Magazyn "Polska Piłka" / wrzesień 2023

Page 1

Przed reprezentacją Polski bardzo istotne mecze w kwalifikacjach do turnieju finałowego mistrzostw Europy. Podopieczni trenera Fernando Santosa po trzech starciach mają na koncie trzy punkty i nie mogą pozwolić sobie na kolejne straty. Potyczka z Wyspami Owczymi, rozgrywana na PGE Narodowym w Warszawie, ma pozwolić naszej kadrze wrócić na właściwe tory i przybliżyć do upragnionego awansu. Trzy dni później zmierzymy się zaś z Albanią w Tiranie. To także będzie bardzo ważne spotkanie.

Mecze reprezentacji Polski seniorów to nie jedyne wyzwania stojące przed naszymi kadrami narodowymi we wrześniu. Drużyna do lat 21, prowadzona przez trenera Michała Probierza, rozpoczyna kwalifikacje do mistrzostw Europy. Kadra U-20 pod wodzą Miłosza Stępińskiego rozegra towarzyskie mecze z Portugalią i Niemcami. Batalię o awans do EURO w tym miesiącu zainauguruje zespół do lat 17 (rocznik 2007), który po raz pierwszy od dziewięciu lat wygrał Turniej o Puchar Syrenki, więc emocji

Wydawca: Polski Związek Piłki Nożnej ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. 7, 02-366 Warszawa tel.: 732 122 222, fax: +48 (22) 55 12 240 e-mail: pzpn@pzpn.pl; wsparcie@pzpn.pl www.pzpn.pl, www.laczynaspilka.pl

na pewno nie zabraknie. Rok starsi koledzy wezmą natomiast udział w towarzyskim turnieju w Chorwacji, który jest jednym z ostatnich etapów przygotowań do mistrzostw świata, zaplanowanych na listopad.

Reprezentacja Polski kobiet przystąpi z kolei do gry w premierowej edycji Ligi Narodów. Podopieczne Niny Patalon rywalizować będą w Dywizji B, gdzie zmierzą się z Grecją, Ukrainą i Serbią. Z pewnością warto śledzić ich poczynania. Na kibiców czekają również mecze kadr futsalu oraz beach soccera.

Oddajemy w Państwa ręce magazyn „Polska Piłka”, w którym znaleźć można kompleksowe informacje na temat wydarzeń czekających nas we wrześniu. Życzę wszystkim przyjemnej lektury i jak najwięcej radości z osiąganych przez biało-czerwonych rezultatów!

Cezary Kulesza

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej

Rafał Cepko, Szymon Tomasik, Rafał Byrski, Piotr Kuczkowski, Adrian Woźniak, Norbert Bandurski, Piotr Wiśniewski, Tadeusz Danisz.

Projekt okładki: Tomasz Odrobina.

Studio graficzne: Michał Kołodziej, Filip Troczyński.

Skład graficzny: Piotr Przychodzeń.

Foto: Archiwum PZPN, Łukasz Grochala, Cyfrasport, East News, PAP.

3 POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023
@Laczy nas pilka Szanowni Państwo, Program przygotowali: Paweł Drażba, Emil Kopański, Jacek Janczewski,
REPREZENTACJA POLSKI Łączy nas piłka 4
FERNANDO SANTOS: PRZED

PRZED NAMI PIĘĆ FINAŁÓW

@Laczy nas pilka

FERNANDO SANTOS o:

… spotkaniach z zawodnikami przed zgrupowaniem

Nie będę mówił o szczegółach spotkań z zawodnikami, które odbywałem. To prywatne kwestie, więc nie ma sensu tego wyciągać publicznie. Odbywamy mnóstwo takich rozmów podczas zgrupowań, to jest dla mnie bardzo ważne. Musimy wykorzystywać ten czas. Czasami są to spotkania indywidualne, czasem w mniejszych grupach, a czasami z całym zespołem. Od kiedy pracuję jako selekcjoner, zawsze tak to u mnie wyglądało.

… powołaniach na wrześniowe mecze z Wyspami Owczymi i Albanią

Moje powołania są zawsze realizowane w zależności od tego, co się wydarzy w najbliższych spotkaniach. Wiele razy już podkreślałem, że reprezentacja jest otwarta dla wszystkich, którzy są gotowi i mają polską narodowość. Zawsze myślę o tym, co jest najważniejsze, czyli żeby drużyna mogła dobrze reprezentować swój kraj.

… nominacja Adriana Benedyczaka

Wzbudził moje zainteresowanie już wcześniej. To zawodnik o nieco innych cechach niż napastnicy, których

mamy do dyspozycji. Może grać bardziej w środku pola, radzi sobie także na skrzydle, dobrze odnajduje się w polu karnym. Widzę w nim spory potencjał na przyszłość. Wraz ze sztabem obserwujemy wielu zawodników, tygodniowo oglądamy około 60-70 spotkań. Być może na kolejnym zgrupowaniu pojawią się jeszcze inni piłkarze.

… sytuacji w grupie kwalifikacyjnej oraz poprzednich meczach

Jesteśmy w trudnej sytuacji w kwalifikacjach, chcielibyśmy mieć więcej punktów, ale nadal wszystko zależy od nas. Nie musimy bawić się w matematykę i zastanawiać się, jak zagrają nasi rywale. Przed nami pięć finałów, które trzeba wygrać. Nie możemy pozwolić sobie na choćby jedną porażkę. Wyciągnęliśmy wnioski po ostatnich meczach. Należy zagrać skutecznie, jak z Albanią czy Niemcami. Nie były to łatwe spotkania, ale ostatecznie je wygraliśmy. Z Mołdawią także zaliczyliśmy świetną pierwszą połowę, ale to, co wydarzyło się w drugiej, jest dla mnie niezrozumiałe. Chyba zawiodła mentalność, zawodnicy wyszli po przerwie na boisko z poczuciem, że mecz jest już wygrany. Tymczasem nie można stracić koncentracji nawet na chwilę. To nie może się powtórzyć. Spisał Emil Kopański

Łączy nas piłka REPREZENTACJA POLSKI
– Moje wybory personalne są zależne od tego, co za nami i co nas czeka. Nie ma zawodników, dla których reprezentacja Polski jest zamknięta. Jeśli ktoś jest gotowy i w odpowiedniej formie, może zostać powołany. Obserwuję wiele spotkań
6
i na tej podstawie podejmuję decyzje – powiedział o nominacjach na mecze z Wyspami Owczymi i Albanią selekcjoner reprezentacji Polski Fernando Santos.
7
POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 @Laczy nas pilka

ZŁOTA POLSKA JESIEŃ

Minęły już czasy, gdy jesienne wieczory w wydaniu reprezentacyjnym

kojarzyły się z nieudanymi eliminacjami

i brakiem przepustki na kolejną wielką imprezę. Kalendarz rywalizacji, mimo

drobnych zmian, w finalnym etapie

pozostaje niezmienny, tym samym

dla reprezentantów Polski

w ostatnich latach jesień oznacza satysfakcję z dobrze wykonanej roboty.

8
REPREZENTACJA POLSKI
Łączy nas piłka
9
POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023
@Laczy nas pilka

Wnajnowszej historii reprezentacji Polski nie brakuje meczów, dzięki którym jesienny nastrój wśród kibiców odchodził zupełnie w zapomnienie. Nie trzeba nawet przywoływać eliminacyjnego meczu ME 2016 z Niemcami na PGE Narodowym (2:0), bo spotkań, które zapisały się na kartach polskiego futbolu, jest znacznie więcej. Zwy-

cięski dwumecz z Belgią (2:0 i 1:0), remis po dramatycznym spotkaniu na wyjeździe z Portugalią (2:2), czy też pierwszy mecz w tej parze na Stadionie Śląskim (2:1) – to spotkania, które przeszły do historii polskiego futbolu. – Nie byliśmy faworytami, ale jednak postawiliśmy się rywalowi. Na pewno nikt się po nas nie spodziewał tak dobrej gry, chyba sami jesteśmy zaskoczeni – mówił po tym ostatnim spotkaniu szczęśliwy Euzebiusz Smolarek, strzelec dwóch goli.

Łączy nas piłka

REPREZENTACJA POLSKI

Swoją historię i ogromny ciężar gatunkowy miały także jesienne mecze z 2001 roku, z Norwegią (3:0) i Ukrainą (1:1) na Stadionie Śląskim. Polacy wtedy po 16 latach przerwy wracali na turniej mistrzowski. – Jedziemy po Puchar Świata – słynne słowa trenera Jerzego Engela będą pewnie pamiętane długo, ale zapewne jeszcze dłużej okoliczności tego awansu. Biało-czerwoni w trudnej grupie, w której przed startem nie byli faworytem, zapewnili sobie pierwsze miejsce i awans na mundial

w Korei i Japonii jako jedna z pierwszych europejskich reprezentacji. Również ostatnie eliminacyjne serie pokazują, że polska złota jesień może tyczyć się również naszych piłkarzy. W kwalifikacjach do mistrzostw świata 2022 jesienią Polacy przegrali tylko jedno spotkanie, ostatnie z Węgrami (1:2). Wcześniej natomiast w ciągu dwóch miesięcy biało-czerwoni zagrali sześć meczów o punkty, pięć z nich wygrywając. Jedynie z Anglią zremisowali (1:1) na początku września na PGE Na-

@Laczy nas pilka

rodowym po dramatycznej końcówce i golu Damiana Szymańskiego już w doliczonym czasie gry. W pozostałych pięciu meczach Polacy zdobyli 21 bramek. Wcześniej, podczas eliminacji mistrzostw Europy, biało-czerwoni potrafili ograć Słowenię (3:2) na własnym terenie, czy też Izrael (2:1) na wyjeździe. W jesiennym okresie Polacy z sześciu meczów wygrali cztery, ostatecznie zapewniając sobie awans na mistrzostwa Starego Kontynentu. – To był na pewno dobry okres dla nas. Pracowaliśmy sumiennie i to przyniosło efekt – mówił po zakończeniu kwalifikacji trener Jerzy Brzęczek. Eliminacje do mistrzostw świata 2018

Polacy rozpoczęli od jesiennego remisu z Kazachstanem na wyjeździe (2:2), ale w trzech kolejnych meczach ograli między innymi Danię w Warszawie (3:2) oraz Rumunię w Bukareszcie (3:0). Oba te mecze były

o przepustki na duże turnieje. Najlepiej pod tym względem wyglądała gra o wyjazd na mistrzostwa Europy w 2016 roku. Biało-czerwoni rywalizowali z reprezentacją Niemiec o pierwsze miejsce w grupie, wygrywając historyczny mecz na Stadionie Narodowym w październiku 2014 roku. W rewanżu lepsi byli nasi rywale, ale w opinii wielu obie reprezentacje zagrały bardzo dobry mecz. Awans na turniej finałowy Polacy świętowali po domowej wygranej nad Irlandią (2:1).

Najgorszy moment to właściwie eliminacje do MŚ 2014. Polacy nie awansowali do finałów, a jesień zamknęli wyjazdowymi porażkami z Anglią (0:2) i Ukrainą (0:1). Rok wcześniej nastroje były zgoła odmienne, bo na początku eliminacji biało-czerwoni po dobrej grze na Stadionie Narodowym potrafili postawić się Anglikom (1:1). – To był

długo wspominane przez kibiców i mocno przyczyniły się do awansu na turniej finałowy.

Polacy awans wówczas zapewnili sobie dzięki skutecznej grze na ostatniej prostej, chociaż zdarzyła się biało-czerwonym w tym czasie także wpadka w postaci wysokiej porażki na wyjeździe z Danią (0:4). – Najważniejszy jest wynik końcowy, możemy się cieszyć z awansu, właśnie dzięki dobrej postawie i wygranych w ostatnich meczach. Nie poddawaliśmy się do końca, wierzyliśmy w ten awans i udało się zrealizować cel – mówił po wywalczeniu promocji jeden z liderów naszej kadry Grzegorz Krychowiak. Ostatnia dekada dla naszej reprezentacji to z reguły udane eliminacje i szczęśliwe zakończenie zmagań

nasz udany występ, a dla mnie szczególnie wyjątkowy. Bramka w meczu z Anglią nie zdarza się codziennie, na pewno zapamiętam to spotkanie na długie lata – mówił Kamil Glik, który zapewnił biało-czerwonym remis w tym spotkaniu. Polacy jesienią w trzech meczach zdobyli pięć punktów, a kluczowe dla braku awansu na mundial były słabe występy wiosną i latem.

Niepowodzeniem zakończyły się również eliminacje do MŚ 2010, chociaż początek zmagań był całkiem udany. W czterech meczach Polacy zdobyli siedem punktów, były to jednak miłe złego początki. Na szczęście, kolejne lata odwróciły ten trend.

Tadeusz Danisz

Łączy nas piłka

REPREZENTACJA POLSKI
Ostatnia dekada dla naszej reprezentacji to z reguły udane eliminacje i szczęśliwe zakończenie zmagań o przepustki na duże turnieje.
“ “
@Laczy nas pilka

KTO, DOKĄD, ZA ILE? INTENSYWNE OKIENKO TRANSFEROWE

Czy Robert Lewandowski już po roku opuści Barcelonę

i skusi się na wielkie pieniądze arabskich szejków?

Czy z Napoli, po wywalczeniu historycznego mistrzostwa

Włoch, pożegna się Piotr Zieliński? Gdzie w nowym sezonie

zagrają Krzysztof Piątek i Sebastian Szymański?

14 Łączy nas piłka REPREZENTACJA POLSKI
POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 15
@Laczy nas pilka

Mijające lato było wyjątkowo gorące również na rynku transferowym, a kibiców polskiego futbolu emocjonowały informacje dotyczące piłkarzy będących w kręgu zainteresowań Fernando Santosa, a także dopiero zabiegających o zauważenie i docenienie przez portugalskiego selekcjonera naszej kadry. Kilku z nich zdecydowało się zmienić barwy klubowe, inni wciąż związani są z dotychczasowymi pracodawcami. Czas pokrótce podsumować to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich tygodni.

19 lipca 2022 roku – dokładnie tego dnia zakończyła się pełna sukcesów, ponad ośmioletnia era występów Roberta Lewandowskiego w Bayernie Monachium. Kapitan reprezentacji Polski, który od jakiegoś czasu sygnalizował chęć wyjazdu z Bawarii, ostatecznie dopiął swego i trafił do wymarzonej ligi hiszpańskiej, gdzie podpisując kontrakt z Barceloną do czerwca 2026 roku z miejsca stał się największą gwiazdą „Dumy Katalonii”. Kibicom, komentatorom i dziennikarzom nie przeszkodziło to jednak już teraz spekulować o potencjalnej zmianie barw klubowych przez napastnika, który najczęściej łączony był z oferującymi niebotyczne pieniądze klubami z Arabii Saudyjskiej. „Lewy” jednak ani myślał porzucać gry w czołowej, europejskiej firmie, gdzie po wywalczeniu mistrzostwa i Superpucharu Hiszpanii, a także zdobyciu Trofeo Pichichi – dla najskuteczniejszego zawodnika ligi, zamierza powalczyć z „Blaugraną” o sukcesy również na europejskim froncie. I co nikogo nie może dziwić – wciąż jest kluczową postacią w układance Xaviego.

Najpierw sukces, potem transfer?

Jeśli wierzyć medialnym doniesieniom, najbliżej przeprowadzki na Półwysep Arabski tego lata miał być inny czołowy reprezentant Polski. Piotr Zieliński sezon 2022/2023 zakończył z największym sukcesem w karierze, po tym jak jego Napoli – po raz pierwszy od 33 lat – sięgnęło po tytuł najlepszej drużyny we Włoszech. Dlatego wielu kibiców przyjmowało z niedowierzaniem możliwość przeprowadzki do nieco „egzotycznej” Saudi Professional League będącego na szczycie Polaka. Sam zawodnik miał podobno skłaniać się do takiej opcji, nie tylko za sprawą wielokrotnie wyższych

zarobków (w Al-Ahli miał zarabiać nawet 15 milionów euro za sezon). Duży wpływ miała mieć na to również sytuacja osobista (rodzina piłkarza w Neapolu obawiała się o bezpieczeństwo, po tym jak dom Zielińskiego został okradziony). Jednak mimo tych okoliczności, a także faktu, że właściciel klubu spod Wezuwiusza Aurelio De Laurentiis wymusił na Polaku obniżkę wynagrodzenia, ten ostatecznie zdecydował o pozostaniu w Italii, zyskując jeszcze większy szacunek i sympatię fanów „Azzurrich”.

Po wielkim sukcesie w Holandii klub zmienił natomiast Sebastian Szymański. Polski pomocnik trafił do Beneluksu na zasadzie wypożyczenia z Dynama Moskwa (po rosyjskiej inwazji na Ukrainę) i w Rotterdamie został jednym z głównych architektów wy-

REPREZENTACJA
16
Łączy nas piłka
POLSKI

walczenia mistrzostwa. Klub z De Kuip nie był w stanie jednak sprostać oczekiwaniom finansowym Rosjan i wykupić zawodnika, który ostatecznie trafił do Turcji. W Fenerbahce SK Szymański odnalazł się jednak błyskawicznie, na swoim koncie zapisując kolejne bramki i asysty.

Szukając nowych wyzwań

Nad Bosforem swojego szczęścia szukał będzie również Krzysztof Piątek. Napastnik, który jeszcze kilka lat temu błyszczał we Włoszech w barwach Genoi czy Milanu, ma za sobą zdecydowanie gorszy okres. Poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu z Herthy do Salernitany, ale po wygaśnięciu umowy z klubem z Berlina, nie wrócił na Półwysep Apeniński. Zdecy-

dował się na związanie z piątą ekipą tureckiej Super Lig – Basaksehirem. To właśnie w tym klubie „Il Pistolero” zamierza wrócić do dawnej dyspozycji i być może zapracować na kolejny transfer. Regularna gra ma również umożliwić mu otrzymywanie kolejnych powołań do drużyny narodowej. Nad Bosforem – na wypożyczeniu do Antalyasporu, po naznaczonym urazami sezonie 2022/2023 w RC Lens, formę spróbuje odbudować też Adam Buksa.

W Italii został Bartosz Bereszyński. Po zakończeniu wypożyczenia do Napoli, defensor starał się znaleźć alternatywę dla powrotu do Sampdorii, która pożegnała się z Serie A. I choć w nowym sezonie obrońca rozegrał już jedno spotkanie w klubie z Genui na zapleczu włoskiej ekstraklasy, krótko po tym został wypożyczony do występującego na najwyższym szczeblu Empoli. Polska kolonia na Półwyspie Apenińskim tego lata powiększyła się o Mateusza Wieteskę. Po roku spędzonym we francuskim Clermont Foot, były obrońca Legii Warszawa i Górnika Zabrze trafił na Sardynię, gdzie w barwach Cagliari ma występować do 2027 roku.

Z niedawnym pracodawcą Krzysztofa Piątka – Salernitaną związał się z kolei Mateusz Łęgowski. Teraz swoje umiejętności będzie doskonalił pod okiem dobrze znanego nad Wisłą Paulo Sousy.

Już w kwietniu zmianę barw klubowych zapowiedział Michał Skóraś. Związany od czasów juniorskich z poznańskim Lechem, tym razem postawił na kierunek zagraniczny i od lipca został zawodnikiem Club Brugge. I choć jego początki w Belgii nie należą najłatwiejszych, w Brugii sporo obiecują sobie po sprowadzeniu dynamicznego ofensywnego gracza.

Po wypożyczeniu z angielskiego Brighton do niemieckiej Fortuny, klub z Duesseldorfu starał się zatrzymać Michała Karbownika, ale nie był w stanie spełnić oczekiwań ekipy z Premier League. Na te przystała z kolei Hertha BSC, która po spadku do 2. Bundesligi myśli o szybkim powrocie na najwyższy szczebel rozgrywkowy.

Od 1 lipca zawodnikiem Werderu Brema jest Dawid Kownacki, a z Kaiserslautern związał się z kolei Tymoteusz Puchacz. Kolejny rok na wypożyczeniu w PAOK-u FC spędzi Tomasz Kędziora, którego powrót do Dynama Kijów, ze zrozumiałych względów, był wykluczony.

17 POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023
@Laczy nas pilka

Zmiany u weteranów

Wielkie zmiany nastąpiły również w życiu piłkarzy, którzy w ostatnich latach stanowili o sile reprezentacji Polski, a w pierwszej połowie przez nowego selekcjonera zostali odsunięci na boczny tor. Co nie znaczy, że całkowicie zrezygnowali z nadziei na powiększenie swojego dorobku w koszulce z orłem na piersi. Wciąż jedynym Polakiem występującym w Arabii Saudyjskiej jest 33-letni Grzegorz Krychowiak. Były pomocnik m.in. Sevilli, PSG i Lokomotiwu Moskwa, po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, zdecydował o opuszczeniu kraju agresora. Po wypożyczeniu do AEK Ateny i Al-Shabab ostatecznie pożegnał się z FK Krasnodar i związał się umową z Abha Club, gdzie trafił pod skrzydła byłego trenera reprezentacji – Czesława Michniewicza. Blisko dziewięć miesięcy po ostatnim występie w kadrze (w meczu 1/8 finału mundialu przeciwko Francji) „Krycha” znów doczekał się powołania. I jeśli Fernando Santos postawi na doświadczonego pomocnika w starciach z Wyspami Owczymi i Albanią, jego reprezentacyjny licznik wskaże dokładnie 100 występów.

Piłkarskich butów na kołku, przynajmniej na razie, nie zamierza zawieszać Kamil Glik. 35-letni defensor, który w kadrze rozegrał 103 spotkania, z włoskim Benevento zaliczył spadek z najwyższego aż na trzeci poziom

rozgrywek ligowych. Dlatego pozostanie w klubie, z którym był związany od 2020 roku, nie wchodziło w grę. Tym bardziej, że „Glikson” wciąż nie porzucił marzeń o występie na EURO 2024. Wiedział, że aby zapracować na powołanie, musi regularnie prezentować swoje wysokie umiejętności. I mimo ofert z klubów Serie B, ostatecznie postawił na powrót do ekstraklasy, z której wyjechał 13 lat temu. Spekulowano o zainteresowaniu jego osobą m.in. Legii Warszawa, Rakowa Częstochowa, Pogoni Szczecin czy Widzewa Łódź. Ostatecznie wybór padł na Cracovię.

Za największą sensację tego okienka transferowego należy jednak uznać zmianę barw przez Jacka Góralskiego. I nie chodzi tylko o fakt, że po rozwiązaniu umowy z niemieckim VfL Bochum dwukrotny mistrz Bułgarii z Łudogorcem Razgrad i mistrz Kazachstanu z Kajratem Ałmaty zdecydował się na powrót nad Wisłę, ale o klub, do którego trafił. Na mocy nowego kontraktu przez trzy sezony będzie bowiem reprezentował… Wieczystą Kraków. Postawienie na występy na czwartym poziomie rozgrywkowym dosadnie pokazuje, że 30-latek przynajmniej w najbliższej przyszłości, nie planuje kolejnych występów w biało-czerwonych barwach. Piotr

REPREZENTACJA
18
Łączy nas piłka
POLSKI

WYSPY OWCZE

MALUTKI KRAJ Z WIELKIMI PIŁKARSKIMI MARZENIAMI

Historia piłkarskiej reprezentacji Wysp Owczych w profesjonalnym futbolu w Europie rozpoczęła się dopiero w roku 1988. Wówczas farerska drużyna została oficjalnie włączona do struktur FIFA, a dwa lata później została także członkiem UEFA. Jakie były największe sukcesy w dotychczasowej przygodzie na arenie międzynarodowej tej drużyny? Kto prowadzi farerski zespół i jaki mamy bilans bezpośrednich rywalizacji? Sprawdź historię Wysp Owczych – malutkiego państwa, ale z wielkimi piłkarskimi marzeniami.

Początki piłkarskiej reprezentacji Wysp Owczych sięgają 1930 roku, ale były to jedynie spotkania nieoficjalne, nieuznawane przez FIFA oraz UEFA. Farerski zespół amatorsko grywał między innymi z Islandią, Szetlandami, Orkadami czy Grenlandią. Pierwsze, historyczne zwycięstwo Wyspy Owcze odniosły w 1989 roku, gdy skromnie udało się pokonać Kanadę 1:0. Na próżno jednak szukać w tym zespole spektakularnych sukcesów, choć na przestrzeni ponad trzydziestu lat udało się zwyciężyć garstkę przeciwników, którzy są teoretycznie silniejsi na papierze. Jedno z największych osiągnięć

Wysp Owczych w Europie to dwukrotne pokonanie reprezentacji Grecji podczas rywalizacji w kwalifika-

cjach EURO 2016. Wówczas udało się wygrać 1:0 na wyjeździe, a później 2:1 w rewanżu. Ogromnym sukcesem była także wygrana z Turcją w Lidze Narodów UEFA 2:1 w 2022 roku. Z kolei najwyższe zwycięstwo Wyspy Owcze świętowały nie tak dawno, bo w 2021 roku – w meczu towarzyskim wygrały 5:1 z Liechtensteinem. Bardzo ciekawy jest fakt, że Wyspy Owcze od 1988 roku nie miały zbyt wielu selekcjonerów. Dotychczas na ławce trenerskiej zasiadało siedmiu szkoleniowców. Najdłużej, bo przez osiem lat, kadrę prowadzili Duńczycy. W latach 1993-2001 szkoleniowcem Wysp Owczych był Allan Simonsen, a w okresie 2011-2019 farerski zespół szkolił Lars Olsen. Od grudnia 2019 roku schedę po Duńczyku przejął Szwed Hakan Ericson. Co ciekawe, Ericson poszedł w ślady swojego ojca – Georga, który przed laty był uznanym trenerem w Szwecji. Prowadził drużynę narodową w latach 1971-1979, z którą udało mu się dwukrotnie awansować na mistrzostwa świata. Hakan Ericson od najmłodszego przyglądał się jego pracy trenerskiej. Warto także wspomnieć, że pobierał nauki od rodaka – Svena Gorana Erikssona, gdy ten był między innymi trenerem AS Roma, S.S. Lazio czy SL Benfiki. Obecny selekcjoner Wysp Owczych przez wiele lat pracował w strukturach szwedzkiej federacji, prowadził także młodzieżową kadrę do lat 21 na mistrzostwach Europy, które w 2017 roku odbyły się w Polsce. Rywalizował również w fazie grupowej z biało-czerwonymi. Hakan Ericson, tak jak jego poprzednik, dostał duży kredyt zaufania od tamtejszej federacji, by rozwijać futbol na Wyspach Owczych. – Przyjęcie pracy jako selekcjoner niewątpliwie było dużym wyzwaniem. Bardzo chciałem je podjąć, spróbować swoich sił w innej kulturze, fantastycznym miejscu, móc pracować z ludźmi, którzy są pełni pasji. Funkcję szkoleniowca Wysp Owczych traktuję jako misję. Przybyłem tutaj, aby podnieść poziom piłkarski w niewielkim kraju. Dla mnie to projekt wręcz niezwykły – mówił po objęciu sterów kadry Wysp Owczych. Jego „małym” sukcesem i powodem do satysfakcji był występ w Dywizji C Ligi Narodów UEFA. Zespół pod jego wodzą wywalczył osiem punktów, zajął trzecie miejsce i utrzymał się

Łączy nas piłka

20
REPREZENTACJA POLSKI

w tejże grupie. Hakan Ericson dotychczas poprowadził Wyspy Owcze w ponad trzydziestu spotkaniach i tamtejsza federacja zdecydowała, aby przedłużyć umowę ze szwedzkim szkoleniowcem o kolejne dwa lata. – Od pierwszego dnia współpraca układa się bardzo dobrze. Dotychczasowe rezultaty również są zadowalające, dlatego wynegocjowanie nowego kontraktu nie zajęło nam zbyt długo. Cieszymy się, że Hakan Ericson będzie naszym trenerem w kolejnych latach – poinformowano na oficjalnej stronie tamtejszej federacji.

Reprezentacja Wysp Owczych z naszą drużyną narodową nie miała jeszcze okazji rywalizować w spotkaniach o punkty, dlatego dla farerskiego zespołu, składającego się głównie z graczy amatorskich, potyczka z biało-czerwonymi będzie kolejnym i nowym doświadczeniem na arenie międzynarodowej.

Jak wyglądały dotychczasowe mecze reprezentacji Polski z Wyspami Owczymi? Historia naszych rywalizacji wygląda ubogo, bo z farerskim zespołem mierzyliśmy się tylko trzykrotnie. Pierwsze spotkanie miało miejsce w lutym 2002 roku, gdy zespół prowadzony przez selekcjonera Jerzego Engela przygotowywał się do mistrzostw świata w Korei i Japonii. Wówczas Polacy dwukrotnie pokonywali bramkarza rywali po trafieniach Macieja Żurawskiego, ale Wyspy Owcze także potrafiły odgryźć się biało-czerwonym i zdobyć honorowe trafienie autorstwa Rogviego Jacobsena. Kolejna rywalizacja z Wyspami Owczymi odbyła się ponad dwa lata później w 2004 roku pod wodzą trenera Pawła Janasa. Nasza kadra rywalizowała nie na polskiej, ale hiszpańskiej ziemi. Spotkanie obfitowało w mnóstwo bramek, bo Polacy zdobyli ich aż sześć, nie tracąc żadnej. Spektakularny był natomiast wyczyn Pawła Kryszałowicza, który zdobył cztery bramki w pierwszej połowie, notując przy tym najszybszego hat-tricka w historii. Trafienia do swojego konta dopisali także Tomasz Kłos i Mariusz Kukiełka. Ostatnie spotkanie z Wyspami Owczymi miało miejsce w maju 2006 roku. Ponownie Polacy zagrali na zero z tyłu i we Wronkach wygrali 4:0 po bramkach Sebastiana Mili, Marka Saganowskiego i dwóch trafieniach Grzegorza Rasiaka.

POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 21
@Laczy nas pilka

CZTEROPAK „KRYSZAŁA”

Cztery gole jednego piłkarza nie zdarzają się często. Historia, którą chcemy opowiedzieć, dotyczy jednego z takich przypadków.

Zdarzył się on w lutym 2004 roku w Hiszpanii, gdzie podczas przerwy zimowej w rozgrywkach ligowych przebywała reprezentacja Polski.

W roli głównej wystąpił Paweł Kryszałowicz i kadra Wysp Owczych.

22
Łączy nas piłka REPREZENTACJA POLSKI
23
@Laczy nas pilka POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023
Łączy nas piłka REPREZENTACJA POLSKI

Jeden z siedmiu wspaniałych

W historii seniorskiej kadry biało-czerwonych zdarzyło się siedem przypadków, gdy jeden piłkarz czterokrotnie trafiał do bramki przeciwnika. Pierwszym, który dokonał tej sztuki, był Mieczysław Batsch. Było to jednak dawno temu – 8 sierpnia 1926 roku. Polska zmierzyła się wówczas towarzysko z Finlandią i rozgromiła ją 7:1. Od tamtej pory podobne „czteropaki” powtarzały się jeszcze sześć razy. Do elitarnego grona dołączali kolejno: Józef Nawrot, Ernest Wilimowski, Ernest Pohl, Włodzimierz Lubański, Paweł Kryszałowicz i Robert Lewandowski.

Dżoker Engela

„Kryszał” debiutował w kadrze tuż przed selekcjonerską erą Jerzego Engela – w ostatnim spotkaniu eliminacji Euro 2000 – ze Szwecją (0:2). Był to jednak tylko 9-mi-

nami Zjednoczonymi (3:1). To był pożegnalny mecz Engela w roli selekcjonera. Ale nie dla Kryszałowicza, który był powoływany przez kolejnych trenerów kadry. Cztery gole w jednym starciu zaliczył za kadencji Pawła Janasa.

Wyczyn „Kryszała” z 2004 roku nie przyćmił może wcześniejszych popisów strzeleckich dawnych reprezentantów (tym bardziej, że np. Lubański strzelił pięć goli w starciu z Luksemburgiem w el. MŚ w 1969 roku), ale wspomnieć o nim warto przynajmniej z dwóch powodów: szybkości zdobywanych bramek oraz sparingpartnera. 21 lutego biało-czerwoni zmierzyli się towarzysko z Wyspami Owczymi – jednym z rywali Polaków w eliminacjach EURO 2024. Spotkanie odbyło się w hiszpańskiej miejscowości San Fernando, a Kryszałowicz wcielił się

nutowy epizod błyskotliwego napastnika. Dużo poważniejszą rolę odegrał on w kwalifikacjach do mistrzostw świata 2002. Sporo meczów rozpoczynał z ławki, ale po wejściu na boisko dawał kadrze pozytywny impuls. Tak było m.in. w Cardiff 2 czerwca 2001 roku, gdy Polacy pokonali Walię (2:1), a gol Kryszałowicza zapewnił naszej drużynie bezcenne trzy punkty.

Kryszałowicz nie zdobywał bramek seryjnie. Zdarzały mu się przestoje, ale kiedy już posyłał piłkę do siatki, to były to gole w meczach zwycięskich (wyjątek stanowiła konfrontacja z Holandią, przegrana 1:3). Dwa lata przed ustrzeleniem „czteropaku” zaliczył... „dwupak” w towarzyskiej potyczce z Irlandią Północną (4:1) na Cyprze. Na kolejne trafienie czekał do ostatniego spotkania grupowego na mundialu w Korei Południowej i Japonii – ze Sta-

w rolę słynnego byczka. Wszystkie bramki rozjuszony „Kryszał” zdobył w pierwszej. połowie. Zaczął w dziewiątej minucie, a dzieła zniszczenia dokonał w zaledwie... 180 sekund (40., 41., 43. min.). Bez wliczania gola numer 1, był to najszybszy hat-trick w historii naszej kadry. Polska pokonała Wyspy Owcze 6:0, a dla Kryszałowicza były to... ostatnie trafienia w reprezentacyjnej karierze. W drużynie narodowej zagrał jeszcze tylko raz – na inaugurację eliminacji mistrzostw świata 2006 – z Irlandią Północną (3:0) w Belfaście. W koszulce z orzełkiem na piersi wystąpił łącznie w 33 spotkaniach, w których strzelił 10 goli. Bez wątpienia wyczyn z hiszpańskiego San Fernando był jednym z najbardziej pamiętnych wydarzeń w historii reprezentacyjnych występów „Kryszała”.

@Laczy nas pilka
“ “
„Kryszał” zaczął w dziewiątej minucie, a dzieła zniszczenia dokonał w zaledwie... 180 sekund (40., 41., 43. min.).
26 Łączy
nas piłka REPREZENTACJA POLSKI

RZUT TELEFONEM W POLAKA I SERIA ZWYCIĘSTW W ALBANII

POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 27
@Laczy nas pilka

10 września reprezentacja Polski znów zagra w Tiranie z Albanią. Piłkarze trenera Fernando Santosa nie mogą już się potknąć i muszą pokonać trudnego rywala. Trudnego, ale takiego, z którym ostatnio możemy mieć dobre skojarzenia. Trzy ostatnie wyjazdowe mecze Polaków z Albańczykami oznaczały problemy i męczarnie, ale ze szczęśliwymi zakończeniami. Biało-czerwoni wygrywali nawet jeśli ich gwiazda przyjechała na mecz zdruzgotana, w zawodników leciały butelki i telefon oraz kiedy nic wokół kadry się nie układało.

28
Łączy nas piłka REPREZENTACJA POLSKI

12.10.2021

Albania – Polska 0:1

Wspomnień z ostatniego wyjazdowego starcia z Albańczykami nie trzeba nawet zbytnio odświeżać, bo są dość żywe. Niespełna dwa lata temu biało-czerwoni stoczyli w Tiranie prawdziwą bitwę. Najbardziej pamiętnym jej elementem było przerwanie meczu po golu Karola Świderskiego, z którego polski napastnik cieszył się przed sektorem albańskich fa-

nów. Część z nich okazała się pseudokibicami, którzy rozgoryczenie wyładowali na polskich piłkarzach i obrzucili ich gradem butelek, plastikowych kubków i innych przedmiotów. „Nie zabrakło nawet telefonu komórkowego! Miejscowi kibice chcieli ustrzelić również Wojciecha Szczęsnego. Jedna z rzeczy wylądowała mniej więcej na 30. metrze od polskiej bramki” – relacjonował Dariusz Dobek, korespondent „Onetu”.

Do szewskiej pasji Albańczyków doprowadził manewr Paulo Sousy. Gola wypracowali zawodnicy, których selekcjoner Polaków wpuścił na boisko już w trakcie gry. Mateusz Klich w przerwie zmienił Jakuba Modera, a Karol Świderski w 71. minucie zastąpił Adama Buksę. Sześć minut później Klich świetnie zacentrował, a Świderski strzałem przy słupku pokonał Etrita Berishę.

Po trwającej ponad 20 minut przerwie na okiełznanie krewkich Albańczyków, piłkarze wrócili do gry, a Polacy „dowieźli” zwycięstwo. Wymęczone, to prawda, ale jakże kluczowe. Biało-czerwoni podchodzili do meczu w trudnej sytuacji. Zajmowali trzecie miejsce w tabeli grupy I kwalifikacji do mistrzostw świata 2022. Po wyprawie do Tirany do rozegrania pozostawały już tylko dwie kolejki. Ewentualnej straty punktów właściwie nie byłoby kiedy odrobić.

– Przed pierwszym gwizdkiem było sporo emocji, a zwycięstwo Albanii odniesione na Węgrzech sprawiło, że spotkanie w Tiranie urastało do rangi meczu o „być albo nie być”. Byliśmy jednak pewni siebie, a ja bardzo wierzyłem w nasz zespół – mówił w wywiadzie dla Onetu Cezary Kulesza, prezes PZPN, co potwierdzało wagę spotkania. Polacy ostatecznie zwyciężyli, awansowali do baraży, a w nich najpierw skorzystali na walkowerze przeciwko Rosji, a następnie ograli Szwecję i wywalczyli przepustkę na mundial w Katarze. Przebrnęli przez „piekło w Tiranie”, choć stawka meczu była bardzo wysoka. Oby podobnie było tym razem.

@Laczy nas pilka

15.11.1989

Albania – Polska 1:2

Mecz, po którym może cieszyć wynik, ale nie styl, w jakim Polacy go osiągnęli. Biało-czerwoni z wielkim trudem ograli nisko notowanego rywala, choć trzeba podkreślić, że mecz ten miał o wiele mniejszą stawkę niż omawiane wyżej spotkanie z 2021 roku. 32 lata wcześniej starcie w ramach kwalifikacji do mistrzostw świata 1990 było w zasadzie nieco istotniejszym sparingiem. Wiadomo już było, że Polacy zajmą trzecie miejsce w grupie, a Albańczycy czwarte – ostatnie i żadna z tych drużyn nie ma szans na awans.

Piłkarze trenowani przez Andrzeja Strejlaua stracili je miesiąc wcześniej, gdy w dobrym stylu, ale jednak tylko zremisowali 0:0 z Anglią. Mimo tego selekcjoner nie zamierzał zbytnio eksperymentować ze składem i ustawił drużynę bardzo podobnie do spotkania z Brytyjczykami. Jedynymi zmianami osobowymi było zastąpienie Krzysztofa Warzychy i Janusza Nawrockiego Dariuszem Kubickim i Romanem Szewczykiem. Nie wystarczyło to, by Polacy zagrali co najmniej tak dobrze, jak przeciw Anglii. Oddali wprawdzie sporo strzałów, ale gospodarze byli nie mniej groźni. Trafili także w poprzeczkę. „Nareszcie koniec. Z ulgą przyjęło wielu futbolowych kibiców zakończenie ostatniego eliminacyjnego meczu reprezentacji Polski. Zwycięskiego co prawda, ale nie satysfakcjonującego chyba ani piłkarzy, ani trenerów, ani tym bardziej sympatyków piłki nożnej. 2:1 w Tiranie z Albanią osiągnięte zostało po słabej grze prawie wszystkich polskich piłkarzy i trzeba powiedzieć - było bardzo szczęśliwe” – relacjonował mecz wysłannik „Przeglądu Sportowego”.

Trudno było stwierdzić, że Polacy byli lepsi od Albańczyków, jednak wykorzystali sytuacje, które nieco przypadkowo udało im się stworzyć. Najpierw gospodarze zablokowali strzał jednego z biało-czerwonych, a odbita piłka trafiła do Ryszarda Tarasiewicza, który po chwili kopnął ją do siatki. W końcówce meczu, już przy stanie 1:1 Tarasiewicz strzelił z rzutu wolnego. Albański bramkarz sparował piłkę na słupek, ale tak dla siebie nieszczęśliwie, że tra-

REPREZENTACJA POLSKI

fiła ona pod nogi Jacka Ziobera, a ten wpakował ją do pustej bramki. – Nastawiliśmy się na grę bardzo ofensywną i chcieliśmy zaatakować przeciwnika już na jego połowie boiska. W sumie nam się chyba to nie udało. Mimo że wygraliśmy ten mecz, graliśmy nie najlepiej – przyznawał w studiu TVP Lesław Ćmikiewicz, asystent selekcjonera Strejlaua. Dodał, że poziom meczu był bardzo niski. Trudno było się sprzeczać…

30.05.1985

Albania – Polska 0:1

Poziomem nie zachwycił również wcześniejszy mecz biało-czerwonych w Tiranie (Polacy nigdy nie grali w żadnym innym albańskim mieście), a mimo to przeszedł do historii. Spotkanie w ramach kwalifikacji do mistrzostw świata 1986 często jest wspominane zwłaszcza w kontekście poświęcenia dla drużyny narodowej oraz przy opisywaniu kariery

Zbigniewa Bońka. Dzień wcześniej bowiem gwiazda reprezentacji Polski zagrała w finale Pucharu Europy. Tym, podczas którego zginęło 39 osób, głównie kibiców Juventusu, którzy starli się z fanami Liverpoolu. Gdy na widowni wybuchła panika, część osób została stratowana, a skalę tragedii zwiększyło zawalenie się części trybuny.

Mimo takiego dramatu mecz został rozegrany, choć z opóźnieniem. Oznaczało to, że Boniek miał jeszcze mniej czasu na regenerację przed arcyważnym meczem w Albanii. Rodzinna Agnellich, która rządziła wówczas Juventusem, już wcześniej zorganizowała Polakowi prywatny samolot, którym wychowanek Zawiszy Bydgoszcz poleciał na mecz reprezentacji. – Wystartowałem z lotniska w Brukseli około wpół do trzeciej, a nad Tiraną byłem półtorej godziny później. Niestety, wie pan, jaki tam był system, w nocy lotnisko było nieczynne. Musieliśmy odlecieć do Bari, gdzie przeczytałem poranną prasę i dowiedziałem się o prawdziwych rozmiarach tragedii na Heysel. Do Albanii dotarliśmy o siódmej czterdzieści pięć – tłumaczył Bogdanowi Rymanowskiemu w książce „Gracze”. Boniek miał więc niespełna 10 godzin, aby dotrzeć z lotniska do hotelu, dołączyć do drużyny, odpocząć

Łączy nas piłka

30

i przygotować się do kolejnego wyjścia na boisko. Zrobił to jednak i został bohaterem biało-czerwonych. W 24. minucie Jan Urban efektownie zagrał podeszwą buta do tyłu, a Boniek płaskim strzałem bez przyjęcia zdobył bramkę. Biało-czerwoni zwyciężyli, a w ostatnim meczu wystarczył im remis z Belgią, by zapewnić sobie udział w czwartych z rzędu mistrzostwach świata. – Strasznie męczyliśmy się w Tiranie. Gdyby nie Zbyszek Boniek, to pewnie byśmy do Meksyku nie pojechali – stwierdził później Dariusz Szpakowski, dziennikarz TVP Sport.

Biało-czerwoni wydarli komplet punktów w Albanii, ale trzeba pamiętać, że inne rozstrzygnię-

cie byłoby sensacją. Zaledwie trzy lata wcześniej stanęli przecież na najniższym stopniu podium mistrzostw świata, a gospodarze spotkania w Tiranie niewiele znaczyli w europejskiej piłce. Z drugiej strony największa gwiazda Polaków przystąpiła do meczu zmęczona i zdruzgotana wydarzeniami z przedednia. – To była chyba najdłuższa doba w życiu. Po tamtych szalonych kilkudziesięciu godzinach długo dochodziłem do siebie - fizycznie i psychicznie – wspominał po latach w programie serwisu Meczyki.pl Boniek, dla którego był to ostatni gol w narodowych barwach.

POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 31
@Laczy nas pilka

SEBASTIAN SZYMAŃSKI BUDUJE RENOMĘ W TURCJI

32
Łączy nas piłka REPREZENTACJA POLSKI

W tym okienku transferowym w tureckiej Superlidze powiększyła się kolonia polskich zawodników, ale to Sebastian Szymański na tę chwilę robi największą furorę.

POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 33
@Laczy nas pilka

Już w pierwszych tygodniach swojego pobytu w Fenerbahce SK reprezentant kraju znakomicie potrafił zaadaptować się do nowych warunków. Szymański swoimi występami przekonał do siebie trenera Ismaila Kartala, któremu odwdzięcza się zdobytymi bramkami oraz asystami. W Fenerbahce SK oczekiwania są jednak bardzo duże, nie tylko wobec Szymańskiego, ale także pozostałych graczy, którzy zostali sprowadzeni do tureckiego potentata w ostatnim czasie. Z wiadomych względów oczywiste było, że Sebastian Szymański nie będzie kontynuował swojej kariery w rosyjskim Dynamie Moskwa. Reprezentant Polski zdołał wyrwać się ze stolicy agresora i swoją karierę kontynuował w lidze holenderskiej. Dla 24-letniego zawodnika przeskok do innych rozgrywek nie był absolutnie żadnym problemem i skutecznie potrafił odnaleźć się w Eredivisie. W minionym sezonie Szymański pod wodzą szkoleniowca Arne Slota wystąpił w dwudziestu trzech meczach w podstawowym składzie, a w kadrze zabrakło go jedynie w pięciu spotkaniach, gdyż musiał leczyć uraz. Feyenoord Rotterdam z nim w składzie zostawił za sobą dwóch największych rywali, czyli PSV Eindhoven i Ajax Amsterdam. Mając kilkunastopunktową przewagę sięgnął po trofeum mistrza Holandii – pierwszy raz od sezonu 2016/2017. Szymańskiemu natomiast udało się zdobyć dziesięć bramek – dziewięć w Eredivisie i jedną w Lidze Europy UEFA. Dołożył też cztery asysty w lidze holenderskiej i trzy na arenie międzynarodowej. Feyenoord miał za sobą także udany występ w Europie, bo dotarł do ćwierćfinału LE. Wówczas musiał uznać wyższość AS Roma, późniejszego finalisty rozgrywek.

Naturalnym krokiem w karierze Sebastiana Szymańskiego wydawał się dłuższy pobyt w Rotterdamie i wykupienie polskiego pomocnika z Dynama Moskwa. Tak się jednak nie stało, Szymański został zaoferowany do Turcji – do Fenerbahce SK. Polak przeniósł się do klubu mającego bogatą historię, zrzeszającego potężną liczbę kibiców, ale też zespołu o wielkich wymaganiach. W Fenerbahce SK, nie ma co ukrywać, wciąż jest jednak wielka presja, jeśli chodzi o wywalczenie tytułu mistrzowskiego. Zwłaszcza w ciągu ostatnich dwóch lat w zespole pojawiał się ogromny niedosyt, bo dwa razy z rzędu „Żółte kanarki” musiały przełknąć gorycz porażki”. Najpierw fotelu lidera ustąpiły Trabzonsporowi, a sezon później Galatasaray

SK. Strata punktowa do pierwszego miejsca była taka sama – rywale wyprzedzili Fenerbahce o osiem punktów. Ostatni raz, gdy zespół świętował tytuł mistrzowski, miał miejsce w sezonie 2013/2014. W pozostałych latach Fenerbahce aż pięciokrotnie kończyło ligę jako

wicelider, a łącznie na podium znalazło się siedem razy. Warto wspomnieć o transferowej ofensywie Fenerbahce SK, która ma wzmocnić kadrę, by na poważnie włączyć się do walki o tytuł mistrzowski. Do klubu z Olympique Marsylia pozyskano Cengiza Undera, co uczyniło Turka najdroższym sprowadzonym piłkarzem w obec-

Łączy
REPREZENTACJA
34
nas piłka
POLSKI

nym okienku transferowym w Fenerbahce SK. Szeregi zasilił także Fred, który w Manchesterze United nie spełnił jednak pokładanych w nim oczekiwań, dołączyli też Rodrigo Becao czy Dominik Livaković. Zakontraktowano również bardzo doświadczonych piłkarzy, bo kadrę Fe-

rzy Fenerbahce. Polskiego zawodnika przedstawiono kilka dni po tym, jak z klubu odszedł do Realu Madryt Arda Guler – zaledwie osiemnastoletni pomocnik. Pokładane są zatem nadzieje, że reprezentant Polski wypełni lukę po utalentowanym Turku. – Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem zostać zawodnikiem Fenerbahce. Przybyłem do największego klubu w Turcji i jestem dumny, że mogę być częścią tego zespołu. Chciałem, aby ten transfer dobiegł jak najszybciej końca. Wiedziałem, że Fenerbahce jest mną zainteresowane, więc miało to dla mnie duże znaczenie. Chcę jak najszybciej zacząć pracę i już nie mogę doczekać się spotkania z naszymi kibicami na stadionie. Chciałbym też zwrócić się do fanów Fenerbahce: przeżyjmy razem bardzo dobry, udany sezon – powiedział reprezentant Polski po podpisaniu czteroletniego kontraktu. Pierwsze treningi w nowych barwach klubowych miał za sobą cztery dni później.

nerbahce wzmocnił Edin Dżeko, który przeszedł zasadzie wolnego transferu z Interu Mediolan. Jako nowego gracza zaprezentowano także Dusana Tadicia, mającego za sobą udane lata w Ajaksie Amsterdam.

Częścią tego grona został też Sebastian Szymański, który uplasował się w czołówce najdroższych piłka-

Sebastian Szymański bardzo szybko zdołał podbić serca kibiców „Fener”. Znakomite wejście zaliczył na arenie międzynarodowej, bo eliminacje europejskich pucharów rozpoczęły się wcześniej niż rywalizacja w lidze tureckiej. Jego zespół, który wystartował od drugiej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy, pewnie odprawiał kolejnych rywali z kwitkiem. Najpierw zdeklasował Zimbru Kiszyniów w dwumeczu wygrywając 9:0, a „Szymi” zapisał na koncie asystę. W trzecim etapie swoją obecność na murawie udokumentował dwiema asystami i jednym golem w rywalizacji z NK Maribor. Bardzo udane zawody ma za sobą także w meczu z FC Twente. W spotkaniu z holenderskim zespołem zdobył bramkę i zaliczył asystę. Losy starcia zostały przesądzone tak naprawdę już przed własną publicznością. W rewanżu Fenerbahce dopełniło formalności i pewnie awansowało do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Szymański potrafił także błysnąć w Superlidze, w której zaliczył asystę i dołożył do tego bramkę. Polak w Turcji ma bardzo dobry start, ale do „wykręconych” przez niego statystyk należy podchodzić jeszcze z dużą dozą spokoju, bo to dopiero początek sezonu. Niewątpliwie jego bardzo wysoka dyspozycja to bardzo dobry prognostyk zarówno dla Fenerbahce, ale z naszego punktu widzenia – także dla reprezentacji Polski, której Sebastian Szymański ma jeszcze sporo do zaoferowania.

35 POLSKA PIŁKA –
WRZESIEŃ 2023
@Laczy nas pilka

DEBIUTANT BENEDYCZAK. „TO

Powołanie

do reprezentacji Polski

na wrześniowe

mecze eliminacji mistrzostw

Europy 2024 Adriana

Benedyczaka jest z pewnością największą

niespodzianką przygotowaną

przez Fernando Santosa.

Portugalski selekcjoner

biało-czerwonych nie ukrywa

jednak, że 22-letni piłkarz

Parmy już wcześniej wpadł mu w oko. – To zawodnik o nieco innych cechach

niż napastnicy, których mamy do dyspozycji.

Może grać bardziej w środku pola, radzi sobie

także na skrzydle, dobrze odnajduje się w polu karnym. Widzę w nim spory potencjał na przyszłość – powiedział.

36
Łączy nas piłka
REPREZENTACJA POLSKI
PRZYSZŁOŚĆ

PRZYSZŁOŚĆ REPREZENTACJI”

W latach dziewięćdziesiątych AC Parma była piłkarską potęgą. Zdobywała trofea krajowe i europejskie, a w jej składzie znajdowały się wielkie gwiazdy prowadzone przez wybitnych trenerów. Dziś w wyniku wieloletnich problemów finansowych klub – już jako Parma Calcio 1913 – występuje w Serie B, mozolnie walcząc o powrót do elity. Pomóc w tym mają gole m.in. Adriana Benedyczaka.

Czasy, w których „Gialloblu” święcili największe triumfy, a na podwórkach – również w Polsce – koszulki w żółto-niebieskie pasy były częstym widokiem, minęły ponad dwadzieścia lat temu wraz z odejściem z klubu jego największych gwiazd: najpierw Fernando Couto i Gianfranco Zoli, a następnie Juana Sebastiana Verona, Enrico Chiesy, Hernana Crespo, Dino Baggio, Gianluigiego Buffona i Fabio Cannavaro. W 2008 roku, po 18 latach w Serie A, Parma spadła z ligi. Wprawdzie szybko do niej wróciła, ale nigdy nie nawiązała już do dawnych sukcesów. Co gorsza, kilka przeciętnych sezonów później zadłużony klub stanął na skraju bankructwa. Konieczny stał się twardy reset – ze zmianą nazwy i degradacją do Serie D włącznie.  Do krajowej elity „Gialloblu” wrócili najszybciej jak tylko się dało. Trzy awanse w trzy lata i sezon 2018/19 Parma ponownie rozpoczęła w Serie A. Podobnie jak dwa kolejne, przy czym ten ostatni pod względem sportowym był dla niej katastrofalny. Zaledwie 20 punktów uzbieranych w 38 meczach to wynik fatalny, który musiał skończyć się spadkiem. Przed rozpoczęciem rozgrywek 2021/22 klub z północnej Italii wydał w trakcie letniego okna transferowego około 30 milionów euro. Lwią część tej kwoty stanowiły obowiązkowe wykupy wypożyczonych wcześniej: argentyńskiego obrońcy Lautaro Valentiego, francuskiego pomocnika Wylana Cypriena i duńskiego napastnika Andreasa Corneliusa. Dwaj ostatni szybko jednak opuścili Parmę – Cyprien udał się na wypożyczenie do Nantes, zaś Cornelius został sprzedany do Trabzonsporu.

POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 37
@Laczy nas pilka

Reprezentant Danii kosztował wtedy o blisko trzy miliony euro mniej niż jeszcze miesiąc wcześniej, ale „Gialloblu” zależało na tym, by odzyskać choć część z wydanej na niego kwoty. Wpisując w umowę wypożyczenia z Atalanty Bergamo kwotę obowiązkowego wykupu, nie zakładali bowiem spadku do drugiej ligi. Sam Cornelius po udanych dla Danii mistrzostwach Europy jasno dawał do zrozumienia, że nie zamierza kontynuować kariery na zapleczu Serie A.  Zakupy robione już po degradacji do Serie B były znacznie skromniejsze. Parma wydała na nie około 6 milionów euro, z czego niespełna dwa i pół na Adriana Benedyczaka z Pogoni Szczecin, który w ataku miał wypełnić lukę po byłym reprezentancie Włoch Graziano Pelle i – jak się miało za kilka tygodni okazać – także po Corneliusie. Polak trafił do klubu kilkanaście dni po tym, jak po 20 latach wrócił do niego Gianluigi Buffon. W tym samym czasie „Gialloblu” zasilił również Franco Vazquez, który ze swoim wcześniejszym klubem – Sevillą – sięgał po Ligę Europy. Obaj doświadczeni zawodnicy trafili do Parmy na zasadzie wolnych transferów. Mimo przyjścia Benedyczaka w klubie uznano, że on i doświadczony Roberto Inglese nie wystarczą do obsadzenia pozycji napastnika. Z Napoli wypożyczono więc Gennaro Tutino i to on na początku sezonu 2021/22 grał najwięcej. Polak, jeśli wchodził z ławki, to maksymalnie na 25 minut, co nie przeszkodziło mu w zdobyciu bramki w spotkaniu piątej kolejki przeciwko Ternanie. – To był mój pierwszy gol dla Parmy. Zapamiętam go na długo, bo na boisko wchodziłem wtedy z ławki razem z Gianluigim Buffonem. Graliśmy w środku tygodnia i Gigi miał akurat odpoczywać. Tyle że po godzinie gry kontuzji doznał Simone Colombi. Trener został zmuszony zmienić golkipera, a w tej samej przerwie w grze wpuścił na boisko także i mnie. Już kilka minut później cieszyłem się z debiutanckiego gola – wspomina Benedyczak.

Do dzielenia szatni z legendarnym bramkarzem Benedyczak zdążył szybko przywyknąć. Kto wie, czy dłużej nie przeżywał tego tata Adriana. Pan Ireneusz przez blisko 20 lat jako bramkarz rozegrał niemal 600 meczów w Gryfie Kamień Pomorski. W lo-

kalnym klubie osiągnął status legendy nie mniejszej, niż Buffon w Parmie. Jeszcze zanim na świat przyszedł jego syn, pan Ireneusz oglądał w telewizji jak włoski bramkarz wygrywa Puchar UEFA. Ćwierć wieku później 45-letni golkiper był kolegą z drużyny jego potomka. – Kiedy pojawiła się ofer-

Łączy nas piłka

38
REPREZENTACJA POLSKI

ta z Parmy, tata opowiadał mi o czasach jej świetności. Zachwycał się Buffonem, wspominał, że to ostatni z mistrzów świata z 2006 roku, który wciąż gra zawodowo w piłkę. Pozostali już skończyli kariery i część z nich wzięła się za trenerkę – opowiada Adrian.

@Laczy nas pilka

Premierowego występu w podstawowym składzie Benedyczak doczekał się w dziesiątej serii gier, gdy trener Enzo Maresca zmienił system taktyczny na taki z dwójką napastników. Pochodzący z Kamienia Pomorskiego „Benek” odwdzięczył się za zaufanie golem, kolejne trafienie dokładając tydzień później.

POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 39

Obie te bramki dawały Parmie zwycięstwa (kolejno 2:1 i 1:0) i odsunęły w czasie zwolnienie Mareski. Ostatecznie do zmiany szkoleniowca doszło po zremisowanym meczu trzynastej kolejki z Cosenzą.

Nowym trenerem „Gialloblu” został Giuseppe Iachini, który przeważnie stawiał na grę dwójką z przodu, choć długo szukał optymalnego zestawienia personalnego – Benedyczakowi zdarzało się nawet zagrać w duecie z nominalnym lewoskrzydłowym

Valentinem Mihailą czy prawoskrzydłowym Dennisem Manem, a także z młodziutkim Łotyszem Dario Sitsem. Jego partnerem bywał też sprowadzony

zimą Goran Pandev. Dopiero w 35. kolejce Serie B doszło do sytuacji, w której w drugim meczu z rzędu zagrał ten sam duet napastników. W całym tym twórczym chaosie Polak grał w miarę regularnie i w całym sezonie ligowym uzbierał 31 meczów (z czego 19 w pierwszym składzie), w których strzelił 6 goli. Jego zespół skończył rozgrywki na rozczarowującym 12. miejscu w tabeli. Przed rozpoczęciem sezonu 2022/2023 drużynę objął Fabio Pecchia, preferujący ustawienie 1-4-2-3-1. Nowy szkoleniowiec od początku swojej pracy stawiał w ataku na Inglese. Benedyczak albo wchodził z ławki, albo rozpoczynał mecze na jednym ze skrzydeł. Od pierwszej minuty na dziewiątce zagrał tylko raz – z Genoą na początku lutego. – Pech chciał, że po kwadransie nasz skrzydłowy – Valentin Mihaila – doznał kontuzji. Trener postanowił wprowadzić w jego miejsce środkowego pomocnika Simona Sohma, przesunął Franco Vazqueza na atak, a mnie na lewe skrzydło – wspomina Benedyczak, który niedługo tym manewrze otworzył wynik spotkania z czołową drużyną ligi. – Już od pierwszego obozu po przejęciu drużyny przez trenera Pecchię jestem ustawiany właśnie z boku boiska. Poza meczem z Genoą na środek ataku wchodziłem może dwa razy z ławki. To zawsze była moja pozycja, ale nie narzekam, tylko daję z siebie maksa. Pokazałem już w tamtym sezonie, że i na skrzydle mogę być wartością dodaną dla zespołu. Chcę wykorzystać każdą minutę na boisku – deklarował 22-latek.

Ustawiając Benedyczaka na skrzydle trener Pecchia liczy na jego szybkość. Podkreśla, że grając na

REPREZENTACJA POLSKI

Łączy nas piłka

40
BENEDYCZAK: TRENER ZAWSZE WYMAGA BYM PEŁNIŁ ROLĘ DRUGIEGO

BENEDYCZAK: WYMAGA ODE MNIE, DRUGIEGO NAPASTNIKA

tej pozycji Polak atakuje przestrzeń z innego miejsca – bardziej z głębi pola, dzięki czemu jest groźny dla defensywy rywali. – Trener zawsze wymaga ode mnie, bym pełnił rolę drugiego napastnika. Kiedy gram na prawym skrzydle, a piłka jest po drugiej stronie boiska – ja mam zamykać akcję w polu karnym przeciwnika. Z kolei w sytuacji, w której obniżający napastnik wyciąga za sobą obrońców, mam korzystać z tworzącej się za linią obrony rywali przestrzeni i wbiegać w nią – wyjaśnia były zawodnik Pogoni Szczecin. – Granie na nowej pozycji jest dla mnie rozwijające, zwłaszcza, że nie jestem jeszcze starym zawodnikiem. Nie spodziewałem się jednak, że zostanę skrzydłowym na cały sezon. Myślałem raczej, że mogę być alternatywą na tę pozycję w przypadku problemów innych zawodników – powiedział Benedyczak, który w ubiegłym sezonie zagrał łącznie w Parmie w 37 meczach, strzelił 10 goli i zaliczył dwie asysty. – Uważam, że wyjazd z Polski był bardzo dobrą decyzją, nie tylko ze względów sportowych, ale też pozaboiskowych. Rozwijam się jako piłkarz i jako człowiek. Poznaję nową kulturę i język. W Polsce nie zrobiłbym takiego kroku do przodu. Wiem, że to zaprocentuje w przyszłości – podkreślił 22-latek.

Benedyczak ze świetnej strony pokazał się również na początku obecnego sezonu. W trzech ligowych meczach Serie B strzelił dwa gole. Trafienie dołożył również w starciu z Bari w Pucharze Włoch. Duże umiejętności byłego reprezentanta Polski do lat 21 zauważył Fernando Santos, który powołał 22-latka na wrześniowe zgrupowanie i mecze eliminacji mistrzostw Europy z Wyspami Owczymi i Albanią. Portugalski selekcjoner zapowiedział, że Benedyczak może być przyszłością reprezentacji, ale z pewnością już teraz zrobi wszystko, aby wykorzystać swoją szansę. – Adrian wzbudził moje zainteresowanie już wcześniej. To zawodnik o nieco innych cechach niż napastnicy, których mamy do dyspozycji. Może grać bardziej w środku pola, radzi sobie także na skrzydle, dobrze odnajduje się w polu karnym. Widzę w nim spory potencjał na przyszłość – ocenił selekcjoner reprezentacji Polski.

Rafał Cepko

POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 41
@Laczy nas pilka

PLANY MĘSKICH REPREZENTACJI MŁODZIEŻOWYCH NA RUNDĘ

2023/24
JESIENNĄ SEZONU
POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 @Laczy nas pilka

Początek kwalifikacji do mistrzostw Europy w trzech kategoriach wiekowych, mistrzostwa świata w kolejnej, zagraniczne turnieje i mecze towarzyskie oraz zgrupowania selekcyjne – rozpoczęta niedawno jesień męskich reprezentacji

młodzieżowych zapowiada się jeszcze bardziej intensywnie niż zazwyczaj. Przedstawiamy plany poszczególnych kadr na najbliższe miesiące.

Sytuacja, w której aż cztery młodzieżowe reprezentacje grają w trakcie jednej rundy „o coś”, jest w polskim futbolu czymś niespotykanym. O ile do kwalifikacji do mistrzostw Europy w kategoriach do lat 17 i 19 reprezentacje przystępują co roku, a w kategorii U-21 co dwa lata, to już w mundialu siedemnastolatków biało-czerwoni wystąpią po raz pierwszy od 1999 roku. Wszystko dzięki bardzo dobrej postawie podopiecznych selekcjonera Marcina Włodarskiego podczas majowych mistrzostw Starego Kontynentu, w których dotarli do półfinału. Gra o punkty czterech drużyn narodowych to przywilej, a jednocześnie wyzwanie. Zdarza się przecież, że selekcjoner starszej kadry widzi w swojej ekipie zawodnika z młodszego rocznika. Pojawia się więc kwestia przepływu piłkarzy między poszczególnymi reprezentacjami. – Zasada jest taka, że to starsza kadra ma priorytet, jednak wszystkie decyzje podejmujemy racjonalnie. Bardzo cieszy mnie dobra współpraca między wszystkimi selekcjonerami – mówi dyrektor sportowy PZPN Marcin Dorna. Najstarsza z młodzieżowych reprezentacji swoje kwalifikacje rozgrywa w formule znanej z seniorskiego futbolu. W grupie Polaków znajduje się łącznie 6 drużyn, które w okresie od września 2023 do października 2024 zagrają po dwa mecze każdy z każdym. Do turnieju finałowego zaplanowanego na wiosnę 2025 roku na Słowacji bezpośrednio zakwalifikują się zwycięzcy dziewięciu grup oraz trzy najlepsze zespoły z drugich miejsc. Sześć pozostałych reprezentacji, które zajmą dru-

gie miejsca w swoich grupach, stworzy pary barażowe. Ich zwycięzcy uzupełnią stawkę finalistów.

Z kolei kwalifikacje kadr U-19 i U-17 podzielone są na dwie rundy. Jesienią odbywa się tylko pierwsza z nich, w ramach której reprezentacje rywalizują w 4-zespołowych grupach. W obu kategoriach do wiosennej Elite Round awansują po dwie najlepsze drużyny z każdej grupy (w U-19 kwalifikację wywalczy również jedna ekipa z trzeciego miejsca z najlepszym bilansem przeciwko drużynom, które będą w tabeli przed nią, a w U-17 – pięć takich ekip).

Chronologicznie pierwsze są kwalifikacje rocznika 2007 (U-17), potem 2005 (U-19), a na końcu mistrzostwa świata rocznika 2006. – Ranga wszystkich tych rozgrywek, podobnie jak wymagania sportowe, są oczywiście bardzo wysokie. Zawodników będziemy angażować tak, aby każdy z nich był w optymalnym środowisku do rozwoju. Jesteśmy przy tym zdania, że najlepsi piłkarze i najlepsi trenerzy muszą grać w największych turniejach – wyjaśnia Dorna.

Reprezentacyjne zgrupowania w rundzie jesiennej zainaugurowała kadra rocznika 2006, która w dniach 13-16 sierpnia spotkała się na konsultacji w Siedlcach. Poza kadrą rocznika 2006 (od 1 lipca formalnie będącą reprezentacją U-18, choć listopadowe mistrzostwa świata rozegra w kategorii U-17) w sierpniu swoje zgrupowania odbyły narodowe drużyny roczników 2007 (U-17) oraz – po raz pierwszy – 2009 (U-15). Pierwsza z nich triumfowała w Pucharze Syrenki, zaś wysoko (7:0 i 6:2) wygrała towarzyski dwumecz z Irlandią Północną.

Łączy
piłka REPREZENTACJA POLSKI 44
nas
45 POLSKA
PIŁKA
WRZESIEŃ 2023
@Laczy nas pilka

PLANY MĘSKICH REPREZENTACJI MŁODZIEŻOWYCH NA RUNDĘ JESIENNĄ

SEZONU 2023/24

REPREZENTACJA POLSKI U-21 (ROCZNIK 2002)

Odkąd nieco ponad rok temu kadrę objął Michał Probierz, zespół rozegrał osiem meczów towarzyskich. Kilku zawodników uczestniczyło dodatkowo w zgrupowaniu pierwszej reprezentacji, a część z nich funkcjonuje tam na co dzień. – Drużyna jest w przededniu kwalifikacji. Jestem przekonany, że to bardzo dobra grupa zawodników z bardzo dobrym sztabem szkoleniowym. Z dużymi nadziejami patrzymy na zbliżające się kwalifikacje, tym bardziej że drużynę może dodatkowo wzmocnić kilku zawodników z rocznika 2004, a może i 2005, którzy mają otwartą drogę, aby zrobić kolejny krok na drodze rozwoju reprezentacyjnego – twierdzi Dorna.

Młodzieżówka rozpocznie kwalifikacje domowym meczem z Kosowem w Płocku, a kilka dni później zmierzy się w Tallinie z Estonią. Łącznie do końca roku drużyna rozegra pięć meczów o punkty oraz jeden towarzyski – w październiku ze Słowacją.

Łączy nas piłka REPREZENTACJA POLSKI 46

Terminy zgrupowań:

3-13 września 8-18 października 12-22 listopada

Terminy meczów:

8 września: Kosowo (kwalifikacje EURO, dom)

12 września: Estonia (kwalifikacje EURO, wyjazd)

13 października: Słowacja (towarzyski, wyjazd)

17 października: Estonia (kwalifikacje EURO, dom)

17 listopada: Izrael (kwalifikacje EURO, dom)

21 listopada: Niemcy (kwalifikacje EURO, wyjazd)

REPREZENTACJA POLSKI U-20 (ROCZNIKI 2003-04)

Kadra prowadzona przez selekcjonera Miłosza Stępińskiego jest bezpośrednim zapleczem drużyny Michała Probierza, a obaj trenerzy ściśle ze sobą współpracują. Na tyle ściśle, że na czerwcowe zgrupowanie młodzieżówki Stępiński dołączył do jej sztabu. W ubiegłym sezonie w kadrze U-20 mogli występować dokładnie ci sami zawodnicy co w U-21, czyli urodzeni w 2002 roku lub później. Od 1 lipca górnym rocznikiem dla tej reprezentacji jest 2003, co nie zmienia jej głównego celu – poszerzenia selekcji i umożliwienia rywalizacji międzypaństwowej większej liczbie piłkarzy. A rywalizacja to nieprzeciętna, bo w ramach Turnieju 8 Narodów kadra Stępińskiego tylko w tym roku zagra z czołowymi europejskimi reprezentacjami: Portugalią, Niemcami, Włochami, a także Czechami.

Terminy zgrupowań:

3-12 września 8-17 października 12-21 listopada

Terminy meczów:

8 września: Portugalia (Turniej 8 Narodów, dom)

11 września: Niemcy (Turniej 8 Narodów, dom)

13 października: Włochy (Turniej 8 Narodów, wyjazd)

17 listopada: Czechy (Turniej 8 Narodów, wyjazd)

47 POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023
@Laczy nas pilka

REPREZENTACJA

POLSKI U-19 (ROCZNIK 2005)

Rocznik 2005 to ten, który wiosną ubiegłego roku jako pierwszy po dziesięcioletniej przerwie reprezentował Polskę w mistrzostwach Europy U-17. Teoretycznie mówimy więc o zawodnikach o większym doświadczeniu od starszych kolegów, którzy przystępowali do kwalifikacji EURO U-19 w ubiegłych

latach. Tyle że personalnie sporo się w tej drużynie zmieniło. – Pewien etap w każdej drużynie zamyka się mistrzostwami Europy. Jednocześnie rozpoczyna się wówczas kolejny etap selekcji. Dlatego w kadrach, które zagrały na EURO zawsze zakładamy pewną rotację – mówi Dorna. – Już teraz mamy zawodnika, który rok po roku zagrał w turnieju mistrzowskim. Mowa o Jakubie Lewickim z Jagiellonii Białystok. Myślę, że już tej jesieni następna grupa zawodników doświadczonych udziałem w EURO zagra w swoich kolejnych kwalifikacjach. Z pewnością pojawią się jednak również i tacy, którzy na turniej do Izraela nie polecieli – zaznacza.

Łączy nas piłka

REPREZENTACJA POLSKI 48

Dla reprezentacji dowodzonej przez selekcjonera

Wojciecha Kobeszkę jesień będzie „rundą turniejów”. Ten najważniejszy – kwalifikacyjny – odbędzie się w październiku w województwie kujawsko-pomorskim. Biało-czerwoni zmierzą się w nim z Macedonią, Kazachstanem oraz Niemcami. Wcześniej Polacy polecą na turniej towarzyski do Danii (we wrześniu), a później do Irlandii Północnej (w listopadzie). Ten drugi odbywa się w miejscu rozgrywania przyszłorocznych mistrzostw Europy i wszyscy mają nadzieję, że okaże się przetarciem przed tą imprezą.

Terminy zgrupowań:

3-11 września •8-18 października •12-22 listopada

Terminy meczów:

7 września: Dania (turniej towarzyski w Danii)

10 września: Norwegia/Szwecja (turniej towarzyski w Danii)

11 października: Macedonia (kwalifikacje EURO, dom)

14 października: Kazachstan

(kwalifikacje EURO, dom)

17 października: Niemcy (kwalifikacje EURO, dom)

15 listopada: Irlandia Północna/Węgry/Portugalia (turniej towarzyski w Irlandii Północnej)

18 listopada: Irlandia Północna/Węgry/Portugalia (turniej towarzyski w Irlandii Północnej)

21 listopada: Irlandia Północna/Węgry/Portugalia (turniej towarzyski w Irlandii Północnej)

REPREZENTACJA POLSKI U-18 (ROCZNIK 2006)

Tak jak wspomnieliśmy – od początku nowego sezonu, czyli od 1 lipca formalnie jest to reprezentacja Polski U-18, jednak tegoroczne mistrzostwa świata dla tego rocznika odbywają się jeszcze pod szyldem U-17.

Kadra ta będzie miała dwa zgrupowania w Polsce – w sierpniu (już odbyte) i październiku. Ponadto we wrześniu zagra w turnieju towarzyskim w Chorwacji, a w listopadzie w mistrzostwach świata. To będzie bardzo długi turniej (10 listopada – 2 grudnia), w którym udział wezmą 24 drużyny podzielone na 6 grup. Z każdej z nich do fazy pucharowej awansują po dwie najlepsze reprezentacje, a drabinkę 1/8 finału uzupełnią 4 z 6 ekip z trzecich miejsc. Wciąż nie wiemy, z kim w fazie grupowej zmierzą się Polacy. Losowanie odbędzie się 15 września i to ono będzie determinowało bardziej szczegółowy plan kadry na ostatnie dni przed mundialem.

Terminy zgrupowań:

13-16 sierpnia •1-12 września •9-17 października •30 października – 2 grudnia

Terminy meczów:

6 września: Chorwacja (turniej towarzyski w Chorwacji)

9 września: Arabia Saudyjska (turniej towarzyski w Chorwacji)

12 września: Austria (turniej towarzyski w Chorwacji)

REPREZENTACJA POLSKI U-17 (ROCZNIK 2007)

Kalendarz tej reprezentacji był tworzony wokół pierwszej rundy kwalifikacji do mistrzostw Europy.

A że ta odbędzie się poza terminem FIFA (na przełomie września i października), to i sierpniowy Puchar Syrenki musiał zostać rozegrany poza przerwą reprezentacyjną. W tym roku w tym prestiżowym turnieju na stadionach w Grodzisku Mazowieckim i Sulejówku wzięły udział cztery zespoły, a najlepszą okazała się Polska, która pokonała 7:2 Walię, 4:2 Gruzję i 3:2 Rumunię.

49 POLSKA PIŁKA –
WRZESIEŃ 2023
@Laczy nas pilka

Nieco ponad dwa tygodnie po ostatnim meczu kwalifikacyjnym, jeszcze w październiku, podopieczni Rafała Lasockiego polecą na turniej na Cypr (gdzie wiosną 2024 roku odbędą się mistrzostwa Europy), gdzie zmierzą się z gospodarzami, a także z Holan-

Terminy zgrupowań:

16-24 sierpnia •23 września – 4 października

•20-31 października

Terminy meczów:

20 sierpnia Walia (Puchar Syrenki, dom)

wynik: 7:2 (gole dla Polski: Mateusz Szczepaniak

2, Kamil Jakóbczyk, Patryk Mazur, Jakub Adkonis, Hubert Jasiak, samobój)

22 sierpnia: Gruzja (Puchar Syrenki, dom)

wynik: 4:2 (gole dla Polski: Stanisław Gieroba 2, Kamil Jakóbczyk, Patryk Mazur)

24 sierpnia: Rumunia (Puchar Syrenki, dom)

wynik: 3:2 (gole dla Polski: Cyprian Popielec, Mateusz Szczepaniak, Dawid Mazurek)

dią i Portugalią. – Chętnie jeździmy na takie turnieje, bo w ich trakcie doświadczamy tego, czego później można spodziewać się na finałach. Poza tym to gwarancja rywalizacji z mocnymi przeciwnikami – wyjaśnia Dorna.

27 września: Łotwa (kwalifikacje EURO, Mołdawia)

30 września: Mołdawia (kwalifikacje EURO, Mołdawia)

3 października: Szwecja (kwalifikacje EURO, Mołdawia)

24 października: Cypr/Holandia/Portugalia (turniej towarzyski na Cyprze)

27 października: Cypr/Holandia/Portugalia (turniej towarzyski na Cyprze)

30 października: Cypr/Holandia/Portugalia (turniej towarzyski na Cyprze)

REPREZENTACJA
50
Łączy nas piłka
POLSKI

REPREZENTACJA

POLSKI U-16 (ROCZNIK 2008)

Reprezentacja, która w ubiegłym sezonie rozegrała 12 meczów międzypaństwowych, a selekcjoner Dariusz Gęsior powołał do niej łącznie blisko stu zawodników, na ten rok ma zaplanowane dwa zgrupowania – we wrześniu i październiku. Na pierwszym biało-czerwoni wezmą udział w towarzyskim turnieju w Hiszpanii, z kolei na drugim zmierzą się dwukrotnie z Niemcami. To kolejny rywal z najwyższej półki dla tego zespołu – wiosną Polacy mierzyli się już z Hiszpanią i Włochami. Tym razem, w przeciwieństwie do wyżej wspomnianych spotkań, mecze odbędą się w Polsce: w Krotoszynie i Jarocinie.

Terminy zgrupowań:

16-23 września •10-16 października

Terminy meczów:

19 września: Szwajcaria (turniej towarzyski w Hiszpanii)

22 września: Szkocja/Wyspy Owcze (turniej towarzyski w Hiszpanii)

13 października: Niemcy (towarzyski, dom)

16 października: Niemcy (towarzyski, dom)

REPREZENTACJA POLSKI U-15 (ROCZNIK 2009)

Najmłodsza z reprezentacji na swoim inauguracyjnym zgrupowaniu spotkała się już w sierpniu i od razu wyleciała za granicę. A konkretnie – do Irlandii Północnej, gdzie dwukrotnie zmierzyła się z gospodarzami. I dwukrotnie ich zdeklasowała, wygrywając 7:0 i 6:2. Na przełomie września i paź-

dziernika Polacy wezmą udział w turnieju UEFA Development, który odbędzie się w województwie warmińsko-mazurskim. Poza biało-czerwonymi zagrają w nim Islandczycy, Hiszpanie i Walijczycy. W planach kadry są ponadto dwa kilkudniowe zgrupowania (we wrześniu i listopadzie).

Terminy zgrupowań:

18-26 sierpnia •18-21 września

28 września – 7 października

•listopad – dokładny termin do potwierdzenia

Terminy meczów:

22 sierpnia: Irlandia Północna (towarzyski, wyjazd), wynik: 7:0 (gole dla Polski: Maciej Kucharski 3, Patryk Prajsnar, Bartosz Szywała, Kacper Berkowski, Fabian Mazur)

24 sierpnia: Irlandia Północna (towarzyski, wyjazd), wynik: 6:2 (gole dla Polski: Maciej Kucharski 2, Kacper Cecuła, Bartosz Okólski, Bartosz Walendzik, Adam Hańćko)

2 października: Islandia/Hiszpania/Walia (turniej UEFA Development, dom)

4 października: Islandia/Hiszpania/Walia (turniej UEFA Development, dom)

7 października: Islandia/Hiszpania/Walia (turniej UEFA Development, dom)

– Czeka nas kapitalne drugie półrocze. Doświadczenie mistrzostw świata będzie czymś wyjątkowym. Do tego kwalifikacje EURO U-17 i U-19, start kwalifikacji U-21. Dla każdego trenera dana kadra musi być czymś najważniejszym. Wspólnie musimy patrzeć szerzej, bardziej perspektywicznie. Chcemy odpowiedzialnie i szczegółowo współpracować, jeśli chodzi o podział zawodników, konstrukcję kalendarza czy współpracę z klubami, bo trzeba pamiętać, że sporo zgrupowań i meczów odbywa się poza terminami FIFA – podsumowuje Marcin Dorna. – Naszym celem niezmienne jest dobra postawa poszczególnych zawodników i zespołów. Będziemy starać się grać jak najlepiej w piłkę i rozwijać piłkarzy – kończy.

Rafał Cepko

51 POLSKA PIŁKA –
WRZESIEŃ 2023
@Laczy nas pilka

Spróbuj produktów z najnowszej linii Go Active z logotypem reprezentacji Polski!

Na półkach sieci sklepów Biedronka pojawiła się nowa linia produktów Go Active z logotypem reprezentacji Polski. Już samo hasło promocyjne łączy nas najlepszy skład sugeruje, że to idealna propozycja dla tych, którzy dbają o swoje zdrowie i aktywność fizyczną.

Sprawdź, czym zaskoczą cię najnowsze produkty!

Łączy nas najlepszy skład

Nowa linia Go Active została stworzona z myślą o osobach, które prowadzą aktywny styl życia. Już od 4 września na półkach 2500 sklepów Biedronka znajdziesz napoje izotoniczne (wieloowocowy, cytrynowy i pomarańczowy) oraz żele energetyczne w dwóch wariantach smakowych (cytrynowym i mango-marakuja), a także trzy wersje funkcjonalne wody witaminowej (o smaku pomarańczy, poziomki i kaktusa oraz cytrusowym). Produkty i reprezentację Polski łączy nie tylko logotyp, lecz także najlepszy skład, który pozwala odpowiednio skomponować dietę i dostarczyć niezbędnych składników i witamin.

Produkty z logotypem reprezentacji Polski

Wspomniana seria Go Active sygnowana logotypem reprezentacji Polski to efekt współpracy Polskiego Związku Piłki Nożnej i sieci Biedronka, która już od 13 lat wspiera polską piłkę. W działaniach promocyjnych Biedronka będzie używać grupowego wizerunku reprezentantek oraz reprezentantów Polski – w tym między innymi Wojciecha Szczęsnego, Piotra Zielińskiego i Ewy Pajor.

Wyczekuj kolejnych nowości

Biedronka i PZPN nie zamierzają jednak poprzestawać na tych produktach. W kolejnych miesiącach na półkach pojawi się więcej nowości, przygotowywanych w konsultacji z dietetyczką kadry kobiet oraz dietetykiem i szefem kuchni reprezentacji. Marki udowadniają, że współpraca biznesu i sportu nie musi ograniczać się wyłącznie do standardowych, dobrze znanych już działań.

Linię produktów z logotypem reprezentacji Polski zobaczysz w wielu miejscach: m.in. na reklamach w przestrzeni miejskiej, bandach LED czy telebimach podczas meczów. Wejdź na specjalną stronę www.najlepszysklad.com, aby dowiedzieć się więcej na temat nowej serii Go Active.

Dowiedz się więcej

FILIP MARCHWIŃSKI W ŚLAD ZA STARSZYMI KOLEGAMI

Kiedy Michał Skóraś zaczął prezentować najwyższą formę, młodszy od niego o dwa lata Filip Marchwiński był zawodnikiem wchodzącym do zespołu. Czas „Marchewy” miał dopiero nadejść.

I wygląda na to, że nadchodzi, bo młodzieżowy reprezentant Polski znaczy coraz więcej dla Lecha Poznań. Przed nim prawdopodobnie przełomowy sezon i czas w karierze.

Łączy nas piłka

54
POLSKI
REPREZENTACJA
@Laczy nas pilka

Skóraś i Marchwiński mają ze sobą wiele wspólnego. Razem przeszli cały proces szkolenia w akademii „Kolejorza”, któremu poddany został także inny z zawodników, który w ostatnim czasie rozwinął skrzydła, czyli Jakub Kamiński. Wszyscy trzej mają w CV mistrzostwo Polski wywalczone w kategoriach juniorskich – do lat 17 i 19. Tytuł zdobyli również w seniorskiej piłce. Ich drogi spotkały się w pierwszym zespole, w którym każdy doświadczył własnego momentu chwały.

Kamiński najwięcej dawał Lechowi w sezonie 2021/22, będąc czołową postacią drużyny. Ale już we wcześniejszych sezonach – 2019/20 oraz 2020/21 szedł w dobre liczby. Po transferze Kamińskiego do Bundesligi rolę polskiego lidera poznańskiej lokomotywy przejął Michał Skóraś. Świetnie spisywał się w sezonie 2022/23, gdy osiągnął wysoki pułap możliwości. Następnym krokiem Skórasia jest Club Brugge. A od początku trwających rozgrywek „żółtą koszulkę” lidera poznaniaków postanowił przejąć po kolegach Filip Marchwiński.

Znany łowcom talentom nie od dziś – Skrzydłowemu, z racji większej odpowiedzialności za defensywę, trudniej zaistnieć aniżeli typowej dziesiątce, mówiąc o Marchwińskim. Inne też są predyspozycje piłkarzy na tych pozycjach i oczekiwania wobec nich. Mimo wszystko porównując Michała i Filipa, to Marchwiński dużo szybciej cieszył się opinią bardzo utalentowanego, niemniej i w Skórasiu dostrzeżono potencjał, jednak nie taką skalę, jak w przypadku „Marchewy”. W końcu to Filip cztery lata temu znalazł się na liście sześćdziesięciu największych talentów na świecie – komentuje specjalnie dla nas były napastnik Lecha Poznań, reprezentant Polski, obecnie ekspert Canal+ Andrzej Juskowiak.

Rok później dziennikarz „Calciomercato” uznał, iż zawodnik „Kolejorza” zasługuje na to, aby umieścić go w dziesiątce najbardziej perspektywicznych zawodników młodego pokolenia. – W Polsce jest taki zespół, z którego Borussia Dortmund ściągnęła kiedyś Roberta Lewandowskiego, jednego z najlepszych

Staram się twardo stąpać po ziemi meczu, nie wybiegać w przyszłość, ciągle się rozwijać. A co będzie

napastników świata. Chodzi o Lech Poznań. To tam występuje dziś Filip Marchwiński, rocznik 2002. Ma w sobie dużo jakości i dobrej wizji gry – argumentował swój wybór Daniele Adani.

Marchwiński w pierwszej drużynie zadebiutował 18 grudnia 2018 roku, w wieku niespełna 17 lat. W trakcie debiutu przeciwko Zagłębiu Sosnowiec miał dokładnie 16 lat i 340 dni. Pierwszy występ w seniorach „Kolejorza” okrasił golem. Dla porównania, Skóraś pierwsze spotkanie w ekstraklasie rozegrał pod koniec lipca 2019 roku i to nie w barwach Lecha. Pierwszy krok w najwyższej klasie postawił w koszulce Rakowa Częstochowa. Dalej 23-latek zbierał doświadczenie w „Kolejorzu” i nagle wystrzelił z formą. W przypadku Marchwińskiego było inaczej.

Bez presji – Ze względu na talent, to od Marchwińskiego oczekiwano więcej niż od Skórasia, który rozwijał się etapami. U Filipa ten progres przebiega łagodniej, bez zdecydowanych skoków. W tej chwili Filip wygląda na zawodnika ustabilizowanego. Wcześniej brakowało mu tak zwanej powtarzalności, co jest ważne w przypadku piłki seniorskiej – zwraca uwagę Juskowiak.

Marchwiński od pierwszych kolejek obecnego sezonu udowadnia, że dorósł do tego, żeby wejść w buty lidera poznańskiej ofensywy. Ze świetnej strony pokazał się w wyjazdowym starciu z Piastem Gliwice. Zanotował wówczas pierwszy dublet w karierze. – W parze z coraz większą liczbą spotkań dla Lecha, idą bardziej widoczne statystyki. Uważam, że cały czas robię postęp. Staram się twardo stąpać po ziemi i skupiać na każdym kolejnym meczu, nie wybiegać w przyszłość, trenować jak najlepiej, ciągle się rozwijać. A co będzie potem, zobaczymy. Nie chcę nakładać na siebie żadnej dodatkowej presji. Będę skupiał się na kolejnych spotkaniach i mam nadzieję, że pomogę drużynie w odnoszeniu zwycięstw – zaznaczył sam zainteresowany. Bez tej presji radzi sobie bardzo dobrze, więc tylko czekać, jak pokaże jeszcze więcej. – Spójrzmy na CV Filipa, ile w swoim wieku ma gier w ekstraklasie. Teoretycznie jest już na tyle doświadczonym zawodnikiem, że wie jak zadbać o powtarzal-

“ “
ziemi i skupiać na każdym kolejnym przyszłość, trenować jak najlepiej, będzie potem, zobaczymy.

ność, jak być w dobrej formie przed długi czas. Widać, że chce brać odpowiedzialność za zespół. Opaska kapitańska, którą ostatnio założył, predysponuje go do tego. Nikt nie dostaje przecież opaski za to, że jest wychowankiem – przekonuje Juskowiak.

Filip z wyczuciem chwili

Ostatnie lata potwierdzają słowa Juskowiaka o pewnej stabilizacji „Marchewy”. Ten nie wydaje się być zawodnikiem jednego sezonu. To, że dziś więcej się o nim mówi i pisze, wynika z faktu, że jest szansa, aby został godnym następcą Kamińskiego i Skórasia. Że będzie kolejnym młodym Polakiem, który może być kołem napędowym poznańskiej lokomotywy. O reprezentacji Polski nie wspominając. W U-21 jest raczej pewniakiem, z podobnym statusem w klubie.

– Dużym atutem Marchwińskiego jest dobre wejście w pole karne przeciwnika przy akcji ofensyw-

nej. Odnajduje się we właściwym miejscu i czasie. Ma wyczucie sytuacji, co przekłada się na to, że często tylko dokłada nogę do piłki. To duża wartość. Poza tym cechuje go spokój w wykończeniu akcji. Jest dobry technicznie, dzięki czemu może zakończyć akcję zarówno lewą, jak i prawą nogą. Do tego jeszcze umiejętne czytanie gry – wymienia nasz rozmówca.

Skoro Marchwiński podążą drogą Skórasia i Kamińskiego, to następny przystanek zakłada zagranicę. Nie jest tajemnicą, że europejskie kluby zagięły parol na zawodnika „Kolejorza” i uważnie obserwują regularny postęp „Marchewy”. Transfer w tym przypadku wydaje się być nieunikniony. Fakty są, jakie są... Kamiński i Skóraś również byli autorami pierwszych goli dla Lecha odpowiednio w sezonach 2021/22 i 2022/23. Jak się potem potoczyły ich losy, wiemy wszyscy.

Piotr Wiśniewski

Łączy nas piłka 60 REPREZENTACJA
POLSKI

SZYMON WŁODARCZYK: ŻECZUŁEM, STURM TO DLA MNIE IDEALNY KROK

POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 61
@Laczy nas pilka

Szymon Włodarczyk świetnie zaczął przygodę ze Sturmem Graz, do którego na początku lipca trafił z Górnika Zabrze. 20-letni napastnik regularnie strzela gole. – Chciałem zrobić kolejny krok, by stopniowo rozwijać się w bardzo dobrym klubie, ale w lidze, gdzie można jeszcze podszkolić pewne aspekty. Do tego dochodzą europejskie puchary – mówi nam napastnik reprezentacji Polski do lat 21.

Ma pan znakomity początek w nowym klubie – regularnie strzela pan gole w Bundeslidze i Pucharze Austrii. Spodziewał się pan, że będzie tak dobrze, jeśli chodzi o liczby? Chyba nikt się nie spodziewał. Wiadomo, jak to bywa po transferach zagranicznych, nie każdy szybko się odnajduje. Mnie udało się to zrobić i bardzo się z tego cieszę. Solidnie przepracowałem okres przygotowawczy, wdrożyłem automatyzmy, których oczekuje trener. Każdego dnia lepiej poznaję chłopaków – jak się poruszają po boisku, co ich charakteryzuje. Oni też zaczynają mnie rozumieć. Mam naprawdę bardzo dobrych partnerów do grania w piłkę. Zawsze jest opcja, żeby zgrać komuś piłkę, są dośrodkowania, obrońcy grają prostopadłe podania. Jest określony plan i się go trzymamy. Sturm gra pod napastnika, co bardzo mi odpowiada.

Dobrze się stało, że udało się dopiąć transfer już na początku lipca.

To prawda. Bardzo zależało mi na tym, żeby przyjść do Sturmu na początku okresu przygotowawczego. To kluczowy czas, zwłaszcza dla nowego zawodnika. Nie byłbym teraz w miejscu, w którym jestem, gdybym przyszedł na przykład przed ostatnim sparingiem przed ligą. Negocjacje szły sprawnie, rozmowy były bardzo konkretne. Udało się je dopiąć tak, że miałem jeszcze kilka tygodni przed ligą, by się wdrożyć.

Nie miał pan wątpliwości co do samego transferu czy jego kierunku?

Brałem pod uwagę i wyjazd za granicę, i pozostanie w Polsce na kolejny sezon. Ale gdy zobaczyłem, jak Sturm jest zdeterminowany, by mnie tu ściągnąć, szybko się zdecydowałem. Pasuję do stylu grania tej ekipy warunkami fizycznymi, trener bardzo lubi taki profil napastników. Ucie-

szyło mnie, że było tak konkretne zainteresowanie, czułem, że naprawdę mnie tu chcą. Kolejnym argumentem była liga, do której trafiłem. Nie jest to top topów typu angielska, hiszpańska czy włoska, gdzie młodemu zawodnikowi z Polski, który musi się jeszcze wielu rzeczy nauczyć, byłoby bardzo trudno się przebić. Kto wie, czy równie szybko jakbym wyjechał, nie wróciłbym do Polski. Chciałem zrobić kolejny krok, by stopniowo rozwijać się w bardzo dobrym klubie, ale w lidze, gdzie można jeszcze podszkolić pewne aspekty. Do tego dochodzą europejskie puchary, zagramy w fazie grupowej Ligi Europy.

Walczyliście z PSV o awans do Ligi Mistrzów, ale nie udało się przejść holenderskiego zespołu.

Szkoda, ale rywal to wielki klub. Dla mnie to po prostu była radość, że mogłem uczestniczyć w walce o Ligę Mistrzów. To chyba marzenie każdego chłopaka. Nie po to się trenuje całe życie i nie po to się to robi, żeby potem w takich kluczowych momentach nie być sobą lub mieć spętane nogi.

Gdzie chciałby pan postawić kolejny krok w karierze?

Piłka pisze różne scenariusze, wszystko dzieje się bardzo szybko. Jeśli będę ciężko pracował, koncentrował się na swoich celach i pokazywał w meczach, że się rozwijam i jestem dobry, to kto wie – zaraz może być kolejna zmiana. Na razie jednak w ogóle o tym nie myślę. Skupiam się na tym, co jest teraz, a nie na tym, co będzie za pół roku czy rok. Oczywiście znam historię Kelvina Yeboaha, Rasmusa Hojlunda i Emanuela Emeghi, czyli napastników, którzy w podobnym wieku do mojego obecnego przyszli do Sturmu, a później odeszli za dużo większe pieniądze do innych europejskich klubów. Może ja będę kolejny, ale na razie zdecydowanie za wcześnie na poruszanie takich tematów.

REPREZENTACJA POLSKI
Łączy nas piłka
62

– WRZESIEŃ 2023

Były jeszcze inne opcje wyjazdu?

Pewnie gdybym poczekał, pojawiłyby się. Ale czułem całym sobą, że Sturm to dla mnie idealny krok. Na razie intuicja mnie nie zawiodła, tak jak często w polu karnym nie zawodzi. Pojawiła się oferta, dowiadywałem się coraz więcej o klubie i drużynie i tylko się w tym poczuciu utwierdzałem. Od początku koncentrowałem się na Sturmie.

Klub z Grazu zapłacił za pana ponad dwa miliony euro. Na światowym rynku piłkarskim to może nie są gigantyczne pieniądze, ale dla zwykłego śmiertelnika – ogromne. Jak się pan z tym czuje?

Oczywiście, że to dużo pieniędzy, a Sturm nie zwykł nimi szastać na prawo i lewo. Zarabiają na transferach wychodzących, ale pozostają wierni swojej filozofii, by nie przepłacać za piłkarzy (Włodarczyk jest czwartym najdrożej kupionym zawodnikiem w historii klubu, drożsi byli Emegha oraz pozyskani ponad 20 lat temu Charles Amoah i Francisco Rojas – przyp. red.). Cieszę się, że zostałem w ten sposób doceniony, ale nie nakładam na siebie presji z tego powodu. Koncentruję się na swojej robocie.

20-30 lat temu Austria była popularnym kierunkiem wyjazdu dla naszych piłkarzy, ale ostatnio Polacy grać

63
POLSKA PIŁKA
@Laczy nas pilka

tu w piłkę raczej nie wyjeżdżali. Jakie są pana pierwsze piłkarskie wrażenia z tego kraju? Pierwsze mecze wyglądały tak, że dominowaliśmy jako zespół. Od chłopaków słyszałem, że układ sił w ostatnich latach był dość zabetonowany. Jest Red Bull Salzburg, faworyt do tytułu, później my i dwa-trzy inne zespoły z mistrzowskimi aspiracjami oraz reszta stawki. Jeśli chodzi o trening, to widzę większą intensywność zajęć z piłką. Nie można powiedzieć, że w Polsce nie biegamy, biegamy wolno czy ogólnie jest łatwo. Nie. Też jest

Czuć różnicę między tym, czego doświadczyłem w Legii i Górniku, a tym, co zastałem w Sturmie. Na początku, wiadomo – musiałem się zaadaptować do tej intensywności, ale wydaje mi się, że już jest OK.

Co charakteryzuje pana nową drużynę? Co jest waszą najmocniejszą stroną?

Bardzo intensywnie idziemy do wysokiego pressingu. Mamy jak najszybciej przejść do bramki przeciwnika, a gdy bronimy – jak najszybciej odebrać piłkę. Gramy

ciężko. Ale wydaje mi się, że zawodnicy tu są lepsi piłkarsko, lepiej wyszkoleni technicznie, szybciej i częściej grają piłką niż ją prowadzą, intensywność jest większa, trzeba szybciej podejmować decyzje. Sturm gra systemem bez skrzydłowych, nikt tu nie prowadzi piłki, jeśli nie musi. Gierki mamy zawsze na jeden-dwa kontakty, czasem na trzy. To jest maks. Mamy sporo reprezentantów kraju, którzy pograli już w Europie na niezłym poziomie.

bez skrzydłowych, co powoduje, że na bokach robi się miejsce dla ofensywnych pomocników lub napastników.

Trener Christian Ilzer pracuje w Sturmie od lipca 2020, wcześniej prowadził Austrię Wiedeń. Jaki to typ szkoleniowca i człowieka?

Odbieram go bardzo pozytywnie. Typ profesjonalisty, ma swoje założenia, pewną rutynę i tego się trzymamy.

Łączy nas piłka REPREZENTACJA POLSKI 64

Trzeba się do tego przyzwyczaić. Raczej podpowiada niż krzyczy, choć wiadomo, że na meczu czasem emocje się udzielą. Na treningu głównie obserwuje, analizuje.

Po raz ostatni Sturm był mistrzem Austrii w 2011 roku, poprzednie dwa sezony zespół z Grazu zakończył na drugim miejscu w tabeli. Czuć w klubie ciśnienie na tytuł w obecnych rozgrywkach?

Red Bull Salzburg był mistrzem 14 razy w poprzednich 17 latach, w tym ostatnio 10 razy z rzędu. Fajnie by było to zmienić. To jednak nie takie proste, przypadku w tych jego osiągnięciach nie ma. Mamy świadomość, kto jest faworytem. Nie znaczy to jednak, że już się poddaliśmy. W zeszłym sezonie Sturm walczył niemal do końca, decydujący był bezpośredni mecz trzy kolejki przed końcem, przegrany w Salzburgu 1:2. Później była jeszcze porażka

cieplejszych miast w kraju. Mieszkam w niewielkim bloku, skąd i do centrum, i do ośrodka treningowego, i na stadion mam 10 minut jazdy samochodem.

Jak u pana ze znajomością języka niemieckiego czy może raczej austriackiej odmiany tego języka? Z każdym dniem coraz lepiej. To normalne, gdy się słyszy ten język codziennie, a ja w dodatku nie mam problemów z przyswajaniem kolejnych słów czy zwrotów. Znam podstawy boiskowe, w restauracji też już sobie poradzę po niemiecku. To dużo łatwiejszy język do opanowania, gdy się przebywa w kraju niemieckojęzycznym niż podczas nauki w Polsce. Ale podobnie jest chyba z każdym językiem obcym. Wszystko przebiega naturalnie, nie pobieram zorganizowanych lekcji. Może się zdecyduję, gdy będzie trochę więcej czasu, choć na razie mamy bardzo dużo gra-

w Wiedniu z Rapidem i skończyło się siedmiopunktową stratą. Było blisko. Podejrzewam, że jeśli w tym sezonie będziemy trzymać się planu, czyli grać jak z Austrią, mamy duże szanse na tytuł. Choć oczywiście szanujemy rywali. Presji nie ma. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Cel jest, ale bez ciśnienia.

Jak się pan urządził w Austrii? Jak wygląda pan dzień?

Spokojnie. W klubie spędzam kilka godzin dziennie. Przygotowuję się do treningu, potem sam trening, po nim siłownia albo masaż, zależy od dnia. Powoli poznaję miasto, wydaje się przyjemne do życia. Nie jest za duże, choć zajmuje drugie miejsce na liście największych miast Austrii (w Grazu mieszka około 280 tysięcy ludzi, największy jest Wiedeń liczący około 1,7 miliona mieszkańców – przyp. red.). Jest dość nisko położone, to podobno jedno z naj-

nia, a i regeneracja jest ważna. Teraz skupiam się na tym co jest najważniejsze, czyli na piłce nożnej.

Na początku sezonu Szymon Włodarczyk strzela gole, Aleksander Buksa strzela gole, Filip Szymczak wrócił do zdrowia i strzelił gola. Selekcjoner reprezentacji Polski do lat 21 Michał Probierz może zacierać ręce. Będzie walka o miejsce w ataku na wrześniowe mecze eliminacji Euro U-21 przeciwko Kosowu i Estonii. Cieszę się bardzo, że tak to wygląda, bo każdy z nas pokazuje, że jest gotowy podnieść poziom reprezentacji. Podejrzewam, że trener też jest z tego powodu szczęśliwy. Super, że Olek odnalazł się w nowym klubie, że „Szymi” wrócił po urazie i też jest w formie. Gratuluję chłopakom. We wrześniu będziemy mocni.

Rozmawiał Szymon Tomasik

65 POLSKA PIŁKA –
WRZESIEŃ 2023
@Laczy nas pilka
“ “
Sturm gra systemem bez skrzydłowych, nikt tu nie prowadzi piłki, jeśli nie musi.
66 Łączy nas piłka REPREZENTACJA
POLSKI

SKOMPLIKOWANA, ALE DUŻA SZANSA

Już 21 września wystartuje premierowa edycja żeńskiej Ligi Narodów UEFA. Choć jej zasady są nawet bardziej zawiłe niż w męskich rozgrywkach, to dla reprezentacji Polski kobiet stanowią dużą szansę na jeszcze szybszy rozwój oraz pierwszy w historii awans do mistrzostw świata bądź Europy.

POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 67
@Laczy nas pilka

Pierwsza edycja Ligi Narodów mężczyzn rozpoczęła się pięć lat temu. Okazała się ona sukcesem UEFA, więc inspirowane nią rozgrywki prowadzą już kraje strefy CONCACAF (Ameryka Północna i część Ameryki Południowej), a coraz bliżej wprowadzenia jej u siebie są konfederacje z Afryki oraz Azji. Liga Narodów wreszcie wkracza także do kobiecej piłki. Ideą wprowadzenia tych rozgrywek jest zwiększenie i tak już dynamicznego tempa rozwoju żeńskiej piłki nożnej. Podział na trzy dywizje ma sprawić, że mecze będą bardziej wyrównane i kibice zobaczą znacznie mniej jednostronnych gier. Jednocześnie dla większości zespołów wzrosły nadzieje na awans do mistrzostw świata i Europy, bo będzie to możliwe nawet dla drużyn z najniższej dywizji. Liga Narodów jest przecież pierwszym etapem dwustopniowych kwalifikacji do mistrzostw świata bądź Europy (zależnie od edycji).

No dobrze, ale jak to działa?

51 zespołów (z członków UEFA brakuje zawieszonej Rosji oraz Gibraltaru, Liechtensteinu i San Marino, które nie zgłosiły drużyn) zostało podzielonych na trzy dywizje na podstawie rankingu UEFA. 16 z nich zagra w dywizji A (cztery grupy po cztery zespoły), identycznie będzie wyglądała dywizja B, a 19 teoretycznie najsłabszych reprezentacji przydzielono do dywizji C (cztery grupy po cztery zespoły oraz jedna trzyzespołowa).

Dywizja A

Sytuacja w dywizji A jest najłatwiejsza do wyjaśnienia. Zwyciężczynie grup zagrają w turnieju finałowym. Jego stawką będzie prestiż i nagrody finansowe, a co cztery lata również miejsce w turnieju olimpijskim. W pierwszej edycji awans na igrzyska wywalczą dwie najlepsze reprezentacje (lub trzy, jeżeli w finale zagrają Francuzki, które mają zapewniony udział w turnieju olimpijskim, gdyż będą jego gospodyniami).

Drużyny, które zajmą drugie miejsca w grupach dywizji A, pozostaną w nich (podobnie jak uczestniczki turnieju finałowego), a zespoły z trzecich pozycji zagrają w barażach o utrzymanie z wicemistrzami grup dywizji B. Najsłabsze drużyny w grupach dywizji A spadną do dywizji B.

Dywizja B

Niewiele bardziej skomplikowana jest sytuacja w dywizji B, do której przydzielono Polki. Zwyciężczynie czterech grup wywalczą awans do dywizji A, zaś zespoły z drugich miejsc zmierzą się, jak wspomnieliśmy wyżej, w barażu o miejsce wśród elity z trzecimi ekipami dywizji A. Najsłabsze drużyny zostaną z kolei zdegradowane do najniższej dywizji. Pozostaje kwestia drużyn z trzecich miejsc w grupie. Najsłabsza z nich spadnie bezpośrednio. Trzy pozostałe będą walczyły z wicemistrzyniami grup dywizji C o uniknięcie tego losu.

Dywizja C

Przypomnijmy, że w dywizji C będzie aż pięć grup. Ich zwyciężczynie wywalczą bezpośredni awans na wyższy poziom. Pięć drużyn wicemistrzyń grup zostanie zaś sklasyfikowanych w osobnej tabeli, w której uwzględnione zostaną tylko ich mecze z drużynami z pierwszych i trzecich miejscach w grupach. Ewentualne wysokie wygrane w spotkaniach z całkowitymi outsiderami nie będą więc miały znaczenia. Trzy najwyżej sklasyfikowane w tak powstałej tabeli zespoły zagrają w barażach z drużynami, które zajęły trzecie miejsca w dywizji C.

Kwalifikacje do Euro 2025

Po fazie grupowej, która odbędzie się od 21 września do 5 grudnia, oraz turnieju finałowym i barażach zaplanowanych na 21-28 lutego 2024, będziemy znali już aktualny układ sił w kobiecym futbolu i nowy podział na dywizje. Od niego zależeć będą szanse na awans do mistrzostw Europy w Szwajcarii.

Bezpośrednio do EURO 2025 awansują zwycięzcy i drużyny z drugich miejsc grup dywizji A. Pozostałe zespoły z elity zagrają w pierwszej rundzie baraży z ośmioma drużynami dywizji C (zwycięzcy grup oraz trzy spośród pięciu reprezentacji, które zajmą drugie miejsca). Drużyny

z pierwszych trzech miejsc w dywizji B utworzą między sobą kolejne pary w pierwszej rundzie baraży (zespoły z czwartych miejsc odpadną już z rywalizacji). W drugiej rundzie baraży pozostanie łącznie siedem par, a ich zwyciężczynie awansują do mistrzostw Europy. Niezależnie od wyników w kwalifikacjach, awans do turnieju zagwarantowany mają Szwajcarki, które zorganizują zawody. Kwestia awansów i spadków z dywizji będzie wyglądała niemal jak w Lidze Narodów, ale bez par barażowych. Drużyny, które by w nich zagrały, po prostu pozostaną w swoich dywizjach.

Sytuacja Polski

Rozpoczynająca się lada moment Liga Narodów jest więc dużą szansą dla reprezentantek Polski na pierwszy w historii awans do mistrzostw Europy. W fazie grupowej LN losowane były z pierwszego koszyka, a więc teoretycznie są faworytkami rywalizacji z Serbią, Ukrainą oraz Grecją. Wygranie grupy da Polkom awans do dywizji A. Tym samym może skutkować zajęcie drugiego miejsca w gru-

pie, choć wymagałoby ono gry w barażu z zespołem z wyższej dywizji. Awans oznaczałby, że nasze zawodniczki zagwarantowałyby sobie co najmniej udział w barażach o EURO 2025. Ponadto w pierwszym ich etapie grałyby przeciwko rywalkom z najniższej dywizji. Oczywiście możliwy byłby również bezpośredni awans biało-czerwonych, gdyby zajęły pierwsze bądź drugie miejsce w grupie eliminacji ME.

Pozostanie w dywizji B również nie przekreśla szans na awans do mistrzostw Europy, ale mocno je komplikuje. Wyklucza bowiem bezpośredni awans do turnieju, zaś w pierwszym barażu Polki trafiłyby na inną ekipę z dywizji B, a więc silny zespół.

Spadek z Ligi Narodów do dywizji C, który analizujemy tylko teoretycznie, sprawiłby, że w grupie kwalifikacji do mistrzostw Europy biało-czerwone zagrałyby z teoretycznie najsłabszymi rywalkami. Jeżeliby wygrały swoją grupę w dywizji C, to potem trafiłyby jednak na jedną z najsilniejszych drużyn i na pewno nie byłyby faworytkami barażu. Norbert Bandurski

RAFAŁ LASOCKI:

KAŻDEGO Z MOICH

ZAWODNIKÓW STAĆ NA

DOTARCIE DO PIERWSZEJ

REPREZENTACJI

Po zwycięstwach z Walią (7:2), Gruzją (4:2) oraz Rumunią (3:2) reprezentacja Polski U-17 w sierpniu po raz pierwszy od dziewięciu lat triumfowała w Turnieju o Puchar Syrenki.

Jestem trenerem młodzieżowej reprezentacji po to, by zburzyć statystykę dotyczącą liczby zawodników z danego rocznika w seniorskiej kadrze.

Żeby nie było ich dwóch czy trzech, a więcej

– mówi po zakończeniu turnieju selekcjoner biało-czerwonych Rafał Lasocki.

Łączy nas piłka REPREZENTACJA POLSKI 72
73
POLSKA PIŁKA –
WRZESIEŃ 2023 @Laczy nas pilka

To ósmy w historii, a pierwszy od 2014 roku triumf Polski w Pucharze Syrenki. Poprzednio nasza reprezentacja wygrała rozgrywki, gdy w jej składzie znajdowali się m.in. Krystian Bielik czy Kamil Jóźwiak, którzy później, jako jedyni z tego zespołu, dotarli na poziom seniorskiej kadry. Ilu zawodników ze swojej ekipy widzi pan w przyszłości w pierwszej reprezentacji? Dopiero po zakończeniu ostatniego meczu turnieju dowiedziałem się, że Polska od tak wielu lat nie wygrała

ją im grać właściwie bez strat piłki. Czasem w ich poczynania wkrada się nonszalancja, brakuje im koncentracji i do tych strat dochodzi, ale patrząc na ich potencjał, to dla mnie jest niemożliwe, że oni później w tej reprezentacji nie grają. Dlatego obiecałem sobie, że zrobię wszystko, żeby to zmienić. Pracujemy ze sztabem poza zgrupowaniami, jeździmy do klubów zawodników. Dużo rozmawiamy. Niekiedy trzeba ich przytulić, innym razem zrugać. Wszystko po to, aby każdy z nich walczył

Pucharu Syrenki. A co do pytania – z Krystianem Bielikiem miałem przyjemność pracować, gdy byłem w sztabie pierwszej reprezentacji Polski. Oby takich „Bielików” w mojej drużynie było więcej. Zdradzę coś, co zawsze powtarzam chłopcom na odprawach. Jestem trenerem młodzieżowej reprezentacji po to, by zburzyć statystykę dotyczącą liczby zawodników z danego rocznika w seniorskiej kadrze. Żeby nie było ich dwóch czy trzech, a więcej. Oni mają umiejętności, które pozwala-

o spełnienie swoich marzeń. Bo każdy z nich może grać w pierwszej reprezentacji. Ale wiemy też, że nie każdy będzie. To zależy przede wszystkim od nich i od tego, ile wysiłku włożą we własny rozwój.

Jak oceniłby pan skalę ich talentu? W Pucharze Syrenki w dość niedalekiej przeszłości występowali m.in. Erling Haaland, Jude Bellingham czy Jamal Musiala, ale też Kacper Kozłowski, który niecałe dwa

Łączy nas piłka

REPREZENTACJA POLSKI 74

lata później został najmłodszym piłkarzem w historii mistrzostw Europy.

Trudno mi odnosić potencjał moich podopiecznych do wymienionych przez pana, bo nie widziałem wtedy tamtych zawodników. Chciałbym, aby chłopcy wierzyli w siebie, a jednocześnie twardo stąpali po ziemi i mieli świadomość, że przed nimi potencjalnie jest piękna kariera, ale drogi na skróty do jej rozpoczęcia po prostu nie ma.

W marcu rozegraliście turniej, w którym w trzech meczach nie straciliście ani jednego gola. Teraz w każdym meczu nasi bramkarze po dwa razy wyciągali piłkę z siatki. Czy to powód do zmartwień?

W tamtym turnieju graliśmy trochę bardziej bezpiecznie. Fakt, że wtedy strzeliliśmy dziesięć goli, ale teraz jeszcze przebiliśmy ten wynik i to o cztery trafienia. W Pucharze Syrenki byliśmy bardziej ofensywni, a poza tym w mojej ocenie teraz rywale byli bardziej

Kibice zachwycili się siedmioma golami wbitymi Walijczykom czy bramką Stanisława Gieroby z połowy boiska w starciu z Gruzją. A co pana, jako selekcjonera, najbardziej cieszy po tym turnieju?

Zacznę od tego, że mnie również bardzo cieszy bramka Staszka. Mówiąc z przymrużeniem oka, uzurpuję sobie prawo do 50 procent tego gola. Ten, kto dokładnie oglądał turniej, widział, że Stachu we wcześniejszym meczu też próbował takiego uderzenia, a z Gruzją podobnie zachował się Hubert Jasiak. To nie był przypadek, choć to oczywiście bardzo trudne do wykonania, a Staszek zrobił to przepięknie. Bardzo cieszy mnie to, że wygraliśmy ten turniej, bo ostatecznie po to wychodzi się na boisko. A już zdobycie Pucharu po dziewięcioletniej przerwie zasługuje na tym większy szacunek. Fajnie też, że trafił się taki mecz jak ten z Rumunią. Rywal bardzo mocno nam się postawił i dopiero kiedy weszliśmy na swoje obroty, uzyskaliśmy przewagę w każdym aspekcie gry. Wcześniej było nam o to ciężko.

wymagający. Gramy po to, żeby strzelić jak najwięcej goli i jeśli będziemy wygrywać mecze w stosunku 7:6, to będę zadowolony.

Takie podejście zrodziło się na kanwie występu starszej reprezentacji w majowych mistrzostwach Europy?

To sposób pracy całej naszej federacji, który zaczyna przynosić efekty. Rocznik 2005 dwa sezony temu po 10 latach przerwy awansował do mistrzostw Europy. Rocznik 2006 nie tylko pojechał na EURO, ale zrobił tam furorę. Chylę czoła przed pracą wykonaną przez zespół Marcina (Włodarskiego – przyp. red.), który po wielu latach osiągnął sukces na międzynarodowej imprezie tej rangi. My też znamy swoją wartość, ale jednym z najczęściej używanych przez nas słów jest „pokora”. Piłka pisze różne scenariusze. Mieliśmy już takie sytuacje, że było nam ciężko. Zdarzały się mecze, w których nie potrafiliśmy się dźwignąć i je przegraliśmy. Na co nas

75 POLSKA PIŁKA –
WRZESIEŃ 2023 @Laczy nas pilka
Gramy po to, żeby strzelić jak najwięcej goli
“ “
i jeśli będziemy wygrywać mecze w stosunku 7:6, to będę zadowolony.

stać? Nie odpowiem. Najważniejszy teraz jest dla nas mecz z Łotwą w ramach kwalifikacji do EURO (27 września – przyp. red.). Wszystko inne dla mnie się nie liczy.

Czyli to, że – wyłączając kadrę FUTURE – pozostajecie niepokonani od 22 października ubiegłego roku i pierwszego z dwóch meczów z Niemcami nie uśpi waszej czujności?

Absolutnie nie. Wrócę jeszcze raz do ostatniego spotkania Turnieju o Puchar Syrenki, którego wcale nie musieliśmy wygrać. Nie ustrzegliśmy się błędów – obie bramki straciliśmy po stratach piłki. Tę na 2:2 Rumuni strzelili ze

na mecz, chłopcy znają zasady wynikające z naszego modelu gry. Dowód tego widzieliśmy podczas Pucharu Syrenki, gdy na każdy mecz wychodziliśmy inną jedenastką.

Z Rumunią w pierwszym składzie reprezentacji zagrał o rok młodszy od pozostałych Oskar Pietuszewski, a to oznacza, że sporządzając listę powołanych nie ograniczacie się wyłącznie do rocznika 2007. Jak wygląda proces obserwacji kandydatów do gry w kadrze?

Już dzień po zakończeniu turnieju ruszyłem na obserwację zawodników, których tym razem w kadrze nie było. Chcę zobaczyć tych, którzy aspirują do powołania. Co do Oskara, to po raz pierwszy zobaczyłem go kilka lat temu podczas zgrupowania Zimowej Akademii Młodych Orłów w Bydgoszczy. Już wtedy wszyscy widzieliśmy jego potencjał, a teraz dodatkowo konsultowaliśmy to powołanie z selekcjonerem kadry U-16 Dariuszem Gęsiorem. Proszę mi wierzyć, że podczas tego zgrupowania Oskar pokazał tak naprawdę może 30 procent swoich umiejętności.

Z czego to wynika?

Przede wszystkim jest po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją więzadeł krzyżowych. Znalazł się w nowym środowisku, jest jedynym młodszym chłopcem w całej kadrze. To nie są łatwe rzeczy i nawet pewny siebie zawodnik – a takim jest Oskar – potrzebuje czasu, aby wejść do drużyny.

stałego fragmentu gry, ale nie doszłoby do niego, gdyby nie własna strata, która nie powinna mieć miejsca.

Na przełomie września i października drużynę czeka pierwsza faza kwalifikacji do mistrzostw Europy, która odbędzie się poza terminem FIFA, w związku z czym istnieje zagrożenie, że nie będzie pan mógł skorzystać ze wszystkich zawodników. W Pucharze Syrenki z tego powodu zabrakło Adriana Przyborka z Pogoni Szczecin.

To prawda, ale ja patrzę na to w inny sposób. Bez względu na to, w jakim składzie personalnym wychodzimy

Teraz przed sztabem intensywny okres obserwacji kandydatów do kadry na pierwszą fazę kwalifikacji do mistrzostw Europy, w ramach których zmierzycie się z Łotwą (27 września), Mołdawią (30 września) oraz Szwecją (3 października). Kiedy należy spodziewać się powołań na ten turniej?

Dwa tygodnie przed rozpoczęciem zgrupowania, czyli 8 września. Sztab w tym czasie ma rozpisane zadania i każdy wie, co ma robić. Dysponujemy już materiałami do analizy naszych rywali, choć mnie do 27 września zajmują wyłącznie Łotysze. Mołdawią i Szwecją na razie zajmować się będą inni członkowie sztabu.

Rozmawiał Rafał Cepko

Łączy nas piłka

REPREZENTACJA POLSKI 76

NIEŚMIAŁE PUKANIE DO CO SŁYCHAĆ U TEGOROCZNYCH

30 maja reprezentacja Polski przegrała wymianę ciosów z Niemcami (3:5), kończąc swój udział w mistrzostwach Europy U-17 na półfinale. Już wtedy w kadrze

Marcina Włodarskiego było kilku zawodników z epizodycznymi występami

na najwyższym poziomie seniorskim w kraju. Lato większość kadrowiczów spędziła na przygotowaniach z seniorami, jednak żaden z nich nie wszedł do ligi z drzwiami, a na największą regularność mogą liczyć ci, którzy w swoich klubach występują w rezerwach.

78
Łączy nas piłka REPREZENTACJA POLSKI

DO ŚWIATA SENIORÓW. TEGOROCZNYCH PÓŁFINALISTÓW EURO?

POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 79
@Laczy nas pilka

Wtym sezonie czterech zawodników reprezentacji Polski (od 1 lipca już U-18) wystąpiło w meczu PKO BP Ekstraklasy. Dla Karola Borysa ze Śląska Wrocław i Michała Gurgula z Lecha Poznań to żadna nowość, z kolei Filip Rejczyk z Legii Warszawa oraz klubowy kolego Borysa – Krzysztof Kurowski – dopiero w lidze zadebiutowali. „Kura” otrzymał od Jacka Magiery kilka minut w przegranym meczu ze Stalą Mielec, by potem wrócić do trzecioligowych rezerw i zaliczyć w nich dwa pełne spotkania. Mimo to w kadrze na turniej w Chorwacji się nie znalazł. „Reju” natomiast wypadł z niej z powodu kontuzji. Są za to „Kari” i „Gurgi”. Borys na najwyższym szczeblu ligowym debiutował w ostatniej kolejce sezonu 2021/22 przeciwko Górnikowi Zabrze, mając 15 lat. W kolejnych rozgrywkach pomocnik liczył na znacznie więcej niż w rzeczywistości stało się jego udziałem, czyli 6 meczów w PKO BP Ekstraklasie (z czego 3 kilkuminutowe), 7 w 2. lidze, 2 w Centralnej Lidze Juniorów i 1 w Fortuna Pucharze Polski. Łącznie pomocnik zagrał w klubie 16 razy, a w połowie przypadków zaczynał mecz na ławce rezerwowych. W pozycji siedzącej „Kari” rozpoczynał także każde z pięciu spotkań trwającego sezonu. Na placu gry pojawiał się dwukrotnie (wszystkie statystyki aktualne na koniec sierpnia) i łącznie w meczach z Zagłębiem Lubin i Stalą Mielec uzbierał niecałe 50 minut. To wciąż niewiele jak na jego potencjał i umiejętności. Być może sytuację Borysa poprawi przedłużenie kontraktu z klubem, które ogłoszono pod koniec lipca.

Jeszcze trudniej o regularną grę w „jedynce” będzie Gurgulowi, na co wpływ ma odpadnięcie Lecha w kwalifikacjach do Ligi Konferencji Europy. Obrońca, który wiosną zaliczył 3 występy w PKO BP Ekstraklasie, jest co prawda pełnoprawnym członkiem pierwszej drużyny Lecha i w tym sezonie zadebiutował na arenie międzynarodowej w rozgrywkach klubowych (wejście z ławki w Trnawie), jednak rytm meczowy wciąż łapie co najwyżej w rezerwach (2 występy). W pierwszym zespole poza niemiło wspominanym spotkaniem ze Spartakiem „Gurgi” zagrał jeszcze w Lubinie przeciwko Zagłębiu.

W szerokich kadrach polskich drużyn, które przystąpiły do kwalifikacji do Ligi Konferencji Europy znajduje się po jednym zawodniku z reprezentacji prowadzonej przez Marcina Włodarskiego. W Lechu jest to Gurgul, w Legii Rejczyk (znalazł się w kadrze meczowej na mecze z Ordabasami Szymkent u siebie i Austrią Wiedeń na wyjeździe), a w Pogoni Axel Holewiński. Wydaje się, że bramkarz „Portowców” był dość bliski debiutu w swojej drużynie. Wobec kontuzji Dante Stipicy, Axel stał się na początku sezonu drugim bramkarzem Pogoni, a po nieudanym występie Bartosza Klebaniuka w Gandawie niektórzy domagali się dla niego szansy w kolejnym meczu ligowym. Ostatecznie starszy kolega Holewińskiego szybko podniósł się po błędach i przyczynił się do honorowego zwycięstwa nad Belgami w rewanżowym spotkaniu trzeciej rundy kwalifikacji. Axel jest obecnie na tyle potrzebny Pogoni, że ta wolała zatrzymać go w klubie w czasie pierwszego w tym sezonie zgrupowania kadry (13-16 sierpnia w Siedlcach). Wyczekując szansy w pierwszym zespole, młody golkiper dwukrotnie zagrał w trzecioligowych rezerwach. W rundzie jesiennej sezonu 2022/23 cztery kilkuminutowe występy w Górniku Zabrze zanotował Krzysztof Kolanko. Później kapitan reprezentacji grał już tylko w trzeciej lidze i wiele wskazuje na to, że podobny los czeka go teraz. „Krzyś” przygotowywał się do nowego sezonu w zespole Jana Urbana, jednak ten zdecydował się przesunąć go z powrotem do rezerw. Ze względu na problemy kadrowe trzykrotnie powołał go jeszcze do kadry meczowej, ale Kolanko nie podniósł się w ich trakcie z ławki. W drugiej drużynie po pięciu kolejkach ma na koncie 4 występy. Podczas czterech ligowych meczów Górnika na ławce zasiadał również Dominik Szala. Obrońca do kadry pierwszej drużyny został włączony przed tym sezonem, jednak na razie występuje w rezerwach (2 mecze i 1 gol). Sama możliwość trenowania z „jedynką” jest dla niego awansem względem sytuacji sprzed EURO, jednak znając wrodzoną ambicję Szali, taka sytuacja na dłuższą metę go nie zadowoli.

Debiutu w seniorskiej piłce doczekał się na starcie trwającego sezonu Jakub Krzyżanowski z Wisły Kraków. Lewonożny obrońca, który na ławce przesiadywał już w poprzednich rozgrywkach, otrzymał od trenera Radosła-

wa Sobolewskiego kilkanaście minut ze Stalą Rzeszów, a dwa tygodnie później wyszedł w pierwszym składzie na mecz z Odrą Opole. Pod koniec sierpnia krakowianie z dumą ogłosili przedłużenie kontraktu z Krzyżanowskim, podkreślając przy tym, jak wiele ofert w sprawie jego transferu spłynęło do klubu po mistrzostwach Europy. Filarem defensywy liderujących w 2. lidze rezerw Zagłębia Lubin stał się na początku tego sezonu Igor Orlikowski. Zawodnik, którego postępy śledzi sam Waldemar Fornalik, wystąpił w 5 z 6 spotkań drugiej ligi, a jego drużyna zdobyła w nich 13 punktów. „Orlik” zbiera bardzo dobre recenzje i kwestią czasu wydaje się jego ekstraklasowy debiut. Jak na razie znajdował się w kadrze meczowej „Miedziowych” na mecze z Lechem i Cracovią Kolejnym zawodnikiem mającym za sobą treningi i zgrupowania z pierwszym zespołem swojego klubu, a występującym w jego rezerwach, jest Filip Wolski. Wahadłowy reprezentacji zaliczył w tym sezonie 5 występów w drugiej lidze (1 gol) oraz po jednym w Fortuna Pucharze Polski i Centralnej Lidze Juniorów. Gorzej wygląda sytuacja jego klubowego kolegi – Oskara Tomczyka. A wszystko przez to, że „Osa” nie zdecydował się na przedłużenie wygasającego z końcem roku kontraktu. W Poznaniu doszli do wniosku, że skoro Tomczyka za chwilę w klubie nie będzie, to nie warto w niego dłużej inwestować i cofnięto go do drużyny juniorów. Napastnik musi przetrwać do stycznia. Obecnie wchodzi z ławki w spotkaniach CLJ: łącznie w dwóch meczach uzbierał ponad godzinę na boisku i zdążył strzelić jednego gola. W Centralnej Lidze Juniorów występuje też Jakub Stępak (3 mecze), który na zgrupowanie w Chorwacji został dowołany w miejsce kontuzjowanego Miłosza Piekutowskiego. „Stępiemu” dość daleko do gry w pierwszej drużynie, mimo że już zimą poleciał z nią na zgrupowanie do Turcji. „Piekut” natomiast był przed złapaniem urazu trzecim golkiperem Jagiellonii Białystok, w której pewniakiem do gry jest Zlatan Alomerović. 17-latkowi pozostała gra w rezerwach (w tym sezonie 3 występy). Piekutowski nie jest jedynym kadrowiczem, którego z udziału w turnieju w Chorwacji wykluczyła kontuzja. Podobny los spotkał Mateusza Skoczylasa, u którego po EURO zmieniło się najwięcej. Strzelec trzech goli w turnieju wzbudził spore zainteresowanie na rynku. „Skocz-

kowi” zdarzało się trenować z pierwszym zespołem Zagłębia, jednak u Waldemara Fornalika szans na grę nie miał żadnych. W pierwszej kolejce 2. ligi wszedł na kilkanaście minut meczu rezerw ze Stomilem, ale już wtedy wiedział, że wkrótce rozpocznie nowy etap w swoim życiu. Wybierał między Sportingiem CP a AC Milan, ostatecznie decydując się na ten drugi klub, gdzie spotkał Dariusza Stalmacha z reprezentacji U-19.

Skoro już zawędrowaliśmy ze „Skoczkiem” do Włoch, sprawdźmy, co słychać u innego napastnika reprezentacji, który podczas mistrzostw Europy z meczu na mecz wyglądał coraz lepiej i półfinałowe spotka-

nie z Niemcami zakończył z golem i asystą na koncie. W ubiegłym sezonie Daniel Mikołajewski w drużynach młodzieżowych Parmy zdobył 14 bramek i – jak przyznawał w marcu Adrian Benedyczak – miał rozpocząć treningi z pierwszym zespołem. Wtedy jednak przyplątała mu się kontuzja. Teraz o awans do seniorów będzie ciężko, ale „Zibi” z pewnością będzie do tego

usilnie dążył. W tym sezonie juniorskie drużyny Parmy nie rozpoczęły jeszcze zmagań.

W trakcie EURO Mikołajewski był jednym z czterech kadrowiczów reprezentujących zagraniczne kluby, ale jako jedyny z tej czwórki wyprowadził się z Polski z myślą o rozwijaniu zaczynającej się kariery. Pozostała trójka – Maksymilian Sznaucner, Mike Huras i Nico Adamczyk – od dziecka wychowuje się w Grecji (Sznaucner)

Dwie bramki dla klubu z Podkarpacia zdobył już w tym sezonie inny Szymon – Łyczko, który w sierpniu debiutował na zgrupowaniu i zaprezentował się na tyle dobrze, że kilka dni później jego nazwisko znalazło się na liście powołanych na turniej w Chorwacji. Wahadłowy wystąpił w tym sezonie we wszystkich 6 ligowych spotkaniach Stali, w tym w dwóch od pierwszej minuty. Spośród zawodników, którzy na mistrzostwa Europy nie polecieli, na po-

i Niemczech (Huras i Adamczyk). Pierwszy z wymienionych jest już zawodnikiem rezerw PAOK-u FC, pozostałym zaś dość daleko do drużyn seniorskich odpowiednio VfB Stuttgart i Borussii Dortmund.

Z grona wymienionych powyżej 18 zawodników czterech nie weźmie udziału w zgrupowaniu i turnieju w Chorwacji. Rejczyka, Piekutowskiego i Skoczylasa wykluczyły kontuzje, z kolei na pozycji Kurowskiego selekcjoner chce się przyjrzeć innym zawodnikom.

W mistrzostwach Europy na Węgrzech wzięło udział jeszcze trzech innych zawodników, których zabraknie w Chorwacji. Igor Brzyski dopiero wrócił do gry po kontuzji (3 mecze w CLJ), a Piotr Kowalik i Szymon Kądziołka – tak jak Kurowski – tym razem zostali pominięci, co w żaden sposób nie przekreśla ich szans na wyjazd na mistrzostwa świata. Zwłaszcza że po EURO poprawiła się ich sytuacja klubowa. „Kowal” z zawodnika makroregionalnej ligi juniorów stał się podstawowym defensorem drugoligowej Sandecji, „Kądi” zaś gra coraz więcej w Fortuna 1. Lidze i ostatnio strzelił premierowego gola dla Stali Rzeszów.

ziomie seniorskim najwięcej grają Kornel Lisman i Patryk Olejnik (dowołani kolejno za Skoczylasa i Rejczyka). Obaj zagrali w 5 meczach ligowych drugiej drużyny Lecha Poznań, a Lisman dołożył do nich występ w rundzie wstępnej Fortuna Pucharu Polski. Napastnik strzelił dotychczas jednego gola – na wagę remisu ze Skrą Częstochowa. W reaktywowanych czwartoligowych rezerwach Wisły Kraków występuje na co dzień Adam Pieniądz, kilkanaście minut w Zagłębiu II Lubin otrzymał Marcel Reguła (częściej grający w CLJ), zaś Filip Rózga, który w czasie majowych mistrzostw zadebiutował w PKO BP Ekstraklasie i teraz zdarza mu się zasiąść na ławce „Pasów” (podczas 3 z 5 meczów ligowych), zaliczył w tym sezonie 2 występy w CLJ. Ostatnim z siedmiu zawodników nieuczestniczących w EURO, a powołanych na wrześniowe zgrupowanie jest bramkarz Robin Lisewski, który razem z Nico Adamczykiem trenuje z zespołem U-19 Borussii Dortmund.

Rafał Cepko

*Wszystkiestatystykiaktualnenakoniecsierpnia2023.
Wobec kontuzji Dante Stipicy, Axel stał się na początku sezonu drugim bramkarzem Pogoni, a niektórzy domagali się dla niego szansy w kolejnym meczu ligowym.

JAK CHŁOPAK Z BUDZIWOJA

„ROSSONERIM”

Łączy nas piłka REPREZENTACJA POLSKI 84
ZOSTAŁ
85 POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023
@Laczy nas pilka

Ostatnie wydarzenia w życiu Mateusza Skoczylasa pokazują, że w piłce żadne granice nie istnieją. Że można szybko przejść drogę z małego ośrodka do jednego z największych w Europie. Niedawno świat usłyszał o nim dzięki

świetnym występom na EURO U-17, kiedy pokazał się szerszej publiczności i to tak, że jego gra zapadła w pamięci na długo. Na początku sierpnia znów było głośno o 16-latku z Podkarpacia, który przeniósł się do AC Milan.

Mediolańczycy wygrali transferową walkę o Skoczylasa z lizbońskim Sportingiem, a rywalizacja tych dwóch klubów świadczy, że gra toczyła się o wielki talent. Ten kształtował się w ostatnich latach w młodzieżowych strukturach Zagłębia Lubin, czyli klubie, którego młodzi piłkarze wchodzą dobrze przygotowani w dorosłą piłkę. – Mateusz to bardzo utalentowany piłkarz, co pokazywał wielokrotnie w rozgrywkach juniorskich czy na mistrzostwach Europy do lat 17. Teraz stanął przed szansą transferu do jednego z największych w klubów w Europie i to stało się faktem – mówi dyrektor pionu sportowego Zagłębia Piotr Burlikowski.

Naturalny dar

Skoczylas swoją przygodę z „Miedziowymi” rozpoczął w sezonie 2019/20. Wiek nie stanowił dla niego bariery w rywalizacji ze starszymi. Rok temu, mając niespełna 16 lat, grał w zespole U-19 lubinian, dla którego zdobył pięć bramek. W Zagłębiu zdawali sobie sprawę, że mają do czynienia z bardzo dobrze rokującym zawodnikiem, który wywodzi się z akademii Grunwaldu Budziwój. To szkółka w jednej z dzielnic Rzeszowa, gdzie do dziś mieszkają rodzice Mateusza Skoczylasa.

Pierwszy trener późniejszego reprezentanta Polski do lat 17, czyli Przemysław Biskup, pamięta jak wyglądały początki w szkółce byłego podopiecznego. Treningi zaczął w wieku sześciu lat. Piłka była stałym asortymentem towarzyszącym temu dzieciakowi na co

dzień. Z piłką przy nodze czuł się najlepiej. Tylko wtedy doświadczał pełnię satysfakcji z zabawy z futbolówką. Bo piłka przede wszystkim Mateuszowi sprawiała wielką przyjemność. Ćwiczenia zarezerwowane dla starszych wykonywał na ich poziomie. Pomagała mu w tym nienaganna technika. Od najmłodszych lat Mateusz Skoczylas dał się poznać jako dobry drybler. Szukał niekonwencjonalnych zagrań. Miał kreatywną duszę. I przede wszystkim grał bez ograniczeń. Nieudane próby traktował jak coś naturalnego. Nie zniechęcał się, gdy zamiast sztuki technicznej, czy efektownego zagrania, tracił futbolówkę lub podał nie tam, gdzie trzeba. Był odważny i dobrze radził sobie z presją. W tym sensie, że ważne mecze w żaden sposób nie ograniczały go.

Dobrze odczytuje wydarzenia

Potencjał, jakim dysponuje, uwidocznił się na EURO rozgrywanym na Węgrzech. Należał do czołowych postaci kadry, która świetnie spisała się w turnieju. Skoczylas stał się liderem zespołu prowadzonego przez Marcina Włodarskiego. W całej imprezie strzelił trzy gole. Pokazał wiele błyskotliwych zachowań na boisku. Wcześniej pełniący rolę bohatera z drugiego szeregu, wyszedł na główny plan. W ten sposób otworzył sobie nowe perspektywy, przed którymi stanie w Mediolanie.

Zainteresowanie Milanu czy Sportingu nie wzięło się znikąd. Gdy chodzi o zawodnika z ofensywną wizją, to chętnych nie brakuje. Oczywiście w Milanie czeka go adaptacja w juniorach, niemniej i tak jest to historia inspirująca. W cztery lata z Rzeszowa do Mediolanu z przystankiem w międzyczasie

REPREZENTACJA
Łączy nas piłka
POLSKI
86

w Lubinie brzmi jak materiał-poradnik z inspiracji dla innych młodych talentów z Polski. „Skoczylas prowadzi bardzo mocną grę, jest agresywny w sytuacjach strzeleckich oraz dobrze odczytuje wydarzenia w polu karnym. Gra w reprezentacji Polski jako dziewiątka” – zauważył hiszpański dziennik „Sport”. Choć Skoczylas jest nominalnym ofensywnym pomocnikiem, to właśnie dzięki grze w ataku w trakcie węgierskiego turnieju zademonstrował swoje atuty. Przemysław Biskup w jednym z wywiadów zwrócił uwagę, że w Mateuszu cały czas widać ślady dziecięcego entuzjazmu. Ma jednak większą świadomość niż na początku swojego rozwoju. Nadal nie boi się pojedynków. Wygrywając je, robi różnicę.

Jak z filmu

Ów potencjał potrafił świetnie wydobyć z niego na potrzeby kadry selekcjoner Marcin Włodarski. Włodarski, także człowiek z Podkarpacia, zna piłkarza z czasów, gdy ten grał w „żakach” i prowadził zawodnika w Akademii Młodych Orłów w Rzeszowie. – To napastnik, który lubi być pod grą. Często schodzi do drugiej linii i rozgrywa piłkę, a potem włącza się z powrotem do akcji. Jest dla nas bardzo ważny także w grze obronnej – opisywał Skoczylasa trener reprezentacji.

Do AMO młodzieżowy reprezentant Polski trafił jako malutki dzieciak. Był tam przez trzy i pół roku. Jaki jest poza boiskiem? – Dużą indywidualnością.

Odbiega trochę od normy zachowaniem, ma duszę artysty. Gdy idziemy na spacer, to zatrzymuje się i robi zdjęcia kwiatów, lubi porozmawiać na tematy niezbyt oczywiste – opowiadał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Włodarski.

Umysł kreatywny, dusza indywidualisty – z tego połączenia wyszedł zawodnik, o którego zabiegały wielkie europejskie marki. Dziś spełnia marzenia wielu adeptów piłki. „Co za historia. Z małej, osiedlowej szkółki do jednego z największych klubów na świecie! Mateusz Skoczylas wychowanek Grunwaldu przenosi się do AC Milan. Mati gratulacje i powodzenia we Włoszech” – wpis Grunwaldu Budziwój na Facebooku nie pozostawia wątpliwości, że linia między marzeniami, a realnością bywa cienka. Przynajmniej w piłce. Przynajmniej w przypadku Skoczylasa.

87 POLSKA PIŁKA –
WRZESIEŃ 2023
@Laczy nas pilka

REPREZENTACJA ROCZNIKA 2009

JAK WYGLĄDA PIERWSZE ZGRUPOWANIE

2009 PO UDANEJ INAUGURACJI. ZGRUPOWANIE NOWOPOWSTAJĄCEJ KADRY?

W drugiej połowie sierpnia odbyło się pierwsze zgrupowanie reprezentacji

Polski rocznika 2009, zwieńczone towarzyskim dwumeczem przeciwko

Irlandii Północnej. W świat poszedł jego wynik (7:0 i 6:2 dla biało-czerwonych), jednak to nie on stanowi priorytet podczas zgrupowań najmłodszych drużyn narodowych – szczególnie tego premierowego.

Nieco w cieniu reprezentacji Polski U-17 (rocznik 2007), która po dziewięciu latach przerwy wygrała Turniej o Puchar Syrenki, swoje pierwsze zgrupowanie w historii odbyła kadra zawodników urodzonych w 2009 roku, w sezonie 2023/24 występująca pod szyldem U-15. W sobotę, 19 sierpnia, grupa dwudziestu chłopców, spośród których część nie skończyła jeszcze nawet czternastu lat, udała się do Irlandii Północnej, gdzie w kolejnych dniach dwukrotnie mierzyła się z gospodarzami. I choć Biało-Czerwoni byli na ten moment przygotowywani już od dłuższego czasu, to każdemu z nich podczas zakładania koszulki z godłem i śpiewania hymnu na boisku serce zabiło w nieznanym dotąd rytmie. Debiutancka trema nie związała młodym Polakom nóg. Wyniki jednak, co niczym mantrę powtarzają przedstawiciele poszczególnych kadr i departamentu szkolenia

PZPN, to efekt boiskowej postawy nastawionej na ofensywę i intensywność działań, nie zaś cel sam w sobie. Tym podczas inauguracyjnego zgrupowania było poznanie zasad funkcjonujących w kadrze, a także budowanie i zacieśnianie relacji.

Każdy selekcjoner ma własne sposoby prowadzenia odpraw i budowania relacji z podopiecznymi. To element jego warsztatu. Pierwsze zdania kierowane do świeżo upieczonych reprezentantów kraju pozostają tajemnicą szatni, jednak stałym elementem cyklu odpraw poprzedzającego debiut nowopowstałej kadry na arenie międzynarodowej jest przedstawienie zasad funkcjonujących w drużynie, zarówno na boisku, jak i – a może przede wszystkim – poza nim. Chłopcy muszą mieć świadomość, że zaszczyt pociąga za sobą obowiązki i jeśli marzą o dotarciu do pierwszej reprezentacji w przyszłości, to już dziś

jest czas, aby w każdy trening i mecz angażować się na maksimum możliwości.

O wielu reprezentacyjnych regułach zawodnicy wiedzą już wcześniej dzięki uczestnictwu w zgrupowaniach Akademii Młodych Orłów. W czasach, gdy te dedykowane kategoriom wiekowym U-13 i U-14 akcje preselekcyj-

90
Łączy nas piłka REPREZENTACJA POLSKI

ne nie istniały, selekcja opierała się przede wszystkim na kadrach wojewódzkich. Sztab szkoleniowy w istocie widział się z zawodnikami (a oni ze sobą) po raz pierwszy. Teraz dzięki zgrupowaniom AMO wejście do drużyny narodowej, samo jej zawiązanie, jest płynniejsze i przychodzi naturalnie. Nie może być inaczej, skoro niemal wszyscy zawodnicy zdążyli poznać się już wcześniej, a niektórzy wzięli udział w aż ośmiu akcjach preselekcyjnych. Na pierwotnej liście powołanych na premierowe zgrupowanie kadry rocznika 2009 znalazło się 20 zawodników, spośród których 18 przynajmniej raz pojawiło się na zgrupowaniu AMO. Pozostała dwójka – Philip Buchta i Igor Dola – to zawodnicy wypatrzeni przez skauting zagraniczny w Eintrachcie Frankfurt. Ostatecznie Dolę w kadrze zastąpił Bartosz Walendzik z Pogoni Szczecin – dziewiętnasty „Młody Orzeł”.

Przetarcie na zgrupowaniu AMO pozwala również na zmniejszenie debiutanckiej tremy i lepsze panowanie nad emocjami. To nie tak, że tych emocji nagle nie ma. Owszem – są, jednak zdecydowanie łatwiej je ujarzmić, mając wokół siebie znajome twarze i co najmniej kilkanaście wspólnych treningów w przeszłości. To, co młodzi chłopcy starają się stłumić, selekcjonerzy mają za zadanie w sobie podsycać, aby nie wpaść w pułapkę myślenia, że dla nich samych to kolejny „pierwszy mecz”. Chłopcy zapamiętają to spotkanie na zawsze, dla nich to gigantyczne przeżycie i początek drogi, być może na miarę Piotra Zielińskiego czy Karola Linettego, którzy kiedyś też znaleźli się w gronie uczestników pierwszego zgrupowania kadry narodowej swojego rocznika (kolejno 1994 i 1995).

Powołanie do tworzącej się reprezentacji daje zawodnikowi szansę postawienia kolejnych kroków, nie zabierając jej jednocześnie tym, którzy akurat w tej chwili w kadrze się nie znaleźli. 14 listopada 2017 roku w wygranym 2:0 meczu towarzyskim przeciwko Irlandii w Dublinie w drużynie narodowej do lat 15 wystąpili m.in. Kacper Kozłowski, Ariel Mosór, Szymon Włodarczyk i Aleksander Buksa. Z kolei Mateusz Łęgowski na swoje pierwsze powołanie musiał poczekać do kolejnego zgrupowania, a ostatecznie to on przed rokiem jako drugi przedstawiciel rocznika 2003 (po Kozłowskim) zadebiutował w seniorskiej reprezentacji.

Zawodnicy z rocznika 2003 mieli możliwość uczestniczenia w zgrupowaniach Akademii Młodych Orłów, jednak w ich czasach odbywały się wyłącznie turnusy letnie i zimowe. Przerwa od ostatniej akcji preselekcyjnej (ZAMO 2017) do pierwszego zgrupowania reprezentacji U-15 wyniosła w ich przypadku 9 miesięcy. U rocznika 2009, podobnie jak rok temu u rocznika 2008, odstęp między Wiosenną AMO a sierpniowym spotkaniem w drużynie narodowej był trzykrotnie krótszy.

Debiut kadry rocznika 2009 pod względem wyniku wypadł okazale. Zawodnicy, bogatsi o międzynarodowe doświadczenia, wrócili do pracy w klubach, a już na początku października w województwie warmińsko-mazurskim wezmą udział w swoim pierwszym międzypaństwowym turnieju. Rywalami Biało-Czerwonych będą wówczas Islandczycy, Walijczycy oraz Hiszpanie.

Rafał Cepko

BIAŁO-CZERWONI PRZED HISTORYCZNĄ SZANSĄ

Jesień może być wyjątkowym czasem dla reprezentacji Polski w futsalu. Biało-czerwoni w połowie września rozpoczynają decydującą batalię w eliminacjach mistrzostw świata i nie są bez szans w grze o przepustkę na przyszłoroczny turniej. – Czeka nas trudna walka, ale każda z drużyn w naszej grupie ma swoje cele – mówi trener naszej reprezentacji Błażej Korczyński.

Reprezentacja Polski 15 września meczem w Koszalinie z Serbią rozpocznie udział w Elite Round kwalifikacji do mistrzostw świata 2024, które odbędą się w Uzbekistanie. Oprócz Serbów rywalami biało-czerwonych będą reprezentacje Ukrainy i Belgii. –Nie ma tragedii. Mogliśmy wylosować gorzej – mówił zaraz po losowaniu selekcjoner Błażej Korczyński. – Nie ma w naszej grupie zdecydowanego faworyta, każda z drużyn ma swoje atuty. Dlatego też widzimy swoje szanse, ale jednocześnie nie możemy popadać w wielką radość, gdyż każdy z rywali również ma podstawy do tego, by myśleć o awansie na mistrzostwa świata. Na pewno jest szansa, ale teraz wszystko zależy od nas – mówił selekcjoner. Polska była losowana z drugiego koszyka, więc automatycznie mogliśmy uniknąć kilku bardzo silnych reprezentacji. Z pierwszego koszyka wylosowaliśmy Ukrainę, z trzeciego natomiast Serbię. – Nie sugerujmy się koszykami – ostrzega selekcjoner. – Serbia była na ostatnich mistrzostwach świata, Ukraina jest czwartą drużyną Europy, więc nie można do tego podchodzić z hurraoptymizmem. Nie trafiliśmy na słabe zespoły i nie można powiedzieć, że na pewno wyjdziemy z grupy – zaznacza.

Faktem jednak jest, że w losowaniu uniknęliśmy takich europejskich potęg, jak Hiszpania czy Portugalia. Jesiennych rywali znamy natomiast z niedawnych potyczek. Z Ukrainą rywalizowaliśmy w meczu towarzyskim w Kołobrzegu i to spotkanie przegraliśmy

1:4. Z Serbami graliśmy dwukrotnie w 2019 roku. Jeden mecz wygraliśmy 4:1, drugi natomiast przegraliśmy 3:5. Z Belgią mierzyliśmy się zaś dwukrotnie w 2018 roku, oba te spotkania wygrywając (7:2 i 2:1). – Belgowie mają kilku zawodników ze sporymi umiejętnościami indywidualnymi. Nie można lekceważyć tego zespołu – dodaje selekcjoner.

Szczególnie ważny będzie początek eliminacji. Polacy, ale podobnie również inne reprezentacje, wejdą w cały cykl niemal z marszu, mając za sobą tylko dwie ligowe kolejki. – Zdawaliśmy sobie już wcześniej sprawę z tej sytuacji. Na letnim zgrupowaniu połączonym z turniejem w Chorwacji przygotowywaliśmy się na taki scenariusz, bo przed samymi meczami już

za wiele czasu na wdrożenie pewnych elementów po prostu nie będzie – tłumaczy trener Korczyński. Dla reprezentacji Polski awans do decydującej fazy eliminacji już jest sporym sukcesem. Poprzednie eliminacje MŚ Polacy zakończyli podczas turnieju w Zielonej Górze z trzema porażkami na koncie. W drodze na przyszłoroczny mundial zespół trenera Błażeja Korczyńskiego wygrał już grupę pierwszej fazy kwalifikacji. Polacy pokonali wówczas dwa razy Greków (3:0, 4:1) oraz przegrali z Azerbejdżanem 3:4 i wygrali

Łączy nas piłka
REPREZENTACJA POLSKI
94

z tym rywalem 7:2. – To nasz pierwszy znaczący krok w kierunku mistrzostw świata, ale nie ostatni – mówili wówczas uradowani reprezentanci. Polacy eliminacje rozpoczną od domowego meczu z Serbią w Koszalinie, 15 września. Pięć dni później wystąpią w roli gości w meczu z Ukrainą. Kolejne mecze eliminacyjne to: Polska – Belgia (6 października w Mielcu), Belgia – Polska (11 października), Serbia – Polska (15 grudnia) oraz Polska – Ukraina (20 grudnia).

W fazie Elite Round o awans na mistrzostwa świata rywalizuje 20 reprezentacji z Europy. Przepustek na mundial UEFA ma siedem - awansują więc zwycięzcy pięciu grup, a cztery najlepsze zespoły z drugich pozycji w grupach stoczą baraże o dwa ostatnie miejsca. Polska jedyny raz na mundialu zagrała w 1992 roku w Hongkongu. Finały MŚ rozegrane zostaną między 14 września a 6 października 2024 w Uzbekistanie.

Tadeusz Danisz

95
POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023
@Laczy nas pilka

BOGUSŁAW SAGANOWSKI: SŁYSZĘ, ŻE ZA WCZEŚNIE

SKOŃCZYŁEM GRAĆ

Przez wiele lat był synonimem sukcesu w polskim beach soccerze jako czynny zawodnik. Dzisiaj Bogusław Saganowski, bo o nim mowa, zajmuje się wyłącznie trenowaniem, ale już może pochwalić się pierwszymi trofeami. Z drużyną kobiet

FC 10 Ladies Zgierz zajął drugie miejsce w nieoficjalnych klubowych mistrzostwach Europy. – Mogliśmy wygrać te zawody – przyznaje 46-latek, który jest także w sztabie trenerskim męskiej reprezentacji Polski w beach soccerze, a także udziela się w pracy z najmłodszymi adeptami piłki nożnej.

@Laczy nas pilka

Dzieciaki wiedzą, kto je trenuje?

Przez pierwszy moment byłem anonimowy, ale po chwili mnie „rozpoznały”. Dzieci są ciekawe świata, pytają, a nazwisko też swoje robi. W dobie internetu zresztą szybko wszystko się roznosi i ciężko cokolwiek ukryć.

W internecie można poczytać między innymi o sukcesach, również trenerskich, Bogusława Saganowskiego. Jakim natomiast jest szkoleniowcem były reprezentant Polski?

Cały czas uczącym się. Nowinki trenerskie pojawiają się niemal codziennie. Jako trener, chcąc się rozwijać, trzeba cały czas pracować. Nieważne, czy tyczy się to pracy z kobietami, dzieciakami czy w klubie piłkarskim.

Dzisiaj beach soccer najmocniej absorbuje czas Bogusława Saganowskiego? Człowiek związany z piaskiem przez 8-9 miesięcy jest poza tą dyscypliną sportu. Praca w klubach, przygotowania do sezonu, dodatkowe zajęcia. Latem zamieniamy buty na klapki i przechodzimy na piasek. U mnie jest podobnie, bo jestem również trenerem w szkółce piłkarskiej „Pokolenia Lechii Gdańsk”. Obecnie prowadzę rocznik 2007. Piłka nożna zawsze była obecna w moim życiu, nigdy się to nie zmieni.

Najmocniej jest pan jednak kojarzony z beach soccerem, a do sporych sukcesów w roli zawodnika teraz dokłada jeszcze te w roli trenera. Z drużyną ze Zgierza wywalczył pan drugie miejsce w zawodach na miarę piłkarskiej Ligi Mistrzów. Po przegranym finale jest niedosyt?

Niedosyt jest, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że przed samym turniejem w ciemno brałbym wyjście z grupy. Wynik, który osiągnęły dziewczyny, przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Mogliśmy jednak również wygrać cały turniej, bo wygrana była blisko. Finałowe spotkanie przegraliśmy 1:3, ale to był mecz na styku. O porażce zadecydowały błędy indywidualne, a przegrana boli tym bardziej, że rywalki były fizycznie „do zjedzenia”. Niedosyt więc pozostał, ale jednocześnie

SAGANOWSKI: MNIE SIĘ BARDZO Z DRUŻYNAMI

dziewczynom należy się ogromny szacunek i brawa za ten wynik.

Nie było wątpliwości przed przejęciem kobiecej drużyny? Wielu trenerów mówi, że to jednak zupełnie inna specyfika pracy trenerskiej.

98

SAGANOWSKI: DOBRZE PRACUJE

się”, że czasem właśnie męski testosteron przeszkadza w prowadzeniu drużyny. Mnie się bardzo dobrze pracuje z drużynami dziewczyn i to jest główny powód, dla którego nie prowadzę ekip męskich. Zamierzam jeszcze trochę zostać przy drużynach kobiecych.

Jaki jest potencjał kobiecego beach soccera w Polsce?

Pokazały to nasze tegoroczne wyniki. Mam nadzieję, że ruszy to jeszcze mocniej do przodu, by była jeszcze większa frajda. Reprezentacja Polski kobiet zajęła czwarte miejsce w Igrzyskach Europejskich, a z czasem, gdy doświadczenie będzie jeszcze większe, moim zdaniem Polki będą w stanie powalczyć z najlepszymi ekipami w Europie. Na pewno dziewczyny dają fajny argument, a każda osoba związana z tym sportem może być zadowolona. Bogusław Saganowski również wrócił do reprezentacji. Tyle, że jako członek sztabu trenerskiego. Tak jest, dostałem zaproszenie od obecnego selekcjonera. Tomasz Wydmuszek zaprosił mnie jako drugiego trenera. Na pewno mam spore doświadczenie, mogę pomóc zawodnikom w tej kwestii. Sporo rozmawiamy, staram się służyć radą. Zobaczymy, co będzie dalej.

Beach soccer w wydaniu reprezentacyjnym mocno zmienił się od momentu, gdy pan jeszcze grał?

Ja mam duży szacunek dla dziewczyn i kobiet w naszym sporcie za to, jak pracowicie i bardzo sumiennie podchodzą do swoich obowiązków. Chcą przede wszystkim słuchać, a wiele słów o pracy z kobietami uważam za przesadzone. Ponadto jestem zdania, że faceci także mają swoje „widzimi-

Ta dyscyplina cały czas się mocno zmienia. Przede wszystkim jest bardziej atletyczna, fizyczna, sami zawodnicy także są bardziej świadomi, bardziej dbają o siebie. Dla nas beach soccer w dużej mierze był odskocznią od piłki nożnej czy futsalu. Teraz jest większa profesjonalizacja. Drużyny, czy nawet sami zawodnicy, mogą wyjeżdżać do Ameryki Południowej, by się tam przygotowywać do sezonu. Jest więcej grania, więcej treningów. Nasi reprezentanci także wyjeżdżają na turnieje, by grać w barwach zagranicznych ekip. Mocno zmienia się beach soccer, także przepisy gry. Beach soccer z moich lat był inny, ale również bardzo dobry. Jeszcze teraz często słyszę, że za wcześnie skończyłem grać…

Rozmawiał Tadeusz Danisz

POLSKA PIŁKA – WRZESIEŃ 2023 99
DRUŻYNAMI DZIEWCZYN

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.