Travels Magazine No 2/2011

Page 1

magazine

No2

2011 Egzemplarz bezpłatny

YES! Magazyn podróżniczy linii lotniczych Yes Airways

Egzotyczne wakacje O czym nie mówią turystyczne przewodniki

Szuk aktualnaj ych inf o konkormacji ursach na:

Podróżowanie za jeden uśmiech Kogo stać na wymarzone wakacje w tropikach

Powtórka ze starożytnej historii

3

Co nowego ma do zaoferowania kraj faraonów

nasze Airbusy z pierwszym numerem Travels Magazine wykonały ponad 600 rejsów przewożąc ponad 100.000 pasażerów!

faceb ook.p yesair waysl/


SP-IAA

SP-IAb

SP-IAc


ZDJĘCIA: Maciej Serafin/EPWA Spotters

Pierwsze Polskie Linie z Airbusem


spis treści

MAROKO też jest zielone

40

KARTAGINA wycieczka obowiązkowa

58 WAKACJE w domu

KONKURS I SPIS TREŚCI DLA TYCH CO PRZEGLĄDAJĄ MAGAZYN OD KOŃCA (-:

20 ROZWIĄZANIE KONKURSU 16

50

MAROKAŃSKA Sakiewka

60

OFFROAD w Australii

PRZEDOWNIK wycieczek

44

70

wygraj nagrody

DRUKARKA EPSON STYLUS PHOTO ZA 280 ZŁ TERMOS STALOWY 500ML ZA 69.00 ZŁ

KOSMETYCZKA DAMSKA SAFO ZA 69.00 ZŁ

APARAT PANASONIC LUMIX ZA 487 ZŁ

www.campus.com.pl

82 82- spisek_konkurs.indd 82

MAGAZINE

AIRBUS A320

30

POLSKIE zamki

14

No2

2011 Egzemplarz bezpłatny

YES! Magazyn podróżniczy linii lotniczych Yes Airways

Bezpłatny magazyn podróżniczy linii lotniczych Yes Airways

Egzotyczne wakacje O czym nie mówią turystyczne przewodniki

Szukaj aktualny informa ch cji o konkurs ach na:

Podróżowanie za jeden uśmiech Kogo stać na wymarzone wakacje w tropikach

Powtórka ze starożytnej historii

3

Co nowego ma do zaoferowania kraj faraonów

nasze Airbusy z pierwszym numerem Travels Magazine wykonały ponad 600 rejsów przewożąc ponad 100.000 pasażerów!

FACEBO YESAIR OK.PL/ WAYS

11-04-18 20:11

Redaktor naczelny: Witold Szuk Sekretarz Redakcji: Paulina Nowosielska Dyrektor artystyczny: Łukasz Lelonkiewicz Redakcja i współpracownicy: Agnieszka Baran, Rafał Chojnacki, Dagmara Ikiert, Dominik Kasprzyk, Anna Pasek, Tomasz Przybysz-Przybyszewski, Natalia Rabińska, Juliusz Sabak, Michał Synowiec, Dorota Stolarska, Joanna Szczepaniak, Anna Winiarska, Angelina Sielewicz

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

KAWA po turecku

JEEPEM po pustyni

Czytaj

TRAVELS

Najciekawsze relacje i zdjęcia opublikujemy w następnych wydaniach, a ich autorzy otrzymają atrakcyjne prezenty ofiarowane przez firmy Monroe.pl i Euromark KOSMETYCZKA MĘSKA SPLASH ZA 69.00 ZŁ

PLECAK ROMER 25 ZA 99.00 ZŁ

10

WYS Szcz PY SZ ęście CZ ĘŚ suro ma cz CIA we asem oblic ze

Zapraszamy do nadsyłania opisów Waszych wypraw, relacji z podróży, ciekawych spostrzeżeń i rad oraz zdjęć z krótkimi opisami miejsc godnych upamiętnienia i podzielenia się z innymi na adres: travels@yesairways.pl.

KONKURS

PLECAK vs. walizka

48

54

Koniecznie zajrzyj do następnego numeru TRAVELS będzie jeszcze ciekawszy!

NURKOWANIE w Egipcie

PASJA KOLEKCJONERSTWA Widokówki

ATENY raz jeszcze

?

ROMANS w samolocie

38

GRECKA ATLANTYDA Destynacje Kreta

20

60

Wydawca Newman Sp. z o.o. ul. Puławska 465 02-844 Warszawa www.newman.pl

na zlecenie:

Reklama Tel.: +48 667 682 530 biuro@newman.pl Redakcja Tel.: +48 22 855 03 78 travels@yesairways.pl

Studio graficzne Lelonkievitz Studio Design Yes Airways Sp. z o.o. hello@nopaperdesign.com ul. Puławska 465 02-844 Warszawa www.yesairways.pl www.facebook.com/Travelsmagazine


Edytorial

Wstępniak odlotowy rzechwalałem się w poprzednim numerze, jaki to ze mnie podróżnik. Przekonywałem do spakowania walizek, plecaków i wyruszenia przed siebie. A sam, cóż... W ciągu trzech ostatnich miesięcy, poza jednodniową eskapadą do Turcji, nie wyściubiłem nosa z Warszawy. Moje przekonanie, że praca dla linii lotniczych to pasmo nieustających podróży, zabawy co wieczór w innym kasynie i flirtowanie ze stewardessami legło w gruzach jak... starożytna Troja. Za to nasze linie nie próżnowały. Za nami już 600 rejsów, ponad 100 tys. przewiezionych pasażerów. Pobieżnie licząc, nasze trzy airbusy pokonały ponad 1,2 mln km. To tak, jakby obleciały kulę ziemską 30 razy! Każdy rejs jest inny, ale każdy tak samo bezpieczny. O tym, jak wspaniały mamy personel pokładowy i załogę przekonacie się sami na pokładach naszych samolotów. Bo w to, że jeszcze kilkadziesiąt osób w dzień i nocą dba o Wasze bezpieczeństwo i komfort musicie uwierzyć na słowo. W tym wydaniu również zachęcamy Was do spędzania każdej wolnej chwili w podróży, bo cóż lepiej rozwija i wzbogaca nasze życie niż podróżowanie? Nie ważne, blisko czy daleko. Ważne, by wciąż przed siebie. Znajdziecie tu również pierwsze relacje naszych pasażerów i czytelników. Mam nadzieję, że z numeru na numer będzie ich coraz więcej. Panie i Panowie, drogie dzieci - prosimy o zapięcie pasów i życzymy miłej podróży! Witold Szuk REKLAMA


wyspy kanaryjskie

Plecak pełen przygód Wielu z nas zastanawiało się, co zabrać ze sobą na bezludną wyspę? I najwyraźniej na takich rozmyślaniach się kończyło, bo w większości zwykle nie potrafimy się spakować tekst

Agnieszka Baran na kanarach

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

sweter i grube spodnie na pewno się nie przydadzą

Cel - Wyspy Kanaryjskie. Od razu pojawia się lista pytań.

Czy rzeczywiście jest tam wietrznie i czy ortalion będzie niezbędny? Co jeszcze może się przydać? Spodnie – bo może być zimno, ciepły sweter i kurtka – bo deszcz, kalosze – wiadomo, kałuże, duże ręczniki – gdy zabraknie hotelowych. Do tego dziesięć par skarpetek, dwie bluzy z długim rękawem, zupki w proszku, czajnik elektryczny, butelka wody mineralnej… Czy to wszystko jest niezbędne? Owszem, ale nad polskim morzem, gdzie pogoda bywa kapryśna. Wtedy nadmiar bagażu jest zjawiskiem pozytywnym. Jednak wyjeżdżając na Wyspy Kanaryjskie nadmiar staje się przekleństwem. Na wszystkich siedmiu wyspach archipelagu Kanaryjskiego klimat jest łagodny. Nie ma porywistych wiatrów. Mimo że jedna z wysp nazywana jest Wietrzną Wyspą (Fuerteventura). Latem nie ma 6

tu nawet mżawki. Jest za to słońce, choć zazwyczaj towarzyszą mu chmury. Poranki temperaturą raczej przypominają wiosnę. Stałość pogody jest tutaj plusem, szczególnie podczas pakowania. Grube spodnie są zbędne, ciepły sweter lepiej zastąpić bluzeczką. Zamiast kaloszy w zupełności wystarczą klapki lub sandały. Krajobraz jest górzysty i wulkaniczny, co sprzyja pieszym wycieczkom. Miłośnicy wędrówek nie powinni więc zapomnieć o wygodnych butach. W hotelach nie brakuje ręczników i jedzenia również jest w nadmiarze. Sklepy i drogerie są przy każdej ulicy i większość czynna jest całą dobę. Na Wyspach Kanaryjskich szwajcarski scyzoryk nie przyda się do niczego, bo wszystko co niezbędne, jest na wyciągnięcie ręki. Po co zatem przyjeżdżać z pełnym plecakiem? Zdecydowanie lepiej jest wracać z nadbagażem.



Z kulturą na piasku Odpoczynek na plaży powinien oznaczać relaks dla ciała i umysłu. Jednak mało kto zabiera ze sobą książkę. Nawet tam nie zawsze starcza nam czasu na czytanie.

N a co dzień jesteśmy zapracowani

i większość dnia spędzamy w biegu. Choćby dlatego urlop powinien być odpoczynkiem od natłoku spraw. Jednak nawet wtedy nie mamy czasu na relaks. Szybkie śniadanie, wyprawa na plażę, potem biegiem na obiad, zwiedzanie i kolacja. Wieczorem, po dniu pełnym wrażeń, nie mamy już siły nawet na spokojny sen. Widok czytającej osoby na plaży jest bardzo rzadki i już praktycznie niespotykany. A przecież opalanie może być nie tylko przyjemne, ale również pożyteczne. Dobra książka dla każdego znaczy coś innego. O gustach się 8

Agnieszka Baran

nie dyskutuje. Dlatego nie ważne, co się czyta. Ważne, że w ogóle sięgamy po książkę. Ukojenie dla umysłu może przynieść na przykład książka przygodowa lub romans. Niektórzy lubują się w thrillerach psychologicznych lub horrorach. Nie ma potrzeby, żebyśmy wracali do nieprzeczytanych lektur szkolnych. Może warto zabrać się za książkę, którą przez cały rok odkładaliśmy na półkę tłumacząc się brakiem czasu. Zapewne każdy z nas ma jakąś pasję i może warto ją teraz zgłębić. Niewykluczone, że w ten sposób wprowadzimy nowy trend tego lata. Leżak, zimny napój i dobra książka.

Piękna opalenizna nie musi być synonimem leniuchowania. To może być nowy sposób postrzegania kultury. Elektryzujący duet: kultura fizyczna i kultura dla umysłu.

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

tekst



destynacje tunezja

10


Kraj ludzi wolnych To nieprawda, że w Tunezji egzotyka zamiera, a kultura muzułmańska jest wypierana przez europejskie naleciałości. Żeby pozbyć się tych stereotypów, wystarczy wyjść z nadmorskiego kurortu i wyjechać na południe, gdzie rozpościera się kraj tajemniczy i nieodgadniony.

P rzez wieki tunezyjska kraina

Sahel przyciągała tłumy podróżujących. Pojawiali się tu zarówno Arabowie szukający złota, jak i Europejczycy - szukający afrykańskich niewolników. Niektórzy po prostu przychodzili i odchodzili. Inni zostawali i osadzali się na bardziej

Natalia Rabinska

przyjaznych terenach. W ten sposób powstała wielokulturowa społeczność pół-nomadów, koczowników wędrujących po całym terenie w zależności od pory roku, deszczowej czy suchej. Przez trzy tysiąclecia ludy zamieszkujące Sahel zmagały się z głodem, suszą i eksploatacją

ich terenów. Dziś nadmierny wypas bydła i wypalanie traw przez miejscową ludność sprawiają, że Sahel zaczyna zamierać i łączyć się z pobliskimi terenami Sahary. Warto więc wybrać się tam na wycieczkę, póki ten tętniący folklorem teren zachowuje swoją dawną świetność.

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

tekst

11


DESTYNACJE TUNEZJA

Poznawanie tunezji

często oznacza podróż przez pustynne bezdroża

Noc pod gwiazdami

Na eskapadę po południowej Tunezji najlepiej wybrać się ze zorganizowaną wycieczką. Tereny pustynne i górskie są bardzo rozległe i podróżowanie na własną rękę może niekiedy skończyć się zimną nocy pod gołym niebem... Wyprawa po tunezyjskim safari wraz z biurem podróży trwa dwa, trzy dni. W zależności od tego, jak dużo chcemy zobaczyć. Ścieżki prowadzą często bezdrożami Sahary, ale zawsze zahaczają o żelazne punkty każdej wyprawy: amfiteatr El Jem, Matmatę, góry Dahab czy – gratkę dla wszystkich fanów Gwiezdnych Wojen - Ksar Hadada Iksar Ouled Debeb. Na trasie znajdą się też atrakcje dla amatorów, niespotykanych gdzie indziej, form natury. To największe, bo mające ponad 5000 m kw., całkowicie płaskie słone jezioro w Afryce Północnej, największa oaza w Tunezji i rezerwat form piaskowych. Wieczorem wszystkich czeka kolejna atrakcja i jednocześnie odpoczynek po ciężkiej wyprawie – nocleg w namiotach plemiona Berberów. Nazwa Berber pochodzi od łacińskiego barbarus, czyli barba12

rzyńca. Do języków europejskich weszło za pośrednictwem arabskiego Barbar.

Błękit na pustyni

Lud ten jest jednym z najbardziej tajemniczych plemion nie tylko w Afryce, ale i na świecie. Bo kto z podróżujących po terenach pustynnych spodziewałby się spotkać tam rdzennych mieszkańców o jasnych włosach i błękitnych oczach? Gdyby jeszcze dodać, że mieszkają w jaskiniach wydrążonych w miękkiej skale, cała historia mogłaby się wydawać wręcz nieprawdopodobna. Berberowie są jednak prawdziwi. Mają mieszkania, w których wydrążone są oddzielne otwory na kuchnię, łazienkę czy sypialnie. Kobiety berberyjskie nadal noszą tradycyjne holi – tkaninę upinaną za pomocą spinek i wełnianych pasków i pokrywają twarze oraz ręce tatuażami wykonanymi z henny. Mężczyźni zajmują się głównie uprawą roślin i wypasaniem kóz. To w ich miejscowości, w Matmata, kręcono zdjęcia do sagi Gwiezdne Wojny. Białe skały przypominają tu powierzchnię księżyca, a domy budowane są z materiałów, które ofe-

ruje sama natura – głównie z wapieni i piaskowców. Domostwa często łączą się ze sobą, tworząc zwartą zabudowę, chroniącą przed czynnikami zewnętrznymi. Turysta o niewprawnym oku mógłby nawet przejechać obok wioski Berberów wcale jej nie zauważając! Tutejsza ludność określa siebie mianem ludzi „wolnych”. Berberowie nie płacą rządowi żadnych podatków, ale też nie otrzymują ze strony państwa żadnej pomocy materialnej. W skrajnych warunkach, pośród górskich skał, potrafią przetrwać nawet najcięższe czasy. Kobiety często zajmują się wyrobem


Jazda ekstremalna

Chociaż nikt, kto podróżuje po pustyni nie nastawia się na komfortowe warunki, jadąc na wyprawę po gór-

skich oazach należy uzbroić się w żelazne nerwy. Miejscowi kierowcy uwielbiają szalone wojaże. Piach w oczach i przepaście po obu stronach auta to dla nich nic nowego. Nerwowe krzyki jeszcze bardziej zachęcają ich do ekstremalnej jazdy. Lepiej więc zająć się poszukiwaniem na horyzoncie ruin miast i dawnych oaz, niż zerkaniem na wskaźnik prędkości wewnątrz samochodu. Kiedy najlepiej wybrać się na safari po Tunezji? Zdecydowanie nie w lipcu i w sierpniu, kiedy temperatura przekracza 40 stopni C i jest nie do zniesie-

nia dla Europejczyków. Najlepszymi miesiącami na podróżowanie będą czerwiec, wrzesień i październik. Przy temperaturach w okolicach 30 stopni można jeszcze zażyć ochłody podczas kąpieli w morzu. Tunezja to nie tylko hałaśliwy Tunis i tętniące przez całą dobę życiem stragany. W tym afrykańskim kraju każdy znajdzie coś dla siebie. Wycieczka po pustyni, górach, odwiedzenie rdzennych wiosek, nocleg w oazach pełnych egzotyki. Nie dajmy się zwieść pozorom i poznajmy Tunezję na nowo! 13

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

ceramiki, którą później sprzedają turystom na targach. Każde plemię ma swój specyficzny rodzaj ozdabiania naczyń – dzięki temu na podstawie wzorów można określić, z której wioski pochodzi zakupiony na targowisku przedmiot. Odwiedzając wioskę Berberów można (za opłatą) zwiedzić ich domy i przyjrzeć się z bliska ich codziennemu życiu.


polska nieznana

stare

zamkowe mury skrywają wielowiekowe tajemnice

Księżniczki i rycerze Czasem warto oderwać się od codzienności i spędzić chwilę w miejscu przepełnionym magią. Romantyczny weekend w zamku to idealny pomysł na przeżycie kilku fascynujących dni.

tekst

Joanna Szczepaniak

N ie trzeba wyjeżdżać za granicę, aby przeżyć coś nowego. Spędzenie czasu w miejscu, które ma wyjątkową historię to ciekawa odskocznia od domowych obowiązków i problemów w pracy. Weekend w zamku to okazja do spotkania z historią, ale w o wiele ciekawszej formie niż nużąca książka czy mono-

14

tonny wykład historyka. To możliwość spotkania się „twarzą w twarz” z tym, co działo się kilka lub kilkanaście wieków temu. Towarzyszący mu dreszczyk emocji to wabik dla rzeszy tych, którzy zdecydowali się na przeżycie kilku dni w zamkowej komnacie. Kameralne wille pałacowe, noclegi z klimatem,

romantyczne przejażdżki zabytkowymi autami i wielogodzinne spacery po bajecznych ogrodach. To tylko wybrane atrakcje, jakich możemy spodziewać się wynajmując zamkowy apartament. Dzięki nim każda kobieta może poczuć się jak prawdziwa hrabianka, a panowie - jak hrabiowie z zamierzchłych czasów.


Zamek w będzinie

Właściciele bajkowych komnat robią wszystko, by jak najpełniej przybliżyć swoim gościom klimat minionych wieków. To dlatego wynajmując pokój lub apartament w zamku czeka nas nie tylko miły weekend we dwoje, ale również cały wachlarz „średniowiecznych usług”.

Smak starodawnych specjałów

Pary, które zdecydowały się tu przyjechać, wspominają potem długo romantyczne wieczory przy kominku, smak win produkowanych według starodawnych receptur, magiczne wschody i zachody

słońca, spacery wokół zamkowych posiadłości porozrzucanych gdzieś w ukrytych czeluściach lasów i łąk. Weekend w zamku to również wspaniała okazja do spróbowania różnych specjałów, którymi zajadali się nasi przodkowie przed wiekami. Dzięki zachowanym przepisom można 15

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

To średniowieczna warownia obronna wzniesiona przez Kazimierza Wielkiego na pograniczu Małopolski i Śląska, na wzgórzu nad Czarną Przemszą


balkonnieznana polska ostylowany

odtworzyć sposoby przyrządzania różnych smakołyków, jakimi raczyli się na ucztach królowie, księżniczki i cały dwór. Gdzie w Polsce można znaleźć takie zamkowe atrakcje? Szukając ciekawego miejsca na weekendowy wypoczynek warto wybrać się w okolice Opola, gdyż właśnie tam mieści się około 200 pałaców i dworków. Zamek w Mosznej nazywany jest potocznie śląskim Disneylandem, ze względu na potężny zamek przypominający te z pięknych baśni. Pochodzi z przełomu XIX i XX w. i wzniesiony 16

został dla przemysłowca Franza von Thiele-Wincklera. Ciekawostką jest fakt, że zamek ten ma 365 sal (czyli tyle, ile dni w roku), oraz 99 wież (gdyż tyle majątków posiadał właściciel). Park otaczający zamek należy do najpiękniejszych i największych na opolszczyźnie, ma 200 hektarów i kiedyś jego alejami jeździły powozy. Dzisiaj stukot kopyt dochodzi z pobliskiej stadniny, gdzie można się podszkolić w konnej jeździe. Na uwagę zasługuje również Hotel Pałac Staniszów. Wiele lat temu było to

dominium książęcej rodziny Reussów wywodzącej się z Saksonii. Pałac zbudowano pod koniec XVIII wieku wśród lasów. Wokół niego powstał park krajobrazowy z „niespodziankami”, czyli sztucznymi ruinami, pustelnią i grotą.

Być jak królowa Bona

Bursztynowy Pałac w Strzękecinie miał być z kolei oazą piękna i spokoju. Prawdziwą utopią, którą zbudowano zgodnie z największymi neorenesansowymi trendami. Do pałacu położonego wśród parku krajobrazowego wiedzie


Zamek w mosznej

Nazywany jest śląskim Disneylandem. Potężne mury przypominają warownie z pięknych baśni.

stare drawsko

To dawna siedziba templariuszy oraz zakonu joannitów.

Zamek w niepołomicach

Nazywany jest „drugim Wawelem”, bo przez lata był siedzibą królów Polski

pałac staniszów

platanowa aleja, z której rozciąga się widok na jezioro. Pływają po nim dumnie białe i czarne łabędzie. Jedną z atrakcji zamkowych są również turnieje rycerskie oraz rożne tradycje związane z epoką średniowiecza. Zamek w Starym Drawsku to dawna siedziba templariuszy oraz zakonu joannitów. Ruina warowni mieści się na bardzo wąskim, bo tylko 60-metrowym, przesmyku pomiędzy jeziorami Drawsko i Żerno. Na obszernym dziedzińcu widać zrekonstruowane drewniane domy, wśród których oprócz

współczesnych turystów kręcą się rycerze i kobiety w powłóczystych szatach. Najsłynniejszym gościem zamku był Karol Wojtyła. W Polsce istnieje też zamek nazywany „drugim Wawelem”. To zamek w Niepołomicach, który był siedzibą królów polskich, a także ulubionym miejscem polowań ostatnich Piastów i Jagiellonów, szczególnie królowej Bony. Co ciekawe, to jedyny hotel w Polsce, który mieści się w dawnej posiadłości królewskiej. Na uwagę zasługuje również posiadłości

w Gołkowicach, a konkretnie wybudowany w XVIII wieku pałac hrabiego von Götza. To właśnie tam w zimie odbywają się słynne kuligi, a w czasie ferii organizowane są weekendowe obozy dla dzieci. Atrakcją może być również to, iż czasem przybywa tam… medyk z Mongolii i jest on do usług gości.Kilkaset zamków, jakie mamy w Polsce, czeka na żądnych wrażeń gości. Warto poszukać czegoś dla siebie i w ciągu kilku godzin przenieść się w zupełnie inny, ale jakże romantyczny świat. 17

ZDJĘCIA: INTERNET

W późnobarokowej budowli z końca XVIII wieku czuć arystokratyczną atmosferę


DESTYNACJE GRECJA

W tawernach

Nocne życie tętni.

można odpocząć i sącząc ouzo podziwiać lazur morza

Jest głośno, kolorowo i bardzo rozrywkowo

Japonki na Mykonos tekst

Agnieszka Baran

Urokliwe miejsca najlepiej poznaje się pieszo. Zwłaszcza, jeśli jesteśmy akurat na jednej z greckich wysp na Morzu Egejskim.

Górzysta Mykonos ma powierzchnię 105,2 km kw. Słynie z pięknych plaż. Dziś opalanie po północnej stronie wyspy, jutro po południowej. Wieczorne szaleństwo w części wschodniej, a nocleg w zachodniej. To nic trudnego, jeśli mamy parę wygodnych butów…

Trudny teren

Tymczasem po przybyciu na wyspę w moim podróżnym plecaku nie znalazłam żadnego obuwia. Na nogach miałam klapki. Na szczęście, nie były 18

to zwykłe klapki, ale jakże modne w tym sezonie japonki! No cóż, muszą wystarczyć. Zmiana planów co do formy zwiedzania była nie do przyjęcia. Na Mykonos przejażdżka busem jest bardzo droga, kolejki do taksówek to widok powszechny, a o rowerze można jedynie pomarzyć. Nikt nie używa tu pojazdów jednośladowych bez silnika. Wszystko to za sprawą ukształtowania terenu, który jest bardo nierówny. Zwiedzanie rowerem byłoby raczej treningiem mięśni nóg. Skuter,

owszem, jest tu bardzo popularny. Jednak lepiej trzymać się chodnika: grecki styl i tempo jazdy są zawrotne.

Wyspa, która nie śpi

Zatem postanowione: zwiedzanie w japonkach. Mykonos to przecież kosmopolityczna wyspa. Tu w ciągu dnia widok klapek nie jest dla nikogo zaskoczeniem, jednak problem pojawia się wieczorem. Śmiało można powiedzieć, że to wyspa, która nigdy nie śpi. Nocne życie tętni. Jest głośno, kolorowo i bardzo rozrywkowo.


W labiryncie ulic

Liczne plaże Mykonos różnią się od siebie klimatem. Każda jest inna i na każdej warto być. Tu słońce opala bardziej, a tam jest przyjemniejsza bryza znad morza. Na szczęście obuwie na plaży nie jest konieczne. Poranne lenistwo należy uwieńczyć popołudniową wędrówką

po wąskich uliczkach starego miasta. To swojego rodzaju labirynt. Zgubić się tu łatwo, ale odnalezienie właściwej drogi też nie jest trudną sztuką. W nadbrzeżnym porcie o każdej porze dnia i nocy jest zawsze wielu turystów. Atmosfera tego miejsca jest urzekająca. W licznych tawernach można odpocząć i sącząc ouzo podziwiać urokliwy zachód słońca.

Pelikany i mała Wenecja

Symbolem Mykonos są białe domy z niebieskimi oknami. Jednak znakiem rozpoznawczym wyspy są również

pelikany. Profesjonalnie pozują do zdjęć. Fotka z pelikanem na tle jednego z pięciu wiatraków to rzecz cenna w domowym albumie. Klapki wytrzymały również zwiedzanie dzielnicy artystycznej zwanej małą Wenecją. Tu domy zbudowane są niemal na krawędzi wody. Zwiedzać można w grupie lub samemu, nocować w hotelu lub namiocie, a jadać w restauracjach lub barach szybkiej obsługi. Świat można przemierzać boso. Ale po co? Na Mykonos sprawdziła się para japonek. 19

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

W nocnych klubach szaleją setki ludzi i każdy ma stosowne do zabawy obuwie. Moje jest zniszczone po całodziennych wędrówkach wąskimi uliczkami starego miasta…


DESTYNACJE GRECJA

zmiana warty

przy Grobie Nieznanego Żołnierza jest zawsze bardzo uroczysta

Dawno temu w Atenach Grecja niezmiennie inspiruje. I bez względu na to, czy przyczyną jest jej antyczne dziedzictwo czy teraźniejszość, kluczem do tej zagadki są Ateny. tekst

C hodząc po mieście, cały czas

Angelina Sielewicz

natykamy się na antyczne budowle. Górujący nad miastem Partenon i inne zabudowania Akropolu przypominają Grekom o tym, z czego powinni być dumni (choć jeśli przeszkadzają ci dźwigi i rusztowania, podziwiaj Partenon z daleka, najlepiej nocą. Kiedy jest podświetlony, wygląda niebywale). Ale to nie jedyny obraz tego miasta.

20

Antyczne Ateny to mekka homoseksualistów. Dzisiejsze Ateny również. Świadczyć o tym może ilość lokali gejowskich. Zatrzymaj się na chwilę na Placu Syntagma, gdzie znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza. Zmiana warty jest zawsze bardzo uroczysta. Żołnierze, evzoni, zawsze noszą białe, marszczone spódnice i buty z pomponami.

Praca nie w naturze

Turysta z Polski zauważy od razu, że ludzie tutaj krótko pracują. Bank w Atenach zamyka się o 13.00. Poczta główna jest otwarta trzy godziny dłużej. Nic więc dziwnego, że Grecy chwalą sobie pracę w urzędach państwowych... Jednak również biznes rodzinny nie jest mitem. Z dziada pradziada


żyć ponad stan, więc jak tu nie rozumieć protestów i strajków wymierzonych w państwowe plany oszczędnościowe…

W tłoku i smogu

Upalnym latem w Atenach czasami sam nie wiesz, czy to gorące powietrze, czy to spaliny wydobywające się z rury wydechowej brutalnie 21

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

greckie rodziny zajmują się tym samym, wyrabiając sobie markę. To naród handlarzy, stąd powiedzenie, że jak Grek się rodzi, to Żyd płacze. Mimo że Grecy nie harują dniami i nocami (przysługują im 22 dni płatnego urlopu), ich domy są zawsze pięknie urządzone, a samochody wypucowane. Potrafią też okazać gest. Kochają


DESTYNACJE GRECJA

W Grecji

życie zaczyna się po zmroku

atakują nozdrza. Temperatury powyżej 38 stopni Celsjusza w tym odgrodzonym górami od reszty świata mieście potrafią być zabójcze. Wiele wąskich ulic w centrum jest jednokierunkowych. Ogranicza się tam ruch, wprowadzając strefy dla pieszych. Wyznaczono też dni, kiedy do miasta można wjechać samochodem o parzystych numerach rejestracyjnych, a kiedy o nieparzystych. Sprytni Grecy kupują więc po dwa samochody… Metro i autobusy w Atenach? Nie ma co liczyć na rozkład jazdy. Metro kursuje dość często. Jednak na autobusy można się czasami nie doczekać, a tablica ze stacjami napisane są, oczywiście, w języku greckim. Alternatywą wydaje się więc żółta taksówka (najczęściej dosiadamy się do innego klienta). Taksówki są niedrogie, ale trzeba uważać, bo kierowca może udać, że się przesłyszał i zawieźć nas 50 kilometrów dalej niż trzeba.

Dobre, bo greckie

Ze wszystkich południowców Grecy są najbardziej wycofanym narodem. Hałaśliwi i smutni zarazem. Ma to związek z ich trudną historią. 22

To dlatego starsi Grecy bywają niechętni Turkom. Tak jak starsi Polacy Niemcom. Natomiast sami Grecy mówią o sobie w superlatywach. Jaki ten kraj jest piękny – usłyszysz nieraz od Greka. Greczynka Alexandra Fiada w poradniku o swoich rodakach informuje: „Nigdy nie próbuj dać mieszkańcom tego kraju do zrozumienia, że gardzisz czymkolwiek, co greckie. To droga donikąd!”. Tak, Grecy bardzo są dumni ze swojego dziedzictwa. W „Moim wielkim greckim weselu” ojciec głównej bohaterki oznajmia dzieciom: „Dajcie mi słowo, jakiekolwiek słowo, a ja udowodnię wam, że to słowo pochodzi z greki”. Dzieci rzucają słowo „kimono”. Pan Portokalos pokrętną drogą, ale jednak potrafi udowodnić nawet to!

Fasada pozorów

„U Greków każdy jest aktorem”, twierdził Juvenal, poeta rzymski. Dla Greków ważna jest fasada, utrzymanie pozorów. W „Moim wielkim greckim weselu”, gdy ojciec Tuli oznajmia, że jego córka chyba nie chce wyjść za mąż, ciotka i wujek muszą się natychmiast przeżegnać. Cóż, nikogo nie


23

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK


DESTYNACJE GRECJA

Błękit i biel.

Te kolory dominują w każdym zakątku

dziwią czterdziestoletni kawalerowie mieszkający z mamą, bo najważniejszą misją rodziny jest przede wszystkim wydanie córek za mąż. Teraz Grecy mają po jedno, dwoje dzieci, ale więzy rodzinne nadal są bardzo ważne. „Rodzina jest duża, hałaśliwa, wszyscy żyją i pracują razem cały czas” – oznajmia Toula z filmu. Rodzina wyjeżdża razem na wakacje, spotyka się na święta, raz w tygodniu udaje się do restauracji. Grecy spędzają razem z rodziną nawet Sylwestra. Dopiero jakiś czas po północy można wyjść i bawić się ze znajomymi w klubie. Wcześniej jednak w gronie rodzinnym, w domu, kroją ciasto Świętego Wasylego, w środku którego znajduje się pieniążek. Kto go znajdzie w swoim kawałku ciasta, ten będzie szczęśliwy przez cały rok.

Szara strefa

Grecy potrafią sprytnie omijać prawo. Za niedokończone budynki nie płaci się podatku, więc wystające druty w domach nie są rzadkim zjawiskiem. Modne jest budowanie domów, których druga kondygnacja jest wsparta na słupach, czyniąc 24

pierwszą rodzajem otwartego garażu. To również, w świetle prawa, niedokończony budynek. Innym przejawem sprytu, żeby nie powiedzieć pazerności, są łapówki dawane w szpitalach. Bez łapówki Grek nie podda się operacji. Słynna jest również grecka biurokracja. Według francuskiego dziennika „Libération”, szara strefa w Grecji stanowi od 30 do 50 procent PKB.

Wierutne bzdury

Grek jest Grekiem, gdy jest prawosławny (choć można się natknąć na mylną informację w przewodnikach, że są grekokatolikami). To ich tożsamość, odpowiedź na wieloletnią turkokrację. Do samej religii podchodzą bardziej swobodnie. W świątyni, dopóki nie odezwie się ksiądz, ludzie rozmawiają ze sobą zupełnie jakby czekali na rozpoczęcie sztuki w teatrze. Wychodzą też ze świątyni podczas mszy, aby uciąć pogawędkę. I bywa, że na nabożeństwo już nie wracają. Bo Grek, gdy znajdzie kompana do rozmowy na rogu ulicy, będzie tam tkwić godzinami, podnosząc głos i gestykulując. Uwaga: jeśli nie znasz greckiego, możesz mieć wrażenie, że zaraz dojdzie do bójki.


25


DESTYNACJE TUNEZJA

26


Raj jest Biały i niebieski Zachodzące słońce pochyla się nad płaskimi dachami Sidi Bou Said. Przechodniom wydawać się może, że złocista kula dosłownie wpada do Morza Śródziemnego. Magiczne miasteczko położone na klifie górującym nad tunezyjską stolicą to raj dla artystów i smakoszy herbaty! Dagmara Ikiert

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

tekst

27


DESTYNACJE TUNEZJA

zyjskiego świętego Abou Saida, od wieków zachwyca swą urokliwą atmosferą artyzmu i spokoju. W tym małym miasteczku czas zdaje się płynąć swoim powolnym rytmem. Wspaniała architektura, która jest mieszanką wpływów arabskich i andaluzyjskich, przyciąga amatorów oryginalnego budownictwa. Połączenie bieli ścian oraz turkusowego błękitu bram i okiennic sprawia, iż wąziutkie uliczki przenoszą nas w świat fantazji. W tym bajkowym spektaklu główną rolę odgrywa kolor i światło. Sprawiają, iż nazywanie Sidi bou Said „małym, niebiesko-białym rajem” jest jak najbardziej uzasadnione.

Z tysiąca i jednej nocy

Historia miasta jest bogata. Przez wieki ścierały się tu bowiem potęgi i wielkie cywilizacje. Najpierw Kartagińczycy, następnie Rzymianie upodobali sobie to wyjątkowe miejsce. W XI wieku natomiast dynastia Almorawidów stworzyła tu jedną z głównych fortec w pasie obronnym wybrzeży Tunezji. Od skonstruowanych przez Arabów fortyfikacji oraz latarni morskiej, górę na której wznosi się miasto nazwano Djebel Menara - Góra Latarni. Począwszy jednak od XVIII wieku, mieszkańcy Tunisu zaczęli dostrzegać znacznie większy, niż jedynie strategiczny, potencjał Sidi bou Said. Wielkomiejska burżuazja rozpoczęła budowę wielkich luksusowych willi. Jednym z najpiękniejszych domów pochodzących z tej epoki jest Dar El Annabi, ogromny budynek z 50 pokojami, nazywany „Pałacem Tysiąca i Jednej Nocy”. Dziś mieści się tam muzeum sztuki arabskiej, gdzie oglądać można między innymi suknię ślubną ważącą 22 kilogramy! 28

Smak orzeszków

Miłośników herbaty w swe progi zapraszają bardzo stare, tradycyjne kawiarnie, w których chiński napój serwuje się od wieków z prażonymi orzeszkami pinni, co nadaje mu niepowtarzalny smak i aromat. Warto zatem wybrać się np. do Café de Sidi Chebhane, gdzie słodki nektar popijać można delektując się zapierającym dech w piersi widokiem na zielone tuniskie pola golfowe. Najwspanialsza jest jednak artystyczna aura, która spowija Sidi bou Said. Przechadzając się wąskimi uliczkami wypełnionymi straganami z rękodziełem, kunsztowną biżuterią czy kolorową ceramiką nietrudno zrozumieć, dlaczego miejsce to upodobali sobie najwięksi twórcy sztuki naszych czasów, między innymi: Chateaubriand, Flaubert, Lamartine, André Gide, Colette czy Simone de Beauvoir. Tutaj nie pozostaje bowiem nic innego, jak tylko wsłuchiwać się w głos morza i tworzyć! biel ścian

oraz turkusowy błękit bram i okiennic. Wąziutkie uliczki przenoszą nas w świat fantazji

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

S idi Bou Said, którego nazwa pochodzi od imienia tune-



Latanie jest bezpieczne

Przełamując siebie Nowoczesny samolot jest pewniejszy niż słynny „Pony Express”. Wszystkie badania i statystyki zgodnie pokazują, że podróż samochodem, zwłaszcza po polskich drogach, jest bardziej niebezpieczna niż lot samolotem pasażerskim. tekst

Juliusz Sabak

K ierowca przechodzi zwykle

tylko jeden egzamin w życiu, a jego samochód - jeden przegląd na rok. Tymczasem pilot samolotu pasażerskiego ma za sobą tysiące godzin lotu i setki godzin nauki, nim powierzy mu się los pasażerów. Maszyna jest dokładnie sprawdzana przed każdym startem i po każdym lądowaniu, a w czasie lotu nad jej bezpieczeństwem czuwają dziesiątki osób i najnowocześniejsza technologia. Mimo to, znacznie więcej ludzi boi się latać samolotem niż poruszać się po drogach. Dlaczego tak jest? Pomijając przypadki prawdziwej fobii, przyczyną jest strach przed nieznanym. Na początek przyda się więc nieco teorii.

Nośna siła nośna

Siła nośna jest tym, co unosi samolot, a wiec trzyma go w powietrzu. Niestety, większość z nas niezbyt rozumie czym ona jest. Myślimy o niej, jak o czymś związanym z napędem samochodowym. Dlatego np. obawiamy się awarii silnika. Tymczasem sprawy mają się zgoła inaczej. 30

Siła nośna to różnica ciśnienia między powietrzem lecącym pod skrzydłem i ponad nim. Najprościej można ją poczuć wystawiając dłoń z okna jadącego samochodu. Jeśli ułożymy ją całkiem poziomo, to powietrze będzie swobodnie opływać nasze eksperymentalne „skrzydło”. Jeśli jednak odchylimy krawędź dłoni, na którą wpływa powietrze, poczujemy siłę unoszącą naszą rękę do góry. I to właśnie jest siła nośna. Oczywiście jest ona tym większa, im większa jest powierzchnia skrzydła i szybkość lotu. A gdy jest większa od ciężaru maszyny, samolot unosi się do góry. Maszyna musi się jednak rozpędzić, aby przezwyciężyć siłę ciążenia. Po pierwsze, samolot nie spadnie, nawet jeśli (co jest niemal nieprawdopodobne) oba silniki przestaną działać. Po drugie, pilot z pewnością poradziłby sobie, nawet gdyby się tak stało. Latanie jest jak transakcja wymiany trzech walut: wysokości, prędkości i odległości. Normalnie płacimy prędkością, czy raczej jej produkcją przez silniki, żeby lecieć dalej i wyżej. Jeśli silniki przestaną działać,

będziemy musieli płacić za odległość sumą pozostałych „walut”. Samolot z jednym sinikiem może lecieć dość sprawnie, gdyż posiada duży zapas mocy. Trudność sprawi mu jedynie wznoszenie się na wyższy pułap. Jeśli oba silniki nie będą działać, samolot zmieni się w wielki szybowiec. Będzie powoli zmniejszał wysokość, aby


tylko jeden egzamin w życiu

lecieć dalej i zachować wystarczającą do lotu prędkość. W takim wypadku skieruje się na najbliższe lotnisko. Sytuacja tego typu zdarza się niesamowicie rzadko i zwykle kończy się dla pasażerów szansą opowiedzenia swoich przeżyć w telewizji. Natomiast w czasie każdego lotu możemy zaobserwować całkiem pospolite zdarze-

nia, których nie należy się obawiać. Ale aby zachować spokój, warto coś o nich wiedzieć.

Cichy pomruk turbin

Odgłos silników zmienia się w czasie lotu. To całkiem normalne. Tak, jak ma to miejsce w samochodzie. Silniki samolotu to potężne turbiny, posiada-

jące duży zapas mocy. Najgłośniejsze są w czasie startu samolotu, gdyż rozpędzenie wielotonowej maszyny i oderwanie jej od ziemi to spory wysiłek. Po starcie szybko cichną. Piloci często redukują obroty, aby nie przekraczać norm hałasu nad terenem zamieszkałym. „Dodadzą gazu” na nieco większej wysokości. 31

ILUSTRACJA: SHUTTERSTOCK

przechodzi kierowca. Pilot ma za sobą tysiące godzin szkoleń


Latanie jest bezpieczne

Przed każdym odlotem

samolot jest przygotowywany przez zespół specjalistów

ponownie wypuszczone. O ile jednak same dźwięki mogą nas zaciekawić, to co powiedzieć o nagłych ruchach maszyny, zwłaszcza gdy zapala się lampka „zapiąć pasy”? Przede wszystkim: nie wolno się denerwować. Pomyślmy raczej, że nie bez przyczyny mówi się o „żegludze powietrznej”, a pojazdy latające nazywamy „statkami powietrznymi”. Kiedy pilot ostrzega nas przed turbulencjami i każe zapiąć pasy, mówi o powietrznym odpowiedniku niespokojnej fali. Samolotem może zatrząść lub zabujać. Możemy mieć wrażenie opadania lub gwałtownego wznoszeGdy trzęsie i buja nia. Skąd się one biorą? Powietrze pod Chwilę po oderwaniu się od ziemi może nas zaskoczyć odgłos uderzenia wieloma względami zachowuje się czy też przytłumiony łoskot pod pod- jak woda. Jest w ciągłym ruchu. Kiedy łogą. To dźwięk chowanego podwozia, na mapie pogody widzimy kreski oznaczające wyże i niże, tak naprawktóre zwykle znajduje się w kadłubie na wysokości skrzydeł. Podobny hałas dę patrzymy na wielkie fale powietrza, które się spotykają. Wyże płyną usłyszymy na kilka minut przed do góry, a niże spływają ku ziemi. Na lądowaniem, gdy podwozie zostanie Ciszej będą też pracować, gdy samolot osiągnie swój pułap „przelotowy”, czyli wysokość, na jakiej będziemy podróżować. Podczas lądowania chodzi o to, aby samolot jak najbardziej zwolnił, żeby zmniejszyć drogę hamowania, a wiec odległość, jaką przejedzie na pasie. Dlatego siniki pracują wówczas z minimalną mocą, czasem tak cicho, że wydaje się, że nie działają w ogóle. Nic bardziej mylnego, co piloci udowodnią nam chwilę po dotknięciu kołami ziemi. Wówczas ponownie usłyszymy napęd, tym razem ostro pracujący „na wstecznym biegu”, aby wyhamować pędzącą po ziemi maszynę.

32

1300

inżynierów różnych specjalizacji jest zaangażowanych w budowę średniej wielkości samolotu

ich styku powstają wiry, które nazywamy turbulencjami. Na szczęście samolot ma specjalny radar, który pozwala omijać te niebezpieczne. Nie należy się więc denerwować „sztormową falą” w czasie lotu, ale zastosować się do poleceń załogi i sprawdzić, czy pasy są dobrze zapięte i nic nie grozi spadnięciem nam na głowę ze schowka. Jeśli ktoś ma czuły zmysł równowagi, może go niepokoić buja-


Obsługa naziemna

to dodatkowe wsparcie dla każdego samolotu.

400 osób jest zaangażowanych w jeden lot samolotu pasażerskiego

Piloci

posiadają nie tylko ogromną wiedzę, ale i intuicję. Ponadto przechodzą szereg testów umysłowych i sprawnościowych

Nerwowa chwila

Lądowanie to moment najbardziej denerwujący pasażerów. Niby zbliżamy się do ziemi, ale dzieje się tak

wiele. Samolot obniża lot, wysuwa klapy i podwozie, redukuj moc silników. Na dodatek często nie ląduje od razu, tylko krąży nad lotniskiem. Czasem trwa to nawet przez kilkadziesiąt minut. Jest to całkiem normalne. Na większych lotniskach, takich jak np. Berlin czy Londyn, lądują dziesiątki maszyn na godzinę i nasz samolot musi ustawić się w kolejce, krążąc wokół lotniska, aż przyjdzie jego kolej. Na szczęście każdy samolot ma zapas paliwa nie tylko na to krążenie, ale też na ewentualny lot do najbliższego zapasowego lotniska. A kiedy już zacznie się lądowanie, opadają nas czasem wątpliwości, czy będzie bezpieczne. Całkiem niepotrzebnie. Nad waszym bezpieczeństwem czuwa nie tylko pilot, ale i liczna obsługa naziemna. Nawet jeśli jest ciemno, leje deszcz lub wisi mgła, samolot bezpiecznie dotknie kołami ziemi.

Ani deszcz, ani mgła

Nowoczesny samolot jest lepszy niż słynny „Pony Express” i jego też nie powstrzyma ciemność, mgła czy deszcz. Współczesne samoloty pasażerskie i lotniska posiadają technologie, pozwalające lądować jedynie na podstawie przyrządów pokładowych i gdy ziemia jest całkowicie niewidoczna. Precyzyjna nawigacja, GPS (system nawigacji satelitarnej) i systemy takie jak ILS (radiowy system nawigacyjny wspomagający lądowanie samolotu) doprowadzą pilota w przyjazne objęcia pasa startowego. Jak one wszystkie działają? Najkrócej mówiąc: wyznaczają w powietrzu optymalną drogę do progu pasa startowego. Zadaniem pilota jest utrzymać się wewnątrz niej, aż zobaczy światła (a czasem nawet - aż do dotknięcia kołami ziemi). Głuche uderzenie pod nogami oraz wrażenie, że cały samolot przysiadł i wyraźnie zwalnia, to znak, że podróż dobiegła końca. 33

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

nie samolotu nawet w spokojnym powietrzu. W tym wypadku wracamy do marynistycznych porównań. Wykonując skręt, samolot nie tylko obraca się, ale również pochyla, całkiem jak szybko płynąca motorówka. Związane jest to z działaniem na niego różnych sił, ale jest całkiem naturalne. Zwykle pilot wykonuje takie manewry bardzo delikatnie, aby nie niepokoić pasażerów. Może się jednak zdarzyć, że sytuacja wymaga bardziej energicznej reakcji. Wówczas samolot pochyli się na skrzydło i zacznie obracać. Podobnie ma się sprawa z wrażeniem, że maszyna opada. Często jest to pierwszym sygnałem, iż zbliża się lądowanie i pilot zmniejsza wysokość oraz redukuje prędkość.


DESTYNACJE EGIPT

REJS

po starożytnej historii tekst

DAGMARA IKIERT

Nawet miesiąc nie wystarczy, by poznać cały Egipt. Jednak siedmiodniowy rejs po Nilu, szlakiem najznamienitszych zabytków, może być zachęcającą namiastką tego, co ma do zaoferowania kraj faraonów. 34


35

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK


DESTYNACJE EGIPT

E wano „boskim“, a Nil, uważany

gipt w czasach starożytnych nazy-

wtedy za najdłuższą rzekę świata – za jego „dar“. Dopóki nie odkryto, iż Amazonka przewyższa go pod względem długości, ta fascynująca rzeka miała status mistycznej, obdarowanej łaską bogów. Jej sezonowe wylewy, które zapewniały okolicznej ziemi urodzajność sprawiły, iż Egipt stał się światową potęgą na stulecia. Nil przyciąga do Egiptu setki tysięcy turystów, którzy chcą zobaczyć rzekę, o której wspominała już Biblia. Z nieukrywanym zachwytem opisywali ją również Arystoteles i Napoleon. Rzeka, dzieląc się na Nil Biały i Błękitny, wcina się począwszy od swej delty nad Morzem Śródziemnym, w głąb Afryki, aby po sforsowaniu malowniczych katarakt, odkryć swe źródła w jeziorze Tana, w Etiopii.

Wielki, biały żagiel

Rejs po Nilu pozwala na odkrycie najwspanialszych zabytków kraju faraonów, z perspektywy życiodajnej rzeki. Mimo, iż Nil nie wygląda dziś tak samo jak za czasów Ramzesa Wielkiego czy Kleopatry, nadal wzbudza zachwyt. Jego losy potoczyły się w XX wieku w sposób nieoczekiwany, przykuwając uwagę całego świata. Kiedy w 1970 roku, ówczesny prezydent Egiptu Jamal abdel Nasser postanowił wybudować na Nilu ogromną zaporę regulującą jego wylewy, międzynarodowa społeczność rzuciła się na ratunek tysiącom zabytków starożytnej Nubii. Miały zostać zalane przez błękitne wody sztucznego zbiornika powstałego po budowie tamy. Widoczne dziś z kosmosu Jezioro Nassera stanowi fascynujący obiekt, który wydaje się pochodzić z zupełnie innej bajki, niż otaczające go, gołe i rozgrzane skały zaczynającej się w Nubii Sahary. Rozpoczynając rejs w mieście Assouan, gdzie zbudowana została zapora, nie można zatem ominąć wielkiego dzieła, jednego z największych polityków Egiptu. Zbudowana dzięki pomocy Związku Radzieckiego tama, zakończyła cykliczne wylewy Nilu, ujarzmiając rzekę oraz 36

stwarzając warunki do połowu ryb u bram pustyni, a także do efektywniejszej gospodarki rolnej w dolinie Nilu. Assouan przenosi podróżników w czasy kolonialne, kiedy to białymi felukami (małymi łódkami o wielkich, białych żaglach) pływali w okolicach wyspy Elefantyny gubernatorzy i dostojnicy angielscy. Można tu zwiedzić również interesujące Muzeum Kultury Nubijskiej ukazujące zagmatwane losy tego szlachetnego ludu, który od lat walczy o swą tożsamość.

Sobek i Horus

Wsiadając na mniej lub bardziej luksusowy statek (są takie, które przypominają małe miasta – z kinami, restauracjami, kasynami) płyniemy zatem wzdłuż wybrzeży Nilu, które zamieszkane były od zarania dziejów. Napawając się delikatną bryzą, zielenią palm i upraw trzciny cukrowej, dopływamy do pierwszego przystanku na trasie: Świątyni Sobka i Horusa w Kom Ombo. Zbudowana przez Ptolemeusza VI (ok. 180-145 p.n.e.), na brzegu Nilu świątynia niestety w części obsunęła się do niespokojnej rzeki i jedynie wewnętrzna jej część nadaje się do zwiedzania. Z ruin roztacza się bajeczny widok na zakole Nilu, a wieczorem – na zachód słońca, gdy rozżarzona kula wpada z impetem do błękitnej otchłani. Poświęcona bogu Sobkowi, przedstawianemu pod postacią krokodyla oraz Horusowi – sokołowi, świątynia szczyci się wspaniałymi reliefami ściennymi oraz doskonale zachowanymi elementami dekoracyjnymi. To one pozwoliły archeologom na odkrycie wielu tajemnic życia codziennego starożytnych Egipcjan. Jest absolutnie idealnie symetryczna, a każda z jej części poświęcona jest jednemu z bóstw. Sobek, bóg Nilu, wody i urodzaju, miał wpływ na wylewy Nilu, a obecność krokodyli w rzece (których mumie można w Kom Ombo oglądać) zapowiadała udane zbiory po obfitych opadach. Horus natomiast, bóstwo opiekuńcze o wielkiej wadzew Egipcie, symbolizował szczęście i pokonywanie przeszkód.

horus

był bóstwem opiekuńczym o wielkiej wadze


Edfu

Poświęcona wyłącznie Horusowi upamiętnia mit o jego cudownym zespoleniu Kom Ombo

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

W tej świątyni ku czci Horusa i Sobka, boga Nilu, zachowały się mumie krokodyli

37


DESTYNACJE EGIPT

Złe bóstwo i okrutna królowa

Przesuwając się dalej na północ, ku Delcie, natrafiamy na kolejną majestatyczną budowlę, tym razem poświęconą wyłącznie Horusowi, świątynię w Edfu. W micie o Ozyrysie, Horus jest synem wielkiego boga oraz Izydy. Gdy Ozyrys zostaje zamordowany przez swego brata, Seta, a jego poćwiartowane ciało rozrzucono po całym świecie, tylko dzięki miłości Izydy do swego męża, udało jej się z siostrą Neftydą, przywrócić Ozyrysa do życia. To właśnie z tego cudownego odrodzenia i ponownego zespolenia małżonków narodził się Horus, bóstwo ze słonecznym dyskiem na czole, które ostatecznie pokonało złego Seta. Mitologia Egipska jest jedną z najbardziej interesujących i jednocześnie najbardziej skomplikowanych. Plejada bóstw może przyprawiać o kolorowy zawrót głowy. Jednak mity i legendy starożytnego Egiptu to piękne i mądre historie, niosące za sobą przesłanie tysiącleci, aktualne do dziś. Poznawszy historię Horusa z Edfu kierujemy nasze żagle dalej w górę rzeki, docierając do najważniejszego regionu świata Faraonów – do starożytnych Teb. To wieczne miasto, stare jak historia całego Egiptu, dzieli się na dwie części, tzw. Zachodni i Wschodni Brzeg. Rozpoczynając zwiedzanie od prawobrzeżnych obszarów, mamy okazje przespacerować się po Dolinie Królów, Mieście Umarłych, starej nekropoli, gdzie z honorami chowano w pięknych, bogato zdobionych grobowcach największych władców Egiptu: Ramzesa I, II, III, IV, Setiego I i III, a także znanego na całym świecie Tutenchamona, którego zagadka kosztowała życie wielu osób. W Dolinie można zapoznać się z tajnikami mumifikacji, której sztukę Egipcjanie dopracowali do perfekcji, a która pozwalała na wieczną konserwację zwłok – warunek konieczny do przejścia na „drugą stronę“. Do życia po śmierci, w które wiara była jednym z fundamentów egipskich 38

wierzeń. Wschodni Brzeg to również śpiewające Kolosy Memnona (wyrwy pozostałe po trzęsieniu ziemi przepuszczają wiatr tak, iż może wydawać się, jakby monumentalne rzeźby gwizdały) oraz spektakularna, tarasowa Świątynia Hatszepsut. Poświęcona okrutnej królowej budowla, wznosi się na kilku poziomach, tuż przy górskim zboczu. Przypomina o tym, iż w dziejach Egiptu nie tylko mężczyźni odgrywali ważną role. Zdarzały się kobiety ambitne i skłonne do poświęcenia swego życia i kobiecości dla osiągnięcia najwyższej władzy.

Miłość Aleksandra Wielkiego

Zsiadając ze statku na Wschodnim Brzegu, udajemy się do Luksoru, pięknego miasta, w którym zakochał się sam Aleksander Macedoński, zwany Wielkim. Zwiedzanie świątyni w Luksorze i Karnaku, jest doskonałym ukoronowaniem nilowej wyprawy. Ta ostatnia budowla jest największym kompleksem sakralnym na świecie, a jej wspaniałe reliefy, rzeźby, ogromne granitowe i alabastrowe posągi, czy wysokie obeliski świadczą o potędze nie tylko gospodarczej i militarnej świata faraonów, ale również o wielkości duchowej i kulturowej. Ciężko jest zwykłym śmiertelnikom wyobrazić sobie, jak wielkim nakładem finansowym oraz potu i krwi ludzkiej wznoszono przez tysiąclecia te grube mury i monumentalne ołtarze. Ile kunsztu i dokła-dności trzeba było do wykonania zdobień i dekoracji, które przetrwały do dziś. W Luksorze żegnają nas gigantyczne posągi Ramzesa III. Luksorska świątynia, ze swą aleją sfinksów, wybudowanym na dachu, przez muzułmanów meczetem oraz salą ufundowaną przez zafascynowanego Egiptem Aleksandra Wielkiego na zawsze kojarzyć się będzie z kwintesencją egipskiego geniuszu budowlanego. Oraz z mieszanką kultur i tradycji, od zawsze współżyjących na tych uświęconych przez hojność Nilu ziemiach.


39

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK


DESTYNACJE TUNEZJA

Miasto

żywych i umarłych tekst

DAGMARA IKIERT

Majestatyczne ruiny Kartaginy wznoszą się nad brzegiem turkusowego Morza Śródziemnego. Wzbudzają zachwyt turystów i napawają dumą Tunezyjczyków, którzy z szacunkiem odnoszą się do swej antycznej historii.

40


kartagina

H

istoria Kartaginy pełna jest zaskakujących wydarzeń. Fenicjanie, Kartagińczycy, Rzymianie, Berberowie i Arabowie. Wszyscy pałali żądzą zdobycia tego miasta owianego legendami i przepełnionego zapachem jaśminu. „Delenda est Carthago! “ (co znaczy: „Trzeba zniszczyć Kartaginę!) – krzyczał w rzymskim Senacie Katon Starszy, gdy w 218 r. p.n.e. Hannibal i 60 tys. jego żołnierzy wraz z 40 słoniami afrykańskimi, przedzierało się przez Hiszpanię. Poprzez Pireneje wdzierali się do Galii, a następnie przez Alpy – do słonecznej Italii. Powodów do obaw, jak się potem okazało, było aż nadto. Hannibal, strateg wszech czasów, z urodzenia Kartagińczyk, zgotował Rzymianom straszliwą klęskę. Kiedy po związaniu się sojuszem z miastami Włoch Centralnych i Sycylii, Kartagina stała się największym wrogiem Imperium, w 204 roku p.n.e. Rzym wysłał na odsiecz swego najznamienitszego wojownika: Scripiona Afrykańczyka. Ten nie zdołał jednak zatrzymać rozpędzonego w podboju świata śródziemnego Hannibala. Dopiero 55 lat później, Rzymianom udało się ostatecznie zrównać wieczną Kartaginę z ziemią. Pozostałości po potężnej Kartaginie zostały wpisane w 1979 roku na Listę Dziedzictwa Ludzkości UNESCO, dzięki czemu zapomniane wcześniej stanowisko archeologiczne zostało odrestaurowane i oddane turystom do zwiedzania. Jednak antycznym miastem

zainteresowano się o wiele wcześniej, zwłaszcza w kręgach francuskich. Stało się tak po publikacji w 1858 roku dzieła Gustawa Flauberta „Salammbo”. Akcja powieści toczy się w sercu boskiej Kartaginy. Wypalone słońcem ruiny, gdzie ciężko o źdźbło trawy (po zdobyciu miasta, Rzymianie zasypali cały teren solą, aby zapobiec jakiemukolwiek przyszłemu osadnictwu), dzielą się na Miasto Żywych i Umarłych. Pierwszym mianem określa się części prywatne, zachowane domostwa, teatr, odeon czy sławne Termy Aureliusza. Miasto Umarłych to nekropolie różnych kultur: punickie, rzymskie i bizantyjskie. Przez stulecia przewinęli się tu wyznawcy wielu religii, politeistycznych i monoteistycznych. To dlatego na terenie miasta można odnaleźć zarówno stare świątynie rzymskie, jak i ruiny chrześcijańskiej bazyliki. Kartagina, na przestrzeni setek lat, była niemym świadkiem najważniejszych wydarzeń w naszych dziejach. Tych, które miały wpływ na kształt współczesnej cywilizacji i kultury. Zarówno europejskiej, jak i afrykańskiej. Balansując zawsze na granicy różnych wpływów, Kartagina przypomina o czasach, w których kolor skóry, religia i pochodzenie przenikały się tworząc to, co dziś stanowi podwaliny naszego życia. Historia tego miejsca idealnie współgra z pięknem i zjawiskowością wypalonych słońcem ruin, które warte są przyjazdu do słonecznej Tunezji. 41

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO


lotnicze technologie

Airbus

najbezpieczniejszy autobus świata tekst

Zawsze profesjonalnie, zawsze z humorem

Juliusz Sabak

W wolnym tłumaczeniu oznacza tyle, co latający autobus. I jest dowodem geniuszu ludzi, którzy w latach 60. ubiegłego wieku w prostej formie ukryli najnowsze zdobycze techniki.

Druga połowa lat 60. to okres

gwałtownego rozwoju komunikacji lotniczej, która staje się coraz tańsza i bezpieczniejsza. W powietrzu królują odrzutowce, które garściami 42

Nasi piloci

i...

...nasze urocze stewardessy. W środku oczywiście kapitan!

czerpią z rozwiązań zarezerwowanych dotąd dla maszyn wojskowych. Europejscy konstruktorzy i producenci dysponują najnowocześniejszymi rozwiązaniami i niewykorzy-

stanymi możliwościami produkcyjnymi. Dzieje się tak, ponieważ na rynku cywilnym, podobnie jak w technologii wojskowej, prym wiodą firmy amerykańskie.


Słowo klucz: A irbus

Umowa podpisana w 1969 r. jest zwieńczeniem dwuletniej współpracy firm angielskich, francuskich i niemieckich przy tworzeniu konkurencji dla amerykańskich producentów. Angielscy i francuscy konstruktorzy projektujący wówczas trzy różne samoloty uświadomili sobie, że konkurując między sobą przegrają z Amerykanami. Dlatego w porozumieniu z firmami niemieckimi stworzyli jeden projekt samolotu, który mógł konkurować z ówczesnymi konstrukcjami zza Atlantyku. Model A300 był lekki i ekonomiczny. Dlatego mimo początkowych problemów z zamówieniami, szybko zdobył uznanie. Tymczasem do konsorcjum systematycznie dołączały kolejne państwa, takie jak Holandia i Hiszpania. Produkcja była rozproszona po fabrykach w niemal całej Europie, natomiast ostateczny montaż odbywał się w głównej fabryce Airbusa, we Francji. W porozumieniu ze wszystkimi zdecydowano się na zmianę nazwy konsorcjum. Z niezbyt chwytliwego GIE Groupement d’Interet Economique, czyli po prostu Grupy Interesów

Ekonomicznych na proste AIRBUS. Słowo to powstało początkowo jako określenie pewnej klasy maszyn pasażerskich – średniego lub krótkiego zasięgu zabierających dużą liczbę pasażerów. Obecnie, kojarzy się jednoznacznie z produktami tej firmy. Jak choćby Airbus A320.

Bezbłędny komputer

Airbus 320 był potomkiem A300 i koncepcji, która zdaje się królować w projektach firmy. Czyli: „Cokolwiek zrobią Amerykanie, my zrobimy to lepiej i bardziej innowacyjne”. Co jest jednak tak wyjątkowego w A320, że stał się on na długie lata flagowym produktem Airbusa? Przede wszystkim innowacyjność. Samolot przewyższa konkurentów pod względem zastosowanych kompozytów, lekkich stopów i innych materiałów przyszłości. Z pełnym pokładem pasażerów może osiągnąć maksymalną prędkość ponad 900 km/h i zasięg grubo przewyższający 5 tys. kilometrów. A wszystko to w komfortowych dla pasażerów warunkach, przy wygodnych siedzeniach, miłej obsłudze i filmach na podsufitowych monitorach LCD. Jednak Airbus A320 przeszedł do historii lotnictwa nie ze względu na prędkość czy zasięg, ale innowacyjną technologię i niespotykany wcześniej w cywilnej maszynie poziom zastosowanej elektroniki. Był pierwszym samolotem pasażerskim, w którym zastosowano system fly-by-wire, czyli całkowicie elektronicznego sterowania samolotem. Pilot porusza sterami maszyny za pośrednictwem pokładowego komputera, który cały czas kontroluje, czy są to manewry bezpieczne dla samolotu. Dzięki temu znacznie zwiększa się bezpieczeństwo lotu i spada ryzyko ludzkiego błędu w pilotażu.

Maszyna sterowana joystickiem

Innym rozwiązaniem, które w mo-mencie powstania tego samolotu,

a więc pod koniec lat 80., było nowością nawet dla naddźwiękowych myśliwców, jest użycie do sterowania maszyną joysticka, podobnego do tych używanych w komputerach. Pilot poruszając nim przekazuje informacje do komputera. Skomplikowany elektroniczny system przelicza ruch jego ręki na precyzyjne wychylenie odpowiednich sterów. Tak więc samolot, którym państwo podróżujecie, to nie tylko komfortowy, szybki i bezpieczny środek transportu. Związane jest też z nim wiele interesujących historii oraz najnowocześniejszych technologii. 43

ZDJĘCIA: Marcin Gauksztol, Maciej Serafin, archiwum

Angielscy producenci pierwszego odrzutowca pasażerskiego Comet, czy Francuzi marzący o barierze dźwięku latają na co dzień maszynami Boeinga czy Lockheeda. Problem dostrzegają politycy: tysiące miejsc pracy przy produkcji samolotów dla europejskich linii lotniczych wyciekają za Atlantyk. Dlatego w 1969 r., podczas wystawy lotniczej na podparyskim lotnisku Le Bourget, francuski minister transportu Jean Chamant i minister gospodarki Niemiec Karl Schiller podpisali umowę o budowie pierwszego paneuropejskiego samolotu. Zdarzenie jest tym bardziej symboliczne, że odbywa się w pełnowymiarowej makiecie kabiny samolotu A300. Stanie się on pierwszym produktem firmy Airbus i pierwszym na świecie szerokokadłubowym samolotem pasażerskim.


DESTYNACJE GRECJA

S kutery wodne, piaszczyste plaże,

najpiękniejsze zachody słońca, nocne kluby, bezludne zakątki, urokliwe miasteczka, cudowne rejsy statkiem i nurkowanie w przejrzystej wodzie. Nawet jeśli nowożeńcy mają odmienne charaktery i wolą inaczej spędzać czas, na Krecie z pewnością znajdą coś, co zachwyci ich oboje. Słoneczne poranki skłaniają do spacerów

44

wzdłuż plaży. Liczne tawerny i restauracje kuszą swoim romantycznym klimatem. Kuchnia śródziemnomorska dodaje siły i witalności. Smak i zapach oliwek na zawsze pozostaje w pamięci. W ouzeri można napić się ouzo i zjeść lekką przekąskę. W kafenion z kolei trzeba napić się greckiej kawy. W licznych tawernach warto zjeść rybę, którą grecy potrafią przy-

rządzić na tysiąc sposobów. I nawet jeśli będziemy mieli ochotę na kolację o północy, na pewno nie zostaniemy odprawieni z kwitkiem.

Statkiem miłości

Rejs na Santorini to coś w rodzaju wycieczki statkiem miłości. Piękne widoki na klifowe zbocza oraz cudna flora i fauna morza. Orzeźwiająca


Kreta dla zakochanych Miesiąc miodowy w tydzień? To możliwe, ale tylko w miejscu, gdzie lato nie ma końca. Kreta to wyspa pełna atrakcji. Tych dziennych i nocnych, dla aktywnych i leniuchów. tekst

Agnieszka Baran

morska bryza

bryza. Krajobraz wyspy jest osobliwy. Piasek jest tam ciepły i czarny! To zapewne pozostałość po licznych wybuchach wulkanu, który obecnie znajduje się pod wodą. Kontrast nadają białe domy z niebieskimi dachami. Wyspa ma też swoje maskotki. To osiołki, których jest tu bardzo dużo. Można spróbować przejażdżki na grzbiecie jednego

z nich lub przynajmniej podrapać go za uchem.

Poetycki nastrój

Nocne kluby na Krecie, które słyną ze świetnych drinków, tętnią życiem do białego rana. Po wyczerpującej nocy dobrze robi cichy i spokojny dzień. Można go przeznaczyć na zwiedzanie. A jest tu co oglądać. Mnóstwo zabyt-

ków i pałaców, w tym m. in. legendarny pałac – labirynt króla Minosa. Knossos to doskonałe miejsce, by we dwoje odnaleźć spokój i wprowadzić się w poetycki nastrój. Słońce, plaża, olejek do opalania. Do tego ciepła morska woda, zimne drinki. A u boku ukochana osoba, z którą potem latami będzie można wspominać cudowny miesiąc miodowy. 45

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

i osobliwy krajobraz. W takiej atmosferze miłość rozkwita.


pamiątka z wakacji

Zachować wspomnienia

Kiedyś po powrocie z wakacji zanosiło się klisze do fotografa. Ten je wywoływał i robił odbitki, które lądowały w albumie. Dziś jest o wiele więcej możliwości zachowania wspomnień z wakacji. tekst

Nie trzeba wychodzić z domu, by

zamówić odbitki zdjęć. Wystarczy przesłać wybranej firmie pliki przez Internet, zapłacić (do wyboru: przelew, karta kre46

Tomasz Przybysz-Przybyszewski

dytowa, płatność przy odbiorze) i czekać na przesyłkę. Ceny odbitek są konkurencyjne w stosunku do tradycyjnych zakładów. Na www.fotojoker.pl odbitka

w formacie 9x13 cm kosztuje 32 gr, a 10x15 cm – 39 gr. Na www.fotoprint. com.pl zarówno odbitka w formacie 9x13, jak i 10x15 kosztuje 35 gr, ale im


same wydrukują zdjęcie, przesłane na nie e-mailem bezpośrednio ze smartfonu. Drukarkę fotograficzną kupić można już za niecałe 300 zł.

Fotoksiążka

Konkurencją dla tradycyjnych albumów jest fotoksiążka. To album, w którym zdjęcia drukowane są bezpośrednio na kolejnych stronach. Ich kompozycja zależy wyłącznie od nas. Do zdjęć dodawać można komentarze, opisy, elementy graficzne. Wszystko to dzięki bezpłatnemu i dość prostemu w obsłudze programowi, pobieranemu ze strony firmy oferującej fotoksiążkę. Samodzielnie na kolejnych wirtualnych kartach umieszcza się w niej zdjęcia i przez Internet wysyła do produkcji, by w krótkim czasie otrzymać ją pocztą. Dostępnych jest wiele formatów fotoksiążek, różniących się cenami. Album firmy (www.fotoksiazka.pl) kosztować może już 19,90 zł (bez kosztów przesyłki). Cena zależy od rozmiaru albumu (od formatu 13x14 cm do 42x30 cm), rodzaju okładki (twarda, miękka, płócienna, eko skóra) i papieru (zwykły lub fotograficzny) i, oczywiście, ilości stron (od 26 do 130).

Fotokalendarz

Odbitki w domu

By mieć, co włożyć do albumu, nie jest już nawet potrzebne laboratorium. Możliwość drukowania zdjęć na papierze fotograficznym to dla nowoczesnych drukarek nic wielkiego. Czasem nie trzeba nawet pośrednictwa komputera. Do drukarek fotograficznych serii Epson Stylus Photo, Canon Selphy czy HP Photosmart można bezpośrednio podłączyć aparat lub kartę pamięci, a na wbudowanym małym LCD – wyświetlić zdjęcia. Jest nawet możliwość wydrukowania bliskim fotografii jeszcze przed powrotem z wakacji. Najnowsze drukarki HP za pomocą funkcji ePrint

Zdjęcia w sieci

Prócz Facebooka i Naszej Klasy zdjęcia z wakacji prezentować można rodzinie i znajomym poprzez specjalnie do tego celu stworzone serwisy, jak Picasa Web Albums czy Flickr. Bliskie nam osoby zobaczą tam podzielone na albumy zdjęcia wraz z komentarzami, do których mogą oczywiście dopisywać swoje. Zdjęcia na tych serwisach udostępniać można wszystkim lub tylko ściśle określonym osobom. Do konta w serwisie Picasa (picasaweb.google.com) można za darmo wrzucić 1 GB zdjęć. W bezpłatnym koncie na Flickr (www.flickr.com) jest miejsce na jednoczesną prezentację 200 zdjęć i do 300 MB miejsca na zdjęcia miesięcznie. Jest wiele sposobów

...na przywoływanie wspomnień z wakacji, ale najskuteczniejsze są zdjęcia. Zarówno te w tradycyjnej formie papierowych odbitek, jak i te w wersji elektronicznej na różnych nośnikach.

Ramki cyfrowe

Zdjęciami z wakacji rozgrzewać nas może także ramka cyfrowa. Na małym ekranie LCD (przekątna zazwyczaj do 12 cali, choć jest i 32-calowa) wyświetlać będzie wybrane zdjęcie lub pokaz slaj-

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

więcej sztuk, tym taniej. Gdy odbitek jest więcej niż 400, cena za jedną spada do 29 gr. Do tych cen powinno się jednak dodać m.in. koszty przesyłki.

Myśli o złotej plaży i ciepłym morzu rozgrzewać nas mogą nawet w najsroższą zimę. Wystarczy, że spojrzymy na ścienny kalendarz, gdzie obok słowa „styczeń” znajdzie się nasze zdjęcie z ostatnich wakacji. Ceny kalendarzy z własnymi zdjęciami zależą głównie od formatu i ilości stron – może to być kalendarz na biurko lub na ścianę, jedno-, siedmio- lub 13-kartkowy (12 stron plus okładka). Ten ostatni, w którym w każdym miesiącu jest inne, przesłane przez nas producentowi przez Internet zdjęcie, kosztować może bez przesyłki niecałe 30 zł (www. twojkalendarz.pl, www.fotokalendarze24.eu).

dów. Wgrywa się je poprzez włożenie do ramki karty pamięci. W sklepach internetowych ramki z popularnym, 7-calowym ekranem kupić można już za niecałe 150 zł.

47


obyczaje turcja

Tureckie faux pas K awa uważana przez wielu za

napój szlachetny jest podawana na różne sposoby. Może być z białym lub brązowym cukrem, z laską wanilii, z czekoladą i bitą śmietaną. Na ciepło lub zimno, z dodatkiem słodkiego likieru, a nawet z ameretto. Jednak wśród Europejczyków najbardziej popularna jest kawa z mlekiem. Z tym dodatkiem trunek gubi swoją gorycz. W Turcji to niemal święto-

48

Turyści w Turcji często zamawiają tzw. kawę po turecku. Bo jak będąc w tym kraju nie spróbować lokalnego przysmaku? Popełniają jednak potworny nietakt – zamawiają ją z mlekiem!

kradztwo. Ten pachnący przyprawami kraj stawia na mocną i czarną kawą. Wybierając kraj arabski za cel naszej podróży, powinniśmy przynajmniej trochę poznać i dostosować się do tamtejszej kultury. Zagraniczne wyjazdy właśnie po to są, by zasmakować innych, często orientalnych i obcych nam smaków życia. Dlatego nie zapominamy o małej czarnej – kawie!

tekst

Agnieszka Baran

Tylko nie po arabsku

Prawdziwa kawa dla Turka jest mocna, czarna jak węgiel i gorzka jak gorczyca. Podawana w malutkiej filiżance, którą do połowy wypełniają fusy. Nie jest to jednak zwyczajna kawa z fusami, która jest popularna w Polsce i błędnie nazywana kawą po arabsku. Proces jej parzenia stanowią zazwyczaj trzy etapy, które są długotrwałe, by w ostateczności wydobyć całą esencję smaku.


woda do popicia?

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że taką filiżaneczkę wypijemy jednym łykiem. Jednak jest to absolutnie zabronione i prawie niemożliwe do wykonania. Kawą należy się delektować, sączyć ją powoli, raczyć się chwilą odpoczynku i korzystać z uroków urlopu. To taka dłuższa przerwa na kawę, jednak bez słodkiego dodatku w formie ciasteczka, ale za to ze szklanką wody. Popijając każdy łyk mocnej

kawy zimną czystą wodą, dłużej można rozkoszować się jej smakiem.

Mleko w osobnej szklance

Będąc w Turcji byłam świadkiem, jak w kawiarni w Marmaris, Francuzka zamówiła filiżankę kawy z mlekiem. To, co zobaczyłam na twarzy kelnera jest nie do opisania. Ntajłagodniejsze słowa, by przybliżyć wyraz jego twarzy? Wstręt i niesmak. Bez słowa

odwrócił się i odszedł. Po kilku minutach przyniósł kawę i mleko w osobnej filiżance. Teraz podobną minę miała Francuzka. Próbowała wlać mleko do malutkiej filiżanki, jednak było to niemożliwe. Musiała wypić połowę kawy, by nalać mleka. Kelner stał w kącie i z uśmiechem się temu przyglądał. W Turcji europejskie zwyczaje często lepiej schować do kieszeni, bo poza wszystkim: podróże kształcą! 49

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

Tak. Ale ciasteczka to już europejska naleciałość


ROZSTRZYGNIĘCIE KONKURSU

Od Imperium Osmańskiego po Saint Tropez To było nasze drugie spotkanie z Turcją. Po niezapomnianych wakacjach na Riwierze Tureckiej w Kemer, przyszedł czas na zachodnią, egejską stronę tego kraju, równie ciekawą i piękną. Tym razem wybraliśmy półwysep Bodrum i miejscowość Turgutreis. tekst

TURCJA ia Michas ś i Bogu k e d ia s No

50

Michasia i Boguś Nosiadek

NAGRODA: Drukarka Epson Stylus Photo ufundowana przez firmę Monroe.pl


rganizatorem wypoczynku tak, jak O za pierwszym razem, było biuro podróży Itaka. Spisało się dobrze… Dobrze, bo były także pewne niedociągnięcia. Generalnie jednak jesteśmy zadowoleni. Naszym lotniczym przewoźnikiem były polskie, nowo powstałe linie Yes Airways operujące maszynami Airbus A320. Lot na trasie Katowice – Bodrum/Milas trwa około 2, 5 godziny. W obie strony lot o czasie, podróż spokojna, samolot czyściutki, załoga profesjonalna. Choć każdy lot niesie ze sobą dreszczyk emocji, miło wspominamy lądowanie w Bodrum – Milas. Nasz hotel? Alta Beach – nieduży, kameralny, składający się z kilku 2-3 piętrowych budynków o białej, charakterystycznej dla półwyspu Bodrum architekturze. Posiada całodobową recepcję, lobby z salą telewizyjną, restaurację, dwa baseny, dostępny bezpłatny internet bezprzewodowy. Pokoje skromne, ale codziennie sprzątane. Jedzenie w opcji all inclusive smaczne, kuchnia typowo turecka, dużo warzyw, w określonych godzinach snack bar. W obejściu hotelu dużo zieleni i kwiatów. Obiekt położony tuż przy morzu, przy ślicznej marinie, w niewielkiej odległości od centrum miasteczka z jednej strony, z drugiej zaś o krok od pięknego, zielonego, ukwieconego parku Sabanci. Turgutreis to druga pod względem wielkości miejscowość na półwyspie Bodrum. Nazwę miastu nadano na cześć tureckiego marynarza i admirała Turgut Reisa, który w roku 1485 przyszedł tu na świat. Osomański bohater zasłynął m.in. z wypraw na wybrzeża Hiszpanii, Francji, Włoch i Afryki Północnej. Zginął w tureckim oblężeniu Malty w 1565r. Dziś pomnik admirała Turgut Reisa zdobi miejski Sabanci Park. Miejscowość Turgutreis to dobre miejsce na wakacyjny wypoczynek. Bliskość tureckich i greckich wysp dostarcza wspaniałych widoków. Zachody słońca są tam niezwykle malownicze. Samo miasto ma wszystko, co trzeba – sklepiki z pamiątkami, supermarkety, bankomaty, kantory i oczywiście liczne restauracje zapraszające do spróbowania lokalnych

przysmaków. W samym centrum wśród kramów z suwenirami stoi biały, okazały meczet z dwoma minaretami, o przepięknym wnętrzu. Z mariny codziennie wypływają statki wycieczkowe. Można popłynąć w błękitny rejs lub odwiedzić okoliczne tureckie bądź greckie wyspy (Kos, Kalimnos). W centrum miejscowości znajduje się czysta, piaszczysta plaża – leżaki i parasole są bezpłatne.

Wycieczka do Bodrum

Bodrum od Turgutreis dzieli zaledwie około18 km, dlatego też postanowiliśmy wybrać się tam na własną rękę. Najprościej dotrzeć tam małym busikiem zwanym dolmuszą. Bilet w jedną stronę kosztuje 4 tureckie liry. Bodrum to największe miasto na półwyspie, określane mianem tureckiego Saint Tropez. Malownicze wzgórza z białymi domkami harmonizują pięknie z błękitem Morza Egejskiego, licznymi steczkami, jachtami oraz okazałym zamkiem Joanitów. W starożytności Bodrum nosiło nazwę Halikarnas, to właśnie tu znajdowało się Mauzoleum zaliczane do siedmiu cudów świata. Tutaj też urodził się Herodot, zwany ojcem historii. My pierwsze swoje kroki skierowaliśmy w stronę mariny i zamku św. Piotra, będącego wizytówką miasta. Usytuowana na niewielkim cyplu forteca zbudowana została przez krzyżowców, a do jej budowy użyto kamieni ze zrujnowanego przez trzęsienia ziemi oraz zawiłości losu Mauzoleum. Dziś w murach twierdzy mieści się Muzeum Archeologii Podwodnej prezentujące skarby wydobyte z dna morza – liczne amfory, wyroby ze złota, szkła i kości słoniowej. W jednej z sal wyeksponowano zrekonstruowane, zabytkowe wraki statków. Spacerując po zakamarkach zamku wśród pięknej zieleni można dostrzec liczne tablice herbowe oraz ślady i elementy z czasów króla Mauzolosa. Na środku głównego placu stoi kaplica rycerzy, którą Turcy zmienili w meczet. Zamek posiada pięć wież – francuską, włoską, angielską, niemiecką i wężową. Zostały ufundowane przez różne narodowości. Z murów fortecy rozpościerają

się cudowne widoki na Bodrum oraz błękitne morze. Jest pięknie! Po trudach „zdobywania” fortecy zjedliśmy pyszny, choć drogi, posiłek w uroczej restauracji tuż przy porcie. Kolejnym punktem w naszym zwiedzaniu był usytuowany na wzgórzu teatr datowany na czasy króla Mauzolosa, przebudowany później przez Rzymian. Budowla robi wrażenie, a z jej stopni rozpościera się prześliczna panorama na zatokę Bodrum. W drodze do teatru pobłądziliśmy gdzieś w gąszczu wąskich uliczek miasta, jednak dzięki cierpliwości oraz pomocy uprzejmego Turka znaleźliśmy drogę do celu – i było warto! Schodząc w dół w stronę mariny i centrum odnaleźliśmy miejsce, w którym niegdyś znajdował się jeden z siedmiu cudów świata starożytnego – Mauzoleum w Halikarnas. Niestety, dziś ze świetności budowli nic już nie zostało, jedynie fundamenty.

Wycieczka do Efezu

Efez to jedno z najpiękniejszych antycznych miast na świecie! Od Bodrum to starożytne miasto dzieli około 180 km, z miasta Turgutreis to trzy godziny spokojnej jazdy autokarem. Trasa prowadzi przez zabudowany białymi domkami półwysep Bodrum, potem zaś przez uroczy górzysty teren obfitujący w gaje oliwne. W drodze można zobaczyć Jezioro Camici – niegdyś była to morska zatoka. Dziś akwen przekształcił się w jezioro. Podążając w kierunku Efezu już niedaleko do Miletu, Priene, Didimy, natkniemy się też na ślady historycznej Magnezji. Efez to miejsce z przebogatą przeszłością, będące ówcześnie ważnym centrum finansowym i handlowym. Jedna z legend mówi, że miasto zostało założone przez Amazonki. Początki Efezu wiążą się również z postacią Adroklosa, który stworzył tu nadmorskie miasto. W Efezie urodził się i żył słynny filozof Heraklit, w mieście przebywali również św. Jan i św. Paweł. Pierwszym punktem naszego zwiedzania są pozostałości po świątyni Artemidy. W swych dziejach świątynia była wielokrotnie grabiona, niszczona i odbudowywana. Dziś niewiele z niej 51


ROZSTRZYGNIĘCIE KONKURSU

zostało... Wiele elementówświątyni zdobi kościół Aja Sofia, wiele z nich można zobaczyć również w British Museum oraz muzeach w Stambule. Z miejsca, gdzie stał ówcześnie jeden z cudów świata rozpościera się piękny widok na bizantyjską cytadelę, meczet Isa Bey Camii oraz kościół św.Jana. Wchodząc na teren starożytnego Efezu zachwycamy się pięknym położeniem tego miejsca, jesteśmy w sercu antycznego świata, wyobraźnia zaczyna pracować. Spacerując wśród ruin zobaczymy pozostałości łaźni Variusa, świątyni Isysa, państwowej agory, budynku radnych oraz domów bogaczy i pensjonatów. Uwagę przyciąga odeon – mały teatr mieszczący 1500 osób wybudowany w II wieku n.e. przez Vediusa Antoniusa i jego żonę. Tuż przy teatrze znajdziemy wyrytą w kamieniu rybę – symbol chrześcijaństwa oraz wyrysowaną w chodniku ówczesną grę towarzyską. Ulica Kuretów to jedna z ważniejszych dróg miasta, łącząca górną agorę i drogę Marmurową. W tej części miasta natkniemy się na zdobiony rzeźbami pomnik Memmiusa, na placu Domicjana zaś odnajdziemy pozostałości świątyni Domicjana oraz fontanny Polliona. Ciekawy jest relief bogini zwycięstwa – Nike. Ponoć z jednego z elementów znana współczesna firma Nike zaczerpnęła pomysł na swoje logo. Podążając dalej zobaczymy bramę Herkulesa z wyrzeźbionymi kolumnami, fontannę Trajana, świątynię Hadriana, łaźnie Skolastiki, pozostałości po domach mieszkalnych i sklepach, mozaiki oraz publiczne latryny. Przy Bramie Hadriana zaczyna się ulica Marmurowa 52

– jedna z głównych arterii starożytnego miasta. To tu znajduje się wspaniała i chyba najczęściej fotografowana budowla w Efezie – biblioteka Celsusa. Biblioteka powstała na cześć rzymskiego senatora i gubernatora azjatyckiego Iuliusa Celsusa, który został pochowany w krypcie wewnątrz budynku. Budowla zachwyca swą architekturą. Wejście do budynku zdobią korynckie kolumny połączone w pary, górna jego część zwieńczona jest półokrągłymi i trójkątnymi frontami. W fasadach umieszczono kobiece posągi symbolizujące cnoty: Sophia (mądrość), Arete (charakter), Ennoia (myśl), Episteme (wiedza). Z biblioteką Celsusa sąsiaduje brama Mazeusa i Mithriatesa, mająca kształt trzyczęściowego łuku triumfalnego z inskrypcjami w górnej części, prowadząca na teren dolnej agory. Plac dolnej agory służył celom handlowym. Ciekawy widok na tę część miasta roztacza się z ruin przy ulicy Marmurowej. Podążając dalej zobaczy wyrysowany w chodniku ślad stopy, wskazującej drogę do domu publicznego. Nasz spacer ulicą Marmurową kończy się przy imponującym Teatrze Wielkim. Pierwsza taka budowla istniała tu już w czasach hellenistycznych, obecny wygląd teatru to efekt przebudowy w czasach rzymskich. Otoczony z trzech stron murami, złożony z trzech poziomych sekcji teatr mógł pomieścić 25 tys. widzów. W miejscu tym odbywały się przedstawienia,

zebrania, w pierwszych latach chrześcijaństwa toczyły się tu walki między zwolennikami Jezusa i Artemidy. Od teatru w stronę portu prowadziła droga Arkadiusa. Tędy wożono towary do miasta, tu znajdowały się liczne sklepy, droga ta była oświetlona lampionami podobnymi do świec. Warto podkreślić, że niegdyś Efez był miastem portowym, zamulenie terenu odcięło to miejsce od morza i było przyczyną jego upadku. Spacerując ulicą portową zobaczymy liczne kolumny. Z tego miejsca roztacza się też piękny widok na wzgórze z więzieniem św. Pawła. W tej części miasta odnajdziemy pozostałości łaźni portowych, gimnazjonu portowego datowanego na czasy Domicjana oraz ruiny bizantyjskiego kościoła. Nieco dalej, poza terenem wykopalisk można zobaczyć pozostałości stadionu oraz Jaskinię Siedmiu Śpiących – nekropolię z czasów bizantyjskich. Ale to jeszcze nie koniec naszej wycieczki – ostatnim punktem programu jest wizyta w miejscu zwanym Panay-Kapulu lub Meryemana – Domu Matki Boskiej w Efezie. Około 9 km od Efezu na wysokim wzniesieniu zwanym Wzgórzem Słowików znajduje się miejsce, w którym ostatnie lata swego życia spędziła Maryja. Na fundamentach domu Matki Boskiej stoi dziś mała kapliczka, w której często odbywają się katolickie nabożeństwa. Meryemana jest miejscem pielgrzymek i kultu, panuje tam sakralna atmosfera. Nieco poniżej znajdują się lecznicze źródełka oraz miejsce, w którym składane są prośby wiernych. Wizyta w tym miejscu dostarcza wielu wrażeń duchowych, a sama podróż serpentynami na szczyt wzniesienia jest okazją do podziwiania przepięknych widoków.


NAGRODA: Aparat Panasonic Lumix ufundowany przez firmę Monroe.pl

y w i d e l a M Zbigniew Pięknik

Podatek od kokosa Tu każda palma spisana jest w rejestrze państwowym. Użytkownicy płacą roczną opłatę za ich użytkowanie. tubylcy się tym nie martwią. Potrafią bawić się lepiej, niż turyści. tekst

Wylatujemy wieczorem z Fran-

kfurtu nad Menem. Lot bezpośredni na Malediwy. Po ponad dziesięciogodzinnym locie i stracie czterech godzin ze względu na przesuniecie czasowe, samolot lata jeszcze przez pół godziny czekając na zezwolenie na lądowanie. Pas startowy – jak wyjaśnia pilot – jest zbyt mokry. Jest dziesiąta czasu lokalnego. Lotnisko Male International Airport na wyspie. Rzeczywiście, po wylądowaniu widać spore kaluże obok pasa. Pogoda kiepska, czas deszczów, nieźle si ę zaczyna. Dobrze, że udało się wylądować... Po wyjściu z terminalu i wchłonieciu przez ścianę wigotnego, tropikalnego powietrza łatwo odnajdujemy przedstawiciela naszego biura podróży. Nastepny punkt programu? Jazda szybką motorówką, 35 km w ciągu 40 minut. Motorówka skacze po wodzie, pęd jest niesamowity, w oparciach sie-

Zbigniew Pięknik

dzeń oprócz instrukcji, jak w samolocie, także torebka... Na szczęście nikt z niej nie korzysta. Dopływamy do wyspy Kandooma. Widok jak w raju. Warunki także. Wolnostojący dom z widokiem na ocean, oddalony od wody jedynie o kilkadziesąt metrów. Dla nas, rodziny z dwojgiem dzieci, jest o wiele za duży. Z wszelkimi wygodami, niepotrzebnymi tewizorami, ipod-doc-stacjami, sześcioma pomarańczami i świeżą wodę do picia co rano w każdym pokoju. Całoroczna temperatura na wyspie to 28-31 stopni Celcjusza. Niestety, o godzinie 18.30 robi się ciemno. Także w lecie. Mimo, że na wyspie jest około 160 gości ma się wrażenie, jakby było się tu samemu. Jako, że rafy koralowej wyspa nie posiada, codziennie mamy zapewniony nieodpłatny kurs łodzia na pobliską rafę koralową. Sprzęt do nurkowania również jest nieodpłat-

ny. A jeśli chodzi o podatki i państwo... Każda palma kokosowa na każdej wyspie zamieszkałej przez turystów i tubylców jest spisana w rejestrze państwowym. I użytkownicy wysp turystycznych płacą roczną opłatę za jej użytkowanie i użytkowanie każdej palmy. Nic dziwnego, kokos jest podstawą bytu wysp. Kolejny dzień. Wyruszamy motorówką do Male, stolicy kraju. Tam dopada nas deszcz. Kupuję nowy aparat fotograficzny. Mają tylko czerwony. Uff, będę mógł zrobić parę zdjęć z wodnopłatowca. Male to stolica skuterów, ciężko przejść prez ulicę. Wszyscy na nich jeżdżą. Targ rybny nie jest tu na szczęście opanowyny przez industrialnych potentatów świata zachodniego. Tubylcy wieczorem po pracy wracają do siebie. Bawią się. Czasem nawet lepiej, niż turyści. To słychać i widać. Tak, można im tego zazdrościć. 53


ROZSTRZYGNIĘCIE KONKURSU

berlin calling

Zwykły budynek,

niezwykłe murale. Berlin to miasto kontrastów.

Kiedyś mówiło się: podróż za jeden uśmiech. Współczesna nazwa to carpooling. To dzięki niemu podróż do stolicy Niemiec za 50 zł jest możliwa. tekst

Patrycja Szczecin

lcijn bPear try a

NAGRODA: Kosmetyczka damska Campus ufundowana przez firmę Euromark

Pomysł na spontaniczny wypad

in Szczec

W niedalekim położeniu od bramy Brandenburskiej znajduje się Pomnik Ofiar Holocaustu

Kolorowe grafiti pokrywa niezliczoną ilość budynków Berlina.

54

do Berlina naszedł mnie nagle, tuż przed egzaminami. Zmęczona nauką zapragnęłam na chwilę oderwać się od książek. Przydałby się jakiś kompan podróży – pomyślałam... Do głowy przyszedł mi kolega ze studiów. Jak przypuszczałam, zgodził się od razu. Berlin położony jest od Wrocławia, w którym mieszkam, niecałe 350 km. Mimo to cena transportu przerastała nasze możliwości. Szukając taniego przejazdu trafiłam na stronę www.carpooling.pl, gdzie ludzie oferują wolne miejsca w samochodzie za niewielkie pieniądze. Tak właśnie znalazłam ogłoszenie Michała, który zabrał nas do Berlina za 50 zł. Po niecałych czterech godzinach jazdy byliśmy w Berlinie. Na miejscu zaopatrzyliśmy się w mapę miasta. Pogoda, choć kapryśna, wcale nas nie zrażała. Na początku zobaczyliśmy wszystkie obowiązkowe punktu Berlina takie, jak: Alexanderplatz, Oranienburgerstrasse czy Plac Poczdamski. Mimo wszystko dwa dni na zobaczenie całego Berlina to stanowczo za mało. Na prawdziwe

perełki zawsze trafia się przypadkiem. Zmęczeni po całym dniu zwiedzania zapragnęliśmy w końcu odpocząć. Koszt hotelu w Berlinie to jakieś 30 euro. My skorzystaliśmy z ciekawszej formy noclegu. Zakładając konto na www.couchsuring.com można znaleźć mnóstwo osób, które chętnie przenocują turystów odwiedzających ich miasto. Tak oto poznaliśmy Imre, Węgra który od kilkunastu lat mieszka w Berlinie. Couchsurfing to nie tylko bezpłatny nocleg, ale przede wszystkim możliwość poznania nowych ludzi i nawiązania przyjaźni. Imre dużo opowiedział nam o Berlinie, polecił kilka miejsc wartych zobaczenia, o których nie piszą przewodniki. Ale przede wszystkim udzielił wielu cennych wskazówek na przyszłość. Powrót również znaleźliśmy na www.carpooling.pl. Droga minęła nam w niesamowicie miłej atmosferze, a kierowca nadrobił trochę drogi podrzucając nas prawie pod sam dom. Chociaż na początku taka forma transportu wydawała mi się trochę ryzykowna, teraz wiem, że tylko tak będę podróżować.


A ik Domin

NAGRODA: Termos stalowy Campus ufundowany przez firmę Euromark

Przy plaży Kleopatry tekst

Alicja Dominik

Chciałabym podzielić się moimi spostrzeżeniami z pobytu w Turcji z biurem Itaka. Pobyt trwał tylko siedem dni, wypoczywaliśmy z mężem w miejscowości Alanya na Riwierze Tureckiej. Hotel Sultan Sipachi, w którym każdy gość czuje się wyjątkowo, oferuje wiele atrakcji. Jedzenie – przepyszne! Królują świeże owoce, mięso, wspaniałe desery oraz ciasta. W parku obok hotelu rosną piękne bugenwille, bananowce, stare fikusy i hibiskusy osiągające ogromne rozmiary. Do plaży Kleopatry mieliśmy dwie minuty. Plaża przepiękna, czysta. Woda ciepła i krystaliczna kusiła, aby do niej wskoczyć. Po dwóch dniach opalania się i kąpieli pojechaliśmy na wycieczkę tdo Pamukkale. Podróż autokarem z Alany była dość długa, ale widok wapiennych tarasów wynagrodził nam trud drogi. Moczyliśmy się w ciepłej wodzie termalnej. Niedaleko znajduje się muzeum Hierapolis oraz basen, w którym podobno kąpała się Kleopatra. Niestety, mieliśmy za mało czasu, by to wszystko zobaczyć. Dlatego chcielibyśmy z mężem wrócić kiedyś do tego miejsca, by w pełni się nim nacieszyć.

TURCJA eta Żan k Witcza

NAGRODA: Plecak Campus ufundowany przez firmę Euromark

NAGRODA: Kosmetyczka męska Campus ufundowana przez firmę Euromark

Raj dla dzieci tekst

Żaneta Witczak

Moja relacja może być przydatna dla osób wybierających sie do Turcji z dziećmi. Antalya przywitała nas przepiękną pogodą i widokiem drzewek pomarańczy, fig i granatów. Piękne oleandry znaczyły drogę do celu. Dwugodzinna jazda autobusem w towarzystwie miłej rezydentki minęła szybko. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawostek z historii tego dziwnego kraju, w którym kierowcy nie używają kierunkowskazów, jeżdżą pod prąd, a mimo to unikają cudem kolizji. Będąc w Alanya byłoby grzechem nie zobaczyć twierdzy i murów. Łatwo jest tam się dostać busem, a koszt dla dorosłej osoby to 1,25 liry (dla dzieci tylko 0,75 liry). Mój dziewięcioletni syn świetnie poradził sobie ze wspinaczką na sam koniec murów i zejściem do Czerwonej Wieży. Widoki, jakie można podziwiać podczas wędrówki wynagradzają zmęczenie. Po drodze można zatrzymać się na wielki kubas świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy. Ponieważ mój syn nie jest z tych dzieci, które usiedzą w jednym miejscu postanowiłam wybrać się z nim na rafting. Polecam wszystkim w każdym wieku.

TURCJA z

Łukas i sk Witkow

Letnie kuszenie tekst

Łukasz Witkowski

Avsallar. Nadmorski, niewielki kurort w okolicach tureckiego miasta Alana. W wakacyjnym sezonie to tętniące życiem centrum turystyki i rekreacji. Oprócz plaży i morskich przyjemności można tam pospacerować po sklepach, kolorowych butikach, ciesząc oko bardziej lub mniej tradycyjnymi wyrobami. Po spacerze warto z kolei odpocząć i posilić się w jednej z przytulnych herbaciarni czy restauracji. W ostatnich latach powstało tu wiele nowoczesnych kompleksów hotelowych, zapewniających masę sportowych i orientalnych tureckich atrakcji. Piękne, złociste plaże i błękitne morskie fale kuszą. Leniwa atmosfera tej okolicy to idealne warunki na wakacje. 55

ZDJĘCIA: MATERIAŁY AUTORÓW/SHUTTERSTOCK

TURCJA licja


niezbędnik podróżnika telefon

Komórka na szlaku Co skróci czas odprawy na lotnisku, czekania w kolejkach i będzie receptą na wiele problemów związanych z wyjazdem? Telefon. Oto jego cudowne właściwości. tekst

56

Joanna Szczepaniak


SMS, czyli odprawa

Pasażerowie samolotów na pewno już nie raz korzystali z odprawy przez telefon. Na czym to polega? Każda linia lotnicza ma tu swoje zasady, ale w skrócie polega to na otrzymaniu elektronicznej karty pokładowej. Taka karta jest wysyłana do pasażerów pocztą elektroniczną lub właśnie przez wiadomość SMS prosto do telefonu komórkowego podłączonego do Internetu. Na karcie znajdują się informacje na temat rejsu, nazwisko pasażera, numer lotu i godziny odlotu. Karta zawiera również kod kreskowy, dzięki któremu możliwe jest przejście przez bramki odprawy prosto do wyjścia do samolotu. Specjalny skaner wczytuje kod oraz zawarte w nim informacje, a pasażer może spokojnie kierować się bezpośrednio do samolotu bez konieczności posiadania drukowanego papierowego dokumentu. Elektroniczna karta pokładowa to wielka oszczędność nerwów związanych z odprawą na lotnisku.

W każdym języku i kierunku

Komórka

Komórka na co dzień służy nam do dzwonienia i wysyłania SMS-ów. Na wakacjach staje się kołem ratunkowym.

Kolejnym dobrodziejstwem telefonów jest możliwość korzystania z nawigacji GPS. Najważniejszą funkcją każdej nawigacji są mapy. W większości przypadków bezpłatne jest ich pobieranie i aktualizowanie, a wszystko można zrobić właśnie za pomocą telefonu. Wśród miejsc oznaczanych na tych mapach są właściwie wszystkie miejsca użyteczności publicznej. To się dopiero nazywa oszczędność czasu i nerwów, kiedy w kilka minut możemy dowiedzieć się, gdzie zlokalizowany jest nasz cel. Bez względu na to, czy będzie to muzeum, WC czy najbliższy

bankomat. Skoro jesteśmy już przy punktach usługowych, warto wspomnieć o możliwości płacenia SMSem za usługi lub zakupy. W wielu krajach (w tym w Polsce) możemy płacić w ten sposób za bilety komunikacji miejskiej, a także za parkowanie. Metoda sprawdza się także w kawiarni, restauracji, w pralni, taksówce.

Aplikacje na wagę złota

Pomocne w podróży są różne aplikacje, które możemy zgrać na swój telefon w ciągu kilku minut. Na pewno warto znać takie, jak np. Convert Pad, która przekonwertuje dowolną jednostkę - wagę, długość, prędkość, a nawet poda aktualny kurs walut. Wybierając się za granicę warto też mieć w swoim telefonie aplikację TransZilla, która wykorzystując możliwości Google Translate może przetłumaczyć tekst oraz mowę korzystając z bazy 50 języków. Dla tych, którzy lubią dzielić się z innymi swoimi przeżyciami z wyjazdu, stworzono aplikację Trip Journal. Jest niczym dziennik, który zapamięta przebytą trasę, zdjęcia wideo i notatki z podróży. Dzięki jej funkcjom można opublikować swoje postępy na blogu, Facebooku, Twitterze.

Przed odlotem

Aby jednak komórka stanęła na wysokości zadania, warto również ją przygotować do podróży. Na początek trzeba upewnić się, czy mamy włączony roaming oraz usługę „rozmowy międzynarodowe”. Następnie - zapisać ważne numery telefonów z międzynarodowym numerem kierunkowym +48 na początku. Kolejna ważna sprawa to przejściówka do ładowarki, która pozwoli na korzystanie z sieci elektrycznej w kraju, do którego się wybieramy. I jeszcze rada dla tych, którzy korzystają z oferty na kartę lub mix: przed wyjazdem nie zapomnij doładować konta lub zabrać ze sobą karty doładowującej. 57

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

T

elefony komórkowe mają coraz więcej możliwości, ale i tak służą nam głównie do dzwonienia i wysyłania SMS-ów. Powód? Brak czasu lub chęci na poznanie funkcji telefonu, który jak się okazuje, szczególnie podczas wyjazdu może być naszym ogromnym pomocnikiem.


podróże za jeden uśmiech

Polowanie na wakacje Ponad połowa Polaków spędzi urlop w domu. To błąd. Mając do dyspozycji nawet niewielką ilość gotówki można wyruszyć w szaloną podróż.

C zas urlopów. Przez kilka miesię-

cy w roku w firmach wieje pustkami, w miastach chodniki są jakby szersze, a ulice luźniejsze. Niestety, wakacyjna euforie nie dotyczy wszystkich. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Program Bonusowy Payback, ponad połowa Polaków (55 proc.), spośród różnych opcji spędzania urlopu, wybiera odpoczynek w domu. Prawie co trzecia osoba decyduje się na wakacje w Polsce, organizując wyjazd na własną rękę lub udając się do rodziny (odpowiednio 28 proc. i 26 proc.). Niecałe 15 proc. wskazuje na działkę. Z zagranicznej oferty biur podróży korzysta tylko 7 proc. badanych, a 6 proc. taki wyjazd organizuje samemu.

Przygoda za zakrętem

Urlop spędzony w domu wykorzystujemy jednak mało kreatywnie. Jak wskazują wyniki badania, 58

Joanna Szczepaniak

najbardziej popularnym zajęciem jest oglądanie telewizji (51 proc.), spędzanie czasu z rodziną (41 proc.) i przyjaciółmi (35 proc.), a także spacery i praca na działce (28 proc.). Z oferty kin, muzeów i wystaw korzysta jedynie 2 proc. Polaków. Na szczęście już za naprawdę niewielką kwotę można ruszyć na prawdziwe wakacje. Wystarczy tylko odrobina determinacji w po-szukiwaniu atrakcyjnych ofert, szczypta sprytu w ich zdobyciu oraz otwarcie się na przygodę. W cenie jest również sprawne poruszanie się po Internecie, gdyż większość usług takich, jak transport czy nocleg, najprościej kupić właśnie za pomocą mediów elektronicznych. Ostatnio furorę zrobiła możliwość grupowych zakupów. Na czym polega ten system? Na serwisach www, które oferują zakupy grupowe, firmy sprzedają swoje usługi produkty z bardzo dużymi zniżkami

pod warunkiem, że serwis zbierze odpowiednią liczbę chętnych. Na danym serwisie (w Polsce jest już kilka) umieszczane są codziennie nowe ogłoszenia, np. o zniżce na wynajęcie pokoju nad morzem wraz z wyżywieniem. Kupon będzie jednak aktywny dopiero, kiedy zbierze się, przykładowo, 80 chętnych. Niemniej teraz, kiedy kupony rabatowe rozchodzą się błyskawicznie, o ilość chętnych na daną zniżkę nie trzeba się martwić.

Nad morze za grosze

Pobyt dla czterech osób nad morzem w cenie 90 zł od osoby. Nie możlicarpooling polega na udostępnianiu innym

wolnego miejsca we włąsnym samochodzie”.

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

tekst


REKLAMA

nymi atrakcjami. To może busy? To już bardziej przystępna metoda dojechania w dane miejsce, ale trochę niewygodna na dłuższe trasy. Niemniej warto poszukać w sieci nowych busów, które oferuję bilety już za złotówkę.

55%

Szybko i tanio

Teraz liczy się szybkość odnajdywania atrakcyjnych ofert w Internecie i podejmowania decyzji odnośnie wyjazdu. Efekt? Urlop dla rodziny czy paczki znajomych za „grosze”. Wakacje w domu, którym towarzyszy wszechogarniająca nuda, powoli odchodzą do lamusa. Liczy się szybkość odnajdywania atrakcyjnych ofert w Internecie i podejmowania decyzji odnośnie wyjazdu. Efekt tych łowów? Urlop z rodziną czy paczką znajomych za „grosze”. Wspomnienia z takiego wyjazdu – bezcenne.

POLAKÓW

WYBIERA ODPOCZYNEK W DOMU

7% 15%

POLAKÓW korzysta z ofert biur podróży

POLAKÓW WAKACJE SPĘDZA NA DZIAŁCE

2% 6%

POLAKÓW

MAPKA: SHUTTERSTOCK

we? A jednak! Z reguły ośrodki czy hotele oferują dodatkowo duże zniżki na wyżywienie, wypożyczenie sprzętów sportowych, korzystanie z obiektów typu sauna, kort tenisowy czy baseny z jacuzzi. Słowem coś, co wydawałoby się odległe, można mieć za pomocą kilku kliknięć myszką. Warto zapisywać się na wszelkie newslettery oferowane przez serwisy z zakupami grupowymi. Dzięki tym wiadomościom codziennie rano możemy przeglądać najświeższe oferty, aby łatwiej trafić na tę wymarzoną. Gdy wykupimy już wymarzone wczasy, kolejnym problemem może okazać się dojazd. Transport autem do najtańszych nie należy. Przynajmniej od czasu, kiedy cena za litr benzyny przekroczyła astronomiczne 5 zł. Transport kolejowy również ostatnio podrożał, podróż pociągiem często wiąże się też z dodatkowymi, nieprzewidzia-

POLAKÓW

KORZYSTA W OKRESIE WAKACYJNYM Z KIN TEATRÓW MUZEÓW ETC.

WAKACJE ORGANIZUJE SOBIE SAMEMU


DESTYNACJE MAROKO

Ogrody zawieszone w czasie Jedna z największych atrakcji Afryki, pełna luksusowych hoteli, pałaców, gajów pomarańczowych i kwiatowych dywanów. Miasto w południowym Maroku i jednocześnie wielki cud natury. MARAKESZ. tekst

60

Joanna Szczepaniak


afrykańskim miastem z nawadnianymi trawnikami, chłodnymi pałacami na kolumnach i gajami pomarańczowymi. I rzeczywiście - wizytówką Marakeszu stały się wyjątkowe ogrody. Jego mieszkańcy od dawna przykładali dużą wagę do ozdabiania roślinami swojego miasta. Jednym z powodów dbania o tak dużą ilość roślin był fakt, że niezmiernie rzadko padał tam deszcz, a każdy skrawek cienia był na wagę złota. Efektem tych zabiegów jest przestrzeń pełna zieleni i najróżniejszych kwiatów, dumnie nazywana ogrodami Marakeszu.

Ich historia sięga XIX wieku. Choć tak naprawdę w większości powstały one w miejscu starych parków zniszczonych z powodu braku wody podczas walk plemiennych. Zresztą początkowo nikt nie wróżył wielkich turystycznych sukcesów dawnym terenom rolniczym, dzięki których sułtan „dorabiał się” na uprawie oliwek i cytrusów. Tutejsze ogrody stały się także ziemskim odpowiednikiem życia wiecznego i raju, opisanego w Koranie jako „ogrody nawadniane szemrzącymi strumieniami”. Splecione liście, elementy islamskiej sztuki dekoracyjnej, przeważa-

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

Pisano o nim, że jest idealnym

61


DESTYNACJE MAROKO

ją w fajansowych płytkach marokańskich meczetów i medres oraz na stiukowych rzeźbach. Turyści, którzy przyjeżdżają do tych wspaniałości mogą mieć wrażenie, że oto podróżując w czasie cofnęli się o kilka wieków. Wszędzie jest pełno małych i maleńkich ogrodów, szczególnie przy starych pałacach przekształconych w muzea. Przykładowo ogród przy El-Bahii przypomina otoczoną murami oazę, gdzie przechadzały 62

się żony i konkubiny wielkiego wezyra. W tym ogrodzie ścieżki umieszczone są symetrycznie, ale rośliny, kwiaty i drzewa spłatają się, tworząc swoisty zamknięty świat. Akantowa kurtyna i oszałamiający zapach jaśminu stanowią tu idealną atmosferę dla sekretnych spotkań. W tym ogrodzie nie znajdziemy równiutko dociętych rabat i nieskazitelnie rosnących krzewów, gdyż najcenniejszym skarbem tego miejsca jest chaos.

Wyobraźnię dodatkowo pobudzają silne zapachy: róży, jaśminu, kwiatu pomarańczy. Pragnienie można tu zaspokoić soczystymi owocami (granaty, figi, chleb świętojański, brzoskwinie, winogrona). Do tego dochodzi intrygująca i odurzająca woń pyłku datury, znanego „zazdrosnym drzewem” - podobno przyprawia ludzi o szaleństwo. Większość roślin w Marakeszu swoją moc uwalnia nocą, czyniąc to miasto jeszcze bardziej magicz-


są jaskrawo żółte, a ozdobne karpie w porośniętych liliami basenach są barwy soczystej pomarańczowy. Taką ferię kolorów z pewnością będzie się pamiętać do końca życia. Marakesz to miasto ogrodów, które również znane jest z bardzo bogatego życia nocnego. Turyści do późnych godzin nocnych mogą spacerować między stoiskami z długimi, drewnianymi ławkami i próbować gastronomicznych specjałów z całego Maroka: niezliczonych rodzajów kuskusu, tadżin, grillowanych ryb i owoców morza oraz znakomitych ślimaków z sosem czosnkowym. Kiedy w mieście ogrodów zapada zmrok, trudno znaleźć wolne miejsce przy stoliku. Ludzi przyciąga wykonywana na żywo muzyka, zachęcające okrzyki właścicieli restauracji, orientalne aromaty. Każdy, kto spędził kilka nocy w Marakeszu wie, że można tam zapomnieć o wszystkim, wpatrując się w magiczne sceny z życia tego bajecznego miasta.

aż trudno uwierzyć...

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

nym. Wtedy wszystko wydaje się bardziej fascynujące, a wyostrzone zmysły chłoną atmosferę mocniej. Uwagę przykuwa również niedawno odnowiony ogród Majorelle, nazwany tak na cześć swojego twórcy, Jacquesa Majorelle’a, mieszkającego w Marakeszu w latach 20. XX wieku. Zachwycająco odrestaurowany przez Yves’a St Laurenta, stanowi swoistą feerię barw. Pomosty w tym ogrodzie mają kolor przydymionego różu, donice

Aż trudno uwierzyć, że początkowo był to typowo rolniczy, zaniedbany region. Dziś w Marakeszu wszędzie jest pełno małych i maleńkich ogrodów, szczególnie przy starych pałacach przekształconych w muzea. Wyobraźnię pobudzają w nich silne, nasycone kolory roślin i uderzające zapachy: róży, jaśminu, kwiatu pomarańczy. Za dnia wyglądają niesamowicie. Jednak większość roślin w Marakeszu swoją moc uwalnia nocą, czyniąc to miasto jeszcze bardziej magicznym.

63


Domy konesera

W królestwie świętego spokoju materiał promocyjny

Dotrzeć tu nie jest łatwo. Być może dlatego do Domów Konesera trafiają nieprzypadkowi ludzie. I od razu stają oko w oko z widokiem zapierającym dech w piersiach. Latem to skrząca się rosa o wschodzie słońca, jasne szutrowe drogi i łąka mleczy ciągnąca się do stawów, a zimą lód na rzece. 64

Domy Konesera to miejsce, w którym warto się zatrzymać, znaleźć czas dla siebie, rodziny, przyjaciół i wspólnie zachwycić się pięknem otaczającego nas świata.

J eśli lubisz tłum, a spośród dziesiątków miejsc na wypoczynek

wybierasz głośne kurorty, zatłoczone deptaki i restauracje, to miejsce nie jest dla ciebie... Ruszamy w niedzielny poranek. Przed nami około trzech godzin jazdy z Warszawy. Cel – Trzcin, niedaleko Lidzbarka Welskiego. Miejscowość, o istnieniu której wiele osób nie ma pojęcia. Domy Konesera to ukryte zacisze pośród polodowcowych pagórków Warmii i Mazur. Niewidoczne z pobliskiej, krętej, malowniczej i nieuczęszczanej szosy. Powstałe w miejscu, gdzie jeszcze kilka lat temu było gospodarstwo rolne. Trudno w kilku zdaniach oddać jego charakter. To nie tylko architektura, wykończenia wnętrz, aranżacja terenów zielonych, ale nade wszystko ludzie, którzy je tworzą stanowią o jego nieprzeciętności. Tu nic nie jest pozostawione przypadkowi, każdy element stanowi spójną całość. Do tego sposób zagospodarowania terenu: duża przestrzeń, na której miłośnik wędkowania może skorzystać ze stawu, a smakosz grillowanych potraw nie tylko


sce, w którym warto się zatrzymać, znaleźć czas dla siebie, rodziny, przyjaciół i wspólnie zachwycić się pięknem otaczającego nas świata. Tym bardziej, że kalendarz jest pełen imprez: 20-22 maja Weekend z mamą i tatą, od 15 czerwca mazurskie wakacje, 14 sierpnia premiera Księżniczki Czardasza, a we wrześniu III Zawody Balonowe. 65

ZDJĘCIA: JULIA MOLNER

usmaży karkówkę w chacie wykutej w zboczu pagórka, ale także spróbuje uwędzić swoją własną szynkę. Ilość spokojnych, lekko ukrytych miejsc do zasiedzenia się z dobrą lekturą jest ogromna. O charakterze Domów Konesera świadczy ilość i różnorodność odbywających się tu imprez. Loty balonem, rajdy off-road, spływy kajakowe, rodzinne mikołajki, weekend z mama i tatą, zloty starych samochodów, pokazy rycerskie, pikniki rodzinne, walentynki, wieczory z humorem i parodią. Punktem kulminacyjnym Domu jest Salon Muzyczny prowadzony przez śpiewaka operowego Krzysztofa Gwiazdę. To właśnie tu odbywają się recitale fortepianowe, koncerty operetkowe i operowe z udziałem polskich i międzynarodowych artystów. Niezależnie od pogody w Domach Konesera zawsze jest ciepła atmosfera, a szczególnie witani i przyjmowania są mali goście. I jeszcze jedno - doskonała kuchnia! Śniadania są godne polecenia, a bogate kolacje i aromatyczne nalewki na długo zatrzymują gości w jadalni. Domy Konesera to siła tradycji i piękno natury. To miej-


przywiezione ze świata

Moc małej muszelki Każda pamiątka z wakacji jest wyjątkowa. Zdjęcia, ubrania, pocztówki, piasek zebrany na plaży, kamyk z nieczynnego wulkanu. Bywają cenniejsze niż najdroższe butikowe souveniry, .

tekst

Agnieszka Baran

N iektórzy zbierają kubki z każdego

miejsca, które odwiedzili. Są i tacy, których pasją jest poszukiwanie niezwykłych kamieni. Kawałek głazu z nieczynnego wulkanu może być nie lada urozmaiceniem domowej kolekcji. A co z poczciwą muszelką? Chyba większość z nas będąc dzieckiem przeszukiwała plaże z nadzieją na znalezienie niezwykłej muszelki i kawałka bursztynu. Gdzie są teraz te znaleziska? Jak każda pasja, zbieractwo pamiątek wymaga przestrzeni w domu. Z czasem półka na kubki staje się za

66

mała, a muszelki wędrują do kosza. W najlepszym razie trafiają na strych w kartonowym pudle. Kupione w podróży ubrania, zdzierają się i stają się niemodne. Być może od zawsze takie były, ale i tak kupiliśmy je pod wpływem wakacyjnego impulsu. Jednak czy wszystkie pamiątki musi spotkać ten sam los? Dla niektórych najważniejsze są wspomnienia. Wakacyjne wyjazdy są przepełnione miłymi momentami. Warto powracać do nich myślami. I tu niezastąpione jest zdjęcie, bo wspo-

mnienia najłatwiej zachować w tej formie. Piękne krajobrazy, lazur morza czy deszczowy dzień w tropikach najprościej jest uwiecznić aparatem. Teraz nie ma już większego znaczenia, jaką formę przybierze zdjęcie. Papierową w albumie? A może będzie tłem pulpitu na komputerze? Ważne, że w każdej chwili możemy powrócić myślami do miejsca naszego odpoczynku. Warto zachować wszystkie fotografie, ponieważ po latach nawet z pozoru nieciekawe zdjęcie przypomina nam piękne chwile spędzone w podróży.


Co by tu utargować… Nieodłącznym elementem każdej zagranicznej podróży jest kupowanie pamiątek. W krajach arabskich wiąże się to z koniecznością dobijania targu. I wszyscy turyści, bez wyjątku, muszą przez to przejść. tekst

czeka nas ten sam scenariusz. Wejście do sklepu z pamiątkami w kraju arabskim wiąże się z dłuższym pobytem, czasem nawet kilkugodzinnym! Arabowie są bardzo gościnni, dlatego wielu z nich już na wejściu poczęstuje nas herbatą i drobnym posiłkiem. Nie należy jednak zbyt szybko się spoufalać. Warto też pamiętać o kilku podstawowych zasadach.

Nie dotykaj!

Po pierwsze, nigdy nie można brać do ręki przedmiotu, który nam się spodobał. Sklepikarze to znakomici obserwatorzy. Jeśli zauważą, że ktoś jest czymś zainteresowany, nie zejdą wiele z ceny. Będą przekonani, że klient tak czy inaczej kupi daną rzecz. Jeśli już popełniliśmy ten błąd, należy zrobić unik i przejść przez cały sklep zdecydowanym krokiem. Sprzedawca pomyśli wtedy, że prawdopodobnie mamy mało czasu i nasze negocjacje będą trwały krócej.

%

Walka o rabat

Jaka będzie cena, którą usłyszymy, kiedy już zdecydujemy się na jakiś przedmiot? Na pewno wyższa, niż się spodziewaliśmy. Dlatego warto już na początku zaproponować kwotę o połowę niższą niż ta, którą podał sprzedawca. Jeśli będzie uparcie trwał przy swojej propozycji, należy opowiedzieć mu historię o tym, że taką samą rzecz widzieliśmy za rogiem w dużo niższej cenie. Zawsze skutkuje. Czasem warto również zaopatrzyć się hurtowo w jednym sklepie. Bardzo prawdopodobne, że dostaniemy wtedy jeszcze większy rabat.

Nauka cierpliwości

Zakupy w krajach arabskich to przede wszystkim nauka cierpliwości i przedsiębiorczości. Targowanie się nie musi być przykrym obowiązkiem – może stać się elementem poznawania kultury kraju i jego ludzi. Wystarczy, że do sklepikarzy podejdziemy z szacunkiem i zrozumieniem dla ich zwyczajów.

% %

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK

M aroko, Egipt, Tunezja. Zawsze

Natalia Rabińska

67


KINO BEZ BILETU Siedzisz wygodnie w fotelu samolotu zmierzającego do domu. Zza okna dobiega przytłumiony ryk silników, błękit nieba koi wzrok. Daleko w dole widać zamglone zarysy ziemi, a gdzieniegdzie biel obłoków. Idealny czas, by rozkoszować się wspomnieniami z udanych wakacji…Warto było to przeżyć. Wszędzie robiłeś zdjęcia lub filmowałeś kamerą. Czasem również w miejscach, gdzie było to zakazane. Raz, kiedy strażnik zauważył, że masz ją włączoną, o mały włos nie straciłeś urządzenia razem z nagraniem. Włożyłeś wiele wysiłku, aby zachować najpiękniejsze obrazy i cieszyć się nimi, ale po ich oglądaniu pozostanie niedosyt. Nie martw się na zapas, nie wszystko jest stracone. A gdyby tak wyświetlić je na ekranie w kinie? Tak, to by było to! Na pewno słyszałeś już określenie „kino domowe”. Sprzedawca w sklepie z elektroniką używał go namawiając cię do zakupu kilku ładnych pudełek i skrzynek, które mogły wydawać różne dźwięki i wyświetlały obraz na

ekranie telewizora. To jednak tylko namiastka kina domowego. Do osiągnięcia pełnego efektu potrzebny jest prawdziwie kinowy obraz. Jakość i wielkość obrazu można tak dobrać, aby wrażenia i odczucia widza były takie same jak w kinie. Nie musisz w tym celu kupować ogromnego i potwornie drogiego płaskiego telewizora, który będzie zajmował dużo miejsca. Ciekawym i zdecydowanie korzystniejszym rozwiązaniem jest zastosowanie projektora. Wielu producentów elektroniki posiada w swojej ofercie projektory multimedialne, a większość z nich - modele dedykowane do kina domowego. Łatwo je rozpoznać w ofercie, ponieważ wyświetlają szeroki panoramiczny obraz. Podobnie jak nowoczesne telewizory. Do wyświetlania obrazu potrzebny jest jeszcze ekran. Nie wierz znajomym wmawiającym ci, że zastąpi go ściana pomalowana białą farbą... Aby obraz z projektora nabrał żywych barw i realizmu niezbędne jest wyświetlenie go na powierzchni o odpowiednich właściwościach.


REKLAMA

POLECAMY SERWISY Z nami odlecisz...

www.latajznami.pl

Portal Latajznami.pl wystartował 1 stycznia 2006 roku. Znajdziesz tu informacje niezbędne w czasie podróży lotniczych i podczas przygotowań do lotu samolotem. Portal Latajznami.pl skierowany jest do osób, które poszukują informacji dotyczących turystyki lotniczej. Portal LATAJZNAMI PL to: bieżące informacje, wiadomości branżowe i ciekawostki, opisy tradycyjnych, tanich i czarterowych linii lotniczych operujących z polskich lotnisk, opisy lotnisk i producentów samolotów oraz informacje dla podróżnych.

Samoloty to nasza pasja

Portal sky-watcher.pl powstał wiosną 2009r. Z bardzo małej strony internetowej szybko przerodził się w funkcjonalny portal, na łamach którego można znaleźć bardzo dużo ciekawych informacji, zdjęć, filmów, relacji z pokazów lotniczych. Został już doceniony przez kilka dużych imprez lotniczych w kraju - zarówno cywilnych, jak i wojskowych. Został m.in. patronem medialnym Płockiego Pikniku Lotniczego, Mazury Airshow oraz Międzynarodowych Pokazów Lotniczych AIR SHOW w Radomiu. Bardzo częste aktualizacje, przyjazna atmosfera sprawiają, iż chętnie się go odwiedza.

WWW.SKY-WATCHER.PL

Z PASJI DO LOTNICTWA

Warto poprosić specjalistów z firm sprzedających projektory i ekrany projekcyjne o pomoc w doborze tego właściwego. Znają oni aktualną ofertę, dysponują próbkami dostępnych powierzchni. Kontakt do takich firm można znaleźć w Internecie, np. pod adresem www.aversscreens.pl. W domu najwygodniej jest zainstalować na stałe ekran rozwijany elektrycznie. Może być przymocowany do ściany lub sufitu. Jeżeli ekran psuje wystrój wnętrza, można go ukryć . Powierzchnia ekranu widoczna będzie tylko po jego rozwinięciu. Na podobnej zasadzie można ukryć projektor. Kino domowe można wykorzystywać do oglądania filmów, relacji z imprez sportowych lub koncertów. Poczujesz się tak, jakbyś był tam osobiście. Na deser pozostają gry komputerowe. Każdą poznasz z innej strony. Efektów nie przekaże żaden opis ani najlepszej jakości zdjęcia, to trzeba zobaczyć na żywo… Albo w kinie domowym.

EPWA SPOTTERS to serwis tworzony przez młodych pasjonatów lotnictwa i fotografii. Podzielony na lotnictwo cywilne, wojskowe, wirtualne i General Aviation zawiera ciekawostki i artykuły dotyczące lotnictwa, ale przede wszystkim bogate galerie zdjęć samolotów i fotoreportaże.

www.epwa-spotters.pl

latanie, latanie...

Portal Pasazer.com to największy, niezależny, opiniotwórczy serwis branży lotniczej w Polsce. Portal rozpoczął swoją działalność w sierpniu 2004 roku. Skierowany jest do osób poszukujących informacji branżowych, ofert przelotów przygotowanych przez linie lotnicze, opisów lotnisk, opinii pasazerów, rezerwacji biletów lotniczych jak i innych niezbędnych informacji z dziedziny turystyki lotniczej. Pasazer. com to miejsce, gdzie rozpoczyna się twoja podróż. www.Pasazer.com

69


Niezbędnik globtrotera

Walizka kontra plecak Przed każdą podróżą zadajemy sobie pytanie: w co się spakować? Od zawsze trwa spór między zwolennikami walizek i plecaków. to, jaką formę pakowania się wybierzemy zależy głównie od CelU WYPRAWY tekst

Natalia Rabińska

ZALETY PLECAKA

Zalety walizki

− jest łatwy w przewożeniu różnymi środkami lokomocji, − gdy zmniejsza się ilość rzeczy, zmniejszają się jego wymiary, − jest bliżej ciała niż walizka, łatwiej zwrócić na niego uwagę, − jest idealny w każdych warunkach drogowych, nawet na błotnistym szlaku.

− r zeczy są dobrze ułożone, nie potrzeba wszystkich przekładać, żeby coś znaleźć, − ubrania nie są pogniecione, − wygląda elegancko i wygodnie się ją prowadzi, − jest lepsza dla kręgosłupa niż plecak. WADY WALIZKI

− zmieści się w nią mniej rzeczy, − niezależnie od tego, ile włożysz rzeczy, jej wielkość się nie zmieni, − jest niewygodna, jeśli podróżujesz na własną rękę do trudniej dostępnych miejsc.

WADY PLECAKA

− nie prezentuje się zbyt elegancko, co jest ważne, jeśli udajemy się do hotelu, − trzeba wszystko nosić na plecach, co staje się problemem przy dużej ilości rzeczy, − żeby wyjąć jedną rzecz z dna, trzeba najpierw wypakować mnóstwo innych, − nie jest dobrym wyjściem, jeśli nie chcemy pognieść ubrań. Plecak to wybór dla osób aktywnych, często organizujących wyprawy na własną rękę. Jeśli nie masz konkretnego planu podróży i dodatkowo planujesz poruszać się różnymi środkami lokomocji. Postaw na wyjazd z plecakiem.

Walizka jest idealna dla osób podróżujących służbowo i dla tych, które postanowiły zatrzymać się w dobrym hotelu. Znakomicie sprawdza się podczas podróży samochodem, pociągiem i samolotem.

Niezależnie od tego, w co się spakujesz pamiętaj, żeby zabrać podstawowe rzeczy. Czyli: dokumenty, pieniądze, apteczkę i jakiś prowiant. Do bagażu podręcznego włóż kilka dodatkowych rzeczy na wypadek, gdyby po drodze zaginął twój bagaż i trzeba było czekać na jego odnalezienie nawet kilka dni. Na pewno powinno się tam znaleźć ubranie na zmianę i bielizna. I najważniejsze – weź ze sobą dobry humor! Bon voyage! 70


71



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.