„Rycerstwo” nr 4 (listopad 2017). Katolicka nauka społeczna

Page 1

NR 2 (4)/LISTOPAD AD 2017

AMBITNIEJSZE CZASOPISMO DLA MŁODZIEZY

CZEMU NASZ SYSTEM

WIARA

NIE DZIAŁA?

W PRACY I BIZNESIE

UMIARKOWANY ISLAM CZY TO MOŻLIWE?

KOŚCIÓŁ WOBEC

GOSPODARKI I WŁASNOŚCI SKONFEDEROWANE STANY AMERYKI - POZNAJ PRAWDĘ


Zarząd: Mikołaj Wolanin – Redaktor Naczelny Kontakt: polrocznik.rycerstwo@gmail.com Fot. z okładki: Pixabay Skład numeru: Rafał J. Jurkowski [RJJuk.pl]

Partnerzy:

Kontrrewolucja.net

Autorzy: Dominik Cwikła, Paweł Czyżewski, Magdalena Gotowicka, Karolina Jurkowska, Jerzy Kopanek, Jan Kwapisz, Grzegorz Manturo, Grzegorz Mucha, Justyna Szablewska, Piotr Zwiefka, Adam Żółczyński Wszelkie prawa autorskie do tekstów zastrzeżone na rzecz Wydawcy. Prawa autorskie do zdjęć przysługują podmiotom opisanym na odpowiednich licencjach i międzynarodowych oznaczeniach (tj. © albo CC). Jeśli nie ma podanej licencji, oznacza to pozyskanie materiału na licencji dostępnej na podanej stronie. Zdjęcia oznaczone samą nazwą domeny/zbioru są udostępnione na licencji publicznej (CC 0).

„Stop lewackiej propagandzie” [fb.com/slpiie]

Dostałeś gazetę od kogoś? Wejdź na naszą stronę i poznaj nas lepiej: www.gazetarycerstwo.pl

„Powstrzymajmy dżihad w Europie” [fb.com/dzihad.stop]

Jesteśmy też na: fb.com/polrocznik.rycerstwo Możesz do nas dołączyć! Chętnie przyjmiemy teksty lub zdjęcia. Jesteśmy otwarci zarówno na jednorazową jak i długoterminową współpracę. Zawsze jesteśmy otwarci na autorów, grafików, osoby do składania tekstów, partnerów i reklamodawców. Zapraszamy na naszą stronę internetową do zakładki „O NAS” w celu pozyskania szczegółowych informacji o naszej misji i celach.

DHP Studio [fb.com/dhpstudio]

Wydawca: Dominik Cwikła RJJuk.pl [fb.com/rjjuk]


Drodzy Czytelnicy,

HISTORIA

na ostatniej stronie poprzedniego numeru znajdowała się informacja o poszukiwaniu nowych osób, które byłyby zainteresowane pisaniem do „Rycerstwa”. Ku naszej radości skontaktowało się z nami wiele osób, dzięki czemu możemy Wam przedstawić najnowszy, czwarty już numer naszego półrocznika. Wydany co prawda „na ostatnią chwilę”, ale w terminie.

Dixie, czyli ludzie Południa - 4

Głównymi tematami tego wydania są przede wszystkim biznes i praca „po chrześcijańsku”, przez co w poniższych artykułach znajdziecie wiele informacji na temat katolickiej nauki społecznej i innych dokumentów wydanych przez Kościół na ten temat. Niektóre teksty poruszają również inne dziedziny życia jak np. Szlachetnej Paczki.

Miłość i… Praca? - 15

No i ważna informacja dla Was: z racji, że dotychczasowa Redaktor Naczelna i Sekretarz postanowili zrezygnować ze swoich funkcji z powodu innych zajęć (życzymy im z serca wszystkiego dobrego!), z dniem 10 lipca objąłem stanowisko Redaktora Naczelnego. W dalszym ciągu poszukujemy osoby, która chciałaby zostać sekretarzem naszej redakcji. Wiemy, że z zewnątrz tego nie widać, ale do sprawnej pracy i ostatecznego efektu w postaci nowego numeru „Rycerstwa” potrzeba naprawdę sporo ludzi. Zgłoszenia prosimy przesyłać na adres e-mail podany w stopce redakcyjnej. Mamy nadzieję, że docenicie wspólny wysiłek wielu osób, zaś naszą elektroniczną gazetę polecicie swoim znajomym. Z Bogiem Mikołaj Wolanin Nowy Redaktor Naczelny

Grzegorz Mucha

Zanim nastąpił Wołyń, nastąpił „Miecz” - 8 Dominik Cwikła

KOŚCIÓŁ Kapitalizm to nie tylko liberalizm - 11 Dominik Cwikła

Zasada pomocniczości a państwo opiekuńcze - 13 Adam Żółczyński

RYCERZ Grzegorz Manturo

Szlachetna Paczka – impuls miłości bliźniego - 16 Justyna Szablewska

TEMAT NUMERU Burżuazja i wyzysk, czy kolektyw? ... - 18 Jerzy Kopanek

KULTURA Nieśmiały powrót króla - 20 Mgr Paweł Czyżewski

Oryginalny duet - 20 Mgr Paweł Czyżewski

Recepty na szare dni - 21 Mgr Paweł Czyżewski

POLITYKA Czemu to nie działa? - 22 Magdalena Gotowicka

Trzecia droga nie prowadzi do Kościoła - 24 Jerzy Kopanek

Chcesz walczyć z Globalnym Ociepleniem? Emigruj - 25 Jan Kwapisz

W OBRONIE RODZINY Syndrom „ocaleńca” a problem aborcji - 28 Karolina Jurkowska

Możesz walczyć o życie nienarodzonych dzieci... - 30 Dominik Cwikla

CYWILIZACJA ZŁA Czy istnieje umiarkowany islam? - 32 Piotr Zwiefka

Kłamstwa i manipulacje lobby aborcyjnego... - 34 Dominik Cwikla


4

Fot. Darryl Moran, CC BY-SA 2.0, Flickr.com

Dixie, czyli ludzie Południa Grzegorz Mucha

Południe Stanów – Dixie – jest od zawsze patriotyczne, konserwatywne, bogobojne i ze wszech miar tradycyjne, porządne i dobrze ułożone. Szczególnym szacunkiem mieszkańców otaczana jest flaga Konfederacji, pod którą ginęli w wojnie secesyjnej jej dzielni żołnierze. I miarą szczerego przywiązania południa USA do swoich korzeni jest właśnie eksponowana wszędzie z dumą flaga. Co to jest Dixie ? Grany przez Toma Hanksa bohater kultowego filmu „Forrest Gump”, reż. Roberta Zemeckisa (1994, 6 Oscarów), to rodowity mieszka-

łudniowców, pamiętamy z równie słynnego obrazu Francisa Forda Coppoli „Apocalypse now” (Czas Apokalipsy, 1979).

niec Alabamy, czyli Dixie. Pamiętamy jego dziwactwa i śmieszne powiedzonka. I nie lubił, gdy używano przy nim „brzydkich wyrazów”, lub gdy ktoś kłamał. Reżyser celowo wyposażył w takie cechy tytułowego bohatera, chcąc pokazać typowego mieszkańca południa Stanów. Z jego hierarchią wartości i cechami mentalnymi.

Oglądając film, zwróciłem uwagę na jeszcze jedną rzecz: na pięknie pokazaną przyjaźń łączącą Forresta z czarnym „Bubbą”, Benjaminem Buffordem, który godzinami mógł opowiadać o krewetkach. Choćby tylko na tym przykładzie widać, że „rasistowskie Południe” zostało wymyślone przez „lewacką” Północ (inna rzecz, że biali mieszkańcy Dixie nie zawsze byli nieskazitelni).

Film został bardzo ciepło przyjęty w USA. Prócz epickich opisów kolejnych zdarzeń z życia bohatera, znalazły się także wątki romansowe i emocjonalne. Pokazana została także wojna w Wietnamie, którą widzimy oczami przeciętnego poborowego pochodzącego z Południa. Postacie żołnierzy, rdzennych Po-

Dziś obszar Dixie rozciąga się na Alabamę, Arkansas, Florydę, Georgię, Karolinę Południową i Północną, poprzez Kentucky, Luizjanę, Maryland, Missisipi, Oklahomę, aż na Teksas, Tennessee, Wirginię i Wirginię Zachodnią. Pochodzenie nazwy Dixie jako synonimu południa USA nie jest całkiem jasne, ale najczęściej po-


5 daje się, że określenie to wywodzi lotniczy i elektroniczny, pracujący jak MO tłukła pałami ludzi na Krasię od popularnej nazwy bankno- potem głównie dla wojska. Z jego kowskim Przedmieściu w czasie tów 10-dolarowych, emitowanych inicjatywy powstało Centrum Lo- „Solidarności”). Trudno nie pamięprzez banki Luizjany. Większość tów Kosmicznych im. George’a C. tać wszakże o prawdziwych rasiamerykańskiego Południa znaj- Marshalla oraz znalazło się tu US stach i zbrodniach Ku-Klux-Klanu dowała się pod silnymi kulturowy- Army Aviation and Missile Com- (pierwotnie był organizacją, która mi wpływami francuskimi. Utrwa- mand. To wszystko dało znaczą- przemocą odstraszała czarnych liły się one np. w toponimach. cy wzrost poziomu jakości życia od głosowania na republikanów), A wracając do wątku monetarne- mieszkańców ubogiej Alabamy trudno nie pamiętać o segregago – nazwa banknotu pochodzi i przełożyło się na skok cywiliza- cji rasowej i buntach na tle rasood nominału w jęz. francuskim cyjny. Nie jest także dziełem przy- wym, ale dziś jest to już na szczę– „dix” (dziesięć). Z czasem zna- padku, że drugie Centrum Lotów ście historia. czenie słowa Dixie rozszerzyło Kosmicznych NASA im. Lyndona się na określenie mieszkańców B. Johnsona, znalazło się na nie- Istotną sprawą, która mocno zaNowego Orleanu i Luizjaważyła na losach i charakny. A potem przylgnęło do Byli niewolnicy znacząco też terze Południa, była wojna wszystkich mieszkańców secesyjna (1861-1865). Dixie podkreślali, że ich sytuacja jednak inaczej interpretuPołudnia. (…) była zdecydowanie gorsza ją wersję przebiegu wojny Kosmiczne Dixie „po”, niż „przed” wyzwoleniem. i jej skutków. Nie była to Alabama, jako przeciętny wcale szlachetna wojna sił Wyzwoliciele obiecywali stan Południa, był stanem postępu (fajni i nowoczeo typowo farmerskim, rolni- murzynom gruszki na wierzbie. śni Jankesi) ze zwolenniczym obliczu. Tak było przyJednym z kłamstw była kami niewolnictwa (obcianajmniej do zakończenia II chowe i ciemne Południe). obietnica możliwości nabywania wojny światowej. TradycyjByła to wojna o podłożu ną uprawą była bawełna, posiadłości byłych „panów”. ekonomicznym, biednego której zbiorem od pokoleń Południa z zamożną PółnoW praktyce, większość zajmowali się sprowadzani cą, która zresztą tę wojnę w XVIII w. siłą murzyni. Pra- ziem, które z ustawowego wywołała. cowali na latyfundiach, któ- automatu trafiały w ręce rządu rych właścicielami były anMieszkańcy amerykańskiefederalnego, znalazły się potem go Południa, to patrioci, gielskie lub francuskie rody arystokratyczne. Uprzemy- u ludzi mających grube portfele którzy bardzo kochają swoje słowienie przyszło znacznie małe ojczyzny. Dixie z Alapóźniej. odległej Florydzie, skąd z Cape bamy nazywają ją pieszczotliwie Canaveral startowały wyprawy „Sweet Home”. Stąd zresztą wziął Alabama jest raczej nieduża, jej na Księżyc, a teraz promy ko- się tytuł hitu „Sweet Home Alabapowierzchnia jest prawie 3 razy smiczne obsługujące stację ko- ma” (a jakże, grany był na „Forremniejsza od Polski, ludność liczy smiczną ISS. ście”). No i Alabama to oczywiście „Heart of Dixie”, albo „Yellowhamok. 4,5 mln mieszkańców, z tego mer State” (nie chodzi o żółty 25 proc. to murzyni (lub polit- Najgorsze są stereotypy -poprawnie: Afroamerykanie). Europejczycy bezkrytycznie „ku- młotek, ale o gatunek dzięcioła). Mało kto u nas wie, że na zabitej pili” informację, że południe Sta- Mottem Alabamy są dumne słodechami prowincji, w Huntsville, nów jest głęboko zacofane i ra- wa „Audiemus jura nostra defenniemiecki pionier kosmonautyki sistowskie. Że znajduje się tu dere” czyli „Mamy odwagę bronić (i SS-Sturmbannführer), Werner siedlisko ludzi pałających strasz- naszych praw”. Piękne słowa. Czy von Braun kładł w latach 50. pod- ną nienawiścią do wszystkiego, jednak dziś za słowami idą czyny? waliny pod amerykański przemysł co nie jest anglojęzyczne i białe. kosmiczny. Dzięki swojej działal- Pamiętam takie powiedzonko po- Wojna, która nadal dzieli ności przyciągnął inwestorów, litruka w wojsku: a w USA to mu- Amerykańska wojna secesyjktórzy rozwinęli potężny sektor rzynów biją (pewnie nie widział, na była niewątpliwie najstrasz-


6 niejszą, najzacieklejszą konfrontacją militarną na kontynencie północnoamerykańskim. Wybuchła i toczyła się na terenie tylko jednego państwa – USA – i kosztowała życie prawie 620 tys. jego obywateli, czyli ponad dziesięciokrotnie więcej, niż wojna w Wietnamie i połowę więcej, niż ostatnia wojna światowa.

Rzeczywistość po zniesieniu niewolnictwa pokazywała, że w większości stanów Północy murzynom nie wolno było głosować. Podobnie – zeznawać w sądach przeciwko białym. Zaś wszelkie umowy cywilnoprawne, zawierane z białymi, mogły być natychmiast uznane za nieważne. (…) Nowa rzeczywistość okazywała się być gorsza od „niewoli”

W potocznym przekazie utrwalił się obraz, jakoby wojna Północ – Południe była wojną usprawiedliwioną, ponieważ szło tutaj o obronę ideałów równości i demokracji. Cała sprawa miała swoje źródło w oświeceniowej teorii wyzwolenia człowieka z okowów niewolnictwa i tyranii. Źli byli właściciele plantacji, którzy rękami czarnych niewolników dorabiali się krociowych fortun.

A dobrzy byli ci z Północy, skoro przyszli przepełnieni słusznymi ideałami i uzasadnionym gniewem, niosąc wyzwolenie uciemiężonym murzynom. Rzecz jednak w tym, że niewol-

Fot. Darryl Moran, CC BY-SA 2.0, Flickr.com

nictwo na Południu nie wynikało z zasad ekonomii i „rynku”, ale pojawiło się w wyniku ingerencji państwa. I właśnie to nie ekonomia, a prawodawstwo państwowe przyczyniało się do jego rentowności (skokowy wzrost ceny „darmowej siły roboczej” i masowe ucieczki z plantacji).

Twierdzenie, że wszystkiemu byli winni nie budzący sympatii handlarze niewolników, nie znajduje pokrycia w faktach. Błędny jest także zarzut, jakoby byli także odpowiedzialni za niewolnictwo w Afryce. W rzeczywistości niewolnicy, którzy docierali potem na amerykańskie plantacje, niewolnikami byli już wcześniej, zanim opuścili Czarny Ląd. Niewolnictwo istniało w społecznościach afrykańskich jeszcze długo przed pojawieniem się białego człowieka. Było jednym z filarów tamtejszego porządku społecznego. Przekazy historyczne mówią przecież, że w wyniku wojen czy walk na mniejszą skalę, do niewoli trafiali jeńcy. Czasami prowadzono wojny jedynie po to, by zdobyć jak największą ich ilość, żeby można było potem ich z zyskiem sprzedać, np. arabskim handlarzom „żywym towarem”. Niewolnictwo jako element polityki Wojna, która przyniosła zwycięstwo „postępowej” Północy, spowodowała ruinę i zapaść gospodarczą, dotykając przede wszystkim Południa. Owszem, skutkowała zniesieniem niewolnictwa i nadaniem murzynom praw obywatelskich (przede wszystkim prawa wyborczego). Ale wygrana Północy równała się wszakże z całościową przegraną


7 Ameryki – zachwianiem tradycji suwerenności stanów, klęską finansową amerykańskich podatników i przede wszystkim przegraną tych, którzy na wojnie tej mieli rzekomo zyskać najwięcej – czarnych niewolników. W latach Wielkiego Kryzysu lat 20. spisano wspomnienia ostatnich żyjących jeszcze niewolników, wówczas już leciwych staruszków. Wypytywani, w większości przypadków nie czuli nawet cienia wrogości w stosunku do byłych białych właścicieli. Wręcz przeciwnie – z rozrzewnieniem wspominali czasy, kiedy biały troszczył się o wszystko – dawał pracę, jedzenie, opiekę medyczną itd.

I jeszcze coś. Rzeczywistość po zniesieniu niewolnictwa pokazywała, że w większości stanów Północy murzynom nie wolno było głosować. Podobnie – zeznawać w sądach przeciwko białym. Zaś wszelkie umowy cywil-

Czy Polacy powinni naśladować Dixie? Flaga Południa, flaga Konfederacji, staje się znów symbolem sprzeciwu i twardego oporu. W Stanach ruszyła akcja społecznego protestu po tym, jak prezydent USA wyraził publicznie poparcie dla „homo-małżeństw”. Okładkę majowego numeru amerykańskiego Newsweeka zdobiła głowa Obamy, nad którą unosi się nimb z kolorami tęczy, którą przywłaszczyły sobie środowiska „kochających inaczej”. Pomijając obłudę Obamy, który najwyraźniej „dla picu” rozczulił się nad losem kolegów jego córek czy równie efekciarsko załkał nad bohaterstwem „żołnierzy-gejów” (jakoś nikt o nich nie słyszał), należy zauważyć, że chodzi tu przede wszystkim o ewolucję sondaży. O ile jeszcze parę lat temu dwie trzecie Amerykanów sprzeciwiało się „małżeństwom” ludzi z zaburzeniami płciowości, o tyle dziś coraz więcej wyraża w tej sprawie poparcie. I dlatego amerykański prezydent-przyjaciel LGBT, „na zimno” kalkuluje, co mu się w sensie wyborczym będzie opłacać. Niestety, wzorce kulturowe, które od lat płyną z USA w świat, są na tyle silne, że z łatwością znajdują poklask także w lewicowo-liberalnej Europie. Perspektywa upadku wydaje się być blisko. Prawo będzie coraz bardziej nagi-

nane, aby tworzyć podstawy formalne dla legalizacji wyuzdania i kolejnych seksualnych wynaturzeń. W imię „nowoczesności, postępu i tolerancji”, rzecz jasna. Zmasowanemu atakowi na tradycyjne wartości i rodzinę, towarzyszy deprawacja młodego pokolenia. Nie można być zatem biernym, skoro na naszych oczach decydują się być może losy także naszego kraju. Gdy pożar ogarnia dachy sąsiadów, spieszymy im na ratunek, aby ogień nie przeniósł się na nasze. W przypadku USA, społeczeństwo musi jednak zrobić wpierw porządek u siebie, w swoim domu. Dumnie powiewające sztandary Południa do czegoś zobowiązują. Tekst jest przedrukiem z portalu Kontrrewolucja.net

Fot. Darryl Moran, CC BY-SA 2.0, Flickr.com

Byli niewolnicy znacząco też podkreślali, że ich sytuacja w wielu kwestiach – pracy, opieki medycznej, stabilności rodzinnej, moralności czy bezpieczeństwa – była zdecydowanie gorsza „po”, niż „przed” wyzwoleniem. Wyzwoliciele obiecywali murzynom gruszki na wierzbie. Jednym z kłamstw była obietnica możliwości nabywania posiadłości byłych „panów”. W praktyce, większość ziem, które z ustawowego automatu trafiały w ręce rządu federalnego, znalazły się potem u ludzi mających grube portfele. Murzyni – nieprzygotowani do życia w USA analfabeci, kompletnie bezradni w splądrowanym i zrujnowanym wojną Południu – musieli zapomnieć o obiecanych im mułach i 40 hektarach ziemi i zadowolić się gorzką wolnością.

no-prawne, zawierane z białymi, mogły być natychmiast uznane za nieważne. Więc było to realne niebezpieczeństwo nowej formy niewoli i przemocy fizycznej, przed którą murzyni nie byli się w stanie bronić. Nowa rzeczywistość okazywała się być gorsza od „niewoli”.


8

Fot. Wikimedia Commons

Zanim nastąpił Wołyń, nastąpił „Miecz” Dominik Cwikła Przewrotnie zacznę w ten sposób, bowiem ludobójstwo Asyryjczyków ma wiele wspólnego z tym, co my przeżyliśmy prawie 30 lat później. Wielkie szaleństwo nienawiści połączone z okrucieństwem i chęcią zadawania cierpienia doczekało się najpierw dziesiątek lat zapomnienia, by potem okryte zostało milczeniem z przyczyn politycznych. Asyryjczycy nazywają ten okres „Seyfo”, czyli „Mieczem” lub „Czasem miecza”. Wymordowano wówczas w brutalny sposób co najmniej połowę populacji asyryjskiej. Chrześcijańskie tereny Region Bliskiego Wschodu

kojarzy się nam z islamem, ale jest to skojarzenie błędne i płytkie. Bliski Wschód to kolebka chrześcijaństwa. Gdy islam dopiero powstawał, to chrześcijanie panowali nad ziemiami od współczesnej Palestyny przez Syrię, Jordanię czy Irak. Chrześcijańskiej wiary nie było jedynie wśród żyjących z dala od miast prymitywnych plemion koczowniczych. Podbój ziem przez Arabów w początkowym okresie islamu – wbrew popularnym obecnie mitom – wiele nie zmienił w tej kwestii. Co prawda konwertyci na islam cieszyli się pewnymi przywilejami, jednak islamizacja ludów na Bliskim Wschodzie zabrała wiele czasu. Chrześcijanie wciąż mogli względnie bezpiecznie żyć na tych ziemiach.

Agresywna islamizacja i mordowanie „niewiernych” rozpoczęło się wraz z przybyciem Turków Seldżuckich, którzy przynieśli agresywną wersję islamu, zezwalającą nawet na wybijanie tych umiarkowanych współwyznawców. Mimo to, chrześcijanie przetrwali w niemałej części do XX wieku. W ostatnich wiekach zdarzały się czystki i morderstwa na większą skalę, ale nic nie przebiło dotychczas tego, co wydarzyło się podczas I wojny światowej. Wielka Turcja Ruch Młodoturecki dążył do jednolitego narodowo i kulturowo państwa. Społeczności Ormian, Greków Pontyjskich czy Asyryjczyków, którzy nie


9 tylko zachowywali odrębność kulturową, ale przede wszystkim religijną, było zupełnie nie na rękę zwolennikom odrodzenia upadającego imperium. Zbliżającą się wojnę postanowiono więc wykorzystać do „ostatecznego rozwiązania kwestii chrześcijańskiej” na podległych sobie ziemiach. Jeśli chodzi o Asyryjczyków, zamieszkiwali oni ziemie leżące na terenach współczesnej północno-wschodniej Syrii, północnego Iraku (ze znacznym przedstawicielstwem w Mosulu) oraz południowo-wschodniej Turcji.

to Mosul spłynął gęsto krwią chrześcijan… Gdy wybuchła wojna, zaczęto na jeszcze większą skalę – pod pretekstem poboru – zabierać mężczyzn, by ich zamordować. Potem wchodziło wojsko i tak dalej. Asyryjczycy jednak zorientowali się, co się dzieje. Prosili lokalnych przedstawicieli władz o ochronę. Ci wysyłali wówczas wojsko rzekomo do ochrony, które – jak się okazywało – współpracowało z dotychczasowymi oprawcami.

Istnieje

wiele

nia śmiertelnych cierpień, np. zamknięcie w kościele chrześcijańskich mieszkańców wsi, zablokowanie wszelkich drzwi i okien, a następnie podpalenie. Stosowano także – znane nam z ukraińskiej „odwagi” – tępe narzędzia, którymi bito kobiety i dzieci, wyrywano organy wewnętrzne, etc. Do dnia dzisiejszego Kurd kojarzy się Asyryjczykom z największą podłością.

Istnieje wiele poszlak, że władza wiedziała o współudziale Kurdów w ludobójstwie asyryjskich chrześcijan. Mimo tego nie tylko nic nie zrobiła, ale wręcz wspierała poszlak, ich działania.

Ludobójstwo Zanim jeszcze wy- że władza wiedziała buchła wojna, zaCo również ciekawe, duży o współudziale Kurdów częto brać mężczyzn udział w ratowaniu ocalana przymusowe robołych chrześcijańskich Asyw ludobójstwie asyryjskich ty. Rzekomo chodziło ryjczyków mieli jazydzi – o budowę dróg i inne chrześcijan. Mimo tego Kurdowie, którzy wyznają prace fizyczne. W prakreligię synkretyczną złonie tylko nic nie zrobiła, tyce mężczyzn wyżoną z kilku różnych religii. wlekano na pustynię, ale wręcz wspierała ich gdzie kazano wykonyMilczenie trwa nadal działania. wać katorżniczą pracę O tym ludobójstwie nie fizyczną przy minimalwolno mówić. W Turcji nym, a nawet zerowym zapaErdogana do dnia dzisiejszesie wody i żywności. A brak Inną metodą były tzw. mar- go neguje się fakt ludobójwody na terenach pustynnych sze śmierci. Ofiary zabierano stwa, zaś za mówienie o tym pod wojskową eskortą do rze- można trafić do więzienia. Do oznacza szybką śmierć. komych miejsc schronienia, dwóch lat. Tych, którzy przetrwali, roz- które nie istniały. Albo padastrzeliwano. Gdy pozbyto się li na pustyni z wycieńczenia, Asyryjczycy mają też jeszcze mężczyzn, do wiosek wpusz- albo na pustyni zabierało się jedną krzywdę – ich holoczano wojsko, które nadzoro- za nich wojsko. kaust jest często traktowany wało wcześniej robotników, jako część ludbójstwa Ormian. gdzie dokonywano gwałtów Ciekawe, że nie mówi się – Sami Asyryjczycy – słusznie i grabieży na chrześcijańskich z przyczyn politycznych – – uważają, że holokaust ich kobietach. Następnie wszyst- o Kurdach, którzy – niczym narodu był oddzielną kwestię. kich zabijano – starców, kobie- Ukraińcy na Wołyniu – zdra- Wymordowano zresztą wówty i dzieci. dziecko przypuszczali ataki czas co najmniej 750 tys. Asyna wsie i dokonywali mordów ryjczyków! Warto też dodać, W większych miastach do- i plądrowania na najsłabszych. że – choć na o wiele mniejszą chodziło do starć wojska Stosowali przy tym wyjątko- skalę – Asyryjczycy byli eksz chrześcijanami. Wówczas wo okrutne metody zadawa- terminowani już w XIX wieku.


10 Tak jak o Wołyniu, o tym ludobójstwie nie wolno mówić. Tak jak na Wołyniu, ludność polska została zdziesiątkowana w niezwykle brutalny sposób i ciężko obecnie znaleźć na tych ziemiach rdzennych mieszkańców – Asyryjczycy rozproszyli się po Europie i Australii, zaś Polacy, którzy przetrwali rzeź, zostali przeniesieni na obecny Dolny Śląsk. Tak Wołyń jak i „Seyfo”, czyli „Miecz” (jak mówią o tym ocaleńcy z tamtego okresu) są tematami bardzo nie na rękę w obecnej sytuacji politycznej. O Wołyniu jednak świat coś usłyszał. My, Polacy, wiemy wiele. A o ludobójstwie Asyryjczyków – do tej pory cisza. Świadczy o tym chociażby bezkrytyczne spojrzenie opinii publicznej na Kurdów walczących z Państwem Islamskim, których jednoznacznie oceniono jako „bohaterów”. A tacy z nich bohaterowie, jak z UPA byli dzielni żołnierze. „Seyfo” to jedno z czterech ludobójstw – oprócz Wandei dokonanej przez Francję, Wołynia dokonanego przez Ukraińców oraz Katynia dokonanego przez sowietów (choć niegdyś głośnego na świecie) – o którym nie wolno mówić z przyczyn politycznych. Aby „nie drażnić”, „nie rozdrapywać starych ran”, etc. A ja mówię: pamiętajmy. Tylko na prawdzie można budować przyszłość opartą na sprawiedliwości i pokoju. Próba ukrywania takich rzeczy – pomijając już kwestię totalnej niesprawiedliwości – musi doprowadzić do kolejnych konfliktów, zemsty i zła. Musimy pamiętać o zbrodniach muzułmańskich Turków i Kurdów na niewinnych Asyryjczykach, których wymordowano tylko za to, że byli chrześcijanami.

Fot. twitter.com/JessiArabou


11

Fot. Pixabay

Kapitalizm to nie tylko liberalizm Dominik Cwikła Rok 2017. Internet. Prawie każdy Polak ma dostęp do wiedzy i artykułów. Łatwość weryfikacji informacji w porównaniu do tego, co dostępne było 20 lat temu, dosłownie wystrzeliła w kosmos. A mimo to wciąż słowo „kapitalizm” traktuje się jako synonim liberalizmu czy też nawet libertarianizmu. Kapitalizm jest pewną ogólną formą ustroju opartą na własności prywatnej oraz wymianie walutowej. Tyle. W jego ramach zawiera się wiele szczegółowych propozycji: konserwatyzm, liberalizm, libertarianizm, anarchokapitalizm, korporacjonizm i wiele innych.

Łatwo można to przedstawić matematycznie. Kapitalizm jest pewnym zbiorem, w ramach którego zawierają się wspomniane wyżej elementy. Jednak mimo dobrego przepływu informacji głupota zwycięża. Oto zbiór utożsamia się z jego elementem. Konkretne systemy opierające się o kapitalizm przedstawiają konkretne rozwiązania, rolę państwa (a nawet jego brak w przypadku anarchokapitalizmu) i sposób rozwiązania pewnych spraw. Kapitalizm mówi jedynie: istnieje własność prywatna, ludzie są za siebie odpowiedzialni, poszczególne jednostki mają prawo do decydowania o sobie. Nie

mówi natomiast, że państwo ma być jedynie stróżem z minimalną ingerencją (typu sądy i więzienia w liberalizmie) albo że należy zlikwidować państwo, bo ludzie na pewno sobie bez niego poradzą (anarchokapitalizm). Kapitalizm po katolicku Dlatego też Kościół uznaje kapitalizm jako ustrój, w którym możemy funkcjonować. Prawo własności jest bowiem naturalnym prawem każdego z nas. Ze względu na podkreślenie roli jednostki, jest możliwa duża autonomia postulowana przez Kościół w wolności osoby oraz rodzin (w które nie wolno ingerować). Co w sytuacjach kryzysowych? Po pierwsze skuteczność i dobro wspólne. Kościół nie mówi, jak ma się pomagać. Zwraca jednak uwagę, że tzw. społeczności niższe (np. gmina) będzie szybciej w stanie ocenić skalę katastrofy


12 i udzielić pomocy, niż społeczność wyższa (np. władze województwa czy też władze centralne, np. Sejm). Można dyskutować, czy któryś szczegółowy system jest dobry lub zły. Nie można jednak zanegować, że w kapitalizmie można żyć dobrze i po chrześcijańsku. Wierutnym kłamstwem jest także teza, jakoby kapitalizm był zły sam z siebie. Uznaje on wszystkie wolności człowieka. Pułapką może – ale nie musi – być przesadna wolność, pchnięta w stronę anarchii i znieczulicy społecznej.

wiąc o zachciankach i żądzach). Będziemy zdrowi i chorzy. Błędnym jest również sprowadzanie człowieka do jednostki jako części kolektywu. Jest to próba pozbawienia człowieka godności osoby ludzkiej (a więc

szenia jakości produktów i usług. Wpływa także na rodzinę. Głowa rodziny bowiem jest oduczana brania odpowiedzialności za swoje czyny i decyzje. W końcu „wszystko jest wspólne, więc ktoś o mnie zadba”.

Zawsze będziemy różni. Będą ludzie mniej i bardziej utalentowani. Będą ludzie z mniejszymi i większymi potrzebami. Będziemy zdrowi i chorzy.

Czerwona wizja To komunizm – jak uczą papieże – jest zły ze swej natury. Pomijając już kwestie praktyczne (nieefektywność, ludobójstwa i ogólny zamordyzm), sama idea wypacza człowieka. Jakkolwiek hasła o powszechnej równości mogą wydawać się nam – ludziom przesiąkniętym obrazami popkultury – czymś dobrym, w praktyce nie mają zastosowania. Zawsze będziemy różni. Będą ludzie mniej i bardziej utalentowani. Będą ludzie z mniejszymi i większymi potrzebami (nie mó-

i obrazu Boga) oraz zmarginalizowanie jego potrzeb i wolności na rzecz ogółu. A ogół nigdy nie będzie rządził się sam, ale przez przedstawicieli. A jak działa demokracja przedstawicielska – wystarczy spojrzeć na rządzących w naszym kraju. Kolejnym błędem komunizmu jest odebranie prawa własności na rzecz tzw. „własności wspólnej”, czyli de facto państwowej. O taką własność prawie nikt nie dba, w końcu do nikogo nie należy. Prowadzi to w praktyce do marnowania surowców, pogorpolecamy

Cierpi na tym również rodzina, która ma problem z nieodpowiedzialną miernotą w roli głowy rodziny. Często w takich domach pojawia się chaos, rozłam i konflikty, których efektów nie można w łatwy sposób cofnąć, a czasem staje się to wręcz niemożliwe.

Dopuszczalny Pamiętajmy więc – Bóg raczej nie jest liberałem. I nie jest też zapewne wielkim fanem kapitalizmu. Jednak dopuszcza ten ustrój ogólnie ze względu na to, że katolik może w nim dobrze funkcjonować. Nigdy zaś nie poprze niezgodnych ze stworzoną przez siebie naturą idei komunizmu. Nie poprze także socjalizmu, który małymi krokami prowadzi do tego, co komuniści chcą osiągnąć rewolucją. Oczywiście, teoretycznie miałby taką możliwość. Jednak Bóg – jako istota doskonała – nie zaprzecza samemu sobie oraz swojemu stworzeniu.


13

Fot. Pixabay

Zasada pomocniczości a państwo opiekuńcze Adam Żółczyński Brzmi podobnie, a zupełnie się od siebie różni. Zasada pomocniczości – dobra i chwalebna idea – mylona bywa z demoralizującym państwem opiekuńczym. To pierwsze związane jest z katolicką nauką społeczną. To drugie – z socjalizmem i totalitaryzmami. Zasada pomocniczości ma dwa aspekty: negatywny i pozytywny.

podoba się środowiskom wolnościowym. Jeśli np. mieszkańcy gminy wiedzą, że potrzebują drogi na jakimś odcinku, władze wojewódzkie czy też państwowe (poza ewentualnym sprawdzeniem, czy nie koliduje to z innymi, rzeczywiście istotnymi planami) nie powinny się

ustrój. Nie ma jednak na tej ziemi raju dla skrajnych liberałów. Zasada pomocniczości ma także aspekt pozytywny, czyli zezwalający większym społecznościom na ingerencję wobec wspólnot mniejszych. Jeżeli w jakimś rejonie szerzy się bezprawie – wyższe społeczności powinny podjąć interwencję. Ogólne rozwiązanie kwestii medycznych, edukacyjnych i wojskowych – należy do wspólnoty wyższej. W skrócie mówiąc i łącząc obydwa te aspekty, można powiedzieć, że zasada pomocniczości zezwala, a nawet niekiedy nakazuje interwencję państwa, jeśli rzeczywiście jest ona konieczna. Regułą natomiast powinno być pozostawienie wolności i autonomii wszędzie tam, gdzie byłoby to możliwe i bez szkody dla pozostałych. Co prawda wielu du-

Społeczeństwo ma obowiązek pomóc, nie utrzymywać

Zasada pomocniczości Aspekt negatywny oznacza, że należy nie ingerować w sprawy mniejszych społeczności, jeśli są one w stanie samodzielnie sobie z nimi poradzić. Ta strona medalu z pewnością

w to wtrącać. Sznur autonomii ciągnie się w dół aż do rodziny – podstawowej komórki społecznej, której autonomię powinien szanować każdy sprawiedliwy


14 chownych bardziej skupiłoby się W sytuacji np. kataklizmu czy ka czy społeczności od pomocy na tym aspekcie pozytywnym, wypadku należy oczywiście za- jest szkodliwe – prowadzi do niemniej wychowywali się oni pewnić podstawowe artykuły do promocji mierności, bezradw innych czasach i nie rozumieją życia, takie jak: żywność, odzież, ności i oczekiwania na pomoc. do końca, jak mocno zmienił się artykuły higieniczne i dach nad Nikt nie ma obowiązku dorzuświat i ile potrafią docać się na utrzymywakonać małe grupy ludzi Można powiedzieć, że nie leniów, cwaniaków bez żadnej państwoi nierobów. Mamy natopomocniczości miast obowiązek pomóc wej pomocy. Poniekąd zasada należałoby wykazać ludziom po katastrofach. zezwala, a nawet niekiedy tutaj zrozumienie przy Dobrym przykładem tłumaczeniu im, jak to północno-zachodnakazuje interwencję jest wygląda naprawdę, nia Polska po wichurach. ale stanowczo należy państwa, jeśli rzeczywiście Tam bezdyskusyjnie napodkreślać, że Kościół leżało wysłać pomoc uczy wolności. jest ona konieczna. Regułą i wesprzeć mieszkańców. Jeśliby jednak ponatomiast powinno być moc zaczęła trwać zbyt Państwo opiekuńcze Państwo opiekuńcze długi czas (chociażby wolności ze względu na ładunek nie pozostawia za bar- pozostawienie dzo wolności. Właściwmedialny wykorzystyi autonomii wszędzie tam, szym określeniem bywany przez polityków łoby raczej „państwo do prowadzenia kamgdzie byłoby to możliwe wścibskie”. Wtrynia się panii), byłoby to po progdzie się da: w kwestu niesprawiedliwe stię wychowania dzieci przez głową. Jednak oczekiwanie, oraz szkodliwe. rodziców, decydowanie poprzez że ma to trwać szczególnie licencje, kto może wykonywać długo, jest błędne i zwyczaj- Sprawa klarowna. Wystarjakiś zawód, jakie postawy są nie roszczeniowe. Społeczeń- czy rozróżniać „opiekuńczość” dobre, a jakie złe, samodziel- stwo ma obowiązek pomóc, nie od pomocy koniecznej. Żadnie decyduje, czy mieszkańcy utrzymywać. na bowiem opieka – choćby małego rejonu potrzebują drogi najlepsza – nie będzie dobra, czy nie, etc. Pomoc powinna być dla samo- jeśli będzie się ją wpychać pomocy. Uzależnienie człowie- do gardła kijem. polecamy Oczywiście, istnieje „opieka”. Natomiast zwrócenie uwagi, że „opieka” jest nieefektywna i często skierowana nie tam, gdzie powinna iść faktycznie, to… działanie przeciwko społeczeństwu. Z pewnością. Pułapka socjalna Zasada pomocniczości dostrzega tzw. „pułapkę socjalną”, przed którą ostrzegają także papieże w katolickiej nauce społecznej. Otóż w razie pomocy powinno się pomóc doraźnie. Jak mówi przysłowie, nie karmić cały czas rybami, tylko dać wędkę i nauczyć łowić.


15 czajnego, poza tym, że niedawno była wymieniana i elektrycy spartaczyli robotę. I tu zaczyna się najważniejsza część historii.

Fot. Pixabay

Miłość i… Praca? Grzegorz Manturo Jaki powinien być chrześcijanin chyba każdy wie: pobożny, miłosierny, cnotliwy, uczciwy, et cetera. Jednakże czasami wiedza ta zdaje się tajemna, szczególnie gdy chodzi o pracę. Bardzo często nie ma dla nas gorszego wredniaka niż szef, czy też większego lenia niż nasz pracownik. Chciałbym przytoczyć Wam historię, która zawstydza mnie za każdym razem gdy ją sobie przypomnę. Opowieść o prawdziwym, chrześcijańskim miłosierdziu, którego wręcz – wydawałoby się – nie sposób osiągnąć. Słowem wstępu, usłyszałem ją po raz pierwszy od przyjaciela, który prowadził konferencję na rekolekcjach (jest klerykiem),

przy których organizacji pomagałem. Nazywamy go Świstakiem i – przez wzgląd na prywatność – pod takim pseudonimem będzie on się pojawiał i w tym artykule. Pewnego razu, gdy wracaliśmy z wycieczki, do Świstaka dotarły beznadziejne wieści. Dostał telefon, mówiący, że dom mu się pali. Początkowo uznał to za żart, ale gdy przyjechaliśmy do rodzinnego miasta, nie było do śmiechu nikomu. Rzeczywiście jego dom, a raczej to, co z owego domu zostało, nie było w najlepszej kondycji, łagodnie mówiąc. Jak wykazało dochodzenie, za pożar odpowiedzialna była źle zabezpieczona instalacja elektryczna. Nic nadzwy-

Rodzice Świstaka, właściciele zgliszcz i popiołów starego domu, nie złożyli jednak pozwu, nie żądali bajońskich sum odszkodowania, pomimo, że mieli do tego pełne prawo i wszelką słuszność w takim postępowaniu. Oni jednak spotkali się z elektrykami, których niedawno zatrudnili, tylko po to, żeby im wybaczyć. Majstrowie przyszli tam jak na ścięcie. Oczekiwali kary, wyrzutów, krzyków, obwiniania, zasłużonych z resztą. Jedyne co otrzymali to przebaczenie. Miłosierdzie do którego mało kto byłby zdolny i jedno z najpiękniejszych świadectw jakie słyszałem. Szczerze – chciałbym umieć tak wybaczać. Dalsza część historii jest już bez znaczenia, ale dla ciekawskich dodam, że dom jest w odbudowie, również dzięki pomocy lokalnej społeczności, a owi elektrycy dobrowolnie i nieodpłatnie postanowili pracować na budowie. Relacja między pracodawcą i pracownikiem powinna być pełna chrześcijańskiej miłości, by zwrócić Bogu należne mu miejsce w każdej dziedzinie życia, choć w pracy pieniądze czy ambicje tak często Go wypierają. Ostatnio trafiłem na mocny cytat, nie pamiętam niestety autora, doskonale wpasowujący się w ostatni akapit moich rozważań: albo twój Bóg jest na pierwszym miejscu, albo nie łudź się, nie jest twoim Bogiem. I tego Wam, drodzy Czytelnicy, życzę: aby Chrystus Miłosierny był waszym Bogiem. Również w pracy.


16

Fot. fb.com/jacekwiosna.stryczek

Szlachetna Paczka

– impuls miłości bliźniego Justyna Szablewska Czasami jedna chwila potrafi całkowicie odmienić życie. Śmierć najbliższej osoby, utrata pracy, kataklizm, kalectwo obracają je w gruzy. Warto, aby osoby dotknięte takim nieszczęściem otrzymały pozytywny impuls, który będzie dla nich nieocenionym wsparciem. Każdego roku w grudniu, gdy zostają otwarte bazy rodzin oczekujących na wsparcie w ramach Szlachetnej Paczki, można się przekonać o ogromie nieszczęść ludzkich w naszym kraju. Nie mam na myśli spraw dotyczących polityki. Pominę w tym mo-

mencie wszelkie programy socjalne. Choćby państwo wywiązywało się ze swojej roli opiekuńczej wzorcowo, to i tak pewnym kwestiom zaradzić może jedynie wrażliwość serca drugiego człowieka. Dotyczy to podniesienia na duchu, eliminacji uczucia osamotnienia, wzmocnienia poczucia wartości. W tej kwestii Szlachetna Paczka pełni rolę nieocenioną. Odmieniła na zawsze wielu darczyńców jak i potrzebujących. Udział w tej akcji również dla mnie stanowił ogromne przeżycie. Byłam wówczas opiekunem drużyny młodzieżowej w Ochotniczej Straży Pożar-

nej w Kudowie Zdroju. Jak wielu strażaków, chciałam nieść pomoc innym, a poza tym nauczyć podwładnych szczególnej wrażliwości na potrzeby bliźnich, tak potrzebnej w tej profesji. Usłyszałam, że Szlachetna Paczka wspaniale integruje zespoły ludzi w ramach firm i organizacji. Wspólnie z członkami drużyny i prezesem podjęłam decyzję – spróbujemy. Wyszukaliśmy samotną kobietę z naszego powiatu. Z opisu nie poznaliśmy jej adresu zamieszkania i innych wrażliwych danych. Zamiast tego dowiedzieliśmy się, że mimo niepełnosprawności starała się w swoim życiu pomagać innym. Poznaliśmy także jej potrzeby. Po namyśle i upewnieniu się, że jesteśmy w stanie sprostać temu wyzwaniu, zobowiązaliśmy się do pomocy.


17 Podzieliliśmy się obowiązkami odnośnie zakupu poszczególnych przedmiotów. Mnie, z racji, że na co dzień mieszkam w dużym mieście, przypadło nabycie odpowiednich ubrań. Z rozrzewnieniem wspominam wędrówki po sklepach odzieżowych z centymetrem krawieckim w ręce… Do podarunku można dołożyć drobiazg mówiący coś o osobie obdarowującej. W związku z tym, w elegancko zapakowanej paczce, znalazła się mała figurka wozu strażackiego i wspólne zdjęcie strażaków najbardziej zaangażowanych w przygotowania. Jako koordynatorka działań z ramienia OSP, zawiozłam podarunek do magazynu wraz z jedną z członkiń MDP i moim wyższym przełożonym. Tam

spotkaliśmy wolontariuszkę, z którą współpracowałam ściśle od początku akcji. Była dla mnie nieocenionym wsparciem. Zasiedliśmy wspólnie przy stole i długo rozmawialiśmy. Absolutnie nie spodziewaliśmy się poczęstunku. Po tych wydarzeniach wróciliśmy do remizy ze specjalnym certyfikatem poświadczającym udział w akcji. Dostarczeniem podarunków zajmują się specjalni wolontariusze. Darczyńcy otrzymują szczegółową relację z wręczenia. Czytaliśmy ją z ogromnym wzruszeniem. Udział w akcji był dla nas ogromną lekcją wrażliwości na potrzeby innych, współpracy i odpowiedzialności. W akcje może włączyć się każdy z nas, polecamy

ponieważ dostępne jest wiele form pomocy. Jedną z nich są różnego rodzaju datki, nawet poprzez SMS. Poza tym, można zostać Liderem – osobą odpowiedzialną za okręg, Super W – wolontariuszem pośredniczącym między potrzebującym, a darczyńcą. Warto także włączyć się w wykonywanie takiej paczki – świadomość zapewnienia drugiej osobie wyjątkowych świąt jest uczuciem jedynym w swoim rodzaju. Czasami pozytywny impuls w czyimś życiu może okazać się punktem zwrotnym, wsparciem materialnym i moralnym w walce z przeciwnościami losu. Takich rzeczy nie da się przeliczyć na pieniądze.


18

Fot. Wikimedia Commons

Burżuazja i wyzysk, czy kolektyw? Kapitalizm i socjalizm według papieży Jerzy Kopanek Strasznym grzechem współczesnego duchowieństwa oraz tych, którzy odpowiadają za edukację religijną jest nie tyle zaniedbanie, co wręcz porzucenie nauki tego, jak Kościół postrzega dwa najpopularniejsze rozwiązania gospodarczo-społeczne we współczesnym świecie. Powstają w wyniku tego dziwne pomysły, jak np. „trzecia droga” i pełne emocji (przy porzuceniu merytoryki) awantury. A co o systemach gospodarczych uczyli papieże? Dość jednoznacznie wynika z encyklik, że Kościół akceptuje kapitalizm (ale nie bezwzględnie) i jednoznacznie potępia socjalizm oraz komunizm.

Papież Leon XIII w encyklice „Rerum novarum” zajął się przede wszystkim tym drugim. Pod koniec XIX wieku komunizm nie był jeszcze nigdzie wprowadzony, choć jego widmo unosiło się już nad naszym kontynentem. A czerwone idee – jeśli zajrzy się głębiej – są złe z samej swej natury. Prawo własności Papież zwracał uwagę, że wspólna własność – jakkolwiek może wydawać się czymś dobrym – jest nie tylko zła, ale również szkodliwa. Pomijając praktykę, która pokazała, że „wspólna” własność była albo rozkradana albo szybko niszczona z powodu braku opieki, sama idea szkodzi robotnikom.

Człowieka do działania motywuje właśnie własność i perspektywa polepszenia lub pogorszenia swojego bytu. W celu utrzymania się w człowieku rozwija się w sposób naturalny zaradność i perspektywistyczne myślenie. Jego rozwój wpływa na rozwój całej społeczności. Zniesienie prywatnej własności przyczynia się do poważnego obniżenia motywacji, a co za tym idzie, spowolnienia czy wręcz zatrzymania rozwoju. Jeśli człowiekowi nie będzie się chciało pracować (ponieważ i tak państwo/kolektyw będą zobowiązane zapewnić mu utrzymanie), bardzo szybko dojdzie do sytuacji, w której zabraknie dóbr w ogóle. I wówczas nastać może niedostatek, ogromna bieda czy nawet klęska głodu.


19 Własność prywatna nadaje też stabilności, jedności oraz wolności rodzinie. Jeśli ta najbardziej podstawowa wspólnota nie ma własnych dóbr, którymi może operować, wówczas staje się bezwolną grupą w ramach kolektywu, którą można poświęcić „dla dobra ogółu”. Bez własności rodzina rozpada się, ponieważ nie ma nic, co by spajało ją materialnie. Jak zauważa też papież Leon XIII, to własność prywatna sprawia, że „człowiek jest sam sobie rządcą i opatrznością”. Imperium zła Papież Pius XI w encyklice „Quadragesimo anno” odnosił się już nie do teorii, lecz poznanego wówczas potwora – ZSRR. Tutaj komunizm został bezwzględnie potępiony ze względu na to, jak w praktyce wygląda „władza ludowa”. Jak się bowiem okazało, ruch komunistyczny jest antychrześcijański z samej swej natury. Komunizm również pokazał, że może rozwijać się wyłącznie

na przemocy. Ciągła militaryzacja, zapowiedź zniszczenia tego, co inne i szukanie oraz eliminacja wroga – prawdziwego lub nie – w swoich granicach prowadzi do kultu siły. Potępiono także wszelkie ruchy i idee socjalistyczne, gdyż te dążą do tego samego co komunizm. Różni je od komunizmu jedynie to, że zamiast rewolucyjnej drogi, wybierają metodę „małych kroków”. Papież Pius XII w encyklice „Summi Pontyficatus” zauważa kolejne niebezpieczeństwo komunizmu – ubóstwienie państwa. Patrząc na „kult” komunizmu i jego wodzów, można stwierdzić, że obawy papieża sprawdziły się. Czy kapitalizm jest zawsze dobry? Kapitalizm – mylony wielokrotnie z konkretnymi rozwiązaniami w swoich ramach – nie jest doskonałym systemem. Jednak w nim możemy funkcjonować normalnie. polecamy

Zapewnione jest jedno z najbardziej podstawowych praw, czyli prawo własności. Państwo czy też społeczeństwo nie może ingerować w sprawy rodzinne i z założenia nie próbuje stawiać się w miejsce Boga. Oczywiście, może dochodzić do takich prób w pojedynczych przypadkach. Jednak jako konkretne osoby nie jesteśmy narażeni na takie zagrożenia, gdyż kapitalizm w zdecydowanej większości łączy się z wolnością. We wspomnianej już encyklice „Quadragesimo anno” papież Pius XI nakreślił zasadę pomocniczości, która powinna panować w kapitalistycznych krajach. Wskazał również, że przyczyną rosnącej popularności komunizmu jest nie sam podział na klasy, lecz upadek moralności i obyczajów, bez którego do tak dramatycznych różnic, jakie wówczas panowały w Europie, nie doszłoby. Tylko dlaczego można dowiedzieć się tego z internetowej gazetki, a nie lekcji religii w szkole lub od księdza z ambony?


20 Mietek Szcześniak „Nierówni”, Polskie Radio SA 2016

Jean-Michel Jarre „Oxygen 3”, Sony Music Entertainment 2016

Nieśmiały powrót króla

mgr Paweł Czyżewski Sięgając po trzecią część trylogii „Oxygen” Jean Michel Jarre’a [pierwsze dwie były: rewelacją (1976) i wydarzeniem (1997)] liczyłem na co najmniej utrzymanie poziomu. Tymczasem okazało się, że płyta jest może nie jałowa, ale do bólu przewidywalna. Oprócz fajnego kawałka nr.4 (17) – brak na niej świeżości, inwencji melodycznej, i inspiracji brzmieniowych, z jakich ten artysta dotąd słynął. Nawet przyjmując użycie starych instrumentów za celowy zabieg – efekt stanowić może przyjemną muzykę relaksacyjną, i raczej nic poza tym. Czy mamy więc do czynienia z „popłuczynami” dawnego, fascynującego Jarre’a? To określenie wydaje się za mocne. Na pewno zaznaczył on swoją obecność na scenie muzyki elektronicznej (i to z całkiem niezłym warsztatem) jako uznany jej król, lecz już nie hegemon. Oddając Jarre’owi sprawiedliwość, że większość jego twórczości była (zaiste!) zjawiskowa i epokowa – polecam jednak do słuchania poprzednie albumy tego genialnego Francuza. Autor jest magistrem sztuki muzycznej polecamy

Oryginalny duet

mgr Paweł Czyżewski Kolejna płyta Mietka Szcześniaka, tym razem z muzycznymi opracowaniami wierszy księdza Twardowskiego (1915-2006), to wyjątkowa poezja śpiewana – w wyjątkowym stylu! Ciekawą symbiozę i niepowtarzalny klimat tworzą na niej swoiste „znaki jakości” wspólne tym dwóm wybitnym postaciom, a więc: mądrość, oryginalność i poczucie humoru. Nie wiem jak inni, ale ja mogę słuchać tych utworów albo „dla tekstów”, albo „dla muzyki”; a nawet zatopić się równocześnie i w jedne, i w drugie. Tym bardziej, że godne podziwu są nie tylko same kompozycje, ale i mistrzowskie wykonanie. Na albumie pt. „Nierówni” znajdujemy interpretacje 11-tu wybranych wierszy słynnego księdza-poety, w latynoskich rytmach, granych przez brazylijskich muzyków i „polskie smyki” (kwartet XERXES i zespół SMYKOWISKO). Przy czym znana już wcześniej jest piosenka tytułowa, oraz – przebój sprzed kilkunastu lat – ballada „Spoza nas”. Uwagę zwracają profesjonalne aranżacje, dopieszczone szczegóły, instrumentalne operowanie głosem - m.in. w „deja vu” (piękny „bonus track” autorstwa Wojciecha Jarocińskiego). Cóż pisać więcej – zapraszam by samemu, w rozluźnieniu (i może: rozmodleniu?) zasmakować dojrzałych owoców pracy tak wielu artystów, i całego sztabu ludzi im pomagających.

„Miłości ludzkiej stacyjka uboga Kochać człowieka, by zdążyć do Boga” Sympatyczna poezja ks. Jana – dostrzegająca ład świata, urok życia, wyrozumiała dla ludzkich bied i słabości... – bardzo pasuje (jeszcze raz to powtórzę) do osoby Mietka Szcześniaka, którego wszyscy znamy jako doświadczonego muzyka i wokalistę, a który jest też po prostu: sympatycznym człowiekiem.


21 New Life’m „Moje Westerplatte”, Bonart Management 2016

OGNIE NIEBIOS Recepty na szare dni mgr Paweł Czyżewski

Osobiście nie lubię zwrotów typu: „Musisz to mieć”, „Tego nie można przegapić” czy „Pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy...” itd. Jednak najnowszą płytę zespołu New Life’m mogę śmiało i szczerze polecić – zarówno melomanom, jak i zwykłym ludziom szukającym autorytetu i drogowskazów w tym pokręconym świecie. W swym szarym dniu. Cały bowiem projekt „Moje Westerplatte” to nie tylko pełna wigoru, profesjonalnie wykonana muzyka chrześcijańska (w stylu lekkiego rocka, bluesa, funky, soulu – z delikatnymi elementami jazzu); to również gustowna, przejrzysta książeczka zawierająca akordy do piosenek, oraz ciekawe fragmenty nauczania św. Jana Pawła II. Właśnie na ich podstawie powstały słowa, autorstwa (głównie) Beaty Mencel, które – obok prostych, wpadających w ucho melodii – stanowią największe plusy tego albumu. Singiel promujący płytę to wspaniała, przejmująco zaśpiewana przez Agnieszkę Musiał ballada zawierzenia „Panie, ufam Ci”. Ukazuje ona niesamowite zetknięcie piękna i prawdy, z jakim mamy do czynienia, także w innych piosenkach (np. „Bardziej być”, „Eliasz”, „Jesteście piękni”, czy jednej z dwóch maryjnych - „Święte jest imię Jego”). I chociaż są tu kawałki artystycznie nieco słabsze – za sam pomysł, opracowanie go; i za mądry, duchowo „stawiający na nogi” przekaz, należą się wielkie brawa! Zakładam, że każdy w naszym kraju wie, co zdarzyło się na Westerplatte w 1939 r., więc może na koniec, bez wyjaśniania kontekstu historycznego, zacytuję słynne słowa św. Jana Pawła II - z przemówienia w Gdańsku 1987 r. - ku rozważeniu przez współczesnych młodych, rycerskich Polaków: Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można „zdezerterować”! Wreszcie – jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić – dla siebie i dla innych. (...)

Iwan Bunin Rozpalonych niebios migotliwy blask, Gwiaździstym mruganiem przez ludzi nazwany, Jakże często bywa tylko echem gwiazd Już dawno umarłych, wchłoniętych przez czas... Gwiazd i wystudzonych w niepamięci planet. Także ogrom piękna, co porywa świat, Jest tylko odbiciem wygasłej już siły. Choć się ty spopielisz, chociaż spłonę ja, W wieczności i po nas pozostanie skra, Odblask tych ogni, co się w nas paliły. Bo wybrańców wielu pozostawi ślad: Wszak nie każda wielkość już za życia świeci, Czasem zamigocze po tysiącach lat Powróci na ziemię, blaskami doleci... Kto zna ich imiona? Być może, poeci. tłum. Bożena Klog-Gogolewska Oto XIX-wieczny, piękny wiersz czołowego rosyjkiego poety i pisarza - Iwana Bunina (1870-1953) - antykomunisty i antykapitalisty, przebywającego od 1919r. na emigracji we Francji, zdobywcy literackiej Nagrody Nobla w 1933r. Autor w duchu wspólnoty przedstawia tu bardzo ciekawe porównanie losów i starań wybitnych (choć nie zawsze docenianych za życia) ludzi – do dalekich, błyszczących na niebie gwiazd i planet, o których nic na dobre nie wiemy, ale które jakże wyraziście istnieją! Poeta pośrednio dotyka tu chrześcijańskiej prawdy o przeznaczeniu człowieka do wiecznego szczęścia, oraz głosi sprawiedliwą zasadę świata: nikt kto się trudził i spalał na tej ziemi, nie czynił tego na marne. Mgr Paweł Czyżewski


22

Fot. Pixabay

Czemu to nie działa? Magdalena Gotowicka Pomoc państwa to ulubiony temat politycznych sporów. Zwolennicy i przeciwnicy tzw. socjalu spierają się, czy ma to sens. O wiele mniej jest natomiast pytań, czemu obecny system po prostu się nie sprawdza. Czy jest możliwa pomoc państwa, która faktycznie coś daje? System się zawiesił Niemal każdy, kto miał choć raz styczność z OPS-em, urzędem pracy czy inną formą państwowej pomocy, zgrzyta zębami na samo wspomnienie takiego kontaktu. Zresztą wystarczy włączyć wiadomości, by usłyszeć kolejny news o urzędnikach, którzy zawiedli. Niedawno dziesięciolatka popełniła samobójstwo, bo nie mogła psychicznie poradzić sobie z przemocą uzależnionej od al-

koholu matki. O sytuacji w domu wiedziała opieka społeczna, rodzina miała kuratora. Na takich przykładach widać wyraźnie, że system nie działa. Tego rodzaju informacje to, zdaniem zwolenników całkowitej likwidacji wszystkiego, co państwowe, dowód, że państwo nie powinno w ogóle zajmować się pomaganiem obywatelom. Problem w tym, że tezy takie stawiają najczęściej osoby albo bardzo młode, albo - w przypadku polityków - zasobne w finanse. Takie osoby nie muszą w większości przypadków korzystać chociażby z NFZ. Zagrzebani pod papierami Zamiast wchodzić w polemiki z wolnościowcami zastanawia mnie bardziej, czemu obecny sys-

tem nie działa i czy jest możliwość, by go naprawić. Pierwszą plagą, która daje się we znaki petentom, jest papierologia. Miejscami można odnieść wrażenie, że instytucje celowo zasypują obywatela stosem papierów, by zniechęcić go do starania się o wsparcie. Przykładowo, by zdobyć okulary z NFZ (tak, są ludzie, którzy muszą z tego korzystać - serio), trzeba najpierw postarać się o skierowanie do okulisty. Potem okulista musi wystawić receptę, z którą trzeba stawić się w centrali NFZ. Jeśli NFZ doda swoją pieczątkę, można szukać optyka, który realizuje receptę. Dodajmy do tego co najmniej kilka miesięcy czekania na okulistę i możemy wczuć się doskonale w sytuację starszej pani, która wędruje po mieście by zebrać wszystkie potrzebne „papierki”. Czy aż tak dużo papierów i pieczątek jest koniecznych? Czy to raczej relikt poprzedniej epoki?


23 „Proszę tu podpisać” Sporo PRL-u uświadczymy także w Urzędach Pracy, zwłaszcza w tych przeznaczonych dla osób niepełnosprawnych. Spotkania z pośrednikiem ograniczają się jedynie do podpisywania listy obecności. Jeśli już pojawiają się jakiekolwiek oferty pracy - to albo ochrona, albo sprzątanie. Nie uwłaczając w żaden sposób ochroniarzom albo sprzątaczkom, zasmuca jednak fakt, że jakiekolwiek wykształcenie nie ma znaczenia. Osoby, które chciałyby się przebranżowić, również nie mają co liczyć na pomoc urzędu. Szkolenia nie wchodzą w grę. Chyba, że jak informują urzędnicy - przyszły pracodawca zgodzi się szkolenie przeprowadzić i zobowiązać do zatrudnienia osoby, która je przeszła. Wtedy urząd może dopłacić. Pytanie tylko, po co jakiemukolwiek pracodawcy takie ceregiele? Zamiast konkretnych szkoleń, które umożliwią osobie bezrobotnej zdobycie nowych umiejętności, urząd oferuje jedynie kursy autoprezentacji z udziałem pani psycholog. Skazani na bezproduktywność Czemu więc ktokolwiek z urzędów korzysta? Powód jest prosty: ubezpieczenie. Potrzebne jest niestety każdemu, bo i każdego może spotkać wypadek czy nagła choroba. Osoba niepełnosprawna bez ubezpieczenia po prostu nie przeżyje - lekarz nie przepisze jej regularnie zażywanych leków. Pacjent, który regularnie korzysta z wizyt lekarskich u kilku specjalistów, ubezpieczenie po prostu mieć musi. Zwłaszcza, jeśli choroba lubi atakować nagle i trzeba np. w środku nocy jechać do szpitala. W czasach, gdy pracodawcy coraz częściej lubują się

w zatrudnianiu na stałe na umowę o dzieło, obecny system de facto zachęca do pozostawania na bezrobociu. Z bezproduktywności Urzędów Pracy zdają sobie sprawę sami urzędnicy. Nieraz byłam świadkiem, gdy wprost proponowali petentowi, by zatrudnił się na czarno albo sugerowali, że i tak nic tu się dla niego nie znajdzie. Najbardziej załamało mnie podsłuchane przez drzwi stwierdzenie urzędnika skierowane do kobiety chorej na epilepsję: pani nikt nie zatrudni, bo każdy się boi. I tu dochodzimy do kolejnej plagi, jaką jest skrzyżowanie zniechęcenia z obojętnością. Z jednej strony trudno dziwić się pracownikowi, który po prostu wie, że nic nie może zrobić. Człowiek, który chciałby pomóc, a odbija się od sterty papierów i przepisów, albo popadnie we frustrację, albo stanie się znieczulony na to, co się dzieje. Z drugiej jednak takie podejście ma konkretne konsekwencje - nierzadko tragiczne, jak w przypadku dziewczynki, która popełniła samobójstwo.

Czemu u innych to działa? Kolejną plagą jest także nasza mentalność, będąca skutkiem nie dziesięcioleci, a wręcz stuleci zmagania się z przeróżnymi formami okupacji. Obywatel postrzega urzędnika jako przedstawiciela wrogiej instytucji, zaś urzędnik widzi w petencie cwaniaka, który chce go oszukać bądź okraść. Z takim nastawieniem trudno jest zdziałać cokolwiek. Czemu to nie działa? Powodów jest wiele. Czemu wychodzi u innych? To już trudniejsze do rozgryzienia. Wystarczy przyjrzeć się działalności fundacji, które często radzą sobie o wiele lepiej niż państwowe instytucje. Osobom wychodzącym z bezdomności o wiele szybciej wychodzi to z pomocą właśnie prywatnej fundacji niż państwa. Co jest tego przyczyną? Dlaczego u nich to jednak działa? Może zamiast angażować się w polityczne spory, warto byłoby wprowadzić rozwiązania, które już się sprawdzają?


24

Fot. YouTube

Trzecia droga nie prowadzi do Kościoła Jerzy Kopanek W środowiskach radykalnych (często niewykształconych) spotyka się określenie „Trzeciej drogi”, która rzekomo ma być zgodna z katolicką nauką społeczną. To chwytliwe, ale fałszywe hasło. Wiadomo – ustroju idealnego nie ma i nie będzie. Skoro jednak żyjemy na tym świecie, to jako katolicy jakoś funkcjonować musimy. Kościół powiedział jasno: należy potępić komunizm jako zły z założenia oraz socjalizm jako prowadzący ostatecznie do komunizmu. Powiedział też, że – pod warunkiem przestrzegania pewnych zasad – może katolik funkcjonować w kapitalizmie. Pojęcie „trzeciej drogi” zaś jest pewnym nieporozumieniem. Zakłada bowiem, że można utworzyć coś pośredniego między kapitalizmem a komunizmem. Opiera się również na błędzie, jakoby Bóg potępiał kapitalizm. Słuchając wywodów „trzeciodrogowców” można wywnioskować, że to, co oni proponują, to zwykły

socjalizm z niezwykle rozbudowaną biurokracją i skomplikowanym prawem, a nawet ideą. Idealistyczne wizje niemogące spełnić się w rzeczywistości, choć brzmią może i zachęcająco, prowadzą do dyskryminacji, niejasności, tworzą pole do nadużyć i defraudacji. Dlaczego bowiem własność firmy, która powstała poprzez ryzyko przedsiębiorcy, ma nagle przechodzić w ręce pracowników? Dlaczego państwo ma regulować, kto ile będzie otrzymywał z czyjejś pracy? Poza żądzą odbierania komuś czyjejś własności i emocji tłumu, nie ma na to żadnej sensownej odpowiedzi. Trzecia droga, aby odróżnić się od „zwykłego” socjalizmu, dodaje wiele zastrzeżeń do swojej teorii. W praktyce oznacza to, że prawo byłoby niezwykle skomplikowane i niezrozumiałe dla przeciętnego człowieka. Nie ułatwiłoby mu to funkcjonowania, wzmocniłoby zaś pozycję firm i osób żyjących na wyższym poziomie finansowym. Ich bowiem stać na speców od prawa, którzy zastrzegą, co wolno a czego nie.

Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to powoływanie się na Boga i katolicką naukę społeczną, której wyraźnie zwolennicy trzeciej drogi nie znają. Każdy wykładowca uczący o katolickiej nauce społecznej powie jasno, być może na pierwszych nawet zajęciach: KNS to nie jest trzecia droga. Zastanawia jednak, dlaczego encykliki są aż tak niepopularne wśród ludzi? Czemu ludzie nie wiedzą, przez co dają się cały czas nabierać na przeróżne hasła, natomiast wiedzą, kiedy proboszcz ma urodziny albo znają mnóstwo historii o św. Janie Pawle II? Czy biskupi nie zawalili sprawy, spłycając wiarę do anegdotek o papieżu, kremówkach i chwaleniu się, że gdzieś kiedyś widziało się „papieża-Polaka”? Warto by było powrócić do tego, co papieże wyłożyli już ponad 100 lat temu. Ocaliłoby to wiele dusz od odejścia w bezbożne ideologie poprzez nie tylko ostrzeżenie, ale także wskazanie błędów ideologii i konsekwencji z niej wynikających.


25 są oficjalnie zapisane w budżecie każdego z państw, jako taka sama pozycja jak szkolnictwo czy służba zdrowia. Czy zatem jest coś co może zniszczyć ludzkość?

Fot. Pixabay

Chcesz walczyć z Globalnym Ociepleniem? Emigruj Jan Kwapisz Ostatnio w dzienniku „The Guardian” pojawił się artykuł pt. „Want to fight climate change? Have fewer children”. Autorzy cytują w nim badania, które pokazują, że największy wpływ na redukcję emisji gazów cieplarnianych, a zatem na powstrzymanie globalnego ocieplenia, jest posiadanie jednego dziecka mniej. Ważnymi, lecz mającymi znacznie mniejszy wpływ czynnikami są nieposiadanie samochodu, nie latanie samolotami czy korzystanie z tzw. czystej, odnawialnej energii. Artykuł jest skierowany notabene do lewicującej angielskiej klasy średniej, która ma średnio jedno dziecko, a nie do imigrantów z Indii czy Pakistanu, którzy mają ich znacznie więcej. Czy rzeczywiście autorzy artykułu mają rację i grozi nam albo śmierć z gorąca albo radykalne ograniczenie populacji, włącznie z metodami stosowanymi przez rząd chiński (polityka jednego dziecka) i masowymi aborcjami?

Globalne ocieplenie - globalne zagrożenie? Od zawsze największymi zagrożeniami egzystencjalnymi dla ludzkości były zaraza, wojny oraz katastrofy naturalne. Epidemie wybuchały na świecie mniej więcej co pokolenie, zabijając istotny odsetek populacji. Dzisiaj stały się nieledwie kryzysem, który możemy rozwiązać, poprzez lekarstwa, wczesne reagowanie oraz naukę. Na przykład w latach osiemdziesiątych rozwinęła się epidemia AIDS. Zbiera ona wielkie żniwo w Afryce, zaś w krajach tak zwanego pierwszego świata zakażenie tym wirusem jest zaledwie poważną niedogodnością. Od siedemdziesięciu lat w Europie Zachodniej nie było żadnej wojny, zaś Chiny nie toczyły ani jednej na swoim terytorium od 1949 roku, kiedy Mao Zedong podporządkował sobie ten kraj. Wszelkie wojny, które co i rusz wybuchają nie są już zagrożeniem cywilizacyjnym, a stały się raczej instrumentem politycznym potęg i mocarstw światowych. Podobnie z katastrofami naturalnymi, które

Niewątpliwie największym wyzwaniami przed jakimi stajemy obecnie mają podłoże antropogeniczne. Już teraz mówi się o zagrożeniach wynikających z badań nad sztuczną inteligencją, w obrazowy sposób przedstawione w filmach z serii Terminator. Innym mogącym budzić niepokój zjawiskiem jest możliwość ingerencji w DNA czy to zwierzęce czy ludzkie. Zagrożeniem na skalę globalną jest także broń nuklearna, biologiczna i chemiczna w rękach nieodpowiedzialnych przywódców. Kolejnym poważnym wyzwaniem jest globalne ocieplenie, które może potencjalnie zagrozić naszej egzystencji. Jest nas coraz więcej na planecie i potrzebujemy coraz więcej energii do rozwoju naszych społeczeństw. Zjawisko to, zdaje się, będzie się tylko nasilać. Czy zatem jedyne co możemy zrobić to ograniczenie populacji, sugerowane przez brytyjski dziennik? Czym jest globalne ocieplenie i dlaczego stało się tak poważnym tematem w debacie nie tylko naukowej, ale i politycznej? Słońce jest głównym źródłem energii koniecznej do powstania i przetrwania życia. Kiedy promienie słoneczne docierają do Ziemi i się od niej odbijają, przelatują wtedy przez atmosferę. Promieniowanie podczerwone – termiczne, w normalnych warunkach, dosyć łatwo opuszcza atmosferę i ulatuje do przestrzeni kosmicznej. Jednakże gazy cieplarniane, takie jak para wodna, dwutlenek węgla czy metan, blokują, pochłaniają je i zwracają z powrotem ku Ziemi. Zjawisko to nazywamy efektem cieplarnianym i jest ono bardzo korzystne dla rozwoju


26 organizmów na Ziemi, ponieważ się, oziębienie i osuszenie stepów nia równowagi i spowodowania, zmniejsza ono oziębianie się Ziemi, azjatyckich spowodowało emigra- że oceany będą parować i jednokiedy brakuje Słońca, powodując, cję Hunów na zachód, tym samym cześnie wydzielać dwutlenek węże temperatury zimą są mniej eks- zagrażając cesarstwu. Ale co mają gla aż do całkowitego zaniku wody, tremalne. Ponadto, woda zarówno z tym wspólnego dzieci z artykułu w wyniku czego Ziemia stanie się w oceanach, jak i w atmosferze, z „The Guardian”? jałową pustynią. Czy wkład człomając dużą pojemność cieplną wieka w globalne ocieplenie może stabilizuje temperaturę i zmniejsza Wkład człowieka doprowadzić do tak drastycznych amplitudy dobowe. Dla porówna- Rozwój techniki, medycyny oraz skutków czy „tylko” spowodować nia, na Merkurym, który otrzymuje rewolucja przemysłowa dziewięt- ocieplenie klimatu o parę stopni, znacznie więcej światła słonecz- nastego wieku spowodowały ma- powodując straty, już teraz liczone nego, w dzień temperatura wynosi sowy przyrost ludzi. Nie tylko prze- w bilionach dolarów i przesiedle+400 stopni Celsjusza, zaś w nocy mysł zaczął “emitować” dwutlenek nia, co obserwujemy na przykład -200. Dzieje się tak dlatego, że nie węgla w nieznanej wcześniej skali, w Afryce? Już wielokrotnie zmiany posiada on żadnej atmosfery. Mi- ale także potrzeby na produkty klimatyczne doprowadziły do węliony lat temu, kiedy dwutlenku zwiększyły się co najmniej sied- drówek ludów, tylko wtedy nikt nie węgla prawie nie było w naszej at- miokrotnie, napędzając emisję. zdołał wyliczyć strat finansowych mosferze, Ziemia prawdopodobnie I wszystko wskazuje na to, że po- z nimi związanymi. Na pewno jedprawie cała zamarzła. Zaś w epoce pulacja będzie dalej rosnąć. Prze- nak doprowadzały one do zagłady dinozaurów, było go znacznie wię- widywane jest dziewięć miliardów wiele państw. cej w atmosferze i na Antarktydzie rosły paprocie. W Apokalipsie jest ustęp Zjawisko efektu cieplarnianego Skąd zatem się biorą te jest bardzo korzystne dla rozwoju o liczbie Bestii: Kto ma zmiany? rozum, niech liczbę Bestii organizmów na Ziemi, ponieważ przeliczy: liczba to bowiem Największym rezerwu- zmniejsza ono oziębianie się Ziemi, człowieka. A liczba jego: arem dwutlenku węgla sześćset sześćdziesiąt kiedy brakuje Słońca, powodując, na Ziemi są oceany. Im sześć (Ap. 13, 18). Jednak tą że temperatury zimą są mniej zimniejsze są, tym więcej liczbę można interpretodwutlenku węgla mogą wać inaczej. Liczba sześć ekstremalne zaabsorbować. Zatem, jest przypisana w Biblii do jeśli na skutek jakiegoś zjawiska ludzi do 2043 roku. Jeśli weźmie się człowieka, w tym dniu został stwoklimat zaczyna się oziębiać, to pod uwagę tę tendencję, otrzyma rzony. Zaś trzykrotne powtórzenie oceany pochłaniają dwutlenek wę- się obraz przedstawiony we wspo- jakiegoś sformułowania w Piśmie gla, a także mniej parują, co prze- mnianym artykule. Autorzy tych Świętym oznacza cechę przypikłada się na mniejszą ilość gazów badań liczą średnią ilość dwutlenku sywaną Bogu. Zatem liczba Bestii cieplarnianych i dalsze oziębienie, węgla, który jest wydzielany przez może być rozumiana jako: wywyżaż do osiągnięcia stanu równo- osobę w danej populacji, a następ- szenie człowieka do roli Boga, czyli wagi. Takim zjawiskiem może być nie uznają, że każdy z rodziców grzech ostatecznej pychy. Na tę inwybuch wulkanu, którego wyziewy przyczynia się w pięćdziesięciu terpretację wskazuje ustęp: liczba zasnują całe niebo doprowadza- procentach do emisji pochodzą- to bowiem człowieka (Ap. 13, 18). jąc do dramatycznego oziębienia cej od swojego dziecka. Rosnąca Czy zatem człowiek, przypisując i zmiany stanu równowagi na zim- populacja w świetle tej publikacji sobie boską moc kreacji, skazuje się niejszy. Przez ostatnie sto tysięcy wydaje się być poważnym zagro- na totalną anihilację, na przykład lat na przemian mamy ocieplenia żeniem, jednakże wnioski, niemal na skutek globalnego ocieplenia? klimatu oraz zlodowacenia i jest narzucające się na pierwszy rzut Na to pytanie dzisiejsza nauka nie to zjawisko naturalne. Jednak ten oka, okazują się być nie tylko cał- zna odpowiedzi, ale jest to, wydaje stan równowagi, potrafi być bar- kowicie błędne, ale są ponadto co się, najważniejsze z pytań z jakimi mierzyliśmy się kiedykolwiek. Jest dzo chwiejny i może łatwo się najmniej wątpliwe moralnie. to pytanie o to czy przetrwamy, czy zmieniać. Zatem tylko mała zmiana warunków może spowodować Wkład ludzki może doprowadzić będziemy, potencjalnie, sprawcami gwałtowne skutki. Jak przypuszcza zatem do całkowitego zachwia- własnej zagłady?


27 Co możemy zrobić? Działania takie, jak ograniczenie emisji dwutlenku węgla i położenie nacisku na czystą energię mogą przyczynić się do znaczącego obniżenia czynnika ludzkiego w procesie globalnego ocieplenia. O trosce o środowisko pisze papież Franciszek w niedawnej encyklice „Laudato si” (pochwalony bądź), gdzie ze zdania czyń sobie Ziemię poddaną wyprowadza konieczność troski o stworzenie, a więc i o środowisko. Jednak ekologia nie może zahamować rozwoju gospodarczego i naukowego oraz populacyjnego, wtedy nie będzie po prostu środków na ochronę środowiska, pomijając całkowicie inne aspekty sprawy. Zresztą w Polsce nie ma możliwości wprowadzenia na masową skalę żadnego z rozwiązań spod znaku czystej energii, takich jak elektrownie wiatrowe czy słoneczne. Polska nie posiada także zasobów pierwiastków promieniotwórczych, zatem pozostaje import takowych. Zdawanie się tylko na elektrownie atomowe, w tym wypadku, jest pozbawianiem się suwerenności energetycznej, co może mieć fatalne skutki. To, co możemy zrobić jako Polacy, to minimalizować efekt, poprzez na przykład opalanie domów czystym węglem, w nowoczesnych piecach, zamiast opalać czym się da w tzw. kopciuchach. Jednak wszystko wskazuje na to, że opisane zjawisko będzie postępować, ze względu między innymi na wzrastającą liczbę ludzi na planecie jak i na zwiększone zapotrzebowanie na energię. I to niezależnie od aktualnego szacowanego wkładu pochodzącego od działalności ludzkiej. Dodatkowo, jeśli okaże się, że czynniki antropogeniczne potęgują tylko naturalny proces, nasze działania mogą być niewystarczające.

Emigrować! Już raz ludzkość została niemal unicestwiona na skutek wybuchu wulkanu na Jawie i zasłonięciu Słońca przez pył na wiele lat, powodując drastyczne oziębienie i wymieranie. Patrząc na aktualne zachowanie komory magmowej w parku Yellowstone, katastrofa tym razem globalnego oziębienia może nadejść całkiem naturalnie. Może nie być już miejsca na Ziemi, w które będziemy mogli się przenieść z powodu zmiany klimatu. Niemniej Barack Obama ma rację: We can still act and it won’t be too late (Możemy działać i nie będzie na to za późno).

Fot. Pixabay

To, co musimy zrobić, to zmienić nasze myślenie, bo zagrożenia, z którymi się mierzymy mają nową naturę i wymagają nowych środków. Globalne ocieplenie, wojna nuklearna czy genetycznie zmodyfikowany wirus, mogą zmieść nas z powierzchni Ziemi. Dosłownie. Musimy zrozumieć granice, jakie stawia nam nasze człowieczeństwo i nasza planeta. Nie możemy naginać reguł, których nie możemy zmienić. Stephen Hawking powiedział, że aby przetrwać, musimy

udać się w przestrzeń kosmiczną. I ma rację. Pomysł jest radykalny, ale czy nie tak samo radykalnie brzmiały słowa Krzysztofa Kolumba, że popłynie na Zachód, aby odnaleźć drogę do Indii? Odnalazł Amerykę. Czy Mojżesz wyprowadzając Żydów z Egiptu nie był uznany za szalonego? W Europie już jest duszno, a lata są tropikalne. W Portugalii i Włoszech na niespotykaną skalę płoną lasy z powodu coraz częstszych i coraz mocniejszych susz. W Afryce wysycha jezioro Czad i niedługo nie sto tysięcy imigrantów, a sto milionów stanie u bram Europy. To Ci, którzy żyją w pustynniejącej Afryce subsaharyjskiej. Jak sobie z tym poradzimy? A to tylko wierzchołek góry lodowej, nie wspominając o rozpuszczaniu lądolodów i zalaniu terenów, na których żyje obecnie dwa-trzy miliardy ludzi. Jako ludzie nie pomieścimy się wszyscy na naszej Ziemi, tak jak w Europie było duszno i ciasno w piętnastym wieku. Nie tylko za ciasno pod względem fizycznym, ale także ideowym, umysłowym. W końcu ojcowie założyciele Stanów Zjednoczonych sami byli potomkami ludzi, którzy nie byli akceptowani w Europie, którzy chcieli wprowadzić swoje ideały w życie. Oni rzucili wszystko i emigrowali. Teraz nadszedł czas, abyśmy i my opuścili bezpieczny dom, wyemigrowali z Ziemi i udali się w nieznane i czynili sobie nie tylko Ziemię poddaną (Rdz 1, 28), ale i Kosmos. Powinno stać się to naczelnym zadaniem państw wysoko rozwiniętych. Inaczej pozostaje nam smutna wizja życia w lęku przed zniszczeniem oraz powolna degradacja i rezygnacja ze wszystkiego co dobre. W końcu zostało powiedziane, że mamy iść na cały świat (Mk 16,15).


28

Fot. Pixabay

Syndrom „ocaleńca” a problem aborcji Karolina Jurkowska Miałem zginąć, a nie zginąłem. Żyję, choć nie powinienem żyć - to częste myśli człowieka ocalonego. Kogoś, kto cudem uniknął śmierci podczas katastrofy czy wypadku, ale nie tylko. Jak się okazuje, te myśli towarzyszą – często w podświadomości – osobom, które uniknęły aborcji oraz rodzeństwu zamordowanych nienarodzonych. A temat wcale nie jest marginesowy. Wielokrotnie podczas pikiet, marszów i akcji organizowanych w obronie życia słyszeliśmy świadectwa przypadkowych osób, którym długo „coś” nie dawało spokoju. Niby

wszystko było w porządku, relacje w rodzinie poprawne, mimo to waliło się wiele spraw związanych z ich samopoczuciem, więzami rodzinnymi, kontaktami z najbliższym otoczeniem. Wiele wyjaśniało się, gdy te osoby dowiadywały się, że ich matka dokonała kiedyś lub planowała dokonać aborcji. Dziś, gdy mamy już informację o oddziaływaniu emocji rodzica na płód, łatwiej jest nam zrozumieć, dlaczego syndrom ocaleńca dotyka nie tylko ocalałych z wojny czy wypadku, ale również osób, które stykały się poważniej z tematem aborcji. Przez łożysko dziecka

przenika między innymi kortyzol, adrenalina i kortykosterydy, będące hormonami wydzielanymi przez matkę podczas długotrwałego stresu. Emocje oddziałują na nienarodzonego człowieka i mogą spowodować skutki psychiczne i fizyczne, odczuwalne również po urodzeniu. Silne i negatywne emocje, które towarzyszą najczęściej rozważaniom o zabiciu maleństwa, mogą być nawet przyczyną poronienia, po porodzie natomiast takie noworodki miewają problemy z prawidłowym jedzeniem, oddychaniem, są bardziej rozdrażnione i więcej płaczą. A to dopiero początek. Ocaleńcy powinni cieszyć się, że przeżyli, ale nie potrafią. Podobnie jak ofiary wojny, mają poczucie, że być może powinni zginąć, obwiniają się za niekorzystne zmiany w rodzinie, przeżywają głęboki egzysten-


29 cjalny niepokój oraz uczucie ciągłego zagrożenia. Nieufność wobec rodziców, którzy powinni przecież być podporą i chronić dziecko od samego początku, przekłada się na nieufność wobec innych autorytetów, a także na brak zaufania do samego siebie, co rodzi ryzyko sięgania po szkodliwe używki. Co warto podkreślić, to fakt że „ocaleńców” powyższe objawy mogą dotykać mimo braku wiedzy o tym, że ich rodzice zastanawiali się nad dokonaniem aborcji.

zostało zabite. Ma poczucie warunkowości w miłości rodzicielskiej – on widocznie był chciany i oczekiwany, więc się

przed 1993 rokiem aborcja była dostępna praktycznie na życzenie. Dziś, gdy w prawie zapisane są aborcyjne wyjątki, śmierć ponosi rocznie ponad tysiąc dzieci. Wielu z nich ma rodzeństwo, które będzie musiało zmierzyć się z problemem zabicia brata lub siostry za przyzwoleniem ich własnych rodziców. Oprócz tego tysiące rodziców, u których dzieci jeszcze w fazie prenatalnej podejrzewa się różne wady, otrzyma przerażającą propozycję u lekarza. Część z nich zapewne będzie się nad nią zastanawiać.

Syndrom ocaleńca dotyka nie tylko ocalałych z wojny czy

wypadku, ale również osób, które stykały się poważniej z tematem aborcji.

Syndrom ocaleńca nie dotyka jedynie ocalonego od zabiegu aborcji. Podobne objawy może odczuwać rodzeństwo zabitego nienarodzonego człowieka. Taki brat lub siostra dodatkowo czuje się nieraz obarczony ciężką rodzinną tajemnicą i nie potrafi zrozumieć, czemu rodzice dali mu szansę się urodzić, skoro rodzeństwo

pojawił, ale rodzeństwo tego szczęścia nie miało. Co jeśli i on zawiedzie oczekiwania rodziców? Ocaleniec od aborcji boi się śmierci, gdyż w pewnym stopniu cudem jej umknął. Z drugiej strony ma większą chęć igrania z nią, częściej więc wpada w zachowania ryzykowne, takie jak zażywanie narkotyków, alkoholizm czy szukanie adrenaliny. Częściej również mają skłonności samobójcze. Jak spora jest skala problemu? Pamiętajmy, że w Polsce

polecamy

O wiele gorzej jest za granicą, gdzie zabijanie nienarodzonych jest legalne. W krajach Europy Zachodniej, gdzie rocznie morduje się nawet 200 tys. dzieci, możemy wręcz mówić o epidemii „ocaleńców”. Zadziwiające, jak wiele mówi się dziś o wpływie stresu na nienarodzone dziecko. Jak powtarza się matkom, aby się nie denerwowały i starały żyć spokojnie ze względu na swój odmienny stan. Przy tym wszystkim w dalszym ciągu wiele osób ma czelność twierdzić, że kobieta powinna mieć „wybór” i być o tym wyborze w czasie ciąży uświadamiana za każdym razem, gdy coś się dzieje i gdy prawo zezwala na zabicie jej dziecka. Jest to naprawdę ogromny paradoks, który zapewne szybko znajdzie odzwierciedlenie w kolejkach do gabinetów psychologicznych oraz psychiatry, jeśli w porę się nie obudzimy.


30

Fot. Pixabay

Możesz walczyć o życie nienarodzonych dzieci w każdym miejscu Dominik Cwikla Życie nienarodzonych dzieci jest zagrożone. Cywilizacja śmierci nie ustępuje w atakowaniu rodziny i prób unicestwienia jak największej liczby najbardziej niewinnych osób. Dlatego proponujemy Ci udział w walce o cywilizację życia poprzez modlitwę. W każdy piątek o godzinie 21.37 zaczynamy modlitwę różańcową. Nieważne, gdzie mieszkasz albo gdzie się znajdujesz. W dowolnym miejscu świata możesz połączyć się z nami i współtwo-

rzyć front modlitewny w obronie nienarodzonych dzieci. Modlimy się nie tylko za dzieci, ale również za matki i ojców tych dzieci. Szczególnie młode kobiety – w przeróżnych sytuacjach życiowych – są bardzo często zmuszane do zamordowania swojego dziecka. Wbrew temu, co krzyczą feminazistki, aborcja nie wyzwala, lecz zniewala i niszczy kobietę, pozostawiając nieodwracalne ślady w psychice oraz cielesności tej, która po-

zwoli na zamordowanie swojego dziecka. Utworzona jest także strona internetowa naszej akcji. Znajduje się na niej aplikacja, po uruchomieniu której na Twój komputer w piątkowy wieczór będzie co tydzień przychodzić przypomnienie o zbliżającej się wspólnej modlitwie. Nie lubisz różańca? Potraktuj to jako umartwienie. Możesz też odmówić jedną dziesiątkę – zawsze to coś.

polecamy

Szczegółowe informacje oraz instrukcję, jak odmawiać różaniec – również z tekstem po łacinie – znajdziesz na stronie rozaniecprolife.pl.


31


32

Fot. Twitter/Sputnik Polska

Czy istnieje umiarkowany islam? Piotr Zwiefka W Europie rozróżnia się dwa człony religii synów Allaha. Mówi się o nich jak o dwóch różnych wierzeniach. W mediach głównego nurtu od lat słyszymy o islamie umiarkowanym – religii pokoju, która ubogaca kulturowo naszą cywilizację oraz o islamie zradykalizowanym, który opiera się na destrukcji, seksizmie, rasizmie, ksenofobii i na mordowaniu niewiernych. Czy na pewno, istnieje różnica między islamem umiarkowanym i zradykalizowanym, czy może naturalną drogą islamu umiarkowanego jest radykalizacja? Żeby odpowiedzieć na to pytanie musimy sobie zdać sprawę za czym podążają synowie Allaha. Dobry muzułmanin opiera

swoje życie na dwóch filarach: Koranie oraz sunnie (życiu) Mahometa. Każdy wyznawca ma obowiązek naśladowania życia Proroka. Przypatrzmy się więc jego działaniom. Jak opisuje dr Bill Warner, dyrektor Centrum Studiów nad Politycznym Islamem, Mahomet przeszedł przemianę z kaznodziei w polityka i wojownika. W ciągu trzynastu lat nauczania zyskał jedynie 150 wyznawców. Następnie zmienił strategię i zaangażował się w politykę. Po dziesięciu latach dżihadu został królem Arabii, a na terytoriach, które podbił, nie pozostawił przy życiu żadnego ze swoich przeciwników. Już po pierwszych wydarzeniach historii islamu możemy dostrzec, dzięki jakim działaniom stał się potęgą.

Mógłbym poprzeć swoją tezę licznymi przykładami z ostatnich trzech lat, ale oprę ją na przykładzie nieco starszym z 2004 r., aby wskazać, iż problem islamizacji Europy powstał w momencie, gdy zaakceptowaliśmy, iż kultura synów Allaha jest równa kulturze łacińskiej i jest w stanie nas ubogacić. Oriana Fallaci w „Wywiadzie z sobą samą” opisuje morderstwo dokonane przez Muhammada Bouyeri na Theo van Goghu, który nagrał film dokumentalny na temat zniewolenia kobiet w islamie. Wychodzi z domu, jak zawsze gubi ochronę, którą narzuciła mu policja i której on nie chce, ponieważ uważa, że nie jest mu potrzebna. […] nakręcił zaledwie skromny dokument, aby bronić upokorzonych i niewolonych


33 muzułmanek. I za to oni mu gro- Na powyższym przykładzie widzi- i wszystkie kultury mają na konżą, tak. Telefony, listy. Islam-cię- my, jak następuję ta „radykaliza- cie stosowanie przemocy, nie po-ukarze-Żołnierzu-Zła, i tak dalej. cja”, o której codziennie słyszymy winno więc ono podlegać żadnej […] Szczęśliwy, że zmylił ochronę, à propos kolejnych zamachów ocenie. Zgodnie z przedstawiojedzie w stronę centrum i pedału- w Londynie, Paryżu, Berlinie, Bruk- nymi punktami widzenia zabicie je w kierunku Linnaeusstaat, dro- seli, i tak dalej, i tak dalej. Musimy ośmiuset żydów było albo doskogi biegnącej przez park. A tu jest pamiętać, że dla muzułmanów nałym boskim aktem, albo złem, ktoś, kto na niego czeka. Ktoś, kto zawsze jesteśmy niewiernymi albo jedynie historycznym wydajuż od dłuższego czasu za nim tzw. kafirami. rzeniem. Jak wspomina dyrektor chodzi, śledzi go i zna jego przyCentrum Studiów nad Polityczzwyczajenia. To marokański na- Dr Bill Warner zauważył, że na is- nym Islamem, nas jako kafirów turalizowany Holender, ten ktoś lam możemy patrzeć przez trzy dotyczy jedynie wpływ polityczny nazywa się Muhhamad Bouyeri. punkty widzenia. Mahomet sie- islamu, gdyż aspekt religijny nie Ma dwadzieścia sześć lat, tutaj dział w Medynie cały dzień ze wpływa na nasze życie. się urodził. Tutaj chodził do szko- swoją dwunastoletnią żoną, przyły podstawowej, tutaj skończył li- glądając się ścinaniu głów ośmiu- Nie istnieje islam umiarkowany, ceum, o czym w Maroku mógłby set. Egzekucja miała miejsce, tak samo jak nie istnieje islam zratylko pomarzyć, a po liceum stu- ponieważ twierdzili oni, że Ma- dykalizowany, przytaczając dra diował informatykę. Mieszka ze homet nie jest prorokiem Allaha. Billa Warnera, mówiąc, że prawswoją rodziną. Z trzema młodszy- Muzułmanie uważają, że musieli dziwą twarzą islamu jest radykami braćmi i ojcem. Matka nie żyje. ich zamordować, gdyż zaprze- lizacja, albo umiarkowanie, to tak Do niedawna mieszkała z nimi czanie proroctwu Mahometa jest jakbyśmy mówili, że tęcza jest tyltakże jego siostra. Ale zaszła obrazą islamu. Obcinanie głów ko czerwona, albo tylko zielona. w ciążę i ojciec wygoIslam jest z natury dualinił ją, wrzeszcząc, że to styczny i nigdy nie pozbaMusimy pamiętać, że dla wimy go żadnego z jego naprawdę łagodna muzułmanów zawsze jesteśmy fundamentów. Jest on pokara. Właśnie w tym tygodniu w Iranie trzynałączeniem agresji i sponiewiernymi tzw. kafirami stoletnia dziewczynka koju, religijności i wojny, została ukamienowaw zależności od sytuacji. na, ponieważ jej brat ją zgwałcił jest akceptowaną metodą karania Tak muzułmanie zbudowali swoi zrobił jej dziecko. Ale ojciec jest za taki czyn i jest usankcjonowa- ją potęgę. Nie sposób pozbyć się „zasymilowany”. „Umiarkowany” ne przez Allaha. Dla kafirów wyda- tego dualizmu. Leży on u podstaw i Zasymilowany”. Jeszcze trzy lata rzenie to jest dowodem przemocy Trylogii, uważanej za doskonałą, wcześniej pozwalał nawet, żeby islamskiego dżihadu i aktem zła. wieczną i uniwersalną. Nie można Muhammad pił piwo, chodził do Stanowi ono przykład czystki et- jej zmienić. Można zreformować nocnych klubów i ubierał się jak nicznej. Apologeci mówią zaś, muzułmanów, ale nie da się zreludzie Zachodu. Mówię „trzy lata że było to wydarzenie historyczne formować islamu. polecamy wcześniej”, ponieważ przed trzema laty zdarzyła się rzecz, którą nazywamy Jedenastym Września, i Muhammad się zmienił. Przestał pić piwo, przestał ubierać się jak ludzie Zachodu, zapuścił brodę i zamiast do nocnych klubów zaczął chodzić do meczetu El Tawheed, gdzie (niespodzianka, niespodzianka) imam grzmi przeciwko chrześcijanom. Mówi, że mają być zabijani, paleni, ponieważ żydów i chrześcijan trzeba traktować jak „drewno na opał”.


34

Fot. twitter.com/B_LAWLE55 (cenz. red.)

Kłamstwa i manipulacje lobby aborcyjnego na szeroką skalę Dominik Cwikła Nie ma w Polsce ani nigdzie na świecie tak głośno postulowanej „debaty” o aborcji. Są tylko kłamstwa, manipulacje i agentura aborterów. I nie jest to puste hasło. Wielokrotnie już sprawdzałem w szerokim zakresie, jak wygląda sytuacja, sprawdzałem wypowiedzi jednej i drugiej strony oraz badania naukowców, którzy mieli w szerokim poważaniu wszelkie ideologie. I można śmiało powiedzieć – aborterzy dokonują paskudnych manipulacji. Podziemie aborcyjne Ulubione hasło zwolenników legalizacji aborcji na życzenie

to totalna brednia i widać to na przykładzie nie tylko Polski, ale i krajów zachodnich. Wszędzie stosowano tę samą taktykę. Spójrzmy chociażby na USA. W latach 60-ych rozpoczęła swoją działalność organizacja NARAL, której szefem był dr Bernard Nathanson. Po latach porzucił swój proceder i wyznał, jak wyglądała strategia organizacji.

chociaż wiedzieliśmy, że naprawdę jest ich około 100 tysięcy. Podczas nielegalnych zabiegów umierało rocznie 200-250 kobiet, ale stale powtarzaliśmy, że śmiertelność jest znacznie wyższa i wynosi 10 tysięcy rocznie. […] Sfałszowane przez nas dane na temat przerywania ciąży wpłynęły na legalizację aborcji przez Sąd Najwyższy.

Były aborter wyznaje: Sfałszowaliśmy dane na temat nielegalnych zabiegów przerywania ciąży wykonywanych każdego roku w USA. Mass mediom i opinii publicznej przekazywaliśmy informację, że rocznie przeprowadza się w Stanach około miliona aborcji,

Podobnie było w Wielkiej Brytanii, gdzie w latach 60-ych – zdaniem lobbystów aborcyjnych – w podziemiu aborcyjnym miało być dokonywanych rocznie ok. 250 tys. aborcji. Po legalizacji jej w 1968 roku okazało się, że ilość aborcji nie przekroczyła 24 tys. (sic!),


35 zaś rok później – gdy nastąpił ogromny skok – było ich wciąż tylko 50 tys.

i „niebezpieczna” aborcja nie są naukowymi określeniami, ale prawnymi i politycznymi, bo są ukierunkowane na to, by zmienić prawo.

Zdrowia (WHO) pośrednio próbuje definiować termin „niebezpiecznej aborcji”, lecz nie – jak zdrowy rozsądek nakazuNajwiększy hit jednak, któje – jako brak dostępu do prory mnie rozbraja do tej pory, fesjonalnego sprzętu i przeto RFN. Aborterzy twierdzili, W opracowaniu „50 pytań i od- szkolonego lekarza, lecz… taka, że w tylko w Niemczech Za- powiedzi o aborcji” Earl Ap- która przeprowadzona została chodnich przeprowadza się pleby wskazuje, że aborterzy w kraju o „restrykcyjnym prarocznie 3 miliony nielegalnych „okłamują kobiety, każąc im wie aborcyjnym”! Oznacza aborcji. Gdy dzieciobójstwo wierzyć, że każda prawnie do- to, że niezależnie od tego, jak zostało zalegalizowane w 1976 puszczona aborcja jest aborcją świetny sprzęt znajdowałby roku, ilość corocznych abor- bezpieczną”. Statystyki wy- się np. w Polsce, to i tak bęcji wahała się między 55-74 kazują, że jest inaczej. Wiele dzie to aborcja niebezpieczna tys. w skali roku. To jednak nie kobiet, domagając się „swo- ze względu na obowiązujące jest największą kompromitacją body podejmowania decyzji prawo. Jeśli jednak w wiosce tych środowisk w tym przy- o rodzeniu dzieci”, na skutek na końcu świata przeprowapadku. dzi się aborcję używanymi, niesterylnymi W Wielkiej Brytanii, gdzie Otóż przy okazji abornarzędziami, to – jeśli cji, niemiecka lewica państwo zapewnia lew latach 60-ych – zdaniem mówiła o śmierci kogalność tego typu zalobbystów aborcyjnych – biet w wyniku przebiegów – nie będzie to prowadzania „nie- w podziemiu aborcyjnym miało być aborcja „niebezpieczbezpiecznej” aborcji dokonywanych rocznie ok. 250 tys. na”. w podziemiu. W skali aborcji. Po legalizacji jej w 1968 roku miało umierać Ten ideologiczny absurd znajduje się w arrzekomo w ten sporoku okazało się, że ilość aborcji sób 40 tys. kobiet. tykule z 2007 roku, nie przekroczyła 24 tys., zaś rok Po latach natomiast na który powołuje się zauważono, że średDonna Harrison, który później – gdy nastąpił ogromny nia ilość zgonów kobył współfinansowany skok – było ich wciąż tylko 50 tys. biet w RFN, które przez WHO. Z kolei weznajdowały się w wiedług raportu Human ku rozrodczym, wynosiła aborcji może doznać trwałego Rights Watch, w Polsce obośrednio 13 tys.! upośledzenia lub całkowitej wiązuje „jedno z najbardziej reutraty zdolności reprodukcyj- strykcyjnych praw aborcyjnych W Polsce z kolei według fe- nej, stając się bezpłodnymi do w Europie”. minazistek ma dokonywać się końca życia. Nawet najlepsze 80-200 tys. aborcji rocznie. techniki chirurgiczne, w trakcie Wsparcie i finansowanie Z kolei raporty rządowe mówią stosowania zassania lub wyły- Lobby aborcyjne dysponuje o… 17-229 nielegalnych abor- żeczkowania [metody aborcji ogromnymi środkami. Zacznę cjach. Z kolei wg dra inż. Anto- mechanicznej – red.], mogą może od organizacji rzekomo niego Zięby podziemie wynosi spowodować uszkodzenie or- wspierających prawa człowieganów wewnętrznych. Ale ka czy też niosących „pomoc”. 7-14 tys. aborcji rocznie. nawet jeśli nie nastąpi żadne A jest ich sporo i są potężne. uszkodzenie fizyczne, przeBezpieczna aborcja Wspomniane określenie jest rwanie ciąży uszkadza system Kto wspiera liberalizację prawa do aborcji? M.in. ONZ, Human manipulacją. W rozmowie z „Li- immunologiczny. Rigths Watch, Amnesty Interfesitenews”, Donna Harrison, amerykańska dyplomatka wy- Ciekawym jest również fakt, national. Te ostatnie w swoim Organizacja stanowisku pisze, że państwo jaśniła, że termin „bezpieczna” że Światowa


36 musi zapewnić realny dostęp do możliwości przerwania ciąży w przypadku, gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, gdy jest wynikiem zgwałcenia lub innego czynu zabronionego, oraz gdy płód jest poważnie i nieodwracalnie uszkodzony. AI uważa też, że państwa muszą działać na rzecz zmniejszenia liczby niechcianych ciąż poprzez rzetelną edukację seksualną i dostęp do antykoncepcji. W tym samym dokumencie AI wskazuje na stanowisko ONZ, które wzywa państwa by zapewniły dostęp do aborcji, jako minimum, w przypadkach gwałtu i kazirodztwa, kiedy życie lub zdrowie kobiety w ciąży jest zagrożone oraz w przypadku poważnego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu. (…) Żadna instytucja uniwersalnego lub europejskiego systemu ochrony praw człowieka nigdy nie rekomendowała żadnemu państwu członkowskiemu, żeby ograniczyło dostęp do aborcji. Natomiast ciała trakta-

towe ONZ ds. praw człowieka wzywały państwa do liberalizowania swoich praw aborcyjnych w celu wspierania praw reprodukcyjnych kobiet. Do organizacji „dobroczynnych” wspierających aborcję należy również UNICEF. Jak czytamy w raporcie organizacji z 2016 roku, Kiedy kobiecie odmawia się możliwości zarządzania jej zdrowiem reprodukcyjnym, ona i jej dzieci cierpią. (…) szacuje się, że około 216 mln żonatych kobiet potrzebuje, ale nie posiada dostępu do nowoczesnych metod antykoncepcyjnych. Portal ekumenizm.pl wskazał także, że aborcja określana jest przez UNICEF jako „delikatny zabieg medyczny” oraz „nieletni nie powinni prosić nikogo o zgodę w sprawie aborcji”. A pieniądze? Sama tylko Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny w ciągu pięciu lat otrzymała 6 milionów złotych. Wśród darczyńców znalazły się takie instytu-

cje, jak: Gedeon Richter, rząd Norwegii, Rada Europy, Open Society Institute, ambasada Francji, Fundusz Inicjatyw Obywatelskich, Komisja Europejska... A lista organizacji jest o wiele dłuższa. Wnioski? Lobby aborcyjne stosuje w Polsce te same metody, które wcześniej stosowało na Zachodzie. Metoda jest dokładanie taka sama – wymyślanie danych wziętych znikąd, dyskredytowanie drugiej strony, tworzenie wrażenia powszechnego poparcia (choć to ostatnio nie wychodzi, ponieważ z feministek – na szczęście – śmieje się już cała Polska). Dzięki Internetowi o wiele łatwiejsze jest też wykazanie manipulacji i kłamstw aborcyjnych. Jednak druga strona dysponuje ogromnym kapitałem. Mimo to należy walczyć, aby powstrzymać współczesny holokaust. To naprawdę jest możliwe.

polecamy

Fot. fb.com/FundacjaZycieiRodzina


Wolne, katolickie media – bez modernistycznych wypaczeń, przeciwnego mu szuryzmu skrajnego indywidualizmu oraz upolityczniania religii pod jakąkolwiek partię: to jest możliwe! Od kilku lat już zajmuję się wydawaniem własnych mediów. Nie są one ogromne, to fakt. Prowadzimy jednak organiczną pracę u podstaw, głosząc niezmiennie te same wartości i idee dla ludzi młodych, niezależnie od słów polityków i celebrytów. Kościół, ojczyzna i wolność – te wartości i właśnie w tej kolejności są zawsze poruszane przez nas z najwyższą troską. W tym numerze na przykład przedstawiliśmy naukę Kościoła o dobrach ziemskich, biznesie i pracy, które przecież dotykają każdego, a nie są w powszechnej świadomości ludzi. Zdarzało się też, że wydawane przez nas media – głównie portal Kontrrewolucja. net – były cytowane przez ogólnopolskie portale. Zawsze cieszy nas, gdy uda się przebić do szerszej publiczności. Cieszy też fakt, że każdy kolejny numer „Rycerstwa” cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Pierwszy numer przeczytało w miesiąc bodajże około 800 osób, podczas gdy poprzedni miał już ich grubo ponad tysiąc! Nie da rady jednak tworzyć mediów bez zespołu ambitnych, zdolnych i szlachetnych ludzi. Dlatego zwracam się do Ciebie z prośbą: Czy nie zechciałbyś lub nie zechciałabyś dołączyć do nas? Nasze małe wydawnictwo skupione jest obecnie wokół mojej osoby, ale – jak święty Jan Paweł II powiedział – musimy od siebie wymagać, nawet, jeśli inni by od nas nie wymagali. Zbieramy więc już większy zespół ludzi, którzy zechcieliby poświęcić trochę swojego wolnego czasu na znajdowanie i tworzenie ciekawych treści. Do wyboru jest półrocznik, który widzisz przed sobą, lub portal Kontrrewolucja.net, gdzie naprawdę potrzeba nam ludzi, którzy zechcieliby znajdować i redagować wiadomości w formie newsów i artykułów. Jeśli stwierdzisz, że dasz radę pisać ciekawe artykuły do „Rycerstwa” – zgłoś się poprzez zakładkę „kontakt” na naszej stronie. A może widzisz siebie raczej w formie dziennikarza do krótkich notek? Wejdź na kontrrewolucja.net i kliknij w zakładkę „dołącz”. Zobaczysz, że jest szerokie pole do popisu. Może się odnajdziesz w którejś tematyce? Niezależnie od tego, mam nadzieję, ze spotkamy się ponownie najdalej w maju. Z Panem Bogiem, Rycerze! Dominik Cwikła Wydawca


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.