Program meczowy na finał Fortuna Pucharu Polski 2024

Page 1

Drodzy Kibice!

Finał Fortuna Pucharu Polski to jeden z najważniejszych dni sezonu piłkarskiego w naszym kraju. Każdy kibic piłki nożnej wyraźnie zaznacza jego datę w swoim kalendarzu. „Puchar Tysiąca Drużyn” to bowiem gwarancja wielkich sportowych emocji. Każdy może w nim wygrać z każdym, niezależnie od poziomu rozgrywkowego, na którym aktualnie występuje.

2 maja 2024 roku o godzinie 16:00 na PGE Narodowym w Warszawie zmierzą się dwie bardzo ambitne i głodne sukcesów drużyny. Pogoń Szczecin wciąż liczy się w grze o miejsce na podium PKO BP Ekstraklasy. Kapitan „Portowców” Kamil Grosicki zrobi wszystko, aby po spotkaniu to on mógł unieść upragnione trofeum. Zadanie wcale nie będzie jednak łatwe, ponieważ o tym samym marzą zawodnicy Wisły Kraków. Nie ma znaczenia, że są pierwszoligowcami. W „Pucharze Tysiąca Drużyn” wszyscy są równi, o wygranej decyduje jeden mecz, a rozgrywki te napisały już wiele wspaniałych historii. Nie zapominajmy również, że Wisła to klub z bogatą tradycją występów w meczach o najwyższą stawkę, również w europejskich pucharach. Obecnie zespół trenera Alberta Rudé walczy o powrót do PKO BP Ekstraklasy. Awans do finału Fortuna Pucharu Polski jest potwierdzeniem, że piłkarze „Białej Gwiazdy” są w stanie pokonać każdego.

Liczę na porywający mecz, trzymający w napięciu od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Jednocześnie apeluję do kibiców, aby podczas finału dopingowali swoje drużyny z pasją, zaangażowaniem i poszanowaniem zasad fair play. Stwórzmy razem wielkie piłkarskie święto!

Łączy nas piłka!

Wydawca: Polski Związek Piłki Nożnej ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. 7 02-366 Warszawa tel.: 732 122 222, fax: +48 (22) 55 12 240

pzpn@pzpn.pl; wsparcie@pzpn.pl www.pzpn.pl, www.laczynaspilka.pl

Cezary Kulesza, Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej

3 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka
Redaktor prowadzący: Emil Kopański Redakcja: Rafał Byrski, Rafał Cepko, Tadeusz Danisz, Paweł Drażba, Jacek Janczewski, Andrzej Klemba, Piotr Kuczkowski, Szymon Tomasik, Piotr Wiśniewski, Adrian Woźniak. Projekt okładki: Michał Kołodziej. Studio graficzne: Michał Kołodziej, Filip Troczyński, Tomasz Odrobina. Skład graficzny: Piotr Przychodzeń. Foto: Archiwum PZPN, Łukasz Grochala, Cyfrasport, East News, PAP Druk: Copy General
e-mail:

mistrzowie końcówek

Gdyby sugerować się wyłącznie występami Wisły Kraków i Pogoni Szczecin w bieżącej edycji Fortuna Pucharu Polski, moglibyśmy być pewni, że na PGE Narodowym największe emocje będą w ostatnim kwadransie. Większość meczów pucharowych z udziałem obu finalistów rozstrzygała się bowiem w samej końcówce lub nawet w dodatkowym czasie gry.

W przypadku Wisły najdłużej będzie chyba pamiętane spotkanie ćwierćfinałowe z Widzewem Łódź. Mecz, który miał wyjątkową oprawę, również z racji licznie przybyłej grupy fanów z Łodzi (łącznie spotkanie oglądało blisko 27 tysięcy kibiców), trzymał w napięciu do samego końca, a nawet jeszcze sporo po ostatnim gwizdku sędziego. Sytuacja w trakcie meczu zmieniała się kilkukrotnie, najpierw prowadzenie objęli goście, po trafieniu z rzutu karnego Bartłomieja Pawłowskiego w 80. minucie. Wisła doprowadziła do wyrównania w jednej zostatnich akcji meczu, za sprawą Angela Rodado, gdy na tablicy świetlnej widniała już 108. minuta, bo sędzia doliczył kilkanaście minut ze względu na przerwy w grze. – To był horror, te ostatnie minuty – przyznawali po spotkaniu gracze obu drużyn. W dogrywce emocji również nie brakowało, a szanse miały obie strony. Widzew zdobył bramkę, która ostatecznie nie została uznana, natomiast wiślacy zadali cios w przedostatniej minucie dogrywki, a strzelcem gola na wagę awansu był Szymon Sobczak. – To jest piękny wieczór. Wisła nigdy się nie poddaje. Będziemy dalej walczyć, zarówno w lidze, jak i w Fortuna Pucharze Polski. Nieważne na kogo trafimy w kolejnej rundzie, po prostu zagramy o awans do wielkiego finału – mówił po meczu szczęśliwy autor trafienia na wagę awansu, który już w pierwszej połowie był bliski zdobycia bramki. Półfinałowe spotkanie przy Reymonta nie miało już takiej dramaturgii, ale było równie zacięte i emocjonujące. Mecz z Piastem Gliwice zgromadził na trybu-

nach ponad 33 tysiące kibiców, a wszystkich „przywitał” już w 48. sekundzie gry Szymon Sobczak, wpisując się po raz trzeci w tegorocznej edycji Fortuna Pucharu Polski na listę strzelców. Wisła bardzo dobrze rozpoczęła, bo jeszcze przed przerwą zdobyła drugą bramkę, a tym razem jej autorem był Jesús Alfaro. Piast jednak po przerwie odzyskał nadzieje, po trafieniu Ariela Mosóra. Na nic więcej gliwiczan jednak w Krakowie nie było stać. – Widocznie nie zasłużyliśmy na to, żeby znaleźć się w finale. Nasze oczekiwania przed tym meczem były bardzo duże i kibiców też. Mimo że Wisła to pierwszoligowy zespół to pokazała, że drzemie w tej drużynie ogromny potencjał – mówił po spotkaniu lider gliwickiej defensywy Jakub Czerwiński. W Krakowie można było natomiast świętować. – Myślę, że zasłużyliśmy, aby być w finale. Ostatnio zapytałem, kiedy w nim graliśmy i było to piętnaście lat temu, dlatego uważam, że to jest niebywałym osiągnięciem. Nie mogę zapomnieć o trenerze Radosławie Sobolewskim i trenerze Mariuszu Jopie, którzy również wygrywali mecze w pucharze i też przyczynili się do tego finału – mówił szkoleniowiec Wisły Albert Rudé.

Pierwsze mecze tegorocznej edycji Fortuna Pucharu Polski nie wskazywały jednak na tak owocną drogę wiślaków. „Biała Gwiazda” rozpoczęła rywalizację od pierwszej rundy i meczu z Lechią Gdańsk. Potyczka dwóch pierwszoligowców z aspiracjami do gry w Ekstraklasie zakończyła się w podstawowym czasie gry remisem 1:1. Wiślacy mogą mówić jednak o sporym

4 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
Łączy nas piłka

Zasłużyliśmy, aby być

w finale. Ostatnio zapytałem, kiedy w nim graliśmy i było to piętnaście lat temu...

szczęściu, bo co prawda przez długi czas prowadzili po trafieniu Dawida Olejarki, ale goście w ostatnich minutach spotkania mieli dwa rzuty karne. Najpierw strzał byłego piłkarza Wisły Kraków Luisa Fernandeza wybronił Kamil Broda, druga próba, kilkadziesiąt sekund później, zakończyła się już po myśli napastnika Lechii. W dodatkowym czasie gry „Biała Gwiazda” wykazała jednak swoją wyższość. Ángel Baena w 105. minucie zdobył bramkę, która, jak się potem okazało, dała wiślakom awans do kolejnej rundy.

W 1/16 finału to wiślacy w ostatnich sekundach nie wykorzystali rzutu karnego, a konkretnie Joan Roman. Nie miało to jednak dla „Białej Gwiazdy” żadnych przykrych konsekwencji w meczu z Polonią Warszawa, bo w tym momencie już prowadzili 3:0. Szymon Sobczak otworzył wynik w 68. minucie, a dwie kolejne bramki padły w ostatnich fragmentach tego starcia. Wtedy to na listę strzelców wpisali się Bartosz Jaroch oraz Ángel Rodado. Dodatkowo w 34. minucie Jakub Piątek z Polonii fatalnie wyprowadził piłkę z obrony i po stracie ratował się wślizgiem, przy którym zagarnął

6 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

futbolówkę ręką. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości i ukarał go za to zagranie drugą żółtą kartką. – Mecz pod pełną naszą kontrolą. Wynik cieszy. Rywal chyba nie oddał celnego strzału, mocno muszę pochwalić chłopaków za grę w defensywie – mówił po spotkaniu ówczesny trener Wisły Radosław Sobolewski, dla którego był to zresztą ostatni pucharowy mecz w roli opiekuna „Białej Gwiazdy”.

W kolejnej rundzie tymczasowo wiślaków prowadził Mariusz Jop. Z perspektywy samego wyniku rywalizacja w 1/8 finału i domowy mecz ze Stalą Rzeszów był najłatwiejszą przeprawą w obecnej edycji FPP. Po godzinie gry kwestia awansu do ćwierćfinału była bowiem już przesądzona, a gospodarze mieli na swoim koncie trzy trafienia. Goście byli w stanie odpowiedzieć jedynie golem Szymona Kądziołki.

Pogoń Szczecin w pucharowych zmaganiach nie prezentuje się może tak efektownie, nie dostarcza kibicom tak wielu emocji, jest natomiast bardzo skuteczna. W czterech spotkaniach zdobyła zaledwie sześć bramek, za każdym razem wygrywając różnicą jednego gola. Szczeciński pragmatyzm był widoczny zwłaszcza w meczach, w których rywalami były

Chcieliśmy zakończyć ten mecz w dziewięćdziesiąt minut, jednak w pucharach zawsze trzeba walczyć do końca...
7 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
nas piłka
Łączy

drużyny grające w Ekstraklasie. „Portowcy” wówczas potrzebowali do awansu dogrywek, natomiast jedyne zwycięstwo w podstawowym czasie gry, nad pierwszoligowcem z Bielska-Białej, zapewnili sobie… w ostatniej minucie. Autorem „złotego” trafienia był Kamil Grosicki. – To był naprawdę ciężki mecz, by go wygrać musieliśmy być całością, kolektywem. Przez całe starcie nie było zbyt wielu momentów, kiedy to wyglądaliśmy idealnie, ale z takich spotkań wyciągamy najwięcej – mówił po wizycie w Bielsku-Białej trener „Portowców” Jens Gustafsson.

Spełniło się moje marzenie, jadę z Pogonią na Narodowy.

W kolejnej potyczce o wyniku również decydowała bramka w 90. minucie, tyle, że tym razem to zabrzanie w ostatniej minucie doprowadzili do wyrównania. Na gola Kamila Grosickiego odpowiedział trafieniem Sebastian Musiolik. Pięć minut później bramką dał radość „Portowcom” Léo Borges, który tym samym zapewnił gospodarzom awans do ćwierćfinału. – Wygraliśmy przygotowaniem mentalnym. Chcieliśmy zakończyć ten mecz w dziewięćdziesiąt minut, jednak w pucharach zawsze trzeba walczyć do końca, trzeba być też gotowym na dodatkowy czas gry. To zawsze rywalizacje nietypowe. Rzadko kiedy zespół, który dociera do końca, dochodzi do ostatniej rundy bez żadnych przygód, przeszkód i trudności – mówił po domowej wygranej trener Pogoni Szczecin.

8 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Słowa te sprawdziły się również w kolejnej rundzie, przy okazji ćwierćfinału w Poznaniu. Tym razem jedna z ostatnich prób w dogrywce przyniosła jedyną bramkę „Portowcom”. Autorem tego trafienia był João Gamboa, który po efektownej główce utonął w ramionach kolegów, a po chwili mógł świętować awans do półfinału. – W Pucharze Polski jeszcze niczego nie wygraliśmy – tonował nastroje po tym spotkaniu trener zwycięskiej ekipy. – Każdy walczył jeden za drugiego, nigdy w żadnej drużynie czegoś takiego jeszcze nie widziałem, jestem ekstremalnie ze wszystkich zadowolony – dodawał szkoleniowiec Pogoni. Pojedynek półfinałowy z Jagiellonią Białystok obwołano w Szczecinie meczem sezonu. Nastąpi-

ła wyjątkowa mobilizacja w szeregach gospodarzy, ale na pierwszą bramkę kibice musieli czekać prawie godzinę, gdy to na listę strzelców wpisał się Efthýmis Kouloúris. Bartłomiej Wdowik doprowadził jednak wkrótce do remisu. Tak więc kolejna dogrywka i kolejne emocje. „Portowcy”, wspierani przez swoich kibiców, nie rezygnowali z walki o zwycięstwo przed serią rzutów karnych i udało się to zrealizować Fredrikowi Ulvestadowi. Pogoń utrzymała prowadzenie do końca i zapewniła sobie awans do wielkiego finału Fortuna Pucharu Polski! – Spełniło się moje marzenie, jadę z Pogonią na Narodowy – krzyczał po półfinale uradowany Kamil Grosicki.

Tadeusz Danisz

9 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

Do… czterech razy sztuka?

Jest takie powiedzenie: Do trzech razy sztuka. Słyszymy je również przy okazji meczów piłkarskich. Gdy drużynie nie idzie we wcześniejszych konfrontacjach z tym samym rywalem, to liczy, że za trzecim razem uda się wreszcie odnieść zwycięstwo. A co, jeśli się nie powiedzie?

FOT. EAST NEWS

Wtedy zabawa trwa dalej. Powiedzenia można przecież modyfikować – w zależności od sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Tak jest również w przypadku Pogoni, która zagra w finale Pucharu Polski po raz czwarty. Ale trzy poprzednie podejścia „Portowcy” spalili, wszystkie przegrywając 0:1. Może wobec tego należy powiedzieć: Do czterech razy sztuka?

Podejście pierwsze – Legia Warszawa

Premierowy występ Pogoni w finale Pucharu Tysiąca Drużyn odbył się 24 czerwca 1981 roku. Spotkanie rozegrano na stadionie Calisii w Kaliszu, w obecności 12 tysięcy kibiców. Jeden z najstarszych polskich grodów gościł finalistów po raz pierwszy i… jedyny. Pogoń była drugoligowcem (dzisiejsza Fortuna 1. Liga), który dopiero wywalczył awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Ekstraklasowym przetarciem było starcie z Legią. Zgodnie z przewidywaniami, prowadzony przez Je-

rzego Kopę zespół ze Szczecina nie dał rady faworyzowanym „Wojskowym”. Jednak triumf stołecznej ekipie nie przyszedł łatwo. Drużyna z grodu Gryfa przegrała dopiero po dogrywce. Do 118. minuty utrzymywał się bezbramkowy remis. I właśnie wtedy Adam Topolski pokonał Marka Szczecha. Do serii jedenastek zabrakło niewiele. „Portowcy”, a zwłaszcza ich bramkarz, mieli czego żałować. Golkiper Pogoni w podstawowym czasie (84. minuta) obronił bowiem rzut karny wykonywany przez Krzysztofa Adamczyka. Mógł mieć zatem nadzieję, że w konkursie jedenastek także uda mu się zatrzymać któregoś z legionistów. Okazja przeszła jednak koło nosa.

Podejście drugie – Lech Poznań Rok później beniaminek ekstraklasy, którym w sezonie 1981/82 była właśnie Pogoń, ponownie zagrał w finale. Tym razem mecz został rozegrany 19 maja

12 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
FOT. PAP

1982 r. na stadionie Śląska Wrocław. Na trybunach obiektu przy ulicy Oporowskiej zasiadło 15 tysięcy widzów. Rywalem „Dumy Pomorza”, która zakończyła rozgrywki ligowe na 6. pozycji, był Lech (11. w tabeli). Druga próba „Portowców” również okazała się nieudana. Po raz kolejny rywal zwyciężył 1:0, ale tym razem dogrywka nie była potrzebna. Bramkę zdobył w 38. minucie Mirosław Okoński, który w poprzednim finale Pucharu Polski występował w Legii. Z meczem Pogoni z Lechem wiąże się ciekawa historia. Finał zaplanowano na 12 maja i areną zmagań miał być obiekt „Wojskowych”, ale nie z Wrocławia, tylko z Warszawy. Jednakże organizatorzy i służby porządkowe uznały, że z uwagi na wzajemną niechęć kibiców Lecha i Pogoni – zaprzyjaźnionych wtedy z fanami Legii – bezpieczniej będzie przenieść zawody do innego miasta.

Podejście trzecie – Jagiellonia Białystok Po dwóch nieudanych podejściach Pogoń długo czekała na kolejną szansę. Dopiero po 28 la-

tach „Portowcy” zameldowali się w wielkim finale. 22 maja 2010 roku rywalem „Dumy Pomorza” była Jagiellonia Białystok. Naprzeciw siebie stanęły drużyny, które jeszcze nie zdobyły Pucharu Polski. „Jaga” miała szansę w 1989 roku, ale przegrała w finale z Legią 2:5 (w ekipie z Podlasia wystąpił m. in. prezes PZPN Cezary Kulesza).

Decydujące spotkanie zostało rozegrane na zmodernizowanym stadionie Zawiszy Bydgoszcz, na którym zjawiło się dwanaście tysięcy widzów. Pogoń, aby znaleźć się w finale musiała przebyć długą drogę – aż od rundy przedwstępnej. Szczecinianie występowali wówczas na zapleczu Ekstraklasy. Nie byli więc faworytami starcia z występującą w krajowej elicie „Jagą”, co potwierdziło się na boisku. Białostoczanie byli zespołem lepszym, ale tylko raz udało im się pokonać świetnie broniącego Radosława Janukiewicza. Gola na wagę triumfu strzelił w 49. minucie litewski obrońca Andrius Skerla.

13 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka
FOT. PAP

Podejście czwarte

– Wisła Kraków

W przypadku Pogoni nie sprawdziło się powiedzenie: Do trzech razy sztuka; ale może powiedzie jej się za czwartym podejściem? W starciu z Wisłą będzie faworytem. „Biała Gwiazda” drugi sezon z rzędu walczy o powrót do ligowej elity. A Pogoń zalicza się do czołowych ekip w kraju – to przecież czwarta drużyna poprzedniego sezonu w PKO BP Ekstraklasie. Może więc ta czwórka okaże się szczęśliwa? I na PGE Narodowym w Warszawie –w starciu z... czterokrotnym triumfatorem Pucharu Polski – „Duma Pomorza” sięgnie w końcu po trofeum? Do tego konieczne będzie zdobycie bramki, a tego w trzech dotychczasowych finałach Pogoni nie udało się dokonać. Czas to zmienić. Najważniejsze, by rywal był o jedno trafienie słabszy. A najlepiej i najbezpieczniej – o cztery, by już pozostać przy powyższej numerologii. Fani ze Szczecina nie obraziliby się zapewne, gdyby o sukcesie ich ulubieńców zadecydowały rzuty karne – wygrane choćby… 4:3. Liczy się przecież zwycięstwo. Czas pokaże, czy 2 maja 2024 roku Pogoń przełamie finałową klątwę. A może skończy się jak w trzech poprzednich podejściach?

14 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
15 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

Kamil Grosicki: Chcemy przejść do historii

16 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
Łączy nas piłka

Kariera Kamila Grosickiego rozpoczęła się w Szczecinie i właśnie tam reprezentant Polski chce ją zwieńczyć. Do pełni szczęścia brakuje trofeum, które pozwoli mu przejść do historii klubu. Marzenie „Grosik” spełnić może wygranym meczem z Wisłą Kraków na PGE Narodowym. – Znamy własną wartość, ale nie wolno nam zapominać o szacunku do rywala. To wciąż wielki klub, który również ma swoje cele. Koncentracja musi być na najwyższym poziomie, bo tylko wtedy będziemy mogli osiągnąć sukces – mówi Kamil Grosicki.

Mecz na PGE Narodowym w Warszawie będzie pańskim najważniejszym w klubowej karierze?

Uważam, że tak. Przeanalizowałem swoją karierę klubową i myślę, że mecz z Wisłą Kraków będzie tym najistotniejszym. Urodziłem się w Szczecinie i w tym mieście dorastałem. Jestem również wychowankiem Pogoni, której bardzo wiele zawdzięczam. Niestety, jej klubowa gablota przez wiele lat stoi pusta, więc wywalczenie pierwszego trofeum byłoby czymś niesamowitym, spełnieniem największych marzeń. Finał będzie wyjątkowy, bo odbędzie się na PGE Narodowym w Warszawie, w domu reprezentacji Polski. Dla mnie ten mecz ma także wymiar osobisty, bo jako kapitan drużyny, w przypadku zwycięstwa będę mógł odebrać puchar z rąk prezesa Cezarego Kuleszy. Lata temu współpracowaliśmy w Jagiellonii Białystok i mamy ze sobą bardzo dobre relacje.

Żyje pan tym meczem 24 godziny na dobę?

Staram się podchodzić do tego na spokojnie i nie myśleć cały czas o finale. Zachowuję chłodną głowę, ale oczywiście nie da się uniknąć rozmów z kolegami w klubie, znajomymi czy rodziną. Myślę, że te emocje narastać będą dopiero po ostatnim meczu ligowym przed finałem i z każdą godziną zbliżającą się do pierwszego gwizdka sędziego.

Pogoń Szczecin jest faworytem finału Fortuna Pucharu Polski. Wisła Kraków, mimo że jest z niższego szczebla rozgrywkowego, udowodniła jednak, że nie można jej lekceważyć.

Wiele razy przekonywaliśmy się, że puchary rządzą się swoimi prawami. W lidze przegraliśmy z Pia-

stem u siebie, a z kolei gliwiczanie polegli w pucharowym boju z Wisłą Kraków. Do naszego przeciwnika podchodzimy z bardzo dużym szacunkiem. W piłce nożnej nie można nikogo lekceważyć, także zespołów z niższych lig. Jako przedstawiciel najwyższego szczebla rozgrywkowego znamy swoją wartość, ale nie wolno zapominać nam o respekcie do „Białej Gwiazdy”. Zaznaczę, że Wisła Kraków to wciąż wielki klub, mający swoje marzenia i ambicje. Musimy zachować koncentrację na najwyższym poziomie, bo tylko wtedy będziemy mogli poradzić sobie w finale. Uważam, że przygotowanie mentalne będzie tutaj kluczowe. To, co mówimy sobie przed meczem, to jedno, ale ważne jest, aby przełożyć to później na boisko. Fajną lekcją przed finałem było obejrzenie spotkania Manchesteru United z Coventry City w półfinale Pucharu Anglii. Było 3:0, a potem zespół z Championship wyrównał na 3:3 i wszystko rozstrzygnęło się w rzutach karnych. Piłka nożna uczy pokory. Jeśli nie dasz z siebie stu procent, przeciwnik cię zaskoczy, a potem jest jeden wielki płacz.

Jako kapitan czuje pan większą presję ciążącą na twoich barkach?

Zdaję sobie sprawę z tego, jaka odpowiedzialność na mnie spoczywa i jak ważną rolę muszę odegrać w finale. Jestem kapitanem Pogoni Szczecin i pełnię ważną funkcję na boisku. To ja muszę być motorem napędowym, pierwszym zawodnikiem, który daje sygnał do walki, do zwyciężania.

Ściany PGE Narodowego zna pan bardzo dobrze, bo grał na nim przez wiele lat w biało-czerwonych barwach.

18 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
Łączy nas piłka 19
20 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Narodowy zawsze będzie dla mnie szczególnym, wyjątkowym miejscem. Teraz mogę doznać zupełnie innych emocji, bo tym razem nie będę grał w koszulce z orłem na piersi, tylko reprezentował barwy klubowe. Naprzeciw siebie staną dwie polskie drużyny i jestem przekonany, że zapowiada się piłkarskie święto. Atmosfera, którą stworzą zarówno kibice Pogoni Szczecin, jak i Wisły Kraków, będzie znakomita. Nie ulega wątpliwości, że oglądalność będzie duża, nie tylko z trybun, ale i sprzed telewizorów.

W Pogoni jest pan jednym z najbardziej doświadczonych piłkarzy. W zespole są też zawodnicy, którzy nie mierzyli się jeszcze dotychczas z takim wydarzeniem, jakim jest batalia o krajowy puchar.

Na pewno dla młodszych zawodników będzie to wielkie przeżycie. Nie da się ukryć, że mecz w finale krajowego pucharu, to też okno wystawowe, by w przyszłości trafić do mocniejszych klubów, nawet do reprezentacji. Jako starsi zawodnicy i koledzy z boiska, znamy swoją rolę w Pogoni Szczecin. Musimy sprawiać, żeby każdy czuł się swobodnie na murawie. Jeśli chodzi o mnie, to wiem, że jak gram dobrze, to zespół też wygląda inaczej. Muszę być jak najlepiej przygotowanym do tej rywalizacji, żeby przełożyć swoją energię na zespół. Jeśli ja pomogę drużynie, to zespół pomoże mnie. Tak to działa. Tylko razem możemy wygrać to spotkanie. Kluczowe będzie nastawienie mentalne, bo piłkarsko sobie poradzimy. Rolą trenera, sztabu szkoleniowego oraz doświadczonych zawodników będzie, aby przełożyć pozytywną energię na cały zespół.

Droga Pogoni na PGE Narodowy była niezwykle wymagająca. Losy awansów rozstrzygały się w końcówkach meczów i dogrywkach.

Odkąd wróciłem do Szczecina, moim marzeniem zawsze było dotarcie do finału Pucharu Polski. Dopiero po trzech latach się to udało. Wreszcie jesteśmy na dobrej drodze, chociaż w minionych meczach musieliśmy włożyć mnóstwo wysiłku, żeby znaleźć się w miejscu, w którym jesteśmy. Nasz pierwszy mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała był bardzo wymagający i udało nam się przejść dalej dopiero po moim golu w końcówce spotkania. Z Górnikiem Zabrze też łatwo nie było, bo straciliśmy bramkę przed końcowym gwizdkiem i zwyciężyliśmy 2:1 po dogrywce. W Poznaniu z Lechem uniknęliśmy rzutów karnych, strzelając gola w 119. minucie. Jagiellonię Białystok wyeliminowaliśmy po wielkich emocjach po dogrywce. Grając 120 minut udowodniliśmy, że jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie do tego sezonu. Wytrzymywaliśmy tempo gry. Mam jednak nadzieję, że w finale w Warszawie wszystko rozstrzygnie się po dziewięćdziesięciu minutach.

Co jest największą siłą Pogoni Szczecin?

Głód sukcesu. Każdy wie, że znajdujemy się w dobrze funkcjonującym zespole, zorganizowanym na wysokim poziomie. Mamy świetną atmosferę w klubie, na trybunach, bo co mecz stadion jest praktycznie zapełniony. W Szczecinie wszyscy żyjemy piłką nożną i teraz pozostaje nam to tylko zwieńczyć zwycięstwem w finale i przejściem do historii.

Rozmawiał Jacek Janczewski

Mamy świetną atmosferę w klubie, na trybunach, bo co mecz stadion jest praktycznie zapełniony.
21 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
nas piłka
Łączy

Adrian Przyborek

po 6 latach wraca na PGE Narodowy

FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024 22 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
Łączy nas piłka

Przez kilka lat tradycją było rozgrywanie 2 maja nie tylko finału Pucharu Polski, ale też meczów wieńczących kolejne edycje Pucharu Tymbarku.

W 2018 roku przed starciem Legii Warszawa z Arką Gdynia na murawie PGE Narodowego szalał m.in. 11-letni Adrian Przyborek, który tego dnia strzelił gola i zaliczył asystę. W czwartkowe popołudnie wychowanek SAS Sianów stanie przed szansą wzniesienia swojego drugiego trofeum na warszawskim stadionie.

– Gol! Gol! Tu chyba wszystko już zostaje rozstrzygnięte! Adrian Przyborek! (…) Chłopak z rocznika 2007 z powodzeniem grający na co dzień z zawodnikami nawet o dwa lata starszymi! – tymi słowami ostatniego gola XVIII edycji dziecięcego turnieju o Puchar Tymbarku skomentował Mateusz Borek, któremu przy mikrofonie towarzyszył tego dnia późniejszy selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz. Jeśli dodamy do tego ogólnopolską transmisję telewizyjną oraz fakt, że finałowe spotkanie w kategorii do lat 12 (górnym rocznikiem był wówczas 2006) pomiędzy Szkołą Podstawową nr 7 z Koszalina a Jedynką Krasnystaw sędziował Szymon Marciniak, dojdziemy do wniosku, że Przyborek już na bardzo wczesnym eta-

24 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
25 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

pie poczuł namiastkę tego, co czeka go podczas rywalizacji z Wisłą Kraków. Oba występy utalentowanego pomocnika na PGE

Narodowym będzie dzielić zaledwie sześć lat, jednak w przypadku Adriana tempo kolejnych dokonań nikogo już chyba nie dziwi. Urodzony w Koszalinie, a mieszkający wraz z usportowioną rodziną dziesięć kilometrów na północny-wschód od tego miasta chłopiec już jako pięciolatek zaczął uczęszczać do Sianowskiej Akademii Sportu, gdzie od razu rzucono go na głęboką wodę, przypisując do grupy chłopców starszych o trzy, a nawet cztery lata. Do rozpoczęcia piłkarskich treningów Przyborka zainspirowali grająca amatorsko w piłkę mama oraz dziadek, który w przeszłości był bramkarzem, o czym Adrian wspominał w cyklu „Dumni z naszych”, publikowanym na kanale YouTube Bałtyku Koszalin, czyli jego kolejnego klubu. Do zmiany otoczenia na największą szkółkę w regionie przygotowała go regularna rywalizacja ze starszymi, wyższymi i silniejszymi przeciwnikami. W nowym klubie Przyborek pierwotnie trenował i grał z rówieśnikami, ale wkrótce trenerzy, dostrzegając jego nieprzecięt-

ny potencjał, przesunęli go do starszego rocznika. Z kolegami urodzonymi w 2006 roku Adrian przystąpił na początku sezonu 2017/18 do XVIII edycji Pucharu Tymbarku. Występujący pod szyldem SP 7 Koszalin chłopcy przechodzili przez kolejne etapy rozgrywek jak burza i nie zatrzymali się aż do końca. Masowy odbiorca po finałowym spotkaniu zapamiętał przede wszystkim kolegę Przyborka – Mikołaja Tudruja, uczestnika mistrzostw Europy U-17 w 2022 roku, a obecnie obrońcę Śląska Wrocław, jednak pochodzący z Sianowa znacznie bardziej mikry chłopiec też znalazł uznanie wśród skautów klubowych i federacyjnych. W efekcie latem i jesienią 2019 oraz zimą 2020 otrzymywał powołania na zgrupowania Akademii Młodych Orłów, a w 2021 roku przeszedł do akademii Pogoni Szczecin. Kilka tygodni później poleciał do Irlandii na inauguracyjny dwumecz towarzyski reprezentacji Polski swojego rocznika. Już w 3. minucie pierwszego starcia wpisał się na listę strzelców, stając się pierwszym urodzonym w 2007 roku zawodnikiem z golem dla Polski.

Na etapach U-15 i U-16 Przyborek był etatowym wahadłowym w drużynie selekcjonera Rafała Lasoc-

26 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

kiego. W sezonie 2021/22 zagrał w pięciu międzypaństwowych meczach i zdobył dwie bramki, a sezon później dorzucił sześć występów i jednego gola.

W międzyczasie szybko pokonywał kolejne szczeble w piłce klubowej. W maju 2022 zagrał w dwóch ostatnich kolejkach Centralnej Ligi Juniorów, w której górnym rocznikiem był wówczas 2003. Mimo czterech lat różnicy dzielących go od najstarszych rywali, pomocnik już w debiucie cieszył się z bramki zdobytej w starciu z Wartą Poznań.

Wkrótce kariera Przyborka nabrała jeszcze większego przyspieszenia. W grudniu 2022 roku nastolatek zadebiutował w seniorskich rozgrywkach (w rezerwach Pogoni w 3. lidze), a dwa tygodnie później – chwilę po swoich 16. urodzinach – został włączony do kadry pierwszego zespołu „Portowców”.

18 lutego 2023 Adrian Przyborek jako pierwszy piłkarz urodzony w 2007 roku zadebiutował w Ekstraklasie, w symboliczny sposób zmieniając na boisku o… 19 lat starszego Kamila Grosickiego. – Kiedy grałem w Rennes, to w twoim wieku w pierwszej drużynie debiutował Ousmane Dembele. Wszedł na boisko za mnie, tak jak ty dzisiaj. Mam nadzieję, że twoja kariera poto-

czy się podobnie jak jego – tymi słowami po zwycięstwie nad Wartą Poznań zwrócił się do młodszego kolegi Grosicki, który w przeciwieństwie do Przyborka nie pamiętał ich pierwszego spotkania. Miało ono miejsce już w czerwcu 2018 roku w ramach nagrody głównej za zwycięstwo w Pucharze Tymbarku. Adrian wraz z grupą kilkudziesięciu innych dzieci wziął wówczas udział w spotkaniu z reprezentantami Polski, szykującymi się do mistrzostw świata w Rosji.

Tuż po debiucie w „jedynce” Pogoni nastolatek jeszcze dwukrotnie wchodził na boisko w lidze. Potem do końca sezonu najczęściej jeździł na mecze, ale nie podnosił się już z ławki. Sezon 2023/24 rozpoczął podobnie – jako rezerwowy. Na murawie pojawiał się w kwalifikacjach do Ligi Konferencji UEFA (w wygranych domowych meczach z Linfield i Gent) i w Ekstraklasie (siedmiokrotnie). 3 września w spotkaniu z Zagłębiem po raz pierwszy wyszedł na mecz w podstawowej jedenastce. Mimo dodatkowych trzech występów w trzecioligowych rezerwach, w rundzie jesiennej Przyborek nie uzbierał zbyt wielu minut. Bycie w gotowości blokowało jednak jego przyjazdy na zgrupowania reprezentacji U-17, która przez większość sezonu wszyst-

27 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
nas piłka
Łączy

kie swoje mecze rozgrywała poza oficjalnymi terminami FIFA. Od marca 2023 roku i meczu z RPA (5:0) jeszcze w kategorii U-16, w którym Przyborek założył nawet opaskę kapitańską, do drugiej rundy kwalifikacji do mistrzostw Europy U-17 rozgrywanej równo rok później, piłkarz Pogoni zaliczył w narodowych barwach tylko dwa występy. W połowie października, gdy Marcin Włodarski rozpatrywał go pod kątem powołania na mundial rocznika 2006, Adrian z dobrej strony zaprezentował się w spotkaniach towarzyskich ze Słowacją i Czechami, formalnie rozgrywanych pod szyldem U-18. Wahadłowy – bo na tej pozycji jest wystawiany w reprezentacjach – był bliski wyjazdu do Indo-

Radom (16 lutego) wychowanek SAS Sianów rozegrał pierwszy pełny mecz w Ekstraklasie, a z ŁKS-em (23 lutego) zanotował drugą asystę na tym szczeblu. Dorzucił też godzinny występ w pucharowym spotkaniu z Lechem w Poznaniu. W marcu zaliczył trzy mecze w Ekstraklasie i przedłużył kontrakt z klubem do końca sezonu 2026/27. Premierowego gola dla Pogoni doczekał się 12 kwietnia w domowym meczu przeciwko Ruchowi Chorzów. Stał się tym samym pierwszym Polakiem z rocznika 2007 z bramką na poziomie Ekstraklasy (wcześniej tej sztuki dokonał tylko jeden jego rówieśnik – Chorwat Luka Vusković wypożyczony z Tottenhamu do Radomiaka). – Piłka nie do mnie

Adrian Przyborek zadebiutował w Ekstraklasie w symboliczny sposób zmieniając na boisku o…
19 lat starszego Kamila Grosickiego.

nezji, jednak ostatecznie trener postawił na zawodników, których znał dłużej.

Do kadry swojego rocznika Przyborek wrócił nieco ponad miesiąc temu i wystąpił w niej we wszystkich trzech meczach kwalifikacji do mistrzostw Europy U-17. Na dziś jego reprezentacyjny licznik wskazuje więc szesnaście występów i trzy gole. I w tym sezonie już go nie poprawi. Pogoń uznała bowiem, że Adrian bardzo jej się przyda w walce o ligowe podium i skorzystała z możliwości zablokowania jego wyjazdu na mistrzostwa Europy, które w dniach 20 maja – 5 czerwca odbędą się na Cyprze. Biorąc pod uwagę rosnący wpływ Przyborka na drużynę, w której coraz częściej wystawiany jest w środku pola, raczej nikogo ta decyzja nie zaskoczyła.

Wiosną wychowanek SAS Sianów postawił kolejne milowe kroki w swojej karierze klubowej. Z Radomiakiem

miała polecieć, ale tak się to potoczyło, że trafiła do mnie. Co mogłem innego zrobić? Po prostu oddałem strzał. Trochę szczęścia było, bo nie chciałem w ten sposób uderzyć. Ale też można powiedzieć, że szczęściu trzeba pomóc. Najważniejsze, że wpadło – opisywał swoje pierwsze ekstraklasowe trafienie w rozmowie z „Głosem Szczecińskim”.

W Fortuna Pucharze Polski Adrian Przyborek bramki jeszcze nie zdobył, ale za to zaliczył dwie ważne asysty – w 1/16 finału z Podbeskidziem Bielsko-Biała (1:0) oraz w półfinale przeciwko Jagiellonii Białystok (2:1 po dogrywce). W pomeczowej rozmowie na antenie Polsatu Sport 17-latek odważnie zapowiedział, czego on i jego koledzy oczekują po finale: – Do Warszawy pojedziemy po zwycięstwo, bo chcemy sięgnąć po pierwszy puchar w historii klubu.

Rafał Cepko

28 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
29 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Jens Gustafsson: To będzie wyjątkowy i wspaniały dzień

Jens Gustafsson jako szkoleniowiec Pogoni Szczecin

może dać temu klubowi pierwsze w historii trofeum.

– Damy z siebie wszystko, by to osiągnąć dla drużyny i miasta.

2 maja będzie wyjątkowym i wspaniałym dniem

– mówi przed finałem Fortuna Pucharu Polski szwedzki szkoleniowiec.

Łączy nas piłka

Który mecz w Fortuna Pucharze Polski w bieżącym sezonie był dla pańskiej drużyny najbardziej wymagający?

Bardzo trudno jest mi wybierać pomiędzy spotkaniami z Lechem Poznań na wyjeździe, domowym z Górnikiem Zabrze oraz domowym z Jagiellonią Białystok. Powiedziałbym, że droga na PGE Narodowy była dla nas w tym sezonie ekstremalnie wymagająca. Wszystkie te spotkania były niesamowicie elektryzujące i trudne. Z pewnością najlepszym meczem w naszym wykonaniu było półfinałowe starcie z Jagiellonią. To dotychczas wciąż najlepsze nasze spotkanie w tym sezonie, także jeśli uwzględnimy rozgrywki ligowe. Wracając jednak do pucharu, pamiętam, że pierwsze spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała, w którym gola zdobyliśmy w samej końcówce, także nie było dla nas łatwe. Podsumowując, była to dla nas bardzo trudna droga do finału, podczas której mierzyliśmy się ze świetnymi rywalami.

Dotychczasowe mecze Pogoni Szczecin w Fortuna Pucharze Polski nie kończyły się wysokimi wygranymi, tylko różnicą jednego gola. W ostatnich starciach losy awansu rozstrzygały się po dogrywce. Nie martwi pana skuteczność „Portowców”?

Nie. Zupełnie mnie to nie martwi. Najważniejsze są zwycięstwa.

Pogoń Szczecin nie ma jeszcze żadnego trofeum w klubowej gablocie. Staje pan przed historyczną szansą, żeby to zmienić. Czy to dodatkowy zastrzyk adrenaliny, emocji przed finałem na PGE Narodowym w Warszawie?

Nie wiem, jak czułbym się, gdybyśmy jako klub mieli w swoim dorobku sto trofeów. Natomiast niezależnie od tego, co o tym meczu mówią historia i statystyki, z pewnością to będzie wielkie spotkanie i święto. Oczywiście damy z siebie wszystko, by zdobyć historyczne, pierwsze trofeum dla drużyny i miasta.

2 maja będzie wyjątkowym i wspaniałym dniem.

Jakie są największe atuty Pogoni Szczecin, którymi natomiast nie może pochwalić się Wisła Kraków?

Szczerze mówiąc, nie mogę jeszcze odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ dotychczas nie widziałem Wisły w detalach. Nie mam więc jeszcze pełnego obrazu tego, jak grają, jaką jakość mają ich zawodnicy. To wszystko przed nami. Na ten moment przede wszystkim koncentrujemy się na sobie, na naszym „team spirit”, na tym jak każdy piłkarz poświęca się dla innego, by zrobić wszystko co najlepsze dla zespołu.

Pogoń Szczecin wygra Fortuna Puchar Polski, ponieważ….? …wszyscy zawodnicy są gotowi, by dla drużyny wskoczyć za sobą w ogień.

Droga na PGE Narodowy była dla nas w tym sezonie ekstremalnie wymagająca. Wszystkie te spotkania były niesamowicie elektryzujące i trudne.

32 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
33 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

Kadra pogoni szczecin

FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024 34 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN Valentin Cojocaru 01.10.1995 84/195 Bramkarz Axel Holewiński 22.02.2006 87/194 Bramkarz Bartosz Klebaniuk 03.04.2002 79/191 Bramkarz Leo Borges 03.01.2001 74/179 Obrońca Leonardo Koutris 23.07.1995 69/175 Obrońca Wojciech Lisowski 10.02.1992 74/186 Obrońca Danijel Loncar 26.06.1997 84/189 Obrońca Mariusz Malec 04.04.1995 76/189 Obrońca Linus Wahlqvist 11.11.1996 80/184 Obrońca Benedikt Zech 03.11.1990 73/186 Obrońca Vahan Bichakhchyan 09.07.1999 67/172 Pomocnik Joao Gamboa 31.08.1996 80/187 Pomocnik

Kolejno: imię i nazwisko, data urodzenia, waga/wzrost, klub i pozycja na boisku.

Łączy nas piłka 35 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
25.04.2006 81/187 Pomocnik Alexander Gorgon 28.10.1988 76/185 Pomocnik Kamil Grosicki 08.06.1988 78/180 Pomocnik Olaf Korczakowski 11.11.2003 71/183 Pomocnik Rafał Kurzawa 29.01.1993 73/182 Pomocnik Adrian Przyborek 01.01.2007 72/184 Pomocnik
Smoliński 07.02.2001 62/174 Pomocnik Fredrik Ulvestad 17.06.1992 79/183 Pomocnik Marcel Wędrychowski 13.01.2002 69/171 Pomocnik
02.04.2007 72/185 Napastnik
Kacper Gołębiewski
Kacper
Antoni Klukowski
06.03.1996 81/184 Napastnik
75/190 Napastnik Luka
15.11.1995 63/177 Napastnik
Efthymis Koulouris
Patryk Paryzek 03.02.2006
Zahović

Jens Gustafsson

Urodzony 15 października 1978 roku w Helsingborgu Jens Gustafsson nie może pochwalić się wybitną karierą piłkarską. Zaczynał w młodzieżowych drużynach lokalnego klubu, jednak nie zadebiutował w seniorskim zespole Helsingborgs IF. W poszukiwaniu swojej szansy przeniósł się do IK Brage, gdzie nie zagrzał jednak długo miejsca. Występował też w Hogaborgs BK, jednak odnalazł się dopiero w Falkenbergs FF. W zespole tym spędził siedem sezonów, będąc podstawowym piłkarzem, lecz nie zdołał awansować z tą ekipą do szwedzkiej elity. Buty na kołek odwiesił w 2009 roku. Jens Gustafsson po zakończeniu kariery piłkarskiej bardzo płynnie przeszedł do roli szkoleniowca. Zaczynał w juniorskich zespołach Halmstads BK, by w 2011 roku przejąć stery jako pierwszy trener seniorów. Nie zdołał uratować drużyny przed spadkiem z Allsvenskan, lecz już w pierwszym sezonie, w którym prowadził ten zespół od startu rozgrywek, Gustafsson wprowadził ponownie Halmstads BK na najwyższy poziom rozgrywkowy. W lidze jego podopieczni zajęli trzecie miejsce, ale w barażach o awans okazali się zwycięzcami.

Drużyna z Halmstad nie miała jednak łatwo po powrocie do elity. Sezon 2013 (rozgrywany systemem wiosna-jesień) zakończyła na czternastym miejscu w tabeli i musiała znów walczyć w barażach, tym razem o utrzymanie. I tym razem wyszła z nich obronną ręką. Ostatni, jak się okazało, sezon pod wodzą Jensa Gustafssona (2014) zakończyła na dziesiątym miejscu.

Na szwedzkiego szkoleniowca czekało już kolejne wyzwanie, czyli praca w sztabie szkoleniowym reprezentacji narodowej U-21. Właśnie w tej roli Jens Gustafsson zapisał na swoim koncie największy jak dotychczas sukces w karierze. Podczas rozgrywanych w Czechach mistrzostw Europy „Trzy Korony” sięgnęły po tytuł, pokonując w finale Portugalię (spotkanie to poprowadził Szymon Marciniak). Przez

pewien czas Gustafsson był również samodzielnym selekcjonerem młodzieżowej kadry Szwecji. Obecny trener Pogoni Szczecin pracował także w AIK Solna, IFK Norrkoeping oraz chorwackim Hajduku Split. 9 maja 2022 roku został ogłoszony jako szkoleniowiec „Portowców”, zastępując na tym stanowisku Kostę Runjaicia. W swoim premierowym sezonie zajął z Pogonią czwarte miejsce w tabeli, kwalifikując się tym samym do eliminacji europejskich pucharów. W nich szczeciński zespół uporał się z północnoirlandzkim Linfield FC (5:2, 3:2), ale w III rundzie kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy nie sprostał belgijskiemu KAA Gent (0:5, 2:1).

36 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Droga Pogoni Szczecin do finału

Fortuna Pucharu Polski

1/16 finału 07.11.2023

Podbeskidzie Bielsko-Biała

– Pogoń Szczecin 0:1 (0:0)

Bramka: Kamil Grosicki 90

1/8 finału 05.12.2023

Pogoń Szczecin

– Górnik Zabrze 2:1 pd. (0:0, 1:1)

Bramki: Kamil Grosicki 72, Leo Borges 95 – Sebastian Musiolik 90

1/4 finału 27.02.2024

Lech Poznań

– Pogoń Szczecin 0:1 pd. (0:0, 0:0)

Bramka: Joao Gamboa 119

1/2 finału 03.04.2024

Pogoń Szczecin

– Jagiellonia Białystok 2:1 pd. (0:0, 1:1)

Bramki: Efthymis Kolouris 59, Fredrik Ulvestad 98 – Bartłomiej Wdowik 79

Sztab szkoleniowy

twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
Łączy nas piłka
Jens Gustafsson Trener Robert Kolendowicz Asystent trenera Vitor Gazimba Asystent trenera Andrzej Krzyształowicz Trener bramkarzy Rafał Buryta Trener przygotowania fizycznego Piotr Szumiło Asystent trenera przygotowania fizycznego Patryk Jurys Trener analityk Tomasz Krzywonos Trener analityk Łukasz Rosiński Trener analityk motoryczny Daniel Strzelecki Kierownik drużyny Mariusz Pietrzak Lekarz Bartosz Paprota Lekarz Michał Chmielnicki Lekarz Maciej Mościbroda Lekarz Przemysław Tokarek Szef zespołu fizjoterapeutów Łukasz Dłużniewski Fizjoterapeuta Konrad Lisowicz Fizjoterapeuta Łukasz Rogowski Szef kuchni Wojciech Zep Dietetyk
37 sklep.lazynaspilka.pl
Maciej Sołtykiewicz Kit manager Mateusz Ziętek Asystent I zespołu

Zagraniczna myśl szkoleniowa

Gorący i słoneczny Półwysep Iberyjski czy chłodna i pochmurna Skandynawia? Biorąc pod uwagę tylko geograficzne walory tych części Europy, statystyczny mieszkaniec

naszego kraju pewnie nie miałby problemów ze wskazaniem bardziej preferowanego kierunku. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę nie turystykę, a piłkę nożną, wybór nie jest już aż tak oczywisty. 2 maja na PGE Narodowym w Warszawie dojdzie do – w pewnym sensie – starcia dwóch futbolowych filozofii: hiszpańskiej i szwedzkiej. Która okaże się bardziej skuteczna, przekonamy się po zakończeniu konfrontacji Wisły Kraków z Pogonią Szczecin.

Albert Rudé i Jens Gustafsson. Tak się złożyło, że zespoły obu finalistów „Pucharu Tysiąca Drużyn” są prowadzone przez trenerów z zagranicy. Zarówno urodzony w okolicach katalońskiej Girony szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”, jak i pochodzący z Helsingborga trener „Portowców”, już teraz zasłużyli na zaszczytne miejsce w historii klubów z Krakowa i Szczecina. To oni bowiem jako pierwsi,

38 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Łączy

od kiedy decydujący mecz o Puchar Polski rozgrywany jest na największym polskim stadionie, doprowadzili swoich podopiecznych właśnie do ostatecznej rozgrywki w stolicy. Nie będzie to jednak pierwszy przypadek w historii, w którym decydującą batalię o to trofeum stoczą ekipy prowadzone przez obcokrajowców.

Dawno, dawno temu…

Jeśli tak możemy opisać wydarzenia sprzed ponad pół wieku. Właśnie w latach 50. XX stulecia nasz futbol po raz pierwszy doświadczył sytuacji, w której o Puchar Polski w finale rywalizowała drużyna prowadzona nie przez Polaka. Należy więc zauważyć, że nie trzeba było na to długo czekać. Pierwszy

39 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
nas piłka

finał rozegrano co prawda jeszcze w 20-leciu międzywojennym (w sezonie 1925/26), ale do regularnej rywalizacji wrócono dopiero kilka lat po zakończeniu II wojny światowej. To właśnie wtedy (w piątym w kolejności finale rozgrywek), w sezonie 1954/55 na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie Legia rozbiła gdańską Lechię aż 5:0, a architektem jej sukcesu był wówczas węgierski szkoleniowiec – János Steiner. Urodzony w Budapeszcie trener pracował przy Łazienkowskiej przez niespełna dwa lata, ale w tym czasie doprowadził „Wojskowych” zarówno do Pucharu, jak i pierwszego w dziejach mistrzostwa Polski. Później tytuły w lidze świętował także z Górnikiem Zabrze i Ruchem Chorzów. Szkoleniowcy z kraju „Bratanków” w latach 50. i 60. minionego wieku cieszyli się nad Wisłą wyjątkową renomą. Dość powiedzieć, że to właśnie przedstawiciele tej nacji najczęściej prowadzili zespoły występujące dotychczas w meczach finałowych.

TRENERZY Z ZAGRANICY W FINAŁACH PUCHARU POLSKI:

– Węgrzy – 10

– Czesi – 3

– Chorwaci – 2

– Rumuni, Słowacy, Norwegowie, Rosjanie, Niemcy, Hiszpanie, Austriacy – po 1

Łatwo więc policzyć, że wśród szkoleniowców zasiadających na ławkach w kluczowych spotkaniach „Pucharu Tysiąca Drużyn”, byli dotychczas przedstawiciele dziesięciu nacji (Szwed Jens Gustafsson dołoży do tego zestawienia jedenastą). Co ważne, aż piętnastu z 22 trenerów kończyło udział w finale sukcesem. Wśród drużyn, które dotychczas najczęściej korzystały z zagranicznej myśli szkoleniowej (tylko na podstawie meczów finałowych), trzeba wymienić dwie najbardziej utytułowane ekipy w historii rozgrywek. Legię Warszawa prowadziło dotychczas ośmiu obcokrajowców (ostatnio sukces w sezonie 2022/23 osiągnął z nią Niemiec Kosta Runjaić), a Górnika Zabrze siedmiu. Dwóch zagranicznych szkoleniowców w finałach miały chorzowski Ruch i poznański Lech, a po jednym: Zagłębia z Sosnowca i Lubina, a także Wisła Płock.

40 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
41 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

Zagraniczny Puchar Polski

Zbliżający się wielki finał nie będzie pierwszym, w którym na ławkach obu zespołów zasiądą trenerzy urodzeni poza granicami naszego kraju. Dotychczas taka sytuacja miała miejsce dokładnie trzykrotnie, ale działo się to w dość odległej przeszłości (od ostatniego takiego spotkania minęło ponad pół wieku).

15.08.1966 roku – Stadion Warty, Poznań

Legia Warszawa (Jaroslav Vejvoda z Czech)

– Górnik Zabrze (Géza Kalocsay z Węgier) 2:1 pd.

28.05.1969 – Stadion ŁKS-u, Łódź

Górnik Zabrze (Géza Kalocsay z Węgier)

– Legia Warszawa (Jaroslav Vejvoda z Czech) 2:0

27.06.1971 – Stadion Śląski, Chorzów

Górnik Zabrze (Ferenc Szusza z Węgier)

– Zagłębie Sosnowiec (Ferenc Farsang z Węgier) 3:1

Jak będzie tym razem? 70. finał krajowego pucharu będzie więc wyjątkowy, nie tylko z racji okrągłego jubileuszu. Także nie z powodu faktu, że po raz pierwszy w warszawskim „orlim gnieździe” zameldują się ekipy Pogoni i Wisły. W tle szczecińsko-krakowskiej rywalizacji piłkarzy na murawie i wspierających ich tysięcy fanów na trybunach, dojdzie też do szwedzko-hiszpańskiego pojedynku trenerów. Teoretycznie więcej argumentów przemawia za Jensem Gustafssonem, który dysponuje zdecydowanie mocniejszą drużyną. Jego Pogoń w sezonie 2023/24 o najwyższe cele walczy bowiem nie tylko w pucharze, ale również w PKO BP Ekstraklasie. Szwed na swoim stanowisku pozostaje już od blisko dwóch lat i z całą pewnością na „Portowcach” zdążył wyraźnie „odcisnąć swoje piętno”.

W odmiennej sytuacji jest Hiszpan. Albert Rudé objął Wisłę pod koniec minionego roku, po Radosławie Sobolewskim i tymczasowym szkoleniowcu – Mariuszu Jopie. Powodem zmiany były niesatysfakcjonujące

42 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
FORTUNA
FINAŁ
PUCHARU POLSKI 2024

wyniki „Białej Gwiazdy”, przede wszystkim w Fortuna 1. Lidze, a to powrót do elity jest głównym celem krakowian na obecne rozgrywki. Zmagania pucharowe udowodniły jednak, że w drużynie z Reymonta drzemie duży potencjał. Choć wiślacy wszystkie mecze tej edycji Fortuna Pucharu Polski rozgrywali na swoim stadionie, nie można zapominać, że w pokonanym polu pozostawili m.in. wyżej notowane drużyny Piasta Gliwice i Widzewa Łódź. Ewentualny sukces w Warszawie oznaczać będzie nie tylko wywalczenie kolejnego trofeum do imponującej klu-

POGOŃ SZCZECIN

W FORTUNA PUCHARZE POLSKI POD WODZĄ

JENSA GUSTAFSSONA

(SEZONY 2022/23 I 2023/24):

4 zwycięstwa – 1 remis – 1 porażka, bramki: 9-6

WISŁA KRAKÓW

W FORTUNA PUCHARZE POLSKI

POD ALBERTAWODZĄRUDÉ

(SEZON 2023/24):

2 zwycięstwa – 0 remisów – 0 porażek, bramki: 4-2

bowej kolekcji, ale przede wszystkim może dać Wiśle pozytywny impuls na kluczową, w kwestii walki o awans, końcówkę ligowego sezonu.

Piotr Kuczkowski

* prezentowane dane nie uwzględniają finału z sezonu 2004/05, po którym tytułu został pozbawiony Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp.

** dla przejrzystości w artykule wykorzystujemy tylko obecnie stosowane nazwy klubów.

43 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
nas piłka
Łączy

Maciej Stolarczyk: Wisła i Pogoń mają ważne miejsce w moim sercu

Finalistów Fortuna Pucharu Polski łączy osoba Macieja Stolarczyka, który zarówno grał, jak i prowadził Pogoń Szczecin oraz Wisłę Kraków. W obu klubach pisał swoją historię naznaczoną mistrzostwami, występami w reprezentacji Polski oraz... zdobytym krajowym pucharem w barwach „Białej Gwiazdy”.

I właśnie triumf w Pucharze Polski był naszym punktem wyjścia do rozmowy z 52-letnim szkoleniowcem przed finałem, w którym „Portowcy” zmierzą się z „Białą Gwiazdą”. Stolarczyk tego typu sukcesu doświadczył w sezonie 2002/03. W dwumeczu Wisła z Krakowa okazała się lepsza od swej imienniczki z Płocka. – Pierwszy mecz przegraliśmy 0:1 po golu Irka Jelenia – wspomina nasz rozmówca. – To spotkanie ewidentnie nam nie wyszło. Irek urwał nam się na skrzydle, pognał w swoim stylu i strzelił gola. Porażka nie sprawiła jednak, że w nasze szeregi wkradła się jakaś nerwowość. Wręcz przeciwnie, do rewanżu podeszliśmy spokojnie. Nasza jakość się obroniła. Teoretycznie porażka w pierwszym meczu mogła ustawić strategię na rewanż, tymczasem przy naszej sile w ofensywie było to zbędne – dodaje Stolarczyk.

Mecz numer dwa krakowianie wygrali dzięki dwóm bramkom Marcina Kuźby oraz jednej Macieja Żurawskiego. Skład tamtej Wisły robił wrażenie. „Biała Gwiazda” regularnie wygrywała ligę. – Do Wisły trafiłem w czasie „premium”, gdy jej zawodnicy masowo wyjeżdżali na zgrupowanie reprezentacji Polski. Radek Majdan, Arek Głowacki, Mariusz Jop, Marcin Baszczyński, Tomasz Kłos, Mirosław Szymkowiak, Kamil Kosowski, Marcin Kuźba, Maciej Żuraw-

ski, Tomasz Frankowski, Kuba Błaszczykowski, Paweł Brożek... Cieszę się, że wówczas i ja dostałem szansę gry z orzełkiem na piersi. To była duma, swoista nobilitacja i wielki osobisty sukces. Trochę żałuję, że nie udało zagościć w drużynie narodowej na dłużej – dzieli się refleksją Maciej Stolarczyk, który w kadrze wystąpił osiem razy.

Pierwsze kroki postawił w meczu towarzyskim z Arabią Saudyjską (1994 rok). Potem wystąpił przeciwko Nowej Zelandii (1999). Następnie w latach 20022005 mierzył się z Wyspami Owczymi, Chorwacją, Węgrami, Kazachstanem, Szwecją i Albanią.

Ostatecznie w koszulce „Portowców” wybiegł na murawę 219 razy. W trykocie Wisły – 102. – Jeśli chodzi o Pogoń, to w niej debiutowałem w piłce seniorskiej z Ostrovią w dzisiejszej pierwszej lidze. W Ekstraklasie pierwszy występ zanotowałem przeciwko Ruchowi Chorzów. W Pogoni grałem m.in. z Radosławem Majdanem, Olgierdem Moskalewiczem, Dariuszem Adamczukiem, Robertem Dymkowskim. Oba kluby zajmują ważne miejsce w moim życiu. W Pogoni się piłkarsko wychowałem, ona mnie ukształtowała. Z Wisłą sięgałem po sukcesy, wywalczyłem trofea. Brakuje jeszcze Gryfa Słupsk i dla mnie byłby to kompletny zestaw finalistów – śmieje się Stolarczyk.

44 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
Łączy nas piłka

Gdy reprezentował barwy Wisły, w Polsce nie było jej równych. Dziś krakowska drużyna próbuje wydostać się z Fortuna 1. Ligi. Pogoń z kolei jest jedną z najmocniejszych drużyn w kraju. – Mimo że na papierze przewaga Pogoni nie podlega dyskusji, to Wisła w drodze do finału pokazała, że potrafi grać z ekstraklasowiczami. Wyeliminowała przecież Widzew Łódź i Piast Gliwice. To inne wyzwanie i poziom mobilizacji. Jeden mecz o wszystkim decyduje. Dlatego wiedząc o wielu różnicach na korzyść zespołu ze Szczecina, uważam, że wynik jest sprawą otwartą – analizuje były piłkarz „Portowców” i „Białej Gwiazdy”. – Liczę przy tym, że będziemy świadkami dobrego widowiska. Spotkają się zespoły lubiące grać piłką. W obecności kompletu publiczności, a frekwencja pokazuje, że kibice Wisły i Pogoni są bardzo spragnieni sukcesu, więc należy spodziewać się wszystkiego – dopowiada.

Jak niegdyś siłą Wisły byli skrzydłowi – Kosowski i Kalu Uche – tak teraz motorem napędowym, tyle że zespołu ze Szczecina, jest skrzydłowy Kamil Grosic-

ki. „Grosik” znajduje się w świetnej formie. Jego dyspozycja może w finale przeważyć na korzyść „Portowców”. – Kamil jest postacią bardzo rozpoznawalną i o uznanej marce w Ekstraklasie. Został zresztą wybrany najlepszym zawodnikiem ligi. To aktualny reprezentant Polski, gra Pogoni opiera się na jego barkach. Wisła co prawda przeszła na dwóch napastników, czyli Szymona Sobczaka i Angela Rodado, niemniej to właśnie hiszpański pierwiastek w tej drużynie jest mocny. Poza tym mają w składzie doświadczonych zawodników: Alana Urygę i Igora Łasickiego, którzy znają smak Ekstraklasy. Wiedzą, jak się zachować w meczu o dużą stawkę. Wisła ma więc swoje argumenty – zaznacza Maciej Stolarczyk. Stolarczyk w przeszłości był piłkarzem obu tegorocznych finalistów Fortuna Pucharu Polski, ale też prowadził obie ekipy – Pogoń w 14 meczach, Wisłę w 54. 52-latka łączy zatem z Wisłą i Pogonią więcej niż boisko, szatnia i trofea. To wartość sentymentalna.

Piotr Wiśniewski

46 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
48 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Igor Łasicki i michał Żyro, czyli dwaj Wiślacy z przeszłością w Pogoni szczecin

49 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

„Kontuzja” – gdybyśmy mieli jednym słowem podsumować okres spędzony w Pogoni Szczecin przez obecnych wiślaków, czyli Igora Łasickiego i Michała Żyrę, właśnie to określenie pasowałoby najbardziej. Zdrowie nie jest największym atutem obu piłkarzy, ale 2 maja na pewno zrobią oni wszystko, by pomóc „Białej Gwieździe” wywalczyć Fortuna Puchar Polski.

Niespełna 29-letni Łasicki i niespełna 32-letni Żyro nie muszą się wstydzić swoich karier i tego, co w sporcie osiągnęli, ale nie ma wątpliwości, że obaj mogli dokonać znacznie więcej. Zdrowie to jednak na piłkarskim szlaku czynnik co najmniej tak samo istotny jak talent, charakter czy pracowitość. A zdrowia ewidentnie obu brakowało i brakuje.

Łasicki, wychowanek Górnika Boguszów-Gorce, w 2012 roku, w wieku 17 lat, wyjechał z Zagłębia Lubin do SSC Napoli. Grał w zespołach młodzieżowych, ale w drugim sezonie w Italii zadebiutował w Serie A – 11 maja 2014 roku, w ostatniej kolejce, rozegrał 12 minut przeciwko Hellasowi Werona. Pierwszy mecz na tym poziomie rozgrywek okazał się też ostatnim.

Później środkowy obrońca był wypożyczany do klubów Serie B i Serie C, ale w każdym z sezonów jego występy można było policzyć na palcach obu rąk. Furory we Włoszech nie zrobił.

Latem 2017 roku wrócił do Polski. Został piłkarzem Wisły Płock, gdzie spędził dwa lata. Stawiał na niego Jerzy Brzęczek, stawiali też następcy późniejszego selekcjonera, którzy w sezonie 2018/19 zmieniali się kilkukrotnie. To był udany okres w karierze Łasickiego, choć i tu nie obyło się bez dłuższej przerwy z powodu kłopotów ze zdrowiem – na początku marca 2018 roku doznał kontuzji mięśnia dwugłowego i do końca sezonu już nie zagrał. W kolejnym uzbierał 27 spotkań w Ekstraklasie i po jego zakończeniu przeniósł się do Pogoni.

50 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

W Szczecinie mieli deficyt środkowych obrońców, więc pięciokrotny młodzieżowy reprezentant Polski przystał na ofertę „Portowców”. Trener Kosta Runjaić stawiał jednak na duet Konstantinos Triantafyllopoulos - Benedikt Zech, a Łasicki był pierwszym zmiennikiem. Uzbierał 11 występów i… wybuchła pandemia COVID-19. Niewiele też wskazywało, że przerwa w rozgrywkach coś zmieni w jego sytuacji, zwłaszcza że do zdrowia wrócił Mariusz Malec, który jesienią przechodził rehabilitację. Wszystko runęło na obozie w Opalenicy, na którym Pogoń przygotowywała się do wznowienia sezonu. Łasicki zerwał więzadło krzyżowe przednie.

To był praktycznie jego koniec w Pogoni. Bo choć spędził tam jeszcze dwa sezony, wystąpił w tym czasie w zaledwie sześciu spotkaniach Ekstraklasy. Latem 2022 roku sięgnęła po niego spadająca do Fortuna 1.

Ligi Wisła. – Jestem szczęśliwy, że tutaj byłem, że mogłem poznać tę rodzinę Pogoni. To świetna drużyna, z którą przeżyłem wspaniałe chwile. Zdobyliśmy dwa medale, zostawiamy drużynę na dobrych torach – mówił, żegnając się ze Szczecinem i spoglądając na także zmieniającego klub Huberta Matynię.

Pierwszy sezon w „Białej Gwieździe” był dla Łasickiego pod względem indywidualnym bardzo dobry. Zagrał łącznie w 35 oficjalnych meczach, najwięcej w karierze. Niestety, celu drużynowego nie udało się zrealizować. Wisła przegrała w półfinale baraży z Puszczą Niepołomice i pozostała na zapleczu PKO BP Ekstraklasy.

Kolejny sezon defensor zaczął jako kapitan, ale w czwartej kolejce zszedł z boiska w przerwie meczu z GKS Ty-

chy i aż do początku kwietnia podnosił się z ławki rezerwowych lub trybun tylko na mecze Fortuna Pucharu Polski. W hierarchii środkowych obrońców spadł na czwarte miejsce. Zimą był bliski zmiany klubu, ale ostatecznie został pod Wawelem. Ostatnio wrócił do podstawowego składu, więc jego szanse na udział w finale i występ przeciwko byłemu klubowi znacznie wzrosły.

Młody Michał Żyro i jego otoczenie wybrali inną ścieżkę rozwoju niż ta, którą podążał Łasicki. Wychowanek KS Piaseczno jako 12-latek przeniósł się do Legii Warszawa, w której harmonijnie rozwijał swój talent. W Ekstraklasie zadebiutował jesienią 2009 roku, jako 17-latek. W Legii występował do przerwy zimowej w sezonie 2015/16. Trzy razy został mistrzem Polski i aż pięć razy sięgnął po Puchar Polski. W 2014 roku selekcjoner Adam Nawałka zaczął wysyłać Żyrze powołania do pierwszej reprezentacji. Skrzydłowy zaliczył w niej cztery występy: towarzyskie przeciwko Niemcom, Litwie i Szwajcarii oraz w eliminacjach ME przeciwko Szkocji (zagrał minutę).

Kariera nabierała rozpędu. Jeszcze przyśpieszyć miała za sprawą transferu do Wolverhampton, gdzie zawodnik trafił pod koniec 2015 roku. Przenosiny na zaplecze angielskiej ekstraklasy były niemałym zaskoczeniem, bo akurat ostatnie miesiące przed przeprowadzką na Wyspy Brytyjskie Żyro miał przeciętne, głównie z powodu kontuzji. Do Championship wszedł jednak z impetem. W ligowym debiucie przeciwko Fulham strzelił dwa gole! Kilka dni później trafił też do siatki w spotkaniu z Cardiff City. Niestety, zaraz złapał kontuzję kostki, którą leczył prawie dwa miesiąJestem szczęśliwy, że tutaj byłem, że mogłem poznać tę rodzinę Pogoni. To świetna drużyna, z którą przeżyłem wspaniałe chwile.

51 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
nas piłka
Łączy

ce. Wrócił na początku marca i zagrał w pięciu meczach. Tym piątym było wyjazdowe starcie z Milton Keynes Dons 5 kwietnia 2016 roku. Mecz, który zaważył na dalszych sportowych losach utalentowanego skrzydłowego. W pewnym momencie Polak ruszył w pościg za piłką na lewej stronie, chcąc rozpocząć kontratak swojej drużyny, gdy z całym impetem wpadł na niego obrońca rywali, Antony Kay, zrywając Żyrze więzadła krzyżowe w lewym kolanie. – Nie dowierzałem. Początkowo wydawało mi się, że nie będzie tak źle. Zrozumiałem powagę sytuacji, gdy spojrzałem na powtórkę faulu – mówił poszkodowany niedługo po zdarzeniu w sport.tvp.pl.

W Szczecinie grało mi się dobrze jeszcze w barwach Legii. Myślę, że to będzie dobry sezon w moim wykonaniu. Na pewno dam z siebie wszystko.

Dla „Wilków” Żyro już nie zagrał. 2,5-letnią przygodę z Anglią kończył na półrocznym wypożyczeniu do Charltonu, występującego w League One (trzeci poziom rozgrywkowy). Ostatni rok kontraktu z Wolverhampton (sezon 2018/19) wypełnił w Szczecinie. – Na pewno jest wielka ekscytacja. Powrót do Polski to dla mnie duże wydarzenie. W Szczecinie grało mi się dobrze jeszcze w barwach Legii. Myślę, że to będzie dobry sezon w moim wykonaniu. Na pewno dam z siebie wszystko – mówił w pierwszym wywiadzie dla klubowych mediów.

Nie był to jednak czas sportowo udany dla zawodnika, bo tak trzeba ocenić tylko 256 minut w jedenastu występach i jednego gola w całym sezonie. Głównym powodem tak skromnego dorobku były – a jakże – ciągłe kłopoty ze zdrowiem.

Później Żyro próbował odbudować się w Koronie Kielce, ale po pół roku i trzynastu występach w Ekstraklasie (bez gola) zszedł szczebel niżej, do Stali Mielec. W Fortuna 1. Lidze wiosną 2020 roku zagrał czternaście razy, strzelił sześć goli i zaliczył cztery asysty, czym zapracował na kolejny kontrakt w Ekstraklasie. Trafił do Piasta Gliwice, gdzie w sezonie 2020/21 zagrał w 26 meczach ligowych i czterech w Fortuna Pucharze Polski. Na początku kolejnych rozgrywek zamienił Gliwice na Białystok, gdzie w Jagiellonii zagrał 13 razy w PKO BP Ekstraklasie. Tam też długo miejsca nie zagrzał, bo kolejne rozgrywki zaczął już jako piłkarz zdegradowanej z polskiej elity Wisły Kraków. I znów – początek miał niezły, ale po wrześniowej kontuzji nie odzyskał już miejsca w pierwszym składzie i wchodził na boisko głównie jako dżoker (łącznie 26 meczów, cztery gole i dwie asysty w Fortuna 1. Lidze oraz dwa występy w Fortuna Pucharze Polski). Obecny sezon zaczął się dla Żyry jeszcze gorzej. Od lata doskwierał mu ból w kolanie. Różne metody leczenia nie przynosiły poprawy, aż pod koniec września zdecydowano się na operację. Rehabilitacja trwała do końcówki lutego, gdy doświadczony ofensywny zawodnik wrócił do gry podczas spotkania Fortuna Pucharu Polski z Widzewem Łódź. Od połowy marca Żyro gra regularnie, choć głównie „ogony”. Zdołał już jednak strzelić gola (19 kwietnia Zniczowi w Pruszkowie), więc forma przed finałem Fortuna Pucharu Polski rośnie.

Szymon Tomasik

52 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
Łączy nas piłka

Błyski „Białej Gwiazdy”

Historia Pucharu Polski to jednocześnie… historia krakowskiej Wisły. Klub spod Wawelu wystąpił we wszystkich siedemdziesięciu dotychczasowych edycjach rozgrywek, a los i wyniki sportowej rywalizacji sprawiły, że to właśnie „Biała Gwiazda” zagra w jubileuszowym finale w Warszawie.

Na PGE Narodowym domknie się więc pewna historyczna klamra, bo to właśnie wiślacy jako pierwsi (w sezonie 1925/26) sięgnęli po to cenne trofeum. Do tej pory w finale meldowali się dziesięciokrotnie, a cztery razy cieszyli się z wygranej. Czy również teraz, jako „czarny koń” zmagań będą w stanie nawiązać do chlubnej przeszłości i znów okażą się najlepsi?

Już sam udział drużyny występującej na zapleczu PKO BP Ekstraklasy w wielkim finale Fortuna Pucharu Polski, należy uznać za niespodziankę. Wisła,

54 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
55 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka FOT. PAP

która drugi sezon z rzędu próbuje wrócić do krajowej elity, w pucharowej rywalizacji udowodniła jednak, że już teraz potrafi stawić czoła najlepszym. W drodze na PGE Narodowy w pokonanym polu pozostawiła bowiem aż pięciu rywali (w tym dwóch z najwyższego szczebla rozgrywek). Kibice pod Wawelem liczą, że w finale podopieczni Alberta Rudé będą w stanie wzbogacić klubowe muzeum o kolejne trofeum. Na udział w decydującej rozgrywce „Pucha-

ru Tysiąca Drużyn” Wisła czeka szesnaście lat, a na wygraną ponad dwie dekady.

Pierwszy triumfator

To właśnie „Biała Gwiazda” została pierwszym triumfatorem pucharowych rozgrywek – w sezonie 1925/26. W zmaganiach na szczeblu centralnym wzięło wówczas udział zaledwie osiem zespołów (najlepszych w swoich okręgach), a finał roz-

56 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Łączy nas piłka

grywano na… stadionie Wisły, gdzie ulubieńcy miejscowej publiczności pokonali Spartę Lwów 2:1. „Biała Gwiazda” do triumfu w premierowym Pucharze Polski potrzebowała tylko trzech spotkań. Ciekawostką jest fakt, że obaj uczestnicy finału rozgrywali go bez trenerów, których w tym czasie po prostu nie mieli. Bramki dla zwycięzców zdobyli: Władysław Kowalski (z rzutu karnego) i w 90. minucie legendarny Henryk Reyman.

40 lat minęło…

… a nawet kilka miesięcy więcej. Tyle kibice Wisły czekali na kolejną wygraną w Pucharze Polski. W międzyczasie była 25-letnia przerwa w rozgrywkach, spowodowana m.in. II wojną światową, a do rywalizacji powrócono dopiero w latach 50. W pierwszej powojennej edycji (1950/51) – Wisła ponownie znalazła się w finale, ale tym razem przegrała z chorzowskim Ruchem (0:2). Podobnie było trzy lata później, kiedy mecz z rezerwami warszawskiej Gwardii, na Stadionie Wojska Polskiego w stolicy, zakończył się bezbramkowym remisem, a w powtórce we Wrocławiu triumfowali rywale (3:1). Przełom nastąpił w sezonie 1966/67. Wisła przeciętnie spisywała się w lidze (długo walczyła o utrzymanie, zajmując ostatecznie 10. miejsce), ale niepowodzenia powetowała sobie w rozgrywkach pucharowych. Finał miał się odbyć na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, ale kolizja terminów sprawiła, że piłkarze musieli ustąpić miejsca żużlowcom. Z tego powodu na gospodarza awaryjnie wybrano obiekt kieleckich Błękitnych. Do spotkania krakowianie przystępowali w roli faworytów, bowiem po drugiej stronie boiska znaleźli się trzecioligowcy z Rakowa Częstochowa. Ambitna ekipa spod Jasnej Góry sprawiła jednak Wiśle sporo problemów. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, w której do siatki trafili Andrzej Sykta i Hubert Skupnik. Co ciekawe dopiero w tej – 13. edycji Pucharu Polski, trofeum najlepszej drużynie wręczył prezes PZPN. Był nim Wiesław Ociepka.

Pechowa seria Po wywalczeniu drugiego trofeum nikt w Krakowie nie przypuszczał, że na kolejne zwycięstwo Wisły trzeba będzie poczekać aż do XXI wieku. Co nie oznacza, że piłkarze spod znaku „Białej Gwiazdy” nie grali wcześniej w wielkim finale Pucharu Polski. Tak było trzykrotnie, ale za każdym razem lepsi okazywali się przeciwnicy. W sezonie 1978/79 porażkę krakowian z debiutującą na tym szczeblu gdyńską Arką należało uznać za niespodziankę. Wisła była przecież ustępującym mistrzem kraju, a doświadczenie zdobywała również na europejskiej arenie. To nie wystarczyło jednak do sukcesu na stadionie Motoru Lublin, gdzie ekipa z Trójmiasta, w obecno-

57 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
FOT. EAST NEWS

To właśnie Wisła została pierwszym triumfatorem

Pucharu Polski – w sezonie 1925/26.

ści 15 tysięcy widzów, zwyciężyła 2:1. Udział w wygranej Arki miał niechciany w Wiśle obrońca Adam Musiał, który mógł sportowo zrewanżować się byłemu pracodawcy. Kibice „Białej Gwiazdy” jeszcze gorzej wspominają sezon 1983/84, w którym na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie zostali odarci ze złudzeń przez poznańskiego Lecha. O ile w finale z Arką „Biała Gwiazda” przegrała po walce, to w starciu z „Kolejorzem” nie miała nic do powiedzenia. Wynik 0:3 nie pozostawił wątpliwości kto był lepszy, ale bardziej rozczarowała gra podopiecznych Edmunda Zientary. Szkoleniowiec był tak sfrustrowany postawą zespołu, że po meczu ogłosił rezygnację. Podobny los spotkał po kolejnym przegranym finale trenera Adama Nawałkę. Puchar w sezonie 1999/2000 był ostatnim w XX wieku, a zarazem pierwszym, w którym rozgrywano finałowy dwumecz. Mimo nowych reguł Wiśle nie udało się przerwać dominacji Amiki, która po remisie 2:2 pod Wawelem, we Wronkach zwyciężyła 3:0, przedłużając serię sukcesów w tych rozgrywkach do trzech.

58 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Pucharowe niepowodzenia w początkowym okresie rządów w Wiśle Bogusława Cupiała nikogo w Krakowie jednak nie zniechęciły, a sięgająca seryjnie po złote medale w lidze „Biała Gwiazda” (w latach 1999-2011 triumfowała aż ośmiokrotnie) doczekała się również sukcesów w krajowym pucharze. Sezony 2001/02 i 2002/03 przyniosły 3. i 4. triumf w historii klubu. Najpierw zespół prowadzony przez Henryka Kasperczaka zrewanżował się w finale Amice (wygrywając 4:2 na wyjeździe i 4:0 u siebie), a rok później – mimo porażki w pierwszym meczu przy Reymonta 0:1, uporał się z imienniczką z Płocka (w rewanżu „Biała Gwiazda” wygrała 3:0). W tym samym sezonie Wisła została mistrzem Polski i po raz pierwszy w blisko stuletniej historii klubu wywalczyła dublet. Ale później, mimo kontynuacji ligowych sukcesów, „Pucharu Tysiąca Drużyn” już nie udało się wygrać. W finale wiślacy zagrali jeszcze raz. W sezonie 2007/08 po bezbramkowym remisie przegrali w rzutach karnych z Legią. Ale więcej niż o meczu w Bełchatowie mówiono o starciach

pseudokibiców, przez których sędzia musiał przerwać spotkanie.

Po szesnastu „chudych” latach, ligowych niepowodzeń i degradacji z Ekstraklasy, w 2024 roku Wisła wraca do krajowej elity, w której stawką jest walka o najcenniejsze trofea. I choć zespół występujący na drugim poziomie rozgrywkowym nie jest uznawany za faworyta finału, w królewskim mieście liczą, że po ostatnim gwizdku będą świętować sukces w okolicznościowych koszulkach z numerem „5”. A to oznaczałoby piąty w historii Puchar Polski dla Wisły. Piotr Kuczkowski

WISŁA KRAKÓW W FINAŁACH PUCHARU POLSKI

‚ 4 wygrane: 1925/26, 1966/67, 2001/02, 2002/03

6 porażek: 1950/51, 1953/54, 1978/79, 1983/84, 1999/2000, 2007/08

59 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
nas piłka
Łączy Złote lata

Triumfatorzy spoza elity

FOT. PAP

Rewelacyjne występy zespołów z niższych poziomów rozgrywkowych w Pucharze Polski stały się niemal codziennością. Praktycznie w każdej edycji ekipa spoza krajowej elity dociera do decydujących faz, skradając serca kibiców. Czterokrotnie zdarzyło się jednak, że drużyna grająca na co dzień poza Ekstraklasą sięgała ostatecznie po trofeum. Czy Wisła Kraków będzie piątą?

1974/1975 – Stal Rzeszów

W sezonie 1974/1975 rewelacją rywalizacji okazała się rzeszowska Stal. Występujący na drugim poziomie rozgrywkowym zespół, prowadzony przez trenera Joachima Krajczego, jako pierwszy spoza krajowej elity zdołał zwyciężyć w całej edycji. Rzeszowianie w drodze do finału pokonali KKS Prokocim (3:0), Szombierki Bytom (2:1), ROW Rybnik (2:1), Stal Mielec (2:0) i Pogoń Szczecin (3:0). W wielkim finale przyszło im zmierzyć się z… rezerwami ROW-u Rybnik.

W Krakowie, gdzie rozgrywano decydujące spotkanie, kibice nie zobaczyli porywającego widowiska. Przez 90 minut nie było choćby jednego trafienia, podobnie w dogrywce. O zwycięstwie zadecydować musiała seria rzutów karnych. Te lepiej wykonywali gracze z Rzeszowa i mogli cieszyć się z triumfu. Co więcej, korona króla strzelców całej edycji trafiła w ręce Janusza Krawczyka ze Stali, który zdobył pięć bramek.

1982/1983 – Lechia Gdańsk

Kibice Lechii Gdańsk do dziś wspominają piękną historię, jaką była rywalizacja z Juventusem FC w Pucharze Zdobywców Pucharów. Tych wydarzeń jednak by nie było, gdyby nie zwycięska batalia w Pucharze Polski w sezonie 1982/1983. Zespół pod wodzą Jerzego Jastrzębowskiego występował wówczas w III lidze. W Pucharze Polski spisywał się jednak wyśmienicie. Zaczął od 1/64 finału, pokonując w niej Start Radziejów 3:2. Kolejnymi „ofiarami” lechistów okazywały się Olimpia Elbląg (2:1), Widzew Łódź (1:1, zwycięstwo w rzutach karnych), Śląsk Wrocław (3:0), Zagłębie Sosnowiec (1:0) i Ruch Chorzów (0:0, zwycięstwo w rzutach karnych).

62 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Do finałowego starcia, oprócz Lechii, dotarł gliwicki Piast. Było to drugie – i dotYCHCZAS ostatnie – w historii finałowe starcie zespołów spoza Ekstraklasy. „Piastunki” występowały wówczas w II lidze. Co ciekawe, pięć lat wcześniej też zdołały dotrzeć do finału jako drugoligowiec. I po raz drugi zespół z Gliwic nie wygrał ostatecznego starcia. Wszystkie trzy bramki spotkania padły w pierwszej połowie. Gole dla Lechii strzelili Krzysztof Górski i Marek Kowalczyk, a gliwiczanie odpowiedzieli

golem Ryszarda Kałużyńskiego. Trofeum pojechało więc nad Bałtyk, gdzie niedługo później zawitała też „Stara Dama”.

1991/1992 – Miedź Legnica Miedź Legnica w sezonie 1991/1992 walczyła o awans do Ekstraklasy. Nie zdołała jednak osiągnąć swojego celu, przegrywając rywalizację z Pogonią Szczecin i Szombierkami Bytom. W Pucharze Polski podopiecznym trenera Jerzego Fiutow-

63 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
Łączy nas piłka
FOT. PAP
64 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024 FOT. PAP FOT. PAP

skiego poszło zdecydowanie lepiej. Legniczanie do walki przystąpili w 1/32 finału meczem z Ostrovią Ostrów Wielkopolski. Po remisie 1:1 i serii rzutów karnych awansowali do kolejnej rundy. W następnych fazach eliminowali z rozgrywek Stal Mielec (3:2), Olimpię Poznań (1:0), Zawiszę Bydgoszcz (2:1, 2:2) oraz Stilon Gorzów Wielkopolski (3:0, 1:1).

W finałowej potyczce przyszło im zmierzyć się z Górnikiem Zabrze i – co oczywiste – nie byli faworytem tego meczu. Po bramce Piotra Jegora Miedź przegrywała 0:1 i przez 70 minut nie była w stanie wyrównać. Udało się to dopiero na kilkanaście minut przed końcowym gwizdkiem. W dogrywce żadna z drużyn nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę, więc zwycięzcę trzeba było wyłonić w serii rzutów karnych. Z jedenastu metrów pomyliło się dwóch piłkarzy Górnika – Tomasz Wałdoch i Ryszard Kraus. Legniczanie nie wykorzystali tylko jednego rzutu karnego i mogli cieszyć się ze zwycięstwa. W nagrodę w Pucharze Zdobywców Pucharów zmierzyli się z AS Monaco, z którym nieznacznie przegrali.

1995/1996 – Ruch Chorzów

Skład finałowego meczu Pucharu Polski 1995/1996 nie zachwycał. W Warszawie, na stadionie Polonii, spotkały się bowiem ekipy II-ligowego Ruchu Chorzów i rzutem na taśmę utrzymanego w ekstraklasie GKS-u Bełchatów. Ogółem tamta edycja rozgrywek przyniosła wiele niespodzianek – do półfinału dotarła III-ligowa Pogoń Oleśnica, która wyeliminowała wcześniej między innymi Lecha Poznań i Górnika Zabrze.

Chorzowianie w drodze do finału również mieli na koncie swoje sukcesy. Pokonali Legię Warszawa (2:1), Wartę Poznań (5:2), Raków Częstochowa (2:1) oraz wspomnianą Pogoń Oleśnica (3:0). W finałowym boju z GKS Bełchatów bardzo długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Dopiero na cztery minut przed końcem Ruch – za sprawą uderzenia Dariusza Gęsiora z rzutu wolnego – wyszedł na prowadzenie, którego już nie oddał. Po raz trzeci, choć pierwszy jako drugoligowiec, zwyciężył w rozgrywkach o Puchar Polski. W europejskich pucharach po pokonaniu walijskiego Llansanffraid FC (dziś The New Saints FC), w kolejnej rundzie nie sprostał wielkiej Benfice. Emil Kopański

65 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka
FOT. PAP

Albert Rudé: W Warszawie wszystkomożliwebędzie

FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
Łączy nas piłka

Albert Rudé prowadzi Wisłę Kraków od początku 2024 roku. Pod jego wodzą drużyna spod Wawelu walczy o awans do PKO BP Ekstraklasy, a 2 maja zmierzy się z Pogonią Szczecin w finale Fortuna Pucharu Polski. – Dlaczego ta fantastyczna podróż nie mogłaby zakończyć się zdobyciem trofeum? – pyta hiszpański szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”.

Gdzie pański zespół upatruje swoich szans w finale Fortuna Pucharu Polski? Nie da się ukryć, że Pogoń Szczecin będzie faworytem tej konfrontacji, lecz w jakich elementach Wisła może zaskoczyć rywala?

Nie będę zaprzeczać, że to Pogoń pełni rolę faworyta w tym finale. Wisła jednak od samego początku pisze piękną historię w Fortuna Pucharze Polski, strzelając gole w ostatnich minutach, wykraczając poza oczekiwania i łącząc się w bardzo szczególny sposób ze swoimi fanami. Dlaczego ta fantastyczna podróż nie mogłaby zakończyć się zdobyciem trofeum?

Co byłoby większym sukcesem i głównym celem dla Wisły Kraków w bieżącym sezonie? Zwycię-

Naszym głównym celem jest przywrócenie Wisły tam, gdzie jej miejsce.

stwo na PGE Narodowym w Warszawie czy ewentualny awans do PKO BP Ekstraklasy?

Jesteśmy świadomi, że awans do Ekstraklasy w obecnej sytuacji byłby przełomowym osiągnięciem dla klubu. Naszym głównym celem jest przywrócenie Wisły tam, gdzie jej miejsce. Postrzegamy finał Fortuna Pucharu Polski jako wielką szansę, na którą zasłużyliśmy i którą przyjmujemy z dużym entuzjazmem i odpowiedzialnością.

Wisła Kraków rozegrała pięć meczów w tym sezonie Fortuna Pucharze Polski, ale pan przejął zespół, gdy mierzył się już z przedstawicielami najwyższego szczebla rozgrywkowego. Jak funkcjonowała pańska drużyna, gdy rywalizowaliście z Widzewem Łódź i Piastem Gliwice, nie będąc faworytem?

Wisła to klub, który zawsze gra pod dużym ciśnieniem oczekiwań i rzadko jest uważana za słabsze ogniwo w meczach. Jednak w Fortuna Pucharze Polski będzie to już trzeci raz, kiedy zmierzymy się z drużyną z Ekstraklasy, mającą nad nami teoretyczną przewagę. Można jednak zobaczyć, jak zawodnicy reagują na tę rywalizację, czerpiąc radość z gry i pokazując swój talent, który bez wątpienia mają. Jak prezentować ma się zatem Wisła Kraków w finale Fortuna Pucharu Polski i czym zaskoczyć może Pogoń Szczecin?

Musimy być wystarczająco odważni, aby podjąć to wyzwanie. Grając po swojemu, bez ograniczeń, a dorzucając do tego pozytywne myślenie, wszystko będzie możliwe.

Wisła Kraków wygra Fortuna Puchar Polski, ponieważ… …w to wierzy i zostawi serce na boisku, aby osiągnąć swój cel!

68 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
69 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

Kadra wisły kraków

FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024 70 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN Kamil Broda 19.07.2001 83/190 Bramkarz Anton Chichkan 10.07.1995 85/188 Bramkarz Alvaro Raton 29.01.1993 84/192 Bramkarz Jakub Stępak 20.03.2006 83/187 Bramkarz Marc Carbo 21.05.1994 76/185 Obrońca Joseph Colley 13.04.1999 87/190 Obrońca Bartosz Jaroch 25.01.1995 80/185 Obrońca David Junca 16.11.1993 67/175 Obrońca Jakub Krzyżanowski 19.01.2006 74/181 Obrońca Mariusz Kutwa 17.02.2004 83/185 Obrońca Igor Łasicki 26.06.1995 70/184 Obrońca Eneko Satrustegui 25.09.1990 84/187 Obrońca Dawid Szot 29.04.2001 75/183 Obrońca Alan Uryga 19.02.1994 85/191 Obrońca Jesus Alfaro 24.06.1991 64/170 Pomocnik Angel Baena 13.10.2000 68/175 Pomocnik

Kolejno: imię i nazwisko, data urodzenia, waga/wzrost, klub i pozycja na boisku.

Vullnet Basha

Dejvi Bregu

Patryk

Bartosz Talar

Karol Tokarczyk

Angel Rodado 07.03.1997 74/179

Goku

Szymon Sobczak

Łączy nas piłka 71 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
11.07.1990 71/174 Pomocnik
24.10.1995 65/171 Pomocnik
01.01.2004 65/170 Pomocnik Karol Dziedzic 20.07.2005 71/181 Pomocnik
Kacper Duda
18.03.2003 73/173 Pomocnik
Gogół
27.12.2001 71/180 Pomocnik
Dawid Olejarka
18.05.1993 65/175 Pomocnik Igor Sapała 11.10.1995 79/187 Pomocnik
Roman
Napastnik
74/181 Napastnik
Żyro 20.09.1992 78/189 Napastnik
17.12.1992
Michał
23.09.2002 66/176 Pomocnik
22.11.2004 76/186 Pomocnik
19.09.1996 68/173 Pomocnik Billel Omrani 02.06.1993 73/181 Napastnik
Miki Villar

Albert Rudé

Niespełna 37-letni Albert Rudé urodził się 18 wrze śnia 1987 roku w hiszpańskim Ripoll, nieopodal Gi rony. Jego piłkarską karierę trudno nazwać boga tą – próbował swoich sił na niższych szczeblach rozgrywkowych w Katalonii, lecz w wieku 24 lat został zmuszony ją przerwać z powodu poważnej kontuzji. Nie porzucił jednak futbolu, zajmując się pracą trenerską oraz wykładowcy na Vic Universi ty w Barcelonie. Zrobił doktorat, otworzył też wła sną szkołę dla trenerów.

Swą pierwszą pracę w charakterze asystenta szko leniowca – odpowiedzialnego za indywidualny rozwój piłkarzy – podjął w 2015 roku, będąc współpracow nikiem Urugwajczyka Diego Alonso w meksykańskiej Pachuce. Z tym samym trenerem pracował też w CF Monterrey, w międzyczasie pełniąc rolę szkoleniow ca drużyn juniorskich w Queretaro FC. Z Alonso Al bert Rude rozstał się w 2019 roku, a okres tej współ pracy obecny trener Wisły okrasił zdobyciem tytu łu mistrza Meksyku, a także dwoma zwycięstwami w Lidze Mistrzów CONCACAF. Następnie podjął pra cę w amerykańskim Interze Miami. Pierwszą drużyną prowadzoną samodzielnie przez Hiszpana był kostarykański LD Alajualense. Z klu bem tym dwukrotnie przegrał finał ligi (Apertu ra i Clausura), a także Wielki Finał. Na tym ostat nim spotkaniu zakończyła się współpraca Rude z LD Alajualense, z którego został zwolniony w lipcu 2022 roku.

Po powrocie do ojczyzny Albert Rudé otrzymał szansę w trzecioligowym CD Castellon. Był blisko osiągnięcia postawionego przed nim celu, czyli awansu na drugi poziom rozgrywkowy, lecz po raz kolejny jego plany pokrzyżowało jedno, decydujące spotkanie. Zespół z Castello de la Plana zapewnił sobie udział w dwustopniowych barażach, których stawką była promocja do Segunda Division. W półfinale jego drużyna pokonała Deportivo La Coruna, ale w ostatecznym boju nie sprostała AD Alcorcon.

W grudniu 2023 roku Wisła Kraków szukała następcy Mariusza Jopa na stanowisku szkoleniowca pierwszego zespołu. Po długich poszukiwaniach, opartych także na nietypowej w Polsce analizie danych, wybór padł właśnie na Alberta Rudé. Hiszpan przekonał do siebie władze Wisły i podpisał umowę z krakowskim klubem. Jego misją podstawową określono powrót trzynastokrotnego mistrza kraju do PKO BP Ekstraklasy. Hiszpański szkoleniowiec może jednak jeszcze przed końcem sezonu ligowego zapisać na swoim koncie kolejny, duży sukces. Czy poprowadzi Wisłę do niespodziewanego triumfu w Fortuna Pucharze Polski?

72 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Droga Wisły Kraków do finału

Fortuna Pucharu Polski

28.09.2023

Wisła Kraków

– Lechia Gdańsk 2:1 pd. (1:0, 1:1)

Bramki: Dawid Olejarka 21, Angel Baena 105 – Luis Fernandez 90 k

1/16 finału 07.11.2023

Wisła Kraków – Polonia Warszawa 3:0 (0:0)

Bramki: Szymon Sobczak 68, Bartosz Jaroch 84, Angel Rodado 89

1/8 finału 07.12.2023

Wisła Kraków

– Stal Rzeszów 4:1 (1:0)

Dawid Szot 7, Angel Rodado 50, Bartosz Talar 52, Patryk Gogół 67 – Szymon Kądziołka 66

1/4 finału 28.02.2024

Wisła Kraków

– Widzew Łódź 2:1 pd. (0:0, 1:1)

Bramki: Angel Rodado 90, Szymon Sobczak 119 – Bartłomiej Pawłowski 80 k

1/2 finału 03.04.2024

Wisła Kraków – Piast Gliwice 2:1 (2:0)

Bramki: Szymon Sobczak 1, Jesus Alfaro 37 – Ariel Mosór 54

Sztab szkoleniowy

Łączy nas piłka twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
Albert Rudé Trener Eric Lira Fernandez Asystent trenera Kazimierz Kmiecik Asystent trenera Mariusz Jop Asystent trenera Michał Siwierski Asystent trenera Łukasz Załuska Trener bramkarzy Kazimierz Piechnik Trener przygotowania fizycznego Sebastian Szymczak Trener przygotowania fizycznego Dominik Dyduła Analityk Jarosław Krzoska Kierownik drużyny Mariusz Urban Lekarz Marcin Bisztyga Fizjoterapeuta Bartłomiej Grzegorczyk Fizjoterapeuta Jan Batko Kitman
73

Szymon Sobczak:

W takim meczu nie ma faworyta

– To finał Fortuna Pucharu Polski, ostatnie spotkanie i trofeum jest na wyciągnięcie ręki. Na dodatek mecz odbędzie się na PGE Narodowym. Każdy piłkarz, który mierzy wysoko, chciałby zagrać na tym obiekcie. Pełna satysfakcja będzie dopiero wtedy, gdy wrócimy do Krakowa jako zwycięzcy. Umiejętności nam nie zabraknie, ale ważne, żeby „dojechały głowy” – podkreśla Szymon Sobczak, napastnik Wisły Kraków.

FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Co łączy Lechię Gdańsk, Miedź Legnica, Stal Rzeszów i Ruch Chorzów?

Podejrzewam, że coś związanego z Fortuna Pucharem Polski. Pewnie te drużyny zagrały w finale, ale nie wiem, co więcej.

Jako zespoły z niższej ligi triumfowały w tych rozgrywkach. Teraz Wisła jest w takiej samej sytuacji.

W tym właśnie kierunku szło moje myślenie. Obyśmy więc zostali piątym takim zespołem.

Strzelił pan już piętnaście goli w Pucharze Polski, dla siedmiu klubów. Który mecz zapadł w pamięć najmocniej?

Te rozgrywki mi służą i strzelam w nich sporo goli, fakt. To jednak taki rodzaj rywalizacji, w którym jeden mecz decyduje o awansie. Dlatego czasem można mieć spotkanie pod kontrolą, a jedna akcja sprawi, że przygoda się kończy. Żałowałem niektórych spotkań, a najbardziej chyba podczas gry w Stomilu Olsztyn. Prowadziliśmy po mojej bramce z Miedzią Legnica [w 1/8 finału w sezonie 2019/2020 – przyp. red.] i właśnie w doliczonym czasie rywale wyrównali, a potem odpadliśmy po rzutach karnych. Gdy w Pucharze Polski kończy się występy się przed finałem, to zawsze te wspomnienia nie są najlepsze. Jeśli ktoś podchodzi poważnie do tych rozgrywek, to chce sięgnąć po trofeum.

Oddałby pan te wcześniejsze bramki za gola w finale Fortuna Pucharu Polski?

Trudno to porównywać. Bramka w finale byłaby czymś pięknym. To bardzo ważny mecz w kontekście całego sezonu, a także ze względu na to, gdzie zostanie rozegrany.

Najpierw mieliście szczęście w losowaniu i z innymi drużynami z pierwszej ligi graliście u siebie, a potem z zespołami z Ekstraklasy też przy Reymonta. To pomogło?

Do finału nie dochodzi się przez przypadek, ale gra przed własną publicznością na pewno dodawała nam skrzydeł. Przy Reymonta to nasz dwunasty zawodnik. Trybuny nam pomagały. Liczymy, że na finał do Warszawy przyjedzie mnóstwo kibiców Wisły.

Liczymy, że na finał do Warszawy przyjedzie mnóstwo kibiców Wisły.

Pierwszy raz w tym roku w meczu na wyjeździe będą obecni wasi fani.

To było dla nas coś nowego, że nasi kibice nie mogli nam towarzyszyć w spotkaniach na boiskach rywali. Dlatego ten finał będzie tak ważny dla całej wiślackiej społeczności. Nie możemy się doczekać.

Wiśle łatwiej gra się z zespołami z Ekstraklasy niż pierwszej ligi? Ile w tym prawdy?

Ile osób, tyle opinii. Puchar Polski na pewno pokazał, że potrafimy grać z zespołami z Ekstraklasy i dyktować warunki. To były jednak tylko dwa spotkania z Widzewem i Piastem. Najlepszym wyznacznikiem byłby cały sezon, ale do tego potrzebny jest awans. W pierwszej lidze jesteśmy najczęściej zmuszeni do ataku pozycyjnego, kontrolujemy mecze, ale zdarzają nam się potknięcia, jak na przykład w Rzeszowie z Resovią. Cieszy jednak to, że potrafiliśmy być zdecydowanie lepsi od drużyn z Ekstraklasy.

Gra na dwóch frontach nie odbija się na was? Na początku rundy wydawało się, że mamy bardzo szeroką kadrę. Jesteśmy teraz w takim momencie sezonu, że urazy przetrzebiły skład. Normalnie gra na dwóch frontach co trzy-cztery dni powinna być dobra dla piłkarzy. Żaden trening nie odda bowiem

76 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Łączy nas piłka

meczu. Jesteśmy przygotowani, by grać tak często. Przecież po spotkaniu ligowym zagraliśmy świetny półfinał w Fortuna Pucharze Polski z Piastem Gliwice. Zresztą, do końca sezonu czekają nas już tylko ważne mecze.

Pogoń jest faworytem finału?

W tym meczu nie ma faworyta. Wszelkie analizy pójdą na bok. To finał Fortuna Pucharu Polski, inny mecz niż pozostałe. Do Krakowa przyjeżdżały zespoły z Ekstraklasy, które były wskazywane jako faworyci i odpadły.

Co jest siłą Pogoni?

Skupiam się na każdym kolejnym rywalu. Niedawno graliśmy z Resovią i nie wykazaliśmy się boiskową mądrością. Tego nam nie może zabraknąć z Pogonią. To bardzo dobry rywal, który regularnie wy-

grywa i walczy o najwyższe cele. Jedziemy jednak do Warszawy po zwycięstwo.

Gdyby musiał pan wybrać: awans do Ekstraklasy czy zdobycie Fortuna Pucharu Polski?

Jestem bardzo mocno związany z Wisłą i trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Z jednej strony awans do Ekstraklasy jest najważniejszy. Tam jest nasze miejsce, na to liczą kibice i tego od nas oczekują. Finał Fortuna Pucharu Polski to jednak już ostatnie spotkanie. Trofeum jest na wyciągnięcie ręki. Na dodatek odbędzie się na PGE Narodowym. Każdy piłkarz, który mierzy wysoko, chciałby zagrać na tym obiekcie. To będzie coś wyjątkowego. Pełna satysfakcja będzie dopiero wtedy, jak wrócimy do Krakowa z trofeum. Umiejętności nam nie zabraknie, ale ważne, żeby nam „dojechały głowy”.

Rozmawiał Andrzej Klemba

77 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024 78 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN

Jakub

Krzyżanowski:

Każdy piłkarz chciałby wystąpić w takim meczu

Najmłodszym zawodnikiem regularnie grającym w Wiśle Kraków jest w tym sezonie Jakub Krzyżanowski. 18-latek, który na poziomie seniorskim zadebiutował zaledwie dziewięć miesięcy temu, w czwartek może sięgnąć po swoje pierwsze trofeum. – Jeśli udałoby się wygrać puchar, to byłoby coś niesamowitego, bo Wisła nie zdobyła go od ponad dwudziestu lat. Rozgrywki pucharowe to dla nas wspaniała przygoda. Łatwiej nam się w nich gra, bo do meczów przystępujemy jako underdog – mówi lewy obrońca, którego polscy kibice poznali podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy i świata w kategorii U-17.

Rozmawiamy na kilka dni przed meczem, w którym Wisła po latach może wywalczyć ważne trofeum, a mimo to ty i twoi koledzy nie macie ostatnio zbyt wielu powodów do uśmiechu.

Ostatnio ciężko nam idzie, w lidze nie mamy się czym chwalić. Lechia i Arka nam odjechały, a przez moment oddalaliśmy się nawet od baraży. Kiepskie wyniki przekładają się na to, że mentalnie trochę siadamy. Widać, że każdy boi się podjąć ryzyko na boisku. Musimy się wreszcie wziąć w garść.

Ten problem mentalny pojawił się po serii gorszych wyników czy to jakaś głębsza sprawa?

Przez cały sezon nie potrafimy złapać stabilizacji. Nawet gdy zagramy jakiś dobry mecz, to następny jest już zły – gramy w „kratkę”. Tyczy się to drużyny, ale i każdego z nas indywidualnie. Raz zagrasz super, innym razem fatalnie, co nie pozwala zbudować pewności siebie. Nie przypominam sobie spotkania, które byśmy kontrolowali od początku do końca, na zasadzie, że prowadzimy do przerwy 2:0, potem dorzucamy kolejnego gola i ani przez chwilę nasze zwycięstwo nie podlega dyskusji. Póki co każdy mecz to bitwa, tak jakbyśmy nie potrafili podejść do gry z chłodną głową.

Presja, którą odczuwacie, bierze się wprost z wielkości klubu i oczekiwań kibiców? W Fortuna 1. Lidze nie ma większej marki od Wisły.

Pewnie w jakimś stopniu tak, choć to my sami założyliśmy sobie na początku sezonu pewne cele i fakt, że nie zmierzamy pewnie do ich realizacji sprawia, że się denerwujemy. To wpływa na naszą postawę na boisku.

Rozgrywki pucharowe są dla nas pewnego rodzaju odskocznią od ciągłego stawiania nas w roli faworytów.

80 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
81 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

Podjęliście jako zespół jakieś kroki, aby odwrócić tę sytuację? Może tu potrzebne jest wsparcie psychologa?

My w klubie takiego nie mamy, ale wydaje mi się, że trener Albert Rudé przywiązuje dużą wagę do sfery mentalnej. Na razie nie przynosi to zamierzonych skutków, choć trzeba powiedzieć, że pewne kroki zostały podjęte. Otwarcie rozmawiamy o tej sytuacji, staramy się dotrzeć do siebie wzajemnie.

W Fortuna Pucharze Polski poza meczami z Polonią Warszawa i być może Lechią Gdańsk jeszcze na tamtym etapie sezonu nie byliście stawiani w roli faworytów. Czy to wam ułatwiało sprawę?

fikacji europejskich pucharów w przyszłym sezonie. Priorytetem jest dla nas jednak awans do Ekstraklasy. Puchar to wspaniała przygoda, a najważniejsze są zwycięstwa w lidze.

Finał będzie waszym szóstym meczem w pucharowych rozgrywkach. Wasz trener ostatnio wspomniał o tym, że nie do końca odpowiada wam zbyt częsta gra, bo macie wówczas problemy z koncentracją. Z twojej perspektywy rozgrywanie meczów częściej niż raz w tygodniu stanowi jakiś problem?

Jeśli mamy grać co trzy dni, a w środku tygodnia ma być finał Pucharu Polski, to nie jest to żaden problem. Każdy piłkarz z naszego kraju chciałby wy-

Nie położymy się na Narodowym, zamierzamy walczyć na śmierć i życie.

Na pewno tak. W meczach z ekstraklasowymi drużynami byliśmy stroną, która może, a nie musi wygrać. To miało znaczenie. Podchodziliśmy do tego na zasadzie fajnej przygody – że gdybyśmy wygrali, to stworzymy coś dużego. Rozgrywki pucharowe są dla nas pewnego rodzaju odskocznią od ciągłego stawiania nas w roli faworytów. Tu raczej byliśmy underdogiem, więc głowy były spokojniejsze.

To dobrze wróży przed starciem z Pogonią, która w czwartek będzie zdecydowanym faworytem. Jestem optymistą. Nie położymy się na Narodowym, zamierzamy walczyć na śmierć i życie.

Wolałbyś wygrać Fortuna Puchar Polski czy awansować do Ekstraklasy w tym sezonie?

Jeśli udałoby się wygrać puchar, to byłoby coś niesamowitego, bo Wisła nie zdobyła go od ponad dwudziestu lat. Co więcej, przystąpilibyśmy do kwali-

stąpić w takim meczu. Fizycznie to może być wyzwanie, ale jeśli każdy indywidualnie dobrze zadba o regenerację, to da się to spokojnie zrobić. Dodatkowo uważam, że mamy mocną ławkę i po zmianach nie tracimy na jakości.

Ty masz przez cały sezon tylko dwa 90-minutowe występy. To świadczy o tym, że u ciebie ten problem fizyczności jeszcze występuje?

Z pewnością muszę nad tym stale pracować, szczególnie, że gram na pozycji wymagającej dużej ilości biegania. W fazie ataku jestem wahadłowym, a w fazie bronienia obrońcą. To wymaga ode mnie wysokiego ustawienia, gdy mamy piłkę i niskiego, w linii z obrońcami, gdy to przeciwnik atakuje. Rozwijam się pod tym kątem. Myślę też, że to, że zwykle nie dogrywam meczów do końca wynika z tego, jak mało grałem w zeszłym sezonie. Wtedy rzadko kiedy meldowałem się na boisku, z początkiem tego sezonu zacząłem grać znacznie więcej.

82 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

A jak twój organizm zareagował na wyjazd na mistrzostwa świata do Indonezji?

Przez dwa miesiące od powrotu do Polski bolał mnie brzuch, po każdym posiłku potrzebowałem więcej czasu na odpoczynek i trawienie. To było dość niekomfortowe, ale już minęło.

Urodziłeś się w Krakowie i nigdy nie ukrywałeś, że od dziecka jesteś kibicem Wisły. Zastanawia mnie, czy przypadkiem to nie jest pewna przyczyna problemu mentalnego, o którym opowiadałeś. Może ty czasem chcesz dla tego klubu aż za bardzo?

Nie wydaje mi się, żebym miał kłopot z przemotywowaniem. Do każdego meczu staram się podchodzić tak samo, mam dokładnie taką samą rutynę.

Wiadomo, że przed spotkaniem ze Stalą Rzeszów na początku sierpnia emocje były ogromne, bo to był mój debiut i to w dodatku przy pełnym stadionie. Natomiast potem z każdym meczem trochę spokojniej do tego wszystkiego podchodziłem.

Pamiętasz ostatnie trofeum zdobyte przez Wisłę? Miałeś 5,5 roku, gdy drużyna Roberta Maaskanta sięgała po mistrzostwo Polski. Niestety nie. Przebijają się w głowie jedynie fragmenty meczów Wisły w europejskich pucharach. A ostatni Puchar Polski to w ogóle czasy przed moimi narodzinami.

Chciałbym poruszyć jeszcze temat różnicy między piłką juniorską a seniorską, bo jesteś dokład-

83 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
Łączy nas piłka

nie na etapie przejście między jedną a drugą. Niecały rok temu pokazałeś się polskim kibicom jako środkowy obrońca robiący „ruletę” w polu karnym przeciwnika, masz też sporo goli na poziomie juniorskim. Ale w seniorach to wygląda inaczej. Zdecydowanie. Różnica jest ogromna, a odpowiedzialność w seniorach dużo większa. Tutaj każdy błąd może naprawdę dużo kosztować. Trzeba zwracać uwagę na detale, utrzymywać koncentrację przez cały mecz. Wchodząc do piłki seniorskiej czuje się inny świat. W juniorach jest więcej piłki niż fizyczności, która szczególnie w pierwszej lidze jest odczuwalna. Tu każdy mecz to bitwa. Z kolei na mistrzostwach Europy czy świata w kategorii U-17 było więcej taktyki i grania w piłkę.

Przyznałeś już, że tej fizyczności trochę ci brakuje i nad nią pracujesz. Za to szybkościowo nie odstajesz – w reprezentacji potrafiłeś wykręcić prędkość ponad 34 kilometrów na godzinę. Nad fizycznością pracuję i będę pracował. Choć w środku sezonu jest o to trudniej, bo regularnie rozgrywamy mecze i ciężko jest dołożyć obciążenia.

W przerwie między sezonami pojawi się taka możliwość.

W finale Fortuna Pucharu Polski najprawdopodobniej będziesz mierzył się z piłkarzami, których bardzo dobrze znasz: Kamilem Grosickim i Adrianem Przyborkiem. Znam się z „Przyborem”, z Kamilem Grosickim jeszcze nie. Ale oczywiście wiem, jak gra. Skrzydła w Pogoni są bardzo mocne. Nie analizowaliśmy jeszcze przeciwnika (rozmowa odbyła się w środę 24 kwietnia – przyp. aut.), więc nie wypowiem się w stu procentach, ale jak oglądałem fragmenty meczów Pogoni, to rzuciło mi się w oczy, że jej gra opiera się właśnie o skrzydła. Adriana znam osobiście, w październiku byliśmy razem na zgrupowaniu reprezentacji. Fajnie będzie się spotkać, zwłaszcza w finale Pucharu Polski.

Dla Adriana będzie to już drugi występ na tym stadionie. Dokładnie 6 lat temu strzelił tu gola, zaliczył asystę i wygrał Puchar Tymbarku. Ty na murawie PGE Narodowego byłeś, ale odebrać pamiątkowy medal za awans do półfinału mistrzostw Europy. Dokładnie, ja byłem, żeby obejrzeć mecz. W przerwie zeszliśmy na murawę i mimo że spora część kibiców rozeszła się wtedy po bufet, atmosfera wywarła na mnie bardzo duże wrażenie. Nie mogę się doczekać, żeby tu zagrać.

Rozmawiał Rafał Cepko

84 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Alfabet Pucharu Polski

Rozgrywki Pucharu Polski obchodzą w tym roku piękny jubileusz. Triumfatora poznamy po raz siedemdziesiąty. Zanim jednak do tego dojdzie, skupmy się przez chwilę na poprzednich edycjach. Obfitowały one w wiele ciekawych wydarzeń – niekiedy bardzo zaskakujących, nieprzewidywalnych, z efektownymi golami, momentami wzruszeń, ale i zgodnych z oczekiwaniami ekspertów i kibiców. Prześledźmy w sprinterskim tempie historię zmagań o krajowy puchar.

A– jak Arka Gdynia. Zespół z Trójmiasta był jedną z największych niespodzianek ostatnich lat. Od 2017 roku aż trzykrotnie meldował się w finale Pucharu Polski, choć w lidze radził sobie przeciętnie (odległe miejsca, w końcu spadek). We wspominanym roku gdynianie sięgnęli po drugie w historii trofeum, pokonując po dogrywce faworyzowanego Lecha Poznań (2:1). Pierwszy

triumf odnieśli w 1979 roku, gdy okazali się lepsi od Wisły Kraków (2:1). Arka zagrała w finale także rok po wygranym boju z „Kolejorzem”, ale uległa Legii Warszawa (1:2). Trzy lata później „Arkowcy” niespodziewanie znaleźli się w finale – już jako zespół pierwszoligowy (spadli z ekstraklasy w sezonie 2019/20), lecz ponownie przegrali – tym razem z Rakowem Częstochowa (1:2).

86 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
FOT. PAP

B– jak Błękitni. Ekipa ze Stargardu (wtedy jeszcze Szczecińskiego) była największą sensacją Pucharu Polski w sezonie 2014/15. Ówczesny drugoligowiec napisał nową wersję bajki o Kopciuszku. Drużyna prowadzona przez Krzysztofa Kapuścińskiego dotarła aż do półfinału, eliminując po drodze zespoły z wyższych lig: GKS Tychy (3:2) i Cracovię (2:0, 2:0). W najlepszej czwórce Błękitni trafili na poznańskiego Lecha. U siebie sensacyjnie zwyciężyli 3:1. Ich piękny sen skończył się w rewanżu. Mimo wyjścia na prowadzenie, „Kolejorz” odrobił straty z nawiązką (5:1), ale potrzebował do tego dogrywki. W nagrodę za dokonania w edycji 2014/15 drużyna ze Stargardu została zaproszona na wielki finał na Stadion Narodowy w Warszawie.

C– jak Częstochowa. Mało kto pamięta, że „Medaliki” grały w finale tych rozgrywek już w 1967 roku. Raków był wtedy trzecioligowcem, ale nie udało mu się sprawić niespodzianki: 2:0 wygrała krakowska Wisła. Skoro jesteśmy przy Częstochowie, to warto przypomnieć, że tylko raz była gospodarzem finału Pucharu Polski. W 1980 roku pod Jasną Górę zawitały Legia i Lech. Na boisku lepsi byli „Wojskowi” (5:0), jednak więcej niż o spotkaniu, pisano niestety o burdach, do jakich doszło pomiędzy pseudokibicami obu klubów.

D– jak dwumecz Zdarzyło się, że w finałowej potyczce dochodziło do dwóch spotkań. Po raz pierwszy w sezonie 1953/54, kiedy w decydującej rozgrywce zmierzyły się Gwardia Warszawa i Gwardia Kraków (tak nazywała się wtedy Wisła). Wówczas do takiej sytuacji doszło z konieczności. Finał na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie zakończył się bezbramkowym remisem (po dogrywce). Zgodnie z regulaminem spotkanie należało powtórzyć. Na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu górą byli stołeczni piłkarze (3:1). Dwa mecze w finale były rozgrywane w latach 2000-2006 i 2013 roku.

E– jak ewenement. Tak należy określić wydarzenia w sezonie 1950/51. Był to historyczny – pierwszy po zakończeniu II wojny światowej – finał tzw. Pucharu Tysiąca Drużyn. Ustalono wówczas, że zwycięzca Pucharu Polski zostanie jednocześnie... mistrzem kraju. W ten sposób chciano uświetnić zorganizowaną na „bratni” wzór radziecki I Spartakiadę Młodzieży, nadając temu wydarzeniu odpowiednią rangę. W finale zmierzyły się Unia Chorzów (Ruch) i Gwardia Kraków (Wisła). Drużyna z Górnego Śląska wygrała 2:0 z... triumfatorem rozgrywek ligowych. W normalnych czasach krakowianie byliby uznani za mistrza Polski, ale wtedy zostali tylko mistrzami… rozgrywek Ekstraklasy.

87 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka
FOT. PAP

F– jak finałowe derby. Tylko raz doszło w finale do starcia dwóch zespołów z tego samego miasta. W 1952 roku na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie zmierzyły się dwie stołeczne drużyny – Kolejarz (Polonia) i CWKS Ib (Legia II). 1:0 zwyciężyły „Czarne Koszule”.

G– jak Groclin Dyskobolia. Przypadek drużyny z Grodziska Wielkopolskiego trzeba odnotować, choć niekoniecznie z chlubnego powodu. Ekipa z niewielkiego miasteczka przebojem wdarła się do czołówki. W XXI wieku dwukrotnie zdobyła Puchar Polski. Ale trofeum wywalczone w 2005 roku (dwumecz z Zagłębiem Lubin) zostało grodziszczanom odebrane piętnaście lat później. 2 września 2020 r. PZPN pozbawił Groclin tytułu w związku z udziałem klubu w aferze korupcyjnej. Drużyna pozostała więc oficjalnie z jednym Pucharem Polski, który zdobyła w 2007 roku, po zwycięstwie w finale nad Koroną Kielce (2:0).

H– jak historia. Ta związana z Pucharem Polski sięga początku lat 20. ubiegłego stulecia. W 1921 roku pojawiła się pierwsza koncepcja stworzenia rozgrywek. Zaproponowali ją dziennikarze „Tygodnika Sportowego”. Nie znalazła ona

uznania w środowisku piłkarskim, jednak tej koncepcji całkowicie nie porzucono. Do debaty nad pomysłem wracano w kolejnych latach. Dopiero 16 września 1925 roku zarząd PZPN oficjalnie powołał rozgrywki do życia. Pierwszy w historii finał odbył się w 1926 roku, a na kolejny przyszło czekać 25 lat. Nie był to wyjątkowy przypadek. Puchar Polski nie odbył się jeszcze w sezonie 1952/53 oraz w latach 1958-61.

I– jak ikoniczne mecze. Gdyby prześledzić całe rozgrywki, takich spotkań znalazłoby się z pewnością więcej. Skupmy się jednak tylko na finałach. Do miana legendarnych meczów mogą kandydować m.in. takie starcia: Górnik Zabrze – Legia Warszawa (5:2) z 1972 r., Legia Warszawa – Lech Poznań (5:0) z 1980 r., GKS Katowice – Górnik Zabrze (4:1) z 1986 r., Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok (5:2) z 1989 r.

J– jak jubileusz. W tym roku rozgrywki Pucharu Polski obchodzą jubileusz. Tegorocznego zwycięzcę finału na PGE Narodowym w Warszawie poznamy po raz 70. w historii. Starć finałowych było wprawdzie nieco więcej, ale miało to związek z tym, że w kilku przypadkach rozgrywano mecz i rewanż lub powtarzano spotkanie (o czym szerzej pisaliśmy pod literą D).

88 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
FOT. PAP

K– jak król strzelców. Do wygrania tej klasyfikacji w Pucharze Polski niemal zawsze wystarczała jednocyfrowa liczba bramek. Tylko raz zdarzyło się inaczej. Andrzej Gowarzewski podaje, że taka sytuacja miała miejsce w sezonie 1988/89, gdy królem strzelców – z jedenastoma golami – został Krzysztof Warzycha. Królewskie berło dzierżyli też zdobywcy dziewięciu bramek: Longin Janeczek (1954), Jan Furtok (1986) i Arkadiusz Aleksander (2005). O jedno trafienie mniej mieli chociażby tacy zawodnicy jak: Henryk Apostel (1964), Kazimierz Deyna (1972), Daniel Dyluś (1992) czy Sławomir Król (1999), ale do wygrania tej klasyfikacji wystarczyły także zaledwie cztery gole.

L– jak Lechia Gdańsk. Była już mowa o Arce, należy więc wspomnieć także o klubie z sąsiedniego miasta. Lechia dwukrotnie zdobyła Puchar Polski, a w finale meldowała się cztery razy. W pamięci sympatyków „Biało-Zielonych” zapadł pierwszy triumf ich pupili. W 1983 roku lechiści sięgnęli po to trofeum po zwycięstwie nad Piastem Gliwice (2:1). Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że gdańszczanie grali w III lidze (w sezonie 1982/83 wywalczyli awans o klasę wyżej). W nagrodę za triumf w PP Lechia wystąpiła w Pucharze Zdobywców Pucharów, gdzie zmierzyła się ze słynnym Juventusem FC (0:7, 2:3).

- jak łącza telewizyjne. Dziś próżno szukać archiwalnych spotkań sprzed kilkudziesięciu lat. Stacji telewizyjnych albo jeszcze wtedy nie było, albo nie przeprowadzano transmisji z Pucharu Polski. Czasami odnajdywane są relacje reporterskie z takich meczów. Przejdźmy jednak do meritum. Pierwsze pucharowe potyczki były transmitowane na antenie TVP. To trwało do 1999 roku. W momencie pojawienia się na rynku Wizji TV, sytuacja się zmieniła. Nowy nadawca nabył prawa do rozgrywek i transmitował je w kanale Wizja Sport. Gdy platformę zlikwidowano, Puchar Polski trafił na krótko do Canal+. W kolejnych sezonach mecze pokazywano m.in. w Polsacie, ponownie w TVP, nSporcie i TVN Turbo, potem w Orange Sport oraz od 2014 roku w Polsacie Sport. Od sezonu 2024/25 krajowy puchar wróci do Telewizji Polskiej.

M– jak Miedź Legnica. To kolejny sensacyjny triumfator PP. W sezonie 1991/92 odpadło wielu faworytów – na czele z Legią Warszawa, Lechem Poznań czy GKS-em Katowice. W decydującym starciu zmierzyły się drugoligowa Miedź i Górnik Zabrze. Wydawało się, że zwycięzca może być tylko jeden, ale niedoceniani piłkarze z Legnicy sprawili psikusa. Na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie pokonali faworyta w serii rzutów karnych (1:1 po dogr., k. 4:3). Legniczanie zostali czwartym

89 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka
Ł

w historii Pucharu Polski zespołem spoza najwyższego szczebla rozgrywek, który sięgnął po to trofeum. Nagrodą dla Miedzi był dwumecz z AS Monaco w Pucharze Zdobywców Pucharów (0:1, 0:0).

N– jak Narodowy. Chodzi oczywiście o Stadion Narodowy, dziś zwany PGE Narodowym. Od 2014 roku warszawski obiekt jest główną areną wielkiego finału. W tym czasie tylko dwa razy zdarzyło się, aby mecz ten odbył się gdzie indziej. Wynikało to jednak z wyższej konieczności, o której poniżej.

O– jak opóźniony finał. Nastał feralny 2020 rok. Rok, w którym życie na świecie wywróciło się do góry nogami. Wybuchła pandemia koronawirusa. Część państw zdecydowała się na przedwczesne zakończenie rozgrywek piłkarskich, inne dokończyły je z opóźnieniem, lecz bez udziału publiczności. W Polsce postanowiono wznowić przerwane zawody. Finał Pucharu Polski nie odbył się 2 maja na PGE Narodowym. Na stadionie znajdował się bowiem tymczasowy szpital dla chorych na COVID-19. Zmagania przeniesiono na Arenę Lublin (na 24 lipca).

W związku z wprowadzeniem restrykcji finał Cracovii z Lechią Gdańsk (3:2 po dogrywce) obejrzało tylko nieco ponad trzy tysiące widzów, ale spotkanie mogło się podobać. Było mnóstwo emocji, 5 goli, nieuznana bramka, zwroty akcji oraz czerwona kartka. Rok później finał znów odbył się w Lublinie. Powód był ten sam, z tą tylko różnicą, że triumfu Rakowa nad Arką (2:1) nie obejrzał z trybun żaden kibic.

P– jak pechowcy. W związku z takim, a nie innym zestawem tegorocznych finalistów chciałoby się powiedzieć pechowcy-Portowcy. Pogoń bowiem trzykrotnie uczestniczyła w decydującej batalii Pucharu Polski, ale za każdym razem przegrała 0:1. Wśród drużyn, które docierały do finału, a tak jak szczecinianie trzy razy uznawali wyższość rywali, znajdują się jeszcze Polonia Bytom i Zagłębie Lubin. Dwukrotnie ta przykrość przytrafiła się GKS-owi Bełchatów i Piastowi Gliwice.

R– jak rekordziści. Od lat nic się nie zmieniło. Rekordzistą pod względem triumfów w rozgrywkach Pucharu Polski jest Legia. Stołecz-

ny zespół sięgał po to trofeum dwadzieścia razy. Jubileuszowy tytuł „Wojskowi” wywalczyli w 2023 roku, gdy w serii rzutów karnych pokonali Raków Częstochowa (0:0, k. 6:5). Tylko sześć prób na 26 zakończyło się niepowodzeniem legionistów.

S– jak serie. Choć Legia wywalczyła najwięcej Pucharów Polski w historii, to nie do niej należy najdłuższa seria triumfów w tych rozgrywkach. Prymat dzierży Górnik Zabrze. Drużyna z Górnego Śląska może pochwalić się pięcioma zdobytymi pucharami z rzędu. „Trójkolorowi” sięgali po tytuł w latach 1968-72. Dla porównania Legii udało się to trzykrotnie (2011-13), podobnie jak wcześniej Amice Wronki (1998-2000).

T– jak trofeum. Nagroda dla triumfatora mocno się zmieniała. Trofeum, które znamy z obecnych czasów, pojawiło się po raz pierwszy

90 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA
PUCHARU POLSKI 2024

w 2014 roku – wraz z przeniesieniem finału na Stadion Narodowy. Do złudzenia przypomina ono puchar przyznawany za zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Poprzednie wersje, mocno leciwe, odeszły w zapomnienie. Dziś możemy obserwować je głównie na archiwalnych zdjęciach lub w materiałach filmowych.

U– jak uczestnicy. Na poziomie centralnym było ich bez liku. W końcu o rozgrywkach mówi się „Puchar Tysiąca Drużyn”. Przez lata zdarzało się, że zespoły z niższych lig sprawiały spore niespodzianki. O niektórych była już mowa. Z najnowszej historii będziemy na pewno pamiętać wyczyn drugoligowego KKS-u Kalisz, który dotarł do półfinału w sezonie 2022/23, eliminując po drodze Widzew Łódź, Górnik Zabrze czy Śląsk Wrocław (po obfitujących w dużą liczbę goli starciach). Wśród uczestników, którzy najczęściej występowali w poprzednich 69 edycjach, na czele znajduje się krakowska Wisła,

która brała udział w każdej z dotychczasowych. 68 razy w Pucharze Polski pojawiała się Legia, 67 Ruch Chorzów i Górnik Zabrze, a 65 poznański Lech.

W– jak Wisła Kraków. Tegoroczny uczestnik finału tylko czterokrotnie triumfował w rozgrywkach. Zważywszy na to, jak mocnym składem dysponowała Wisła w czasach Bogusława Cupiała, tak mała liczba triumfów może dziwić. „Białej Gwieździe” udało się to zaledwie dwa razy, ale nie jest to najistotniejsze. Ważniejsze, że Wisła była pierwszym zdobywcą Pucharu Polski. 5 września 1926 r. pokonała na własnym stadionie Spartę Lwów (2:1) i wygrała premierowy turniej.

Z– jak zguba. W 2004 roku wydarzyła się rzecz śmieszna i zarazem straszna (przynajmniej w tamtym momencie). Po tym, jak Lech sięgnął po Puchar Polski, w Poznaniu urządzono wielką fetę. Piłkarze bawili się z kibicami na Starym Rynku, a potem na zamkniętej imprezie w jednej z restauracji. Nazajutrz okazało się, że... zginęło trofeum. Szefostwo „Kolejorza” przeżyło chwile grozy. Rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie zguby. Po południu sprawa się wyjaśniła. Puchar przez cały czas znajdował się... w bagażniku auta ówczesnego szkoleniowca poznaniaków Czesława Michniewicza, który udał się na egzamin w szkole trenerów PZPN i nie mógł odebrać telefonu od przerażonych działaczy.

– jak Żagań. To niewielkie miasto położone w województwie lubuskim stało się sławne za sprawą wydarzeń z 1965 roku. Czarni Żagań mierzyli się z półfinale z ŁKS-em Łódź. Spotkanie zakończyło się po dogrywce wynikiem 1:1. Konkursu rzutów karnych wówczas nie rozgrywano, konieczny był więc rzut monetą. Ale i ten sposób okazał się nieskuteczny. Z racji błotnistego boiska pieniążek wbił się na sztorc w murawę. Finalistę wyłoniono… ciągnąc karteczki z kapelusza. Kapitan ŁKS-u zbyt długo wahał się, którą wybrać, wyręczył go więc jego odpowiednik z Czarnych. Gdy Edward Kuczko wyciągnął kartonik z nazwą jego drużyny, na stadionie w Żaganiu zapanował szał radości. W finale rywalem piłkarskiego Kopciuszka był wielki Górnik Zabrze. Trzecioligowiec nie sprawił niespodzianki i przegrał 0:4.

Adrian Woźniak

91 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
nas piłka
Łączy
Ż

Finałowe „naj” na Narodowym

2 maja, godzina 16:00, PGE Narodowy w Warszawie – to stały punkt w kalendarzu piłkarskich kibiców w Polsce. Od dekady (z dwuletnią przerwą w czasie pandemii) to właśnie największy stadion nad Wisłą jest miejscem decydującej rozgrywki w Pucharze Tysiąca Drużyn.

92 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
Łączy nas piłka
94 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Łączy nas piłka

Finał pomiędzy Pogonią Szczecin a Wisłą Kraków będzie dziewiątym rozegranym właśnie w tym miejscu. W poprzednich ośmiu nie brakowało emocji, zwrotów akcji i ciekawych rozstrzygnięć. Niektóre mecze zachwyciły dramaturgią, inne nieco rozczarowały. Nie można jednak zaprzeczyć, że w pamięci kibiców – szczególnie klubów, które walczyły o trofeum – zapisały się na długie lata. Bo finał Fortuna Pucharu Polski jest spotkaniem zupełnie wyjątkowym.

Najwięcej występów

Tu prym zdecydowanie wiodą ekipy, które również w rozgrywkach ligowych, w ostatnich latach niemal w każdym sezonie rywalizowały o czołowe lokaty. Co ważne, są to drużyny wspierane przez rzesze wiernych kibiców, którzy potrafią licznie i efektownie zaprezentować się podczas finału, tworząc wyjątkową atmosferę piłkarskiego święta. W ośmiu meczach finałowych aż czterokrotnie mogliśmy zobaczyć zespoły Legii Warszawa i Lecha Poznań. Jeśli chodzi jednak o same rozstrzygnięcia, to fanom ze stolicy i Wielkopolski te występy kojarzą się już zgoła odmiennie.

Najwięcej zwycięstw

Tu niekwestionowanym liderem jest Legia – najbardziej utytułowany klub w historii „Pucharu Tysiąca Drużyn”. Legioniści, którzy na koncie mają dwadzieścia triumfów w krajowym pucharze, jeśli już grali na Narodowym, to… wygrywali. Tak było w sezonach: 2014/15 (zwycięstwo 2:1 nad Lechem), 2015/16 (1:0 ponownie nad Lechem), 2017/18 (2:1 nad Arką Gdynia) i 2022/23 (0:0 i 6:5 po karnych nad Rakowem Częstochowa).

Najwięcej porażek

Na przeciwległym biegunie są piłkarze z Poznania. Można tylko współczuć kibicom Lecha, którzy na pucharowy sukces czekają od 2009 roku. W „Orlim Gnieździe” pojawili się czterokrotnie i za każdym razem musieli obejść się smakiem. Poza wspomnianymi porażkami z Legią, lepsze od „Kolejorza” okazały się też: Arka Gdynia (2:1 po dogrywce w sezonie 2016/17) i Raków Częstochowa (3:1 w rozgrywkach 2021/22).

95 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl

Największa niespodzianka

Za taką można uznać skład pierwszego finału rozegranego na Narodowym. W sezonie 2013/14 Zawisza Bydgoszcz i Zagłębie Lubin rywalizowały co prawda w Ekstraklasie, ale „Miedziowi” ostatecznie pożegnali się z rozgrywkami. Zawisza w lidze również nie zachwycał (skończył na 8. miejscu), ale w „Pucharze Tysiąca Drużyn” osiągnął historyczny sukces. Po bezbramkowym remisie i serii jedenastek (wygranej 6:5) zdobył swoje pierwsze – i dotychczas jedyne – trofeum.

Najwyższa frekwencja

Jednym z głównych celów przyświecających pomysłodawcom rozgrywania wielkiego finału właśnie w tym miejscu, poza podniesieniem rangi rozgrywek, było umożliwienie jak największej liczbie kibiców wzięcia udziału w tym wydarzeniu. Z ośmiu dotychczasowych finałów, tylko dwukrotnie frekwencja nie przekroczyła 40 tysięcy widzów. Najwięcej – dokładnie 48563 było obecnych podczas finału w sezonie 2015/16, w którym Legia pokonała Lecha 1:0.

Najwięcej bramek

Tylko raz w historii rozgrywania meczów finałowych w „domu reprezentacji Polski” zdarzyło się, że kibice zobaczyli więcej niż trzy trafienia. W sezonie 2021/22 broniący, wywalczonego w Lublinie pucharu Raków Częstochowa, mierzył się z poznańskim Lechem. Oba zespoły rywalizowały również o tytuł w PKO BP Ekstraklasie, gdzie ostatecznie o pięć punktów lepszy okazał się „Kolejorz”. „Medaliki” triumfowały z kolei w Fortuna Pucharze Polski, zwyciężając 3:1.

Najmniej bramek

A właściwie ich… brak. Z taką sytuacją mierzyliśmy się dwukrotnie i co ciekawe było tak w pierwszym i ostatnim jak dotychczas finale. Premierową serię jedenastek rozegrali – wspomniani już wcześniej – piłkarze Zawiszy Bydgoszcz i Zagłębia Lubin. Ten scenariusz powtórzył się przed rokiem, kiedy grająca w osłabieniu już od 6. minuty Legia (po czerwonej kartce Yuriego Ribeiro) przez blisko dwie godziny skutecznie broniła się przed atakami Rakowa, żeby o sukcesie przesądzić w konkursie jedenastek. Bohaterem „Wojskowych” został świetnie spisujący się w bramce Kacper Tobiasz.

Najszybciej strzelony gol

Tak jak w 2023 roku występ na PGE Narodowym dla portugalskiego obrońcy Legii zakończył się już po 6 minutach, tak dwanaście miesięcy wcześniej dokładnie tyle samo czasu do strzelenia gola potrzebował łotewski snajper Rakowa. Vladislavs Gutkovskis szybko otworzył wynik konfrontacji z Lechem, czym utorował częstochowianom drogę do obrony trofeum. Dla napastnika zespołu spod Jasnej Góry był to trzeci gol w tej edycji pucharowych zmagań. Wcześniej trafił do bramki Stali Rzeszów (w 1. rundzie) i Arki Gdynia (w ćwierćfinale).

96 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Łączy

Najpóźniej strzelony gol

Aż do 97. minuty na trafienie musieli czekać kibice podczas finału w 2019 roku. Kiedy w starciu Jagiellonii Białystok z Lechią Gdańsk wszyscy szykowali się już do dogrywki, sprawy w swoje ręce wziął joker w talii trenera Piotra Stokowca. Rezerwowy ekipy z Trójmiasta – Artur Sobiech dosłownie w ostatnich sekundach wykorzystał dośrodkowanie Flávio Paixão i dał „Biało-Zielonym” drugie w historii (po 1983 roku) zwycięstwo w rozgrywkach. Podopiecznym Ireneusza Mamrota na skuteczną odpowiedź nie starczyło już czasu.

Największe zdziwienie

Takie z pewnością towarzyszyło obserwatorom finału w sezonie 2016/17. Walczący o mistrzostwo Polski Lech był zdecydowanym faworytem spotkania z mocno zamieszaną w walkę o utrzymanie w ekstraklasie Arką. Piłkarze Nenada Bjelicy długo nie byli jednak w stanie pokonać broniącego dostępu do bramki gdynian Pāvelsa Šteinborsa. I kiedy wielu wydawało się, że poznaniacy dopną swego w dogrywce, w niej dwa celne ciosy zadali rywale. Rozmiary porażki „Kolejorza” zmniejszył tylko kapitan Łukasz Trałka, ale i tak – po meczu przyjaźni na trybunach – rozpoczęło się świętowanie „na żółto i na niebiesko”.

97 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
nas piłka
98 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Najmniej dramaturgii

Dokładnie po roku „Arkowcy” stanęli przed szansą obrony trofeum, ale tym razem nie pozwoliła na to Legia. Piłkarze z Łazienkowskiej szybko wyszli na prowadzenie, a już do przerwy prowadzili dwoma bramkami (na listę strzelców wpisali się Jarosław Niezgoda i Cafú). Kontaktowe trafienie Dawida Sołdeckiego miało miejsce dopiero w ósmej minucie doliczonego czasu gry. Wcześniej zespół prowadzony przez Deana Klafuricia kontrolował wydarzenia na boisku.

Najwięcej czerwieni

Wbrew pozorom nie chodzi o barwy klubowe któregoś z uczestników rywalizacji, a o kolor kartek wykorzystywanych przez sędziów na PGE Narodowym. W ośmiu finałach arbitrzy wykluczyli sześciu zawodników. Rekordowy pod tym względem był mecz Legii z Rakowem, w którym poza Yurim Ribeiro, „czerwień” zobaczyli również Filip Mladenović i Jean Carlos Silva. Obaj zostali jednak ukarani za niesportowe zachowanie już po zakończeniu konkursu jedenastek.

Piotr Kuczkowski

99 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

Liczby 70. edycji Pucharu Polski

Pierwszy raz w historii Pucharu Polski o trofeum zagrają miedzy sobą Pogoń i Wisła. Kto zdobędzie trofeum? Po raz piąty krakowianie? Czy pierwszy raz zespół ze Szczecina? Oto wybór liczb Fortuna Pucharu Polski 2023/2024.

0

razy trofeum zdobyła Pogoń Szczecin.

2

razy o awansie do kolejnej rundy przesądziły rzut karne.

3,38

średnia bramek na mecz.

4

razy Wisła wygrała to trofeum.

4

bramki strzelił lider klasyfikacji strzelców Fortuna Pucharu Polski – Martin Remacle (Korona Kielce).

4.

raz w finale Pucharu Polski zagra Pogoń.

FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
100 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN

5

razy Puchar Polski zdobył Michał Żyro, napastnik Wisły Kraków – wszystkie z Legią Warszawa.

Stoi przed szansą na szóste trofeum i jeśli je wygra, zrówna się z najbardziej utytułowanymi w XXI wieku Michałem Kucharczykiem i Arturem Jędrzejczykiem.

5

meczów (wszystkie) u siebie rozegrała Wisła w tej edycji rozgrywek.

8

tyle i najwięcej goli padło w jednym spotkaniu. Po 120 minutach meczu Kotwicy Kołobrzeg z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza było 4:4. W rzutach karnych wygrali goście (4:3).

101 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl
nas piłka
Łączy
102 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

11.

raz w finale rozgrywek zagra Wisła.

15

razy zespoły potrzebowały dogrywki, by wyłonić zwycięzcę.

70

drużyn wystąpiło w tej edycji Fortuna Pucharu Polski.

182

piłkarzy zdobyło gola w rozgrywkach. Najmłodszy był 17-letni Szymon Bartlewicz (Chrobry Głogów), a najstarszy Tomasz Foszmańczyk z Ruchu Chorzów (rocznik 1986).

230

tyle padło bramek.

33 000

to największa frekwencja na jednym meczu.

Tylu kibiców obejrzało z trybun półfinał Wisła Kraków – Piast Gliwice.

90 501

fanów w sumie było na meczach Wisły. Średnio na każdym spotkaniu było ich 18100.

262 515

kibiców było na wszystkich meczach tej edycji (bez rundy wstępnej). To daje średnią 4526 fanów na spotkaniu.

15 lat i 3 dni

miał najmłodszy uczestnik tej edycji Pucharu Polski. Michał Radomski z Cariny Gubin zagrał przeciwko Piastowi Gliwice.

39 lat,

8 miesięcy i 28 dni wiek najstarszego uczestnika – Leandro ze Stali Mielec w meczu z Odrą Opole.

103 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

Carina Gubin, Garbarnia, młodzież Legii – nieoczywiści

bohaterowie

104 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
pucharowej przygody
105 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

– To nasz największy sukces, ale także olbrzymia reklama – mówił przed meczem 1/8 finału Fortuna

Pucharu Polski z Piastem Gliwice prezes Cariny Gubin Andrzej Iwanicki, jednocześnie właściciel jednego z największych zakładów produkujących meble w tym mieście.

Rywalizacja pucharowa w środku tygodnia oznaczała spowolnienie w produkcji, bo niektórzy gracze Cariny na co dzień są… tapicerami.

Od kiedy rozgrywki pucharowe w ostatnich latach nabrały odpowiedniego prestiżu, a finał odbywa się na PGE Narodowym w Warszawie, coraz mniej można dostrzec niespodzianek z udziałem klubów trzecio- czy nawet czwartoligowych. – My jednak staramy się robić swoje. Wiemy, że faworytem nie jesteśmy, ale chcemy mieć z tego radość – mówił, niejako w imieniu wszystkich „mniejszych klubów”, prezes trzecioligowej Cariny przed meczem 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski.

Obecnie Carina znajduje się w dolnej połówce trzeciej ligi. Wcale nie może być jeszcze pewna utrzymania. Pucharowe zmagania wydają się być więc nie tylko największym sukcesem klubu, ale także bardzo miłym przerywnikiem w szarej rzeczywistości. – Jest spory apetyt na futbol u nas, co można dostrzec choćby po frekwencji na meczach z udziałem Cariny. Jest kilkanaście osób, które wspierają klub różnymi sumami, od tych

FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024 106 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN

najmniejszych do trochę większych. Ja jestem na końcu, spinam cały budżet. Obecnie otrzymujemy 150 tysięcy złotych na rok z samorządu, a chyba nieźle reklamujemy miasto – opowiada prezes trzecioligowca, który sam nie tak dawno grał jeszcze w lidze okręgowej, jednocześnie właściciel zakładów meblarskich. Wśród licznej, 650-osobowej załogi, są również piłkarze. – Dobrze pracują, udało się to wszystko w taki sposób zorganizować, bo zarobki zawodnicy mają jedne z niższych w trzeciej lidze. Premie finansowe za awans były, ale takie same, jak w przypadku po-

zostałych spotkań. Sześć tysięcy złotych do podziału dla drużyny – dodaje. Klub z niewielkiego miasta w województwie lubuskim nie był w stanie wyeliminować Piasta Gliwice, ale w drodze do 1/8 finału sprawił jednak dwie niespodzianki. Najpierw ograł czołowego drugoligowca, Radunię Stężyca, po zwycięstwie 4:1, które mogło być jeszcze okazalsze, ale rzutu karnego nie wykorzystał Przemysław Haraszkiewicz, natomiast w kolejnej rundzie trzecioligowiec pokonał Stal Stalowa Wola 1:0. To spotkanie rozgrywane było w Krośnie Odrzańskim. – Sytuacja z bo-

107 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

iskami nam nie pomagała, bo momentami nie mieliśmy również gdzie trenować, pokazaliśmy jednak charakter. Na pewno w tej grupie ludzkiej jest potencjał, ale mamy dużo zmian. Jest młodzież z perspektywami. Trzeba mieć jednak odpowiednie warunki do trenowania – mówi trener Grzegorz Kopernicki. Carina w przyszłym sezonie już tego wyniku nie powtórzy. Z rozgrywkami pucharowymi pożegnała się na etapie regionalnym. Drużyn, które zasłużyły na brawa za obecną edycję, jest więcej. Z obecnych trzecioligowców równie długą drogę na szczeblu centralnym rozgrywek zaliczyła jedynie Garbarnia Kraków, która dzisiaj gra w makroregionie, ale zaczynała zmagania pucharowe od rundy wstępnej, jeszcze jako drugoligowiec z poprzedniego sezonu. Ekipa ze stolicy Małopolski najpierw pokonała Sandecję Nowy Sącz w meczu wyjazdowym, tyle, że rozgrywanym na własnym terenie. Sandecja z racji prac na własnym stadionie pełniła rolę gospodarza w Krakowie. Garbarnia zwycięstwo w tym „wyjazdowym” spotkaniu zapewniła sobie w ostatniej minucie, po strzale Feliksa Grzybowskiego. W pierwszej rundzie trzecio-

Sytuacja
108 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024
z boiskami nam nie pomagała, bo momentami nie mieliśmy również gdzie trenować...

ligowiec sprawił natomiast zdecydowanie większą niespodziankę, eliminując z gry Radomiak Radom, po wygranej 2:1. – Do tej pory nie rywalizowaliśmy z tak mocnym jakościowo rywalem, jak Radomiak. Ten mecz pokazał jednak ogromny potencjał naszego zespołu, zwłaszcza jeżeli chodzi o działania zespołowe oraz indywidualne. Jestem bardzo zadowolony, zarówno ze zwycięstwa oraz z gry, jak i ze sposobu, w jaki zdobywaliśmy bramki. Nie jesteśmy jednowymiarowi. Potrafimy być skuteczni na różnych poziomach i w różnych fazach. Mam nadzieję, że nieraz to jeszcze udowodnimy, a nasza pucharowa przygoda będzie tego najlepszym dowodem – mówił zaraz po tej pucharowej sensacji trener Garbarni Marcin Pluta. I chociaż w kolejnej rundzie trener mógł być zadowolony z gry swoich zawodników, a Garbarnia była równie blisko wygranej (w meczu ze Stalą Mielec na pięć minut przed końcem prowadziła 2:1), to ostatecznie goście doprowadzili do dogrywki, w której zdobyli dwie bramki i przesądzili o swoim awansie do kolejnej rundy. Piękny sen piłkarzy Garbarni został przerwany.

Drugim zespołem z niższych klas rozgrywkowych, który wyeliminował ekstraklasowicza, są jeszcze rezerwy Legii, które pokonały Ruch Chorzów. Rezerwy, zwłaszcza tych najsilniejszych klubów, mają swój potencjał, ale w przypadku wspomnianego meczu stołeczny klub opierał się przede wszystkim na utalentowanej młodzieży wspieranej dodatkowo przez Roberta Picha, Mateusza Możdżenia, czy też w drugiej połowie przez Adama Ryczkowskiego. Ruch wystawił niemal ekstraklasowy skład i przegrał 2:3. – My jesteśmy w trzeciej lidze, Ruch w Ekstraklasie, a to jest spora różnica. A jednak wygrywamy, super uczucie – mówił po spotkaniu Adam Ryczkowski. – Już przed meczem nastawialiśmy się, że możemy wygrać. Pokazaliśmy, że mamy jakość. Do przerwy powinniśmy prowadzić (było 1:1 – przyp. red.), bo mieliśmy sporo sytuacji.

W końcówce spotkania wyprowadziliśmy jednak zabójczy cios i gramy dalej – radował się strzelec trzeciego gola dla rezerw Legii.

W kolejnym meczu młodzi legioniści także sprawili sporo problemów drużynie ekstraklasowej, ale tym

109 twitter.com/PZPNPuchar facebook.com/PZPNPucharPolski instagram.com/fortunapucharpolski youtube.com/LaczyNasPilka sklep.laczynaspilka.pl Łączy nas piłka

razem Korona Kielce okazała się lepsza, wygrywając ostatecznie po dogrywce 4:2. – Dla mnie to był szczególny występ, bo kilka lat spędziłem w Kielcach. Pojawiłem się na boisku w końcówce spotkania, mam nadzieję, że koledzy nie będą mieć pretensji do mnie o to, że przegraliśmy – mówił w swoim stylu, nieco z przymrużeniem oka, Mateusz Możdżeń, doświadczony pomocnik, dzisiaj reprezentujący barwy rezerw Legii.

Z pewnością Fortuna Puchar Polski to także doskonała okazja, by kilka klubów mogło przypomnieć o sobie kibicom w całym kraju. Dla Zawiszy Bydgoszcz taką okolicznością była rywalizacja z Lechem Poznań w 1/8 finału. I chociaż jeden z faworytów do mistrzostwa Polski nie zostawił obecnemu trzecioligowcowi żadnych złudzeń, to z pewnością w Bydgoszczy taką rywalizację mogą potraktować jako wymierną korzyść, tym bardziej, że mecz ten obejrzało aż czternaście tysięcy kibiców. W Bydgoszczy takich tłumów na stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka dawno nie było. To najwyższa frekwencja od momentu przebudowy obiektu, czyli od 2008

roku. – Może w moim zespole jest kilku zawodników, którzy mieli okazję zagrać przy takiej publiczności. Większość na pewno jednak nie i trzeba oddać, że ta atmosfera była znakomita. Może to będzie jakaś inspiracja i ciekawe doświadczenie dla moich piłkarzy. Mogliśmy też zobaczyć, jaki jest potencjał w Bydgoszczy, jeśli chodzi o piłkę nożną. To może będzie taki bodziec dla wszystkich, którzy dobrze życzą Zawiszy, by ten klub się rozwijał i kroczył do przodu – mówi trener Zawiszy Piotr Kołc, którego piłkarze we wcześniejszej rundzie wyeliminowali czwartoligowca, Start Krasnystaw.

W rywalizacji z innym poznańskim zespołem, Wartą, zmagania w Fortuna Pucharze Polski na 1/16 finału zakończyła Stal Brzeg. Czwartoligowiec z województwa opolskiego we wcześniejszej rundzie wyeliminował czołowego trzecioligowca, Unię Skierniewice, pewnie wygrywając 4:0, a hat-trickiem w tym spotkaniu popisał się Maksymilian Podgórski. W rywalizacji z ekstraklasowiczem piłkarze z Brzegu nie mieli jednak już nic do powiedzenia.

Tadeusz Danisz

110 #PUCHARTYSIĄCADRUŻYN
FINAŁ FORTUNA PUCHARU POLSKI 2024

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.