Monitor Polonijny 2012/05

Page 6

Kilka lat wcześniej byliśmy na rodzinnej wycieczce w Czechach, więc nie miałam żadnych uprzedzeń ani do tego narodu, ani do Słowaków. Kiedy pierwszy raz przyjechałam do córki w odwiedziny, byłam zaskoczona dużo łagodniejszym klimatem i wcześniejszą wegetacją. Pozytywnie odebrałam gościnność przyszłych teściów córki, spodobał mi się ich język, no i oczywiście polubiłam słowackie wino – zakupione bezpośrednio w winnicy robi du-

że wrażenie. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Słowacy to bardzo ciepły, serdeczny naród, bo po prostu ich nie znałam. Dzięki córce i wraz z nią rozpoczęłam przygodę pod hasłem „Słowacja“. Teraz z wielką przyjemnością i sentymentem odwiedzam kraj, który stał się domem mojej córki i wnuków. Dzięki tym wizytom opanowałam całkiem nieźle język słowacki, zięć nauczył się polskiego, z wnukami rozmawiamy po polsku. Najlepiej z tym językiem radzi sobie moja najstarsza wnuczka – Natasha. Gorzej bywa z tęsknotą, z którą sobie po prosu nie radzę. Trudno mi pogodzić się z tym, że od ukochanych osób dzieli mnie odległość tysiąca kilometrów.

Irena Bienkiewicz z Wrocławia – mama Anny Bienkiewicz z Bratysławy órka przygotowała mnie na to, że zamierza podjąć pracę na Słowacji. Nie widzę w tym problemu, bowiem do Bratysławy prowadzi autostrada, co pozwala na częste wizyty, a możliwość komunikacji za pośrednictwem Internetu daje poczucie bliskości. Nawet nie próbowałam córki zatrzymywać w domu. Może trochę na początku, kiedy jej mąż musiał przez jakiś czas jeszcze pozostać w Polsce. Miałam świadomość tego, że Słowacy są mentalnościowo podobni do Polaków, bowiem poznałam współpracowników Ani, a Bratysława od razu mi się spodobała. Nie odczuwam jakiejś tęsknoty, ponieważ często się odwiedzamy – by móc wygodnie podróżować po autostradach, kupujemy roczną winietę i wsiadamy do samochodu, kiedy zatęsknimy za sobą. Spotykamy się mniej więcej co dwa tygodnie. Sporym atutem jest to, że dojazd do Bratysławy jest dużo lepszy niż do wielu miast w Polsce.

C

Anna Lenard z Leśnej – mama Tomasza Bienkiewicza z Bratysławy ardzo spokojnie przyjęłam wiadomość o przeprowadzce syna na Słowację. Uważam, że jest Europejczykiem i powinien pracować, mieszkać tam, gdzie może otrzymać dającą mu zadowolenie pracę. Jestem zdania, że w każdym kraju można znaleźć przyjaznych ludzi, wszystko zależy od nastawienia i otwartości na drugiego człowieka. Syn należy do pokolenia tworzącego nowoczesną Europę. Nie próbowałam go zatrzymywać w Polsce, jest przecież odpowiedzialny i samodzielny, a ja szanuję jego decyzje. Jak do tej pory jeszcze nie odwiedziłam syna na Słowacji, ale wybieram się w tym roku, latem. Synowa i syn bardzo często przyjeżdżają do Polski – odległość 500 km nie stanowi dla nich większego problemu, a oni lubią podróżować. Poza tym kontaktujemy się przez dostępne komunikatory internetowe oraz telefon.

B

6

Maria Kucel z Legionowa – mama Ewy Baltazarovič z Revišnego-Veličnej początku znajomości córki z Petrem nie myślałam, że będzie to wielka miłość, która zakończy się małżeństwem. Nie chciałam stawać córce na drodze do szczęścia, aby nie miała kiedyś do mnie żalu. Nie byłam szczęśliwa, że wyjeżdża z Polski, ale pocieszałam się tym, że dzieci moich znajomych wyjechały za ocean. Słowacja nie różni się zbytnio kulturowo od Polski, a i język jest po-

Na

dobny do naszego. Na Słowację udałam się po raz pierwszy w 2001 roku na ślub córki. Rodziców przyszłego zięcia poznałam wcześniej w Polsce. Mimo nieznajomości języków przez obie strony i tak zdołaliśmy się porozumieć. W tej chwili mam z córką i wnuczkami codzienny kontakt przez Skype’a. Zięć i wnuczki znają język polski, a ja coraz lepiej rozumiem słowacki. RED. MONITOR POLONIJNY


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.