Głos Polonii nr 69

Page 6

6 GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

Opowieści Lady Buni Jolanta Lipińska - lat 44, urodzona w Jarosławiu na Podkarpaciu, od pięciu lat na emigracji, zamieszkała w Nowym Jorku na Brooklynie. W Polsce pośredniczka w obrocie nieruchomościami. W USA sprzątaczka, niania, opiekunka osób starszych. Jednym słowem Lady Bunia!

Letnie wspomnienia Poci¹g zatrzyma³ siê pomiêdzy stacjami. Spojrza³am za okno i moim oczom ukaza³o siê wielkie drzewo morwy. Pierwsze spojrzenie i wspomnienie.... Mam kilka lat, mo¿e piêæ mo¿e siedem, nie wiêcej. Czerwieñsk nad Odr¹, wakacje u babci Gieni. Wracamy z dworca PKP, tam wzd³u¿ drogi prowadz¹cej od budynku dworca do ulicy g³ównej, rosn¹ morwy, stare wielkie morwy. S¹ tak wysokie, ¿e mam wra¿enie, i¿ siêgaj¹ nieba, tajemnicze i maj¹ mnóstwo owoców. Dziadek Edmund zrywa je nam, ten smak ... niezapomniany. Pod moimi ma³ymi stópkami poniemiecka droga z tzw. kocich ³bów. Tylko tam widzia³am takie ulice, uwielbia³am je, by³y takie ciekawe i fascynuj¹ce. Kocham to malutkie miasteczko, zielone,w centralnym punkcie koœció³ œw.Wojciecha stoj¹cy na rozdro¿u, jedna restauracja, pawilon handlowy, sklep spo¿ywczy i biurowiec. Dooko³a miasteczko otulone lasem, nieopodal babci bloku basen odkryty. W tamtych czasach to by³ luksus. Na basenie spêdzamy z mam¹ ca³e dnie. Lody „Bambino” i ich niesamowity smak, ¿adne nigdy nie by³y równie dobre. Mama m³oda w piêknym kolorowym jednoczêœciowy stroju k¹pielowym. Mamo! Jaka Ty by³aœ zgrabna, nogi szczup³e siêgaj¹ce nieba, szerokie biodra, w¹ska talia, wielki biust, w¹skie ramiona, d³ugie szczuplutkie rêce. Zazdroszczê Ci! Czy ja nie mog³am odziedziczyæ figury po Tobie?! Nasza mama by³a najzgrabniejsza, naj³adniejsza i najlepiej p³ywaj¹c¹ mam¹ na basenie. Spacery do kamienicy na M³yñskiej do pani Gniazdowskiej. Du¿y stó³ na œrodku nie wiem czy to by³a kuchnia czy pokój, chyba kuchnia. Zasiada³am z doros³ymi przy tym¿e stole. Chcia³am byæ doros³a. S³ucha³am opowieœci co u kogo, kto siê o¿eni³, komu urodzi³o siê dziecko, kto umar³, wspomnieñ mamy lat dzieciêcych, z czasów kiedy mieszka³a w tym domu. Pani Gniazdowska parzy³a kawê, dla mnie herbatê w szklance z koszyczkiem, dolewala soku do mojej herbaty. Czu³am siê wyj¹tkowo, zas³uchana w te opowieœci siêga³am do torebki po „papierosa”. Mama pali³a, bo wtedy wszyscy palili wszêdzie, nawet przy dzieciach. Nie przeszkadza³ mi smród klubowych krakowskich. Moje „papierosy” to by³y skrêcone papierki po cukierkach, zak³ada³am nogê na nogê,

s¹czy³am herbatkê i pali³am. Jaka ja by³am wtedy doros³a. Œwiat doros³ych by³ taki fascynuj¹cy. Œmieszna by³am, taka stara maleñka. Pamiêtam jak zagl¹da³am do swojej torebki z nadziej¹, ¿e jestem ju¿ kobiet¹, a tu pud³o! Za ka¿dym razem ten sam widok - lusterko okr¹g³e w oprawie z miêkkiego plastiku, moje „papierosy” grzebieñ i wykrochmalona i posk³adana w kostkê chusteczka do nosa. Nuda! W torebce mamy ci¹gle coœ siê dzia³o, panowa³ artystyczny nie³ad i ¿y³a swoim ¿yciem, tam by³y nieustaj¹ce zmiany. Czary jakieœ. By³a zawsze pe³na skarbów. Klucze do domu, kluczyki do samochodu, portfel zawsze bardzo gruby, pêkaj¹cy w szwach, kosmetyczka, papiery, dokumenty, ksi¹¿eczka zdrowia, bilety na poci¹g - te by³y wykonane z papieru grubego trochê jak tektura i mia³y specyficzny zapach. Bilety na autobus, znaczki pocztowe, grzebieñ z r¹czk¹ i sama nie wiem co jeszcze. Marzy³am aby w mojej torebce by³o tyle skarbów. Teraz jak zajrzê do torebki to nie mam w¹tpliwoœci - jestem KOBIET¥! A mo¿e nawet dwiema, s¹dz¹c po zawartoœci. Ba³agan nieustaj¹cy, nie wiem kto go robi, bo ciagle tam sprz¹tam. Dziœ jak otworze to znajdê, klucze, trzy portfele, piêæ d³ugopisów (te le¿¹ chyba tylko po to, ¿eby nie znaleŸæ ¿adnego kiedy potrzebujê coœ zapisaæ, podpaski, d³ugie na kilometry rachunki ze sklepu, kilka nieotwartych listów, pude³ko z jedzenia do pracy, dowody zbrodni czytaj papierki po s³odyczach, gumki do w³osów, okulary przeciws³oneczne. Kiedyœ znalaz³am zu¿ytego pampersa, a przecie¿ moje dzieci maj¹ 27 i 17 lat. Po prostu wychodz¹c z pracy zabra³am z za³o¿eniem, ¿e wyrzucê do kosza ko³o swojego domu. W³o¿y³am wiêc pampersa do torebki no i... zapomnia³am o nim. Kolejny smak Czerwieñska i w³aœciwie najwa¿niejszy, wiod¹cy, kultowy! Smak, którego nie odnalaz³am do dziœ to serek homogenizowany o smaku truskawkowym. By³ w papierowym kubeczku z papierow¹ przykrywk¹ wk³adana do œrodka kubeczka. Ten smak by³ tak nieziemski, ¿e nawet dziœ po czterdziestu latach œliniê siê na samo wspomnienie. Da³abym siê zabiæ za ten serek! Ile¿ ja tych truskawkowym serków w ¿yciu kupi³am i spróbowa³am i nigdy nie znalaz³am tego smaku, nigdy! Ciekawe czy jeszcze taki tam pro-

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

dukuj¹? Na top liœcie by³y te¿ „szneki z glancem” - dro¿d¿owe zawijane bu³eczki z lukrem. Palce lizaæ! „Pyry z gzika” te¿ od babci, te króluj¹ u mnie w obiadowym repertuarze ka¿dego lata. To nic innego jak m³ode ziemniaczki gotowane ze skórka, ser bia³y mieszany ze œmietana cebula i szczypiorkiem. Pychota! Babcia mieszka³a w œrodkowym bloku na ul.Zielonogórskiej. Na dole przed blokiem by³ przystanek autobusowy MPK i chyba kiosk RUCHU. Mieszkanie -kawalerka usytuowana na czwartym piêtrze bez windy. Jak ta moja mama co roku by³a w stanie zatarga tam nasze walizki - nie wiem. Mieszkanie z maleñkim przedpokojem w nim tajemnicza szafka w œcianie. Drzwiczki do niej by³y w mojej wyobraŸni drzwiami do innego œwiata. Ilekroæ babcia wysz³a z domu zakrada³am siê do tej szafki i szuka³am skarbów, robi¹c ba³agan na ca³e mieszkanie. Koñczy³o siê zawsze tak samo - opiernicz, a babcia potrafi³a krzyczeæ. Ale pokusa by³a silniejsza, ¿al za grzechy zawsze trwa³ do nastêpnego razu...ha,ha. Du¿y pokój (du¿y by³ tylko z nazwy) by³ w centrum mieszkania. Z niego wchodzi³o siê do malutkiej kuchni z dziwnym ma³ym oknem usytuowanym bardzo wysoko. Przynajmniej tak mi siê wtedy wydawa³o. Kuchnia by³a w kolorze bieli i bardzo jasnego b³êkitu. Wejœcie do sypialni równie¿ by³o z du¿ego pokoju. Na jednej œcianie du¿e okno, na trzech pozosta³ych drzwi. We wnêce za wejœciowymi drzwiami sta³ kredens, na œrodku stó³ z krzes³ami, wersalka, w rogu ko³o kuchni stolik z telewizorem. Jak myœmy siê tam mieœcili w wakacje? Nie mam pojêcia. Mieszkanie mia³o okna na po³udniowy-zachód, wiêc by³a tam „lampa”, zero przewiewu, bo okna na jedna stronê. U babci zawsze perfekcyjnie czysto i zawsze, podkreœlam zawsze, pachnia³o œwie¿o zaparzon¹ kaw¹. Na stole krzy¿ówka i chiñski (nigdy inny) d³ugopis. W pobli¿u, gdzieœ pod rêk¹, robótka na szyde³ku. Babcia Gienia niczym królowa El¿bieta, zawsze elegancka, uczesana. Nigdy, przenigdy nie widzia³am babci z t³ustymi w³osami czy w poplamionej od gotowania bluzce. Nigdy nie mia³a ba³aganu i garów w zlewie. Jak Ona to robi³a? Taka jest do dziœ – DAMA. A dam¹ siê trzeba urodziæ. Jedno drzewo morwy, a tyle wspomnieñ...


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.