Ruczaj cafe nr 6 8 2014

Page 1

Kwiaty, czyli zastrzyk dobrych emocji

rozmowa z Agnieszką Stój

MPWiK: Porządki w sieci Na jedwabnym szlaku Jędrzej Majka

MAG A Z Y N D L A N A S I O N A S

nr 6-8 (39-41) ■ czerwiec-sierpień 2014 egzemplarz bezpłatny ■ ISSN 2083-1633

środowiska

Stawiamy na ciekawość, kreatywność i ruch

rozmowa z Małgorzatą Iwaniuk dyrektorem placówek „Edukacja XXI wieku”


Na dobry początek

Co mają zrobić rodzice, kiedy chłopak, który przychodzi do córki, jest nieodpowiedni?

R

o. Leon Knabit

odzice raczej mają dobrego nosa. Widzieli już wiele dziewczyn i chłopaków w różnych sytuacjach życiowych. Sami poznali siebie, zobaczyli, dzięki czemu żyją dobrze, a przez co im coś się nie udało. Chcą ustrzec dziecko przed tym, co im samym poszło źle. Warto ich posłuchać. W sytuacjach wątpliwych rodzice powinni zachować ostrożność. Bo córka na pewno odpowie: „Mamo, to nie ty będziesz żyła z moim partnerem, tylko ja, i to ja biorę odpowiedzialność”. I często bywa, że ma rację. I z czasem rodzice przekonają się do tego związku. Jeśli sytuacja jest ewidentnie, obiektywnie zła i rodzice widzą, że chłopak zniszczy córce życie, mają pełne prawo powiedzieć dziewczynie, że nie zgadzają się na to, by byli razem. Dobrze, jeśli rodzice potrafią rozmawiać w sposób partnerski, bez mentorstwa, bez narzucania się. Często stosują przekupstwo: „My ciebie ubieramy, karmimy, masz u nas mieszkanie, płacimy za szkołę, a ty tak nam odpłacasz?”. Nie zawsze to skutkuje. Nie jest łatwo zabronić czegoś dziewczynie, która ma

18 czy 19 lat, bo może odpowiedzieć: „Jak nie, to nie! Ja się na świat nie prosiłam. Waszym obowiązkiem było mi to wszystko dać. Idę z nim!”. I idzie, często na poniewierkę. Ale cóż, rodzice powiedzieli swoje zdanie. Uważam, że dobrzy rodzice powiedzą: „Dziecko, my cię z domu nie wyganiamy, ale tego wyboru nie akceptujemy i tego pana u siebie widzieć nie chcemy”. Dziecko powinno wiedzieć, że nie jest samotne i zawsze będzie przyjęte, mimo braku akceptacji związku. Czasem trzeba przyjąć postawę „z miłością i za mordę”. A Pan Bóg z czasem potrafi różne rzeczy poukładać w Jemu znany sposób. Muszę powiedzieć, że otrzymuję dużo listów od kobiet, które dobrze nie przemyślały decyzji, wiążąc się z kimś wbrew namowom rodziców. Przez lata przeżywają okropny dramat. Często dziewczyna resztką honoru i sił broni swej miłości, gdy chłopak jest absolutnie do niczego. Cierpi i ma jeszcze wyrzuty sumienia, że sprzeciwiła się rodzicom. Dobrze, jeśli jej matka jest na tyle dobra, że cierpi razem z nią, zamiast odczuwać głupią satysfakcję i rzucać docinki: „A widzisz! A widzisz! Nie mówiłam?”.

» tu nas znajdziesz KAUFLAND ul. Norymberska 1

DAY SPA CASCADA ul. Szuwarowa 1

CENTRUM HANDLOWE PASAŻ 33 ul. Bobrzyńskiego 33

JAGIELLOŃSKIE CENTRUM INNOWACJI ul. Bobrzyńskiego 14

CENTRUM HANDLOWE OSIEDLE EUROPEJSKIE ul. Bobrzyńskiego 37 CENTRUM HANDLOWE PASAŻ RUCZAJ ul. Raciborska 17

PRZYCHODNIA DĘBNIKI ul. Szwedzka 27 PRZYCHODNIA RUCZAJ–ZACHODNIA ul. Zachodnia 27

MAG A Z Y N D L A N A S I O N A S

www.ruczajcafe.pl Egzemplarz bezpłatny. Nakład 12 000 egz. Na okładce: Małgorzata Iwaniuk / Fot. arch. pryw. Redakcja: Jędrzej Majka (redaktor naczelny), Agnieszka Kania (sekretarz redakcji), Mikołaj Mańko, Paweł Chmiel, Ewa Ginter (korekta), Marcin Jakubionek (projekt graficzny, skład i łamanie). Kontakt: redakcja@ruczajcafe.pl, tel. 604 400 464. Wydawca: Wydawnictwo Nemrod, ul. Chmieleniec 29/22, 30-348 Kraków, www.nemrod.pl, e-mail: biuro@nemrod.pl. Druk: Drukarnia Colonel, ul. Dąbrowskiego 16, Kraków. © Wszystkie prawa zastrzeżone. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Reklama: reklama@ruczajcafe.pl, tel. 604 400 464, tel. 694 428 866. Kolejny numer ukaże się 2.09.2014. Zamówienia na reklamy przyjmujemy do 12.08.2014.

Czekamy na listy: redakcja@ruczajcafe.pl

BISTRO 4MAT ul. Gronostajowa 7 ul. Gronostajowa 9 ul. Łojasiewicza 4 TOSCANA CONCEPT STORE ul. Wadowicka 6 D SKLEP SPOŻYWCZY AGA ul. Ceglarska 27

PRZEDSZKOLE NR 58 ul. Skośna 2

SKLEP TERESKO Skotniki ul. Batalionów Chłopskich 2 A

J&J SPORT CENTER Skotniki, ul. Winnicka 40

SKLEP SPOŻYWCZY Pychowice, ul. Skalica 28

LEWIATAN ul. Kobierzyńska 42

DELIKATESY EURO ul. Jahody 2

GALERIA HANDLOWA SOLVAY PARK ul. Zakopiańska 105

RESTAURACJA MIĘDZY-NAMI Colosseum ul. Miłkowskiego 3 A

DELIKATESY TYMBARK Pychowice, ul. Sodowa 19/9

SUPERMARKET ŁOKIETEK ul. Borkowska 17b ul. Kobierzyńska 123

GALERIA SMAKU U JACKA ul. Chmieleniec 2 ul. Szuwarowa 1

CUKIERNIA ZAJĄC ul. Grota-Roweckiego 9 ul. Kobierzyńska 93

NASZE SKLEPY AVITA ul. Kamieniecka 13

PERFECT GYM ul. Zakopiańska 62 lokal F

SKLEP WINA Z GRUZJI ul. Lipowa 6 E

CARREFOUR EXPRESS ul. Obozowa 46

KAMPUS UJ

DŻIN MARKET ul. Borsucza 12

CAFE 4MAT ul. Gronostajowa 7

KOLPORTAŻ BEZPOŚREDNI


3

Zamów zakupy on-line i przyjedź do nas Kraków, ul. Kapelanka 54 na gotowe. RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014


4

ROZMOWA MIESIĄCA

Stawiamy na ciekawość,, kreatywność i ruch rozmowa z Małgorzatą Iwaniuk, dyrektorem placówek „Edukacja XXI wieku”

Jak zrodził się pomysł założenia… szkoły? Banalnie: szukałam szkoły dla swojego dziecka, a ponieważ nie znalazłam żadnej odpowiedniej, założyłam ją sama. Udało się? Oczywiście! Zaczynałam z sześciorgiem dzieci, dziś w mojej placówce jest ponad osiemdziesięcioro uczniów. Jakie cele Pani przyświecały? Wiedziałam jedno: chcę, żeby dzieci z przyjemnością chodziły do przedszkola czy szkoły. I fantastycznie potwierdza się to wtedy, gdy rodzic dzwoni z informacją, że maluch płacze, ale dlatego, że musi zostać… w domu. (śmiech) W jaki sposób pracuje się z uczniami w Pani szkole?

Pamiętamy o utrzymaniu dobrego poziomu edukacji. Realizujemy podstawę programową, ale wykorzystujemy przy tym innowacyjne metody nauczania. Sale lekcyjne to prawdziwe laboratoria. Uczymy się w ruchu i aktywnie, co stanowi przeciwieństwo tradycyjnych metod – bezruchu, surowej dyscypliny, siedzenia w ławkach. Dziecko uczy się pracy nad sobą, samokontroli, ale także ciszy, która inspiruje. Wszystkie zajęcia prowadzone są metodami opartymi na doświadczaniu, pracujemy metodą projektu, dzięki czemu zdobywanie wiedzy to prawdziwa frajda. Kim w takim razie jest dla uczniów nauczyciel? Nauczyciel jest wsparciem, pomocą w poszukiwaniu odpowiedzi, partnerem do rozmów. Wierzymy, że ten rodzaj edukacji jest

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

kluczem do rozwoju intelektualnego, emocjonalnego oraz społecznego na miarę XXI wieku. Co wyróżnia edukację nakierowaną na przyszłość? W koncepcji szkoły zawarłam wiele obserwacji wyniesionych z mojego doświadczenia zawodowego. Na swoją edukację zarobiłam sama, gdy w wieku 17 lat wyjechałam do Mediolanu i pracowałam jako modelka, a później zostałam finalistką Miss Polonii. Pracując za granicą, dowiedziałam się, jak ważny jest język angielski, dlatego towarzyszy on nam codziennie, a pierwsze efekty już są widoczne – miejsca na podium w licznych konkursach. Oferujemy wiele zajęć rozwijających kreatywność – to ważne, by umieć się pokazać z najlepszej strony, czasami nawet zawalczyć o siebie.


Małgorzata Iwaniuk / Fot. arch. pryw.

ROZMOWA MIESIĄCA

Jakieś konkretne przykłady? Taniec oraz zajęcia umuzykalniające to niedoceniany element edukacji, a tak ważny na każdym etapie rozwojowym. Uważam, że profesjonaliści w swoim fachu są w stanie zaszczepić w dziecku pasję, dla-

że każde dziecko powinno doświadczyć obcowania z naturą, a przy okazji pracować w grupie, budując relacje. Świat nauki warto poznawać poprzez doświadczenia połączone ze zdobywaniem kompetencji społecznych. W zależności od pory roku odpowiadamy

rodzica, każde dziecko przyjmuję osobiście do szkoły czy przedszkola, często wspólnie rozwiązujemy różne problemy. By zachować tę niepowtarzalność mojej placówki, zdecydowałam, że z każdego rocznika będę miała po jednej klasie. Może to mało bi-

tego pracuję z Anią, finalistką „You can dance”, Olą – wykładowcą na PWST, Patrycją – wicemistrzynią w boksie. Kładziemy także nacisk na ekologię, zdrowie. Sport towarzyszy nam codziennie. Sami uprawiamy ogródek warzywny. Ta praca w ogrodzie jest doskonałą okazją do rozmów na temat dobrych nawyków żywieniowych, bo samodzielnie posadzone warzywa smakują jak nigdy dotąd. Innowacyjny program KIDS’ LAB GARDEN realizujemy z naukowcami z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

na nurtujące dzieci pytania, np. Dlaczego jesienią żółkną liście? Skąd się biorą kolory roślin?

znesowe podejście, ale proszę mi uwierzyć, że w życiu nie zrobiłam biznes planu dla tej działalności, a efekty i liczba chętnych przeszła moje najśmielsze oczekiwania. W jeansach jest mi po prostu wygodniej siedzieć z maluchami na dywanie, bo dla moich uczniów jestem dostępna codziennie i mam ogromną satysfakcję, wiedząc, że Maksiu od rana czeka na mnie tylko albo aż po to, by porozmawiać na „ważne” tematy.

A dlaczego taka siedziba szkoły – dom w ogrodzie? Ogród kojarzy mi się moim dzieciństwem i wakacjami u Dziadków, gdzie pachniało ziołami, truskawkami, sianem… Uważam,

Jest pani typowym dyrektorem? Chciałabym przełamać stereotyp typowego dyrektora szkoły. Garsonka, sztywne godziny pracy, biurokracja ważniejsza od człowieka – to nie dla mnie! Znam każdego

Pani zdaniem prywatne szkoły to przyszłość edukacji? Tradycyjna edukacja potrzebuje reformy. Często powtarzam: nie powinniśmy kształcić ludzi do fabryk, traktując ich przedmiotowo, nie różnicując, jest przecież tylu indywidualistów. Kreatywność, ciekawość, ruch są niezbędne do zdobywania wiedzy i jakże przydatne w życiu.

Małgorzata Iwaniuk – dyrektor szkoły oraz przedszkola, prezes fundacji „Edukacja XXI wieku”, absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej oraz psychologii, a także licznych kursów pedagogicznych, terapeutka. Pracę zawodową zaczynała od dziennikarstwa w TVN, później była rzecznikiem prasowym. W 2011 roku otworzyła własną szkołę oraz przedszkole, tworząc dla nich nowatorskie programy edukacyjne.

– Bezpieczeństwo i skuteczność – Kompleksową obsługę transakcji – Efektywną promocję ogłoszeń – Doradztwo kredytowe RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

5


6

I

K

P

Dla rozwoju infrastruktury i środowiska

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014


DOBRZE DOPRAWIONE

7

Mikołaj Mańko

chłodnik L

ato zapowiada się gorące, a ja zacieram ręce. Myślę bowiem o takich daniach, które w upalne dni smakują szczególnie dobrze. Są to na przykład chłodniki. W uproszczeniu chłodnik przypomina surówkę zalaną jogurtem lub kefirem. Takie wrażenie powstaje zwłaszcza wtedy, gdy trzeba drobno pokroić pęczki zieleniny. W tradycji wschodnioeuropejskiej do chłodnika dodaje się botwinkę. Dzięki niej chłodnik zyskuje subtelny słodko-kwaśny smak i nabiera apetycznego koloru. Potrawa ta jest lekka i zdrowa. Można by książkę napisać o leczniczych właściwościach każdego z jej składników. Gdy w upalny dzień wrócimy po pracy do domu, talerz chłodnika będzie jak znalazł.

składniki

pęczek botwinki 3 ogórki kiszone ■ 1-2 ogórki zielone ■ pół szklanki wody spod ogórków kiszonych ■ 500 ml zimnego kefiru ■ 3 łyżki śmietany ■ kilka rzodkiewek ■ koperek ■ szczypiorek ■ 4 jajka ugotowane na twardo ■ ■

O

ddzielić buraki od botwinki, obrać je i pokroić w kostkę. Botwinkę dokładnie opłukać, drobno pokroić, w garnku zalać wodą tak, żeby była przykryta, następnie dodać buraki, lekko posolić i gotować 5 minut. Po ugotowaniu odstawić wywar do wystygnięcia. Do wazy wrzucić starte na tarce o dużych otworach ogórki kiszone, obrane i pokrojone w kostkę ogórki świeże, pokrojoną rzodkiewkę, posiekany koper i szczypiorek. Dolać odrobinę wody spod kiszonych ogórków, zalać wszystko zimnym wywarem z botwinką, dodać kefir, śmietanę, pokrojone jajka i wymieszać. Doprawić do smaku wodą spod ogórków.

Mikołaj Mańko – pochodzi z Drohobycza, autor książki Kuchnia klasztorów prawosławnych. Na co dzień przewodnik po Krakowie, można go spotkać w różnych częściach miasta, zawsze w otoczeniu ludzi. Kiedy nie oprowadza turystów, zamyka się w kuchni i gotuje. Mieszka w Pychowicach.

W upalne dni chłodnik podawać prosto z lodówki. Na osobnym talerzu można przygotować ugotowane młode ziemniaki okraszone drobno pokrojonym i podsmażonym boczkiem.

slow wine

winebar

ul. Lipowa 6F

slow coffee

tel. 669-225-222 wino@krakoslowwines.pl

slow snacks

Lipowa 6F

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014


8

NA CHMIELEŃCU

Kwiaty, czyli zastrzyk dobrych emocji rozmowa z Agnieszką Stój, florystką i właścicielką kwiaciarni Florees

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014


NA CHMIELEŃCU

nie dostać bukiet kwiatów. Tak, dostaję kwiaty, nawet sporo. Zabawne jest to, że moi przyjaciele często pytają mnie, czy bukiet mi się podoba i czy jest poprawnie wykonany.

Kwiaty to pasja, zawód czy może przypadek? Hmm… O przypadku tu raczej nie ma mowy. Chociaż gdyby nie pewni ludzie, to nie wiem, jak potoczyłyby się moje „florystyczne losy”. Kwiatami interesowałam się już od dawna, szkoła średnia i później studia ukierunkowane były na jasno obrany cel. Praca z roślinami to coś, co mnie kręci. Powiedziałabym, że wykonywanie zawodu florysty to spełnienie mojej pasji. Po ten zawód pojechałam najpierw do Poznania, a później do Gelsenkirchen w Niemczech. Trzeba jechać do Niemiec, żeby móc pracować z kwiatami? No nie, niekoniecznie. Dziś już nie, ale kilka lat temu tak było. Żeby móc zaoferować usługi na najwyższym poziomie, trzeba było się uczyć od najlepszych. Zresztą, niewiele się zmieniło. Nadal dobrze jest przyglądać się pracy naszych niemieckich czy holenderskich kolegów. Choć, o czym nie wszyscy wiedzą, Holandia to kraj produkujący kwiaty, a mieszkańcy Niemiec potrafią z nich wyczarować przepiękne kompozycje, które bez przesady można nazwać prawdziwymi arcydziełami.

Fot. z arch. Florees

Czy „florystka” to łatwy zawód? Tak jest postrzegany: piękny wygląd kwiatów i ich zapach, a w szczególności to, co można z nich stworzyć, wywołuje sielankowy obraz pracy florysty. Prawda jest jednak trochę inna, nie jest to takie łatwe zajęcie. Kluczowe wydaje się poznanie teorii, np. jakie kwiaty łączyć ze sobą. Ważna jest znajomość trendów czy aktualnej mody. Aby móc właściwie tworzyć kompozycje kwiatowe, trzeba także posiadać sporo praktyki. A wreszcie, jeśli chce się zaistnieć w branży, konieczne jest włożenie sporego wysiłku w udział w pokazach i właściwe prezentowanie swoich prac. Mówi Pani o prezentowaniu swoich prac. Czy florysta to zawód dla artysty? Tak, tak został zakwalifikowany. Floryści prezentują swoje prace podczas pokazów i wystaw. Jest ich coraz więcej w całej Polsce, oczywiście w Krakowie także. Kwiaty są formą wyrażania uczuć, emocji, a duże przestrzenne kompozycje kwiatowe nadają uroczysty i podniosły charakter wielu wydarzeniom kulturalnym. Czy ja jestem artystką? Chyba tak, na pewno podczas prowadzenia pokazu. Hmm… Jednak na co dzień jestem raczej rzemieślnikiem. Choć w kwiatach zawsze dostrzegam harmonię, delikatność, spokój, niewinność, radość. Zrobiło się sentymentalnie... Aż tyle uczuć? Kwiaty towarzyszyły człowiekowi od po-

Kwiaciarnia Florees Agnieszka Stój ul. Chmieleniec 2/LU3 www.florees.pl

czątku, znane są historie ze starożytnego Rzymu, kiedy płatki róż spadały na uczestników ówczesnych przyjęć. Przez wieki były tematem dla malarzy, a przede wszystkim łagodziły negatywne, a wzmacniały pozytywne emocje między ludźmi. Dlatego, kiedy wykonuję ogromny bukiet kwiatów na specjalną okazję, wiem – jestem przekonana, że obdarowana osoba dostanie odpowiedni zastrzyk dobrych emocji. To spora odpowiedzialność. Tak, tak właśnie jest. Trzeba poznać potrzebę klienta, aby zaproponować odpowiednią kompozycję, kolorystykę, charakter kwiatów, dodatki… A Pani często dostaje kwiaty? Szewc bez butów chodzi…? Prowadząc kwiaciarnię Florees przy ul. Chmieleniec, widzę, dotykam i przycinam kwiaty na co dzień, jednak to coś innego niespodziewa-

Bukiet kwiatów dla eksperta poproszę? Tak, wszyscy znajomi wiedzą, że – oprócz kwiaciarni Florees „na Chmieleńcu” – prowadzę też placówkę szkoleniową, kursy i warsztaty florystyczne. Jak wcześniej wspomniałam, spotkałam ludzi, którzy nie tylko zarazili mnie florystyką – sztuką profesjonalnego układania kwiatów, ale przede wszystkim przekazali mi wiedzę i własne doświadczenie. Uczyłam i ciągle uczę się od najlepszych. Sama też postanowiłam szkolić zainteresowane osoby i przekazywać im swoje doświadczenie, dlatego założyłam Małopolskie Centrum Edukacji Florystycznej. To MCEF wystawia prace, kreuje nowe trendy i podnosi poziom rzemiosła florystycznego. Jako wykładowca florystyki oceniam prace innych. W ubiegłym roku, jako techniczny członek jury, oceniałam kompozycje kwiatowe podczas krakowskiej „Mocy Bukietów”, organizowanej co roku 15 sierpnia na Małym Rynku. W tym roku będę oceniać wianki podczas Nocy Świętojańskiej. Kursy i warsztaty – to brzmi ciekawie. Kto w nich uczestniczy? Wszyscy chętni. Przyjeżdżają do nas ludzie z całej Polski. Jedni uczą się zawodu, inni układanie kwiatów traktują hobbystycznie, jeszcze inni chcą założyć własny biznes kwiatowy, np. ślubny. Ślubny biznes kwiatowy? Oczywiście. Jest jeszcze florystyka funeralna, biznesowa, okolicznościowa, wnętrz... Oprawa kwiatowa ślubów to przestrzeń, w której czuję się najlepiej... Tak, to trudne zadanie, ale ja nie lubię drogi na skróty (śmiech). Ślub to ten jedyny, wyjątkowy dzień dla Pary Młodej. Pani Młoda to osoba, która nie może w tym dniu martwić się o to, czy kwiaty będą właściwe, bo to florysta, poprzez profesjonalny serwis, jest odpowiedzialny za to, żeby nie było żadnej „wpadki”. Czego więc Pani życzyć w tak pięknym kwiatowym otoczeniu? Chciałoby się powiedzieć: samych radosnych okazji do wręczania kwiatów! Agnieszka Stój – absolwentka Polskiej Szkoły Florystycznej w Poznaniu i Wydziału Ogrodniczego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Zajmuje się wykonywaniem artystycznych kompozycji florystycznych, jest pasjonatką kwiatów i roślin. W wolnym czasie lubi upiec zawijany makowiec, a także jazdę na rowerze i strzelanie z broni krótkiej na strzelnicy. Mieszka i pracuje przy ul. Chmieleniec.

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

9


10

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014


NIANIA NA RUCZAJU

Jak mówić do dzieci? Część II

K

rzyk, negatywne emocje i zdenerwowanie za wszelką cenę próbujemy sobie darować, kiedy zwracamy się do dziecka, o czym była mowa poprzednio („Ruczaj Cafe” 4/2014). Na co jeszcze trzeba zwrócić uwagę w czasie rozmawiania z małym człowiekiem? Warto od samego początku uczyć go otwartego komunikowania swoich uczuć, ale zacząć trzeba, jak zwykle, od siebie. Bardzo często czujemy jedno, a mówimy coś zupełnie innego. Ostre „Ile razy ci mówiłam, żebyś nie rozrzucał zabawek!” rzucone w stronę dziecka znaczy przecież tyle, co „Bardzo mnie złości to, że rozrzucasz zabawki, bo lubię, kiedy w domu jest porządek”. Ta druga wersja komunikatu nie jest oskarżeniem dziecka, ale zwróceniem mu uwagi na to, że ważne są także potrzeby innych domowników i że powinno brać je pod uwagę. Zamiast „Przestań się kiwać na krześle!” można przecież powiedzieć „Niepokoję się, kiedy krzesło nie stoi na czterech nogach, bo to niebezpieczne i może ci się stać krzywda”. W ten prosty sposób dajemy dziecku do zrozumienia, że każdy człowiek coś czuje, a także upewniamy je w tym, że jest dla nas bardzo ważne. asne komunikowanie potrzeb i zasad to także dobry punkt wyjścia do wypracowania kompromisu, np. przy podziale prac domowych lub utrzymaniu równowagi między przyjemnością a obowiązkami. W tej kwestii najistotniejsza jest konsekwencja i trzymanie się podjętych ustaleń. Kto ma o tę konsekwencję dbać? Oczywiście dorosły. To my, swoim zmęczeniem, lenistwem albo złymi nawykami rzucamy słowa na wiatr i oduczamy dzieci brania na serio tego, co do nich mówimy. Skoro zostało powiedziane, że słodycze są na deser po ładnie zjedzonym biedzie, wyciągamy je dopiero wtedy, gdy posiłek przebiegał w spokoju i każdy zjadł swoje danie bez marudzenia. Jeśli stało się inaczej, spokojnie tłumaczymy, że wspólne ustalenie nie zostało spełnione i z przykrością musimy odwołać czekoladową ucztę. Uleganie w takiej sytuacji błaganiom, łzom czy tupaniu to najgorsze z możliwych wyjście. Dziecko instynktownie będzie się domagać ulubionego

J

niania Ania

smakołyku, ale wystarczy uzbroić się w cierpliwość i przeczekać jego wybuch, aby móc jeszcze raz wytłumaczyć, że bardzo zależy nam na dotrzymywaniu słowa i dlatego słodycze poczekają do następnego razu. Dzieci bardzo szybko ulegają emocjom i równie szybko godzą się ze „stratą”, a my zyskujemy szansę na wychowanie kogoś, kto rozumie, że każdy nasz czyn i każda decyzja niesie za sobą określone konsekwencje. Jak inaczej uświadomimy dziecku konieczność odpowiedzialności za własne czyny? Aktywne słuchanie to jedna z najtrudniejszych umiejętności komunikacyjnych, ale można ją w sobie wyrobić metodą systematycznych i cierpliwych ćwiczeń. Najważniejsze jest uważne skupienie się na osobie, która do nas mówi. Ogromne znaczenie ma tutaj mowa ciała – w miarę możliwości patrzenie na mówiącego, nieodwracanie oczu, potakiwanie głową oraz werbalne potwierdzanie słuchania i – słyszenia. Przydają się wtedy krótkie komunikaty zwrotne, np. „tak?”, „no popatrz”, „naprawdę?”, „ojej”, „a to ciekawe”, „och, jak mi przykro”. obrze sprawdza się także parafrazowanie tego, co usłyszeliśmy, żeby z jednej strony pomóc dziecku nazwać emocje, a z drugiej dać mu poczucie, że zostało dobrze zrozumiane. Kiedy słyszymy „Ela jest głupia, nie będę się z nią więcej bawić!”, naszą pierwszą reakcją nie powinno być narzucające się: „Nie wolno tak mówić!”, tylko uświadomienie dziecku, co tak naprawdę się dzieje z jego odczuciami w relacji z rówieśnikiem. Wypowiedź „Och, ale musisz być rozzłoszczony. Zastanawiam się, co takiego zrobiła Ela, że nie chcesz się z nią bawić?” otwiera pole do dalszej rozmowy i daje szansę wyjaśnienia sytuacji. A także, co najważniejsze, nie jest oskarżaniem, karaniem i zaprzeczaniem naturalnych emocji. Przyjrzenie się naszej komunikacji z otoczeniem i obserwacja, jak zmiana naszego sposobu mówienia wpływa na reakcje innych, może stać się fascynującą przygodą. Po wakacjach kolejny fragment tej przygody, a w nim m.in. o sile słowa i o tym, czego n i g d y nie wolno powiedzieć dziecku.

D

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

11


12

ŚWIAT WEDŁUG MAJKI

Jędrzej Majka

Na jedwabnym

szlaku Z

Samarkandy wyjechałem bladym świtem. Mój bagaż powiększył się o ręcznie haftowaną starą makatę. Kupiłem ją za kilka dolarów na straganie w pobliżu meczetu. Na trasie Samarkanda-Buchara najciekawszym, a zarazem najsmaczniejszym miejscem była czajchana, przy której mieliśmy dwudziestominutowy postój. Taki na szybką przekąskę i toaletę. Z kuchni wydobywał się zapach tłuszczu i kolendry, bo w Uzbekistanie jada się głównie baraninę, a do smażenia używa się łoju z ogona barana lub oleju z bawełny. Zamówiłem zupę. Szurpa była ugotowana na żeberkach jagnięcych. Do mięsa dodano cebulę, marchew, pomidora, paprykę, ziemniaki i dużo zieleniny. Stary Uzbek przechylił wielką chochlę tylko do połowy, a mój talerz natychmiast się napełnił. Zapach, jaki wydobywał się z talerza, był zniewalający. Syty mogłem jechać dalej jedwabnym szlakiem. Kolejnym przystankiem na mojej drodze była Buchara.

Z

reguły unikam hoteli. Wolę wynająć pokój przy rodzinie. Wówczas mam możliwość przyglądania się: co jedzą? co czytają? czym się interesują? W Bucharze poniosłem klęskę. Namiary na panią Maszę dostałem od znajomych. Zadzwoniłem z Samarkandy, by ostatecznie się umówić. – Będzie pan bardzo zadowolony – mówiła. – Mieszkanie jest blisko starego miasta.

Za te pieniądze nie znajdzie pan nic tańszego. Masza miała polskie korzenie. Była starą panną. Uczyła języka rosyjskiego w technikum. Mieszkała sama w trzypokojowym mieszkaniu. Było to zwyczajne blokowisko, prawie godzinę drogi od starego centrum. Jak się później okazało, za pokój na odludziu płaciłem dwa razy więcej niż zapłaciłbym za pokój w hoteliku w zabytkowej części miasta. Właściciele przekształcają bowiem stare domy zbudowane z suszonej gliny w urokliwe hoteliki. Więcej prawdziwego Uzbekistanu można było znaleźć w hotelu niż u Maszy. Każdego ranka musiałem opuścić mieszkanie. Powrót był możliwy dopiero po godzinie osiemnastej, kiedy Masza wracała z technikum do domu. Co jadła? Co czytała? Czym się interesowała? We wszystkim była bardzo radziecka. Kulturą uzbecką raczej pogardzała. Nie chciałbym być jej uczniem.

B

Buchara, podobnie jak Samarkanda, zawdzięczała swój rozwój położeniu na szlaku handlowym z Azji Środkowej do Europy. I, tak jak Samarkanda, była niszczona przez Czyngis-chana, aż w końcu trafiła w ręce Rosji. Stara część miasta usytuowana jest wokół basenu z osiemnastego wieku. W porównaniu z Samarkandą o wiele więcej tu meczetów, medres, bazarów i mauzoleów. Większość z nich pocho-

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

dzi z szesnastego, siedemnastego i osiemnastego wieku. Miasto w mieście – tak należy określić twierdzę Ark. Od reszty Buchary jest oddzielona grubymi murami. Pochodzi z dwunastego stulecia. Przysiadłem pod minaretem Kaylan. Zbudowano go w 1127 roku. Mierzy czterdzieści sześć metrów. A jego średnica ma dziewięć metrów u podstawy i sześć u szczytu. Mówi się, że Czyngis-chan był tak zachwycony budowlą, że kazał ją oszczędzić. Jednak minaret nie tylko wskazywał drogę kupcom podążającym jedwabnym szlakiem, budził też grozę. Nazywany jest również minaretem śmierci, bo dokonywano na nim egzekucji przestępców i rewolucjonistów. Zrzucano z niego także kobiety, które odsłoniły twarz przed obcym mężczyzną.

Z

miasta wyjechałem bladym świtem. Mój bagaż tym razem powiększył się o kilka ceramicznych misek. Kupiłem je w pobliżu medresy Char Monor z czterema minaretami. Kolejny przystanek – Chiwa. Miasto, które nie cieszyło się dobrą sławą. Aż do końca dziewiętnastego wieku handlowano tam ludźmi. W autobusie siedziałem przyklejony do szyby. Siedemdziesiąt procent powierzchni kraju zajmują pustynie, a na dziesięciu procentach użytków rolnych uprawia się bawełnę. – To nasze białe zło-


Bazar w Chiwie / Fot. Jędrzej Majka

ŚWIAT WEDŁUG MAJKI

to – powiedział Turkmen siedzący obok. W tej części kraju mieszka sporo Turkmenów i Kazachów. Bawełna to główny produkt eksportowy Uzbekistanu, a zarazem spore źródło dochodu. Uzbekistan zajmuje piąte miejsce na liście największych producentów bawełny. Wyprzedzają go USA, Indie, Chiny i Pakistan. Produkcja znajduje się pod całkowitą kontrolą państwa. Wszystko ustala rząd. Najpierw dostarcza nasiona, a potem skupuje plony za cenę w granicach dwudziestu procent cen światowych.

Muhammeda, i kolejny pałac i kolejną medresę, i kolejny meczet. Wokół panowała absolutna cisza i spokój. Zupełnie inaczej było w ciągu dnia, kiedy pod bramy twierdzy przyjechały autokary z setkami turystów. Niespodziewanie każda uliczka została udekorowana szeregiem kolorowych budek z kiczowatymi pamiątkami. A największą atrakcją dla przyjezdnych było zrobienie pamiątkowej fotografii na wielbłądzie… Chiwa zachwyca swoim pięknem tylko o wschodzie lub po zachodzie słońca.

D

Z

o Chiwy dojechałem przed zachodem słońca. Stare miasto, twierdza Ichan Kala, otoczone jest glinianym murem o długości ponad dwóch kilometrów i wysokości ośmiu metrów. W środku pięćdziesiąt zabytkowych budowli i dwieście pięćdziesiąt starych domów. Zamieszkałem w jednym z nich, przerobionym na hotel. Miasto sprawiało wrażenie wymarłego. Wieczorny spacer był wyjątkowy. Sfotografowałem wieżę Kalta Minor i Islam Hodża, pałac Kunya Ark i Tasz Hauli, medresę Muhammad Aminchan, mauzoleum Seid Alaiddin i Pachławan

miasta wyjechałem o zmroku. Mój bagaż znowu się powiększył: w moim plecaku znalazł się wielki ceramiczny talerz zawinięty w gazety. I tym razem nie mogłem się powstrzymać. Przy ulicy mieścił się zakład, w którym wyrabiano miski i talerze. W kącie siedziała młoda dziewczyna i ozdabiała je niebieską farbą. Kolejny przystanek – znowu Taszkent. Do pokonania miałem tysiąc dwieście kilometrów. W nocy zrobiło się zimno. Na pustyni temperatura spadała o dwadzieścia stopni Celsjusza. Autobus zatrzymywał się co trzy godziny. Były to piętnastominuto-

we postoje. Podczas nich toaleta stawała się rytuałem. Autobus zjeżdżał na pobocze. Asfaltowa droga wyznaczała podział. Kobiety na lewo, mężczyźni na prawo. Kobiety przykucały w grupie. Mężczyźni ustawiali się w rzędzie, jeden przy drugim. Podczas pierwszych dwóch postojów odpuściłem sobie udział w tym przedstawieniu, ale na trzecim nie było to już możliwe. Ponieważ zapragnąłem odrobiny intymności, poszedłem jakieś dwadzieścia metrów w głąb pustyni. – Węże – usłyszałem i natychmiast potulnie wróciłem pod autobus. Rozbawienie moich współpasażerów nie miało końca. Na znak solidarności małżeństwo, które siedziało przede mną, poczęstowało mnie melonem. Wziąłem kawałek i zacząłem śmiać się razem z nimi. Czekała nas jeszcze długa podróż przez pustynię Kyzyl-kum. www.blog.jedrzejmajka.pl

Jędrzej Majka – w każdą podróż zabiera aparat fotograficzny. Ulubiony kierunek: Wschód. Autor książek: Kresy. Śladami naszych przodków (2002), Ostatni dzień Lwowa (2004), Pociąg do świata (2010) oraz albumów fotograficznych: Lwów. Trzy eseje (2005), Ukraina (2006), Kresy (2009), Mistyczne Kresy (2013). Mieszka na Nowym Ruczaju.

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

13


14

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014


OFERTA LATO 2014 REKRUTACJA NA KURSY MATURALNE I GIMNAZJALNE NA ROK

2014/2015 JUŻ OD 375 ZŁ/SEMESTR ZAPISZ SIĘ DO 31.06.2014 I UZYSKAJ NAWET 25% RABATU

Aktywne wakacje z nauką !! Wykorzystaj efektywnie czas i zapisz się na wakacyjne warsztaty geograficzne!

20 zł/godz.

KOREPETYCJE: - w ofercie wszystkie przedmioty szkolne - geografia 25 zł/godz.

WYNAJEM SAL SZKOLENIOWYCH: - pierwsza godzina wynajmu tylko 15 zł !. - internet bezprzewodowy gratis

POLUB NAS JUŻ DZIŚ : FACEBOOK.COM\EDUPROFIT24 TWITTER, BLOGGER, GOOGLE PLUS, YOUTUBE ORAZ NASZ BLOG NA WWW.EDUPROFIT.PL KOMENTUJ Z NAMI !!! CODZIENNIE NOWE I KONTROWERSYJNE TEMATY !!!

N

iepubliczne Przedszkole „Smerfy” działa od 2004 r., zapewniając dzieciom idealne warunki do wszechstronnego rozwoju. Przedszkole dopasowuje swoją ofertę edukacyjną do indywidualnych potrzeb każdego dziecka, pozwalając mu na własną rękę eksplorować swoje możliwości i poszerzać umiejętności. Wychowawcy dbają o harmonijny rozwój każdego dziecka, diagnozując jego uzdolnienia i mocne strony, a następnie rozwijając je podczas zajęć. Wszystkie zajęcia dla przedszkolaków uwzględniają ich różnorodne potrzeby, dzięki czemu nie są nudne i bawiąc – uczą. Dzieci uczone są szacunku do przyrody, poszanowania zdrowia i postępowania zgodnego z kodeksem moralnym. Przedszkole współpracuje z rodzicami, uwzględniając ich oczekiwania, wspomaga rodziców w wychowaniu dziecka, współdziała z nimi w celu stworzenia spójnego programu rozwojowego dla każdego malucha. Dziecko jest w centrum wydarzeń, a jego rozwój i dobre samopoczucie są najważniejsze.

15

Przedszkole ma bogatą ofertę zajęć dodatkowych: rytmika, nauka języka angielskiego, lekcje tańca towarzyskiego i orientalnego, judo, basen, zajęcia fakultatywne dla dzieci szczególnie uzdolnionych, atrakcyjne wycieczki po Krakowie i poza miasto. Przedstawienia teatralne i różnorodne zajęcia w przedszkolu sprawią, że najmłodsi nie będą mogli narzekać na nudę. Podczas zajęć przedszkolaki uczą się poznawać i rozumieć otaczający je świat i kulturę. Wykwalifikowana kadra pedagogiczna oraz zespół specjalistów – psycholog, logopeda, nauczyciel rytmiki i gimnastyki korekcyjnej – dbają, żeby każdy dzień w przedszkolu był dla maluchów niezapomnianą przygodą.

Zapraszamy do nowo otwartego przedszkola przy ul. Karola Bunscha 20 w Krakowie (osiedle Zielona Polana). W sprawie zapisu dziecka prosimy o kontakt: tel. 509 565 588 lub 12 265 24 95.

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014


16

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.