamiętasz, a innych nie? Szczególnie koszmary nie dają o sobie zapomnieć. Działa to w ten sposób, że zapamiętujesz sny, z których zostałeś brutalnie wybudzony. W trakcie koszmaru bardzo często się budzisz, bo nie wytrzymujesz napięcia, dlatego masz go długo przed oczami. Natomiast jazda na słoniu jest całkiem przyjemnym marzeniem sennym, które nie powoduje paniki. Śpisz więc dalej słodko i zapominasz o nim. Jednak jeżeli obudzi cię

budzik, gdy jesteś w środku śnienia o czymś miłym, na przykład o tym, że dostałeś 6 z rozprawki z „Dziadów”, jest duże prawdopodobieństwo, że zapamiętasz ten moment. Czy wiesz, drogi Czytelniku, jak to jest być sparaliżowanym? Przepraszam, jeśli to brutalnie zabrzmiało. Jednak muszę cię uświadomić, że chociaż twoja odpowiedź brzmi „nie”, to się mylisz. Nawet jeżeli nie wiesz jak to jest, to doświadczasz tego co noc. W fazie snu, czyli fazie REM, w głowie dzieje się wiele dziwnych rzeczy. Jeżeli śnisz o tym, że uciekasz przed gangsterami, to ciało automatycznie wykonywałoby ruchy jak we śnie. Użyłam trybu przypuszczającego, gdyż tak się nie dzieje, właśnie dzięki paraliżowi sennemu. W czasie snu kończyny samoistnie się unieru-

chamiają, zapobiegając wykonywaniu niebezpiecznych i zagrażających życiu czynnościom. Kiedy ktoś ma zaburzoną tę właściwość organizmu, wtedy mówimy o lunatykach. Sen jest bardzo ciekawym zjawiskiem. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Dobrze jest wiedzieć, co się z nami dzieje, gdy w niego zapadamy. Niektórzy ludzie potrafią nim manipulować, by wynieść jak najwięcej korzyści. Nastawiają budzik na taką godzinę, by po obliczeniu czasu trwania poszczególnych cykli obudzić się w fazie, w której mózg jest najbardziej aktywny i najłatwiej jest wstać z łóżka. Zdecydowanie nie jest to faza czwarta, z której nie wybudziłby nas nawet helikopter lądujący na dachu domu. STEFAN NEWS 2017

12


#A R T Y K U Ł

CZYNY MÓWIĄ GŁOSNIEJ NIŻ SŁOWA Dobór słów, treść, informacja… Niezwykle ważne, owszem. Gesty, mimika, postawa ciała… Jeszcze ważniejsze. Słowa stanowią 7% naszego procesu komunikacji, podczas gdy mowa ciała – 93%. TEKST Wiktoria Lewandowska

GRAFIKA Paulina Sokólska

Z

apewne każdy wie, czym jest komunikacja niewerbalna. Istnieją długie definicje, jednak mówiąc w skrócie: to jest wszystko poza słowami. Ludzie często nie są świadomi, jak 13

STEFAN NEWS 2017

duże znaczenie w rozmowie ma to, co robią. Najbardziej skupiają się na słowach, nie zważając na całą resztę. Ta reszta natomiast okazuje się ważniejsza dla odbiorcy. Pewne badania wykazały nawet, że

większe poparcie i aprobatę zyskuje ten rozmówca, który mówi niepoprawnie i posługuje się prostym słownictwem niż ten, który wypowiada się bezbłędnie i elokwentnie. Dlaczego tak jest? To właśnie


#A R T Y K U Ł sprawka mowy ciała. Mimika (wyraz twarzy) Dzięki niej jesteśmy w stanie odgadnąć emocje i samopoczucie nadawcy komunikatu. Ludziom często wydaje się, że są w stanie ukryć złe emocje pod uśmiechem. Tymczasem istnieją inne elementy mogące ich zdradzić. Jednym z nich są brwi stanowiące ważną część całej mimiki. Podnosząc je całkowicie, ukazujemy swój szok i niedowierzanie, natomiast obniżając je i marszcząc – złość i niezadowolenie. Oczy? Zwierciadło duszy, prawda? Coś w tym naprawdę jest. W rozmowie powinno się utrzymywać kontakt wzrokowy, gdyż wskazuje to na zainteresowanie rozmową i pewność siebie. Natomiast unikanie kontaktu wzrokowego i opuszczanie oczu to wstyd, zakłopotanie, bądź chęć przerwania rozmówcy. Nawet czoło jest w stanie powiedzieć coś o naszych emocjach, ponieważ zmarszczone oznacza najczęściej zdenerwowanie lub zamyślenie. Proksemika (odległość od rozmówcy) Amerykański etnolog, Edward T. Hall, stworzył podział proksemiki na cztery przestrzenie. Pierwszą z nich jest strefa intymna o zasięgu 45 cm. Łatwo więc domyślić się, że ta przestrzeń przeznaczona jest tylko dla najbliższych osób. Kolejną jest strefa osobista sięgająca do 120 cm. W takiej odległości zazwyczaj jesteśmy w stanie dobrze słyszeć i widzieć drugą osobę. Strefa społeczna natomiast nazywana jest tą najbardziej komfortową. Tutaj odległość od innych wynosi około 360 cm, co w życiu codziennym zdarza nam się najczęściej, chociażby w sklepie czy na spacerze. Ostatnią strefą jest publiczna, której zasięg przekracza 360 cm, zatem zniechęca do dialogu, a sprzyja przykładowo wystąpieniom publicznym.

Poprzez gestykulację bardzo wzbogacamy treść wypowiedzi. Jeśli chodzi o wystąpienia osób publicznych, dużo łatwiej można się skupić na mówcy, gdy posługuje się on gestami. Tak samo żywa gestykulacja mogłaby już rozpraszać w prywatnej rozmowie z jedną osobą. Parajęzyk (ton głosu) Na pewno każdy słyszał kiedyś osobę nadużywającą słynnego „yyy…” lub „eee…” podczas mówienia. Z perspektywy odbiorcy przekaz jest wówczas zakłócony, zaś osoba mówiąca niekiedy nie uświadamia sobie nadużywania przez siebie tych „przerywników”. Dlatego tak ważne jest, aby zwracać uwagę nie tylko na to, co się mówi, ale też w jaki sposób się to mówi. Poza tymi przedłużanymi samogłoskami, innymi czynnikami wpływającymi negatywnie na rozmowę mogą być chrząknięcia, zbyt długie przerwy między zdaniami czy też zbyt szybkie tempo mowy. W kategorii parajęzyka najważniejszy jest chyba ton głosu. Statystycznie przyjemniejszy dla ucha jest niski ton, a wysoki często drażni i dekoncentruje. Również poprzez zmianę głośności wywołujemy różny odbiór. Szept wskazuje na osobistą, prywatną in-

formację, podczas gdy krzyk wręcz przeciwnie. Łamiący się, trzęsący głos niewątpliwie mówi o silnych emocjach i wzruszeniu. Pantomimika / kinezjetyka (gesty) Zarówno nasze gesty, jak i postawa naszego ciała obrazują nasz stosunek do wypowiadanych słów. Poprzez gestykulację bardzo wzbogacamy treść wypowiedzi. Jeśli chodzi o wystąpienia osób publicznych, dużo łatwiej można się skupić na mówcy, gdy posługuje się on gestami. Tak samo żywa gestykulacja mogłaby już rozpraszać w prywatnej rozmowie z jedną osobą. Warto wiedzieć, kiedy można sobie na nią pozwolić, a kiedy lepiej ją ograniczyć. Dobrze jest także starać się opanować takie gesty jak ciągłe poprawianie okularów, pocieranie nosa, dotykanie warg czy wiercenie się, bo sygnalizują one niepewność lub niezdecydowanie. Istotna jest także postawa ciała. Nasza pozycja ukazuje nasze nastawienie do rozmówcy. Gdy jesteśmy wyprostowani, lekko pochylamy się do przodu i delikatnie unosimy głowę, to wywołujemy wrażenie pozytywnego nastawienia. Natomiast z rękami w kieszeniach, skrzyżowanymi na piersiach lub za plecami oraz przygarbioną sylwetką okazujemy negatywne nastawienie. Jeśli po przeczytaniu tego myślisz, że trzeba się obawiać wykonywania dodatkowych gestów czy ruchów w rozmowie, by nie zostać źle zrozumianym, to zapamiętaj coś jeszcze. Nasza mowa ciała wychodzi nam najlepiej, gdy jest naturalna. Czasem oczywiście zdarzają się te wspomniane wyżej odruchy, nad którymi nie panujemy lub „przerywniki”, których nawet nie jesteśmy świadomi. Jednak są to drobne mankamenty, a najważniejsze, aby być szczerym. Zarówno w słowach, jak i w gestach.

STEFAN NEWS 2017

14


#A R T Y K U Ł

TEGO NIE KUPISZ ZA ŻADNE PIENIĄDZE “Czas. To on jest kluczowy w naszym życiu. Cały czas nam przemija i ciężko go dogonić. Nigdy nie robi sobie przerw, co według mnie jest niedopuszczalne, każdy czasem jej potrzebuje. Jak go oszukać? Jak go dogonić?” TEKST Agnieszka Oleszczak ZDJĘCIE Martyna MIłogrodzka

W

szyscy prowadzimy zbyt intensywny tryb życia. To jest raczej oczywiste dla każdego. Tylko, że nie do końca mamy na to wpływ. Każdego dnia chcemy zrobić coś nowego, a niektóre czynności wykonujemy, bo po prostu musimy, na przykład myjemy się. Nie wiem, na co to komu. Powiedzmy sobie szczerze, trudno jest z dnia na dzień zmienić tryb własnego życia. Skoro już tak jest to postarajmy się sobie pomóc. A co sprawi, że będziemy mogli robić więcej dla siebie albo w ogóle choć przez chwilę nic nie robić? Czas. To on jest kluczowy w naszym życiu. Cały czas nam przemija i ciężko go dogonić. Nigdy nie robi sobie przerw, co według mnie jest niedopuszczalne, każdy czasem jej potrzebuje. Jak go oszukać? Jak go dogonić? Nawet ci, którzy nie palą się do odrabiania prac domowych albo nauki na test, bo mają w swoim życiu inne priorytety na pewno chcieliby też ukraść trochę czasu. W końcu muchy same się nie złapią, a gry same się nie zagrają. Po pierwsze zróbcie sobie plan, dla tych, którym się nie chce niech sobie poukładają go chociaż trochę w głowie. Ja osobiście stosuje obie metody w zależności od tego ile mam CZASU. Jeśli dopada cię zmęczenie, 15

STEFAN NEWS 2017

ale masz mnóstwo rzeczy do zrobienia nie katuj się bez sensu, ale też nie kładź się ignorując wszystko, tylko zdrzemnij się na dosłownie 15-20 min. Nawet nie nastawiaj budzika. Organizm sam się pobudzi i przez parę chwil będziesz czuł jeszcze większe zmęczenie, ale po paru łykach wody, solidnym rozciągnięciu ciała i w końcu powstaniem z łóżka poczujesz się dużo lepiej. Dla tych, którzy czują się jeszcze bardziej zmęczeni i nie mają siły wstać choćby z pomocą dźwigu pomocne

będzie wyjście chociaż na chwilę na świeże powietrze ze swoim ulubionym kawałkiem na słuchawkach. Ważne, żeby się nie poddawać. Jak ogarnąć w ciągu godziny 47 zadań z matematyki, naukę do testu z fizyki i wypracowanie z polskiego? To proste. Jesteśmy ludźmi. Nie robotami. Nie możemy robić wszystkiego. Nie dopuść do sytuacji, w której zrobienie wszystkiego będzie niewykonalne dla każdego. Spróbuj sobie rozplanować co, gdzie, kiedy i zacznij nieco wcześniej. Czasami trzeba będzie z czegoś zre-

zygnować, ale później ci się to wynagrodzi. Niekiedy jest tak, że siedzisz bezczynnie czekając na „wenę” do nauki czy do napisania czegoś i nic ci to nie daje. Nie forsuj się. Nie zawsze będziesz mógł wszystko zrobić na zawołanie i w określonym czasie. Czasami zrezygnowanie z czegoś, co nie jest takie ważne, a zaplanowane na później można odłożyć na kiedy indziej. Prędzej czy później żałujemy, że nie zrobiliśmy tego, co musieliśmy. Dobrze jest nauczyć się podzielności uwagi. To nie jest tak,


#A R T Y K U Ł że ktoś ją ma albo nie ma. Można to wypracować. W dniach kiedy grafik jest bardzo napięty trzeba czasem przyspieszyć. Idąc do kuchni i robiąc kolację czy coś do picia weź ze sobą książkę i czytaj albo zeszyt i powtarzaj materiał. Każda minuta się liczy, dosłownie. Idąc na spacer z psem również. Czasami codzienne czynności możesz wykonywać jednocześnie z tymi, którymi danego dnia musisz. Nawet przy zwykłym myciu zębów możesz przygotować podręczniki na następny dzień lub zdecydować się, co ubrać (zwłaszcza dla dziewczyn). Nie trać przy tym dokładności. Na początku może to być trudne, ale później z przyzwyczajenia wszystko idzie jak z płatka. Pod prysznicem poza głębokimi przemyśleniami o życiu można powtórzyć bitwy i daty z historii czy pojęcia z biologii albo wzory z matmy i fizyki. Są dni, w których musisz kupić trochę czasu i jeśli odrobinę przyspieszysz nie tracąc zbędnych minut możesz go otrzymać. W wielu aspektach pomaga muzyka. Albo playlisty spokojnych soundtracków z twoich ulubionych filmów, a czasami coś szybszego, żeby się zmotywować. Cisza również pomaga przy skupieniu. Jak kto woli. Ważne, żeby nic cię nie rozpraszało tylko pomagało. Pomocne jest też dobre zorganizowanie sobie miejsca i zaopatrzenia na naukę. Nie kładź zbędnych rzeczy w pobliżu, bo będą ci one przeszkadzały. Nie musisz ich sprzątać, po prostu usuń je z widoku. Weź ze sobą butelkę wody lub kubek herbaty czy kawy. Tutaj również zależy, co kto lubi, ale wiadomo, że woda najbardziej pomaga. Jeśli już naprawdę nie dajesz rady odpuść na chwilę. Wyciągnij się, zamknij oczy i odpręż. Odpoczynek też jest dobry dla mózgu potem możesz wrócić do pracy. Pamiętaj, żeby też robić rzeczy, które są najbliżej terminem. Jeśli są to trudne i czasochłonne

prace to poświęć na nie trochę czasu, a w przerwie zrób coś lżejszego i wróć potem do nich. Jeśli nie chcesz przerywać, a nie masz już siły możesz również sięgnąć po swoją książkę, którą aktualnie czytasz i przeczytać chociaż jeden rozdział. Myśli na chwilę zajmują się czymś przyjemniejszym i lżejszym dla ciebie, co ułatwia powrót do czegoś cięższego. Jeśli nie masz takiej książki możesz nawet znaleźć coś ciekawego na parę chwil w internecie lub w jakiejś gazecie. Na mnie najlepiej działa muzyka. Po prostu jedna czy dwie piosenki, które uwielbiam pobudzają i wywołują pozytywne emocje. Spróbuj. Otwieranie facebooka czy innych tego typu rzeczy może być ryzykowne i wszyscy doskonale o tym wiemy. Staraj się opanować emocje. Jeśli jesteś zdenerwowany ciężko będzie coś zrobić, bo wszystko będzie cię drażniło. Uspokój się. W taki sposób, który najbardziej ci pomaga. Nawet jeśli może on ci

zaburzyć plan dnia. Pamiętaj, że jesteś człowiekiem, a nie maszyną. Czytacie te wszystkie metody i stwierdzacie, że i tak to wszystko robicie, a czasu wam brak. Tutaj pojawia się to, czego wiele ludzi nie może osiągnąć. Cierpliwość. Stale się czymś zajmujesz, harujesz jak wół, a czasu i tak ci nie starcza. Poczekaj. W końcu dostaniesz zasłużony wolny czas. On do każdego przychodzi. Ciężka praca popłaca i każdy z nas to wie, ale często nie wierzy. Tutaj potrzeba właśnie tej cierpliwości, żeby osiągnąć w końcu coś zadowalającego. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Jest mnóstwo sposobów na zaoszczędzenie czasu, tutaj jest zaledwie garstka z nich. Ale należy pamiętać, że nie zawsze będzie tak jak chcesz w 100%. Los płata różne figle i czasami plany mogą się zmienić, ale nie zniechęcaj się. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak będzie. Możemy tylko starać się zapobiec temu, co przewidujemy, że będzie.

SPEAKERS CORNER Speakers Corner powraca! 23 lutego odbędzie się tegoroczna edycja tego wydarzenia i tym razem o swoich zainteresowaniach opowie dwóch nauczycieli (ich tożsamość jest nam jeszcze nieznana) oraz szesciu uczniów. Oto lista uczestników oraz ich tematy: • Adam Jurewicz, IIIa – Arrogance vs. self-confidence, • Jan Darecki, IIc – The exceptionality of the 2016 US election, • Ania Bociąg, IIa – The power of psychology in marketing – do we really make decisions?, • Małgorzata Wendt, IIf – The Perks of Being Geek, • Mikołaj Dudziński, IIb – Brain – the perfect „tool”, • Maciej Lubiejewski, IIIa - Uncertainty.

STEFAN NEWS 2017

16


#S P O R T

VIERSCHANZENTOURNEE… i nie tylko W ciągu 9 dni skoczkowie narciarscy rywalizowali o tytuł zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni i o Złotego Orła. TEKST Ola Golec

P

ierwszy konkurs Turnieju odbył się 30 grudnia 2016 roku w Niemczech w Oberstdorfie. Był to jeden z najspokojniej przebiegających konkursów tego turnieju pod względem warunków pogodowych. Najlepszym skoczkiem pierwszego konkursu okazał się Stefan Kraft i spokojnie mógł założyć plastron lidera turnieju. Kamil Stoch, kończąc zawody na drugim miejscu, zaczął deptać Austriakowi po piętach. Norweg Daniel Andre Tande, o którym w całym turnieju było równie głośno, zajął w tym konkursie czwarte miejsce. Drugi konkurs turnieju odbył się już w nowym roku, 1 stycznia w niemieckim Garmisch-Partenkirchen. Tam zwyciężył Norweg Tande, wyprzedzając Kamila Stocha o niecałe 3 punkty oraz plasującego się na trzecim miejscu Stefana Krafta o prawie 7 punktów. Choć Stoch nie wygrał żadnego z dwóch już przeprowadzonych konkursów TCS, po drugim, noworocznym konkursie został liderem klasyfikacji generalnej turnieju. Wyprzedzał Krafta o jedyne 0,8 pkt. Zaraz za nimi znalazł się Daniel Andre Tande, który był kandydatem do pokrzyżowania szyków obydwu zawodników. W Innsbrucku, stolicy austriackiego kraju związkowego Tyrol odbył się trzeci konkurs 65. Turnieju Czterech Skoczni. Te zawody były, jak sami skoczkowie nazwali, loterią, ponieważ warunki atmosferyczne nie sprzyjały zawodnikom. Wiatr 17

STEFAN NEWS 2017

wiał z dużą siłą i nieustannie zmieniał kierunki. Ale to nie jedyna przeciwność losu jaka miała miejsce tego dnia. Zawodnicy już od kwalifikacji i sesji treningowych narzekali na stan techniczny skoczni. Dużo dziur na zeskoku i twardy śnieg były ogromnym utrudnieniem dla zawodników. Jednym z takich skoczków, który odczuł te niedociągnięcia był Kamil Stoch, ówczesny lider turnieju. W dniu konkursu podczas serii próbnej po wylądowaniu wjechał w dziurę, która zatrzymała jego nartę i upadł na operowany wcześniej bark. Jego występ i dalsze losy w 65. TCS stanęły pod znakiem zapytania. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy Polak wystartuje w konkursie. Jednak pomimo ogromnego bólu Kamil skoczył i zajął czwarte miejsce. Tak, jak już wcześniej zostało wspomniane, fatalne warunki pogodowe utrudniały rywalizację. Prawie każdy skoczek musiał długo czekać na swój skok dopóki wiatr nie zelżał. Pierwsza seria trwała tak długo, że zdecydowano odwołać serię finałową z powodu złej pogody oraz tego, że powoli robiło się ciemno. Rzadko kiedy jest to problem, ponieważ na skoczniach w większości przypadków znajduje się sztuczne oświetlenie. Jednak ta w Innsbrucku okazała się wyjątkiem od reguły. Szkoda, że organizatorzy tak prestiżowego turnieju nie przewidzieli takiej sytuacji. Ten loteryjny konkurs ponownie wygrał Norweg Daniel Andre Tande, jednocześnie wyprzedzając Kamila w klasyfika-

cji generalnej o 1,7 pkt. Po fatalnym skoku ówczesny wicelider turnieju Stefan Kraft zakończył konkurs na osiemnastym miejscu, spadając na 3 lokatę tabeli głównej z 15-punktową różnicą od wyniku Polaka. Wtedy zaczęło się mówić, że w walce o tytuł zwycięzcy liczą się tak naprawdę tylko Norweg i Polak. Ostatni, czwarty konkurs 65. Turnieju Czterech Skoczni odbył się w austriackim mieście wypoczynkowym Bischofshofen. Warunki atmosferyczne, podobnie jak w Innsbrucku, nie były zbyt sprzyjające oddawaniu dobrych skoków, ale udało się przeprowadzić konkurs bez większych komplikacji. Nie był to jednak koniec pechowych sytuacji. Jedną z nich była panująca grypa żołądkowa w austriackim obozie. Sztab szkoleniowy Norwegii zakazał bliższych kontaktów swoim zawodnikom z zarażonymi, ponieważ chciał utrzymać Tandego w jak najlepszej formie. Również Stoch miał kolejną nieprzyjemną sytuację na sesji treningowej, gdyż lądując nadwyrężył kolano. Nie zagrażało to jego występowi w konkursie, lecz było nieprzyjemne dla samego zawodnika. Prawie do końca konkursu wszystko wyglądało jak najbardziej tradycyjnie, do momentu kiedy Daniel Andre Tande podczas drugiej serii zasiadł na belce startowej. Było widać dużą determinację i skupienie, ale czy presja nie była dla niego zbyt duża? Tuż po bardzo mocnym wybiciu z progu, miał duże kłopoty z utrzymaniem równowagi i mu-


siał się ratować, aby nie doszło do wypadku. Skoczył zaledwie 117 metrów, chociaż można też usłyszeć, że ten skok został przez sędziów nieprawidłowo zmierzony i w rzeczywistości ta odległość miała wynosić o 6 metrów mniej. Na całe szczęście Kamil Stoch wytrzymał psychiczną presję i skoczył 138,5 metra, co było wystarczająco daleko, aby wygrać cały 65. Vierschanzentournee oraz zostać nowym liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Dzięki nieszczęściu Daniela, Piotr Żyła w konkursie zajął trzecie miejsce, a w całym turnieju drugie. Norweg zakończył konkurs na 26 miejscu, a turniej na trzecim, tuż przed Maciejem Kotem. Gdyby skok Tandego był faktycznie o 6 metrów krótszy to Polak w klasyfikacji generalnej turnieju plasowałby się na 3 miejscu, a podium byłoby całe biało-czerwone. Radość kibiców, zawodników i całej drużyny polskiej nie miała końca, ale przecież nie mogło być tak idealnie. Kiedy po ceremonii dekoracyjnej przyszedł czas na odegranie hymnu, na twarzach Polaków malowało się zakłopotanie. Można było się zastanawiać, czy to w ogóle był polski hymn, ponieważ była to tak wolna wersja, że nie trudno było się pomylić. Wszyscy oczekiwali tradycyjnego, wesołego, dynamicznego hymnu, a otrzymaliśmy totalne smęt. Ale czy nie zawsze podczas najważniejszych ceremonii, gdy odgrywany jest „Mazurek Dąbrowskiego”, coś idzie nie po naszej myśli? Na szczęście to, co nam sprzyja to forma naszych polskich skoczków. Po Turnieju Czterech Skoczni zawodnicy mieli tydzień na zregenerowanie sił i przybycie do Polski, ponieważ tutaj odbywały się kolejne konkursy w ramach Pucharu Świata w skokach narciarskich w sezonie 2016/2017. Dwa z czterech konkursów odbywających się w Polsce miały miejsce na skoczni Malinka w śląskim mieście Wisła 14 i 15 stycznia. W obu konkursach Kamil Stoch zwyciężył, podkreślając ty-

fb.com/przegladsportowy

#s p o r t

lko swoją wysoką formę i umacniając się na pozycji lidera Pucharu Świata. W Wiśle mogliśmy również zobaczyć po ponad rocznej przerwie Austriaka Gregora Schlierenzauer’a. Powrócił w naprawdę wielkim stylu i na pewno możemy spodziewać się w kolejnych konkursach wiele z jego strony. Słoweniec Peter Prevc, po nieobecności w Wiśle, na konkursy w Zakopanem powrócił z pełną parą i w pierwszym drużynowym konkursie w Małopolsce był kluczowym zawodnikiem w swojej drużynie. Również wygrał dwie serie treningowe skacząc bardzo daleko. Dodatkowy tydzień wolnego pozwolił mu odpocząć od presji, jaka na nim ciążyła i znowu możemy podziwiać w fenomenalnej formie obrońcę Pucharu Świata sezonu 2015/2016. Pierwszy konkurs w Zakopanem był również dla Polaków bardzo udany. W konkursie drużynowym nasza polska czwórka skakała z plastronem lidera Pucharu Narodów. Bohaterem naszej drużyny okazał się Piotr Żyła, który w obu seriach oddał bardzo dalekie skoki, zostając drugim najlepszym skoczkiem indywidualnym zaraz po Prevcu. Polska zakończyła konkurs na drugim miejscu, co jest bardzo dobrym wynikiem, ale wiadomo, kibice zawsze spodziewają

się więcej, szczególnie jak zawody rozgrywane są „u siebie”. Nieudane dwa skoki polskich skoczków przeważyły jednak szalę i stanęliśmy na drugim miejscu podium pomiędzy Słowenią i zwycięskimi Niemcami. Po tym konkursie drużynowym stawiano Piotra Żyłę jako głównego kandydata do rywalizowania o zwycięstwo w konkursie indywidualnym zaraz obok wracającego do formy Petera Prevca. Niedziela 22 stycznia okazała się pięknym dniem dla Polaków. Trzech polskich zawodników w pierwszej dziesiątce całego konkursu indywidualnego i niesamowity triumf naszego czołowego zawodnika sprawiły nam właśnie taką radosną atmosferę. Dzień wcześniej w konkursie najlepsi okazali się Niemcy, ale następnego dnia musieli odstąpić najwyższy stopień podium na rzecz Kamila Stocha, który po raz czwarty wygrał w Zakopanem i piąty raz z rzędu uzyskał największą liczbę punktów, zwyciężając konkurs. Stoch po pierwszej serii zajmował szóste miejsce, ale udało mu się odrobić straty i zakończyć konkurs w Zakopanem na pierwszym miejscu. W końcowej klasyfikacji konkursu, za Kamilem uplasowało się trzech Niemców, a na szóstym miejscu rywalizację zakończył Piotr Żyła.

STEFAN NEWS 2017

18


#k u l t u r a

NAJMILSZY HAZARD, czyli jak zacząć czytać komiksy Tytuły: Avengers, X-men czy Justice League dzisiaj bardziej kojarzą nam się z kinem niż z księgarnią. Aż ciężko uwierzyć, jak ostatnie 10 lat zmieniło świadomość wielu ludzi i ich wrażliwość na śmieszne nazwy z końcówką „-man” widniejące na ekranie. Co jednak z ich papierowymi odpowiednikami? TEKST Natalia Jeleń

R

ok 2017 obfituje w filmy z prężnie rozwijającego się gatunku superbohaterskiego. Prawdopodobnie pójdę na wszystkie do kina, mimo że poziom części z nich będzie pewnie rozczarowujący. Po zobaczeniu podobnej szmiry, której nienaturalne dialogi będą huczały w głowie i prześladowały w internecie przez kilka następnych dni, człowiek zastanawia się, co sprawiło, że pomysł na dorosłych facetów biegających w lateksowych piżamkach nie wykrwawił się lata temu. Aż z czystej ciekawości ma się ochotę sięgnąć po jakiś komiks i sprawdzić, co ludzie przez blisko 80 lat znajdują ciekawego w tych pełnych patosu historiach. Tylko, no właśnie, jak zacząć? Najprostszą odpowiedzią jest chyba: czytaj to, co lubisz. Naprawdę nie jest trudno znaleźć coś dla siebie. Horror, komedia, romans, science fiction, młodzieżówka, powieść detektywistyczna – to tylko część propozycji, które mogą kogoś zainteresować. Branża komiksowa w ostatnich latach rozwinęła się do olbrzymich rozmiarów, ale, niestety, nie przypomina jeszcze tej z lat 30., gdzie około 93% młodzieży do 20. roku życia czytało komiksy. Pomimo to oferuje naprawdę sporo, nawet w obrębie komiksu superbohaterskiego. Istnieje minimalna szansa, że nie wiesz, co lubisz lub po pros19

STEFAN NEWS 2017

tu lubisz wszystko. Wtedy sięgnij po cokolwiek. Serio, od czegoś zacząć trzeba, więc równie dobrze można zrobić to na chybił trafił, ważne tylko, żeby był to początek historii, resztę można zostawić przeznaczeniu. Równie dobrze można trafić na historię wspaniałą i tragiczną, więc czemu nie spróbować? Jeśli masz żyłkę hazardzisty, przetestuj swoje szczęście i pobaw się losem. Chyba największym problemem, z jakim borykają się początkujący komiksomaniacy, jest dostępność komiksów w Polsce. Nie mamy ogromnego wyboru, a i ceny nie są zachęcające. Warto jednak czasem poszperać tu i tam, rozejrzeć się i zajrzeć do biblioteki w Manhattanie (zresztą świeżo po remoncie), bo znaleźć tam można całą masę komiksów w dobrym stanie, które wręcz proszą o to, żeby się nimi zająć. Wystarczy rozejrzeć się po półkach, wybrać dowolny tom z numerem jeden i delektować się kunsztem rysownika i scenarzysty. No dobrze, ale co zrobić, jeśli regały w bibliotece obrobi się wzdłuż i wszerz, każdą historię przeczyta się kilka razy, a większość tekstów nauczy na pamięć? Wtedy ma się kilka możliwości, można na przykład zabrać się za tworzenie własnej kolekcji, aczkolwiek jest to czasochłonne i, przede wszystkim, kosztowne. Można też zainwestować w abonament na takich stronach jak Marvel Unlimited lub

ComiXology i cieszyć się nieograniczonym dostępem do komiksów w wersji cyfrowej. Obie te platformy, w ramach abonamentu, dają możliwość czytania wszystkiego, co znajdziemy w ich zbiorach, a w sumie sięgają one kilkunastu tysięcy egzemplarzy. Z oczywistych powodów druga strona oferuje większe zróżnicowanie pod względem tytułów, bo ich oferta rozciąga się od mangi, przez Archie, Image, DC, Marvel i wiele, wiele innych. Jest to wyjście dla ludzi, którym język angielski jest niestraszny, bo na tych stronach, niestety, spolszczenia nie spotkamy. Inną opcją jest znalezienie znajomego z pokaźną biblioteczką i wypchanym portfelem, do tego najlepiej, żeby był altruistą i mieszkał niedaleko. Jak kogoś takiego znajdziecie, to dajcie znać, ja wciąż szukam. Wiadomo, nie każda opowieść wciągnie, nie każda „jedynka” okaże się tą jedyną, zwłaszcza, zważając na jej pejoratywny wydźwięk, ale najważniejsze to nie zrażać się. Komiks jest interesujący na swój własny, wyjątkowy sposób. Podziwianie tego, jak rysownik i scenarzysta współpracują ze sobą, pokazując nam zupełnie inną formę narracji, jest bezcenne. Rynek komiksów rozpędza się do zawrotnych prędkości, również w Polsce. Warto wsiąść do tej machiny i poddać się jej, a nuż wyniknie z tego coś dobrego?


#K U L T U R A SZUKAM SIEBIE Ile jest ze mnie we mnie i ile jeszcze brakuje pytam: ciebie, was, ich, jego i ją, a najczęściej samą siebie. Nikt nie zna wyczerpującej odpowiedzi. W pełnej ludzi dotkliwej pustce, karmiona chłodną życzliwością boję się: ciebie, was, ich, jego i jej, ale najbardziej siebie. Szpony strachu bywają wielkie. Każdym swoim JA po trochu, rozważna i trochę romantyczna kocham: ciebie, was, ich, jego i ją, a nawet siebie. Miłość scala ze światem. Żyjąc tak na pełen etat, śniąc o gruszkach obcej wierzby szukam: ciebie, was, ich, jego i jej i nieustająco siebie. Zmysły nigdy nie zostaną nasycone. Skrywam upiora i niebiańską istotę. By zachować zdrową równowagę potrzebuję: ciebie, was, ich, jego i jej, a czasem liczyć tylko na siebie. Mistrzowsko balansujemy na krawędzi. Trzeba wierzyć, tworzyć, marzyć i śnić, by manna spadła na: ciebie, was, nich, niego i nią, a trochę zostawiam dla siebie. Szczęście jest irytująco prostym wyborem musimy go tylko dokonać.

KOCHAM Kocham - tak niepozorne słowo, a jednak pozory stwarza możesz nim lubić pizzę, prowadzić do ołtarza, głaszcząc pieska wymawiać, w każdej piosence słuchać. Pomiędzy lubić i kochać granica jest tak krucha… Chwiejne, naiwne, zbyt często powtarzane, znakiem naszych czasów mnogo wypowiadane. Czasem przez gardło przechodzi, tak szybko, nieroztropnie z tym słowem tak nie można, nie moż na tak pochopnie. A kiedy do kogoś mocno czujesz coś naprawdę „kocham” u tej osoby niemalże wzbudzi wzgardę. Przyznam się jednak grzecznie, ładnie i bez bicia: me słowa niestety w mych czynach nie mają zbytnio pokrycia. Lecz lepiej kogoś kochać nawet bez charyzmy, niż nienawidzić bardzo, śląc mu wulgaryzmy. Anna Koczyk

ZDROWIE Jaja to małe kurczaki. Smaczne albo nie, bo myśli Odłączone. Mniejsza o to. Tofu, hummus. Zielone - kuszą. Świat to odwieczna parabola, Nie jak wok, choć tajskie Dania Im też pasują. Muszą uważać, by nie zgubić Się w v-labelach. Zresztą, My też. Po studiach w przychodni. Grzegorz Pozorski

Julia Rynkowska

STEFAN NEWS 2017

20


#k u l t u r a

NAJGORSZE FILMY MIŁOSNE Walentynki to idealna okazja na zabranie swojej drugiej połówki na romantyczny seans, jednak wiele filmów, gatunkowo zakwalifikowanych do romantycznych lub ich komediowych odpowiedników, powinniśmy unikać przy tej okazji. Oto ranking 3 „tragedii miłosnych”, które powinny zostać na zawsze wymazane z kinematografii międzynarodowej. TEKST Mikołaj Wszołek

„Kac Wawa” Przez wielu znawców polskiego kina uważany za najgorszy polski film jaki kiedykolwiek powstał. Mają ku temu powody - polska wersja „Kac Vegas” nie może być dobrym filmem. Ciekawszą fabułę reprezentują już produkcje wenezuelskie (do których nic nie mam). Nie będę wspominał o aktorach, którzy pokazali poziom zbliżony do najgłębszej depresji na świecie. Plakat spokojnie mógłby służyć za papier toaletowy - tego samego są warte. Przez takie filmy umiera polskie kino. „Męsko - damska rzecz” Film, który powinien otrzymać Złotą Malinę w każdej możliwej kategorii: tyle kiczu i podtekstów nie widziałem w żadnym innym filmie. Koncepcja zamiany ciał w tym przypadku zamiast skłaniać do refleksji nad empatią, sprowadza problem relacji damsko-męskich głównie do sfery fizycznej. Aktorzy swoje postacie zagrali idealnie - ich płytkość i głupota były nawet zbytnio realistyczne, tak jakby aktorzy nie musieli wcale wcielać się w postacie… Plakat idealnie oddaje kicz i poziom filmu, tyle że nadmiar bieli może być mylący, gdyż o cnotę i czystość w nim trudno. „Supersamiec” Kolejna nieudana próba przedstawienia miłosnych problemów nastolatków. Filmy tego typu ukazują nas jako prymitywne zwierzęta kierujące się instynktami, a nie logiką. Ten film reprezentuje jeden z wielu 21

STEFAN NEWS 2017

„młodzieżowych tragedii romantycznych”. Myślę, że nawet nie warto jakoś wgłębiać się w fabułę. Wszystko bardzo przewidywalne, dialogi na poziomie gimnazjalistów. Nic tylko płakać. Strata czasu, który można poświęcić, np. na obejrzenie „Psychozy” Alfreda Hitchcocka (gorąco polecam).

OGŁOSZENIE: Panel dyskusyjny “możliwości młodych w biznesie" Dlaczego młodzi ludzie nie realizują własnych idei?Klasa III D postanowiła wzbudzić w uczniach naszej szkoły potrzebę realizacji własnych pomysłów i uświadomić im, że nie są od razu skazani na niepowodzenie, a porażka to nie koniec, lecz początek wszystkiego. Niewielkie (acz na nasz wiek spore) doświadczenie młodego prelegenta Kacpra Bałajewicza z Wolveson będzie skonfrontowane z doświadczeniem Macieja Stępy, prezesem Profitplus. Panel dyskusyjny odbędzie się w czwartek 09.02.17r. na 4. godzinie lekcyjnej w auli szkoły.


fb.com/bardzobrzydkierysunki

#C I E K A W O S T K I

MIESIĄC ZAKOCHANYCH Luty, z pozoru mroźny i ponury, jednak w głębi przepełniony ciepłem i miłością bijącą z naszych serc. Choć określenie to może się wydawać nieco przesadzone, 14 lutego możemy sobie pozwolić na chwilkę zapomnienia, nie tylko z drugą połówką :) TEKST Kasia Depka Prądzińska & Dagmara Janus

D

la niektórych walentynki to najbardziej romantyczny dzień w roku, inni preferują spędzić go samotnie, pod kołdrą, oglądając nudny film i zajadając się lodami prosto z pudełka. Pozostając w walentynkowym klimacie, chciałybyśmy wam przybliżyć ciekawostki związane z walentynkami na całym świecie. POCAŁUNKI MOGĄ BYĆ NIEBEZPIECZNE

Zwłaszcza dla uszu. Przekonała się o tym 20-letnia Chinka, której lekarze zdiagnozowali całkowitą utratę słuchu w jednym uchu. W trakcie gorącego pocałunku, któremu dziewczyna się oddała, powstało podciśnienie. Uszkodziło ono błonę bębenkową. Na szczęście, po około dwóch miesiącach dziewczyna

odzyskała słuch. Ciekawe, czy teraz uważa, że było warto? CZEKOLADA WYGRAŁA Z CAŁOWANIEM

Dowiedziono tego na amerykańskim uniwersytecie. Badania przeprowadzono w parach, które to najpierw musiały skosztować czekolady, a po chwili oddać się pocałunkowi. W tym czasie kontrolowano pracę ich serc i mózgów. Okazało się, że czekolada powoduje dłuższe i intensywniejsze reakcje. To dobra informacja dla wszystkich singli - nie tracicie zbyt wiele :) ZAMIANA RÓL

W Japonii w walentynki to kobiety wręczają mężczyznom prezenty w postaci czekoladek i to nie tylko swoim ukochanym. Aby odróżnić

intencje damy, czekoladki podzielono na „giri-choko”, czyli „dla kolegów” i „honmei-choko” − „dla ukochanego”. Natomiast na 14 marca przypada tzw. Biały Dzień, kiedy to mężczyźni mają odwdzięczyć się kobietom. Przyjęto, że podarunki mają mieć wartość dwa, trzy razy większą niż dostali. WARTOŚCIOWY PREZENT

Najkosztowniejszą walentynką była kartka z litego złota wysadzana diamentami i szmaragdami, którą Arystoteles Onasis podarował Marii Callas. Jej wartość oszacowana została na kwotę 250 tysięcy dolarów. NIETYPOWA RANDKA

Jedną z najbardziej żenujących randek jest historia pewnej dziewczyny, która przypłaciła romantyczny wieczór przepukliną. Razem z chłopakiem udała się do restauracji, w której za z góry uiszczoną opłatą można było jeść do woli. Chyba się trochę przejadła… MIŁOSNE ZAGADKI

W XVII wieku walentynki miały nieco inną postać. Zamiast pisać na nich życzenia i układać wierszyki, wymyślano przeróżne rebusy, w których były zakodowane informacje, malowano własnoręcznie obrazki i najróżniejsze szyfry. Obecnie niektóre z nich uznawane są za dzieła sztuki. STEFAN NEWS 2017

22


#K U L T U R A RECENZJA KSIĄŻKI

â Panikaâ

C

arp to miejsce, gdzie życie toczy się powoli i spokojnie. Są to jednak tylko pozory. W tym małym miasteczku rozgrywa się Panika- niebezpieczna gra, otoczona wielką tajemnicą. Nikt nie wie, kim są sędziowie wymyślający zadania. Nikt nie wie nawet, czy przeżyje. W Panice istnieje tylko jedna zasada: żaden dorosły nie może się o niej dowiedzieć. Wyzwanie podejmuje wielu, gdyż nagroda za wygraną jest w stanie zupełnie odmienić życie. Jednym z graczy jest Heather. Dziewczyna nie ma nic do stracenia, za to wiele może zyskać. Zdesperowana, jest w stanie zrobić dosłownie wszystko, by zapewnić swojej młodszej siostrze dach nad głową. Nawet stanąć twarzą w twarz ze śmiercią. Historia Heather jest zarazem zabawna

i wzruszająca, ale także pełna scen, które zaskakują. Książka wciąga i nie pozwala zmrużyć oczu, aż do ostatniej strony. Marta Buchajewicz

PREMIERY FILMOWE

JACKIE

CIEMNIEJSZA STRONA GREY’A

Niezwykle stylowa kobieta, wzorowa żona, podziwiana pierwsza dama i idealna wdowa, kontynuująca dzieło ukochanego męża. Jej fascynującą historię już niedługo będziemy mogli niejako przeżywać wraz z samą Natalie Portman, która za rolę tytułowej ikony mody została nominowana do Złotego Globu.

Kolejna część miłosnych perypetii Any Steele i Christiana Greya to ciągłe zmiany w ich relacjach, a także niespodziewany zwrot w akcji - pojawienie się byłej uległej przystojnego milionera. Czy kobieta zrujnuje już i tak skomplikowany związek, a film przebije poprzednika w zdobywaniu Złotych Malin?

Premiera: 3.02.2017

Premiera: 13.02.2017

23

STEFAN NEWS 2017

Weronika Dunst

Weronika Dunst


#K U L T U R A RECENZJA FILMU

Duma i uprzedzenie Na próżno by szukać w tym filmie gorących pocałunków, namiętnych uścisków czy słodkich słów. Wszystkie uczucia bohaterów ukazane są ich oczami, co czyni ten film wyjątkowym.

P

aństwo Bennet są rodzicami pięciu dorosłych córek. Jedyną szansą dla dziewczyn by zapewnić im spokojne i dostatnie życie do późnej starości jest wyjście bogato za mąż. Zwłaszcza iż majątek rodzinny po śmierci pana Benneta przechodzi w linii męskiej, na antypatycznego kuzyna Collinsa. Sytuację ratuje przybycie do miasteczka przystojnego i bogatego pana Bingleya. Który ma zamiar na stałe zamieszkać w sąsiedztwie Bennettów. Wkrótce młodzieniec zakochuje się w najstarszej córce Jane. Tymczasem jego najlepszy przyjaciel - ponury i wyniosły pan Darcy - obdarza zainteresowaniem jej młodszą siostrę Elizabeth. Czy tytułowe duma i uprzedzenie wygrają z prawdziwą miłością ? Film w reżyserii Joe Wrighta z 2005 roku ,,Duma i uprzedzenie” jest jedną z wielu ekranizacji popularnej powieści angielskiej pisarki Jane Austen. Ukazuje on realia i życie codzienne, średniej klasy społecznej XVIII-wiecznej Anglii. Oprócz wielu nagród, ekranizacja otrzymała również cztery nominacje do Oscara: za najlepszą aktorkę pierwszoplanową - Keirę Knightley (Elizabeth

Bennet), najlepszą muzykę oryginalną, która przepięknie komponowała się ze zdjęciami zielonego, angielskiego krajobrazu oraz w kategoriach za najlepszą scenografię i za najlepsze kostiumy. Aktorzy mieli kategoryczny zakaz używaniu jakiegokolwiek makijażu. Należy również wspomnieć o świetnie zagranych rolach: pana Darcy’ego przez Matthew Macfadyena oraz Pana Benneta przez Donalda Sutherlanda. Film idealny na walentynkowy wieczór z drugą połówką, babskie spotkania, jak również na samotną noc z pudełkiem lodów. Łucja Dylewicz

PREMIERY MUZYCZNE

3.02

10.02

10.02

Połączenie kultury polskiej i kubańskiej, jej wielobarwnego głosu oraz jego pianistycznych improwizacji, a wszystko to w oparciu o polskie tanga i bolera, to właśnie płyta pt. „Minione”, efekt współpracy A.M. Jopek i Gonzalo Rubalcaba.

21-letnia Angelika, szerzej znana jako Dua Lipa, nagrała swój debiutancki krążek, na którym znajdują się takie hity jak „Hotter Than Hell” czy „Blow Your Mind”, zadedykowany tym, co są otwarci i szczerzy, a przede wszystkim nie boją się być sobą.

Weronika Dunst

Weronika Dunst

Kolejną polską propozycją dla melomanów jest najnowszy album zespołu Happysad pt. „Ciało Obce”, który nagrany został w dość nietypowych warunkach, mianowicie w ponad stuletniej stodole czy przy ognisku. Warto też zauważyć, że to pierwsza płyta nagrana przez nich jako sekstet.

Weronika Dunst

STEFAN NEWS 2017

24


#V L O L I F E

COMIESIĘCZNY PRZEGLĄD ANONSÓW

Chcę poślubić:

-Moją mamę, Bo jest mamą, Ja -MON, bo mężczyźni są niepotrzebni, XX chromosomes -Przemka z 3MFI, bo w końcu zdjął czapkę i jeździ golfem, Owczarnia Squad -Kangurka, bo Prosiaczek + Kangurek = związek idealny, Prosiaczek -Betty, bo chcieć to móc, BULBULATOR -Dariusza Witowskiego, bo między nami jest chemia, CAŁY biolchem -Matthew Grey Gublera, bo nikt lepiej nie zagrałby Spencera Reida w zabójczych umysłach, Największa fanka doktorka -Krzysztofa Krawczyka, bo jego piosenki dotykają mojego serca, parostatek -Obrzydliwie bogatego, równie inteligentnego i przystojnego, ociekającego męskością maturzystę, bo vhcę się pluskać w pieniądzu z tym właśnie obrzydliwie bogatym maturzystą, Szukająca miłości (i pieniądza) prawie dorosła -MATEUSZA SALNIKA, bo od 491650291876613 numerów Stefana próbuję mu się oświadczyć a on nic :(, SMUTNA I PORZUCONA DZIEWCZYNA Z VLO -Witolda Pozorskiego, bo aż mi żal na niego patrzeć jak z jednego friendzonu pakuje się w kolejny XDDD, Jego Anioł Stróż -Hana Solo, bo he knows, Princess Leia -Ciebie, tak Ciebie, bo mi nie odmówisz, pan Twój -Ornament, bo ma nieziemską pieczątkę, niezdara -Prawilnego gdańszczanina, bo chcę dostać zieloną kartę do Oliwy, Osowianin -Piekarnik, bo zawsze ogrzewa w zimne wieczory i się przy nim rumienię (jak skórka pieczonego kurczaka), Pieczarka -Zieloną boginie, bo uwalnia umysł, Gitara Siema -Johna Watsona, bo jest taki niski i głupi, SH -Mitochondria, bo potrzebuje więcej ATP po feriach, człowiek zgon -Gosia ANDRZEJEWICZ, bo jestem wojowniczką jak Gosia, moja idolka, Szalony biol-chem -Biologię, bo jak mnie zdradzi, będę mogła ją pozwać, trójkowa z medyka -Kogoś, kogo pokocham, bo mam problemy z odczuwaniem miłości, Ktoś nieumiejacy kochać -Rosyjskiego oligarchę, bo zawsze chciałam mieć złote klamki, pełnej nadziei dama -Profesora J. Drzeżdżona, bo potrzebuję kogoś, kto będzie mi wyznaczał granicę, Zdesperowana uczennica -Andrzeja Dudę, bo to jest prawdziwy mężczyzna, Naród polski -Maćka Knasia, bo to taki mój crash już od września, gdy go zobaczyłem na korytarzu, Cichy wielbiciel z 1 klasy -Mieszka III, bo posiada piękna blond grzywę i jego zamiłowanie do historii mnie pociąga, jeszczenieświrhistoryczny -Lelouch vi Britannia, bo ALL HAIL LELOUCH, Cały świat -K8, bo ma fajne bimbały, Grakian -Subka, bo ma potężny nosek, Omegle -Błażeja aka Byka, bo ma fajny sprzęt i niezła fryzurę, PieCZAREK -Panią Sajko, bo umie rozwiązać każde zadanie, Przemek -Tabliczkę czekolady, bo ylko ona może zapomnieć mi o zmartwieniach, Bąbelek -Potężnego króla, bo przyniesie to korzyści dla królestwa, Jej wysokość 25

STEFAN NEWS 2017


#V L O L I F E

AUTOR Barbara Grabowska (punkt 8 - Monika Krefta)

Moda miesiąca: godność za lajki Ej, Helena! Jak będzie 8 tysięcy lajków i 3 tysiące komentarzy to zagrasz ze mną w warcaby??? Zaczęło się od wyłudzania od firmy darmowych stylizacji rzęs i przedłużania paznokci, przeszło przez nowiuśkie pralki i płaskie ekrany, dochodząc do randek i (piszę serio!) zaręczyn! To nie tylko denerwujące ze względów moralnych, ale także pod kątem spamu, który przez tę absurdalną modę, zalał większość Facebook’owych tablic. Wydarzenie miesiąca: Jam Sassion To spontaniczne granie rozkochało w sobie wiele osób. 5 stycznia odbyła się w Piątce impreza pod szyldem improwizacji. Muzycy mogli się spotkać i po prostu razem pograć, integrując się przy tym i spędzając razem miły wieczór. Całe wydarzenie wyszło fantastycznie! Gratulujemy pomysłu inicjatorce – Marii Banach (1e). Kto wie, może Jam Session, zaraz obok Talentów Piątki, stanie się kolejną szkolną tradycją? Naprawa miesiąca: kranik Ile można gadać o tym kranie? Niby powinno się temat już dawno skończyć, ale trzeba jednak oficjalnie podziękować naszym Przewodniczącym za tak szybką akcję i odzew. Piątkowicze nie będą chodzić już „o suchych gębach” ani wydawać myljonów w bufecie. Chwała Wam za to Panowie.

trochę słońca i kolorowe sombrero na głowie. Mogłabym wpleść jeszcze wiele żarcików, ale obawiam się, że takie polityczne wtopy są bardziej żałosne niż śmieszne. Projekt miesiąca: Portrety kobiece! Pod opieką p.p. Bożeny Kudryckiej, klasa 1f planuje na Dzień Kobiet coś niesamowitego! Nasi artyści będą odwzorowywać portrety kobiece inspirowane płótnami znanych malarzy. Redakcja zachęca do włączenia się w ten fotograficzny projekt – prace można dosyłać do 24 lutego! Smutek miesiąca: śmierć Gabe’a The Dog’a Ulubieniec internautów i prawdziwy pies renesansu - Gabe The Dog - został pierwszym celebrytą, który zmarł w 2017 r (dokładnie 19 stycznia). Zawdzięczamy mu nie tylko legendarne utwory muzyczne, ale także to, że potrafił uczynić ze szczekania, a właściwie “borkowania”, coś więcej niż tylko zwyczajny odgłos wydawany przez psa. Spoczywaj w pokoju, drogi Gabe’ie!

Mem miesiąca

Niespodzianka miesiąca: ścianotablica w szatni! Ten mały suprajs był pocieszeniem dla Piątkowiczów, którzy musieli wrócić do swojego ulubionego miejsca na ziemi, po dwóch tygodniach laby. Obszar, który sam prosi się o pomazanie go kredą, znajduje się w Lochach. Pomysłodawczyniami były p.p. Tusk i p.p. Sajko. Z mojej strony – ogromne brawa i głęboki ukłon! Organ miesiąca: krezka! Chociaż znana od dawna, dopiero teraz została uznana za pełnoprawny organ. Krezka to błona, znajdująca się w jamie brzusznej. Ta nowa klasyfikacja oczywiście nie zmienia w naszych życiach czegoś istotnego, jednak dla biolchemów oznacza to zmianę w atlasach anatomii. A my, nieświadomie, zyskaliśmy nowy organ! How cool is that? Państwo miesiąca: San Escobar Chociaż chciałabym sobie z tego jeszcze pożartować, to jest to mem sam w sobie. Mogłabym napisać, że przynajmniej wiem, gdzie wolałabym być w maju. I że może tam nie słuchałabym trzydzieści razy dziennie o maturze, może miałabym

Mops miesiąca

STEFAN NEWS 2017

26


REDAKCJA STEFAN NEWS GRUDZIEŃ 2016 Opiekun Gazetki: p.p. Jerzy Majewski Redaktor Naczelna: Monika Krefta Zastępca Redaktor Naczelnej: Joanna Dardzińska Teksty: Marta Buchajewicz Kasia Depka Prądzińska Karolina Dłuska Weronika Dunst Łucja Dylewicz Ola Golec Barbara Grabowska Marika Grochowska Dagmara Janus Natalia Jeleń Ania Koczyk Wiktoria Lewandowska Martyna Miłogrodzka Agnieszka Oleszczak Julia Rynkowska Ania Skupińska Mikołaj Wszołek Marketing&Grafiki: Weronika Haase Martyna Miłogrodzka Michaił Palczewski Paulina Sokólska Basia Wirska Łamała: Monika Krefta Korekta: Joanna Dardzińska Julia Gwiazda Wiktoria Lewandowska Marcin Zydek Zdjęcia: Kasia Depka Prądzińska Martyna Miłogrodzka Okładkę wykonała: Paulina Sokólska

Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego numeru. „Wolnych strzelców” zapraszamy do wysyłania swoich tekstów na maila redakcji: stefan.news.vlo@gmail.com, a wszystkich do wypełniania ankiet #pozdroboxu znajdującego się w bibliotece szkolnej.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.