Monitor Polonijny 2012/07-08

Page 46

Egzotyczne smaki Malezji pierwszej części artykułu autorstwa naszej mieszkającej w Malezji rodaczki była mowa o urokliwych miejscach tego kraju i mentalności jego mieszkańców. Tym razem zabierzemy Państwa na wycieczkę po smakach Malezji.

W

Jadłeś już? Pytanie o to, czy się już jadło, jest standardowym malezyjskim pytaniem grzecznościowym, tak jak w Polsce pytamy naszego rozmówcę o samopoczucie. Bo jedzenie w Malezji jest najważniejsze. Czasami zdarza się, że jakiś pracownik nie dotrze na umówione spotkanie, ponieważ był głodny i musiał coś zjeść! Uwielbiam gotować i jeść, więc Malezja wydała mi się rajem. W początkowych tygodniach każdy dzień był wypełniony nowymi doświadczeniami i doznaniami, zwłaszcza kulinarnymi. Jedzenie jest sprzedawane dosłownie wszędzie. Wszystkie smaki były dla mnie nowe i mocno egzotyczne. Stoiska z jedzeniem są na ulicach, chodnikach, trawnikach, skwerkach, czyli wszędzie, gdzie jest nieco miejsca i są ludzie, skłonni je kupować. Porzuciłam więc gotowanie i rozpoczęłam niekończącą się degustację. W tym miejscu należy koniecznie przytoczyć kilka słów o różnorodności kuchni malezyjskiej, z której Malezyjczycy są bardzo dumni. Każda z trzech dominujących grup etnicznych ma swoją odrębną kuchnię. Jedzenie w Malezji jest wyzwaniem dla osób, które nie przepadają za pikantnymi potrawami. Tutaj prawie wszystko jest pikantne! Kuchnia malajska, chyba najbardziej pikantna ze wszystkich, oparta jest na ryżu, daniach z ryb, owoców morza, wołowiny, baraniny oraz wszelkiego rodzaju warzyw – wszystko to w pikantnych sosach, często z mle46

kiem kokosowym z dodatkiem aromatycznej trawy cytrynowej. Najbardziej malajskim ze znanych mi dań jest tzw. nasi lemak (‘tłusty ryż’). Jest do danie z ryżu, ugotowanego z mlekiem kokosowym, z sosem, zawierającym głównie papryczki chili, cebulę, czosnek i pastę krewetkową, podawany z małymi smażonymi rybkami, prażonymi orzeszkami ziemnymi, ugotowanym na twardo jajkiem i plasterkami zielonego ogórka. Danie to stanowi poważne wyzwanie, zwłaszcza, że serwowane jest na śniadanie. Kuchnia indyjska to w dużym skrócie po prostu różne odmiany curry. Jest to oczywiście ogromne uproszczenie niesamowicie bogatej w smaki kuchni indyjskiej, ale to właśnie te pikantne i aromatyczne sosy zachwycają najbardziej. Podawane są z ryżem bądź najróżniejszymi plackami z mąki pszennej (roti chanai, naan), z mieszanki mąki pszennej i ryżowej (tosai), z mąki z soczewicy (paratha), a nawet takiej, robionej z gotowanego ryżu (idly). Trzecia kuchnia to kuchnia chińska. Jak mówią sami Chińczycy, można w niej znaleźć dosłownie wszystko. Każdy rodzaj mięsa, ryby, owoce morza, warzywa, makarony i pierożki, po nieskończone rodzaje tofu. Najczęstsze przyprawy to sos sojowy, czosnek, imbir, olej sezamowy i dobrze nam znany szczypiorek. To jedyna kuchnia tutaj, w której zwolennicy mniej ostrych dań znajdą też coś dla siebie.

„Chleba powszedniego....“ Poza tym w Malezji bardzo popularna jest kuchnia japońska, koreańska, arabska, włoska i amerykańska.

Niestety sklepu polskiego czy restauracji nie ma. Musiałam radzić sobie sama. Już w pierwszym roku sama robiłam w domu twaróg, w tym kraju nieosiągalny. Znalezienie importowanej, puszkowanej kiszonej kapusty wywołało prawie euforię. Kolejne próby poszukiwania wędlin kończyły się fiaskiem, aż w końcu udało mi się w lokalnych supermarketach odkryć działy non halal. Są to wydzielone miejsca w większości supermarketów, gdzie można kupić produkty z wieprzowiny oraz inne produkty nieposiadające islamskiego certyfikatu halal, poświadczającego, że produkt jest wyprodukowany zgodnie z nakazami religii. Islam uważa wieprzowinę za nieczystą, stąd można ją nabyć tylko w tych działach, prowadzonych najczęściej przez Chińczyków, którzy wieprzowinę po prostu uwielbiają. Najwspanialszym jednak odkryciem była piekarnia wypiekająca chleb pszennożytni. Kilogramowy bochenek takiego chleba kosztuje w przeliczeniu 14 złotych. Drogo, ale warto!

„Rodzina zastępcza“ W Malezji gotuję właściwie tylko na spotkania z malezyjską Polonią i wtedy, kiedy nas najdzie ochota na jakieś polskie smaki. Polaków nie ma tutaj wielu, może 100 osób. Czasem podejrzewam, że może więcej. Możliwe, że ci nam nieznani żyją gdzieś obok, nieświadomi istnienia Polonii w Malezji. Po przyjeździe do Kuala Lumpur kontakt z polską ambasadą spowodował, że grono naszych polskich przyjaciół się poszerzyło, wcześniej bowiem znaliśmy tylko kilkoro Polaków. Teraz mamy naprawdę sporo przyjaciół! To taka nasza rodzina zastępcza na obczyźnie. Oczywiście nie zastępuje ona tej prawdziwej, ale to z nią spędzamy Wielkanoc, Boże Narodzenie czy Sylwestra, z nią dzielimy się swoimi problemami i to z nią tworzymy wspólne wspomnienia z Malezji. Właśnie mijają cztery lata naszego pobytu w Malezji. Miały być tylko dwa. Na razie nie planujemy powrotu do Polski. Malezja stała się naszym domem. MAGDALENA BRZUSKIEWICZ, Malezja MONITOR POLONIJNY


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.