Kurier WNET Gazeta Niecodzienna | Nr 54 | Grudzień 2018

Page 35

GRUDZIEŃ 2O18 · KURIER WNET

W·I·E·L·K·O·P·O·L·S·K·A

N

iektóre zdiagnozowały Morawieckiego jako pacynkę Merkel, inne jako sługusa Żydów, ale wszystkie powodują zniechęcenie niepodległościowego elektoratu. Nie ma transferu rozczarowanych do narodowców czy Kukiza – ci patriotyczni wyborcy po prostu znikają! Bardzo celnym ciosem jest opinia, że „rząd PiS jest najbardziej proizraelskim rządem w III RP” (co nie przeszkadza zarzutom o antysemityzm). Jako przykład filosemityzmu Kaczyńskich podaje sięwstrzymanie ekshumacji w Jedwabnem czy reaktywację loży B’nai B’rith („prezydent Mościcki rozwiązał, a Kaczyński przywrócił”). Prawdą jest, że ta żydowska loża masońska przywróciła się sama, nikogo nie pytając o zgodę, a prezydent Kaczyński wysłał tylko list – może zbyt uniżony w wymowie. Zarzuca się też rządowi konsultowanie ustaw z Izraelem zapominając, że ustawa o IPN z 1998 roku też podlegała takiej konsultacji (na życzenie Tel Avivu dopisano wtedy paragraf o penalizacji „kłamstwa oświęcimskiego”). Zresztą państwa znacznie

Dokończenie ze str. 1

Ile mamy suwerenności? Jan Martini potężniejsze od Polski też konsultują swoje ustawodawstwo z szeroko pojętą „stroną izraelską”. Mało ludzi w Polsce zdaje sobie sprawę z ograniczeń naszej suwerenności wynikających choćby z przynależności do Unii Europejskiej. Czujemy się częścią zachodniej wspólnoty i bardzo chcieliśmy stać się „normalnym krajem Zachodu”, ale powinniśmy byli czuć się zaniepokojeni faktem, że wprowadzają nas do UE „socjaldemokraci” Miller z Kwaśniewskim. Jednak w powszechnym entuzjazmie nikt nie zwracał uwagi na takie drobiazgi. A ostrzeżenia były. Karl Lamers, poseł do Bundestagu, w 2000 roku powiedział: „Członkostwo w Unii oznacza też rezygnację

z suwerenności. Z pewnością nie jest to łatwe dla Polski ani dla innych kandydatów”. Romano Prodi, przewodniczący Komisji Europejskiej, dwukrotny premier Włoch, a przede wszystkim agent

Jaki będzie wyrok nieza­ wisłego Trybunału Spra­ wiedliwości, musiała już wiedzieć (pocztą pan­ toflową) sędzia Gersdof polecając, żeby stawił się u niej premier Mora­ wiecki i komunikując mu „warunki brzegowe”.

KGB (jak ujawnił Mitrochin) powiedział: „Celem integracji ma być budowanie federalnej Europy (...) dotychczasowy kształt państw narodowych nie ma racji bytu”. Zresztą wchodziliśmy do zupełnie innej Unii, z Wielką Brytanią, a nie do folwarku niemieckiego. Jeśli idzie o demokrację czy praworządność, to UE chyba niewiele się różni od Wspólnoty Niepodległych Państw. Unijna ingerencja w naszą ustawę o reformie sądownictwa jest pozbawiona traktatowej podstawy – czyli nielegalna. Kiedy w demokratycznych wyborach w Austrii zwyciężyła partia prawicowa Joerga Haidera, wynik bardzo się nie spodobał w Brukseli. Nałożono więc na Austrię sankcje... bez podstawy prawnej. Następnie, w trosce

o legalność takich akcji w przyszłości, na szczycie w Nicei przyjęto tryb nakładania kar. Ciekawostka: kara może być nałożona nie tylko w wypadku złamania prawa przez państwo członkowskie, ale także jeśli... istnieje niebezpieczeństwo jego złamania (sic!). Warto pamiętać, że UE przewiduje bardzo poważne sankcje finansowe – bez wyz­ naczenia górnego pułapu kar! Artykuł 171 traktatu z Maastricht brzmi: „Jeżeli Trybunał Sprawiedliwości stwierdza, że państwo członkowskie nie wypełnia zobowiązania wynikającego z niniejszego traktatu, państwo to jest zobowiązane podjąć konieczne działania celem zastosowania się do orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości (...) Jeżeli państwo członkowskie nie podejmie działań, komisja określa wysokość kary stosownie do okoliczności”. To dlatego musieliśmy zostawić las na pastwę kornika i dlatego musimy odstąpić od reformy sądów. Jaki będzie wyrok niezawisłego Trybunału Sprawiedliwości, musiała już wiedzieć (pocztą pantoflową) sędzia Gersdof polecając, żeby stawił się u niej

3

premier Morawiecki i komunikując mu „warunki brzegowe”. Z pewnością rozmowa była nagrana (starym sowieckim zwyczajem) i potem „wyciekła” do niemieckiego Onetu, by upokorzyć premiera. Donald Tusk zaangażował jako ministra finansów „angielskiego ekonomistę, profesora Rostowskiego”, nie mającego obywatelstwa polskiego. Po jakimś czasie okazało się, że minister – poprzednio wykładowca na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim Sorosa w Budapeszcie – nie jest ekonomistą ani profesorem (niewątpliwie profesorem był jego ojciec Rothfeld-Rostowski). Minister wydzielił gabinet dla „zew­ nętrznego eksperta” od podatków. Pani „zewnętrzny ekspert” okazała się miła sercu red. Michnika. Podatkami jako lobbysta zajmował się też przewodniczący komisji „Przyjazne państwo” – Janusz Palikot, który przeszedł na judaizm i został członkiem loży B’nai B’rith. Gdzie się podziały pieniądze z VAT – nie wiadomo. I to wszystko najlepiej świadczy o zakresie naszej suwerenności. K

„Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco”. Może jednak, mimo wielu przeszkód, sprawdzą się słowa piosenki i w 2020 r. w Leszczach koło Kłodawy powstanie Centralny Magazyn Próbek Geologicznych. Minister Środowiska odwołał kuriozalną decyzję wstrzymującą inwestycję wydaną 2 lata temu przez Głównego Geologa Kraju Mariusza Jędryska. Zmiany następują jak w kalejdo­ skopie, więc zobaczymy, jaki będzie finał tej dziwnej historii. Na razie, przy okazji tych kompromitujących wydarzeń, można prze­ prowadzić szerszą analizę porażki wyborczej PiS w samorządach Wielkopolski. Już wiemy, że wyborcy nie będą głosowali na obiet­ nice, potrzebują konkretów, ale nie lubią też, jak ktoś ich oszukuje i manipuluje.

Cóż tam, panie, w polityce? Geolodzy trzymają się mocno

D

ym po wyborczym maratonie na przełomie października i listopada 2018 r. powoli opada. Życie po wyborach powoli wraca na normalne tory i wszys­ cy zapominają niedawne emocje, które dzieliły lub łączyły Polaków. Wyborcy zaczynają zajmować się swoimi sprawami, a politycy formują koalicje samorządowe. W moim rodzinnym mieście, podobnie jak w wielu innych miastach w Polsce, wybory był to konkurs między Prawem i Sprawiedliwością a Koalicją Obywatelską. W Koninie walka o fotel prezydenta rozegrała się między Zenonem Chojnackim (PiS) i Piotrem Korytkowskim z KO. W pierwszej turze wynik był pozytywny dla kandydata PiS (30,48%: 25,53%), jednakże wyniki drugiej tury już nawiązywały do tendencji obserwowanej w miastach w całej Polsce. Finalnie kandydat

Danuta Franczak roztoczono przed wyborcami wystarczających perspektyw rozwoju regionu lub nikt nie uwierzył w to, co obiecywano. Oczywiście ktoś powie, że przecież obiecano ogromne pieniądze na rozwój lokalnej infrastruktury drogowej w całym kraju. Pojawił się też szereg inicjatyw lokalnych. Uruchomiono odwiert geotermalny w Kole. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przeznaczył 14 mln złotych na wykonanie kolejnego odwiertu o głębokości 2200 m w Turku. Przewidywana wydajność wynosząca 200m3/h powinna rozwiązać problemy z ogrzewaniem mieszkań. Generalnie to prawda, ale wszystko było robione na ostatnią chwilę, gdyż decyzję podjęto latem 2018 roku. Mieszkańcy Wielkopolski nie są głupi i niejedno już widzieli. Nie wierzą już w puste obietnice i chcą efektów, a te

Obiecano ogromne pieniądze na rozwój lokalnej infrastruktury drogowej. Uruchomiono odwiert geotermalny w Kole. NFOŚiGW przeznaczył 14 mln zł na kolejny odwiert w Turku. Przewidywana wydajność powinna rozwiązać problemy z ogrzewaniem mieszkań. KO w drugiej turze wygrał, uzyskując 55,81% głosów, a jego konkurent z PiS tylko 44,19%. Z jednej strony można powiedzieć, że Konin po raz pierwszy od 24 lat odsunął od władzy lewicę (dotychczasowy prezydent z SLD Józef Nowicki), z drugiej strony – PiS nie przebił jednak szklanego sufitu, choć po pierwszej turze można było mieć nadzieję na pozytywny wynik. Konin nie jest wyjątkiem w górniczej części Wielkopolski. Brać górnicza podobnie głosowała w innych miastach w regionie: Koło, Turek, Kłodawa, gdzie PiS także nie odnotował wygranej. • Koło: KW SLD – PiS 58 : 42 (odwrócenie wyniku z pierwszej tury), • Turek: KW Romuald Antosik – PiS 61 : 17 (I tura), • Kłodawa: KW Piotr Michalak – PiS 57,92 : 42 (II tura). Jednym słowem, Prawo i Sprawiedliwość poniosło totalną porażkę w miastach górniczych w moim regionie. Niby nie odbiega to od ogólnego obrazu z całego kraju, ale można zastanowić się, dlaczego nasi górnicy z nizin nie poszli na wybory i nie głosowali za PiS? Oczywiście socjologowie będą snuli na ten temat setki teorii. Być może odpowiedź jest prostsza, niż by się wydawało. Po prostu chyba nie

pojawią się może za rok, może dwa, a może w ogóle. Nie dziwi więc słaby wynik PiS w tych wyborach samorządowych. Pomimo problemów strukturalnych związanych z górnictwem węgla brunatnego, Główny Geolog Kraju nie przyjechał wspomóc samorządowców wielkopolskich, ale za to był w Łowiczu i Lądku-Zdroju, gdzie promował geotermię.

P

an Minister Jedrysek (GGK) jakoś dziwnie omija Wielkopolskę. Może ma ku temu powody, bo mógłby tu usłyszeć kilka gorzkich słów. Wystarczy przypomnieć pewną inwestycję z naszych okolic, która jest co najmniej przykładem braku perspektywicznego myślenia, a być może nawet sabotażu. Szczegółowo opisałam historię inwestycji Państwowego Instytutu Geologicznego w majowym „Kurierze WNET” (nr 47/2018). Wydawało się, że sprawa jest już zamknięta. Ale jak się okazuje, życie nie znosi próżni i dopisało niespodziewany scenariusz. Dosłownie dzień przed wyborami samorządowymi w Leszczach koło Kłodawy odbyła się niepozorna i kameralna uroczystość. Jak donosi portal Wielkopolska.tv, w uroczystości brało udział dwoje posłów PiS

– kandydatka na burmistrza Kłodawy Aneta Niestrawska oraz dyrektor Państwowego Instytutu Geologicznego. Co było powodem zgromadzenia się w małej wielkopolskiej wiosce tylu oficjeli? Okazuje się, że Minister Środowiska podjął decyzję o uruchomieniu (dokładniej anulowaniu wstrzymania prac) inwestycji Centralnego Magazynu Próbek Geologicznych PIG-PIB, który ma powstać w tym miejscu. Niby nic dziwnego, ale biorąc pod uwagę serię zaniechań i dziwnych zbiegów okoliczności, jakie stały za wstrzymywaniem przez Głównego Geologa Kraju Mariusza Jędryska tej inwestycji, jakże potrzebnej dla państwa i lokalnej społeczności, dokonała się nagła zmiana. Streszczając w jednym zdaniu szczegółowo opisaną w majowym „Kurierze” historię, można powiedzieć, że poseł z Wrocławia Mariusz Jędrysek bez uzasadnienia wstrzymał w 2016 r. przygotowaną i właśnie rozpoczynającą się w Leszczach inwestycję PIG. Jak się dowiadujemy z odpowiedzi na interpelację sejmową, jego zdaniem działka była krzywa. Do zapoznania się ze szczegółami tej kuriozalnej sytuacji odsyłam czytelników do majowego numeru „Kuriera WNET”. Minister Środowiska po zapoznaniu się ze sprawą zmienił decyzję GGK i – co ogłosili posłowie i dyrektor PIG-PIB – inwestycja będzie kontynuowana. Poseł Leszek Galemba stwierdził, że powstaną nowe miejsca pracy, a budżet samorządu gminy Kłodawa powiększy się, bo będą spływać podatki. Decyzją Ministra Środowiska PIG-PIB wybuduje w Leszczach największy

umiarkowanej porażki Prawa i Sprawiedliwości w samorządach (szczególnie w miastach). Lokalna społeczność czekała na inwestycję związaną z Magazynem PIG od kilku lat. Pierwsze działania podjęto już w 2014 r. i przygotowano podstawy inwestycji. Samorząd powiatu kłodawskiego zaangażował się w działania związane ze stworzeniem przyjaznych warunków dla inwestycji. Dokonano zmiany planu przestrzennego zagospodarowania, przygotowano plany poprawy infrastruktury drogowej, a zakład energetyczny doprowadził odpowiednie przyłącza. Jak już wspomniałam, PIG-PIB wydał ponad 1 mln zł na prace projektowe i w przetargu wyłaniano wykonawcę inwestycji. W 2016 r. wszystko było gotowe i wydawało się, że zgodnie z planem inwestycja będzie ukończona w 2018 r. Można powiedzieć, że wszystko temu sprzyjało, nawet kalendarz wyborczy, gdyż politycy mogliby tuż przed wyborami samorządowymi pochwalić się sukcesem. Ta prestiżowa inwestycja powinna być także przyjęta jako sukces na szczeblu centralnym, gdyż nowoczesny Centralny Magazyn Próbek Geologicznych to bardzo ważny element każdej służby geologicznej dbającej o zabezpieczenie i archiwizację bezcennej informacji geologicznej. Należy tu dodać, że gromadzone tam próbki są bardzo istotne dla bieżących badań, ale także stanowią zabezpieczenie wiedzy geologicznej dla przyszłych pokoleń. Niestety życie lubi płatać figle. Ta dopięta na ostatni guzik inwestycja została zahamowana w ostatniej chwili przez Głównego Geologa Kraju Mariu­

Na przykładzie Leszcz widać, że politycy ze szczebla centralnego próbują mieszać się w lokalną politykę. Niestety wszyscy na tym tracą. Przykład Mariusza Jędryska, który na pewno nie jest jedyny, powinien być przestrogą dla kierownictwa PiS. w Polsce, nowoczesny magazyn próbek geologicznych, zgodnie ze światowymi standardami. Dlaczego w ogóle piszę o tej sprawie? Oczywiście ma ona znaczenie dla lokalnej społeczności (nowe miejsca pracy), dla PIG (racjonalne wydanie zainwestowanego już wcześniej ponad 1 mln zł oraz nowoczesny magazyn badawczo-laboratoryjny dla naukowców). Ale jest jeszcze jeden powód, który jak w soczewce pokazuje przyczyny

sza Jędryska. Decyzja o tyle dziwna, gdyż otwarcie takiej inwestycji tuż przed Świętem 100-lecia Niepodległości byłoby dla niego wymarzonym punktem w karierze politycznej. Niestety, jak widać, minister Jędrysek miał inne plany i podobno chciał przenieść inwestycję w inne miejsce. Gdzie? Tego przez dwa lata nie udało mu się nigdy sprecyzować. Osoby dobrze poinformowane twierdzą, że celem był Wrocław, który miał się w planach Pana Jędryska stać centrum

Ludzie nie wierzą już w obiecanki, chcą konkretów, a tych wielkopolscy samorządowcy nie byli w stanie zapewnić. Przed wyborami nie pojawiły się nowe miejsca pracy w Leszczach, domy w Kole i Turku nie będą też ogrzewane energią geotermalną. polskiej geologii. Takie zamierzenia mogłyby wyjaśniać niechęć GGK do inwestycji w Leszczach.

J

ak widać, tuż przed wyborami lokalnym samorządowcom oraz dyrekcji PIG udało się odwrócić tę ze wszech miar złą decyzję. Bardzo dobrze, że magazyn będzie budowany zgodnie z pierwotnymi planami. Kandydatka na burmistrza miasta i gminy Kłodawa Aneta Niestrawska powiedziała podczas uroczystości, że jest to ogromny sukces gminy Kłodawa. Podjęte działania wpisywały się w program wyborczy pani Niestrawskiej w zakresie działań związanych ze zrównoważonym rozwojem i otwarciem gminy na świat. Niestety politycznie trudno mówić tu o sukcesie, gdyż ludzie nie wierzą już w obiecanki, chcą konkretów, a tych wielkopolscy samorządowcy nie byli w stanie zapewnić. Przed wyborami nie pojawiły się nowe miejsca pracy w Leszczach, domy w Kole i Turku nie będą też ogrzewane energią geotermalną. Oczywiście opisane tu przykłady na pewno nie są jedynym powodem słabych wyników PiS w wielkopolskich miastach. Jednakże jak na dłoni widać, jak można byłoby wykorzystać możliwości, jakie daje odpowiednie pokierowanie działań związanych z geologią, aby stały się one jednym z elementów strategii wyborczej. Zabrakło wyobraźni? Być może pojawiły się tu partykularne interesy, które były wręcz sprzeczne ze strategią partii. Geologia, tak jak inne dziedziny gospodarki, w swych strategicznych kierunkach powinna służyć państwu poprzez realizację celów na poziomie krajowym i lokalnym. W opisanym tu przypadku wydawało się, że cele są zbieżne. Niestety, jak widać, ktoś realizował zupełnie inny scenariusz. Można nawet mówić o sabotażu, gdyż nie było żadnego uzasadnienia na opóźnienie inwestycji o dwa lata. W efekcie można wręcz powiedzieć, że zanotowano same straty na każdym poziomie. Podobnie jak w 2016 r., tak i w 2018 r. nie było żadnych argumentów za

wstrzymywaniem tej inwestycji. Czy ktoś zostanie pociągnięty do odpowiedzialności? GGK raczej nie zapłaci rachunku politycznego, gdyż wystartuje do wyborów parlamentarnych w swoim macierzystym okręgu we Wrocławiu, gdzie cała ta kompromitująca sprawa raczej nie będzie znana. Być może nawet przedstawi tę sytuację jako walkę o inwestycję dla swojego regionu. Politycznie najprawdopodobniej zapłacą, podobnie jak to już miało miejs­ ce w wyborach samorządowych, lokalni działacze. Przypomnijmy: Aneta Niestrawska przegrała w drugiej turze, choć przyciągnęła do gminy inwestycję wartą prawie 30 mln zł. Wyborcy w Wielkopolsce nie znają szczegółów tej kompromitującej sprawy, ale widzą przede wszystkim brak efektów i, co gorsza, niedotrzymane obietnice. Na przykładzie Leszcz widać jak w krzywym zwierciadle, że politycy ze szczebla centralnego próbują mieszać się w lokalną politykę. Niestety wszyscy na tym tracą. Przykład Mariusza Jędryska, który na pewno nie jest jedyny, powinien być przestrogą dla kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. Najprawdopodobniej takich sytuacji jest znacznie więcej i to jest niepokojące. Wyborcy widzą, że ich potrzeby są pomijane, a na czoło wychodzą partykularne interesy. Nie wróży to sukcesów PiS, jeżeli nie zostaną wyciągnięte wnioski, a strategia zmieniona. Niezależnie od tej całej sytuacji należy kibicować PIG w realizacji inwestycji. Jest ona potrzebna służbie geologicznej w realizacji celu strategicznego rozpoznania warunków geologicznych kraju. Lokalna społeczność zaś powinna mimo wszystko zyskać miejsca pracy, poprawę infrastruktury drogowej oraz wpływy budżetowe. Należy także mieć nadzieję, że poseł, polityk i naukowiec nie będzie dalej sabotował tej inwestycji. Wydaje się, że przełożeni GGK, mając świadomość tej kuriozalnej sytuacji, nie pozwolą na kolejną kompromitację. Centralny Magazyn Próbek Geologicznych PIG-PIB, zgodnie z zapowiedzią dyrektora tej instytucji, powinien być gotowy w 2020 r. Powodzenia! K


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.