Prestiż magazyn szczeciński (lipiec 2025)

Page 1


2 etap już w sprzedaży skontaktuj się z nami,

Przyjedź i zobacz Zakochaj się w tym miejscu

Radziszewo ul.Stokrotki/Liliowa

JUŻ OTWARTE!

W salonie mody Dorothee Schumacher celebrujemy kobiecość każdego dnia.

poniedziałek – piątek | 11:00 – 19:00 soboty i niedziele handlowe | 10:00 – 15:00

al. Jana Pawła II 46, Szczecin Nadajemy życiu styl!

Na okładce: Maria Kojder

Autor: Karolina Tarnawska

SPIS TREŚCI

12. Słowo od naczelnej

15. Nowe miejsca

WYDARZENIA

16. Kadry w rytmie miasta

19. Gdy mechanik samochodowy pisze kryminał

20. Nowa energia. Nowe możliwości. Invest in Szczecin Open 2025 nabiera rozpędu

22. Czerwony kapturek i prawa człowieka

25. Nagrody artystyczne przyznane

26. 5. Markowy festiwal – Świnoujście

28. Nadmorska Aleja Gwiazd Chwała saturatorom!

32. Pracownie zawsze otwarte

FELIETON

34. Region piwem lany

36. Szokujące słowa Kaczmarka! Nie uwierzysz co napisał. Świat oszalał po tym wyznaniu!!! – pisze Szymon Kaczmarek

TEMAT Z OKŁADKI

38. Jestem Boginią, moją supermocą jest miłość

PODRÓŻE

44. Kambodża – w stronę słońca

52. Meklemburgia-Pomorze Przednie – szybkie wyprawy na jeden dzień

BIZNES

58. Nadchodzi rewolucja – Kia Polmotor partnerem Invest in Szczecin Open

60. Kancelaria Adwokacka Tumielewicz

62. Latem najlepiej zagrać w golfa

DESIGN

65. Biurowe życie w naturze

68. Nie musisz wyjeżdżać z miasta, aby poczuć lato

EDUKACJA

70. Szczecińskie złote szkoły – jak drugi dom

74. 20 lat matury międzynarodowej w Szczecin International School

75. Szkoły międzynarodowe w Szczecinie: globalna edukacja na wyciągnięcie ręki

STYL ŻYCIA

76. Wodnym tramwajem po regionie

ZDROWIE I URODA

79. Rytuał, który kocha lato

80. Pielęgnacja przez całe życie

81. Wakacyjne SOS dla skóry

82. Płytko czy głęboko? Jak działać na skórę latem

84. Wyjątkowa oferta w szczecińskim gabinecie urody

86. Moda czy realny problem? Kilka słów o insulinooporności

88. Jak działa Biała Szuflada?

91. Ekspert radzi

KULTURA

92. Recenzje teatralne – pisze Daniel Źródlewski

95. Recenzje filmowe – pisze Daniel Źródlewski

96. Tajemnice szczecińskich ulic

98. Zapowiedzi kulturalne

104. Bloco Pomerania czyli gorąca samba prosto ze Szczecina

109. Kroniki

Apartamenty na sprzedaż 33 luksusowe mieszkania z widokiem na Jezioro Dąbie

Wybierz to, co najlepsze! Ostatni etap inwestycji to unikalne i komfortowe apartamenty od 78 m2 – 115 m2

Sprawdź naszą ofertę: www.marina-developer.pl | Zadzwoń: 609 11 30

Jedyną pewną jest zmiana

Zbieram właśnie rozproszoną energię po wernisażu „Kadry Prestiżu”, który jeszcze w sierpniu możecie zobaczyć w stylowych wnętrzach galerii Art. Room w Szczecińskiej Filharmonii.

To było dla nas sentymentalne i bardzo emocjonujące wydarzenie oraz ważne podsumowanie fotograficznych dokonań Prestiżu z ostatniej dekady. Relację z tego wyjątkowego dla nas czasu możecie zobaczyć w tym numerze. Tymczasem nadeszło lato, a wraz z nim nowe projekty, które sprawią, że już niebawem Prestiż będzie czymś więcej, niż tylko magazynem. Zmiany i rozwój są nieodzowne. O kierunku tych zmian z radością poinformuję was już w kolejnym numerze, tymczasem zachęcam do lektury lipcowego Prestiżu. A w nim o dużych zmianach w Invest in Szczecin Open, którego tradycyjnie jesteśmy partnerem. Dotychczasowego partnera motoryzacyjnego Lexus Kozłowski zastąpi Kia Polmotor. Uważam, że to dobra zmiana, bo turniejowi potrzeba nowego otwarcia i pomysłów na przyciągnięcie młodszych kibiców, a nowy partner może bardzo pomóc w osiągnięciu tego celu.

W Prestiżu także o najlepszych technikach i liceach w Szczecinie. Jako mama świeżo upieczonego „pierwszaka” szkoły podstawowej wiem, jakie towarzyszą temu emocje. Którą szkołę wybrać? Czy faktycznie Liceum XIII, które rok rocznie jest liderem w ogólnopolskich rankingach, to naprawdę najlepszy wybór? A może warto wybrać szkołę z maturą międzynarodową? Czym się kierować przy wyborze? Zapraszam do lektury.

REDAKTOR NACZELNA:

IZABELA MARECKA

REDAKCJA:

ANETA DOLEGA, DANIEL ŹRÓDLEWSKI, DARIUSZ STANIEWSKI

FELIETONIŚCI:

ANNA OŁÓW-WACHOWICZ ZBIGNIEW SKARUL

WSPÓŁPRACA:

PANNA LU, ANNA WYSOCKA

WYDAWCA: WYDAWNICTWO PRESTIŻ | BUDYNEK ZUS-U, JANA MATEJKI 22| 70-530 SZCZECIN

REKLAMA I MARKETING:

KONRAD KUPIS, TEL.: 733 790 590

ALICJA KRUK, TEL.: 537 790 590

KARINA TESSAR, TEL.: 537 490 970

DZIAŁ PRAWNY:

ADW. KORNELIA STOLF- PEPLIŃSKA

STOLF-PEPLINSKA@KANCELARIACYWILNA.COM

DZIAŁ FOTO:

JAROSŁAW GASZYŃSKI, ALICJA USZYŃSKA, DAGNA DRĄŻKOWSKA-MAJCHROWICZ

ALEKSANDRA MEDVEY-GRUSZKA

SKŁAD GAZETY: AGATA TARKA, INFO@MOTIF-STUDIO.PL

DRUKARNIA: DRUKARNIA KADRUK S.C.

REDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREŚĆ REKLAM. REDAKCJA ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRACANIA I REDAGOWANIA TREŚCI REDAKCYJNYCH.

Wydawnictwo Prestiż e-mail: redakcja@eprestiz.pl www.prestizszczecin.pl

MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY

Perfekcyjny uśmiech. Stworzony na miarę.

Piękny uśmiech zaczyna się tutaj.

W świecie, gdzie każdy detal ma znaczenie, Twój uśmiech mówi więcej niż tysiąc słów.

W Aesthetic Dent wierzymy, że piękno zaczyna się od harmonii – precyzyjnie zaprojektowanej, naturalnie dopasowanej i ponadczasowej.

Licówki ceramiczne to nie tylko korekta zębów – to metamorfoza, która zmienia sposób, w jaki postrzegasz siebie.

Bez przesady, bez sztuczności. Z subtelną nutą klasy.

Porcelana klasy premium

Perfekcyjne dopasowanie, trwałość i wyjątkowy połysk.

Projekt szyty na miarę

Analiza rysów twarzy, mimiki i oczekiwań – dla efektu, który naprawdę pasuje do Ciebie.

Korekta koloru, kształtu, ustawienia zębów

Precyzyjnie. Naturalnie. Bez kompromisów.

Efekt, który zachwyca

Licówki, które nie wyglądają jak licówki. Po prostu piękne zęby.

+48 91 817 27 22

wyspianskiego@aestheticdent.pl ul. Wyspiańskiego 7, Szczecin

BATUCADA FOOD DOBRE PRECLE

Restauracja serwująca proste dania oparte na smakach pochodzących z egzotycznych kuchni Azji oraz Meksyku. W menu znajdziemy Dragon Bowls z ryżem, chrupiącym kurczakiem, kaczką czy karkówką podawane razem z oryginalnymi mieszankami przypraw i dodatków. Ponadto w karcie znajdziemy przystawki i dania limitowane, w tym wrapy, Orange Punch czy ręcznie lepione pierożki.

Szczecin, ul. Krzywoustego 53

Duży wybór świeżych, prosto z pieca, ręcznie formowanych precli. Do wyboru mamy tradycyjne smaki z różnymi posypkami oraz precle nadziewane z różnymi polewami, m.in. pesto z pomidorami i mozzarellą, szpinak z czosnkiem, mozzarella z twarogiem, pikantne salami, banan z mleczną czekoladą, wiśnia z czarną czekoladą, czy jabłko z cynamonem.

Szczecin, pl. Rodła1/2

NANGLO

Nie trzeba lecieć do Indii, by skosztować autentycznych smaków z tej części świata. Nanglo to podróż przez aromatyczne zakątki Bombaju, Delhi i Kerali. W tej rodzinnej restauracji zjemy zarówno lunch jak i kolację. W karcie znajdziemy opcje wegańskie, wegetariańskie, bezglutenowe i halal. Nie brakuje dań specjalnie polecanych przez szefa kuchni, takich jak: Chicken i Veg Momo.

Szczecin, ul. Bohaterów Getta Warszawskiego 1

HOSSOLAND

Tematyczny park rozrywki dla całej rodziny. Króluje nad nim latarnia morska, a na rozległym terenie o powierzchni 40 hektarów powstały cztery fantastyczne strefy, których motywy czerpią z baśni i legend wywodzących się z regionu Bałtyku. Do dyspozycji są m.in. Rybackie Miasto Syrenki, Bursztynowe Królestwo Baltambrya, Kraina Wikingów,

Tajemnicza Smocza Dolina Kopalni. Brojce 1, 72-304 Brojce

Kameralne przyjęcie czy niezapomniane wesele?

Zapraszamy do Nowielic, wyjątkowego miejsca z dala od miejskiego zgiełku.

• 6 ha terenu zielonego - doskonałe tło dla ceremonii w plenerze, jak i sesji zdjęciowych

• 4 sale z wyjściem do ogrodu

• indywidualne podejście do każdego wydarzenia

• baza noclegowa dla 100 osób

• basen, sauny, grota solna, salka fitness, parking w cenie

Dworek nad Regą

Nowielice 1, 72-320 Trzebiatów tel: 602 645 644, email: hotel@dworek-rega.pl

Dworek-Nad-Regą-Nowielice dworeknadregahotel

KKADRY W RYTMIE MIASTA

Wybrane fotografie z ponad dziesięcioletniej działalności Prestiżu zawisły na ścianach Art.Roomu, jednej z galerii znajdujących się w przyjaznych progach Filharmonii im. M Karłowicza w Szczecinie.

Wybrane prace pochodzą z sesji zdjęciowych stworzonych specjalnie dla nas przez grono współpracujących z nami fotografów, fotografek, wizażystek, stylistek i producentek. Na zdjęciach znajdują się artyści, ludzie ze świata biznesu, medycyny, nietuzinkowe osobowości, takie jak chociażby sam… Batman. Każda z fotografii stanowi osobne dzieło sztuki, zdradzające talent, kreatywność i nieograniczoną wyobraźnię jego autorów i autorek. Dzięki nim bohaterowie zdjęć nabierają jeszcze większej wyrazistości, niekiedy zaskakującej. Wśród tego utalentowanego grona twórców znajdziemy m.in. Pannę Lu (Karolina Bąk), Agnieszkę Ogrodniczak, Adama Fedorowicza, Martę Literską, Tatianę Malinnikową, Olę Medvey-Gruszkę, Maję Holcman, Alicję Uszyńską, Bogusza Kluza, Karolinę Tarnawską, Agnieszkę Noskę. To oni ubarwiają strony Prestiżu od lat, wnosząc emocje, wolność i sztukę. Kuratorkami wystawy „Kadry Prestiżu: Kultura w rytmie miasta” są Izabela Marecka, Karolina Kordys i Aneta Dolega. Mecenasami – Marina Developer oraz Sanprobi. Wystawa dla zwiedzających powróci już 8 sierpnia.

ad/foto Maciej Sordyl - The Bunch

GDY MECHANIK

SAMOCHODOWY PISZE

kryminał

Napisanie własnej książki to proces trudny i wymagający niesamowitej determinacji. Można, oczywiście, odkładać pisanie na później, kiedyś z pewnością nadejdzie lepszy moment. Ale czasami przychodzi on niespodziewanie. Zbigniew Jarzembek, który na co dzień prowadzi warsztat samochodowy, doskonale o tym wie. Pomysł na jego debiutancką powieść „Dwie Czwórki” powstał w trakcie pandemii.

– Moja mama często wspominała mojego dziadka, mówiła: szkoda, że nie udało się dowiedzieć, jaką tajemnicę skrywał. Wszyscy coś podejrzewali, ale nikt nic nie wiedział. Ta historia wracała przy każdej rodzinnej rozmowie. Aż w końcu, po śmierci mojego ojca, poczułem, że nie mogę dłużej czekać. To było takie noworoczne postanowienie: napiszę książkę –mówi Zbigniew Jarzembek.

Powieść z gatunku przygodowego kryminału rozmieszczona jest na trzech osiach czasu: wokół II wojny światowej, w połowie lat 60. oraz w roku 2000. W samym środku tej wielowątkowej historii osadzona jest tajemnica z przeszłości, którą dziadek przekazuje wnukowi. Przeszłość zaczyna żyć własnym życiem.

– Z pozoru wszystko rozpoczyna się od rodzinnej historii, ale z czasem pojawia się zagadka: zaginiony członek rodziny, przesłanki o zesłaniu do obozu zagłady albo ucieczka do nowo powstałego Izraela. Równolegle wchodzimy w lata

60. i kolejnej nitki opowieści, w której pojawiają się nawet niemieckie służby Stasi czy Mosad oraz… tajemnicza kobieta. I wreszcie czasy współczesne i grupa młodych ludzi, która próbuje odkryć prawdę – opowiada autor.

„Dwie Czwórki” to książka, w której fikcja przeplata się z historycznymi faktami. To też opowieść o tym, co zostaje niewypowiedziane. I co dzieje się, gdy ktoś postanowi w końcu odkopać prawdę, nie zdając sobie sprawy z ceny, jaką poniesie.

– Można powiedzieć, że do napisania tej powieści zainspirowała mnie nasza własna rodzinna tajemnica – dodaje Jarzembek.

24 lipca w szczecińskiej kawiarni Między Wierszami odbędzie się pierwsze spotkanie z autorem. Warto zarezerwować sobie ten wieczór.

aw / foto: materiały bohatera

NOWA ENERGIA. NOWE MOŻLIWOŚCI.

INVEST IN SZCZECIN OPEN 2025 NABIERA ROZPĘDU

Już po raz 32. Szczecin zamieni się na tydzień we wrześniu w prawdziwą stolicę światowego tenisa.

Ale tegoroczna edycja Invest in Szczecin Open będzie wyjątkowa pod wieloma względami. Turniej nie tylko zyskał nowych partnerów i świeżą energię organizacyjną, ale przede wszystkim otwiera się na kibiców jeszcze szerzej niż dotąd – z nowymi pomysłami, nowoczesnymi rozwiązaniami i atrakcjami, które wyznaczają nowe horyzonty dla tej imprezy.

– ATP od pewnego czasu podnosi poprzeczkę organizatorom największych challengerów, oczekując wyższych nagród, lepszych warunków dla zawodników i wyższej rangi sportowej. To nie jest łatwe zadanie, ale udało się. Dlatego z dumą mogę powiedzieć, że w tym roku pula nagród wzrosła do 200 tysięcy dolarów. To nasz kolejny krok ku przyszłości – mówi Krzysztof Bobala, dyrektor turnieju. Więcej pieniędzy oznacza większe zainteresowanie ze strony graczy z wyższych miejsc w rankingu ATP, a co za tym idzie jeszcze wyższy poziom sportowy na kortach. Ale to nie koniec nowości.

Nowi partnerzy turnieju

Z początkiem kwietnia Invest in Szczecin Open zyskał nową energię – dosłownie i w przenośni – dzięki dołączeniu do grona sponsorów firmy ENEA S.A., jednego z największych koncernów energetycznych w Polsce. To ważny krok w rozwoju wydarzenia, które nieustannie podnosi swoją jakość organizacyjną i sportową. Teraz, z kolejnym mocnym sponsorem – Kia Polmotor – turniej wzmacnia się także w obszarze mobilności. Nowy partner motoryzacyjny zapewni zawodnikom, gościom honorowym i organizatorom flotę nowoczesnych, elektrycznych samochodów marki KIA. Ale obecność tej marki będzie widoczna znacznie szerzej – w planach jest dedykowana strefa KIA z muzyką na żywo i aktywnościami promującymi elektromobilność. Kibice będą mogli m.in. wziąć udział w konkursach, skorzystać z fotobudki oraz przetestować wybrane modele aut.

– To dla nas nie tylko kwestia wsparcia transportowego, ale aktywnego zaangażowania w turniej. Chcemy, by nasza obecność była wyraźna, przyjazna i pełna dobrej energii – mówi Konrad Kijak, dyrektor salonu Kia Polmotor.

Nowa widownia, nowe formaty

W tym roku Invest in Szczecin Open otwiera się mocniej na młodszych kibiców – zarówno tych najmłodszych, jak i tych nieco starszych. Po raz pierwszy w historii turnieju zostanie zorganizowana specjalna akcja „Korty z klasą” skierowana do uczniów szczecińskich szkół podstawowych. Od poniedziałku do środy dzieci i młodzież będą uczestniczyć w porannych sesjach meczowych, a oprócz samych spotkań tenisowych czekać będą na nich wyjątkowe atrakcje

– wirtualny spacer po turnieju z wykorzystaniem technologii VR, wycieczki za kulisy (do szatni, strefy fizjo czy siłowni dla zawodników), a także specjalne vademecum młodego kibica.

Wielu emocji dostarczy również tegoroczna edycja SEC Open Tenisowego Turnieju Artystów, który tradycyjnie rozgrywany jest w finałowy weekend. W tym roku potwierdzono już udział takich nazwisk jak: Maciej Dowbor, Joanna Koroniewska, Mariusz Kałamaga, Piotr Gąsowski, Paweł Deląg, a to dopiero początek! Pełna lista liczyć będzie blisko 40 artystów i osobowości medialnych.

W stronę ATP 250, ale z głową

Nie brakuje głosów (także ze strony środowisk tenisowych), że Szczecin jest już gotowy na kolejny krok, czyli uzyskanie rangi ATP 250. Sam turniej ma ku temu wiele atutów –ogromne doświadczenie, zaplecze organizacyjne, sponsorów, zaplecze medialne i lojalną publiczność. Największym wyzwaniem pozostaje jednak budżet i infrastruktura.

Na szczęście pierwszy etap jej modernizacji już się rozpoczął. W tym roku miasto Szczecin realizuje inwestycję wartą blisko milion złotych, która obejmie ogrodzenie kortu centralnego, nowe piłkochwyty oraz instalację oświetlenia LED na dwóch kortach. Wszystkie prace zakończą się jeszcze przed wrześniowym turniejem.

– Mamy świadomość, że kolejny krok to ATP 250, ale nie chcemy podejmować go pochopnie. Zmiany obiektu są konieczne, podobnie jak większy budżet operacyjny. Myślimy strategicznie, jesteśmy w dialogu z miastem i partnerami, ale nie zapominamy, że każde działanie musi być dobrze przemyślane – komentuje Krzysztof Bobala.

Reni Jusis na otwarcie muzycznych zmian

Nowe akcenty pojawią się również w ramach PGU Tennis Music Festival. Organizatorzy zapowiadają świeże podejście do repertuaru i gości muzycznych, otwierając scenę także na młodsze pokolenie słuchaczy. Jedną z potwierdzonych artystek jest Reni Jusis – ikona polskiej muzyki elektronicznej, której przeboje takie jak „Zakręcona”, „Kiedyś Cię znajdę” czy „Kilka prostych prawd” od lat królują w radio i klubach. Jej występ na szczecińskich kortach ma być zwiastunem nowego otwarcia muzycznego festiwalu, a kolejne nazwiska poznamy już wkrótce.

Invest in Szczecin Open 2025 to nowy rozdział, który właśnie się pisze. Turniej rośnie, dojrzewa, ale też (co najważniejsze) nie zapomina o swojej tożsamości i o ludziach, którzy przez lata budowali jego prestiż.

dk / foto: materiały Invest in Szczecin Open

CZERWONY KAPTUREK I PRAWA CZŁOWIEKA

We Law Art to festiwal sztuki, która koresponduje z tematami prawniczymi i jest zaangażowany społecznie. Wydarzenie to łączy obie sfery udowadniając, że sztukę z prawem łączy o wiele więcej niż… prawa autorskie.

Ideą festiwalu jest przedstawienie przenikających się środowisk. To tu swoje pasje prezentują przedstawiciele zawodów prawniczych jak również artyści, których działalność związana jest z tematyką prawniczą. Podczas poprzednich edycji na festiwalu gościli m.in. Zygmunt Miłoszewski, Adam Łona Zieliński, Karolina Bartoś i Martyna Kawiak. We Law Art jest zatem szansą wymiany myśli i wzajemnych inspiracji z prawnikami zajmującymi się literaturą, rzeźbą, fotografią, malarstwem i muzyką oraz innymi dziedzinami sztuki.

Pomysłodawcą festiwalu jest szczeciński adwokat Bartłomiej Mużyło. – To będzie już trzecia edycja festiwalu. Wracamy z nim w dniach 6-7 września, do zaprzyjaźnionych z nami Ogrodów Śródmieście – mówi. – W tym roku pierwsza część imprezy została zaplanowana dla dorosłych, natomiast druga z myślą o najmłodszych. Program, nie ukrywam, cały czas się tworzy.

W tym roku na głównej scenie odbędzie się wydarzenie dla dzieci. Zaplanowana została symulacja rozprawy dla dzieciaków, organizowana przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia Oddział Zachodniopomorski. – Rozprawa prawdopodobnie dotyczyć będzie Czerwonego Kapturka a sądzić będziemy Wilka za usiłowanie pożarcia Babci oraz Kapturka – mówi mecenas Mużyło. – Najmłodsi będą mogli wziąć udział w rozprawie jako publiczność, ale również będą mogli się wcielić, w asyście, w rolę prokuratora, sędziego i adwokata.

Oprócz tego dla dzieci odbędą się warsztaty. Swoje stoiska zapowiedziały Iustitia oraz Okręgowa Rada Adwokacka w Szczecinie, udział w imprezie rozważają jeszcze radcy prawni. – Na pewno nie zabraknie warsztatów organizowa-

nych przez Annę Maciąg z Agencji Autorskiej „Opowieści”, które zapewne będą tworzeniem czegoś z wykorzystaniem tematyki prawniczej. W tamtym roku były to torby i pieczątki prawnicze z elementami paragrafu, żabotu czy młotka.

Nie zabraknie także atrakcji dla dorosłych. – W tym roku pojawi się aspekt muzyczny. Namawiamy Adama Zielińskiego, czyli Łonę na koncert. Myślimy także o Teatrze Improwizacji Klancyk – wymienia Bartłomiej Mużyło. – Na pewno zagra jeden z lokalnych zespołów prawniczo-muzycznych.

Festiwal w tym roku pragnie położyć szczególny nacisk na prawa człowieka w sztuce. Stąd też obecność dziennikarzy zajmujących się tą tematyką oraz artystów, którzy w swojej twórczości poruszają ten problem. Być może na We Law Art pojawi się Rzecznika Praw Dziecka. – Misją adwokatury jest także edukowanie społeczeństwa w tematyce prawniczej. To nie tylko walka o prawa i wolność obywatelską, ale właśnie edukacja – podkreśla organizator. – To misja również całego wymiaru sprawiedliwości. Zależy nam na tym by społeczeństwo od najmłodszych lat poszerzało wiedzę w tym temacie, gdyż ta wciąż jest niska a niewątpliwie znajomość prawa czy nawet tego jak właściwie zachować się w sądzie – należą do przydatnych umiejętności ułatwiających życie. Pamiętam jak w maju w Szczecinie odbyła się Noc Otwartych Sądów. Ku mojemu zdziwieniu przyszły tłumy, aż od samego patrzenia na tych ludzi serce rosło. To pokazuje, że ten rodzaj potrzeby drzemie w społeczeństwie. My poprzez sztukę pragniemy tę potrzebę rozbudzić. ad/ fot. Alicja Uszyńska

SALONY

OŚWIETLENIA I MEBLI

Szczecin: ul. Jagiellońska 5, ul. Jagiellońska 8 godziny otwarcia: pon-pt: 9:00 - 17:00, sb: 10:00 – 14:00 +48 516 133 009 , +48 513 103 062, info@5plus.com.pl

5 Plus to autoryzowany przedstawiciel światowych marek

Hotel

& Restauracja Jachtowa – Twoje miejsce nad Odrą

W sercu Szczecina, tuż nad Odrą, czeka przestrzeń idealna na ważne chwile. Organizujemy urodziny, rocznice, spotkania rodzinne i biznesowe, ceremonie zaślubin, wesela, chrzciny oraz integracje czy bale firmowe. Każde wydarzenie zyskuje tu wyjątkową oprawę – z pięknym widokiem, pyszną kuchnią i pełnym wsparciem organizacyjnym

Do dyspozycji gości oferujemy również komfortowe pokoje hotelowe w otoczeniu natury, zaledwie kilka minut od centrum miasta.

Zorganizujemy to, co masz w głowie z pomysłem, smakiem i spokojem. Ty świętujesz – my zajmujemy się resztą.

NAGRODY ARTYSTYCZNE PRZYZNANE

W Teatrze Lalek „Pleciuga” odbyła się uroczystość wręczenia Nagrody Artystycznej Miasta Szczecin – prestiżowego wyróżnienia, które od 1991 roku trafia w ręce artystów, animatorów i mecenasów kultury aktywnie działających i kształtujących ten rodzaj działalności miasta.

Nagroda za Osiągnięcie Artystyczne 2024 trafiła do Baltic Neopolis Orchestra – za intensywny sezon koncertowy, którego ukoronowaniem była historyczna trasa koncertowa w Azji. Orkiestra została również doceniona za innowacyjne projekty łączące muzykę z edukacją i ekologią, w tym za program stażowy dla młodych artystów – Akademia BNO i Szczecin Classic Festival.

W kategorii Upowszechnianie Kultury wyróżniona została Galeria "Tworzę się" / Fundacja Las Sztuki, powołana do życia i prowadzona przez Paulinę Ratajczak, która od 10 lat z powodzeniem angażuje najmłodszych mieszkańców miasta w kreatywny świat sztuki i twórczej ekspresji. Ponadto Las Sztuki jest głównym producentem filmów animowanych, które zdobywają najważniejsze laury filmowe niemal na całym świecie.

Nagrodę za Całokształt Działalności odebrała Anna Paszkiewicz-Sawicka – wybitna rzeźbiarka i edukatorka, autorka wielu charakterystycznych pomników i instalacji, znajdujących się w przestrzeni miejskiej Szczecina. Natomiast Mecenasem Kultury 2025 ogłoszono Sanprobi – znana w całej

Polsce szczecińska firma zajmująca się badaniami mikrobioty jelitowej i produkcją probiotyków, przedsiębiorstwo wspierające inicjatywy z zakresu kultury, sportu oraz promujące zdrowy styl życia. Wspiera ona m.in. działalność Baltic Neopolis Orchestra. Beata Dąbrowska, dyrektor ds. sprzedaży w Sanprobi w rozmowie z Prestiżem powiedziała: – W wielu aspektach można udowodnić, że kultura z biznesem idą za rękę. Naprawdę nieliczni artyści zarabiają tyle, że mogą spokojnie za to żyć. Ja też mam specyficzną branżę. Robię produkty dla ludzi, więc moim celem jest również edukacja. I ta edukacja może również odbywać się przez kulturę. Nasze działania są etyczne, odpowiedzialne społecznie. Zależy nam na tym, żeby ludzie, którzy korzystają z naszych produktów, korzystali również z rzeczy, które my wspieramy. Kultura też jest lekiem. Mental, fizys, dusza – to wszystko musi być ze sobą powiązane, bo wtedy jesteśmy komplementarnie zabezpieczeni. Muzyka jest suplementem diety. ad

Na zdjęciu: BNO i Sanprobi / fot. Karolina Tarnawska

5. MARKOWY FESTIWAL – ŚWINOUJŚCIE

Na świecie jest między 350 000 a 900 000 wysp*. Najwięcej posiada Norwegia – aż 240 000 wysp, w Polsce jest ich niespełna 200. Co ciekawe tylko 16 000 wysp, a więc tylko około 4% jest zamieszkałych. W światowym archipelagu są także absolutnie wyjątkowe wyspy. Jest ich dokładnie 44. To wyspy Markowe, czyli te, na których leży Świnoujście, a w którym odbywa się… Markowy Festiwal.

Markowy Festiwal to jedno z najciekawszych wydarzeń artystycznych letniego sezonu na polskim wybrzeżu Bałtyku. Festiwal ma charakter interdyscyplinarny – dominuje muzyka, ale w bogatym programie jest miejsce na spektakle teatralne, plenerowe widowiska, wystawy oraz spotkania z osobowościami polskiej kultury.

Festiwal otworzy koncert „Złote nuty polskiej piosenki” w wykonaniu młodych zdolnych mieszkańców archipelagu 44 wysp, podopiecznych pedagożki Mariny Nikoriuk-Jachimowicz z Pracowni Wokalno-Artystycznej MDK Świnoujście.

Dzień później popłyną stąd melodie znane z wielkich musicali, m.in. „Upiora w Operze”, „Kabaretu”, „Grease”, „Kotów” czy „West Side Story”. W koncercie „Musicale świata” wystą-

pią tuzy polskich scen muzycznych – Anita Steciuk, Marta Wiejak, Anna Federowicz, Wojciech Kurcjusz oraz Tomasz Steciuk. – rodowity świnoujścianin.

Kolejną osobowością Markowego Festiwalu będzie Wojtek Cugowski, ceniony w branży muzycznej i uwielbiany przez publiczność gitarzysta, multiinstrumentalista, kompozytor, autor tekstów, aranżer, a przede wszystkim zjawiskowy wokalista obdarzony niezwykle melodyjnym głosem. Koncert Cugowskiego odbędzie się w Muszli Koncertowej przy Promenadzie.

Święto Kobiet w sierpniu? Dlaczego nie? Zresztą niech trwa cały rok! Podczas Markowego Festiwalu w Amfiteatrze im. Marka Grechuty będzie można usłyszeć najpiękniejsze piosenki o kobietach i dla kobiet. To wielkie światowe przeboje,

MUSICAL METRO, FOT. ANNA GARDZIŃSKA

opowiadające nie tylko o miłości, które każdy z pewnością zna. Skoro święto kobiet, to zaśpiewają wyłącznie mężczyźni, a wśród nich: Andrzej Piaseczny, Piotr Cugowski, Janusz Radek, Maciej Balcar, Mateusz Ziółko, Kuba Badach, Sławek Uniatowski, Mietek Szcześniak. Towarzyszyć im będzie orkiestra Kukla Band pod batutą Zbigniewa Kukli, a całość słowem okrasi Marek Sierocki. Artur Żmijewski, znany aktor i reżyser, tym razem jako… wokalista. Jego „Cohen – Po miłości kres” to nie tylko hołd dla twórczości Leonarda Cohena, ale przede wszystkim artystyczne wyzwanie i nowa, pełna emocji, interpretacja utworów jednego z najwybitniejszych współczesnych bardów.

Teatr HoM pokaże plenerowe widowisko „Golem Godula”, powstałe na podstawie śląskiej legendy o alchemiku Karolu Goduli – chłopaku z biednej rodziny, który został przygarnięty przez hrabiego Ballestrema. Dzięki swojemu wizjonerskiemu geniuszowi zbudował sieć nowoczesnych hut i kopalń. Został zapamiętany jako król cynku, diabeł z Rudy i śląski Faust. Autorem scenariusz oraz reżyserem widowiska jest twórca Tearu HoM Jakub Kabus.

Kolejna teatralna propozycja Markowego Festiwalu to przezabawna farsa „Jutro będzie futro” według tekstu mistrza gatunku Ray'a Cooney'a. Na scenie Amfiteatru im. Marka Grechuty prawdziwa plejada gwiazd – Agnieszka Kaczorowska, Anna Gzyra, Magdalena Turczeniewicz, Beata Olga Kowalska, Tomasz Oświęcimski, Wojciech Błach, Marek Wło-

darczyk oraz Rafał Kwietniewski. A w scenariuszu komedii kwartet skąpo ubranych pań, bielizna gęsto wypadająca przez okno, sterty pieniędzy i kochanki schowane w szafie… Piątą edycję Markowego Festiwalu zwieńczy kultowy musical stołecznego Studio Buffo „Metro”! To opowieść o marzeniach i rozczarowaniach, o pasji i zdradzie, o młodzieńczych ideałach i władzy pieniądza, a przede wszystkim… historia romantycznej miłości. „Metro” to eksplozja pasji i entuzjazmu. Miłość, szaleństwo i młodość. To wreszcie feeria tańca i śpiewu, jakiego polski teatr nie znał. Scenariusz, choreografia i reżyseria – Janusz Józefowicz, libretto i teksty piosenek – Agata I Maryna Miklaszewskie, muzyka – Janusz Stokłosa.

W cieszącym się dużą popularnością cyklu Rozmów Festiwalowych w tym roku wezmą udział Dorota Pomykała, Dorota Segda, Andrzej Grabowski oraz Artur Żmijewski. Spotkania w Sali konferencyjnej Radisson Blu Resort Świnoujście prowadzi Łukasz Maciejewski.

Sztuki wizualne reprezentować będzie Małgorzata Wielek. W Miejskiej Galerii Sztuki Współczesnej ms44 zobaczymy wystawę "Wake up lazy bones"/"Obudźcie się leniwe kości" prezentującą jej malarstwo oraz video-art.

Na wydarzenia w Muszli Koncertowej, galerii ms44 oraz na Rozmowy festiwalowe – wstęp wolny. Wydarzenia w Sali teatralnej MDK Świnoujście oraz w Amfiteatrze będą biletowane – 70 zł, (z Kartą Wyspiarz lub Wyspiarza Seniora: 56 zł)

NADMORSKA ALEJA GWIAZD

Tradycyjnie, z początkiem lipca, Międzyzdroje stały się stolicą kultury i sztuki za sprawą 28. Festiwalu Gwiazd. W programie tego legendarnego wydarzenia znalazły się spektakle teatralne, koncerty znanych artystów, spotkania literackie oraz czytanie bajek dla najmłodszych.

Na scenie pojawili się m.in. Dawid Kwiatkowski, zespół Kombii, Katarzyna Grochola oraz plejada popularnych aktorów, którzy nie tylko występowali, ale także chętnie spotykali się z publicznością. Wśród nich można było wypatrzeć m.in. Andrzeja Zielińskiego, Henryka Talara czy Antoniego Pawlickiego.

W ramach Festiwalu w Hotelu Vienna House by Wyndham Amber Baltic odbyła się kolejna edycja wydarzenia towarzyszącego „Gwiazdy Bestsellerów”, którego organizatorem jest sam hotel. Gośćmi spotkań byli m.in. Katarzyna Grochola, która odwiedza festiwal już od 9 lat (!) oraz Jarosław Skoczeń, który zawitał do Międzyzdrojów z żoną Martą i książką „(Nie)pożądane”. Bohaterowie literackich spotkań dzielili się swoimi literackimi historiami, pełnymi emocji i humoru. Katarzyna Grochola mówiła, m.in. o miłości, samotności, i sile kobiet a Jarosław Skoczeń – opowiadał o tym, jak sceniczne doświadczenia przenikają do literatury i jak opowieść potrafi być... teatralnym monologiem duszy. Ze swoją wystawą pn. „Has na nowo” w Międzyzdrojach po-

jawił się wybitny plakacista Andrzej Pągowski. Artysta zaprezentował serię prac poświęconą reżyserowi Wojciechowi Jerzemu Hasowi. Szczególnym momentem festiwalu było uroczyste pożegnanie profesora Adama Myjaka, wybitnego rzeźbiarza, wieloletniego rektora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, twórcy monumentalnych form rzeźbiarskich, ale przede wszystkim – człowieka, bez którego nie byłoby Alei Gwiazd w Międzyzdrojach. To właśnie profesor Myjak był autorem idei i odcisków dłoni, które od niemal trzech dekad upamiętniają wybitnych polskich artystów. Odsłonięcie odcisku jego dłoni stało się symbolicznym hołdem dla artysty, który przez lata współtworzył wyjątkowy charakter tego miejsca.

Tegoroczny Festiwal Gwiazd po raz kolejny udowodnił, że Międzyzdroje to nie tylko piękne nadmorskie krajobrazy, popularny wśród turystów kurort, ale także przestrzeń spotkań ludzi sztuki i pasjonatów kultury.

ad/ fot. materiały prasowe

CHWAŁA SATURATOROM!

Takie upały jak dziś przed laty w Polsce i Szczecinie nie były zjawiskiem powszednim. Średnia temperatura latem (czerwiec – sierpień) średnio sięgała 20 stopni Celsjusza. Ale jak już zdarzyło się przygrzać, to porządnie. Tak było m.in. latem 1971 roku. W lipcu i sierpniu tego roku temperatury w wielu regionach Polski przekraczały 30 stopni. W Szczecinie 12 lipca 1971 roku odnotowano 34 stopnie Celsjusza. Jak się wtedy ratowano przed upałami ? Kto mógł ruszał nad morze, jeziora i rzeki. W Grodzie Gryfa tłumy opanowywały miejskie kąpieliska – Gontynkę (dziś teren Fabryki Wody), przy stadionie Pogoni (nieistniejące), Jezioro Głębokie, Arkonkę, Dziewoklicz. Inni ratowali się przed słońcem odpoczywając w cieniu drzew miejskich parków, fontann i basenów.

Ale były też urządzenia, które w latach PRL-u niejednemu uratowały życie w gorące dni. Wtedy powszechne, dziś kultowe – saturatory. Niezastąpione elementy ówczesnego miejskiego pejzażu. W czasie upałów oferowały wodę sodową – czystą lub z sokiem. Ich nazwa pochodzi z języka łacińskiego – „saturo” oznaczającego „nasycam”, bo urządzenia te nasycały wodę dwutlenkiem węgla pod ciśnieniem. Cóż to było za dziwo ? Wielbiciele serialu „Świat według Kiepskich” znają go doskonale. Bo było to podstawowe narzędzie pracy głównego bohatera, czyli Ferdka Kiepskiego. Według internetowej definicji saturator składał się: z wózka na dwóch kołach motorowerowych (bardzo często od popularnego motoroweru marki „Komar”), z aparatem do saturacji, butli ze sprężonym gazem, słojów z dozownikiem na syrop (zazwyczaj były dwa rodzaje – malinowy i cytrynowy), kilku szklanek wielokrotnego użytku (płukanych szybko i pobieżnie na

miejscu – stąd też oferowany napój często nazywano „gruźliczanką”) oraz parasola (markizy) chroniącego sprzedawcę od słońca. Wodę do produkcji „sodówki” czerpano z miejskiej sieci wodociągowej korzystając z ulicznych hydrantów. Saturator uznawany był za tzw. „punkt sprzedaży detalicznej”. Obsługiwał go pracownik przedsiębiorstwa do którego urządzenie należało lub dzierżawca pracujący na własny rachunek.

W Szczecinie swoje stałe „miejscówki” saturatory miały szczególnie w centrum miasta m.in. przy Bramie Portowej, barze Extra, ulicy Jagiellońskiej, alei Wojska Polskiego pod popularnym sklepem – kawiarnią i cukiernią „Lucynka i Paulinka", przy ryneczku na ulicy Kilińskiego, na ulicy Wyszyńskiego, czy na „pętli” na Głębokim. Sezon na uliczną „gruźliczankę” zaczynał się praktycznie od pierwszych upalnych dni, bywało, że już nawet w maju. Trwał dopóki byli chętni na wodę ga-

zowaną, czasami nawet do początków września. W latach 80. ubiegłego wieku obowiązywał taki cennik: za wodę mineralną czystą – 50 groszy, za wodę z sokiem – złotówka a za szklankę wody z sokiem mieszanym – 1,5 złotego. Saturatory w Polsce były tak popularne, że nawet bardzo znany wtedy zespół i kabaret Wały Jagiellońskie poświęcił mu piosenkę pt. „Złote żniwa”: „Tato kupmy sobie saturator/Co ty na to?/Skwarne lato nadchodzi/Sodowa skutecznie chłodzi/A jeśliby soku ciut dodać/To mówię ci, tato — pójdzie ta woda jak woda”.

Z ulic Szczecina i innych polskich miast saturatory zniknęły tuż po przełomie gospodarczym na początku lat 90. ubiegłego wieku. Wyparła je stale rosnąca oferta rodzimych i zagranicznych napojów chłodzących.

Autor: ds./foto. Paweł Nowak

Na zdj. po prawej lata 80 – saturator przy zbiegu ulic Krzywoustego i ks. Bogusława

Pracowanie zawsze otwarte

Czy lato sprzyja tworzeniu i artystycznej ekspresji czy jest to moment odpoczynku, złapania oddechu również dla artystów? Co się dzieje w tym czasie w pracowniach i czy każdy najzwyklejszy śmiertelnik ma do nich dostęp? Bohaterowie kolejnego odcinka naszego cyklu wyjaśniają.

AGATA KUZKO

W 2024 obroniła dyplom licencjacki z wyróżnieniem na Wydziale Malarstwa AS w Szczecinie i kontynuuje studia II stopnia na w/w wydziale. W swoich pracach analizuje procesy dotyczące podwójnej tożsamości oraz doświadczeń związanych z macierzyństwem i byciem malarką jednocześnie. Działa intuicyjnie, wykorzystując przy tym media, takie jak malarstwo, wideo oraz obiekt. Wybrane wystawy: 13. Triennale Małych Form Malarskich, Galeria Sztuki Wozownia, Toruń, 2025, Matka ośmiornica, Otwarte Pracownie, Selsin, Szczecin, 2024, 100th anniversary of the death of M. Bohl, Galeria Neuköllner Salon, Berlin, Tu Centrum Szczecin, Ergonomia zagłady, Trafo Trafostacja Sztuki, Szczecin, 2022 IG: @zuko_ataga

Tworzę… obrazy intuicyjne, zapraszając do własnego świata transformacji: córki w matkę, kobiety w malarkę, niepewność w świadome istnienie.

Mój pierwszy rysunek przedstawiał... dom rodzinny. To był początek podstawówki. Wtedy bardzo dużo ryso-

wałam kredkami ołówkowymi. Od liceum aż do momentu macierzyństwa miałam totalną przerwę. Wraz z dziećmi narodziła się sztuka i malarstwo oraz moja czułość do farb olejnych.

Inspirują mnie… bliskie mi osoby, własne doświadczenia i emocje, a także relacje międzyludzkie.

Największe wyzwanie dla artysty to… Dla mnie wyzwania są motywacją do dalszego działania i rozwoju, tworzą nową perspektywę. Traktuje je jako część mojego procesu twórczego.

Lato sprzyja tworzeniu czy rozleniwia?

Lato to czas poświęcony rodzinie i regeneracji. Wtedy mogę uzupełnić zasoby twórcze, z których później czerpię przez resztę roku.

Idealna pora dnia na malowanie?

Wtedy, kiedy nikogo nie ma w pobliżu.

Pracownia to teren zamknięty (prywatny) czy otwarty, dla innych?

I taki, i taki! Zależy od różnych czynników. Lubię, kiedy zachowana jest równowaga.

KACPER ZIELIŃSKI

Rocznik 1988, magister sztuki, absolwent Akademii Sztuki w Szczecinie. Tworzy i mieszka w Szczecinie.

Zajmuje się głównie malarstwem oraz fotografią. W jego pracach można doszukać się głównie inspiracji naturą/ pejzażem, ukazanym w nieoczywisty i często abstrakcyjny sposób. Postromantyczny klimat, świadomie przełamuje popkulturą, filmem czy też obecną sytuacją społeczną na świecie, tworząc obraz niepewny i pełen interpretacji.

IG: @gasspart

Tworzę… to co mnie interesuje w danym momencie.

Zazwyczaj jest to wypadkowa wydarzeń z mojego życia, ale również sytuacji dookoła mnie w szerszym kontekście. Wtedy zaczyna się proces przenoszenia emocji na płótno.

Mój pierwszy rysunek przedstawiał… z tego co pamiętam przedstawiał abstrakcyjne motywy rysowane kredką lub pisakiem po ścianie w mieszkaniu, w którym się wychowywałem.

Największe wyzwanie dla artysty… to w pełni akceptować swoje działania będąc konsekwentnym i nie dając się poddać w chwilach zwątpienia.

Lato sprzyja tworzeniu czy rozleniwia?

Czy lato sprzyja twórczości czy rozleniwia to zależy od konkretnego twórcy. Jedni pisarze lubią pisać zimą, a inni latem w gorących Włoszech. Podobnie jest z malarzami. Ja wykorzystuję czas wiosny i lata na ekspozycje prac, które powstawały w większości w miesiącach jesienno-zimowych, nie tak przyjaznych i dla artysty jak i odbiorcy... Latem tęsknimy za zimą, a zimą za latem.

Idealna pora dnia na malowanie?

Idealna pora malowania dla mnie to noc. Spokój i cisza. Nie potrzebuję światła dziennego, projekt jest już w głowie lub szkicowniku od dawna.

Pracownia to teren zamknięty (prywatny) czy otwarty, dla innych?

Pracownia to bardzo intymna sprawa. Ja tworzę tę przestrzeń w wielu miejscach. Nie posiadając pracowni na stałe korzystam z uprzejmości znajomych, przyjaciół lub instytucji. Pracownia to miejsce spotkań, rozmów i wymiany spostrzeżeń niekoniecznie tylko na sprawy artystyczne. Dla mnie pracownie zawsze otwarte!

ZACHODNIOPOMORSKIE TRADYCJE KULINARNE

REGION PIWEM LANY

Mieszkańcy Pomorza Zachodniego znają piwo już od X-XI wieku. Był to drugi, po wodzie, najpopularniejszy napój na tych terenach. A ze względu na często spore zanieczyszczenia H2O piwo było od niej dużo zdrowsze. Wyglądało inaczej niż dziś, różniło się smakiem i miało bardzo niski poziom alkoholu. Ale było ważnym składnikiem codziennego życia mieszkańców regionu. Z jego powodu doszło m.in. do słynnego buntu szczecinian a kołobrzeżan obroniło przed najazdem wroga.

O popularności piwa wśród ludności tubylczej Pomorza Zachodniego tak pisał Herbord – autor jednego z żywotów św. Ottona z Bambergu: „…wina nie mają ani go szukają, gdyż zapobiegliwie przyrządzone miodne napoje i piwo przewyższają wina falernijskie”. Dodawał także, że często do złocistego trunku dodawano miód. Ciekawostką jest, że początko-

wo warzeniem piwa zajmowały się tylko kobiety, które przygotowywały codzienne posiłki. Chmielowy napój z czasem staje się coraz popularniejszy w Szczecinie i regionie a piwowarstwo było jedną z głównych gałęzi lokalnej gospodarki. Najstarsza wzmianka o karczmie z browarem na Pomorzu Zachodnim pochodzi z 1272 roku.

Piwo w Szczecinie

W 1556 roku działało w Szczecinie 122 browarników. A miasto liczyło wtedy ok. 12,5 tysiąca mieszkańców. Sytuacja lokalnych producentów piwa, na ich niekorzyść, zmieniła się w XVII w. W lipcu 1616 roku doszło do największego w historii miasta buntu, który wybuchł z powodu… piwa. Nie chodziło o efekty zbyt dużego spożycia

złocistego trunku, choć mógł on mieć wpływ na żarliwą reakcję mieszkańców Szczecina na wieść o podwyżkach cen piwa. W mieście doszło do tzw. tumultu piwnego – wybuchły zamieszki. Ludzie uzbrojeni w bosaki, piki, topory, kamienie ruszyli na ratusz, w którym znajdowało się kilku urzędników. Podczas prób negocjacji z tłumem jeden z nich zginął a jego ciało wyrzucono przez okno. Bunt stłumiono a jego najbardziej aktywnych uczestników trzymano w lochach i sądzono jeszcze w 1617 roku. Ale z biegiem lat znaczenie ekonomiczne miasta zaczęło spadać. Przyczyniła się do tego także m.in. wojna trzydziestoletnia. Rozwój przemysłowych browarów nastąpił w Szczecinie dopiero w XIX w. Wtedy powstało kilkadziesiąt takich obiektów, wśród których królowały trzy największe – Bohrisch (dzisiejszy Bosman), Bergschloss (dziś w jego miejscu istnieje osiedle) i Elysium (na terenie dzisiejszego targowiska Manhattan). Oprócz tego funkcjonowały dziesiątki mniejszych zakładów produkujących piwo m.in. na północy Szczecina – Grabowie, Drzetowie, Żelechowej. Najprężniej jednak rozwijał się Bohrisch Brauerei. Pojawił się na rynku w 1848 r., przy Pomerensdorferstrasse 16obecnie ul. Chmielewskiego i prężnie działał aż do stycznia 1945 roku. Dziś adres zakładu noszącego teraz nazwę Bosman Browar Szczecin zna każdy miłośnik szczecińskiego piwa. Jednak nie tylko ta firma produkuje złocisty napój w stolicy Pomorza Zachodniego. Bardzo popularne są piwa kraftowe oraz wyroby mniejszych browarów, które są często połączone z restauracjami. Takich obiektów jest już kilka w mieście.

Piwo w regionie

Historia piwa w Kołobrzegu sięga XIII wieku. To wyrabiane z ciemnego słodu nazywane „Black”, uznawane było wraz piwem strzałowskim, szczecińskim i pasewalskim za najlepsze na Pomorzu Zachodnim. Przeszło ono nawet historii, gdy 21 grudnia 1462 roku wódz pomorski Dionizy von der Osten ze swoimi wojskami chciał zdobyć miasto. Najskuteczniejszą bronią okazało się kołobrzeskie rozgrzane piwo, którym kobiety oblewały oblegających z murów obronnych. W 1613 roku w Kołobrzegu działało 179 browarów. Ale w 1723 roku było ich już tylko 81. Piwo zaczęła wypierać wódka. Piwowarstwo kołobrzeskie odrodziło się dopiero w XIX wieku. Historia piwa w Połczynie–Zdroju jest nieco krótsza. Browar w tym mieście został założony w 1825 roku. Ale działał tak sprawnie, że do 1945 roku był jednym z największych zakładów piwowarskich na Pomorzu Zachod-

nim. Dziś jego produkty są jednymi z najpopularniejszych i najbardziej cenionych w regionie. W Koszalinie w średniowieczu cech browarników należał w mieście do najliczniejszych i najbogatszych. W 1746 roku w mieście liczącym wówczas około 2500 mieszkańców funkcjonowało aż 58 browarów. 60 lat później, podczas wojen napoleońskich ich ilość spadła do 24, a w 1849 roku było ich 14. Na przełomie XIX i XX wieku pozo-

Specjalnością jednego z tamtejszych browarów był m.in. gatunek piwa pod nazwą „Bismarck-Kanzler-Bräu”. Podkreślano to jego butelką, która przedstawiała popiersie podobizny Ottona Bismarcka z profilu, w mundurze i czapce wojskowej.

Piwo na talerzu

Przed wiekami piwo było dość tanim napojem spożywanym przy każdym posiłku. Bardzo często było wzbogacane aromatycznymi ziołami oraz miodem. W XVI stuleciu trunek ten pełnił ważną rolę w każdym zachodniopomorskim domu. Był bazą do przygotowywania różnego rodzaju potraw, ale przede wszystkim zup. Aby były bardziej pożywne i sycące, dodawano różne dodatki m.in. chleb, mleko, śmietanę, kluski oraz ryby.

– Jedną z najpopularniejszych była jednak zupa piwna lub polewka z twarogiem albo serem owczym. Piwo było tez wykorzystywane jako marynata do mięs np. wieprzowiny oraz drobiu. Nadaje ono taki lekko gorzki posmak i zmiękcza mięso. Popularnym trunkiem na tych terenach był także poncz oparty na piwie z wykorzystaniem soku z czarnego bzu. Dziś piwo jednak jest już przede wszystkim trunkiem. Przestało być jedzeniem – mówi Sławomir Osiński, znany szczeciński smakosz, znawca gastronomii i twórca oryginalnych potraw.

stało siedem browarów, które jednak w latach 20. nie wytrzymały konkurencji dystrybutorów piw spoza Koszalina i na piwnym rynku pozostał jedynie największy z nich, powstały w 1873 roku. Pod różnymi nazwami i z różnymi właścicielami przetrwał do 2022 roku kiedy to podjęto decyzję o zaprzestaniu produkcji piwa i likwidacji zakładu. W Białogardzie cech piwowarów powstał w połowie XVI wieku. Natomiast początki browarnictwa przemysłowego sięgają lat 60. XIX wieku.

Polewki z piwa serwowane były w przedwojennej kuchni szczecińskiej także dla chorych i rekonwalescentów. Obecnie do tradycji wytwarzania zup piwnych na terenie województwa zachodniopomorskiego powrócono we wsi Bełczna w gminie Łobez. Tamtejsze zupy piwne pojawiają się w trzech wersjach – z chlebem i śledziem, na mleku oraz na ciepło – z żytnim chlebem. Bełczańskie zupy znajdują się razem z „Piwem szczecińskim” ze Starej Komendy oraz „Lipiańskim piwem Zaczynaj” na Liście Produktów Tradycyjnych Pomorza Zachodniego Ministerstwa Rolnictwa.

Autor: ds./grafika.

(wykorzystano m.in. Materiały Zachodniopomorskie Tom XLIII, Muzeum Narodowe, 1997 Szczecin, „150 lat Browaru Szczecińskiego tradycja i współczesność”, Bosman Browar Szczecin S.A., „Tradycje piwowarskie na Pomorzu Zachodnim”, Danuta Szewczyk, Wydawnictwo Muzeum w Koszalinie, 2005)

SZOKUJĄCE SŁOWA KACZMARKA! NIE UWIERZYSZ CO NAPISAŁ. ŚWIAT

OSZALAŁ PO TYM WYZNANIU!!!

(żeby przeczytać dalej, zaakceptuj ciasteczka)

Po nieoczekiwanym oświadczeniu Kaczmarka, świat zamarł w niedowierzaniu. Trudno dać wiarę w jego wstrząsające słowa. (dalsza część felietonu pod materiałem video)

Kaczmarek jeszcze nigdy nie był tak szczery. Czytelnicy nie wierzą własnym oczom. W świecie zawrzało, komunikaty i oświadczenia wydają znani komentatorzy światowych agencji i liczne redakcje.

(przejdź do następnej strony wciskając reklamowy banner)

Po słowach Kaczmarka szok i nerwowe reakcje na giełdach spożywczych od Szanghaju po Toronto. Gwałtownie podskoczyły ceny kakao w Gwatemali i wartość kilku lokalnych walut w rejonie Antyli Holenderskich. Mimo zaprzeczeń osób zbliżonych do kręgów, w których obraca się Kaczmarek, wiarygodne źródła znane naszej redakcji, potwierdzają fakty, które miały miejsce późnym wieczorem ze środy na czwartek.

(do końca felietonu zostało jeszcze 80% tekstu. Wykup subskrypcję by czytać dalej)

Jak donoszą nasi informatorzy, Kaczmarek wypowiedział się wieczorem, a na reakcję świata nie trzeba było długo czekać.

Jego słowa, choć trudno w nie uwierzyć, wobec obecnej sytuacji zabrzmiały wyjątkowo dosadnie i mogą przynieść w najbliższym czasie, nieobliczalne skutki.

(dalsza część felietonu po reklamie)

Zapytany o słowa Kaczmarka znany komentator życia publicznego, który

woli zachować anonimowość, uchylił się od jednoznacznej oceny tego wstrząsającego wydarzenia. „To zupełnie nie moja sprawa, zapytajcie Kaczmarka” – odpowiedział naszej reporterce.

(przejdź do następnej strony, ale poczekaj do końca reklamy 40 sek.)

Jak dotychczas, Kaczmarek nie komentuje swoich szokujących słów. Nie odpowiada na maile, a jego telefon milczy.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz felieton do końca. Bądź na bieżąco, obserwuj Prestiż. Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc e-maila na adres…

…Taaak Szanowny Czytelniku, ja również chciałem jedynie dowiedzieć się o której i gdzie mogę zobaczyć mecz Igi Świątek. Tylko tyle i aż tyle. W celu zasięgnięcia tej prostej z pozoru informacji, otworzyłem popularny portal informacyjny. Na swoją zgubę… Pierwsze oznaki niepokoju zauważyłem u siebie już po czternastym kliknięciu kolejnego z dziesiątek bannerów, pozwalających mi na kontynuowanie poszukiwań odpowiedzi na proste pytanie: o której i gdzie? Pod koniec drugiej godziny bezskutecznych poszukiwań interesującej mnie informacji, mój pokój zasłany był warstwą szkła i resztek stolika, na którym kiedyś stał laptop. Kiedyś laptop, dziś strzaskany, pogięty kłębek układów dawniej scalonych. Swoją drogą, te starsze komputery były o wiele cięższe i trudniejsze w użyciu wyrażenia stanu emocjonalnego i ogólnego

nastroju ich właścicieli. Wszak świat idzie do przodu! Tymczasem pismacy portali informacyjnych cofnęli się do czasów przed wymyśleniem rysunków naskalnych. Ja trochę podejrzewam, że robią to celowo, w celu drastycznego zmniejszenia populacji mieszkańców naszej planety. Ale z kosmosu wróćmy do mojego pokoju. Gdybym miał saksofon, wyglądałbym jak Gene Hackman w końcowej scenie genialnego filmu Francisa Forda Coppoli „Rozmowa”. Saksofonu nie mam, wyglądam więc jak zdemolowany autor tego felietonu, wciąż bez wiedzy o tym, gdzie i o której gra Iga Świątek?…

A teraz zdradzę Wam cierpliwi Czytelnicy, cóż takiego szokującego powiedział Kaczmarek?

Nachylcie się. Jeszcze bliżej… Otóż Kaczmarek powiedział… (żeby kontynuować czytanie tego felietonu, zaakceptuj ciasteczka).

SZYMON KACZMAREK, DZIENNIKARZ, FILOZOF ROBOTNICZO-CHŁOPSKI

Odwiedź naszą winnicę

w k a ż d y w e e k e n d

l i p c a 1 3 : 0 0 - 1 8 : 0 0

1 5 - 1 7 . 0 8 p i k n i k

W e e k e n d O t w a r t y c h

W i n n i c

W S T Ę P W O L N Y

U m ó w s i ę n a

z w i e d z a n i e w i n n i c y

z d e g u s t a c j ą w i n a w

Jestem Boginią, moją supermocą jest miłość

– Maria Kojder, założycielka

Luna Sisters

Mogła wybrać pewną i bezpieczną przyszłość. Otrzymała propozycję współtworzenia i bycia współwłaścicielką rodzinnego biznesu, znanej i cenionej winnicy. Gotowy plan, prestiż i wygoda były na wyciągnięcie ręki. Jednak Maria poczuła, że jej droga prowadzi gdzie indziej. Wybrała serce, nie pewność. Intuicję, nie oczywistość. Zamiast pójść utartym szlakiem, postanowiła towarzyszyć kobietom najpierw jako położna, obecna przy ich najbardziej wrażliwych momentach życia.

Z czasem zaczęła rozwijać się na wielu różnych płaszczyznach i czuła, że chce przekazywać to dalej innym kobietom. Dziś Maria Kojder tworzy Luna Sisters przestrzeń dla kobiet, które chcą umocnić się w swojej wewnętrznej mądrości, sile i łagodności. Jej misją jest wspieranie innych w budzeniu tego, co w nich najpiękniejsze – kobiecej esencji. Już 9 sierpnia Maria zaprasza na wyjątkowe wydarzenie:

„Obudź Boginię – Dzień Celebracji Kobiecej Mądrości”. Odbędzie się ono w eleganckim showroomie pośród winorośli w otuleniu natury i kobiecej energii. To coś więcej niż spotkanie. To zaproszenie do doświadczenia, które zostaje na długo.

Mario, zacznijmy naszą rozmowę od wydarzenia, które dla nas szykujesz jeszcze tego lata. Do jakich kobiet dokładnie je kierujesz?

„Obudź Boginię” jest skierowane do trzech grup kobiet, choć tak naprawdę każda z nas może odnaleźć w tym wydarzeniu coś dla siebie. Jedną grupę stanowią kobiety silne, sprawcze, które na co dzień działają w męskiej energii, prowadzą biznesy, podejmują decyzje, dbają o innych. Często jednak brakuje im przestrzeni na lekkość, subtelność, dziewczęcość, kontakt z naturą i własnym ciałem. Druga grupa to kobiety, które są bardzo delikatne i wrażliwe. Często jest im trudniej podejmować decyzje, czasami towarzyszą im niepewność i obawy. Potrzebują wzmocnienia swojej wewnętrznej siły, większego poczucia sprawczości, odwagi i stabilności, by z większą pewnością stawiać kroki w codziennym życiu. Trzecią grupą są te, które czują, że osiągnęły równowagę i chcą ją celebrować oraz dzielić się swoją obecnością, pięknem i wewnętrzną harmonią z innymi kobietami. Bycie Boginią to umiejętność równoważenia tych wartości i dzielenie się nimi.

To spotkanie na pewno nie będzie rodzajem psychoterapii czy coachingu. Będziemy dotykać, duszy, serca i naszych emocji. Będziemy rozmawiać o dzikości i sile oraz o tym jak być na co dzień wrażliwą i delikatną, ale stawiającą granice kobietą. Sama miałam taki moment w życiu, że musiałam być bardzo silna. Teraz pielęgnuję tę bardziej delikatną stronę, bo wiem jak ważna jest równowaga.

Wśród elementów, które pomogą nam wejść głębiej w ten kobiecy proces, znajdzie się między innymi medytacja prowadzona, intuicyjny taniec, który otworzy ciało na czucie i swobodny przepływ energii, oraz koncert instrumentów,

który będzie poruszający, pobudzający wewnętrzną wrażliwość i siłę. Będzie też czas na uważne rozmowy, wspólne chwile w kobiecym gronie i celebrację przy pysznym jedzeniu. Każda z uczestniczek otrzyma także wyjątkowe podarunki, które będą przypominać o tym spotkaniu jeszcze długo po jego zakończeniu. Jak dopisze pogoda to na pewno będziemy chodzić boso po trawie! Pragnę być bardziej przewodniczką niż mentorką czy coachką, bo wierzę w kobiety i ich siłę. Pomagam i przewodzę im, aby odnalazły i obudziły w sobie wszystkie aspekty kobiecości i mogły przebudzić swoje Boginie.

To wszystko brzmi bardzo interesująco i naprawdę atrakcyjnie. Czy zatem każda z nas ma w sobie Boginię?

Każda z nas nosi w sobie Boginię. Czasem jej obecność jest wyczuwalna od razu, innym razem ukrywa się głęboko pod warstwami codzienności. Aby ją obudzić, potrzebujemy równowagi między wewnętrzną siłą i decyzyjnością, a łagodnością i czułością. Prawdziwa kobieca moc zaczyna się wtedy, gdy uczymy się łączyć te jakości w sobie i odnajdujemy swój harmonijny rytm. Jednak Bogini budzi się w pełni dopiero gdy zaczynamy dzielić się sobą z innymi kobietami. Kiedy otwieramy serce, ofiarowujemy swoją obecność, wsparcie i autentyczność. To właśnie wtedy dzieje się coś niezwykłego. Nie tylko inne kobiety zaczynają rozkwitać, to my same rozkwitamy jeszcze pełniej. W tej wzajemnej wymianie, w tym kręgu zaufania i zrozumienia, rodzi się coś więcej niż relacja – rodzi się siostrzeństwo, a w jego cieple Bogini nie tylko się budzi, ona naprawdę zaczyna promienieć.

Siostrzeństwo – to określenie które jakiś czas temu przeniknęło do naszego słownika i świata. Spotykamy się z nim co raz częściej. Co raz więcej kobiet się z nim identyfikuje. Nie każda z nas ma siostrę, a jeśli nawet ma to nie zawsze te relacje są tak bliskie jakbyśmy chciały. Siostrzeństwo jest bardzo pierwotne, to pierwotna energia, tylko nie zawsze jesteśmy jej świadome. Kobiety od zarania dziejów spotykały się, gromadziły w grupach, kręgach. To więź, która może łączyć każdą z nas i tak się dzieje, ale czasem my się od tego nieświadomie odłączamy. Pamiętam czas, że traktowałam inne kobiety jak swoje rywalki. W siostrzeństwie chodzi o to, żeby z otwartym sercem i wsparciem móc usiąść z obcą sobie kobietą i szczerze ze sobą porozmawiać. Bez poczucia zazdro-

ści. Bez zawiści. Bez blokad. W takiej konfiguracji możemy otrzymać silne wsparcie od drugiej kobiety, bo jest to spójna z nami energia. Z perspektywy lat patrzę na moje dawne koleżanki i widzę, że tam brakowało otwartości. Za to było sporo oceny i krytyki, dlatego w takich warunkach nie było przestrzeni na rozwój siostrzeństwa. Kobieca wewnętrzna łagodność jest kluczowa w tym, żeby kobiece pierwiastki mogły się w pełni połączyć i otworzyć bez presji. Presja w kobiecym środowisku jest zbędna. Teraz mam przyjaźnie oparte na otwartości serca, szczerych i głębokich rozmowach oraz wiem jak tworzyć przestrzenie do rozwijania siostrzeństwa pomiędzy innymi kobietami, dzieląc się swoją energią i doświadczeniem.

Powiedz mi jak do tego doszłaś? Z tego co wiem, nie od razu zainteresowałaś się duchową stroną życia i jej kobiecym aspektem. Twoja rodzina miała na Ciebie inny plan, a mimo to wybrałaś własną ścieżkę.

Moja rodzina posiada Winnice Kojder. 10 lat temu, kiedy zakładali firmę zostało mi zaoferowane bycie współwłaścicielką Winnic, przy okazji miałam zajmować się zadaniami związanymi z marketingiem i sprzedażą. Gwarantowało to kuszącą przyszłość, pewną, ułożoną. Jednak poszłam za głosem serca, wybrałam coś co było niepewne, ale okazało się moją wymarzoną drogą, zgodną ze mną. Jestem wdzięczna moim rodzicom, bo wspierali mnie w mojej decyzji i dali mi przestrzeń abym mogła odnaleźć swoją drogę.

Od dawna miałam w sobie chęć niesienia pomocy innym. Chciałam pomagać w wielu aspektach, myślałam nawet o wyjeździe na misję i pomaganiu ludziom w potrzebie. Nie mogę przejść obojętnie obok potrzebującej istoty. Mam ogromną empatię. Stąd zaczęła rozwijać się moja chęć

pomocy, była to najpierw psychologia, ale szybko odkryłam, że to nie jest moja droga.

Podczas zajęć na sali operacyjnej w ramach jednego z przedmiotów, zobaczyłam coś, co mnie absolutnie zafascynowało. To byli lekarze i pielęgniarki w trakcie swojej pracy. Zmiana kierunku nastąpiła więc dość szybko, a do finalnej decyzji przekonała mnie babcia, która pracowała przed emeryturą jako położna. Postanowiłam pójść w jej ślady za co jestem ogromnie wdzięczna. Moja babcia zawsze powtarzała, że bycie położną to pracowanie z kobietami i uczestniczenie w cudzie narodzin. Cieszę się, że podjęłam tę decyzję.

I podjęłaś tę pracę. Przyjęłaś na świat bardzo wiele dzieci, również w swojej rodzinie. To miało na Ciebie wpływ?

Te pierwsze kontakty z pacjentkami, kiedy im towarzyszyłam w trakcie porodu, pamiętam, że bardzo dużo chciałam im dać od siebie. Sprawić, by ten poród wyglądał inaczej niż ma to zazwyczaj miejsce w szpitalach. Ja sama urodziłam się w domu, gdzie moja babcia przyjmowała poród. Chciałam im dać to ciepłe, pełne miłości podejście. Podczas pracy z kobietami rodzącymi czułam wytwarzającą się między nami bardzo głęboką więź, pomimo bycia sobie obcymi. Towarzyszenie kobietom w tym wyjątkowym i transformującym momencie, jakim jest poród, sprawiło, że zaczęłam myśleć o przestrzeni, która łączy kobiety.

Następnie pracowałam w klinice leczenia niepłodności, a później na sali operacyjnej, przez cały ten czas będąc z kobietami w różnych momentach ich życia. Po studiach położniczych z zakresu medycyny zachodniej, zaczęłam zgłębiać medycynę wschodu, w tym ajurwedyjską oraz rozpoczęłam studiowanie medycyny chińskiej. To połączenie dwóch

Jestem Boginią, moją supermocą jest Miłość.

światów: zachodniego i wschodniego utwierdziło mnie w przekonaniu, że każda z nas jest inna i nawet w leczeniu najlepsze jest indywidualne podejście. Od lat uczestniczę w różnego rodzaju wyjazdach kobiecych, w kobiecych kręgach, kursach, szkoleniach, co utwierdza mnie w poczuciu wewnętrznej misji jednoczenia i wspierania kobiet.

I Luna Sisters jest kontynuacją tej drogi, a jednocześnie misji?

Tak, Luna Sisters to kontynuacja tej drogi, a zarazem jej naturalne rozwinięcie. To przestrzeń, która narodziła się z mojej potrzeby wspierania kobiet w powrotach do siebie, do własnej mocy, czułości i prawdy. Tworzę ją nie tylko z intencją, ale z głębokim zaangażowaniem, bo wiem jak wiele może zmienić spotkanie z drugą kobietą, życzliwe słowo, odpowiednia energia czy doświadczenie, które otwiera serce.

Zaczynałam sama z wizją, która była bardziej uczuciem niż strategią. Dziś Luna Sisters to prężnie rozwijający się projekt, w który zaangażowanych jest wiele wspaniałych kobiet i twórców. To marka, która niesie wartości siostrzeństwa, wewnętrznej równowagi, autentyczności i świadomej kobiecości. Luna Sisters działa zarówno w przestrzeni online jak i fizycznej poprzez kursy, medytacje, kobiece spotkania, wydarzenia i wyjazdy. To, co tworzę, jest dopracowane, piękne i głębokie, ale nie dlatego, że ma być idealne. Tylko dlatego, że każda kobieta zasługuje na doświadczenie jakości, która ją uszlachetni, umocni i otuli. Luna Sisters to nie tylko projekt, to przestrzeń zmiany.

Na koniec naszej rozmowy chciałam Ciebie zapytać o nazwę. Luna, czyli księżyc w nazwie nie jest przypadkowy. Sama czasem odczuwam na sobie jego wpływ.

Pierwotnie zawsze podążaliśmy za rytmem natury: wschód/ zachód słońca, pory roku, fazy księżyca. Kobiety są mocno połączone z księżycem, szczególnie jeśli chodzi o miesiączkę. Są dwa warianty: albo ma się miesiączkę podczas pełni albo podczas nowiu. Kobiety, które miesiączkują podczas pełni mają głębsze połączenie z energią kreacji, stawiają na samorozwój i mocną kreację twórczą. Jeżeli miesiączka jest podczas nowiu, a owulacja około pełni to wtedy jest się bardziej nastawionym na płodność i rodzinność. Bardzo często nie wiemy o tym, nie obserwujemy faz księżyca a naprawdę warto. Księżyc odgrywa w naszym życiu kluczową rolę, a w życiu kobiet szczególnie. Dlatego też jest naszym patronem. Synchronizacja z rytmem księżyca wprowadza do naszego życia harmonię, przypomina, że warto obserwować siebie i swoje otoczenie, i przypomina o rytmie natury żyjącym w nas. Tak się składa, że 9 sierpnia, kiedy organizuję spotkanie, jest pełnia. Nie przez przypadek wydarzenie to zostało zaplanowane w pełnię Księżyca. Księżyc nie tylko przyświeca kobietom z miesiączką, ale generalnie kobiecości. Pełnia jest symbolem zakończenia pewnego cyklu, czasu na refleksję oraz celebrację. Taką celebrację jak „Obudź Boginię: Dzień Celebracji Kobiecej Mądrości”.

Liczba miejsc jest ograniczona, więc Kochane Siostry nie zwlekajcie z zakupem biletu! Do zobaczenia w przestrzeniach Luna Sisters! Z Miłością, Maria.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Aneta Dolega / foto: Karolina Tarnawska

Kambodża

– w stronę słońca

Są na świecie miejsca, w których zaciera się granica między przeszłością a teraźniejszością. Miejsca, gdzie pośród tysięcy biało-różowych kwiatów oraz śladów słoni wydeptanych w piaszczystych drogach o kolorze zachodzącego słońca serce bije mocniej i uśmiech nie schodzi z twarzy. Gdzie fascynująca historia jest obecna nie tylko na ścianach potężnych świątyń, ale także w opowieściach mieszkańców i ich codziennych czynnościach. Dziś zabieram Cię w pełną kurzu i kokosów wyprawę do serca Azji Południowo-Wschodniej – Kambodży.

Swoją przygodę rozpoczynam w Siem Reap, drugim co do wielkości mieście w kraju, aby być jak najbliżej miejsca okrzykniętego ósmym współczesnym cudem świata. Ankgor to największy kompleks świątynny na świecie o powierzchni ponad 400 km² zbudowany w XII wieku przez Khmerów – naród zamieszkujący Kambodżę, Tajlandię i Wietnam. Znajdujące się tutaj świątynie są tak piękne, jest ich tak dużo i są od siebie tak bardzo oddalone, że kompleks można zwiedzać wyłącznie za pomocą roweru, tuk tuka lub samochodu, a zajrzenie do wszystkich zakamarków każdego z budynków wymaga pozostania tutaj co najmniej na miesiąc. Pomimo wielkiej popularności, tłumy ludzi odwiedzające Angkor znikają gdzieś na tej ogromnej przestrzeni, dzięki czemu zwiedzanie większości świątyń odbywa się w kameralnych grupach, które nie zakłócają szczególnego rodzaju magii, jaka unosi się tu w powietrzu wraz z drobinkami pomarańczowego kurzu. Przemieszczam się nieco nadgryzioną przez ząb czasu Toyotą pożyczoną od lokalnego Pana, dzięki czemu nie zwracam na siebie uwagi kierowców tuktuków oraz motorynek. W sa-

motności odwiedzam świątynię Bayon zbudowaną przez króla Dżajawarmana VII, jednego z najwybitniejszych władców Imperium Khmerów, która znana jest z ogromnych, wyrzeźbionych w laterycie twarzy spoglądających w czterech kierunkach. W Ta Prohm, którą świat poznał bliżej za sprawą Lary Croft i filmu „Tomb Rider”, podziwiam masywne korzenie fikusów oplatające ciasno starożytne mury. W Banteay Kdei oświetlona przez słońce droga prowadzi mnie do jednej z bram, za którą odnajduję kamienne lwy strzegące ceremonialnych tarasów. Lew reprezentuje w Kambodży odwagę oraz królewskość i stanowił dawniej osobisty symbol khmerskich władców, którzy uznawali się za bogów. W Pre Rup wspinam się na szczyt świątyni, skąd mogę zobaczyć sztuczne zbiorniki wodne otaczające opuszczone kilka wieków temu miasto, jakie za panowania legendarnych władców zapewniały stabilne dostawy wody dla jego mieszkańców. Na sam koniec zostawiam wizytę w Angkor Wat – największej i najwspanialszej ze wszystkich świątyń, która początkowo powstała ku czci hinduskiego boga Wisznu, lecz za

sprawą wspomnianego Dżajawarmana VII przekształciła się w sanktuarium buddyjskie, gdy władca postanowił, że to buddyzm stanie się dominującą religią w kraju. W samo południe, kiedy słońce bezlitośnie przypala wszystko, co znajdzie się na jego drodze, w ciemnych salach Angkor Wat odnajduję przyjemny chłód. Ostre promienie przedzierają się przez szczeliny w kamiennych ścianach, ukazując przede mną niezwykle szczegółowe podobizny tańczących Apsar – hinduskich boginek wody, mgieł i chmur, którym bezmyślni turyści pocierają „na szczęście” piersi, by „kiedyś wrócić do Kambodży”, czym niszczą wspaniałe płaskorzeźby pochodzące z XII wieku. Choć ściany okazałej świątyni mają obecnie ciemnoszarą barwę, w czasach swojej świetności przykuwały wzrok intensywnymi kolorami, które pokrywały licznie wykute w laterycie sceny z życia władcy oraz jego dworu. O poranku ruszam niezawodną Toyotą na północ, do Parku Narodowego Kulen, gdzie poznaję bliżej pewne niezwykłe zwierzęta – lekko przygarbione słonie o stosunkowo małych uszach, które zamieszkują Azję Południową oraz Południo-

wo-Wschodnią. Słonie indyjskie, wyraźnie mniejsze od swoich afrykańskich kuzynów, już od wieków zajmują ważne miejsce w życiu mieszkańców Kambodży, gdyż kojarzone powszechnie z siłą i szczęściem, są w tym kraju uznawane za zwierzęta święte. W zamierzchłych czasach khmerscy władcy wykorzystywali je jako zwierzęta bojowe oraz traktowali jak medium, które umożliwiało im komunikowanie się ze swoimi przodkami. Żeby zobaczyć pierwszego z nich, wybrałam się na przejażdżkę z lokalnym chłopcem na jego podejrzanie małym, lecz wyjątkowo głośnym skuterze. Trasa przecinała podwórka domostw rozrzuconych wzdłuż rdzawo-brunatnej drogi, długie i płaskie skały, które niespodziewanie kończyły się stromym zjazdem, rozległe kałuże jakie zamiast wysychać, powoli przemieniały się w odrębne akweny z własnym ekosystemem oraz pochylone w każdym możliwym kierunku drzewa skutecznie utrudniające szybkie dostanie się do celu. Głęboko w Parku Kulen znajdują się niesamowite rzeźby z laterytu przedstawiające słonia i trzy lwy, które ukryte wśród gęstej roślinności przed wzrokiem postronnych osób, miały powstać na dłu-

go przed samym Angkor Wat. Słonie pracują dla człowieka już od 5 tysięcy lat. Początkowo były wykorzystywane w rolnictwie, jednak szybko zmuszono je do przenoszenia materiałów budowlanych, powalania drzew czy transportu ładunków na duże odległości. Z czasem zaczęły brać udział także w ceremoniach religijnych oraz zostały wcielone w szeregi armii, gdzie stały się potężnymi narzędziami wojennymi, które wprowadzały przerażenie wśród wojsk nieprzyjaciela. Ich kły pokrywano żelazem lub mosiądzem, boki przykrywano zbroją, a wyszkolone zwierzęta na odpowiednią komendę chwytały żołnierzy wroga i dociskały ich do ziemi, miażdżąc im wszystkie kości. Kiedy w XV wieku to posiadanie broni palnej zaczęło decydować o ostatecznym wyniku większości potyczek, znaczenie słoni w bitwach wyraźnie spadło i pomimo zajmowania istotnej roli w kulturze oraz silnych skojarzeń z boskością, te duże i jednocześnie niezwykle wrażliwe stworzenia zaczęły być traktowane jak szkodniki. Człowiek znalazł im miejsce w turystyce, co dla każdego słonia zarówno w Kambodży jak i krajach ościennych oznaczało dokładnie to samo – długi i bolesny proces

łamania, czyli brutalnej nauki przyzwyczajania do wykonywania poleceń. Do tego celu służy ostro zakończony hak przymocowany do długiej rękojeści, którym opiekun zwany Mahout wymusza na zwierzęciu posłuszeństwo, raniąc je w najbardziej wrażliwych miejscach – za uszami. Od 2020 roku jazda na słoniach w kompleksie Angkor jest zakazana, a zwierzęta, które niegdyś przez wiele godzin dziennie krążyły wokół starożytnych świątyń z niechlubnym pakunkiem na swoich plecach, dziś spędzają czas w Parku Narodowym Kulen. Jest wiele miejsc na świecie, gdzie słonie nadal pracują dla ludzi, choć nie wożą ich już na grzbietach, jednak tutaj tym majestatycznym zwierzętom przygotowuje się jedynie przekąski z banana, tamaryndowca i namoczonych ziaren ryżu, a po krótkim zapoznaniu na odległość udaje się z nimi na spacer. I to wszystko. Słonie chodzą, gdzie chcą, zatrzymują i chlapią wodą, kiedy mają na to ochotę i zbliżają, jeśli czują się bezpiecznie. Nie ma tu głaskania, przytulania i przymusowych kąpieli jak w najsłynniejszych sanktuariach w Tajlandii czy na Sri Lance. Jedynym sposobem na kontakt ze słoniem bez zadawania mu cierpienia jest oglądanie go z dystansu i brak ingerencji w jego zachowanie. Zobaczenie tych wspaniałych stworzeń wolnych, w ich naturalnym środowisku jest moim najpiękniejszym wspomnieniem z tej podróży.

W Parku Kulen znajduje się także zachwycający wodospad, a droga do niego prowadzi w pobliżu straganów pełnych

nadzwyczaj dziwnych przedmiotów. Na jednym z nich, obok schłodzonych kokosów i maczet służących do ich szybkiego otworzenia, dostrzegam kawałki korzenia kurkumy, tajemnicze kamienie imitujące cenne klejnoty oraz czaszkę krokodyla. Z łańcucha przymocowanego do prowizorycznego dachu zwisają podkowy, ostre haki i sadzonki kwiatów, a wśród zakurzonych magnesów, breloczków i pocztówek wypłowiałych co najmniej kilka lat temu w oczy rzuca mi się piramida fałszywych banknotów oraz bukiet lilii wodnych. Dla wyznawców buddyzmu te delikatne kwiaty stanowią symbol dążenia do duchowego pojednania, dlatego są one ofiarowane posągom Buddy we wszystkich miejscach w kraju. Wraz z liliami wierni składają na ręce bóstwa także pieniądze, kadzidła oraz świece. Pieniądze położone u jego stóp mają przynieść szczęście, dlatego w imię zasady „im więcej tym lepiej”, podarowuje mu się góry fałszywych banknotów. Gdy mijam stragan, którego z pewnością szybko nie zapomnę, docieram do wodospadu. Nie spodziewałam się, że o poranku biorą w nim kąpiel całymi rodzinami okoliczni mieszkańcy – taką z żelem pod prysznic i szamponem, a to wydarzenie, podobnie jak cała podróż do pełnej uśmiechu i zadziwiających przeciwieństw Kambodży, pozostanie ze mną na zawsze.

tekst i foto: Edyta Bartkiewicz

Meklemburgia-Pomorze Przednie

– szybkie wyprawy na jeden dzień

Przed nami lato, czyli czas beztroskich wakacyjnych podróży. Jedni wybierają leniuchowanie na plaży, inni wypoczynek aktywny albo City Break. Według analiz i statystyk chętniej wybieramy krótkie, ale częstsze wyjazdy, dominują wypady weekendowe. Część osób z uwagi na ogrom obowiązków, albo ograniczone finanse, decyduje się na jednodniowe wypady. Właśnie tym z Państwa przychodzimy w sukurs.

Od ponad roku na łamach Prestiżu publikuję relacje z podróży po bliskim Szczecinowi landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie. Na lato postanowiłem stworzyć swoisty ranking najciekawszych odwiedzonych miejsc. Powstała niezwykła mapa części landu Meklemburgia-Pomorze Przednie. Proszę spojrzeć to niemal lustrzane odbicie Pomorza Zachodniego – Bałtyk, wielkie pojezierze, kajakowe szlaki wodne, zabytkowe miasteczka. Mam nadzieję, że zainspiruję Was do małych nieodległych podróży, pełnych niezwykłych emocji i atrakcji. Przed Państwem pierwsze sześć propozycji, które złożą się na Transgraniczny Tuzin Atrakcji. Druga odsłona w sierpniu. Uwaga! Autor przemierza MV wyłącznie komunikacją publiczną. Wszystkie opisane miejsca oddalone są maksymalnie 2-3 godziny jazdy pociągiem lub/i autobusami od Szczecina. Podróż autem będzie jeszcze szybsza i prostsza.

ALT REHSE

To jedno z najbardziej zaskakujących i przerażających jednocześnie miejsc Meklemburgii-Pomorza Przedniego. To pozornie idylliczna wioska zabudowana typowymi dla architektury dolnoniemieckiej krytymi strzechą domami z muru pruskiego (architektura aryjska). Od 1934 roku działała tu Führerschule der Deutschen Ärzteschaft – Szkoła Liderów Niemieckiego Stowarzyszenia Medycznego. Był to ośrodek szkoleniowy, ale także potężna instytucja propagandowa, indoktrynująca przyszłe elity hitlerowskich Niemiec. Ośrodek mieścił się w zachowanych do dziś 22 domach, każdy posiadał nazwę od Gaues czyli Reichsgau – nazwy regionu w okresie III Rzeszy, np. Mecklemburg, Baden, Heßen. Na belach wyryto datę budowy, ale nie jest to rok według kalendarza gregoriańskiego, lecz „im 2. Jahre” czy im 4. Jahre” (w roku drugim czy czwartym). A mowa o latach od objęcia władzy przez Adolfa Hitlera. Poruszają-

#1
#3
#2
#4
#5
#6

ce i przerażające. Mimo sielankowego charakteru wisi coś tu wisi w powietrzu… Na szczęście dzięki ogrodniczej fantazji obecnych mieszkańców spacer po Alt Rhese to czysta przyjemność. Wspaniałe są także widoki na jezioro ze wzgórz na, których miejscowość jest położona. Jest niestety współczesny zgrzyt nawiązujący do klasowości zaczerpniętej z ideologii narodowego socjalizmu – otóż kilka z zabytkowych domów należy do ekskluzywnego Park am See by Nattika, gdzie mniej zamożni turyści nie są mile widziani. Warto jednak zbagatelizować setki tabliczek z ostrzeżeniami czy zakazami i spróbować zwiedzić ten zachwycający park. Na jednej z nich właściciele informują, że owszem na terenie jest restauracja, ale nie podaje się tam ani kawy ani ciasta, a na pełne posiłki wymagana jest uprzednia rejestracja.

Do Alt Rhese można łatwo dotrzeć z Neubrandenburga, autobusem z ZOB-u, albo… tramwajem wodnym. Wspaniały rejs po Tollensee trwa niemal godzinę, a kosztuje 6 € (rozkład: www.neu-sw.de/wasser). We wsi, poza teren arcyhotelu, działa przyjemne Bistro.

NEUSTRELITZ

Neustrelitz to jedno z najpiękniejszych i najciekawszych miast Meklemburgii. To jedno z nielicznych zachowanych do dziś tzw. planstadt, czyli barokowych miast idealnych. Obok zachwycającej architektury znajdziemy tu atrakcje niematerialne w postaci intrygującej historii oraz niespodziewanych ciekawostek związanych z dawnymi mieszkańcami miasta, szczególnie kobietami. Poznanie losów

Neustrelitz pozwala jednocześnie lepiej zrozumieć zawiłą historię Księstwa Meklemburgii, a właściwie trzech Księstw, bo Meklemburgie były trzy – Schwerin, Güstrow oraz Strelitz. I choć ta trzecia nie miała większego politycznego znaczenia, to zapisała się w historii niezwykle wyraziście dzięki– Zofie Charlotte zu Mecklenburg-Strelitz późniejszej Królowej Wielkiej Brytanii, żonie Króla Jerzego III oraz Luizie von Mecklenburg-Strelitz, małżonce Fryderyka Wilhelma III, znanej jako Luiza Pruska. To one sprawiły, że określenie „Wielkie” zawarte w oficjalnej nazwie Wielkiego Księstwa Meklemburgii-Strelitz liczącego zaledwie niespełna 3000 km² ma swoje uzasadnienie. Koniecznie trzeba odwiedzić tutejsze muzeum ze znakomitą historyczną ekspozycją. Centralnym punktem miasta jest unikatowy w skali Europy rynek o nietypowym kształcie, nawiązującym do Gwiazdy Myśliwskiej – Jagdstern. W kwadrat o wymiarach 120×120 metrów, wpisany jest kolejny mniejszy kwadrat, ale obrócony, w tym zaś zmieszczono 60-metrowy okrąg. Praktycznie to wielkie rondo, od którego gwiaździście odchodzi osiem ulic. Wśród rynkowej zabudowy wyróżnia się neoklasycystyczny Ratusz wzniesiony według projektu książęcego mistrza budowlanego Friedricha Wilhelma Buttela. Architekt uważany jest także za wynalazcę… papy dachowej, która po raz pierwszy została użyta właśnie w Neustrelitz. Nad placem dominuje ciekawy Kościół Miejski z wieżą, z której najlepiej widać urbanistyczne osobliwości miasta. Warto pospacerować po zadbanych uliczkach starówki, zwiedzić port, a tam zajrzeć do Starego Spichlerza, w którym mieści Antykwariat z ponad pół milionem woluminów. Wielką atrakcją Neustrelitz jest zamek, którego… nie ma. Pozostał

jednak wspaniały park oraz wiele budowli dawnego pałacowego kompleksu, m.in. kościołem, oranżerią, teatrem czy stajniami.

Do Neustrelitz można łatwo dotrzeć pociągiem R4 Stadttore Linie z wygodną przesiadką w Neubrandenburgu (kierunek Berlin). Podróż ze Szczecina nie powinna zająć więcej niż 2 godziny.

MUZEUM WINDJAMMERÓW W BARTH

Niewielkie muzeum mieście się w uroczym Barth, mieście stanowiącym jedną z dwóch bram (obok Ribnitz-Damgarten) do półwyspu Fischland-Darß-Zingst. Barth rości sobie prawo do bycia Vinetą – legendarnym zatopionym miastem (obok uznamskich Koserow i Ruden oraz Wolina). Windjammer-Museum Barth to niewielka, ceglana willa z końca XIX wieku, położona między stocznią a portem. Wystawę stanowią obiekty z prywatnej kolekcji mieszkańca Hamburga Klausa Reeckmanna i jego syna Stephana. Na parterze możemy zobaczyć około 200 tzw. Kapitänsbild z lat 1807–1940, czyli portretów żaglowców wykonywanych na zlecenie, albo na pamiątkę dla dowódcy danej jednostki. Obrazy szczelnie wypełniają ściany, od podłogi po sufit, co robi niezwykłe wrażenie. Jeszcze ciekawiej jest piętro wyżej, gdzie pokazywanych jest blisko 300 dioram, czyli tzw. pół modeli, powstałych między 1870 a 1930 rokiem. Nie wykonali ich profesjonaliści, ale marynarze na statkach. Jest to szczególna forma portretu statku i, obok „budowy statków w butelce”, stanowi jedno z charakterystycznych rękodzieł żeglarzy w XIX i na początku XX wieku. Żeglarze budowali modele w celach rekreacyjnych podczas długich podró-

ży. Wykorzystano wszystkie dostępne materiały. Dlatego też pomiędzy poszczególnymi modelami występują duże różnice. Na przykład żagle mogą być wykonane z tkaniny, drewna, blachy, a nawet papieru. Jakość tych modeli zależy od kunsztu ich budowniczego. Poszczególne dioramy statków mogą być bardzo proste, ale też niezwykle misternie zaprojektowane.

Kolekcję portretów okrętowych uzupełniają miedzioryty, mapy, przyrządy żeglarskie oraz fotografie. Są także zachwycające morskie nokturny malarza z Barth Louisa Douzette'a. Większą kolekcję tego znakomitego malarza można zobaczyć (koniecznie!) w Vineta Museum przy Lange Straße.

FISCHLAND-DARß-ZINGST

Fischland-Darß-Zingst (FDZ) – wąski, ale długi na niemal 50 kilometrów półwysep między Stralsundem a Rostockiem. Skomplikowana trójczłonowa nazwa pochodzi od wysp bałtyckiego archipelagu, które połączyły się tworząc dzisiejszą mierzeję. PÓŁ WYSPA, PÓŁ RAJ (Halb Insel, Halb Paradise) to wyjątkowo udane hasło promocyjne jednego z kurortów archipelagu. Obok wspaniałych plaż wielką atrakcją są tu monumentalne „fotogeniczne” (!) instalacje, w tym ikoniczne ogromne różowe okulary. W centrum miasteczka stoi Max Hünten House czyli Centrum Fotografii powstałe na cześć związanego z Zingst wybitnego malarza i fotografa. To z jego „powodu” od kilkunastu lat odbywa się tutaj prestiżowy Fotofestival „Horizonte Zingst”. Środkowa część to dawna wyspa Darß. Największy obszar zajmuje Park Narodowy Mierzei Pomorza Przedniego (Vor-

pommersche Boddenlandschaft), a w centrum półwyspu leży Prerow, kolejne wczasowisko z dziesiątkami niewielkich pensjonatów oraz uroczym centrum pełnych sklepików i restauracji. Do 1989 roku wczasowisko słynęło z dyskotek, nazywano je Majorką NRD. Latem wypoczywało tu 20 razy więcej wczasowiczów niż mieszkańców. Dziś Prerow słynie z największej w Niemczech plaży dla nudystów (FKK – Freikörperkultur – kultura wolnego ciała) oraz… najdłuższego molo w Europie – pomost liczy aż 720 metrów. Niekwestionowaną „gwiazdą” kolejnej części półwyspu czyli dawnej wyspy Fischland jest Ahrenshoop. To prestiżowe miejsce mogące śmiało konkurować ze snobistycznym Heligendamm albo wymuskanymi uznamskimi Kaiserbäder. To kurort z wielką klasą, oczywiście odpowiednio drogi. Jego wizytówką, oprócz plaż i wysokich klifów, jest Kunstmuseum Ahrenshoop, mieszczące się w nowoczesnych pawilonach nawiązujących architekturą do dawnej zabudowy. Można tu oglądać znakomitą kolekcję dzieł wybitnych członków tutejszej Künstlerkolonie, organizowane są także świetne wystawy czasowe.

Ze Szczecina na FDZ to około 150 minut jazdy samochodem lub niewiele więcej pociągiem z kilkoma przesiadkami – w Pasewlaku, Stralsundzie oraz Ribnitz (stąd autobus). Przez półwysep przebiega Velo Baltica czyli trasa rowerowa dookoła Bałtyku – R10.

VESTE LANDSKRONE

To jedno z najbardziej tajemniczych miejsc na dawnych ziemiach Księstwa Pomeranii. Zamek powstał pod koniec XVI wieku, a niespełna sto lat po budowie został opuszczony

i od tego czasu jest trwałą ruiną. Obronna rezydencja została zbudowana przez Ulryka II von Schwerin w latach 1576-1579, później przechodziła na kolejne pokolenia, a że ci nie radzili sobie finansowo, doprowadzili zamek do ruiny… Już w XIX wieku ruiny Veste Landskrone były popularnym celem wycieczek. W 1852 roku po wschodniej stronie podzamcza powstała nawet karczma. Co ciekawe już od początku XX wieku południowo-wschodnia wieża pełniła funkcję tarasu widokowego.

Ruiny Landeskrne inspirowały wielkich artystów. Słynny romantyczny malarz Caspar David Friedrich przyjeżdżał tu od dziecka i doskonale znał okolice. Po raz pierwszy ruiny trafiły do szkicownika Friedricha w 1801 roku, a około 1825 roku na podstawie szkicu powstała akwarela, a datowany na przełom 1834/35 roku obraz olejny „Odpoczynek przy żniwach siana”. Notabene to ostatnie dzieło artysty przed udarem. Obraz znajdował się w kolekcji Staatliche Kunstsammlungen Dresden, niestety podczas ewakuacji zbiorów podczas wojny do Zamku Weesenstein zaginął bez śladu. Główny Zamek został zbudowany na planie prostokąta o szerokości 15 metrów i długości 25 metrów. W narożnikach trzykondygnacyjnego budynku znajdowały się czterokondygnacyjne wieże. Średnia grubość ścian zamku to 80 centymetrów. Do dziś najlepiej zachowana jest wieża południowo-wschodnia (ta z tarasem widokowym). Dziś to miejsce absolutnie magiczne! Ikona romantyzmu! Nie mam tu żadnego baru (karczmy), biletów, ścieżek, obostrzeń… Cudo! Najbardziej zachwyca ta część zamku, o którą upomniała się przyroda.

Do Landskrone nie łatwo dotrzeć bez samochodu. Potrzeb-

VESTE LANDSKRONE

ny rower, którym można tu dojechać z Altentreptow. Autem będzie znacznie prościej – to okolica zjazdy z autostrady A20 na Anklam i Uznam. Obok ruin jest niewielki parking (wjazd od strony Neudorf B lub Janow).

SKULPTURENPARK KATZOW

To jedno z moich największych zaskoczeń podczas wędrówek po Pomorzu Przednim. Otóż, w szczerym polu, pośrodku absolutnie niczego, na powierzchni dwudziestu hektarów stoi ponad sto niesamowitych rzeźb i instalacji stworzonych przez znakomitych artystów z kilkunastu krajów.

Założycielem Skulpturenpark Katzow jest Thomas Radeloff. To on postawił tu w 1991 pierwszą rzeźbę „Drei figuren”. To stało się impulsem do zapraszania zaprzyjaźnionych artystów i wspólne tworzenie, tu na miejscu. Po każdym plenerze na polu rzeźb ich przybywało. W 2013 roku zorganizowano jubileuszowy, 20. plener, po nim niestety działalność ośrodka i parku została znacznie ograniczona.

Plenerom artystycznym służyła zbudowana w 1995 roku „Stodoła artystyczna”. Jak chwalą się twórcy Förderverein Skulpturenpark Katzow, zorganizowano tu ponad setkę ekspozycji. To jednak nie tylko przestrzeń wystawiennicza (600 m2), ale także zaplecze, warsztaty oraz pokoje gościnne. Rzeźby zgromadzone w Katzow wykonane są głównie z drewna i ze stali. Są także obiekty „recyklingowe” powstałe z elementów maszyn rolniczych czy trudnych do określenia materiałów budowlanych. Najcięższe rzeźby ważą ponad 20 ton, najwyższe osiągają niemal 20 metrów wysokości. Ich tematyka jest całkowicie dowolna. Czasami to bardzo realistyczne przedstawienia, czasami pełna abstrakcja. Do tych pierwszych należą z pewnością monumentalna stalowa głowa byka albo słomiany wielki ślimak. Duże wra-

żenie robi krąg (najprawdziwszych!) rakiet. Są niemożliwe plątaniny rur, fantazyjne kształty czy zupełnie kosmiczne wzory.

Zaskakuje symbioza sztuki i przyrody. Monumentalne obiekty choć na pierwszy rzut oka wydają się ingerować w przestrzeń, być dla niej kontrastem, to szybko stają się jej naturalnym elementem. Są równoważne drzewom czy w ogóle roślinności. Wydaje się, że też rosną… O niektóre obiekty przyroda już się upomniała, oplatając je zielonymi sznurami, niektóre zaś od początku zostały pomyślane jako jej element. Część została skomponowana w rośliny, w taki sposób, że po latach tworzą już jedność. Niektóre z obiektów „udają” kameleony, tak że trudno je wyodrębnić z zielonej struktury.

Rzeźby zostały wykonane przez znakomitych artystów, to m.in. twórca przedsięwzięcia – Thomas Radeloff, a także Tomasz Domanski, Vanessa Hann, Emil Popow, David Lee Thompson, Klaus Duschat, Tomasz Boncza-Ozdowski, Michael Hischer, Anton Huth, Michale Wolke, Ullrich Barnickel czy Grupa Werktor.

Katzow znajduje się przy szosie łączącej Wolgast z Greifswaldem. Łatwo tu także dotrzeć rowerzystom, a nawet pieszo. Ze Szczecina jedziemy pociągiem do stacji Hohendorf (R4 do Pasewalkju, potem R3 do Züssow i jeszcze krótki odcinek UBB). Stąd do Katzow dojdziemy pieszo, niewymagającym, niespełna 40-minutowym spacerem. Podróż samochodem jest łatwa, Katzow leży tuż obok prowadzącej na wyspę Uznam szosy numer 111 (odchodzącej od autostrady A20 Szczecin – Lubeka). Przed wejściem do Parku Rzeźb znajduje się bezpłatny parking. Zwiedzanie także jest darmowe, ale przed wejściem znajduje się stosowna puszka na dobrowolne datki.

autor: Daniel Źródlewski

Przygotuj się na nowe doświadczenie jazdy. Innowacje, design, moc...

Nadchodzi rewolucja

– Kia Polmotor partnerem

Invest in Szczecin Open

To już oficjalne – Kia Polmotor została nowym motoryzacyjnym partnerem najlepszego challengera na świecie – Invest in Szczecin Open. O tym jakie nowości pojawią się na turnieju porozmawialiśmy z Konradem Kijakiem, dyrektorem marki Kia Polmotor.

Przede wszystkim gratuluję i jako partner turnieju cieszę się z tej zmiany.

Dziękuję, uważam, że to ogromne docenienie naszych działań związanych z tematami sportowymi w naszym mieście. Od wielu lat bardzo aktywnie koncentrujemy się na wspieraniu różnych wydarzeń i osób związanych mocno ze sportem, w tym także tenisa. Nie mam wątpliwości, że to najważniejsze sportowo-biznesowe wydarzenie w mieście, na którym wielokrotnie bywałem. Jestem pod ogromnym wrażeniem samej organizacji, która jest najwyższym poziomie, czuć, że jest to coś dużego i mocnego. To, że od 2025 roku będziemy jego partnerem jako Kia Polmotor to dla mnie nobilitacja i wyróżnienie.

Z racji tego, że od wielu lat jesteście sponsorem Kia Polmotor Areny, dosyć naturalną sprawą było, że pytanie o partnerstwo organizatorzy powinni skierować najpierw do Was.

Weźmy pod uwagę, że mamy w naszym mieście wielu mocnych dilerów, którzy są bardzo aktywni, i angażują się w wiele różnych wydarzeń, również sportowych i tak naprawdę nie byłem pewien w stu procentach, że to my będziemy partnerem. Ale faktycznie, Kia jest od wielu lat obecna w świecie tenisa, wspierając zarówno duże turnieje, jak i lokalne inicjatywy. Jak wspomniałaś jesteśmy sponsorem tytularnym hali tenisowej w Szczecinie, a w ujęciu globalnym Kia, to partner Australian Open. Więc wszystko – w moim odczuciu – złożyło się w spójną całość.

Wieloletni sponsor motoryzacyjny turnieju – Lexus Kozłowski miał powtarzalny schemat funkcjonowania na turnieju. Jakie planujecie zmiany? Będzie rewolucja?

Na pewno chcemy, żeby to nie były tylko wyeksponowane samochody. Stworzymy strefę sportową wspólnie z klubem SKT. Uważam, że trzeba zadbać o kibiców turnieju, a przede wszystkim o dzieci, które także pojawiają na kortach, nie chcę zdradzać wszystkiego, ponieważ część naszej aktywności związana jest z planowanymi w tym czasie premierami - w tym także pierwszych samochodów dostawczych KIA.

Rodziny na turnieju, to duża grupa do zagospodarowania. Warto o nich zadbać.

Dokładnie. Będzie strefa sportowa dla dzieci specjalnie dla najmłodszych przygotujemy wyjątkowy model, który dzieci będą mogły same ozdobić. Planujemy strefy patronów medialnych: Magazynu Prestiż i wszczecinie.pl, które zagospodarują wszystkich bywalców turnieju. Dużo pomysłów jest jeszcze w sferze koncepcji więc nie mogę zdradzać szczegółów. Ale na pewno będzie zupełnie inaczej niż dotychczas.

Czego spodziewacie się po udziale turnieju?

Na pewno zależy nam, aby jeszcze mocniej podkreślić siłę marki wśród mieszkańców naszego miasta. Przez tydzień na turnieju przewija się prawie 30 tys. ludzi! To ogromna liczba. Chcielibyśmy, żeby nasi mieszkańcy poznali i zapamiętali Kia, podobnie jak kibice turnieju Australian Open, gdzie logo jest wszechobecne. Gama modelowa Kia jest bardzo bogata, nowe modele cargo stwarzają możliwości do rozwoju biznesów z naszymi samochodami. To doskonała możliwość prezentacji aut, podjęcia rozmów z firmami, osobami prywatnymi o rozwoju floty z naszą marką.

Marka Kia bardzo mocno ewoluowała. Wydaje mi się, że w kontekście elitarności tenisa wasz nowy wizerunek mocniej rezonuje z tym sportem.

Faktycznie marka mocno się zmieniła, zainwestowała w projektantów, którzy przyszli z innych prestiżowych marek, projektujących dzisiaj dla Kia. Odświeżyła zupełnie swoją linię i stworzyła bardzo bogatą i mocną gamę aut elektrycznych, które są bardzo konkurencyjne. W rezultacie mamy jedną z najlepszych sprzedaży, biorąc pod uwagę auta elektryczne na rynku. Jednym z modeli, który zaprezentujemy jeździ ambasador marki Kia – światowej klasy tenisista – Rafael Nadal. To chyba najlepsze podsumowanie tej ewolucji. A w kontekście naszej współpracy z Invest in Szczecin Open – przysłowiowa wisienka na torcie.

Rozmawiała: Izabela Marecka / foto: Karolina Tarnawska

KANCELARIA ADWOKACKA TUMIELEWICZ

Wśród spraw klientów Kancelarii coraz częstsze stają się sprawy dotyczące tzw. „błędów medycznych”. Głównie dotyczą pacjentów znających swoje prawa oraz lekarzy dowodzących braku swojej winy. Kancelaria Adwokacka Tumielewicz pomaga zarówno pacjentom, ich rodzinom jak i lekarzom, pielęgniarkom oraz podmiotom z sektora ochrony zdrowia w prowadzeniu spraw tej trudnej, delikatnej tematyki w związku z błędami m.in. proceduralnymi, w sztuce lekarskiej oraz w diagnozie.

Czym jest tak właściwie „błąd w sztuce lekarskiej” i jak możemy go identyfikować?

Nie każda pomyłka lekarza jest błędem dającym prawo do ubiegania się o odszkodowanie. Błąd w sztuce lekarskiej to działanie lub zaniechanie lekarza, które jest niezgodne z aktualną wiedzą medyczną, narusza obowiązujące standardy postępowania i powoduje szkodę u pacjenta w postaci pogorszenia stanu zdrowia, uszczerbku na zdrowiu, a nawet śmierci. Występuje w sytuacji, gdy lekarz nie dochował należytej staranności przy wykonywaniu swojego zawodu. Błędy lekarskie mogą zachodzić na różnych płaszczyznach, tj. diagnostyczny, terapeutyczny, techniczny, or-

ganizacyjny. Aby ustalić, iż działanie lekarza było zawinione, musi zaistnieć związek przyczynowo skutkowy wskazujący na to, iż zawinione działanie lekarza, czy też zaniechanie działania powoduje szkodę na zdrowiu pacjenta.

W jakiej formie postępowania można dochodzić odpowiedzialności lekarza?

W przypadku zaistnienia związku przyczynowego wskazującego na zaistnienie zawinionego działania lekarza, a powstałą szkodą pacjent może dochodzić swoich praw w postępowaniu karnym, cywilnym, a także dyscyplinarnym przed właściwym sądem dyscyplinarnym izby lekarskiej. Jeśli w postępowaniu karnym zapadł prawomocny wyrok skazujący, sąd cywilny jest związany ustaleniami dotyczącymi: faktów związanych z popełnieniem przestępstwa (np. kto zawinił, jakie działanie lub zaniechanie miało miejsce), winą sprawcy, związkiem przyczynowym między działaniem sprawcy, a skutkiem. Natomiast sąd cywilny samodzielnie rozstrzyga o zakresie odpowiedzialności odszkodowawczej (np. wysokości szkody, należnego zadośćuczynienia), o roszczeniach majątkowych. Jeśli mamy do czynienia z rażącymi zaniedbaniami warto rozważyć złożenie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Warto niezwłocznie zabezpieczyć dokumentację medyczną, a jeśli jest taka możliwość, poddać ją analizie lekarza specjalisty, i adwokata. W przypadku uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa przez personel medyczny, prokuratura powinna wszcząć śledztwo i ustalić, czy został popełniony czyn zabroniony i czy stanowi on przestępstwo, wykryć sprawców, wyjaśnić okoliczności sprawy, w tym ustalić osoby pokrzywdzone, ustalić rozmiar szkód, zebrać i zabezpieczyć dowody dla sądu.

Czy pacjent może domagać się, w związku z zaistnieniem błędu w sztuce lekarskiej, odszkodowania w formie pieniężnej?

Pacjenci mogą dochodzić odszkodowania za poniesioną szkodę majątkową (np. koszty leczenia, utracone zarobki) oraz zadośćuczynienia za krzywdę niemajątkową (ból, cierpienie, stres). W tym celu niezbędne są: analiza indywidualnej sytuacji, sporządzenie opinii dokumentacji medycznej

oraz wykonanie ekspertyzy prawno-medycznej. W swojej praktyce wykorzystujemy wszelkie możliwości celem osiągnięcia jak najlepszego rezultatu, w tym również mediację. Reprezentujemy w postępowaniu przed sądem w sprawach karnych oraz cywilnych. Postępowanie karne także pozwala pokrzywdzonym otrzymać zadośćuczynienie, odszkodowanie, nawiązkę.

Szerokie doświadczenie

Adwokat Krzysztof Tumielewicz prowadził sprawę rodziny pokrzywdzonej, która w wyniku poważnego błędu lekarskiego zmarła. Lekarz anestezjolog, na którym ciążył obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podczas zabiegu cesarskiego cięcia przeprowadził u pacjentki zabieg wkłucia centralnego do żyły szyjnej w sposób nieprawidłowy. Niestety nie skontrolował prawidłowości wykonania wkłucia. Po urodzeniu dziecka, pacjentce wyjęto dojście centralne uszkodzonej żyły, co spowodowało rozległy krwotok i finalnie śmierć. Inny lekarz kardiolog, który dysponował wcześniej zdjęciem RTG klatki piersiowej pacjentki, nie zapoznał się z nim. Nikt nie wykrył nieprawidłowości i nie zapobiegł tragedii, choć mógł. Wskazana w oskarżeniu wadliwa diagnoza i błąd w sztuce miały miejsce w 2014 r. Lekarze zostali prawomocnie skazani dopiero w marcu 2025 r. Postępowanie trwało ponad 10 lat. W sprawie zostało przeprowadzone szerokie postępowanie dowodowe. Lekarze zostali ostatecznie zobowiązani przez sąd do zapłaty 500 tys. złotych tytułem odszkodowania na rzecz rodziny zmarłej. Równolegle do sprawy karnej adwokat Krzysztof Tumielewicz prowadził również sprawę cywilną dotyczącą tej samej pacjentki – o zapłatę. Już się zakończyła. Szpital został zobowiązany do zapłaty na rzecz syna pokrzywdzonej kwoty 500 tys. złotych, a także miesięczną rentę.

Te i wiele innych spraw pozwoliły naszemu zespołowi na zdobycie szerokiego doświadczenia w prowadzeniu tego rodzaju spraw. Pomoc adwokata może stać się niezwykle istotna celem przygotowania materiału dowodowego, najpierw — do postępowania karnego, a dalej — do wykazania związku przyczynowo — skutkowego w postępowaniu cywilnym.

KANCELARIA ADWOKACKA ADWOKAT KRZYSZTOF TUMIELEWICZ

Szczecin, aleja Bohaterów Warszawy 93/5 | 70 – 343 Szczecin | tel. (91) 820 51 57 | Tel. + 48 608 622 488 | 602 100 679 | mail: adwokat@tumielewicz.pl www.adwokat-tumielewicz.pl

Krzysztof Tumielewicz Kancelaria Adwokacka

Latem najlepiej zagrać w golfa

Podszczeciński Binowo Park Golf Club, to jedno z najpopularniejszych pól golfowych nie tylko w Polsce. Świadczy o tym rosnąca stale ilość prestiżowych turniejów, graczy oraz nowych chętnych chcących poznać tajniki tego wyjątkowego sportu. To m.in. tutaj swoje pierwsze kroki golfowe stawiał najlepszy polski zawodnik Adrian Meronk. Jakie turnieje odbędą się w ciągu letnich wakacji w Binowie oraz co na zawodników, gości i fanów golfa czeka jesienią? Prestiż rozmawia ze Sławomirem Pińskim, managing director Binowo Park Golf Club

Początek lata w Binowo Park Golf Club był dosyć intensywny.

Czerwiec zakończyliśmy dwoma znaczącymi turniejami. Pierwszy z nich to Mistrzostwami Polski Lekarzy. Bardzo prestiżowa impreza o długiej tradycji, bo to była już jej 24. edycja. Można więc śmiało stwierdzić, że golf wśród lekarzy fajnie się rozwija. Współpracujemy przy tym turnieju promocyjnie i organizacyjnie z Okręgową Izbą Lekarską w Szczecinie. Tworzy się fajna współpraca oraz możliwość pozyskania dla golfa młodych lekarzy, choć nie tylko, którzy w kolejnych latach, mam nadzieję, będą uczestniczyli w turnieju rangi mistrzowskiej na 18-dołkowym polu. W tym roku w Mistrzostwach Polski Lekarzy wzięło udział ponad 70 zawodników. Z całego kraju. Od Lublina, po Białystok, Warszawę, Wrocław, Szczecin.

Drugim czerwcowym wydarzeniem w klubie był turniej Gofus Polska Golf Cup, a właściwie Gofus Polska Masters. Gofus Polska jest stowarzyszeniem, które dołączyło do gro-

na podobnych organizacji w całej Europie. Nazwa Gofus wzięło się z połączenia „golf i futbol”. A Stowarzyszenie zainicjowało swoją działalność w Niemczech. W tym kraju piłkarze nożni bardzo lubią grać w golfa. Mając 30 czy 40 lat w wielu przypadkach są już młodymi emerytami. Założyli więc takie stowarzyszenie sportowe, które połączyło te dwie ich pasje. Dołączyli do nich, byli już i nadal czynni, zawodnicy innych dyscyplin sportowych oraz celebryci. Gofus funkcjonuje już od kilkunastu lat w Niemczech, Austrii, w Szwajcarii. W końcu jego idea dotarła także do Polski. Założyliśmy jego krajowe stowarzyszenie i w swoich szeregach mamy wielu znanych i uznanych sportowców jak np. Jerzy Dudek, Mariusz Czerkawski, Michał Probierz, są alpiniści, rajdowcy, snowbordziści oraz przedstawiciele wielu innych dyscyplin. Również nasi, lokalni m.in. piłkarze jak np. Olgierd Moskalewicz czy Darek Stolarczyk. Członkami stowarzyszenia są także artyści oraz celebryci i biorą oni aktywny udział w naszych rozgrywkach.

Co się będzie działo w Binowo Park Golf Club w lipcu i sierpniu?

Zacznę od tego, że latem, oprócz typowych profesjonalnych imprez, organizujemy także golfowe półkolonie dla dzieci. Z zawodowymi nauczycielami gry w golfa, trenerami. Ale w naszym kalendarzu znalazło się także kilka dużych wydarzeń turniejowych. Pierwsze z nich to Mistrzostwa Polski HCP. Odbędą się one w dniach 26 – 27 lipca. Impreza sygnowana jest przez Polski Związek Golfa. Przyjadą reprezentanci z całej Polski, praktycznie ze wszystkich krajowych klubów golfowych. To turniej bardzo prestiżowy, organizowany według wszystkich standardów PZG. My zapewniamy pole na najwyższym poziomie, całą obsługę, catering itp. Jakość pola jest zdecydowanie najważniejszą przesłanką. Bo tom bardzo ważne jak jest przygotowane, jak szybkie są greeny, jak się po nich toczy piłka itp. I muszę pochwalić naszych greenkeeperów, czyli tych, którzy zajmują się pielęgnacją pola golfowego. Chyba nigdy, jak przy okazji ostatnich turniejów, nie dostaliśmy tylu pochwał i tylu fantastycznych opinii dotyczących bardzo dobrze przygotowanego pola golfowego i tego jak uczestnikom fajnie się na nim grało. To jest niezwykle ważne, szczególnie wśród zawodowych golfistów. Ale amatorów grających na wysokim poziomie także można do tej grupy porównać. Nikt nie lubi przegrywać albo tracić uderzenia, widząc, że jakość np. greenów mogła być lepsza. Ale teraz, po tych wielu imprezach, również klubowych, wiemy, że mamy pole golfowe w bardzo dobrym stanie. Do tego dochodzą Garden Rooms, czyli nasze apartamenty pod wynajem. To wszystko współgra niezwykle sprawnie jako całość i nasi goście, czy z zagranicy, czy z Polski, są bardzo zadowoleni. A nam daje to sporo satysfakcji. Jest to także oczywiście inwestycja na przyszłość.

Ilu graczy spodziewacie się na Mistrzostwach Polski HCP? Raczej maksimum, czyli 120–140 osób. Natomiast na początku sierpnia organizujemy Mistrzostwa Polski Golfowo – Brydżowe, czyli turniej Golf & Brydż. Startują w nim golfiści grający w brydża i brydżyści grający w golfa. Bardzo fajny turniej. Rano gramy w golfa w parach, jak w brydżu, w systemie Texas Crumble. A po południu, po lunchu, odbywa się część brydżowa. W takim turnieju gra w granicach 30-40 osób. Kolejna duża impreza, to Maxx Royal. Turniej o światowej randze. Zwycięzcy naszej krajowej edycji pojadą na światowy finał do jednego z najlepszych resortów golfowych w Europie, czyli Belek w Turcji.

I dochodzimy do najważniejszego wydarzenia

Tak, czyli Finału Krajowego Word Amateur Golfers Championship. Odbędzie się on w dniach 21-23 sierpnia. Ale ciągle trwają turnieje eliminacyjne do finału tej imprezy w całym kraju m.in. w Krakowie, Opolu, Katowicach, Warszawie. Po 14 turniejach eliminacyjnych wyłonimy około 200 graczy, którzy zakwalifikują się, bądź już się zakwalifikowali, do krajowego finału. Ze względu na jego wielkość, organizujemy go na dwóch polach golfowych: Modry Las w Choszcznie i Binowo Park Golf Club. Po dwóch dniach jest tzw. cut („kat”) – próg eliminacyjny, który przechodzą najlepsi gracze. I oni kwalifikują się do naszej finałowej rozgrywki. Wszyscy będą rywalizowali w sześciu grupach. Zwycięzcy otrzymują awans do reprezentacji Polski na światowy finał, który rozegramy zostanie na początku listopada na wyspie Jeju w Korei Południowej. Fantastyczna destynacja, piękna wyspa, niezwykle popularna wśród turystów, z polami golfowymi.

Zazwyczaj jest sześć grup zawodników, którzy biorą udział w krajowym finale tego turnieju. Ale w Polsce powstała siódma.

Wykreowaliśmy ją u nas w kraju ze względu na chęć popularyzacji golfa. I jej zwycięzca – w kategorii celebrities również dołączy do reprezentacji Polski na światowy finał, w którym łącznie będzie uczestniczyć 400-500 osób.

Która to już raz WAGC odbędzie się w Binowie oraz w Choszcznie?

To już będzie 26. edycja. Jesteśmy jednym z najbardziej aktywnych i najstarszych krajów biorących udział w tym turnieju. Stażem, jestem najstarszym kapitanem reprezentacji w całym światowym cyklu. Jestem nim od samego początku, kiedy Polska dołączyła do turnieju w Orlando w roku 2000.

To dodajmy jeszcze zapowiedź jesiennych wydarzeń w Binowie.

Wrzesień i październik, to miesiące, kiedy kończymy nasze rozgrywki klubowe. I np. we wrześniu odbędzie się finał Maritime Silver Golf League. To turniej, który odbywa się co tydzień, w każdy czwartek. Klubowicze mogą się zgłosić, zagrać. Jest to nasza, wewnętrzna liga. Wyniki z sześciu najlepszych turniejów liczymy do końcowej klasyfikacji. Do tego dodajemy punkty zdobyte w finale. W ten sposób wyłaniamy zwycięzców w poszczególnych grupach Maritime Silver Golf League. We wrześniu mamy także nasz najważniejszą turniej, z punktu widzenia Stowarzyszenia Binowo Park Golf Club, czyli Mistrzostwa Klubu. Są to dwudniowe zawody, bardzo prestiżowe, które odbędą się już po raz 26.

autor: Dariusz Staniewski /foto: Binowo Park Golf Club

BBIUROWE

życie w naturze

Drewno, kamień, zieleń i dużo światła. I do tego charakterystyczny dla projektanta Jacka Kolasińskiego minimalizm. Biuro prywatnej firmy, zlokalizowane na szczecińskim Podzamczu, tuż przy nabrzeżu z widokiem na rzekę Odrę, jest tego doskonałym przykładem. Dominują tu naturalne materiały wykończeniowe takie jak wspomniane drewno i kamień, ale również tkaniny oraz tradycyjnie wypalane cegły dekoracyjne produkowane w Hiszpanii.

B

Założeniem projektu było częściowe zintegrowanie dwóch pomieszczeń biurowych – w tym celu powstały pionowe przeszklenia. Biuro przygotowane jest do pracy dla czterech osób, po dwa stanowiska w każdym pomieszczeniu. W większym pomieszczeniu, idealnym do spotkań i prezentacji, znajduje się duży ponad trzy metrowy stół, wykonany z litego drewna dębowego. Stanowi on miejsce pracy dla dwóch osób, plus cztery miejsca dla gości.

W projekcie wykorzystane zostały meble, akcesoria i lampy duńskich oraz polskich projektantów. Fotele ,,Mea” w mniejszym pomieszczeniu, pochodzą z lat siedemdziesiątych i poddane zostały kompleksowej renowacji. Do dekoracji ścian, wykorzystane zostały fotografie Juliette Jourdain. Meble i akcesoria, takie jak stalowa stolarka, komody, regały, biurka, meble kuchenne i łazienkowe, zaprojektowane zostały przez Loft Kolasiński, ad

Projekt: Studio Loft Kolasiński

Zdjęcia: Karolina Bąk

Meble wykonał: Woodmaker

Nie musisz wyjeżdżać z miasta, aby poczuć lato

Latem zwalniamy tempo, szukamy przestrzeni dla siebie i wracamy do rzeczy, które sprawiają nam przyjemność. Dla jednych będzie to książka, która czekała na półce od wielu miesięcy, dla innych poranna kawa z widokiem na wodę. Coraz częściej jednak nasze letnie hobby mają wspólny mianownik: potrzebę bycia blisko natury i aktywnego wypoczynku. A jeśli przy okazji można zakochać się w miejscu, w którym się wypoczywa? Tym lepiej.

Życie obok mariny

W ofercie CLUBHOUSE znajdują się mieszkania o powierzchni od 59 do 134 m². Dla miłośników gotowych rozwiązań dostępny jest mieszkanie nr 1 – wykończone pod klucz, z prywatnym ogródkiem i balkonem. Osoby preferujące indywidualną aranżację mogą wybrać przestronny apartament nr 3 (134 m² z ogrodem) lub bardziej kameralne, 66-metrowe mieszkania nr 9 i 14, oba z balkonami i urzekającym widokiem na wodę, a widok zmienia się wraz z porą dnia i światłem.

Na lądzie również nie brakuje inspiracji

Apartamenty 101 to odpowiedź na potrzeby tych, którzy chcą żyć w mieście, ale nie w samym centrum, tylko z dala od zgiełku. Kameralne osiedle na Warszewie, w sąsiedztwie parku i ścieżek spacerowych, sprzyja codziennym rytuałom: porannej jodze, popołudniowej przejażdżce rowerem, wieczornym spacerom z rodziną. Deweloper zadbał nawet o to, aby miłośnicy dwóch kółek mieli swoje miejsce, dlatego do dyspozycji zagwarantował warsztat rowerowy z niezbędnymi narzędziami, a nawet stację ładowania dla rowerów elektrycznych.

W Apartamentach 101 również dostępne są dwa typy mieszkań: wykończone pod klucz oraz w stanie deweloperskim, gotowe na osobistą wizję przestrzeni. Lokal nr 9 (82 m²) to propozycja dla tych, którzy cenią spokój – wnętrze jest jasne, przestronne o wysokim standardzie wykończenia. Dostępne od zaraz. Z kolei apartament nr 17 (114 m²) oferuje cztery pokoje w stanie deweloperskim – to opcja idealna dla tych, którzy chcą urządzić dom na własnych zasadach. W obu przypadkach balkon staje się naturalnym

przedłużeniem domowej strefy komfortu, integralną częścią życia codziennego, miejscem na złapanie oddechu.

CLUBHOUSE – początek podróży

Z przystani jachtowej przy inwestycji można wypłynąć na Zalew Szczeciński, a stamtąd… dalej. Na przykład do Dziwnowa, gdzie deweloper posiada kolejną inwestycję – Półwysep Dziwnów, która świetnie spełnia rolę nadmorskiego azylu z widokiem na wodę i jednocześnie z potencjałem inwestycyjnym. Pięciopokojowy apartament o powierzchni 115 m² z własnym ogrodem oferuje komfortowy standard wykończenia i bezpośredni kontakt z naturą: morze, zatokę, plażę czy ścieżki spacerowe. To idealne miejsce na odpoczynek.

W Apartamentach 101 rytm dnia wyznacza zieleń, poranny spacer po sąsiednich alejkach, popołudniowa wyprawa rowerem, chwila ciszy na tarasie z widokiem na park. CLUBHOUSE to inna energia. Poranki zaczynają się nad wodą, a marina wprowadza do codzienności lekkość. Szczególnie latem.

Marina Developer www.marina-developer.pl marinaszczecin

NAUKA SUKCES

Szczecińskie złote szkoły

– jak drugi dom

Jedną z pierwszych poważnych decyzji młodzieży jest wybór szkoły średniej. Ktoś powie, że szkoła to szkoła i każda będzie dobra. No niekoniecznie. Owszem, każda szkoła przygotowuje do matury, bo tak trzeba, to obowiązek. Nie pytajmy o to, czy to zrobi, bo wiemy, że tak, ale zapytajmy: Jak wybrana przez nas szkoła to zrobi? Nie możemy też przejść obojętnie obok tych wyróżnionych, bowiem mamy 6 placówek z tytułem złotych szkół. Jak one to robią?

W całej Polsce wyróżniono 200 najlepszych liceów, które zostały okrzyknięte “złotymi szkołami”, 4 z nich są w naszym województwie, a aż 3 w naszym mieście. Wzięliśmy pod uwagę również technika i tutaj również miła niespodzianka – na 500 najlepszych techników w kraju, 5 jest w województwie zachodniopomorskim i 3 w Szczecinie. Niesamowity wynik. Jednak, jak to my, chcieliśmy sięgnąć głębiej.

Najlepsze licea

W zestawieniu liceów liderem niezmiennie pozostaje XIII Liceum Ogólnokształcące w Szczecinie, które od lat konsekwentnie trzyma miejsce na podium i obecnie plasuje się na 3 miejscu w kraju. Wystarczy spojrzeć na historię ogólnopolskich osiągnięć: pierwsze miejsce w Polsce w rankingu „Perspektywy” przez siedem kolejnych lat, tytuł „Szkoły XX-lecia” czy spektakularne sukcesy w olimpiadach. Trzynastka w kuluarach dostała miano edukacyjnej elity – nie bez powodu.

Tuż za nią plasuje się II LO im. Mieszka I i tak się składa, że to jedno z najstarszych liceów w województwie, z bogatą historią i równie bogatym wachlarzem profili edukacyjnych. Trzecią pozycję zajmuje V LO im. Adama Asnyka, które od kilku lat konsekwentnie pnie się w górę.

Najlepsze technika

Tu również Szczecin ma powód do dumy. Na szczycie znalazło się Technikum Organizacji i Zarządzania w Zespole Szkół nr 8. Szkoła zajęła 7. miejsce w Polsce i 1. w województwie, pokazując, że nowoczesne kształcenie zawodowe może iść w parze z wysoką jakością edukacji ogólnej. Z ofertą skierowaną m.in. do przyszłych ekonomistów, logistyków, hotelarzy czy specjalistów od reklamy i turystyki, potrafi świetnie wyczuwać zmiany na rynku i kształcić zgodnie z realnymi potrzebami gospodarki.

Tuż za liderem uplasowało się Technikum Informatyczne SCI, szkoła, która z roku na rok udowadnia, że można połączyć wysoki poziom merytoryczny z partnerską relacją między nauczycielami a uczniami. Utrzymują się w czołowej dwudziestce w Polsce, regularnie zdobywają tytuł „Złotej Szkoły”, a rok wcześniej, bo w 2024 roku byli nawet szóstą najlepszą szkołą w kraju. Za tymi wynikami stoi doskonała kadra, współpraca z prestiżowymi uczelniami, udział w międzynarodowych projektach, certyfikacje i realne przygotowanie do rynku pracy w IT.

Trzecie miejsce w mieście zajmuje Technikum Elektryczno-Elektroniczne (ZSEE) – szkoła z mocnym zapleczem technicznym z patronatem m.in. z TVP, Grupą Azoty czy Eneą. Placówka nie tylko edukuje w zawodach przyszłości, takich jak technik mechatronik, automatyk czy informatyk, ale też dba o to, aby uczniowie od pierwszych klas uczyli się w warunkach zbliżonych do tych, które zastaną później w pracy zawodowej.

Czy istnieje coś takiego jak dobra szkoła?

Liczby mówią jedno, ale co tak naprawdę tworzy szkołę, do której młodzież chce codziennie wracać? Co sprawia, że –mimo presji i wyzwań – potrafi się rozwijać i osiągać wyniki, które stawiają ich szkoły w ogólnopolskiej czołówce? Postanowiliśmy zapytać u źródła.

U progu szkoły średniej stają jeszcze bardzo młodzi ludzie. Jak wspierać ich w procesie dojrzewania?

– W naszym technikum patrzymy na ucznia całościowo –nie tylko jako przyszłego specjalistę, ale przede wszystkim

młodego człowieka u progu dorosłości. Oprócz nowoczesnego kształcenia w zawodach ekonomisty, logistyka, hotelarstwa, turystyki i reklamy, oferujemy szerokie wsparcie wychowawcze i psychologiczne. Uczniowie mogą liczyć na indywidualne konsultacje, terapie, zajęcia rozwijające umiejętności społeczne i komunikacyjne, a także programy profilaktyczne dotyczące zdrowia psychicznego, tożsamości czy presji rówieśniczej. Współpraca z rodzicami pozwala tworzyć spójny system wsparcia, a nauczyciele – jako mentorzy – promują wartości takie jak empatia, odpowiedzialność i szacunek – stwierdziła Ewa Kupidłowska, dyrektor Technikum Organizacji i Zarządzania w Zespole Szkół nr 8. – Dobra szkoła otwiera cały świat – mówi Alicja Kwiatek, dyrektor Technikum Informatycznego SCI. – Jesteśmy szkołą niepubliczną, ale bezpłatną. Rodzice powierzają nam swoje dzieci z ogromnym zaufaniem i czują, że są w dobrych rękach. Pracujemy tu właściwie 24 godziny na dobę. Dla nas szkoła nie kończy się o godzinie 15:00 wraz z ostatnim tego dnia dzwonkiem. Jesteśmy obecni, zaangażowani, dostępni. Atmosfera jest dla nas kluczowa, to ona tworzy fundament. Nie jesteśmy dużą szkołą, ale właśnie to jest naszą siłą. Znamy naszych uczniów, mamy z nimi dobre relacje, wspieramy ich indywidualnie. Działa u nas prężnie Samorząd Uczniowski, który dba o klimat szkoły, bo kto lepiej zadba o dobrą atmosferę niż sami uczniowie? Zależy nam, aby młodzi ludzie rozwijali się nie tylko merytorycznie, ale też społecznie i emocjonalnie. Kompetencje społeczne są dla nas równie ważne, co wiedza z przedmiotów zawodowych. A dobre wyniki przychodzą przy okazji, są naturalnym efektem.

– Młodzież spędza tu jedną czwartą swojego życia – zaznacza Adam Czarniawski, opiekun Samorządu Uczniowskiego SCI oraz nauczyciel historii – dlatego chcemy, aby szkoła była dla nich miejscem żywym, przyjaznym i inspirującym. U nas naprawdę dużo się dzieje, m.in. w listopadzie organizujemy 24-godzinny Hackathon i jesteśmy tego dnia wszyscy razem. To wydarzenie wymyślili kiedyś nasi uczniowie, a dziś, jako absolwenci, wracają jako mentorzy i wspierają kolejne roczniki. Nasze polonistki zabierają uczniów do teatrów, organizujemy turnieje debat, a w tym roku świetnie sprawdziły się gry zespołowe, jak „Sabotażysta” czy „Mafia”. Dają młodym ludziom przestrzeń do budowania relacji, komunikacji, poznawania siebie i swoich mocnych stron.

Szkoła jak drugi dom

Do szkoły średniej przychodzą jeszcze dzieci, ale wychodzą z niej dorośli ludzie. To właśnie w szkole, która stawia na relacje, uczniowie mogą czuć się bezpiecznie i swobodnie. TOiZ stawia też na inkluzywność, wartości i rozwój kompetencji społecznych. W szkole działa aktywny samorząd, organizowane są liczne wydarzenia, projekty i warsztaty. Działa tu system antyprzemocowy, są dyżury nauczycieli, monitoring, a w przerwach sączy się muzyka z radiowęzła. Przestrzeń też jest bardzo ważna – jasne klasy, kolorowe ściany, strefy relaksu i uczniowskie graffiti sprawiają, że miejsce ma niepowtarzalny klimat. Podobne wartości wybrzmiewają też w Technikum Informatycznym SCI. – U nas drzwi są zawsze otwarte – zapewnia psycholożka Weronika Zielińska. – Młodzież przychodzi do szkoły często jeszcze zanim zacznie lekcje, po prostu chcą tu być. Czują się bezpiecznie, mogą porozmawiać z nauczycielem, ze mną, Panem Adamem, Panią Dyrektor czy nawet z Panem Mieciem, naszym woźnym, którego po prostu wszyscy kochają. – dodaje. O atmosferę w szkole dbają wszyscy, na korytarzach wiszą tabla ze zdjęciami absolwentów, jest też mnóstwo kolorowych zdjęć z przeróżnych wydarzeń, którymi żyła cała szkoła.

Kadra to serce każdej szkoły. Czym kierują się Państwo, wybierając nauczycieli do zespołu? Jakie cechy są dla Państwa naprawdę kluczowe?

– Kadra to rzeczywiście serce każdej szkoły, dlatego bardzo uważnie przyglądamy się zarówno twardym, jak i miękkim kompetencjom kandydatów – podkreśla Alicja Kwiatek. –Z jednej strony liczą się kwalifikacje formalne: ukończone studia, doświadczenie zawodowe, osiągnięcia dydaktyczne. Część naszych nauczycieli to egzaminatorzy, inni na co dzień współpracują z uczelniami i firmami, niektórzy łączą pracę u nas z pracą w zawodzie. To daje naszym uczniom dostęp do wiedzy z pierwszej ręki i aktualnych standardów w branży. Z drugiej strony, nie mniej ważne są cechy osobowości. Szukamy nauczycieli, którzy po prostu lubią ludzi i potrafią budować relacje. Cenię pasję, otwartość, nieszablonowe podejście i zwyczajną życzliwość. Nasi nauczyciele to mentorzy, przewodnicy, którzy inspirują, uczą życia zawodowego, potrafią powiedzieć „dziękuję” i „przepraszam”, a przede wszystkim przekazują wiedzę z sercem i często poświęcają swój wolny czas, aby zostać z nami w szkole. Bo dobrej szkoły nie da się zbudować bez ludzi, którzy naprawdę chcą w niej być

Współczesne szkolnictwo mierzy się z wieloma wyzwaniami. Co dziś dla szkoły jest największym sprawdzianem?

– Dziś największym wyzwaniem dla szkoły jest zachowanie równowagi między tym, co trwałe, a tym, co zmienne – mówi Ewa Kupidłowska. – Z jednej strony nie rezygnujemy z wartości: odpowiedzialności, zaangażowania, szacunku. Z drugiej – nieustannie śledzimy, jak zmienia się świat. Jakie kompetencje będą naprawdę potrzebne, kiedy nasi uczniowie wejdą na rynek pracy.

Porozmawiajmy o rankingu Perspektywy. Z założenia ten ranking ma pomóc uczniom w podjęciu decyzji o wyborze szkoły.

– Dla wielu uczniów i ich rodziców to z pewnością ważny drogowskaz, który buduje prestiż szkoły i przyciąga uwagę. 7. miejsce w Polsce i 1. w województwie zachodniopomorskim to dla nas powód do dumy, ale nigdy nie traktowaliśmy tego jako jedynego celu – zaznacza Ewa Kupidłowska. –Dziś rodzice patrzą szerzej: liczy się bezpieczeństwo, jakość przygotowania do matury i zawodu, realne szanse na dalsze kształcenie, praktyki w firmach krajowych i zagranicznych, możliwość nauki języków na odpowiednim poziomie czy dobra lokalizacja. Choć ranking potwierdza skuteczność naszej pracy, najwięcej kandydatów trafia do nas z polecenia naszych uczniów, ich rodziców i pracodawców. – Z jednej strony ranking „Perspektyw” to świetna rekomendacja – zwiększa zainteresowanie szkołą i jest dla rodziców wyraźnym sygnałem, że tu dzieje się coś wartościowego – dodaje Alicja Kwiatek. – Ale z drugiej strony… czasem to tworzy pewną barierę. Niektórzy uczniowie, słysząc o naszej wysokiej pozycji, myślą: „To nie dla mnie, tam trzeba mieć same piątki i tysiąc punktów.” Tymczasem każda szkoła powinna być na miarę danego ucznia i właśnie tak patrzymy na edukację. W Szczecinie jest mnóstwo dobrych szkół, każda z nieco inną misją. Ranking to wskaźnik, nie wyznacznik.

Przygotowania do egzaminu maturalnego

W Technikum Organizacji i Zarządzania proces przygotowań do matury traktowany jest kompleksowo. Szkoła dba nie tylko o solidne podstawy merytoryczne, ale też o emocjonalne przygotowanie uczniów. Już na początku roku szkolnego uczniowie otrzymują harmonogram działań, który pozwala zaplanować naukę i zminimalizować stres.

„DZIŚ NAJWIĘKSZYM WYZWANIEM

DLA SZKOŁY JEST ZACHOWANIE

RÓWNOWAGI MIĘDZY TYM, CO TRWAŁE, A TYM, CO ZMIENNE.”

Regularne powtórki, analiza arkuszy, symulacje egzaminów ustnych oraz informacja zwrotna od nauczycieli wzmacniają poczucie sprawczości i pewność siebie. Uczniowie uczą się także technik radzenia sobie z napięciem – na lekcjach wychowawczych porusza się tematy związane ze stresem, relaksacją czy budowaniem wewnętrznej motywacji. Matura nie jest tu postrzegana jako ostateczny test wartości, ale jako etap, do którego każdy może się przygotować we własnym tempie z odpowiednim wsparciem.

W Technikum Informatycznym SCI o jakość przygotowania do matury dba zgrany i stabilny zespół nauczycieli. – OKE regularnie przyjeżdża do nas na pilotaż egzaminu maturalnego, to dla nas ogromne wyróżnienie – mówi Alicja Kwiatek, dyrektorka szkoły. Proces przygotowań obejmuje zarówno solidne powtórki, jak i praktyczne wsparcie w obszarze autoprezentacji czy przygotowaniu do egzaminów ustnych. W klasach piątych realizowane są zajęcia doradztwa zawodowego, które pomagają uczniom podejmować świadome decyzje oraz lepiej radzić sobie z presją. Pamiętajmy, że uczniowie technikum przygotowują się nie tylko do egzaminu maturalnego, ale również zawodowego.

Wielu młodych ludzi – i ich rodziców – żyje dziś w cieniu wyników, rankingów, presji sukcesu. Jak Państwo odnajdują równowagę między motywowaniem do osiągnięć a wspieraniem uczniów w ich własnym tempie i możliwościach?

– Uczymy, że sukces to nie tylko najwyższe oceny, ale przede wszystkim rozwój, pokonywanie własnych ograniczeń i zdobywanie pewności siebie. Stawiamy na indywidualizację nauczania, każdy uczeń ma własne tempo, możliwości i drogę. Doceniamy systematyczność, wysiłek i postęp, a nie tylko wynik końcowy. Kluczowa jest dla nas zdrowa motywacja wewnętrzna, oparta na satysfakcji z osiągnięć, a nie lęku przed porażką – puentuje Ewa Kupidłowska.

– Najpierw budujemy z uczniami relację i zaufanie – bez tego nie da się mówić o motywowaniu do rozwoju. Wiele dzieci przyjeżdża do nas z mniejszych miejscowości po dobrą edukację. Muszą poczuć się bezpiecznie i zaopiekowane, wtedy otwierają się na naukę i sukces. Dlatego plan nauczania dostosowujemy do ich potrzeb i możliwości, opierając się na tym, co znają i lubią. Dopiero na tej bazie wspólnie pracujemy nad wynikami.

Autor: Anna Wysocka / grafika: freepik

PRZEDSZKOLE | SZKOŁA PODSTAWOWA | LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE

Codzienny kontakt z językiem angielskim Indywidualne podejście w małych grupach Międzynarodowy program Cambridge

UNIKALNE

PROFILE LICEALNE z integracją w życie akademickie

PROFIL MEDYCZNY z Pomorskim Uniwersytetem Medycznym

PROFIL OFFSHORE I ZIELONA ENERGIA z Politechniką Morską w Szczecinie

20 lat matury międzynarodowej w Szczecin International School

W tym samym numerze piszemy o szkołach, które znalazły się na szczycie rankingów, ale w naszym mieście są też placówki, których nie obejmują tego typu zestawienia, bynajmniej nie dlatego, że są mniej wartościowe, ale zwyczajnie dlatego, że… idą inną drogą. To Szczecin International School, która już od dwóch dekad realizuje program edukacyjny, dający młodym ludziom przepustkę do nauki i życia na całym świecie.

W tym roku szkoła świętuje 20-lecie Matury Międzynarodowej (International Baccalaureate Diploma Programme), będąc jedyną placówką w regionie z pełną ścieżką IB od zerówki po maturę.

Międzynarodowa matura, lokalny sukces 14 czerwca odbyło się uroczyste zakończenie roku szkolnego i pożegnanie klasy maturalnej. W gronie rodzin i nauczycieli absolwenci, z których wielu uczęszczało do SIS od przedszkola, żegnali się z miejscem, do którego uczęszczali codziennie przez wiele lat. Choć część uczniów dołącza do szkoły dopiero na etapie liceum lub w ramach dwuletniego programu Diploma Programme, wszyscy bardzo szybko stają się częścią otwartej i wielokulturowej społeczności. Po maturze uczniowie wyczekują na oficjalne wyniki, ale już dziś wielu z nich rozpoczęło proces aplikacji na prestiżowe uczelnie na całym świecie – w Ameryce, Azji oraz w renomowanych uniwersytetach w Europie, w tym również w Polsce.

Czym jest IB? Edukacja na miarę XXI wieku

Matura Międzynarodowa (International Baccalaureate Diploma Programme) to dziś jeden z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych systemów edukacyjnych na świecie. Uczniowie wybierają sześć przedmiotów z różnych obszarów: język ojczysty, język obcy, nauki społeczne, nauki przyrodnicze, matematyka i sztuka (lub dodatkowy przedmiot z innej grupy). Trzy realizowane są na poziomie rozszerzonym oraz trzy – na standardowym. To program ambitny, wymagający, ale też niezwykle elastyczny. Daje uczniom realny wpływ na kształt własnej edukacji, a przy tym otwiera drzwi do uniwersytetów na całym świecie. Wielu absolwentów SIS decyduje się na studia interdyscyplinarne lub drugi kierunek, a dzięki strukturze IB są do tego świetnie przygotowani.

Więcej niż szkoła. IB rozwija nie tylko umysł Jednym z kluczowych elementów programu IB jest CAS

– Creativity, Activity, Service – komponent pozornie „nienaukowy”, a w rzeczywistości fundamentalny. To w jego ramach uczniowie rozwijają projekty artystyczne, sportowe i społeczne, angażują się w wolontariat, realizują własne inicjatywy i uczą się odpowiedzialności za wspólnotę. CAS uczy przez doświadczenie i to właśnie ono pozwala wielu młodym ludziom zbudować autentyczny, wielowymiarowy profil kandydata na studia. W ciągu dwóch dekad Szczecin International School wypuściła w świat absolwentów, którzy dziś studiują i pracują w najbardziej prestiżowych ośrodkach akademickich i zawodowych w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Holandii, Danii czy Polsce. Wśród nich są lekarze, inżynierowie, naukowcy, przedsiębiorcy i artyści.

Unikalna przewaga SIS

W ostatnich latach władze Szczecina dostrzegły potencjał programu i zdecydowały się na jego wdrożenie także państwowej placówce tj. II LO. Jednak to właśnie SIS oferuje jego pełną, spójną realizację – od najmłodszych lat aż po maturę. Ciągłość programu, prowadzona przez przygotowaną i stabilną kadrę, stanowi o unikalnej wartości tej szkoły. Uczniowie poruszają się w spójnym systemie dydaktycznym, którego struktura odzwierciedla standardy najlepszych szkół świata. Szczecin International School jako jedyna w województwie widnieje w Rejestrze Szkół i Placówek Oświatowych jako szkoła z oddziałami międzynarodowymi na wszystkich poziomach kształcenia. W skali regionu nie istnieje druga prywatna instytucja o porównywalnym zakresie, ciągłości i standardzie pracy.

Dwudziestolecie Matury Międzynarodowej w Szczecinie to nie jubileusz samej instytucji, lecz świadectwo, że również w miastach takich jak Szczecin można konsekwentnie tworzyć przestrzeń intelektualną, która nie ma żadnych granic.

Szczecin International School Bł. Królowej Jadwigi 27, 28 70-262 Szczecin www.sis.info.pl/en

Szkoły

międzynarodowe w Szczecinie:

IB czy Cambridge?

Wraz z ogłoszeniem wyników egzaminu ósmoklasisty wielu nastolatków i ich rodziców staje przed wyborem szkoły ponadpodstawowej – najczęściej kierując się lokalizacją, rankingiem, ofertą lub atmosferą. Dla tych, którzy nie chcą ograniczać swoich planów edukacyjnych i zawodowych do Polski, międzynarodowe liceum staje się coraz modniejszą i wartościową opcją.

Mało kto pamięta, że wszystko zaczęło się od BISS, Brytyjskiej Międzynarodowej Szkoły w Szczecinie, kształcącej dzieci personelu NATO od 1999 roku. Jej miejsce od dawna zajęły Szczecin International School (SIS) i SAIL International School. Dynamiczny napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do regionu oraz wzrost liczby pracujących obcokrajowców z około 6 800 w 2014 r. do ponad 52 700 pod koniec 2024 r. sprawiły, że Szczecin stał się centrum edukacji międzynarodowej. Coraz więcej rodzin „powrotnej” Polonii także wybiera międzynarodowy system nauczania, gdyż ich dzieci często mają trudności z językiem polskim w krajowej szkole.

Dlaczego polskie rodziny rozważają szkołę międzynarodową?

Poza prestiżem „szkoły NATO” (SIS) czy wspierającą atmosferą SAIL, międzynarodowa szkoła to szansa na naukę w towarzystwie rówieśników z 25–30 krajów. Uczniowie zyskują niepowtarzalne kompetencje międzykulturowe i biegłość w języku angielskim – kluczowe w globalnym świecie.

Dostępne w Polsce programy – International Baccalaureate (IB) oraz Cambridge International Education (CIE) – stawiają na uczenie się przez dociekanie i aktywny udział ucznia, w opozycji do tradycyjnego modelu. Oba są uznawane na całym świecie i często przekładają się na punkty kredytowe na uczelniach zagranicznych i krajowych. Surowe procedury akredytacji oraz stały rozwój zawodowy nauczycieli gwarantują wysoki poziom nauczania. Jednak opłaty za akredytację i egzaminy bywają wysokie. Jedynie LO nr 2 w Szczecinie jako szkoła publiczna może sobie pozwolić na zaoferowanie dyplomu IB w przystępnej cenie — jednak bez zagranicznych kolegów z klasy.

Co wybrać: IB czy Cambridge? Program IB Diploma, nadzorowany przez szwajcarską fundację od 1968 r., dostępny jest w ponad 5 000 szkół świata, w tym w czterech szczecińskich placówkach. Uczeń wybiera sześć przedmiotów z różnych obszarów, przygotowuje dłuższą pracę badawczą, kurs z filozofii oraz angażuje się

DWIE SZCZECIŃSKIE SZKOŁY ZAPEWNIAJĄ PRAWDZIWIE

MIĘDZYNARODOWE ŚRODOWISKO

w projektach Kreatywność-Działanie-Usługa. To jest dobre, wszechstronne przygotowanie. Zdobycie solidnego dyplomu IB, który otwiera drzwi na uczelnie na całym świecie, będzie jednak trudne dla tych, którzy mają silne predyspozycje w niektórych wybranych obszarach (np. w językach), a słabsze w innych, np. w matematyce.

TRUDNE POCZĄTKI: UPADEK

CIE, nadzorowane przez renomowany Uniwersytet Cambridge – trzeci najstarszy na świecie – oferuje swoje programy w ponad 10 000 szkół na całym świecie. Wszechstronny dyplom AICE, podobnie jak dyplom IB, wymaga zdania egzaminów w 3–4 grupach przedmiotów oraz ukończenia interdyscyplinarnego kursu Global Perspectives & Research. Interesującą alternatywą są A-Levels, które pozwalają na wczesną specjalizację w językach, naukach ścisłych lub humanistycznych. Większość uczniów wybiera trzy przedmioty spośród około 55 zgodnie ze swoimi mocnymi stronami, co wyznacza jasne ścieżki na studia. Unikalna głębia i elastyczność programu Cambridge A-Levels skłoniły Pomorski Uniwersytet Medyczny i Politechnikę Morską do współpracy z jedyną w Szczecinie szkołą Cambridge, SAIL, by już w liceum przygotowywać uczniów do wymagań i możliwości studiów wyższych. Podsumowując, zarówno IB, jak i CIE oferują globalnie uznawane programy wysokiej jakości. IB kładzie nacisk na wszechstronny rozwój, natomiast Cambridge A-Levels umożliwia wczesną specjalizację i niezwykle gruntowne zgłębianie wybranych przedmiotów. Wybór między nimi zależy od profilu ucznia, jego celów akademickich oraz indywidualnych preferencji co do środowiska edukacyjnego, w którym chce spędzić kolejne lata.

ELASTYCZNOŚĆ PROGRAMU CIE UMOŻLIWIA REALIZACJĘ ŚCIEŻKI OFFSHORE I ZIELONEJ ENERGII WE WSPÓŁPRACY Z POLITECHNIKĄ MORSKĄ

Wodnym

tramwajem po regionie

Tramwaj wodny – popularny środek transportu w wielu miastach na całym świecie. Ostatnio dzięki

Samorządowemu Szlakowi Wodnemu pojawił się na trasie Szczecin – Nowe Warpno – Świnoujście.

I zapowiada się hit frekwencyjny tegorocznych wakacji. Ale taki środek transportu posiada i korzysta z niego także kilka innych miejscowości Pomorza Zachodniego. Latem, to niezwykła atrakcja turystyczna pozwalająca poznać niektóre zakątki regionu od strony wody. A warto.

Tramwaj wodny można zobaczyć np. w Wenecji, Hamburgu, Oslo, w Genewie, czy też w Bangkoku (gdzie są nawet linie zwykłe, szybkie i ekspresowe). Jeżeli ktoś się tam nie wybiera, to może skorzystać z usług tramwaju wodnego w kilku polskich miastach m.in. w Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu, Warszawie, Bydgoszczy. Ostatnio do grona „wodnych tramwajarzy” dołączył Szczecin, Nowe Warpno i Świnoujście. Niektórzy mogą uznać, że to nic nowego. Bo przecież przed laty do Świnoujścia kursowały wodoloty a po szczecińskim porcie pływały statki tzw. białej floty. Ale to nie to samo. Różnica polega przede wszystkim na przeznaczeniu i sposobie wykorzystania. Tramwaj wodny przewozi pasażerów na niezbyt długich dystansach, kursując regularnie na stałej, określonej trasie, zatrzymując się na kilku przystankach. Natomiast statek białej floty to zazwyczaj większa jednostka oferująca rejsy turystyczne lub rekreacyjne, z mała liczbą postojów, często zahaczającymi o ciekawostki lub atrakcje np. krajoznawcze lub historyczne. Choć trzeba przypomnieć mało znaną historię, że odpowiedniki dzisiejszych tramwajów wodnych pływały już kiedyś po szczecińskich wodach. Były to… hydrobusy, które na początku lat 60. ubiegłego wieku przewoziły pasażerów według ustalonych

rozkładów jazdy. A należały do ówczesnego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Hydrobus mógł pomieścić do 200 osób. Kursowały one do portu oraz stoczni Parnica. Natomiast na trasach turystycznych pływały także do Dąbia , Lubczyny oraz w okolice Jeziora Szmaragdowego. Tramwaje wodne kursowały regularnie od wiosny do późnej jesieni. Działały jednak krótko. Po kilku latach zostały zlikwidowane. Teraz tramwaj wodny powrócił. I to w rozszerzonej formie

Samorządowy Szlak Wodny

To najnowsza atrakcja Pomorza Zachodniego. Jej inicjatorem jest Powiat Policki. Ale szybko do tego pomysłu dołączyły gmina Szczecin, Świnoujście i Nowe Warpno, a także Województwa Zachodniopomorskiego. Szlak powstał z myślą o mieszkańcach i turystach, którzy chcą połączyć rekreację z odkrywaniem malowniczych zakątków Pomorza Zachodniego, ale z wody. Nowy tramwaj wodny – w postaci jednostki „Queen of Szczecin” rozpoczął swoją działalność 28 czerwca. Ze Szczecina wypłynął do Nowego Warpna. Stamtąd ruszył do Świnoujścia. Następnie wrócił

do Nowego Warpna i znowu udał się nad morze. Stamtąd wieczorem powrócił do Szczecina. Tylko pierwszego dnia z jego usług skorzystało ponad 400 pasażerów. Jak relacjonowały media wśród nich znalazło się ponad pięćdziesięciu rowerzystów i nawet jeden pies.

Tramwaj wodny już jest faktem. Tworzymy dzisiaj nową historię. Będziecie o tym opowiadać swoim wnukom – zapowiedział Shivan Fate, starosta policki pasażerom pierwszego rejsu na Samorządowym Szlaku Wodnym.

Tramwaj wodny będzie kursował w czasie wakacji w soboty i niedziele (do 24 sierpnia). Dorosły za bilet w obie strony na całą trasę Szczecin-Świnoujście-Szczecin zapłaci 100 zł.

Samorządowcy zapowiadają jednak, że projekt Samorządowego Szlaku Wodnego ma się rozwijać. W planach są rejsy na południe od Szczecina np. do Stepnicy. Wszystko ma się rozstrzygnąć po wakacjach, po dokonaniu bilansu i ocenie dwumiesięcznej działalności tramwaju.

To nie jedyny tramwaj w regionie

Ale „Queen of Szczecin” Samorządowego Szlaku Wodnego nie jest jedynym tramwajem kursującym po zachodniopomorskich akwenach. Okazuje się, ze to całkiem popularny środek transportu wodnego w kilku miejscowościach regionu. Od końca kwietnia w Kołobrzegu po Parsęcie pływa Portowy Tramwaj Wodny, Trasa rejsu przebiega od Mariny Solnej przez Parsętę – z przystankiem przy Bibliotece Miejskiej – aż do okolic Muzeum Oręża Polskiego, skąd jednostka zawraca w kierunku Portu Rybackiego i płynie do Portu Jachtowego. Cała trasa trwa około godziny. Obsługę rejsów zapewnia Arkadiusz Jagielski, operator nowoczesnej łodzi Watertrum, zbudowanej w 2022 roku. Jednostka o długości 7,20 metra może pomieścić maksymalnie 12 pasażerów. Od lipca do końca sierpnia, tramwaj wodny będzie kursować codziennie. W ubiegłym sezonie z tej atrakcji skorzystało blisko 3 tysiące osób, a prognozy na ten rok mają wskazywać na kolejny rekord frekwencji. W Koszalinie, codziennie, od 1 czerwca do 31 sierpnia pływa tramwaj wodny „Julek”. Odbywa on rejsy po jeziorze Jamno między przystanią na osiedlu Jamno w Koszalinie a przystanią Unieście, następnie przybija do przystani w Mielnie. Podczas rejsu turyści mogą podziwiać malowniczą panoramę jeziora, masyw Góry Chełmskiej z widoczną wieżą widokową oraz Osieki z wieżą gotyckiego kościoła. „Julek” zabiera na pokład 110 pasażerów i rowery. Ale z usług tramwaju można skorzystać

również poza rejsami rozkładowymi. Istnieje możliwość organizacji rejsu wycieczkowego dla dużych grup. W tym roku obowiązują nowe ceny biletów na usługi „Julka”. Jego sezonowy charakter oznacza, że koszty muszą być pokrywane w bardzo ograniczonym czasie, a dzięki nowej taryfie możliwe będzie utrzymanie wysokiego poziomu usług i bezpieczeństwa. Tylko w ostatnich latach strata MZK z tytułu funkcjonowania „Julka” rosła systematycznie i w 2024 roku wyniosła 811 tys. zł. Zależy nam na tym, żeby „Julek” nadal był dostępny i atrakcyjny zarówno dla mieszkańców, jak i turystów odwiedzających Koszalin – tłumaczył rzecznik prasowy Miasta Koszalin.

Tramwaj wodny obsługujący Darłowo i Darłówko działa prywatnie od maja do końca czerwca

W tym okresie pływa tylko dla grup zorganizowanych na zamówienie przez telefon. Jeden tramwaj zabiera 46 osób. Natomiast od lipca do sierpnia pływają dwa tramwaje według rozkładu co pół godziny od godziny 9:45 do 18:45. Średnio przewozimy w sezonie pomiędzy 40 do 50 tysięcy osób. działalność jest prywatna – tłumaczy Andrzej Ksycki z firmy obsługującej tramwaj wodny.

Tramwaje wodne – Tristan i Izolda oraz Księżna Zofia i Księżna Zofia II kursują w kanale Wieprzy, pomiędzy mostem rozsuwanym w Darłówku a Darłowem. Dzięki temu można obejrzeć kawałek historycznego Darłowa i przemieścić się do Darłówka - jego nadmorskiej i wypoczynkowej części. Natomiast Szczecinecki Tramwaj Wodny „Bayern” jest jedną z nielicznych tego typu jednostek w Polsce. Wchodzi w skład miejskiego systemu komunikacyjnego. Kursuje zgodnie z własnym rozkładem jazdy, zatrzymując się na wyznaczonych przystankach. Zabiera na swój pokład 54 pasażerów. Jego wystrój nawiązuje do jednostek, które kilkadziesiąt lat temu pływały po jeziorze Trzesiecko. Tramwaj pływa od wiosny do jesieni. Cały rejs trwa około 1 godziny. Wszystkie przystanki położone są w sąsiedztwie niebieskiego szlaku rowerowego dookoła Jeziora Trzesiecko. Co można zobaczyć z pokładu szczecineckiego tramwaju wodnego? M.in. Mysią Wyspę – z atrakcyjną plażą oraz Wieżę Bismarcka.

autor: Dariusz Staniewski / foto: Jarosław Gaszyński, bobolin.pl, darlowo.pl

Rytuał, który kocha lato

Są takie momenty w roku, kiedy bardziej niż kiedykolwiek pragniemy lekkości. Nie tylko w stroju, ale i na twarzy. Nie tylko w ciele, ale w spojrzeniu, w geście, w nastroju. Lato to nie tylko sezon słońca to czas, kiedy nasze piękno chce oddychać. Gdy odsłaniamy więcej, odsłaniamy również siebie naszą kobiecość, pewność, blask.

I choć wiele zabiegów będących w naszej ofercie niesie korzyści redukujące procesy starzenia się skóry, rośnie liczba pacjentów, którzy wiedzą, że duża część tych zabiegów to także najlepszy sposób na… prewencję. Jakie zatem zabiegi unoszące tkanki, poprawiające napięcie i jakość skóry twarzy można wykonywać latem?

LASERY W LATO?

To właśnie teraz rośnie w nas potrzeba zadbania o siebie w sposób, który jest delikatny, ale skuteczny. Luksusowy, ale nienachalny. Naturalny, ale dopracowany. Letnie miesiące coraz częściej stają się okresem, w którym kobiety – i coraz częściej także mężczyźni – sięgają po subtelne zabiegi estetyczne. Nie po to, by się zmienić, lecz by poczuć się sobą –pełniej, pewniej, piękniej.

I choć wiele zabiegów będących w naszej ofercie niesie korzyści redukujące procesy starzenia się skóry, rośnie liczba pacjentów, którzy wiedzą, że duża część tych zabiegów to także najlepszy sposób na… prewencję. Jakie zatem zabiegi unoszące tkanki, poprawiające napięcie i jakość skóry twarzy można wykonywać latem?

Skóra latem ma swoje wymagania. Traci wodę, reaguje na słońce, staje się bardziej wrażliwa. Zamiast agresywnych procedur, lepiej postawić na rytuały, które odżywiają, nawilżają i przywracają jej równowagę. W naszej klinice to właśnie teraz największym zainteresowaniem cieszą się stymulatory tkankowe, glow boostery oraz nawilżające mezoterapie – na twarz, dekolt, ramiona czy okolice oczu. To zabiegi, które nie tylko poprawiają kondycję skóry, ale przywracają jej blask i świeżość bez efektu przerysowania.

Dla pacjentek szukających efektu liftingu bez skalpela rekomendujemy także zabiegi z wykorzystaniem technologii HIFU, takie jak Ultraformer MPT. To nowoczesna metoda napinania i zagęszczania skóry, która działa w głębokich warstwach tkanek, stymulując produkcję kolagenu. Zabieg doskonale sprawdza się w okolicach twarzy, szyi, podbródka, ale także na ciele – w obszarach, które po zimie lub po utracie wagi potrzebują ujędrnienia: brzuch, ramiona, uda, pośladki.

Letnia estetyka nie omija również mężczyzn. Coraz więcej panów decyduje się na zabiegi modelowania żuchwy. Dzięki zastosowaniu odpowiednich preparatów klasy premium można w dyskretny, ale bardzo efektowny sposób podkreślić męskość rysów twarzy, bez wrażenia sztuczności. To nowoczesna forma dbałości o wygląd, która wpisuje się w aktualne potrzeby – estetyczne i wizerunkowe – współczesnych mężczyzn.

Pielęgnacja ciała w sezonie letnim ma równie istotne znaczenie. Pacjentki coraz chętniej sięgają po zabiegi wyszczuplające i ujędrniające – takie jak kriolipoliza, endermologia, fale ultradźwiękowe czy mikrofale. Pomagają one redukować tkankę tłuszczową, cellulit i przywracają skórze gładkość oraz sprężystość.

Istnieją takie technologie laserowe, których wykonanie może odbyć się także poza ogólnym „sezonem laserowym”. Do nich należy na przykład laseroterapia pikosekundowa. Innowacyjna laseroterapia tego rodzaju stosowana jest przy zabiegach odmładzających, wyrównujących koloryt skóry, poprawiających jej gęstość i strukturę. Ponadto technologia pikosekundowa to wykorzystywanie bardzo krótkiego impulsu, mierzonego właśnie w pikosekundach, który to sprawia, że podczas zabiegu nie dochodzi do termicznego podgrzania tkanek. Krótki impuls pozwala na wykonywanie zabiegów przez cały rok. Jak przy każdym zabiegu zalecana jest fotoprotekcja — filtry SPF oraz przykrywanie opracowanego obszaru ubraniem lub noszenie kapelusza, jeśli mowa o skórze twarzy. Wykonanie zabiegu laserowego latem umożliwia także technologia tulowa. Zabieg z wykorzystaniem tej technologii charakteryzuje się krótkim okresem rekonwalescencji. Laser tulowy został stworzony do zabiegów odmłodzenia skóry, wyrównania kolorytu, rewitalizacji skóry i jej stymulacji. W Klinice Zawodny posiadamy opracowaną procedurę tzw. Babyface, która daje możliwość krótkiej regeneracji i kontynuacji normalnych czynności życiowych. Ponadto wykazuje właściwości poprawy jakości i wyglądu skóry w połączeniu z innymi zabiegami, takimi jak: radiofrekwencja mikroigłowa, osocze bogatopłytkowe i egzosomy.

Równolegle rośnie zainteresowanie depilacją laserową – rozwiązaniem, które pozwala cieszyć się gładką skórą bez konieczności codziennego golenia.

LASERY W LATO? Istnieją takie technologie laserowe, których wykonanie może odbyć się także poza ogólnym „sezonem laserowym”. Do nich należy na przykład laseroterapia pikosekundowa. Innowacyjna laseroterapia tego rodzaju stosowana jest przy zabiegach odmładzających, wyrównujących koloryt skóry, poprawiających jej gęstość i strukturę. Ponadto technologia pikosekundowa to wykorzystywanie bardzo krótkiego impulsu, mierzonego właśnie w pikosekundach, który to sprawia, że podczas zabiegu nie dochodzi do termicznego podgrzania tkanek. Krótki impuls pozwala na wykonywanie zabiegów przez cały rok. Jak przy każdym zabiegu zalecana jest fotoprotekcja — filtry SPF oraz przykrywanie opracowanego obszaru ubraniem lub noszenie kapelusza, jeśli mowa o skórze twarzy. Wykonanie zabiegu laserowego latem umożliwia także technologia tulowa. Zabieg z wykorzystaniem tej technologii charakteryzuje się krótkim okresem rekonwalescencji. Laser tulowy został stworzony do zabiegów odmłodzenia skóry, wyrównania kolorytu, rewitalizacji skóry i jej stymulacji. W Klinice Zawodny posiadamy opracowaną procedurę tzw. Babyface, która daje możliwość krótkiej regeneracji i kontynuacji normalnych czynności życiowych. Ponadto wykazuje właściwości poprawy jakości i wyglądu skóry w połączeniu z innymi zabiegami, takimi jak: radiofrekwencja mikroigłowa, osocze bogatopłytkowe i egzosomy.

NOWA ERA ESTETYKI, CZYLI ZABIEG, KTÓRY POKOCHASZ

miłe ciepło. Jest to zatem technologia, która poza korzyściami estetycznymi niesie także coś bardzo istotnego – relaks. Czy nie tego poszukujesz w okresie wakacji i urlopów? Poza tym, że omawiany zabieg jest absolutnie miły w odczuciu dla pacjenta, ma także działanie stymulujące skórę twarzy. Omawiany zabieg daje specjalistom tworzącym program zabiegowy możliwość doboru aż pięciu różnych częstotliwości fal radiowych, co sprawia, że fala precyzyjnie trafia w tkanki na różnych głębokościach. Przeznaczeniem działania tego urządzenia jest modelowanie owalu twarzy, ujędrnienie skóry, a także lifting tkanek. Skóra napina się, kolagen się zagęszcza, a zmarszczki wygładzają. Do tego przyjemne ciepło i pachnące, kojące preparaty używane przed i po procedurze.

W Klinice Zawodny nie wierzymy w gotowe schematy. Każdy zabieg poprzedza wnikliwa konsultacja – bo tylko tak możemy dobrać terapię odpowiednią dla każdej skóry, stylu życia i oczekiwań. Stawiamy na bezpieczeństwo, naturalne efekty i najwyższej klasy technologie. Nasz zespół tworzą doświadczeni specjaliści, którzy łączą wiedzę z estetycznym wyczuciem. Dzięki temu tworzymy plany terapeutyczne, które są skuteczne, ale też subtelne i pełne szacunku do rysów twarzy oraz naturalnej urody pacjenta. Każdy rytuał estetyczny traktujemy jako proces – przemyślany, uważny i kompleksowy. Wspieramy pacjentów nie tylko na fotelu zabiegowym, ale również w edukacji na temat pielęgnacji domowej. Bo to właśnie regularność, odpowiednia rutyna i zdrowy styl życia dają długofalowe efekty. Pamiętamy, że piękna skóra to nie tylko zasługa preparatów – to także woda, sen, ruch i oddech. Luksus nie zawsze oznacza więcej. Czasem wystarczy mniej – ale lepiej.

ROZWIĄZANIE PROBLEMÓW SKÓRY Z ULTRADŹWIĘKAMI

ROZWIĄZANIE

NOWA ERA ESTETYKI, CZYLI ZABIEG, KTÓRY POKOCHASZ

Dlaczego nazywamy to zabiegiem, który pokochasz? Bo i my się zakochaliśmy! To zabieg radiofrekwencji, który jest nie tylko bezbolesny, ale także przyjemny. Ilość substancji umożliwiającej poślizg głowicy jest minimalny, a urządzenie wytwarza

W rankingu urządzeń liftingujących nie sposób nie wskazać zabiegu wszech czasów — technologię ultradźwięków HIFU. W Klinice Zawodny posiadamy specjalne protokoły zabiegowe i programy autorskie stworzone przez doktora Zawodnego, które od lat pozwalają nam osiągać oczekiwane wyniki. Czemu zatem służy technologia ultradźwięków? Unoszeniu tkanek, wygładzaniu zmarszczek, liftingowi górnej i dolnej części twarzy, a także jej wyszczupleniu, zagęszczaniu kolagenu zawartego w skórze — i to wszystko bez udziału skalpela. Ten zabieg charakteryzuje się również dogłębnym, potrójnym działaniem na tkanki — wpływa na skórę, tłuszcz i mięśnie. To, co nasze pacjentki i pacjenci kochają w zabiegu z technologią HIFU, jest to, że jest całoroczny i nie wymaga rekonwalescencji.

PROBLEMÓW SKÓRY

W rankingu urządzeń liftingujących zabiegu wszech czasów — technologię W Klinice Zawodny posiadamy specjalne i programy autorskie stworzone które od lat pozwalają nam osiągać zatem służy technologia ultradźwięków? gładzaniu zmarszczek, liftingowi a także jej wyszczupleniu, zagęszczaniu w skórze — i to wszystko bez udziału rakteryzuje się również dogłębnym, tkanki — wpływa na skórę, tłuszcz cjentki i pacjenci kochają w zabiegu że jest całoroczny i nie wymaga

Letnie rytuały to zaproszenie do subtelnej metamorfozy, która nie dominuje, nie narzuca się, ale działa – cicho, konsekwentnie i z wyczuciem. Tak jak lato. Ciepłe, zmysłowe, pełne światła. Zanurz się w rytuale, który kocha lato. Twoja skóra, Twoja historia, Twoje piękno.

Na koniec pozostaje tylko zamknąć całą treść elementem, który pojawił się na początku — aby nie zapominać o dobrych praktykach dla skóry. Mowa tu o osłonie przed nadmierną ekspozycją na słońce, regularnych zabiegach mezoterapii, stosowaniu filtrów i kosmetyków o sprawdzonym działaniu. Prewencja to doskonały sposób pielęgnacji, który zalecamy, jeśli chodzi o ciało, jak i twarz. Podkreślamy jednak, że co organizm, to odrębna historia, dlatego do naszych pacjentów podchodzimy zawsze w sposób indywidualny.

Klinika Zawodny Estetic ul. Ku Słońcu 58, Szczecin tel. 504 948 320, 508 719 262, 508 752 460 recepcja@estetic.pl www.klinikazawodny.pl

Na koniec pozostaje tylko zamknąć pojawił się na początku — aby nie tykach dla skóry. Mowa tu o osłonie cją na słońce, regularnych zabiegach filtrów i kosmetyków o sprawdzonym doskonały sposób pielęgnacji, który ło, jak i twarz. Podkreślamy jednak, historia, dlatego do naszych pacjentów w sposób indywidualny.

Dlaczego nazywamy to zabiegiem, który pokochasz? Bo i my się zakochaliśmy! To zabieg radiofrekwencji, który jest nie tylko bezbolesny, ale także przyjemny. Ilość substancji umożliwiającej poślizg głowicy jest minimalny, a urządzenie wytwarza miłe ciepło. Jest to zatem technologia, estetycznymi niesie także coś bardzo nie tego poszukujesz w okresie wakacji omawiany zabieg jest absolutnie ma także działanie stymulujące skórę Omawiany zabieg daje specjalistom biegowy możliwość doboru aż fal radiowych, co sprawia, że fala ki na różnych głębokościach. Przeznaczeniem urządzenia jest modelowanie owalu a także lifting tkanek. Skóra napina a zmarszczki wygładzają. Do tego kojące preparaty używane przed

recepcja@estetic.pl www.klinikazawodny.pl

Klinika Zawodny Estetic
Ku Słońcu 58, Szczecin

Pielęgnacja przez całe życie

O skórę należy dbać już od najwcześniejszych lat życia. Pielęgnacja powinna być ciągłym procesem, który zmienia się i jest dostosowany do aktualnych potrzeb, wieku czy problemów, z którymi się mierzymy. Wszystko zaczyna się już od okresu niemowlęcego i trwa przez całe życie. O tym porozmawialiśmy z dr n. med. Ewą Duchnik, dermatolożką i lekarzem medycyny estetycznej z Twojej Przychodni.

Pani doktor, Jak dbać o skórę począwszy od dzieciństwa, a skończywszy na starości?

Już od okresu niemowlęcego, gdy bariera hydrolipidowa naskórka jest niedojrzała, kluczowe jest stosowanie delikatnego syndetu, czyli tzw. mydła bez mydła, o neutralnym pH oraz emolientów w celu ograniczenia TEWL (transepidermalnej utraty wody). Ważne jest również, aby stosować produkty z ochroną przeciwsłoneczną. Podczas dojrzewania u młodzieży, kiedy hormony nasilają aktywność gruczołów łojowych, dobrze jest wprowadzić do pielęgnacji preparaty keratolityczne oraz zmniejszające produkcję sebum. Wraz z wiekiem dochodzi do stopniowego spadku syntezy włókien kolagenowych, elastycznych oraz kwasu hialuronowego, więc oprócz domowej pielęgnacji warto sięgnąć po zabiegi z wykorzystaniem biostymulatorów, kwasu hialuronowego czy laseroterapii. Podstawą, o której powinniśmy pamiętać na każdym etapie, jest właściwe nawilżenie oraz fotoprotekcja.

Z jakimi problemami w gabinecie dermatologa pojawiają się dzieci i nastolatkowie?

W populacji pediatrycznej jedną z najczęściej spotykanych chorób jest atopia, w tym atopowe zapalenie skóry (AZS). Wśród nastolatków kluczowym problemem jest trądzik młodzieńczy.

Z czym przychodzą osoby starsze i jaki rodzaj zabiegów jest dla nich wskazany?

Twoja Przychodnia Wyzwolenia 46/16U, Szczecin (Hanza Tower) (+48) 91 828 84 88 twojaprzychodnia.com

Pacjenci w wieku powyżej 65 lat zgłaszają się z całą gamą różnych problemów dermatologicznych. Do częściej zgłaszanych należy wzmożona suchość skóry i jej swędzenie, co może zaburzyć funkcjonowanie pacjenta, powodując np. zaburzenia snu. Skóra osoby starszej zmieniona jest również na skutek wieloletniego działania promieniowania słonecznego. W gabinecie wykonujemy diagnostykę dermatoskopową oraz biopsję w przypadku podejrzenia procesu nowotworowego. Z zabiegów estetycznych rekomenduję niezmiennie mezoterapię czy różnego rodzaju metody poprawiające jakość skóry.

Jaki ma wpływ gospodarka hormonalna na stan naszej skóry?

W trakcie dojrzewania, które przypada na okres nastoletni, dochodzi do istnej burzy hormonalnej. Ma to wpływ na skórę młodzieży, a objawia się przede wszystkim zwiększonym łojotokiem i rogowaceniem mieszków włosowych, co powoduje powstawanie zaskórników, krost i pełnowymiarowego trądziku. Często u chłopców trądzik przybiera cięższą postać, a zmiany poza twarzą zlokalizowane są także na skórze klatki piersiowej czy na plecach. Obok klasycznego leczenia trądziku, zalecam stosowanie peelingów z alfa czy betahydroksykwasami oraz laseroterapię, aby zniwelować do minimum potrądzikowe zmiany. Jeżeli chodzi o okres przekwitania u kobiet, czyli o menopauzę to dochodzi tu do gwałtownego spadku poziomu estradiolu, co w efekcie prowadzi do atroficznego

ścieńczenia skóry, utraty elastyczności i powstania zmarszczek. U mężczyzn w andropauzie z kolei obniżenie testosteronu skutkuje zmniejszoną gęstością skóry i jej wolniejszą regeneracją.

Jak zatem wygląda pielęgnacja skóry w czasie menopauzy i andropauzy?

W codziennej pielęgnacji zaleca się np. preparaty zawierające pochodne witaminy A (które stymulują odnowę komórkową i kolagenogenezę), ceramidy czy kwas hialuronowy. Zabiegi gabinetowe, które zaleciłabym swoim pacjentom to mezoterapia igłowa z koktajlem peptydów i kwasu hialuronowego, radiofrekwencja mikroigłowa oraz nieablacyjny laser frakcyjny.

Jak wygląda pielęgnacja skóry w czasie ciąży?

Skóra kobiet w ciąży jest bardziej wrażliwa na działanie promieni UV, występuje również zwiększone ryzyko powstania rozstępów. Nie wszystkie kosmetyki czy zabiegi gabinetowe są zalecane dla kobiet w ciąży. Jeśli chodzi o fotoprotekcję, to bezpieczniejsze jest stosowanie filtrów mineralnych. Należy pamiętać również o nawilżaniu skóry emolientami. Warto obserwować swoją skórę i w razie pojawienia się niepokojących zmian czy znamion skórnych udać się do specjalisty.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Aneta Dolega/ fot. Karolina Tarnawska

Wakacyjne SOS

dla skóry

Latem nareszcie wyjmujemy z szafy lżejsze ubrania, zamieniamy buty na sandały i pozwalamy sobie na więcej słońca. Stawiamy na wypoczynek na plaży, aktywność fizyczną na świeżym powietrzu, długie wieczory w promieniach zachodzącego słońca... Brzmi idealnie, wręcz jak z bajki. Ale czy nasza skóra też tak myśli?

– Wysokie temperatury, promieniowanie UV, wiatr, chlor i słona woda to mieszanka, która może mocno nadwyrężyć kondycję naszej cery – podkreśla Magdalena Ceran, założycielka Ceran Aesthetic. Dlatego właśnie latem warto spojrzeć na pielęgnację nie tylko jak na rytuał, ale też formę troski o to co mamy najcenniejsze – nasze zdrowie.

Dlaczego latem potrzebujemy szczególnej pielęgnacji? Skóra w upalne miesiące traci więcej wody, a jej bariera ochronna jest osłabiona i narażona na uszkodzenia przez czynniki zewnętrzne. Efekt możemy zauważyć od niemal razu: przesuszenie, podrażnienia, a nawet stany zapalne. –Do mojego gabinetu latem trafiają pacjentki, które zmagają się z odwodnioną, podrażnioną i poszarzałą cerą. Wiele z nich nie zdaje sobie sprawy, że to efekt braku odpowiedniego nawilżenia i nadmiernej ekspozycji na słońce – dodaje Magdalena Ceran.

Nie trzeba jednak rezygnować z lata, aby cieszyć się zdrową i promienną skórą

Kluczowe jest rozsądne podejście do pielęgnacji oraz dobór bezpiecznych zabiegów. W ofercie Ceran Aesthetic takie właśnie znajdziemy. Czy zabiegi estetyczne można wykonywać również latem? Oczywiście! Istnieje wiele procedur, które nie tylko są bezpieczne, ale wręcz wskazane w sezonie letnim. W Ceran Aesthetic stawia się na zabiegi, które wspierają regenerację skóry, przywracają jej nawilżenie i poprawiają napięcie. W centrum uwagi znajdują się:

Mezoterapia igłowa

Skóra otrzymuje dokładnie to, czego jej brakuje: kwas hialuronowy, peptydy, witaminy. Po zabiegu cera staje się nawilżona, rozjaśniona, bardziej elastyczna.

Stymulatory tkankowe

Działają głębiej niż klasyczne wypełniacze. Ich zadaniem jest odbudowa kolagenu, poprawa gęstości i napięcia skóry. To idealna metoda dla osób, które chcą zadbać o kondycję skóry bez efektu przerysowania.

Ceran Aesthetic

Bolesława Krzywoustego 9-10, Szczecin, Poland 70-250

CH Kupiec 1 piętro

Telefon: +48 512 377 948

ceran_aesthetic

Delikatne peelingi

Wspomagają regenerację i oczyszczanie bez ryzyka podrażnienia. Unikamy natomiast zabiegów laserowych i silnych kwasów, jak retinoidy. Intensywne peelingi i produkty z alkoholem również warto odłożyć na półkę. Latem postawmy na nawilżenie i ochronę UV.

SOS dla skóry po ekspozycji na słońcu

Jeśli Twoja skóra ucierpiała w kontakcie ze słońcem, warto sięgnąć po sprawdzone wsparcie. – Najlepszym wyborem, na pierwszy ratunek, będzie mezoterapia igłowa z koktajlem nawilżająco-przeciwzapalnym. Efekty widać już po pierwszym zabiegu: skóra odzyskuje blask, jednolity koloryt i miękkość – wyjaśnia ekspertka.

Ceran Aesthetic ma dedykowaną ofertę na lato. – Zależy mi na tym, aby moje pacjentki latem czuły się dobrze w swojej skórze, nie czując potrzeby przykrywania jej makijażem. Dlatego skupiamy się na głębokim nawilżeniu, subtelnym liftingu i poprawie jakości skóry – podsumowuje Magdalena Ceran.

Letnia pielęgnacja nie musi oznaczać rezygnacji z profesjonalnych zabiegów. Wręcz przeciwnie! To najlepszy moment, aby zadbać o skórę „od środka”. Bo najpiękniejszy letni blask to ten, który pochodzi z zadbanej, nawilżonej i zdrowej skóry. Pięknego lata!

Okiem dermatologa

Płytko czy głęboko?

Jak działać na skórę latem

Krótka odpowiedź: zgodnie z jej indywidualnymi potrzebami. Odpowiedź dłuższa, to cały dzisiejszy felieton pod hasłem; co warto wiedzieć o różnych zabiegach wykonywanych o bardzo różnych porach roku. Słońce nie jest przeciwskazaniem dla wielu z nich tylko to, w jaki sposób korzystamy z lata. W strefach klimatycznych, gdzie lato króluje przez trzysta dni w roku, Pacjentki też wykonują lasery…

Mówiąc o zabiegach laserowych wykonywanych latem, zacznijmy od określeń, które Pacjentki często słyszą w klinice; lasery ablacyjne i nieablacyjne. W największym skrócie i pod potrzeby letniego felietonu określenia te odnoszą się do procedur laserowych, w wyniku których tuż po zabiegu pacjentki mają mocno naruszony naskórek i przygotowane są na konieczny proces rekonwalescencji trwający zwykle 7- 8 dni (lasery ablacyjne) oraz takie, które także działają dosyć głęboko, ale bez uszkodzenia naskórka. Tuż po zabiegu skóra jest tylko zaróżowiona i tkliwa, ale bez konieczności rezygnacji z planów i aktywności przez kilka kolejnych dni, to charakterystyczne dla działań laserami nieablacyjnymi. Potrafią one także zdziałać wiele dobrego dla naszej skóry, dać efekt przebudowy i regeneracji tak potrzebny większości z nas o każdej porze roku. To właśnie lasery nieablacyjne dominują w działaniach mojej kliniki latem, bo łączą w sobie ową głębokość oddziaływania z brakiem koniecznego okresu rekonwalescencji, ale tak jak wszystkie inne zabiegi wymagają od pacjentek praktycznych umiejętności korzystania z kosmetyków SPF i ochrony przed słońcem oraz ścisłego stosowania się do wskazań w gabinecie.

Zmienia się nasz styl życia – nie wszyscy korzystają intensywnie ze słońca w wakacje. Coraz częściej urlop planujemy przecież jesienią lub zimą, wyjeżdżając w egzotyczne, nasłonecznione miejsca. Jeśli więc wakacje spędzamy w Polsce i wiemy, z czym wiąże się dany zabieg oraz skrupulatnie przestrzegamy zaleceń lekarzy i kosmetologów, to okres ten nie wyklucza bardzo głębokiego działania na skórę i korzystania z dostępnych technologii. Plan terapeutyczny nie musi chodzić na wakacyjny urlop, a dobrze zaplanowana terapia wymaga uwzględnienia także możliwości i planów pacjenta.

Warto pamiętać, że w tym wypadku nie tylko nasłonecznienie ma znaczenie – choć jest kluczowe ze względu na ryzyko przebarwień pozapalnych. Skóra po zabiegach laserem ablacyjnym wymaga szczególnej ochrony i pielęgnacji również dlatego, że zostaje naruszony jej naturalny płaszcz hydrolipidowy, dlatego kluczowe jest przeanalizowanie tego czy przez kilka tygodni po zabiegu będziemy mogli chronić ją w sposób szczególny i to nie tylko przed słońcem. Wszelkie zaniedbania pielęgnacyjne w tym wypadku mogą prowadzić do efektów, których nie chcemy, a codzienna pielęgnacja przez kilka pierwszych dni jest ważną składową końcowego, zwykle spektakularnego efektu.

Jeśli mówimy o tym czy i jak głęboko działać na skórę latem, to do płytszych sposobów działania, ale dających bardzo dobre rezultaty dla kondycji skóry należy bez wątpienia mezoterapia igłowa. Ten zabieg sprawdza się latem i jest ceniony przez pacjentki; seria delikatnych, płytkich iniekcji z odpowiednio dobranego do skóry preparatu, to często uruchomienie całego systemu regeneracji i w efekcie dosyć szybko widoczna poprawa jakości skóry. Odpowiednia głębokość i technika podania mają tu tak samo duże znaczenie jak i to, co podajemy tą metodą w głąb skóry. Tak jak i w przypadku laserów kluczowym więc jest, kto robi zabieg, jak duże ma doświadczenie oraz to, czy i jaki jest pomysł na łączenie tego działania z innymi np.; z termoliftingiem. W wielu przypadkach siła efektu tkwi właśnie w odpowiednim połączeniu zabiegów. Obie te propozycje można wykonać w wakacje, kluczowa jest tu kolejność i długość przerwy pomiędzy zabiegami — optymalna w tym przypadku to, 7- 10 dni.

Skóra po zabiegach laserem ablacyjnym wymaga

szczególnej ochrony i pielęgnacji również dlatego, że zostaje naruszony jej naturalny płaszcz hydrolipidowy, dlatego kluczowe jest przeanalizowanie tego czy przez kilka tygodni po zabiegu będziemy mogli chronić ją w sposób szczególny i to nie tylko przed słońcem.

Dla zwolenników zabiegów głęboko działających mamy zabieg, dla którego lato nie jest żadnym przeciwskazaniem i którego zwykle nie trzeba powtarzać w serii. Mam tu na myśli technologię HIFU i urządzenia, które w naszej klinice są tymi pracującymi najczęściej

Zabiegi HIFU można przeprowadzać także na skórze, która korzystała z dobrodziejstw słońca a głębokość działania i efekty są potwierdzone badaniami. Warto zaznaczyć, że także u nas cieszą się szczególnym uznaniem pacjentów. HIFU może być stosowany do wielu wskazań takich jak np.; opadający owal twarzy, zmarszczki, kurze łapki, bruzdy nosowo-wargowe i wiele innych. Technologia HIFU w rękach dobrze przygotowanego specjalisty może być remedium na wiotką skórę oraz sprawdzoną metoda modelowania sylwetki. Wykorzystanie technologii w zabiegach na twarz i ciało, oraz różne rodzaje głowic pozwalające działać silnie, ale w zależności od potrzeb skóry na bardzo różnych głębokościach czynią te zabiegi bardzo uniwersalnymi i popularnymi, także latem. Sierpień w naszej klinice upłynie pod hasłem Ultraforem MPT i jego możliwości, bo technologia HIFU, choć znana i uznana wymaga w mojej opinii cały czas edukacji. Możliwości działania są ogromne, efekty mogą być spektakularne, ale koszty zabiegów plasują się wysoko, dlatego warto znać sposób działania technologii i realizować zabiegi tam, gdzie mamy 100% pewność perfekcji wykonania i odpowiedniego doświadczenia zespołu. Czy działać płytko, czy głęboko na skórę? Odpowiedź brzmi; w zależności od potrzeb. Natomiast wakacje, to nie jest okres, w którym zdecydowanie trzeba unikać w medycynie estetycznej silnie działających zabiegów i technologii, które realnie zmieniają stan naszej skóry. Tak jak przez cały rok, ważne jest przestrzeganie zasad i wskazań,  które otrzymujemy po zabiegu. Planując je, rozmawiajmy w gabinecie o naszych obawach i planach na kolejne tygodnie. Nasza praca składa się z dbałości o każdy drobiazg w realizacji zabiegów i ze współpracy z pacjentem.

ul. Jagiellońska 87 | 70–437 Szczecin tel. 535 350 055 | www.klinikadrstachura.pl

Wyjątkowa oferta w szczecińskim

gabinecie urody

W Szczecinie jest tylko jeden gabinet urody estetycznej oferujący masaż LimfoModellante, którego metodę opracowała Manuela Shala. Rosarium Instytut Urody, prowadzony przez

Karolinę Ratuszniak, jako pierwszy w województwie zachodniopomorskim wdrożył protokół tej unikatowej techniki, stawiając na głęboką fizjologię, doświadczenie dotyku i wartość naturalnych, manualnych rozwiązań, które przynoszą natychmiastowe, długotrwałe efekty.

LimfoModellante wyrasta z głębokiego szacunku do fizjologii ludzkiego ciała i jego naturalnych procesów. Zabieg oparty jest wyłącznie na pracy rąk z uważnością na indywidualny rytm i potrzeby pacjenta. Służy nie tylko poprawie konturów, lecz także usprawnieniu krążenia limfy, eliminacji toksyn oraz przywróceniu wewnętrznej równowagi.

Twórczyni metody

Manuela Shala to włoska specjalistka, której nazwisko zyskało uznanie w świecie zaawansowanej estetyki. Opracowała autorską metodę LimfoModellante, opartą wyłącznie na manualnej pracy, fizjologii i dogłębnej znajomości anatomii człowieka. Jej koncepcja narodziła się z potrzeby stworzenia nieinwazyjnego, ale zarazem skutecznego podejścia do modelowania sylwetki i rewitalizacji twarzy. Współpracując z lekarzami, fizjoterapeutami i ekspertami w dziedzinie limfologii, Shala opracowała protokół, który łączy modelowanie z detoksykacją i stymulacją odporności. Efekty są widoczne od pierwszej sesji, ale największą siłą tej metody jest jej działanie długofalowe: wzmocnienie procesów regeneracyjnych organizmu, poprawa cyrkulacji, dotlenienie tkanek i odbudowa równowagi limfatycznej.

Technika ta została pomyślana jako indywidualna, dostosowana do wieku, kondycji zdrowotnej i potrzeb każdej osoby. Shala jako jedna z pierwszych zaczęła patrzeć na manualny drenaż limfatyczny jak na formę biologicznego liftingu, zarówno dla ciała, jak i twarzy. To właśnie ta filozofia leży u podstaw zabiegu Divine Face, który przywraca skórze świetlistość, napięcie i równowagę przy pomocy jedynie dłoni i odpowiednich olejów. Całość oparta jest na czterech kluczowych punktach orientacyjnych w obrębie układu limfatycznego, które, jeśli zostaną odpowiednio uruchomione, pozwalają osiągać spektakularne, a przy tym naturalne rezultaty.

LimfoModellante dla ciała

U podstaw metody leży dogłębna znajomość fizjologii i limfologii. Masaż bazuje na specjalistycznych manewrach, których celem jest pobudzenie naturalnego przepływu limfy, eliminacja zastojów oraz wsparcie układu odpornościowego. Efekty wykraczają daleko poza sferę estetyki, choć ta również pozostaje istotna. Usprawnienie krążenia limfatycznego przekłada się na sprawniejszy metabolizm, skuteczniejsze oczyszczanie organizmu i zwiększone nawodnienie

tkanek. Już po jednej sesji wiele osób zauważa wyraźny wzrost diurezy, zmniejszenie obrzęków, poprawę perystaltyki jelit i złagodzenie dolegliwości towarzyszących zaburzeniom hormonalnym.

LimfoModellante znajduje także zastosowanie w pracy z problemami takimi jak cellulit, wiotkość skóry czy rozstępy, zarówno świeże, jak i te utrwalone. Zastosowanie odpowiednich technik mobilizuje skórę do regeneracji, wspiera produkcję kolagenu i elastyny, przywracając jej jędrność i elastyczność. Masaż przynosi także ulgę osobom po operacji – pomaga zapobiegać włóknieniom, zrostom i obrzękom, wspierając tkanki w procesie zdrowienia. Odpowiednie, ręczne działanie prowadzi do naturalnych, głębokich rezultatów: lekkiego ciała, wymodelowanej sylwetki oraz poczucia przywróconej lekkości. – To masaż manualny, oparty na drenażu limfatycznym z elementami modelującymi, wykonywany według specjalnego protokołu. Poza widocznymi efektami wizualnymi, jak redukcja centymetrów i modelowanie sylwetki, zabieg przynosi także wiele korzyści wewnętrznych. Poprawia odporność organizmu, reguluje gospodarkę hormonalną, a także wspomaga trawienie, na przykład u osób z problemem zaparć. Poprawia się cały metabolizm, a sam masaż bardzo intensywnie usuwa toksyny z organizmu – podkreśla Karolina Ratuszniak. Skorzystać mogą z niego zarówno kobiety, jak i mężczyźni.

LimfoModellante Divine Face – dla twarzy

Integralną częścią metody jest również zabieg LinfoModellante na twarz. Divine Face, bo tak nazywa się protokół stworzony z myślą o naturalnym liftingu i regeneracji. To stuprocentowo manualna procedura drenująco-modelująca. Jej celem jest odświeżenie owalu twarzy, redukcja obrzęków i zmarszczek, poprawa kolorytu i dotlenienie tkanek.

– To także masaż manualny, oparty na tym samym protokole. Nie wszyscy terapeuci wykonujący LimfoModellante w Polsce mają ukończone szkolenie z wersji na twarz. Ja takie szkolenie posiadam – mówi kosmetolożka.

Zabieg przynosi znaczną poprawę w przypadku trądziku, przebarwień, zwiotczenia skóry i utraty jej gęstości. Nie narusza przy tym naturalnych struktur, nie zmienia rysów twarzy, nie niesie ze sobą ryzyka powikłań. Opiera się wyłącznie na wiedzy o układzie limfatycznym i wieloletnim doświadczeniu praktycznym.

Masaż jako filozofia pielęgnacji

Choć Karolina Ratuszniak jest kosmetologiem z wykształcenia, to właśnie głównie masaż jest w centrum jej zainteresowań. Jak sama mówi, ciało ma swoją mądrość, a czasem jedynie brakuje nam wiedzy jak je wspomóc. Masaż, czy odpowiedni dotyk potrafi przywrócić je na odpowiednie tory. Z zabiegiem LimfoModellante zetknęła się dzięki swojemu mężowi (fizjoterapeucie, osteopacie), który pierwszy natrafił na tę metodę. Zaintrygowana, zaczęła zgłębiać temat, testować efekty w gabinetach w Warszawie, bo tam już się one pojawiły i ostatecznie zdecydowała się na profesjonalne szkolenie. Dziś posiada certyfikację uprawniającą do wykonywania LimfoModellante zarówno na ciało, jak i na twarz – co czyni ją jedyną specjalistką w regionie z tak szerokimi kompetencjami w tej metodzie..

LimfoModellante w Rosarium Instytut Urody

Sam zabieg zalicza się do bardziej intensywnych masaży, szczególnie w miejscach, gdzie odczuwalne są zatory limfatyczne. W Rosarium zawsze poprzedzony jest konsultacją i indywidualną oceną. – Istnieją oczywiście przeciwwskazania. Głównymi są niewydolność nerek i wątroby, ponieważ zabieg bardzo intensywnie stymuluje oczyszczanie organizmu. Toksyny wydalane są przez wątrobę i nerki, dlatego ważne jest, aby te narządy funkcjonowały prawidłowo –podsumowuje kosmetolożka.

Nasza codzienność coraz częściej oferuje szybkość zamiast jakości, surowość technologii zamiast czułości dotyku i efekty natychmiastowe kosztem głębokich, trwałych, wypracowanych skrupulatnie zmian. LimfoModellante możemy potraktować jako złoty środek. Masaż oferuje spotkanie z ciałem w jego pełnym wymiarze i dokładnie takim, jakie w danym momencie jest, a pamiętajmy, że nasze ciała na co dzień wykonują fantastyczną pracę.

Być może właśnie dlatego oferty masażu przyciągają coraz więcej osób zmęczonych hałasem i tym pędem, w jakim przyszło nam żyć. Tylko w Rosarium, jedynym miejscu w województwie zachodniopomorskim, można doświadczyć masażu LimfoModellante, tej niezwykłej, całkowicie manualnej metody Manuela Shala, która nie tylko modeluje ciało i twarz, ale również przywraca lekkość, krążenie i równowagę.

Aw/ fot. Alicja Uszyńska

Rosarium Instytut Urody

ul. Modra 122B/U1A | 71-220 Szczecin Bezrzecze

rosarium_instytut_urody | Facebook: Rosarium - Instytut Urody & Rosarium - Blog

Moda czy realny problem?

Kilka słów o insulinooporności

Insulinooporność (IR – insulin resistance) to stan patofizjologiczny (a nie jednostka chorobowa), w którym komórki naszego ciała stają się mniej wrażliwe na insulinę – hormon odpowiedzialny za transport glukozy do ich wnętrza. Najczęściej rozwija się w komórkach tkanki tłuszczowej, mięśniach szkieletowych oraz w wątrobie. W odpowiedzi trzustka zaczyna produkować coraz więcej insuliny, by utrzymać prawidłowy poziom glukozy we krwi. Insulinooporność stanowi jeden z głównych czynników ryzyka rozwoju stanu przedcukrzycowego, cukrzycy typu 2, zespołu policystycznych jajników oraz innych chorób metabolicznych, takich jak nadciśnienie tętnicze czy choroby układu sercowo-naczyniowego.

Przyczyny rozwoju insulinooporności

Przyczyny rozwoju insulinooporności są złożone i obejmują zarówno czynniki środowiskowe, jak i genetyczne. Jednym z głównych czynników sprzyjających rozwojowi IR jest otyłość, zwłaszcza z nadmiarem trzewnej tkanki tłuszczowej, czyli tej zlokalizowanej okołonarządowo w obrębie jamy brzusznej. Kolejnym istotnym czynnikiem ryzyka jest wysokoprzetworzona dieta, uboga w błonnik, a bogata w cukry proste oraz tłuszcze trans. Nie można zapominać o negatywnym wpływie nadmiernego spożycia alkoholu, palenia tytoniu, braku aktywności fizycznej, niedoboru snu czy przewlekłego stresu. Istnieją również czynniki, na które nie mamy wpływu, takie jak predyspozycje genetyczne, wiek, płeć męska, ciąża czy pochodzenie etniczne.

Objawy insulinooporności

Istnieje szereg charakterystycznych objawów, na które warto zwrócić uwagę, jeśli podejrzewamy u siebie insulinooporność. Do najczęstszych należą: uczucie przewlekłego zmęczenia i senności (szczególnie po posiłkach bogatych w węglowodany proste), problemy z koncentracją, trudności w utrzymaniu prawidłowej masy ciała oraz częste napady głodu, zwłaszcza na produkty słodkie. Typowym objawem jest również pojawienie się ciemnych plam na skórze (acanthosis nigricans), szczególnie w okolicach szyi, pach i pachwin. Diagnostykę IR rozpoczynamy od oznaczenia poziomu glukozy i insuliny na czczo, na podstawie których oblicza się wskaźnik HOMA-IR. Dodatkowo można wykonać doustny test tolerancji glukozy (OGTT) z oznaczeniem insuliny, choć nie jest to procedura obowiązkowa i w niektórych przypadkach wręcz niezalecana.

Leczenie insulinooporności

Leczenie insulinooporności opiera się przede wszystkim na zmianie stylu życia, mającej na celu redukcję masy ciała oraz zmniejszenie ilości trzewnej tkanki tłuszczowej. Kluczowym elementem terapii jest modyfikacja diety – należy unikać wysokoprzetworzonych produktów bogatych w cukry proste, a jednocześnie zadbać o odpowiednią podaż białka, błonnika, zdrowych tłuszczów i węglowodanów o niskim indeksie glikemicznym. Warto skorzystać z pomocy doświadczonego dietetyka klinicznego, który oszacuje in-

dywidualne zapotrzebowanie kaloryczne i dostosuje plan żywieniowy do potrzeb pacjenta.

Rola suplementacji

Obowiązkowym elementem leczenia jest regularna aktywność fizyczna, która znacząco poprawia wrażliwość tkanek na insulinę i wspomaga spalanie tłuszczu. Jeśli zmiany w diecie i stylu życia nie przynoszą oczekiwanych efektów, lekarz może wdrożyć leczenie farmakologiczne. Najczęściej stosowanym lekiem jest metformina – poprawia ona wrażliwość komórek na insulinę i pomaga utrzymać stabilny poziom glukozy we krwi. Leczenie często uzupełnia się odpowiednio dobraną suplementacją. Do najczęściej stosowanych suplementów należą preparaty magnezu, chromu, witaminy D3, berberyny oraz kwasów tłuszczowych omega-3. Każdą decyzję o włączeniu suplementów warto skonsultować ze specjalistą, aby dobrać właściwą dawkę i uniknąć interakcji z innymi lekami.

Insulinooporność a planowanie ciąży Szczególną uwagę na prawidłowy poziom glukozy i insuliny powinny zwrócić kobiety planujące ciążę, również w kontekście procedur wspomaganego rozrodu. Wiadomo, że warunki metaboliczne, w jakich dochodzi do zapłodnienia, implantacji zarodka i wzrastania płodu, mają kluczowe znaczenie – zarówno dla rozwoju wewnątrzmacicznego, jak i dla przyszłego zdrowia metabolicznego dziecka. Proces ten, określany jako programowanie płodowe, w przypadku zaburzeń gospodarki węglowodanowej podczas ciąży, zwiększa ryzyko rozwoju insulinooporności, otyłości i cukrzycy typu 2 u potomstwa w dorosłym życiu. Należy również pamiętać, że nawet łagodne zaburzenia glukozowo-insulinowe mogą zaburzać implantację zarodka, nieprawidłowo wpływać na rozwój łożyska, a w konsekwencji prowadzić do zahamowania wzrostu płodu i wielu innych powikłań położniczych.

Pamiętajmy – insulinooporność to realny problem, ale prawidłowo prowadzona jest stanem w pełni odwracalnym i nie musi prowadzić do poważnych konsekwencji. Warunkiem skutecznego leczenia jest motywacja pacjenta do zmiany stylu życia oraz wsparcie ze strony profesjonalnego zespołu terapeutycznego. DR

Jak działa Biała Szuflada?

Wszystko zaczyna się od ludzi. Nie od sprzętu, który w gabinetach Białej Szuflady jest imponujący i nowoczesny, nie od bogatej listy zabiegów, ale od zespołu zgranych, sympatycznych i kochających swoją pracę ludzi. Pacjenci przekraczający próg Białej Szuflady od razu czują się bezpiecznie i komfortowo. Witają ich eleganckie wnętrza i wyjątkowa atmosfera. Sprawnie działająca recepcja ogranicza czas oczekiwania na zabieg do koniecznego minimum.

To właśnie ta część Białej Szuflady kieruje pacjentów do odpowiednich lekarzy, pilnuje dokumentacji, układa grafik, dba o komfort zarówno leczonych jak i leczących. Sześć sympatycznych, profesjonalnych pań, bo tyle recepcjonistek pracuje w klinice, pilnuje, aby wszystko było na czas, działało jak szwajcarski zegarek, a w razie zmian, każdy zainteresowany został odpowiednio wcześniej powiadomiony. Można zaryzykować stwierdzenie, że bez tak przygotowanej recepcji w Białej Szufladzie panowałby niezły chaos.

Nie wzięło się to jednak z niczego

Biała Szuflada stawia na ciągły rozwój zespołu, wdrażając sprawdzone procedury i budując atmosferę, którą pacjenci odczuwają już od pierwszego kontaktu. Recepcja to duma kliniki i gwarancja bezpieczeństwa, niezawodna i gotowa na każdą sytuację. To dzięki niej reszta załogi może leczyć pacjentów w warunkach komfortowych i zajmować się tym, co dla nich najważniejsze.

Za dobrą organizację pracy odpowiadają też menadżerowie Białej Szuflady. Nieustannie wyłapują nowinki ze świata medycznego, wspierają i motywują cały zespół, wprowadzają ulepszenia. To oni dbają o social media, docierają z niezbędnymi informacjami do pacjentów. Gdyby klinika dentystyczna była planem filmowym, to nasi menadżerowie byliby kierownikami produkcji, załatwiającymi rzeczy niemożliwe na już. To oni też organizują wspólne aktywności załogi po pracy, wyjazdy integracyjne i pamiętają o urodzinach pracowników. Atmosfera w Białej Szufladzie bardzo często przypomina tę z planu serialu „Przyjaciele”.

Lekarze

Obecnie w gabinetach Białej Szuflady pracuje dwudziestu trzech lekarzy. Każdy z nich wnosi do kliniki nie tylko fachową wiedzę, ale także oryginalną osobowość. Posiadają

wysokie kwalifikacje i reprezentują wszystkie specjalizacje stomatologiczne. Gabinety są kompleksowe i są w stanie pomóc pacjentom z każdym schorzeniem. Pracują tu chirurdzy, implantolodzy, periodontolodzy, protetycy i osoby zajmujące się endodoncją mikroskopową. Lekarze kierują się mottem „Droga do sukcesu jest zawsze w budowie” dlatego nieustannie doskonalą swoje umiejętności, uczestnicząc w szkoleniach, także międzynarodowych. Warto dodać, że Biała Szuflada także organizuje takie wydarzenia dla lekarzy, higienistek i personelu niemedycznego. Cieszą się one dużą popularnością i dużym uznaniem. Prowadzą je nie tylko doświadczeni członkowie zespołu, ale także wykładowcy z czołowych ośrodków w Polsce i Europie. Specjaliści z regionu nie muszą jechać do Warszawy, Berlina czy Amsterdamu, aby szkolić się na światowym poziomie –wystarczy zapukać do drzwi Białej Szuflady.

Higienistki

Praca lekarzy nie byłaby tak sprawna, gdyby nie zespół higienistek stomatologicznych, których w Białej Szufladzie jest aż dziewiętnaście. Na co dzień to właśnie one wspierają lekarzy podczas zabiegów, samodzielnie wykonują higienizacje, skalingi, kiretaże czy wybielanie. Edukują też pacjentów w zakresie profilaktyki jamy ustnej, dbają o przygotowanie gabinetów i narzędzi, odpowiadają za sterylizację i materiały, a także czuwają nad przebiegiem prac protetycznych. Każda z nich regularnie podnosi swoje kwalifikacje na specjalistycznych szkoleniach w kraju i za granicą. Biała Szuflada zaskakuje nie tylko oryginalną nazwą, ale przede wszystkim wysokim poziomem usług. Indywidualne podejście do pacjenta, czułe, uważne i profesjonalne owocuje dobrymi opiniami i zadowoleniem leczonych. Jeśli marzysz o pięknym zdrowym uśmiechu, nie ryzykuj, zajrzyj do Białej Szuflady.

ul. Wyszyńskiego 14 lok U/01, 70-201 Szczecin | tel. +48 91 433 13 65 | email: info@bialaszuflada.pl ul. Koralowa 86/88, 71-220 Bezrzecze | tel. +48 533 943 394 | email: koralowa@bialaszuflada.pl ul. Mur Południowy 3, 73-200 Choszczno | tel. 95 71 59 059 | email: choszczno@bialaszuflada.pl

Ekspert radzi

Panie Doktorze,

Zawsze po urlopie czuję, że moja skóra wygląda na przesuszoną i zmęczoną słońcem. Czy są zabiegi, które można wykonać tuż po wakacjach, żeby przywrócić jej dobrą kondycję?

Anna M.

Pani Anno,

To bardzo częsta sytuacja – intensywne słońce, słona woda i klimatyzacja osłabiają barierę hydrolipidową skóry, powodując jej suchość, ściągnięcie i matowość. Idealnym rozwiązaniem po urlopie są zabiegi regenerujące i silnie nawilżające, które odbudowują strukturę skóry i przywracają jej świeżość.

W lipcu i sierpniu doskonale sprawdzają się iniekcyjne formy mezoterapii, np. z kwasem hialuronowym i aminokwasami, które nawilżają skórę od środka i wspomagają jej regenerację. Świetnym wyborem są również lasery pikosekundowe i biostymulatory oraz łagodne zabiegi termiczne, które poprawiają mikrokrążenie i metabolizm komórkowy. Połączenie odpowiednio dobranych zabiegów z domową pielęgnacją i dalszą ochroną przeciwsłoneczną przynosi bardzo szybkie i widoczne rezultaty – skóra odzyskuje blask, sprężystość i zdrowy koloryt.

Pozdrawiam, dr n. med. Piotr Zawodny

Doktorze,

W lipcu czeka mnie kilka ważnych wydarzeń rodzinnych, a chciałabym wyglądać świeżo i promiennie – bez efektu „sztuczności”. Czy są zabiegi, które działają szybko, a jednocześnie dają naturalny efekt odmłodzenia?

Małgorzata

Pani Małgorzato,

Zdecydowanie tak – szczególnie latem polecam zabiegi poprawiające jakość skóry, które nie wymagają rekonwalescencji i pozwalają szybko uzyskać efekt wypoczętej, promiennej twarzy.

Świetnym rozwiązaniem są biostymulatory i zabiegi nawilżające – preparaty, które stymulują skórę do regeneracji, poprawiając jej jędrność i gęstość bez ingerencji w rysy twarzy. Efekty pojawiają się stopniowo, ale pierwsze oznaki poprawy można zauważyć już po kilku dniach.

Inną propozycją są zabiegi z użyciem kwasu hialuronowego w formie delikatnej mezoterapii lub hydroliftingu – doskonale nawilżają i wygładzają skórę, nadając jej zdrowy blask. Co ważne, wszystkie te metody są bezpieczne również latem, pod warunkiem zachowania ochrony przeciwsłonecznej.

Pozdrawiam, dr n. med. Piotr Zawodny

Recenzje teatralne

„Piękna i Bestia” tekst, reżyseria, świtło: Paweł Paszta

Teatr Lalek „Pleciuga” w Szczecinie

„Piękna i bestia” to ludowa baśń o wciąż nieokreślonej proweniencji. Niektórzy inspiracji dla bajki szukają w pochodzącej z II wieku opowieści Apulejusza o „Kupidynie i Psyche”, a inni wskazują na autentyczną historię Pedro Gonsalvusa, osobliwego dworzanina francuskich władców. Zwany był „małpoludem”, ponieważ miał nieprawidłowy wzrost włosów spowodowany rzadką chorobą hipertrichosis.

Popularność bajce zapewnia sprytna hybryda fantastycznego romansu dla dorosłych i dydaktycznej opowieści dla dzieci. Są też tacy, którzy wskazują jej rolę w edukacji ówczesnych dam dworu w obliczu aranżowanych małżeństw.

Wątpliwości związane z pochodzeniem baśni oraz dziesiątki jej wersji filmowych czy literackich otwierają interpretatorom drogę do dowolności. Niezła pokusa, co? To jednocześnie spora trudność, bo o nieświadome powtórzenie przy takiej skali interpretacji bardzo łatwo. Reżyser Paweł Paszta pozostał wierny pierwotnemu zapisowi baśni, ale subtelnie go oprawił własnymi pomysłami. Zdecydował się więc na pewne „uzupełnienia” ewidentnie inspirowane popularnymi filmami. To choćby obecność Tymoteusza – gadającej Myszy, konia – również władającego ludzkim językiem, albo złych sióstr Belli rodem z „Kopciuszka”. Nie zakłóciło to jednak merytorycznej ani formalnej strony spektaklu.

Paszta znacznie rozwinął wątek miłości i tęsknoty Belli do ojca, wskazując na wagę rodzinnych więzi. To cenne! Próbował opowiedzieć młodym widzom o szlachetności dojrzewania. Wymownie sportretował zmianę życiowych postaw bohaterki – racjonalizacja światopoglądu, odwaga, a przede wszystkim pewność siebie. To bardzo cenne! Do absolutnego, ale bardzo czytelnego minimum sprowadził dylematy Belli względem „bestiowości” Bestii. Łatwo można było w tym odczytać komunikaty o równości, tolerancji i szacunku. To bezcenne!

Spektakl urzeka… malarskością. Co ciekawe efekty wizualne reżyser osiągnął przy zaskakująco skromnych środkach i kreatywnym wykorzystaniu podstawowych funkcji parku technicznego teatru. Tło akcji stano-

wiły dwa ogrody – w domu Belli oraz w zamku Bestii. Symbolizowały je opuszczane na sztankietach ażurowe tkaniny, w które wkomponowano roślinne motywy. Całość nawiązywała do monumentalnego malarstwa barokowego, widać też było inspiracje martwymi naturami znanymi z płócien artystów flamandzkich czy holenderskich. Piękny jest kipiący zdobną zastawą stół w zamku Bestii, jakby wyjęty z XVI-wiecznych obrazów. Autorką scenografii jest Ewelina Brudnicka. Brawo!

Na osobną uwagę zasługują lalki inspirowane japońską techniką Bunraku autorstwa Márii Bačovej. Spore figury (2/3 ludzkiej postaci) zachwycały misternością wykonania oraz kostiumami (znów Brudnicka). Intrygowała forma, ale również sposoby animacji. Duże lalki prowadziły aż trzy osoby. Obok głównych bohaterów widzieliśmy także rozmaite strachy (wilki albo diabły), nietoperze czy wróżkę. Te figury znajdowały się na długich sprężystych kijach (à la wędki). Ich powietrzne akrobatyka przydawała spektaklowi nie tylko urody, ale też pewnej magii czy baśniowości.

„Piękna i Bestia” w Teatrze Lalek „Pleciuga” to bez wyjątku bardzo dobre kreacje aktorskie. W postać Bestii wcielił się Krzysztof Tarasiuk, a Bellę sportretowała Marta Łągiewka. Głównym bohaterom Paszta odebrał bajkową lekkość, proponując odtwarzającym ich aktorom ciekawy eks-

peryment. Aktorzy nie próbowali infantylnie postaciować, nie próbowali przypodobać się młodym widzom –Tarasiuk nie stworzył strasznie strasznego potwora, a Łągiewka nie próbowała być małą dziewczynką. Oboje zaproponowali dojrzałe, przemyślane kreacje o wyrazistych charakterach. Tak jakby opowiadali o swoich bohaterach z pewnego dystansu, gwarantującego rzetelne ukazanie charakterów postaci. Pozostali otrzymali nieco inne zadanie: ową bajkę wypełnić lekkością i fantazją. Wypełnili wspaniale! Na wielie brawa zasługuje muzyka Tomasza Jakuba Opałki. Dawno nie było w „Pleciudze” tak brawurowych songów – kompozytorsko, aranżacyjne, a przede wszystkim wykonawczo. Tu znów odwołanie to „antyinfantylnych” gwarancji Pawła Paszty, bo muzyka Opałki jest także bardzo „dorosła”, bez oglądania się na artystyczne sympatie dzieciaków. Nawiązuje do barokowej atmosfery świata wykreowanego przez reżysera. Monumentalne pieśni zachwycają melodyjnością oraz wyważonym… patetyzmem czy monumentalnością. Do tego dochodzi brawurowe wykonanie, przygotowane pod czujnym okiem (uchem?) Sandry Jakubowskiej.

Jest także jeden zgrzyt. Otóż z dużą pewnością praca Paszty nie jest adresowana do dzieciaków w wieku od 4 lat. To zdecydowanie za mało. To propozycja dla znacznie starszych dzieciaków. Proszę pleciugowych decydentów o rozważną weryfikację.

Tu każdy dzień kusi wolnością, a wieczory smakują jak najlepszy plan na życie. Odpocznij tak, jak lubisz — w rytmie morza i luksusu.

Znajdź nas na Facebook / Instagram: amber.baltic.miedzyzdroje

AMBER BALTIC MIEDZYZDROJE

Recenzje filmowe

„Fenicki układ” reż. Wes Anderson

Rzecz dzieje się w pierwszych latach po II wojnie światowej, zniszczony i zmęczony świat rodzi się na nowo. Anatole Zsa-zsa Korda ekscentryczny, bajecznie majętny biznesmen finalizuje projekt życia – monumentalny plan rozwoju infrastruktury morskiej i lądowej w Fenicji, zwanym Korda Land and Sea Phoenician Infrastructure Scheme. Skala tego przedsięwzięcia sprawiła, że znalazł się na „celowniku” konkurentów, którzy za wszelką cenę chcą się go pozbyć. Notabene poznajemy go, gdy uchodzi z życiem z szóstej katastrofy lotniczej. W obawie przed kolejnymi zamachami dziedziczką fortuny i następczynią czyni córkę Liesl, która jest… zakonnicą. Oprócz córki ma jeszcze dziewięciu synów. Gdy fenicki projekt przestanie spinać się finansowo, wyruszą w podróż do partnerów, by załatać dziurę budżetową.

W wiodący wątek Anderson wplótł kwestie rodzinne, moralne, a nawet religijne (w tym hipokryzję). Najważniejszym jest rodząca się więź z Liesl oraz moralny osąd „dorobku” życia. Osią opowieści są pudełka po butach, w których ukryte są najważniejsze rodzinne i biznesowe informacje. Każde spotkanie ze wspólnikami to samodzielne etiudy z wyraźnym morałem, przebiegające w powtarzalnym rytmie zdarzeń (cudne kłótnie!). Wszystko okraszone czarnym humorem i ostrym sarkazmem. Obrywa się kapitalizmowi jako takiemu, politycznym systemom, a także rodzinnym obyczajom. Anderson nie oszczędza nawet… Boga. Sarkastyczne ciosy rozdaje uczciwie, sprawiedliwie i niezwykle trafnie. Przy czym nie ma tu infantylizmu czy naiwności. Pod warstwą sarkazmu drzemią pokłady życiowej mądrości.

Obejrzałem wszystkie filmy Wesa Andersona. Jestem w nich rozkochany bezgranicznie, ale nie bezkrytycznie. Ostatnie prace jednak nie porywały –„Kurier Francuski z Liberty…” był zbyt konceptualny, a „Asteroid City” po prostu nudził. Znacznie ciekawej wypadły krótkometrażówki dla Netflixa, a „Zdumiewająca historia Henry’ego Sugara” zdecydowania zasłużyła na Oscara, co zadziwiające, pierwszego w karierze reżysera.

Nawet w tych „słabszych” filmach Anderson pozostał sobie wierny. Jest tam wszystko z czego słynie – pastelowe barwy, intrygująca perspektywa, perfekcyjna symetria, wystudiowane gesty i sztuczna maniera słowa. Jest wreszcie absurd, ironia i sarkazm. Jed-

nocześnie to wszystko stało się dla twórcy kłopotliwą pułapką. Po premierze „Fenickiego układu” w Cannes pojawiły się opinie o wyczerpanej już formule, przewidywalności i potrzebnej zmianie. Jednak Anderson uparcie pozostaje przy swoim i nie ustępuje ani na osiem ani na szesnaście milimetrów (sic!). Na szczęście były także głosy doceniające ową stałość i zachwycające się nad niespodziewaną świeżością nowego filmu. Tak, dołączam do nich. „Fenicki układ” to najlepsze dzieło Wesa Andersona, być może nawet lepsze od genialnego „Grand Budapest Hotel”. To najbardziej wesoandersonowski film Wesa Andersona.

W obsadzie znów pojawiają się aktorzy wielokrotnie pracujący z Andersonem, ale także kilka debiutów. To oczywiście najprawdziwsza plejada gwiazd – Tom Hanks, Scarlett Johansson, Charlotte Gainsbourg, Willem Dafoe i oczywiście Bill Murray. Wszyscy zgodnie twierdzą, że role u Andersona przyjmują z przyjemnością, nie zwracając uwagi na wysokość gaży (podobno). Jednak film kradną Benicio del Toro jako Zsa-Zsa Korda i Mia Threapleton vel Liesl (prywatnie córka Kate Winslet). Stworzyli zjawiskowy duet, nie tylko w portrecie relacji ojciec-córka. Zgodnie ze stylem Andersona musieli swoje postaci przerysować, ale zrobili to tak, że żadna emocja na tym nie straciła. Trzeba zobaczyć oniryczne spojrzenie Liesl, posłuchać jak beznamiętnie wygłasza najbardziej emocjonalne kwestie albo nieskuteczne odmowy próbowania kolejnych używek (cudo!). Kreacja del Toro to jest na wskroś wybitna. Aktor znakomicie odnalazł się w stylu Andersona tworząc nieoczywistą postać – pozytywną czy negatywną?

Nie ma sensu pisać o wizualnej stronie filmów Wesa Anderssona, bo to za każdym razem jest arcydzieło. „Fenicki układ” powtarza tę zasadę. Każdy kadr to wystudiowana formalnie

figura. Żadne wnętrze, żaden plener, żadne ujęcie nie jest przypadkowe. Przepyszne, jak zawsze! Jednak w prowadzeniu kamery (nowy współpracownik – Bruno Delbonnel), widać nieznaczną rewolucję – mniej statycznych ujęć, a więcej długich panoram, najazdów, jest nawet pewien operatorski żart widoczny w scenie policzkowania (sic!).

Filmowe światy Wesa Andersona przypominają czasami dziecięcą wyobraźnię, nawet gdy tematy są całkiem dorosłe. To pozwala na spojrzenie na brutalny i obrzydliwy świat z beztroską ciekawością, a może nawet naiwnością. To z kolei pozwala przez chwilę pomyśleć, że może być piękniej. A stylistycznie? Ja wiem dlaczego rozkochałem się w filmach Wesa Andersona. I niech to się nie zmienia.

Daniel Źródlewski

Kulturoznawca, animator i menedżer kultury, dziennikarz prasowy oraz telewizyjny, konferansjer, PR-owiec. Rzecznik prasowy Muzeum Narodowego w Szczecinie, związany także z Przeglądem Teatrów Małych Form Kontrapunkt w Szczecinie oraz świnoujskim Grechuta Festival. Założyciel i reżyser niezależnego Teatru Karton.

TAJEMNICE SZCZECIŃSKICH ULIC

Zaginiony generał, młodzi spiskowcy i odkrywca sarkofagów

Wiele ze szczecińskich ulic nosi imiona lokalnych patriotów, ludzi ważnych dla miasta, bohaterów, poetów, pisarzy, malarzy, polityków, władców, wodzów, artystów. Są też nazwy przyrodnicze, geograficzne, krajobrazowe. Ale są też i takie, które budzą zdziwienie, rozbawienie, ale i ciekawość. Czy znamy bohaterów niektórych naszych ulic? Co oznaczają nazwy wielu z nich? Co miesiąc staramy się je rozszyfrować. Oto kolejne z nich.

Ulica gen. Ostoi – Zagórskiego

To historia idealnie nadaje się na trzymający w napięciu film sensacyjny lub thriller polityczny. Jest w niej wszystko – najważniejsze osoby sprawujące władzę, służby specjalne, wojna, ostry konflikt, nienawiść, podejrzenia o korupcję, więzienie, zranione ambicje a w końcu niewyjaśnione do dziś tajemnica. Generał Włodzimierz Ostoja – Zagórski swoją służbę rozpoczął w c.k. armii, czyli siłach zbrojnych monarchii Austro-Węgierskiej. Niedługo przed wybuchem I wojny światowej trafił do wywiadu wojskowego. Podlegały mu m.in. polskie organizacje paramilitarne, które planowały prowadzenie działalności zbrojnej w zaborze rosyjskim. Z tego powodu Ostoja – Zagórski często kontaktował się m.in. z Józefem Piłsudskim, który składał mu meldunki wywiadowcze dotyczące sytuacji w tzw. „Prywislanskim Kraju” za co miał otrzymywać pieniądze na działalność polskich organizacji niepodległościowych. Po wybuchu wojny Ostoja – Zagórski został oddelegowany do Legionów Polskich i stał się zwierzchnikiem Piłsudskiego. I to stało się zarzewiem długotrwałego konfliktu i stałej niechęci obu panów do siebie. W czasie tzw. kryzysu przysięgowego Zagórski trafił do II Brygady Legionów. Na początku 1918 roku został

z niej usunięty za działalność na szkodę armii austriackiej a nawet skazany na śmierć. Uniknął jej dzięki cesarskiej łasce. W listopadzie 1918 roku władzę nad nowo tworzonym wojskiem polskim objął Piłsudski. Dla Zagórskiego nie było więc w nim miejsca. Wrócił do armii w trakcie wojny polsko – bolszewickiej. Brał udział w bitwie warszawskiej. W 1924 roku (kiedy Piłsudski po zrzeczeniu się władzy przebywał w Sulejówku) prezydent RP awansował Zagórskiego na generała brygady. Zajął się wtedy rozbudową polskiego lotnictwa. Wiosną 1926 roku pojawiły się jednak oskarżenia, że jest on zamieszany w skandal korupcyjny związany z fikcyjnym zakupem samolotów. Po wybuchu przewrotu majowego Zagórski stanął po stronie rządu. Objął dowodzenie grupą lotniczą, która bombardowała oddziały wojskowe wierne Piłsudskiemu. Po zakończeniu walk, wraz z kilkoma innymi generałami, został uwięziony w wileńskim więzieniu wojskowym. Latem 1927 roku Zagórski stał się bohaterem jednej z największych tajemnic II Rzeczpospolitej. 6 sierpnia został przetransportowany do Warszawy gdzie miał się stawić przed Marszałkiem Józefem Piłsudskim. Gdy przejeżdżał przez centrum stolicy poprosił konwojujących go oficerów o umożliwienie skorzystania z łaźni miejskiej. I tam… zniknął. Długotrwałe poszukiwania nie przyniosły efektów.

Hipotez jego zaginięcia było bardzo dużo m.in. że uciekł za granicę, gdzie miał zająć się handlem, albo, że pracował dla wywiadu francuskiego i ten go potajemnie ewakuował z Warszawy. Bardzo głośna była szczególnie jedna z teorii –został zamordowany na rozkaz Marszałka Piłsudskiego, bo miał posiadać jakieś kompromitujące go materiały. Losów generała Ostoi – Zagórskiego do dziś nie wyjaśniono.

Ulica Filaretów

Od razu wyjaśnienie – nie chodzi o grupę wielbicieli produktów jednego z liderów na światowym rynku odzieży, obuwia i akcesoriów sportowych. Zgromadzenie Filaretów (z gr. Philáretos: philéō - miłuję oraz aretḗ - cnota), to tajne stowarzyszenie młodzieży działające w Wilnie w latach 1820 – 23. Powstało po wykryciu i zlikwidowaniu przez władze carskie innej tajnej młodzieżowej organizacji Towarzystwa Filomatycznego, czyli filomatów - z gr. miłośników nauki (nie chodzi więc o wielbicieli pewnego rodzaju ciasta popularnego w Grecji i Turcji), których założycielem był m.in. Adam Mickiewicz. On też był autorem popularnej w XIX wieku „Pieśni filaretów” wykorzystanej m.in. przez Bolesława Prusa w „Lalce” . To z niej pochodzi znany fragment: „Hej, użyjmy żywota!/Wszak żyjem tylko raz/Niechaj ta czara złota/Nie próżno wabi nas”. Hasło filaretów (Ojczyzna, Nauka, Cnota) wykorzystane zostało w harcerstwie. Jego inicjały (ONC) znajdują się na „lilijce” - symbolu wzorowanym na igle kompasu, który ma wskazywać drogę i postępowanie zgodnie z Prawem i Przyrzeczeniem Harcerskim.

Ulica Tadeusza Wieczorowskiego

Postać bardzo ważna dla Szczecina. Ale, niestety, już zapomniana. A przecież miasto tyle mu zawdzięcza. Tadeusz Wieczorowski był znakomitym archeologiem, muzealnikiem, jedną z czołowych postaci szczecińskiego środowiska naukowego, z ogromnymi zasługami w ratowaniu zabytków archeologicznych. Przed II wojną światową przez kilka lat brał udział w ekspedycjach wykopaliskowych w Biskupinie, gdzie powstawała znana później tzw. polska szkoła archeologiczna. W 1947 roku Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie (PMA)zaproponowało mu zajęcie się ratowaniem i porządkowaniem zbiorów muzealnych w Szczecinie. Zasługą Wieczorowskiego było m.in. odnalezienie i zabezpieczenie archiwaliów muzeum, dokumentów zawierających spisy zabytków archeologicznych, numizmatycznych, etnograficznych, dzieł sztuki wywiezionych ze stolicy Pomorza Zachodniego pod koniec wojny oraz miejsc ich ewakuacji. W 1947 roku został powołany przez Ministra Kultury i Sztuki na stanowisko kierownika prac wykopaliskowych w stolicy Pomorza Zachodniego. Wtedy też rozpoczął poszukiwanie grobów książąt pomorskich. W podziemiach północnej części szczecińskiego Zamku odkrył krypty z sarkofagami, odkopał je i zabezpieczył. W 1948 roku został autorem pierwszej powojennej ekspozycji muzealnej dotyczącej pradziejów Pomorza, otwartej w Szczecinie. Założył także oddział Polskiego Towarzystwa Archeologicznego (PTA) i był jego wieloletnim prezesem. Zmarł nagle 14 maja 1970 roku, na dzień przed otwarciem Ogólnopolskiego Zjazdu Towarzystwa.

Autor: Dariusz Staniewski/grafika

QUANTUM BABYLON

Roman Lipski powraca do Muzeum Narodowego w Szczecinie z immersyjną wystawą nowych prac wykonanych w technologii kwantowej. Łącząca elementy wideo, dźwięku i rzeźby instalacja odkrywa możliwości, jakie narzędzia Czwartej Rewolucji Przemysłowej (4IR) mogą być wykorzystane w sztuce. W czasie jedenastu lat od ostatniej (i zarazem pierwszej) wystawy w Szczecinie, zatytułowanej „Malarstwo”, Lipski zaczął wykorzystywać technologie 4IR, coraz bardziej wkraczające w codzienność. Sięgnął po nie jak po nową inspirację, poszerzenie pola swojej twórczości. Odłożył malowanie neoromantycznych krajobrazów, które uczyniły go ulubieńcem kolekcjonerów, galerii sztuki oraz muzeów i dokonał spektakularnej wolty w zawodowych oraz artystycznych wyborach, co doprowadziło go do światowej czołówki liderów tworzących sztukę przy użyciu najnowszych technologii.

Szczecin, Muzeum Narodowe, ul. Staromłyńska 1, do 14 września 2025

BACK TO FRONT PAINTING

Wystawa Mariana Kasperczyka – wybitnego polskiego malarza od lat związanego z Paryżem, twórcy unikatowej techniki „back to front” – polegająca na przeciskaniu farby akrylowej przez niezagruntowane płótno, czyli malowania od tyłu na przód (zwane także „przebijanką”). Jego obrazy zachwycają monochromatyczną paletą, subtelną grą światła i cienia oraz niezwykłą strukturą.

Szczecin, Willa Lentza, do 21 lipca 2025 roku

FOTO: MATERIAŁY PRASOWE

W sobotę ogród Willi Lentza zamienił się w magiczną salę koncertową, przenosząc uczestników prosto do XIX-wiecznego Wiednia!

To wyjątkowe wydarzenie zorganizowano z okazji 200. rocznicy urodzin Johanna Straussa – króla walca.

Orkiestra FAMD rozbrzmiała w ogrodzie, a publiczność usłyszała najpiękniejsze utwory Straussa, takie jak „Nad pięknym modrym Dunajem”, „Marsz Radetzky’ego” czy „Czardasz” z operetki „Baron cygański”.

Na stolikach czekała aromatyczna kawa, herbata i słodkie ciasto –idealny dodatek do muzyki na żywo!

Pasjonujący wykład Pawła Osuchowskiego przybliżył życie i fenomen króla walca, a Jolanta Szczepańska poprowadziła oprowadzanie kuratorskie po wystawie „Marian Kasperczyk. Back to Front Painting”.

Nie zabrakło też zwiedzania Willi Lentza z przewodnikiem (Tomasz Wieczorek) oraz pokazów filmu o jej powrocie do świetności (reż. M. Frymus).

W ogrodzie pojawiły się stoiska literackie autorstwa A. D. Liskowackiego i M. Malinowskiej oraz liczne atrakcje i niespodzianki.

Motyw przewodni garderoby nawiązywał do czasów Johanna Straussa, a najciekawsze stylizacje zostały nagrodzone!

Wydarzenie poprowadził Konrad Pawicki, a całość przebiegła w niezwykle eleganckiej i radosnej atmosferze.

Dziękujemy wszystkim uczestnikom za wspólne celebrowanie muzyki, sztuki i historii w sercu Szczecina!

fot.
Dagna DrążkowskaMajchrowicz

FOTO: MATERIAŁY PRASOWE

KORA – DZIECKO SŁOŃCA

Muzyczna opowieść o Korze, charyzmatycznej artystce, piosenkarce, autorce tekstów piosenek i wierszy oraz malarce. Scena była jej żywiołem, tu zmieniała się jak kameleon – raz była drapieżna, a za chwilę liryczna. Wraz z grupą Maanam wylansowała mnóstwo przebojów, które na stałe weszły do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. Spektakl o Korze wyreżyserował Adam Opatowicz. Adrianna Szymańska za rolę w przedstawieniu „Kora – dziecko słońca” otrzymała nagrodę jury plebiscytu Bursztynowy Pierścień i tytuł najlepszej aktorki sezonu artystycznego 2023/2024. Utwory ze spektaklu zostały wydane na płycie.

Szczecin, Teatr Polski, 10 sierpnia, godz. 19

GINCZANKA. PRZEPIS

NA PROSTOTĘ ŻYCIA

Zuzia, dziesięcioletnia dziewczynka pochodzenia żydowskiego, zaczyna pisać wiersze, by po kilku latach zdobyć wyróżnienie w konkursie poetyckim namówiona do udziału w nim przez samego Juliana Tuwima. Od tego momentu wszystko idzie jak po maśle: osiemnastoletnia już Zuzanna rozpoczyna współpracę z „Wiadomościami Literackimi”, przenosi się z prowincjonalnego Równego (Wołyń) do Warszawy, studiuje i pisze dla „Szpilek”. Przystąpienie do legendarnych Skamandrytów oraz wydanie pierwszego (i jedynego) tomiku poezji „O centaurach” umacnia pozycję młodej poetki i winduje ją na towarzyski i literacki szczyt. I wtedy przychodzi wojna.

Szczecin, Zamek Ks. Pom. 16 lipca, godz. 19

MACIEJ STUHR. MAM TO WSZYSTKO

W STUND-UPIE

Czego możemy się spodziewać? Co kryje się za intrygującym tytułem? Jak to jest mieć wszystko w stand-upie? Na pierwszy plan wysuwa się znakomita rozrywka oraz przyjazna i radosna atmosfera, którą jak nikt inny Maciej Stuhr potrafi wytworzyć na scenie i widowni. 30 lat doświadczenia estradowego nie pozostaje bez znaczenia, a jego powrót do zabawy z publicznością jest pełen energii i świeżości. Maciej Stuhr, czyli człowiek orkiestra, który oprócz aktorstwa filmowego i teatralnego upodobał sobie reżyserowanie, pisanie felietonów, działalność dydaktyczną i wiele innych…

Szczecin, Teatr Letni, 1 sierpnia, godz. 19

LESZEK ŻEBROWSKI

– PLAKATY FILMOWE

Do wybranych pozycji kinematograficznych artysta przygotował autorskie grafiki, mające wzbudzić u odbiorców nowe i niespodziewane emocje przy spotkaniu ze znanymi sobie tytułami. Fascynacja filmem stała się dla Żebrowskiego źródłem inspiracji stworzenia całego cyklu plakatów filmowych. Oprócz projektów realizowanych na potrzeby festiwali i wystaw powstały także autorskie dzieła. Przybliżają one znane filmy takie jak: Konopielka, Popiół i diament, Potop, Sami swoi, Żywot Mateusza, Seksmisja, Barwy ochronne, Noce i dnie czy Faraon, poprzez oryginalne interpretacje twórcy.

Szczecin, Zamek Ks. Pom. do 3 sierpnia 2025 roku

FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE

BLOCO POMERANIA, CZYLI GORĄCA

samba

PROSTO ZE SZCZECINA

Co Szczecin może mieć wspólnego z gorącymi rytmami brazylijskiej samby? Okazuje się, że bardzo dużo. Bo ze stolicy Pomorza Zachodniego wywodzi się Bloco Pomerania – grupa muzyków zaczarowanych tym gatunkiem muzyki, jej entuzjastów i pionierów tych niezwykle energetycznych rytmów w Polsce. Czym jest samba, czy jest dla każdego, czym zajmuje się Szczecińska Szkoła Samby, gdzie można usłyszeć Bloco Pomerania, jak zasilić jej szeregi i czy mamy szansę w stolicy Pomorza Zachodniego na uliczny mini – karnawał w stylu tego najsławniejszego z Rio de Janeiro opowiada Rafał Krzanowski – założyciel grupy i jej Mestre, czyli mistrz.

Porywająca i energetyczna brazylijska samba w Szczecinie?

Ponad 20 lat temu byliśmy grupą perkusistów, która grała głównie muzykę afrykańską, choć nie tylko. I któregoś razu, podczas konkursu, usłyszeliśmy sambę. Od razu zachwyciła nas ta energia, ten rytm – po prostu wpadliśmy jak śliwka w kompot (śmiech). Zaczęliśmy zgłębiać temat, pojechaliśmy do Rio, by poczuć ją u źródła. Tak powstał Sambal, z którego później wyłoniło się Bloco Pomerania.

Samba jest trudnym gatunkiem muzyki?

Dla publiczności zdecydowanie nie. Reakcje, które widzimy podczas naszych występów, są bardzo entuzjastyczne. To muzyka, która porywa. Natomiast od strony wykonawczej, to już inna sprawa. Samba wymaga dużego wkładu pracy i regularnych ćwiczeń. Jest zespołowa, więc kluczem do sukcesu jest synchronizacja, wzajemne słuchanie się i zgranie. Ale jednocześnie to muzyka otwarta dla każdego – nawet osoby bez wcześniejszego doświadczenia muzycznego mogą się jej nauczyć.

Czy stolica Pomorza Zachodniego ma jakieś związki z tą muzyką?

Jeśli chodzi o związki Pomorza Zachodniego z sambą czy Brazylią – jesteśmy jedyną grupą wykonującą ten gatunek w regionie, ale także pionierami samby w Polsce. Ostatnio sami zaczęliśmy się zastanawiać, ile wspólnego może mieć Szczecin z Brazylią i zaprosiliśmy Przemka Głowę do projektu, w którym opowiemy o możliwych połączeniach między naszym miastem a Brazylią. Już w sierpniu odbędzie się wydarzenie „Głos i Rytm Brazylii w Szczecinie”, w którym połączymy nasze rytmy z opowieścią Przemka o historycznych powiązaniach naszego miasta z Brazylią. W ramach projektu chcemy też przybliżyć mieszkańcom Szczecina brazylijską kulturę w jej najbardziej autentycznej, żywej formie – bo samba to nie tylko muzyka, to również przestrzeń integracji,

wspólnoty, bycia razem. Zaprosiliśmy więc brazylijskich artystów z Berlina, którzy wystąpią razem z nami w koncercie Roda de Samba w Ogrodach Śródmieście – to szczególny rodzaj samby grany w kole, w formule wspólnego muzykowania na żywo. Roda de Samba to nie tylko pokaz wirtuozerii i ekspresyjnego grania, ale też symbol wspólnotowego charakteru tej muzyki. Będzie to otwarta, radosna i angażująca forma celebracji rytmu i wspólnoty. Oprócz koncertu zaprosimy też mieszkańców na otwarte warsztaty – będzie można wspólnie zagrać sambę z naszym wokalistą Valdirem Jovenalem, który poprowadzi spotkania z charakterystycznym dla siebie charyzmatycznym wokalem.

Ile podobnych grup jest w Polsce?

W Polsce grup grających sambę batucadę jest bardzo niewiele. To wciąż gatunek niszowy. Na początku, jako zespół Sambal, byliśmy zapraszani do prowadzenia warsztatów i wspierania rozwoju innych grup w Polsce. Bardzo byśmy chcieli, żeby samba stała się bardziej popularna, bo daje ogrom radości i ma niesamowitą siłę integrującą. Niemcy mogą być tu przykładem – jest tam mnóstwo grup sambowych. Nie wszystkie trzymają poziom, jaki my sobie wyznaczamy, ale sama radość płynąca z grania tej muzyki – to coś, co przyciąga ludzi bez względu na umiejętności.

Bloco Pomerania to także szkoła samby? Na czym polega nauka w niej ? Czy samba jest dla każdego?

Przy zespole działa Szczecińska Szkoła Samby. To nasz sposób na przygotowanie nowych członków do grania w zespole koncertującym. Żeby dołączyć do głównego składu, trzeba najpierw osiągnąć pewien poziom techniczny i poznać repertuar. W szkole uczymy gry na brazylijskich instrumentach perkusyjnych od podstaw. Prowadzę ją przede wszystkim ja, jako Mestre (z j. portugal. „mistrz” –przyp. aut.)), ale nauka odbywa się w grupie. Zaawansowani

członkowie zespołu są tu nieocenionym wsparciem. Szkoła spotyka się dwa razy w tygodniu i ćwiczy po dwie godziny. Pracujemy nad techniką, poznajemy poszczególne instrumenty i rytmy. Tylko w takim rytmie i intensywności można wykształcić pamięć mięśniową potrzebną do opanowania szybkiego brazylijskiego swingu. Samba jest zdecydowanie dla każdego. Wystarczy podstawowe poczucie rytmu, muzyczna pamięć i umiejętność synchronizacji z grupą. Nie trzeba być zawodowym muzykiem.

Ile osób w tej chwili tworzy grupę? Jak można zasilić szeregi Bloco Pomerania?

Obecnie nasz stały skład to około 30 osób. Zazwyczaj jest tak, że jak ktoś już dołączy do zespołu, to zostaje na dłużej, mamy wielu członków ze stażem ponad 10-letnim. Jesteśmy bardzo zróżnicowaną grupą pod względem wieku, zawodów czy zainteresowań, co tworzy bardzo ciekawą mieszankę osobowości i to naprawdę działa – łączy nas rytm, pasja i wspólne cele. Każdy może nas odwiedzić na próbie, zobaczyć, jak pracujemy, a nawet spróbować zagrać na instrumencie. Osoby z jakimkolwiek muzycznym doświadczeniem często dołączają szybciej. Dla całkiem początkujących organizujemy raz w roku rekrutację – uczymy wtedy od zera, w zwolnionym tempie, pokazujemy podstawowe techniki gry. W tym roku rekrutację zrobiliśmy pod hasłem „Szczecińscy Artyści zapraszają do Bloco Pomerania”. Wsparli nas m.in. Łona, Manolo, Dikanda, Chór Politechniki Szczecińskiej czy Jackpot. W lutym, w czasie karnawału w Rio, otworzyliśmy nasze próby dla wszystkich chętnych. Część osób potraktowała to jako jednorazowe doświadczenie, ale wielu jest z nami do dziś i świetnie się rozwijają.

Skąd czerpiecie repertuar? Czy grupa tworzy własne kompozycje?

Samba batucada ma swoje korzenie w tradycji afrykańskiej, ale też w portugalskich orkiestrach wojskowych i strukturze harmonicznej. Rytmy, które gramy, pochodzą bezpośrednio z Rio de Janeiro od największych szkół samby. Działamy na

ich wzór, inspirujemy się ich podejściem, ale też adaptujemy do naszych warunków. Tworzymy również własne aranżacje, łącząc sambę z innymi gatunkami. Często zapraszamy mistrzów gatunku z Brazylii. W czerwcu odwiedzili nas Mestres ze szkoły Salgueiro – jednej z najbardziej rozpoznawalnych w całej Brazylii. Pracowaliśmy z nimi nad aranżacjami, które były grane podczas tegorocznego karnawału w Rio. To dla nas ogromny zaszczyt i motywacja.

Czy dzięki sambie może pojawi się w Szczecinie jakiś np. mini karnawał uliczny, coś na podobieństwo tego najsławniejszego rodem z Rio de Janeiro?

Zdecydowanie tak. Marzy nam się prawdziwy karnawał na ulicach Szczecina! Samba batucada z założenia grana jest właśnie na ulicach, wśród ludzi. Dlatego staramy się być obecni w przestrzeni miejskiej jak najczęściej. Ostatnio podczas „Pikniku nad Odrą” zrobiliśmy flashmob – wyszliśmy z tłumu z bębnami i rozgrzaliśmy atmosferę na Wałach Chrobrego. Już drugi rok z rzędu prowadzimy też paradę podczas Festiwalu Tańca Ogrody Śródmieście – przechodzimy przez centrum z różnymi szkołami tańca i widzimy, jaką radość sprawia to mieszkańcom. To nas tylko utwierdza w przekonaniu, że muzyka uliczna jest potrzebna, a samba idealnie się do tego nadaje. Szczecin ma potencjał, żeby mieć swój własny, uliczny karnawał i mamy nadzieję, że wspólnie uda się to zrealizować.

Ostatnio Bloco Pomerania pojawiła się w filmiku na Fb nakręconym w Warszawie przez znanego amerykańskiego aktora Willa Smitha.

Z tego co mówił Will Smith w tym filmiku była to jego pierwsza wizyta w Polsce. Widać, że spontanicznie zareagował na to co dzieje się na zewnątrz swojego apartamentu i sfilmował fragment parady „Syrenki Warszawskiej”, w której braliśmy udział grając naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego. Fajnie, że docenił to wydarzenie i w ten sposób relacjonował swoje pierwsze aktywności w Polsce.

Autor: Dariusz Staniewski/foto. Bloco Pomerania

• pożyczki bez BIK

• decyzja i umowa nawet w 24h

• ponad 15 lat doświadczenia

ul. Jagiellońska 39b | 70-382 Szczecin

FOTO. JAROSŁAW JAGA GASZYŃSKI

O AI w Galerii Sawki

Czy sztuczna inteligencja to przyszłość sztuki, edukacji i pracy? Jak kreatywnie wykorzystać AI w sztuce? Czy nowe technologie wspierają czy zastępują człowieka? Gdzie są granice między twórczością a algorytmami? To główne tematy wyjątkowego spotkania do jakiego doszło pod koniec czerwca w Galerii Henryka Sawki w Szczecinie. Członkowie Stowarzyszeniem ON.AI oraz zaproszeni twórcy, fotograficy, blogerzy, muzycy i aktorzy rozmawiali o tym, jak AI zmienia naszą codzienność. ds

SAWKA I KAMILA SORN

KRZYSZTOF BARANOWSKI

WITOLD JABŁOŃSKI I OLEK RÓŻANEK

ORŁOWSKI

(NA PIERWSZYM PLANIE) MAJA SIATKOWSKA – CIEŚLAK I PRZEMYSŁAW SAWICKI

TOMASZ ĆWIEK

SULIKOWSKI

RAFAŁ KOCZKODAJ

KONRAD TURBACZEWSKI

ALEKSANDRA WAWROWSKA I ANNA HAWRYLUK-WIRASZKA

HENRYK
TOMASZ
BARTOSZ

FOTO. MATERIAŁY PRASOWE

Jubileusz zapisany w kadrach

Urodzinowa feta za nami. Ponad trzydzieści fotografii, skrupulatnie wybranych z ponad dziesięcioletniej działalności naszego magazynu zawisły na ścianach Art.Roomu Filharmonii im. M. Karłowicza w Szczecinie. Goście imprezy mogli posłuchać gry Krzysztofa Baranowskiego, skosztować przekąsek przygotowanych przez Hotel Bosak i napić się wina od La Passion Du Vin. Każdy otrzymał upominek od Clochee oraz Sanprobi. Nad techniczną stroną imprezy czuwał For Event, dekoracje pochodziły do Party Deco. Mecenasami wernisażu oraz wystawy, która powróci już w sierpniu, są Marina Developer oraz Sanprobi. ad

EWA BERNAŚ I AGNIESZKA OGRODNICZAK

DR DOROTA GRÓDECKA-SZWAJKIEWICZ

MARCIN RAUBO, IZABELA MARECKA, ALEKSANDRA RAUBO

OD LEWEJ: MAREK KUNIKOWSKI, MAGDALENA KUNIKOWSKA, ANNA BELACARZ-WYŻGA, RAFAŁ KURZAWA, ANNA JANICKA

DR JOANNA LEWANDOWSKA, EWA KAZISZKO, IZABELA MARECKA, PAULINA WILCZEWSKA, SYLWIA TROJANOWSKA, DARIA PROCHENKA

BOGUSZ KLUZ, KAROLINA WAŁOWSKA

IZABELA MARECKA, SEBASTIAN SZYSZKA

OD LEWEJ: AGNIESZKA BOBALA, KATARZYNA BUJA, MACIEJ KAZUBA, KATARZYNA MORYS-BOBALA, KRZYSZTOF BOBALA

MARTA LITERSKA

SYLWIA MAJDAN
MIKOŁAJ MARECKI I ZBIGNIEW SKARUL
MAGDA WRANI
AGATA WŁODARCZYK
MACIEJ SIKORSKI, RAFAŁ HAJDUKIEWICZ, MAGDA WRANI
GŁÓWNI BOHATEROWIE WYSTAWY
OD LEWEJ BOGUSZ KLUZ, KRZYSZTOF NIWIŃSKI, RADOSŁAW ROSS
TATIANA MALINNIKOWA
EWELINA PRUS
ŁUKASZ MARTYNIAK
MAGDA WILENTO
ALICJA USZYŃSKA
KAROLINA BĄK Z MAMĄ
ZOFIA JANICKA
AGNIESZKA SZEREMETA, IZABELA MARECKA
KRONIKI

FOTO. MATERIAŁY PRASOWE

Doświadczenie i inspiracja

W ramach wydarzenia pn. „R5 Experience”, w Edukatorium, znajdującym się w Fabryce Wody, Polmotor zaprezentował Renault 5 E-Tech Electric. Ten w pełni elektryczny model miejskiego auta, łączy retro design z nowoczesnymi technologiami. Miejsce premiery nie zostało wybrane przez przypadek - Fabryka Wody to nowoczesny budynek o naukowym i inspirującym charakterze. Wydarzenie uświetnił występ aktora Michała Janickiego, który jest Ambasadorem Polmotoru i marki Renault.ad

ZESPÓŁ RENAULT POLMOTOR

RAFAŁ BOGUSŁAWSKI, MICHAŁ JANICKI, DAWID MICHOR

MEC. WALDEMAR JUSZCZAK, MICHAŁ JANICKI, DAWID MICHOR

DAWID MICHOR, TRENER CHEMIKA POLICE, MAJA LUCHCIŃSKA

KAROLINA CZYŻ, KAROLINA WAŁOWSKA, MARTYNA LUCHCIŃSKA
RAFAŁ BOGUSŁAWSKI, IWONA BOGUSŁAWSKA, DAWID MICHOR

NDM Business Night 2025

To był pełen inspiracji wyjątkowy wieczór kiedy biznes spotkał kulturę. 30 maja w hotelu Courtyard By Marriott w Szczecinie odbyło się kolejne wydarzenie zorganizowane dla inwestorów z iX Asset Management S.A. Niezwykłe połączenie networkingu, kultury i inwestycji. Wieczór pełen wartościowych rozmów, inspirujących wystąpień oraz wyjątkowych artystycznych akcentów. Wzięło w nim udział prawie 200 gości z czterech województw, którzy mogli dowiedzieć się jak bezpiecznie i efektywnie zarządzać majątkiem Fundacji Rodzinnych, kto wygra w tym roku – nabywcy akcji czy obligacji oraz jak osiągnąć wysokie stopy zwrotu na rynku cyfrowym bez kryptospekulacji. W części kuluarowej czekała na nich degustacja kawy i oryginalnych drinków, prezentacja diamentowej biżuterii, wystawa miedziorytów oraz pokaz nowego Bentleya. Zwieńczeniem wieczoru była loteria dla uczestników wydarzenia i koncert akustyczny znanej piosenkarki Natalii Szroeder. ds

GRZEGORZ GURBIN, MARCIN BARAN, ŁUKASZ MARTYNIAK, DR PAWEŁ RECZULSKI

LESZEK I EL ŻBIETA STUŁA, ŁUKASZ MARTYNIAK

TOMASZ FIUK, MARCIN BARAN, JERZY SZKWAREK, ANNA RAPACEWICZ

KILLA RIOJA-MOTZ, JOLANTA SZCZEPAŃSKA-ANDRZEJEWSKA.

KRZYSZTOF BOBALA, HANNA MOJSIUK, MARCIN BARAN

NATALIA BARTOSZEWSKI, MARCIN BARAN, ŁUKASZ MARTYNIAK

PAN ROMAN I DR PAWEŁ RECZULSKI

ALEKSANDRA I KORNEL MRÓZ, BEATA I ANDRZEJ NAJDA, ANGELA I TOMASZ WALBURG, NATALIA I TOMASZ SNOCH, ANNA I MARIUSZ WOŹNIAK

MARCIN WOŹNIAK, GRZEGORZ GURBIN

PIOTR, EL ŻBIETA, ŁUKASZ TOMASZEWICZ

MARTA RZECZKOWSKA I DANIEL OWCZAREK

DANUTA KARCZEWICZ, MONIKA DROBEK-SŁOWIK

LISTA DYSTRYBUCJI

GABINETY LEKARSKIE

AMC, Art Medical Center ul. Langiewicza 28/U1

Aesthetic Dent Tutak ul. Wyspiańskiego 7

Aesthetic Med ul. Niedziałkowskiego 47

Biała Szuflada ul. Wyszyńskiego 14 lok U/01

Biała Szuflada ul. Koralowa 86/88, Bezrzecze

Centrum Rehabilitacji Duet al. Wojska Polskiego 70 Centrum Stomatologiczne Dr Jadczyk ul. Bandurskiego 15/2

Dental Art ul. Śląska 9a

Dental Implant Aesthetic Clinic ul. Panieńska 18

Dental Center ul. Mariacka 6/U1

Dental Service ul. Niedziałkowskiego 25 Dentus ul. Mickiewicza 116/1

DermaDent ul. Kazimierza Królewicza 2 L/1

GDG Aesthetic Club ul. Jagiellońska 81/1

Dobosz Implanty Al. Piastów 3

Dom Lekarski ul. Piastów 30 DR RAMI ul. Kwiatkowskiego 1/26

Dr Wiśniowski Chirurgia i Medycyna Estetyczna ul. Kusocińskiego 12/lu3

ESTETIC Klinika Zawodny ul. Ku słońcu 58

Fabryka Zdrowego Uśmiechu ul. Ostrawicka 18 Fizjopomoc ul. Witkiewicza 61

Excelmed ul. Kopernika 6/2

Gabinety Dr Żółtowski al. Powstańców Wielkopolskich 79

Gabinety Pocztowa ul. Pocztowa 11/2

Gabinet Terapii Manualnej ul. Kasprzaka 3A Gabinety Tuwima u. Dembowskiego 9/U5

Gajda ul. Narutowicza 16A HAHS ul. Czwartaków 3

Hahs Protodens ul. Felczaka 10 Klinika Dr Stachura ul. Jagiellońska 87

Laser Studio ul. Jagiellońska 85

Lighthouse Dental, ul. Arkońska 51/5

Medicus pl. Zwycięstwa 1

Mediklinika ul. Mickiewicza 55

Medimel ul. Nowowiejska 1E

MJ Clinic ul. Potulicka 20c/lok. U7

Optegra ul. Mickiewicza 138 Ortho Expert ul. Jagiellońska 87B

Perładent - Gabinet Stomatologiczny al. Powstańców Wielkopolskich 4C

Praktyka Lekarska Piotr Hajdasz ul. Partyzantów 3/2

Praktyka Stomatologiczna Rafał Rudziński ul. Śląska 5/2

PP Estetyczna ul. Żupańskiego 6/1 Reha Team ul. Elżbiety 3, Mierzyn ST Medical Clinic ul. Kwiatkowskiego 1/26

Stomatologia Kamienica 25 ul. Wielkopolska 25/10 Stomatologia Mikroskopowa ul. Żołnierska 13A/1 Stomatologia ul. Wielka Odrzańska 31 Twoja Przychodnia – SCM ul. Słowackiego 19 Vitrolive al. Wojska Polskiego 103

HOTELE

Courtyard by Marriott Brama Portowa 2 Hotel Atrium al. Wojska Polskiego 75 Hotel Dana al. Wyzwolenia 50 Hotel Grand Park ul. Słowackiego 18 Hotel Grand Focus ul. 3 Maja 22 Hotel Focus ul. Małopolska 23 Hotele Marina ul. Przestrzenna 13 Hotel Park ul. Plantowa 1 Hotel Radisson BLU pl. Rodła 10 Moxy Szczecin City Brama Portowa 2 Willa Flora ul. Wielkopolska 18

KANCELARIE

Przemysław Manik – kancelaria adwokacka ul. Kr. Korony Polskiej 3 Gozdek, Kowalski, Łysakowski – adwokaci i radcowie ul. Panieńska 16

Tomasz Kordus – kancelaria adwokacka ul. Felczaka 11

Dariusz Jan Babski – kancelaria adwokacka ul. Bogusława 5/3

Grzegorz Dutkiewicz – kancelaria adwokacka ul. Monte Cassino 19c

Aleksandruk-Dutkiewicz – kancelaria adwokacka ul. Wyszyńskiego 14

Licht Przeworska – kancelaria adwokacka ul. Tuwima 27/1

Mariusz Chmielewski kancelaria adwokacka ul. Odzieżowa 5

Kancelaria Notarialna al. Jana Pawła II 22 Skotarczak, Dąbrowski, Olech – kancelaria adwokacka ul. Narutowicza 12

Kancelaria Adwokacka Michał Gajda ul. Bogusława X 1/10

Kancelaria Notarialna Daleszyńska - al. Jana Pawła II 17

Kancelaria Notarialna Małgorzata Posyniak ul. Józefa Piłsudskiego 20

Kancelaria Prawna Kamil Zieliński ul. Narutowicza 11/14

Kancelaria Radców Prawnych Brzeziński, Gregor-

czyk ul. Swarożyca 15A/3

Kancelarie Adwokackie Łyczywek ul. Krzywoustego 3

Kancelaria Adwokacka Krzysztof Tumielewicz al. Bohaterów Warszawy 93/5

Waldemar Juszczak – kancelaria adwokatów i radców al. Niepodległości 17

Zbroja Adwokaci ul. Przestrzenna 11/4

WGO Legal Wiszniewski, Gajlewicz, Oryl - radcowie prawni ul. Felczaka 16/1

KAWIARNIE

Alternatywnie al. Wojska Polskiego 35

Biancafe ul.Ostrawica/róg Wojska Polskiego

Bajgle Króla Jana ul. Nowy Rynek 6

Cafe 22 pl. Rodła 8

Coffee Costa GK Kaskada

Coffee Costa CH Galaxy - parter

Coffee Costa CH Mollo

Coffee Costa CH Outlet Park

Duet Coffee CH Galaxy - 1 piętro

Era Kawy ul. Grodzka 18

Fanaberia Deptak Bogusława

Koch Cukiernia al. Wojska Polskiego 4

Limone Cafe ul. Moniuszki 9

Lodziarnia Pogodna ul. Poniatowskiego 2

Nata al. Wojska Polskiego 47

Orsola ul. Przestrzenna 4

Przystań na kawę ul. Rayskiego 19

Nad Piekarnią cafe & bistrot ul. Krzywoustego 15/U3

Vanilla Cafe&Restaurant al. Wyzwolenia (Galaxy)

Sowa Cukiernia al. Wojska Polskiego 17

Sowa Cukiernia ul. Ku Słońcu 67

Sowa Cukiernia ul. Mieszka 1 73

Sowa Cukiernia ul. Struga 42

Sowa Cukiernia CH Galaxy

Solony Karmel ul. Rydla 52

Starbucks ul. Wyszyńskiego 1

Starbucks CH Galaxy

Świtiaź al. Wyzwolenia 12-14

MOTORYZACJA

Auto Club Hyundai, Mitsubishi, Suzuki Ustowo 56

BMW i Motorrad Ustowo 55

BMW i MINI Hangarowa 17

Cichy–Zasada Audi, VW, Seat, Cupra Południowa 6

Ford Bemo Ustowo 56

Ford ul. Pomorska 115B

Harley Davidson ul. Gdańska 22A

Honda ul. Białowieska 2

HTL ul. Lubieszyńska 20

Lexus Kozłowski ul. Mieszka I 25

Land Rover / Jaguar Ustowo 58

Mazda Kozłowski ul. Struga 31B

Mercedes Mojsiuk ul. Pomorska 88

Opel Kozłowski ul. Struga 31B

Peugeot, Citroen AutoClub ul. Citroena 1

Polmotor ul. Struga 31B

Polmotor ul. Szymborskiej 6

Polmotor Ustowo 52

Skoda ul. Struga 1A

Skoda City Store Brama Portowa 1 - Posejdon

Toyota Kozłowski ul. Mieszka I 25B

Toyota Kozłowski ul. Struga 17

Volvo ul. Pomorska 115B

VW ul. Struga 1B

NIERUCHOMOŚCI

Assethome al. Papieża Jana Pawła II 11 (II p.)

Baszta Nieruchomości ul. Panieńska 47

Baltic Group ul. Piotra Skargi 15

Calbud, pokoj 15 parter ul. Kapitańska 2

Extra Invest al. Wojska Polskiego 45

HMI ul. Zygmunta Moczyńskiego 13B

Idea Inwest ul. Tkacka 14/U1

Krawczyk Nieruchomości ul. Jagiellońska 22/2

Lider House ul. Modra 92/2

Litwiniuk Property ul. Zbożowa 4A

Master House ul. Lutniana 38/70

PCG Deweloper ul. Panieńska 17

Siemaszko al. Powstańców Wielkopolskich 91 A

Tomaszewicz ul. Kaszubska 20/4

Turant & Wspólnicy ul. Mała Odrzańska 21/1

Vastbouw al. Wojska Polskiego 125

WGN Nieruchomości Plac Lotników 7 Świat Nieruchomości, al. Piastów 14/2

RESTAURACJE

Bachus - winiarnia ul. Sienna 6

Bananowa Szklarnia al. Jana Pawła II 45

Bistro na językach ul. Grodzka

Bombay ul. Rynek Sienny 4

Bonjour french bistro, Małopolska 3

Brasileirinho ul. Sienna 10u/1

Kuchna&Bar ul. Sienna 10

Chałupa ul. Południowa 9

Colorado Wały Chrobrego

Columbus Wały Chrobrego

De Novo ul. Wojciecha 11/1

Dzień dobry ul. Śląska 12/1

Emilio Restaurant al. Jana Pawła II 43

Epicka ul. Bogusława 1-2

Forno Nero Plac Brama Portowa 1

Jin Du al. Jana Pawła II 17

Karczma Polska Pod Kogutem pl. Lotników

Kisiel ul. Monte Cassino 35/2

Kitchen meet&eat Bulwar Piastowski 3

Kresowa al. Wojska Polskiego 67

Lastadia ul. Zbożowa 4R

La Rotonda ul. Południowa 18/20

La Rocca ul. Koralowa 101

Mała Tumska ul. Mariacka 26

Między Wierszami ul. Moniuszki 6/1

Niemożliwe ul. Kaszubska 19

Orro, ul. Arkońska 28

Paladin ul. Jana z Kolna 7

Paprykarz al. Jana Pawła II 42

Pepperoni Pizzeria ul. Poniatowskiego 2a

Porto Grande Wały Chrobrego

Public Fontanny al. Jana Pawła II 43

Rosso Fuoco, ul. Wielka Odrzańska 18A/U

Ricoria al. Powstańców Wielkopolskich 20 Rybarex ul. Małopolska 45

Rydla 52 ul. Rydla 52

Sake ul. Piastów 1

Spotkanie al. Jana Pawła II 45 Spiżarnia Szczecińska Hołdu Pruskiego 8 Towarzyska Deptak Bogusława Tutto Bene Bulwar Piastowski 1 Trattoria Toscana pl. Orła Białego Ukraineczka ul. Panieńska

Unagi al. Jana Pawła II 42

Willa West Ende al. Wojska Polskiego 65 Wół i Krowa ul. Jagiellońska 11

Yakku Sushi ul. Topolowa 2 C, Mierzyn

Zielone Patio pl. Brama Portowa 1

SKLEPY

5 Plus ul. Jagiellońska 5

Arcadia perfumeria ul. Krzywoustego 7

Atelier Sylwia Majdan al. Wojska Polskiego 45/2

Atrium Molo ul. Mieszka I 73

Batlamp ul. Milczańska 30A

Batna ul. Lednicka 6

Bella Moda ul. Bogusława 13/1

Brancewicz al. Jana Pawła II 48

Centrum Mody Ślubnej ul. Kaszubska 58

Desigual, CH Galaxy – parter Eichholtz by CLUE Al. Papieża Jana Pawła II 46/U1

Energy Sports ul. Welecka 1A Velpa ul. Bogusława 12/2 i 11/1

Clochee al. Wojska Polskiego 14/U1

Henry Lloyd ul. Przestrzenna 11 Icon ul. Jagiełły 6/5

Jubiler Kleist ul. Rayskiego 20 Kropka nad i ul. Jagiellońska 96

Kosmetologia Monika Turowska ul. Duńska 38

MaxMara ul. Bogusława 43/1

MOOI ul. Bogusława 43

Moda Club Al. Wyzwolenia 1

Patrizia Aryton ul. Jagiellońska 96

Portfolio (od ulicy Jagiellońskiej) ul. Rayskiego 23/11

Riviera Maison ul. Struga 23

Rosenthal ul. Bogusława 15/1A

Wineland al. Wojska Polskiego 70

SPORT I REKREACJA

Aquarium (basen dla dzieci) ul. Jemiołowa 4A

ASTRA szkoła tańca al. Wyzwolenia 85

Binowo Golf Park Binowo 62

Bloom ul. Koralowa 64X

Calypso Fitness Club Office Center ul. Piastów 30

EMS Studio al. Wojska Polskiego 31/4

EnergySports ul. Welecka 13

Eurofitness (Netto Arena) ul. Szafera 3

Fitness „Forma” ul. Szafera 196B

Kids Arena, ul. Staszica 1

Mabo B Zone Klub ul. Welecka 2

Marina Sport ul. Przestrzenna 11

My Way Fitness ul. Sarnia 8

Polmotor Arena Wojska Polskiego 127

PRIME Fitness Club, ul. 5 Lipca 46

PRIME Fitness Club, ul. Modra 80

RKF ul. Jagiellońska 67

Ski Park ul. Twardowskiego 5

Strefa H2O basen ul. Topolowa 2

Strefa 3L ul. Santocka 18/13/p.1

Strefa Jogi ul. Santocka 18/16

Szczeciński Klub Tenisowy al. Wojska Polskiego 127 Universum al. Wojska Polskiego 39

ZDROWIE I URODA

Atelier Fryzjerstwa Małgorzata Dulęba-Niełacna ul. Wielkopolska 32

Atelier Piękna ul. Mazurska 21

Akademia Fryzjerska Gawęcki Al. Wojska Polskiego 20

Baltica Welness&Spa pl. Rodła Be Beauty Instytut Urody, ul. Łukasińskiego 40/12

CMC Klinika Urody ul. Jagiellońska 77

Depi Lab ul. Głowackiego 17

DNA Beauty Code, ul. Emilii Plater 3/u1

Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut ul. Felczaka 20 Ella ul. Kaszubska 17/2

Enklawa Day Spa al. Wojska Polskiego 40/2 Ernest Kawa, ul. Jagiellońska 95

Esthetic Concept ul. Jagiellońska 16A/LU2 Fryzjerskie Atelier Klim ul. Królowej Jadwigi 12/1 Hall No 1 ul. Wyszyńskiego 37

Imperium Wizażu ul. Jagiellońska 7

JK Studio (od Rajskiego) ul. Monte Cassino 1/14 Klinika Beauty ul. Zielonogórska 31 Klinika Pięknego Ciała ul. Welecka 10B

L.A. Beauty, Brama Portowa 1 La Fiori ul. Kwiatkowskiego 1A/6

La Rocca, al. Wojska Polskiego 9 Luxmedica ul. Welecka 1A Medestetic ul. Okulickiego 46

Manufaktura Wzroku ul. Monte Cassino 40

Modern Design Piotr Kmiecik ul. Śląska 45

MOON Hair & Beauty Paweł Regulski ul. J. Chryzostoma Paska 34D

Natural Skin Clinic ul. Krasińskiego 10/5

Od stóp do głów ul. Batalionów Chłopskich 39a Olimedica ul. Krzywoustego 9-10 (CH Kupiec) Optyk Dziewanowski ul. Kaszubska 17/U1

OXY Beauty ul. Felczaka 18/U1

Orient Massage u. Janosika 17

Royal Clinic, al. Wojska Polskiego 2/U3

Royal Studio ul. Łokietka 7/10

Royal Thai Massage ul. Sienna 4

Salon Masażu Baliayu ul. Wielka Odrzańska 30

Salon Masażu Thai Lanna al. Wojska Polskiego 42 Shivago al. Wyzwolenia 46

SPA Evita Przecław 96E

Studio Kosmetyczne Kingi Kowalczyk ul. Szymanowskiego 8

Studio Monika Kołcz ul. Św. Wojciecha 1/9

SENSE Gabinet Terapii Metodą SI ul. Miodowa 57

Verabella ul. Jagiellońska 23

Well Spring Tai massage ul. Kaszubska 13/4A Wersal Spa al. Jana Pawła II 16

Normobaria AX Med. ul. Modra 69

INNE

13 Muz pl. Żołnierza Polskiego 13

ADVERT GROUP Brand Synergy, al. Piastów 74/U3 Architekt Baszta – Agnieszka Drońska, ul. Hangarowa 13

ArtGalle ul. Śląska 53

Animal Eden ul. Warzymice 105B Centrum Informacji Turystycznej Aleja Kwiatowa CITO ul. Szeroka 61/1

Do Better ul. Łubinowa 75 Filharmonia – sekretariat ul. Małopolska 48 Fabryka Energii ul Łukasińskiego 110 GOKSiR ul. Rekreacyjna 1, Przecław Muzeum Narodowe ul. Staromłyńska 27

Opera Na Zamku ul. Korsarzy 34

Pazim recepcja pl. Rodła 9

Pogoń Szczecin biuro marketingu ul. Karłowicza 28

Północna Izba Gospodarcza al. Wojska Polskiego

Przedszkole Niepubliczne Nutka (Baltic Business Park) Sail International School, Mickiewicza 19,21

Stara Rzeźnia Kubryk literacki (łasztownia) ul. Wendy 14

Super FM pl. Rodła 8

Szczeciński Park Naukowo-Technologiczny ul. Niemierzyńska 17A

Teatr Polski ul. Swarożyca

Teatr Mały Deptak Bogusława

Teatr Pleciuga pl. Teatralny 1

Teatr Współczesny Wały Chrobrego

Trafostacja Sztuki św. Ducha 4

Unity Line pl. Rodła

Urząd Marszałkowski ul. Korsarzy 34

Urząd Miejski pl. Armii Krajowej 1

Urząd Wojewódzki Wały Chrobrego

Vetico ul.Wita Stwosza 13

Zamek Punkt Informacyjny ul. Korsarzy 34

/ niszczenie dokumentów

niszczenie dokumentów

/ zarządzanie archiwami

zarządzanie archiwami

/ normatywy archiwalne

normatywy archiwalne

/ archiwizacja dokumentów kompleksowe wsparcie

archiwizacja dokumentów kompleksowe wsparcie

/ przechowywanie dokumentów archiwum zewnętrzne

przechowywanie dokumentów archiwum zewnętrzne

/ depozyty dokumentów sposób na zabezpieczenie danych

depozyty dokumentów sposób na zabezpieczenie danych

tel.+ 48 91 422 33 25 | biuro@actanova.pl

tel.+ 48 91 422 33 25 | biuro@actanova.pl

Siedziba:

ul. Kapitańska 1/9 | 71-602 Szczecin

ul. Kapitańska 1/9 | 71-602 Szczecin

Biuro i Składnica Akt: ul. Antosiewicza 1 | 71-642 Szczecin

Biuro i Składnica Akt: ul. Antosiewicza 1 | 71-642 Szczecin

www.actanova.pl

Facelifting można dostosować

do wieku, stanu skóry oraz oczekiwań osoby poddającej się zabiegowi.

Kluczowym elementem jest tutaj indywidualne podejście do pacjenta.

dr n. med. Artur Śliwiński

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.